PDA

Zobacz pełną wersję : Dom na ul. Różanej



pietrek30
21-05-2006, 15:53
Wzorem innych i pod namową mojej dziewczyny postanowiłem zacząć pisać mój, a raczej nasz "dziennik budowy". Co prawda nasza budowa już trwa i mam nadzieję wszystko będzie szybko się realizować, ale zacznę od początku. No więc wszystko zaczęło się jak mój ojciec i moja mama zechcieli mieć 2 dziecko, potem był bocian, zostawił mnie w kapuście, no mi jestem. Potem przedszkole, szkoła i zanim się obejrzałem miałem 16 lat. A teraz szybki przeskok i zacznijmy od tych, którzy odważyli się budować własny dom. Zgodnie z dobrym wychowaniem, pierwsza Ona. Marta, pracuje i mieszka w Warszawie, wieku nie wspomnę bo jak to kobieta ma zawsze 18 lat i lepiej nie przekraczać tej granicy w momencie przedstawiania swojej kobiety. On, Piotr, lat 30, zamieszkały pod Częstochową, w małym 15.000 mieście, od 13 lat poruszający się na wózku, po pięknym artystycznym skoku jako szczeniak na płytką wodę. Poznali się w 1995 r., ale dopiero po 5 latach zdecydowali się mieć własną przyszłość. Ona zdecydowała się, że przeniesie się do niego, ale gdzie, to było pytanie. Małe mieszkanko 46 m2 w bloku z rodzicami. Cóż robić, są 2 opcje albo wynająć/kupić drugie małe mieszkanko, lub wybudować nowym, mały, domek z ogródkiem.
Właściwie poszukiwania zaczęliśmy w 2004 roku, początkowo szukaliśmy czegoś co dało się przerobić. Trafiało się kilka okazji, stare domy w postkomunistycznej stylizacji, ale jak to przerobić, jak dostosować, tak aby nam się w tym mieszkało dobrze. Dodatkowo kwestia usytuowania, tzn. w związku z tym, że ja nie bardzo należę przez wózek do osób mobilnych i po radach znajomych, trzeba szukać miejsca gdzie wszędzie będzie blisko. Najpierw znaleźliśmy dom w stanie surowych, niestety na odludzi, choć na ładnym nowym osiedlu, lecz po przemyśleniu uznaliśmy, że 150.000 za dom 120 w stanie surowym na 10arowej działce to zdecydowanie za dużo. Niespodziewanie na wiosnę 2005 roku przyszła wiadomość, że jest do kupienia dom. Właśnie w takim miejscu gdzie wszędzie jest o przysłowiowy rzut beretem. Taka enklawa na spokojnym osiedlu właściwie w mieście. Dom piękny a raczej jego rozwiązanie. Stworzony na modelu kwadratu o wym. ok. 12x15 metrów. Parterowy na dużej działce, z piękną antresolą w salonie, a na górze duże przestronne poddasze do wykorzystania. Szybciutko spotkaliśmy się ze sprzedającym, naprawdę „napaleni” na ten dom. Niestety cena jaką usłyszeliśmy za dom: ściany, prąd, woda, dach pod papą, okna – 205.000 było zbyt wiele jak na nas. Więc kolejny raz nasz optymizm, że i nam się uda upadł. Tak minęło lato i znów niespodziewanie przyszła informacja, że obok tego pięknego domu, którego nie mogliśmy kupić jest do sprzedania działka.

http://domekpi-neski.webpark.pl/09020006.JPG

Całe 821 m, z trzech stron ogrodzone, na ulicy Różanej. Szybko spotkaliśmy się z właścicielem i zaczęły się negocjacje. Trwały one długo, nazbyt długo, a w połączeniu z załatwianiem spraw notarialnych to trwało to całe wieki. Bowiem był już wrzesień 2005 roku gdy nareszcie dogadaliśmy się co do ceny. Zaczęły się procedury z notariuszem, z Agencją Nieruchomości Rolnych, którzy co się okazało mieli prawo pierwokupu tej działki. Więc zanim dostaliśmy informację z ANR, że nie są zainteresowani minęły 2 miesiące. Gdy wreszcie staliśmy się właścicielami ziemi, naszych 821 metrów był koniec 2005 roku. Zdarzyliśmy wtedy jedynie ogrodzić naszą działkę, a i co najważniejsze posadzić pierwsze drzewka.

http://domekpi-neski.webpark.pl/Obraz005.jpg

No i zapomniałbym o ważnej sprawie, poszukiwaniu projektu domu. Marta wreszcie znalazła dla nas odpowiedni. Projekt „Klementynka”, który po lekkich przeróbkach miał stać się tym wymarzonym. W rezultacie po pokazaniu rysunku domu naszemu znajomemu architektowi stworzył on na podstawie „Klementynki” nowy projekt. Taki właśnie najbardziej optymalny, z szerszymi drzwiami dla mnie, z większą łazienką i szerszym korytarzem. Z racji, że z oczywistych względów nie mogłem korzystać ze schodów, musiał wcisnąć: kuchnię, jadalnię, 2 sypialnie, gabinet, łazienkę, kotłownię z piecem na egogroszek z powodu braku dostępności gazu, to wszystko musiało znaleźć się w części parterowej. I najważniejsze to wszystko miało się znaleźć w domu, który ma być prosty i tani. Projekt odebraliśmy w końcu roku.
Jeszcze w 2005 roku skuszeni promocjami „do końca roku” pożyczek hipotecznych zaczęliśmy się interesować kredytami. Znaleźliśmy najlepszą dla nas ofertę w GE i zaczęliśmy gromadzenie dokumentów. Miało być szybko i bez problemów – słowem jak w reklamie. Jednak właściwie procedura przyznawania kredytu trwała ok. 3 miesięcy. Jednocześnie wraz ze zbieraniem dokumentów powoli gromadziliśmy odpowiednie dokumenty urzędowe, potrzebne do budowy, a przez to i do kredytu. Dzięki pewnym znajomościom, pozwolenie na budowę mieliśmy już po 3 tygodniach, wszelkie mapki geodezyjne po tyg. koszt ok. 50 zł. Założony i podbity dziennik budowy po paru dniach. Tak więc sprawy urzędowe mieliśmy załatwione szybciutko.
Ale wrócę do banku, a więc mieliśmy się wyrobić z załatwieniem kredytu w 3 tygodnie, bo tyle zostało do końca roku, lecz z dnia na dzień termin ten ulegał oddaleniu. Początkowo chcieliśmy 180.000, a nasz wkład własny miał być ok. 20%. Lecz okazało się, że bank udziela kredytu na taką wysokość aby ten dom postawić do zamieszkania, a według ich wyliczeń takie zamieszkanie 1 m2 to 1800 zł. Więc nasz dom, który wraz z poddaszem ma mieć ok. 200m2 ma kosztować ostatecznie 360.000 i taką sumę powinnyśmy mieć wraz z kredytem, aby bank był pewny, że my to zbudujemy i w nim zamieszkamy. Suma nas przeraziła, to prawie 100% więcej niż chcieliśmy, a co gorsza nie damy rady osiągnąć takiej zdolności kredytowej aby ją otrzymać. W rezultacie zdecydowaliśmy się, że bierzemy kredyt na zbudowanie i zamieszkanie bez wykańczania poddasza, a to oznaczało, że musimy wziąć kredyt na wybudowanie i zadaszenie pod klucz parteru, a to ok. wraz z garażem i kotłownią 139m2. Nareszcie w marcu 2006 roku otrzymaliśmy kredyt we franku na okres 15 lat z oprocentowaniem 2,05. Chcieliśmy szybko zacząć, ale jak zwykle biednemu wiatr, a raczej w tym wypadku zima w oczy, bowiem zaczęliśmy prace dopiero z początkiem kwietnia.
Tak więc nareszcie w kwietniu 2006 roku wjechała koparka zdjąć humus na głębokość 30-40 cm. Za 6 godzinną pracę, bowiem łyżka nieduża, z naszej kieszeni popłynęły pierwsze pieniądze – 300 zł. Łącznie wyszło, iż zdejmowanie humusu i powywożenie go to ok. 15 wywrotek – STARA.
Wreszcie humus został zabrany, a kilka dni potem przyszedł murarz zabijać ławy. Po tym zabijaniu 1/3 działki wyglądała jakby na niej jakiś gigantyczny pająk zrobił sobie sieć.

http://domekpi-neski.webpark.pl/photo14.jpg

Na wyznaczanie ław poszło ok. 200m sznurka. Gdy nareszcie sieć była rozwinięta, przez pająka zwanego „Pan Leon”, przyszli koledzy, przyjaciele, kilka wynajętych osób i zaczęli kopać. Ławy musiały być wykopane na 1.10 a one same miały być zalane na 50x50. Na szczęście podłoże okazało się dla nas szczęśliwe, bowiem jest bardzo stabilne – piaszczysto – gliniaste. Niestety dla kopiących nie był to zadawalający fakt bowiem po wkopaniu się w piach, trafili na glinę i zaczęło się walenie kilofami i szpadlami. Kopanie zajęło ok. 5 dni, a jednocześnie były skręcane belki.

http://domekpi-neski.webpark.pl/photo20.jpg

Drut na szczęście udało nam się kupić tanio, bowiem drut na zbrojenie koszt to 2200 za tonę. Gdy już ławy były wykopane, zbrojenia poskręcane i powkładane, zamówiliśmy betoniarę. Najtaniej znaleźliśmy 200 zł/m3 i w piątek zaczynający długi weekend majowy zostało wyznaczone zalewanie. W oczekiwaniu na pierwszą betoniarkę, która miała przybyć w okolicach godziny 18, już kilka osób zdążyło zgodnie z przesądami powrzucać drobne pieniądze do wykopów, a ja postarałem się o przysłowiowy „kamień węgielny” który będzie nas w tym domu chronił i uszczęśliwiał. Dodatkowo prognozy pogody zapowiadały ulewy, a nasze obawy przed deszczem jeszcze bardziej potęgował stres oczekiwania na zalewanie. Była godzina 18.20 gdy wreszcie pojawiła się pierwsza 8 metro szcześcienno grucha.

http://domekpi-neski.webpark.pl/photo29.jpg

Całe zalewanie trwało ok. 3 godzin, a w ławy łącznie weszło 24m3.

http://domekpi-neski.webpark.pl/photo33.jpg

Co za piękne czasy, do dziś pamiętam harówę na brata budowie, gdy w 10 osób, z wykorzystaniem 2 betoniarek, zalewaliśmy w 1991 roku ławy pod jego dom, trwało to 18 godzin ciągłej ciężkiej pracy. Tak więc o godz. ok. 21 było po wszystkim. W nocy przyszedł deszcz, a nasz murarz, facet niesamowicie uparty, starej daty i szkoły fachowiec już rano dzień po zalewaniu był na budowie poświęcić wodą święconą ławy i położyć choć jeden betonik, na folii izolacyjnej. Szukanie tanich batoników (12) to też ciekawa historia. Ceny niesamowicie rozpięte, od 3.20 za szt. jaką mi powiedziano w jednej z częstochowskich firm, do 2.20 u producenta kilka km od mojego miasta. W rezultacie musieliśmy kupić ok. 1720 betoników przez nierówność terenu, a ze względu na ilość w ostatecznym rozliczeniu wyszło że za 1szt. betonika płaciliśmy 2,08 zł.

http://domekpi-neski.webpark.pl/05020008.JPG

Sporo tych batoników poszło, ale to przez różnicę w spadzie terenu, który waha się w okolicach 40 cm, więc jak z jednej strony nad grunt wystaje z 5 warstw pół ostatniego betonika, to po niższej stronie działki betoniki wystają na całe 5 warstw.

http://domekpi-neski.webpark.pl/photo50.jpg

Nie można zapomnieć o żartach jakie mają w zanadrzu starzy fachowcy, jednym z nich jest stukanie w pierwszy kładziony betonik.
Polega to na tym, że jeden z właścicieli przyszłych lub wszyscy powinni położony na zaprawie betonik przy pomocy poziomicy odpowiednio wypoziomować stukając w niego tak aby leżał równo jak pokazuje kropla w poziomicy. Tak więc Marta tak stukała, że jakby za każde stuknięcie murarz rzeczywiście chciał półlitrówkę to do dziś by nic nie robił tylko pił. Kładzenie ścian betonowych na foli izolacyjnej (koszt. 70zł/rolkę 50m) zajęło murarzowi ok. 5 dni z przerwami spowodowanymi brzydką pogodą.

A to jeden z pierwszych stałych mieszkańców naszej działki, mieszka we własnej budce campingowej.

http://domekpi-neski.webpark.pl/05080003.JPG

pietrek30
21-05-2006, 16:01
I jeszcze przypomniała mi się ciekawa historia związana z poszukiwaniem kredytu. A wydarzyło się to w październiku 2005 roku.

Tak więc wybraliśmy się , tak w celach informacyjnych do banku, niech mu będzie BG.... Bank 3 piętrowy, z windą pokomunistyczną, miasto częstochowa. Weszliśmy do pokoju, ja - wózkowicz, z rozwianymi włosami, w używanej starej kurteczce z polaru, spodnie luźne, buty zamsz nie pasujące do reszty kolorystycznie, a i przede wszystkim zarost - 3 dniowy Moja narzeczona - 1,65 cm wzrostu, buty czarne - zamsz, spodnie - jeansy, kurtka - czarna, aczkolwiek renomowanej firmy, włosy bląd z balejage - w kitkę, no i o 2 kulach, używanych aczkolwiek bez widocznych oznak dłuższego użytkowania Czyli prosto mówiąc, typowi przedstawiciele średniej klasy ON Teraz zróbmy szybki
przeskok po typowych przypadkach życia ON - widy, długie korytarze, progi po kilka cm i już u sedna, czyli robimy przeskok - śmig śmig i już. Jesteśmy !! pokój 216 - ok. 25 m2 - kilka szaf, 4 biurka, zawalone papierami, 8 krzeseł, 3 urzędniczki, ona - bląd, rozkojarzona, świerzo po urlopie (tak mówiła) ok. 45 lat, wzrok zbłąkany, ona przerażona, dwoje ON kieruje się ku niej. Podchodzimy, ona rozszerza swe zmęczone oczy, pytająco wołające - czego Ja z pytanio/informacją - chcielibyśmy się dowiedzieć o kredycie hipotecznym - warunki, zdolność kredytowa itp. Jej oczy robią się podejrzliwie/niedowierzające - domyślam się, że pyta samej siebie - jak dwoje ON chce kredyt taki wysoki. Cóż siadamy, no ja już siedzę, Marta siada bezczelnie bowiem nie zaproszono jej do tego . Chwila pytajnych spojrzeń, ja - urzędniczka, urzędniaczka - ja, kto zacznie?? o to jest pytanie ??!! zaczynam ja. Chcielibyśmy uzyskać informację o kredycie hipotecznym, warunki, oprocentowanie, marża itp. itd. Ona - pytajny wzrok - hmm............ ale po chwili wydała dzwięk. Na co ten kredyt? więc odpowiadam - ona nadal z niedowieżającym wzorkiem, pyta ile? odpowiadam - ona z niedowierzającym zwrokiem - upewnia się co do sumy Gdy wreszcie dotarło do niej, że to prawda, tak tak, dwóch ON - wyglądających - ujdzie - chce kredyt Dochód Państwa?? pada pytanie - odpowiadam - Ona przerażona - skąd, jak, kiedy, dlaczego ??!! (pytają jej oczy), jeszcze raz zadaje pytanie + dodatkowe - podchwytliwe - a możecie je Państwo udokumentować??!! Odpowiedź: oczywiście, jej wzrok nadal niedowierza, jej ciało jakby nadal pozostawał na wakacjach, jej umysł hmm..... gdzieś jest. Chwila zastanowienia się z jej strony i zaczyna się typowa oznaka jak była szkolona. Łapie za stertę papierów, myszka, komputer, długopis, papiery, długopis, komputer. Pytanie - nie wie Pan ile stoi dziś Euro - bo w tej walucie zaczęła wyliczać. Odpowiedź - hmm...... no nie wiem, przepraszam za swe nieprzygotowanie Chwila oczekiwania na współpracowniczkę i już mamy
konkretną odpowiedż od współpracowniczki - nie wiem. No cóż było robić,
symulacja, to symulacja, wzięła sobie jakieś cyfry z głowy. Ale pada kolejne pytanie - ode mnie - ile marża?? - ona pytajnym wzrokiem - marża ? szybka konsultacja z koleżanką - ile jest u nas marży?? kompetentna odpowiedź koleżanki - chyba jak we wrześniu, czyli ile?? no 1,5 %. Znów burza mózgu - papiery, myszka, komputer, długopis, kartka, komputer - ja - rata tyle i tyle. Hmm...... cóz, myślę patrzę, o co by tu kompetentnego, mądregi jeszcze spytać jako peten przychodzący w konkretnej sprawie do kompetentnej urzędniczki Więc pytam nieśmiało - a może poproszę wyliczenie w zł. Ona - zdezorientowana - w końcu po urlopie. W zł. pyta?? hmm..... myszka, komputer, kartka, kalkulator, kartka, długopis - ja - tyle i tyle. Patrzę na nią - ona na mnie pytającym wzrokiem. Ja cóż mam począć, po mojej głowie 100 pytań, ale które zadać, co by nie wyjść na namolnego klienta upierdliwca - a jakie dokumenty?? pytam znów nieśmiało. Ona - wzrok jakby nierozumiejący
pytania - odpowiedziała więcej chyba sam wiem niż ona mi powiedziała. Tak więc, 20 min spędzone z "kompetentną" urzędniczką - informacji 0, o
przepraszam, zrobiła symulację - ale pewnie nie wie, że w sieci można samemu to zrobić itp., tak więc było fajnie. Jedno w tym dobre, na dworze było zimno, a tak choć 20 min. spędziłem w ciepłym pomieszczeniu. Wniosek jeden z tego mego felietonu - widząc jej wzrok, zaangażowanie, reakcja na pytania, odpowiedzi itd. kobieta naprawdę chyba nie mogła uwierzyć, że dwoje ON chce kredyt, ma zdolność kredytową - legalną i chce żyć.

