PDA

Zobacz pełną wersję : domek dla szóstki



siłaczka
29-09-2005, 19:53
Decyzja o budowie domu zapadła w lipcu. Zaczęliśmy szukać działki. Najpierw w okolicy, pomysły były różne. Potem stwierdziliśmy, że do emerytury daleko, a dojeżdżanie średnio nam się podoba. No więc na miejscu, czyli na wsi.
Mamy cztery córki - nastolatki, a każda marzy o własnym pokoju. Ja chcę koniecznie sypialnię zamiast rozkładanej kanapy w pokoju z telewizorem. Jacek - garaż przy domu i miejsce na komputer. Nasz prawiejamniczka Fiona - trochę pola do niepohamowanego kopania dziur. Powodów jest dość, żeby budować. Tylko dlaczego zdecydowaliśmy się tak późno?
:cry:

siłaczka
29-09-2005, 20:59
Mój debiut na forum to kompletne fiasko. Takie fajne dzienniki czytałam, a sama nie potrafię. Ale nic, budowa domu będzie wyzwaniem, więc trzeba się hartować. Próbuję jeszcze raz. :lol:

siłaczka
29-09-2005, 21:10
Działkę mamy śmieszną - trójkąt z ogonkiem, który ma służyć za wyjazd na drogę. Kupiona trochę z konieczności, bo innej nie było, stała się piękna, od kiedy jest nasza. Legalnie właściwie od wczoraj, ale już od połowy sierpnia chadzamy tam jak na swoją (i oczywiście prowadzimy wszystkich gości - chcą czy nie).
Jacek miał ochotę wcześniej kupić nieduży prostokąt przy cmentarzu (spokojni sąsiedzi), ale ja nie chciałam.
Nasz trójkąt ma wiele zalet: 1800 m2, umiarkowana cena (grunty rolne), wszystkie media blisko, a działka na uboczu (choć nie na odludziu).
Kupiliśmy ją od Agencji, a teraz okazuje się, że są jakieś problemy z granicą. Geodeta zamówiony, coś tam zaczął działać. Mówi, że będzie dobrze.
:D

siłaczka
29-09-2005, 21:24
Projekt właściwie wybraliśmy. Od lipca do dzisiaj kilka razy zmieniła się koncepcja. Zaczynaliśmy od uroczego dworku z kopertowym dachem, potem były wykusze i balkony, a stanęło na dość prostym i niepozornym "domku modrzewiowym". Wyszliśmy z założenia, że to co w środku jest najważniejsze, nie ma być drogo, a poza tym w WZ określili nam dach dwuspadowy itp. Mieliśmy też dodatkową łamigłówkę - wjazd na działkę jest od południa, a takich projektów nie ma za wiele.

siłaczka
30-09-2005, 13:59
Jacek jest w gorącej wodzie kąpany. Już w środę z cieplutkim aktem notarialnym pruł do geodety, żeby uskutecznić wznawianie granic. Wczoraj odwiedził ENERGĘ i złożył wniosek (183 zł - jak za darmo). Teraz czekanie, ale to już jakiś kroczek do przodu. :lol:
Geodeta zasugerował, że dobrze byłoby mieć już projekt. I tu klops. Pieniądze były, ale... Nasza pralka, wcale nie stara, 5-letnia, pewnego dnia jęknęła, wywaliła korki - i tyle. Nie było co naprawiać, trzeba było nabyć. :cry: Ech, życie!
Jacek namawiał mnie do pisania dziennika, ale to on jest motorkiem budowy. Ja bardziej kibicuję i trochę za nim nie nadążam, bo nawet teraz, na etapie papierkowym, wszystko się zmienia z dnia na dzień. Dosłownie kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że gmina zaplanowała sobie poprowadzenie nitki wodociągu przez naszą działkę. Niby fajnie, przyłącze prawie gotowe, ale obawiamy się, że trzeba będzie przesunąć dom. A na trójkątnej działce, choć dużej, możliwości są mocno ograniczone.

siłaczka
30-09-2005, 19:15
Jacek jest od lat zapalonym fotografem. Powiedziałabym, że profesjonalistą, choć chleba z tego nie ma. Zmobilizowałam go, żeby tu jakieś zdjęcie wkleił, no i jest: nasza szóstka (jeszcze bez psa) w ostatnią gwiazdkę. :D
W związku z powyższym (tj. namiętnym pstrykaniem) nie mogę do dziś mu wybaczyć, że nie zrobił zdjęcia naszej działki w stanie dziewiczym, czyli przed skoszeniem. Obawiam się, że ten widok pójdzie w zapomnienie. Osty i inne badyle mnie sięgały po pachy, a co mniejsi osobnicy ledwo co wystawiali głowy. :roll: Były w tym gąszczu jakieś wisionki i brzózki - samosiejki, ale nie ostała się ani jedna. Jednego pięknego dnia miejscowy kosiarz, pan Gucio, wjechał tam straszną maszyną (nie widziałam, wiem z opowieści) i za 50 PLN ściął wszystko doszczętnie. Złamał przy tym nóż w kosiarce, ale dopiero jak wyjeżdżał, więc szczegół. Jacek opowiadał, że zabiłby niechybnie kogoś, kto stałby na drodze tego "pocisku". :o

Dopiero po skoszeniu zobaczyłam, ile to pola. I co ja z tym zrobię? Po samym grabieniu siana (piękna nazwa, ale nie oddaje istoty rzeczy) miałam odciski. Suche badyle zebraliśmy w imponujące kupki. Trochę próbowaliśmy spalić, ale zadymiliśmy okolicę, a niewiele ubyło. Teraz, po deszczach kupki się nieco zmniejszyły, ale i tak coś trzeba będzie z tym zrobić.

Muszę się przyznać, że ogrodniczką jestem zapaloną, pewnie mam to w genach. Wprawdzie do tej pory nie mogłam się pochwalić pięknym ogrodem, ale może to z braku możliwości... :wink: W każdym razie plany mam wielkie i ambitne, wizję świetlaną i niecierpliwość okrutną. A tu zima idzie. Że budowa zacznie się najprędzej na wiosnę - to jedno, ale przecie sadzić można już. Trzeba będzie chyba jakąś chemią potraktować chwasty, bo odrastają, jakby im zima była niestraszna. Na razie chciałabym założyć sad (sadek) w samym koniuszku działki, tam gdzie na pewno nie będzie kopania. No i żywopłot, choćby od strony drogi, do której i tak nie wolno nam się zbliżyć na mniej niż 8 m - tak mówi projekt WZ.

siłaczka
01-10-2005, 18:27
Z tymi warunkami zabudowy też była historia. Przetarg w Agencji wyznaczono na 31 sierpnia, a Jacek gdzieś koło 20 zaczął naprzykrzać się w Gminie o ustalenie warunków zabudowy. W myśl zasady: po co mam kupować działkę, jeśli nie wiem, co tam będę mógł postawić. Może nie warto?
Jak wiadomo, gmina musi za taką decyzję zapłacić. Nie mam pojęcia, jak on tam nakręcił odpowiednie osoby, ale sprawę załatwił. Ciekawe, co by było, gdybyśmy działki nie kupili. Świeciłabym oczami, a trzeba wiedzieć, że tu się wszyscy znają. :wink:
Projekt takiej decyzji sporządza dla gminy pani architekt z miasta (25 km). Więc telefon do niej. Jacek namolny, jakby się paliło. Pani, że później (czas był urlopowy), bo musi przyjechać, zrobić zdjęcia sąsiednich posesji itp. Jacek łaps za aparat, popstrykał co trzeba. Przy okazji załatwił taką samą sprawę sąsiadom z bloku. Potem ekspresowe wywołanie i za parę dni do miasta. Pani była zadowolona, zdjęcia w porządku, do tego jakaś mapka, jakiś śmieszny papierek z energetyki. Zaczęła przygotowywać projekt.

Już na gębę było wiadomo, że dach musi być dwuspadowy (a my w tym czasie dopiero się decydowaliśmy). No więc wertowanie katalogów od nowa. Szczęśliwie natknęłam się na "modrzewiowy", który przedtem nie był brany pod uwagę. Oglądamy, decydujemy się. Jacek wysyła do pani od WZ maila z projektem i nieśmiałym pytaniem, czy się nada. "Dla mnie ten dach jest raczej wielospadowy, ale w decyzji napiszę, że główne połacie mają być dwuspadowe i powinno być dobrze". Co za ulga! :lol:
Przy okazji różne inne rzeczy dostosowała nam do "modrzewiowego": kąt nachylenia dachu, szerokość domu itp. Tak się zresztą złożyło, że domki obok bardzo podobne, więc wszystko legalnie.

W tej chwili czekamy na pozytywną opinię z Wydziału Środowiska i Rolnictwa w Gdańsku, nie mam pojęcia, dlaczego. Podobno trzeba czekać nawet do 3 miesięcy, a my niestety, żadnych znajomych tam nie mamy. :( :( :(

Kiedy odbieraliśmy akt notarialny, pani notariusz była zaskoczona, że już mamy (prawie) warunki zabudowy :"A gdybym ja chciała kupić tę działkę?" :o Nawiasem mówiąc, był jeszcze jeden chętny na naszą działkę, ale do przetargu nie podszedł. Wiedział, że my chcemy kupić, więc w dzień przetargu się zjawił. Chyba liczył na jakieś odstępne, ale nieopatrznie się wygadał, że nie wpłacił wadium. Głupio zrobił (że się wygadał), bo wcześniej uzgodniliśmy, że coś mu odpalimy, żeby się nie targować. :D

No cóż, na razie jesteśmy farciarzami. Ciekawe, co będzie dalej.

siłaczka
01-10-2005, 22:03
Ja póki co myślę głównie o ogrodzie, a Jacek o pompie ciepła, rekuperatorach i dolnym wymienniku ciepła (ale się nam słownik wzbogacił ostatnio!). Na razie szuka, pyta, czyta i tak w kółko. Odbywa długie narady z moim bratem, który jest tego pomysłu orędownikiem podejrzanie entuzjastycznym. Brat jest budowlańcem, więc pewnie się zna, ale ja podchodzę do tego z dużą rezerwą, bo rozumek mój pojąć nie może zasady działania. Brzmi to wszystko za bardzo bajkowo albo może raczej sf. :D

Nasi blokowi sąsiedzi, co to też się szykują budować, przeżywają podobne rozterki. Zasięgali porad fachowców, a fachowcy, wiadomo - konserwatywni są niektórzy i wierzą tylko w ogień i dym (jak ja). :wink: Więc radzą kominek i składzik na drewno. Bo pompa ciepła to kaprys dla bogatych... I co tu robić? A zdecydować się trzeba, bo jakby co, to rezygnujemy z komina itd. W okolicy na razie niewielu zainstalowało pompę, ale może to tylko sprawa dużej kasy do wyłożenia.

Jedno na razie mi Jacek jasno wyłożył: działka będzie rozryta doszczętnie, zapomnij o sadzeniu czegokolwiek poza obrzeżami. :cry: No to zapominam. Na razie.

siłaczka
02-10-2005, 19:26
Dzisiaj nastroje takie jak pogoda: mglisto-deszczowo-dołujące. Z obliczeń wynika, że do pozwolenia na budowę potrzeba nam ok. 4 tysięcy. A w skarbcu pustki! :cry: :cry:

Sytuacja jest trochę patowa. Żeby zacząć budowę, trzeba wziąć kredyt, żeby dostać kredyt, trzeba mieć pozwolenie na budowę czyli trzeba mieć teraz na wydatki. Bez kasy ani rusz. Jacek zastanawia się, co by sprzedać. :wink:

Lepsza wiadomość: geodeta zapowiedział się na 12 października na wznawianie granic. Powtarzam sobie, żeby myśleć pozytywnie.

siłaczka
04-10-2005, 16:22
Wczoraj do zmroku walczyliśmy z naszym "sianem". Cuda się zdarzają: znalazł się chętny na to koszmarne suche zielsko. Podobno chce przykryć kopce z ziemniakami. Dlatego musieliśmy zwieźć wszystko w jedno miejsce. Zrobiła się wieeeeelka fura. Ciekawe, ile gość ma kopców, bo tak na moje oko musiałby mieć ze 100 metrów.

Teraz to już gołym okiem widać: perz, perz i perz. Przy tym nierówno jak na poligonie. Zaczynam się obawiać, że bez ciężkiego sprzętu się nie obędzie.

Kiedy kończyliśmy pracę, zrobiło się kompletnie ciemno i trochę straszno. Coś trzeba będzie z tym fantem zrobić, bo jak tam mieszkać?
:o

siłaczka
06-10-2005, 17:09
Tym razem pisze Jacek. Tempo załatwiania formalności to nie moje tempo. Mowi się, że życie uczy cierpliwości. Parafrazujac powiedziałbym, że formalności (urzędowe) uczą cierpliwości. Po telefonicznej rozmowie z dyrektorem wydziału środowiska i rolnictwa w UW, nabrałem nadziei, że opinia do projektu decyzji o warunkach zabudowy niedługo nadejdzie (nie tylko naszej decyzji, ale i innych czekających z naszej gminy). Jutro jestem umówiny na następną rozmowę z tymże dyrektorem, może dowiem się czegoś wiecej.
Jak na razie chodzę (lub chodzimy) na działkę i próbuję planować, ale jak planować, jak nawet granica niepewna. W środę, mam nadzieję, będzie juz pewna.

siłaczka
07-10-2005, 17:58
Dyrektorzy są bardzo trudno uchwytni.

siłaczka
10-10-2005, 19:49
Trudno uchwytny dyrektor został dziś uchwycony. Podobno opinia ma dotrzeć jeszcze w tym tygodniu. No cóż, pożyjemy zobaczymy...
Zostały dwa dni do wznowienia granic.

siłaczka
11-10-2005, 21:40
Wreszcie namówiłam Jacka na wklejanie zdjęć. Parę się znalazło. Nawet takie sprzed koszenia:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/1.jpg
http://www.konarzyny.edu.pl//my/2.jpg

Mróweczki przy pracy i po pracy.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/3.jpg
http://www.konarzyny.edu.pl//my/4.jpg

Widok z naszej działki na północny zachód.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/5.jpg
http://www.konarzyny.edu.pl//my/6.jpg

Nasz pies zaczął kopać fundamenty.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/7.jpg
http://www.konarzyny.edu.pl//my/8.jpg

A to pani tych włości (jak Kochanowski - pod lipą):
http://www.konarzyny.edu.pl//my/9.jpg

siłaczka
12-10-2005, 17:33
Dzisiaj dwa kroki do przodu: Energa przysłała nam warunki przyłączenia, a geodeci wznowili granice. I trzeci, mały kroczek: Po południu sąsiad zaofiarował się, że powycina i spali dzikie drzewka i chaszcze zarastające "ogonek", który ma być drogą dojazdową. :lol: :lol: :lol:

Geodeci wymierzyli nam wszystko dokładnie. I co? I mamy 1900 metrów, a nie 1800. :o To chyba dobrze? Sąsiad, z którym granica przedtem stała pod znakiem zapytania, też zyskał 200 metrów. :o

Fachowcy, to jednak fachowcy! Myśmy szukali starych kamieni granicznych i nic, ani widu. A oni znaleźli! W jednym miejscu była wprawdzie tylko butelka, ale była, a oni wiedzieli gdzie. :)

Po południu oglądaliśmy swoje włości. Teraz już normalnie, a nie wirtualnie wiemy, jak działka wygląda, gdzie trzeba będzie postawić płot i gdzie ewentualnie można planować dom. Chyba pierwszy raz poczułam się na swoim.
Czyż ten kamyk nie jest piekny?

http://www.konarzyny.edu.pl/my/10.jpg

siłaczka
13-10-2005, 18:58
Dziś opryskałem czymś na perz i inne niechciane roślinki całą strefę przygraniczną (uprzednio przeciągnąwszy sznurek od jednego kamienia granicznego do drugiego). Niedługo bedziemy sadzić świerki i modrzewie i trochę owocowych. Podobno październik to dobry miesiąc na sadzenie. Być może jeszcze przedtem wpuścimy na działkę ciężki sprzęt i trochę wyrównamy teren.

To nie kosmita, to ja przy opryskach:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/11.jpg

siłaczka
15-10-2005, 19:16
Wczoraj byliśmy w banku. Trzeba było jak na spowiedzi wyznać, co mamy (do spłacania oczywiście :lol: ). Myślałam, że nas kijami popędzą, ale nie było tak źle. Młoda, miła pani policzyła co trzeba, no i wyszło, że "zdolni" jesteśmy, ale nijak nie możemy wytrzasnąć 20% wkładu własnego. Najwyraźniej kupiliśmy za tanio naszą działkę. :lol:

Na razie wymyśliliśmy takie wyjście: bierzemy kredyt (znaczy kredycik) na tzw. refinansowanie zakupu działki, żeby mieć te parę tysięcy potrzebnych teraz na wszystkie formalności do czasu pozwolenia na budowę. Działka pójdzie niestety pod zastaw (Vondraczek mi tu wychodzi na proroka). Optymistycznie zakładamy, że papierki załatwimy w miarę szybko i wtedy wnioskujemy o kredyt na budowę. Podobno do końca listopada bank ma jakąś promocję. Ale czy to jest realne?

Miła pani powiedziała, że jeśli nie mamy jeszcze wypisu z księgi wieczystej (a nie mamy), to na razie wystarczy akt notarialny... żeby nie przedłużać :) No, miło było, tylko mój mąż podejrzanie niechętnie z tego banku wychodził, a po 20 metrach pędem tam wracał "o coś jeszcze zapytać". :-?

siłaczka
15-10-2005, 19:45
Teraz nowa rzecz nas goni. Lada dzień prowadzone będą prace przy wodociągu. Poprzedni właściciel działki, czyli Agencja, wyraził zgodę na przekopanie naszej działki w poprzek, a nas nikt nawet nie spytał. Wszyscy dokoła, łącznie z geodetą, zachęcali, żeby się absolutnie na to nie zgodzić, jeszcze walczyć. Więc Jacek mężnie "walczył", tj. powiedział pani wójt, że się nie zgadza... Najpierw były nerwy, ale skończyło się na kompromisowym: "Niech pan powie, gdzie mogą przekopać." Ha! Ale my nie wiemy, gdzie będzie stał dom. :o :o :o

Jacek wczoraj się duchowo nastawiał, a dziś wyposażony w precyzyjne przyrządy w postaci sznurka i kilku niedużych sztachetek "posadził" dom na działce, korzystając z pomocy najmłodszej córki.

Widziałam to dzieło po południu: fajne! Działa na wyobraźnię! Tylko jakiś maluśki i zagubiony mi się wydał "nasz domek" na tym polu... :roll:

Oto Krysia - "geodeta":

http://www.konarzyny.edu.pl/my/12.jpg

siłaczka
17-10-2005, 21:27
Wróciliśmy od architekta. Po trzygodzinnej rozmowie mam taki mętlik w głowie, że nie wiem, czy dziś będę spać. :o :o :o

Architekta polecił geodeta. Zresztą się okazało, że to kolega Jacka z dzieciństwa, z sąsiedniej kamienicy. Znajomość dziś bez znaczenia, ale przynajmniej nie byliśmy anonimowi. Już przez telefon zasugerował, że może by zrobić projekt indywidualny, bo przeróbki to sporo zachodu, a koszt porównywalny, a nawet niższy. Jechałam tam z duszą na ramieniu, bo juź prawie "mieszkam" w "modrzewiowym", a tu ktoś chce mnie od tego odwodzić. :evil: W drodze próbowałam się bojowo nastawiać, ale wiem przecież, że łatwo ulegam sugestiom. Już nieraz zdarzało mi się kupić ciuch, który bardziej podobał się sprzedawcy niż mnie. :lol:

Jednak po obejrzeniu tego, co przywieźliśmy, architekt stwierdził, że przeróbki byłyby minimalne, prawie żadne, więc chyba warto projekt kupić. :D
Potem długo próbowaliśmy na papierze usytuować dom na działce. Nasza koncepcja chyba umarła śmiercią naturalną. :( Na razie stanęło na niczym, będą propozycje do zaakceptowania. Kompletnie postawione na głowie to, co dotyczyło stron świata. A ja się tyle naszukałam domów z salonem od odpowiedniej strony. Ale w końcu ostatnie zdanie należy do nas.

Jednak najbardziej skołowana byłam propozycją przemeblowania salonu, przesunięcia drzwi z holu i "otwarcia kuchni". Matko! To był jeden z moich priorytetów, krzywiłam się na wszystkie piękne projekty z otwartymi kuchniami. Cóż, dziwna jestem jakaś - sprzątanie nie jest moim ulubionym zajęciem. Zresztą w naszym domu (mieszkaniu) kuchnia jest posprzątana mniej więcej 3 minuty. Potem zawsze jest mniejszy lub większy bałagan, przeważnie większy. :oops:

W tej sprawie też stanęło na tym, że to my zdecydujemy. Niemniej jednak mam o czym myśleć. :-? Chyba trzeba się z tym przespać. :wink:

siłaczka
20-10-2005, 22:25
Podobno od przybytku głowa nie boli... A my mamy działkę z wjazdem i od południa, i od wschodu (północnego wschodu). No i problem. Do tej pory braliśmy pod uwagę tylko ten pierwszy kierunek, bo... powodów było parę. Architekt uświadomił nam, że jest trochę za długi podjazd - większe koszty, a odśnieżać też trzeba będzie... Do tego doszło parę innych argumentów, więc dobra, wjeżdżamy od drugiej strony. Tu klops! "Nasz" (wciąż jeszcze nie nasz :cry: ) domek modrzewiowy przestał do tej koncepcji pasować. Obracany na wszystkie strony nijak nie chciał się ustawić. :cry:

Mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie o dobre dwa miesiące. Od nowa wertujemy katalogi i projekty gotowe w internecie. Co chwilę pojawiają się nowe pomysły. Jacek ma jeszcze zadziwiająco dużo zapału, a mnie to już nie cieszy tak jak latem. :cry:

Architekt radził, żeby się nie spieszyć, jeszcze dać sobie czas, ale mamy już dostać z gminy WZ i wtedy już nic się pewnie zmienić nie da.

Ostatecznie robimy miniaturowe lustrzane odbicie "modrzewiowego" - chyba pasuje. Jacek dzwoni do projektanta z pytaniem, czy ma lustro projektu. Nie ma, ale może zrobić w ciągu kilku dni. Jeszcze się zastanawiamy nad wykuszem. Dodaje uroku - to fakt i na pewno doświetla salon. Więc może... :-? Taki jest stan na dziś. Jutro "wizja lokalna". Wygląda na to, że modrzewiowy stanie pod lipą. :lol:

siłaczka
22-10-2005, 22:38
Zdjęcia z wizji lokalnej:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/13.jpg
Czy tak będzie dobrze?

http://www.konarzyny.edu.pl/my/14.jpg
Każdy centymetr jest ważny!

http://www.konarzyny.edu.pl/my/15.jpg
Czy garaż dość szeroki?

http://www.konarzyny.edu.pl/my/16.jpg
Czy to na pewno tu wbić palik?

http://www.konarzyny.edu.pl/my/plan_lipa.jpg
Tak wyglada nasza działka i plan usytuowania domu.

siłaczka
23-10-2005, 00:32
No to mamy teraz dwa domki wytyczone na działce. A co! Nie każdy może mieć. Stoją do siebie plecami i na waleta jak w kartach. Jakby co, to by się zmieściły. :lol:

Ostatnie dni były okropne, architekt wyskakuje z coraz to nowymi pomysłami, Jacek mnie popędza... A ja mam w takim stresie podejmować życiowe decyzje!:( Nawet nie mogę nic w tym dzienniku napisać, bo najpierw coś trzeba postanowić. :-?

Dzisiaj próbowaliśmy zaplanować kuchnię (to w związku z nowymi propozycjami architekta). Nie wyobrażam sobie, żeby była mniejsza niż moja obecna, nie chcę też zasadniczo zmieniać mebli. Niezła gimnastyka! "Przestawiamy" ściany, mierzymy to, co mamy w kuchni. Jacek robi "rysunek techniczny", ja "wizualizację" :lol: Nie wszystko się mieści, ale może być... Kończymy. Ja do "Muratora", jeszcze raz czytam o kuchniach. Mówię, że może by jednak mieć jakiś stół w kuchni, no bo gdzie ja będę z dziewczynami lepić pierogi albo pierniczki wycinać... Jacek nic. Za chwilę pyta, gdzie będzie stał nasz obecny stół. Zabawa zaczyna się od nowa... Postawić ścianę czy nie, może pół ściany? "Jak chcesz, ty decydujesz, ale ja bym..." Jak tak dalej pójdzie, to poza etap papierowy nie wyjdziemy. :lol:

siłaczka
24-10-2005, 17:21
Dostałam polecenie służbowe od Motorka Budowy, żeby pisać, bo co to za dziennik, jak nie na bieżąco. Motorek wziął dodatkową pracę: ciężko i uczciwie zarabia na projekt. :lol: Efekt bonusowy jest taki, że w domu dziwnie spokojnie - nikt nie krzyczy na dzieci, że oglądają durne kreskówki. :lol:

Wczoraj ostatecznie, aczkolwiek nie bezboleśnie podjęłam decyzję dotyczącą kuchni: zamknięta i koniec. :D Na takie postanowienie złożyły się między innymi:
- to co przeczytałam na forum
- dwie nocki marnie przespane, połączone z rachunkiem sumienia na temat mojego zamiłowania do sprzątania
- widok smętnie schnących na stole talerzy, których nie można sprzątnąć, bo "dyżurna" od zmywarki nie raczyła wyjąć czystych naczyń. :evil:

Pan Piotr (architekt) z pewnością nie będzie zadowolony, że "zamykam przestrzeń" i "dubluję jadalnię", ale co tam. On nie będzie z nami mieszkał... 8)

A tak w ogóle to pomysł wziął się z za małej powierzchni salonu (27m). Dobre sobie! Teraz mam 18 metrów salono-pracownio-garderobo-sypialni i jakoś funkcjonuję. Wyrysowałam sobie mój przyszły salon w odpowiedniej skali i orzekłam, że wystarczy. Musi! Nawet wtedy, gdy przyjadą na święta cztery córki z czterema zięciami i gromadką wnuków. Zresztą święta są tak rzadko, a na co dzień to my pewnie sami będziemy, stare grzyby... :lol:

Z pomysłów pana Piotra muszę zanotować jeszcze jeden, bo boję się, że zginie w zakamarkach pamięci: drzwi balkonowe w dolnej łazience - takie wyjście do ogrodu i "brudne" wejście do domu. :o Pierwszy raz o czymś takim słyszałam. Tak byliśmy zaszokowani, że dopiero w drodze powrotnej dzieliliśmy się wrażeniami. Najlepsza była reakcja naszej średniej córki (lat prawie 15): "Co? A jak się myć? Nie dość, że okna robicie... I po co? Może jeszcze przeszkloną ścianę za kabiną prysznicową?" O, to jest pomysł! I zamontujemy dodatkowo kamerę, żeby sprawdzać zużycie żelu... :lol:

Teraz coś mniej nowatorskiego, a bardziej praktycznego: powiększenie łazieneczki na dole do przyzwoitych rozmiarów. Kosztem pokoju na dole - coś za coś. To chyba dobra podpowiedź, bo tam ma być pralka (a prania mam duuuużo). Chcemy też zrobić drzwi na zewnątrz, ale w pomieszczeniu gospodarczym, żeby z praniem dokoła domu nie biegać.

siłaczka
25-10-2005, 14:24
Ciąg dalszy pomysłów architekta to strzecha. :o Tak! Trzcinowa strzecha zgodna z kaszubską tradycją budowlaną i pasująca do krajobrazu. Same zalety: dobra izolacja, niepalność, trwałość, oryginalność... Tylko dlaczego jakoś nie mogę się do tego przekonać? :( Może gdyby dom drewniany... Może letniskowy... Ale mój domek?

Nawiasem mówiąc, na pierwszym spotkaniu była mowa o blachodachówce, a tu nagle bęc - zmiana. Widać architekci też nie są zdecydowani. :)

Zarzuciliśmy też dwa kolejne pomysły: poszerzenie wiatrołapu kosztem kuchni - kuchnia jednak ważniejsza - i powiększenie wykusza - w przypadku kuchni zamkniętej i tak mija się z celem.

Dziewczyny nareszcie zaczęły interesować się budową. Podzieliły pokoje i na razie snują fantazje co do urządzenia. :D

siłaczka
01-11-2005, 20:24
W ciągu tygodnia nastąpił pewien, niedostrzegalny dla osób postronnych, postęp w budowie, to znaczy przybyło kilka nowych papierków w coraz grubszej teczce. Dostaliśmy - nie bez nerwów i ponaglania pani w gminie - decyzję o warunkach zabudowy, bo wreszcie są wszystkie potrzebne uzgodnienia. Trwało to razem ponad 2 miesiące.

O tą decyzję dopominał się bank, bo z aktu notarialnego nie wynika, że nasza działka jest budowlana (kupiliśmy grunty rolne VI klasy). :( A bank musi mieć pewność, że na działce możemy budować. :) Później okazało się jeszcze, że Agencja ma prawo pierwokupu i że to bardzo się bankowi nie podoba. Więc i to jeszcze trzeba załatwić. :(

Tak oto potwierdza się prawda, że na pierwszej rozmowie w banku jest wszystko OK, a potem zaczynają się labirynty formalności. Co to będzie przy kredycie na budowę? :o

Mimo wszystko myślimy optymistycznie i dlatego zamówiliśmy projekt "modrzewiowego" w lustrzanym odbiciu. Już się robi, ma być za parę dni. Wszystkie zmiany, które Jacek pracowicie naniósł na rzuty, projektant uznał za nieistotne i niewymagające jego zgody.

Na działce bywamy tylko, żeby popatrzeć: liście spadają, lipa już na pół golutka. Ostatnio tuż za miedzą widzieliśmy dwie sarenki. Popatrzyły na nas i umknęły do lasu. Aparatu oczywiście nie mieliśmy. :(

Sprawdzaliśmy też, jak nam słońce do domu zagląda. Jest dobrze - po południu świeci prosto do salonu, omijając te gigantyczne modrzewie. :)

siłaczka
04-11-2005, 16:36
Za dobrze to wszystko szło, za łatwo, za szybko... Coś musiało nam wyskoczyć, jak zgniłe jajo. :cry:

Prawo ANR do pierwokupu i odkupu naszej ziemi jest podobno nie do przeskoczenia. Wynika z ustawy i tyle. Nikt tego zmienić nie może, oprócz tych 460, co tam siedzą u góry i sprawy zwykłych ludzi na pewno ich nie obchodzą. :evil:

Myśmy oczywiście o takim prawie wiedzieli, ale cały czas utrzymywano nas w przekonaniu, że to formalność, bo agencja z tego nie korzysta. Skąd mogliśmy wiedzieć, że bank będzie robił nam problemy? :-? Wobec totalnego braku żywej gotówki, budowa na tej działce na razie stoi pod znakiem zapytania. Chyba że inny bank okaże się łaskawszy.

Jakby na przekór temu, projektant i geodeta wywiązali się z terminów. :o Dziś pocztą przyszedł PROJEKT. Zagadkowo uroczy i z naszym nazwiskiem przy dumnym "inwestor" (O ironio losu!). Zrobiłam sobie kawę i przejrzałam, jakbym się znała. Cóż... W takich chwilach jestem skłonna uznać wyższość umysłów ścisłych nad osobnikami humanistycznymi. :wink:

Geodeta ma gotowe mapki. Wystarczy pojechać i zapłacić. 8) W sumie na dziś: 1400 zł za projekt i 600 dla geodety (wcześniej była zaliczka 400). Chciałabym w takim tempie zarabiać pieniądze... :wink:

siłaczka
14-11-2005, 20:52
Równiutki miesiąc musieliśmy czekać, żeby się dowiedzieć, że BPH wypiął się na nas i tyle. :evil: A takie mają śliczne granatowe teczuszki na dokumenty... Szkoda! Jeszcze w zeszłym tygodniu łudzili nas, że może pozytywnie, fachowcy obradowali nad takim ewenementem prawnym, a dziś telefon - dziękujemy. :evil:

Banków ci u nas dostatek, jeno obawy mam pewne, że historia może się powtórzyć. Na razie zastanawiamy się, czy w kolejnym banku (bankach?) stawiać sprawę jasno czy liczyć na to, że się nie zorientują. :-? Ja jestem za wyłożeniem kawy na ławę - najwyżej odmówią od razu. Bo jakby w każdym banku czekać miesiąc na decyzję, to doczekamy nowej epoki lodowcowej.

