PDA

Zobacz pełną wersję : pies ze schroniska...bez gwarancji?



Jagna
22-07-2005, 21:57
Głównie liczę tu na Grafinkę, ale innych doświadczonych też proszę o radę. Od dawna myślę o tym, że jak się tylko przeprowadzimy to chciałabym wziąć psa ze schroniska. Głównie z potrzeby serca, że chociaż jedno takie stworzenie uchronię od tego okropnego losu. Niestety, nie mogę wziąć pierwszego lepszego psa. Muszę postawić pewne warunki. Mam psa - łagodnego z natury, ale nie wykastrowanego berneńczyka. Mam dwa koty i mam dwoje dzieci, w tym młodsze czteroletnie. Tak więc najchętniej byłaby to wysterylizowana suczka, żeby nie było walk o dominację i problemów z cieczką. Musi jednak tolerować inne psy. Musi tolerować koty. Musi być bardzo łagodna i cierpliwa w stosunku do dzieci. Musi być dosyć młoda, żeby nie skazywać nas i dzieci na utratę przyjaciółki zbyt szybko. Może być brzydka jak noc.
Czy nie za dużo wymagam w takiej sytuacji? Czy ktoś w schronisku zna na tyle dobrze wszystkie psy, że może mi obiecać, że ta właśnie psina spełni wszystkie te warunki? Czy ja jestem okropna, że owszem wezmę, ale pod milionem warunków? :(

rrmi
22-07-2005, 22:39
Czy nie za dużo wymagam w takiej sytuacji? Czy ktoś w schronisku zna na tyle dobrze wszystkie psy, że może mi obiecać, że ta właśnie psina spełni wszystkie te warunki? Czy ja jestem okropna, że owszem wezmę, ale pod milionem warunków? :(

no co Ty Jagna , madrze- jak dla mnie wymagasz , chcesz uniknac problemow .
Jestem pewna , ze w schronisku Ci doradza. Choc napewno to nikt madry niczego nie obieca .
Ale czy to zawsze w zyciu wszystko pewne ?
raczej nie
udanego wyboru zycze i pozdrawiam

Jagna
22-07-2005, 22:52
Dzięki rrmi http://gify.mjw.pl/gify/calusy/00000004.gif

rrmi
23-07-2005, 02:44
nie ma sprawy na parapetowie sie odplacisz :D
ale lepiej posluchaj Gafinki
dlaczego ONA nie jest jeszcze tym najlepszym doradca pieskowym ??? :lol: :o :roll:
Redakcjo czekamy , wszyscy doradcy powinni miec powazanie na tym forum , nie tylko budowlani :lol:

23-07-2005, 06:49
Jagno! Chwała Ci za takie podejście! http://digilander.libero.it/jurada2003/applaudit.gif
Gdyby inni takie mieli, na pewno byłoby dużo mniej pokaleczonych psychicznie i fizycznie psich nieszczęść w schroniskach i na ulicach.
Tylko, że GWARANCJI Ci nikt nie da, to zawsze będzie wyzwanie, loteria i niewiadoma,
ale mając takie podejście jak Ty, można z dużym pradopodobieństwem trafić na takiego psiaka,
który będzie spełniał pokładane w nim nadzieje i oczekiwania.
Tu rozsądek jest nie do przecenienia.
Oczywiście posłuchaj Gafinki, jestem pewna, że będzie wiedziała jak Ci doradzić.
Możesz jescze wejść tu:
http://www.dogomania.pl/index.php?name=PNphpBB2&file=index
Jest tu mnóstwo, głównie dziewczyn, pracujących jako wolontariuszki w schroniskach, lub po prostu żywo zainteresowanych losem "schroniskowców".
Bardzo dobrze znają większość psów, potrafią opowiedzieć o prawie każdym psiaku, jego sympatiach i antypatiach, charakterze i lękach.
Jest tam zresztą cały wątek "Pies w potrzebie", w którym znajdziesz dziesiątki psiaków czekających na dobre i czułe ręce i serce,
szczegółowo można popytać o cechy charakteru i te istotne rzeczy, o których na początku wspominałaś. Są zdjęcia.
Polecam i pozdrawiam. :D

Jagna
23-07-2005, 09:21
Dzięki, Matka http://gify.mjw.pl/gify/calusy/00000011.gif
Szczerze mówiąc, gdybym była sama, to chciałabym właśnie takiego psa po przejściach, nieufnego i trudnego, żeby poświęcić mu czas i siebie i pokazać inne życie, ale w tej sytuacji nie mogę sobie na to pozwolić. Z tego co wiem, w Polsce nie robi się żadnych testów przed oddaniem pieska do adopcji, a przeraził mnie program na Animal Planet o uratowanym, poranionym psie, który był anielsko łagodny, pozwalał ze sobą wszystko robić, mimo, że na szyi miał otwartą ranę od wrośniętej obroży. Był ufny i cudowny. Oniemiałam z podziwu. A potem po wyleczeniu zrobili mu prosty test. Po nasypaniu jedzenia do miski, próbowali tę miskę odebrać. Pies natychmiast rzucił się z zębami i z furią szarpał sztuczną rękę... :o Od razu wyobraziłam sobie, że podszedłby do niego mój czterolatek i chciał sięgnąć do miski.... :( Wtedy właśnie pomyślałam o tym jak jednak ważne jest dowiedzieć wszystkiego o psiaku zanim do nas trafi. Szczególnie jak się ma dzieci. Ot co.

