PDA

Zobacz pełną wersję : Kocica i problem z jej rocznym synem



D`arek
25-08-2005, 14:40
Przeprowadziliśmy się niedawno, kocurek sie przyzwyczaił od razu , natomiast jego matka wciąż wraca na stare miejsce- 4 km. Myślę, że powodem jest właśnie kocurek - odkąd skończył ok. pół roku, kocica nie może na niego patrzeć, atakuje go, obraża się, warczy. Po przywiezieniu do nowego domu zachowuje sie normalnie do czasu gdy nie zauważy kocurka. Wtedy znika wśród pól. Mamy problem bo wciąż musimy po nią jeździć. Ludzie mają po kilka kotów i te koty jakoś się dogadują a u nas wciąż wojna. Co zrobić ?

smartcat
25-08-2005, 16:05
Przeprowadziliśmy się niedawno, kocurek sie przyzwyczaił od razu , natomiast jego matka wciąż wraca na stare miejsce- 4 km.

Niesamowite!! Nie pomoge Ci ale jestem zaskoczony jak Twoja kotka daje sobie radę bez mapy dotrzeć do poprzedniego miejsca zamieszkania.
Niesamowite!!! :-) I nie zgubiła sie jeszcze w czasie tych wedrowek?

Mita
25-08-2005, 17:03
D'arek, czy Twoje koty są po sterylizacji/kastracji?
Tak na goraco: wydaje mi się, że kotka pilnuje swojego starego rewiru.
Ludzie tego zaznaczanego przez koty rewiru nie widza, ale on jest :wink:
Nowy rewir kotka oddała młodemu. Być może wbrew swojej woli.
Koci rewir może mieć kilka km kwadratowych, albo ograniczać sie do jednego pokoju :wink: To już koty między soba ustalają.
Sterylizacja i kastracja upraszcza (z ludzkiego punktu widzenia) te sprawy.
Mam trzy dorosłe koty, żyjace w zgodzie i przyjaźni (także z psami) :roll:
więc doceniam powagę sytuacji.
Jeśli możesz, kup sobie fajną książkę "Zaklinacz kotów". Solidnie napisana, pomoże Ci pogodzić koty ze sobą i z nową sytuacją. Poza tym warto ją mieć w domowej biblioteczce, jeśli się lubi zwierzęta :D

D`arek
25-08-2005, 18:32
No właśnie, nie są wysterylizowane. Kocurka nie chcemy na razie kastrować, chyba, że zacznie znaczyć teren w domu. Biega po polach i chyba chce zostać królem okolicy bo ostro walczy z konkurentami - wykastrowany stałby na przegranej pozycji. Natomiast kocica ma 5 lat i już 4 razy miała małe, teraz dajemy jej co tydzień tabletkę antykoncepcyjną ale trzeba będzie ją wysterylizować, żeby nie było kazirodztwa. Dzięki za rady.

Mita
25-08-2005, 19:00
Jeśli można: wysterylizuj koteczke tak szybko, jak to możliwe, póki nie ma rui.
Kotka tym gorzej znosi ten zabieg, im starsza. Jeżeli odbywa teraz wędrówki, może zarazić się paskudztwem od przygodnie spotkanych kotów.
Wydatek spory, więc warto podzwonić po kilku lecznicach, popytać o koszt zabiegu. :roll: Ale naprawdę warto to zrobić.
Po jakimś czasie od sterylizacji kocurek powinien zacząc ja traktować inaczej - bez agresji :)
Pochwalę się: moja wysterylizowana koteczka wygrała w swojej kategorii międzynarodową wystawę kotów, co udowadnia, że kot po sterylizacji nie staje się wcale leniwym grubasem. Dostała nawet specjalna nagrode sędziego za kondycję :D

D`arek
25-08-2005, 20:15
Moje gratulacje. Nasze koty to dachowce, ale kiedyś sprawię sobie jakiegoś rasowego krótkowłosego kociaka. Jeśli chodzi o koszt sterylizacji to weterynarz zaśpiewał 200 zł.

Mita
25-08-2005, 20:54
Kotka, o której napisałam, to też dachowiec :D Teraz na dużych wystawach jest kategoria "Kot domowy" - właśnie dla dachowców.
W dodatku nasza to dachowiec pracujacy: łapie myszy.
Weterynarz grubo przesadził z ceną zabiegu - warto poszukać jeszcze :wink:
Powinno być koło 120-130 zł.

D`arek
19-10-2005, 17:46
Od mojego ostatniego postu koteczka uciekała od nas jeszcze kilka razy. W koncu odpuściłam. Za wcześnie jednak. Dawni sasiedzi zaalarmowali, że bywa w okolicy i w dodatku jest na ostatnich nogach! Obecnie nasze kocięta mają 5 dni, są piękne, wszystkie białe w czarne kropki. Mieszkają
w garderobie. Teraz na pewno kotkę wysterylizuję. Przesadziła - 5 kociąt!!! Zawsze miała 2-3. Kto chętny z okolic Swarzędza to podaruję na Gwiazdkę zadbanego koteczka... :wink:

Ewunia
19-10-2005, 19:05
Jeśli chodzi o koszt sterylizacji to weterynarz zaśpiewał 200 zł.
poszukaj innego
nie wiem, gdzie mieszkasz, ale 120 jest osiągalne

rust_y
19-10-2005, 20:11
Sterylizuj kotke i kocura tez...zanim zacznie znaczyc teren. Tym bardziej jesli sa to koty wychodzace. Nie rozumiem dlaczego ludzie tak bezmyslanie rozmnazaja zwierzeta :(

Majka
20-10-2005, 10:43
same się rozmozyły jak kocica była na wędrówce 8)
Moje koty zyją w zgodzie. A to wykastrowany 2 letni kocur i 5-cio miesięczny - również - kocurek :wink:

D`arek
08-11-2005, 20:47
No mnożymy , wiem, ze to niedobrze bo mam zawsze kłopot z wydaniem, ale się udawało a teraz mam zamówione tylko trzy kocięta, a co z dwoma? Klopot. Wszędzie pytam. Dzisiaj kociątka mają 25 dni.
No i tragedia - kocica wpadła pod samochód. Właśnie wrociliśmy od weterynarza. Ledwo zipie. Mam wyrzuty sumienia- własciwie wygoniłam ją na dwór bo nie wychodziła od tygodnia i nie mogła sobie w domu miejsca znaleźć, wskakiwała na stół, piec, wybrzydzała z jedzeniem. Po dwóch godzinach przybiegła sąsiadka z kotką w kartonie. Gdyby nie ona to kotka nie miałaby szans. Nie wiem czy z tego wyjdzie, wypadek był groźny. Turlała się pod samochodem a potem ją kawał odrzuciło. Dla kociąt mam specjalną karmę. Mleka weterynarz nie kazał dawać ale chyba przesadza. Juz ugotowałam im kleik owsiany na chudym mleku.

monig
09-11-2005, 08:34
Biedna kocica a weterynarz ma rację - nie dawać kotu mleka dla ludzi.

Agduś
11-11-2005, 18:14
Kleik owsiany? :o
Z tego, co wiem, to koty są bezwzględnie mięsożerne. O ile można podobno psa przestawić na wewgetarianizm, o tyle kota nie. Chociaż moja kota lubi bób :wink:
Krowie mleko jest dla cieląt, kocie dla kociąt. Jak tak dalej pójdzie, to problem nadmiaru kociąt sam się rozwiąże. :( Czego nikomu nie życzę.

D`arek
11-11-2005, 21:29
Macie racje tylko nie w odniesieniu do czterotygodniowych kociąt oraz naszego 1,5 rocznego kocura, który mając do wyboru różne pokarmy oraz wodę na pierwszym miejscu stawia mleko i nie ma przy tym żadnych sensacji żołądkowych.
Kocica po 20 godz. od wypadku jest w pełni sił. Poprzednio mieszkaliśmy przy bardziej ruchliwej drodze i żaden z naszych kotów nie miał wypadku.
mam nadzieją, że tutaj będzie podobnie.

Agduś
12-11-2005, 19:29
My mieszkamy teraz przy średnio ruchliwej drodze (tzn. jest ruchliwa tylko w godzinach szczytu), ale za to jest długa i prosta, więc niektórzy "inteligentni inaczej" bardzo się tu rozpędzają. Nie miałam zamiaru mieć kota zanim się nie przeprowadzimy do naszego domku (uliczka dojazdowa tylko do domów, na razie zresztą nieistniejąca, podobnie jak domy) właśnie z tego względu, no ale stało się - trzeba było ratować kociaka przed śmiercią, więc pojawiła się u nas Kiczorka. Na razie (odpukać) raczej nie wychodzi za płot w stronę ulicy. Bywa za to u sąsiadów, bo ma tam kumpla. mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. Boję się tylko, że po przeprowadzce będzie próbowała tu wracać, a wtedy właśnie na drodze stanie jej ta ulica. No ale na razie mamy jeszcze dużo (niestety) czasu do przeprowadzki.

D`arek
14-11-2005, 19:55
Kiedyś myślałam, że jak będę miała ogrodzony teren to kot jest bezpieczny. Nie myślę tak od czasu gdy zobaczyłam jak moja ciężarna kotka wskoczyła na płot z siatki/ wys. 1,80/ , zgrabnie zeskoczyła i tyle ją widziałam. Co ma być to będzie. Kota nie upilnuję.

rust_y
26-01-2006, 18:37
Jak to czytam to mi sie włos na głowie jezy :evil:

BOŻE CHROŃ KOTY OD TAKICH WŁAŚCICIELI !!!

a na tej stronie jest pokazane, jak można zabezpieczyć ogród i dużo przydatnych informacji o kotach.

http://miau.pl/index.php

Kiedyś myślałam, że ludzie, którzy budują takie piękne domy muszą mieć przecież dużo pieniędzy, a żeby mieć dużo pieniędzy muszą dobrze zarabiać, a żeby dobrze zarabiać muszą mieć dobrą prace, a żeby mieć dobrą pracę trzeba być inteligentnym i mieć dobre wykształcenie ... o jaka ja naiwna jestem :-?

Agduś
27-01-2006, 09:32
Jak to czytam to mi sie włos na głowie jezy :evil:

BOŻE CHROŃ KOTY OD TAKICH WŁAŚCICIELI !!!

a na tej stronie jest pokazane, jak można zabezpieczyć ogród i dużo przydatnych informacji o kotach.

http://miau.pl/index.php

Kiedyś myślałam, że ludzie, którzy budują takie piękne domy muszą mieć przecież dużo pieniędzy, a żeby mieć dużo pieniędzy muszą dobrze zarabiać, a żeby dobrze zarabiać muszą mieć dobrą prace, a żeby mieć dobrą pracę trzeba być inteligentnym i mieć dobre wykształcenie ... o jaka ja naiwna jestem :-?
To może pozbieraj koty od wszystkich, którzy się tu wypowiadali i zabierz je do siebie? Może TOZ w tym Ci pomoże, kiedy opowiesz im o bezdennej głupocie, nieodpowiedzialności właścicieli i o tym, jak znęcamy się nad naszymi kotami.
PS. I więcej nie myśl, bo .....

ziaba
27-01-2006, 12:13
Nagrabiłaś sobie rusty, oj nagrabiłaś..

:evil: :evil: :evil:

Swoją dedukcję na temat "Wpływ IQ a wypasiona chałupa " sobie wydrukuj i powieś na słomiance nad łóżkiem.

