PDA

Zobacz pełną wersję : Z ?ycia wzi?te - co? ci? zdziwi?o, roz?mieszy?o - konkurs



Redakcja
28-02-2003, 12:17
Coś cię rozśmieszyło, zdziwiło. Niekoniecznie na budowie. Podziel się z innymi. Może przy okazji wygrasz parasol...

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-05-27 16:33 ]</font>

Wowka
28-02-2003, 12:41
Na mojej ulicy budowanych jest kilka domów. Najbliższym sklepem spożywczym w którym zaopatrują się zarówno mieszkańcy jak i fachowcy jest mały "blaszak".
To zdarzyło się jesienią ubiegłego roku.
Stojąc w krótkiej kolejce po pieczywo i mleko byłem świadkiem jak nieznany mi fachowiec w utytłanym zaprawą drelichu kupił 6 win owocowych oraz 3 napoje w plastikowych butelkach PET. Zawartość butelek pet (napoje) wylał na trawę obok blaszaka i powróciwszy do sklepiku na miejsce napoi zaczął wlewać do plastików wina (wiem, że grzeszę używając tej nazwy w odniesieniu do tej mikstury). Już kończył wlewanie aż tu nagle do sklepiku wchodzi pewna kobieta. Fachowiec nagle zaczyna mówić niby do siebie niby do tej kobiety, że on to właściwie nie pije, jest tylko pomocnikiem a już majstrowie to na pewno w ogóle nie piją . Na pytanie zdziwionej właścicielki sklepu czemu się pan tłumaczy tak przed tą panią . Pada odpowiedź
BO MY U TEJ PANI WŁAŚNIE ŚCIANY BUDUJEMY.

Wszyscy obecni w sklepie ryknęli mniej lub bardziej skrywanych śmiechem. :grin: :grin: :grin:

________________

NAGRODA! PROSIMY O ADRES

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-02-28 14:12 ]</font>

Wowka
28-02-2003, 13:26
Dziękuję za przyznanie kolejnego parasola (to byłby już trzeci) :grin: :grin: :grin:
Jak na razie to od listopada ubiegłego roku czekam na pierwszy kubek, potem na drugi .......

Luśka
28-02-2003, 13:46
Historyjka przednia, Wowka :smile: A z tym czekaniem też Ci nie najgorzej idzie, skoro humoru nie tracisz!

Wowka
28-02-2003, 13:56
Historyjka rzeczywiście przednia i zaręczam - prawdziwa.
Humoru nie tracę bo tylko on mi(po zapoznaniu się z najnowszym wyciągiem z konta bankowego) już tylko pozostał :grin:

Pozdrawiam

Redakcja
28-02-2003, 14:25
Właśnie dzisiaj kubki trafiły do działu pocztowego. Dokładniej w sprawie Wowki - jeden kubek. Nie ma to jak cierpliwość i poczucie humoru...

Zgodnie z regulaminem uczestnik nawet wielu minikonkursów ma prawo do jednego parasola. Przykro nam...

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-02-28 15:28 ]</font>

Wowka
28-02-2003, 14:31
Tak, oczywiście wiem, że tylko jeden parasol :sad: .
W konkursach biorę udział dla zabawy.
Pozdrawiam :smile: :smile: :smile:

dziuba
28-02-2003, 15:02
Zdziwienie mnie dopadło kiedy pojachaliśmy pierwszy raz na budowę (bloku z naszym mieszkankiem) i dostaliśmy propozycję:
- albo wchodzimy przez ściany (????)
- albo po drabinie i przez balkon (2p)
Weszliśmy przez ściany. :grin:

pawcik7
01-03-2003, 15:46
Mnie troche przeraziło jak sąsiad z boku zamiast zerwac humusu te kilkanascie cm. zerwał albo inaczej wykopał na całej ( niewielkiej ) działce dół o głębokości 1 metra albo i lepiej. Nastepnego dnia i jeszcze nastepnego troche padało i wiecie co mu sie zrobiło ?? - basen tyle że z brudna wodą.
Nie chcę byc złośliwy ale uśmiałem sie trochę !!!

RAN
02-03-2003, 16:18
Przed planowanym odbiorem końcowym budynku kierownik budowy przydzielił pracownikom wykonanie jeszcze drobnych robót. Bardzo ważnym pracownikiem w tym dniu była sprzątaczka, która usłyszała od kierownika:
-Tu wszystko musi błyszczeć.
O godzinie 13-tej (na dwie godziny przed końcem pracy) sprzątaczka przychodzi do kierownika budowy i melduje:
-Panie kierowniku, czy mogę już iść do domu? Podłogi i okna są umyte. Ale niech Pan zobaczy jak umyłam popielniczki. Błyszcą jak Pan sobie życzył.
Na to kierownik:
-Jakie popielniczki?
Sprzątaczaka prowadzi kierownika do budynku i pokazuje ścianę z pustaków szklanych.
Dodam tylko, że luksfery w biurze budowy służyły za popielniczki.

NAGRODA! PROSIMY O ADRES



<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: redakcja dnia 2003-03-04 15:47 ]</font>

EDZIA
04-03-2003, 10:25
Samo życie - z Forumowego podwórka
Wpisując ostatnią wypowiedź /nieświadoma, że jest to moja 500 /siedzący obok mąż zauważył, że coś się zmieniło przy moim nicku, zmienił się mój statut ze stałego bywalca na domownika. Maż zapytał z :wink: czy to znaczy,że wyprowadzisz się teraz z domu ? :wink:

Jaga35
04-03-2003, 14:44
Historyjka ta jest dość smutna, ale jej wspomnienie napawa mnie nieustającym zdziwieniem.
Kiedy latem ubiegłego roku rozmawialiśmy z kolegą mieszkającym koło naszej budowy, ten z rozbrajającą szczerością wyznał nam :"Wiecie co, a wczoraj w nocy moje psy tak wściekle ujadały, że miałem nawet wstać i zobaczyć, co się dzieje. Pomyślałem jednak, że może do was ktoś się włamuje i zrezygnowałem - jeszcze bym kogoś zobaczył ..."
Jak dobrze mieć sąsiada (?). Pozdrawiam. Aga

mc
04-03-2003, 19:01
Pewnym poznym wieczorem przychodzi do mojego znajommego jego sąsiad /spore chłopisko/ z klatki i zwraca się do żony kolegi,"Kasiu,koło mojego samochodu kręcą się jakieś męty,zjedz na dół i zobacz,ty jesteś kobietą,to tobie nic nie zrobią".

Gajka
04-03-2003, 19:12
Co mnie ostatnio zdziwilo, niekoniecznie w zwiazku z budową?

1. Od dwóch (a może juz wiecej) m-cy - w pracy nie mamy dostępu do tego forum. Informatycy rozłożyli ręce :sad:










<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Gajka dnia 2003-03-09 08:39 ]</font>

Asia
10-03-2003, 21:59
Kiedy w zeszłym roku cieśle robili u nas dach, patrzyłam na to z przerażeniem i oczyma duszy widziałam jak spadają. Kiedy zapytałam jednego z nich czy nie boją się, że spadną - odpowiedział mi : "pani, a kto by potem miał czas wchodzić z powrotem!"

NAGRODA! PROSIMY O ADRES

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-03-14 15:03 ]</font>

mdziubek
10-03-2003, 22:28
Kto jest najbardziej zadowolonym domownikiem z podgrzewanej podłogi w łazience????
- mamusia, która gdy wraca zmarznięta do domu idzie położyć się plackiem koło wanny? Nie.
- to może tatuś, który rano na bosaka doczłapuje się przed lustro i ciepełko u stóp sprawia, że otwiera wreszcie oczy i jest w stanie się ogolić? Nie.
- no to pewnie siostra, gadająca z psiapsiułą godzinami przez telefon siedząc oparta o pralkę? Też nie.

No więc kto??!!
ZWIERZAKI!!
Takie żółwie, a mam dwa, to w starym mieszkaniu szczelnie w skorupę zamknięte cisnęły się pod kaloryfer, a teraz! Przy wannie, cały szczęśliwy, nogi w cztery strony świata wyciągnięte, głowa daleko do przodu, aż miło popatrzeć, jak błogo sobie śpi. W terrarium lepiej by mu nie było.
A nasz pies, suka właściwie, a niektórzy mówią, że ni pies ni suka, tylko jamnik po prostu, to chyba sobie nawet nie wyobraża, że podłoga w łazience może być zimna. Jak tylko ktoś do domu wchodzi, to zaraz go na ciepłe kafelki goni, by brzuch do góry wyłożyć i czekać na powitalne pieszczoty. Albo gdy na spacerze deszcz się trafi, a jamnik deszczu nie znosi, to po powrocie od razu do łazienki biegnie, żeby wygrzać zmoczone ciałko.

Tak więc wszyscy posiadacze domowego zwierzyńca - grzejcie podłogi!

Wujek
13-03-2003, 09:51
Kierownik budowy cały dzień czekał na awizowaną dostawę grysu biała marianna i nie doczekał się. Po godzinie 15-tej musiał opuścić plac budowy ponieważ miał do załatwienia bardzo ważną sprawę. Odchodząc zwrócił się do pracownika: Zostań dzisiaj dłużej, bo ma w końcu dotrzeć na budowę biała marianna. Potem możesz iść do domu.
Na drugi dzień pracownik przychodzi do pracy i na dzień dobry słyszy bardzo zgrabnie dobraną wiązankę wyzwisk, a na zakończenie słowa: Nawet takiej prostej rzeczy nie potrafisz załatwić. Dlaczego nie czekałeś kiedy przyjedzie biała marianna?
Czekałem- mówi pracownik. Sam Pan mówił, że jak przyjedzie ta blondynka, to będę mógł iść do domu. Była właśnie pani inspektor, chodziła po budowie, potem wpisała coś do dziennika budowy. Wychodziłem z budowy razem z panią inspektor. Może Pan zapytać.

Marzena
16-03-2003, 20:28
:eek: :roll :lol

Gosc123
16-03-2003, 22:50
Szukając działki do kupienia przyjechałem do jednej z wsi, którą polecił mi znajomy. Od niego dowiedziałem się, że można tam kupić ładną działkę pod lasem, nad strumykiem. Wielkość pasowała, lokalizacja (mniej więcej też), tylko... gdzie ta działka?! Wieś jest bardzo rozległa, trzeba było pytać tubylców.
Zajeżdżam do jednej z zagród, szukam właściciela domu... puk tam, stuk tam... nic. W końcu wychodzi starsza pani. Grzecznie pytam o działki na sprzedaż w okolicy, może coś wie...
- "A jest tu może jakaś działka gdzieś przy strumyku?" - pytam
- "Strumyk?! A co to jest?"

Ręce mi opadły... :wink: Ja z miasta tłumaczę kobiecie ze wsi - "no wie pani, płynąca woda, rzeczka jakaś, może kanał"... Nie pomogło.
Po dwóch tygodniach pojechałem tam znowu. Kiedy przechodziłem koło domu starszej pani, zaczepiła mnie rozmową...
- "A to pan pytał o strumyk... to jest, jest tam".

Okazało się, że 500 m dalej płynie sobie przez wieś malutka rzeczka, strumyk właściwie. Ma nawet swoją nazwę...

Dziś starsza pani jest moją sympatyczną sąsiadką... :smile:

mdziubek
17-03-2003, 21:02
hihihi, myślę, że początkowo to ta miła starsza pani po prostu nie chciała cię za sąsiada i stąd jej amnezja strumyczkowa :smile:

viator01
20-03-2003, 11:19
On 2003-03-04 20:12, Gajka wrote:
Co mnie ostatnio zdziwilo, niekoniecznie w zwiazku z budową?

1. Od dwóch (a może juz wiecej) m-cy - w pracy nie mamy dostępu do tego forum. Informatycy rozłożyli ręce :sad:

Może to jakiś nowy sposób sprawiania, by w pracy więcej się pracowało (cenzura) :smile:








<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Gajka dnia 2003-03-09 08:39 ]</font>

viator01
20-03-2003, 11:26
Przyszedłam do kolegi, u którego fachowiec zaczynał układać glazurę w łazience, rozłożył sprzęt, zaczął wyznaczać poziom, ale szło mu dość opornie - straaasznie trzęsły mu się ręce. Zapytał, czy nie dałoby się skombinować jakiegoś piwka, bo jest "wczorajszy" (wiadomo - sobota rano jest trudnym okresem w życiu budowlańca). Kolega, myśląc że to załatwi problem, pobiegł do sklepu i po chwili wrócił z dwiema butelkami. Fachowiec opróżnił jedną, potem drugą i zaczął się pakować. Powiedział, że po pijanemu nie będzie pracował. Na pretensje kolegi odpowiedział, że była mowa o jednym piwku a nie dwóch. Wiadomo, nadgorliwość ... .
Po prawie dwóch tygodniach oczekiwania na powrót fachowca, pracę wykonał inny spec.

Wowka
25-03-2003, 13:09
Proponuję by Redakcja przyznała nagrody - parasole Sroce i MariuszowiP za następujące zdarzenie opisane na forum:

http://forum.murator.com.pl/viewtopic.php?topic=7491&forum=34

NAGRODA DLA MARIUSZAP I SROKI - PARASOLE (Ich historia jest znakomita)

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-03-27 12:16 ]</font>

Gajka
25-03-2003, 19:14
On 2003-03-20 12:19, viator01 wrote:
Może to jakiś nowy sposób sprawiania, by w pracy więcej się pracowało (cenzura) :smile:



Ach gdybyz to była cenzura, to poradzilibysmy sie sobie z tym :razz:
Nie, to jakaś inna przypadłość :???:

Gajka
25-03-2003, 19:15
Wowka brawo :smile:
Strzał w dziesiątkę :razz:

kwiatkor
27-03-2003, 18:19
Moja ekipa ma do mnie ponad 100km. Za pierwszym razem przyjechali dwoma samochodami. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu żuk z szefem ekipy przyjechał punktualnie, ale bez drugiego samochodu. Wyruszył zatem w drogę powrotną szukać kolegów. Po jakichś 20 min. zajeżdżają w komplecie. Z wypełnionego ludźmi "do bólu", osobowego wysiada kierowca i zwraca się do szefa:
- Tak pędził pan tym żukiem, że zaraz mi pan uciekł. Dobrze, że pana żona odebrała telefon, to przynajmniej dowiedziałem się do jakiego miasta mamy dojechać.

mirzaw
27-03-2003, 20:05
Witam
Moja opowieść nie jest śmieszna, jednak przytoczę ją by przestrzec inwestorów.
Buduje na działce, która kiedyś należała do mojego Dziadka. Miał on tam swój warsztacik a w niej mnóstwo starych dobrych? narzędzi. Wśród nich cudowną 25 metrową taśmę mierniczą (taką materiałową) w obudowie z... skóry. Jej wiek był już zasłużony - miała wytłoczone niemieckie napisy i taką małą wronę z wiadomym znakiem. Jako że była to najdłuższa miarka na budowie ekipa posłużyła się nią przy wymierzaniu, a w końcu przy szalowaniu fundamentu i ściany z bloczków fundamentowych. Pewnego słonecznego dnia przyszedłem na budowę a robotnicy (dwaj Panowie Heniu i Heniu) z jakąś taką nieśmiałością i dziwnym uśmiechem proponują mi bym sobie usiadł. Jako że są to osoby bardzo miłe i sympatyczne pomyślałem sobie, że chcą o czymś miłym zagadać na przerwie śniadaniowej. Oni jednak zaczęli opowiadać o wielkości domu, że niby, po co taki duży, że wystarczyłby mi mniejszy itp.
Potem zaczęli mówić o narzędziach, pomiarach i jeszcze coś. Jak już nie wiedziałem w ogóle, o co im chodzi - przyznali się? No i teraz mój dom jest krótszy z jednej strony o 23 cm a z drugiej o 17 cm. Cóż przyjdzie mi zamieszkać w malutkim domku.
Okazało się że miarka ta jak było wilgotno na odcinku 10 metrów rozciągała się o jakieś 30 cm.
Cała historia skończyła się przeprosinami, i właściwie to mi wystarczyło, może tak miało być? Panowie Haniu i Haniu nadal budują u mnie domek i z rozrzewnieniem wspominamy historię z taśmą od mojego Dziadka.
Teraz już nie pozwalam im mierzyć eksponatami muzealnymi.
Mirek

NAGRODA! PROSIMY O ADRES


<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-05-09 14:12 ]</font>

Szanelka
27-03-2003, 20:48
W ostatnią sobotę, całkowicie zrelaksowana (jak to przy sobocie), namówiłam ślubnego: "Chodz misiek, przejedziemy się na naszą działę!" Pomijam, że misiek wozi mnie na działę częściej, niż śpi, ale misiek jest cierpliwy i za to mu chwała. No więc jedziemy sobie ( a przerwa w widzeniu z działą trwała tym razem aż 4 dni), słoneczko grzeje przez szybę, w radiu słychać "Stand by me" i ogólnie jest "git", wjeżdżamy w naszą uliczkę trzęsąc się na dziurach i WTEM NAGLE....
na naszej działce góra piachu i wykopany fundament. " Michu, co jest", mówię. Michu zaciął się tak, że słowa nie powiedział, nawet wtedy kiedy sąsiad wył ze śmiechu "Kopał nie na swojej, ja nie mogę!". Okazało się, że sąsiad pomylił działki i kopał nie na swojej, a na naszej. Kopał pod piwnicę, my jej nie mamy. Naraził nas na dodatkowe koszty wzmocnienia fundamentu. Misiek odezwał się dopiero wtedy, kiedy usłyszał o kosztach naprawienia tej dewastacji.
Bardzo się martwię o naszą działę; taka była piękna i dziewicza.
Ale najbardziej żal mi miśka, bo juz prawie wcale nie śpi....

NAGRODA! PROSIMY O ADRES

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-05-09 14:11 ]</font>

03-04-2003, 19:17
Dzisiaj opowiedziała mi "znajoma z podwórka" (mieszkam w bloku na osiedlu)taką sytuację:
Babcia będąca z wnuczkiem na spacerze (o dość osobliwym sposobie bycia i takich wnioskach)pyta ją:"A pani to mieszka na parterze tam?" Odp:"Tak". Pani babcia patrzy,myśli,zastanawia się (akurat remontują balkony i u znajomej na tarasie stoją od tygodnia rusztowania aż do ostatniego piętra,potem przeniosą się na następną klatkę) Pani babcia po namyśle pyta:"Pani mąż jest murarzem?"
:roll:

gaga2
07-04-2003, 17:51
Obrazek z życia małżeństwa przed budową...
Od kilku dni nerwowo przeszukiwaliśmy stosy papierów, jakiś folderów, ofert, wydrukowanych wątków z forum, rysunków architekta i takich tam w poszukiwaniu Bardzo Ważnych Dokumentów jakich zażądało od nas starostwo do pozwolenia na budowę. Przeszukane zostało wszystko do ostatniej karteluszki. I nic. Zakręciło się w czasoprzestrzeni i znikło. Kamień w wodę. Może gdzieś zawieruszyło się w pracy? Właśnie sobie siedziałam przy komputerze, gdy do mieszkania wpadł mąż, wygonił od komputera i coś zaczął drukować. I z drukarki zaczęła wychodzić pierwsza strona - tak - to był nasz tak długo poszukiwany dokument. Taaaaaaaaaaaaaaaak.... reszta dokumentów i certyfikatów też była starannie włożona do podajnika naszej domowej drukarki - jako papier do drukowania na brudno.
Uważajcie - licho czai się wszędzie!
Pozdrawiam,
gaga2
NAGRODA! PROSIMY O ADRES

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-05-09 14:10 ]</font>

Wowka
16-04-2003, 09:43
Wczorajsza (15.04) Gazeta Wyborcza doniosła, ze Nowozelandzki 6-krotny mistrz świata na żużlu został wybrany Żużlowcem Tysiąclecia
Kompletny absurd i przerost megalomanii czy też tytułomanii jak na uchonorowanie wybitnego przedstawiciela sportu który istnieje dopiero od kilkudziesięciu lat.
Chyba, że organizator plebiscytu miał jakieś dane o innych wybitnych żużlowcach których kariera została przerwana np. na Psim Polu, pod Grunwaldem, Waterloo czy też w Olszynce Grochowskiej. :grin:

NAGRODA! PROSIMY O ADRES

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-05-09 14:09 ]</font>

ketiso
18-04-2003, 14:19
18 kwiecień tegoż roku,a więc Wielki piątek,dla przypomnienia post ścisły dla katolików.
Akcja dzieje się w jednym z marketów. Tłumy ludzi jak to zwykle przed świętami.Przy stoisku z wędlinami pokrojone w kosteczki kawałki róznych wędlin obok tego wykałaczki.Nic tylko podejść i się poczęstować.Tak mnie to zafascynowało ,że chwilę poobserwowałem z jakim smakiem 90% ludzi kosztowało ,by po chwili sobie przypomnieć sobie cóż takiego zrobili.Sam też nieomal się na to złapałem.
HEJ!

NAGRODA! PROSIMY O ADRES

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-05-09 14:08 ]</font>

mc
11-05-2003, 19:27
Znajomy zatrudniał przy budowie domu Ukraińca.Chłopak z wioski zagubionej gdzieś w Karpatach o wszystko wypytywał,o materiały,urządzenia,mając szczególny respekt dla wyrobów niemieckich.
Pewnego dnia używano zagęszczarki do gr. przywiezionej z Niemiec,pewnie ze szrotu,bo nie miała m.in.uchwytu do mocowania "gazu",a zastępował go przywiązany drut.
Wywiązał się dialog.
Jura: a to ruskie
Znajomy: nie,niemieckie
Jura niedowierzając: jak to nie ruskie,przecież wiązane drutem

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mc dnia 2003-05-11 20:29 ]</font>

zutewa
11-05-2003, 22:24
Było to około 5 lat temu.
Chcąc wysłać fax udajemy się z kolegą do pacówki pocztowej w mieście wojewódzkim.
Składam zamówienie:
- Czy mogę prosić o wysłanie faksu na numer, który podany jest pod adresem?
Odpowiedź:
- U nas nie ma faxu.

