PDA

Zobacz pełną wersję : Dom Pod Modrzewiem



Żona budowniczego
01-07-2005, 11:51
Podjęłam życiową decyzję: będę pisać dziennik budowy!
Pozazdrościłam tym forumowiczom, którzy piszą. Za parę lat będą mieli co wspominać.
Ponieważ nasza przygoda z budowaniem rozpoczęła się osiem miesięcy temu w następnym "wejściu" zacznę od krótkiego streszczenia.

Tytułem wstępu

Po pierwsze:
Dlaczego nazywam się "żona budowniczego"? Oczywiście dlatego, że to mój mąż (SAWA na tym forum) jest główną siłą napędową tego przedsięwzięcia. Pierwotnie miałam nazwać się "Żoną sfrustrowanego budowniczego" ale niestety taka nazwa była zbyt długa.

Po drugie:
Całe szczęście, że trafiliśmy na to forum. Jest nam zdecydowanie łatwiej, bo mogliśmy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. No i mam motywację, żeby udokumentować nasze doświadczenia budowlane.

Na razie tyle - wracam do pracy. Do dalszego pisania wrócę wieczorem.

Komentarze do mojego dziennika - zapraszam (http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?p=740205#740205)

Żona budowniczego
01-07-2005, 21:41
TYTUŁEM WSTĘPU cd.

Najśmieszniejsze jest to, że jeszcze 10 lat temu byłam pewna: nigdy w życiu własnego domu. Przytulne mieszkanko w bloku, gdzie telefon, kablówka, bezproblemowy dojazd z centrum oraz żarówka wymieniona przez administrację. Bo sama pamiętam mieszkanie na końcu miasta, gdzie autobus miejski dojeżdżał raz na godzinę, telefon założony w II klasie szkoły średniej, wszędzie daleko i zazdrość z powodu nowych dżinsów koleżanek. Tak, domyślacie się już - moi rodzice budowali własny dom :-? .
No więc było mieszkanie: pierwsze. Potem, gdy powiększyła nam się rodzina: drugie, większe. I te wszystkie luksusy z "małymi dodatkami" - sąsiadka z góry zmiatająca balkon bez szufelki oraz dym papierosów na klatce schodowej. No i znowu zrobiło się ciasno (64 m.kw to w końcu nie Wersal) :( ...

Mimo wszystko ja bym jednak się nie zdecydowała na budowę, bo większe mieszkanie (100 m.kw.) w nowym bloku wydawało mi się bardzo atrakcyjne. I do tego moja mama "Dzieci, wy nie wiecie co to znaczy budowa. Najgorszemu wrogowi tego nie życzę". Na szczęście mieszkanie okazało się bez garażu i pomysł upadł.

Kolejnym pomysłem było kupienie gotowego domu. Rozglądaliśmy się kilka tygodni. Ale pomysł upadł z kilku powodów. Kwoty, które życzyli sobie sprzedający były horrendalne. Do tego te opłaty notarialne od wartości nieruchomości (jakieś zawrotne kilkadziesiąt tysięcy :o !). Po obejrzeniu kilku domów, wiedziałam już jedno: nawet jak wyremontujesz starszy dom i zrobisz z niego pałac, to z rur i tak będzie nieprzyjemny zapach (chyba, że rury też wyprujesz - a tego nie zamierzaliśmy).

No i mój mąż wziął sprawy w swoje ręce. Pod koniec lata rozpoczął rajd po mieście i oglądał działki. Trafiały nam się różne: jak fajna, to droga; jak tanio za metr to duża; jak w ogóle tania to bez planu zagospodarowania. Szczęśliwym miesiącem okazał się wrzesień - znaleźliśmy 922 m.kw., po tej samej stronie miasta, gdzie mieszkają moi rodzice (będę mogła po drodze do domu odbierać synka, jak mama zabierze go z przedszkola, a później szkoły). Na początku października 2004 staliśmy się posiadaczami gruntu rolnego, ale z warunkami zabudowy (rewelacja: podatek rolny 17,40zł za rok). :D

http://foto.onet.pl/upload/14/48/_503226_n.jpg

ZAŁATWIANIE FUNDUSZY

Osobną historią jest przeprawa z bankiem. Nasze fundusze oczywiście są zamrożone w mieszkaniu, w którym obecnie mieszkamy, więc całość póki co zdecydowaliśmy się sfinansować z kredytu. Bank, w którym wcześniej zaciąnęliśmy kredyt na mieszkanie (a co tam, napiszę, Kredyt Bank) spłacony w ciągu 5-ciu lat zamiast 20-tu, bez żadnych zaległości, problemów, nie był w stanie udzielić nam kredytu! Bo chcieliśmy na grunt i budowę. Okazało się, że w takim przypadku wypłacaliby nam transze po 5 tys.zł, żeby wypłacone kwoty nie przewyższyły wartości budowanej inwestycji. Paranoja!
Przeszukałam strony internetowe banków, no i pat: jak chcieli finansować grunt z działką - to 20% udziału własnego. Jak bez udziału własnego - to grunt z działką nie bardzo.
Kolejny raz w moim życiu przekonałam się, że nie ważna instytucja - ważni są ludzie w niej pracujący. Takich ludzi spotkałam w Lukas Banku i udało się. :P

ETAP PAPIEROWY

Okres od 7 października 2004 do 5 stycznia 2005 mogłabym nazwać okresem śmiesznym, gdyby ktoś mi opowiadał historię załatwiania naszego pozwolenia na budowę.
Przed zakupem działki wydano nam warunki zagospodarowania. Jako laicy ucieszyliśmy się, że można się budować. Przeoczyliśmy jeden szczegół: nigdzie nie napisano w jaki sposób działka ma być zaopatrywana w media. A sprawa okazała się bardzo istotna, bo bez tego odpowiednie instytucje nie wiedziały, że nasz dom mieszkalny powinien mieć zasilanie w różne zdobycze ludzkości (wodę, gaz, prąd - o ściekach nie wspominam, bo kanalizacji u nas jeszcze nie ma).
Dodatkowo dojazd do naszej działki odbywa się drogą prywatną, na której mamy ustanowioną służebność. Czyli posesja nie znajduje się bezpośrednio przy drodze miejskiej i trzeba było doprowadzić wszystkie media, a nie tylko organizować własne przyłącze. Okazało się, że służebność w akcie notarialnym nie jest honorowana przez ZE, wodociągi czy gazownię. Muszą być osobne oświadczenia właścicielki, że wyraża zgodę na przeprowadzenie instalacji przez tą swoją działkę (naszą drogę).

Do wydania pozwolenia na budowę potrzebne nam były warunki z Zakładu Energetycznego oraz wodociągów. Zakład Energetyczny sobie ogólnie poradził :-? , ale przy tym nas trochę skubnął. Stwierdził, że nasze podłączenie wymaga podwieszenia nowego kabla na odcinku od transformatora i wymianę słupa, z którego mieliśmy ciągnąć prąd. SAWA biegał więc do wszystkich właścicieli, na których terenie stały słupy elektryczne (chyba z pięć rodzin) i brał ich zgody na wejście ekpiy, zapłaciliśmy za projekt tej modernizacji (dobrze, że udało się go zrobić na skserowanych mapach z geodezji, bo geodeta nieźle by nas skasował).
Warunki nam wydali, projekty zatwierdzili, ale linii nie zmodernizowali, bo poczekają na pieniądze unijne :evil: Czyli zrobiliśmy im dokumentację, która pewnie i tak straci ważność zanim wezmą się za modernizację. Jednak w sumie zachowali się OK porównując z wodociągami.

Wodociągi to historia z czeskiego filmu. Ponieważ wodociąg miał biec po gruncie prywatnym wymyślili sobie, że warunki nam wydadzą jak podpiszemy z miastem porozumienie, w którym zgodzimy się za darmo przekazać ten wodocią miastu. Jak napisałam im pismo, żeby podali nam podstawę prawnę dlaczego jest im to potrzebne do wydania warunków i jak nie chcą wydać warunków to niech napiszą, że mamy wykopać sobie studnię - to warunki wydali, ale napisali w nich, że mamy mieć umowę z miastem na przekazanie wodociągu :oops: . To już nie wstrzymywało nam wydania pozwolenia na budowę, więc dostaliśmy je w styczniu :lol: .
Sprawa z wodociągami toczyła się oczywiście dalej. Dzięki pomocy forumowiczów Muratora dowiedliśmy, że miasto nie może za darmo od nas wołać wodociągu, jeżeli nie mamy takiego życzenia i w końcu podjęto z nami negocjacje (tak się to nazywało :P ), w wyniku których wodociągi położyły same rurę, a my zrobiliśmy dokumentację i zapłaciliśmy opłatę przyłączeniową.

Najlepiej jak na razie zachowała się gazownia. Jeszcze nie mamy gazu (bo i dom jeszcze jest w początkowym stadium budowy), ale sami załatwili wszystkie papiery i to bez większych problemów. Stawiamy im szóstkę z plusem. :D

Dzięki etapowi papierowemu SAWA "osiwiał", a ja stałam się żoną sfrustrowanego budowniczego. Na szczęście to mamy już za sobą. :wink:
[/img]

Żona budowniczego
03-07-2005, 21:29
PLAN DOMU
W poprzednich moich postach pominęłam bardzo istotny "szczegół" - wybór projektu. Od razu wiedziałam, że musi to być projekt typowy. Nie wyobrażałam sobie projektowania na gorąco z architektem, bo ja nawet jak musze zaopatrzyć się w nową sukienkę to idę do sklepu, nie do krawcowej. Trudno mi wyobrazić sobie efekt końcowy.
W tym chyba okresie SAWA trafił na strony Muratora i trafiliśmy na słynnych Prymulkowców. Byłam w totalnym szoku, że Internet tak może zintegrować środowisko osób budujących domy. To coś jak szkoła rodzenia - wszyscy mają ten sam stan fizyczny i psychiczny :lol:

Kupiliśmy tony katalogów i zdefiniowaliśmy nasze potrzeby. Dom miał być oczywiście mały. No i jednocześnie miał mieć kotłownię, garaż, osobną łazienkę dla nas, 3 pokoje dla dzieci, gabinecik dla mnie oraz najlepiej kawałek strychu do suszenia prania (teraz w blokach jest z tym problem)... Przy tak zdefiniowanych potrzebach łatwo zorientowaliśmy się, że domek nie będzie mały i wpadały nam w oko projekty powyżej 200 m.kw.
W międzyczasie zainteresowaliśmy się jeszcze "kanadyjczykami", ale po rozmowach z firmą HAAS wiedzieliśmy, że jest to rozwiązanie co najmniej drogie.
Więc wróciliśmy do naszy katalogów. Sytuacja była naprawdę patowa. Zdesperowani pojechaliśmy do moich rodziców i postanowiliśmy "opić" nasze smutki. Efekt był zdumiewający: po godzinie (czytaj: półlitrówce) projekt został wybrany :)
"Dom pod modrzewiem" ma jak dla mnie jedną "wadę" - nie ma dla mnie gabinetu, ale SAWA wymyślił, że na stryszku, przy kominie zorganizuje dla mnie "moje małe miejsce na ziemi". Na dole mamy kuchnię, jadalnię z salonem oraz naszą sypialnię z łazienką. A na górze trzy sypialnie oraz łazienka dla dzieci i wspomniany stryszek. Garaż i kotłownia też są oczywiście. A wszystko na powierzchni 170 m.kw.

Dla zainteresowanych załączam link do strony Archonu:
Archon - dom pod modrzewiem (http://www.archon.pl/index.php?act=12&sid=m3f029d63c71c3&intra=ae0c1e8194d2c2111f598a81ffa3294e&crc=74c5eeef2edc472de89d1c8524b00e79&lang=pl)

Na stronach Archonu są też zdjęcia z realizacji. Jednocześnie udało nam się nawiązać za pomocą Internetu kontakt z p.Piotrem, który podesłał nam zdjęcia ze swojej realizacji (nawet z wnętrza), więc nie musieliśmy się domyślać jak pewne rozwiązania wyglądają.
Póki co jestem z naszego wyboru zadowolona i w miarę wzrostu murów budynek podoba mi się coraz bardziej.

Żona budowniczego
04-07-2005, 15:41
WCZESNA WIOSNA

Jak już wcześniej wspomniałam 5 stycznia 2005 dostaliśmy pozwolenie na budowę. Ponieważ zima była lekka mieliśmy nadzieję na szybkie rozpoczęcie prac. Jakież było nasze rozczarowanie, kiedy nagle spadł potężny śnieg :cry:
Kiedy śnieg już zginął ujawniła się potężna "wada" naszej działki. Wierzchnia warstwa gruntu zalega na potężnych złożach gliny. Sąsiad z uśmiechem poinformował nas, że jak w pobliskiej rzeczce zacznie brakować wody to on może ciągnikiem wjechać na swoje pole, które jest położone nieopodal naszego gruntu. No to nieźle się wpakowaliśmy :evil:
W lutym i marcu robiliśmy kilka podejść koparką, żeby zdjąć warstwę ziemi, ale kończyło się to źle dla przyjeżdżającego ciężkiego sprzętu (zakopane koła, urwane części, przekleństwa operatorów).

Oto co działo się marcu 2005:

22 marca 2005 - zdjęcie naszego Filipka przed pierwszą "małą architekturą" - garażem
http://foto.onet.pl/upload/38/17/_503560_n.jpg

26 marca 2005 - walka koparki i operatora z naszym terenem
http://foto.onet.pl/upload/14/14/_503244_n.jpg


W końcu podjęliśmy decyzję, że jedynie stare dobre metody mogą się sprawdzić: szpadel, łopata, taczka i ręce. W pamiętną sobotę 2 kwietnia 2005 (jak wiadomo w tym dniu zmarł wieczorem Papież) ekipa w składzie: SAWA, mój brat, mój tata, szwagier SAWY oraz nasze dwie małoletnie podopieczne (zbuntowane 14-to i 16-to latki) zebrała ziemię z 2/3 powierzchni pod dom. Resztę skończyli w poniedziałek.

http://foto.onet.pl/upload/4/69/_503563_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/17/53/_503935_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/29/95/_503936_n.jpg


GEODECI

SAWA zamówił na wtorek 5 kwietnia 2005 geodetę do wytyczenia naszego domu. W poniedziałek pojawiła się ekipa geodetów i zaczęli prace na działce sąsiada. SAWA podszedł do nich rozczarowany, że to nie nasz dom będzie wytyczony jako pierwszy. Gadka-szmatka z panami: a z jakiego biura jesteście (wiadomo - chciał sprawdzić, czy nie przepłaciliśmy za tą usługę). Okazało się, że biuro to samo! Po dalszej wymianie zdań panowie powiedzieli, że przyjechali rozejrzeć się w terenie, bo to właściwie jutro wytyczają dom. SAWA załapał, że godzina usługi jest taka sama i złapał się za głowę. Oni przygotowywali się do wytyczenia naszego domu na działce sąsiada :lol:

Jak już wyjaśniło się, że powinni odwiedzić inną działkę, przenieśli się na nasz teren. SAWA miał ich cały czas na oku. Panowie mierzyli, mierzyli, a w pewnym momencie zaczęli się strasznie śmiać. Podeszli do SAWY i powiedzieli, że ziemia jest zebrana nie w tym miejscu co trzeba. SAWA aż się zagotował - dwa dni ciężkiej roboty ręcznej na marne? Ale coś mu nie grało, kazał im sprawdzić jeszcze raz. No i okazało się, że źle nanieśli sobie projekt do swojego urządzenia :oops:
SAWIE kamień spadł z serca, panowie geodeci poprawili sobie wszystko w programie i następnego dnia zgodnie z planem wytyczyli nasz dom.

Żona budowniczego
05-07-2005, 21:07
KIEROWNIK BUDOWY

Do naszego kierownika budowy trafiliśmy przez panią z banku. Poleciła nam ona tego pana jako bardzo skutecznego w załatwianiu wszelkich formalności. Niestety, opinia ta była bardzo na wyrost. Tak naprawdę pan ograniczył się do złożenia papierów w urzędzie i to dopiero mój mąż wydreptywał ścieżki od biurka do biurka, uśmiechał się czarująco do pań i w ten sposób przepychał nasze sprawy do przodu. Po otrzymaniu pozwolenia na budowę nasz kierownik był wyraźnie zdziwiony, że tak szybko można załatwić pozwolenie :evil:
Drugim jego hitem było uzupełnienie dziennika budowy. Potrzebowałam go do banku. Spotkaliśmy się w umówionym miejscu i dziennik został wypełniony szybko na masce mojego samochodu :) , a daty zostały wybrane losowo z kalendarza, aby wszystko się zgadzało.
Oczywiście nie jest aż tak źle - pojawia się od czasu do czasu na naszej budowie przed kluczowymi momentami budowlanymi, ale niestety papierów nie prowadzi na bieżąco.
Aha, jeszcze jedno. Jak płaciłam mu zaliczkę był zszokowany, że poprosiłam o pokwitowanie :P Najpierw poczułam się jak z Marsa, ale potem doszłam do siebie i stwierdziłam, że u diabła nie znam tego gościa, a to są w końcu nasze pieniądze i mam prawo wymagać.

MURARZE

Przed wyborem ekipy murarzy mój mąż sprawdził dokładnie na forum czego może spodziewać się w zakresie ceny. Gdy już miał ugruntowany pogląd ile może kosztować wybudowanie naszego domu poprosił o ofertę dwóch wykonawców.
Jeden był z polecenia naszego kierownika budowy. To już była podstawowa wada - jak wiadomo kierownik ma pilnować wykonawców i odwrotnie: wykonawcy powinni krytycznie oceniać zalecenia kierownika. Do tej wady doszła jeszcze cena - dość wygórowana.
Druga ekipa to szwagier koleżanki. Ale to nie jedyna jego zaleta :wink: Cena rozsądna, ekipa z dużym doświadczeniem (jest on "majstrem" przynajmniej w drugi pokoleniu, bo pracuje z ojcem, od którego przejął rodzinny biznes). Mało mówi, pracuje jak mrówka, łapie szybko (w końcu to absolwent politechniki) i bardzo dyskretny (nie ma np. przechwalania się komu to on budował domy - a budował sporo naprawdę dużych domów - wiem to z innych źródeł). Trafiliśmy więc jak na razie dobrze (żeby nie przechwalić, bo muszą jeszcze położyć nam więźbę). Oczywiście również i tu najważniejsza była bieżąca kontrola prac, bo drobne "mankamenty" też się przytrafiały, ale ogólnie było fachowo.

Murarze zaczęli od kopania fundamentów (6 kwietnia 2005):

http://foto.onet.pl/upload/37/66/_503938_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/40/2/_503937_n.jpg

Filip oczywiście testował głębokość wykopów (to był dla niego wspaniały labirynt :) ):

http://foto.onet.pl/upload/27/12/_503942_n.jpg

SAWA pracował ostro przy chudziaku pod stopę fundamentową:

http://foto.onet.pl/upload/4/42/_503941_n.jpg

A oto nasz "poligon" fundamentowy w całej okazałości:

http://foto.onet.pl/upload/11/4/_503940_n.jpg

Potem nastąpił długo oczekiwany moment wylewania fundamentów (7 kwietnia 2005):

http://foto.onet.pl/upload/27/27/_503945_n.jpg

Betoniara dowoziła nam beton - na szczęście się nie zakopała w naszej glinie :wink: :

http://foto.onet.pl/upload/37/98/_503946_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/11/55/_503951_n.jpg

FUNDAMENTY

Nasze fundamenty są bardzo solidne - tak sądzę licząc ile na nie wydaliśmy :lol:
Powstały z bloczków betonowych (oto zdjęcie z 19 kwietnia 2005):

http://foto.onet.pl/upload/22/93/_504381_n.jpg

Weszło w nie 30 ton piachu, które przerzucili SAWA i mój brat, pod uważnym okiem mojego Taty przez tydzień czasu (czyli po 15 ton na głowę). Tak wyglądały w dniu 1 maja 2005:

http://foto.onet.pl/upload/12/79/_504382_n.jpg

W dniu 2 maja 2005 zostały wylany chudziak:

http://foto.onet.pl/upload/33/14/_504383_n.jpg

10 maja 2005 rozpoczęło się budowanie ścian parteru (na zdjęciu majster i pierwsza cegła):

http://foto.onet.pl/upload/43/98/_504384_n.jpg

Efekt murowania naprawdę napełnił nas optymizmem - zdjęcia zrobione w dniu 26 maja 2005:

Nasza jadalnia
http://foto.onet.pl/upload/43/53/_504396_n.jpg

Widok od strony południowo-zachodniej
http://foto.onet.pl/upload/36/68/_504385_n.jpg

Widok od strony zachodniej - z tej strony będzie wjazd na podwórko i wejście do domu
http://foto.onet.pl/upload/4/97/_504386_n.jpg

Nasz taras
http://foto.onet.pl/upload/17/6/_504388_n.jpg

Widok od strony nieistniejących jeszcze schodów na wejście do salonu
http://foto.onet.pl/upload/44/84/_504389_n.jpg

Wejście do jadalni z kuchni
http://foto.onet.pl/upload/45/5/_504399_n.jpg

Przedpokój - w głębi łazienka
http://foto.onet.pl/upload/40/16/_504401_n.jpg

Widok od strony wjazdu/wejścia
http://foto.onet.pl/upload/6/44/_504387_n.jpg

A oto nasza pracowita pociecha (tą taczkę kupiliśmy z okazji rozpoczętej budowy):
http://foto.onet.pl/upload/33/46/_504405_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/43/17/_504406_n.jpg

STROP

W połowie czerwca następny ważny etap - strop. Zdecydowaliśmy się na strop tradycyjny. Mieliśmy duży problem z podjęciem decyzji, bo zarówno tradycyjny strop, jak i bloczki terriva mają swoich zwolenników. Ceny były porównywalne. Zdecydował aspekt praktyczny - na tradycyjnym stropie ścianki działowe można przesuwać do woli, a to dla nas jest ważne, bo w przyszłości da nam więcej możliwości, gdyby trzeba było coś przebudować na poddaszu.

W dniach 14-15 czerwca 2005 zostało położone zbrojenie stropu:

http://foto.onet.pl/upload/15/34/_504439_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/9/60/_504441_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/5/60/_504444_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/47/15/_504448_n.jpg

16 czerwca 2005 - wylewanie stropu

http://foto.onet.pl/upload/15/48/_504464_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/27/9/_504465_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/4/55/_504466_n.jpg

W sobotę 25 czerwca 2005 przywieziono nam więźbę. W ramach oszczędności malowaliśmy ją we własnym zakresie. Nawet ja zaangażowałam się w to przedsięwzięcie:

http://foto.onet.pl/upload/13/10/_504467_n.jpg

Na początku lipca 2005 (dokładnie 1-go) mury poddasza były już gotowe:

Łazienka i pokój od strony wschodniej
http://foto.onet.pl/upload/49/86/_504468_n.jpg

Widok na stryszek
http://foto.onet.pl/upload/45/13/_504469_n.jpg

Dwa kolejne pokoje
http://foto.onet.pl/upload/47/54/_504470_n.jpg

Widok w całej okazałości
http://foto.onet.pl/upload/30/49/_504471_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/21/25/_504472_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/7/42/_504473_n.jpg


DEKARZ

Poszukiwania dekarzy były żmudne. Po pierwsze dachówka ceramiczna - to już wykluczyło sporą grupę "specjalistów". Zapraszaliśmy na budowę co najmniej kilku, aż w końcu udało nam się wybrać najbardziej sensownego.
Jeden kandydat wydawał się nawet niezły, ale po zasięgnięciu opinii u jednego z inwestorów okazało się, że jego pracownicy podają sobie narzędzia rzucając je do siebie :o Już widziałam oczyma wyobraźni tą podziurawioną folię na naszym dachu.
Drugi "fachowiec" podał swoją cenę. Jak SAWA zapytał czy to cena na fakturę, zaczął mu wyliczać, że w takim przypadku musiałby doliczyć jeszcze 7% VAT oraz 15% podatku dochodowego. Mój mąż nie wytrzymał i grzecznie zapytał czy ma jeszcze w takim przypadku zapłacić mu ZUS za jego pracowników. Pan był wzburzony :lol: i w ten sposób zakończyły się dalsze negocjacje.
Za dwa-trzygodnie powinniśmy mieć już pokryty dach, więc poinformuję niezwłocznie wszystkich forumowiczów czy wybór był trafny.


WYBÓR DACHÓWKI

Niektórzy mówią, że od przybytku głowa nie boli, a jednak ... Wybór pokryć dachowych jest wprost niewyobrażalny. Ja osobiście dostałam oczopląsu. Wybór dachówki to jak wybór perfurm - nie można na raz testować zbyt wiele, bo po kilku rodzajach już nie wiadomo, który odcień jest który.
Poprosiliśmy w końcu o 3 wyceny: Roebena , Koramiki (to się chyba inaczej pisze) i Meyera (jak to stwierdził sprzedawca - mercedesa wśród dachówek). Oczywiście "mercedes" odpadł pierwszy jako dwa razy droższy od konkurentów. Pozostałe dwie oferty były zbliżone cenowo, więc zadecydowała estetyka.
Jeden podstawowy wniosek: trzeba się targować, targować i jeszcze raz targować (wtedy upusty są nawet do 35% od ceny katalogowej!).

W dniu 2 lipca 2005 dachówka dojechała na naszą działkę. Od tego czasu w naszym 64-metrowym mieszkaniu mamy skład folii paraprzepuszczalnej, kolanek rynnowych, kołnierzy okiennych i mocowań dachówki wszelkiego rodzaju, a teren budowy wzbogacił się o następne palety:

http://foto.onet.pl/upload/29/99/_504475_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/40/15/_504476_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/18/67/_504474_n.jpg

Żona budowniczego
06-07-2005, 19:18
Od dnia dzisiejszego będę pisała już na bieżąco mój dziennik. We wcześniejszych postach dodam jeszcze pominięte kawałki oraz zdjęcia. Ale na razie mam problem z Webmajsterem - chodzi strasznie wolno, a dodatkowo nie mogę wypchnąć na serwer mojej strony z jednym, ale jakże pięknym zdjęciem :(

5 lipca 2005

Nasz domek nabrał już kształtów - mamy parter i ściany poddasza. Dzisiaj zamówiłam okna - tutaj też miałam kolorystyczny problem, tak jak z dachówką. W końcu wybrałam kolor orzech.

Aha, okna kupujemy w Budvar Centrum, pięciokomorowy Lord z szyba P4 i okuciami WK1. Wiem, że narażę się na krytykę niektórych forumowiczów (no bo pewnie profil za cienki, a okucia WK1 są do bani :wink: ), ale musieliśmy się zmieścić w zaplanowanym budżecie, więc wybór jest taki, a nie inny. Zaletami tego wyboru jest stabilność firmy (moi rodzice kupowali u nich okna prawie pięć lat temu i nadal są na rynku), 10 lat gwarancji, miła obsługa (byłam nawet zadowolona, że wydaję tyle kasy, a to już na polskim rynku coś), no i niewygórowana cena (dostaliśmy duże rabaty). Okucia są ROTO-wskie, profile Thyssena - to w sumie nie tak źle za 14,5 tys.zł za 18 różnych okien z ładnymi klamkami (w odcieniu brązu).
Pomimo mnóstwa firm sprzedających okna tak naprawdę są one wszystkie strasznie zacofane. Wysłałam kilka zapytań mailem, m.in do Urzędowskiego, Peteckiego oraz firmy p. Mielczarka ze Zduńskiej Woli (okna z profili Schuco-Corona). Tylko z tej ostatniej dostałam ofertę, o którą prosiłam. Z firmy Peteckiego zadzwoniła jakaś panienka, powiedziała jaka jest ogólna cena. Poprosiłam o dokładną ofertę i takowa nie dotarła do mnie do dnia dzisiejszego :( Widocznie nie chcieli na nas zarobić - trudno, ich strata.

6 lipca 2005

Dzisiaj nasi murarze zaczęli budować nam dach. Wciągnęli na górę największe belki. Stałam z buzią otwartą (tak jak mój pięcioletni synek), gdy zobaczyłam jak sprawnie wciągnęli na górę kilku metrową belkę :o Po prostu fascynujące. Bałam się, że ten ciężar runie na ziemię, a tu nic z tego: belka sprawnie wylądowała na balkonie, a potem jeszcze wyżej. Potem nasza ekipa potańczyła jeszcze na tej belce w czasie mocowania jej wielkimi wkrętami do drugiej belki i było po wszystkim :) Rewelacja.

Żona budowniczego
07-07-2005, 13:34
7 lipca 2005

Dzisiaj dostałam ofertę na okna od firmy Petecki :lol: Zapraszają mnie do dalszych kontaktów. Czyżby też czytali mój dziennik? :D
Odpisałam im, że się spóźnili. Zresztą w ofercie wstawili "marne" 15% rabatu, a do końca kwietnia dawali 30% (cena targowa), więc nie popisali się na starcie. Ich strata - ja już podpisałam umowę, więc ten wybór mam z głowy.

Żona budowniczego
07-07-2005, 18:53
7 lipca 2005 - cd.

Tak jak prawie każdego popołudnia pojechałam na naszą działkę razem z Filipkiem. Mój synek na widok naszego domu krzyknął "Nie wierzę własnym oczom!". Rzeczywiście, widok jest już imponujący. Krokwie strzeliście pną się do góry. Miałam ze sobą aparat i zrobiłam kolejne 40 zdjęć i filmów - ciekawe kiedy to wszystko wywołamy (chyba nigdy, bo jak już zbudujemy nasz dom, to będziemy liczyć każdy grosz :lol: ).

Ekipa to po prostu kaskaderzy - chodzą sobie po tych belkach bez żadnego strachu. Podziwiam ich, bo ja sama mam problem z opanowaniem strachu kiedy stoję wysoko bez trzymania. Jutro powinni kończyć prace w drewnie i zostanie im wtedy resztka murowania: kominy i ścianki działowe. Może przed niedzielą zdążą, chociaż będzie pewnie trudno.

Widzę, że mój kochany mężulek (SAWA) jest już bardzo zmęczony tym tygodniem. Wydaje mi się, że to zmęczenie ciągnie się tak naprawdę od półtora tygodnia, kiedy w sobotę sam (!) pięknie ułożył całą przywiezioną więźbę. Ja z Anią tylko malowałyśmy impregnatem, a po tych dziesięciu godzinach miałyśmy dosyć. SAWA przekręcał nam te bele przy malowaniu, a do tego jeszcze z nami trochę malował. Efektem były siniaki na przedramionach. Był jednak z siebie bardzo dumny - dzięki jego ogromnemu wysiłkowi zdążyliśmy z malowaniem przed niedzielnym deszczem.
Jestem pełna podziwu dla jego uporu - dzięki niemu budowa tak szybko posuwa się do przodu.

Wczoraj Ania i SAWA upolowali na działce kreta :) . A było to tak: ponad tydzień temu powstał nasz pierwszy trawniczek. Podlewamy go z namaszczeniem, chuchamy i dmuchamy, a tu w pewnym momencie pojawiły się "malownicze" kopki. Kret znalazł na tym terenie dużo robaków do jedzenia, bo chyba przywędrowały do nas wszystkie dżdżownice z pobliskiego pola.
Polowanie dla nas zakończyło się sukcesem, ale niestety dla kreta nie bardzo - chcieliśmy go wypuścić, ale przypadkowo oberwał szpadlem jak chciał uciekać. Ania prawie się popłakała i chciała zorganizować mu pogrzeb. Niestety, to chyba nie będzie koniec polowań - nadal kolejna bestia ryje nam pod trawnikiem. Mam nadzieję, że tą uda się nam usunąć bez drastycznych metod.

Żona budowniczego
08-07-2005, 20:42
8 lipca 2005

Kolejny dzień ciężkiej ciesielskiej pracy. Pomiędzy krokwiami pojawiają się kolejne belki. Widzę już gdzie będą znajdowały się okna dachowe. Dzięki powstającej konstrukcji nasz dom jest widoczny już z daleka.

SAWA rozbiera szalunki, na których "trzymał się" strop i robi ogólne porządki.

Dobrze, że zaczęliśmy budowę jako pierwsi - nasi sąsiedzi są troszkę za nami i dzięki temu "utylizujemy" resztki naszych materiałów budowlanych. Jeden sąsiad kupił zbędne pustaki, drugi odkupi od nas deski szalunkowe, a stemple sprzedamy do spalenia. Te parę groszy przyda się na kolejne materiały.

Jutro chyba będzie "wianek" po zakończeniu więźby - murarze przygadują, że bez flaszki się nie obędzie :) . No to musimy coś zorganizować. Napracowali się zdrowo, więc należy im się chwila relaksu.

Dzisiaj SAWA ewakuował z trawnika drugiego kreta - niestety dzisiaj po południu ruszająca się kopka zasygnalizowała mi kolejnego mieszkańca tego terenu. Czyli jutro ciąg dalszy polowania :lol: Murarze bardzo się dziwią, bo podobno złapanie kreta to sztuka. Widocznie SAWA jest zdolnym sztukmistrzem :wink:

Żona budowniczego
09-07-2005, 17:44
9 lipca 2005

Słuchajcie wszyscy, słuchajcie!!!

Założyłam własną stronę www :D Jest na razie barrrdzooo skromna, bo dopiero udało mi się zamieścić na niej cokolwiek (męczyłam się z tym od tygodnia, ale na szczęście udało się).

Będę ją uzupełniać fotkami i będziecie mogli tam zaglądać od czasu do czasu - fotki będą ilustrowały moje komentarze na forum. Jestem z siebie bardzo dumna. SAWA też pewnie będzie dumny ze mnie :wink:

Żona budowniczego
10-07-2005, 21:24
10 lipca 2005

Dzisiaj piszę szybciutko bo mam jeszcze sporo pracy.
Z tą stroną www nie idzie mi jak trzeba. :evil: Webmajster pracuje jak żółw, do tego mam problem z wstawianiem zdjęć. Nie wiem jak w Webmajsterze stworzyć album - bo tylko wtedy zdjęcia wczytują mi się na stronę.
Będę bawić się dalej, ale na razie nie mam czasu. Dlatego też założyłam fotoalbum na Onecie - tutaj idzie mi szybciej z tymi zdjęciami.

Wczoraj, tj. w sobotę odbył się oczywiście "wianek" - więźba gotowa, wiecha zawieszona na szczycie domu. Teraz domurowywane są ścianki, więc za kilka dni murarkę będziemy mieć z głowy. Impreza odbyła się zamiast obiadu, bardzo symboliczna (po prostu grill na naszym tarasie) i krótka, bo zanosiło się na deszcz, a właśnie powstawał nasz komin. Rzeczywiście, potem krótko lunęło, na szczęście bardzo szybko można było wrócić do pracy.
Aby przyspieszyć pracę ja, SAWA i nasze dziewczyny woziliśmy cegłę na ścianki działowe na parter naszego domu. Czyli kwalifikacje pomocnika murarza już zdobyłam :wink:

Od jutra zaczynam pielenie naszego trawniczka - lebioda i osty, podobnie jak krety, upodobały sobie naszą trawkę. Aha, właśnie grasuje u nas czwarty (!!!) kret - a może to wrócił jeden z tych wypuszczonych w pole? Czy ktoś wie ile kretów może mieszkać na dziesięciu metrach kwadratowych trawnika? Będę liczyć skrupulatnie i oczywiście was poinformuję :lol:

Dzisiaj w niedzielę pełen relaks. Oczywiście na budowie byliśmy jak zwykle. Tym razem układaliśmy cegły na chudziaku i stropie, żeby zorientować się jak będą przebiegać ścianki działowe. Niektóre z nich będą zbudowane z pustaków kozłowickich, bo zostało nam ich chyba ze 3 palety (niestety za dużo kupiliśmy ich), a z kolei cegły nam zabraknie.
Okazuje się, że zarówno w projekcie, jak i w wytycznych murarza ilość materiałów nam się trochę "rozjechała". I tak mamy szczęście: sąsiadowi źle ucięto więźbę na dach i musiał czekać kilka dni na materiał. U nas na szczęście belki były zgodne z podanymi wcześniej wymiarami.

Wczoraj Filipek był bardzo szczęśliwy - stał z murarzem na rusztowaniu. Radość w jego oczach była bezgraniczna! Jeszcze jak by mógł pomachać trochę kielnią, to byłby w siódmym niebie. Ale i tak jak "kierownik budowy" :wink: pilnuje wszystkich fachowców, żeby nie próżnowali :) Najchętniej nasze dziecko "pobiegałoby" po krokwiach, no ale na to mu oczywiście nie pozwolimy.

