PDA

Zobacz pełną wersję : WYKOŃCZENIÓWKA WYKAŃCZA



cubus2
22-08-2005, 16:32
Kto jeszcze podpisuje się pod hasłem jak w temacie?!
Podawajcie przyczyny.

Moje powody (tylko 2, nie będę Was zamęczać):
- urlop spędzany nie rodzinnie tylko na budowie, albo w sklepach;
- "fachowcy" cały czas coś spieprzają i wolno robią;


Pozdrawiam

GL35
22-08-2005, 17:30
Praktycznie nie ma w Polsce fachowców.

julcik
22-08-2005, 20:21
Za mało kasy,żeby kupić rzeczy takiej jakości jak się chce i zrobić tak jak się marzy!

ozzie
22-08-2005, 23:11
Rzeczywiscie wykancza :cry:
Fachowcow mamy na szczescie w porzadku, tylko te materialy wykonczeniowe sa drogie :cry:

Jacobina
22-08-2005, 23:27
To bardzo ciężka praca zdejmować wieczorem to co "fachowcy" zrobili w dzień i następnego dnia rano tłumaczyć im jak powinno być zrobione, żeby było dobrze :evil:

Włodek W.
23-08-2005, 19:59
Wszystko takie drogie sie zrobiło :o .schody najdroższe,bo ostatnie :D Strasznie boli, brak kasy :( Wykończeniówka inwestora :-?

alagor
23-08-2005, 21:21
my też jesteśmy już wykończeni:
-wychodzą różne usterki które trzeba poprawiać
-każdy "super fachowiec" wszystko wie najlepiej i się wymądrza, wszyscy są winni tylko on nie
-każdy robi "super robotę " za takie niewielkie pieniądze !!!!!????
- rzeczywiście ciągle jeżdżenie po sklepach
- jakieś drobne problemy, które opóźniają przeprowadzkę i utrudniają życie np. W jednym tygodniu pęknięte lustro dopiero przywiezione, przeterminowany silikon, trzeba usuwać i nakładać nowy, niepasujące klamki do drzwi (nietypowe zamki w dzwiach POlskone) trzeba zamawić inne, kucie posadzki, bo kratka przelewowa powyżej poziomu płytek !!!!!!!, dodatkowy koszt kleju pod parkiet, bo nierówna posadzka
ALE NIEDŁUGO PRZEPROWADZKA i to cieszy

Heliodor
23-08-2005, 22:45
wykańczające ciągłe decyzje......

swbeata
24-08-2005, 07:53
Podpisuję się pod hasłem "wykończeniówka - wykańcza". Też jesteś my już wykończeni finansowo, psychicznie i fizycznie. Chociaż dla mnie rekompensatą jest fakt mieszkania już w swoim własnym domku (chociaż jeszcze nie 100% wykończonym). POZDROWIENIA

MacKacha
24-08-2005, 08:01
WYKAŃCZA!!

alienka
24-08-2005, 08:24
Mnie też. Wykańcza tak dobitnie w ostatnich dniach, że dziś zamiast w nocy spać tłukłam się po mieszkaniu z głową spuchniętą od wymyślania sposobów na problemy budowlane. Wymarzony gres okazał się mieć wady fabryczne ( a jest już położony!), w kabinie uszczelka do wymiany (reklamacji nie chcą przyjąć), z firmą od drzwi zewnętrznych (Door z Płochocina) wkraczam na ścieżkę sądową, hydraulik wieszając grzejniki zrobił niemożliwe :o dziury w ścianach itp., itd. Chyba zaczyna się kryzys. I w dodatku pieniądze, pieniądze, pieniądze. Jest źle bo po raz pierwszy tak poważnie zaczynam zastanawiać się czy było warto.... Czy nie lepiej zadbać o siebie, o własne zdrowie. Jak mawia moja ciocia: "Co Ci z tego domu przyjdzie jak stracisz zdrowie podczas jego budowy". A czuję, że stracę, i fizyczne i psychiczne.

Akuś
24-08-2005, 08:40
Okropne to ale dobrze wiedzieć, że nie jestem sama... :-?
Ja robię tylko spory remont w mieszkaniu. Ale po tym co już przeszłam (a jestem dopiero w połowie) na myśl, że miałabym się kiedyś budować dostaję palpitacji...

ozzie
24-08-2005, 09:22
Dodam jeszcze raz, ze wykanczanie domu moze byc ogromnym stresem :cry: Niby wszystko idzie OK, ale pieniedzy zaczyna brakowac juz na finiszu. Musimy rezygnowac z wielu rzeczy, zostawiac te na potem, wszystko ma sie powoli w d... I zamiast cieszyc sie z przeprowadzki, z mezem juz nie rozmawiam na inne tematy niz budowlane, nie mozemy juz na siebie patrzec... Wiem, ze to stan tymczasowy, ale fizycznie czlowiek jest wykonczony, psychycznie to nerwy sa slabe, dzieci tez juz sa zmeczone ta cala sytuacja. W przyszlym tygodniu wprowadzamy sie i moze troche odzyjemy. Mam taka nadzieje...

