PDA

Zobacz pełną wersję : Kropki i Biedronka w Wódce :-)



kropi
11-03-2006, 16:13
Zatem stało się - w dniu wczorajszym notarialnie przypieczętowalismy naszą przyszłość - następne 30 lat, które poświęcimy w znacznej częsci na spłacenie hipoteki ;-) wchodząc jednocześnie w posiadanie malutkiego kawałka świata...

<tu dygresja - bo najszła mnie taka myśl - jak głęboko w stronę centrum Ziemi sięgają nasze latyfundia? Jak wysoko w stronę nieba rozpościera się nasze niepodzielne panowanie nad tymi kilkunastoma arami?>

...ale od początku [jeśli ktoś w tym momencie ziewnął lub zaczął nerwowo podrygiwać to może od razu przeskoczyć do następnego akapitu (albo w ogóle do następnego posta), bo tu będzie trochę marudzenia] - a było to tak:
Dawno dawno temu, po wizycie u koleżanki zamieszkałej w lesie miałem napad (to po czesku oznacza: wpadłem na pomysł :wink: ) aby blokową szuflandię zamienić na coś bardziej przestrzennego, własnego i odosobnionego. Ot, taka fanaberia. Wyliczyłem dodatkowo, że naprawde niewiele trzeba dołożyć do spieniężonego naszego mieszkanka, aby wybudować malutki domek z bali <nie wiem jak ja to liczyłem ale autentycznie tak mi wyszło. Fakt, że wtedy drewno kosztowało prawie o połowę mniej niż teraz...>. Do tego udało mi się przekonać mą szanowną Koleżankę Małżonkę, że to jest realne - i zacząłem działania.

I. Działka.

Objechałem dookoła całą Łódź. No prawie, tereny południowo-wschodnie odpuściłem bo za daleko wszędzie. Działki w mieście - horror cenowy albo lokalizacja gumniana. Tzn. błota - słota czy nie słota... taka np. Rąbieńska - piękne tereny, ceny (wtedy jeszcze, teraz już nie bałdzo) znośne - co z tego jak poziom wód gruntowych przekracza poziom gruntu w niektórych miejscach... Pod Łodzią trochę lepiej (choć nie wszędzie - takie np. Żabiczki - pod lasem drogo, przy drodze - mokro - a latem wszędzie zakopcone - dymem z grillów. MASY GRILLÓW. Odpada. Justynów - fajny las. I tyle. Andrzejów - pociągi i szyny, i ten wieczny ruch... Aleksandrów - hmm... to był pierwszy promyk nadziei, że jednak GDZIEŚ da się mieszkać, i do tego fajnie. Ale do naszych prac - kawał (w międzyczasie zmieniłem pracę i teraz miałbym ciut bliżej. Ciut...), jedziesz pod słońce (rano na Wschód, wieczorem na Zachód), no i działki fajnej jakoś nie udało się namierzyć. Zgierz - ceny niestety zbliżone do łódzkich. Za bardzo. Łagiewniki - drogo, drogo, drogo. Dobra - (tak się nazywa miejscowość :lol: ) - tu mnie zachęciła jedna z sympatycznych Forumowiczek aby się rozglądnąć za ziemią - rozglądałem się ale jakoś nie miałem szczęścia. Potem się pochwaliła, że może koło niej będzie działka do sprzedania, ale było już za późno, bo...
ZNALAZŁEM! :P
Piękna ziemia w pięknej okolicy Dobieszkowem zwanej. Super. 300 metrów do lasu, widoki jak na prerii, do miasta pół godziny samochodem. Do kościoła i sklepu 3,5 km. Opodal autobus - ok, 6 razy na dzień od poniedziałku do piątku ale jest). Bierzemy.

To było 2 lata temu... :o

Okazało się, że w gminie nie ma planu, wuzetek nie wydają bo będzie plan, więc na razie nie ma co brać.

Czekamy. czekamy, czekamy, czekamy... mijają kolejne ostateczne terminy uchwalenia J.W.Planu - my twardo czekamy. Mija wiosna, lato, jeszcze jedno lato - JEST! Alleluja!

<Żeby nie było - w trakcie tych "czekamy, czekamy" nie zasypiamy gruszek w popiele - przerzucamy sterty katalogów, dokształcamy się w zakresie budownictwa drewnianego, bronimy doktoraty, zapoznajemy architektów, odwiedzamy budowy domów szkieletowych, w wolnych chwilach płodząc kolejne potomstwo...>

No i jak już go tam sobie uchwalili, na swoje nieszczęście postanowiłem skonsultować działkę architektonicznie z koleżanką. Zaopatrzony w czekoladę i aparat fotograficzny udaliśmy się loco Dobieszków, gdzie... dostałem pałą w łeb. :o I to od koleżanki - skądinąd sympatycznej i delikatnej - ale dostałem. Okazało się, że moja wymarzona, wyśniona dzałunia jest do d... a to bo:
1. wjazd ma nie z tej strony świata
2. jest zbyt wąska - miejscami nawet do 18 metrów
3. jedyny widok jaki posiada to rozpiździel na podwórku sąsiada. Niezmienny od lat...
4. Brak komunikacji "co z tego że ładnie ale jak cię śnieg zasypie to czym ty chłopie do roboty dojedziesz? Wołami?"
5. Lezy przy drodze, która strasznie pyli. Okrutnie - dom by trzeba odsadzić o kilkadziesiąt metrów. "I co, będziesz odśnieżał te 60 metrów co zimę?"

Byłem załamany. ALE... Obok było pole - tej samej właścicielki, pole miało powierzchnię z 40 arów (jak dla mnie o 30 za dużo ale co tam...) - podobno można podzielić. Super - idziemy patrzeć. Według koleżanki - miodzio (ok, z komunikacją nic się nie zmieniło ale i strony świata, i widok, i szerokośc... wszystko gra), pani mówi że i tak będzie dzieliła więc jak bym był zainteresowany to niech dam znać. A pewnmie że dam...

W międzyczasie zacząłem podchodzić - niezmiernie rzeczowo i skrupulatnie - do części formalnoprawnej całej zabawy. A więc kilka (naście/dziesiąt...) wizyt w Gminie, przeglądanie Planu Zagospodarowania... Poszukiwania alternatywnych działem "tak na wszelki wypadek" - nowe wizyty w Gminie - np. jeden miły pan zarzekał się, że ziemia jest budowlana, w Panie jak byk że rolna - no to o czym ja miałem z nim rozmawiać???... Rozmowy z Panią (nieocenione źródło wiedzy o okolicy)... Co miesiąc stawiałem się na "mojej" działce i sprawdzałem, czy coś się nie zmienia - aż pewnego dnia...

Podzieliło się! No to ja do pani, że bym chciał tę połówkę bliżej drogi a ona mi na to, że właśnie wczoraj sąsiad se ją zarezerwował dla dzieciów...

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! Czarna rozpacz, złość, bezsilność - byłem "wczoraj" i nikogo nie zastałem, szlag by trafił sąsiada i potomstwo jego - tak se pomyślałem, ale zaraz pomyślałem, że to nieładnie tak myśleć... Pozostała dlasza połówka, może i ładniejsza widokowo, ale... daleko od szosy, daleko od prądu, od gazu iczego tam jeszcze - a, od wody też daleko. Powlokłem się do gminy "wpiszemy pana w plany na ten rok ale niczego nie zagwarantuję - sam pan rozumie" - to względem wody. O prądzie nie wspomnę bo mi ciśnienie skoczy. O gazie też nie. Żeby jeszcze sąsiad chciał się budować od razu, ale jemu się nie spieszy - może za 2 , może za 3 lata - zobaczymy...

No to koniec. Umarł w butach. Po 2 latach, przejechaniu setek kilometrów, obejrzeniu kilkudziesięciu działek, wyszlifowaniu korytarzu Urzędu Gminy Nowosolna - jesteśmy w punkcie wyjścia. KOSZMAR.

I tu stał się cud. Autentycznie. 27 listopada 2005 roku forumowicz MateuszCCS umieścił na forum link, który odmienił nasze życie: oferta sprzedaży działki z rozpoczętą budową pod postacią fundamentów w formie piwnicy. Ze stropem. W Wódce :lol: .Okolica - ta sama, a bliżej. Projekt "Biedronka" - jak dla nas - miodzio. Cena - na tyle ok, że ta piwnica wyszła w cenie fundamentów zwykłych. Widoki - oceńcie sami...

http://img462.imageshack.us/img462/8813/wdka12ze.th.jpg (http://img462.imageshack.us/my.php?image=wdka12ze.jpg)

Jak mi napisał jeden z forumowiczów - "Wygląda jak niedaleko Syberii" a od granicy Łodzi leży może z 300 metrów... Do przystanku (autobus w szczycie co 30 minut, poza - co godzinę) ok. 800 metrów, do sklepu - półtora kilometra, do centrum jadę 20 minut samochodem a godzinę MPK. Chyba nie najgorzej jak na Syberię? ;)

Na działce jest prąd i woda, nie ma gazu i telefonu. Szkoda, bo robi się problem z netem... Za to jest sucho, grunt przepuszczalny więc błota nie uświadczysz i w roztopy, i w ogóle fajowsko... Ciesze się 8)

II. Technologia

Jak wcześniej pisałem, myśleliśmy o domu z drewna, coby taniej, szybciej i bardziej klimatycznie było. Wszystko fajnie, ale sprawa się rypła - drewno podrożało, a w tej technologii opłacalne jest stawianie parterówek. Pięterko już niestety podraża inwestycję, a parterówka 8x10 metrów... hmm, uznaliśmy, że może być trochę ciasno, zwłaszcza że rodzina rozwojowa ;) Potem był jeszcze szkielet drewniany (przy dzisiejszych cenach chybiona technologia) i w końu stanęło na ceramice. Tak więc zatoczywszy półkole znaleźliśmy się wśród murujących.

III. Projekt

Budujemy Biedronkę z Archetonu, 2x80 m w podłogach plus piwnica (która już stoi). Zmiany niewielkie, głównie w części przy przedsionku i kibelku plus kominek, którego w projekcie brak. Znalazłem miłego Forumowicza, któy wybudował tenże projekt, z tym że niestety kawał drogi - odwiedziny raczej byłyby trudne, na szczęście przesłał zdjęcia - ja też już chcę być na tym etapie... Zdjęcia a projekt, czy nawet wizualizacje - to zupełnie inny klimat, jeśli to możliwe - polecam tę metodę, daje duże pojęcie o domu!

IV. Wykonanie

Metoda półgospodarcza - pół, bo jestem zupełnie spoza branży i się nie znam do tego stopnia, że nawet nie wiem, na czym można by mnie orżnąć. Przez interka znalazłem za to kierbuda, który okazał się być mężem koleżanki z podstawówki :lol: (świat jest mały...) i tak wespół w zespół będziemy rzeźbić. Kierownik ma duże plenipotencje, tym nie mniej zamierzam być codziennie na budowie i oceniać postępy prac. O ile czas pozwoli... Chcemy skończyć do jesieni (może być trudno ale wierzę, że DAMY RADĘ 8) ). Zaczynamy, jak lody ruszą.

Trzymajcie kciuki!

kropi
12-03-2006, 14:10
V. Finansowanie

To jest trudny temat - zdecydowaliśmy się na kredyt, bo opcje były takie

opcja1: bierzemy kredyt i budujemy
opcja2: nie bierzemy kredytu i nie mamy z czego budować

No i wzięliśmy... na 30 lat we franciszkach w banku GE. Oczywiście nie należy się absolutnie sugerować naszym wyborem, on po prostu na dany moment był w miarę najkorzystniejszy. rynek finansowy zmienia się jak w kalejdoskopie, pojawiają się promocje, banki walczą o klienta. Jest cały wątex o kredytach, ja tylko w skrócie na co zwracaliśmy uwagę

1. Stała i niezmienna przez cały okres kredytowania marża banku
2. W miarę sensowne oprocentowanie, które udało się jeszcze ciutek obniżyć
3. Fachowość człowieka z baknu, z którym rozmawialiśmy.
4. Rozsądna ilość papierów wymaganych przez bank
5. Jedyne opłaty dodatkowe ponoszone na starcie to opłata manipulacyjna od brakującego wkładu własnego - ponad dwa kawałki :(
6. Brak dodatkowych opłat "za wszystko" łącznie z wyceną nieruchomości na koszt banku.

Co nam się nie podobało

1. Kredyt w walucie - niestety złotowe są na ten moment jeszcze zbyt drogie, ale to się powoli zmienia
2. Kosmiczna liczba transz - 11! Podobno dlatego, że nie mamy wkłądu własnego... się zabezpieczają - ale i tak to dziwne :roll:

Jak na razie jest milutko, ale jeszcze nic nie wypłacili - cekamy do przyszłego tygodnia, żeby poprzedni właścicele dostali kasę. Dostaniemy wtedy komplet kluczy i dokumentów.

Przed wybraniem tego konkretnego kredytu byłem w kilkunastu bankach, potem tekże w Ekspanderze - większość ofert była podobna, różnice polegały na liczbie dokumentów potrzebnych do przyznania kredzia i niewielkie różnice w oprocentowaniu. Dosyć znaczne różnice dotyczyły dodatkowych opłat za wycenę, za przyznanie, za rozpatrzenie itd, itp. Zdziwił nas np. w mBanku fakt że marża banku jest ustalana przez Zarząd. Pełna dowolność ;) Banki różniły się też oceną zdolności kredytowej - od Multibanku "...ale to są dochody netto?" i PBK "Nie finansujemy więcej niż 70%" poprzez PKO BP "tak, zdolność państwo mają tylko będzie trzeba wziąć trzeciego kredytobiorcę z jakimś sensownym dochodem..." aż do Millenium i GE "Zdolność jest, prosze tylko przynieść zaświadczenie, wyciąg, potwierdzenie....". No i zdecydowanie różniły się fachowością obsługi - w skrajnym przypadku pani nie za bardzo wiedziała o czym ja do niej rozmawiam... No i summa summarum zostaliśmy z tym GE, zobaczymy jak się sprawy potoczą.

kropi
14-03-2006, 15:40
Tak w zasadzie to nie dziennik budowy a "z pamiętnika młodego inwestora" :lol: , mam nadzieję że inwestor dożyje nie tylko rozpoczęcia, ale i zakończenia tej budowy ;)

Dziś kolejny etap prac koncepcyjnych - wybór ogrzewania. Znaczy, wybór już dokonany (elektryka), teraz męczę się nad źródłem tegoż ciepła - piece akumulacyjne kontra konwektory, a najchętniej jedno i drugie.

Akupiec w salonie plus mata grzewcza w kuchni i łazienkach plus konwektory w sypialniach - oto mój chytry plan. Byłem dziś w sklepie z piecami, pani usilnie chciała mi sprzedac akupiece do całego domu, mam nadzieję że jakoś to się uda rozwiązać.

Trochę mnie rozbawiła ta pani twierdząc, że teraz to w każdym noym domu robi się instalację z rekuperatorem, jaka to oszczędność w ogrzewaniu. Poprosiłem o wycenę ogrzewania, wentylacji z reku i bez oraz GWC. Ciekawe co z tego wyniknie.

Najgorsze, że architekt milczy, miał już być gotowa adaptacja... Dziś też miała się przelać kasa dla sprzedających, choć bank dał sobie czas do piątku.

Ale najbardziej dołuje mnie to, co widzę przez okno:

http://img233.imageshack.us/img233/6640/widoczek4in.th.jpg (http://img233.imageshack.us/my.php?image=widoczek4in.jpg)

Pani Wiosno, to tutaj! Czekamy... :roll:

kropi
15-03-2006, 08:10
Bad news:

http://img62.imageshack.us/img62/3718/termo5xx.th.jpg (http://img62.imageshack.us/my.php?image=termo5xx.jpg)

Good news:

Ruszył kredyt 8) - Sprzedający dostali kasę, więc za chwilę - przejęcie :D

To tak na miły początek dnia ;)

kropi
16-03-2006, 18:23
Dziś Wielki Dzień - odebrałem Klucze Do Piwnicy ;)
http://img484.imageshack.us/img484/8206/klucze0zv.th.jpg (http://img484.imageshack.us/my.php?image=klucze0zv.jpg)
i do tego całą torbę papierów - jakieś plany, mapki, dziennik budowy i hgw co jeszcze - zatem nieodwołalnie jesteśmy już obszarniki 8) . Miły prezent na 33 urodziny :wink:

Ciekawe wrażenie - jest sobie kawałek pola, które nagle staje się Twoim polem, fundament - fundamentem Twojego domu... DOMU. Ta cała heca jest cały czas z lekka odrealniona - no fajnie że jest ziemia itd. ale że będzie tam stał NASZ DOM, taki prawdziwy - z ganeczkiem, tarasikiem, balkonikiem, kominkiem - to jakoś nie mogę uwierzyć. Uwiera mnię ta myśl i nie daje się skupić nad innymi pożytecznymi zajęciami, mamonę przynoszącymi ;)

Podobnie było jakieś 100 lat temu, gdy Rodzice wykupywali na własność (spółdzielczą) mieszkanie obecnie nasze. W ciągu jednego dnia z jakichś tam najemców, z przeproszeniem członków spółdzielni, lokatorów staliśmy się WŁAŚCICIELAMI - nagle mogliśmy sprzedać, wyremontować nie pytając nikogo o zgodę... niby niewiele, a jednak inaczej się wracało do WŁASNEGO mieszkania.

A teraz DOM. To magiczne słowo, w niektórych językach zagranicznych posiadające 2 odpowiedniki - jeden oznaczający budynek a drugi to "coś", tę "naszość", "usiebność" DOMU przez duże D, O i M. Za rok o tej porze DOM to nie będzie tutaj, gdzie siedzę - to będą tamte krzaczory... jakoś mi się to nie chce pomieścić.

Niestety, nasze latyfundia obecnie pokrywa półmetrowa warstwa jak najbardziej światowego śniegu, lodu i czego tam jeszcze - demokratycznie pokrył roślinność trawopodobną, europalety i parę cegieł walających się po obejściu. Znad tej białości wynosi się dumnie jak ciacho z bezą fundament - z wysuniętą jak wieżyczka wartownicza pokrywą nad schodami. Ładnie to nawet wygląda i łechce zmysł estetyczny, jednak chciałoby się już zerwać tę pierzynkę i zacząć walczyć z entropią.

Niedługo chyba wprowadzą się sąsiedzi (patrząc od ciacha - po lewo) - widać spory ruch w interesie, po wnętrzach uwijają się zaczapkowane postacie zaopatrzone w jakieś worki, wiaderka i inne atrybuty malarsko-wykończeniowe. Nie poznaliśmy jeszcze sąsiada,ale podono jest w porządku. Drugi sąsiad chyba nie planuje się wprowadzać, bo dom stoi pusty już kolejny rok... ciekawe - ja bym się przeprowadził na wylewki, byle własne - ale różnie w życiu bywa.

Dziś jeszcze sobie odsapnę, a od jutra zaczynam polkę urzędową czyli ruszam walczyć o pozwolenia, uzgodnienia.. A, byłbym zapomniał - może będziemy mieć telefon, taki prawdziwy, na druciku - a co za tym idzie - kochany necik :P . Państwo Byłe Właścicielstwo zarzekało się dziś, że jest takowe cudo techniki u sąsiadów z prawa - właśnie nie wiem czy chodziło o tych co mieszkają czy o tych co nie - a więc jest szansa że JW Tepsa łaskawym okiem spojrzy na nas szaraczków i takowe łącze nam udostępni. A może i światłowodzik? :lol: Kolega co pracuje w Tepsie opowiadał mi, że teraz w nowych lokalizacjach kładą raczej światłowody, pomimo że to droższe jest cholerstwo, za to ma podstawową przewagę - NIE KRADNĄ. Sposób na kabel jest ponoć prosty jak drut :wink: - do jednej studnienki włazi facio i szczypcami ucina kabel. Pod drugą (oddaloną np o kilometr) podjeżdża Star, włazi pan i ucina drugi koniec, następnie mocuje go do ciężarówki, autko rusza i jak spaghetti wyciąga kabelek z ziemi, potem nawija na specjalny kołowrotek - i już mamy kilkaset kilo miedzi... Tak więc być może dzięki złodziejom nic nie będzie nam trzeszczeć na łączach - choć może na wioskach, gdzie nie ma studzienek, dalej się kładzie miedź? Zobaczymy...

kropi
17-03-2006, 22:59
No to dziś Tepsa mnie rozbawiła. Dzwonię na Niebieską Linię dowiedzieć się, czy mam szanse na telefon z druta:

http://img137.imageshack.us/img137/9642/telefon5fx.th.jpg (http://img137.imageshack.us/my.php?image=telefon5fx.jpg)

Commediae personnae:
1. Ja [J] czyli mła
2. Panienka [P]

P: Dzień dobry tu niebieska linia, tralalala, w czym mogę pomóc?
<Początek niezły, gramy dalej...>

J: Dzień dobry, chciałem się dowiedzieć, czy w miejscu gdzie za rok postawię dom, mogę liczyć na telefon na kablu? Dodam, że nie interesuje mnie radiolinia, gdyż telefon jako taki nie jest mi niezbędnie potrzebny, a jedynie dostęp do internetu.
<Taki ze mnie twardy gość 8) >

P: A to bardzo proste, musi pan złożyć zamówienie, w ciągu dwóch tygodni sprawdzimy możliwości techniczne na pana działce, jeśli będzie to możliwe to za miesiąc ma pan telefon.
<To było powiedziane niemal jako jeden wyraz, na jednej nucie, przypominało trochę serię z automatu...>

J: Ale ja nie chciałbym montować telefonu ZA MIESIĄC tylko ZA ROK, dziś chciałbym się tylko dowiedzieć, czy będzie to w ogóle możliwe?
<Jeszcze mam nadzieję na jakiś cień choćby zrozumienia>

P: A to bardzo proste, musi pan złożyć zamówienie.....
<Powoli zaczynam podejrzewać, że faktycznie gadam z automatem>

J: Jak rozumiem, nie ciągnie to za sobą żadnych zobowiązań, mogę się w każdej chwili wycofać?
<Teraz to już bezczelnie rżnę głupa>

P: No niezupełnie, jeśli będa techniczne możliwości to za miesiąc ma pan telefon
<Kurde, a może połączyli mnie z jakąś zegarynką?>

J: Czyli strach się pytać?
<Tu konsternacja ==> 10 sekund przerwy, myślałem, że nas rozłączyło>

P: Dlaczego?
<Tu myślałem, że nie wytrzymam i parsknę śmiechem, ale DAŁEM RADĘ>

J: Ano bo jeśli te warunki będą, to podłączycie mi telefon, z którego nie będę korzystał ale płacić będę musiał, nieprawdaż?
<Znów namysł, ale krótszy>

P: Tak, może się tak zdarzyć.

J: Zatem nie jest możliwe rozeznanie się co do warunków technicznych podłączenia talafonu bez jego uprzedniego zamówienia?
<Tu już bez krzytyny nadziei, dryfuję w stronę szczęśliwego zakończenia>

P: Niestety nie, ale zamówienie może pan złożyć za pośrednictwem internetu, tellfonu bądź bezpośrednio w telepunktach na terenie...
<AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!>

J: Dziękuję uprzejmie, zadzwonię za rok, do usłyszenia


To tyle w ramach wisielczego humoru.

A poza tym - projekt się rysuje, coś tam będzie na wtorek, zastanawiamy się tylko nad liczbą centymetrów ocieplenia, tak już zupełnie pro forma rozważam jeszcze zastosowanie BK zamiast tej ceramiki (może cieplej będzie? i ciutek taniej?), w przysżłym tygodniu mamy się spotkać z dowódcą trolli celem dopracowania szczegółów (pewnie chodzi o kasę... :roll: ). W każdym razie luz, według wszelkich prognoz do połowy kwietnia mamy wolne :-?

kropi
18-03-2006, 21:42
Dziś pojechaliśmy z dziedzicem na inspekcję latyfundiów :lol:
Po drodze "ustrzeliłem" ciekawy domek:
http://img369.imageshack.us/img369/2692/fajnydomek7pv.th.jpg (http://img369.imageshack.us/my.php?image=fajnydomek7pv.jpg)

Na miejscu okazało się , że kluczyk pasuje do kłódki, wdarliśmy się więc na teren posiadłości - oto podziemia pałacowe
http://img369.imageshack.us/img369/1761/piwnica2nc.th.jpg (http://img369.imageshack.us/my.php?image=piwnica2nc.jpg)http://img389.imageshack.us/img389/8403/sciana5ge.th.jpg (http://img389.imageshack.us/my.php?image=sciana5ge.jpg)http://img369.imageshack.us/img369/2660/sople5lj.th.jpg (http://img369.imageshack.us/my.php?image=sople5lj.jpg)

Zatem czeka nas jeszcze trochę roboty z uszczelnieniem tu i ówdzie - zwłaszcza wrażenie robią te sopelki :o - mam nadzieję że nie naruszyło to zbytnio konstrukcji ścian...

Po inspekcji poszliśmy sobie do sklepu w Kalonce na jednego
http://img389.imageshack.us/img389/4220/sklep7ev.th.jpg (http://img389.imageshack.us/my.php?image=sklep7ev.jpg)

Do sklepu idzie się "od nas" 25 minut w tempie czterolatka - z powrotem 20 minut bo z górki. Przy okazji odkryliśmy fajny skrócik. No i oczywiście wszędzie śnieg, śnieg, śnieg....... :-?

kropi
01-04-2006, 15:27
2 tygodnie później - wygląda na to, ze pani Zima zrozumiała, że się zasiedziała, co zresztą nie wypada - i powoli zbiera się w czorty.
Lody ruszyły, śniegi odtajały, tylko piwnica jakby trochę bardziej podmokła, po tym jak stopniała czapa śniegu leżąca na stropie.

Trudno.

Kierbud mówi nie przejmować się, to się nie przejmujem. 8)

Na dziś sprawa wygląda tak: architekt maluje (Mareczku, pliiiiiz :wink: ), w tym tygodniu podpisuję ostateczną umowę z ekipą i po Świętach ruszamy z kopyta :D

Jest parę rzeczy, które mnie strasznie cieszą w tym Markowym malowaniu - na przykład udało się zachować kawałek z pierwotnego projektu domku z drewna - a mianowicie strop nad salonem będzie drewniany, takiż będzie taras (w który przepoczwarzył się balkonik Biedronkowy) i daszek od strony wejścia (z letka przedłużony w stosunku do oryginału). Kawałek ściany zmienił się w fajny słupek z klinkieru a żelbetowe schody a'la wczesny Gierek w lekką konstrukcję samonośną. Ekstra. :P

Kurcze, muszę się dokształcić trochę z budowlanki, bo jak rozmawia architekt z kierbudem i szefem kompanii murarskiej, to mam wrażenie jakbym był na Węgrzech :roll:

Poznałem sąsiadów, którzy w większości sami stawiają chałupę 2x większą od naszej :o - fundamenty zaczęli równo z "naszymi", dziś już mają częściowo wykończoną całość... Szacuneczek 8)

kropi
11-04-2006, 00:04
Coś drgnęło...

Podjechawszy onegdaj na włości zastałem prześlicznie się panoszące toto:

http://img83.imageshack.us/img83/5158/kupapiachu2ty.th.jpg (http://img83.imageshack.us/my.php?image=kupapiachu2ty.jpg)

co znakiem szybkiej inicjacji budowlanej stać się miało, gdyż podjechawszy po raz wtóry widzę mury go do góry chcą się piąć:

http://img83.imageshack.us/img83/6139/bud38qm.th.jpg (http://img83.imageshack.us/my.php?image=bud38qm.jpg)http://img107.imageshack.us/img107/7676/bud157zz.th.jpg (http://img107.imageshack.us/my.php?image=bud157zz.jpg)http://img107.imageshack.us/img107/9070/bud171cb.th.jpg (http://img107.imageshack.us/my.php?image=bud171cb.jpg)

Jak widać wieczorkiem z lekka popadywać zaczęło, co też ponoć dobrze świeżym murom robi - z niepokojem pewnym wszelako obserwuję słupek termometrowy, niezawodnie zmniejszający swą rozciągłość, co może wskazywać na ponowne powolne ochładzanie klimatu budowlanego... :evil: Tfu, na psa urok :-?

kropi
11-04-2006, 19:59
Na szczęście Wiosna się zreflektowała spojrzawszy na termometr i kalendarz i dostrzegłszy pewną niesynchroniczność, dołożyła do pieca.

UFF...

Zatem i murów nieco przybyło...

http://img148.imageshack.us/img148/2172/11014oz.th.jpg (http://img148.imageshack.us/my.php?image=11014oz.jpg)http://img148.imageshack.us/img148/6420/11029og.th.jpg (http://img148.imageshack.us/my.php?image=11029og.jpg)http://img148.imageshack.us/img148/4921/11030kc.th.jpg (http://img148.imageshack.us/my.php?image=11030kc.jpg)http://img148.imageshack.us/img148/2136/11046wu.th.jpg (http://img148.imageshack.us/my.php?image=11046wu.jpg)

Niestety nic nie jest idealne na tym najlepszym z możliwych światów...

http://img148.imageshack.us/img148/7997/11059gn.th.jpg (http://img148.imageshack.us/my.php?image=11059gn.jpg)http://img148.imageshack.us/img148/3584/11071ez.th.jpg (http://img148.imageshack.us/my.php?image=11071ez.jpg)http://img399.imageshack.us/img399/7940/11085hf.th.jpg (http://img399.imageshack.us/my.php?image=11085hf.jpg)

Za to mamy ludzika wmurowanego w ścianę :D

http://img148.imageshack.us/img148/2789/11064ru.th.jpg (http://img148.imageshack.us/my.php?image=11064ru.jpg)

I na koniec widok z kuchni na salonik

http://img399.imageshack.us/img399/3290/11094hm.th.jpg (http://img399.imageshack.us/my.php?image=11094hm.jpg)

Z deliberacją nie piszę "salon" bo coraz bardziej odnoszę wrażenie, że najwięcej miejsca w całym domu zajmują SCHODY... To tak do przemyślenia tym, co planują małe domy z poddaszem ;-)

W każdym razie spędziłem miły wieczór w domu :-D wśród ptaszków ćwierkania i cichego maxów o zaprawę wołania ...

kropi
12-04-2006, 21:32
Ładna pogoda + sprawna ekipa to jest to ==> Tak wygląda chałupa w 3 dniu budowania.

http://img137.imageshack.us/img137/9974/1214di.th.jpg (http://img137.imageshack.us/my.php?image=1214di.jpg)http://img137.imageshack.us/img137/7384/1223bz.th.jpg (http://img137.imageshack.us/my.php?image=1223bz.jpg)http://img403.imageshack.us/img403/5463/1241ey.th.jpg (http://img403.imageshack.us/my.php?image=1241ey.jpg)

A oto widok z korytarza na salonik

http://img137.imageshack.us/img137/7594/1238mg.th.jpg (http://img137.imageshack.us/my.php?image=1238mg.jpg)

Niestety nie miałem okazji zobaczyć ekipy przy robocie, bo gdy ja mam czas to ich już zwykle nie ma :( Za to widać że coś się dzieje, jutro kierbud wpadnie na małą lustrację, zobaczymy co powie ;)

Jutro oprócz świątecznej szyneczki mam zamiar wybrać klinkier na słupek , cały czas zastanawaimy się nad obudową kominka - chciałbym żeby był ciepły, najchętniej bez izolacji termicznej. Trzeba też wybrać coś na komin (co sądzicie o żółtych kominach na tle czerwonego dachu?)

W ogóle to lubię ten etap budowy - dużo się dzieje, codziennie coś przybywa - widać postęp. A potem na wykończeniówce to rodzenie w bólach :-?

kropi
14-04-2006, 21:20
Wczoraj była przerwa techniczna w fotkach z powodu rozładowania bakterii w aparacie :( . Za to dziś - sam mniód, bo praktycznie zakończył się etap stawiania ścian parteru, łącznie z wewnętrznymi ścianami nośnymi.

Poprosiłem sąsiada, żeby kontrolnie spoglądał na ekipę - mówi, że się chłopaki uwijają aż miło patrzeć - no i są efekty :D . Z przesympatycznym hersztem ekipy i architektem wczoraj wybieraliśmy klinkier - pan Grzegorz lubi mieć wszystko rozplanowane na kilka posunięć do przodu, jak szachista ;) . Ale terminy są naprawdę napięte, każda obsuwa może spowodować zawalenie się całego harmonogramu prac. W planie mamy zamknięcie dachem na koniec czerwca, zobaczymy co z tego wyjdzie...

4 miesiące na wykończeniówkę to naprawdę mało, obawiam się, że możemy wejść na listopad, co mogłoby być trochę groźne dla grudnia ;) Za to wiem gdzie spędzę tegoroczne wakacje - zawsze miałem z tym kłopot, zwykle wszyscy znajomi mieli już porezerwowane wczasy, a my na 3 dni przed wyjazdem kupowaliśmy przewodnik np. po Rumunii - i w drogę! Tym razem przebiliśmy wszystkich znajomych - mamy rezerwację w Bad Schnaps na całe 8 tygodni.

A oto fotki z dzisiejszego podwieczora:

http://img525.imageshack.us/img525/6425/14018zv.th.jpg (http://img525.imageshack.us/my.php?image=14018zv.jpg)
Wiem, że już było ale lubię to ujęcie - zwłaszcza lubię widok miny żony na widok rozmiarów okna ;) . Otóż moje ślubne Szczęście w Nieszczęściu nie ufa mi w temacie mycia okien i tę jakże rozwijającą pracę wykonuje sama, twierdząc, że i tak po mnie trzeba myć po raz drugi, a co się przy tym nagadam to moje. Tak więc teraz tylko się zastanawiam - zamówić okna ze szprosami czy bez? :lol:

http://img505.imageshack.us/img505/9769/14040sa.th.jpg (http://img505.imageshack.us/my.php?image=14040sa.jpg)
To widok od wejścia w stronę saloniku, po lewej stoi już ściana kuchni i pokoiku.

http://img154.imageshack.us/img154/1733/14072kv.th.jpg (http://img154.imageshack.us/my.php?image=14072kv.jpg)
Tu widok z saloniku w stronę wejścia z uwzględnieniem ścian wewnętrznych kuchni i pokoiku gościnnego.

http://img405.imageshack.us/img405/1132/14102nd.th.jpg (http://img405.imageshack.us/my.php?image=14102nd.jpg)
I na koniec panoramka z rogu saloniku.

Fajny taki domek z dachem wiatrem podszytym...

kropi
22-04-2006, 21:40
Skończyła się kasa... :(

Było to tak:

czwartek - dzwonię do pani z banku, że chętnie dostałbym 2 transzę. Pani na to nie ma sprawy, ale potrzebuję dziennik budowy z wpisem kierbuda o stanie zaawansowania prac. Ja za telefon i do kierbuda kręcę, że dziennik potrzebny z wpisem. I tu gupia sprawa, bo pozwolenie jeszcze na poprzedniego właściciela, kierownik oficjalnie nie zmieniony - nic, robimy ten wpis, w nadzorze powiedzieli że może się nie czepią.

piątek - idę z tym dziennikiem do banku, robimy ksero, tralalala, jakieś zapotrzebowanie wypełniam - no i super. Lecę do starostwa zobaczyć jak tam się ma moje pozwolenie na budowę. Zgadnijcie :evil:

sobota, niedziela, poniedziałek - Polska zamknięta z powodu Świąt. Wizytujemy działkę napawając się świeżym aromatem schnącej zaprawy.

wtorek - nic

środa - telefon od pana z banku, gdzie jest ta Wódka. Tłomaczę.

czwartek - dzwoni pan fotograf, że chętnie by przyjechał ale nie możemy uzgodnić wspólnego terminu. W końcu umawiamy się że sobie sam przyjedzie i zrobi swoje, jakbędzie miałjakies pytania to zadzwoni.
Dzwoni po 2 godzinach czy może przyjechać za godzinę.
Fajnie, bo ja właśnie tam siedzę i się zbieram do wyjazdu.
Nic to - postanowiłem zbadać czas dojścia do przystanku autobusowego.
10 minut 8)
Zatem badam czas przejścia od przystanku do sklepu (10 minut) i wypicia małego Leszka (ok. 15 minut), wracam tą samą drogą (20 minut), po drodze dzwoni pan że już jest tylko szuka.
Robi zdjęcia, wypełnia jakąś kartkę i sobie jedzie.
TO PO CO JA GODZINĘ NA NIEGO TU CZEKAM??? :evil:

piątek - nic.

sobota -nic.

CZEKAMY. A budowa toczy się - dzięki uprzejmości kierbuda, majstrów i składu budowlanego, którzy przejęli obowiązki banku jeśli chodzi o kredytowanie. Powoli wyzbywamy się też ostatnich oszczędności.

kropi
11-05-2006, 15:21
Po przerwie - w związku z zalataniem, zarobieniem, za... i in., - zmobilizowany przez jedną z wiernych czytelniczek ;-) do pracy kronikarskiej swej powracam.

A zatem - po dwóch tygodniach stoją już mury całości, z wyjątkiem ścianek działowych na poddaszu (te pojawią się po dachu). Jedna rada dla początkujących budowniczych - o ile to możliwe, przygotować CAŁY projekt łącznie ze zmianami PRZED wbiciem pierwszej łopaty, nie zostawiając wszystkiego na ostatnią chwilę albo na zrobienie "w trakcie", "w międzyczasie" itede. Może być to przyczyną wielu groźnych chorób, z nerwicą na czele :-?

Miotamy się między pomysłami architekta a tym, co zostało już zrobione na podstawie poprzedniej wersji (którejś z poprzednich wersji) projektu, to wszystko dzieje się jakoś równolegle, ale nie do końca, wykonawca dostaje żyły, kierbud się pieni, architekt coś rysuje - a ja jestem czymś w rodzaju gońca pomiędzy nimi... :-?

Tak więc najlepiej ŻADNYCH zmian w projekcie w trakcie budowy. ZADNYCH.

A - i wybieramy materiał na pokrycie dachu, dostaliśmy ciekawą propozycję na ceramikę KORAMIC, czekamy na wycenę Braasa i IBFa. I KORAMICa w jeszcze jednym miejscu. Zamawiamy drewno na więźbę.

To tyle - idę husiać dzieciaka.

Aha - jeszcze jedno. Jeśli uda wam się wybudować dom PRZED urodzeniem drugiego (a najlepiej pierwszego) dziecka, to będziecie mieli o kilka wrzodów mniej i kilka włosów na głowie więcej ;-)

kropi
14-05-2006, 14:10
Zgodnie z zapowiedzią - dziś bardziej foto.
Zatem po kolei - po kilku dniach były już pieniążki i można było kontynuować prace. Pojawiło się zatem oszalowanie i w domu wyrósł las - ci, którzy budują parterówki, nigdy nie doświadczą tego mistycznego wręczo uczucia ;-)
http://img129.imageshack.us/img129/2071/19012ot.th.jpg (http://img129.imageshack.us/my.php?image=19012ot.jpg)http://img132.imageshack.us/img132/7678/19024gg.th.jpg (http://img132.imageshack.us/my.php?image=19024gg.jpg)http://img129.imageshack.us/img129/4272/19036ab.th.jpg (http://img129.imageshack.us/my.php?image=19036ab.jpg)
Potem już poszło szybko - jakiś wieniec, coś tam wylewali na górze, przegapiłem niestety odwiedziny smoka :cry: - za to efekt był widoczny po paru dniach
http://img247.imageshack.us/img247/4960/5015jv.th.jpg (http://img247.imageshack.us/my.php?image=5015jv.jpg)http://img247.imageshack.us/img247/5281/5021jw.th.jpg (http://img247.imageshack.us/my.php?image=5021jw.jpg)
Na poniższym zdjęciu widać już jeden z pokoi - tzw gabinet - nabierający kształtów
http://img103.imageshack.us/img103/1114/5034jk.th.jpg (http://img103.imageshack.us/my.php?image=5034jk.jpg)
A tu młody inwestor z powątpiewaniem ogląda efekty prac wykonawców ;-)
http://img106.imageshack.us/img106/2397/5045ce.th.jpg (http://img106.imageshack.us/my.php?image=5045ce.jpg)
Z pewną taką nieśmiałością wylazłem na pięterko po rustowaniu - i taką oto panoramę sporządziłem:
http://img169.imageshack.us/img169/7729/panomala7fv.th.jpg (http://img169.imageshack.us/my.php?image=panomala7fv.jpg)
A tu widać pustkę nad salonem, którą wypełni w swoim czasie strop drewniany
http://img112.imageshack.us/img112/6271/salon0ss.th.jpg (http://img112.imageshack.us/my.php?image=salon0ss.jpg)
Za kilka dni znów postęp - ruszyły ściany działowe - tu wiu na kibelek...
http://img112.imageshack.us/img112/3153/lazienkadol1lj.th.jpg (http://img112.imageshack.us/my.php?image=lazienkadol1lj.jpg)
a tu ten sam widok za kolejne 2 dni - widać ścianę przedsionka
http://img316.imageshack.us/img316/9386/kibelek1rn.th.jpg (http://img316.imageshack.us/my.php?image=kibelek1rn.jpg)
A teraz góra - robi się łazienka
http://img133.imageshack.us/img133/1295/gorakibelek2in.th.jpg (http://img133.imageshack.us/my.php?image=gorakibelek2in.jpg)http://img316.imageshack.us/img316/2065/gorakibelek20ph.th.jpg (http://img316.imageshack.us/my.php?image=gorakibelek20ph.jpg)
i pracownia
http://img99.imageshack.us/img99/8835/gorapokoj1ls.th.jpg (http://img99.imageshack.us/my.php?image=gorapokoj1ls.jpg)
Ogólnie nieuchronnie do końca zbliża się etap murowania, niedługo zacznie powstawać więźba dachowa, zaczynam też powoli zgłębiać temat okien... no i instalacje - ale o tym w swoim czasie.[/list][/url]

kropi
28-05-2006, 12:41
Minęło kilka dni - patrzę a tu na dachu jakieś patyki ;-)
http://img100.imageshack.us/img100/381/dom10xp.th.jpg (http://img100.imageshack.us/my.php?image=dom10xp.jpg)http://img132.imageshack.us/img132/1491/dom44ei.th.jpg (http://img132.imageshack.us/my.php?image=dom44ei.jpg)http://img132.imageshack.us/img132/4471/dom21bd.th.jpg (http://img132.imageshack.us/my.php?image=dom21bd.jpg)
prace murarskie zakończono w 99%, jeszcze trzeba dociągnąć parę murków na piętrze, ale to w zasadzie kosmetyka. Dzień roboty dla jednego ludka, pewnmie i tak będą kończyć po stropie, bo jak biedaczki wlezą skoro drabinę sobie zmontowali na wysokości przyszłego murku? :lol:

Doszło jeszcze jedno okno dachowe - dopiero gdy tam wlazłem dotarło do mnie, że pokoik od północy inaczej światła nie uświadczy, na szczęście nie było za późno i okno można bez bólu dołożyć. Dołożyliśmy też 20 cm murku w łazience (architekt zapomniał narysować) i przesunęliśmy wejście do garderoby, ale na tym etapie prac takie zmiany jeszcze nie bolą.
http://img90.imageshack.us/img90/7705/dom50iz.th.jpg (http://img90.imageshack.us/my.php?image=dom50iz.jpg)http://img90.imageshack.us/img90/7981/dom62wf.th.jpg (http://img90.imageshack.us/my.php?image=dom62wf.jpg)

Poza tym reszta według planu, jak tak dalej pójdzie to coraz bardziej realnym wydaje się przeprowadzka do zimy... oby :roll:

kropi
11-06-2006, 08:25
No i mamy dach 8)
Z tym, że nie do końca ;roll:
Zresztą oceńcie sami...
http://img88.imageshack.us/img88/9818/dach0de.th.jpg (http://img88.imageshack.us/my.php?image=dach0de.jpg)
Mam zatem na dachu cachówki w 3 odcieniach :evil: , zwłaszcza ostatni pasek dokupiony przez dekarzy woła o pomstę do nieba.
Zadzwoniłem do APK, miły pan obiecał wymianę dachówek i pokrycie kosztów wymiany przez Tondach. Ano zobaczymy. Tylko że przez to będę w plecy kilka dni, a przy naszym napiętym harmonogramie to dosyć ryzykowne.
Poza tym czekamy na drewno na strop nad salonem i konstrukcję balkonu. Ma być pod koniec miesiąca.
Może w międzyczasie wpuścić jakiegoś hydraulika, niech już robi swoje? :roll:

kropi
01-07-2006, 18:49
Mamy mały przestój - czekamy na jakieś tam drewno, które miało być do końca czerwca, czerwiec się skończył a drewna ni ma. W międzyczasie obrazili się dekarze, co mieli przekładać dach - dachówki przyjechały, a oni stwierdzili że nie mają czasu.

Jak dla mnie nie ma problemu, ktoś inny sobie zarobi, szkoda tylko że nie powiedzieli tak od razu, już by dawno było zrobione. Z pomocą przyszła firma dachowa, która użyczy swoich dekarzy. Do tego obiecali małą siurpryzę w ramach ekspiacji za tę całą hecę - dodatkowego połaciowca plus daszek nad wejście za free. Bardzo elegancko - Tak powinno być w każdej firmie ;-) a niestety to rzadkość, że ktoś się w ogóle do czegokolwiek poczuwa. Oprócz zbierania kasy, naturalnie.

Z weselszych rzeczy - w ostatnim tygodniu dowiedziałem się, że generalnie ludzie zakładający w swoich domach okna są nie spełna rozumu. Zebrawszy do kupy całą mądrość przedstawicieli handlowych róznych firm, zajmujących się oknami drewnianymi i PCV, wnioski są takie:

Zamawiając okna drewniane jesteś szaleńcem, bo one nie dość że drogie, to jeszcze wymagają częstej konserwacji, malowania, a i tak się paczą, wpieprzają je robale, są tak przesycone chemią że aż dziw że nie palą skóry, uszczelki są z silikonu i nie wytrzymują więcej niż 5 lat. Do tego oczywiście tracą kolor i w zasadzie wszystkie swoje właściwości okienne.

Natomiast decydując się na okna plastikowe narażamy się praktycznie na pewną śmierć, w dodatku za własne (niemałe, jeśli okna nie są białe i bez zabezpieczeń) pieniądze - wiadomo powszechnie, że polichlorek winylu produkuje wyziewy, przy których Nowa Huta mogłaby startować na siedzibę główną Greenpeace'u, w zasadzie nie posiadają żadnej sztywności, da się je otworzyć śrubokrętem (albo dwoma, jeśli okucia są przeciwwyważenioiwe), do tego - okleina odłazi, w lecie nagrzewa się do temperatury plazmy, a zimą kurczy tak, że więcej niż 5 lat okna nie mają prawa wytrzymać.

Najrozsądniejszym (i najtańszym) wyjściem byłoby zaopatrznie się w rybie pęcherze, niestety nie ma chyba tak dużych ryb, żona nie zgadza się na pozostawienie wersji ekologicznej (czyli bez szyb), zatem trzeba dokonać wyboru, przy którym szekspirowskie to be or not to be wydaje się dziecinną igraszką.

Zdjęć nie bedzie bo nic się nie zmieniło. Jak się zmieni to bedom.

kropi
09-07-2006, 01:13
Drewna dalej ni ma :evil: . Coś się ponoć w tataraku zatło.
Ale chrzanić drewno, najwyżej zamiast 2 pokoi będzie pustka nad salonem, a ja już dłużej czekać nie bd i idę robić swoje :roll:

kropi
22-07-2006, 20:29
Drewna dalej ni ma :evil: :evil: :evil:
Spotkałem się onegdaj z szefem ekipy w "centrum" czyli pod sklepem w Kalonce, twierdzi że "się suszy" - ja mam wątpliwości, czy aby już wyrosło :roll: Wic polega na tym, że jak nie ma drewna to nie ma stropu, jak nie ma stropu to nie mogę zamówić okien na górę, jak nie będzie wszystkich okien to nie dostanę kolejnej transzy..... a kasa w zasadzie już się skończyła :oops:

Kierbud se wyjchał na wczasy, od 3 tygodni czekam na hydraulika - chyba w końcu się wkurzę i sam kogoś znajdę; mam już kilka namiarów od dobrych ludzi z Grupy Łódzkiej i chyba skorzystam.

Okna dla odmiany spóźniają się tylko o 10 dni - miały być we środę, będą być może w piątek ale cholera wie, który. Podobno dostali wadliwe profile i strasznie przepraszali, a mnie zaczyna szlag trafiać na zwykłą ludzką niesłowność i olewactwo. Do tego zaczyna mi podpadać firma od dachu, 3 tygodnie czekam na umówionego ktosia co mi miał dach przekładać i nic. Pominę, że już 2x byłem umówiony na konkretny dzień i pomimo zapewnień, że "jutro jesteśmy u pana na budowie" nawet nie zadzwonili, żeby coś zmyślić.

Krótko mówiąc, z wyjątkiem kosmetyki własnej roboty, na budowie nie dzieje się NIC od ponad miesiąca.

A miało być tak pięknie :-?

Tymczasem czeka mnie jeszcze wycieczka do Zgierza do ZE celem wystąpienia o nowe warunki przyłącza energetycznego. Papiery są u kierbuda. Kierbud wyjechał. Kratky film Praha :lol:

Z przyjemniejszych rzeczy - mam już za sobą pierwszą noc we własnym domu 8) - ciekawe przeżycie, mimo że jest zdecydowanie ciszej niż przy wylotówce, gdzie obecnie zamieszkuję, to kilka razy się budziłem bo coś stuknęło, puknęło, zaszczekało - zupełnie inne odgłosy. Trzeba się będzie przyzwyczaić. Ciekawe, jak wiele zalezy od wiatru - gdy jest choćby lekki podmuch, cisza jest niemal absolutna (z wyjątkiem szczeków). Przy flaucie zaś słychać wyraźnie, jak ciężarówki zmieniają biegi na oddalonej o ponad kilometr trasie warszawskiej.

Podobno trzeba zapamiętać pierwszy sen na nowym miejscu, bo się spełni. Mój był typowo wieśniacki (ale to w końcu wieś) że jeżdżę BMW :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: od składu do składu i czegoś tam nie mogę kupić, bo nie mają.

A, no i szukam drzwi wejściowych. Podobają mi się Gerdy GWX20 ale wersja z okienkiem występuje jedynie w kolorze złoty dąb. Zatem szukamy dalej. Gdyby ktoś miał jakąś sensowną propozycję tak do 2 kawałków to uprzejmie proszę o sugestie.

kropi
28-07-2006, 14:42
Jest szansa na drewno :P

Ponoć już urosło, zostało ścięte, wysuszone i poszło do strugania.
Alleluja!
Ma być na środę. Mam nadzieję, że nie chodziło o Środę Popielcową :roll:

Z tym drewnem to ciekawa sprawa, bo sytuację na ten moment mamy następującą: nie ma stropu ==> nie zamontują okien w sypialniach ==> nie dostaniemy kolejnej transzy ==> nie będzie czym zapłacić za okna ==> nie zamontują okien w sypialniach......

Oprócz części okien mamy także drzwi, bardzo solidne własnej roboty pp. budowlańców. Tak więc z drzwiami też chwila oddechu, i dobrze, bo za chwilę nie byłoby nawet od kogo pożyczać :roll:

No i wpuszczamy hydroszkodnika, za robotę zawołał 2 tysie plus materiał (2 łazienki czyli 2 prysznice, 1 wanna, 2 umywalki, 2 kible, pralka, 2 boilery i przepływówka) plus kuchnia - zlew i zmywara, do tego 2 kraniki do podlewania i kratka ściekowa w łazience i przekop od przyłącza ze 2 metry. Jak wam się to widzi cenowo? :roll:

kropi
09-08-2006, 21:40
JEST DREWNO!!! :P

Przyjechało tak jak głosiła ostateczna wersja, czyli w zeszłym tygodniu, belki stropowe już są zamontowane - postaram się o jakieś foty, bo naprawdę fajnie to wygląda. Można pomału rzeźbić na pięterku... No i ten zapach 8)

Z innych ciekawostek to dziś przy okazji obmiaru okien w piwnicy odkryłem podziemny basen... :o tzn. w piwnicy wody nalało się tak ze 2 cm - okazało się że po kilku dniach deszczu rozmyło szlakę na drodze i utworzył się śliczny potoczek, spływający grzecznie wprost do mojej piwnicy :evil:

Nie pozostało mi nic innego, jak kupić łopatę i zabrać się za prace melioracyjne. Dziś po południu znów padało, jutro ocenię na ile się zdała moja ciężka praca w pocie czoła. Koszulę miałem 100% mokrą, Żonka myślała że tak mię zlało :lol: . Foty jutro, dziś jakoś bez głowy się wybrałem :roll:

Rozmawiałem dziś z poleconym przez Dorotę hydraulikiem - przemiły gość, mam nadzieję że będzie mnie na niego stać, bo lubię pracować z fajnymi ludźmi. :wink: Wycena będzie na piątek. Zauważyłem, że w okolicy jest też facet, co się takimi sprawami para, ale nie mam żadnych referencji. Robił komuś hydraulikę klient zamieszkały w Wódce? :roll:

Wygląda na to, że jak w przyszłym, tygodniu skończymy instalacje, to we wrześniu będą tynki, wylewki i elewacje. I tu znów wychodzi mi trochę bokiem te 10 transz z banku, bo forsa kapie dosyć cienką strużką. A tu trzeba zmobilizować naprawdę kawał grosza w krótkim czasie. Ano, zobaczymy. Ja się już powoli oswajam zmyślą, że przeprowadzka będzie na wiosnę, tym bardziej że w ramach oszczędności niektóre prace typu kładzenie paneli a może nawet glazury - będę robił sam.

kropi
30-09-2006, 19:43
Niestety, wykonawcy i dostawcy położyli mój harmonogram :evil:
Miesiąc poślizgu na stropie, miesiąc na oknach i teraz qrwa miesiąc czekam na pieprzonych tynkarzy... I z przeprowadzki w tym roku wyszło wielkie gołe jajo, zima za miedzą a my mamy surówkę z elementami wykończenia :evil: :evil: :evil:
Chałupa stoi nietknięta praktycznie od czasu wyjścia hydraulików (nie no sorry, doszedł 1 przewód elektryczny i 1 powietrzny - doprowadzenie powietrza do kominka, "tymi ręcami"). Zamówiłem kominek - założą jak będą wylewki. Zamówiłem kable grzewcze - będą... po wylewkach :evil:

A właśnie - po wizycie pana od podłogówek zmieniliśmy koncepcję ogrzewania z akupiecy na podłogówkę na parterze i po staremu - konwektory na pięterku. Daliśmy się przekonać, że taniej przy kupnie (prawie o połowę!), nie stoi groąca barbapapa w salonie, o którą pociechy mogą się potłuc albo co gorzej - oparzyć, nic nie terkocze, nie wieje wiaterkiem 800-stopniowym, jest przyjemnie w stópki, nie kurzy się itd. Nie znam żadnych użytkowników takiego systemu, mam nadzieję że się sprawdzi ;-)

Tak więc termin przeprowadzki przesunął się - w wersji optymistycznej na Wielkanoc, w pesymistycznej - któż to wie... :roll:

kropi
14-10-2006, 19:34
Parę dni mnie nie było - a w międzyczasie.....

http://img288.imageshack.us/img288/5008/styroyh0.th.jpg (http://img288.imageshack.us/my.php?image=styroyh0.jpg)

Przywieźli styropian i....

http://img264.imageshack.us/img264/3310/dom2ic5.th.jpg (http://img264.imageshack.us/my.php?image=dom2ic5.jpg)http://img239.imageshack.us/img239/5516/dom1ax5.th.jpg (http://img239.imageshack.us/my.php?image=dom1ax5.jpg)

zaczęli z niego robić użytek! 8) A panowie w ramach pilnowania rusztowań postanowili nawet urządzić sobie męskie pyjama-party...

http://img239.imageshack.us/img239/5443/materacevb8.th.jpg (http://img239.imageshack.us/my.php?image=materacevb8.jpg)

A oto słynny strop...

http://img201.imageshack.us/img201/6932/strop1sc2.th.jpg (http://img201.imageshack.us/my.php?image=strop1sc2.jpg)http://img270.imageshack.us/img270/7654/strop2xz9.th.jpg (http://img270.imageshack.us/my.php?image=strop2xz9.jpg)http://img270.imageshack.us/img270/2098/strop3xa8.th.jpg (http://img270.imageshack.us/my.php?image=strop3xa8.jpg)

Zamówiłem też schody (mają być na grudzień) i kominek (zaraz po wylewkach). Fajnie, że coś się dzieje, szkoda że dopiero teraz...
Rozczulił mnie szef ekipy stwierdzeniem, że teraz to już można robić te wylewki jak teściu wykuł wnękę pod rozdzielnię - a co ma piernik? :lol:

Byłem dziś na targach, ale bryndza :-?

kropi
17-10-2006, 18:58
Dziś zadzwonił miły pan z firmy dachówkowej celem ustalenia kolejnego ostatecznego terminu przełożenia dachówek - mają wejść z początkiem przyszłego tygodnia... :roll: Strrrrasznie jestem ciekaw i już wprost nie mogę się doczekać, czy aby zdążą przed śniegami :lol: . Dziś w nocy po raz pierwszy był przymrozek, rano nie mogłem znaleźć skrobaczki do szyb :o i oto pojawia się jedno podstawowe pytanie - tynkować czy nie tynkować... :-?

Oglądałem dziś jakieś kafle (Ceramika Tubądzin, fajne wzory, cena na górnej granicy przyzwoitości :-? ) i panele - drewniany Barlinek od 70 zł (ale nieciekawe, takie fajne to już 100/m2) i zwykłe, ale też fajne - od 17 - a za 30 to już naprawdę fajowskie. Pojawia się pytanie jak to się zgra z podłogówką, niby są informacje, że nie przeszkadza, ale jednak... :roll:
Ale stanowczo ODMAWIAM wyłożenia salonu flizami...

A - i jeszcze trochę wyposażenia łazienek, byłem w takim fajnym saloonie na Brukowej - LUDZIE, czy naprawdę są tacy, co są w stanie wydać 3 tysiące na kibel a 2,5 na baterię do wanny??? :o My na całość mamy niewiele więcej... :roll:

Pażywiom - uwidim.

kropi
21-10-2006, 23:01
Hip hip - skończyli te całe izolacje czyli styropian, nawet niedużo zostało... :lol:
http://img252.imageshack.us/img252/8622/wdka2ka3.th.jpg (http://img252.imageshack.us/my.php?image=wdka2ka3.jpg)
Przy okazji okazało się, że cieknie mi kranik zewnętrzny :evil: i psuje tę izolację. Kurde, na hydraulika to ja się nie nadaję... :oops:

Wczoraj tak w ogóle przejechałem się na budowę autobusem - z pl. Dąbrowskiego 60-ką jedzie się 20 minut plus dojście ok. 15 minut, albo 88 - jazda 25 minut i dojście 10. Tak czy inaczej wychodzi te pół godziny z górką, co uważam za wynik zadowalający. Szkoda tylko, że autobusy (zwł. 88 ) nie jeżdżą ciut częściej ;-)

kropi
28-10-2006, 13:44
Panowie hydraulicy nie stawili się, za to dziś dekarze wzięli się za dach :o Niestety nie mogę pojechać celem podziwiania ich starań z powodu obowiązków zawodowych, ale jestem zbudowany - prawie straciłem nadzieję na sukces... 8)

kropi
11-12-2006, 17:25
Trochę się zapuściłem - a fuj a fuj... czuję pogardę so samego siebie za tak haniebne zaniedbanie Dziennika... :oops:
A tam - dzięki łaskawej aurze i wewnętrznej mobilizacji inwestora - prace ruszyły - no może nie pełną parą, ale na większą część gwizdka ;-) Zniecierpliwiony czekaniem na tynkarzy zadzwoniłem do polecanyej przez hydraulików ekipy, ci z zaledwie 2-tygodniowym poślizgiem wzięli się do roboty... i paprzą coś tam, ale widać że idzie do przodu. Jest ich 2, w porywach do 3, ostatecznie ma być coś z 5. Przez te 2 tygodnie zrobili praktycznie cały parter i kawałek poddasza w tynku cementowo-wapniowym, kierbud twierdzi że dobrze robią, ja też nie mam się czego czepić bo się nie znam :lol: .

Z nimi jest gorzej, bo trzeba im dowozić materiał - jakieś kątowniki, listwy... z poprzednimi był luz bo se sami załatwiali, ale co tam - volvo wszystko przyjmie :lol: . W międzyczasie zgłosili się ci, co na nich czekam od 3 miechów, niestety musiałem im podziękować (z pewną satysfakcją), choć przez moment mnie qsiło, żeby ich wpuiścić do piwnicy i niech się ścigają :lol:

Istnieje więc niezerowe prawdopodobieństwo, że przed mrozami zdążą jeszcze zrobić komplet tynków i wylewki, na to wpadnie elektryk i zrobi podłogówkę, więc generalnie nie byłoby tak źle - powiedzmy na wiosnę by się wykańczało a w wakacje przeprowadzka... Jak to mawiali starożytni górale: pożywiom - uwidim ;-)

kropi
17-12-2006, 18:37
Byłem dziś na budowie - chłopaki robią starannie, ale chlew przy tym nieprzytomny zostawiają i grzebią się okrutniście. A do tego... wchodze sobie ci ja a tu - zapalone światło :evil: Mnie od razu żyła wychodzi, że ćwoki nie gaszą po sobie, a tu 100W żarówa x 24h x ileśtam dni x 1zł/kWh... wchodzę dalej, a tam WŁĄCZONE SŁONECZKO o mocy bagatela 1400 W :o

Wqr..łem się małowiele, za telefon i dawaj wiadro pomyj na łeb tynkarzy wylewać - na co pan spokojnie oznajmił, że oni tak specjalnie zostawili, żeby im gacie przeschły...

padłem :-?

Wyjaśniłem panu uprzejmie, że generalnie to stwarzają zagrożenie pożarowe (dookoła słoneczka podłączonego "na krótko" poniewierały się różne szmaty, śmiecie i klawałki styro) a po drugie, jeśli chcą sobie suszyć to b. proszę, tylko będą sobie płacić za prąd. Jeśli jeszcze raz zobaczę niewyłączone korki to potrącę za cały tydzień pracy tego cholerstwa. 24 x 7 x 1,4 = 235 zł nie licząc żarówki.

kropi
18-12-2006, 19:26
Ta moja ekipa od siedmiu boleści to straszne gamonie - dziś ich musiałem opieprzyć że mi wiaderkiem zawadzają o belki stropowe (drewniane, montowane na gotowo), jak również nie zabezpieczyli drewna na balkon, które leży w salonie, jest całe pochlapane cementem. Przyjechał elektryk i się załamał chlewem jaki narobili wokół siebie. Chyba ich pogonię... :roll:

kropi
02-01-2007, 16:20
No i hepi nujer! :lol: W rok 2007 wkroczyliśmy z tynkami, styropianem pod wylewki i takim syfem w obejściu, jakiego świat nie widział :o
Chłopaki robią póki ciepło (ładną wiosnę mamy tej zimy...), tynki ładnie schną a wylewki mam nadzieję że się nie odparzają (chłopoki-paproki zrobią piwnicę a tam gdzie będzie ogrzewanie, elektryk przyśle "swoich" ), podobno jeszcze 2 tyg tej wiosenki nam zostało, a do grzania jakoś się nie spieszę.
I tak powoli-powoli, zbliżamy się ku wstrzymaniu prac budowlanych w sezonie 2006 :lol:

kropi
10-01-2007, 21:05
Nie wiem, czy też tak macie, że o coś prosicie ekipę, po czym przychodzicie i jest dokładnie odwrotnie? Ja tak mam:

1. ze światłem - po raz kolejny misiaczki zostawiają włączone oświetlenie i sobie idą. Tym razem postanowiłem zemścić się finansowo...
2. z oknami - kazałem zabezpieczać przy tynkowaniu a okna w piwnicy są równo uświnione tynkiem.
3. ze sprzątaniem - miał być porządek a cały syf ze środka domu został wywalony na podwórko. Nawet nie chce mi się opisywać, jak to wygląda, bo mnie żywy szlag trafia.

Niby jutro mają kończyć, ale chyba nieprędko z tamtąd wyjdą, jeśli chcą zobaczyć jakiekolwiek pieniądze :evil:

kropi
16-01-2007, 16:02
Hehe, tak jak myślałem - minął tydzień, a chłopaki nie mogą wyjść z poprawek :lol: Na szczęście mamy na nich haka i póki nie zrobią - nie zarobią. I to jest niestety jedyna metoda wobec tego typu gości... a szkoda, nie lubię takich przepychanek, na szczęście Krwawy Kierbud czuwa i jak na razie osiąga spore sukcesy w wymuszaniu różnych wcześniej ustalonych a "zapomnianych" prac, jak np. domycie okien, dosprzątanie, dorównanie itp. 8)

I parę fotek - niestety znów z komjury, ale jakoś bez fotosprzęta się wybrałem na plac, a szkoda.

http://img297.imageshack.us/img297/4555/klatkaschodowawc2.th.jpg (http://img297.imageshack.us/my.php?image=klatkaschodowawc2.jpg)

Widok na klatkę schodową z oszczędnościową wersją schodów. Znajomy architekt opowiadał, że jeden z klientów zażyczył sobie pracownię z wejściem wyłącznie po drabinie, co gwarantuje mu święty spokój gdy chce popracować. Ma nawet mechanizm wciągający tę drabinę, w razie gdyby chciał się na dobre odciąć :lol:

http://img142.imageshack.us/img142/7439/korytarz021yd9.th.jpg (http://img142.imageshack.us/my.php?image=korytarz021yd9.jpg)

To białe na podłodze to styropian, przygotowany pod podłogówkę i wylewkę. W tle firmowe drzwi "Wychowałek" :lol: .Naprawdę dają radę, a gdyby jakiś złodziej koniecznie chciał się włamać, przynajmniej nie zniszczy okien...

http://img183.imageshack.us/img183/6844/salon02ua8.th.jpg (http://img183.imageshack.us/my.php?image=salon02ua8.jpg)

To zdjęcie szczegolnie lubię, ze względu na ten cywilizacyjny akcent pod postacią stołu i krzeseł... :lol:

kropi
27-01-2007, 13:18
Wczoraj zgłosiły się paproki-gamonie po część wypłaty - elektryk sprawdza instalacje, coś mu tam nie tito, kierbud jedzie na narty - a niech im tam... Przy okazji spytałem, czy pamiętali aby spuścić wodę - ależ oczywiście, kranik odkręcilim, zawór zamknęlim. A na górze zaślepkę wykręcili, odpowietrzyli? Ano, ni.
Tak więc jeszcze przed skończeniem wylewek czeka mnie być może naprawa hydrauliki - nieśmiało przypominam, że od kilku dni mamy tak do -10 stopni... :evil:

Najgorsze nieszczęście na budowie to gamoń podający się za fachowca... :-?

kropi
31-01-2007, 20:51
Korzystając z dodatniej chwilowo temperatury pojechałem na budowę celem spuszczenia wody z instalacji.