pietrek30
28-05-2006, 15:40
No to budujemy dalej. Pierwszy MAX postawiony został 9 maja popołudniem,

http://domekpi-neski.webpark.pl/05090002.JPG

a już wieczorem stały 3 winkle i pół ściany frontowej kuchni i jadalni.
Budujemy Max-em 288x188x188 stawiany główką, kupiliśmy go po 1,81 (Kozłowickie), na to poleci styropian 12cm więc powinno być cieplutko, a w środku ścianki pójdą na połówki po 1,74/szt. Start był wolny, bowiem nasz murarz pracuje tylko od 15 do ile się da, tak więc dziennie pracuje ok. 6 – 7 godzin. Zapomniałem wspomnieć o podłączeniu prądu, w dniu gdy było zalewanie podłączyli nam prąd – koszt podłączenia wraz z pieczątką uprawnionego elektryka (200 zł) i przydzieleniem mocy 14kW (2170 zł), więc razem 2370 zł. Nie wiem czy to dużo czy mało, ważne że jest. Ściany powoli rosły, a 11 maja przyjechali podłączać wodę, zajęło im to ok. 5 godzin.

http://domekpi-neski.webpark.pl/05110001.JPG

Długo ale nasze podłoże to same niespodzianki, kiedyś były tu pola uprawne i kto by się spodziewał co jest pod 50 centymetrową warstwą pięknej czarnej ziemi. A więc zaczęli kopać, a że musieli głęboko (na 2,5 m) to i natrafili na same niespodzianki – wielkie głazy i skały. Na szczęście koparka to silna i zwinna maszynka i już ok. 17 z kranu popłynęła nasz własna woda. Koszt podłączenia to 2500 zł.


http://domekpi-neski.webpark.pl/05110002.JPG

Początkowo obawialiśmy się, że będziemy musieli robić szambo, bowiem na drodze przy której zamieszkamy na razie gmina planuje zrobienie kanalizacji. Jednak kilka miesięcy temu okazało się, że prawie obok wybudują nam kompleks handlowo – usługowy, a że przy naszej drodze to przy okazji na koszt inwestora zrobią kanalizację, drogę asfaltową i chodniki, więc jest świetnie, bowiem jak do tej pory jak popada i przejedzie kilka jakiś cięższych pojazdów to nie da się wejść.
Ale wrócę na budowę. 12 maja już właściwie było widać zarys salonu, kuchni i jadalni, a ściany stały na 4 warstwy. Ponadto już widać gdzie będzie i jaka będzie kotłownia.

http://domekpi-neski.webpark.pl/05120002.JPG

Niestety musieliśmy wypełniać fundamenty piachem, weszło 8 wywrotek stara po 70 zł za wywrotkę. Tego samego dnia zaczęły powstawać kominy w kotłowni, a wieczorem już była próba ognia – ciągnie aż buczy, jakby miał jakieś mechaniczne zasysanie.
Już 16 maja mury stały na wysokość 6 warstw i ze ścian zaczęły wyłaniać się otwory na okna. A już 17 maja mury były wszędzie i murarz zbliżał się do decyzji gdzie stawiać rusztowanie. Świetna sprawa jest teraz ze składami budowlanymi. Nic nie trzeba brać od razu, płacę i dowożą sukcesywnie na tel. Jak tylko czegoś ma braknąć. Tak więc z regularnością o 3 – 5 dni przyjeżdżał samochód z HDS-em i wstawiał wprost do budynku. Oczywiście ten regularny transport wliczony w cenę zakupionych materiałów.
18 maja – nareszcie stają rusztowania. Murarz od początku zdecydował, że najpierw zajmie się ścianami frontowymi, tak aby zasłonić resztę budowy przed ciekawskimi oczyma przechodniów. Tak więc sukcesywnie szedł w tym kierunku i 19 maja wieczorem front był już prawie skończony. Przesklepienia drzwiowe i okienne poszły na elki, koszt w zależności od długości od 40 do 60 zł/szt. O wiele prościej i szybciej niż stęplowanie.

http://domekpi-neski.webpark.pl/05190005.JPG

No i wreszcie 26.05, po 17 dniach gotowy jest parter naszego domu.

http://domekpi-neski.webpark.pl/05200014.JPG

http://domekpi-neski.webpark.pl/05260005.JPG

To chyba niesamowicie szybko jak na jednego murarza. Tak więc jak na razie poszło ok. połowy zamówionych MAX-ów, 2,5 palety cementu, 30 różnej długości elek, kupę nerwów i zwątpień. Mimo to naprawdę jest się z czego cieszyć.

pietrek30
28-05-2006, 15:58
Od 29.05 zabieramay się ostro za oprzygotowania budynku do zalewania stropu. Najpierw muszą być poskręcane belki na wszystkie ściany. Zastanawialiśmy się nad kupnem belek stropowych, jednak po wyliczeniach doszliśmy do wniosku, że taniej będzie starą metodą na akerman. Tak więc kupiliśmy ok. 150 stępli, mamy nadzieję, że wystarczy i zdąrzymy do końca przyszłego tygodnia zaszałować i zrobić "wieniec" z drutu.



A teraz troszkę o ciemnych stronach budowy. Czyli wszelkie użeranie się z majstrami, firmami itd. Zastanawiam się czy "picie" na budowie praktykowane przez wielu pseudofachowców to już praktyka. Ile się trzeba nadenerwować, poochrzaniać aby unikać tego typu historii. Wszyscy mówią przyzwyczaj się, takie są uroki budowania, użerania się, martwienia czy to czy tamto będzie gotowe, dobrze zrobione itp. W końcu Ci co robią nie będą tu mieszkać, tylko my.

pietrek30
30-05-2006, 10:42
No to mamy pierwszy poważny problem, okna w sypialniach murarz pobudował za małe, wczoraj to Marta wypatrzyła. Teraz pyt. co lepsze, wywalać dziurę na większe okna czy jednak zostawić takie jakie są. Ile by się nie było i ile nie pilnowało, pierwszą rzeczą jest mieć zawsze plan pod ręką. Dziś muszę pogadać murarzem.

Znależliśmy już odpowiednią blachę na przykrycie - kolor: wiśnia ciemna, jak dla mnie jako faceta to poprostu brąz :) ale kobiety wiedzą lepiej, a szczególnie w kwestii kolorów. Potrzebujemy ok. 310 m2, bowiem nasz dach cieśla wyliczył na 288m2. Spory dach, którego ceny się najbardziej obawiam, zgodnie z opiniami innych, że dach to najdrozsza część domu. Cały materiał na dach +robocizna od drewna po blachę i rynny wyliczyłem na ok. 28.000 zł. Dużo ale cóż, to przecież najdroższa część. Najbardziej martwi mnie to, że każdy kto pobudował się mówił mi, abym do każdych swoich obliczeń dodawał 50%.

pietrek30
02-06-2006, 09:00
Kolejny dzień przygotowań do zalania stropu. Mielismy początkowo sami to robić z jednym fachowcem, który mówiły nam jak i co robić, jednak zreygnowaliśmy z tego. Wczoraj wynajelismy ekipę, 4 ludzi, którzy nam to zrobią od początku po stan pod beton. Za wszystko po negocjacjach wezmą 1400 zł, podobno to niedrogo, ale napewno taniej niż na początku rozmowy, bo zaczynali od 2000. Muszę się pochwalić jaką mam dziewczynę, gdyby nie ona kupilibyśmy akermany z lekkim felerem, zadowoleni że producent opuścił nam cene o 50% i dał nam za szt. 2 zł z dowozem. Marta pogrzebała i znalazła w Częstochowie cegielnię, gdzie jest akerman 30x20x25 za 1,79 z dowozem (2 transporty, bo potrzebujemy 2000, a na hds wejdzie tylko 10 palet). Tak więc dzięki niej zaoszczędzimy sporo. Niestety pomylilismy się w ilości potrzebnych stępli pod akerman, miało stgarczyć 200, a tu potrzeba jeszcze 200. Odkupimy od kogoś już z budowy, po 2 zł/ szt. Fachowcy twierdzili, że potrzeba jeszcze więcej bo stępel co 50cm ma być, ale nasz fachowec ch wysmiał i kazał robić co 75 cm. I dobrze, bo musiałbym chyba cały las wyciąć :D Faceci od stropu twierdzą, że do wtorku się uwiną, a więc zalewanie do czwartku powinno być gotowe. Murarz już w sobotę chce wejść na górę i robi szczyty. A dziś dzwonię umówić się z gościem od dachu, bo tak planujemy aby zaczął go robić ok. 15 czerwca.

pietrek30
06-06-2006, 20:06
Kolejny dzień przygotowań do zalania, oczywiście stropu :D Przez tą chol... pogodę wszystko się spowalnia. Ekipa pracuje i na dziś zaszałowane są obie sypialnie, wiatrołap, kuchnia, salon, kotłownia, czyli wszystko co na dole.

http://domekpi-neski.webpark.pl/06060002.JPG


Robimy szałunki co 80cm, mam nadzieję że przy zalewaniu nic się nie zarwie. Najgorsza była część korytarza + łazenka + gabinet, w całości było to wieksze od salony, który ma prawie 29m2. Tak więc pasy bili po 5 - 6 stępli. A właśnie, jakby co to mam do sprzedania ok. 350 - 400 stępli dł. ok. 275cm.

http://domekpi-neski.webpark.pl/06060004.JPG

Jutro mam nadzeję ekipa już powrzuca akermany, potem belki itp. i z poniedziałkiem przyszłego tygodnia będziemy mieli strop.

http://domekpi-neski.webpark.pl/06060009.JPG

Z moich dzisiejszych wyliczeń widzę, że koszt stropu to będzie ok. 10.000 zł, dużo??

http://domekpi-neski.webpark.pl/06060010.jpg

Dziś był też człowiek od dachu, ok. 20 czerwca przyjedzie drewno na cały dach, potem on i ok 3 - 4 tyg. i mam wreszcie dach. No i zaczyna się najgorszy etap, ściany stoją i nzaczyna się w środku, czyli "nic nie widać, a kasa leci".

pietrek30
08-06-2006, 20:15
Czwartek, fachowcy od stropu prawie kończą. Wszystkie pomieszczenia podbite, wywarzone, nad tarasem zaszałowane, odeskowane, balkonik także zrobiony. Miało im zająć 3 - 4 dni, a dziś minął tydzień jak to robią. Z ich zapewnień wynika, że jutro koniec, ale skoro się pomylili już o kilka dni to pewnie z jutrem też będzie przesunięcie.

http://pietrek317.webpark.pl/06080008.JPG

Będziemy musieli dokupić jeszcze drutu, więc koszty zwiekszą się o ok. 200 - 400 zł. jutro będzie wiadomo ile brakło. Czytając o tej technologii kładzenia stropu jedno jest prawdą i to naoczną - ROBOCIZNY PRZY TYM MASA. Na ten cały bajzel poszło 3 kubiki desek, na szczęście do odzysku i kilkanaście kg gwoździ, niestety nie do odzysku. Przeraża nas wielkość tego budynku, choć od dawsna staramy sobie tłumaczyć, że nie jest on taki wielki, to z czasem jak mury rosną ten dom staje się ogromny, a miał być to tylko "domek z ogródkiem". Zastanawiamy się nad obniżeniem o trympel dachu, choć góra by się zmniejszyła, bo tam ma być ponad 70 metrów 2. A jednak trzeba mysleć o ogrzaniu itp.

http://pietrek317.webpark.pl/06080011.jpg

Ale wracając do fachowców to jedynie co mim sprawnie idzie to układanie akermanów, w 2 godziny ułożyli prawie 1/3 domu. Jutro mają, podobno szybko, już na dechach poskręcać wieniec, ułożyć belki i druty w akermany, no i pozostaje pozaklejać gęstym ewentualne szpary.

http://pietrek317.webpark.pl/06080016.JPG

http://pietrek317.webpark.pl/06080020.JPG

A w niedziele przybywa na "wizję lokalną" człowiek od wody i CO, podobno robi dobrze i bierze 65zł za punkt, dużo?? bo o ile wiem to mało. Zasnanawiamy się nad plastikami, tzn. CO - rusy plastikowe, jednak znam jak to zwykle bywa 2 opinie, jedni za inni przeciw. Kolega ma i chwali, znów niezależni od CO twierdzą, że jednak stare metody są lepsze, napewno droższe, ale gwarantujące że będzie, bo sprawdzone. Podobno zachód wycofuje się już z plastików, ale czy to prawda?? Tak więc będę rozmawiał z "wodnikiem", co on zaproponuje.

pietrek30
12-06-2006, 20:09
No i kolejna wpadka z tzw. fachowcami. Ekipa ktora tak poczatkowo chwalilem, a do tego wygladali na konkretnych, niestety tylko tacy byli w gadce. Po tym jak oni skonxczyli przyszedl fachowiec zbrojarz, ktory naprawde zeby na tym zjadl. Powiedzial krotko, ze ojn tego nigdyby nie przyjal. Tak wiec jedna pseudo "ekipa" poszla i a na jej miejsce przyszli nowi, ktorzy to wszystko musieli poprawiac. Pod belki nie powkladane aby byly uniesione na deski, balkon zle zaszalowany, niektore akermany lezaly na scianie bo tak im pasowala. TRAGEDIA!! Teraz poprawia druga i wiem, ze poprawia niechetnie bo nikt nie lubi opo kims robic. Na szczescie podjeli sie i wyprowadzaja to tak jak ma byc, a musi byc na jutro, bo jutro lejemy strop :)


Tak wiec poraz kolejny przekonuje sie, ze ci co duzo gadaja malo robia, a sie madruja. Tak wiec mila rozmowa z ww. fachowcami, ktorzy robili prawie 7 dni, a zapowiadali 3, skonczyla sie przy wyplacie niby usalonej sumy.

pietrek30
14-06-2006, 17:01
Zaszałowane, zazbrojone, gotowe na przyjęcie betonu.

http://pietrek317.webpark.pl/06130004.JPG

Na beton umówilismy się na 17-18, a że dzień gorący to akermany rozgrzały się jak patelnia, więc lejemy aby się beton nie usmażył.

http://pietrek317.webpark.pl/06130011.JPG

Niestety mija 18, a betonu nie ma, po czym po telefonie do betoniarni okazuje się, że będą do 20 bo wszędzie mają opóźnienia. Na koniec zresztą doszło do małej kłótni, a terminowość, ale o tym na końcu.

