PDA

Zobacz pełną wersję : Kocia przeprowadzka



Akuś
20-06-2005, 14:38
No właśnie.
Koty od 4 lat w jednym miejscu. Nawet na klatkę schodową nie chcą wyjść.
Teraz kupiłam nowe lokum i czeka mnie przeprowadzka.
A nawet dwie, bo na czas remontu zamieszkam u rodziców.
Koty przeżyją szok - z 27m2 na ponad 130...
Nie wiem, czego mogę sie po nich spodziewać. Boję, się, że stracą do mnie zaufanie, że zaczną się załatwiać poza kuwetą itp.

Jak długo kot przyzwyczaja się do nowego miejsca?
Mogę im jakoś złagodzić stres związany z przeprowadzką?

smartcat
20-06-2005, 15:55
Zobacz tu:

http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=48567&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=

NOTO
09-08-2005, 09:39
Jak długo kot przyzwyczaja się do nowego miejsca?
Mogę im jakoś złagodzić stres związany z przeprowadzką?

Nasza kotka mieszkała w bloku przez 1 rok (mała była). Przed przeprowadzką puszczaliśmy ją na zabazpieczony balkon. Po przyjeżdzie przez 1 dzień była zamknięta w pokoju. Na drugi dzień zwiedzałą dom. A trzeciego żona "oprowadziła" ją po ogrodzie. Następny dzień to już samotne lękliwe wycieczki.

Trzeba dużo głasków dawać na dworze to pomaga. U nas problemem była kotka miejscowa, która starała sie naszą odstraszyć. Po jakimś czasie doszły do porozumenia.

bratki
26-09-2005, 19:08
Z moich (licznych!) przeprowadzek z kotem wynika, że nawet ten sam kot różnie znosi kolejne zmiany miejsca.

Mam wyćwiczonych kilka nawyków, żeby trochę jej osłodzić wstrząsy. Podróże uwielbia, ale nowych miejsc czasem się boi. Notabene niekiedy gorszym wstrząsem jest stare mieszkanie zdemolowane rozkręcaniem mebli i kartonami, niż nowe puste i przejrzyste lokum.

Przede wszystkim staram się zanim otworzę klatkę urządzić już kocie kąciki (nieumyta z tej okazji kuweta i michy z żarciem). Wypuszczam koło kuwety i jeśli sama nie znajdzie, to podpowiadam drogę do miski (nie ruszy, ale wie juz gdzie jest a to ją uspokaja). Dobrze, jeśli jest jeszcze mało sprzętów - bo kot szybko ocenia poziom bezpieczeństwa otoczenia. Staram się żeby nie było obcych, ani głośnego radia, czy telewizji. Kot tworzy mapę akustyczną otoczenia i jest mu to potrzebne do szczęścia. Musi mieć czas na metodyczne zwiedzenie wszystkich zakamarków - zazwyczaj rozpłaszczona jak naleśnik szoruje na ugiętych łapach dopóki nie obwącha całości. Nie przeszkadzać i jak radzą w sąsiednim wątku przez kilka dni nie wypuszczać na zewnątrz. Potem zależnie od polityki :)

Kot, jeśli nie zmanierowany, ma kilka takich koncentrycznych kręgów, w których się porusza: strefa bezpieczeństwa, strefa łowów i coś tam jeszcze. Ważne, żeby ten podstawowy krąg koło michy i legowiska, czyli dom czy mieszkanie, stał się utrwalonym i rozpoznawalnym (właśnie akustycznie o każdej porze dnia i nocy) centrum kociego świata. Wtedy nawet jeśli wyprawi się na łowy, albo jeśli będzie przed kimś uciekać w panice, to trafi spowrotem.

smartcat
27-09-2005, 08:22
.

Notabene niekiedy gorszym wstrząsem jest stare mieszkanie zdemolowane rozkręcaniem mebli i kartonami, niż nowe puste i przejrzyste lokum.
Staram się żeby nie było obcych, ani głośnego radia, czy telewizji. Kot tworzy mapę akustyczną otoczenia i jest mu to potrzebne do szczęścia. Musi mieć czas na metodyczne zwiedzenie wszystkich zakamarków - zazwyczaj rozpłaszczona jak naleśnik szoruje na ugiętych łapach dopóki nie obwącha całości.



bratki masz bardzo trafne obserwacje. Właśnie w łikend kociszcze miały stresa ale nie przez przeprowadzę tylko "wprowadzkę" nowych mebli, kartonów, dywanów itp. Było głosno, ludzie w ciagłym ruchu, rejwach. Ona schowała się pod narzutę na kanapie i tak przetrwała do momentu aż trzeba było przestawić kanapę i wtydy zdecydowanym truchtem pobiegła go sypialni i pod kołdrą przeczekała reszte operacji.
On wrzeszczał w niebogłosy i ruchem wahadłowym przemierzał dwa parapety ale nie oddalał sie zbytnio od michy. Po wszystkim dwa "rozpłaszczone naleśniki" przeczesywały teren. A po godzinie juz wykorzystywały "naturalne ukształtowanie terenu"
zeby dzieki nowym sprzetom dostać się do miejsc do ktorych wczesniej nie było dostepu ze wzgledu na wysokość. :-)

ziaba
27-09-2005, 13:19
Dziękuję za wątek !

