PDA

Zobacz pełną wersję : Matka "wbiła mi sztylet w piersi"



szmaragd
18-01-2006, 17:18
W piątek dowiedziałam się z pisma urzędowego, że moja mama (72 letnia wdowa,po ciężkiej operacji serca) sporządziła u notariusza akt darowizny i oddała dom (niezły, w dużym mieście, warty ok 300 000 moim zdaniem) najmłodszej córce. Już nie będę wdawać się w szczegóły-córki ma 4, ale w zamian za opiekę i możliwość dożywotniego mieszkania zdecydowała, to co już wyżej napisałam. Zawiodłam się bardzo na niej. Zatkało mnie z nerwów. Może to nie jest zbytnio szokujące, ale jak się przyjrzeć dokładniej sytuacji każdej z córek, to , no właśnie, ciekawa jestem, co o ty myślicie.
1 Córka najstarsza, niepokorna, rozwiedziona, matka 2 studiujących córek, tyrająca na te studia, ex-mąż jakieś śmieszne alimenty wysyła, ma małe mieszkanie w bloku, kasa by jej sie przydała. Zawsze pyskowała mamie, ale gdy ta była chora, to załatwiała u lekarzy operację itp
2 Córka młodsza, 3 dzieci, mąż bezrobotny, siostra ciężko chora, sytuacja rozpaczliwa, też mieszka w małym mieszkaniu w bloku
3 Ja, wdowa z niepełnosprawnym dzieckiem, spore mieszkanie, jakieś oszczędności a na wiosnę ruszam z budową małej parterówki, na dniach odbieram pozwolenie na budowę, zaciągam niestety kredyt, bo mi kasy nie starczy
4 Ta najmłodsza, obdarowana, bezdzietna mężatka, oboje pracują, nieżle im się wiedzie, ciągle jakieś wyjazdy, nowy samochód. Prowadzą razem z mamą wspólną kuchnię, razem remontują dom.

Po ojcu każda z nas ma 3/32 całego domu, a mama miała 20/32, które to przekazała siostrze.
Jestem strasznie rozgoryczona. Wiem, że to może głupio tak liczyć na spadek po matce, ale myśląc o kredycie miałam nadzieję, że kiedyś go spłacę...a tak.......
A najbardziej boli, że obiektywnie każda z nas jest w dużo gorszej sytuacji...
Co na ten temat myślicie?
Jak mam się względem matki zachować, bo już różne rzeczy mi do głowy przychodzą... :cry: :oops: :evil:

18-01-2006, 18:06
Kiedyś był taki podobny watek,ale ze sztyletem w plecy i sytuacja chyba podobna.

Nie da się tak na odległość wydać wyroku,bo to za poważna sprawa ,a znamy tylko przekaz jednej strony i nie wiadomo jak jest naprawdę i co faktycznie powodowało mamą,że tak postanowiła.
Generalnie to jestem za tym,żeby dzielić po równo,ale nie każdy rodzić tak uważa.I rozumiem,że sztylet czujesz w sercu,bo przecież scheda po rodzicach jest wyrazem ich uczuć także.
I dlatego pociesz się ,że ta darowizna idzie na poczet przyszłego spadku,a Wam należy się w związku z tym roszczenie o zachowek.

A poza tym nie myśl o matce źle,ze względu na siebie-szkoda zdrowia.
Cała Wasza sytuacja rodem z Biblii niemalże.

oskar0259
18-01-2006, 18:22
Twoja mama miała prawo rozporządzać swoim mieniem tak, jak to uznała za stosowne - i chyba masz świadomość tego. A że żal, że miłość matczyna nierówno podzielona? To inna sprawa.
Czy jest to sprawiedliwe - na pewno nie, ale z "gustami" starego człowieka trudno dyskutować, tym bardziej, że znamy relację tylko jednej ze stron. Twoja siostra (ta obdarowana) będzie na pewno tłumaczyła, że wzięła nie tylko prawa, ale i obowiązki - w tym opiekę nad coraz bardziej zniedołężniałą i chorą (sama piszesz o operacji) mamą. No i stale remontuje z mężem dom, czym zwieksza jego wartość (a więc także wartość waszych skromnych udziałów).
Na pocieszenie - nadal pozostajecie współwłaścicielkami i bez waszego udziału trudno będzie coś radykalnego z nieruchomością zrobić. Siostra będzie musiała was "spłacić", a na pewno jej i wasza "wycena" nieruchomości diametralnie sie różni...

szmaragd
18-01-2006, 18:29
Opal, w tym rzecz,że siostrzyczka z mamą doskonale przeanalizowały tę sytuację. To nie jest testament, bo testamenty można zmieniać, a darowizna. Nie można jej cofnąć ( mam sprytną siostrę, tak na marginesie- chrzestna mojego niepełnosprawnego dziecka), a pozostałym córkom nie należy się zachowek.
Tak, tu też względy uczuciowe górują nad finansowymi(w moim wypadku).
Od kilku dni o niczym innym nie myślę...
I w dodatku nie raczyła nas mamusia normalnie powiadomić, tylko jakiś kwit z Ksiąg Wieczystych sprawę nagłośnił...

szmaragd
18-01-2006, 18:35
Oskar, masz rację, miała takie prawo. Ale na razie to nie oni zajmują się nią , tylko ona nimi (obiadki, zmywanie). Był taki czas po operacji, że było z nią źle, ale wtedy wszystkie siostry się o nią troszczyły (ja nie, bo mieszkam w innym mieście na drugim końcu Polski). Teraz od 3 lat jest bardzo sprawna, robią razem remonty, bo mamusia ma wysoką rentę.

oskar0259
18-01-2006, 18:56
Cóż, pozostaje wam zachowek, czyli część (zdaje mi sie, że połowa) tego, co dostałybyście, gdybyście dziedziczyły 20/32 domu. Podstawa: kodeks cywilny:
Art. 1039. § 1. Jeżeli w razie dziedziczenia ustawowego dział spadku następuje między zstępnymi albo między zstępnymi i małżonkiem, spadkobiercy ci są wzajemnie zobowiązani do zaliczenia na schedę spadkową otrzymanych od spadkodawcy darowizn, chyba że z oświadczenia spadkodawcy lub z okoliczności wynika, że darowizna została dokonana ze zwolnieniem od obowiązku zaliczenia.

ania
18-01-2006, 18:57
12 lat temu spotkało mnie to samo.
Olałam sprawę i robię swoje.
Na szczęście kontakty - z racji odległości - są tylko oficjalne.
Nie zagryzaj się tym teraz ale dla własnego zdrowia psychicznego pamiętaj.
Jak uznasz za stosowne - odpłacisz siostrze pięknym za nadobne. (Moim zdaniem mama została "przyciśnięta").
Osobiście baardzo nie lubię ludzi typu "konik polny" (z bajki o koniku polnym i mrówkach)

18-01-2006, 19:12
Opal, w tym rzecz,że siostrzyczka z mamą doskonale przeanalizowały tę sytuację. To nie jest testament, bo testamenty można zmieniać, a darowizna. Nie można jej cofnąć ( mam sprytną siostrę, tak na marginesie- chrzestna mojego niepełnosprawnego dziecka), a pozostałym córkom nie należy się zachowek.
Tak, tu też względy uczuciowe górują nad finansowymi(w moim wypadku).
Od kilku dni o niczym innym nie myślę...
I w dodatku nie raczyła nas mamusia normalnie powiadomić, tylko jakiś kwit z Ksiąg Wieczystych sprawę nagłośnił...

Darowizna idzie na poczet przyszłego spadku
i Wam jako spadkobiercom ustawowym,którym należy się zachowek (dlaczego piszesz,że nie należy się zachowek-czy ktoś został wydziedziczony,bo tylko w ten sposób można pozabawić prawa do zachowku,ale żeby wydziedziczyć muszą być poważne przesłanki)
przysługuje roszczenie o zachowek czyli możesz wystąpić z powództwem o zapłatę.Oczywiście cała sytuacja jest hipotetyczna,bo na razie wszyscy żyją i oby jak najdłużej.

Jestem przekonana,że w takich sprawach to głównie uczucia górują.Rozumiem ten żal.[/i]

18-01-2006, 19:26
Oczywiście pod warunkiem,że darowizna nie została wyłączona z zaliczenia na poczet spadku,ale jeśli nie widziałaś umowy darowizny tylko sam kwit z KW,to nie wiesz jak jest.No chyba,że wiesz. :(

Majka
18-01-2006, 19:37
prawdopodobnie jest to darowizna z dożywociem. Więc najmlodsza córka będzie się zajmować matką, jak ta będzie niesprawna. a to może potrwać pare lat.

szmaragd
18-01-2006, 20:02
Opal, namieszałaś mi w głowie. Ja wiem, że:
- gdyby mamusia napisała testament, w którym wyraziłaby swoją wolę,że np cały swój majątek przekazuje najmłodszej, to wiadomo, możemy się starać o zachowek.

Ale ona poszła do notariusza i tam przekazała dom siostrze(swoje 20/32, bo tyle miała tzn swoją część i część po zmarłym mężu). To była darowizna i zastrzeżeniem, że mama ma prawo tam mieszkać do śmierci. I wiem , że w tej sytuacji się zachowek nie należy? Czy się mylę??? Opal, nie rozumiem Twojej wypowiedzi, bo to chyba tylko dotyczy testamentu???
Aniu, współczuję Ci, bo to nie jest sprawiedliwe. Napisz jeśli możesz, jak to było z Tobą i jak się zachowałaś?
ojej mamusi będą za kilka dni imieniny, raczej zacietrzewiłam się w żalu i nie złożę jej życzeń( telefonicznych). Już nie wspomnę o Dniu Babci. oje dziecko ma taki rodzaj niepełnosprawności, że tego nie odczuje, że nie złożyło życzeń...

18-01-2006, 20:53
Przykre są takie sprawy... nie wiadomo, co bardziej boli - kieszeń czy psychika
Ja bym zainwestowała w dobrego prawnika, który podpowie, jak zabezpieczyć swoje interesy i nie pozwolic sprytnej siostrze "spijać śmietanki". Bo w sytuacji, w której mama już odejdzie, wyjścia by były dwa: albo sprzedać dom i sprawiedliwie podzielić przychód, albo siostra obejmująca dom powinna spłacić pozostałe. A macie przecież także prawo do dziedziczenia po mamie...
Powodzenia, całuski dla dzieciaczka :)

18-01-2006, 21:50
Opal, namieszałaś mi w głowie. Ja wiem, że:
- gdyby mamusia napisała testament, w którym wyraziłaby swoją wolę,że np cały swój majątek przekazuje najmłodszej, to wiadomo, możemy się starać o zachowek.

Ale ona poszła do notariusza i tam przekazała dom siostrze(swoje 20/32, bo tyle miała tzn swoją część i część po zmarłym mężu). To była darowizna i zastrzeżeniem, że mama ma prawo tam mieszkać do śmierci. I wiem , że w tej sytuacji się zachowek nie należy? Czy się mylę??? Opal, nie rozumiem Twojej wypowiedzi, bo to chyba tylko dotyczy testamentu???
.
Ponieważ pisałaś,że wiesz tylko o darowiźnie z informacji z KW,to odnosiłam się do tego,co napisałaś o samej darowiźnie i spadkobraniu i wedle tego stan jest następujący:
Są 2 rodzaje dziedziczenia:testamentowy i ustawowy.
Według ustawy Ty wraz z siostrami dziedziczycz
i jeśli został sporządzony testament,(który Was omija)
to osoby,które są uprawnione do dziedziczenia z mocy ustawy
otrzymuja zachowek.
Zachowku można pozbawić tylko w drodze wydziedziczenia,a to z kolei może być tylko następstwem określonego zachowania osoby uprawnionej
takiego jak:
1) wbrew woli spadkodawcy postępuje uporczywie w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego,

2) dopuścił się względem spadkodawcy albo jednej z najbliższych mu osób umyślnego przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności albo rażącej obrazy czci,

3) uporczywie nie dopełnia względem spadkodawcy obowiązków rodzinnych.

Ponadto darowizna idzie na poczet przyszłego spadku pod warunkiem,że spadkodawca oczywiście nie wyłączył zaliczenia.

Teraz uzupełniasz dane,ale dalej nie wiemy, co jest przedmiotem umowy notarialnej.Domyślać się można,że chodzi o umowę dożywocia,która darowizną nie jest.Ale tak naprawdę,to brak dokładnych danych nie pozwala ustalić jaka jest Twoja sytuacja.
Tym bardziej,że jest to współwłasność więc sprawa dodatkowo jest dość zawikłana.
Pozdrawiam

szmaragd
19-01-2006, 09:18
Opal, dziękuję Ci za odpowiedzi. Ale moja sytuacja chyba nie wygląda najlepiej. Moja siostra na dzień dzisiejszy jest właścicielem 20/32(część darowana przez mamę)+3/32(część nabyta w wyniku spadku po ojcu). Moja mama w dniu dzisiejszym nie ma nic, więc z chwilą jej śmierci nie mamy co dziedziczyć, bo ona nie ma teraz już nic.
Opal, przepraszam, że Cię dręczę...

Już nie wiem, do kogo mam większy żal,do mamy czy pazernej siostry i szwagra.
Gdy wcześniej słyszałam o rodzinnych nieporozumieniach majątkowo- spadkowych innych ludzi, to byłam zniesmaczona i dziwiłam się, że bliscy sobie ludzie (np rodzeństwo) potrafią być bezwzględni wobec siebie...
Ale teraz to rozumiem, gdy na własnej skórze przekonałam się. I pomyśleć, że moim celem w życiu nigdy nie były pieniądze i dobra materialne. Straciłam 8 lat temu męża( prawie rok walczył z nowotworem), potem po jego śmierci następny cios- diagnoza dziecka. Po czymś takim walka o pieniądze i majątki wydaje sie śmieszna... Ale jednak trudno zdystansować się do decyzji matki, która tak postąpiła, jak moja... To boli.

19-01-2006, 11:18
Opal, dziękuję Ci za odpowiedzi. Ale moja sytuacja chyba nie wygląda najlepiej. Moja siostra na dzień dzisiejszy jest właścicielem 20/32(część darowana przez mamę)+3/32(część nabyta w wyniku spadku po ojcu). Moja mama w dniu dzisiejszym nie ma nic, więc z chwilą jej śmierci nie mamy co dziedziczyć, bo ona nie ma teraz już nic.
Opal, przepraszam, że Cię dręczę...

Już nie wiem, do kogo mam większy żal,do mamy czy pazernej siostry i szwagra.
Gdy wcześniej słyszałam o rodzinnych nieporozumieniach majątkowo- spadkowych innych ludzi, to byłam zniesmaczona i dziwiłam się, że bliscy sobie ludzie (np rodzeństwo) potrafią być bezwzględni wobec siebie...
Ale teraz to rozumiem, gdy na własnej skórze przekonałam się. I pomyśleć, że moim celem w życiu nigdy nie były pieniądze i dobra materialne. Straciłam 8 lat temu męża( prawie rok walczył z nowotworem), potem po jego śmierci następny cios- diagnoza dziecka. Po czymś takim walka o pieniądze i majątki wydaje sie śmieszna... Ale jednak trudno zdystansować się do decyzji matki, która tak postąpiła, jak moja... To boli.

Absolutnie mnie nie dręczysz. :D
Cały czas nie wiemy,w jaki sposób Twoja mama przekazała siostrze własność tej swojej części.
Jeśli jest to darowizna i w umowie mama nie wykluczyła zaliczenia tej darowizny na poczet przyszłego spadku,to darowizna ta wejdzie do spadku i obdarowany musi spłacić resztę.
Ale na razie to jest dzielenie skóry na niedźwiedziu. ;)
Różnie się to możesz wszystko potoczyć.
A poza tym wiesz,co?A może wcale nie jest tak,jak myślisz.
Porozmawiaj z mamą,Twoja sytuacja życiowa jest wyjątkowa i Ty jesteś wyjątkowa,że to dźwigasz dzielnie,mama na pewno to wie i może to wszystko wcale tak nie wygląda,jak myślisz.
Próbowałaś z mamą to wyjaśnić,w końcu jesteście współwłaścicielami tego domu i macie prawo wiedzieć o poczynaniach pozostałych.

inwestor
19-01-2006, 12:48
Szmaragd
Mama postąpiła w swoim przekonaniu najlepiej i tyle. Moim zdaniem było to racjonalne zachowanie oczywiście z punktu widzenia mamy. Mama pragnie sobie zapewnić opiekę do końca swoich dni w swoim domu. Więc kto jej zapewni najlepszą opiekę ?? oczywiście osoby najlepiej sytuowane i z najmniejszym obciążeniem obowiązkami. Czytając Twoją wypowiedź takimi osobami są własnie najmłodsza córka z mężem. Popatrz jeszcze na sprawę z drugiej strony obciążanie kogokolwiek z Was opieką poza najmłodszą córką to dokładanie dużego ciężaru do już istniejących dużych obowiązków. Wiesz niby mama mogłaby w jakiś sposób rozdysponować nieruchomość no ale wtedy gwarancja opieki byłaby słaba i nieruchomość popadałaby w ruinę (bo nie ma wtedy jednego gospodarza i wszyscy czekaliby na jej smierć aby sprzedać i podzielić się - w tym czasie zero inwestycji w dom). Po smierci zaś byłyby kłótnie o podział bo córka najbardziej zaangażowana w opiekę uważałaby że najwięcej jej się należy, a pozostałe że wszystkim po równo. Być może mama chce również aby nieruchomość (ojcowizna) pozostała w rodzinie. Są rejony naszego kraju gdzie własnie taki sposób rozporzadzania majątkiem się praktykuje. Nie dzieli się lecz całość przechodzi na jedno z dzieci, co prawda w takiej sytuacji każda z córek otrzymuje odpowiedni posag. Ale niestety czesto tak jest że posag jest sumboliczy albo go nie ma - bo nie ma z czego. Tak więc na obecnym etapie decyzja mamy jest trudna do przyjęcia natomiast chyba racjonalna. Nie stawiałbym sprawy tak że mama uważa że jedna córka jest "lepsza" a pozostałe "gorsze". Moim zdaniem trzeba uszanować decyzję mamy. Pamietaj, że najmłodsza córka wzieła na siebie b. duże zobowiazanie. To ona będzie mamę karmić, myć, ubierać i zapewniac jej opiekę 24h (gdy zajdzie taka potrzeba) w jej domu i to ona pochowa mamę. Z tego co opisałaś przypuszczam że do tej pory to właśnie najmłodsza córka mieszka z mamą i pewnie się nią zajmuje. Wy natomiast w takiej sytuacji macie obowiazek odwiedzać mamę i zgłaszać wszelkie uwagi do zaniedbań w zakresie opieki nad nią.
Miałbym tutaj pewne zastrzeżenie co do formy zawiadomienia no ale można to przyjąć mając na wzgledzie przebytą przez mamę ciężką operację. Najmłodsza córka powinna chyba osobiście Wam powiedzieć że taka sytuacja miała miejsce i wyjaśnić okoliczności. Wiem że to co napisałem jest bardzo chłodne ale tak właśnie to widzę i do mamy nie miałbym pretensji.
Pozdrawiam

19-01-2006, 13:02
Przyłączam się do bardzo rozsądnych słów inwestora,choć...trudnych.
Majątek mamy,póki żyje ma zabezpieczyć jej potrzeby,a nie Wasze na wypadek jej śmierci.Mama jako osoba samotna,po operacji potrzebuje stabilizacji i musi niestety myśleć najpierw o sobie,ale za życia,bo jeszcze żyje.
Spróbuj podejść do tego w ten sposób,będzie Ci zwyczajnie lżej.
Pozdrawiam ciepło

Jezier
19-01-2006, 13:17
A gdyby matka nie darowala swojej czesci tego domu jednej corce to po jej smierci i tak bys mogla nic nie miec. Wystarczy, ze tylko jeden wspolwlasciciel nie chcialby sprzedac domu i juz majatek jest tylko na papierze, ktory jeszcze trzeba utrzymywac. A jak piszesz najmlodsza siostra mieszka w tym domu wiec interesu w sprzedazy by nie miala zadnego skoro tylko 1/4 kasy by jej przypadla w udziale.

oskar0259
19-01-2006, 13:33
I ja muszę przyłączyć się do głosów powyżej. Pewne ich wątki zawarłem w swoim wcześniejszym poście.
Z punktu widzenia Twojej matki to rozwiązanie jest najlepsze. "Przepisała" dom tej córce, która ma faktycznie największe możliwości sprawowania opieki. Prawo jest bezlitosne - nie ma zasady "każdemu wg potrzeb".
A i Wy (pozostałe siostry) macie w ręku sporą władzę - udział w nieruchomości, wbrew pozorom nie taki mały (9/32 plus ewentualnie zachowek). Przy decydowaniu o np. sprzedaży nieruchomości macie możliwośc blokady taką samą, jak obdarowana siostra.

szmaragd
19-01-2006, 14:21
Dzięki za wszystkie odpowiedzi. Sytuacja przedstawia się dokładnie tak, jak opisał inwestor (jestem pod wrażeniem, gratuluję zdolności analitycznych :D ). Ale to nie zmienia faktu, że jestem zawiedziona, wściekła i już nie wiem, co jeszcze. Nawet nie mam się komu wyżalić, bo się zwyczajnie wstydzę, że tak ze mną postąpiła mamusia, w sytuacji, gdzie wsparcie jakiekolwiek byloby wskazane. Zna moje plany dotyczące budowy, wie, że na ok 30%-40% inwestycji zaciągnę kredyt. I co? Martwi sie o siebie i ulubioną córeczkę. Tak, zawsze ją faworyzowała i nie piszę tego teraz, w przypływie żalu, tylko taki jest fakt.
Rzeczywiście kilka lat temu, gdy kupowałam moje mieszkanie, wsparła mnie finansowo. Przeliczając jej wklad na obecne pieniądze, powiedzmy, że mi dała jakieś 20 000zł. Zanudzam Was może tymi szczegółami, ale dla mnie jest to istotne. Tak wygląda sprawiedliwość według mojej mamy.

Siostra obdarowana milczy, nie raczyła podzielić się radosną (wyłącznie dla niej) nowiną :evil:.
Namawiacie mnie, żebym sobie odpuściła ten żal. Ja nie jestem w stanie z nią rozmawiać, po tym, co mi zrobiła.

Przekorek
19-01-2006, 14:52
A tak jeszcze na marginesie (oczywiscie na przekór):
1/Swiat nie jest sprawiedliwy (kto powiedzial, że ma byc?)
2/ Postawa roszczeniowa (nawet jak najbardziej zasadna) zawsze sie mści. Lepiej nie oczekiwać niczego od nikogo, bo to osłabia. Jak się jest samemu wewnętrznie mocnym, to się nie ma takich dylematów. Cwicz w sobie poczucie niezależności.
Ja juz na tym etapie odmawiam przyjmowania pomozy od rodzicow - inna sprawa, że bardzo wiele dostałem i wlasnie dlatego rozmyslnie wskazuję moje rodzeństwo - że to teraz tam ma iść każda ewentualna pomoc. Spadku nie przyjmę.

ziaba
19-01-2006, 15:50
A ja nie będę taka miła tylko napiszę to, co myślę - nie przebierając w słowach :
przeczytałam ten problem z obrzydzeniem.

Nie masz problemu " jak zabezpieczyć mamie godziwą starość ' tylko ile jej z gardła wyrwać.

Ochyda . Obrzydlistwo.

Zapomniałas szanowna szmaragd , że to mama dupsko Ci podcierała i gile spod nosa, gotowała zupki i pakowała kanapki do szkoły, wstawała nocą jak byłaś chora i dbała byś miała podpaski w odpowiedni czas w łazience. O praniu gaci nie wspomnę.
To ona odejmowała sobie od gardła byś miała pełny brzuch a teraz wypominasz matce, że do końca nie wypruła flaków dla Ciebie ?????????


bez odzewu.

peri
19-01-2006, 16:16
Jeżeli twierdzisz ,że miało być po równo, to rozumiem,że opieka nad mamą też po równo, bezwzględu na sytuację panującą w domu każdej z Was? Czyli 4 córki na 12 miesięcy mamy po 3 miesiące każda sprowadza się do mamy i nią zajmuje, no i oczywiście wspólna partycypacja w kosztach utrzymania domu, no bo przecież po równo, każdej się należy...

19-01-2006, 17:20
A ja nie będę taka miła tylko napiszę to, co myślę - nie przebierając w słowach :
przeczytałam ten problem z obrzydzeniem.

Nie masz problemu " jak zabezpieczyć mamie godziwą starość ' tylko ile jej z gardła wyrwać.

Ochyda . Obrzydlistwo.

Zapomniałas szanowna szmaragd , że to mama dupsko Ci podcierała i gile spod nosa, gotowała zupki i pakowała kanapki do szkoły, wstawała nocą jak byłaś chora i dbała byś miała podpaski w odpowiedni czas w łazience. O praniu gaci nie wspomnę.
To ona odejmowała sobie od gardła byś miała pełny brzuch a teraz wypominasz matce, że do końca nie wypruła flaków dla Ciebie ?????????


bez odzewu.
Ziaba - wydaje mi się, że przesadziłaś... Dziewczyna i tak dostała w d... od życia nieźle. Nikt staruszce domu nie wyrywa - przyznasz, że ruch wykonany przez jej mamę wyraźnie faworyzuje jedno z dzieci. I głównie to boli autorkę... Mama ma święte prawo dysponowania majątkiem i zabezpieczenia swojej starości, ale np ja przynajmniej porozmawiałabym z pozostałymi dziećmi, wyjaśniła dlaczego robię tak a nie inaczej, a także zobowiązała obdarowaną siostrę do jakiejś rekompensaty dla sióstr, które domu nie dostały. Może warto na spokojnie z mamą porozmawiać (najlepiej po konsultacji z prawnikiem) i sprawę do końca wyjaśnić.
Im mniej emocji i późniejszej walki na noże o spadek, tym lepiej. A o pieniądzach w rodzinie trzeba rozmawiać i wcale nie jest to obrzydliwe... Unika się późniejszych wieloletnich kłótni. W końcu mama też przekazuje dom bo liczy się ze swoją niedołężnością, koniecznością opieki nad nią i nie da się ukryć bliskim opuszczeniem łez padołu... To sprawy jak najbardziej praktyczne. Może spróbujcie ponegocjować tak - wy dokładacie się do opieki nad mamą, siostra ma spłacić was w kwocie... i zachować dom...

oskar0259
19-01-2006, 17:32
Obdarowana siostra i tak będzie musiała "spłacić" siostry z "resztówki" po ojcu (i ewentualnie wypłacić wartość zachowku) jeśli będzie chciała swobodnie dysponować całą nieruchomością. Musi więc dojść do porozumienia w kwestii rekompensaty. Jak widzę (czytam) bez żadnych sentymentów i "taryfy ulgowej". Tylko czy musi to być prowadzone w obecności chorej na serce matki?

19-01-2006, 17:37
Obdarowana siostra i tak będzie musiała "spłacić" siostry z "resztówki" po ojcu (i ewentualnie wypłacić wartość zachowku) jeśli będzie chciała swobodnie dysponować całą nieruchomością. Musi więc dojść do porozumienia w kwestii rekompensaty. Jak widzę (czytam) bez żadnych sentymentów i "taryfy ulgowej". Tylko czy musi to być prowadzone w obecności chorej na serce matki?
kiedy jeszcze żyje w dodatku? :roll:

długi
19-01-2006, 17:45
No i po raz kolejny okazuje sie jak ciężko rozczarowany może być człowiek który liczy na cudze pieniądze.
Dom , majątek, jest tylko i wyłącznie twojej mamy i może zrobić z nim co chce. Ja rozumiem ,że serce boli ale może najpierw należało by porozmawiać z mamą i zapytać ją o powody jej decyzji.
A przede wszystkim trzeba nauczyć się liczyć tylko na siebie.

19-01-2006, 17:49
Obdarowana siostra i tak będzie musiała "spłacić" siostry z "resztówki" po ojcu (i ewentualnie wypłacić wartość zachowku) jeśli będzie chciała swobodnie dysponować całą nieruchomością. Musi więc dojść do porozumienia w kwestii rekompensaty. Jak widzę (czytam) bez żadnych sentymentów i "taryfy ulgowej". Tylko czy musi to być prowadzone w obecności chorej na serce matki?
kiedy jeszcze żyje w dodatku? :roll:

I niech żyje w dobrym zdrowiu jak najdłużej... Tylko wiem, że takie sprawy zostawione bez jasnego wyjaśnienia rozwalają później rodzinę i powodują wieloletnie "wojny na śmierć i życie". Dlatego ja jestem zwolenniczką jasnego stawiania sprawy i mówienia wprost. Widać, że już teraz sprawa budzi emocje ("księżniczka" i te pominięte), później też raczej nie będzie rodzinnych relacji, tylko wściekła walka... Dlatego ja bym ustaliła to teraz. Chyba lepiej, żeby rodzinny dom to było miejsce, gdzie się będą mogły kiedyś wszystkie spotkać, a nie symbol uraz i niesprawiedliwości...

19-01-2006, 17:54
Co do liczenia na siebie - to święta prawda. Na sobie się człowiek rzadko zawodzi ;)

szmaragd
19-01-2006, 18:00
Dziękuję Wam (wszystkim :D ) za zainteresowanie. Jak wiecie, nie mam z kim o tym porozmawiać, bo się wstydzę( nie za siebie, tylko za mamusię i najmłodszą siostrzyczkę). Ponieważ każdy napisał jakąś cenną uwagę, postanowiłam w osobnych postach się ustosunkować( nie wiem, czy to regulaminowo :lol: ???)

19-01-2006, 18:14
Czekamy z niecierpliwością.

szmaragd
19-01-2006, 18:37
Przekorku, masz całkowitą rację :D . Bardzo lubię czytać Twoje posty, to są moje ulubione na Tym forum. Nie reprezentuję w życiu postawy roszczeniowej, nie oczekuję od ludzi litości ani pomocy, jestem silna (wiele przeszłam) i najbardziej się boję tylko choroby(i to nie ze wzgędu na siebie, tylko ze względu na moje 11-letnie niepełnosprawne dziecko)oraz co będzie z nim, gdy mnie zabraknie. Napisałeś, że odmawiasz na tym etapie pomocy od rodziców. Dobrze, ale już mnie pomijając (tak czy inaczej zbuduję ten dom, a nawet jeśli nie, to będę nadal mieszkać na swoich 72m. kw.), to proszę , zwróć uwagę na to, w jakim położeniu są starsze siostry. Ich nie stac na prezentowanie takiej postawy jak Twoja.

inwestor
19-01-2006, 19:03
Dziękuję Wam (wszystkim :D ) za zainteresowanie. Ja wiecie, nie mam z kim o tym porozmawiać, bo się wstydzę( nie za siebie, tylko za mamusię i najmłodszą siostrzyczkę). Ponieważ każdy napisał jakąś cenną uwagę, postanowiłam w osobnych postach się ustosunkować( nie wiem, czy to regulaminowo :lol: ???)

Nie masz się co wstydzić za siostrę i mamę bo nie ma powodu. To obdarowanie najmłodszej siostry to nie jest wcale dla niej taka łaska z nieba jak się teraz wydaje. Powiedziałbym darowizna jest raczej ambiwalentna . Siostra zapłaciła być może bardzo wysoką cenę za tą darowiznę. Natomiast Wy pozostałe od tego dnia zostałyście całkowicie zwolnione z jakiego kolwiek obowiązku opieki nad mamą. Nie oznacza to że macie się nie opiekować, jesli tak, to będzie wyłącznie Wasza dobra wola. Obdarowana natomiast będzie miała stały 24h obowiazek. Jak będzie chciała jechać na wakacje będzie musiała zapewnić mamie opiekę, jak chałupa się będzie walić trzeba ją remontowac bo zobowiazała się że mama w tym właśnie domu ma doczekać ostatnich dni, jak sie trafi ekstra praca za granicą albo w innym mieście też nie ma pomiłuj trzeba siedzieć z mamą. Jak "odpukać w niemalowane" mama zniedołężnieje i psychicznie podupadnie nie ma mowy o oddaniu jej do domu opieki, hospicjum itp. jak potrzeba to za pielegniarkę będzie musiała płacić. Świątek piątek słońce czy deszcz dzień po dniu. A Wy zwolnione z tego możecie wpadać w każdej chwili "na gotowe" i patrzeć tylko czy mama ma dobrą opiekę. Popatrz teraz co by było gdyby mama wskazała na Ciebie jako tego obdarowanego szczęśliwca ?? Czy podołała byś temu wszystkiemu ?? Wzięła byś mamę do siebie ?? Czy też kazała siostrze się wynosić z domu w którym mieszka z mamą ??
Jeśli mama jest w dobrej kondycji nawet mimo operacji to ok. oby jak najdłużej ale różnie bywa. Tak naprawdę jeszcze nie wiadomo czy nie jesteście w lepszej sytuacji zachowując pełną niezależność i brak obowiązku, do tego jeszcze macie kontrolę nad nieruchomoscią i zapewne prawo pierwokupu . Szmaragd możesz smiało patrzeć w oczy swojej siostrze i mamie bez wstydu, żalu czy rozczarowania bo być może wybrały najsensowniejsze rozwiązanie. Siostra być może nie do końca zdaje sobie jeszcze sprawę z przyjętych na siebie obowiązków i uzależnienia. Jak będzie miała jeszcze dodatkowe obowiazki bo urodzi dzieci a mama będzie coraz starsza i będzie wymagała stałej opieki to wtedy tak naprawdę zacznie rozumieć.
To bardzo duży komfort móc odwiedzać swoją mamę wyłącznie towarzysko w przekonaniu że ma zapewnioną dobrą opiekę do końca swoich dni bez martwienia się o to czy tamto. Pomyśl jeszcze o jednym czy zniosła byś i jak długo gdyby co kilka dni wpadała do ciebie któraś siostra z mężem i robiła ci uwagi odnośnie marnej opieki nad mamą ?? Twoja najmłodsza siostra jest teraz właśnie w takiej sytuacji że może zacząć słyszeć od Was to czy tamto. Myślę tez że mama napewno chce Wam wszystkim pomóc i jak tylko będzie mogła to będzie to robić ale nie możecie tego wymagać . Musicie bardzo rozważnie postępować bo rozpęta się piekło i stracicie kontakt z mamą i siostrą. Najwyższy też czas zapomnieć o faworyzowaniu najmłodszej córki.
Pozdrawiam

szmaragd
19-01-2006, 20:25
Inwestorze, bardzo podbudowałeś mnie. Dzięki. Niestety, nie stać mnie jeszcze na spotkanie czy rozmowę z mamą, cóż, emocje...

Baba-budowniczy, również dziękuję za dobre słowa, ale nic już tu się nie da zrobić, nie można cofnąć darowizny.

No właśnie, a co by się stało, gdyby np siostra nie opiekowała się należycie mamą z przyczyn niezależnych od niej (np pobyt w szpitalu) albo też ńp świadomie wyjechała np za granicę???

Mały
19-01-2006, 20:28
No i po raz kolejny okazuje sie jak ciężko rozczarowany może być człowiek który liczy na cudze pieniądze.
Dom , majątek, jest tylko i wyłącznie twojej mamy i może zrobić z nim co chce. Ja rozumiem ,że serce boli ale może najpierw należało by porozmawiać z mamą i zapytać ją o powody jej decyzji.
A przede wszystkim trzeba nauczyć się liczyć tylko na siebie.
Zdecydowanie popieram.Sami mamy jakoś tam ustabilizowane życie i nawet jakby co to raczej nie myślałbym o jakichs rozliczeniach,spadkach itp. Mam najmłodszego brata który mieszka z rodzicami i...niech tam mieszka. Rodzice mnie wychowali i należy im się wdzięczność i szacunek za to co dla mnie zrobili.
Amen.

oskar0259
19-01-2006, 20:29
Darczyńca może cofnąć darowiznę, jeśli obdarowany wykazał się rażącą niewdzięcznością wobec niego. W praktyce jest to bardzo trudne do udowodnienia.

oskar0259
19-01-2006, 20:37
Przeczytaj tę część kodeksu cywilnego

http://eber.kul.lublin.pl/~fajgiel/StaraWWW/Ap/Kc/kc333_.htm

inwestor
19-01-2006, 21:21
Inwestorze, bardzo podbudowałeś mnie. Dzięki. Niestety, nie stać mnie jeszcze na spotkanie czy rozmowę z mamą, cóż, emocje...

Baba-budowniczy, również dziękuję za dobre słowa, ale nic już tu się nie da zrobić, nie można cofnąć darowizny.

No właśnie, a co by się stało, gdyby np siostra nie opiekowała się należycie mamą z przyczyn niezależnych od niej (np pobyt w szpitalu) albo też ńp świadomie wyjechała np za granicę???
Fajnie że mogłem pomóc :wink: . Za jakiś czas napewno spokojnie będziesz mogła porozmawiać z siostrą i mamą i wszysko będzie Ok. Każdy człowiek potrzebuje czasu na przemyślenia i oswojenie się z nowa sytuacją. Wierzę, że będziesz potrafiła wraz z siostrami "pokojowo" sprawę przebrnąć i nie będzie potrzeba wywierać żadnego nacisku na najmłodszą siostrę aby zapewniała opieke mamie.
Pozdrawiam i życzę spokoju i połatania skołatanych nerwów.

paprotka
19-01-2006, 22:18
Gdy wcześniej słyszałam o rodzinnych nieporozumieniach majątkowo- spadkowych innych ludzi, to byłam zniesmaczona i dziwiłam się, że bliscy sobie ludzie (np rodzeństwo) potrafią być bezwzględni wobec siebie...

no własnie, ja mam to samo - zdaje mi się, że takie sytuacje to w wenezuelskich telenowelach się zdarzają albo żyję na innej planecie albo wśród jedynaków ;)

a jak czytam/słyszę o "sztyletach przez rodzicieli wbijanych" to mi się natychmiast przypomina tekst w stylu "żmiję na własnej piersi wyhodowałam"
podłe, ale tak naprawdę w obu przypadkach odnosi do bardziej lub mniej nierealistycznych oczekiwań wobec stron, niż faktycznych "zbrodni"



I pomyśleć, że moim celem w życiu nigdy nie były pieniądze i dobra materialne.

szmaragd, a co się stało, że Ci się tak drastycznie system wartości zmienił ? wizja wybudowania domu przesłania zdrowy rozsadek i ekhem.. wartości wyższe ?
rozumiem Twoją sytuację, ale nie rozumiem oczekiwania, że matka wiedząc o Twoich planach ma niejako obowiązek podsypać siana w związku z tym, zresztą inwestor bardzo trafnie sytuację przedstawił ( inwestor - chapeaux bas !!)
piszesz o wsparciu w tej sytuacji, jak rozumiem dla Ciebie wsparcie = kaska lub obietnica kaski, ale chwila - to Twoje plany, Twój kredyt, Twoja budowa, czy w zamian za partycypację w kosztach obiecałaś matce, że weźmiesz ją do siebie ?
skąd przekonanie, że rodzice powinni wspomagać finansowo dorosłe dzieci ? jeśli chcą i mogą to super, ale oczekiwanie takich zobowiązań czy dybanie na schedę po staruszkach to strasznie... niedorosłe jest.. delikatnie mówiąc.
może po prostu nie rozumiem Twego poczucia krzywdy, bo zostałam wychowana w etosie :wink: pomocy słabszym, starszym i uboższym, tego mnie nauczyła centusiowa ( sic !) rodzina ojca

a w kwestii faworyzowania i niesprawiedliwości
wiesz, szmaragd, ja się z młodszą siostrą tłukłam o wszystko .. nie przesadzając gdzieś do 20 roku życia i obie czułyśmy sie niesprawiedliwie faworyzowane : ja - za starszeństwo, ona za młodszeństwo
aż dałysmy sobie po razie i przy bandzie, wywalając rachunek krzywd - pomogło, oj jak pomogło :D
i to co mi sie wydawało faworyzowaniem, było kulą u nogi, i to co jej się wydawało..
dość, że nie ma takiej rzeczy na ziemi, która by nas podzieliła, nawet szwagier :lol:
żadna kaska, żaden dom, żadne drzewo z lasu moich starych, żadne nic nie jest warte zaprzepaszczenia tej - jednej z najważniejszych - relacji
po co mi dom, który kiedyś wybuduję :D bez moich najblizszych, bez moich rodziców, mojej sister, mojego siostrzeńca ? no i szwagra :P
po co :o

Ewunia
19-01-2006, 22:55
wiem, że takie sprawy zostawione bez jasnego wyjaśnienia rozwalają później rodzinę i powodują wieloletnie "wojny na śmierć i życie".
o, o, o
zgadza się
mój małż tak miał http://img479.imageshack.us/img479/3253/granat8qu.gif

szmaragd
19-01-2006, 23:04
Paprotka,czy Ty nie rozumiesz,że nie tylko kasa jest powodem mojego rozgoryczenia??? Nigdy nie byłam córką z roszczeniami. Miałam dobre relacje z mamą. Dom (zresztą skromny) buduję z własnej kasy, biorę tylko na część inwestycji kredyt. Nie czekam na mannę z nieba... Szkoda, że jesteś dla mnie taka surowa... A zawód sprawiła mi siostra. U nas widzisz było na odwrót, dawniej byśmy za siebie w ogień skoczyły, ale siostra bardzo się zmieniła, gdy wyszła za mąż. Właściwie to jej przestało zależeć na mnie, kontakty się rozluźniały, liczy się tylko mąż, dom, remont. Ja już wcześniej napisałam, że rani mnie postawa ich obu: mamy i siostry.
Ja odwrócę to, co napisałaś- będę miała swój dom (oby było zdrowie i praca), a po co mi taka rodzina, która mnie w ten sposób potraktowała?

paprotka
19-01-2006, 23:29
Paprotka,czy Ty nie rozumiesz,że nie tylko kasa jest powodem mojego rozgoryczenia???

tak własnie, tego nie kumam
co takiego się stało, że "matka Ci wbiła sztylet w plecy" ? a siostra jest pazerna ?

chodzi o kwit z KW, brak rozmowy, ustaleń, negocjacji, trybu powiadomienia ?

nie wiem tego
może problem jest w waszej komunikacji, a nie kasce i niesprawiedliwości, mieszasz trochę
to matka wbiła, czy siostra jest świnia ?
masz problem z matką, czy siostrą ? bo już nie wiem

a to, że się siostry zmieniają po zamążpójściu - to wiem, wiem :lol:
i że im się zmieniają priorytety to normalne chyba jest, kwestią otwartą jest : jak żyć po szwagrze :lol:

szmaragd
20-01-2006, 00:22
Z matką, że jest niesprawiedliwa, z siostrą, że jest pazerna.
Czy uważnie przeczytałaś od początku wszystko?

inwestor
20-01-2006, 07:54
Z matką, że jest niesprawiedliwa, z siostrą, że jest pazerna.
...
To wcale tak nie musi być że mama jest niesprawiedliwa a siostra pazerna. Nie chcę nikogo brać w obronę ale nie wiesz co zrobiłabyś na ich miejscu. Po drugie jest takie stare mądre porzekadło " wszędzie jest dobrze gdzie nas nie ma". Szmaragd widzę że strasznie się gryziesz ta całą sytuacją przyjmij że to jest normalka. Są rodziny gdzie taka sytuacja jest poważnym problemem. Dzieci nie mogą dojść do porozumienia kto weźmie chorą matkę/ojca pod opiekę. Dopiero są kłótnie na bardzo bardzo niskim poziomie i to jeszcze nieraz przy rodzicach. Bywa że matka/ojciec chce zapisać majatek za opiekę i żadne z dzieci nie chce wziąść. Pozostałe dzieci muszą się deklarować z pomocą dopiero wtedy ktoś się godzi, albo sprzedają i umieszczaja rodzica w domu opieki. Poza tym poczytaj sobie jeszcze wątki o problemach wspólnego życia z teściami/rodzicami a będziesz już chyba miała pełny obraz sielskiego życia jakie ma lub może mieć twoja siostra. Wcale nie wykluczone że za jakiś czas może zaczać szukać wsparcia u Was.
Pozdrawiam

abromba
20-01-2006, 08:39
W tym tygodniu w Rzepie był opisany wyrok Trybunały Konstytucyjnego dotyczący możliwości dochodzenia zachowku w podobnej sytuacji. Niestety, miałam przeczytać/ zapisać - a zajęłam się łazienką i tylko w głowie mi sie tłucze, że coś takiego było. Może ktoś do tego dotrze?

Marek30022
20-01-2006, 08:59
Niestety jeszcze raz się potwierdziło, że rzeczą która zawsze skłóci rodzinę są pieniądze, a szczególnie te które pochodzą ze spadku.
Mój osobisty pogląd jest następujący:
1. Każdy ma prawo rozporządzać swoją własnością, tak jak chce.
2. Rodzice w starszym wieku nie mają obowiązku pomagać dzieciom a to raczej dzieci powinny okazać im pomoc.
3. Działanie Twojej Mamy jest jak najbardziej racjonalne. Po prostu nie chce być na starość dla nikogo ciężarem.

20-01-2006, 10:24
Ludzie, to teraz najlepiej nie mieć w ogóle dzieci, albo mieć jedynaka. Wychodzi na to, że dzieci tylko czekają jak rodzic zejdzie z tego świata (a w tym wypadku jeszcze nie zszedł), by jak sępy rozszarpać to, co po nim zostało. :evil:

inwestor
20-01-2006, 10:38
...

2. Rodzice w starszym wieku nie mają obowiązku pomagać dzieciom a to raczej dzieci powinny okazać im pomoc.
....
Dzieci nie tylko raczej powinny ale mają obowiązek opieki i pomocy rodzicom . Jak dzieci tego nie robią to rodzice w skrajnych przypadkach mogą podać sprawę do sądu o zasądzenie alimentów od dzieci.
Pozdrawiam

anekri
20-01-2006, 11:23
padło tutaj sporo słów goryczy i sporo prawdy

Trzeba spojrzeć z drugiej strony. Sutuacja z którą ja się spotkałam wygląda tak: Najmłodsza córka - ta która wzieła "wszystko" - całe mieszkanko 30m2.
Oczywiście 2 siostry i brat też byli oburzeni- czym?

-Od początku opieka nad rodzicami, potem ponad 10 lat nad matką- chorą, niedołeżną, z alztzhajmerem. Pranie, sprzątanie, mycie, podcieranie, karmienie, ścieranie odchodów ze ścian, obelgi ... Trzeba było zrobić wszystko a nawet więcej. Zero życia towarzyskiego bo nie ma z kim mamy zostawić. Żadnych wyjazdów. Rodzeństwo "nie ma czasu" by wziąść mamę do siebie, nie ma czasu przyjechać bo daleko (30km) - czy to wystarczajace usprawiedliwienie? chyba dla własnego sumienia. Ich wizyty zdawkowe - od czasu do czasu.
Może czas spojrzeć prawdzie w oczy i zrobić rachunek sumienia- czy ja bym to wytrzymała i gotowa była na takie wyrzeczenia by dostać to 30m2.

Twoja siostra przyjeła na siebie ogromny obowiązek, odciążając tym samym resztę rodzeństwa, które w tym czasie zajęło się tylko własnym życiem.
Co z tego że dzisiaj mama gotuje jej obiadki - jutro to mama bedzie potrzebowała gotowego obiadu.

satina
20-01-2006, 11:45
Po przeczytaniu wszystkiego od początku jestem też troche zniesmaczona. W 100% zgadzam sie z Inwestorem. Szmaragd podejrzewam, że to było tak że po skończeniu szkoły wyfrunęłaś z domu i jak sama piszesz mieszkasz daleko od mamy przypuszczam że jadąc do mamy w odwiedziny czułaś się jak gość, (tak też pewnie byłaś przyjmowana). Nie dziw się więc że mama jest może mocniej emocjonalnie związana z córką (twoją siostrą) która jest na codzień z nią, opiekuje się nią . Tak jak Inwestor poradził ci poczytaj wątki na temat wspólnego mieszkania i życia z teściami czy rodzicami a napewno zrobi ci się lżej na sercu. Nie myśl że siostra ma tak cudownie i lekko. Piszesz że mama ma 72 lata, nikomu nic nie ujmując ale osoby w trochę starszym wieku są naprawdę trudne do współzycia i trzeba dużo cierpliwości i wyrozumiałości aby wszystko grało w takim wspólnym życiu. Myślę że gdybyś spróbowała tak np pomieszkać z taką osobą która "trochę" się wtrąca w różne sprawy i może musi być tak jak ona chce a nie tak jak ty byś chciała to nie wiem czy byłabyś tak zacięta i zawzięta na siostrę jak jesteś w tej chwili. A tak poza tym to piszesz że mama już ci w pewnym okresie twojego życia pomogła no więc i tak masz za co jej podziękować a nie obrażać się na nią. Życzę więcej zrozumienia i optymistycznego spojrzenia na pewne sprawy.

julcik
20-01-2006, 12:59
Anekri ,współczuję Ci!
U nas jest taka sytuacja,że jest babcia po wylewnie,początki choroby Alzhimera.Są dwie córki,trzecia zmarła.
1 najstarsza córka sama wychowała trójkę dzieci,pracuje od rana do wieczora,pomaga dzieciom
2 córka zmarła,zostawiła dorosłą córkę
3 córka,bezdzietna,po czterdziestce,aktualnie bez pracy,jeździ za granicę-na zbiory itp.
Dwie córki(najstarsza i ta ,która zmarła)dostały działki.Ta trzecia nie dostała nic ,ale rości sobie prawa do domu.Aktualnie jakiś drugi miesiąc siedzi z babcią i już nie wytrzymuje.Chce wyjechać za granicę ,gdy tylko nadarzy się okazja.Tutaj pracy nie szuka,bo nie chce siedzieć z babką.
Najlepsze jest to ,że nie ma kto się babcią zająć.Kuzynka(córka tej zmarłej),bezdzietna,zamężna z dużym domem,wymiguje się pracą(mieszka 6 km dalej) a w weekendy zagląda sporadycznie.Ciotka tylko patrzy jak się wyrwać,najstarsza córka haruje i chyba to ona będzie musiała się chorą matką zająć.Ja szczerze powiedziawszy mam dość sąsiedztwa babki i ciotki i ich problemów.Mam dwójkę małych dzieci,mąż haruje,mamy kredyt na głowie i szczerze powiedziawszy jak pomyślę sobie,że ciotka znowu zwieje za granicę...Już pół roku miałam babkę na głowie.A naprawdę daje popalić i nikt z nią nie wytrzymuje i jej nie chce ,bo jest po prostu nie do wytrzymania.Wiem,że to choroba,ale ja nie czuję się na siłach nią zajmować.Nie widzę wyjścia z sytuacji.Już nawet też zastanawiałam się nad ucieczką za granicę i przetrzymaniem najgorszego.Lekarze mówią ciotce,że ma się cieszyć,bo będzie tylko gorzej,babcia może zacząć uciekać itp.Najlepsze jest to,że proponowałam ciotce,kuzynce spotkanie i obmyślenie jakiegoś wyjścia z sytuacji ale zero reakcji.Najgorsze jest to,że ja mieszkam obok ,więc wszyscy uznają ,że ja się mam babką interesować.
Naprawdę nie zazdroszczę ludziom ,którzy zobowiązali się do opieki np.swoich schorowanych ,starych rodziców.Chociaż uważam,że rodzic to co innego niż dziadkowie.Uważam również ,że to dzieci ,a nie wnuki są zobowiązane do opieki,lub jej zapewnienia swoim rodzicom.
Ps.S.Moja babcia cały czas narzeka,wyzywa wszystkich,skąpstwo przeszło w niesamowite rozmiary-najlepiej,żeby złotówki nie wydać,nie jeść,nie myć się itp.Ma manię,że cały dom się sypie itp.,itd.

szmaragd
20-01-2006, 13:00
Dzięki wszystkim za odzew, bo pozwala mi to spojrzeć na nasz problem z wielu stron.
Muszę jednak opisać trochę moją mamę, żebyście mnie nie posądzali o to, o co mnie niesłusznie posądzacie :oops: :roll: :o :)
Owszem, wiek się zgadza, również przebyta operacja 6 lat temu. Było z nią wtedy bardzo żle. Wszystkie siostry wtedy o nią się zatroszczyły, a najbardziej najstarsza, najmłodsza była tą sytuacją bardzo przerażona. Szpitale, lekarze- wszystkie biegały...
Potem jeszcze jakiś czas po wyjściu ze szpitala nie było za ciekawie, ale powoli dochodziła do siebie. Zawsze była energiczna, witalna, niezależna i tak jest do dziś. Bierze leki i musi robić co pewien czas badania i to wszystko. Nie jest zniedołężniałą staruszką i to ona na dzień dzisiejszy obsługuje najmłodszą siostrę i jej męża. Nie jest ciężarem dla nich, a wręcz przeciwnie, młodzi tylko w niewielkim procencie partycypują w kosztach ponoszonych na tzw życie czy opłaty. Remony robią wspólnie.

aha26
20-01-2006, 13:17
Dzięki wszystkim za odzew, bo pozwala mi to spojrzeć na nasz problem z wielu stron.
Muszę jednak opisać trochę moją mamę, żebyście mnie nie posądzali o to, o co mnie niesłusznie posądzacie :oops: :roll: :o :)
Owszem, wiek się zgadza, również przebyta operacja 6 lat temu. Było z nią wtedy bardzo żle. Wszystkie siostry wtedy o nią się zatroszczyły, a najbardziej najstarsza, najmłodsza była tą sytuacją bardzo przerażona. Szpitale, lekarze- wszystkie biegały...
Potem jeszcze jakiś czas po wyjściu ze szpitala nie było za ciekawie, ale powoli dochodziła do siebie. Zawsze była energiczna, witalna, niezależna i tak jest do dziś. Bierze leki i musi robić co pewien czas badania i to wszystko. Nie jest zniedołężniałą staruszką i to ona na dzień dzisiejszy obsługuje najmłodszą siostrę i jej męża. Nie jest ciężarem dla nich, a wręcz przeciwnie, młodzi tylko w niewielkim procencie partycypują w kosztach ponoszonych na tzw życie czy opłaty. Remony robią wspólnie.



ale za kila dni to mama moze juz potrzebować opieki i to wlasnie zostanie na glowie Twojej siostry{bedzie musiala być do dyspozyzji mamy 24h},POmysl jak siostra by się czula gdyby opiekowala się mamą,Wy byscie wpadaly okazjonalnie a pozniej po smierci mamy wszystko byloby dzielone po rowno.Czy to byloby sprawiedliwe?A druga sprawa,pisalas,ze dostalas kiedys jakąs kasę od mamy...czy siostry wtedy po rowno dostaly czy tylko Ty bylas wyrozniona?

szmaragd
20-01-2006, 13:24
Ostatnio młodzi kupili sobie nowy samochód i mama też im do niego dołożyła. Zgadzam się, że różnie może być, ale bronię się przed tezą, jakoby ktoś (ja i pominięte siostry) tak strasznie traktował biedną staruszkę.
Mama w tym roku zorganizowała święta, głównie dla rodziny szwagra i mi telefonicznie uskarżała się, ile to ona ma pracy i przygotowań a wiadomo, że najmłodsza siostra do póżnych godzin w pracy. Więc nie wiem, kto tu jest egoistą?
Mama ma się znacznie lepiej niż druga z kolei córka, która właściwie ma pierwszy etap choroby nowotworowej i czeka w kolejce na interferon, który będzie przyjmować już po raz drugi.Choroba odnowiła się.
Ale mama dba tylko o siebie i najmłodszą córkę.
I jeszcze najistotniejsza informacja-obdarowana siostra nie będzie musiała swoich pieniędzy poświęcać na np leczenie mamy, gdyż mama ma bardzo dobrą emeryturę(prawie bez mała taką, jak siostra ze szwagrem razem na biednych państwowych posadach).Więc trudno tu mówić o odejmowaniu sobie od ust.

Aha, wszyscy jesteśmy ludźmi wykształconymi i na poziomie (albo tak mi się wydaje :-? :P :lol: ), więc nie sprowadzajcie problemu mojej rodziny do poziomu rynsztoku...

Jeśli Was nie zanudzam, to w kolejnym odcinku, ale w wolnej chwili opowiem, w jakim stylu siostra i mamusia załatwiły tę sprawę. Przedsmak już macie, bo od tego zaczęłam swój wątek

satina
20-01-2006, 13:37
Wiesz co Szmaragd miałam już nie wypowiadać się w tym wątku ale twoja ostatnia odpowiedź mnie sprowokowała. Myślę jednak, że w twoich wypowiedziach nie tyle chodzi o żal że mama was inaczej traktuje, że wyróżnia młodszą córkę a jednak chodzi o te pieniądze. Może gdybyś nie "zaplanowała " sobie spłaty tego kredytu który chcesz wziąć na budowę swojego domu to może mniej by to wszystko bolało?
Może młodsza siostra wcale nie ma tak różowo jak piszesz, może właśnie chciałaby SAMA ugotować sobie i mężowi obiad? Wiesz każda sytuacja ma dwie strony medalu tą dobrą i tą złą. Pozdrawiam

aha26
20-01-2006, 13:45
Ostatnio młodzi kupili sobie nowy samochód i mama też im do niego dołożyła. Zgadzam się, że różnie może być, ale bronię się przed tezą, jakoby ktoś (ja i pominięte siostry) tak strasznie traktował biedną staruszkę.
Mama w tym roku zorganizowała święta, głównie dla rodziny szwagra i mi telefonicznie uskarżała się, ile to ona ma pracy i przygotowań a wiadomo, że najmłodsza siostra do póżnych godzin w pracy. Więc nie wiem, kto tu jest egoistą?
Mama ma się znacznie lepiej niż druga z kolei córka, która właściwie ma pierwszy etap choroby nowotworowej i czeka w kolejce na interferon, który będzie przyjmować już po raz drugi.Choroba odnowiła się.
Ale mama dba tylko o siebie i najmłodszą córkę.
I jeszcze najistotniejsza informacja-obdarowana siostra nie będzie musiała swoich pieniędzy poświęcać na np leczenie mamy, gdyż mama ma bardzo dobrą emeryturę(prawie bez mała taką, jak siostra ze szwagrem razem na biednych państwowych posadach).Więc trudno tu mówić o odejmowaniu sobie od ust.

Aha, wszyscy jesteśmy ludźmi wykształconymi i na poziomie (albo tak mi się wydaje :-? :P :lol: ), więc nie sprowadzajcie problemu mojej rodziny do poziomu rynsztoku...

Jeśli Was nie zanudzam, to w kolejnym odcinku, ale w wolnej chwili opowiem, w jakim stylu siostra i mamusia załatwiły tę sprawę. Przedsmak już macie, bo od tego zaczęłam swój wątek


nie wiem czemu uwazasz,ze sprowadzam Twoją rodzinę do poziomu rynsztoku...nawet do głowy mi to nie przyszlo bo wogole nie znam Twojej rodziny.Uwazam poprostu,ze mama az tak bardzo Was nie skrzywdzila .Poza tym nie wiesz moze mama coś tam odklada sobie z emerytury i pozniej ktorejs z Was pomoze.Przeciez to jest staruszka a nie milionerka ,ktora ma obsypywać corki pieniędzmi...ona ma swoje potrzeby,musi miec kase na leki i inne rzeczy.Ja mieszkam z mamą i babcią ,babcia odpisala swoj domek z dzialką mojemu ciotecznemu bratu ,ktory się nią w zasadzie wogole nie interesuje,ale nie mial gdzie mieszkac po slubie i babacia oodala mu dom i co......i nie klocilam się,nie mialam zalu i nadal mam bacie u siebie i jak wybuduje dom to tez ją tam zabiore.

szmaragd
20-01-2006, 14:00
Aha26 ,to nie było do Ciebie, tylko użyłam słowa "aha" w kontekście "i jeszcze coś" :D

szmaragd
20-01-2006, 14:10
Satina, a czy to coś złego, że w chwilach zwątpienia, planując budowę i kredyt, pocieszyłam się, że może,że kiedyś, że w końcu po rodzicach wszystkie po równo będziemy mieć pamiątkę... To nie tak, że czekałam na śmierć mamy, to nie ja nad nią skutecznie pracowałam, żeby położyć łapę na wszystko. Ja polegam wyłącznie na sobie, wiesz mi, lekkiego życia nie mam...
Ja mam zamiar kosztem ogromnych wysiłków sama go wybudować, a młodzi nie muszą już na nic odkładać, wchodzą na gotowe... Prowadzą bardzo ciekawe życie, sporo podróżują, bo przecież nie muszą liczyć się z każdą złotówką....

aha26
20-01-2006, 14:18
Szmaragd,jezeli jest faktycznie tak jak mowisz,ze siostra pracowala nad tym zeby tylko ona cos miala a Wy nie .....to pociesz się,ze szczęsliwa z tym nie będzie.Do czlowieka wszystko zrobil w zyciu wraca z powrotem.

szmaragd
20-01-2006, 15:07
A teraz, odcinek specjalny, ale dla szczególnie wytrwałych... :D (chyba terapia psychologiczna przynosi efekty, bo zaczynam żartować :lol: )...
czyli o tym, jak to było dokładnie rozegrane i jak się wydało...

Otóż każdy żył swoim życiem (mlodzi wyjazdy, bujne życie towarzyskie i remont, mama remont i prowadzenie domu oraz kontakty z córkami, wnuczkami, jak to w normalnej rodzinie). I pewnie w którymś momencie młodzi poszli po rozum do głowy, że ładują kasę(ale podkreślam, wspólnie z mamą) w dom, ale należący do mamy. Nietrudno się domyśleć, że to im tylko zależało na regulacji prawnej tej sytuacji. W lipcu zostałyśmy wezwane na poważną rozmowę do mamy. Mama absolutnie nie nadmieniła, jakie ma plany, tylko zapytała, jakie my plany mamy względem niej i domu, bo to trzeba uregulować . Najmłodsza w ogóle nie zabierała głosu, tylko słuchała, a na koniec zalała się łzami, ile to ona już w ten dom włożyła...Podkreślam, inicjatywa wyszła od mamy, a nie od nas. W tej rozmowie mama zasugerowała, że chciałaby, aby dom był w jednych rękach, żeby miał jednego właściciela i żebyśmy dobrowolnie zrezygnowały ze swoich udziałów po ojcu na jej rzecz. Powołała się na to, że już coś tam każda dostała kilka lat temu itp.
Najstarsza powiedziała, że z części po ojcu nie rezygnuje, a mama ma 4 córki i na każdą może liczyć. Druga powiedziała mniej więcej to samo. Ja zadeklarowałam, że jak wybuduję swój dom, a mam nadzieję, że za 2 lata, to ma u mnie pokój i może ze mną zamieszkać (teraz oczywiście też, ale mieszkam na 4 piętrze bez windy). Powiedziałam również, że nie rezygnuję ze swojego udziału po ojcu. Że skoro zaciągnę kredyt, to nie ma powodu, dla którego miałabym rezygnować w mojej sytuacji.
Rozstałyśmy się może nie w zgodzie, ale też nie w jakiejś szczególnej wrogości. Ja jeszcze nadmieniłam, że jeśli mama zapisze której z nas ten dom, to uwazam to za niesprawiedliwe( nie będę juz od nowa wyliczać dlaczego, bo odpadną już Ci najwytrwalsi czytelnicy).
I potem nie działo się nic. Mama do mnie dzwoniła normalnie a ja do niej. Rozmawiałyśmy o bieżących sprawach, nie poruszałyśmy tego tematu.
28 pażdziernika mama z siostrą po cichu poszły do notariusza i nie poinformowały nas o tym. Zresztą do dziś by to się nie wydało, gdyby nie to, że siosta założyła księgę wieczystą i nas, jako współwłaścicieli poinformowano w tym piśmie.

Czy nadal sądzicie, że wyrwałam coś komuś z gardła?
Peri, jak widzisz byłam wcześniej w stanie zaproponować mamie mieszkanie ze mną i wcale nie musiała mi zapisywać domu...

metea
20-01-2006, 16:10
Ciekawa jestem jakbys sie zachowała gdyby mama Tobie zapisała dom a nie młodszej siostrze?!
Czy probowałabyś namawiać mame żeby podzieliła dom równo pomiedzy swoje córki?
Myśle że Twoja mama podjęła słuszna decyzje, ona doskonale zdaje sobie sprawę że z młodszą córką będzie jej dobrze na stare lata, że to ona najlepiej się nią zaopiekuje.
Pewnie gdybyś była w złej sytuacji materialnej to mama by Ci pomogła jakoś ale skoro stac Cie na budowe domu to stoisz niezle i dasz sobie rade!
Licz zawsze tylko na siebie i uszanuj decyzje swojej mamy a od siostry nie odwracaj sie!

EDZIA
20-01-2006, 16:43
Ciekawa jestem jakbys sie zachowała gdyby mama Tobie zapisała dom a nie młodszej siostrze?!
Czy probowałabyś namawiać mame żeby podzieliła dom równo pomiedzy swoje córki?
Myśle że Twoja mama podjęła słuszna decyzje, ona doskonale zdaje sobie sprawę że z młodszą córką będzie jej dobrze na stare lata, że to ona najlepiej się nią zaopiekuje.
Pewnie gdybyś była w złej sytuacji materialnej to mama by Ci pomogła jakoś ale skoro stac Cie na budowe domu to stoisz niezle i dasz sobie rade!
Licz zawsze tylko na siebie i uszanuj decyzje swojej mamy a od siostry nie odwracaj sie!

Też tak uważam i powiem Ci, że na Twoim miejscu wcale bym tak młodszej siostrze nie zazdrościła.
Szmaragd ja miałam podobnie. Tylko, ze starsza siostra mieszkała z rodzicami, wspólnie przebudowali dom i cały czas wiadomo było, że ona go odziedziczy, bo mnie finansowali podczas studiów, częściowo, bo sama też dorabiałam jak mogłam/ siostra szybko się usamodzielniła/. Nie powiem, ze byłam z tego bardzo zadowolona. Kiedy założyłam rodzinę i przyszło mi z dziećmi mieszkać w bloku trochę w głębi serca zazdrościłam mojej siostrze domu, dużej przestrzeni życiowej, otoczenia, pomocy mamy/opieka nad dziećmi/ sprawni, zdrowi rodzice wydawało mi się wówczas, że to olbrzymi skarb.
I tu Ci się wcale nie dziwię że tak odbierasz obecną sytuację Twojej siostry
Przestałam zazdrościć swojej siostrze kiedy wybudowałam dom na sąsiedniej działce obok domu rodzinnego. Co przechodzę w weekendy i co przechodzi moja siostra na co dzień nie jest do pozazdroszczenia. Moja mama ma 82 lata jest jeszcze w miarę sprawna ale…do wszystkiego się wtrąca, z miłości do nas stara się nam pomagać wbrew naszej woli nie uzgadniając tego z nami/ pisałam o tym jak przerobiła mój ogródek/ o innych rzeczach nie wspomnę. Wierz mi staram się jak mogę z mamą jakoś normalnie żyć i rozmawiać, ale często się nie da , bo kończy się kłótnią. Np. w ubiegłą niedzielę była 10 rocznica śmierci mojego Ojca, po mszy zaprosiłam wszystkich na obiad i kawę, chciałam jakoś tak wspólnie w większym gronie rodzinnym powspominać Ojca a Mama zaczęła złośliwie krytykować suknię w której moja córka pójdzie na studniówkę, choć sukienka jest ładna i oryginalna, ale to jest moja sukienka z lat młodości a moja mama za eleganckie uważa tylko nowe ubrania, zaczęła i mi zarzucać sposób ubierania się, firanki w oknach i różne inne „grzechy” potem zarzuty przeszły na siostrę, szwagra i ich dzieci. Z założenia spokojne spotkanie zakończyło się płaczem moim i siostry.
Wierz mi może teraz wydaje Ci się, ze Twoja siostra ma luksusową sytuację, ale ja jej nie zazdroszczę.
Starsi rodzice wymagają większej cierpliwości niż dzieci, dzieciom często jakoś wytłumaczysz, ale Matce nie, bo jest bardziej doświadczona i wie swoje.

A przypadek mojej Mamy wcale nie jest taki szczególny co widać i w innych wątkach o których już ktoś wcześniej wspominał.

pozdrawiam

Edzia

Ewunia
20-01-2006, 17:30
ja cię szmaragd rozumiem i współczuję sytuacji
i nie posądzam cię wcale o rozbuchany materializm
być może u was uwaga rodziców przekładała się materialnie na dzieci i przezywasz to w kategoriach uczuciowych, choc na zewnątrz wygląda, że materialnych
byc może mama chciała sobie w ten sposób zabezpieczyć starość
to właściwie nie ma teraz znaczenia
podejdź do tego, jak piszą tu niektórzy - pozbyłaś sie kłopotu
mieszkać z mamusią, to wcale nie taka słodycz
dla mnie, to by była przymusowa sytuacja
chociaż jak mus, to mus
ale tylko mus
nigdy z wyboru
trzymaj sie :D

inwestor
20-01-2006, 17:40
A teraz, odcinek specjalny, ale dla szczególnie wytrwałych... :D (chyba terapia psychologiczna przynosi efekty, bo zaczynam żartować :lol: )...
czyli o tym, jak to było dokładnie rozegrane i jak się wydało...

Otóż każdy żył swoim życiem (mlodzi wyjazdy, bujne życie towarzyskie i remont, mama remont i prowadzenie domu oraz kontakty z córkami, wnuczkami, jak to w normalnej rodzinie). I pewnie w którymś momencie młodzi poszli po rozum do głowy, że ładują kasę(ale podkreślam, wspólnie z mamą) w dom, ale należący do mamy. Nietrudno się domyśleć, że to im tylko zależało na regulacji prawnej tej sytuacji. W lipcu zostałyśmy wezwane na poważną rozmowę do mamy. Mama absolutnie nie nadmieniła, jakie ma plany, tylko zapytała, jakie my plany mamy względem niej i domu, bo to trzeba uregulować . Najmłodsza w ogóle nie zabierała głosu, tylko słuchała, a na koniec zalała się łzami, ile to ona już w ten dom włożyła...Podkreślam, inicjatywa wyszła od mamy, a nie od nas. W tej rozmowie mama zasugerowała, że chciałaby, aby dom był w jednych rękach, żeby miał jednego właściciela i żebyśmy dobrowolnie zrezygnowały ze swoich udziałów po ojcu na jej rzecz. Powołała się na to, że już coś tam każda dostała kilka lat temu itp.
Najstarsza powiedziała, że z części po ojcu nie rezygnuje, a mama ma 4 córki i na każdą może liczyć. Druga powiedziała mniej więcej to samo. Ja zadeklarowałam, że jak wybuduję swój dom, a mam nadzieję, że za 2 lata, to ma u mnie pokój i może ze mną zamieszkać (teraz oczywiście też, ale mieszkam na 4 piętrze bez windy). Powiedziałam również, że nie rezygnuję ze swojego udziału po ojcu. Że skoro zaciągnę kredyt, to nie ma powodu, dla którego miałabym rezygnować w mojej sytuacji.
Rozstałyśmy się może nie w zgodzie, ale też nie w jakiejś szczególnej wrogości. Ja jeszcze nadmieniłam, że jeśli mama zapisze której z nas ten dom, to uwazam to za niesprawiedliwe( nie będę juz od nowa wyliczać dlaczego, bo odpadną już Ci najwytrwalsi czytelnicy).
I potem nie działo się nic. Mama do mnie dzwoniła normalnie a ja do niej. Rozmawiałyśmy o bieżących sprawach, nie poruszałyśmy tego tematu.
28 pażdziernika mama z siostrą po cichu poszły do notariusza i nie poinformowały nas o tym. Zresztą do dziś by to się nie wydało, gdyby nie to, że siosta założyła księgę wieczystą i nas, jako współwłaścicieli poinformowano w tym piśmie.

Czy nadal sądzicie, że wyrwałam coś komuś z gardła?
Peri, jak widzisz byłam wcześniej w stanie zaproponować mamie mieszkanie ze mną i wcale nie musiała mi zapisywać domu...

Twój opis nie wniósł specjalnie niczego nowego. Widzisz mama wysłuchała zdania Was wszystkich i zrobiła tak jak uważała że jest najlepiej - i to jest najważniesze w tej sprawie. Wyraźnie dała Wam do zrozumienia jaka jest jej wola. Po takiej informacji liczenie na cokolwiek jest moim zdaniem niezbyt rozsądne. Twoją propozycję aby mama na stare lata przeniosła się do ciebie na drugi koniec kraju można w zasadzie traktować jedynie w kategoriach kurtuazyjnych gdyż z góry wiadomo że jest nierealna. Najmłodsza siostra wiadomo jak mieszka w domu to chce żyć w jakichś sensownych warunkach a to wymaga remontów i pieniędzy. Poza tym każda córka coś już dostała. Wiesz tu wcale nie trzeba było mamy "urabiać". Naprawdę masz mądrą mamę i wcale nie widzę tu dyskryminacji ani niesprawiedliwości. Szmaragd przymij tą decyzję mamy z podniesionym czołem i nie pozwalaj aby drobiazgi kierowały twoimi uczuciami do mamay i siostry - nie zawsze to co dobre jest dla wszystkich łatwe.
Pozdrawiam

Agnieszka1
20-01-2006, 19:33
wow :lol: :lol: :lol:
szmaragd zmyslilas na poczekaniu? :lol:
ostatni post oczywiscie :lol:

P.S. sztylety cos ostatnio w modzie :-?

aśka(*)*(*)*
21-01-2006, 19:13
powiem tak, gdybym była tobą, szmaragd, załamałabym się już dawno. i to nie całą sytuacją rodzinną tylko tymi postami.

niektórzy ludzie to lubia dobijać człowieka! i ten kto ma problem, w pewnym momencie zamiast wsparcia musi sie gęsto tłumaczyć! a przecież uwagi krytyczne można wypowiadać w taki sposób by nie ranić uczuć osoby i tak już (słusznie czy nie słysznie) skrzywdzonej...

a ja ci powiem od siebie, że zgadzam się z tymi, którzy twierdzą że opieka nad matką to dopust Bozy i tylko należy się cieszyć że cię to ominęło. ale tylko dlatego, że zawsze trzeba znależć sobie coś pocieszającego, bo inaczej idzie zwariować. bo przyznam szczerze, że z drugiej strony dziwią mnie te słowa w ustach osób propagujących tezę o czystości uczuć, nie oczekiwaniu niczego od rodziców bo i tak juz tyle otzrymaliśmy itd itp górnolotne swormułowania! a dlaczego mnie to dziwi ? bo jeżeli sie jest człowiekiem tak szlachetnym to jak można sie cieszyć z tego że opieka nad chorym rodzicem mnie ominie???? jak się tak szczerze kocha, jak to opisują, bez oczekiwań itd to powinno się wręcz pragnąć by móc dzielić z matką te ostatnie chwile, nie ważne jak będą ciężkie!

ja np. mam fatalne stosunki z matką, głównie z jej winy (no już pojeźdźcie po mnie) chociaż z czasem ja tez się już zacietrzewiłam i można powiedzieć że obecnie nasze stosunki mają fatalny charakter z winy obydwu stron.
pretensji do siostry nigdy nie miałam o to że faworyzowana, bo czy to jej wina, że bardziej kochana? ale do matki z czasem we mnie narastała pretensja i teraz przykładnie jestem rozgoryczona, co jest szalenie niezdrowe. dla mnie głównie! to mnie od środka pożera. i staram się robić wszystko by tego uczucia się pozbyć, ocieplić stosunki, by nie zniszczyć samej siebie. na razie mi nie wychodzi...

ale radze ci, odpuść, chociaż wiem że to boli, nie ważne czy masz racje czy nie, dla ciebie ten ból jets realny, i to rozumiem i ci współczyje. ale postaraj się wybaczyć i przejść nad tym do porządku dziennego, żadnych spraw sądowych, kłótni itd nie doradzam, jedynie radze ci wyrzucić to z siebie przy kawie do siostry i odzielnie do mamy. i powiedzieć że i tak je kochasz. i żyć dalej. tak najzdrowiej, innych nie zmienisz, spróbuj zmienić samą siebie.
życze powodzenia :lol:

AGNIESZKA31
21-01-2006, 20:01
Hmmmm.To ja od "sztyletu w plecy".Tak bardzo byłam zawiedziona i rozgoryczona ,kiedy okazało sie ,że mieszkanie ,które miało byc moje-moim nie będzie.....Ale tu na forum pocieszono mnie ale równiez dano po nosie.Powiem,że teraz po paru miesiacach wszystko wygląda lepiej.Opadła złość,do nikogo już nie mam żalu.Żyje sobie pomalutku..To fakt,nikt nie musi oddawać niczego-nawet swoim dzieciom.I nikt nie zagwarantował nam ,że życie jest sprawiedliwe.Ale wiesz Szmaragd-daj sobie spokój..znienawidzisz mame i siostre.Nie licz na nic od nikogo.Szkoda życia na pierdoły...

Patsi
21-01-2006, 20:47
Sorki szmaragd, trochę napisze jak to u mnie wygląda.
Ja do tego wątku tyle: moi rodzice dwa lata temu przepisali wszystko na siostrę z którą zresztą mieszkają, żeby mieć "opiekę i spokojną starość". Po czym w domu ich są ciągłe spory bo szwagier się baaardzo panoszy, także w tej chwili rodzice mieszkają (mam nadzieje chwilowo) u mnie!!!Mama płacze mi od miesiąca, że chciała dobrze dla siebie, a efekt jest inny. I że darowiznę by cofnęła, ale primo - nie ma aż takich podstaw, a secundo - co ludzie powiedzą? No i siostrzyczka jest z kolejnym dzieckiem w ciąży. Nie jestem złośliwa, a może się mylę, ale jeśli jest na to szansa - tzw. zachowek? bo rodzice zrobili umowę darowizny - to będę się starała kiedyś o jakąś rekompensatę od siostruni.
kasa dzieli, i to jeszcze jak, nie oszukujmy się. A mnie najbardziej boli to że rodzice przepisali na siostrę, a ja dowiedziałam sie o fakcie rok później przypadkiem, gdy chciałam się zameldować czasowo u mamy. Samo życie...
Dlatego, świetnie cię szmaragd rozumiem i nie potrafie się do takich spraw dystansować...

anekri
23-01-2006, 11:05
faktycznie to każda sytuacja jest inna - tak jak ludzie są różni

natomiast logicznym jest, że ludzie mieszkający razem prowadzą wspólne gospodarswo domowe i łożą na remonty, wyżywienie itp - więc nie rozumiem tego oburzenia dotyczącego "dużej" emerytury mamy, że wchodzi do wspólnego budżetu,
Nie wiadomo ile mama dokłada do wspólnej kasy, a ile np odkłada sobie - przecież nie siedzisz u nich pod łóżkiem i nie wiesz tego. Ile potrzeba na lekarstwa, jedzenie....? A gdyby mama sama mieszkała to na pewno byłoby jej trudno opłacić wszystkie rachunki i zrobić bieżące remonty nawet gdyby emerytura była spora- więc korzyści są po obu stronnach.

szmaragd
23-01-2006, 13:34
Dziękuję ponownie za zainteresowanie moim problemem.
Emocje powoli opadają, ale żal pozostał... Tak, ja bardzo ambicjonalnie do tego podchodzę. Trochę mnie ostudziliście, dziękuję :D

Agnieszka1- przykro mi, ale nic nie zmyśliłam

Agnieszka1
23-01-2006, 16:51
Zal to jest jak juz tej bliskiej osoby zabraknie a my wtedy myslimy jak w niektorych sytuacjach moglismy sie zachowac inaczej.
Nie miej zalu do mamy, kochaj ja, szanuj jej decyzje, i to dlatego ze byla, jest i jeszcze bedzie - te uczucia niech beda silniejsze niz zal za stracona czescia domu, ktory nie bedzie Twoj. Nie mozna przeciez porownac domu do matki. A nie zapominaj ze mama tez czuje.
Pewne powiedzenie kiedys mi zapadlo w pamiec:
"szanuj matke swoja , poki jeszcze mozesz, bo za pozno bedzie,kiedy bedzie w grobie"

Zycze Ci abys z mama byla w zgodzie bo to Twoja mama jest przeciez.
Powodzenia
A.

godul1
24-01-2006, 12:39
Fajne sa takie watki co to się w nich dzieli skóre na niedzwiedziu, a ten za przeproszeniem - niedzwiedź ośmiela sie miec własne zdanie co do dalszego swojego losu i nie chce do tego za szybko oddawac tej skóry do dzielenia:-)

Srry ale emoim zdaniem wszelkie roszczenia moglibyście mamie darowac- przynajmniej za życia.
A wogóle to kochasz swoja matke- czy tylko jej majatek?
Kur zapiał - co to wogóle za liczenie cudzych pieniędzy?

szmaragd
24-01-2006, 20:17
Widzisz godul1, ten niedźwiedź już oddał "swoją skórę" i jest zdany na najmłodszą córkę i zięcia. Oby nie skończyło się tak, jak pisze Patsi.
Powtarzm raz jeszcze, ja nie naciskałam, nie urabiałam mamy oraz nie wyrywałam jej nic z gardła- a robicie ze mnie potwora :( (zresztą niesłusznie). Ja tylko jestem rozżalona, że mama podjęłą decyzję krzywdzącą dla 3 pozostałych córek i pomaga wyłącznie tej, która ma najlepszą sytuację i finansową, i rodzinną i zawodową ... Tak, boli mnie brak jej miłości (przykro mi, ale jakoś tak śmiesznie przekładam jej uczucie i decyzję na pieniądze).

24-01-2006, 21:22
Sorki szmaragd, trochę napisze jak to u mnie wygląda.
Ja do tego wątku tyle: moi rodzice dwa lata temu przepisali wszystko na siostrę z którą zresztą mieszkają, żeby mieć "opiekę i spokojną starość". Po czym w domu ich są ciągłe spory bo szwagier się baaardzo panoszy, także w tej chwili rodzice mieszkają (mam nadzieje chwilowo) u mnie!!!Mama płacze mi od miesiąca, że chciała dobrze dla siebie, a efekt jest inny. I że darowiznę by cofnęła, ale primo - nie ma aż takich podstaw, a secundo - co ludzie powiedzą? No i siostrzyczka jest z kolejnym dzieckiem w ciąży. Nie jestem złośliwa, a może się mylę, ale jeśli jest na to szansa - tzw. zachowek? bo rodzice zrobili umowę darowizny - to będę się starała kiedyś o jakąś rekompensatę od siostruni.
kasa dzieli, i to jeszcze jak, nie oszukujmy się. A mnie najbardziej boli to że rodzice przepisali na siostrę, a ja dowiedziałam sie o fakcie rok później przypadkiem, gdy chciałam się zameldować czasowo u mamy. Samo życie...
Dlatego, świetnie cię szmaragd rozumiem i nie potrafie się do takich spraw dystansować...

Patsi,
czy jesteś pewna,że nie ma podstaw do odwołania darowizny?
Może to mieć miejsce w przypadku rażącej niewdzięczności obdarowanego.
Sytuacja,w której Twoja mama musi uciekać z domu z powodu zachowania zięcia być może jest takim właśnie powodem.Oczywiście należałoby przeanalizować cały stan prawny,ale sytuacja jest niepokojąca i bywa,że takie przypadki zachowań idą "ku pogorszeniu".
Pozdrawiam

Ewunia
24-01-2006, 21:33
szmaragd, jesli to ma byc dla ciebie pocieszeniem, to ci powiem, że w wielu rodzinach rodzice upatrują sobie jedno dziecko
jemu wszystko dają
jemu jednemu sprzyjają
jakby innych nie mieli
samo życie :roll:

rrmi
24-01-2006, 22:03
Patsi,
czy jesteś pewna,że nie ma podstaw do odwołania darowizny?
Może to mieć miejsce w przypadku rażącej niewdzięczności obdarowanego.
Sytuacja,w której Twoja mama musi uciekać z domu z powodu zachowania zięcia być może jest takim właśnie powodem.Oczywiście należałoby przeanalizować cały stan prawny,ale sytuacja jest niepokojąca i bywa,że takie przypadki zachowań idą "ku pogorszeniu".
Pozdrawiam
Masz racje Opal ,
trzeba pomyslec co bedzie kiedy zabraknie sprawnosci Rodzicom Patsi.
Wiadomo , ze z wiekiem bedzie gorzej , nie zycze chorob , ale pewnie beda. :-?
Zastanow sie Patsi i zrob cos z tym

24-01-2006, 22:33
Pomijając wszystko,to ta dyskusja potwierdza,że ile lat nie mamy,to zawsze czujemy się dziećmi naszych rodziców.
Ale jak to z nami będzie,my też przecież rodzice? :-?

anekri
25-01-2006, 06:55
szmaragd, jesli to ma byc dla ciebie pocieszeniem, to ci powiem, że w wielu rodzinach rodzice upatrują sobie jedno dziecko
jemu wszystko dają
jemu jednemu sprzyjają
jakby innych nie mieli
samo życie :roll:

bo życie nie jest sprawiedliwe- a i dzieci wyrastają na różnych ludzi, więc nic dziwnego, że gdy jedne pójdą swoją drogą nieoglądając się za siebie i zajmą się swoim życiem - inne spełniają obowiązki wobec rodziców i to z nimi rodzice są najbardziej związani

dobre jest przysłowie "umiesz liczyć - licz na siebie" pesymiści rzadziej się mylą i można zaoszczędzić sobie rozczarowań

Agnieszka1
25-01-2006, 07:01
Widzisz godul1, ten niedźwiedź już oddał "swoją skórę" i jest zdany na najmłodszą córkę i zięcia. Oby nie skończyło się tak, jak pisze Patsi.
Powtarzm raz jeszcze, ja nie naciskałam, nie urabiałam mamy oraz nie wyrywałam jej nic z gardła- a robicie ze mnie potwora :( (zresztą niesłusznie). Ja tylko jestem rozżalona, że mama podjęłą decyzję krzywdzącą dla 3 pozostałych córek i pomaga wyłącznie tej, która ma najlepszą sytuację i finansową, i rodzinną i zawodową ... Tak, boli mnie brak jej miłości (przykro mi, ale jakoś tak śmiesznie przekładam jej uczucie i decyzję na pieniądze).

szmaragd moze mama wie ze na nia ( najmlodsza) w szczegolnosci moze liczyc w razie choroby, bo ona najlepiej finansowo stoi, nie ma zobowiazan takich jak pozostale siostry.
Mysle ze mamie Twojej tez jest ciezko . Napewno cie kocha.
A tak wogole to one mieszkaja w domu mamy? czy w domu siostry a dom mamy poszedl na siostre?

abromba
25-01-2006, 08:37
szmaragd, jesli to ma byc dla ciebie pocieszeniem, to ci powiem, że w wielu rodzinach rodzice upatrują sobie jedno dziecko
jemu wszystko dają
jemu jednemu sprzyjają
jakby innych nie mieli
samo życie :roll:

I ja to potwierdzam - tak postąpiła moja babcia. Średnia córka traktuje ją bardzo źle, ale mieszka obok i zawsze była faworyzowana, podczas gdy dwie inne - wręcz upodlane, uniemożliwia jakąkolwiek pomoc ze strony najmłodszej córki. W ogóle babcia to niestety typ bardzo wyrachowanego egoisty - pal diabli pieniądze, ale najbardziej zabolało mnie, gdy na pogrzebie mojej mamy (zmarła w wieku 60 lat na raka) babcia uskuteczniła totalną histerię pt. "jaka to ona jest biedna" . A przez wiele lat miała dla mojej mamy tylko złe słowa. Nie przesadzam.

Dlatego, tak jak Opal, boję się, jak to będzie z nami. Czy potrafię nie faworyzować jednego z dzieci, nie nastawiać ich przeciwko sobie? No cóż, trzeba będzie nad tym popracować.

ziaba
25-01-2006, 08:44
A mnie zawsze interesowała sytuacja odwrotna: babcinka płacze gdzieś w telewizji " a oto ich ośmiu sztuk wychowałam, a na stare lata nikt mi nie pomaga"

Bywają fajne osobniki ludzkie, które rozmnażają sie wyłącznie po to, by posiadać dzieci jako polisę ubezpieczeniową na stare lata.

Tylko jeśli z tych " ośmiu sztuków" nikt babinki nie chce znać..to gdzieś musi być przyczyna niechęci.
No przecież się kurna wszystkie przeciw mamusi nie zmówiły... 8)

godul1
25-01-2006, 10:50
A mnie zawsze interesowała sytuacja odwrotna: babcinka płacze gdzieś w telewizji " a oto ich ośmiu sztuk wychowałam, a na stare lata nikt mi nie pomaga"


Tylko jeśli z tych " ośmiu sztuków" nikt babinki nie chce znać..to gdzieś musi być przyczyna niechęci.
No przecież się kurna wszystkie przeciw mamusi nie zmówiły... 8)

Ziaba- jakby babinka miała dom za 300 tysi to by wszystkie 8 chciało jej "pomagac" - ale ona goopia wszystko im oddała i teraz już nikogo nie obchodzi.

anekri
25-01-2006, 12:37
w każdej rodzinie trafi sie "czarna owca" lub "zepsute jajko" ale coś musi być na rzeczy skoro 8 dzieci kobita miała i żadne jej nie chce

w 99% przypadków to jak się dzieci wychowa i jaki przykład im sie da to potem owocuje -czym skorupka za młodu nasiąknie ....

są ludzie którzy uważają, że jak dziecko brudne i głodne nie chodziło to swój obowiązek spełnili i teraz po ukończeniu 18 lat to juz tylko dziecko ma na nich robić, a są i tacy którzy żyły sobie wypruwają by dzieci miały lepiej

szmaragd
25-01-2006, 15:00
Agnieszko 1-Mama oddała dom najmłodszej siostrze i obie teraz (i z zięciem) mieszkają w ogromnym domu. 2 najstarsze siostry mieszkają też w tym samym mieście, ale w małych mieszkaniach w bloku. Ja mieszkam w innym mieście.

Widzę, że wątek zaczął żyć "swoim życiem" :D . To super, że dzielicie się różnymi refleksjami.
Obiecuję Was informować na bieżąco, co słychać w temacie. Przecież z Wami zostanę przynajmniej 2 lata- wszak na wiosnę ruszam do boju (tzn z budową).

Ewunia
26-01-2006, 00:27
dzieci wyrastają na różnych ludzi, więc nic dziwnego, że gdy jedne pójdą swoją drogą nieoglądając się za siebie i zajmą się swoim życiem - inne spełniają obowiązki wobec rodziców i to z nimi rodzice są najbardziej związani
jakże często takich zależności wcale nie ma
znam rodzinę, w której cały majątek przypadł najmłodszemu synowi, mimo że do rękoczynów nawet dochodziło
ale mamusia jego NAJBARDZIEJ zawsze kochała

Ewunia
26-01-2006, 00:33
są i tacy którzy żyły sobie wypruwają by dzieci miały lepiej
tylko, że nie zawsze to działa
nie tylko kasa się liczy i dobra otrzymane
paradoksalnie często szacunek jest dla tego rodzica, który zbyt wiele nie dał, a brak poszanowania dla mamusi, która sobie od ust odejmuje

nie do końca zbadana jest ludzka psychika :wink: