PDA

Zobacz pełną wersję : Na ko?!



res
25-11-2002, 08:42
Czy są na Forum koniarze? Może ktoś jeździ w okolicach Warszawy. Właśnie po przerwie wróciłem do nauki jazdy i wiem, ze tym razem pogalopuję, a w przyszłości własny koń. Bo jak się mieszka na wsi to dlaczego nie?...
Res

Mysza
25-11-2002, 12:10
No to ja jestem mniej więcej w takim samym położeniu jak Ty. Warszawa, powrót do nauki po przerwie, tyle, że ja już galopuję(jak się z koniem dogadam).Teraz chwilowo znowu mam przerwę, bo miałam z wałaszkiem dyskusję kto tu jest szefem i w którą stronę ma galopować. Efekt był taki, że jak konik bryknął to ja nie miałam siły się ziemi podnieść. Poobijał mnie trochę więcej niż trochę, bo pękła mi kość ogonowa i lekarz kazał mi zapomnieć o jeździe przez kilka tygodni. Teraz pewnie mogłabym już pójść na jazdy, ale się boję.... A jak mi każą znowu jeździć na tym nerwusie?
A ty gdzie jeździsz?

res
25-11-2002, 14:13
O, to szczerze ci współczuję. Jak to się mogło stać? Przestraszył się czegoś koń?
Ja jeżdże na obrzeżach Puszczy Kampinoskiej. A propos zdziwiłem się pod koniec pierwszej lekcji: uczą wsiadać, siedzieć, zsiadać, trzymać wodze, skręcać, a nie uczą... spadać.
Res

Mysza
25-11-2002, 15:26
Nie przestraszył się, zrobił to specjalnie. Koń jest znany w stadninie jako trochę nerwowy i każdy już chociaż raz z niego zleciał. Instruktor stwierdził, że na tyle dobrze jeżdżę, że dam sobie radę. Poradził tylko bym nie ciągnęła go mocno za wodze bo nie lubi tego i bryka. Tak się tym przejęłam, że jak zaczynał galopować to chyba za mocno oddawałam mu wodze, a wtedy on nie biegł po okręgu, tylko wbiegał na środek. No to ja wtedy zciągałam wodze, korygowałam kierunek (niestety musiałam mocno trzymać wodze bo nie chciał słuchać), koń zwalniał, a ja przecież miałam galopować- no to wszystko od nowa. I tak kilka razy. Konik w końcu się zezłościł i podczas galopu ściągnął głowę w doł, bryknął zadem, a ja pięknym łukiem przeleciałam nad jego łbem i wpadłam pod kopyta. Myślałam, że mi kręgosłup pękł,tak bolało. No i na szczęście miałam toczek, bo mi pomasował główkę kopytem.
Ale wyglądało to gorzej niż było w rzeczywistości. Do lekarza poszłam dopiero tydzień później :smile: właśnie z powodu "ogona".
A jeżdże w stadninie pomiędzy wisłostradą, a Wisłą koło mostu Grota. Ludzie są przemili, o koniki dbają (a mają także kozy, owce, króliki, gęsi- dla dzieci super frajda). Nie czuję się jak klient od którego należy wydusić pieniądze (a tak się czułam w poprzedniej stadninie), każdy jest tu traktowany indywidualnie i może liczyć na rady, pomoc przez cały czas.

res
26-11-2002, 10:30
Gratuluję odwagi. Na taką szaloną kobyłę nie wsiadłbym za żadne skarby. A ile się płaci przy moście? Przy Puszczy 10 jazd po 30 zł godzina.

res
26-11-2002, 10:55
Jak to jest Myszko, z ubezpieczeniem takiej szkółki? Czy spadasz z konia na własny rachunek, czy taka nauka jest ubezpieczona?
Res

Mysza
26-11-2002, 13:06
Ja też płacę 30zł/h w karnecie(karnet min 5h), a pojedynczo jest po 35zł/h (stajnia Stangret). Obok jest druga stajnia (przy KS Spójnia) i mają ceny o 5zł droższe (a podobno są gorsi).
Odnośnie ubezpieczenia to nie wiem na pewno, ale stajnia powinna mieć takie ubezpieczenie, ale czy ma to nie sprawdzałam- zapytam następnym razem. A można i samemu się ubezpieczyć dodatkowo lub sprawdzić czy własne ubezpieczenie na życie i od wypadków obejmuje taką sytuację(pewnie tak).

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Mysza dnia 2002-12-08 20:49 ]</font>

krzyszt17
27-11-2002, 12:18
Widzę, że na forum są tylko dwie osoby jeżdżące wierzchem. Ja kiedyś jeździłem na oklep na wsiowej szkapce, oczywiście prawie sam galop (bo najmniej trzęsie). Po latach wróciłem do koni za sprawą córki która od kilku lat jeździ. Ceny w lubelskiem są znacznie niższe, co prawda w samym Lublinie cena podobna do tej w Warszawie, ale w innych stadninach to 10-15 zł za godzinę jazdy, obojętnie parkur, czy teren. W tym roku dzierżawiliśmy konia przez miesiąc, córka jeździła codziennie, ja też próbowałem po wielu latach, oczywiście bez strzemion i siodła, był nawet galop i nie spadłem, a że potem przea 3 dni były problemy z chodzeniem to inna sprawa.
Budowa domu też jest związana z końmi (mamy je hodować). Jest już 1,5 ha działka, ogrodzona, zasiana łąka (pastwisko dla koni), wykopany staw, zasadzony las, drzewka owocowe, iglaki. W przyszłym roku ma ruszać budowa domu, a następnie budynku gospodarczego (stajni). Myślę, że za jakiś czas(wszystko zależy od kasy), będziemy mogli (wspólnie z córką) zaprosić formułowiczów, a szczególnie Myszę i Resa na rajdy po pięknych terenach lubelszczyzny. Jak wejdziemy do Unii i powstaną obiecane autostrady to Warszawa od Lublina to będzie "rzut beretem".
Pozdrawiam wszystkich koniarzy Krzysztof .

Mysza
27-11-2002, 14:15
To ja już się zapisuję!!! Jazda w terenie to sama rozkosz! A zasmakowałam tej przyjemności w Bieszczadach podziwiając góry z grzbietu hucuła...

res
27-11-2002, 16:14
Ja też. Po to się uczę, żeby pojechać w teren. Marzę o tym.

Gabi
28-11-2002, 09:58
Witajcie
tak się składa że też z doskoku jeżdżę, galopowałam kiedyś teraz znów spokojniej. Mysza ale ty masz twardy łeb! O ogonie nie wspomnę. Zbliza się zima więc dziecko wcisnę tatusiowi i moze znów cos poklepię.Tylko do was mam trochę daleko z Gdyni http://www.ifb.pl/~qba/ikonki/dance.gif.

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Gabi dnia 2002-12-13 08:48 ]</font>

krzyszt17
29-11-2002, 06:50
Zapisy przyjęte. Przygarniemy też Gabi. W zupełności się zgadzam z Myszą, że jazda w terenie to sama rozkosz. Wyobraźcie sobie galop po zielonych łąkach czy lasach, gdzie nie widać ludzi, tylko spod kopyt, raz wyskoczy zając, innym razem bażant i można spotkać całe stada saren i jeleni. Jazda w zimie nie mniej fascynująca, konie zapadające się po brzuchy w śniegu, lepiej widoczne zwierzęta na białym tle, a i upadek o wiele przyjemniejszy.
Pozdrawiam wszystkich.

Mysza
29-11-2002, 07:47
Cześć Gabi! Faktycznie daleko. Ale już planuj sobie wakacje za dwa lata na lubelszczyźnie.
Ze zwierzątek to ja widziałam w czasie jazdy bażanta, sarnę (która wybiegając z krzaków spłoszyła mi konika podnosząc tym samym poziom adrenaliny) oraz RYSIA! Jak przejeżdżałam z instruktorem przez strumień w okolicach Ustrzyk Górnych to zeskoczył z drzewa i pobiegł w las. Ale byłam zaskoczona!!
Po śniegu to jeszcze nie jeździłam, ale jak sobie wyobrażę białe pola, ośnieżone drzewa, słoneczko... Aaaach, ale się rozmażyłam.

krzyszt17
29-11-2002, 10:30
My trasę z Wołosatego na Tarnicę pokonywaliśmy kilka razy, ale pieszo. Na Hucułach, córka jeździła kilka ładnych lat temu właśnie w Wołosatem, była to jej 1 jazda na żywym koniu.
Bieszczady są piękne, zarówno na piechotę jak i z grzbietu konia (wierzę Myszy). Od kilku lat nie byliśmy w Bieszczadach, urzekła nas Chorwacja z jej przepięknym morzem, górami i naprawdę przystępnymi cenami. Jedyną wadą Chorwacji jest to, że nie można tam nawet zobaczyć konia (tak mówi moja córeczka). Nie wiem czy wiecie że jest na forum jeden budujący dom Chorwat, do którego niektórzy już wybierają się na wakacje.
Pozdrawiam.

Osówka
01-12-2002, 00:09
Witam jeźdżców forumowych. Jako stary weteran jeździecki muszę trochę usystematyzować informacje - jeśli mogę.
Stadniny - to miejsca w których hoduje się konie : są tam klacze, kilka ogierów, źrebaki. Wy najprawdopodobniej jeżdzicie w klubach (szkółkach)jeździeckich tzw."stajniach" i pojęć tych nie używa się zamiennie. Radzę też samodzielnie się ubezpieczyć, ponieważ zazwyczaj kluby nie ubezpieczają swoich kursantów, a jeśli - to mało kosztownie. I koniecznie jeździjcie w kaskach (toczkach) na głowie - porządne kluby wymagają tego obowiązkowo.
A teraz coś na luzie - nasza cała rodzina : ja, mąż i 6 letnia córka jeździmy konno. My z mężem od czasów studenckich - czyli już od kilkunastu lat. Magda od niedawna, ale za to ma swojego konika - kucyka szetlandzkiego. Na utrzymanie dużych koni nas nie stać, ale korzystamy z zaprzyjaźnionych. Mieszkamy w zachodnich okolicach Warszawy, jest tu bardzo dużo klubów i innych stajni - pensjonatów.
Życzę wytrwałości, odwagi i "twardej d...." ( no cóż - światek jeździecki ma swoje sformułowania), a zdrowie konia pijcie po każdym upadku - taki zwyczaj.
Macie przed sobą cudowne chwile. Pozdrawiam.

krzyszt17
02-12-2002, 11:21
Osówka ma z pewnością rację. Stadnina to zbyt poważne pojęcie na określenie szkółki jeździeckiej, gdzie jest kilka kilka koni do jazdy wierzchem. Ale jak nazwać stajnię gdzie jest kilka klaczy (6 - :cool:, jeden ogier, a co roku niezłe stadko ślicznych źrebaków. W takiej stajni (stadnince) jeździ właśnie moja córka.
Pozdrawiam.

Mysza
02-12-2002, 11:41
Dobra Osówka, to było przejęzyczenie, a raczej nie dbanie o taki szczegół. Pierwszy raz jeździłam w Zachowawczej Stadninie Koni Huculskich w Wołosatem (to na pewno stadnina), a teraz gdzie jeżdżę to pewnie faktycznie lepiej to nazwać szkółką, ale oni też mają kilka własnych źrebaków.

krzyszt17
11-12-2002, 11:20
Jakoś nikt, dawno nie zaglądał do tego forum, czyżby w zimie nie było jazd? Wobec tego ja kilka słów o galopie zimą. W ostatnią sobotę córka jeździła w terenie. Wg niej było cudownie, mróz -13 stopni, koniki z białymi brodami od zamarzającej pary, chrzęst kopyt na zamarzniętym śniegu i galop przez dolinę Wieprza i okoliczne lasy. Wróciła troszkę zmarznięta, ale bardzo szczęśliwa i "naładowana" energią na cały tydzień. Co ciekawe, wg moich obserwacji "koniarze", to w zdecydowanej większości dziewczyny i kobiety. Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt.
Krzysztof.