Właśnie dyskutujemy w rodzinie wpływ nadciągających zmian na zdrowie naszych pupili a najbardziej na 13 prawie letnią kotkę .

Teraz dzięki Wam będę wiedziała czego się spodziewać i na co zwrócić szczególną uwagę.

Nasza kocica dostaje trzęsiawki jak się coś zmienia w domu : córa rzuci nowe buty , postawi nie tam gdzie stał ostatnio plecak i już biedula ma stress :(
Wszelakie zakupy są bacznie obwąchane a nowości muszą odleżeć chociaż 5 minut w opakowaniu by nabrały domowego zapachu.
Moja kotka zna obecny teren, odgłosy, zapachy . Bardzo się boję , że wszelkie nowości przekroczą jej próg możliwości akceptacji .
Na jakiś czas wziąć ją na leki uspokajające ?

bratki
28-09-2005, 18:34
Ziaba,

koty słabo reagują na środki uspokajające.

Moja kocica po dwóch piątkach relanium :o wiała jak odrzutowiec ze strzykawką w tyłku, orząc przy tym zadnimi łapami po szyi weterynarza. (Wyglądało jak na planie filmowym u Tarantino..., ale przeżyli oboje ;) )

W każdym razie wiem od tamtego czasu, że "lekkie przymulenie" kota jest prawie awykonalne. Albo wcale, albo dawka tak duża, że już groźna (jak nie bezpośrednio, to grożąca np. upadkiem ze stołu).

Ale może nie będzie tak źle. Może Wasza kocica nowe lokum przyjmie jako nową całość i po pierwszym rozpoznaniu zaakceptuje.

Zwłaszcza jeśli jest to przeprowadzka z miasta w okolicę spokojniejszą. Pośród licznych moich przeprowadzek, kot raz był wręcz zadowolony z nowego lokum. To było kiedy zmienialiśmy mieszkanie przy ruchliwej ulicy z tramwajem (w tym mieszkaniu się wychowała), na takie, do którego prawie nie docierały odgłosy samochodów.

Trzymam figi, będzie OK. Bo i tak Wy jesteście dla niej najważniejsi.
:D

Akuś
04-10-2005, 11:25
Moje koty właśnie wczoraj zaliczyly drugą - docelową przeprowadzkę.
Jest zupełnie inaczej niż 2 miesiące temu. Tym razem kot to bohater a kotka cała w nerwach spać mi w nocy zupełnie nie dała. Łazi, miałczy, łasi się...
Co one tam teraz robią kiedy ja jestem w pracy... :roll: :-?

Teska
06-10-2005, 09:40
No właśnie.
Koty od 4 lat w jednym miejscu. Nawet na klatkę schodową nie chcą wyjść.
Teraz kupiłam nowe lokum i czeka mnie przeprowadzka.
A nawet dwie, bo na czas remontu zamieszkam u rodziców.
Koty przeżyją szok - z 27m2 na ponad 130...
Nie wiem, czego mogę sie po nich spodziewać. Boję, się, że stracą do mnie zaufanie, że zaczną się załatwiać poza kuwetą itp.

Jak długo kot przyzwyczaja się do nowego miejsca?
Mogę im jakoś złagodzić stres związany z przeprowadzką?


moja kotka mieszkala w bloku i nigdzie nie wychodzila 7 lat....w nowym domu zaaklimatyzowala sie moment= najwazniejsza bylam ja, jej kuweta i jej stara miska....
miauczała tylko mocno jak jechala autem...ale to podobno mormalne u kotow nie przyzwyczjaonych.

bratki
06-10-2005, 11:33
Jazdę autem moja kocica uwielbia. Co prawda głównie śpi - ale w stanie takiego rozanielenia, że aż miło popatrzeć. :D Zwłaszcza jeśli miniemy już lecznicę dla zwierząt. :) Jeździ dużo, więc ma największą możliwą klatkę, co pewnie jej ułatwia.

Na początku też miauczała. Czasem rozdzierająco, nawet przez kilka godzin. Przestała kiedy... przestaliśmy na to reagować, zagadywać, zabawiać, wtykać palce i smakołyki. Zostawiona w spokoju - poczuła się u siebie, udeptała kocyk i usnęła. Czasem podejrzliwie obserwuje kierowcę, ale teraz to już z bardzo zadowoloną z siebie miną. Mam wrażenie, że ona sądzi, iż samochód mruczy i jej się to udziela. :)

kasiaR
12-10-2005, 15:25
Witam , Poczytałam wszystkie Wasze wypowiedzi i opowieści o zwierzakach. Naparwde super. :-? Tylko łezka kręci mi sie w oku, Bo sama kilka lat temu miałam piekna syjamska kocicę. Ale niestety po 8 latach życia zachorowała. :( :-? :cry: Baaardzo sie do niej wszyscy przywiązalismy , po roku słyszelismy jeszcze jak gdzies łobuzuje, miałczy (ale to było chyba przywiązanie)

Juz nie moge sie doczekać kiedy znowu bede miała kotka (I pieska też)


Pozdrawiam i zazdroszcze Wam tych pieknych pyszczków. :wink:
KasiaR :wink: