PDA

Zobacz pełną wersję : Przeprowadzka z kotem



i&w
26-01-2006, 13:30
Jak reagowały wasze koty na przeprowadzę z mieszkania do domu??

duch07
26-01-2006, 16:04
Jak reagowały wasze koty na przeprowadzę z mieszkania do domu??


To był tydzień totalnego stresu :-?

Tylko nocą futrzaki wychodziły sprawdzac nowy teren :-?

monig
26-01-2006, 18:42
Żle tak jak u Ducha trwało to 5-7 dni siedziały tylko za pralką i nie wychodziły nawet by zjeść. Stąd przeprowadze najlepiej odbyć w piątek i dwa dni spędzić z kociakami. Każdy kot sie stresuje nowym miejscem zwłaszcza ten co nigdzie indziej nie był. Ale to mija.

sib
27-01-2006, 18:30
zadnych zmian, nawet wymiana lodówki, która jest największym przyjacielem kota powoduje ogromny stres

anka76
27-01-2006, 22:29
Nasz przeżył ok. choć początki były nieciekawe.Siedział gdzieś w koncie i nie wychodził przez kilka dni. Z załatwianiem potrzeb było jeszcze gorzej ale już jest dobrze. Teraz ma drzwi tarasowe pod którymi może stanąć i miałczeć aż gospodarze mu otworzą (ale ich bestia wyszkoliła). Z przyzwyczajeniem się do obecności psa na podwórku było gorzej ale już teraz wiadmo kto jest tu panem :lol:

rafałek
09-02-2006, 12:05
Nasza kocica mieszkałą poczatkow na budowe. Na poprzednią zimę zabrałem ją do bloku. Nocowała w piwnicy, a w dzień przychodziła do mieszkania.
We wrześniu po przeprowadzce była trochę "wygłupiona", i często wracała pod blok (dość blisko), ale szybko znalazłą swoje miejsce w domu i się uspokoiła. Niestety - jej legowisko zostało kilka razy zpacyfikowane przez dzieciaki i teraz kotka sypia na fotelu lub w "bezpiecznych miejscach".

Zuza35
15-02-2006, 10:07
Strasznie się tego boję. Znaczy co będzie z moją kocicą. Przeprowadzam się w kwietniu, z tym, że najpierw do innego domu i po dwóch miesiącach dopiero do docelowego (buduje się).
Nie wiem jak zareaguje, nie wiem czy nie będzie chciała wracać do domu (mieszkania). A jak już się przyzwyczai do nowego otoczenia to czy coś się jej nie stanie? Ma dwa lata, Wychowała się w mieszkaniu z dwoma psami nie wie, ze ma się bać psów, kotów, samochodów (jakieś 100 m do drogi jest), głupich ludzi.
Prawie spać nie mogę z tego powodu:(

alienka
15-02-2006, 10:31
Moje kotki też przeżyły to straszliwie. Najpierw koszmarna jazda samochodem. Tę kojarzą niestety tylko z wizytami u weterynarza.
Chciałam zaoszczędzić im stresu związanego z widokiem ciągle jeszcze kręcących się po domu fachowców. Od razu zostały zaniesione do pokoju na górze gdzie stała przygotowana kuweta, jedzonko i krzesełka przykryte kocykiem (taki namiocik wymyślony przeze mnie na potrzebę chwili). Siedziałam z nimi w tym pokoiku kilkanaście minut a potem ciągle tam zaglądałam. Trwało to kilka godzin. Gdy obcy z domu się wynieśli otworzyłam szeroko drzwi od pokoiku a moje kotki stopniowo, bardzo nieśmiało zaczęły stamtąd wychylać noski. Następnego dnia zwiedzały domek a na wypadek czegoś lub kogoś nieprzewidzianego biegły do swojego pokoiku gdzie się czuły najbezpieczniej. Pierwsze dni to też okres kiedy najczęściej wyrażały chęć przytualania się do nas i oczywiście spania z nami. Dziś (po prawie 2 miesiącach) one są bardziej u siebie niż ja. Teraz rozoczął sie etap wychodzenia na zewnątrz. Otwieramy im drzwi, one wychodzą ale kontrolują czy drzwi są cały czs uchylone (pomomo, że jestem z nimi na zewnątrz). Gdy zamknę drzwi moje kotki natychmiast wyrażają chęć powrotu ale widzę, że nie są szczęśliwe. Siadają przy oknie tarasowym i patrzą w dal (wyglądają jak dwie figurki). Czekają na wiosnę. Ja czekam z nimi. Otworzymy wtedy na oscież drzwi na taras i moje koty będą według własnego upodobania spacerowały po domu i ogrodzie.
Pozdrowienia