Mysza
11-12-2002, 12:02
No to ja się też odezwę. Ja w ostatnią niedzielę też jeździłam- po raz pierwszy po upadku. Ogólnie było dobrze, ale muszę przyznać, że nie czuję się już tak pewnie na koniu. Z początku jak wsiadłam to po prostu się bałam i dopiero stopniowo musiałam pozbywać się strachu. Galopować jednak nie chciałam, bo nadal się trochę boję. Nie samych koni, ale możliwości kolejnego upadku. Jednak w mięśniach znów czuję znajomy ból i na pewno pójdę dalej jeździć.
Niech mi tylko ktoś podpowie jak się pozbyć tego strachu?!

P.S. Wiem także, że i res nadal jeździ.

krzyszt17
12-12-2002, 11:57
Ja mogę odpowiedzieć bardziej jako teoretyk i sympatyk jeździectwa i koni, niż praktyk. Zauważyłem, że instruktorka nauki jazdy, zawsze po upadku kogoś z konia stara się go nakłonić odrazu do dalszej jazdy. Podobno jest to najlepszy sposób na przełamanie się. Kilka tygodni temu moja córka spadła podczas bardzo szybkiego galopu i na dodatek następny koń zaczepił jej nogę kopytkiem. Było trochę bólu, ale największy problem był ze znalezieniem okularków, które spadły z nosa. Potem wsiadły i pogalopowały dalej. Dodam, że był to jej pierwszy upadek po kilku latach jazdy bez spadania. Znam osoby, które miały połamane to i owo po upadku z konia, ale z jazdy konnej nie zrezygnowały. Cóż, ryzyko związane z wykonywanym "zawodem". Życzę Myszy jak najmniej upadków i szybkiego przełamania strachu. A, tak przy okazji to ja też miałem przyjemność kilka razy zetknąć się z ziemią podczas jazdy konnej.
Pozdrawiam.

Osówka
15-12-2002, 21:10
Witam dzielnych jeźdźców zimowych. Trochę wam zazdroszczę śniegu, bo w mojej okolicy mróz skuł ziemię i po takiej grudzie da się jeździć głównie stępem. A to nie rozgrzewa jeźdźca, a i upadki są twardsze. Jeśli to pomoże przełamać strach przed galopem, to powiem, że spaść możesz też z konia, który stoi, idzie stępem lub kłusuje. Bo czasem wystarczy wróbelek startujący na horyzoncie, aby konik fiknął, bryknął i pozbył się jeźdźca. A nie spada tylko ten, kto nie jeździ. Każdy musi swoją normę wyrobić i na to nie ma rady. Pomóc może, oczywiście, dobry instruktor. Ale zawsze przychodzi moment, kiedy koń chce skonfrontować umiejętności jeźdźca ze swoją wolą. I przychodzi taki piękny moment, kiedy wychodzisz z konfrontacji "górą" , wtedy nabierasz wyczucia - ile siły, gdzie i jak przyłożyć.
Nie sądzę też, aby ktoś nauczał techniki spadania - zawsze to jest ryzyko. Warto walczyć, ale bez przesady - lepiej spaśc na bok niż uwieszonym na szyi zsunąć się pod konia. Trzymaj się !

morfeusz32
29-12-2002, 15:02
Oj... widzę coś dla mnie. o prawda mam większe doświadczenie w tym temacie bo zawodowo pracowałem z końmi ponad 7 lat a i nadal lecz można powiedzieć pośrednio. Szkoliłem się w Stadninie koni w Bogusławicach ale i w Anglii jakąś tam szkołę kończyłem. Teraz już mało jeżdżę bo praca i budowa pochłania mi za dużo czasu. Czytam wasze uwagi i z wieloma się zgadzam - szczególnie w temacie ubezpieczenia - to bardzo ważne. Potwornie wysokie ceny w Wawie za jazdy konne. W moich okolicach nauka z instruktorem to około 10 zł za godzinę. Spadać z konia niestety miłe Panie trzeba się nauczyć i należałoby zdążyć powiedzieś ZCHODZĘ bo w przeciwnym razie trzeba postawić buteleczkę -takie zwyczaje koniarskie. Zdrowie konia pije się nad ranem z nogą na białym obrusie. Toczek lub kask krosowy - OBOWIĄZKOWO!!!! Pamiętajcie o tym że to jest tylko zwierzę i nawet najlepsi z niego spadają- to nie wstyd. Ważne jest aby robić to bezpiecznie. Na wariata się nie wsiada - zdrowie ważniejsze.Moja żona spadła raz w galopie z dużego konia - hanower 180 cm w kłębie powiem wam, że więcej jej nie dałem rady namówić na jazdę konną. Więc miłe koleżanki - gratuluję odwagi

Bart
20-04-2003, 18:05
a ja po to kupiłem 5 ha na wsi, buduję się tam i stajnia też jest w planie aby mieć blisko konie, moja żona mnie tym zaraziła, jest instruktorką i ogólnie wszystko się kręci, ale bez koni nie dało by się...pozdrawiam

tolek
01-07-2003, 13:48
Chyba niewielu jest koniarzy na forum wnioskując po liczbie postów :D A ja mam pytanie do tych, którzy trzymają konia lub konie na własnej działce. Chciałbym wiedzieć jaki obszar przeznaczyliście na pastwisko i czy kupujecie pokarm dla koni czy też pochodzi on z samodzielnych upraw. Pozdrawiam

prosciu
05-07-2003, 12:09
mam konia a właściwie to ma go moja żona ale w końcu mamy wspólnotę majątkową wiec połowa jakby moja. Mamy dużą działkę jednak nie mamy zamiaru trzymać na niej naszego zwierzaka. Jest bardzo szczęśliwy tam gdzie jest do tej pory- na hotelu. Ma mnóstwo przyjaciół (ok 50 koni oółem i ok 20 kucy) naturalną hierarchię stada, bardzo dobre warunki lokalowe i mnóstwo jedzenia. Nie będe go karał za to że sam chcę mieszkać trochę dalej od inych ludzi. Napatrzyliśmy się już koni stojących samotnie w stajniach, które prędzej czy pózniej dziczały bały się innych koni i ludzi albo stawały sie agresywne. Mimo iż jeżdzenie do niego będzie nas trochę kosztować uważam takie rozwiązanie za najlepsze dla niego a i dla nas za wygodne (wakacje itp.)