Utknęliśmy... nawet nie chce mi się pisać...

siłaczka
15-11-2005, 22:22
Podział ról u nas tradycyjny: ja biadolę i nie dosypiam ze zmartwienia, a Jacek DZIAŁA, znaczy mailuje, obdzwania i objeżdża banki. Mam nadzieję, że skutecznie...

Wczoraj dorwaliśmy, zresztą trochę przypadkiem, prawnika od ksiąg wieczystych i też był zdziwiony tymi dziwacznymi przepisami. Obiecał sprawdzić i rzeczywiście zadzwonił wieczorem. Niewiele nowego powiedział ponad to, co już wiedzieliśmy, niestety... :cry: Niech ten przykład przemawia na naszą obronę. Bo tak chwilami myślę, że my idioty jakieś... :wink:

siłaczka
16-11-2005, 19:33
Dzisiaj dwa banki: BZ WBK i GE Money Bank stwierdziły, że udzielą nam kredytu. Światełko w tunelu już widać, ale były to tylko rozmowy przez telefon. Gdy złożymy wniosek i dostaniemy decyzję to uwierzę. Czekamy jeszcze na odpowiedź PKO BP - ma być jutro.

siłaczka
17-11-2005, 17:13
JEST!!! Dziś z PKO telefon, że udzielą nam kredytu. :lol: :lol: :lol: Jacek już wypełnia wniosek, żeby się czasem nie rozmyślili... Nie mamy jeszcze pozwolenia na budowę i paru potrzebnych do tego papierów, ale panie w banku radziły, żeby pośpieszyć się, załapać na jakąś promocję, może coś kupić przed końcem roku... :o Jak nam przyznają kredyt, to z zastrzeżeniem, że ruszy z chwilą dostarczenia pozwolenia na budowę. I kto by pomyślał, że i tak można...

Po tym kilkudniowym rozeznaniu już wiemy, że bank bankowi nierówny. W niektórych zdolność kredytową mamy, w innych nie, w niektórych tylko w PLN. :o Trzeba pytać, próbować, nic nie jest przesądzone.

siłaczka
19-11-2005, 15:46
A jednak gwiazdy, a raczej dobrzy ludzie nam sprzyjają. Złożyliśmy wniosek o kredyt w PKO. Wprawdzie formularze przekraczają możliwości przeciętnych ludzi :wink: , ale panie bardzo bardzo pomagają te wszystkie maluśkie rubryczki wypełnić. Jeszcze parę rzeczy jest to uzupełnienia. Nie mamy np. odpisu z księgi wieczystej, będzie najpóźniej za miesiąc. Ale w każdym razie znów krok do przodu. :lol:

Wczoraj trzecia wizyta u architekta - już bardziej konkretna, z projektem i mapką w łapie. Nie mamy wprawdzie pieniędzy na adaptację, ale pan był na tyle miły, że zapłacimy po, jak dostaniemy pozwolenie na budowę (i kredyt). Mamy cichą nadzieję, że to będzie miesiąc.

Dla banku musieliśmy mieć uproszczony kosztorys. Już zrobiony - przydały się ściągawki z forum. Jacek obgadał też projekt z majstrem, żeby się z grubsza zorientować co do cen. Na razie wersje cenowe architekta i majstra znaaaacznie się różnią :o , a my jesteśmy zbyt zieloni, żeby coś o tym wiedzieć. Dlatego kosztorys jest jakimś kompromisem. Poza tym musieliśmy brać pod uwagę naszą zdolność kredytową. :wink:

siłaczka
21-11-2005, 22:18
Jacek dziś odbył niezłą rundę po urzędach i w ten sposób załatwił wiele rzeczy: w urzędzie gminy wniosek o przyłącza wod-kan, u notariusza odpis z księgi wieczystej (nasza księga wciąż nie gotowa, więc jeszcze na ARN), w energetyce uzgodnienia dotyczące przyłącza i umowa, w banku brakujące papiery do kredytu i wreszcie u architekta - to co potrzebne do projektu przyłączy. Teraz czekać. Z naszej strony na razie wszystko zrobione. :)
Na dziś: 20 zł za odpis z księgi wieczystej i 630 dla energetyki. :cry:

siłaczka
23-11-2005, 21:01
Są Tacy Jedni, co się dopominają o nowe wpisy w dzienniku (pozdrawiamy Wejherowo :D ). A co tu pisać? NIC się nie dzieje. Ćwiczymy się w cnocie cierpliwości. :wink:

No dobra, dzieje się, ale zupełnie bez naszego udziału. Nasza działeczka co nieco przekopana, wodociąg się robi. Troszkę chyłkiem, opłotkami, znaczy wzdłuż granicy, jak było uzgodnione. Ale nie całkiem, bo Jacek był i odkrył, że nam wirtualny wykusz zahaczyli. :evil: (Zajrzałam do dziennika - 15 października nas molestowali w tej sprawie, a tu listopad ma się ku końcowi - niezłe tempo.)

W ramach naszych przestojów czytam sobie cudze dzienniki, ale te starsze, w których wpisy skończyły się w zeszłym roku albo wcześniej. Ciekawe - wiele osób pisze tylko na początku budowy, potem długo, długo nic i ewentualnie jakiś post na finiszu albo już po zamieszkaniu. Wniosek z tego taki, że jak się buduje, to czasu (albo sił) na pisanie nie ma. :) A jak to z nami będzie?

siłaczka
24-11-2005, 18:27
Na jutro zapowiedziała się pani z PKO BP. Chce zobaczyć działkę. Pokażemy każdy słupek z osobna, a jeszcze panią sfotografujemy, co by dla potomnych dowód tej historii pozostał. Jakby pani chciała, to bezpłatnie może rozbić na naszych gruntach namiot i aż do wiosny z całym bankiem urzędować, byleby kredyt dało. :)

siłaczka
25-11-2005, 17:37
Obiecanki, cacanki a ... No, było obiecane zdjęcie działki z panią Bankówką w tle, jednak aparat rano został w domu, a potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. To pani Bankówka pstryknęła ze dwa zdjęcia działce i już jej nie było.
Jeszcze jedna nowość: na działce pojawił się dwumetrowej długości niebieski wąż wystający z ziemi. To po prostu przyłącze wodne. Jeszcze pozwolenia na budowę nie ma, ale woda już (prawie) jest. Wężyk jest piękny, jutro pójdziemy go sfotografować (chyba).

Shrek_11
25-11-2005, 18:10
Post wyżej jest mój czyli męża Siłaczki. Siłaczka postanowiła stworzyć mi konto i rozpoczęła rejestrację, którą ja dokończyłem. Podobno mam zupełnie inny styl pisania (pewnie chodzi o to, że gorszy) i Siłaczka nie chce by ją ze mną mylono.

Shrek_11
27-11-2005, 18:03
Przepraszam za spóźnienie, ale wreszcie wężyk został sfotografowany. W rzeczywistości nie jest aż tak niebieski, ale i tak jest piękny.

http://www.konarzyny.edu.pl//my/17.jpg

Shrek_11
30-11-2005, 16:35
Architekt się nie odzywa :( . Z banku nie dzwonią :( . Smutno :( .

siłaczka
03-12-2005, 17:42
Cyrograf podpisany na 20 lat. :o :o :o Ale zamiast spodziewanej radości, uczucia są co najmniej mieszane. :-?

W banku byliśmy w czwartek. Przez telefon pani zastrzeliła nas wiadomością, że mamy przywieźć coś koło 4 tys. zł :o :o :o Widać wyglądamy na takich, którzy mają tyle w kieszeni. :) Jacek przekonał panią, żeby "włożyli" to w kredyt, ale i tak musieliśmy wyczarować 360 zł na już. :( Bardzo śmieszne! W naszym Banku Spółdzielczym kasę zamykają o 13, a bankomatu niet. :)

W każdym razie kredyt nam przyznano, podpisaliśmy ze 2 kg papierów. Uskuteczni się to wszystko po otrzymaniu pozwolenia na budowę.

Prawie na deser dostaliśmy wiadomość, która do tej pory zaprząta nam myśli i pewnie długo nie puści. Pierwsza transza zostanie prawie w całości "zjedzona" przez koszty kredytu (prowizja, ubezpieczenie). Tu mści się na nas niewysoka cena za działkę. Zapłaciliśmy niecałe 8 tys. i taka jest dla banku wartość nieruchomości. PKO wypłaca transze nie wyższe niż 50% wartości, czyli w naszym przypadku ok. 4 tys. :(

Wychodzi teraz na to, że tak czy siak na początek budowy musimy mieć jakieś fundusze własne. Skąd? Kombinujemy.

siłaczka
04-12-2005, 20:37
W piątek dostaliśmy z UG "warunki techniczne na wykonanie przyłączy wod.-kan." (uwielbiam te urzędnicze szyfry!) :wink: Jest nadzieja, że i u architekta coś ruszy.
Wodę niemalże mamy na działce, co widać na załączonym obrazku, a studzienki kanalizacyjne posiadamy aż 3 - naprawdę! 8) Przyłącze ma być zrobione do tej najbliższej, w najbardziej na wschód wysuniętym różku działki. Specjalnie pojechaliśmy sprawdzić - jest na naszym terenie. Jak będziemy kopać, to na pewno na swoim. Ale UG życzy sobie, żeby dokumentację przyłączy uzgodnić z Rejonem Energetycznym, TPSA i Powiatowym Zarządem Dróg. :evil: Powoli przestaję się dziwić, że załatwianie wszystkich papierów trwa tak długo.
Co do przyłącza energetycznego, to obyło się zupełnie bez projektu, bo okazało się, że przewód idzie na poboczu drogi, prawie po granicy. Skrzynka ma stanąć gdzieś popod lipą. :lol:

Shrek_11
14-12-2005, 18:24
10 dni minęło ... i cisza. No, ale architekt obiecał, że w tym tygodniu bedzie gotowy projekt zagospodarowania działki. Zobaczymy. Wtedy pozostaną tylko uzgodnienienia z Zarządem Dróg, Energą i TP SA i można lecieć z wnioskiem o pozwolenie na budowę. Wydaje mi się, że koniec stycznia powinien przynieść finał tego "papierowego" początku budowy.
Zanim to nastąpi, jeszcze w styczniu, będzie najlepszy czas na wycięcie drzew na konstrukcję dachu. Drzew mi trochę szkoda, ale bez dachu trochę głupio by domek wyglądał.

siłaczka
16-12-2005, 20:44
Na dziś ekstra wiadomość, tym bardziej że zupełnie niespodziewana. :lol: Cosik na kształt prezenciku od św. Mikołaja. Chyba grzeczni byliśmy... :wink:

Od 2 tygodni, tj. od podpisania umowy o kredyt, główkowaliśmy nieprawdopodobnie nad sposobami rozpoczęcia budowy. Żeby rozliczyć pierwszą transzę i starać się o następną, musielibyśmy mieć jakieś 4 tysiące, a i tak druga transza byłaby malutka, bo w tej chwili trudno byłoby nam wydać te pieniądze na coś, co podniosłoby wartość działki. Nawet byłam zła, że tak się pośpieszyliśmy z tym kredytem, który na razie nie przyniósł nic oprócz kosztów. Gdyby to była wiosna, wzięłoby się łopaty... :)

Jacek też chodził zły, bo w okolicznych hurtowniach dowiedział się, że stałym klientom to owszem, daje się materiały na termin, ale na początek trzeba mieć gotówkę, żywą gotówkę. Wcale mnie to nie dziwiło, chociaż nie poprawiało humoru. :(

Dzisiaj telefon z banku: przepisy się zmieniły - jeśli ubezpieczamy kredyt (a ubezpieczamy chcąc nie chcąc), to pierwsza transza może być wyższa, nawet 34 tys. :lol: :lol: :lol:

Trzeba było widać minę Jacka obwieszczającego tę szczęśliwą nowinę. Te błyszczące oczka, ten uśmiech... No, wprost odmłodniał o jakieś 5 lat. Tym sposobem teraz całkiem młodego męża mam... :D

siłaczka
21-12-2005, 20:14
Następny termin naszego architekta: wtorek po świętach.

siłaczka
29-12-2005, 16:05
We wtorek po świętach architekt był w ogóle nieuchwytny (nic dziwnego chyba), ale w środę obiecał, że się odezwie. Ciekawe kiedy? :(

Jacek jako osobnik nie znoszący bezczynności wrócił do nieco ostatnio zaniedbanej pracy społecznej. Hobby nieszkodliwe, nawet pożyteczne bardzo, szkoda tylko, że zupełnie niedochodowe. :wink:

Dziś wreszcie przybył pocztą odpis naszej księgi wieczystej - 3 miesiące jak w mordę strzelił. Początkowo zjeżyłam się strasznie, gdy zobaczyłam na pierwszej stronie: Sąd Rejonowy... wzywa do zapłaty... pod rygorem przymusowego ściągnięcia w drodze egzekucji sądowej (brrrr!!!) Najbardziej drastyczne słowa podkreślone i wytłuszczone. Doczytałam dokładnie: zapłacić należy 16 zł 50 gr (wydatki pocztowe) :o :evil:

Jacek się tym czekaniem denerwuje, ja mniej, bo ostatecznie chodziło najbardziej o kredyt, a ten jest (teoretycznie). Łudzimy się, że teraz to już nie może być zbyt długo. Zresztą ten czas staramy się spożytkować, każde na swój sposób. Ja próbuję uściślić swoje oczekiwania co to wnętrz (tzn. przekopuję forum na wszelkie sposoby), a Jacek robi konkretne rozeznanie w sprawie ogrzewania. Na razie ma całkiem przyzwoitą propozycję instalacji pompy ciepła razem z podłogówką. Kto wie, może właśnie ta firma... Okazuje się, że kolejka jest spora, trzeba zdecydować się 4 miesiące wcześniej.

siłaczka
31-12-2005, 23:39
No, to zaczął się rok 2006 - rok budowy!
Wszystkim: spełnienia dobrych marzeń!

siłaczka
05-01-2006, 15:52
Staraliśmy się nie naprzykrzać zbytnio architektowi przez ostatni tydzień, ostatecznie możemy trochę poczekać. :( Jacek wysłał tylko subtelną aluzję w postaci noworocznych życzeń... :) Na szczęście we wtorek późnym wieczorem p. Piotr odezwał się, że można projekt odebrać. :D Jacek pojechał wczoraj sam i przywiózł to, co mu dali. Architekt obiecał załatwić uzgodnienia z Rejonem Dróg Publicznych, Jackowi pozostawił resztę.

Dzisiaj kolejna rundka po urzędach - dwa miasta powiatowe zaliczone - wszystkie uzgodnienia zdobyte, wszystkie pieczątki postawione - Jacek dumny niesamowicie, bo to wyłącznie jego zasługa. 8)

Trzeba było jeszcze dodatkowo odwiedzić geodezję, bo w trakcie kompletowania wszystkich papierków nasza działka zmieniła numer. Bałam się, że konieczne będzie przepisywanie niektórych dokumentów od nowa, ale nie - dostaliśmy tylko "wykaz zmian gruntowych" - coś w rodzaju protokołu z danymi: co było i co jest. Dali to od ręki i o dziwo - za darmo. (Człowiek już głupieje kompletnie, skoro się cieszy się z darmowych papierków czy pieczątek. :lol: )

Górka papierzysk urosła, przybył też projekt zagospodarowania działki, którego jeszcze nie widziałam. Jeśli Trzej Królowie się nie pogniewają, to jutro w ich święto składamy wniosek o pozwolenie na budowę. :lol:

siłaczka
05-01-2006, 18:07
Mapka z projektu zagospodarowania działki:
http://www.konarzyny.edu.pl//my/18.jpg

siłaczka
07-01-2006, 19:38
Sztapelek papierków wysokości 20 cm został złożony w starostwie. Zaczął się trudny czas wyczekiwania.

Shrek_11
12-01-2006, 18:17
Wczoraj okazało się, że brakuje decyzji o wyłączeniu gruntu z produkcji rolnej. W decyzji o warunkach zabudowy jest napisane, że "teren nie wymaga uzyskania zgody na zmianę przeznaczenia gruntów ...", więc czegoś nie rozumiem. W każdym razie decyzja o wyłaczeniu gruntu już się robi i jak nas zawiadomiło strostwo: postępowanie zostało wszczęte. Teraz tylko oczekiwać :-?

Shrek_11
17-01-2006, 15:52
Po wielu przemyśleniach i kalkulacjach coraz bardziej skłaniam się do ogrzewania za pomocą pieca z zasobnikiem. Pompa ciepła, ze względu na bardzo duże koszty inwestycji, raczej schodzi na drugie miejsce. Mamy dużo propozycji na montaż pomp ciepła, jednak cena zawsze oscyluje koło 40 tys. złotych. To trochę dużo. Zresztą akurat w tej materii zachpdzą ostatnio dość dynamiczne zmiany. Pojawiają się nowe rozwiązania technologiczne a ceny chyba zaczną spadać. Słyszałem (ma gościu 3 km od nas) o nowych pompach pobierających ciepło z powietrza mogących pracować efektywnie nawet do temperatury -48 stopni. Chyba się do sąsiada wybiorę i sprawdzę.
Jeżeli chodzi o piece, to wpadł mi w oko piec Kostrzewy http://www.kostrzewa.com.pl/. Kosztuje też sporo, bo 11400 brutto, ale można palić pelletami lub ekogroszkiem lub drewnem. W przypadku drewna oczywiście nie ma podawania z zasobnika. Ponadto ma automatyczne zapalanie, tzn. że jeżeli nie pracuje przez np. godzinę to wygasza płomień a potem sam go rozpala. Inne piece zwykle w czasie przestoju spalają niewielkie ilości opału dla podtrzymania ognia.
Muszę na te tematy jeszcze porozmawiać z kuzynem - instalatorem c.o.

Shrek_11
25-01-2006, 12:57
No i nadzszedł ten dzień. Zadzwoniła pani ze starostwa z informacją, że można odebrać pozwolenie na budowę. Cieszymy sie jak gwizdki! Ktoś życzliwy powiedział: "miłe złego początki". Mam nadzieję, że nie nie będzie tak źle. Zresztą, trzeba wysiłku, aby się z czegoś cieszyć.
Godzinę po pani ze strostwa zadzwoniła pani z banku (pewnie są w kontakcie :o ) z pytaniem czy mamy pozwolenie. Musimy do końca stycznia wziąć pierwszą transzę kredytu. Właściwie to w tej chwili potrzeba nam tylko na drewno na konstrukcję (zimowe lepsze), ale jak mus to mus.

Shrek_11
26-01-2006, 18:43
Odebrałem dziś tą tak wiele znaczącą jedną kartkę papieru formatu A4 z wytłuszczonym drukiem "decyzja" i "pozwolenie na budowę". Poleciałem jako żywo do banku pochwalić się. Jednak paniom nie wszysko się tak spodobało jak mnie. Chciały aby decyzja była już prawomocna, bo w umowie kredytowej "stoi", że musi być właśnie takowa, aby wypłacić transzę kredytu. Nam się tak nie spieszy, możemy dwa tygodnie poczekać, jednak bankówki chcą byśmy pierwszą transzę wzięli jeszcze w styczniu. Poleciałem do starostwa, uprzednio wypełniwszy pisemko, że decyzja starosty o pozwoleniu na budowę jest OK i nie mamy żadnych obiekcji, no i decyzja stała się prawomocna i ostateczna (pani w starostwie przywaliła pieczątkę: "srrrruuuu"). Nawet dostaliśmy dziennik budowy. Teraz tylko ten mróz za oknem :evil: ! A już można by kopać :wink: .

Shrek_11
26-01-2006, 19:16
Mamy problem. Znajomy leśniczy mówi, że nie może sprzedać drzewa. Lasy Państwowe zakazały, przynajmniej u nas. Może coś zmieni się w lutym. Może ktoś zastanawia się dlaczego nie kupujemy z tartaku, przecież to prostsze? Powody są dwa: po pierwsze: koszty, po drugie: jak wycinam to wiem co mam. Jak Lasy będą obstawały przy swoim, to pewnie pójdę do kogoś kto ma prywatny las, ale podobno z lasów państwowych drewno jest wydajniejsze. To podobno dlatego, że w lasach prywatnych po wojnie grabiono ściółkę i drzewa są niższe, ale grubsze u podstawy, co powoduje więcej strat. Ewentualnie zawsze jeszcze można pójść do tartaku.

siłaczka
01-02-2006, 17:15
Nie zapadliśmy, wbrew pozorom, w sen zimowy. Brniemy dalej - na przekór zdrowemu rozsądkowi. :wink:

Pozwolenie na budowę mamy prawomocne, więc podpisaliśmy jeszcze aneks do umowy kredytowej i tak oto pierwsza transza poszła na nasze konto. Niestety, frank łaskawy nam nie był, kurs w tej chwili niekorzystny, a poza tym transza pomniejszona o koszty kredytu. No, ale jest. Mogliśmy wreszcie zapłacić za adaptację projektu (1500 zł) i zrobić rozeznanie w hurtowniach. Jutro jedziemy do jednej z nich na bardziej konkretną rozmowę.

Muszę jeszcze tu odnotować, że Jacek razem z naszym architektem, który będzie też kierownikiem budowy, złożyli w starostwie zawiadomienie o rozpoczęciu robót budowlanych w dniu 7 lutego. :lol: 8) Chciałabym to zobaczyć! Architekt stwierdził, że potem się o tym zapomina, ważne jest 2 lata, więc tak już na zaś...

Zresztą muszę uczciwie przyznać, że Jacek buduje... Od paru dni skleja i dopieszcza tekturową makietę domku. Jak skończy, to na pewno będzie chciał się pochwalić. Chciałam dorabiać makietę ogrodu, ale wyszło na to, że w tej skali musiałaby mieć jakieś 2,5 m długości. To trochę ostudziło moje zapały. Ale jeśli zima potrwa dłużej, to kto wie... :D

Shrek_11
01-02-2006, 22:21
Jeden dom już zbudowałem. Co prawda z tektury, ale od czegoś trzeba zacząć.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/19.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/20.jpg

Dziewczyny dorobiły papierową rodzinkę.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/21.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/22.jpg

Makieta jest w skali 1:50.

siłaczka
01-02-2006, 22:39
Jeśli chodzi o kolor dachu, to wystąpiły pewne braki materiałowe - miało być na brązowo. Figurki zrobiły dziewczyny, szkoda, że nie widać szczegółów, bo oddają i wygląd, i charakter. Jest też nasz pies i kot babci. A multipla jest trochę przewymiarowana, mam nadzieję, że prawdziwa zmieści się w bramie, bo teraz mam problemy z wjeżdżaniem do garażu.

siłaczka
02-02-2006, 22:32
Przy okazji tej makiety wyszły nam różne takie rzeczy, o których się przedtem nie myślało. Niby nic nie mieliśmy zmieniać w projekcie, ale to nie do końca prawda. Przesunięcie okna na inną ścianę, zamiana drzwi balkonowych na okno i odwrotnie, to jednak są duże zmiany. Tysiąc wątpliwości, czy dobrze robimy, bo nagle ściana wygląda zupełnie inaczej. Jak się wybierało projekt, który się podobał, to może nie powinno się nic zmieniać? Bo w końcu okazuje się, że to zupełnie inny dom... :-?

Żadnej z tych zmian nie mamy na papierze i to mnie trochę martwi. A jak się potem okaże, że majster zamurował miejsce na okno albo zostawi dziurę, gdzie ma być ściana? Dobrze, że jest jeszcze trochę czasu do wiosny. Niektórych kwestii jeszcze nie rozstrzygnęliśmy, np. okno w garażu - ma być czy nie, a jeśli tak to gdzie? Mnie jeszcze męczy fakt, że przedsionek wypada nam ciemny, bo w projekcie drzwi wejściowe są przeszklone, a ja jakoś sobie takowych nie wyobrażam.

W hurtowni byliśmy dzisiaj razem. Wprawdzie pan chwilami mnie, sztuczną półblondynkę ignorował, ale postanowiłam nie przejmować się tym i pytałam o wszystko, co zamierzałam (i w czym się z grubsza orientowałam). :) Kurczę, nie na darmo się edukuję przez pół roku, oczka sobie wypatruję...

W zasadzie było do przewidzenia, że taka wizyta może zmienić nasze dotychczasowe zapatrywania. Ba, nawet zasadniczo zmienić. :o
Do tej pory byliśmy właściwie na 100% zdecydowani na blachodachówkę i miała być brązowa. Dziś, przy zgrubnym liczeniu wyszło, że przy dachówce zapłacilibyśmy za dach tylko ok. 1500 zł więcej. :o Wybraliśmy oczywiście tę tańszą (miedziana Robena), ale to jednak ceramika. Wydaje się też, że łatwo będzie zgrać to kolorystycznie z rynnami itp. Dokładną wycenę dachu mamy dostać po niedzieli. Firma daje też swoją ekipę, która robi cały dach, łącznie z oknami połaciowymi.

Najprawdopodobniej z tej hurtowni będziemy brać większość materiałów, bo ceny mają lepsze niż konkurencja. Drugi plus to taki, że jeden z kierowców mieszka blisko nas, więc to, co będzie potrzebne, może przywieźć nawet codziennie. Aha, hurtownia przyjmuje wszystkie zwroty nadwyżek materiałów. Chyba będzie dobrze. :lol:

siłaczka
07-02-2006, 18:43
Kupowanie materiałów zaczynamy od dachu. Drewno z lasu będzie, na razie jest na papierze. Za radą znajomych Jacek udał się do sąsiedniego nadleśnictwa, gdzie sprzedają i cena jest lepsza.:) Nadleśniczy nie chciał się zgodzić, kazał kupować "u siebie", jednak widocznie mój mąż był wystarczająco czarujący... 8) Wczoraj od razu podjechaliśmy do wskazanego leśnictwa, ale pocałowaliśmy klamkę. (Tylko zdążyłam popatrzeć na śliczną dachówkę i klinkierowe parapety leśniczówki - bo ostatnio to głównie mi się w oko rzuca) Dziś Jacek umawiał się telefonicznie i już-już byłoby dzisiaj, ale nasz majster zajęty, a z jakichś niezrozumiałych dla mnie powodów chce być koniecznie przy wybieraniu tego drewna. No więc piątek. Jacek zły. Do piątku można by już przywieźć do tartaku. Tak to się zaczyna z wykonawcami... :evil:

Dostaliśmy też kosztorys pokrycia dachu ze składu budowlanego. Jeśli dachówka ceramiczna - to 24 tys., a jeśli betonowa - 22800. W tej cenie są też okna dachowe (5 szt.), wyłaz, rynny itp pierdółki. 4400 chcą za robociznę - to też jest w tej kwocie. Jacek trochę zmartwiony, bo w kosztorysie te kwoty są niższe (zresztą miała być blachodachówka). Ja natomiast po lekturze tego tematu na forum uważam, że to jest dobra cena.

siłaczka
07-02-2006, 19:16
Mamy też wstępną wycenę okien. Firmę wybierał Jacek, myślę, że wie, co robi. Moja rola to tylko względy praktyczno-estetyczne. I w tym problem. Stwierdzam coraz częściej, że jestem ofiarą PRL-u. Kiedy do wyboru jest zbyt wiele, wymiękam. :lol: Poza tym zauważyłam podejrzaną prawidłowość: to co mi się podoba, jest zwykle droższe. A jak dowiaduję się, że jest droższe, to przestaje mi się podobać... Jestem ofiarą! :cry:

A zatem okna PCV w okleinie miałyby nas kosztować około 9 tys. Przy białych oczywiście mniej. Nie ma w tej cenie w ogóle parapetów (za dużo opcji - trzeba to przemyśleć). Na naszą korzyść przemawia to, że wymiary są typowe. Z pomysłu potrójnego okna w salonie chyba zrezygnujemy (byłoby nietypowe) na rzecz dwóch mniejszych. Ponieważ okna raczej nieduże, ustaliliśmy, że będą jednoskrzydłowe. Być może część będzie nieotwieralna, bo Jacek cały czas planuje rekuperację, ale na razie w wycenie tego nie ujęliśmy.

siłaczka
09-02-2006, 17:09
Zaczęły się wydatki!
14.267 złotych polskich na jednej niepozornej fakturce. :o Gorąco mi się zrobiło na myśl o takiej kwocie, a to dopiero początki. :roll: Jest w tym beton, bloczki, stal, cement, wapno, pustaki - prawie wszystko co potrzebne na fundamenty i ściany. Brak tylko stropu.
Kupujemy już, skoro dostaliśmy pieniądze, wszyscy straszą podwyżkami cen. Ciekawe ile w tym prawdy?

siłaczka
13-02-2006, 20:36
Był u nas parę dni temu majster z żoną na tak zwanej kawie. :wink: Obgadane zostały chyba najważniejsze sprawy techniczne i z grubsza finansowe, ale jeszcze do końca nie możemy się zdecydować w niektórych kwestiach. Na przykład strop. Architekt namawiał bardzo na terivę, majster chwalił lany (takie chyba częściej robi), ale zbytnio nie nalegał - myślę, że się dostosuje. Jacek co chwilę zmienia zdanie, ale wciąż namolnie wraca do terivy, bo przecież tam może swoje ukochane rurki (do rekuperacji) schować... :D A co ja mogę w kwestii tak abstrakcyjnej jak strop? :o Mnie do wyobraźni przemawiają wyłącznie argumenty finansowe i póki będę mieć prawo głosu, to tego będę się trzymać. :wink:

Za namową majstra Jacek odwiedził dziś inną hurtownię i rzeczywiście ta sama dachówka kosztuje tam mniej. Tańsze są też okna dachowe i takie tam... Za to położenie dachu kosztuje więcej. Znów trzeba zacząć liczyć! :roll:

siłaczka
20-02-2006, 21:18
Dzisiaj architekt odwiedził nas - tak dla odmiany. :D Dobrze się gadało, nie tylko o budowie. Chociaż o budowie oczywiście rozmawiało się najlepiej. :lol: My to jesteśmy teraz tak nużąco i namolnie monotematyczni, że najlepiej nam pasują fachowcy albo tak samo zakręceni jak my nie-fachowcy (czasami fajnie, jeśli wiedzą mniej od nas :wink: ). Osobnicy innego rodzaju albo wyrozumiale przytakują, albo rozpaczliwie i niezbyt skutecznie próbują sprowadzić rozmowę na inne tory. :lol:

Z drewnem nie wyszło na razie tak, jak było planowane. Jacek chciał być choć raz cierpliwy i zdyscyplinowany :o :o :o , więc czekał na majstra, ale w rzeczony piątek w nadleśnictwie nie było drewna i nie było po co jechać. :evil: Dzwonić później. Jacek dzwoni dziś, zdecydowany już nie oglądać się na majstra. Dziś mają, ale jakieś resztki - nie warto. :evil: Dzwonić pod koniec tygodnia. Jak my to lubimy!

Co do stropu, to chyba decyzja została podjęta. Cóż, kasa! Będzie monolit. Wprawdzie nasz architekt twierdzi, że taki strop łatwiej można schrzanić i że będzie musiał dobrze dopilnować zbrojenia, ale już zbytnio nas nie przekonywał, że nie. Deski i tak będziemy mieli. A stemple zachowała dla nas koleżanka, która się już wybudowała. Już miały być pocięte i spalone. Dobra dziewczyna! Jak mnie dopadają czarne myśli budowlane, to zawsze sobie powtarzam, że stemple już są. :lol:

siłaczka
21-02-2006, 22:01
Dziennik budowy to jest bardzo dobry wynalazek, bo pamięć zawodna jest i gdybym tu nie miała czarno na białym wystukane, to do niektórych rzeczy za nic w świecie nie mogłabym się przyznać. :D
Często żałuję, że ktoś zaczyna pisać dziennik dopiero wtedy, gdy dom już stoi. Mam wtedy wrażenie, że u nas wszystko straszliwie się wlecze. :( A jednak kiedy zaglądam na początek naszego dziennika, to widzę, że trochę wody upłynęło, kawał(ek) drogi za nami. :D

Bo prawda jest taka, że jeszcze rok temu W OGÓLE na poważnie nie było mowy o budowie. Muszę przyznać (choć pamięć zawodna), że Jacek konsekwentnie i regularnie rzucał na ten temat uwagi, ale jakoś nie miały mocy sprawczej. :( Potem przez pewien czas było takie sobie gadanie, że kiedyś może... Nie potrafię nijak sobie przypomnieć, jak do tego doszło, że zaczęliśmy przeglądać ogłoszenia, a nawet objeżdżać okolicę (bo pierwsza myśl dotyczyła kupna domu). A potem już poszło piorunem, bo nagle któregoś dnia stwierdziliśmy, że jeśli nie teraz, to chyba nigdy. Nie jesteśmy już najmłodsi. :cry: Za parę lat to już nawet bank nie dałby nam kredytu. :lol:

Prawdą jest też, że parę osób zupełnie nieświadomie przyczyniło się do naszej wariackiej decyzji.
Na pewno niemałe zasługi ma sąsiad z góry, który przez 1,5 roku zawzięcie remontował swoje dwupokojowe mieszkanko, a potem parę razy urządzał tamże potańcówki z przytupywaniem. :roll:
Drugą zasłużoną "osobą" jest Fiona, która przybłąkała się do nas w zeszłoroczne walentynki, w mig stała się ulubienicą całej rodziny i całą swą żwawą postacią uświadomiła nam, że mieszkanie w bloku nie jest najlepsze dla psa (i chyba dla ludzi). :D
Potem było jeszcze paru takich znajomych, którym po prosu w małostkowy sposób pozazdrościliśmy własnego domu, nie przyznając się do tego oczywiście. :D
A kiedy myśl szalona się już zalęgła, to wszelkie znaki na ziemi i na niebie były odczytywane tak, żeby tę myśl potwierdzić i przyklepać.
Tak to człowiek nagina rzeczywistość do własnych marzeń. :D I to by było na tyle.

Shrek_11
22-02-2006, 21:49
Wreszcie coś ruszyło. Kupiliśmy drewno. Leśniczy od lasów prywatnych dał mi znać, gdzie leży już ścięte do sprzedania. Godzinę później było już nasze (no, przynajmniej "zaklepane"). Jutro ma trafić do tartaku. Tak więc tym sposobem mamy juz prawie wszystkie materiały, oprócz stropu, aby doprowadzić do "wiechy".

siłaczka
24-02-2006, 16:39
Tak obecnie wyglada nasza więźba dachowa wraz z deskowaniem. Jeżeli dobrze się przyjrzeć, to i barak dla pracowników można tam zobaczyć.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/23.jpg

Shrek_11
25-02-2006, 12:45
Po trzech dniach oczekiwania na transport, wreszcie drewno pojechało. Zresztą niedaleko, bo las rósł jakieś 600 m od tartaku, prawie na saneczkach można by było je przyciągnąć.

"Więźba" tuż przed transportem do tartaku.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/24.jpg

Shrek_11
28-03-2006, 18:27
Trudno uwierzyć, że minął przeszło miesiąc od ostatniego wpisu. Przez ten miesiąc na pytanie kiedy będzie pocięte drewno, niezmienie słyszałem odpowiedź: jutro. Teraz jest wreszcie pocięte na krótsze kawałki a jutro (jutro!?) ma być gotowa konstrukcja.
Dzisiaj definitywnie zginął śnieg z działki, a wczaraj zapadły pewne ustalenia z geodetą, kierownikiem budowy i majstrem co do terminów. Mamy zamiar zacząć w sobotę poprzedzającą Wielki Tydzień wytyczeniem budynku. W poniedziałek wykopy. Chcielibyśmy przed świętami wylać ławy. Potem chwila przestoju.

siłaczka
29-03-2006, 21:40
"Jutro" tym razem stało się jutrem i drewno jest pocięte. :D Teraz będzie na placu w tartaku ułożone, przykryte folią (50 zł wydaliśmy bez szemrania - mus to mus) i tak ma czekać. Za to ułożenie też coś tam trzeba będzie zapłacić. Żal mi tej kasy było :( i już chciałam sama lecieć, swoje krokwie układać, ale pomysł upadł ze względów estetycznych, ponieważ oboje z okazji tej wytęsknionej wiosny jesteśmy niemiłosiernie zachrypnięci i co gorsza - zasmarkani. :cry: Mam nadzieję wykurować się jakoś do przyszłego tygodnia, bo przecież CHYBA WRESZCIE SIĘ ZACZNIE, a ja nie chciałabym tego przegapić :lol:

Geodeta przed wizytą zażyczył sobie mapkę i pozwolenie na budowę. :o Dziś lista życzeń wydłużyła się o słupki (4 razy 3), deski i... pana majstra. :wink: Dobrze się chyba składa, bo majster wcześniej wyraził życzenie podobne. To ich umówimy na jeden dzień w jednym miejscu. Ciekawe, co z tego wyniknie? :lol:

Shrek_11
31-03-2006, 15:14
Zgodnie z obietnicą i dla potomnych:
1. tu jeszcze w tartaku
http://www.konarzyny.edu.pl/my/25.jpg

2. tuż przed wyjazdem z tartaku:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/26.jpg

3. już na działce (gdzie spędzą kilkadziesiąt lat):
http://www.konarzyny.edu.pl/my/27.jpg

Zapomniałem napisać: zmieniliśmy zdanie i przewieźliśmy drewno na działkę. Takie biedule, jak bez właściciela, leżały na obcym terenie, tośmy je przewieźli. Jutro drewno będzie układane.

Shrek_11
05-04-2006, 15:00
Drewno już ułożone. Jeszcze będzie okorowane i zadaszone.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/28.jpg

Dzisiaj przyjechali panowie energetycy zrobić przyłącze.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/29.jpg

Ja na razie zrobili tylko dziurę, w której znaleźli trochę przewodów. Niepokoi mnie to, że dwa z nich wyglądają jakby zmierzały w stronę przyszłego domu. Jutro będą robić dalej. Może się czegoś dowiem.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/30.jpg

Shrek_11
06-04-2006, 16:20
Kabelki robiły tylko małą pętlę.
Skrzynka już stoi. Na z djęciach poniżej jeszcze trochę nie w pionie. Teraz musimy skombinować skrzynkę budowlaną.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/31.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/32.jpg

siłaczka
08-04-2006, 18:01
Trwają manewry przedbudowlane. :D

Skrzynkę do prądu mamy z odzysku. Na moje oko: demobil z II wojny światowej, pewnie niejedno przeszła. :lol: Wnętrze ma już nowiuśkie, a teraz Inwestor robi jej makijaż w kolorze soczystej zieleni. :D Kosztowało nas to w sumie ok.500 zł (200 wziął elektryk, który to zmontował i postawił na działce). Sama skrzynka jeszcze nie zapłacona, ale mam nadzieję, że majster nie zażąda zbyt wiele. :lol:

Nabytych też zostało parę drobiazgów potrzebnych na początek: gwoździe, sznurek i takie tam... Nabytych - to za dużo powiedziane - bo na razie nic nie zapłacone. Rachunek otwarty w sklepie, elektryk też wziął co trzeba, zapłacimy hurtem. To są dobre strony mieszkania w małej miejscowości. :D

Dziś po południu przyjechała stal. 8) Zrzucili nam ją na środku działki, więc trzeba było ułożyć, coby się tak w oczy nie rzucała. :wink: Ja w lekkiej niedyspozycji, więc po raz pierwszy przypadło naszym starszym córkom popracować na placu przedbudowlanym. :D Dziewczyny ochoty nie miały absolutnie, ale jak mus to mus. Napracowały się, to było widać - jedna kurtka brudna, druga z lekka naddarta. :( A chciały się ubrać jak na spacerek... :lol:

Jacek policzył nasze drewno (pięknie pachnie - to fakt). :D Wiadomo było, że będzie za mało. Teraz wiadomo już ile. Tę brakującą część zamawiamy w tartaku, to już niestety wyjdzie nam drożej. :(

Jeszcze coś z wiejskich klimatów: Kiedy można się najlepiej umówić z panem, który zarządza koparkami itp. na obejrzenie działki? Oczywiście, że w niedzielę po mszy o 11.15. :lol:

siłaczka
08-04-2006, 18:22
Skrzynka przed makijażem
http://www.konarzyny.edu.pl/my/33.jpg

i po
http://www.konarzyny.edu.pl/my/34.jpg

Nasze starsze przy pracy:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/35.jpg

siłaczka
10-04-2006, 21:22
Ale dzisiaj była jazda! :lol:

O ósmej byliśmy na działce. 8) Majster z pomocnikiem już pracowali, a zaraz za nami zajechał geodeta - też z pomocnikiem. Tyczenie domu - prawie 2 godziny. Zimno jak diabli, ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności gapienia się na ten ruch w interesie. :lol:
Geodeta niesamowicie dokładny, gdybym nie widziała, to nie uwierzyłabym: "pół centymetra w prawo", "trzy milimetry w dół". :o Jest pierwszy wpis w dzienniku budowy, pierwsza wbita łopata i pierwsza kawa z termosu, bo na działce nie ma jeszcze prądu. :D

W sprawie prądu Jacek w południe pojechał do energetyki, ale tam nie chcieli gotówki :o , każą płacić przelewem, więc nic z tego nie wyszło. :( Mamy nadzieję, że uda się to sfinalizować jutro, prąd potrzebny, bo majster chce jednak podbeton. :D

Gdzieś koło jedenastej niedobra wiadomość: koparka jest, ale pan koparkowy ma nogę w gipsie. :cry: Ktoś przyjedzie, ale dopiero o 17. Prawdę mówiąc, nie wierzyłam, że w ogóle to dziś się uda. O 17 jadę do domu po kawę - mijam koparkę. :o :D Za chwilę dzwoni Jacek: przyjeżdżaj z aparatem, kopią! :lol:

Do przyjazdu koparki ekipa kręci zbrojenie. Ekipa trzyosobowa, bo mój mąż szybko zaczął przyuczać się do zawodu. :lol: Okazuje się, że stali fi 6 jest za mało. W projekcie strzemiona są co 50 cm, majster chce gęściej. Jacek zamawia stal, mają przywieźć też cement i wapno. Jakoś po 16 dzwoni do kierowcy z pytaniem, kiedy przyjedzie. Będzie za chwilę, po drodze tylko wstąpi do spowiedzi. :lol:

Koparka - to dopiero była zabawa. Nie mogłam się nadziwić, jak sprawnie manewruje między wbitymi kołkami. Humusu więcej, niż mogłam się spodziewać na ziemi VI klasy. :lol: A pod humusem: żółciutki piasek i trochę gliny. :lol:

Przy kopaniu obyło się bez niespodzianek. Wyciągnęliśmy tylko to, czego się spodziewaliśmy: nieczynną już rurę wodociągową. Przez chwilę myśleliśmy, że to kabel, tak była giętka, ale skończyło się na strachu.

Koniec wykopów: godzina 20.50. Końcówka oczywiście przy światłach - niesamowite wrażenia. Szkoda, że o tej porze nie mieliśmy już aparatu.

siłaczka
10-04-2006, 21:45
http://www.konarzyny.edu.pl/my/36.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/37.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/38.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/39.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/40.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/41.jpg

siłaczka
10-04-2006, 22:21
Z nadmiaru wrażeń nie napisałam o paru rzeczach, czego Inwestor Główny nie omieszkał mi wypomnieć. :oops:

Jacek nabył dziś jeszcze bednarkę do uziomu. I okazało się (po raz któryś), że ceny nawet takich prostych rzeczy są bardzo bardzo różne. Bez wnikania w szczegóły: zapłacił mniej niż połowę. :o

Po wielu wahaniach mój mąż zdecydował się jednak postawić na działce jakąś szopkę, ale szkoda mu było desek, które już mamy. Zamówił w tartaku paczkę desek z oflisem, zapłacił 50 zł + 10 zł za przywiezienie tegoż. :lol:

Tak jakoś się złożyło, że w tym samym czasie na działkę zajechał traktor z tym drewnem, koparka i ciężarówka z materiałam. A ja tego nie widziałam! :evil: Człowiek nie może nawet na chwilę zejść z placu budowy, bo zaraz go jakieś atrakcje omijają. :wink:

W ogóle dzień był bardzo fajny. Przed południem wzdłuż działki przeciągały tabuny dzieciaków (rekolekcje): Dzień dobry! Dzień dobry! :lol: Po południu pomykali całymi rodzinami pobożni parafianie (spowiedź przed Wielkanocą): Dzień dobry! Cześć! Szczęść Boże! :lol: Majster mówił, że już go język i ręce bolą od pozdrawiania, bo co ciekawsi i odważniejsi zachodzili bliżej, żeby pogadać. :lol: Normalnie: Przystanek Alaska. :lol:

siłaczka
11-04-2006, 21:04
Zaczęły się problemy z dostawcami. :evil: Beton dawno już zapłacony, myśleliśmy, że wystarczy zadzwonić i przywiozą. Owszem przywiozą - we wtorek za tydzień. :evil: Nie chcemy czekać, bo majster nam ucieknie na inną budowę. Jacek dzwoni w inne miejsca, ostatecznie zamawia gdzie indziej (znacznie dalej :( ). Niestety, trzeba będzie zapłacić gotówką. :evil: No, ale w każdym razie przywiozą jutro ok.11.

Na budowie też bida, bo ani prądu, ani wody. Pożyczamy od sąsiadów. :lol: "Siłę" trzeba trochę pociągnąć, Jacek pożycza więc przewód. Dużo biegania, ale dzięki temu można coś dalej robić. Przywożą też piasek - nawet nie zdążyłam zobaczyć - wszystko poszło pod ławy - podsypka i chudziak. Gdy zjawiłam się na budowie, zbrojenie już było ułożone w wykopie. :lol: Konieczne okazało się częściowe zaszalowanie, bo miejscami grunt jednak się osypywał.

Jacek kupił dziś jeszcze to, co potrzebne do podłączenia wody. Późnym popołudniem zjawił się nasz ulubiony "wodnik" i dokopał się do tajemniczego zaworka. Zamontował co trzeba, zasypał i MAMY WODĘ! :lol: :lol: :lol:
Bardzo mi się podobało, że ci sami panowie, którzy na początku nie chcieli dać sobie zrobić zdjęcia, teraz krzyczeli, żeby wyjmować aparat. :lol:

O 19.00 dniówka skończona. Zimno niesamowicie, chyba idzie mróz. :o

siłaczka
11-04-2006, 21:07
http://www.konarzyny.edu.pl/my/42.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/43.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/44.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/45.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/46.jpg

siłaczka
12-04-2006, 21:07
Ławy mamy zalane. 8) :lol:

Specjalnie zarządziłam dziś wcześniejszy obiad, żeby to wyjątkowe zdarzenie na własne oczy zobaczyć, ale pośpiech był zbędny. Trochę się nawet denerwowaliśmy, że do nas trafić nie mogą... :wink: W końcu gruszka przyjeżdża - trochę jestem zawiedziona, że nie ma pompy. Ale i tak fajny widoczek. :lol:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/47.jpg

Po pierwszej gruszce mamy zgryz: prawdopodobnie nie starczy zamówionego betonu. :( W niektórych miejscach wykop jest za szeroki, polało się tego sporo, więcej niż było liczone.

Czekamy na drugą gruszkę, znów się opóźnia. Majster zarządza jeszcze szalowanie w najszerszych miejscach wykopu. Bardzo sprawnie to im idzie, ale robią do ostatniej chwili, do przyjazdu drugiej gruszki.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/48.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/49.jpg

Starczyło! Dużo było jeszcze przerzucania betonu, wyrównywania, na koniec wygładzania, ale już są ławy. Nie ma tylko zdjęcia - będzie jutro.

Przy płaceniu miła niespodzianka: 160 zł kosztuje cały transport, a nie każda gruszka osobno. :lol: W sumie płacimy za beton 2381 zł. (+ złotówka wrzucona na szczęście) :lol:

Po pracy już bez mojego udziału faceci uzgadniają, że trzeba ogrodzić działkę na czas budowy (przedtem było, że nie, bo po co). :o To jest bardzo po mojej myśli. Już nie chodzi tylko o kradzieże, ale też nocne wizyty młodzieży rozbawionej po dyskotece. :evil:

Wracając z miasta, chcemy tylko zapytać o siatkę leśną, jutro Jacek by ją przywiózł na przyczepce. Już chcemy odjeżdżać i nagle olśnienie - może się zmieści do samochodu. Składamy środkowe siedzenia - dobrze, że jedziemy tylko w czwórkę - i ładujemy trzy rolki siatki. :o 8) Sprzedający oglądają nasz samochód jako dziwoląga. :lol:

Tym sposobem siatka jest kupiona i przywieziona - 525 zł + 5 zł za krampy. :o

Dzisiaj też płacimy za poniedziałkowe wykopy i piasek. E, tak tanio, że wstyd się przyznać. :oops:

Shrek_11
14-04-2006, 17:39
Wykopy faktycznie nie były drogie bo za 4 godziny pracy koparki (+dojazd) zapłaciliśmy tylko 250 zł. Piasek już nie jest taki tani.
Dziewczyny oczywiście musiały w ławach zostawić pamiątki:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/50.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/51.jpg

Zjechały także bloczki:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/52.jpg

We czworo (prócz naszych najstarszych) zaczęliśmy budować szopę. W tej chwili brakuje jeszcze dachu i drzwi (... i zdjęcia tegoż stanu).
http://www.konarzyny.edu.pl/my/53.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/54.jpg

Shrek_11
23-04-2006, 20:30
Z powodu notorycznego braku czasu tylko zdjęcia ( z ewentualnym małym komentarzem):

http://www.konarzyny.edu.pl/my/55.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/56.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/57.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/58.jpg

Pan Koparkowy wyrównał trochę południowy skraj działki, już posadziliśmy tam 120 świerków i 30 modrzewi (zdjęcia jeszcze nie zrobione)
http://www.konarzyny.edu.pl/my/59.jpg

Teraz żałuję, że mamy tylko czworo dzieci.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/60.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/61.jpg

A nasza suczka Fiona w chwilach wolnych od rycia w ziemi dziwiła się naszym wysiłkom.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/62.jpg

Shrek_11
26-04-2006, 07:10
Jeszcze tylko dach i drzwi do zrobienia
http://www.konarzyny.edu.pl/my/63.jpg

Fundamenty czekają na zasypanie:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/64.jpg

W ostatnią sobotę posadziliśmy 150 drzewek, jeszcze 250 czeka na posadzenie.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/65.jpg

A to widoczek z przyszłego okna przyszłej kuchni.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/66.jpg

Shrek_11
30-04-2006, 20:12
Wczoraj wreszcie przyjechał piach do zasypania fundamentów. We wtorek zacznie się wsypywynie i zagęszczanie.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/67.jpg

Shrek_11
02-05-2006, 20:10
Pracowity dzień. Wszystkich łupie w krzyżach. Przerzuciliśmy dużo ton piasku. Dobrze, że do pomocy był gościu od skoczka.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/68.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/69.jpg

Potem można było podziwiać widoki i sarenki pod lasem (na zdjęciu ich nie ma, przyszły później).
http://www.konarzyny.edu.pl/my/70.jpg

Zagęszczania ciąg dalszy, jak pójdzie dobrze, we czwartek.

Shrek_11
03-05-2006, 20:41
Dzisiaj moje księżniczki tylko spacerowały po działce lub podlewały domek (może sam urośnie?).
http://www.konarzyny.edu.pl/my/71.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/72.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/73.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/74.jpg

Shrek_11
04-05-2006, 22:05
Dziś tylko 2 godziny mogliśmy popracować na działce. Do postawionych wcześniej słupów przymocowaliśmy 50 m siatki leśnej. Jutro ciąg dalszy, chociaż czasu będzie równie mało.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/75.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/76.jpg

siłaczka
07-05-2006, 21:21
Jacek bardzo ciężko pracuje i jeszcze prowadzi ten dziennik, a ja tylko zbieram gratulacje. :oops: No to piszę. :D

Jak na razie największym problemem naszej budowy jest piach. Od początku były kłopoty: a to z dowozem, a to z załadunkiem, a to znów z wsypywaniem do środka. Brakuje go jeszcze trochę, żeby ruszyć dalej. :(
Mimo to zamówiliśmy wszystko, co potrzebne do kolejnego etapu, a czego jeszcze nie kupiliśmy: stal na strop, nadproża i kominy. 8)

Pieniądze uciekają nam z konta w coraz szybszym tempie. :cry: Zapłaciliśmy za dodatkowo zamawiane materiały do izolacji fundamentów 1050 zł, za koparkę i transport piasku 670 zł, za zagęszczanie 240 zł. Piasek za symboliczną kwotę.

Po wylaniu stropu chcemy rozliczyć pierwszą transzę kredytu. Na szczęście w naszej hurtowni można płacić na koniec miesiąca, więc może jakoś to się da. :-?

Całe sobotnie popołudnie i wieczór spędziliśmy na budowie. Jacek zmagał się z ogrodzeniem, wypróbowując nowe metody zakładania siatki. :D Ja robiłam to, co z równie marnym skutkiem robię w domu, czyli sprzątałam. :roll: A dziewczyny? Miały dużo frajdy, paląc ognisko między hałdami ziemi i jak zwykle występowały w roli chłopców na posyłki, to znaczy do pomocy wszelakiej. :lol:

Shrek_11
13-05-2006, 18:10
Wreszcie fundamenty zostały zasypane a piach utwardzony. Weszło do środka przeszło 200 ton. Wydaje mi się to aż niemożliwe.
Na zdjęciu poniżej materiał już czeka na ekipę, a Siłaczka przygotowuje fundamenty do izolacji (dysperbit i folia).
http://www.konarzyny.edu.pl/my/77.jpg

To już dzisiaj. "No i jak to zrobić?"
http://www.konarzyny.edu.pl/my/78.jpg

Mury troszkę urosły:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/79.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/80.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/81.jpg

Teraz deszcz je podlewa i pioruny oświetlają. W poniedziałek ciąg dalszy.

siłaczka
13-05-2006, 22:42
Murarze mieli być wczoraj (w piątek), ale nastąpił mały poślizg - zaczynam się przyzwyczajać. I bardzo dobrze, że poślizg, bo w sobotę to ludziska pracujący mają przeważnie wolne i mogą od samego rana gapić się, jak im domek kształtów nabiera. :lol: Wprawdzie nie udało się sfotografować pierwszej "cegły", ale zdążyłam na pierwszą warstwę. :lol:

Jacek w pocie czoła - bo upał pieroński - uporał się do końca z ogrodzeniem. 150 m siatki starczyło niemalże co do centymetra, ale na bramy już nie styknęło. :cry: Tak więc jesteśmy ogrodzeni, a jednak nie. :roll:

Strasznie mi na tym ogrodzeniu zależy, bo jakoś tak nieswojo na myśl, że każdy może tam sobie łazić. Niektórzy znajomi wprost się przyznają, że byli u nas na budowie. Pojawiają się pytania typu: Czy dom będzie dwupiętrowy, bo taki mały... :-? A raz wieczorkiem wjechali nam na działkę jacyś obcy ludzie, chyba chcieli zaparkować jak na swoim, ale jak mnie zobaczyli, wyjechali drugą stroną. :evil:

Aha! Murarze pochwalili nas za zagęszczenie piasku. 8) Strasznie jestem z tego dumna, bo wiem, że zrobiliśmy to porządnie. Muszę się jednak przyznać, że przy tym przerzucaniu ton piasku trochę żałowałam, że nie będzie piwnicy. :wink:

Musieliśmy dziś jeszcze zdecydować się na szerokość bramy garażowej (dlaczego zostawia się takie rzeczy na ostatnią chwilę? :oops: ). W projekcie jest w jednym miejscu 450, a w innym 270cm. :o Mamy samochód nietypowy, teraz przy 240 cm jest bardzo mało luzu, zawsze boję się o lusterka. W końcu zdecydowaliśmy się typowy wymiar: 250 cm - myślę, że będzie dobrze.

Na koniec dnia, tzn. zanim zaczęło lać na dobre, połaziliśmy sobie wśród półścian i pocieszaliśmy się wzajemnie, że domek nie jest aż taki mały, jak nam się wydaje. :wink:

siłaczka
15-05-2006, 22:21
Poszło w górę!
http://www.konarzyny.edu.pl/my/82.jpg

Pojawił się nawet zarys okna w garażu.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/83.jpg

Inwestor oczywiście musiał sprawdzić pion 8)
http://www.konarzyny.edu.pl/my/84.jpg

A tak urósł narożnik przy wykuszu.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/85.jpg

Dzisiaj przywiezione zostały też kominy, ale na razie sobie czekają w paczkach. Na jutro zamówione nadproża, przewody wentylacyjne, kolejna partia pustaków i stal.
W hurtowni widać, że sezon budowlany w pełni: rano dowiedzieliśmy się, że nie ma cementu i stali fi 6. :o Beton z gruszki trzeba zamawiać z kilkudniowym wyprzedzeniem.

To prawda, że na budowie trzeba bywać codziennie. Dziś prosto z pracy - zdążyłam zmierzyć wysokość okna w kuchni :P , uratować okno w wykuszu przed zamurowaniem :wink:, przypomnieć, jaki miał być wymiar okna w garażu (nie nanieśliśmy zmiany na projekt :oops: ). Potem już Jacek się tam kręcił do wieczora, a mnie powierzył misję dowiezienia brakującej siatki. Może będą bramy. :roll:

siłaczka
18-05-2006, 16:46
Temat dnia: STEMPLE

Te użyczone przez koleżankę zostały w większości zużyte na ogrodzenie. Zresztą i tak były przykrótkie. Temat na nowo stał się aktualny, bo ściany szybko urosły i dziś ma być robione deskowanie pod strop. Czy będzie - wątpię, bo okropnie pada. :cry:

Już parę tygodni temu Jacek zamówił drewno u leśniczego. Wszystko było obgadane, tylko odebrać. Ale ktoś podpowiedział, że u kogoś na budowie stemple leżą i pewnie można pożyczyć. Jacek robił podchody, w końcu udało się dogadać: oczywiście, że można. :D Dzwoni do leśniczego, rezygnuje, przeprasza za kłopot. Cieszymy się, że trochę zaoszczędzimy. :D

Wczoraj miały być te stemple przewiezione do nas i klops: za krótkie. Mają tylko 2,5 m. U nas zgodnie z projektem 2,63 od gotowej posadzki, a przecież nie mamy jeszcze nawet chudziaka. :o

Jacek dzwoni do leśniczego, "na kolanach" prosi, bo potrzebne na już. :oops: Na szczęście są, już przywiezione, miejmy nadzieję, że starczy. :D

siłaczka
18-05-2006, 18:23
Z drżeniem serca umieszczam (ja Shrek_11 - nie chce mi się przelogowywać) zdjęcia sprzed dwóch dni. Dzisiaj są już nadproża, chociaż nie wszystkie. Nad garażem i drzwiami wewnętrznymi wylewane, a nad oknami z suporeksów w kształcie litery U, zazbrojone i wylane. Z powodu deszczu nastąpiło przesunięcie terminów: strop ma być wylewany w najbliższą środę.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/86.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/87.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/88.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/89.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/90.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/91.jpg

HenoK, możesz mnie nie oszczędzać, ale o rozbiórce już więcej nie wspominaj.

Shrek_11
19-05-2006, 22:08
A to już dzisiaj (chociaż nie na koniec dnia):

wykusz w największym pokoju:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/92.jpg

widok całości:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/93.jpg

przedpokój (jeszcze w strzępach):
http://www.konarzyny.edu.pl/my/94.jpg

siłaczka
20-05-2006, 21:58
Sobota była pracowita, choć efekty mniej spektakularne. Stoją wszystkie ściany parteru i kominy do wysokości stropu, którego jeszcze nie ma. :) Można sobie połazić po salonach. :D Dziewczyny bawiły się w chowanego.
Te nadproża, które musieliśmy specjalnie zamawiać i które nie mogły dotrzeć na czas, są według mnie zupełnie nieefektowne. :roll: Prawdę mówiąc, wyglądają, jakby ich wcale nie było, a w powietrzu wisiałyby tylko bloczki suporeksu.
Widać je właściwie tylko z góry. Dziś Ala robiła zdjęcia wspinając się na rusztowania. :D
http://www.konarzyny.edu.pl/my/95.jpg

Powtórka z rozrywki: znów cięcie stali i kręcenie zbrojenia. Niestety, stal fi 6 dostaliśmy tym razem w zwoju, trzeba było prosić o ciągnik, żeby prostować. :o

http://www.konarzyny.edu.pl/my/96.jpg

Poprosiłam dziewczyny, żeby zrobiły zdjęcie z innej perspektywy. Tak to wyglądało dzisiaj z drugiej strony drogi. Zwracam uwagę na urocze bramy. :D
http://www.konarzyny.edu.pl/my/97.jpg

A tak nas widzą sarenki z pola.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/98.jpg

Shrek_11
23-05-2006, 14:55
Z pewnym opóźnieniem (bo cały wolny czas spędzam na budowie) wklejam zdjęcia z postępami prac. Przeprogramowałem swoje myślenie i wszelkie uwagi przyjmuję jako dobre rady, a nie jako krytykę mojego najmłodszego dziecka (jakim jest dom).

http://www.konarzyny.edu.pl/my/99.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/100.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/101.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/102.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/103.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/104.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/105.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/106.jpg

Dzisiaj jeszcze szalowane będą schody. W tej chwili już są wieńce i podciągi a pozostałe zbrojenie się robi. Niestety beton będzie wylewany dopiero w poniedziałek (duży popyt na "gruszki").

siłaczka
23-05-2006, 17:20
Marudna jestem baba, przez długi czas kombinowałam, gdzie w naszym domu stanie komputer. Taki ogólnodostępny i oczywiście tylko do tego czasu, kiedy dzieci będą własne laptopy w plecakach nosić :P

Przeczytałam o tym kiedyś w dzienniku adaman i łyso mi się zrobiło: nie pomyślałam o tym! :oops: A dzieciaki coraz częściej odrabiają lekcje przy komputerze (pomysłowość nauczycieli nie zna granic). Wizja takich odrabiaczy w naszej sypialni - zgroza! Niestety, na dole nic już się nie da wcisnąć. :cry:

Do rzeczy: przeprojektowaliśmy poddasze tak, żeby taki kąt, choćby niewielki się znalazł. Przy okazji poprawił się kształt pokoju Moniki i proporcje holu na górze, a nawet znalazło się miejsce na większą szafę. :D

Jacek chciał mnie zbyć z takimi pomysłami: "Zobaczy się, jak już będzie poddasze stało", ale właśnie jest na etapie projektowania wentylacji, więc rozkład pomieszczeń jest ważny. Fachowiec przysłał wprawdzie wstępny projekt rozmieszczenia przewodów, ale mój mąż stwierdził, że nie przyłożył się do tego zbytnio, więc najlepiej będzie, jak on zrobi to sam. I zrobił, z właściwą sobie dokładnością. 8) Ostatecznie też postanowił, że centrala wentylacyjna zostanie umieszczona na poddaszu.

Shrek_11
23-05-2006, 19:52
Owszem, wymyśliłem rozprowadzenie wentylacji, ale jestem tylko laikiem, więc być może coś jest nie tak jak powinno. Jeżeli chodzi o straty na przewodach, kolanach, anemostatach - powinno być OK. Wysłałem moje pomysły do fachowca i czekam na odpowiedź.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/podasze_reku.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/parter_reku.jpg

Okręgi to anemostaty, a kółka to przepusty w stropie. Rekuperator będzie na poddaszu (nad poddaszem użytkowym). Powietrze zanim dotrze do budynku przejdzie przez rurowy GWC. Myślę, że nie będę wydawał pieniędzy na rury antybakteryjne.

Shrek_11
23-05-2006, 20:35
A oto wykonywanie zbrojenia nad garażem. Pierwszy raz coś takiego widziałem. Nie mam zielonego pojęcia czy tak jest dobrze. Jutro ma być kierownik budowy, a jeszcze pewnie HenoK rzuci na zdjęcia fachowym okiem.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/107.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/108.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/109.jpg

Pręty to fi 12 i fi 8.