tripper
24-08-2005, 11:37
wykanczanie wykancza, i to ogromnie, robilem cos w mieszkaniu, konczylem, kladlem sie spac, a budzilem sie i czulem w ustach i w nosie i miedzy zebami ten c******y kurz budowlany, co bylo slabe

dzis rano weszli do mieszkania panowie, ktorzy do konca przyszlego tygodnia maja mi zrobic gladzie i doprowadzic do porzadku parkiet. nie wiem, czy im sie uda, moze nie, chwilowo to p******e, zostawilem im kase, wyjezdzam na wakacje

panowie wyjda, wejde ja, posprzatam i zacznie sie nareszcie mieszkanie...

alienka
24-08-2005, 11:51
Tripper,
jeżeli zostawisz panów fachowców bez nadzoru to, nie chcę krakać ale wiem z doświadczenia, różnie może być. Zamiast po powrocie liczyć na zamieszkanie, będziesz musiał wziąć się za poprawianie tego, co ewentualnie mogą spaprać. Nie życzę Ci tego oczywiście i mam nadzieję, że wiesz kogo obdarzasz zaufaniem. Po ostatnich doświadczeniach obiecałam sobie, że przy następnym etapie (układanie podłogi) nie spuszczę ich z oka choćbym miała pilnować dzień i noc.

tripper
24-08-2005, 12:09
Alienka, mam kolezanke, ktora jest remontowa blondynka, ona polecila mi ta ekipe. widzialem co ci ludzie zrobili u niej, bez nadzoru, przeciez mogli ja wykiwac na tysiac sposobow, a ta by sie nawet nie zorientowala (skoro blond), wiec majac do zrobienia 1/5 tego, co ona do zrobienia miala, mysle ze moge wyjechac sobie spokojnie. pewnie i tak nie wyjade, bo bede zapieprzal codziennie rano i wieczorem do mieszkania sprawdzac postepy, ale przynajmniej dobrze miec swiadomosc, ze mozna wyjechac, a remontu nie robi sie dlatego, ze sie MUSI, tylko dlatego, ze sie CHCE!

alienka
24-08-2005, 12:26
Tripper,
Może to jednak zdrowsze podejście - dzięki temu remont Cię psychicznie nie wykończy. A w nawiązaniu do Twojej koleżanki blondynki to cóż - chyba już wiem dlaczego ze mną tak sobie pogrywają... :(

tripper
24-08-2005, 12:34
poigrywanie to tylko kwestia kultury osobistej tych panow, co robia. ta ekipa ma pana Andrzeja, z ktorym sie rozmawia i on wszystko tlumaczy (tak mi kolezanka mowila). pytala sie "acoto, apocoto" i dostawala satysfakcjonujace odpowiedzi, co bylo mile. ja mniej wiecej wiem, co beda robic, jak beda robic, wiec tyle tego, koniec tematu, maja zrobic, po prostu. nie mozna inaczej (chyba), bo z gladzia to chyba tak, ze albo jest gladka albo nie jest, inaczej byc nie moze...?

mmarysia
24-08-2005, 12:36
Choć do wykończeniówki dopiero przystępuję to już czuję jej ciężar - chciałabym jednak co niektórym przekazać i pozytywne doswiadczenia - choc brunetką ci ja - to używajac pojecia trippera- budowlana ze mnie blondie na całej linii.

Mąż i ja pracujemy od 8.00 przynajmniej do 18.00 i zadno z nas nie zna sie na budowie a i bywamy tam rzadko- ile rozsadek każe - zeby nie było że zapomnielismy ze się budujemy - kierownikiem budowy teść jest- ale też bez szaleństw jeśli chodzi o ciągłe siedzenie na budowie.
Wszystkie ekipy polecane przez godne zaufania osoby i sprawdzane.

Uwierzcie - żadnej fuszerki, żadnego złodziejstwa - wszystko na czas.
I nie dam sobie wmówić ze jeszcze się wszystko okaże - bo wiem ze jest napawrde dobrze zrobione - nie najtaniej ale spokój ducha i komfort psychiczny też kosztuje. Prawie każda kolejna ekipa chwali poprzednią. Cud jakiś - głupi ma szczęście??

Oczywiscie ze nie wszystko jest rózowe - ale jak sie okazało ze wszystkie sciany proste a jedna skaszaniona i trzeba było nadrzucic tynku- to co?? Pomyslałam sobie "o łachudry jedne" spierniczyły ściane - ale naprawiło się i gra. Dbajmy o swoje zdrowie psychiczne. Nie bez znaczenia jest z kim umawiamy sie na robote - jak widze ze koles nie wzbudza mojego zaufania, rzuca mi wyświechtaną spiewkę - ze sie dogadamy, ze co to nie on i itp za nic majac swoje słowa - to zdaje sie na swoją intuicję i nie biorę go - chociaz cena kusi. Ale jak przychodzi do mnie facet - u ktorego widać ze słowo drozsze pieniedzy i czuję ze bedzie dobrze nam sie pracowało- to tez polegam na swoim wyczuciu- i jak widać póki co - odpukać - nie zawiodłam się.

Generalnie wiec jestem przypadkiem - być moze potwierdzajacym regułę - że budowa nie musi byc az takim koszmarem - i mozna czasem zaryzykować takie rozwiązanie ze fachowcy ( nie paprochy) robią swoje a inwestor dogląda prac w ramach zdrowego rozsądku.