Osówka
06-07-2003, 21:56
Witam!
Popieram przedmówcę - nie można trzymać tylko jednego konia i po amatorsku go "hodować". Konie są zwierzętami stadnymi- jeśli już to co najmniej dwa, trzy, ale i wtedy nie jest łatwo- konia trzeba często karmić,o bardzo stałych porach, wypuszczać na wybieg. czyścić go codziennie i sprzątać boks. Wybieg to co najmniej kilkaset metrów (powyżej 500) na konia, a jeśli miałoby to być pastwisko to pomnóż razy kilka (koń sporo trawy depcze, zanim ta zjedzona odrośnie potrzeba zmian pastwiska itd. No i koń potrzebuje stada. Jeśli to ma być dodatkowe zajęcie oprócz zwykłej pracy- to nie radzę. Obowiązek duży. Chyba, że to ma być stałe Twoje zajęcie, ale wtedy nie wiem dlaczego pytasz ?
Amator nie powinien opiekować się końmi, duże ryzyko strat- koń to delikatne, choć duże zwierzę. Zwłaszcza te gorącokrwiste- ochwat, kolka itp. niebezpieczeństwa wymagają szybkich reakcji, bo inaczej ...koniec. Przemyśl decyzję, pogadaj z hodowcami, właścicielami pensjonatów.
Ja mam kucyka i też go nie trzymam na działce, choć mam 4 tys. m2 wolnych. Bez urazy, pozdrawiam.

tolek
07-07-2003, 08:29
Zapewne macie rację. Póki co jeżdżę na koniach z pobliskiego gospodarstwa agroturystycznego i tak jest dobrze. Nigdy poważnie nie myślałem o tym, aby trzymać konie u siebie, owszem pojawiały się takie myśli ale miałem świadomość tego, że byłby to duży obowiązek a dwa konie to jeszcze nie stado w którym by sie dobrze czuły. Sądziłem jednak, że są osoby, które się na to zdecydowały i powiedzą coś na ten temat. Koło moich rodziców mieszka facet trzymający konia na swojej działce. Nie wiem jak to koń znosi bo go nie widziałem z bliska. Wasze głosy jednak świadczą o tym, że to niezbyt fortunny pomysł.
(wczoraj trochę bobrykałem :lol: , mam siedem kilometrów do tego gospodarstwa, można powiedzieć rzut beretem) Pozdrawiam

28-09-2003, 22:04
witam. uwazam się równiez za koniarza. jezdziłem wiele w trakcie studiow w akj gdańsk. obecnie ze wzgledu na budowe nie mam na to czasu. w mojej okolicy ma facet kilka koni i mozna by pojezdzic ale zawsze cos wypadnie nawet w niedziele. niemniej jednak dusza jestem z tymi co na kon ruszaja czesc

krzyszt17
03-11-2003, 20:59
Nie zupełnie zgadzam się z przedmówcami. Pies też jest zwierzęciem stadnym, ale nie wszyscy trzymają całą sforę. Jeśli trzymamy jednego bardziej przywiązuje się do właściciela i traktuje go jak przewodnika stada. Podobnie jest z koniem. Koń trzymany pojedyńczo bardziej przywiązuje się do człowieka, który się nim opiekuje. Zgoda, że trzeba poświęcić koniom, czy koniowi dużo czasu, ale dla osób kochających te zwierzęta to cała przyjemność. Uważam, że oddanie konia do hotelu jest dobre dla osób, które mają naprawdę mało czasu i raz, dwa razy na tydzień chcą pojeździć na "swoim" koniu. Ale czy tak naprawdę jest to Wasz koń, skoro kto inny go karmi, poi i czyści, a Was czuje tylko na swoim grzbiecie?
Broń Boże nie potępiam tego, że ktoś konia trzyma w hotelu jeśli nie ma innej możliwości, ale ja w takiej sytuacji wolał bym korzystać z wypożyczonego konia.
Jeżeli chodzi o pastwisko dla koni to rzeczywiście im większy wybieg, tym lepiej. U nas przy działce 1,5 ha ok 0,5 ha to pastwisko i sądzę, że taki wybieg dla kilku koni w zupełności wystarczy. Ale o to będzie się martwiła moja córka, która w tym roku dostała się na kierunek "Hodowla koni i jeździectwo"
Ach te konie!

Luśka
04-02-2004, 17:33
Hej sympatycy koników! Czy ktoś z Was coś wie o przyjeździe w maju Monty Robertsa? Dajcie znak, jak coś wiecie, bardzo proszę..... :roll:

Piotrek P.
05-03-2004, 09:37
Już jakiś czas przeglądam forum, ale dopiero dziś odkryłem klub koniarzy.
Nie wiem czy znajdę czas na jazdę w czasie budowy, ale z doświadczenia wiem, jak się czuję po godzince spędzonej na końskim grzbiecie i myślę, że taka przerwa pomiędzy rozmowami z fachowcami może tylko dobrze wpłynąć na dalsze dizałania. Żałuję, że wcześniej nie odkryłem tego sportu i choć trafiem od razu na głeboką wodę i parę razy miałem dosyć; pierwsze kroki stawiałem pod okiem Jana Kowalczyka - wspaniałego jezdzca i wymagającego nauczyciela, wiem jak dużo daje ta dyscyplina. Niestety, odległość do Jana nie pozwal mi na częste przebywanie w Jego towarzystwie, co prowadzie do ciągłego szukania klubu z taką atmoserą jaka tam była. Pozdrawiam wszystkich koniarzy.
Dla zainteresowanych, przesyłam link o Janie Kowalczyku
www.jankowalczyk.home.pl

