PDA

Zobacz pełną wersję : czy to zaniedbywanie?



Patsi
24-04-2005, 13:10
Jeszcze jeden temat o moim piesku, rocznym owczarku... Do tej pory biegał luzem koło domu prawie całą dobę, szkoliłam go przez ponad pół roku we własnym zakresie, niemal każdego dnia (chodzenie na smyczy, aport, dawanie głosu, pozostawanie na miejscu, ostatnio trochę pracy na śladzie). Choć to mój pierwszy pies, nikt mi nie powie, że tylko grupa gwarantuje skuteczność, mnie efekty zadowalają :D Teraz kolej na ogród i umieszczenie psa w kojcu. Pewnie będzie przebywał w nim 23 godziny na dobę, bo czasu mam naprawdę niewiele (praca na pełny etet, dom, małe dziecko, urządzanie ogrodu) :( :( :( Może to głupie, ale mam poczucie winy, że robię zwierzakowi krzywdę, tyle serca włożyłam w jego wyszkolenie, a teraz go zamykam... Niektórzy w ogóle pukali się w głowę, po co czas poświęcam psu a nie dziecku, ale ja zwsze chciałm mieć takiego właśnie wilczka.. i tak fajnie jest w zimie, jak nas ciągnie na sankach, albo jak patyki na spacerze przynosi... Nie ma mowy, bym go zabrała do domu - jest ogromny, długowłosy i po prostu nie nauczony, no i córeczka... A mnie też się chwila odpoczynku należy... Boję się, że cała nauka pójdzie w las...Ratujcie!!! Co robić?

Gafinka
24-04-2005, 13:26
Patsi nie chcę cię marwtić - ale moim zdaniem wybór ON - ka o tego aby siedział 23 godziny na dobę w kojcu to wybór niestety bardzo zły. Zresztą dla żadnego psa spędzanie życia w kojcu o powierzchni kilku metrow kwadratowych nie jest rozwiązaniem dobrym :(
ON jest psim "pracoholikiem" lubi zajęcie i kontakt z przewodnikiem i ciągłe ciągle zadania do wykonania. Kocha się uczyć i czuć , ze jest potrzebny. Przy trybie zycia jaki zamierzasz mu zaproponować w krótkim czasie bedziesz pewnie miała rozszczekanego, histerycznego, sfrustrowanego psa biegającego dookoła własnej osi. :( .
Nie wiem co ci doradzić - jeśli miałabym być szczera do bólu - to poszukanie psu innego domu :( i rezygnację z psa na czas kiedy nie będzie on tylko elementem wystroju ogrodu a będzie miał być waszym ( całej rodziny przyjacielem)

Luśka
24-04-2005, 21:53
:o :o :o :o :o
Czyli tak - pobawiłam się nim trochę, bo wtedy mi tak pasowało: miałam czas na codzienne spacerki, szkolenie itd. No i te sanki - sama przyjemność....Pies został nauczony trybu życia, który teraz sobie zmienię, bo teraz to tak mi pasuje. No i nie mam już dla niego czasu. Nieważne, że psu wywracam wszystko do góry nogami, i że szczególnie tej rasie takich numerów się nie robi. Co robić???? Trzeba było zapytać, zanim zdecydowalaś się na owczarka niemieckiego. Teraz możesz swojemu psu złożyć wyrazy szczerego współczucia, że trafił na Ciebie. To nie jest rasa dla nieodpowiedzialnych ludzi. Kup sobie pudelka i załóż mu kokardkę. :evil: :evil: :evil:

PS. Odkąd jestem na tym Forum po raz pierwszy mnie ktoś wkurzył do tego stopnia. Brzydkie słowa sama wykasowałam :evil:

ara
24-04-2005, 22:20
Luśka, to nie otwieraj przypadkiem wątku :Pies i drzwi, bo wtedy dopiero nie wytrzymasz... :oops:

ozzie
24-04-2005, 23:09
Moge zrozumiec, ze sa tzw "sytuacje losowe", ze nowy dom, projektowanie i urzadzanie ogrodu, no i oczywiscie male dziecko... Ale pomysl o swoim biednym psie, ktory bedzie musial teraz siedziec prawie caly czas w kojcu :evil: Twoje podejscie jest niepowazne, jestem pewna, ze dalo by rade znalezc jakis kompromis zamiast tego drastycznego posuniecia. Wychowalam sie w rodzinie gdzie byly dwa owczarki niemieckie, rodzice maja dom i ogrod. Z psami chodzilo sie na spacery, poswiecalo sie im duzo czasu. Wiem, to jest obowiazek i odpowiedzialnosc. Ostatnia sunia zdechla 7 lat temu i od tego czasu moi rodzice nie maja psa, bo nie mogliby mu poswiecic tyle czasu, co dwom poprzednim.
Ja tez narazie nie bede miala psa. To jest moj swiadomy wybor. Mam slicznego kota, ktory uwielbia przebywac na dworze, ale mieszka tez w domu. Nie musze tu pisac, ze z kotem jest duzo mniej roboty niz przy piesku. Ludzie powinni myslec zanim kupia sobie jakiekolwiek zwierze, bo nie jest to "zabawka" na jeden sezon. Szkoda, ze nie pomyslalas o tym wczesniej. A skoro zmienila sie twoja sytuacja, to powinnas byc bardziej elastyczna. Temu psu nalezy sie lepsze zycie niz w kojcu.

Mwanamke
25-04-2005, 11:34
Zdaje sie, że ten pies już dostał wyrok :( Za chęć współpracy, za wykonywanie poleceń , kompletnie nie rozumiejąc co się stało zostaje skazany.....jak łańcuchowy burek w najbardziej zapyziałej wsi... Dramat tego psa jest niewyobrażalny...będzie się cieszył za każdym razem na Wasz widok, w zamian dostanie pewnie jakieś ciumkanie w jego stronę...horror! :evil:
Nie potrafię zrozumieć takiej bezwzględności i okrucieństwa....
Nigdy w zyciu nie chciałabym miec do czynienia z kimś takim...dla mnie to zwyrodnialstwo...
Oddaj tego psa komus kto jest zdolny do takiego uczucia jak kochanie, do odpowiedzialności...kto JEST człowiekiem...!!!!

Mam nadzieję, że zgodnie z zasada powrotów do nas tego co uczyniliśmy kiedys tez tak zostaniesz potraktowana...może nawet przez własne dziecko? Które nie będzie miało czasu i ochoty zajmować się starą matką
(&*^#*&^_((@_+&*(&_&(^*%)*)(_*)(+*&&^

Aga J.G
25-04-2005, 13:37
Duzpo nie napisze bo jakoś nie mam nerwó ale stwierdzę tylko tyle jakiekolwiek zwierzę w domu powinno być traktowane jak kolejny członek rodziny !!!!!
Zastanów się czy chciałabyś być tak traktowana.

agniesia
25-04-2005, 13:59
A ja Cie tak zle nie ocenie.
Pies mial pilnowac domu, szkolilas go i dobrze. Pies musi sluchac wlascicieli.
Co do samego kojca - nie powinien byc przy furtce z powodow opisanych wyzej, raczej na uboczu, ale z widokiem na cala posesje.
Na dodatek musi miec odpowiednie wymiary, zeby rzeczywiscie pies nie oswirowal z klaustrofobii.

Czy jak bedziesz wychodzic to pies bedzie biegal po calym terenie?
Jesli nie to sam kojec musi byc z wybiegiem. Duzy pies potrzebuje ruchu, przestrzeni. W tym 'kojcu' musi miec teren otwarty i zamkniety - wiadomo, czesc zadaszona tez otwarta, zeby siedzial na zewnatrz budy ale zeby slonce, deszcz nie zacinaly mu w leb.

Jesli chcesz zeby byl nadal obronca rodziny, kochajacym was psem bez problemow psychicznych to ta jedna godzina nie wystarczy.

Zreszta sama o tym wiesz skoro dalas taki tytul - pelen watpliwosci co do swojego pomyslu.

Pelno jest psow, ktore zyja caly czas na zewnatrz, z jakiej racji burek sie nadaje a inny pies nie? Twoje zadanie to sprawdzic czy akurat ta rasa sobie poradzi. Ale skoro pies zawsze mieszkal na dworze to nie widze problemu.

Ogrod - mysle, ze ogrod nie jest wazniejszy od zywego zwierzecia. Mam nadzieje, ze to nie jest rzeczywisty powod zamykania psa.

Luśka
25-04-2005, 15:08
Pelno jest psow, ktore zyja caly czas na zewnatrz, z jakiej racji burek sie nadaje a inny pies nie?

Ponieważ dokładnie tak jest - burek się nadaje, a pewne rasy nie. Owczarek podhalański dostaje klaustrofobii mieszkając w domu. I reaguje dziką agresją na wszystkich, co zbliżają się na metr do psa. Wypuść go na duży teren, to będzie okazem superłagodności. Zachowania instynktowne są zakodowane genetycznie. I wcześniej czy później się ujawniają w formie zależnej od właścicieli. Albo świadomie zdecydowali się na konkretną rasę psa, albo chcieli sobie kupić żywą zabawkę. Pies wychowywany od młodości na określonym terenie CAŁY ten teren traktuje jak SWÓJ teren. Zamknięcie w kojcu spowoduje nasilenie agresji i będzie to NATURALNA instynktowna reakcja. Zamiast jednego drzewka za 70 zł trzeba było kupić książkę o owczarkach niemieckich.