Oby mi sie spojrzenie nie zmieniło - przy dalszym postepie prac. :) Pozdrawiam

Agacka
24-08-2005, 12:37
wykańcza...
terminy, decyzje, fachowcy...

D`arek
25-08-2005, 21:12
Okres wykończeniówki wspominam jak wspaniałą przygodę. Te rajdy po sklepach, ukochane moje kupowanie :D , wybieranie. Prawie codziennie kupowaliśmy sobie jakiś prezent- a to podłogę, a to kafelki i setki innych rzeczy. Jedyna wada wykończeniówki - zbyt szybko topniejące zasoby pieniężne, wyrzuty sumienia że za bardzo szalejemy i czy wstarczy na wszystko.
Ja tak optymistycznie ale to mój mąż dogadwał się z fachowcami, jeździł po urzędach, pilnował całości. I nie narzekał. Ale on tak zawsze.

milimetr198
29-08-2005, 11:57
Podczas wykończeniówki bardzo trudno upilnować budżetu.
Ja swój już zwiększyłem o 50 % (dodatkowe pożyczki) ale i tak się chyba nie uda. Przecież ta glazura jest tylko trochę droższa ( taka kwota nie zburzy budżetu - jedna nie ale wiele drobnych kwot ?),a ta szafka pod umywalkę taka ładna, a te drzwi to zupełnie nie pasują powinny być inne (3 x droższe itp.) Przy poprzednim wykończeniu ( było to mieszkanie) budżet przekroczony o 100 % i dopiero wtedy druga połowa była zadowolona.
Mam coraz większe obawy, że i teraz na tym może się skończyć. Tylko skąd wziąć te dodatkowe 50 % ( bo teraz większa powierzchnia to i kwoty większe)

tripper
29-08-2005, 12:18
ej, ktos MUSI patrzec na kase w takim ukladzie!!

romka
31-08-2005, 19:44
mój mąż z dziećmi stwierdzili ,że teraz w trakcie budowy to jeszcze jakoś umią ze mna dojść do ładu-finansowo,ale jak będzie wykończeniówka to moje słoneczko powiedziało ,ze się chyba wyprowadzi bo nie wytrzymie finansowo patrząc na to co mi się podoba i co bym chciała mieć,ale wychodzę z założenia że wolę poczekać i mieć to co mi sie podoba.
no ,ale to na szczęście w przyszłym roku.czyli teraz spoko
pozdro

2112wojtek
01-09-2005, 11:05
Nie przesadzajcie Panstwo . Wykonczeniowka to przeciez najmilszy ,chociaz najwolniejszy etap budowy. Ja tam kurcze, bez niego nie mogl bym wrecz zyc :D .
A tak powaznie to jest i sposob nawet na pogodzenie efektu koncowego z portfelem chociaz przyznaje,ze nie ma sposobu na kiepskiego fachowca a i ci tzw. dobrzy sa z reguly niereformowalni

01-09-2005, 12:22
a ja uwielbiam wykończeniówkę i mogła bym ten etap nazwać chyba inaczej - bajerówka!!! :D

Bo by mieć zbajerowane mieszkanie czy dom, wcale nie są potrzebne duże pieniądze, tylko duże poczucie humoru, dystans i dobre przygotowanie.
Poczucie humoru i dystans, by uświadomić sobie, że i tak nie dogonimy tego, co najnowsze, najmodniejsze, "najlepsze".
A koro nie dogonimy, to nie gońmy!!! :D

Cieszmy się z tego, że mamy :

swoje, nowe, pachnące świeżością gniazdko!
:D :D :D

co do ekipy - tu jest potrzebne właśnie to dobre przygotowanie, by nie próbować nic z partaczami.Szkoda na takich czasu, nerwów i pieniędzy.
Spławiać od razu :D

bnowicka
01-09-2005, 12:26
O tak , bajerowka i tylko bajerowka.
Plakac mi sie chce, od humoru w tym wykonaniu.

tripper
02-09-2005, 11:24
Cieszmy się z tego, że mamy :

swoje, nowe, pachnące świeżością gniazdko!
:D :D :D



rzygam juz swoim gniazdkiem

Xena z Xsary
02-09-2005, 11:30
uuou MAMA Tobie tez by się tripper przydać wakacje...ty lepiej wyjechać.

alienka
02-09-2005, 11:58
Mi też już niedobrze. Jeszcze nie skończone a juz poprawiać trzeba. Hydraulik mi zniknął, w sądzie sprawa przeciwko producentowi drzwi zewnętrznych.
Irytuje mnie, że nie mam czasu aby wszystkiego samodzielnie dopilnować. Wściekam się, że brak mi wiedzy aby nie dać się wykołować pseudo wszechwiedzącym specjalistom. W końcu zła jestem na siebie samą, że tak strasznie się przejmuję, że brak mi dystansu do tego. Najgorsze jest to, że zawsze czuję się odpowiedzialna i winię siebie jeśli coś nie wyjdzie. Tak ja!! Bo to ja dzwonię, umawiam się, daję zaliczki. Na nikogo nie mogę tej odpowiedzialności przelać. Mój mąż zarabia pieniądze po prostu. Koniec. Kropka! Ja też pracuję ale widocznie moja praca jest mniej absorbująca intelektualnie, emocjonalnie. Sorry. Musiałam się wygadać.