Żona budowniczego
12-07-2005, 19:26
12 lipca 2005

Jednak nie mogę być pomocnikiem murarza. Starość nie radość i zdrowie już nie to :lol: Po sobotnim przerzucaniu cegieł mój lewy nadgarstek odmówił posłuszeństwa - zbuntował się i boli jak diabli :evil:

Dzisiaj znów potwierdziła się stara zasada forumowiczów: sprawdzaj wszystkich fachowców. O mały włos nasza osobista wymarzona łazienka w sypialni stałaby się ogólnie dostępnym pomieszczeniem! Na szczęście dotarłam po pracy na budowę na tyle wcześnie, że moja interwencja nie spowodowała kompletnego rozwalania ścianki działowej. Najstarszy z fachowców źle spojrzał na rysunek i o mały włos drzwi zostałyby przestawione na drugą ścianę. I tak trzeba będzie wycinać szlifierką część ścianki, ale nadproże powstało już zgodnie z planem, więc na niewielkich stratach się skończy.

Moja kontuzja nie jest odosobniona. Dzisiaj Filipek stłukł palec młotkiem. Może to doświadczenie nauczy go co znaczy słowo "nie" wypowiedziane przez mamę :-? Stłuczony paluszek, a bandażem była zabandażowana cała dłoń i niestety musiałam wycierać łzy płynące po małej twarzyczce szerokim strumieniem :cry:

Jutro murarze planują zakończenie prac. Zobaczymy.

Żona budowniczego
12-07-2005, 21:40
Czy ktoś mógłby mnie pochwalić? Tyle zdjęć wstawiłam we wcześniejszych postach, że już drugi album założyłam w sieci. A tu żadnych komentarzy :cry:
A może nikt już nie czyta mojego dziennika?

Jeżeli nawet nie - to nic nie szkodzi. Zostanie on dla potomności. W końcu najlepszych pisarzy doceniali dopiero po śmierci :wink:

Żona budowniczego
13-07-2005, 21:52
13 lipca 2005

Dzisiejszy dzień zapisuję złotymi zgłoskami: MURARZE ZAKOŃCZYLI DZISIAJ SWOJĄ PRACĘ :lol:

Oto bilans materiałów, które zostały:
- dwie cegły klinkierowe (kominowe) z 1 palety zakupionej
- paleta bloczków kozłowickich z 2000 sztuk (w tym 1,5 palety odsprzedane sąsiadowi),
- 3 i pół sztuki cegły pełnej zwykłej + kilka taczek gruzu z 11,5 tysięcy sztuk
- cement 0 kg
- drut fi 12 - 2,5 mb oraz fi 6 - 50kg z prawie 2,5 ton stali
Stemple - odsprzedane, deski szalunkowe- również.

SAWA jak major Hubal: nie puścił żołnierzy z pola walki do momentu zużycia wszystkich granatów i amunicji :lol:

Murarze na pewno super - dali nawet rabat za robociznę SAWY oraz korzystanie z naszej betoniarki. Mój mąż jest jednak mistrzem w targowaniu - ja to z reguły jak głupia baba: płacę to co w cenniku. A on nigdy nie popuści. Nawet pomidory na targu taniej kupi. Tak więc teraz te umiejętności wykorzystuje w pełni. Kurcze, dlaczego on się nie weźmie za handel, tylko tak ciągle na etacie. Przecież taki talent się marnuje :wink:

No, ale chciałam wam jeszcze pokazać jak po kolei finiszowaliśmy z pracami murarsko-więźbowymi.

Jak już wspominałam największe wrażenie więźba zrobiła na naszym synku. Oto jego reakcja:

http://foto.onet.pl/upload/6/40/_504934_n.jpg

Dziwił się szczególnie jak duże gwoździe mamy na budowie:

http://foto.onet.pl/upload/22/51/_504938_n.jpg

Oto dowód na kaskaderskie wyczyny ekipy:

http://foto.onet.pl/upload/43/24/_504931_n.jpg

A taki był malowniczy efekt ich pracy:

http://foto.onet.pl/upload/43/24/_504942_n.jpg

Oczywiście wszystko odbywało się pod czujnym okiem "kierownika budowy":

http://foto.onet.pl/upload/28/54/_504944_n.jpg

Najbardziej fascynująca jest plątanina krokwi na naszym strychu,

http://foto.onet.pl/upload/36/73/_504945_n.jpg

więc ja - czyli dumna inwestorka - postanowiłam sobie uwiecznić ten obrazek:

http://foto.onet.pl/upload/9/20/_504956_n.jpg

Mój mąż chyba też dobrze się poczuł w tym miejscu:

http://foto.onet.pl/upload/15/40/_504957_n.jpg

Dzieci bardzo miło spędziły czas na budowie:

http://foto.onet.pl/upload/46/40/_504948_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/33/52/_504949_n.jpg

Był oczywiście wianek:

http://foto.onet.pl/upload/1/16/_504950_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/11/93/_504953_n.jpg

oraz grill wiankowy:

http://foto.onet.pl/upload/29/97/_504954_n.jpg

Oto jak wyglądał nasz dom w dniu 9 lipca 2005:

http://foto.onet.pl/upload/1/86/_504958_n.jpg

W dniu dzisiejszym, czyli 13 lipca 2005 po zakończeniu prac (a więc wybudowaniu wszystkich ścianek działowych) SAWA postanowił wypróbować naszą łazienkę. Na zdjęciu widać mojego mężą leżącego w wannie i oglądającego TV (przynajmniej jest to próba generalna) :lol:

http://foto.onet.pl/upload/28/94/_504963_n.jpg

Żona budowniczego
14-07-2005, 19:53
14 lipca 2005

Dzisiaj chwila relaksu i sprzątania. Chociaż na moment - zanim przyjdą dekarze. Dom prezentuje się naprawdę okazale. Aż cieszy oko.

Teraz już zaprzątają moją głowę sprawy związane z urządzeniem. Przecież trzeba się brać za elektrykę, a bez koncepcji w głowie jak mam zaplanować te wszystkie gniazdka? Muszę zacząć robić jakieś szkice, bo koncepcje mam różne, a co gorsze jakoś dziwnie rozmijają się one z koncepcją naszych dzieci :( Tam gdzie ja planuję łóżko, to one biurko. Tam gdzie ja biurko, one szafkę. Zwyczajnie - różnica pokoleń :wink:

Chyba wszystkie siły natury sprzysięgły się przeciw naszemu trawnikowi. Jak nie susza (z którą sobie radzimy, najwyżej zapłacimy za kilanaście metrów sześciennych wody), to krety (było ich w sumie pięć). Jak nie krety, to teraz chwasty. Lebioda rośnie aż miło, jeszcze nie widziałam tak gęstego wysypu tej rośliny. Ale walczę dzielnie. Dzisiaj wypieliłam wiadro ocynkowane tego dziadostwa. Pewnie będzie jeszcze ze trzy razy tyle. I to różne wielkości - od całkiem sporych po takie małe upierdliwe kurduple, które jak podrosną, to zrobi się z nich chyba mały zagajnik :evil: No, ale nic - zakasałam rękawy i będę zdobywać specjalność ogrodnika.

Taka działka to jednak zbliża ludzi. W bloku wszyscy przemykają do swoich mieszkań - dzień dobry, ładna dzisiaj pogoda. A przy domu najpierw z jednej strony dziesięć minut z jedną sąsiadką, potem z drugiej z drugą z piętnaście - leci czas aż miło. Dobrze, że razem będziemy mieć tylko czterech sąsiadów, bo pewnie przy moim gadulstwie nic bym nie zrobiła. Ale to naprawdę miło.
W sumie jest tak samo jak u moich rodziców na osiedlu domków jednorodzinnych - też ze swoimi sąsiadami mogą sobie pogadać. Już myślałam, że to coś ze mną nie tak, bo w sumie nie mamy żadnych bliższych znajomości w naszej klatce przez 5 lat jak tu mieszkamy - a tu proszę: ze mną ludzie też znajdują wspólny język :lol: Czyli nie jest jeszcze tak źle. I super - bo ja naprawdę jestem gadułą.

Aha, dzisiaj nasz Filipek kończy 5 lat - imprezka w niedzielę. Przez naszą budowę nawet nie kupiliśmy jeszcze dziecku prezentu. No, ale przecież tworzymy dla niego największy prezent w jego życiu - dom, który będzie jego jak tylko będzie chciał (oczywiście jak już spłacimy kredyt hipoteczny :lol: ).

Żona budowniczego
15-07-2005, 19:44
15 lipca 2005

Jedno jest pewne - jak zaczynasz budowę to stajesz się innym człowiekiem. Oto dzisiejsza scenka:

Godzina 6.30, ja od pół godziny na nogach, wykąpana i szykuję się do pracy. SAWA jeszcze śpi, wczoraj postanowił, że robi sobie wolny dzień od budowania. Nagle budzi się i jęczy pod nosem: "Tam tyle roboty, a ja tu sobie leżę..."

Prawda, że to nienormalne? Niby człowiek może sobie poleżeć rano, a tu coś woła, ciągnie cię na budowę. Taki zew natury budowniczego i tyle :lol:

Żona budowniczego
16-07-2005, 21:48
16 lipca 2005

Dzień rozpoczął się bardzo niewinnie. Pospaliśmy prawie do ósmej - w końcu sobota. Już wczoraj zaplanowaliśmy, że cały dzień spędzimy na działce. SAWA - porządki, ja - nasza lebiodka na trawniku. Dzieci spokojnie miały zająć się sobą.

No i rzeczywiście. Ja rozpoczęłam moją walkę o 9-tej. Po pięćdziesięciu minutach wiedziałam już, że jest to walka bardzo nierówna, powiem więcej: rzeź mojej osoby dokonywana przez umiejętnie dowodzoną przez naturę armię lebiody :evil: . Całe szczęście, że SAWA wydał rozkaz odwrotu - pojechaliśmy oglądać bramy garażowe.

Bramy udało nam się zobaczyć, gorzej ze sprzedawcą. Niestety, w sobotę według naszych obserwacji marne mamy szanse na jakiekolwiek zakupy - pewnie sprzedawcy za dużo zarabiają, bo wszystko z reguły jest pozamykane lub nie ma z kim rozmawiać.

W drodze powrotnej wstąpiliśmy do hurtowni ogrodniczej. Ja, pełna rezygnacji, zapytałam miłej pani przy kasie czy przypadkiem nie ma jakiegoś środka chemicznego na "moje" lebiodki, który jednocześnie nie zniszczyłby mojego trawnika. Jakież było moje zdumienie, gdy pani odpowiedziała, że ma :lol: Moja radość była bezgraniczna. Jak ja wycałowałam to małe pudełeczko za 14zł w samochodzie. Gdy tylko dotarłam na działkę od razu przystąpiłam do oprysku. Niestety, po dwóch godzinach nadciągnęła burza :cry: Znowu natura okazała się silniejsza. Ale mam jeszcze ten środek w buteleczce i jak tylko pogoda się ustabilizuje podejmę kolejną batalię. Tym razem zwycięską.

Popołudnie nie było już tak sielankowe. Zjawił się nasz kierownik budowy. Obejrzał efekt pracy murarzy. Ogólnie mu się podobało, ale...
No właśnie to małe "ale". W tygodniu był u nas na budowie i oglądał kładzenie więźby. Murarze ustalili z nim, że dwa słupki przy strychu zostaną zastąpione ścianką - tak nam praktyczniej to wyglądało. Dzisiaj zaczął wydziwiać, że słupki byłyby jednak lepsze, bo ciężar się lepiej rozkłada i będą lepiej pracować pod ciężarem niż ściana z cegły. Mogę zrozumieć jego argumenty i chyba podłożymy jeszcze te słupki. Tylko dlaczego zmienił zdanie po kilku dniach? :evil: Nie mógł od razu tak mówić?
To jeszcze nic. Nasz dach opiera się na dwóch płatwach 14 metrowych. Ponieważ byłby problem w zdobyciu tak długich kawałków drewna, więc te 14 metrów jest odpowiednio połączone z dwóch części (m.in. strasznie grubą śrubą). Kierownik budowy to widział - nic wcześniej nie mówił. Dzisiaj zaczął się zastanawiać, czy takie połączenie jest wystarczające, czy może jednak trzeba to jeszcze jakoś inaczej wzmocnić. A skąd my u diabła mamy to wiedzieć :o ? Przecież nie jesteśmy inżynierami i tego nie policzymy za niego! Ma się zastanowić, przedyskutować jeszcze sprawę z dekarzem itd. A my siedzimy teraz jak na szpilkach, bo po pierwsze nie wiemy jak to się skończy, a po drugie nie mamy pojęcia, czy rzeczywiście może to być problem poważny. Katastrofa, znowu okazuje się, że to my powinniśmy się znać absolutnie na wszystkim... :x

No to niedziela dla nas nie będzie już taka spokojna jak sobotnie przedpołudnie, bo będziemy chodzić jak struci, zastanawiać się nad problemem i wertować internet, żeby liznąć jeszcze trochę tego tematu.

Żona budowniczego
17-07-2005, 20:20
17 lipca 2005

A jednak niedziela nie była taka zła - dzięki Bartarowi. On też ma łączone płatwy i jego fachowcy nie zrobili z tego problemu. Tak więc będziemy dalej "dyskutować" z naszym kierownikiem.

Z tego wszystkiego zapomniałam wczoraj napisać o elektryce. Zaczęliśmy robić pierwsze przymiarki. Podstawowym naszym rekwizytem stała się kreda. Przeszliśmy przez dolne pomieszczenia rysując na ścianie "zajączki", kółka i inne dziwne symbole. Te zajączki to stąd, że w projekcie elektrycznym wyłączniki prądu oznaczone są kółeczkiem z kreskami, które wypisz-wymaluj przypominają słuchy. Nasza wyobraźnia zaczęła szaleć i w pewnej chwili skręcaliśmy się ze śmiechu, jak padło hasło "Wchodzisz do pokoju i po lewej stronie zapalasz zajączka" :lol:

Zjawił się też pierwszy gość, który jest kandydatem na naszego elektryka. Niby wszystko OK (50 zł za punkt z materiałem, 25 zł bez materiału), ale jakoś tak dziwnie cwaniakowato wyglądał. Nie wzbudził naszego zaufania. Już samo to, że źle mówił o firmie, w której pracuje (wiadomo, że nam robiłby instalację popołudniami prywatnie). No i tak w ogóle: czasami masz przeczucie, że ktoś nie jest do końca w porządku (sprawiał wrażenie kogoś, kto wyuczył się parę sekwencji w stylu "klient nasz pan", ale widać, że nie jest do końca szczery).
Będziemy szukać dalej (a propos: może znacie jakiegoś solidnego niedrogiego elektryka z Piotrkowa Trybunalskiego lub okolic?).

Niedziela minęła nam pod znakiem imprezy urodzinowej Filipka. Oczywiście punktem kulminacyjnym był spacer rodzinny na działkę. Moi rodzice i brat widzieli po raz pierwszy dom ze ściankami działowymi. Sądzę, że im się podobało.

Jutro chyba ruszają do akcji dekarze. Super :)

Aha, jeszcze jedno: lebioda zaczyna więdnąć :D :D :D Moje opryski przynoszą skutek!

Żona budowniczego
18-07-2005, 19:20
18 lipca 2005

Super, dekarze dzisiaj przyszli :lol:

A więc rozpoczynamy nowy etap budowy. Po dzisiejszym dniu mamy czarny dach - cały ofoliowany.

Nasi dekarze byli wychwalani przez kilka osób, że bardzo profesjonalni, szef wpisany na listę stowarzyszenia dekarzy, z certyfikatem fakro, no w ogóle och i ach. SAWA oczekiwał ich z przejęciem i już wyobrażał sobie jak rzucają się w wir pracy.

A ekipa przyjechała zaraz raniutko i rozpoczęła jak w biurze :o : zagotowali wodę, zrobili kawę, na spokojnie ją wypili przy naszym turystycznym stoliku w salonie (razem ze swoim szefem) i dopiero ruszyli na dach. SAWA już był pełen obaw, że to jacyś niedzielni pracownicy skoro zaczynają od śniadania. Prawie już załamał się, że tym razem trafiliśmy na leserów. Ale okazało się, że to sprawne chłopaki. Zwijali się sprawnie i koło szóstej dach już był w całości pokryty folią.
Jutro mają nabijać łaty i pewnie potem sobie pójdą na inną budowę. Dopiero po kilku dniach mają wrócić i kontynuować prace.

http://foto.onet.pl/upload/33/29/_506759_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/23/55/_506760_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/29/0/_506758_n.jpg

Oto co jeszcze dzisiaj się działo:

Udało nam się dzisiaj spotkać z panem od bram garażowych. Chcemy bramę segmentową. Mamy do wyboru dwie sensowne: Hoermana i AW Wiśniowskiego. Ta druga o grubości 4 cm kosztuje tyle co Hoermana 2 cm. No to chyba wybierzemy krajową produkcję - a niech tam: teraz Polska :wink: (podobno jest to już przyzwoity poziom, nie tak idealny jak niemiecki oryginał, ale w porządku). Czy będzie to dobry wybór? Może ktoś już ma doświadczenie w tym zakresie? Rzucam temat.
No i oczywiście stary dla mnie problem: kolor. Ponieważ nie mają w kolorze orzechowym (tak żeby pasowało do okien) to zostanie RALowski brąz (jeden z odcieni) - mam nadzieję, że potem chociaż dopasujemy kolor drzwi wejściowych, bo inaczej to wyjdzie nam z tego niezła mozaika :-? A może ja jestem tylko przewrażliwiona, że odcienie powinny być dobrane idealnie? Pewnie i tak drobne różnice zostaną zniwelowane przez warunki atmosferyczne.

Rozmawialiśmy też z drugim elektrykiem. Rzucił cenę dwa razy niższą niż ten pierwszy (!). Nieźle byśmy się nacięli, gdybyśmy nie szukali dalej. Do tego ten wydaje się bardziej profesjonalny (znajomi już go testowali i nie było zastrzeżeń). Tak więc jak nie trafi się nikt inny - wybierzemy tego.

Ostatnie dni myślę intensywnie o urządzaniu domu. Przeglądając różne zdjęcia w internecie i prasie jestem w tym wszystkim już tak zagubiona :( , że nawet myślałam o zatrudnieniu architekta wnętrz. Jednak cena (50zł za m.kw.) bardzo szybko wyleczyła mnie z moich wątpliwości - za te pieniądze będę miała urządzony przynajmniej jeden pokój. Nie będę więc wyrzucać "pieniędzy w błoto" (jak już mam wyrzucać w błoto, to wolę w to ogródkowe - przynajmniej będzie pożytek :wink: ), najwyżej mi się coś nie uda. Satysfakcję będę miała na pewno dużo większą podejmując decyzję osobiście :P

Żona budowniczego
19-07-2005, 20:31
19 lipca 2005

SAWA i Ania dzisiaj jak zwykle od rana krzątali się po budowie. Miałam dołączyć do nich po pracy i nawet zabrałam ze soba do bagażnika ubranko robocze. Niestety, z moich planów nic nie wyszło :( - z pracy wyszłam o wpół do siódmej.

Zmęczona dotarłam do domu, ale oczywiście nie mogłam wytrzymać. Położyłam Filipa do łóżka i wyciągnęłam SAWĘ na działkę. Mój mąż nie miał zbyt szczęśliwej miny (w końcu był tam 11 godzin), ale grzecznie ze mną pojechał. Moim oczom ukazał się wspaniały widok: łaty nabite tak równo, jakby stały na baczność w żołnierskiej kompanii - to dekarze zrobili taką musztrę wśród naszego drewna. :wink: I do tego ten zapach - jak na tartaku. No, ale to w sumie po wczorajszym dniu było do przewidzenia, że chłopaki fachowo wykonają swoją pracę - muszę przyznać, że się nie zawiodłam.

Największa niespodzianka jednak czekała mnie za domem. SADZONKA MODRZEWIA :P :P :P A więc mamy nasz "DOM POD MODRZEWIEM". Co prawda na razie jest to modrzew pod domem, ale za kilkanaście lat na pewno będzie odwrotnie :)

Trawnik jeszcze żyje, lebioda ginie. Czyli jeszcze jeden udany dzień na budowie.

PS. Bramy nadal nie wybraliśmy - jeszcze się zastanawiamy. :-? Hoerman ładniejszy, Wiśniowski tańszy. I co tu zrobić? Musimy jeszcze przespać się z problemem.

Żona budowniczego
20-07-2005, 20:39
20 lipca 2005

Po raz pierwszy zauważyłam, że nasze 170 m.kw. to jednak bardzo dużo i zwyczajnie załamałam ręce. Dlaczego doszłam do takiego wniosku? Bo policzyliśmy punkty, które będzie instalował u nas elektryk. Będzie tego około 120-tu :o Każdy kto już sprawdzał ile biorą elektrycy za punkt przyzna mi, że to dużo.

To jest nasze wstępne oszacowanie - przed rozmową z elektrykiem. Jak to się zakończy to dopiero zobaczymy. Chyba nas ta instalacja trochę szarpnie za kieszeń :-?

Taka zawrotna liczba punktów (oczywiście żyrandol i przełącznik liczymy jako jeden punkt - to już wiemy) wynika z naszych wygórowanych wymagań - w każdym pokoju gniazdko internetowe i telewizyjne, mnóstwo kontaktów oraz kilka kinkietów plus oczywiście czujki alarmowe. Mamy jednak świadomość, że jak teraz nie położymy tych kabli to potem całe życie będziemy męczyć się z przedłużaczami i kablami na wierzchu.
Teraz w naszym mieszkaniu kable internetowe są porozkładane po kątach i na przykład przez jeden nie mamy szans na zamknięcie pokojowych drzwi :(

No więc zagryzamy zęby i zobaczymy jak podsumuje nas elektryk. Spotkamy się z nim w sobotę. Jeżeli jemu wyjdzie jeszcze więcej, to będziemy musieli trochę spuścić z tonu. Chyba, że dostaniemy jakiś ekstra rabat :wink: Aha, musimy jeszcze do tego wszystkiego doliczyć kabelki do oświetlenia na zewnątrz domu oraz główną skrzynkę. A w naszym harmonogramie rzeczowo-finasowym figuruje 3 tys. zł i śmieje się z nas pełną gębą :evil:

Nasz modrzew dzisiaj dostał swoje miejsce na ziemi - na naszym trawniku :) . Dodatkowo w kącie działki zamieszkał mały krzaczek. Próbowałam wyciągnąć od SAWY co to za gatunek, ale powiedział tylko, że coś na "g" i nawet tego nie potrafił przeczytać, a co dopiero zapamiętać. No więc pozostał nam ten krzaczek bezimienny. Może kiedyś ustalę co to za "rasa".

Żona budowniczego
21-07-2005, 19:21
21 lipca 2005

Jejku, jejku, jejku :) :) :) Zaczęli układać dachówkę!

Jeśli nie wierzycie zobaczcie sami:

http://foto.onet.pl/upload/17/34/_508090_n.jpg

Prawda, że wygląda to pięknie? Wiem, że możecie nie podzielać mojego zachwytu, ale moje reakcje są osobiście subiektywne :lol:

No i, jak pewnie też zauważyliście, pojawiły się rynny dookoła domu! Jutro będą kontunuowane prace blacharskie, a reszta dachówek w przyszłym tygodniu.

Od jutra jestem na urlopie (czytaj: na budowie) - zwiałam z pracy jeden dzień wcześniej niż ostatnio planowałam, bo już mnie bardzo ciągnie ta wolność budowniczego: cały dzień na świeżym powietrzu :D , bez ślęczenia nad komputerem (oczywiście będę wieczorami pisać co u nas słychać).

Jutrzejszy plan: spotkanie z panem od odkurzaczy centralnych; pojutrze: randka z elektrykiem.

A w ogóle to jeszcze jeden dylemat - jak obrobić szczyty naszego domu :-? Chcieliśmy zostawić belki i płatwy na wierzchu (ładnie obrobione ze zwisającymi kwietnikami), murłaty obrobić blachą. Okazuje się, że mój tata ma inne pomysły i bardzo nas skrytykował :( Zaraz będziemy wertować w internecie jak poradzili sobie inni forumowicze. Jak macie jakieś pomysły to chętnie się z nimi zapoznamy!

Żona budowniczego
22-07-2005, 18:50
22 lipca 2005

Dzisiaj dzięki fatalnej pogodzie (co trochę padało i wiało) dekarze kontunuowali u nas pracę :lol: To dlatego, że nie opłacało im się jechać na dalsze budowy.

Oto efekt ich pracy (dachóweczki leżą jak ulał):

http://foto.onet.pl/upload/35/4/_508581_n.jpg

Obróbki blacharskie zakończone, dachówki rozłożone, a jutro biorą się za okna. Super :)

Na razie wydaje się, że mamy za dużo dachówek - nie wiem jak ten facet w hurtowni liczył ("jest policzone trochę mniej, bo zawsze można dobrać") :evil: Zostanie paleta, a to prawie 800zł! Na razie drobne rzeczy nam podmieniają, ale czy przyjmą ten zwrot? Jak nie - to może chociaż wymienią nam na coś innego - mam nadzieję... Jak będą oporni to będę na nich strasznie krzyczeć, a to akurat potrafię.

Dzisiaj byli faceci od odkurzacza. Jutro podjedziemy obejrzeć gniazda i jednostkę centralną, a oni na poniedziałek przygotują nam wycenę instalacji. Panowie na początku byli strasznie zamotani, bo sprzedawca odkurzaczy zabrał się do mierzenia długości potrzebnego węża. Ale potem ten drugi (techniczny) wziął miarkę w swoje ręce i wypadli dość dobrze na tym "mini-castingu".

Aha, wybraliśmy bramę: Hoermanna, bo jest wizualnie ładniejsza (szersze panele). Mieliśmy wziąć 2 cm grubości, ale sprzedawca trochę nam opuścił i bierzemy 4 cm. No to zaszaleliśmy - całe 2900zł bez sterowania w kolorze brąz 8028 :( Ciekawe jak ten kolor będzie współgrał z naszą stolarką orzechową... Zobaczymy.
Zmartwiło nas jedno: na bramę musimy czekać do 4-ech tygodni, a za 3 tygodnie chcieliśmy montować okna. Niby nie problem, bo okna nam dłużej przechowają, ale szybciej byłoby fajniej :wink:

Żona budowniczego
22-07-2005, 21:46
22 lipca 2005 - cd.

Właśnie poszperałam trochę w dziennikach innych osób i doszłam do wniosku - teraz z perspektywy czasu- że nasze problemy z papierologią to w sumie była pestka. Nie szkodzi, że w geodezji mieli mapę z błędem i służebność mieliśmy ustanowioną nie na działce dojazdowej, ale na działce, która znajdowała się w szczerym polu :) Notariusz poprawił, w księgach poprawili, w urzędach też wszystko skorygowali i nic się tak w ogóle nie stało. Teraz, po dziewięciu miesiącach od tej przygody, przynajmniej mamy co wspominać :lol:

Ale wracając do bieżących spraw: SAWA wrócił teraz wieczorem z działki i powiedział od progu, że tak jak obiecał słowem się nie odezwał jak mój tatuś komentował postęp naszych prac. A mój tatuś - jak to zwykle bywa - popatrzył, popatrzył, przymrużył oko i stwierdził, że tu i ówdzie dachówki krzywo :o Ja tam nic nie widzę - może nie jestem obiektywna. Pocmokał jeszcze, że w niektórych miejscach trzeba będzie układać podocinane dachówki ("Jak to? Nie produkują takich kształtów?"). No i na tym się skończyło. SAWA był bardzo dzielny - posłuchał mnie, że budowanie naszego domu nie może zniszczyć naszych relacji rodzinnych. Budowa w końcy nie trwa wiecznie, a z rodziną trzeba żyć w zgodzie :wink:

Mój tatuś, złota rączka, stara się nam bardzo pomagać. I oczywiście chwała mu za to. Ale SAWA to bardzo honorowy chłop i sam chciałby decydować jak ma być budowany nasz dom. Tak więc jeden i drugi wykazują bardzo dużo cierpliwości - jestem z nich dumna 8)

Żona budowniczego
23-07-2005, 18:41
23 lipca 2005

To już w naszej rodzinie tradycja: jak sobota - to na działce.

Dekarze robili swoje, a my przede wszystkim porządki po ich działalności. Ile uzbierało się różnej tektury, folii i taśm! Trzeba więc było trochę posprzątać:

http://foto.onet.pl/upload/1/82/_508880_n.jpg

Dzisiaj następny krok do przodu: pierwsze okna dachowe :)

http://foto.onet.pl/upload/10/2/_508881_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/6/42/_508882_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/11/99/_508883_n.jpg

Oprócz codziennej pracy dzieci oczywiście miały mnóstwo radości. Oto zdjęcie zabawy "w policjantów i złodziei":

http://foto.onet.pl/upload/20/18/_508884_n.jpg

Filipek jako miejskie dziecko nareszcie czerpie radość z obcowaniem z naturą (w taki sposób męczył biedne kaczki u sąsiada):

http://foto.onet.pl/upload/5/47/_508885_n.jpg

Dzisiaj uzgodniliśmy z elektrykiem jak chcemy poprowadzić instalację. Może w przyszłym tygodniu zacznie już pracę. Na poniedziałek mamy obiecaną wycenę instalacji odkurzacza centralnego.

Dzisiaj z SAWĄ doszliśmy do jednego wniosku: na etapie zamawiania materiałów trzeba negocjować prawo zwrotu materiału. To jest bardzo ważne jak się teraz okazuje. Nie martwilibyśmy się teraz co zrobić z jedną paletą bloczków i jedną paletą dachówki. Bloczki może odsprzedamy sąsiadom, ale dachówka będzie większym problemem jeśli hurtownia jej od nas nie weźmie :( Bądźmy jednak dobrej myśli, bo jutro niedziela - dzień relaksu :lol:

Żona budowniczego
25-07-2005, 19:34
25 lipca 2005

Ja na urlopie, a tu na działce spokój :evil:

Dzisiaj dokończyli montaż okien dachowych, może jutro dekarze będą układać dalej kosze, gąsiory itp., ale w prognozie pogody deszcz, więc kto to wie?

Z tych nudów moja wyobraźnia szaleje nieograniczenie: przeglądam w internecie kuchnie, kafelki i inne elementy wyposażenia wnętrz. Już miałam kontaktować się ze znajomą projektantką mebli kuchennych, ale najpierw zadzwoniłam do SAWY, że na taki wpadłam pomysł. Tłumaczę mu, że w sumie teraz to już trzeba o takich rzeczach myśleć, bo jak potem np. hydraulik założy instalację kilka metrów w tą lub w tamtą za daleko? A SAWA mi na to: "Kochanie, jakie kilka metrów w tą lub tamtą? Przecież my mamy tylko 3 metry w kuchni w jedną i w drugą stronę..." No i tak ostudził mój zapał :(
Rzeczywiście, chyba się zagalopowałam :oops: . Ale zwracam się tutaj do innych budujących kobiet (bo faceci o takich rzeczach nie myślą): kiedy miałyście już wyobrażenie jak będzie wyglądać wasza kuchnia i łazienka? Ja to już jestem bardzo niespokojna, że jeszcze nie mam wszystkiego zaplanowanego. Może to tylko moja fobia? :lol:

Żona budowniczego
26-07-2005, 18:34
26 lipca 2005

Dzisiaj dostaliśmy wycenę centralnego odkurzacza firmy Borysowski. No i załamałam się :evil: . Myślałam, że położenie rurek zamknie się kwotą 800-900 zł, a tu niemiła niespodzianka - wycena materiałów 660zł + 750zł za montaż (instalacja na 4 gniazda, cena nie zawiera jeszcze w sobie gniazd).
SAWA jak zobaczył te 750zł za montaż :o to mało nie dostał zawału! Trochę chłopaki przesadzili (4 gniazda + jednostka centralna, więc 150 zł za punkt - cena jakby warszawska :wink: ). SAWA nawet już się zastanawia, czy nie kupić zestawu i nie zamontować go samemu. Ciekawe czemu tak cenę wywindowali? Może jednak potrzebne są tu jakieś szczególne umiejętności monterskie?

Do początkowej ceny instalacji dochodzi jeszcze jednostka centralna z dodatkami za ponad 4000zł :( (i to wersja dość minimalistyczna, bo bez panela sterowania, separatora do usuwania popiołu z kominka oraz z najprostszym wężem i kompletem końcówek, w tym z szufelką do kuchni, w sumie bez żadnych rewelacji).

Czyli musimy przyjrzeć się jeszcze innym ofertom, bo nie dam 6 tys.zł za odkurzacz (nie mamy tego wydatku w budżecie, więc tyle nie możemy zaszaleć). Wole biegać z moim "zakurzaczem", przynajmniej na początku, bo innych wydatków będzie mnóstwo, więc komfort zostawiam na później. :-?

Sprawdzimy jeszcze odkurzacze BEAM oraz SMART. Przeglądając podstawowe cenniki wydają się być tańsze, ale może diabeł tkwi w szczegółach, więc musimy sprawdzić. 8)
Teraz chcielibyśmy położyć tylko rurki, ale musimy mieć podjętą decyzję co do marki odkurzacza, bo to podobno jednak ma znaczenie - jak kupuje się całość z jednej firmy, to są niższe ceny.

Żona budowniczego
27-07-2005, 13:59
27 lipca 2005

Dzisiejszy dzień na budowie można opisać następująco: "tak ładnie żarło i w korytku zdechło..." Tempo mieliśmy dość szybkie, a teraz wszystko się zatrzymało i ani drgnie. :evil:
Dekarzy wcięło (jutro SAWA zacznie ich nękać telefonami).

Chociaż jedną rzecz udało nam się pchnąć do przodu: będziemy mieć odkurzacz BEAM. Instalacja z robocizną będzie kosztować nas 1 tys.zł, jednostka z dodatkami w przyszłym roku do 3 tys.zł (zależy jak wyjdą pomiary). A więc 30% taniej. Odkurzacz jakby trochę mniej nowoczesny niż Borysowski, ale nie muszę mieć sprzętu z najwyższej półki, żeby się tym delektować. Najważniejsza jest funkcjonalność w życiu codziennym, a nie bajery i wodotryski.

Żona budowniczego
28-07-2005, 12:46
28 lipca 2005

Życie jest piękne :lol: - szczególnie jak budowa idzie do przodu!

Właśnie elektryk rozpoczął swoją pracę. Puszki zaczęły wyglądać okrągłymi oczkami z naszych ścian i łączyć się między sobą kabelkami, jak długimi rączkami. Jedyną osobą niezadowoloną jest Filipek, który stwierdził, że panowie podziurawili jego ściany.

Dekarze mają do nas wrócić w sobotę lub poniedziałek i dokonczyć swoją pracę. To już zawsze coś.

Sobota będzie dniem pracowitym dla SAWY i mojego taty, bo zamierzają położyć tynk na ścianie, gdzie będzie zamontowana brama garażowa - takie drobne przygotowania i "zachlapać" kable elektryczne, żeby nie kusiły.

Wieczorem może uda mi się dołączyć zdjęcia kabelków.

Aha, dzisiaj odebrałam dziennik budowy na położenie instalacji gazowej. Zapłaciłam za niego całe 3 złote :lol: Lubię takie wydatki budowlane.

Dzisiaj z SAWĄ doszliśmy do wniosku, że w sumie można wybudować dom w jeden sezon i zamieszkać w nim przed zimą. Oczywiście wymaga to niesamowitego zgrania ekip budowlanych i sporo szczęścia na etapie papierowym, ale zaczęliśmy wierzyć w forumowe hasła typu "dom w dziewięć miesięcy", do których wcześniej podchodziliśmy sceptycznie :)

Żona budowniczego
29-07-2005, 19:17
29 lipca 2005

Wczoraj nie udało mi się dodać do postu obiecanych zdjęć z instalacją elektryczną - zapomniałam zabrać na działkę aparatu, chyba przez te upały... 8)

Ależ pięknie wygląda ta pajęczynka kabli na naszych ścianach :roll:
Zobaczcie sami:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/92_348.ts1122656128000.jpg

Jak obserwuję postępy prac - to aż serce skacze do góry z radości. Gdyby nie te upały (dzisiaj kiedy jechałam na działkę mój termometr samochodowy pokazał 37,5 stopnia) to bylibyśmy na działce non stop. A tak niestety nie da się - trzeba się trochę chłodzić przy domowym wiatraczku :wink:

Wczoraj byliśmy na działce po 10-tej wieczorem - już po ciemku. Mieliśmy okazję obserwować piękne zjawiska (błyskawice podświetlające chmury), których "blokersi" pewnie nawet nie zauważyli. Było po prostu przepięknie :lol: Szczęśliwie te groźne błyskawice nie dotarły do naszego miasta, a dzisiejsze ulewy też nas na szczęście na razie ominęły (45 km od nas - w Łodzi - była niezła nawałnica, nie mówiąc już o Warszawie). Dobrze, że przeszło bokiem - nasz dach jeszcze nie jest skończony, więc mocowania nie są pewnie do końca sprawne. :( Trzymam kciuku za kolejne dni - oby chmury dalej wędrowały sobie bokiem.