Moje kolejne pytanie było również głupie i naiwne jak pierwsze. A brzmiało tak:
- A telefon macie?
Wtedy człwiek był głupi - było to dla mnie co najmniej dziwne. Dzisiaj nie dziwi mnie nawet to, że na poczcie można wywołać zdjęcia,

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: zutewa dnia 2003-05-12 11:17 ]</font>

asiula
12-05-2003, 15:42
Obok mojej dzialki kolega buduje dom,
po wymurowaniu ścian i kominów przyszedł z kierownikiem
na inspekcje. Kierownik był w zasadzie zadowolony, ale inwestora
zaniepokoil fakt, że zamiast 3 wymurowano 7 kominów wentylacyjnych. Po krótkiej awantuce z wykonawcą wreszcie zrozumieli skąd się wzięła pomyłka. 4 zbędne kominy to na rysunku
była kuchenka 4 -palnikowa ( 4 kółka....)

emems
14-05-2003, 12:05
To może i ja coś dorzucę do tego koszyka dziwnych wydażeń:

Opowiadał mi to mój brat.
Akcja dzieje się w małym miasteczku na osiedlu z wielkiej płyty z lat 70 tych.
Znajomy brata poprosił go i jeszcze innych znajomych, żeby mu pomogli wyremontować mieszkanie na owym osiedlu. Rano na początek strzelili sobie kawkę przy telewizorku. Zabrali się do remontu, pozrywali tapety i podłogi ale nagle spaliło się jakieś urządzenie razem z kablem zasilajacym, aż dym ze ściany poszedł.
Akurat nadeszła pora obiadku. Usiedli i zjedli obiadek przy telewizorku który cały czas grał. No i po obiadku jeden mówi że trzeba cos z tym przewodem spalonym zrobić i poszedł powykręcał korki. A reszta siedzi czekając na naprawienie kabelka oglada telewizor przy poobiednim piwku. :grin: Wreszcie w trakcie naprawianego kabelka, ktoś sie kapnął, że działa telewizor ! ale korki są wykręcone - jak to może byc ? Zaczęło się sprawdzanie. No i znależli gdzie pies pogrzebany. To gniazdko do którego był podłączony telewizor było podłączone do instalacji elektrycznej sąsiada zza ściany. :grin: - i to sąsiad płacił za możliwość ogladania telewizora

Pozdrawiam :grin: :grin: :grin:

greg98
14-05-2003, 12:51
Witam,
U mnie wylewano (zresztą w moje urodziny) strop. A że pompa sie popsuła, to cały proces się przesunął do 22. Ciemno było, bo to koniec października, pracownicy zacierali schody, wygładzali strop itd. W pewnym momencie jeden zaczął nerwowo rozglądać się i szukać swojego telefonu. Okazało się, że zgubił go gdzieś w betonie :smile:
I nie będzie wydzwaniał. Telefon się znalazł w kwietniu. Zabetonowany w rogu schodów został odkuty i odzyskany. Podobno działa :wink:
Grzegorz

greg98
14-05-2003, 12:51
Skasowałem,bo poszło dwa razy.
Przepraszam

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: greg98 dnia 2003-05-15 07:20 ]</font>

ketiso
17-05-2003, 20:10
Historyjka.
Będąc ostatnim razem w Pizza Hut miałem takie oto zdarzenie.
Znudzeni oczekiwaniem na rachunek postanowiliśmy podejść do baru i tam zapłacić za konsumpcję.
Za kasą,przy kasie czy na kasie , jak kto woli, siedzi sobie kobietka lat około 25-30.
Mam takie hobby,że jak ktoś ma napisane nazwisko na plakietce to koniecznie je czytam.Plakietka umieszczona na piersiach rozmiar tych ostatnich XL .Wpatruje się w plakietkę (Pani to widzi) i wyczytuję nazwisko Opłatek.
Wtedy wykonuję taką oto zajawkę" Pani to chyba nie ma problemów w Wigilię".Ów kobieta spogląda na mnie z lekką irytacją i mówi " Proszę pana ja karmię".

HEJ!

mbz
26-05-2003, 14:17
Niedziela rano, miedzy 8 a 9 godz., w telewizji bajka dla dzieci o duszku Kacperku i... czerwony kwadracik w rogu! Brawo dla TV za konsekwencje w walce z przemoca i brutalnoscia w filmach dla dzieci!

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mbz dnia 2003-05-26 15:18 ]</font>

clark
26-05-2003, 19:06
jestem tuz przed budowa domu wiec nie mogac sie doczekac na pierwsze prace na dzialce zdzwonilem sie z panem swiadczacym uslugi ziemne - umownie nazwany X. pojechalismy na dzialeczke sprawdzilismy miejsce pod wykop czy wszystko jest wyznaczone jak byc powinno. pogadalismy i stwierdzilismy ze nie kopiemy do chwili gdy sie dogadam z jakims majstrem i wtedy wszyscy razem sie zjedziemy i zdecydujemy jak gleboko kopac. w czasie rozmowy padl taki szczeol jak glebokosc posadowienia budynku.
w dniu dzisieszym tj. 4 dni po spotkaniu z panem X, dogadalem sie w koncu z pewnym specem od budowy domow - panem Y i pojechalismy (na szczeście) sprawdzic czy na dzialce wszystko jest ok i co jeszcze powinienem zalatwic. Wyobrazcie sobie moja mine jak zobaczylem koparke i spychacz walczace na mojej dzialce w juz okolo metrowym wykopie. no wlasnie szczeka mi opadla, dzieki bogu pan Y zabral sie od razu do konkretow pomierzyl nakazal wiecej nie kopac, wyrownac dno i obrys wykopu i uciekac. Powiedzial potem ze wyczulismy ten przyjazd na czas, lycha glebiej i wszystko bylo by skopane - mam nadzieje ze ma racie.
zastanawiam sie teraz jakie straty mogla spowodowac taka nadgorliwosc (x), a moze to obawa przed konkurencja?
hmm, ciekawe czy podpiac to pod dobry omen przed budową?

pwm
27-05-2003, 08:48
Clark mam nadzieję że masz rzeczywiście dobrego "speca" od budowy domu ,bo na tym etapie na którym jesteś obecnie trzeba sporo rzeczy przewidzieć, kanalizacje, odwodnienie, uziemienie, przyłącze gazowe i energetyczne, spust wody z rynien itp. trzeba to zrobic za jednym wykopem. Pamiętaj o utwardzeniu gruntu pod łwami fundamentowymi jeśli był naruszony! myślę że fachowiec to wszystko przewidzi zgodnie z projektem a ja tak tylko na wszeki wypadek. Błędy w fumdamentach są błędami fundamentalnymi dla budynku. Życzę powodzenia i jak najmniej pytań ze strony fachowca stwiającego Twój dom.PWM

clark
27-05-2003, 14:14
mam wlasnie taka nadzieje, juz zaczynam siwiec i mam nadzieje ze nie bede wyrywal nie dlugo wlosow.

Marzena
05-06-2003, 23:24
Moja budowa od początku dostarcza mi dużo emocji - może nie ona , tylko budowlańcy. Tak naprawdę to nie wiem juz , czy ja jestem , czy oni są "mądrymi inaczej" . Kwiatek z dzisiejszego podwórka . Działka ma wymiaty ok. 40 na 40 m. W jednym końcu przy płocie stoja bloczki betonowe na taras. W drugim ekipa wylała juz fundamenty tego tarasu. I dzisiaj uslyszałam ,ze bloczki stoja za daleko .Czy mogłabym zamowic dźwig ,żeby je podał bliżej. A moze zatrudniłabym kogos do tego ? Ekipa wymurowała parter dobrze , jest porządna i wyglądała na fachową. Ale chyba nie jest normalna? Oni to powiedzieli przy inspektorze nadzoru -więc chyba poważnie. No cóż - może jeszcze trafię przy późniejszych pracach na ekipę z moich wyobrażeń.

Wowka
06-06-2003, 19:26
Wczorajsza (15.04) Gazeta Wyborcza doniosła, ze Nowozelandzki 6-krotny mistrz świata na żużlu został wybrany Żużlowcem Tysiąclecia
Kompletny absurd i przerost megalomanii czy też tytułomanii jak na uchonorowanie wybitnego przedstawiciela sportu który istnieje dopiero od kilkudziesięciu lat.
Chyba, że organizator plebiscytu miał jakieś dane o innych wybitnych żużlowcach których kariera została przerwana np. na Psim Polu, pod Grunwaldem, Waterloo czy też w Olszynce Grochowskiej. :grin:

NAGRODA! PROSIMY O ADRES

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Redakcja dnia 2003-05-09 14:09 ]</font>



Dopiero teraz przeczytałem, że Kochana Redakcja chce mi przyznać kolejny :D (chyba już 5 parasol). Z tego co wiem to nagroda może byc tylko jedna :cry: .
A jeśli się mylę to przecież Kochana Redakcja mój adres juz ma

http://home.wanadoo.nl/de.animaties/smiletouwtje.gif

A w konkursie biore dalej udział dla zabawy. Bo przecież śmiesznotek i niedorzeczności jest niestety sporo.

zutewa
24-06-2003, 10:24
Co mnie zdziwiło?
Zdziwiło mnie, że już niedługo będziemy obchodzić 34 JUBILEUSZ FORUM.
A oto weterani, którzy zostali zarejestrowani 01 Sty 1970

deja
talex
Bikier
I

Becik
21-07-2003, 10:35
Ostatnio, jako taką ciekawostkę opowiedam znajomym, jaką cenę krzyknął nam stolarz za obudowanie betonowych schodów. Rozbawił mnie komentarz jednego szwgara: "A zapytaliście go jakie te schody on robi? Może to miały być schody ruchome?? "
Pozdr. B.

Adamus
21-07-2003, 23:01
Witam oto moja historyjka, która przydarzyła mi sie miesiąc temu !
Chwilowo mieszkam w domu mojej ciotki która wyjechała zagranicę, dzwoni telefon, odbieram:
- halo dzień dobry, mieszkanie państwa...? ( tu pada nazwisko )
- tak zgadza sie - odpowiadam
- czy zastałam Wandę ? (moja ciotka tak ma na imię)
- niestety nie, wyjechała odpowiadam,
- a może zastałam Pana .... ?(pada nazwisko)
- Wójka ? pytam; nie żyje (bo tak jest od ponad 10 lat)
głos w słuchawce zamarł :o :o :o
- jak to nie żyje :o !? kiedy, jak dlaczego ja nic nie wiem :o :cry: ?! szłysze przerażony głos,
- Boże jak to sie stało :cry: :o :cry: ?!
Ja ze stoickim spokojem odpowiadam, że to juz ponad 10 lat itd. znowu cisza... ponownie pada pytanie:
- Czy to mieszkanie Jana ... (pada nazwisko)
- Nie ! :D , to musi być pomyłka ! -odpowiadam powstrzymując śmiech :D
Słyszę głębokie westchnienie, ulgę mojej rozmówczyni.
- Dzięki Bogu, że to pomyłka, ale mnie Pan przeraził ! - odpowiada pani Imię wyjaśniło wszystko, że to pomyłka choć faktem jest że obie Panie; moja ciotka i ta o którą pytano mają te same imiona i nazwiska ( dodam wcale nie powszechne typu: Kowalski itp) ja sie uśmiałem :D a pani w słuchawce głęboko odetchnęła :D :wink:

helism
26-07-2003, 22:28
Ja też opowiem sytuację telefoniczną.
Pewnego wieczora (a było to już dosyć dawno temu) do mojej cioci zadzwonił telefon. Odbiera ciocia.
- Halo, czy to Wiedeń?
- Nie, pomyłka - odpowiada ciocia zgodnie z prawdą, bo rzecz się dzieje w Krakowie.
Sytuacja powtarza się jeszcze ze dwa razy. Ponieważ był to już dość późny wieczór, a ciocia chciała iść spać, trochę się zdenerwowała.
Po kolejnej takiej wymianie zdań pani z telefonu mówi
- Ale ja się muszę do tego Wiednia dodzwonić.
Na co moja ciocia:
- To się pani nie dodzwoni, bo ja wyłączam telefon.
:D

Szadam
27-07-2003, 21:31
Kilka lat temu brałem udział w projektowaniu sieci telekomunikacyjnych. Projektowaliśmy sieci lokalne w gminach wiejskich. Przebiegi kabli trzeba uzgodnic z włascicielami gruntów i właśnie podczas takich uzgodnień jena starsza kobiecina stwierdziła:
" a swiatłowód to ten od swiatła i wody" :D

Innym razem w jednej wiosce znależliśmy sobie przewodnika. zanłe wszystkich co bardzo ułatwiało uzgodnienia. Ok 16 zrobił się nerwowy bo mu sklep zamkną, a on musi sobie kupić winko. Zaproponowałem że ja podjadę,a on z kumplem niech kontynuje. - Jakie panu wino kupić - gość spojrzał zdziwiony " normalne zakręcane za 3zł" :lol:
Jak podjechałem pod sklep i poprosiłem o wino zakręcane za 3zł to babka zapytała " na wynos czy z butelką" :D

Zielona
29-07-2003, 10:03
Było to tydzień po naszej przeprowadzce. Byliśmy trochę zakręceni, ostatnie tygodnie upłynęły pod znakiem ciągłych zakupów na konkretne kwoty. Przygotowywaliśmy się do parapetówki w związku z czym robiliśmy zakupy w największym warzywniaku w pobliskim mieście. Jedna siata, druga, trzecia, czwarta, piąta, w końcu padło pytanie ... ile płacimy? ... pani na to 62 zł. Mąż wyjął pieniądze i podaje ekspedientce a ona czerwona mówi ... oops pomyliłam się ... 26 zł. :o
Wyszliśmy z warzywniaka trochę zakręceni ... no tak jedna siatka pełna pieczarek (1 kg) to 3 zł, itd. ... a z hipermarketu budowlanego czasami za śruby z kołkami płaciliśmy po 30 zł.
Wniosek: Lepiej „skoczyć po warzywa i owoce” niż „skoczyć po śrubki”. :lol:
To jeszcze nie koniec.
Wracaliśmy z tymi zakupami do domu, po drodze odwiedziliśmy ulubiony nasz market budowlany, ale gdzieś po 40 minutach od zakupów w warzywniaku, zawitaliśmy pod nasz nowo wybudowany dom. I tu niespodzianka ... na klamce była zawieszona jedna z siatek, którą przez zapomnienie zostawiliśmy w warzywniaku. :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o
Skąd się wzięła?

pyrka
19-09-2003, 15:31
Ostatnio sprzedaję malutki domek na dużej działce. W odpowiedzi na ogłoszenia prasowe dzwoni sporo zainteresowanych. Oto jeden z dialogów:
Pytanie: Ja w sprawie ogłoszenia. Chciałabym dowiedzieć się coś więcej o tym domu.
Odpowiedź: Na działce o powierzchni 2000mkw jest połowa domu o pow. 60 mkw. w zasadzie do rozbudowy.
Pyt: A jaka jest cena ?
Odp: Cena została wyliczona w ten sposób , że za działkę liczymy po 15,- zł czyli 30tys. za całą a za dom po 500,- za mkw co razem daje 60tys.
Pyt: A można kupić sam dom bez działki ?
Odp: A w jaki sposób , czy domy wiszą w powietrzu ?
Pyt: Nie wiem.