MICHU
22-03-2004, 20:31
HMMMM>....ja na koniach jeżdże już ponad 12 lat i spadłam do tej pory tyle razy ,że już nie liczę.Zresztą jeźdźieckie przysłowie mówi
<Dobry jeździec to jeźdźiec ,kótry spadł więcej niż siedem razy>
Teraz wiem, że według tego przysłowia jestem dobrym jeźdźcem,....bez wątpienia.Ale niestety spadam dalej i za każdym razem nabieram większej wprawy.:) :lol: Co do Warszawy to nie jeżdże w jej okolicy ponieważ mieszkam w Poznaniu:)Troszke daleko no nie?
No i to tyle .Życzę wszystkim przyjemnych upadków, sobie życzę ,żeby przed gwiazdką nie złamać niczego. :D
Pozdrawiam
Marta
P:S>
Ja jestem córką MICHA :lol: Żeby nie było na niego:)

próchno
24-03-2004, 18:57
Nie znałam tego przysłowia. W zeszłym roku wciąż sapdałam. Doszło do tego że przestałam sie bać spadania i właziłam na przerózne trudne konisie które się mnie szybko pozbywały. Potem, po przerwie w jazdach znów stałam się "ostrożna" ( czytaj strachliwa). Ale wciąż mnie ciągnie do zapachu stajni. A wogóle to nie umiem jeżdzić. Wciąż próbuję się uczyć i byle jak mi wychodzi.
Myślę o kupnie konia. Dla mnie może być z temperamentem zimnokrwistego misia.
A z innej beczki. Widzieliście jak rolnicy prowadza kobyłki do krycia?
Byłam w szoku, widząc to po raz pierwszy. Facio jechał na rowerze i trzymał w ręku postronek. Na jego końcu biegła sobie kobyłka. W taki sposób prowadził ją do ogiera.
Gdy ja ćwiczyłam jazdę na rowerze z moją dobermanka kilka razy zaliczyłam glebę gdy ją cos niezwykle zainteresowało i postanowiła zmienic kierunek.
Pozdrawiam
Grazyna
Pozdrawiam

RS
30-03-2004, 11:48
,

Piotrek P.
31-05-2004, 10:37
Witam, właśnie jestem po otwarciu końskiego sezonu i wszystko mnie boli, ale to tak jest jak się całą zimę człowiek obijał. Jazda po nadnarwiańskich okolicach jest bardzo przyjemnym doznaniem. Czy już ktoś zakosztował oglądania świata z perspektywy końskiego grzbietu w tym sezonie ?

basset
04-06-2004, 09:35
Hm... Ja juz w przed pazdziernikiem nie pojezdze i bardzo z tego powodu ubolewam. Widze ze watek zszedl na temat spadania wiec i ja dodam moje male co nieco- 2 tyg temu lecialem dwa razy podczas jednej jazdy bo konik nie mial ochoty stanac, doszla do tego mala przeszkoda (wtedy byla moja pierwsza) nie z mojej woli. Ponoc wygladalo duzo gorzej niz bylo naprawde ale wstalem i znow wsiadlem na niesfornice. Mimo wszystko mysle ze podczas wakacji wsiade na jakiegos konia.
Pozdrawiam.

gtca
14-08-2004, 23:27
Witam
Pozwólcie,że dołączymy (ja i moja lepsza połowa) do Waszego grona. Konie namietnie i bezkrytycznie od dzieciństwa uwielbia moja żona. Ja się generalnie zwierząt boję, a co dopiero "takich dużych".
Ale po roku oglądania (zza barierki) wyczynów mojej żony też sie skusiłem. Nadal sie boje - ale jednoczesnie podoba mi się bardzo .
Dzięki koniom zresztą mamy nasza działkę - mnie wystarczała taka 3tys m2, moja żona: minimum 2 ha coby konie trzymać. Skończyło się na 1 ha ( z braku kasy) -ale nadal mam wiercenie w brzuchu (gdzie te konie trzymać będziemy)
Tylko ostatnie pół roku stracone - moja żony ze względu na sprawy związane z dalszym rozwojem rodziny ( :) ), a ja bo z czasem krucho.
pozdr Mariusz

preev
15-10-2004, 17:21
pora odświeżyć wątek i dopisać moją skromną osobę do grona ludzi jeżdżących na konikach :wink:

30-10-2004, 12:58
Helou!
Pozwolicie, że i ja się dopiszę do tego wątku. :) Z końmi mam do czynienia od....(cholera, już tyle? :o ), lat dwudziestu....paru. :oops: Jężdżę konno od dzieciństwa, chociaż teraz mam za sobą paroletnią przerwę. Konie dość dużo miejsca zajmują w moim życiorysie. Z moim ślubnym poznaliśmy się w klubie jeździeckim, a nasze młodsze dziecko, teraz juz dorosłe, przez 8 lat jeździło sportowo mając zresztą niezłe wyniki ( m.in. W-ce Mistrza Polski WKKW Małych Koni). Dzięki temu zjeździliśmy naprawdę kawał Polski z koniem i przyczepą! Ten etap jest juz za nami, dziecię wyfrunęło z gniazda, zostawiając nam pod opieką swego "ukochanego", to znaczy konika na którym doświadczyła wielu chwil triumfu jak i porażki! Zasłużonego emeryta zresztą, ale słodkiego i kochanego! Teraz, będąc obszarnikami :wink: możemy mu zapewnić doskonałe warunki do "emerytowania". Będzie z nami na pewno do końca!

Pozdrawiam wszystkcih koniarzy!

Teska
30-10-2004, 16:47
ech i ja zapisuje sie do grona......chociaz chwilowo nie jezdze... :(

rpa_59
01-11-2004, 21:11
Cześć wszystkim koniarzom - forumowiczom
Widzę, że po długiej przerwie forum trochę odżyło, to i ja, który dziś właśnie trafiłem na ten wątek, pragnę dorzucić swoje 5 groszy. W sumie kontakt z jazdą konną próbowałem nawiązać od wielu lat, ale tak naprawdę to poszedłem na całość dopiero 2 razy. Parę lat temu, kiedy zapisałem się do szkółki przy SGGW w W-wie, ale tam po kilku m-cach musiałem przerwać naukę ze względu na problemy z kręgosłupem. Drugi raz - w tym roku, jeździłem w różnych stajniach, nawet dość intensywnie, gdyż chciałem wziąć udział w rajdzie konnym. Z rajdu wyszły nici, ale poczułem się na tyle odważny, że zainteresowałem się nieco inną formą jazd - udało mi się skontaktować z dziewczyną, która ma 2 swoje własne araby i jednego chciała "wyleasingować". No i od czerwca chyba jeżdżę na kasztanowym arabie w okolicach Radzymina, wyjeżdzam nawet sam w teren (wiem że to głupie, ale ryzyko tak wciąga).
Pozdrawiam, Robert

mega
15-11-2004, 13:07
cześć, dopisuję się i ja. Jęzdzę 2 lata , wielkiego talentu nie mam ale jestem uparta. Ze względu na moją " jeżdzoną" pracę zwiedzam szkółki w całej Polsce. Pare razy , skakałam, pare razy spadałam.
O konnikach można poczytać na Qnwortal- polecam.
Pozrowionka

horsenet
07-01-2005, 13:47
ha to i ja się moge dopisać. Jeżdżę od ..dziestu lat :-) Własna stajnia na ukończeniu - zwierzaki już mieszkają :-)

aishan
07-01-2005, 14:27
To szybciutko się pochwal gdzie ta stajnia!

horsenet
07-01-2005, 14:37
Pod Szczecinem, ale malutka taka przydomowa. Na razie na 2 rumaki, ale planuję rozudowę do 6ciu :-)

07-01-2005, 22:42
cześć
a ja zapraszam na koniki w lubuskie,np. do Lubniewic.Jest tam 5 szkółek,wszystkie niedrogie i można zaprzyjaźnić się ze "swoim" konikiem.Na razie jeździ moja dziesięciolatka,ale i ja spróbowałam.Wolę jednak głaskać konia po łbie :D
A tereny w Lubniewicach przepiękne do jeżdzenia - jeziora,pagórki,lasy i dobra baza noclegowa.A latem co wieczór imprezy na ryneczku miasteczka - atmosfera wspaniała!!!
Fajnie jest też w Łagowie,to w pobliżu.W obu miasteczkach można odwiedzić zameczki,w Łagowie wejść na wieżę i podziwiać cudne krajobrazy, a po udanym dniu zaprosić kobietę na kolację przy świecach w zamkowej restauracji.Moi znajomi tam się zaręczyli. :wink:

abromba
07-01-2005, 22:54
W życiu na koniu nie siedziałam, ale przeprowadzam się w okolicę , gdzie stajnia na stajni. No i postanowiłam sobie, że nauczę się koni. Bo bardziej o to mi chodzi - jak jeżdzic, jak obchodzić sie z koniem, jak go czyścić czy pielegnować. Nie kręci mnie jazda dla snobizmu a już zupełnie nie wyobrażam sobie siebie w toczku, rękawiczkach i bryczesach, ale chciałabym na tyle umieć się obchodzić z koniem, żebym mogła je wynająć i przejechać jakiś kawał terenu gdzieś w dzikich ostępach gdzie to jedyny środek transportu. Po czym poznać stadninę, gdzie mnie naprawdę tego nauczą?

aishan
08-01-2005, 07:53
Ambroba!
Toczek i rękawiczki to ty jednak bez snobizmu załóż! Będzie bezpieczniej dla głowy i paluchów. A bryczesy to tylko wygodniejsza forma spodni, można oczywiście bez :D :D .

abromba
08-01-2005, 17:48
Hm, to ja się jednak zastanowię. A czy wersje kowbojskie są równie praktyczne? (ta toczkowa mnie przeraża).

aishan
10-01-2005, 07:53
Wersja kowbojska to całkiem inny styl jazdy, nie tylko ubranie, a co do kapelusza i toczka, to zastanów się w czym ubrana wolałabyś [czego nie życzę] walnąć np. w korzeń, kamień, itd. Toczek to taki trochę ładniejszy kask i tyle. No, ale z drugiej strony w kapeluszu może Ci być bardziej twarzowo :) .

horsenet
10-01-2005, 09:02
nie wyobrażam sobie siebie w toczku, rękawiczkach i bryczesach (...)

1. toczek, lub przypominający toczek kask (lepszy) jest nie tylko niezbędny, ale bez niego nauka jazdy wogóle nie powinna mieć miejsca!! Powód już został opisany - koń po obu stronach ma strome boki, co może byc niebezpieczne dla jeźdźca ;-). Bryczesy? Dzięki ich krojowi nigdy nie obetrzesz sobie nóg - a uwierz mi - to nic przyjemnego... Ponadto wsiadając na kopytnego musisz dość wysoko podnieść nogę - w dzinsach jest to trudne i można nabawić się mało przyjemnej dziury na... no tam, gdzie łączą się nogawki ;-) Rękawiczki ? A czy Twoje dłonie przyzwyczajone są do ciągłego nacisku skórzanych pasków (wodzy) w jednym miejscu? Jeśli nie - radzę je włożyć. Bąble na rekach to również nic przyjemnego... Zatem jak widać wiele elementów stroju to nie tyle oznaka snobizmu, co po prostu praktyczne ułatwienie :-) A można kupować zwyczajne , nie - firmowe rzeczy, po normalnych cenach :-) (z wyjątkiem kasku - tu bezpieczeństwo jest najwazniejsze...)


Po czym poznać stadninę, gdzie mnie naprawdę tego nauczą?
To straasznie trudne pytanie. Po pierwsze warto zwrócić uwagę już na tzw pierwsze wrażenie: czy wokół stajni jest czysto, czy konie są zadbane (błyszcząca sierść, etc) to dobrze świadczy o właścicelach. Druga sprawa, to podejście do klienta - równie ważne: tj. czy nie ma problemu z umawianiem się na godziny, etc. Kolejna: czy ośrodek ma intruktorów z uprawnieniami i czy ma odpowiednie ubezpieczenia (to również dobrze świadczy o prowadzących). To gwoli pierwszego rozpoznania. Dalej konie: czy są spokojne, czy przyzwyczajone do wielu jeźdźców. Dalej czy instruktorzy zajmuja się każdym idywidualnie, czy robia tzw przerób (iloś, nie jakość). To tak w skrócie. W razie pytań - pisz. Napisz skąd jesteś, to może coś doradzę :-) Pozdrawiam G.

pontypendy
14-03-2005, 21:08
A co powiecie na galop po mokrym piasku nad morzem...
http://www.rutkowscy.net/grafika/1.JPG
Chętnie dopisuję się jako wielka miłośniczka koni, chociaż w stanie spoczynku.
Te zdjęcie było zrobione w okolicach Nowęcina koło Łeby, gorąco polecam przepiękne zróżnicowane tereny (łąka, bagienko, las no i w końcu morze) na kliku godzinne rajdy konne. Więcej fajnych zdjęć na stronie:
http://www.akj.pl/galeria/nowecin.htm

basset
15-03-2005, 23:25
Mnie sie tez marzy kon...
Niestety na razie mam przerwe.

anick
16-03-2005, 14:54
Skoro zebrali się miłosnicy koni to ja sie z rozkoszą dołączę.
Kilka razy jeździłam konno, ale nigdy nie miałam profesjonalnych lekcji instruktarzowych; najpierw jako dziecko jeździłam na klaczy mojego taty i to on mi dawał pierwsze lekcje, a potem od czasu do czasu na wakacjach zaliczyłam krótkie przejażdżki w terenie..
a teraz skoro sie przeprowadzam do Kań i w promieniu 300-400m mam dwie stadniny aż grzech zeby z tego nie skorzystać:)

Moi znajomi, kóre jeżdża konno polecają Stadninę Szarże zamiast Pa ta taj. Ich zdanie jest takie że w Szarży mnie nauczą porzadnie jeździć a Pa ta taj jest dla turystów..
Macie może jakieś wiesci na ten temat?

