Domka
08-01-2003, 18:55
(...) 2001 rok - po niedzielnej wycieczce wiedziałam gdzie jest to moje miejsce na ziemi - błyskawiczna decyzja - mamy działkę!
potem - czekanie, tylko nie wiem na co... dojrzewałam chyba jak ta śliwka ... i łup!!! Wiosna rok 2002 spadłam, krótka rozmowa z rodzinką Budujemy !!!! Formalności załatwione, ekipa, geodeci, woda, prąd, barak ... wszystko na raz...
Zaczęło się i nieodwracalnie, daje sobie radę sama i wiem, że mój mąż jest ze mnie dumny - stan surowy, okna, dachówka, elektryka już jest, i dalej uparcie do przodu, choć czasem płakać mi się chciało z niemocy okrutnej do niektórych .... hmmm napotkanych na drodze budowania ...fachowców! kierowców! handlowców! sprzedawców .... itd. eh szkoda mówić...
Ale powiedziałam sobie twarda jestem, twardziele nie płaczą, urodziłam córkę, zbuduję dom i posadzę sosnę!
parę razy to miałam taką ochotę poskarżyć się mężowi... ale wygrywałam
Fakt jest, że trafiłam na taką ekipę budującą, że dziękuję Bogu, wspaniali ludzie, żadnych problemów i jeszcze pomoc!
Nie ukrywam, murator też dał mi wsparcie i moja dociekliwość o każdej cegiełce, styropianie śrubce zanim kupiłam musiałam porównać i wywiedzieć się wszystkiego, u sprzedawcy, w internecie, na forum, w fabryce nawet.
śmieszyły mnie sytuacje zdziwienia ze strony mężczyzn, że sama kobita zarządza budową, a mnie duma rozpierała ...
ale bycie kobietą naprawdę pomaga na budowie ...
kobiety są bardziej dociekliwe, szczegółowe, dokładne i nieprzewidywalne w tej roli.
Namawiam jeżeli macie możliwości, a mąż po prostu nie ma czasu, budujcie same, zapewniam dacie sobie radę, lepiej niż mężczyźni!
Prawda drogie Panie ?
pozdrawiam .....
potem - czekanie, tylko nie wiem na co... dojrzewałam chyba jak ta śliwka ... i łup!!! Wiosna rok 2002 spadłam, krótka rozmowa z rodzinką Budujemy !!!! Formalności załatwione, ekipa, geodeci, woda, prąd, barak ... wszystko na raz...
Zaczęło się i nieodwracalnie, daje sobie radę sama i wiem, że mój mąż jest ze mnie dumny - stan surowy, okna, dachówka, elektryka już jest, i dalej uparcie do przodu, choć czasem płakać mi się chciało z niemocy okrutnej do niektórych .... hmmm napotkanych na drodze budowania ...fachowców! kierowców! handlowców! sprzedawców .... itd. eh szkoda mówić...
Ale powiedziałam sobie twarda jestem, twardziele nie płaczą, urodziłam córkę, zbuduję dom i posadzę sosnę!
parę razy to miałam taką ochotę poskarżyć się mężowi... ale wygrywałam
Fakt jest, że trafiłam na taką ekipę budującą, że dziękuję Bogu, wspaniali ludzie, żadnych problemów i jeszcze pomoc!
Nie ukrywam, murator też dał mi wsparcie i moja dociekliwość o każdej cegiełce, styropianie śrubce zanim kupiłam musiałam porównać i wywiedzieć się wszystkiego, u sprzedawcy, w internecie, na forum, w fabryce nawet.
śmieszyły mnie sytuacje zdziwienia ze strony mężczyzn, że sama kobita zarządza budową, a mnie duma rozpierała ...
ale bycie kobietą naprawdę pomaga na budowie ...
kobiety są bardziej dociekliwe, szczegółowe, dokładne i nieprzewidywalne w tej roli.
Namawiam jeżeli macie możliwości, a mąż po prostu nie ma czasu, budujcie same, zapewniam dacie sobie radę, lepiej niż mężczyźni!
Prawda drogie Panie ?
pozdrawiam .....