tripper
02-09-2005, 12:17
alienka - spoko, nie jest zle. hydraulika moge Ci polecic bardzo dobrego i naprawde porzadnego, takiego, co nie znika. z drzwiami Ci poradzic nie moge (ty mi mozesz poradzic, powiedziec, jaka marka jest to)

ile decyzji zostalo Ci jeszcze do podjecia?

alienka
02-09-2005, 13:34
Dzięki tripper
Z tym moim hydraulikiem to dziwna sprawa. Znam faceta bo robił mi całą instalację. Teraz przyjdzie podłączyć tylko piec i założyć grzejniki. Dałam mu kasę na materiały( w tym na brakujące grzejniki). W sumie 2100. Raczej nie powinien mnie wystawić ale jestem lekko podirytowana. Nie odbiera ode mnie telefonów!!! Do tej pory byłam z niego zadowolona. Obawiałam się teraz, że coś mu się stało. Jego żona mnie uspokoiła, podobno wyjechał na kilka dni do swojej matki. Jestem świadoma tego, że każdy ma swoje życie prywatne i różne wydarzenia mają miejsce. Gdyby odbierał komórkę sam by mi o tym powiedział i nie narażał na stresy. Czekam do soboty.
Firma od drzwi to Dorn z Płochocina. Jesteś klientem póki nie zapłacisz. Po sezonie zimowym cała wierzchnia warstwa zlazła z drzwi. Naprawa usterek ciągnęła się w nieskończoność i nie została zakończona a to co zrobione to szczyt niechlujstwa. Jedno skrzydło naprawiali 4 dni a ja w tym czasie stróżowałam na budowie. Przecież to chore!!! A miało być tak pięknie; antywłamaniowe, na wymiar, super zamek (ale ja byłam wtedy głupa - tyle jest sprawdzonych marek na rynku)
Muszę wymienić też płytki z gresu ale to zrobi bezpłatnie ekipa która je kładła. Byli w sumie ok, tylko nie zauważyli, że kładą płyty które są nie doszlifowane na krawędziach. Niby wina producenta ale on też mogli patrzeć co kleją mi na podłogę. Ekipa tania nie była, gres I gatunek. I co? Wszystko wzięte do kupy strasznie mnie irytuje.
Właściwie to byłby prawie finisz jeśli chodzi o grubsze prace wykończeniowe. Stolarz ma przywieźć schody (stopnie, stopnice są już z gresu) i drzwi wewnętrzne na koniec września. Właściwie wszystkie najważniejsze decyzje na ten rok (do przeprowadzki) zostały podjęte. W przyszłym elewacja i podjazd (o ile się nie wykończę).
Wszystko zaplanowane, decyzje zapadły, a i tak moja kontrola nad tym wszystkim mocno ograniczona. Ja tylko pragnę, żeby już żadni fachowcy do mnie nie przychodzili. Mogę sama dziury szpachlować i ściany malować tylko niech mi zejdą z oczu.
Tripper, bardzo Ci dziękuję za dobre słowo i wsparcie.

tripper
06-09-2005, 10:00
halo alienka, jak hydraulik? wyjasnilo sie?
z tymi drzwiami to troche dalas ciala :-/ ale przynajmniej masz teraz z gorki - zwlaszcza, jak Ci juz wymienia gres.

moi panowie od parkietu i scian wyszli w poniedzialek, wroca jeszcze jutro-pojutrze jak ich wezwe, zeby zagipsowali pare dziurek itp itd

drzwi mam wymienione

teraz tylko pierwsze malowanie gipsu i juz moge sie urzadzac...

alienka
06-09-2005, 14:39
Zgadzam się z Tobą tripper. Dałam ciała z drzwiami ale z hydraulikiem to juz przeszłam samą siebie. :( Niestety. Facet zginął. Nie ma go. Najgorsze, że tam dokąd się udał zabrał moje pieniądze i klucze :evil:
Powiesz, że jestem naiwna. Wiem. Jak diabli! :oops: Ale znam tego człowieka od wiosny ubiegłego roku. Zakładał całą instalację u mnie i u mojego znajomego z osiedla. Nie zaufałam pierwszemu lepszemu z ulicy. Ciągle mam nadzieję, że lada moment zadzwoni do mnie albo od razu pojedzie na budowe montować te grzejniki, na które dostał kasę. Wiem, że żyje (od żony) więc chyba musi wrócić??? Staram się być jeszcze spokojna (do końca tygodnia), choć muszę przyznać, że nie jest łatwo.
U stolarza robią się stopnice i drzwi wewnętrzne. Niestety w obecnej sytuacji nie mam siły cieszyć się tym faktem.
Cieszę się, że u Ciebie już malowanie. I zazdroszczę. Pozostaje wybór mebli. Czy zdecydowałeś się już na zabudowę kuchni, a może masz w planie płytę gazową do zabudowy? Jeśli tak to zadam Ci (jeśli pozwolisz) odnośnie tejże parę pytanek.
Pozdrawiam

