PDA

Zobacz pełną wersję : Sąsiad bałaganiarz - Wydanie 2006



martadela
16-10-2005, 17:37
Wiem że to nie jest to forum... ale RATUJCIE.

Sytuacja wygląda tak:
Mieszkam narazie w 3 piętrowym bloku, sąsiad na parterze ma duży taras a nanim zorganizował sobie ogródek warzywno-kompostowy. Keramzyt zastąpił prawdziwą ziemią, posadził buraki, pomidory, dynię, pietruszkę itp. Pomidory np. gdy dojrzewały spadały na ziemię i tam sobie gniły, by było bardziej urodzajnie rozsypywał wszelkie pozostałości roślinne np. obierki z ziemniaków, odpady z sokowirówki. Taras dodatkowo ozdabiają wiadra ze zgniłą wodą, jakieś płyty styropianowe, połamane sanki, i szafka którą sami wyrzuciliśmy.
Cała ta akcja dzieje się we Wrocławiu na nowo wybudowanym osiedlu.
Po pladze komarów (wychodowanych w wyżej wspomnianych wiadrach) nastała nowa era: MUSZEK OWOCÓWEK. Mam ich w domu pewnie setkę lub więcej, preparaty komarowe nie pomagają, nie wiem co mam zrobić.... :roll:

Gdzie się zgłasza takie przypadki jak mój sąsiad??

inwestor
16-10-2005, 19:01
Wiem że to nie jest to forum... ale RATUJCIE.

Sytuacja wygląda tak:
Mieszkam narazie w 3 piętrowym bloku, sąsiad na parterze ma duży taras a nanim zorganizował sobie ogródek warzywno-kompostowy. Keramzyt zastąpił prawdziwą ziemią, posadził buraki, pomidory, dynię, pietruszkę itp. Pomidory np. gdy dojrzewały spadały na ziemię i tam sobie gniły, by było bardziej urodzajnie rozsypywał wszelkie pozostałości roślinne np. obierki z ziemniaków, odpady z sokowirówki. Taras dodatkowo ozdabiają wiadra ze zgniłą wodą, jakieś płyty styropianowe, połamane sanki, i szafka którą sami wyrzuciliśmy.
Cała ta akcja dzieje się we Wrocławiu na nowo wybudowanym osiedlu.
Po pladze komarów (wychodowanych w wyżej wspomnianych wiadrach) nastała nowa era: MUSZEK OWOCÓWEK. Mam ich w domu pewnie setkę lub więcej, preparaty komarowe nie pomagają, nie wiem co mam zrobić.... :roll:

Gdzie się zgłasza takie przypadki jak mój sąsiad??

Można kupić do okien takie tiulowe siatki przeciw owadom. Innego wyjścia chyba nie ma. Jeszcze nie ma takiego prawa aby mozna komuś było zabronić trzymania na tarasie wiadra z woda albo nadpsutego pomidora. Takie to sa niestety uroki sasiadów. Nie długo bedzie zima więc będziesz mieć spokój od owadów.
Pozdrawiam

JackD
17-10-2005, 08:43
hmmm. tak sobie myśle, że komary lecą do Ciebie , bo wiedzą, ze można Cię "ukłuć" i się pozywic i to normalne.....
a muszki owocówki, też do ciebie nie przyleca nie mając zapachów...
bo i po co..... musisz mieć u siebie jakąś pozywkę dla nich.... a to pusta butelka po piwie, winie... jakies owoce nie pierwszej świeżości , zostawiona cytryna.....
Sprawdź u siebie i nie zwalaj wszystkiego na sasiada......
To tak jak ze złodziejem jak ma po co to przyjdzie.....