Shrek_11
24-05-2006, 20:40
No cóż, kierownik jednak zjawi się jutro.
Jeżeli chodzi o podkładki pod zbrojenie, to przywiozłem kilkadziesiąt betonowych dachówek i z ich kawałków mają być podkładki.
HenoK pisał aby wstawić pręty w kształcie L na narożnikach. Majster dał coś takiego jak widać na zdjęciach. Czy to wystarczy?
http://www.konarzyny.edu.pl/my/110.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/111.jpg

Na zdjęciach poniżej widać także zbrojenia słupków (również z innej perspektywy).
http://www.konarzyny.edu.pl/my/112.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/113.jpg

Schody, jak widać poniżej dopiero w powijakach.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/114.jpg

siłaczka
24-05-2006, 22:02
Na jutro zapowiedziała się pani z banku. :o Wie, że strop jeszcze nie jest zalany, ale jeśli jest zbrojenie, to może nam go już zaliczy. :-?
Trochę się tego rozliczenia obawiamy, chociaż gołym okiem widać, że bankowe pieniądze zostały ulokowane w budowie.

Shrek_11
25-05-2006, 19:15
Dzisiaj był kierownik budowy. Pierwsze co powiedział to: "Panowie, to trzeba poprawić". Chodziło o oparcie schodów na ścianie nośnej. Poza tym był zadowolony. Wpadł potem na chwilę na kawę i zrobił nam znowu mętlik w głowach, ale o tym opowie już Siłaczka.
Była też pani Bankówka. Transza rozliczona. Jutro jedziemy podpisać dyspozycję na drugą transzę. Poszło szybciej i łatwiej niż myślałem.
Co do zbrojenia L w narożnikach, to już się pojawiły. Majster stwierdził, że nie trzeba, kierownik, że nie koniecznie, ale są.

A oto zdjęcia schodów:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/115.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/116.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/117.jpg

A tu inwestorka planuje jak będzie wyglądała spiżarnia:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/118.jpg

siłaczka
25-05-2006, 20:21
Byłam na pięterku! Schody są, to się tam wgramoliłam. :D Przedtem oglądałam tylko zdjęcia, bo za nic nie mogłam wdrapać się po rusztowaniach czy przykrótkiej drabince (co ochoczo czyniły Ala i Krysia).

Kierownik budowy do nas z pretensjami, że schody wylewane, a nie drewniane. A kto mi kurna podsunął pomysł na tę spiżarnię pod schodami? :roll:

W ogóle to schody zrobiły na mnie lepsze wrażenie, niż się zapowiadało. Miejsca na nie jest bardzo mało, jakoś dopiero teraz to widzę, przedtem może nie chciałam widzieć albo wyobraźni zabrakło. :oops: Jeszcze wczoraj spodziewałam się jakiegoś straszydła - łamacza nóg. :o Majster marudził, zwlekał chyba tak długo, jak tylko się dało. W końcu zrobił zgodnie z projektem (tyle że w projekcie schody są drewniane) z małymi zmianami na zabiegu, gdzie stopnie wyszłyby nierówne. Był bardzo zadowolony, gdy stwierdziliśmy, że jest OK. :D Od dołu też wygląda w porządku, widać, że się napracowali - same wąskie listewki.

Teraz nowy temat do przemyślenia: ścianka kolankowa. Majster proponował podniesienie, ale nie chcemy, żeby dom stracił na wyglądzie. Zresztą ona wcale nie jest taka niska: 80 cm plus murłata. Nie podnosimy i kropka. 8)

A tu dziś kierownik budowy wyciąga nowego króliczka z kapelusza: może zrobimy ściankę kolankową nad garażem. :-? Problem w tym, że nad garażem z przodu ścianka - choć niższa - jest, a z tyłu jej nie ma. Połacie dachu są symetryczne, ale wobec bryły garażu nie. KB chce, żeby było symetrycznie, mówi, że będzie nas to razić. Nie raziło mnie do tej pory, a teraz zaczyna... :o

Chciałabym mieć w tej szczytowej ścianie okno, a ono nijak nie pasuje - trochę za nisko albo za małe wychodzi. W dodatku teraz widzę, że niesymetrycznie. :cry: I znów KB proponuje przeszkloną ścianę. W mojej sypialni? :o :o :o Chyba się na to nie piszę. Na pewno się na to nie piszę. :D

Gdybyśmy zrobili tę ściankę, cały dach nad garażem podniósłby się nieco, a kalenica by się przesunęła. I tego się obawiamy, bo przecież tam jest komin i mógłby nam wypaść w kalenicy właśnie. :-? Tak to jest, że każda zmiana pociąga za sobą nowe komplikacje. Stąd nasze opory. Mamy parę dni na przemyślenia. W poniedziałek zalewamy strop. :D

siłaczka
25-05-2006, 21:56
Dziś się urodził pomysł na taras drewniany. Taki na metrowych słupkach, ze schodkami do ogrodu. Urodził się nadspodziewanie szybko i bezboleśnie: duży spadek terenu + mocne przekonanie Jacka, że zrobi to sam. :P Ja tam protestować nie będę, niech się chłopak wykaże. :wink:
Powstał nawet jakiś wstępny szkic tego tarasu - wymyślny i nieregularny, ale Krysia stwierdziła, że zbyt kanciasty, więc dostała zadanie narysowania czegoś innego. :roll:

Na razie uzgodniliśmy z KB, że trochę "wyciągniemy" daszek nad drzwiami wejściowymi. Jeszcze nie wiem dokładnie, jak to ma wyglądać, ale jestem za. :D

Nasz KB jest zdecydowanym zwolennikiem natury: kamień, drewno, zieleń... Dlatego ogrodzenie mu się podoba (ta siatka leśna to jego pomysł), ale stwierdził, że słupki za mało krzywe. :lol:

siłaczka
26-05-2006, 16:57
Złożyliśmy w banku dyspozycję wypłaty drugiej transzy. 8) Będzie niższa niestety, bo PKO daje 50% wartości nieruchomości. :( Musimy z tego zapłacić za kominy, nadproża, dokupione deski, roboty ziemne i pracę murarzy. W sumie sporo tego. :o

Za to drewno nie było liczone w pierwszej transzy, a już je mamy prawie całe. Jak będzie gotowa więźba, bank rozliczy ją według kosztorysu, a na razie chciałby rachunek. :roll:

siłaczka
29-05-2006, 20:33
Beton miał być o 7-8 rano. Murarze na budowie, my w pracy. O dziewiątej jeszcze betonu nie było. Jacek dzwoni do hurtowni, potem do wytwórni. "Jest zapisany na 14" :evil: :evil: :evil: "Może uda się wcześniej..." Ciekawe, kto schrzanił sprawę. Ten najbardziej podejrzany nie odbiera telefonu. :evil:
Murarze czekają, nie mają nic do roboty. A mieli u nas z rana zalać i jechać na inną budowę. Jak się potem okazało, posprzątali trochę plac i zaczęli robić strzemiona. :o

Przed drugą jadę zobaczyć. Jest, właśnie zaczęli zalewać! 8)
http://www.konarzyny.edu.pl/my/119.jpg

Zbyt wiele z dołu nie mogłam zobaczyć. :(
http://www.konarzyny.edu.pl/my/121.jpg

Na szczęście później był tam Jacek i wdrapał się do góry. :D
http://www.konarzyny.edu.pl/my/122.jpg

Chyba widać przepusty, które Jacek przygotował jeszcze w sobotę. Jeden zrobiony z plastikowego wiaderka, bo rury o stosownym przekroju nie można było dostać.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/120.jpg

Pogoda dziś kapryśna. Rano na ogół nie padało, a kiedy wreszcie przyjechały gruszki, zaczęło padać. :evil: Na szczęście teraz pogodnie. A jutro niech pada... :wink:

Rano jeszcze zostały poprawione schody, choć możliwości nie było wielkich. Za mało miejsca. :(

siłaczka
04-06-2006, 21:53
Tydzień pod znakiem P :lol: :lol: :lol:

Przestój na budowie, bo majster z ekipą pracuje gdzie indziej. Obiecał wpaść na 2 dni, żeby zrobić ściany szczytowe i kolankowe. Niestety termin tej „wpadki” się przesuwa. Staramy się zrozumieć, ale trudno znieść bezruch po takim szybkim tempie. Jacek próbuje pertraktować. :-?

Podlewamy strop codziennie - do tego też dzieci są bardzo przydatne, bo dla nich to okazja do zabawy. Czasem deszcz uprzejmie nas wyręcza. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/123.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/124.jpg

Płacimy zaległe rachunki, suma na koncie niepokojąco maleje. :o

Podliczamy koszty, ale to nie jest takie proste. Jeszcze się trochę targujemy w składzie budowlanym. Wprawdzie dostaliśmy upust – za to opóźnienie z betonem, ale chyba można coś jeszcze uzyskać. Za kominy policzyli nam chyba trochę za dużo, cena za stal też wyższa niż uzgodniliśmy w lutym. :roll:

Próbujemy pozbyć się perzu. Wybujał strasznie, boję się, że nie damy sobie z nim rady. Jacek opryskał prawie całą działkę, łącznie z górą humusu. :P

http://www.konarzyny.edu.pl/my/125.jpg

Powoli przyzwyczajam się do widoku z piętra. Nowa perspektywa. 8)

http://www.konarzyny.edu.pl/my/126.jpg

Planujemy zagospodarowanie działki, a szczególnie punkty strategiczne: podjazd, taras i oczko wodne. Na drewniany taras znajomy właściciel tartaku radził wziąć drewno modrzewiowe (nomen omen). Chwilowo go nie ma, zamówić trzeba z wyprzedzeniem. :roll:

siłaczka
08-06-2006, 21:55
Zaczęliśmy ipregnować więźbę. Czasochłonne zajęcie. Opryskiwacz bardzo przydatny. :D
http://www.konarzyny.edu.pl/my/127.jpg

Musiałam oczywiście spróbować, czy usuwanie resztek kory jest takie łatwe, jak wtedy kiedy robi to Jacek. Nie jest. :wink:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/128.jpg

Czekają też materiały na ściany poddasza. Krysia już się cieszy. :lol:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/129.jpg

A poza tym: w składzie budowlanym zapłaciliśmy jeszcze o 900 zł mniej. 8)
Za to łaty i kontrłaty kosztowały więcej, niż liczyliśmy. Jacek jeszcze sprawdzał ceny, zgadza się, niestety.:( W ogóle z drewnem to się chyba przeliczyliśmy, strasznie dużo tego potrzeba. Mam wrażenie, że budujemy drewniany dom. :o

siłaczka
09-06-2006, 18:57
Nie impregnujemy. :roll:

Mundial. Nasi dzisiaj grają. Więźba musi poczekać. :D

siłaczka
15-06-2006, 14:53
Mieliśmy 2 tygodnie przerwy w budowie, a teraz w ciągu 2 dni powstały ścianki kolankowe i ściany szczytowe prawie całe, do wysokości nadproży. Wylany jest też wieniec, którego w projekcie nie było.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/130.jpg

Przypadły nam te dni w wyjątkowe upały. Trzeba było polewać, bo schło za szybko. Jeśli chodzi o podlewanie, zawsze można liczyć na Alę (na Krysię oczywiście też). :D
http://www.konarzyny.edu.pl/my/131.jpg

Widać już wszystkie okna. W pokoju Moniki nie będzie drzwi balkonowych - bo i balkonu tam nie ma - wstawimy typowe okno, takie jak na dole.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/133.jpg

A tak na razie wygląda okno w naszej sypialni. Ta niziutka ścianka pod nim bardzo mi się nie podoba, chyba wolę mniejsze okienko niż napady lęku wysokości. :o
http://www.konarzyny.edu.pl/my/132.jpg

Na dole zniknęła niewielka część stempli, zrobiło się trochę mniej ciasno. :D Jak się okazało, nasz domek miał już domownika - jakiś ptaszek uwił sobie w stemplach misterne gniazdko, które spadło, niestety. :( Na szczęście było jeszcze puste. Krysia wyniosła je do lasku. Ale czy on je tam znajdzie? :-?

siłaczka
19-06-2006, 22:17
Mamy wreszcie resztę drewna na konstrukcję. Długo czekaliśmy, wieczne jutro i jutro. :evil:
Nawet pojawiła się myśl chytra i brzydka, żeby teraz płacić jutro i jutro... :P

W każdym razie jest: mokre to i ciężkie jak diabli. :o Mieliśmy problemy z ułożeniem, bo siły męskie u nas w zdecydowanej mniejszości. :roll:

Teraz mamy parę dni na impregnowanie, tylko że z czasem na razie cienko (koniec roku szkolnego) :(

W tym tygodniu mamy zamiar też zdjąć szalunki. Wtedy będzie można rozprowadzić kanalizę i położyć resztę rur.
Bajzel na budowie paskudny, trzeba posprzątać... Tylko kiedy? :roll:

siłaczka
06-07-2006, 23:02
Nie pisałam. Czasu nie było... Nieprawda! :oops: Trochę by się znalazło, ale taka byłam wkurzona, że nie chciało się pisać. Musiałabym chyba użyć jakichś niecenzuralnych wyrażeń, a nie lubię.
Trzy tygodnie z okładem nasz majster ćwiczył naszą wyrozumiałość i cierpliwość. :evil: :evil: :evil: Co ja mówię? „Nasz”?!!! Nasz to on jest, jak u nas pracuje, a nie jak łazi gdzieś tam i na dodatek nie mówi nam prawdy. :evil: :evil: :evil:
Dobra! Szkoda nerwów! Koniec na ten temat. :evil:

Na budowie pracujemy MY. 8) To znaczy ja najmniej, ale w końcu ktoś musi gotować obiady i robić pranie... (taki jest mój oficjalny pretekst) :oops:
Jacek zdjął wszystkie szalunki, a dziewczyny naprawdę dzielnie mu pomagały (cały czas się boję, że któregoś dnia zjawi się na działce rzecznik praw dziecka :wink: ).
Nasze stemple już pojechały na inną budowę, a stamtąd pójdą na następną.

Moja Ekipa Rodzinna wyciągnęła też gwoździe z desek, usunęła z nich resztki betonu i zaimpregnowała więźbę dwa razy „tytanem”. 8) Kilka dni zeszło na sprzątaniu w środku domu i na całej działce. Mamy całą furę małych deseczek na ognisko i skwapliwie to wykorzystujemy.

Wczoraj Jacek przywiózł ostatnią już, mam nadzieję, część drewna – deski na podbitkę. Upał był nieziemski, a on w tartaku sam te deski przerzucał, żeby wybrać przyzwoite w przyzwoitej cenie (był też pierwszy sort, ale cena zabójcza).

Dzisiaj po południu zaczęłam te deski malować drewnochronem, ale za wiele nie zrobiłam, bo mi dziewczyny pozazdrościły. Szybko zorganizowały dodatkowe pędzle i przez parę godzin dobrze się bawiły. Przy okazji zaimpregnowały też siebie i trochę mnie, kiedy podeszłam za blisko. Niestety, wieczorem okazało się, że drewnochron bardzo ładnie się wchłania (w skórę) i zwykła woda z mydłem go nie bierze. :o :o :o

http://www.konarzyny.edu.pl/my/134.jpg

Nasza działka wygląda jak kawałek tartaku. A na tym zdjęciu nie widać jeszcze wszystkiego. :D
http://www.konarzyny.edu.pl/my/135.jpg

siłaczka
06-07-2006, 23:16
Mamy dzikiego lokatora. :D Tym razem gniazdko zostało uwite we wnęce ściany w przedsionku. I to w ciągu 2-3 dni. :o Czego to się nie robi dla potomstwa! W środku są 3 jajeczka, ale rodzice nie zawsze ich pilnują. Na razie staramy się omijać przedsionek, żeby ich nie płoszyć. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/136.jpg

W tym tygodniu nowa ekipa doprowadziła nam wodę do domu i rozprowadziła rury do kanalizy. Pracowali bardzo sprawnie, po zakopaniu rur zaraz zagęścili piach i nawet nie zostawili po sobie bałaganu.
Jacek tymczasem skorzystał perfidnie z ich supernarzędzi i zrobił doprowadzenie powietrza do kominka. Aha – i dał się namówić na umywalkę w garażu. :D
A moja rola oczywiście była najważniejsza, bo to ja musiałam narysować GDZIE te rurki mają być. 8)

Skąd można zrobić takie zdjęcie? Z górnej łazienki przez przepust do GWC (zrobiony z plastikowego wiaderka) :D
http://www.konarzyny.edu.pl/my/137.jpg

Teraz mamy na jednej ścianie w kotłowni gustowny kranik
http://www.konarzyny.edu.pl/my/138.jpg

a na drugiej rury do kanalizy i GWC
http://www.konarzyny.edu.pl/my/139.jpg

siłaczka
07-07-2006, 22:34
Zjawili się murarze. :o :o :D :D Trzeba by raczej powiedzieć: cieśle, bo dziś cały dzień pracowali przy drewnie. Murłaty i płatwie zostały zestrugane i „wyrzeźbione” na końcach, a potem pomalowane drewnochronem. Już są na górze. 8)
Mimo złości współczuję im (cieślom, a nie murłatom). Ja w takim upale najchętniej nie wychodziłabym z domu, a oni pracują od rana do wieczora. To jest ciężki kawałek chleba. :roll:

Nasza dniówka:
Najpierw wizyta w składzie budowlanym – trzeba kupić cegłę na obróbkę kominów. Długo szukamy, w końcu wybieramy pod kolor dachówki, chcemy brać. „Tylko na zamówienie, trzeba dowieźć”. Kiedy przywiozą? Nie wiadomo, ciężarówki nie jeżdżą w upale. :( Pan radzi wziąć podobną, ale gładką, trochę jaśniejszą. No i dobrze, bo jest tańsza :D

Potem robimy dwie ostatnie wyceny okien. W pierwszej firmie młoda, sprawiająca wrażenie kompetentnej, pani. Cena też nam się podoba: 7628 zł. :D Już prawie jesteśmy zdecydowani. Niestety, termin nieciekawy. Pan od pomiarów może być w przyszłym tygodniu, a wtedy nie ma nas w domu. Może być 19 -20 lipca, ale potem trzeba będzie poczekać na okna 3-4 tygodnie. I będzie połowa sierpnia. :(

W drugiej firmie dwaj panowie. Cena nieco wyższa: 8188 zł. I jakiś problem z drzwiami balkonowymi (nietypowy wymiar, takich się zasadniczo nie robi...) :o Za to termin: 2 tygodnie, a pomiar może być jeszcze w poniedziałek przed naszym wyjazdem. :D Śmiejemy się, że jeszcze nie mamy dachu. „Nie ma problemu, nam to nie przeszkadza”. Na koniec jeszcze wyciągamy wycenę z poprzedniej firmy. „U was nie ma upustu”, „Już liczyłem z upustem”(pierwszy pan), „Jeszcze możemy coś opuścić, żeby zatrzymać klienta” (drugi). Tak lubimy. 8)

W domu śmieję się, bo z obu firm przywieźliśmy prawie identyczne ulotki, więc profile mają te same. Jeszcze się zastanawiamy nad czterokomorowymi, bo są znacznie tańsze, akurat jest promocja. :-?

Wieczorem, kiedy temperatura już jest znośna, trochę pracujemy na działce. Kończymy malowanie desek na podbitkę, tym razem nie daję sobie wydrzeć pędzla. :D Opróżniamy do końca duże wiaderko, zaczynamy mniejsze. Trzymam się od dziewczyn z daleka, bo chlapią, ale już się tak bardzo nie przejmuję. Wczoraj wypróbowałam na własnej skórze: drewnochron doskonale schodzi rozpuszczalnikiem. Cały zapas domowy wypaprany na nasze „tikowe” plamy. :D

siłaczka
20-07-2006, 21:51
Tydzień temu, jeszcze przed wyjazdem gorączkowo usiłowaliśmy zrobić coś na budowie: dziewczyny pomalowały drugi raz deski na nadbitkę, okorowaliśmy i ułożyliśmy resztę desek. Więcej się nie dało, zabrakło czasu. :(
http://www.konarzyny.edu.pl/my/143.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/144.jpg
W poniedziałek też przyjęłam na budowie pana od pomiaru okien. Na szybko trzeba było się zdecydować w którą stronę mają się otwierać. O ludziska! Nie zastanawiałam się nad tym wcześniej. :o

Sama zdecydowałam też o rozmiarze drzwi balkonowych. Szerokość otworu wg projektu – 100 cm - jest podobno za duża, zwłaszcza że wysokość wyszła 240 cm. Coś trzeba zmniejszyć. Uznałam, że szerokość. Będzie 90 cm, tak jak drzwi tarasowe (2 x 90 cm).
Tymczasem Jacek był w okniarskim biurze i podpisał umowę. Wpłaciliśmy 2 tys.zaliczki, jeszcze trochę trwała „gorąca linia” w sprawie szczegółów. Mam wrażenie, że to dzieje się za szybko. :o :o :o

W poniedziałek wieczorem odwiedził nas HenoK z rodziną i oczywiście paluchem pokazał, co źle jest zrobione. :D :wink:

Przed wyjazdem uzgodniliśmy jeszcze z majstrem, gdzie wyciąć krokwie i zrobić „wymiany”, żeby można było wstawić okna dachowe. Byliśmy też przy tym, jak mierzone były pierwsze krokwie do dachu nad garażem. I na tym etapie musieliśmy zostawić wszystko i wyjechać na drugi koniec Polski. :(
http://www.konarzyny.edu.pl/my/140.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/141.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/142.jpg

siłaczka
20-07-2006, 22:07
Przez 8 dni Jacek nadzorował budowę przez telefon. :D
Udało się, choć nieco późno, zapobiec podmurowaniu ścian szczytowych do poziomu deskowania. Majster nie protestował, zrozumieliśmy się w tej kwestii. Jedną ścianę musiał podcinać, bo już była zrobiona. Potem jeszcze zadzwonił, że z włożeniem wełny po deskowaniu może być problem i że on sam to zrobi. Ma dużego plusa u mnie. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/145.jpg

Kiedy wróciliśmy we wtorek, była już godz. 22. Mimo to wybraliśmy się obejrzeć dom. Wzięliśmy latarki i poszliśmy całą szóstką. Niewiele było widać, ale nie mogliśmy się oprzeć.

Rano obejrzałam wszystko dokładnie. Nie da się ukryć, wygląda jak dom. I to wcale nie taki mały. 8)
Jeden komin już był gotowy, drugi w trakcie. Grafitowa fuga strasznie brudzi cegły, ale i tak wygląda nieźle. Po południu panowie zażyczyli sobie szmat i oleju do wyczyszczenia tych zabrudzeń.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/146.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/148.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/149.jpg

siłaczka
20-07-2006, 22:16
Bardzo podoba nam się nadbitka. Tych deseczek, które pomalowały dziewczyny, starczyło na styk, zostało parę kawałeczków, to chyba cud, bo ostatecznie okapy są trochę dłuższe niż w projekcie. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/151.jpg

Majster zrobił też jednak ozdobne jętki na szczytach. Projekt ich nie przewiduje, chociaż na rysunkach elewacji są. W każdym razie mnie się podoba.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/152.jpg

Jeszcze wczoraj trzeba było dokupić papę, trochę zabrakło. Desek na szczęście było dosyć.

Jestem mile zaskoczona przestrzenią pod skosami. Absolutnie się ich nie odczuwa. Bałam się tego zwłaszcza w sypialni nad garażem, gdzie dach jest znacznie niższy. Wszystko gra, tak jak miało być. Przygotowane są już miejsca na okna dachowe.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/150.jpg

Całkiem spory jest też stryszek. Wygląda na to, że oprócz centrali wentylacyjnej zmieści się tam coś jeszcze.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/147.jpg

siłaczka
20-07-2006, 22:29
Z zamówionych okien wyszło wielkie NIC. :evil: :evil: :evil:
Wczoraj w końcu odebraliśmy faks z konkretną wyceną naszych okien. Przy wszystkich jak byk stoi: białe, a my od samego początku rozmawialiśmy o jednostronnym kolorze. :o Różnica w cenie, bagatelka - 20%. Jacek dzwoni, próbuje wyjaśnić. Panowie upierają się, że chcieliśmy białe i że wycena była robiona na 4-komorowe. #$%^&! Robią z nas idiotów. :evil: :evil: Wygrzebuję pierwszą wycenę, niestety nie ma tam nic oprócz cen. A ceny są jak najbardziej kolorowe i pięciokomorowe, nawet z hakiem. :o :evil:

Ten pan, który robił pomiary, przeprasza, pewnie zaszła pomyłka. Drugi (chyba szef) twierdzi się, że to my zmieniamy zdanie. :o Na szczęście oferują bezproblemowy zwrot zaliczki. O to bałam się najbardziej.

Dziś po południu zajeżdżamy tam i odbieramy pieniądze. Atmosfera niemiła, ale co tam, niech się wypchają, ich strata. 8)

Potem od razu jedziemy do konkurencji. Niestety, przez dwa tygodnie zmieniła się cena montażu. Mimo to decydujemy się od razu. Pomiar w przyszłym tygodniu. Zmieścimy się chyba w 8 tys. Poczekamy na okna pewnie 3 tygodnie, ale trudno. Dekarze też się spóźnią.

Wczoraj była wiecha. 8) :lol: Trochę spóźniona. Krokwie przykryte, nie bardzo było gdzie wianek powiesić. W końcu zawisł od strony garażu. Świętowaliśmy prawie do północy. Skutkiem jest zupełna niezdolność do pracy. :oops: Nasza oczywiście, bo ekipa już na innej budowie. :roll:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/154.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/153.jpg

Jutro przyjeżdża pani z banku. Mamy nadzieję rozliczyć II transzę. :roll:

siłaczka
22-07-2006, 17:20
Okna - podejście drugie.
Już wczoraj odwiedził nas pan od okien. :D Dokładnie zmierzył otwory. I co się okazało? Każdy jest troszkę inny. :o W sumie doszło trochę centymetrów kwadratowych w porównaniu z pierwszą wyceną.
Zdecydowaliśmy się jeszcze na zmniejszenie otworu w górnej łazience. Dorobiony daszek wchodzi nam na okno, trochę to dziwnie wygląda. Podmurujemy. :D
Umowa spisana, zaliczka wpłacona. Na umowie kwota 7900. :D 8)

Z banku przyjechała nowa pani średnio zorientowana. :-? Powiedziała, że duży postęp i nie wiedziała, co zrobić z pracami nie ujętymi w kosztorysie (np. deskowanie dachu). Zobaczymy, dadzą znać w przyszłym tygodniu. :roll: Tymczasem trzeba było zapłacić budowlańcom, a nie było z czego. :roll: Trochę jesteśmy do tyłu z płatnościami, nie da się ukryć. Niestety, cały czas wydaje się więcej pieniędzy, niż się początkowo planowało. :(

siłaczka
27-07-2006, 07:54
Niekończąca się papierologia. :o Już zimą dostaliśmy zawiadomienie z sądu o wpisie do hipoteki. Zaraz miał być jeszcze odpis, bank miał nam oddać część ubezpieczenia kredytu. Zapomnieliśmy o sprawie. A tu w lipcu krzyczą z banku, że odpisu nie ma. I jak nie będzie do końca miesiąca, to znów wyciągną łapkę po ubezpieczenie. :o Oczywiście o żadnym zwrocie nie ma już mowy. :( Teraz czekamy, aż nam w sądzie odpis przygotują. :(

II transza rozliczona, mamy III. :D :-? :roll:

Ten lipiec to w ogóle finansowa katastrofa. Dostaliśmy już pierwszy rachunek za prąd budowlany, ok. 200 zł, zapłaciliśmy za wodę wg licznika, pierwszy raz pozbyliśmy się paru worów śmieci za 25 zł. :evil: W lipcu też zapłaciliśmy już większe odsetki od kredytu – ponad 200 zł. :cry: :cry: :cry: No i gdzie wpisać takie wydatki? :roll:

Jacek kładzie przewody do odkurzacza centralnego. (Kupimy go, jak już będziemy nieprzyzwoicie bogaci, a na razie tylko rozprowadzenie.) Zamówiony zestaw rurek przyszedł paczką błyskawicznie, ale niestety brakowało trójników. Znów czekamy. :roll:

Tymczasem wylewa się chudziak. Nareszcie. :D

Okna mają być 18 sierpnia. Czekamy. :roll: :wink:

Dziewczyny spędziły pierwszą noc pod nowym dachem. :D Zaparły się i tyle. Wybrały się jak na biwak, mają zresztą wprawę. Trochę im dokuczyły komary, ale zniosły to dzielnie. Na drugą nockę wybrały się tylko dwie młodsze. Zaprosiły sobie koleżankę i zaopatrzyły się w OFF-a. Bardzo im się to podoba. :o

Nasze pisklaki się wykluły. :D 8) W niedzielę znaleźliśmy gniazdo na piasku. :( Jacek pozbierał, a potem przybił kawałek deski, żeby znów nie spadło. Młode bez przerwy rozdziawiają głodne dzioby (zupełnie jak nasze). :wink: :D Już widziałam krążącego tam rodzica, który je karmi. Strasznie go wkurza nasza obecność. W końcu on był tu pierwszy. :roll: :lol:

siłaczka
29-07-2006, 11:49
Trójniki do odkurzacza wczoraj doszły i wszystkie rurki zostały piknie rozłożone. 8)

http://www.konarzyny.edu.pl/my/155.jpg

Chudziak wylany. Została jeszcze tylko spiżarnia, bo tam ma być niżej. Znów zrobiło się trochę bardziej domowo. :D
Tak wygląda w kuchni.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/156.jpg

W czwartek na górę wskoczyli dekarze. Najpierw jednak oczywiście trzeba było wysłuchać narzekania na krzywy dach. Dobrze, że mnie to ominęło.
Po prawdzie to mają rację, dach nie jest idealny. :oops:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/158.jpg

Mieliśmy jeszcze zagwozdkę z słupami na poddaszu. :roll: W projekcie nie ma takowych, a nasi murarze postawili je sobie w czasie ustawiania konstrukcji. Dekarz jeszcze sugerował, żeby może zostawić i schować w ściankach działowych. :-? Jacek już prawie dał się namówić. Chyba się bali, że dach się rozjedzie albo usiądzie. :o Ja byłam na nie. Nie podoba mi się i nie ma takiej potrzeby. W końcu po to dodawaliśmy wieniec na ściance kolankowej, żeby ten ciężar utrzymał. Więźba jest przygotowana na ciężar dachówki. A tak na zdrowy rozum: słupy przenoszą ciężar dachu na strop.

Co się robi w takiej sytuacji? Dzwoni do kogoś, kto się na tym zna. I nie jest to wcale KB. :wink:
Na szczęście HenoK powiedział, że strop nie jest przygotowany na takie obciążenia i słupy trzeba usunąć.
Powiem tylko, że wcale niełatwo to zrobić. Dobrze, że jeszcze nie ma dachówki.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/157.jpg

Na razie na dachu pojawiła się gustowna krateczka.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/159.jpg

A to nasze gniazdko i głodne pisklaki.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/160.jpg

siłaczka
31-07-2006, 22:43
Dzisiaj pojawiła się dachówka i pierwsze okna połaciowe. Tak się zagapiliśmy na nasz dach, że niewiele brakowało, a mielibyśmy stłuczkę przy skręcaniu na działkę. :o Samochód pewnie dałoby się wyklepać, ale co ze mną? :roll:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/163.jpg

Okno w pokoju Moniki jest wyżej niż sądziliśmy. Nawet po podłożeniu 12 cm bloczka udającego podłogę, nie można się zbytnio wychylić. :-?
W pokoju nad garażem jest OK., nie trzeba wspinać się na palcach, ale tam nie ma w ogóle ścianki kolankowej. Cóż, jest sprawiedliwie, bo my już nie urośniemy raczej, a dziewczyny wciąż śmigają w górę. :wink:
Wymiany, które zrobił nasz majster, niestety są za nisko, bo na okna trzeba więcej miejsca, niż się wydawało.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/162.jpg

Dachówka na razie czeka na dachu, bo dziś też montowane były rynny. Kolor wybierał Jacek sam, więc miałam trochę obaw. Nie jest to wprawdzie kolor - jak on mówi - „identyczny” z dachówką, ale jest bardzo dobrze. :D
http://www.konarzyny.edu.pl/my/161.jpg

Dziś był pan od drzwi. Nie bardzo wiem po co, bo drzwi nie mają być na miarę, tylko gotowe. Ale podobno „ludzie różnie rozumieją otwieranie, źle mierzą, trzeba skuwać...” :D U nas wymiary się zgadzają, byliśmy już zdecydowani, więc dogadaliśmy się szybko. Jeszcze jutro jakaś symboliczna zaliczka i jest szansa, że drzwi będą razem z oknami, czyli za niespełna 3 tygodnie. :-?

