PDA

Zobacz pełną wersję : Redakcjo - nie popieraj pieniactwa urz?dowego



EM
30-10-2002, 10:41
W listopadowym Muratorze w artukule o prowadzonej przebudowie pojawia się wątek pozwolenia na budowę. Mowa tam o wysyłaniu pozwolenia na budowę do sąsiadow i jego uprawomocnianiu się jeżeli nie zgłosza oni protestów. To czesty błąd polskich urzedów gdyz postepuja oni niezgodnie z k.p.a.
Zgodnie z prawem stroną w postepowaniu admiistracyjnym a w takim trybie wydawane jest pozwolenie na budowę jest ten kto ma interes w sprawie. Sąsiad nim nie jest w "zwykłej" budowe!! Zwykłej tzn. takiej, która nie wykracza poza plan zagospodarowania przestrzennego i poza odległości wynikajace z przepisów wykonanwczych d prawa budowlanego. Inaczej mówiąc: postawienie lub remont domku w strefie MU i w odległosci 4m od granicy nie obchodzi sasiada bo nie ma on nic do tego!!! Budowa nie narusza jego interesów.
Urząd zatem postepuje niesłusznie wysyłając do sąsiadów decyzje o pozwoleniu. Stroną ewentulanie może byc administracja budowlena i tylko jej sprzeciw jest skuteczny.
Mylnie interpretując prawo i wysyłając decyzje do sąsiadów urzednicy potęguja wyłacznie pieniactwo, którym nie podoba się to, ze na działce obok ktoś chce zbudowac domek!! Im nic do tego. Z tym trzeba walczyć.
Redakcjo proszę zajmij się tym tematem. Dośc już pieniactwa i głupoty urzędowej.

Pacul
30-10-2002, 12:23
EM, piszesz, że to częsty błąd polskich urzędów. Z tego można wyciągnąć wniosek, że są urzędy, które tego nie praktykują. Czy faktycznie gdzieś w Polsce tak jest ?

finiszant
30-10-2002, 12:34
Uważam, że nie jest to praktyka bezzasadna (ktos zaraz napisze, że jestem pieniaczem!), ale ja chciałbym w porę wiedzieć, co mój sąsiad zamierza i w jakim miejscu wybudować na działce obok mojej. Zawsze można z nim porozmawiać, lub powoli oswoić się z myślą (niepomyślną). Jak znam urzędników, to dopóki jakiś przepis tego wprost nie zabroni, dla czystego asekuranctwa będą tak postępowali. Przykładem jest kwestia uzyskiwania decyzji WZiZT - od lat Murator pisze 9zgodnie z przepisami), że dostaje ją prawie każdy DEKLARUJĄC jedynie, jak zamierza rozwiązać problem doprowadzenia mediów. A tymczasem wewnętrzne przepisy w gminach często (znam przykłady z kilku województw, tak jest m.in. w małopolskim, podkarpackim) narzucają na starającego się o taką decyzję OBOWIĄZEK PRZEDSTAWIENIA WSTĘPNYCH WARUNKÓW PRZYŁĄCZENIA DO MEDIÓW - robią to w interesie interesanta (którego na ogół kosztuje to dodatkowe min. parę miesięcy biegania po urzędach). Jest to denerwujące, ale w koncowym rozrachunku trudno nie zgodzić się z takim postępowaniem.
Finiszant

Karolina
30-10-2002, 14:26
Jest taka gmina. U nas nie wymagano zgody sąsiadów, ani warunków przyłączy, aby otrzymać pozwolenie na budowę.

Mis Uszatek
30-10-2002, 15:01
A w mojej fajnej gminie środkowej Warsiafki urząd pytał się sąsiadów 4 (słownie: cztery) razy o zgodę.
1. Sąsiedzi wyrazili zgodę pisemnie na moim projekcie
2. Po miesiącu dostali pierwsze powiadomienie, że jest postępowanie. Oczywiście nie zgłosili sprzeciwu, ale 3 tyg. urząd odczekał.
3. Po miesiącu dostali drugie powiadomienie ( bo jeszcze dzieci sąsiadów...) Z podobnym skutkiem.
4. To urzędowi nie wystarczyło, bo kazał się wszystkim jeszcze raz podpisać - na decyzji.
Wiecie jak spojrzał na mnie pan z parteru, kiedy mu to powiedziałem?...

Frankai
30-10-2002, 15:21
Pacul - u mnie też nie informują.

Maco
30-10-2002, 15:26
Pacul,
W mojej gminie nie wysyła się powiadomień ani do wniosku o WZiZT ani przy okazji wniosku o pozowlenie o budowę.

Popieram EM-a !!!!

Maco
30-10-2002, 16:10
finiszant,
Myślę, że najlepszym sposobem, żebyś wiedział co sąsiad planuje zbudować na SWOJEJ działce są Twoje dobre z nim układy i częste rozmowy !

Jeśliw końcu jestem właścicielem terenu i chce sobie zbudować coś nie łamiąc żadnego prawa (środowiskowego, budowlanego,...) to niby dlaczego sąsiad musi o tym wiedzieć i mieć możliwość "zaskarżęnia".
Jedyne sensowne wytłumaczenie takiej sytuacji, to fakt, że urzędnicy może nie do końca znają nasze prawo i w taki sposób się asekurują bo może akurat sąsiad zna prawo lepiej i wie, że dana budowla czy przedsięwzięcie nie jest z nim zgodne...

Luśka
30-10-2002, 19:37
U nas wysłano zawiadomienia do sąsiadów w momencie otrzymania przez nas pozwolenia. Jest klauzula, że jeśli w ciągu chyba 7 dni nikt z sąsiadów się nie odwoła - nasze pozwolenie jest prawomocne. Datą od której te dni się liczą jest tzw. zwrotka, czyli poświadczenie odbioru listu poleconego. Myślę, że może jest to forma zabezpieczenia urzędu przed jakimiś "wydarzeniami", które mogłyby zmienić zasadność wydania pozwolenia. W końcu wiedzą sąsiedzi, kto na czym siedzi.... A z drugiej strony, jeśli zatwierdzany projekt jest zgodny z warunkami przestrzennego zagospodarowania, to właściwie nie ma to sensu.

EM
31-10-2002, 10:46
Myślę, że odpowiedziano juz tu na większośc pytań. Praktyka opisana w Muratorze jest bezprawna i sprzyja pieniactwu. Nalezy z tym walczyć i protestować przeciwko bezprawiu. U mnie w gminie postepują prawidłowo.

Anula
31-10-2002, 11:28
Ja miałam w czasie budowy duzo problemów z protestami sąsiadki więc temat mnie bardzo obchodzi. Po informacji od EM że zawiadamianie sąsiadów jest nieprawne zwróciłam sie na pismie do gminy o podanie podstawy prawnej do traktowania sasiada jako strony w procesie uzyskiwania pozwolenia na budowę (jest to ta sama gmina w której Murator przeprowadza przebudowę - Warszawa Wawer). I uzyskałam odpowiedź pisemna, że na podstawie decyzji NSA "sąsiad może byc traktowany jako strona". Dla zainteresowanych moge odszukac numer tej decyzji. Wynika z tego że gmina ma prawo zawiadomic sasiadów, a oni maja prawo sie odwołać.

EM
04-11-2002, 08:11
Odszukaj i podaj. B.ciekawe. Prawo w Polsce opiera sie o przepisy prawa a nie o kazusy tak więc wyrok NSA jest wyrokiem w jednej konkretnej sprawie a urzedy mają stosowac art. 28 kpa i kropka. "Stroną jest ten, kto ma interes w sprawie." Interes musi byc faktyczny a nie ewentualny: tak mówi doktryna prawnicza. Ew. wyrok NSA baaardzo mnie ciekawi.
Poza tym: urząd może sobie wysyłać do kogo mu się żywnie podoba. Stroną jest nie ten do kogo się wysle decyzję ale ten, kto ma interes w prawie. I to tyle.

miła
04-02-2003, 12:01
własnie właśnie - moja sprawa zaległa w SKO bo sąsiedzi się odwołali od wzizt chociaż moja weranda po rozbudowie będzie od granicy o 11 m. ale mój urzad był lepszy - dwa razy pisał do sąsiadów czy napewno się odwołują czy nie, bo napisali do SKO w pierwszym piśmie , że się NIE odwołują. ale jak im urząd dał szansę zapytaniem jak wyżej, to po terminie do odwołania napisali że się odwołują. pani urzędniczka oznajmiła mi tylko, że nie mam co składać wniosku o pozwolenie na budowę, bo ona będzie czekała do rozstrzygnięcia w SKO - LUDZIE u nas 2 lata -.
od 1999 roku nie znalazłam nic w orzecznictwie trybunału konstyt ani sadu naj.
może szanowny prawnik z redakcji się wypowie na poruszony przez wszystkich temat.
albo niech redakcja da znac ile ta zbiorowa porada ma kosztować.
pozdr ewa

marek200
04-02-2003, 13:29
Cześć milutka i mili państwo.
NSA IV SA 1774/96 1998.10.12 W-wa, LEX nr 43767
CYTUJĘ: " Jedną z podstawowych zasad Prawa budowlanego jest to, że obiekt budowlany nalezy projektować, budowac, uzytkowac i utrzymywac w sposób zapewniający ochronę uzasadnionych interesów osob trzecich (art.5ust.1pkt6 PB). Bez wątpienia, do grona "osób trzecich" w rozumieniu ustawy nalezą własciciele działek graniczących z działką, na której ma byc wznoszony obiekt bud.. Ochrona interesów osób trzecich wymaga, abyosoby te były powiadomione o toczącym się postępowaniu zmierzającym do wydania pozwolenia na budowę obiektu budowlanego na sąsiedniej działce. Celem tego jest umożliwienie osobom trzecim wzięcia udziału w postępowaniu administracyjnym,jeśli uważają, że sprawa dotyczy również ich "uzasadnionych interesów".
Żebyśmy się dobrze wszyscy zrozumieli to nie ma popierać pieniactwa. Ponieważ te uzasadnione interesy(o ile budynek jest zaprojektowany zgodnie z wszystkimi przepisami) to może być np. uzasadnione prawo materialne do własności nieruchomości.
\Pozdrawiam
Urzędas nie popierający pieniactwa MAREK200

Wowka
04-02-2003, 14:23
Marek 200. Z twojej informacji o orzecznictwie NSA wynika, że w tym przypadku pieniactwo uprawia nie urząd, lecz część petentów niezadowolonych z przedłużenia czasokresu oczekiwania na decyzję administracyjną.
I chyba masz rację. Punkt widzenia jak zwykle zależy od punktu siedzenia - chcę mieć wpływ na to co sąsiad knuje ale jemu wara od mojej działki. Moje doświadczenia z urzędami są raczej korzystne. Sprawy miałem załatwiane terminowo i to bez dowodów wdzięczności w postaci kopert czy też kawy (było już wiele o tym na forum). Czekałem na uprawomocnienie się decyzji w sprawie mojej budowy a sąsiad zza płotu też czekał na uprawomocnienie się swojej, chociaż jesteśmy w dobrych, sąsiedzkich układach. Decyzja o budowie domu jest decyzją, która przeważnie długo dojrzewa i w grafiku budowy powinien być przewidziany odpowiedni zapas czasu na wszelkie prace.

Chciałbym podzielić się jednym spostrzeżeniem. W sprawach trudniejszych czy też nietypowych trzeba tylko dotrzeć ze swoją sprawą do kompetentnej osoby merytorycznie przygotowanej w danym temacie. Jeśli wchodzę do urzędu i widzę tzw. "salę obsługi petenta" to staram się ją obejść i dotrzeć do konkretnej osoby by przedstawić jej mój problem. Z doświadczenia wiem, że wśród tych "wysuniętych" przyczółków urzędniczych mało jest osób kompetentnych. Każdy szef wydziału/referatu na takie stanowisko stara się wyznaczyć pracowników, bez których może "obejść się" w codziennej pracy. Wyższej klasy fachowców trzyma do innych zadań. Ponadto, trzeba wziąć pod uwagę i to, że codzienne wysłuchiwanie przez 8 godzin żalów petentów jakże często ukwieconych "bluzgami" czy też groźbami nie można określić mianem łatwej bezstresowej pracy.
Oczywiście, można spotkać się także z przypadkami „czymś tam podyktowanej niechęci” urzędnika, ale zawsze można w sposób kulturalny poinformować o tym jego przełożonego.
Pozdrawiam.

miła
04-02-2003, 15:33
dziękuję dziękuję Marek za odzew.
będę pisała prosto. nie korzystam z prawnika chociaż niejeden z moimi problemami (już opisywanymi na forum) by dostał świra,
jeden z nich słuchał mnie przez 1,5 godziny i na koniec zapytał - czy to chodzi TYLKO o płot, drugi ze strachu po eksplozji ładunku wybuch oddał szybko papiery, a ja tylko chciałam, żeby dał opinię prawną czy prawnie mamy wszyskie dokumenty w porządku od wykupu mieszkania po prowadzenie za zarząd wszystkich spraw wspólnoty. niestety tylko - wtedy tak myślałam. a wszystko przez to, że pani urzędniczka chciała z naszej działki wydzielić sobie grunt pod następny gotowy projekt pawilonu gastronomicznego i przeprowadzić kabel elektryczny przez naszą działkę nie mając prawa do gruntu i zezwoleń za to będąc już po odbiorach wszystkiego i budując się z mówiąc oględnie "cwaniakami" a piwko fundując moim sąsiadom z działki obok.
i dlatego tak mi idzie w urzędzie od 7 lat, bo to wszystko chciały jej załatwić koleżanki do których teraz chodzę.
ale im się nie udało - przypilnowałam.
ale do rzeczy.
wzizt dostałam żywcem spisane z planu zagospodarowania. z konserwatorem i architektem uzgodniłam plan remontu werand i rozbudowy jednej z nich. wszystkie odległości mam zachowane
i najważniejszą zgodę konserwatora. w związku z tym czy mam składać projekt, olewając sorry, SKO i bijąc się na argumenty prawne na zasadzie kto tu jest stroną. poprostu trochę mi brakuje jeszcze jakiegos orzecznictwa, którym mogłabym się podeprzeć.
może masz jakąś radę. czy rzeczywiście czekać na SKO i już wiem że nie przyspieszą , bo dostałam odmowę czy składać projekt
i "kazać" sobie wydać pozwolenie.
niektorzy sugeruja nadzor budowlany, ale u mnie to bedzie odciecie mediow i nie moge o to wystapic.
a pozatym juz mnie ciagaja sasiedzi od piwa do nadzoru za wilgoc ich kamienicy.
ale nie jest zle.
poradźcie coś,
pozdrawiam

marek200
04-02-2003, 16:37
Wowka!
Niestety nie mogę odpowiadać za wszystkich urzędników. Choć wiem, że w wielu przypadkach jest tak jak to przedstawiasz. Przykro mi ja nie uczyłem ich zawodu. A co do sąsiada. Zaznaczyłem wyraźnie, że musi on mieć "uzasadniony interes", więc by bróździć w postępowaniu musi on wykazać interes prawny a nie faktyczny, niestety ma on prawo wniesienia odwołania i ja na to nic nie poradzę, taka jest ustawa. W wielu przypadkach naprawdę "sąsiedzi" mają uzasadnione roszczenia. I jako tacy sami obywatele jak ty mają prawo do walki o swoje przed urzędem.
Wiem że urzędnicy boją się konfliktów międzysąsiedzkich bo, często z braku wiedzy, nie potrafią ich rozstrzygać w zakresie swoich kompetencji.
Przykro mi że "wasi" urzędnicy mają zbyt mało pewności siebie by stanowczo roztrzygać wasze sprawy.
Miła.
Niestety jeżeli strona wniosła odwołanie tonie masz szans na pozwolenie na budowę. Wykonanie decyzji jest wstrzymane. Ale co ja ci mogę powiedzieć, tylko tyle że SKO ma 1 m-c. A dalej ........ może być mi tylko (znowu) przykro.
Musisz zacząć składać skargi. Najlepiej pisz do władz, ale nie do burmistrza czy prezydenta, tylko do wojewody. Odwiedź jakieś biuro poselskie, itd. Po prostu idź do ludzi których może będą się trochę bali.
Pozdrawiam Urzędas:sad:

miła
04-02-2003, 16:51
dzięki, to wiem na czym stoję - na SKO mogęe napisać tylko do NSA ale w takim razie poproszę ich o odpowiedź na mój wniosek w terminie zgodnie z k.p.a.
nie chodzi o to żeby się bali, ale o to żeby nie wstrzymywali tylko dlatego, że komuś słońce wschodzi na Północy, bo taki jest argument moich sąsiadów, a ja muszę czekać na to 2 lata + NSA do których się moi sąsiedzi odwołają to 3 lata, i nie przerabiałam ministra sprawiedliwości ... lata no i jestem na emeryturze.
ale głowa do góry, damy radę.
jak coś załatwię napiszę.
pozdr
ewa

marek200
04-02-2003, 17:16
Powodzenia MIła. No i nie dawaj się.
Poazdrawiam