Aha, jeszcze jedno - założyłam album na stronie Photosite. Mam nadzieję, że będzie się go wam lepiej oglądało niż ten na onecie, który bardzo mi się nie podoba. Link w moim podpisie - zapraszam. Wiele zdjęć już jest zamieszczonych w moich postach, ale może ktoś lubi oglądać w innym formacie. :)

Żona budowniczego
31-07-2005, 18:08
30 i 31 lipca 2005

Dobrze, że ludzie budujący domy mogą liczyć na niedzielę. Po pierwsze: nie trzeba iść do pracy. Po drugie: na budowie zwykle nic się nie dzieje.

Można więc nadrabiać zaległości:
- w życiu rodzinnym (babcia męża: "Co tak do nas rzadko przyjeżdżacie? :( "),
- zakupach (Filip tydzień przed planowanym przyjęciem weselnym: "Ja nie mam jeszcze mojego garniturka :cry: ")
- spaniu (SAWA: "Nareszcie pośpimy dłużej" :roll: )

Tak więc niedziela jest błogosławionym dniem. A ja korzystając z ostatnich wolnych chwil przed powrotem do pracy z urlopu dopisuję dzisiejszy post. :)

Wczoraj zgodnie z planem w garażu pojawiły się pierwsze tynki:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/97_348.ts1122828008000.jpg

Do domu został doprowadzony również główny kabel energetyczny (praca zespołowa: SAWA kopał rowek, a elektryk rozłożył kabel):

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/95_348.ts1122827938000.jpg

Nasza trawa doświadczyła pierwszych (poza podlewaniem) zabiegów pielęgnacyjnych: została skoszona, dosiana i posypana "odżywkami". Z boku prezentuje się w miarę nieźle:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/96_348.ts1122827968000.jpg

ale jak się spojrzy na nią z góry jest to obraz nędzy i rozpaczy. To przez te nasze nieszczęsne krety mamy gołe połacie w niektórych miejscach :evil: Na razie na szczęście krety przeniosły się do sąsiadów, więc mamy nadzieję, że już nie będą wracać. Lubimy gości, ale bez przesady.

Późny sobotni wieczór był czasem relaksu (przynajmniej dla nas :wink: ) - moja rodzina postanowiła rozegrać mecz siatkówki. Piłką gumową, przez płot - druga połowa boiska znajdowała się na wolnej jeszcze działce sąsiadów. Zabawa była przednia. Potem jeszcze była gra w "głupiego jasia", tak więc cała okolica mogła przekonać się, że nie jesteśmy zbyt cichą rodziną. :lol:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/94_348.ts1122828036000.jpg

Żona budowniczego
31-07-2005, 18:19
PRACE MOJEGO TATY

Jak już wspominałam mój tata jest "złotą rączką". Robi różne rzeczy ślusarsko-budowlane (np. płoty, kafelki). Oczywiście u nas też znajdą się "jego dzieła".

Z efektem jego prac (aktywnymi pomocnikami był SAWA i mój brat) możecie zapoznać się w albumie (http://modrzew.photosite.com/Prace-taty/).

Żona budowniczego
04-08-2005, 20:09
4 sierpnia 2005

No to malutkimi kroczkami doszliśmy do tzw. "stanu surowego otwartego". Dzisiaj dekarze zakończyli kładzenie dachówki. :lol:
Pomijam drobny fakt, że daszek nad wykuszem chyba rozbierzemy, bo nam się bardzo nie podoba i położymy go jeszcze raz tak, żeby to ładniej wyglądało. Ale musimy się z tym przespać. :-?

Czas więc na podsumowania. Jak pewnie zorientowaliście się po obejrzeniu projektu Archonu - nasz "Dom po Modrzewiem" to 170 m.kw. powierzchni użytkowej (czyli 256 m.kw. powierzchni całkowitej, 704 m.sz. kubatury).

A oto ile już wydaliśmy:
- fundamenty razem z pracami ziemnymi (z bloczków betonowych, zagęszczone, z chudziakiem i ociepleniem, stal) robocizna własna i obca - 23 tys.zł.
- mury i strop (bloczki kozłowickie MEGA25 P+W kl.15, cegła zwykła i klinkierowa na filar i kominy, beton B20, stal, murarze) - 38 tys.zł
- dach (więźba + impregnat, dachówki ceramiczne Robena - kasztanowa, rynny Gamrat ciemnobrązowe, 7 okien Fakro + wyłaz dachowy, robocizna) - 49 tys.zł
Czyli razem ok. 110 tys.zł. Mogliśmy tutaj oszczędzić jedynie na innym pokryciu dachowym lub wybraniu innego materiału na ściany.

Do zamknięcia stanu surowego wydamy jeszcze (to są już kwoty w umowach z dostawcami,a więc w miarę pewne):
- okna (Budvar, Lord 5 komorowy, z szybą P4 i okuciami WK1, dwustronnie kolorowe, z montażem) - 14,5 tys.zł.
- brama garażowa segmentowa Hoerman gr. 4 cm kolor brązowy (bez napędu, ale z montażem) - 3 tys.zł
- drzwi główne tymczasowe - 0,5 tys.zł

Czyli stan surowy zamknięty powinniśmy zakończyć kwotą prawie 128 tys.zł. Wg naszego harmonogramu: 148 tys.zł (kosztorys był podany przez Archon i dodałam do niego 7% VAT, a więc na razie trzymamy się planu!!!). 8) Taka oszczędność to przede wszystkim nasza robocizna, drzwi główne tylko tymczasowe oraz wybitne zdolności negocjacyjne SAWY (już w mieście w hurtowniach poszła fama, że ten pan to się zawsze targuje :wink: ).

Oczywiście jak już zauważyliście rozpoczęliśmy również instalacje, ale o tych nakładach jeszcze nie piszę, bo to wszystko na razie "rozgrzebane", więc nie ma o czym mówić. :)

Zdjęcia całego dachu zamieszczę jutro, bo jeszcze muszę je obrobić - a więc ci forumowicze, którzy czytują nasz dziennik muszą uzbroić się w cierpliwość. :D

Żona budowniczego
08-08-2005, 13:22
8 sierpnia 2005

No i znowu cisza :(

1. Dach jak leżał - tak leży (i co najważniejsze nie przecieka).
2. Kable elektryczne - na ścianach.
3. Rury centralnego odkurzacza - prezentują się pięknie.

No więc czekamy (a czas dłuży się tak niemiłosiernie, jakby godziny były miesiącami):

1. Na bramę garażową - ma być dopiero pod koniec miesiąca :evil:
2. Na okna - mają dotrzeć od producenta w tym tygodniu, ale nawet jak dotrą to ich nie założymy ze względu na brak bramy...
3. Na odrobinę czasu taty - będzie kontunuował tynki.

W tzw. międzyczasie uzupełniłam album aktualnymi zdjęciami naszego gotowego dachu oraz domu:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/124_348.ts1123501190000.jpg

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/122_348.ts1123501118000.jpg

Więcej zdjęć w naszym albumie.

Jak ja już bardzo chciałabym przeprowadzić się do naszego domku :roll: Niestety, to jeszcze kilka długich miesięcy, w tym również zimowa bezczynność. Nie wiem jak my zniesiemy zimę, jak teraz wkurza nas każdy moment przestoju :lol: Chyba przydałaby się nam terapia uzależnień :wink:

No, ale nie ma tego złego: dzisiaj będziemy buszować po forum, to może wpadną nam jeszcze jakieś pomysły na urządzenie domu? SAWA polecał mi obejrzenie pomysłu Martki na łazienkę. No to kończę moje wywody i spadam do dziennika Martki :)

Żona budowniczego
09-08-2005, 19:04
9 sierpnia 2005

No, co za dużo to niezdrowo :evil:
Starałam się podchodzić do naszych sąsiadów bardzo pozytywnie, ale dzisiaj to już przegięli :x

Ale zacznę od początku:

Małżeństwo, bezdzietne, wydawałoby się normalni. Ja podchodzę zwykle do ludzi z zaufaniem, tym bardziej kiedy to są "towarzysze niedoli". :wink:

Pierwszym symptomem dziwnego zachowania była energia elektryczna. Chcieli się podłączyć do kabla, na który my sami zrobiliśmy dokumentację na własny koszt. Ale pani z zakładu energetycznego odesłała ich z kwitkiem - oczywiście my udostępniliśmy im dokumentację informując, że ponieśliśmy w związku z tą dokumentacją pewne koszty (wydaliśmy 800zł, ale wzięliśmy od nich tylko 200zł - przecież za nami są dwie kolejne działki, to może inni się też dorzucą kiedyś, za parę lat...). Zresztą dobrowolne dołożenie się do kosztów tej inwestycji sugerowałam im już wcześniej, ale nie mieli zamiaru nic się dołożyć - myśleli, że im się uda podłączyć swój kabel bez naszej zgody.

Potem robiliśmy ogrodzenie. Ja w pocie czoła szorowałam słupki drucianą szczotką, potem malowałam podkładówką i zieloną farbą. A moja sąsiadka siedziała ze swoją teściową przed garażem na leżakach po obiadku. Zagryzłam zęby i tylko syknęłam do SAWY czy z ich strony też mam czyścić i malować. Oberwało mi się od męża, że albo robię i głupio nie komentuję, albo mam sobie dać spokój. A więc już więcej nic nie komentowałam... Z 800 zł, które powinni dorzucić się do ogrodzenia (gdyby mieli odrobinę honoru) nie wzięli pieniędzy za pożyczoną cegłę (w sumie 200zł). :oops:

Pewnego dnia skubałam z trawnika moje lebiodki, a tu nasz sąsiad wchodzi sobie do naszego domu jakby do swojego :o (nawet nie powiedział cześć). Spojrzałam na niego oniemiała. A on przy wyjściu dopiero mówi, że przyszedł obejrzeć deski, które kupi od nas. Jak można tak na bezczelnego wpakować się na obce podwórko i łazić po jego domu (co prawda to były dopiero mury parteru ze stropem, ale u diabła to cudzy dom!).

Takie wycieczki, okazało się, robili sobie częściej (wiemy to od innego sąsiada) - my w samochód do domu, a oni na naszą działkę podglądać. Nie jak ludzie - jak jacyś szpiedzy zawodowi. :x Aż w końcu ogrodziliśmy naszą działkę (no oczywiście nie z ich powodu, ale wycieczki przy okazji też się skończyły). :)

Potem był jeszcze "case" ze stemplami. Nasze zużyte stemple odsprzedaliśmy sąsiadowi na opał. A co zrobili nasi cwaniacy? Poszli do niego pożyczyć tych stempli do zalewania stropu. :-?

Dzisiaj wycięli kolejny numer. SAWA zamówił odbiór śmieci z naszej budowy. Panowie przyjechali, pomogli przenieść worki, SAWA zapłacił należną kwotę, a wtedy sąsiad dorzucił im swoje śmieci - oczywiście na tzw. "krzywy ryj", nawet nie dał śmieciarzom ani SAWIE za to złotówki.
To zresztą kolejny taki numer, bo kiedyś wcześniej facet bezinteresownie wrzucił im koparką piach między fundamenty i nawet nie dostał na piwo. :lol:

Oto gotowy przepis jak zaoszczędzić na budowie własnego domu - oczywiście dla osób, które nie mają za grosz honoru, bo dla mnie jest to niepojęte - pasożyci i tyle. :evil:

Ten wątek nadaje się bardzo do postu o dziwnych sąsiadach, ale te "kwiatki" chciałabym zachować dla potomności. Niech się dzieciaki w przyszłości trochę pośmieją. :wink:

Żona budowniczego
10-08-2005, 20:30
10 sierpnia 2005

Buuuuuuuu :cry: Nasze "budowlane" autko ciągle stoi niesprawne w garażu rodziców. To pierwsza "ofiara" naszej budowy (nie licząc trawnikowych szkodników :wink: ).

W marcu przed rozpoczęciem prac SAWA kupił takiego fajnego niewielkiego (a jednocześnie już dorosłego wiekiem :lol: ) Nissana Prairie. Autko bardzo zgrabne, a jednocześnie jakże nam potrzebne. Nawoził się worków, paczek i innych rupieci, ale niestety - teraz się zaczął buntować. Najpierw siadły hamulce - ale to dało się naprawić. Niestety, teraz sypie się podwozie, bo rdza się rozpanoszyła jakby nie miała nic innego do roboty tylko żreć nasze biedne autko. :evil:

No i teraz musimy radzić sobie z jednym samochodem, więc nasz dzień wygląda następująco:
1. Po siódmej razem zawozimy Filipa do mojej mamy.
2. Potem SAWA zawozi mnie do pracy.
3. Przed południem SAWA jeździ i załatwia wszystkie sprawy budowlane.
4. Po południu SAWA jedzie do pracy i zostawia mi samochód do dyspozycji. Na szczęście pracujemy w tym samym miejscu (tylko w różnych porach).
5. Ja zabieram samochód i jadę po Filipa.
6. Potem jadę z dzieckiem na budowę (chociażby zajrzeć co się dzieje).
7. Na koniec dnia jadę po SAWĘ do pracy i wracamy do domu.
Tak więc mamy same problemy logistyczne, nie mówiąc już o dublowaniu kilometrów... Mam więc nadzieję, że nasz Nissan stanie "na koła" i będzie służył nam dalej. A jak nie to będzie musiał się z nami rozstać (a już się w nim zakochałam, bo to takie śmieszne autko :wink: - ale jak widać bez wzajemności :( ).

A dzisiaj znowu nudny dzień: drobne zakupy (trawa, pianka do uszczelniania, szpachelki, kielnia). Kolejne porządki i drobne podmurówki. Dopiero w sobotę praca ma ruszyć na nowo (przede wszystkim tynki).

Żona budowniczego
11-08-2005, 21:35
11 sierpnia 2005

Jest, jest, jest :P :P :P

Dzwonił pan z Budvaru - przyjechały do ich magazynu nasze okna i są gotowe do montażu. Oczywiście na razie nie możemy ich zamontować, bo czekamy na bramę garażową, ale to już mały kroczek do przodu. Jutro będę dzwonić w sprawie bramy i sprawdzę kiedy jest szansa na montaż.

SAWA kupił dzisiaj tymczasowe drzwi wejściowe - super promocja w NOMI: drzwi z ościeżnicą i zamkiem za jedyne 170zł! To dlatego, że to są drzwi z ekspozycji (takie zwyczajne jasne, surowe), nowe kosztują sporo więcej. :) Dla nas to jednak nieważne, bo porządne drzwi będziemy wstawiać dopiero na sam koniec. Teraz to byłyby poobijane, a moje serce płakałoby nad nimi krokodylowymi łzami. :wink:

Jutro przerwa na budowie - tak zadecydował mój mąż. No i dobrze, bo w sobotę czeka go sporo pracy, więc należy mu się dzień na kumulację energii budowlanej. :D

Żona budowniczego
13-08-2005, 20:58
13 sierpnia 2005

No i mamy drzwi tymczasowe :D Zobaczcie sami:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/132_348.ts1123961772000.jpg

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/130_348.ts1123961820000.jpg

No i oczywiście mój mąż i mój tata tynkowali dalej garaż:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/129_348.ts1123961870000.jpg

Tradycyjnie już, jak w większość sobót, na obiad były kiełbaski z grilla. A na deser serniczek mojej mamusi. Pychota. :roll:

Ja walczyłam z odrostami naszych ogródkowych chwastów. Na rękach mam odciski i jakby ktoś kazał mi jeszcze wypielić metr kwadratowy dodatkowo - to chyba rozpłakałabym się w głos. Boli mnie kręgosłup od schylania, bolą mnie stopy i nogi od kucania. :cry: SAWA stwierdził, że się naprawdę zawzięłam na te chwasty. Ma rację: albo one, albo ja. :wink: Wygląda, że jednak ja! Przynajmniej w tym tygodniu...

Wieczór był przepiękny: wiatr ucichł, słońce rozświetlało chmury, więc pomimo zmęczenia nie chciało nam się wracać do domu. Już marzymy jak będzie pięknie kiedy w przyszłym roku zamieszkamy w naszym domku...

Żona budowniczego
17-08-2005, 06:42
17 sierpnia 2005

Dzisiaj znowu zaczęło się coś dziać :lol: A ja siedzę w pracy jak na szpilkach :evil:

Tak konkretnie to mają nam kłaść instalację gazową. SAWA nie jest zadowolony, bo chciał najpierw mieć tynki tam, gdzie będzie szła rura gazowa wewnątrz domu. Ale ja się bardzo cieszę. Znowu małe kroczki do przodu.

Wieczorem jak obejrzę co zrobili, to dam wam znać. :wink:

Żona budowniczego
17-08-2005, 19:05
17 sierpnia 2005 cd.

Boże, ja już nigdy nie powiem, że nic się nie dzieje :evil: Po prostu: gęba w kubeł, żeby nie zapeszać i tyle.

Instalacja gazowa - w trakcie. No i OK.

Ale z bramą garażową to nam wycieli numer! A wszystko dlatego, że zamawialiśmy w piątek. I jak tu nie być przesądnym??? A może to był jednak duch socjalizmu (w końcu to było 22 lipca)... :-?

No, ale od początku: zamówiliśmy Hoermanna bramę o grubości 4cm (teraz nawet wiem, że ma ona symbol LPU). Akurat w czasie zamawiania nie było w biurze pracownicy, która wzięła dzień urlopu - no i w sumie już byliśmy pewnym problemem dla firmy (syn właściciela obecny w tym momencie kompletnie niezorientowany). Ale za moment zjawił się właściciel. No i obgadaliśmy sprawę. Jeszcze trochę utargowaliśmy z ceny. Właściciel zadzwonił do obsługi dealerów w Warszawie i dowiedzieliśmy się, że termin realizacji 4 tygodnie (bo tego wymiaru nie mają od ręki - chociaż standard :o ). My powiedzieliśmy OK - cztery tygodnie zaczekamy. No i przyjął zaliczkę na KP. Mieli zadzwonić na początku sierpnia, żeby potwierdzić dokładny termin montażu.

Oczywiście nie zadzwonili, więc ja zadzwoniłam. Nie problem - nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy klient sam musi się przypomnieć. :lol:
Pani, która już nie była na urlopie najpierw miała problem żeby odszukać zamówienie. Ale znalazła. Potwierdziła, że dostawa na 30 sierpnia 2005. :o :o :o No to cztery tygodnie nam się rozciągnęły do prawie sześciu. Ale powiedziała, że nic nie da rady przyspieszyć. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że pani po usłyszeniu nazwiska zapytała "A brama Hoermann 2 cm?". Ja odpowiedziałam: "Ależ skąd, Hoermann 4 cm - przecież cena na to wskazuje".

No więc ja poprosiłam o numer do Warszawy - chciałam się jeszcze przekonać, że nic się nie da przyspieszyć. Dostałam numer telefonu, numer zamówienia dealerskiego, numer pozycji i zadzwoniłam. Pani potwierdziła mi, że brama zgodnie z zamówieniem wyprodukowana, ale z Niemiec będzie przywieziona po 15-tym, a potem transport do Piorkowa będzie około 24-tego, więc tylko tyle może uda się przyspieszyć. Ucieszyłam się już tym małym możliwym przyspieszeniem terminu.

Dzisiaj zadzwoniłam do dealera. Pani powiedziała, że ona jeszcze nic mi nie może potwierdzić i zadzwoni później. Zadzwoniła, ale nadal twierdziła, że nie zna jeszcze terminu dostawy, bo ta brama nie przyszła jeszcze z Niemiec. No, ale skoro nam zależy na równoczesnym zamontowaniu okien i bramy to oni mogą zamontować bramę zastępczą. Na moją sugestię, że oczywiście za darmo, dowiedziałam się, że odpłatnie, ale po minimalnych kosztach. :o SAWA, gdy się dowiedział, od razu powiedział, że on żadnej bramy zastępczej nie chce - ma być nasza.

No to ja za telefon i do Warszawy (całe szczęście, że wcześniej miałam już ten numer). Miła pani w biurze warszawskim, poinformowała mnie, że przecież to zamówienie było zmieniane w ubiegły piątek i ona już mówiła, że dopiero jutro Niemcy potwierdzą jej czy w ogóle mają taką bramę lub ewentualnie kiedy ją wyprodukują. :o Ja na przemian przy słuchawce bladłam i czerwieniałam - następne cztery tygodnie??? Jak to możliwe???
Od słowa do słowa okazało się, że pierwotnie była zamówiona brama o grubości 2 cm (EPU) i dopiero w ostatni piątek zamówienie zostało zmienione (na LPU) :oops: :o :o :evil: :evil: :evil:

Jak zadzwoniłam z powrotem do dealera to nie zastałam mojej ulubionej pani. Telefon odebrał jednak właściciel. Wypaliłam mu od razu, że już wiem o źle zamówionej przez nich bramie - no więc on najpierw, że bramę zastępczą zamontują za darmo. No więc ja oczywiście, że żadna brama zastępcza nie wchodzi w grę. A on na to, że w takim razie on wykorzysta szerszą bramę (o 10 cm) i dorobi ją tak, żeby było w porządku :o :o :o Ciekawe jak on to zrobi? Będzie ucinał czy co? Jutro zadzwonię do głównej siedziby polskiego oddziału Hoermana w Komornikach i się zapytam jak to możliwe. Jak się nic nie dowiem to zadzwonię nawet do centrali w Niemczech. Może znajdę kogoś, kto zna angielski i powie mi, że takie pasowania da się zrobić, bez szkody w jakości bramy. Inaczej niech się facet wypcha, żadnej przeróbki od niego nie wezmę (chyba, że za darmo :wink:)

Tak więc teraz siedzę i zastanawiam się jak sprawa potoczy się dalej. :cry:

Żona budowniczego
22-08-2005, 20:29
22 sierpnia 2005

Z problemem bramy przespaliśmy się, ale nie tylko.
Dzwoniłam do centrali firmy Hoermann w Komornikach i potwierdzili mi, że ekipa monterska może bramę o szerokości do 2.5m zwęzić nawet o 12.5cm - takie możliwości potwierdził mi więc producent. Tak więc mamy umówiony montaż i czekamy na bramę (niezależnie czy będzie ona wyprodukowana w zamówionym rozmiarze, czy też zostanie zwężona z innej sztuki). W tym samym dniu mamy mieć montowane okna. Może uda się więc ten tydzień zakończyć stanem surowym zamkniętym. Zobaczymy. :-?

Pomimo względnej ciszy na budowie ciągle coś się dzieje. SAWA rozpoczął już w ubiegłym tygodniu pierwsze przymiarki do ocieplenia balkonu nad wykuszem:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/136_348.ts1124737524000.jpg

Została też położona rura gazowa na zewnątrz domu (wewnątrz położymy ją po tynkach):

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/137_348.ts1124737558000.jpg

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/133_348.ts1124737374000.jpg

(w tle dom sąsiadów, bo biały - nasz jest czerwony).

Mamy również otynkowany prawie cały garaż - w sobotę zabrakło pół taczki zaprawy do położenia całego "garnituru". Zdjęcia zrobię jak już będzie w całej okazałości.
Teren naszej budowy wzbogacił się o prawdziwe urządzenie grillowe - nie żadne turystyczne, tylko takie prawdziwe: na kółkach, z półeczkami oraz rożnem (wyprzedaż w Nomi + wytargowany jeszcze 10% rabat = trochę więcej niż 70 zł, to znowu umiejętności negocjacyjne SAWY dały efekt w postaci kilku złotych oszczędności - będzie na brykiety :wink: ). Przyda się pewnie jeszcze w tym roku, a w przyszłym - to mamy zamiar go eksplatować intensywnie. W końcu robocze soboty na działce z obiadem z grilla stały się już naszą budowlaną tradycją. :lol:

Żona budowniczego
26-08-2005, 21:37
26 sierpnia 2005

No i mamy tzw. "stan surowy zamknięty". :) :) :)

Okna wstawione, brama zamontowana.

Historia bramy zakończyła się ogólnie w porządku, ale jednak z małym dyskomfortem. :-? Zamontowana brama ma przetłoczenia węższe niż chcieliśmy. Podobno brama o grubości 4cm nie ma szerszych pasów. Już nawet nie chce mi się dzwonić, żeby to sprawdzić (kiedyś na targach sprawdzę z ciekawości u innego sprzedawcy). Podobno mówiono nam o tym - ja nie pamiętam. Na pokwitowaniu mieliśmy napisane "przetłoczenia poziome". Nie przyszło mi na myśl, że mają różne szerokości pasów, a w małym folderze tego nie było widać. Na placu u sprzedawcy oglądaliśmy z szerokimi pasami, więc pokazaliśmy palcem, że taką chcemy. No więc nie dogadaliśmy się jak trzeba. :(
Ale żeby zamknąć sprawę i żebyśmy poczuli się usatsfakcjonowani sprzedawca obiecał nam preferencje przy zakupie napędu. Niech mu będzie - jesteśmy w stanie oswoić się z inną estetyką. Szkoda mi czasu na dalsze utarczki, mamy kolejne etapy budowy na głowie, więc przechodzimy nad tym do porządku dziennego.

Montaż okien odbył się zgodnie z planem - przyjechali o ósmej rano, a skończyli po dziewiątej wieczorem. To był naprawdę maraton. W sumie wszystko OK, ale jedna szyba jest do wymiany (delikatnie porysowana) - w przeciągu dwóch tygodni powinni nam ją zamienić. Zobaczymy.
Kolor okien (orzech nr 21) bardzo spodobał się mojemu mężowi :P (wybierałam sama i z niecierpliwością czekałam na jego reakcję).

W najbliższym czasie będziemy tynkować, tynkować i jeszcze raz tynkować.

Dzisiaj odbyła się pierwsza towarzyska impreza na naszym tarasie (czytaj: fundamencie tarasowym wypełnionym piachem :lol: ). Humory dopisywały zarówno nam, jak i naszym znajomym, a więc tydzień kończymy pełni optymizmu.

Najnowsze zdjęcia załączę w najbliższym czasie, o czym nie zapomnę poinformać wszystkich forumowiczów.

Żona budowniczego
29-08-2005, 20:13
29 sierpnia 2005

No i minął kolejny dzień mojego urlopu. Spędziłam go w ruchu: załatwiłam kilka bieżących spraw, ale przede wszystkim zabepieczałam okna na budowie, żeby w czasie tynkowania nie zostały zachlapane ramy i szyby.

Poszły w ruch: folia, taśma papierowa, nożyk do cięcia oraz miarka - odmierzyłam, podocinałam, pokleiłam. Niektóre wyszły mi nawet ładnie :wink: Przydało mi się moje doświadczenie w pakowaniu prezentów :lol: Zawsze twierdziłam, że w taki sposób przed gwiazdką zarobiłabym na życie. No a tu się okazuje, że i w lecie mogłabym zrobić użytek ze swoich umiejętności - mogę zabezpieczać okna na budowach (oczywiście jakby dobrze inwestorzy płacili :lol:)

No a teraz obiecane zdjęcia (więcej zamieściłam w albumie).

Okna (na pierwszym planie inwestor):
http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/139_348.ts1125341354000.jpg

Brama garażowa:
http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/150_348.ts1125341128000.jpg

Żona budowniczego
30-08-2005, 20:46
30 sierpnia 2005

Przed godziną skończyliśmy kolejny roboczy dzień. Mój mąż już wyciągnięty w łóżeczku i ciągle mnie pogania, żebym nareszcie zostawiła ten komputer w spokoju. Ale jak tu położyć się spać kiedy jeszcze muszę sprawdzić co dzieje się u innych forumowiczów i krótko podsumować dzień? :-?

Więc siedzę przy biurku, a moje stopy pod biurkiem przyjemnie bolą. To od tego, że cały dzień praktycznie byłam na nogach. Znowu trochę spraw w mieście, a potem budowa - przygotowanie obiadu dla moich pracusiów - i znowu budowa. Jako że nadal się urlopuję postanowiłam dzisiaj obiad domowy zawieźć moim budowniczym: tatusiowi i mężowi. No, ale z tym schodzi sporo czasu i postanowiłam: całego urlopu nie spędzę na gotowaniu, więc jutro zamawiam gotowca na działkę. :wink:

Moi kochani budowniczy kontynuowali dzisiaj kładzenie tynków - przedpokój skończony, teraz "na tapecie" salon. Moja dzisiejsza praca to dalsze oklejanie okien, a potem sprzątanie przedpokoju po tynkowaniu. Na koniec dnia poobcinałam jeszcze trochę piankę przy oknach.

My to w ogóle mamy jakiegoś bzika na punkcie sprzątania naszej budowy - w około różnie to bywa, a my ciągle zamiatanie, zbieranie śmieci, zamiatanie, wywożenie śmieci itd. itp. :lol: Ale za to wszystko ładnie wygląda! Ktokolwiek nas odwiedza, w pierwszej kolejności wyraża zachwyt nad porządkiem, a potem dopiero nad domem. Nie wiem już co o tym myśleć... Czy my już zostaliśmy pedantami pomimo jeszcze nie tak bardzo zaawansowanego wieku? :wink:

Po obcięciu pianki pozostała mi już reklamówka odpadków. Żartujemy, że jak po zakończeniu budowy będzie krucho z kasą to zamiast kupować materac w Ikei, zrobimy sobie podobny z okrawków pianki budowlanej :lol: :lol: :lol: Skrawki pianki będą mi się chyba śnić w nocy - przed momentem zobaczyłam biały paproch na dywanie i w pierwszej chwili zastanowiłam się czy to nie pianka....

Kontynuując jeszcze wątek pianki 8): Andrzejko, jeżeli chodzi o kolor elewacji, to dzisiaj pomyślałam sobie, że odcień zaschniętej pianki pasuje do naszych okien jak ulał :wink:

http://www.modrzew.photosite.com/~photos/tn/151_348.ts1125431010000.jpg

Żona budowniczego
02-09-2005, 18:57
2 września 2005

Ale piękna pogoda!!! Po prostu pełnia lata na początku jesieni. :D

To bardzo dobrze, bo u nas cały czas tynkowanie - może jutro skończą salon? Mam taką nadzieję. :)

A w międzyczasie załączam zdjęcie z naszej pierwszej imprezy towarzyskiej - przedwieczornego grillowania (w piątek tydzień temu):

http://www.modrzew.photosite.com/~photos/tn/152_348.ts1125683320000.jpg

Na pierwszym planie grill obsługiwany przez mojego męża, a w tle - nasi goście. Niestety - nie wyrazili zgody na opublikowanie zdjęć w internecie, więc żeby im nie podpaść, a jednocześnie zachować wspomnienie imprezy w dzienniku, znalazłam to "kompromisowe" zdjęcie. :wink:

Żona budowniczego
03-09-2005, 20:41
3 września 2005

Sobota przyniosła zmiany wizualne na naszej budowie.

Po pierwsze: mamy w domu pierwszy kran !!! Mój kochany tatuś poszperał w swoich zakamarkach i wykombinował ze swoich rurek taki oto piękny kran w naszej kotłowni (umywalka też z "demobilu", ale akurat w sam raz). Aż moje serce skacze z radości. :roll:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/155_348.ts1125774012000.jpg

Potem nasz garaż "dostał nogi" i zmienił swoje położenie:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/162_348.ts1125774156000.jpg

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/163_348.ts1125774192000.jpg

A teraz stoi tutaj:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/153_348.ts1125774268000.jpg

i ma fantastyczną naturalną podłogę:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/154_348.ts1125774296000.jpg

Niestety, na skutek przenosin odsłonił się okrutny bałagan :( , który trzeba będzie posprzątać:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/164_348.ts1125774230000.jpg

Zrobiłam dzisiaj w końcu zdjęcie mojego "Centrum dowodzenia" - to jest miejsce na strychu, gdzie doprowadzone są instalacje TV, internetowa, telefoniczna i alarmowa. Dodatkowo przewiduję tu router i moje biurko przy kominie.

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/161_348.ts1125774432000.jpg

Oczywiście dalej mój mąż i tata kontunuują tynkowanie - tutaj na zdjęciu końcówka prac w salonie/jadalni:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/158_348.ts1125774330000.jpg

W każdym otynkowanym pomieszczeniu mamy zawsze taki "obraz nędzy i rozpaczy" na naszym ukochanym chudziaku:

http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/159_348.ts1125774370000.jpg

Na szczęście taki bałagan zawsze szybko znika (oczywiście krasnoludki nie wynoszą tych śmieci, ale Ania i mój mąż są zawsze na posterunku). :wink:

Żona budowniczego
10-09-2005, 22:38
10 września 2005

Kolejny dzień pod znakiem tynków. A końca nie widać :cry: To znaczy mamy nadzieję skończyć tynkowanie do końca miesiąca. Dobrze, że chociaż pogoda nam dopisuje.

Wylewki zrobimy chyba mechaniczne, bo jakby trwały tyle co ręczne tynkowanie w ramach własnych mocy przerobowych, to na pewno przed zimą nie doschłyby nam jak potrzeba. No ale jeszcze przedtem hydraulik.

Coraz bardziej czas ucieka i czujemy już końcówkę sezonu. Ale może to i dobrze, bo poza sezonem budowlanym będzie szansa na jakieś rabaciki. 8)

Dzisiaj policzyliśmy ile nam potrzeba styropianu na podłogę - wyszło nam 86 paczek. :o Trzeba poszukać dobrego dostawcy - przy takiej ilości (prawie 20 metrów sześciennych) to pewnie uda się mojemu mężowi zbić cenę i będzie na folię. :wink:

Żona budowniczego
18-09-2005, 15:27
18 września 2005

Już ponad tydzień nic nie pisałam w dzienniku. A to wszystko dlatego, że po pierwsze - jestem strasznie zapracowana, po drugie - rozpoczął się rok szkolny, a więc doszły zapomniane przez wakacje obowiązki rodzicielskie, a po trzecie - na budowie cały czas to samo. Czyli tynkujemy...

Mój mąż i mój tata codziennie - ściana po ścianie - kładą zaprawę, wyrównują, zacierają, a tu końca nie widać. :( Za to widać zaletę tynków mechanicznych - trzy dni i po robocie. Ale u nas za to 3 tysiące złotych w kieszeni, które przydadzą się nam na dalsze wykończenia.

W tzw. międzyczasie zastanawiamy się nad CO. Wiemy, że będziemy ogrzewać kotłem gazowym jednofunkcyjnym (chyba kondensat) z zasobnikiem cwu. Niestety - wybór na rynku tak duży, że będziemy mieć następny dylemat (tak jak z dachówką :-? ). Może ktoś z forumowiczów nam cokolwiek podpowie? Ferroli, Buderus, Viesmann, Junkers, Immergas, Termet :o itd. itp. - już mam kompletny mętlik w głowie. Tym bardziej, że na całą instalację mamy 20 tys. zł i ani złotówki więcej, więc za bardzo nie zaszalejemy. Chcemy mieć trochę podłogówki (kuchnia, jadalnia, przedpokój i łazienka na dole), a resztę grzejniki - i tu znowu dylemat, bo ofert na rynku jest bez liku. Tak więc zaczynamy zbierać oferty.

Z przyjemniejszych rzeczy: posadziłam tulipany i inne wiosenne cebulki, żeby wiosna zaczęła nam się kolorowo i radośnie. :P Jeszcze myślę o drzewkach - to już najwyższy czas, bo praktycznie zrobiła nam się jesień! Czuję jej powiew na plecach, bo już dopadło mnie pierwsze jesienne przeziębienie - mam nadzieję, że nie rozłoży mnie za bardzo, bo szkoda sezonu budowlanego na choroby. :wink:

Aha, jeszcze jeden "nius": wczoraj po raz pierwszy od wczesnej wiosny (od marca) mój ukochany mąż budowniczy nie był na budowie (tak jakoś wyszło). Dzisiaj z tego powodu miał okropne wyrzuty sumienia :oops: , ale chyba jakoś dojdzie do siebie :lol: Dzisiaj oczywiście nasz domek odwiedziliśmy - tak jak zwykle w każde niedzielne przedpołudnie.