23-07-2005, 09:51
Jagno, z tym bezpieczeństwem tak do końca nigdy nie możesz być pewna. Mając małe dzieci i psa, wszystko jedno, czy ze schroniska, czy z hodowli, musisz koniecznie zachować pewne względy bezpieczeństwa i np. nigdy nie dopuścić do tego, żeby dziecko znajdowało się w pobliżu psa, gdy ten je.
Traktować to trzeba jako zasadę i przestrzegać.
W mojej bliskiej rodzinie był bardzo przykry wypadek.
Kilkuletni, rasowy owczarek niemiecki, bardzo dobrze ułożony, nigdy nie wykazujący żadnej agresji, w rodzinie od szczeniaka, pogryzł dotkliwie twarz 8-letniego syna właściciela, gdy ten, nieświadom zagrożenia chciał zabrać psu kość.
Kilka operacji, trwałe blizny do końca życia, słowem tragedia.
Nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć reakcji psa, możemy jednak eliminować zagrożenie przewidując sytuacje w których pies może okazać chęć dominacji, a tym samym agresję.
Moje dzieci od urodzenia wychowywały się z psami, i tymi rasowymi, i tymi przygarniętymi, z ulicy, zawsze było ich kilka
i przestrzegając kilku podstawowych zasad bezpieczeństwa udało mi się uniknąć nieszczęścia, żadne z moich dzieci, NIGDY nie było pogryzione przez psa.
Bardzo ważne jest, by od samego początku dać psu jasno do zrozumienia, kto w stadzie jest osobnikiem dominującym (np. Ty), i zachować cały czas czujność, bo pies często sprawdza, czy aby na pewno jesteś tą najsilniejszą.
Radzę przed podjęciem decyzji przeczytać "Zapomniany język psów" Jan Fennel
Autorka opisuje tam, między innymi, własne przeżycia związane z atakami psa na dziecko i w przystępny sposób radzi jak temu zapobiec.
Polecam.
:D

Gafinka
23-07-2005, 11:01
Jagno - świetny pomysł - ja teraz mam przerwę i do schroniska nie jeźdzę, bo jeszcze w zeszłym roku dobrałam bym ci któreś z moich podopiecznych.
Jednak ( zwłaszcza o okolicy Warszawy) znam wiele osób, które mają pod opieką psy ze schroniska i na pewno coś dobiorą. W przypadku, gdy pies ma trafić do domu z dziećmi najlepsze jest poszukiwanie psa z domu adopcyjnego - bo cóż tu dużo ukrywać, w warunkach schroniska ciężko jest sprawdzić jak pies się zachowuje w stosunku do dziecka. Co prawda w Warszawie mamy ten komfort, że jedna z pracownic Palucha – często zabiera ze sobą swoją córkę, która opiekuje się psiakami - Mimi ( tak ma na imię dziewczynka) robi za dziecko testowe :wink: , więc też się coś dobierze.

Jak już nadejdzie odpowiedni czas daj znać z chęcią pomogę - szukając po omacku ( nie znając nikogo) z środowiska wolontariuszy możesz trafić na osoby, którym miłość do zwierząt przesłoniła wszystko inne (niestety) i tak bardzo chcą wypchnąć psiaka, że powiedzą ci to co chcesz usłyszeć, to jest postawa którą głęboko potępiam, ale jednak dość często spotykana - gdzie liczy się tylko pies a komfort i bezpieczeństwo drugiego końca smyczy już nie koniecznie. Jest to bardzo smutne, ale znam przypadki promowania psów – z opisami cudowny, przymilny, spragniony miłości - które np. 6- krotnie wracały z adopcji zawsze z tego samego powodu – pogryzienie i pies był np. prowadzony w nowym domu przez doświadczonego szkoleniowca – co także nie przyniosło efektów. Może nie powinnam tego pisać – ale mam nadzieję, że czytający dobrze mnie zrozumieją – nie zniechęcam do adopcji zwierzaków – jak najbardziej zachęcam – i boleję nad tym, że zdarzają się wolontariusze, którzy oszukują przyszłych opiekunów psa – bo to moim zdaniem najbardziej zniechęca do adopcji – nowy opiekun nawet jeśli wytrwa przy psie niedobranym i pozbawionym cech których oczekiwał – pewnie już nigdy nie weźmie psiaka z odzysku – i będzie właśnie głosił iż to psy nienormalne i najlepiej nie decydować się na adopcję. A można by było tego uniknąć gdyby dobrać psa odpowiednio.

Twoja postawa jest znakomita – określenie cech, jakie pies powinien posiadać jest jak najbardziej na plus – i w największym stopniu gwarantuje szczęście i zadowolenie i opiekuna i psa. Wybór będziesz miała ogromny – bo niestety ludzie najczęściej patrzą na urodę a nie na cechy jakie pies będzie posiadał – więc jeśli nie ma warunku wybitnej urody będzie w czym wybierać.

