PDA

Zobacz pełną wersję : Chc? dom! Czy mam szans??



Agatka
22-10-2002, 15:18
Cześć wszystkim!
Zaglądam tu od jakiegoś czasu, bo chyba zwariowałam na punkcie posiadania własnego domu. Wcześniej to raczej mój mąż miał w planach wyprowadzkę poza miasto (kiedyś w przyszłości), ja zawsze marzyłam o dużym mieszkaniu (mieszkamy w Warszawie). Ale tego lata zachorowałam na dom. W czym problem? Różnica zdań między mną a mężem w kwestii naszych możliwości finansowych. Pokrótce opiszę. Mamy mieszkanie 45 metrów, żadnych oszczędności (nawet niewielki kredyt w rachunku, ale niedługo spłacimy). Mamy dwoje małych dzieci (8 miesięcy i dwa i pół roku). Oboje mamy pracę, podsumowanie wydaktów wykazało, że jesteśmy w stanie zaoszczędzić miesięcznie ok. 2500 - 30000 zł. Ja jako osoba w gorącej wodzie kąpana najchętniej już zaczęłabym się rozglądać za naszym siedliskiem. Byłabym skłonna nawet wziąć kredyt, którego część możnaby spłacić po sprzedaży mieszkania, resztę rozłożyć na 15 - 20 lat. Mąż jest bardzo ostrożny w kwestii kredytów. Wciąż się boi, że w przyszłości nie będziemy mieli pracy, że nie będziemy w stanie spłacać rat. Ja jestem w tej kwestii odważniejsza.
Powiedzcie mi, czy ja się porywam z motyką na słońce, czy moje marzenia mają szansę realizacji. Czy powinnam najpierw starać się odłożyć jakąś kwotę, a dopiero potem zaczynać, czy mogę zacząć z kredytem, a potem wyjść z niego częściowo sprzedając mieszkanie? Czytałam wątki na temat możliwości wybudowania domu za kwotę 200 tys zł i podobne, dalej nie wiem, jaką kwotę powinnam brać pod uwagę (myślę o domu ok. 120-140 m pow. użytkowej, działka ok. 800-1000 m). Jeszcze jedna sprawa to to, że żadne z nas nie zna się na budowaniu, więc nie wiem, czy najtańsza metoda - metoda gospodarcza - jest w ogóle możliwa do realizacji.
Wiele tych wątpliwości, ale mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto pomoże mi je rozwiać i wesprze mnie w moich marzeniach.
Na razie staram się poumawiać na spotkania ze znajomymi, którzy mają swoje domy, aby mój mąż złapał bakcyla i posłuchał, jak ludzie bez wielkich pieniędzy doszli do własnego gniazdka. My też przecież już raz to uczyniliśmy - co prawda jeszcze nie mając dzieci, ale wtedy też mąż twierdził, że jesteśmy jeszcze w lesie z kasą, ale ja uważałam, że jesteśmy już gotowi i ... dziś mamy to swoje maleńkie M3.
Czy mam szansę na własny dom? Jak przekonać męża? Czy jeszcze czekać, czy zacząć już działać? Poradźcie!

Karolina
22-10-2002, 16:12
Agatko, nie chcę Cię zniechęcać, ale startowanie od kredytu, to chyba nie najlepszy pomysł. Trzeba zacząć z jakimś kapitałem, a kredyt zostawić sobie np na wykończenie domu. Wyobraź sobie sytuację: dom rozgrzebany (zabrakło pieniędzy na wykończenie), nie ma gdzie zamieszkać, nie ma za co skończyć, nie ma z czego odłożyć, bo trzeba zacząć spłacać raty i koło się zamyka. Z tego co rozumiem, nie macie jeszcze działki. W okolicach Warszawy, nawet niewielka działka to kwota znaczna, za działkę budowlaną minimum 20$/m2, im dalej tym taniej, ale jak daleko Warszawy możecie mieszkać? Zastanów się, czy macie możliwości, budowy "własnymi rękami", jeśli macie budowlańca w rodzinie, to na pewno ułatwi trochę sprawę, jeśli jesteście zdani tylko na siebie - będzie ciężko. Jak moge jeszcze w czymś doradzić to pisz na priv. Pozdrawiam, Karolina

22-10-2002, 16:31
Nie gorączkuj się. Kredyt na początku odradzam, już raczej pożyczki od rodziny. Masz gdzie mieszkać więc rozłóż sobie budowę na 4-5 lat. Teraz to wygląda na dużo czasu, ale jak już zaczniesz nie będzie tak źle. Najpierw zastanów się, która strona Warszawki Ci pasuje, dojazdy do pracy, sentyment do lewo lub prawobrzeżnej strony itp. Jak już to będziesz wiedziała wybierz działkę, z tego co napisałaś o zasobach finansowych w odległości ok 15 -20 km od stolicy. Pamiętaj by znajdowała się blisko szkoła i jakiś większy ośrodek z pomocą medyczną ( masz małe dzieci, które kiedyś pójdą do szkoły ich dowożenie to kicha i mordęga) Jak już będziesz miała działkę wybuduj fundamenty i doprowadź media. W nastęnym roku zrób stan surowy otwarty, a w kolejnym stan zamknięty i ogrodzenie. Kolejny i następne zostaw sobie na wykończenie. Nie spiesz się ze sprzedażą mieszkania, może z wynajmu będziesz mogła spłacać raty kredytu.

Jasiu
22-10-2002, 18:50
No to ja jeszcze dołoże swoje trzy grosze.

Żaden bank nie da ci kredytu w wysokości 100% inwestycji (a jak da to za lichwiarskie procenty). Przeważnie musisz wykazać się posiadaniem uzbrojonej działki budowlanej i minimum 20% zaangażowaniem własnym. Niektóre banki przyjmują wartość działki jako wkład własny, ale nie wszystkie.

Zacznij więc od zakupu i uzbrojenia ziemi. Koszt uzbrojonej działki zależy od lokalizacji - pod Warszawą IMHO będzie to nie mniej niż 50,- PLN za m.kw. co za 800 metrową działkę wyniesie około 40 tys. Do tego musisz zakupić projekt (typowe 1-2 tys.) zaadaptowac go do warunków (architekt 1-5 tys.), wytyczyć (geodeta 0.5-1 tys), podłączyć do mediów (branżyści - często wliczone w architekta), wszystko udokumentować i uzgodnić (urzędy i ZUD - kilkaset zł), a na koniec zanieść tą kupę papierów do starostwa i uzyskać pozwolenie na budowe. Cała ta papierologia będzie ciebie kosztowac od 5 do ponad 10 tys.zł.

Dopiero mając uzbrojoną działkę, prawomocne pozwolenie na budowę i mieszkanie własnościowe możesz udać się do banku po kredyt. Prosty dom (100-150 m.kw) w systemie zleconym możesz zbudować za ca 200 tys.pln.

Ale to nie koniec wydatków - trzeba jeszcze ten dom urządzić, uporządkować i ogrodzić działkę, itd, itp... Koszty tego etapu zależą od twoich aspiracji. Myślę że 50 tys.będzie w sam raz.

Podsumowując - potrzebujesz (około):
* 50 tys. na przygotowanie inwestycji
* 200 tys. na samą budowę
* 50 tys. na urządenie wszystkiego wg.potrzeb

Razem 300 tys. Potrzebujesz więc kredyt na 300 tys minus tyle ile spodziewasz się dostać za swoje mieszkanie. I tyle powinnaś dostać (jeśli możesz zaoszczędzić 2-3 tys. to masz wystarczającą zdolnośc kredytową dla większości banków). Ale... ten kredyt wystarczy tylko na zakup ziemi i postawienie domu stanie surowym. Żeby dokończyć inwestycje będziesz musiała sprzedać mieszkanie i gdzieś mieszkać w czasie jak będą robione instalacje i wykańczanie. Dosyć karkołomne.

Ale jeśli zakupisz ziemie za własne pieniądze i weźmiesz lekko przeszacowany kredyt (musi starczyć na wybudowanie domu, instalacje i chociażby częściowe wykończenie - 1 pokój, łazienka, kuchnia), to możesz wtedy sprzedać mieszkanie, przeniść się do niedokończonego domu i za własne pieniądze wykończyć go i urządzić.

Jak widzisz to da się zrobić, ale musisz zacząć od uzbrojonej działki. Grunt to ziemia ;o)

PS. Jak zaczniesz teraz to za rok będziesz gotowa do rozpoczęcia inwestycji - ta zajmie ci 1-2 lata - jak ktoś już pisał wcześniej jeśli będziesz uparta i pracowita to za 3-4 lata będziesz palić we własnym kominku ;o)

ckwadrat
22-10-2002, 18:57
Agatka, problem w tym, że chyba nie masz działki. Do tych lekko licząc 200 tys. zł (wg. mnie raczej ok. 250 tys.) musisz doliczyć ok. 50-100 tys. na działkę. Kupując działkę za 50 tys. zł (ok. 1000 m2) musisz liczyć się z oddaleniem od PKiN co najmniej 30 km. Najpierw kup grunt z zaoszczędzonych pieniędzy - na tym etapie nie pożyczaj! Później etapami: stan "0" (fundamenty i kanaliza - ok. 20 tys. zł), stan surowy otwarty (mury, strop, dach - ok. 80-100 tys. zł), zamknięcie i wykończenie (ew. ocieplenie, tynki, okna, drzwi, instalacje itd. ok. 100-150 tys.). Ceny są bardzo orientacyjne bo stan stanowi nierówny i zależą od skomplikowania projektu (nie tylko powierzchni) i oczywiście Twoich wyborów. Zastanów się, na którym etapie wejść z kredytem. Najlepiej na samym końcu, wcześniej nawet warto sprzedać mieszkanie i pomieszkać parę miesięcy w wynajmowanym.

Maco
22-10-2002, 20:36
Świetne porady tu czytam.

A mi wpadł do głowy trochę inny pomysł. Słyszałem, że w Warszawie można znaleźć starsze osoby mieszkające w dużych mieszkaniach (ponad 60-70m2), których nie stać na ich utrzymanie i chętnie zamieniają się na mniejsze (np 45m). Więc może szukając ziemii moglibyście się zamienić żeby "podnieść" wartość waszego wkładu. Albo może znajdziecie kogoś, kto mieszka pod warszawą w małym domku i ten ktoś by się zamienił z Wami !
Wiem, że to brzmi dość nierealnie ale oceniając Twoją determinację może jak zaczenicie szukać to znajdziecie. Jedno wiem, że różne świetne okazje się zdarzają ale TZREBA ich SZUKAĆ !

Powodzenia !

pik33
22-10-2002, 23:02
Jak to czytam, to mam wrażenie że sam porywam się z motyką na słońce...

Też mam zero wkładu własnego (z wyjątkiem mieszkania na sprzedaż) a całkowite dochody łączne dwóch osób to to, co autorka tematu może sobie miesięcznie odłożyć (ok. 3000 netto). Tyle, że Białystok nie Warszawa. Mamy miejsce do mieszkania, ciasne, ale jest, na okres przejściowy. Działkę, 900 m2, poza miastem, 11 km od centrum, w zasięgu miejskiej komunikacji, fakt, że jeszcze bez mediów, ale woda jest 20 m pod ziemią (sąsiedzi z obu stron mają studnie), kupię za ok. 14000 PLN. Prąd miał być już w marcu 2002, więc może będzie lada chwila - jak zwykle, Zakład Energetyczny przeciąga. Liczę na to że jak obiecali do marca, to przed marcem (2003) zrobią, a to by mnie urządzało. Warunki techniczne są, linia 15 kV 100 metrów dalej. Nowa.