http://pietrek317.webpark.pl/06130012.JPG

Zamówiliśmy 10-12m3 po czym jak zaczęło się wlewać to skończyło na 19m3. Zbrojarz mówił, że niepotrzebnie zamawialiśmy 20 akermany, w 15 weszłoby połowę tego betonu, ale cóż, tak było w palnie, a ze stropem nie będę oszczędzał. Wreszcie przyjechali z betonem i zaczęli lać, było już mroczno, godz. 20.30.

http://pietrek317.webpark.pl/06130033.JPG

Po wylaniu jednej beki, telefon po drugą i znów czekanie ok. 40 min. Zanim dojechała było już 21.45, a to już noc. Po wylaniu drugiej okazało sie, że mało 2 m, więc kolejne czekanie na bekę. Tak więc zalewanie skończyło się około 23, wszyscy mieli dość. A na koniec kłótnia, z tak prawdę mówiąc guzik winnym kierowcą, my do niego że zawalili 4 godziny i przez nich zastała nas noc, a po nocy to żadna robota. On do nas, że jakbysmy zamówili od razu 19m3 to 2h i gotowe, a tu nonstop dolewki i to już dziś ich 5 taka budowa. Każda strona ma rację, nauczka na przyszłość, zamawiać beton na przedpołudnie, nawet z poslizgiem zdąrzy się przed zachodem.
W czasie zalewania stęple aż jęczały z bólu, ale wytrzymały, a ja z sercem na ramieniu wypatrywałem czy nigdzie nie widać jakiś przełamań, albo dziur, na szczęście wszystko wytrzymało.
A od dziś rana polewanie, beton chlejej wodę jak niejeden majster wódkę, to chyba ma ze soba ścisły związek :D
Teraz tylko trympel na 2 maxy i zaczynają robić dach.

pietrek30
14-06-2006, 17:11
Na początku dziennika zapomniałem mo jednej istotnej rzeczy, plan domu, a więc go prezentuję teraz.

http://pietrek317.webpark.pl/rzut.jpg

http://pietrek317.webpark.pl/domek-przod.jpg

http://pietrek317.webpark.pl/domek-tyl.jpg

http://pietrek317.webpark.pl/domek-bok-poludnie.jpg

http://pietrek317.webpark.pl/domek-bok-polnoc.jpg

pietrek30
16-06-2006, 09:01
Strop regularnie polewany co 4 godziny, znów trafilismy w pogodę. Przy takiej temp. beton pije wodę w mig. Nic nie trzeszczy, nic nie pęka, więc na razie jest super. Ostatnio coraz częściej myslę o pekaniu ścian, bowiem co człowiek słyszę że to normalne, że po zimie, że zanim się nie ułoży wszystko "musi" coś, gdzieś pęknąć. Paranoja, chyba jak zobaczę jakąś rysę na mojej ścianie to padnę na zawał.

A dziś znów praca wre, murarz już coś działa na górze, mam nadzieję nie za wcześnie, ale ufam że wie co robi. Ponadto 2 ludzi kopie stopy pod filary na ganku. Mieliśmy początkowo lać beton w filary, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na drewniane bale, mam nadzieję będzie wyglądać lepiej. Ponadto szałują garaż, bowiem po przemyśleniu uznano, że garaż trzeba przesklepić, choć początkowo miała być tylko konstrukcja dachowa i płyta.

A niedługo znów trzeba dzwonić o wizję lokalną z banku, kolejna transza się kończy :cry:

pietrek30
19-06-2006, 21:24
Zaczął się kolejny tydzień. Murarz jutro narazie kończy, a na dniach przychodzi człowiek od dachu. Jutro mają dostarczyć drewno na cały dach, ma być grucha do zalania stropu garażu i 2 stóp na "ganku". Coraz częścej obawiam się, że przesadziliśmy i to nie jest domek ale "wielka chawira". Co widzę inne domy to porównuję, bo miał być domek z białym płotkiem i ogródkiem :) a robi się wielka chata. Pocieszam się, że brat ma prawie 3x większy dom i daje radę z utrzymaniem.

Dziś zaobserwowałem u siebie, że mnie już nerwy ponoszą w tych 47m2 blokach. Nie mam na nic miejsca, jest ciasno i cholera do dupy. Nigdy nie mieszkałem we własnym domu, ale wiem już napewno że nie chcę w bloku. Sąsiadka regularnie mnie zalewa, nie ma gdzie wyjhść, tylko od okna do okna. Nie ma miejsca na nic, mój wózek stoi w przedpokoju, jak porozkładam spanie to w pokoju nie mozna się ruszyć, poprostu tragedia. Sam nie wiem jak ja tyle mogłem wytrzymać w tych blokach. Na dziś mam nerwy na bloki, a z drugiej strony przeraża mnie ten dom, a dokładniej pisząc jego koszta. Dziś zawiezliśmy odpis księgi wieczystej, gdzie napisane, że to już nie nasza własność :cry: ale za to obniżą nam o 1% oprocentowanie :) czyli się cieszyć, płacząc.

pietrek30
19-06-2006, 21:46
A tu Marta na swoich wlosciah :D

http://pietrek317.webpark.pl/06150010.JPG

pietrek30
20-06-2006, 17:06
No to mamy wtorek, upał, że żyć się nie chce, a co dopiero pracować. A nasz murarz mówi, że on tak lubi. Fajnie, ale żeby to jeszcze pomocnicy lubili :)

Dziś ok. 13 przyjechała grucha do zalania garażu, poszło ok. 3,5 m3.


http://pietrek317.webpark.pl/06200004.JPG


Straszną drożyznę teraz mają, firma Włotgar, 17km dojazdu do mnie, a wzięli za B15 240zł/m3, a dosłownie tydzień temu braliśmy od Wineckiego w Grodzisku po 210zł/m3mi to B20. Niestety Winecki nie miał wolnych terminów w tym tygodniu, a zalać musieliśmy. Tak więc garaż zalany, stopy pod filary ganku zalane, więc czas na cieślę, który ma być lada dzień.


http://pietrek317.webpark.pl/06200005.JPG


Jutro z rana przytransportują drewno, choć powinni już dziś, i jestem mile zaskoczony, bowiem cena będzie o prawie połowę niż liczyłem. Ale to taki ze mnie matematyk, 11 kubików łącznie to cena ok. niecałe 7000. Tak więc jutro mam dach, co prawda na ziemi, ale jest :D


http://pietrek317.webpark.pl/06200016.JPG


Kolejna dziś nieprzyjemna chwila :-? spotkanie z fachowcami, którzy poprawiali po ostatnich fachowcach. I znów stara śpiewka, chcieli by więcej. Poraz kolejny przekonuje sie, że wszystko musi być spisywane na kartce, nawet z tzw. fachowcami "dogadamy się, tyle i tyle".


http://pietrek317.webpark.pl/06200014.jpg


Ale wróćmy do pozytywów budowania :D Majster już kończy trumpel i podpodciągał szczyty, dom nabiera coraz bardziej kształtu.

pietrek30
21-06-2006, 20:21
Środa, mamy dach !!! :D nareszcie przywiezli, cały samochód pięknych zielonych belek. Strasznie tego dużo, i strasznie są długie.

http://pietrek317.webpark.pl/06210001.JPG


Główny szef ekipy drewnianej strasznie się dziwił po co nam takie długie 3 bale, mają po 14 metrów. Gdy mu żartując odpowiedziałem, że może je potną na krótsze, powiedział ostro "a niech się kur... dowiem, że pocięte, to przyjadę i pozabijam", podobno mieli straszne kłopoty z nimi.

http://pietrek317.webpark.pl/06210003.jpg


Tak więc ekipa dotarła z dachem ok. 10, dostali na "połówkę" i ułożyli mi to pięknie przed domem, z przekładkami i równiutko. Wcale im się nie spieszyło, a jeden z nich non stop gadał, strasznie zaciekawił go mój wózek, a raczej akumulatory w nim, bo w końcu taki mały, a tyle ma mocy :D

http://pietrek317.webpark.pl/06210006.JPG


Od razu przybył nasz cieśla, obejrzał drewno, obejrzał zasklepiony strop i w sobotę przychodzi stawiać daszek. Stwierdził tylko, że ładne drewno ale za mało powypuszczanych śrub, ale chwilę potem dodał, że ok, dają radę. Bardzo mnie ciekawi jak oni sobie poradzą, ma ich być tylko 2, przynajmniej wiem że w 2 robią, a te bale są ogromne. Ale w końcu on to wypisywał co masm i jakie zamawiać, więc wiedział na co się szykuje.

http://pietrek317.webpark.pl/06210010.JPG


Im więcej przybywa tym bardziej za duży wydaje mi się ten dom, ale jakby co to wytłumasczę sobie, że inwestuję w nieruchomości, a to podobno jest zawsze w cenie.

Murarz też dziś skończył, jak na razie swoją część, teraz czeka jak postawia mu zaczątki dachu i dalej będzie szczytował :D

Zaczęliśmy dziś też odkopywać ławę, z 10cm poniżej ścian fundamentowych, rzuci się w ten wykopany rowik wokół peszel i będzie odprowadzać wodę, co by nam ławy nie podmywało.

pietrek30
23-06-2006, 19:34
Piątek, nic nie robią na dxiałce. Kompletna cisza, ani nikt nie kichnie :) Murarz poszedł do kogo innego robić kominy, a my czekamy na człoweka od dachu. Ma być juutro i od jutra mamy mieć nasz 288m dach, strasznie wielki.

Dziś był człowiek z banku, porobil fotki i pewniwe kolwejna TRANSZA bedzie ok. wtorku.

Dziś rozmawialiśmy z gościem od CO, powiedział z'dajcie sobie spokój - plastik!!" i chyba tak zostanie. To samo mówił człowiek od projektu CO i kanalizacji, róbcie plastik.

pietrek30
26-06-2006, 09:29
Poniedziałek, straszny upał, byłem rano na działce ok. 9 i już było z +20, a dziś przybyli cieśle Wzięli plany, odkryli drewno i rozkładają wokół domu na kupki. Muszą zacząć od murłat, a te cholery mają po 14 metrów długości i są ciężkie jak cholera. Naprawdę się zastanawiam czy oni sobie poradzą. Na razie jest ich dwóch, zaczęli ostro ale jak długo w takim upale dają radę. A rozłożyć 11 kubików drewna w postaci ciężkich bali itp. nie będzie łatwe. Dziś maja tylko porozkładać wszystko, poprzygotowywać, no i myślę od jutra zacznie się konkret.

pietrek30
27-06-2006, 19:44
Kolejny dzień upału. Coś strasznego jest na dworze, naprawdę nie mogę wyjść z podziwu jak cieśle w takiej temp. robią. Sam dziś wytrzymałem kilkanaście minut w tą pogodę i uciekłem do domu w cień. Do domu bowiem całą działkę mam zastawioną dachem. Przed domem mam drewno, z boku drewno, z tyłu szablon według którego tną krokwie, no i drewno, nie mam się gdzie ruszyć.

http://pietrek317.webpark.pl/06260014.JPG

Ale już dziś wszystko sobie podocinali, a jutro przyjedzie na godzinkę drzwig i wrzuci na górę całość, no i już zaczynają robić na dachu dach :D


http://pietrek317.webpark.pl/06260017.JPG

http://pietrek317.webpark.pl/06260018.JPG

A dodatkowo dziś spotkaliśmy naszego zbrojarza i był zdziwiony dlaczego jeszcze nie wyciągamy choć co 2 stępel z szałowania. Szczerze mówiąc zawsze mówiono, że po wylaniu ma stać do 4 tyg., a więc miał stać. Ale skoro specjalista powiedział, że można, no to słowo się rzekło. Las w domu zaczął się przeżedzać i zaczyna to wyglądać naprawdę super. Nie mogę się doczekać aż te wszystkie stęple znikną i wreszcie będę mógł wjechać do środka chroniony od góry własnym stropem :D

A jutro murarz wchodzi i zaczyna robić kominy, a ma co robić, w końcu ma dwa. Jeden w kotłowni, a drugi w salonie dla kominka. A co do kominka, projektując go zastanawiałem się nad tzw. "płaszczem wodnym", ale po dłuższym zastanowieniu się stwierdzam, że nie ma to sensu. W końcu w kominku nie będzie się palić dzień w dzień, ale w odpowiednie dni, tak więc ciepło które mógłbym uzyskać ze wzrotem za spalanie, może mi się zwróci za x lat, a taki cierpliwy to ja nie jestem :D

A już za kilka dni zaczniemy nawozić ziemię, w końcu musimy budynek obsypać aby wyrównać teren, już się boję ile tych wywrotek pójdzie, ale cóż nie ma wyjścia :(

pietrek30
28-06-2006, 19:28
Środa, dziś dramatycznie zacznę tego mojego "dziennikowego bloga". 7.38 wstaję, wyluzowany jak to po dobrym spaniu i śnie. Odwiedzam łazienkę, wykonuję standardowe czynności: mycie zębów, 2 min., przepłukanie mordki, mydłem, szybkie rozciągnięcie się przed lustrem - o kurka ale fajny ze mnie gość :D Wychodzę z łazienki godz. 8.05, piję kawę i w między czasie uruchamiam komputer. Zanim dopiłem kawę, to poczta sprawdzona, zalogowany do firmy, więc pracuję. Mijają godziny, a mi co chwilka, jak to rasowemu facetowi co 5 min. w głowie sex, mi w głowie budowa :D W końcu miał być dzwig i miało się zaczą już na dachu. Nie wytrzymałem, godz. 14 pędzę na działkę, a że mam przysłowiowy rzut beretem, godz. 14.02 i jestem.


http://pietrek317.webpark.pl/06280017.JPG


http://pietrek317.webpark.pl/06280020.JPG


Belki na dachu, murłaty przytwierdzone, rośnie dach, rewelacja. Nareszcie zaczyna wszystko obrazować przyszłość. Murłata, jedna belka, druga belka, no i jeszcze jedna będzie na szczycie. Wszystko wygląda super, coraz bardziej super, a co najważniejsze nasz domek jest najniższy ze wszystkich wokół, a to mi się jeszcze bardziej podoba. Jak na dziś postawili prawie pół konstrukcji, przykręcili 5 krokwi z nastu, wszystko się trzyma i jest solidne.

http://pietrek317.webpark.pl/06280026.JPG



Dziś nawet optymistycznie na to wszystko patrzyłem, stop się trzyma, dach powstaje, ściany nie pekają, czego potrzeba więcej, chyba tylko zniknięcia kredytu :D A jutro od rana dalej lecą dach, w takim tempie może skrócą czas na jego stworzenie.

