PDA

Zobacz pełną wersję : SEDALIN-czyli nie che wiecej "baseta" :(



Wojty
01-01-2006, 23:49
Witam!

Tego roku po raz pierwszy przed wyjsciem na Sylwestra zaaplkikowalismy naszej suni lek na uspokojenie (z roku na rok coraz bardziej przezywala wszelkiego rodzaju petardy). Zrobilismy to tuz przed wyjsciem, poniewaz jak powiedziala weterynarka lek najmocniej dziala 2 godz po zazyciu. No i poszlismy sobie beztrosko na zabawe. A tu, po powrocie (ok 8godz. lyknieciu tabletek) zastalismy nasza sunie w wannie dyszaca, z oczkami "na baseta" :o. Mimo ze minelo od tej pory juz kilkadziesiat godzin Boni dalej przypomina najsutniejszego na swiecie baseta :( NIe che wychodzic na spacer, kolebie sie na lapkach i wszysko robi w bardzo zwolnionym tempie - jak "pies flegmatyka".

Nie wiem co teraz robic - czy da sie przyspieszyc proces powracania do normy? Jakie macie doswiadczenia z tym lekiem. Dodam ze Boni dostala 3 tabletki (wazy rowne 40kg) i z tego co do tej pory czytalalm na necie to norma. Poza tym wszysko niby jest ok - psina duzo je (nawet wiecej niz zwykle), przyniosla mi sama pileczke-tyle ze w zabojczo wolnym tempie i z ta nieslychanie nieszczesliwa mina (moglaby trafic teraz na plakaty funadacji zbierajacej pieniadze na bedzdomne psy):(

Tak Boni wyglada dzisiaj
http://foto.onet.pl/upload/30/13/_565124_n.jpg


a tak wygladala jeszcze tydzien temu

http://foto.onet.pl/upload/30/29/_565125_n.jpg

aha26
02-01-2006, 15:54
moze miała jakąś silną nietolerancje na lek.Chyba powinnaś wybrać się do weta,bo to dziwne,ze jest taka jeszcze spowolniona i smutna.Moja majuszka dostałą kiedyś takiej alergii na tabletki,ze ilka dni dochodziłą do siebie i sterydy musiała dostawać :cry:

Wojty
02-01-2006, 18:51
Witaj Aha- dawno sie nie widzialysmy (na necie ;) )

Boni na szczescie juz powoli wychodz z tego :D - przynajmniej nie ma widocznej 3 powieki i "oczu baseta" no i rusza sie dosc zwawo...

Doszukalam sie na dogmanii, ze to dosc naturalne zachowanie po tych tabletkach-niektore psiaki trzyma nawet kilka dni :o. Jednka widok mojej psiny w takim stanie byl tak przerazajacy, ze az trudno mi bylo uwierzyc ze jest tak naprawde zdrowa :)

Na przyszlosc wiem ze nie dam jej juz wiecej niz 1 tabletke ;)

rml2
03-01-2006, 10:24
Chyba wolę nie pójść na Sylwka jeżeli mój pies miałby tak wyglądać a na pewno nie dałbym mu tego świństwa.
Życzę powrotu do normy .

aha26
03-01-2006, 17:04
Witaj Aha- dawno sie nie widzialysmy (na necie ;) )

Boni na szczescie juz powoli wychodz z tego :D - przynajmniej nie ma widocznej 3 powieki i "oczu baseta" no i rusza sie dosc zwawo...

Doszukalam sie na dogmanii, ze to dosc naturalne zachowanie po tych tabletkach-niektore psiaki trzyma nawet kilka dni :o. Jednka widok mojej psiny w takim stanie byl tak przerazajacy, ze az trudno mi bylo uwierzyc ze jest tak naprawde zdrowa :)

Na przyszlosc wiem ze nie dam jej juz wiecej niz 1 tabletke ;)


To cieszę się,ze Boni juz zdrowieje...ucałuj ją w ten piękny nosek od cioci ahy :wink:

Wojty
04-01-2006, 09:02
Chyba wolę nie pójść na Sylwka jeżeli mój pies miałby tak wyglądać a na pewno nie dałbym mu tego świństwa.
Życzę powrotu do normy .

O to chodzi ze za rok niestey tez bedziemy musieli jej aplikowac tego rodzaju specyfiki :( Boni poprostu co roku coraz bardziej przezywa wszelkiego rodzaju wystrzaly(z roku na rok coraz gorzej). Juz od poczatku grudnia chodzi neisamowicie wystraszona, szczeka, piszczy , wskakuje do wanny, chowa sie podbiurkiem (ludziska wyprobowuja nowe petardy). I nie pomaga glaskanie, przytulanie, wlaczanie glosno tv czy radia. Ona sie poprostu boi. Wiec czy zostane z nia czy nie to trzeba bedzie dac jej os na uspokojenie. Poprostu nie dostanie tak duzej dawki tylko 1 tabletke, albo poszukam innego leku - moze sa inne (niestety do tej pory na necie zauwazylam ze wszyscy podaja ten lek)

Poza tym, teraz gdy opadly emocje i strach o psinke moge powiedziec ze Boni chyba najmniej z nas cierpiala - coby ne bylo przynosila sama pilke, ciagnela sznurek, duuuzo jadla no i nie bala sie posylwestrowych petard ;). Tylko ta mina i ta anemicznosc.

Szkoda tylko ze rozchorowla sie rowno w 7 rocznice bycia z nami :(

AHa - przekazuje kilka lizniec i dotkniec zimnym mokrym noskiem od Boni ;).

mojave
04-01-2006, 10:38
ojej, biedulka :( myslę, że t połšczenie abletek i tego, że zostala sama i bardzo się bala wplynęło tak na jej stan. Lepiej jej w ten dzień nie zostawiac samej - jeœli wy wychodzicie zapewnijcie jej opiekę kogos kogo zna i mu ufa.
ja w tym roku też sie obawialam jak Ziber (4 miesiace) zareaguje na efekty sylwestrowe, ale okazalo się, że go to wcale nie rusza, bardzo się ciesze z tego powodu

Wojty
04-01-2006, 12:13
ojej, biedulka :( myslę, że t połšczenie abletek i tego, że zostala sama i bardzo się bala wplynęło tak na jej stan. Lepiej jej w ten dzień nie zostawiac samej - jeœli wy wychodzicie zapewnijcie jej opiekę kogos kogo zna i mu ufa.
ja w tym roku też sie obawialam jak Ziber (4 miesiace) zareaguje na efekty sylwestrowe, ale okazalo się, że go to wcale nie rusza, bardzo się ciesze z tego powodu

hmm, moze nie masz sie czego jeszcze bac - moja pisna zaczela sie bac petard gdzies od 5 roku swego zycia ;). Wiec jeszcze 5 spokojnych lat przed toba ;)

My niestety nie mamy z kim zostawic Boni - nie mamy blisko rodziny, a znajomi też wychodza gdzies, a poza tym ona ma specyficzny charakterek... -kiedys juz pisalam o niej na tym forum.

Poza tym ona i tak w takich sytacjach ucieka od nas - wychodzi do innego pokoju, albo kryje sie w wannie-wtedy gasimy jej swiatlo i tylko zapalam mala swieczke ;)

Te tabletki same w sobie-podczas glownego dzialania sa chyba dobre - problemy sie robia gdy juz przestaja dzialac i pozostawiaja troche "smutnych" powiklan - to tak jak z alkoholem - fajnie jak sie go pije, ale kac to juz inna sprawa ;) Szkoda ze na teabletki nie dziala 2KC albo aspiryna :lol:

kofi
04-01-2006, 14:13
Mam nadzieję, że psina już zdrowa.
Nasza wyglądała podobnie po przeprowadzce, która zafundowaliśmy jej dzień przed Wigilią. Do tej pory mam wyrzuty sumienia: mąż wylądował z nią u weterynarza w pierwszy dzień Świąt, okazało się, że jest bliska zawału :cry: . A jeszcze Sylwester w perspektywie... Przez 3-4 dni była mocno chora, odstresował ją długi spacer po lesie, chociaz pod koniec ledwie szła (ma problemy ze stawami), aż się bałam o to jej serce. Zauważyłam, że uwielbia wychodzić do lasu i po takich spacerach czuje się dużo lepiej. Na Sylwka dostała leki (nawet nie wiem jakie :oops: , mąż jej serwował), spędziła wieczór pod stołem z głową pod krzesłem (na szczęście nie było mocno głośno), ale w Nowy Rok poszłyśmy do lasu, nie denerwowały jej nawet strzały. Sunia jest wiekowa i ma mocno chore łapy, ale las działa na nią kojąco, wraca w zupełnie innym nastroju.

Osówka
04-01-2006, 19:17
Bardzo współczuję Waszym pieskom tego stresu. Mój pierwszy pies też strasznie przeżywał te noworoczne wybuchy, ale najgorzej było właśnie, gdy raz podałam mu przed Sylwestrem środki uspokajajace. Miałam świeżo urodzona córkę i chciałam, żeby nie szczekał. Niestety szczekał i skakał do okien, a że miał mocno zaburzoną równowagę wyglądało to dramatycznie. :cry: Przewracał się i skakał, podrywał i opadał na kaloryfer. Od tej pory nie znieczulałam go farmakologicznie nigdy więcej.
Ważne też - nie głaskać i nie uspokajać psa, bo pies dobierać to może jako pochwałę histerycznego zachowania. Lepiej odwrócić jego uwagę , a samemu zachować spokój. Choć to trudne.

Do następnego Sylwestra sporo czasu, niestety jeszcze Wielkanoc.
Możecie spróbować odczulić swoje psy. Czyli mnóstwo smakołyków, pomocnik i jakieś "kapiszony", nadmuchane baloniki, torebki foliowe, do ćwiczenia. Ktoś bardzo daleko powoduje huki, a Wy w tym czasie psu smakołyki do pysia. PO kilku tygodniach takich "ćwiczeniach " być może ich tolerancja na huki się poprawi, wtedy pomocnik z hukami bliżej troszkę a Wy znów jakieś super pyszne smakołyki do psiego pysia.
Dobre do tego mogłyby być paszteciki w kontenerku, bo pies ich nie zjada, tylko wylizuje z kontenerka, a lizanie ma dla psa znaczenie uspokajające. To patent super fajnych szkoleniowców z "Ovari".

Może się uda, tego Wam życzę.

mww
04-01-2006, 20:20
A co to jest kontenerek?

Opiekowałam się kiedyś pieskiem, który bał się nie tylko petardowych wybuchów, ale tez burzy, a nawet stukotu deszczu o parapet :o
Zachowywał się tak jak opisujecie, dostawał amoku i histerii, też wskakiwał do wanny, a potem histerycznie próbował się z niej wydostać i nie potrafił, to było straszne i dla niego i dla mnie. Na początku jak głupia próbowałam go uspakajać, siłą tuliłam i brałam na kolana, dopiero z czasem zmądrzałam. Moja obecność wtedy nie miała dla niego żadnego znaczenia, też raczej próbował się izolować. Kiedyś burza nadeszła, jak był sam w domu. Jak wróciłam to zastałam psinę wciśniętą i zaklinowaną za kaloryferem z łebkiem unieruchomionym i dyszącą ledwo co. Nie wiem co by było gdybym wróciła godzinę później.
Oczywiście burzy się nie przewidzi, ale w Sylwestrową noc, gdy mamy zamiar zostawić takiego zestresowanego tchórza :wink: samego, zdecydowanie bezpieczniej dać mu jednak tabletkę.

bingo-ada
04-01-2006, 21:15
Ważne też - nie głaskać i nie uspokajać psa, bo pies dobierać to może jako pochwałę histerycznego zachowania. Lepiej odwrócić jego uwagę , a samemu zachować spokój. Choć to trudne.

Do następnego Sylwestra sporo czasu, niestety jeszcze Wielkanoc.
Możecie spróbować odczulić swoje psy. Czyli mnóstwo smakołyków, pomocnik i jakieś "kapiszony", nadmuchane baloniki, torebki foliowe, do ćwiczenia. Ktoś bardzo daleko powoduje huki, a Wy w tym czasie psu smakołyki do pysia. PO kilku tygodniach takich "ćwiczeniach " być może ich tolerancja na huki się poprawi, wtedy pomocnik z hukami bliżej troszkę a Wy znów jakieś super pyszne smakołyki do psiego pysia.
Dobre do tego mogłyby być paszteciki w kontenerku, bo pies ich nie zjada, tylko wylizuje z kontenerka, a lizanie ma dla psa znaczenie uspokajające. To patent super fajnych szkoleniowców z "Ovari".

Może się uda, tego Wam życzę.


Osówka, dosłownie mnie uprzedziłaś! Takie odczulanie jest bardzo skuteczne i naprawdę jest na to cały rok, a może zdziałać cuda. Najważniejsze to pokazać psu, że nic się nie dzieje, kompletnie ignorować huk i ewentualne psie zachowania. Żadnego tulenia i uspokajania! Mój pies akurat na szczęście nie boi sie żadnych wystrzałów ani burzy, ale pół roku temu przy okazji jakiejś lokalnej imprezy były fajerwerki, wyszliśmy je pooglądać całą rodziną, oczywiście z psem. Wzięłam całą kieszeń smakołyków i w momencie jak mój zdezorientowany (ale nie przestraszony) pies zaczął szczekać w rozświetlone niebo, natychmiast odwróciłam jego uwagę krótką "tresurą" - siad - nagroda, waruj - nagroda, do mnie - nagroda i inne głupotki z głośnymi i przesadzonymi pochwałami. Wtedy pies w ogóle nie zwracał uwagi na to co dzieje się niemal tuż przed nim, był skoncentrowany na mnie i nagrodach i bardzo zadowolony.
Co do kontenerków, to chodzi chyba o takie zabawki z regulowanym otworem, do których wkłada się np. ulubioną karmę i pies musi pokombinować, żeby ją wydostać i bardzo go to zajmuje. Albo takie foremki z "fakturą" w środku, tam smarujemy właśnie pasztecikiem albo serkiem i pies to wylizuje. Dobrym "kontenerkiem" może być objedzona kość z pustą rurką w środku, którą możemy czymś napełnić. To jest patent moich znajomych, mają jamnika, który jest wyjątkowo uciążliwy przy gościach - szczeka, zaczepia, no żyć nie daje. Znajomi wpychają do tej rurki kawałek czekolady (wiem, wiem niezdrowa :oops: ) i jamnika jakby nie było :lol: .

Wojty
04-01-2006, 22:10
Dobry sposob z tym przekupowaniem psiaka smakolykami, gdy wkolo strzelaja petardy, ale co robic gdy te petardy strzelaja nie pol godziny, ale pol miesiaca, a w samego Sylwestra to kilka godzin maksymalnie zintensyfikowane :( Teraz jeszcze mieszkamy na wielkim osiedlu, gdzie wkolo panosza sie ludzie ktorzy dla glupowty non stop odpalaja petardy (chyba nie musze mowic, ze jak przychodzi Nowy Rok to jestem kompletnie znuuudzona tym).
Stosujemy też metode pozostawianai jej samej -tak jak pisalam lubi sama spac w wannie (nawet nie chce z niej sie wychodzic ;) ) albo w drugim pokoju, ale mimo wszystko zawsze obawialam sie ze w tej malej glowce pewnie rodza sie demony - dlatego dostala tabletke na otempienie ;) Bonia bowiem jest nadzwyczajnie nadpobudliwa suczka - jeszcze do niedawna potrafila sie rozszczekac, gdy niechcacy uderzylam np kubkim o stol (jej sie wtedy zdawalo ze ktos puka do drzwi). Do tego wyprawia niezly cyrk przy kazdym telefonie (nawet melodyjki tel. nie moge sobie w domu wyregulowac) i domofonie (cszczeka tak glosno ze nie slysze nic w sluchawce). I nie wiem naprawde czemu, bo wszyscy ktorzy nas odwiedzaja lubia psy, nikt tez jej nigdy krzywdy nie zrobil. Z drugiej strony wiem tez ze nie jest to zbyt przyjazne szczekanie- na poczatku kazdej wizyty jest strasznie niufna.

Chodzilismy z nia tez przez prawie rok na szkolenia (psa towarzyskiego) troche ja to utemperowalo, ale jak widac nie za duzo ;)

No coz taka to moja Boni, pies o bardzo slabych nerwach ;)

P.S. Chialam dzisiaj zrobic jej zdjecie, zeby pokazac jak slicznie doszla do siebie, ale swoim zwyczajem rozlozyla sie na kanapie i zasnela.

kofi
05-01-2006, 09:29
Bonia bowiem jest nadzwyczajnie nadpobudliwa suczka - jeszcze do niedawna potrafila sie rozszczekac, gdy niechcacy uderzylam np kubkim o stol (jej sie wtedy zdawalo ze ktos puka do drzwi). Do tego wyprawia niezly cyrk przy kazdym telefonie (nawet melodyjki tel. nie moge sobie w domu wyregulowac) i domofonie (cszczeka tak glosno ze nie slysze nic w sluchawce). I nie wiem naprawde czemu, bo wszyscy ktorzy nas odwiedzaja lubia psy, nikt tez jej nigdy krzywdy nie zrobil. Z drugiej strony wiem tez ze nie jest to zbyt przyjazne szczekanie- na poczatku kazdej wizyty jest strasznie niufna.

Chodzilismy z nia tez przez prawie rok na szkolenia (psa towarzyskiego) troche ja to utemperowalo, ale jak widac nie za duzo ;)

No coz taka to moja Boni, pies o bardzo slabych nerwach ;)

P.S. Chialam dzisiaj zrobic jej zdjecie, zeby pokazac jak slicznie doszla do siebie, ale swoim zwyczajem rozlozyla sie na kanapie i zasnela.
Moja psina podobnie - pewnie dlatego podobnie reaguje na hałas i inne ekscesy

mojave
05-01-2006, 11:33
hmm, moze nie masz sie czego jeszcze bac - moja pisna zaczela sie bac petard gdzies od 5 roku swego zycia ;). Wiec jeszcze 5 spokojnych lat przed toba ;)
A to dziwne, czemu przez 5 lat byl spokoj a potem nagle zaczęła sie bać. Przeciez tak nie dzieje sie bez powodu. Może bardzo przestraszyla sie czego, jak np. byla sama w domu i stad te lęki?

Wojty
05-01-2006, 12:04
mojave


sadze ze u niej to przychodzi z wiekiem - kieys tez troche sie bala wystrzalow, ale nie tak panicznie. Chyba tak jak czlowiek im jest starsza tym bardziej sobie zdaje sprawe z zagorzenia. Dzieci tez wszedzie wejda, nikogo sie nie boja.
Wielu moich znajomych mowi ze ich czworonogi sa bardzo plochliwe na starosc.

kofi

a ja myslalm ze tylko ja mam taka szantazystke w domu ;)

Osówka
05-01-2006, 16:28
Jak wygląda kontenerek na pasztecik? He, he....
Pasztety drobiowe kupić można w słoiku, w puszce i w takich małych kontenerkach z grubej folii aluminiowej (czy też bardzo cienkiej blachy... nie jestem materiałoznawcą :lol: ). I wtedy odrywamy pokryweczkę, a psu pozwalamy tylko lizać jęzorem tę mazistą konsystencję.
Taki wynalazek, żeby umieścić w nim różne smakołyki nazywa się kong i oryginalny kosztuje masę pieniędzy, ale są też podróby. Wygotowana kość wołowa cudownie może go zastąpić. Można posmarować takim pasztetem, ma on sporo konserwantów, ale nie ma teobrominy. A czekolada ją własnie ma, jest bardzo szkodliwa dla psów, zwłaszcza ta gorzka, mleczna juz mniej.

mww
07-01-2006, 12:47
He, he lizać pozwalamy :lol: To chyba zależy od wielkości psiego jęzora - mój pies liźnie dwa razy i po pasztecie :o Ale to mi podsunęło pomysł, żeby w wieczku tego kontenerka porobić małe dziurki - wtedy to lizanie raczej potrwa...
Jak mój pies był mały to kupiłam mu taką piłkę, do której wsadza się smakołyki, niestety bardzo szybko rozpracował ją i wyjadał wszystkie w 5 min. (w zamyśle miało mu to dostarczyć zajęcia na kilka godzin naszej nieobecności).
A wracając do tematu, to ten piesek o którym pisałam wpadał w taki amok, że żadne smakołyki nie były w stanie odwrócić jego uwagi. A burzę wyczuwał z godzinnym wyprzedzeniem i już zaczynał się trząść - za pierwszym razem miało to miejsce w samochodzie i koleżanki pasażerki miały ubaw po pachy bo twierdziły, że on zaczyna dygotać jak ja 60-kę przekraczam :wink:

Wojty
07-01-2006, 16:54
A wiecie, cos mi sie zdaje ze najlepsze i najlepiej podane jedzenie nie odwrociloby uwagi mojej Boni.

Nie wiem jak wasze czworonogi, ale moja Boni, gdy je i uslyszy jakies glosy na korytarzu to albo wybiega z jedzeniem w pysku, albo z pelnym pyskiem poszczekuje sobie do miski :lol:
A pomyslec ze mnie jako dziecko uczono ze nawet pies jak je to nie szczeka :wink:

Osówka
14-01-2006, 01:33
Psi język nie jest taki sprawny, żeby wydłubać pasztet z kontenerka.
O ile nie może zaprzec się zębami o brzeg pudełeczka, to może lizać długo, a efekt mały. Spróbujcie, sprawdźcie. Odradzam dziurki w pokrywce, bo nawet takie małe zadziorki mogłyby język skaleczyć. Myśmy ćwiczyli to na wielu psach o dość sporych rozmiarów (hovawarty, więc kaliber w przybliżeniu owczarka niemieckiego, czy setera).

W styczniowym numerze "Mojego psa" jest artykuł o stosowaniu melatoniny ( tej od leczenia bezsenności) do "odczulania" psów reagujących dużym lękiem na bodźce słuchowe. Może to dobra alternatywa dla medykamentów przytępiająco - obezwładniających?

tyberian
29-01-2006, 20:25
Wojty, pozdrów Boni, jest cudna, te oczy to sama dobroć, widać w nich całe psie serce. Nie wiem co poradzić, moje psy gdy są zaniepokojone lubią wleżć na kanapę (psią- mają własną) i wtedy trzeba je nakryć narzutą. Trzymamy narzutę i na pytanie: kto chce być nakryty? włażą i upychają się jak mogą. Na szczęście nie boją się wystrzałów ale za to wewnątrz domu robią dziki harmider bo chcą wybiegać, cieszą się, że coś strzela a wypuścić ich nie sposób bo jeszcze któryś może złapać w pysk petardę i nieszczęście gotowe. Tak reagują psy myśliwskie, lub pokrewne (wyżły, jamniki itp), Tak więć kazdy ma problem w okolicy Nowego Roku a potem na Wielkanoc, ale takiej biednej psiej twarzy jeszcze nie widzieliśmy, oby się nigdy nie powtórzyło. Pozdrawiam Ciebie i Boni

wiosenka09
30-04-2018, 12:49
Odważyłaś się potem podawać jej tabletki? Mój Pędzelek całe szczęście nie szaleje ze strachu. Fajerwerki nie są mu obojętne, ale też nie boi się jakoś bardzo - taki plus ;)