Agnieszka1
27-01-2006, 12:33
Kiedyś myślałam ... o jaka ja naiwna jestem :-?

:lol: :lol:
mowi samo za siebie

kroyena
27-01-2006, 12:41
Ja bym tylko dodał, że jak te ludzie mają tyle kasy, to one sobie nie kupują jakiegoś tam marnego dachowca. (Ale mi się dostanie za marnego oczywiście :roll: . Oczywiście :wink: )).
Łony, te ludzie wtedy kupują zamiast psa do obrony domu, prawdziwego tigra, najlepiej z doświadczeniem cyrkowym. 8)

kroyena
27-01-2006, 12:43
Co do kocicy to duże szanse że siępozbiera, w końcu nie na darmo się mówi, że koty mają 7 żyć.

Ta 7 to oczywiście Starozakonna, u nich siedem oznacza dużo. :wink:

rust_y
27-01-2006, 14:34
Macie racje lepiej rozmnazac, w koncu moze dobrzy ludzie wezma ewentualnie TOZowi do schroniska mozna podrzucic a zreszta po co sobie taki glopot robic lepiej wypuscic moze auto go potraci. No po co dbac o te okropne koty?? Przecież one :
- są fałszywe, ale rude koty, to lepiej nie mówić
- mogą udusić właściciela
- zabierają oddech niemowlętom
- przegryzają szyje
- mogą wygryźć pół twarzy nieboszczykowi
- są nosicielami chorób
- nie przywiązują sie do człowieka
- są wcieleniem szatana, szczególnie te czarne
- powodują poronienia i bezpłodność
Jak cos sobie jeszcze przypomnę to dopiszę ku przestrodze. A tak w ogóle, to strzeżcie się, kociematki i kocietatki, bo wszystko to może sie wam przydarzyć Howk :P
_________________

Agduś
27-01-2006, 20:41
A kto tu pisał o bezmyślnym rozmnażaniu kotów? Może zacytuj tego, kto napisał, że ma zamiar tak robić. Moja kocica jest już po sterylizacji, więc nie urodzi, jak jej matka, gromady niechcianych kociąt.
Nie bardzo wiem, o co Ci chodziło z tą nieodpowiedzialnością właścicieli. Czyżbyś była zwolenniczka poglądu, ze najszczęśliwszy kot, to ten trzymany w mieszkaniu bez prawa wyjścia? Bo jeżeli jest wypuszczany, to bez względu na to, czy dzieje się tak na spokojnej wsi, czy na osiedlu, to i tak kotu zawsze może się stać krzywda. Rozumiem, że sama też z domu nie wychodzisz, żeby nie spadła Ci na głowę dachówka (ze strzechy najpewniej)?
To prawda, że rozsądniej by było poczekać z braniem (nie "kupowaniem") kota do przeprowadzki, kiedy zamieszkamy przy spokojnej osiedlowej (na razie tylko nasz dom) uliczce, ale, gdybyśmy tak zrobili, to nasza Kiczorka zostałaby z resztą swojego rodzeństwa żywcem zakopana w ziemi zaraz po urodzeniu. Czy nasza bezmyślność w dalszym ciągu wydaje się tak beznadziejna?
PS. Kocia jest czarna i kilka razy dziennie przebiega mi drogę! Jeszcze mnie nie udusiła. Owszem, sypia z dziećmi, ale odbiera im tylko poduszki. Szyji nie potrafi przegryźć nawet myszy. Z nieboszczykiem nie miała do czynienia. Wita nas serdecznie. Szatana w niej nie widziałam. Dwa pozostałe to prawda, ale można w pewnym stopniu zapobiegać. Tak więc nie bój się - weź sobie kotka. Na pewno będzie szcześliwy w domu! (Wiem, że to czasem zwłaszcza w miastach konieczność, ale jednak te koty są chyba mniej szczęśliwe.)

D`arek
15-02-2006, 19:12
Kota, który jest wypuszczany na dwór nie sposób upilnować. Wystarczy pooglądać angielskie programy o zwierzętach/ oni maja fixa na punkcie zwierzat/ gdzie wyprawy kotów do, chociażby, sąsiadów to norma. Kota nie da się przywiazać do budy.
Nasza kocica jest 5 dni po sterylizacji. Cierpi jak zwierzę, nie je, prawie nie pije. Ale rokuje dobrze.
W ciągu swojego życia miała 13 kociąt. Z pewnym trudem ale wszystkie wydaliśmy w dobre lub dość dobre ręce.
Przez brak inteligencji nawet nie pomyślelismy o schronisku :wink:

Aga_koty
16-02-2006, 09:38
Jakoś nie potrafię się zgodzic z tym, że kota wychodzącego do ogrodu nie da się upilnować. Wystarczy dobrze zabezpieczyć ogrodzenie .... Polecam www.miau.pl w tym temacie. I dziwię sie, ze pomimo wypadku jaki Twoja kicia miala nadal wypuszczasz ją poza teren ogrodu ... :-? Gdzie jest odpowiedzialność? Przecież to jest Twoje zwierzę. I jestes za nie odpowiedzialna. Jak Twoje dziecko przechodzi na czerwonym śwetle przez ulicę to też nie reagujesz? Bo pzrecież dziecka nie upilnujesz?
Wybacz, ale taka argumentacja poprostu do mnie nie przemawia.
Kocura też bym wykastrowala. Pomyślałaś o tym, że moze się czymś zarazić od kotek, które zapłodni? Nie mówiąc o powiększaniu populacji bezdomnych kotów .... :-?
A co sie tyczy wydania kotów w dobre ręce ... Masz kontakt z tymi ludźmi? Wiesz o się dzieje z tymi wszytskimi kociakami teraz? Skąd masz pewność, ze nigdy nie wylądują na ulicy, albo w schronisku? Albo nie przyczynią się do powiększania populacji bezdomnych, niechcianych, niekochanych i umierających często w okropnych męczarniach i z wycieńczenia kotów????? Masz tą pewność? Nie masz! I właśnie dlatego nie powinno się rozmnażać kotów. Bo za dużo jest tych w schroniskach, tych na ulicach, tych które umierają z głodu i chorób. Gdyby nie Twoje 13 kociąt Ci ludzie być może pojechaliby do schroniska i uratowli koty, które już są na tym świecie. Pomyślałaś o tym?
Czasem trzeba popatrzeć trochę dalej niż poza własne podworko i czubek własnego nosa. Ty wydałas kocięta i masz problem z głowy ... :-?