Ew-ka
23-05-2005, 06:52
witajcie Miłośnicy Prawdziwych Koni !!!
Od wczoraj ja też zaliczam sie do milośników jazdy konnej ..... otóż trafiliśmy do Korbielowa ,do stadniny koni huculskich i tam po krótkim szkoleniu na maneżu dostaliśmy ( z mężem )doskonałe opinie i zostaliśmy zabrani na 3 godzinny spacer po górach ( kierunek Hala Miziowa 1350m npm)
FANTASTYCZNE I NIE DO OPISANIA PRZEŻYCIE !!!!!
zakochaliśmy sie w Hucułach - niesamowicie spokojne ,niezawysokie (145 w kłębie ) ,bardzo dobrze ułożone stworzenia .
A widoki , a pogoda ! :D :D :D
zawsze bałam sie tych zwierząt ,podziwiałam z daleka ,ale teraz poczułam ,że urodziłam sie Amazonką !!!

katalina
24-06-2005, 14:02
ja jeżdżę regularnie, od lat. najpierw w sopocie, teraz w Warszawie. własciwie nie pamietam czasów żebym nie jeździła :D M<am pytanko - czy ktos z Was ma własną stajnię?ja planuje na 10 koni (2 moje + 8 na pensjonat) i chcę sie dowiedzieć czy macie znajomych obcykanych w koniach architektów taklich co to i projekt stakni zrobia, i zagopspodarowanie 10 h i przebudowę domu? będę wdzieczna za wszytkie odpowiedzi. :D

gregor2
21-07-2005, 15:34
ja jeżdżę regularnie, od lat. najpierw w sopocie, teraz w Warszawie. własciwie nie pamietam czasów żebym nie jeździła :D M<am pytanko - czy ktos z Was ma własną stajnię?ja planuje na 10 koni (2 moje + 8 na pensjonat) i chcę sie dowiedzieć czy macie znajomych obcykanych w koniach architektów taklich co to i projekt stakni zrobia, i zagopspodarowanie 10 h i przebudowę domu? będę wdzieczna za wszytkie odpowiedzi. :D

ja mam dokładnie taki sam zamysł. Skoro przenoszę sie na wieś to coś z tego muszę mieć. Projekt mam na 8-10 koni w tym 2 mają być moje a reszta pod pensjonat. Trochę długa wyszła mi stajenka (wraz z garazem, pom. gosp. ok. 30 m). Niezły wagon.Niestety trochę mi zapał przygasł jak zrobiłem sobie kosztorys. :(
Na razie buduję dom a potem zobaczymy.

nefret
29-10-2005, 22:17
Także dołączam do grona koniarzy :) Świat ogladany z konskiego grzbietu jest po prostu pięknejszy :)
Musze tylko znaleźć jakąś stajnię w miarę blisko mnie, zeby miala krytą ujeżdżalnię bo podczas czestych zimowych jazd udało mi się odmrozic ręce ;/ już nie mówiąc o tym że jazda po zdradliwym lodzie przyprószonym śniegiem skonczyla sie zaliczeniem gleby i to razem z koniem :wink:

Jednocześnie, w związku ze zblizającymi sie swietami, składam wyrazy szacunku i pamięci dwóm ułanom, ktorzy byli moimi cierpliwymi nauczycielami, a których już zabrakło [']

calibra2
01-12-2005, 11:37
Hej Ja tez jeździłam w Stangret. Może zrzucił Ciebie Zefir ??? Chciałabym kontynuowac ale na razie nic z tego. Po za tym jestem po drugiej stronie więc poszukam czegoś u siebie pod MIńskiem. Powodzenia w nauce :D połamania nóg :o

Magda25
05-04-2006, 16:43
Witam wszystkich!!
Ja jeździłam w dzieciństwie ale niestety z różnych powodów musiałam przestać... Dopiero teraz, po 12 latach przerwy moge kontynuowac swoja pasje!!! :D Właśnie dzis był pierwszy galop po zimie i pierwszy upadek po 12 latach.... Siedze właśnie z termoforem za plecami, wszystko mnie boli... :-? Podobno jutro ma być gorzej :lol: Zobaczymy.
Pozdrowienia dla koniarzy!!!!!

lost
02-05-2006, 22:21
to w takim razie ja tez dołączam do grona :)
a moze macie jakies foki ?

Goszka
12-05-2006, 10:18
No strasznie słabiutko na tym forum, ciiisza taka, a temat taki ładny. Ja się dopisuję, konie i jazdę konną kocham i nawet miejsce na chałupę było pod tym kątem planowane. W pobliżu jest pensjonat i swojego zwierzaka w przyszłości zamierzam tam umieścić, najpierw oczywiście musze go mieć :wink: Jeżdżę w miarę systematycznie aczkolwiek nie wyczynowo w okilcach Piasczna pod Warszawą. A teraz, w te piękne długie dni pasjami w tereny :D I wszystkich koniarzy pozdrawiam cieplutko.

farida
17-05-2006, 08:43
Goszka zauwazyla:"No strasznie słabiutko na tym forum, ciiisza taka, a temat taki ładny"-no wlasnie.Moze dlatego,ze koniarze dyskutuja na innych forach,albo po prostu ich pasja i to co robia wystarcza im i nie musza o tym pisac :) .Swoja droga zaczelo sie pare fajnych watkow konsko-stajenno-technicznych ale,jakos tak przycichly...szkoda.
W kazdym razie i ja dopisuje sie do grona koniarzy,co prawda chwilowo nieczynnych :wink:,ale kiedy stajnia stanie mam nadzieje sie uaktywnic.
Pozdrawiam.

