Marna
31-03-2018, 16:27
Dzień dobry :)
Długo marzyłam o dniu w którym założę swój dziennik. Co prawda jeszcze kawałek drogi przede mną, ale raczej bliżej niż dalej.
Odkąd pamiętam chciałam przeżyć budowę domu. Nie tylko mieć dom ale go wybudować. Rodzina patrzyła na mnie jak na wariatkę, przyjaciele dość mocno się dziwili i odradzali, no ale jak się kobieta uprze…
DZIAŁKA
Nadszedł moment w którym zaczęłam rozglądać się za działką. To był początek września 2017 roku. Bazując na opowieściach zamieszczonych na forum liczyłam się z tym, że to potrwa. Z grubsza wiedziałam gdzie chcę mieszkać i ile na działkę wydać, nawiązałam kontakt z biurami nieruchomości i zderzyłam się ze ścianą. Działka miała być nad jeziorem, minimum 900m2, woda i prąd w niewielkiej odległości. No i się zaczęło. Ludzie! „Działka nad jeziorem” a do jeziora 800 metrów + osiedle domków jednorodzinnych + droga wojewódzka + kawał lasu… Kolejna oferta, do jeziora 100 metrów ale działka w miejscu kompletnie mnie nieinteresującym (50km od zakładanej lokalizacji… no przecież co to za różnica i tak trzeba dojechać…). Następna lokalizacja sąsiadowała z fermą kurczaków. Im dalej w las tym ciemniej… Były działki z mediami w odległości 600 metrów, rolne, które „bez problemu się odrolni”, z ceną z kosmosu (ponad 4x więcej niż działki w tym rejonie).
Zweryfikowałam swoje potrzeby, stanęło na tym, że działka ma mieć minimum 900m2, media w odległości 15-20 metrów, nie mieć za płotem fermy zwierzęcej i mieścić się we wskazanej lokalizacji. I szopka od nowa… Media „tylko 200 metrów” od granicy, działka licząca 500 metrów kwadratowych z argumentacją „szeregowca pani sobie zbuduje”, rekreacyjna „ale za jakiś czas MOŻE będzie można ją przekształcić w budowlaną”, ewentualnie 30km dalej… Zaczęłam sama szukać i po kilku objazdówkach ze znajomymi w końcu się wybrałam, żeby zakładaną lokalizację obejść wzdłuż i w szerz i nawet pukać do drzwi i pytać czy ktoś nie chce sprzedać działki. Oczywiście ja, blondynka nie sprawdziłam pogody i spacerowałam w listopadowy dzień w deszczu. Nie była to ulewa, ale temperatura 2oC, wiatr i wspomniany deszcz zniechęcał do długich spacerów. Obejrzałam wyszukaną wcześniej działkę, cena była trochę wyższa niż zakładana (chociaż w sumie do akceptacji), niedaleko był las, ale w planach było częściowe wykarczowania pod osiedle domków jednorodzinnych co mnie nieco odstraszało. Pozostałe dwie lokalizacje były zupełnie nietrafione i tak sobie marudząc, że to ma być „to” miejsce a nie ujdzie w tłoku jak duży tłok, zmierzałam w kierunku autobusu. Padało coraz mocniej. I stała się rzecz lekko zaskakująca. Obok mnie zatrzymał się samochód i stosunkowo młody człowiek zapytał czy chce mi się spacerować w deszczu czy podrzucić mnie na przystanek. Do przystanku miałam jeszcze 2 km, padało coraz mocniej a z tyłu dostrzegłam dwójkę dzieci więc założyłam, że nie jest to seryjny gwałciciel czy morderca. Wsiadłam i zaczęła się rozmowa:
-A pani tu u nas nowa czy w odwiedzinach?
-W poszukiwaniu działki przyjechałam.
-Naprawdę? Teściowie mają na sprzedaż…
Dopytałam o cenę, media i lokalizację, wymieniliśmy się mailami i pojechałam do domu.
Wieczorem dostaję maila ze wspomnianymi informacjami. W następnym tygodniu pojechałam z przyjaciółką obejrzeć na żywo omawiany teren. Gdy tylko stanęłam na działce stwierdzałam, że to jest to. Wiecie, takie uczucie, że znalazło się swój kawałek świata. Działka płaska, 1020m2, o wymiarach 30 x 34 m, na lekkim wzniesieniu, media niby 140 metrów od granicy, ale skoro wymyśliłam sobie działkę na samym końcu drogi (która jest na papierze) to mogę mieć media 8 metrów od granicy z drugiej strony działki (przy kupnie z notarialną zgodą na przeprowadzenie i używanie wody, kanalizacji i prądu bez opłat) a do jeziora okazało się, że jest 400 metrów. Trochę za ładnie to wydalało, stwierdzałam, że muszę się jeszcze zastanowić. Na spokojnie udałam się do gminy posprawdzać to i owo, okazało się, że jest ok. I nawet warunki zabudowy są wydane. Gdy się odezwałam, że chcę jeszcze raz przyjechać i obejrzeć teren usłyszałam, że jak się zdecyduję to dostanę w prezencie jeszcze małą zniżkę. Pojechałam, podumałam, znów poczułam się jak u siebie i podjęłam decyzję – kupuję! To było na przełomie grudnia 2017 i stycznia 2018. Podpisałam umowę przedwstępną i mam nadzieję niedługo domknąć temat! Budować się będę w pobliżu Gdańska.
PROJEKT
Projektów obejrzałam wiele (można by liczyć w setkach, jeśli nie w tysiącach). I znów, wiedziałam czego z grubsza chcę, miałam upatrzony projekt, ale warunki zabudowy przewidują elewacją frontową na (tylko) 16 metrów. Trochę mnie to dziwiło w końcu działka ma 30 metrów szerokości, ale czytając inne dzienniki widziałam, że te 16 metrów jest pewną stałą wartością. Mogłabym próbować je zmienić, ale poszperałam, poszukałam, podumałam i znalazłam projekt dla siebie (i przyszłej rodziny). Wybrałam EC99a Ustawny - wariant I (z wentylacją mechaniczną i rekuperacją) (http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=https%3A%2F%2Fprojekty.muratord om.pl%2Fprojekt_ustawny-wariant-i-z-wentylacja-mechaniczna-i-rekuperacja%2C3245%2C0%2C0.htm%3Fq%3DC99a%26t%3D%2 6v%3D1%23rzuty).
Wymagania podstawowe:
-żadnych kominków!!!! Tylko pompa ciepła. Wychowałam się i do 26 roku życia mieszkałam w domu, gdzie paliło się węglem i drewnem, bez centralnego ogrzewania. Czyli jak się paliło było ciepło, jak nie, to było zimno. Przerzucanie ton węgla i rąbanie niezliczonej ilości drewna skutecznie zniechęciło mnie to tego rodzaju ogrzewania. Ponadto popiół, czyszczenie kominów i ptasie niespodzianki w kominie do tej pory powodują u mnie skurcze żołądka. Nikt i nic nie przekona mnie do kotłowni w salonie. Nawet jakby za darmo je dawali.
-dom prosty w budowie, będę samorobem :D
-ściany z porothermu dryfix;
-wolałabym domek parterowy, ale dopuściłam rozwiązanie z główną sypialnią na parterze a pokoje dla dzieci na piętrze;
-łazienka i garderoba przy głównej sypialni;
-garaż w bryle budynku (marzył mi się dwustanowiskowy, ale jest za drogi);
-spiżarnia przy kuchni;
-wentylacja mechaniczna;
-podłogówka po całości;
Oczywiście będzie trochę zmian w stosunku do projektu i tak:
-likwidacja wszystkich kominów;
-pokoje 6 i 7 zyskają trochę przestrzeni, bo chcę wyprostować ściany i dach;
-część 8 stanie się garderobą, co pociąga za sobą likwidację okna narożnego;
-łazienki 9 i 10 będą połączone a wejście będzie od sypialni 7;
-zmiana usytuowania drzwi w 11;
-powiększenie 12 i zrobienie w niej łazienki,
-skoro ma być pompa ciepła 13 nie potrzebuje tyle miejsca;
-schody będą wyprostowane i przesunięte do ściany (żadnych zawijasów, półpięter i tym podobnych wynalazków, kto wnosił lub znosił duże ciężkie przedmioty po takich kiszkach ten zrozumie);
-3 powiększona i przerobiona na spiżarnię;
-zastanawiam się czy nie wyprostować ściany przy wejściu;
-okno narożne w kuchni też raczej zmieni się w dwa okna oddalone od rogu;
-na górze chciałabym 3 pokoje i łazienkę, ewentualnie kawałek strychu na różne przydasie;
-myślę nad stropem tervita;
410293
Plan ambitny na ten rok to fundamenty i media. Plan zdroworozsądkowy (po lekturze forum) to media.