AgnesK
19-09-2003, 22:24
Dziś przeżyłam ZDZIWIENIE życia - pan konstruktor przeliczający nasz projekt (D07 Praktyczny Muratora), stwierdził nonszalancko, że projekt jest naszpikowany szkolnymi błędami :o , przewymiarowany ("Ktoś kto projektował nie wie jak się buduje") - "o, np. ścianka kolankowa - jest wieniec, a po co? Kto daje wieniec na ściankę koankową?? Dach sam ją utrzyma" :o :o :o :o No to ja faktycznie jeszcze baaaaaaaaardzo dużo nie wiem, choć wiele przypuszczałam.... Nie, no, brak mi słów słuchajcie.

Alanta
26-09-2003, 08:36
Naprawdę tak powiedział, "dach ścianke utrzyma" ????, Ty lepiesz szybko zrezygnuj z jego usług, bo bedzie piekna katastrofa na budowie !!!

Wczoraj przeglądam ćwiczenia mojej córki-pierwszoklasistki, jest zadanie: narysuj przedmiot zawiierający w nazwie literkę m , widzę narysowane drzewo lisciaste. Zaczynam intensywnie myślec o co mojej córci chodziło i nagle widze wygumowany podpis domp :lol: :lol: :lol:

AgnesK
26-09-2003, 10:37
Panu podziękowałąm.

Ale DOMP jest po prostu..... powalający!

Szanelka
26-11-2003, 20:39
Kiedy na budowę przyjeżdża ekipa niewiadomo skąd pojawia sie mały kundelek , który dzień w dzień wykonuje ten sam rytuał: podbiega do każdego z majstrów, obwąchuje każdego, szczeknie i idzie obsiusiać lewy naroznik domu. Znika niepostrzeżenie a fachowcom już drugi tydzień nie udaje się zauważyć, gdzie on tak znika. tak sie zastanawiają, że robota im -widzę - coraz gorzej idzie. Mnie martwi co innego; dlaczego właśnie lewy narożnik?

Jolka
28-11-2003, 12:19
Rozmowa z "fachowcem" na temat ocieplenia fundamentów i podłogi na gruncie:
- po co ten styropian, przecież jak jest izolacja przeciwwilgociowa to ciepło nie ucieknie.
:o na co ja:
- to niech pan wyjdzie w mróz w cienkim płaszczu przeciwdeszczowym i zobaczymy jak będzie panu ciepło.

bilbo
29-11-2003, 01:01
Autentyczna historia:
Znajomy przypadkiem odkrył w stodole jednego gospodarza na wsi stare, piękne acz zniszczone meble. Postanowił je zdobyć, najlepiej tanio, więc pyta gospodarza chytrze, by nie wzbudzić podejrzeń, czy mu są potrzebne te meble, bo jak nie to on by je wziął na opał. Gospodarz nie miał nic przeciw, żeby mu stodołę uprzątnąć i jeszcze flaszkę postawić. Był nawet taki uprzejmy, że zapytał - "to synowie panu te meble porąbią na jutro, dobrze?" Znajomy zapewnił szybko - "nie ma potrzeby, ja jutro przyjadę z przyczepą, to je sobie zabiorę, tak jak stoją. Dam sobie radę. Proszę synów nie fatygować i mebli nie rąbać". Przyjechał na drugi dzień i... przedwojenne mebelki leżały ładnie porąbane...

Szanelka
14-12-2003, 21:43
Zauważyłam, że święta za pasem, a betoniary jeżdżą jak oszalałe. Grudzień - nie da się ukryć- a ludzie się budują, że aż gwiżdże! Na budowach majstry uwijaja się jak mrówki, pytam więc, o co chodzi? Pytanie moje jest retorycznym; każdy chce choć trochę zaoszczędzić i uciec przed Vatem 2004 robiąc najwięcej w tym roku. Każdy się cieszy, że może to kupić za "stary" Vat, że może coś zrobić jeszcze teraz.
JA TEŻ...
Dziękuję Ci piękna grudniowa pogodo za Twą łaskawość![/code]

tdxls
15-12-2003, 11:08
W ramach poprawności politycznej każdy Św. Mikołaj pracujący w domach handlowych w Australii przechodzi szkolenie. Niby nic dziwnego tylko teraz ze względu na posądzenia o pedofilię nie można brać dzieci na kolana tylko sadzać na specjalnym "fotelu elfów".
Ciekawe kiedy dotrze to do nas.

deha
15-01-2004, 23:33
Historia autentyczna
Jak trzeba się postarać żeby w mieszkaniu trafić na jedną odpoczywającą pod łóżkiem, pszczołę( czytaj nadepnąć ), zostać użądlonym i odchorować przez kilka tygodni.

PS
Zabójczynią tej pszczoły byłą moja ukochana małżonka.

bosia
16-05-2004, 10:56
We wrzesniu do przedszkola, do ktorego uczeszczal moj syn przyszedl nowy chlopiec. Niebawem stal sie najlepszym kolega syna. Codziennie dowiadywalam sie czegos o nim i jego rodzinie. Wykanczali nowy dom w okolicy, chlopca do przedszkola przyprowadzala babcia. Pomyslalam, ze trzeba bedzie poznac sie blizej, chociazby ze wzgledu na dzieci, a moze my-dorosli tez przypadniemy sobie do gustu?
Wkrotce nadazyla sie okazja. Syn zostal zaproszony na przyjecie urodzinowe przyjaciela w piatkowe popoludnie. Niestety dzien byl jednym z trudniejszych- pelen stresujacych terminow. Kiedy po pracy, w biegu wpadlam do sklepu na zakupy, bylam juz spozniona i zmeczona.
Stojac w kolejce do kasy uswiadomilam sobie, ze nie mam w wozku mleka, jeszcze nikt za mna nie stoi, a regal z mlekiem-tuz,tuz....
Za momencik bylam z powrotem i widze moj wozek odstawiony na bok i jakas babe z fura zakupow na moim miejscu. Jakby tego bylo malo uraczyla mnie wykladem nt. pozostawionego wozka. Moje niesmiale przeprosiny nie robily na niej wrazenia. Dlaczego ze wszystkich sklepow w okolicy wybralam dzisiaj wlasnie ten ?Ze lzami w oczach pojechalam odebrac syna z przedszkola. Mocno spoznieni dotarlismy na przyjecie ... Jakiez bylo moje zdumienie kiedy drzwi domu otworzyly sie i okazalo sie, ze stoi w nich powitalnie radosnie usmiechnieta pani domu, czyli "baba" ze sklepu !!!

remx
24-05-2004, 19:13
Mój wykonawca ma problemy ze swoim sąsiadem.
Jakiś czas temu sąsiad napuścił na niego kontrolę p-poż.
Przyjechał jakiś facet i doczepił się, że nie ma piasku w beczce...... ....wykonawca ma betoniarnię i całe hałdy piasku na podwórku.

Agnieszka1
30-06-2004, 13:34
Witam was:)
Pewnego dnia przyszedł do mnie pewien pan z zona ( chcialam ubezpieczyc swoje mieszkanie)
Zapraszam wiec gosci do pokoju, widze pan w ekstra garniturze, zona tez wystrojona, ale pan chce sciagac buty, mowie wiec:
prosze nie sciagac butow, nie trzeba ( pomyslalam taki garnitur , elegancka walizka i na bosaka - no jakos nie wypada)
Ale gosc sie uparl ze sciagnie buty.
Wiec sie poddalam - niech sciagnie pomyslalam.
I sciagnol ...........
No moi drodzy dziura na dziurze w skarpetach.
Na palcach dziury, pięty sito ........ pomyslalam " i po co sie tak upieral"
Ale nic , siadamy przy stole, a stol mam ze szklanym blatem.
Pan sie rozsiada, a zona .........
czerwona ze wstydu siada obok meza.
Nagle widze przez blat stołu ( bo był szklany przypominam) a zona stawia na stopach meza torebke - az tak sie wstydzila podartych skarpet.
Maz odklada torebke na bok, a zona znow ja kladzie na jego stopy - maz w koncu rozzloszczony mowi - kochanie zostaw moje skarpetki w spokoju!!!!

:):):)

Agnieszka1
30-06-2004, 13:49
Witam, najwiecej smiechu mam z mojego 3 letniego synka

Od niedawna chodzi do przedszkola.
Zawsze po całym dniu w przedszkolu , jak go odbieram to pytam:
Jak tam słoneczko w przedszkolu?
Pewnego dnia otrzymuje odpowiedz mojej 3 letniej pociechy:

Oj mamo, tak mnie dzisiaj wkurwili ........

Sorry za słownictwo :oops:
moja reakcja to niezla konsternacja ......:)

Agnieszka1
30-06-2004, 14:01
i jeszcze jedna anegdotka :D
Rzecz działa sie 5 lat temu.
Moja podróz poslubna, Hiszpania, slonce, plaza.
czas - kolo samego poludnia
miejsce - plaza

Plaza byla zaludniona, wiadomo lipiec pelno turystow.
Siedze z mezem na plazy, obserwuje ludzi, morze.
Nagle slysze jakies piski, spogladam na morze a tam ogromne fale dobijaja do brzegu, przewracaja materace, ludzi .........
Nagle patrze a na brzeg cos wylazi z fal ........
Przygladam sie i widze .......... kobieta okolo 60 lat wychodzi na czworaka z wody , glowa do gory , oczy zamknieta, pluje piachem ktory nawchodzil jej do ust, biustonosz na glowie, piersi zwisaja ........
No coz bywa i tak ......
Maz kobiety siedzi na brzegu i zrywa boki ze smiechu.
Ludzie rownierz. Juz ustał smiech, a kobieta wstaje na nogi , naciaga biustonosz, ale ..............
cos jest nie tak, cos zwisa z tyłu , ale co to hmmm majtki ma na sobie .....
przygladam sie i widze ze to mnostwo kamyczkow drobnych , ktore pokrywaja dno morza weszly biedaczce w majtki i calosc wisi jakby miala w majtkach narobione :):):):)

NAGRODA! PROSIMY O ADRES

Agnieszka1
01-07-2004, 12:59
dziekuję bardzo za nagrode :):):):

opowiem Wam jeszcze jedno wydarzenie - nie martwcie sie juz ostatnie ( zeby nie przynudzac swa osoba) :):):)

Synek moj gdy miał 2,5 lat poszedł do przedszkola, był wlasnie czas Swiat Bożego Narodzenia.
Przychodzi więc moje słoneczko z przedszkola i spiewa:

"pała,pała,pała"

Nie wiedzac co wlasne dziecko spiewa , poszłam po ratunek do wychowawczyni w przedszkolu, postawilam synka na srodku i poprosilam o zaspiewanie ulubionej piosenki.
synek zaspiewal : pała,pała,pała

pytam wychowawczynie - i co?
a ona na to - synek spiewa "Chwała, Chwała, Chwała .... na Wysokości"
:)
pozdrawiam

Tomek_J
05-07-2004, 11:01
Z ostatniego weekendu:

Oprócz domu buduje nam się taki całkiem spory budynek gospodarczy: jedno wielkie pomieszczenie o wymiarach 7 * 11 metrów. Rozpatrywaliśmy przez kilka dni w jakiej by tu technologii zrobić ściany, strop, dach, by przyspieszyć maksymalnie budowę oraz nie wpadać za bardzo w koszty. W końcu po licznych dyskusjach prawie wybraliśmy.