hos
30-06-2006, 13:48
no to ja dąlączam do grona koniarzy z zamilowania
a oto był kiedyś moj konik

http://foto.onet.pl/upload/20/79/_601653_n.jpg

Magda25
27-07-2006, 15:49
Cudeńko....
W bliskim sąsiedztwie mojej działki, jeden pan ma zamiar wybudować małą stajnię i tak się właśnie łudzę, że w przyszłości będę mogła kupić konia i tam go trzymać..... po prostu spełnienie mojego wielkiego marzenia!

lost
19-08-2006, 09:42
to ja wkleje coś swojego
http://i19.photobucket.com/albums/b167/pupile/Beztytu322u.jpg
jak ja kupiłam niecałe 2 miesiace temu byłam pełna obaw
kon mial 5 lat ale nie dawal nóg- wyrywał , nie potrafił stac spokojnie , wszystkiego sie bał i nic nie dal przy sobie zrobic
teraz jest łagodna i opanowana
a pamietam jak ja pierwszy raz zobaczylam
jak kon szal tak ze dorosły facet mial problem z jej utrzymaniem
ciut nie szalony ogier zabójca
jak to podejscie do zwierzaka zmienic potrafi jego zachowanie o 180 stopni

hos
31-08-2006, 20:38
to ja wkleje coś swojego
http://i19.photobucket.com/albums/b167/pupile/Beztytu322u.jpg
jak ja kupiłam niecałe 2 miesiace temu byłam pełna obaw
kon mial 5 lat ale nie dawal nóg- wyrywał , nie potrafił stac spokojnie , wszystkiego sie bał i nic nie dal przy sobie zrobic
teraz jest łagodna i opanowana
a pamietam jak ja pierwszy raz zobaczylam
jak kon szal tak ze dorosły facet mial problem z jej utrzymaniem
ciut nie szalony ogier zabójca
jak to podejscie do zwierzaka zmienic potrafi jego zachowanie o 180 stopni
oj ja bardzo duzo czasu koniom poświęcam i z konmi trenuje z zamilowania i niejedno widzialam co ludzie potrafią z tymi zwierzakami wyprawiać( i to nawet zawodowi sportowcy i trenerzy) az zal... ale konik piekny i zycze milych przejażdzek a jak jakies pytania apropo koni to z checią słuze pomocą...

Goszka
01-09-2006, 13:18
Piękne kobyłki!! ja na razie z moją końską pasją musiałam się pożegnać choć też marzę o swoim, jednak marzenie musi poczekać aż się pozbędę brzuszka i odchowam małą amazonkę lub amazonka :D No to najwcześniej w przyszłym roku.
Ale u mnie podobnie jak u Magdy25 sąsiad koło nowobudowanego domu stawia stajenkę na hodowlę, więc może się załapię na jakiś boksik. Ale po koleji: dom, bejbik i .... konik to za dużo szczęścia naraz :wink:

Daooen92
23-12-2006, 06:56
:D
http://incest-wonders.info/

Montana
03-02-2007, 16:07
Witajcie drodzy koniarze :)
Ja już właściwie jestem weteranem... 24 lata w siodle, dzień w dzień po pare godzin....ach to były czasy... :D
Potem nadszedł czas dla rodziny, pewne problemy, które nie pozwoliły mi na kontynuację aktywnego spędzania czasu z ukochanymi czworonogami :cry: . Mam sporą przerwę, ale nadszedł moment, gdy mogę powrócić do "nałogu" :lol:
Przeprowadziliśmy się, mamy dom, sporą działkę i wspaniałe tereny wokół...
Zaczynam prowadzić rekonesans po okolicy - w późniejszym okresie mam w planie zakup własnego konia, na razie jednak chciałabym znaleźć stajnię z klimatem - taką z prawdziwymi koniarzami, wiecie o czym mówię.
Mieszkam pod Piasecznem, jeżeli macie fajny namiar to dajcie znać :)

pozdrawiam sedecznie

JoShi
04-02-2007, 15:26
Orientujecie sie gdzie można, gdzie warto i za ile pojeździć między Mińskiem Mazowieckim a Wesołą ?

Montana
15-02-2007, 08:29
hej, hej :D

Czy tu w ogóle ktoś zagląda ? :(

pozdrawiam

Maja W.
22-05-2007, 22:17
Cicho tu strasznie... Otóż u mnie przygoda z końmi zaczęła się przez przypadek!
Znajoma rodziców przyjechała zapytać czy nie słyszeliśmy o stadninie koni w wiosce, w której rodzice mieszkają (a ja niegdyś z nimi) podczas wakacji. Była z córką i takim to sposobem zabrała też mnie i pojechaliśmy we wskazane przez sąsiada miejsce. Okazało się, że tuz pod nosem jest stadnina :D
Oczywiście zapisała swoją córkę, a że ja też bardzo chciałam to mnie też (nie wspominając, że zafundowała mi pierwszy 10h karnet :D )
Było cudnie i tak oto spędziłam 2 lata wakacji i trochę jesieni w siodle. Cudny sport, kocham konie.. Oczywiście przykre jest spadać z konia w galopie, ale obeszło się bez większych siniaków :P
Najbardziej podobały mi się wyjazdy w teren, oczywiście instruktorka i kilka uczących się dziewczyn, czyli ładny zastęp z 5 koników :lol: A że stadnina mieści się w otoczeniu lasu nad stawem, to miałam przyjemność galopować lasami i łąkami, a nawet kąpać się na koniu w stawie (tak dla jasności, ja byłam sucha)... Co to były za czasy...
Potem poznałam mojego obecnego męża (nie pochodził z mojego miasta więc często podróżowaliśmy), potem był ślub i nie chciałam "się przed nim uszkodzić" ... Ale wierzę, że powrócę do tej pasji, zwłaszcza że twardo dążę do realizacji swoich marzeń 8)

Biała
24-06-2007, 15:26
Koniarze przenieśli się do wątku jazda konno w kąciku zapaleńców: http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=94109