W sprawie bramy garażowej Jacek przeszukał internet i obdzwonił pół Polski, żeby na koniec zamówić w naszym składzie budowlanym. :D

Z internetu za to kupujemy wszystkie kable i kabelki. Objechaliśmy już okoliczne hurtownie, ceny powalają na kolana. A wychodzi nam na razie jakieś 1,5 km wszystkich razem przewodów. Jacek mówi, że będzie chyba jeszcze mało. :o

Za piasek (pospółkę?) do chudziaka zaśpiewali nam dziś 910 zł. :o Matko jedyna, tyle miesięcy treningu i wciąż nie mogę się przyzwyczaić do niektórych cen.

Za wylanie chudziaka ekipa 3-osobowa wzięła 450 zł. :-? Nie wiem, czy to dużo. Bardzo sprawnie im to poszło, a bieganie z taczkami to chyba spory wysiłek. :roll:
W każdym razie ci sami są z nami umówieni na jutro na murowanie ścianek na poddaszu. Tym razem Jacek od razu uzgodnił cenę - od metra. Jak długo będą robić - ich sprawa. :D

Aha! Za sprawą mego męża rury do odkurzacza już zaszły na pięterko. 8) Bardzo fajnie można przez nie sobie pogadać (między garażem i poddaszem). :D
Rurek okazało się trochę za dużo, a wszystko kosztowało 380 zł, razem z przesyłką.

siłaczka
02-08-2006, 22:49
Jeszcze jedna faktura do zapłacenia: 1090 zł. :( Prawie 500 zł kosztował drewnochron. Nie przypuszczaliśmy, że zużyjemy tego aż tyle, kupowaliśmy po wiaderku, a trzeba było od razu 30 litrów. :o

Wczoraj była pierwsza przymiarka do ścianek na poddaszu, a dzisiaj zaczęło się murowanie. Na razie wygląda to jak boksy dla koni albo labirynt dla szczurów. Ale dziewczyny się cieszą, bo wreszcie widać ich pokoiki.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/172.jpg

Parę zdjęć, o które prosił goralandrzej. :D

Zarys górnej łazienki.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/168.jpg

Pokój nad garażem. Od kiedy jest okno połaciowe, zrobiło się wystarczająco jasno. Choć na zdjęciu tego nie widać. :roll:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/169.jpg

Tu będzie pokój Moniki.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/171.jpg

A tak jeszcze wczoraj wyglądało całe poddasze widziane od strony pokoju nad garażem.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/170.jpg

Przygotowane gniazdko do okurzacza (po prawej wejście do salonu)
http://www.konarzyny.edu.pl/my/166.jpg

A w garażu miejsce na jednostkę centralną. W tle widać, jak poprowadzone są rurki do góry (koło łazienki).
http://www.konarzyny.edu.pl/my/167.jpg

Tymczasem dach staje się kawałek po kawałku. Jest już wyłaz i ława kominiarska, 2 kominki wentylacyjne do kanalizacji i uchwyty do piorunochronu. („Bo wie pan, teściowa nie będzie ze mną mieszkała, a żona boi się burzy...”) :P

http://www.konarzyny.edu.pl/my/164.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/165.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/173.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/174.jpg

Dziś też zjawił się na budowie pan, który będzie nam robił tynki. Ma czas od przyszłego tygodnia. Trzeba się sprężyć i kłaść szybko instalacje. :o

Mam wrażenie, że to wszystko nabrało rozpędu, dzieje się tyle rzeczy jednocześnie. :o I byłoby bardzo, bardzo fajnie, gdyby nie kasa. :(

siłaczka
04-08-2006, 14:11
Czas na chwilę prawdy, czyli podliczanie kosztów. :o :cry:

Wydane do tej pory:
79 851 zł od samego początku, czyli od zakupu działki.

Z tego
20 281 zł kosztowała działka i formalności przedbudowlane – projekt z adaptacją, geodeta, opłata dla energetyki i uruchomienie kredytu.
1 569 zł wydaliśmy na ogrodzenie i zaczątki ogrodu.
45 556 zł kosztowały do tej pory materiały (i niezbędne narzędzia).
12 445 zł na razie zapłaciliśmy za robociznę. Tylko z instalatorami wod.-kan. będziemy rozliczać się później.

Do zamknięcia stanu surowego zostało:
Pokrycie dachu ok. 25 tys. (+ zaległa faktura za papę, cement... ok.3,5 tys.)
Okna 7,9 tys.
Drzwi 2,8 tys.
Brama garażowa 2,8 tys.

Jeśli to się uda, stan surowy zamknięty będzie nas kosztował prawie równo 100 tys. :o :-? :roll:
Dziś jeszcze zrodziła się wątpliwość, czy ścianki na poddaszu należą do stanu surowego. :-? Przecież gdyby były z płyt gipsowych, liczyłyby się do wykończenia chyba? :o W każdym razie w tych kosztach nie są ujęte (bo nawet nie wiem, ile będą kosztować :roll: ).

Ale żeby już naprawdę było wszystko, to trzeba by jeszcze dodać koszty kredytu (odsetki i opłaty za kontrole bankowe). Już się uzbierało ponad 1 000 zł. :o
Nigdzie też nie liczyłam kosztów paliwa, telefonów i innych mniejszych lub większych wydatków związanych z budową. :D
A tak w ogóle to trudno dokładnie policzyć, bo wciąż coś nam z poprzednich etapów zostaje (stal, bloczki, cement, piasek) albo już zaczynają się wydatki na następny etap. :D

siłaczka
06-08-2006, 21:58
Zamówione kable nie dotarły. :( Paczka chyba gdzieś błądzi. Jacek zły, nie może nic dalej ruszyć.
Elektryk ma być najwcześniej we wtorek, a tu już tynkarz nóżkami tupie, chciałby wchodzić. :wink: Ciekawa jestem, jak będzie pracował, bo już deklarował, że robi też gładzie. Zobaczymy... :roll:

Z murarzy robiących ścianki działowe na razie jesteśmy zadowoleni, ale staramy się ich nie demoralizować i głośno nie chwalimy. :wink: Są dość dokładni i nie śpieszą się, czego nie można było powiedzieć o ich poprzednikach. Ścianki miały być skończone w sobotę, nawet rozliczyliśmy się już za pracę, ale potrzeba jeszcze chyba jednego dnia. :roll:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/179.jpg

Jeden dzień popracują chyba także dekarze. Soboty ekipa ma wolne, co raczej jest chyba rzadkością, ale ja pochwalam... :D
Dach od strony ulicy wygląda już prawie na skończony. Pojawiły się kolejne dwa okna połaciowe, poddasze pojaśniało. :D
Kalenica prezentuje się pięknie, obróbki kominów też (mam nadzieję, że nie tylko dobrze wygląda). Kolorystycznie super te wszystkie elementy grają, czego może na zdjęciach nie widać. :oops:
Są nawet stopnie kominiarskie. Niestety, kominiarz będzie musiał wchodzić przez okno w naszej sypialni. :o Dobrze, że brat mojego męża jest kominiarzem... :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/178.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/176.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/177.jpg

Jacek wybrał sporo piasku pod schodami i tam też już jest chudziak. 8) Ostatecznie zdecydowaliśmy się zagłębić spiżarnię na 2 stopnie. Teraz kombinujemy, jak tam wymurować ściankę. :-?

Ekspresowo, w ciągu jednego dnia doszła ogromna paczka z zestawem do instalacji alarmowej. Ale o tym nie napiszę! Zdjęć też nie będzie, nic z tego. :wink:

Jesteśmy po kolejnej kontroli bankowej. :D :o 8) Tym razem rozliczamy transzę rachunkami za dach, zaliczamy chudziak i ścianki działowe. Na cenie dachu znacznie przekraczamy kosztorys robiony dla banku, skusiliśmy się na dachówkę, ale chyba warto było. :-?

Aha! Od paru dni mamy wygódkę. 8) Wiem, że trzeba było już dawno, ale człowiek dziwny jest jakiś i dopiero bardzo cuchnące argumenty przemawiają do opornego rozumu. :oops:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/175.jpg

Dla potomnych: zróbcie wychodek, zanim ktoś zrobi sobie wychodek w waszym domu. :cry: :evil: :oops:

siłaczka
09-08-2006, 22:35
Dach skończony i odebrany. 8)
Wczoraj zostały zamontowane dwa ostatnie okna. To nad schodami jest niewielkie, ale daje dużo światła. Dobrze, że Jacek był na budowie w trakcie montowania, bo otwór został wycięty za wysoko, tak że okno wchodziłoby już w ocieplenie poddasza. Obniżenie o jedną dachówkę dało sporo – można nawet bez trudu je otworzyć. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/180.jpg

To już ostateczny widok tej części dachu. :P

http://www.konarzyny.edu.pl/my/181.jpg

A pod ścianą efekty mojej pracy. Bo ja tu tylko sprzątam... :( :D

Ścianki działowe wymurowane. :D Zdjęć chwilowo brak. :oops:

Elektryka się robi. :D Moje piękne ściany podziurawione jak ser. I duuuużo bałaganu! :o

Jacek z młodocianą ekipą kładzie swoje kable i kabelki, których oczywiście już zabrakło. :roll:

Tynkarz zacznie jednak w piątek. Na razie mamy tylko jego betoniarkę... :wink:

Transza rozliczona. I po raz pierwszy bank nas pyta, ile teraz chcemy pieniędzy. :o 8) :roll:

siłaczka
11-08-2006, 09:42
Osiągnęliśmy stan surowy otwarty. 8) Niestety, bardzo otwarty, a tymczasem w środku wciąż przybywa kabli, gniazdek i innego ustrojstwa. :o Dobrze, że dzisiaj wchodzi tynkarz. :D

Znów podliczam, tym razem bez gdybania:
stan surowy otwarty z gotowym dachem i wszystkimi ściankami działowymi: 86 851 zł.

Przy rozliczeniu dachu okazało się, że nie mamy dachówek wentylacyjnych, więc będą jeszcze założone, tzn. zwykłe wymienione na wentylacyjne. W sumie dach kosztował 24 tys., czyli tyle, ile było planowane, mimo że doszedł nieplanowany wyłaz dachowy i stopnie kominiarskie. :D

W szczegółach wygląda to tak:

Dachówka podstawowa średzka falista (miedziana Robena) - 2720 szt. po 2,23 zł = 6065 zł

Okna Fakro (6 szt.) i wyłaz - ponad 5 tys.

Robocizna - 4400 zł

Wychodzi na to, że cała reszta (8,5 tys.) to dachówki systemowe: gąsiory, dachówki skrajne, wentylacyjne, kominki, a także rynny i cała reszta pierdółek typu wkręty, kołki, taśmy... Nie mam siły liczyć dokładnie (5- stronicowa faktura) :o Z tego wszystkiego najbardziej podoba mi się "rynajza". Jako ciekawostka językowa oczywiście. :D

Jedną z droższych rzeczy jest taśma kalenicowa aluminiowa (567 zł za 20 m) i podobna taśma do obróbki kominów (470 zł za 10 m). :-?

Wszystkie ceny są z 7% VAT-em, bo dekarze są zatrudnieni przez skład budowlany. :D

siłaczka
12-08-2006, 21:20
I stała się jasność! :D
Elektryka skończona. 8)
Wczoraj zapaliliśmy pierwszą żarówkę w salonie. :lol:

Ekipę mieliśmy trzypokoleniową: szef, jego zięć i wnuk. :D Pracowali ciurkiem 5 dni. Rozłożyli instalacje wg moich życzeń + fanaberii mojego męża + własnych podpowiedzi (co warto zrobić). :wink: Nie mam pojęcia, ile jest tzw. punktów, chyba sporo, ale płacimy po prostu za całość. :D

Równolegle Jacek kładł kable sieciowe, antenowe, telefoniczne, alarmowe, głośnikowe, „odkurzaczowe”... :o To jest ten typ zajęć, które bardzo lubi, ale nawet on był dziś zmęczony całym tygodniem. I chyba pierwszy raz wróciliśmy z budowy przed zmrokiem.

Tynkarz wczoraj był i zaraz wybył. Porzucił tylko swoje narzędzia. Mam pewne podejrzenia, że przestraszył się naszych ścian. :wink:

Ale tak naprawdę to Jacek się ucieszył, bo dzięki temu zdąży wszystko dokończyć. Dzisiaj jeszcze kładł kable na poddaszu. I oczywiście porobił zdjęcia instalacji, bo już dziś tynkarz z pomocnikami stawił się do pracy. :D

Trudno się teraz robi zdjęcia na poddaszu w tym labiryncie ścianek. Taka nam wyszła wnęka na szafę naprzeciw schodów.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/182.jpg

A taka z drugiej strony, w pokoju Krysi.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/183.jpg

Plątanina kabelków w miejscu na komputer. Już wstępnie zachlapana. :o

http://www.konarzyny.edu.pl/my/184.jpg

A to rządek puszek w kącie audio-wideo. :o

http://www.konarzyny.edu.pl/my/185.jpg

Wszystkie puszki zostały na koniec zaślepione styropianowymi krążkami, żeby tynkarz nie zachlapał przewodów.

Kable idą sobie w po prostu w bruzdach, a tylko w niektórych miejscach w rurkach. A ponieważ wiązka tych kabli jest chwilami dość pokaźna, nasz elektryk zorganizował sobie grubsze rurki. Całkiem ładne... Od odkurzacza! :o Leżały sobie na poddaszu, to wziął... :wink:

Wczoraj lało niemiłosiernie. Dobrze, że mamy dach nad głową, można było coś robić. Parę dni temu dostałam miotłę w prezencie. No to posprzątałam sobie... całe 195 m podłogi. :o O matko! Przecież to miał być mały dom! :roll:

Shrek_11
14-08-2006, 22:24
Trzy pokoiki na poddaszu dostały dziś tynki. Kabelków i kabli nie widać. Gdy bedę chciał powiesić obrazek, będę musiał przejrzeć zdjęcia sprzed tynkowania.
Na wszystkie zewnętrzne narożniki zostały naklejone metalowe listwy narożne.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/186.jpg

Zrobiłem krok w kierunku poszerzenia schodów i zazbroiłem je z boku. Pręty fi12 zostały wpuszczone na głębokość ok. 10 cm. Powinno wytrzymać ciężar przyszłej ścianki. W górnym biegu też wpuszczę kilka prętów i po postawieniu ścianki wyleję jakby wieniec, który połączy sciankę z górnym biegiem schodów.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/187.jpg

siłaczka
17-08-2006, 11:09
Plany planami, a rzeczywistość skrzeczy. :(

Tynkarze przez 2 dni pracowali w takim tempie, że już robiliśmy sobie nadzieje na szybsze ukończenie. Tymczasem wczoraj zjawili się w liczbie dwóch nie bardzo dysponowanych po święcie i praca wcale im nie szła. Postępy znikome. :(

Okna miały być jutro. Dziś dowiadujemy się, że pojutrze. :(
Drzwi nie będzie ani jutro, ani pojutrze, bo coś tam... Może na początku przyszłego tygodnia. :(

W związku z powyższym odwołaliśmy na razie montaż bramy, choć ta od paru dni czeka w składzie. :( Zresztą lepiej, żeby w garażu był już tynk, choćby tylko na suficie. :roll:

Jacek walczy ze schodami, a wczoraj dowieźli nam trochę piasku, więc jeszcze porządkował podjazd do garażu, gdzie do tej pory wrzucało się gruz wszelaki, co wprawdzie pozwoliło znacznie podnieść poziom, ale za to sprawiało wrażenie wysypiska śmieci. Teraz wygląda przyzwoicie, chociaż wciąż brakuje sporo do właściwego poziomu. :roll:

siłaczka
21-08-2006, 08:02
Tynki się robią... :roll: :D :-?

Tempo ich pojawiania się jest ściśle uzależnione od samopoczucia tynkarzy. Po wtorkowym święcie dwa dni były fatalne. :evil: Tak fatalne, że w piątek Inwestor odbył rozmowę zasadniczą z Wykonawcą... :o Nie słyszałam, ale może i dobrze. :roll:

W każdym razie kolejne dwa dni pracowali długo i skutecznie, jakby chcieli zatrzeć niedobre wrażenia. :D Tynki na górze prawie gotowe. Na dole gotowe są sufity w garażu, kotłowni i pokoju babci. :D
Niemniej jednak niczego sobie nie obiecuję i nie planuję. Po niedzieli wszak samopoczucie może być znowu nie bardzo... :roll:

W sobotę temat tynków został całkowicie przyćmiony przez okna. :D W ciągu paru godzin dwaj panowie zamontowali wszystkie 15 sztuk. 8) I nagle w domu przestały hulać przeciągi, a nawet zrobiło się dziwnie cicho, choć drzwi brak.

Wczoraj trzeba było już wietrzyć.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/188.jpg

Na razie nie odklejamy folii, żeby się okna zbytnio nie rzucały w oczy. Ale tu nie mogliśmy się powstrzymać. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/189.jpg

Przy montażu okien wyszło na jaw, że żółta poziomnica trochę inaczej wskazuje pion i poziom niż poziomnica czerwona. :o :wink: Żółtej oczywiście używali murarze, a czerwonej - okniarze. :roll:
Trochę mnie niepokoi fakt, że tynkarz ma siwą. Ciekawe z jakim kolorem będzie fachowiec od ocieplenia? :o :-?

siłaczka
21-08-2006, 21:08
Stan surowy nadal nie zamknięty, a tymczasem wydajemy pieniądze na to co w środku. :roll:

Dostałam fakturę, można podliczyć instalację elektryczną.

Przewody: 3 463 zł

Bezpieczniki, gniazda hermetyczne, siłowe, puszki i inne „drobiazgi”: 1 004 zł

Robocizna: 1 500 zł

Razem 5 976 zł.

Zostały nam jakieś przewody, więc ewentualnie można cząstkę tej kwoty odzyskać. (Już odsprzedaliśmy kable za 250zł.) Ale za to do zamieszkania będzie potrzebnych jeszcze jakieś 110 gniazdek i kontaktów. :o A ceny są powalające...

Zapłaciliśmy już za piasek do tynków (360 zł), listwy na narożniki (33,80 - podobno jeszcze nie wszystkie), trzeba było też kupić na przykład folię do osłonięcia okien. Tynkarze dostali niewielką część zapłaty. :roll:

A poza tym na każdym etapie mój mąż kupuje też jakieś narzędzia „koniecznie potrzebne” (np. pistolet do klejenia – bardzo ładnie tym się klei cienkie kabelki do muru). :D Sprytnie to sobie przemyca na fakturze wśród złączek i uchwytów. Na imieniny kupił sobie śliczną szlifierkę kątową. Tylko że imieniny były moje... :(
Przed chwilą się przyznał, że nabył lutownicę. :-?
Ciekawa jestem, gdzie będzie to wszystko przechowywał. :roll:

Tynków ciąg dalszy. Gotowa cała góra, a na dole pokój Babci. W garażu na razie jedna ściana. Powoli do przodu. :D

Jacek intensywnie przygotowuje się do następnych etapów, tzn. ocieplania wszelkiego. Wełna drożeje, chcemy załapać się jeszcze na stare ceny.

siłaczka
24-08-2006, 21:27
Pauza w tynkach. :roll:
Tynkarze na innej budowie. :( Mam nadzieję, że chwilowo. Który to raz od początku budowy „mam nadzieję”? :roll: :wink:
Do tej pory mamy skończony garaż i pokój Babci, a także sufity w kuchni, holu i przedsionku. Wydawało mi się, że to już finisz, a majster twierdzi, że do końca potrzeba jeszcze co najmniej 5 dni. :o

Jacek zamontował dwie lampy z czujkami ruchu nad wjazdem do garażu i wejściem z drugiej strony. I teraz domek daje po oczach, jak się do niego zbliżyć. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/191.jpg

Drzwi nadal nie ma. :evil: Dołująca jest ta przewaga sprzedawcy i bezsilność klienta, który nie ma innego wyjścia, jak tylko cierpliwie czekać. :(

Jeszcze wracam do okien. To niesamowite, jak ogromniaste, tzn. szerokie są plastikowe profile. Najbardziej rzuca się to w oczy w wąskich okienkach. W łazienkach były otwory o szerokości 60 cm. I wydawały się odpowiednie. Po wstawieniu okien zmierzyłam szybę - ma zaledwie 35 cm. :o Inaczej to wygląda w przypadku witryn – mamy je w wykuszu – szyba ma 43 cm przy tej samej szerokości otworu. :roll:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/192.jpg

Aha! Inwestor nabył poziomnicę. 8) Czerwoną. :roll: :-?

siłaczka
26-08-2006, 15:27
Front tynkowy dotarł dziś do salonu, co postanowiłam uwiecznić, bo z pracy tynkarzy jesteśmy na razie bardzo zadowoleni, a chyba po zdjęciach tego nie widać. :oops:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/199.jpg

Są naprawdę słowni, po 2 dniach stawili się znów na naszej budowie. :o Tynkuje dwóch, a trzeci to pomocnik betoniarkowo-materiałowy. :D
Ukradkiem sprawdziłam ich poziomnicę. Jest w porządku. :D I bardzo często w użyciu. :lol:
Ale tak w ogóle to ich praca jest mało medialna. :wink:

Kuchnia już jest w tynki ubrana, a przedsionek prawie, podobnie jak przedpokój (nazywany czasami szumnie holem). 8)

Wczoraj zamknęliśmy największą dziurę w domu – przyjechała brama garażowa. Montowana była wieczorem, przydała się więc lampa, która wcześniej służyła też tynkarzom.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/193.jpg

Monterzy pracowali 2,5 godz. Gapiliśmy się na to oboje i stwierdziliśmy, że trzeba się jednak znać. Dobrze że robili to fachowcy.
Przez pomyłkę przywieziono nam też napęd do bramy. A już podejrzewałam męża o podstęp, to znaczy że bez porozumienia ze mną kupił swoje marzenie. Okropnie żałował, kiedy paczuszka została zabrana. :cry:

Ja oczywiście najbardziej interesowałam się poziomnicami monterów. :wink:

Tak jejmość brama wygląda na zewnątrz. :D Na razie jej urody nie da się w pełni docenić. Ale jak zdejmiemy folię... 8)

http://www.konarzyny.edu.pl/my/194.jpg

goralandrzej prosił o zdjęcia okien. Wysyłam z pozdrowieniami dla żony :D
Niestety w oknach powiewają foliowe firanki, bo w środku tynki się robią.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/195.jpg

Z drugiej strony jest podobnie.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/196.jpg

To okno w sypialni nad garażem.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/197.jpg

Jeszcze rzut oka z daleka. Brama garażowa jest, a jakby jej nie było. :roll:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/198.jpg

siłaczka
28-08-2006, 21:36
Osiągnęliśmy wreszcie stan surowy zamknięty. 8)

Prawie miesiąc od złożonego zamówienia zostały zamontowane drzwi. Mam klucze od domu! :lol:

Drzwi są stalowe, w okleinie takiej samej jak okna i brama. Rzecz jasna „taka sama” jest pojęciem umownym, bo i firmy są różne, ale w sumie jakoś to wygląda. :roll:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/201.jpg
Drzwi frontowe mamy z szybką i wytłoczeniem, a do kotłowni zupełnie zwyczajne, gładkie. W sumie za dwoje drzwi 2815 zł – razem z montażem. :D
Za taką zachciewajkę jak okleinowana ościeżnica trzeba było dopłacić 100 zł. :o

Dziś z panem od tynków pomierzyliśmy ściany i sufity. Wyszło 660 metrów kwadratowych. :o Cóż, nastawiało się ścianek, to trzeba teraz płacić... :(

Tynki są na finiszu, być może jutro ostatni dzień. :D Na koniec została jeszcze obróbka okien.
I oczywiście ścianka na schodach, którą stawiał inwestor osobiście przez cały dzień. 8) :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/200.jpg

Dzisiaj pościągałam folię z wszystkich okien, żeby się wreszcie ich urodą nacieszyć. Domek zyskał nowe oblicze. :P

http://www.konarzyny.edu.pl/my/202.jpg

Znikły też wory śmieci, tym razem wywiezione na gminne wysypisko. 8) Zaczyna się napełnianie nowych... :wink:

Koszt naszego stanu surowego zamkniętego to 100 622 zł. :roll: :-? :o
Niestety "zamknięty" nie oznacza "zakończony". Szkoda, bo mogłaby to być opowieść pt. "Jak zbudowaliśmy dom za 100 tys." :wink:
Przy tym całym liczeniu oczywiście zadaję sobie pytania, o ile można było taniej. Bo na pewno można było... :-? Ale na widok domku serce mi mięknie i nie żałuję. :lol:

siłaczka
30-08-2006, 22:04
Tynki zakończone i zapłacone. 8) Miały być dziś, a udało się wczoraj. Praca trwała do późnych godzin, a już dziś tynkarze są na innej budowie. Jak dobrze pójdzie, to spotkamy się jeszcze z nimi przy gładziach. :D

Po obróbce okien w wykuszu, mówię, że jedno wygląda mi krzywo. :o Szef poprawił, ale dalej nie było do końca w porządku. :( W końcu sprawdził poziomnicą okno. Wyszło na jaw, że nie ma nieomylnych. Tym razem zawiodła czerwona poziomnica okniarzy. :( Na świeżo położonych, ciemnych jeszcze tynkach nieciekawie to wyglądało. Dziś już lepiej. :-?
Coś nam się z tym wykuszem nie układa. Od początku są problemy. Chyba nie był nam pisany. :(

Teraz ruszamy dalej. :)

Wczoraj odbyliśmy długą rozmowę połączoną z wizją lokalną na temat instalacji wodno-kanalizacyjnych i ogrzewania. Wszystko będzie robił kuzyn Jacka, to znaczy nie on, ale jego pracownicy. A z nim tylko wszystko uzgodniliśmy. Namieszał nam trochę w planach. Krótko mówiąc, kotłownię chyba wyprowadzamy do garażu. :-? :o
Ponieważ kocioł ma być z zasobnikiem - podobno ekogroszek, miejsca w kotłowni jest za mało (w projekcie jest ogrzewanie gazowe). :(

Po części to rozwiązanie byłoby mi na rękę, bo zyskałabym miejsce na suszenie prania, którego teraz nie mam. :roll: Poza tym kotłownia wyprowadziłaby się trochę dalej od części mieszkalnej, co też nie jest bez znaczenia. :-?
A z drugiej strony jakoś nie mogę się z tą myślą oswoić. :roll:

siłaczka
31-08-2006, 22:50
Dokładnie rok temu kupiliśmy działkę. 8) Puste pole za stodołą. :D

Strasznie się wtedy rwałam do urządzania ogrodu, ale nic z tego nie wyszło. Po roku doczekałam się. :D
Dziś wieczorem przyjechała koparko-spycharka i zaczęło się równanie terenu z jednej strony domu. Trzeba było zarządzić szybką akcję przenoszenia drewna, gruzu, stali itd. Dobrze, że ekipa sześcioosobowa, sprawna i zgrana. Poszło nam w mig. :D
Potem już działał pan koparkowy. Zbierał ziemię z jednej strony i przerzucał na drugą.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/203.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/204.jpg

Na koniec jeszcze zrobił wykop pod kanalizę, od studzienki w rogu działki do ściany domu. Było już kompletnie ciemno, ale nie mogłam nie pstryknąć zdjęcia. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/205.jpg

siłaczka
05-09-2006, 13:31
Krajobraz zmienił nam się nieco. Mamy teraz teren na poziomie naszych sąsiadów zza płotu.
Oczywiście gdzieś musiał wyjść uskok. Tak było w planach, ale okazało się, że mamy odmienne pomysły na ukształtowanie tej skarpy. :roll:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/207.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/208.jpg

Ostała się tylko samotna stara wiśnia. Ale już z boku zielenią się modrzewie sadzone wiosną. Niektóre wyglądają całkiem obiecująco.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/206.jpg

Koszt takiego pobojowiska z długą dziurą to u nas 270 zł (60 zł za godzinę pracy, a niedawno jeszcze było 50 :( )
Całą sobotę spędziliśmy na porządkach wokół domu, ale takich sobót potrzeba jeszcze sporo.

Czekamy na panów od wody, kanalizacji i ogrzewania. Zapowiadali się na jutro. :roll:
Wczoraj była pierwsza dostawa wełny. :D Niestety czasu brak. :(

siłaczka
06-09-2006, 21:13
Od dziś na budowie działają instalatorzy. Pojawiły się pierwsze rurki na chudziaku i dziury w ścianach.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/209.jpg

W dwóch miejscach będzie wyprowadzenie wody na zewnątrz. Zakładamy też osobny wodomierz na tę wodę, żeby nie płacić za ścieki.
W górnej łazience ku mojej radości udało się zmienić układ instalacji, co pozwoli na zamontowanie 2 umywalek. :D

Na zewnątrz znowu kopiemy. Lubimy kopać. :wink:
Tym razem pod rury GWC, więc też dosyć sporo. Mamy dookoła domu imponującą fosę. Ktoś dziś zapytał, gdzie krokodyle. :lol:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/210.jpg

Pan koparkowy nie mógł się nadziwić, po co taki głęboki wykop do powietrza. „Takiego czegoś to my jeszcze nie robiliśmy...” :D

A poza tym wczoraj Jacek z majstrem zrobili konieczne wymiany: do wyjścia na strych i poprawkę pod oknem w naszej sypialni.

Znów prosimy też elektryka – do zmian w górnej łazience. No i jedna skucha: gniazdka w kotłowni zamontowane dokładnie za przyszłym pionem kanalizacyjnym. :oops: Będzie poprawka.

A z ciekawszych rzeczy: odkryłam dziś, że przyjął się sadzony niedawno winobluszcz. Zainwestowałam 5 zł i 80 gr w ukorzeniacz - i są efekty. :D Nabieram nadziei, że i tuje wypuszczą korzonki. :roll:

siłaczka
06-10-2006, 22:39
Nie mogę uwierzyć, że minął zaledwie miesiąc od ostatniego wpisu w dzienniku. Dla mnie to szmat czasu, cała epoka.

Próbuję pisać, żeby trochę pozbierać myśli.

Po kolei.

7 września byliśmy na działce. Zrobiłam Jackowi parę zdjęć w wykopie pod GWC. Jego oczko w głowie - koniecznie musiał zrobić to sam. Trochę się piasek obsypywał, ale nie wyglądało to niebezpiecznie, raczej tylko denerwowało. Na drugi dzień nie byłam na budowie. Po południu dzwoni Jacek: „Nawet nie przyjedziesz, nie robisz zdjęć... My już kończymy, jeszcze trochę.” Godzinę później dowiedziałam się o wypadku. Ziemia po burzy nasiąkła, obsunął się spory bok wykopu, na dodatek glina.

Połamana miednica – tydzień na ortopedii – można wytrzymać, zwłaszcza że w perspektywie szybki powrót do domu. Po paru dniach komplikacje, wysoka gorączka, skoki ciśnienia. Badania, badania... decyzja o przeniesieniu na urologię. Niestety najbliższa jest 65 km od nas... O szpitalu można by książkę napisać, ale chyba już dość...

Dzisiaj mijają cztery tygodnie od wypadku. Dziś też Jacek chwilowo wrócił na ortopedię. Mam nadzieję, że najgorsze za nami, choć parę dni temu dowiedzieliśmy się, że jeszcze kolano jest do naprawy.

Takie są u nas teraz tematy numer jeden, ale to jest przecież dziennik budowy, zatem do rzeczy:

Instalatorzy CO skończyli pracę, próba ciśnieniowa zrobiona, wszystkie rury położone. Wrócą, jak będzie rozłożony styropian pod podłogówkę. Mieliśmy robić to sami...