A murarz robi kominy, idą do góry równie szybko jak dach, jak tylko wyjdą poza niego robię próbę ognia, no i przede wszystkim dymu.

pietrek30
03-07-2006, 10:28
Poniedziałek, kolejny piękny weekend minął. Konstrukcja dachu już prawie skończona, jeszcze tylko kilka dni i stanie w pełnej krasie. Troszkę pokobinowalismy i wprowadzilsmy kilka małych zmian w projekcie, czego fachowcy nie lubią. Tak więc przod domku bedzie lekko wygladal inaczej, napewno dach nad garazem bedzie nizszy i weszy bowiem zrezygnowalismy z filarow po prawej stronie, a przez to i dach bedzie skrocony. Kat dachu bedzie zachowany. Zostanie nie troszke drewna to moze tartak wezmie spowrotem, a za to wezmiemy desek na dach.

http://pietrek317.webpark.pl/06290013.jpg

Coraz bardziej widac jak to wszystko bedzie wygladac i co przede wszystkich widac juz ze domek bedzie nizszy od wszystkich wokola, a taki wlasnie chcielismy - parterowy. Niestety parterowy oznacza także bardziej rozłożysty, dlatego mamy chyba najwięcej dachu z okolicznych, ale cóż, coś za coś.


http://pietrek317.webpark.pl/06290017.JPG

Wczoraj pochodzilismy po markecie budowlanym, straszna drozyzna, cegla klinkierowa na kominy ok. 3zl/szt. Max 2zł/szt., papa na dach 40zł/15m, jedyny pozytyw, ze wielki wybor.

http://pietrek317.webpark.pl/07010008.JPG

A parę dni temu wpłynęła kolejna transza i kolejna po najniższym kursie jaki akurat był w tygodniu. Zaczynamy podejrzewać, że bank robi to specjalnie, czekając na wypłaty transz na dzień o najniższym kursie franka, tragedia. Przy naszym szczęściu przy spłacaniu będziemy mieć to samo tyle, że kurs będzie najwyższy.

pietrek30
07-07-2006, 07:35
No i pojawiła się wiecha.

http://pietrek317.webpark.pl/07060001.JPG


Fachowcy na pełnych obrotach pracowali we wtorek aby skończyć i ok. 21 skończyli. Co chwila przez cały dzień spadał jakiś kawałek drewna z góry, z tego wszystkiego będę mógł palić w przyszłości w kominku bez obaw, że braknie mi drzewa. Fachowcy podokładali mi po 2 poza murem krokwie, nie jak to się robi zazwyczaj po 1. Według nich tak jest lepiej m.in. do podbitki jakiejś. Solidna konstrukcja dachu stoi. Zakleszczona, zaśrubowana i co tam jeszcze trzeba według fachowców. Przez małą zmianę w dachu zostało nam troszkę drewna, 2 piękne długie kantówki (do sprzedania). teraz tylko deskowanie, papa i blacha i dach będzie w całej okazałości. W trakcie gdy dach był kończony murarz sflustrowany, że nie ma komu rozszałować budynku, sam się za to zabrał i w przeciągu godziny kuchnia i jadalnia straciła swój piekny sosnowy las.

http://pietrek317.webpark.pl/07060025.JPG


Teraz widać pracę ludzi od szałunków i już wiem gdzie oni wybili te 30kg gwioździ. Są wszędzie, w niektórych deskach np. na łączeniach to ok. 2 m dł. deski było wbite ok. 20. Masakra, przez tą nadmierną lość gwoździ pewnie połowa desek idzie do ognia. Bili je wszędzie, a nie jak się powinno na początku i na końcu pasa podtrzymującego akermany. A tu, gdzie akerman to zabite. Zastanawiam się czy oni wogóle kiedyś naprawdę szałowali, czy dopiero się uczą, ich troska o solidność przeszła wszelkie grancie :D :( Tak więc po rozszałowaniu pewnie okaże się, że mam 30kg złomu na sprzedaż za którego dostanę papier toaletowy i stos desek, a raczej szczątków, które jedynie na co mi się przydają to na ognisko. Ale dość narzekań, ważne że jest dach, po rozszałowaniu nic nie skrzeczy i się nie wygina i nareszczcie widać rzeczywiste rozmairy pokoi, salonu, wszystkiego i jest super, poprostu super.

http://pietrek317.webpark.pl/07060014.JPG

pietrek30
09-07-2006, 19:00
Rozstęplowane, zadaszone, a więc czas na spacerek i oprowadzanie po domu. Zaczynam od wejścia tarasowego bowiem przed budynkiem straszny bałagan , a i kupa grząskiego, świerzo nawiezionego piasku.

http://pietrek317.webpark.pl/07080001.JPG

A więc taras, ogreomny jak dla mnie, a i zapowiada się przyjemny z racji tego, że będzie od ogródka i od zachodu, a więc nawet jak będą upały, będzie już popołudniem tylko świeciło. Ponadto już sprawdziłem i fajnie na nim odbywa się cyrkulacja powietrza, zawsze jest jakiś wietrzyk. A co najważniejsze jest, a raczej zapowiada się pojemny, wejdzie stolik i krzeseł dla ludzi, a dodatkowo i jakaś huśtawka, a i zostanie luźne wyjście.

Następnie wchodzimy do salonu, ma prawie 30m2, zaraz na przeciwko drzwi tarasowych jest jadalnia i okno jadalni od ulicy, a za ścianą kuchnia.

http://pietrek317.webpark.pl/07090001.JPG

Okno w salonie po prawej ma 2 metry, co zapewni sporo światła od południa, a że okno w jadalni jest od wschodu, tak więc do południa światło da jadalnia, w południe okno salonowe, a w miłe popołudnia i wieczory salon oświetli taras.

Następnie z salonu na lewo, prawie ponad 2 metrowym wyjściem przenika się do korytarza.

http://pietrek317.webpark.pl/07090003.JPG

Na zdjęciu jest jeszcze nie dokończona ścianka dzieląca mój gabinet a korytarz. Zapowiada się duży i przestronny korytarz, gdzie nie będę miał najmniejszych kłopotów z obróceniem się, nie jak dotychczas w korytarzu mieszkania w bloku.

Kolejne zdjęcie to też korytarz, tyle że w kierunku głównego wejścia. Tak więc od prawej pierwsze wejście to salon, drugie to kuchnia, a na przeciwko otwór wejściowy i po prawej od niego brakuje ścianki, która oddzieli wejście od małego okienka, tworząc coś w rodzaju szpiżarki, która będzie zaraz przy kuchni.

http://pietrek317.webpark.pl/07090012.jpg

Po prawej na zdjęciu, a po lewej od wejścia będzie wejście do kotłowni, miejmy nadzieję, że z pieca na ekogroszek nie dymi się za bardzo, a tym bardziej nie kurzy.

Kolejna fota to widok korytarza z lewej strony od wyjścia z salonu.

http://pietrek317.webpark.pl/07090018.JPG

I biorąc od lewej to, światło bije z otworu na wejście na poddasze, zaraz za strumieniem światła jedna z sypialni - mniejsza, bardziej z prawej druga sypialnia - nasza większa, następnie łazienka i coś na wzór gabinetu.

A wracając do otworu na schody na poddasze, to już przez niego widać rosnący komin :D

http://pietrek317.webpark.pl/07090019.JPG

Mniej więcej tak na dziś wygląda parter, jak dla mnie przestronny i duży, ale co ja mam za porównanie, biorąc pod uwagę przeszłość blokowca.

pietrek30
11-07-2006, 09:19
Wczoraj nareszcie popadało, nawet można powiedzieć więcej, polało. Dom, a przede wszystkim strop miał test na przenikalność wody i nie bardzo go zdał, bowiem w miejscach belek tzn. tam gdzie nie ma akermanów, a tylko sama belka i beton lekko kapało. Jednak to wiem, że normalne, moja obecna sąsiadka z góry mi to regularnie i skutecznie pokazuje. W tym roku już 2x przypomniała mi, że sufit ma prawo przeciekać :D Ale już niedługo dach pokryją dechy, papa i blacha, i wtedy za zalanie dostanie się ewentualnie hydraulikowi, który na poddasze wprowadzi wodę. Tak więc od dziś przygotowywane są dechy, jutro przyjedzie pomoc i ekipa rodzinna rusza na dach, powinno iść szybko w końcu dach prosty, tyle że go dużo. Ponadto pewnie trzeba będzie desek dokupić :( 1/3 z szałunków nadaje się co najwyżej na ognisko :cry:

pietrek30
15-07-2006, 19:50
No to od 3 dni deskujemy,jak na razie wszelkie możliwe do wykorzystania deski pozostałe z szałunków idą na dach. Jest troszkę odpadów, ale większość jest ok, musi być ok :D Tak więc co można to na dach i do przybicia.
http://pietrek317.webpark.pl/07140005.JPG

Niestety idzie to dość wolno, chyba, nie znam się. Na razie jestem przekonany, że przy przygotowanych, przyciętych deskach, 3 ludzi i max. 2 dni i dach pokryty, a tu wymierz, dotnij, wnieś, przybij, wydłuża strasznie czas. Tak więc wszystko jakoś tak wolno idzie. Do tego, niestety, braknie ok. metra3 desek, więc będzie postój bo i z deskami kłopoty. Wszędzie się budują na potęgę, a mówią że w Polsce bieda :D

Liczyliśmy, że deskowanie potrwa ok. 3 dni, niestety będzie to chyba 2x dłużej, za dużo zabawy z docinaniem i mierzeniem, ale takie są koszty oszczędzania, firmy pewnie załatwiłyby to dużo szybciej. Większość się dziwi, że od razu papujemy, sam byłem zdziwiony. Ale to pomysł mego ojca, po obserwacjach na innych budowach. Tak więc kładziemy metr desek na długości i od razu rozwijamy po szereokości papę. To się przynjamniej sprawdza u nas, bowiem już przeżyliśmy ulewę i pomimo, że dach na wpół zabity deszcz ślicznie tam gdzie deski i papa sływał pozostawiając suche dechy, a tak kto wie co byłoby z nimi gdyby dostało się do nich wody.

Jutro niedziela, więc do poniedziałku przerwa, ale jeszcze tylko 2 - 3 dni i w czwartek będzie dach i wystający zaczątek komina :D

pietrek30
25-07-2006, 20:21
Tak nieskromnie spojrzałem na datę ostatniego wpisu i z przykrością stwierdzam, że się opuściłem. Ale to wszystko wina dachu, jest za duży, a co się z tym powiązało, zabrał masę pracy. Dziś nareszczie finisz na 99,999999% bowiem brakło 1m2 papy, a kupiliśmy 15 rolek. Ale uznajmy, że jest skończony, nareszcie, po prawie 2 tyg. Ale przede wszystkim wykorzystalismy max. desek, które cieśla przeznaczył na spalenie, tak więc wyszło dużo taniej. Co prawda muisideliśmy dokupić ok. 2m3 ale co to za liczba na 330m dachu. Tak więc dach skończony, prawie opapowany i już nie będzie się lać na glowę. Z racji tego, żem na kółkach nie mogę zwiedzić poddasza, a jest ono, jak to mówi moja narzeczona "wielandzia". Może i dobrze, że tam nie dam rady się dostać, mniej nerwów, że za duże.

A dziś wszedł wójek elektryk i robota wre. Garaż, gdzie będzie główna skrzynka, a więc max. kończących się kabelków, został skończony. Od jutra leci z elektryką reszty domu, a tam już cyt. "zabawa". Tak więc elektryka się kładzie, a piasek na tynki leży. Wygląda jak pył, biało - szary i już oczami wyobrazni widzę kolor tynku :D

Zdjęcia przerabiam, więc na dniach dorzucę.

pietrek30
28-07-2006, 09:48
A dziś parę prawie aktualnych zdjęć, prawie bowiem dziura w dachu już jest zasklepiona, a ponadto w środku chadza sobie elektryk.

http://pietrek317.webpark.pl/07240022.JPG

http://pietrek317.webpark.pl/07240024.JPG

A elektryk już na tą chwilę położył ok. 200m kabla ydyp 3x1,5, znika ma w rękach, no i zapowiada się, że braknie jeszcze ze 100m. Tak dużo wyszło bowiem wszystkie pomieszczenia są podłączone do skrzynki i każde na osobny bezpiecznik. Tak więc bezpieczników w skrzynce będzie ok. 30 :D Dodatkowo leci też po domu kabel alarmowy, telefoniczny, telewizyjny, więc dokąd tynki nie przyjdą wszędzie będzie pajęczynka.

Dodatkowo przed domem pojawił się piasek do tynków, szarawy, wygląda jak popiół, musza być z tego ładne tynki. Kupiliśmy go z Pleszewa, piękny i płukany.

Tak więc elektryk swoją część ma skończyć do połowy przyszłego tygodnia.

pietrek30
29-07-2006, 14:18
Własnie dziś moja druga połowa, zwana Martą wydała opinię na temat prowadzenia przeze mnie dziennika. Brzmiało to mniej więcej tak - jest nudny, suche fakty, bla bla bla, a z racji że dziś ma imieniny wysłuchałem ją ze stoickim spokojem i przyznałem rację, to taki dodatkowy prezent ode mnie. Tak więc dostałem burę i mam się poprawić bo inaczej zrobi mi zazi. Tak więc dziś poetycko opiszę wydarzenia ostatnich dni na działce. A więc jak już wsopomniałem budowę opanował elektryk, nawiasem mówiąc wujek. Od rana do wieczora było tylko słychać stuki, puki, wiercenia i odgłosy młota. W 4 dni okablował cały dół i chyba o niczym nie zapomniał, mam taką nadzieję, bo jak po tynkach coś nie zadziała to to będzie przykro. W zasadzie cały dom wygląda jak szwajcarski ser, podziurawiony i poprzeplatany kabelkami. Tak więc salon oplata sieć kabli przygotowanych na powieszenie sztuki zwanej obrazami. Tak sobie wymyśliłem, że będę miał obrazy i to nie jakieś bele jakie ale namalowane przez mego przyjaciela - a niech się czuje wyróżniony. Już oczyma wyobraźni widzę palące się drewno w kominku i oświetlające delikatnym światłem, działa sztuki na każdej ze ścian, a ja w środku jak ten marchand czy cuś. Teraz wkradnie się trochę nudy i bla bla bla, a więc wczoraj w godzinach popołudniowych miałem przyjemność zapoznać się z wyceną hydraulika. Młody facet i dający wrażenie, że wie o czym mówi. Propozycję analizuję, jakby nie było opiewa na prawie 22.000 - robocizna + materiał + piec. Czy to dużo?? po przeczytaniu kilku innych dzienników budowy dochodzę do wniosku, że nie wybiega poza ani dolną ani górną granicę. Piec musi mieć conajmiej 25kv, w końcu z upragnionego domku z ogródkiem, pojawiła się chata i kto wie czy ogródek się zmieści. Trzeba będzie zaprowadzić kuchenny ogródek w doniczkach.
Murarz mi narazie zmykł i wszyscy go wypatrują z utęsknieniem, w końcu paru rzeczy nie dokończył twierdząc że takie pierdułki obskoczyć można szybciutko. No i właśnie czekam na to "szybciutko", bo brak ruchu na budowie strasznie demotywuje i wpędza w depresję. Na szczęście jakieś ruchy są, powoli znikają stęple z budowy, resztki desek itp. zaczyna być porządek.
Najciekawszą rzecz odkrył dziś wuj elektryk, uniósł blat z desek jaki mam położony od ok. 2 tyg. na wjeździe okna tarasaowego, tak abym mógł swobodnie poruszać się po własnym domu. I co tam znalazł?? ... ok. 20-30 puszek po piwie, ktoś sobie znalazł niezłą kryjówkę. Od razu przypomniała mi się sytuacja gdy zobaczyłem co majstry robią z butelkami po np. wódce, aby się nie walały po budowie. A więc wbijają je w ziemię w budynku i teraz nasuwa się pytanie, ile ja ich mam w ziemi?