Zapraszam do komentowania tu w dzienniku, uwagi mile widziane :)
Długo marzyłam o dniu w którym założę swój dziennik. Co prawda jeszcze kawałek drogi przede mną, ale raczej bliżej niż dalej.
Odkąd pamiętam chciałam przeżyć budowę domu. Nie tylko mieć dom ale go wybudować. Rodzina patrzyła na mnie jak na wariatkę, przyjaciele dość mocno się dziwili i odradzali, no ale jak się kobieta uprze…
DZIAŁKA
Nadszedł moment w którym zaczęłam rozglądać się za działką. To był początek września 2017 roku. Bazując na opowieściach zamieszczonych na forum liczyłam się z tym, że to potrwa. Z grubsza wiedziałam gdzie chcę mieszkać i ile na działkę wydać, nawiązałam kontakt z biurami nieruchomości i zderzyłam się ze ścianą. Działka miała być nad jeziorem, minimum 900m2, woda i prąd w niewielkiej odległości. No i się zaczęło. Ludzie! „Działka nad jeziorem” a do jeziora 800 metrów + osiedle domków jednorodzinnych + droga wojewódzka + kawał lasu… Kolejna oferta, do jeziora 100 metrów ale działka w miejscu kompletnie mnie nieinteresującym (50km od zakładanej lokalizacji… no przecież co to za różnica i tak trzeba dojechać…). Następna lokalizacja sąsiadowała z fermą kurczaków. Im dalej w las tym ciemniej… Były działki z mediami w odległości 600 metrów, rolne, które „bez problemu się odrolni”, z ceną z kosmosu (ponad 4x więcej niż działki w tym rejonie).
Zweryfikowałam swoje potrzeby, stanęło na tym, że działka ma mieć minimum 900m2, media w odległości 15-20 metrów, nie mieć za płotem fermy zwierzęcej i mieścić się we wskazanej lokalizacji. I szopka od nowa… Media „tylko 200 metrów” od granicy, działka licząca 500 metrów kwadratowych z argumentacją „szeregowca pani sobie zbuduje”, rekreacyjna „ale za jakiś czas MOŻE będzie można ją przekształcić w budowlaną”, ewentualnie 30km dalej… Zaczęłam sama szukać i po kilku objazdówkach ze znajomymi w końcu się wybrałam, żeby zakładaną lokalizację obejść wzdłuż i w szerz i nawet pukać do drzwi i pytać czy ktoś nie chce sprzedać działki. Oczywiście ja, blondynka nie sprawdziłam pogody i spacerowałam w listopadowy dzień w deszczu. Nie była to ulewa, ale temperatura 2oC, wiatr i wspomniany deszcz zniechęcał do długich spacerów. Obejrzałam wyszukaną wcześniej działkę, cena była trochę wyższa niż zakładana (chociaż w sumie do akceptacji), niedaleko był las, ale w planach było częściowe wykarczowania pod osiedle domków jednorodzinnych co mnie nieco odstraszało. Pozostałe dwie lokalizacje były zupełnie nietrafione i tak sobie marudząc, że to ma być „to” miejsce a nie ujdzie w tłoku jak duży tłok, zmierzałam w kierunku autobusu. Padało coraz mocniej. I stała się rzecz lekko zaskakująca. Obok mnie zatrzymał się samochód i stosunkowo młody człowiek zapytał czy chce mi się spacerować w deszczu czy podrzucić mnie na przystanek. Do przystanku miałam jeszcze 2 km, padało coraz mocniej a z tyłu dostrzegłam dwójkę dzieci więc założyłam, że nie jest to seryjny gwałciciel czy morderca. Wsiadłam i zaczęła się rozmowa:
-A pani tu u nas nowa czy w odwiedzinach?
-W poszukiwaniu działki przyjechałam.
-Naprawdę? Teściowie mają na sprzedaż…
Dopytałam o cenę, media i lokalizację, wymieniliśmy się mailami i pojechałam do domu.