Jedno w zachowań z moich obserwacji może się znacznie różnić natomiast od tego obserwowanego w schronisku i z tym trzeba się liczyć – stosunek do innych obcych psów – problem ten nie dotyczy psa ze stada do którego zwierzę zostało wprowadzone – czyli najmniej trzeba się martwić o kontakty z bernasiem – ale może być tak, że pies który w schronisku zachowywał się łagodnie do innych psów i nie wszczynał awantur będzie reagował bardzo negatywnie na inne obce psy. I to moim zdaniem wiąże się z dwoma rzeczami – po pierwsze w schronisku jest ogromna liczba psów – siedzą najczęściej po kilka w boksach – dochodzi do rzeczy strasznych – psy się gryzą, ,okaleczają i zagryzają – to pozostawia ślad w psychice. Ja też ten syndrom nerwowych reakcji na inne obce psy – definiuje w jeszcze jeden sposób – psy, które przebywały w schronisku a kochają człowieka i musiały czasem długo czekać na tego swojego człowieka – zdają się nerwowo reagować na pojawienie się ewentualnych konkurentów do ręki, pieszczoty i zainteresowania opiekuna. Moja suka jak widziała początkowo innego psa – dostawała wręcz histerii – szczekała, ciskała się itd. – jakby krzyczała wynocha, wynocha to jest mój człowiek, nie chcę go z tobą dzielić – była już tam gdzie było nas za dużo do jedzenia, do pieszczoty i do wszystkiego – nie chcę cię, odejdź. Dopiero po jakimś okresie ćwiczeń, kiedy zaobserwowała, że spotykamy się na spacerkach a potem każdy pies idzie do domku własnego a nie wraca z nami , uspokoiła się i dziś jej zachowanie jest zadowalające w stosunku do innych psów. Nigdy jednak nie przejawiała takiego zachowania w stosunku do mego psa – jemu się podporządkowała i bardzo go kocha. Ta teoria o odganianiu konkurencji i o jednak efekcie przebywania i obserwowania rzeczy strasznych, których w naturze żadne zwierze nie byłoby świadkiem, to jest moja osobista teoria – nigdzie jej nie wyczytałam, a znanym psim behawiorystą czy psychologiem nie jestem – dlatego każdy może się z nią nie zgodzić - ale wierzę w nią , pomogłam tego typu reakcje obserwować w przypadku większości psów, które wyadoptowywałam.

Bardzo to długie – przepraszam, ale uważam, że adopcja psa to ważna decyzja i zawsze starałam się zainteresowanym jak najobszerniej wytłumaczyć czego może się spodziewać – tak aby mógł przemyśleć czy to wybór dla niego.

Gafinka
23-07-2005, 11:23
A i z kotami też spokojnie można dobrać - a jak nie to sprawdzimy :wink: , co prawda najczęściej -poza psami, które wręcz nienawidzą kotów - inne najczęściej akceptują po wprowadzeniu do nowego domu i stada wszystkich zastanych tam czworonożnych domowników - tych miauczących i tych szczekających - a jak nie to pomogę wprowadzić i nauczyć, że kota ruszać nie wolno - swoje nauczyłam a moja sunia kotów nie cierpiała - dziś lezy spokojnie koło moich dwóch kocic i nawet spokojnie znosiła to, że Lilunia wieszała jej się na uszach w zabawie jak była małym kociambrem. :lol:

Majka
23-07-2005, 11:55
Nasza Pepe też kotów nie rusza. Musi tolerować nas, dzieci, 2 koty - jakos daje radę 8) :D

Jagna
23-07-2005, 12:47
Dziękuję Wam, dziewczyny :D
Grafinko, już wiem do kogo się zwrócę jak przyjdzie ten moment. Na razie jeszcze muszę popracować nad mężem, bo coś zaczyna przebąkiwać o sierści i piachu w nowym domu... :evil: Czy Wasi mężowie dzielą z Wami Waszą miłość do futrzaków? Mój bardzo lubi nasze zwierzaki, ale irytuje go sierść w całej chałupie. Mam towarzystwo ogolić, czy co? :roll:

Majka
23-07-2005, 12:49
Gorzej, mój uwielbia sierściuchy i nie przeszkadzaja mu kłęby sierści na podlodze 8) :lol:

Gafinka
23-07-2005, 12:57
Ja mam dobrze wybrany model męża :lol:
To on namówil mnie na wizytę w schronisku ( po drugie psiaka) - bo ja twierdziłam , że tego nie przeżyję i bedę histeryzowac - co zaowocowało tym, że przez następne 3 lata bywało, że nie miał obiadu, bywało, że mieszkał na działce po kilka tygodni bo w domu był inny samiec, z którym mój pies by się pogryzł, bywało, że jak wstawał z nocy (taką ma pracę) to wlaził na "minę" którą zostawił szczeniak, który był pod naszą opieką tymczasową ( nie jadł samodzielnie i w schronisku by nie przeżył) bywało, że dzielnie woził rózne psie bidy naszym osobowym samochodem a potem pchły go jadły, albo smrodek trzeba było wietrzyć kilka dni :lol: - to on także przyniósł moją pierwszą kotkę - bo odebrał ją barbarzyńcom, którzy się nad nią znęcali, zbiera też ranne ptaszki i odwozi do Zoo i generalnie jest the best :D -

P.S. Dobrze, że tu raczej nie zagląda - bo takie stwierdzenia bardzo są niewychowawcze :wink:

Gafinka
23-07-2005, 13:09
A na kocią sierść proponuję rozwiązanie malo znane ale wyprobowane - doskonale koci podszerstek (ten co lata po całym mieszkaniu) wyczesuje się trymerem czerwonym Trixi - w moim przypadku sprawdza sie to dużo lepiej niż przeróżne kocie szczotki :)

Jagna
23-07-2005, 13:11
Mój też nie jest zły. Też zbiera potrącone ptaki i odwozi do Zoo - kiedyś zadzwonił, że właśnie wiezie rannego wróbelka a jak przyjechał do ZOO to się okazało, że to jaskółka :-?
Sam się kiedyś włamał do nieużywanej piwnicy w bloku bo tam płakało kocie dziecko, które ktoś wrzucił. No i ogólnie ma miękkie serce i w życiu by krzywdy zwierzęciu nie zrobił, ale tak jak pisałam w wątku o sprzątaniu (:D ) przyzwyczajony jest do sterylnego domu, bez sierści na podłodze, ubraniach, pościeli i talerzach. Nasze obecne zwierzaki są w domu bo ja się uparłam i będą z nami do końca swojego życia, ale marudzi.... :roll: :roll: :roll:
Zazdroszczę Wam Waszych chłopaków. Muszę chyba poszukać sobie nowego Męża.... :evil: :wink:

Jagna
23-07-2005, 13:12
Grafinko, dzięki za Trixi. Wypróbuję!