Chyba kupię sobie Ładę Nivę (na inną terenówkę mnie nie stać ;-) ), drogi się tak rozkisły, że ledwo dojechałem trasą "przez pola", a i ta druga niewiele lepsza... Wodę spuściłem - zajefajnie się łazi po domu nocą, bez latarki... dobrze że sąsiad już mieszka i nie ma zasłon :lol: ).

Po czym wsiadam sobie do autka - i nic. :o Nie chce franca zapalić.

Następną godzinę spędziłem na usuwaniu usterki (czyli wywalaniu świeżo wymienionej, funkiel nówki kostki stacyjki i wstawianiu starej, której szczęśliwie nie wyrzyciłem) po ciemku, bez narzędzi, z pożyczonym od sąsiada śrubokrętem "uniwersalnym" i zapalniczką w charakterze latarki.

Wróciłem do domu, przemoczony do majciorów, całując próg, bo już miałem w perspektywie nocleg u sąsiada albo dymanie do autobusu i czekanie nie wiadomo ile... A tę drogę to powinni nam zrobić tak swoją drogą :evil: :lol:

A - złożyłem kwiuty o likwidację książeczki mieszkaniowej... Moi kochani Rodzice składali przez 16 lat, miesiąc w miesiąc, od ust sobie odejmując, na mieszkanko dla synka - i uskładali... 7,04. SIEDEM ZłOTYCH CZTERY GROSZE :o :( :-? :evil: Kto jeszcze czasem sobie myśli "komuno, wróć" - daję pod rozwagę i ku przestrodze.
<Oczywiście wiem, że dostaniemy jeszcze jakąś tajemniczą "premię gwarancyjną", mam nadzieję że będzie bardziej sensownych rozmiarów...>

kropi
31-01-2007, 23:31
.

kropi
13-02-2007, 19:49
W banku na razie cisza... a tymczasem odezwali się nasi "główni" fachowcy, co wzięli się wreszcie za strop nad salonem - chwała Bogu, że coś zaczęło się dziać bo już mnie zaczynał martwić ten przestój. Jutro jadę ocenić postępy prac i uzgodnić takie szczegóły, jak np. "dlaczego pan chce żeby sufit był nad kleszczami" tudzież "po co panu ocieplenie dachu aż do samej góry" i jeszcze kilka innych.

Z tynkarzami jezcze nie jestem rozliczony, ale zastanawiam sie czy nie zlecić poszukiwania zamurowanych przewodów alarmowych jakimś bardziej godnym zaufania fachowcom, a tym potrącić z wyplaty... ech :roll:

PS Za miesiąc minie rok od rozpoczęcia tego dziennika, za dwa - od kupienia działki, za trzy - rozpoczęcia budowy i 3 lata od pojawienia się tematu "dom" . Trochę daje do myślenia... :roll:

kropi
21-02-2007, 16:08
Pojawili się cieśle - mamu już strop, podłogę (tu się nie dogadaliśmy - planowałem na górze podłogę z desek a panowie myśleli że z paneli i położyli OSB :evil: ), ściankę działową z gieksy... do tego buduje się tarasik - aż mnie coś trafia, że znów siedzę na dyżurze i nie mogę tego zobaczyć :x

Do tego zjechali moją słynną ekipę tynkarsko-bałaganiarską, że ściany zrobili krzywe i ciężko te konstrukcje dopasować....

No i mały problem się pojawił - gdzieś posiałem dziennik budowy, a bez tego nie mam dostępu do kolejnej transzy... :-?

kropi
07-04-2007, 17:30
Dziennik na szczęście się odnalazł - w miejscu raczej nietypowym, bo w walizce na pawlaczu :o , ale na szczęście jest. Potem jeszcze tylko miesiąc przepychanek z bankiem - a to brak załącznika o przedłużenie budowy, a to podpis nie tam gdzie trzeba, a to poczta czegoś nie przysłała - na szczęście wynegocjowałem z wykonawcami odroczenie wypłaty, co poskutkowało pojawieniem się pięknych (naprawdę! 8) ) gładzi na pięterku - Żonie tak się spodobały, że na dole też tak chce, a moje "mazy" mogę se robić w przedsionku. Dobre i to :lol:

Koledzy tynkarze rozpłynęli się, widać bardziej im się opłacało partolić gdzie indziej, niż u mnie poprawiać... część ich papractwa musiała zostać wyrównana gipsem, ale i tak wyszło taniej ;-)

Odezwał się pan od schodów, gotów już do montażu, ale jeszcze poczekamy aż się mokre roboty skończą, po co mają nam zniszczyć nietani przecież "mebelek"?

Już w tym tygodniu mają zacząć montaż podłogówki z wylewkami w łazienkach i na parterze, czyli za kilka (naście) dni osiągniemy stan "developerski" :-)))

Z początkiem maja ruszają kafelkarze, czas też będzie montować kibelki i inne ustrojstwa łazienkowe, wcześniej muszę zamontować drzwi i bramę do garażu, który trzeba odkopać :o , no i brać się za umocnienie skarpy pod taras. Znów kasa poleci... że nie wspomnę o wszechobecnym bajzlu, który pozostawili po sobie mili panowie od tynków, podwórko wygląda jakby tam coś wybuchło.

Na spacerze spotkaliśmy koleżankę koleżanki Małżonki, która będzie naszą dalszą sąsiadką, zawsze to miło mieć kogoś znajomego we wsi ;-) . Zwłaszcza, że dzieciaka mają w wieku podobnym do naszego. 8)

Martwi mnie tylko temat drogi, na jesieni będzie niewesoło... musimy coś wykombinować na te 20 metrów błocka

Wyznaczyliśmy też sobie nieprzekraczalny termin przeprowadzki - 31 lipca. Ciekawe co z tego wyjdzie ;-) .

kropi
08-04-2007, 22:39
A oto cudne gładzie
http://img127.imageshack.us/img127/5424/zdj281cie001vp1.jpg (http://imageshack.us)
Pokój starszego syna, widok na korytarz, w głębi łazienka

http://img369.imageshack.us/img369/4389/zdj281cie002yd4.jpg (http://imageshack.us)
Ten sam pokój, widok na okolicę ;-)

http://img443.imageshack.us/img443/8697/zdj281cie004kn6.th.jpg (http://img443.imageshack.us/my.php?image=zdj281cie004kn6.jpg)
Widok na pokój młodszego patrząc z korytarza... piękny :-)

http://img119.imageshack.us/img119/7932/zdj281cie007uv1.th.jpg (http://img119.imageshack.us/my.php?image=zdj281cie007uv1.jpg)
Widok na naszą śliczną sypialnię (w głębi) z pokoju młodszego

http://img401.imageshack.us/img401/2683/zdj281cie006rc4.th.jpg (http://img401.imageshack.us/my.php?image=zdj281cie006rc4.jpg)
Przecudnej urody klatka schodowa.

I na koniec - specjalnie dla AAJ
2 zdjęcia z prawdziwego fotoaparatu - demonstrujące, jak wiele można zmienić balansem bieli... ;-)

http://img339.imageshack.us/img339/2795/domez8.th.jpg (http://img339.imageshack.us/my.php?image=domez8.jpg)http://img356.imageshack.us/img356/2335/dom1og8.th.jpg (http://img356.imageshack.us/my.php?image=dom1og8.jpg)

Pozdrawiam wszystkich wiosennie i pracowicie, dzięki za wpisy!!!

8)

kropi
02-05-2007, 10:56
Uśmiałem się bo dzwonili do kierbuda tynkarze-gamonie z pytaniem "kiedy się rozliczymy?", na co niezawodny Piotruś zapytał, ile to mianowicie zamierzają nam oddać za to, co sp...lili :lol: - facet ponoć się rozłączył i słuch wszelki zaginął.
UFF...
Niestety w toku poszukiwań okazało się, że zniszczyli trochę więcej - 15 zatynkowanych puszek (z tego 3 wyrwane ze ściany, tynk położony "na równo" - żebym nie miał zdjęć to nie wiedziałbym nawet, gdzie szukać... do tego zatynkowana końcówka kabelka od alarmu (niestety przeciąłem przy szukaniu i będzie trzeba lutować) i uszkodzone 2 linie elektryczne.

Dzięki temu mamy kolejny miesiąc w plecy - zanim się to znalazło, naprawiło, umówiło fachowców - w przyszłym tygodniu mieli wchodzić kafelkarze, a tak - dopiero zrobią wylewki. Może... :roll: A kafelki w czerwcu. Do tego czasu muszę trochę "uzbroić" chałupę w jakieś drzwi, bramy itd.

Zaczęły się też prace ziemne celem umożliwienia wjazdu do garażu - oj, niełatwy to i nietani kawałek tej budowy, aż się zastanawiałem, czy by nie zamurować wjazdu pozostawiwszy drzwi, albo po prostu bramę bez możliwości wjeżdżania - ale jednak robimy.

Przy okazji pluję sobie w brodę, bo jesszcze na etapie planowania instalacji (jakiś rok temu) można było zrobić wjazd do garażu od drugiej strony, byłoby łatwiej, taniej i chyba bezpieczniej - no ale jak się ma refleks szachisty... :x Tak więc zachęcam do dokładnego przemyślenia wszystkich aspektów projektu przed wbiciem pierwszego szpadla, nawet jeśli miałoby to się wiązać z kilkumiesięcznym opóźnieniem - bo później przy poprawkach opóźnienia i tak są, z tym że więcej kosztują - a niektóre są niemożliwe do wprowadzenia :-(

Właśnie wróciliśmy z wizyty w skladzie "galanterii betonowej" gdzie udaliśmy się celem znalezienia stosownej palisadki do umocowania wjazdu do garażu.
Drogo, średnio-ładnie i ni ma. Podobno kruszywa zabrakło...
Dżizas :roll:
Teraz szukam podkładów kolejowych :lol:

kropi
09-06-2007, 21:35
Pomimo, że nie piszę, to prace posuwają się tak, jak lubię - powoli aczkolwiek systematycznie.

1. Mamy już podłogówkę i wszystkie wylewki, które sobie grzecznie schną. Pan Bogdan zrobił kawał świetnej roboty, wyleweczki jak ta lala, no miodzio.

2. Mamy już murki oporowe przy wjeździe do garażu

3. W poniedziałek przyjeżdża brama do garażu, zamawiam też drzwi (wreszcie się zdecydowałem... Gerda GWX 20).

4. W piątek wchodzą kafelkarze
Niestety, duch fajfusów-tynkarzy ciągle unosi się nad budową, bo WSZĘDZIE jest krzywo, będzie trzeba poprawiać... ech :evil:

Niestety, okazało się, że mamy nieaktualną mapkę i musi jeszcze przyleźć geodeta i skasować mnie na prawie tysiaka, ale zrobi przy okazji inwentaryzację, więc w sumie wtopa niewielka. Gorzej z czasem, bo nie mogę zacząć działać z oczyszczalnią :evil:

W międzyczasie zabawiam się w niszczyciela chwastów (po 2x wykopaniu i odrośnięciu tego dziadostwa poddałem się i opryskałem Roundapem) i kiedy tylko mogę, jadę cieszyć oczy widokiem rosnącej chałupki. W zasadzie mam jedynie obawy co do tej mapki, gdyby nie to to termin końcowolipcowy byłby całkiem prawdopodobny ;-)

Cieszy mnie też fakt, że pomimo kilku zmian i nieuwzględnienia paru większych pozycji (np. wspomnianej wyżej oczyszczalni) jakoś tam trzymamy się kosztorysu, jedno co to elewacja nam się nie zmieści i pewnie zrobimy za rok czy kiedy tam.

Czasem się tylko zastanawiam, czy słuszna była decyzja o grzaniu prądem i kominkiem, sąsiad wstawił piec na eko-groszek (podobno jednak wolno...), zobaczymy jak to wyjdzie u nas. Dorobienie instalacji wodnej nawet z kaloryferami nie jest już takie proste na tym etapie, cholera - trzeba było zrobić przynajniej przepusty w stropie - zanotować: przy następnej budowie pozostawić przepusty, a nuż się przydadzą :lol:

Co mnie zdziwiło - w całej wsi nikt nie ma konika, ani nawet nie wie o kimś, kto ma - chciałem sobie zafundować przeoranie działeczki, a tu zonk. Żeby było śmieszniej, nie miała z tym problemu koleżanka mieszkająca na Teofilowie :lol:

A - zaczepił mnie ówże sąsiad i oznajmił, że mamy sobie wymyśleć nazwę ulicy i zaproponować w Gminie. Wymyślanie nazw ulic w Wódce to CZYSTA przyjemność :lol: , mamy już kilka propozycji: wspomniana Czysta, Zimna, Luksusowa, Biesiadna, Weselna, Zbożowa, Orzechowa (albo Orzechówka ;-) ), Cytrynówka, Żubrówka, Pieprzówka, jeszcze jakieś owocowe... jakby ktoś miał jakieś konstruktywne propozycje, to proszę o wpisywanie w komentarzach ;-)

kropi
17-06-2007, 09:38
Dziś parę fotek
http://img153.imageshack.us/img153/3612/kuchniafn7.th.jpg (http://img153.imageshack.us/my.php?image=kuchniafn7.jpg)http://img184.imageshack.us/img184/5038/salon1lf6.th.jpg (http://img184.imageshack.us/my.php?image=salon1lf6.jpg)http://img184.imageshack.us/img184/8549/salon2hq0.th.jpg (http://img184.imageshack.us/my.php?image=salon2hq0.jpg)http://img214.imageshack.us/img214/448/salon3ax4.th.jpg (http://img214.imageshack.us/my.php?image=salon3ax4.jpg)http://img184.imageshack.us/img184/3623/hallqg1.th.jpg (http://img184.imageshack.us/my.php?image=hallqg1.jpg)

Zaczyna to wreszcie jakoś wyglądać 8)
Niestety okazało się, że mamy sporych rozmiarów dziurę budżetową - w kosztorysie nie uwzględniliśmy np. prac ziemnych przy garażu, oczyszczalni i paru jeszcze takich "drobiazgów", nie wspominając o wzroście cen - skutkiem czego na pewno odłożymy elewację i piwnicę na przyszły rok, prawdopodobnie także zrezygnujemy z wykańczania górnej łazienki i montażu wszystkich drzwi wewnętrznych - no bo niestety zewnętrznych nie da się odłożyć ;)

Jest jeszcze kwestia zagospodarowania terenu - kostka też kosztuje i raczej będzie musiała poczekać. Nie wiem jak taras i wejście, coś trzeba będzie wykombinować.

Do tego nas zalało :o - jest jakaś nieszczelność w okolicy wypustu kanalizacji, przy każdym większym deszczu jest woda w piwnicy. Chłopaki już to raz uszczelniały ale nadal podmywa. Do tego przed garażem zrobił się basen, na szczęście nie wlało się do środka ale też trzeba będzie wywaliś parę $$$ na odwodnienie.

kropi
11-07-2007, 22:27
Mam już kafle w przedpokoju i łazience, ale i tak wszystko pod folią więc nie ma co wklejać fotek. Ekipa jest wporzo, robią swoje z rozsądną ilością błędów, które w większości spontanicznie korygują. Nauczyli się pytać zanim swoje pomysły wprowadzą w życie, co uważam za spory sukces pedagogiczny.

No bo wyobraźcie sobie taką sytuację.

Siedzicie długie wieczory z kumplem architektem i wymyślacie jak to zrobić, żeby się fugi krzyżowały tam gdzie trzeba, do tego środek kibla był na jednaj a środek umywalki na drugiej - no, takie duperelki... jeździcie potem i szukacie płytek, żeby do tego pasowały... znów rysujecie, bo coś się nie zgadza... wymierzacie wszystko do milimetra... drukujecie ten projekt i dajecie mistrzom fugi do łapy na tydzień przed robotą, żeby się mogli zapoznać i zgłosić ewentualne interpelacje... po czym wchodzą panowie fachowcy i robią po swojemu "bo według nas to każdy człowiek jest praworęczny i do podcierania więcej miejsca z prawej niż z lewej potrzebuje..."

Niestety wystawił mnie hydraulik od oczyszczalni, szukam innego.

Brakuje mi kasy na drugą łazienkę, może ktoś kupi fajne autko? (http://moto.gratka.pl/tresc/mercedes-124-2-6-gaz-7279051.html?w=32a916d91f7568a5&s=2)

kropi
21-07-2007, 17:43
Znalazłem fachowca od oczyszczalni - ku mojemu zdziwieniu okazał się nim być niejaki Boguś, mistrz świata w wylewaniu posadzek :lol: (robił je u mnie a potem dostałem numer do niego jako specjalisty od oczyszczalni) - w zasadzie powinienem podziękować gościowi, który mnie wystawił, bo będę miał tego Wobeta o 1500 zł taniej i do tego zapewne bardzo porządnie zainstalowanego.

W przyszłym tyg. kończymy temat elektryki, montujemy drzwi, potem schody... potem wchodzą chłopaki kończyć gładzie i mogę się brać za malowanie tudzież szafki w kuchni. W zasadzie jak już będzie kibelek i prysznic to mogę się spokojnie przeprowadzić 8) ale fajnie............................

Żal mi tylko kolejnych 2 tygodni zmarnowanych przez niesolidnego hydraulika, mógł mi od razu powiedzieć gdzie mnie ma, ale to chyba poniżej godności pana fachoffca. Nie rozumiem takich postaw i chyba nigdy nie zrozumiem, dziwi mnie też że drogą selekcji naturalnej tacy miszczowie jeszcze nie wyginęli :roll:

Musimy dobrać kredytu :( . Choć pani w banku powiedziała, że takie przekroczenie budżetu (ok. 10%) to tyle co nic, rekordziści występują o drugie tyle co wzięli na początku. najgorzej wtopili ci, którzy wyceniali chałupę przed tym szałem z cenami a potem albo wykorzystali wszystko na stan surowy albo nawet nie ruszyli z budową...

kropi
19-08-2007, 09:31
Znużony oczekiwaniem na fachoffcuff wziąłem sobie 2 dni urlopu i wypstryknąłem w Małopolskę - traf chciał, że właśnie wtenczas objawił się telefonicznie najpierw miszczu od oczyszczalni, potem szpec od drzwi, a na koniec kominkarze od DGP. W międzyczasie odezwał się też fotograf z banku, więc przez ostatni tydzień działo się więcej, niż przez poprzedni miesiąc (a może i dwa :roll: ).

Zatem - mamy już schody (piękne, posiałem gdzieś kabelek od komórki więc nie pokażę, chyba że po południu bo jadę z prawdziwym aparatem), DGP z turbawką, oczyszczalnię, a jutro-pojutrze przyjeżdża facet montować drzwi wejściowe.
Czekamy na odpowiedź z banku, bo w zasadzie to pasowałoby już zamawiać drzwi wewnętrzne i nie wiem tylko, w jakim zakresie cenowym mam poszukiwać ;)
Do tego kuchnia i łazienka na pięterku (fachowcy już umówieni, stwierdziłem, że łatwiej odmówić niż umawiać po wpłynięciu kasy...), podłogi, malowanko - i można mieszkać :P

Odwiedziliśmy koleżankę, która już mieszka - inny świat, panie, inny świat... 8)

kropi
19-08-2007, 21:35
Zatem mamy już DGP...................oczyszczalnię.............. ......i schody
http://img251.imageshack.us/img251/2609/dgpaf3.th.jpg (http://img251.imageshack.us/my.php?image=dgpaf3.jpg)http://img48.imageshack.us/img48/2523/szamboic7.th.jpg (http://img48.imageshack.us/my.php?image=szamboic7.jpg)http://img408.imageshack.us/img408/1949/schodype3.th.jpg (http://img408.imageshack.us/my.php?image=schodype3.jpg)

Schody są śliczne, szambo raczej też wygląda OK :lol:, natomiast mam zastrzeżenia co do DGP. Mianowicie, chłopcy postawili buczącą turbinkę luźno na deskach strychu, choć obok stoi pół paczki wełny mineralnej... Do tego obudowa filtra (rozumiem, że to się trochę nagrzewa?) dotyka folii izolującej dach. Poza tym miała być klapka uwalniająca ciepłe powietrze na korytarz w razie awarii prądu - a nie ma. Nie zaizolowali też kanału idącego na poddasze, wszystko to jakoś metodą "plastra i gumy do żucia", ech... :roll: Chyba przyjdą na poprawkę.

Dziś kupiłem sobie grabki i posiałem trochę trawy na oczyszczalni, jutro dosieję, coby nawłoć jej nie opanowała ze szczętem (jak wiadomo, przyroda nie znosi próżni). Myślę też nad przesadzeniem kilku brzózek-samosiejek w bardziej dogodne obustronnie miejsce. Kiedy się przesadza drzewa? Są jeszcze malutkie...

I jeszcze - namierzyłem dziś niezłego potwora, ktoś może pomoże w identyfikacji?
http://img255.imageshack.us/img255/4941/pajakbs9.th.jpg (http://img255.imageshack.us/my.php?image=pajakbs9.jpg)

Jacki
19-08-2007, 22:58
Jako, że robimy zakupy w tym samym sklepie.
Powiem to jest tygrzyk paskowany - pająk chroniony w Polsce - widać okolica u nas mu sprzyja.
http://images25.fotosik.pl/63/91ea4b34a2aee2fbm.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=91ea4b34a2aee2fb)

kropi
14-09-2007, 15:43
Dzięki Jacki za odp. (dopiero teraz zauważyłem :o ), jedna prośba - piszemy raczej w komentarzach :wink:

A na budowie - dzieje się oj dzieje. A zatem:
1. Mam już odwodnienie - przestało mi zalewać piwnicę, mogę powoli zacząć przewozić książki (a trochę tego jest)
2. Przywieźli mi drzwi, ale okazały się wadliwe więc nie przyjąłem - zabrali, naprawili, drugie podejście w sobotę. Co ciekawe, teraz zażądali wpłaty z góry (wyczuli upierdliwego klienta :lol: ) na co ich obśmiałem, jak na razie nie dzwonią więc chyba przyjęli
3. Przyszli panowie kafelkarze i rzeźbią włazience. Do tego obiecali zrobić obudowę kominka, więc jeszcze jeden kłopot z głowy (mam nadzieję, że to potrafią :wink: )
4.Przybyli też ułani pod okienko i poprawili te nieszczęsne DGP, za trzecim (a może czwartym) podejściem prawie im wyszło - prawie, bo wybebeszywszy izolację z dachu (celem przeprowadzenia rury) nie omieszkali pozostawić jej w stanie wybebeszonym :-? ale mam ich już dosyć, sam se to wsadzę - nie omieszkałem wspomnieć szefowej, co o tym sądzę :evil:
5. We środę przyjdą inni chłopcy dokończyć gładzie - będę mógł się brać za malowanie. Wreszcie...
6. Umówiłem się na malowanie elewacji, podbitkę, taras i ogrodzenie, termin trudny do określenia ale podobno jeszcze w październiku - ano, zobaczymy.


Dodajmy do tego podłogi, drzwi wewnętrzne itd - kolejny termin przeprowadzki ustaliliśmy zatem na koniec listopada. Jak myślicie, damy radę? 8)

Jak na razie wziąłem sobie 2 dni urlopu celem wykonania pracy zleconej aby zabezpieczyć stronę finansową tej budowy :roll:

kropi
19-10-2007, 22:30
No i minął kolejny miesiąc, a budowa ciągnie się jak z przeproszeniem gil z nosa... ciągle ktoś czegoś nie robi na czas (albo wcale nie robi i myśli, że mimo to jest fajny :evil: ), bardzo porządni natomiast okazali się glazurnicy, którzy nie dość, że robią dobrze, to jeszcze pomimo straszenia Misztalem (u którego ponoć pracują jak nie są u mnie) wszystko jest w miarę na czas. Tak więc zakończono prace glazurnicze w łazienkach, pozostaje montaż armatury i można ten.. tego - no, myć się, znaczy ;)

Niestety, chłopaki od gładzi dali d... , co z tego że poprawili jak dalej jest lipa, gufry takie że sam bym lepiej zrobił - ale szczam na nich, najwyżej nie zapłacę (ten manewr mam już opracowany) i w międzyczasie zamawiam panele. Czas oczekiwania na ekipę ok. 2 tyg, do przeżycia. Potem drzwi (Żonie podobają się te z Humdrexu, co daje sporą szansę na szybki montaż bo są dostępne od ręki 8) ), a - jeszcze po drodze kuchnia, ma się objawić jakiś kolo w tygodniu i to wszystko policzyć.

Trochę szkoda, że już są przymrozki - mam dylemat, czy by nie spuścić wody z instalacji... przeprowadzka miała być w lipcu, potem w sierpniu, wrześniu... a tu widzę, że i z grudniem mogą być problemy :(

Jeszcze wyszły jakieś jaja z podłączeniem wentylacji, ponoć kanały kończą się w wełence... :evil:

Z pozytywów - zamówiłem drewno, przyjedzie jutro, zatem puszczę sobie dymka 8) Buczyna po 170 zł/mp , trochę drogo... ale tak to jest jak się kupuje w sezonie. Za to facet jest b. miły i kontaktowy, nawet przeprosił jak mi termin przesuwał...

Za chwilę skończy się kolejny rok, w którym na 12 miesięcy może ze 2 trwały intensywne prace, reszta to czekanie, czekanie, czekanie... W sumie od stycznia z konkretów udało się zrobić większość prac ziemnych, założyć strop, zagipsować ściany, zrobić schody i położyć glazurę. No i drzwi wejściowe. Cholernie mało. Nie udało się - zrobienie elewacji, ogrodzenia, malowanie (może jeszcze się uda??) i ZAMIESZKANIE. Szkoda. :-?

kropi
22-10-2007, 19:23
Nie dajcie sobie wmówić, że zwiezienie 10 mp drewna zajmuje 2,5 godziny (tak twierdził pan, co mi je przywiózł). Tzn. na pewno nie w przypadku pierwszych w życiu 10 mp, być może potem jest już łatwiej. W moim przypadku tempo zwożenia wznosi ok. 1 mp/h (taczka ma 100 litrów pojemności, można więc z grubsza policzyć, że cała ta sterta to jakieś 100 kursów, a robię ok. 10 na godzinkę plus przerwa na fajeczkę :lol: ), walczę już 3 dzień i czuję się, jakbym brał udział w jakimś maratonie pływackim, bo łupią mnie równo wszystkie mięśnie i o 21 chce mi się spać.

Drewno niestety jest świeżutkie i do palenia raczej średnio się nadaje, choć bardzo ładne. Może ma ktoś odstąpić choć z metr suchego drewna? :roll:

Choć z drugiej strony może się okazać, że w tym roku z palenia i tak nici, zatem będę miał ładnie przesuszone drewienko na rok następny :wink:

kropi
29-11-2007, 00:49
A u nas wykończeniówka - własnie pan malarz dzielnie... skuwa pseudo-gładzie położone przez totalnych gamoni i nieudaczników, na szczęście stracę tylo czas, bo umówiłem się że zapłace jak poprawią, a że nie poprawili... co więcej, przez 3 miesiące nie byli łaskawi zajrzeć - więc mi ich wcale nie żal. Bardziej siebie ;)

Z pozytywów natomiast - mamy już obudowe kominka i ku wielkiej radości pana malarza działa DGP, przy naprawde umiarkowanym dokładaniu jest te kilkanaście stopni (muszę się pofatygować z termometrem) na plusie przy +/- 0 na zewnątrz. Niestety, drewno jest mokre :-(

Na przeprowadzkę szykujemy się na wiosnę, w międzyczasie postawią nam bramę, zrobią kilka drobiazgów typu podłogi, elewacje... jak już mamy zimować w szufladzie, to przynajmniej nie będziemy brodzić w syfie i wieszać kotarki w drzwiach do WC :-D

A - musze sie pochwalić - wespół w zespół z moimi "złotorękimi" wytyczałem płot, mając do dyspozycji mapkę z naniesionymi wymiarami, sznurek i miarkę 3-metrową. I jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się że błąd naszego pomiaru wynosi niecałe 2 cm (wedle ogrodzenia sąsiada), co licząc długośc >20 m i jeden kąt 45 stoni uważam za spory sukces.

Tak więc powoli szykujemy się do hibernacji, kończąc to co zaczęte i ciesząc tym, co udało się skończyć 8)

kropi
15-12-2007, 11:54
Pan malarz zrobił piękne gładzie, na których mucha się nie utrzyma ;-) - na razie w 2 pokojach, bo przy nocnych przymrozkach, wietrze i mokrym drewnie temperatura lubiła niepokojąco spaść, więc rozliczyliśmy się i cdn na wiosnę. Nie jest to tania impreza - takie poprawki - ale co robić.

W międzyczasie montują bramę i elementy ogrodzenia, jak pogoda pozwoli to może jeszcze osadzą słupki do siatki, wreszcie będzie ogrodzenie jak trzeba. Niestety, znów niedopilnowani fachowcy naszkodzili - nie zakręcili wody, przyszedł przymrozek i woda zamarzła... mam nadzieję, że bez większych konsekwencji.

Jest taki wątek - czego NIE zrobilibyście po raz drugi? - no to ja bym napisał, że NIE budowałbym domu. Byłem pierwszy wśród znajomych, który temat domu poruszył, a teraz jako jeden z ostatnich mieszkam nadal w szufladzie, ci co podłapali kupili jakieś domeczki czy segmenty do remontu i już dawno mieszkają... Wczoraj byłem u jednej koleżanki na parapetówie, też mieli przez moment pomysł na budowę ale szczęśliwie zdecydowali się na kupno gotowej chałupy - gdyby budowali, byliby po fundamentach - a tak już sobie mieszkają.

Nie budowałbym też na skarpie, ani nie kupił domu przy nie utwardzonej drodze - gdy jeździłem w poszukiwaniach, te drogi były przejezdne bo rzadko uczęszczane, a gdy stały się drogami dojazdowymi dla kilku budów (w tym i mojej) - rozpacz w kratkę, jedna jest już generalnie mało przejezdna niezależnie od pogody, druga po deszczu zmienia się w bagno, dopiero po przymrozku można myśleć o przejechaniu. Pozostała trzecia, która jest po części prywatna i raczej utwardzona porządnie nie będzie - jak tej zabraknie, będziemy dymać od asfaltu...

Tym nie mniej pozdrawiam wszystkich budujących z mojej lekkiej wczesnozimowej depresyjki i życzę roztropnych decyzji ;-)

kropi
01-02-2008, 17:31
Cuda jednak się zdarzają (czasem). Przyszedł do nas jeden Pan, polecany przez koleżankę specjalista od elewacji - posiedział 4 (słownie: CZTERY) dni i w tym czasie zamontował podbitkę, zagruntował z zewnątrz całą chałupę, zamontował wszystkie parapety, zdemontował tymczasową bramę i wykonał obróbkę drzwi i właściwej bramy garażowej. Gdyby to on nam budował od początku, pewnie już 2-gi rok byśmy mieszkali...

Niestety, pan się wycofuje z interesu, bo już jest "stary i nie chce mu się latać po rusztowaniach" :cry: więc nie umieszczę go na "Tablicy", choć bardzo by mu się należało. A wielu z nas miałoby trochę mniej siwych włosów na głowach.

W międzyczasie sąsiad praktycznie zakończył montaż bramy i ogrodzenia, więc chałupa zaczyna wreszcie wyglądać jak dom, a nie jak plac budowy - przy okazji chłopcy uprzątnęli teren, jest naprawdę przyjemnie - gdyby nie koszmarna rozmiękająca droga, byłoby lux.

kropi
11-02-2008, 16:20
Tak mi się właśnie przypomniało, że chyba znów skończyła nam się umowa z bankiem - budowa miała być definitywnie skończona 31.12.07 (to było kolejne przesunięcie terminu, jak się wydawało, mocno na wyrost). Zatem muszę się udać celem podpisania kolejnej umowy, co mnie zakosztuje kolejne 2 stówy - i tu rada dla inwestorów: podpisując umowę z bankiem jako termin zakończenia budowy podajcie najlepiej termin matury waszych właśnie narodzonych dzieci, wtedy nie będzie trzeba umowy przedłużać :lol: Zastanawiam się zatem, jaki termin podać tym razem? :roll:

Po wykonaniu ogrodzenia wyszło szydło z worka, czyli okazało się jakie NAPRAWDĘ mamy ukształtowanie terenu - no, na Grupie Podbeskidzkiej pewno nie zrobiłoby to wrażenia, ale różnice mamy fest - aby zachować w miarę równą linię ogrodzenia od frontu w jednym rogu działki siatka sięga mi do ramion, a 20 metrów dalej - ponad głowę... na samej długości bramy mamy z 40 cm różnicy "na skos", trzeba będzie dosypać co jeszcze bardziej pogrąży nasz i tak nieźle zdołowany garażyk...

Ma ktoś niedrogo jakąś terenówkę do sprzedania? :lol:

kropi
04-04-2008, 12:34
Marazm, zastój, szaranagajama...
Ale cuda jednak się zdarzają. Ale od początku. :D
Niestety rozchorował nam się malarz, na tyle poważnie, że zwolniłem go ze zobowiązania dokończenia rozpoczętych na jesieni prac - a wielka szkoda, bo człowiek to ogromnej dokładności, solidny, uczciwy, niedrogi a do tego czysty i po sobie elegancko posprzątał.

Możecie sobie wyobrazić mój smutek - powiedzmy sobie szczerze: za wałek to jeszcze umiem się złapać :lol: ale od pacy i gipsu to mnie jakoś dziwnie odrzuca, choć od sławetnego remontu mieszkania "temi rencyma" prowadzonego minęło już prawie 8 lat... a trochę roboty zostało, do tego jakieś wstawki kartonowo-gipsowe na wieńcu, wykończenia w łazienkach, gołe kleszcze w sypialniach, no - sami wiecie. Żeby jeszcze było z kim, ale sam bym sobie nie poradził. Na szybko byle kogo nie chcę, ekipa "z polecenia" robi tylko gładzie i maluje, w takie dynksy się nie bawią, zresztą są w tej chwili zajęci na jakiejś "poważniejszej" budowie.

Aż tu nagle dziś - odprowadzając syna do przedszkola spotykam Pana Co Nam Robił Schody. Okazuje się, że rozwija działalność i ma też ekipę "od wszystkiego" czyli malowanie, gładzie, k-g... nawet drzwi montują, i to całkiem nieźle, bo mi pokazywał wszystko co tam porobili.

No to dawaj, od słowa do słowa - w przyszłym tygodniu kończą przedszkole, w czwartek-piątek mogą wejść do mnie! :P Roboty jest na tydzień-dwa, plus panele, kuchnia i szafy wnękowe, armatura, trochę kabelków, parapety i drzwi wewnętrzne... Aż sam nie mogę w to uwierzyć, ale jest szansa, że do czerwca będzie można się przenosić! :P :P :P :P :P :P :P Pozostaną jeszcze prace zewnętrzne - opracowanie terenu i tynk, ale to na spokojnie można już w wakacje albo i po. Nie zając.

No to powiało trochę optymizmem, a tymczasem wracam do książek... :roll:

kropi
09-05-2008, 17:00
No i nie pomyliłem się - minęły 2 tygodnie (w tym jeden dwudniowy), a góra praktycznie gotowa, no i jakość też pierwsza klasa. Jeszcze klatka schodowa, parter (ale tam jest ciut lepiej, może nie będzie trzeba skuwać), schody do piwnicy, jedna ścianka o której zapomnieliśmy w ferworze budowania, podłogi, drzwi i wio! koniec czerwca wydaje się być całkiem realny, ale nie mówmy hop. Już kilka "nieprzekraczalnych" terminów położyliśmy...

Najfajniejszy jest kibelek. DZIAŁA! To kolejny krok w stronę udomowienia placu budowy. I ten wspaniały szmer napełniającej się spłuczki :lol:

Pomału przymierzamy się też do odbioru, ale gromadzenie dokumentacji przychodzi z wielkim trudem. Zwłaszcza, że ktoś kto się podjął mi w tym pomóc okazał się totalnie nieterminowy, kolejny koleś za którym trzeba łazić, już nie mam siły. Elektryka też czekam już 3-ci miesiąc. Na szczęście latem dużo prądu nie idzie, ale na budowlanym i tak drogo.

Z przerażeniem patrzę na topniejące finanse i koszt tego całego "poprawiania" - cena sama w sobie byłaby do zaakceptowania, ale fakt że kolejny raz płacę za to samo trochę mnie wkurza. Na szczęście teraz mam trochę więcej czasu, a poza tym ta ekipa pilnuje się sama tak, że choćbym chciał, nie ma się do czego przypiąć.

Powoli myślę też o sprzedaży mieszkanka. Trochę szkoda - mieszkam tu z przerwami niemalże od urodzenia, sam robiłem cały remont kapitalny, mam nadzieję, że weźmie je ktoś fajny :P Zastanawiałem się też nad wynajmowaniem, ale chyba nie mam ochoty brać sobie tego na głowę. Kto kupi? :wink:

kropi
11-06-2008, 16:21
Niestety, pomimo że ekipa zwija się jak mioże - prace "nieco" się przeciągnęły. Z "kosmetyki" zrobiło się zrywanie starego i kładzenie nowego - gładzie położone przez niejakiego Wychowałka niestety są g. warte, przy próbie gruntowania wyłażą pęcherze i gips sam odpada płatami... :cry: tak więc większość została skuta i położona na nowo, do tego doszły heroiczne próby wyrównania krzywych tynków - myślałem że przynajmniej na dole jest ok, ale gdzie tam - ta sama fuszerka, to samo dziadostwo. Zamierzam zwrócić się do firmy o zwrot poniesionych kosztów :evil:

Góra w zasadzie jest skończona, brakuje drzwi (w sklepie nie mieli wystarczającej liczby "lewych" skrzydeł a na zamówienie trzeba czekać) i wyposażenia łazienki (po co kusić złodziei), no i jakieś szpeja w garderobie jeszcze się pojawią, na dole zaś został salon i meble/graty do kuchni. Dziś przyjechał zamówiony w internecie okap (25% taniej niż w sklepie), pan stolarz chce go obsadzić "na warstacie".

A - miła wiadomość. Nasza uliczka dostanie swoją własną nazwę, nie będzie więc numerów a, b, c, d, e, f....... za to "Zbożowa" całkiem zgrabnie pasuje do nazwy miejscowości :lol: Niestety, na "Luksusową" ani "Chopina" nie chcieli się zgodzić :wink: Do tego istnieje szansa, że zmieści się w budżecie gminnym jej utwardzenie jeszcze tego roku :P

W weekend poznaliśmy przemiłych sąsiadów "z góry" (ma to trochę inną konotację niż w bloku, nieprawdaż?), tak się złożyło że nasze dzieci jednocześnie uczyły się jeździć na rowerku - no i skończyło się kawką i pysznym mięskiem w sosie z rodzynkami. Mniam 8) . Oczywiście, będzie rewanżyk zaraz po zasiedleniu - fajnie, że tak nam się miło zaczęło sąsiadowanie.

Coraz trudniej mi się wraca z domu do "domu", gdyby nie dzieciaki już dawno kupiłbym materac i wprowadził się tak jak jest - z drugiej strony, gdybym w zeszłym roku miał taką ekipę, już byśmy mieszkali.

kropi
29-07-2008, 18:36
A życie toczy się dalej swym kołem, wypierę se spodnie - kolorem 8)

A będzie z czego, bo z uwagi na kryzys finansowy (opóźnienia wypłat, limit kredytu i jeszcze jakies tam hople) i urlop większej części ekipy musiałem się sam chwycić za wałek i popołudniami zasuwam malując chałupę od środka. Praca to tyleż upierdliwa, co satysfakcjonująca, i o ileż spokojniejsza, niż użeranie się z pijokami w izbie przyjęć :roll:

Początki miałem trudne, szef ekipy mnie obśmiał i pokazał, JAK należy malować - teraz idzie mi 3x szybciej, a efekt - całkeim niezły, jak na psychiatrę :lol: , nawet szefu pochwalił, że "zupełnie nieźle, zupełnie...".

Od razu tylko odradzę farbę Dekoral z mieszalnika, wychodzi rzadka jak siki, zwłaszcza jak kolorek trochę ciemniejszy - kurde, nasi jak coś zrobią to od razu spieprzą... :evil: Za to zdecydowanie polecam Bondexa, zarówno białą jak te gotowe kolorki, maluje się extra, nie kapie, konsystencja tak w sam raz - choć w te upały dolewałem tak z 5-6% wody bo momentalnie zasycha i wychodzą gufry.

Fajny jest taki końcowy etap, choć przez pieprzonych tynkarzy i gładziowników zeszłorocznych mamy szczęśliwie prawie sierpień, a nie maj - zatem choć przeprowadzka na dniach, to jednak żal, że straciliśmy te parę miesięcy lata :cry: .

Latam więc z tym wałkiem, w przerwach z miarką i kombinuję umeblowanie ( w wersji minimalistycznej, nie chcemy robić z domu graciarni, ot - zmajstruję jaiieś wyposażenie szaf wnękowych, kupię nowy tapczanik dla Młodego i łózio dla nas, może później jakąś kanapę do dużego i styka. Meble w kuchni już sie montują, na razie bez sprzętów, ale po co ma stać i kusić - sie sprowadzim, sie kupi. BTW AGD zamierzam kupić w internecie obmacawszy uprzednio w sklepach - na jednym "klocku" oszczędności sięgają 300 zł, a na płycie indukcyjnej to prawie tysiaka mozna urwać w porównaniu ze zwykłym sklepem, więc poddaję pod rozwagę.

Z innych rzeczy - drogowcy planują coraz to nowe przebiegi starych i nowych tras, w wariancie ekstremalnym przesunięta Strykowska zbliży się do nas na jakie 1,5 km, a odgrzebana Wschodnia Obwodnica Łodzi na - bagatela - 300 m :evil: Mam nadzieję, że zostawią Strykowską tam, gdzie jest, a Obwodnicę, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, puszczą autostradą - wolę już się codziennie przeciskać przez Janosika niż mieć sześciopasmówkę pod nosem. Oczywiście wraz z sąsiadami zawiązaliśmy komitet protestacyjny (na razie przeciw tej strykowskiej, o obwodnicy na razie nic oficjalnie nie mówią), więc przy okazji poznałem sporo sąsiadów, bliższych i dalszych. To taki efekt uboczny konspiry, całkiem sympatyczny 8)

kropi
06-08-2008, 21:44
Zasada nr 1: nie wypuszczać fachowców z placu.
Ja swoich puściłem na urlop, od poniedziałku mieli robić i co? Dziś szczęśliwie środa nam się kończy, a ci gdzieś ciekają - przyjdą, jutro, no może w piątek, ale tak już najpóźniej to w poniedziałek :lol:

Sprzedam mieszkanko, może kto kupi? :roll:

kropi
10-08-2008, 09:01
No i oczywiście nie przyleźli, ale "jutro to już na bank". Grrr.... :evil:
Za to w międzyczasie wpadli monterzy od alarmu i podłączyli całe to ustrojstwo, fajni goście ale trochę fleje, nanieśli syfu do chałupy, ale system działa i można się pobawić. Przy okazji okazało się, że któraś z ekip "strzeliła" mi jeden z kabelków od alarmu tak skutecznie, że nie ma przejścia i d. zbita. Można powiedzieć - na szczęście tylko jeden :roll:

Mam już dosyć malowania, po prostu mi się nie chce, klatkę schodową zostawiam fachowcom... zozstały mi jeszcze drobne poprawki, do których za cholerę nie mam serca się zabrać.

No i pojawi się w chałupie element luksusu - po tym jak najpierw mój, a potem panów monterów samochód ugrzązł przed domem postanowiłem położyć kawałek kostki przynajmniej wedle płota i na ścieżce do furtki. Nie będzie się też nosić piachu do środka. Akurat u sąsiada robią fajni brukarze i jak raz mają chwilę wolnego.

Umówiłem się wstępnie na przeprowadzkę na 28.08. 2 1/2 tygodnia. Damy radę? :roll:

kropi
11-08-2008, 16:47
Dziś już znacznie lepiej. 8)

Z wielką radością pozostawiłem 2 ekipy pracujące nad chałupką (kostka i panele), strasznie się uśmiali jak im powiedziałem że mam dość malowania i będą je za mnie kończyć. Trochę się wk.wiłem, bo się okazało że trochę przepłaciłem za kostkę, ale za nic nie miałem czasu jeździć i szukać, pojechałem do najbliższego składu i bez targowania wziąłem, co mieli.

Teraz mam zadanie bojowe: znaleźć listwy przypodłogowe - takie co mi się podobają (drewniane, proste), występują jedynie w stanie surowym i "trochę" kosztują. O połowę tańsze są takie co mi się mniej podobają, za to potrzeba do nich tych paskudnych narożników i łączników, co mi się już blank nie podobają. Jeszcze skoczę może do tartaku.

W ogóle to największym problemem okazuje się być podłączenie włączników oświetlenia na schodach. Tak, żeby dolnym załączyć a górnym wyłączyć. Jasny gwint, kiedyś sam to rozkminiłem a teraz - demencja, skleroza, czy jak tam zwał - za chiny nie mogę tego wykombinować. Może po prostu są źle położone kable, a tego bym nie przeżył... :evil: Jeszcze raz spróbuję, tym razem podłączę żarówki (które mi nb. pokradziono wraz z oprawkami :roll: ) i zobaczę, czy to w ogóle da radę.

Gdzies posiałem też gniazdo antenowe szt. 2 (a szkoda bo to najdroższy element).

No i cholerny dziennik budowy... Ktoś widział mój dziennik bnudowy???

kropi
26-08-2008, 22:57
Error 404: Dziennik not found :-(

Kaj żem go był zasadził? Może przy przeprowadzce się znajdzie... :roll:

A na budowie ostatnia prosta - że na pojutrze nie zdążymy to już w zasadzie pewne, bo panowie zamiast wziąć się za malowanie postanowili najpierw założyć takie drewniane korytka na osłonę kleszczy, no i cały dzień dłubali przy nich a to jeszcze nie koniec.

Dziś kupiliśmy listwy przypodłogowe (oczywiście żadne mi się nie podobały, takich jak chciałem - prostych cokolików - nie było w kolorze paneli, więc wziąłem to co było - kolejny zgniły kompromis...).
Tu rada dla potomności - kupujcie panele w komplecie z listwami, zaoszczędzicie kilka dni i kupę nerwów. Nam się spodobał jakiś "trudny" odcień i był kłopot.

Alarm już działa, miałem z tego powodu już 3 telefony:
1. o 1.30 sygnał włamania, ale patol nie stwierdził nieprawidłowości - jadę a centrala sygnalizuje mi naruszenie czujki dokładnie w środku chałupy (żeby do niej dojść z dowolnego punktu, trzeba by naruszyć ze 3 inne). Pewnie pająk... :evil:

2. Wczoraj żona dzwoni, że wpisała kod, a toto wyje. Oczywiście kod nie ten, telefon do ochroniarzy żeby się nie fatygowali

3. Dziś o 10 telefon z centrum monitoringu z informacją o zaniku napięcia. Szybki telefon do majstra - chłopaki wyłączyli korki.

Zatem wiemy na pewno, że system działa i ma się dobrze :lol:
W ramach odrobiny luksusu podarowaliśmy sobie kostkę przed wejściem i trochę ażurów wedle płota - jakże miło nie wypychać auta z piasku, jakże cudnie nie nanosić syfu do chałupy za każdym wejściem... 2 kostki za bardzo wystają i haczą o bramę, ale pan poprawi.

Kto kupi nasze mieszkanko? To se zrobimy elewację, zjazd do garażu, balkoniki......

kropi
02-09-2008, 22:59
Dziś urzędowo stałem się wiochmanem i mam na to papier 8)
Bd miał wiochmańską wiecznie zakurzoną furę, na niej wiochmańskie blachy (EL to Łódź, czyli ELW=Łódź - Wiochy), wiochmański adres (a nie powiem, nie powiem :lol: ), i tera już oficjalnie moge se mówić "tera" i "se". A co 8)

Szkoda, że tylko na papierze. Malowanie jakoś się posuwa, ale pomału wyzbywam się kompleksów - myślałem, że skoro ja dłubałem się z parterem przez 2 tygodnie popołudniami to chłopaki wpadną w pięciu to w dzień-dwa opierdzielą wszytko i będzie po krzyku. Tymczasem ciągnie się ta robota jak gil z nosa, niby pomalowali te 3 pokoje ale tylko 1 warstwą, dziś im dokupiłem farby bo brakło (swoją drogą ciekawostka - ta sama farba Bondex - swoją drogą świetna, polecam - ta sama powierzchnia, inny kolor, i w jednym pokoju wyszła jedna puszka, a w drugim półtorej... A ja dziennie trzaskam 100-130 km, auto w ramach protestu zaczęło gubić części, mam nadzieję że to już długo nie potrwa.

Końcówki bywają trudne - zwłaszcza, że nasza trwa już prawie 2 latka :lol:

kropi
12-09-2008, 17:50
Mam wrażenie, że czekanie na przeprowadzkę to trochę jak czekanie na Godota - jak się skończyło, wiadomo :roll:
Niby chłopaki skończyły w niedzielę (o 21 telefon: Panie Pawle, kończymy już sprzątać ale jest ciemno i nic nie widać, to już pojedziemy ;) ) - swoją drogą posprzątali całą chałupę luksusowo, ale znów:
- nie mamy zmienionej taryfy, bo trzeba żeby się tam elektryk wstemplował, ten jak zwykle zalatany, dałem kwity, czekam.
- siedzę i dłubię w oknach, bo myciem tego nie można nazwać - tzn. mycie to tylko element, w dodatku najprzyjemniejszy, tej całej imprezy. Okna niby były oklejone, tym nie mniej znajdują się na nich wszystkie warstwy ściany, no może z wyjątkiem pustaków (ale te były już przed oknami :lol: ) - cement, gips, farba, a z zewnątrz - klej do styropianu, styropian, grunt - dobrze, że nie tynkowałem... Siedzę więc, a w zasadzie wiszę na tych oknach próbując je domyć, co w większości przypadków jest skazane na klęskę, bo jak wiadomo wapno wypala dziury w szkle (mam kilka takich) , a gamoń ze szmatą potrafi narobić szkód na kilka setek - oczywiście wspominam tynkarzy, którzy jak pamiętam, próbowali mi te okna umyć, i niestety nieźle je porysowali. Skutkiem czego mam piękne nowe okna, porysowane, z dziurami i plamkami.
- do tego dziś stwierdziłem brak fazy w instalacji oświetlenia w łazience. Mam nadzieję, że nie będzie trzeba qć.

Mam też ciekawe doświadczenia jeśli chodzi o sprzedawanie mieszkania. Już kilka osób deklarowało, że "na pewno kupią", po czym cisza - jeden dzień, drugi - w końcu dzwonię, pytam "no to kiedy?", na co odpowiedź jest że "nie jesteśmy zainteresowani" :evil: Niby poważni ludzie, a takie hece robią.

Tak więc nadal mieszkamy w szufladzie i zastanawiamy się, czy Godot w końcu nadejdzie.

kropi
13-09-2008, 16:39
No i zaczęło się - Boże, już zapomniałem jakie to upierdliwe... :roll: 8 lat wytrzymałem na jedym miejscu a teraz znów - pakowanie, kartony (dzięki, mpoplaw! 8) ), targanie tego chłamu, w jaki człowiek obrasta niepostrzeżenie acz systematycznie - najchętniej zostawiłbym tę przyjemność "ludziom", ale metraż mieszkanka nie pozwala na zgromadzenie dobytku w pudłach do godziny "P": po 2 wieczorach pakowania poddałem się i zacząłem wynosić je do auta, bo już się wejść do pokoju nie dało...

Mam nadzieję, że gdzieś tam między szpargałami czeka na mnie dziennik budowy :roll:

Mam też drugą nadzieję - że za kilka dni dołączymy do naszych gratów i zacznie się nowy etap pt. "zasiedlanie". Że znajdzie się faza w łazience, uda mi się połączyć wszystkie kabelki, pomontować gniazdka, elektrownia zmieni taryfę zanim nastaną mrozy, ktoś kupi mieszkanko i będzie można działać dalej z wykończeniówką.

kropi
23-09-2008, 20:19
Kurcze, nie mogę uwierzyć, że już od 10 dni się bujam z tymi pudełkami :o Mam wrażenie, że o ile tam przybywa, to tu nie ubywa nic a nic.

A! czy już pisałem, że jestem genialny? No to piszę... znalazłem fazę! po dokładnej analizie zdjęć instalacji odkryłem potencjalne miejsce przerwania obwodu - i bach! 2 ruchy śrubokręta i mam prąd w 8 gniazdkach 8)

BTW - polecam jak najdokładniejsze obfotografowanie instalacji najlepiej szerokokątnym obiektywem, aby było widać całe ściany, i do tego wyznaczenie przebiegu każdej linii (można np. nakręcić filmik). Zbliżenia mają raczej ograniczone zastosowanie.

Przy okazji jakichś poprawek majster strzelił mi linię alarmu - pomimo że była w trybie serwisowym centrala wysłała sygnał włamania, mieliśmy więc wizytę miłych umięśnionych panów z Solidu (jak gmeracie coś przy alarmie to dobrze jest wcześniej uprzedzić firmę ochroniarską, po co chłopaki mają buty zdzierać niepotrzebnie). Potem przez 2 godziny preparowaliśmy i łączyliśmy ją na nowo, konsultując się telefonicznie z instalatorem. W sumie fajna zabawa, tylko gniazdek nie pomontowałem.

Być może na dniach będą kwity do elektrowni ws zmiany taryfy - to otworzy nam ostatecznie drogę do przeprowadzki... tymczasem - biorę się za pudełka :evil:

kropi
02-10-2008, 18:04
Hehe, chyba powinienem był zostać elektrykiem - znalazłem kolejną fazę 8) - tę w łazience na dole, jest jakieś zamieszanie w puszce, jak na razie podpiąłem czarne do czarnego i wszystko bangla, jeszcze muszę dociec do czego służy jeden wolny niebieski :roll:

Gorzej z tą na piętrze, wypatruję oczy na te zdjęcia i nie widzę innej możliwości, jak tylko odkuć puszkę. :-?

W nast. tygodniu mają mi założyć reduktor na wodę, czekam też na decyzję z elektrowni co do zmiany taryfy i można się translokować. Niestety wciąż nie ma chętnych na mieszkanko, nikt nawet nie dzwoni żeby spytać dlaczego tak drogo - klątwa jakaś czy co? :roll: Więc zarzynam się na dyżurach, żeby mieć z czego zapłacić fachowcom...

kropi
08-10-2008, 15:17
No to mam wszystkie fazy 8) - w górnej łazience jest trochę dziwnie podłączone ale też fajnie, a kable do strychu w ogóle nie były podpięte w puszce :evil: Dziś zrobiłem kilkanaście rundek piwnica-strych (na górze robota a na dole korki), na tę okoliczność zrąbałem się też ze schodków stryszkowych (ałaj! :cry: ) - wiadomo, kto się cieszy jak się człowiek spieszy :roll: , na szczęście żona chciała w korytarzu panele a nie terakotę :P więc lądowanie było w miarę miękkie.

2 tyg. temu zamówiłem drewno, jeszcze nie przywieźli :evil:

Dziś pan Janek walczył z bojlerem (problem z cyklu: jak zmieścić słonia w schowku na szczotki? :lol: ) i chyba mu się udało, mam nadzieję że dojechał pan hydraulik i podłączył toto, jak również reduktor ciśnienia. Czekamy zatem w zasadzie tylko na decyzję elektrowni. Czyli ostatnia prosta. :D

Mam jeszcze takie przemyślenia na temat gratów, którymi człowiek obrasta - wywiozłem tego z 50 pudeł prawie miesiąc temu, a zupełnie nie odczuwam ich braku - w chałupie zrobiło się więcej miejsca, a gdyby wywalić szafki, w których to wszystko leżakowało, byłoby jeszcze przestronniej. Może wywieźć by to gdzieś bez rozpakowywania i cieszyć się dodatkowymi niezagraconymi metrami? Co Wy na to? też tak zarastacie?

kropi
11-10-2008, 21:55
No i kolejny dzień skrobania okien - na szczęście to już prawie finisz, zostało jedno "mieszkalne" i piwniczne kukielki. Miałem jeszcze przefrunąć podłogę ale mi zeszło z tymi oknami, strasznie czasochłonne zajęcie.

Kilka dni temu przeżyliśmy prawdziwy nalot... biedronek :lol: Dosłownie tysiące młodych wylęgły się nie wiadomo skąd, na chwilę otwarte okno - i już to całe towarzystwo zameldowało się w środku, czułem się jak w jakimś filmie Hitchcocka :P - w każdym razie nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem... zasiadło toto na oknie i się wygrzewało, wziąłem więc zmiotkę i szufelkę i delikatnie pościągałem załogę i fru! na taras - i tak z 10 szufelek poszło, a jeszcze trochę ich zostało :roll:

Jak się okna umyje, to dopiero wtedy dom wygląda jak DOM.

kropi
14-10-2008, 21:46
Alleluja! Gmina wzięła się a drogę... Zajeżdżam na rancho a tu elegancko przejechane spychaczem, gufry wyrównane i najgorsze bagienko zasypane jakimś gruzem, szkoda że nie całość. :roll: Ciekawe, czy wybrali wcześniej to bagienko, ale sądzę że wątpię.

Hydraulik, który robił u nas instalację po raz kolejny okazał się człowiekiem niesłownym, więc poszukaliśmy następnego, ma się wypowiedzieć co do kosztów i terminu. Elektryk milczy. Mieszkanie niesprzedane. Drewna ni ma. Nadchodzi zima.

kropi
16-10-2008, 20:38
Ruszył się dziś temat hydrauliczno-elektryczny - najpierw zadzwonił elektryk, żebym dowiózł akt notarialny bo "już się robi", znaczy ta zmiana taryfy, a potem hydraulik, że w przyszłym tyg. zrobi mi reduktor ciśnienia. Koszt części 450 zł, robocizna 150. Dużo? Mało? Jak dla mnie wszystko jest za dużo, właśnie się dowiedziałem ze z jednej pracy prawdopodobnie w tym miesiącu nie będzie wypłaty..... :evil:

Jak kryzys to kryzys :roll:

kropi
22-10-2008, 21:05
Blisko, coraz bliżej - dziś kolejna przeszkoda została usunięta, mamy wreszcie normalne ciśnienie w rurach i przestało wywalać zawór przy bojlerze. Koszt reduktora, rurek i manometru z robocizną - 6 stówek. Czekam na sygnał z elektrowni, mają przyleźć na działkę, obadać zabezpieczenia i inne elektroszpeja i dać umowę. Drewno też się odezwało, jest szansa że dojedzie jeszcze przed Wigilią :lol:

kropi
29-10-2008, 23:30
Siedzę tak sobie przed kompem i sam nie wiem co napisać. Najchętniej napisałbym "przeprowadziliśmy się!" 8) , dodał serię wykrzykników i poszedł się schlać. Ale nie napiszę. Jeszcze nie. Na razie odebrałem dowód z nowym adresem. Pierwszy w życiu oficjalny nowy adres. Dziwnie jakoś. Patrzę na ten adres i mam wrażenie, że ktoś mi podmienił dokumenty.

Jeszcze tylko podpiszę umowę z elektrownią (to jutro), poinformuję Urząd Skarbowy (może też jutro), odbiorę zamówione materace (jeden chyba jutro, drugi może za tydzień), żeby było na czym się uwalić (stanowczo odmówiłem ciągnięcia na wiochę starej rozklekotanej wersalki z rozpadliną wielkości Rowu Mariańskiego pośrodku), kupię kołki do Terivy, powieszę wisielce okazyjno-promocyjnie za pół ceny kupione, uśmiechnę się szeroko do sąsiada co się oplem combo wozi, wrzucimy tam pralkę, lodówkę, może jakąś szafkę lub dwie... i tyle, koniec Dziennika Budowy. A, jeszcze pan elektryk założy sterowniki do ogrzewania coby nam dupki nie zmarzły.

Ale to by było zbyt piękne. To nie koniec. To ledwie początek, "zarys wstępu do podstaw" jak mawiał mój profesor w ogólniaku pokazując 2-tomowy podręcznik chemii organicznej Boyda i Morrisona.

Czuję się trochę jak Alicja przed przejściem przez małe drzwiczki, tyle że za jednymi widzę drugie, trzecie, czwarte... tu zawsze coś będzie do zrobienia, tam gdzie w mieszkaniu robota się kończy, w domu się zaczyna. Pomijam drobiazgi typu niewykończona łazienka, gołe framugi szczerzące gipsowe zęby na pięterku, czy szafy wnękowe których jedynym wyposażeniem są chromowane drągi własnoręcznie wieszane. Pomijam kartony piętrzące się w każdym pomieszczeniu, które stanowią nasz dobytek przeniesiony z 57-metrowego mieszkanka, nawet nie cały - a skutecznie zawalający większość chałupy. Pomijam kurz, tonami zalegający nie tylko w kątach, ale bezczelnie panoszący się centralnie na każdym wolnym centymetrze kwadratowym nowego ślicznego domeczku. Czniam góry śmieci przewalające się po obejściu, olewam brak zjazdu do garażu, tynku, nienapoczęty taras czy obrysowany ledwie balkonik. Serdecznie chromolę smród roztaczający się z nowiutkiej kuchni, którego źródłem jest prawdopodobnie klej użyty przez stolarza-nafciarza (myślałem, że to kanaliza - ale nie, zatkałem, a to dalej śmierdzi).

Myślę raczej o tym, jak to BĘDZIE. Jak nam się będzie tam żyło. Kończy się jakiś etap, zaczyna nowy - ten poprzedni wcale nie był taki zły - ciasny ale własny kawałek świata wykorzystaliśmy chyba nie najgorzej - tu urodziły się nasze dzieci, "napisał się" mój doktorat, żonki mianowanie, "nauczyła się" moja specjalizacja, wcześniej na tych ścianach uczyłem się kłaść gładź, montować płytę, kleić glazurę, łączyć elektrykę... kawał życia zostaje w tej smętnej szufladzie, która chyba jako "dom" pozostanie nam na długo w głowie.

I trochę nie mogę uwierzyć, że to już. Tylko jak patrzę na puste półki po książkach, zabawkach, ubraniach to dostrzegam, że ta zmiana jest nieodwołalna, że to się dzieje tu i teraz.

I trochę się boję.

kropi
05-11-2008, 21:52
Dziś przyszli klienci oglądać mieszkanie - pierwsi od miesiąca. I tak się jakoś złożyło, że akurat na dziś policja zaplanowała pierwsze w naszej spokojnej skądinąd okolicy polowanie na złodziei samochodów. Akurat pod naszym blokiem, akurat pod naszą klatką, dokładnie wtedy, kiedy potencjalni klienci wychodzili. Wyglądało to tak, że 5 rosłych, łysych kolesi w cywilu rzuciło się na jednego chłopaczka, walnęli go na glebę, centralnie na oczach naszych ewentualnych kontrahentów. :o Normanie jak w Pitbullu, nawet typy podobne :lol:

Na pewno kupią :evil:

W ogóle to było śmiesznie, bo najpierw co ludzie się z nami umówili, potem zadzwoniło jedno biuro, później drugie. A zatem święto lasu - 3 klientów jednego dnia! Potem się okazało, że w obu biurach zarejestrowali się ci, co wcześniej sami nas znaleźli...

Heeeeeeeeeelp!

Spłaciłem też pana Janka. Uff... Niestety po podliczeniu wpłyniętych i mających jeszcze wpłynąć dochodów tudzież odliczeniu stałych zobowiązań okazało się, że na cały miesiąc zostało nam parę stówek. Akurat na gaz do auta :lol:

Nawet nie mam już co sprzedać... Mówili, że końcówka jest ciężka, ale że bd aż tak jechał po bandzie to nie przewidywałem.

kropi
08-11-2008, 17:05
A zatem klamka zapadła - przeprowadzka 10.11.2008 bez możliwości odwołania. Dziś walka z kurzem, jutro z kartonami, a pojutrze z rana przyjeżdżają mili panowie dużym autkiem i przewiozą resztę naszego dobytku loco dom.
Dzieci już się martwią, że nie będzie Mini-Mini :lol: (dla niedzieciatych - to taki program z bajkami), Żonka w chaosie od rana zasuwa z mopem (nawet sobie w kominku nie napaliła, 13 stopni a ona mówi że jej ciepło :o ) , ja w robocie liczę centymetry bieżące i kwadratowe jak by to wszystko poustawiać...

Do tego nie mam jeszcze na piśmie nic od elektrowni (podobno już jest tylko mam podjechać, podpisać i zapłacić), we czwartek pan Zbyszek montuje sterowniki do podłogówki (mam nadzieję, że nie zawali)...

Ze "zbytków" mamy 2 nowe, śliczne materace - przypomnę sobie studenckie czasy, kiedy to standardowo kimałem na materacu i było lux - i ciepłą wodę, grzeje się od kilku dni i nic nie kapie, hurraaaa! Żyrandole "Klasiki" czyli obsadka-żarówka, w torbach leżą gdzieś te promocyjne tylko trzeba je rozpakować i zawiesić, może jutro? DGP działa tylko trochę warczy, a miało być cholera bezgłośne :evil: . Kominek działa extra, jak drewno podeschnięte i jeszcze połupane na ćwiartki to po 4 godzinach w salonie jest już ok. 18 stopni (bez grzania dom utrzymuje przez całą dobę ok. 13 przy 4-5 na zewnątrz a w dzień ok. 10), kurcze warto było zainwestować w styropian i wełenkę...

Uświadomiłem sobie że nie mam skrzynki pocztowej - aaa, gdzie się kupuje skrzynki? Allegro! No tak, ale teraz święta... może Leroy, Castorama? Mają tam skrzynki? Co jeszcze? KOSZ NA ŚMIECIE! nie mam kosza, nie mam umowy, cholera nie pomyślałem. Czy kosz się kupuje samemu czy MPO daje? Telefon do przyjaciela - sąsiadki Jadzi, ona wie wszystko. Nie odpowiada. No nic, sprawdzimy później, i tak teraz nikt ze mną ani nic nie podpisze, ani niczego mi nie da.

Kurcze, niesamowity moment. Za chwilę ostatnia noc w szufladzie (tak to już jutro! :o ) potem dzieciaki won do Babci i działamy - o szit, czy Misiek idzie do szkoły w poniedziałek? Chyba nie... - no i trzeba pozbierać te wszystkie graty, pierdółki, duperelki, przydasie, o cholera - PIWNICA :o Dżizas, zapomniałem o piwnicy, a tam pół trabanta w częściach, jakieś opony, resztki poremontowe i święte gazety tatusia z lat 80-tych, ja pierdykam... dobrze że piwnica w domku ma 60 m2 powierzchni, wchłonie wszystko :lol: I jeszcze 100,000 myśli na minutę....................

kropi
12-11-2008, 17:29
No to witam "z tamtej strony" :lol:

Powiem Wam, że jest całkiem fajnie. Tak jakoś - inaczej. Sama przeprowadzka to istny horror i szok ze stresem, na szczęście zabrali się za to prawdziwi fachowcy, których mogę szczerze polecić: www.autor.pl.

Pakowanie zaczęliśmy juz kilka ładnych tygodni temu, wydawało się że "to już prawie wszystko, zostały meble, trochę ciuchów i parę drobiazgów"...

Akurat :lol:

Porzuciwszy potomstwo u dziadków zabraliśmy się dziarsko do roboty ok. 20.00 dnia poprzedniego. Już ok. 22.00 okazało się, że zaczyna nam brakować kartonów na pozostałe "drobiazgi" - a miałem ich jeszcze kilka niewykorzystanych. Wprawdzie firma proponowała, że udostępnią swoje pudła, ale ja zbyłem ich obojętnym "większośc już przewiozłem, pudła nie będą potrzebne". Na szczęscie chyba nie byłem pierwszym, który tak się przeliczył, po naszym telefonie przyjechało 40 pudeł, z których poszła połowa :o

Na największą minę nadzialiśmy się w kuchni. Fakt, stąd praktycznie nic wcześniej nie wyjeżdżało, a szafki własnej roboty okazały się wyjątkowo pojemne...

Panowie przyjechali punktualnie o 9.00 w sile 3 chłopa. I tu kolejna laurka - polską normą jest wśród różnych "fachowców" pozostawianie za sobą, hmm, delikatnie mówiąc, śladu zapachowego, i tłumaczenie tego "ciężką pracą". Otóż oświadczam, że można wykonywać wyjątkowo ciężką i niewdzięczną pracę nie wywołując łzawienia oczu i konieczności wstrzymywania oddechu wśród otoczenia.

Pakowanie trwało do godziny 13. Tzn. oni znosili a my w międzyczasie dopakowywaliśmy "drobnicę". Przy okazji okazało się, że trzeba rozmontować szafę (po położeniu paneli przestała się mieścić w drzwiach) i biurko (przyjechało w częściach i na miejscu je składałem, nie zmierzyłem przed wyprowadzką). Słuchajcie, jak to możliwe, że udało nam się zapakować całą ciężarówkę średnich rozmiarów dobytkiem z niezbyt w sumie zagraconego 57-metrowego mieszkania, wywożąc wcześniej 70 kartonów książek? W pewnym momencie pan spytał o priorytety, bo wszystko się nie zmieści :o Zostało trochę ciuchów i kwiatki, które już sami przewieziemy.

Wypakowywanie poszło już dużo sprawniej. Z tym, że w pewnym momencie udało nam się zablokować salon :o Góry kartonów, krzeseł, do tego sofa z Ikei postawiona na sztorc - tak prezentowała się reprezentacyjna część domu w momencie wyjścia ekipy. Do późnej nocy udało nam się ledwo udrożnić podstawowe szlaki komunikacyjne i wypakować najważniejsze rzeczy....

Cały następny dzień (czyli wczoraj) latałem po schodach między piwnicą a strychem (niech szlag trafi wszystkie schody na świecie :evil: ), schudłem przy tym o 1/2 dziurki w pasku, w końcu po 10 godzinach dystrybucji dóbr doczesnych udało nam się uzyskać jako-tako cywilizowany obraz domu, z możliwością przemieszczania się pomiędzy pokojami i przywieźliśmy dzieciaki.

Panie, co to się działo! Istny szał radości, biegi od końca do końca wzdłuż wszystkich osi budynku, gonitwy po schodach i wielki płacz, kiedy trzeba było iść spać. Młodszy zasnął dopiero po moich zapewnieniach, że zostaniemy tu na dłużej i jutro (czyli dziś) też będzie mógł pobiegać po schodach :wink:

My zaś z koleżanką Małżonką pierwszą noc spędziliśmy na starej wersalce w salonie, przy kominku, bo przez te kilka godzin góra nie zdążyła się jeszcze dobrze nagrzać (coś się chrzani z DGP, nie dość że warczy jak stary traktor to jeszcze zasysa powietrze z jednego z anemostatów, dziwna sprawa. :roll: ) i to co zobaczyłem następnego dnia rano powaliło mnie totalnie (choć już i tak leżałem) - przez ogromne okno w salonie wlewał się do środka przepiękny wschód słońca cały w jesiennych pastelach otulonych porannymi mgłami, leniwie unoszącymi się z dna dolinki. Miłe powitanie w nowym miejscu 8)

kropi
09-12-2008, 13:43
Jutro minie miesiąc od przeprowadzki. Żona nie wierzy. Ja też :wink:

Jeszcze nie wyszliśmy z kartonów, dobrze że nam trochę teście pomogli bo jakaś taka niemoc nas opadła, że tylko byśmy siedzieli i gapili się w kominek. Sam ledwo parę lamp powiesiłem, żona tyle że omiotła największy syf - jakby kac-gigant po jakimś mega-ochleju.

Teściowa na szczęście to wulkan energii, zagoniła towarzystwo do roboty (ja sobie profilaktycznie wyjechałem na szkolenie) i w tydzień doprowadziła dom do stanu względnej używalności. Żałuję tylko, że przed przeprowadzką nie dokonaliśmy bardziej radykalnej selekcji rzeczy do utylizacji, bo teraz większy kłopot z wyrzucaniem... To i lęgną się po strychach, po piwnicach jakieś grzmoty nikomu do niczego nie potrzebne.

cdn...

kropi
11-12-2008, 18:26
cd...

Po tym przydługim wstępie przejdę może do konkretów - bo ten miesiąc zweryfikował niektóre moje poglądy na niektóre sprawy. Oto wnioski:

1. Jednak dom z pięterkiem ma swój urok. Np. taki, że jeden kominek, nawet bez rozprowadzenia, spokojnie toto ogrzeje. Jedynym niedogrzanym pomieszczeniem jest taki mały pokoik na parterze, w rogu budynku, no i może łazienka na dole, ale jak się otworzy drzwi to zaraz się robi ciepło. Co ciekawe, w salonie przy kominku jest cieplej, niż na górze.

2. Warto, oj warto zadbać o zagospodarowanie terenu nie tylko w bezpośrednim sąsiedztwie domu, ale też np. o to, żeby mieć dobrą drogę dojazdową - nam dosłownie rzutem na taśme utwardzili drogę dojazdową, po wielu awanturach w gminie. Teraz da się dojechac nawet po deszczu, ale mało brakowało...

3. Co się sprawdza?

- kominek. Jotul Harmony - świetny, nie mam słów uznania, po 12-13 godzinach jeszcze trzyma żar, pali się niebyt mocno a temperatura w domu oscyluje wokół 18-24 stopni, w zal. od miejsca i aktualnego "hajcu".

- ocieplenie. Ciesze się, że wykłóciłem z wykonawcami te 15 cm styropianu i 2x25 wełny w dachu i stropie, bo teraz nawet jak kominek wygaśnie w nocy to temperatura nie spada więcej niż o 1 stopień do rana przy lekkim przymrozku na zewnątrz.

- żarówki energooszczędne Osram cośtam - zapalają się od razu, nie trzeba czekać aż łaskawie zaskoczą (tak jak np. te z Ikei), a pod abażurem dają zupełnie akceptowalne przyjemne światło. Zużycie prądu na wszystko (płyta indukcyjna, o której za chwilę, bojler, zmywarka, pralka, suszarka do włosów - rodzina 4 os.) to ok. 10 kWh/d co nawet przy taryfie budowlanej pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość.

- płyta indukcyjna Teka - rewelka, nie ma startu do indukcji gaz (mielimy na starym mieszkaniu) czy płyta ceramiczna (jest u Rodziców) - nagrzewa błyskawicznie, małe straty energii, wygodna w użytkowaniu - warto dopłacić te parę stów.

- zmywarka. To jest największa rewolucja - teraz wieczorami zamiast taplać się w garach możemy sobie popatrzeć we wspomniany wyżej kominek - względem komfortu to chyba największa rewolucja. Tak więc dla tych, którzy mają jeszcze długą drogę przed sobą - kupcie sobie zmywarkę do bloków, a życie stanie się piękniejsze... teraz sam żałuję, że nie zrobiłem tego już dawno dawno.

- względnie bliska odległość od pracy i szkoły syna - względnie tzn. mieszczę się w 25 km po praktycznie wolnych od korków drogach, cała trasa dom-szkoła-praca zajmuje mi ok. 30 minut, czyli krócej niż gdy mieszkaliśmy w mieście a syn chodził do przedszkola w centrum (40 minut).

- względnie blisko do sklepu - tzn. w 15-20 minutach w zależności od tempa się zmieszczę. Dużym plusem jest to, że jeden z 2 sklepów w Kalonce prowadzi sprzedaż z dowozem - no tego my w mieście nie mieli, panie. Przy zakupach >30 zł dowóz gratis. Miodzio. Czyli flaszka z zapojką dojedzie sama :lol:

- niezbyt duża powierzchnia domu - 120 metrów wystarcza nam w zupełności - to tak akurat, żeby się nie gnieść, ale i żeby nie szukać się po całym domu. W dzień życie toczy się na dole, sprawdza się otwarta kuchnia połączona z salonem bo można jednocześnie mieszać w garach i pilnować dzieciaków.

- względna bliskość fajnych sąsiadów - np. dziś mam dyżur, więc sąsiadka odebrała ze szkoły Młodego, a jutro go zawiezie razem ze swoją córeczką. Super sprawa.

Co trochę denerwuje

- brak internetu. Kupiłem takie coś z Plusa, mam niby mieć jakieś EDGE ale po EDGE to se musze wyjść "na pole" bo w domu to można jeża urodzić czekając na połączenie. W planach mam zakup antenki zewnętrznej.

- brak dobrej drogi. Teraz jak utwardzili to jeszcze do przeżycia, zobaczymy jak w roztopy.

- daleko do przystanku. 20 min. z buta to jednak daleko na codzienne dochodzenie, teraz jak nam się popsuł jeden samochód to żona jest z lekka uwięziona - dojazd do miasta komunikacją z dojściem zajmuje sporo czasu. No ale widziały gały. Ku przestrodze innym. Drugi autobus, ten do którego mamy 10 minut, zmienił trasę i teraz to jest dla mnie jak dla łysego grzebień. Jeździ w jakieś chwasty, trzeba się przesiadać - komu to przeszkadzało, że dojeżdżał pod samą Operę?

- brak dobrego miejsca do zaparkowania auta - dobrze że przynajmniej dałem trochę tych ażurów wzdłuż płotu ale i tak brakuje z 2 metrów, żeby wygodnie się rozstawić. Niby drobiazg, ale wkurza. Pominę brak możliwości korzystania z garażu, bo to zupełnie inna sprawa

- notoryczny brak gotówki. Budowa, a zwł. wykończeniówka, wchłonie dowolną ilość pieniędzy, tak więc balansuję na granicy niewydolności finansowej jadąc po bandzie tak jak jeszcze nigdy dotąd.

To na dziś tyle, za jakiś czas znów coś skrobnę. Zdrówka!

kropi
20-12-2008, 14:09
Zasiedlania ciąg dalszy...

Od niedawna mamy już "prawdziwy" prąd 2-taryfowy, jak najbardziej mieszkalny - mozna trochę odetchnąć bo przestaje zagrażać wizja 1000-złotowych rachunków za prunt. Choć i tak nie jest źle, biorąc pod uwage że na ów prunt jest wszystko (łącznie z ogrzewaniem, którego jednak chwilowo nie włączam, bo kominek wystarcza w zupełności) zużycie dobowe w granicach 13 kWh uważam za znośne. Za wcześnie jeszcze aby czynić statystyki co do taryfy (wzięliśmy G12w czyli cały weekend, 13-16 i 22-7 jest ten "tańszy"), niech choc z miesiączek upłynie to dam cynia, co i jak.

Co do drewna... hmm, składowanie go w niewentylowanej piwnicy to był poważny błąd, dokopując się do głębszych warstw stwierdzam coraz to obficiej występujące pleśnie i butwie (to taki rzeczownik odimiesłowowy ;) ), drewno pali się tak sobie, często sycząc i gęste puszczając wapory, co jak słyszałem nie wpływa dodatnio na wartość kaloryczną. Idzie go wg mnie sporo, nie mam miarki w oku i nie wiem ile to kubików, ale 1 dość ciężki kosz to za mało na całą dobę. Na szczęście nie trzeba zbyt często ładować, zwykle 3x dziennie wystarcza z zapasem, tzn. jest jeszcze żar i nie trzeba rozpalać na nowo.

Jeszcze co do ogrzewania - na początku turbina DGP była baaardzo głośna, wręcz uniemożliwiała spanie tak że programowałem ją aby pracowała w godzinach 18-22. Teraz, po kilku tygodniach i podłożeniu dodatkowej warstwy wełny pod urządzenie, jest o wiele ciszej - w sypialni słychac tylko szum z anemostatu, na schodach bezpośrednio pod nią słychać ciche buczenie. Co ciekawe, im niższe obroty tym też buczenie głośniejsze i bardziej upierdliwe, takie wibrujące, pulsujące, wkręcające się w mózg, właściwie bardziej wyczuwalne niż słyszalne. Ale widać, ze sie wyrabia, może jeszcze tydzień-dwa i w ogóle nie będzie słyszalne?

Do pipla są programatory kupowane w markietach budowlanych - a niestety wszędzie jest jeden i ten sam model dokładnie tej samej firmy - importer jest z Czech a producent - wiadomo :-? . Mam też 4 starsze, z których 2 już nie działają. Kurde, dopłaciłbym chętnie do programatorów, które pochodza w systemie ciągłym przez te 2-3 lata a nie zastanawiał się, czy mi włączy bojlerek czy też nie.

Wczoraj koleżanka Małżonka znów zużyła mi całą ciepłą wodę (grrr...) - jednak 50 litrów na 4 osoby to trochę mało aby grzać toto tylko w taniej taryfie, muszę zmienić program zahaczając niestety o drogi prąd. Albo uzbierać na krany do górnej łazienki... Niestety ten miesiąc finansowy był wyjątkowo perfidny, bo nie dość że są stałe płatności miesięczne, do tego coroczne, to jeszcze popsuł nam się samochód i komputer - i krany musiały poczekać.

Zaraz za kranami są jeszcze drzwi na piętrze, tarasik, zjazd do garażu, balkoniki, tynk zewnętrzny - no i całe podwórko, jak na razie pokryte chwastem i śmieciem, czyli jednym słowem entropią pod róznymi postaciami. Pomijam drobiazgi typu zasłony do okien (jak na razie mamy styl holenderski, mnie się podoba ;) ), mebli (dotychczas 100% z bloku, nie licząc materacy), garderoby...........

kropi
26-12-2008, 18:11
Dziś tak nie-budowlanie zupełnie (no, prawie) ;)

No bo Święta, jak co roku tradycyjnie zaczęły się we środę 24 grudnia :lol: i na tę okoliczność postanowiliśmy rodzinną Wigilię urządzić w naszej chałupce. Fajnie. Od czego zaczynamy? Ano choinka - naturalna, naturalnie, do tego w donicy, coby po recyklingu służyła jako sadzonka (dostałem stosowną instrukcję, jak jej tym razem nie zamordować, jeśli kto ciekawy to opowiem), sprzątanie na 3-biegu (tu niezastąpiona Małżowinka się wykazywała), zaopatrzenie (dobrze, że wcześniej pokupowałem różne szpeja, bo w ostatnie dni widziałem kolejkę przed wjazdem na parking do nieszkodliwego na co dzień pod tym względem Leclerca) - pierwszy raz Wigilia u nas, zawsze u Rodziców a wcześniej u Babci - na szczęście Mama dzielnie czyściła śledzie i organizowała pierogi, bo byśmy nie dali rady.

No i fajnie było, tak jakoś - inaczej, no po prostu jakbym w obce kraje wyjechał, tak było niecodziennie, i potem oglądając zdjęcia pomyślałem sobie, jaki ten nasz domek ładny, czego może na co dzień się już nie zauważa, bardziej zwracając uwagę na detale i duperele w stylu listwy, gładzie, farby... a jak się potem na to spojrzy tak z boku to na prawdę jest miło i.. i.... no i taki człowiek sie robi dumny, że taki ładny domek sobie postawił. 8)

Wczoraj też miały miejsce pierwsze nie-budowlane czynności upiększające - a mianowicie po długiej przerwie zalałem w końcu akwarium. Wygląda niesamowicie, choć na razie sama woda, piasek i roślinki (większość rybek padła po tym, jak niejaki Staś wsypał coś do akwarium tymczasowego, a potem nakarmił pozostałe rybki całą zawartością pudełka z pokarmem... :( ) Nie wiem co to było, dość że pewnego pięknego dnia wracam ci ja do domu, a tam cała niemalże załoga zbiornika pływa sobie elegancko brzuchami do góry... Zostały 3 rybcie, w 100 litrach będą miały jak w oceanie. :lol:

Taka mała dygresja do rzeczy, które się sprawdzają, a mianowicie bardzo chcę pochwalić listwę przypodłogową z wyjmowaną środkową częścią, w którą można wpuścić kable. Potrzebowałem mianowicie zasilania do tegoż akwarium i gdyby nie ta listwa, trzeba by było albo listwę (inną) odrywać, albo ryć ścianę. A tak - 10 cm odwiert podścienny i reszta we framudze oraz wspomnianej listwie - do tego gniazdko natynkowe i szafa gra 8) Do tego listwa plastikowa jest o wiele łatwiejsza w utrzymaniu niż MDFowa czy drewniana (mieliśmy obie w mieszkanku i zawsze coś właziło między nie a ściany, do tego odskakiwały od zatrzasków, co było irytujące). Pewnie trzeba by akrylować, a to dodatkowa robota. :roll:

W ogóle to też sprawdza się jak na przeprowadzkę jest tak nie do końca wykończone wewnątrz (my np. nie mamy kompletnej ościeżnicy w łazience, między innymi, no i to też uratowało ścianę przed pruciem) bo nie znam nikogo (jeśli znacie to dajcie znać, chętnie poznam) kto tak zaprojektował sobie chałupę, że już nic nie chciał zmieniać. Nie mówię tu o przestawianiu ścian ale właśnie o duperelach - a to puścić kabelek, a to gniazdko, żyrandolek przestawić - takie rzeczy wyłażą w praniu, chyba że projektant jest jasnowidzem ;)

A co mnie wkurza? Obecnie np. to, że rury od DGP z wielkim zapałem ogrzewają stryszek (komu to potrzebne?) a z anemostatów powierze wylatuje owszem ciepłe, ale kudy mu do tego żaru, który bucha z kratek w czopuchu? Nikt mi nie mówił, że oryginalne "ocieplenie" tych rur ma charakter głónie marketingowy i że trzeba je będzie dodatkowo opatulać - własnie się zastanawiam, czym i jak to zrobić? Może jakieś sugestie?

kropi
30-12-2008, 17:06
Wrastania ciąg dalszy...