tripper
06-09-2005, 15:15
a co na to wszystko zona hydraulika? co ona mowi? a masz jakies dane tego faceta? adres albo cokolwiek? moze sie warto tam przejechac i wyjasnic sprawe osobiscie? tylko wez meza, chyba, ze sama cwiczysz jakas sztuke walki ;)

nie planuje plyty do zabudowy, wszystkie sa 60-tkami, a ja mam 140 cm miedzy sciana a sciana, z czego jeszcze 40cm bedzie zabrane na blat, ktory bedzie pod katem 90' do pierwszego, wiec zostaje mi 40 lub 50 cm blaty tzw: roboczego... porazka. jest jedna plyta do zabudowy 50-tka, ale piekarnik musi byc jakos idiotycznie obbudowywany, bo jest bez izolacji (zeby byl wezszy), wiec pozostaje mi wolnostojaca kuchnia 50-tka & blaty oddzielnie, a ze nie mam pieniedzy, to zabudowe kuchni ta podstawowa (blat & stelaz tego, co pod blatem) robie wlasnorecznie z pomoca pana stolarza, ktory mi poprzycina wszystko na wymiar... itd...

na meble tez nie mam pieniedzy, to, co mam teraz, wystarcza mi w zupelnosci, a mam zebrane po znajomych rzeczy, ktore oni oddali w dobre rece (szczesliwie w moje ;))

alienka
06-09-2005, 15:31
Tripper. Nie przejmuj się brakiem kasy. Ja na meble znalazłam ale za to brak mi na panele do górnych pokoi i na sprzęt AGD :lol: Budująca blondynka, ot i wszystko.
Byłam u jego żony (mowa o żonie hydraulika). Wiesz co myślę? Myślę, że facet jest w niewoli alkoholowej. Nikt mi tego nie powiedział ale moja intuicja taką produkuje odpowiedź na zaistniałą sytuację. Jeśli do soboty facet się nie znajdzie to ...No właśnie zażądam adresu pod którym przebywa. Pojadę i powiem, że nie ruszę się spod drzwi, albo będę czatowała na ławce pod jego blokiem, poproszę o pomoc kolegę którego sam widok napawa takim lękiem, że ja choć znam go od kilkunastu lat czasami się boję. Tu póki co kończą się moje pomysły. Mam nadzieję, że jednak sprawa się wyjaśni bez nadzwyczajnych ingerencji. Trochę szkoda tej kasy, którą mu dałam. Szczególnie teraz gdy na wszystko brakuje. Wymiana zamków też kosztuje.. (to mniej optymistyczna wersja kolejnych zdarzeń). Muszę się jakoś trzymać w tej niepewności. Mam nadzieję, że niebawem będę mogła podzielić się optymistycznym zakończeniem tej niemiłej przygody.
Pytałam o kuchnię gazową do zabudowy bo znikąd nie moge się dowiedzieć czy aby wpuścić ją w blat muszę zachować jakąś minimalną jego grubość. A jeśli tak to jaką? Napewno zaraz jakoś do tego dojdę! Pobuszuję na necie jeszcze godzinę i wszystko stanie się jasne.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę aby ta skomplikowana kuchnia wyszła dokładnie jak zaplanowałeś.

tripper
06-09-2005, 18:32
chyba wszystkie blaty maja podobna grubosc, zreszta blat tez sie przeciez bedzie opieral na szafkach, prawda?

kolege bierz i egzekwuj co Twoje ;)

norbert
08-09-2005, 20:21
Witam !!
Wszystkie blaty maja podobna grubosc tj. od28mmdo 40mm , wiec mozna plyte smialo wpuszczac w blat , poza tym kuchenka nie wchodzi na scisk tylko jest jeszcze sporo luzu pomiedzy blatem a kuchenka .
W razie pytan prosze smialo pisac na priv.
Pozdrawiam !!!








Technolog drewna

Remus
14-09-2005, 21:39
No w końcu post gdzie wszyscy się rozumieją.
ZGADZAM SIĘ W 100%. Jestem wykończony. Na tym ostatnim etapie straciłem chęć do budowy następnego domu. Wykonawcy cały czas coś chcą. Telefon do pracy: przyjedź pilnie. Przyjeżdżam, a on mnie pyta czy płytki dociąć od prawej czy od lewej (to oczywiście przenośnia). Czy nie może zrobić tak żeby było dobrze??? Nie on musi Cię przegonić przez całe miasto żeby zapytać. A i tak zrobi to dopiero za parę dni bo jemu się nie śpieszy. Poza tym ciągle decyduj o czymś. Jaki kolor fugi, a jakie klamki, a jakie wężyki do wanny i jakie wszystko inne??? O kosztach to już nie wspomnę. Bo oczywiście jak chcesz mieć ładnie i funkcjonalnie to płać i płacz.

Ale się wygadałem. Na szczęście widać koniec tego koszmaru.

Trzymajcie się.

tripper
15-09-2005, 12:11
ojezu, samo malowanie mi zostalo, ale malowanie trzykrotne conajmniej, i to najlepiej przy dziennym swietle, bo najladniejsze jest ono, a tutaj akurat dwa dni w tygodniu przy dziennym swietle moge malowac (sobota, niedziela), wiem, ze to tylko malowanie i kropka, i koniec, i juz nic sie nie bedzie dzialo (no, drzwi malowanie moze jeszcze), ale na takim finiszu malowanie = tortura

alienka
15-09-2005, 15:18
Hej. tripper a ja Ci straszliwie zazdroszczę tego malowania. Nawet nie dlatego, że to finisz ale to jest rzecz, którą można wykonać samemu. Lepiej lub gorzej, wolniej lub szybciej ale bez tych cholernych telefonów do pracy; jaka śrubka?, a jaka zaślepka, a montować tak czy siak? brrrr! jakby nie można było tego wcześniej ustalić.
Nikt Ci nie wciśnie kitu że ściana była krzywa i trzeba było ją wyprostować, żeby kolor ładnie wyglądał :evil: . Wiadomo, że chodzi o dodatkowe pieniążki! Mam już dosyć tych wszystkich bzdur płodzonych przez nich na potęgę, no i właśnie dlatego musiałam się uzewnętrznić.
Pozdrawiam i życzę trafionych kolorków :wink:

Grzesiekp
24-02-2007, 22:20
Dzięki tripper
Z tym moim hydraulikiem to dziwna sprawa. Znam faceta bo robił mi całą instalację. Teraz przyjdzie podłączyć tylko piec i założyć grzejniki. Dałam mu kasę na materiały( w tym na brakujące grzejniki). W sumie 2100. Raczej nie powinien mnie wystawić ale jestem lekko podirytowana. Nie odbiera ode mnie telefonów!!! Do tej pory byłam z niego zadowolona. Obawiałam się teraz, że coś mu się stało. Jego żona mnie uspokoiła, podobno wyjechał na kilka dni do swojej matki. Jestem świadoma tego, że każdy ma swoje życie prywatne i różne wydarzenia mają miejsce. Gdyby odbierał komórkę sam by mi o tym powiedział i nie narażał na stresy. Czekam do soboty.
Firma od drzwi to Dorn z Płochocina. Jesteś klientem póki nie zapłacisz. Po sezonie zimowym cała wierzchnia warstwa zlazła z drzwi. Naprawa usterek ciągnęła się w nieskończoność i nie została zakończona a to co zrobione to szczyt niechlujstwa. Jedno skrzydło naprawiali 4 dni a ja w tym czasie stróżowałam na budowie. Przecież to chore!!! A miało być tak pięknie; antywłamaniowe, na wymiar, super zamek (ale ja byłam wtedy głupa - tyle jest sprawdzonych marek na rynku)
Muszę wymienić też płytki z gresu ale to zrobi bezpłatnie ekipa która je kładła. Byli w sumie ok, tylko nie zauważyli, że kładą płyty które są nie doszlifowane na krawędziach. Niby wina producenta ale on też mogli patrzeć co kleją mi na podłogę. Ekipa tania nie była, gres I gatunek. I co? Wszystko wzięte do kupy strasznie mnie irytuje.
Właściwie to byłby prawie finisz jeśli chodzi o grubsze prace wykończeniowe. Stolarz ma przywieźć schody (stopnie, stopnice są już z gresu) i drzwi wewnętrzne na koniec września. Właściwie wszystkie najważniejsze decyzje na ten rok (do przeprowadzki) zostały podjęte. W przyszłym elewacja i podjazd (o ile się nie wykończę).
Wszystko zaplanowane, decyzje zapadły, a i tak moja kontrola nad tym wszystkim mocno ograniczona. Ja tylko pragnę, żeby już żadni fachowcy do mnie nie przychodzili. Mogę sama dziury szpachlować i ściany malować tylko niech mi zejdą z oczu.
Tripper, bardzo Ci dziękuję za dobre słowo i wsparcie.
Jak zakończyła się sprawa z drzwiami firmy DORN?

Żelka
24-02-2007, 23:35
Wykańcza bo:
Nawet ekipa polecona okazuje się być nie w porządku. Uciekają z naszej budowy na inne budowy. Pewnie rozpoczynają prace w wielu miejscach, a potem wszędzie są opóźnienia. A wiadomo, jak potem się śpieszą aby skończyć, to nie myślą co i jak robią, byle by skończyć. A potem trzeba samemu naprawiać.
Jak ich się „złapie”, ze cos źle zrobili, to nie ich wina. Inaczej się nie dało, bo poprzednicy źle przygotowali. Winny zawsze inny.
Jakoś wszyscy wykonawcy maja problemy rodzinne. A to ktoś w szpitalu, a to z dzieckiem do lekarza, a to ktoś się urodził, a to ktoś zmarł, a to auto się zepsuło...
Człowiek myślał, ze jak uczciwie zapłaci, ze to już wystarczy.., a tu okazuje się, ze pieniądze biorą, a nie koniecznie się wywiązują z umowy.
Dobija tez to, ze psuje się to i owo, a człowiek nawet jeszcze nie mieszka.
Nie jest łatwe tez jeśli chodzi o wybory, co, jak i gdzie...,a nie ma środków na dodatkową pomoc, architekta, lub speca od urządzania wnętrz...
No a poza tym, to już same przyjemności w tym czekaniu aż w końcu po już którymś z kolei odsuwaniu terminu przeprowadzki.., jest ona coraz bliżej...