JackD
17-10-2005, 08:44
zawsze namawiam do logiki... i bacznego obserwowania otoczenia..... to takie proste..... myślec i wyciągać wnioski.....

tczarek
17-10-2005, 08:50
Zawsze najszybciej winę znajduje się u sąsiada. Ale muszki nie lecą do miejsc gdzie nie ma pożywienia. Ponad to 3 piętro a parter nie widzę związku z tym co piszesz.
Sąsiad sobie uprawia kilka cebulek a ty z tego robisz problem?

martadela
17-10-2005, 09:42
Po 1 to ja mieszkam na 1 piętrze tuż nad nim
Po 2 cała żywność jest szczelnie zapakowana, problem nie polega na tym jak ich nie wpuścić bo ten moment przegapiłam tylko jak je wypedzić lub zlikwidować.
A tak dla jasności to nie jest kwestia kilku cebulek tylko całego ogrodu warzywnego i niestety moja kuchnia znajduje się dokładnie nad nim.
Ostatnio widziałam te muszki nawet na mydle...

busstop
17-10-2005, 09:47
1. Zgłoś do administratra, on musie zareagować, może skorzystać z pomocy SANEPIDu.

2. Jak minie termin ustawowy zgłoś sama do SANEPIDu, jako skargę na opieszałość administratora.

JackD
17-10-2005, 09:54
jeszcze raz.... przeciez nie trzeba ogródka warzywnego.....
wokoło domów. sa smietniki,... kompostowniki... obory.... dzikie wysypiska smieci.....
i co??
normalnie to byłaby plaga.......
Ja myślę, że jak zlikwidujesz u siebie dostep do zywności..... ale tak na powaznie to nie będzie ani jednej sztuki....
wystarczy nie zabezpieczony chleb pszenno-żytni, lub żytni......
zlikwiduj wszystko, co kojarzy się z kwasem..... na pewno pomoże....
nie marudź, tylko działaj

JackD
17-10-2005, 09:57
no chyba, że to sa zwykłe muchy, tylko w postaci niedojrzałej, to też sporo sposobów....
ale zaobserwuj gdzie sie gromadza... czy na koszu ze smieciami, czy wokoło chlebaka. czy w okolicy owoców i warzyw u Ciebie w domu....

martadela
17-10-2005, 10:30
Wszystko jest zapakowane szczelnie, nie ma najmniejszego okruszka.

Pewne jest również to że gdyby ten problem był z mojej winy miała bym muszki już dawno temu, tymczasem one pojawiły się nagle ok 3 dni temu.

Żałuję że nie mam aparatu cyfrowego bo zrobiła bym zdjęcia obecnego stanu i mielibyście okazję zobaczyć na własne oczy co tam się dzieje.

Panie ze spółdzielni powiedziały że sąsiad otrzymał już od nich "pisma", ponieważ skarg na niego jest wiele, szczególnie od ludzi mieszkających bezpośrednio obok niego, i szczęście że karaluchów jeszcze nie ma....
:-?

Masakra.

Proszę więc osoby które znają jakieś skuteczne preparaty o podanie nazw.
A zdjęcia załącze napewno jak pożyczę aparat.

martadela
29-10-2005, 13:21
Wygraliśmy!!!

Tzn. własciwie tak jak się nagle pojawiły tak nagle zniknęły :) .
I dzięki za to.

Skąd się wzięły i czemu nie wie nikt, sąsiadka też miała nalot z tym że ona ma też okna po drugiej str budynku więc poprostu tych od str "ogródka" nie otwierała.

A to wspomniany ogródek :roll: , niestety nie zdąrzyłam i już jest znacznie uprzątnięty (jesienne porządki?):
http://img489.imageshack.us/img489/3563/dsc000937rx.jpg
http://img475.imageshack.us/img475/1566/dsc000983uq.jpg
a to widerka...jakby wody zabrakło :-?
http://img475.imageshack.us/img475/2663/dsc000929pj.jpg

Grunt że już ich nie ma(owocówek).
ps. ja wiem że ludzie mają i ogródki i kompostowniki, ale te drugie to chyba nie pod samym oknem od kuchni...

nurni
29-10-2005, 14:12
A ja bym sprawę załatwił po szatańsku.
Zauważyłem, że woda do podlewania (ona się ogrzewa i wytrąca chlor) jest pod Twoim balkonem.
Kup herbicyd do usuwania chwastów i kapnij do tych wiaderek po kilka kropli. A potem może sam zrezygnuje jak nic nie będzie mu rosło :o 8) :o :wink:

Pozdrawiam

(jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie)

martadela
29-10-2005, 14:37
a wiesz nurni że to jest świetny pomysł.

Chociaż.... a jeżeli stwierdzi że ziemia jest mało urodzajna i powiększy kompostownik :lol:

Latem dolewaliśmy środka przeciw komarom bo było aż czarno od tych "pijawek" na suficie, i podziałało.

Muszę to przemyśleć, ale sądzę że mogło by się udać.

Inka1
29-10-2005, 16:11
To ja Ci poradze jak się pozbyc z domu tych muszek. Otóż kupujesz taką lampę do likwidacji komarów, ona świeci na fioletowo. Sama lampa jest generalnie kiepska na takie owady, ale jak na podstawkę (na ma na dole podstawkę na owadzie resztki :wink: ) nalejesz nieco piwa lub wina i zostawisz lampę na noc...
Ja się dzieki temu pozbyłam wszelakich fruwający po domu :wink:

inwestor
29-10-2005, 17:04
a wiesz nurni że to jest świetny pomysł.

Chociaż.... a jeżeli stwierdzi że ziemia jest mało urodzajna i powiększy kompostownik :lol:

Latem dolewaliśmy środka przeciw komarom bo było aż czarno od tych "pijawek" na suficie, i podziałało.

Muszę to przemyśleć, ale sądzę że mogło by się udać.

No ładnie ładnie trucizny ludziom wlewać :-? :o . Tak się zastanawim kto tu przegina i po twojej wypowiedzi wcale nie jestem przekonany że to akurat sąsiad :-? . Jak tak dalej pójdzie to niedługo sasiad nie będzie mógł za przeproszeniem pierdnąć bo będzie ci leciało do kuchni. :o :cry: Bardzo to wszystko smutne że ludzie nie potrafią się dostosować do warunków w jakich mieszkają. Czy zastanawiałaś się że w ten sposób zrobisz sobie z sąsiada wroga ? Później bedziesz mówić jaka to panuje znieczulica jak "odpukać" obrobią ci mieszkanie albo porysują auto :-? .
Czy nie lepiej pójść do sąsiada spokojnie i grzecznie z nim pogadać zrozumieć jego ogrodnicze hobby , miło się usmiechnąc a może zaprosić go na kawę i poprościć aby porzykrywał te wiaderka i kompost. Myslę że jak grzecznie i spokojnie to zrobisz to odniesie to lepszy skutek niż wstępowanie na ścieżkę wojenną. Jak będzie u ciebie pił kawe to pokażesz mu te muszki i wyjasnisz że to własnie z jego wiaderek. Jesli tak to rozegrasz to napewno się zgodzi przykryć i zamiast wroga będziesz miała miło nastawionego sąsiada. Naprawdę na podstawie fotografi które opublikowałaś wnioskuję że robisz "z igły widły" spokojnie wystarczy przykryć te wiaderka i ten kompost kawałkiem foli i będzie OK.
Pozdrawiam

martadela
29-10-2005, 17:36
Rozmawialiśmy wraz z innymi sąsiadami z tym od ogródka już wiele razy.
Z herbicydami to oczywiście żarty :D .

Ale ogólnie to sprawa nie przedstawia się wesoło, ja z moją 2 połowką rozmawialiśmy z sąsiadem, delikatnie że ładne te warzywka warto by było je jakoś wykorzystać a nie tak sobie gniją. I tym podobne tematy.
Małżeństwo które mieszka blisko(ich tarasy są prostopadłe do siebie) pana z ogródkiem też z nim rozmawiało parę razy, oferowali sadzonki ozdobnych roślin itp., i nic. Pani z dzieckiem mieszkająca tuż obok, której właściwie cały widok to ten właśnie ogódek prosiła pana o likwidację lub inny sposób rozwiązania problemu kompostownika ze wzgl na osy i obawę o dziecko....

Ja przez 1,5 roku znosiłam to bez narzekania ale po przeglądzie gwarancyjnym mieszkań jak mi pani z firmy która stawiała budynek, po wizytacji u "p. z ogródkiem" powiedziała że powinnam się cieszyć że nie mam karaluchów i prusaków, no sorry

Bardzo to wszystko smutne że ludzie nie potrafią się dostosować do warunków w jakich mieszkają., niech się pan sąsiad też odrobinkę dostosuje.

A od puszczania bąków to ja ma 2 psy i mojego mena. :lol:

inwestor
29-10-2005, 19:06
No własnie zlikwiduj pan, posadź pan kwiatki, brzydki widok z okna itp. Czy to można nazwać przyjaznym poproszeniem sasiada o przykrycie wiaderek ? Naprawdę o bzdety się ludzie czepiacie i robicie z tego problemy. Ciekaw jestem czy jak wyprowadzasz swoje piękne pieski na spacer to czy sprzatasz wszystko po nich i pilnujesz aby załatwiały się tylko w odpowiednich miejscach. Bo wiesz jeśli nie to może to przeszkadzać innym. Podaję to tylko dla przykładu aby uświadomić że zawsze może być coś co przeszkadza innym i trzeba się niestety z tym pogodzić i dostosować. Tak sie składa że np. mojej sąsiadce przeszkadza jak dzieci u drugiego sasiada sie bawia w ogrodzie bo uważa że jest zbyt głosno. Nie ważne że bawią się w dzień i jest to jak najbardziej dozwolone. Innej sasiadce przeszkadza jak ktoś zaparkuje samochód przed jej posesją (oczywiście w dozwolony sposób) na poboczu drogi publicznej zaraz wybiega z "pianą na pysku" (inaczej nie można tego nazwać). Następna "aparatka" wykastrowała kota sąsiada bo przechodził na jej posesję. Bezczelnie najpierw go zwabiła pożywieniem a potem złapała i zaniosła do kastracji. Czy naprawdę też chcesz należeć do takiego "klubu bijących pianę" :-?
I nie udawaj że z herbicydami żartujesz bo pisałaś wcześniej że wlewałaś do jego wiaderek trutkę na komary :-?
Pozdrawiam
P.S.
Jeśli nie pokłóciłaś się z sasiadem na dobre to zaproponuj mu biopreparat do robienia kompostu w worku foliowym. Sasiad będzie zadowolony (bo preparat jest naprawdę rewelacyjny) i ty również bo nie będzie żadnych zapachów.
sprawdź na tej stronie
http://www.trigger.pl/index.php?id=trigger-4
A na owady to pomogą tylko siatki w oknach
Naprawdę kochani tylko po dobroci z zyczliwoscią i przyjaznym nastawieniem bo sami też nie jesteśmy święci :wink: :D

martadela
29-10-2005, 19:32
ależ inwestorze nie podciągaj mnie odrazu do wymienionego przez ciebie klubu. Tak naprawdę nie jesteś w mojej sytuacji, więc łatwo ci mówić mieszkajac w domku z ogrodem(których ci zazdroszczę :wink: ).

Nie jestem pedantką, nie mam migren i nie mam wrażliwego noska. Tu chodzi o najnormalniejsze w świecie obawy.
Kupiliśmy mieszkanie za 2600zł/m2, ciężko pracowaliśmy by móc je kupić, wprowadziliśmy się gdy jeszcze blok nie był wykończony, większośc prac wykończeniowych robiliśmy sami, spaliśmy na dmuchanym materacu a gotowaliśmy na kuchence turystycznej, poprostu kochamy nasze mieszkanko.
Ja nie mam nic do tego pana jako osoby, tylko obawiam się że on nie jest dokońca świadomy zagrożenia jakie na nas wszystkich (w tym samego siebie) sprowadza. Nie jestem "nowobogackim bobkiem" ale perspektywa jakiejś robalowej zarazy trochę mnie przeraża. Może określenie syfiarz jest zbyt mocne, ale pan ten zbiera ze śmietnika róże b przydatne rzeczy i w ogólnym nieładzie składuje je w swoim mieszkaniu...

Pieski albo się załatwiają poza obszarem miejskim albo po nich sporzątam, dzieci sąsiadów wcale mi nie przeszkadzają, a nawet odwrotnie uzupełniaja swoimi głośnymi zabawami pustkę której pieski nie są w stanie zapełnić. Ogródek ogólnie też jest świetny z małym ale: kompostownik, gnijące warzywa można by przecież wyrzucić- i tak nic z nich już nie będzie. Wiadra po kapnięciu śr na komary też można przełknąć.

Powiedz mi co ty byś zrobił gdyby rozmowy nie pomogły czekał byś na robale czy podjął jakieś działanie.
My nie chcieliśmy wchodzić na drogę oficjalną-papierkową- to inni sąsiedzi tak zadziałali. Kominy wentylacyjne i ciągi rur kanalizacyjnych są świetną drogą przenoszenia robaków i tylko tego się boję...

Chyba mogę tym na forum wyrzucić swoje bóle i poprosić o porady?
Ja wiem i ty wiesz że krytykować jest najłatwiej, ale pomóc, poradzić znacznie trudniej.

Pozdrawiam
Martadela

ps a preparat kupię napewno. Ja się znikim nie pokłóciłam, nie należe do takich pieniących się.

Jagoda
29-10-2005, 19:42
Mój sąsiad ma gnojownik, przy którym taki kompostownik to pryszcz. Nie wiem, w jaki sposób może zadziałać lampa + piwo, ale dziś przetestuję.

inwestor
29-10-2005, 19:45
Przeczytaj moje P.S. napisałem je po twojej wypowiedzi jest tam częsciowe rozwiazanie.
Jesli chodzi o skuteczność rozmów to nie mogę ci więcej doradzić niż to co napisałem bo nie znam człowieka. Wiem natomiast że jak zrobicie na niego nagonkę to facet się postawi - bo taka jest już facetów natura :wink: . Tylko po dobroci możecie coś wskórać.
Owszem nie jestem w twojej sytuacji ale kupę lat mieszkałem w bloku i doskonale znam tego "uroki". Patrząc po fotografi to z robalami bym nie przesadzał bo akurat karaluchy, osy i prusaki to w kompoście się nie gnieżdżą.
Pozdrawiam

nurni
29-10-2005, 20:45
inwestor nie chrzań !!!
Albo nie jesteś facet albo nie żyjemy na tym samym świecie.
A Ty byś zrezygonował jak by Cię grzecznie sąsiadaka poprosiła?
Nie, bo jako facet, być nie uległ, bo to nie przystoi itd :o :o
A jak chodziłeś do swoich sąsiadów i prosiłeś grzecznie to pomagało?
Czy jak opie.....łeś od stóp do głowy działało lepiej?
Przecież ten facet to jakiś burak, który nie ma za grosz wyczucia. Nie, trochę ma, bo przecież mógłby mieć obornik na balkonie i może nawet sam coś wynosić do niego.
Nie mierz innnych swoją miarą, bo nie wszyscy są na poziomie i zrozumieją lub zrozumią :wink: . Niestety do buraka trzeba czasami jego metodami.

Pozdrawiam

PS
Potykam się z sąsiadami od 20 lat i na każdego potrzebna jest inna metoda. Poza tym m.in. dlatego się przeprowadzam i zamieszkam we własnym domu. Aha, jestem bardzo spokojny, wręcz niespotykanie - do 2:00 w nocy, kiedy budzi mnie dziecko i prosi żeby sąsiad ściszył bo nie może spać. Uwierz mi Ty byś wtedy też nie prosił tylko walił w pysk bez namysłu

inwestor
29-10-2005, 21:19
Nurni
Nie chrzanię :wink: :D tylko patrzę na te fotografie i naprawdę nie widzę tam powodu do "gwiezdnych wojen" :D a jedynie do załagodzenia sprawy.
Natomiast Ty podajesz przykłady ekstremalne wymagające innych środków persfazji :wink: . Mieszkając w bloku nie miałem okazji przywalić jak to napisałeś ale owszem były powody tylko nie nakryłem skur..... . Mieszkałem w wysokim bloku nademną było ponad 10 pięter. Co jakiś czas znajdowałem w swojej skrzynce z kwiatami na balkonie resztki jedzenia a to makaron a to ziemniaki itp. po prostu jakiś skur... wyrzucał resztki przez okno. Pewnego dnia wywalił cały garnek taki chyba z 5 litrów ze sfermentowaną zupą. Garnek spadając uderzył w moja skrzynkę z kwiatami skrzynka pękła a garnek z zawartością wpadł na mój balkon. Cały ten syf zapryskał okna i drzwi balkonowe oraz wszystko to co było na balkonie. Sprzatanie i czyszczenie zajęło cały dzień mnie i mojej żonie. Wyrzucanie smieci przez okna było powszechnym zwyczajem. Nie wiem czemu bo w bloku był zsyp na smieci. Kiedyś jakiś burak wyrzucił do zsypu choinkę. Nie wiem jak mu się to udało ale zablokował go na ponad tydzień. Sikanie na korytarzach i w windach to była normalka. Pieski były chyba zbyt późno wyprowadzane i zawory im puszczały. Tak jak napisałeś balangi do późna również się zdarzały ale na całe szczęście sporadycznie więc nie waliłem w pysk i nie wzywałem straży miejskiej. Najgorsze wspomnienia mam z zebrań mieszkańców :wink: . Po takim zebraniu nie dziwiłem się wcale że takie zachowania występują :-? .
Tak jak napisałeś wielkie to szczęscie móc nie mieszkać w bloku ale dopóki się mieszka trzeba to jakoś znosić, a walić w pysk tylko z ważnego powodu a dopóki się da to pertraktować. :wink: 8)
Pozdrawiam

nurni
29-10-2005, 21:27
...
Tak jak napisałeś wielkie to szczęscie móc nie mieszkać w bloku ale dopóki się mieszka trzeba to jakoś znosić, a walić w pysk tylko z ważnego powodu a dopóki się da to pertraktować. :wink: 8)
Pozdrawiam
Dokładnie. Życie, poza tym, nauczyło mnie dawania chamom jednej szansy, potem szkoda fatygi i trzeba działać ich metodami, czyli dla nich zrozumiałymi. Niestety czasami trzeba dać w ryj lub zastosować działanie, nie fizyczne, o podobnym działaniu.

Pozdrawiam i jeszcze został mi tu tylko ................miesiąc !!!!! :D :D :D :D :D :D :D

nurni
29-10-2005, 21:31
inwestor - no sąsiadów to masz też niewąskich :o :o :o
Choć wydaje mi się, że jakby zastał to wszystko co wyrzucił + zebrane po sąsiadach (z pionu) resztki na własnym samochodzie/wycieraczce/itp to może by się zastanowił 8) ...no...ale znowu zaczynam :wink:

Pozdrawiam

inwestor
29-10-2005, 21:43
Widzisz więc Nurni że przy moich (na szczęście byłych) sasiadach, sasiad "ogrodnik" kol. Martadeli to mały pikuś :wink: :D więc patrzę na te sprawy z innej perspektywy :D :D :D
Pozdrawiam i gratuluję bo miesiąc do przeprowadzki to naprawdę bardzo krótko i mając to w perspektywie nawet balangę o 2 w nocy spokojnie można znieść. 8)

KAS01
29-10-2005, 21:53
Troche odbiegając od głównego nurtu wątka.
Uroki życia w bloku. Dzisiaj rano wstaje i nie ma wody w kranach. Ktoś robił remont i zakręcił główny zawór. Po paru godzinach woda jest, ale obserwuje dziwne zjawisko. Słysze, że w kuchni zapala się sam piecyk gazowy (kilka razy pod rząd) Ide tam, patrze i oczom nie wierze. Chodzi licznik wody mimo, że w mieszkaniu nikt jej nie pobiera. Ktoś się chyba wpiął do mojej instalacji, ale jak to zrobił, to nie mam pojęcia (mieszkam na samej górze, a sąsiadka z boku jest za granicą). Zadzwoniłem do spółdzielczego pogotowia wod.-kan. Tam usłyszałem, że takie zjawisko jest niemozliwe. Mieli zaraz przyjechać, ale olali sprawe. Stawiam na sąsiada z dołu. W zeszłym roku ten sam sąsiad też coś majstrował przy rurach, bo zapachał mi pion. 3 kolejne ekipy nie dały rade ze sprężynami i zapadła decyzja o kuciu ściany. Na szczęście przyjechał jakiś super fachowiec i udało mu się przepchać. Ale miał tak wielką sprężyne, ze zachlapał całe mieszkanie i klatke schodową. Dopiero co kupiłem mieszkanie, byłem przed remontem, więc żadnych strat mi nie narobił. Gdyby nie to, to kuchnia i korytarz do remontu.
Codziennie rano budzi mnie i całą klatke wyjący pies z parteru (ja jestem na 4 piętrze). Sąsiad głuchy na wszelkie argumenty. U mnie ten hałas jest jeszcze znosny, ale jak bym mieszkał tuż nad nim, lub obok, to pieska by już nie było.
Pod spodem mam dwie rodziny alkoholików. Jak nie ma libacji w jednym mieszkaniu, to jest w drugim.
PS. Bardzo się ciesze, że przyszło mi mieszkać w takim miejscu tylko kilka miesięcy. Mieszkanie kupiłem na okres 2 lat, ale większość czasu i tak przebywam poza nim.

martadela
30-03-2006, 11:52
"ogródek 2006"
:roll:
http://img229.imageshack.us/img229/1347/dsc010480fo.jpg
http://img55.imageshack.us/img55/8169/dsc010497uf.jpg
http://img229.imageshack.us/img229/8402/dsc010500gr.jpg
http://img55.imageshack.us/img55/3461/dsc010510qc.jpg
http://img55.imageshack.us/img55/8011/dsc010521nm.jpg

Dzięki bogu mieszkamtu tylko 2 tygodnie w miesiącu... uff.

martadela
30-03-2006, 11:56
to pozostałe tarasy, tak dla kontrastu..
http://img52.imageshack.us/img52/1862/dsc010555rx.jpg

To już ostatni rok w tym mieszkaniu... i cieszę się z tego niezmiernie, nie ma to jak dom :D .

PIXI I DIXI
30-03-2006, 13:34
Witam
mieliśmy podobnie ale na podwórku pod blokiem niemal w centrum miasta, łacznie z dość sporym kompostownikiem - oj smród był
nie chce strszyć, ale czy przypadkiem sąsiad z tych skrzydeł okiennych nie zamierz zrobić szklarni na tarasie??????
nasz rozpoczał ze starych okien zbijać budke, podobno altane :o - przebrał miarkę, a wczesniej swoimi działaniami samowolnie zaanektował około 250 m2 700 metrowej działki - uprawiał nawet ziemniaki nawożąc naturalnym obornikiem, teraz nie ma niczego oprócz kwietników - choć na temat ich estetyki można by długo dyskutowac co to jest tak naprawdę, nie wspomne ze zadnej zgody współwłaścicieli nie ma, ale walka ze starszymi ludźmi jest naprawde ciężka, i mieszkańcy w podobnym do sąsiada wieku są za nim, solidarność wieku, i niewiele rozumieją czym sie różni najem od własności (współwłąsności - praw i obowiązków z tym związanaych) decyduje prawo siły, pięści i krzyku, w pewnym momencie odpusciliśmy,
cała nadzieja we własnym domu
i tego zyczymy wszystkim zmęczonym blokersom a Tobie martadelko w szczególności
pozdrwiamy
pixi i dixi

martadela
20-04-2006, 11:20
Ha!!!

PIXI I DIXI jesteście wróżkami.... dzisiaj rozpoczeły się prace budowlano-ogrodnicze.... cel... szklarnia....., jak mniemam...
Fotoreportarz po ukończeniu prac.
Narazie trwa znoszenie ziemi...

http://img207.imageshack.us/img207/7531/dsc013869nt.jpg

Ja mu chyba poprostu weny zazdroszczę :lol: .