Po optymistycznych prognozach pierwszych dni w szpitalu Jacek postanowił pchać budowę do przodu i umówił trzy niezależne ekipy. Był nawet taki dzień, że pracowały cztery – gdy montowany był rekuperator.

siłaczka
06-10-2006, 23:06
Ekipa I - elewacyjna

Ocieplanie na zewnątrz szło dość szybko, bo ekipa jest cztero-, a w porywach pięcioosobowa.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/211.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/212.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/213.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/214.jpg

Ciapki chyba ładniejsze od tej szarości.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/215.jpg

A w pochmurny dzień wygląda naprawdę ponuro.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/216.jpg

Niestety, teraz nie widać żadnych postępów, bo panowie wybyli i chyba dni tygodnia im się pomyliły, bo mieli być w środę , a do tej pory ich nie ma.
A poza tym z drugiej strony dom jest nadal biały, bo styropian tylko przyklejony i zakołkowany.

Prawdziwe męki przeżyłam przy wyborze koloru tynku, mimo że wcześniej niby wiedziałam, czego chcę. Mikroskopijne próbki, dla mnie stanowczo za małe. Razem z mamą Jacka oglądamy w dziennym świetle. Decydujemy. Pokazuję, co chcę. „Wybrała pani najdroższy”. No, aż tak to mi na tym kolorze nie zależy. Dopytuję się, od czego zależy cena i jaka to jest różnica. Ostatecznie wybieramy inny odcień. Tylko niech mnie nikt nie pyta jaki, bo sama nie wiem...

Przyszło mi też samej wybierać płytki klinkierowe na parapety. Mam nadzieję, że jakoś to będzie wyglądało. Choć szczerze mówiąc, znacznie mniej mnie to obchodzi niż jeszcze miesiąc temu.
Co zrobić – budowa nie cieszy tak jak dawniej. Może to minie?

siłaczka
06-10-2006, 23:23
Ekipa II - gipsowa

Przez 2 tygodnie tynkarz z pomocnikiem kładł gładzie gipsowe. Bardzo pojaśniało wewnątrz.

Tak wygląda pokój babci, który chyba będzie na razie nasz - chodzenie po schodach stoi pod znakiem zapytania.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/217.jpg

A w kuchni całkiem swojski bałaganik.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/221.jpg

Wiem, że czas na parapety wewnętrzne. Ale nie potrafię się zmobilizować. Przeciągnę sprawę choćby do czasu powrotu Jacka do domu. A poza tym pieniędzy coraz mniej... Może da się jakiś czas pomieszkać bez parapetów?

siłaczka
07-10-2006, 21:29
Ekipa III - wentylacyjna

Przyjechali z daleka, w dwa dni zamontowali wszystko i tyle ich widziałam.

Zanim się zjawili, cały czas się martwiłam, jak sobie poradzą na strychu bez podłogi, ale niepotrzebnie. Mówią, że zwykle tak pracują. Centralę postawili po prostu na jętkach, a potem podczepili do krokwi. Podobno jest lekka, pozory mylą.
Czerpnię widać tuż pod kalenicą w szczycie domu. Wyrzutnia z drugiej strony. Podłączyli też rekuperator do GWC. A we wszystkich pokojach pojawiły się rury i anemostaty, które budzą wciąż takie zaciekawienie wśród naszych murarzy.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/219.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/218.jpg

Trochę mi ręka zadrżała, jak przyszło do płacenia. Dlaczego to musi być takie drogie? Mam nadzieję, że kiedyś powiem "warto było"...

siłaczka
07-10-2006, 22:37
Ekipa IV - ociepleniowa

Trochę było na początku problemów, kiedy zorientowałam się, że brak szczeliny między deskami a wełną. Poprawili, choć bez przekonania. Z pomocą przyszedł jeszcze KB, który na prośbę Jacka zjawił się na budowie i powiedział, jak to zrobić. Teraz wszystko gra.
Później miałam kłopot, żeby wytłumaczyć, jak obrobić okna połaciowe. Udało się jakoś. Już nabrałam wprawy w rozmowach z fachowcami. Przeważnie zaczynam: "Mąż powiedział..." albo wtrącam "To musi tak być, bo ja dostanę opieprz". I wciąż robię zdjęcia. Czasami działa też telefon w ręce.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/220.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/222.jpg

Teraz już położona jest druga warstwa wełny i folia w pokojach dziewczyn. Pokój nad garażem wymaga trochę więcej zachodu, bo krzywiznę jętek trzeba teraz ukryć.

siłaczka
13-10-2006, 19:58
Ekipa V – ziemna - ochotnicza

Ten nieszczęsny wykop pod GWC trzeba było jakoś zakończyć. Niewiele już do końca brakowało, ale odkopanie zasypanej rury, położenie jeszcze jednego odcinka i wyprowadzenie czerpni na powierzchnię ktoś musiał zrobić.
Dwóch kolegów Jacka, zrobiło to z dobrej woli. Z duszą na ramieniu asystowałam przy tej robocie. I właściwie dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jaki ten wykop głęboki i jakie to było niebezpieczne. W każdym razie odetchnęłam, kiedy już wszystkie doły i wąwozy zostały zasypane.

siłaczka
13-10-2006, 20:06
Wylewki

Zrobione są na razie we wszystkich pomieszczeniach, w których nie będzie podłogówki, czyli ok. 140 m. Trochę mnie to nerwów kosztowało, jak widziałam tempo prac, ale co tam – już jest po.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/223.jpg

Znów trzeba było zamawiać piasek, cement i coś tam jeszcze. Ale od tego jest już Jacek – to jego działka. :D

Starałam się być na budowie, ale z czasem jest cienko. Byłam przy układaniu styropianu na dole. Nie mogłam nie zauważyć, że miejscami jest to źle zrobione. Mówię, że ma być na mijankę. Nie po to się daje dwie warstwy, żeby się szczeliny pokrywały. Przekładał styropian, mierzył, marudził, coś mówił o oszczędzaniu. Musiałam pokazać, jak ma przełożyć. Nie do wiary, jak niektórzy faceci nie mają drygu do roboty. :evil:

siłaczka
13-10-2006, 20:19
Ekipa ociepleniowa znów zjawiła się na placu. Rozmnażają się chyba, dziś doliczyłam się sześciu. Ale też tempo mają dobre.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/224.jpg

We wtorek chciałam powiedzieć, jakie szerokie mają być fugi w parapetach (majster proponował 10 mm, ja chciałam 5 i stanęło na niczym), a tu już pierwsze parapety położone. Dzisiaj zajeżdżam - są już fugi. (zdjęć brak). :oops:

Wczoraj pojawił się pierwszy kolorek. Konsternacja. Na pewno nie wybierałam takiego żółtego. Ale jest ciepły, wesoły. I pasuje. Już się oswajam z tą myślą – zimą będzie ładnie. :wink:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/226.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/225.jpg

A dziś co widzę – na żółtym gruncie tynk znacznie jaśniejszy, pastelowy. No tak, ten wybierałam. Też dobrze. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/227.jpg

Dziś też na górze działał dekarz. Wymieniał dachówki na wentylacyjne, pomierzy rynnę do balkonu – ma to zrobić po niedzieli. Takie sprawy załatwia na telefon Jacek. Albo takie, jak poprawki elektryka – źle wyprowadzony kabel do lampy nad drzwiami. Ja daję cynk, że coś nie gra, a on dzwoni. I jakoś to się toczy. :wink:

siłaczka
23-10-2006, 22:17
Nigdy, przenigdy nie należy chwalić ekipy przed zakończeniem pracy. Elewacja miała być zrobiona w 2 tygodnie. Tymczasem niebawem tych tygodni będzie 5, a końca nie widać. Po pierwszym przestoju mamy drugi. Pretekstem jest niezjawienie się dekarzy, którzy mieli jeszcze zrobić obróbki blacharskie.

Od tej strony już prawie gotowe, nawet rusztowania znikły. Widać, co jeszcze powinni zrobić dekarze.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/228.jpg

Tak wyglądają teraz parapety. To okno od łazienki. Fugi ostatecznie są 6mm.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/229.jpg

Ale od strony wjazdu położony tylko podkład (z daleka nie widać), nieskończone parapety, a na dokładkę ogólny bajzel. I nawet by mnie to zbytnio nie obchodziło, gdyby nie obawa, co będzie z pogodą. :-?

http://www.konarzyny.edu.pl/my/230.jpg

W środku niewiele się zmieniło. Rozłożony jest styropian pod podłogówkę. Czekamy na instalatorów.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/231.jpg

Czas leci nieubłaganie. Wprowadzenie się w tym roku staje się mało realne. Ze względu na czas i na koszty. :(
We wrześniu rozliczyliśmy kolejną transzę. Dostaliśmy ostatnią i teraz już wiadomo na pewno, że z kwoty przyznanego kredytu straciliśmy 5,5 tys. na różnicach kursu franka. :o :evil: Niby się wie, że to możliwe, kiedy się podpisuje umowę, ale jakoś trudno przełknąć. :(

Wiemy też, że pieniędzy mamy za mało na wykończenie domu. :( Cały czas liczyliśmy na zwiększenie kredytu, ale okazało się to niemożliwe (zmiany po 1 lipca – zdolności kredytowej brak na więcej, tym bardziej że dochody nam spadły).

Z drugiej strony przeciąganie budowy mija się z celem, nie stać nas na to. Dlatego teraz próbujemy ustalić, co jeszcze bezwzględnie jest potrzebne do zamieszkania, a co może poczekać. I zapewne na takie niedokończone salony będziemy się wprowadzać. :roll: :o Jeśli oczywiście wilgotność będzie przyzwoita. :-?

siłaczka
31-10-2006, 20:07
Wielka odsłona

Ostatni dzień tynkowania odbył się z taką oto widowiskową kurtyną. Zrobiła na mnie wrażenie i nie mogłam nie uwiecznić.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/232.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/233.jpg

W zeszłym tygodniu trochę wiało i popadywało , ale szef ociepleniowców zdecydował, że mają dokończyć, bo z pogodą może być jeszcze gorzej (i miał rację). Teraz nie ma już ani plandeki, ani rusztowań, okna z grubsza oczyszczone, teren z bardzo grubsza uporządkowany. Krótko mówiąc: akcja „elewacja” zakończona (cokół na później). Nawet znam już koszty:
10 400 zł - materiały
8 000 zł – robocizna

W sumie przeliczyliśmy się trochę, zresztą nie pierwszy raz. :( Ale z drugiej strony trzeba myśleć pozytywnie: teraz byłoby drożej. Jeszcze udało się dostać dobrą cenę styropianu, dziś jest o 40% droższy. :o

Poza tym żyliśmy dość długo w błogiej nieświadomości, ile naprawdę mamy ścian do ocieplenia i otynkowania. Zasugerowaliśmy się projektem, gdzie jak byk stoi: ściany zewnętrzne 185 m kw. W trakcie prac trzeba było domawiać materiały. Na koniec okazało się, że jest 238 metrów. I nawet nie dowierzałam wykonawcy (co mi będzie szpanował laserową miarką), więc zmierzyłam sama, miarką nie-laserową. :wink: Niestety, się zgadzało. :(

No i mamy teraz dziwną sytuację. Z zewnątrz dom wygląda na skończony – znajomi pytają, kiedy się wprowadzamy. 8) Za to w środku – daleko w polu. :o Szczerze mówiąc, postępów jakichkolwiek brak. A my nie mamy pieniędzy. :(

Właśnie teraz mieliśmy większość prac wykonać sami, zaoszczędzić na robociźnie. Ale inwestor ciągle w łóżku, a ja i młodociane pomocnice możemy co najwyżej wykonać takie prace, jak na przykład porządkowanie strefy wejścia. Idzie nam to powoli, ale już wygląda znacznie lepiej. :)

siłaczka
12-11-2006, 20:52
Dopadło i mnie - dołek budowlany. Każdy chyba przeżyć to musi. Nawet jak nie ma powodu. A ja mam. :roll:

Instalatorzy CO będą nie wcześniej niż po 15 listopada. :( Czekamy, nieco zrezygnowani. A mamy inne wyjście? :-?

Ocieplenie poddasza idzie jak krew z nosa. Gość zjawia się od czasu do czasu i coś tam stuka, ale generalnie postępy znikome. :(

W ogóle jak patrzę na historię tej naszej budowy, to nie widzę żadnej ekipy, z której bylibyśmy od początku do końca zadowoleni. Kurczę: pech czy zbyt wysokie wymagania? :-?

Do niedawna najlepsze notowania mieli dekarze, ale teraz czekamy na nich już któryś tydzień z kolei. Podobno pracy jest na 2 godziny, ale trudno im tyle czasu dla nas znaleźć. :x

Zadowoleni byliśmy z pracy tynkarza (i od gładzi), choć pomocników miał – pożal się Boże. Ale na koniec wywinął mi taki numer, że nie skończył roboty i wybył, wyciągnąwszy ode mnie więcej kasy, niż było umówione :evil: (A po coś głupia babo płaciła przed końcem? :cry: ). Nie bardzo mam ochotę znów go widzieć na budowie, choć Jacek twierdzi, że powinien zrobić to, za co dostał zapłatę. :-?

Ociepleniowcy elewacyjni jeszcze nie zabrali od nas rusztowań i narzędzi, ale za to zabrali swój sprzęt grający razem z naszymi przedłużaczami. :evil: Jeszcze się łudzę, że je odzyskamy. :roll:

Mówię sobie, że więcej takich felernych ekip nie zdzierżę. Ale wiem przecież, że inaczej się nie da. Dlatego mam doła. :cry:

siłaczka
12-11-2006, 20:59
Koniec narzekania. :oops: Pozytywów trzeba szukać. :D

Badania urologiczne po 2 miesiącach od wypadku wypadły pomyślnie, inwestor powoli staje na nogi (na razie na jedną nogę i wspierając się na dwóch laseczkach). :D :D :D Od jutra niestety znowu szpital, ale w każdym razie jest lepiej i to pozwala trochę bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość, również budowlaną. :roll:

Zdecydowaliśmy, że budowę doprowadzamy do stanu „minimum do zamieszkania” z zaliczki za mieszkanie. Nie takie były plany, ale trudno, jak trzeba, to trzeba.
Podczytuję cudze dzienniki, żeby ustalić, jak bardzo minimalne może być minimum. :wink: Wyszło mi tyle:
- Skończyć i uruchomić instalację grzewczą
- Zrobić wylewki na podłogówce
- Zabudować płytami gipsowo-kartonowymi poddasze
- Zamontować schody na poddasze
- Zamontować kontakty i gniazdka, jakieś lampy
- Zrobić dolną łazienkę na tyle, żeby można było się myć i prać
- Pomalować ściany (gładzie brudzą niemiłosiernie)
- Wstawić przynajmniej 1 drzwi wewnętrzne – między mieszkaniem a garażem
- Zrobić podjazd do garażu, żeby można było wjechać samochodem
- Przewieźć nasze stare graty.
To chyba wszystko. :roll:
Liczę na to, że nasze dziewczyny, zaprawione w bojach harcerki, dobrze zniosą spartańskie warunki. :D
Ktoś tu pisał na forum, że jak żona jest „fruziowata”, to on nie radzi wprowadzać się do niewykończonego domu. :D Chyba nie jestem fruziowata... :roll:

siłaczka
26-11-2006, 17:35
Ogólny zastój budowlany trwa. :( To znaczy brak jakiejkolwiek ekipy fachowców czy „fachowców” na budowie. Najbliższy prawdopodobny termin dalszych prac to wtorek – oczywiście instalatorzy c.o. Od nich zależy dalszy postęp.

Szef ekipy elewacyjnej zajechał któregoś dnia po rusztowania i narzędzia. Moją nieśmiałą uwagę na temat zaginionego przedłużacza przyjął bez protestów. Zaoferował jakiś kabel w zamian, a gdy go nie znalazł, wyciągnął 30 zł i wyraził nadzieję, że wystarczy na nowy. W dodatku przeprosił. :o

Z doskoku trochę rodzinka pracuje. :D
Na przykład gdy materiał przyjeżdża – bo o to inwestor zadbał akurat wtedy, gdy się wybrał na wywczasy do szpitala. :wink: Pogoda pod psem, ciemności egipskie, a tu pan u drzwi: „Cement i regipsy przywiozłem”. :o W pięć minut dziewczyny ściągnięte od kolegi, wskakujemy w ciuchy robocze, samochód wyprowadzony i jedziemy na działkę. W pół godziny wszystkie płyty g-k wniesione do garażu. Dziewczynom chyba trochę ciężko, ale to twardziele - ani pisną. 8)

Wczoraj i przedwczoraj korzystaliśmy z iście wiosennej pogody, żeby trochę uporządkować teren wokół domu. Efekt jest taki, że fundamenty są obsypane, znikła sterta gruzu pod kuchennym oknem, a ja czuję w plecach takie mięśnie, o których nie wiedziałam, że je mam. :P

Inwestor otrzymał natomiast odpowiedzialne zadanie na miarę obecnych sił: przymocowanie klamek okiennych. I drugie: policzyć potrzebne gniazdka i włączniki. Niestety, trudno się domyślić, co kryją w sobie puszki, a pamięć zawodna. W domu liczymy po zdjęciach instalacji.

Aha! Inwestor robi postępy w chodzeniu. Porzucił jedną laskę, potem drugą. :D Wdrapał się na pięterko domu po prawie 3 miesiącach i wreszcie obejrzał na własne oczy wszystkie doróbki i niedoróbki. Nie wiem dlaczego nie może nic w tym dzienniku skrobnąć. :evil: Przydałoby się jakieś świeższe spojrzenie na naszą budowę, bo ja niestety mam coraz mniej zapału i coraz częściej zadaję sobie pytanie „po co mi to było?” :oops:

siłaczka
10-12-2006, 21:56
1 grudnia
Wreszcie zaczyna się coś dziać, a nam akurat skończył się dostęp do internetu. Zrezygnowaliśmy z dziadowsko drogiego SDI, a TPSA dziś skwapliwie nas odłączyła. Jacek załatwia coś w zamian i za mniejsze pieniądze, ale to jeszcze trochę potrwa.
Ale ja dziennik i tak prowadzę w Wordzie, a potem wklejam. 8)

Wiadomość dnia:
Mamy mercedesa! 8) Zajeżdżamy dziś na budowę, żeby dom przewietrzyć, a tu w garażu stoi sobie nowiuśki, zgrabny, pomarańczowy kocioł R-ECO. :D
Jutro mają być panowie od ogrzewania. Bardzo na to liczę, bo domek byłby całkiem już fajny i przytulny, gdyby było w nim ciepło.

W tygodniu zrobiliśmy maluśkie zakupy: jakieś wkręty do płyt gipsowo-kartonowych, jakieś brakujące śrubki do klamek i śmieszne plastikowe ślimaczki do mocowania w styropianie np. lamp. I była to naprawdę miła odmiana – wydać na budowę 69zł - po tych wszystkich tygodniach czekania i bezczynności. :)

Pojutrze wybieramy się do OBI. Liczymy na jakieś dobre ceny np. schodów na poddasze.

Dziś Jacek kupił osadniki do rynien. Koniecznie trzeba zrobić odprowadzenie deszczówki. :roll:

Na poniedziałek umówiony pan do kopania, bo trzeba przygotować wykop pod murek oporowy. Inaczej nie ma mowy o zrobieniu podjazdu do garażu.

siłaczka
10-12-2006, 22:02
5 grudnia
Są jakieś korzyści z choroby, a raczej chorobowego. Na przykład takie, że inwestor może parę razy dziennie zaglądać na budowę i doglądać prac. :wink: A dziś były tam trzy ekipy.

Elektryk robił w instalacji poprawki potrzebne do podłączenia ogrzewania.

Dwóch panów zrobiło wykop pod murek oporowy, jaki musimy postawić wzdłuż wjazdu do garażu. Trochę gruzu przerzucili na podjazd i tym samym poziom jest już całkiem niezły.

A przede wszystkim rozłożona została cała podłogówka. Ślicznie wygląda.
Miejscami oczywiście źle był rozłożony styropian, trzeba było poprawiać, bo nie byłoby miejsca na wylewkę. W górnej łazience w ogóle musiały być poprawki, bo wyszłaby nam różnica poziomów.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/235.jpg

Po południu panowie podłączyli piec. Zadecydowaliśmy też , gdzie umieścić rozdzielacze do podłogówki.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/234.jpg

Niedzielna wizyta w OBI zaowocowała zakupem schodów strychowych. Może nie są przecudnej urody, ale to kolejny krok do zamknięcia poddasza i doprowadzenia do zamieszkania.
Zobowiązaliśmy się do opuszczenia mieszkania w lutym. Teraz to już tylko do przodu musi iść. :o :-?

siłaczka
10-12-2006, 22:16
W czwartek odbył się rozruch pieca. (łącznie z odprawieniem koniecznych świeckich obrzędów, żeby się dobrze paliło :wink: ). Wszystko pięknie działało, łącznie z podłogówką, ale pod wieczór Jacek wyłączył piec, bo coś tam. :roll: Wczoraj rozpalał sam, a dziś już tylko pojechaliśmy sprawdzić, jak działa. Potwierdzam: działa! 8)
http://www.konarzyny.edu.pl/my/241.jpg
Jednak ja nawet nie próbuję zgłębić tajemnic wszystkich zaworków i elektronicznego sterowania. Wystarczy, że inwestor się do tego przykłada. Bardzo! Wczoraj siedział przed piecem jak przed telewizorem. Miły widoczek. :D

W związku z powyższym niezbędne okazało się nabycie opału. 100 kg ekogroszku przywiózł inwestor w workach (woreczkach) na rozruch, a reszta przyjechała luzem. Tona, a wygląda jak garstka. :( Teraz problem, gdzie to złożyć. Jacek przymierza się do zbicia jakiejś skrzyni.

W piątek zostały zrobione wylewki na podłogówce. :D Teraz sobie schną, a my grzejemy tylko kaloryferkami. Na dole jest na razie znacznie chłodniej, bo tu są tylko dwa grzejniki. Trzech zbrakło, będą później. Za to u góry jest dość cieplutko, mimo że ocieplenie poddasza ciągle nie skończone. Wilgoci mnóstwo, widać gołym okiem, więc wietrzymy.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/236.jpg

Wymurowany jest też murek oporowy przy wjeździe do garażu. Została do zrobienia tylko końcówka, ale to już z cegły klinkierowej. Obsypanie tego z obu stron jest na mojej głowie. Wreszcie udało mi się oczyścić całą działkę z gruzu i wrzucić to wszystko pod podjazd, oczywiście przesypane piaskiem. Konkurencję "slalom z taczką" opanowałam do perfekcji. 8)

http://www.konarzyny.edu.pl/my/242.jpg

Do czasu wylewek prawie wszystko trzymaliśmy w garażu, więc wczoraj przyszła pora na odgruzowanie tegoż. Całe popołudnie zeszło, ale efekt jest. Na dodatek Jacek zamontował pierwszą docelową lampę (stara, wygrzebana gdzieś w zasobach piwnicznych), którą można normalnie włączyć pstryczkiem i znów zrobiło się trochę lepiej. :D

Zamówione są już drzwi, które oddzielą garaż od mieszkania, ale poczekać trzeba ok. 3 tygodni.

Aha, dekarze byli, więc jest już opierzenie z jednej i z drugiej strony. Niestety, jedna dachówka została uszkodzona, do wymiany. I nie mamy jeszcze dokończonej odgromówki, choć drut nabyty.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/238.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/239.jpg

Nabyta też papa termozgrzewalna na izolację balkonu, pożyczony palnik, tylko zrobić. :-?

Pracy mnóstwo, czasu mało. Ale jest dobrze, coraz lepiej. :D
Zwłaszcza jak świeci słońce.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/240.jpg

siłaczka
15-12-2006, 21:50
Inwestor się rozkręca i coraz więcej dłubie na budowie, którą uparcie nazywa już domem – w odróżnieniu od mieszkania. :D Trochę się boję, żeby nie przeholował, bo jednak siły wciąż jeszcze nie te. :-?
Skrzynia na węgiel została sklecona, a potem z młodszymi pociechami napełniliśmy ją ekogroszkiem. No i już wiadomo, że pojemność tej skrzyneczki to właśnie około tony. Mało trochę... :roll:

Jakoś tak przy okazji mój mąż nabył też materiał na podłogę stryszku. Panele podłogowe po 4 zł za metr, z widocznymi przebarwieniami - na stryszek w sam raz. Koszt: 200 zł. :D

Na parterze Jacek zamontował kolejne dwie lampy. Starocie, kiedyś wyeksmitowane do piwnicy, ale świecą i to jest ważne. Można coś tam po południu podłubać, a dzień coraz krótszy. W garażu przybyła jeszcze jedna lampa, tym razem zakupiona i teraz garaż jest najlepiej urządzonym pomieszczeniem. :D Dziś przytargaliśmy jeszcze starą umywalkę i przy dobrych wiatrach będzie może w garażu też woda.

Dwa dni zeszły Jackowi na montowaniu światełek przy schodach. Kupione parę miesięcy temu, jeszcze przed wypadkiem, doczekały się wreszcie i oto są. :D

Parapety wewnętrzne zamówione. Co dwie głowy, to nie jedna – decyzja została podjęta. Ostatecznie wszystkie z aglomarmuru, robione u kamieniarza. Jaki efekt – zobaczymy. :roll:

Dziś zostały położone pierwsze płyty gipsowo-kartonowe na poddaszu. Gotowy pokoik Agaty i dziupla Krysi. Panowie narzekali, że jest im na poddaszu za ciepło, więc piec został chwilowo wyłączony. Na razie przy stałym paleniu mamy ok.13 stopni na parterze, ale na górze jest wyraźnie cieplej.

Ja spędziłam popołudnie przy oknach. Jakie licho mnie podkusiło, żeby posłuchać tych mądrych doradców i zostawić tak długo folię ochronną? :evil: A gdzie czytanie ze zrozumieniem? Tam jak byk stoi: zdjąć po montażu. Można było wtedy jednym pociągnięciem zdjąć cały pasek, a ja dziś skubałam po kawałeczku. :evil:

Dziś też dotarło do nas, że izolacja balkonu jest sprawą absolutnie najpilniejszą. Wykusz jest od góry przemoknięty, widać wilgoć na ścianie. :o

Shrek_11
17-12-2006, 21:37
Prace przy regipsach:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/243.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/244.jpg

Shrek_11
19-12-2006, 19:19
Dwa dni temu wreszcie zamontowałem światełka przy schodach:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/245.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/246.jpg

siłaczka
28-12-2006, 21:32
8 dni trwała zabudowa poddasza. Skończyli akurat przed Wigilią. :D
Zostały do zrobienia nieduże a kłopotliwe końcówki w łazience.

Na czas poświąteczny zaplanowaliśmy rodzinne malowanie i właśnie jesteśmy w trakcie.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/247.jpg

Wczorajszy dzień trzeba było zacząć od wielkiego sprzątania. Po kilku godzinach totalnego zakurzenia bałagan został ujarzmiony i spoczął potulnie w czarnych worach, a dziewczyny zabrały się za gruntowanie. Oczywiście każda w swoim pokoju. Szło tak sobie, bo efekt słabo widoczny, a łapki bolą. :)
Po południu sprawa się skomplikowała, bo mamy tylko jedną porządną lampę, na górze jeszcze brakuje oświetlenia. Udało mi się namówić dziewczyny, żeby wspólnie malowały po kolei wszystkie pokoje. No i poszło. Wygłupiały się oczywiście, czas im szybciej zleciał i z moją pomocą wszystkie cztery pokoiki zostały zagruntowane. 8)

http://www.konarzyny.edu.pl/my/248.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/249.jpg

Dziś malowania dzień drugi. W świetle dziennym lepiej się pracuje. Biel powoli staje się bielą. A poza tym babcia przybyła z pomocą zaopatrzeniowo- żywnościową i mogliśmy zjeść prawdziwy obiad. :D

Ja gruntuję, końca nie widać, ale kiedy odkryłam, że zagruntowane ściany mniej brudzą, moja motywacja znacznie wzrosła. Uroda ścian wprawdzie na tym cierpi, ale co tam.

Farby mamy w znacznej części darowane, a darowanym farbom się w zęby nie zagląda. Jutro będę próbować, jak na ścianie wygląda „Kropla deszczu” albo „Posrebrzane żyto”. :roll: W wiaderku widać lekko niebieskawą biel. Dziewczyny wybrały sobie pigmenty – rzecz jasna każda inne, bo to punkt honoru – będziemy mieszać. :o

Tymczasem Jacek obsadził parapety. Najpierw u góry, bo tam zaczynamy z malowaniem. Okazało się, że rzeczywiście trzeba koniecznie dawać rozpórki, bo mimo sporej wagi parapety wysadzają w górę.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/250.jpg

Przed świętami Jacek uruchomił podłogówkę i teraz jest tak ciepło, że trzeba było przykręcić kaloryfery. Poza tym mamy ciepłą wodę, a w garażu umywalkę i już jest nieźle. 8)

Od początku grzania spaliliśmy ponad tonę ekogroszku i dziś trzeba było zamówić kolejną. :o Trochę mnie to przeraża. Trzeba się szybko przeprowadzać.

Balkon jest zaizolowany, a na dole w wykuszu powoli znika wilgotna plama.

Na zewnątrz też się zmieniło. Znikły obie góry ziemi. Wszystko rozepchnięte wokół domu. Pospółka wrzucona na podjazd. Nieciekawie to wygląda, okropnie nierówno, ale jakoś nie ciągnie mnie do pracy na zewnątrz. Dzisiaj spadło trochę śniegu. Może to trochę przykryje? :-?

siłaczka
31-12-2006, 19:31
Czterodniowy maraton malarski zakończony. Bardzo lubię taką pracę, ale to chyba dobrze, że jest niedziela, bo zbyt długo tak się nie da. Jesteśmy trochę połamane od machania wałkami.

Efekt – pokoiki dziewcząt zrobione na gotowo (jeszcze konieczne małe poprawki, ale to się nie liczy).
U Agaty ciepło – słonecznie i brzoskwiniowo.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/253.jpg

U Ali mieszanka fioletowego z wrzosowym w dwóch odcieniach – ładnie wygląda z białym.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/251.jpg

U Moniki cytrynowy plus seledynowy, ale wymieszany przez pomyłkę z „Jesiennym wrzosowiskiem” wyszedł trawiasty.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/252.jpg

A u Krysi po wielu przymiarkach są 4 kolory, z tego tylko jeden zidentyfikowany -groszkowy, a reszta to już czysta fantazja.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/254.jpg

We wszystkich pokojach są obudowane rury wentylacyjne. Myślałam, że po pomalowaniu wtopią się w ścianę i nie będą się rzucały w oczy. Ale dziewczyny właśnie te miejsca upatrzyły sobie na radosną twórczość.
Krysia nawet zrobiła sobie kwiatowe szablony.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/255.jpg

„Kropla deszczu” okazała się pastelowym błękitem, więc z przyjemnością potraktowałam nią całe ściany łącznie ze skosami w naszym pokoju. Mam nadzieję, że będzie dobrym tłem dla sosnowych mebelków i wszystkich książek, które z konieczności tam będą musiały znaleźć miejsce.
Jeszcze muszę położyć drugą warstwę i wtedy coś pstryknę, bo na razie na zdjęciach niewiele widać.
Na dole zaczęłam malowanie sufitów, na razie wiatrołap i przedpokój. Ala zagruntowała kuchnię. Powoli do przodu, ale jeszcze mnóstwo pracy. Jeśli mama Jacka trochę u nas zostanie, to może mi uda coś się zrobić w tygodniu, po pracy.

Jacek uruchomił wreszcie rekuperator, który do tej pory bezczynnie byczył się na strychu, bo okazało się, że nie ma odprowadzenia skroplin. Teraz działa i na pierwszym biegu zupełnie go nie słychać.

W piątek weszliśmy jakoś tak sobie do sklepu i w ciągu paru minut wybraliśmy płytki do łazienki: Paradyż z wyprzedaży po 22 i 26 zł. Zielone.
Jacek wymierzył i rozrysował łazienkę, przymierza się do zabudowy.

A poza tym: parapety osadzone i obrobione, wory śmieci wywiezione, ekogroszek wniesiony do środka – nie próżnowaliśmy.

siłaczka
08-01-2007, 21:24
Co to ja napisałam prawie 2 miesiące temu?