Mis Uszatek
25-02-2007, 00:30
Wykończeniówka jest najprzyjemniejsza, bo zaczyna się wreszcie wyłaniać to "coś", co do tej pory było tylko w marzeniach. Niestety, czasem to, co się wyłoni jest karykaturą wyobrażeń. Tak, jakby małe dziecko zabrało się za powtarzanie i przekręcanie zdania, którego nie rozumie.

Najbardziej cierpię z powodu małych niedoróbek, które psują wielkie zamierzenia. Co sprawia największy kłopot? Proste rzeczy - duże, płaskie, równe powierzchnie, długie proste linie, kąt 90 stopni. Czyli geometria na poziomie 5 klasy podstawówki.

magpie101
25-02-2007, 11:31
A ja uwazam, ze najprzyjemniejsza w calym budowaniu jest wykonczeniowka. jest dopiero ona przedemna ale moge coc powiedziec na ten temat, bo 4 lata temu robilam kapitalny remont calego mieszkania wlacznie z umeblowaniem, no i bardzo mi sie to podobalo.
Mi kupowanie i chodzenie po sklepach akurat nie przeszkadza, a to dlatego, ze mam zawsze pomysl na to co chce (jakie kolory, wzory) w glowie i wchodzac do pierwszego sklepu szukam wlasnie tego. Np. od jakiegos czasu marzyly mi sie plytki w popielach, weszlam do sklepu i nie ogladam wszystkich wystawionych aranzacji, bo musialaby na to poswiecis kilka godzin, pytam wiec od razu przy wejsciu pania sprzedawczynie aby mi wskazala, gdzie sie znajduja plytki w popielach. Jesli mi sie jakies spodobaja i cena jest w granicy jaka sobie zalozylam to kupuje, a jesli zadne mi sie nie podobaja to jade do innego miejsca. Nie mam zwyczaju jezdzic godzinami od sklepu do sklepu i sprawdzac ceny i myslec, a moze tam beda ladniejsze?. Wtedy to bym miala jeden metlik w glowie. Moze nie uwierzycie ale od poczatku budowy nie bylam w zadnym markecie budowlanym, pojade jak juz bede konkretnie chciala cos kupic, a zeby jechac sobie w niedziele poogladac, posprawdzac ceny to zwyczajnie mi sie nie chce, wole ten czas spedzic w domku z rodzina. Duzo pomaga tez w wykonczeniowce internet, to co wybiore sobie w necie zazwyczaj pozniej ogladam na zywo i albo w rzeczywistosci jest jeszcze ladniejsze albo okazuje sie okropne.
Uwazam, ze najgorzej zawsze wybiora i potem tego zaluja ludzie, ktorzy miesiacami nie potrafia sie zdecydowac i jezdza z miasta do miasta, ze sklepu do sklepu, naogladaja sie wszystkiego, a w dodatku nie maja swojej koncepcji na urzadzenie. I to takie osoby wykonczeniowka wykancza. Wiem to, bo mam kontakt z osobami kupujacymi na codzien i taki klijent co przyjdzie i wie co chce i zdecyduje sie w pol godziny jest zadowolony, a taki co chodzi pol roku to na koncu przyjdzie i stwierdzi, ze jednak mogl wybrac inny kolor, inny wzor.

Żelka
25-02-2007, 15:58
magpie101 piszesz o rzeczach zaleznych od nas samych. to jest latwiejsza czesc tego wszystkiego. Ale wykanczajace jet to co od nas nie zalezy, tylko od fachowosci i uczciwosci fachowcow.
p.s. My tez nie wybieramy dlugo. Po pierwsze mamy ograniczony budzet, a po drugie, nie ma zdrowia na to aby tyle chodzic po sklepach. :P :wink:

maksiu
25-02-2007, 18:55
A czy mógłby ktos względnie jednoznacznie określić kiedy tak naprawdę zaczyna się wykończeniówka? tzn. od jakiego etapu budowy mozna nazwać dalsze prace wykończeniówką?
Wiem ze to trudne pytanie, ale jestem ciekaw jakbyście to okreslili
pozdrawiam
m.

Żelka
25-02-2007, 19:09
od elektryki... :P

izat
25-02-2007, 22:58
wykończeniówka zaczyna się jak musisz zacząć zamawiać wanny, kible, umywalki, glazury, drzwi itp
jazda na maxa zaczęła się właśnie wtedy :D

26-02-2007, 00:24
A czy mógłby ktos względnie jednoznacznie określić kiedy tak naprawdę zaczyna się wykończeniówka? tzn. od jakiego etapu budowy mozna nazwać dalsze prace wykończeniówką?...
instalacja elektryczna

mikita
26-02-2007, 09:09
Mnie się najbardziej podoba:
"winny zawsze inny"

Mnie najbardziej wkurzało, jak ekipa wzięła sobie parę robót naraz i wszędzie były opóźnienia i niedoróbki

A tak poza tym:
niekończące się decyzje,
mega rachunki za rozmowy z fachowcami
telefony o 19, że rano potrzebny klej do płytek, gips, itp

