PDA

Zobacz pełną wersję : Nie ma jak to rodzinka



Frankai
28-01-2002, 20:30
Ciekaw jestem ile razy były u Was "ciche dni" z powodu budowy? Żona chciałaby dachówkę glazurowaną oraz schody z drewna egzotycznego i bez znaczenia jest, że tylko te dwie rzeczy pochłoną już całe oszczędności. Ty z kolei chcesz mieć gabinet i braknie miejsca na garderobę?
A może teściowie nie każą się Wam wyprowadzać bojąc się, że zostaną bez opieki.
Wujek murarz Wam pomaga i knoci robotę - no i jak mu zwrócić uwagę?

Macie jakieś specjalne sposoby na rodzinkę? A może wydarzyło się u Was w związku z tym coś śmiesznego?

U mnie kiedyś teść się obraził, bo nie zabrałem go na budowę. Chłop urodził się by pomagać innym, ale że nie jest już młody, to go nie chciałem wtedy zabierać, bo hapałby jak stachanowiec. Jak się dowiedział, że na działce szła robota, to przez cały dzień się nie odzywał. :smile:

28-01-2002, 20:59
Człowieku, taki teść to skarb!!!U mnie wręcz przeciwnie zero pomocy i urabianie męza, zeby nie budowac-bo sie synku przemeczysz.(tesciowa)A tesc-po co Wam to, najlepiej mieszkac w bloku.
Dlatego ja się tym wszystkim zajmuję jak dotad plus urabianie meża. Powoli mięknie i zaczyna miec swoje pomysly, ktore z wdziecznoscia przyjmuje. Generalnie wszystkim ma wyrosnąć kaktus jak my cos wybudujemy. Takze...zakladamy hodowle kaktusow.
Choc nie przecze są tacy , co wierzą, po prostu nie robią okragłych oczu, tylko przyjmują to za fakt. Jestem im wdzieczna.

Majka
29-01-2002, 10:44
Ten nie ma stresów kto chyba spi na pieniadzach. Ja sie uparłam na dom, mąż lubił blok. Potem było czasami odwrotnie, miałam juz dość wszystkiego. Oczywiście,że mamy ciche dni z powodu np. zamówionego ostrówka, który równał teren wdłg. chwilowej wizji męża a nie tak jak wspólnie ustalalismy./mąż powiedział, że nie pamiętał, że ustalalismy i myślał,że tak będzie dobrze/. Jest beznadziejnie - woda deszczowa spływa na dom, wjazd, który już utwardzaliśmy, zrobił się bajorkiem, zrujnowany teren naokoło domu. Do tej pory jestem wściekła, bo do tej rujnacji musiałam dopłacić 1000zł.Pozdr.

Alanta
29-01-2002, 11:07
U nas była jedna duża awantura, o powierzchnię domu i okien. Ja jestem zwolennikiem małego domku maks.100m2 i proporcjonalnych okien, mąż chciałby dużo większy dom i najchętniej przeszkliłby całe ściany. Z powodu kasy wyszło na moje. Zabawnie było, jak kiedyś elektryk spytał nas kiedy planujemy wprowadzić się; ja powiedziałam, że za dwa lata, mąż-dwa miesiące; elektryk popatrzył na nas jak na idiotów :smile: .I znowu wychodzi na moje :smile: ,niestety...

Frankai
29-01-2002, 15:28
Alanta - po raz kolejny wypowiadasz się jak moja żona. Ona też chciała małe okna a ja duże. Chciała budować się powoli, a ja w 1.5 roku. Z czasem "wyszło na jej", ale w dużej mierze przez moje wyjazdy.

Kobiety słońca na plaży się nie boicie, a jak Was podgląda przez okienka to już niedobrze? :wink:

Alanta
29-01-2002, 15:49
Nie chodzi o podglądanie, ale o kasę. Okna są średnio 5x droższe od ścian, poza tym na stare lata chciałabym, żeby któreś z nas mogło mieszkać w domu, nawet jak zostanie samo, a nie sprzedawać dom bo nie będzie go stać na ogrzanie, sam wiesz, jakie są emerytury w Polsce i drugi filar nas raczej nie uratuje. Że już nie wspomnę o myciu tych okien... :smile:

Frankai
29-01-2002, 15:53
Alanta - a wariactwo z braku światła? Często ludziska mają takie depresje. Nie oszukujmy się - na starość i tak dzieci nas oleją, więc chałupa będzie za duża, a ledwo chodząc trudno będzie zająć się działką. Ja wtedy bym poszedł do mieszkania, albo jeszcze lepiej do jakiegoś domu dla takich pryków jakim będę. Statystycznie jednak umrę jakieś 10 lat przed żoną, więc na razie nie zamierzam się martwić.

Alanta
29-01-2002, 15:58
Mieszkam w kawalerce, w której stosunek okien do podłogi jest 1/3 (cała dłuższa sciana jest przeszklona), miało to chyba zrekompensować ciemna kuchnię. Makabra! Gdybym mogła, to bym zamurowała jedno okno, bo i tak jest stale zasłonięte. Jak jest "chmurna" pogoda, to i tak ilość okien nie pomaga, a jak zaświeci, to nie ma się gdzie przed słoneczkiem schować.

Frankai
29-01-2002, 16:40
No widzicie czujemy się tu jak jedna rodzina - już żeśmy się "pożarli" z Alantą. :wink:
Ileż to razy trzeba tak w ciągu budowy z żoną/mężem. Jak małżeństwo się nie rozpadnie do roku po oddaniu domu do użytku, to już chyba nie ma szans później. Budowa to nizła szkoła przetrwania w rodzinie.
Inną szkołą jest dla dzieci. Jak się ma 3-10 lat, to wszelkie drabiny, kupka piachu to ci dopiero frajda. Kuzyn jak nie słysz dziecka (3 lata) przez parę minut, to lata i patrzy na co znowu wpadł.

ketiso
11-02-2002, 16:55
ja mieszkam w domu wybudowanym przez Teściową około 300m2 mieszkamy z żoną na jednym piętrze 80 m2 reszta leży ugorem .co zaś się tyczy rodzinnych spraw to moja teściowa ma tendencję do otwierania okien(w jej mniemaniu wietrzy) w piwnicy uchyliła wszystkie okna (tam mampiec i grube 5 cAL RURY CO i grzejniki co prawda przykręcone. tak wietrząc wywietrzyła od połowy grudnia do teraz 2300 zł z naszej kieszeni. moje tłumaczenia żonie że to tak jakby wystawiła kuchenkę gazową na dwór w zimę i gotowała nie pomogły . kiedyś się strasznie irytowałem. teraz wpadłem na patent . dwa oddzielne konta w banku i odpowiednia proporcja przy płaceniu i już się nie denerwuję. ciekawostka,że do żony jeszcze nie dotarło ,ale dopiero płaciliśmy raz według nowego patentu moze dlatego.

Frankai
11-02-2002, 20:51
Ketiso - a rury obłożyłeś izolacją? Ale to już temat na inny wątek.

pitbull
12-02-2002, 11:13
Ketiso, mam lepszy patent na zrozumienie istoty rachunkow. Niech zona zacznie placic z pieniedzy przeznaczonych na kosmetyki ale wlasnorecznie na poczcie. Po 4 miesiacach efekt murowany

ketiso
12-02-2002, 17:08
tak rury obłożone i szereg innych patentów dotyczących tego ,ze staram się ogrzewać tylko 1 piętro(np dwa piece jeden 20 kw drugi 40 itp) w innym przypadku było by jeszcze gorzej ,ale uważam że grunt to sposób nieprawdaż

Piotr
03-03-2002, 23:13
Ja mam to jeszcze przed sobą ale znam żonkę będzie ciężko ????

Frankai
04-03-2002, 06:22
Piotr - może nie będzie tak ciężko. Moja co jakiś czas przechodzi okres zwątpienia i czeba jakoś to przeżyć, albo ją "zmanipulować". Porozmawiamy przy okazji. Dużo zależy od tego jak do tej pory się rozumieliście i czy kasiory starczy. Nie bój nic.