Zuza35
15-02-2006, 10:51
Ta moja małpa jest dość odważnym kotem jak na kota.
U weterynarza czuje się jak u siebie, obcych się nie boi, zostawiona u kolegi na dwa tygodnie nie robiła żadnych numerów z chowaniem się, tylko łaziła protestując jamą gębową. Głośno prostestując, ale potem się uspokoiła.
Właśnie dlatego się o nią boję. Bo ona się nie boi... Pójdzie zwiedzać okolicę, a na wsi to różnie jest... Fakt, że nigdy nie próbowała wychodzić sama z mieszkania.
Za tydzień idzie pod nóż, będzie wysterylizowana, moze to zmieni jej charakter.

lewek
20-02-2006, 11:11
Koty, podobnie jak ludzie, do dużych zmian też muszą się przyzwyczaić i potrzebują na to czasu.

Sebastiano
26-02-2006, 20:11
niedługo (być może już kwiecień) i mojego kocura to czeka...zastanawiam się jak zareaguje. Wziąłem kilkutygodniowego ze schroniska, zna w zasadzie już 7 miesięcy tylko wynajmowane mieszkanko w wieżowcu a w nowym domku będzie czekał na niego kundelek - chyba też młody bo przybłęda...

Teska
27-02-2006, 08:20
Moje kotki też przeżyły to straszliwie. Najpierw koszmarna jazda samochodem. Tę kojarzą niestety tylko z wizytami u weterynarza.
Chciałam zaoszczędzić im stresu związanego z widokiem ciągle jeszcze kręcących się po domu fachowców. Od razu zostały zaniesione do pokoju na górze gdzie stała przygotowana kuweta, jedzonko i krzesełka przykryte kocykiem (taki namiocik wymyślony przeze mnie na potrzebę chwili). Siedziałam z nimi w tym pokoiku kilkanaście minut a potem ciągle tam zaglądałam. Trwało to kilka godzin. Gdy obcy z domu się wynieśli otworzyłam szeroko drzwi od pokoiku a moje kotki stopniowo, bardzo nieśmiało zaczęły stamtąd wychylać noski. Następnego dnia zwiedzały domek a na wypadek czegoś lub kogoś nieprzewidzianego biegły do swojego pokoiku gdzie się czuły najbezpieczniej. Pierwsze dni to też okres kiedy najczęściej wyrażały chęć przytualania się do nas i oczywiście spania z nami. Dziś (po prawie 2 miesiącach) one są bardziej u siebie niż ja. Teraz rozoczął sie etap wychodzenia na zewnątrz. Otwieramy im drzwi, one wychodzą ale kontrolują czy drzwi są cały czs uchylone (pomomo, że jestem z nimi na zewnątrz). Gdy zamknę drzwi moje kotki natychmiast wyrażają chęć powrotu ale widzę, że nie są szczęśliwe. Siadają przy oknie tarasowym i patrzą w dal (wyglądają jak dwie figurki). Czekają na wiosnę. Ja czekam z nimi. Otworzymy wtedy na oscież drzwi na taras i moje koty będą według własnego upodobania spacerowały po domu i ogrodzie.
Pozdrowienia

alienka

kot jak jedzie samochodem to zawsze zalosnie maiauczy.....ja jak wiozlam swoja to tak okropnie maiuczala , weterynarz powiedzial ze to koci placz i wiekszosc kotow w aucie wlasnie tak placze.

kofi
27-02-2006, 10:33
Moja kotka bardzo przeżywała wynoszenie mebli. Pan od przeprowadzek mówił, że wszystkie koty tak reagują i że ludzie dają im środki uspokajające. idiotka jestem, że tym zapomniałam (do tej pory prochy brała tylko psica) :evil: Kotka właściwie przeprowadziła się tylko do moich rodziców ze względu na prace wykończeniowe w domu, które dopiero niedawno się skończyły. Teraz czeka ją kolejna przeprowadzka do domu. I już wiem, że nie będzie lekko bo ... kocica udaje, że mnie nie zna. Sprzedała się moim rodzicom za szynkę i śmietanę i na mój widok znika za kanapą... :roll: Zaczęła się tak zachowywać, kiedy chciałam ją wziąć do kosza, w którym zwykle podróżuje do weterynarza. I teraz to w ogóle będzie kiepsko, bo rzeczywiście kolejną przeprowadzkę musimy zacząć od wizyty u weta (szczepienie) i nie da się tego uniknąć. O ile uda mi się kocicę złowić... :o

qdlaty
15-03-2006, 13:46
Hej
ja raczej obwiam sie, ze kot pojdzie gdzies "w teren" i cos mu sie stanie (psy, samochody).

Ale chyba nie da sie go utrzymac w domu.

Qdlaty

kofi
15-03-2006, 18:24
Jak zwykle nie przewidziałam zachowania własnego, znanego od blisko 11 lat kota. Kicia po naszej wyprowadzce z mieszkania (którą przeżyła mocno, o czym pisałam), mieszkała prawie 3 mies. u moich rodziców i wtedy była ich kotem :o . Ja byłam obca :( Parę dni temu zabrałam ją od rodziców, pełna najgorszych przeczuć zawiozłam na szczepienia i przywiozłam do domu. :roll: Adaptacja kotki do nowych warunków trwała... 25 minut. :o Zachowuje się jakby całe życie tu mieszkała. :o Chodzi i zwiedza, ale tylko za mną (jak ja na górę, to ona też, sama raczej nie chce). Tyle tylko się zmieniło, że zamiast na kanapie lub oknie śpi głównie w łazience (podłogówka), na podłodze, albo na moim ulubionym fotelu (mamy widać te same upodobania). I jest oczywiście moim kochanym koteczkiem - siada mi na kolanach (już nie będę mówiła, w jakch zwykle sytuacjach łazienkowych najczęściej), przytula, mruczy. Nawet wyszła już kilka kroków za próg (u nas w mieszkaniu była wychodząca i to często, u rodziców - wcale), ale jej nie zachęcam, jeszcze za wcześnie.
Wygląda, że nasza kotka - jak zwykle - poradziła sobie lepiej niż wszyscy pozostali. :)

Jagna
15-03-2006, 19:56
Moje koty przy okazji przeprowadzki udowodniły jaką bzdurą jest, że kot się przyzwyczaja bardziej do miejsca niż do człowieka... :roll:
Przeprowadziliśmy je w dniu kiedy przeprowadziłam się ja z dziećmi. Koty całą noc żałośnie miauczały i wyraźnie bardzo źle to zniosły. Następnego dnia przyjechała ekipa kładąca panele w sypialniach więc był huk, brud i wszystko razem. Koty siedziały pod kołdrą i kiedy wróciłam z pracy to zadzwoniłam do weta, bo się przeraziłam: dyszały jak psy, były spocone tak, że cała pościel była mokra, miały dziki wyraz oczu i wydawały się być nieprzytomne. Weterynarz doradziła, żeby je odwieźć z powrotem do starego mieszkania i przywieźć jak się skończą wszystkie głośne roboty, czyli za trzy dni. I moje kociska siedziały trzy dni same z wielką michą jedzenia i michą wody w starym mieszkaniu. Kiedy je mąż przywiózł wieczorem drugi raz do nowego domu, moje futrzaki witały się z nami chyba z godzinę. Ocierały się, miauczały zalotnie, lizały nas....Było widać jak bardzo tęskniły i że jest im już wszystko jedno gdzie są - ważne, że z nami. Ta noc już była bardzo spokojna, spały z nami w łóżku a od następnego dnia już na spokojnie zwiedzały, oglądały i co mnie bardzo cieszy od samego początku wiedziały gdzie stoi kuweta 8)
Teraz mają już swoje ukochane miejsca, bawią się i wyraźnie nie mogą doczekać wyjścia na zewnątrz - mimo, że nigdy nie wychodziły. Potrafią siedzieć godzinami z noskami przy oknie tarasowym i czekać na moment uchylenia drzwi... :roll: Mam nadzieję, że nie będą miały ochoty na dalsze eskapady poza działkę...

smartcat
16-03-2006, 09:54
Mam nadzieję, że nie będą miały ochoty na dalsze eskapady poza działkę...

Tak, tak juz to widze że granica działki stanowi dla kotów granicę ich eskapad :lol: :lol: :lol:

jest tyle ciekawych miejsc i spraw do zbadania wokół
http://foto.onet.pl/upload/10/5/_586502_n.jpg









Mozna tez spotkac kogoś ciekawego za płotem

http://foto.onet.pl/upload/33/37/_586515_n.jpg

a w ogóle to płotek który ma odzielać od swiata zewnętrznego to też ciekawe miejsce gdzie mozna ćwiczyć równowagę :-)



http://foto.onet.pl/upload/0/29/_586504_n.jpg

Jagna
16-03-2006, 10:45
Smartcat, dzięki za słowa pocieszenia. Tym bardziej, że mamy IDENTYCZNY PŁOTEK! :o :-? :lol:

qdlaty
16-03-2006, 11:23
Czyli nie ma co liczyc, ze da sie kota upilnowac?

No to niedobrze, czakaja nas nieprzespane noce.

Qdlaty