3porzeczki
26-02-2007, 14:46
Wykańcza i to niesamowicie. Wolałabym czas spędzony w sklepach na oglądaniu towarów jednym okiem, drugim łypiąc na dzieci, które właśnie coś w sklepie demontują, przeznaczyć na spacer do lasu albo rower.
Nie do końca jest tak, że jeżeli jesteśmy zdecydowani i mamy plan od razu i bez stresu kupimy to co chcemy. Towaru jest w bród, ale niestety jak przyjdzie do realizacji planów, to trzeba jednak schodzić nóżki. Mam wymarzoną łazienkę, a w niej płytki od czterech różnych producentów, chińskie, polskie, hiszpańskie i włoskie :)

Na koniec wykończeniówki pojawia się przykra refleksja: kto teraz te hektary będzie sprzątał? :roll:

Jerrys
26-02-2007, 18:22
U mnie nie było tak źle, fakt masę czasu spędzalem w firmach, hurtowniach i sklepach na godzeniu marzeń z realem (co na maxa wk***** moją kobietę), ale że mieliśmy gdzie mieszkać prktycznie całą wykończeniówkę robilem sam - spokojnie i bez stresów ( na wszelkiej maści fachowców mam wręcz odruch wymiotny) i gdyby jeszcze ta kaska jak manna spadała z nieba byłby to najpiękniejszy okres w moim życiu - ta świadomość, że coś sie tworzy, że coś po nas zostanie...
Cholera jakoś patetycznie wyszło, w każdym razie pozdrawiam wykańczających i więcej wiary w lepsze przeprowadzone jutro :D

Jerrys
26-02-2007, 18:27
Sorry dwa razy mi sie wysłało a nie mogę usuwać wlasnych postów :-(
Adminie pomóż :wink:

zaba_gonia
26-02-2007, 18:36
a ja uwazam, ze każdy etap jest trudny.
Dla mnie osobiście sam poczatek budowy, bo nie mogłam oswoić się z jednorazowymi wysokimi wydatkami, bo bałam się czy ten dom będzie taki jak na obrazku i czy zdążą przykryc dachówką przed zimą... :roll: :roll: :roll:
teraz jest straszny młyn,mnóstwo spraw na raz do załatwienia..
każdy weekend w supermarketach, wybieranie, oddawanie, wymyslanie, ale za to................. bliżej końca :D

johnnyG
06-10-2011, 17:56
Dzięki tripper
Z tym moim hydraulikiem to dziwna sprawa. Znam faceta bo robił mi całą instalację. Teraz przyjdzie podłączyć tylko piec i założyć grzejniki. Dałam mu kasę na materiały( w tym na brakujące grzejniki). W sumie 2100. Raczej nie powinien mnie wystawić ale jestem lekko podirytowana. Nie odbiera ode mnie telefonów!!! Do tej pory byłam z niego zadowolona. Obawiałam się teraz, że coś mu się stało. Jego żona mnie uspokoiła, podobno wyjechał na kilka dni do swojej matki. Jestem świadoma tego, że każdy ma swoje życie prywatne i różne wydarzenia mają miejsce. Gdyby odbierał komórkę sam by mi o tym powiedział i nie narażał na stresy. Czekam do soboty.
Firma od drzwi to Dorn z Płochocina. Jesteś klientem póki nie zapłacisz. Po sezonie zimowym cała wierzchnia warstwa zlazła z drzwi. Naprawa usterek ciągnęła się w nieskończoność i nie została zakończona a to co zrobione to szczyt niechlujstwa. Jedno skrzydło naprawiali 4 dni a ja w tym czasie stróżowałam na budowie. Przecież to chore!!! A miało być tak pięknie; antywłamaniowe, na wymiar, super zamek (ale ja byłam wtedy głupa - tyle jest sprawdzonych marek na rynku)
Muszę wymienić też płytki z gresu ale to zrobi bezpłatnie ekipa która je kładła. Byli w sumie ok, tylko nie zauważyli, że kładą płyty które są nie doszlifowane na krawędziach. Niby wina producenta ale on też mogli patrzeć co kleją mi na podłogę. Ekipa tania nie była, gres I gatunek. I co? Wszystko wzięte do kupy strasznie mnie irytuje.
Właściwie to byłby prawie finisz jeśli chodzi o grubsze prace wykończeniowe. Stolarz ma przywieźć schody (stopnie, stopnice są już z gresu) i drzwi wewnętrzne na koniec września. Właściwie wszystkie najważniejsze decyzje na ten rok (do przeprowadzki) zostały podjęte. W przyszłym elewacja i podjazd (o ile się nie wykończę).
Wszystko zaplanowane, decyzje zapadły, a i tak moja kontrola nad tym wszystkim mocno ograniczona. Ja tylko pragnę, żeby już żadni fachowcy do mnie nie przychodzili. Mogę sama dziury szpachlować i ściany malować tylko niech mi zejdą z oczu.
Tripper, bardzo Ci dziękuję za dobre słowo i wsparcie.

Widze, ze nie tylko ja mam podobne odczucia co do firmy produkujacej drzwi. Tez zaluje ze nie wybralem innej , sprawdzonej marki. No nic - nastepne drzwi jesli trzeba bdzie wymienic beda napewno innego producenta. Moze sa firmy w ktorych klient po zaplaceniu kasy jest milo traktowany.

joliska
06-10-2011, 18:20
Litości, ten wątek ma ponad 4 lata - licząc od najnowszego postu ...