anka.k.
24-04-2019, 13:20
Dzień dobry, problem mam, którego jak żywo kiedyś nie było.
Przed moją działką, od strony wjazdowej znajduje się rów przydrożny. Kiedy kupowałam działkę był czysty, suchy, lekko zarośnięty, czasem po deszczach płynęła nim woda. Po czym znowu był suchy, skosiliśmy go ze dwa razy my, raz gmina. Po prostu go nie zauważałam.
Niestety, biegnie od wzdłuż drogi, na której budują się domy, w tym stoi jeden stary dom, właściciela tych gruntów z których wykroili działki. Jeden z nowych domów jest już zasiedlony. I zaczął się problem, od początku tego roku w rowie pojawiło się coś, co śmiem nazwać ściekami. Nie będę Wam organoleptycznie opisywać, w sumie jest to wstrętne i wonieje. Szłam wzdłuż drogi bawiąc się w detektywa, niestety, doszłam do miejsca, w którym rów ginie pod zabudową.
Sąsiad obok powiedział, że on pie...oli i też zabuduje. Sąsiad za nim już zabudował. Jeszcze wyżej ludzie się wahają, bo są przed odbiorem domu, zabudują rów, kwestia tylko kiedy.
I o co ja proszę Was tutaj. Abstrahując od legalności, nielegalności zabudowy, pomińmy ten temat. Jestem dorosła i świadoma, zrobię nielegal, będę płacić karę, jak wszyscy sąsiedzi. O to chodzi, że nie chcę tego robić, to znaczy zabudowywać go całkowicie. Z wsią i jej wiatrakami walczyć nie zamierzam. Jednakowoż aromatów, które docierają do mojego budowanego domu też sobie nie życzę. Wymyśliłam coś takiego, powiedzcie mi tylko, czy jest to do przeprowadzenia. Jak mamienia blondynki to też mówcie:)
Otóż połączyć się rurami do przepustu sąsiada (to taki przepust wjazdowy na działkę, ja tez mam taki) poprowadzić te rury do swojego przepustu, potem za przepust (mam ok 25 metrów długości tego rowu) do granicy działki. Wtedy rów będzie w pewnym sensie przykryty. Zrobić na początku i na końcu jakąś rurę ze studzienką, otworem, nie wiem jak to nazwać, w razie czego, żeby zajrzeć, czy gdzieś nie przytkało albo nie wiem co się może zdarzyć w takim rowie. I teraz nie zasypywać tego ziemia, tylko położyć takie ażurowe kratki, bardziej dla dekoracji niż zasłonięcia. Te ażurowe kratki położyć NA tych rurach (oczywiście nie bezpośrednio, opierałyby się na ziemi ścianek rowu), a nie na bokach rowu jak to nieraz widywałam.
Takie mi się wymyśliło, bo po pierwsze, zabudowa całkowita z tego nie będzie (z zasypaniem i trawką na wierzchu jak mają sąsiedzi), w razie ała szybko się do tego dostanę, no i przede wszystkim przestanie wonieć.
Czy iść na żywioł i zrobić to samo co wszyscy? Niektórzy z nich mieli odbierane domy, byli przedstawiciele gminy odbierać np oczyszczalnię i nikt nie beknął nawet słowem o tych rowach. Liczyć po prostu, że się uda?
Przed moją działką, od strony wjazdowej znajduje się rów przydrożny. Kiedy kupowałam działkę był czysty, suchy, lekko zarośnięty, czasem po deszczach płynęła nim woda. Po czym znowu był suchy, skosiliśmy go ze dwa razy my, raz gmina. Po prostu go nie zauważałam.
Niestety, biegnie od wzdłuż drogi, na której budują się domy, w tym stoi jeden stary dom, właściciela tych gruntów z których wykroili działki. Jeden z nowych domów jest już zasiedlony. I zaczął się problem, od początku tego roku w rowie pojawiło się coś, co śmiem nazwać ściekami. Nie będę Wam organoleptycznie opisywać, w sumie jest to wstrętne i wonieje. Szłam wzdłuż drogi bawiąc się w detektywa, niestety, doszłam do miejsca, w którym rów ginie pod zabudową.
Sąsiad obok powiedział, że on pie...oli i też zabuduje. Sąsiad za nim już zabudował. Jeszcze wyżej ludzie się wahają, bo są przed odbiorem domu, zabudują rów, kwestia tylko kiedy.
I o co ja proszę Was tutaj. Abstrahując od legalności, nielegalności zabudowy, pomińmy ten temat. Jestem dorosła i świadoma, zrobię nielegal, będę płacić karę, jak wszyscy sąsiedzi. O to chodzi, że nie chcę tego robić, to znaczy zabudowywać go całkowicie. Z wsią i jej wiatrakami walczyć nie zamierzam. Jednakowoż aromatów, które docierają do mojego budowanego domu też sobie nie życzę. Wymyśliłam coś takiego, powiedzcie mi tylko, czy jest to do przeprowadzenia. Jak mamienia blondynki to też mówcie:)
Otóż połączyć się rurami do przepustu sąsiada (to taki przepust wjazdowy na działkę, ja tez mam taki) poprowadzić te rury do swojego przepustu, potem za przepust (mam ok 25 metrów długości tego rowu) do granicy działki. Wtedy rów będzie w pewnym sensie przykryty. Zrobić na początku i na końcu jakąś rurę ze studzienką, otworem, nie wiem jak to nazwać, w razie czego, żeby zajrzeć, czy gdzieś nie przytkało albo nie wiem co się może zdarzyć w takim rowie. I teraz nie zasypywać tego ziemia, tylko położyć takie ażurowe kratki, bardziej dla dekoracji niż zasłonięcia. Te ażurowe kratki położyć NA tych rurach (oczywiście nie bezpośrednio, opierałyby się na ziemi ścianek rowu), a nie na bokach rowu jak to nieraz widywałam.
Takie mi się wymyśliło, bo po pierwsze, zabudowa całkowita z tego nie będzie (z zasypaniem i trawką na wierzchu jak mają sąsiedzi), w razie ała szybko się do tego dostanę, no i przede wszystkim przestanie wonieć.
Czy iść na żywioł i zrobić to samo co wszyscy? Niektórzy z nich mieli odbierane domy, byli przedstawiciele gminy odbierać np oczyszczalnię i nikt nie beknął nawet słowem o tych rowach. Liczyć po prostu, że się uda?