PDA

Zobacz pełną wersję : znienawidzę, zanim wybuduję



kodi_gdynia
20-11-2002, 11:07
oj to był pracowity i bardzo, ale to bardzo nerwowy miesiąc. Efekty wspaniałe, jest tylko jedno ale. Budowaliśmy szybko i małą liczbą osób. Mordęga, droga przez piekło, do tego listopad, pogoda jaka jest każdy widzi. I tak się zastanawiam czy nie znienawidzę tego domu zanim go nie skończę budować i nie zamieszkamy. Satysfakcja ogromna, ale i ogromna ilość potu, nerwów, nieraz krwi znajduje się w tym domu.
Oj potrzebuję odskoczni. Muszę nabrać świeżości i nowego spojrzenia. Mieliście już takie myśli.
Pozdrawiam

Zielona
20-11-2002, 11:27
Kodi doskonale Cię rozumiem. Podziwiam Cię, bo faktycznie Ty budujesz, a tak naprawdę większość z nas robi za zaopatrzeniowca, nadzorcę nad postępami budowy, którą buduje ekipa. Masz prawo do zmęczenia.
Zafunduj sobie jakiś wypad (wystarczy na weekend), nabierzesz świeżości spojrzenia na sprawę i odreagujesz stres.
Albo jakąś imprezkę w gronie nie budujących.
Najgorszy jest teraz bierny odpoczynek, bo w trakcie odpoczynku i tak będziesz myślał o budowie (a to można było zrobić tak, a tamto tak), trzeba po prostu na moment zmienić klimat.
Mnie bardzo pomógł wypad w góry (3 dni) ale z Gdyni to trochę daleko.
Miałam to samo i podejrzewam, że większość z nas miała chwile zwątpienia ... a sprzedam to wszystko w cholerę i znowu będę żyć jak człowiek...

Pozdrawiam, głowa do góry.


<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Zielona dnia 2002-11-20 12:28 ]</font>

Becik
20-11-2002, 11:29
Rozumiem Cię, Kodi. Ja tylko brałam udział w pracach porządkowych i przygotowujących do zimy ( zabezpieczanie otworów itp ) i moje słownictwo "wzbogaciło" się o kilka słów, których ponoć kobiecie, a w szczególności Matce-Polce nie przystoi używać :grin:. Ale jak sobie przez zimę odetchniemy to na wiosnę znowu z zapałem wrócimy do naszych domków. Pozdrawiam, trzymaj się!

Frankai
20-11-2002, 11:58
A ja jak sobie pozap... - co mi się rzadko zdarza - to czuję, że żyję i cieszę się, że domek rośnie. Mnie rokładają tylko problemy, a zwłaszcza jak dają ciała Ci co to mają papiery. Szkoda tylko, że nie mają głowy. Ostanio miałem trochę wolnego czasu, więc sobie posprzątałem budowę i otoczenie dokładnie (nie tak jak fachowcy) i przygotowuję na kolejne zimowanie. Przed wypadem na budowę miałem kiepski humor, ale radykalnie mi się poprawił.

kodi_gdynia
20-11-2002, 12:13
Dzięki wszystkim za słowa otuchy, ale wiesz Frankai - zapiep... to i ja lubię, ale kiedy trwa to zbuy długo, jest walka z czasem do tego deszcz i wiatr i temp. od -1 do +3 to jest jakaś tam wytrzymałość człowieka. A to moje zapiep... polegało na stawianiu ścian, układaniu i zalewaniu srtopu, wreszcie stawianiu więźby i na to wszystko blachodachówka. Jeden plus robocizna kosztowała mnie 2850zł.
Już mi lepiej

Frankai
20-11-2002, 12:21
Nieźle, nieźle! A mi od mojego "lenistwa" brzuch rośnie :sad: Ja też na ogół siedzę przy biurku. Niestety zap... mogę tylko poza sezonem w pracy, który pokrywa się z budowlanym - maj-październik.

Missia
20-11-2002, 13:30
Prawie cały dom zbudowaliśmy w tym roku. Zeszły rok to przygotowanie placu budowy i fundamenty. Łatwizna. Budowa domu - to jednak duże wyzwanie zwłaszcza kiedy ma się świadomość, że pewne błędy są nieodwracalne, czas biegnie szybko, pieniędzy ubywa. A wiadomo pośpiech nie sprzyja dobrej pracy.
Buduje (nadzoruje) głównie mój mąż Piotruś. Jest bardzo dzielny. Kiedy zaczynaliśmy nie wiedział nawet co to jest beton - dzisiaj ludzie proszą Go o rady.
Zmęczenie budową jest czasami tak duże, że ocieramy się o rozwód. Zamierzamy jednak przeprowadzić się na Święta Bożego Narodzenia - niezależnie od tego ile uda nam się skończyć.
Pomimo wszystko radość z posiadania domu jest tak ogromna, że szybko zapomina się o zmęczeniu.

greg
20-11-2002, 13:32
Kodi, wiem, że jak tylko pogoda się poprawi, zaświeci słońce to zatęsknisz za budową. Ja tak mam. Przyjeżdzam aby coś zrobić a tu deszcz, błoto i wieje jak .... Nic się nie chce i dopada mnie zwątpienie czy to ma sens. Po kilku dniach zwłaszcza jak za oknem słońce to nie mogę się doczekać aż znowu coś zrobię na budowie. Już 2 razy zamykałem sezon w tym roku ale długo nie mogę wytrzymać, żeby coś tam nie zrobić. Urlop już prawie wykorzystałem to zostały mi tylko soboty i kilka godzin po pracy.

lola
21-11-2002, 11:24
hej kodiś! ja robie pyszna pizzę, wiec jak te 50 km. to dla ciebie nie problem, to zapraszam. Na nerwy najlepszy jest relaksik przy jedzeniu!!!
I ciesze sie, że sobie radzisz, bo my bedziemy budowc tak jak Ty. Mój Paweł bedzie przyjeżdżał na 4 mce w roku do domu i wtedy tez na pewno będzie miał niezły zap....
trzymaj sie cieplutko.

kodi_gdynia
21-11-2002, 12:11
Lola, ale te 50km to którą stronę. Może będę przejeżdżał to cię odwiedzę. Pizzę uwielbiam, a ze swojej strony służe radą, bo jestem o pewne doświadczenia mądrzejszy.
Pozdrawiam

lola
21-11-2002, 13:01
w stronę starogardu. A co doświadczenia, to już dawno moje oko wycziło na forum , że je masz.

kodi_gdynia
21-11-2002, 14:38
Przez ostatnie 1,5 miesiąca w Starogardzie bywałem co tydzień. Teraz mi nie potrodze, ale zaproszenie przyjmuję. Z tym doświadczeniem to jeszcze długa droga, ale człowiek się uczy.
Pozdrawiam

Mis Uszatek
21-11-2002, 14:50
Oj Kodi! Ja tez to znam z autopsji. Ale po paru takich nerwowych "akcjach" przynajmniej zdefiniowałem sobie dwa najbardziej dokuczliwe czynniki, które potrafia wykończyć nas - inwestorów:
Po pierwsze: czas. Kiedy zaczynamy sie spieszyc (bo to, bo tamto) - wszystko sprzysiega sie przeciwko nam. A im bardziej zalezy nam na czasie - tym wieciej rzeczy sie pier....i
Po drugie: koszty. Zawsze wieksze od zakładanych, zawsze dodatkowe...
Nie mam recepty, ale uswiadomienie sobie tych spraw pozwoliło mi przetrwac najgorsze. Zdrowie kosztuje. Jedni chodza na masaze a inni dla własnego swietego spokoju płaca extra za to, ze ktos ich oszukał, wprowadził w bład itp. Tak samo z czasem.
Jesli chesz dotrwac do końca budowy w jako-takim zdrowiu, pogódz sie z tym zjawiskiem. Jak planujesz cos przy budowie - z definicji pomnóz przez dwa (i czas i pieniadze) Wiesz, jaki bedziesz zadowolony, kiedy wszystko wyjdzie ci taniej i szybciej niz zakładałes?

Frankai
21-11-2002, 15:05
Misiu - ja stosuję podobne metody, ale z mnożeniem planowanych wydatków na budowę nie mogę. Inaczej bym popadł w taki stres, że nici z dalszego budowania.