pietrek30
03-08-2006, 16:48
Już tydzień mija jak się nic nie dzieje na budowie, okropieństwo. Pomijając rosnące chwasty, a przede wszystkim moje, osobiście wsadzone arbuzy, to marazm. Ale muszę wrócić do moich arbuzów, a więc posadziłem je pomimo lżenia i żartów skierowanych ku mnie, od kogo .... ?? od osób najbliższych. Ale cóż, rodzina to nie najważniejsze osoby stworzone do podziwu, mam swoich przyjaciół. :D Tak więc mój arbuz posadzony z pestki najpierw się rozrósł jak ogórek, zakwitł przy towarzyszącym temu faktowi mojemu zachwytowi, a na koniec wypuścił kilka owoców. I pomimo, że tylko 1, słownie jeden rokuje na dużą sztukę, to mnie to nie martwi. Będzie mój, jedyny, piękny, zielony w paski, ogromny, soczysty i słodki w środku. Zjem go na oczach wszystkich tych ironicznych paskud :D


http://piotrt.w.interia.pl/08020001.JPG

http://piotrt.w.interia.pl/08020003.JPG

A na budowie .... cóż, czekamy na murarza, w przerwie poszedł na "moment" gdzieś tynkować. Moment miał trwać ok. tyg., a jutro mija 2 - tragedia. Na szczęście w przyszłą środę, tzn. około przyszłej środy przyjedzie blacha na dach. Cytując sprzedawcę "jest w fazie załadunku" :D Czyli za ok. tydzień, no dokładam standardowe parę dni, blacha zwana "ciemna czereśnia" - kolor który znają tylko kobiety, dla mężczyzn wersja prostsza "brązowa", pocznie okrywać nasz dach. Do tego wyrośnie, oczywiście wcześniej komin x 2, w kolorze zbliżonym i będzie cud malina, a raczej cud czereśnia :D

pietrek30
08-08-2006, 20:28
I przyszedł wtorek, murarz się znalazł w poniedziałek i wraz z pomocnikiem przystąpili do roboty. Zaczęli, a właściwie to już prawie skończyli, to co ostatnio pozostało, a więc ścianki działowe już prawie prawie są i to byłoby na tyle jeśli chodzi o ściany. Zabawne ale w zasadzie wszystkiego mamy na styk, więc właściwie nic nie zostaje. Właśnie wczoraj okazało się, mże musimy dokupić 14, słownie: czternaście,max-ów, bo tyle braknie aby skończyć wszystkie ścianki, ścianeczki i inne pierdułeczki. Przy papowaniu okazało się, że z 15 rolek papy brakło dosłownie 1m2 aby cały dach był pokryty. Akermanów ze stropu zostało ok. 40 (co to jest z 2000 kupionych), drutu zbrojeniowego, z całego domu zostały dosłownie 2. W zasadzie nie wiemy co to gruz na budowie, bo zawsze się do czegoś coś tam przyda. Tak więc jesli chodzi o wykorzystanie materiału, jest dobrze. Niestety w to coś nie wchodzi zaprawa, bo czasem po całym dniu murowania, dziwnie wydaje mi się, że 1/10 tego leży na ziemi. Tak więc to co było ze ścian nie dokończone, już właściwie jest skończone. No i rzeczywiście słowa murarza, że skończy te "piedułki" w mig, są prawdą, tyle, że trzeba czasem zbyt długo czekać na tą chwilę.
A teraz śmieszna sprawa, komin :D W ferworze deskowania i papowania, wszyscy zapomnieli o kominie od kominka w salonie. W zasadzie ponad dach wystaje tylko kilka cm cegły palonej, a wyżej już miała lecieć klinkierówka, tyle że o ile mi wiadomo to powinno być zrobione przed deskowaniem, a nie po. Ewentualnie wokół komina przyszłego powinno być zostawione miejsce aby go robić, a tu wszyscy zapomnieli. Tak więc od soboty, murarz będzie uprawiał ekwilibrystykę na dachu przy stawianiu ok. 2m komina :D A komin z czego?? ..... a więc dziś zamówiliśmy ROBENA burgund, 2.10/szt. kolor w sam raz pod nasz dach, którego pokrycie w postaci blachy ma się pojawić do czwartku tego tyg.
Ale zanim pojawi się cegła na kominy, murarz zdąrzy potynkować choć trochę. Początkowo mieliśmy od razu rzucać ten piękny bielusi piaseczek na nasze ściany, po 300/6t, ale patrząc na nierówności i czasem ubytki w zaprawie pomiędzy pustakami, aż się boję myśleć ile tegoż super ładnego, acz drogiego piachu, poszłoby w te tynki. Tak więc z racji oszczędności najpierw poleci warstwa szprycy, a dopiero tynk właściwy.
Nareszcie wczoraj zdobyłem osobę, która będzie argumentem żyjącym, w dyskusji na najbliższej imprezie, a dotyczącej pokrycia ścian - czy tynk czy karton gips. Dyskusje takie ostatnio nader często się pojawiały na wszelkiego rodzaju imprezach. 3/4 optowała za karton gipsem, jako super sprawa na ściany, równo, prosto i kładzone szybko. Reszta, wraz ze mną, optowała za standardowym tynkiem. A wczoraj pojawił się własnie kolega, który jak się okazało położył karton-gips i na dziś mówi krótko "załuje" :D Tak więc my kładziemy filcówki, lecz jak mówi murarz, to będzie eksperymentalna filcówka i nie oznacza to, że nigdy nie tynkował, a to, że wymyslił sobie nową metodę. Mam nadzieję, że ten eksperyment nie doprowadzi mnie z czasem do zawału :D

pietrek30
13-08-2006, 14:26
No to mamy nadzielę, wolny dzień, paskudny dzień ze względu na deszcz. Arbuzy rosną, z jednego rodzina rozrosła się do 3. A co na budowie?? ... dobre wieści i złe wieści. Poraz kolejny Moja Marta realistka "pesymistka" miała rację. Zacznijmy od blachy na dach. Pierwsza wersja to na 100% do 12 w czwartek na moim podwórku. 12 minęłqa blachy nie ma, 13.37 telefon i smutny głos w słuchawce "dziś nie będzie, bowiem samochód się gdzieś tam zakopał i kierowca nie da rady za dnia dostarczyć jej do mnie". Termin zbliżony, piątek, czas mija blachy nie budiet. Po telefonie, już od samego kierowcy, że nieda rady jej dowieżć dziś i już na 100% na możliwe 100% w poniedziałek do 12 będzie. Czas i rzeczywistość zweryfikjuje te kolejne 100%. Cóż mi było począć, choć mnie nerwy wzięły, co mam poradzić.
Druga sprawa cegła klinkieriowa + sadza angielska + listwy fugowe + 25kg białego cementu = kicha. Miało być w czwartek, w czwartek okazało się, że jeszcze nie dojechał transport, będzie w piątek. W piątek okazało się, że nadal nie ma transportu z cegłą, nadeszła sobota. W sobotę dzwonię, godz. 11 jest, własnie rozładowują i zaraz przeładują i dostanę zamówienie. Sobota minęła cegły nie ma, a z tel. dowiedziałem się, że napewno dostanę co swoje w poniedziałek rano. Zaznaczę, że firma należy do PSB, a to miałem nadzieję powinno mieć swą renomę. To już dwie mało miłe sprawy, ale jeszcze nie koniec, bowiem trzecia informacja to taka, że dekarz pojawi się od poniedziałku za 2 tyg. i znając realia codzienności boję się o ten pewny teoretycznie termin. Tym bardziej, że z racji oszczędności zrezygnowaliśmy z deskowania garażu, a przez to leje się po ścianach kuchni, garażu, kotłowni, gabinetu i korytarza, a więc pół domu wyłączone z prac zwanych tynkowaniem. A towłasnie jedyna pozytywna sprawa, tynkowanie, które się właśnie rozpoczęło. Po 3 dniach mamy już położoną szprycę w prawie 2 sypialniach, i dodatkowo w jednej już jest zacierane tynkiem cementowo wapiennym. Jak na razie wygląda szaro i ponuro, ale w miarę schnięcia już przechodzi kolor z szarego w jaśniejszy. Może wielu dziwi tynkowanie przed chudziakiem i wstawionymi oknami, mnie szczerze też. Lecz tak chciał murarz twierdzi, że dla "bezpieczeństwa" chce najpierw wstępnie wytynkować, a dopiero wstawiać okna i je obrobić. Może i racja, jak widzę zamaszystość tynkowania. Co do chudziaka, to go nie ma z racji trudności dostepności czasu fachowca. Tak wogóle to na każdego dobrego, solidnego i niepijącego fachowca trzeba się zapisywać miesiące wcześniej. Tak więc fachowiec od kanalizacji,wodno, centralnego też ma być "na dniach" wskazać jak puścić odpływ i wtedy przekopiemy, podłączymy i zalejemy chudziakiem. Ten fakt brak chudziaka i mnie wkurza, bowiem już jakoś mieszkalnie wyglądałoby. Lecz murarz i nasz szef budfowy twierdzi, że lepiej po przynajmniej wstępnej szprycy lać, bo wcześniej musielibyśmy nieżle skrobać chudziaka. A co to szpryca? ... a więc to wspomniany wstepny tynk na zwykłym piachu z cementem i 2 łopatami wapna. A kiedy się go kładzie?... jak ściany są niestety lekko krzywawe i jak to napisano w komentarzach są "zdrapki". Czyli szpryce się rzuca gdy zaczyna być słychać od wizytujących budowę ludzi "przyjdzie murarz z pacą i się dziury stracą" :D Na szczęście się tracą, ścianka działowa pomiędzy sypialniami już jest równa - kontrolowaliśmy. Co prawda w miejscu najwiekszej krzywizny było ok. 3 cm tynku, ale teraz już jest ok. Pozostając jeszcze przy tynkach to ten pierwszy, drugi i kładzony trzeci to dopiero 3/4, bowiem na to poleci jeszcze jedna cieniutka najwłasciwsza warstwa + filcówka + pomysł mojego murarza (eksperyment), o którym w dalszych postach.
Tak więc na dziś jest tak na placu "Domu na Różanej". Powtórzzmy, dach stoi, cegły na kominy nie dowieżli, a co za tym idzie kominy nawet nie zaczęte. Dekarza nie będzie przez mam nadzieję tylko 2 tyg. Chudziaka brak, ale tynki się robią :D O i jeszcze w kwestii tynków, acz bardzo pozytywnego. Moja Marta nareszcie przestanie patrzeć z obrzydzieniem na te mury "zdrapkowe".
I proszę, zapomniałem jeszcze o jednym pozytywie, kolega zrobił mi projekt kuchni. Wiem wiem, za wcześnie - wyprzedam wasze myśli :D Ale to istotne przy rozkładzie instalacji. Tak więc rozrysował naszą kuchnię, poznaznaczał gdzie elktryka, gdzie odpływy, a nasza kuchnia i jadalnia mogłaby wyglądać tak:

http://piotrt.w.interia.pl/Render5.jpg

http://piotrt.w.interia.pl/Render6.jpg

http://piotrt.w.interia.pl/Render7.jpg


Jak dla nas super mu to wyszło i super jeśli tak będzie to wyglądać.

pietrek30
15-08-2006, 12:36
Dzień kolejny, czyli wtorek :D z racji, że to święto, wolny. Tak więc, że wolny to i nic się nie dzieje, za to wczoraj działo się za wiele i to właściwe w tym samym czasie. Jednocześnie prawie na plac przywieziono blachę Kingas 35 firmy Blachodach kolor brązowy + 17 szt. gąsiorów oraz kilkianaście płatów blachy płaskej. W tym samym czasie gdy blacha się rozładowywała, na plac zajechał cement i cegła pełna, by zaraz po nich przyjechała cegła klinkierowa + sadza angielska + listwy fugowe + 25kg białego cementu. Zaczęło się robić tak tłoczno, że nie oibeszło się bez wypadku. A więc jeden z kierowców cofając wygiął całe świeżo wylany i obsadzony jeden ze słupków przygotowanych pod ogrodzenie - własności sąsiada - mam nadzieję, że mi to wybaczy i nie wpłynie to na nasze przyszłe stosunki. Tak więc po tym tłocznym południu, bo właściwie wszystko zjawiło się w południe, na placu leży masa kasy w towarze :D
Blacha ma piękny brązowy kolor z jaśniejszymi refleksami i już widzę jak pieknie będzie wyglądał kolor komina na tym tle. Tylko czekać, aż wszystko się pojawi na dachu.
A teraz relacja z postępów tynkarza, a więc idzie mu, jak??.... a sam nie wiem, 3 dni i jeden pokój wytynowany i prawie wyfilicowany białym cementem. Nawet Marta miała w tym swój udział, filcując dużą część ściany, do dziś wciera w ręce masę kremu bo to coś białego strasznie pali skórę. Tak więc tynkowanie nareszcie zmienia kolor z szarego na coś przypominającego odcień białości. Jednak patrząc na tempo obawiam się, że casłość zajmie trochę czasu, ale cóż się spodziewać po jednym tynkarzu, uważam że i tak facet zasówa jak mało kto.
Poza tym na budowie przydałoby się generalne sprzątanie, szczegółnie w środku. O porządku na zewnątrz już nie wspominam, a raczej chaosie w porozkładanym materiale. Pod ścianą piasek do tynkowania i fola na wapno, przed domem paleta cementu, za domem blacha, klinkierówka, deski, palety, resztki akermanów i 2 sterty usypanego humusu, ogólnie pisząc burdel :(

pietrek30
19-08-2006, 17:51
Sobota, ostatni dzień urlopu :( od poniedziałku znów do swojej nudnej roboty. Na czym to ostatno skończyłem?? ... tynkowanie, a więc dziś relacja fotograficzna. Zacznimy od fotek z początków tynku. Wygląda strasznie.
http://piotrt.w.interia.pl/08100032.jpg


Ale już na drugi dzień zaczyna to przypominać tynk. Powoli na wierzch tynku nakładana jest zaprawa z białego cementu i nareszcie zaczyna robić się biało. Nawet Marta została zaprzęgnięta do szlifowania tynku - to ten eksperyment murarza - szlifowanie drobnym papierem ściernym. Jak to wygląda, hmm....... muszę przyznać, że naprawdę różnica jest, szczególnie organo leptycznie :D czyli dotyk. Sama filcówka już daje ciekawy gładki tynk, ale jeszcze przeszlifowanie go eksperymentalnie papierem to już przysłowiowy " prawie stół" :D Ciekaw jestem czy to eksperyment autorski czy podejrzany, a może jeszcze inna opcja :D

http://piotrt.w.interia.pl/08170001.jpg

http://piotrt.w.interia.pl/08180005.JPG

http://piotrt.w.interia.pl/08180018.jpg

Tak więc na budowie tynkowanie i już zaczyna się tworzyć komin, co prawda na razie na ziemi, ale dobre i to jak nic nie ma :D

A teraz przyłapany na wyłuzdano, sprośnej i nieprzyzwoitej czynności, nowy lokator. Gdzieś sobie zrobił domek, bo codzień go gdzieś widać na działce.

http://piotrt.w.interia.pl/08060004.jpg


Ale dość z budową :D Teraz troszkę widoków z obrzeży mojego miasteczka. Tak więc zaczynając od strony południowo zachodniej panorama. A widok taki jest z tzw. Dębowej Góry. To wzniesienie nad miastek, gdzie jest park krajoznawczy, gdzie jest wiele ciekawych okazów przyrodniczych. Jednym z nich, acz najbardziej niebezpiecznym to żmija zygzakowata, która to wzgórze, a i troszkę wokół posiadła za swe domostwo. Są lata, że naprawdę są ich dość liczne grona, na szczęście dziś (skąd zdjęcia) nie miałem wątpliwej przyjemności jej spotkać. A wracając do góry, to na jej szczycie stoi wierza obserwacyjna - ochydna. Jej poprzedniczka była dużo lepsza, bowiem drewniana, lecz jedna z dawnych wichur położyła wierzę na zawsze. A na koniec prezentacji części południowo zachodniej Ja :D co by zepsuć wrażenie urokliwości tegoż miejsca :D
http://piotrt.w.interia.pl/08190026.jpg

http://piotrt.w.interia.pl/08190015.jpg

http://piotrt.w.interia.pl/08190037.jpg

Druga strona to wschodnia miasta, mniej atrakcyjna.
http://piotrt.w.interia.pl/08060035.jpg

A teraz rewelacja tegoż roku, na szczęście to nie atrakcja miasta, tyleż że jedyna i wyremontowana parę tygodni temu fontanna :lol:

http://piotrt.w.interia.pl/08190042.jpg

pietrek30
20-08-2006, 15:13
Zapomniałem wczoraj wspomnieć o zakładzie, naswiasem mówiąc już drugim. Zakład został postawiony pomiędzy Martą, a Panem Leonem - murarzem. A o co idzie w tymże zakładzie, a o termin w jakim Pan Leon ma skończyć tynkowanie, kominy i mają być wstawione okna. Tak więc zakład ma trwać od poniedziałku 3 tygodnie. Nawiasem mówiąc to już drugi taki pojedynek. Pierwszy, przegrany przez Martę, odbył się w maju, a dotyczył zobowiązania, że murarz postawi ściany pod wylanie stropu do końca maja. Jak wspomniałem Marta przegrała, i dobrze!! :D Ostatnie dni maja były m.in. a i przede wszystkim dla pomocnika maratonem. Ale ściany powstały zgodnie z terminem, a Marty budżet uszczuplił się o ok. 1L wódki marki: (zakaz reklamowania). Przed wczorajszy zakład również idzie o wyciąg z ziemniaków, pędzony z wody źródlanej i przede wszystkim z kartoflisk południowej Polski, dobrze nawodnionych i nasłonecznionych. Mam nadzieję, że Marta poraz kolejny przegra :D Już ją nieraz namawiałem aby podjemowała takie zakłady jak najczęściej, a być może już mieszkalibyśmy :D

pietrek30
22-08-2006, 20:11
Czytam czytam insze dzienniki i mnie nastroiło do pisania, to tzw. wena :D Więc co u mnie??.. a nic, :D Na dziś przyklryliśmy garaż, który z racji nie użytkowania postanowilismy przykryć - czasowo - plandeką. Od poniedziałku wchodzi dekarz czyt. gość od blachy :D bo na dziś dom stroi, dach jest, a jakiś ruch ... ?? nie widać :D nawetr dziś sąsiad podskoczył z pyt. "tynkują"?? (a tynkują od tyg.) cóż, jak już się zacznie w środku to nic na dłuższą metę nie widać, a kasy ubywa.
A teraz troszkę życia. Wczoraj, godz. hmm........ późno było dopadam arbuza, stukam, odgłos - głuchy, zrywam godz. hmm...... późna, rozkrawam godz. hmm.......... późna i co w środku?? wielka biel :D czyli niedojrzały. Nauczka na przyszłość, 3 miesiące po sadzeniu, pusty odgłos, niedojrzałe :D
A co na froncie Marta kontra Leon .... 2 dzień pojedynku .. : okna nie wprawione, kominów nie ma, tynki w ok. 1/4 domu. Na dziś stawiam na Martę, ale chętnie przegram :D

pietrek30
23-08-2006, 12:36
No to mamy bramę garażową. Ekipa w sile 3 osób zajechała z dostawą o godz. jak się zapowidali czyli 8.30. Wyładowywali w strugach rzęsistego deszczu. Po 20 m.in. zaczęli montować. Musieliśmy podkuć boki i lekko dół, bowiem choć garaż był murowany pod typowe rozmiary bram okazało się, że wyszła nietypowa :D W rezultacie wstawiliśmy typową 248cmx218cm - koszt wraz z montażem wyszedł 1012 zł. Ekipa sprawnie montowała bramę do ok. 11.30 i już jest i działa.

