kksenia
27-08-2020, 20:36
Witam wszystkich :)
Wraz z narzeczonym coraz poważniej zastanawiamy się nad budową domu pod Wrocławiem. Do tej pory planowaliśmy uzbieranie ok. 200 tys. wkładu własnego i kredyt hipoteczny na działkę+dom. Im więcej czytam na ten temat tym bardziej martwię się jednak że jest to porywanie się z motyką na słońce - banki oczekują że dom powstanie dość szybko, a czas oczekiwania na rozsądną ekipę budowlaną jest duży. Ponadto galopujące ceny sprawiają, że odkładanie pieniędzy przez kolejne lata staje się bezcelowe. Dlatego ostatnio zaczęłam myśleć nad kupnem działki - w tym momencie mamy odłożoną ok. połowę potrzebnej kwoty. Liczę, że przy naszych zarobkach drugą połowę udałoby się spłacić w ciągu najbliższych 2 lat. Wtedy moglibyśmy wykazać działkę jako wkład własny i wziąć kredyt na budowę domu (koszt działki przekroczyłby 30% wartości domu). Szczerze mówiąc dostrzegam praktycznie same plusy tego rozwiązania - możemy spokojnie szukać najbardziej interesującej działki, a kiedy już ją znajdziemy powoli ogarnąć sensowną ekipę budowlaną - wiemy wtedy kiedy mniej więcej spłacimy kredyt i możemy zacząć budowę. W międzyczasie powoli możemy załatwiać wszelkie formalności. Jedynym minusem, który dostrzegam jest to, że nasze zarobki mogą nieoczekiwanie spaść i wtedy wydłuży nam się okres kredytowania, a to odsunie w czasie marzenie o domu.
Zastanawiam się czy w moim pomyśle jest jakiś haczyk, którego nie dostrzegam. Czy ktoś z was zdecydował się na kupno działki, pod którą - po spłaceniu- zaciągnął kredyt? Co myślicie o takim pomyśle?
Pozdrawiam
Wraz z narzeczonym coraz poważniej zastanawiamy się nad budową domu pod Wrocławiem. Do tej pory planowaliśmy uzbieranie ok. 200 tys. wkładu własnego i kredyt hipoteczny na działkę+dom. Im więcej czytam na ten temat tym bardziej martwię się jednak że jest to porywanie się z motyką na słońce - banki oczekują że dom powstanie dość szybko, a czas oczekiwania na rozsądną ekipę budowlaną jest duży. Ponadto galopujące ceny sprawiają, że odkładanie pieniędzy przez kolejne lata staje się bezcelowe. Dlatego ostatnio zaczęłam myśleć nad kupnem działki - w tym momencie mamy odłożoną ok. połowę potrzebnej kwoty. Liczę, że przy naszych zarobkach drugą połowę udałoby się spłacić w ciągu najbliższych 2 lat. Wtedy moglibyśmy wykazać działkę jako wkład własny i wziąć kredyt na budowę domu (koszt działki przekroczyłby 30% wartości domu). Szczerze mówiąc dostrzegam praktycznie same plusy tego rozwiązania - możemy spokojnie szukać najbardziej interesującej działki, a kiedy już ją znajdziemy powoli ogarnąć sensowną ekipę budowlaną - wiemy wtedy kiedy mniej więcej spłacimy kredyt i możemy zacząć budowę. W międzyczasie powoli możemy załatwiać wszelkie formalności. Jedynym minusem, który dostrzegam jest to, że nasze zarobki mogą nieoczekiwanie spaść i wtedy wydłuży nam się okres kredytowania, a to odsunie w czasie marzenie o domu.
Zastanawiam się czy w moim pomyśle jest jakiś haczyk, którego nie dostrzegam. Czy ktoś z was zdecydował się na kupno działki, pod którą - po spłaceniu- zaciągnął kredyt? Co myślicie o takim pomyśle?
Pozdrawiam