PDA

Zobacz pełną wersję : kapcie dla go?ci?



Mis Uszatek
26-11-2002, 14:55
Dręczy mnie pytanie nowe,
pukam się w kudłatą głowę:
czy w ochronie świeżych włości
kupić kapcie dla mych gości?

Każdy lubi odwiedziny
Nie ma więc niczyjej winy,
gdy się komuś wymsknie kawa.
Lecz podłoga??? Już dziurawa???!!!

Więc zaczynam kombinować
jak nowości stan zachować.
Tak kapciowa myśl się rodzi,
ale może nie uchodzi...

Ktoś skarpetki ma dziurawe,
inny właśnie wdepnął w kawę,
jeszcze komuś nogi capią.
Zdejmiesz buty? Już się gapią!

Panna w kapciach zamiast szpilek
to poczwara - nie motylek!
A poza tym takie kapcie
noszą tylko stare babcie.

Z drugiej strony patrz na klepki:
zryte już przez szpilek łebki,
lakier też już coś matowy,
a niedawno jeszcze nowy.

Jakby tu nauczyć gości
podłogowej ostrożności?
Kapciem chyba nie wypada...
Jaka będzie wasza rada?

Frankai
26-11-2002, 15:29
Zamiast wąchać gości nogi,
twarde trzeba dać podłogi.
Ja dam płytki tu i tam,
bo na tańce chcicę mam.

Dam też parkiet przywieziony,
prosto z egzotycznej strony.
Ma on taką twardość w sobie,
że mu "szpilka" nic nie zrobi.

Gości wpuszczę na salony,
ale nie do łóżka żony,
więc w sypialnich dla odmiany
kładę drewno lub dywany.

Rafter
26-11-2002, 17:56
Brawo, brawo koledzy. Szymborska Wam nie podskoczy.
Natomiast co do kapci nie wiem, czy się zgodzicie, ale dla mnie jest to wyraz braku kultury gospodarza.
Podobnym w wymowie krokiem powinno być podkładanie gazety na fotel, bo obicie jest drogie i d..a gościa mogła by ją zafajdać.

Ja będę sprzątał, cyklinował, lakierował i robił wiele innych rzeczy, ale nie dam odczuć gościowi, że jest w muzeum.
Ma się czuć tak jak u siebie.

Luśka
26-11-2002, 18:31
Rafter, u siebie znaczy .... w kapciach :grin: :grin: :grin:

Luśka
26-11-2002, 18:39
Trudno Misiu, takie czasy - noszą buty i obcasy,
Wywijają też hołubce, zamiast siedzieć grzecznie w kupce
Gość w dom, Bóg w dom - mimo wszystko i niech gości nastrój błogi
Bo podłoga jest dla ludzi, a nie ludzie dla podłogi!

gaja
27-11-2002, 08:15
Kochani, a co zrobicie gdy za oknem będzie chlapa, śnieg i kaluze? Wiem, wiem istnieją wycieraczki ale one wszystkiego nie zalatwia... co innego latem naniosa klapeczki i sandalki, a co innego zima czy jesienią kalosze i kozaki.I co Wy na to?

Danajot
27-11-2002, 08:46
moje psisko - bestia wielka i kudłata
przynosi do domu błoto całego świata

po cóż dla gości laczki
kiedy ona nie zna wycieraczki ?

Gajka
27-11-2002, 08:55
Jam nie babcia i nie chodzę w kapciach :lol:

Tad
27-11-2002, 09:13
Ciągle chodzi mi po głowie,
Że spacerek to jest zdrowie.
Ide sobie krokiem, równo
Aż tu nagle straszne gówno!
Ktoś kto zrobił czyn ten srogi
do WC miał kawał drogi.
Albo całkiem inna sprawa
Plucie- to też niezła jest zabawa,
Ktoś popluje, tam posmarka,
Wszystko leży w zakamarkach
I ulicy, czy trawnika-
z czasem jednak wszystko znika.
Na podeszwach się rozkłada-
Można zanieść do sąsiada.
Sąsiad ponoć ma dom nowy
Nowoczesny, odlotowy,
I kominek i rolety
Wykładziny ma i parkiety;
Wszystko pachnie tu świeżością
Co się nie podoba gościom.
Chętnie nawet dla obciachu
Pozostawią brudu, piachu,
A w dywany- tak też wnoszę-
Wytrą buty i kalosze.
Na to dobra jest okazja-
Gospodarzy to fantazja
Chcą być tacy bardzo mili
Gościom kapci nie kupili.
Świeżość zniknie z biegiem czasu,
Parkiet- nawet hebanowy
Będzie wkrótce już matowy.
Dzieci, głównie te co już raczkują
Rączki brudne oblizują
I się krzywią z obrzydzeniem
Na "witamin" tych jedzeniem.
Zapamiętaj gościu drogi
Żeby umyć w gości nogi
A skarpety ubierz czyste
- to jest takie oczywiste!
Nie wnoś brudu do przyjaciół
Chrób żadnych i paskudztwa
Ściągaj buty, wkładaj papcie
Jak robiły nasze babcie.


<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Tad dnia 2002-11-28 06:51 ]</font>

27-11-2002, 11:03
Z tymi kapciami to jest sprawa, o której mówi się czasem inaczej a myśli się inaczej. Tak jest chyba naprawdę. Osobiście nigdy nie chodzę po domu w butach mając świdomość co na nich jest , nie chcę roznosić wszelkiego syfu czepiającego się spodów butów i nie chcę zadawać sobie pracy przy dodatkowym sprzątaniu (tu myslę o widoczych odpadach, piasku i ziemi). Jak się ma małe dzieci to już taka sytuacja nie mogłaby zachodzić. A goście- no właśnie. Typowe spotkania wieczorowe można by urządzać na neutralnym terenie, a spotkania przyjaciół w domu mogą być takie jakie wybiorą goście. Mniej nabrudzą- będą może milej widziani. A co zrobić ze "Sylwestrem" we własnej chałupie- na pewno nie można oczekiwać na tańce w skarpetkach. No- chyba, że będą sniegi i towarzystwo przyniesie zapasowy but do tańców. Ale na wszelki wypadek jakiś nowy kapeć w domu z przeznaczeniem dla gości powinien chyba być.
Pozdr

Alanta
27-11-2002, 13:59
Ja dom podzielę na dwie strefy:

dolną, gdzie będa płytki i gdzie dostęp będa mieli goście w butach lub bez - to ich wybór - rezerwowe klapki będą w szafie, na dole i tak idealnie czysto nigdy nie będzie, bo mamy duży taras i pewnie wraz z kotem będziemy nosić piach na butach i łapach :smile:

górną, drewnianą, gdzie dostęp będzie tylko dla nas i bardzo zaprzyjaźnionych gości - wstęp w obuwiu "domowym", a kota nauczymy wytrzepywać łapy :smile:

Wowka
27-11-2002, 14:36
A u mnie będą "kapcie" dla gości. Nie będę ich co prawda zmuszał do ich założenia ale gdy wyrażą (zobaczywszy je) chęć zmiany obuwia będą mogli to zrobić. Zależeć to będzie przecież od stopnia naszego "spoufalenia się" oraz ich kultury osobistej. Sami stwierdzą czy w ociekających wodą czy też ubłoconych butach mogą wejść na "salony" :wink: :wink:.
W innej kwestii jesteśmy z żoną b. rygorystyczni - w naszym domu się nie pali. Sami nigdy nie paliliśmy i nie mamy zamiaru czuć w swoim domu przez długie dni "smrodku" wypalonego papierosa.
Pozdrawiam

Frankai
27-11-2002, 15:18
Alanta, Wowka - mam podobne zasady, co wyraziłem u góry wierszem. Na dole dużo ciepłych płytek i odrobina twardego drewna w części wypoczynkowej. Goście u nas sami będą wybierali, czy założyć papcie, czy wejść w butach. Dom to nie muzeum - musi być odporny na gości, albo inaczej mówiąc "user friendly". Na górze drewno lub jakaś wykładzina. Papierosom mówimy zdecydowane nie w domu.

Alanta
27-11-2002, 16:24
fajne klapki robi "Scholl", wygodne i nie przypominają przydeptanych kapci, tyle że drogie jak na rezerwę...
ale sobie takie kupię, będę mogła wychodzić też na taras...

Mis Uszatek
27-11-2002, 16:48
Moje pytanie było troche przekorne. Ludzie sa rózni (patrz wyzej :smile: ). Czasem trafi sie gosc co sie kapci sam doprasza! Osobiscie przechodza mnie ciarki, kiedy jako gosc dostaje kapcie.
Z drugiej strony - od czerwca tupiemy po nowej podłodze z egzotycznego merbau o kosmicznej twardosci i .... juz sa rysy, a co gorsza dziury. Po prostu w biezniku butów przynosi sie kamyczki, a te zawsze beda twardsze od drewna.
Z trzeciej strony, kiedy zobaczyłem jak moja własna matka zniszczyła własna nowa debowa podłoge obcasami z gwozdziem zamiast fleczka - włos mi sie zjezył!
Z czwartej strony bez przesady. Nawet zniszczone drewno jest ładniejsze od chodniczka.
Z piatej strony.... Skad u mnie tyle troski o rzeczy doczesne???

Domka
27-11-2002, 17:49
Eleganckie przyjęcie przy świecach, muzyczka, panowie pod krawatem, panie w "małej czarnej" i .......... wszyscy w kapciach, a ja mam takie piękne szpileczki. Zdecydowanie od razu odporna na wszystko podłoga.

Przyjęcie na świeżym powietrzu, grill, goście kręcą się po domu w poszukiwaniu toalety, czy za każdym razem zdejmowali by buty?

Jestem za wydzieleniem stref w domu. Poddasze w moim domu będzie tylko dla domowników. Pokój gościnny owszem ale na dole, łazienka dla gości na dole.

Garaż mam w bryle budynku, wejście z garażu do domu, myślę aby w przyszłości przerobić garaż na takie "piekiełko" bilard, bareczek. Już teraz elektryk doprowadza mi tam przewody do kolumn i do świecącej kuli nad parkietem do tańca:smile:

pozdrawiam

Frankai
27-11-2002, 22:03
Domka - to kiedy Dżamprez?

finiszant
28-11-2002, 07:40
Muszę się przyznać, że sami czasem wchodzimy za jakąś szybką potrzebą do własnego domu w butach, otacza nas tyle zarazków (i w sobie mamy ich tyle), że nie czynimy sobie krzywdy mam nadzieję.
U nas goście sami zdecydują czy zdjąć buty i na pewno usłyszą, by ich nie zdejmowali - zdejmą więc najzatwardzialsi i najbardziej uparci zwolennicy kapciologii. Chodząc do ludzi "na pokoje" też nie spieszę się ze zdejmowaniem butów, chyba, że na zewnątrz panują jakież okropne mokrości i błota - wtedy to jest rzecz oczywista.
Finiszant.

agnes
28-11-2002, 08:00
Ja widzę jedyne wyjście,nigdy nie lubiałam domowych nasiadówek a jesli juz to z kumpelą przy whisky w kuchni (tam akurat będę miała kafelki) wolę imprezy w knajpach /przyniosą,podadzą ,posprzatają i o nic się nie martwisz/ ,a tak poza tym nigdy nie miałam problemu z gośćmi,wszyscy sami sie proszą o kapcie ewentualnie chodzą boso i uważam ,że jeśli ktoś wczłapie do czyjegoś nowego demku z gównami pod obuwiem to świadczy o braku kultury (chodzi o ewntualne odwiedziny bo imprezy rodzinne mam juz za sobą a imieniny czy tp. robię w knajpie lub "odwalam" rodzinę w domu -przy stole w kapciach:smile:

agnes
28-11-2002, 08:03
Ja widzę jedyne wyjście,nigdy nie lubiałam domowych nasiadówek a jesli juz to z kumpelą przy whisky w kuchni (tam akurat będę miała kafelki) wolę imprezy w knajpach /przyniosą,podadzą ,posprzatają i o nic się nie martwisz/ ,a tak poza tym nigdy nie miałam problemu z gośćmi,wszyscy sami sie proszą o kapcie ewentualnie chodzą boso i uważam ,że jeśli ktoś wczłapie do czyjegoś nowego demku z gównami pod obuwiem to świadczy o braku kultury (chodzi o ewntualne odwiedziny bo imprezy rodzinne mam juz za sobą a imieniny czy tp. robię w knajpie lub "odwalam" rodzinę w domu -przy stole w kapciach:smile:

Gajka
28-11-2002, 09:01
Nalezy Wam się wielka nagroda za tak urocze wiersze :smile:
Piękne, sami je ułozyliście?

ma
28-11-2002, 09:07
1. Dostaję alergii na myśl o wkładaniu gościnnych kapci u kogoś. 2. Jak przewiduję, że ktoś mi takowe zaproponuje (najcześciej wiesz, do kogo idziesz), to zabieram ze sobą odpowiednie do stroju buty na zmianę. Buty, nie kapcie!
3. Nie cierpię, jak w trosce o mój parkiet ktoś u mnie zdejmuje buty i chciałby latać w skarpetkach.
4. Zdecydowanie jestem za podłogą, która jest odporna na gości.
5. Na czas pluchy mam kilka par sukien - jak buty obeschną, to gość o nich może zapomnieć i dyskretnie wracają na swoje miejsce koło wejścia.
6. Na co dzień w domu chodzimy w sandałach/klapkach scholla.
7. Poza tym czasem sprzątamy.
:smile:

28-11-2002, 09:53
no jak to? Moim zdaniem kapcie goscinne powinny byc gustowne, najlepiej takie klapki w pastelowych kolorkach, z puszkiem dla ozdoby. I powinny pachnieć naftaliną lub lizolem, żeby wszyscy wiedzieli, ze sterylne i bez moli :wink: Klika takich par w przedpokoju rządkiem to prawdziwa dekoracja i pewność, że każdy nowoprzybyły poczuje się jak w domu.

Tad
28-11-2002, 14:01
Myślę, że problem niechodzenia w butach po domu to nie sprawa niszczenia podłogi czy wykładziny, tylko przede wszytkim (dla mnie)wnoszenia paskudztwa do domu.Na pozór wydaje się tylko, że but pod spodem jest czysty, wcale nie musi być opaplany a i tak jes zasyfiony. Popatrzcie w dół pod nogi czasem jeszcze widać coś niecoś co ludzie i zwierzaki pozostawiają po sobie.Dlatego klapeczki na zamianę mogą w domu istnieć- co wyraziłem w wierszyku. Tad

Luśka
28-11-2002, 17:57
W dalszym ciągu jestem na nie. Jeśli już tak bardzo boicie się wnoszonych zarazków, to połóżcie wycieraczkę nasączoną środkiem antybakteryjnym (np. lizol - skuteczny!). Po drugie, nie bądźmy za bardzo sterylni, bo jak się nasz organizm nie nauczy bronić, to sobie potem z byle zarazkiem nie poradzi. Po trzecie, znam przypadek zarażenia się grzybicą stóp w "gościach", właśnie na skutek założenia tzw. kapci gościnnych. Po czwarte, chyba wiecie, kogo zapraszacie do domu?

Gajka
28-11-2002, 18:56
Popieram Cię Luśka,
i dobrze, że wspomniałas o tej grzybicy.