Żona budowniczego
20-09-2005, 15:13
20 września 2005

Nieszczęścia chodzą nie tylko parami, ale nawet seriami :evil: To moja opinia z ostatnich dni.

Najpierw zachorował Filip - 39 stopni gorączki w sobotę. Potem mnie zaczęło rozkładać przeziębienie - dzisiaj już prawie zaniemówiłam (to akurat może i dobrze, bo zazwyczaj za dużo gadam :wink: ). Ale największy problem przydarzył się wczoraj: mój mąż przy schodzeniu z rusztowania w trakcie tynkowania wyłożył się tak niefortunnie, że skończył w poradnii chirurgicznej. Na szczęście nie połamał się, ale za to krwiaki wewnętrzne przy lewym łokciu zapowiadają kilkutygodniowy powrót do zdrowia. :( Cały jest ogólnie obolały i do tego wściekły, bo pogoda przepiękna, a z tynkami na placu boju został tylko mój tata.

Całe szczęście, że nie stało się nic poważniejszego. Ręka za kilka tygodni zagoi się, a mogło się to skończyć gorzej... Aż strach pomyśleć.

Nauczka jest jednak wyraźna: nie można mieć za bardzo węża w kieszeni. 8) Czasami lepiej wydać trochę więcej za tzw. święty spokój.

Żona budowniczego
20-09-2005, 19:27
20 września 2005 - cd

Dzisiaj dostaliśmy pierwszą ofertę na instalację CO oraz wod-kan. Facet się nie wysilił. Na pytanie o rabaty - zadeklarował, że dał 26%. :-? Sprawdziliśmy: kocioł Ferroli w otrzymanej ofercie kosztuje dokładnie co do grosza tyle samo ile znaleźliśmy w katalogu internetowym firmy Ferroli. No to super upust nam facet zaoferował. Czy inwestorzy zawsze są traktowani jak idioci? :evil:

No to idziemy na dalsze poszukiwania. :roll:

Żona budowniczego
25-09-2005, 19:29
25 września 2005

Wczoraj został zalany nasz taras!!! Oto dowód rzeczowy:

http://www.modrzew.photosite.com/~photos/tn/167_348.ts1127672120000.jpg

Oferty na wykonanie kotłowni, CO oraz wod-kan nadal zbieramy. Na początku tygodnia powinniśmy mieć już wszystkie. Potem zaczynamy targowanie, bo ceny powiedziałabym trochę wygórowane. :evil:

Rekonwalescencja mojego męża postępuje wolno, ale jest już trochę lepiej. Najbardziej rehabilitacji potrzebuje jego zdrowie psychiczne, bo jest totalnie wściekły na swoją nie w pełni sprawną rękę. Zostaje mu tylko przyglądanie się jak pracują inni, a to zupełnie mija się z jego naturą. :lol: A więc zrzędzi, utyskuje i ciągle mu coś nie pasuje. :wink: Jak już dojdzie do siebie to chyba nie wygonię go z działki do późnej, ciemnej nocy :lol:

Wczoraj spotkaliśmy się z projektantką mebli kuchennych - ma przygotować nam projekt mebli kuchennych, żeby nie trzeba było przerabiać potem instalacji. Już w tej chwili okazało się, że zaplanowaliśmy w naszych głowach zmywarkę za daleko od zlewu, więc całe szczęście, że sprawą zajmie się fachowiec. :roll:

Żona budowniczego
09-10-2005, 14:30
Długo nic nie pisałam, co było wynikiem braku czasu i mojego "podupadłego" zdrowia. Ale dzisiaj mam już wyrzuty sumienia, że zaniedbałam swój dziennik, więc muszę go uzupełnić. :)

1 października 2005

Sobota była dniem robienia wylewki na balkonie nad wykuszem.

http://www.modrzew.photosite.com/~photos/tn/173_348.ts1128862738000.jpg

http://www.modrzew.photosite.com/~photos/tn/168_348.ts1128862786000.jpg

http://www.modrzew.photosite.com/~photos/tn/170_348.ts1128862820000.jpg

Przy okazji załączam jeszcze zdjęcie wylanego tydzień wcześniej tarasu (dookoła jest jeszcze trochę bałaganu, ale całość wygląda nieźle):

http://www.modrzew.photosite.com/~photos/tn/171_348.ts1128862656000.jpg

9 października 2005

Dzisiaj przede wszystkim głosowaliśmy w wyborach prezydenckich i odpoczywamy. No i cieszymy się, że pogoda w tym roku jest tak łaskawa. :)

Na budowie kontynuujemy tynkowanie (z krótkimi przerwami) i na pewno skończymy ten etap prac do końca miesiąca. No i zastanawiamy się którego wykonawcę CO wybrać. Chyba w tym tygodniu już zdecydujemy się, bo szkoda czasu. Sprawa oczywiście nie jest łatwa (4 oferty). Ale przecież to nie jest pierwsza trudna decyzja i nie ostatnia. :lol:

Po maleńku też przygotowujemy się do wylewek. Tak wygląda teraz nasza kuchnia z zapasem styropianu (to dopiero 1/3 całego potrzebnego materiału). :o

http://www.modrzew.photosite.com/~photos/tn/169_348.ts1128862850000.jpg

Aha - jeszcze jedno: projektantka zrobiła dla nas projekt kuchni (taki szkic w ołówku). Jak tylko zeskanuję - to oczywiście zaraz wam zaprezentuję koncepcję mebli kuchennych (tzn. tylko układ szafek; fronty i inne drobiazgi będziemy dobierać później).

Żona budowniczego
12-10-2005, 20:38
12 października 2005

Chciałam dzisiaj zamieścić zdjęcia projektu kuchni w dzienniku, ale okazało się, że nie tak szybko mi się to uda...

Po pierwsze: skan jest nieodpowiedniej jakości (żeby było szybciej najpierw zeskanowałam z automatycznego podajnika do PDF, a potem z tego zrobiłam JPG - nie był to dobry pomysł).
Po drugie: w moim albumie na serwerze Photosite jest już 150 zdjęć :o , no i to by było na tyle (chyba, że zapłaciłabym trochę "zielonych" za nielimitowany album). :evil: A więc założę drugi album i będę mogła szaleć ze zdjęciami dalej. :wink:

Ostatnie wieści z budowy: mamy już zdecydowanie dosyć tego tynkowania. SAWA jest już bardzo przybity tą monotnią. Perspektywa końca jest bliska - może już w sobotę? Kurczę, znowu sprawdziło się mądre przysłowie, że chytry traci dwa razy (po pierwsze straciliśmy niepotrzebnie kawał czasu, a po drugie pewnie stracimy na gładzi, bo tynki położone ręcznie jednak delikatnie pękają tu i ówdzie, więc może trzeba będzie położyć siatkę pod gładź...).
Mamy nadzieję, że w przyszłym tygodniu to już zostanie nam tylko sprzątanie i zaprosimy ekipę do położenia instalacji (jak w końcu uda nam się kogoś wybrać :roll: ).

Na razie mój mąż dzielnie odpiera ataki mojego taty, który próbuje planować co i kiedy ma robić. :lol: Próbuje wziąć naszą budowę w swoje ręce, a SAWA trenuje w ten sposób swoją aserytywność. :wink: Idzie mu dość dobrze, jestem z niego dumna.

Dzisiaj wydrukowałam mój dziennik - tak na wszelki wypadek, gdyby nie daj Boże zaginął w tym gąszczu zapisków na forum. Nieźle - 82 strony w układzie "Portrait" (w landscapie było z 50% stron więcej). Mogę już spać spokojnie - będzie co zachować dla potomności. :lol:

Wczoraj czytałam wątek, który znalazł mój mąż na forum Muratora: analiza przydatności różnych materaców w kontekście wygody, ceny, jakości i płodności - polecam. Te teksty zdecydowanie nastrajają mnie do zmiany kierunku działania - koniec z nudnymi cegłami, dachówkami, wapnem, cementem, rurami itd. itp. Będę urządzać, meblować - czyli nareszcie zajmę się tym co powinna robić baba!!! :D Centralne ogrzewanie to ostatnia nudna rzecz, którą postaram się ogarnąć moim zdecydowanie "nietechnicznym" umysłem (te wszystkie sprawności kotłów, wytrzymałości rurek, straty ciepła, pompy, rozdzielacze, zawory - brrrrr, aż się włos na głowie jeży :x :evil: ). Po pół roku mam dosyć tych wszystkich budowlanych mądrości.

Teraz będę żeglować po internecie w poszukiwaniu inspiracji w zakresie aranżacji wnętrz oraz przystępnych cen, które pozwolą mi na realizację moich pomysłów. :wink:

W ten weekend w Łodzi są targi wyposażenia wnętrz, a ja jak na złość będę w Warszawie. Wyślę więc na targi męża - niech będzie moimi oczami i uszami. :P

Żona budowniczego
21-10-2005, 18:04
21 października 2005

Dziennik spadł na drugą stronę na forum, więc znak, że trzeba znowu coś napisać :wink:

Po pierwsze: spełniam obietnicę. Oto skany projektu naszej kuchni. Najpierw widok z góry:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/7_348.ts1129912854000.jpg

Teraz wchodzimy do kuchni. Po prawej możecie zobaczyć część przeznaczoną do gotowania i zmywania:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/6_348.ts1129912830000.jpg

Na wprost znajduje się blat roboczy oraz wysoka lodówka:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/5_348.ts1129912780000.jpg

A po lewej kącik sprzętu elektrycznego (piekarnik, mikrofalówka i miejsce na ekspres do kawy) tuż obok wejścia do jadalni (uroczy częściowo widoczny łuczek na obrazku):
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/8_348.ts1129912874000.jpg

Przepraszam, że te obrazki wstawiłam tak duże, ale inaczej nie byłoby nic widać (dopisek z 28/10 - teraz wstawiłam mniejsze, bo łatwiej będzie przeglądać dziennik). Styl kuchni ma być jak najbardziej klasyczny - okleina drewnopodobna (na szlachetne drewno to już na pewno nie będzie nas stać, bo taki zestaw kosztowałby ok. 20 tys. zł bez sprzętu :roll: ). Projekt wydaje nam się dość sensowny - funkcjonalny i bardzo ładny.

Spieszę donieść, że tynki zakończone :D :D :D

Teraz drobne porządki i chyba w przyszłym tygodniu zaczynamy instalacje CO i wod-kan. Casting na wykonawcę wygrał pierwszy oferent, który dał trochę rabatu na piec i się dogadaliśmy. Pozostałe oferty nie przypadły nam do gustu (albo horrendalnie drogie, albo za bardzo ogólnikowe, co mogłoby zakończyć się przykrymi niespodziankami). Tak więc damy się wykazać wybranemu przez nas fachowcowi.

Dzisiaj kominiarz wystawił nam opinię, żeby mogła być odebrana instalacja gazowa - na razie podłączymy tylko tymczasową kuchenkę gazową, żeby te fromalności mieć już za sobą.

W ogrodzie mój mąż rozplantował kolejne dwie wywrotki ziemi. A więc kolejne kilka metrów kwadratowych do przodu.

Trzymamy kciuki, żeby mrozy jak najdłużej nie przychodziły - chcemy zrobić jeszcze wylewki. Ale jak się nie uda - to trudno. Na tym do mamy zakończymy sezon budowlany.

Żona budowniczego
23-10-2005, 18:49
23 października 2005

Kolejna niedziela pod znakiem rozważań budowlano-wykończeniowych :wink:

Cieszymy się z zamówionej wczoraj waty do ocieplenia poddasza: Isover w rolce grubość 18 cm, cena 18zł za metr kwadratowy. :lol: Tylko nie mówcie, że można kupić taniej, bo już zbiliśmy cenę dość znacznie od pierwotnej nam zaproponowanej...

Dokonaliśmy wyboru kominka: wkład kominkowy 14 kW Fonte Flamme ClairFlam 685C/083 (może ktoś ma i podzieli się opinią?) - podobno trzyma do 10 godzin. Obudowa będzie z jasnego piaskowca + półki (dolna i górna) z jasnego marmuru - podobno tzw. styl angielski. Jak znajdę w internecie podobne zdjęcie, to postaram się wrzucić do dziennika. Całość (z rozprowadzeniem ciepła do trzech pokoi na górze) będzie nas kosztować ok. 8500zł.

Zaczynamy coraz częściej gościć w Castoramie: nie żeby coś kupować, ale żeby popatrzeć, dotknąć, zmierzyć. Dzisiaj skupiliśmy się na wannach, bateriach, brodzikach, kabinach - musimy powiedzieć hydraulikowi co dokładnie chcemy. Dodatkowo pooglądałam sobie gresy, glazurę i inne takie drobiazgi. Super, zaczyna mi się w głowie wszystko układać.

W naszej łazience wymyśliliśmy wannę narożną (ok.1500zł), a natrysk przyścienny kwadratowy (czyli ścianki szklane z trzech stron). To koncepcja zdecydowanie różna od pierwotnej - a więc będziemy przekładać kable elektryczne, co będzie bardzo zabawne, bo dopiero co położyliśmy tynki. :lol: :lol:
Trochę się naszukałam w internecie, bo jest bardzo duży wybór kabin prysznicowych, ale przede wszystkim narożnych :evil: .
Znalazłam w końcu - nawet taki zestaw za 40 tys.zł ze wszystkimi bajerami. :o No, ale to zdecydowanie nie na naszą kieszeń. :lol:
Stanie chyba na Sanplaście (kabina szklana przyścienna kwadratowa, szerokość 90cm, niewygórowana cena 700zł + VAT). Do tego brodzik z siedziskiem za 393zł + VAT. Jeżeli macie inne pomysły na podobne wyposażenie w rozsądnej cenie to dajcie znać.

Tydzień będzie chyba bardzo intensywny - jeszcze sporo spraw musimy omówić i zdecydować. 8)

Żona budowniczego
27-10-2005, 13:56
27 października 2005

Nie wiedziałam, a mam w domu proroka :lol:

Ale zacznę od początku. Mój mąż w zeszłym tygodni miał makabryczny sen. Nasz świeżo otynkowany dom był w środku cały "rozbebeszony" - wykute dziury w ścianach w każdym pomieszczeniu, po prostu dziura na dziurze! Obudził się niemal zlany potem.

No i co? Pierwszy sygnał w niedzielę. Kominek postanowiliśmy schować jak najbardziej w komin - aż się śmialiśmy, że rzeczywiście będzie kucie cegieł, które mu się wyśniło.

Ale najlepsze dzisiaj: mój mąż chodzi po domu i prawie klnie - tyle dziur !!! Czytaj: hydraulicy zaczęli kłaść instalacje CO i wod-kan. :lol: Zaraz po pracy jadę zobaczyć ten obraz nędzy i rozpaczy.

No i jak tu nie wierzyć w sny ??? :o :wink:

Żona budowniczego
28-10-2005, 07:51
28 października 2005

Byłam, widziałam te dziury w ścianach - nie jest tak strasznie jak opisywał mój mąż. Na szczęście. :)

Zapomniałam dodać, że rozpoczęliśmy ocieplanie poddasza. Dzisiaj zrobimy zdjęcia, jutro coś podrzucę do obejrzenia.

Żona budowniczego
05-11-2005, 19:21
5 listopada 2005

Ale ten czas leci!!! Już początek listopada. Ja znowu zaniedbałam nasz dziennik, ale to dlatego, że dużo się u nas dzieje. Nie mam również czasu przeglądać "zaprzyjaźnionych" dzienników - muszę nadrobić koniecznie te zaległości. :oops:

Hydraulicy zakończyli dzisiaj pierwszy etap prac: rozłożyli rury wodne, kanalizacyjne i centralnego ogrzewania (w tym podłogówkę).

Styropian pod wylewki rozłożony - tak na oko - w 85% (pozostał garaż i druga warstwa w sypialni). Najbardziej napracował się Filipek. Po 15 minutach podawania styropianu tatusiowi i dziadziusiowi był już bardzo zmęczony. :roll:

Drzwi wejściowe kupione. Bardzo proste, ale ładne. Beż żadnych rewelacji - nie byliśmy rozrzutni. :-?

Prawda, że budowa mknie do przodu? Nie próżnujemy. :wink:

W tygodniu 46 będzie się działo! Mają zacząć wylewki i dotrze do nas szambo. A już w następnym tygodniu ekipa rozpocznie ocieplenie zewnętrzne domu. Jak nie złapią mrozy to może uda się jeszcze położyć tynk elewacyjny? Trzymam kciuki, żeby pogoda dopisała.

Zdjęcia robię, ale nie wrzuciłam nic nowego do albumu. Zmieniam niedługo komputer i wyczyściłam dysk ze starych śmieci, więc nie będę wrzucać następnych. :lol: Jak dorwę się do komputera Filipa w wolnym momencie to wtedy "przetransferuję" zdjęcia do albumu. Nie martwcie się: co ma wisieć nie utonie - zdjęcia będą na pewno, tylko trochę później :wink:

Żona budowniczego
07-11-2005, 19:37
7 listopada 2005

Życie jest skomplikowane. :oops: Jak już coś idzie z górki, to następne Mont Blanki pojawiają się z nienacka.

Mamy zakończoną instalację gazową i zgłosiliśmy ją do użytkowania (było osobne pozwolenie na budowę i dziennik budowy). Ale niestety - z braku zainstalowanego pieca Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego zgłosił sprzeciw co do użytkowania w/w instalacji :evil: Ich zdaniem nie możemy użytkować instalacji jeżeli mamy tylko kuchenkę. Instalacja ma być kompletna. Tak więc następny nonsens: jak nie założymy pieca, to nie będziemy mogli używać nawet kuchenki. I jak tu się nie wkurzyć? :x
Trudno: napiszę odwołanie - tyle mi wolno. Tylko rozszyfruję te wszystkie paragrafy, na które powołał się Pan Inspektor.

Mój mąż przekwalifikował się na drwala :wink: Drewno do kominka na następny rok trzeba odpowiednio poprzecinać piłą i porąbać siekierą. Jak nasza Ania zobaczyła go (a przede wszystkim usłyszała) w akcji, stwierdziła jedno: "Tu jest jak na wsi". Filip z kolei z zachwytem wyszeptał: "Jak Harnaś..." :lol: Nie dziwcie się - nasze dzieci to już niestety pokolenie blokersów, ale mamy nadzieję szybko to zmienić. :roll:

Żona budowniczego
09-11-2005, 12:10
9 listopada 2005

OCZEKIWANIE :-?

Jedyna inwestycja w dniu dzisiejszym: nowa siekiera do rąbania drewna kominkowego, bo ta pożyczona zagrażała bezpieczeństwu użytkownika (ostrze spadało ciągle ze styla).

Przyjdą jutro do ocieplania domu? Pożyjemy, zobaczymy ....

Żona budowniczego
10-11-2005, 08:22
10 listopada 2005

Przyszli !!! :) :) :)

Mój mąż na zakupach (trzeba kupić różne drobiazgi, typu włącznik światła na zewnątrz, lampę na balkon), a ja tu siędzę w pracy i stukam w klawiaturę. :evil:
Dobrze, że są telefony komórkowe, to przynajmniej udzielam krótkich konsultacji - co oczywiście nie satysfakcjonuje mojego męża, bo znowu został sam "na placu boju"...

Żona budowniczego
11-11-2005, 18:35
11 listopada 2005

Próba czy znowu pokaże się "fatal error"...

Żona budowniczego
11-11-2005, 18:46
11 listopada 2005

Nie pojawił się - to mogę po raz trzeci spróbować umieścić dzisiejszy post .... :oops:

Dzisiaj mam dzień wolny od pracy, więc postanowiłam uzupełnić wpisy w dzienniku. Próbowałam trzy razy i za każdym razem na końcu tragedia: pojawiający się "Fatal error". :evil: :evil: :evil: Teraz to już zapiszę sobie mój tekst w Wordzie jakbym znowu została wyrzucona z mojego postu.

A więc załączam zaległe zdjęcia.

Jak już pisałam hydraulicy ułożyli nam instalacje CO i wod-kan. A mój mąż ułożył pierwszą warstwę ocieplenia dachu. Oto zdjęcia z 1 listopada:

rury CO
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/11_348.ts1131699266512.jpg

ocieplony dach
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/10_348.ts1131699231241.jpg

5 listopada mieliśmy już ułożony styropian przed wylewkami oraz podłogówkę.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/15_348.ts1131699405742.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/17_348.ts1131699465418.jpg

Dzisiejszy dzień święta narodowego uczciliśmy czynem społecznym w postaci uporządkowania drewna do kominka. :wink:

Tak pracował "Duży harnaś":
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/23_348.ts1131724552736.jpg

A tak "Mały harnaś":
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/24_348.ts1131724583511.jpg

Efekt ich pracy był następujący:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/22_348.ts1131724510626.jpg

Jak już wspomniałam rozpoczęło się ocieplanie naszego domu:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/21_348.ts1131724477438.jpg

Jutro dalsze prace. :) :) :)

Żona budowniczego
12-11-2005, 17:34
12 listopada 2005

Ocieplenie domu - idzie do przodu.

Przygotowania do wylewek w toku - to znaczy styropian generalnie ułożony. Generalnie, bo w garażu nie można było skończyć - leży tam sterta styropianu do ocieplenia domu, paleta kleju i różne kubły ekipy ocieplającej dom.
W poniedziałek zaczynają nam wylewki (mieli zacząć od wtorku), a my jeszcze (poza nieskończonym garażem) nie mamy ułożonej taśmy dylatacyjnej i nie mamy deka cementu na placu. Może w hurtowni się zlitują i dowiązą ekspresowo po siódmej rano w poniedziałek.

Dzisiaj mój mąż złożył wniosek: on chce w poniedziałek jechać do Ciechocinka na regenerację zszarpanych nerwów, bo poniedziałek szykuje się gorący: ocieplenia domu ciąg dalszy, wylewkarze zaczynają, a jeszcze do tego będzie kopany dół pod szambo! Tak więc trzy ekpiy na jednym terenie + mój mąż "dowódca". :oops:

Chyba po południu zostanę wezwana na odsiecz, bo mój mąż będzie na budowie tylko do drugiej. A co potem? Może ekipy się nie pozabijają :roll:

Żona budowniczego
13-11-2005, 19:02
13 listopada 2005

Typowa budowlana niedziela :wink:

Castorama zaliczona, taśma dylatacyjna rozłożona, agregat do wylewek na budowie.

Budzik na piątą jutro rano dla mojego męża ustawiony. :oops:

Jutro na budowie zaczyna się nowy tydzień pełen wrażeń. 8)

Żona budowniczego
14-11-2005, 10:07
14 listopada 2005

Wylewkarze zjawili się na budowie. Cement udało się zorganizować. Niestety - nie dowieźli piachu, ale ma być ok. 13-tej (na szczęście to oni mieli sobie załatwić piach, więc my mamy głowę spokojną). Na razie fachowcy bawią się w poziomowanie i popijają kawę. :lol: Dobrze, że płacimy im od metra, a nie od godziny. :wink:

Ociepleń - ciąg dalszy. Pojawiło się rusztowanie.

Koparka do szamba była - została odesłana, bo facet zamówiony przez sąsiada ceny ma dość wygórowane i jeszcze nie chciał nic zrobić z wykopaną gliną, bo nie ma czasu. :evil: Przecież potem mój mąż nie będzie nosił wielkich grud gliny pod pachą - tego nie da się nawet rozwalić szpadlem.
Za godzinę przyjedzie inny - tym razem zamówiony przez nas.

Już nie mogę wysiedzieć w pracy, więc urwę się dzisiaj z godzinkę wcześniej, żeby chociaż zobaczyć efekty dzisiejszej pracy jak jeszcze będzie widno. Niestety - w pół do piątej to już teraz praktycznie mrok, więc muszę być na budowie przed czwartą.

Żona budowniczego
14-11-2005, 20:55
14 listopada 2005 - cd.

Koparka się zepsuła w drodze na naszą budowę i trzeba było załatwiać inną. Udało się. :roll:

Byłam - stróżowałam. :)

Od trzeciej do piątej prawie zesztywniałam z zimna stojąc nad głębokim wykopem w moich pantofelkach. Całe szczęście, że w bagażniku znalazłam parę skarpet. Białych (o zgrozo!!!), czyli wyglądałam komicznie w ciemnych spodniach, ciemnych butach, czarnej kurtce - z tymi białymi skarpetami. :oops:
Mój mąż się ze mnie śmieje, że wożę w samochodzie wszystko - łącznie z kaloszami - a tu proszę: wszystko może się przydać :lol: - a szczególnie ciepłe skarpety.

Po piątej skoczyłam na moment do domu, wygrzebałam z przepastnej szafy ciepłą czapkę i rękawiczki, wrzuciłam na siebie ciepłe adidasy, wlałam w siebie kubek gorącej herbaty - i znowu na budowę. Wylewkarze skończyli wylewać górę o siódmej. Potem tylko jeszcze do mamy po dziecko (mama poratowała mnie kotletem z obiadu) i dobrze po ósmej już byłam w domu. Intensywnie - super, super, super !!!

Jutro przywożą szambo i powinni skończyć wylewki na dole. Na szczęście mój mąż ma już urlop, więc ja nie będę znowu marznąć do ciemnej nocy. Już ustawiam mu budzik na 5.15 - a ja mam godzinę snu dłużej. :D

Żona budowniczego
15-11-2005, 22:09
15 listopada 2005

Oj, zimno już, bardzo zimno. Wieje w tym naszym polu aż miło. Dzisiaj po wczorajszym zmarznięciu - tylko parę minut na budowie. Zresztą był już półmrok, więc więcej zobaczyć będę mogła jutro.

Wylewki - skończone !!! :D :D :D Jutro rano jadę sobie po nich pospacerować. :)

Szambo przywiezione i obsadzone !!! :D :D :D

Ocieplenie - położenie styropianu z trzech stron zakończone, pozostała tylko strona z nieszczęsnym wykuszem. Garaż ma już nawet położoną siatkę i klej. Zrobiło się zimno i na tej warstwie pewnie się skończy - tynk już pewnie na wiosnę.

Zdjęcia - jutro.

Żona budowniczego
16-11-2005, 10:13
16 listopada 2005

Byłam dzisiaj rano po siódmej na budowie. Spacerowałam po naszych wylewkach!!! :D Ale fajnie - na poddaszu mogłam wyjrzeć przez okno bez wspinania się na palce. :roll:

Filip już marzy o podłodze w swoim pokoju. Trochę jednak zrzedła mu mina jak się dowiedział, że będą panele a nie deski. :( Biedne dziecko - znowu rozczarowanie ... :wink:

Żona budowniczego
16-11-2005, 13:44
16 listopada 2005 - cd.

Najnowsze wieści: mamy zamontowane drzwi wejściowe! :D

Mamy też łączność ze światem: Telefonia Pilicka założyła nam linię telefoniczną (radiową, bo TPSA się na nas wypięła - "brak możliwości technicznych"). Będzie do czego podpiąć instalację alarmową - to zapewni spokój naszym sąsiadom, bo bardzo zdenerwowali się jak raz włączył się alarm. Teraz będziemy wiedzieć, że coś się dzieje i możemy podjechać i zobaczyć dlaczego wyje. Potem to oczywiście będzie monitoring, ale teraz na razie nie ma takiej potrzeby. Mienie ewentualnie chronione przez panów z kałasznikowami byłoby zdecydowanie zbyt ubogie w stosunku do ich zaangażowania. :wink:

Żona budowniczego
17-11-2005, 10:06
17 listopada 2005

No to koniec jesieni :cry: Widziałam pierwsze opady śniegu. Na działkę nie można już dotrzeć suchą nogą (tak naprawdę to dociera się "ubłoconą nogą" :wink: ). Dzisiaj rano moja wizyta na budowie przed pracą nie była dobrym pomysłem - w pracy czekało mnie porządne czyszczenie butów.

Materiał "regipsowy" zamówiony. Może w przyszłym tygodniu ekipa zacznie wykończenia na poddaszu. Facet od kominków został poinformowany, że mamy wylewki, więc będzie się do nas szykował.

Ocieplenia idą dalej - dobra wiadomość: ta sama ekipa zrobi nam od razu podbitkę. To dobrze, bo nie będziemy się martwić o rusztowania.

W weekend - porządki. Rodzina pozostanie na placu boju, bo ja będę w Warszawie. Tak więc znowu ominie mnie najgorsza robota. :oops:

Żona budowniczego
17-11-2005, 18:16
17 listopada 2005 - cd.

Są zdjęcia - dzięki uprzejmości mojego dziecka, które "udostępniło" mi komputer. :wink:

Najpierw szambo - dwukomorowe, 10 metrów sześciennych, z firmy Eko-trans z Radomia.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/25_348.ts1132250105857.jpg

Teraz elewacja - dalsze prace ze styropianem oraz warstwa styropianu przykryta klejem.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/26_348.ts1132250148499.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/30_348.ts1132250318864.jpg

Niestety, co do drzwi to mogę wam tylko pokazać kształt. Zdjęcia robiłam przed ósmą rano, a przy dzisiejszym zachmurzeniu były to zdjęcia z lampą. Kolor więc na pewno nie jest taki jak w rzeczywistości. Dodatkowo na zewnątrz stało rusztowanie, a więc jest to zdjęcie zrobione pod pewnym kątem.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/28_348.ts1132250246429.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/29_348.ts1132250278205.jpg

Dzisiaj hydraulicy dorzucili jeszcze rurę do komina. A mój mąż zasypuje dół dookoła szamba oraz cały czas rąbie i uprząta drewno.

Żona budowniczego
21-11-2005, 10:50
21 listopada 2005

Wczoraj szybciutko uciekłam z Warszawy, żeby w miarę wcześnie wrócić do domu (tak naprawdę to mój kochany mąż pomógł mi w tej "ucieczce", bo przyjechał specjalnie 130 km w jedną stronę, żeby mnie zabrać do domu).

Dlatego mogłam zobaczyć naszą budowę w dziennym świetle. :roll:

Ale numer: nasz dom cały biały!!! To znaczy dach biały, bo śnieg na nim leży (i tu widać, że ceramika bardziej bezwładna temperaturowo, bo okoliczne dachy z blachy były już bez pokrywy śnieżnej, a dachówka ceramiczna na sąsiednich budynkach też bielusieńka :) ).
A ściany jak 101 dalmatyńczyków - białe w kropki (tam gdzie jeszcze nie położyli kleju).

Dookoła Beskidy - kilkanaście niewielkich kupek ziemi do rozplantowania. Mój mąż wyszukał taką ziemię pobudowlaną za prawdziwy bezcen - łącznie 8 wywrotek. Na wierzch damy tylko lepszy materiał pod trawnik i będzie super.

Wczoraj zdążyliśmy jeszcze kupić kafelki do kotłowni w Nomi - najtańsze jakie tylko były, bo to pomieszczenie będzie wybitnie gospodarcze.

W sobotę przywieźli nam jeszcze drzwi, które będą zamontowane pomiędzy kotłownią i przedpokojem. Dzięki temu jak brama garażowa będzie otwarta (w czasie różnych prac na zewnątrz) w środku domu powinno być zdecydowanie cieplej. Dzisiaj mój mąż i tata montują te drzwi.

Panowie od ociepleń wystraszyli się zimy - dzisiaj nie przyszli (na szczęście chociaż zadzwonili). Może jutro... 8)

Dzisiaj z hurtowni przywieźli nam materiały dla regipsiarzy - folie trzeba wymienić, bo dali nie taką jak trzeba. :(

Żona budowniczego
23-11-2005, 07:12
23 listopada 2005

Mój mąż czytając ten dziennik stwierdził, że za mało dramatrugii wprowadzam do akcji. :lol:

No więc muszę trochę ponarzekać:

Dzwonił facet od kominka z informacją, że już (!) zamawia wkład (od ubiegłego czwartku wie, że ma do nas wejść z pracą i dopiero teraz się obudził :evil: ) i chciałby od nas pieniądze na ten cel. :o :o :o
No to ładnie się zaczyna. Powiedziałam mu, że jak przywiezie wkład kominkowy to dostanie pieniądze. Ani grosza wcześniej. To on prowadzi działalność gospodarczą i niech płaci dostawcy z odroczonym terminem albo zainwestuje własną kasę. Mój mąż ma jeszcze bardziej rygorystyczne podejście - chce mu zapłacić jak całość będzie gotowa. I też ma sporo racji, bo nic tak nie motywuje fachowców do pracy jak pieniądze.

A tak w ogóle to regipsiarze wczoraj zaczęli pracę. :D (ja zawsze muszę wtrącić jakiś optymistyczny akcent :wink: )

Żona budowniczego
27-11-2005, 17:04
27 listopada 2005

Ach, ta błoga wolność!!! Nową pracę zaczynam dopiero w czwartek, a w starej mam już urlop do końca miesiąca. I to nareszcie urlop bez służbowych maili i (mam nadzieję) telefonów. :D

Jedyny problem to komputer. Zanim dostanę nowy, to muszę niestety "żebrać" te krótkie chwile u mojego dziecka, które chodzi nieszczęśliwe dookoła mojego krzesełka i ciągle pyta kiedy będzie mogło pograć na komputerze. :evil:

Oto zaległe zdjęcia z naszej budowy.

Pisałam wcześniej, że mamy przed domem "Beskidy". Oto one:
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/32_348.ts1133107749356.jpg

Dzisiaj krajobraz był już zdecydowanie lepszy. Górki rozplantowane, ale za to błoto dookoła takie, że dopóki nie chwyci mróz to będziemy się topić.
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/39_348.ts1133108122603.jpg

Ocieplenie budynku stanęło w miejscu ze względu na temperaturę. W tym tygodniu powinno być lepiej, bo temperatury zapowiadają wyższe. Na razie nasz "Dalmatyńczyk" wygląda tak:
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/33_348.ts1133107898691.jpg

Kurczę, muszę się streszczać, bo Filip za moimi plecami krzyczy "Tatuś, powiedz coś mamusi!..." :roll:

Jak już wspominałam podłączyli nam telefon. Na dowód antena telefoniczna na naszym kominie:
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/34_348.ts1133107932590.jpg

OK - krzyki za placami ucichły, więc mam jeszcze kilka chwil. No to jeszcze załączam zdjęcia z wnętrza domu. Prace w kotłowni trwają:
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/35_348.ts1133107984855.jpg
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/36_348.ts1133108019164.jpg
Na poddaszu mamy częściowo założone kratownice pod płyty G-K oraz urządzony schodek pod szczytem dachu:
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/37_348.ts1133108055056.jpg
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/38_348.ts1133108092810.jpg

Wczoraj dokonaliśmy wyboru płytek do jadalni, kuchni, łazienki na dole, przedpokoju oraz WC. W naszej okolicy rynek opanowało Opoczno i Paradyż (no bo to "rzut beretem"), więc poddaliśmy się tendencjom lokalnym.

W jadalni będzie Opoczno Naxos:
na zewnątrz ciemny pasek brąz, w środku jaśniejszy piasek (jako dywan pod stołem), a frędzelki dywanowe będzie imitować "bez multi listwa".
Naxos (http://www.opocznosa.com.pl/index2.php?id=45)

W przedpokoju chyba położymy Opoczno Parnas beż oraz listwy beż geo.
Parnas (http://www.opocznosa.com.pl/index2.php?id=45).

W naszej łazience chciałabym bardzo Opoczno Aspazję (http://www.opocznosa.com.pl/index2.php?id=45) (szarą i zieloną) ze wstawkami Fiesta zielona centro (http://www.opocznosa.com.pl/index2.php?id=42&KolekcjaID=81&ProduktID=3680) oraz listwami friza z tej kolekcji.

Mała ubikacja dla gości jest bez okna, więc koniecznie musi być jasna. Najbardziej naszym zdaniem pasowałyby płytki Opoczno Classica (http://www.opocznosa.com.pl/index2.php?id=45) mozaika i żółta.

Kuchnia z kolei będzie z Padaryża. Podoba nam się Gloria beige (http://www.paradyz.com.pl/index.php?s=16&a=7&lang=pl&collID=53&scID=69&seek=457) ze wstawkami panel i inserto. Na podłogę Glorian Brown. Ten styl kojarzy mi się ze starymi kuchniami, w których na lnianych serwetach były piękne obrazki z napisem "Smacznego" - pamiętam jeszcze takie z domu mojej cioci.

To tyle z zaległości.

A na bieżąco: jutro może przyjdzie ekipa do zamontowania kominka. Już się nie mogę doczekać. :oops:

Dzisiaj mój mąż zauważył, że w pokoju Ani nad oknem dachowym jest mokra wata. Wygląda na nieszczelność w folii poddachówkowej. Ostatnio mogło nawiać trochę śniegu i teraz się to rozpuszcza. Jutro trzeba to dokładnie sprawdzić. W innych miejscach przecieków na szczęście nie stwierdziliśmy.

No, kończę - w imię dobrych relacji z dzieckiem nie mogę przeginać. Jak jutro pójdzie do przedszkola to będę miała więcej czasu. :wink:

Żona budowniczego
27-11-2005, 17:08
:evil: Kurczę, te linki do kafelek Opoczna nie działają jak trzeba - poprawię jutro. :-?

Żona budowniczego
29-11-2005, 18:48
29 listopada 2005

Lubię takie budowlane urlopy. Nareszcie mam na oku wszystko co się dzieje na bieżąco. Udało mi się np. uchwycić moment pierwszej płyty G-K na naszym poddaszu.

http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/45_348.ts1133288227064.jpg

Byłam dwa razy w hurtowni - raz z mężem, potem sama wymieniałam zaczepy do płyt. Byliśmy też obejrzeć w sklepie parkiety. Odebrałam przywizione kafelki, które są w chwili obecnej głównym wystrojem naszej sypialni. :wink:

http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/41_348.ts1133288112399.jpg

Głównym punktem dzisiejszego dnia było kominek. Oto fotorelacja z tego wydarzenia. :P

Najpierw pojawiła się przepastna dziura w naszym kominie (po to aby maksymalnie wkład kominkowy schował się w ścianie).
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/40_348.ts1133288048537.jpg
Potem nastąpił montaż stelaża i rur na górze (do rozprowadzenia grawitacyjnego ciepła). Pan na zdjęciu to fachowiec montujący ten kominek.
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/42_348.ts1133288186636.jpg
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/44_348.ts1133288383829.jpg
Po południu pojawiła się obudowa.
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/43_348.ts1133288293900.jpg
A potem w kominku "w stylu angielskim" zapłonął ogień. :D :D :D
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/46_348.ts1133288412561.jpg

Oczywiście nie odbyło się bez drobnych problemów - rura kwasówka nie chciała wejść do komina i dopiero jutro będzie montowana druga (o trochę mniejszym przekroju). :roll:

Efekt końcowy bardzo mi się podoba. Miejsca w salonie pozostało dużo. Jest piękna marmurowa półeczka na bibeloty. No i nad kominkiem nie ma tej grumny na rury, które idą do góry - są one sprytnie ukryte z boku, poprzez powiększenie występu kominowego z prawej strony.
Pozostało jeszcze doczyszczenie piaskowca. Zastanawiamy się nad położeniem impregnatu, żeby ten piaskowiec mniej się brudził.

Teraz wchodzimy na tematy stolarskie - przed nami poszukiwania stolarza do obróbki schodów i położenia parkietów. Dzisiaj jak zobaczyłam w sklepie piękne mozaiki to zebrała mnie ochota na położenie takich na górze (pierwotnie planowaliśmy panele). Jedyny problem to kasa - mozaika niestety prawie 80% droższa (bo koszt ułożenia jest zdecydowanie wyższy niż ułożenie paneli) - ale za to jaka piękna!!! :roll: :roll: :roll:

Aha, w WC nie będzie kafelek serii Opoczno Classica, bo nie było ich w hurtowni. Bardzo podobna mozaika jest w ofercie Cersanitu, więc jeszcze się jej przyjrzymy. No i nadal pozostaje kwestia łazienki na górze - na razie nie mam koncepcji. Muszę chyba zabrać na zakupy Anię i Filipa, to w końcu łazienka dzieci, więc niech wybierają.

Żona budowniczego
01-12-2005, 20:03
1 grudnia 2005

W nowy miesiąc wchodzimy z mieszanymi uczuciami.

Ja - szczęśliwa, bo kominek pięknie grzeje, kafelki w kotłowni skończone, sufit w dziecięcej łazience i w pokoju Filipa gotowy. :) :) :)

Mój mąż - wkurzony. Ma już dosyć wszystkich robotników na budowie. Chce ich się pozbyć jak najszybciej przed świętami, żeby trochę złapać atmosfery świątecznej przed gwiazdką. :roll:

Niestety - regipsiarze mają jeszcze do skończenia dwa pokoje, strych, klatkę schodową i hol na dole, czyli jeszcze trochę u nas zabawią. No i ekipa od ociepleń - temperatura nam nie sprzyja i nie wiem kiedy w końcu skończą kłaść klej na styropian. Podejrzewam, że może wykorzystają zapowiadane ocieplenie, bo pewnie kasa im się przed świętami przyda. :wink:

No i to rozdwojenie jaźni:
- niech będzie ciepło - bo ocieplenie trzeba skończyć,
- niech będzie zimno - bo się topimy po drodze okrutnie.
Na drodze dojazdowej glina - a nawozić szkoda, bo na wiosnę sąsiedzi będą kłaść prąd, gaz i wodę !!!
Tak więc nasze samochody wyglądają codziennie jakby wróciły z rajdu po bezdrożach Amazonii, a nasze buty nie przeżyją chyba całej zimy, bo codziennie są na zmianę moczone i suszone.

Czyli - jeszcze nie zaczęła się na dobre zima, a ja już wzdycham: byle do wiosny. :-?

Żona budowniczego
13-12-2005, 20:14
13 grudnia 2005

Znowu "opuściłam się" w prowadzeniu dziennika :evil:

To wszystko dlatego, że mam za dużo na głowie. To efekt zmiany pracy i dzisiejszego egzaminu (dokształcanie się w trakcie budowy to nie był dobry pomysł :-? ).

Tak więc nadrabiam:
- ocieplenie domu zakończone (tynk na wiosnę),
- resztka obróbek blacharskich i podbitka w trakcie,
- prace na poddaszu trwają nadal - płyty gipsowe pozostały do zamontowania na strychu,
- do naszej łazienki zawitały pierwsze kafelki na ścianę,
- może w czwartek zostanie dowieziony i zamontowany piec do CO,
- ogień w kominku buzuje aż miło.

Topimy się nadal - dzisiaj przeciskałam się w samochodzie na stronę kierowcy, bo od strony pasażera nie mogłam wysiąść :lol: :lol: :lol: A tu jak na złość temperatura oscyluje powyżej zera i znowu nadają deszcz ze śniegiem. :o :oops:

Mam kilka kolejnych zdjęć (np. podbitki), ale jak zrobię więcej to załączę hurtowo.

Żona budowniczego
15-12-2005, 09:39
15 grudnia 2005

Już się nie mogę doczekać soboty !!!

Wrzucę na siebie kalosze i dalej na budowę. :D Oczywiście tylko w celach "poznawczych" - bo niestety nie będę miała czasu, żeby sprzątać. :roll:

Podbitka ZAKOŃCZONA. :D Muszę zobaczyć w dziennym świetle jak się prezentuje. Ciekawość aż mnie "zżera". :oops:

Byle do weekendu... :wink:

Żona budowniczego
16-12-2005, 14:30
16 grudnia 2005

Mamy kupców na nasze mieszkanie! Teraz tylko musimy jak najszybciej kończyć nasz dom, żeby nie uciekli. :lol: Powiedzieli, że trochę poczekają. :wink:

Żona budowniczego
16-12-2005, 21:04
16 grudnia 2005 - cd.

Dzisiaj udało mi się nareszcie wypisać kartki świąteczne, które kupiłam pod koniec listopada. :oops: Nie miałam do tego wcześniej głowy. A dzisiaj nareszcie zaczynam czuć zbliżające się święta - za oknem wieje i sypie śnieg, więc w mieszkaniu zrobiło się bardzo przytulnie. Gdyby tu jeszcze był kominek z naszego domku. :roll:

Cały czas żyjemy naszą inwestycją, a tu niestety kran kuchenny zbuntował się nam - tak jakby czuł, że niedługo pójdzie w odstawkę. 8) No i teraz mój ukochany mąż leży pod zlewem i przykręca nową baterię - tak naprawdę to strasznie wyzywa, bo bateria w promocji okazała się baterią z brakującymi gwintami. W sumie jest to nieoczekiwany ekstra wydatek na koniec naszego bytowania w mieszkaniu (w nowym domu stare meble kuchenne wylądują pewnie w kotłowni). :-? Ale cóż zrobić, trzeba czymś zmywać jeszcze te kilka miesięcy. :lol:

Żona budowniczego
17-12-2005, 12:36
17 grudnia 2005

Byłam nareszcie na budowie. Pomimo tego, że wszędzie dookoło bielutko - to i tak ta nieszczęsna glina pod śniegiem nie chce zamarznąć :evil: Kozaczki na obcasikach ugrzęzły od razu w tej miękkiej mazi, więc znowu czekała ich kąpiel. Więcej niż sezon nie wytrzymają. :(

Podbitka !!!PRZEPIĘKNA!!! (ach, te moje subiektywne opinie). Oczywiście na dowód wkleję zdjęcia. Regipsiarze zakończą w poniedziałek. Stryszek wyszedł niczego sobie. Mój tata walczy z kafelkami w łazience.

No i tyle zdążyłam zobaczyć, bo dzisiaj i jutro niestety muszę być w pracy (koniec roku = dużo pracy w papierkach).

Aha, zdążyliśmy jeszcze zamówić drzwi. W firmie BUDREX (http://www.budrex.pl/) produkt o nazwie Ambasador 100, kolor "stary orzech", szyba "duże caro", klamki "IBIZA patynowe". Oczywiście dopiero na początek marca, bo najpierw muszą u nas zostać zamontowane podłogi. Do naszej łazienki wybraliśmy drzwi przesuwane i w ten sposób zaoszczędzimy trochę miejsca w sypialni.

W tygodniu mój mąż dokupił również brakujące płytki (tym razem Cersanit). Do łazienki dzieci zostały wybrane Almeria Zefir/Verde (http://www.cersanit.com.pl/product_b.php?mod=s_prod&idz=e6e4f005a3f9f9d3e4e94d7510630881&prod_dzial_id=6&ig=1&k=19&lang=pl) (zielone z motylkami). Natomiast WC dla gości na dole będzie wyłożone płytkami Avilla Citron/Delfin (http://www.cersanit.com.pl/product_b.php?mod=s_prod&idz=9bcb21a818e7644677249736bf5be44e&prod_dzial_id=6&ig=0&w=25x35&lang=pl) (żółte z delfinami) - miała być mozaika z Opoczna, ale był problem z dostępnością tej kolekcji.

Moja rada: uważajcie na "promocje" w Nomi. Płytki Almeria wystawione w promocji były prawie trzy złote droższe za metr kwadratowy niż bez promocji w hurtowni. Czasami warto pojechać w kilka miejsc, można sporo zaoszczędzić.

Żona budowniczego
19-12-2005, 15:21
19 grudnia 2005

Małe rzeczy a cieszą... Po czterech miesiącach od wstawienia okien wymieniono nam nareszcie porysowaną szybę w drzwiach balkonowych. Jednym słowem SUKCES. Lepiej późno niż wcale, jak mówi stare przysłowie. :roll:

Po pracy pojadę zobaczyć naszą kotłownię, mój mąż twierdzi, że piec jest strasznie wielki. Niemożliwe, w sklepie nie wydawał mi się duży. :oops: Zobaczę - może to tylko subiektywna ocena mojego ślubnego.

O naszych przygodach z instalacją gazową napiszę jak tylko wszystko się pozytywnie zakończy.

Płyta marmurowa kominkowa - do wymiany. Zarysowało się pęknięcie. Musiała być z jakąś skazą. Ale reklamacja ma być uznana - niemniej oznacza to demontaż kominka. :evil: Lepiej, że teraz to będzie niż po położeniu podłóg.

Żona budowniczego
19-12-2005, 22:17
19 grudnia 2005

Byłam, sprawdziłam: piec jak piec - wielkości dużej lodówki, więc wcale nie taki wielki jak mój mąż opowiadał. Ach, ci mężczyźni - od razu przypomina mi się "taakaa ryybaaaaa". :lol:

Wieści zza miedzy: jedni sąsiedzi, którzy rozpoczęli budowę równo z nami już wprowadzają się na święta! :o Bardzo im się spieszyło, bo wynajmowali mieszkanie i każdy miesiąc to strata pieniędzy. No i się udało - budowa od kwietnia i na Boże Narodzenie na swoim. Tylko wypada pogratulować!
Reszta budujących sąsiadów zapadła w zimowy sen. Tylko my ciągle "kamyczek do kamyczka". :wink:

Ale już późno - nie zdążę dzisiaj ze zdjęciami. Muszę jeszcze przeliczyć nasze podłogi, żeby podjąć decyzję co do poddasza (mozaika czy panele). Decyzja nie jest prosta - moje serce wzdycha do mozaiki, ale rozsądek podpowiada żeby trochę oszczędzać, bo potem może być krucho. :-?

Żona budowniczego
21-12-2005, 08:06
21 grudnia 2005

Mamy podłączone światło na balkonie oraz przed garażem. Wczoraj po zmroku nareszcie dotarłam do domu normalnie, a nie na wyczucie. To światełko na balkonie wygląda szczególnie malowniczo w tej zimowej scenerii. Jestem zachwycona.

Na placu boju (budowy :wink: ) pozostali tylko: mój tata i kafelki. Pozostałe prace dopiero po nowym roku - gładzie, podłogi itd. itp. Tak więc mamy prawie święta! :D

Żona budowniczego
28-12-2005, 20:03
28 grudnia 2005

W tym roku Mikołaj był bardzo hojny: dokładnie dzień przed Wigilią został podłączony gaz do naszego domu. Po pięciu miesiącach starań!!! :o To był bardzo szczęśliwy dla nas dzień. :D

W tzw. międzyczasie mieliśmy z tym trochę problemów.
Po pierwsze: jakimś cudem mieliśmy osobny dziennik budowy na instalację gazową. W sumie osoba, która przygotowała projekt instalacji gazowej tak sporządziła dokumentację, a my się trochę zagapiliśmy. Potem jednak pomyśleliśmy, że w sumie to dobrze - będzie można oficjalnie grzać jeszcze w czasie budowy.
Po drugie: po założeniu rur, teście szczelności, odbiorze kominiarskim oraz podłączeniu kuchenki urzędnicy sprzeciwili się zgłoszeniu instalacji do użytkowania, bo nie było jeszcze zamontowanego pieca. Totalna bzdura - przecież mogliśmy się w międzyczasie rozmyślić co do instalowania pieca! To znaczy, że jak zabraknie pieca, to cała instalacja do bani??? A ich zdaniem niestety to świadczyło o niezgodności wpisów w dzienniku budowy ze stanem faktycznym (w dzienniku nie było słowa o zamontowaniu pieca - zgodnie z prawdą; tylko stwierdzenie o zakończeniu budowy instalacji - rura już przecież była położona). Jaka niezgodność ?! :o
No, ale z tak wysokimi urzędnikami (PUNB) się nie dyskutuje - zamontowaliśmy piec i złożyliśmy dokumenty ponownie. Tylko to z kolei przesunęło nam wszystko w czasie. Teraz jednak "dar Mikołaja" jest jak najbardziej funkcjonalny, więc cieszymy się bardzo. :D :D :D Nie grzejemy jeszcze, bo nie mamy zamontowanych grzejników, ale jajka na śniadanie można już ugotować. :wink:

Z bieżących prac: dolna łazienka wzbogaca się już o kafelki na podłodze. W międzyczasie górna łazienka przystroiła się w pierwsze kafelki ścienne.

Przed domem mamy mały staw - dziś przykryty śniegiem. W miejscu szamba opadła ziemia i trzeba będzie uzupełnić te ubytki.

Ach, ten mój nowy komputer: nie mam odpowiedniego programu do edycji zdjęć, a nie chce mi się testować kolejnego (za dużo zachodu). No i dlatego nie załączam kolejnych zdjęć. :oops: :( Ale obiecuję wkrótce się poprawić. :roll:

Koniec roku nastraja mnie do porządków w papierach i lekkiego planowania podatkowego. Ale uzbierało się już papierów z naszej budowy!!! Cały gruby segregator!
Z tytułu porządkowania spraw złożyłam korektę PITu za rok 1999, bo wtedy odliczyliśmy jakiś drobiazg w ramach dużej ulgi budowlanej, której nie zdołaliśmy jednak kontynuować w dalszych latach. Tak więc dzięki tej drobnej korekcie w przyszłym roku zamierzamy skorzystać z ulgi odsetkowej (bo korekta wg informacji z US oznacza, że będziemy traktowani tak, jakbyśmy nigdy nie korzystali z ulgi budowlanej) - liczymy, że chociaż trochę "drobnych" zostanie nam w ten sposób w kieszeni w przyszłym roku. :lol:

Żona budowniczego
31-12-2005, 19:16
31 grudnia 2005

W ten sylwestrowy wieczór jesteśmy razem w rodzinnym gronie i patrzymy z optymizmem w przyszłość. Nowy rok będzie dla nas rokiem zmiany miejsca zamieszkania (mamy nadzieję, że jak najszybciej), czego wszystkim budującym życzymy! :)

Kończąc ten rok w dzienniku zamieszczam zaległe zdjęcia.

Pierwsze - to wielki sukces mojego męża, czyli gaz w naszym domu. Na zdjęciu nasza kuchenka, która ma już swoją długą historię, choć tak naprawdę jest zupełnie nowa. Miała być w naszym pierwszym mieszkaniu, ale potem zastąpiła ją kuchenka zabudowana (była kupiona tylko do podłączenia gazu). No i od tej pory stoi w piwnicy naszych rodziców. Pewnie przyda się mojemu bratu. Ale dzisiaj jest bohaterką tego zdjęcia - to pewnie jej jedyna publiczna chwila świetności. :wink:

http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/60_348.ts1136054983906.jpg

Teraz stryszek, który choć bardzo maleńki wyszedł nam bardzo przytulny. Na pewno spokojnie zmieści się tam suszarka z praniem.

http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/52_348.ts1135945440140.jpg


A oto nasza podbitka i oświetlenie zewnętrzne:

http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/51_348.ts1135945411953.jpg
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/61_348.ts1136054933718.jpg
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/62_348.ts1136054967593.jpg
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/63_348.ts1136055000234.jpg

Nasz kominek jest wielofunkcyjny. Tutaj robi za suszarkę butów. :wink:

http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/54_348.ts1135945538343.jpg

I nasza duma - piec Ferroli.

http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/53_348.ts1135945526171.jpg

Ruszyła też praca w łazienkach. W naszej łazience jest już zrobione całkiem sporo (mój tata i mąż rzucili się na ten front walki jakby byli całą armią :wink: ).

http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/47_348.ts1135945326796.jpg
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/48_348.ts1135945502984.jpg
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/49_348.ts1135945514234.jpg
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/50_348.ts1136052984671.jpg

Początki łazienki dzieci przedstawiają się całkiem obiecująco:

http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/59_348.ts1136052959296.jpg


A oto dzisiejsze zaspy. Nie mogliśmy dzisiaj dotrzeć do działki. Śnieg po kolana. :oops: :oops: :oops: Potem suszenie przy kominku. :D Wniosek: kupić pług do odśnieżenia tych 30 metrów do drogi. A przynajmniej napisać w przyszłym roku list do Mikołaja. :wink: Tak naprawdę do dobra łopata będzie wyposażeniem minimalnym.

http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/57_348.ts1136052948421.jpg
http://modrzew2.photosite.com/~photos/tn/58_348.ts1136052970234.jpg

Do siego roku!

Żona budowniczego
04-01-2006, 14:00
4 stycznia 2006

Dzisiaj mój mąż odebrał z gazowni umowę na dostawę gazu! Czyli ten rozdział zamykamy oficjalnie. :D

Znowu potwierdza się, że na rodzinie wychodzi się jak Zabłocki na mydle. Dzisiaj szwagier męża miał rozpocząć kładzenie gładzi, ale przywieźli mu węgiel, więc rozpoczęcie pracy odwlecze się do jutra. :oops: Mam nadzieję, że jutro już zabierze się do pracy u nas.

Tak w ogóle to będzie problem z dowiezieniem worków z gładzią na budowę, bo niestety do działki dojechać się nie da - 30 metrów nadal nieodśnieżone, bo jak odgarniemy śnieg to i tak się utopimy w glinie. :evil: Z resztą nawet droga publiczna, która łączy się z naszą drogą jest też w fatalnym stanie. MAKABRA!!! Byle do ciepłej, słonecznej i suchej wiosny.

Żona budowniczego
05-01-2006, 20:30
5 stycznia 2006

Nie jest źle - idzie mróz! :D

Droga do działki udrożniona - mój kochany mąż plus łopata zapewnili dojazd (dopóki znowu nie rozmięknie :evil: ).

Panowie hydraulicy szykują uruchomienie centralnego. Kładzenie gładzi rozpoczęte.

Chyba trzeba zmienić zamówienie na drzwi wewnętrzne - mój mąż ma trochę racji: wybrane szybki będą trochę za bardzo prześwitujące w pokojach sypialnych... Muszę się jeszcze raz przejechać do producenta i zastanowić się co z tym fantem zrobić.

Żona budowniczego
07-01-2006, 19:29
7 stycznia 2006

Dzisiaj nastąpiła wiekopomna chwila: rozruch instalacji CO. Nie powiem, żeby bez bólu. :oops: Okazało się, że od razu był u nas serwisant do pieca, bo w fabryce podczas montażu został przyciśnięty jeden przewód w obudowie. Pan zmierzył ciśnienie, zdiagnozował miejsce, a po rozkręceniu bardzo szybko odblokował przewód.
No i potem kilkakrotne odpowietrzanie instalacji (najpierw przez instalatorów, a potem jeszcze po południu przez mojego męża).

Co za wspaniałe uczucie - ciepła woda z kranu!!! :D :D :D

Górna łazienka już prawie na ukończeniu. W przyszłym tygodniu będzie obsadzony brodzik (wanna już znajduje się na swoim miejscu). No i pozostanie obłożenie wanny, końcówki przy podłodze, a potem kabina.
Dolna łazienka oczywiście czeka na swoją kolej. Jest to bardziej żmudna praca, bo półeczki zajmują sporo czasu.

Gładzie idą jak burza. Na górze dwa pokoje mają już położoną pierwszą warstwę. Dodatkowo prawie wszystkie wnęki okienne mają już narożniki.

Dzisiaj sobota - jak zwykle bardzo obfitująca w wydarzenia. Zamówiliśmy meble kuchenne, zdecydowaliśmy się na wykonawcę schodów, zmieniłam zamówienie na drzwi wewnętrzne (drzwi sypialniane będą pełne - zamiast szyby "duże karo").
Jutro niedziela - ruszamy na wycieczkę do Castoramy i Media Markt (musimy kupić różne drobiazgi, a w Media Markt upatrzyć jaki chcemy sprzęt do kuchni, żeby porównać ofertę w różnych miejscach).

Żona budowniczego
10-01-2006, 10:57
10 stycznia 2005

Wszystkie grzejniki znajdują się już na swoim miejscu (były zdejmowane do położenia gładzi) i dzięki temu udało nam się zwalczyć kapiące okna dachowe. Dobra ważna rada: pod każdym oknem dachowym MUSI być grzejnik. Nawet nie kombinujcie inaczej, bo powódź w chłodne dni murowana.

Wizyta w Castoramie zaowocowała bateriami do łazienki dzieci oraz fugami do kafelek.

Wizyta w Media Markt potwierdziła, że sprzęt w sklepach jest strasznie drogi porównując tą samą ofertę w internecie (nawet doliczając koszty transportu). Na większości pozycji można urwać 200-300zł. Do sklepu warto iść, pooglądać, wybrać najładniejsze, ale czy kupować? Chyba zrezygnujemy na korzyść sklepów internetowych - tym bardziej, że forumowicze polecają.

Żona budowniczego
12-01-2006, 07:12
12 stycznia 2005

Łazienka na górze praktycznie skończona. Pozostało dokończenie gładzi i zamontowanie brodzika i kabiny prysznicowej. Czyli teraz doczeka się dalszych prac łazienka na dole. W planie mamy też szybkie prace glazurnicze w kuchni.

Wczoraj wybrałam kolor parapetów wewnętrznych (będą z drewna dębowego) - najprawdopodobiej będzie to IN-2054 z wzornika kolorów dostarczonego przez stolarza. Ten sam odcień nadamy schodom.

Co do schodów - w sobotę mamy obejrzeć barierkę zaproponowaną przez stolarza (chciałabym połączenie drewna z aluminium - wtedy barierka nabiera lekkości i delikatności, samo drewno wydaje mi się trochę zbyt "grubo ciosane").

Żona budowniczego
15-01-2006, 14:14
15 stycznia 2006

Kurczę, dopadło mnie porządne przeziębienie. Chyba te mrozy nie do końca mi posłużyły. :evil: Na szczęście wybrałam się do lekarza, więc ma mi się na życie. :wink:

No, ale dzięki temu zamiast dzisiejszego wyjazdu do Ikei i Praktikera mogłam uzupełnić nasz album ze zdjęciami. Poszłoby mi szybciej, ale ciągle sięgam po nową chusteczkę i wkurzam się, że mój nos co trochę się zatyka. :roll:

Oto najnowsze (wczorajsze) fotografie.

Najpierw kafelki w kuchni.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/64_348.ts1137332757406.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/65_348.ts1137332760781.jpg

Teraz przechodzimy do holu. Widać już oświetlenie i położone gładzie (jeszcze co prawda nie do konca).

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/66_348.ts1137332764578.jpg

Łazienka dzieci - jak już pisałam - prawie skończona.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/67_348.ts1137332767484.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/68_348.ts1137332771078.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/69_348.ts1137332751578.jpg

Tyle na dzisiaj. Idę po kolejny kubek gorącej herbaty, bo jutro muszę być na nogach (wiadomo: niby praca nie zając, nie ucieknie, ale terminy rzecz święta, więc nie ma czasu chorować :wink: ).

Żona budowniczego
18-01-2006, 20:00
18 stycznia 2006

Przeziębienie w odwrocie. :D Jeszcze mam trochę katar i pokasłuję, ale samopoczucie mam o niebo lepsze.

Z pracy wracam około siódmej, więc już nie docieram na budowę. Wiem od męża, że płytki na podłodze w kuchni już położone. Reszta nadal w rozsypce.
Ania ma ferie, więc sprząta bałagan ogólnobudowlany. Posprzątała górną łazienkę, pozamiatała podłogi i ogólnie trzyma pieczę na męskim nieporządkiem. :wink:

Kurczę, nie mam koncepcji na kolory ścian. Muszę bardzo szybko coś wymyślić, bo to już najwyższy czas!!! Mąż mnie pogania, ale ja przez tą chorobę wypadłam z rytmu. W weekend już nie będę miała wyjścia - jakieś decyzje podejmę.

Na froncie kafelkowym wytrwale walczą dwaj rycerze: mój tata i mój mąż. Cud, że się jeszcze nie pogryźli. :wink: Z relacji Ani wiem, że nieraz bywa gorąco. :oops: No, ale teraz to jeszcze 4-5 tygodni i będzie koniec z robotą glazurniczą (została do zrobienia jadalnia, końcówka naszej łazienki i hol). Kafelki w garażu i na strychu będą kładzione pewnie dopiero po przeprowadzce.

Żona budowniczego
22-01-2006, 17:33
22 stycznia 2006

Zima daje się wszystkim we znaki - również nam. Wczoraj nie pojechaliśmy na zakupy budowlane, bo sporo sypało. Dzisiaj jak już pojechaliśmy to w Nomi terminale odmówiły połączenia z bankiem i nie mogliśmy zrobić zakupów. I znów kupno farby odwlecze się na tydzień. :evil:

W tzw. międzyczasie zrobiłam nowe zdjęcia.

W kuchni położone już są płytki na podłodze. Po umyciu podłogi widać gdzie jest położona podłogówka - to te ciemniejsze pasy przy ścianie (w tym miejscu będą szafki stojące, więc podłogówka jest na środku). Podłogówka suszy podłogę bardzo szybko, co będzie szczególnie istotne w wiatrołapie i holu.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/71_348.ts1137949568171.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/70_348.ts1137949527843.jpg

Łazienka dzieci wzbogaciła się o kabinę. Teraz w tym pomieszczeniu zostało już tylko fugowanie.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/72_348.ts1137949571109.jpg

W naszej łaziencie mamy już obudowaną wannę i w poniedziałek ma być montowana kabina.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/74_348.ts1137949658203.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/73_348.ts1137949590203.jpg

Duży udział w kładzeniu płytek w WC dla gości ma Filipek. Wczoraj bardzo pilnie wybierał z dziadziusiem płytki do położenia. Z dużym przejęciem wśród wszystkich wzorów na płytkach szukał "takich samych różnic". :lol: Oto dowód jego zaangażowania:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/76_348.ts1137949693156.jpg

oraz pierwsze rezultaty na ścianie:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/75_348.ts1137949678703.jpg

Na koniec dnia była już gotowa cała ściana.

Filipek pomagał nam również w sprzątaniu naszej łazienki. Biegał ze ścierką i usuwał pył z kafelek. Oby taki zapał został mu na przyszłość. :roll:

Teraz to do domu trzeba wpadać 2-3 razy dziennie. Wczoraj pewnie ktoś potrącił zawór ciepłej wody w WC i rano była na podłodze spora kałuża, a na jej środku leżała szlifierka. Całe szczęście, że nie zrobiło się zwarcie, bo strach pomyśleć... :( Niestety, przy wyjściu trzeba po kilka razy wszystko oglądać. :-?

Już nie możemy się doczekać przeprowadzki. Przecież tak już jest blisko, a jednocześnie wiemy, że przynajmniej 2-3 miesiące przy dobrych układach. Mój mąż jest już tym wszystkim zmęczony, ja zniecierpliwiona i bardzo brakuje nam odpoczynku. Daje nam się we znaki brak wakacji w roku ubiegłym. W tym roku niezależnie od wszystkiego na wakacje wyjedziemy - musimy oderwać się od spraw budowlano-domowych. Tak dla wewnętrznej równowagi. :)

Żona budowniczego
23-01-2006, 19:13
23 stycznia 2006

Mamy zamontowane parapety wewnętrzne (dębowe, kolor lakieru IN-2053). :D
Niestety osobiście nie widziałam, bo późno wróciłam z pracy. Dodatkowo ten niesamowity mróz nie nastraja do wieczornych wyjazdów na budowę. :evil:

No i mamy zamontowaną kabinę w naszej łazience.

Czyli znów dwa małe (lub nawet duże) kroczki do przodu. :D :D :D

Żona budowniczego
24-01-2006, 20:41
24 stycznia 2005

Dzisiaj nie wytrzymałam i pomimo późnej pory pojechałam do naszego "prawie domu". (Po krótkiej wymianie poglądów z Alfredą w komentarzach, spodobał mi się ten termin określający obecny status naszej inwestycji. :wink:)

Parapety są po prostu odlotowe - jestem zachwycona. Kabina prawie jak urządzenie do teleportacji (piękna tuba królująca w łazience). :lol:

Kafelki w łazience Ani i Filipka dostają nowy make-up w postaci brzoskwiniowej fugi Mapei (nr koloru 160). Kolor fugi został bardzo skrytykowany przez mojego tatę - jego zdaniem do zielonego kompletnie nie pasuje. Prawie obraził się, że raczyliśmy nie zgodzić się z jego opinią. :evil:
Nie zgadzamy się, bo widziałam wcześniej takie połączenie w salonie płytek, więc wiedziałam co wybieram, no i teraz ten położony kawałek wygląda bardzo ciekawie. Do tego damy odrobinę brzoskwiniowy sufit (taki lekki pastelowy) i będzie bardzo ładnie.
Teraz Ania, wykorzystując ferie, osobiście fuguje kafelki i jest bardzo z tego dumna.

Nie wiem czy już pisałam, ale mamy trochę problemów z oknami. Na pewno wymagają regulacji, bo teraz przy tych mrozach to już otwierają się i zamykają fatalnie. Dodatkowo pod wpływem mrozu w nocy robią się szpary pomiędzy oknem a futryną, gdzie zbiera się lód pod wpływem różnicy temperatur, bo powstają szpary (uszczelka nie uszczelnia wystarczająco połączenia i grzejemy atmosferę wokół okna - mostek termiczny wypisz, wymaluj - przykład książkowy). Najgorzej jest z oknem balkonowym, z którym od samego początku były problemy. Najpierw nie mogłam doprosić się regulacji, a teraz pomimo tej regulacji wracamy do punktu wyjścia - znowu klamka nie domyka się i na mój gust profile w tych drzwiach są krzywe. Mamy już dosyć proszenia się (a wręcz wcześniej to niemalże musiałam się awanturować, żeby coś z tym zrobili), musimy złożyć oficjalną reklamację. Z perspektywy czasu widzimy, że to nie jest kwestia regulacji jak nas zapewniano. Te drzwi balkonowe po prostu są wadliwe i żadna dalsza regulacja im nie pomoże. Tak więc temat okienny powraca jak bumerang. :-?

Żona budowniczego
25-01-2006, 11:07
25 stycznia 2006

Był pan od okien. Podobno jednak rama źle założona w oknie balkonowym. Ekipa będzie jutro. Czekamy. :evil: Reklamację oficjalną zdążymy jeszcze złożyć, bo jak już złożymy to chyba przy naszym temperamencie skończy się to w sądzie.

Na weekend szykuje się sprzątanie w "prawie domu". Bałagan ma niesamowitą naturę. Niby człowiek ciągle sprząta, a tu ciągle jest go coraz więcej. Tym bardziej jak się kurzy przy szlifowaniu gładzi. A dzisiaj mąż mi dał wymownie do zrozumienia, że we dwoje z Anią nie dadzą sobie rady z doprowadzeniem niektórych pomieszczeń do porządku, bo oprócz sprzątania mają jeszcze inne prace (np. fugowanie). Czyli w sobotę pobudka o normalnej porze (tak przynajmniej obiecałam, więc musze dotrzymać małżeńskiego słowa :wink: ). A już w głębi duszy czekałam na weekend. :roll: Ale cel jest najważniejszy - jak najszybciej zamieszkać w "prawie domu".

Żona budowniczego
26-01-2006, 19:29
26 stycznia 2006

Drzwi balkonowe nadal nie są naprawione. Ekipa bezradna - w sobotę muszę podjechać do sklepu i jednak będziemy pisać protokół reklamacyjny. :-?

Nieszczęścia chodzą parami. Znacie to? My też. :evil: Dzisiaj wyłączył się piec CO. Nie chce ruszyć - musi przyjechać serwis. Do jutra woda nie zamarznie, a potem trzeba podgrzewać kominkiem. Całe szczęście, że mamy czym.

Żona budowniczego
27-01-2006, 11:29
27 stycznia 2006

Czekamy na serwis do pieca. :roll: Ma ktoś przyjechać ok. 16-tej. W międzyczasie gazownia sprawdziła nam ciśnienie w instalacji doprowadzającej gaz - jest idealne, więc mamy pewność, że to awaria pieca.

Temperatura w domu spadła do 15 stopni - dobrze, że jeszcze nie mieszkamy. Mój mąż pali w kominku, ale nie mamy suchego drewna, więc efekt jest niewielki. Chyba trzeba kupić brykiety, bo jak przyjdzie grzać całą noc, to mokre drewno niestety niewiele nam pomoże. :-?

Żona budowniczego
27-01-2006, 19:47
27 stycznia 2006

Raz na wozie, raz pod wozem...

Najpierw pod wozem:

Koło 15-tej dotarł serwisant do pieca. Próbował pomóc, nawet jeździł po sklepach, żeby dokupić odpowiednią część elektryczną (nie wiem jaką, bo mój mąż na pytanie rzucił przed chwilką oglądając po raz setny "Alternatywy 4": Musisz teraz zadawać takie pytania?). Niestety nie udało się dokupić tego składnika skomplikowanej machiny i serwisant musi złożyć w poniedziałek faxem zamówienie do centrali, wiec może koło środy część dotrze do nas. Tak się korzysta z serwisu 24-godzinnego. :o Powód awarii - piec jest nowoczesny, bardzo czuły i najprawdobodobniej na skutek skoku napięcia padła ta nieszczęsna część. :evil: Chyba trzeba go będzie podłączyć do listwy komputerowej, to trochę będzie bezpieczniejszy - ciekawe jakby pracował z UPS-em :lol: (wiadomo teraz nadal jeszcze używane są wiertarki, szlifierki itp.).

