mordka
14-11-2002, 10:42
Cześć Ludkowie
chciałabym się Wam przedstawić, bo pojawiłam się już jakiś czas temu między Wami, więc myślę, że wielka na to pora. Z drugiej strony nie wiem, czy w ogóle mam takie prawo. Mój dom nie ma jeszcze dachu, nie ma ścian, nie ma fundamentów, ba, nie ma nawet projektu ani ziemi, na której mógłby stanąć. Mój dom to na razie tylko marzenie. Ale jest to marzenie tak silne i przemożne, że wydaje mi się czasem, że on naprawdę istnieje.
Mam na imię Agata, mój mąż ma na imię Paweł. Mamy dwójeczkę pociech, Jagódka ma 8 miesięcy a Szymek 2,5 roku. Dzieci małe, ale my już dość szybkim krokiem zbliżamy się do czterdziestki (no, mnie jeszcze trochę zostało, a mojemu mężowi troszkę :wink:).
Mieszkamy w Warszawie, pracujemy też. Oboje na Ursynowie, więc mój rekonesans działkowy skłania się ku kierunkowi południowemu. Ceny ziemi pod Warszawą to bardzo poważna bariera dla marzących o własnym domu. To jest ten paradoks - praca tu jest, zarobić można dużo więcej, niż w innych rejonach kraju, ale wszystko kosztuje koszmarnie drogo. Jak czytam o pięknych działeczkach za 20 tysięcy gdzieś na zachodzie Polski, to tylko zazdroszczę. Chyba zainwestuję w helikopter i będę stamtąd "dojeżdżać" do pracy.
Mieszkamy w dość małym mieszkaniu, które z naprawdę wielką chęcią zamieniłabym na dom, ale jak to zrobić, jeśli gdzieś muszę mieszkać, zanim dom się zbuduje??? To moje obecne problemy. Plus przekonanie męża, że dom to nie jest marzenie nierealne, że warto dążyć do jego realizacji i że mamy szansę!
Dodam jeszcze, że pracuję w controllingu w niemieckim koncernie medialnym, studiuję na UW (cóż, nie chciało się nosić teczki...). Lubię grać w scrabble'a (zwłaszcza w sieci), oglądać dobre filmy (ostatnio rzadko). Staram się zrobić prawo jazdy ale po powrocie do pracy z urlopu macierzyńskiego nie mogę znaleźć czasu na wyjeżdżenie przepisowej liczby godzin. Nie wiem, ile to jeszcze potrwa.
Jeszcze o dzieciach: Szymek jest typowym dwulatkiem: uparty i mający na wszystkie tematy własne zdanie. A przy tym słodki, inteligentny (który nie jest :wink:), utalentowany. Ostatnio nauczył się śpiewać całą piosenkę o jagódkach, którą mu śpiewam, odkąd pojawiła się siostrzyczka. Jagódka jest uroczą panienką, nie wiedziałam, że mała dziewczynka to coś tak odmiennego, niż synek. Tylko tulić i całować.
Prezentowałam juz swoje maluchy na forum dla zapaleńców, ale i Wam pokażę. Oto one:
To Jagódka:
http://forum.edziecko.pl/view.php?site=edziecko&bn=edziecko_zdjecia&key=1027943077
A to Szymek:
http://forum.edziecko.pl/view.php?site=edziecko&bn=edziecko_zdjecia&key=1027943178
chciałabym się Wam przedstawić, bo pojawiłam się już jakiś czas temu między Wami, więc myślę, że wielka na to pora. Z drugiej strony nie wiem, czy w ogóle mam takie prawo. Mój dom nie ma jeszcze dachu, nie ma ścian, nie ma fundamentów, ba, nie ma nawet projektu ani ziemi, na której mógłby stanąć. Mój dom to na razie tylko marzenie. Ale jest to marzenie tak silne i przemożne, że wydaje mi się czasem, że on naprawdę istnieje.
Mam na imię Agata, mój mąż ma na imię Paweł. Mamy dwójeczkę pociech, Jagódka ma 8 miesięcy a Szymek 2,5 roku. Dzieci małe, ale my już dość szybkim krokiem zbliżamy się do czterdziestki (no, mnie jeszcze trochę zostało, a mojemu mężowi troszkę :wink:).
Mieszkamy w Warszawie, pracujemy też. Oboje na Ursynowie, więc mój rekonesans działkowy skłania się ku kierunkowi południowemu. Ceny ziemi pod Warszawą to bardzo poważna bariera dla marzących o własnym domu. To jest ten paradoks - praca tu jest, zarobić można dużo więcej, niż w innych rejonach kraju, ale wszystko kosztuje koszmarnie drogo. Jak czytam o pięknych działeczkach za 20 tysięcy gdzieś na zachodzie Polski, to tylko zazdroszczę. Chyba zainwestuję w helikopter i będę stamtąd "dojeżdżać" do pracy.
Mieszkamy w dość małym mieszkaniu, które z naprawdę wielką chęcią zamieniłabym na dom, ale jak to zrobić, jeśli gdzieś muszę mieszkać, zanim dom się zbuduje??? To moje obecne problemy. Plus przekonanie męża, że dom to nie jest marzenie nierealne, że warto dążyć do jego realizacji i że mamy szansę!
Dodam jeszcze, że pracuję w controllingu w niemieckim koncernie medialnym, studiuję na UW (cóż, nie chciało się nosić teczki...). Lubię grać w scrabble'a (zwłaszcza w sieci), oglądać dobre filmy (ostatnio rzadko). Staram się zrobić prawo jazdy ale po powrocie do pracy z urlopu macierzyńskiego nie mogę znaleźć czasu na wyjeżdżenie przepisowej liczby godzin. Nie wiem, ile to jeszcze potrwa.
Jeszcze o dzieciach: Szymek jest typowym dwulatkiem: uparty i mający na wszystkie tematy własne zdanie. A przy tym słodki, inteligentny (który nie jest :wink:), utalentowany. Ostatnio nauczył się śpiewać całą piosenkę o jagódkach, którą mu śpiewam, odkąd pojawiła się siostrzyczka. Jagódka jest uroczą panienką, nie wiedziałam, że mała dziewczynka to coś tak odmiennego, niż synek. Tylko tulić i całować.
Prezentowałam juz swoje maluchy na forum dla zapaleńców, ale i Wam pokażę. Oto one:
To Jagódka:
http://forum.edziecko.pl/view.php?site=edziecko&bn=edziecko_zdjecia&key=1027943077
A to Szymek:
http://forum.edziecko.pl/view.php?site=edziecko&bn=edziecko_zdjecia&key=1027943178