PDA

Zobacz pełną wersję : Ha?asuj?cy s?siedzi.



bells
10-02-2003, 17:18
Mam ogromny problem. Mieszkam w bloku z wielkiej płyty, a nade mną mieszkają sąsziedzi z dzieckiem, któr dzień w dzień od pół roku praktycznie regularnie biega po mieszkaniu tupiąc przy tym bardzo głośno. Niestety ma to miejsce w godzinach 6.00-22.00, ale jest to naprawde bardzo uciążliwe, poniewaz przauję w domu w ciszy:smile:. Może się to dla niektórych wydawać śmieszne, ale to naprawdę przeszkadza. Jestem zmuszona budzic się o godzinie 6.00, bo dziecko sąsiadów o tej godzinie wstaje i dosłownie od razu zaczyna walić mi w sufit. Co ciekawe, tak głośno, że sąsiedzi mieszkający pode mną mówią, że bardzo u nich słychać tych mieszkających wyżej. Naprawdę remont sąsiada, któy burzył ściany nie był tak uciążliwy. Co mam zrobić, wychodzę z zerwów, zwracąłm uwagę, ale to na nic, czy zwrócić się do administracji lub spółdzielni?? Proszę o radę.Pozdrawiam

zibi.maz.
10-02-2003, 21:54
Radzę obejrzeć film"Dzień świra", tam jest pokazane jak sobie radzić z hałasującymi sasiadami. A poważnie: przyjął sie u nas amerykański styl wychowywania dzieci- żadnych zakazów/ bo źle wpływają na ich psychikę/, dziecko musi być pewne siebie, kreatywne, a w przyszłości skutecznie rozpychac się łokciami w brutalnym życiu. Proponuje iść do sąsiadów, przedstawić problem i poprosić o trochę ciszy. Może poskutkuje. Z drugiej strony nie wiadomo "co to za ptica" ci sąsiedzi.

bells
11-02-2003, 07:53
Byłam już u nich, ale nic to nie dało, no będę obiektywna, hałasują o kilka godzin mniej:smile: Pomaga trochę napar z melissy, ale ostatnio jak między 1-szą a 3-cią w nocy, z częstotliwością co 15 minut przesuwali nad głową jakieś meble to i ziółka nie pomogły. Ratujcie!

mieszkaniec
12-02-2003, 12:41
bells, nie wiem czy Ci to dużo pomoże, ale jestem dokładnie w takiej samej sytuacji jak Ty. Sąsiad nade mną ma dwójkę dzieci (po kilka lat), a jedno z nich, chłopczyk, tupie od rana do wieczora. Sąsiedzi ci mają oszczędnie urządzone mieszkanie - zero dywanów, panele podłogowe bez pianki - akustyka stropowa znakomita :) Ten gówniarz jest zresztą na coś chory, ma jakąś nadpobudliwość ruchową. W każdym razie, gdy rodzinka wchodzi do osiedlowego sklepu, wszystkie sprzedawczynie wylegają z kantorka aby zabezpieczyć teren, bo Tadziowi (imię niezmienione) zdarzyło się wywalić regał z towarem...
W dodatku matka siedzi z dziećmi cały dzień - żadnego przedszkola, rzadko spacery. Co jeszcze - tak jak u Ciebie, sąsiedzi z dołu narzekają na hałasy - uśmiecham się w duchu z politowaniem, bo gdyby mieszkali o piętro wyżej :)))

Co z tym robię?

- Początkowo chodziłem do nich (mieszkam tam od roku), ale teraz jesteśmy już na noże. Poza tym efekty interwencji zerowe, bo to nie są ludzie zdolni do konstruktywnej wymiany zdań. Dowiedziałem się tylko, że T. chodzi w obuwiu ortopedycznym, bo mu się "stópki kształtują" :)
Być może w Twoim przypadku są to normalni ludzie i rozmowa z nimi do czegoś doprowadzi?

- Rozwiązania administracyjne: Spółdzielnia ma to głęboko w d..., bo nie są to hałasy po 22, To samo straż miejska, policja, etc. Inni sąsiedzi nie słyszą, bo to mieszkania szczytowe (takie kupiłem, żeby było... cicho)

- Rozwiązania techniczne: Izolacja stropu: w przypadku hałasu od góry praktycznie bez sensu, ponieważ są to dźwięki materiałowe i "niosą" się także przez ściany. Jedyną możliwością jest wygłuszenie stropu od góry, czyli np. położenie dywanu, pianki pod panele, płyt wygłuszających pod podłogę (czy byłabyś gotowa partycypować w kosztach?)

- Przez cały czas: Stopery (to takie zatyczki woskowe). Bardzo dobre zwłaszcza nocą, ale też gdy trzeba wieczorem popracować. Do dostania w aptece :) Niestety, Stopery najlepiej tłumią wysokie częstotliwości (szuranie, dźwięki powietrzne), ale niskie (tupanie, walenie główką w ścianę) - gorzej.

- Przez pewien czas starałem się zagłuszać ich hałasy telewizorem czy muzyką, ale to nie był dobry pomysł, bo był jeszcze większy hałas (dźwięki się wzajemnie zdudniają i potęgują)

- Stosuję metodę jak najpóźniejszego wracania do domu, aby nabrać jak najmniej "skażeń akustycznych" - no ale nie po to ma się dom, zeby do niego chodzić jak na skazanie :(

- NAJWAŻNIEJSZE - staram się z tym pogodzić i znaleźć konkretne rozwiązanie - czy hałasy przeszkadzają mi na tyle, że przesłaniają inne korzyści z danego lokalu? Ja stwierdziłem że tak, i przyspieszyłem swoje plany budowlane: chciałem za jakiś czas budować dom, ale w tej sytuacji zamieniłem "jakiś czas" na "wkrótce". W tej chwili jest podobno najlepszy moment na kupowanie mieszkań - może jego zmiana to jakieś rozwiązanie? Ja stwierdziłem, że te dzieciaki za 2-3 lata podrosną, więc może nie będą tak hałasować, ale i tak nie chcę mieszkać w bloku. U Ciebie jest jedno dziecko - a jeśli zrobią sobie drugie? :)))

Prawdę mówiąc, najgorsza w tej całej sytuacji była dla mnie bezsilność: takim sąsiadom, jeżeli mieszczą się w granicach 6-22, praktycznie nic nie można zrobić. Podobno w Niemczech administracja budynku reaguje na takie przypadki (czy np. na psa, który szczeka całe dnie, zamknięty sam w mieszkaniu) ostro i zdecydowanie. U nas - "wolnoć Tomku w swoim domku".

Pikanterii całej historii dodaje fakt, że Pan Sąsiad jest bardzo wrażliwy na wszelki hałas (sic!) i jak ktoś np. wierci po 20:00, to wali razem ze swoimi pociechami po grzejnikach (zresztą ma na klatce ksywę "Wrażliwy").

Bells, tak jak napisałem na początku, nie wiem, czy Ci to coś pomoże, ale jest taka zasada, że jak ktoś jest w podobnej sytuacji jak Ty, robi się trochę raźniej :))) Czego Ci życzę.

PS. Jestem architektem, akustykiem


<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-12 15:41 ]</font>

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-12 15:42 ]</font>

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-12 15:44 ]</font>

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-12 15:48 ]</font>

bells
12-02-2003, 19:13
Oczywiście, że zrobiło mi się lepiej. jak to mówią "w kupie" raźniej. Rzeczywiście musze się zgodzić z Tobą w każdym punkcie, szczególnie jeśli chodzi o punkt "przyspieszenie budowy własnego domu". Niestety musze CIę zmartwić:smile:, (a może to jeszcze bardziej przyspieszy Twoje zamiary budowania własnego lokum), no więc ja tak sobie myślę, że jak to dziecko 2-4 letnie dorośnie to przejdzie ze słodkiego tupania na łomot np. fajne są zabawy "skakanie z łóżka na podłogę i spowrotem- to występuje zazwyczaj w przedziale wiekowym 6-8 lat. Potem przychodzą inne np. łomot "ostrej" muzyki w wieku dojrzewania itd...:wink:
Pozdrawiam, Wytrwajmy w takim razie:smile:

paj^
12-02-2003, 19:48
moj sasiad mial podobna sytuacje, ale nie wiem czy sasiedzi nad nim mieszkajacy mieli panele czy nie .... otoz po roku proszenia o spokoj nie wytrzymal nerwowo i zakupil wiertarke .... wiercil dziury na balkonie, bil w kaloryfery po kilkanascie minut, spowodowal, ze sasiedzi z gory sami przychodzili z prosba o cisze bo dzieciaki wytrzymac tego nie mogly .... u nas w mieszkaniu tez sie tego nie dalo wytrzymac, ale wolalem nie wtracac sie jak widzialem ten obled w oczach:smile: na koniec pomoglo, musieli po prostu zobaczyc wiekszego szalenca od siebie:smile:

Ryszard1
13-02-2003, 08:18
JEJKU !, jak to dobrze ze ja mam normalnych sasiadow,

finiszant
13-02-2003, 08:36
Czytam i współczuję. Ale powiedzcie - jak sobie wyobrażacie uciszenie kilkulatka - jeśli ktoś ma dzieciaki to doskonale wie, że nie ma na to skutecznego sposobu. Z pewnością panele potęgują hałas - ale to już inna bajka.
Finiszant

bells
13-02-2003, 09:44
Jak uciszyć kilkulatka? Hmmm ja osobiście myślałam o związaniu nóżek:smile: A tak na serio, Ci oni wprowadzili się pół roku temu,mieszkają w "trójkę", wcześniej sąsiedzi mieszkali w "piątkę" + małe dziecko i było cicho. Myslę, że wszystko zależy od dobrych chęci i jednak zwracania uwagi na to czy ja aby innym nie przeszkadzam.
A jesli chodzi o obłedy to też pomysł z wiertarką przeleciał mi przez głowę:smile:

Agacka
13-02-2003, 11:03
Witajcie w klubie! Mieszkam w blokowiskach od dziecka, hałasy, rumory,imprezki,igraszki dzieciątek sa mi tak powszechne jak jedzenie chleba :smile: Przez tyle lat przekonałam się że nikt nie przejmuje się innymi lokatorami.jestem z Wami. Jak tylko możecie uciekajcie do jakiejś samotni Ja juz nie moge się doczekać, a póki co musicie przywyknąć.http://www.smilies.nl/bounce/boldblue.gifhttp://www.smilies.nl/bounce/boldblue.gifhttp://www.smilies.nl/bounce/huepfenicon211.gifhttp://www.smilies.nl/bounce/huepfenicon211.gif

skorpionka
18-02-2003, 19:33
Mieszkaniec,chyba opisales moich sasiadow.Jesli jeszcze wspomniesz ,ze o 1 w nocy wirujaca pralka przemieszcza sie po lazience,bede pewna ze to oni.Tez bardzo wrazliwi.

ketiso
19-02-2003, 09:50
proponuję codzienne "zapuszczenie "utworu formacji BIG CYC z maksymalnie głośnym refrenem "sąsiedzi,sąsiedzi,sąsiedzi tak bardzo ,bardzo kocham was"
HEJ!
Przy okazji "tekst" SKIBY z BIG CYCA "kto za młodu nie był głupi ten na starość nie zmądrzeje"

bells
23-02-2003, 09:23
Tak mi właśnie tupie nad głową dziś od 7-mej rano mimo niedzieli, a ja tak sobie siedzę i myslę co by tu poradzić na moją dolę blokersa. I wiecie co.... zaczynam się siebie bać!! Skoro teoretycznie nic nie da sięz najdroższymi sąsiadami zrobić, to może pomyślmy wspólnie jak można ze swojej strony im się "odwdzięczyć". Problemem jest, że mieszkają nade mną, no i też nie chciałabym za bardzo utrudnić życia innym mieszkańcom, chociaż.... moja desperacja jest coraz większa:smile:)) To jak idziecie na to? Podajcie parę sprawdzonych sposobów:smile:) Będę wdziećzna.

Danajot
25-02-2003, 12:28
kolumny położyć na podłodze i zapętlić na wieży wspaniały utwór "Led Zeppelin" z płyty "Dark Side of the Moon" - "Mobby Dick" -rewelacyjna perkusja przez ładne parę minut . Mieliśmy kiedyś uciążliwego sąsiada , zrobiliśmy pętlę na tym utworze i wyszliśmy z domu. Wróciliśmy po godzinie.

25-02-2003, 12:34
bells-masz dzieci?

mieszkaniec- z pewną taką lekką swadą opwowiadasz o tym,że dziecko ma jakąś chorobę.
masz dzieci?

:smile:

mieszkaniec
25-02-2003, 14:19
Cześć, odpowiadam po kolei:

SKORPIONKA: Pralka jest, a jakże. Ale nie po nocy - wczesne godziny ranne. Ale kto by się tam przejmował pralką :smile:

INNI: Oczywiście ćwiczyłem przez jakiś czas tzw. ogólne rozwiązania siłowe (kolumny na 100% i prewencyjny spacerek, żeby tego nie słyszeć). Efekty mierne, bo Wrażliwy nie reagował, a inni sąsiedzi byli poszkodowani...

OPAL: Nie mam dzieci. Ale znam kilkoro. A jeżeli chodzi o swadę (pewną taką) to "nadpobudliwość ruchowa, etc." to diagnoza lekarza pediatry, który też ma pecha mieszkać w (na) naszej klatce. Aha, uprzedzając Twoje pytanie - on (ten lekarz) ma dzieci.

A przy okazji: jakiś czas temu byłem bardzo niewyspany i zły, i facet napatoczył mi się i zaczął coś bulgotać o zastawionym miescu parkingowym. Naprawdę źle trafił, ja już nie miałem siły panować nad sobą i prawie go pobiłem; w każdym razie nieźle na niego nawrzeszczałem. Nie uwierzycie - ja w to nie wierzę - ale TO poskutkowało. Od tego czasu JEST ZNACZNIE CISZEJ i ci sąsiedzi schodzą mi z drogi, PILNUJĄ dzieci, żeby nie waliły w balustrady na klatce i w ogóle. Cóż, nasze ucywilizowanie często odwodzi nas od najprostszych rozwiązań...

Pozdrawiam wszystkich "blokersów" :smile:))
mieszkaniec

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-25 14:20 ]</font>

dobrzykowice
25-02-2003, 14:59
...i miedzy innymi dlatego sie buduję a nie szukam mieszkania....


pozdrawiam i wspólczuję

25-02-2003, 15:18
Mimo wszystko uważam,że taka diagnoza powinna spowodować raczej zrozumienie dla dziecka i współczucie dla rodziny.Sam piszesz,że to choroba.
Nie usprawiedliwiam chamstwa i nieliczenia się z innymi.
W domu mam dywan i chodniki i gonię męża,aby zakładał kapcie, bo walenie piętami o podłogę może być niemiłe dla innych.
Pralki nie włączam wieczorem.
Ale ściany są tak cholernie akustyczne,że słyszę jak sąsiad ziewa na górze.I też przeszłam walkę z szaleńcem obok.
I sam też nie jestem bez winy.Bo te ściany są są akustyczne w obie strony. :wink:
Ale z drugiej strony rodzice dzieci na moim osiedlu są notorycznie obrzucani błotem przez osoby nie mające małych dzieci (już albo jeszcze).
I to też jest przesada.
Kupując mieszkanie w bloku muszę liczyć się z tym,że są ludzie w różnym wieku, o różnych potrzebach.
Co do dzieci-nie można pozwalać na wszystko,ale ci co nie mają dzieci nie rozumieją podstawowych zasad rządzących rozwojem dziecka.A niektórzy zapominieli.I wysuwają zbyt poważne i niesprawiedliwe zarzuty.
Do czasu-aż sami nie zaczną mieć dzieci.Albo mieć dzieci z problemem ADHD.
Oj, jak szybko się wtedy zmienia pogląd.
:smile:

ps.Ja tez nie lubię lubię bloku,dlatego buduję dom.
:smile:

Jagna
25-02-2003, 15:32
Brawo Opalko, zgadzam się w stu procentach!
Mój starszy syn ma 9 lat i szura nogami jak chodzi. Odgłos jest okrooooopny. 25 razy dziennie zwracam mu uwagę, ale ten typ chyba już tak ma. Mam mu zakazać chodzić? A drugi syn ma półtora roku i od paru miesięcy chodzi, w tej chwili uczy się biegać a zalecane buciki dla tego wieku to usztywniane, więc tupie kiedy biega po mieszkaniu. Mam go trzymać w foteliku? Na szczęście nie muszę, bo nie mam sąsiadów :grin: ale gdybym miała...cóż, sorry, ale dzieci się ruszają, tak jest w każdej instrukcji obsługi dziecka. A co do ADHD, to się podpisuję: współczucie dla rodziców a nie reprymendy!

Jagna
25-02-2003, 15:34
A jak mieszkałam w bloku na Woli, to słyszałam jak mój sąsiad z upodobaniem puszcza bąki w wannie :lol:

25-02-2003, 15:42
A tak, u nas to samo.:lol:
Mój mąż ma nawet specjalną nazwę na to,ale niestety nie pamiętam. :lol:

ps.Nie chcę być złośliwa,ale swoją drogą to więcej nam trzeba równie wyrozumiałych lekarzy pediatrów!Aż strach sie bać.


<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: opal dnia 2003-02-25 15:44 ]</font>

mieszkaniec
25-02-2003, 15:48
OPAL: ja nie obwiniam tych dzieci, to był skrót myślowy - one nie są winne, że są tak wychowywane, i powielają zachowania rodziców (a są na tyle małe, że pewnie nie wszystko rozumieją). Poza tym te konkretne dzieci są dosyć rzadko wyprowadzane na dwór, nie chodzą do przedszkola - a tak chyba być nie powinno, bo nie mają się gdzie wyszaleć.

Jak najdalszy jestem od stawiania ludziom zarzutów, że mają dzieci - sam je chcę mieć jak najszybciej :)

Natomiast zdarzają się (jak wszędzie, tak i w blokach) zwyczajne chamy, a jak jeszcze z lekkim zabarwieniem paranoicznym, to wtedy robi się mniej wesoło (mojemu sąsiadowi zdarza się, że biega po klatce i węszy, bo - gaz się ulatnia; nie da się zbyć twierdzeniem, że gotujemy bigos... :)

Mam nadzieję, że domek to bedzie to - ciepły, wygodny, z miejscem dla wszystkich (łącznie z psem i samochodem), z ogrodem do zabawy dla dzieci i z sąsiadami ZA płotem. Mam taką teorię, że ludzie w domach są sobie (statystycznie) bardziej życzliwi, bo nie są w nienaturalnych warunkach "stłoczeni na kupie" :)

Pozdrawiam, mieszkaniec

Maluszek
25-02-2003, 15:50
O rany!
Jak nóżki dziecka tak bardzo słychać to pewnikiem moja sąsiadka mnie ma już dosyć. Nie tylko dziecko ale i mój biegający jak wariat kocurek :smile: Dziecku to można jakieś kapciuszki ale kotu?

25-02-2003, 15:53
Czegoś nie rozumiem.
Najpierw mówisz o stwierdzonej nadpobudliwości jako jednostce chorobowej, a teraz mówisz o wychowaniu.To jak to jest?
Jak będziesz miał dzieci, to napiszesz w tym poście ciąg dalszy,please. :lol:

mieszkaniec
25-02-2003, 15:54
Spokojnie, Maluszek - jest powiedzenie "Cicho jak kot" :)
Chyba że Twój kocurek bawi się (z nogami w puszkach) w Robocopa...

mieszkaniec
25-02-2003, 15:57
Opal, czepiasz się. Dzieci Wrażliwego nie są osamotnione w swoim zajęciu... Naprawdę Cię interesuje, kto detalicznie i o której hałasuje mi nad głową, czy tak po prostu się czepiasz? :)))

Jagna
25-02-2003, 15:58
Maluszek, jak kot może głośno biegać? To takie bezszelestne stworzenie....no chyba, że ma łapusie w gipsie? :lol:

Maluszek
25-02-2003, 16:00
On nie chodzi on pędzi. Najlepiej to słychać w nocy jak sobie przypomni, że trzeba z kuwetki skorzystać - przeważnie robi to w ostatniej chwili :smile: To wtedy słychać takie szybkie :tup tup tup tup tup.
A normalnie to faktycznie kocurek jest bezszelestny.

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Maluszek dnia 2003-02-25 16:03 ]</font>

25-02-2003, 16:02
Ja się nie czepiam. :eek:
Sam sobie zaprzeczasz, a skoro prowadzisz rozmowę, to pytam, jak to jest faktycznie.
Absolutnie nie interesują mnie detale z Twojego pożycia z sąsiadami.

bells
25-02-2003, 17:11
On 2003-02-25 12:34, opal wrote:
bells-masz dzieci?

mieszkaniec- z pewną taką lekką swadą opwowiadasz o tym,że dziecko ma jakąś chorobę.
masz dzieci?

ODP:
Sąsiedzi, którzy poprzednio mieszkali nad nami mieli dziecko w wieku tego ono i jeszcze 3-kę nastolatków i było cicho, więc co ma to do rzeczy? Poza tym czy posiadanie dziecka uprawnia do walenia komuś w sufit?

:smile:

bells
25-02-2003, 17:28
maluszek! "nóżki dziecka słychać"??? Zapraszam CIę do mnie na kawę tylko weź ze sobą tubę, bo inaczej nie porozmawiamy, może sam skoczysz na górę poprosić o 5 minut ciszy.

25-02-2003, 17:31
Absolutnie nie upoważnia.
Nic nie upoważnia do zakłócania porządku.
Ale też trzeba liczyć się z tym,że prawidłowo rozwijające się dziecko hałasuje i bywa uciążliwe.Co oczywiście powinno być przez rodziców kontrolowane.Często jednak otocznie,w tym osoby,które nie mają dzieci mają dużo recept i pomysłów,których nie da się zrealizować przy najlepszych chęciach.Mają też fałszywy obraz rzeczywistości.(wiem, bo też kiedyś nie miałam dzieci :lol: )
Potrzeba albo wyobraźni albo dziecka. :wink:
Może poproś sąsiadów,aby spróbowali wyciszyć swoje podłogi.I nie zakładaj ,że jest w nich zła wola.Ich dziecko jest złe.
Porozmawiaj i poproś o kompromis.Nic nie piszesz,że byłaś u nich.Tylko pytsz o rozwiąznia interwencyjne.
Jeśli nie byłaś-spróbuj.Oni mogą nie wiedzieć o tym,że masz taki problem.I może jest sposób na wyciszenie.
Czasem można się zdziwić,jak pozornie trudna sytuacja, okazuje się łatwa.Czego Ci życzę.
:smile:

bells
25-02-2003, 17:34
Wiesz opal ja właśnie baaaardzo mocno współczuję temu dziecku, współczuję mu takich rodziców. Jak sobie ktoś "sprawi" dziecko to powinien starać się je wychowac na kulturalnego człowieczka i dbać o jego zdrowie .Ten dzieciak cały dzień przesiaduje w domu,z babcią, albo dziadziusiem. Zero przedszkola, zabaw, towarzystwa innych dzieci, tlenu itd. Teraz ma nadpobudliwość, a do tego dojdą inne zaburzenia w komunikacji, ogólnym rozwoju, bo nie ma urozmaiconych zabaw tylko bezproduktywnie cały dzień biega po mieszkaniu.

25-02-2003, 18:12
Potwierdzasz tylko, to co powiedziałam. :lol:
Nie wiem oczywiscie, jaka jest Twoja znajomość tej rodziny,ale naprawdę możesz być w błędzie.Oceniasz po pozorach.
Nie wiem ile lat ma to dziecko.Ale dziecko do lat 3 nie potrzebuje towarzystwa rówieśników.Dziecko powoli dorasta do socjalizacji.Oczywiście jest to zasada,od której są wyjątki, bo nie ma takich samych dzieci.Ale rozwijają się podobnie.
To bieganie to jest część rozwoju osobnika ludzkiego.
Wszysycy wybiegaliśmy kilometry. :wink:
Naprawdę współczuję Ci,że nie masz spokoju do pracy (ja uciekam do biblioteki :lol: )Jednak chcę Ci przekazać,że czasem można być w błędzie i dać niesprawiedliwy osąd.
Ja mimo miłości do dzieci od dziecka :wink:, tak naprawdę zrozumiałam o co chodzi,jak stanęłam po drugiej stronie i stałam się mamą.
Nie kwestionuję,że nie masz racji, bo nie wiem,jak to jest.Ale dzielę się swoimi spostrzeżeniami,które są bolączką wielu rodziców.
Zastrzegam oczywiście,że nie usprawidliwiam przypadków chamskich,kiedy rodzice nie reagują.
Wychowanie-trwa latami.
Życzę rozwiązania tej przykrej sutyacji.
I serdecznie pozdrawiam
:smile:

Danajot
26-02-2003, 08:49
koryguję sama siebie bijąc się w piersi- jak mogłam pomylić płytę kamanda Pinka Flojda z Zeppelinami ???!!!, musiałam chyba doznać potężnego zaćmienia. Niestety nie wiem z której płyty jest ten utwór, ale polecam , warto go również posłuchać w przypadku gdy nie ma się do czynienia z upierdliwymi sąsiadami.
Pozdrawiam.

mieszkaniec
26-02-2003, 10:00
OPAL: Pozwól, że Cię zacytuję:
"Jednak chcę Ci przekazać,że czasem można być w błędzie i dać niesprawiedliwy osąd"
Cytat ten jak ulał pasuje mi do Ciebie :)
Piszesz, że Bells nie była u tamtych ludzi, i że powinna iść, a wszystko będzie prostsze. Gdybyś tak jeszcze przeczytała początkowe posty...

Przyznam szczerze, że Twoje posty trochę mnie irytują. Wątek jest na temat sposobów radzenia sobie z hałasem, wywoływanym przez - teraz eufemizm - "nie liczących się z nikim sąsiadów".
Staramy się ustalić, co można w takiej sytuacji zrobić, staramy się dodać sobie otuchy. Tymczasem Twoje działanie polega na przekonywaniu Bells i mnie, że nie mamy zrozumienia dla biednych dzieci. I że w ogóle się nie znamy, bo nie mamy dzieci. Idziesz dalej: "Ja mimo miłości do dzieci od dziecka, tak naprawdę zrozumiałam o co chodzi,jak stanęłam po drugiej stronie i stałam się mamą".
Protestuję przeciwko dzieleniu ludzi na tych, co mają dzieci i nie mają - Ci pierwsi wbrew Twojemu przekonaniu nie są lepsi i w szczególny sposób mądrzejsi od tych drugich.

Twoje posty nie niosą żadnych przekazów merytorycznych, tylko kawałki w stylu "nie znacie się, jesteście niewyrozumiali, etc." Wybacz, ale takie informacje nie pomogą ani Bells ani mi w niczym. Czy to Twój sposób na nabijanie licznika postów?

Pozdrawiam, mieszkaniec


<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-26 10:12 ]</font>

26-02-2003, 10:23
Twoje mieszkańcu wypowiedzi zaś dowodzą,że nie przyjmujesz jakichkolwiek uwag i argumentów.Forum jest po to,aby dyskutować i wymieniać swoje RÓŻNE poglądy.Gdybyśmy wszyscy tak samo myśleli,to być może komunikacja nie była by nam potrzebna.
Cytujesz mnie dając moje rzekomwe wypowiedzi w cudzysłów tyle,że....ja tego nie powiedziałam.:smile:Bardzo merytoryczny i uczciwy sposób konwersacji.
Nie było moim zamiarem dzielenia ludzi na dobrych i złych ze względu na to czy są rodzicami czy nie.
To absurd,który dowodzi Twojego niezrozumienia.

Ocenianie czyjejś wypowiedzi w konteście licznika jest za to jak najbardziej merytoryczne i dowodzi Twojej dobrej woli.:smile:
Życzę udanej walki z sąsiadami.Nie wątpię,że będzie należeć do udanych.
:smile:

mieszkaniec
26-02-2003, 11:09
>Twoje mieszkańcu wypowiedzi zaś dowodzą,że nie przyjmujesz jakichkolwiek uwag i argumentów.

Jakichkolwiek - nie. Na temat - bardzo chętnie.


>Forum jest po to,aby dyskutować i wymieniać swoje RÓŻNE poglądy.

Oczywiście - różne poglądy na RÓŻNYCH wątkach :) Twoje dałbym na wątek, bo ja wiem, "Matki Polki vs. Babysitters" :-P

>Cytujesz mnie dając moje rzekomwe wypowiedzi w cudzysłów tyle,że....ja tego nie powiedziałam.

Służę:
Cytat pierwszy: post z 2003-02-25 18:12, wers 9-10
Cytat drugi: post z 2003-02-25 18:12, wers 11-12

Pozostałe wyrażenia ujęte w cudzysłów nie są Twoje - cudzysłów wynika z kontekstu i reguł gramatyki - to chyba jasne, prawda?


>Nie było moim zamiarem dzielenia ludzi na dobrych i złych ze względu na to czy są rodzicami czy nie. To absurd,który dowodzi Twojego niezrozumienia.

Służę ponownie (Cytat trzeci: post z 2003-02-25 17:31, wers 4-7):
"(...)Mają też fałszywy obraz rzeczywistości.(wiem, bo też kiedyś nie miałam dzieci).
Potrzeba albo wyobraźni albo dziecka".


>Ocenianie czyjejś wypowiedzi w konteście licznika jest za to jak najbardziej merytoryczne i dowodzi Twojej dobrej woli.

Tu się mylisz Opal - Chciałem Ci wetknąć szpilkę :-)


Pozdrawiam, mieszkaniec





<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-26 11:16 ]</font>

26-02-2003, 11:15
Na temat w Twoim przypadku oznacza zgodnie z Twoim zdaniem.
Tak wynika z wykładni gramatycznej i logicznej Twoich wypowiedzi.
:smile:
W takim przypadku proponuję ostrzegać potencjalnych rozmówców:
"Proszę o wypowiedzi zgodne z moim tokiem rozumowania,gdyż tylko takie mogą być uznane przeze mnie za merytoryczne i na temat."
:smile:

mieszkaniec
26-02-2003, 11:19
No i proszę, Opal - czego przy okazji budowy domu się dowiedziałem o sobie...

Budowy kształcą :)))

Pozdrawiam, mieszkaniec

sąsiad
26-02-2003, 11:51
Opal, jestem z toba!
Kto ma dzieci, wie, ze nie mozna ich ograniczac WE WSZYSTKIM. Dla dzieci bieganie to jak chodzenie dla starszych. I nic sie na to nie da. Ewentualnie proponuje ofiarowanie sasiedzkiemu dziecku odpowiedniej puzzli - moze poswieci sie i ulozy, dajac innym troche spokoju.
Wprowadzanie nerwowej atmosfery wsrod sasiadow NIGDY nie jest korzystne. Jezeli sytuacja wymaga interwencji, to najlepiej zalatwiac sprawe NA SPOKOJNIE, po przyjacielsku i przy kawie, wykazujac przy tym chociaz odrobine wlasnej dobrej woli.
Lekarza, ktory rozpowiada w bloku, ze czyjes dziecko/jego pacjent jest nadpobudliwe czy chore na cokolwiek nalezy wieszac za jaja. Gdzie tajemnica lekarska???
Pozdrawiam wszystkich

bells
26-02-2003, 12:48
Zdecydowanie zgadzam się z Mieszkańcem. Opal! ja zajrzałam tu z moim pytanie nie po to aby dowiadywać się co wolno dzieciom a czego nie, jakbym chciała to wiedzieć zajrzałabym gdzie indziej. Czy Wy myślicie, że ja nie mam co robić tylko się czepiam grzecznych ludzi? Jak słusznie zauważył mieszkaniec już mówiłam, że moje prośby bardzo kulturalne nic nie dały. A z niecierpliwością czekam na swoje dziecko, bo jak widać z poglądów naszych rodaków tym posiadającym dzieci właściwie wszystko wolno, a przynajmniej o wiele więcej niż tym nie posiadającym. Ja tez mam swój wiek, który też ma swoje prawa, lubię np. głośne imprezy, ale czy to znaczy, że mam zakłócać sąsiadom spokój? Wynika z tego że tak. Kulturalny człowiek żyje tak żeby nie przeszkadzać w życiu innym, a cham tego nigdy nie zrozumie. I tyle.
I proszę przestańcie mówić tu o biednych dzieciach, bo główny temat jest zdecydowanie inny.

bells
26-02-2003, 12:53
Zanim Opal odejdziesz w pokoju mam pytanie : o której w ciągu dnia taki 3-4 latek chodzi spać? Bo mam żyrandol do przywiercenia:smile:

bells
26-02-2003, 13:03
Nie tak dawno, bo parę dni temu miałam bardzo wązną rozmowę telefoniczną, dość oficjalną, a ten gówniarz z góry tak walił mi w sufit, że nie było słychać mojego rozmówcy, musiałam kilkakrotnie prosić o powtórzenie. Ile mi to nerwów zjadło? I co mam skoczyć na górę po odszkodowanie za straty zdrowotne i prawdopodobnie tez materialne?

sąsiad
26-02-2003, 13:08
a moze gruba warstwa welny mineralnej i sufit podwieszany?

mieszkaniec
26-02-2003, 13:10
Bells, to jest do sprawdzenia samemu. To wtedy, gdy robi się cicho :) Jak robi się cicho przez kilka dni o tej samej porze - to jest Twoja Godzina Zero. Przyjemnego wiercenia, i nie spiesz się, bo taki żyrandol to poważna sprawa. Najlepiej rozłożyć pracę na kilka dni o:-)

sąsiad
26-02-2003, 13:12
jestescie chorzy!

mieszkaniec
26-02-2003, 13:14
sąsiad: w moim poście, czwartym w wątku, napisałem, dlaczego takie rozwiązanie nie jest skuteczne w przypadku dźwięków materiałowych. Poza tym - standardowa wysokość mieszkań w bloku to 2,5 m - obniżenie sufitu o kilkanaście centymetrów jest znaczące. Nie mówię już, ze niezgodne z normami dla pomieszczeń przeznaczonych na stały pobyt ludzi...

pozdrawiam, mieszkaniec

sąsiad
26-02-2003, 13:17
ale przede wszystkim trzeba pamietac, ze agresja rodzi agresje.
Jesli ci z gory sie zorientuja, ze halas z dolu to wyraz zlosliwosci, to pozyc nie dadza. Mysle, ze tacy "z gory" maja znacznie wieksze mozliwosci dokuczania od "tych z dolu". Po co zaogniac?

mieszkaniec
26-02-2003, 13:17
sąsiad: tak to jest, jak się wiesza swojego doktora za... no za to, co napisałeś :)

mieszkaniec

mieszkaniec
26-02-2003, 13:37
sąsiad: jeżeli przeczytałeś wszystkie posty, to zorientowałeś się, że np. ja próbowałem wszystkiego. Zacząłem od kurtuazyjnych wizyt, ale dało się rozmawiać tylko z żoną sąsiada. On (sąsiad) już nie jest tak kontaktowy, bo albo nie otwiera, albo otwiera na ułamek sekundy, tyle ile potrzeba na rzucenie lakonicznego "spierdalaj" i chowa się bezpiecznie za drzwi.

Rozumiem Cię, że możesz nie wierzyć - tak jak i ja nie wierzyłem, jak mi opowiadali znajomi z tej klatki, zanim się tam wprowadziłem - że on ma taki styl konwersacji. Niestety to prawda.

Masz rację, że nie należy zaogniać, ale ludzie, o których piszę, żyją w przestrzeni równoległej, poza tą kategorią sąsiadów, którą miałeś na myśli.

Podaję przykład: ten sam sąsiad zwiesza mi ze swojego balkonu stary kabel antenowy, który poruszany przez wiatr, łamie wypielęgnowane przez moją żonę kwiatki. Ja idę do sąsiadki i proszę, żeby wciągnęła ten kabel na górę, ona przeprasza, wciąga i jest wszystko OK. Przez dwie godziny, bo potem sąsiad przychodzi z pracy, wpada na balkon (gdzie wciągnięty kabel) i zaczyna ryczeć do żony (a pamiętaj, że wszystko słychać): "Ty głupia k...., dlaczego wciągnęłaś ten p......... kabel, on ma tu wisieć@#$%!!!"

Piszę to, aby przypomnieć, że w niektórych blokach dzieją się rzeczy, o których nie śniło się filozofom...

pozdrawiam, mieszkaniec

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-26 13:40 ]</font>

sąsiad
26-02-2003, 14:16
moze masz racje, ze w niektorych miejscach gadatliwych lekarzy nie nalezy wieszac za jaja. Moze wyleczyliby takich z gory?

mieszkaniec
26-02-2003, 14:27
W tym konkretnym przypadku to Lekarz jest górą - mieszka nad Wrażliwym :))) Wrażliwy z przychówkiem walił zawsze w grzejniki, gdy tylko Lekarzowi zdarzyło się coś wieczorem wydrukować na drukarce. Bynajmniej nie igłowej...

mieszkaniec

sąsiad
26-02-2003, 14:33
chyba najlepszy bedzie wiekszy obiad dla rodziny i przyjaciol ze zrazami bitymi w menu :wink:

mieszkaniec
26-02-2003, 14:43
I z wycieczką na pięterko, również w gronie przyjaciół. :)))Przydałby się ten rosyjski gaz "teatralny"...

Ale po co strzępić paluchy na klawiaturze po próżnicy - ja tam już długo nie będę mieszkał, mieszkanie należy dobrze sprzedać i zapomnieć. Może jakiejś wielodzietnej rodzinie, która się tam wprowadzi, nie będzie to przeszkadzało, bo sami będą hałasować jeszcze bardziej?

mieszkaniec

sąsiad
26-02-2003, 14:46
sprzedaj najlepiej doktorkowi, to wezmie ich w dwa ognie. Powodzenia!

mieszkaniec
26-02-2003, 14:54
Dzięki! A propos - Lekarz będzie się jeszcze budował - ma wykupione poddasze nad sobą (to taki blok z dwuspadowym dachem). Drugi sąsiad na ostatnim piętrze - też!
No sam nie wiem dlaczego jestem w takim dobrym humorze - to pewnie przez to słońce za oknem :)))

michael
27-02-2003, 00:07
Ja mialem tez sympatycznie na poczatku.

Na szczescie - u gory mam spokoj. Ale po bokach bywalo roznie...
sasiad po prawej. Chyba facet z mafii rosyjskiej. Bez zartow, ze swoja Pania. Czasami bylo glosno... naprawde pozno. Ale tutaj poskutowala spokojna i kulturalna rozmowa (serio; nie byl zainteresowany aby ktos zaczal sie nim interesowac).
Z drugiej strony wprowadzily mi sie jakies malolaty. Chyba pierwszy rok studiow. Upf; upf upf... Jak by przynajmniej jakiejs dobrej muzyki sluchaly... a to tylko upf... itd.
Non stop.
Pierwszy dzien. Trudno, kazdy ma prawo sie zabawic.
Drugi. Ale maja inpreze - dzien i noc :smile:
Trzeci. Powoli meczace.
Czwarty. Oj... Krotkie spotkanie. Pelne lekcewazenie.
Trudno.
Muzyka nadal.

Troche sie zdenerwowalem; przyuwazylem towarzystwo jak wyszlo przed klatke i wedrowalo sobie wzdluz ulicy duzej ulicy.
Coz - jechalem autem w ta sama strone. Jakies 100 m przed - ostry zakret na recznym, duza predkosc i wjazd na chodnik (pusty oczywiscie; stop jakies 15m od nich (ale na wprost i ze swiatlami dlugimi). I BARDZO kulturalna prosba; czy bylaby mozliwosc... itd - ale tonem tzw. bezdyskusyjnym). Prawnie - nic nie zrobilem karalnego. Zadnej grozby ani nic z tych rzeczy.
A jednak poskutkowalo w 100%. Cichutko, grzecznie, i mowimy sobie dzien dobry.
Wplyw na podswiadomosc...

Czasami trzeba niestety uzyc i takich metod.

mieszkaniec
12-03-2003, 14:21
Tego sposobu nie znałem -- niezły :)))
Idę ćwiczyć zwroty na zaciągniętym hamulcu ;-)

bells
12-03-2003, 15:39
Muszę się pochwalić małym sukcesem. Zastosowałam im terapie wstrząsową i pokazałam na co mnie stać. Wysłuchałam, że dzieciątko idzie spać ok. 13.30 i spi do 15.00 z regularnością natręta puszczałam ostrą muzyczkę, naturalnie na cały regulator, koniecznie miałam na to ochotę w tych właśnie godzinach, bo przecież kiedy mam słuchać swojej ulubionej muzyki, przecież, że nie w nocy:smile: I spokojnie czekałam aż przyjdą błagać o odrobinę wyrozumiałości:smile:). POSKUTKOWAŁO!. Dzieciątko biega juz tylko od czasu do czasu (codziennie, ale z dużymi przerwami). I jakos nauczyło się łazić!!! Ja oczywiście już nie hałasuję jak wiem, że ono śpi. Chyba miałam szczęście!:smile:

mieszkaniec
12-03-2003, 16:02
Brawo, bells! :) I pamiętaj - masz prawo słuchania muzyki od 6 do 22 :))) I nie zawahaj się, gdy przyjdzie Ci ochota skorzystać z tego prawa! Trzeba jeszcze tylko wyczuć, kiedy sąsiedzi prowadzą rozmowy biznesowe...

pozdrawiam, mieszkaniec

Ewunia
12-04-2003, 02:20
Nade mną mieszka młode małżeństwo z 3-latkiem. Dzieciak wyje prawie bez przerwy - nie wiem, co mu robią. A jak nie wyje, to rzuca czymś o podłogę, może klockami, może meblami. Do tego tatuś jest zwolennikiem "dzikiej" muzyki, w natężeniu takim, że u mnie meble same się poruszają. Najgorzej jest w soboty i niedziele rano tzn. ok. 6-7, bo wtedy najchętniej urządza te dyskoteki. Pierwszy raz, to skojarzyło mi się z bombardowaniem, bo moje łóżko sie unosiło. Kiedyś nie wytrzymałam i poszłam do nich. Dowiedziałam się, że nie będą we własnym domu chodzić na paluszkach. Nic nie mogę im zrobić, bo mieszczą się między 6 a 22. Poza tym ciągle zrzucają na mój balkon jakieś śmieci - pety, popiół z papierosów i papiery. Z balkonu trzepią też chodniki.

bells
12-04-2003, 09:02
Niestety jesteś jedną z ofiar ludzkiej głupoty i chamstwa. Całkowicie Cię rozumiem i serdecznie współczuję. W takich przypadkach, choć zwykle jestem niezwykle tolerancyjna, to wyznaję zasadę "zabić to za mało".

bells
12-04-2003, 09:05
Sposobu na to chyba jednak nie ma:sad: Ale ja wierzę, że w życiu jednak jest choć odrobina sprawiedliwości i przyjdzie czas, że oni będą potrZebowali spokoju np. gdy dzieciątko zachoruje, możesz wtedy urządzić remont generalny, albo świetną imprezę. Cóż niestety poprawi to jednynie Twoje samopoczucie, choć jest to droga praktycznie do nikąd. Ale w końcu i nam pokrzywdzonym coś się z życia satysfakcjonującego należy.

imported_anka
15-04-2003, 09:54
Mam podobny problem: nieustajacy cyrk nad głową. Najpierw słychać jak rodzinka wchodzi do klatki, potem tzręsienie klatki, no a potem wesoło nad głową. Hałasy, tupanie w butach lub bez, wrzaski, tzraskanie drzwiami, głośna muzyka, szczekanie i wycie psa, wycie dzieci (zresztą nastoletnich). Co powiecie np. o bieganiu w szpilach między 5.50 a 6.30? Oraz wielokrotnie w ciagu dnia? Albo o przesuwaniu mebli o pólnocy? Do tego dochodzi wycie i szczekanie psa po parę godzin dziennie, zamkniętego na balkonie. Wszelkie grzeczne i niegzreczne rozmowy nie skutkują, bo jak mi powiedziała sąsiadka "w bloku musi być słychać", a ją nie stać na razie na dywany. Dodam, że sąsiedzi pod nami nie słyszą nas, tylko tych piętro wyżej.
Jestem właśnie na etapie wahania się między:
- straszliwie głośną muzyką, tak przez tydzień min. (może sąsiedzi teraz przyjdą nas uciszać)
- wyciszeniem przynajmniej sypialni (łącznie ze ścianami), tylko jeszcze nie wiem czym - może sufit podwieszany z wełną albo słyszałam, że są jakieś płyty dźwiękochłonne
- porozmawianiem z dzielnicowym (może razem z sąsiadami)
- ewentualnie o partycypacji w wyciszeniu podłogi (ale nie wiem czy na to pójdą, bo jesteśmy parktycznie "na noże"
A może ktoś wie, czy można usunąć kogoś ze wspólnoty mieszkaniowej? Na razie poszło pismo z administracji, ale nie widzę efeków.

ma
15-04-2003, 11:52
zdaje sie, na halasy i na sasiadow nie ma sposobu.
My tez mamy nad soba sasiadow, ktorzy drepca i biegaja w srodku nocy w twardych klapkach, po gosciach sprzataja nad ranem (przesuwanie mebli np o 4ej, pol godziny przerwy i znow o 4.30), trzaskaja oknami przy zamykaniu i...
awanturuja sie o to, ze my cwiczymy w domu na skrzypcach popoludniami.
Wychodzi na to, ze oni nie zmienia przyzwyczajen, my pewnie tez nie, bo po wielu pismach, awanturach z ich strony juz nikomu nie zalezy ani na spokoju, ani na dogadaniu sie.
Takie zycie.
Jedyna rada, to zaprosic sasiadow na kawe, dac im posluchac, co sie niesie z ich mieszkania, ewentualnie przeprowadzic podobny eksperyment "w druga strone" i na spokojnie sprobowac ustalic jakies srodki zaradcze, pamietajac, ze dzwiek powinien byc tlumiony tam, skad pochodzi.
Powodzenia!

sara
16-04-2003, 19:03
Przeczytałam Wasze posty i .....zastanawiam się. Mieszkam na Ursynowie (to jest dopiero przekrój ludzi!!). Nie mam co prawda nad sobą rodzinki z małymi dziećmi, ale mam sąsiadów w klatce obok, którzy mają psa. Pies jest wypuszczany parę razy dziennie na dwór. Właściciele w tym czasie oczywiście są w domu. Pies jak to pies...szczeka. Jak się przypnie do jednego miejsca to potrafi szczekać i 0,5 godz. bez przerwy.:evil: Ale miałabym radochę!! Czasami widzę z bloku naprzeciwko, jak lecą butelki przez okno albo brudna woda wylewana jest przez balkon z miski. I zastanawiam się skąd ci ludzie wzięli się tutaj?? I skąd takie zachowanie się bierze??

imported_anka
17-04-2003, 08:49
Ma, już się z ukochaną sąsiadką umówiłam na herbatę, która nie doszła do skutku, bo dwa dni później sąsiadka zrobiła nam pobudkę przed 6 rano, bo się śpieszyła i musiałą biegać w butach (a wagi jest słusznej). Więc ją skleliśmy. Ostatnio była powtórka z rozrywki, więc ja jej zrobiłam pobudkę na następny dzień (tarzskanie dzrwiami, walenie młotkiem - wiem, to jest chore już), ale chwilowo poskutkowało. Zostały jeszcze dzieci, kiedy jej nie ma w domu.
Nie wiem, skąd się tacy ludzie biorą, ale powinno być jakieś prawo pozwalające likwidować takie rzeczy. Może ktoś zna takie sposoby?

Danajot
23-04-2003, 11:48
On 2003-04-15 09:54, anka wrote:
Do tego dochodzi wycie i szczekanie psa po parę godzin dziennie, zamkniętego na balkonie.

Takie zachowanie należy zgłosić do instytucji zajmującej się ochroną praw zwierząt - poskutkuje.

Marzena
20-05-2003, 00:50
Do Mieszkańca i Bell - nie dajcie sobie wmówić ,że jak są dzieci w domu ,to muszą być hałasy. To bajka -a wasi sąsiedzi to chamstwo ,które znam z blokowej młodości. Ja zwracałam uwagę notorycznie - nic nie skutkowało ,ani to ,ani własne hałasy. Wypróbowałam inny sposób . Przekonałam strażnika miejskiego (nie był znajomym) do interwencji. Zadzwoniłam do niego gdy hałas był wyjątkowo uciążliwy ,on poszedł do sąsiadów - i z pełnym przekonaniem udzielił im pouczenia. Spisał dane ,poinformował ile będzie kosztować następne wezwanie i które paragrafy naruszyli.Akcja była jeszcze raz i tak ich zakręcił , że nastąpiła redukcja hałasu o dobrą połowę . Zyczę dobrych pomysłów. Marzena

mardo71
25-05-2003, 16:01
mam pytanie do wszystkich placzacych ...skomlacych..zalacych sie ..etc na halasy robione przez dzieci . CZY MACIE SWOJE POCIECHY ???????? i sam sobie na to pytanie odpowiem z pewnoscia nie !!!!!!! i zamiast zalic sie na forum muratora proponuje wizyte u psychologa !!!!1 bo jestescie zakompleksionymi dewiatkami ktore z racji nie moznosci posiadania wlasnych dzieci (zdaje sie ze to sie nazywa suche jaja czy jakos tak )znienawidziliscie cudze dzici nie mogac scierpiec szczescia innych . i na koniec powiem wam jedno niema nic piekniejszego na swieci od radosci dzieci obojetnie czy wlasnych czy nie wlasnych . pozdrawiam wszystkich rodzicow halasujacych dzieci

mardo71
25-05-2003, 16:05
Do belss czy jak ci tam tak tak bedzisz czekac jak dziecko bedzie chore i zrobisz remont ?? puknij ty sie w glowe !!!!!! ty chyba juz nawet siebie nie lubisz

bells
25-05-2003, 21:23
no,taaaaaaaakkkkk!! to już jest ta patologia nie poddająca się resocjalizacji. Jestem psychologiem i mam własne dziecko drogi jak ci tam na imię i to nie zmienia mojej postawy ratuj się kto koże od takich sąsiedzi jak Ty:smile:

Marzena
27-05-2003, 09:51
bells - tacy jak mardo71 pojawiają się od czasu do czasu na forum , głównie jako anonimowi - im się nie odpowiada ani nie zwraca uwagi - wszscy tu traktujemy siebie życzliwie - chamstwo jest niedopuszczalne . Pozdrawiam - trzymaj się Marzena

agnes
27-05-2003, 10:17
Sama mam dwoje dzieci nad wyraz żywych i mieszkając w bloku /krótko bo zaledwie 9 m-cy/ nie hałasowały-gdyż ja również nie znoszę hałasu i zawsze im powtarzam ,że do hałasowania jest podwórko .Raz się dostało ode mnie facetowi jak wymieniał okna.Akurat robił to w czasie gdy moja córka była b.ciężko chora a mnie poniosły nerwy .Miał umówiona ekipe na ten dzień i po prostu musiał to zrobić.Na takie sytuacje nie ma rady ,jedyna to przeprowadzka do własnego WOLNOSTOJACEGO domu.Mieszkałam równiez w bliźniaku i sąsiad /chyba złośliwie/ w niedzielę cyklinował parkiet jakąś malutka maszynką co trwało ze 24 godziny prawie bez przerwy -ale to był prawdziwy idiota.Także ja miałam odwrotnie,chciałam ciszy dla dzieci i siebie a nie miałam jej przez DOROSŁYCH.

ma
27-05-2003, 13:43
nie zawsze mozna miec dokladnie to, czego by sie akurat chcialo i nie zawsze nasze wyobrazenia o szczesciu maja cos wspolnego z oczekiwaniami naszego otoczenia, niestety. Dlatego wymyslono tolerancje i dobra wole. Niektorzy mowia na to "luz". Jakby tego nie nazywac - to sie naprawde przydaje :smile:

ma
27-05-2003, 13:43
czy nie uwazacie, ze w ogole malo, za malo jest ludzi zyczliwych? Moze to postawa, ktora warto rozpropagowac?
Pozdrawiam
ma

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: ma dnia 2003-05-27 13:49 ]</font>

pwm
27-05-2003, 14:27
Przyczyn zaniku życzliwości upatruję w sytuacji "ogólnej" w jakiej obecnie sie znaleźliśmy jako Kraj. A humorystycznie to wina Anonimów zawsze podpisywali się "życzliwy".
Pzdr.PWM

bells
27-05-2003, 18:16
Drogi Ma. Właśnie z czystej życzliwości dla innych sąsiadów mieszkających np obok, a mających małe dziecko nie robię takich hałasów jak bym mogła...i chciała, żeby wkurzyc tych na górze. Są poprostu ludzie, którzy nie posiadają ni krzty wyobraźni i wyrozumiałości dla innych. Należy mieć tyleż wyrozumiałości dla ciszy jak i dla dochodzących hałasów. Dlatego nie robię rabanu jak dziecko nade mną poskacze sobie przez godzinę, nawet jeśli ja wtedy śpię, bo jest 6 rano, ale jeśli to uskutecznia przez pół dnia to juzmoja tolerancja się wyczerpuje.

mardo71
27-05-2003, 19:01
"Wysłuchałam, że dzieciątko idzie spać ok. 13.30 i spi do 15.00 z regularnością natręta puszczałam ostrą muzyczkę, naturalnie na cały regulator, koniecznie miałam na to ochotę w tych właśnie godzinach, bo przecież kiedy mam słuchać swojej ulubionej muzyki, przecież, że nie w nocy I spokojnie czekałam aż przyjdą błagać "

Zanim Opal odejdziesz w pokoju mam pytanie : o której w ciągu dnia taki 3-4 latek chodzi spać? Bo mam żyrandol do przywiercenia

Sposobu na to chyba jednak nie ma Ale ja wierzę, że w życiu jednak jest choć odrobina sprawiedliwości i przyjdzie czas, że oni będą potrZebowali spokoju np. gdy dzieciątko zachoruje, możesz wtedy urządzić remont generalny, albo świetną imprezę. Cóż niestety poprawi to jednynie Twoje samopoczucie, choć jest to droga praktycznie do nikąd. Ale w końcu i nam pokrzywdzonym coś się z życia satysfakcjonującego należy

OTO 3 CYTATY KOCHANEJ PANI PSYCHOLOG O NICKU BELLS !!!!!
JESZCZE RAZ CI POWIEM DROGA BELLS PUKNIJ TY SIĘ W GLOWE !!!!!

Snowdwarf
29-05-2003, 07:59
[quote]
On 2003-02-25 12:28, Danajot wrote:
kolumny położyć na podłodze i zapętlić na wieży wspaniały utwór "Led Zeppelin" z płyty "Dark Side of the Moon" - "Mobby Dick" -rewelacyjna perkusja przez ładne parę minut . Mieliśmy kiedyś uciążliwego sąsiada , zrobiliśmy pętlę na tym utworze i wyszliśmy z domu. Wróciliśmy po godzinie.

danajot mam pytanie:
led zeppelin nie nagrali płyty "dark side of the moon" - zrobił to zespół pink floyd
pink floyd nie nagrali utworu moby dick na płycie "dark side of the moon" (ani na żadnej innej)
led zeppelin nagrali utwór "moby dick" na płycie "led zeppelin 2",

chyba ci się popieprzyły zespoły albo pudełka od CD

viola
30-05-2003, 07:44
Witaj bells! Pocieszyc moge Cie tylko w ten sposob, ze nie jestes sama z takim problemem. Obawiam sie jednak, ze musisz poczekac, az dziecko podrosnie i miec nadzieje, ze sasiedzi nie beda miec drugiego podobnego, albo sie wyprowadzic. (Pocieszajace, nie?) Przepraszam, ale taka jest prawda.
Oficjalna droga jest taka, ze prosisz spoldzielnie aby interweniowali u sasiada. (rezultat zalezy od tego jaki to sasiad).
Ja mieszkam tez w bloku na parterze a ze mna sasiaduje przez klatke klubokawiarnia. Spoldzielnie powiedziala mi, jak kupowalam mieszkanie, ze bedzie to "kawiarenka". Tymczasem wlasciciel ma pozwolenia na sprzedaz wszelkiego rodzaju alkoholi, knajpa otwarta jest do 1-ej w nocy, (co w praktyce oznacza, ze ostatni goscie mocno podchmieleni opuszczaja knajpe kolo 2-ej w nocy) organizuje wesela i przyjecia okolicznosciowe, po drugiej stronie ulicy jest szkola. Proby legalnej walki (kolegium, gmina, policja, spoldzielnia,) zakonczyly sie niczym. Zero reakcji i efektu. WLasciciel klubokawiarni robi co chce. Efekt jest taki, ze wlasnie probuje sprzedac mieszkanie i kupic nowe.

bells
30-05-2003, 13:59
rzeczywiście masz fatalnie, właściwie od kiedy poznałam niedolę innych z forum to wmawiam sobie, że to co mi wali nad głową kaząc budzić się o 6.00 czy tego sobie życzę czy nie, a wciągu dnia nie przestaje-to boskie kicanie niewiniątka.

oorbus
15-06-2003, 08:01
snow!
dynajot juz sie poprawila z bledu.
tez mnie to zabolalo!!!
taki blamaz.....ale kapele przynajmniej jednego formatu ( oj wielkie!!!)

a co do sasiaduf....
remont robili 2 lata.
najczesciej w weekendy. np sobota 7 rano, a tu trzeba otworki powiercic. no to jeden otworek.... pool godziny przerwy, drugi otworek , itd. a od 9 otworkowy spokooj caly dzien!!
nade mna pani domu z upodobaniem trzepie kotlety co tydzien w niedziele wczesnie rano.
dzieciaki glosno biegaja po panelach ( jezdza nawet rowekiem!!!)
a mamusia lubi sie na nie " nadzierac".

i na to wszystko ja postanowilem sie wyniesc!!!
i budujemy domek z zona.
i mam ich gdzies!!

pzdr
oorbus[/code]

imported_anka
16-06-2003, 09:23
"i na to wszystko ja postanowilem sie wyniesc!!!
i budujemy domek z zona.
i mam ich gdzies!!"

To jest przygnębiajace, że nie ma innego sposobu.
Czy ktoś próbował z administracją, strażą miejską albo policją?
Zaznaczę, ze mieszkam we wspólnocie mieszkaniowej.
Ja juz dostaję rozstroju nerwowego, bo wczoraj na górze miałąm plac zabaw, aż telewizor podskakiwał.

Jedyny ratunek widzę w spuszczeniu sąsiadki ze schodów... :evil:

ma
17-06-2003, 11:49
jedyny skuteczny sposób: wyluzuj!

ponury63
18-06-2003, 10:35
Chamstwu w życiu należy sie przeciwstawić.... siłom .... itd...

Nirvana o 5.00, poprawka POD przed szóstą [Sleeping awake :D], Black Sabbath całą dobę i zawsze pod ręką "Jak dobrze mieć sąsiada: Alibabek :) [żeby bydło wiedziało o co biega].

Ma, zmień skrzypeczki na "Urbaniakowe" i zagraj coś jak Ultraviolet [mam nadzieję że to znasz].

Pozdriv i nie dajcie się!!!!!

ma
18-06-2003, 10:49
Ponury, twoje pomysly sa boskie :)
Niestety nikt z naszych sasiadow nie wpadl dotad na pomysl puszczania czegokolwiek o 5ej rano. Jedynie ci nad nami zaczynaja dzien od stepowania w klapkach albo na obcasach...
A idea puszczania Alibabek w chwili gdy otwieraja sie drzwi na przyklad, jest ponadczasowa. chyba sobie zrobie taki dzwonek ;) niech spiewa zawsze wtedy, gdy ktos przychodzi do nas z pretensjami.

ponury63
23-06-2003, 15:57
"My z ZMP, my z ZMP, reakcji nie boimy się....tratata"

Miałem kiedyś nagranie hymnu włoskich komunistów "Bandiera rosa" czy jakoś tak grany przez jakąś czadową grupę. to też byłoby dobre na 5-ta rano...
Ma, nie daj się!!! :evil:

24-06-2003, 10:36
Dyskusja zeszła na dość ... przyziemy, lub raczej przypodłogowy poziom więc nie wiem, czy refleksje są tu jeszcze na miejscu.
Byłem blokersem przez długie lata. Od pół roku już nie jestem. Mam też dwójkę własnych, małych jeszcze dzieci.
Na moje dzieci narzekali sąsiedzi z dołu. Uważam się za osobę dobrze wychowaną, więc dzieciaki były stopowane, ale jak już tu pisano wiele razy, żywiołu kilkulatka nie sposób często okiełznać. Uważałem sąsiadów z dołu za conajmniej nieżyczliwych (stare, bezdzietne małżeństwo). Kiedyś przez przypadek musiałem być u nich przez 10 minut, gdy moje dzieci urzędowały na górze. Zgroza ! Akustyka stropu przechodzi najśmielsze oczekiwania. Jak pogodzić ich rację z moim prawem do swobody we własnym domu ?
Rok przez wyprowadzeniem się z bloku do mieszkania nad nami wprowadziło się młode małżeństwo. Z dziećmi i dość specyficznymi preferencjami. Ich dość częste awantury z rozbijanym szkłem, wrzaskami, tępymi uderzeniami w podłogę kończyły się naprawdę głośnym seksem. Szczytowanie kobiety przez kilka minut z wrzaskiem "jeszcze, jeszcze, jeszcze" może być tak samo denerwujące, jeśli np. oglądacie dobry horror :).
Nie da się pogodzić tak sprzecznych racji - kto może niech buduje dom, a kto nie może, no cóż - można szukać kompromisu lub można na wojenkę, tyle że: "miecz to broń obosieczna".

imported_anka
26-06-2003, 08:54
Ponieważ jestem po kilku niespokojnych nocach dzięki ukochanej sąsiadce, weszłam sobie dziś na forum, żeby poszukać jakiegoś rozwiązania. No i trochę humor mi się polepszył. Nie jestem sama!
Ale problem dalej zostaje. Sąsiadka jest głucha na wszelkie uwagi innych - "bo jak chcieliśmy ciszy, to trzeba było zamieszkać na wsi". I co Wy na to?
Dzisija napiszę oficjalną skargę do administracji, wspominali, że można dać sprawę do Sądu grodzkiego, ale czy to coś da?
Udam się również z kurtuazyjną wizytą na policję, może oni pomogą?
No i za waszą poradą zostaje towarzystow przyjaciół zwierząt - to za psa zamkniętego na balkonie. Poza tym pies chodzi bez smyczy i kagańca - też się mogę tego czepić. :wink:
Po prostu zaczynam nękanie, bo chyba hałąsowanie nie ma sensu, bo budzę wszystkich pozostałych i nie mogę się jakoś przemóc. Czyżby chamom i gburom zyło się lepiej? :o

ponury63
30-06-2003, 11:58
Widzisz, Jaro, to nie my prezentujemy przyziemny poziom...
Człowiek zmuszony do reakcji na chamstwo, a sam grzeczny, zaczyna grzecznie, ale nie każdy ma cierpliwość Chrystusową....
I nikt z nas nie czepia się zwykłych hałasów, chodzi nam o nieumiejętność życia we wspólnocie, jaką jest blok.
A jakbym miał imperatyw budowy domu, to na pewno hałas byłby ważną jego częścią

viola
01-07-2003, 18:06
Witaj, mozesz sprobowac z tym Sadem Grodzkim. Ja mam to za soba.
W moim przypadku Sad ukaral sasiada kara w wysokosci 100 PLN + koszty postepowania (100 PLN). Co w ostatecznym efekcie nic nie zmienilo. (sytuacja sie nawet pogorszyla). Moj "ulubiony" sasiad niszczy mi rozne rzeczy, a policja umarza sprawy, bo nie mozna wykryc sprawcy.

czlowiek
25-07-2003, 11:41
witam walczacych o cisze. u mnie mam tez klopot. sasiad na dzialce obok ma wytwornie kominkow. chyba nie musze mowic co to za dzwiek sie wydobywa podczas obrobki granitu!!!!!!!!!!!!!! jakies 1m od plota.szykuje na niego artylerie. na razie nie wiem od czego zaczac.

aa***a
25-07-2003, 14:55
Witam!
Przeczytałam WSZYSTKIE wypowiedzi i na ich podstawie można napisać pracę magisterską.
Mieszkaliśmy w kilku mieszkaniach i zawsze mieliśmy pecha do alkocholików nad nami, obok, lub pod nami.
W akcie rozpaczy postawiliśmy wszystko na jedną kartę, czyli bardzo drogie mieszkanie budowane ze środków własnych przyszłych lokatorów.
Skoro drogie, to ludzie muszą być majętni a co za tym idzie ich kultura stoi na poziomie, pijaków nie będzie.
To, jak zdobywaliśmy finanse na budowę mieszkania, na które stać nas nie było to temat rzeka.
Ważne, że zamieszkaliśmy.
Zaczęło sie niewinnie bo od remontów. Wszyscy remontowali.
Ale ten pod nami wykańczał nas wszyskich-sąsiadów- a zwłaszcza nasze dzieci(rok i 5 lat).
Kiedy skończyły się wielomiesięczne remonty czyli burzenie, walenie, wiercenie, stukanie ( to wszystko miało miejsce od 7 rano do 21 wierczorem), przyszedł czas na wycie alarmu w nocy. Alarm byl tak zaprogramowany i tuż pod naszymi oknami,że budził nas o 1, 2 w nocy i wył sobie przez godzine czasem dwie.
Owszem zgłaszaliśmy problem w SM i nawet pan był nas przeprosić.
Potem były parapetówki. Przymykaliśmy na to oczy i uszy do czasu.
Kiedy dziecko zaczęło chodzić do szkoly przez okrągły rok , dzien po dniu mieliśmy muzykę, która wprawiała w rezonans nasze podłogi i meble.
Rozmawialiśmy, tłumaczyliśmy, że mamy dzieci, że one cierpią, inni sąsiedzi też rozmawiali z tym panem, lecz każda rozmowa kończyła się "JA MAM PRAWO".
Kiedy w 2001 wprowadzili się nowi lokatorzy wynajmujacy mieszkanie na przeciw tego pana, który mieszka pod nami imprezy nabrały na sile.
Budynek, liczący 8 rodzin został zamieniony w kampus akademicki. Panienki i ich głupawe śmiechy, piski ,krzyki, uprawianie seksu a zwłaszcza odgłosy były na porządku dziennym jak i nocnym.
Bulwersujący jest fakt iż w dniu żałoby na całym śiwecie czyli 11 września 2001 zroblili sobie imrezę i nasmiewali się z tych którzy skakali z okien płonących budynków.
Zaczęły się wielodniowe, wielonocne imprezy. Ich efektem był brak snu nas lokatorów, a dzieci zasypiały w szkole i przedszkolu.
Córka musiała zaprzestać nauki gry na pianinie.
Po powrocie do domu dzieci kładły się na podłodze i nasłuchiwały czy pan z dołu znów sie bawi.
W końcu oddaliśmy sprawę do sądu. Tu następny temat rzeka, ale sprawę przy pomocy RZECZNIKA PRAW DZIECKA wygraliśmy.
Za to iż ośmieliliśmy się oddać sprawę na drogę sądową i ukrucić proceder imprez zostaliśmy wręcz storpedowani pomówionymi pozwami do sądu.
Z chwilą kiedy zamieszkali wynajmujacy imprezowicze w naszej klatce spotęgowały się kradzieże i włamania do mieszkań. My kupiliśmy sobie psa, który miał być i jest odstraszaczem na potencjalnych złodzieji.
Pan z dołu to skwapliwie wykorzystał i pozwał mnie do sądu, że szczuję go psem. Męża pozwał o pomówione groźby karalne. Mnie powtornie oskarża o to wszystko o co my go oskarżalismy, czyli za zakłócanie jego spokoju i nękanie psychiczne. Sam zachowuje się irracjonalnie. Ma tyle tupetu, że kupuje sobie świadków.
Co dziwniejsze policja, prokuratura i sądy nie biorą w obronę nas rodziny, lecz tego pana, który jest kawalerem z odzysku i nadrabia wcześniej utraconą wolność.
Dzięki temu panu córka korzystała z opieki psychologa a my z braku finansów przeznaczonych na sądownictwo i adwokata w tym roku nie jesteśmy w stanie zapewnić dzieciom wakaji, które spędzają w domu.
Jest to zaledwie "liźniety" problem, bo lista złośliwości i szkód jakie nam zrobił ten pan jest długa a problem sam w sobie głęboki.
Pozdrawiam, mama

aa***a
25-07-2003, 15:18
Zapomniałam o najważniejszym. Nasza gehenna trwała 3, 5 roku.
Dzieki temu panu podjęliśmy decyzję o budowie i chociaż doznaliśmy z jego strony wiele złego to chyba powinnam mu kupić bukiet róż i dobrego koniaka iż to właśnie dzięki niemu bedziemy mieć swoje miejsce na ziemi, chyba, że je znajdzie i znów bedziemy mieć piekło...
mama

czlowiek
26-07-2003, 01:55
no to nie zycze Ci sasiada ktory zawododowo tnie kamien na podworku. jak to ma miejsce u mnie. jak na razie rozmowy nie przyniosly skutku. zintensyfikuje sprawe jak sie tam wprowadze. zobaczymy kto wygra.

viola
26-07-2003, 18:40
Witajcie,
ja tez sie wyprowadzam w przyszlym roku. Buduje dom.
Jezli nowi sasiedzi beda ciac jakies kamienie na podworku, to dowiecie sie z gazet, ze producent tego kamienia mial nieszczesliwy wypadek. Pila uciela mu... a sama nie wiem jeszcze co!.

krzylo
04-03-2006, 19:53
Mam problem z sąsiadami na górze. Kupili sobie tani zestaw kina domowego i subwoofer stoi na podłodze. Używają tego przy normalnym oglądaniu TV, często cały dzień. Efekt jest taki, że słyszę stałe pomruki i buczenie basu.
Druga sprawa : ONI kupili sobie niedawno baterię termostatyczną do wanny. Oczywiście ta bateria generuje stuki w rury, i to bardzo długotrwałe i uciążliwe. :evil:
Trzecia sprawa : sąsiad z boku dokarmia ptaki rozsypując słonecznik w łupinach i różne twarde ziarna na balkonie ( karmnika nie wolno u nas mieć). Ptaki przylatują od samego świtu i rozłupują te ziarenka na balustradzie balkonu. Wierzcie mi, sikorka potrafi zrobić niezły łomot :evil:
Czwarta sprawa : sprzątaczka ze spółdzielni raz w tygodniu sprząta klatkę. Robi to o 5-6 rano szczotką waląc w balustrady na klatce. Kto mieszka w bloku ten wie jaki to hałas. Prosiłem w sp-ni, żeby sprzatano klatkę np. od 8. Wyśmiali mnie, bo "przepisowo" klatka ma być posprzątana do 6
Piąta sprawa - odśnieżanie chodników poprzez walenie metalowymi łopatami o 5 rano. Spółdzielnia też tłumaczy, że inaczej się nie da. Poprosiłem więc, niech spółdzielnia zakupi mi dźwiękoszczelne okna ( płacę przecież latami na fundusz remontowy ), to mnie wysmiali.
Wnioski:
1-Na hałasy sąsiadów to najlepiej sprzedać swoje mieszkanie i kupić na samej górze i najlepiej narożne.
2-olać wszystkich i kupić lub zbudować dom
:P

Bad
04-03-2006, 22:02
Ludzie! Nie jestem sam!
Juz myślałem, że tylko ja mam taki problem z sąsiadami z góry. Ile to juz wizyt u nich i próśb o ciche zachowanie... Oczywiście efekt zerowy! Jedyne co uzyskałem to odpowiedź sąsiada, że robił tak 20 lat i będzie robił dalej. Próbował podnosić na mnie głos. I to była kropla, która przechyliła czarę... Dostał zj... aż miło. I... uspokoił się. Nadal oczywiście zdarzają mu się występy (krzyki, walenie w sufit, wycie) ale to już nie to co kiedyś. Okazuje się, że z chamem można rozmawiać tylko jego językiem. Inaczej nie rozumie, jakbym mówił po chińsku.

KAS01
04-03-2006, 22:44
Subwoofer, to jednak bardzo przydatne urządzenie :lol: Dzięki niemu bardzo szybko spacyfikowałem sasiadów pijaków. Gdy kupowałem mieszkanie, to zostałem uprzedzony, że pode mną mieszka rodzina lubiaca sobie wypić i awanturować się do rana. Po kolejnej imprezie puściłem im z samego rana specjalnie dobrane kawałki techno (z odpowiednimi basami) tylko przez subwoofer i opuściłem mieszkanie. Natężenie dźwieku było takie, że trzesły się ściany (mam głosniki bardzo dobrej klasy). Operacje tą byłem zmuszony powtórzyć jeszcze tylko raz. Od tego czasu mam w nocy spokój.
Mieszkam na ostatnim pietrze, a mieszkanie sąsiednie jest prawie zawsze puste, tak że moje działania były dokuczliwe głownie dla tego dla kogo były przeznaczone.
PS. Normalnie słucham muzyki dość cicho, a subwoofera prawie nie włączam. Jak chcę posłuchać sobie głosniej (lubie), to wkładam słuchawki. Na pełen luz pozwolę sobie dopiero jak bede mieszkał w domu.

Mały
06-03-2006, 07:25
Nie ma to jak własny, jednorodzinny domek...

Teska
06-03-2006, 08:38
Nie ma to jak własny, jednorodzinny domek...
pod warunkiem ze obok nie wybuduje sie własnie taki sasiad :cry:

Mufka
07-03-2006, 13:43
bells-masz dzieci?

mieszkaniec- z pewną taką lekką swadą opwowiadasz o tym,że dziecko ma jakąś chorobę.
masz dzieci?

:smile:

Mnie tez troche przeraza podejscie do dzieci, tak lekko pisze sie bellsowi o chorobie dziecka, juz nie mowie o uciszaniu, dzieci to nie magnetofon, nie da sie sciszyc, sa gorsze halasy niz bieganie dzieci :evil: , chyba zapominacie ze te biegajace glosne "bachory" beda zarabiac na wasze emerytury...

krzylo
07-03-2006, 15:08
O ile bahory nas wcześniej nie wykończą!

krzylo
07-03-2006, 15:10
ups, miało być bachory :-?

Mufka
07-03-2006, 15:32
O ile bahory nas wcześniej nie wykończą!
hehehe jakies zle doswiadczenia z dziecmi? do dzieci trzeba duzo milosci i sie pieknie odwdziecza :lol:

AxLe
08-03-2006, 20:16
A ja durny myślałem że tylko mnie przeszkadzają sąsiedzi z góry. Jak bym mógł pozabijałbym sku......... .

aik
12-03-2006, 21:41
Moja znajoma ma sasiadow ktorzy bija na glowe wszystkich opisanych wyzej. Mieszkaja oni na ostatnim pietrze i posiadaja psa rasy Bernardyn, cos takiego jak pies z filmu Bethowen, i ten pies ma urzadzona kuwete na balkonie, wyglada to w ten sposob ze jak pieskowi sie chce natomiast wlascicielom sie niechce to wypuszczaja go na balkon i on tam zalatwia swoje potrzeby fizjologiczne przez szczebelki, efekt jest niezly az do parteru. Gdy ida z pieskiem po klatce to on prawie przy kazdych drzwiach zaznacza swoje terytorium, Niewspomne o wszelkiego rodzaju imprezach, urzadzanych przaz sasiadow do 6 rano, czy klutniach konczacych sie bieganiem pani domu prawie nago wokol bloku a meza za nia z nozem (no wtedy to skonczylo sie interwencja policji). Zadne skargi do administracji nieskutkuja, administracja upomina, naklada kary,ale oni nic sobie z tego nierobia.

Zochna
13-03-2006, 00:27
staram sie byc wyrozumiala i tolerancyjna ..
i dlatego ze wstydem lekkim przyznaje sie do wykorzystania numeru z kolumnami polozonymi na podlodze , przy pomocy utworu
" Bredfan" The Budgie...
skutkuje..wystarczyly 3 minuty.. :oops:
Bylo to w akcie desperacji , po nieprzerwanym dlugotrwalym odsluchiwaniu przez mlodocianego sasiada, w godzinach bardzowczesnoporanno-weekendowych, utworu hiphopowego z podbitymi basami na maksa..
Jezeli chodzi o odglosy "zycia" dochodzace z gory - to rzeczywiscie jest to dosyc uciazliwe.. ale w koncu to glownie wina takiego g..go akustycznego budownictwa, trudno wymagac od sasiadow zeby fruwali ;)

Ewunia
13-03-2006, 02:54
3 letni wątek sie odświeżył :D

no, u mnie zmiany - siąsiadom przybyło kolejne dziecko i teraz juz 2 walą czymś w podłogę
ale za to tatuś NIE puszcza już głośnej muzyki

ci z dołu coś zrobli z synem, który na haju rozwalał meble - cicho jest

ogólnie da sie wytrzymać :D

moratar
15-03-2006, 15:19
Właśnie kupiłem mieszkanie i myślę o wyciszeniu go. Próbował ktoś takiego rozwiązania? :
Sufit podwieszany i w srodku wełna mineralna tak samo na scianach scianka nida gips i z 4cm wełny mineralnej.
Zostanie tak samo z jedna scianą w łazience .
Na podłodze nie wiem czy coś dawać bo podemną jest tylko garaż.
Ewentualnie zamiast wełny mineralnej jakieś płyty filcowe czy coś

AxLe
15-03-2006, 19:00
Niczego tym nie załatwisz.

moratar
16-03-2006, 10:30
Wszyscy mówią że to nie zadziała :( ale czy ktoś sam spróbował?
W końcu po cos ściany studiów nagraniowych są obłożone płytami filcowymi.

Mufka
16-03-2006, 10:46
mam pewne doswiadczenie w tych sprawach, 5 lat mieszkalam w akademiku w tym 3 lata z malym dzieckiem 8) , pomagaja i to bardzo wykladziny filcowe, ale wyglada to nieciekawie :-?

_bogus_
16-03-2006, 13:58
(...)Poza tym ciągle zrzucają na mój balkon jakieś śmieci - pety, popiół z papierosów i papiery. Z balkonu trzepią też chodniki.
Na pocieszenie - kiedyś gdy na Solcu mieszkałem to okazało się że w jednym konkretnym miejscu samochodu nie można parkować gdyż gość wyrzuca przez okno .... sałatki ważywne. Zima, mróz a tu musisz zaczynasz dzień od zeskrobania z samochodu sałatki ważywnej (takiej z majonezem) :evil:

Mufka
16-03-2006, 14:51
Na pocieszenie - kiedyś gdy na Solcu mieszkałem to okazało się że w jednym konkretnym miejscu samochodu nie można parkować gdyż gość wyrzuca przez okno .... sałatki ważywne. Zima, mróz a tu musisz zaczynasz dzień od zeskrobania z samochodu sałatki ważywnej (takiej z majonezem) :evil:
hehehehe a ja myslalam ze nic nie pobije studentek pedagogiki z mojego pietra, ktore regularnie kradly mi z suszarki gacie :lol:

KAS01
16-03-2006, 18:33
To jest dobre:
http://www.allegro.pl/item90386292_trafiles_na_glosnego_sasiada_zrewanzu j_sie.html
:wink:

a__n__k__a
09-05-2006, 09:19
I ja się dopiszę, żebyście wiedzieli, że nie jesteście sami.

Nad głową mam tak na oko 5- letnią dziewczynkę, która od jakichś ponad 2 lat zamiast chodzić biega po panelach od 7 rano do 20 (nooo nie chcę być niesprawiedliwa, czasem z pół godz. przerwy), do tego od 7 rano turlanie piłek po podłodze (jak nie jeżdżenie na rowerku - nie widzę, nie mam pewności, ale zapewniam, że słychać) i taka głośna trąbka się zdarza. Zawsze lubiłam dzieci, ze wzajemnością, ale tego już wytrzymać nie mogę, od tamtego czasu nie mam prawa rano pospać - codziennie, weekendy to już w ogóle horror - rodzice mają więcej czasu, żeby urządzac dzikie zabawy ("SUNĄ KONIE PO BETONIE") . Do tego ciągłe remonty. Aha, bo bym zapomniała - wyjący pies od około 6:30 rano, nawet po kilka godzin.
Zatykałam uszy podwójnymi stoperami - nie pomaga.

Niedługo mam poważne egzaminy, od których zależy, to czy dostanę pracę. Ponieważ mieszkam w mieszkaniu rodziców, prosiłam o jakieś zwrócenie uwagi sąsiadom, niestety mam taką mamę, która zawsze przedkłada dobro innych ludzi .. . :cry: Więc zaczęłam walić drzwiami, głośno się żaliłam, nawet specjalnie w łazience, że nie dają mi się uczyć, nie pomagało było jeszcze gorzej, aż do momentu ....
kiedy sąsiadom urodził się drugi bachorek, który, jak wiadomo spać musi. Wówczas mój "młotek sufitowy" długimi okresami biagał, a długimi nie. I to jest najlepszy dowód na to, że TEMPERAMENT DZIECKA TEŻ MOŻNA OKIEŁZNAĆ, oczywiście jeżeli jego rodzice sami potrzebują spokoju, bo z innymi po co się mają liczyć, wielu tak robi. Oczywiście wtedy kilka razy przebiegnie w ciągu dnia, nawet jeśli rodzice nie pozwalają biegać, ale to zupełnie co innego, niż cały dzień nad głową w to i we w te ( do tego po panelach), wtedy to już przestaje tak denerwować i rozwalać całe życie. Zapewniam, że ci rodzice na pewno go nie bili, ani nóżek nie wykręcali, a jak sami mieli interes ....
Kiedy się zachowywałam głośno, jak robiło się cicho (chociaż wcale nie chciałam tego robić, ale to jedyna metoda - oni litości nie znali) , w końcu zaczęli gdzieś od rana wywozić bachorka, może do przedszkola nareszcie poszedł.
Weekendy to nadal horror, ostatnio była piękna pogoda, duży plac zabaw przed domem, kilka innych na osiedlu, las pod domem, ale rodzice pewnie mają swoje sprawy i nie obchodzi ich, że ich dziecko komuś życie rujnuje, nie wyjdą z nim na dwór, żeby tam mogło biegać nikomu nie przeszkadzając.

I jeszcze jedno, byłam u innej sąsiadki, gdzie też są dzieci, które jednak tyle nie biegają, co mój "młotek sufitowy", ale się przyjrzałam, posłuchałam. Tam, gdzie bachorek biega, to prawie nic nie słychać, hałas jest w mieszkaniu niżej. Jednak, tyle się żaliłam na głos, tak, żeby słyszeli, a nawet słyszałam ich rozmowy, dlatego wiem, że sąsiedzi sobie zdają sprawę, że ich dziecko wali mi w sufit.
Na tą stronę weszłam, żeby wygłuszyć sufit, ale niestety znajduję niepocieszające mnie uwagi, że dźwięków materiałowych nie da się wygłuszyć. Z góry dziękuję, jeśli ktoś mi doradzi jak (przeczytałam wszystko na forum).

Trzymajcie się, Wszyscy cierpiący przez rodziców (bo to ich wina) dzieci, którzy nie rozumieją, że inni też chcą żyć, odpocząć, popracować w spokoju

zielonooka
09-05-2006, 14:15
kiedy sąsiadom urodził się drugi bachorek, który, jak wiadomo spać musi. Wówczas mój "młotek sufitowy" długimi okresami biagał, a długimi nie. I to jest najlepszy dowód na to, że TEMPERAMENT DZIECKA TEŻ MOŻNA OKIEŁZNAĆ, oczywiście jeżeli jego rodzice sami potrzebują spokoju, bo z innymi po co się mają liczyć, wielu tak robi.

racja :wink:


ps. moj kumpel pare lat temu nie zdal egzaminu bo nie spal cala noc przez balange sasiadów (notorycznie uzadzajacych balangi awantury i nie sluchajacych prosb czy grozb o cisze)

Hmmm...dobra napisze... w ramach zemsty (juz o pietruszke ale chcial ukoic nerwy bo mowil ze jak sie nie zemsci to peknie...) ...w dziurke od zamkow w ich mieszkaniu wcisnał super glue...

Nie mowie ze to humanitarne , ale potem opisywal ze sluchanie dzikich klatw zlozeczenia ... w/w sasiadów było ukojeniem dla jego zszarganej duszy...:wink: :lol:

ps.2 moi sasiedzi wczoraj o 1 nad ranem wyzywali sie bardzo wyszukanie od "dziwek i ch..." szkoda ze nie mam super glue w domu...:( :lol:

Wolf PL
09-05-2006, 19:42
Czytam sobie ten wątek i wracają wspomnienia jak to, piętro wyżej mieszkały sobie dwie dorastające pannice mające około 17 lat. Notorycznie po powrocie ze szkoły włączały muzykę tak głośno, że nie mozna bylo zebrać myśli.. nawet porozmawiać przy obiedzie. A potem..... imprezy do białego rana. I tak prawie codziennie. Nie pomagała policja, prośby, groźby, kiedy mój mąż setny raz poszedł do nich o 2 nad ranem powiedziały mu, że może je pocałować w ..... i ani jego ani polcji się nie boją bo nie są pełnoletnie i mieszkanie nie należy do nich itp, itd. wiadomo jakie mamy prawo..
Ale nic to, wkoncu nadszedł dzień wybawienia- jedna z siostrzyczek (jak to bylo do przewidzenia) zaszła w ciąże. Ucichły balangi nastała błoga cisza :D - do czasu...
Cieszyliśmy się tym spokojem kilka miesięcy, bo potem urodziło się dziecko i to w dodatku mało spokojne (z resztą po rodzicach chyba :wink: ). I znowu w ciągu jedej nocy mamy kilka pobudek.

Ale wiecie co - jak się przebudzę w nocy to sobie marzę, że siedzę rankiem na tarasie własnego domu i piję kawę . Ponoć marzenia się spełniają - w sobotę zalewali nam fundamenty...... :D :D :D
Już teraz chyba mnie nic nie wkurzy w tym bloku- wszystko olewam, mam święty spokójczego i Wam życzę.

Żona Wolf'a

Krisker
17-05-2006, 10:54
Czytając Wasze opisy czuję, jakbym czytał o sobie i swojej (do niedawna) sytuacji :o Na szczęście podjęliśmy decyzję o budowie domu (między innymi, a może głównie z powodu blokowej uciążliwości sąsiedztwa). Na dzień dzisiejszy mieszkamy na stancji, którą stanowi niski parter domu jednorodzinnego. Sąsiadów mamy tylko z dwóch stron, do tego lekko uciążliwy jest tylko jeden, ale za to jest nim małe, biegające dziecko... To jakieś fatum chyba. Tak czy inaczej już teraz jest o niebo lepiej, a mając w perspektywie zamieszkanie we łasnym M, gdzie sąsiadem zza ściany będzie już tylko świeże powietrze, nie można się nie cieszyć :D

luke22
22-05-2007, 11:26
To nie jest sytuacja łatwa także dla 'hałasującego". Ja nie mam dzieci. muzyki słucham na słuchawkach, w domu chodzę w papciach, nie robię imprez, rzadko zapraszam znajomych bo moja sąsiadka z dołu jest niezwykle wrażliwa na hałas. A i tak przeszkadza jej - jak mówi - 'spadający ołówek" czy tupiący kot. I śle pisma do spółdzielni twierdząc, że pomiędzy moją podłogą a jej sufitem powstało pudło akustyczne. dywanu położyć nie mogę ze względu na alergię a Pani staje się z każdym miesiącem coraz bardziej niemiła. I nie potrafię jej wytłumaczyć, że takie już "zalety" mieszkania w bloku. Ja też słyszę sąsiadów z góry, ale przez lata przywykłem i już...

gogo5660
22-05-2007, 15:51
Co mam zrobić, wychodzę z zerwów, Proszę o radę.

Zacznij sie budowac :wink: na wlasnym nie bedzie takich problemów no chyba ze własne potomstwo bedzie Cie męczyć :D

kachus
22-05-2007, 16:40
Jak sobie poczytałam forum to i lepiej mi sie zrobiło - w prostej linii dąże do budowy domu ;) i gorzej - to perspektywa za lat kilka dopiero. U mnie sasiedzi u góry całą noc słuchają?oglądają? telewizor. Ludzie młodzi - wykluczam głuchotę. Akustyka pomieszczen beznadziejna. Słychać każde jękniecie niestety :( Co Wam moge poradzić: nie róbcie w ciemno sufitów podwieszanych - trzeba dokładnie sprawdzić co przenosi dzwięk bo inaczej tysiące pójdą w smieci. U nas np najwiecej niósł komin wentylacyjny i ten wyciszylismy najpierw. Mata z korka technicznego i coś tam jeszcze - dokładnie wg przepisu z tego forum. Z sasiadami sie nie da dogadac bo to patologiczna rodzina a wystarczył by dywan u nich w pokoju i pewnie ja mialabym problem z głowy. Ale jak to babsztyl mówi: kto to gówno będzie sprzatał..

elutek
23-05-2007, 19:30
...

brzydlak
23-05-2007, 23:24
''

Lexx
06-12-2008, 11:47
Maluszek, jak kot może głośno biegać? To takie bezszelestne stworzenie....no chyba, że ma łapusie w gipsie? :lol:

Nigdy nie słyszałaś powiedzonka: "Kicia nie tupaj?"

Problem sąsiadów jest odwieczny. Nade mną mieszka niby normalna rodzinka (nie są mili ale to już ich taka uroda) , po ostatnim remoncie wymienili sobie panele podłogowe i od tego momentu zwyczajnie żyć się nie daje.

Ja rozumiem że dziecko biega bo żyje, ale czemu ono cały dzień skacze i biega po mieszkaniu w drewnianych trzewiczkach? Czemu mu kupili taczkę albo wózek z drewnianymi kółeczkami które turlane po całym mieszkaniu imitują mi przejeżdzającego górą TIRa? Czemu nie nakleją sobie na nogi od ciężkich krzeseł podkładek filcowych tylko szorują tymi meblami po całej kuchni?
DLACZEGO jak już ten mały tasmański diabeł przycichnie na chwilkę zmęczony doprowadzaniem mnie do szału, jego zabiedzona mamuśka natychmiast wskakuje na stepper postawiony bezpośrednio na tych nowiuśkich nie wyciszonych panelach, i zaczyna swój koncert, stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk rytmicznie że aż się rzygać chce? I nie robi tego gdzieś w kuchni, tylko bezpośrednio nad naszym pokojem dziennym? Czemu czemu czemu?
O znowu stepper stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk stuk puk
Litośćiiii!!!!!!!!!

Lexx
06-12-2008, 11:51
muszę to napisać, po prostu muszę :wink:
choć minęło już kilka lat, to jak sobie przypomnę...
/nawet teraz śmieję się do samej siebie :lol: /

Punktualnie o 6.00 ja założyłam drewniaki, a mąż wziął piłkę do kosza,
biegałam po całym mieszkaniu w tych trepach, a mój mąż za mną -
waląc z dużą częstotliwością i siłą ową piłką w podłogę

Nie minęło 5 minut i dzwonek do drzwi - stał ON, półprzytomny,
zaspany, zdziwiony i pyta: - co jest???
a my, głośno i dobitnie: POBUDKA!!! :lol: :lol: :lol:

Ale jak ja mam biegać w drewniakach po suficie?????

cieszynianka
07-12-2008, 23:54
Dobrze, że udało Ci się znaleźć sposób na Twoje problemy :D
Każde dziecko zostawione samopas będzie hałasowało. Przy odrobinie dobrych chęci ze strony rodziców da się dzieciakowi znaleźć jakieś zajęcie, czymś zainteresować (stosownie do wieku i jego możliwości), ale to wymaga zaangażowania :roll:
No i wiesz już jak ich zmobilizować aby się więcej w to angażowali :lol:

amalfi
08-12-2008, 10:44
Ja miałam odwrotną sytuację. Mieszkałam służbowo poza miastem, a w moim mieszkaniu bywałam raz w tygodniu (córka miała zajęcia w szkole językowej do 21 i spałyśmy w tym opuszczonym mieszkaniu z wtorku na środę). Piętro niżej pewnego dnia wprowadziła się starsza pani. Pomagałam jej nawet wnosić graty. Pomijam fakt, że przywlok,ła ze sobą jakieś karaluchy czy coś takiego.
Zaczęło się jak skończy,ła się urządzać. Prawie codziennie kilka razy w nocy przyjeżdżała policja i dzwoniła do tego mojego pustego mieszkania. Sąsiad mieszkający obok już nie miał siły wychodzić i tłumaczyć funkcjonariuszom, że w mieszkaniu nikogo nie ma. Po jakimś czasie policja nie chciała już interweniować, więc sąsiadka osobiście przychodzi,ła i kopała w moje drzwi, krzycząc, aby być cicho (do pustego mieszkania). Kiedyś poprosiłam ją na górę, pokazałam, że szafy są puste, że nawet nie ma lodówki, że tu nikt nie mieszka. Myślicie, że to coś dało? Nie!!!!
Zaczęła pisać skargi gdzie się dało, że w mieszkaniu przechowujemy młode studentki, które mieszkają tam nielegalnie. Często urządzane są orgie, w których mój mąż uczestniczy razem z tymi studentkami (takie pismo wysłała do pracy do męża, do administracji osiedla i do dzielnicowego). Była to chora osoba, ale nie zapomnę jej nigdy. Ona najprawdopodobniej słyszała te wszystkie głosy (objaw choroby), ale ile kłopotów i wstydu się najedliśmy, to nawet nie chcę myśleć.

tomassss
09-12-2008, 19:28
Mam również problem z hałasującymi sasiadami. Ostatnio odwiedził mnie mój znajomy z Woch, on rozwiązał ten problem zakładając jakąś piankę wyciszającą. Zastanawiam się czy nie poprosić go o zakup czegoś takiego bo u nas tego nie widziałem

piterazim
10-12-2008, 08:58
Pianka -chyba sobie w uszy wstrzyknął
:lol:

malgosia0023
10-12-2008, 14:03
witam,
u mnie troszke inaczej.Rozumiem zamiłowanie do porzadku,ale....moja 'kochana" sąsiadka jak sprzata to cały dzień .Dosłownie od rana do nocy chodzi odkurzacz.Nie do 22 ,dla niej pora nie ma znaczenia :evil: .Mieszkają tam dorosli ludzie a sa bardziej uciażliwi niż rodzina z dziećmiu :roll: .Ja mam dwoje bąków i wiem że nie jesteśmy "cichą" rodziną ale odkurzacz naprawde jest upierdliwyJak szoruje nim podłogę o 23 to mam wrażenie że zaraz wpadnie do mnie na kawę i pączki :cry: .Moze powinni zainwestować w nowiutki,cichutki sprzęt :evil:

tomassss
10-12-2008, 19:03
Pianka -chyba sobie w uszy wstrzyknął
:lol:

Jest to podkład pod podłogi pływające zrobiony z pianki lateksowej. jak chcesz to zapytam o nazwę.

piterazim
11-12-2008, 09:23
piterazim napisał:
Pianka -chyba sobie w uszy wstrzyknął


Jest to podkład pod podłogi pływające zrobiony z pianki lateksowej. jak chcesz to zapytam o nazwę.

a jeśli hałasują sąsiedzi z góry ?

malgosia0023
11-12-2008, 10:28
piterazim napisał:
Pianka -chyba sobie w uszy wstrzyknął


Jest to podkład pod podłogi pływające zrobiony z pianki lateksowej. jak chcesz to zapytam o nazwę.

a jeśli hałasują sąsiedzi z góry ?
to chyba pozostaje w rury walić-minus wszyscy będą to słyszeć :roll: przyznam ze czasami tak robię w niedzielny poranek :oops:

katarzyna kulpinska
11-12-2008, 19:27
To i ja cos dodam ku pokrzepieniu serc.
W czasie studiow wynajmowalam pokoj u kolezanki ktora dopiero co studia skonczyla i zaczynala nowa prace. Ja akurat bylam na "dziekance" i tez zalapalam pierwsza powazna prace (hehe) w hurtowni spozywczej - dla niezorientowanych - takie hurtownie otwiera sie zazwyczaj o 6.00 albo i przed. Do pracy mialam jakas godzinke podrozy (tramwaj plus MZK), nie bede szokowac o ktorej musialam wstawac. Kolezanka do pracy miala na 7.30. Suma sumarum kladlysmy sie praktycznie na "Wiadomosciach" palulu zeby rano sie zerwac i nie obiajc o siebie w lazience. Mieszkanie bylo w bloku pelnym emerytow na piec klatek i cztery pietra mieszkala moze jedna rodzina z dziecmi. I sobie nie wyobrazacie jaki to koszmar mieszkac w takim bloku. Przede wszystkim wiekszosc babc to tzw. "poduszkowce" czyli poduszeczka pod lokietki i na parapet albo na balkonik i pogaduchy. I git jesli w dzien powszeni ale jak w weekend od 7.00 rano - litania chrob, przypadlosci, scisly przebieg zycia prywatnego rodziny do trzeciego pokolenia wstecz. Zadna babcia na pomysl odwiedzin u drugiej nie wpadla. O pelnych godzinach w niedziele i swieta koscielne - pelna transmisja mszy z radia rowniez na caly regulator - po pierwsze bo przygluche z racji wieku, po drugie zeby wszyscy slyszeli trzeba okna potwierac i zawodzic wszelkie piesni koscielne.
Za sciana mialysmy wyjatkowo glosnych staruszkow - babcia nieco przyglucha, dziadzio praktycznie nic nie slyszal - ale za to zywo interesowaly go wszelkie serwisy informacyjne w tv. Ogladal wiec wszystkie, oczywiscie na caly regulator. Nikomu oprocz nas to nie przeszkadzalo (towarzystwo generalnie przygluche). Kiedy po raz kolejny bylysmy zmuszone ogladac "Przyjaciol" z glosem spikera z wiadomosci, udalysmy sie z kolezanka aby delikatnie zwrocic dziadkom uwage. Bardzo grzecznie zapukalysmy, przdstawilysmy sie i opowiedzialysmy w czym problem i zaproponowalysmy nawet w prezencie (a tak) sluchawki bezprzewodowe dla obojga do tv. Malo nas ze schdow nie zrzucili plus ciagnace sie przez kilka pieter wyzwiska od gowniar, kretynek nie wychowanych etc. etc. Po przyjsciu do mieszkania glosniki wiezy zostaly przystawione bezposrednio do sciany a w kaseciaka wrzucony ostatni album zespolu "The Kiss". Po wysluchaniu strony A zapadla cisza jak makiem zasial. Manewr konsekwentnie powtarzany (po uslyszeniu serwisu info za sciana) rozwiazal problem w ciagu tygodnia.
Teraz sie z tego chichram ale wtedy myslalam ze mnie jasny szlag trafi (ostatni serwis info to byla Panorama o 22.00).
Pozrawiam z wlasnego domku i zycze wytrwalosci.

monika.KIELCE
14-12-2008, 18:21
Ja także zadzwoniłam na policję i straż, jak mój przygłuchy dziadzio słuchał telewizora całymi dniam na cały regulator! Uczyłam się wtedy do obronki magisterki. No, kurcze ile można!

Przyjechał pan policjant, zrobił rozeznanie i zaczął pukać do dziadzia. Dziadzio jenak nie otwierał. Po ok 10 min walenia w drzwi przez policjanta dziadzio zciszył telewizor, ale nie otworzył drzwi. Od tamtej pory cisza panie.... :D
(chyba dzieci kupiły dziadkowi jakiś aparat słuchowy) :wink:

Megana
16-01-2009, 22:03
Witam czytających,
właśnie w tej chwili muzyka z za ścian dudni i tylko nadzieja, że o 22;00 ktoś się zreflektuje i wyłączy/ściszy, chociaż wątpię w to :(

Mieszkający w naszym bloku ( klatka schodowa) studenci dają nam popalić i stąd pomysł na domek.

- na balkonie gril
- imprezki i wszyscy z tej imprezki co pół godziny wyjście na balkon i - papierosek ( głośnie zachowanie i wydzieranie się , piski tokujące panienki itd.)
- w lecie wiecznie odwiedzający koledzy koleżanki
- na balkonie śmieci nie wyniesione przez 4-5 dni, na święta wyjeżdżają i zostawiają śmieci w workach :evil:
- kłótnie na balkonie następnie pisk i jakiś facio pijany wybiega z naszej klatki i pijany wsiada do samochodu i z piskiem opon odjeżdża ( chcieliśmy zadzwonić na policję), ale on wrócił reszta na niego czekała już na dole i co, wskakiwali na maski , wydzierali się itp. ( mogłabym zadzwonić na policję, ale za nim przyjadą, to oni się rozejdą i co dalej).
Jestem zmęczona i nie mam już ochoty się denerwować, trzeba stąd wiać :cry:

A tak na marginesie, przyjeżdżają z wiosek dzieci do miasta uczyć się i przy okazji wyszaleć i nie zachowują się jak wykształceni ludzie tylko jak hołota ( ci z Wrocławia, którzy do nich przychodzą też się tak zachowują).
Czy to już norma ?

Małgoś.

DPS
17-01-2009, 08:33
A tak na marginesie, przyjeżdżają z wiosek dzieci do miasta uczyć się i przy okazji wyszaleć i nie zachowują się jak wykształceni ludzie tylko jak hołota ( ci z Wrocławia, którzy do nich przychodzą też się tak zachowują).
Czy to już norma ?

Małgoś.

:evil: :evil: :evil:
Powiem Ci jedno, Megano. Te dzieciaki z wiosek siedzą w akademikach i się uczą. Nie szaleją, bo są nauczone ciężkiej pracy i szacunku do niej, chodzenia do kościoła i zwracania uwagi na to, co ludzie o nich pomyslą. Tak jest na wioskach. I te dzieciaki wiedzą, że jeśli nie chcą widłami pracować, to muszą się uczyć.
To miejska rozwydrzona młodzież szaleje, upija się i wrzeszczy oraz wymyśla sobie inne "rozrywki" jak np. skakanie po maskach samochodów. Ich rodzice, uczestniczący w wyścigu szczurów miejskich, nie poświęcili im czasu i oni nauczyli się, że trzeba sobie szukać rozrywki, bo nikt jej nie zapewni. Gdyby musieli pomagać rodzicom w ciężkiej pracy, jak to się dzieje na wsi, inaczej by się zachowywali.
A to, że tak piszesz, świadczy o tym, iż pojęcia nie masz, jak jest naprawdę - przemawia przez Ciebie stereotyp zadufanych w sobie i przekonanych o własnej wyższości mieszkańców miast.
:evil: :evil: :evil:

TINEK
17-01-2009, 09:56
:evil: :evil: :evil:
Powiem Ci jedno, Megano. Te dzieciaki z wiosek siedzą w akademikach i się uczą. Nie szaleją, bo są nauczone ciężkiej pracy i szacunku do niej, chodzenia do kościoła i zwracania uwagi na to, co ludzie o nich pomyslą. Tak jest na wioskach. I te dzieciaki wiedzą, że jeśli nie chcą widłami pracować, to muszą się uczyć.
To miejska rozwydrzona młodzież szaleje, upija się i wrzeszczy oraz wymyśla sobie inne "rozrywki" jak np. skakanie po maskach samochodów. Ich rodzice, uczestniczący w wyścigu szczurów miejskich, nie poświęcili im czasu i oni nauczyli się, że trzeba sobie szukać rozrywki, bo nikt jej nie zapewni. Gdyby musieli pomagać rodzicom w ciężkiej pracy, jak to się dzieje na wsi, inaczej by się zachowywali.
A to, że tak piszesz, świadczy o tym, iż pojęcia nie masz, jak jest naprawdę - przemawia przez Ciebie stereotyp zadufanych w sobie i przekonanych o własnej wyższości mieszkańców miast.
:evil: :evil: :evil:


Mądrego to przyjemnie posłuchać (tu poczytać)
szacunek
TINEK

elutek
17-01-2009, 10:06
A tak na marginesie, przyjeżdżają z wiosek dzieci do miasta uczyć się i przy okazji wyszaleć i nie zachowują się jak wykształceni ludzie tylko jak hołota ( ci z Wrocławia, którzy do nich przychodzą też się tak zachowują).
Czy to już norma ?

Małgoś.

:evil: :evil: :evil:
Powiem Ci jedno, Megano. Te dzieciaki z wiosek siedzą w akademikach i się uczą. Nie szaleją, bo są nauczone ciężkiej pracy i szacunku do niej, chodzenia do kościoła i zwracania uwagi na to, co ludzie o nich pomyslą. Tak jest na wioskach. I te dzieciaki wiedzą, że jeśli nie chcą widłami pracować, to muszą się uczyć.
To miejska rozwydrzona młodzież szaleje, upija się i wrzeszczy oraz wymyśla sobie inne "rozrywki" jak np. skakanie po maskach samochodów. Ich rodzice, uczestniczący w wyścigu szczurów miejskich, nie poświęcili im czasu i oni nauczyli się, że trzeba sobie szukać rozrywki, bo nikt jej nie zapewni. Gdyby musieli pomagać rodzicom w ciężkiej pracy, jak to się dzieje na wsi, inaczej by się zachowywali.
A to, że tak piszesz, świadczy o tym, iż pojęcia nie masz, jak jest naprawdę - przemawia przez Ciebie stereotyp zadufanych w sobie i przekonanych o własnej wyższości mieszkańców miast.
:evil: :evil: :evil:

dps - uważam, że generalizujesz

elutek
17-01-2009, 10:12
a, i jeszcze jedno:
pojęcia nie masz, jak jest naprawdę - przemawia przez Ciebie stereotyp zadufanych w sobie i przekonanych o własnej wyższości mieszkańców miast.

Megana napisała przecież, że:

ci z Wrocławia, którzy do nich przychodzą też się tak zachowują).

więc o co chodzi? :roll:

DPS
17-01-2009, 11:37
Elutku - oczywiście, że generalizuję, bo zawsze generalizujemy, jeśli o jakimś zachowaniu mówimy "A oni to ..." .
Po prostu uważam za niesprawiedliwe to, co napisała Megana i mam na ten temat zupełnie inne zdanie, co też napisałam. I tyle.

bobiczek
17-01-2009, 17:32
Czytam sobie ten wątek i wracają wspomnienia jak to, piętro wyżej mieszkały sobie dwie dorastające pannice mające około 17 lat. Notorycznie po powrocie ze szkoły włączały muzykę tak głośno, że nie mozna bylo zebrać myśli.. nawet porozmawiać przy obiedzie. A potem..... imprezy do białego rana. I tak prawie codziennie. Nie pomagała policja, prośby, groźby, kiedy mój mąż setny raz poszedł do nich o 2 nad ranem powiedziały mu, że może je pocałować w ..... i ani jego ani polcji się nie boją bo nie są pełnoletnie i mieszkanie nie należy do nich itp, itd. wiadomo jakie mamy prawo..
Ale nic to, wkoncu nadszedł dzień wybawienia- jedna z siostrzyczek (jak to bylo do przewidzenia) zaszła w ciąże. Ucichły balangi nastała błoga cisza :D - do czasu...
Cieszyliśmy się tym spokojem kilka miesięcy, bo potem urodziło się dziecko i to w dodatku mało spokojne (z resztą po rodzicach chyba :wink: ). I znowu w ciągu jedej nocy mamy kilka pobudek.

Ale wiecie co - jak się przebudzę w nocy to sobie marzę, że siedzę rankiem na tarasie własnego domu i piję kawę . Ponoć marzenia się spełniają - w sobotę zalewali nam fundamenty...... :D :D :D
Już teraz chyba mnie nic nie wkurzy w tym bloku- wszystko olewam, mam święty spokójczego i Wam życzę.

Żona Wolf'a

he,he, znam, znam, gdyby nie sąsiedzi nigdy by moje lenistwo nie zmobilizowało mnie do budowania.
Ale wiesz co?
Marz, warto........
Naprawdę marzenia się spełniają :D
Proponuje mój wątek
Zaraz sprawdzę tytuł

bobiczek
17-01-2009, 17:55
nie chce mi się przy sobocie rozpisywać.
Ale zapamiętałem takie sąsiadów z góry dobitne
Raz poleciał tekst - "Ty huju - znowu nasrałeś do wanny" -:(
Innych nie warto opisywać - domyślcie się.
Ja już mieszkam, wolny od stresów związanych z sąsiedztwem, niezależnym od nas .
Budujcie - naprawdę warto :D

anetina
17-01-2009, 19:34
:evil: :evil: :evil:
Powiem Ci jedno, Megano. Te dzieciaki z wiosek siedzą w akademikach i się uczą. Nie szaleją, bo są nauczone ciężkiej pracy i szacunku do niej, chodzenia do kościoła i zwracania uwagi na to, co ludzie o nich pomyslą. Tak jest na wioskach. I te dzieciaki wiedzą, że jeśli nie chcą widłami pracować, to muszą się uczyć.
To miejska rozwydrzona młodzież szaleje, upija się i wrzeszczy oraz wymyśla sobie inne "rozrywki" jak np. skakanie po maskach samochodów. Ich rodzice, uczestniczący w wyścigu szczurów miejskich, nie poświęcili im czasu i oni nauczyli się, że trzeba sobie szukać rozrywki, bo nikt jej nie zapewni. Gdyby musieli pomagać rodzicom w ciężkiej pracy, jak to się dzieje na wsi, inaczej by się zachowywali.
A to, że tak piszesz, świadczy o tym, iż pojęcia nie masz, jak jest naprawdę - przemawia przez Ciebie stereotyp zadufanych w sobie i przekonanych o własnej wyższości mieszkańców miast.
:evil: :evil: :evil:


podpisuję się rękami i nogami

:)

anetina
17-01-2009, 19:35
Budujcie - naprawdę warto :D


budujemy :)

moje dziecko spokojne, żadnemu sąsiadowi nie przeszkadzało
a poza tym jakoś ta nasza klatka blokowa jest w porządku - jest cisza, czysto i kulturalnie

aż szkoda będzie się wyprowadzać

magpie101
18-01-2009, 01:35
Bobiczek napisal:

Proponuje mój wątek
Zaraz sprawdzę tytuł

A gdzie tytul........

retrofood
18-01-2009, 08:02
Ale zapamiętałem takie sąsiadów z góry dobitne
Raz poleciał tekst - "Ty huju - znowu nasrałeś do wanny" -:(


"chuju" się pisze przez "ch". Żeby był dłuższy.

anetina
18-01-2009, 09:33
Ale zapamiętałem takie sąsiadów z góry dobitne
Raz poleciał tekst - "Ty huju - znowu nasrałeś do wanny" -:(


"chuju" się pisze przez "ch". Żeby był dłuższy.


ciekawa regułka :D

Megana
22-01-2009, 18:19
A tak na marginesie, przyjeżdżają z wiosek dzieci do miasta uczyć się i przy okazji wyszaleć i nie zachowują się jak wykształceni ludzie tylko jak hołota ( ci z Wrocławia, którzy do nich przychodzą też się tak zachowują).
Czy to już norma ?

Małgoś.

:evil: :evil: :evil:
Powiem Ci jedno, Megano. Te dzieciaki z wiosek siedzą w akademikach i się uczą. Nie szaleją, bo są nauczone ciężkiej pracy i szacunku do niej, chodzenia do kościoła i zwracania uwagi na to, co ludzie o nich pomyslą. Tak jest na wioskach. I te dzieciaki wiedzą, że jeśli nie chcą widłami pracować, to muszą się uczyć.
To miejska rozwydrzona młodzież szaleje, upija się i wrzeszczy oraz wymyśla sobie inne "rozrywki" jak np. skakanie po maskach samochodów. Ich rodzice, uczestniczący w wyścigu szczurów miejskich, nie poświęcili im czasu i oni nauczyli się, że trzeba sobie szukać rozrywki, bo nikt jej nie zapewni. Gdyby musieli pomagać rodzicom w ciężkiej pracy, jak to się dzieje na wsi, inaczej by się zachowywali.
A to, że tak piszesz, świadczy o tym, iż pojęcia nie masz, jak jest naprawdę - przemawia przez Ciebie stereotyp zadufanych w sobie i przekonanych o własnej wyższości mieszkańców miast.
:evil: :evil: :evil:

Sorry, jeśli kogoś uraziłam z tą wsią ( sama też pochodzę prawie z wioski) chodziło mi o to , że widzę jak rodzice przyjeżdżają po swoje grzeczne dzieci i jakie są rejestracje tych samochodów.
Druga sprawa wyraziłam swoją opinię o mieszkającej w mojej klatce schodowej młodzieży i mi się to nie podoba ( że pijany facio wsiada i odjeżdża samochodem), a tym którym się to podoba i nie przeszkadza, to niech się nie wyprowadzają na wieś do domków :D

Megana
22-01-2009, 18:25
Czytam sobie ten wątek i wracają wspomnienia jak to, piętro wyżej mieszkały sobie dwie dorastające pannice mające około 17 lat. Notorycznie po powrocie ze szkoły włączały muzykę tak głośno, że nie mozna bylo zebrać myśli.. nawet porozmawiać przy obiedzie. A potem..... imprezy do białego rana. I tak prawie codziennie. Nie pomagała policja, prośby, groźby, kiedy mój mąż setny raz poszedł do nich o 2 nad ranem powiedziały mu, że może je pocałować w ..... i ani jego ani polcji się nie boją bo nie są pełnoletnie i mieszkanie nie należy do nich itp, itd. wiadomo jakie mamy prawo..
Ale nic to, wkoncu nadszedł dzień wybawienia- jedna z siostrzyczek (jak to bylo do przewidzenia) zaszła w ciąże. Ucichły balangi nastała błoga cisza :D - do czasu...
Cieszyliśmy się tym spokojem kilka miesięcy, bo potem urodziło się dziecko i to w dodatku mało spokojne (z resztą po rodzicach chyba :wink: ). I znowu w ciągu jedej nocy mamy kilka pobudek.

Ale wiecie co - jak się przebudzę w nocy to sobie marzę, że siedzę rankiem na tarasie własnego domu i piję kawę . Ponoć marzenia się spełniają - w sobotę zalewali nam fundamenty...... :D :D :D
Już teraz chyba mnie nic nie wkurzy w tym bloku- wszystko olewam, mam święty spokójczego i Wam życzę.

Żona Wolf'a

he,he, znam, znam, gdyby nie sąsiedzi nigdy by moje lenistwo nie zmobilizowało mnie do budowania.
Ale wiesz co?
Marz, warto........
Naprawdę marzenia się spełniają :D
Proponuje mój wątek
Zaraz sprawdzę tytuł

Bobiczek, dziękuję - już bałam sie, że zostanę zjedzona. :cry:
A nie powiedziałam, że wszystkie dzieci są takie, ale niestety takie też są :cry:
Pozdrawiam wszystkich ze wsi i z miasta też serdecznie :)

elutek
22-01-2009, 18:46
Bobiczek, dziękuję - już bałam sie, że zostanę zjedzona

no, ja też robiłam co mogłam :oops: :wink:
pisałaś przecież o konkretnej młodzieży, którą widzisz i słyszysz /czy chcesz czy nie/

ja 3 lata mieszkałam na stancjach /jako miastowa :lol: /, za sąsiadów lub współlokatorów
miałam tylko i wyłącznie osoby przyjezdne ze wsi, to co oni wyprawiali - włos się jeży na głowie :-?
ale przez to nie napiszę, że cała młodzież wiejska jest be, miałam pecha - nie trafiłam
na takich co się naprawdę uczą, sprzątają po sobie, chodzą do kościoła itp.itd.

wszystko zależy od człowieka, nie ważne skąd pochodzi

Megana
22-01-2009, 18:52
Bobiczek, dziękuję - już bałam sie, że zostanę zjedzona

no, ja też robiłam co mogłam :oops: :wink:
pisałaś przecież o konkretnej młodzieży, którą widzisz i słyszysz /czy chcesz czy nie/

ja 3 lata mieszkałam na stancjach /jako miastowa :lol: /, za sąsiadów lub współlokatorów
miałam tylko i wyłącznie osoby przyjezdne ze wsi, to co oni wyprawiali - włos się jeży na głowie :-?
ale przez to nie napiszę, że cała młodzież wiejska jest be, miałam pecha - nie trafiłam
na takich co się naprawdę uczą, sprzątają po sobie, chodzą do kościoła itp.itd.

wszystko zależy od człowieka, nie ważne skąd pochodzi

I przepraszam wszystkich, którzy mieszkali na stancjach i się dobrze zachowywali.
Przepraszam, ze się odezwałam.

Przepraszam i zmiatam, żeby Cię nie denerwować.

elutek
22-01-2009, 19:00
Bobiczek, dziękuję - już bałam sie, że zostanę zjedzona

no, ja też robiłam co mogłam :oops: :wink:
pisałaś przecież o konkretnej młodzieży, którą widzisz i słyszysz /czy chcesz czy nie/

ja 3 lata mieszkałam na stancjach /jako miastowa :lol: /, za sąsiadów lub współlokatorów
miałam tylko i wyłącznie osoby przyjezdne ze wsi, to co oni wyprawiali - włos się jeży na głowie :-?
ale przez to nie napiszę, że cała młodzież wiejska jest be, miałam pecha - nie trafiłam
na takich co się naprawdę uczą, sprzątają po sobie, chodzą do kościoła itp.itd.

wszystko zależy od człowieka, nie ważne skąd pochodzi

I przepraszam wszystkich, którzy mieszkali na stancjach i się dobrze zachowywali.
Przepraszam, ze się odezwałam.

Przepraszam i zmiatam, żeby Cię nie denerwować.

:o

Megana, czy Ty przeczytałaś, co ja napisałam? :roll:

Megana
22-01-2009, 19:10
Zauważyłam, że wszyscy powyżej mojego postu pisali o swoich sąsiadach, ja napisałam o swoich i nigdzie nie napisałam słowa wszyscy.
Zastanawiam się, czemu to tak ubodło większość osób, przecież pisałam o swoich sąsiadach dzięki którym mamy weekendy z imprezkami.

Elutek - sorry jakoś tak wyszło .

DPS
22-01-2009, 19:14
Nie przepraszaj. Uważnie czytaj, bo elutek Cię wspiera - i uważnie pisz.


A tak na marginesie, przyjeżdżają z wiosek dzieci do miasta uczyć się i przy okazji wyszaleć i nie zachowują się jak wykształceni ludzie tylko jak hołota

Wyszło, że ci z wiosek wszyscy tacy, a nie ci obok Ciebie.
Poza tym - z rejestracji Ci wynika, że to ze wsi? :o
No popatrz, myślałam, że województwo i powiat stamtąd wynika. 8)
Idę posypać głowę popiołem i się douczyć o rejestracjach. :D

Megana
22-01-2009, 20:51
Nie przepraszaj. Uważnie czytaj, bo elutek Cię wspiera - i uważnie pisz.


A tak na marginesie, przyjeżdżają z wiosek dzieci do miasta uczyć się i przy okazji wyszaleć i nie zachowują się jak wykształceni ludzie tylko jak hołota

Wyszło, że ci z wiosek wszyscy tacy, a nie ci obok Ciebie.
Poza tym - z rejestracji Ci wynika, że to ze wsi? :o
No popatrz, myślałam, że województwo i powiat stamtąd wynika. 8)
Idę posypać głowę popiołem i się douczyć o rejestracjach. :D

1.Już się poprawiłam, przeprosiłam i napisałam, że nie wszyscy są niegrzeczni.Więc mam nadzieję, że zostało mi wybaczone
2. Rejestracje:
-DW Wrocław, DWR powiat ( miasteczka i wioseczki )
-DB -Wałbrzych, DBA ( miasteczka i wioseczki), ja to tak sobie rozszyfrowuję
- lubię wieś więc nikogo nie obrażam, żeby nie było :D i sama chcę mieszkać na wsi :) :wink:

DPS
22-01-2009, 21:22
A jak są z kilkudziesięciotysięcznego miasta powiatowego? 8)
Po prostu nie mozna generalizować. I nie wydawać na nikogo zbyt szybko osądów.
Nie potrzebujesz wybaczenia - nikogo nie zabiłaś. :lol:

elutek
23-01-2009, 05:57
- oczywiście, że generalizuję


Po prostu nie mozna generalizować

:roll: :lol:
no to można, czy nie można?
żądam konkretnej odpowiedzi! chcę wreszcie dowiedzieć się, jak żyć :lol: 8) :wink:

DPS
23-01-2009, 07:55
Jakieś smaki z zycia człowiek musi mieć. Od czasu do czasu należy robić rzeczy zakazane. 8) :lol:

Mymyk_KSK
23-01-2009, 10:58
A poważnie: przyjął sie u nas amerykański styl wychowywania dzieci- żadnych zakazów/ bo źle wpływają na ich psychikę/, dziecko musi być pewne siebie, kreatywne, a w przyszłości skutecznie rozpychac się łokciami w brutalnym życiu.

ale znawca, ho ho... :roll:

akurat dzieci amerykańskie są wychowywane tak, by nie uważać siebie za pępek świata, zwracać uwagę na potrzeby drugiego człowieka i wyciągać do niego pomocna dłoń.

Mymyk_KSK
23-01-2009, 11:09
Kiedyś się trochę podśmiewałam z niemieckich przepisów mówiących, iż cisza obowiązuje od 22 do 7 oraz od 13 do 15 (sjesta :)) i wówczas nie wolno nawet szczekać psom - właściciel odpowiada za "pupilka" 8) natomiast dzieciom do lat 3 wolno hałasowac ile wlezie i kiedy chcą.
Przepisy przepisami a społeczeństwo społeczenstwem - akurat Niemcy stosują się do tych przepisów praktycznie bezwarunkowo ;-) i to nie tyle z szacunku do prawa co z szacunku do potrzeb drugiego człowieka... A u nas - z szacunkiem do przepisów bywa róznie, do ludzi - jak wynika z tego wątku - też...

A tak "w o gule" to niestety ciężko walczyć z chamstwem... obustronnym niejako ;-) Sąsiad moich znajomych regularnie wzywał policję, bo ich dziecko hałasowało i nie dawało mu spać. A że było to chore niemowlę, którego nie udawało im się w żaden sposób uspokoić - to już pana sąsiada kompletnie nie interesowało...

Andrzej Sok
23-01-2009, 13:21
I policja przyjeżdżała uciszać dzieciaka, zamiast zająć się poważniejszymi sprawami... Żenada... Ja rozumiem zasady i ciszę nocną. Ale oprócz tego trzeba choć krzty wyobraźni i tolerancji...

DPS
24-01-2009, 08:23
Pies sąsiadki od kilku dni spać nam nie daje, bo uparcie i piskliwie szczeka kilka metrów od okien naszej sypialni. Przeniosłam się do innego pokoju ze spaniem - jak będę w mieście, kupię zatyczki do uszu.
I nie wezwę policji jak głupia jakaś.
Ta sąsiadka zawsze pomaga nam w potrzebie. Nasze rodziny znają się od ponad 60 lat - jak i większość tutejszych mieszkańców.
Znamy się od wielu dziesięcioleci, pamiętamy naszych dziadków i pradziadków, pomagamy sobie, nasze dzieci dorastały razem, następne rosną razem z dziećmi sąsiadów.
Na rodzinę też policję wzywacie? :o

Agduś
24-01-2009, 09:49
Kiedy mieszkaliśmy z rodzicami w bloku, mieliśmy piętro niżej nadwrażliwą sąsiadkę. Ciągle dzwoniła, że jej coś przeszkadza. Policji nie wzywała. Kiedyś, jakoś tak w krótkim czasie ja i mój brat nosilismy gustowne gipsowe buciki. Sąsiadka oczywiście zadzwoniła, żebyśmy przestali chodzić w drewniakach po domu, ale informacja o naszym przymusowym obuwiu ją zaskoczyła i odebrała jej argumenty. Innym razem wymyśliła, że nasza psuka wchodzi za muszlę (miednica tam stała) i sika. Nie pomogły oględziny i pokazywanie, że u nas podłoga jest sucha i nic nie śmierdzi. Okazało się, że rura w stropie pękła...

Za to, gdy nielegalnie mieszkaliśmy w pracowni na 11 piętrze bloku, staraliśmy się udawać, że nas tam nie ma wcale, żeby nikomu nie podpaść. Poza zalewaniem sąsiadów przez popsute odpowietrzniki pionów (wymieniliśmy na nowe) i raz przez pralkę, nie zadarliśmy z nikim. Zresztą sąsiedzi zalanie nam wybaczyli, kiedy Andrzej poszedł do sąsiadki z kwiatami i propozycją pokrycia kosztów wszelakich. Rozpłynęła się i nawet kasy na malowanie nie chciała. W ogóle sąsiadka przemiła była - zawsze uśmiechnięta, zagadywała, jak się mieszka, opowiadała o swoich "córeczkach" i o pogodzie porozmawiala w windzie... Bardzo ładna, nieźle ubrana i umalowana kobieta w średnim wieku. Trudno było uwierzyć, że długie i bardzo urozmaicone litanie bluzgów wydobywaja się z jej zawsze elegancko umalowanych usteczek. A wrzeszczała tak, że na dole pod blokiem było słychać! Do męża zwracała się czule "ty ch..u jeb...y", do córeczek "ty k...wo, szmato, dziwko".
Kiedyś wyglądnęłam z balkonu. Sąsiadka też wyglądała. Podszedł do niej mąż, próbował ją objąć... usłyszał czułe "spier...". Fajna babka z niej była...

Tomek_J
25-01-2009, 14:50
Do męża zwracała się czule "ty ch..u jeb...y", do córeczek "ty k...wo, szmato, dziwko".

Czytając to przez chwilę myślałem, że mieszkałem z Tobą kiedyś w jednym bloku i mięliśmy tę samą sąsiadkę. Ale miasta się nie zgadzają... :o

Agduś
25-01-2009, 19:13
W innym mieście mieszkałam kiedyś :wink:

malka
25-01-2009, 20:14
O sąsiadach mowa ??

moi sa dość specyficzni :-? piętro niżej pan, który często obiad usiłuje jeść ok 2 w nocy - usiłuje , bo zazwyczaj spali i gdyby nie mój czujny nos poszlibyśmy z dymem już kilka razy, albo raz i skutecznie. Strażacy jak słyszą adres - to już wiedzą ,że przez okno trza wchodzić, bo drzwi delikwent nie otworzy.
Obok spalacza posiłków, mieszka staruszka z demencją, nieustannie puka do wszystkich drzwi, o różnych porach dnia i nocy- i pyta o syna.Ale to nie jest najbardziej uciązliwe - ta kobieta potwornie krzyczy, bluzga sąsiadów i przechodniów, stwarza zagrozenie dla innych- jakieś pół roku temu odkręciła w domu gaz , zapomniała go jednak zapalić, omal nie doszło do tragedii. i dla siebie - mocno przechyla się przez okno , by widzieć wszystkich przechodniów.
I ostatnie atrakcje "naszej klatki" - to mamusia i syn ( i pies rasy amstaf), mieszkańcy mojego piętra.
Ich jedyną metoda na komunikacje jest krzyk i rekoczyny, raz mamusia chodzi z podbitymi oczami raz synuś, to ona wyzywa go od różnych skur..., to on ją od kur..., a wszystkiemu towarzyszy ujadający pies...i tak prawie codziennie., a raczej conocnie, mundurowi juz buty zdarli spacerując do tej rodzinki, tylko stolarze się cieszą, bo drzwi wymieniają systematycznie raz na kwartał.

I tak dla zobrazowania sytuacji - blok mały 3 pietra - 12 rodzin w klatce.

Tomek_J
27-01-2009, 11:47
W innym mieście mieszkałam kiedyś :wink:

Jak powiesz, że w Sosnowcu, to znaczy, że się znamy :D

Wisienka na torcie
27-01-2009, 13:01
malka, nieźle, nieźle... przy Twoich sąsiadach, moi są super ekstra czad!! :)

malka
27-01-2009, 13:27
malka, nieźle, nieźle... przy Twoich sąsiadach, moi są super ekstra czad!! :)

ale głęboko wierzę w to ,że Ci z za miedzy bedą spokojniejsi - póki co pokazali się z dobrej strony :D

Cierpliwi są , drogę wjazdową (ślepą, a my tak z początku akurat) zamykaliśmy kilka razy jak grucha przyjeżdżała i kazdy grzecznie - nie ma sprawy, my też kiedyś budowaliśmy :D ,
co by nie zapeszyć nie będę chwalić za bardzo.

Agduś
27-01-2009, 13:47
W innym mieście mieszkałam kiedyś :wink:

Jak powiesz, że w Sosnowcu, to znaczy, że się znamy :D
Nie, w Opolu. Za daleko, żeby to mogła być ta sama. A ja myślałam, ze ona taka wyjątkowa jest...

Profedalna
10-02-2009, 10:35
A mieszkał ktoś z Was mając studentów za sąsiadów?

Ja miałam kiedyś "przyjemność" - imprezy 3, 4 razy w tygodniu do 4 rano. Policja przyjeżdżała to wtedy kończyli, odmawiali mandatu, albo wyłączali muzykę i mówili, że już przecież skończyli.

Od tego czasu zawsze sprawdzałam, czy w najbliższej okolicy nie ma studentów

mika34
11-02-2009, 19:40
Czytam Was z wielkim zainteresowaniem , ponieważ ten problem również mnie jeszcze nie tak dawno dotyczył, :lol: ale z tym DŁUGIM HUJEM I ZASRANĄ WANNĄ TO SIĘ UŚMIAŁAM PRZED CHWILĄ. Dzieci patrza na mnie jak na wariata a ja rżę sama do siebie przed kompem i nie mogę sie powstrzymać ,ta wszystko fajnie jak się kogoś czyta ale kiedy sytuacja jest trudna wówczas nie jest nam do śmiechu.U mnie niby banalna sprawa, normalna rodzinka małe dziecko , wszystko fajnie pięknie do czasu kiedy dziecko dorosło do wieku .BIEGANIA- SKAKANIA Z ŁÓŻKA , RZUCANIA zabawkami w drewnianą podłogę ,dziecko robiło rundy przeważnie w dużym pokoju potrafiło biegać godzinami w bucikach .Kiedy zamieniłam mieszkanie z 2 na 3 pokoje byłam ogromnie szczęśliwa , trwało to jednak nie za długo , no ale cóż teraz myślę ze tak miało być, tylko jak przypomnę sobie że musiałam w dzień wychodzić z własnego domu na spacer zeby się odstresować to nie było przyjemne i kiedy do tego domu trzeba było wrócić czułam lęk do tego stopnia że gdy byłam u mamy , lub z mężem u znajomych podstępnie przedłużałam wizytę żeby do domu wrócić ok godz 22. Przyznam Wam się że ja zwyczajnie nabawiłam się nerwicy , w domu nie można było nawet telewizora obejrzeć , najgorsze było to ze juz kazde pukniecie mi przeszkadzało , sama wiedziałam że tak nie można zyć dalej , nie wiem jak to się stało ale miałam takie szczeście ze pierwszy klient od razu kupił mieszkanie , teraz z tego co się dowiedziałam to w ciągu 2 lat te mieszkanie zmieniło już 3 właścicieli, ale się rozpisałam , pozdrawiam Was :)

Megana
16-03-2009, 23:10
Koniec słuchania hałasów i libacji studenckich - mieszkanie sprzedane.
Życzę im udanych imprezek, ale już bez nas :D :D :D :lol: :lol: :lol:

Elka62
17-03-2009, 20:09
No to gratulacje!
:D :D :D

Megana
17-03-2009, 20:15
No to gratulacje!
:D :D :D

Bardzo dziękujemy, no to teraz do roboty trzeba się wziąć :lol: :lol:
Miłego wieczorka życzę :)

MRS.CONSTR.
26-03-2009, 15:16
Ja tez mam malo przyjemnych sasiadow za sciana.Pan Sasiad lubi sobie pokrzyczec jak za guzo przechyli a i Pani Sasiadka nie nalezy do swietych.Zwyczajnie prowokuje Pana Sasiada do krzykow ,a pozniej sama wola o pomoc.Jednak ostatnio troszeczke sie polepszylo.Chyba ktos ich odwiedzil i powiedzial ,ze tak nie przystoi w bloku :D ,albo sami na to wpadli :o .
W kazdym razie jak nie ma piatku i soboty to mozna wszystko zniesc :D

Zacisze
16-07-2009, 15:46
Ja mam troche inny problem, przeprowadzilismy sie do domku , mamy male dziecko 9 m-cy. Zona stara sie czesto wychodzic na powietrze przed domek i niemalże codziennie słyszy jak sasiad tnie elementy drewniane pila mechaniczna i robi halas jak na tartaku. Najgorsze jest to ze ma on poklady tego drewna ( zbiera stare meble od ludzi i tnie je calymi dniami) a zima to wszystko pali. Halas jest gorszy niz w bloku. Nie sadze zeby rozmowa cos dala, jak sadzcie co w takiej sytuacji mozna zrobic ?

ma
16-07-2009, 15:52
pewnie można najwyzej poprosić, żeby przez jakiś czas (od - do, kiedy dziecko śpi np.) nie ciął.

JoShi
17-07-2009, 23:14
jak sadzcie co w takiej sytuacji mozna zrobic ?
Chodzić na spacery gdzieś dalej i przyzwyczajać dziecko, że za dnia nie da się osiągnąć idealnej ciszy.

grizzli
18-07-2009, 07:31
a mój sąsiad ma mały cichy warsztat i zatrudnia ludzi, którzy lubią głośno słuchać radia. RMF FM. zaczynają codziennie o 6 rano i kończą o 19ej. Zimą tego nie słychać, ale latem...
Nic nie mogę zrobić, dosłownie nic, ale czasem mam ochotę pójść tam i powiedzieć, że ja słucham innej stacji...
Niestety trzeba się przyzwyczaić do myśli, że nie tylko w blokach są sąsiedzi i że niektórzy są po prostu głośni, bo taki mają tryb życia, pracy czy charakter. Każdy jest w jakiś sposób uciążliwy: jeden jest głośny, drugi ma zachwaszczony ogród i sieje perzem po okolicy, trzeci trzyma psa na łańcuchu i wszyscy w okolicy boją się, kiedy ten się zerwie, trzeci ma gromadkę dzieci, których nie sposób uciszyć, inny imprezuje w każdy weekend, a są też tacy, którzy budują...

Megana
18-07-2009, 09:27
a są też tacy, którzy budują...

To teraz nasza kolej :lol: :lol: :lol: :lol:

Ładnie to ujęłaś/łeś Gryzzli - :D

Princesa
18-07-2009, 09:59
U nas jest delikatnie mówiąc sajgon...
Pod nami na wpół samotny facet (rodzina w Irlandii przyjeżdża sezonowo), alkoholik i przygłuchy... jak włącza telewizor w dużym pokoju to w każdym zakątku naszego 64 metrowego mieszkania słychać go tak, jakbyśmy siedzieli z uchem przyklejonym do głośnika.
Krew mnie zalewa, też mam mocne głośniki kilka razy puściłam na full i wyszłam z domu, przez kilka dni spokój :D

2 plaga nie do zwalczenia :cry: :evil:

W bloku na przeciw mieszka dużo "młodzieży" częściowo podchodzących pod 30 nieudaczników życiowych, których jedyną życiową aspiracją jest chlanie piwa i kupienie lepszych głośników niż ma sąsiad. Każdego dnia przez kilka godzin leci na całe osiedle taka łupanka, że nie da się bez stoperów, a ostatnio nawet w stoperach bo te głośniki to mają ustawione prawie w oknie/balkonie dosłownie na przeciw moich okien...

Śmiem twierdzić, że mieszkanie na dworcu jest mniej uciążliwe i hałaśliwe niż w naszym "gniazdku" dlatego z niecierpliwością oczekuję dnia przeprowadzki za miasto.

Gdyby nie to, że studiuję i na prawdę potrzebny mi spokój żeby się czegoś nauczyć to bym nie narzekała, praca, życie w takich warunkach ujdzie, ale nauka? Spróbujcie.

I.W.
28-07-2009, 01:19
Na przeciwko mnie cholernie muzykalna rodzinka - radio na full i otwarte okno. Na mojej działce to słychać i jest szalenie wkurzające - jedno pudło stoi w ich salonie i drugie jeszcze bardziej charczące w kuchni. No i jakiejś sieczki słuchają - ostatnio marylin manson jak sadzą a ludzie około 50-tki + córka. Nie wiem które z nich tego słucha ale to nie istotne. Raz poprosiłem żeby było ciszej-pomogło na krótko, drugi raz niestety już musiałem w aucie na podjeździe na full puścić -ponownie pomogło nie wiem na razie na jak długo. To są ludzie z tych co jak mają swój dom to są u siebie niezależnie od tego że ich uciązliwość wykracza poza granice ich działki.
W domu mam niezły sprzęt który sporo może ale dla mnie samego jest krępujące zachowywanie się w ten sposób. Prymitywom jest w takich przypadkach łatwiej.
Z drugiej strony człowiek szybko przyzyczaja się do lepszego pamiętam koszmar w bloku gdy ktoś wiercił w ścianach-niczym się tego nie dało stłumić żadne stopery nie pomagały ale po tak dużym wysiłku włożonym w budowe domu jednak chciałoby się miec troche spokoju tym bardziej że słuchanie muzyki na full nie jest im do życia niezbędne.

Megana
28-07-2009, 20:26
Na przeciwko mnie cholernie muzykalna rodzinka - radio na full i otwarte okno. Na mojej działce to słychać i jest szalenie wkurzające - jedno pudło stoi w ich salonie i drugie jeszcze bardziej charczące w kuchni. No i jakiejś sieczki słuchają - ostatnio marylin manson jak sadzą a ludzie około 50-tki + córka. Nie wiem które z nich tego słucha ale to nie istotne. Raz poprosiłem żeby było ciszej-pomogło na krótko, drugi raz niestety już musiałem w aucie na podjeździe na full puścić -ponownie pomogło nie wiem na razie na jak długo. To są ludzie z tych co jak mają swój dom to są u siebie niezależnie od tego że ich uciązliwość wykracza poza granice ich działki.
W domu mam niezły sprzęt który sporo może ale dla mnie samego jest krępujące zachowywanie się w ten sposób. Prymitywom jest w takich przypadkach łatwiej.
Z drugiej strony człowiek szybko przyzyczaja się do lepszego pamiętam koszmar w bloku gdy ktoś wiercił w ścianach-niczym się tego nie dało stłumić żadne stopery nie pomagały ale po tak dużym wysiłku włożonym w budowe domu jednak chciałoby się miec troche spokoju tym bardziej że słuchanie muzyki na full nie jest im do życia niezbędne.

Współczuję :(, okazuje się że buraki cukrowe mieszkają wszędzie i w mieście i na wsi :) :)

Funia
06-08-2009, 08:47
a mój sąsiad ma mały cichy warsztat i zatrudnia ludzi, którzy lubią głośno słuchać radia. RMF FM. zaczynają codziennie o 6 rano i kończą o 19ej. Zimą tego nie słychać, ale latem...
Nic nie mogę zrobić, dosłownie nic, ale czasem mam ochotę pójść tam i powiedzieć, że ja słucham innej stacji...
...

ja też słucham RMF ale co to zmienia, niechby i słuchali Radia Maryja - ważne, że poziom hałasu żyć Ci nie daje.

ps. u nas "na wsi" problem hałasu to psyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!!!!!!!!!!!!!
całe wieczory ujadania.
Lubię zwierzaki, ale cholery idzie dostać.
ps2. co do małych dzieci - o czym była mowa wyżej - ja jestem za przyzwyczajaniem do normalnych dźwięków, tak było ze starszą córą, tak będzie i z młodszą.

M@riusz_Radom
06-08-2009, 09:59
Nic nie mogę zrobić, dosłownie nic,

E tam, na bank nie opłacają abonamentu RTV ;) A sąsiadowi powiedz, że Ty rozumiesz, że ciężkie czasy i trzeba sobie dorabiać, ale jak ta hołota, niewrażliwa na potrzebę w miarę pokojowej koegzystencji z sąsiadami, nadal będzie zagłuszała Cię radyjkiem, to przestaniesz być taki(a) wyrozumiały(a) ;)

Megana
06-08-2009, 10:37
Nic nie mogę zrobić, dosłownie nic,

E tam, na bank nie opłacają abonamentu RTV ;) A sąsiadowi powiedz, że Ty rozumiesz, że ciężkie czasy i trzeba sobie dorabiać, ale jak ta hołota, niewrażliwa na potrzebę w miarę pokojowej koegzystencji z sąsiadami, nadal będzie zagłuszała Cię radyjkiem, to przestaniesz być taki(a) wyrozumiały(a) ;)

Świetny pomysł :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

I.W.
13-08-2009, 15:49
a mój sąsiad ma mały cichy warsztat i zatrudnia ludzi, którzy lubią głośno słuchać radia. RMF FM. zaczynają codziennie o 6 rano i kończą o 19ej. Zimą tego nie słychać, ale latem...
Nic nie mogę zrobić, dosłownie nic,
Możesz kupić nadajnik UKF za kilkanaście zł na allegro, wejść na słuchaną częstotliwość (kiedys za młodu się tak bawiłem samoróbką i pokrywało oryginalny sygnał radiowy) i puścić to co lubisz albo powiedzieć wy hu..e ściszcie to radio. Sam mam taki zamiar. :oops:

piterazim
14-08-2009, 11:26
Możesz kupić nadajnik UKF za kilkanaście zł na allegro, wejść na słuchaną częstotliwość (kiedys za młodu się tak bawiłem samoróbką i pokrywało oryginalny sygnał radiowy) i puścić to co lubisz albo powiedzieć wy hu..e ściszcie to radio. Sam mam taki zamiar.

zasięg takiego wynalazku to jakieś 15 - 20m na otwartym terenie. W pracy na prima aprilis zagłuszałem koleżankom radia :)

gosja
17-09-2009, 22:06
a ja mam korbniętych sąsiadów- przeprowadzili się do miasta z wioski (nie obrażając mieszkańców wsi) i wydaje im się, że są na swoim obejściu i cala klatka schodowa, ba blok i podwórko są ich własnością. Może gdyby to byli starsi ludzie, jakoś byśmy to przeżyli, ale to w miarę młodzi ludzie, którym niedawno urodziło się dziecko. Żona to typowa dominantka- wielka, ogromna i z twardą ręką. Mąż mały, chudy i nie byk :wink:
Ona ma jakieś schizo- na punkcie czystości i porządków. Wszystko ok, gdyby to się kończyło na jej mieszkaniu. Kobita ma jakąś obsesję na punkcie zapachów. Do mieszkania wstawiła podwójne drzwi i codziennie, kilka razy dziennie cichaczem otwiera na całą szerokość wszystkie okna na półpiętrze. Pech, że okna są naprzeciw mojego mieszkania. Sąsiedzi skradają się nawet nocą, by otwierać te okna!!!!! Wyobraźcie sobie jaki jest ziąb w zimie na klatce, u mnie w przedpokoju lodolandia, nie mówiąc o burzowych i wietrznych nocach- bo przecież "szanowna" sąsiadka potrafi tylko otworzyć okna... Wstajemy nocami, w szlafroczkach i bamboszam zamykamy te trzaskające od wiatrów i burz okna. Wydrukowałam kartki z prośbą, by nie otwierać tych okien, nakleiłam na szybach i nic. Szlag mnie trafił, jak ją zwyczajnie PRZYŁAPAŁAM. A było to 3 dni temu- starając się jak mogę opanować gniew, w wyuczony asertywny sposób ją zrypałam...I co?....I NIC !!!!!
Właśnie znów otwieram drzwi a tu OKNA SZALEJĄ !!!!
Dowiedziałam się, że pojawiła się już skarga na nią w administracji- codziennie zmywa podłogę balkonu i codziennie POMYJAMI oblewa cały balkon sąsiadce z dołu.
Oj nie wytrzymam- jutro idę z donosem- a co!! głupotę trzeba tępić!!!

Megana
17-09-2009, 22:32
Jedyna co mogę powiedzieć, to współczuję :(
Mój mąż też dzisiaj poszedł zamykać okna. Zimno wwiewa, a na dodatek nie można otworzyć drzwi do domu, bo na klatce schodowej są tabuny komarów, które od razu wlatują chmarą do mieszkania :(

gosja
17-09-2009, 22:43
i kiedy przez 2 pierwsze lata od przeprowadzki, walczyliśmy z gówniarzerią, schodzącą się wieczorami na nasze półpiętro, palącą papierosy i pijącą piweczka, by w końcu wygrać- pojawili się ci schizowani- nie zazna człowiek spokoju.......

już nie mogę doczekać się budowy i mieszkania na własnym- w spokojnym miejscu...(tam sąsiedzi już sprawdzeni :-))) )

Megana
17-09-2009, 22:50
i kiedy przez 2 pierwsze lata od przeprowadzki, walczyliśmy z gówniarzerią, schodzącą się wieczorami na nasze półpiętro, palącą papierosy i pijącą piweczka, by w końcu wygrać- pojawili się ci schizowani- nie zazna człowiek spokoju.......

już nie mogę doczekać się budowy i mieszkania na własnym- w spokojnym miejscu...(tam sąsiedzi już sprawdzeni :-))) )

To życzę szybkiej przeprowadzki :) i spokoju - Świętego :)

gosja
17-09-2009, 22:55
jedyna myśl od jakiegoś czasu- spitalać z tego chorego miejsca!!

a propos komarów- gdy wychodzę z mieszkania zamykać te cholerne okna, nigdy nie świecę światła w przedpokoju w obawie właśnie przed tą plagą- by nie wparowała mi do mieszkania :evil:

Megana
17-09-2009, 22:58
jedyna myśl od jakiegoś czasu- spitalać z tego chorego miejsca!!

a propos komarów- gdy wychodzę z mieszkania zamykać te cholerne okna, nigdy nie świecę światła w przedpokoju w obawie właśnie przed tą plagą- by nie wparowała mi do mieszkania :evil:

Dobry sposób :)
Pozdrawiam :)

gosja
17-09-2009, 23:00
jak na froncie- czujność i refleks się wyrabia w człowieku!! ileż ja czatowałam przy wizjerze by tą chorą babę przyłapać na otwieraniu okien..wiedziałam, że to ona, ale musiałam ją złapać na gorącym uczynku :evil: :roll:

teraz ona już wie, że...ja wiem :lol:

zachariasz
21-04-2010, 15:20
Jak się to czyta to włos się podnosi.
Niestety- mieszkając w domu też ma sie sąsiadów
Ja nie mam jednego- na razie- będzie sie wprowadzał chyba lada miesiac, bo dom juz mu trochę stoi, a on pojawia sie coraz częsciej (dawniej wcale go nie widywałem)
Nawet dzień dobry nie powie, jak kogoś z nas widzi
a ostatnio awanturę zrobił mojej tesciowej, że psy mu szczekają i to całe noce i dnie i budza całą okolicę (nie wiem skąd wie, bo nie mieszka , a w dodatku moje psy nocują tylko w domu)
dobrze, że za jakis czas mnie tam nie będzie

Kataryniarz
21-04-2010, 15:38
Słuchajcie, czytam i oczom nie wierzę, ale też mam problem z sąsiadem :( Może ktoś poradzi co można zrobic, bo juz z sil opadam... Mam nad sobą sąsiad - pijaczka i jak można się spodziewać - awantury, libacje są na porządku dziennym. Ale to akurat nie jest największym problemem, bo wystarczy wezwać policję i koniec imprezy. Problemem jest to, że praktycznie każde jego słowo słyszę jakbym miał go za uchem. Czy to możliwe że blok ma tak wadliwą konstrukcję. Dopiero kiedy mówi bardzo cicho mam w mieszkaniu spokój, w przeciwnym razie czuje się jakbym miał lokatora. Nie wiecie czy mogę zwrócić się do administracji z wnioskiem o jakieś badania akustyki? Czy może duży wpływ na to ma fakt, że prawie wszystkie meble sprzedał a w mieszkaniu ma tylko regał, łózko i stolik?

zachariasz
23-04-2010, 12:14
Słuchajcie, czytam i oczom nie wierzę, ale też mam problem z sąsiadem :( Może ktoś poradzi co można zrobic, bo juz z sil opadam... Mam nad sobą sąsiad - pijaczka i jak można się spodziewać - awantury, libacje są na porządku dziennym. Ale to akurat nie jest największym problemem, bo wystarczy wezwać policję i koniec imprezy. Problemem jest to, że praktycznie każde jego słowo słyszę jakbym miał go za uchem. Czy to możliwe że blok ma tak wadliwą konstrukcję. Dopiero kiedy mówi bardzo cicho mam w mieszkaniu spokój, w przeciwnym razie czuje się jakbym miał lokatora. Nie wiecie czy mogę zwrócić się do administracji z wnioskiem o jakieś badania akustyki? Czy może duży wpływ na to ma fakt, że prawie wszystkie meble sprzedał a w mieszkaniu ma tylko regał, łózko i stolik?

Ten pomysł z wnioskiem do administracji jest niezły. Napisz po prostu podanie z prośbą aby to zbadali motywując duzym utrudnieniem życia , jakim sa dla Ciebie hałasy z mieszkania sąsiada - może usa im sie też to jakoś "wyciszyć"

Zorka31
23-04-2010, 22:29
Dawno to było, miałam sąsiada nad sobą, który z upodobaniem, codziennie, po kilka godzin słuchał Macieja Zembatego spiewajacego piosenki Cohena. Lubię Cohena, lubie Zembatego, ale miałam DOŚĆ. Byłam na studiach, po prostu nie mogłam się uczyć. Zresztą, co tam nauka, nie mogłam słuchac muzyki bo sąsiad z góry zagłuszał. Co pomogło? Stary, wymieniany już tu sposób. Głośniki w stronę sufitu i Mechanicy Szanty do oporu. Zastosowane 3 x razy sprawiły, że do sąsiada dotarło. Tzn. jak sąsiad Zembatego, to ja szanty, sąsiad zmniejszał decybele, to ja też, zwiększał, ja też. Poskutkowało. I tylko wieczorem usłyszałam, jak się żonie na mnie skarżył, tzn. na moją muzykę. Za złe miał, ale wiecej nie musiałam słuchać muzyki przez sufit. Teraz mieszkam w domu, a potrzeba jego budowania wynika m.in. z faktu, że sąsiedzi są DALEJ.

bobiczek
24-04-2010, 12:26
Ja to sobie mogę głośniki ustawiać jak chcę - nie pomoże.
Znacie może metodę na uciszenie ryczących (i pipających na wstecznym biegu) machin i ich obsługę?
Bo policji to już na interwencje po 22.00 powoli przyjeżdżać się nie chce, a ryczą do 2.00 w nocy czasami.
Autostradę budują w ogródku.
Znacie jakieś metody oprócz butelki z benzyną rzucanej z krzaków? -:)

Boewulf
29-04-2010, 02:34
Ja to sobie mogę głośniki ustawiać jak chcę - nie pomoże.
Znacie może metodę na uciszenie ryczących (i pipających na wstecznym biegu) machin i ich obsługę?
Bo policji to już na interwencje po 22.00 powoli przyjeżdżać się nie chce, a ryczą do 2.00 w nocy czasami.
Autostradę budują w ogródku.
Znacie jakieś metody oprócz butelki z benzyną rzucanej z krzaków? -:)

Butelka z benzyną to sposób drastyczny i .... mało finezyjny ;) Czy te machiny są pilnowane przez cały czas? Jak nie, to pianka montażowa, plastikowy wężyk (ok 1 metra) i wycisz im wydechy. Dłuuuugo będą to usuwać. Ja mam to samo - niedaleko debile organizują sobie wyścigi samochodowe. Gdy dzwonię na policję, to nawet wiedzą w którym miejscu to się dzieje. I co? I g....!!! Dzwonię dwa-trzy razy w tygodniu. Nie można z tym skończyć raz a skutecznie? Wyłapać towarzystwo, zrobić pomiar głośności silników, sprawdzić spaliny, gaśnice, szyby, światła i diabli wiedzą co jeszcze? Zabrać dowody rejestracyjne i wręczyć porządne mandaty? Widocznie nie można... Są dni, gdy mam ochotę pójść do komendanta i zwyczajnie go zje....ć jak burą sukę.

orfelis
02-05-2010, 22:57
moim zdaniem, powinno sie wprowadzic podzial, ze na danym osiedlu mieszakaja osoby tylko 55lat+ a na innym rodzice z dziecmi, na innym mozna miec psy a na innym nie wolno miec zwierzakow
taki podzial jest w innych krajach,
wiesz w co sie pakujesz kupujac lub wynajmujac dane mieszkani

cyma2704
03-05-2010, 18:43
moim zdaniem, powinno sie wprowadzic podzial, ze na danym osiedlu mieszakaja osoby tylko 55lat+ a na innym rodzice z dziecmi, na innym mozna miec psy a na innym nie wolno miec zwierzakow
taki podzial jest w innych krajach,
wiesz w co sie pakujesz kupujac lub wynajmujac dane mieszkani

Tworzenie gett to nie rozwiązanie problemu.

Niestety nie wiek i liczba dzieci tylko brak kultury jest w naszych mieszkaniach problemem.

Mieszkała kiedyś piętro wyżej rodzina z piątką dzieci. Jak się wprowadzali to byłam trochę w strachu. Okazało się, że nie było żadnego problemu. Jakieś drobne hałasy i tupanie było słychać, ale nie trwało to cały dzień. Dzieci nie chodziły do przedszkola, bo matka nie pracowała, tylko dwójka starszych do szkoły. Potem jak ich bliżej poznałam to zrozumiałam, że zorganizowanie dzieciom czasu zapobiega bezsensownemu bieganiu po mieszkaniu. Lato to czas kiedy mogą się wybiegać na dworze, a w innych porach roku zawsze można czymś dzieci zająć.

Najłatwiej wszystko tłumaczyć tym, że dziecko musi biegać niż je sensownie wychowywać.

Każda forma obrzydzania życia współmieszkańcom, to tylko brak kultury i niestety nic nie da się zrobić. Takich ludzi żadna sankcja nie nauczy niczego, ponieważ nie rozumieją niewłaściwości swojego postępowania. Pozostaje tylko wyprowadzka ich albo nasza.

I.W.
03-07-2010, 19:32
Niestety ale dochodzę do wniosku że na buraków najlepsze są właśnie ich metody choc trzeba wytrwałości. Nie krępować się że się do nich upodabniamy i uprzedzić innych sasiadów(nota bene ich też to wkurza). Stary technics 5 x 60 W z osprzętem powędrował do gabinetu umieszczonego na przeciw hałasujących sąsiadów. I tak miał tam wyladować choć zamiarem nie był odwet a słuchanie radia przy okazji pracy. No i kiedyś nie wytrzymałem i po ich koncercie z tej charczącej wieży puściłem na 3/4. Subwoofer + dające dużo dB kolumny (niezbyt za to subtelne w brzmieniu) zrobiły swoje -byli wyraźnie poruszeni-dotarło do tych zakutych pał że to przeszkadza. Jeszcze bardziej skuteczne jest puszczanie tego natychmiast gdy zaczynają. O dziwo zauważają to i przyciszają.
W razie czego jest jeszcze ampli 7 x 100 W + sub 600 W i końcówka mocy 2 x 190 W, ale tego sprzętu mi trochę szkoda na coś takiego.
Tyle że to zwierzeta uczy sie na zasadzie odruchów więc trochę wyjaśniło się gdzie się plasują w łańcuchu ewolucyjnym. Więc w kontaktach z takimi ludźmi lepiej nie kierować się radami jak kulturalnie rozwiązywać problemy ale radami z podręcznika tresury psów. Nie mówię żeby od tego zaczynać ale jeśli nie rozumieją inaczej to trudno. Ja się wyprowadzać z powodu prymitywów nie mam zamiaru.

Edyta Ż
04-07-2010, 18:43
Mieszkałam w mieście na wprost knajpy.W weekendy muzyka szła do późna.Jakieś Bajmy,Budki Suflera,Urszule.
Nie dało się otworzyć okna w nocy taki hałas.Na szczęście dzieliła nas czteropasmówka.
Imprezowicze wsiadali po imprezie do swoich autek i odjeżdżali w siną dal.
Po przeprowadzce na wieś ( to ważne ,był ta adwent)cieszyliśmy się z ciszy i spokoju.
Obok mamy Remizę Strażacką , więc wydawało się to dodatkowym atutem(bezpieczeństwo)
No i po adwencie okazało się,że w każdą sobotę niedzielę i każde możliwe święto kościelne jest dyskoteka.
Do drugiej w nocy mam "majteczki w kropeczki" "mydełko sza"i wszystko w ten deseń.
Pod moim domem parkuje z 12 samochodów , w każdym przyjeżdża z 6 osób.
Piją przed moim domem przed imprezą i po-czyli o 2 w nocy-krzyczą,sikają,sekszą się.
Trwa to gdzieś do czwartej w nocy.
Ogrodziłam się solidnie, zakupiłam dwa owczarki niemieckie.
Mam paralizatory,gazy pieprzowe i nie sypiam po nocach.
Kocham wieś,ale marzę o spokoju,ciszy i normalności.
Sprawdzajcie swoje przyszłe warunki bytowe.
Pozdrawiam.

ruskie_yorkmuty
21-07-2010, 13:43
Mieszkałam w mieście na wprost knajpy.W weekendy muzyka szła do późna.Jakieś Bajmy,Budki Suflera,Urszule.
Nie dało się otworzyć okna w nocy taki hałas.Na szczęście dzieliła nas czteropasmówka.
Imprezowicze wsiadali po imprezie do swoich autek i odjeżdżali w siną dal.
Po przeprowadzce na wieś ( to ważne ,był ta adwent)cieszyliśmy się z ciszy i spokoju.
Obok mamy Remizę Strażacką , więc wydawało się to dodatkowym atutem(bezpieczeństwo)
No i po adwencie okazało się,że w każdą sobotę niedzielę i każde możliwe święto kościelne jest dyskoteka.
Do drugiej w nocy mam "majteczki w kropeczki" "mydełko sza"i wszystko w ten deseń.
Pod moim domem parkuje z 12 samochodów , w każdym przyjeżdża z 6 osób.
Piją przed moim domem przed imprezą i po-czyli o 2 w nocy-krzyczą,sikają,sekszą się.
Trwa to gdzieś do czwartej w nocy.
Ogrodziłam się solidnie, zakupiłam dwa owczarki niemieckie.
Mam paralizatory,gazy pieprzowe i nie sypiam po nocach.
Kocham wieś,ale marzę o spokoju,ciszy i normalności.
Sprawdzajcie swoje przyszłe warunki bytowe.
Pozdrawiam.

Sprzedałabym taki rarytas podczas następnego adwentu i poszukałabym innego domu na odludziu, z kilkuhektarową działką, gdzie najbliższy sąsiad mieszkałby nie mniej jak 200 metrów od mojego domu.
Też uciekliśmy z miasta od hałaśliwych sąsiadów, dlatego na wsi nie chciałam mieć sąsiadów w zasięgu wzroku. Długo szukaliśmy miejsca w tórym obecnie mieszkamy. Zanim kupiliśmy to przyeżdżliśmy kilka razy i srawdzaliśmy czy faktycznie jest cisza i pokój. Żyje się nam wspaniale już trzeci rok, ale sąsiadów nie mamy. Najbliżsi sąsiedzi mieszkają właśnie 200 metrów od nas -całkiem fajni i mili ludzie, reszta to tylko dachy ich domów widać i nawet ich nie znamy.

Nie wiedziałaś, że na wsiach wszelkie zabawy i dyskoteki to właśnie w remizach są? W naszej wsi też jest remiza i w niej co tydzień dyskoteka, ale od mojego domu to rozrywkowe miejce oddalone jest prawie kilometr, więc u nas nic nie słychać.

amalfi
22-07-2010, 13:24
Ja miałam dzisiaj jazdę. Zaraz padnę z niewyspania. Sąsiedzi pojechali ma wakacje zostawiając w domu syna - studenta. Od tygodnia towarzyszą mu znajomi, ale do wczoraj zachowywali się znośnie. Wczoraj dojechało ze 20 osób i zrobili taką imprezę w ogródku, że musiałam ":spać" przy zamkniętych oknach. Jeszcze koło 4 nad ranem budziły mnie śpiewy. Mam nadzieję, że to jednorazowy wybryk w środku tygodnia i że mają dziś potężnego kaca.

bratki
22-07-2010, 19:02
moim zdaniem, powinno sie wprowadzic podzial, ze na danym osiedlu mieszakaja osoby tylko 55lat+ a na innym rodzice z dziecmi, na innym mozna miec psy a na innym nie wolno miec zwierzakow
taki podzial jest w innych krajach,
wiesz w co sie pakujesz kupujac lub wynajmujac dane mieszkani




Apartheid???? :o

IZA30
03-08-2010, 14:32
Ja własnie przez takich sur....ów sąsiadów musiałam sprzedać mieszkanie bo się zyć tam nie dało i buduję dom....zobaczymy co tu będzie ...:)

marcin-r
05-08-2010, 14:44
Ja własnie przez takich sur....ów sąsiadów musiałam sprzedać mieszkanie bo się zyć tam nie dało
rozbawiła mnie forma wpisu :D ale współczuje towarzystwa.....