PDA

Zobacz pełną wersję : Czy ktoś miał do czynienia z nowotworem u psinki



moniz
16-09-2005, 12:35
Witam Wszystkich
wczoraj udałam się z moją sunią (13 lat, wabi się Myszka) do weterynarza bo zauważyłam u niej guzka. Okazało się, że to nowotwór mlekowy. Lekarz powiedział, że to jest charakterystyczne u sunieczek, które nie miały szczeniaczków i nie były wykastrowane.
Moje pytanie czy kogoś z Was pesio był w takiej sytuacji?! Na co trzeba się przygotować po operacji pieska? Gdzie była robiona operacja?
Ja byłam w Multiwet, ale tam sama operacja kosztuje 450 zł., wizyty 43 zł. Tak więc ostateczny koszt to ok. 800 zł., razem z badaniami.
Porszę o pomoc. Jeszcze nie mogę się z tym pogodzić i chyba nigdy mi się to nie uda.
Serdecznie dziękuję. :cry:

Tomek_J
16-09-2005, 13:52
Okazało się, że to nowotwór mlekowy. Lekarz powiedział, że to jest charakterystyczne u sunieczek, które nie miały szczeniaczków

Miałem do czynienia. Opinia weta: jak nic się nie dzieje, to nie ruszać.
Spróbuj skonsultować się z kims jeszcze, zanim podejmiesz finalną decyzję o operacji.

moniz
16-09-2005, 14:30
Ten powiedział mi, że trzeba robić operację zanim będzie zapóźno. Tak naprawdę to zrobiłabym tą operację, ale weterynarz powiedział, że nie może mieć małe szanse na przeżycie, bo przecież ma już tyle lat. A ja sobie nie wyobrażam bez niej życia. :cry:

Mita
16-09-2005, 14:39
Miałam do czynienia z takim nowotworem u suczki (miała małe, które wykarmiła, nie była sterylizowana).
Weterynarz, zaprzyjaźniony zreszta i znajacy sunię od małego, odradził operację.
Sunia żyła z tym nowotworem właściwie do wieku, w którym i tak by odeszła. Nowotwór rozwijał się nie powodując bólu. Cierpiała dopiero z powodu przerzutów, w ostatnich dniach życia :( Lekarz uśpił sunię gdy przewód pokarmowy przestał pracować.
Nasza sunia była zadbanym psem. Rezygnacja z operacji nie była spowodowana np. skąpstwem, ale radą weta, który się nią opiekował.
Dziś podjęlibyśmy taka samą decyzję.

Jaka jest Twoja piesa: duża, mała?
Trzymam kciuki, pisz co dalej.
Warto skonsultować się z innym weterynarzem.

aha26
16-09-2005, 15:42
Witam Wszystkich
wczoraj udałam się z moją sunią (13 lat, wabi się Myszka) do weterynarza bo zauważyłam u niej guzka. Okazało się, że to nowotwór mlekowy. Lekarz powiedział, że to jest charakterystyczne u sunieczek, które nie miały szczeniaczków i nie były wykastrowane.
Moje pytanie czy kogoś z Was pesio był w takiej sytuacji?! Na co trzeba się przygotować po operacji pieska? Gdzie była robiona operacja?
Ja byłam w Multiwet, ale tam sama operacja kosztuje 450 zł., wizyty 43 zł. Tak więc ostateczny koszt to ok. 800 zł., razem z badaniami.
Porszę o pomoc. Jeszcze nie mogę się z tym pogodzić i chyba nigdy mi się to nie uda.
Serdecznie dziękuję. :cry:

Moja sunia miała także ten nowotwór mlekowy mimo tego,ze miała szczeniaki,lekarz powiedział ,ze musi mieć operacje.Po oparcji żyła kilka miesięcy,zaczęły sie straszne ataki padaczki ,okazało sie ,ze sa przezuty do mózgu ,sunie sparaliżowało i musiałam ją uspić bo nie mogłam dopuscić zeby dalej sie męczyła skoro już nie było zadnej nadziei :cry:

moniz
16-09-2005, 16:24
Moja psunia jest właściwie mała (wielkości szpica). Ona też jest zadbanym psem i wcale nie chodzi o kasę (chociaż dużo, ale dla niej jestem w stanie zapłacić nawet więcej). Strasznie się o nią boję i sama już nie wiem co robić. Ona jest wspaniałym pesiem (pewnie tak każdy mówi o swoim, ale mój dla mnie jest wszystkim :D ). Na razie uczę się dodawać zdjęcia chociaż kiepsko mi to idzie. Jak się nauczę to zamieszczę zdjęcie. Pocieszyłaś mnie Mita tym co napisałaś. Bardzo chciałabym, żeby i w przypadku Myszeczki tak było. Jeżeli by się okazało, że może z tym żyć, to nie chciałabym żeby ją cieli. Masz rację pójdę jeszcze do innego weta, a ten co u niego byłam od początku mi się nie spodobał.
Serdeczne dzięki za odpowiedzi.

17-09-2005, 03:15
Ja tez proponuje isc do drugiego weterynarza. Zawsze tak robie , zeby wysluchac paru opini. Czy mozesz napisac jak ten nowotwor wyglada , czy go widac. Ja tez mam sunie i ma dosyc duza narosl przy sutku . Przy kazdej cieczce guzek ten sie powiekszal.Bylam z nia u paru wet , ale nikt mi nic nie powiedzial , ze to moze byc nowotwor. Kazano mi ja wysterelizowac. Tak zrobilam i od tamtej pory guzek sie nie powiekszyl. Sunia ma siedem lat i nigdy nie miala szczeniat.

julieta
18-09-2005, 20:04
Ja także miałam sunię, dobermankę, miała raz szczenięta. Tak około piątego roku życia zauważyliśmy guzki przy sutkach. Razem z wetem podjęliśmy decyzję, że nie ruszamy. Guzki się nie powiększały. Ze względu na powtarzające się ciąże urojone dostawała 2 razy do roku zastrzyki hamujące cieczkę. Aż w wieku 12 lat, tak zeszłej jesieni, jeden z guzków zaczął raptownie się powiększać. W ciągu ok. 10 dni urósł do wielkości pięści. Nic nie pomagało, a operacja na tym etapie dostarczyłaby tylko cierpień naszej suni.
Zdobyłam nawet i sama robiłam dwa razy dziennie zastrzyki homeo. Niestety przgraliśmy.Ze względu na naszą miłość do niej, podjęliśmy decyzję...
Weterynarz, który wtedy do nas przyjechał, powiedział, że ten typ nowotworu jest hormono-zależny!!! Nikt nam tego nie powiedział!!!
Zbliżała się jesienna cieczka, więc nowotwór dostał rozpędu! Nie zdążyliśmy z zastrzykiem hamującym cieczkę lub zapomnieliśmy, w każdym bądź razie nie wybaczę sobie, że to zaniedbałam.Miała 12 lat i 7 m-cy. Latem jeszcze cieszyła się słoneczkiem, nic nie zapowiadało takiej jesieni... :cry:

moniz
19-09-2005, 10:08
Bonnie myślisz, że u mojej psuni też by się tak dało? Guzek jest po prawej stronie. Jest raczej mały. Jest wielkości małej piłeczki kauczukowej. Sunia ma właśnie teraz cieczkę. Mam nadzieję, że ten guzek się nie powiększy. Bonnie napisz ile lat ma teraz Twoja psiuńka. I jeszcze jedna prośba, jeżeli masz jakiegoś dobrego weta, to czy mogłabyś mi podać jakieś namiary? :D
Przy okazaji serdecznie dziękuję Tobie i innym za opinie. To dla mnie bardzo ważne.

Maggie
19-09-2005, 10:45
Nasza suka dobermanka dwa razy miała szczenięta, ale podobnie jak sunia juliety po każdej cieczce miała ciążę urojoną. W wieku ok.7-8 lat na klatce piersiowej dały wyczuć się miękkie guzki, których z czasem przybyło. Niemniej jednak do czasu wystąpienia przerzutów - guzki nie powodowały dolegliwości, a suczka była w dobrej kondycji. Żyła 11 lat, zdecydowaliśmy się ją uśpić, gdy już bardzo cierpiała i nie było szans na poprawę. :cry:

Niestety w tamtych czasach (przełom lat 80/90) leczenie hormonalne nie było popularne, a może nikt z weterynarzy nam nie zaproponował.

Moniz, chociaż kochamy nasze czworonogi, musimy zdawać sobie sprawę, że odejdą szybciej niż my. Smutna to prawda.

Życzę dużo zdrówka Tobie i suni

moniz
19-09-2005, 12:22
Maggie dziękuję Ci bardzo za dobre słowa. Coraz więcej osób mówi, mi że jeżeli nie rośnie to żeby tego nie ruszać, bo później strasznie szybko ta choroba postępuje. Wydawało mi się, że poszłam do dobrego weterynarza, ale jak się okazuje, to chciał tylko naciągnąć mnie na kasę. Ja wiem, że zwierzątka kiedyś odejdą i to szybciej niż my, ale jeżeli jest się z psinką 13 lat, to strasznie ciężko jest się pogodzić z tym, że ona może odejść. Poza tym moja sunia jest taka żywa, że czasem mam wrażenie jakby była szczeniakiem. Długie spacery, zabawy godzinami... czasem mi już brakuje sił, a ona.... dopiero się rozkręca.

Mita
19-09-2005, 12:36
[quote="moniz" Coraz więcej osób mówi, mi że jeżeli nie rośnie to żeby tego nie ruszać, bo później strasznie szybko ta choroba postępuje.[/quote]

Ale idź jeszcze do innego weterynarza.
Sprawdź u specjalisty, skonsultuj.
Fakt, suczka w tym wieku to już staruszka i narażanie na operację pod narkozą skutkuje strasznym spadkiem odporności (mimo wszystko)
:cry:
Ale lepiej skonsultować, żeby mieć pewność, że się postąpiło właściwie.
Może przepiszą odpowiednie leczenie hormonalne?
Trzymam kciuki!

moniz
19-09-2005, 12:47
Na pewno pójdę! Jutro, bo dziś długo pracuję. :(. Oczywiście napiszę, co mi powiedziano. Bardzo bym chciała, żeby obeszło się bez operacji, bo ta moja psinka taka bojaźliwa (pewnie wszystkie tak mają. Z resztą nie ma się co dziwić, człowiek też drży na wiadomość o operacji).

sapertorun
19-09-2005, 14:41
W tym wieku ja odradzam orperacje,jesli guz nie pzreszkadza jej w normalnym zyciu to sam zabieg moze byc bardziej niebezpieczny niz pozostawienie tego guzka.Pozdr

aishan
19-09-2005, 18:02
Moja ruda też miała guza sutka. Ma 11 lat, nigdy nie miała młodych. Zdecydowałem się szybko na operację, ale przedtem zrobiłem jej ekg, rtg, usg, bad. krwi - wszystko po to żeby wykluczyć ewent. przerzuty i zobaczyć jak z serduszkiem [czy ma szansę przetrzymać zabieg]. Potem sam zabieg - jeśli nie ma powiększonych węzłów, to nie taki znowu straszny. Z wyborem czy ciąć, czy nie - niestety nie ma dobrej odpowiedzi. Tak, czy siak pewne ryzyko jest. Ja w tej konkretnej sytuacji uważałem, że mimo wszystko warto ciąć i to szybko.