No to kupię tę działkę na kredyt z PKO BP i sprzedajemy mieszkanie. W tym czasie załatwiamy papierkologię. A wiosną start budowy. Środki z mieszkania częściowo pójdą na zobowiązania rodzinne, reszta na spłatę "działkowego" kredytu. To co zostanie, jakieś 25000, starczy na start i na te 20%, żeby bank dał 100000 kredytu. W PKO BP powiedzieli że przy przedstawionych dochodach - 100000 dadzą. I start.

Spłata kredytu z tego tytułu będzie mniej więcej taka, jak płacone teraz przez nas czynsze - w PKO BP wyliczyli mi dzisiaj że rata kredytu na 100000 PLN, w złotych, wyniesie 850 PLN miesięcznie...

Budowę D06 oszacowałem wstępnie na podstawie tego, co mi forumowicze na innych topikach napisali, na ok. 120000 - do zamieszkania. Oczywiście, bez bajerów.

A teraz, jeśli ktoś uważa że to plan z Księżyca, proszę o szybkie dopisanie się póki nie popełniłem tego szaleństwa i nie wystartowałem!!! Mam bowiem już tylko kilka dni na decyzję... po zakupie działki, ciężko będzie zawrócić, po sprzedaży mieszkania, niemożliwe.
---------------------------------------------------------------
Masz 3000 miesięcznie do odłożenia??? Toż to 36000 rocznie, za 2 lata nawet pod Warszawą, masz działkę jaką chcesz. A wtedy, z takim dochodem, otwierasz kredyt, i budujesz. No, ja bym się nawet nie zastanawiał...

Jasiu
23-10-2002, 07:39
Wszystko się zgadza Pik - ale szczegóły zależą od aspiracji i desperacji.

W twojej okolicy wszystko jest tańsze niz w Warszawie, D06 jest domem tanim (i niedużym), jestes zdecydowany pomieszkiwać przez kilka miesięcy kątem i masz zamiar (i możliwości) włożyć sporo pracy własnej.

Jeśli ten profil pasuje do autorki wątku to OK. Ale jeśli ona (z dwójką małych dzieci) nie chce/może mieszkać parę miesięcy w pokoiku, nie ma taniej działki, nie może/umie pracować na budowie, myśli o innym domu, to cały plan się sypie.

Tak jak inni pisali, IMHO najpierw ziemia, a potem kredyt i budowa.

Hanka27
23-10-2002, 07:48
A ja czy ja mam szansę.Oceńcie
Doch ok 2600 na rękę.mieszkam w domu , działka jest
uzbrojenie jest a chcemy dobudować jakiś70 m2 przy czym dach
chcemy wymienic cały stary + nowy .
materiały będą tradycyjne fundament lany, sciany pustak +ociepl.+tynk, na dach blachodachówka,1 drzwi zewn, 4 wew,
3okna duże 2 mniejsze, wyp łazienki + podłogi. Reszte tzn meble , lampy i inne drobiazgi mam. chcę kredyt ok 70.000. Czy taka kwota wystarczy?

Maco
23-10-2002, 08:19
Pik33,
jedna mała korekta. Za 72000 działkę 1000m2 można kupić pod Warszawą dopiero jakieś 30km od centrum (na ogół bez komunikacji miejskiej). Ta ziemia w okolicach W-wy jest pieruńsko droga niestety... :sad:

Marek13
23-10-2002, 08:23
Pozostaje jeszcze kwestia samochodów. Bez dwóch się chyba nie obejdzie.

Agatka
23-10-2002, 08:24
Kochani
bardzo dziękuję za liczne wypowiedzi. Na pewno macie rację, że zaczynanie od kredytu to nie jest najlepszy pomysł. Są w Warszawie banki, które dają 100% inwestycji (moja koleżanka wzięła na zakup gotowego domu), ale one oczywiście biorą wyższy procent.
Czy ktoś może mi jeszcze powiedzieć, o ile wyższy będzie koszt wybudowania domu (takiego 120-140 m. pow. uż.) poprzez zlecenie firmie od budowania systemem gospodarczym?
Przeczytałam mój list jeszcze raz i wyglądam w nim chyba na osobę, która ma nagły kaprys i nie zważając na okoliczności musi go spełnić. Tak nie jest. To nie kaprys, to po prostu desperacja w zapewnieniu mojej rodzinie godnego miejsca do życia. Moje małe mieszkanie (ktoś powie, że chciałby mieć takie małe mieszkanie, wiem...) po prostu stało się dla nas za małe, ja się w nim duszę i moje dzieci, jak sądzę, też. Myśleliśmy o docelowym mieszkaniu 4 pokojowym o pow. około 80-90 metrów, ale za cenę takiego mieszkania to chyba będę miała nawet nieco większy dom, prawda? Prawdą jest, że jako osoba w gorącej wodzie kąpana, horyzont czasowy 2 lata (do zakupienia działkiu) postrzegam jako całą wieczność. Ale wszystko to brzmi bardzo rozsądnie i chyba nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się z Wami. Tym niemniej pozostanę częstym gościem tego forum, bo tak już się zaangażowałam emocjonalnie w sprawę domu, że to miejsce wydaje się moim miejscem.
Aby więc nie być tak anonimową dodam jeszcze, że mój synek (2,5 roku) ma na imię Szymek, a córcia (8 mies) to Jagódka. Mam nadzieję, że kiedyś będą miały własne kolorowe pokoiki w naszym pięknym, własnym domu (no, może domku).
Pozdrawiam
Agata

EM
23-10-2002, 08:27
Agatko, myslę że w Twoim przypadku macie przed soba jakieś 3-4 lata "pierwotnej akumulacji kapitału". Z wlasnych środków musicie kupic działkę i wybudować stan surowy otwarty na resztę możecie sprzedac mieszkanie i wziąć kredyt.
MASZ DUŻO CZASU. Szukaj okolicy do zamieszkania, kupuj katalogi, przymierzaj domy do swojej rodziny i działe, rozglądaj się za działakami z przetargów gminnych. Np w mojej gminie tj. w Grodzisku Maz. gmina sprzedaje wiele działek pod cele mieszkaniowe, juz uzbrojonych. Minusem jest to, ze sa dalej od miasta. Bliżej miasta sa droższe i musisz odkupić od obecnych prywatnych posiadaczy.
Na dzisiejsze pieniądze potrzebujesz ok. 320 000 zł.
Najważniejszy jest etap koncepcyjny i dobrze, ze msz duzo czasu. Wybierz działkę, projekt, technologię budowy, ogrzewanie, różne detale na ktorych Ci zależy i ZBIERAJ PIENIĄDZE. To najprzyjemniejszy etap budowy - marzenia - potem już tylko brutalna rzeczywistość. :smile:

hanka: chyba trochę za mało dorzuc z 10 000.

23-10-2002, 08:32
Agatko,
Ja zaczynałam tak:
1. 1997 rok - działka rolna 2000 m2 za 3 USD z metra (1000 m2 miało być do późniejszej sprzedaży, żeby było na budowę - ale nie możemy sie pożegnać z ani jednym metrem i dopóki bardzo nas nie przyciśnie - za nic nie oddamy). Działka pod Warszawą. Jak łatwo policzyć - kosztowała 24.000 PLN, z czego połowa kasy była (od rodziców), a połowa na kredyt pracowniczy z firmy mojego męża.
2. Czekanie, czekanie... ale nam się nie spieszyło, bo i tak spłacaliśmy powyższy kredyt i nie mielibyśmy na budowę.
3. 1999 rok - zagrożenie zlikwidowania ulgi budowlanej i gorączkowe doprowadzenie do rozpoczęcia budowy: mapy, dokumenty, projekty... Sprawa była trochę skomplikowana, bo np. brak mediów... (ale napisałam, ze wszystko będe miała swoje: studnia,szambo, butla z gazem, a nawet kolektor...) i pozwolenie chyba dostałam w Sylwestra.
4. 2000 rok - kochany Prezydent nie podpisał jednak zmian i w majestacie prawa rozpoczęliśmy budowę "z ulgą" !!! Tylko fundamenty (dom bez piwnicy), bo przecież dopiero spłaciliśmy kredyt za działkę i nic nie moglismy odkładać... Więc nowy kredyt (tym razem pożyczka socjalna z mojej firmy) - 10.000 PLN. (Prąd i woda od sąsiada).
5. I znowu przerwa - żeby zgodnie z prawem budowlanym, pozwolenie na budowę nie straciło ważności - 2 lata.
6. VI'2002 rok - z trudem wychodzony kredyt w banku (chociaż mój mąż w nim pracuje!!!) 200.000 PLN. Odłożyć nie możemy ani grosza, bo mamy inne kredyty (np. na samochód, na szkołę...), ale bank o nich nie wie. Karencja w spłacie kredytu budowlano - hipotycznego wziętego na 25 lat - od 12 do 24 miesięcy (w tym czasie spłacimy trochę pozostałe kredyty). Musimy więc zmieścić się w tych 200.000 PLN, ale już widzę że się nie uda (dom ma ok. 200 m2 - ale jak już budować gniazdo rodzinne...)Na pokój i kuchnię wystarczy, a potem jakoś będzie... (A zarobki mamy nie największe - ok. 5.000 PLN razem!)
7. X'2002 DOM STOI W STANIE SUROWYM ZAMKNIĘTYM i jest piękny. Rat kredytu jeszcze nie płacimy i mieszkamy gdzie mieszkaliśmy (w domu u rodziców) i wcale bardzo nam się nie spieszy, ale myślę, że w przyszłym roku na Boże Narodzenie się wprowadzimy...

I CO ZACZYNALIŚMY OD NICZEGO !!!

Bela
23-10-2002, 08:33
To ja, tylko znowu nie zalogowało !!!
Bela

Macias
23-10-2002, 08:36
Witam,
Sluchajcie a jak wyglada kwestia kupna juz wybudowanego domu z dzialka gdzies w okolicach Wa-wy. Czy nie wyjdzie korzystniej niz kupowac gola dzialke i budowac. Dla przykladu na obrzezach Bydgoszczy mozna takiego zakupu dokonac.I to korzystnie zakladajac ze osobie zalezy na czasie. No i nie jest wybredna co do wielkosci,projektu itp. Wiem ze nie mozna porownywac Warszawy do Bydgoszczy inne relacje cenowe, ale..
Pozdrawiam
Maciej

Frankai
23-10-2002, 08:47
Przyłączam się do EM. Wzięcie kredytu na więcej niż połowę inwestycji to bardzo duże ryzyko. Wydaje mi się, że na takie ryzyko może pójść tylko osoba samotna. Mamy już dość dużo kapitalizmu i żadna praca nie jest pewna, a o nową dobrą też nie jest łatwo, więc nie ryzykowałbym. Skoro masz gdzie mieszkać, to się nie spiesz. Lepiej wykorzystaj czas na znalezienie dobrej działki i podszkolenie się w sztuce budowlanej. Jak będziesz miała działkę, to wybierz standardowy projekt i to jak najprostszy - takie buduje się znacznie taniej i trudniej sknocić. Powodzenia.