Wieczorem dostaję maila ze wspomnianymi informacjami. W następnym tygodniu pojechałam z przyjaciółką obejrzeć na żywo omawiany teren. Gdy tylko stanęłam na działce stwierdzałam, że to jest to. Wiecie, takie uczucie, że znalazło się swój kawałek świata. Działka płaska, 1020m2, o wymiarach 30 x 34 m, na lekkim wzniesieniu, media niby 140 metrów od granicy, ale skoro wymyśliłam sobie działkę na samym końcu drogi (która jest na papierze) to mogę mieć media 8 metrów od granicy z drugiej strony działki (przy kupnie z notarialną zgodą na przeprowadzenie i używanie wody, kanalizacji i prądu bez opłat) a do jeziora okazało się, że jest 400 metrów. Trochę za ładnie to wydalało, stwierdzałam, że muszę się jeszcze zastanowić. Na spokojnie udałam się do gminy posprawdzać to i owo, okazało się, że jest ok. I nawet warunki zabudowy są wydane. Gdy się odezwałam, że chcę jeszcze raz przyjechać i obejrzeć teren usłyszałam, że jak się zdecyduję to dostanę w prezencie jeszcze małą zniżkę. Pojechałam, podumałam, znów poczułam się jak u siebie i podjęłam decyzję – kupuję! To było na przełomie grudnia 2017 i stycznia 2018. Podpisałam umowę przedwstępną i mam nadzieję niedługo domknąć temat! Budować się będę w pobliżu Gdańska.
PROJEKT
Projektów obejrzałam wiele (można by liczyć w setkach, jeśli nie w tysiącach). I znów, wiedziałam czego z grubsza chcę, miałam upatrzony projekt, ale warunki zabudowy przewidują elewacją frontową na (tylko) 16 metrów. Trochę mnie to dziwiło w końcu działka ma 30 metrów szerokości, ale czytając inne dzienniki widziałam, że te 16 metrów jest pewną stałą wartością. Mogłabym próbować je zmienić, ale poszperałam, poszukałam, podumałam i znalazłam projekt dla siebie (i przyszłej rodziny). Wybrałam EC99a Ustawny - wariant I (z wentylacją mechaniczną i rekuperacją) (http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=https%3A%2F%2Fprojekty.muratord om.pl%2Fprojekt_ustawny-wariant-i-z-wentylacja-mechaniczna-i-rekuperacja%2C3245%2C0%2C0.htm%3Fq%3DC99a%26t%3D%2 6v%3D1%23rzuty).
Wymagania podstawowe:
-żadnych kominków!!!! Tylko pompa ciepła. Wychowałam się i do 26 roku życia mieszkałam w domu, gdzie paliło się węglem i drewnem, bez centralnego ogrzewania. Czyli jak się paliło było ciepło, jak nie, to było zimno. Przerzucanie ton węgla i rąbanie niezliczonej ilości drewna skutecznie zniechęciło mnie to tego rodzaju ogrzewania. Ponadto popiół, czyszczenie kominów i ptasie niespodzianki w kominie do tej pory powodują u mnie skurcze żołądka. Nikt i nic nie przekona mnie do kotłowni w salonie. Nawet jakby za darmo je dawali.
-dom prosty w budowie, będę samorobem :D
-ściany z porothermu dryfix;
-wolałabym domek parterowy, ale dopuściłam rozwiązanie z główną sypialnią na parterze a pokoje dla dzieci na piętrze;
-łazienka i garderoba przy głównej sypialni;
-garaż w bryle budynku (marzył mi się dwustanowiskowy, ale jest za drogi);
-spiżarnia przy kuchni;
-wentylacja mechaniczna;
-podłogówka po całości;
Oczywiście będzie trochę zmian w stosunku do projektu i tak:
-likwidacja wszystkich kominów;
-pokoje 6 i 7 zyskają trochę przestrzeni, bo chcę wyprostować ściany i dach;
-część 8 stanie się garderobą, co pociąga za sobą likwidację okna narożnego;
-łazienki 9 i 10 będą połączone a wejście będzie od sypialni 7;
-zmiana usytuowania drzwi w 11;
-powiększenie 12 i zrobienie w niej łazienki,
-skoro ma być pompa ciepła 13 nie potrzebuje tyle miejsca;
-schody będą wyprostowane i przesunięte do ściany (żadnych zawijasów, półpięter i tym podobnych wynalazków, kto wnosił lub znosił duże ciężkie przedmioty po takich kiszkach ten zrozumie);
-3 powiększona i przerobiona na spiżarnię;
-zastanawiam się czy nie wyprostować ściany przy wejściu;
-okno narożne w kuchni też raczej zmieni się w dwa okna oddalone od rogu;
-na górze chciałabym 3 pokoje i łazienkę, ewentualnie kawałek strychu na różne przydasie;
-myślę nad stropem tervita;
410293
Plan ambitny na ten rok to fundamenty i media. Plan zdroworozsądkowy (po lekturze forum) to media.
Zapraszam do komentowania tu w dzienniku, uwagi mile widziane :)