PDA

Zobacz pełną wersję : Inwestor bez serca



Jasiu
14-10-2002, 07:59
Ale paskudna pogoda się zrobiła :sad:

Aż mam wyrzuty sumienia, jak patrze na moich budowlańców przy robocie. Wprawdzie to ich praca i za to im płacę ale czuje się troche głupio jak zajeżdżam na kwadransik, żeby zrobić nowe zdjęcia i pogadać z kierownikiem, a biedne chłopaki z gilami wiszącymi z nosów grzebią się w ziemi.

Kiepski byłby ze mnie satrapa :wink:

14-10-2002, 10:10
Mnie też było szkoda, to nagotowałam dobrej zupki.Poproś żonę :smile:

Jasiu
14-10-2002, 10:33
To jest pomysł :smile:
Ale jak będą jeść zupkę to nie będą budować !!!
A na to pozwolić nie mogę :evil:
Trudno - jakoś muszą wytrzymac do końca, a potem będą się mogli kurować.

14-10-2002, 10:49
JAk zawieziesz ciepłą zupę rano przed budowaniem, to dopiero będą mieli zapał do pracy.Naprawdę :smile:

am
14-10-2002, 12:24
A tak w ogóle, to takie drobiazgi jak zupa, zaproszenie na własnoręcznie zrobioną kiełbaskę na grilu bardzo dobrze wpływają na jakość współpracy z wykonawcami i jakość ich pracy (nie zawsze :smile:) jesteśmy ludźmi.

Jasiu
14-10-2002, 12:34
Przekaże inwestorce - może faktycznie trzeba się zintegrować.

Hm... chyba zakończenie przyziemia będzie dobrym momentem - ciepła zupka z wkładką plus wypłata powinna rozgrzać ich surowe serca :wink:

Może nawet powstać z tego nowa tradycja - festyn na końcu każdego etapu ?

14-10-2002, 12:53
E, nie chodzi o świętowanie każdego etapu.Tylko faktycznie jest tak zimno, że taka ekipa jak nie ma gdzie przygotować czegoś ciepłego, to jest im ciężko. Przecież nie trzeba nawet codziennie, ale wystarczy raz na jakiś czas. Ja to wolę, ażeby się rozgrzewali zupą z wkładką niż czym innym. :lol:

ewa
14-10-2002, 13:58
Ja niestety mam niezbyt miłe doświadczenie z takim częstowaniem jedzeniem. Raz poczęstowaliśmy robotników kurczakiem z rożna, potem robiliśmy grila więc też co nieco dostali. Potem robiłam większą ilość pierogów więc zaproponowałam im obiad. Oni na to, że pierogów jeść nie będą bo co to za obiad a że są głodni to może Sebastian pojedzie do sklepu i kupi im kiełbasę!!! Oczywiście od początku była mowa o tym, że sami się żywią.
Także moim błędem było przyzwyczajenie ich do dostawania obiadów.
Poza tym od przejścia na "TY" zaczęły się z nimi kłopoty bo przestali nas traktować jak pracodawców. Skończyło się spapranymi tynkami i wzięciem kolejnej ekipy a my nauczyliśmy się, że robotnik ma być robotnikiem i im gorzej go traktujesz tym lepiej pracuje. No i jeszcze nie można im płacić całej kwoty - dopiero jak zrobią nienagannie całą robotę.

14-10-2002, 14:08
My nie przeszliśmy na Ty.Zresztą uważam, to za niedobry zwyczaj i zawsze obraca się przeciwko nam. Nasza ekpia była bardzo wdzięczna za poczęstunek i wcale nie uważali , że im się coś należy.Ale nie robiliśmy wspólnego grillowania ani żadnej imprezy.Oni po pracy od razu jechali do domu a w trakcie nie pili
i nie balowali. :wink:

kgadzina
16-10-2002, 14:26
Różne bywają ekipy, ale rzeczywiście trzeba trzymac dystans. Mnie też troche bylo żal chlopaków w zimne dni. Ale czy komuś było żal mojej zony, dzieci i mnie samego jak się kłopotaliśmy z całą budową domu?
To jest tak, że się czasem dostaje po tyłku w ciszy, a chwała przychodzi pózniej lub nigdy.