Bela
23-10-2002, 09:09
A, no właśnie. Zapomniałam dodać, że my jesteśmy samotni (żadnych dzieci). Ale tak zdecydowaliśmy 7 lat temu (przed ślubem), że najpierw dom, a dopiero potem dzieci. Inaczej to już teraz chodziłyby do przedszkola, za które musielibyśmy płacić ok 300 PLN/m-c lub za opiekunkę ok. 1.000 PLN i nie moglibyśmy spłacać tych kredytów... I bank nie dałby nam takiego kredytu, jakby dzielił zdolność kredytową np. na cztery osoby.
I MOŻE NIE SZLI BYŚMY NA TAKI ŻYWIOŁ Z BUDOWĄ... ALE KTO NIE RYZYKUJE...

Agatka
23-10-2002, 09:18
No dobrze Bela, ale chyba nie planujecie tych dzieci dopiero, jak pospłacacie kredyty, nie? Tak więc i tak kiedyś one się pojawią, będą potrzebowały opiekunki albo przedszkola, a raty kredytu nadal będą do spłacenia.
Dzieci to jest jeszcze kosztowniejsza zachcianka, niż dom, ale ja nie mogłam ich posiadania odkładać, ponieważ jestem już dostatecznie wiekowa i dalsze odkładanie mogłoby się dla nich (moich dzieci) źle skończyć. Muszę jakoś pogodzić koszty związane z dziećmi z marzeniem o domu. A powiem Ci, że podsumowanie wydatków września i czynione obecnie zapiski dotyczące października mnie załamały. Pozycje związane dziećmi są bardzo istotną ich częścią. Zanim urodził się nasz synek mieliśmy się za ludzi dobrze sytuowanych, stać nas było na odłożenie na mieszkanie bez zaciągania kredytów. Teraz nasz status wygląda całkiem inaczej. Ale nie poddaję się. Zaczynam lekturę Muratora i stanę się kespertem od budowania domów. A mężowi szczęka opadnie.

Tomaszos
23-10-2002, 09:27
Odp dla Hanka27

Ja robiłem wszystko sam oprócz gołych ścian. Do istniejącego domku murowanego ok. 40 m2 dobudowałem 60 m2. Wymieniłem cały dach. Zaczynałem z 3500 zł w kieszeni mam dochód ok 1200 netto.
Prawie skończyłem. Mieszkam już prawie rok. Obecnie mam ok. 8000 długu.
MOŻNA

Bela
23-10-2002, 09:28
Bravo Agatka !!! Na budowę nigdy nie jest za poźno.
Ale od razu oglądaj się za działką, moze trafi się jakaś okazja.
Jakiś czas temu np. w Łosiu za PIasecznem (pod Warszawą) można było kupić budowlaną za 20.000 PLN. Wiem, ze to trochę daleko... ale może jeszcze np. Złotokłos (tam jest i szkoła i ośrodek zdrowia...), a działki w przystępnych cenach. Ja znam tylko tą stronę Warszawy, a gdzie Ty chciałabyś zamieszkać?
Wiem, wiem... mi też latka lecą, ale też dzięki Bogu i pensje nasze rosną... i mam nadzieję, że koniunktura się poprawi i na dzieci będzie nas niedługo stać...

Agatka
23-10-2002, 09:34
Beluś, dzięki za słowa uznania. Na razie mój mąż jest sceptykiem, jeśli chodzi o nasze perspektywy (żeby nie powiedzieć pesymistą), ale jak on uzna, że JUŻ MOŻNA, to ja będę już tak wyedukowana, że ho ho.
Dzięki za rady dotyczące lokalizacji. Właśnie myślę o okolicach Piaseczna, gdyż oboje pracujemu po tej stronie Warszawy (ja Kabaty, mąż Ursynów). Nie wiem, jak należy się zabrać za poszukiwania działki. Jeździć tam, czy szukać w ogłoszeniach? Bardzo ważna jest dla mnie infastruktura, gdyż po pierwsze nie jestm odludkiem, a po drugie ze względu na dzieci chciałabym mieć blisko przedszkole, szkołę itp. Możliwości jest sporo, wiadomo, im dalej tym taniej, ale mam nadzieję, że kiedyś znajdę optymalne miejsce za optymalne pieniądze.
Pozdrawiam
Agata

Bela
23-10-2002, 09:53
Gratuluję zapału. Oby tak dalej. W Piasecznie ceny: od 15 do 50 USD za m2 (te wysokie to w samym mieście). Ale właśnie już np. w Złotokłosie do 15 USD m2.
A znam ludzi, którzy dojeżdżają do pracy w Warszawie z Góry Kalwarii i myślę, że w tamtym rejonie są jeszcze tańsze działki.
Pamiętaj, że od kupna działki - do budowy minie parę lat, to i infrastruktura na terenie się rozwinie.
Kup sobie OFERTĘ i poczytaj ogłoszenia.
Pozdrawiam,
Bela

EM
23-10-2002, 09:55
Myśmy 4 lata jeździli dookoła Warszawy. Trzeba wytypować (na mapie) tereny gdzie CHCEMY MIESZKAĆ bo tam się nam zwyczajnie podoba (z tego wniosek że pierwszą inwestycją jest mapa!). Potem jeździsz zamiast do sklepów po polach i patrzysz, jakie ew. okolice. Jak juz wiesz to idziesz do urzędu gminy i pytasz sie o tereny, ew. rozpytujesz miejscowych, ew. idziesz do agencji. Patrz na infrastrukturę (prąd jest najważniejszy - musi być!, woda i gaz przydatne ale jak się uprzesz to niekonieczne, kanaliza to wielka sprawa, telefon - sprawa najłatwiejsza i bez znaczenia (zawsze są radiowe).

Gajka
23-10-2002, 10:04
[quote]
Agatka wrote:
Na razie mój mąż jest sceptykiem, jeśli chodzi o nasze perspektywy (żeby nie powiedzieć pesymistą), ale jak on uzna, że JUŻ MOŻNA,....>

-------------------
Agatko,
doskonale Cię rozumiem, tez miałam ten problem :grin: przekonać
swojego Gajusa, że możemy na taką inwestycję, jaką jest budowa
domu, sobie pozwolić.
Po kilku latach (tak! tak!) rozmów, wzajemnego przekonywania się,
przekomarzania wręcz......mój mąż zdecydował, że rozpoczynamy :smile: Ponownie sie w nim zakochałam :eek:
Działkę kupilismy jednego dnia, naprawdę :razz:
Wiedzielismy jaką mniej więcej chcemy, w jakim miejscu, poszlismy
do biura nieruchomości, przedstawiając swoje marzenia.
Przesympatyczny pan powiedział, że ma cos takiego :lol:
Z miejsca zakochalismy się w tej działce, oczywiście jest juz nasza, nawet fundamenty są zrobione.
Mój Gajus dosłownie "oszalał" na punkcie budowania swego domu,
energia go rozpiera, tryska radością życia, a ja.....zaglądam
na Forum :razz:
Jedynie my mieliśmy własne pieniądze na działke (50 000 zł)
oraz mamy na surowy stan otwarty, a może i uda się zamknięty
zrobic za swoje? Reszta kredyt.
To ja jako zapobiegliwa kobieta, przez te lata namawiania męża
na dom, zbierałam grosik do grosika, by mu w końcowym etapie
udowodnić, że nie jest tak źle z naszymi finansami. Co nie znaczy, że jest aż tak dobrze :grin:
Dzieci również mamy, w wieku szkolnym, wydatki na nie sa przeogromnie duże, ale bez nich nie chciałoby mi sie domu.
Pozdrawiam i zyczę cierpliwości w dochodzenia do celu.

Agatka
23-10-2002, 10:05
Widzę, że będę miała wiele przeszkód do pokonania. Jedną z nich jest skłonienie mojego męża do pojeżdżenia po wsiach w celu wypatrzenia ziemi dla nas. Rozumiecie, ja już jestem na etapie bardzo poważnego myślenia o tym, on jeszcze nie. Na domiar wszystkiego nie mam prawa jazdy. Ale właśnie kończę kurs, jeszcze jakieś 10 podejść do egzaminu i będę mogła jeździć sama :wink: Że też człowiekowi się zachciało na stare lata...

23-10-2002, 10:26
Agatko,
Zapraszam do grupy warszawskiej. Niedługo się zamierzamy spotkać w większym gronie. Koniecznie poproś męża, aby przyjechał z Tobą. Jak posłucha innych facetów, to zmięknie.
Moj też zmiękczony, bije się ze mną o dostęp do kompa, tak stuka i stuka.I na budowie też się rządzi :wink:
Ale faktem jest, że trochę mało tej kasy.Myślę jednak, że jakoś to można rozsądnie rozplanować albo poszukać jeszcze jakiś dróg wyjścia.
pozdrawiam i wierz mi, najważniejsze jest-chęć i optymizm.

Frankai
23-10-2002, 10:34
Bela - z tym odkładaniem dzieci, też nie ma co przesadzać. Ja też podchodzę rozsądnie do sprawy, ale biorąc pod uwagę wiek nie można czekać w nieskończoność. Jeżeli ktoś wogóle chce dzieci, to lepiej dostosować do tego plany "domowe" niż odwrotnie. Nie wiem jak wyjdzie nam z budową, bo powoli zaczynamy myśleć o drugim, ale nie mogę pozbawić synka pełnowartościowej rodziny. Gościu już ma pewne objawy syndromu jedynaka.

mordka
23-10-2002, 10:40
Hej To ja Agatka, ale od teraz będę Mordką.
Opal, dziękuję za zaproszenie do grupy warszawskiej. Nie wiem, czy pojawimy się na spotkaniu, ale na pewno warto nawiązać kontakty. Może zanim zacznę jeździć po wsiach dowiem się od Was, gdzie są fajne i niedrogie miejsca na budowę.
Pozdrawiam i dziękuję.

wojptak
23-10-2002, 10:42
Też z Żoną mieliśmy obawy czy zdołamy wybudować dom (dochody stałe netto miesięczne ok. 3000 PLN + dodatkowe nieokreślone – brak możliwości uzyskania kredytu). Mieszkamy Żony rodziców i zaczęło nam to już przeszkadzać (do dyspozycji 1 pokój +dobudówka ok. 3.5m2 dla dziecka, wspólna kuchnia i łazienka na 8 osób). Policzyliśmy że wybudowanie domu wyniesie nas ok. 100000 PLN przy dużym wkładzie własnej pracy. Posiadaliśmy oszczędności ok. 30000 PLN. Teraz jesteśmy na ukończeniu (również wykończeniu) i wydaliśmy ok. 130 000PLN (bez kredytu) ale nie mamy mebli i wyposażenia. Sami dziwimy się skąd zebraliśmy te pieniadze.
PS. Dom 110 m2 z użytkowym poddaszem w zabudowie szeregowej, działka u użytkowanie wieczyste koszt ok. 2500 pierwsza rata, następne po ok. 110 PLN rocznie. Województwo wielkopolskie.

Bela
23-10-2002, 10:42
Dobra, dobra dajcie mi już spokój z tymi dziećmi. Mówiłam: dom i dzieci. Dom już jest (prawie), to i dzieci (prawie) w planach.
Przecież pokój dla dziecka już jest!
Pozdrawiam,
B

Teska
23-10-2002, 11:00
Agatka..u mnie było podobnie...mąż nie bardzo chciał, ale jak mamy stan surowy otwarty...z budowy nie mogłam go przegonić...Powodzenia...

dobrzykowice
24-10-2002, 09:42
Widzę, że jak na razie jestem najwiekszym szaleńcem na forum, nie mam oszczędności, nie mam rodziny od której mógłbym cokolwiek pożyczyć, nie mam własnego mieszkania, które mógłbym sprzedać lub wynająć i buduję dom w 100 % finansowany z kredytu...

mordka
24-10-2002, 09:56
Hej, Dobrzykowice! I takich szaleńców właśnie poszukuję! Tylko że ty nie w Warszawie budujesz, to może jest inna sytuacja. Ja właśnie wpadłam na taki pomysł, żeby wziąć duży kredyt, zbudować, przeprowadzić się, a potem sprzedać mieszkanie, spłacić część kredytu wcześniej (teraz wiele banków nie nalicza odsetek za wcześniej spłacone kwoty), a resztę spłacać dalej. Ale mnie ostudzili w moich zapałach forumowicze. Ale Twój przykład mówi, że MOŻNA. Nie wiem jeszcze, jaka jest Twoja sytuacja rodzinna. Wiesz, ja mam dwójkę dzieciaków, wydatki comiesięczne są jednak sporo wyższe, niż gdyby tych maluchów nie było. Chciałabym się czegoś więcej dowiedzieć o finansowaniu Twojej budowy. Jeśli możesz, napisz do mnie na priv.
Pozdrawiam
Mordka (Agata)

dobrzykowice
24-10-2002, 12:19
to, czy mozna w taki sposób się budować to sie dopiero okaże po
paru latach :smile: Napewno jest to baaaardzo duże ryzyko, coś na zasadzie stawiam wszystko na jedną kartę. Tego typu rozwiazanie ma bardzo dużo niewiadomych, które w niesprzyjających warunkach
mogą bardzo utrudnić życie albo co tu duzo ukrywać je zrujnować.
Ja byłem w takiej sytuacji że miałem dwie opcje do wyboru: 1. nie budowac się i zapomniec o całej sprawie, 2. budować się na takich warunkach na jakich aktualnie sie buduję.
Pracujemy oboje z żoną i mamy jedną córkę, dodatkowo wisi nam jeszcze kredyt za samochód. Załozyliśmy, że w aktualnej sytuacji
możemy spróbowac i skoczyc w tą przepaść. Na razie "spadamy" zgodnie z planem ale wystarczy że cos się stanie; będę miał wypadek, stracę pracę (lub zona), któreś z nas się poważnie rozchoruje itd (ODPUKAĆ !!!!!!) i jesteśmy ugotowani i załatwieni na cacy - nie mamy awaryjnego planu B....
Zastanów się poważnie nad swoją decyzją my nie mieliśmy alternatywy, Ty być może jesteś w trochę lepszej sytuacji
pozdrawiam

Frankai
24-10-2002, 12:34
Dobrzykowice - dodaj, że luzacki charakter jest nie tylko potrzebny przy samej decyzji. W przyszłości bez optymistycznego podejścia można wykończyć się psychicznie przy pierwszym potknięciu.

mordka
24-10-2002, 12:49
Cóż, dziękuję bardzo za Twoją opowieść. Czy znajdujemy się w tak totalnieróżnej sytuacji? Raczej nie. Ja też mam dwa wyjścia: budować, albo dać sobie spokój. Beż kredytowania, bez odrobiny ryzyka to doczłapiemy się decyzji o budowie co najmniej za 5 lat. Dla mnie to za dużo. Ja wolałabym jednak podjąć jakieś ryzyko. Czy naprawdę mój pomysł kredytowy (początkowe wzięcie kredytu na całość, potem spłata części ze sprzedanego mieszkania) jest aż tak karkołomny?
Ja myślę, że najważniejszą sprawą w podjęciu takiej decyzji jest podobna skłonność do ryzyka i podobna determinacja obojga małżonków. U mnie z tym jest krucho, to znaczy mamy z mężem zupełnie inne podejście do tej sprawy. I nad tym trzeba popracować.
Pozdrawiam
Mordka

Zielona
24-10-2002, 12:52
Hej Mordka (Agata).
My również postawiliśmy na jedną kartę.
W 1998 gdy urodziło się nam drugie dziecko kupiliśmy działkę za 16 000 zł (8a) pod Krakowem. Mieszkamy teraz u teściów. Mając fundamenty wzięliśmy kredyt 110 000 zł (dali nam kredyt gdyż: mamy dość dobre dochody, choć niestabilne (działalność gospodarcza) i druga ważna sprawa, mamy zamiar sprzedać dom (kostkę) teściów, teściowie mają nowy dom na wykończeniówce, my aktualnie stan surowy otwarty. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży domu pójdą na wykończeniówki dwóch nowych domów. Tylko kto tą kostkę z czasów „pogierkowskich” kupi? Przydałby się kupiec na wiosnę-lato.
A jeżeli nie uda się domu sprzedać, mamy czas do listopada 2003, by się wprowadzić (umowa z bankiem) tylko skąd wtedy weźmiemy forsę?
No ale jak się powiedziało A. W końcu mogę spać na materacu.

dobrzykowice
24-10-2002, 12:58
podejmując taką decyzję musisz wziąźć pod uwagę nie tylko siebie i męża ale przede wszystkim dzieci, jeżeli pójdzie coś nie tak to odczują to dotkliwie wszyscy członkowie rodziny.
CO do mieszkania to ja bym na twoim miejscu sie go nie pozbywał tylko w przyszłości potraktował jako dodatkowe źródło dochodu.
Ewnetualnie sprzedał ale w tym momencie w któym pieniądze uzyskane ze sprzedaży pokryją całkowicie kwotę kredytu pozostałą do spłacenia.

Majka
24-10-2002, 13:02
A zawsze wydawało mi się, że matki są bardziej ostrożne i przewidujące :razz: Podstawa to zadziałać tak na męża, aby sądził, że plan budowy domu wyszedł z jego głowy. Wtedy wszystkie wyrzeczenia będą łatwiejsze do zniesienia. 100% kredytu bez tzw. podpórek /ew. pomoc rodziny, mieszkanie do sprzedania, bliski spadek/ jest dość ryzykowny. Ale wszystko jest dla ludzi, trzeba tylko chcieć. Powodzenia :razz:

mordka
24-10-2002, 13:08
No ja mam mieszkanie do sprzedania, ale na razie w nim mieszkam. Co do spadku to owszem, jest w planach, nawet dwa :wink: Ale to rzecz nieprzewidywalna, kiedy będą one dostępne. Zresztą wolałabym na nich nie opierać swoich życiowych planów, sami rozumiecie.

pik33
24-10-2002, 21:32
U mnie też "ona" napędza budowę, sam bym pewnie dał sobie spokój. 120% domu na kredyt.. :wink:
Ale ona jest tak zdeterminowana, że jak założyła że jesienią 2003 będziemy mieszkać, to będziemy. A dziś nie mamy nawet działki. Kombinujemy na nią kredyt. :wink: A nawet dwa kredyty... :wink:

mordka
25-10-2002, 08:29
Kochani, jest postęp! Wczoraj zarządziłam poważną rozmowę z moim mężem. Powiedziałam mu, że na razie chcę tylko jednego: żeby nie patrzył na mnie, jak na czubka, kiedy przeglądam projekty, kiedy szukam w internecie albo w gazecie działek, kiedy chcę się z nim podzielić swoimi odkryciami, spostrzeżeniami. Przekonywałam go, że ludzie, którzy obecnie budują swoje domy (czyli WY) przygotowywali się do tego latami, aby nie popełnić błędu i mieć dom taki, jaki sobie wymarzyli. Że trzeba pojeździć po okolicy i poglądać działki, żeby wiedzieć, gdzie chcemy mieszkać. I tak dalej i tak dalej. Mąż nawet zapytał mnie, czy widzę jakieś możliwości sfinansowania tego pomysłu w czasie krótszym, niż pięć lat. Ja na to, że jasne, że mam. Ale nic na siłę, wszystko w swoim czasie. najważniejsze, że złapaliśmy kontakt w tej sprawie. Będzie dobrze!
Pozdrawiam
Mordka

agnes
25-10-2002, 08:41
Powiem szczerze,aby sie budować w ogóle trzeba być ryzykantem.Ja na ten przykład postawiłam wszystko na jedną kartę.Wprawdzie dysponowałam gotówką ale to za sprawa sprzedazy nieruchomości w której dotychczas mieszkałam.Musiałam się wyprowadzić do mieszkania w bloku na czas budowy ,płacić za wynajem (choć moi rodzice mają duży dom i mieszkają sami - ja nie chciałam z nimi mieszkać ,wolałam się przemęczyć w bloku na walizkach) Z tymże od razu załozyłam iż budowa ma trwac nie dłużej niz rok ,miałam na to gotówkę i mogłam sobie pozwolić na takie decyzje,ale rzeczywistość koryguje nasze postrzeganie ,zakładany wcześniej koszt budowy jest faktycznie o dużo wyższy i tej gotówki nie starczyło .Trudno zmuszona jestem choć na same ostateczne sprawy zaciagnąć kredyt.Ale jestem zadowolona z podjętej przeze mnie decyzji /bo to ja nadałam bieg całej tej sprwie,mąż jest głównie wykonawcą a ja pomysłodawcą -po prostu mam duszę ryzykanta i jestem w gorącej wodzie kapana/Ale nie chcę tu zanudzać o sobie,te sytuację przedstawiłam dlatego ,że ryzyko jednak popłaca,optymizm również ,wiadomo bywaja b. ciężkie chwile związane z budową ale wszystko jest do przeskoczenia/każdy kij ma dwa końce/ więc Ci,którzy mają jakiekolwiek wątpliwości,niech je porzucą i zaczną się budować bez przeciagania w czasie bo nie wiadomo jakie warunki będą po wejściu do Unii ,to wg mnie są ostatnie chwile na podjecie tak ważnej decyzji i nieważne czy to ma być inwestycja finansowana ze 100 % kredytu czy nie.Potem może byc za późno a żal pozostanie z nami do końca życia.Taka jes moja refleksja.Tylko determinacją,uporem i konsekwencja można budowę doprowadzić do końca.Fakt kto tych cech nie posiada może mu byc trudno...:smile::smile::smile:Życzę więc powodzenia niezdecydowanym

Agucha
26-10-2002, 14:49
Czy uwierzycie, że moja działka, 1000 m kw (tysiąc metrów) kosztowała mnie 5 tys zł (pięć tysięcy), kupowana w grudniu 2001 roku, ze wszystkimi mediami przy działeczce (woda, gaz prąd).
W dodatku piękny widok na dolinę a dalej pasmo gór i Śnieżka.
To jak znak z nieba :smile:
Czasami mieszkanie daleko od stolicy ma swoje zalety.

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Agucha dnia 2002-10-26 15:51 ]</font>

ged
28-10-2002, 00:32
Uwaga będzie dołująco ... w razie czego nie czytać dalej ...

