PDA

Zobacz pełną wersję : osiedle strzeżone = więzienie RATUNKU!!!!



LadyBird
31-08-2005, 14:39
Pomocy!!!! Jak mam walczyć z głupotą osób rządzących osiedlem?
Czy ktoś zna się na prawie i może mi odpowiedzieć na pytania: w jakim stopniu jestem zobowiązana przestrzegać zasad ustalanych przez spółdzielnię (i pewnie walne zgromadzenie), jeśli uważam, że są idiotyczne? Czy mam prawo odmówić płacenia comiesięcznej kwoty na ochronę osiedla, jeśli uważam, że ta ochrona nie chroni mnie i moich interesów, a przeszkadza? Już wyjasniam, w skrócie, żeby nie zanudzić.
Mieszkam na osiedlu strzeżonym. Kiedy kupowałam mieszkanie nie było o tym mowy. Zresztą mądra, nienarzucająca się ochrona nie jest dużym złem. Problem polega na tym, że osiedlem rządzą osoby (nazwę je osobami, choć cisną się różne inne epitety - z czego "popaprańce o duszach niewolników" jest najdelikatniejsze), które lubują się w ustalaniu idiotycznych ograniczeń i zmuszaniu mieszkańców, żeby chodzili i żyli wg narzuconych im reguł. Jeden idiotyzm: przy ogradzaniu osiedla "zapomniano" o furtce w kierunku metra. Teraz do metra trzeba biegać na około, co wydłużyło drogę o kilka minut (istotnych, gdy leci się do pracy rano). Kolejny idiotyzm: na osiedlu prowadzi się zaciętą walkę z samochodami parkujacymi wzdłuż ulic. Alternatywą (dla tych, którzy nie mają garaży i miejsc postojowych) jest zostawienie samochodu na parkingu, znajdującym się od niektórych domów dość daleko, poza ogrodzeniem osiedla, a więc ogólnie dostępnym, gdzie ochrona nie zagląda. W ramach walki z samochodami drogi wewnątrz osiedla przyozdobiono "ślicznymi" betonowymi donicami z kwiatkami. Nawet jeśli mam coś cieżkiego do zaniesienia do samochodu nie mogę podjechać pod dom (a dokładniej procedura jest taka: z domu w środku osiedla muszę gnać do ochrony po klucz do łańcucha, następnie po samochód, podjechać samochodem, wysiąść, otworzyć kłódkę, zdjąć łańcuch, wjechać, zamknać łańcuch, podjechąc, i wracając to samo, aż do oddania kluczy). Jeśli zostawię samochód koło skrzynek - zastawię ulicę i nikt nie będzie mógł przejechać. Dziś wkurzyłam się i przesunęłam jedną ze skrzynek tak, żeby postawiony samochód nie zgradzał przejazdu. Jeden z mieszkańców (który też podjechał samochodem pod swój dom) uśmiechnął się na ten widok i skomentował, że jakoś musimy sobie radzić z tymi kwiatkami. Ustaliliśmy też, że te cudowności zostały kupione za nasze pieniądze wbrew naszej woli. Skoczyłam na minutę do mieszkania, wróciłam i już chciałam odjeżdżać, gdy licho nadało innego sąsiada, takiego o duszy niewolnika, który wyraził swoje święte oburzenie i ściągnął mi na głowę ochronę. Po wymianie zdań udało mi się wyjechać z osiedla, mimo,że ochrona próbowała zablokowac szlaban! Jakiś absurd! Przy moim własnym domu - przy miejscu, które ma być ostoją spokoju i miejscem odpoczynku! Jest jeszcze wiele innych bzdur na tym osiedlu. Wyobrażacie sobie jak wygląda zapraszanie gości? Trochę się obawiam, że będę miała małe problemy z porotem do domu (muszą mi otworzyć szlaban!). Czy ktoś sobie z takim osiedlem poradził?

slaw
31-08-2005, 20:41
Pomocy!!!! Jak mam walczyć z głupotą osób rządzących osiedlem?
Nasza metoda - to budowa własnego domu. U siebie możesz też probować doprowadzić do wybrania innych władz osiedla, ale jeżeli głupota ma większość głosów to nic nie wywalczysz.