Luśka
21-11-2002, 19:14
Kodi, po pierwsze - to co swoją ciężką pracą zrobiłeś do tej pory JEST TWOJE! Po drugie - zmęczenie i stres przejdą Ci za góra 2 tygodnie, a domek na całkiem solidnym etapie JUŻ JEST I BĘDZIE. No, chyba, że Bin Laden...(tfu,tfu) Po trzecie, jak jeszcze z tego dołka nie bardzo możesz wyjść, to poczytaj, na ilu wątkach ludziki z całego kraju wyrażają swój podziw dla Ciebie :smile: No i nie mów, że dalej jest źle, bo to niemożliwe. A na osłodę, TK załatwił, że nie będziesz musiał wpisywać swojego domku do deklaracji majątkowej :grin: No i widzisz, jaki świat jest piękny !!!

Klaudia
22-11-2002, 07:19
My mamy podobne doświadczenia. Weźcie pod uwagę porę roku, a ta jest mało sprzyjająca budowlanemu entuzjazmowi. Ale jak pomyślę o wiośnie i słoneczku na moim wspaniałym tarasie to od razu robi się ciepło na sercu. Z tymi kosztami Misiu Uszatku to święta racja. Nic tak nie zniechęca. Ostatnio robiliśmy ocieplenie zewnętrzne i elewację. W żadnym z etapów tak się nie pomyliliśmy - dwukrotnie!!! Zalewała nas krew, ale jak zobaczyliśmy efekt - nerwy opadły i przyszedł zachwyt.
Wszyscy mamy chwile zmęczenia, zdenerwowania i niechęcenia. Ale przecież budowa nas wszystkich wciąga a jej efekty są najlepszą nagrodą. Pozdrawiam i aby do wiosny!

kodi_gdynia
22-11-2002, 07:53
Dzięki Wam: Misiu, Frankai, Luśka i Klaudia. Już mi lepiej, po woli wracam do zdrowia. Wychodzę tylko z domu do samochodu i do pracy i z pracy do samochodu i do domu. Zimno strasznie i sam się sobie dziwię jak mogliśmy budować w taka temperaturę. Co do kosztów to powiem szczerze że wiele sie nie pomyliłem, no może trochę na blasze. Poza tym wszystko na plus. Gazobetonu chyba ze 150 sztuk mniej niż zakładałem itp. Betonu jak zwykle posżło więcej natomiast. Czas mnie zjadał. Krótki dzień, szybko ciemno to była walka. Teraz czekam na wiosnę słoneczko i już mi się gęba cieszy. Pozdrawiam Was Moi Drodzy

agus
22-11-2002, 12:47
Oj, znamy to, znamy. Przechodzimy to już chyba drugi raz. Po intesywnej pracy przychodzi czas, że żadne nie chce mówić o budowie. Ale najgorsze jest to, że mój mąż potrafi wyrzucić nasz przyszły dom w ogóle z myśli, ja natomiast nie. Gdy zaczynam mówić o tym, on na mnie warczy, potem ja na niego, że nie chce ze mną rozmawiać i awanturka gotowa. Jesli do tego dochodzą inne problemy, nie zwiazane z budową to atmosfera robi się w ogóle ciężka. Ale odkrylismy, że krótki wyjazd dorze robi - wystarczy weekend.

Gabi
26-11-2002, 09:38
Dobre , my tak jedziemy 3 sezon a teraz jeszcze kończymy dach - 13 płaszczyzn, nie ma to jak sobie życie ułatwiać, zakończenie sezonu na początek grudnia a temperatura spada. I wiecie co najbardziej szkoda mi jak rano wyrzucam nieodgrzany obiad Tomka.

KARO1
19-02-2006, 10:25
Widze, ze nie jestem tak całkiem osamotniona z moimi problemami. Wydawałoby się ze wszyscy co budują sa szcześciarzami.
Moj mąz zdecydowal sie na budowę choć jak mówi dom to moje marzenie a nie jego. Wolalby mieszkać w bloku i mieć wszystko z głowy.
Jest słapszy psychicznie ode mnie. Ja potrawie zapomniec choć na pare godzin o budowie on nie. Jego glowa to 100% budowa i związane z tym problemy. Stal sie dla mnie ie mily, opryskliwy ciągle zamyslony. Mam już dość. Mówi ze przez te budowe się rozwiedziemy. Ja staram sie wytrzmyc. Do przeprowadzki zostało pare miesiecy. czy myslicie, że jak to sie juz skonczy to coś pomoze? Czy nasze problemy miną?