- Skończyć i uruchomić instalację grzewczą
- Zrobić wylewki na podłogówce
- Zabudować płytami gipsowo-kartonowymi poddasze
- Zamontować schody na poddasze
- Zamontować kontakty i gniazdka, jakieś lampy
- Zrobić dolną łazienkę na tyle, żeby można było się myć i prać
- Pomalować ściany (gładzie brudzą niemiłosiernie)
- Wstawić przynajmniej 1 drzwi wewnętrzne – między mieszkaniem a garażem
- Zrobić podjazd do garażu, żeby można było wjechać samochodem
- Przewieźć nasze stare graty.

A dzisiaj wygląda to tak:
Ogrzewanie sprawuje się nieźle, mimo że nie ma jeszcze wszystkich grzejników. Część kaloryferów jest zakręcona, a temperatura cały czas 21 stopni, wczoraj było nawet 23 (na wysokości 1 metra, bo przy podłodze 24-25 stopni). Przestałam się bać chłodu w nowym domu. :D
Pełny zasobnik ekogroszku wystarcza na 4 doby, piec jest ustawiony na prawie minimum (52-53 stopnie), trochę grzejemy wodę, ale za oknem wciąż zima bardzo wiosenna.
Rekuperator cały czas na chodzie, w ogóle nie musimy otwierać okien. 8)

Wylewki się wygrzewają. Wzorowo popękały w przejściach między pomieszczeniami. :o W dotyku są przyjemnie ciepłe, a raczej przyjemnie nie-chłodne.

Na poddaszu Jacek jeszcze musiał zrobić cekolem poprawki na skosach nad schodami, bo ja bałam się tak wysoko wejść. Górna łazienka wciąż nie do końca zabudowana, czeka na swoją kolej, teraz są pilniejsze roboty.

Dolna łazienka się powoli wyłania z betonowego niebytu, bo już ma podwieszany sufit i blat pod umywalkę. Teraz Jacek stawia ściankę do prysznica.
W czwartek krótki wypad do miasta i zakupy: brodzik, umywalka, kibelek, bateria umywalkowa i bateria prysznicowa. :D

Poza tym zabrakło zielonej płyty g-k, źle policzyliśmy potrzebne kafelki :( - też trzeba było dokupić, ale teraz mam nadzieję, że już prawie wszystko do łazienki jest.

Do ekipy rodzinnej dołączył jeszcze sprzymierzeniec-ochotnik, kolega Jacka i w ten sposób gniazda i włączniki (kupione na allegro po cenach mocno oszczędnościowych) zostały zamontowane tam, gdzie są już pomalowane ściany. Do tego gołe żarówki i znów kroczek do przodu, bo w pokojach na górze można już normalnie włączyć światło.
Okazało się przy tym, że u Ali zostało zatynkowane jedno gniazdko, a w kuchni dwa. :evil: Jak to dobrze, że mamy zdjęcia instalacji. :D

Malowanie osiągnęło stan zaawansowany. Kolorowo jest już w przedsionku, w przedpokoju, w pokoju Babci, w kuchni, a nawet w spiżarni. 8) Do zrobienia górny hol razem z klatką schodową, salon i część gospodarcza.

W przedsionku pomarańczowo:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/256.jpg

W naszej sypialni wielki błękit:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/257.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/259.jpg

Malują cały czas wyłącznie kobiety, nawet mama Jacka się włączyła. :o

http://www.konarzyny.edu.pl/my/258.jpg

Młodsze dziewczyny ochoczo pomagają przy ścianach, ale sufity niestety należą wyłącznie do mnie. :o Marzę o tym, żeby już się skończyły. Samo skakanie do góry i na dół to niezła gimnastyka.

Na drzwi (pomiędzy garażem a częścią mieszkalną) czekamy już 4 tygodnie. Miały być po Nowym Roku. Tylko kiedy to jest?

Co do pozostałych drzwi, to dziś stolarz pomierzył otwory, będzie robił ościeżnice, a skrzydła kupimy gotowe.

siłaczka
16-01-2007, 21:46
Blisko, coraz bliżej...

Drzwi konieczne, czyli oddzielające kotłownię od mieszkania, wreszcie są. Przy okazji panowie zamontowali progi w drzwiach zewnętrznych i tym samym znikły ostatnie dziury, które do tej pory jakoś głupio zapychaliśmy styropianem. :oops:

W łazience - po mozolnych pracach przygotowawczych - Jacek dotarł do etapu płytek. Przez cały czas jęczy, że nie ma odpowiednich narzędzi.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/260.jpg

W kuchni na ścianie też już część płytek (układa kolega - bo nie ma co robić w domu :D). Zaczyna to wszystko jakoś wyglądać.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/261.jpg

Mimo wszystko (tzn. mimo braku pieniędzy) zamówiliśmy kafle na całą podłogówkę. Mój mąż – czaruś załatwił późniejszy termin płatności. Chcielibyśmy je położyć, zanim się wprowadzimy, choćby w przedpokoju i kuchni. :roll: Salon może poczekać.

Malowanie oficjalnie zakończone. Została wprawdzie część gospodarcza do ogarnięcia, ale kto by się tam czepiał szczegółów. :wink:
Mogę teraz powiedzieć, że pomalowałam osobiście wszystkie sufity. 8) (Jacek wyręczył mnie tylko przy balansowaniu nad schodami, a dziewczyny w swoich pokojach). Szkopuł w tym, że jakby coś, to nie będzie na kogo zwalić.

Na schodach zielono i trochę żółto

http://www.konarzyny.edu.pl/my/266.jpg

Moja spiżarnia, niby piwniczka - i nawet ma światło.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/263.jpg

Salon zostawiłam sobie na koniec, żeby nabrać wprawy na mniej reprezentacyjnych kątach. I to był błąd. Oprócz wprawy miałam już taki przesyt machania wałkiem, że robota za nic mi nie szła.

Ściany w dużym pokoju ostatecznie są „słoneczne”. Po pierwszym pomalowanym kawałku spanikowałam, bo kolor był wyraźnie sraczkowaty. :oops: Po wyschnięciu – bardzo, bardzo odpowiedni.
A to jedyna ekstrawagancja, na jaką mogła sobie pozwolić taka konserwatystka jak ja. Ściana jasnoczekoladowa czyli kombinacja pigmentu koralowego i brązowego. :o No nie wiem, czy za parę dni tego nie zamaluję...

http://www.konarzyny.edu.pl/my/265.jpg

Nie ma jeszcze koncepcji zagospodarowania tej ściany. Może miejsce na rodzinne zdjęcia? Jacek proponuje kolekcję swoich - rentgenowskich. :wink:

Żeby nie było za ładnie, to już się pojawiły kłopoty. Mamy mokry komin. W sobotę byli dekarze. Obejrzeli i stwierdzili, że nieszczelna jest czapa.
Latem Jacek zdążył jeden z kominów przesmarować „tytanem – woda stop”, ale potem się połamał i już na dach nie wyszedł. Koniecznie trzeba to zrobić, ale nie teraz, kiedy wieje 100 km/h.

Mój mąż zaczął znów krążyć po urzędach. Mamy już odbiór instalacji elektrycznej. 8)

Za oknem mamy Dolinę Pięćdziesięciu Pięciu Kałuż Polskich. Już nawet nie próbujemy wjeżdżać samochodem.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/264.jpg

I jeszcze zdjęcia dla goralandrzeja:
przedpokój od strony łazienki

http://www.konarzyny.edu.pl/my/262.jpg

i od wiatrołapu (łazienka jeszcze w proszku)

http://www.konarzyny.edu.pl/my/267.jpg

siłaczka
21-01-2007, 21:12
Tydzień minął. Niemożliwe. :o

Jedziemy dalej. Mam wrażenie, jakby z górki na saneczkach. Coraz szybciej i coraz mniejsza kontrola nad pojazdem. :roll:

Najpierw stolarz - zaczął robić futryny z sosny i chciał już wiedzieć, jakie będą skrzydła. Zatem w środę pojechaliśmy wybrać drzwi. 12 sztuk – bagatelka. :wink: Nie możemy szaleć, ale na szczęście te tanie nam się spodobały. Fuj, jaki tani gust!

http://www.konarzyny.edu.pl/my/272.jpg

Dostaliśmy 12-procentowy upust i odroczony termin płatności. Na górę pełne skrzydła, na dole przeszklone. Kolor: jabłoń. Jeszcze dobraliśmy klamki i klamka zapadła.

Już mieliśmy stamtąd wychodzić, ale Jacek zapytał o panele. Wracamy, oglądamy, wybieramy „dąb antyczny”.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/269.jpg

Jakiś promocyjny transport, jest tylko około 90-100 metrów, a my akurat tyle potrzebujemy. Szybka decyzja – bierzemy (19,50 - lepszej ceny nie będzie) trzeba tylko dokładnie pomierzyć. Umawiamy się na telefon i mierzymy. Wieczorem liczę – 104 metry. :o

O słodka naiwności inwestora! Utrzymujesz go w przekonaniu, że da sobie radę, podsuwasz pod nos jakieś powierzchnie użytkowe, a potem okazuje się, że pod skosami też jest podłoga. Łudzisz go, że już kupił wszystko, by po paru dniach się przekonał, że drobiazgi i dodatki kosztują drugie tyle.
Skąd człowiek wychowany w erze żeliwnych górnopłuków ze sznureczkiem i plastikowych dolnopłuków za 60 zł ma wiedzieć, że sam przycisk spłuczki do kibelka podwieszanego kosztuje co najmniej stówę? I że trzeba go osobno zakupić? :(

W czwartek przyjechały płytki gresowe na podłogi. Dziwna sprawa. Zamówiliśmy ciemnobrązowe, bo ja tak chciałam, choć Jackowi podobały się jaśniejsze (dobry mąż słucha żony, choćby niezadowolony :D ). Przywieźli nam rude – ani brązowe, ani beżowe – i podobają się nam obojgu. A w ofercie takich nie było. Widocznie tak miało być. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/268.jpg

W sobotę zjechały prawie równocześnie ościeżnice, drzwi i panele. Teraz tylko robić. :roll:

Jacek finiszuje z płytkami w łazience. Dziewczyny asystują i przyuczają się do zawodu.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/270.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/271.jpg

Andrzej fuguje. Skończył w kuchni, zabrał się za łazienkę. :)

Ja maluję. Pomieszczenie gospodarcze, zwane czasem suszarnią - zrobione, a prócz tego poprawki na górze, poprawki w kuchni, poprawki poprawek. :(

A w piątek Krysia znalazła pod naszą bramą podkowę. :D Może ktoś podrzucił na poprawę samopoczucia wykończonym wykończeniowcom? :D

siłaczka
28-01-2007, 21:12
I znów minął tydzień. Codziennie do późna na budowie, to znaczy - w domu. 8) Za to w domu – to znaczy w mieszkaniu - bywamy jak w hotelu. :wink:

W poniedziałek na moją prośbę panowie porzucili prace na dole i zaczęli układać panele. Do środy skończyli całą górę i pokój babci. 8)

http://www.konarzyny.edu.pl/my/273.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/274.jpg

Dzięki temu mogliśmy zacząć przeprowadzkę. :o Za każdym razem pakujemy w samochód parę kartonów i worów. Z książkami już jesteśmy dalej niż bliżej – ciężkie cholerstwo, ale co zrobić...

Schody zostały tymczasowo oklejone starą wykładziną dywanową, i działają jak długa wycieraczka. Napracowałyśmy się z Mamą jak głupie. Dlaczego te schody nie są proste? Dobrze, że Mama jest krawcową. Nawet obszyła pierwszy stopień. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/282.jpg

A drewno na schody dopiero się suszy. Miał być dąb, potem buk, a w końcu stanęło na klonie. :roll:

Jacek zapłacił w gminie haracz za przyłączenie do sieci wodociągowej i kanalizacyjnej. Po 515 zł za każdą. :evil: Teraz czekamy na papierek. A w sobotę był geodeta i zrobił pomiary do inwentaryzacji powykonawczej.

W czwartek sprzedaliśmy mieszkanie. :( Oficjalnie i ostatecznie. Trochę żal -12 lat mieszkaliśmy – tu dorastały dzieci. Nawet nie pamiętają innego domu.

W łazience w tym tygodniu trochę mniejsze tempo, ale kafelki na ścianach są. Okazało się, że dziewczyny dobrze radzą sobie z fugowaniem, więc przejęły pałeczkę, bo mężczyźni byli zajęci czym innym.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/276.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/277.jpg

Fugi już są też zaimpregnowane – do tej roboty było dużo chętnych. :wink:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/280.jpg

W piątek byli hydraulicy. Założyli grzejniki w suszarni i w pokoju babci. Przesunęli kaloryfer w kuchni (bo mi wcześniej wyobraźni zabrakło :oops: ). Zamontowali umywalkę, muszlę i baterię prysznicową. Brakuje jeszcze brodzika i już można będzie się myć. Ale najważniejsze, że nie trzeba biegać do wychodka, bo w tym mrozie to nie bardzo... :oops:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/275.jpg

He, he... Po tych zdjęciach można by sądzić, że kabina łukowata jakaś... :P

Podłoga w kuchni jest prawie wyłożona, Jacek docina kafle (maszynka pożyczona) i rozrabia klej, a Andrzej kładzie. Bardzo to kolorowo wygląda i teraz poważnie zastanawiam się nad kolorem mebli. :roll:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/281.jpg

W salonie będą takie same płytki, ale układane w karo i z dekorami. Długo nie mogliśmy nic kupić, straszliwie to drogo wychodzi. W końcu znaleźliśmy jakieś hiszpańskie płyteczki 8x8 cm, śmieszny mix – 8 różnych wzorków. Przywieźliśmy mały kartonik (wersja oszczędnościowa), a i tak zapłaciliśmy ponad 300 zł. :o Zgroza.

W sobotę był stolarz, więc mężczyźni zajęli się drzwiami. Osadzili wszystkie ościeżnice na górze i wstawili skrzydła. Na razie bez klamek, ale już bardzo się przestrzeń zmieniła.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/278.jpg

Ościeżnice są sosnowe i mieliśmy kłopot z pomalowaniem ich na odpowiedni kolor. Żadna lakierobejca nie pasowała do „jabłoni” drzwi. W końcu zmieszaliśmy „czerwień szwedzką” z „teakiem” i wyszło idealnie. Głupi ma szczęście. :D
Lakierowały znów kobiety, na zmianę, bo kto by to sam zdzierżył (śmierdzi paskudnie). Dobrze, że mamy wolny duży pokój.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/279.jpg

Ledwie zostały wyniesione ościeżnice, już trzeba było brać się za listwy przypodłogowe. Jacek przywiózł je od stolarza, bo tak wyszło najtaniej. Dajemy drewniane, te „panelowe” jakoś nam się w mieszkaniu nie sprawdzają.

Aha, z tymi drzwiami to nie poszło całkiem gładko. W pokoju Moniki otwór był za wąski, w naszej sypialni za niski, a na dole to w ogóle musimy wymienić dwoje drzwi na 70, bo nie ma mowy, żeby 80 cm się zmieściły. :oops:

Muszę przyznać, że jestem przerażona ilością kupowanych pierdółek koniecznie potrzebnych przy wszelkich pracach. Pianka, klej, silikon, wkręty, zawiasy, krzyżyki, pędzle, lakiery, listwy progowe... – ta lista nie ma końca, a wszystko w ogromnych ilościach i za każdym razem się okazuje, że jeszcze o czymś zapomnieliśmy.

Węgiel znów się skończył, spaliliśmy tonę w prawie 4 tygodnie. Okazało się, że jest problem z ekogroszkiem. W końcu przywieźli nam 3 tony (mniej nie chcieli) po 495 zł/t i jeszcze skasowali 80 zł za przywózkę. :evil: Ale Jacek stwierdził, że ten lepiej się pali. Może więc warto więcej zapłacić. :-?

Ostateczna przeprowadzka zaplanowana na następny weekend. :o :o :o Skrzykujemy rodzinę i ochotników niespokrewnionych. :wink: Czasem myślę, że jesteśmy kompletnie porąbani, bo to najgorszy czas na taki maraton – nie dość, że za oknem ziąb, to jeszcze koniec semestru.

Kompletnie zasypało nam okna dachowe. Ale zima ma swój urok.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/283.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/284.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/285.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/286.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/287.jpg

siłaczka
11-02-2007, 22:00
Nie da się ukryć - mieszkamy. 8) :D 8) :D

Przeprowadzka poszła sprawnie, bo obiecani sprzymierzeńcy nie zawiedli. Ukłony i podziękowania w stronę Wejherowa: Beata, Krzychu, Kamil i Łukasz – bez Was ta cała szopka by się nie udała. :D Z miejscowych byli jeszcze dwaj koledzy, a po południu przybył z odsieczą brat Jacka.

Pogodę mieliśmy jak na zamówienie, choć poprzedniego dnia lało. W obawie przed błotem zamówiliśmy jeszcze wywrotkę pospółki i rozgarnęliśmy to na wjeździe. Ręcznie, z pełnym poświęceniem. A i tak w sobotę traktor się zakopał, a w niedzielę utknęliśmy naszym samochodem. :(

Nasze graty rozparcelowaliśmy po pokojach i jest całkiem nieźle, bo nareszcie nie ciasno. Piętrowe łóżka dziewczyn zostały rozcięte i sprowadzone do parteru.
Najgorzej jest w naszym pokoju, bo tu nie pasuje żadna szafa ani regał na książki, wszystko za wysokie, trzeba przerabiać. Ale za to mamy materac. 8) Po pierwszym spaniu nie chciałam już wracać na kanapę, po 18 latach wreszcie mamy sypialnię. Wprawdzie znaczna jej część zawalona książkami i czarnymi worami (zawartość wszystkich pawlaczy i schowków – nie wiadomo, co z tym zrobić), ale jest. :D

Przed przeprowadzką zdążyliśmy
- położyć kafle w kuchni, wiatrołapie i przedpokoju,
- doprowadzić łazienkę do stanu używalności - bez zbytniej dbałości o estetykę,
- wstawić drzwi wewnętrzne,
- załatwić rzecz wagi państwowej – antenę TV. :wink:

Dziś spędzamy drugą niedzielę w domku. Większość rzeczy została zlokalizowana, a niektóre znalazły docelowe albo tymczasowe miejsca. Mimo kurzu i bałaganu przetrwaliśmy tydzień pracy i szkoły, a teraz zaczynamy ferie, więc mam nadzieję, że zdążymy skończyć najpilniejsze prace. :roll:
Zdjęć z przeprowadzki brak. Nie było czasu i głowy. Łukasz coś pstryknął, ale teraz się byczy na nartach i zdjęć niet. :D

siłaczka
11-02-2007, 22:23
Stało się już jasnym, że kuchnia w obecnym stanie bardzo prowizorycznej prowizorki nie nadaje się do dłuższego użytkowania, zwłaszcza brak zlewozmywaka jest wkurzający.
Chciałam kuchnię zamówić gdzieś w okolicach Nowego Roku, ale mój mąż miał zamiar meble złożyć sam. Żal mu pieniędzy. Mnie też żal, ale co zrobić, czasu nie ma. Temat był drażliwy i konfliktogenny, toteż spychany na bok, póki co. Musiał dojrzeć, jak każdy problem. :wink:
Koniec końcem kuchnia została zamówiona. Wiem, że na fronty szafek trzeba poczekać 3-4 tygodnie, ale będę się bardzo cieszyć, jeśli postawią same skrzyneczki z blatem. Zlewozmywak z baterią został nabyty i czeka. Okap takoż. I znów trzeba było pójść na kompromis pomiędzy tym, co się podoba, a tym na co nas stać. :roll:

Na razie kuchnia nie nadaje się do publicznego pokazania, niemniej jednak funkcjonuje: lodówka, zmywarka, kuchenka i pomniejsze urządzenia działają, obiady się serwuje, a placki piecze. :D Normalnie...

W tygodniu Jacek wykonał mnóstwo drobnych, a bardzo potrzebnych prac w domu. Zamontowane są wszystkie listwy progowe, prawie wszystkie przypodłogowe, anemostaty, przymocowane regały u dziewcząt, powieszone karnisze, obrazki, lustra itp. Włączniki schodowe i krzyżowe wreszcie działają. Kolejne zatynkowane gniazdko odnalezione (o błogosławione zdjęcia!).
Ja dokończyłam fugowanie w łazience, szlifowanie gładzi, pomalowałam sufit i ściany, a wczoraj bawiłam się w krawcową, skracając firanki i zasłony, łącznie z tą prysznicową.

Łazienka już udomowiona. Pralka ze trzy razy odtańczyła taniec radości, zanim dała się ujarzmić.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/288.jpg

Drzwi do kuchni i wiatrołapu. No i proszę! Nikt nie widzi mojej kuchni! :P

http://www.konarzyny.edu.pl/my/290.jpg

Wczoraj Jacek z Andrzejem sklecili prowizoryczną barierkę przy schodach. Jest dość solidna, sprawdziłam. Poręcze z półki i części łóżek. :wink:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/289.jpg

Od paru dni mamy dostęp do internetu i znów zaczyna się okupowanie komputera. A zatem najwyższy czas wyprowadzić go z naszej sypialni. Koniec zasypiania przy klikaniu. :D
PS I kto to mówi? Ja klikam, a Jacek próbuje zasnąć. :o Dobranoc!

siłaczka
12-02-2007, 21:52
Dziś Jacek postawił regały w naszym pokoju, mogłam zacząć porządkować książki. Żmudne zajęcie, w tym całym zamieszaniu zrobił się totalny miszmasz. Nie wszystko chciało się zmieścić, więc musiałam jeszcze uszczęśliwić Babcię najcięższymi książkami, bo u niej są najsolidniejsze półki. A może będzie miała ochotę poczytać przed snem „Wykłady z fizyki” albo „Mechanikę kwantową”? :-?

Dzisiaj też nadejszła wiekopomna chwila – faceci zabrali się za podłogę w salonie. Do tej pory biedaczek - odrażająco betonowy - czekał cierpliwie na swoją kolejkę. On wie, że ostatni będą pierwszymi... :D

Powoli przyzwyczajam się do myśli, że nasz dom - piąte dziecko – już jest. :D
Od rozpoczęcia budowy do przeprowadzki minęło 10 miesięcy. Nie jest źle, zważywszy na komplikacje w czasie „ciąży” i nie zawsze kompetentny personel. Wprawdzie dziecko nosi znamiona wcześniaka i wymaga intensywnej opieki, jednak mam nadzieję, że je powoli odchuchamy. Nie jest idealne, ale dzieci się kocha takimi, jakie są... :wink:

siłaczka
19-02-2007, 22:07
Widzę, że dziennik zamienił się w tygodnik. Mimo że mieszkamy, wciąż brakuje czasu. :(

Do niedzieli udało się doprowadzić salon do stanu dość przyzwoitego. Podłoga skończona, z wyjątkiem cokolików. Panowie kleili, panie fugowały. :D
Nam się podoba, naszym gościom też, bo są dobrze wychowani. :wink:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/295.jpg

Tak wygląda przejście z przedpokoju do salonu.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/293.jpg

Poczułam się w końcu zobowiązana do umycia okien i właśnie wtedy przypomniałam sobie, dlaczego nie chciałam domu. Całe to sprzątanie, mycie, szorowanie spada na mnie. :cry: A w salonie mam więcej okien niż w całym mieszkaniu i w dodatku dwa trzeba umyć od zewnątrz, z drabiny. :o

Dwa okna ubrane. Karnisze nowe, firanki stare – tak dla równowagi. :wink:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/296.jpg

W roli jadalni dla gości wciąż występuje nasz komplet ogrodowy. :P Trochę go trzeba było odświeżyć po przeżyciach budowlanych. Malowały dziewczyny. :D ("Mamo, wstaw zdjęcie - znów będą nas chwalić." :lol: A figa - za to, że zostawiłyście mnie samą z oknami. :wink: )

Dostaliśmy bujany fotel. Bambusowy. 8) Chciałam go do sypialni, ale stoi w salonie i każdy chce go wypróbować, bo fajny jest. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/292.jpg

W niedzielę gościliśmy proboszcza naszego, który nam domek wraz z otoczeniem poświęcił, no i teraz po bożemu mieszkamy, choć nielegalnie - jakby się kto pytał, to pilnujemy budowy. :wink:

Cały czas czekamy na papiery od geodety, żeby pchnąć sprawę dalej. A tymczasem z gminy dostaliśmy formularz dotyczący naliczenia nowego podatku, energetyka przysłała nam końcowe rozliczenie z mieszkania i nową fakturę na dom – już według normalnej taryfy niebudowlanej. Czyli powoli przestawiamy się na nowe. :D
Jeszcze się na do widzenia wkurzamy na TPSA. Niech się wypchają, nie chcę mieć z nimi więcej do czynienia. :evil:
Te anteny na domku średnio mi się podobają, lecz cóż począć... To okienko na świat.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/291.jpg

Internet mamy radiowy. Na górnym korytarzu stoi już nowe centrum dowodzenia, czyli wreszcie święty spokój w sypialni. Niestety, skutek jest taki, że dzieci chodzą spać później od nas. Ale co tam – mają ferie. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/294.jpg

siłaczka
22-02-2007, 20:58
Mamy to za sobą!
Mamy to wreszcie za sobą! :D Wczoraj do końca przeprowadzaliśmy piwnicę - naszą blokową graciarnię. :o :oops: :(
To było naprawdę karkołomne zadanie, toteż odkładane tak długo, jak tylko się dało. :oops:

Na szczęście znalazło się dwóch silnych pomocników. Bez nich nie dalibyśmy rady.
Efekt: przyczepka śmieci wywieziona na wysypisko, a cały garaż zastawiony do granic wytrzymałości. Szafy, które rozpadły się w transporcie, poległy na działce. :cry:
Sądząc po drewnie zgromadzonym przez mojego zapobiegliwego męża, jest szansa na regały w spiżarni. :D Mam je obiecane. 8)

A poza tym w świat poszły i cieszą kogoś innego: saneczki, trzy rowerki, parę worów ze słoikami, radio samochodowe, nasz pierwszy czarno-biały telewizor, a nawet radziecka lodówka Pamir (Mój Boże, Jacek sprzedał aparat fotograficzny, żeby ją kupić... Chciał mi zrobić niespodziankę. :D ) Taka piwnica to historia 18 lat naszego wspólnego życia. Mimo to pożegnałam ją bez żalu...

Nigdy więcej chomikowania: wyrzucać graty na bieżąco, nie upychać nic po kątach! :evil: Ha! Postanowić łatwo... :roll:

Jacek spędził dziś cały dzień na układaniu swoich narzędzi i od dwóch dni karmi piec drewnianymi odpadkami. Ja gorączkowo główkuję, gdzie przechowywać dalie i inne zimujące w piwnicy rośliny. Na razie wrzucam na strych. :-?

siłaczka
26-02-2007, 21:14
Odkryłam dziś właśnie, że nasz dziennik był ponad 20 tys. razy otwierany. :o To znaczy, że jest trochę ukrytych czytaczy. Takich co zaglądają, ale się nie ujawniają. Rok temu ja sama ten proceder uprawiałam :oops: , a zima była długa...
Fajnie jest mieć taki dziennik, działa naprawdę mobilizująco. I podnosi morale, gdy się zagląda w zdjęcia mocno archiwalne... Wiem po sobie, że czasem działa też mobilizująco na czytających. :)

W związku z powyższym chciałabym coś budującego napisać, wstawić jakieś zdjęcie drewnianych schodów albo ślicznego kominka...
Niestety, niewiele się dzieje: po prostu mieszkamy - pieniędzy nie mamy. :cry:

Niedawno doszłam do wniosku, że jakoś zmieniła się nam ważność rzeczy. Kominka nie ma, ale jest ciepło. Futryny nie dokończone, ale drzwi się zamykają. Wnosimy na butach kilogramy piasku, ale tak łatwo można go zmieść i wyrzucić... Dobrze się mieszka. :D

Mimo kłującej w oczy prowizorki jest coraz bardziej domowo. Coraz więcej rzeczy odnajduję i witam z rosnącym zdumieniem. Robię selekcję, ździebko ubywa, resztę upycham po kątach. Takie są skutki przeprowadzki przypominającej ewakuację - bez planu i porządku. :oops:
Bałagan też całkiem domowy i już coraz mniej budowlany. Coś mi się wydaje, że pojemnik na śmieci zamówiliśmy za mały. Zarządziłam ścisłą selekcję odpadów.

Na kuchnię czekam, ma być w sobotę. Przywykłam do czekania. :roll:

Z minionego tygodnia: Zaprowadziliśmy jako taki porządek w garażu, który teraz przypomina skład budowlano – narzędziowy. 8) Autko pierwszy raz nocowało pod dachem. Najwyższy czas, bo ledwo już zipało.
A tak wyglądają uporządkowane zapasy mojego męża. :D Wszystko widać, nie będzie szukania. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/299.jpg

Sikorki znalazły nas w nowym miejscu i skrzyknęły się na jedzonko. Z trzech słoninek najbardziej odpowiada im ta na płocie.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/297.jpg

Pod lasem pokazały się wreszcie wyglądane z niecierpliwością sarenki. Całe stadko.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/298.jpg

W środku też hasają zwierzaki. Fiona całkiem malutka przy Robinie. :wink:
http://www.konarzyny.edu.pl/my/300.jpg

Kot Babci pierwszy dzień przerażony spędził w szafie, ale teraz zwiedza dom, strasznie jest ciekaw wszystkiego. :D

Fiona szczęśliwa. Wypuszczana na dwór tak często jak zechce, szczeka na wszystkie strony (w bloku nie szczekała w ogóle) i oblatuje teren. Potem włazi do czyjegoś łóżka i odsypia. Niestety, najwyraźniej stwierdziła, że nasze legowisko jest najwygodniejsze. :(

siłaczka
11-03-2007, 19:52
Kuchnię mam. 8) :D
Wprawdzie troszku jej tam do kompletnego końca brakuje, ale jest.
Jeszcze parę razy z rozpędu poleciałam z czajnikiem pod prysznic, zanim przypomniałam sobie, że mam zlew i wodę w kuchni. :o
Meble nowe (w rzeczywistości znacznie mniej czerwone), a sprzęty stare. Wiek różny. Gazówka już pełnoletnia. :o Trzeba będzie osiemnastkę wyprawić. :D

Strasznie mi się podoba zlewozmywak pod oknem (w połowie, żeby okno otworzyć), bo do tej pory miałam dokładnie odwrotnie - światło za plecami. Podoba mi się ten blat razem z parapetem. I to, że przy kuchence mam blat po obu stronach, a nie miałam wcale. No i to, że nikt nie musi stawać na baczność, gdy otwieram zmywarkę. Wszystko jest OK, a co nie jest, tego głośno nie powiem. :wink:
Najwyżej mogę przyznać, że brakuje drzwiczek nad okapem i oświetlenia pod szafkami, bo to widać.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/301.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/302.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/303.jpg

Szefową kuchni jest póki co Mama i bardzo sobie ten nowy układ chwali.
Ja głównie parzę kawę i herbatę, bo gości przyjmujemy prawie codziennie, co jest oczywiście bardzo przyjemne, ale kompletnie paraliżuje postęp prac. Trzeba było zrobić jedną imprezkę i już.

Od gościa jednego dostałam w prezencie kwiatka wymagającego pilnego przesadzenia. Wygrzebałam jakieś doniczki, ziemię, i przesadziłam – 17 roślinek. :o Tak mi dobrze szło... Byłoby więcej, ale ziemi zbrakło. No i doniczek... :( Jakby się ktoś z wizytą wybierał, to ja doniczki bardzo chętnie... :wink:

Wiosną zapachniało. Wróble wrzeszczą, sikorki dzwonią, sroki już mają gotowe gniazdo na brzozie, no i pojawiła się parka, co wiosną w naszym wiatrołapie pisklaki wychowała (szare całe, tylko rude mają ogonki - nie mogę ich zidentyfikować).

Wyległam i ja na słoneczko. Walczę z zeszłorocznymi liśćmi, odgrzebuję przywalone ziemią iglaczki, wyłuskuję z kątów śmieci pobudowlane. Nie mam pojęcia, jak zrobię z tego ogród, ale ziemia tak czarująco pachnie, że chce się w niej grzebać.
Dziewczyny za mną jak kurczaki za kwoką. Pograbiły pobojowisko, nowe miejsce na ognisko wyszykowały - sezon się chyba zaczyna. :D

Przygotowałam miejsce na kompost, jeno deczko małe na taką dużą działkę. Samych odpadów kuchennych jest już sporo, a co tu mówić o chwastach. :roll:

Mieliśmy już nagraną cegłę z rozbiórki na ogrodowe ścieżki, ale ktoś tam odradził, że się nie nadaje. A mnie by to bardzo odpowiadało. Tak wizualnie. Kojarzy mi się ze starym ogrodem... :D

siłaczka
04-04-2007, 21:05
Wentylacja to podstawa

W poszukiwaniu ulubionych miseczek i dzbanuszków przetrząsnęłam któregoś dnia do końca spiżarnię. Do dna, do ostatniego kartonu. I załamka... Wilgoć! :( Już wcześniej czułam zapaszek nieciekawy, a teraz zobaczyłam wykwity. Beznadziejna taka spiżarnia. :cry: A wszystko przez to, że zlekceważyliśmy sprawę wentylacji („potem się zobaczy”). Na szczęście do kominów wentylacyjnych niedaleko, kanały wolne, bo korzystamy z mechanicznej.
Jacek wybił otwór, podłączył rurę i już jest. Nowa jakość życia! Różnica odczuwalna gołym nosem. :wink: A przy tym temperatura wyraźnie niższa od reszty mieszkania. I o to chodzilo!:D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/304.jpg

Ten sam błąd dotyczy wiatrołapu, ale tam trochę częściej się powietrze wymienia w związku z ciągłym naszym łażeniem , więc problem mniejszy. A poza tym tam nie trzymam nic jadalnego. :wink: Ale gdybyśmy teraz budowali, to bym się na tę wentylację upierała.

siłaczka
04-04-2007, 21:53
Nieśmiałe ogrodu początki

Najpierw była zielona przeprowadzka. Zwieźliśmy, co się dało, z naszej-nie naszej już działeczki. Na dobry początek tuja, jałowiec płożący, irga, bukszpan, mahonia, orzech włoski, porzeczki, maliny, parzydło leśne, nawłoć, irysy, rudbekie, liliowce, marcinki, sasanki, zimowity, barwinek, lawenda, no i skalniaki z ulubioną macierzanką. Do tego darowane trzmieliny, bluszcz, fiołki, bergenia – dwie pełne przyczepki. Posadzone już wszystko, a nie bardzo widać. Tyle tego pola! :o
Drzewek owocowych nijak wyciągnąć się nie dało, zresztą niech tam sobie rosną. Trzeba nabyć nowe. :-?

Potem moja Mama dowiozła co nieco. Bzy, fiołki, niezapominajki – wszystko się rwie do rośnięcia.

Sadzę, sadzę, końca nie widać. Staram się nadrobić jesienne zaległości.

Później od mojej Mamy dostałam jeszcze wierzbę zwykłą i mandżurską, dereń, jaśminowiec, żurawkę, serduszkę, konwalie, floksy i trochę takich „co to wiesz, na niebiesko kwitną...” Zobaczymy, jak zakwitną. :roll:

Truskawki też od Mamy - nie mogłam nie posadzić. I poziomki. I porzeczki. I maliny oczywiście. Nie wyobrażam sobie ogrodu bez owoców dla dzieci.

Z innego przepięknego ogrodu mam już zaklepane tawuły, trzmieliny we wszystkich kolorach, skalniaki o nazwach nie do spamiętania. 8)

A Tobie Beatko przypominam, że mi obiecałaś tuje! :D

Dzisiaj miałam chwilę słabości i kupiłam migdałek szczepiony i ognik. :oops: Ale przysięgam, że poza tym cała zielenina jest wyłącznie wyżebrana bądź samodzielnie wyhodowana. 8)

Większość roślin sadzę w ziemnych donicach. Wykopuję dołek i wsypuję porządną ziemię. W zeszłym roku kupiliśmy jedną wywrotkę czarnoziemu i teraz jest jak znalazł. :P Obawiam się, że w naszym piaseczku (miejscami w glinie) nic by nie urosło. Do tych prac taczka jest nieoceniona. To był dobry zakup. :D

siłaczka
29-08-2007, 21:02
Reminiscencje budowlano-ogrodowe, czyli jak to po kolei było...

5 kwietnia 2007 r.

Jacek zrobił odprowadzenie deszczówki. Wszystkie rury podłączone, na końcu jedna grubaśna. Zamysł jest taki, że woda będzie spływała do stawu. Miało być oczko wodne, ale panów poniosła fantazja i staw będzie. :o Nie wiem, co z tego wyniknie. Wyobraźnia podsuwa mi smętny obrazek ogromnej kałuży. :o

http://www.konarzyny.edu.pl/my/305.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/306.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/310.jpg

Dziś zalane zostały schody przed wejściem, do tej pory występowały w tej funkcji palety. 8)

http://www.konarzyny.edu.pl/my/308.jpg

Trelinka - właśnie się dowiedziałam, co to jest i że powinna być „trylinką”. Będziemy z tego mieli podjazd. Bo opcje były dwie: albo NIC ze względu na totalny brak funduszy, albo takie CÓŚ, po czym na pewno da się jeździć, nawet ciężarówką. Oczywiście, jeśli uda nam się dobrze położyć.
Jakoś mi się zawsze kojarzyła z PRL-em, więc bleee troszkę, ale poczytałam, że to wynalazek przedwojenny, sanacyjny znaczy się. A jak przedwojenny, to może być. Mój dziadek lubił mówić, że przed wojną wszystko było lepsze. Będę myśleć, że to plaster miodu. I już lepiej. :wink:
Mimo wszystko optymizm nas nie opuszcza, więc z nadzieją na przyszłe nasze bogactwo lub chociaż zamożność zostawiamy parę centymetrów na kostkę. :roll:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/307.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/309.jpg

Do umocnienia skarpy trzeba było dokupić płyty ażurowe.
Mój mąż jak widać rehabilituje się intensywnie :D (jedna trelinka ok.35 kg)

A w domu Jacek położył kafelki w pomieszczeniu gospodarczym i wygląda na to, że jeszcze starczy na spiżarnię. :D

Panowie hydraulicy zamontowali osobny licznik do wody na zewnątrz. Obawiam się, że sporo będziemy jej zużywać.

Geodeta obiecuje papiery w tym tygodniu. Zbytnio się nie śpieszymy, bo trzeba będzie mu zapłacić, a my jesteśmy spłukani do cna, a nawet jeszcze bardziej. :(

Ostatnie ciepełko pozwoliło nam nieco oszczędzić na ogrzewaniu. Piec przełączany w ciągu dnia na tryb letni spalił pełny zasyp w ciągu 10 dni. Raz nawet pozwoliliśmy sobie na niegrzanie 2 dni. Temperatura spadła do 19 stopni. Lekki chłodek, do wytrzymania, a do spania nawet przyjemny. :D

siłaczka
29-08-2007, 21:16
17 kwietnia 2007 r.

Powoli kończymy ukształtowanie terenu działki. Mamy bardzo długą granicę wzdłuż drogi i właściwie cały ogród jest „na widoku”. W połowie obsadziliśmy świerkami i modrzewiami, ale zanim to urośnie... Zdecydowaliśmy "dolną" część osłonić od ulicy 1,5-metrowym ziemnym nasypem, który się obsadzi krzewami i drzewkami. Dzięki temu już teraz można usiąść przy ognisku bez obawy, że każdy przejeżdżający czy przechodzący będzie widział, co tam na kijku się smaży. :D

Posadziłam już irgę. Z sadzonych wcześniej chyba nic się nie przyjęło, ale czekam jeszcze.

Dziś w nocy tak wiało, że wyrwało nam jedno skrzydło bramy. Drewniany słupek nie wytrzymał ciężaru. No cóż, ogrodzenie w końcu tymczasowe, trzeba będzie kiedyś zrobić docelowe. Jednak doszliśmy do wniosku, że poza strefą wejścia, między bramą a furtką, zostaniemy przy siatce. A to i tak spory koszt.
Geodeta zrobił inwentaryzację powykonawczą. Papiery poszły do KB. Jeszcze okazało się, że brakuje odbioru przyłącza energetycznego. :roll:

Z urzędu gminy dostaliśmy numer posesji. Zamiast spodziewanej siódemki (naprzeciwko jest nr osiem) przydzielili nam jakieś śmieszne 1a. :evil:

Niestety, gmina właśnie kupiła kawałek ziemi obok nas i już wiemy, że będą tam działki budowlane. Żegnajcie widoki na pola i las! To kwestia czasu jeszcze, teren nieuzbrojony itp., a jednak szkoda. Tym bardziej mobilizuję się do urządzania ogrodu. Zanim za płotem padną sosenki, chciałabym mieć swój kawałek zieleni.

Jacek kupił lampy zewnętrzne, ale okazało się, że jest problem z zamocowaniem. Kupił więc jakieś wyjątkowo długie wkręty. No i leżą sobie lampy z wkrętami. Bo zawsze coś pilniejszego wyskoczy. :roll:

Czeka też dzwonek. Póki co goście stukają, pukają, czasem w okno kuchenne zamiast w drzwi, przyprawiając mnie o zawał niemalże. :D

Stół ogrodowy został wyeksmitowany na miejsce właściwe, czyli przed dom, bowiem w salonie zagościł stół salonowy. Strasznie się cieszę, bo do tej pory podejmowaliśmy gości jakoś tak niewygodnie. Jeszcze nie mamy krzeseł, to trochę większy wydatek. :(

siłaczka
29-08-2007, 21:27
23 kwietnia 2007 r.

Krzesła wypatrzyliśmy na allegro, już zamówione. Mam nadzieję, że będą pasować. :roll: :o
Nigdy nie mieliśmy miejsca na duży stół, nie mówiąc już o krzesłach. Właściwie wciąż nie mogę uwierzyć, że teraz będziemy taką prawdziwą jadalnię mieli. :D

Do ogrodu kupiłam sobie tamaryszek. :oops: 8 zł tylko...
A Jacek przywiózł mi kosodrzewinę. :) To takie od dawna marzenie, chyba z sentymentu do gór. I tak się cieszę, że nie mogę się zdecydować, gdzie ją posadzę. Z tamaryszkiem było tak samo. Parę dni biegałam z doniczką. :D

Dzwonek i lampa nad wejściem została zamontowana. Coraz mniej sterczących kabelków. :D

W sobotę przywieźliśmy całą przyczepkę darowanej zieleniny do sadzenia. Było co robić... I tym sposobem mam do podlewania coraz więcej roślin. Dziś przez godzinę chodziłam z konewką, ale lubię to robić. Nawet, a może zwłaszcza wtedy, kiedy wracam późnym popołudniem z pracy. :D

A dziś sadziłam kanny. W doniczkach na razie, bo wyczytałam, że dzięki temu wcześniej zakwitną. Spróbuję. :roll:

Tymczasem Jacek przygotował miejsce do zalania betonem miejsca na węgiel. Trochę żałujemy teraz, że nie mamy piwnicy, choćby pod garażem. Tak to jest, jak się pierwszy raz buduje. :wink:

Ekogroszku spaliliśmy od początku grudnia 5 ton, czyli ok. tony na miesiąc. Trochę nam się te rachunki nie zgadzają, bo ostatnia dostawa poszła nam jakby za wcześnie - piec był przełączany na pracę letnią nocą, a nawet na całe dnie, bo było za ciepło. Przy takim trybie pracy jeden zasyp wystarczał nam na 10-12 dni (zimą ok.7 dni), a jednak węgiel się już skończył. Być może nie dowieziono nam 3 ton, a na przykład 2,5. Nie sprawdziliśmy tego. A to ponoć normalny proceder wśród dostawców. A zatem następnym razem - samochód na wagę. W końcu pół tony to 250 zł w plecy. :evil:

siłaczka
29-08-2007, 21:40
9 maja 2007 r.

W czasie majowego weekendu, kiedy pogoda nie pozwalała na hasanie po ogrodzie i kiedy połowa rodzinnego składu wybyła na harcerską imprezkę, pomalowałam drugi raz wszystkie futryny. Oczywiście najpierw szlifowanie papierem drobnoziarnistym. Śmierdzi ta lakierobejca niemożliwie, ale jaki efekt! No, teraz te futryny wyglądają jak trzeba. :D 8)

Przyjechały też krzesła. Salon nabrał trochę szyku. 8)

http://www.konarzyny.edu.pl/my/311.jpg

Poza takimi drobiazgami prace w domu kompletnie leżą, bo działamy na zewnątrz. Ogród należy raczej do mnie, więc ryję, grabię, sadzę, pielę i tak w kółko. Efekty znikome i powolne. Jacek kręci beton, szaluje, wylewa (schody od strony ogrodu gotowe). Efekty szybkie i trwałe. Nie ma sprawiedliwości. :wink:

Czekamy na nową dostawę węgla, tym razem w workach (cena oczywiście wyższa) i zobaczymy, jak będzie się sprawować. :o

Lokatorów dzikich znów mamy. Te same ptaki co w zeszłym roku w wiatrołapie, uwiły sobie gniazdo pod dachem. Jest takie miejsce nad wejściem, gdzie się połacie krzyżują. Miało być wycięte, ale zostało i ptaki to wykorzystały. :D
A pod lasem pojawiły się konie. Właściciel stadniny zrobił nowy wybieg i teraz na nie częściej patrzymy niż na sarny. Regularnie bywa tam też para bocianów.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/312.jpg

Posadziliśmy trzy sosenki i całe mnóstwo jodeł kaukaskich i kalifornijskich. Teraz jedna część działki jest modrzewiowo-świerkowa, a druga sosnowo-jodłowa.

Dalie też powędrowały do ogrodu, nie wiem, czy nie za wcześnie. Kanny hoduję póki co w górnej łazience, która wciąż czeka na lepsze czasy. Posiałam też pierwszy raz w życiu rośliny w skrzynkach na rozsadę: szarłat wiechowaty, rudbekię letnią, gazanię i jakąś mieszankę skalniaków. I nawet wschodzą!

Jednoroczne do gruntu też posiane: wilec, groszek pachnący, nasturcja, astry, maciejka, nagietki – to Krysia (ale interesowna jest, bo sprawność ogrodniczki zdobywa). :D Słoneczniki mają rosnąć w takich śmiesznych kręgach na trawniku.

Czekam też na paczuszkę z nasionami, bo na przykład kosmosu nie można kupić u nas w żadnym sklepie. A rośnie szybko, wysoko i ładnie kwitnie aż do mrozów, więc na młodą, gołą działkę pożądany jest bardzo. :D

W ogóle zrobiłam się paskudnie zachłanna na wszelkie rośliny. Żebrzę i biorę wszystko, co mi dają. Liczę się z tym, że część się nie przyjmie. Już wiem, że nici z bluszczu i irgi, marnie wygląda jaśminowiec, mahonia i wierzba mandżurska. Przymrozek ściął pierwsze liście na orzechach i kwiaty serduszki. Ale większość roślin ma się dobrze i rośnie powolutku. A mnie się marzy ogród bujny i wesoły, przelewający się zielenią i kolorami kwiatów. :D

siłaczka
29-08-2007, 21:47
12 maja 2007 r.

Zapowiadali deszcz, więc pomyślałam, że coś pożytecznego trzeba zrobić wewnątrz, bo ciągle ogród i ogród. :(

Kafelki w gospodarczym czekały na fugowanie, nie wiem jak długo. Zabrałam się za to dziś, jeszcze przed obiadem skończyłam i pięknie wyglądają. 8) A potem Jacek kupił fajny wieszaczek na nasze kurtki robocze, powiesił go i jeszcze wieszaczek na klucze, co 3 miesiące na to czekał. I tak oto całkiem się inaczej zrobiło w tej kanciapie. :D

A skoro już wiertarka wyjęta, to obrazki u Babci na ścianę, a u Agaty dwie półki... :D A jeszcze pan domu przymocował do końca listwy przypodłogowe na górnym holu, a potem jeszcze zajrzał do rekuperatora i wyczyścił filtry (a było co czyścić). A pani domu odkryła, że prognoza jakaś pomylona była i że w ogóle nie pada, a nawet zniknęły kałuże. Więc poszła do ogrodu tak tylko się przejść, ale kwiatki chwastem zarastają, więc zaczęła pielenie... A potem pomyślała, że przekopie kawałek ziemi, bo nie jest bardzo mokro. A tymczasem pan domu naprawił próg, bo drzwi się kiepsko zamykały. I przyszedł zobaczyć, co robi żona. I pomógł kopać. A potem posiał trawę, bo pani już zagrabiła. I nawet ubił nasionka tym fajnym drewnianym tłuczkiem, który sam zrobił.
I poszli do domu, bo wieczór już był...
I minęła sobota, a dom coraz bardziej domowy. :)

siłaczka
29-08-2007, 21:59
26 maja 2007 r.

Przy tej upalnej pogodzie na poddaszu jest zdecydowanie za gorąco. Na parterze przyjemnie, a u góry jak w innej strefie klimatycznej.
Rekuperator spisuje się dobrze, ale nie mamy jeszcze wkładu letniego. Niestety, trzeba było dokupić. :( No i oczywiście przełączyć czerpnię na GWC.

Brakuje nam rolet w oknach dachowych. Do tej pory nie myślałam, że będą aż tak potrzebne. Nigdy nie mieliśmy takich okien, wszystkiego dopiero się uczymy.

W ogrodzie kawałek po kawałku pojawia się trawnik. Chodzimy i oglądamy: ta trawa ma 3 tygodnie, ta dwa, a ta jest tygodniowa. Bo tak się jakoś składa, że zwykle siejemy w soboty. Troszkę się obawiam, że będziemy mieli szachownicę trawnikową, ale liczę na to, że się kiedyś to wyrówna. :roll:
A na tle trawy znacznie lepiej wyglądają moje mizerne, choć obiecujące kwiatki.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/315.jpg

Wszystko rośnie, a najbujniej chwasty, toteż mam co robić i tylko przeskakuję z rabatki na rabatkę. Kiedy kończę ostatnią, pierwsza już jest do pielenia.
A jednak z roślinami jest jak z dziećmi. Niepokorne i rosnące po swojemu czarują jednak zmęczonego rodzica uśmiechami – kwiatami. Czasem zaskakują listkiem wypuszczonym na pozornie suchej łodyżce. I znów chce się kopać, grabić, podlewać i nadskakiwać... :D
http://www.konarzyny.edu.pl/my/331.jpg

siłaczka
29-08-2007, 22:06
3 czerwca 2007 r.

Ależ się zleciało - mieszkamy już 4 miesiące. :o

Jeszcze korzystamy z karencji w spłacie kredytu, ale koniec tego dobrego. W lipcu pierwsza rata. :(
Stale coś tam drobnego, a bardzo potrzebnego się kupuje do domu. Ostatnio: tabliczka z numerem domu. Została pomalowana i niebawem zawiśnie.
Lista zakupów jest oczywiście długa, ale większość musi poczekać.
Teraz chyba najpilniejszym wydatkiem jest kosiarka, bo pierwsza wysiana trawa ma już miesiąc. Nie ma wyjścia, trzeba kupić. No i trawa się skończyła, a pole czeka. :D

Po ostatnich burzach i ulewach postanowiliśmy radykalnie rozwiązać problem wody spływającej z górki pod dom. Dren już kupiony, jeszcze czekamy na żwir i trzeba przywieźć słomę. Znów będzie kopanie, ale trudno, nie ma rady. :D

Dostaliśmy trochę łupanych kamieni, w sam raz na ścieżkę. Jacek rozpoczął układanie, ale w połowie skończył, bo przecież nasi grali, trzeba było kibicować. :wink:

A ja się cieszę, bo z posadzonych roślin przyjęły się prawie wszystkie. Z opóźnieniem zaskoczył i jaśminowiec, i mahonia, i bluszcz, i wierzba mandżurska. Nigdy nie należy tracić nadziei. :D
Ja głównie skaczę przy kwiatkach, a Krysia chucha na swoje warzywa. Bardzo ładnie jej rosną, choć późno siane. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/314.jpg

Od paru tygodni piec ogrzewa tylko wodę. Jeden zasyp na miesiąc.

siłaczka
29-08-2007, 22:14
11 czerwca 2007 r.

Mój mąż przez dwa popołudnia był brukarzem i oto jest chodniczek od nieistniejącej jeszcze furtki do schodów. Krysia powiedziała: Zupełnie jak na Starówce. :wink:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/321.jpg

Kosiarka została nabyta. Z allegro, jak zwykle. :wink: Używana, ale za to z aluminiową obudową. Mam nadzieję, że przyjedzie szybko, bo trawa pilnie domaga się koszenia. Wysialiśmy cały worek i chcieliśmy dokupić, ale tej samej mieszanki w sklepie brak. Więc znów z internetu ściągamy i czekamy.... :roll:

Ja kopię i kopię po kawałku, wyciągam z ziemi kamienie, układam pod ścianami coś na kształt opaski. Na razie taka będzie.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/316.jpg
]
A tymczasem roślinki powolutku... Kwitnie ognik, tawułka, krwawnik i parzydło leśne. Powoli rozwija się lawenda i maciejka.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/333.jpg

A Jacek znów przywiózł drzewko, całkiem sporą śliwę czerwonolistną. Bardzo fajnie wygląda na tle zieloności lasu albo żółtej ściany domu – zależy jak patrzeć. :D

siłaczka
29-08-2007, 22:19
21 czerwca 2007 r.

Dostałam w prezencie wierzbę szczepioną i perukowiec. Strasznie się cieszę, bo sama bym sobie pewnie nie kupiła. :D

Prace na działce i w domu bardzo spowolnione – koniec semestru, szaleństwo jak co roku. :o
Niemniej jednak Jacek skosił trawę i zielska dziko rosnące (kosiarka sprawuje się dobrze), a ja walczę z chwastami. :D

siłaczka
29-08-2007, 22:30
15 lipca 2007 r.

No i po obozie. Teraz się wreszcie zaczęły wakacje. Na razie dla mnie, bo Jacek wciąż zajęty.

Wciąż kopiemy i coraz więcej mamy trawnika. Powolutku to idzie, ale stale do przodu. Trawa się wyrównuje i już nie widać tych tygodniowych odstępów – pomijając świeżo założone, nie koszone jeszcze kawałki. Żeby wygodnie było kosić, wkopuję kamienie między rabatki a trawniki na poziomie gruntu. Żmudne zajęcie, ale niezmiernie ułatwiające pracę na przyszłość, więc dłubię. Muszę to jeszcze zrobić przy skalniaczku.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/319.jpg

Ogród młodziutki, wszystko nieduże, ale rośnie i cieszy oko. Zakwitły prawie wszystkie byliny w porze dla siebie stosownej. Zaczynają kwitnąć jednoroczne: nagietki i nasturcje. Dopiero teraz widzę, co mam, jak wysoko wyrasta, w jakim kolorze ma liście i kwiaty... więc planuję przemeblowanie jesienne.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/320.jpg

Wreszcie doczekaliśmy się końca formalności. Możemy się zameldować, jak tylko pani od tych spraw wróci z urlopu. A tu już prawie pół roku mieszkamy...

Skończyła się karencja w spłacie kredytu i oto w 19. rocznicę ślubu zapłaciliśmy pierwszą ratę za dom. :(

Na tę rocznicę kupiliśmy sobie trochę iglaków - posadziłam przy tarasie, przy podjeździe i wśród krzewów – nie będzie łyso zimą. :D

Zrobiony też drenaż z jednej strony domu, tam gdzie z górki spływała woda w czasie ulewy.

siłaczka
29-08-2007, 22:39
26 lipca 2007 r.

Zameldowaliśmy się pod nowym adresem i złożyliśmy wnioski o nowe dowody. Potem cała reszta urzędowych zmian w skarbówce, bankach itp.

Rzutem na taśmę, czyli za ostatnie posiadane pieniądze kupiliśmy folię do oczka wodnego. :o Tylko tak można będzie w końcu tę część działki uporządkować i ucywilizować. Póki co straszy ta wielka kałuża. :(

http://www.konarzyny.edu.pl/my/313.jpg

Ścieżki już są wysypane drobnymi kamykami, więc można po deszczu przejść bez obawy zgubienia kapci – co niedawno zdarzyło się Babci na świeżo założonym trawniku. :lol:

Dokoła domu wciąż i wciąż mnóstwo pracy, więc znów grzebię w starych zdjęciach, żeby się przekonać, że już dużo zrobiliśmy i że było znacznie gorzej. Czasem myślę, że po prostu działka jest za duża i nie potrafię wszystkiego ogarnąć. Ale z drugiej strony strasznie się cieszę, kiedy mogę połazić i popatrzeć, jak rośnie. Rano łażę i po południu, i wieczorem. Słucham ptaków i świerszczy, skubnę po drodze zielsko i naprawdę czuję, że mam wakacje. :D

W środku prace leżą. Niemniej jednak garaż został kolejny raz odgruzowany i znów można się po nim poruszać, co nie zmienia faktu, że samochód nadal stoi pod chmurką. :D

siłaczka
29-08-2007, 23:02
21 sierpnia 2007 r.

Zupełnie nowy rozdział, czyli oczko wodne.

Nazywane przez nas stawem, a przez obcych czasem obraźliwie błotkiem, bajorkiem albo brodzikiem. :wink: Mnie się podoba „sadzawka”.
Jak zwał, tak zwał - z całą pewnością jest naszym oczkiem w głowie. Od 3 tygodni niczym innym się nie zajmujemy, a do końca jeszcze daleko. :o
Wykop został ostatecznie zmieniony, pojawiły się półki. Pod folią są rozłożone stare wykładziny spełniające rolę włókniny. Z jednej strony położyliśmy wełnę mineralną, bo tam grasują nornice.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/323.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/324.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/317.jpg

Folię ułożyliśmy we trójkę bez większych problemów. A potem zaczęliśmy lać wodę. Lać i lać... Na początek 10 metrów, a potem jeszcze dwa. Nie do pełna, nie po brzegi, bo staw ma za zadanie wyłapywać deszczówkę i na razie to się odbywało bez problemu. Poziom wody podnosił się po ulewie o kilka centymetrów. Jeszcze nie wiemy, co będzie na przykład po tygodniowych deszczach, ale na wszelki wypadek jest przelew, który odprowadzi wodę.
Dużo zachodu jest z kamieniami, które mają ukrywać folię. Zwozimy je po trochu, skąd się da i układamy. Monika robi to z upodobaniem.
Do mniejszych kamieni dziewczyny, do większych panowie. :D Przyczepka jest nieoceniona.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/322.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/325.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/326.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/327.jpg


Teraz walczymy o czystość wody, bo glony mnożą się jak głupie. Posadziliśmy rośliny (niektóre już nawet mają nowe przyrosty, widać, że się przyjęły). Potem wpuściliśmy rybki, przywiezione z nadzieją, że zjedzą larwy komarów. No i pracuje już pompa z filtrem.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/318.jpg

Niestety, prawdą jest, że to nietanie. Folia PCV ok. 800 zł, pompa z filtrem prawie 300 zł, kosze do roślin 50 zł (większość roślin posadziłam w zwykłych czarnych donicach), juta 15 zł, rybki – nie wiem, bo się mąż nie chce przyznać – ale to oznacza, że niemało. :wink:

Z bólem serca stwierdzam, że na całą resztę ogrodu nie wydaliśmy tylu pieniędzy, co na ten kawałek wody. Ale marzenia kosztują. A Jacek zawsze marzył o własnym stawie. :D

siłaczka
29-08-2007, 23:23
27 sierpnia 2007 r.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/328.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/329.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/330.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/332.jpg

Pięknie zakwitły słoneczniki, malope, nagietki, aksamitki, mieczyki, astry, łubin, dalie i groszek pachnący (kwiaty na zdjęciach siane przez Krysię).
Kosmosy na razie idą w liście, ale za to są imponujące, nigdy takich nie miałam. Wzeszły bardzo gęsto, więc porozsadzałam je po całym ogrodzie. Z daleka wyglądają jak młodziutkie modrzewie. A kiedy zakwitną... Bardzo lubię te kwiaty.

Co do modrzewi, to najdorodniejsze sięgają mi już pod nos. To niesamowite. Zaledwie półtora roku temu sadziliśmy 20-centymetrowe maleństwa.

Posadziłam pod domem winobluszcz pięcioklapowy, już się przyjął. Strasznie mi się podobają domy obrośnięte dzikim winem.

Krysia działa w warzywniku. Po udanych zbiorach groszku, kalarepki i fasolki, posiała jeszcze koperek, posadziła truskawki i poziomki. Żałujemy, że tak mało posiałyśmy ogórków, bo całkiem nieźle urosły. W przyszłym roku warzywnik ma być większy, bo odzyskany został teren zawalony pobudowlanym drewnem. A drewno chętnie wziął sąsiad. Przerzuciliśmy tylko przez płot. :D

siłaczka
30-08-2007, 20:33
30 sierpnia 2007 r.

Kłopot jest! :o
Od paru dni i nocy coś nam spaceruje po dachu. :( Nie daje spać i niepokojąco skrobie. Sprawia wrażenie, że chce się dostać do środka. Mysz? Szczur? Kuna? Nietoperz? Nie wiemy. :-?
Jacek twierdzi, że porusza się między dachówką a deskami, czasem bardzo szybko. Mnie się wydaje, że słychać bliżej, w warstwie ocieplenia. Tuż nad moją głową, :o znienacka i o 4 albo 5 rano koniec spania. :evil: Upodobało sobie to coś naszą sypialnię, to znaczy dach nad nią, choć Ala mówiła, że przy komputerze też słyszała skrobanie. :(

Nasza Fiona zupełnie na te odgłosy nie reaguje, choć na w ogrodzie trzyma w ryzach wszystkie krety i nornice.

Musimy coś z tym zrobić. Jacek wymyślił, że ultradźwiękowy odstraszacz pomoże.

PS
Właśnie poczytałam na forum o kunie. Pasuje jak nic. I ponoć odstraszacz nie bardzo pomaga. :( Będziemy próbować.

siłaczka
31-08-2007, 16:40
31 sierpnia 2007 r.

Wpisałam datę i przypomniałam sobie, że równo 2 lata temu odbywał się przetarg na naszą działkę. Ile emocji... :D I wszystko pod znakiem zapytania. Pamiętam, że zadzwoniłam wtedy do domu, a Mama Jacka powiedziała: „Bogu dzięki!” :P

Odstraszacz kun przyszedł wczoraj pocztą (jak to ludzie kiedyś mogli żyć bez allegro???) i został podłączony na noc. I noc była spokojna... :D Jest jeszcze taka możliwość, że z powodu przewlekłego niewyspania spaliśmy twardo i po prostu nie słyszeliśmy żadnych harców. :D W instrukcji tego urządzenia piszą, że zagnieżdżone kuny wymagają dłuższego wypłaszania (2-3 tygodnie).
Wszystkie dziewczyny zgodnie twierdzą, że słyszą dźwięki z tego odstraszacza, ale im nie wierzę. Ja nie słyszę NIC, a słuch mam ponoć jak nietoperz.
Agata zasugerowała, że może z wiekiem zanika zdolność słyszenia niektórych dźwięków. :o Możliwe, bo ja nie słyszę w ogóle muzyki w niektórych młodzieżowych "piosenkach". :wink:

siłaczka
31-08-2007, 17:30
Parę zdjęć dziś robionych. Słońca mało. :(

Nawłoć. Trochę jej ciężko pod lipą, ale kwitnie.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/336.jpg

Malope po ostatnich deszczach aż kładzie się na ziemi.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/337.jpg

Maliny owocują drugi raz.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/338.jpg

Kosmos dopiero zaczyna kwitnąć.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/339.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/341.jpg

Astry przysłała jedna Babcia, a posadziła druga. A że w warzywniku - to nic. :D

http://www.konarzyny.edu.pl/my/340.jpg

A tę wyspę na trawniku wymyśliłam sobie biało-różowo-liliową: tamaryszek, tawuła, bzy, ognik, piwonie, stokrotki, trzmieliny, pięciornik, migdałek... Ale potem Babcia z Krysią posiały słoneczniki, nasturcje, nagietki i zrobiło się kolorowo. :D Słoneczniki nie mogą utrzymać własnego ciężaru.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/334.jpg

http://www.konarzyny.edu.pl/my/335.jpg