No i w sobotę jeszcze raz omawiamy pewne kwestie. Nagle moja Pani, słynąca zresztą z rozkosznych skrótów myślowych i nagłych zmian tematu pyta:

- A ile trzeba będzie czekać z rozpoczęciem dachu, jak już fachowcy zrobią tą miniaturkę ?

Zamurowało mnie. Jaką znowu miniaturkę, do cholery ?!...

- Nooo, ten strop - miniaturkę !...

Szok... I w końcu olśnienie !

FILIGRAN ! :D

Jolka
05-07-2004, 12:13
Dobre! :D :D :D

Agnieszka1
09-07-2004, 08:26
hahhaah Tomek , naprawde dobre :D :D :P

Czy wierzycie ze czarne koty pecha przynosza?
:D
Raz szlam do pracy , przed samym wejsciem przebiegl mi czarny kot droge, nie wierzac w to przeszlam .
Weszlam na gore, po jakims czasie zglodnialam, siegnelam wiec po torebke i poszlam do sklepu.
W sklepie zamowilam sobie co chcialam, siegam do torebki po portfel :o nie ma!
Poprosilam pania zeby odlozyla zakupy ze zaraz wroce.
Pobieglam do bankomatu z ktorego zawsze biore kase - jest najblizej :o popsuty.
Kurcze pomyslalam, musze isc do banku, ale nic daleko nie bylo poszlam.
Wchodze do banku :o pradu nie ma i kompy nie dzialaja wiec kasy mi nie wydadza.
Cholerny czarny kot - pomyslalam :D

Ew-ka
09-07-2004, 21:22
autentyk
Siostra mojego męża jest nauczycielką-mając małe dzieci przemieszczała sie po mieście rowerem( szybciej i bezpieczniej).Bardzo często zawoziła swojego 7 letniego synka do szkoły muzycznej , ich trasa przebiegała w miejscu , gdzie często jeździly Tiry i na zakręcie - ku uciesze malucha mama mocniej naciskała na pedały i zwycięsko wyprzedzała wielkie auta.
I pewnego dnia w czasie lekcji pani małego Maciusia -zadała dzieciakom pytanie " kim jest Wasza mama?" dzieci odpowiadały zwyczajnie,że sklepową albo pracuje w biurze a co o swojej mamie powiedział Maciek ?

Moja mama jest Tir-ówą :lol: :lol: :lol:

Konsternacja i szok ....pani znając mamę Macka próbowała nakierować go na inną odpowiedź ,ale chlopiec był nieugięty i wciąż powtarzał swoje

Dopiero wizyta mamy w szkole wyjaśniła całą sytuację

( ciekawe czy od tej pory ma taką ksywę ?)

barbapis
09-07-2004, 22:03
Mnie rozbawił na kiosku z chlebem napis:Pieczywo bez środków spólchniających".
( No cóż - przecież ó jest bardziej pulchne od u, nieprawdaż? )
I jeszcze napis w sklepie:"Ódka kurze".( Fakt -były dosyć tłuste ).

Tomek_J
12-07-2004, 06:37
Mnie rozbawił na kiosku z chlebem napis:Pieczywo bez środków spólchniających".
I jeszcze napis w sklepie:"Ódka kurze".( Fakt -były dosyć tłuste ).

Kiedyś widziałem, jak na rozłożonej na targowisku "polówce" obok takich wspaniałości, jak cherbata leżał przebój sezonu:

CIPSY ! :D

AdaśP
19-07-2004, 14:56
Historia autentyczna, która wydarzyła się 2 lata temu, kiedy pracowałem jako inżynier budowy na budowie Filharmonii Łódzkiej.
Geodeci wytyczali konstrukcję przy ulicy, w pewnym momencie podeszła do ich szefa kobieta około 50 lat i spytała:
- Panie, a co tu będzie?
- Filharmonia - odpowiedział geodeta
- A to fajnie, będę miała bliżej jak do "Billi".
(BILLA - market spożywczy)

Pozdrawiam

Funia
03-08-2004, 12:37
Pisałam już o tym na Lubuskim:

Pewnego dnia moja kuzynka chciała obejrzeć naszą działkę. Stały tylko fundamenty.

Obejrzała i zaczęła kręcić nosem, że fajny ale mały i w ogóle. Że ona wolałaby większy. Po chwili zapytała o wymiary. Troche się zdziwiła, bo okazało się, ze jej, który zamierza budować i ma już projekt jest jeszcze mniejszy.
i jeszcze ma garaż w srodku, a nasz jest wolno stojący.

Dopiero jej szczęka opadała, a ja z Misiem śmialismy się cały tydzień. :lol: :lol: :lol:

adamski
08-09-2004, 09:27
Ostatnie tygodnie są na mojej budowie naprawdę wesołe a to dzięki 2 majstrom od wykończeniówki.
Pare przykładów ich twórczości:
- na pytanie ile łyżeczek cukru pan sobie życzy do herbaty padła odpowiedź: "osiem, ale proszę nie mieszać bo nie lubię słodkiego".
- któregoś dnia pojawili się na budowie moi znajomi. Na parterze ściany są już wstępnie raz pomalowane. W niektórych miejscach ściany są jeszcze poprawione cekolem. Padło pytanie do majstrów "czy te białe plamy to tak zostaną?". Padła odpowiedź, oczywiście z kamienną miną - "nie, teraz na to przyjdzie styropian, siatka i wszystko się klejem zaciągnie. Ale będzie ładnie, jak Pani myśli?". Znajoma zdębiała
- po wykopaniu rowu na doprowadzenie rury z domu do szamba majster z poważną (oczywiście ) miną proponuje mojej żonie żeby rurę pcv obłożyć kamieniami i zalać betonem. Żona myśli, myśli i dochodzi do wniosku że to chyba dobry pomysł a im żartownisiom chodziło o to że oni musieli przekopywać się przez twardą glinę i kamienie i czemu następni mają mieć lżej Ostatecznie stanęło na zasypaniu dziury żwirkiem.

pattaya
09-09-2004, 16:04
Usłyszałem taką ciekawą historyjkę od emerytowanej nauczycielki.Ponoć 100% prawdziwa.
Lata 60 czy 70-te ,nie pamiętam,na zabitej dechami wsi była wielodzietna rodzina,w której wszyscy strasznie przeklinali.Wraca ze szkoły kilkuletni synek.Ojciec pyta:
-No i co w szkole ty głupku?!
-Ano dostałem pięć dwój.
-Oj,ty ch...,p....,k....,za co idioto?
-A nauczycielka zapytałe mnie ile jest pięć razy sześć.
-No i co p...,k...,ch...,nie wiedziałeś?
-A wiedziałem,powiedziałem jej,że 30.
-No to za co te 5 p... dwój?
-Bo mnie potem spytała ile jest sześć razy pięć.
-Ach ty baranie,p....,ch.... nie wiedziałeś?
-A dyć powiedziałem jej,że jeden ch..j. :D

Hanula
30-09-2004, 20:13
W celu ułatwienia przemieszczania się między urzędami placem budowy (przyszłym) a domem i pracą zrobiłam sobie prawo jazdy (nie w sensie że lewe na drukarce i w laminatorze) tylko legalnie zdałam za drugim podejściem, po miesiącu otrzymałam no i chwalę się w pracy.
Dyrektorka zrobiła prawko dwa lata wcześniej i zaskoczona nowym wyglądem dokumentu woła:
- Panie dyrektorze (do z-cy) widział pan nowe prawo jazdy? Są dwa zdjęcia!!!.
- A to te same osoby?

RolandB
01-10-2004, 10:57
to ja opowiem cos co mnie kiedys z krzesla zrzucilo ...
siedze sobie spokojnie w pracy i przychodzi mejl od mojej żonki o takiej treści :

hej ..ale numer odwalilam..weszlam do zakladu, bo chcialam klucz dorobic, wywalilam pol torebki na lade w poszukiwaniu kluczy (pan juz wtedy na mnie dziwnie patrzyl) i w koncu jak je znalazlam mowie do pana - prosze mi dorobic ten klucz. Pan tak na mnie patrzy i pyta - a jakie wskazowki pani do tego dorobic? nie zajarzylam o co mu chodzi, wiec on jeszcze raz o to samo pyta...w koncu powiedzialam - przepraszam o jakie wskazowki pan pyta...a on mi na to - bo prosze pania ja jestem zegarmistrzem...ale mi sie glupio zrobilo... pomylilam zaklady

:D

Kingaa
15-10-2004, 09:05
Pozwolę sobie skopiować z mojego dziennika, bo chyba tu pasuje :)

Sytuacja: dachówka już położona, pozostały tylko gąsiory. Ponieważ handlowiec bez sensu dał nam gąsiory skrajne, które przy dachu dwuspadowym są niepotrzebne, pomyślałam, że podstawowych pewnie zabraknie. Ponieważ akurat jechałam z budowy do hurtowni, pytam się dekarza: czy starczy gąsiorów, czy trzeba dokupić?
dekarz: "nie wiem"
ja: "jak to pan nie wie???"
dekarz: "noo, bo to bym musiał policzyć"
ja:"to proszę policzyć!"
dekarz: "aaa, to bym musiał zmierzyć"
ja:"to niech pan zmierzy!"
dekarz:"aaa, to bym musiał wejść na dach"
ja:"no to niech pan wejdzie!"
dekarz:"a co pani myśli, że ile ja lat mam, żeby po dachu łazić?"
:o

osowa
15-10-2004, 10:59
A to moja wczorajsza sytuacja ze sklepu :

ja: dzień dobry , czy są żarówki do lodówki ?
pan: tak są
ja: to poproszę
pan: ile?
ja : a ile potrzeba żarówek do lodówki?
pan: no nie wiem , dwie trzy ?...
ja : a widział pan kiedyś na raz w jednym domu trzy lodówki? !

ja: hihihihihihihihihi
pan i pani w tle :heheheheeheheheheheheh

preev
15-10-2004, 19:50
A to moja wczorajsza sytuacja ze sklepu :

ja: dzień dobry , czy są żarówki do lodówki ?
pan: tak są
ja: to poproszę
pan: ile?
ja : a ile potrzeba żarówek do lodówki?
pan: no nie wiem , dwie trzy ?...
ja : a widział pan kiedyś na raz w jednym domu trzy lodówki? !

ja: hihihihihihihihihi
pan i pani w tle :heheheheeheheheheheheh

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
te trzy żarówki to tak na zapas :lol:

Ew-ka
15-10-2004, 20:01
też ze sklepu( byłam świadkiem)
Pan ze sloikiem musztardy ( Kamis z gorczycą)
-prosze kierownika sklepu
-o co chodzi?
-chciałbym oddać te musztardę
- zepsuta ? po gwarancji?
- nie , ale mi nie smakuje
- ale ta musztarda nie musi wszystkim smakować
- ale mi nie smakuje i prosze mi dać inną
-ale tu nie ma pół sloika musztardy , pan tyle zjadł !!!
- ale to chyba logiczne ,że musiałam zjeść ,żeby wiedzieć ,że mi nie smakuje !!!!
Kolejka przy kasie pokładała się ze śmiechu :D

NAGRODA! PROSIMY O ADRES

Ew-ka
15-10-2004, 20:09
i jeszcze jadna historyjka
Mam pieska -sukę
Wracam któregoś dnia z pracy i spotykam znajomą ( typowa blondynka z dowcipów ) idziemy razem w stronę osiedla . Nagle moja Dora kuca i siusia.....
Blondynka
- ona siusia i nie podnosi nogi?
Ja
-bo suki siusiają -kucając
Blondynka
- to dlaczego mój kot -skoro jest Panem ,nie podnosi nogi ????
Ja
-a widziałaś konia ,żeby podnosił nogę i obsikiwał drzewo ?