Przyszli pierwsi goście (po Rodzicach, naturalnie ;) ) - posiedzieli, pojedli, popili, pochwalili, pospali - i też tak chcą, zaczęli szukać ziemi :P . To chyba najlepsza rekomendacja, skoro zatwardziali dotychczas "szufladowcy" zmieniają opcję po osobistej inspekcji :wink:

A w domku kolejny upgrade - zakupiłem baterię wannową, zamontowałem "temi rencyma" i wreszcie można się kąpać... tym nie mniej - co było łatwe do przewidzenia - na potrzeby mojej szanownej Połowinki 120 l to też mało. :lol: Dobra rada dla lubiących kąpielowe pławienie - zainwestujcie w pompę ciepła, zwróci się w kilka miesięcy :lol:

Dzięki niezawodnym Czytelnikom mam już sposób na uszczelnienie systemu ogrzewania, tym bardziej że teraz jak chwycił mrozik, drewna idzie prawie 2x więcej - 2 spore koszyki czyli pi razy ucho jakieś 0,1 mp na dobę, do tego - jak już pisałem - robi się coraz bardziej mokre bo sięgam do coraz niższych warstw, np. dziś wrzuciłem 3 kłody, które rozpalały się dobre 1/2 godziny :-? . Przez niecałe 2 m-ce przy temperaturach ok. zera poszło tak na oko ze 3-4 metry (zakładając, że kupiłem 10, z czego w zeszłym roku wykonawcy zużyli z metr, od 10.11 zniknęła już ponad 1/3 zapasu z piwnicy). W odwodzie mam tegoroczne 6 kubików "na polu" ale to drewno jest raczej mało suche z założenia, więc chyba kominiarz będzie miał sporo roboty tej wiosny... Dziś wtargałem kilka kłodek, niech obeschną, jutro je domieszam do tego piwnicznego zakalca, zobaczymy co wyjdzie.

Tak czy siak - przy takim przerobie koszt ogrzewania drewnem wynosi jakieś 450-500 zł/miesiąc - jak to się ma do innych źródeł?

Nadal nie ma jeszcze sterowników do podłogówki, ale pojawił się pierwszy z trzech planowanych promienników - 2kW sprzęt EWT, który poza sporymi rozmiarami w zasadzie nie ma wad - cichy, super wydajny, nie śmierdzi, IMHO lepszy od konwektora bo to ciepło faktycznie "czuć" na skórze, zanim powietrze się nagrzeje, tak jak to z kominka - goście spali w salonie vis-a-vis piecyka i przy temp. powietrza ok. 20 stopni było im za ciepło :o pomimo, że przyzwyczajeni do blokowych 25 stopni... promiennik daje podobny efekt, oczywiście słabszy, ale i tak przyjemnie. Oprócz tego w kilkanaście minut podgrzał nam (i dzieciom) sypialnie z 17 do 20 stopni pewnego dnia, gdy wróciliśmy zbyt późno, by rozpalić w kominku na czas. Ogólnie polecam, choć może 2kW to trochę dużo na te kilkanaście metrów powierzchni.

Tak więc grzejemy kominkiem na okrągło, a przy wiekszych mrozach lub dłuższych przerwach w dokładaniu wspomagamy się ww promiennikiem i farelką (w łazience). Temperatury w środku od min. 17 w sypialni do max. 24 w salonie, ale staram się nie przekraczać 22 na dole, bo i po co tak hajcować...

Coś się rozpisałem o tym grzaniu ;)

kropi
07-01-2009, 18:10
No i przyszła zima - słupek za oknem zatrzymał się na -18 i wszystko wygląda jak w rosyjskich dobranockach - aż żałuję, że nie mam pod ręką żadnych fotek z naszej wichurki i okolic, bo widoczki codziennie oglądam przepyszne.

W niedzielę jadę na giełdę oglądać... rybki 8) - na razie wpuściłem to, co się ostało z pogromu przeprowadzkowego - glonojada szt. 1 i neonka, szt. takoż 1. Na 100 litrów trochę mało, trzeba im dokupić jakiegoś towarzystwa. Za to akwa wygląda cudnie, tak się jeszcze bardziej domowo zrobiło w tym domu naszym [tu powinna być fotka, wiem...].

Pomimo mrozów temperatura w domu utrzymuje się na poziomie ok. 20 stopni, tylko na noc w sypialniach na wszelki wypadek podłączamy elektryczne promienniki (jeden przywiozłem az z Częstochowy, bo w Łodzi zabrakło :lol: ), tylko drewna idzie trochę jakby więcej. :roll: Szybko kurczą się zapasy piwniczne, została mniej-więcej połowa.

Ogólnie to tak sobie siedzimy i planujemy, popijając herbatkę z prądem, co by tu jeszcze... jak na razie tylko w sferze teoretycznej, ale np. drzwi na górze to by się przydały. Trochę by się łatwiej ogrzewało sypialnie. Ze sfery praktycznej to założyłem kinkiety (plafony) ale mi się blank nie podoba światło, jakie dają - i kombinuję co wzamian.

Wkurza nas tylko fetorek szambowy pojawiający się w łązience, i to z najmniej spodziewanej strony - bo zawiewa z wentylacji :o Nie mam pojęcia, jak to się dzieje, bo ani wywewki nie ma w pobliżu, ani żadnego połączenia z tego co pamiętam też nie robiłem na tej linii :roll: Dziwna to sprawa i męcząca cokolwiek.

A tak w ogóle to świetnie mi się śpi w temp. ok. 18-19 stopni na nowym materacu pod nową pierzynką - nie pamiętam już, kiedy ostatnio się obudziłem w nocy (w bloku to był standard, po 1-2 razy co noc), zasypiam jak dziecko i budzę się, jak muszę (czyli jak zadzwoni budzik po raz 3. i żonę to zaczyna wkurzać, więc mnie wykopuje :lol: ).

kropi
05-02-2009, 22:17
I ani się człowiek nie obejrzał, a tu mija trzeci miesiąc naszego pomieszkiwania na wichurce. W sumie to tak się przyzwyczailiśmy do nowych okoliczności przyrody, że w sposób zupełnie naturalny korzystamy z łazienki górnej lub dolnej, prysznica lub wanny, zmywarki, no a przede wszystkim przestrzeni - choć tu jeszcze liczę na pewną poprawę po przyjściu cieplejszych dni i możliwości wyciekania "na pole" ile wlezie.

Z tym "polem" to osobny temat, bo jak tylko pojawi się jakaś kasa to trzeba będzie pomyśleć nad tarasem (na razie wychodzi się na europaletę z widokiem na pety i kilka pustaków, tak dalej być nie będzie!) i szeroko pojętym zagospodarowaniem tego ugoru, do czego z mizernym jak na razie skutkiem próbuję przekonać koleżankę Małżonkę. Ale to na wiosnę, na razie hibernacja i prace porządkowe wewnątrz.

Korzystając z urlopu założyłem w końcu lampki w salonie i powiesiłem jakieś stosy obrazków (BTW gdzie się to wszystko tam zmieściło?) a przy okazji - wszystkie psy z okolicy na nieszczęsnych tynkarzy, którzy za moje własne pieniądze zrobili mi rumuński bunkier atomowy - po tym jak wygiąłem kilka gwoździ bezskutecznie próbując wbić je w twardą jak granit skorupę poszedłem i kupiłem gwoździe hartowane. I kilka z nich nawet udało mi się wbić, część popękała (sic!) a część oddaliła się w nieznanym kierunku z prędkością naddźwiękową. Nigdy więcej gwoździ, znów jak w blokach jestem skazany na kołki.

Dziś wielki dzień - ruszyła podłogówka, jak na razie temperaturka jest zacna, do tego przyjemnie grzeje w stópki - młodszy syn lata na bosaka i nie daje sobie przetłumaczyć konieczności noszenia kapciuchów, a przeziębiony i kaszle. Wprawdzie po podliczeniu kosztów prądu jak na razie jestem lekko podłamany, bo bez ogrzewania wychodzi mi prądu za 10 zł dziennie, sam nie wiem na co. Choć bez kominka tak dziwnie jakoś i łyso, ale chcę przetestować te kable jak to chodzi, żeby się nie stresować na wypadek wyjazdu.

No i jeszcze o kryzysie, wszędzie straszą i wieje grozą - a mnie to jakoś nie rusza, bo w sumie dopiero teraz rata doszła do wysokości jaką miałaby już 2 lata temu, gdybym kredyt brał w złotówkach (nie powiem, że nie boli - boli jak cholera) a kredyt jest na 30 lat i franio jeszcze wiele razy będzie się bujał.
Żałuję tylko, że nie zacząłem sprzedawać mieszkanka o ten miesiąc wcześniej (no, może 2) - w złotówkach stracimy może z 10% ale w walucie to już prawie 50% - plan był chytry aby kredyt spłacić w czasie gdy franio latał w okolicach 2 zyli, no ale było-minęło, teraz to tylko płacz i płać jak ci się latyfundiów zachciało :wink:

kropi
21-02-2009, 14:10
I znów kolejny, trzeci już miesiączek wiochmeńskiego zycia za nami. Żona wierci mi dziurę w brzuchu o terenówkę :lol: - jak do tej pory tylko raz zagrzebaliśmy się na tyle, żeby nas sąsiad musiał wyciągać swoim pick-upem, ale po każdym większym śniegu pojawia się pytanie: wyjadę-nie wyjadę... :roll: Czasem wydaje się, że jest super, że już się człowiek wita z gąską - i tu nagle telefon: "Pawciu, zagrzebałam się... :cry: ". No i w tył zwrot i dawaj wyprowadzać Mondeusza ze śnieżno-lodowej pułapki. A wiosna za pasem, a wiosną, wiadomo - roztopy, błotko, i powtórka z rozrywki, tylko w bardziej brunatnej odmianie.

Przy okazji potwierdza się fakt, że im trudniejsze warunki zewnętrzne, tym się ludziom łatwiej dogadywać - po 3 miesiącach jesteśmy zaprzyjaźnieni dość blisko z jednymi sąsiadami, z innymi znamy się po imieniu, wozimy nawzajem dzieci do szkoły, za ich pośrednictwem poznajemy kolejnych, bardzo fajnych ludzi, których wcześniej nigdy nie spotkalibyśmy - i każdy chce pomóc - a to autko poszukać, a to wypytać o przedszkole, a to podholować w razie czego... jak ja się im wszystkim odwdzięczę? Oczywiście o jakiejkolwiek kasie mowy nie ma, chyba by mnie pobili...

Właściwie to mi nawet te trudności nie przeszkadzają, ok, spóźnię się do roboty raz czy drugi (i tak za długo tam siedzę), ale poznaję świat, który uznałem już za dawno zaginiony, gdzie człowiek człowiekowi nie-wilkiem a zwykłe "dzień dobry" nie znznego wcześniej sąsiada okraszone szerokim uśmiechem poprawia humor na resztę dnia.

W tym tygodniu dotarł wreszsie ksiądz po kolędzie, na początku wszyscy w lekkim stresie - a po chwili siedzieliśmy i gaworzyliśmy na pełnym luzie, ksiądz przywędrował tu z naszej poprzedniej parafii więc jak się okazało mamy kilku wspólnych znajomych, do tego jest niezłym zapaleńcem i jeszcze mu się sporo chce.

Zauważyliśmy też z Żonką, że nam się trochę termostaty poprzestawiały - teraz w robocie nagminnie skręcam kaloryfery i otwieram okna, u Tesciów, gdzie zwykle czułem się ok (a Żona marzła) teraz obojgu nam jest za gorąco. Wot, ciekawostka.

Z prac wykończeniowych to jak na razie jesteśmy o krok od uregulowania zaległości finansowych wobec wykonawców, a na pierwszy ogień idą drzwi na pięterku - siedzi człowiek w wannie i marznie, pomimo wstawionego promiennika - tak dalej być nie będzie, beton zamiast lustra zawsze można pomalować, a pustej dziury nie da się zakryć tak, żeby nie wiało... punkt drugi to tarasik. Tak więc mamy na co zbierać :roll:

kropi
23-04-2009, 23:37
Ile to już bedzie? Ano po mojemu to prawie pół roku :o Jezu, jak ten czas... Jeśli komuś się wydaje, że prace kończą się z chwilą zakończenia budowy, to jest radosnym optymistą, albo kupił gotowy, na bieżąco utrzymywany dom. W samej chałupie jest sporo rzeczy do dokończenia, ale na razie pilniejsze wydaje nam się to, co na zewnątrz - taras, elewacja (ponoć najlepszy czas na to), jakiś tam daszek nad wejściem - na szczęście w związku z obniżeniem stóp procentowych i jeszcze jakimś tam ruchom, których nie do końca rozumiem - rata kredytu wróciła do normalnej wysokości sprzed tego całego zamieszania, co pozwala na jakieś rozsądniejsze gospodarowanie finansami, choć i tak cięgiem jedziemy na debecie.

Ogólnie to jestem pozytywnie zaskoczony niskimi kosztami utrzymania tej chałupki. Jak na razie, po zmianie licznika czyli jakoś od grudnia - wydaliśmy w sumie niecałe 9 stówek na prąd plus poszło jakieś 8 mp drewna, powiedzmy że razem ciut ponad dwa tysie... to połowa tego, co mielibyśmy samych opłat w o połowę mniejszym mieszkanku w bloku, nie licząc prądu i gazu. Inna sprawa, że za chwile nadrobimy "funduszem remontowym" - no ale coś za coś.

Za to dzieciory większość dnia spędzają na powietrzu, przez te pół roku jedynym poważnym problemem zdrowotnym było zapalenie ucha u starszego, no i teraz ja mam jakieś cuś z gardłem. Drażni mnie syf po budowlańcach, poniewierające się dechy i stemple (muszę je w końcu pociąć, będzie na ognicho albo do kominka), piach i błoto tam, gdzie powinny być dróżki i zjazd do garażu - wiem, nie wszystko na raz... no ale mnie drażni :-/

Co nie zmienia faktu, że ogólnie to in plus, a teraz, jak się cieplej zrobi, to wreszcie się człowiek dowie, po co ten dom stawiał :-) Pozdrawiam wszystkich i życze wytrwałości, bo warto 8)

kropi
20-01-2010, 11:08
I znów, ani się człowiek obejrzał - zleciał roczek. A nawet ponad-roczek. Mieszka się fajnie, nawet bardzo, powoli zapominamy o tych wszystkich budowlanych "atrakcjach" choć nadal - jak kto pyta - doradzamy kupno gotowego domu lub budowanie całości z jedną firmą. Nawet, jak wychodzi drożej, to i tak jest taniej. System gospodarczy natomiast polecamy hobbystom, emerytom i innym osobom, dysponującym pokładami wolnego czasu, cierpliwości i żelaznych nerwów.

Większość prac wewnątrz domu już wykonana - są drzwi w sypialniach (dużo łatwiej nagrzać, 10 minut pracy promiennika i jest ciepło), działa ogrzewanie podłogowe, chałupa jest otynkowana, jest taras śliczny drewniany i podjazd z kostki do garażu. Tam jeszcze trwają ostatnie działania - płytki, malowanie, takie tam.

Przy okazji znów przyszło nam dopłacać do partaniny tynkarzy - wylewki, które wykonali na dole na szczęście nie pękają za bardzo, za to są nieźle pofalowane - trzeba było dolać samopoziomującej... :evil: I znów - czas, pieniądze, złość... na samego siebie najbardziej. Na drugi raz - tynki i wylewki z automatu, albo... a zresztą, na jaki drugi raz? Ja już więcej nie buduję... :wink:

Wszystkie urządzenia działają jak należy, nic się nie popsuło - z wyjątkiem kabla zasilającego, radośnie wyrwanego przez operatora koparki. Na szczęście niezawodny pan elektryk przyjechał w ciągu pół godziny i naprawił. Gość znów ratuje mi tyłek, nie ma co - to naprawdę szczęście, że miał chwilę i był w okolicy.

Trochę nie sprawdza się niestety bojler 120-litrowy o mocy 2kW - woda nagrzewa się baaardzo powoli, jak się chłopaki wytaplają i Żonka to już dla mnie nie starcza, przerzuciłem się więc na prysznic w łazience dolnej, tam jest 50-ka i jej 1,5 kW zupełnie wystarcza.

Fajnym patentem jest podgrzewane lustro w łazience, faktycznie nie paruje, polecam.

A jeszcze jeden numer Wam opowiem, jaki mi zrobili chłopaki od Wychowałka - to ta pierwsza ekipa, co to taka dobra niby miała być. Okazało się, że tylko w jednym przewodzie wentylacyjnym jest ciąg, reszta to atrapy... wiosną trzeba będzie wyleźć na dach i sprawdzić, co tam namotali - zakładam, ze przewody kończą się w wełnie a kominki służą wyłącznie za ozdobę... Swoją drogą to chamstwo, zwłaszcza że dom jest grzany kominkiem i wentylacja MUSI być sprawna.

Jednak pan Janek, mistrz wykończeniówki, twierdzi że i tak nie jest źle, bo u jakichś gości musieli skuwać całą wylewkę, bo się sypała - sam piach.

No i mam w końcu internet - rok czasu mi to zajęło, ale w końcu ubiłem biznes z kolegą - oni wzięli nasz były stół który u nas tylko zarastał kurzem, a on - szpec komputerowy - założył nam antenkę i routerek wifi. Dzięki temu połączenie jest stabilne, można oglądać filmy na youtubie, no i nie plączą się żadne kable, po prostu miodzio.

Jedno, co zakłóca nasz spokój ciała i ducha od jakichś 2 m-cy to klatka z psami, którą sąsiad wywalił jakieś 30 metrów od naszych okien. Sąsiad mieszka w mieście, przyjeżdża raz dziennie nakarmić bestie i znika, i zupełnie nie trafia do niego argument, że ich szczekanie - czasem po kilka godzin bez przerwy - może komuś przeszkadzać. Od kiedy spadł śnieg jest trochę lepiej, ale nie wiem jak to będzie na wiosnę, do tego przy otwartych oknach. Mamy już kilka nie przespanych nocy za sobą, co zupełnie kłóci się z ideą mieszkania na wsi, "z dala od hałasu"...

No a poza tym to jest nieźle, na wiosnę biorą się za asfaltowanie drogi - a to podstawa, bo jak na razie nie jestem w stanie wyjechać lekko obniżonym autem spod domem i jeżdżę starym chrunklem z dziurawymi progami, więc nie wiem czy nie skończy się na drugiej terenówce... choć w tym roku jest lepiej niż w ubiegłym, bo jeszcze nie musiałem parkować "bele gdzie", pod dom zawsze dojeżdżam. Zobaczymy jak będzie na wiosnę.

Jeszcze co do kosztów - potwierdzam, "nieprawdą jest jakoby" ogrzewanie elektryczne było jakieś koszmarnie drogie. Podliczyłem wczoraj wszystkie rachunki za prąd i za ponad rok wyszło mi 3700 zł za wszystko - ogrzewanie, wodę, płytę kuchenną, no i światło. Do tego jakieś 1500 za drewno - razem całkowite koszty od listopada do stycznie wyniosły 5200, co średnio daje jakieś 370 zł/m-c. Czyli nieco mniej, niż sam czynsz za nasze M-4 i mniej więcej połowę tego, co szło na wszystkie opłaty. Daje do myślenia...

kropi
24-02-2010, 17:59
Jeszcze tak a propos "czego żałuję, że nie zrobiłem": ano, żałuję, że nie poprowadziłem rurek do instalacji grzewczej i CWU po całym domu. Wiem, wiem... chwaliłem i chwalę tę elektrykę podłogową, ale tak sobie pomyślałem, że zawsze warto mieć jakąś alternatywę. Tak na wszelki wypadek. Powiedzmy - prąd drożeje 2x, upala się przewód w podłodze, i 100,000 innych nieszczęść sprawia, że kominek zostaje jedynym źródłem ciepła...

Może to trochę katastroficzne myślenie - ale z drugiej strony: koszt poprowadzenia tych cholernych rurek wyniósłby może ze 2-3 tysiące zł. I spokój. Święty. W razie czego myk-myk, podpinamy, załączamy, odpalamy - i gra muzyka. Teraz, powiedzmy, że zapałałem nagłą miłością do ekogroszku - parter to pikuś - prowadzę rurki pod podłogą, czyli pod sufitem piwnicy i mam. Ale co z pięterkiem??? Orurowanie poddasza to wyższa szkoła gotowania na gazie, powiedzmy sobie szczerze - demolka w czystej postaci.

Tak se człowiek siedzi i kombinuje. co by tu jeszcze sp.... :roll:

kropi
10-02-2014, 13:23
No nie wierzę, po prostu nie wierzę... 4 lata od ostatniego wpisu? Dżiiiizas...

W ogóle to trudno mi uwierzyć, że już ponad 5 lat od przeprowadzki, czas na pierwsze bieżące remonty - zaczęliśmy od odnowienia schodów, bo cokolwiek się powycierały, a później fachowiec będzie zajęty. Zapisać: NIE MALOWAĆ SCHODÓW LAKIEREM ZIMĄ. Przy zamkniętych oknach: smród. Przy otwartych: smród i zimno. Po 2 tygodniach jest jako-tako, ale nadal czuć. Bleee...

Druga - nieco bardziej kłopotliwa od odrapanych schodów sprawa to oczyszczalnia. Zaczęła się przytykać biedaczka już jakoś na wiosnę łońskiego roku, ale lalim i sypalim jakieś szuwaksy, no niby niech będzie, że lepiej - oczko wodne wokół pokrywy szamba się zresorbowało, ale teraz totalny zonk - gówinka lecą z odpowietrznika aż miło popatrzeć, cała hydraulika bulgocze jakby rozwolnienia dostała, a to wszak 100% konstypacja. Szukam więc namiarów na sprawną ekipę od szamb z rozsączem. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...

Z serii czego nie zrobiłem, a chciałbym - odkurzacz centralny. Koszty na etapie gołych murów znikome, graty można dokupić po czasie, a teraz bez odpalenia wiertła godnego Bruce'a Willisa i kolegów z Armageddonu - nic z tego. Polecam łaskawej uwadze kolegom i koleżankom właśnie budującym. No i mogłem był jakoś logicznie zaplanować miejsce na router do WIFI. Nie zaplanowałem wcale i było wiercenie przez styro i ciągnięcie światłowodu w listwie (tu z kolei polecam listwy przypodłogowe z kanałem na przewody). Do tego sygnał rozchodzi się tak jakoś leniwie. Ale działa.

Marnie działają natomiast drzwi balkonowe z firmy OKNO. Zimą podwiewa, 2 skrzydła obkleiłem taśmą samoprzylepną (wiem, wiem... wiocha :-/ ). Brak możliwości regulacji. Pokombinuje jeszcze z uszczelkami.