http://piotrt.w.interia.pl/08230002.JPG

A w trakcie montowania bramy tel. są okna. Super - tylko brak jeszcze tynków i nawet chudziaka, teraz murarz nieźle gonią terminy, a na samym początku mówił, że to on będzie musiał czekać na to czy tamto :D

pietrek30
23-08-2006, 14:32
No to za okna zapłacone a tym samym, niestety, przekroczyliśmy magiczną cyfre wydatków, mającą pięc 0 :(

Czas na podsumowanie:
- ściany stoją - wszystkie (i zostało nam ok 800 max do sprzedania) :)
- strop zalany :)
- dach zrobiony :)
- materiał na kominy jest :)
- blacha na przykrycie i inne obróbki jest :)
- okna wraz z montażem zapłacone :)
- 2 z 3 drzwi zewnętrznych są :)
- brama garażowa jest :)
- tynki się dzieją i są w części zaplacone :)

A czego brak:
- ocieplenie dachu :(
- rynny :(
- ocieplenie i otynkowanie z zewnątrz + kolorek :(
- woda, odpływy i CO :(
- chudziak itd. z wylewkami :(
i inne pewnie pochodne koszta :(

Obdzwoniłem też dziś miejscowe betoniarnie za ceną chudziaka i ceny oscylują od 190 - 230 m3. Tak więc biorąc pod uwagę, że musimy wylać ok. 15 m3 najprawdopodobniej zalewamy sami. Na pomoc wezwiemy ekipę rodziny i może w 2 dni będzie wszystko.
Zastanawiam się własnie nad opłacalnością czy rzeczywiście samemu wylewany i robiony będzie taniej.

pietrek30
30-08-2006, 18:34
No i dni mijają, ja nie mam o czym pisać, bo leje. Wewnątrz tynkowanie, na dziś zabrali się za to co nawiększe, salon. Jest już pół sufitu, a po dzisjeszym dniu może będzie i cały. Murarz nawet odmawia piwa, mówiąc że za zimno :D Zaczął powstawać jeden z 2 kominów, niestety idzie to powoli, bo leje a i kominy to robota perełkowa. Wprawianie okien z czwartku przesunęło się na piątek, ja już dopowiem sobota/poniedziałek, też przez pogodę. Dekarz też niestety przez pogodę nie zaczął, czyli dziś, ale podobno jutro rano są. Tak więc za wiele to do pisania nie mam :(

http://piotrt.w.interia.pl/08280004.JPG

pietrek30
09-09-2006, 09:31
Z racji mej absencji 9 dniowej, czas nadrobić zaległości. Tak więc zaczynając od zeszłej soboty.

Sobota: tynkowanie tynkowanie tynkowanie, no i nowość, pokazali się dekarze zaczynając dość spokojnie i wolno kłaść łaty i kontrłaty. Nie szło im to szybko co sprawiło, że zacząłem się zastanawiać ile to będzie trwać i jedyna jaka myśl przemykała mi w głowie to „długo”.

Poniedziałek: Jednak minęła niedziela i w poniedziałek pojawiła się ekipa w składzie 4 osób i zaczęło się dziać. Cztery osoby stukające młotkami brzmiało jak automat, a co za tym idzie na dachu z godziny na godzinę przybywało kratki. W ogóle poniedziałek to był dzień, gdzie właściwie jeden fachowiec deptał po nogach drugiemu. Gdyby zawsze tak było mieszkalibyśmy na jesień :D Tłok sprawili dekarze, murarz z pomocnikiem i ekipa, która z kilku dniowym opóźnieniem dowiozła okna, by od 7.00 rano zacząć je sprawnie montować. Tak więc do południa połowa domu miała już swoje okienka. Niestety, w trakcie przybywania okien zaczęły wychodzić mniej widoczne „pomyłki” murarza. Co róż wychodziło, iż otwór na okna o parę cm za wąski lub za szeroki, na pociechę fachowcy od okien stwierdzili, że bywali w gorszych miejscach. W zasadzie nie wiem czy to na pociechę bo wcale mnie to nie uradowało. Na szczęście do ok. 16 wszystkie 13 okien było na swoich miejscach, a zaraz potem zostały pooklejane i zabezpieczone przed zamaszystością murarskiego tynkowania. Dzięki oknom nareszcie wewnątrz już nie wieje, tym bardziej że ostatnie dni nie bywają najcieplejsze. Ekipa od okien stwierdziła, że okna wprawiane są za wcześnie. Z tego co widziałem, większość wprawia je przed tynkowaniem, więc nie bardzo rozumiem dlaczego.

http://piotrt.w.interia.pl/09040001.JPG

Wtorek: od samego rana na dachu znów tylko stuki i puki, dekarze naprawdę szybko i sprawnie układali te „spałki”. Patrząc na ich skakanie po dachu można się zastanawiać, gdzie oni zostawili lęk, pewnie na dole :D Dodatkowo zaczęli obijać dach pod rynny, a zaraz potem wokół zaczęły pojawiać się opierzenia pod rynny. Strasznie dużo wyszło tych rynien, licząc wszystkie metry wychodzi, iż musi być ich ok. 50m. Do tego muszą być dość spore, jak to mówi dekarz przy takiej połaci dachu rynna musi być pojemna.

Zapomniałem o pojedynku Leon vs. Marta, ze smutkiem stwierdzam, że Marta wygrała. Czas minął dziś, a z zakładu dot. „okien, tynków i kominów” są: okna, wprawione, lecz nie do końca obrobione przez murarza. Kominy, są w ¾ , a dokładniej z przodu domu jest, tylni natomiast, który musi mieć ok. 2 m jest w ¾ skończony. No i tynki, są, lecz nie w pełni skończone w 2 sypialniach, salonie i jadalni, reszta czeka na swoją kolej. Tak więc, niestety, Marta wygrała, mam nadzieję tylko, że nie zdemotywowało to murarza i nadal tak ochoczo i z werwą będzie chciał je robić. A wracając do budowy.

Środa: na dachu domu skończono wszelkie kładzenie deszczułek, zwanych łaty i kon… , no i ich brakło na garaż, który został nareszcie przykryty folią. Nareszcie się nie leje i zaczynają, po ostatnich ulewach, schnąć ściany. Teraz przydałyby się lipcowe upały. Na szczęście udało się na czwartek załatwić brakujących „deszczułek”. A co najważniejsze w środę, to to, że na dachu pojawiły się pierwsze płaty blachy i nareszcie można zobaczyć jak wygląda ona w pełnej krasie. Świetnie się prezentuje wraz z kominową cegłą. Najwięcej zabiera czasu dekarzom opierzenie szczytów itd. Co róż mierzą i jeżdżą wyginać blachy. Samo układanie blach na dachu to o ile wiedzę jest najłatwiejsze. Tak więc w środę wieczorem sytuacja dachowa wyglądała mniej więcej tak: jeden szczyt obrobiony blachą, opierzenia i rynny z przodu pozakładane, a na sam koniec dnia na dachu pojawiły się 2 blachy. A tynki, jak to tynki się robią.

http://piotrt.w.interia.pl/09050005.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/09060001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/09060006.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/09070008.JPG

Czwartek: zanim dotarłem na działkę, po skończeniu swej „nudnej” pracy na dachu pojawiły się kolejne płaty blachy i to z oby stron. Murarz ganiany przez dekarzy nareszcie zmotywowany został do skończenia komina kominkowego, i z dniem czwartkowym nareszcie zaczął rosnąć. Niestety musi być w odróżnieniu od tego z przody dużo wyższy, co oznacza, że będzie miał ok. 2m wysokości. Gdyby jeszcze tak nie wiało, szłoby szybciej ale cóż „pogoda nie nastraja do spacerów”. Patrząc na pracę murarza przy kominie, nie mogę wyjść z podziwu jak on się stara :D :o Porównując jak stawiane były ściany, jak powstają tynki, przynajmniej te rzucane na tzw. szpryc, kominy tworzone są wolno z zachowaniem odpowiednich listew fugowych i dokładnego mierzenia „wasewagą” :D Nawet cegły czyszczone są szmatką, oliwione aby używana do fug sadza angielska nie brudziła klinkieru, a na koniec po przeschnięciu fugi są lakierowane aby nie traciły koloru z czasem. Koronkowa robota. Jak wyglądałby nasz domek gdyby od początku to było tak robione, chyba nawet nie musiałby być tynkowany, tak pięknie wyglądałyby ściany.

Piątek: dzień rozpoczął się miło, komin kominkowy rośne, blacha się kładzie i tak właściwe do wieczora, gdy murarz odebrał telefon, zmarł jego ojciec. Mimo to nadal robi co ma do skończenia, nikt go nie zmusza, a wręcz się denerwuje na sugestię że praca nie zając. Cóż, ludzie różnie reagują na śmierć swojego bliskiego. I tak niemiło zakończył się piątek.

Dekarze obiecują, że do wtorku skończą swoją robotę z wprawieniem okien dachowych. Więc w przyszłym tygodniu domek zadaszony, za(okniony) tylko drzwi brakuje.

W między czasie nareszcie dotarł ktoś kto sprawy ocieplania budynków ma w jednym palcu i nareszcie mogliśmy pogadać o kwestii ocieplenia. Niestety jego fachowa opinia nie brzmiała najciekawiej, potwierdziła tylko opinię innych, że budynek musi się przemrozić. Tak więc niestety kolejną sprawę musimy przełożyć na później, a to oznacza, że pewnie znów nasze plany mieszkaniowe się przesuną. Ponadto kwestia chudziaka, który będziemy kłaść na dniach, to kolejna rzecz na jaką zwrócił nam „ocieplacz” uwagę. Aby jemu też dać odpocząć i porządnie przeschnąć, podparł to doświadczeniem i własnym przykładem gdy we własnym domu dość szybko wylewał podłogi, po wylaniu chudziaka i po kilku latach musi wymieniać w domu. Tak więc niestety poraz kolejny rzeczywistość weryfikuje plany.

Coraz bardziej zbliżam się do zrobienia podsumowania ile za co i dlaczego tak drogo. Czas przedstawić koszty budowy poszczególnych etapów budynku.

pietrek30
09-09-2006, 20:47
I przyszedł dzień szósty tygodnia tego, cóż się zdarzyło??... a to właśnie tego. Na działkę budową zwaną pomknąłem w południe, bo wcześniej się nie dało. Lecz najpierwej pomknąłem na skarpę, ulicą na wzniesieniu zwaną, co by komin obejrzeć z daleka, bo tak widać najlepiej tenże pałąk. Patrzę, patrzę, stoi, długi, prężny, wyprostowany, i choć nie skończony nadal, swój majestat daje. Cóż me myśli porusza płonne, czy ciągnąć będzie? Czy spełni me oczekiwania młodzieńcze? Czas pokaże.

http://piotrt.w.interia.pl/09090003.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/09090008.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/09090007.JPG

A co z przodem?? A tam dekarze , kładą blachę, piękną i brązową i w sam raz pasującą do kominów, okien i co najważniejsze naszych gustów i oczekiwań. Ze względu na sobotę, dziś wszelkie fachowce pracowali, sumiennie, do 15.00. Patrząc na dach i konfrontując spostrzeżenia myślę, że skończą do końca przyszłego tygodnia, choć dekarz twierdzi, że wcześniej, ale ja pesymista, on optymista.

Dodatkowo odwiedził mnie elektryk, zapomniał o jednym kablu, na szczęście dało się go dołączyć do wiązki innych.

A dziś mój przyszły sąsiad brał ślub, a w związku z tym zorganizowałem pierwszą w swym życiu „zastawę”, dla Warszawiaków „bramkę”, a za ten czyn otrzymałem litr wyciągu z kartofli, tanio sprzedali kawalera, ale cóż albo to wina świadka, że tak mało go ceni, albo mnie, że tak mało chciałem. Wszystkiego najlepszego młodej parze.

pietrek30
15-09-2006, 20:24
Piątkowy wieczór,niektórzy są w kinie, inni w knajpach,a budujący rozkoszują się końcem tygodnia robót :D A co u nas?? ... dekarze kończą, ze względu na zachorowanie murarza, zamiast skończyć już, to dopiero skończą w max. poniedziałek. Wyszło masę tego dachu, no i dlatego i duże rynny, jak poleje to nasz dach zbierze więkoszość z okolicy. Może czas zastanowić się nad uprawą np. ryżu, przy takkiej przechwytującej połaci warto się zastanowić :D Tak więc murarz choruje, a dekarze dekarzują, podobno robią dobrze, ja się nie znam, więc mi się podoba.

http://piotrt.w.interia.pl/09150009.jpg

A teraz kwestia komina. Marcie się nie tyle nie podoba, co jest dla niej dziwny, a dla mnie prezentuje się świetnie :D Chyba mam kompleks mniejszości :oops:

http://piotrt.w.interia.pl/09150001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/09150008.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/09130004.JPG

pietrek30
27-09-2006, 18:48
Od ostatniego wpisu minęło 2 tyg., ale o czym było pisać. Murarz/tynkarz chorował, a dekarze kryli blachą. Nie szło im za szybko, ale po cóż się spieszyć, ważne że skończyli. Ponadto o ile się zorientowałem to jednocześnie robili kilka innych prac :D ważne, że nie brali na godzinę. Na szczęście po ponad 2tyg. dach przykryty, rynny pomontowane, przynajmniej te poziome. Co prawda nie można powiedzieć, że skończyli na 100% bowiem braknęło 2 gąsiorów, które o dziwo dostałem od ręki, bowiem akurat takie leżały na sklepie. Tak więc 2 brakujące gąsiory już są ale dekarzy znów nie ma, wyjechali na tydfzień na inną robotę gdzieś hen hen. Na szczęście te dwa braki wypadły w miejscach mało widocznych (a więc wygląda ogólnie estetycznie), a ponadto i co najważniejsze mają być w miejscach już chreonionych przez dach pierwotny, bowiem brakło na dokończenie szczytu jednego z mniejszych daszków. Ale i tak można powiedzieć dach gotów, nic się nie leje, a przez wmontowane 2 okna dachowe, wpada cudowne światło pieknie doświetlające wewnętrzny korytarz i pewnie równie pieknie będzie rozświetlone wejście schodami.
http://piotrt.w.interia.pl/09240002.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/09240005.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/09240009.jpg
Zaszokowała nas cena za rynny, zakładaliśmy marleya 125 i za wszystko (materiał) wyszło lekko ponad 3500 zł. Ale w tym jest 90 haków, prawie 50 m rynny poziomej, 6 lejów spływowych, kilkanaście złączek, 7 narożników i ok. 15 m rynien pionowych, no i lejów dolnych. Matereiału dużo, ale cena też duża :D Podsumowując dach już prawie prawie jest, a moje założenia co do całości materiału od więźby po blachę, cena do 30.000 zł już niestety są nieważne :(
A treraz coś milszego, mamy drzwi i co najważniejsze Marta jest zachwycona, jak sama powiedziała "nie spodziewała się, że tak wyjdą". Drzwi zleciliśmy człowiekowi z polecenia, niestety nie sprawdzając jego prac, a tylko zaufaliśmy polecającym. A co wyszło?? zdjęcie poniższe przedstawia. Drzwi to masywne, potrójnie klejone drewno, są naprawdę potężne, z metalowym niskim progiem, podwójnymi uszczelkami i ociepleniem.
http://piotrt.w.interia.pl/09250002.JPG
Brakuje jeszcze szybki, nad którą jeszcze debatujemy, czy lustrzana, czy ciemna, czy witrażyk, poprostu "osiołkowi w żłobu dano" :D a cena?? czy 1900 zł za drzwi to dużo?? teraz zastanawiamy się czy też wewnętrznych nie zlecićby. Co porawda do tej opcji mam wiele zastrzeżeń. Patrząc na drzwi drewniane wśród znajomych, lata odciskają na nich swoje piętno, a te z płyty są jakieś takie "idealne" :D

A co dziś, a własciwie od przedwczoraj, a więc murarz jest i tynkuje zawzięcie, dziś kończył kuchnię, a dodatkowo sufit w gabinecie. Co prawda wieczorem sam już mówił, że ma dość, ale czemu tu się dziwić, 12 godzin tynkować, z czego połowa to sufit, każdyby miał dość. Patrząc na jego pracę z tych 2 dni ostatnich, to gdyby się zawzioł i tym temepem działał, to tydzień, no max. 1,5 i tynki są, ale to nie robot. Najważniejsze to to, że starczy i wapna i tego pięknego piaseczku, więc przynajmniej na dziś kwestia materiału do tytnkowania jest stała :D a to lubię.

pietrek30
04-10-2006, 20:23
Nie było mnie parę dni i widzę sporą aktywność wszystkich budujących, cyżby słowa mojego murarzxotynkarza, że jesień jest najlepsza na budowanie i tynkowanie to prawda??

Cóż u nas?? hmm..... nareszcie przygotowujemy się do wylania chudzaka. Dziwne ale prawdziwe, chudziak wylewany gdy właściwie dom stoi i stan wygląda na zamknięty. Jednak nie, pomimo iż tynki się tworzą, w domu klepisko. Dziś w sile mój ojciec + pomocnik zaczęli wywozić zbędną ziemię z domu, już wywiezli ok. 100 taczek, a to dopiero połowę. Kwestia spóżnionego chudziaka to wina mojego ojca, ale go rozumiem po części, ciężźko było wycyrklować wysokjość posadzki bez okien, ścian. Ponadto nasz tynkarz tynkuje dość zamaszysćie i juz dawno stwierdziłem, że można by wraz z tynkowaniem sukcesywnie wylewać chudziaka, tyle leci na ziemię, ale jak zwykle przesadzam :D Dziś były wielkie pomiary, chudziak 10cm, potem styropian 10, instalacje ok. 3-5 cm i zostaje 2 cm na płytki, parkiet i co tam jeszcze wymyślimy. Tak węc wybieramy ziemię, co w tym dobtrego?? a to, że mielismy jeszcze sporo nawozić wkoło domu, a tu okaże się, że wywuieziwemy tyle ziemi, że teren wokół będzie pęknie wyrównany i nawiziony.
Patrząc na znikającą instalację podtynkową, ciągle nurtuje mnie myśl, czy to zadziała :D jak nie to elektryk ma przekupciane :D
A co jutro, a jutro dalej lecą tynki i wywóz zbędnej zxiemi z domu. W tym wszystkim brakuje mi podłóg i byłoby super.
Jedno ważne, mam kogoś od kominka, robocizna 700zł, co tylko sobie wymyslimy cena zostaje. Wydaje się atrakcyjna, czy się mylę?? Tak więc prócz "wykopów wewnątrz wylewamy mocną podstawę pod kominek. Gość kazał wylać tak, aby połączyć z domem, a dokładnie z fundamentami domu. Tak więc, musimy wybjać wnęki na zbrojenia w fundamencie aby dom w przyszłości chodzł ramem zx podstawą komnka. Na dziś wiem jedno, kolejny dom, a raczej przygotowanie do jego budowy będzie bardziej przemyhslany i usystematyzowany, bo widzę że wiele robót zaczynamy robić znów, a to wkurza. Od stadium fundametów trzeba myśleć jak w szachach, na parę ruchów do przodu :(

pietrek30
08-10-2006, 15:41
No to czas na kolejne informacje. Moja Marta znów narzeka na mnie, że się opuszczam i dziennik nudny, i że zdjęć za mało, i że nie takie, i że wogóle :D Tak więc umieszczam takie jak sama wybrała:
http://piotrt.w.interia.pl/09240007.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/09260004.JPG

A teraz troszkę nowości. Nareszcie się dziewczyny dorwały do okien, bo obie miały już fobię, że naklejki należy pościągać bo potem będzie kłopot. Co prawda okna mamy od ok. miesiąca, a monterzy od nich mówili, że trzeba pościągać naklejki do 3 miesięcy od momentu gdy wstawiali, ale już tydzień po ich wstawieniu dziewczyny chcały je zrywać :D A mówią, że to ja jestem narwany.
Tak więc Marta pół soboty spędziła nad zrywaniem z okien tarasu, okna salonowego, naklejek. Na myciu ich i ponownym zabezpieczaniu przed kolejną fazą tynkowania, a dokładnie nakładania tynku z "białego cementu".
http://piotrt.w.interia.pl/10070005.JPG

A dodatkowo nareszcie zakończono kłaść peszel wokół domu i wyprowadzenie wszystkch rurek, a przy okazji dokonano znaleziska:
http://piotrt.w.interia.pl/10070016.jpg
Co prawda tłumaczę Marcie, że Jura Krakowsko-Częstochowska słynie z tego typu znalezisk, ale ona twierdzi że to niezwykłe, bo to na naszej działce :D I nic z moich zapewnień, że wystarczy pochodzić po polach, przejąść się do jakiś kamieniałomów, których wokół kilka i takioch rewelacji leży sporo. Ona twierdzi, że to napewno jak z bursztynami nad morzem, są, ale żadko kto je znajduje. Cóż, widać, że kobieta z Warszawy.
http://piotrt.w.interia.pl/10070020.JPG

pietrek30
08-10-2006, 19:16
Zapomniałem o jednym, arbuzie, wczoraj rozkroiliśmy tego ostatniego, z którego miało nic nie być. Był ostatni z trzech, najmniejszy, jakiś taki nieforemny, a co wyszło po rozkrojeniu?? ... o dziwo dojrzały, w środku czerwony i słodki. Tak więc mała rada od plantatora arbuzów, zrywać je gdy liście już schną, po zerwaniu odłożyć w chłodne miejsce na 1-2 tygodnie, niech poleżakują. Moją wiedzę opieram na tym, że już 2 zerwałem, rozkroiłem je po 2 - 4 dniach i były co najwyżej różowe. Ten ostatni leżał 2 tyg. i był nareszcie "arbuzowaty", aż nie chce mysleć co byłoby wspaniałego z tego, ktyóry prezentuję na zdjęciu i odleżałby swoje 2 tyg.
http://piotrt.w.interia.pl/09090010.JPG

pietrek30
13-10-2006, 20:32
Skończyłem na arbuzie, ale dziś zacznę od chudziaka :D Nareszcie mamy podłogę, co prawda chudziak to guzik nie podłoga, co prawda nie jest jeszcze wszędzie, bo po 2 dniach jest w: salonie, jadalni, kuchni, 2 sypialniach i gabinecie. Została łazienka, korytarz, spiżarka, kotłownia, wiatrołap no i garaż :( ale to pingpong w tempie jak ekipa w składzie: ojciec, brat (czyli mój wujek), Pan Ryasiek (czyli pomocnik).
http://piotrt.w.interia.pl/10120001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/10120009.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/10130006.jpg

A dziś porysowałem na ścianie schody. Mają być zabiegowe i zaczynam się bać, że będzie kłopot. Otwór na nie w stropie jest na wysokości 260 cm + strop 30 cm daje hmm...... dużo, sam otwór jest szeroki na 125 cm i długi na 220 cm i jakbym nie mierzył ciężko ustawić schody. Liczę, że człowiek od schodów wie co mówił i ten otwór wystarczy :-?
http://piotrt.w.interia.pl/10130005.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/10130012.jpg



A tynki??... kuża stopa!! są, ale nigdzie nie dokończone, jakoś tynkarzowi hmm.......... nie pilno, ale cóż robić, mogę się tylko modlić, że w końcy skończy.

Czy ja pisałem o parapetach?? chyba nie :D choć może, ale na tą chwilę sprawdzać nie będę bo mi myśl ucieknie :D A więc parapety, pojechaliśmy do OBI za parapetami, coś ładnego, było tego troszkę w cenach do 60 zł/mb, pooglądaliśmy, ale Marta stwierdziła, że to jest cyt. "okropne", wybaczcie Ci, którzy z różnych względów musieli to kupić. (zapomnialem wspomniec jakie to te "beeee" parapety, a więc to jakaś płyta drewnopodobna czy drewnopochodna, obklejona czymś ala super słoje imitujące drewno, a koszt za mb od 20 -60 zeta). Stwierdziliśmy, że poszperamy w necie i coś może znajdziemy "ładniejszego", a że był czas pojechaliśmy popatrzeć za czymś innnym. W trakcie objeżdzania Częstochowy wpadło mi do głowy wspomnienie, że gdzieś widziałem reklamę "parapetów". Po chwili takowa wyrosła na poboczu ulicy i co prawda jak nic ta z moich wspomnień, wiechaliśmy. Już po 20 min. Marta wybrała i zamówła wraz z mym ojcem parapety ze sztucznego marmuru na cały dół. Dla zainteresowanych nazwy to: BOTTICINO (215/30/3 szt. 1; 125/30/3 szt. 2) i BRECIA AURORA (125/30/3 szt. 3) za cenę 850 zł. Parapety miały być w ubiegły wtorek i co?? i były, lecz nie obrobione, czyli nie poozakrąglane rogi, i nie oszlifowane kanty. Tak więc poszły do poprawki i tym sposobem będą dopiero w kolejny wtorek, oczywiście jak znów ktoś o czymś nie zapomni :(

Szlag trafia z fachowcami, dostawcami, itp. itd., ja rozumiem, że masa ludzi powyjeżdzała, że Ci co zostali mają masę roboty, że to, że tamto, ale budowa na dziś to stażenie przyspieszone o 10 lat, zszargane nerwy o 15, a reszta kto to wie.

pietrek30
23-10-2006, 08:24
I znów się opuszczam w pisaniu, choć Marta używa tu ostrzejszych słów. Fakt, tylko o czym pisać jak nic w zasadzie się nie dzieje. Co prawda mamy już tego upragnionego chudziaka, co prawda jeszcze nie wszędzie, ale to co zostało to w zasadzie nic. Ale dzięki niemu nareszcie to wszystko jakoś przypomina dom, a nie stodołę z klepiskiem. Dzięki wylanemu chudziakowi nareszcie mogę spokojnie i bez przeszkód pochodzić po własnym domu (oczywiście pomijając górę). Ojciec zrobił mi super podjazdy, tak abym mógł pokonywać te wielkie wystające progi i w sobotę powędrowałem zwiedzając moje włościa. Jednak tak chodząc po domu dochodzi do mnie ile tam jeszcze pracy i jak szybko mija czas. Do tego zbliża się zima, a to oznacza że wiele prac będzie przystopowanych, a patrząc na dotychczasowe poślizgi fachowców, to przymusowe zimowe przystopowanie prac spowoduje, że jakoś czarno widzę plany przyszłoroczne.
Tynki nadal nie gotowe, Pan Leon już 3 lub 4 razy przegrał zakład z Martą (dla przypomnienia, zakładał, że skończy je w 3 tygodnie). Troszkę można go usprawiedliwić, w końcu robi tylko popołudniami przez ok. 4-5h, a co można przez ten czas zrobić. Ale to tylko jedno usprawiedliwienie bo zarzutów można by mieć więcej, ale już chyba brak mi nerwów do tzw. fachowców i nie ma co z nimi walczyć.
Czekamy na hydraulika, który już powinien u nas być, a że gdzieś indziej ma poślizg, to u nas też będzie z poślizgiem, i co najgorsze nie da się określić czasowo z jakim.
A teraz kilka zdjęć:
Tak więc na pierwszym wejście do salonu od strony głównego wejścia do domu. Niech nikogo nie przerażają te wystające wysokie progi. Chudziak jest wylany ok. 15 cm poniżej tych progów, a na chudziaka poleci styropian 10 cm, folia, zbrojenie no i jeszcze należy mieć na uwadze wszelką glazurę czy też parkiety, a więc ostatecznie ma wszystko być równo bez żadnych progów.
http://piotrt.w.interia.pl/10210004.jpg
Kolejne to widok na jadalnię z pod okna tarasowego, gdzie kiedyś stanie piękny stół, a nad nim zawiśnie super lampa oświetlająca wszelkie posiłki.
http://piotrt.w.interia.pl/10210005.JPG
A na kolejnym, to nasze parapety, wreszcie dotarły i wreszcie gotowe. Sprzedawca bardzo nas przepraszał za opróżnienia. Trudno, chyba można się przy budowie przyzwyczaić i do nich.
http://piotrt.w.interia.pl/10210007.jpg

Kolejne to widok z jadalni na salon i wyjście tarasowe, w prawym rogu postument zbrojony pod kominek. A jak już jestem przy kominku, to właśnie w sobotę był człowiek, który zajmie się jego budową. Wstępnie umówiliśmy się na termin zaraz po pierwszym listopada. I na razie, na zimę, postawimy konstrukcję z wkładem, tak aby możnaby już było palić w kominku zimą, a jego piękne wykończenie odbędzie się na wiosnę, mam nadzieję że to nie błąd. W związku z kominkiem szukam wkładu, ma być z boczną szybką. Za dużo ich i choć każdy do siebie podobny, to jednak czymś się muszą różnić, a na razie to rozpoznaję tylko różnice cenową. Niestety czasu na kupno wkładu nie ma za wiele, więc szybko muszę wybrać ten najlepszy i najodpowiedniejszy do naszego domu, a w tym celu wertujemy muratora i doświadczenia, opinie i spostrzeżenia innych.
A w salonie, kiedyś, będzie stać śliczny, wygodny i przytulny komplet wypoczynkowy po lewej, pod oknem) przed nim jakiś stoliczek, a naprzeciwko wszystko to co zabija, a może raczej kradnie czas (TV, jakiś grajek i kominek). Na ścianach będą wisieć obrazy jakie namalował mi przyjaciel i te, które dostałem, pod nie zresztą była robiona też instalacja elektryczna.
http://piotrt.w.interia.pl/10210008.jpg
Kolejna fotka to kuchnia, a raczej jej wejście/wyjście na korytarz.
http://piotrt.w.interia.pl/10210009.JPG
A teraz to co chyba mi się najbardziej podoba. Korytarz, i jego super załamanie, w którym (od prawej) sypialnia, sypialnia, lazienka i gabinet. Zabawne, ale właśnie uświadomiłem sobie jaki instruktarz piszę ewentualnemu złodziejowi :D ale gdzie zamontuję sejf nie zdradzę :D
http://piotrt.w.interia.pl/10210015.jpg
A na koniec jeszcze ostatnie zdjęcie z widokiem miejsca na kominek, bo następne mam nadzieję pokaże już okienko z pięknym płomieniem.
http://piotrt.w.interia.pl/10210002.jpg

A tak na koniec jeszcze o schodach. Był gość z firmy, pooglądał, pomierzył i powiedział ....................... coś się wymyśli. A pomyśli nawet tak abym ja mógł się czasem dostać na górę. Co prawda jego mina sugeerowała, że jak nic będzie trudno coś wpasować w tą spie.... dziurę na schody. Ma zrobić projekt i przesłać, co nie zapomnę umieścić tutejże.