Nie radzę podejmować ryzyka mając na głowie rodzinę z dwojgiem dzieci. Fortuna kołem się toczy, dziś jest dobrze, jutro może być źle, albo odwrotnie. Na ryzyko można sobie pozwolić jeśli nie jest się odpowiedzialnym za innych. Trzeba wziąć pod uwagę wydarzenia nieprzewidywalne. Z własnego doświadczenia dam przykład. Na początku lat dziewięćdziesiątych interesy szły tak dobrze, że w ciągu jednego roku kupiłem mieszkanie i niezły samochód. Nie wiedziałem co robić z pieniędzmi. W roku następnym włamali mi się do mieszkania, a dwa tygodnie później ukradli samochód. Wyskrobałem ostatnie zaskórniaki i kupiłem następny. Firma jest sezonowa, więc przez jakieś cztery miesiące żyłem "za stawkę dzienną" czyli wszystkie pieniądze które miałem podzieliłem na przewidywaną ilość dni. Kostka masła wystarczała mi chyba na miesiąc. Byłem sam więc nie było problemu. Dzisiaj mając rodzinę za nic nie pozwolił bym sobie na takie ryzyko. Proponuję takie rozwiązanie. Po pierwsze: nigdy nie sprzedawał bym mieszkania przed przeprowadzką do nowego domu. Nigdy bym go nie zastawiał aby uzyskać kredyt. Mieszkanie i praca to podstawa bytu rodziny. To daje spokój, to daje pewność, że gdy wszystko zawali ci się na głowę, będzie gdzie mieszkać i za co dzieciom dać jeść. Po drugie: masz czas ... spróbuj załatwić kredyt, nie musisz go brać, znajdź banki gdzie nie biorą opłat za rozpatrzenie wniosków. Niech to będzie nie jeden bank, ale kilka. Zobaczysz sama jak to jest ... W międzyczasie zacznij oszczędzać, sprawdź jaką kwotę jesteś w stanie odłożyć miesięcznie. Nie jeden miesiąc, bo to by było zbyt łatwo. Mnie też się wydaje ze dużo zarabiam, tylko ze jakoś tych pieniędzy nie widać. I jeszcze jedno - czy kiedykolwiek poznałaś co to stres - ten prawdziwy który dopada człowieka i pomimo że jesteś luzak, że wszystko idzie idealnie, on jest i bez prochów nie możesz sobie dać z nim rady. Czy budziłaś się kiedyś rano i nagle bez powodu tętno skacze ci do 150 i tak przez cały dzień ? Irracjonalny niekontrolowany strach, Świadomość mówi: co się dzieje ? przecież wszystko jest ok, a organizm się buntuje, bo podświadomość wie, że za dużo wzięłaś sobie na barki ? Pomyśl o tym.

Koniec dołowania, czasem trzeba trochę postraszyć, żeby coś uświadomić.

Frankai
28-10-2002, 06:22
Ged - myślę tak samo, choć póki co na szczęście nie przeżyłem tego co Ty, ale moje 7 chudych lat chyba obecnie trwa.

loniu
28-10-2002, 09:13
Według mnie branie tak dużego kredytu posiadając rodzinę jest mało rozsądne. Przyznam szczerze, że mnie również kusi, żeby zaciągnąć kredyt na 100 000 i wykończyć sobie wszystko na cacy. Ale szczególnie w obecnej sytuacji gospodarczej nie odważę się tego zrobić. Co z tego, że w tej chwili stać mnie na spłacanie nawet kredytu 200 000 jak za chwilę mogę stracić pracę a dostać nową jest trudno. Zrobiłem ostatnio test i zacząłem rozglądać się za pracą - efekt był opłakany ewentualne propozycje opiewały na (+/-) 4000 brutto. Z tego może da się żyć (przeżyć), ale nie płacić kredyty.

Frankai
28-10-2002, 09:34
loniu - to i tak masz komfort. W moim rejonie może udałoby mi się znaleźć coś za 2kPLN. Ja też się rozglądam, ale obecnie znacznie dalej.

odważny Kielce
03-11-2002, 18:39
Uwazam że ludzie przesadzają z cena za budowe domu. W moim przypadku będzie to około 130 tys. Bez działki. Za te pieniądze mozna postawic dom czesciowo wykonczony tzn.parter 75 m2, (i tak wiecej niz mieszkanie 45. A reszta później. Oczywiscie ceny kieleckie, wiec troche nizsze za wykonawnie niz w Warszawie.Służe pomocą.Właśnie skończyłem stan surowy otwarty.

Przemek Wrocław
03-11-2002, 23:08
Witam wszystkich serdecznie !!
No to fajnie. Niektórzy z was mnie podłamali, a niektórzy dodali otuchy. Na razie nie wiem, czy jestem ,,szaleńcem,,, ale może wy mi powiecie. Nie mam żadnych oszczędności.Zona nie ma pracy. Ale samo wyprowadzenie się z mieszkania da mi oszczędność 600 zl miesięcznie (czynsz). Za sprzedaz mieszkania we Wrocławiu będę miał 80000 zł. I za te pieniądze chcę się wybudować i kupić działkę !!!
Wybrałem projekt budowy etapowej. Docelowo 156 m. a na początek 40 m, ewentualnie 60 m. Te 40 metrów to niepodpiwniczony budyneczek bez użytkowego poddasza.
Wstępne wyliczenia:
fundamenty 7000 ( min.5000)
ściany 7000 (Thermomur własna robota 5000)
dach 6000 (min 4000) papa
nadzor 2000 (min 1000)
instalacje 3000 (może 1500)
szambo 5000 (min 2000 )
podłączenia 4000 (min 2000)
okna. drzwi 2000 (z montażem, używane)
SUMA 29000 22500

Zostaje powiedzmy 50000

Działka, powiedzmy 800 m X 30zł = 24000
Może będzie tańsza siedliskowa, ale to inny temat.

Zostaje 26000 na inne rzeczy, takie, jak kominek itp.
I zamieszkam w niewykończonych( a może i wykończonych) 40 m !!
Podstawowe urządzenia (zlewozmywak itp.) kupię nawet używane, a ściany i inne wykończenia będę robił sam już mieszkając.
Ewentualnie biorę pod uwagę kredyt hipoteczny.
W optymistycznej wersji te koszty będa niższe. Poszukam znajomych znajomych, którzy są tańsi. Poza tym planuję namówić znajomych, do podobnego działania, co również obniży koszty, jeśli jedna ekipa będzie robić np. 2, albo 3 fundamenty.
Po wyprowadzeniu się zaoszczędze na opłatach, a przynajmniej będę je mógł regulować. W bloku nie mam takiej możliwości.
Co wy na to ?

am
04-11-2002, 15:08
Przemek
a gdzie sa koszty:
- projektu budowlanego,
- dokumentacji i zezwoleń,
- narzędzi budowlanych (jeżeli planujesz sam budowac), itp..
Oczywiscie nie oznacza to, że próbuję Cię zniechecić, czy podwazyc Twoje kalkulacje.
Wiem po sobie, że szczegółowe plany na papierze biora w łeb w rzeczywistości. Ja wyjatkowo źle zaplanowałem fundamenty (zero doświadczeń budowlanych wczesniej) - no i wyszły 100% więcej niz zakładałem.
POzostałe etapy planuję już z górką a i tak koszty mam wyższe jakieś 10%. Trzeba mieć rezerwę i trzeba ją kalkulować w budżecie budowy.

ckwadrat
04-11-2002, 21:04
Ja z kolei przeliczyłem się na plus. I to też jest źle! Bo pewnych rzeczy nie zrobiłem na samym początku myśląc, że jak je zrobię to już nie starczy na papę na dachu... Starczyło, a to czego nie zrobiem na początku robiłem za 3 razy więcej kasy i 5 razy więcej roboty (chodzi mi p.w. o usuwanie humusu jak stoją mury). Dokładne zaplanowanie wydatków pozwala na pewno na oszczędności.

Przemek Wrocław
04-11-2002, 21:18
Dzięki am !
Na pomysł domu wpadłem dopiero jakieś dwa tygodnie temu.
To są oczywiście wyliczenia orientacyjne. Np. dzisiaj znalazłem znajomego, który mi zrobi fundament o jakies 1500 - 2000 zł taniej. Nad narzędziami faktycznie jeszcze poważnie się nie zastanawiałem. Również liczę na znajomych. No może oprócz betoniarki.
Projekt 1600 zł
Dokumentacja, zezwolenia - konkretnie nie wiem.
Jeżeli mógłbyś mi pomóc i podać przybliżone kwoty, to byłbym bardzo wdzięczny.
Jeżeli coś waznego opuściłem, to jeśli możesz również napisz.
Z góry dziękuję

am
04-11-2002, 21:44
Przemek
Obawiam się, że nie jestem w stanie podać kompletnej listy niezbędnych wydatków przy budowie.
Być może jakiś wprawny kosztorysant jest w stanie to przekalkulować - ale to dodatkowy wydatek.
Zwracam uwagę na drobiazgi typu:
gwoździe, śruby, itp - zwykle się tego nie kalkuluje, a każdy zakup kosztuje.
Ja sobie wymyśliłem cegłę klinkierową na komin - ale o fudze już nie pomyślałem itd.
Trochę nie pasują mi proporcje w Twoim kosztorysie tj. szambo 5000PLN a intaslacje tylko 1500PLN - trochę dziwne. Nie znam Twojego projektu, ale sam materiał na hydraulikę i elektrykę pewnie będzie kosztował więcej.

Przemek Wrocław
04-11-2002, 22:06
W każdym razie dzięki za dobre rady. Na pewno masz rację.
Muszę sporządzić z kimś porządny kosztorys.
Pozdrowienia

Przemek Wrocław
04-11-2002, 22:10
Mam jescze jedno pytanie. Mój projekt (którego jescze nie kupiłem ) wymaga działki o szerokości 25 metrów. Czy mogę mieć jakiś problem ze znalezieniem takiej działki, czy w tym temacie nie ma reguł?

odważny Kielce
05-11-2002, 22:58
Do Przemek
Popieram
Narzędzi nie trzeba az tak dużo.miałem ekipe której kupiłem narzedzia tzw.jednorazowe i postawili bez trudu. Co do szamba - ponizej 2000 zl (wykopany dól, ściany z bloczka)

odważny Kielce
05-11-2002, 23:05
Do AM
Projekt 1000-1500
uzgodnienia 1000
zezwolenie???????????????
10 zł za dziennik budowy

odważny Kielce
05-11-2002, 23:08
Do AGATKA
Budowa domu nie jest tak straszna jak sie wydaje, tylko trzeba trafic na dobrych fachowców.
Jak chcesz to ci dam kontakty. Jak chcesz to napisz na maila to pomoge (oczywiscie inni tez moga) (nie chcę tak na ogólnym o wszytkim)

odważny Kielce
05-11-2002, 23:53
Do AM
Projekt 1000-1500
uzgodnienia 1000
zezwolenie???????????????
10 zł za dziennik budowy

mordka
06-11-2002, 08:38
Odważny, ja się na razie nie boję budowania, ja się boję, że nigdy nie będzie mnie stać, aby je zacząć. Pisałam o tym dość obszernie na początku tego wątku. Mam kasę w mieszkaniu, ani grosza oszczędności, brak działki. Jestem gotowa wziąć kredyt, ale aby wziąć kredyt budowlany lub budowlano-hipoteczny trzeba się wykazać wkładem własnym (czasem można do niego zaliczyć działkę, czasem nie). Tak więc dziś, po kilku tygodniach chodzenia z głową w chmurach nieco oklapłam. Wiem, że muszę kupić działkę a potem jeszcze odłożyć coś na ten ewentualny wkład własny. Jest to dość daleka perspektywa, co mnie bardzo smuci. Bardzo...
Dochodzę do wniosku, że może najlepszym dla mnie rozwiązaniem byłby zakup gotowego domu z jednoczesną sprzedażą mieszkania i wzięciem kredytu hipotecznego. Muszę to rozważyć. Chociaż to nie ta sama satysfakcja.
Pozdrawiam
Mordka (d.Agatka)

Agacka
06-11-2002, 09:47
Mordka
Nos do góry ja tez nie mam kasy ale jestem niezdrową optymistką
Jak masz mieszkanie to już coś zamiast wkładu można go dać na hipotekę a po wybudowniu domu przenieść hipotekę z mieszkania na dom a wtedy mieszkanie opchnąć i na wczesniejszą spłatę kredytu lub wykończeniówkę jak znalazł.
I jak Ci sie podoba taka obcja?

odważny Kielce
06-11-2002, 14:30
Do Mordka
no tak , jak nie masz chociaż działki to lipa. Ale i tak taniej bedzie postawic niz kupic. A zamiast kredytu na poczatek nie możesz gdzies od rodziny lub znajomych pozyczyc?

Powodzonka
p.s. nie zauwazyłem że kiedys Agatka, a teraz mordka i nie przeczytałem wątków od Mordka

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: odważny Kielce dnia 2002-11-06 15:33 ]</font>

Przemek Wrocław
06-11-2002, 22:42
Mordka !
Nie załamuj się, bo ja też się załamię !!!
Jesteśmy w takiej samej sytuacji. Kto nie ryzykuje, ten nic nie ma. A ryzyko jest minimalne. Ja zaczynam od 40 m i na to mi wystarczy kasy.
Jeśli tego nie zrobimy teraz, to za rok, dwa może być o wiele trudniej. Skalkuluj to sobie, skonsultuj z 50 osobami, prześpij się przez kilka tygodni,a podejmiesz właściwą decyzję.
Myślę że do budowania domu potrzeba optymizmu, a ty go masz.
Jak sobie zrobisz listę plusów i minusów posiadania własnego domu, to nie będziesz miała wątpliwości. Dla mnie to będzie nowe życie.
Ale oczywiście temat nie jest łatwy i nad każdą sprawą trzeba się 100 razy zastanowić

Pozdrowienia

Przemek Wrocław
06-11-2002, 22:50
A propo kredytu hipotecznego na gotowy dom:
Dla mnie to jest kolosalne ryzyko. Nie mam pewności, czy za rok będę miał pracę, albo będę potrzebował pieniędzy na zdrowie.
Całe szczęście nie mam zdolności kredytowej, więc problem z głowy.

Marek13
14-11-2002, 12:17
Do Mordki vel Agatka
Gmina Lesznowola organizuje przetarg na działki w Łazach pod Warszawą. Jest to okolica Magdalenki, dojazd szosą krakowską. Blisko nowa szkoła, ośrodek zdrowia w Magdalence, las. Minusem jest radiostacja, ale to trzeba się zapytać.
http://www.lesznowola.waw.pl/aktualnosci.html

mordka
14-11-2002, 13:14
dziękuję

EM
14-11-2002, 14:06
To trochę drogo 28$ za m kw. Działki po 600m, nie wiadomo czy uzbrojone. Za ta cenę to powinien byc "pełen wypas": wszytskie media i asfalt na drodze.
Ja (z lokalnego patriotyzmu oczywiscie) polecam Ci może Radonie (ok 2 km od Grodziska). Ceny na pewno lepsze.
http://www.grodzisk.pl/command/index.php?cmd=przetargi&opt=pokaz&przetarg_id=12

mordka
14-11-2002, 14:16
Kurczę, znalazłam te radonie na mapie, wydaje mi się trochę daleko od Warszawy. Czy możesz mi powoedzieć, jak długo się jedzie? Interesuje mnie zwłaszcza Ursynów. Czy jest w okolicy jakaś cywilizacja? Szkoła, sklepy, lekarze?
W każdym razie dzięki za łącza do stron, jestem wzruszona :smile:

EM
14-11-2002, 14:55
To jest podgrodziska wieś. Szkoła to albo w Grodzisku albo w Adamowiźnie (to chyba ten rejon). Lekarze tamże. Sklepik wiejski, w Grodzisku targ i większe sklepy: Albert, Globi; supermarket w Jankach tamże kina i sklepy eleganckie najbliższe. :smile:
Najlepiej to zawsze pojechać. Zresztą: to luźna propozycja. Przetargi sa ciagle organizowane i nie trzeb akupowac nic na chybcika ale porownanie tych dwoch ofert pokazuje ci skalę (także finansową) problemu. W samym Grodzisku takie działki sa po 15-20$.
Dla wyjaśnienia: ja wybrałem dom w samym Grodzisku choc na jego obrzeżach. Do miasta mam 2,5 km za oknami pole z lokatorem-zającem. Pieknie strzyże uszami...

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: EM dnia 2002-11-14 15:59 ]</font>

mordka
14-11-2002, 15:45
EW, dzięki za informacje. A powiedz ty mi, czy pracujesz w Warszawie? Ile czasu zajmuje Ci dojazd i do jakiej dzielnicy? Wiem, dopytuję się zamiast pojechać i sprawdzić. Ale dojdę i do tego, na razie zasięgam języka.
Z tym zającem to masz fajnie. Ja teraz mieszkam po sąsiedzku z koniem, chociaż mieszkam w bloku na Gocławiu. Dzieci konia uwielbiają i wieszają mu na płocie reklamówki z chlebem. Dobrze ma ten koń z nami, a my z nim.
Pozdrawiam
Mordka

EM
14-11-2002, 15:51
Pracuję na Woli - dojazd zajmuje około 40 minut średnio, tyle samo na Ursynów. Poprzednio mieszkalem na Ursynowie: jechałem 35 minut i 5-10 minut dojścia na parking...
Gocław znam: mieszkałem tam 12 lat, mieszkają tam moi rodzice, mój brat kupił tam mieszkanie ale zachęcony moim przykładem chce sie budować. Telepie mnie jak widze to blokowisko. Zając jest the best!

mordka
14-11-2002, 15:57
Nie wiem, gdzie mieszka Twój brat, ale ja na nowym osiedlu. Są to bloki, ale nie nazwałabym tego blokowiskiem (cóż, marzę o domu, ale bronię swojego obecnego gniazdka, pierwszego własnego mieszkanka w moim życiu). Jest dość przyjemne, ogrodzone, mały placyk zabaw, wygodne podjazdy i windy. Ale mnie wkurza mała powierzchnia mieszkania, co przy dwójce dzieci i przy tej ilości gratów (co to będzie, jak mała zacznie roznosić swoje???) jest jużnaprawdę niewygodne.
Jasne, ja też wolę zieloną trawkę.

Becik
26-11-2002, 10:26
Mordka, pozwolę i ja dołączyć się do dyskusji. Razem z Jacusem budujemy niewielki domek, mieszkamy z 2 dzieci w 38-metrowym mieszkanku w Pruszkowie ( młodszy C. jest dokładnie w wieku Twojej J. ) i oboje jesteśmy sceptycznie nastawieni do brania kredytów. Nie to, żebym chciała Cię odwodzić od tego zamiaru. Z doświadczeń naszych znajomych wiemy, ze dla wielu ludzi kredyt jest jakimś sposobem na życie, szansą na posiadanie czegoś tam. Chcę Cię tylko ostrzec przed pewną pułapką, w którą wpadają niektórzy budujący za kredyt: kiedy sie buduje tylko ze srodków własnych, liczy się każdy grosz i rezygnuje się czasem z czegoś tam..., a jak fundusze przyznaje bank z perspektywą spłacenia kiedyś tam, wówczas o wiele łatwiej przychodzi decyzja o tym by pozwolić sobie na to i owo. Moja rada jest taka: skoro kredyt jest dla Was jakąś tam szansą: ok, zaryzykujcie. Ale zanim podejmiecie decyzję o indywidualnym projekcie, 200m2, dachówce ceramicznej i innych drogich bajerach ( nie wspomnę o rozbieżnościach cenowych u wykonawców ), to pomyślcie, z ilu przyjemności bedziecie musieli w życiu zrezygnować, aby to wszystko potem spłacić. Oczywiście ostateczna decyzja należy do Was i zyczę Wam, by była ona taka, z której będziecie w pełni zadowoleni. Pozdrawiam. B.

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Becik dnia 2002-11-26 11:49 ]</font>

Teska
26-11-2002, 18:13
MORDKA...ZUPEŁNIE ZGADZAM SIE Z BECIK..
POZDRAWIAM:smile:)
TESKA

6115
04-12-2002, 15:07
Agatko zdecydowanie polecam działki w Głoskowie okolice Piaseczna my w zeszłym roku kupiliśmy działkę niedaleko lasu za 10USD metr wiem że w sąsiedztwie są działki do sprzedania w zbliżonej cenie. Pozatym w Głoskowie jest szkoła. Wiem że wiele osób planuje się tam budować. My ruszamy z budową na wiosnę.
gorąco pozdrawiam
Sylwia

mordka
07-01-2003, 13:23
6115, rozważałam ten Głosków. Jak długo się stamtąd jedzie do W-wy? Ja pracuję na Ursynowie. Czy ty też będziesz dojeżdżać do W-wy? A powiedz mi, jak z uzbrojeniem tej Twojej działki?
Pozdrawiam
mordka

*marta*
07-01-2003, 14:21
Mordka, z Głoskowa na Ursynów jedzie się jakieś 15- 20 min (zależy jeszcze gdzie na ten Ursynów). Ja też tam kupiłam działkę. Nie jest uzbrojona. Ale z tym nie będzie problemu. Dużym plusem jest też autobus podmiejski dojeżdżający do samego Głoskowa (linia 727).