*marta*
25-04-2005, 15:37
Luśka, te drzewka to w innym wątku tyle kosztowały ;) Przepraszam, temat nie jest zabawny, a smutny bardzo, podobnie jak ten drugi. Zgadzam się, są psy (rasy) przystosowane do życia na zewnątrz i w domu będą się czuły bardzo źle (w tym również niektóre burki), są psy, dla których jedynym dobrym do życia miejscem jest dom i towarzystwo domowników (i w to też wliczam niektóre burki). Niech ktoś spóbuje upodwórkowić mojego boksera :o

A wracając do założycielki wątku i pomijając kwestię rasy, pies, któremu od szczenięcia stworzyłaś takie, a nie inne warunki do życia, nie powinien być zamknięty w kojcu. Ja zresztą jestem całkowicie przeciwna zamykaniu psów w kojcu (w życiu nie zrozumiem, po co komuś pies w kojcu i w życiu nie uwierzę, że może mu tam być dobrze). Wyrządzisz swojemu psu ogromną krzywdę. Traktujesz go jak zabawkę, którą owszem, można się świetnie bawić, na saneczki pójść, patyczek porzucać, ale ileż można, przecież kiedyś trzeba pomyśleć o ogrodzie, więc psu zróbmy kojec, bo już nie jest potrzebny. Czas na ogród. Pamiętaj tylko, żeby dokładnie to wyjaśnić swojemu psu. Jest mądry, przecież tyle się nauczył (Ty go nauczyłaś), z pewnością to zrozumie.

Majka
25-04-2005, 16:03
Nasza Pepe zdeptała mi kwitnące tulipany :roll: , no i podkopuje drzewka a na środku trawnika potrafi zakopać kosci 8) Biedny ten moj ogród :wink:

No, ale w końcu ona nas wybrała, więc kto w końcu jest panem? :roll:
Zaanektowała cały dom i cały ogród dla siebie. jedynie co nie wolno, to wleźć mi do łóżka :D

agniesia
25-04-2005, 16:29
Pelno jest psow, ktore zyja caly czas na zewnatrz, z jakiej racji burek sie nadaje a inny pies nie?

Ponieważ dokładnie tak jest - burek się nadaje, a pewne rasy nie.
Alez oczywiscie i pewne predyspozycje osobnicze wg Ciebie sie nie licza...
co czlowiek to opinia :roll:

ara
25-04-2005, 16:54
Utyskujemy tutaj za urządzenie psu kojca.

Ale co w takim razie z psem, który swoje pieskie życie spędza na 2 metrowym łańcuchu. :evil:
Widok to ani chybi na wsiach nierzadki, a perspektywa, że zniknie z polskiego krajobrazu- mizerna. Aż strach o tym pisać.

Tu dopiero powinnyśmy bić na alarm!!

Patsi
25-04-2005, 17:49
Oj, dużo tej krytyki pod moim adresem. Ale cóż - przynajmniej szczera... Poruszę kilka wątków, może będzie łatwiej mnie zrozumieć? Od początku przewidywałam że będę kiedyś urządzać ogród, i w domyśle kojec,ale uważałam że to nie jest powód by przywiązywać psa od małego do 2-metrowego łańcucha, by się przyzwyczaił. Uwierzcie, budowa domu i inne zajęcia pochłaniały mnie niekiedy tak bardzo (miałam psa zanim się wprowadziłam, więc extra godzinne dojazdy!) że wychodziałm pobawić się z nim nierzadko dopiero o 22.00, by potem utyrana wracać do domu! albo przyjeżdżałam rano, 5.20, mgła naokoło a ja się tarmoszę z moim psiakiem. Czy to deszcz, upał czy wiatr, kto nie wierzy, jego sprawa. I to nie jest zabawne, wielu by odpuściło, ja nie. Kładlam dziecko spać, jak się przeprowadziliśmy i szłam do psa, by właśnie nie był takim Burkiem ujadającym na cały świat :( . A wątek zaczęłam po to, by usłyszeć wasze opinie, bo staram się wyciągnąć z nich jak najwięcej wskazówek. Ja naprawdę nie miałam wcześniej psa, i dlatego nie wiem, co będzie dla niego najlepsze! Piszecie przecież z serca, mam nadzieję... Może zamknięcie w kojcu będzie czasowe, na czas np. wschodzenia trawy? Albo przekonam męża do oddzielenia części ogrodu zamiast budowy kojca? jeszcze nie wiem. To na pewno nie tak, że się bawię, o nie. Nikt nie powiedział że zaprzestanę wspólnych ćwiczeń, zresztą nie poświęcałam psu do tej pory więcej niż godzinę dziennie. Ilu właścicieli psów ogranicza się tylko do żywienia zwierzaków i rzucania od niechcenia "cicho siedź?" Ciekawe, ilu na forum jest w podobnej sytuacji życiowej jak ja... Niezależnie od tego co się stanie mogę wszystkich zapewnić, że nie odpuszczę codziennego kontaktu z moim psem. Tak więc problemem staje się chyba tylko wygospodarowanie mu takiego miejsca, by wszyscy byli zadowoleni..... A tak na marginesie, to uważam że gorsze życie mają psy trzymane w M-3 pod stołem w kuchni, które rzekomo się kocha, ale czasem nie ma z nimi kto wyjść na spacer.... :cry:
pozdrawiam.

JoShi
25-04-2005, 17:57
A tak na marginesie, to uważam że gorsze życie mają psy trzymane w M-3 pod stołem w kuchni, które rzekomo się kocha, ale czasem nie ma z nimi kto wyjść na spacer....
Nic dodac nic ujac.

Patsi
25-04-2005, 18:32
Czytam co napisałam, i coś jeszcze chcę dodać. Zaczęłam wcześniej wątek "pies a ogród" i nie było tam takiej ilości porad, jak tu :( :( . A pytałam, jak to pogodzić, psa i ogród, żeby i roślinki mogły rosnąć i pies biegać, o kojcu nawet wtedy nie myślałam. Do pomysłu jego budowy, można powiedzieć, sprowokowały mnie..hmmm... znalezione tam odpowiedzi... Może więc teraz ktoś podpowie mi jak to zrobić, żeby pies nie obgryzał mi młodych drzewek, co systematycznie robi, zajadając same czubki (pewnie najsmaczniejsze?) Albo jak ochronić roślinki przed jego "złotym deszczem"? Myślę, że egoizm w postaci chęci zamiany zaglinionego i pełnego odpadów budowalnych podwórka na przyzwoity teren to nie fanaberia! Niech ci, co oręż wystawili podsuną pomysły! :D :D :D Nie ma sensu robić wojny, lepiej podzielić się własnymi sprawdzonymi patentami, nieprawdaż? :D

agniesia
25-04-2005, 18:38
Nie ma sensu robić wojny, lepiej podzielić się własnymi sprawdzonymi patentami, nieprawdaż? :D
prawdaz

*marta*
26-04-2005, 09:34
A tak na marginesie, to uważam że gorsze życie mają psy trzymane w M-3 pod stołem w kuchni, które rzekomo się kocha, ale czasem nie ma z nimi kto wyjść na spacer.... :cry:
pozdrawiam.

Oczywiście, że są psy, które mają gorzej. Ale ja nie znoszę takiego podejścia :( Zawsze ktoś ma gorzej, co nie znaczy, że ma to być usprawiedliwienie dla naszego postępowania. Czy mój pies ma mieć średnio dobrze lub źle, bo inne psy mają gorzej?

Patsi, z pewnością chcąc mieć ogród musisz odgrodzić częśc działki i udostępnić psu tę aktualnie niezagospodarowywaną. Ja sadziłam (wciąż sadzę) trawę kawałkami. Odgradzam część i tam pies (i dziecko :)) nie ma wstępu. Trawa rośnie, po jakimś czasie jest już gotowa na przyjęcie psich łap. Usuwam ogrodzenie i następny kawałek. Można podzielić działkę chociażby na 2 części. Nie wiem, w jakim wieku jest Twój pies. Mój ma już 6 lat i już nie obgryza drzewek i młodych roślinek, jest dosyć karny (choć przyznam, że wstrzymuję się z sadzeniem, mam jeszcze mało roślin). Gdy pies obgryza roślinki trzeba postępować tak, jak przy nauce czegokolwiek innego (karcenie, nagroda), choć obawiam się, że młody psiak ma z tego niezłą frajdę, zresztą gryzie przecież wszystko, co mu w pysk wpadnie. Pozostaje zatem odgrodzenie roślinek (może jakiś ładny płotek? pojedyńcze drzewka też można odgradzać płotkiem, potem można go usunąć). Mój psiak jest nauczony załatwiać się poza terenem działki, wychodzimy z nim na spacer tak często, jak tylko się da. Oczywiście sikania nie wyeliminowałam, ale robi to w ograniczonej liczbie miejsc. Myślę, że uznał działkę za swój dom.

Ja wciąż jestem zdania, że albo uzna się psa za członka naszej rodziny i machnie się ręką na ewentualne straty (które zaznaczam można znacznie ograniczyć), albo nie powinno się mieć psa wcale. Czyli moje stanowisko to odgrodzenie nie psa, ale ogrodu (na czas jego powstawania).

peilin
26-04-2005, 09:50
Mam psa i mam ogrod. Oczywiscie musialam sie pogodzic z faktem, ze ogrod nie bedzie super wymuskany jak na zdjeciach w gazetach. Ale dorosly dobrze ulozony pies na ogol nie sieje spustoszenia w ogrodzie. Ponieważ mam suczke moj najwiekszy problem to suche place trawy. Mimo to do glowy mi nie przyszlo zamykac psa z powodu trawy w kojcu. Pies jest labradorem mieszka z nami w domu (nic nie niszczy), ale duzo szczegolnie latem przebywa na dworze. W nowym domu tez tak bedzie, bo inaczej po prostu byc nie moze.
Pozdrawiam

*marta*
26-04-2005, 10:04
Tylko że Patsi już chyba podjęła decyzję...

czupurek
26-04-2005, 12:41
kupiłam onka tydzień po wprowadzeniu się, gdy ogród był (i jeszcze jest) ugorem. Piecho ma obecnie 9 m-cy i mieszka w domu (taki był wybór) więc bałagan oczywisty (błoto i sierść).
Teraz posiałam trawę nic nie ogradzając, wychodząc z założenia, że co ma wyrosnąć wyrośnie, a resztę dosieję, przecież ludzie też będą deptać, a nie patrzeć.
chciałam bardziej psa - więc nie będę się stresować ogródkiem z reklamówki.
co do drzewek - zabrał się kiedyś do podkopywania naszego jedynego - więc stanął płotek.
wiadomo, że pies biega wzdłuż ogrodzenia - więc nie sadzić tam kwiatków i stresu będzie mniej.
co do załatwiania się - jeżeli nie ma na tyle czasu, żeby potrzeby załatwiać dalej (np. na okolicznych łąkach) warto kawałek ogrodzić symbolicznym płotkiem, posadzić kołka (jeżeli ma się psa) i nauczyć, że to jest psia toaleta - owczarek niem. to, baaaardzo pojętny pies. jeżeli nauczony załatwiać się na komendę np. "robisz", to wystarczy kilkukrotnie wyprowadzić go na smyczy do tej "toalety", dac komendę, nagrodzić gdy się załatwi i po paru razach skuma w czym rzecz.

*marta*
26-04-2005, 12:53
ja odgradzam, bo biega mi jeszcze po podwórku kilkudziesięciokilogramowy berneńczyk i dzieciaki. Oj trawa nie miałaby szans :-? I tak ma małe, bo ogrodzenie znika po kilku tygodniach, a trawnik ma dołki, wzgórki i gołe placki, ale i tak jest piękny ;) A jak pięknie wygląda jak bawi się na nim psiak! To tak samo jego podwórko jak nasze. Jego nawet bardziej.

aha26
26-04-2005, 13:29
Jeszcze jeden temat o moim piesku, rocznym owczarku... Do tej pory biegał luzem koło domu prawie całą dobę, szkoliłam go przez ponad pół roku we własnym zakresie, niemal każdego dnia (chodzenie na smyczy, aport, dawanie głosu, pozostawanie na miejscu, ostatnio trochę pracy na śladzie). Choć to mój pierwszy pies, nikt mi nie powie, że tylko grupa gwarantuje skuteczność, mnie efekty zadowalają :D Teraz kolej na ogród i umieszczenie psa w kojcu. Pewnie będzie przebywał w nim 23 godziny na dobę, bo czasu mam naprawdę niewiele (praca na pełny etet, dom, małe dziecko, urządzanie ogrodu) :( :( :( Może to głupie, ale mam poczucie winy, że robię zwierzakowi krzywdę, tyle serca włożyłam w jego wyszkolenie, a teraz go zamykam... Niektórzy w ogóle pukali się w głowę, po co czas poświęcam psu a nie dziecku, ale ja zwsze chciałm mieć takiego właśnie wilczka.. i tak fajnie jest w zimie, jak nas ciągnie na sankach, albo jak patyki na spacerze przynosi... Nie ma mowy, bym go zabrała do domu - jest ogromny, długowłosy i po prostu nie nauczony, no i córeczka... A mnie też się chwila odpoczynku należy... Boję się, że cała nauka pójdzie w las...Ratujcie!!! Co robić?.Przeczytalam Twoj post i powiem CI,ze Twoje plany w stosunku do tego pieska bardzo mnie zniesmaczyly.Pobawilas sie pieskiem a teraz zamkniesz go samego w jakims kojcu.Chyba serca nie masz skoro Ci takie pomysly do glowy przychodza.

Patsi
26-04-2005, 18:44
Dzięki za wszelkie pomysły i porady, na pewno z części skorzystam. Szczególnie ten kołek do sikania! Myślę, że tak emocjonalnie ocenili mnie ci którzy założyli, że chcę psiaka na stałe zostawić w kojcu. A myślałam o czasowym takim rozwiązaniu! Cóż, gdybym serca nie miała, to bym postu nie pisała i nie prosiła o poradę, tylko uznała całą sytuację za normę.....
Tak w ogóle to spodziwałam się większości odpowiedzi w stylu: babo czym się martwisz, taki psi los...a tu taka niepodzianka.....
Pozdrawiam :D

Wojty
26-04-2005, 22:09
Patsi a nie zastanawiałaś się nad tym czy może w ogóle nie oddać tego psiaczka komus?? Pewnie byłoby to dla niego dużym szokiem ale pewnie i tak lepsze to rozwiązanie niż umieszczenie go na 23 godziny w klatce :-? .
Szkoda mi twojego psiaczka - on się poprostu zmarnuje w tym kojcu!!!! Juz nie raz widziałąm mądre psiaki, które po paru miesiacach pobytu w kojcu przeistaczały się w całkiem inne psy -albo typowe bestie, których nawet własciciel się bał, albo odwrotnie-zamknięte w sobie i bardzo zagubione. Poza tym pisałaś ze tyle poświęciłaś czasu na szkolenie, hmm to mi się kojarzy z umieszczeniem inteligentnego, wykształconego człowieka w więzieniu, w karcerze. Przecież w takich warunkach to nawet zdrowy by "świra" dostal...
Ja miałam pare late temu podobną sytuacje - pisałam o niej juz na tym forum nie raz ;) - wzięłam szczeniaka 5 tyg. ze schroniska - była baardzo malutka i miałam nadzieje ze nie wyrośnie zbyt wielka (to była sierotka, nie widziałam jej matki). Niestety okazalo się ze nasze maleństow rośnie jak na drozdzach i po roku miała juz prawie 40kg - byliśmy załamani - mamy narazie dość małe mieszkanie, a do tego pies był bardzo zywotny - codziennie spacery na łąke (2x 1h) do tego despotyczna, nieposłuszna - nawet trener ze szkoly dla psów (gdzie chodziła 6dni w tyg przez pol roku) nie dawal sobie z nią do konca rady! I juz też był moment ze chciałam dać ogłoszenie i oddać ja komuś, ale jakoś nie miałam serca ;)
I dobrze zrobiłam-Boni teraz jest juz spokojniejsza, kupiliśmy duuza działke na wsi, za rok sie tam przprowadzamy-wiec zmiescimy sie i my i ona ;)
Boni bedzie prawdopodobnie jak bedzie cieplo biegac po dworze (wiem ze tak lubi :D- o ile sama nie wybierze, ze całe popoludnie chce jednak siedzieć w domku:D) więc pewnie zrobimy jej ladną budę -oczywiście bez łańcucha!!!- tak tylko na wszelki wypadek, gdyby podczas naszej nieobecności nie zastał jej deszcz :D oczywiście wieczorkiem razem z nami bedzie oglądała TV ;)
Jesli chodzi o załatwianie to też sie nie martwię - pewnie bedzie chodziła jak zwykle na spacerki!
Może też tak spróbuj zrobic? Ktoś tu powiedział ze buda jest gorsza od kojca-ja tak nie sadze- te kojce, ktore ja widzialm mają gora 5-7m2, a psa przecież mozna przwiazac do dlugiego sznurka (jest o wiele lzejszy od lancucha ). Oczywiście jest to awaryjne rozwiązanie - pisałaś coś ze tylko przez jakiś czas musisz "coś zrobić z psem".

Wojty
26-04-2005, 22:20
Pelno jest psow, ktore zyja caly czas na zewnatrz, z jakiej racji burek sie nadaje a inny pies nie? Twoje zadanie to sprawdzic czy akurat ta rasa sobie poradzi. Ale skoro pies zawsze mieszkal na dworze to nie widze problemu.

Agniesia - i sądzisz ze te wszystkie psy, biedne na krótkich łancuchch, bez budy na wsiach sa szczesliwe??
U mnie w domu zawsze była zasada ze pies jak czlowiek-też lubi wygode i jesli sie decyduje na psa to musze to uszanować ;) Pies też lubi siedziec w ciepłym i suchym :D
TO ze inni, zwłaszcza na wsi, tak traktują psy to nie znaczy ze tak się powinno obchodzić ze zwierzakiem. Sama znam ludzi którzy uśpili suczke, bo zbyt czesto zachodziła w ciąże - a tłumaczyłam im ze wystarczy ją wysterylizowac.. :(, ale im było szkoda 200 zł na zabieg :x

agniesia
26-04-2005, 22:33
Pelno jest psow, ktore zyja caly czas na zewnatrz, z jakiej racji burek sie nadaje a inny pies nie? Twoje zadanie to sprawdzic czy akurat ta rasa sobie poradzi. Ale skoro pies zawsze mieszkal na dworze to nie widze problemu.

Agniesia - i sądzisz ze te wszystkie psy, biedne na krótkich łancuchch, bez budy na wsiach sa szczesliwe??
:o Wojty, Ty to chyba miedzy wierszami cos wyczytalas.
gdzie napisalam, ze pies na lancuchu, krotkim lancuchu i ze to dobrze? :o
no chyba, ze mam problemy ze wzrokiem :roll:

Wojty
26-04-2005, 22:50
agniesia - o moj wzrok się martwić nie muszisz ;)

Pisałaś ze mnóstwo psów zyje na dworze i ze tak mogą zyć. Wiec nawiazałam do tych psiakw , które zyja tylko nadworze, a ze wiekszość z nich tak naprawde przez cały czas jest uwiązana więc pociągnełam ten watek.

agniesia
26-04-2005, 22:56
alez ja zaczelam sie o swoj martwic :wink:

Wojty
26-04-2005, 23:01
No, to wszystko sie wyjaśniło ;)
Mi nad uchem moj pies wlasnie piszczal (probował wyłudzić cukierka) i też źle doczytałam z tym wzrokiem :oops: :)

agniesia
26-04-2005, 23:24
a oddaj mu :wink: przynajmniej pilnuje wagi 8)
moj kot tak o mnie nie dba :lol:

Wojty
27-04-2005, 09:00
hmm, ja dbam o jej zeby ;)
a poza tym to był zdrowy cukierek nimm2 ;)

*marta*
27-04-2005, 09:13
Myślę, że tak emocjonalnie ocenili mnie ci którzy założyli, że chcę psiaka na stałe zostawić w kojcu. A myślałam o czasowym takim rozwiązaniu!

Cóż, nie napisałaś, że to czasowe rozwiązanie. Jednak nawet jeśli miałoby być czasowe, jest złe. Kojec to zły pomysł. Beznadziejny pomysł. 23 godziny na dobę w kojcu nawet "tylko" przez kilka tygodni, to dla psa męczarnia.