Jestem wrogiem wszelkich kapci, ba uważam wręcz za nietakt, wręczanie swoim gościom kapci/klapek, czy jak tam je zwał, na zmianę. Nawet największego błota nie boję się, bo na ogół wszyscy podjeżdzają swoimi samochodami bądź taksowkami.
My chodzimy w grubych skarpetach, codziennie zmienianych :lol:
Przy gosciach ubieram elegantsze nakrycie nogi :razz:

Snowdwarf
29-11-2002, 07:50
ja w gosciach raczej chodzę boso (w skarpetkach) - chyba ze gospodarz mówi że w butach jest ok ...
jak w garniturze to też ściągam - raczej u rodziny nie jest to problem - a chodzenie w butach przez cały dzień nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. :wink:

u siebie w domu - jak kto woli - teraz już chłodno jest - mam na podłodze dywan i nie przeszkadza mi że ktoś w butach łazi - dwie wycieraczki i jest OK - ale jak ktoś lubi to wboso też może chodzić - nasi przodkowie boso łazili przez cały czas i przynajmniej nie mieli płaskostopia

kapcie mam - ci którzy wiedzą i chcą je ubrać- ubierają
damulki i pseude dźentelmani w lakierkach i brudnym podkoszulku pod koszulą w wolczanki mnie nie kręcą

- zresztą co to za impreza żeby w domu w garniturze siedzieć - w smokingu nikt u mnie nie siedzi - a mnie nie przeszkadza żeby przez 2-3 godziny na bosaka pochasać (nawet w garniturze) - nie szata zdobi człowieka - nie poznaje się osoby dobrze wychowanej po tym że zawsze chodzi w butach - tylko po tym że umie zachować się taktownie w różnych sytuacjach - nie można być jak konserwa - nabitym wiedzą książkową - i wypadać w towarzystwie jak burak...
pozdrowka
snow

PS. trzeba się umieć dostosować - w większości domów nie ma jeszcze sprzątaczek i służzacych - czasami nawet trzeba w garniturze (czy w koszuli) zakasać rękawy i pozmywać czy choćby pomóc znosić brudne nakrycia - to jest dobre wychowanie a nie to czy się jest w butach czy nie

s.

finiszant
29-11-2002, 08:25
2 uwagi "podróżne"
(jak pisałem jestem bardzo PRZECIW KAPCIOM)
- kiedyś byłem w Turcji, gdzie nie zdjęcie butów było poczytane za afront dla gospodarzy, którzy myśleli, że gość w ich progach nie czuje sie swobodnie (co kraj to obyczaj!)
- zaprosił mnie wczoraj do mieszkania profesor warszawskiej AM, na moją sugestie, że zdejme buty oburzył się i to jest moim zdaniem wyraz kultury
Finiszant


<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: finiszant dnia 2002-11-29 09:28 ]</font>

Frankai
29-11-2002, 08:45
No i widzicie - ile osób tyle opinii. A wiecie jaka jest jedna z definicji inteligencji? Jest to umiejętność dostosowywania się do sytuacji. Życzę tego wszystkim zabierającym zdanie i ich gościom.

mironmk
18-12-2002, 16:03
Nigdy w życiu nie ubiorę kapci w gościach PO KIMŚ! Boże, czy w ogóle ktoś jeszcze proponuje kapcie? Mi to się nie zdarza.

Jola_
20-12-2002, 18:41
W związku z powyższym zabieraj swoje kapcie!
Utrzymanie domu w czystośći jest bardzo ciężką pracą!!! Uważam, że nie jestem w swoim domu zatrudniona na etacie sprzątaczki. Pracuję zawodowo, jestem zaopatrzeniowcem domowym, praczką, kucharką, jak trzeba niańką, żoną, matką, babcią, synową, córką,... i pełnię jeszcze tysiąc innych funkcji a do tego wszystkiego, mam jeszcze być sprzątaczką każdego gościa, indywidualnie?
Ooooooo nnnnniiiiiie! Z całą pewnością nie pozwolę na chodzenie w buciorach!
Pozdrawiam przeciwników chodzenia w kapciach.

pik33
24-12-2002, 09:53
Widzę że co kraj (region.. ) to obyczaj...

W towarzystwach w których ja się obracam (znajomi, rodzina) buty gość zdejmuje w przedpokoju i "tym się objawia jego kulturalność".
Moja matka skomentowała kiedyś jednego: "co za cham - nawet butów nie zdejmie"

A ja osobiście chodzę po mieszkaniu boso. Zupełnie boso - bez skarpetek.

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: pik33 dnia 2002-12-24 10:55 ]</font>

mironmk
24-12-2002, 12:08
Będę bronił mojej tezy - kapciom nie. W moim z kolei środowisku nikomu do głowy nie przyjdzie, by zdejmować buty i prosić o kapcie, a przede wszystkim mi, aby im to proponować. Akurat są Święta - jak wyglądają goście w swoich najlepszych toaletach i bamboszach?

dziuba
24-12-2002, 12:53
Póki co goście chodzą w butach, co będzie jak położę wykładzinę - nie wiem. Może kupię te do prania z Ikea???
Chociaż część gości już teraz przynosi własny ekwipunek.
Natomiast jak mam włożyć nogę w jakiś obcy i sponiewierany papuć to mnie mdli...

Domka
10-01-2003, 18:23
fajne kapcie?

http://www.jajex.arx.pl/pokaz.php?kat=1&obr=00096

Kasiorek
10-01-2003, 18:33
Nie wyobrażam sobie żeby kazać ściągać buty.Specjalnie nie mam w salonie wykładziny tylko parkiet i chociaż mam małego dzieciaka wszyscy chodzą w butach.To nieeleganckie.A pozatym przecież goście nie przychodzą z budowy i mają w miarę czyste buty.Sama nie włożyłabym nigdy czyiś papci.

ps
jestem zachwycona Waszą twórczością poetycką

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Kasiorek dnia 2003-01-10 23:10 ]</font>

Bartt
12-01-2003, 15:28
A co sądzicie o specjalnym modelu jednorazowym, dopasowanym na miarę dla konkretnych SZCZEGÓLNIE UKOCHANYCH :mad: gości jak teściowa, ukochany złodziej zza płotu, specjalnie wyróżniający się "fachowiec" ...
Myślę o kapciuszkach cementowych :grin::grin::grin:

_________________


<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Bartt dnia 2003-01-12 16:29 ]</font>

12-01-2003, 15:31
Bartt jezeli chodzi o tesciowa to uwazaj żeby Ci jej nie porwali dla okupu. Jak nie zapłacisz okupu to ją sklonują.

agnes
13-01-2003, 08:10
A ja w ogóle nie lubię gości i nawet ich nie zapraszm.Ostatnio moja mama sobie kapcie sama przyniosła i problem mam z głowy.A propos gości to łażą ,zaglądają do łazienki,sypialni a ja tego nie lubię ,sama nie mam okazji łazić komuś po domu i zaglądać po szafach.Parapetówkę robię wiosną w ogrodzie lub na tarasie i kapcie nie bedą potrzebne .

Mis Uszatek
13-01-2003, 17:52
Wiecie co?
Zaczynajac ten watek nie sadziłem, ze sie tak rozwinie.
Osobiscie chodziło mi o to, ze w czasie zimy ludziska wnosza do domu na butach snieg, który powoli spływa i sie rozpuszcza oraz sól, która zastyga w postaci malowniczych plam.
Ja sam nie lubie paradowac w skarpetkach, bo nie zawsze nadaja sie do pokazania :wink: Rozumiem wiec tych, co sa na "nie". Ale z drugiej strony rozumiem, tych, którzy musza to błocko potem sprzatac.

Wydaje mi sie, ze Misiowa znalazła złoty srodek: uszyła z aksamitu małe podkładki pod buty, na których mozna "jezdzic" po mieszkaniu. A kiedy buty wyschna - mozna chodzic swobodnie, bez podkładek. Co Wy na to?

Domka
13-01-2003, 18:47
Na obutych gości....

gość się kładzie w wiatrołapie,
mąż go kopie ja go łapie,
dalej go popycha córa,
a gość na pokoje nura,
po co ci sprzątać podłogi
powycieraj gościem progi,
złap go potem za kapotę
jak ci z buta kapnie błotem
z kapcia walnij mocno ciocie
jak pobrudzi schody w locie
wuja matkę i sąsiada
na podłogę! turlaj dziada
listonosza, co się pieni
ciśnij aż do samej ziemi
szarpiąc mocno za kołnierze
krzyknij, samo się nie pierze!
samo się tutaj nie sprząta
nikt mi w butach się nie krząta!

:smile:

13-01-2003, 20:40
:lol:

Snowdwarf
14-01-2003, 06:19
amen :grin::grin::grin:

Snowdwarf
14-01-2003, 06:20
amen :grin::grin::grin:

agnes
14-01-2003, 07:45
:smile::smile::smile:

sąsiad
14-01-2003, 14:29
Agnes, po przeczytaniu twojej wypowiedzi o mamie, która przynosi swoje kapcie (i pewnie zostawia gdzies w szafce z butami rodziny) naszła mnie refleksja o kolekcji kapci różnych gości: wujka Zdzisia, sprzątaczki Hani, pani Basi-kucharki, pana Rysia-konserwatora... Gorsza wizja to chyba tylko kolekcja cudzych szczotek do zębów w mojej łazience. Tak czy siak, takie prawie bezosobowe zbiory rzeczy osobistych kojarzą mi się raczej z Majdankiem i Oświęcimiem, niż z czyimkolwiek domem rodzinnym.
Zdecydowanie jestem za butami (ostukanymi ze sniegu, w miarę możliwości), ewentualnie na suknach, dopóki nie obeschną.

Sonja
12-02-2003, 13:18
wiersze są super, ale ja buduję dom dla siebie, nie dla gości! Nie obchodzi mnie to, że komuś mogą nie podobać się moje zwyczaje, u mnie buty będzie się zdejmować. Moi goście jak do tej pory zdejmują buty, nikt się nie burzy, kazdy sam ściąga buty i nikt nie ma pretensji o nic. Zresztą noga powinna trochę odpocząć. Nie stać mnie na super podłogi, więc będę tez musiała dbać o to co będę miała.

Ciechanka
25-02-2003, 13:19
Kapcie dla gości- a fe- coś okropnego. Dom jest dla ludzi. Nie wyobrażam sobie zakładania kapci (nie swoich) mogę ewentualnie wziąć buty na zmianę. Jeśli jestem u kogoś kto chce bym zdjęła buty to i owszem wtedy występuję w skarpetkach. Czasami można to przypłacić katarem no ale... (po ostatniej wizycie u rodziny - trochę u nich zimno no i bez butów - bo nowy parkiet...)
Co do wierszy - zazdroszczę Wam weny twórczej

Ciechanka
25-02-2003, 13:19
Kapcie dla gości- a fe- coś okropnego. Dom jest dla ludzi. Nie wyobrażam sobie zakładania kapci (nie swoich) mogę ewentualnie wziąć buty na zmianę. Jeśli jestem u kogoś kto chce bym zdjęła buty to i owszem wtedy występuję w skarpetkach. Czasami można to przypłacić katarem no ale... (po ostatniej wizycie u rodziny - trochę u nich zimno no i bez butów - bo nowy parkiet...)
Co do wierszy - zazdroszczę Wam weny twórczej

agnes
25-02-2003, 13:41
A`propos tych nieszczęsnych kapci to przypomniało mi się wydarzenie z mojego dzieciństwa a mianowicie mając 12 lub 13 lat /od dziecka byłam pedantyczna/:smile: przez cały dzień prałam dywan,ubzdurałam sobie ,że wypiorę go "do nowości" Dywan lśnił.Wieczorem chodził ksiądz "po kolędzie" wszedł do pokoju nie zdejmując butów-wiadomo-na dworze było pośniegowe błoto mało tego wlazł w jakąś kałużę oleju czy benzyny i pozostały plamy nie do zmycia.Także od tamtego zdarzenia mam awersję do księży i chopla na punkcie ściągania butów przez gości :wink:

25-02-2003, 17:07
On 2003-02-25 14:41, agnes wrote:
Także od tamtego zdarzenia mam awersję do księży



ty jestes bardzo samotna, wokol ciebie wieje pustka, zimnem,
jestes bardzo nieszczesliwa istota.

25-02-2003, 17:09
On 2003-01-13 09:10, agnes wrote:
A ja w ogóle nie lubię gości.



kochasz tylko siebie?

Teska
25-02-2003, 21:02
nie wyobrazam sobie zebym komus kto do mnie przyjdzie kazała sciagac buty...wrrrr:sad: sama tez nie sciagam...
Natomiast ostatnio był u mnie agent ubezpieczeniowy...i wiecie co zrobił?? wszedł do domu, buty wytarł w wycieraczke..a juz w przedpokoju wyciagnał sciereczke ( czystą!!!!) i przetarł buty..

Danajot
27-02-2003, 07:09
o rany, zęby spadły mi na biurko z wrażenia, ale agent - brawo !

agnes
27-02-2003, 07:37
On 2003-02-25 18:09, Anonymous wrote:


On 2003-01-13 09:10, agnes wrote:
A ja w ogóle nie lubię gości.



kochasz tylko siebie?


:smile:))

Jola_
27-02-2003, 11:15
Gdyby do mnie przyszedł taki AGENT, to odeszłabym od nakazu zdejmowania butów! bo przecież nie chodzi o buty, chodzi o to co jest wnoszone na butach.

A6nieszka
10-03-2003, 20:43
Brawo, jak fantastycznie ujeliście temat.
Nigdy nie przypuszczałam, że kapciologia to tak poważny problem.
Ja w gościach na ogół chodzę "boso", nie lubię po domu własnym czy cudzym chodzić w butach. Mam na szczęście dużą (jak na damską) stopę i ubranie mnie w kapcie gościnne jest raczej niemożliwe. Na imprezy zabieram buty na zmianę, mam specjalną parę na ten cel (nigdzie indziej ich nie używam) są płaskie i mają bardzo miękkie podeszfy . Są eleganckie, oczywiście nie tak jak szpilki, ale za nic nie chciałabym zniszczyć gospodarzom podłogi,dodatkowo braki w wyglądzie całkowicie rekompensuje mi ich wygoda. Ponieważ są to jednak buty, zawsze pytam się gospodarzy czy mogę je założyć.
U mnie zawsze mówię gościom, żeby nie zdejmowali butów - nie upieram się jednak, decyzję pozostawiam gościom, chcę aby czuli się swobodnie. Podłogi chronię dywanami. Mam jednak kapcie dla gości, jeśli ktoś się o nie pyta to wyciagam. Dla bliskiej rodziny mam oddzielne kapcie, aby u mnie czuli się jak u siebie. Zarówno rodzice jak i teściowie trzymają specjalnie dla mnie śliczne kapcie, których nikt poza mną nie używa - uważam to za bardzo sympatyczne.
Nie jestem więc ani zwolennikiem kapci, ani ich przeciwnikiem,
jednych i drugich serdecznie pozdrawiam. To taki lekki wątek, szczerze się przy nim uśmiałam.

Jaga35
11-03-2003, 09:46
To i ja słóweczko o kapciach.
Zdecydowanie nie dostaję febry, kiedy goście wchodzą w butach. Jednak, jak ktoś już napisał, trzeba umieć dostosować się do sytuacji.
Przypomina mi się pewna, dość ważna, uroczystość w pewnym domu i mina mojego męża, kiedy zostały nam wręczone papucie zrobione przez którąś z babć na drutach :grin:. Rozumiecie - pełna elegancja, krawaty, makijaże itd., a tu bach!! To był pyszny ubaw!! :lol:

Teska
11-03-2003, 14:04
fakt...ubaw..ja tez kiedys tak dostalam na sylwestra u znajomych...nio mialam kiecke..elegancja...i te kapcie zrobione na szydełku...:smile: od razu humor psuje...

mieszkaniec
12-03-2003, 14:04
Kiedyś B. Kaczyński powiedział w jakimś wywiadzie, że jak ktoś mu proponuje kapcie, to on po prostu wychodzi z takiego domu, proponując przeniesienie spotkania do jakiejś kawiarni. Jestem zdecydowanie przeciwny kapciom, bo się po prostu brzydzę zakładać po kimś. Jedyne odstępstwo do własne kapcie dla "stałych" gości - to rzeczywiście brzmi sympatycznie.
Rozwiązania: oczywiście strefa gościnna w domu, z bardziej wytrzymałą podłogą.
Sam nigdy nie chodzę boso po domu (mam piankowe klapki), bo po pierwsze zimno, po drugie głośno, a po trzecie stąpanie po twardym do większe obciążenie dla stawów, a klapki amortyzują.
Poza wszystkim, jak dopowiedział Kaczyński - mam w domu odkurzacz :)

pozdrawiam, mieszkaniec

Mis Uszatek
22-03-2003, 15:24
Wróciłem właśnie z zamorskich podróży, z dalekich krajów, w których każdy zostawia buty przed domem, z krajów takich, w których widok bosych stóp wystających spod garnituru należy na ulicy do codzienności, a także z krajów takich, w których buty zdejmuje się raz w roku. I wiecie co? Nic mnie tak nie zaskoczyło, jak pewien nowy, lotniskowy zwyczaj...
Dreptałem spokojnie po pluszowych dywanach lotniska do kolejnego samolotu, a że była to czwarta przesiadka po 30 godzinach lotu, więc dreptałem w samych skarpetkach. Drepczę więc pluszowo wyściełanym "rękawem" już prosto do pluszowego samolotu, kiedy łapie mnie za fraki jakaś mundurowa siła i krzyczy, że nie wolno włazić do samolotu BEZ BUTÓW i że mam natychmiast założyć moje brudne, stare trampki, które niosę w ręce!!! Dyskusja była oczywiście bezprzedmiotowa. Trampki założyłem, wlazłem, siadłem na miejscu i je zdjąłem.
Pytanie: czy to były nowe środki ostrożności w związku z wojną w zatoce, czy nowy, egzotyczny obyczaj zmuszania gości do NIEZDEJMOWANIA butów...

Teska
22-03-2003, 15:44
trudne to pytanie....:smile: :smile: a moze chcieli coby klienci ich linii lotniczych wygladali jak cywilizowny naród..w butach...a moze klima im siadła...:smile:

ma
22-03-2003, 21:42
W Stanach (Minnesota) latem często widziałam napisy treści "No shoes - No shirt - No service", co miało znaczyć, ze ludzi niekompletnie ubranych nie wpuszcza sie do sklepu czy baru, czy na pocztę. Właściwie nie wiadomo, czym to było podyktowane.