Dobrze, że mamy kominek i jeszcze nie mieszkamy. :oops:

A teraz na wozie:

Mój mąż zaczął załatwiać trochę papierologii. Geodeci zrobili inwentaryzację powykonawczą, nanieśli na papier dom, szambo i inne rurki. Zrobili piękną mapkę. Wczoraj odebraliśmy mapę sytuacyjno-wysokościową, a dzisiaj wypis z rejestru gruntów i kartoteki budynków. :)

Stoi napisane: nr ewidencyjny budynku, funkcja mieszkalna, półtorej kondygnacji, powierzchnia zabudowana, materiał MUR.

Pocałowałam ten papierek cała szczęśliwa. Pięknie się prezentuje ta laurka ... :D

Żona budowniczego
28-01-2006, 20:09
28 stycznia 2006

CO działa !!! :D :D :D

Pan serwisant przejrzał w nocy swoje mądre "biblie" i postawił werdykt, że to nie ta tajemnicza część, ale żarniki się zanieczyściły (mój mąż wytłumaczył mi, że to coś takiego jak świeca w samochodzie). No i dzisiaj fachowiec przyjechał, przeczyścił i piec odpalił za pierwszym razem.
Skąd zanieczyszczenia: wiadomo, w "prawie domu" jeszcze się strasznie kurzy (np. przy szlifowaniu gładzi) i pomimo zamkniętych drzwi kotłowni pewnych zanieczyszczeń nie da się uniknąć.
No, ale nieważne! Temperatura wróciła do normy. I nasze nadszarpane nerwy też. :lol:

Dzisiaj wpadliśmy przed wieczorem do Castoramy. Nakupiliśmy farby cały bagażnik, bo w tygodniu zaczyna się malowanie. Do tego gniazdek, ramek i wyłączników całe wiaderko, trochę fugi i baterie do naszej łazienki. Po pół godzinie decydowania jakie kolory dostaliśmy już małpiego humoru - ubaw z dopasowywaniem kolorów mieliśmy przedni, a komentarze coraz to lepsze. Grunt to nie tracić poczucia humoru w stresujących sytuacjach. :wink:

Złożyłam dzisiaj oficjalną reklamację tych nieszczęsnych drzwi balkonowych. Pan dziwił się, że przecież teraz po regulacji już nie ma szpary i nie wieje, a to że klamka trochę cięzko się zamyka, to przecież nie jest duży problem. :evil: Powiedziałam mu, że jak zobaczyłam ten lód po wewnętrznej stronie profila to dostałam cholery i nie zamierzam czekać na drugi taki przypadek. Profil jest krzywy, wystarczy przyłożyć prostą listwę w poprzek drzwi, żeby się o tym przekonać. Niech przyjedzie sobie jakiś spec z fabryki i zobaczy sobie jak to wygląda. Teraz jest to znowu wszystko w czasie regulacji naciągnięte na maksa, a pomimo tego klamka nie dochodzi do pionu, nawet na siłę, więc to tylko kwestia czasu kiedy znowu te podciągniecia puszczą.
Teraz zobaczymy jak długo rozpatrują reklamacje. Podobno raz w miesiącu przyjeżdża ktoś z fabryki w takich sprawach, więc koło połowy lutego pojawi się u nas. No to czekamy! :-?

Żona budowniczego
29-01-2006, 17:57
29 stycznia 2006

Dzisiaj trochę teorii o wyborze kolorów.

Postanowiliśmy wybrać do każdego pokoju dwa kolory. Jak już pisałam wybór był strasznie trudny, no ale w końcu się dokonał. Oto zestawy, które wybraliśmy (wszystkie to farby akrylowe):

Pokój Filipa (od strony południowo-zachodniej): pachnący cynamon + łososiowy (Dekoral).
Pokój Ani (od strony południowo-wschodniej): eukaliptusowy i wrzosowy pastelowy (Dekoral).
Moja pracownia (od północnego zachodu): żółty słoneczny + narcyz (Dekoral).
Nasza sypialnia (okno tylko od południa): szczypta papryki + cytrynowy gaj (Dulux).
Hol (bez żadnych okien): pastelowy brzoskwiniowy (Dulux).
Jadalnia (okna od południowego-zachodu): miodowy (Dulux).
Salon (okna od południa): plaster limonki + papaja (Dulux).
Kuchnia (okna od zachodu i północy): jasny beż (Dulux).
Sufit w łazience dzieci (od wschodu): brzoskwiniowy joghurt (Dulux).
Sufit w naszej łazience (od wschodu): seledynowy pastelowy (Dulux).

Wybór zestawów kolorów to jedno. Ale teraz prawie kłócimy się jaka ma być która ściana! :lol: No bo kombinacje, szczególnie na poddaszu, mogą być przeróżne. Skos: jaśniejszy czy ciemniejszy? Wnęki przy oknach: takie jak skosy czy inne? To są dopiero dylematy! :lol:

Żona budowniczego
05-02-2006, 14:42
5 lutego 2006

Od czego zacząć? Dawno nie pisałam i wypadłam z rytmu. :roll:

Już bliżej niż dalej. Został do położenia metr kwadratowy płytek na podłodze w WC i fugowanie (poza łazienkami, które są już na gotowo).

Pierwsze malowanie ścian rozpoczęte. Tyle co zaczęliśmy, a już będziemy przemalowywać. "Pachnący cynamon" u Filipa jest trochę za intensywny i ściankę kolankową musimy przemalować na "łososiowy", żeby rozjaśnić wnętrze. Pewnie w kolejnych pomieszczeniach też będziemy kombinować w praktyce.

Piec CO znów nie działa. Tym razem żarnikom nie pomogło czyszczenie i trzeba tą część wymienić. Czekamy do wtorku i ratujemy się kominkiem.

Mamy nadzieję, że uda się nam zakończyć pierwsze prace malarskie przed następnym weekendem i wtedy ruszamy do szorowania podłóg. Kupiliśmy wiadro, mopa i dwie zapasowe końcówki. Ciekawe ile razy trzeba umyć podłogę, żeby pozbyć się białego nalotu po szlifowaniu gładzi? Ja szacuję na minimum 10.

Wczoraj doszłam do wniosku, że te nasze 176 metrów kwadratowych to jest trochę mało. Dlaczego? Nie mam gdzie postawić mojego pianina!

Teraz instrument stoi nadal u rodziców, ale zamierzam go zabrać. Miał być w salonie, ale nie będzie pasował kolorystycznie i nie będzie gdzie wstawić witrynki. Może w mojej pracowni, ale wtedy nie zmieści się narożna kanapa dla gości i trzeba ją będzie wyrzucić. No i co tu zrobić?
Chyba dam ogłoszenie "Sprzedam niedrogo". :( Nie chciałabym, bo jestem strasznie sentymentalna i nie lubię pozbywać się starych rzeczy. To pianino ma ze 20 lat - nie jest co prawda najlepszej jakości, bo było kupowane w czasach socjalistycznych i było załatwiane niemalże "spod lady". Więc jak je sprzedać??? :cry: No i czasami przyda się, żeby pograć kolędy na Boże Narodzenie...

Po sprzątaniu w przyszłym tygodniu zrobię zdjęcia, więc będę mogła pochwalić się naszymi kafelkami! :D

Żona budowniczego
11-02-2006, 21:00
11 lutego 2006

Malowanie trwa nadal - było trochę poprawek gładzi, więc praca idzie wolniej niż oczekiwaliśmy. Tak więc sprzątanie przesunęło się w czasie.

Mój mąż podłączył wczoraj czujnik temperatury z regulatorem CO. Podobno dzięki temu zużycie gazu powinno się trochę zmniejszyć. Zobaczymy.

Nasza ulica znów staje się nieprzejezdna. Śnieg przy tych temperaturach zrobił się miękki i teraz z wielkich dziur zrobiły się olbrzymie kałuże. Boże, gdzie my się przeprowadzamy! Ta droga jest gorsza niż na niejednej wsi, a to przecież ulica miejska, w prawie 80 tysięcznym mieście. :evil: Magistrat jest oporny na wszelkie petycje (latem jak się kurzyło to nawet była na ten temat audycja w lokalnym radio) i nie zamierza nic z tym zrobić, bo nie ma pieniędzy. Ogranicza się do równania szlaki i raz na kiedyś wysypania kolejnej. A to nic nie pomaga, bo dziury są nadal. Ciekawe kiedy coś się nam urwie w samochodzie...
Ten kawałek drogi prywatnej to sobie utwardzimy, ale te kilaset metrów drogi publicznej to już lekka przesada! Jak daleko nam jeszcze do Europy, gdzie ładnie utwardzone drogi prowadzą w szczere pole...

Żona budowniczego
15-02-2006, 10:36
15 lutego 2006

Pierwsze malowanie zakończone. :D
Parkiet przywieziony. :D

Dzisiaj parkieciarze zaczęli swoją pracę od wielkiego odkurzania i gruntowania. Pojadę po południu zobaczyć efekty ich pracy.
Jak już wspominałam na dole będzie parkiet dębowy ułożony w podwójną jodełkę, a na górze dębowa mozaika. Takie podłogi wydają mi się bardzo przytulne i ciepłe... Żadne tam drewna egoztyczne, po prostu nasz swojski klimat. :roll: Inna sprawa, że na parkiety egzotyczne nie starczyłoby nam kasy, więc nawet ich nie braliśmy pod uwagę. :lol:

Czuję już pomaleńku ten dreszczyk emocji związany z przeprowadzką... :wink: Jeszcze dwa miesiące? Trzy? Jak widać optymizm mnie nie opuszcza!

Żona budowniczego
15-02-2006, 20:49
15 lutego 2006 - cd.

Zrobiłam kilka fotek - salonu, sypialni i holu. Załączam.

Oto nowe oblicze naszego salonu (kolor ścian: papaja i limonka, w jadalni miodowy).
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/77_348.ts1140035342015.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/78_348.ts1140035388328.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/82_348.ts1140035465937.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/79_348.ts1140035411265.jpg

Sypialnia - jeszcze bez podłogi (ściany: szczypta papryki i cytrynowy gaj).
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/83_348.ts1140035482796.jpg

WC dla gości.
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/80_348.ts1140035435671.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/81_348.ts1140035449156.jpg

Dolny hol jeszcze zagracony, w tym zapasem parkietu (ściany brzoskwinia pastelowa).
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/84_348.ts1140035496640.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/85_348.ts1140035525296.jpg

Żona budowniczego
16-02-2006, 18:59
16 lutego 2006

Parkiet w salonie ułożony. No i w połowie sypialni. Jutro wchodzą na górę z mozaiką. :D

Teraz mamy "na tapecie" wyposażenie kuchni, bo bez sprzętu do zabudowy stolarz nie zacznie naszych mebli kuchennych. Dylemat duży: co, gdzie i za ile. :roll:

Żona budowniczego
18-02-2006, 22:31
18 lutego 2006

Dzisiaj oczywiście dzień zakupów.

Najpierw Castorama i kolejne dwa wiaderka gniazdek i włączników. Kasjerka zapytała czy przypadkiem nie kupujemy tego dla całego bloku. :lol: Odpowiedzieliśmy, że skąd - to tylko do domku jednorodzinnego. Przypomnę, że wcześniej kupiliśmy już jedno wiaderko włączników, a będzie nam potrzebne jeszcze jedno. :o
Ta jednostka miary "wiaderko" bierze się stąd, że przy okazji kupujemy te tanie plastikowe wiaderka, w które pakujemy nasze zakupy, a które później przydają się w "prawie domu".

Potem odwiedziliśmy Media Markt (Filip zgodził się na to tylko dlatego, że miał obiecaną przy okazji wizytę w Smyku :lol: ). Dzisiaj była akcja cięcia cen o VAT :wink: i kupiliśmy kuchenkę mikrofalową do zabudowy oraz płytę gazową. Ponieważ pamiętaliśmy ceny wcześniejsze, więc uczciwie mogliśmy powiedzieć, że rzeczywiście zrobili obniżkę. Zrównali się ze sklepami internetowymi, przynajmniej w tym asortymencie, który nas interesował.
Wczoraj w lokalnym EuroAgd kupiliśmy piekarnik elektryczny.
To wszystko konieczne jest żeby stolarz rozpoczął produkcję naszych mebli kuchennych. Jeszcze tylko upatrzymy zmywarkę i będzie miał zielone światło.

W "prawie domu" zapanowały nowe porządki. Od dzisiaj przy wejściu zmieniamy buty. 8)

A teraz wieczorem siedzę i klnę, bo wypełniam wniosek o zwrot VAT. Faktur mamy chyba ze sto. No i przeglądam faktury, listę ministerialną, klasyfikację PKWiU (no bo nie na wszystkich fakturach mam numery). Zastanawiam się co sklep miał na myśli wpisując taki a nie inny opis, konsultuję z mężem i jestem wściekła, że straciłam już 4 godziny na ślęczenie przy papierach podczas weekendu. :evil: Teraz wzięłam się za wypisywanie druczków, których oczywiście mi zabrakło. Jutro dodrukuję jeszcze i mam nadzieję skończyć pisaninę. W przyszłym tygodniu z kolei będę kserować te wszystkie faktury i mam nadzieję wysłać tą stertę papierów do wszechmocnych urzędników. A potem już tylko pół roku i może dostaniemy pieniądze. Chociaż założę się, że na pewno coś znajdą w mojej pisaninie i jeszcze pewnie będę korygować. Pocieszam się jedynie, że te pieniądze bardzo przydadzą się nam po wakacjach. :roll:

Żona budowniczego
19-02-2006, 19:22
19 lutego 2006

Niedziela pod znakiem podatków. Wniosek o zwrot VAT wypełniony - wraz z czterema długimi załącznikami. Jeszcze tylko 95 faktur skseruję, spakuję to wszystko do koperty i WYSYŁAM! Okrrooppnna niedziela, brr. :evil:

Dobrze, że mój mąż uratował atmosferę piekąc francuskie rogaliki, bo humor miałam wisielczy. Nawet Filipkowi się oberwało, że kręci się koło wkurzonej mamusi, ślęczącej nad druczkami i fakturami. Biedne dziecko, taki mały, a już ma dosyć fiskusa. Uraz jeszcze, nie daj Boże, zostanie mu na całe życie. :lol:

Jutro dzwonię w sprawie drzwi. Może przypadkiem już wyprodukowali i mogliby się wstrzelić przed malowaniem parkietów? Naiwniaczka ze mnie, drzwi są pewnie jeszcze na etapie produkcji płyt w fabryce i wytopu szkła w hucie... :roll: No, ale zawsze warto spróbować. Kto pyta nie błądzi. :wink:

Żona budowniczego
21-02-2006, 19:27
21 lutego 2006

Podłogi ułożone. Teraz mają się uleżeć dwa tygodnie, a potem malowanie.
Na razie nie dzwoniłam w sprawie drzwi, bo parkieciarze radzą montaż drzwi po malowaniu podłóg.

Dzisiaj dotarł do nas okap zamówiony w sklepie internetowym Topmarket. Wszystko w porządku z dostarczonym towarem. No i 200-300 złotych taniej niż w zwykłym sklepie (zależy od sklepu). Ze sprzętu niezbędnego do wykonania mebli pozostała nam zmywarka. Ponieważ teraz nie mamy zmywarki temat jest mi zupełnie obcy. Na zdrowy rozum wiem, że muszę wziąć pod uwagę zużycie energii, wody, ale co jeszcze jest ważne? Muszę się doedukować w tym temacie. :-?

Jak patrzę na te ułożone podłogi to już chciałabym się wprowadzać, tak jest teraz przytulnie w "prawie domu". :roll: No, ale cierpliwości, cierpliwości... :wink:

Żona budowniczego
22-02-2006, 20:49
22 lutego 2006

Chyba mały kryzysik... :(

Dzisiaj nie byliśmy w naszym "prawie domu". Mój mąż chory, ja jakoś tak przytłoczona pracą. :oops:
A tu jeszcze trzeba wybrać listwy przypodłogowe, no i tą nieszczęsną zmywarkę. Trzeba wziąć się w garść. :-?

Tak ogólnie to ten tydzień jest jakiś mało optymistyczny. To chyba ta pogoda lub przesilenie zimowo-wiosenne...

Żona budowniczego
24-02-2006, 21:06
24 lutego 2006

Rodzina za plecami próbuje po raz kolejny zrozumieć "Matrix", a ja na forum buszuję po dziennikach. Ponieważ gubię się zupełnie w tym filmie, więc postanowiłam spożytkować mój czas weekendowy w bardziej efektywny sposób. :wink:

Ostatnie wieści z "prawie domu":
Zmywarka zamówiona. Więc kolejny kroczek do przodu.
Parkiety cały czas leżakują. Czekają na lakierowanie.
Jutro jesteśmy umówieni ze stolarzem, żeby sprecyzować ostatnie oczekiwania co do mebli i dać zielone światło do produkcji.

No to wracam na forum zobaczyć co dzieje się u innych (ach ta babska ciekawość... :wink: ).

Żona budowniczego
25-02-2006, 17:48
25 lutego 2006

Pracowita sobota za nami. :D
Szorowałam kafelki w naszej łazience. Dniówka zaliczona. Palce bolą, plecy też - to znaczy, że się przyłożyłam do pracy. :wink: Mój mąż fugował podłogę w jadalni i kuchni. W tygodniu pewnie uda mu się skończyć tą pracę.

Dograliśy ze stolarzem sprawę mebli kuchennych. Mają być gotowe w drugiej połowie marca. Musimy jeszcze zorganizować szufelkę do odkurzacza centralnego, bo warto byłoby ją zamontować w cokole mebli podczas montażu mebli.
Dzisiaj obmierzyliśmy też listwy przypodłogowe - razem 120 mb. Niestety, nie udało się ich zamówić, bo sklep był zamknięty. :( Szkoda, bo ten sklep jest otwarty tylko od 9 do 17, więc w tygodniu nie dam rady podjechać i wybrać.

W następną sobotę szykuję się do mycia okien wewnątrz domu, bo jest na nich mnóstwo pyłu (jeszcze po szlifowaniu gładzi). Dzisiaj w łazience po umyciu szyb z wewnątrz tylko, od razu lepiej widać zimowe widoczki za oknem.

W "prawie domu" jest bardzo przyjemnie w takie ładne, słoneczne dni. Jest tak ciepło i przytulnie, że nie chce się wracać do mieszkania. No, ale mam nadzieję, że już niedługo będziemy musieli tak kursować w tą i z powrotem. :roll:

Żona budowniczego
26-02-2006, 19:30
26 lutego 2006

Postanowiłam: jak tylko stolarz zrobi nam kuchnię w terminie to zamierzam przed Wielkanocą zorganizować przeprowadzkę. Czyli zostało 1,5 miesiąca.
To taki praktyczny pomysł: odpadnie mi mycie okien w mieszkaniu. :wink:

Tak więc zaczynam się przymierzać po maleńku do mebli. No i pierwsze zdziwienie: w sypialni nie mam gdzie postawić szafy. :o Od początku wiedziałam co gdzie ma stać - tylko wcześniej nie biegałam z miarką! No a teraz w zaplanowanym miejscu brakuje mi na szafę dwóch centymetrów. Pewnie skończy się na meblach na zamówienie. :( Jednak szybko się nie poddam - muszę jeszcze trochę powertować różne oferty. Może znajdę coś standardowego? Nie żebym nie lubiła mebli na zamówienie. Niestety, zazwyczaj trzeba na nie trochę poczekać.

Pianino powędruje jednak na górę. Będzie w mojej pracowni. W salonie w ten sposób znajdzie się miejsce na witrynkę.

Dzisiaj w Almi Decor widzieliśmy uroczy stół do jadalni. W granicach cen wyższych za ten asortyment, ale bardzo ładny i przede wszystkim wydaje się solidny. Już się w nim zakochałam, no ale oczywiście będziemy szukać dalej. :-?

Żona budowniczego
27-02-2006, 20:01
27 lutego 2006

Listwy przypodłogowe zamówił mój mąż, więc nie mam pojęcia jakie.

Ja nie odklejam się od internetu i katalogów z wyposażeniem wnętrz. Mój mąż posądza mnie już o jakiś nałóg. :-? Może coś w tym jest...

Siedzę jak na szpilkach. Dom i - w perspektywie - przeprowadzka to naprawdę nałóg... :oops: :lol: Jakoś tak stałam się monotematyczna! Praktycznie cały czas siedzę przy komputerze. Dziwię się, że mój szanowny małżonek jeszcze to wytrzymuje. Próbuje mnie zagadywać, a ja tylko zdawkowo odpowiadam. Już chyba go to wkurza, więc kończę i idę odbudowywać relacje rodzinne. :wink:

Żona budowniczego
01-03-2006, 20:28
1 marca 2006

Ale ta zima trzyma w tym roku! Już marzec a dookoła bielusieńko, świeża kołderka przykryła świat w Środę Popielcową. Czyżby tak do Wielkanocy? :o

Zmywarka dojechała. Czyli z zakupów sprzętowych pozostała nam tylko lodówka. Nie będzie to sprzęt do zabudowy, więc kupimy w ostatniej chwili.

Mój mąż męczy się nad zmyciem fugi z kafelek w jadalni. Za nic nie chce puścić. :evil: Różne środki idą w ruch, płyny różnej maści, miedziana szczotka, nawet "Szop". Nic nie pomaga. Jasny nalot na ciemnych kafelkach ciągle trzyma. Może ilość myć pomoże. :-? Nasz błąd/niewiedza: trzeba było płytki zagruntować przed kładzeniem i fugowaniem! No, ale teraz to tylko solidne szorowanie przez najbliższe tygodnie może pomóc. :(

Żona budowniczego
03-03-2006, 11:35
3 marca 2006

Był fachowiec od instalacji TV. Komplet instalacji będzie wyglądał następująco: telewizja naziemna, radio (do wszystkich gniazdek) oraz satelitarna do dwóch gniazdek, z antenami, wzmacniaczami. Żadnych szaleństw, bo poszlibyśmy z torbami. :wink:

Dzisiaj dostalismy potwierdzenie z sądu o ujawnieniu naszego budynku w księdze wieczystej. Muszę jeszcze sprawdzić, czy wszystko się zgadza. Jeżeli tak - to znowu mały kroczek do przodu.

Byłam wczoraj w sklepie w sprawie drzwi. Lakierują się. Będą w przyszłym tygodniu. Na poniedziałek umówiłam pana od żaluzji. Panowie od parkietów powinni być poniedziałek/wtorek. Przed nami weekend - jak zwykle budowlano-wykończeniowy! Ładna, słoneczna pogoda. Może wstępne mycie okien w pełnym słońcu? :-?

Żona budowniczego
04-03-2006, 15:40
4 marca 2006

Dzisiaj, jak w normalną wolną sobotę :wink: wstaliśmy po szóstej, szybkie śniadanko i koło siódmej do "prawie domu".

Umyłam podłogę w łazience po resztkach fugowania, potem okna wewnątrz - na zewnątrz nie, bo temperatura ostudziła moje zamiary.

Dotarł zamówiony kontener na śmieci, więc Ania i mój mąż zaczęli opróżniać garaż ze śmieci.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/86_348.ts1141485606968.jpg

Nasz mały pomocnik postanowił nam pomóc.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/87_348.ts1141485631296.jpg

Dzisiaj mieliśmy nie lada niespodziankę. Zadzwonił szef parkieciarzy i grzecznie zapytał czy oni mogą przyjechać już dzisiaj. No jasne!!! :lol: Zaczęli więc cyklinować. :D

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/89_348.ts1141485669656.jpg

Potem musiałam się szybko ewakuować z Filipem, bo zaczęli malować lakierem listwy przypodłogowe.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/90_348.ts1141485684703.jpg

Teraz jesteśmy już w domu i podglądam zdjęcia ze spotkania forumowiczów. 8)

Zapomniałam napisać, że Budvar uznał naszą reklamację dotyczącą drzwi tarasowych. Czekaliśmy na eksperta z fabryki okrągły miesiąc. :roll: Co prawda nie jesteśmy pewni, czy zaproponowane przez nich rozwiązanie pomoże (mają wymienić nam jedno skrzydło), ale jak nie pomoże to będziemy reklamować dalej.

Żona budowniczego
09-03-2006, 12:11
9 marca 2006

KONIEC BUDOWY !!! :D :D :D

Dzisiaj odebraliśmy pozwolenie na użytkowanie naszego budynku z nadzoru budowlanego. Czyli "prawie dom" zmienił swój status na "nasz dom". My natomiast zajmujemy się teraz urządzaniem, a nie budowaniem.

Za ewentualne gratulacje z góry serdecznie dziękuję. :wink:

Długo nie pisałam, bo w mieszkaniu (już nie "domu"? :wink: ) odcięli mi Neostradę. Zgubili moje zamówienie, no i od niedzieli walczę z błękitną linią TPSA. Na razie nie odnotowałam zwycięstwa. :(

Bieżąca sytuacja przedstawia się następująco: podłogi w malowaniu, filary na poddaszu oszlifowane i będą malowane. Smród od lakieru taki, że lepiej uciekać z daleka. Mrozy puszczają i znowu robi się błoto. :oops:

Żona budowniczego
17-03-2006, 19:58
17 marca 2006

Rzeczywiście, nie pisałam już ponad tydzień! :-? Dzięki Tabaluga za ponaglenie. :roll:

Co słychać? No cóż, powoleńku do przodu!

Po pierwsze: podłogi pomalowane i listwy przypodłogowe zamontowane. Ja jestem zachwycona, mój mąż sceptycznie wyłapuje wszelkie nierówności na lakierze (należy do tych klientów, którzy oglądają pomalowaną podłogę na kolanach :wink: ).

Trwa drugie malowanie (poprawki z gładzi i druga warstwa farby).

No i gwóźdź programu w tym tygodniu: zostały zamontowane drzwi wewnętrzne!!! :D Jutro nam zamontują resztę listew i będzie na gotowo.
Ale oczywiście nie obyło się bez nerwów. Najpierw troszkę opóźnienia (tydzień :roll: ). Potem przy montażu na górze okazało się, że pozostają 1,5 cm szpary pod drzwiami, które było widać szczególnie ze schodów. Panowie próbowali tłumaczyć tą szparę, że to na położenie chodniczka na podłodze, ale to mojego męża nie przekonało. 8) No więc skończyło się na dwukrotnym wyrywaniu futryn i powtórnym montażu. W rezultacie robota nie zakończyła się w ciągu jednego dnia i czekamy do jutra na końcówkę prac. Aha, w drzwiach łazienkowych przesuwanych w naszej sypialni nie została zamontowana również "klamka-nie klamka" (taki obudowany rowek, uchwyt do przesuwania drzwi). To też będzie do dokończenia.

Zamówiłam żaluzje: lamele w kolorze zbliżonym do mosiądzu (tak jak nasze klamki przy oknach), w łazienkach w kolorze odpowiednim do płytek (seledyn na dole i brzoskwinia na górze). Zastanawiałam się nad drewnopodobnymi, ale odpadły, bo miały być 80% droższe. Taki luksus musi poczekać do najbliższego remontu za parę lat, jak już się odkujemy. :wink:
Rolety niestety nie mogą być zamontowane w naszych oknach (tylko w dachowych można), bo byłaby szpara ze względu na półokrągłe listwy przy szybach. Być może znalazłabym coś innego na rynku, ale nie mam teraz czasu na szukanie.

Kurczę, ale sąsiedzi na górze hałasują. :evil: Czy oni się stołkami rzucają??? Niedługo już kochani, niedługo... :D

Jak jutro posprzątam, to zrobię kilka zdjęć drzwi. Mam też zdjęcia polakierowanych podłóg, ale muszę je wkleić do albumu. Zaraz spróbuję, bo Filipek już śpi, a reszta rodziny wpatruje się w "Park Jurajski".

Aha, hit dzisiejszego dnia: nasze dzieci prawie odmówiły przeprowadzki jak się dowiedziały, że w domu nie będzie kablówki i będziemy mieć podstawowe cztery programy. :lol: Ania ze łzami w oczach zaczęła żałować pieniędzy odkładanych na własny telewizor. Coż to teraz mamy za młodzież. :roll: Do nauki, a nie własne TV! :evil: A jak coś nie pasuje, to zawsze można "zabić czas" ścierką i szczotką. Sprzątania będzie dość na całą rodzinę. :wink:

Zapomniałam jeszcze o jednym: pianino od moich rodziców przywiezione. Stanęło w pracowni. Problem z dopasowaniem mebli do jego koloru ostatecznie przesądził sprawę.

Żona budowniczego
17-03-2006, 20:47
17 marca 2006 - cd

Załączam zaległe zdjęcia z 11 marca - polakierowane podłogi, jeszcze bez kompletu listew. Nie ma jeszcze na tych zdjęciach zamontowanych drzwi.

Salon http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/91_348.ts1142627323578.jpg

Sypialnia http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/92_348.ts1142627348250.jpg

Hol - jedno zaległe zdjęcie, bo jeszcze wcześniej takiego nie zamieszczałam (ale już z zamontowanymi listwami przypodłogowymi).
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/97_348.ts1142627462500.jpg

Hol na górze http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/93_348.ts1142627365890.jpg

Pokój Ani http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/94_348.ts1142627406937.jpg

Pokój Filipa - zwracam uwagę na piękny filar (wyszlifowany dużym nakładem pracy przez panów z ekipy podłogowej).
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/95_348.ts1142627424812.jpg

Pracownia http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/96_348.ts1142627444531.jpg

Żona budowniczego
18-03-2006, 16:32
18 marca 2006

Kolana i palce - to części mojego ciała, które ucierpiały dzisiaj najbardziej. Szorowałam podłogi po malowaniu. Udało mi się doprowadzić do porządku kotłownię (którą potem ponownie mi zakurzyli panowie od drzwi :evil: - gdzieś musieli dociąć te listwy), pracownię (która będzie ponownie zakurzona jak stolarz będzie zakładał próg przy drzwiach balkonowych) i pokój Ani (który mam nadzieję już nie będzie kurzył się podczas prac).
Byłam dzisiaj z siebie dumna - pamiętałam żeby zabrać krem do rąk, więc w międzyczasie mogłam nakremować wysuszoną od tych farb i gipsów skórę rąk.

Ekipa od drzwi dokończyła pracę. Czyli kolejny etap zakończony. Oto efekty:

Drzwi w salonie:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/104_348.ts1142697941343.jpg

Drzwi przesuwane od strony łazienki:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/103_348.ts1142697926828.jpg

Te same drzwi od strony sypialni:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/102_348.ts1142697905875.jpg

Tutaj widok na drzwi od kuchni i wiatrołapu:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/98_348.ts1142697836625.jpg

Drzwi w holu na górze:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/99_348.ts1142697852781.jpg

Pianino i drzwi w pracowni:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/100_348.ts1142697868234.jpg

I na końcu drzwi od strony pokoju Ani:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/101_348.ts1142697889625.jpg

Zapomniałam jeszcze napisać, że kafelki w WC dla gości musiały być przerabiane. Okazało się, że futryna została zaplanowana węższa (mój mąż nie pamiętał, że wymiar jest inny). Na szczęście zostało nam trochę kafelek i udało nam się dołożyć brakujący pasek.

Byliśmy dzisiaj w dwóch sklepach meblowych - to co się nam podoba jest straszliwie drogie. A tańsze rzeczy w ogóle nas nie zachwyciły. Brakuje im klimatu. Są takie bardzo oklepane.

Mój mąż ostatnie kilka dni buszuje po internecie i szuka ładnego szczeniaka. Skupiamy się na owczarkach niemieckich oraz golden retrieverach. Jak jest już dom, to musi być i pies. :lol: Tak mi się to zawsze kojarzyło. Zresztą w dzieciństwie oboje z mężem mieliśmy psy, więc nasze dzieci powinny się też wychowywać ze zwięrzęciem.

W następnym tygodniu czekamy na stolarza od schodów i stolarza od mebli. Ciekawe ile ci się spóźnią. :oops: Stolarz od schodów to już tak naprawdę jest spóźniony, ale podobno był chory. Nie odczuliśmy jeszcze tego spóźnienia, bo montowali drzwi. Ale teraz to już się zrobiło pusto. Liczymy więc na jego obecność. 8)

Żona budowniczego
20-03-2006, 15:20
20 marca 2006

No i było zbyt pięknie! :oops:

Stolarz od schodów podobno po chorobie nie może dojść do siebie. Już ma gotowe nasze stopnie schodowe, ale... jeszcze nie pomalowane. :o Jakbym słuchała naszego dziecka. Albo jest coś zrobione, albo nie. Co to znaczy gotowe, ale nie pomalowane??? :evil:
Ma przyjść w środę. Zobaczymy. :-?

Stolarz od mebli (brat powyższego) ma już fronty, ale nie ma zrobionych szafek. Będą w przyszłym tygodniu. Zobaczymy. :-?

Budvar: profil drzwi tarasowych do wymiany już jest w produkcji. Może będzie w tym tygodniu. Zobaczymy. :-?

Dużo coś dzisiaj tych "zobaczymy". Nie bardzo mi się to podoba. :(

Żona budowniczego
25-03-2006, 19:06
25 marca 2006

Tydzień pod znakiem braci stolarzy. :wink:

W czwartek rozpoczął się montaż schodów (pod poniedziałkowym hasłem: "Jak pan nie zaczniesz do końca tygodnia - to możesz pan zachować zaliczkę i więcej się nie pokazywać").
W pierwszy dzień: OK. Drugi dzień: :o dwa schody. Trzeci dzień (czyli dzisiaj): jeden schodek, dwa progi przy drzwiach balkonowych oraz listwy. :D

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/108_348.ts1143311553750.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/109_348.ts1143311566812.jpg

Dzisiaj dojechały meble kuchenne. Zostały ustawione. W poniedziałek ma być blat i dalszy montaż.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/105_348.ts1143311497062.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/106_348.ts1143311512890.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/107_348.ts1143311529734.jpg

Wydaje nam się, że przeprowadzka na święta jest praktycznie niemożliwa. Po pierwsze brakuje nam podstawowych mebli (lodówka, szafa do sypialni, łóżko). Ciężko nam dopasować szczególnie szafę do sypialni ze względu na ograniczenia co do głębokości (max.58cm). No i teraz to już będzie ciężko cokolwiek przywieźć. Zobaczcie jak wygląda dojazd do naszego domu:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/111_348.ts1143311594984.jpg

Jest to praktycznie jednolita gliniasta maź, głęboka na kilka centymetrów. Dzisiaj to prawie wlałam ją sobie do moich półbutów. :( Dopóki nie obeschnie to nie ma szans nawet żeby cokolwiek nawieźć (kamienie, szlakę itp.itd.), bo wszystko się utopi. :evil: Tak więc czekamy na sprzyjającą aurę, czyli mnóstwo słońca i wiatru, dzięki czemu będziemy w stanie utwardzić drogę. Ale niedziela zapowiada się deszczowa, więc nie ma szans na poprawę stanu drogi dojazdowej. Szkoda. :( Najgorsze, że w mieszkaniu będę musiała umyć okna na święta, czego już nie planowałam. 8)

No, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Na spokojnie skompletujemy wyposażenie.

Tak naprawdę to już się pomaleńku przeprowadzamy. Na pierwszy ogień poszły książki. Spakowaliśmy je w pudła i wywieźliśmy regał, który teraz będzie pewnie stał w pokoju Filipa.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/110_348.ts1143311579125.jpg

Najwięcej frajdy miał Filip - rozkręcał regał całe przedpołudnie, a potem powiedział: "Tatuś, ale to była ciężka praca, wiesz?" :lol: Zaangażowanie pięcio i pół letniego dziecka, które z sukcesem dało sobie radę potwierdza, że meble z Ikei są bardzo proste w montażu. :wink:

Cały czas jest bardzo dużo kurzu w domu. Naszą łazienkę myłam dzisiaj trzeci raz, a wodę w wiaderku zmieniałam cztery razy. Ciągle coś docinają, wiercą, szlifują.
Ale mój mąż chodzi ze szczotką i powtarza jak pacierz: "Jeszcze tydzień, jeszcze tylko tydzień i pozbędę się wszystkich fachowców. 8) " I tak kilka razy dziennie. :lol: Prawda, że dobra metoda na przetrwanie stresu? :wink:

Żona budowniczego
29-03-2006, 21:22
29 marca 2006

Garść newsów z naszego domu - zanim pójdę spać.

Meble kuchenne robią się nadal. Już prawie, prawie finisz, ale to jeszcze taki drobiazg, to inny, no i kolejny dzień na liczniku.

Profil okienny wymieniony - nareszcie :roll: . To szczegół, że monter przyjechał bez odpowiednich narzędzi. :lol: Pojechał i potem wrócił. Zamyka się dobrze, ale widać, że drugie skrzydło też jest odrobinę (a może i więcej) krzywe. Niech no się tylko zacznie ciężko zamykać - znowu złożymy reklamację. :evil:

Schody - w trakcie. Dzisiaj już widać wstęp do barierki.

A z takich ciekawszych plotek: dzisiaj na ulicy była awantura. Wiecie już, że są straszne dziury (na drodze miejskiej, nie licząc tego naszego prywatnego kawałka). Urząd Miasta zamiast naprawić sprawę tak jak trzeba - podesłał trochę szlaki, ekipę i zaczęli to wywalać na drogę, podnosząc przy okazji poziom tejże o kolejne kilka centymetrów. Mieszkańcy się zbuntowali, bo w ten sposób bez kanalizacji deszczowej cała woda spływa na ich działki! Była policja, lokalna telewizja, potem reprezentacja mieszkańców ruszyła do prezydenta miasta (który raczył zapisać ich na wizytę w dniu 6 czerwca :o ), no i na tym się zakończyło. Ciekawe co będzie dalej... :-?

Mój mąż jest coraz bliżej kupienia psa. Stwierdził, że będzie miał się komu wyżalić, bo psiak będzie grzecznie słuchał. No i nie będzie się mądrował jak nasze dzieci. :wink: Przyznałam rację, bo rzeczywiście ja ostatnio mam tyle pracy, że nie mam czasu nawet wysłuchać swojej drugiej połowy. A on ma tyle na głowie, że nie zazdroszczę! :roll:

Żona budowniczego
01-04-2006, 21:51
1 kwietnia 2006

No to mija okrągły roczek!!! 2 kwietnia 2005 wbiliśmy pierwszą łopatę, czyli rozpoczęliśmy zdejmowanie humusu. Czas pędzi jak oszalały, a my razem z nim. :roll:

Wystarczy tych refleksji. Do roboty (czyli do pisania). :wink:

Bracia stolarze zakończyli swoją pracę. Przedstawiam Państwu meble kuchenne we własnej osobie:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/112_348.ts1143926089875.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/113_348.ts1143926106093.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/114_348.ts1143926120734.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/115_348.ts1143926136593.jpg

Oczywiście w kuchni nie ma jeszcze lodówki, bo będzie kupiona wolnostojąca (ten pusty kąt na zdjęciu powyżej wypełni się więc wkrótce).
Ogólnie jesteśmy zadowoleni z wykonania mebli, więc zamówiliśmy jeszcze u tego pana szafę do sypialni (poddałam się i nie szukam dalej standardowej, bo ta głębokość jest bardzo nietypowa i oferta na rynku w związku z tym bardzo okrojona).

A teraz chwila dla schodów:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/116_348.ts1143926151000.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/117_348.ts1143926164437.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/118_348.ts1143926181484.jpg

Mój mąż zajął się białym montażem:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/120_348.ts1143926212515.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/119_348.ts1143926198500.jpg

No i mamy umyte większość okien. :D To wyczyn mój i siostry mojego męża. Dlatego tak szybko poszło. Zostały tylko okna w kuchni i pomieszczeniach gospodarczych (kotłownia, garaż i strych). Całe szczęście, że dzisiaj nie było zbyt zimno. Co prawda ten wiaterek był dość silny, ale w słoneczku było po prostu rozkosznie. Teraz boli mnie kręgosłup, nogi, palce i nie wiem nawet co jeszcze. Kurczę, od siedzenia za biurkiem człowiek staje się po maleńku kaleką. :o

W tym tygodniu pan-specjalista podłączył nam gniazdka telefoniczne (tzn. szukał pół dnia w gąszczu kabli na strychu który kabel jest do którego gniazdka). Elektryk rozprowadzający kable w ogóle ich nie oznaczył. :( No i teraz było sporo pracy detektywistycznej. Dobrze, że pan-specjalista miał odpowiednie przyrządy. W przyszłym tygodniu będziemy mieć podłączaną antenę. Niestety trzeba ją mocować na wyższym kominie, bo dom sąsiadów idealnie przykrywa nam sygnał z nadajnika. :-?

Czekamy też na montaż żaluzji.

Do domu docieramy w kaloszach - to jedyny sposób. Samochód zostaje na ulicy, a my maszerujemy poprzez nasze mokradła uważając żeby moment nieuwagi nie zakończył się bliskim spotkaniem z gliną. Sąsiedzi zaczęli wkopywać media. Jest więc szansa, że jak skończą, to utwardzimy dojazd. Oby jak najszybciej, bo nawet dzisiejsza słoneczna i wietrzna pogoda (z odrobiną tylko deszczu) nie poprawiła w sposób zasadniczy naszego dojazdu. :-?

Aha, jeszcze jedno: mamy skrzynkę na listy!!! :D Przymocowaną na kawałku siatki, który został z tymczasowego ogrodzenia. Listonosz został już poinformowany, że naszą pocztę ma nie zostawiać u okolicznych sąsiadów, bo my już też jesteśmy osiągalni. :)

Żona budowniczego
03-04-2006, 20:44
3 kwietnia 2006

Dzisiaj od rana robiłam głównie za psychoterapeutkę (taką co to do niej można się wygadać). Przyjmuję wszystko jak gąbka. :wink: Lubię być potrzebna. :D

Ale zacznę od początku.

Dzisiaj pan od TV miał rano przyjechać i kończyć sprawy antenowe. Koło 10-tej mój mąż dzwoni do niego, a facet na to, że rano padało. :o OK, ale od dwóch godzin nie spadła ani jedna kropla. Facet na to, że on teraz to jedzie do Radomska. :o No to mój mąż się znów wkurzył na całego. :evil: I wcale się nie dziwię - kolejny fachowiec z Bożej łaski, co to prosić się trzeba żeby raczył skończyć to co rozgrzebał. Ja wysłuchałam przez telefon cierpliwie od początku do końca opinię mojego męża na temat tego fachowca (lepiej nie będę powtarzać :wink: ).
W końcu przyjechał. No i oczywiście jeszcze nie skończył.

Kolejny artysta: montażysta żaluzji. Dzwoniłam rano, nikogo jeszcze w sklepie nie było. Potem pan oddzwonił. Skierowałam na telefon męża. No i umówił się na 14-tą. Przyjechał prawie o trzeciej. Stwierdził, że montaż to zacznie jutro, bo go dzisiaj głowa boli. :o No i oczywiście mu się oberwało. 8) I słusznie. Efekt był taki, że poszedł do samochodu po wkrętak i pomimo cierpień rozpoczął pracę. Okazało się, że dwóch żaluzji nie przywiózł, dwie jeszcze zabrał do poprawy. No i znowu robota rozgrzebana (a pytałam przy zamawianiu: Ten montaż to w ciągu jednego dnia? Oczywiście!)

Kolejni nasi ulubieni sąsiedzi. Rozpoczęli wkopywanie wody. W wykopie natychmiast zebrała się woda (oczywiście nie wodociągowa, ale gruntowa). A oni tą wodę - sru! Na drogę dojazdową do naszego domu. No i znowu zupa! :evil: A jak się jeszcze obrazili, gdy mój mąż zwrócił im uwagę, że jak tak bardzo chcą wylać wodę blisko coby się nie na nosić, to może na swoje podwórko??? Dobrze, że mojego męża poparł murarz drugiej sąsiadki - też im trochę nagadał. :oops: Tak swoją drogą: jak można być tak bezmyślnym? :roll:

Czyli tydzień zaczął się bardzo ciekawie. :lol:

PS. Zakwitły krokusy posadzone moja własną ręką w ubiegłym roku. Czyli kolejny mój ogrodniczy sukces (poza pamiętną walką z lebiodą). :wink:

Żona budowniczego
05-04-2006, 15:26
5 kwietnia 2006

Żaluzje założone. Anteny również.

TPSA wypięła się na nas, bo nie ma możliwości technicznych podłączenia telefonu. :evil: Mogę ewentualnie podpisać umowę i czekać 18 miesięcy, to oni mi to zrobią. :o No cóż, będę załatwiać internet w Pilickiej. Może będą możliwości techniczne.

W sobotę przywiozą nam szlakę, żeby utwardzić początkowy fragment wjazdu. Ten kawałek był już utwardzony, ale w jednym miejscu fragment gruntu zapadł się na 30 cm, więc trzeba to poprawić.

Mój mąż jeździ i szuka luster. Straszny problem z tym w naszym mieście. :-? Szklarz specjalizujący się w tej materii ciągle chory. No to trzeba próbować u innych. :oops:

Dzisiaj, pomimo srogiego zimna mój mąż wygrabił trawę. Niech rośnie urodzajnie. :wink:

Żona budowniczego
09-04-2006, 13:32
9 kwietnia 2006

Dzisiaj przepis jak z bukowego biurka zrobić sosnowe. :wink:

1. Jedź do sklepu Ikea.
2. Wybierz sobie bukowe biurko.
3. Spisz jego numer i miejsce w magazynie.
4. Idź do magazynu i mimo dobrych chęci weź z regału co innego.
5. Potwierdź mężowi, że dobrze sprawdziłaś numer i na pewno wszystko co na wózku zgadza się z wypisaną wcześniej skrupulatnie specyfikacją.
6. Wpakuj wszystko do "ciężarowej" Corsy :wink: .
7. Przy rozpakowaniu paczki bądź przez chwilę rozczarowana, a potem pokochaj to co już masz w domu, żeby nie robić dodatkowych 260km samochodem. :lol:

I tak zakończyły się nasze sobotnie zakupy. :D :D :D

Na działce mój mąż posadził wczoraj dwie jabłonki i dwie wierzby płaczące. Moje biurko zostało złożone i zaczęłam układanie książek w pracowni.

No i niestety: wzięłam się za mycie okien w mieszkaniu, bo jak już mamy bałagan w postaci pudeł, to chociaż niech będzie czysto. To wszystko dlatego, że mieszkamy na parterze i bardzo widać brud. Jak bym mieszkała na czwartym piętrze za nic w świecie nie wzięłabym się za tą dodatkową robotę. :roll: Mam tylko jeden problem. :-? Nie mam jak powiesić firanek, bo drabina w domu i trzeba ją będzie przywieźć na moment. Ale to już jutro.

Żona budowniczego
14-04-2006, 17:19
14 kwietnia 2006

No i nadeszły Święta! Niestety, nie przeprowadziliśmy się. :( Ale co się odwlecze, to nie uciecze - jak mówi stare przysłowie. :roll:

Tydzień minął bardzo efektywnie. Mamy lustra w łazience, dzisiaj przywieźliśmy nasze łoże oraz regał do salonu. Codziennie przewozimy kolejne pudła.

W poniedziałek sfinalizowaliźmy transakcję sprzedaży mieszkania. Termin naszej wyprowadzki: do końca czerwca. Ale oczywiście mamy nadzieję, że będzie wcześniej. :wink:

Mój mąż kupił kosiarkę "olbrzyma", który specjalnie dla mnie sam jeździ!!! :o To znaczy naciska się tylko specjalny uchwyt, a ona zasuwa jak "zając" (ma jeszcze opcję "żółw" tak na wypadek gdybym nie mogła za nią nadążyć :wink: ).

Dostałam decyzję w sprawie zwrotu VAT (po 1,5 miesiąca od złożenia). We wniosku konieczne były drobne poprawki (np. wyrzucona została folia budowlana i różne wkręty). Pani w urzędzie była bardzo miła - zadzwoniła do mnie, ja szybko podjechałam i poprawiłam, przeliczyłyśmy kwotę do zwrotu i następnego dnia był już telefon do mnie, że decyzja została podpisana. Jeszcze się tylko musi uprawomocnić. Lubię takie szybkie załatwianie spraw. :D Nie było to jakieś koszmarne prawie 7 miesięcy, które straszy w przepisach. Dobrych ludzi mamy w naszym lokalnym urzędzie skarbowym, prawda? :D

Pilicka Telefonia zachowuje się jak TPSA - dopiero kilka telefonów moich i męża ściągnęło techników do pomiaru, czy można założyć internet. Pan przyjechał na "pomiar", wszedł na działkę, rozejrzał się i :o powiedział, że można podłączyć. :oops: I na to czekaliśmy ponad tydzień. :-?

Już miesiąc czasu szukamy pilota od telewizora naszego synka. Mieszkanie przewertowane na wylot, a pilota jak nie było, tak nie ma. Urządzenie to jest dla nas kluczowe, bo telewizor miał założoną blokadę przed dziećmi. Stał długo nieużywany i nie chcieliśmy, żeby dziecko się bawiło. A teraz bez pilota nie możemy go odblokować. Ale cyrk. :lol: Telewizor jest, a tak jakby go nie było. :lol: Mamy nadzieję, że w trakcie przeprowadzki znajdzie się może gdzieś za segmentem albo szafą. :roll:

No to kończę - idę lokalizować koszyczek na święconko, bo w tym ogólnym bałaganie mogę jutro dostać niemiłego olśnienia, że nie wiem gdzie jest. :wink: Reszta (tzn. borówki, serwetki i jedzenie) pod kontrolą. :lol:

Życzę Wam wszystkim smacznego jajka, mokrego Śmigusa Dyngusa i mnóstwo relaksu w czasie Świąt! :D

Żona budowniczego
26-04-2006, 22:07
26 kwietnia 2006

No to mieszkamy!!!! :D :D :D

Dzisiejsza noc będzie pierwsza w nowym domu! Zobaczymy co nam się przyśni... :wink:

Żona budowniczego
28-04-2006, 07:48
28 kwietnia 2006

Przepraszam wszystkich forumowiczów, że trzymam w niepewności co do pierwszej nocy, ale mam po tej przeprowadzce okropnie mało czasu. :(

Oto kilka pierwszych wniosków / przemyśleń / informacji:

Pierwsza noc - jakaś taka dziwna. Nowe łóżko. Nowe otoczenie. Ciemność dookoła. No i ta cisza - przytłaczająca. Dobrze, że potem w nocy rozszczekał się pies sąsiada, bo miałabym wrażenie zawieszenia w próżni. :wink: Nie śniło mi się nic, taka byłam skonana po przeprowadzce. Ale naszemu synkowi śniła się piękna tęcza, więc chyba jest to dobry znak. :wink:

Internet w domu już mam. No i co z tego jak nie działają mi gniazda sieciowe? :evil: Żeby się podłączyć biegam z laptopem na strych, na krześle stawiam komputer i podłączam się bezpośrednio do skrzyneczki. Już poprosiłam znajomego żeby wpadł i posprawdzał mi wszystkie zaciski na kablach i podłączenia w gniazdkach sieciowych.

A tak w ogóle to chodzę i ciągle sprzątam. Wypakowuję pudełka, myję szkło ( :oops: no nie ja osobiście - tylko zmywarka). I ścieram kurze, ścieram kurze i jeszcze raz ścieram kurze. Ile jeszcze tego będzie wszędzie wyłazić??? :o Podłogi zmywamy codziennie, wycieram parapety, żaluzje, a po nocy nowa warstwa uroczego szarego pyłu osiada z powrotem. :roll:

Nie pisałam jeszcze, że w kuchni dorobiliśmy uroczy mały stolik, przy którym mogą zjeść szybkie śniadanie dwie osoby. Praktyczna sprawa. Jak już jestem przy jedzeniu: nareszcie mamy miejsce na wspólny rodzinny posiłek przy stole. W naszym mieszkaniu mieliśmy tylko strasznie niewygodną ławę. A teraz pełny komfort - duży stół, ludzkie krzesła. :D

Nadal przewozimy różne graty z mieszkania. Codziennie nasza "ciężarowa" corsa wozi ciężkie kilogramy. Wczoraj do niej weszła nawet :o pralka! Grubszy transport mamy zamówiony na sobotę, więc dowieziemy szafy naszych dzieci, starą lodówkę i kanapę narożną, z którą nie wiemy co mamy zrobić (wyląduje pewnie na strychu)...

Zdjęcia obiecuję za kilka dni - teraz za duży bałagan.

Aha, wczoraj mój mąż przesuwał kable na suficie w jadalni, bo okazało się, że nie będą na środku stołu. Jak to się stało, że zostały tak rozmieszczone - nie mamy pojęcia. Ostatnie pół roku tak wisiały i wydawało nam się OK. Tak więc odbyło się wykucie rowka, gipsowanie, a dzisiaj szlifowanie i malowanie (a więc znowu pył - tragedia)....

Pomimo różnych trudności jesteśmy bardzo szczęśliwi, ze już jesteśmy na miejscu. Teraz długi majowy weekend - to sporo uda nam się zrobić i może nawet trochę odpocząć na tarasie! :D

Żona budowniczego
01-05-2006, 21:11
1 maja 2006

Święto pracy - jak sama nazwa wskazuje - zostało uczczone przez nas pracą.

Ja: układałam, odkurzałam, przesadzałam kwiatki, rozpakowywałam resztę pudełek, wrzucałam ziemię do taczki.
Mój mąż: rozrzucał ziemię, walcował, siał trawę, wiercił dziury i przymocowywał szafki w kotłowni i garażu.
Nasza starsza latorośl: machała szpadlem aż miło i biegała na każde nasze zawołanie zawołanie (po śrubokręt, grabie, ścierkę itd. itp) oraz wieszała pranie.
Nasza młodsza latorośl: marudził, spał, wkurzał się, że nie zajmujemy się nim jak na rodziców przystało.

Ja chodzę i śpiewam ironicznie: "Lubię deszcz, sam nie wiem czemu, a coooo - jak ja lubię deszcz". :evil: Oczywiście droga znów rozmoknięta, jak tak dalej pójdzie to do pracy w czwartek będę wyjeżdżać na pełnym gazie wyrzucając strugi gliny spod kół. :evil:

Jutro musimy trochę pojeździć po mieście, bo jeszcze w kilku instytucjach trzeba zmienić adres korespondencyjny. A dzisiaj daję już sobie spokój - idę spać. :D

Żona budowniczego
02-05-2006, 23:24
3 maja 2006

Właśnie zegary wybiły północ, a ja skończyłam pisanie mnóstwa różnych powiadomień o zmianie adresu. Przypomniały mi się te odległe błogie czasy, kiedy zmieniałam swój stan cywilny. :roll:

Teraz powtórka z rozrywki: dzisiaj 1,5 godziny "odstane" w jednym banku wkurzyło nas ostatecznie. Może to dlatego, że wszyscy na urlopach, ale dla mnie właśnie ten jeden dzień urlopu był szansą na załatwienie tych ważnych spraw w normalnych godzinach pracy różnych instytucji. :evil:

Tak więc nasza rada do tych co jeszcze mają taką rozrywkę przed sobą: zaplanujcie duuużooo czasu na wszystkie formalności!!!

My mieliśmy trochę szczęścia w nieszczęściu, gdyż dowody osobiste zostały nam wydane po niespełna dwóch tygodniach, więc formalności adresowo-dowodowe mogą być załatwiane "za jednym zamachem".

A z rzeczy bardziej sympatycznych: nasz trawnik powiększa się od 2-3 metry kwadratowe dziennie. Droga pod wpływem dzisiejszego słońca i wiatru przesusza się. Panowie od ociepleń (jak pamiętacie została im warstwa wierzchnia do położenia) mają zajrzeć w czwartek celem ustalenia ilości potrzebnego materiału (będzie silikat Bolixa w odcieniu zielonkawym).

Jutro (a więc tak naprawdę dzisiaj) będziemy biegać z miarką w celu wirtualnego rozstawienia słupków ogrodzeniowych.

W mieszkaniu zagościły totalne pustki. Zostały nam "jedynie" do przewiezienia rupiecie z piwnicy. Cienko to wygląda, do piątku możemy nie zdążyć, może uda się do soboty.

Żona budowniczego
03-05-2006, 20:37
3 maja 2006

Wirtualne ogrodzenie wytyczone. Wbiliśmy śmieszne paliki, żeby unaocznić nasze pomysły. Kurczę, ale dużo wyjdzie tej cegły klinkierowej. :evil: Prawie 2700 sztuk. :o I to po tym jak zmniejszyliśmy szerokość słupków, bo inaczej wyszedłby jeszcze z dodatkowy tysiąc.

Niedoszacowaliśmy tego etapu prac, nie ma co. :( No to będziemy robić na raty :-? , jesteśmy w końcu elastyczni - teraz fundamenty, słupki i murki, a przęsła metalowe dopiero jesienią...

Żona budowniczego
06-05-2006, 07:24
6 maja 2006

No to wczoraj widziałam ostatni raz nasze mieszkanko. :cry:

Te łzy to tak z sentymentu, ale tak naprawdę to nigdy się tak nie cieszyłam z wyprowadzki. :D

Wczoraj przekazałam już nowym właścicielom wszystkie klucze. Opłaciliśmy wszystkie rachunki i czekamy jeszcze tylko na rozliczenie energii cieplnej za ostatnią zimę, żeby zamknąć ten rozdział naszego życia.

Tak przy okazji: jak sprzedajecie mieszkanie sprawdźcie po jakimś czasie czy nowy właściciel przepisał na siebie liczniki. Mój mąż wczoraj odkrył, że figuruje na mnie licznik energii elektrycznej w mieszkaniu, które sprzedaliśmy pięć lat temu. :o Na szczęście nie ma tam zadłużenia, tylko bieżące opłaty, ale strach pomyśleć jak zakład energetyczny mógłby mnie ścigać. Ja nie mogę przepisać licznika na nowego właściciela - mogę tylko dać dyspozycję zdjęcia licznika, czego jak wiadomo się nie robi, bo to są dodatkowe koszty dla obu stron i do tego takie rozwiązanie jest jakby mało eleganckie... :roll:

Szukamy fachowców do postawienia płotu z klinkieru i nie możemy znaleźć!!! :-? Wszycy murarze w środku sezonu budowlanego nie mają ani deka czasu. A nam bardzo zależy, bo bez tego nie zrobimy podjazdu!!! :( Mój mąż dwoi się i troi, wydzwania do wszystkich świętych, ale bez rezultatu. Tak więc mamy problem. :oops:

Żona budowniczego
07-05-2006, 17:01
7 maja 2006

Spokojna niedziela... Błogie lenistwo... Generalnie odpoczywamy siedząc na tarasie. No i byliśmy w kinie na "Epoce lodowcowej 2" - to ukłon w stronę naszych ostatnio trochę "zaniedbywanych" dzieci.

Ze spraw budowlanych:
1. Mamy już zamontowaną barierkę na balkonie.
2. Nadal nie możemy znaleźć nikogo do wymurowania ogrodzenia.

A teraz garść fotek z ostatniego okresu.

Ja z dziećmi na tarasie:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/245_348.ts1147019373265.jpg

To z kolei ziemia, której nie możemy rozrzucić przed zrobieniem fundamentów na ogrodzenie:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/246_348.ts1147019482546.jpg

Widok z tarasu w piękny słoneczny dzień:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/247_348.ts1147019465437.jpg
Jak widać mamy bliski kontakt z naturą - łąki majowe są piękne! :roll: Dzisiaj byłam z synkiem na spacerku i około 50 metrów od nas biegły cztery dorodne sarny. Wcześniej tylko w zoo widziałam z tak bliska te zwierzęta.

Udomowiliśmy już naszą kuchnię. Na zdjęciu mój mąż w swoim żywiole:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/248_348.ts1147019505046.jpg

Jak już wspominałam zamówiliśmy też dodatkowy stolik, który jest całkiem praktyczny:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/249_348.ts1147019521328.jpg

No i jeszcze rzut oka na naszą sypialnię:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/250_348.ts1147019546484.jpg

nasz salon (jeszcze trochę "łysy", bo nie ma żyrandola i kinkietów oraz obrazów):
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/251_348.ts1147019582453.jpg

oraz naszą jadalnię:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/252_348.ts1147019575203.jpg

Od wczoraj kombinuję ze starymi firankami, ale długość zupełnie nie ta. Do tego zdecydowanie nie komponują się z naszymi wnętrzami, więc chyba trzeba będzie kupić nowe. Próbowałam w pokoju Filipka, ale bardzo skrytykował moje dzieło, więc się poddaję. :oops: :roll:

Żona budowniczego
10-05-2006, 20:39
10 maja 2006

Od kilku dni moje życie kręci się pomiędzy pracą a ogrodem. Jak wracam po pracy to akurat mój mąż dosadza roślinki (dzisiaj na przykład kolejne tuje przy płocie) i podlewa świeżo zasiane trawniki. A mnie się nie chce za nic wejść do domu, bo pogoda wprost wymarzona. :roll:

Cały czas czekam na mojego ulubionego stolarza, żeby zrobił mi szafę wnękową w pracowni. Oczywiście znowu to ja do niego dzwonię i proszę. Tak, dobrze czytacie, "proszę". Ten człowiek jest tak grzeczny i uprzejmy, że nie mam sumienia na niego krzyczeć. Jest bardzo spokojny, nigdy się nie krzywi nawet jak ma coś poprawić. Po prostu do rany przyłóż. :lol: Tak więc ja wpadłam też w ten klimat i na niego nie krzyczę, tylko grzecznie czekam. Nie jestem pod presją czasu, więc mogę zachowywać się kulturalnie. :wink:

Chyba znaleźliśmy fachowca do płotu. Nie piszę nic więcej, bo jeszcze zapeszę. :oops:

Dzisiaj elektryk zlikwidował nam skrzynkę budowlaną przy płocie, a więc sprawy elektryczne zakończone. Teraz tylko zmienimy taryfę na dwufazową (bo budowlanej już i tak nie mamy) i koniec z elektryką.

Dwa tygodnie minęły - a kurzy się nadal niemiłosiernie. Nie jest to już jednak pył budowlany, ale ziemia nanoszona z zewnątrz domu. Sąsiad rozrzucił w swoim ogrodzie kilka wywrotek ziemi i zasiał trawę, a dwie nasze wywrotki jeszcze nawet nie rozplantowane. Przy suchej pogodzie i ostatnich wiatrach w domu na pewno nie mamy sterylnych warunków. :wink:

Żona budowniczego
14-05-2006, 18:39
14 maja 2006

Zaczynamy przyjmować gości. W piątek odwiedziła nas pierwsza ulubiona koleżanka. Na sobotę planujemy grilla dla rodziny.

Weekend jakiś taki ogólnie "niebudowlany". :o No, poza wizytą w Castoramie po skrzynkę na listy (taką do wbudowania w ogrodzenie). A reszta czasu bardzo rekreacyjna.

Ten tydzień jednak zapowiada się pod znakiem ogrodzenia - jak tylko pogoda pozwoli. Przy okazji trzeba będzie rozstrzygnąć jeszcze problem bramofonu oraz napędu bramy, bo kable trzeba od razu podciągnąć i wmurować.
A w tym temacie mamy różne opinie (jakie kable, urządzenia, itd.itp.) - co "fachowiec" to opinia. :roll:

Nadal nie rozwiązanym tematem są firanki. Nie mam koncepcji i natchnienia. Jak pisałam - stare idą do lamusa, więc muszę opracować jakieś pomysły i znaleźć odpowiednią ofertę w sklepach. Jak przyjdzie odpowiedni czas - to dobre pomysły same przyjdą do głowy. Teraz mam trochę dużo pracy, więc głowa funkcjonuje jednak na innych torach... :-?

Żona budowniczego
15-05-2006, 21:14
15 maja 2006

A więc tak jak było planowane fundamenty pod ogrodzenie "się kopią". :D

Mój ulubiony stolarz już nie odbiera ode mnie telefonów. Jak mój mąż zadzwonił z innego numeru to tłumaczył się, że miał wyłączony aparat. :lol: To znaczy, że ja już nie umiem rozpoznawać sygnałów w słuchawce. :lol: Nic to - jutro ma zacząć montować te moje półki wnękowe, czyli zaczątek zabudowy wnęki w mojej pracowni.

Nasza barierka balkonowa jest krzywa. Poprawiają ją już drugi tydzień - jadą i nie mogą dojechać z sąsiedniej ulicy. :evil: Jutro jednak to już NA PEWNO mają przyjechać. :-?

Niby od przybytku głowa nie boli, ale głowa mojego męża w takim przypadku boli jak najbardziej. Mamy teraz okazuje się jedną wywrotkę ziemi na placu za dużo. :o Bo jak zaczęli wykopywać fundamenty to teraz nie ma co robić z tym "urobkiem". Urobek ten jednak marny (sama glina), więc za ziemię ogrodową i tak nie może robić. Jak będą wybierać piach z podjazdu to może "doprzemycimy" im również tą zbędną glinę.

Kurczę, ale się dzieje. :lol: Niby już nie budowa, a cały czas praca wre! :D Jeszcze z miesiąc lub dwa i nie zakurzę moich pantofelków po drodze od drzwi od samochodu. :wink:

Żona budowniczego
21-05-2006, 17:35
21 maja 2006

Leniwy weekend. Wieje, leje, pogoda jak w marcu, tylko trochę cieplej. :roll: Znowu błoto. Standard. :evil:

Kilka ostatnich dni wzdycham z uwielbieniem do naszej zmywarki, której nigdy nie mogłam doczekać się w mieszkaniu ze względu na ograniczenia powierzchniowe. Jeden "wrzut" naczyń dziennie i praktycznie nie muszę zmywać. :D Uwielbiam takie wygody. :D

Fundament ogrodzeniowy zalany. Za tydzień będą budowane murki.

Półki we wnęce w pracowni - zrobione (miała być szafa, ale drzwi jednak nie byłyby najlepszym wyjściem, więc zapadła decyzja, że będą same półki).

Mój mąż śmieje się, że czuje się jak w muzeum - co trochę ktoś nas wizytuje, a my oprowadzamy. :lol: To ma dobrą stronę: cały czas pilnujemy porządku, bo na pewno jeszcze wszyscy nie byli i nigdy nie wiadomo kto kiedy zjawi się w celu obejrzenia naszych włości. :wink:

Żona budowniczego
23-05-2006, 19:47
23 maja 2006

Wczoraj przyszła ekipa kończyć ocieplenie domu, tzn. położyć warstwę tynku.

Uwaga techniczna (nie pamiętam czy pisałam): wybraliśmy BOLIX silikatowy o numerze 7910.

Na wstępie domek zrobił się biały, a dzisiaj zaczął nabierać odpowiedniej struktury i koloru. Mąż straszył mnie przez telefon, że dom wygląda jak wielka żaba (nie obrażając zacnej Forumowiczki :wink: ), więc cała w stresie gnałam do domu, by ocenić pierwsze efekty. Jak zwykle przesadził :roll: : nasz domek wygląda pięknie!!! :D O taki kolor mi chodziło. Oczywiście zdjęcia nie oddają koloru w rzeczywistości (będą zamieszczone jak tylko serwer Photosite się odblokuje), ale możecie już teraz wierzyć mi na słowo.

Żona budowniczego
23-05-2006, 20:09
23 maja 2006 - cd.

Oto obiecane zdjęcia.

Najpierw historyczne z budowy ogrodzenia:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/258_348.ts1147806977625.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/272_348.ts1148412075296.jpg

Następnie pochwalę się roślinkami w ogródku:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/267_348.ts1148412419218.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/268_348.ts1148412512453.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/269_348.ts1148412541671.jpg

Teraz zdjęcia zagospodarowanej wnęki w pracowni (na specjalne życzenie Justyny99 :) ):

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/273_348.ts1148412383046.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/274_348.ts1148412398890.jpg

Widoki na barierkę z balkonu:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/256_348.ts1147806947781.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/257_348.ts1147806964156.jpg

No i świeżutkie dzisiejsze zdjęcia elewacji:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/270_348.ts1148412279781.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/271_348.ts1148412295203.jpg

Żona budowniczego
03-06-2006, 14:31
3 czerwca 2006

W ostatnim czasie prace budowlane skupiły się na budowaniu ogrodzenia z klinkieru. Znaleźliśmy fachowców, którym praktycznie się nie spieszy. Oto efekt ich tygodniowej pracy (fundamenty były wylane już wcześniej):

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/280_348.ts1149343391453.jpg

Prawda, że nie pracują z szybkością błyskawicy? :wink: Byliby o jeden słupek dalej, ale niestety jeden słupek musieli rozebrać, bo był wybudowany krzywo. :roll: Całe szczęście, że mój mąż trzyma rękę na pulsie, bo dało się to poprawić. Strach pomyśleć jakby tak zostało, a my zorientowalibyśmy się po zakończeniu prac. :oops:
No i pogoda im trochę nie pomaga: co rusz muszą przerywać, bo pada deszcz.

Oto zdjęcie szybkozłączek do opróżniania szamba. Dzięki temu rozwiązaniu szambiarka nie będzie musiała wjeżdżać na podwórko. Na razie rury nie są zakopane, bo jeszcze będą pewne dopasowania przy murowaniu płotu.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/281_348.ts1149343403984.jpg

Nasz synek na dzień dziecka dostał od nas "urządzenia sportowe". Bardzo się ucieszył, a my też mogliśmy z nim trochę poszaleć.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/282_348.ts1149343419421.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/283_348.ts1149343440656.jpg

Zbliża się lato. Ciepło i deszcz dbają o nasze roślinki ogrodowe.

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/284_348.ts1149343456437.jpg

Żona budowniczego
05-06-2006, 22:49
5 czerwca 2006

Wybraliśmy w końcu psa: będzie biszkoptowy labrador. :D Mamy już "zaklepanego" szczeniaka, będzie u nas w weekend.

Przeważyły cechy tej rasy: łagodny i opiekuńczy w stosunku do dzieci. Mamy nadzieję, że się dogadają, tzn. pies i nasze dzieci. :roll:

No i osobiście bardzo nam się podoba. :)

Wiemy, że czeka nas trudny rok, bo wychowanie małego szczeniaka to nielada wyzwanie. Pamiętam te dziury w ogródku u moich rodziców, pogryzione kapcie i "płacze" w trakcie nieobecności domowników. Ale pamiętam też urocze merdanie ogonkiem oraz "szczeniackie" szaleństwa w pogoni za piłką.

Tak więc czekamy z niecierpliwością. Oczywiście obiecuję zdjęcia.

Żona budowniczego
07-06-2006, 08:31
7 czerwca 2006

Wracamy do cywilizacji. :roll:

Wczoraj w naszym domu zawitał cyfrowy dekoder Polsatu jako substytut blokowej kablówki. Najbardziej brakowało nam w telewizji naziemnej TVN24. No i nie ukrywam, że Mistrzostwa Świata w piłce nożnej miały swój udział w naszej decyzji. :wink:

Mamy problem z trawnikiem - jakoś dziwnie nam zmarniał. Może za zimno, może za mokro, może za dużo koszenia, a może za dużo nawozu? Mój mąż musi poświęcić mu więcej czasu i znaleźć przyczynę, bo bardzo go nam żal.

Żona budowniczego
10-06-2006, 21:40
10 czerwca 2006

Przedstawiam drogim forumowiczom nowego członka naszej rodziny. Oto Labi - biszkoptowe prawie 7-tygodniowe szczenię rasy labrador.

Jesteśmy po pierwszej, trudnej nocy, w czasie której nowy domownik płakał niemiłosiernie za swoją mamą i rodzeństwem. Odstawiony od cyca, w obcym otoczeniu doskonale zaznaczał swoją obecności na każdym skrawku podłogi oraz rujnując kompletnie ciszę nocną. :roll:

Dzisiaj za to odsypiał cały dzień i zobaczymy co będzie się działo kolejnej nocy. :wink:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/290_348.ts1149974742937.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/291_348.ts1149974757687.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/292_348.ts1149974769953.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/293_348.ts1149974782468.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/294_348.ts1149974795718.jpg

Żona budowniczego
18-06-2006, 19:10
18 czerwca 2006

Właśnie minął miesiąc budowania naszego ogrodzenia. Oto efekty pracy naszej ekipy w składzie dwóch "fachowców": murujący i stróżujący. Ten stróżujący dodatkowo czasami rozrobi zaprawę, przeniesie parę cegieł, umyje cegły z zaprawy, ale tak ogólnie to ma życie "jak w Madrycie" (może tylko trochę z nieba leje mu się na głowę deszcz lub żar).
Aha, jako trzeci w tej ekipie jest mój mąż, który nad nimi sterczy i pogania. Ja też dokładam czasami swoje trzy grosze.

Oto ostatnie zdjęcia ogrodzenia (obudowane są już skrzynki z mediami, widać zarys furtki oraz wbudowaną skrzynkę na listy):

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/302_348.ts1150655661546.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/303_348.ts1150655676546.jpg

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/304_348.ts1150655694687.jpg

Nasze szczenię już się zadomowiło. Energia go po prostu rozpiera. Mamy już w ogródku pierwszy dół:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/300_348.ts1150655609968.jpg

Dzieci mogą z nim szaleć do woli, a czasami wręcz nie mogą sobie dać z nim rady:

http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/301_348.ts1150655626796.jpg

Wycie w nocy skończyło się, chociaż bywały ciężkie chwile. Mój mąż był na nogach od trzeciej, czwartej w nocy i spacerował z Labim o bladym świcie. Na szczęście już jest lepiej, nawet brudzenie podłogi zdarza się coraz rzadziej.

Wczoraj przeżyliśmy pierwszą od kiedy mieszkamy bardzo gwałtowną burzę. Prądu nie było siedem (!!!) godzin. Raz walnęło bardzo blisko, nawet myśleliśmy, że chyba w nasz dom, bo nawet włączył się nasz alarm. Obyło się na szczęście bez szkód w gospodarstwie, więc nie jest źle. Jedno jest pewne - jakbym była sama, to pewnie wpadłabym w panikę.
Z nieba lało jak z cebra. Pomimo dzisiejszej słonecznej i wietrznej pogody cały czas jest mokro i stoją jeszcze w niektórych miejscach kałuże. Lokalnie w naszym mieście były podobno nawet podtopienia piwnic!

Tak więc najbliższy tydzień będziemy dalej kibicować ekipie ogrodzeniowców i modlić się, żeby jak najszybciej skończyli. :wink:

Żona budowniczego
18-06-2006, 19:15
Wiadomość do Gizy25:

Próbuję wysłać odpowiedź od piątku - niestety bez rezultatu. Siedzi cały czas w skrzynce "Do wysłania". Jakaś blokada na forum???

Proszę o cierpliwość.

Żona budowniczego
04-08-2006, 22:51
4 sierpnia 2006

Ale mnie długo nie było na forum!!! Ten chroniczny brak czasu przed wakacjami. :oops:

Nic jednak nie straciliście. Od wymurowania płotu nic się nie dzieje. Oczywiście w sensie budowlanym tylko. :wink:

Kostka nadal nie położona, znowu topimy się w błocie. Pies rośnie jak na drożdżach i jest coraz fajniejszy. Trudno go okiełznać, ale za to jest taki cudowny! :roll:

Wypoczęliśmy trochę nad morzem i przyznam, że po tym kieracie budowlanym bardzo nam to było potrzebne.

No i cieszymy się, że Domy pod Modrzewiem rosną jak grzyby po deszczu! :D Mam nadzieję, że wszyscy, którzy wybrali ten sam projekt (w tym nasi krajanie - pozdrawiam przy okazji Beatę Zygmunt :) ) będą też tak dobrze czuli się pod własnym, wybudowanym dachem jak my.

Czekamy na położenie kostki - jak już coś będzie to dam wam znać i obiecuję zdjęcia. :)

Żona budowniczego
12-08-2006, 16:53
12 sierpnia 2006

Zrobiliśmy drogę dojazdową do naszej posesji. :D Oczywiście sami na własny koszt. :( Ale za to w taniej wersji (wykorytowanie + szlaka). :)

No i teraz można dojść do naszego podwórka prawie suchą nogą!!! Prawie suchą, bo na razie ujeżdżamy szlakę i podsypujemy to co się rozjeżdża, ujeżdżamy i podsypujemy, znowu ujeżdżamy i podsypujemy... Tak będzie na pewno przez jakiś czas. Ale jaka frajda! Nie ma już gliny! :D :D :D

No i "zaczyna kiełkować" kostka na podjeździe do garażu.

Super ekipa. Meldują się na posterunku o piątej rano! Ostatnio nasz budzik zadzwonił o 5.07, a za moment zadzwonił telefon, że ekipa już czeka. Jak mój mąż wyszedł na zewnątrz okazało się, że już zdążyli rozłożyć betoniarkę, podwieźć trochę piachu i zaczęli się niecierpliwić, że inwestor tak długo śpi. :lol:

Wczoraj - z tej ogólnej radości - staliśmy na naszej kostce przed wieczorem z godzinę nic nie robiąc - tak po prostu plotkowaliśmy i radowaliśmy się równością pod nogami! Już mieliśmy wystawiać stół i krzesła na podjazd do garażu, żeby dłużej posiedzieć. Ale w końcu doszliśmy do wniosku, że to ogromna dziecinada i sąsiedzi będą się z nas śmiać. :wink:

Ze szczeniaka jest już praktycznie pół-pies. Rośnie jak na drożdżach, psoci, biega po podwórkowym błocie i kałużach, wszystkich podgryza i kompletnie nie chce nas słuchać. Śpi w naszej sypialni, koło swojego pana.
Kotłownia jako lokum dla psa nie sprawdziła się, bo załatwiał w niej swoje potrzeby, tak chyba nam na złość. Teraz jest spokojnie, rano budzi nas, żeby go wypuścić. Jedynym problemem jest wyjadanie kory spod krzaczków. Raz nawet zdarzyło się nocne wymiotowanie po zjedzeniu różnych gałązek, kory, trawy i innych "śmieci" z działki.
A w ogóle jest kochany, milutki i taki słodki (szczególnie jak śpi).

Psem obronnym na pewno nie będzie :wink: - ale obcych (szczególnie robotników u sąsiadki i u nas) obszczekuje.

Aha, jeszcze jedno: odkryliśmy nową przyjemność - gra w Scrabble na tarasie. :D

Żona budowniczego
27-08-2006, 20:29
Droga wsbmalwo! Proszę o wpisywanie komentarzy do mojego dziennika w moich komentarzach. :D

Z góry dziękuję!

Poprosiłam "opiekunów forum" o przeniesienie Twoich postów do moich komentarzy, więc niedługo powinny zniknąć z dziennika. :)

Żona budowniczego
27-08-2006, 20:59
26 sierpnia 2006

Kostka została zakończona kilka dni temu. Ale jest u nas teraz pięknie! :roll:

Mamy nawet ułożoną szachownicę. Poprosimy jakiegoś stolarza o wyciosanie figur szachowych i w przyszłym roku będziemy grać na świeżym powietrzu. :D

Ten weekend upłynął nam pod znakiem gości i urządzania ogrodu, gdyż w naszym mieście odbywały się targi Rol-Szansa i obkupiliśmy się w roślinki. Zagościły: trzy krzaczki berberysów, pięć krzaczków tawuły, kilka bukszpanów, jakieś dziesiątki cebulek jesiennych i wiosennych, wrzosy, pnącza doniczkowe oraz róże. W tygodniu zrobię zdjęcia, więc pochwalę się Wam naszymi zakupami.

Takie zakupy to dopiero wciągają. Wystawcy mieli niezliczone ilości roślinek i niektórzy z wielką pasją potrafili opowiadać o uprawie. Fanatycy. :wink:

Oto lista naszych głównych spraw niedokończonych:
- przęsła do płotu - i to szybko, bo nasz sąsiad nie omieszkał zauważyć "Ten wasz pies to szybko rośnie. Nie boicie się, że kogoś ugryzie?" - mój mąż na to odpalił, że nasz pies dobrych ludzi nie gryzie. :wink: Kurczę, przecież to nasze szczenię ma cztery miesiące, wypuszczamy go na podwórko w obecności naszej lub naszych dzieci, a jak są sąsiedzi to dla pewności trzymamy go na smyczy, żeby broń Boże nikogo nie pobrudził skacząc z radości - więc to chyba nazywa się czepianie. :-?
- bramofon,
- taras - stolarz umówiony, ma przyjść w czwartek (tylko nie mamy jak to zwykle pewności w który :wink: ),
- żyrandol i kinkiety do salonu (zamówione, bo jak już wybrałam jakie mi się podobają, to takich modeli nie było akurat w sklepie - w sumie standard 8) ),
- kinkiety na klatkę schodową,
- płytki do garażu (trzeba upolować w Nomi jakąś promocję - teraz coś tam jest, ale bardzo jasne, więc odpadają),
- firanki, firanki i jeszcze raz firanki - niestety do całego domu. :( Nadal się za to nie mogę zabrać,
- praca w ogrodzie - znowu potwierdza się nasze zdziwienie: ile to kasy można władować w ziemię i nawet tego za bardzo nie będzie widać. Tak więc idziemy na kompromisy (kupujemy mniejsze tańsze roślinki i niech najwyżej sobie dłużej rosną, aż uzyskają odpowiednią wielkość i kształty).

Na wiosnę pozostaną:
- napędy do bramy i garażu,
- meble tarasowe i balkonowe,
- może płytki na strychu,
- markiza na tarasie,
- no i znowu prace w ogrodzie. :D

Aha, zaczęli robić naszą drogę (mówię tu o drodze miejskiej, bo ten kawałek prywatny mamy przecież już zrobiony). Idą po najmniejszej linii oporu: korytują, dają tłuczeń i potem położą dywanik asfaltowy. Bez żadnych krawężników, odwodnień, całość szeroki na pięć metrów. :o Z trudem będą się mieścić dwa samochody, bo jak trafi się ciężarówka, to osobówka będzie chować się "po rowach". To tak tymczasowo, bo nie opłaca się podobno nic więcej zanim nie położą kanalizacji. A tej na razie nie będzie, bo trzeba wybudować dodatkowo przepompownię (nie ma odpowiednich spadków do kanalizacji grawitacyjnej).

Moje rokowania są następujące: po dwóch-trzech latach (przy dobrych wiatrach) pewnie zacznie się łatanie tej prowizorki, a potem dziury będą jak teraz. Jedynie firma naprawiająca drogę będzie miała od czasu do czasu zlecenia na wypełnianie dziurek. No i tak wygląda polska robota: zrobić cokolwiek przed wyborami, żeby ludziom zamydlić oczy, a o resztę będziemy martwić się potem. :evil: Bardzo to mnie irytuje, bo to jest ewidentny brak gospodarskiej ręki.

No, ale przecież trzeba cieszyć się czymkolwiek, nawet drobnymi sprawami. Prawda? :wink:

Żona budowniczego
02-09-2006, 20:02
2 września 2006

Aktualizacja listy:
- bramofon założony,
- stolarz nie przyszedł - a nie mówiłam, że nie wiadomo w który czwartek? :wink:
- zamówiony żyrandol jeszcze nie dotarł do sklepu,
- reszta bez zmian.

Dzisiaj zaprezentuję nasze "obejście":

Tak pracowała ekipa od kostki w połowie sierpnia:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/137_348.ts1157225187343.jpg

A efekty są następujące:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/138_348.ts1157225318953.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/126_348.ts1157225320765.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/127_348.ts1157225321359.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/128_348.ts1157225321984.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/129_348.ts1157225322578.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/130_348.ts1157225323171.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/131_348.ts1157225323750.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/132_348.ts1157225324328.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/133_348.ts1157225325546.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/134_348.ts1157225326125.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/135_348.ts1157225326796.jpg

A oto nasz ogród przed domem - czekamy, aż wyrośnie trawa:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/136_348.ts1157225327375.jpg

"Podrośnięty szczeniak" wygląda teraz tak (pierwsze zdjęcie z połowy sierpnia, a drugie dzisiejsze):

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/141_348.ts1157225320171.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/139_348.ts1157225324906.jpg

Jak tylko będziemy mieć zrobiony taras to - jak zwykle - postaram się szybko podrzucić kilka zdjęć. :D

Żona budowniczego
24-09-2006, 08:37
24 września 2006

Nadal nie mamy zrobionego tarasu - stolarz tradycyjnie przeciąga. Tym razem obiecał po raz kolejny "w najbliższym tygodniu". Już nawet przestaliśmy naciskać - zwyczajnie dopadła nas jakaś niemoc. Ile można naciskać na wykonawcę? W pewnym momencie ręce opadają. Dodatkowo nie jest to sprawa krytyczna, więc szkoda tracić zdrowia. :evil:

A ogrodzenie? To jest dopiero numer! Miesiąc temu dostaliśmy wycenę, złożyliśmy zamówienie. Facet po miesiącu przywiózł niepomalowane przęsła. Mój mąż odesłał go, bo nie mamy zamiaru patrzeć przez najbliższe lata na poplamiony farbą klinkier. No i facet się obraził! Skończyło się na tym, że oddał zaliczkę i zaczynamy od nowa. Czyli znowu mamy wycenę, złożyliśmy zamówienie i czekamy kolejny miesiąc. Takie małe "dejavu"! :wink:

Pogoda piękna, słońce świeci, kurz fruwa w powietrzu z pól i naszego betonowego tarasu. :wink:

Żyrandol i kinkiety w salonie wiszą.

Wczoraj kupiliśmy lampki nad nasze łóżko, które wylądują jednak na schodach. Chyba tam lepiej będą wyglądać...

Dojrzewam do firanek! Nareszcie! :D

Właśnie mąż oznajmił, że nasz pies wyrwał właśnie jednego, jedynego jesiennego krokusa, który nam wypuścił w naszym ogródku. :evil: Mała bestia. :evil:

Żona budowniczego
30-09-2006, 18:33
30 września 2006

W nawiązaniu do poprzedniego postu załączam zdjęcia oświetlenia w salonie i na schodach (żyrandol z kolekcji firmy Lampda z Piotrkowa, kinkiet schodowy Ikea):

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/160_348.ts1159638782390.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/159_348.ts1159638781828.jpg

Chyba robimy już podświadomie przygotowania do słotnej i chłodnej jesieni (która na szczęście jeszcze nie nadeszła). :wink: Zaopatrzyliśmy się w akcesoria kominkowe:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/162_348.ts1159638783656.jpg

drewno czeka w koszyku:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/163_348.ts1159638784328.jpg

Ale na razie jedyną ozdobą kominka - zamiast ognia - są drobne bibeloty i kwiatek:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/161_348.ts1159638782968.jpg

Dzisiaj zamówiłam część firanek. Spędziłam w sklepie okrągłą godzinę. Te wzory, kolory lamówek, taśm oraz umarszczenia materiału! :roll: Można dostać zawrotu głowy.

No i hit wczorajszego dnia: MAMY OGRODZENIE !!! :D :D :D Ostatnio znaleziony fachowiec zrobił nam w ciągu tygodnia - po prostu ze względu na rosnącą ilość zamówień zwiększył swoje moce produkcyjne i z miesiąca zrobił się tydzień. Takich fachowców to lubię. :)

Na początek prezentacja z "lotu ptaka":

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/156_348.ts1159638779953.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/157_348.ts1159638780562.jpg

(Ten "śmieć" na podjeździe to kojec naszego psa. :oops: - dopiero wczytując zdjęcia zauważyłam, że niechcący ujęłam również psi nieporządek)

Teraz zbliżenie na furtkę:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/158_348.ts1159638781203.jpg

Mam jeszcze kilka fotek z naszego ogrodu. Czy poznajecie ogród przed domem, który jeszcze przed tygodniem był prawie "łysy"?

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/169_348.ts1159638788250.jpg

Tak wygląda z bliska rabatka wg pomysłu i w realizacji mojego męża:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/168_348.ts1159638787625.jpg

Na zakończenie jeszcze garść naszych roślinek w jesiennym słońcu.

Nieśmiały krokus jesienny

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/164_348.ts1159638785000.jpg

Soczyście zielony bukszpan

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/165_348.ts1159638785625.jpg

Lekko zaróżowiona tawuła

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/166_348.ts1159638786328.jpg

Intensywnie bordowy berberys

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/167_348.ts1159638787000.jpg

Tak więc teraz do szczęścia brakuje nam "tylko" tarasu. I to nie tylko podłogi, ale myślę już o markizie, bo słońce od strony południowej skutecznie uniemożliwia nam korzystanie z tarasu. Niestety, to jest efektem braku drzew na naszej działce. Jak to mój mąż powiedział: "Dlaczego nie kupiliśmy działki z drzewami???". Ano tego to nie wiem - po prostu, jak człowiek jest zapalony do budowy i myśli o fundamentach, murach i dachu, to na takie "drobiazgi" nie zwraca uwagi. :lol:

Żona budowniczego
02-10-2006, 17:51
2 października 2006

Mój mąż walczył dwa dni z zaworem elektrycznym przy furtce. Okazało się, że "fachowiec" - ten który nas tak urządził z płotem - źle podłączył kabelki. :evil: Przyjechał inny: za "know-how" skasował 30 złotych, no i teraz działa.

Stolarz od tarasu zapowiedział się na jutro. Znowu nie zacznie, bo ma lać! :oops:

Żona budowniczego
01-11-2006, 14:51
1 listopada 2006

Tytułem wstępu: ja sobie doskonale zdaję sprawę, że nie powinnam już pisać w dzienniku budowy - przecież budowę już zakończyliśmy!

Ale co ja poradzę, że mnie tak jakoś ciągnie raz na jakiś czas, żeby pociągnąć dalej tą naszą "kronikę"... :roll: Mam nadzieję, że wybaczycie... Na swoje usprawiedliwienie dodam, że mamy nadal nie zrobiony taras, nie mamy gładzi w garażu oraz terakoty w garażu i na strychu. :D

Co przez ten miesiąc? Samo szare życie. :wink:

1. Mamy już firanki w domu (generalnie to wszystkie, bo brakuje tylko jednej w mojej pracowni).

2. Mój mąż ciągle coś dopracowuje w ogródku - przede wszystkim dosadza drzewka, które Labi zdążył zdewastować (straty: jeden klon, dwie brzózki oraz trawka z doniczki, nie licząc wrzosów w donicy lekko przygniecionych pupą naszego pupila :evil: ).

3. Mamy kolejny element małej architektury ogrodowej: budę dla psa. To w celu zapewnienia mu schronienia jak nas nie ma, bo zostawienie go samego w domu byłoby szalenie nieodpowiedzialne. Generalnie nasz szczeniak bawi się w elektryka: pourywał nam przewody elektryczne przy bramie, które miały na wiosnę doprowadzać prąd do sterowania bramy. :evil: :evil: :evil:

4. Nauczyłam się wjeżdżać swoim samochodem do garażu. Z jednej i drugiej strony mam tylko po 10 cm luzu, ale wjazd jest na wprost, więc udaje mi się wjechać (wyjeżdża sie zdecydowanie lepiej). Dzięki temu w ostatnim tygodniu nie musiałam skrobać rano szyb i w samochodzie miałam od razu cieplutko.

5. Rozpoczęliśmy sezon grzewczy - włączyliśmy instalację CO. Odnotowujemy więc temperatury prawie tropikalne: 22,5 stopnia (dla nas jest to już tropik, bo w blokach mieliśmy z reguły 18 ).

6. Zrobiliśmy niewielkie przemeblowanie w salonie: witrynka z książkami została przeniesiona w róg za drzwi - wygląda to lepiej.

Szkoda, że już skończyło się lato: teraz więcej jesteśmy w domu niż na powietrzu. Oby do wiosny!

Generalnie minęło już pół roku od kiedy przeprowadziliśmy się do naszego Domu pod Modrzewiem i jest nam bardzo dobrze. Cały czas "dopieszczamy" jeszcze nasze otoczenie - tak żeby przypadkiem nie było nudno. :wink:

Żona budowniczego
19-11-2006, 19:51
19 listopada 2006

Chciałam podsumować "działalność" naszego Labiego, więc załączam listę zniszczeń :o :
- dwa klony,
- dwie wierzby płaczące,
- pięć brzózek,
- krzak winogrona,
- krzaczki malin.

Ile jeszcze może zniszczyć jeden półroczny pies??? :oops:

Teraz lekko już zajął się jabłonką. :evil:

Wie doskonale, że źle robi, bo jak mój mąż idzie tylko w kierunku zniszczonej rośliny to od razu ucieka do budy.

No i nie chce nam rosnąć trawa przed domem. Żółknie. To chyba dlatego, że w tym miejscy zakopaliśmy mnóstwo gruzu oraz jest wkopane szambo, więc nie za wiele gleby mają rośliny do dyspozycji. Zobaczymy jak będzie wiosną.

Żona budowniczego
28-11-2006, 20:32
28 listopada 2006

Bardzo podoba mi się nowa grafika na naszym forum. Taka bardziej miękka, miła, domowa. :D

Mamy na miejscu kolejnych sąsiadów. Czyli z czterech domów, które zostały rozpoczęte w ubiegłym roku po sąsiedzku zamieszkane są już trzy! :D W kupie raźniej, no nie? :wink: Zawsze ktoś zerknie gdy obcy kręcą się w okolicy i światło padające z okien jest bardzo przytulne.

Musimy rozpocząć przygotowania do Świąt - to pierwsze w nowym domu, więc potrzebne są dekoracje!!! A czas leci... :roll:

Żona budowniczego
01-01-2007, 15:49
1 stycznia 2007

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku dla Wszystkich!!!

Bardzo dziękujemy za wszystkie życzenia świąteczno-noworoczne. :)

Bardzo zaniedbałam odpisywanie na życzenia w tym roku, bo w ostatnim czasie z powodu nawału zajęć zawodowych zupełnie odpuściłam sobie Internet. :(

Tak więc przeżyliśmy pierwsze Święta w nowym domu. :D Było super!!! :D Na Wigilii mieliśmy przy naszym dużym stole 13 osób, a w drugi dzień Świąt nawet 18 (razem z nami)! Uroczysty nastrój opanował mnie zupełnie - wyciągnęłam ze strychu mój stary akordeon (na którym nie grałam od 20-tu lat) i mieliśmy wspólne wigilijne kolędowanie. Każdy dostał mini-śpiewniczek do łapki, żeby nie było wymówek! :wink:

Generalnie w sferze wykończeniowej naszego domu nie dzieje się zbyt wiele. Takie różne drobiazgi: światełka na szafki kuchenne, ozdoby świąteczne, trzy obrazki na ścianę.

Oczywiście cały czas walczymy w naszym ukochanym czworonogiem, bo nadal niszczy nam różne rzeczy w ogródku, np. wyrwał nawet płotek od rabatki. :evil: Zadbał też o zupełne zniszczenie wszystkich kabli od ozdób świątecznych na zewnątrz. Generalnie niszczy wszystkie krzewy, które gubią liście. Dopóki liście były jeszcze na krzaczkach róż, nie ruszał ich. Jak tylko opadły, stały się od razu ofiarą naszego psiaka.

Zamówiliśmy ostatnio markizę na taras. Jak wiecie nie mamy na działce prawie żadnego cienia, więc taka markiza w lato da nam możliwość częstszego korzystania z tarasu i dodatkowo ograniczy nasłonecznienie salonu w upalne dni.

Teraz czekamy tylko na wiosnę. Jeszcze całe długie trzy miesiące... Denerwują mnie te krótkie dni i zimno, które ogranicza możliwość spędzania czasu w ogrodzie. Tak więc byle do wiosny!!! :D

Żona budowniczego
13-01-2007, 19:13
13 stycznia 2007

No to wichury nam zagościły w ostatnich dniach. Wieje, leje, aż Filip żali się, że w jego pokoju w nocy trudno zasnąć.

Nareszcie udało mi się zgrać zdjęcia z aparatu, więc załączam zaległe dekoracje świąteczne:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/183_348.ts1168714112890.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/184_348.ts1168714127921.jpg

Dzisiaj przypomniałam sobie stare przysłowie "Czym skorupka za młodu...". Ile to mądrości w tym powiedzeniu - moi rodzice budowali, my budujemy, nasze dzieci też (oto garaż ich autorstwa) :wink:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/175_348.ts1168713565500.jpg

Mój mąż już od jakiegoś czasu marudził, że nasze ściany są strasznie gołe. No i w końcu tak już się zezłościł, że zorganizował nam galerię fotograficzną:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/176_348.ts1168713590484.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/177_348.ts1168713604203.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/179_348.ts1168713641781.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/178_348.ts1168713621468.jpg

Wszystkie te zdjęcia są z naszej rodzinnej kolekcji. :D

A jeszcze przed Świętami zawisły obrazki w naszym salonie (to grafiki z zabytkami naszego starego trybunalskiego miasta):

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/185_348.ts1168714142484.jpg

Teraz rozglądamy się za dywanami - to też nie jest proste zadanie. Gust mamy jak zwykle na najwyższym poziomie (te "arrasy", które przypadły nam do gustu oscylują w okolicach 2 tys.zł za sztukę). Ale niestety - to nie są eksponaty na naszą kieszeń. :( Więc szukamy dalej.

Labi nadal daje nam się we znaki. Przecież on ma już ponad osiem miesięcy!!! (ostatnio zauważyłam, że jego wiek jest dokładnie taki sam jak czas naszego zamieszkania w Domu pod Modrzewiem :o ). Najbardziej daje się we znaki jak nie ma nas w domu, więc zaczęliśmy się rozglądać za kojcem zgodnym z normami europejskimi :wink: - znaleźliśmy całe 6 metrów kwadratowych bardzo eleganckiego psiego lokum, z impregnowaną drewnianą podłogą oraz ładnym daszkiem. Jak nasza wytrzymałość sięgnie zenitu, to będzie to nowe mieszkanie dla naszego czworonoga - przynajmniej na czas naszej nieobecności w domu... :roll: Zobaczymy. :-?

Żona budowniczego
27-02-2007, 17:38
27 lutego 2007

Korzystając z całych trzech dni urlopu wypoczynkowego nadrabiam różne zaległości. Jedną z zaległości jest oczywiście nasz dziennik. :oops:

Co u nas? Generalnie - jak to się mówi - po staremu. :wink:

Rozglądamy się za szkołą dla naszego synka - siedem lat to pierwsza poważna decyzja rodziców, do której szkoły zapisać dziecko. Otrzymaliśmy urzędowe wezwanie i musimy dopełnić obowiązku. Tak więc rozglądamy się, bo szkoła rejonowa średnio nas do siebie przekonała. Bierzemy pod uwagę wiele aspektów, w tym dogodność dojazdu autobusem miejskim, bo przecież nie będziemy wozić samochodem naszej pociechy non stop. :-?

Po ostatnim śniegu pozostały już tylko nieśmiałe resztki i dzięki temu, że jestem w czasie urlopu w domu do południa, wyłonił się obraz nędzy i rozpaczy w naszym ogrodzie. Labi zniszczył prawie wszystko, co było posadzone w ubiegłym roku, więc za kilka tygodni musimy rozpocząć nasadzenia od nowa. :cry: Ale najpierw musimy odgrodzić naszą zieloną część od podjazdu, gdzie będzie rezydował pies. Inaczej nasza inwestycja w ogród będzie znowu bez sensu.

Z pozostałych zaległych prac: nadal brakuje nam podłogi na tarasie. W najbliższych dniach będziemy znowu kontaktować się ze stolarzem.

Zamontowaliśmy już markizę, bardzo ładnie się prezentuje. Będzie z niej pociecha latem. :D

Aha, mamy dywan w salonie. Nareszcie synek ma cieplej w czasie zabawy na podłodze. Oczywiście rozsądek wziął górę nad marzeniami - arrasem nazwać tego dywanu nie można. :wink:

Żona budowniczego
03-03-2007, 15:11
Luty 2007

Zaległe zimowe fotki

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/208_348.ts1172931768500.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/209_348.ts1172931877937.jpg

Żona budowniczego
03-03-2007, 15:33
3 marca 2007

IDZIE WIOSNA!!! Nie wierzycie? ZOBACZCIE!!!

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/210_348.ts1172931949234.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/211_348.ts1172932042968.jpg

Rośliny rosną, dzieci rosną, no i pies również (jak widać na załączonych obrazkach):

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/212_348.ts1172932179656.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/213_348.ts1172932210187.jpg

Prawda, że piękny? A najsłodszy jest kiedy śpi w pozycji "Pies zdechł". :lol:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/214_348.ts1172932240500.jpg

Niestety, wiosna uwidoczniła w całej okazałości jego dokonania w zakresie zniszczeń roślinności. Jakby przeszło jakieś tornado przez naszą posesję... :( :cry:

Tyle zostało z drzewka magnolii:
http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/215_348.ts1172932329562.jpg

To jest resztka krzewu przy furtce:
http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/216_348.ts1172932370578.jpg

Sosenka posadzona w ubiegłym roku:
http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/217_348.ts1172932414718.jpg

Reszta korzenia, już nie wiem czego...
http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/218_348.ts1172932464484.jpg

No i róże po naszym oknem sypialni:
http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/219_348.ts1172932526703.jpg

I w ten sposób zapadła decyzja: BUDUJEMY ZASIEKI !!! Trzeba się bronić przed niszczącą siłą bestii !!! :wink: :lol:

Nie wiem czy Labiemu się to podoba, bo na razie zastanawia się co my robimy...
http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/220_348.ts1172932595468.jpg

Wstępny efekt jest taki:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/221_348.ts1172932618515.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/222_348.ts1172932645562.jpg

Słupki na razie są trochę wyższe niż będą docelowo, bo zostaną docięte po zamontowaniu przęseł.
Jak już skończymy ogrodzenie, z naszej posesji zniknie nareszcie garaż budowlany, graty przeniesiemy do drewnianej szopki (mój mąż znalazł już stolarza, który robi takie rzeczy), a w miejsce garażu postawimy kojec dla psa.

Tak więc plan działania na wiosenne dni ustalony. :wink:

Jak już pisałam wcześniej - zamontowaliśmy markizę.

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/223_348.ts1172932691015.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/224_348.ts1172932719656.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/225_348.ts1172932817500.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/226_348.ts1172932849734.jpg

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/227_348.ts1172932878359.jpg

Na koniec pokażę wam jeszcze co się dzieje z podmurówką naszego płotu. Jest to efektem złej jakości żwiru (duża zawartość margla). Odłupują się całe płaty cementu, czyli beton sypie się wszędzie, gdzie nie został przysypany ziemią.

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/228_348.ts1172932902140.jpg

Najgorsze jest to, że nie ma jak tego poprawić - należałoby kompletnie rozwalić ten beton i zalać murek jeszcze raz. :evil: No i wymyśliliśmy taki patent:

http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/229_348.ts1172932949796.jpg

Na razie estetyka się zdecydowanie poprawi i może starczy na kilka lat. A potem pomyślimy...

Żona budowniczego
22-03-2007, 17:26
22 marca 2007

Jeżeli ktoś miał małe dziecko wie doskonale, że trudno jest przewidzieć wszystkie działania "destrukcyjne" :wink: dziecka. To samo dotyczy zachowania młodego psa. Ale zacznę od początku...

Jak już wiecie postanowiliśmy się nie poddawać i zorganizowaliśmy na działce "psie zasieki". Dwa płotki (z przodu i z tyłu domu) odgrodziły część rekreacyjną od podjazdu. Na płotku z przodu umieściliśmy wieszadła na donice kwiatowe w celu upiększenia konstrukcji (zdjęcia zrobię w sobotę jak już będzie słonecznie, żeby ładnie wyszły :wink: ). Z tyłu domu wzdłuż nowego płotu ułożyliśmy drewno do kominka i nawet byliśmy zdziwieni, że tak malowniczo ta konstrukcja wygląda.

No i przez kilka dni byliśmy naprawdę szczęśliwi. :roll: :roll: :roll: Roślinki odżyły, trawnik zazielenił się w zażółconych miejscach, psie odchody uprzątnięte, słowem "SIELANKA". :P

Dzisiaj byliśmy w hurtowni ogrodniczej. Zakupiliśmy 6 donic do powieszenia na płotku przed domem. No i w trakcie testowania czy te donice pasują, ręce nam opadły. :( Okazuje się, że psu na tyle podobają się te donice, że swoją wielką paszczą zaczyna je obgryzać. :oops: :oops: :oops: Tego nie przewidzieliśmy, choć powinniśmy: przecież jego pysk bez problemu zmieści się pomiędzy prętami ogrodzenia. Jedynie siatka mogłaby temu zapobiec...

Tak więc znowu nie przewidzieliśmy co może paść łupem naszego ukochanego psiaka. Zwyczajnie: brak wyobraźni. :wink:

Aha, teraz jak już nie może niszczyć swoich ulubionych krzaczków, Labi z upodobaniem rozbiera nam codziennie rynnę deszczową - ściąga dolne kolanko i odpływ. Całe szczęście, że nie przykleiliśmy tych elementów na stałe, bo cała rynna zostałaby pewnie wyrwana. :lol:

Zimna ta wiosna, ale nie przeszkadza nam to planować dalszych (czytaj: ponownych :wink: ) prac w naszym ogrodzie. W hurtowniach ogrodniczych ruch, czyli sezon ogródkowy już się rozpoczął. Powoli kupujemy nasionka, cebulki, donice, oglądamy krzaczki.

Ostatnio wpadłam w wir mycia (tak naprawdę przecierania tylko - ze względu na kiepską pogodę) okien - najpierw od wewnątrz, potem od zewnątrz. Zastanawiam się czy nie lepsze są jednak rolety zewnętrzne od żaluzji poziomych. Niestety, mycie żaluzji jest strasznie czasochłonne. Każda lamela osobno na mokro i na sucho. Żmudna, żmudna praca... :roll:

Z prac zewnętrznych: czekamy na montaż drewnianej szopki w sobotę, no i tarasu zaraz po Świętach Wielkanocnych. :)

Żona budowniczego
22-03-2007, 17:38
22 marca 2007

Jeszcze jeden news z dnia dzisiejszego:

Jadę sobie samochodem i słucham lokalnego radia. Gościnnie w audycji wypowiadał się jakiś pan z hurtowni materiałów budowlanych. Zgodnie z jego słowami na pustaki Max trzeba zapisać się i czekać do WRZEŚNIA 2007. :o :o :o No, a o cenach to lepiej nie mówić - w tym roku na niektóre produkty było już 5-6 podwyżek, po kilka procent każda!!!

Dzięki Bogu, że zbudowaliśmy już nasz Dom Pod Modrzewiem!!! :D :D :D

Żona budowniczego
31-03-2007, 18:10
31 marca 2007

Czy mieliście kiedyś w domu "szalonego ogrodnika"? Ja waśnie mam! :oops: Przez ostatni tydzień prawie wszystkie ocalone krzaczki i drzewka w magiczny sposób wędrowaly, to tu, to tam... Jak to możliwe? Mój mąż nie może usiedzieć na miejscu i przesadza wszystko co się da w ogrodzie!!! :lol:

Nie powiem żeby mi się to nie podobalo! W ubieglym roku posadziliśmy trochę rzeczy w sposób nie do końca przemyślany, więc teraz czas na poprawki. :D

W naszym ogrodzie stoi już drewniana szopka (zdjęcia mam jeszcze w aparacie). Ładnie się prezentuje. Podoba nam się bardzo. :D

Teraz rozbierany jest nareszcie nasz garaż budowlany, więc ostatni budowlany "rupieć" zniknie z podwórka. Super! :D

Jak zwykle co parę tygodni narzekam na wielkość naszego domu. ZA DUŻY!!! Ale oczywiście tylko kiedy sprzątam. :wink: Dużo okien, duża powierzchnia parkietów i terakoty, sporo mebli, na których ciągle zbiera się kurz. Dobrze, że się dzielimy sprzątaniem, bo chyba nie dalabym rady...

Stoimy przed wyborem mebli drewnianych na taras. Buszuję w Internecie, ale na razie nie do końca jestem przekonana co wybrać. Rozważam meble z bali lub meble z drewna i stali. Te ostatnie wydają mi się delikatniejsze, a jednocześnie solidniejsze. Jak macie jakieś przemyślenia to proszę o uwagi.

W czasie Świąt odpoczywamy, to znaczy "powpraszaliśmy się w gości", więc następny rodzinny "najazd" odwlecze się do Bożego Narodzenia!!! :wink:

Pogoda dopisuje, więc korzystamy z uroków ogrodu. Możemy pograć w pilkę i wygrzać się na sloneczku w zacisznej od wiatru wnęce w podcieniu przy filarze. Fajne miejsce, szczególnie jak wieje od wschodu, jest wtedy jak u Pana Boga za piecem. Dobrze, że nie zlikwidowaliśmy tego filaru.

Poważnie rozważamy wymianę okna w kotlowni na drzwi przeszklone. Brakuje nam takich drzwi do ogrodu, żeby powiesić pranie, wyskoczyć w roboczych kapciach na moment do ogrodu, a nie pchać się ze wszystkim przez wiatrolap lub salon. Zostalo nam jeszcze trochę wyprawki elewacyjnej, więc - zanim ściemnieje cala elewacja - można by bylo przerobić okno na drzwi.

pie
09-01-2011, 15:03
prosimy o fotki waszego domku pod modrzewiem:) pozdrawiamy