:o

NAGRODA! PROSIMY O ADRES

Szadam
12-11-2004, 14:02
Wpada do mnie zaganiany sąsiad.
- wiesz ty sie na tym znasz powiedz czy załatwiałeś boś
- boś ....??? tak, a o co chodzi
- co trzeba do tego mieć
- dokumentacje,
- gdzie to załatwiałeś
- w Opolu, ale adresu nie pamiętam, na Budowlanych
- a gdzie można się czegoś o tym dowiedzieć
- poczytaj na forum w internecie wpisz oczyszczalnie i masz na całą noc co czytać
- jakie oczyszczalnie :o
- przydomowe
- ale ja robie centralne i mnie poradzili, że w boś można dostać tani kredyt
- :o :o :o :o :lol: :lol: :lol: :lol:
-
tak to Bank Ochrony Środowiska zakonkurował z biologiczną oczyszczalnią ścieków :wink:

ostry
04-03-2005, 11:03
To byla zdaje sie jedna z pierwszych wizyt moich przyszlych tesciow w naszym mieszkaniu... Zona zaserwowala jakies ciasto. A tesc "zartownis" po sprobowaniu pierwszego kawalka skrzywil sie. No to i ja sprobowalem i stwierdzilem ze tesc "musi" miec racje. Zapytalem sie zony w ktorym sklepie kupila te ciasto bo straszny zakalec i sie tego jesc nie da... Patrze na tescia a ten sie chichocze, tesciowa czerwona jak burak... Okazalo sie ze to mamusia przywiozla swoj najlepszy wypiek... Ale sobie przechlapalem......

Patos
05-03-2005, 10:01
Jak weszliśmy na ciasta, to powiem jak mój ojciec wprowadza w drgawki ludzi częstujących go ciastem własnego wypieku.
Po spróbowaniu kęsa mówi;
-No - no, dobre to ciasto :roll: :P ,smakuje zupełnie jak sklepowe :o :evil:

Żelka
03-06-2005, 17:19
Prawdziwa Bajka o Metce Łososiowej
Jak to wcale nie łatwo być obcokrajowcem, opowiem Wam w tych paru krótkich zdaniach co mam nadzieję ułożą się w niezłą bajeczkę – prawdziwą.
Dwanaście lat temu przyjechałam do Polski z niedalekiej (bo co to dzisiaj za odległość) Chorwacji. Nie musiałam się za dużo „przestawiać”, bo kultura podobna, jedzenie i klimat też. (choć do dziś mi brakuję tutaj gorącego lata i cieplej słonecznej jesieni)
Jednak, tam gdzie mieszkałam nie jadało się za dużo ryb i ich przetworów. Moja nowa rodzina Polska, a zwłaszcza mój mąż, nie mogli zrozumieć jak to można nie lubić ryb.., a ja – nie lubiłam. Prócz smażonej ryby morskiej prosto z patelni albo smażalni nad morzem, innej ryby nie jadałam.
Wiec, jak oni się zajadali metką łososiową, ja naturalnie zawsze odmawiałam. No bo jak inaczej!?
Po dziesięciu latach ciągłego namawiania mnie abym w końcu tą metkę posmakowała, miałam już dosyć!!! Bardzo oburzona odpowiedziałam: ”Przecież wiecie, że ja za rybą nie przepadam! I tutaj..., patrzę jak ich minę najpierw żółkną z czegoś pomiędzy niedowierzaniem a zdziwieniem, a zaraz potem czerwienieją ze śmiechu.
I co ja się dowiaduję??? Po dziesięciu latach mieszkania tutaj raczyli mnie powiadomić, że metka łososiowa nie jest z ryby!!!
A co niby ja miałam myśleć? Przecież łosoś to ryba, a że nikt mi nie wytłumaczył, że w tym przypadku nazwa pochodzi z koloru.., to ja straciłam 10 lat nie jedząc dobrej – Metki Łososiowej...

Aggi
07-06-2005, 12:26
zepsul mi sie zamek bagaznika mojego samochodu - pojechalam wiec na serwis i referuje rozwlekle swoj problem.
Pan pyta uprzemie:
- A od srodka probowala pani otworzyc?
Zagotowalo sie we mnie na taka bezczelnosc!!!
- Jak to od srodka!? Wyobraza sobie pan, ze ja przez zlozone tylne siedzenie bede wpelzala do bagaznika, zeby go otwierac ?!?! :o
Panu sie zrobily baranie oczy i patrzyl na mnie czas dluzszy w milczeniu, po czym zorientowalam sie, ze mamy chyba rozbiezny tok myslowy... :wink:
- Nie - mowi pan - tam jest taka dzwigienka obok fotela kierowcy...

:oops: :oops: :oops:

ostry
07-06-2005, 12:58
zepsul mi sie zamek bagaznika mojego samochodu - pojechalam wiec na serwis i referuje rozwlekle swoj problem.
Pan pyta uprzemie:
- A od srodka probowala pani otworzyc?
Zagotowalo sie we mnie na taka bezczelnosc!!!
- Jak to od srodka!? Wyobraza sobie pan, ze ja przez zlozone tylne siedzenie bede wpelzala do bagaznika, zeby go otwierac ?!?! :o
Panu sie zrobily baranie oczy i patrzyl na mnie czas dluzszy w milczeniu, po czym zorientowalam sie, ze mamy chyba rozbiezny tok myslowy... :wink:
- Nie - mowi pan - tam jest taka dzwigienka obok fotela kierowcy...

:oops: :oops: :oops:

Hihi
Aggi, dobre to bylo :lol:

SławekD-żonka
07-06-2005, 13:20
W zasadzie to co teraz napiszę średnio sie nadaje do tego wątku, ale mimo wszystko wkleję, bo teraz mnie to bardzo śmieszy:

Jakiś czas temu parkowałam na chodniku za jakimś samochodem, zdążyłam okna pozamykać, schować radio, wyszperać coś w torebce gdy nagle poczułam uderzenie :o Z auta przede mną wyskoczył facet i głośno wołał:
- jak ostatnio patrzyłem do tyłu, to pani nie było :o :o :o

Wtedy mi ręce opadły, ale teraz :lol:

Szadam
08-06-2005, 07:07
aggi to to nic
kiedyś jak zmieniałem malucha no coś lapszego zdecysowałem się na UNO. Stare UNO. Soptkałem się z gosciem, jaździmy cmokamy z zachwytu, no super. Byłem juz tak napalony że wszystko mogłem kupić. Na tym etapie jazd próbnych miałem 2 pasażerów na tylnej kanapie i przy wysiadaniu okazało się że jedne tylne drzwi się nie otwierają i albo je trzeba otwierać z zewnątrz, albo wysiadać z drugiej strony. Chwila konsternacji, sprzedawca coś nawija, że musiało się coś właśnie teraz zaciąć. Jako, że po maluchu umiałem rozłożyć i złozyć samochów z zamknietymi oczami machnąłem ręką i auto kupiłem.
Przy pierwszym myci ( chyba po 3 godz. :D ) w drzwiach zauważyłem przełącznik blokady, zrobiłem pstryk i drzwi naprawiłem. Jakież zdziwienie było pana jak zobaczył syna wysiadającego tymi drzwiami.

Aggi
08-06-2005, 08:51
Ciekawe ile lat tamten przejezdzil z zablokowanymi drzwiami? :D :D :D

Szadam
08-06-2005, 10:15
ponad rok :lol:

natasza
12-08-2005, 21:52
.

natasza
12-08-2005, 21:52
Z Historii sklepowych

Dziesięciolatek robi zakupy w sklepie samoobsługowym,przy kasie pakuje te wszystkie chleby,śmietany,mąki ,Hoopy i inne towary do cienkiej gratisowej foliowki.Pani przy kasie -weź drugą torebkę bo ci sie to wszystko rozsypie.
On -A co tam,raz sie żyje!

Biedak za chwilkę zbierał wszystko z podłogi prz drzwiach wyjściowych,ale co zaszalał to jego :lol:

Ew-ka
17-08-2005, 18:14
To byla zdaje sie jedna z pierwszych wizyt moich przyszlych tesciow w naszym mieszkaniu... Zona zaserwowala jakies ciasto. A tesc "zartownis" po sprobowaniu pierwszego kawalka skrzywil sie. No to i ja sprobowalem i stwierdzilem ze tesc "musi" miec racje. Zapytalem sie zony w ktorym sklepie kupila te ciasto bo straszny zakalec i sie tego jesc nie da... Patrze na tescia a ten sie chichocze, tesciowa czerwona jak burak... Okazalo sie ze to mamusia przywiozla swoj najlepszy wypiek... Ale sobie przechlapalem......

nagroda !!!! prosze o adres !!!!!

:wink: :wink: :wink:

fizyk
19-08-2005, 12:01
Moja kochana córcia rozmawia z kolegą (oboje około 5 lat) podczas Mszy Św. zaraz po "tacy". W pewnym momencie Piotruś zadaje pytanie:
- Zapłaciłaś księdzu ?
:wink:

kingau
19-08-2005, 19:37
Ostatnio z całą rodzinką i znajomymi pojechaliśmy na Jarmark Gdański. Po kilku godzinach, gdy poczuliśmy głód postanowiliśmy iść poszukać jakiejś miłej, dobrej, a przede wszystkim z wolnymi miejscami resteuracyjki. Po dłłłłłłłłłłłłłłłługim szukaniu-sukces. Weszliśmy do jednej z resteuracji. Niestety (można powiedzieć już teraz) nie poczytaliśmy sobie "księgi wpisów", która znajdowała się na stoliku obok drzwi wejściowych.
Po około godzinnym siedzeniu przy pustym stole kelnerka doniosła sztućce- bo menu sami sobie "skołowaliśmy"-oczywiście na cztery dania gdzie potrzebny był zestaw: widelec i nóż, dostaliśmy dwa zestawy z łyżką???? po co komu nie wiem. :( CZEKAMY, zamówienie przyjęte CZEKAMY, CZEKAMY... W tzw.międzyczasie znajoma dostała zimną grzankę, która (wbrew mojej sugestii) zjadła- chyba na szczęście. Śmialiśmy się, że ziemniaczki do dania jeszcze nie posadzone, a kaczuszka nie "spłodzona".
A w brzuchach pusto i burczy, oj jak głośno. Tak po upływie kolejnego kwadransu tak na żarty ktoś powiedział do mojego trzy letniego syna: "idź zaptyaj Panią kiedy przyjdzie jedzonko?". I poszedł. :P :D :P :D

I taki mały krasnal podszedł do jednej z kelnerek:"a proszę Pani, a kiedy będzie jedzenie dla mojej mamy, i taty , i cioci, i rodziny?".

A tu nagle szum na sali, każdy głodny dostał odwagi i tak jak Kacper, tyle że pod nosem domagał się swojej porcji kalorii.

Jedzenie znaleziono i dostarczono. Oczywiście nie smakowało niajlepiej. Owoce morza nie obrane do końca, marchewka - poznać po sinym kolorze- nie pierwszej świeżości itd, itd. :-? :-?

Po tym wszystkim RACHUNEK. O Matko Boska, ile mąż szykował pieniędzy to tylko on wiedział. Na sam koniec przeczytaliśmy wpisy do księgi gości. Czy ktoś może mi powiedzieć DLACZEGO NIE PRZECZYTALIŚMY TEGO PRZED WEJŚCIEM?!? :evil:

Wniosek; resteurację odradzam, dobry humor polecam. I zawsze noście kanapkę w kieszeni.! :wink:

Ulik
11-09-2005, 10:15
Pare lat temu pracowalam w Rudzie śląskiej. Firma wynajmowała biuro i magazyn na terenie nieczynnej juz kopalni.
Pewnego dnia do mojej koleżanki dzwoni klient- oferta mu odpowidała i uzgodnili, że nastepnego dnia przyśle kogoś po odbiór towaru. Koleżanka tłumaczy mu jak dojechać, podaje adres oraz fakt, że kurtownia jeszt na terenie kopalni i w razie czego trzeba pytać o szyb Karol.
Nastepnego dnia wchodzi do biura pan z karteczką od szefa i gromkim głosem oznajmił
- Dzień dobry! Ja do pana Karola Szyba!!

Ew-ka
15-09-2005, 20:19
Dawno ,dawno temu kiedy moja mamcia była jeszcze młoda i piekna -pracowala jako agronom w pewnej wsi i wynajmowala pokój u gospodarzy.Bardzo często wieczory spędzała razem z nimi w kuchni .Ktoregoś wieczoru gospodyni Julia mówi do mojej mamy - "Niech sie nie śmieje jak Joachim wróci do domu......"
Zdziwiona i niesmiała Joasia czekała na powrót gospodarza.
Wreszcie przyszedl ..czuć było alkohol......
Joachim wśliznął sie nesmialo do izby , klęknął przed obrazem Najjaśniejszej Panienki i zaczął błagalnym glosem sie modlić:
-spraw Matko Boska ,żeby Julia -moja kochana zonka na mnie nie krzyczała -obiecuję ,że juz nigdy nie wypije\wódki -prosze Cie i błagam .....
W kuchni wszyscy dlawili sie po cichu ze śmiechu , aż Julia wstała ,podeszła do męża ,wzieła go pod pachy i powiedziała
-no dobrze ,juz dobrze -idz spać !!!!

:D

tab
01-10-2005, 22:58
"Sam we dwóch to niosłem" - jak dla mnie hit sezonu na mojej budowie.

Cytowane zdanko to odpowiedź jednego z montażystów wiązarów na prośbę drugiego by mu pomógł coś przenieść.

ps. mój brat teraz łazi i rzuca tym tekstem n prawo i lewo, nie powiem - ja też :oops:

ziaba
04-10-2005, 20:25
Mam sąsiada takiego , po wylewie, człapie o lasce , ma niewładną rękę, nóżkę i ledwie dycha. Ale wesoły gostek lat z 80
Jakoś takoś pędziłam gdzieś, zatrzymało mnie obydwoje małżonków, powracających gdzieś skądś. Pan Bogdan umęczony i nogi pod nim dygotały.
Ja w spódnicy do kolan, ciepełko, miło, gadam z żoną pana B. o czymś tam uprzejmie i widzę jak kobieta zaczyna mieć takie :o oczy.

Kątem oka widzę też pana Bogdana, co to jakoś dziwnie koloru na twarzy nabrał.

A ten skubaniec laseczkę wziął se, końcem laseczki mnie za rant spódnicy i windą do góry, zajechał już na pół uda i nie przestaje..

Bałam się przestraszyć chłopiny reakcją - to fortelem go chciałam przepędzić..

" Panie Bogdanie, ja w lato bez bielizny chadzam, jeszcze trochę i pan zobaczysz coś , kolejny wylew pana powali i na co to panu ?? "

Już myślałam, że żona pana B. się odwinie bez łeb Bogusiowy torebką z kluczami.....a ta rozanielona :


"BOGUŚ....TY BEZ LASKI STOISZ !!!!!!!!!

bosia
05-10-2005, 15:26
Mam sąsiada takiego , po wylewie, człapie o lasce , ma niewładną rękę, nóżkę i ledwie dycha. Ale wesoły gostek lat z 80
Jakoś takoś pędziłam gdzieś, zatrzymało mnie obydwoje małżonków, powracających gdzieś skądś. Pan Bogdan umęczony i nogi pod nim dygotały.
Ja w spódnicy do kolan, ciepełko, miło, gadam z żoną pana B. o czymś tam uprzejmie i widzę jak kobieta zaczyna mieć takie :o oczy.

Kątem oka widzę też pana Bogdana, co to jakoś dziwnie koloru na twarzy nabrał.

A ten skubaniec laseczkę wziął se, końcem laseczki mnie za rant spódnicy i windą do góry, zajechał już na pół uda i nie przestaje..

Bałam się przestraszyć chłopiny reakcją - to fortelem go chciałam przepędzić..

" Panie Bogdanie, ja w lato bez bielizny chadzam, jeszcze trochę i pan zobaczysz coś , kolejny wylew pana powali i na co to panu ?? "

Już myślałam, że żona pana B. się odwinie bez łeb Bogusiowy torebką z kluczami.....a ta rozanielona :


"BOGUŚ....TY BEZ LASKI STOISZ !!!!!!!!!
:lol: :D :lol:

KAS01
27-11-2005, 21:10
Mój ojciec był kiedyś kierownikiem w PGRze (specjalista od spraw produkcji roslinnej po Akademi Rolniczej). Gdy byłem mały i przyjezdzałem do niego na wieś, to wtedy ojciec brał traktor i woził mnie po okolicy.
Gdy poszedłem do szkoły, to pewnego razu pani zapytała dzieci: kim są wasi rodzice?
Ja na to: mój tatuś jest kierownikiem;
Pani się pyta: czego kierownikiem?
Ja na to: TRAKTORA :lol:

Ew-ka
07-12-2005, 21:02
W październiku przekroczyłam prędkość samochodem i zostało to uwiecznione przez foto-radar.
W połowie listopada zawitał do mnie do pracy pan policjant celem wręczenia mandatu na minimalną wartość 100zł-był przy tym bardzo miły i wręcz przepraszał za tę krzywdę w postaci mandatu.Bardzo mnie rozbawił swoim zachowaniem i wprawił w doskonały humor.
W trakcie wypisywania mandatu zadzwonił telefon .Był to mąż ( od kilku dni na wyjeździe przez co od pewnego czasu poruszałam sie na rowerze)
więc rozbawiona mowie do niego
-Zgadnij kto tu jest ?( głupie pytanie ....skąd może wiedzieć ) Nie wiem -mówi mąż ( to logiczne bo niby skąd by wiedział)

-Policjant -wypisuje mi mandat za przekroczenie prędkości Co ???? na rowerze ???????bardzo sie zdziwił mąż

Zaraz przypomniała mi sie scena z "Sami swoi"
-Kaźmierz -Witia wierzchem wraca
-nie może być - na kocie ?

kirkris
08-12-2005, 08:24
Autentyczna historia:
Znajomy przypadkiem odkrył w stodole jednego gospodarza na wsi stare, piękne acz zniszczone meble. Postanowił je zdobyć, najlepiej tanio, więc pyta gospodarza chytrze, by nie wzbudzić podejrzeń, czy mu są potrzebne te meble, bo jak nie to on by je wziął na opał. Gospodarz nie miał nic przeciw, żeby mu stodołę uprzątnąć i jeszcze flaszkę postawić. Był nawet taki uprzejmy, że zapytał - "to synowie panu te meble porąbią na jutro, dobrze?" Znajomy zapewnił szybko - "nie ma potrzeby, ja jutro przyjadę z przyczepą, to je sobie zabiorę, tak jak stoją. Dam sobie radę. Proszę synów nie fatygować i mebli nie rąbać". Przyjechał na drugi dzień i... przedwojenne mebelki leżały ładnie porąbane...


Ta historyjka została opisana przez Roalda Dahla w jednym z jego zbiorów opowiadań i działa się w Anglii. Osobą zbierającą meble był antykwariusz, dla którego było to źródło dochodów :)

Lorena
13-12-2005, 11:04
To było bardzo dawno temu.....
Mój obecny mąż wtedy jeszcze narzeczony był w wojsku na Warszawskiej Cytadeli, ja bardzo stęskniona postanowiłam go odwiedzić, tak więc pociąg potem tramwaj wysiadłam na moście zgodnie z instrukcją zaszłam na dół po drewnianych schodkach i no właśnie moja instrukcja kończyła się w tym miejscu, ale ja rezolutnie pomyślałam koniec języka za przewodnika. Nieopodal na ławeczce siedział sobie męszczyzna, oceniłam że bezpieczny, korzystał ze słoneczka podeszłam przedstawiłam się i spytałam o drogę, uprzejmy pan spytał gdzie stoję ? no cóż gdzie ja stoję, tu stoję yyyy i w tym momencie zorientowałam się że uprzejmy pan jest niewidomy, ale ten pan rówież zorientował się że ja sobie z niego nie robię żartów, pięknie i dokładnie mi wytłumaczył dokąd mam iść i miał przy tym ubaw bo jak powiedział jeszcze nikt nigdy nie pytał go o drogę bo jak to pytać niewidomego o drogę, pozdrowił mnie uprzejmie, do narzeczonego dotarłam. A morał jest taki niekoniecznie trzeba widzieć żeby dotrzeć do celu.
Pozdrawiam

Dominik!
16-12-2005, 17:18
Pewnego dnia szedłem groblą koło stawu i słyszałem mimochodem rozmowę. Opowieść była o dwóch innych wędkarzach. Brzmiało to mniej więcej tak: ony szły, niesły wędki i biegły :lol: :lol:
Później słyszałem tylko swój śmiech.

anka76
16-12-2005, 23:23
Wymieniliśmy zamek w drzwiach, a ponieważ rodzinka 5 osobowa to trzeba bylo dorobić 2 klucze. Ide do kiosku w którym znajomy dorabia i pytam :
-ile za dorobienie klucza?
-4,5
- poprosze 2
a ponieważ wiedziałam że trzeba będzie czekać więc pytam
-za ile będą
- za 9,-
-tak, ale za ile będą?
-8,-
-dobrze ale za ile będą??
-7,-
-dobrze ale za ile będą??
facet zrobił się czerwony i mówi
- wie pani ale ja i tak już taniej robie dla pani bo normalnie to po 5,- od sztuki
ja niestety dalej swoje
-ale za ile będą bo jeszcze chce po chleb iść?
W tym momencie chyba dotarło bo mówi że moge iść. Wracam, a ponieważ były to nasze pierwsze spotkania po kilkumiesięcznym niewidzeniu pytam
-jak leci
on mi na to
-jeszcze tylko chwila...
Dalsza konwersacja nie miała sensu :lol:Zapłaciłam 7,-.
:oops:

Janussz
19-12-2005, 23:29
Ostatnio w sklepie usłyszałem:
dwa bontki chleba i trzy paczka ciastka.

anka76
05-01-2006, 19:28
Blondynce nie chciał zapalić samochód. Zadzwoniła po koleżankę. Ta przyjechała, zapięły samochody liną. Wsiadły do pierwszego i odjechały. Sytuacja zdarzyła się naprawdę - efekt kilka samochodów do blacharza.