Jagna
23-07-2005, 13:15
Acha i jeszcze miałam jeden pomysł: pudelek! Podobno nie gubią sierści :D :P

23-07-2005, 13:37
No i ogólnie ma miękkie serce i w życiu by krzywdy zwierzęciu nie zrobił, ale tak jak pisałam w wątku o sprzątaniu (:D ) przyzwyczajony jest do sterylnego domu, bez sierści na podłodze, ubraniach, pościeli i talerzach.

To chyba ten sam model... wypisz wymaluj... :wink: :D
Ale ponieważ już we wianie wniosłam do naszego wspólnego domu psa, nie miał za bardzo wyjścia. Wiedział, że ja... to ja+pies.
Potem to już pozostała metoda drobnych kroczków.
Powstała hodowla, były szczeniaki, z jednego psa zrobiły się dwa... i tak dalej...
Potem były znajdy.
Pierwszego namierzył sam. Skoro mi o nim powiedział, to musiał się liczyć z tym, że psina wyląduje się w naszym domu. Więc sam chciał. :wink:

Owszem, był mały bunt, kiedy wróciłam z dalekiej trasy z... kolejnym nieszczęściem odłowionym na drodze szybkiego ruchu gdzieś pod Płockiem.
Stwierdził, że pies ma u nas tylko wizę tymczasową, o obywatelstwie nie ma mowy. :wink:
Ale po paru latach, jak walczyłam razem z wetem o jego życie, dzwonił parę razy w ciągu dnia z pytaniem co i jak, nie spał w nocy, miejsca nie mógł sobie znaleźć.
No i teraz, jak siada na kanapie, a pies nie przytuli się do niego to wyraźnie mu czegoś brakuje, rozgląda się, woła.

Myślę Jagno, że to model reformowalny i może na razie wstrzymaj się z wymianą na inny.
:wink: :D

Gafinka
23-07-2005, 13:53
Mój też nie jest zły. Też zbiera potrącone ptaki i odwozi do Zoo - kiedyś zadzwonił, że właśnie wiezie rannego wróbelka a jak przyjechał do ZOO to się okazało, że to jaskółka :-?

OO to zblizony model do mojego - fascynat przyrody - ale znawca taki sobie
np.
na bazarze podchodzi do faceta a on ma piękne prawdziwki - a mój TŻ - po ile te kurki ? :o
jedziemy przez Komarowa ( po oby stronach kasztany w pełnym kwitnieniu) a on - tyle pięknych dębów dawno nie widziałem :o
ostatnio przeżywa fascynację końmi ( i bardzo się cieszę ) jedziemy pod Warszawą i na polu całe mnóstwo czerwonych krów - a mój TŻ - ooo jakie piękne konie - też takie bedziey mieć :lol:

I takze głosuję - za nie wymienianiem na inny model - i może hmmm pozwól mu skarpetki rzucać gdzie popadnie to na kudły przestanie zwracać uwagę :wink:

Jagna
25-07-2005, 08:10
Nie mogłam od razu odpowiedzieć, bo coś mi się zchrzaniło z komputerem. Dzięki dziewczyny za pocieszanie mnie :P Jak widzicie, mąż się zarzeka "żadnego psa ani kota więcej"! A ja sobie po maleńku robię rozeznanie w sprawie schronisk, innych ras itp. :D
Grafinko, może te krowy to jakieś mieszańce były...? Wysokie jakieś, z grzywą, czy coś?
Matka, czy Twoje psy mają pełną swobodę z byciem w domu albo poza, czy jakoś ograniczasz im przebywanie "na pokojach"?

25-07-2005, 08:34
Matka, czy Twoje psy mają pełną swobodę z byciem w domu albo poza, czy jakoś ograniczasz im przebywanie "na pokojach"?
Są wszędzie! :D

gossia
02-08-2005, 13:22
dziewczyny,

popłakałam się ze śmiechu i ze wzruszenia jak czytałam ten wątek.
mam podobny problem jak Jagna (nie z mężem lecz z chęcią wziecia psa ze schorniska).

oboje z mężem jesteśmy przekonani, ze chcemy mieć psy. życie bez psa to nie życie. pustka straszliwa.
psy będa psami schroniskowymi - no, po prostu... trzeba jakoś tym pism nieszczęściom pomagać.

z tym, że mamy również kota. (wiem, że w normalnych warunkach kot sobie psa potrafi wychować) niestety nasza kicia jest kotem o złamanej psychice (nie wiadomo czemu poniewaz od małego wychowywała się najpierw z rodziną męża potem z nami).

boi się wszystkiego czego można się przestraszyć
na dźwięk głosu dziecięcego ucieka gdzie pieprz rośnie
panikara i histeryczka

tak by ją można było w skrócie opisać.

psów również się boi panicznie, choć nie wszystkich. kiedy przychodzi do nas w odwiedziny suka sasiadów, z która 'zna się' przez całe życie - jest zero reakcji. rzecz jasna nie rzucają się sobie na szyję, ale nie ma uciekania, drapania ani paniki.
z drugiej strony jak przychodzi do nas kotka sasiadów to nasza kotka ucieka. oddaje jej swoją miskę, znika... choć jest o dobrych kilka lat starsza.

od kilku już miesięcy zastanawiam się jak przeprowadzić akcję zaadopotowania psa(ów) oraz przekonania kotki do takiego własnie pomysłu.

wiem, ze dopóki nie spróbuję to nie będe wiedziała niemniej jednak NIGDY nie chciałabym aby nastapiła taka sytuacja, że będe zmuszona oddać psa, któremu już siebie obiecałam. takie coś nie wchodzi w grę.

najbardziej się boję, ze kotka ucieknie (ma wolną rekę czy chce być w domu czy w ogrodzie).