D`arek
18-02-2006, 18:05
Oczywiście monitoruję los wszystkich 13 kotów. Wysyłam ankiety do włascicieli i organizuję niezapowiedziane inspekcje. Mają się dobrze, przeważnie łapią myszy w okolicznych gospodarstwach, niektóre mieszkają w willach z ogrodem.
A co doradzisz rolnikom?
I nie martw sie tak bardzo o koty bo one bardzo dobrze poruszają się po drogach. Są ostrożne a wypadek może się zdarzyć kazdemu, nawet kotu.
Kocur sie zarazi ? Chyba zakocha.

Ewunia
18-02-2006, 18:48
może się zarazić
smiertelnie zarazic
choćby białaczką i FIVem, że o wściekliźnie nie wspomnę :(
jesli o tym nie wiesz, to nie znaczy, że niebezpieczeństwo nie istnieje

Aga_koty
18-02-2006, 20:48
Oczywiście monitoruję los wszystkich 13 kotów. Wysyłam ankiety do włascicieli i organizuję niezapowiedziane inspekcje. Mają się dobrze, przeważnie łapią myszy w okolicznych gospodarstwach, niektóre mieszkają w willach z ogrodem.
A co doradzisz rolnikom?
I nie martw sie tak bardzo o koty bo one bardzo dobrze poruszają się po drogach. Są ostrożne a wypadek może się zdarzyć kazdemu, nawet kotu.
Kocur sie zarazi ? Chyba zakocha.
Widzisz jakoś nie potrafię się nie martwić o koty czołgając się po śmierdzących piwnicach i wyciągając kociaki, które ktoś skazał na śmierć wywalając do piwnicy ciężarną kotkę. Nie potrafię się nie martwić klęcząc w plamie oleju przy samochodzie, próbując wyciagnąć spod niego domowego kota wywalonego na dwór, bo się znudził, a przecież koty świetnie sobie radzą na dworze. I nie potrafię się nie martwić chodząc przez godzinę po osiedlu na 30-stopniowym mrozie i szukając dziczków, które dokarmiam, pochowanych przed mrozem, żeby dać im jeść, bo przecież na mrozie tego jedzenia nie zostawię. Nie wspomnę o schroniskach, które dla zdecydowanej większości kotów są ostatnim etapem życia ....
Byłeś kiedyś w schronisku? Widziałeś te łapki wyciągnięte przez kraty błagające o dotyk i chwilę uwagi? Nie? To pojedź .... Zobaczysz jakie skutki niesie za sobą bezmyślne rozmnażanie kotów .....
A o zagrożeniach związanych z zarażeniami napisała Ci Ewunia .... Człowiek, który wypuszcza swoje zwierzę swobodnie na zewnątrz i nie boi się wścieklizny jest delikatnie mówiąc wybitnie nieodpowiedzialny :-?

MarzannaPG
19-02-2006, 17:23
Cytowane tutaj forum miau jest przeciwne jakiemukolwiek wypuszczaniu kota poza obręb domu/mieszkania. Jeżeli ktoś się z tą opcją nie zgadza, zwykle narażony jest na ataki, stąd nie dziwią mnie one i tutaj. Na samym forum miau jest wątek Klub Kotów Wychodzących i łatwego życia nie ma (notabene do niego należę). Uważam, że ataki niczego wylania złości przez atakujacego nie zmienią a zwłaszcza w świadomości ludzi o innych poglądach. I chociaż nie zgadzam się ze światopoglądem Agi i rusty (co do trzymania kotów w domach ew. budownia wolier), to z drugiej strony uważam, że D'arek jest trochę za bardzo niefrasobliwy.
Kot wychodzący jest narażony na wiele niebezpieczeństw, nie tylko na samochody, ale na kontakt z innymi osobnikami, które mogą być nosicielami groźnych chorób, nie tylko dla kota, ale dla jego właściciela (i jego rodziny). Wścieklizna jest tu bardzo dobrym przykładem. Dlatego należy bezwzględnie dbać o szczepienia wychodzących kotów.
Kot wychodzący powinien być wysterylizowany, nie tylko kotka (bo może zajść w ciążę) ,ale i kocur - i nie dlatego, że znaczy teren czy bije się z innymi kotami, czy zapuszcza w dalekie wędrówki (to też), ale żeby nie rozmnażał się bez potrzeby, bo i tak jest już dużo kociego nieszczęścia na świecie...
Oczywiście to tylko moje skromne zdanie. Nie mniej jednak zachęcam do jego przemyślenia. Pozdrawiam.

Aga_koty
19-02-2006, 21:16
Cytowane tutaj forum miau jest przeciwne jakiemukolwiek wypuszczaniu kota poza obręb domu/mieszkania. Jeżeli kto� się z tš opcjš nie zgadza, zwykle narażony jest na ataki, stšd nie dziwiš mnie one i tutaj. Na samym forum miau jest wštek Klub Kotów Wychodzšcych i łatwego życia nie ma (notabene do niego należę). Uważam, że ataki niczego wylania zło�ci przez atakujacego nie zmieniš a zwłaszcza w �wiadomo�ci ludzi o innych poglšdach. I chociaż nie zgadzam się ze �wiatopoglšdem Agi i rusty (co do trzymania kotów w domach ew. budownia wolier), to z drugiej strony uważam, że D'arek jest trochę za bardzo niefrasobliwy.
Kot wychodzšcy jest narażony na wiele niebezpieczeństw, nie tylko na samochody, ale na kontakt z innymi osobnikami, które mogš być nosicielami gro�nych chorób, nie tylko dla kota, ale dla jego wła�ciciela (i jego rodziny). W�cieklizna jest tu bardzo dobrym przykładem. Dlatego należy bezwzględnie dbać o szczepienia wychodzšcych kotów.
Kot wychodzšcy powinien być wysterylizowany, nie tylko kotka (bo może zaj�ć w cišżę) ,ale i kocur - i nie dlatego, że znaczy teren czy bije się z innymi kotami, czy zapuszcza w dalekie wędrówki (to też), ale żeby nie rozmnażał się bez potrzeby, bo i tak jest już dużo kociego nieszczę�cia na �wiecie...
Oczywi�cie to tylko moje skromne zdanie. Nie mniej jednak zachęcam do jego przemy�lenia. Pozdrawiam.
Zgadza się. Jestem przeciwniczką jakiegokolwiek SWOBODNEGO wypuszczania kotów poza zabezpieczony teren, na którym nie może mu się stać żadna krzywda poza np. użądleniem osy ...
Wydaje mi się, że ludzie bardzo często zapomniją, że kot to nie jest dzikie zwierzę. To jest zwierzę domowe! Tak jak pies. Dlaczego nie wypuszczamy swobodnie psów, zeby sobie chodziły swoimi ścieżkami? Łączyły się np. samowolnie w watachy tak jak koty samodzielnie wyznaczają sobie swój teren i go bronią? Dlaczego nie pozwalamy naszym psom żyć zgodnie z ich naturą (tak jak kotom pozwalamy na swobodne wychodzenie, bo to leży w ich naturze) w stadach psów?
I nie jest to "wylewanie złości" tylko argumenty, na które nikt mi tutaj jeszcze nie odpowiedział .... :cry: A w takiej sytuacji nie przychodzi mi poprostu do głowy nic innego jak to, ze właściciel jest poprostu nieodpowiedzialny .... :cry:

MarzannaPG
19-02-2006, 21:38
[Aga_. Zgadza się. Jestem przeciwniczkš jakiegokolwiek SWOBODNEGO wypuszczania kotów poza zabezpieczony teren, na którym nie może mu się stać żadna krzywda poza np. użšdleniem osy ...
Kot To jest zwierzę domowe! Tak jak pies. Dlaczego nie wypuszczamy swobodnie psów, zeby sobie chodziły swoimi ścieżkami? Łączyły się np. samowolnie w watachy tak jak koty samodzielnie wyznaczają sobie swój teren i go bronią? Dlaczego nie pozwalamy naszym psom żyć zgodnie z ich naturą (tak jak kotom pozwalamy na swobodne wychodzenie, bo to leży w ich naturze) w stadach psów?
I:
A ja jestem przeciwniczką trzymania zwierząt w zamknięciu. I nie uważam, że moja opcja jest jedynie słuszna: wszystko zależy od okoliczności.
Owszem, kot to zwierzę domowe, co nie znaczy, że w związku z nazwą ma przebywać całe życie w domu.
Co do psów sprawa jest o tyle prosta, że przebywające na wolności są zagrożeniem dla ludzi, choćby z tego względu, że, zgodnie z naturą, łączą się w watahy - kto mieszka na wsi i napotyka takie wałęsające się stada, to wie o czym mówię. Jednak nawet niewielki i samotny pies może być niebezpieczny dla dziecka na przykład.
Zresztą nie ma co robić z tego wątku drugiego forum miau. Można tam znaleźć moje poglądy i Twoje zpewne też. Chciałam tylko nieśmiało zauważyć, że atakując czy może lepiej użyć słowa wytykając komuś jego postępowanie raczej nie przekona się go do swoich racji a wręcz przeciwnie - można uzyskać całkiem odwrotny efekt. A przecież nie o to chodzi.

Ewunia
19-02-2006, 23:32
A ja jestem przeciwniczką trzymania zwierząt w zamknięciu. I nie uważam, że moja opcja jest jedynie słuszna: wszystko zależy od okoliczności
mieszkam w bloku i muszę trzymać swoje w zamknięciu
dopóki nie nauczą sie otwierać sobie drzwi kluczem, czy obsługiwać domofonu, to tak będzie :wink:
poza tym tuż obok jest bardzo ruchliwa ulica, ogromny parking i watahy wyprowadzaczy psów
przyznam sie, że jak mieszkałam w domu, to koty wychodziły
w poblizu nie było ruchliwej ulicy, ani większych zagrożeń, jak mi sie wtedy wydawało
żaden nie przeżył dłużej niż 5 lat :(
dla obecnych bezpieczniej jest, że nie wychodzą