Ew-ka
15-01-2006, 19:42
dzisiaj wybraliśmy sie na spacer nad jeziorem .Zapakowalismy psa do samochodu i wyruszylismy.Za miastem zatrzymal nas patrol policji i w tym momencie uswiadomilismy sobie ,że nie mamy dokumentow ,zapietych pasow :oops: Po podejsciu pana policjanta dowiedzieliśmy sie ,że nie mamy również włączonych świateł.....zaczęłam sie śmiac :lol:
pan policjant mówi -"2 punkty...mam liczyć dalej?"
mąż mówi -niech pan liczy :(
a policjant -raz ,dwa ,trzy ....do widzenia :lol:

odjechaliśmy machając radośnie Policji :D

Trini
16-01-2006, 10:12
sytuacja zdarzyła sie w wakacje które minęły...
Byliśmy z moim meżem na wyprzedaży garażowej w Bridgend w Walii.
Łukasz dojrzał coś co wygląda jak metalowa rurka z uchwytami jak do hulajnogi tylko że zamiast kółka na dole ma sprężynę z podpórką
no wygląda to jak laska z dwoma rączkami i słuzy do skakania. Kangoo jump toy - tak to tam chyba nazywają. Więc mój mądry mąż, wlazł na to i usiłuje skakać. Okazało się że nie było tej gumowej osłonki która ma zadanie antypoślizgowe. Wiadomo w betonowym garażu podłoga raczej baaardzo śliska, takze mój mężulo rypnął na glebę do przodu na twarz, aż zahuczało w całym garazu. Wszyscy łącznie ze mna w śmiech. Ł podniósł się, lekko obity, ja w tym momencie patrzę, a obok stoi jakaś angielka pod piećdziesięatkę, skonsternowana i czerwona na twarzy. W pozie dość dziwnej...
Okazało się, że posikała sie ze śmiechu - na co reszta garazu w jeszcze wiekszy śmiechowy ryk. Mój mąż takze czerwony - mówi - idziemy stąd! I w tym momencie ruszył. Angielka też ruszyła i zderzyli się ze sobą odbijająć się od siebie jak piłeczki. Ja już nie wytrzymywałam ze smiechu. Na szczęście pozostałam sucha.
Typowy angielski humor... ;) :lol:

Majgeniusz
18-01-2006, 22:42
1) Kilka ładnych lat temu gdzieś z osiem, szwagier kupił telefon komórkowy. Pojechał na wieś z rodzinką do swoich rodziców. Ja i moja rodzina mieszkamy w innym miejscu Polski. Siedzimy sobie w domu, oglądamy telewizję, a tu dzwoni telefon. Żona podnosi słuchawkę i słyszy głos swojego brata:
- Cześć Jola!, Jestem na wsi u rodziców, chcesz pogadać z tatą?
- Jasne, daj go! ... Cześć tata, skąd dzwonisz, z komórki?
- Nie z pod studni! Wykrzyczał do słuchawki mój teść.
Przy studni z kręgów jest najlepszy zasięg. Komórka to na wsi mówili na szopkę.

2) Kiedy mój synek miał ok. trzech lat zaczął zadawać dziwne pytania. Zapytał:
- Tato, a skąd Ja się wziąłem?
Nie chciałem bajerować syna o bocianach i kapuście, więc wypaliłem.
- Tata cię zrobił!
I na tym się skończyło. Po jakimś czasie szedł z mamą na spacer i przy okazji do sklepu. Mama ( moja żona) stuknęła niechcący go gdzieś w nogę. On na to.
- Tata mnie zrobił, a ty mnie psujesz!!

Agnieszka1
30-03-2006, 15:00
zepsul mi sie zamek bagaznika mojego samochodu - pojechalam wiec na serwis i referuje rozwlekle swoj problem.
Pan pyta uprzemie:
- A od srodka probowala pani otworzyc?
Zagotowalo sie we mnie na taka bezczelnosc!!!
- Jak to od srodka!? Wyobraza sobie pan, ze ja przez zlozone tylne siedzenie bede wpelzala do bagaznika, zeby go otwierac ?!?! :o
Panu sie zrobily baranie oczy i patrzyl na mnie czas dluzszy w milczeniu, po czym zorientowalam sie, ze mamy chyba rozbiezny tok myslowy... :wink:
- Nie - mowi pan - tam jest taka dzwigienka obok fotela kierowcy...

:oops: :oops: :oops:


hehehhehe ale sie usmialam - ze nie dostalas za to nagrody? :roll:

HARY
02-04-2006, 20:39
Modne wtedy były reklamy "Z biedronki? a ja myślałem, że......"
Mój mąż z synem stoją w kolejce do kasy w Biedronce. Pani przed nimi wykłada dywanik. Mąż do syna: "Popatrz dywanik z biedronki" a syn odpowiada: "Z biedronki? a jak oni to zrobili?". Kasjer na to: "Nie wiem". Z relacji moich Panów wynikało, że jak by mogli to by się turlali ze śmiechu po podłodze.

rimsky
07-04-2006, 01:39
korzystajac z mojej jednodniowej nieobecnosci na budowie panowie budowlancy zamkneli mi sufity podwieszane w paru pokojach
nie zostawiajac ani jednego kabla do oswietlenia na wierzchu
po moim kilkuminutowym zatkaniu na ten widok i komentarzu "nie wiem jaki debil musialby wymyslic pokoj bez oswietlenia"
panowie odpowiedzieli "no rozni sa inwestorzy"

ESKIMOS
16-04-2006, 16:24
A mój majster na budowie zwykł mawiać:

LUDZIOM TRZEBA UFAĆ - ALE GUMOWCE POWINNY BYĆ PODPISANE !!!

canna
18-11-2006, 13:23
Pracowałam kiedyś w instytucji, której parking był dosyć rozległy. Wyjeżdżając do bramy należało minąć wiatę, pod którą parkowały swoje samochody Bardzo Ważne Osoby.
Któregoś razu w moje przejeżdżające tamtędy auto gruchnął jeden z tych Bardzo Ważnych. Wysiadłam, popatrzyłam - osłona lampy stłuczona.
Bardzo Ważna Osoba również wysiadła i z mety zaczęła mnie pouczać, że to moja wina http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_eek.gif
Na to ja, że zanim ruszy się z parkingu należy się rozejrzeć czy nic nie jedzie.
W odpowiedzi usłyszałam: proszę mnie nie pouczać, popatrzyłam w prawo i lewo i nic nie jechało!!!
Dodam, że po prawej i lewej obok niej parkowały inne Bardzo Ważne Samochody i rzeczywiście żaden nie jechał http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_wink.gif

DPS
24-03-2007, 10:56
Było to jakieś 10 lat temu. Mój 6-letni wówczas syek długo siedział milcząc, a na jego buzi malował się wyraźny wysiłek intelektualny. Wreszcie zapytał, wymawiając wszystko zgodnie z pisownią:
- Mama, czy "the" po angielsku znaczy "koń"?
Zdębiałam i wszczęłam śledztwo:
- A dlaczego tak myślisz?
- Bo jak w telewizji był napis "the end", to mówiłaś, że to znaczy "koniec"...

smoook
20-04-2007, 14:31
Kilka miesięcy temu, kiedy już wiedzieliśmy w którym miejscu stanie nasz wymarzony domek na naszej przepięknej działeczce, wyjechaliśmy tamże właśnie wraz z rodzicami, by pokazać im jak sobie to wszystko wyobrażamy.
Wysiedliśmy z autka i jak zawsze rozpoczęliśmy tzw. "obchód" aż zbliżyliśmy się do miejsca gdzie w (mam nadzieje) przyszłym roku stanie nasze cudo.
W pewnym momencie mój misiaczu krzyknął:
"Mamo!!! Nie chodź tyle po naszej kuchni!!!!"
Mama wystraszona odskoczyła i dopiero po chwili zrozumiała żart...
Od tamtej pory oczywiście regularnie odwiedzamy naszą działaczkę, a mama spaceruje już tylko przedpokojami...
:)

kadra
03-05-2007, 12:48
kedyś dawno w mojej firmie zostało zorganizowane spotkanie poza biurem, a ponieważ to były czasy, gdzie centów konferencyjnych jeszcze nie było, zadekowaliśmy się gdziesik na prowincji w hotelu... osoba organizująca spotkanie ustala z właścicielką wszystkie szczegóły organizacyjne, kiedy kawa i ciasteczka, kiedy kolacja, no i mówi, że dobrze byłoby zorganizować na 17:00 flipchart'a. Właścicielka zanotowała, oczywiśie wszystko bedzie jak trzeba. Spotkanie rozpoczęło się - wszystko zgodnie z planem, a o 17:00 do sali nieśmiało wchodzi gość w berecie, koszuli flanelowej i gumofilcach. Kłania się grzecznie i mówi Dzień dobry Filipczak jestem, Pani X mówiła, ze mam przyjść na siedemnastą...

tabaluga1
13-05-2007, 17:32
Kilka lat temu mąż budował na działce altankę.
Mój trzyletni wówczas syn bacznie obserwował tatusia. Nagle pyta: "Tatusiu, a czy ja mam ojca?" :o Mąż z wrażenia upuścił sobie na nogę pustak.

tabaluga1
13-05-2007, 17:34
Kiedyś rozbawił mnie jeszcze w sklepie napis: "parówki gróbe" :lol: :lol: :lol:

Renia
26-06-2007, 15:44
Przypomniało mi sie jak przed rozpoczęciem budowy zwiozłam pustaki maxa na cały dom...caaaałe podwórko zastawione paletami aż czerwono w oczach... Pewnego razu na budowę przyjechał mąż, pooglądał ....
W drodze powrotnej mijaliśmy inną działkę, gdzie stały palety białych pustaków czekające na budowę domu. Mąż spojrzal kątem oka i pyta: my też będziemy mieć taki biały dom ?

secam
10-08-2007, 19:07
Do tej pory nic nie zdziwiło mnie bardziej niż to ...... (cytat z mojego dziennika)


.......
[/b]dzwoni pan z ekipy i mówi że trzeba jeszcze kupić PLASTYFIKATOR i to 30 torebek
PLASTYFIKATOR – co to jest –
30 torebek to będzie chyba z pół palety – trzeba będzie zabrać chyba przyczepkę –
e może zmieszczę do samochodu ????? No dobra jadę ………. Efekt zakupów..........
http://www.albumik.pl/albumy/secam/fundament/1070361926676.jpg

Browar
10-06-2009, 23:52
Odgrzewam temacik :)

Dziś zasłyszałem piękną opowieść sfrustrowanego kolegi który wykończył niedawno domek pod Krakowem...

Domek wybudował na pięknym wzgórzu pod miastem, łąki, lasek i te sprawy... jak to bywa w takich rejonach zwierzyny w koło co nie miara i pech chciał że jego domek upodobały sobie kuny, które "uwiły gniazdko" na podbitce pod okapem... Biegały sobie po tej podbitce, hałasowały, uszkodziły wszystkie halogeny aż w końcu kumpel nie wytrzymał i zakupił odstraszacz ultradźwiękowy (coś podobnego jak na krety ale pan w sklepie zapewniał że kuny też się wynisą). Wrócił do domu, podłączył sprzęcik i czekał,czekał aż po 3 dniach po kunach ani śladu! :o Zadowolony postanowił że urządzenie będzie włączone non stop aby przypadkiem nie wrócili dzicy lokatorzy. Niestety nie długo się cieszył ze zwycięstwa gdyż owe ultradźwięki zwabiły 2 dzięcioły które zaczęły pruć mu elewację :lol: Wyłączenie urządzenia też nic nie dało - dzięcioły reglarnie przylatywały i od rana zaczynały "destrukcję". Wezwany na pomoc leśniczy powiedział: "panie, teraz to juz ich pan nie przegonisz bo je podnieca jak ten styropian pod dziobem piszczy - z przyrodą pan nie wygrasz..." :cry:

Na jesieni dzięcioły się wyniosły i nie ma ich do dziś. Efekt ich pracy to kilkadziesiąt sporych dziur w elewacji... Kumpel załamany mówi "... i kur...a stary zachciało mi się domu wśród przyrody - burdel mam teraz taki że tylko nasrać i przyklepać..." :lol:

Browar
11-06-2009, 00:30
I jeszcze historyjka...
Jadę sobie autobusem i na jednym z przystanków wchodzi facet z rurą - taką z "kwasówki". Postawił rurę na podłodze tak że prawie sięgała sufitu i jedzie. Na następnym przystanku do autobusu wsiada babcia, rozejrzała się wokoło a że miejsca nie było to stanęła koło faceta i cap za rurę... Facet lekko się zdziwił, ale nic nie mówi tylko twardo stoi... kilka przystanków dalej facet chce wysiadac więc mówi:

-przepraszam panią bardzo ale ja tu wysiadam
babcia zdziwiona:
- ależ prosze bardzo (i dalej trzyma rurę)

facet:
- ale ja tą rurę zabieram
babcia oburzona :
- chyba pan żartuje!
facet:
- nie proszę pani to moja rura
babcia jeszcze bardziej wkurzona:
- taka pana rura jak i moja

Pół autobusu buchnęło śmiechem aż wreszcie babcia się połapała co jest grane. Niestety pan musiał przejchać przystanek dalej :D