już pomyślałam, ze może raczej to owinny być suczki a nie psy...
że może powinny już być kilkuletnie - bez szczeniackiej wariacji i chęci zaczepiania wszystkiego co się rusza...
ale może się mylę.

będę wdzięczna za każde słowo uwagi i porady. wszystkie Wasze doświadczenia, myśli...
Jagna - daj znać jak twoje sprawy. jak rzecz sie potoczyła.
Gafinka - jak będziesz mogła mi podać namiary na kogoś zaufanego ze schorniska, kto dobrze zna psy, któymi się opiekuje - będę wdzięczna.
jestem z okolic Warszawy wiec rewir zostaje ten sam:)

pozdrawiam,
gosia

MarzannaPG
04-08-2005, 12:02
A na kocią sierść proponuję rozwiązanie malo znane ale wyprobowane - doskonale koci podszerstek (ten co lata po całym mieszkaniu) wyczesuje się trymerem czerwonym Trixi - w moim przypadku sprawdza sie to dużo lepiej niż przeróżne kocie szczotki :)
Jeju, CO TO? Ja, kociara, a nie wiem! :D Proszę o przybliżenie tematu! :wink:
A propos tematu, czyli doboru odpowiedniego psa schroniskowego - to cieszy mnie, że ktoś mądrze szuka. Właśnie przed chwilą w poniższym wątku napisałam o nieszczęściu psa i dziecka, gdy doszło do wyboru na zasadzie, bo 'rasowy i piękny'
http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=52325
Generalnie mogę pocieszyć, że jeżeli chodzi o wrocławskie schornisko, chociaż nie ma u mnie plusów za stosunek do kotów, jeśli chodzi o dobór psa, pracownicy z reguły wiedzą, który będzie ten właściwy. Bardzo dobrze doradzili mojej koleżance, która miała już w domu kota i chociaż wybrała sobie z boksu psa, odradzili jej innego, ale chociaż się mniej podobał, wzięła go i do dziś sobie chwali. Czasem jednak ludzie nie kierują się dobrymi radami, jak w przypadku owego akita ...

MarzannaPG
04-08-2005, 12:56
Jak szukając po omacku ( nie znając nikogo) z środowiska wolontariuszy możesz trafić na osoby, którym miłość do zwierząt przesłoniła wszystko inne (niestety) i tak bardzo chcą wypchnąć psiaka, że powiedzą ci to co chcesz usłyszeć, to jest postawa którą głęboko potępiam, ale jednak dość często spotykana - gdzie liczy się tylko pies a komfort i bezpieczeństwo drugiego końca smyczy już nie koniecznie. .
Zgadzam się co do postawy niektórych wolontariuszy, ale na obronę mogę dodać tylko, że niektórzy ludzie mają bardzo 'specyficzne' wymagania, ubrane w ogólnikowe stwierdzenie 'łagodny dla dzieci". A specyfika polega na tym, że pies ma być łagodny jak mu dzieciak wkłada patyk do oka, kopie, ciągnie za ogon itp, bo takie jest ich wyobrażenie o łagodności! :evil:

ara
07-08-2005, 10:20
Czy Wasi mężowie dzielą z Wami Waszą miłość do futrzaków? Mój bardzo lubi nasze zwierzaki, ale irytuje go sierść w całej chałupie. Mam towarzystwo ogolić, czy co? :roll:

Jagna,
mojego męża też straszliwie drzaźnił zapach psiej sierści, i piach ,i kłaczki...Olaboga!!, same z tym problemy.

Na to ja kiedyś wzięłam się na sposób i najpoważniej w świecie zaproponowałam : - no to może będziemy mieli chińskiego grzywacza?!! Jest, jak wiesz, łysy i zupełnie niekłopotliwy...

Małż wybałuszył na mnie oczy, jakby samego diabła zobaczył. :o

Tymczasowo cel osiągnęłam- od tej pory ani mru-mru na temat psiej sierści :P :lol:

Jagna
07-08-2005, 10:58
Dzięki :D Ja mojemu zaproponowałam pudelka - ponoć nie gubi sierści. Powiedział (mąż, nie pudelek), że już zupełnie zgłupiałam :roll: :-?

ara
07-08-2005, 11:06
Nie bój sie ,powoli,powoli i ich urobimy... 8)
A jakby co, to postraszyć łysym grzywaczem chińskim nie zawadzi... :D


Tak sobie myślę, że fajnie byłoby mieć rasowego psiura .
ALE przy takim bezmiarze psiej doli, coraz częściej myślę o psie ze schroniska...
Na stronach http://acn.waw.pl/psiaki/ zobacz, co dzieje się na przykład w Starachowicach :cry:

Jagna
07-08-2005, 22:16
Zaglądam na tę stronę dość często. Gdyby to tylko ode mnie zależało, to już dawno jedna z tych istot miałaby dom :( Ale tu sprawa wymaga, jak piszesz, urobienia, więc muszę poczekać. Wiem, że po przeprowadzce ma być drugi pies (to stanowisko mojego chłopa - uparciucha), a wtedy zacznę działać.... :D W tych oczach jest WSZYSTKO... (piszę tu o psich oczach, nie mężowskich :roll: )

MarzannaPG
09-08-2005, 21:15
Ponawiam pytanie: Co to jest trymer czerwony Trixi (do wyczesywania kota)?

GośkaJ
09-08-2005, 21:45
Ponawiam pytanie: Co to jest trymer czerwony Trixi (do wyczesywania kota)?
To taki jakby bardzo gęsty grzebień z króciutkimi "ząbkami". Czerwony Trixi ma "ząbki" gęstsze i krótsze niz niebieski (kolor rączki) i jest doskonały do wyczesywania podszerstka. A generalnie trymery służą do usuwania martwej siersci np z mojej sznaucerki :D i jest ich wiele, różnych rodzajów.