Aga_koty
20-02-2006, 06:34
[Aga_. Zgadza się. Jestem przeciwniczkš jakiegokolwiek SWOBODNEGO wypuszczania kotów poza zabezpieczony teren, na którym nie może mu się stać żadna krzywda poza np. użšdleniem osy ...
Kot To jest zwierzę domowe! Tak jak pies. Dlaczego nie wypuszczamy swobodnie psów, zeby sobie chodziły swoimi ścieżkami? Łączyły się np. samowolnie w watachy tak jak koty samodzielnie wyznaczają sobie swój teren i go bronią? Dlaczego nie pozwalamy naszym psom żyć zgodnie z ich naturą (tak jak kotom pozwalamy na swobodne wychodzenie, bo to leży w ich naturze) w stadach psów?
I:
A ja jestem przeciwniczkš trzymania zwierzšt w zamknięciu. I nie uważam, że moja opcja jest jedynie słuszna: wszystko zależy od okolicznoœci.
Owszem, kot to zwierzę domowe, co nie znaczy, że w zwišzku z nazwš ma przebywać całe życie w domu.
Co do psów sprawa jest o tyle prosta, że przebywajšce na wolnoœci sš zagrożeniem dla ludzi, choćby z tego względu, że, zgodnie z naturš, łšczš się w watahy - kto mieszka na wsi i napotyka takie wałęsajšce się stada, to wie o czym mówię. Jednak nawet niewielki i samotny pies może być niebezpieczny dla dziecka na przykład.
Zresztš nie ma co robić z tego wštku drugiego forum miau. Można tam znaleŸć moje poglšdy i Twoje zpewne też. Chciałam tylko nieœmiało zauważyć, że atakujšc czy może lepiej użyć słowa wytykajšc komuœ jego postępowanie raczej nie przekona się go do swoich racji a wręcz przeciwnie - można uzyskać całkiem odwrotny efekt. A przecież nie o to chodzi.
Wolno chodzące koty też są zagrożeniem dla ludzi ... Wścieklizna, grzybica itd, itp ....

MarzannaPG
20-02-2006, 12:55
Ewuniu, no właśnie, wszystko zależy od okoliczności.
Natomiast długość życia dla mnie nie jest miarą jego jakości. Z pewnością tygrys czy lew żyje w zoo dłużej, nie ma wrogów naturalnych ani kłusowników, ale czy znaczy że lepiej? Dla mnie nie. I jeżeli udomowienie zwierzęcia jest jednoznaczne z jego zamykaniem na całe życie, to wg mnie tym gorzej dla zwierzęcia.
Aga,według twojej argumentacji to i kot trzymany tylko w domu jest zagrożeniem dla człowieka - vide choroba odzwierzęca czy wspomniana przez ciebie grzybica. Z wścieklizą już inaczej, dlatego ważne jest aby zwierzęta wychodzące były na nią szczepione. Według mnie świat nie dzieli się na tych, którzy trzymają koty w zamknięciu ('dobrych') i tych, którzy je wypuszczają ('złych'). Powtórzę jeszcze raz: wszystko zależy od okoliczności. Obecnie moje koty są trzymane w zamknięciu, bo nie uważam, że jest bezpiecznie dla nich tam gdzie mieszkam a zwłaszcza że nie będę potrafiły wrócić do mieszkania na piętrze. Ale jak tylko się przeprowadzę do domu - będą wychodziły, bo okolica jest dość bezpieczna. Nie będe siedziała na tarasie (z psem u stóp) a moje koty smętnie na mnie patrzyły z drugiej strony szyby. Oczywiście wolałabym, żeby nie oddalały się poza ogródek, ale, znając kocią naturę, wiem, ze to nierealne. A nie mówimy tu o świecie idealnym.
Każdy jednak robi jak uważa.

Aga_koty
20-02-2006, 16:24
Ewuniu, no wła�nie, wszystko zależy od okoliczno�ci.
Natomiast długo�ć życia dla mnie nie jest miarš jego jako�ci. Z pewno�ciš tygrys czy lew żyje w zoo dłużej, nie ma wrogów naturalnych ani kłusowników, ale czy znaczy że lepiej? Dla mnie nie. I jeżeli udomowienie zwierzęcia jest jednoznaczne z jego zamykaniem na całe życie, to wg mnie tym gorzej dla zwierzęcia.
Aga,według twojej argumentacji to i kot trzymany tylko w domu jest zagrożeniem dla człowieka - vide choroba odzwierzęca czy wspomniana przez ciebie grzybica. Z w�cieklizš już inaczej, dlatego ważne jest aby zwierzęta wychodzšce były na niš szczepione. Według mnie �wiat nie dzieli się na tych, którzy trzymajš koty w zamknięciu ('dobrych') i tych, którzy je wypuszczajš ('złych'). Powtórzę jeszcze raz: wszystko zależy od okoliczno�ci. Obecnie moje koty sš trzymane w zamknięciu, bo nie uważam, że jest bezpiecznie dla nich tam gdzie mieszkam a zwłaszcza że nie będš potrafiły wrócić do mieszkania na piętrze. Ale jak tylko się przeprowadzę do domu - będš wychodziły, bo okolica jest do�ć bezpieczna. Nie będe siedziała na tarasie (z psem u stóp) a moje koty smętnie na mnie patrzyły z drugiej strony szyby. Oczywi�cie wolałabym, żeby nie oddalały się poza ogródek, ale, znajšc kociš naturę, wiem, ze to nierealne. A nie mówimy tu o �wiecie idealnym.
Każdy jednak robi jak uważa.

Marzena, ale skąd kot siedzący tylko w domu ma mieć grzybicę? Jeżeli nie zarazi się od innego zwierzaka, którego przyprowadzisz do domu albo od Ciebie to nie ma szans na grzybicę ... I to jest kolejny argument przemawiający za tym żeby kotów nie wypuszczać .... Kot w domu nie jest narażony na mnóstwo chrób, na które jest narażony na zewnątrz. Przed wścieklizna kota zaszczepisz. A co FIVem? FeLVem? Czy to można zaniedbać, bo stanowi tylko zagrożenie dla kota a nie dla ludzi?
Swoją drogą zastanawiam się co będzie jak w Polsce pojawi się ptasia grypa na którą koty też mogą zachorować... Co wtedy? Czy nadal zwolennicy wypuszczania kotów będą sobie opowiadać z rozbawieniem ile to ich kot przyniósł już martwych ptaków pod drzwi domu ???? Nie sądzę ....

Ewunia
20-02-2006, 17:04
Natomiast długość życia dla mnie nie jest miarą jego jakości. Z pewnością tygrys czy lew żyje w zoo dłużej, nie ma wrogów naturalnych ani kłusowników, ale czy znaczy że lepiej? Dla mnie nie
oczywiscie, że nie jest
tylko przytaczanie przykładu dzikich zwierząt w zoo sugeruje od razu wniosek, że dłużej nie znaczy lepiej
a przeciez i krótkie życie może byc dla zwierzęcia koszmarem
nawet na tzw "wolności"

MarzannaPG
20-02-2006, 18:06
I możemy tak sobie piłeczkę odbijać do końca świata. Znów mogłabym odpowiedzieć na wasze argumenty swoimi, wy na moje i tak w kółko Macieju. Tylko po co? Żeby zrobić z tego wątku, powtórzę, drugie forum miau? Mamy po prostu inne spojrzenie i tyle.
Nie weszłam na ten wątek by forsować swój punkt widzenia na temat wychodzenia kotów, ale żeby powiedzieć, że krzyczenie na kogoś w typie "boże chroń przed takim właścicielem" itp. może raczej przynieść odwrotny skutek. I raczej nie skłoni do zmiany zdania jak to może przynieść rzeczowe przedstawienie argumentów. A zatem stanęłam po waszej stronie :D
Obawiam się jednak, że D'arek uciekł z tego wątku, bo go coś 'nie widać' od dawna.

Ewunia
20-02-2006, 19:20
Marzanna, ja tak OT
czemu ja w twoich postach nie widzę części polskich "ogonków"?
bardzo niewygodnie się to czyta

Ewunia
20-02-2006, 19:44
krzyczenie na kogoś w typie "boże chroń przed takim właścicielem" itp. może raczej przynieść odwrotny skutek
bardzo staram sie nie krzyczeć, tylko spokojnie informować, bo jak widać nie każdy jest zorientowany, co do np. kocich chorób
nie każdy jest przekonany, że koty należy ubezpładniać bez względu na płeć
wiele osób z niewiedzy karmi koty Whiskasem i Kitekatem, mimo że stac ich na lepsze jedzenie
ja rozumiem, że można czegoś nie wiedzieć, gorzej gdy ktoś nie daje się przekonać co do lepszego karmienia, szczepień, kastracji i innych zasadniczych tematów
tym, co tu wypisuję, staram się przekonac ludzi, że zwierzak jest żywą istotą czującą, a nie przedmiotem
że należy mu się nasz szacunek i opieka
i że powinniśmy być odpowiedzialni za zwierzęta, które wybralismy do życia w naszym domu

MarzannaPG
20-02-2006, 20:43
Marzanna, ja tak OT
czemu ja w twoich postach nie widzę części polskich "ogonków"?
bardzo niewygodnie się to czyta
Ja w twoich też nie widzę. W swoich czasami. Jak piszę to sš, potem (na forum) znikajš. Nie wiem w czym problem.
:o

Aga_koty
21-02-2006, 07:05
Marzanna, ja tak OT
czemu ja w twoich postach nie widzę części polskich "ogonków"?
bardzo niewygodnie się to czyta
Ja w twoich też nie widzę. W swoich czasami. Jak piszę to sš, potem (na forum) znikajš. Nie wiem w czym problem.
:o
Moze coś z kodowaniem jest nie tak ...

MarzannaPG
21-02-2006, 14:27
Chyba napiszę do działu technicznego. Mąż mi komputer sprawdzał i to chyba 'nie od nas" :wink:
Bardzo często jak otwieram forum Muratora to na całym forum nie widzę polskich znaków tylko różne znaczki, nie tylko tam gdzie piszą forumowicze, ale wszelkie napisy typu nazwa działu, wątku, hasła itp.

MarzannaPG
21-02-2006, 14:33
Weszłam w dział techniczny i okazuje się, że nie tylko ja mam takie problemy. Są tzw. 'wybrańcy' :wink: , bo ponoć nie wszyscy je mają.
Tutaj:
http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=59637
http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=935807#935807
Generalnie: nie wiadomo skąd się to bierze i jak temu zaradzić, poza doraźną pomocą. Coś jak w naszej służbie zdrowia... :wink:

MarzannaPG
21-02-2006, 15:39
Poprawiłam moje wpisy, żeby nie było dziwacznych znaczków. Chyba się udało.

D`arek
21-02-2006, 20:53
Jeśli ktoś mieszka w bloku w mieście to oczywiste że nie wypuszcza kota.Jest to trudne nawet technicznie. Natomiast mieszkając na wsi w otoczeniu pól na których aż sie roi od myszy nie miałabym sumienia nie wypuszczać kota. Kot jest zwierzęciem udomowionym przez człowieka w celu tępienia myszy. I niech tak zostanie. Zwłaszcza na wsi. Nawet jeśli niektórzy uważają, że rolnicy są skrajnie nieodpowiedzialni. Mnie osobiście przeraża to,że rolnicy nie sterylizują psów i kotów tylko zabijają młode po urodzeniu, przeważniew całe mioty. Taka jest mentalność w katolickim narodzie.
Aga koty-
Zwierzę domowe nie oznacza że mieszka w domu/ vide: krowa/
Jak można porównywać kota z psem ? Watahy kotów?
Chyba się trochę zagalopowałas w ferowaniu wyroków i ocen.

