PDA

Zobacz pełną wersję : długa historia krótkiego ogonka



Monika $ Seba
07-10-2005, 00:06
http://img45.imageshack.us/img45/5995/borys1vf.jpg
Pamiętam jak siostra przyniosła go do domu. Był taki malutki. Kuleczka. Pierwsze zetknięcie z mlekiem ze spodeczka zakończyło się umazaniem całej mordki. Nie mógł utrzymać główki tak mu opadała i nóżki miał takie króciutkie... najbardzie cieszyły się dzieciaki- Jessi miała wtedy 3 latka, Kubuś 1,5 roczku.

Mieszkanie w bloku, 2 małych dzieci szybko okazały się wystarczającą udręką dla szybko rosnącego bokserka toteż miesięczny, świąteczny, wyjazd z rodzinką do Niemiec mojej siostry stał się pretekstem do pozostawienia Boryska pod naszą opieką- w domu, z ogródkiem i dorosłymi miast dzieci tarmoszących za uszy.

I tak już został. Teraz ma 10 lat. W styczniu kończy 11. Jest staruszkiem, leniuszkiem. Zasypia tak głęboko nawet w środku dnia, że chrapie jak ten stary niedźwiedź z piosenki przedszkolaków, ale nie da się nie kochać mimo jego licznych wad.
Założyłam ten post bo liczę się z faktem, że wkrótce skończy się jego ziemski żywot, więc chcę wam opowiedzieć kim jest dla mnie Borys i kim jest dla całej mojej rodziny.

Monika $ Seba
07-10-2005, 00:30
historia pierwsza (bez zachowania chronologii)
Borys jest wszędobylski i niezwykle towarzyski. Niecierpi samotności i zawsze musi być w centrum uwagi.

Pamiętam jak tata robił balkon już były płytki jescze nie bylo barierek. Nie wolno było dzieciakom wychodzić na balkon z uwagi na duże niebezpieczeństwo, że spadną. Nikt tylko nie pomyślał tego samego o psie. Borys dość szczególnie przywiązany do mojej mamy nie odstępował jej prawie na krok, a kiedy wychodziła do ogródka "śledził" ją z owego balkonu. Z reguły na tym balkonie leżały klapki mamy, które czasem za sprawą psa i jego braku synchronizacji ruchów spadały z balkonu. Pewnego dnia kiedy szukałam Borysa i nigdzie nie mogłam go znaleźć, a miska stała pełna sprawa nie dała mi spokoju. Nie wiedziec czemu pojawiła się myśł balkon. Faktycznie mama była na ogródku, a pies z nią nie wychodził. Dziwne. Spojrzłam przez okno ale na balkonie prócz jednego klapka mamy nie było nic i wtedy przyszła do głowy ta straszna myśl- skoczył. Faktycznie widok z góry był straszny. Mój Borys leżał na schodach w kałuży krwi, a obok niego brakujący klapek. Było późno więc lecznice dla zwierząt juz dawno zamknięte. Na szczęście wujek zawiózł mnie i mamę na pogotowie weterynaryjne. 35kg żywej masy psa bezwładnie lecącej z rąk i dwie chyde baby. Okazało się, że 3 baby, bo i weterynarz okazała się kobietą. Do tego poczatkującą. Diagnoza była szybka- rozerwana poduszka- będziemy szyć. Borys dostał narkozę w dawce dla 5 kg psa- no bo młody, 1 raz i serduszko jakoś tak słabo mu bije. I to był błąd- pani doktor 3 razy złamała igłę odczas szycia naszego "maleństwa" a za trzecim razem Borys nie wytrzymał i ugryzł ją wybudzając się z narkozy. Łapkę zawinięto i to była zmora tego psa przez następny tydzień- bo jak tu z takim bandażem się na osiedlu pokazać :D
Opatrunek wymagał kilkukrotnej wymiany w ciągu dnia bo Borys nie dawał za wygraną i wciąż sam go ściągał. W końcu za wygraną daliśmy my i "lizał swoje rany" od rana do wieczora. To była pierwsza choć nie istatnia przygoda Borysa z ostrym dyżurem. A dla nas nauczka, że ten pies ma wyobraźnię, która trzeba docenić.

Ps. jak się później okazało w trakcie domowej dyskusji wypadek Borysa nie był targnięciem się na życie podczas skoku z balkonu. W niewyjasnionych dotąd tajemnichych okolicznościach wypadku jednojest pewne- mama wzięła go do ogródka ze sobą.