Czy mam prawo odmówić płacenia comiesięcznej kwoty na ochronę osiedla, jeśli uważam, że ta ochrona nie chroni mnie i moich interesów, a przeszkadza?
Obawiam się, że nie masz prawa nie płacić, ale możesz podważać decyzję o zatrudnieniu ochrony i po jej uchyleniu nie będzie podstawy do obciążania Ciebie kosztami ochrony.

Jeżeli to spółdzielnia mieszkaniowa to najrozsądniej jest... uciekać.

mario_pab
01-09-2005, 12:12
To ja może trochę Cie pocieszę.
Lepiej mieszkać na takim osiedlu, jak Ty mieszkasz, niż w słynnym osiedlu w Nowej Hucie w Krakowie. Nie masz przynajmniej problemów z dresiarzami, obszczańcami, bezdomnymi, itd.
Z drugiej strony to trochę przesadzają u Ciebie z tym parkowaniem.

Ciężko będzie Ci coś zmienić w spółdzielni. Ja uważam, że najlepiej stałoby się gdyby spółdzielnie zostały przekształcone we wspólnoty. We wspólnocie dużo łatwiej takie sprawy załatwić.

Pozdrawiam

LadyBird
02-09-2005, 16:01
No cóż, dzięki chociaż za słowa otuchy. O własnym domu marzę - tym intensywniej im mam więcej problemów na osiedlu. Ale to długa droga.

Joanna i Janusz
02-09-2005, 20:12
Wspólczuję...

07-09-2005, 22:44
To ja może trochę Cie pocieszę.
Lepiej mieszkać na takim osiedlu, jak Ty mieszkasz, niż w słynnym osiedlu w Nowej Hucie w Krakowie. Nie masz przynajmniej problemów z dresiarzami, obszczańcami, bezdomnymi, itd.

też tak myślę, przynajmniej spokój na osiedlu

niciacia
08-09-2005, 06:38
Jeżeli ochrona nie chce cię wpuścić do domu lub wypuścić z terenu chronionego to nie pękaj tylo dzwoń po policję. Ona uszanuje twoje prawo do własności oraz uwolni z bezprawnego przetrzymywania - może to panów ochroniarzy zmiękczy. Z doświadczeia wiem, że do takiej roboty z firm ochroniarskich wysyłani są "najcieńsi", więc może wystarczy ich postraszyć i pokazać, że to oni są dla ciebie, a nie ty dla nich.
A tak ogólnie, to ci współczuję, widać to nie było to, czego szukałaś.

fizyk
18-10-2005, 11:45
A mnie by trafił szlag, normalnie !!! Przeciez to jest chore. Wiem, jak czuje się gość, który przyjeżdża w odwiedziny do mieszkańca takiego osiedla (?!). Najpierw ochrona dzwoni do mieszkańca, czy mogę wjechać, a raczej czy mogę wejść, bo wjechac najczęściej nie można.
Ostatnio wjechałem. Powiedziałem, że nic mnie nie obchodzą ich przepisy, że jest zimno a ja mam w samochodzie 40 kg bagażu (przyjechaliśmy na kilka dni z dziećmi) oraz dwoje małych dzieci i że w związku z tym nie mam zamiaru szukać miejsca parkingowego wokół osiedla. Ochroniarze zrozumieli ( :o ??), pozwolili wjechać. Nie było żadnego problemu.

A co do Twojej sytuacji, to ja pisałbym pisma do spółdzielni oraz jednocześnie do wiadomości właściciela agencji ochraniarskiej. W końcu ochrona i przepisy mają ułatwiać życie mieszkańcom, a nie utrudniać. Wydaje mi się, że furtka to żaden problem, trzeba zgłosić na radzie osiedla - a wniosek wszystcy poprą (którzy korzystają z metra). Wystarczy, że furtka będzie miała zatrzaskujący się zamek, a każdy mieszkaniec klucz. Problemu być nie powinno.
Co do samochodu - to każdy mieszkaniec ma prawo do podjechania pod swój dom chociażby z powodu bagażu, niepełnosprawnego pasażera i innych. Donice z kwiatuszkami powinny być zabrane. Wydaje mi się (chociaż pewien nie jestem), że droga (nawet wewnętrzna) musi mieć właściwą szerokość (minimum 2 auta powinny się na niej zmieścić przecież). Więc postawienie donic mogło spowodować znaczne zwężenie ulicy co jest bezprawiem. Warto zwrócić na to uwagę. Może jakiś znajomy wśród Strażników Texasu (straż miejska) pomoże?
POGADAJ, POSZUKAJ, DZIAŁAJ.
Nie wiem jak jest u ciebie, czy w umowie kupna mieszkania była wzmianka o miejscu parkingowym? Czy była możliwość wykupu a poprostu nie kupiłaś (przeciez tak tez mogło być). W takiej sytuacji może być problem z parkowaniem, ale jeśli nie, to powinni Tobie i sąsiadom ustąpić.
Co do blokowania przejazdu - to osobiście też się wkurzam, kiedy ktoś zostawi auto na środku drogi. Czasem naprawde nam się śpieszy , czasem musi przejechac wóz strażacki, karetka itp

Powodzenia

OlaK
25-10-2005, 13:24
Wiesz, kazdy kij ma dwa konce. Na moje osiedle, rowniez chronione na szczescie nie mozna wjezdzac - jedynie sporadycznie z ciezkim ladunkiem, meblami itd. Ja to popieram calkowicie - na dziedzincu jest plac zabaw, chodza ludzie, do tego chcemy miec spokoj pod oknami. Byl natomiast jeden cwaniak ktory przechytrzal ochrone i co rusz pod byle pretekstem wjezdzal na dziedziniec i parkowal tam do rana. Wspolnota walczyla z nim dobry rok. Teraz chyba ma w ogole zabronione wjezdzac. Drugi problem to kwestia miejsc w garazu podziemnym - oprocz miejsc prywatnych jest takze pare miejsc, ktore w zamierzeniu mialy byc dla gosci. No wiesz.. taki maly luksusik, przyjezdza do ciebie rodzinka i parkuje sobie pod dachem. Ale miejsca pozajmowali cwaniacy, ktorzy miejsca postojowego w garazu nie wykupili a nie chce im sie skrobac szyb. Dzieki temu, ze nie wykupili ich udzial w utrzymaniu osiedla jest mniejszy, moj wiekszy wiec ja niedosc, ze nie mam gdzie zaparkowac samochodu rodziny to jeszcze posrednio oplacam ich parkowanie Tez mnie szlag trafia i nie dziwie sie i tym donicom u Ciebie i zachowaniu ochrony.

Charlie
25-10-2005, 17:18
Osiedla strzeżone mają swoje + i -. Ale nie ma co ukrywać jakośc bezpieczeństwa jest nie współmierna do osiedli nie strzeżonych. Jak sama przyznałaś ludzie ludziom zgotowali taki los jaki opisujesz.
Minimum raz w roku powinna się zebrać rada osiedla - większością głosów mozecie ją wymienić na nową !!
Pozdrawiam

LadyBird
27-10-2005, 16:03
Witam, bardzo dziękuję za wszystkie posty. Muszę przyznać, że zupełnie inaczej uczestniczy się w tym forum niż w forum Gazety, gdzie umieściłam też to pytanie, a ile wulgaryzmów zebrałam, to lepiej nie mysleć. To też jakaś nauczka przy okazji tych wydarzeń.
Ciąg dalszy? Kilka dni później z ogromną radością ujrzałam sąsiada, który miał do mnie takie pretensje i nasłał ochronę, parkującego swój samochód koło słynnych donic (nie musiał odsuwać, bo nie było obok drugiego samochodu!) - czyli też nie skorzystał ze świetnego pomysłu ganiania do ochrony, brania klucza i odnoszenia go potem.
I jeszcze jedno - jeśli skorzystam z "prawomocnego" sposobu podjechania pod dom - czyli biorąc klucz i zdemując łańcuch - muszę przejechać, przez placyk, gdzie bawią się dzieci. Czy to ma sens????
I na koniec pozwólcie, że przytoczę stwierdzenie mojej koleżanki, która będąc u mnie z wizytą ujrzała rzeczone donice: Ależ ten ochroniarz Cię gonił, bo wiedział, że sam nie da rady jej przesunać na miejsce!

NOTO
21-11-2005, 19:25
To Ciężko będzie Ci coś zmienić w spółdzielni. Ja uważam, że najlepiej stałoby się gdyby spółdzielnie zostały przekształcone we wspólnoty. We wspólnocie dużo łatwiej takie sprawy załatwić.

To ze względu na fakt iż wspólnoty sa mniejsze czy też z innego powodu ?
Wydaje mi sie że przy podobnej liczbie członków - wpływ na podejmowanie decyzji jest podobny.

NOTO
21-11-2005, 19:33
Ale miejsca pozajmowali cwaniacy, ktorzy miejsca postojowego w garazu nie wykupili a nie chce im sie skrobac szyb. Dzieki temu, ze nie wykupili ich udzial w utrzymaniu osiedla jest mniejszy, moj wiekszy
U mnie na "starym" osiedlu była taka praktyka że ochroniarze co noc spisywali wszystkie numery samochodów - tak dla ochrony coby w razie kradziezy szybko reagować.
Myślę, że warto aby ktoś spisywał te samochody i tym które parkują dłużej niż 7 dni wystawiał słony rachunek za parkowanie. To być może rozwiąże problem.

ania
21-11-2005, 19:58
Witam, bardzo dziękuję za wszystkie posty. Muszę przyznać, że zupełnie inaczej uczestniczy się w tym forum niż w forum Gazety, gdzie umieściłam też to pytanie, a ile wulgaryzmów zebrałam, to lepiej nie mysleć. To też jakaś nauczka przy okazji tych wydarzeń.

A ja myślę, że to pierwszy krok w kierunku budowy własnego domu. :D Przez zimę poczytasz to Forum a już na wiosnę zaczniesz objeżdżać rowerem Kabaty ( :roll: ) w poszukiwaniu działki. Trzymam kciuki, żeby tak było! To chyba jedyny skuteczny sposób walki z głupotą osiedla...

kopia
27-11-2005, 19:58
Wiesz ja mieszkam w polsce na osiedlu, nie jest strzezone mam mieskzanie wlasnosciowe co jest raczej tutaj zadkoscia.I olewam ich wszytskie przepisy na upartego nawet zdarzylo mi sie zaparkowac na chodniku i nic mi nie moga zrobic.Mam do tego prawo poniewaz jakas tam czesc gruntu na kturym stoi budynek jest tez moja i mam prawo dojechac do posesji.
W sumie to trzeba bylo by sie powolywac na paragrafy i tyle.

Ale w wtoim przypadku jest to glupota ludzi zarzadzajacych osiedlem.
Mama mieszka w Wiedniu na osiedlu. bloki sa ulozone w ksztalcie literki o tak ze w srodku jest park i wogule mila okolica masz spokuj od wewnatrz sa garaze podziemne i parkingi dla mieskszkancuw z miejscowkami.
Ogulnie jest zasada ze nie da sie pod blok podjechac samochodem to sa barierki!! Ale jak ci przywoza meble lub musisz cos ciezkiego nieporecznego sobie zabrac idziesz skladasz te barierki i wjezdzasz, wolno ci bo tam mieszkasz.

No ale wiadomo jak jest to w polsc ktos postanowil tupnal nuzka i tak musi byc..

Dominik!
29-11-2005, 18:37
Witam, bardzo dziękuję za wszystkie posty. Muszę przyznać, że zupełnie inaczej uczestniczy się w tym forum niż w forum Gazety, gdzie umieściłam też to pytanie, a ile wulgaryzmów zebrałam, to lepiej nie mysleć. To też jakaś nauczka przy okazji tych wydarzeń.

A ja myślę, że to pierwszy krok w kierunku budowy własnego domu. :D Przez zimę poczytasz to Forum a już na wiosnę zaczniesz objeżdżać rowerem Kabaty ( :roll: ) w poszukiwaniu działki. Trzymam kciuki, żeby tak było! To chyba jedyny skuteczny sposób walki z głupotą osiedla...
Miło słyszeć takie słowa :D
Widzisz - ludzie mieszkający we własnych domach/budujący są po prostu inni!
Zaczynaj więc budować - nie pasujesz do tych z blokowisk :wink:

fizyk
30-11-2005, 09:44
LUDU PRACUJĄCY (NA SWOICH BUDOWACH) ŁĄCZMY SIĘ !!!!

Dominik!
30-11-2005, 16:34
LUDU PRACUJĄCY (NA SWOICH BUDOWACH) ŁĄCZMY SIĘ !!!!
święte słowa!
Dodam: łączmy się na forum :wink: i nie tylko!

ania
30-11-2005, 17:10
LUDU PRACUJĄCY (NA SWOICH BUDOWACH) ŁĄCZMY SIĘ !!!!
święte słowa!
Dodam: łączmy się na forum :wink: i nie tylko!

Wy tu sobie żartujecie, a to forum to naprawdę potęga. Czasem opowiadam znajomym, że znam takie miejsce w Polsce, gdzie Polacy mają jeden wspólny interes! Myślę, że za mało działamy w realu. Można by się umawiać na jakieś "akcje" gnębiące rządzących. Zarzucić kogoś listami, umówić się na telefony itp. Och, marzy mi się powrót Pomarańczowej Alternatywy 8)

hudini
18-01-2006, 21:21
Mialem okazje we wroclawiu goscic wielokrotnie na osiedlu powiedzmy chronionym tzn ogrodzone z bramami wjazdowymi sterowanymi na pilota gdzie do kazdego mieszkania byly przypisane 2 pilociki. Nikt nie musial latac po zadne kluczyki a w celu wyniesienia lub wniesienia wiekszego sprzetu mozna bylo wjechac na chodnik pod sama klatke ale wylacznie samochodem osobym o czym informowaly tabliczki

fizyk
23-01-2006, 08:56
Wy tu sobie żartujecie ...

Aniu - ja wcale nie żartem wspomniałem, żebyśmy się budowali. Ja nawoływałem wszystkich aby machnęli ręką na mieszkania w osiedlach (nie tylko strzeżonych) i zaczęli się budować !!! Sam tak zrobiłem.
Zgadzam się też z Tobą, że żadko można spotkać taką liczbę osób, których coś łączy (choćby pomoc w budowaniu). W marcu będzie okazja spotkać się w realu. Ja się wybieram :D

Jefka5
13-02-2006, 00:02
Mam znajomych na "chronionym". Zdarzylo sie juz kilka razy, ze gdy przyjechalam do nichw dowiedziny to musieli biec z mieszkania otworzyc mi brame poniewaz ochronairz mial wlansie obchod osiedla... Wiec biegaja sobie tak otwierac brame gosciom - jakies 600 m! Bez sensu!

krzysiu_28
31-05-2006, 17:06
To ja może trochę Cie pocieszę.
Lepiej mieszkać na takim osiedlu, jak Ty mieszkasz, niż w słynnym osiedlu w Nowej Hucie w Krakowie. Nie masz przynajmniej problemów z dresiarzami, obszczańcami, bezdomnymi, itd.
Z drugiej strony to trochę przesadzają u Ciebie z tym parkowaniem.

Ciężko będzie Ci coś zmienić w spółdzielni. Ja uważam, że najlepiej stałoby się gdyby spółdzielnie zostały przekształcone we wspólnoty. We wspólnocie dużo łatwiej takie sprawy załatwić.

Pozdrawiam