Maluszek
27-04-2005, 09:17
ja odgradzam, bo biega mi jeszcze po podwórku kilkudziesięciokilogramowy berneńczyk i dzieciaki. Oj trawa nie miałaby szans :-? I tak ma małe, bo ogrodzenie znika po kilku tygodniach, a trawnik ma dołki, wzgórki i gołe placki, ale i tak jest piękny ;) A jak pięknie wygląda jak bawi się na nim psiak! To tak samo jego podwórko jak nasze. Jego nawet bardziej.

Marta - czemu się nie chwalisz, że masz berna :( Wadnij do wątku o bernusiach to pogadamy :D

Ja też mam berneńczyka, który biega po całym ogrodzie. Jest z tych kopiących psów ale jakoś mi to nie przeszkadza.

Patsi
27-04-2005, 21:37
Właśnie wsadziłam kilka drzewek....odgrodziłam je "płotkiem" ze starych desek do szalowania od świata i od psa, i bardzo mnie korci, żeby co chwilę sprawdzać, co tam słychać na podwórku :D :D :D . Bo pies jednak biega luzem.... na razie......A dziś, tradycyjnie, o 5.15 był spacer po okolicy...

Wojty
27-04-2005, 22:30
Właśnie wsadziłam kilka drzewek....odgrodziłam je "płotkiem" ze starych desek do szalowania od świata i od psa, i bardzo mnie korci, żeby co chwilę sprawdzać, co tam słychać na podwórku :D :D :D . Bo pies jednak biega luzem.... na razie......A dziś, tradycyjnie, o 5.15 był spacer po okolicy...

A widzisz, da się jakoś ten problem rozwiązac :D Pewnie twoja madra psina bedzie zdawała sobie sprawe z powagi sytuacji i nie bedzie zadnych przykrych niespodzianek :D

Patsi
28-04-2005, 18:45
minęła doba, wszystko rośnie... :D byle do jutra... :D

Wojty
28-04-2005, 21:05
Patsi - życzę kolejnej udanej doby :D:D

28-04-2005, 21:18
Warto też sadzić takie rośliny, które lubią być przygryzane. Mój Clematis po obgryzienu w zimie przez moją sunię, teraz zawiązał ogromną ilość pąków, a rok temu bez akcji podgryzania pojawiły się kwiatki tylko sporadycznie. Nie sadzę też w ogrodzie drogich egzemplarzy , bo po co mam się denerwować, że je psina zniszczy. Krzewy i drzewa warto sadzić w grupach bo nie przyciągają tak uwagi psa niż pojedynczy krzaczek i drzewko no i jak najczęściej wychodzić na spacer, nawet taki krótki, żeby pies się zbytnio nie nudził.

28-04-2005, 21:26
Aha, mam też kojec, ale sunia jest tam tylko około 7 godzin, gdy nikogo nie ma w domu. Poza tym biega swobodnie po ogródku i mieszka z nami w domu. Nie widac po niej zeby była nieszczęśliwa. Na słowo kojec chętnie tam wbiega, bo wie że za chwile dostanie tam jakiś smakołyk. Po 7 godzinach wybiega stamtąd wprawdzie bardziej ochoczo, ale gdyby jej było tak bardzo źle to na pewno sama by tam nie właziła.
Zniszczeń w ogrodzie trochę juz było, ale im jest starsza ,tym jest mniej.

Patsi
29-04-2005, 23:07
Minęła druga doba, po powrocie z pracy zauważyłam 2 albo 3 powyciagane patyki z "płotka", ale roślinki nieruszone :D :D :D . Cieszę się, Verunia, że to napisałaś bo jakoś mi raźniej, że inni też czasami mają psy w kojcu. Mojego na pewno to nie minie, choć jeszcze biega luzem, bo przed nami przeoranie i obsianie całego ogrodu (niemal pół hektara!). Jak deszcz spadnie, wolę nie mysleć co by było gdyby wbiegł w takie błocko... :D Pozdrawiam. dzięki za słowa otuchy i porady.

peilin
02-05-2005, 09:31
Patsi,
Nie ma nic zlego w kojcu, chociaz ja swojego psa bym nie zamknela :D . Wszystko zalezy ile pies mialby siedziec zamkniety np 23h - to strasznie duzo, a 7 to juz nie tak zle. Pisalas, ze bedziesz miala dziecko- pewnie bedziesz wychodzic na spacery- jak masz dobrze wyszkolonego psa to spokojnie mozesz go brac z soba. Moze jak kupisz psu jakies zabawki, to bedzie sie nimi interesowal, a nie drzewkami. Sadze, ze jest wiele mozliwosci rozwiazania tej sytuacji bez zamykania psa w kojcu na 23 h!
Pozdrawiam

wmw
02-05-2005, 10:52
Verunia napisał:
"[quote][mam też kojec, ale sunia jest tam tylko około 7 godzin, gdy nikogo nie ma w domu. Poza tym biega swobodnie po ogródku i mieszka z nami w domu. Nie widac po niej zeby była nieszczęśliwa. Na słowo kojec chętnie tam wbiega, bo wie że za chwile dostanie tam jakiś smakołyk. Po 7 godzinach wybiega stamtąd wprawdzie bardziej ochoczo, ale gdyby jej było tak bardzo źle to na pewno sama by tam nie właziła.
Zniszczeń w ogrodzie trochę juz było, ale im jest starsza ,tym jest mniej]

Mam dokładnie tak samo. Pomysł na kojec wziął się stąd, że po kilku miesiącach chowania w domu i ogrodzie wreszcie trzeba było zacząć pracować i zostawiać psa samego. Gdy zostawał sam, przekopywał sumiennie cały ogród. Postawiliśmy zadaszony kojec wymiaru 2,5 x 1,6m z krat stalowych, do tego przylega porządna, ocieplona buda. Bardzo pilnujemy sie , aby pies(ON- suka) był w kojcu nie dłużej niż 6-7 godzin. Wchodzi do kojca chętnie, bo dostaje świńskie ucho. W kojcu nie skomli i nie szczeka, ma tam rożne zabawki ale czasem trochę nadgryza wejście do budy, która jest z kojcem połączona w jedno. Gdy ktokolwiek jest w domu pies biega w ogrodzie i nie niszczy, nie obgryza roślin. Trzeba trochę pilnować, bo czasem lubi jednak kopać i młode rośliny poprzesadzać. Kojec przydatny jest także i wtedy, gdy przychodzi ktoś obcy (listonosz, szambo, inkasent). Mówi się psu "do budy" i on tam zaraz włazi. Ponieważ robi to bez ociągania, to chyba nie kojarzy kojca jako czegoś szczególnie przykrego.

Patsi, czy rzeczywiści twój pies musi być cały czas poza domem? Mój śpi w domu, w sypialni przy łóżku, bo jest tak fajny, że po prostu lubimy, gdy jest blisko. Kłaki oczywiście są, bo przecież ON to pies stale liniejący - trzeba to sprzątać (bardzo pomocny odkurzacz centralny!!!). Tylko z kłakami ukochanego psa chyba trochę jest tak jak z hałasującymi dziećmi- cudze przeszkadzają że chciałoby sprać, a własnych jakoś się nie słyszy.

joan
02-05-2005, 11:36
Ja mam roczną suczkę - labradorka. Kupując słodkiego szczeniaczka, spełniłam moje marzenie z dzieciństwa skutecznie torpedowane przez moich wygodnickich rodziców (bo brudzi, bo na spacery trzeba regularnie, bo pogryzie dywan, tapety i inne firanki). I mieli racje - po kilku miesiącach w trakcie oczekiwania na powrót nas- właścicieli, piesek zjadł skórzana sofę (taką piękną...) 4 krzesła, pare butów, listwy przypodłogowe, książki, ściany, blender, dziecięce pluszaki...
Ale mieszkamy w bloku, pracujemy, mamy salon otwary z kuchnią i przedpokojem, więc dużo przestrzeni do "zagospodarowania". Zdarzało się , ze piesek miał rozstrój żołądka i nasz jesionowy parkiet bardzo na tym ucierpiał...
To fakt, że nie każdy piesek tak szkodzi.Też myślałam o oddaniu, nawet dałam ogłoszenie, ale zabrakło mi odwagi (to byłoby tchórzostwo). Dziś jest tylko trochę lepiej - zdarzają się dni bez zniszczeń - sami dajemu jeje jakieś drewienka, zabawki, palstykowe butelki, czy kartony, tak dla "zniszczeń kontrolowanych". Nasza sunia jest wyjątkowo inteligentna i nie daje się nabrać...
Co do ogrodu... marzę o równiusieńko przystrzyżonej trawce, paru drzewkach magnoliowych, bluszczyku na płocie, itd
Szaleństwo mojego psa troche mnie przeraża, ale nie zamknę go w kojcu. Myślałam raczej o oddzieleniu części ogrodu (na część frontową i tarasową) zainstalowaniu psu takich małych drzwiczek w bramie garażowej (jak w filmach amerykańskich - widziałam w sklepie zoologicznym), tak więc jak zmarznie będzie sobie tam wchodził.
Pies to odpowiedzialność , choć nie wszyscy rozumieja prawdziwy sens tego słowa, łącznie ze mną - sama dość brutalnie zapoznałam się o jego istocie. Ale jest też druga strona medalu - miłość psa, przywiązanie, jego ciepło, zabawy z dziećmi, przytulanie i miętoszenie. Zniszczenia tłumaczymy sobie teraz tak - pies to pies , musi spożytkowac energię, o wiele lepiej byłoby mu na trawce, w towarzystwie, na razie nad tym pracujemy aby przestrzeni miał więcej, potem zastanowimy się jak współgrać - on sie będzie cieszyć większa swobodą a my tą wymarzoną trawką...