19-09-2005, 23:46
moniz moja sunia skonczy w styczniu 2006r 8 lat. Sterylizacje przeprowadzilam rok temu . Naprawde nie wiem co Ci doradzic , ale lepiej idz do jeszcze innego wet , moze jakiegos poleconego. Ja nie moge polecic Ci w tej chwili zadnego , bo mieszkam od paru lat za granica. Moze ktos z forum ma dobrego wet . Wiem co czujesz bo ja rowniez mam problem w tej chwili z psem dwunastoletnim. Mialam go teraz operowac , ale zrezygnowalam. Nie mam gwarancji i lekarze tez , czy po operacji bedzie lepiej. Jedni mowia , ze trzeba szybko operowac , ale pewnosci nie maja , ze pies wyjdzie z tego a drudzy mowia , ze juz jest za pozno a operowac mozna zawsze ,tylko co dalej.Bol i cierpienie psa jak cos sie nie uda. Nie bede ryzykowac. Niech zostanie tak jak jest .

moniz
20-09-2005, 07:07
Dzisiaj wybieram się do weta. Wczoraj sprawdzałam tego guzka i trochę się pomniejszył. Może to dobry znak? Pomniejszył się pewnie w związku z lekiem na uczulenie, który bierze już 5 dni (tamten wet powiedział, że tak może być). Boję się tylko, żeby później się nie powiększał :( Mam nadzieję, że ten wet powie coś konkretnego.
Bonnie, wiem, że mnie doskonale rozumiesz, bo jesteś w takiej samej sytuacji. Masz rację ciężko jest podjąć jakąś decyzję. Bo w obu przypadkach jest ryzyko.
Życzę Ci z całego serca, żeby Twoje psiuńki szybciutko wracały do zdrowia.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i Twoich sierściuchów.

PIXI I DIXI
20-09-2005, 18:51
Moniz
mielismy kiedys podobna suczke tylko w kolorach biało-bezowym, wysterylizowana została w wieku 7 lat w zwiazku z ropomaciczem, w wieku okolo 15 lat zrobił sie jej guzek na sutku - został wyciety (juz nie pamietam ale łagodny - chyba typu włókniak), pózniej mając około 17 !!! guz sie odnowił - mimo że był juz sędziwa jak na psiaka, zrobiliśmy wszystkie badania, rtg, ekg, krew mocz,
skonsultowalismy sie z radiologiem psim, a ponieważ nie było przerzutów zapadła decyzja o operacji - zostalismy uprzedzeni ze w tym wieku zabieg może sie skończyc niepowodzeniem i powinien byc przeprowadzony w narkozie wziewnej, takich aparatow nie ma kazdy weterynarz, jechalismy 200 km, bardzo sie balismy ale operacja sie udała
nasza kochana psina zyła jeszcez prawie półtora roku i "odeszła" zupełnie z innego powodu w wieku ponad 19 lat, nowotwór juz nie wrócił

Moniz trzymamy kciuki, mamy nadzieję że przed Wami jeszcez długie lata razem
pixi i dixi

20-09-2005, 22:09
moniz
Dziekujemy bardzo, Tobie rowniez zycze powodzenia i wytrwalosci.
Wlasnie , bardzo wazna sprawa jest narkoza wziewna , o ktorej pisze
Pixi i Dixi. Jak juz zdecydujesz sie na operacje to zadbaj o podanie twojej suni takiej wlasnie narkozy . Jeszcze raz zycze powodzenia .

Gosia C
23-09-2005, 13:48
witam
spróbuj na Wodzirejów 10 tam jest wet ( nie pamiętam nazwiska ) operuje nie drogo i dobrze, miałam też podobną sytuację guz urósł bardzo szybko i na tyle że przeszkadzał w chodzeniu, zdecydowałam usunąć i było ok operacja tylko za znieczuleniem miejscowym, niestety po ok pół roku pojawiła się woda w płucach ale to juz z inneg powodu no i koniec...