6115
07-01-2003, 16:40
Zdecydowanie polecam działki w Głoskowie okolice ulicy Korczunkowej blisko lasu,kupiłam tam działkę w zeszłym roku bez uzbrojenia ale już mam prąd a na wiosne razem z kilkoma sąsiadami planujemy budowe wodociągu.Jeśli zaś chodzi o odległość to jest to 18 km z Ursynowa (Natolin). Ja oczywiście będę dojeżdzać do pracy do Warszawy.
Pozdrawiam
Sylwia

mordka
10-01-2003, 14:33
Sylwia, a czy jeździsz na tę działkę przez Piaseczno? mam na myśli nie tę główną drogę, przedłużenie Puławskiej, tylko tę odbijającą w prawo?
Czy na niej nie ma korków, bo osoba, która mieszka pod Sierzchowem tak mi powiedziała.
Czy w Twojej okolicy są już jakieś domki? Czy to nie jest pustkowie?
Pytam, bo kiełkuje mi pomysł wybrania się tam (jeszcze pozostaje namówić ślubnego). Pasuje mi ta okolica, bo pracuję na Kabatach, a mąż na Stokłosach.
Buźka
(sorry, Mordka :wink:)

*marta*
10-01-2003, 14:57
Mordko, odnośnie dojazdu, Piaseczno jest niestety zakorkowane w godzinach szczytu. Ale jest fajny objazd (droga wydłuża się tylko o jakieś 5 km, za to nie ma korków; sprawdziłam). Jadąc Puławską w stronę Piaseczna należy skręcić w prawo zaraz za salonem Mazdy. Potem tak jak do Magdalenki i nie dojeżdżając do niej, w lewo na Głosków (jest drogowskaz).
Pozdrawiam i życzę fajnej działki :smile:

Gosc123
19-03-2003, 22:54
Można też kupić dom do remontu, pieniądze najczęściej mniejsze, albo i równe z nowym domem, ale przynjamniej odchodzi pozwolenie na budowę. POza tym dobrym wyjściem jest kupno działki rolnej - mniejsze koszty. Proszę sprawdzić w Agencji Własności Rolnej - polecm, mają też ciekawe warunki płatności.
Z kredytami gorzej, ale można bawić się w 100% pożyczkę. lepiej nie biadolić co będzie za 5 lat, bo różnie może być i za miesiąc. Z takim podejściem lepiej nie wychodzić z domu.
Współczuje Warszawiakom, bo mają drożej i młodym rodzinom, bo trudniej. Zawsze dodatkowe wydatki odpadają, jeśli się jeszcze nie ma dzieci :wink: Ale, jak to ktoś już napisał... wszystko jest dla ludzi, trzeba tylko chcieć i nie spieszyć się. Wiele rozwiązań życie samo przynosi.
Grunt to pozytywne myślenie i nastawienie a nie banie się każdego mruknięcia urzędnika. W większości spraw przy budowie jesteśmy klientami, więc wiele można wymagać i negocjować. A najlepiejs starać się nie myśleć w kategoriach "muszę", wtedy sprawy toczą się zupełnie inaczej. Czasem też warto przymknąć oczy na strach i zdrowy rozsądek. Czasem, bo to sprawa wyczucia.
Ja tak postępuję i na razie nie jest źle. Są upadki i wzloty, jak codzień - cała w tym radocha. Wszystko rekompensuje mi wyjazd na własną działkę.
Pozdrawiam

Gosc123
19-03-2003, 22:55
.

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Stasiek dnia 2003-03-19 23:57 ]</font>

Teska
20-03-2003, 06:44
pół nocy dzisiaj nie przespałam :smile:

Olinka
20-03-2003, 12:49
kochani! a jak to zrobić, żeby kompletnie bez gotówki dostać kredyt? Zastanawia mnie to, bo gdybym chciała np. 200tys kredytu to potrzebuję (dla przykładu)
w BZWBK 90tyś zł(liczy się wartość mieszkania) tj. 40%
a w PKO 40tyś zł gotówką czyli 20% wkładu.
??? tak, czy siak, trzeba coś $ mieć.
pozdrawiam.

Teska
21-03-2003, 06:47
OLinka spróbuj w L.G Petro Banku:smile:

Agacka
21-03-2003, 07:27
A jak to zrobić by wziąć duży kredyt przy minimalnych zarobkach?

Gosc123
21-03-2003, 23:04
Olinka, nie trzeba mieć gotówy. Wymagają często własnego wkładu, ale to najczęściej rekompensuje działka. Chyba że masz dobre zarobki. Na starcie dostaniesz 100%.
Ciekawe warunki ma GE Mieszkaniowy, warto przynajmniej sprawdzic.

Gosc123
21-03-2003, 23:06
Agacka, jak masz male zarobki - kombinuj wspolkredytobiorcow. Najlepiej stanu wolnego, albo emerytow. Najczesciej mozna polaczyc pare osob - chyba zawsze sie ktos znajdzie, he?

Teska
22-03-2003, 13:04
najlepiej to emerytow :smile:

Darth_Maul
26-03-2003, 10:29
Czytam Wasze wypowiedzi skierowane do Agaty... Nie załamujcie je!!! Po pierwsze o jakich dzialkach wy mówicie? Chyba naprawde mało sie rozgladać albo mało szukacie.. Bez problemu działke w obrebie 35km od Warszawy sie kupi za 30.000. Wiem bo wiele juz takich ogladałem. Trzeba tyko dobrze sie rozgladać. Co do kredytu.. A czemu nie wziąsc!!!! Ja mam zamiar brać kredyt na ile tylko dadza. Ludzie. Jak ktoś ma prace stałą, stałe dochody, jest młody... to niech sie buduje.... DO ODWAŻNYCH ŚWIAT NALEŻY. A tak to tylko załamaliscie Agate. Oczywiście trzeba wszystko sobie przeliczyć i tak jak ktos powiedział rozłożyc budowe domu na 4-5 lat.. AGATA GŁOWA DO GÓRY I DO ROBOTY. WŁASNY DOM TO PIEKNA RZECZ

emems
26-03-2003, 13:58
hejka
Ja się dołączam. gratuluję samozaparcia. Bo ja takie mam z moim mężem. Budujemy się sami. A możemy odłozyc miesięcznie 1000 złotych i jest ok. Zbieramy i kupujemy w tym roku powstanie cały dom i zadaszenie go i obicie, bo bedzie drewniany.
Pozdrawiam :grin:

Darth_Maul
27-03-2003, 06:57
AGATKO.. NIE ZAŁAMUJ SIE.... STAWIAJ DOM. JAK SIE CHCE, TO MOZNA.. JAK TO KTOŚ POWIEDZIAŁ "COCO JAMBO I DO PRZODU"
TRZYMAJ SIE

caleb
09-05-2003, 16:14
Należę do tych ,którzy zamierzają podjąć to ryzyko i wziąć kredyt.Włąśnie pracujęn ad tym żeby przekonć do tego żonę. Za własne pieniądze kupiliśmy działkę i teraz ją uzbrajamy. Własnych pieniędzy wystarczy pewnie jeszcze na fundameny , a potem kredyt...
Dodam, że nie nie chciałbym rozciągać inwestycji na dłużej niż 2 lata. W tej chwili możemy miesięcznie odłożyć ok. 2000 zł.
CZy nam się uda? Zobaczymy...
pozdrawiam

Krystian
10-05-2003, 16:25
AGATKO !!!
Zachęcę cię może w ten sposób jak mnie i moją żonę zachęcał ojciec : ...i co z tego, że nie macie forsy, my zaczynaliśmy nie mając kasy nawet na projekt :lol: ...i wybudowali całkiem niezły dom (kostkę), teraz brat go unowocześnia.
Ja podszedłem do tago w ten sposób : mamy wygodne mieszkanie, blisko do pracy, będziemy budować na miarę możliwości, po trochu i tak to leci ...1999r-zezwolenia, 2000r-stan ,,0" 2001- ściany nośne i dach kryty pełnym deskowaniem i papą(na razie :smile: )2002r-ocieplenie ścian i elewacja, 2003r.-okna i drzwi zewnętrzne, 2004r.- dachówka, 2005r.-instalacje...itd będzie :cool:.
Wprowadzimy się w 2009r na 20 rocznicę ślubu zrobimy bibę...:lol:
Polecam więc rozsądek i rozwagę...pośpiech jest wskazany wiesz przy czym...:smile:

pwm
12-05-2003, 07:23
Można i tak można i tak, przeważnie szybciej znaczy taniej!

Krystian
12-05-2003, 07:31
Pod warunkiem, że masz kasę na całość :eek:?

jolana
12-05-2003, 18:46
Nie demonizowałabym kredytów, to doskonały sposób dla tych co mają stałą pracę. Ja z mężem od około 10 lat ciągle mamy jakiś kredyt, wszystkie spłacilismy, ale za to mieliśmy rzeczy których nigdy nie kupilibysmy za gotówkę. Teraz budujemy się i też bierzemy kredyt.
Będzie dobrze.

TommyT
13-05-2003, 09:25
Agatko( Mordko ) 3mam kciuki za ciebie, całe życie bałem się kredytów i robiłem wszystko żeby ich uniknąć, teraz postanowiłem postawic wszystko na jedną kartę, zarabiam średnio, ale przez 13 lat mieszkania z teściową nie dorobiliśmy się mieszkanka, powiedziałem dość, intensywnie szukamy działki na płd od Warszawy, może na ziemię wystarczy, na budowę w całości weźmiemy kredyt, ale liczę że najpóźniej do końca 2004 zamieszkamy, wykańczać pewnie będziemy przez kilka następnych lat, ale jeszcze przed wiekiem emerytalnym powinniśmy spłacić kredyt :smile: , przekonuj męża , pokazuj mu jak najwięcej projektów, a zobaczysz , że w końcu stwierdzi, że żadne mieszkanie nie zastąpi nawet najmniejszego własnego domku i kawałka ziemi, roztocz przed nim wizję własnego kąta w garażu ,gdzie będzie mógł rozstawić narzędzia, albo pomieszczenia, w którym bedie mógł się oddać swoim hobby. To zadziała, przekonasz się.PZDR
Tomek

ostry
29-05-2003, 15:09
Mordko,
Nie lam sie. My od roku szukamy dzialki i chyba znalezlismy te jedyna. Ok 20 km do centrum Warszawy (okolice Pruszkowa). Nie tania(110tys za 840m2) ale w koncu to na cale zycie. Na sama dzialke musimy sie zapozyczyc ok 50tys (u rodziny cale szczescie). Moim zdaniem najwazniejsza jest dzialka. Jak juz ja bedziesz miala to powoli wczesniej czy pozniej sie pobudujesz. Ale z kupnem dzialki badz bardzo ostrozna. Nie ufaj nikomu i kazdego sprzedawce traktuj jak potencjalnego oszusta. Przykro mi to stwierdzic ale tego nauczylo mnie zycie ( raz malo nie kupilem pieknej dzialki z planowana trasa szybkiego ruchu po sasiedzku, dwa razy okazalo sie ze zatwierdzony podzial zostal zaskarzony do sadu, raz dzialka budowlana nie byla tak do konca budowlana... itp). Zycze Ci duzo wytrwalosci!!!

siewonka
03-06-2003, 08:08
Przeczytałam wszystko jest budujące. Mordka nie odzywa się już od dłuższego czasu ciekawe co u niej słychać może kupili już działkę?

09-06-2003, 09:30
Agatka mogę Ci trochę pomóc. W ogłoszeniach dałem namiary na ładną działkę budowlaną za ok 30 tys. PLN. Ja osobiście sprzedałem mieszkanie, przeprowadziłem siędo rodziców, ale na jesieni wprowadzam się do własnego domu. Może uda mi się bez kredytów. Spłacałem przez 6 lat i powiedzałem sobie nigdy więcej.

pwm
09-06-2003, 10:56
Jubba.To prawda, nigdy więcej!
Mieliśmy 50 000 PLN na 25 lat.
W 2002 miesięczna rata kredytu ~500PLN w tym 480 odsetki!!!!!!!! i 20PLN spłata kapitału, nie mówiąc o innych kłopotach z przyznaniem, rozliczaniem itp na szczęście sprzedalimy mieszkanie i mamy kredyt z głowy.

BW
12-06-2003, 07:36
Agatko, pamiętaj abyś przy wyborze działki oprócz ceny brała pod uwagę atrakcyjność okolicy. Ja tego nie wzięłam pod uwagę. Wybudowaliśmy z mężem dom naszych marzeń, ale przewrotny los nie dał nam nacieszyć się nim ( na dwa tygodnie przed wprowadzeniem zmarł mój mąż) i teraz kiedy chcę sprzedać dom okazuje się że nie mogę znaleźć amatora ze wzgledu na miejsce. Przepraszam, za smędzenie ale różne są koleje losu i choć tego nie chcemy, trzeba brać je pod uwagę przypodejmowaniu takich długoplanwach decyzji.
Pozdrawiam

mordka
04-07-2003, 14:44
Witajcie
dziś po dość długiej przerwie zajrzałam na forum, odszukałam moje stare wątki i bardzo mi miło, że tak wiele osób zainteresowało się moim problemem. Nawet nie spodziewałam się, że tak długo będą pojawiały się odpowiedzi.
Kochani, bardzo Wam wszystkim dziękuję za słowa otuchy, zachęty a czasem przestrogi. Widać po tym jednym wątku, że podejście do budowania i finansowania budowy może być bardzo różne. Także rady, jakie otrzymałam są przeróżne. Większość z Was odradza branie dużych kredytów, ale są tacy, którzy zachęcają do brania spraw w swoje ręce i korzystania z kredytów.
Teraz parę słów o tym, co się u mnie dzieje. Nadal mieszkamy w swoim mieszkaniu, nie kupiliśmy działki, nie zbliżyliśmy się w żaden sposób do swojego domu. Postanowiłam na razie nieco się uspokoić, nie porywać się z motyką na słońce. Jednak mój mąż coraz częściej nawiązuje do mojego pomysłu, mam wrażenie, że nie widzi już tego jako niespełnialnej mrzonki, tylko raczej jako dość realny, acz dość odległy w czasie plan. Chcę go namówić na parę wycieczek w kierunku południowym w celu obejrzenia okolicy, może gdzieś nam się spodoba. Stwiedziłam, że musimy zaczekać, aż zbierzemy chociaż pieniądze na kupno ziemi, a potem możemy się zastanawiać, co dalej. Mamy pieniądze w mieszkaniu, mamy też w dalszej perspektywie inne mieszkanie (niezręcznie mi mówić i spadku). Trzeba więc zaczekać i wykorzystać to, co będzie można i co pomoże nam samym sfinansować budowę (pomniejszając kwotę kredytu).
W ostatnich miesiącach okazało się, że nasz synek ma skłonności alergiczne, jest na przykład uczulony na roztocza oraz na różne pyłki. Ubiegły rok przechorował dość ciężko i wtedy zaczęło się częściej pojawiać w naszych rozmowach słowo "przeprowadzka". Nasze mieszkanie jest położone przy ulicy osiedlowej, bardzo się w nim kurzy. Także rośliny w okolicy są z tych, na które Szymek jest uczulony. Poza tym córeczka rośnie (ma już rok i 4 miesiące) i obydwoje są bardzo ruchliwi no i jednak mają trochę tego swojego "majątku", potrzebują miejsca. Wiem, że ludzie mieszkają w znacznie gorszych warunkach niż my, ale ostatnio zaczęło mi doskwierać to, że nie mają swoich pokoików. Mamy trochę problemów z wieczornym zasypianiem małej i w takich przypadkach cała organizacja usypiania obojga w tym samym pokoju staje się uciążliwa. Wczoraj wzdychaliśmy zmężem, o ile prościej byłoby, gdyby mieli swoje pokoje. Nie trzeba byłoby kombinować aby Szymek czekał, aż zaśnie Jagoda i dopiero sie kładł. Teraz tak jest. Jeszcze nie próbowałam kłaść ich razem i wychodzić. Obawiam się, że zajęliby się zabawą, a nie spaniem.
Tak to wygląda. Trochę Was pozanudzałam, ale taki już mam charakter :)
Aha, być może w perspektywie kilku miesięcy poprawi się nieco nasza sytuacja finansowa (ew. moja podwyżka), więc wszystko znowu się troszkę zmieni na lepsze. I tak krok po kroczku ...
Serdecznie Was pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dzięki za wszystkie rady. Nie porzucajcie mnie, piszcie nadal.
Mordka

P.S. Szczególnie dziękuję Tobie Darth Maul za tak zdecydowane podniesienie mnie na duchu.
Pozdrawiam

Aleksandryta
05-07-2003, 08:17
Mordko jestem mieszkanka Mysiadla pod Piasecznem. W prawo przy Auchanie :D Codziennie odwozilam syna do liceum na Hirszfelda Wyjezdzalismy o 7,30 rano i na 2 min. przed 8,00 bylismy na miejscu. Korki sa nie ma co ukrywac na wyjazd z Labedziej w Pulawska ustawia sie srednio 20 samochodow i akurat w tym miejscu dwupasmowa Pulawska zamienia siew w trzypasmowke. Takze samochody rozpraszaja sie i jazda jest nawet do strawienia. Nie proponuje ci dzialek w mojej okolicy bo sa po 50-60 USD za metr (z mediami). I jeszcze jedno jak przeprowadzilismy sie z Kabat do Mysiadla musielismy kupic drugi samochod, gdyz maz uzywa swoj przy prowadzeniu swojej firmy. A ja sluze za woznice :evil: I do tego dorosla corka caly czas mi go podbiera.
Proponowany wyzej Gloskow jest oferta b. ciekawa i naprawde jak wracam do domu i stoje w korku, jak pomysle o tym ze wlasnie opuszczam maisto i blokowiska to az cos mnie sciska za gardlo ze szczescia. Mam wlasny dom i jade na swoje. A kredyty w PLN sa nawet teraz niezle oprocentowane. Trzymaj sie i jak juz Twoj maz cos o tym mysli to podtrzymuj go na duchu. Nie kupuj nowego wiekszego mieszkania. Moj dom jest wart tyle co 107 m2 mieszkanie na Kabatach.

Aga J.G
04-08-2003, 12:33
Czytam i czytam - wiecie co gdym nie wzięła z mężem kredytu to do dzisiaj mieszkała bym u mamy a tak mam tam te swoje 41,5 m ,dwoje dzieci trochę jeszcze kredytu do splacenia,kupioną działkę na kredyt i za rok półtora mam zamiar zacząć budowę sprzedam mieszkanie,trochę zaoszczedzimy,weźmiemy kredyt na budowę i jakos będzie.Jakbym nie ryzykowała to nigdybym nie miala własnego kąta. Ryzyko się opłca trzeba rozpatrzyc za i przeciw. Powiem Ci mordka że mój mąż to też taki pesemista ale jak ja mu drąże dziurę w brzuchu to się zgadza na wszystko
Tak długo go przekonuje pokazuje tylko optymistyczne strony i jakos dziala. Zyczę Ci powodzenia. Pozdrawiam Aga. :)

kodi_gdynia
05-08-2003, 07:29
Mordka - jak masz mieszkanie to masz bardzo dużo. Znam takich co budowali nie mając mieszkania. Warto zaryzykować. My mieliśmy małe mieszkanie 33m2 i juz mieszkamy na swoim. A też nie mieliśmy grosza przy duszy. Mała działka kupiona za niewielki kredyt, do tego jakaś pracownicza pożyczka, odliczenia z pitów, mieszkanie + własna praca i chałupa stoi. Gdybym nie zaryzykował i nie miał głębokiego przekonania że się uda w najlepszym wypadku kupił bym sobie 3 pokoju w bloku z wielkiej płyty.
Pozdrawiam

Jasiu
05-08-2003, 08:19
Mój kolega-lekarz kupił na krechę mieszkanie w starym budownictwie w dobrej dzielnicy, wyremontował je wraz z poddaszem (ma teraz dwupoziomowe), wyposażył, zmienił samochód i... ma teraz gruby kredyt do spłacenia. Jak się go spytałem, czy go to nie przeraża to odpowiedział tak:

Mógłbym oszcządzać całe życie i kupić sobie to wszystko jak już nie będzie mi potrzebne i nie będę miał sił się z tego cieszyć, a tak mam to wszystko już, a teraz banki będą mnie pilnowały żebym na to zapracował :)

Najważniejsze to odpowiednio sobie wszystko wytłumaczyć ;)

BK
10-11-2003, 09:57
Cześć,

a propos kredytów - biorę je nałogowo i spłącam. Inaczej nie miałabym ni. Do odważnych świat należy. W trydnych sytuacjach bankui sa gotowe do rozmów, można zawiesić spłaty, można wydłużyc okres spłacania. W GE mieszkaniowym dają ubezpieczenie od bezrobocia - trzeba płacić 30 - 40 zł składki na ratę, ale w razie utraty pracy jest zawieszenie spłaty na 12 miesięcy.

Pzdrw

Olasa
26-11-2003, 09:07
Też nie mam odłożonych oszczędności. Jesteśmy na etapie kupna działki. Żeby było taniej będziemy budować bliźniaka. Wiem, że niektórym nie podobałoaby się perspektywa domu na wspólnej działce, ale projekt, który wybraliśmy w zasadzie oddziela dom na dwie części i mi się podoba. Planujemy wspólnie partycypować w niektórych kosztach np.przyłączy. Nie mam własnego mieszkania. W perspektywie maiłam albo kupić mieszkanie albo trochę dołożyć i wybudować dom na wsi. Też oczywiście chcemy wziąść kredyt, długo się nad tym zastanawialiśmy, ale jeżeli nie podejmiemy ryzyka nie będziemy mieli nic. Mam znajomych którzy boją się zaryzykować, mieszkają kątem u rodziców i nie widzą perspektywy na zmianę, ale ja się czasami zastanawiam czy to też nie jest po części wygodnictwo, bo wiadomo takie zobowiązania wymagają ciągłej pracy nad swoim życiem. Od ślubu ciągle zaciągamy jakieś kredyty i nie powiem marzy mi się, że pewnego dnia się ich pozbędę, ale z drugiej strony gdybym ich nie brała to też niewiele bym się dorobiła. Jestem optymistką i mam nadzieję, że się nie przeliczę zaciągając kredyt na 20 lat

bilbo
28-11-2003, 20:32
U nas Robert jest całą siłą napędową i niesamowitym optymistą :D, a dzięki niemu i jam mam niespożyte siły :lol: Też postanowiliśmy iść na całość, w styczniu postarać się o kredyt i zamieszkać jeszcze w tym samym roku! Chcemy cieszyć się tym wszystkim teraz, jak jesteśmy młodzi i mamy wiele sił witalnych :lol:
Nie należy się bać i trzeba zaryzykować, żyje się tylko raz i nie chciałbym na starość gdybać, że trzeba było próbować!
Justa

Nesztka
04-02-2004, 06:54
Dzień dobry wszystkim! (czy ktoś to jeszcze przeczyta?)
Już kilka lat temu chciałam wziąć kredyt i kupić mieszkanie / działkę, ale mój mąż bał się JUTRA. Przez ten czas nic złego się nie wydarzyło, nadal mamy pracę (odpukać!) i z perspektywy tych lat myślę, że mnóstwo pieniędzy wydaliśmy na drobiazgi, o których już nikt nie pamięta... a tak spłacilibyśmy 1/4 kredytu...
Kredyt jest często jedynym rozwiązaniem, gdy chce się budować rzeczy wielkie. Jestem jednak przeciwniczką kupowania na kredyt rzeczy, na które można zaoszczędzić w ciągu roku. A odsetki w kieszeni!
Pozdrawiam - Nesztka

e.kala
25-02-2006, 15:42
Przeczytałam ten cały watek i jestem ciekawa czy coś się u mordki zmieniło.

Ja też będę brała kredyt na dom. Nie boję się kredytów. Trzeba tylko spokojnie rozważyć swoje możliwości odnośnie ich spłacania.

Marzę o domu, moje dzieci też nie mają swoich pokoików :cry: