PDA

Zobacz pełną wersję : Panele a ptasie odchody...



Munder
12-05-2022, 22:27
Cześć...

Dwa lata temu zainstalowałem panele na swoim skośnym dachu. Pierwszy sezon było ok, jeśli chodzi o czystość, ale ten sezon zaczyna mnie denerwować...
Mam po sąsiedzku hodowlę gołębi... Facet, "puszcza" je kilka razy dziennie a one oddają swoje odchody na moje panele...

Czy jest jakiś przepis, w/g którego właściciel gołębi pokrywał by koszty czyszczenia (mycia ) paneli..?
Do kogo zwrócić się z tym problemem..?

Pozdrawiam

Mareks77
13-05-2022, 10:00
Pytanie kto był pierwszy, Ty z domem i panelami czy hodowca gołębii. Zakładając hodowlę nawet amatorską właściciel powinien spytać się sąsiadów o opinię.
Dobrze się zastanów i jeśli chcesz zadzierać z sąsiadem poczytaj :
https://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=BAUCZJ

Szczególnie fragment Kodeks cywilny. Art. 144 K.c.

marcinbbb
13-05-2022, 11:22
@ Munder Mnie głowa boli od czytania pierdół które wypisujesz na forum, czy jest jakiś przepis abyś sponsorował mi leki od bólu głowy? Wszak byłem tu wcześniej niż Ty.

Bertha
13-05-2022, 11:56
Klasyka gatunku. Mam sąsiada emeryta który karmi stadko ptaków tego gatunku. Że gruchają - kij w oko, odgłosy przyrody ożywionej. Że rżną na dach swego karmiciela - mam to daleko i głęboko. Że rżną na mój dach? Taki los, deszcz spłucze. Ale ko ..rwy nędzy srają w locie po zamknietych oknach (pół biedy) , ba potrafią w locie koszącym puścić kleksa i nafajdać na parapet wewnętrzny gdy okno jest uchylone. To już okien nie mogę otwierać? Chyba zacznę strzelać do ptaków, bo emeryt bardzo żywotny jeszcze.

marcinbbb
13-05-2022, 13:35
Ludzie kochani od tego jest wieś, to że gołębie srają to najmniejszy problem. Pomyśl co by było gdybyś mieszkał w okolicach chlewni, smród, brud i tysiące much. Większość swojego życia żyłem w Warszawie a wylądowałem na wsi, to że jeden sąsiad ma kury i kogut pieje bez znaczenia. Inny hoduje norki, kombajny jeżdżą koszą i młócą w środku lata 3 razy w miesiącu myjesz okna. Od tego jest wieś się nie podoba można zawijać się do blokowiska w dużym mieście tam jest lepiej trawy nie trzeba kosić co 2 tygodnie - sama się skosi, wdepniesz w klocka po psie no zdarza się, postoisz 2h w korku taki urok miasta. Raz w roku wyjedziesz na wakacje na wieś i zobaczysz jak tam pięknie trochę jak ten filmik na YT pt. Domek w Karkonoszach.

Bertha
13-05-2022, 17:21
Nie pitol. Mieszkam w mieście, za wojny pl/pl za jednym płotem miałem "ważny" budynek (patrol grzał się przy ognisku całą noc), za drugim płotem miałem chrumkające i świniobicie 2 x w roku, u mnie 15 kur z kogutem, na wiosnę kurczaki - te którym kuna łba nie urwała awansowały jesienią do kurnika. Za trzecim płotem też kury. Tylko jeden sąsiad był leniwy i nic nie hodował. Oczywistym jest, że w okolicach chlewni lub fermy nutrii/norek/lisów życie jest ....we. To wszystko są okoliczności przewidywalne. Dachowe obesrańce są nieprzewidywalne, plus głupie egzemplarze, które potrafią wpaść na stojacego człowieka, siedzącego na balkonie lub przydzwonić w szybę okna 1,5 x 1,5 fix, bo mu się niebo odbiło w szybie.:(

Domek w Karkonoszach dobrze oddaje klimaty, od 6 roku życia machałem łopatą w Karkonoszach circa 100 m i kilka metrów pod górę, wiem co to jest. Aczkolwiek widoki na filmie są różne. Chyba tylko od 0:10 i od 1:39 jest ujęcie z Karkonoszy; od 0:23 z Bieszczad/ów, od 2:36 chwila z USA, potem znowu Bieszczady. Latach 60' to były solidne zimy i pół metra śniegu za jedną noc nie było ewenementem, machało się dwa razy na dobę tylko w sweterku, szaliku i czapce, bo po kwadransie byłeś mokry jak po basenie. Tak było do końca lat 80'

marcinbbb
13-05-2022, 22:13
Chciałbym mieć takie dzieciństwo... moje w wieku 6 lat wyglądało zupełnie inaczej. W tamtym wieku to był "wyrok" mam teraz 41 lat i nadal to pamiętam i łza się kręci i obu oczach.

Bertha
14-05-2022, 15:58
Miałem to "szczęście" że mieszkaliśmy w kamienicy, w budynku zakładowym. Więc ogrzewanie było zorganizowane, dach na czas naprawiony, konserwator (techniczny) był pod telefonem, ogrodzenie, wywóz śmieci, problem opału odpadały. To znaczy nie my nad tym główkowaliśmy, najwyżej pilnowaliśmy aby nikt nie ukradł świeżo przywiezionego opału nocą, przed zrzuceniem do bunkra. Np. o 17tej przywieziony opał ze stacji, rzucony za domem, o północy podjeżdżają Żukiem i ładują jak swoje. Szybko po trzech sąsiadów, widły lagi i co kto miał i heja! To słyszałem od ojca jakie akcje były. Zresztą opał w tamtych czasach, to osobna historia. Za tzw. komuny funkcjonowało to całkiem poprawnie. Po 1990 r. to się zmieniło, ja już dawno tam nie mieszkałem ale rodzice zostali. Z jednej strony komunalizacja i możliwość wykupienia mieszkania, lecz nie wszyscy wykupili a z drugiej strony dbałość o mienie teoretycznie wspólne, ale tylko tych co wykupili a reszta miała daleko i głęboko. Remonty na własną rękę - szkoda gadać. Dopiero po kilkunastu latach wszyscy wykupili, w międzyczasie zawiązała się wspólnota (najpierw z udziałem gminy), uchwalono jakiś sensowny kierunek remontów, założono domofon (podstawa aby zamknąć wejście i koniec ze szwendaniem po nocach i spaniem różnych typów) czyli nadeszła normalność. Faktycznie mieszkańcy budynków zarzadzanych przez MZBM mieli gorzej, Widać to było szczególnie po dachach oraz elewacjach. Książkę można napisać o tamtych czasach.

Elfir
15-05-2022, 20:38
1. Nie ma takiego przepisu

2. Jeśli uważasz, zę immisja działań sąsiada ci szkodzi, możesz go pozwać z powództwa cywilnego art 144 i udowodnić przed sadem swoje wymierne straty.