Aga_koty
21-02-2006, 21:28
Jeśli ktoś mieszka w bloku w mieście to oczywiste że nie wypuszcza kota.Jest to trudne nawet technicznie. Natomiast mieszkając na wsi w otoczeniu pól na których aż sie roi od myszy nie miałabym sumienia nie wypuszczać kota. Kot jest zwierzęciem udomowionym przez człowieka w celu tępienia myszy. I niech tak zostanie. Zwłaszcza na wsi. Nawet jeśli niektórzy uważają, że rolnicy są skrajnie nieodpowiedzialni. Mnie osobiście przeraża to,że rolnicy nie sterylizują psów i kotów tylko zabijają młode po urodzeniu, przeważniew całe mioty. Taka jest mentalność w katolickim narodzie.
Aga koty-
Zwierzę domowe nie oznacza że mieszka w domu/ vide: krowa/
Jak można porównywać kota z psem ? Watahy kotów?
Chyba się trochę zagalopowałas w ferowaniu wyroków i ocen.
Można porównywać kota z psem ..... Pies też nie został udomowiony w celach zapewnienia ludziom towarzystwa, tylko w celach obronno-łowieckich .... dlaczego więc zmieniamy przeznaczenie psów a nie chcemy zmienić przeznaczenia kotów???????
Wtachy kotów? - chyba nie czytałaś dokładnie tego co napisałam :wink:

MarzannaPG
21-02-2006, 21:33
Aga_koty
Można porównywać kota z psem ..... Pies też nie został udomowiony w celach zapewnienia ludziom towarzystwa, tylko w celach obronno-łowieckich .... dlaczego więc zmieniamy przeznaczenie psów a nie chcemy zmienić przeznaczenia kotów???????
Właśnie: nie chcemy. W tym rzecz. Jedni chcą a inni nie.

Aga_koty
22-02-2006, 07:11
Aga_koty
Można porównywać kota z psem ..... Pies też nie został udomowiony w celach zapewnienia ludziom towarzystwa, tylko w celach obronno-łowieckich .... dlaczego więc zmieniamy przeznaczenie psów a nie chcemy zmienić przeznaczenia kotów???????
Właśnie: nie chcemy. W tym rzecz. Jedni chcą a inni nie.
No właśnie nie o to chodzi :wink: Zastanawia mnie dlaczego ludzie, którzy pozwalają psom żyć (nazwijmy to) "zgodnie z naturą", są ogólnie potępiani, uważani za nieodpowiedzialnych itd, itp .... A Ci, którzy pozwalają żyć kotom "zgodnie z naturą" są przez zdecydowaną wiekszość uważani za tych, którzy są prawdziwymi miłośnikami kotów, dobrze rozumiejącymi ich potrzeby ....?????

MarzannaPG
22-02-2006, 15:48
Wydaje mi się, że z powodu, który już podałam powyżej: w psiej naturze leży tworzenie stada na podobieństwo stad wilczych i biegające luzem pieski takie stada stworzą prędzej czy później. Nie są one jednak bezpieczne dla ludzi i nie mówię tu o chorobach ale realnym zagrożeniu zdrowia i życia. Nawet jeśli jest to stado niedużych kundelków, może realnie zrobić poważną krzywdę. Ale nawet pojedynczy, luzem biegający nieduży kundelek może poważnie zagrozić choćby dziecku pokąsając je i to niekoniecznie w związku ze wścieklizną. Bardziej chodzi mi tutaj o możliwość zadania fizycznych ran.
To dlatego właścieciele swobodnie wypuszczający psy są mało akceptowani społecznie. Ich lenistwo kontra czyjeś zdrowie a czasem nawet życie.
Kot fizycznie niewiele może wyrządzić krzywdy z racji swoich gabarytów i małej siły fizycznej. Jeśli tworzy już stada, to nie mają one dominującego, najczęściej agresywnego przewodnika, na którego sygnał gotowe są rzucić się do ataku. Koty tak jakoś żyją 'obok' ludzi - vide koty piwniczne.
Ja tam jednak nie wiem, czy wypuszczanie kotów to jest akurat przejaw akceptowany społecznie - jak się czyta forum miau to wychodzi, że nie. :wink:

Aga_koty
24-02-2006, 07:37
Miau to nie całe społeczeństwo :wink:
Co się tyczy zmiany "przeznaczenia" zwierzęcia .. to pamiętajmy, że tak naprawdę kot wcale nie został udomowiony w celu tępienia myszy ..... Tak naprawdę pierwsze udomowione koty były obiektami kultu (w Egipcie), którym stawiano świątynie, i których zwłoki mumifikowano ..... A ludzie, u których w domu umarł kot, okrywali sie na długi czas żałobą ....
To może wróćmy do tych prawdziwych korzeni, jeżeli chodzi o "przeznaczenie" kotów :wink:

MarzannaPG
25-02-2006, 20:44
Chętnie! Tym bardziej, że mój dom to już prawie kocia świątynia ze mną w roli westalki :D - nie musiałabym się z tym kryć! :wink: Nie mówiąc już o tym, co by było gdyby jakieś bożyszcze umarło...
No tak, ale oni w tych świątyniach ich nie zamykali- łaziły swobodnie.

Aga_koty
25-02-2006, 21:12
Chętnie! Tym bardziej, że mój dom to już prawie kocia świątynia ze mną w roli westalki :D - nie musiałabym się z tym kryć! :wink: Nie mówiąc już o tym, co by było gdyby jakieś bożyszcze umarło...
No tak, ale oni w tych świątyniach ich nie zamykali- łaziły swobodnie.
:lol:
Jeżeli wrócilibyśmy do czasów, kiedy koty otaczano kultem, kiedy nic im nie groziło ze strony ludzi, kiedy nie było samochodów itd, itp ... to wtedy nawet ja zaczęłabym wypuszczać swoje koty na dwór :wink: :wink: :wink:

Aga_koty
25-02-2006, 21:13
No może nie tak zupełnie swobodnie ale połazić by sobie mogły :lol:

MarzannaPG
26-02-2006, 13:15
Zawsze jest jakieś zagrożenie. Jak nie samochód, człowiek to... dzikie zwierzę.
Swego czasu korespondowałam z Amerykanką, która mieszka na pustkowiu, na dzikiej prerii i nie wypuszczała swoich kotów w obawie przed... kojotami!
Wynika z tego, że nigdy nie było, nie ma i nie będzie w pełni bezpiecznej okolicy, zwłaszcza w subiektywnym do niej podejściu...