PDA

Zobacz pełną wersję : czy to grozne gdy kleszcz ugryzie psa?



ewa i aleksander
07-05-2006, 16:16
Witam,
Dzis odkrylam ,ze moj piesek ma kleszcza i duze zgrubienie pod nim [wielkosci wisni].Na dodatek ma cieply nosek ale nie jest markotny.Biega i cieszy sie zyciem jak zwykle.Czy musze isc z nim do weterynarza?

danap
07-05-2006, 19:11
często moje psy no i koty przychodzą z paskudztwem, zawsze je sama usuwałam i żadne z nich nie było chore. Chyba dlatego że nie wszystkie kleszcze coś przenoszą. Psu zapewne nic nie będzie :D

kofi
07-05-2006, 22:16
Jak to zgrubienie nie zniknie, to może chociaz zadzwoń do weta i zapytaj. Nasza "rodzinna" pani wet zmartwiła mnie, że objawy tych chorób przenoszonych przez kleszcze mogą pojawić się nawet 3-4 miesiące później :( (kiedy się już zwykle o tym kleszczu nie pamięta)

Katyl
08-05-2006, 10:02
Jak to zgrubienie nie zniknie, to może chociaz zadzwoń do weta i zapytaj. Nasza "rodzinna" pani wet zmartwiła mnie, że objawy tych chorób przenoszonych przez kleszcze mogą pojawić się nawet 3-4 miesiące później :( (kiedy się już zwykle o tym kleszczu nie pamięta)


Dokładnie.
Poza tym samodzielne usuwanie kleszczy nie gwarantuje, że się kleszcza usunie w całości - i potem mogą pojawić się problemy.
ja bym jednak poszła do weterynarza, tym bardziej że to zgrubienie wcale nie jest takie małe.

tyberian
08-05-2006, 11:31
Przeczytajcie ten temat tu jest sporo o kleszczach itp http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=68363&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=

ZofiaD
08-05-2006, 18:37
Ja wczoraj dwa wycišgnęłam z mojego malucha. Ochydztwo!!!

Gafinka
08-05-2006, 20:27
W tym roku w każdej lecznicy przynajmniej w okolicy Warszawy i w Warszawie dziennie ląduje kilka psów z babeszją - chorobą odkleszczową - kilka które widziałam osobiście niestety nie przeżyło. babeszję wywołuje pierwotniak - który w dużym skrócie powoduje w organizmie psa uszkodzenie nerek i wątroby. Sygnałem, że psa ugryzł kleszcz zakażony a tym samym wywołał chorobę u psa jest : osłabienie psa, wysoka gorączka, zmiana koloru moczu ( w moczu pojawia się krew dlatego jest on ciemniejszy niż normalnie) - choroba potrafi bardzo szybko postępować i nie minie sama. Nie leczona wywoła najprawdopodobniej zgon zwierzaka.
Choć wszyscy znajomi psiarze liczyli na to, że ostra zima wyniszczy te zakażone pierwotniakiem kleszcze - niestety tak się nie stało - w tym roku sytuacja jest straszna i w zasadzie codziennie trafiają do lecznicy w której opiekuję się zwierzakami conajmniej kilka psy z babeszją. Najlepiej zabezpieczyć zwierzaki - najbardziej skuteczne są środki w pipetkach do wylewania na skórę - działają na kleszcze ok 1 miesiąca - Frontline i Advantix - ten drugi skuteczniejszy choć częściej wywołuje reakcje alergiczne.

Marek30022
09-05-2006, 09:23
Statystycznie co 10 kleszcz zaraża. Niestety moja sunia nie miała szczęścia, mimo obroży i zapuszczonemu preparatowi (może trochę za późno zapuszczony). Po dwóch dniach braku apetytu i zauważalnego osłabienia wizyta u weterynarza. Wystarczyły trzy zastrzyki w odstępie 2 -dni. Ale widziałem psy pod kroplówkami. Pasożyta wykrywa się szybko pod mikroskopem. W krwince czerwonej widać małe kółeczka, u mojej było po dwa. Pasożyt rozmnaża się, następuje rozerwanie krwinki i przejście pasożytów do następnych.[/list]

Dodam jeszcze, że zimę przeżywa silniejsza część kleszczy, czyli samice i to one są tak krwiożercze.

maciek.tor
09-05-2006, 11:03
Statystycznie to pewne niebezpieczeństwo wystąpienia zakażenia istnieje. Niemniej nie jest ono duże.
Gdyby było inaczej to po prostu nie było by na świecie bezpańskich psów których przecież nie ma kto "iskać" ani też leczyć u weterynarza.
Psy posiadają wydolniejszy od ludzkiego układ odpornościowy. Niemniej profilaktyka w postaci smarowania psa środkami odstraszającymi kleszcze (np. Advantix, Frontline, Sabunol) jest nad wyraz wskazana.

LeoAureus
18-05-2006, 17:41
Statystycznie to pewne niebezpieczeństwo wystąpienia zakażenia istnieje.
Statystycznie w zeszłym roku do mojego weterynarza trafiało dziennie 10 psów z babeszjozą. Jeden umierał. To jest 10%. To dużo.

aha26
18-05-2006, 18:28
Ugrozinie przez kleszcza zawsze jest ryzykowne.....poszłąbym na Twoim miejscu z pieskiem do Weta.Moja dobermanka miala babeszjoze,przezyła,ale naprawdę cudem.Musisz obserwować pieska czy ma apetyt,czy nie zrobił się apatyczny i czy czasem nie ma gorączki

baska59
19-05-2006, 14:52
Statystycznie to pewne niebezpieczeństwo wystąpienia zakażenia istnieje.
Statystycznie w zeszłym roku do mojego weterynarza trafiało dziennie 10 psów z babeszjozą. Jeden umierał. To jest 10%. To dużo.

Leo, tego się obawiałam :(
Powolutku wpadam w paranoję ... pomimo zabezpieczeń znajduję na Bobim wkręcone kleszcze i z bacznego obserwowania (patrzę np. na kolor siuśków) obłędu dostaję ...

Yogi66
20-05-2006, 15:19
Statystycznie to pewne niebezpieczeństwo wystąpienia zakażenia istnieje.
Statystycznie w zeszłym roku do mojego weterynarza trafiało dziennie 10 psów z babeszjozą. Jeden umierał. To jest 10%. To dużo.

Leo, tego się obawiałam :(
Powolutku wpadam w paranoję ... pomimo zabezpieczeń znajduję na Bobim wkręcone kleszcze i z bacznego obserwowania (patrzę np. na kolor siuśków) obłędu dostaję ...


Moim zdaniem to źle liczona statystyka. Dotyczy tylko tych przypadków gdy nastąpiło zakażenie a nie nie tych przypadków gdy nastapiło "ukąszenie" przez kleszcza.
Praktycznie każdy pies "ma" kleszcze a ile z nich potem ma komplikacje z tego powodu? Drobny procent.

Statystyka mniej więcej taka jak powikłania po grypie.
Bez paranoi.

tyberian
20-05-2006, 15:42
Mylisz się, to nie drobny procent. Nasza znajoma Pani wet ma tylko w swojej przychodni kilka zgonów psów miesięcznie z tego powodu.

kofi
20-05-2006, 18:01
Statystycznie to pewne niebezpieczeństwo wystąpienia zakażenia istnieje.
Statystycznie w zeszłym roku do mojego weterynarza trafiało dziennie 10 psów z babeszjozą. Jeden umierał. To jest 10%. To dużo.

Leo, tego się obawiałam :(
Powolutku wpadam w paranoję ... pomimo zabezpieczeń znajduję na Bobim wkręcone kleszcze i z bacznego obserwowania (patrzę np. na kolor siuśków) obłędu dostaję ...
Niestety zaczynam mieć to samo. :(

Gafinka
21-05-2006, 07:38
Nie ma co panikować - ale na pewno warto zabezpieczyć psa i to którymś z dobrych ( niestety drogich srodków).
Statystyki jak dla mnie nic nie znaczą - nikt w Polsce nie rejestruje dokładnie praktycznie żadnych danych dotyczących psów. Nikt nie wie - ile psów, które padło w schroniskach, błąkając się, na wsiach - padło tak naprawdę od choroby odkleszczowej.
Ja widzę codziennie psy - zadbane, kochane, pielęgnowane - które trafiają w stanie krytycznym właśnie z powodu babeszji. Sytuacja od kilku lat jest z babeszją - przynajmniej w rejonie Warszawy zła - jest wiele kleszczy zakażonych i stąd tak wiele przypadków.

Marcin_Łódź
23-05-2006, 17:43
Mam pytanie dzisiaj rano przed wyjściem do pracy (7:30) zauważyliśmy u swojej sunii kleszcza. Było paskudztwo małe, jeszcze nie napuchnięte. Wyciągneliśmy go sami (metoda: wykręcenie przeciwnie do ruchu wskazówek zegara). teraz po powrocie z pracy obejrzeliśmy dokładnie to miejsce. jest tam niewielkie zgrubienie (skóra ma normalny kolor) nie ma nic zaczerwienione, Pola nie reaguje na dotykanie tego miejsca więc chyba ją nie boli. jest wesoła. ma apetyt. Panikować?
nie wiem czy zabrać ją jeszcze dziś do veta?
jak myślicie czy możemy sie wstrzymać do jutra?
a może nie panikować i po prostu poobserwować psa?

Co vet może w takim przypadku zrobić (jakie powinien powziąc czynności jakie badania przeprowazić?

baska59
25-05-2006, 09:16
...
a może nie panikować i po prostu poobserwować psa?



Kleszcze dają taki paskudny odczyn, taka grudka pozostająca po wykręceniu kleszcza, to normalne. Spokojnie obserwuj psa.
Pozdrawiam

Rolexy
30-01-2019, 17:23
Witajcie ludziska :) pozwólcie że trochę odkopię wątek - może komuś się przyda także to o co chce zapytać. Sprawa jest niespotykana. Byłem z moim Goznem ma spacerze wczoraj. Mówię śnieg stopniał pójdę z łobuzem się wyszaleć. Wracamy, a po psiaku chodzi jakiś pajęczak zdeka opity jakby kleszcz. :eek: Trochę zdziwiony (nie powiem że nie) zaglądam do neta a tutaj np https://www.wyszczekany.pl/kleszcz-u-psa/ piszą że kleszcze mogą występować zimą, ale zależne jest to od temperatury powietrza. Niby wczoraj było na plusie ale wcześniejsze dni dawały mrozem w okolicach -6 .. Czy Wam zdarzyło się kiedyś coś podobnego? A może to nie był kleszcz i macie pomysł z czym mogłem to pomylić. Nie wiem czy kleszcz tak samoczynnie zszedł by z psa po lekkim opiciu się. Czy powinienem iść z psem do weta?

d7d
30-01-2019, 19:29
Lepiej idź do wet.
Możliwe, że to nie jest jedyne egzemplarz który zaatakował Gozna. :)

Bertha
30-01-2019, 21:46
Źwierzątko szczepi się na wszystko: nosówka, parwowiroza, babeszjoza i co tam wet posiada. To raczej profilaktyka. Plus jakieś spraye i obroże - te są dosyć skuteczne. Ponadto przeglądanie psa po spacerze lub co wieczór, zawsze coś może się przyczepić. Innego wyjścia nie ma. Wypraktykowane na kilku psach rasy nordyckiej, dokładniej - hiena faszystowska.
Coś podobnego do https://www.youtube.com/watch?v=a_T0xJlK_ww

d7d
30-01-2019, 22:17
Wypraktykowane na kilku psach rasy nordyckiej, dokładniej - hiena faszystowska.
Coś podobnego do https://www.youtube.com/watch?v=a_T0xJlK_ww

Raczej hiena na faszystowskich najeźdźców ;)

dareczek78
07-07-2019, 10:46
Powiem Tak my mamy dom przy lesie więc tych kleszczy jest sporo. Zarówno są niebezpieczne dla naszego psa jak i dla nas samych nie raz z żoną obszukaliśmy się czy nie mamy kleszczy po leżeniu na hamaku po prostu. Pies miał na początku wiosny 2 kleszcze i poszliśmy go zaszczepic na wszelki wypadek. Teraz ma obrożę przeciw kleszczom, bo kropelki nie działały i już nie widzimy u niego kleszczy. Mamy dużego owczarka niemieckiego długowłosego o na prawde gęstej sierści. Może dlatego krople nie działały na mniejsze psy i koty działają.

gryzilepki
30-09-2019, 07:42
Mój Drab wiecznie miał pełno kleszczy, gdzie by nie poszedł to nikt nie złapie tylko on. Nawet trochę się śmiałyśmy z mamą, że wszystkie kleszcze w okolicy zbiera, że uchronić innych. Z reguły trzeba było przynajmniej co drugi dzień go obejrzeć i powyciągać to co się nawbijało. Na cale szczęście niczego nie złapał. Uprzedzając pytania - tak miał obrożę przeciwkleszczową, tak kupowałam kropelki na kleszcze i pchły, tak, miałam też spraye, które miały go zabezpieczać. Nic nie działało.

Patryk86
09-09-2020, 14:53
Zawsze mi się wydawało że psom nie może zagrażać kleszcz w końcu taki pies podwórkowy łapie co roku masę kleszczy

Bertha
09-09-2020, 17:06
Te wszystkie boreliozy, babesziozy , parwowirozy i ordynarne nosówki to sa przypadłosci futrzaków, które kiedyś po prostu nie były diagnozowane i leczone. Trzeba szczepić futrzaki i przeglądać aby żyły długo, bo nowego zanim nauczysz to trwa długo, a starego zawsze się ciepło wspominasz bo umiał najwięcej. Potrafił nawet poprosić "zabaweczka mi za płot wypadła! No zrób coś!"
Dawno pisałem. Szwab futrzak był nauczony "poproś!" czyli waruj i łypie do góry. Głowa leży na ziemi, ja nic. Głowa na ziemi, uszy poziomo leżą - to było "bardzo proszę!"

Kiedyś zajeżdżam pod bramę, popiskiwanie hamulców, piesek podbiega pod bramę, waruj, głowa na ziemi , uszy poziomo i pomrukuje. Otwieram furtkę, mówię "pokaż o co chodzi" , on pędzi pod płot z drugiej strony ogrodu (siatka 1,50m ) , kładzie się nosem do płotu, główka, uszy - wiadomo. Zaglądam za płot a tam leży jego ulubiona zabaweczka gumowa. Podrzucał nosem i poleciała za płot. "Poczekaj" , idę pod garaż po długie grabie sprężynowe (na ~~2 m kiju), grabie za płot, podrzut i zabaweczka w locie jest złapana. I niech ktoś udowodni, że pies nie potrafi powiedzieć. Mowa to nie tylko słowa.