PDA

Zobacz pełną wersję : groźny pies sąsiadki



ankalenka
25-07-2005, 10:14
Na początku napiszę że lubię zwierzęta, oczekuję na labradora który prawdopodobnie 2 tyg temu się począł (odbiór paź/lis), miałam owczarka niemieckiego. Marzę o akwarium morskim. Myślę o kocie. Dlatego też nigdy nie myślałam, że pies wzbudzi we mnie instynkt mordercy. Chodzi o to że: moja sąsiadka (przyszła bo wprowadzamy się w październiku) ma bardzo ostrego owczarka niemieckiego, który zaatakował jakieś 2 lata temu nastolatka. chłopak miał złamaną rękę i rany szarpane uda. Była afera, policja, weterynarz itp. kazali psa uśpić, sąsiadka zamknęła go w domu i nikogo nie wpuszczała. Jest prawnikiem i wie że bez nakazu sądu policja nic nie może zrobić. Sprawa przycichła. Weterynarz od 2002 roku nie szczepi tego psa bo się boi. parę faktów:
- Pies jest przywiązany w ten sposób że przez stary płot wyskakuje na drogę wewnętrzną która prowadzi do mojego domu.
-pies często się zrywa i biega po okolicy.
- Pies jest wypuszczany wieczorem bez kagańca (moi wykonawcy wieczorem nie wychodzą do WC bo pies biega po mojej działce !!)
-pies 2 tyg temu zaatakował syna glazurnika który u mnie wykańcza. chłopak (nastolatek) miał szyty tyłek, antybiotyk plus surowica
-sąsiadka zobowiązała się, że do 23 lipca odda psa. (10 dni kwarantanny od pogryzienia)
-sąsiadka psa nie oddała, bo jest do niego przywiązana emocjonalnie (rozumiem)
- sąsiadka nie będzie trzymać psa w zamknięciu "bo musi sobie pobiegać"
- sąsiadka nie założy psu kagańca "bo nie mógłby się obronić" (!!!!???)
-sąsiadka nie nareperuje płotu (część przęseł leży na ziemi) bo ją nie stać (rozumiem)
Za dwa i pół m-ca wprowadzam się z dwójką małych dzieci. Naprawdę chcę tego psa zlikwidować, ale nie chcę żeby się męczył, więc go NIE otruję. nie zastrzelę bo niby jak. rozmowy z sąsiadką nie przynoszą skutku. na policję dzwoniłam, są bezradni dopóki poszkodowany nie skieruje sprawy do sądu. NIE CHCĘ być poszkodowana. Nie chcę aby media donosiły o kolejnej tragedii. Nie chcę aby moje dzieci nie mogły bawić się spokojnie w ogrodzie (płot 1,5 m bez podmurówki). Nie chcę wychowywać dzieci w strachu przed psami. A teraz pytanie: co mam zrobić? proszę poradźcie.

Tomek_J
25-07-2005, 10:21
Skoro rozmowy z sąsiadką nie przynoszą skutku, nie ograniczaj się do dzwonienia na policję, tylko zgłoś wykroczenie formalnie (na papierze i z podpisem); wtedy policja będzie musiała ruszyć tyłek. Znam, przerabiałem - z sukcesem.

krzyss
25-07-2005, 10:59
To po pierwsze(co powyżej). Po drugie zainteresuj TVN UWAGA - oni lubią sensacje, a może przyniesie Ci to korzyść. To co opisujesz jest dramatyczne. I nie psa należało by zastrzelić, tylko (i nie mam nic do prawników) właścicielkę. I to im szybciej tym lepiej. Albo jak piszesz otruć - aby się dłużej pomęczyła...

Gafinka
25-07-2005, 11:24
ankalenka - a w jakiem województwie lezy Lipków ?
Bo jest jeszcze jeden sposób - mozna by spróbować uderzyć do TOZ o interwencję. Wiem z doświadczenia, że czasem interwencja dodatkowych róznych organów pomaga właścicielowi się ocknąć. Możecie też postraszyć - na razie np. nie wprowadzająć w życie - iż jeśli pies będzie ganiał samopas stanowiąc zagrożenie dla innych ściagniecie hycla - a on sobie z psem poradzi i z odłowieniem takze. To moze zadzialać - zwłaszcza jeśli kobieta jest z psem związana.Wie, z pewnością, ze sprawy sądowe tozą się miesiącami i latami - ale wie takze, iżpies biegający samopas może zostać uznany przez hycla za bezdomnego i odłowiony.