agus
17-10-2002, 18:00
My mamy świetnego inspektora nadzoru. Gdy nasi budowlańcy próbowali filozofować i przekonywać nas, że ich pomysł jest lepszy niż w projekcie gasił ich krótko - "Panowie, do łopaty, od myślenia był kto inny, a Wy macie robić tak jak jest zaplanowane". Nigdy nie usłyszeliśmy słowa skargi, ale myślę, że gdyby to usłyszeli od nas to stosunki mogłyby się pogorszyć. Nigdy się specjalnie nie spoufalaliśmy, ale zrobiłam im od czasu do czasu herbatkę albo kawkę, czasmi nazrywali sobie jabłek, albo dostali kilka pomidorków spod folii i było OK.

ewa
18-10-2002, 07:59
My się dopiero uczymy stanowczości. A naiwni myśleliśmy, że skoro płacimy to praca będzie przynajmniej wykonana (że nie wspomnę że dobrze). Niestety budowa nauczyła nas czegoś innego.
Teraz zawsze zostawiamy część pieniędzy do zapłaty na później - jak nic się złego nie stanie to płacimy - jak nie to mamy na przynajmniej częściowe pokrycie strat. Do tej pory tylko jedna ekipa nie zrobiła fuszerki. Ale na początku oczywiście każdy wszystko umie a poprzednik robił źle - można to zaobserwować w programie Usterka (którego oglądanie mnie przeraża).
Od przyszłego roku będziemy stawiać dom dla rodziców - mam nadzieję, że nasze doświadczenie pomoże w uniknięciu przynajmniej kilku błędów :smile:

Tomaszos
21-10-2002, 13:19
odp do ewa

Masz rację. Niestety. Mnie również zbyt dobre traktowanie wyszło bokiem. Spaprali mi kominek.

ewa
21-10-2002, 14:37
Tomaszos wiem co czujesz. A najgorsze jest to, że buduje się ten wymarzony dom i chciałoby się aby wszystko było idealnie. A tu nie dość że kasa wywalona w błoto to często błędów nie da się poprawić. Ech, trzeba się chyba jakoś uodpornić - tylko jak?
A wydawałoby się, że przy takich problemach z bezrobociem wykonawcom będzie zależało na pracy - a wiadomo, że zadowolony inwestor poleci ekipę znajomym.

Anula
21-10-2002, 14:53
My jesteśmy w takiej sytuacji że moi rodzice którzy mieszkają obok budowy nie moga się powstrzymac d karmienia naszych ekip (z powodow humanitarnych). Więc ja jestem okropna wyzyskująca kapitalistka która tylko wymaga i nic się jej nie podoba. A moi rodzice sa ekstra bo o nich dbają. Ja tez nigdy nie przechodze na Ty (wyjatkiem był szef naszej pierwszej ekipy z ktorym znalismy się od dawna)

Frankai
21-10-2002, 15:08
Ja też zostałem wyzyskiwaczem, po tym jak z dobroci serca dałem murarzom krzynkę piwo na począku. Myślałem w swojej naiwności, że starczy im na 2 dni :wink: ).

Rafter
01-11-2002, 09:39
On 2002-10-14 08:59, Jasiu wrote:
Ale paskudna pogoda się zrobiła :sad:

Aż mam wyrzuty sumienia, jak patrze na moich budowlańców przy robocie. Wprawdzie to ich praca i za to im płacę ale czuje się troche głupio jak zajeżdżam na kwadransik, żeby zrobić nowe zdjęcia i pogadać z kierownikiem, a biedne chłopaki z gilami wiszącymi z nosów grzebią się w ziemi.

Kiepski byłby ze mnie satrapa :wink:



Słusznie zauważyłeś, że to ich praca, ale Ty za to płacisz. Skoro płacisz to wymagasz. Tak już jest, że jeden pracuje jako prezes banku w pięknym gabinecie a sekretareczka podaje kawkę, a drugi kopie rowy.
Równość jest na oddziale noworodkowym. Potem jak się pokieruje życiem do 25 roku tak się ma w życiu zawodowym.
Nie lituj się, bo Ci wejdą na głowę, spieprzą robotę i jeszcze nawyzywają od ostatnich.
Zamiast zupki rolka papieru toaletowego do wycierania nosa i do roboty.

dmuu
18-11-2002, 00:12
Ja rozmawiam z budowlańcami, stwarzam dobrą atmosferę ale tylko rozmową, nie udaję, że ich nie znam. Raz tylko zrobiłem tzw. "wieńcowe" które skończyło się unieszkodliwieniem 2 osób na tydzień bo przewracali się o własne nogi na materiały które znajdowały się w budynku. Teraz nikt mnie nie namówi do żadnego oblewania. I nie żal mi ich tylko tego, że mieli przerwę w budowie.