Gafinka
29-08-2005, 10:09
http://img379.imageshack.us/img379/3682/trymer2ry.th.jpg

To tak wygląda - bez opakowania bo nigdzie w necie znaleźć nie mogę.

I przepraszam za dłuzsza nieobecnosć -bo najpierw nagły wyjazd a potem komp mi siadł, ale już jestem i jakbym była potrzebna to jestem dodyspozycji.

MarzannaPG
29-08-2005, 14:08
Dzięki! Podziękowanie spóźnione, bo mnie admin nie powiadomił o odpowiedzi! :evil:
A na razie w dwoch okolicznych sklepach zrobili na trymer takie oczy :o

kaco
29-08-2005, 20:28
my tez mamy zwierzę ze schroniska...rozpieścilismy go strasznie, ale cóż...nam jest dobrze, a i jemu też, choć pewnie za rok, po przeprowadzce będzie miał jeszcze lepiej...:), my też

Gafinka
06-11-2005, 00:25
Specjalnie dla gossi i tych co chcą mieć pewność , że nowy domownik pies nie zje starego domownika kota - warto wziąć tak niezwykłego szczeniaczka, wychowanego przez tak niezwykłego kota:
http://www.dogomania.pl/index.php?name=PNphpBB2&file=viewtopic&t=27611&start=0

gossia
07-11-2005, 11:09
och kochani,
u nas jest już komplet od trzech miesięcy. tzn. jest kot, który był z nami już od dawno, od swojego dzieciństwa a od trzech miesięcy jest pies. ze schroniska.
i to jak nam sie życie z nimi ułożyło zakrawa na cud!
pies jest już starszym panem, ma około 12 lat, jak mówią schroniskowe dane, kotka jest starsza panią - ma około 10 lat i juz się zaakceptowały zupełnie. nikt nikogo nie gania, nie warczy, nie fuczy... jest odealnie, choć wymagało to od nas poczatkowo sporo pracy.

dostałam kilka wskazówek jak postępować w takich sytuacjach od koleżanki, która jest zoo-psychologiem :) i dzięki jej radom naprawdę szybko, bo już po kilku tygodniach udało nam się zwierzaki oswoić ze sobą, choć wcześniej kotka jak widziała psa wkraczającego na naszą działkę uciekała gdzie pieprz rośnie i dłuuuugo nie wracała.

pozdrawiam mocno,
gossia

marekcmarecki
08-11-2005, 20:22
Gossia napisz koniecznie jak udało się wam dokonać tego CUDU!!!Na wiosnę będziemy mieli sytuację analogiczną.Jest kotka a ma być jeszcze pies.Wszyscy mówili że to co Wam się udało jest niemożliwe i trzeba kupić szczeniaka,żeby się oswoił z kotem,a ja chciałem psa ze schroniska i to jest jedyny argument,który przemawia przeciw takiej opcji,bo dorosły pies pewnie będzie ganiał kota.
Pozdrawiam wszystkich!

gossia
09-11-2005, 10:09
nam też nikt nie wróżył powodzenia w tej kwestii:)

uwaga - bdzie bardzo długo!

po pierwsze - warto poznać, choćby wstepnie mejlowo, wolontariuszy ze schroniska czy schronisk w Twojej okolicy.

ja dosć często gościłam na forum dogomania.pl na tej częsci dotyczącej psów w potrzebie. jest tam kilka fantastycznych osób bardzo zaangażowanych w to co robią i to właśnie te osoby stosunkowo najwięcej wiedzą o tych psach którymi się zajmują. nie pracownicy schronisk!

wolonatiusze ci od czasu do czasu wyławiają któregoś ze swoich podopiecznych i zaczynają o nim więcej na forum opowiadać. można zadawać pytania i liczyć na naprawdę szczere odpowiedzi. wolontariusz bardziej zależy na tym aby odpowiedni pies trafił na odpowiedniego właściciela niż aby w ogóle został wzięty przez byle kogo. przynajmniej znacznej większości z nich.

można też napisać na priva do któregoś z wolontariuszy i powiedzieć jakie są Twoje oczekiwania - oni wówczas będą baczniej przyglądać się pieskom i szukać takiego, który Tobie najbardziej by pasował. (mówię tu rzecz jasna o cechach osobowościowych psów a nie o wyglądzie - myślę, że w takiej sytuacji to am wtórne znaczenie)

to pierwszy etap, ale kto wie czy nie najważniejszy - tzn. wybranie odpowiedniego psa. ja pamiętam, że fakt aby pies nie był agresywny w stosunku do kotów był dla mnie najważniejszy, więc jak już zapadł mi w serce ten jeden bidul, to zanim do niego pojechałam prosiłam wolontariuszkę aby wystawiła 'naszego' psa na kontakt z kotami i go obserwowała.
wiem o tym, ze to nie byłoby zgodne z psią naturą przejść całkiem obojętnie obok kota, ale chodziło mi tylko o to aby pies nieł wobec kotów agresywny. chciałam też, żeby nie był agresywny w ogóle... ale to inna sprawa:)

przywieźliśmy go do domu (mamy to szczęście, że mamy dom z ogródkiem, ale rzecz jest do przeprowadzenia również w warunkach mieszkaniowo-blokowych) i zaczęliśmy akcję wedle wskazówek koleżanki zoo-psycholożki

a) nie zaczynać od tego, ze pokazujemy psu kotka i mówimy popatrz, popatrz kotek i na odwrót...
zwierzęta mają swój rozum i węch i czują czyjąś inną obezność.

b) psy wchodząc do nowego stada mają na 99% skłonnosć do tego aby zaakceptować wszystkich uczestników stada, bez względu na to czy to pies czy kot.

c) cały proces musi przebiegać łagodnie, etapami, a długość poszczególnych etapów zalezy od tego jakie postępu obserwujemy w zachowaniu zwierząt

d) pierwszy etap to jakiś czas, kiedy zwierzeta nie widzą siebie nawzajem, aczkolwiek, jak mówiłam na pewno wiedzą o swojej obecności. czują ją.

e) każde ze zwierząt początkowo ma teren, pokój, odgrodzony fragment pokoju, który jest tylko ich (osobny dla kotki, osobny dla psa) plus istnieje część wspólna na którą są wpuszczane na zmianę - oswajają się z zapachem ale ciągle jeśli poczują się zagrożone to w każdej chwili mogą się schronić na tym tylko ich terenie.

f) z czasem - zaczynamy pokazywać jednemu i drugiemu zwierzęciu drugie zwierzę, ale w taki sposób, że jedno drugiego dogonić, pogonić powąchać nie może.
my robiliśmy to przez okno.

g) potem zwierzęta mogą się obserwować bez przeszkody w formie szyby czy innego płotka, ale staramy się odwracać ich uwagę od siebie. (my mamy coś takiego, że my jesteśmy dla psa najwazniejsi w tym sensie, ze jak się pojawiamy na horyzoncie ja lub mąż to on gna do nas na pieszczoty zostawiając wszystko inne na boku - myślę, że może psy ze schroniska tak mają jak już znajdą swoich ludzi)

h) i potem powoli pozwalamy się na siebie natykac na wspólnym terytorium. tu początkowo trzeba mieć rękę na pulsie w sensie kontrolowania sytuacji.

pies jest psem i ma straszną ochotę kota wąchnąć (początkowo:) bo teraz już nie), kot (przynajmniej nasz) wąchany być nie lubi więc rzucał się w ucieczkę, a pies jak to pies jak widzi cokolwiek uciekającego bedzie to gonić.

niemniej jednak sytuacja jaka teraz powstała jest taka, że za zbyt intenywną chęć powąchania pies został skarcony fuknieciem i tego nie lubi z pewnością (pewnie bardziej odważny kot by nawet drapnął, ale nasza to tchórz straszny) i juz go nie ciągnie do wąchania. kotka poznała możliwości biegacze psa i już przed nim po prostu nie ucieka - wie, ze jak się będzie ruszała powoli lub wcale to nie wzbudzi zainteresowania.
poza tym wie, że pies za szybko za nią nie poleci - już go rozeznała w tej mierze - jak mówiłam nasz pies nie jest pierwszej młodości.

i jeszcze jedno, jeżeli pies za gwałtowanie naszym zdaniem startował do kotki to pierwszych kilka razy w odruchu lekko krzynkęliśmy aby go powstrzymać, ale tym samym powodowaliśmy jeszcze większe przestrasznie sytuacją kotki niźli psa. trzeba więc jego uwagę odwracac innymi sposobami - gwizdnięciem, przywołaniem do siebie, ale takim normalnym głosem, smakołykiem.

zwierzęta sa mądre i potrafią sobie ustalić relacje między sobą. najważniejsze chyba to mieć psa, który nie jest kocim 'mordercą' a wówaczas nawet przeciętnie odważny kot (a nasz jest tchórzem i histeryczką jak mówiłam) ustawi sobie psa tak jak będzie chcial.

w ostatnią sobotę pies polożył się przy moich nogach i nadstawił na łaszenia, a kotka, która również nie pogardzi pogłaskaniem podeszła do nas na ogległość 50 cm, tak, ze mogłam je głaskać jednocześnie. z pewnością nie kochają się te nasze zwierzęta, ale tolerują i nie zrobią sobie nic złego - to pewne!

pies jest z nami od trzech miesięcy - wiec ja uważam to za bardzo szybki postęp w stosunku do tego co było na początku.

i jeszcze chciałam napisać, że ponieważ my oboje z mężem pracujemy i nie ma nas niemal całymi dniami - to zaraz po tym jak wzięliśmy psa (sobota) wzięliśmy 5 dni urlopu aby móc w pełni kontrolować sytuację.
co nie znaczy, ze siedzieliśmy ze zwierzakami non-stop. raczej dawaliśmy im sporo czasu na oswojenie się z stytuacją a sami znajmowlaiśmy się swoimi sprawami - ogród, remont, itp.

przepraszam, że tak długo to wszystko - ale nie chciałam pominąć żadnego szczegółu.
trzymam kciuki z całych sił za powodzenie całej akcji
pozdrawiam,
gosia

ps. jeszcze opowiem Wam anegdotkę. kilka dni temu robiłam coś w ogródku, przy mnie leżał pies. w pewnym momencie na naszą działkę przyszwędał się kot sąsiadów. widziałam go, ale nie reagowałam. obserwowałam psa. i pies w pewnym momencie zobaczył kota, nie ruszył się, spojrzał na mnie - tak pytająco. więc ja mu mówię, że nie wiem co z tym zrobić, ale w sumie to nie jest nasz kot. takim normalnym głosem. na co pies z westchnieniem podniósł się i podtruchtał do kota celem obwąchania jedynie... kot rzecz jasna zwiał. do naszej kotki by się ruszył:)

marekcmarecki
09-11-2005, 10:58
Dzięki za te słowa otuchy, trochę nas podbudowałaś.Zastanawiamy się właśnie jakie będą relacje psa i kota z naszą papugą :roll: ,która właśnie coś pokrzykuje za moimi plecami.Wczoraj doszło do bliskiego spotkania z małym pieskiem rasy york.Jeny to nasze ptaszysko to dopiero tchórz.Już na sam widok intruza zaczęła prychac.Ale co tu się dziwić stworzeniu które się boi nawet własnego cienia,małej muszki owocówki,a o małym pajączku nie wspomnę :D :D :D

marekcmarecki
09-11-2005, 11:08
Dzięki za te słowa otuchy, trochę nas podbudowałaś.Zastanawiamy się właśnie jakie będą relacje psa i kota z naszą papugą :roll: ,która właśnie coś pokrzykuje za moimi plecami.Wczoraj doszło do bliskiego spotkania z małym pieskiem rasy york.Jeny to nasze ptaszysko to dopiero tchórz.Już na sam widok intruza zaczęła prychac.Ale co tu się dziwić stworzeniu które się boi nawet własnego cienia,małej muszki owocówki,a o małym pajączku nie wspomnę :D :D :D

kadra
21-11-2005, 14:54
Witam
prześledziłam wątek od początku, bo jabym czytała o sobie - jak ja już będę miała dobrze i zamieszkam w swoim domku - koniecznie zaadoptuje jakąś potrzebującą duszyczkę ze schroniska. Tak się stało - wbrew opinii dookoła-publicznej, że takie właśnie duszyczki mają skrzywioną psychikę i że może to wyjść przy jakiejś okazji, niechcący. Tak się też stało - pies odreagowął na dziecku (szczęśliwie obyło się bez nieszczęścia), ale psina straciła moje zaufanie i uczucie. I koniec - nie ma mowy, zeby ktoś mnie namówił jeszcze raz. Zobaczyłam, przemyślałam i wszystkim chętnym też to polecam - bez emocji - pamiętajcie wpuszczacie do domu skrzywione zwierzę (nawet nie wiecie jak i w którą stronę)...
pozdro K

Monika B
23-11-2005, 10:01
Ja z kolei mam pieska ze schroniska od 7 lat. Jest strasznie kochany. Na poczatku był bardzo długo wystraszony i kulił sie na każdy gwałtowniejszy ruch ręką. Dzieci były wtedy jescze malutkie, ale nigdy nawet na nie nie warknął. Niedawno zas wzięłam kotka - spacjalnie malusiego, żeby nie wiał. Aklimatyzacja trwała 2 dni - bez najmniejszych problemów. A mój pies to był i jest prawdziwy pies na koty!

Z tego co słyszałam, większość psów ze schronisk ogromnie kocha nowych włascicieli za odrobinę ciepła i dobrą strawę. Tylko te agresywne i strasznie pokaleczone psychicznie mogą się nie zaklimatyzować, więc trzeba się koniecznie poradzić na miejscu.

Aha. I jecze jedno - oczywiście problemy bywają - np. pieki mogą być bardziej chorowite, mieć wrazliwsze żołąki, albo np. nie odstępować własiciela na krok. Ja kota wzięłam, bo mój pies okropnie wył, jak był sam w domu. Ale takie rzeczy dzieją się też i z innymi pieskami, nie?

T-rex
21-12-2005, 12:10
Ja takmze mam psiaka z Mieleckiego schroniskia juz od 7 lat. Tina jest kochanym kundelkiem, ktorego nie zamienilanbym na zadnego innego rasowca. Jest bardzo madrym i wiernym psem. Na karzdym kroku okazuje nam wdziecznosc, za to ze dalismy jej kochajacy dom.
Na nikogo z domownikow nigdy nie warknela a za dziecmi wprost przepada.

Wiec jesli komus zalezy na bezgranicznym przyjacielu a nie na rasowcu i wystawach, to nie zastanawiajcie sie tylko adoptujcie pieska ze schroniska. Tyle biedny zwierzat tam na was czeka wypatrujac z nadzieja ze to moze wlasnie ty podaryujesz mu jego miejsce na ziemi i troszke milosci :(

rust_y
21-12-2005, 22:43
Witam
prześledziłam wątek od początku, bo jabym czytała o sobie - jak ja już będę miała dobrze i zamieszkam w swoim domku - koniecznie zaadoptuje jakąś potrzebującą duszyczkę ze schroniska. Tak się stało - wbrew opinii dookoła-publicznej, że takie właśnie duszyczki mają skrzywioną psychikę i że może to wyjść przy jakiejś okazji, niechcący. Tak się też stało - pies odreagowął na dziecku (szczęśliwie obyło się bez nieszczęścia), ale psina straciła moje zaufanie i uczucie. I koniec - nie ma mowy, zeby ktoś mnie namówił jeszcze raz. Zobaczyłam, przemyślałam i wszystkim chętnym też to polecam - bez emocji - pamiętajcie wpuszczacie do domu skrzywione zwierzę (nawet nie wiecie jak i w którą stronę)...
pozdro K

zanim zaczniesz wydawac takie krzywdzace opinie o tych "skrzywionych zwierzetach" ze schronisk, przeanalizuje jeszcze raz dokladnie cala zaistniala sytuacje, bo nie wierze, ze wina jest tylko po stronie psa.
Ciekawe co z tym psem zrobilas?
To, ze wezmiesz szczeniaka wcale nie bedzie gwarancja, ze wyrosnie z niego super-pies pod kazdym wzgledem. W koncu skad sie biora te "skrzywione" psy w schroniskach??? I to wcale nie znaczy, ze pies musi byc po przejsciach aby wykazywac agresje, bo taka miloscia bez granic tez mozna wywolac podobne skutki.
Przede wszystkim trzeba podjac odpowiedzialna decyzje nie kierujac sie emocjami...tym bardziej jesli ktos nie ma zadnego doswiadczenia z psami;trzeba byc konsekwentnym ale cierpliwym; trzeba obserwowac i wyciagac z tego wnioski.
Sama mam 4 psy i 5 kotow(niewychodzacych).Trafily do mnie w roznym wieku, w roznych sytuacjach ... i zyja w zgodzie!!

Wierzcie mi, ze bardzo duzo a moze i wszystko zalezy przede wszystkim od was samych!!!