Przekorek
20-02-2006, 16:22
Niestety tak to wygląda, że budowa to próba dla większości par. Pół biedy jak kończy się sukcesem - bywa, że gotowy dom jest powodem frustracji...

ula@
01-03-2007, 09:37
...to pięknie...ja mam dopiero zdjęty humus....a od rana już kłótnia :cry: :evil:

agnieszkakusi
01-03-2007, 10:04
Ula, pociesz się, że to dopiero początek :lol: :wink:
potem będzie tylko.....


więcej kłótni :D

ula@
01-03-2007, 10:07
...siedzę teraz i mówię sobie"nie daj się sprowokować" i zaraz zepsuję klawiaturę :evil:

Ola i Krzysiek
01-03-2007, 10:26
Ja mam nadzieję, że my nie będziemy się kłócić :roll: Ale to pewnie marzenia ściętej głowy biorąc pod uwagę fakt, że mieliśmy małe spięcie co do zdejmowania humusu :lol:

ula@
01-03-2007, 10:28
...do dziś dobrze nam szło, ale przestało.... :evil: :evil: :evil: chyba pójdę do garów :wink:

agnieszkakusi
01-03-2007, 10:35
dziewczyny, nam też dobrze szło dopóki nie zaczęła sie budowa.. :roll:

elutek
01-03-2007, 10:38
...

ula@
01-03-2007, 10:43
...mnie od rana dusi...mój mąż lubi mieć już , natychmiast i tu się zdziwił....a każdy ma być dyspozycyjny bo on tego potrzebuje....czuję że jak wróci to znów afera będzie..ciśnienie mam max. :evil:

Ola i Krzysiek
01-03-2007, 10:46
Ula to Twój mąż coś jak ja, ja też lubie mieć już :lol: Ale w kwestii budowy jestem cichutka prawie jak myszka. Zajmuję się tym w niewielkim stopniu i może dlatego póki co jest cisza. Zobaczymy jak dalej. Ale znając mój charakterek to nigdy nic nie wiadomo :D

dżordż5
01-03-2007, 11:07
U nas decyzja o budowaniu nagła i wspólna; budowa bez kłótni; mąż wybierał pustaki , dachówkę, pilnował ekip, czytał literaturę. Ja doradztwo w sprawie wnętrz: płytki, parkiet, kolorki na ścianach, mąż w tych sprawach całkowicie ugodowy. Teraz, od 18 miesięcy mieszkamy we własnym domku, szczęśliwi, że z daleka od bloku, obserwujemy rosnące krokusy, zieloną trawkę, drzewka, patrzymy jak dorasta nasz syn i jest O.K.
O co to się kłócicie na tych budowach , nie rozumiem.

Ola i Krzysiek
01-03-2007, 11:14
Nie zawsze jest tak pięknie jak u Ciebie dżordż5. Fajnie by było się nie sprzeczać, ale odmienne charaktery w takich sytuacjach dają o sobie znać. Jeden jest mądrzejszy od drugiego. Chyba nikt tego nie rozumie po co się kłóci :roll:

JoShi
01-03-2007, 11:42
Ja potrawie zapomniec choć na pare godzin o budowie on nie. Jego glowa to 100% budowa i związane z tym problemy.
To pozdrów go ode mnie. Mój mąż ma tak jak Ty. Zajmuje sie czymś i nie myśli o wykończeniówce (na takim etapie jesteśmy), o kosztach o technologiach itp. Ja natomiast mam cały czas w tle włączony proces myślenia o tym. Może to i dobrze z jednej strony, bo dzięki temu jednak posuwamy sie do przodu, powoli bo powoli, ale jednak. Z drugiej strony dla mnie to silny i stały stres i powiem Ci szczerze, cze czasem pękam i potrafię nieźle po nim pojechać. Nie jest to żadne usprawiedliwienie, ale rozumiem Twojego męża...


...siedzę teraz i mówię sobie"nie daj się sprowokować" i zaraz zepsuję klawiaturę :evil:
Kup sobie żelową. Jest odporna na większość frustracji użytkownika.


O co to się kłócicie na tych budowach , nie rozumiem.
To nie ważne o co. Po prostu niektórzy nie wytrzymują ciśnienia i dają się ponieść. A wtedy to byle co potrafi być powodem. Na szczęście mój mąż powoli uczy się przewidywać erupcję wulkanu i znajdować jakieś bezpieczne ujście emocji...

ula@
01-03-2007, 15:20
...nie przeszło mi...ale klopsy usmażone... :wink:

ged
01-03-2007, 16:02
Nie kumam. Dla mnie budowanie to jedna z większych przyjemności. Nie mogę sie doczekać kolejnego wejścia ekipy na plac boju :D O co się można kłócić? z żoną ?

ula@
02-03-2007, 08:59
...bo do mnie to trzeba spokojnie, powoli a nie sto poleceń na raz, szybko i chaotycznie :wink:

ged
02-03-2007, 16:42
...bo do mnie to trzeba spokojnie, powoli a nie sto poleceń na raz, szybko i chaotycznie :wink:

Dalej nie kumam. Czy teój małżonek wydaje Ci polecenia w sprawach budowlanych. ??? :o

kuleczka
02-03-2007, 18:07
Ja też nie pamietam żadnej kłótni z mężem o budowę.
Całe szczęście :D
Jakieś drobne różnice zdań to i owszem, ale żeby się kłócić.
Raczej była wielka radość, że oto powstaje nasz dom (celowo pomijam kwestie późniejszej mojej depresji, bo to inna bajka :wink: )
Fakt, że nie mieliśmy problemów finansowych, bo z budową trafiliśmy na okres najlepszej koniunktury naszej firmy,
głupi to zawsze ma szczęście :lol:

JoShi
02-03-2007, 18:47
Ja też nie pamietam żadnej kłótni z mężem o budowę.
Ja też. Po prostu mam świadomość, że to są kłótnie z budową w tle :) Ostatecznie ten dom to jest nasz wspólny cel ;)

ave!
02-03-2007, 21:13
[
quote="kuleczka"]Ja też nie pamietam żadnej kłótni z mężem o budowę.
Całe szczęście :D
Jakieś drobne różnice zdań to i owszem, ale żeby się kłócić.
- głupi to zawsze ma szczęście :lol:[/quote]
pewnie tak :lol: :lol: :lol:
(stan surowy zaraz zamknięty bez wizji rozwodu) 8) :wink:

JoShi
02-03-2007, 23:02
Poczekaj na wykończeniówkę. Ludziom się wydaje, że stan surowy to sukces. A ja się czasem zastanawiam czy ta wykończeniówka wzięła nazwę od wykańczania mieszkania czy od wykańczania inwestora.

ave!
02-03-2007, 23:04
Poczekaj na wykończeniówkę. Ludziom się wydaje, że stan surowy to sukces. A ja się czasem zastanawiam czy ta wykończeniówka wzięła nazwę od wykańczania mieszkania czy od wykańczania inwestora.

będę donosić na bieżąco :wink: :lol:

novi_ana
04-04-2007, 10:52
wykończeniówka wykańcza finansowo
wykańcza mojego męża organizacyjnie
mój mąż mnie wykańcza, gdyż ma pretensje do mnie, że ja nic nie robię.. mnie wykańczają kłótnie i niewiedza męża
mój mąż muratory ogląda, a nie czyta
wykańcza mnie to, że kiedy uda nam się na czymś zaoszczędzić mój mąż szybko znajduje coś w zamian nadplanowo
dziś dobił mnie impulsywnym zaproszeniem firmy ochroniarskiej, znanej z tego, że w ciągu 3 dni po odrzuceniu ich drogiej oferty sami organizują włamanie

Rozmaryn
04-04-2007, 12:35
:o śmiem twierdzić, że wyrażenie wykończeniówka pochodzi jednak od wykańczania... inwestora. I finansowo , i psychicznie... :o :( :-?

MiA & Wojtek
04-04-2007, 20:28
:o śmiem twierdzić, że wyrażenie wykończeniówka pochodzi jednak od wykańczania... inwestora. I finansowo , i psychicznie... :o :( :-?

zgadzam sie z Twoja teoria :cry:

madd
04-04-2007, 20:53
My w polowie budowy rozstawalismy sie. Takie nerwy byly, ze nie mozna bylo wytrzymac. ale wprowadzilismy sie, konczymy sobie teraz powolutku i jest okej, czego wszystkim zycze