25-07-2005, 11:25
Moja znajoma miała podobną sytuację po sąsiedzku.Kilka osób pogryzionych, facet godzinę na słupie :lol: , i niemożność istnienia.Pies przeskakiwał wszystko-Pałac Kultury też by przeskoczył. A potem doskakiwał i gryzł,gryzł.
Kiedyś byłam w sytacji osoby napastowanej przez to stworzenie,ale znajoma,która poruszała się po swojej działce i w promieniu kilkudziesięcu metrów z drągiem wiedziała, jak należy postępować ,a pierwsza moja reakcja,to była powiadomić straż miejską,ale znajoma nie była chętna,bo to sąsiadka to głupio.Dopiero jak jej bratu wygryzł kawałek dupki,to wtedy zaczęła działać i postraszyła babę.I baba psa oddała.Bywało,że jak przychodził ktoś pogryziony,to mówiła,że to nie jej pies. Ale jakoś przetrwała,bo nikt nie zrobił z tego sprawy.
Myślę,że powinnać zawiadamiać policję czy straż miejką o każdym przypadku niedopilnowania psa.O każdym.Na piśmie.I wzywać,dzwonić,nękać.
Czy sprawa syna glazurnika jakoś się potoczyła dalej formalnie,czy dupka zszyta sprawy nie ma?

ankalenka
25-07-2005, 12:29
odpowiadając na pytania: Lipków leży w województwie stołecznym ;))
tyłek syna glazurnika zszyty, antybiotyki przyjęte, a w sobotę, czyli 10 dni po pogryzieniu sąsiadka dostarczyła zaświadczenie od weterynarza że wścieklizny nie stwierdzono. Zaraz po pogryzieniu, gdy glazurnik zawiózł ją razem z synem do szpitala, sąsiadka była harda: a po co dzieciak szedł drogą itp. Jak w szpitalu lekarz zapytał o szczepienia to zaczęła mięknąć. Potem stwierdziła że odda psa, zanim jej syn wróci z kolonii bo będzie płacz. Syn wrócił a pies nadal biega. Podobno pytała w schronisku, ale nie chcą przyjąć takiego psa. Wymyśliła sobie że odda go gdzieś do stróżowania, ale wg mnie to tylko zmieni lokalizację problemu. Nie moje dzieci tylko inne będą mogły na niego trafić. Mój mąż rozmawiał z nią w sobotę i jemu powiedziała że o uśpieniu nie ma mowy.
Z drugiej strony chciałabym uniknąć pójścia na noże tak długo jak to możliwe.
dzięki za wsparcie.
Anka.

25-07-2005, 12:39
Samo zaświadczenie o niewykryciu wścieklizny to nie wszystko.
Była szkoda.Czy glazurnik wystąpił o jej naprawienie?
Mam wrażenie,że dolegliwość ekonomiczna jest najskuteczniejszą metodą naprawiania świata i najlepszą karą pod słońcem. :lol:

vardo
25-07-2005, 15:39
Zrob tak jak pisze Opal.
Jak bym zdrobic z tym porzadek jak najszybciej.

Gafinka
25-07-2005, 16:53
ankalenka -jesli chcesz ,aby inspektor TOZ interweniował w tej sprawie - daj mi znać- najlepiej na priv - i podaj dokładne namiary na wlaścicielkę tego psa.( adres i najlepiej telefon)

vardo
25-07-2005, 17:23
Ja bym nie przebieral w srodkach.Dzialac musisz juz teraz!,zanim sie zadomowisz na nowym miejscu.

Lepiej isc na calego z sasiadka bez wyobrazni ,niz spedzac czas w Polanicy!

Bartek ,synek mojej szwagierki.

http://img313.imageshack.us/img313/1379/bartek18xv.jpg

Przeszedl juz prawie dwadziescia operacji i nadal ma przed soba o wiele wiecej.

Sam mam psy i je bardzo kocham,to tak dla sprostowania aby nie myslano ze jestem jakims cietym skurczybykiem.


http://img313.imageshack.us/img313/7381/piesek1xn.jpg

25-07-2005, 21:32
Brak słów.
:cry:

ozzie
26-07-2005, 12:36
wspolczuje :cry: Jestesm wsciekla, ze takim ludziom jak twoja sasiadka do tej pory upieklo sie :evil: :evil: Za miesiac bede mieszkac bardzo blisko ciebie, mam przyjaciol w lipkowie, sama czesto bywam wiec w Lipkowie. Musisz jak najszybciej interweniowac w tej sprawie. Pisz co udalo sie zalatwic, przeciez nie mozna zyc w strachu o zdrowie i zycie dzieci.

katy22
02-08-2005, 21:34
proponuję kupić sąsiadce na urodziny łańcuch, tylko mocny najlepiej taki jak dla krów, żeby pieseczek nie mógł się z niego urwać.

geguś
02-08-2005, 22:41
Witam :)

proponuję kupić sąsiadce na urodziny łańcuch, tylko mocny najlepiej taki jak dla krów, żeby pieseczek nie mógł się z niego urwać.
To wreszcie dla kogo ten łańcuch? Ja bym założył siąsiadce :wink: .

Sam mam psa boksusia, mieszkam w starej kamienicy i puszczam go bez smyczy, ale na nikogo się nie czai z zębami, a jak widzi kogoś obcego to kulturalnie podejdzie powącha i odejdzie. Niestety bardziej wierzę temu psu, niż niektórym ludziom.
Ale psy, które atakują dzieci dla mnie są kupą głópiego chodzącego mięsa, które prędzej czy później przeobrazi się w gówno, przyszłym dywanikiem przy łóżku, pożywką dla innych zwierząt mięsożernych, chwastem którego należy wyrwać, spalajęcego niepotrzebnie tlen.
Dzieci są nietykalne.
Wybaczcie, ale nie można wszystkiego tłumaczyć debilizmem ludzi.
Czasami trzeba kiełbasę nafaszerować randapem i podać podwieczorek dla pieska.
Tak bym zrobił, jak by mojego dzieciaka pies pogryzł, lub czynił takie próby.

niciacia
03-08-2005, 09:25
Lubię psy, ale bardziej lubię dzieci, które trzeba chronić bez względu na to, czyje są, więc ja bym zrobił tak: (proszę nie pisać protestów, wiem, że to nie wszystkim się spodoba)
1. wyszukuję miłego myśliwego i ustalam stawkę
2. wyczajam, kiedy u sąsiadki nikogo nie ma w domu
3. sprowadzam myśliwego, który zabija psa (niestety nie właścicielke) i z piskiem opon odjeżdza
4. powodzenia sąsiadce życzę w szukaniu sprawcy i łączę się w bólu z jej wielką statą

A swoją drogą nie jestem za męczeniem zwierząt, ale żeby chronić swoje dzieci to nawet do trucia bym się bez żadnych ubytków na sumieniu posunął. To chyba kwestia ustalenia wartości, może ty też dojdziesz do takiego wniosku.

Przepraszam wsystkich, którym moj wypowiedź się nie spodobała.

ankalenka
03-08-2005, 18:18
wartości mam ustalone i są takie jak Twoje. Myśliwy nie wchodzi w rachubę (po pierwsze nie znam, po drugie ciężko byłoby chyba wybrać kogoś z listy i zadzwonić: dzień dobry, ja w sprawie psa, wyświadczy pan przysługę?)
szukam innego równie skutecznego sposobu. Jeśli ktoś może coś konkretnego poradzić proszę na priva, bo to chyba nieetyczne.

kiełbasa z randapem? to działa na zwierzęta?

geguś
03-08-2005, 18:26
Witam :)


kiełbasa z randapem? to działa na zwierzęta?
Działa. Sam ledwo odratowałem swojego psiaka, jak na ogródkach działkowych siąsiedzi spryskali trawę randapem, a pies tylko to na łapach do domu przyniósł i zaczął lizać. Tydzień walki, no ale udało się :).