22-03-2003, 22:09
Estetyką podejrzewam.
:smile:

Jagna
23-03-2003, 10:07
....oraz cienką granicą między luzem a obrażaniem morale w miejscach publicznych :grin:

pyrka
23-03-2003, 14:03
Nie pójdę w gości ,gdzie zmusza się do zdejmowania butów i zakładania kapci.To ewidentny brak znajomości zasad dobrego wychowania i świadczy o jeszcze nie zapomnianych przez gospodarza wiejskich zwyczajach,gdzie biegając po obejściu między oborą, chlewem i domem ,trzeba było zdejmować obuwie,żeby nie "zaflajdrać" całego domu łajnem.Na szczęście nie mam takich znajomych ani rodziny.Przez całe moje długie życie taka sytuacja mi się nie przydażyła.Jeśli ktoś nie chce sprzątać lub boi się o zniszczenie swoich podłóg niech nie zaprasza gości i siedzi sam. Coś za coś.

Ewunia
12-04-2003, 00:28
Temat drażliwy zarówno dla gospodarzy jak i wizytujących. Gdy idę z wizytą ZAWSZE biorę buty na zmianę (nie podkute i nie szpilki). Ludzie nie mają czasu na sprzątanie i nie mam zamiaru dokładać im obowiązków. W swoim domu toleruję buty, chociaż czasem mam gulę w gardle, jak widzę brudne błoto kapiące z butów na dywan, bo nie wszystkie podeszwy da się w miarę dokładnie wytrzeć. Na szczęście większość odwiedzających ma podobny do mojego punkt widzenia i to błoto odnosi się w zasadzie tylko do 1 może 2 osób.

pyrka
12-04-2003, 14:18
Ewuniu! Czyszcioszku nie przesadzaj. Brud też jest potrzebny, od sterylnej czystości ludzie tracą naturalną odporność i potem chorują na alergie

Ewunia
12-04-2003, 14:28
pyrka wrote:
od sterylnej czystości ludzie tracą naturalną odporność i potem chorują na alergieOd sterylności, to ja jestem bardzo daleko, tylko głupio tak wleźć komuś z błotem na dywany. Tym bardziej, że na podeszwach można mieć nie wiadomo co. Chociaż przy dobrej pogodzie, to raczej nie przesadzam.

pyrka
12-04-2003, 21:52
Są w sprzedaży różnego rodzaju szczoty, nawet w kształcie zwierząt (np.jeża). Można je położyć koło drzwi wejściowych i proponować gościom, żeby oczyścili nieco swoje obuwie. Robi się to na stojąco bez zdejmowania butów.

Ewunia
15-04-2003, 19:05
pyrka wrote:proponować gościom, żeby oczyścili nieco swoje obuwieWłaśnie, nieco... A reszta w dywan albo do rysowania podłóg. Nie wszyscy sa aż tak tolerancyjni. MNie tolerancji wystarcza tylko przy dobrej pogodzie.

Patos
20-04-2003, 13:17
Moje zdanie to odporna podłoga, a do tego ciepła jak ktoś chce to w butach (przy oficjalnych wizytach) albo bez nich (jeżeli są to dobrzy znajomi), ale kapcie tylko dla rodziny, ze względów higienicznych. Co Wy na to ? Ja jestem zwolennikiem skarpet, kapcie mi przeszkadzają.

pyrka
20-04-2003, 14:09
Moje dziecko biega po domu też tylko w skarpetkach. Tylko, że u mnie prócz kuchni i łazienki, całe podłogi są przykryte dywanami.

maag
13-05-2003, 22:39
co warszawka to warszawka, wielki problem zdjac buty. Na kanapie w salonie tez lezycie w butach?
A zasada jest taka, ze goscie po domu chodza w tym samym co gospodarze, to tak jakby ktos nie wiedział.
Nie wiem od kiedy tak wygodnie po domu sie chodzi w butach, niezły smród i syf.

agnes
14-05-2003, 07:13
W całosci solidaryzuje się z Ewunią :smile:

pyrka
17-05-2003, 17:10
Od razu widać kto w domu jest od sprzątania.

Ewunia
11-06-2003, 18:15
Od razu widać kto w domu jest od sprzątania.
U nas sprząta ten, komu najbardziej brudno. A w twoich wypowiedziach dostrzegam sprzeczności albo niezrozumiały liberalizm. Bo z jednej strony:

Ewuniu! Czyszcioszku nie przesadzaj. Brud też jest potrzebny, od sterylnej czystości ludzie tracą naturalną odporność i potem chorują na alergie
a zaraz potem:

Moje dziecko biega po domu też tylko w skarpetkach. Tylko, że u mnie prócz kuchni i łazienki, całe podłogi są przykryte dywanami.
Ja jednak nie lubię brudu w dywanach. A na tym wszystkim jeszcze małe dziecko w skarpetkach... :o

mironmk
24-06-2003, 11:01
wracam co jakiś czas do tego wątku i nie mogę uwierzyć w koalicję za papciami. Przecież goście są raz na jakiś czas, pobrudzą - trudno sprzątamy. Po drugie, idąć w gości ubierają się stosownie - dlaczego karać ich i pozbawiać obuwia !!! W skarpetkach odpada. A w używanych papciach, brrrrrrr :evil:
Zaprzszam do siebie i tylko w butach.

kasiek
24-06-2003, 11:45
Oj temat z jednej strony lekki, z drugiej wzbudzający straszne kontrowersje. Jeśli można podzielić dom na dwie strefy - publiczną i prywatną - to jest to na pewno dobre rozwiązanie, nie tylko ze względu na brud wnoszony na butach. Rozwiązanie z suknami też się sprawdza, przez parę lat mieszkałam w domu z pastowanym parkietem, naprawdę po wypastowaniu plama z kapiącego śniegu trochę bolała. Jakoś nikt się nie oburzał na sukna. Jak dla mnie wizyty dzielą się na bardziej i mniej oficjalne (np. wizyta agenta jest jak najbardziej oficjalna i jeśli nie jest to mój bardzo dobry znajomy przy okazji, to nie wyobrażam sobie, żeby zdejmował buty) i bardziej i mniej eleganckie. Zazwyczaj na eleganckie każdy stara się albo przyjść w miarę czystych butach, albo przynieść sobie na zmianę - nie wyobrażam sobie kogoś w ubłoconych walonkach na eleganckim przyjęciu albo posiadania tabunu kapci na zmianę. U nas zawsze są dwie - trzy pary kapci gościowych dla chętnych. Na przykład jak wpadnie sąsiadka na chwilę w ubłoconych chodakach z ogrodu i nie chce brudzić ani chodzić w skarpetkach. Słowem wszystko zależy od sytuacji i chęci gości... Nigdy nikomu nie sugeruję zdejmowania butów, wręcz odwrotnie, mówię, że to niekonieczne, ale jeśli ktoś woli zdjąć, to też mu tego nie zabraniam.

mironmk
24-06-2003, 12:34
i o to chodzi !!!!!!!

Teska
24-06-2003, 19:22
mieszkam jeszcze w bloku...ale nie kaze ani nie patrze koslawo na kogos kto wchodzi w butach...bo sama nie zdejmuje butów...

Ariakan
25-06-2003, 11:02
Ja tez jeszcze mieszkam w bloku, wynajmowane mieszkanie, ale ani tu nie pozwalam ani w naszym przyszlym domu pozwalac nie bede nikomu chodzic w butach. Chyba ze bedzie to ktos kto przyszedl raz i wiecej sie nie pojawi, (jakis agent, uszednik itp) kazdy znajomy czy rodzina jest i bedzie proszony o zdjecie butow po wejsciu do domu. Jesli zechce dostanie kapcie jesli nie, niech biega w skarpetkach. Ja po domu nie chodze w butach tym bardziej nikt inny nie bedzie !

Rowniez jesli chodzi o palenie to nie ma mowy o zapaleniu papierosa w mieszkaniu, domku.. nawet jednego, nawet pol ! :)
Sami oczywiscie jestesmy nie palacy :)

Teska
25-06-2003, 17:10
to jak przyjda do ciebie np na przyjecie..panowie w garniturach, panie w kieckach...i tak powiesz prosze o zdjecie butów?? czy dasz kapciuszki na szydełku robione??
i nie pisze tego złosliwie...

Ariakan
26-06-2003, 07:25
Nie przychodza do mnie panowie w garniturach :)
a jesli zorganizuje przyjecie ktore bedzie wymagalo takiego stroju, bede sie z tym liczyl i wtedy zaakceptuje bieganie w butach. Oczywiscie wyczyszczonych ! :)

S.P.
02-07-2003, 14:07
wiesz co Ariakan, Ty lepiej nie buduj tego domu, sądząc po Twoich zasadach nieiwle ludzi Cię odwiedza to zmieścisz się w jakimś mieszkanku. Nakazywanie zdejmowania obuwia gościom świadczy o braku podstaw w dobrych obyczajach. Sam też naucz się fruwać bo jeszcze ślady od skarpet zostaną.

KasiaA
11-07-2003, 09:18
NIe jeden raz zrezygnowałam z wizyty / prosto po pracy/ wiedzac ze bede musiala zdjac buty. Po calym dniu wolalam nie ryzykowac takiego kroku.
A co do parkietu. Wczesniej czy pozniej sie i tak porysuje. Mnie na samym poczatku pani zrobila szpileczka piekna ryse. Zaraz potem dziecko znajomej zrobilo jeszcze piekniejsza bawiac sie zdezelowanym samochodzikliem! I co? Trudno! Jak ktos sie boi o odlogi niech zaprasz gosci do knajpy albo gdzie indziej. A w domu ktory teraz buduje na calym dole beda kafelki, zebym nie musiala bac sie o rysy /choc fugi tez trzeba czyscicc.

Ariakan
17-07-2003, 11:15
Wiesz co S.P. Te osoby ktore mnie odwiedzaja zdejmuja buty zanim o cokolwiek zdaze poprosic czy zaproponowac. Poprostu sa tego samego zdania co ja ze buciorami sie po czyims domu/mieszkaniu nie chodzi (sam zawsze zdejmuje buty, nawet jak ktos mowi "nie zdejmuj i tak bede sprzatac" , moja narzeczona jest tego samego zdania i jak mowi nie poto sprzata zeby ktos jej brudzil )
A te osoby ktore nie potrafia chodzic bez butow rzeczywiscie niech lepiej do mnie nie przychodza.

Ewunia
17-07-2003, 13:29
Zazwyczaj na eleganckie każdy stara się albo przyjść w miarę czystych butach, albo przynieść sobie na zmianę - nie wyobrażam sobie kogoś w ubłoconych walonkach na eleganckim przyjęciu. Nigdy nikomu nie sugeruję zdejmowania butów, wręcz odwrotnie, mówię, że to niekonieczne, ale jeśli ktoś woli zdjąć, to też mu tego nie zabraniam.
Czyli rzecz dotyczy zarówno wizytowanych jak i wizytujących. Poprzednio mówiłam podobnie:

Gdy idę z wizytą ZAWSZE biorę buty na zmianę
Okazuje się, że nie tylko ja tak myślę. Cieszę się, bo takie postępowanie wydaje się być najrozsądniejsze. A poza tym, rzeczywiście

wszystko zależy od sytuacji i chęci gości... Czasem dla dobra sprawy warto nie być zbytnio upierdliwym :wink:

S.P.
28-07-2003, 12:04
Ariakan a po co ona je jak i tak zgłodnieje, po co się myję jak i tak się pobrudzi, po co żyć jak i tak się umrze niezależnie od tego czy podłoga będzie czysta czy brudna. Horror!

mbz
28-07-2003, 16:01
Moje zdanie jest takie, jak czesci z przedpiszcow: nikomu, kto do mnie przychodzi kapci nie proponuje, moze chodzic w butach, jesli ktos sam chce buty zdjac, to wtedy kapcie mu daje. Sama tez nie lubie u kogos zdejmowac butow i chodzic boso, ale w czyichs kapciach brr! Oczywiscie latem raczej mozna wchodzic do kogos w butach, ale w zimie nie zdejmowanie butow, to juz moim zdaniem, spory nietakt, i nie istotne jest, jaka jest posadzka.

kazik n
31-07-2003, 18:02
Ja problem kapci rozwiązałem w ten sposób że gośc ma wybór, sam decuduje czy zdejmuje czy zakłada na buty ochraniacze foliowe ( takie szpitalne ) a jak niema to mu daję zwykłe reklamówki.

peilin
31-07-2003, 18:46
Jestem wielkim przciwnikiem zdejmowania butow "w gosciach" z jedynym wyjatkiem, jesli obuwie jest wyjatkowowo zablocone i nie da rady go wyczyscic. Ale nawet wtedy nie proponuje nikomu sciagania butow licze na takt odwiedzajacego. Mam jednych znajomych, u ktorych mile widziane jest sciaganie butow i tam sciagam, bo nie chce robic problemu.
pozdrawiam

maag
06-08-2003, 22:18
nie wyobrażam sobie faktu, że goście/niegoście chodzą po domu w butach. A co z dziećmi, które lubią sie bawić na podłodze w całym domu, albo mały bajtel raczkujący po domu :o ...?

od 1,5 roku mam psa i w paru podręcznikach wyczytałem, że nawet mając małego psa (4-8 tyg.) należy mało tego, że zciągać buty, to jeszcze zostawiać je na zewnątrz /nie chodzi o pogryzienie :) /bądź po wejciu od razu przemyć i "zdezynfekować"
i co wy na to?

Ewunia
08-08-2003, 23:48
mając małego psa (4-8 tyg.) należy zciągać buty, zostawiać je na zewnątrz, bądź po wejciu od razu przemyć i "zdezynfekować" i co wy na to? W trosce o zdrowie psa? A może domowników?

ponury63
30-08-2003, 06:30
Wszystkich!

Szwenda mi się (na razie) po domu cała zgraja różnych ludzi, robiąc poprawki, dostarczając meble itp., zadeptując niemiłosiernie jasnobeżową wykładzinę... Wykładzina jest gruba, puchata, i każdego gościa na niej widać. Przecież nie bedę im zabraniał chodzenia czy wyściełał podlogi papierami? Przewalą się, to wyczyszczę. Mogłem przecież polożyć płytki na ogrzewaną podłogę...
Sam w gościach zawsze jestem gotów do zdjęcia butów... nie rób drugiemu, co tobie niemiło...

Ewunia
01-09-2003, 02:36
nie rób drugiemu, co tobie niemiło...

http://members.lycos.co.uk/gifyzosi/smiles1/ltrismiles.gif :wink:

ponury63
02-09-2003, 06:19
Ale łobuziak!!! :D

AriseK
04-09-2003, 12:40
Widze, że wszyscy państwo zajeliście się leczeniem skutków a nie przyczyn......
W moim domu niema dzwonka u drzwi. Jest to uniwersalny (opatentowany ;) ) sposób na gości (zarówno tych w kapciach jak i bez)
a jeżeli ktoś bez gości się obejść niemoże proponuje zajrzeć tu:

http://www.facemakersincorporated.com/boots.html

i nikt nic nie zadepta :)

Ewunia
12-09-2003, 02:15
W moim domu niema dzwonka u drzwi A fuj, co za sobek :o :( Nie bądź taki wałęsa : mimo, że wyrzucisz termometr, to choroba nadal siedzi

ponury63
12-09-2003, 07:16
Jednak walenie pięścią w drzwi jest chyba bardziej denerwujące... :roll:

bed
15-10-2003, 12:25
Nie rozumiem tej dyskusji. Nie ma sensu docinać sobie nawzajem, czy przekonywać na siłę, są kapciowcy, bezkapciowcy i antykapciowcy. Każdy uważa, że jego punkt widzenia jest najlepszy - i owszem ma rację, najlepszy dla niego.
1. Gdybym znała kogoś, kto wymagałby ode mnie zdejmowania butów, to nie chodziłabym do niego. PROSTE.
2. Podłoga jest dla mnie, a nie ja dla podłogi. Kiedy mam ochotę chodzę w butach. Kapci nie posiadam i żyję.
3. Jeśli ktoś chciałby włożyć u mnie kapcie musiałby je sobie przynieść.
4. Gdybym bała się wirusów, bakterii lub innych "gadzin", musiałabym zdejmować buty przed wejściem, zdezynfekować się i odizolować koty, bo przecież one mają zupełnie inną florę bakteryjną.
5. W czasach hossy dwa razy w tygodniu przychodził pan sprzątacz i sprzątał, teraz jest bessa i sprzątami sami. Nie obrastamy brudem, nie przyklejamy się do podłogi i nawet wyrabiamy się z prasowaniem. tak na mrginesie BARDZO lubię porządek.
6. Dodam tyko, że nie mam wątpliwości, iż wszystko da się pogodzić.
Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich KAPCIOWCÓW.

ma
16-10-2003, 09:12
Wrocil stary watek o kapciach - widac temat zywy ;)

nie mam wątpliwości, iż wszystko da się pogodzić.

W odroznieniu od beda nie uwazam, ze wszystko da sie pogodzic. W ktoryms momencie dochodzi sie do stwierdzenia, ze niektorych spraw mozna nie zauwazac ;) albo pominac ;)

pi_ngwinek
22-10-2003, 11:54
W koncu dom to nie muzeum. :)
Jak ktos chce zdejmowac buty to niech zdejmuje, jesli nie to nie.
Ja osobiscie jestem zwolennikiem niezdejmowania butow, a kiedy jest plucha to wystarczy porzadnie wytrzec buty i juz.

ma
27-10-2003, 15:40
bylabym chora, gdybym musiala u kogos zdjac czyste buty. co innego po deszczu.

kksia
28-10-2003, 00:02
Mieszkam na Śląsku i u nas, przynajmniej w kręgach, w których ja się obracam, nie ma zwyczaju chodzenia po domach w butach. Z suknami sie też jeszcze nie spotkałam. Ale chodzi o takich gości, którzy są znajomi i wiadomo, że trochę posiedzą. Jak ktoś obcy i na chwile np. taki agent, to raczej w butach.
A to czy ktoś ubiera kapcie, czy w skarpetkach, to już jego sprawa.

A co powiecie na to, że często mam gości, którzy przychodzą z psami.... i to dużymi.
Brudzą, zostawiją sierść i denerwują mojego psa. Ale ja to rozumiem, bo jak zostają na weekend, to nie mogą zostawić psa tak długo w domu.
I lubię ich na tyle, że nawet psy mnie nie zrażą.

ma
29-10-2003, 08:21
A co powiecie na to, że często mam gości, którzy przychodzą z psami.... i to dużymi.
Brudzą, zostawiją sierść i denerwują mojego psa. Ale ja to rozumiem, bo jak zostają na weekend, to nie mogą zostawić psa tak długo w domu.
I lubię ich na tyle, że nawet psy mnie nie zrażą.
Przypuszczam, ze tacy goscie nigdy nie przyjezdzaja bez pytania czy mozna z psem. Jak mozna, to mozna, jak nie mozna, to po gosciach i tyle. Wtedy to juz odpowiedzialnosc gospodarza czyli jak masz za miekkie serce, to twoja wina ;)

mag
11-12-2003, 19:46
Mieszkam na Śląsku i u nas, przynajmniej w kręgach, w których ja się obracam, nie ma zwyczaju chodzenia po domach w butach. Z suknami sie też jeszcze nie spotkałam. Ale chodzi o takich gości, którzy są znajomi i wiadomo, że trochę posiedzą. Jak ktoś obcy i na chwile np. taki agent, to raczej w butach.
A to czy ktoś ubiera kapcie, czy w skarpetkach, to już jego sprawa.

A co powiecie na to, że często mam gości, którzy przychodzą z psami.... i to dużymi.
Brudzą, zostawiją sierść i denerwują mojego psa. Ale ja to rozumiem, bo jak zostają na weekend, to nie mogą zostawić psa tak długo w domu.
I lubię ich na tyle, że nawet psy mnie nie zrażą.

Ja chodze do znajomych z psem, ale nie jestesmy brudasami. Pies ma siersc krociutka, a mimo to jest czesto czesany. Kapie go, myje uszy, zeby, odrobaczam, a przed wejsciem do obcego domu poprostu wycieram mu nogi w jego recznik, ktory ze soba nosze.

ara
20-05-2004, 20:57
TEMAT KAPCI okazał się tematem rzeką i to jak sympatycznie upoetyzowanym!! Niby taka błaha sprawa, a jest o czym mówić.

Wydaje mi się, że reżim zdejmowania butów w gościach i przywdziewanie cudzego obuwia to jakiś fatalny, zaściankowy obyczaj! Co gorsza, niewiele mający wspólnego z higieną !!! Nigdzie więcej oprócz naszego kraju nie spotkałam się z takim dictum, czy choćby podobną sugestią !

Nie rób drugiemu tego, co tobie nie miło ! A miło ci wsuwać stopę w cudzy klapek ?, bambosz, kapeć, papuć i temu podobne ?!! Pozwolę sobie powtórzyć poraz kolejny : fe, obrzydliwe!!! :oops:

Recept na czystą podłogę jest kilka i one w mniej lub bardziej humorystyczny sposób zostały wymienione.

Dodam, że można wyjść z opresji jeszcze inaczej. Wchodzącego gościa skwapliwie zginającego kark, by zmienić obuwie na "czyjeś",- delikatnie, w miły sposób zachęcić do dokładniejszego wytarcia własnego . W pogotowiu, przy wejściu czeka na niego mokra, ale czysta ściereczka.
Sprawdziłam, działa. Bez obrazy dla gościa , podłogi i nas.
Polecam właśnie tak!

pozdrawiam :P

[/b]

rafał ...
21-05-2004, 08:13
hmm.... faktycznie jest to w naszym kraju drażliwy temat.

Ja osobiście jestem zwolennikiem wchodzenia do obcego domu w butach, uważam, że buty są takim samym elementem garderoby jak spodnie czy koszula. We własnym domu jak mam ochotę to chodzę sobie w samych slipkach i na bosaka, ale opuszczając moje cztery kąty lubię być kompletnie ubrany. Uważam, że zmuszanie gości do zdejmowania butów jest nietaktem.

W naszym domu jest miękka sosnowa podłoga, mimo to nigdy nie zmuszam gości do zdemowania butów, jeżeli przychodzą do mnie bliscy znajomi czy rodzina pozostawiam im wybór jak chcą chodzić, jak przychodzi ktoś obcy to proszę o nie zdejmowanie butów. Natomiast w każdym przypadku proszę o skorzystanie z wycieraczki, jeżeli gość tego nie robi.

Bio
22-05-2004, 00:26
A ja zauwazyłem taką prawidłowość. 90% moich gości sama zabiera się za ściąganie butów. Na moją uwagę : proszę tego nie robić, może ze 20% wchodzi w butach.Inni i tak je sciągają. Wolę gości w butach, niż być w niezręcznej sytuacji komu dać kapcie jak ich brakuje. Tym bardziej, że obuwie to prawie jak bielizna.

Wwiola
22-05-2004, 21:37
co warszawka to warszawka, wielki problem zdjac buty. Na kanapie w salonie tez lezycie w butach?
A zasada jest taka, ze goscie po domu chodza w tym samym co gospodarze, to tak jakby ktos nie wiedział.
Nie wiem od kiedy tak wygodnie po domu sie chodzi w butach, niezły smród i syf.

Maag popieram cie w 100 %, ale też NIKOGO NIE ZMUSZAM DO ZDEJMOWANIA BUTÓW ZAKŁADANIA KAPCI itd. Każdy gośc wchodzący do mojego domu sam decyduje co robic. Jesli zdejmuje buty proponuje mu kapcie, ale bez natarczywości sam decyduje skorzystac z nich czy nie. Jesli gośc nie zdejmuje butów to tez dobrze, nie patrze z pod byka, ani w żaden sposób nie daje odczuć czy podoba mi sie to czy nie. Sama niemal zawsze zdejmuje buty (nie zdejmuje na wyrażna proźbę gospodarzy), bo jest mi po prostu wygodniej boso.

I o co tu kopie kruszyc...

ara
23-05-2004, 06:35
A ja zauwazyłem taką prawidłowość. 90% moich gości sama zabiera się za ściąganie butów. Na moją uwagę : proszę tego nie robić, może ze 20% wchodzi w butach.Inni i tak je sciągają. Wolę gości w butach, niż być w niezręcznej sytuacji komu dać kapcie jak ich brakuje.
Tym bardziej, że obuwie to prawie jak bielizna.

Słusznie zauważyłeś, Bio- obuwie to prawie jak bielizna.
Ciekawe,co by było, gdyby tak na wejściu gospodarz zaproponował nam zmianę ...majtek :lol: :lol:

peilin
24-05-2004, 13:35
A co powiecie na to, że często mam gości, którzy przychodzą z psami.... i to dużymi.
Brudzą, zostawiją sierść i denerwują mojego psa. Ale ja to rozumiem, bo jak zostają na weekend, to nie mogą zostawić psa tak długo w domu.
I lubię ich na tyle, że nawet psy mnie nie zrażą.

Ja chodze do znajomych z psem, ale nie jestesmy brudasami. Pies ma siersc krociutka, a mimo to jest czesto czesany. Kapie go, myje uszy, zeby, odrobaczam, a przed wejsciem do obcego domu poprostu wycieram mu nogi w jego recznik, ktory ze soba nosze.

Ja tez mam psa, ale szlag mnie trafia jak ludzie przychodza z psami w odwiedziny. Nie mowie o wyjatkowych sytuacjach, tylko o osobach, ktore notorycznie i bez pytania ciagaja ze soba swoje czworonogi.
I nie wyobrazam sobie sciagania butow w domu gdzie jest pies, bo nikt mi nie powie, ze jest tam czysto. U mnie jest czysto godzine po sprzataniu, a pies jest grzeczniutki i ma krotka siersc, ale jak jest cieplo i nie pada deszcz, to chodzi bez ograniczen miedzy domem i ogrodem i wnosi piach, ze nie wspomne o siersci.
pozdrawiam

Bio
25-05-2004, 14:10
Z kapci przeszliśmy do psów. Gość który przychodzi do nas z psem, to super gość. Gość z psem mokrym, to super hiper gość. A najlesze w tym wszystkim jest, jak pies się z tej wody otrząśnie u nas w domu.Zazwyczaj wtedy lecą gromy na psa ( w myslach na własciciela ). A to jest niesamowicie niesprawiedliwe. Nie może spotkać danego domu większe szczęście niż te kropelki wody spadające z psa. Często zachwycamy się dokonaniami bioenergoterapeutów. Niewielu wie o tym, jak zbawienne dla naszego zdrowia są odwiedziny psa, a tym bardziej psa mokrego.

peilin
25-05-2004, 14:16
Chyba w takim razie ucaluje mojego psa - ciagle mokry, ale super!!! Tylko po co mi jeszcze mokry pies gosci?
A z kapciami to ma tyle wspolnego, ze moim zdaniem jak ktos ma psa i kaze gosciom zdejmowac buty, to jest to lekko bez sensu, bo przeciez wiecej brudu wnosi wlasny pies. I nie uwierze, ze ktos za kazdym razem myje lapy psu. A samo wycieranie lap nie czysci ich lepiej niz porzadna wycieraczka buty.
pozdrawiam

Bio
25-05-2004, 14:30
Chyba w takim razie ucaluje mojego psa - ciagle mokry, ale super!!! Tylko po co mi jeszcze mokry pies gosci?
A z kapciami to ma tyle wspolnego, ze moim zdaniem jak ktos ma psa i kaze gosciom zdejmowac buty, to jest to lekko bez sensu, bo przeciez wiecej brudu wnosi wlasny pies. I nie uwierze, ze ktos za kazdym razem myje lapy psu. A samo wycieranie lap nie czysci ich lepiej niz porzadna wycieraczka buty.
pozdrawiam

Ucałuj. Mokry pies gości w tym wypadku jest zbędny, a nawet może być niezła draka.Czy ktoś ma czy nie ma psa,to zmuszanie gości do zdejmowania obuwia jest niestosowne najdelikatniej mówiąc.

Mis Uszatek
25-05-2004, 15:23
Wy ciągle o tym brudzie...
A mnie chodziło o dziury od szpilek i rysy od kamyków, które utkwiły w bieżniku adidaska!
Bo brud i kurz to nawet lubię, bez niego jest tak dziwnie... :wink:

peilin
25-05-2004, 15:28
Jak by nie patrzec pies tez rysuje podloge - pazurkami :-)), a szczegolnie jesli jest to slodka 30kg labradorka biegajaca za pileczka :-))).
pozdrawiam

400
26-05-2004, 10:30
Ktoś porównał kapcie do bielizny. I ja się z tym zgadzam.Ile takie używane kapcie kryją w sobie choróbsk? Ile choróbsk przynieść nam może na swoich skarpetach gość ? Przcież np.różnego rodzaje grzybice nie biorą się z powietrza.

ziaba
26-05-2004, 10:45
No i utknęliśmy w gaciach. :D :D :D
I zaraz zacznie się boom na temat..nosić gacie, czy nie nosić..?

Za najlepsze uzasadnienie czemu nie nosić stawiam piwo.

Honorata
26-05-2004, 11:12
kapcie , hm, zdecydowanie polski zwyczaj, za granicą komletnie nie znany, w 99% znanych mi polskich domów polega na nachalnym wpychaniu gościom do ręki np. zjadliwie zielonych z puszkiem niezaleznie od ubrania w jakim się przyszło, z drugiej strony to miłe ciepełko, bo podłogówka należy do żadkości, zwłaszcza w blokach. Wchodzenie "na salony" we własnych butach, uważa się, zwłaszcza wsród osób starszych i tzw. w średnim wieku za ogromny nietakt i brak wychowania. I takie są kapciowe realia :lol:

Mis Uszatek
27-05-2004, 11:34
Hmmm, to chyba sprawa przemiany pokoleń, bo całe moje towarzystwo (30-latki) nieproszone lata w skarpetkach i rozsiada się na podłodze. :lol:

Magdzia
27-05-2004, 14:14
U mnie chyba będą kapcie dla najbliższych, najbardziej spoufalonych gości - mama, tesciowa, siotrzyca itp. I ponieważ raczej nie zejdą się wszyscy na raz (różne krańce polski), będę mieć ze 2 pary "służbowych" pantofli/klapek dla nich. Generalnie dom buduję dla siebie i mojej rodziny, a nie dla jakichś obcych gości po których ktoś może się brzydzić. Poza tym, w moim domu będą panowały moje zwyczaje, a nie to, co sobie ktoś wymyślił. A już w ogóle hipokryzją jest pisanie, że dom to nie muzeum i nie można zmusić ludzi do zdejmowania butów, wystarczy im dać SUKNA pod buty. A to nie jest zwyczaj muzealny właśnie, gdzie dają filcowe łapcie na gumkę???? :o Ja po domu chodzę w kapciach, jak ktoś nie chce kapcioszków, jego sprawa, ale w butach nie wejdzie. A w ogóle to wątroba mi się przewraca jak oglądam hamerykanckie filmy, na których się ludziska wdzięcznie na kanapach sadowią z nogami w butach.

rafał ...
28-05-2004, 09:07
Ja po domu chodzę w kapciach, jak ktoś nie chce kapcioszków, jego sprawa, ale w butach nie wejdzie.

Magdziu, zgadzam się z Tobą, wprawdzie byłem przeciwnikiem zdejmowania butów, ale tak sobie myślę że dlaczego nie. Ja od dzisiaj pójdę dalej: po moim domu chodzimy tylko bez staników, kto przyjdzie w staniku musi go zdjąć bo nie wejdzie ! :wink:

Magdzia
28-05-2004, 09:13
Zgadzam się z tobą w 100%! Ja w domu natychmiast sciągam tę uprząrz po powrocie z pracy! Poważnie, nieznoszę chodzenia w tym po domu. I Bogu dziękuję, że nie będę mieć schodów, to nie będzie problemu z nienoszeniem stanika. Kobiety wiedzą, jaki ma związek biustonosz z chodzeniem po schodach :wink:

Honorata
28-05-2004, 13:40
ooo, a dlaczego? mnie tam brak stanika i schody nie przeszkadzają, męża mam się wstydzić? che che :lol:

od kapci do...stanika, ciekawie nam się rozwija wątek :P

Magdzia
28-05-2004, 14:48
ooo, a dlaczego? mnie tam brak stanika i schody nie przeszkadzają, męża mam się wstydzić? che che :lol:

od kapci do...stanika, ciekawie nam się rozwija wątek :P

Ależ Honorato, uciążliwość chodzenia po schodach bez biustonosza nie ma nic wspólnego ze wstydem, a już napewno nie przed mężem. Chodzi o grawitację :wink:
A atmosferka nam sie rozluźnia przed weekendem 8)

bikosa
16-06-2004, 23:36
rzeczywiście papciofilia to polski zwyczaj :lol:
W mieszkaniu chodzę w papciach (teoretycznie- w praktyce to boso). Kiedy jestem u znajomych też wole zdjąć buciki- tak jest mi wygodniej. Moi goście, do teraz (mam kilkumiesięcznego pełzającego i liżącego podłogę synka :lol: ) mogli wejśc w butach, dostac papcie, chodzić boso- jak kto wolał. wiekszość zdejmowala. tak czy inaczej proponuje jednak wybrać buciki na odrobine szerszym obcasie, jesli zamierzacie u kogoś tańczyć :lol:

Martini
17-06-2004, 10:12
"Ściągać czy nie ściągać - oto jest pytanie"
mam na to pomysł niemal że doskonały,
a przy tym sposób na biznesik mały.
Jeśli sprzątać nie masz ochoty
zamontuj w domu
automacik do bucików jednorazowych
wrzuć złotóweczkę,
dostaniesz kuleczkę,
a w niej buciki
coś na styl woreczka,
piękne i lekkie i kolorowe,
wkładasz na buty i już gotowe.
Teraz już śmiało po domu śmigaj,
gości zapraszaj,
i problem znika
a złotóweczki do portfelika.

smartcat
16-09-2004, 15:57
Głos w dyskusji:
1)"Kultura kapciowa" wywodzi się z wiejskiego zwyczaju zdejmowania butów przed wejściem do chałupy z podwórza
2) brudno na podłodze jest dlatego że sie nie sprząta a nie dlatego ze się brudzi i smieci
3) uroczy jest widok facetów w garniturach i skarpetkach :-)

preev
16-09-2004, 17:44
a u mnie się chodzi bez butów i bez kapci :wink:
są dywany i jest zawsze ciepło w nogi
a jak ktoś nie zdejmie butów to nie wchodzi :D :wink:

Magdzia
17-09-2004, 08:16
Głos w dyskusji:
2) brudno na podłodze jest dlatego że sie nie sprząta a nie dlatego ze się brudzi i smieci
3) uroczy jest widok facetów w garniturach i skarpetkach :-)
Jasne! Uroczyste przyjęcie, panie w szpileczkach, panowie w butach. Na dworze błoto, oni oczywiście butów nie ściągnęli, ale nie wszystko da się wytrzeć w wycieraczkę. Więc pani domu, też elegancka, wystrojona, chwyta za mpa i ściera podłogę po każdym wchodzącym gościu.
Uroczy jest widok pani domu podczas przyjęcia zmywającej podłogę...

smartcat
17-09-2004, 11:55
Jasne! Uroczyste przyjęcie, panie w szpileczkach, panowie w butach. Na dworze błoto, oni oczywiście butów nie ściągnęli, ale nie wszystko da się wytrzeć w wycieraczkę. Więc pani domu, też elegancka, wystrojona, chwyta za mpa i ściera podłogę po każdym wchodzącym gościu.
Uroczy jest widok pani domu podczas przyjęcia zmywającej podłogę...
[quote]
:-) uroczy jest tez widok faceta w garniturze i upaćkanych lakierkach, to samo zreszta mozna i rzec o pani - to juz sprawa tego pana i tej pani w lakierkach żeby buty doprowadzic do stanu "lsnienia" lub w taka zła pogode zabrac ze soba buty eleganckie a na przyjęcie iść w kozakach i tam zmienić. Bo zarowno kapcie jak i np adidasy wygladaja przy garniturze czy kostiumie żenujaco, zupelnie ta samo jak i bycie w samych skarpetkach.

Magdzia
17-09-2004, 12:55
Ale domy chyba nie służą tylko do przyjmowania takich gości na takie uroczyste okazje? CZemu wszyscy piszą o tym, jak wygląda facet w garniturze i skarpetkach? To już wszyscy składając wizytę zakładaja garnitur i wieczorową suknię? A co z gośćmi, którzy przychodzą w dżinsach i swetrze? Też wyglądają głupio w samych skarpetkach?

smartcat
17-09-2004, 13:37
A co z gośćmi, którzy przychodzą w dżinsach i swetrze? Też wyglądają głupio w samych skarpetkach?[/quote]

No własnie dlatego nigdy nie zmuszam gościa do wyzucia się z obuwia ( a nuż przyszedł do mnie prosto z pracy i ma przepocona nogę - niech se ja kisi w buciku a nie drazni mój wraliwy nos), a i bywam w takich domach gdzie nie ma "kultury kapciowej" - bo wsród przyjaciół tylko takie są. Przyjaciół krąg ma na stanie "inwetarz żywy" i ten inwentarz ma w nosie kapcie i trudno ciagle latać za psem i mu czyścić łapy.Tam gdzie jest zwyczaj zdejmowania albo mnie nie zaprosza wiecej albo zaakceptują że nie zdejmuje swoich "kierpców".

Mis Uszatek
17-09-2004, 13:51
A Wy ciągle o tym brudzie....

Mnie chodziło o rysy na lakierze i dziury w nowiutkiej podłodze, które mi ludziska robią kamyczkami powbijanymi w bieżniczek adidasków... albo metalem w obcasach...

Brud mi nie niszczy podłogi i dlatego wcale mi nie przeszkadza 8)

kroyena
17-09-2004, 13:55
Wpuść zwierzaki do domu i po kłopocie. Takiego pieska np. z nieobciętymi pazurami. Kłaki, kurz od błota i wyraźne rysy skrętne w kierunku kuchni. :wink:
Pytanko może trochę inaczej, czy to jest dom czy muzeum?

Pieczara
17-09-2004, 14:46
W tej materii delikatnej
dwa sa skrajne stanowiska:
jedno woli tylko kapcie,
drugie - tylko chce buciska!

Lecz kompromis mozna znalezc
i opinie dwie pogodzic:
niechaj jedna noga w kapciu,
druga w bucie niechaj chodzi!

Pieczara.

Pieczara
17-09-2004, 14:49
Ja kocham caly narod, dlatego w mym domu
kazdy w butach swych wlasnych wchodzi do salonu.
Niemniej gdy niepogoda, deszcz, bloto, snieg taje -
prosze o zdjecie butow i kapcie podaje.

Pieczara.

Mis Uszatek
17-09-2004, 14:55
Pytanko może trochę inaczej, czy to jest dom czy muzeum?

Odpowiem tak:
Podłoga - wiadomo - się niszczy. Tylko pytanie: w jakim stylu?


Brawo Pieczara!

magpie101
19-04-2008, 22:36
U nas moja mama i siostra maja swoje kapcie, ktore zostawiaja u mnie.
Goscie wchodza w butach, niektorzy sami zdejmuja nie proszac ich o to, inni maja na zmiane czyste buty (kobiety). Nigdy gosci nie prosze o zdjecie butow, jednak jak jest bloto i gosc wparuje z dworu nawet nie zachaczajac o wycieraczke cale spotkanie dreczy mnie mysl, ze po jego wyjsciu musze myc w calym domy podlogi i wtedy to spotkanie nie sprawia mi przyjemnosci.

Ja gdy ide do kogos i jest sucho to wchodze w butach, gdy mam ublocone to zdejmuje nawet wtedy, gdy gospodarze prosza abym ich nie zdejmowala. Czulabym sie nieswoja gdybym zablocila ich podlogi. Co do kapci to nie wyobrazam sobie abym mogla zalozyc u kogos kapcie po kims kto nosil je wczesniej.

matka dyrektorka
20-04-2008, 10:48
wątek super :lol:
u mnie część gości zdejmuje buty bo im zwyczajnie niewygodnie :D a część nie zdejmuje coby elegancko wyglądać i wtedy gościom bezbutkowym zdaża się usłuszeć - nie zdejmuj butów bo skarpety ubrudzisz :wink: :lol:
a tak naprawdę to mam dom dla siebie i przyjaciół, i w nosie mam w czym chodzą i co z podłogą .
na zimę kiedy tych niewygodnych damskich butów jest więcej :roll: , mam skarpety z podeszwą które zwyczajnie piorę :)

mój ojciec o zdjęcie butów zawsze prosił moich kolegów w "glanach" bo zawsze go bawił widok rozsznurowywania miliona dziurek :roll: :lol: (z pokorą i mordem w oczach zdejmowali )

magpie101
20-04-2008, 12:02
Tez mi sie wydawal watek fajny dlatego go odswiezylam, bo baaaardzo stary jest.

galka
20-04-2008, 18:26
Chyba nie jest w dobrym stylu wymaganie tego od gości ale jest też druga strona medalu.W poprzednim domu mieliśmy w dużym pokoju świerkową podłogę.Nasz błąd ,że taką zrobiliśmy-była miękka i nieodporna na wgniecenia. Po pewnym czasie musieliśmy ją cyklinować bez możliwości wyprowadzenia się na ten czas , było to karkołomne finansowo i organizacyjnie Po tym całym zamieszaniu bliska nam osoba przyszła w szpilkach i cały czas biegała za dzieckiem.Rano w innym świetle zobaczyliśmy że nasza nowa podłoga wygląda jak sito. :( Nie jest winą gości ,że głupio wybraliśmy drewno ale trochę serca dla gospodarzy nie zaszkodzi

cieszynianka
03-05-2008, 13:30
Właśnie dlatego cały dół robimy w płytkach, żeby było praktycznie i żeby nie było trzeba się użalać nad niszczejącą powierzchnią. Latem wychodząc na zewnątrz nie zmieniamy obuwia, więc zawsze coś na podeszwach wniesie się do środka. Od czasu do czasu pies przebiegnie przez dom, a on kapci na pewno nie ubierze :-)))
Co do gości, to nie nakłaniam do zdejmowania butów i dlatego dla mnie płytki są najlepszym rozwiązaniem.
:wink:

waldibmw
09-05-2008, 10:07
ooo, a dlaczego? mnie tam brak stanika i schody nie przeszkadzają, męża mam się wstydzić? che che :lol:

od kapci do...stanika, ciekawie nam się rozwija wątek :P

Ależ Honorato, uciążliwość chodzenia po schodach bez biustonosza nie ma nic wspólnego ze wstydem, a już napewno nie przed mężem. Chodzi o grawitację :wink:
A atmosferka nam sie rozluźnia przed weekendem 8) Zalezy jakie kobitka ma Airbagi !!! :D jak 1albo 2 to moze smialo biegac po schodach :wink:

arcobaleno
09-05-2008, 13:41
My chodzimy po domu na bosaka..w skarpetkach znaczy się najcześciej.
Latem jak jest sucho zdarza się , że latamy po domu w klapkach, trampkach itp
Bliscy i goście bliscy zawsze sami zdejmują buty (tak sie u nas utarło - nikt nic nie mówi, to dla nas naturalne) a gosci wizytowych rzadko miewam i nie mówię im nic na temat butów - sami przeważnie też zdejmują - za wyjątkiem wspomnianego juz wcześniej księdza po koledzie, który wlazł w swoich czarnych usmarowanych buciorach na mój swieżutko wyprany (co do łatwych czynności nie należy) biały chodniczek :roll: :evil:

Kapci dla gosci nie posiadam bo uważam, ze to niesmaczne, sama też nie ubieram jak jestem u kogos, chyba, ze to jakieś letnie klapki i jestemn akurat u bliskich kolezanek :wink: Z resztą na spotkaniach z przyjaciółmi czesto zasiadamy sie wygodnie na kanapach, fotelach, z podwinietymi nogami - i gdzie tu miejsce na buty?

Psa obcego do domu bym na 100 % nie wpusciła.

P.S. Też mam małe dziecko, które tarza sie po podłodze a poza tym nie lubię piasku i brudu pod nogami - drażni mnie to bardzo - na szczeście lubię odkurzać :wink:

Aaa, no i w szpilkach po domu nie chadzam i tak sobie mysle, ze jakby sie ktoś zamierzał to bym wstrzymała chyba..mam panele na całym dole a w głowie ciagle widok drewnianej podłogi w domu rodzinnym positowanej przez moje szpilki z gwoździkiem zamiast fleka :roll:

daggulka
09-05-2008, 15:03
mieszkam teraz w "wielkiej płycie" ...i tutaj wszyscy ściągają buty przed wejściem do mieszkania...tak zawsze było i wszyscy są do tego przyzwyczajeni.... my śmigamy boso albo w papciach, a goście boso :D (przeważnie w skarpetkach oczywiście :wink: )

tak samo będzie w domu (mam nadzieję już za 2 miesiące :lol: ) z tą róznicą, że w wiatrołapie będą "gościnne" papcie dla osób życzących sobie ...np. dla mojej mamy która nie lubi chodzić boso :roll:

natomiast na pewno nie pozwolę na chodzenie po domu w butach ... czy to domownikom, czy to gościom..... kiedy idę do kogoś to także ściągam buty w holu czy przedpokoju....dla mnie wejście do czyjegoś salonu w butach jest oznaką braku dobrego wychowania .... niedopuszczalne :roll: ... i tego samego oczekuję od moich gości

jest wiele powodów mojej decyzji - z czego dwa najważniejsze to czystość i niszczenie się podłóg :roll:

w domu jest wiatrołap i to tam zostawia sie wszystkie "brudy" wnoszone na butach ... jeśli ktoś sobie życzy papcie- proszę bardzo, w innym przypadku proszę na salony w skarpetkach :D

dode
10-05-2008, 07:37
U nas chodzi się w butach. nie lubie widoku ludzi, zdaża się, ze obcych siedzacych w moim salonie w skarpetach ( kapcie posiadamy dla mamy, siostry i ewentualnych nocujących gości).
jesli jest błoto faktycznie zdejmują buty, ale juz teraz sezon buciany jest w pełni otwarty.
Wychodzimy z załozenia, że dom jest dla ludzi, a nie odwrotnie i nie uważam, że wchodzenie do czyjegos salonu w butach jest brakiem wychowania.

Zauwazyłam też, że coraz więcej osób w tych butach wchodzi, bez dwukrotnego powtarzania, prosze w butach, u nas wchodzi się w butach.
wczoraj np. przyjechali do nas pierwszy raz znajomi i poprostu weszli ( przecierając oczywiście buty w wycieraczkę).

joan
10-05-2008, 12:11
a babcia mówiła łapcie... :roll:
ja chyba takich w życiu nie miałam...od zawsze na bosaka...

mam taką swoją...niedoskonałość? - lubię gołą stopą...nawet zimą...namróz... :wink: jak fajne buciki to stopa nie marznie...
czasem się zapomnę i do teściówki wpadnę z taką wyzutą stopą..co budzi lęk i niepokój u onej...i biega za mną z łapciem w ręku odwołując się do poczucia mej wyuczonej przyzwoitości...
ja niestety nie kalam stóp mych łapcią...i nie życzę tego nawet najgorszemu wrogowi... :lol:
u nas w domu jak ktoś chce może w butach...może na goło...byle bezwonnie :wink:
uwielbiam zadbane stópki... 8)

dżempel
18-05-2008, 18:16
u mnie raczej ściągamy buciki.Chodzi raczej o czystosć.Mam dom połączony z firmą i tam nie jest wszystko wykończone(brak płytek gdzieniegdzie),więc wiadomo kto któredy szedł-kurz zostawia takie ogromne slady :o w szczególności na czarnej podłodze :evil: .Alegdy robię impreze tokażdy może wejść jak chce (choć wolę gdy zdejmują buty :wink: ).

rrmi
18-05-2008, 18:27
że w wiatrołapie będą "gościnne" papcie dla osób życzących sobie To jak dla mnie jest obrzydliwe.
Nie zaproponwalabym komus kapci za zdjecie butow.
Gdyby ktos kazal mi zdjac buty zrezygnowalabym z wejscia w ogole.

daggulka
18-05-2008, 19:33
pogląd na tą sprawę każdy ma swój :roll:

jak dla mnie to obrzydliwe jest wejście komuś w brudnych butach z dworu prosto do salonu :-?... tym bardziej, kiedy sobie pomyślę, że być może kilka minut wcześniej ktoś w tych butach wdepnął w psie g.... , a potem ładuje mi się w nich do salonu gdzie leży na podłodze i bawi się moja córka :evil:

kapcie są dla naszych udomowionych gości (np.tato, mama, brat, przyjaciółka) ....jasne jest, że Pani z firmy ubezpieczeniowej czy księdzu nie zaproponuję włożenia kapci ... natomiast mile widziane jest zdjęcie butów w do tego stworzonym wiatrołapie :roll:

JoShi
18-05-2008, 19:34
Czytać ze zrozumieniem. Wyraźnie było napisane:


dla osób życzących sobie

dżempel
18-05-2008, 19:43
chciałam dodać ,że zaściaganiem butów najbardziej walcze z domownikami -bo Ci to potrafią się kręcić i brudzić. Do "obcych "nic nie mówie na temat ściągania butów-niech sami decydują .Zresztą działa to w dwie strony jak ja u nich ściągam buty bo wszyscy(czy sami ściągają) lub sobie tego życzą,to u mnie też niech ściagają jeśli nie to ja u nich też niezdejmę (jeśli będe miała czyste :wink: ) :roll:

rrmi
18-05-2008, 19:51
Czytać ze zrozumieniem. Wyraźnie było napisane:


dla osób życzących sobie
Widze , ze nie tracisz formy . :D
Nie wiem tylko do czego pijesz , bo ja zrozumialam.
I tez jasno dalam do zrozumienia , ze bym sie brzydzila zalozyc takie kapcie , znaczy jasniej mozna powiedziec , ze nie bylabym z tych zyczacych sobie kapcie uzywane do ponoszenia .
Zreszta nie bywam w miejscach gdzie kaza buty zdjemowac , na szczescie na szczescie :D
Nie mozesz odmowic mi skomentowania tego co ktos napisal , tylko dlatego ze uwazam , ze zdejmowanie butow u kogos jest smieszne jak dla mnie oczywiscie :D
Tak jak zakladanie jakis wydeptanych kapci :lol:

dżempel
18-05-2008, 19:58
czyżbym się wcinała w jakąś rozmowę :roll: ?-sory- :wink:

JoShi
18-05-2008, 20:02
Nie mozesz odmowic mi skomentowania tego co ktos napisal
A i nie zamierzam. Tylko mam wrażenie, że cytat, który wybrałaś i Twój komentarz pasują jak pięść do oka. I to jest moje zdanie i jak mniemam nie masz zamiaru mi go odmówić :P

JoShi
18-05-2008, 20:03
czyżbym się wcinała w jakąś rozmowę :roll: ?-sory- :wink:
To forum publiczne. Zapraszamy :)

dżempel
18-05-2008, 20:44
Kurnia mam dziwne wrażenie że WESZŁAM W BUTACH :roll:

daggulka
18-05-2008, 21:05
Czytać ze zrozumieniem. Wyraźnie było napisane:


dla osób życzących sobie
Zreszta nie bywam w miejscach gdzie kaza buty zdjemowac , na szczescie na szczescie :D
Nie mozesz odmowic mi skomentowania tego co ktos napisal , tylko dlatego ze uwazam , ze zdejmowanie butow u kogos jest smieszne jak dla mnie oczywiscie :D
Tak jak zakladanie jakis wydeptanych kapci :lol:


Każde z nas wygłosiło swój pogląd na tę sprawę i na pewno nie zamierzam Twojego poglądu zmieniać czy negować, więc i Ty nie neguj mojego ...uważam, że nie ma sensu ciągnąć tej dyskusjii między nami ... co śmieszne dla Ciebie dla innych jest normalką i/lub wyrazem grzeczności.... dokładnie tak samo jak "co kraj to obyczaj" :roll: .
Howkh.

JoShi
19-05-2008, 21:46
Kurnia mam dziwne wrażenie że WESZŁAM W BUTACH :roll:
Sio do wiatrołapu łapcie zakładać. Już już... :P

Tedii
19-05-2008, 23:01
Fakt autentyczny, ale że wszyscy wierszykiem to ja też:

Miałem kiedyś znajomego
co poprosił mnie w swe progi
idę więc w mieszkanie jego
a on na to : "czyste nogi?"

ja mu rzekłem że umyte
i skarpety prasowane
"mam dywany znakomite
nie będziesz je deptał chamie"

więc ze złością zdjąłem buty
myślę sobie : co za kretyn
oczy mi stanęły w słupy
na dywanie są gazety

na tym folia położona
przeżroczysta, zwykła taka
tylko w kapciach była żona
on i dzieci na bosaka

raz tam byłem (nigdy więcej!)
nie polecam najgoręcej
tu mnie ostry morał nęci:
co niektórzy są jeb....ci

lump praski
20-05-2008, 05:00
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

nitubaga
20-05-2008, 09:58
...... a u nas było tak, że od małego mama uczyła, że buty należy zdejmować i jako powód podawała oczywiście brudzenie dywanów. Jako podlotek bardzo się buntowałam, no bo tam taka chwilka w butach nabrudzi?

...ale potem gdy ciut urosłam dostałam odkurzacz i mop do ręki. I nie powiem, ze wtedy gdy mój braciszek wracał i z całym swym urokiem paradował w buciorach - warczałam na niego, ze dopiero skończyłam odkurzać, a on już mi tu ......

.... dziś, gdy już całkiem duża jestem mam zasadę taką, że w gościach buty zdejmuję z szacunku zarówno do gospodarzy i ich pracy, no chyba, że ktoś zabroni, więc nie. Ale wtedy łaże na boso, bo jakoś kapcie do mnie nie przemawiają. Poza tym mam nawyk zakładania nowych skarpet idąc w gości i wtedy jest po kłopocie.

.... co do psa. To u nas będzie tak jak u moich teściów. Mimo tego, że na dole będzie gres drewnopodobny, ale pies nie będzie miał wstępu do domu. Będzie miał kojec i zimą ocieplaną budę na ogrodzie. Owszem będzie to pupil, ale nie do tego stopnia. Ma pilnować domu i jego domowników, a nie roznosić piach i sierść po domu - tym bardziej, że mam dwoje małych dzieci, które zabawę z psem mogą śmiało uskuteczniać na dworze.

:D :D

marta-mam niebieski dach
20-05-2008, 10:26
...... a

. Ma pilnować domu i jego domowników,
:D :D

Przepraszam , ale nie mogłam się powstrzymać :oops:
do pilnowania domu i domowników służy alarm :roll:

ms.
20-05-2008, 10:37
[...] na dywanie są gazety [...]

Byłam kiedyś w takim mieszkaniu. W przedpokoju zaczynała się wyłożona gazetami ścieżka prowadząca do stołu w dużym pokoju.

Nie wiem czy tylko specjalnie dla mnie, czy był to stały element wystroju wnętrza. :-?

matka dyrektorka
20-05-2008, 18:00
pewnie wlazłaś tam kiedyś w buciorach na dywany i gospodarze pomni twoich zwyczajów zabezpieczyli cenne dywany :wink:
moja ubiegła szefowa wyprała kiedyś dywan a na drzwiach zamieściła informację "proszę fruwać" :o
i jako że ciągle "zapiaszczałam" dywan nie zmieniając obuwia na różowe klapeczki z puszkiem musiałam zmienić pracę :wink:

Tedii
20-05-2008, 21:41
...... a u nas było tak, że od małego mama uczyła, że buty należy zdejmować i jako powód podawała oczywiście brudzenie dywanów. Jako podlotek bardzo się buntowałam, no bo tam taka chwilka w butach nabrudzi?

...ale potem gdy ciut urosłam dostałam odkurzacz i mop do ręki. I nie powiem, ze wtedy gdy mój braciszek wracał i z całym swym urokiem paradował w buciorach - warczałam na niego, ze dopiero skończyłam odkurzać, a on już mi tu ......

.... dziś, gdy już całkiem duża jestem mam zasadę taką, że w gościach buty zdejmuję z szacunku zarówno do gospodarzy i ich pracy, no chyba, że ktoś zabroni, więc nie. Ale wtedy łaże na boso, bo jakoś kapcie do mnie nie przemawiają. Poza tym mam nawyk zakładania nowych skarpet idąc w gości i wtedy jest po kłopocie.

.... co do psa. To u nas będzie tak jak u moich teściów. Mimo tego, że na dole będzie gres drewnopodobny, ale pies nie będzie miał wstępu do domu. Będzie miał kojec i zimą ocieplaną budę na ogrodzie. Owszem będzie to pupil, ale nie do tego stopnia. Ma pilnować domu i jego domowników, a nie roznosić piach i sierść po domu - tym bardziej, że mam dwoje małych dzieci, które zabawę z psem mogą śmiało uskuteczniać na dworze.

:D :D
a gdzie tu rym? (bo biały rym to nie rym) :wink:

Ew-ka
20-05-2008, 22:06
po moich parkietach chodzi sie we wszystkim ....pod warunkiem ,że nie ma błota na dworze .....bo nie wyobrażam sobie ( a wyobraźnię to ja mam :lol: ) zeby ktoś w brudnych ,zabłoconych buciorach chodził mi po moim białym dywanie-wtedy na pewno zwróciłabym uwagę albo... wiecej taki gbur nie przekroczyłby progu mojego domu . Na szczescie mam fajnych znajomych ,ktorzy sami decyduja o zdejmowaniu butów w takich sytuacjach .
Sama zniszczyłam swój osobbisty parkiet szpilkami ( nie wiedziałam ,że odpadła mi gumka z końcówki metalowego fleka ) i przez całą Wigilię zadeptałm mój parkiet wzdłuż i wszerz.... :-?
a papcie ? mam kilka par i na wyraźną prośbę - podaję ....moi najbliżsi za to maja w komodzie swoje kapcie osobiste :D

Demi
10-06-2008, 17:02
Jestem w szoku, jak radykalnie odmienne stanowiska mają dwie strony.
Ja jestem po stronie kapciologów :)
Jak idę do kogoś to mam na względzie to, że może pół godziny temu sprzątał i chciałby, żeby ta czystość utrzymała się jak najdłużej, albo to, że mogę mu zniszczyć podłogę o którą dba, a może nie było go stać na twarde egzotyczne parkiety i jak mu przeparaduje przez podłoge to ją zniszczę. Nie zdejmuje butów tylko kiedy właściciel mnie przekona, że ma płytki, nie ma posprzątane wiec naprawde nic sie nie stanie lub ze ma psa ktory i tak brudzi.
A jesli ktos pcha mi sie bez namyslu w buciorach do domu to uwazam, ze jest to brak szacunku dla mojej pracy i mojej wlasnosci.

A argument, ze kapcie stosujemy tylko w Polsce, to żaden argument, taka nasza egzotyka, jakoś nikt nie krytykuje Japończyków i nie wyzywa od wieśniaków, bo każą zdejmować buty przed domem i dla nich pchanie się w butach do domu też jest brakiem szacunku.

Kapcie dla bliskiej rodziny mam oddzielne, albo sobie przywoża, a dla gości uważam, że fajne są gumowe, badź plastikowe klapki - chyba dość higieniczne.

joan
10-06-2008, 17:23
Jak idę do kogoś to mam na względzie to, że może pół godziny temu sprzątał i chciałby, żeby ta czystość utrzymała się jak najdłużej, albo to, że mogę mu zniszczyć podłogę o którą dba, a może nie było go stać na twarde egzotyczne parkiety i jak mu przeparaduje przez podłoge to ją zniszczę. Nie zdejmuje butów tylko kiedy właściciel mnie przekona, że ma płytki, nie ma posprzątane wiec naprawde nic sie nie stanie lub ze ma psa ktory i tak brudzi.
A jesli ktos pcha mi sie bez namyslu w buciorach do domu to uwazam, ze jest to brak szacunku dla mojej pracy i mojej wlasnosci.

A argument, ze kapcie stosujemy tylko w Polsce, to żaden argument, taka nasza egzotyka, jakoś nikt nie krytykuje Japończyków i nie wyzywa od wieśniaków, bo każą zdejmować buty przed domem i dla nich pchanie się w butach do domu też jest brakiem szacunku.

Kapcie dla bliskiej rodziny mam oddzielne, albo sobie przywoża, a dla gości uważam, że fajne są gumowe, badź plastikowe klapki - chyba dość higieniczne.

rozumiem że nie czujesz sie przymuszana w żaden sposób do goszczenia takich co to "wpychaja się z buciorami". i że tym mówisz wprost - zdejmij buty bo umyłam podłoge i boje sie o stan warstwy połysku na mojej drewnianej podlodze? :roll: lub wręczasz wprost te gumowe higieniczne kapcie sugerując skorzystanie rzucając przy okazji spojrzenie z tych nieznoszących sprzeciwu?
a co jesli ktos odmawia? :roll:

izat
10-06-2008, 17:45
a jaki jest problem w zdjęciu butów i chodzeniu na boska?? to uwłaczające czy o co chodzi??
przecież nie trzeba zakładać kapci
włażenie w butach i to na chama, jest moim zdaniem brakiem kultury i szacunku dla domownika
co innego jak domownik o tym informuje czy zaprzecza jak ktoś zaczyna zdejmować obuwie

joan
10-06-2008, 18:00
mnie sie nikt nigdy na chama... :wink:
jakoś zawsze ten odruch mają...uff - mam ja jednak szczęscie do ludzi... :wink:
jak czuje jeszcze ten pot na plecach po zmywaniu podłóg na kolanach i froterowania do błysku to nie zaprzeczam jak chca zdejmować... 8) no chyba że mam dobry humor i chcę pokazac jaka to jestem super elastyczna i wybitna Pani domu - i że w pomalowanych paznokciach i falach na glowie to ja się juz budzę...i przygotowanie imprezy i domu to dla mnie pryszcz - i że z wdzięczności że w ogóle przyszli to ja gotowa jestem następny dzień sprzątać ślady po buciorach na moich chińskich ale jednak drewnianych podłogach...wtedy pozwalam i w szpilach i nawet gumowych koturnach...

ALE

żeby wręczać znajomym papucie...no to już - jak dla mnie oczywiście- jest lekko niesmaczne...

izat
10-06-2008, 18:23
ja na szczęście z takimi osobami też nie mam do czynienia
oczywiście zdarza się, że ktoś nie zdejmuje butów ale o to PYTA, a ja oczywiście zezwalam, ważne jednak że pyta a nie wparowuje bez żenady w butkach
jak dla mnie takie właśnie zachowanie byłoby niesmaczne

Tedii
10-06-2008, 21:40
a jaki jest problem w zdjęciu butów i chodzeniu na boska?? to uwłaczające czy o co chodzi??
problem jest we wcześniejszym,nieraz parogodzinnym nie zdjęciu :wink:

Demi
11-06-2008, 09:40
No właśnie mi chodzi o postawe, tak jak napisałą Izat "ważne że pyta", że szanuje moją prace, o empatie.
Co prawda w domu będa miała twarde matowe gresy, wiec zniszczeniem podłogi sie nie przejmuje.
zresztą co za problem ustalić z bliskimi znajomymi tę kwestię przed wejściem na "salony", przecież nie musze wciskać nikomu kapci, tylko zapytać sie czy ktoś sobie życzy i poinformować, że mam podłogówkę i tak czy inaczej bedzie przyjemnie- czy to takie faux pas?
A co do pytania, co robie jak mi się ktoś ładuje, zazwyczaj nic, no chyba, że wlaśnie mam nastawienie bojowe :) ale wole otaczać się ludźmi, dla których zapytać się o buty przed wejsciem to żaden problem.

Ps1 Może mam takie zboczenie, bo miałam okazje pare razy juź doświadczyć tego jak ludzie nie szanują cudzej własności i czasu, w myśl zasady "po mnie choćby potop"

Ps2 Jak śmierdzą nogi to trzeba kupić dobre buty i problem z głowy, jak śmierdzą dalej to może problem z grzybicą ?

sierzant36
12-06-2008, 16:39
Ciekawa dyskusja :roll: Słuchajcie, bywałam w takich domach/mieszkaniach gdzie panie domu podsuwały mi do założenia swoje kapcie, w których aktualnie same zasuwały po tych parkietach, dywanach, itd. itp..., wiecie, takie ffffffffffajne, cieplutkie jeszcze :lol:

W moim domu każdy chodzi jak chce, tzn. domownicy w klapkach, nie w kapciach, lub na bosaka, a gości nigdy nie zmuszam do zdejmowania butów tłumacząc , że podłoga jest dla ludzi nie odwrotnie, jak chcą to zdejmują, nie chcą - nie zdejmują :wink:

JoShi
14-06-2008, 13:43
a jaki jest problem w zdjęciu butów i chodzeniu na boska?? to uwłaczające czy o co chodzi??
problem jest we wcześniejszym,nieraz parogodzinnym nie zdjęciu :wink:
Zmiana skarpet przed pójściem do kogoś z wizytą to taki problem, czy może poniżenie?

JoShi
14-06-2008, 13:46
W moim domu każdy chodzi jak chce...
To co u Ciebie wolno to jedno. Pytanie jak jesteś nastawiona jak idziesz do kogoś. Jak Cię poprosi o zdjęcie butów to obraza majestatu bo przecież u Ciebie można w butach? Czy raczej szacunek bo jednak obyczaje są inne niż u Ciebie i nie muszą być takie same?

izat
14-06-2008, 15:25
Gdyby ktos kazal mi zdjac buty zrezygnowalabym z wejscia w ogole.
:D:D:D:D:D

nitubaga
14-06-2008, 21:57
...... a

. Ma pilnować domu i jego domowników,
:D :D

Przepraszam , ale nie mogłam się powstrzymać :oops:
do pilnowania domu i domowników służy alarm :roll:

to ja wiem... tylko, że mój piesek ma skutecznie informować nieproszonego gościa, że sobie go nieżyczymy.... jeśli sie zdecyduje wejść to czeka na niego i pies i alarm....

Chef Paul
15-06-2008, 05:13
... widzę, że na wiele salonów nie miałbym wstępu :lol: ... butów nie zdejmuję, dlaczego ... "bo nie" :) ... u mnie również się nie zdejmuje, dlaczego ... "bo sobie nie życzę", (zdejmuje się tylko wtedy kiedy się wchodzi do basenu, ale kto nie chce, nie musi, może pływać w butach jak mu pasuje :wink: ) ... jeżeli jest słota, to do wyczyszczenia butów służy wycieraczka, jeżeli ktoś chciałby włazić ociekający błotem ... to było by to raz pierwszy i ostatni.

pozdrówka serdeczne

ps - dobrze, że choć rrmi'e mnie do chaty wpuszczą :wink:

in ad
Cholera wie, skąd w Polsce ten zwyczaj ... dawniej wieśniak niósł buty na patykunwndrodze do kościoła, przed wejściem buty zakładał i wchodził, po wyjściu znowu zzuwał i maszerował na bosaka ... coś mnie się wydaje, że to z szacunku dla Gospodarza, był w kompletnym stroju :-? ... to samo dotyczy "rozmemłanej" pod szyją koszuli, z niedowiązanym krawatem - niektórzy nazywają to krawat "zwis męski" :) ;)

dode
15-06-2008, 21:18
i ja Cie wpuszczę :D
wszędzie, bo basenu ni mom

ps. ogladamy wspólnie ze znajomymi mecze. Na polską grupe chodzimy my, a u nas w domu oglada się mecze tzw grupy śmierci.
We wtorek wszyscy weszli w butach, w piatek padał deszcz i każdy zdjął buty w wiatrołapie, pomimo tego, że przeszli z reguły 10-20 metrów od samochodów. :wink:

Kamila79
23-06-2008, 11:02
Prześledziłam cały wątek wydawałoby się tak błahej sprawy i nasunęło mi się kilka spostrzeżeń:
Tak znamienici goście jak Pan B. Kaczyński nie bywają u mnie ale widzę, że u większości to przyjęcia tylko w garniturach.
Nie dlatego odmawiam sobie przyjemności posiadania psa, żeby mi goście brudzili.
Jak idę w gości to myję nogi, po pracy też (mam wtedy zapasowe skarpetki).
Dla gości można kupić gumowe klapki i po każdej wizycie umyć.
Nie po to ciężko pracujemy z mężem, żeby goście niszczyli nam parkiet, dywan a nawet najtańsze panele (nawiasem mówiąc parkiet bardzo niszczy piasek który naniesie się także w ładną pogodę).
No i propos "WIOSKOWYCH" zwyczajów: Ja całe życie mieszkam we Wrocławiu i ja jak moi znajomi zawsze w gościach ściągaliśmy buty i wydawało się to normalne, szoku doznałam gdy zaczęła mnie odwiedzać rodzina i znajomi mojego męża ze wsi (dodam że ludzie na poziomie) nie przeszkadzało im że wdeptują brud w dywan po którym raczkują ich wnuki, bratanki, chrześniacy... Ale dla mojej teściowej chyba było dziwne moje zachowanie, bo jak przy drugiej wizycie gdy się uparłam żeby ściągnąć kozaki (z szacunku dla jej pracy i własnej wygody) kupiła dla mnie kapcie.
Jestem alergikiem i bez tego dodatkowego brudu mam dość.
Dom jest dla mnie nie dla gości, bez takim co kapcie lub skarpety do dżinsów nie pasują obejdę się.


No ale jak urządzę przyjęcie komunijne lub przyjdzie ksiądz po kolędzie nie będę kazała ściągać im butów.

gawel
08-09-2008, 20:56
Prześledziłam cały wątek wydawałoby się tak błahej sprawy i nasunęło mi się kilka spostrzeżeń:
Tak znamienici goście jak Pan B. Kaczyński nie bywają u mnie ale widzę, że u większości to przyjęcia tylko w garniturach.
Nie dlatego odmawiam sobie przyjemności posiadania psa, żeby mi goście brudzili.
Jak idę w gości to myję nogi, po pracy też (mam wtedy zapasowe skarpetki).
Dla gości można kupić gumowe klapki i po każdej wizycie umyć.
Nie po to ciężko pracujemy z mężem, żeby goście niszczyli nam parkiet, dywan a nawet najtańsze panele (nawiasem mówiąc parkiet bardzo niszczy piasek który naniesie się także w ładną pogodę).
No i propos "WIOSKOWYCH" zwyczajów: Ja całe życie mieszkam we Wrocławiu i ja jak moi znajomi zawsze w gościach ściągaliśmy buty i wydawało się to normalne, szoku doznałam gdy zaczęła mnie odwiedzać rodzina i znajomi mojego męża ze wsi (dodam że ludzie na poziomie) nie przeszkadzało im że wdeptują brud w dywan po którym raczkują ich wnuki, bratanki, chrześniacy... Ale dla mojej teściowej chyba było dziwne moje zachowanie, bo jak przy drugiej wizycie gdy się uparłam żeby ściągnąć kozaki (z szacunku dla jej pracy i własnej wygody) kupiła dla mnie kapcie.
Jestem alergikiem i bez tego dodatkowego brudu mam dość.
Dom jest dla mnie nie dla gości, bez takim co kapcie lub skarpety do dżinsów nie pasują obejdę się.


No ale jak urządzę przyjęcie komunijne lub przyjdzie ksiądz po kolędzie nie będę kazała ściągać im butów.

Dokładnie tak :wink:

Poza tym zdejmowanie butów wedlug mnie to poszanowanie czyjejś własności (domu) i pracy (sprzatanie) i tym samym okazywanie gospodarzowi szacunku. Kapcie owszem tak ... ale np białe z ikea mozna prac a ich kolor da pewność ze są swieże (mozna je prac w pralce) i nie wstyd zaproponowac gosciom. Kapcie z demobilu to masakra :oops: :evil: . Są owszem wyjątkowe sytuacje przyjecia typu oficjalnego na które zdekompletowany bez obuwia strój to obciach, ale to są wyjątkowe sytuacje.
Dla wszystkich którzy odgrażaja sie ze bez butów nie wejdą pozostaja miejsca uzytecznosci publicznej, kawiarnie, restauracje, urzedy skarbowe od biedy rejon energetyczny tam butów zdecydowanie nie wypada zdejmowac :wink:

aneta-we
22-01-2010, 08:02
Prześledziłam cały wątek wydawałoby się tak błahej sprawy i nasunęło mi się kilka spostrzeżeń:
Tak znamienici goście jak Pan B. Kaczyński nie bywają u mnie ale widzę, że u większości to przyjęcia tylko w garniturach.
Nie dlatego odmawiam sobie przyjemności posiadania psa, żeby mi goście brudzili.
Jak idę w gości to myję nogi, po pracy też (mam wtedy zapasowe skarpetki).
Dla gości można kupić gumowe klapki i po każdej wizycie umyć.
Nie po to ciężko pracujemy z mężem, żeby goście niszczyli nam parkiet, dywan a nawet najtańsze panele (nawiasem mówiąc parkiet bardzo niszczy piasek który naniesie się także w ładną pogodę).
No i propos "WIOSKOWYCH" zwyczajów: Ja całe życie mieszkam we Wrocławiu i ja jak moi znajomi zawsze w gościach ściągaliśmy buty i wydawało się to normalne, szoku doznałam gdy zaczęła mnie odwiedzać rodzina i znajomi mojego męża ze wsi (dodam że ludzie na poziomie) nie przeszkadzało im że wdeptują brud w dywan po którym raczkują ich wnuki, bratanki, chrześniacy... Ale dla mojej teściowej chyba było dziwne moje zachowanie, bo jak przy drugiej wizycie gdy się uparłam żeby ściągnąć kozaki (z szacunku dla jej pracy i własnej wygody) kupiła dla mnie kapcie.
Jestem alergikiem i bez tego dodatkowego brudu mam dość.
Dom jest dla mnie nie dla gości, bez takim co kapcie lub skarpety do dżinsów nie pasują obejdę się.


No ale jak urządzę przyjęcie komunijne lub przyjdzie ksiądz po kolędzie nie będę kazała ściągać im butów.

Dokładnie tak :wink:

Poza tym zdejmowanie butów wedlug mnie to poszanowanie czyjejś własności (domu) i pracy (sprzatanie) i tym samym okazywanie gospodarzowi szacunku. Kapcie owszem tak ... ale np białe z ikea mozna prac a ich kolor da pewność ze są swieże (mozna je prac w pralce) i nie wstyd zaproponowac gosciom. Kapcie z demobilu to masakra :oops: :evil: . Są owszem wyjątkowe sytuacje przyjecia typu oficjalnego na które zdekompletowany bez obuwia strój to obciach, ale to są wyjątkowe sytuacje.
Dla wszystkich którzy odgrażaja sie ze bez butów nie wejdą pozostaja miejsca uzytecznosci publicznej, kawiarnie, restauracje, urzedy skarbowe od biedy rejon energetyczny tam butów zdecydowanie nie wypada zdejmowac :wink:

taaaa. Bo tam juz pewnie nikt nie sprząta i nie trzeba szanowac czyjejś pracy :roll:
Wystwrczy porządnie wyczyścić buty gdy sie gdzies wchodzi. Bez różnicy czy to prywatny dom czy jakaś instytucja. :-? :roll:

Do mnie można wejsć i w butach i bez. Jak komu wygodnie.

magpie101
22-01-2010, 12:47
aneta-we napisala:


Do mnie można wejsć i w butach i bez. Jak komu wygodnie.

No szczegolnie w taka pogode :wink: , po wyjsciu gosci gruntowne sprzatanie, bo wszedzie kaluze blota sniegowego zostaja - przerabialam to tydzien temu, 3 osoby w butach weszly, a ja potem mialam godzine z glowy, bo zasychajacych resztek sniegu spod butow raczej zostawic sie nie da :roll: .

aneta-we
22-01-2010, 12:54
aneta-we napisala:


Do mnie można wejsć i w butach i bez. Jak komu wygodnie.

No szczegolnie w taka pogode :wink: , po wyjsciu gosci gruntowne sprzatanie, bo wszedzie kaluze blota sniegowego zostaja - przerabialam to tydzien temu, 3 osoby w butach weszly, a ja potem mialam godzine z glowy, bo zasychajacych resztek sniegu spod butow raczej zostawic sie nie da :roll: .

w taką pogodę to chyba najmniejszy problem. Brudna posniegowa woda i tyle :wink:
Wystarczy długo sie witać w wiatrołapie a się rozpuści i zostanie przy wejściu :wink:

magpie101
22-01-2010, 12:56
aneta-we napisala:


Do mnie można wejsć i w butach i bez. Jak komu wygodnie.

No szczegolnie w taka pogode :wink: , po wyjsciu gosci gruntowne sprzatanie, bo wszedzie kaluze blota sniegowego zostaja - przerabialam to tydzien temu, 3 osoby w butach weszly, a ja potem mialam godzine z glowy, bo zasychajacych resztek sniegu spod butow raczej zostawic sie nie da :roll: .

w taką pogodę to chyba najmniejszy problem. Brudna posniegowa woda i tyle :wink:
Wystarczy długo sie witać w wiatrołapie a się rozpuści i zostanie przy wejściu :wink:

U faceta, ktory ma podeszwe za wzorem nie rozpusci sie, a woda jest z piachem, wiec sprzatanie niemile :wink:

aneta-we
22-01-2010, 12:59
mi żadne sprzatanie przyjemności nie sprawia ale jakoś nie poprosiłabym chyab gościa o zdjecie butów.
Może bliską koleżanke albo gdyby dzieciaki raczkowały po pokojach.

magpie101
22-01-2010, 13:05
mi żadne sprzatanie przyjemności nie sprawia ale jakoś nie poprosiłabym chyab gościa o zdjecie butów.
Może bliską koleżanke albo gdyby dzieciaki raczkowały po pokojach.

Ja tez nie prosze, wiekszosc sie sama domysla. Ja idac do kogos nie wejde w butach, bo szanuje prace innych.

DPS
22-01-2010, 15:02
mi żadne sprzatanie przyjemności nie sprawia ale jakoś nie poprosiłabym chyab gościa o zdjecie butów.
Może bliską koleżanke albo gdyby dzieciaki raczkowały po pokojach.

Ja tez nie prosze, wiekszosc sie sama domysla. Ja idac do kogos nie wejde w butach, bo szanuje prace innych.

Mam tak jak Magpie, wzdragam się przed zadeptaniem czyjegoś parkietu, paneli kafelków czy (nie daj Boże) dywanu.
I czasem mnie wkurza, kiedy goście lezą mi w butach prosto na dywan, zwłaszcza, że to naprawdę drogi i dobry dywan.
Wtedy nawet czasem posuwam się do grzecznego poproszenia o zejście z dywanu na podłogę, bo tę łatwiej sprzątnąć. :oops:

waldibmw
23-01-2010, 18:46
znam takiego debila ktory ma wycieraczke przed dywanem!!!!!!!!Ludzie te rozne zeczy sa dlanas a nie my dlanich,Pale jak jade sam w samochodzie,chodze w butach po dywaniei pije J.W. ze szklanki !!!!!!!!!!!Natomiast niepale przy dzieciach,wtedy e-papieros,bzykam normalnie

Agduś
23-01-2010, 19:34
Ja się dostosowuję. Do mnie można wejść w butach (liczę na to, że goście wiedzą, do czego służy wycieraczka). Nie chciałabym być niewolnicą przedmiotów typu dywan czy wykładzina. To one dla mnie są, a nie ja dla nich! Teraz ich nie mam, bo podłogówka, ale kiedyś miałam i nie patrzyłam krzywo na tych, którzy butów nie zdejmowali. Nawet głupio bym się czuła, gdyby ktoś odwiedzający mnie "oficjalnie" zdejmował buty.
Jeżeli ktoś znajomy wchodzi na dłużej, pozostawiam mu decyzję - zdjąć czy nie zdjąć, założyć kapcie, czy latać w skarpetach. Jeżeli na chwilę, to proponuję wejście w butach. Latem w ogóle nie wyobrażam sobie zdejmowania sandałów, pod które się przecież nie zakłada skarpetek. Ja sobie mogę ganiać po domu boso, ale nie będę tego wymagała od gości!
Sama zawsze w przedpokoju czy wiatrołapie buty zdejmuję, chyba że gospodarz rzeknie, że mam tego nie robić. Jeżeli wizyta zapowiada się na dłużej a buty mam zimowe, to zdejmuję, bo nie lubię się w nich gotować. Latem nawet nie próbuję udawać, że mam zamiar zdjąć sandały - na bosaka nie będę paradowała.
Nie widzę problemu w starciu błota pośniegowego z podłogi chociaż sprzątać nie lubię, bo mam inne pasje niż latanie na mopie.
Gdybym miała przeżywać każdą plamę na wykładzinie albo gości dobierać według klucza - zdejmuje - nie zdejmuje, to bym sobie w części oficjalnej domu zrobiła podłogę ścieralną, a białe czy drogocenne dywany położyła w sypialni, do której gości nie zapraszam.
Na szczęście rzadko chadzam w garniturach czy też jakichś wyszukanych kreacjach, nie mam problemu ze zdjęciem butów u kogoś, komu na tym zależy. Gdybym jednak występowała w jakimś bardzo efektownym stroju, ze starannie dobranym każdym dodatkiem, pewnie butów bym nie zdjęła (zresztą raczej nie byłyby zabłocone).

mayland
24-01-2010, 15:36
... widzę, że na wiele salonów nie miałbym wstępu :lol: ... butów nie zdejmuję, dlaczego ... "bo nie" :) ... u mnie również się nie zdejmuje, dlaczego ... "bo sobie nie życzę", (zdejmuje się tylko wtedy kiedy się wchodzi do basenu, ale kto nie chce, nie musi, może pływać w butach jak mu pasuje :wink: ) ... jeżeli jest słota, to do wyczyszczenia butów służy wycieraczka, jeżeli ktoś chciałby włazić ociekający błotem ... to było by to raz pierwszy i ostatni.

pozdrówka serdeczne

ps - dobrze, że choć rrmi'e mnie do chaty wpuszczą :wink:

in ad
Cholera wie, skąd w Polsce ten zwyczaj ... dawniej wieśniak niósł buty na patykunwndrodze do kościoła, przed wejściem buty zakładał i wchodził, po wyjściu znowu zzuwał i maszerował na bosaka ... coś mnie się wydaje, że to z szacunku dla Gospodarza, był w kompletnym stroju :-? ... to samo dotyczy "rozmemłanej" pod szyją koszuli, z niedowiązanym krawatem - niektórzy nazywają to krawat "zwis męski" :) ;)

Nie to było celem Chefie. Buty mieli nieliczni. Ci naprawę biedni mieli zazwyczaj 1 parę butów. Do kościoła się szło i kilka km. Buty były poprostu oszczedzane, żeby na dłuzej starczyły. Szło sie boso a w pobliżu koscioła zazwyczaj była jakaś rzeczka czy strumyk i myło się nogi, zakładało buty i wchodziło do kościoła. Po wyjsciu znów buty na postronek i marsz do domu. Opowiadała to moja prababcia :lol:

Iwa_P
24-01-2010, 15:38
mi żadne sprzatanie przyjemności nie sprawia ale jakoś nie poprosiłabym chyab gościa o zdjecie butów.
Może bliską koleżanke albo gdyby dzieciaki raczkowały po pokojach.

Ja tez nie prosze, wiekszosc sie sama domysla. Ja idac do kogos nie wejde w butach, bo szanuje prace innych.

Mam tak jak Magpie, wzdragam się przed zadeptaniem czyjegoś parkietu, paneli kafelków czy (nie daj Boże) dywanu.
I czasem mnie wkurza, kiedy goście lezą mi w butach prosto na dywan, zwłaszcza, że to naprawdę drogi i dobry dywan.
Wtedy nawet czasem posuwam się do grzecznego poproszenia o zejście z dywanu na podłogę, bo tę łatwiej sprzątnąć. :oops:



Jakie to szczescie, ze w swoim nie najkrotszym zyciu nigdy nikogo tak nie potraktowalam w swoim domu i nigdy nie bylam tak potraktowana w czyims domu. Wsrod moich znajomych nie zdarza sie, by ktos zaproponowal komus chodzic po marmurach i bialym dywanie na boso!
Pojmujemy widac kulture inaczej!
Rada, o ile latwiej nie zapraszac nikogo do siebie, a chwalic sie wlasnymi wnetrzami pokazujac zdjecia.

Chef Paul
24-01-2010, 15:45
... widzę, że na wiele salonów nie miałbym wstępu :lol: ... butów nie zdejmuję, dlaczego ... "bo nie" :) ... u mnie również się nie zdejmuje, dlaczego ... "bo sobie nie życzę", (zdejmuje się tylko wtedy kiedy się wchodzi do basenu, ale kto nie chce, nie musi, może pływać w butach jak mu pasuje :wink: ) ... jeżeli jest słota, to do wyczyszczenia butów służy wycieraczka, jeżeli ktoś chciałby włazić ociekający błotem ... to było by to raz pierwszy i ostatni.

pozdrówka serdeczne

ps - dobrze, że choć rrmi'e mnie do chaty wpuszczą :wink:

in ad
Cholera wie, skąd w Polsce ten zwyczaj ... dawniej wieśniak niósł buty na patykunwndrodze do kościoła, przed wejściem buty zakładał i wchodził, po wyjściu znowu zzuwał i maszerował na bosaka ... coś mnie się wydaje, że to z szacunku dla Gospodarza, był w kompletnym stroju :-? ... to samo dotyczy "rozmemłanej" pod szyją koszuli, z niedowiązanym krawatem - niektórzy nazywają to krawat "zwis męski" :) ;)

Nie to było celem Chefie. Buty mieli nieliczni. Ci naprawę biedni mieli zazwyczaj 1 parę butów. Do kościoła się szło i kilka km. Buty były poprostu oszczedzane, żeby na dłuzej starczyły. Szło sie boso a w pobliżu koscioła zazwyczaj była jakaś rzeczka czy strumyk i myło się nogi, zakładało buty i wchodziło do kościoła. Po wyjsciu znów buty na postronek i marsz do domu. Opowiadała to moja prababcia :lol:
... no i właśnie z szacunku dla Gospodarza te buty się wzuwało przed wejściem do Świątyni ... z mniejszym szacunkiem można by co najwyżej giry w strumyku przepłukać :) :wink: ... a że z niedostatku się jedną parę butów miało i ją oszczędzało jak najdłużej ... to tylko aby szacunek jak najdłużej zachować (w dziurawych i zdartych kamaszkach to już tego szacunku mniej jakby) :) ... no i ... "chociaż dupa obszarpana, ale zawsze proszę Pana" ...

z pozdrówkami pozostaję (w buciorach oczywiście, aczkolwiek oczyszczonych do perfekcji) :)

mayland
24-01-2010, 15:49
Prababka mówiła, ze dla szpanu bo obciach tak było na bosaka w kościele stać :lol: Buty i czerwone korale to byla podstawa :lol:

Chef Paul
24-01-2010, 16:34
Prababka mówiła, ze dla szpanu bo obciach tak było na bosaka w kościele stać :lol: Buty i czerwone korale to byla podstawa :lol:
... cholera jasna :o ... nie mam czerwonych korali :roll: :( :wink:

Ew-ka
24-01-2010, 17:34
Prababka mówiła, ze dla szpanu bo obciach tak było na bosaka w kościele stać :lol: Buty i czerwone korale to byla podstawa :lol:
... cholera jasna :o ... nie mam czerwonych korali :roll: :( :wink:
przysłać ? mam kilka sznurów ........... :)

anSi
24-01-2010, 18:54
Cholera wie, skąd w Polsce ten zwyczaj ... dawniej wieśniak niósł buty na patykunwndrodze do kościoła, przed wejściem buty zakładał i wchodził, po wyjściu znowu zzuwał i maszerował na bosaka ... coś mnie się wydaje, że to z szacunku dla Gospodarza, był w kompletnym stroju :-? ... to samo dotyczy "rozmemłanej" pod szyją koszuli, z niedowiązanym krawatem - niektórzy nazywają to krawat "zwis męski" :) ;)

Nie to było celem Chefie. Buty mieli nieliczni. Ci naprawę biedni mieli zazwyczaj 1 parę butów. Do kościoła się szło i kilka km. Buty były poprostu oszczedzane, żeby na dłuzej starczyły. Szło sie boso a w pobliżu koscioła zazwyczaj była jakaś rzeczka czy strumyk i myło się nogi, zakładało buty i wchodziło do kościoła. Po wyjsciu znów buty na postronek i marsz do domu. Opowiadała to moja prababcia :lol:

Ale jednak nawet ten ubogi wiesniak wkladal buty przed wejsciem do kosciola - to wlasnie z szacunku dla Gospodarza. Gdyby tak nie bylo, to po co by je na tym postronku - jak piszesz - rzez cala droge targal :roll: :D

anSi
24-01-2010, 19:00
Prababka mówiła, ze dla szpanu bo obciach tak było na bosaka w kościele stać :lol: Buty i czerwone korale to byla podstawa :lol:

I jeszcze na weselu tez byl obciach :)




"...PANNA MŁODA
Buciki mom troche ciasne.
PAN MŁODY
A to zezuj, moja złota.
PANNA MŁODA
Ze sewcem tako robota.
PAN MŁODY
Tańcuj boso.
PANNA MŁODA
Panna mlodo?! Cóz to znowu?! To ni mozno.
PAN MŁODY
Co się męczyć? W jakim celu?
PANNA MŁODA
Trza być w butach na weselu..."
:)

A wiecie, ze takie buty weselne ( czerwone, wysokie, tzw. buty polskie) w tamtym czasie bywaly butami na cale zycie. Rzeczywiscie nosila je taka niewiasta w rekach,przed wejsciem do kosciola wkladala i zaraz po mszy znowu do lapki :) ;)

malgos2
24-01-2010, 22:46
Pieknyyy temat, zaznacze se. 8)

JoShi
25-01-2010, 20:38
... no i właśnie z szacunku dla Gospodarza te buty się wzuwało przed wejściem do Świątyni ...
Eee tam z szacunku. Z próżności i chęci pokazania, że się ma za co buty kupić a zatem ma się prawo siedzieć bardziej z przodu.

DPS
25-01-2010, 21:07
Jakie to szczescie, ze w swoim nie najkrotszym zyciu nigdy nikogo tak nie potraktowalam w swoim domu i nigdy nie bylam tak potraktowana w czyims domu. Wsrod moich znajomych nie zdarza sie, by ktos zaproponowal komus chodzic po marmurach i bialym dywanie na boso!
Pojmujemy widac kulture inaczej!
Rada, o ile latwiej nie zapraszac nikogo do siebie, a chwalic sie wlasnymi wnetrzami pokazujac zdjecia.
Gdybym chciała rady, poprosiłabym o nią przyjaciół. 8)
Chwalić się? :o
Widać rzeczywiście parę rzeczy pojmujemy inaczej. :D

malgos2
25-01-2010, 21:25
Eeee, ja bylam kiedys na przyjeciu w mieszkaniu, w ktorym byla biala wykladzina. Pani domu szalala przy wejsciu, zeby kazdy zdjal buty. I co z tego, jak po godzinie miala wykladzine w czerwone ciapki po czerwonym winie? :) :) :) Bloto by sie wyczyscilo, a czerwone wino... Ups. :roll: A mozna bylo ludzi do knajpy zaprosic... :roll:

Agduś
25-01-2010, 21:35
Eeee, ja bylam kiedys na przyjeciu w mieszkaniu, w ktorym byla biala wykladzina. Pani domu szalala przy wejsciu, zeby kazdy zdjal buty. I co z tego, jak po godzinie miala wykladzine w czerwone ciapki po czerwonym winie? :) :) :) Bloto by sie wyczyscilo, a czerwone wino... Ups. :roll: A mozna bylo ludzi do knajpy zaprosic... :roll:
Białe lub kremowe wykładziny uważam za wyrafinowany masochizm. Pewnie, że się człowiek potem nad czymś takim trząść musi, bo to kosztowało i tak ładnie wygląda w stanie białym... Szkoda, że niedługo. A jeżeli komuś się udaje takie cudo utrzymać w czystości w salonie, holu czy jadalni, to, no sorki bardzo, ale moim zdaniem coś z nim nie teges.
Ja tam lubię białe puszyste dywany w... folderach. W życiu bym sobie takiego nie kupiła. Podłoga ma być przede wszystkim łatwa do wyczyszczenia. Im bliżej wejścia, tym łatwiejsza. Dziecka mają jasne dywaniki przy łóżkach - takie malutkie, tkane, za grosze w IKEI kupione. Niby się na górę w butach nie wchodzi, ale dywaniki wiecznie uflogane. Tyle, że to łatwo do pralki wsadzić, więc nie przeżywam.

DPS
26-01-2010, 09:56
Ło matko, biały puszysty dywan... :o
Never!!!
Trzeba by taki pokój linkami odgrodzić, jak w muzeach i tylko z daleka patrzeć. :lol:

Zochna
26-01-2010, 10:35
ja sobie rzuciłam kiedyś takie coś, co sie chyba flokati nazywało - piękne
i jaśniutkie. Jak przyszłam z pracy, to okazało się, że kochany piesek
wszystkie kwiatki doniczkowe akurat na tym dywaniku mial życzenie poprzesadzać. Na gołej podłodze mu się doniczki ślizgały :roll:

No i nie mam żadnych dywanów, bida taka ;) Ale mam ciepłą podłogę :)

DPS
26-01-2010, 11:48
No i widzisz, Zosiu, jednak wieś polska to już taka jest... Albo bida taka tam, albo buractwo samo. :lol:
Czuję, że dobrze mi na wsi polskiej. :lol: 8) :D

MarzannaPG
11-02-2010, 14:02
Po lekturze wątku widać dwa praktycznie nieprzenikające się światy: a) nie nakazuję u siebie zdejmować i u innych nie będę zdejmował b) u innych zdejmuję to i u mnie mają zdejmować.
Przyznam, że ja raczej z wersji b, ale nie do końca. Jak przychodzę w gości to wolę zdjąć buty, nie tylko dlatego, że mnie tak nauczono, po prostu jest mi wygodniej, bardziej 'swojsko', ale jak gospodarze protestują, to nie ściągam, chyba że są to ubłocone/ zaśnieżone boty, którym wycieraczka nie za wiele pomogła. U siebie nigdy nie protestuję, ale też nie nakazuję, kapci pod nos nie podtykam, zakładam, że gość sam się domyśli, czy wchodzić w butach czy nie. Sęk w tym, że nie każdy gość się domyśla i często są to ci z grupy a, niestety.
Oczywiście nie widzę problemu gdy jest lato albo sucho, natomiast zdarzyło mi się, że przyszła grupa gości, na podwórku akurat siąpawica, ja chodników jeszcze przed domem nie mam, oni w traperach i tak weszli do salonu, jadalni, ja nie protestowałam. Dywanów wprawdzie nie mam (z wyboru), tylko panele, ale po jakimś czasie niedobrze mi się robiło jak (przynosząc z kuchni różne rzeczy) widziałam piękne błotko, rozmazywane niefrasobliwie przez owych gości pod stołem. Wyglądało to jak posiedzenie nad brzegiem bajorka.
I nie chodzi tutaj o sprzątanie po gościach, tylko że mi było nieprzyjemnie siedzieć przy takim stole. Ktoś powie, że woń skarpetek też byłaby niemiła, no ale chyba w gości to się czyste skarpetki zakłada... ale może ja jakaś niedzisiejsza jestem.
Druga sprawa tutaj nie poruszana, wydaje mi się, to brak wyobraźni gości co do szkód jakie mogą swoim obyczajem any-kapciowym zrobić. Wyobraźcie sobie panią w szpilach lub pana w traperach z powbijanymi kamykami jak wam chodzą po parkiecie lub schodach. Oni sobie pójdą, zachwyceni (szczerze lub nie) waszym nowym domkiem, ale ślad owej wizyty zachowa się na zawsze, niestety. Sama mam takie 'wieczne pamiątki' na schodach po pani, co nie uznawała ściągania butów - do czasu jak sama zrobiła remont u siebie i poznała jego 'cenę' (nie tylko finansową). Zatem nie miałam okazji się 'odwdzięczyć' , bo od progu kapcie dostałam... :D
Może warto zatem się zastanowić, czy obyczaj ściągania butów jest tak do końca passe? I jak by tu, asertywnie :D , podejść do gości - zatwardziałych z gatunku a?

Ewunia
22-02-2010, 11:13
na takie okazje, to ja mam zawsze w bagażniku buty na zmianę
ale już chyba o tym mówiłam ;)

Samuel--
22-02-2010, 12:07
Może warto zatem się zastanowić, czy obyczaj ściągania butów jest tak do końca passe?

No właśnie trochę mnie ten wątek zdziwił, bo generalnie jestem z młodszego pokolenia budowniczych, 28 lat na karku, i wśród moich znajomych ściąganie butów po wejściu do domu jest czymś naturalnym. Nawet mi przez myśl nie przyszło, że u mnie mogłoby byc inaczej. Pewnie to wpływ złych japońskich bajek z dzieciństwa :D

MarzannaPG
22-02-2010, 16:41
na takie okazje, to ja mam zawsze w bagażniku buty na zmianę
ale już chyba o tym mówiłam ;)
No to jak kapcie zupełnie! :D
Wydaje mi się, że przecież nie o papucie tutaj chodzi, ale o czyste, bez piachu czy błota podeszwy.
Z jednym wyjątkiem: szpilki u pań. Zostawiają do kolejnego remontu pamiątku na parkietach i schodach... :(

Ewunia
22-02-2010, 16:47
No to jak kapcie zupełnie! :D
no co ty
całkiem eleganckie są
na średnim słupku
piachu ludziom nie wnoszę
dziur nie robię
nawet z małą czarną prezentują się OK :D

MarzannaPG
22-02-2010, 17:24
No nie, pewnie że nie o wygląd mi chodzi (wierzę, że eleganckie), ale o funkcję! Funkcję kapci! :D

Ewunia
22-02-2010, 18:26
funkcję i owszem
ja tak mam od wielu lat już
i bardzo mi to odpowiada
źle bym się czuła w brudnych butach na pokojach
i nieważne, czy na własnych, czy na cudzych

chociaż nie mam zwyczaju zrywać gościom butów już progu :wink:

Mirek_Lewandowski
22-02-2010, 18:33
Pikny temat... :D
U mnie wchodzi każdy jak chce... ale.
Byłem w "mieście" :lol: Koluszki. I wiecie co- przejście 100m bez wlezienia w psie g... jest niemożliwe. Lewitować by trzeba.
W mieście Łodzi takoż, albo gorzej..
No widzę problem... :wink:

EZS
23-02-2010, 20:21
właśnie wczoraj pucowałam parkiet po wizycie rodziców :lol: Błota nanieśli. Jakbym o kapciach wspomniała, to docinkom nie byłoby końca, głównie w stylu, że nie po to socjalizm przetrwali, żeby na starość socjalistyczne obyczaje przejmować :wink:
Cóż, poczekałam aż wyschnie i przejechałam mini odkuraczem i jest OK.
Poza tym nie lubię, jak mi ktoś buty ściąga. Czuję się wtedy zobligowana do dostarczenia łapci a znowu tych łapci "gościnnych" mam z jedną parę i nie na wymiar. Przecież nie będzie mi gość łaził w kapciach za dużych o 2 numery, bo się zabije. Boso też nie, bo a nuż pies piachu przyniósł? Tyle klopotu, że już latwiej mi po prostu posprzątać po wyjściu.

Ewunia
25-02-2010, 18:18
może noszenie swojego obuwia na zmianę humorystycznie wygląda, ale jak widać po tym wątku, jest praktyczne
obie strony są zadowolone :D