peilin
02-05-2005, 11:48
Mam trzyletnia labradorke. Zniszczyla mi jeden regal, kilka ksiazek i gazet (tych z dolnych polek), jedno krzeslo, telefon komorkowy (zostawilam niechcacy nie tam gdzie powinnam) i jedne klapki (tez zostawione nie na miejscu). Oprocz tego w ilosciach hurtowych pozerala poslania (wiec spi na dywaniku z Ikei) i nienawidzi bluszczu (po kilku probach odpuscilismy). Moim zdaniem to nie duzo i biorac psa liczylam sie, ze cos zniszczy. Nie rozumiem jednak sytuacji, gdy pozwala sie psu na regularne demolowanie. Jezeli nie mozna na noc i podczas swojej nieobecnosci w domu psu ograniczyc pola razenia, nalezy kupic klatke. Jezeli pies komus zniszczy buty, to jest to jego wina, a nie psa - bo zostawil nie tam gdzie trzeba. Obecnie moj pies nic nie niszczy, moge go zostawic na 10h sama i jak wracam dom nie jest zdemolowany. Nie chce nikogo urazic, ale psem po prostu trzeba sie zajac i go wychowac. A jak dla kogos wazniejszy jest ladny trawnik od psa, to nie powinien miec psa.
Pozdrawiam

Gafinka
02-05-2005, 13:04
joan - labek to pies aktywny, musi mieć sporo ruchu - wtedy powinien być mniej szkodliwy, dodatkowo tak jak napisał/a peilin, jakby co zawsze można kupić klatkę. Do klatki nie wpychasz psa na siłę, umieszczasz tam jego posłanie i powolutku uczysz, że np. dostaje smakołyk w klatce. Najpierw psiaka zamykasz w klatce na krócej z zabawkami i smakołykami ( najlepsze są takie co go dlużej zajmą - wymagają dłuższego pracowania nad sobą). Pies się powoli do tego przyzwyczaja i traktuje klatkę jak azyl. MOja suka jak coś zbroi i na niąnakrzyczę to idzie do klatki bo tam czuje is ebezpieczna. Nigdy też psa nie karcisz w klatce to ma być zwyczajnie jego azyl.
Klatki nei sa takie drogie - nie wiem ską jesteś, ale jakby co mogę ci pomóc kupić klatkę nieco taniej.
Wiesz problemy z niszczeniem wszystkiego to częste problemy wlaścicieli labków i bokserów ( boksery w tym przodują) i w zasadzie zdecydowana większość doświadczonych opiekunów bokserow na wyposazeniu ma klatki.
Jelsi nie zdecydujesz się na klatkę - mozesz poszukać takiej piłki ( kiedyś były np. dodawane do chyba Pedigree ( nie jestem pewna bo ja tej karmy niekupuję) do której wkłada siesmakołyki i przez małe otworki pies musi je wyciagać - labki najcześciej są łakomczuchami i to moze ją zajać na dłuższy czas. Dobrze też zrobi porządny , długi i intensywny spacer przed wyjściem z domu, taki z aportowaniem i zabawami intensywnymi. To powinno pomóc.

Gafinka
02-05-2005, 13:15
A generalnie majac w mieszkaniu szczeniaka najlepiej uczyć go od początku zostawania, nei popelnić blędu, że jak malutki to jesteśmy z nim 24 godziny na dobę. Nawet jesli nie pracujemy zostawiamy psiaka od samego początku,najpierw króciutko - np. idziemy wyrzucić śmieci, jak nie wyje i nie niszczy to wracamy i chwalimy go, nagradzamy za ladne zachowanie. Wydłużamy okresy kiedy pies pozostaje sam w domu - wtedy w sytuacji kiedy np. po jakimś czasie wracamy do pracy bedziemy mieli mniej kłopotów. Rasom wyjatkowo nie lbiącym zostawać samotnie w domu pomaga tez drugi pies ( wtedy nei czują się opuszczone) no ale oczywiście to rozwiązanie dla odważnych. Moja starsza sunia jest ze schroniska i wracala tam cztery razy bo niszczyla wszystko w mieszkaniu, u mnie bilans zniszczeń - to paczka chusteczek higienicznych ( moja wina zostawiłam na podłodze) i wielka paczka herbatników - nic innego nie zniszczyła - w ciągu dwóch tygodni u w zasadzie dorosłej już suczki ( miała około roku) udało się ten problem rozwiązac, dzięki dużej ilości ruchu,stopniowania pozostawania w domu itd, oraz towarzystwa starszego i statecznego psa ( co z pewnością takze bardzo pomogło).
Moja młodsza suka - takze z odzysku ( jak donas trafila miała około 6 miesięcy) niestety towarzystwo dwóch psów i duża dawka ruchu niewystarczyła ( ja się śmieje,że ona ma chyba syndrom nadpobudliwości) dlatego na wyposazeniu jest klateczka, która słuzy jej jako posłanie - a jak musi zostać sama to zostaje w klateczce - i spokojnie sobie z niej śpi do czasu jak wrocimy do domu. Klatka nie kojarzy sie jej z niczym przykrym, lubi sobie czasme tam pospać nawet jak jestesmy, ucieka tam jak na nią nakrzyczę, a jak widzi, że biorę pojemnik z psimi ciastkami od razu się tamwpycha na wyścigi z drugą.
Naprawdę mozna sobie z tym problemem poradzić i nie trzeba opłakiwać takich strasznych zniszczeń w mieszkaniu.
Obie moje suki to boksery - więc przywiązanie do opiekuna jest ogromne i niechęć do rozstań takze spora. :)

joan
02-05-2005, 14:43
. Nie chce nikogo urazic, ale psem po prostu trzeba sie zajac i go wychowac. A jak dla kogos wazniejszy jest ladny trawnik od psa, to nie powinien miec psa.

Nie znam nikogo, dla którego rowy w ogrodzie i zjedzone drzewka byłyby obojetne i na takie widoki z usmiechem głaskałby swojego pupilka-szkodnika. To napewno wkurzające. Nie wszytsko w psie mozna zaprogramowac (pies Pawłowa to niedobry przykłąd - odradzam traktowanie prądem). Ogólnie poisadanie psa to ciągły bilans zysków i strat (nie możemy liczyć na same zyski).
My zajmujemy się psem dobrze (na 7 psów -braci i sióstr z miotu) nasza labcia wypadła najlepiej - wybiegana, nieutuczona. Pies wychodzi 3-4 razy dziennie w tym raz na długi spacer, pływa, apotruje,biega po lesie. Jest wielu rzeczy nauczona - była na tresurze (sytsem nagródi karcenia - słownego oczywiście) jednak gdy tylko zamykamy za sobą drzwi, nie mamy większego wpływu na jej fantazję (np. uwielbia wksakiwac na stół (jeszcze niezjedzony) i lezy tam jak kotek (35 kilogramowy). Ma swoje zabawki, ale i tak woli te rzeczy zakazane, za które dostaje burę. Nie zjada nic podczas naszej obecności, dlatego wiem że jeśli coś niszczy to pewnie ze złości że jest sama. Taki jej i nasz los. My ją kochamy, ona nas, ale ona nam niszczy a my nie mozemy zapewnić jej towarzystwa przez cały dzień.
Ale mimo tego lepszy to układ niż w przypadkach psów-olbrzymów które mieszkają w blokowiskach i jedyne na co mogą liczyć to siusiu na skwerku pod klatką, bo dalej właścicielowi się nie chce, nie ma czasu, nie ma sił pieseczka przytrzymać. To dopiero smutny psi los...
U nas też mogłoby być lepiej - ale pracujemy, więc czasu mało, a mimo to codziennie dzieci +piesek do samochodu i za miasto, żeby mięśnie się rozciągneły, popracowały. Do tego pieszczoty, miętoszenie, zabawa z dziecmi w "berka", pies jest przeszczęśliwy, a jego łeb na kolanach jak siedzimy na sofie (w naszej obecności nie osmieli sie wleźć na sofę czy do łóżka) to rekompensata za zjedzone, przez nieuwagę pozostawione bez opieki, piloty, czy inne drobiazgi.
Wypracowanie dobrego "układu" z psem jest trudne, ale myślę - nikt mnie nie zmuszał, sama podjęłam decyzję, pewnie nieświadoma wszystkich jej skutków, ale też nie znałam tej przyjemności z posiadania psiego przyjaciela. Skoro jednak nasze drogi się skrzyzowały, to tak musiało być, jakoś się dotrzemy i będziemy o siebie nawzajem dbać do końca.

Gafinka
02-05-2005, 18:12
joan widzę, że wiesz "z czym się je labka" to się już nie bedę produkować - moja młodsza sunia też ma w zasadzie wszystko co powinna a i tak sama zostać nie może - szkolenie, długie spacery w towarzystwie innych psów, pływanie, działeczka i dwa psy i dwa koty do zabaw i towarzystwa - ale dla niej to wszytsko małooo - ja wybrałam klatkę - jedyna rada przy takim rogatym charakterku.
Pewnie obydwie są "nie do zajechania" jak mawiam w przypadku mojej i trzeba jakoś ten ich charakter pokochać :)

Patsi
04-05-2005, 22:57
Mam takie spostrzeżenie, że w okolicy gdzie jest co najmniej 20 - 30 domów jednorodzinnych, w tym mój, nasz pies jest jedynym który regularnie (przynajmniej raz - dwa razy dziennie) jest wyprowadzany poza teren ogrodu na spacer. Ogród mam duży, blisko pół hektara, niestety mimo ogromu przestrzeni na psa ciągle czyhają pułapki (druty, odłamki szkła i blachy i in.- pozostaości po budowie), dlatego trzeba mu ograniczyć przestrzeń do czasu zrobienia porządku :( . Pies idzie więc porządnie wybiegać się do pobliskiego lasku. Sąsiedzi patrzą na mnie trochę jak na wariatkę, ale wiecie co? Uczę psa, jak to ktoś na forum podpowiedział sikać na zewnątrz ogrodu, żeby własny teren traktował trochę jak dom i ograniczył jego zanieczyszczanie :D Skubany, posikuje czasami po dwie kropelki co trzy kroki i się odwraca, żeby go nagradzać!
Trawkę niestety posiać muszę, bo po wczorajszych ulewach mam pół hektara błota do pasa wokół domu :D . a jak wzejdzie, to albo pies zdepta, albo my sami.... :D

peilin
05-05-2005, 09:44
Patsi,
Moj pies też nie zawsze wychodzi na spacer. Na ogol staram sie z nim wyjsc pobiegac rano, ale nie zawsze mi sie to udaje. Wiem, ze ogrod to dla psa nie to samo co spacer, ale jak nie ma czasu, to co zrobic. W zwiazku z tym nie staralam sie jej nigdy nauczyc nie zalatwiania na terenie.
Pozdrawiam

Patsi
05-05-2005, 20:03
Ja wychodzę rano i albo zaraz po pracy, albo wieczorem. Czasami, wiadomo, nie wychodzę w ogóle, samo życie. Oczywiste jest, że pies kilka godzin nie wytrzyma, ale chyba zaczyna kumać, że spacer słuzy temu, żeby m.in. porządnie się wysiurać :D :D :D Tak myślę, że w miejscu gdzie najczęściej sika wbiję jakiś kołek czy co, niech go zaznaczą tez inne psy, a potem przeniosę "sikalnię" do ogrodu. Ktoś kiedyś mi radził, że taka metoda znacznie ogranicza obsikiwanie przez samca wszystkiego, co się nie rusza :D No, bo ma jedna porządną prywatną toaletę! :D :D :D

sajko
07-05-2005, 23:34
Jeśli brakuje czasu na wyjście z psem na 5min na "siknięcie" poza ogrodem, to po co psa posiadać??? :-? Ja mam 2 samce, obaj nauczeni są, że w ogrodzie się nie załatwia, nawet nie podsikuje drzewek, bo ogród to jak dom- w domu nie mogą podlewać ścian, więc nie mogą podlewać i naszego ogrodu. Ale na spacer wychodzą 4 razy dziennie, bo decydując się na psa, wiedziałam, że jest to obowiązek.

Patsi
08-05-2005, 10:02
Lepiej podpowiedz, czy wystarczy wychodzić z psem za każdym razem w to samo miejsce, i czy 4 razy dziennie to nie za mało? A co z sytuacją, gdy nie ma cie w domu po 12 godzin (styl pracy - samo życie...)
pozdrawiam

sajko
08-05-2005, 19:08
Psa łatwo nauczyć załatwiania się na komendę, co jest bardzo dobre, jeśli ma się kilka minut na spacer. Dodatkowo,, jak uczysz konsekwentnie że ogród to nie toaleta, a załatwiamy się na spacerach, to pies sam się będzie spieszył, żeby załatwić wszystko "na zewnątrz". 4 razy dziennie dla dorosłego psa wystarczy, ale trzeba pamiętać, że pies się musi wybiegać, czyli jeden ze spacerów dłuższy ("wybieganie psa w ogrodzie" to mit).

Decydując się na psa, trzeba zastanowić się, po co jest nam pies. Bo jeśli nie ma nas 12h w domu i oprócz tego nie mamy czasu na 5min spaceru, to pies jest nam zbędny i nie ma co się tutaj oszukiwać. Jednak jeśli nie ma Cię 12h, ale po powrocie zajmiesz się psem, pójdziesz na długi spacer, wybawisz się, zainteresujesz nim, to pewnie będzie ok, szczególnie jak pies już jest. Jeśli nie ma Cię w domu 12h, ale po powrocie masz dla niego 5min, to nie ma sensu posiadanie psa. Pies, który nie czuje związku ze swoim stadem nie będzie dobrym stróżem i obrońcą, ale sfrustrowanym, nieszczęśliwym a często i niebezpiecznym stworzeniem.

peilin
09-05-2005, 09:36
Nie pracuje 12h tylko 8h, a mój mąż pracuje z domu. Pies rzadko jest dłużej niż 5h sam. Nie codziennie wychodzi na zewnątrz, bo ja wyszłam z innego założenie niż Ty i pies w ogrodzie może się załatwiać. Właściwie wolę posprzątać ogród niż biegać z torebką,której potem nie ma gdzie wyrzucic, na zewnatrz. Jak mam czas i ochote, to wychodze z psem na spacer. Latem wlaściwie codziennie, zima znacznie rzadziej, ale nie znaczy to, ze nie zajmuje sie psem. Psem mozna sie zajmowac na rozne sposoby nie koniecznie wychodzac na spacer. A co do frustracji psow, ktorzy maja takich kiepskich wlascicieli jak ja, to moja labradorka jest na wyraz pogodna i zrownowazona i nie wydaje mi sie zeby w najblizszym czasie grozila jej przemiana w agresywna bestie.
Pozdrawiam
Iwona

sajko
09-05-2005, 09:44
Pies rzadko jest dłużej niż 5h sam...Psem mozna sie zajmowac na rozne sposoby nie koniecznie wychodzac na spacer.

Właśnie, zajmujesz się psem! a to jest ta różnica! Patsi wyraźnie napisała, pies 12h sam, a do tego czasem nie ma czasu wyjść z nim na 5min na siknięcie. Więc to chyba trochę inna sytuacja.


A co do frustracji psow, ktorzy maja takich kiepskich wlascicieli jak ja, to moja labradorka jest na wyraz pogodna i zrownowazona i nie wydaje mi sie zeby w najblizszym czasie grozila jej przemiana w agresywna bestie.

Po co te nerwy? Mój post to odpowiedź na pytanie o psa 12h samego i bez możliwości wyjścia na 5min. Z tego co piszesz, pies nie jest tyle sam, plus zajmujecie się nim inaczej niż spacerem (czyli pewnie zabawa, pieszczoty, pogaduszki, itp). Czyli innymi słowy, moja odpowiedź nie tyczyła się przypadku takiego jak Twój, więc nie ma co się denerwować 8)

peilin
09-05-2005, 09:53
Sajko,
Przepraszam, nie zrozumialam najwyrazniej o co Ci chodziło. Jestem wlasnie po labowisku, czyli weekendzie spedzonym z innymi szurnietymi labkomaniakami i ich 30 psiakami i z lekka mnie zirytowalo sugerowanie, ze nie zajmuje sie dobrze swoim psem, bo nie wychodze z nim regularnie na spacery. Moim zdaniem nie ma co generalizowac, ani to, ze ktos nie chodzi na spacery, ani to, ze duzo pracuje nie oznacza, ze nie powinien miec psa.
Pozdrawiam

sajko
09-05-2005, 09:58
Peilin, czyli jasne, jesteś 'labnięta' jak mawialą moi znajomi :wink: Ja jestem bullnięta i też mi z tym dobrze 8)

peilin
09-05-2005, 10:00
Peilin, czyli jasne, jesteś 'labnięta' jak mawialą moi znajomi :wink: Ja jestem bullnięta i też mi z tym dobrze 8)
Super, ze sie dogadalismy, nie lubie sie denerwowac juz w poniedzialek rano :D .
Pozdrawiam
ps jesteś na jakiejś grupie bullowej?

sajko
09-05-2005, 10:05
Nio, wystarczy mi adrenalina w pracy :-?

p.s. jestem na dogomanii, forum bulli i molosach (wielka miłość życia- duże i zaślinione 8) )

peilin
09-05-2005, 10:07
No to niezle, mi czasu starcza tylko na Labki, no i Muratora.
Pozdrawiam

sajko
09-05-2005, 11:08
Na Muratorze wpadam raz na jakieś 2tyg, więc nie jest źle :wink: a reszta, cóż, z pracy sobie klikam jak mam sekundę wolniejszą 8)

Patsi
10-05-2005, 06:27
A gdzie jest napisane, że praca CODZIENNIE 12 godzin, i że w tym czasie pies jest sam :( ? Może to jest tak, że z psem wychodzę na spacer tylko ja (wobec innych średnio posłuszny), a poza tym ma pół hektarowy ogród do dyspozycji razem z babcią i dzieckiem? Przepraszam, ale wg mnie taka przestrzeń do wybiegu na czas mojej nieobecności mu wystarczy. Tu chodzi o kwestie nauki załatwianie potrzeby fizjologicznej na zewnątrz ogrodu. I jeszcze jedno - gdybym nawet nagle zmieniła tryb pracy i nie było mnie co drugi dzień w domu 14h, to proszę wybaczyć, ale ani psa ani dziecka do adopcji nie oddam :D :D :D Nie jestem ideałem i nigdy nie będę, ale jestem sobą.
Każdy, moim zdaniem postępuje tak, jak uważa za słuszne i najlepsze dla psa, no chyba że jest "szczęśliwym" bezrobotnym, samotnym singlem albo emerytem i cierpi na nadmiar czasu wolnego. Choć z doświadczenia wiem, że łatwiej wymóc na sobie dyscyplinę właśnie wtedy, jak zajęć ma się dużo...
pozdrawiam wszelkiej maści właścicieli psów

Gafinka
10-05-2005, 23:57
sorki pomyłka :oops:

baska59
09-09-2005, 16:43
Owczarek podhalański dostaje klaustrofobii mieszkając w domu. I reaguje dziką agresją na wszystkich, co zbliżają się na metr do psa...

Aaa to baaardzo wieloznaczne stwierdzenie :roll: Ciekawe czy wynika z doświadczeń czy tylko zasłyszane ...

... tak może wyglądać ogród + owczarek podhalański ...


http://img246.imageshack.us/img246/2079/andabezplotka2vp.jpg

Teska
09-09-2005, 22:25
:o :o :o :o :o
Czyli tak - pobawiłam się nim trochę, bo wtedy mi tak pasowało: miałam czas na codzienne spacerki, szkolenie itd. No i te sanki - sama przyjemność....Pies został nauczony trybu życia, który teraz sobie zmienię, bo teraz to tak mi pasuje. No i nie mam już dla niego czasu. Nieważne, że psu wywracam wszystko do góry nogami, i że szczególnie tej rasie takich numerów się nie robi. Co robić???? Trzeba było zapytać, zanim zdecydowalaś się na owczarka niemieckiego. Teraz możesz swojemu psu złożyć wyrazy szczerego współczucia, że trafił na Ciebie. To nie jest rasa dla nieodpowiedzialnych ludzi. Kup sobie pudelka i załóż mu kokardkę. :evil: :evil: :evil:

PS. Odkąd jestem na tym Forum po raz pierwszy mnie ktoś wkurzył do tego stopnia. Brzydkie słowa sama wykasowałam :evil:


Zgadzam sie w pełni...

10-09-2005, 03:45
Jestem tego samego zdania.

Anika
16-09-2005, 13:36
Czytam sobie i musze coś napisać, chociaż pewno posypią się na mnie gromy :-?

Mam trzy psy i trzy koty. Jeden pies - malutki szczekacz, który miał być uśpiony, bo nie było na niego chętnych (sunia, już po sterylizacji), więc wzięta jeszcze "do bloku", w którym już przebywała 7-letnia kotka.
Jeszcze zanim zamieszkaliśmy w Elizie, kupiłam Berneńkę. Pojechałam po ON-kę, ale przyjechałam z Kaja. Biedna, zastraszona, przygłodzona... Jedno wielkie nieszczęście i 10 miesięcy życia. Troche kosztowała, ale...
No i pierwszy problem - nie było mowy o zamknięciu w domu. Wtedy to było jeszcze mieszkanie, na III piętrze. Sunia była tak nieszczęśliwa, potrafiła przez całą noc skamleć w oknie. Zawsze wydawało mi się, że nigdy nie zostawiłabym psa w kojcu. Ale ... na gwałt wykonywałam kojec (działka nie jest ogrodzona). Ponieważ moja psiapsiółka już mieszkała po sąsiedzku, pies został na budowie. A ja i tak bywałam tam codziennie po pracy, do późnego wieczora, więc nie było problemu. Zaczęły się tylko poranne jazdy, żeby wypuścić psa i nakarmić, i nawodnić :) . A kiedy zamieszkaliśmy w domu, problem dojazdowy znikł zupełnie. Sunia jest wypuszczana z kojca o 5.30 rano, zamykana o 7.30 i wypuszczana po powrocie dziecka ze szkołu od 12 - 14. I biega do późnego wieczora. Nawet w lutym, kiedy bywały 30-stopniowe mrozy, Kaja uciekała z domu. Zresztą, w ogrodzie jest wykopane staczko (nie wiadomo - oczko, czy staw :P ), a Kaja bywa w nim regularnie. Wyłazi z tak ucieszoną miną, że nie mam serca jej zabraniać. Gdyby spała w domu, nie byłoby mowy o staczku. Bo jak wpuścić psa, który jest mokry, obłocony "po pachy"? Prać za każdym razem? Bo nie uwierzę w to, że nie przeszkadza Wam warstwa błota na podłodze w salonie :-? Teraz dołączyła do nas 2 - miesięczna ON-ka. Długowłosa. Budowany jest drugi kojec, bo uważam, że psom lepiej jest w ogrodzie. Równocześnie jesteśmy w trakcie realizacji ostatniej, większej inwestycji, czyli ogrodzenia. Psy więc zamykane będę w kojcu tylko w sytuacji, kiedy w ogrodzie będzie małe dziecko przyjaciół, lub koleżanka, która panicznie boi się psów.
ON-ka już spędza całe dnie na tarasie, do domu wchodzi niechętnie (w sumie, to zostaje wnoszona)...
Mały ujadacz, krótko- i gładkowłosy jest w domu, ale te duże :-?
No i reasumując ciut długie wprowadzenie :) Nie wiem, czy macie rację, kiedy tak krytykujecie zamykanie psów w kojcu i ogrodzie. Nie mówię tu, oczywiście, o sytuacji nieustającego zamknięcia. Ale czy naprawdę pies, który zawsze żył na wolności, jest szczęśliwszy zamknięty w domu??? Czy to tylko nasze postrzeganie? Ludzkie?
Przecież w ogrodzie jest tyle ciekwych rzeczy, tyle się dzieje :) A w domu? Pozostaje gryzienie mebli.
Dodam tylko, że kojec, który buduję dla dwóch psów ma wymiary 3 x 6 m i dwie budy.
Z psami spędzam dużo czasu, bo przecież sama pielęgnacja zajmuje go sporo. Dodatkowo zabawa, układanie. A załatwiają się w ogrodzie. Z Berneńką wychodzę na spacery, ale targanie woreczków z kupą przez ileś tam setek metrów nie należy do przyjemności :-? Niemniej, woreczek zawsze mam przy sobie.
Kiedy czytam wasze wypowiedzi, mam straszne wyrzuty sumienia. Tylko, czy aby na pewno to ja jestem ta zła?

16-09-2005, 13:46
Jesteś okropna. :wink: :lol:

Myślę,że biedny pies doszedl do prawie ostatniego stopnia udomowienia.
Przestał być zwierzęciem o swoich pierwotnych potrzebach i cechach.
Stał się kolejną maskotką i dobrem dla człowieka.A jak człowiek coś capnie,to już koniec.

:(

Agnieszka1
16-09-2005, 13:54
heh nastepny watek o psach?
dobra a czy jest jakis kalendarz psich imion?

Anika
16-09-2005, 14:00
opal: tak właśnie myslałam... tak właśnie myslałam... 8)

baska59
16-09-2005, 14:09
[quote="Anika"] ... Bo jak wpuścić psa, który jest mokry, obłocony "po pachy"? Prać za każdym razem? Bo nie uwierzę w to, że nie przeszkadza Wam warstwa błota na podłodze w salonie :-? [quote]

Aniko, wcale nie potrzeba wielkiego wysiłku, aby sobie wyobrazić jak wpuszczam obłoconego psa do domu 8) :D to dla mnie chleb powszedni ...

W takich warunkach moje psisko spędza czas, który my spędzamy poza domem ... 8)

http://img395.imageshack.us/img395/1254/mjkcik8zb.jpg

... tak bardzo często wypoczywa po spacerku, szczególnie jesienią i zimą ...

http://img393.imageshack.us/img393/1222/zima2005brudnybrzuszek10qz.jpg

... a w łazience śpi i lubi przebywać latem ... bardzo ładnie :wink: widać zapaskudzone fugi ... 8)

http://img393.imageshack.us/img393/2039/zima2005azienka9vn.jpg

Dla mnie mój pies jest pełnoprawnym członkiem Rodziny. Ma swoje obowiązki i prawa :) , a zamykanie psów w kojcach kłóci się z moim patrzeniem na psa-stróża.
Jaki jest pożytek z psa za kratkami???

Anika
16-09-2005, 14:27
[Aniko, wcale nie potrzeba wielkiego wysiłku, aby sobie wyobrazić jak wpuszczam obłoconego psa do domu 8) :D to dla mnie chleb powszedni ...

Dla mnie mój pies jest pełnoprawnym członkiem Rodziny. Ma swoje obowiązki i prawa :) , a zamykanie psów w kojcach kłóci się z moim patrzeniem na psa-stróża.
Jaki jest pożytek z psa za kratkami???

Z psa nie ma być pożytku. Pies ma po prostu być.
Widzisz, moja psica, nawet jak biega po ogrodzie, lubi sobie wejść do kojca i pospać. Mimo, iż furtka jest otwarta i może z niego wyjść. Może po prostu traktuje go jak "swoje miejsce"?

Również zakładam ogród i robię to biorąc pod uwagę fakt posiadania zwierząt. Wszak nie ja dla ogrodu, tylko ogród dla mnie. Tylko nie mam jeszcze ogrodzenia. Stąd pies bywa zamknięty w kojcu przez noc i kilka godzin w ciągu dnia (max. 6).

Natomiast daruj, ale lubię nie mieć brudu w domu. A każdorazowy prysznic (mycie łap, brzucha - w ogóle dolnej części :wink: ) jest przyjmowane bardzo "stresowo". Bo akurat ja moge myć, nie ma sprawy. Tylko pies (już psy) wolą być w ogrodzie. Nawet w kojcu.

Agnieszka1
16-09-2005, 14:30
[quote=baska59][Aniko, wcale nie potrzeba wielkiego wysiłku, aby sobie wyobrazić jak wpuszczam obłoconego psa do domu 8) :D to dla mnie chleb powszedni ...
??

:o no to pozostaje tylko powiedziec - wspolczuje :( masz tego sprzatania :lol:

Agnieszka1
16-09-2005, 14:31
Anika - jakiej rasy msaz psa?

baska59
16-09-2005, 14:34
[Aniko, wcale nie potrzeba wielkiego wysiłku, aby sobie wyobrazić jak wpuszczam obłoconego psa do domu 8) :D to dla mnie chleb powszedni ...
??

:o no to pozostaje tylko powiedziec - wspolczuje :( masz tego sprzatania :lol:

No cóż, z miotłą stanowię monolit :lol:

Anika
16-09-2005, 14:35
maluch (Klara): szczekacz zaczepno- obronny to jakby tu elegancko powiedzieć: owczarek podkarpacki :D ,
Kaja - berneński pies pasterski
Ksena - owczarek niemiecki

Anika
16-09-2005, 14:36
[Aniko, wcale nie potrzeba wielkiego wysiłku, aby sobie wyobrazić jak wpuszczam obłoconego psa do domu 8) :D to dla mnie chleb powszedni ...
??

:o no to pozostaje tylko powiedziec - wspolczuje :( masz tego sprzatania :lol:

No cóż, z miotłą stanowię monolit :lol:

Rany! baska59 - u mnie wchodzil w grę mop i to ze specjalistycznym środkiem odplamiającym :-? Miotłą mogę machać

peilin
16-09-2005, 14:37
Mój pies mieszka w domu, ale sporo czasu spedza w ogrodzie. Jak pada zawsze wpuszczam psa przez garaż, gdzie wycieram go ręcznikiem i czyszcze łapy szczotką. W przypadku mojego psa (czarny labrador) to wystarcza, zeby miec w domu względny porządek. O idealnym trzeba zapomniec jak sie ma psa, chyba ze ktos lubi odkurzac.

baska59
16-09-2005, 14:40
... Stąd pies bywa zamknięty w kojcu przez noc i kilka godzin w ciągu dnia (max. 6)...

Jak to możliwe, noc i w ciągu dnia, to daje jakieś 14 h :roll:

baska59
16-09-2005, 14:45
[Aniko, wcale nie potrzeba wielkiego wysiłku, aby sobie wyobrazić jak wpuszczam obłoconego psa do domu 8) :D to dla mnie chleb powszedni ...
??

:o no to pozostaje tylko powiedziec - wspolczuje :( masz tego sprzatania :lol:

No cóż, z miotłą stanowię monolit :lol:

Rany! baska59 - u mnie wchodzil w grę mop i to ze specjalistycznym środkiem odplamiającym :-? Miotłą mogę machać

Mop dwa razy w tygodniu, to nic strasznego :roll: Ściany, jeśli są na nich "esy-floresy" przeciera się według potrzeby ... :)
... a cóż to za środek odplamiający ... ? Pies raczej do sypialni, w której jest wykładzina dywanowa, nie wchodzi ...

Anika
16-09-2005, 14:46
peilin - byłoby. Tylko podczas sezonu wiosenno-jesiennego moja psica włazi do stawu, później wytarza się w ziemi, następnie znowu włazi do wody. Przed wejściem do kojca jest dokładnie czesana, ale błoto bryzga dookoła.
W domu musi być prana (bo nie ma zakazu wchodzenia na taras i do salonu, chyba, że są goście), bo inaczej ściany są w cętki. Dobrze, że farby mam zmywalne :)

Anika
16-09-2005, 14:48
baska - mop dwa razy w tygodniu? Chyba 10 x dziennie. Raz dziennie jest bez biegającego psa. Środki odplamiające są na gres polerowany i kremową fugę. Wykładzin nie mam, tylko dębowe deski.
A tak w ogóle, pies nie czuje się odrzucony, kiedy Wy idziecie do sypialni, a on musi zostać w łazience? I czym różni się to od kojca?

Agnieszka1
16-09-2005, 14:50
peilin - byłoby. Tylko podczas sezonu wiosenno-jesiennego moja psica włazi do stawu, później wytarza się w ziemi, następnie znowu włazi do wody. Przed wejściem do kojca jest dokładnie czesana, ale błoto bryzga dookoła.
W domu musi być prana (bo nie ma zakazu wchodzenia na taras i do salonu, chyba, że są goście), bo inaczej ściany są w cętki. Dobrze, że farby mam zmywalne :)

o nie moj pies do salonu bedzie mial zakaz, moze do przedsionka wejsc jak chce ale dalej nie.
A co robicie zeby w domu nie "dawalo" psem? bo wiadomo ze pies smierdzi przeciez .

peilin
16-09-2005, 14:54
Moj pies wchodzi do sypialni i łazienki. W czasie naszej nieobecności może przebywać tylko na korytarzu i w "swoim" pokoju. Jak pies jest czysty to nie smierdzi!

Anika
16-09-2005, 14:58
Agnieszko, smierdzą psy, które mają chore zęby lub tylko zaniedbane, ewentualnie kłopoty hormonalne, czy ropne zmiany na skórze. Jeżeli od początku pilnuje się tych spraw, nie ma problemu. Mokra psia sierść ma zapaszek charakterystyczny dla mokrej wełny. Jedni to lubią, inni nie są w stanie zaakceptować. Tego nie przeskoczysz.

baska59
16-09-2005, 14:59
Środki odplamiające są na gres polerowany i kremową fugę. Wykładzin nie mam, tylko dębowe deski.
A tak w ogóle, pies nie czuje się odrzucony, kiedy Wy idziecie do sypialni, a on musi zostać w łazience? I czym różni się to od kojca?

:D
O kremowych fugach w kuchni już nie pamiętam 8) :lol:

Aniko, nie, Bobi nie czuje się odrzucony, bo łazienkę sam sobie wybrał i to ulubione przez niego miejsce, dzięki temu mamy dom otwarty :lol: drzwi od łazienki się nie zamyka 8) :) zresztą zamykamy jedynie drzwi od kotłowni.

Anika
16-09-2005, 15:06
Kremowe fugi, na szczęście, jeszcze mam, kremowe płytki również. Takie chciałam. W innym wypadku wybrałabym np. czekoladowe :)
baska59 : a teraz widzisz sama: Twój pies lubi być w łazience. Mój - na zewnątrz, w ogrodzie i kojcu. Zamknięty w domu - wyje.
Łazienkę lubię mieć zamkniętą. Jakoś tak...

baska59
16-09-2005, 15:17
baska59 : a teraz widzisz sama: Twój pies lubi być w łazience. Mój - na zewnątrz, w ogrodzie i kojcu. Zamknięty w domu - wyje.


Aniko, nie rozumiemy się :roll: :) moje psisko także większą część doby spędza na świeżym powietrzu ... ma nawet budę, w której lubi posiedzieć zimą :)
Ja próbuję opowiedzieć o żywocie psa (i właściciela tegoż psa), któremu wolno wejść do domu po zimowym spacerze i prawie w każdym momencie. Nie wiąże się to od razu z totalną psią kąpielą, a jedynie z pewnymi niedostatkami ... hmmm ... estetycznymi :) , na które się godzę, bo nie rozumiem i nie akceptuję idei zamykania psa.

LeoAureus
16-09-2005, 15:19
o nie moj pies do salonu bedzie mial zakaz, moze do przedsionka wejsc jak chce ale dalej nie.
A co robicie zeby w domu nie "dawalo" psem? bo wiadomo ze pies smierdzi przeciez . Wybacz Agnieszko1, ale prawie za każdym razem jak czytam Twoją wypowiedź, to mam wrażenie, że to jakaś prowokacja... :-?

Agnieszka1
16-09-2005, 15:21
Agnieszko, smierdzą psy, które mają chore zęby lub tylko zaniedbane, ewentualnie kłopoty hormonalne, czy ropne zmiany na skórze. Jeżeli od początku pilnuje się tych spraw, nie ma problemu. Mokra psia sierść ma zapaszek charakterystyczny dla mokrej wełny. Jedni to lubią, inni nie są w stanie zaakceptować. Tego nie przeskoczysz.


e no co ty, zawsze jak wchodzi sie do domu gdzie jest pies to smierdzi.
Mojka ciotka ma bardzo madrego kundelka ale cuchnie wiatrem jak nie wiem.
Zreszta nie wiem dlaczego ale zapach mojego psa mi nie przeszkadzal ale jak ide do obcego domu gdzie jest pies to smierdzi mi zawsze jak nie wiem.
zreszta dziwaczka sie chyba zrobilam, jak mialam psa ( bokserke sliczna)to sie obsciskalam z nia, przytulalam nawet jedzac w trakcie. Teraz jak poglaszcze cudzego psa ( szczegolnie kundla - nie wiem czemu tak mam) musze umyc rece bo mi smierdzi.

Agnieszka1
16-09-2005, 15:22
o nie moj pies do salonu bedzie mial zakaz, moze do przedsionka wejsc jak chce ale dalej nie.
A co robicie zeby w domu nie "dawalo" psem? bo wiadomo ze pies smierdzi przeciez . Wybacz Agnieszko1, ale prawie za każdym razem jak czytam Twoją wypowiedź, to mam wrażenie, że to jakaś prowokacja... :-?


no i masz racje, rozgryzles mnie,zaczelam juz sobie zarty robic bo tu inaczej sie nie da, maja mnie za potwora to chociaz niech maja prawdziwe powody, bo ostatnie posty ktore popisalam to jak posty wlasnie potwora a nie milosnika zwierzat

LeoAureus
16-09-2005, 15:24
Agnieszka1, ok.

baska59
16-09-2005, 15:30
@Leo, tak coś czułam, że Cię znam :)
Cieszę się :D :D :D i pozdrawiam :D

Anika
16-09-2005, 15:33
baska59 : a teraz widzisz sama: Twój pies lubi być w łazience. Mój - na zewnątrz, w ogrodzie i kojcu. Zamknięty w domu - wyje.


Aniko, nie rozumiemy się :roll: :) moje psisko także większą część doby spędza na świeżym powietrzu ... ma nawet budę, w której lubi posiedzieć zimą :)
Ja próbuję opowiedzieć o żywocie psa (i właściciela tegoż psa), któremu wolno wejść do domu po zimowym spacerze i prawie w każdym momencie. Nie wiąże się to od razu z totalną psią kąpielą, a jedynie z pewnymi niedostatkami ... hmmm ... estetycznymi :) , na które się godzę, bo nie rozumiem i nie akceptuję idei zamykania psa.

Chyba, że tak :D Tylko widzisz, wszystkie te wypowiedzi nt. kojców, ogrodów, są albo czarne, albo białe, nie ma szarości. A przecież nie jest tak, że pies ma przebywac tylko w domu. Że tylko to jest właściwe. Cały czas podkreślam, że jednego psa mam w domu, drugiego na razie też, bo ma tylko 2,5 miesiąca, a trzeciego w kojcu. Tylko ten 2,5 miesięczny nie bardzo chce w tym domu być. Zew natury?

baska59
16-09-2005, 15:39
Tylko ten 2,5 miesięczny nie bardzo chce w tym domu być. Zew natury?

Ja bym raczej powiedzieła ciekawość świata :)
...10/11 tydzień, to najlepszy czas na dobrą socjalizację psa ... im więcej pozna, tym będzie spokojniejszym, zrównoważonym psem. Teraz właśnie trzeba poświęcać mu bardzo dużo czasu.

Anika
16-09-2005, 15:42
Totez poświęcam. Życie towarzyskie leży, rodzinne toczy się na tarasie, obiadki maksymalnie proste :wink:

LeoAureus
16-09-2005, 15:45
@Leo, tak coś czułam, że Cię znam :)
Cieszę się :D :D :D i pozdrawiam :D Całusy dla Bobbiego :D Też się cieszę 8)

baska59
16-09-2005, 16:14
@Leo, tak coś czułam, że Cię znam :)
Cieszę się :D :D :D i pozdrawiam :D Całusy dla Bobbiego :D Też się cieszę 8)

Dzięki :) przekażę 8) :)

... ode mnie - total mizianko dla wszystkich Twoich piękności :D

LeoAureus
16-09-2005, 16:36
... ode mnie - total mizianko dla wszystkich Twoich piękności :D
Merci :P