Monika $ Seba
07-10-2005, 00:39
Przygoda druga

Zaproszono mnie na wesele. Wracałam od fryzjera kiedy moja "osoba towarzysząca" pionformowała mnie, że za sprawą Borysa moja mam znalazła się w szpitalu. Tak, tak w szpitalu. Jak się potem okazało prawie nie doszło do amputacji palca u prawej ręki. Jednak to juz nie za sprawą psa , a nieudolnego lekarza pogotowia. Do rzezczy. Borys ależy do psów, które znajome sobie osoby witają "od progu"- skacze, cieszy się tak, że aż się skręca z radości. Nie ważne czy nie ma mnie w domu 5 dni, czy może akurat pobiegłam do sprite do osiedlowego sklepiku odnaki radości są za kazdym razem równie żarliwe. Tak też Borys powitał mojego towarzysza, a zapobiegliwa mama nie chcąc by pies pobrudził PanaWGarniturze złapała go za kolczatkę (Borysa oczywiście :D ) Borysjednak nie ustawał w okazywaniu uczuć i parł do bramki tak że jeden z tych zębów kolczatki wbił się mamie w palec tuż pod obrączkę dodatkowo zaciskając tą na palcu. Tym razem na pogotowiu wylądowała więc moja mama, a decyzja lekarza brzmiała- amputacja. Podobno palec wyglądał jak bania i tylko przecięcia obrączki uratowało mamę od ingerencji chirurga. Dramatu jednak nie było końca bo juz za kilka lat Borys znów miał pokazac na co go stać.

Monika $ Seba
07-10-2005, 00:52
Przygoda trzecia- wyjątkowo bezkrwawa :D

Borys może wszystko. Jeśli tylko w domu nie ma mojego taty. Dziwne jest to że jak tylko tata jest w domu to zamienia się w bardzo grzecznego czworonoga, co to nie wchodzi do pokoi i nie wyleguje się na fotelach, nawet łapka jego za progiem pokoi nie stanie. Jeśli tylko pan domu jest w pracu- hulaj dusza piekła nie ma.

Traf chciał, że wyjazd rodziców zbiegł się z wyjazdem mojej siostry i została całkiemsama z dwoma domami na głowie, jednym psem, jednym chomikiem, którego się brzydziłam i całym akwarium rybek. Wszystko do wykarmienia rzecz jasna. Ponieważ Sebka znałam jeszcze dość krótko, a nasza miłośc była w pełnym rozkwicie nie trudno się domyślić, że rybki i chomiczek przeżyły tylko 4-krotne odwiedziny w ciągu 2 tygodni, a Borysek siedział sam w domu. Dobrze że kuzynka go wypuszczała ns siku co kilka godzin. Najbardzie mimo wszystko denerwowało mnie to, że muszę codziennie jeździć do domu gotować mu obiadki :evil: mimo tej całej miłości do niego również. Jakiaż była moja radośc radość kiedy teściowa (wciąż jeszcze niedoszła) zaproponowała aby psa przywieźć do nich. "stary go na spacer weźmie"- długo zaczęcać mnie nie musiała.
Borys dokonał oględzin nowego lokum zaraz po wpuzczeniu go do M4 Bastka. Obleciał wszytkie pomieszczenia, a zauważywszy mężczyznę na kanapie "dużego pokoju" przysiadł przed nim i nie wszedł dalej. Odruch niczym pies Pawłowa hihihihi. problem pojawił się wtedy kiedy trzeba było go nakarmić, bo nie chcąc robić kłopotów teściom z brudzącym "odkurzaczem" postanowiłam nakarmić go na balkonie. Balkon mozna była osiągną tylko pokonują ów duży pokój totez komiczne musiała wyglądać oglądana z boku scena w której ja za pieska, teściowa za mnie, za teściową teść- ciągnęliśmy niczym tę wierszykową rzepkę psa na balkon. Udało się. Straszne było moje zdziwienie gdy po kilku godzinach Borys niczym lord leżał na środku owego pokoju nie krępują nię wogóle obecnością TegoCoNosiSpodnie.

Monika $ Seba
07-10-2005, 01:15
Historia czwarta- znowu skończyło się u weterynarza.

od dziecka miała strasznego pecha w dzień urodzin. Albo kolano do szycia albo inne przygody. Nie dość, że urodziłam się w wakacje i nigdy nie można było zrobić w tym czasie prawdziwego kinderbalu to jeszcze ten parszywy los.


Borys ma w zwyczaju witać gości "rundką" wokół ogródka. Wypuszczony na ogródek, zwłasza wtedy gdzy jest w nim dużo osób daje popis swojej szybkości i niczy cyrkiel zatacza kółka wokół czegoś co na sląsku zwie się klposztanga, a po polsku jest trzepakiem na dywany.

Była świtna pogoda więc imreza przeniosła się do ogródka. Borys wypuszczony ostatni, tak by się bardzo nie plątał pod nogami przy znoszemiu po schodach pyszności zaczął kręcić swoje piruety gdy nagle wszyscu usłyszeli przeraźliwy pisk. Pies ciągnął tył ciąła bezwładnie leżący na podłodze i skamlał. Seba mój tata i szwagier zapakowali go w koc i pojechali do weterynarza, a ja miałam koniec urodzinowej imprezki. Goście dzienie szybko uciekli do domu, a chłopaków mimo upływu kilku godzin nie było. Złamanie miednicy brzmiała diagnoza choć Borysek wrócił do domu bez gipsu :o Podobno tego urazu nawet ludziomnie wkłada się w gips, bo mięśnie w tej okolicy są tak mocne, że trzymają kość i dobrze się zrasta. Do zaleceń lekarza należało utzrymywac psa wciąż w najnajwiększym ezruchu- latwo powiedzieć i obserwowanie siku i kupki. Ani jednego ani drugiego nie było cały dzień. Tata znosił borysa na rękach do ogródka, kładł go na ziemi a reszta rodzinki czekała na balkonie jakikolwiek oznak metabolizmu. Po 2 dobie bez tychże oznak usłyszeliśmy straszna rzecz- "możemy go cewnikować ale jak się nie wypróżni to trzeba będzie bo uspać" Płakałam strasznie i wciąż kibicowałam mu by jednak się postarał :wink: Okazało się że nasz pies to nie tylko twardziel, ale i artstokrata, bo najwyraźniej nie umiejąc stanąć na jednej łapce nie chciał "robic pod siebie". 3 doba okazała się decydująca :D Borys stanął na wysokości zadania. Nigdy tak nie cieszyliśmy się z zanieczyszczania trawnika w ogrodzie :D
Niestey skutki tego urazu Borysek odczuwa do dzis, zwłaszcza przy zmianach pogody.

Wydawac mogłoby się, że nasz pies to urodzony pechowiec- może i tak ale co go nie zabije to na pewno go wzmocni. I jak tu nie kochać łobuza skoro wykazał się taka wolą walki.

W nastepnych odcinkach-
Kto to dzwoni do drzwi? czyli jak Borys sygnalizuje ze chce do domu
Zupka- na wynos! czyli jak nasza psia chowa jedzenie na potem
4 dni samowolki- czyli jak mama prawie nie oskarżyła jakiejś kobiety o uprowadzenie psa.

rrmi
07-10-2005, 02:26
To ja czekam na pozostale odcinki
Jaki On kochany :P :P :P :P :P
a czy mozna poprosic o wiecej zdjec :roll:

07-10-2005, 05:17
Monika

pies mojego męża, kidy się poznaliśmy, miał 11 lat -sznaucer olbrzymi, czarne diablisko, kochane bardzo, choć zazdrosny o względy swojego pana jak nikt :D
Podobny był do Twojego Skarba z psiego charakterku - taki leniuch arystokrata - Remus, brat Romulusa.
Jak tylko zamieszkamy w domku, będzie pies i króliczek.

Monika $ Seba
07-10-2005, 09:58
http://img237.imageshack.us/img237/4953/borys18bc.jpg

Monika $ Seba
07-10-2005, 10:17
no to na życzenie :D
historia piąta

Na osiedlu już dawno nie ma bardzo małych dzieci, które robą psikusy dzwoniąc do drzwi i uciekając spod nich irytując tym samym domowników. Toteż wielkie było nasze zdziwienie jak takie historie zaczęły się zdarzać i to coraz częściej. A że mieszkamy w domku, na piętrze trzeba było pokonać schody w dół, otworzyc drzwi po nic i znowu wspiąć się na górę. Nerwy nam puszczały, ale jakoś nikt nie skojarzył tych dzwonków z Borysem, który zawsze podczas otwierania drzwi wchodział jak gdyby nigdy nic do domu. Pewnego dnia psa przyłapała ciocia. Właśnie zbliżała się do naszego ogrodzenia gdy zobaczyła widok niecodzienny. Borys wsparty o ściane sięgał łapką do dzwonka. Sprawa się wyjaśniła. Wszystko trwało kilka tygodni i nie wiedzieć czemu Barys przestał alarmować nas dzwonkiem do drzwi zawsze wtedy gdy znudziło mu się biegania po ogródku. Teraz szczeka pod drzwiami jak najęty póki mu nie otworzymy. Przeżycie jednak było niecodzienne. Zdolna bestia. :D

Monika $ Seba
07-10-2005, 11:20
jeszcze raz śliczności moje:

http://img379.imageshack.us/img379/9130/obraz005resize6ot.jpg

http://img379.imageshack.us/img379/5652/obraz006resize4uz.jpg

http://img379.imageshack.us/img379/3180/obraz016resize3os.jpg

aha26
07-10-2005, 16:24
Piękny ten Twój piesio ,taki całuśny!! :wink:

znikająca
08-10-2005, 00:35
Monika

cudne ma minki, pokażę jutro dziewczynkom, będą zachwycone :D

rrmi
08-10-2005, 02:19
http://img379.imageshack.us/img379/5652/obraz006resize4uz.jpg


Borys jest ...hm , cudny :P :P :P

tomek1950
10-10-2005, 01:38
Cudny pies, pięknie piszesz o nim. Mój "Koleś" też leciwy, 15 lat. Może o nim napiszę?

Monika $ Seba
10-10-2005, 17:23
historia szósta- czyli o borysowych zwyczajach żywieniowych


Borys to pies, samiec- widac na zdjeciach, że pies choć sama tez czasem miewam watpliwości.

Nie wiem dlaczego ale mojemu Boryskowi nie smakuje żadne jedzenie nie podane w akompaniamencie szmatki, kocyka czegokolwiek co tkaniną się zowie. Jak nie ma obok miski szmatki to nie chce jeść. Już nie mówiąc że kości nawet nie ruszy. Widocznie mu sie "ślizga". Tak też podajemy mu jedzonko i coś co uchodzi u psiego rodu chyba za rodzaj serwetki :D cholerna arystokracja :wink:
Zaobserwowaliśmy też u Borysa pewnien dziwny jak na psa zwyczaj. No może gdyby był chomikiem to takie zachowanie by nas nie dziwiło ... ale jak już ustaliliśmy na wstępie- chomikiem nie jest. Borys chowa sobie jedzenie na potem. Jak ma juz dośc jedzonka, lub jeśli nie chce mu się jeść wogóle wkłada tą szmatkę do miski. Cały zabieg wygląda dość komicznie bo swoją krótką mordką podstawia tą szmatkę pod miskę i tak długo ruszą tą mordką aż cała szmata wpadnie do miski. Nie ma problemu jeśli w misce jest akurat coś "gęstego" ale z b.płynnymi potrawami bywa kłopot.

Nie wiem co jadają wasze czworonogi, ale zapewne mają jakieś swoje ulubione frykaski, które niekoniecznie były przygotowane właśnie dla nich.
Borys lubi bardzo mleko i jego przetwory. Pewnego razu mama jak to w sobotę bywa zrobiła większe niż w tygodniu zakupy. Ma jednak w zwyczaju noszenie do domu tych zakupów "na raty" tak by się nie dźwigać za dużo - wiecie baby jak to jest co? :wink:
Niestety ma zwyczaj zostawiać tą 2 czy 3 partię na stole i jakież było jej zdziwinie kiedy okazało się, że tego dnia zapomniała kupić masło. No na śmierć zapomniała, albo kupiła i zostawiła na ladzie (jak się jej często zdarza). Sprawa wydała się jednak dość podejrzana już za godzinę kiedy przy sprzątaniu odnalazły sie papierki (takie złotka) z masła i okazało się, że sprawcą zamieszania był - jak zwykle Borys. Ale nie myślcie, że on jest takim "złodziejaszkiem". Nie, nie. Bywa, że dokarmiamy go ze stołu. Wiem nie powinniśmy, ale gdybyśmy wiedzieli te 10 lat temu jak to się stworzonko przyzwyczai..... Jak ktoś rzuci Borysowi kawałek szyneczki lub kiedy mama podczas gotowania specjalnie mu cos podsunie- nie weźmie z ziemi póki się mu nie powie że wolno, że to dla niego. Tak oto nie mamy problemów z tzw. "odkurzaczem" co to zmiata z podłogi wszystko nawet to co nie dla niego. Masło jest dla Borysa widocznie poza konkursem i od tamtej historii w domu pod szczególną ochroną :D



Tomku- pisz jestem ciekawa twojego rozrabiaki :D

11-10-2005, 01:26
Piekny jest ten Twoj Borys .

Monika $ Seba
24-10-2005, 17:04
mój piesio ma grypkę :(

ewak39
24-10-2005, 21:18
Kuruj troskliwie - przecudna mordka jest! :)