pietrek30
24-10-2006, 19:20
Moja Marta zdecydowanie za dużo czyta forum muratora, własnie parę tyg. temu wypatrzyła na innych dzirennikach, że niektórzy chwalą się swymi zwierzakami. A że i takowego ja mam, który też czeka na nowy dom, musi być umieszczony w naszym dzienniku.
Tak więc z woli najwyższej :D umiesz czam go, wraz z opisem. A więc ten zwierzak to wiewiórka imieniem Edi, w zasadzie powinna się nazywać Edkowa, bo to ona, ale którz rozpozna wiewiórki płeć. Przy zakupie sprzedawca pomacał pomacał i wymacał podobno jądra. Nie znam się na wiewiórkach, ale chyba nie zmieniaja płci w trakcie dorastania, bo wiewiór ma już ponad 2 lata a pod ogonem napewno nie ma tego co każdy facet ma, a kobieta ma tyle z tego uciechy:D Tak więc Edi (ona) był prezentem imieninowym, poniekąd w zastępstwie za zmarłą kilka tygopdni wcześniej papudze Sarze. Zabawne, Sara to imię żeńskie, a papuga była samcem. Cóż zoololog to ze mnie nie będzie. Tak więc Edi pojawił się gdy zmarła Sara, papuga z która przeżyła u nas 25 lat.
A Edi ..... Edi to gatunek wiewiórki zwany burundukiem, podobno do oswojenia. Podobno, bo mi się go jeszcze nie udało oswoić. Jedyne osiągnięcie to to, że weżmie z ręki jakiś przysmak. Niestety w każdym innym przypadku gdy chcę go choć podrapać po piętach zachowuje sie jak w matrixie - czyli za szybki na reakcje ludzkie. Chodować nie polecam, a już napewno nie dzieciom, jak wiadomo one mają mało cierpliwości, a w przypadku tego zwierza cierpliwość to podstawa. Ponadto przegryza kable, już dzięki niemu straciłrem kabel od drukarki, internetu, irdę i wygryz mi dziurę w mojej super korkowej wykładzinie ściennej.

http://piotrt.w.interia.pl/07290029.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/07290035.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/07290036.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/07290044.JPG

pietrek30
02-11-2006, 18:03
Co my tam dziś mamy??.... 2 listopada i wstając rano ogarnęło mnie kompletne zrezygnowanie, odsłaniając żaluzję co widzę, a ok. 15cm śniegu. Od razu pomysłałem jak wiele do zrobie na budowie, a tu mróz i śnieg i tyle z roboty. A tu jeszcze nie wytynkowane wszystko, nasz tynkarz pojawia się i znika, z niaciskiem na "znika". Na szczęście o czym sie dziś przekonałem, pomimo chłodu na zewnątrz, wewnątrz budynku pomimo, że nie ogrzewanego jest naprawdę jakby dużo cieplej. A może już niedługo, ale to okaże się jutro po spotkaniu z fachowcem, stanie kominek, bowiem dziś zakupiliśmy śliczny wkład kominkowy z szybą panoramiczną. Teraz trwają poszukiwania odpowiedniego projektu do kominka narożnego z taką właśnie szybką. Nie wiem czy to dobra cena, ale mój fachowiec od kominka wysłał mnie do CAST.. (ocenzurowano co by nie reklamować) i tam znalazłem ten jako jedyny z półokrągłą szybką za niecałe 3000. A wkład to THERMIDOR 785, MOC nominalna 14kW więc powinien dać trochę ciepełka.
http://piotrt.w.interia.pl/11020001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/11020006.JPG

A tak dziś wyglądał wieczorem nasz dom po nocnych opadach śniegu, a że za dnia była odwilż to na dachu i okolicy pozostało tyle śniegu.
http://piotrt.w.interia.pl/11020013.jpg

Teraz tylko musimy własnie dobrać odpowiedni projekt do tegoż wkładu i niech się robi, bowiem próbna parapetówka jest przewidziana ze znajomymi na za 1,5 tygodnia :D To będzie taka "partyzantka", ale trudno, ważne że na głowę się nie leje, przez okna nie wieje zimny wiatr, a otwór drzwiowy wypełniają prowizoryczne drzwi, bo tamtych ładnych nie dam zamontować dokąd nie pokończone będą grubsze prace budowlano-wykończeniowe.
Liczę na to, że ta zima szybko sie skończy albo będzie zupełnie nie zimowa i będzie można jeszcze wiele rzeczy zrobić.

I jeszcze koniecznie muszę się pochwalić umeblowanym salonem :D poprzenosili tam całą swoją "kanciapę" i gdy wjechałem na działkę ujrzałem własnie pieknie umeblowany salon, super widok i efekt :D
http://piotrt.w.interia.pl/10310001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/10310002.JPG

pietrek30
07-11-2006, 19:14
Nareszcie po wielu wielu dniach znalazł się ktoś chętny kto wszedł i popstrykał zdjęcia poddasza. Tak więc poniżej je prezentuję:
http://piotrt.w.interia.pl/11070001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/11070003.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/11070004.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/11070005.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/11070006.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/11070010.JPG
A poddasz to ok. 80 m2 do wykorzystania, choć tak patrząc na zdjęcia żal to zabudowywać, jednak strop z belkami, nachylenia itd. co składa się na konstrukcję dachu daje piękny urok. Tak więc na tą chwilę jestem zachwycony poddaszem, aż żałuję że będę tam rzadkim gościem. Pewnie już wspomniałem ale zrezygnowaliśmy z budowy ścianek działowych poddasza z pustaków, za parę dni, no może parenaście pojawia się panowie ocenić i ewentualnie zacząć stawiać wszystko z karton gipsu. Na teraz tynkarz się wkurza, bo jak twierdzi robi to za karę, tynkuje klęcząc. A czemu za karę??... a dlatego, że jako wcześniej murarz nie otynkował ścian w najniższych częściach poddasza przed deskowaniem. Tak więc dziś w pozycji „kościelnej” otynkowuje wszelkie ścianki. Pewnie zajmie mu to jeszcze z 2-3 dni, a wtedy wróci na dół dokończyć kotłownię, wiatrołap, garaż no i zacznie oprawiać parapety i pewnie robić szlamówkę. Dobrze, że dom jest na tyle już zamknięty, że wchodząc rano w środku jest naprawdę ciepło.
No i mamy już parapety zewnętrzne. Ekipa w sile 2 osób pozakładała je w ok. 3-4 godziny, więc już nareszcie nie leje się pod oknami.

Po ostatnich deszczach martwi mnie droga dojazdowa do naszego domku. W zasadzie od asfaltu to ok. 50m, ale to błocko jest wykańczające, naprawdę nie mam czego zazdrościć ludziom, którzy już mieszkają obok mnie od 2 lat. Trochę deszczu i robią się „żuławy” błoto po kolana, ogromne kolejny i wszystko co się z tym wiąże.

A teraz małe podsumowanie dachu, który przypominam ma ok. 300m2, a zamówionej blachy na przykrycie było sporo więcej. A więc na dziś koszt dachu tzn. materiał – konstrukcja, deski, gwoździe, cieśle, deskowanie, papa, łaty, kontrłaty, blacha, gąsiory, uszczelki, rynny, 2 okna dachowe, blacharze i wszystko to co złożyło się na „czapkę” domu to …………….. ok. 32000 z lekki małym hakiem trudnym do wyznaczenia. Muszę przyznać, że chyba już się nauczyłem żyć z kredytem, bo jeszcze kilka miesięcy temu twierdziłem, że gdy koszt dachu przekroczy 30tyś. zacznę się martwić.

A co na dole, a na dole buduje się kominek, wstawiają się parapety i jest świetnie, na upartego już mogę mieszkać

pietrek30
18-11-2006, 17:44
I znów jest co napisać, sobota, fachowcy się porozchodzili, a więc po zrobieniu porządków w nowym domu nareszcie można spędzić sobotę w spokoju.
A w nowym domu tynki już, a może jeszcze, są na ukończeniu. Jeszcze garaż i kawałek wiatrołapu i przynajmniej to z głowy.
Najważniejsze co w tym tygodniu się wydarzyło, to to, że mamy "asfalt" na naszej byłej błotnistej drodze. Pewnego dnia przybyły koparki, wyrówniarki, wywrotki z czymś ala "asfalt", a na koniec walce. Tak więc od wtorku dzięki jednemu sąsiadowi nareszcie mamy drogę, bez błota, kolein, dziur i kto wie jeszcze czego. Dobrze mieć takich sąsiadów.
A ponadto powstaje kominek, z dnia na dzień, coraz więcej go przybywa. Już nawiasem pisząc był testowany w warunkach mrozu i wiatru za oknem i zdał swoją rolę. Pięknie grzał towarzystwo na "próbnej" parapetówce. Nareszcie poznaję osobiście jak wiele daje kominek z żywym ogniem, w przyszłości będzie on spełniał dużą rolę jako pomoc piecu CO.
A poniżej kilka zdjęć, pierwowzoru do jakiego dążymy, a kolejne to etapy idące mam nadzieję ku pierwowzorowi. Fachowiec zapewnia, że efekt końcowy będzie jak to ze zdjęcia. Odważny jest, bo już na zdjęciu widać, że wkład inny, a więc i końcowy efekt będzie inny. Co prawda kolory też będą inne, ale bryła ma być taka sama. Nasz kominek to ma być najpiękniejszy mebel salonu, ma być widoczny od samego wejścia do salonu i ma być gwiazdą każdego wieczoru.

http://piotrt.w.interia.pl/15.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/11030001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/11050001.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/11080003.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/11100004.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/11110003.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/11180004.jpg

pietrek30
12-12-2006, 19:34
Sporo czasu minęło od ostaniego wpisu, jedyne usprawiedliwienie to takie, że tynkarzo/mrrarzo/wszystko naprawdę jakoś się nie spieszył. Pewnego dnia stwierdził, że ten etap możnaby osiągnąć w 3 miesiące, nie w pół roku. Cóż mi dodać, już dawno to wiem.
A co na dziś, hydraulik przychodzi w styczniu, ludzie od ścianek z karton-gipsu też w styczniu, więc zapowiada się na pracowity styczeń.
Na dziś kupujemy materiał na poddasze, materiał na hydraulikę i na tą chwilę piec lokalnej firmy. Stwierdziliśmy, że firma dość długoletnia, znam osobę zadowoloną z pieca, serwis bliziutko, no i parametry, przynajmniej na papierze dobre. Piec ma miec dodatkowe ruszta, co by spalać nie tylko groszek.
A co na dziś w domu. Tynki skończone, bez szlamówki i białkowania, to po hydrauliku. Wylewki już pod płytki są w garażu i spiżarni, no i potężna wylewka w kotłowni pod piec. Okna są czyszczone z "zamaszystości" tynkarza, chudziak regularnie zmiatany, czyli porządki.
Parapety powprawiane, oczywiście wewnętrzne, czyli już nigdzie nie zawiewa oknami.
A najważniejsze, kominek wybudowany, prawie otynkowany i na wiosnę będzie gipsowany. Na dziś wybieramy kolor tła, może czerwień przecierana, może brąż, może bordo, a może jeszcze inne.

http://piotrt.w.interia.pl/12020002.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/12080003.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/11260003.jpg

pietrek30
28-01-2007, 14:01
I minęło prawie półtorej miesiąca od ostatniego wpisu, ale tyle wpisów ile życia na budowie :( Czekamy i czekamy na hydraulika, już nawet piec kupiony, który też na niego czeka. Piec w rezultacie będzie firmy Kotrem, choć znaleźliśmy na jego temat kilka niepochlebnych opinii, to tak w zasadzie o każdym można coś źle napisać. Nominalną Moc to 38kW i choć według firmy jest to piec na budynki do 330m2 to wolałem piec, który pracując na niecałe ¾ swej mocy ogrzewać będzie 200m2 domu i grzał wodę w 140L bojlerze. Trudno opisać jego zalety, na to przyjdzie czas, przy kupnie kierowałem się głównie opiniami hydraulików montujących z znających różne piece. A ponadto do serwisu mam zaledwie 1km :-) za rok będę się mógł pochwalić lub poskarżyć jego funkcjonalnością i sprawnością. W końcu pierwszy rok funkcjonowania CO i pieca nie jest najbardziej obiektywny co do jego oceniania.
A hydraulik miał być w pierwszym tygodniu stycznia, potem w końcu miesiąca stycznia, a na dziś ma być 15 lutego i tym mam wierzę, że będzie. Tylko jego brakuje, bo materiał już czeka.
A od ostatniego wpisu i bez hydraulika troszkę się podziało. Zaczynając od tych najbardziej prozaicznych to wyrównaliśmy działkę, przy pomocy 5 wywrotek ziemi prosto z jakiegoś pola. I na dziś domek stoi na w miarę równej działce, gdzie już na wiosnę posadzimy trawkę co pięknie zespoli podłoże. Czeka nas jeszcze przesadzanie drzewek, które w zeszłym roku były sadzone doraźnie gdzie popadnie.
A już bardziej z domowych zmian, to choć początkowo nie mieliśmy ocieplać domu, to z powodu braku perspektyw na pojawienie się zimy, zaczęliśmy kleić styropian, no i tu objawił się nasz pech, jednego dnia brakło, aby już zdążyć przed niespodziewanym śniegiem i mrozem. Tak więc styropian ociepla na dziś tylko parter :( Styropian kupiliśmy na ocieplenie F15 po 140zł/m3, grubości 12 cm. Początkowo miał być w okolicach 200zł/m3 bo po tyle oferują go w większości składy budowlane, jednak potęga Internetu jest wielka :) na podłogi F20 pod 170zł/m3, cena wydaje się dobra, choć znalazłem firmę Chembud gdzie w zasadzie ten sam styropian jest jeszcze tańszy, a przy zamówieniu ponad 15m3 darmowy dowóz. A więc wszelki styropian na ocieplenie budynku jest zakupiony, na podłogi również, teraz tylko umieścić go na celowym miejscu, ale do tego potrzebny jest koniec zimy i hydraulik, który poukłada swoje instalacje.
Ponadto przed ociepleniem pozakładaliśmy żaluzje zewnętrzne po 160/m2. I choć może nie dodały one uroku, to ich praktyczność jest istotna.

Nareszcie udało się też zrobić pewne podsumowania stanu na dziś, nie wydają się przerażające, choć pewnie zawsze mogłyby być mniejsze :) tak więc mogę opisać nie wdając się w szczegóły wydatki
Tak więc zaczynając od początku: do momentu gdy skończył murarz, a więc wykopanie ław, zbrojenia na ławy i strop, cement na ławy i strop, materiał na fundamenty, na ściany zewnętrzne i wewnętrzne, robocizna, kominy, zgody urzędowe, podłączona woda i wszystko to co wiązało się z doprowadzeniem do stanu bez dachu, okien, elektryki i tynkowania: zmieściliśmy się poniżej 60tys.
Dach, czyli drewno na konstrukcję więźby, odeskowanie, papa, wszelkie wszelakie gwoździe, robocizna cieśli, blacha, robocizna dekarzy, orynnowanie: zmieściliśmy się w 35tys.
Wykończenie jak okna, żaluzje, drzwi garażowe, do kotłowni i garażu, parapety, tynkowanie (choć czeka nas jeszcze poprawianie ich już pod farbę) ok. 22tys.
Kominek, czyli marmur, robocizna, materiał na jego konstrukcję, rury, wata i sam wkład to koszt. Poniżej 6tys.
Elektryka, czyli kable o łącznej dł. ok. 700m :) 3x1,5; 3x2,5, kable alarmowe i antenowe, położenie ich czyli robocizny nie liczę, przydział mocy, zgody odp. urzędów : 4tys.
Tak więc tak kalkulują się koszty na dziś.

A na koniec parę fotek:
http://piotrt.w.interia.pl/01230009.JPG
tak na dziś wygląda z przodu.
http://piotrt.w.interia.pl/01260008.JPG
a tak z tyłu.
http://piotrt.w.interia.pl/12260001.JPG
a tu przymiarki tła marmuru.
http://piotrt.w.interia.pl/12260005.JPG
świąteczna atmosfera.
http://piotrt.w.interia.pl/12260020.JPG
z perspektywy zaokiennej.
http://piotrt.w.interia.pl/01160003.JPG
widok na kuchnie i jadalnię z jedną przymkniętą żaluzją.
http://piotrt.w.interia.pl/01160008.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/01230001.JPG

pietrek30
01-02-2007, 18:54
ponieważ Piotr dziś cieżko pracuje, a ponadto ostatnio jakoś stracił zapał pisania, tym razem ja postaram się uzupełnić nasz dziennik.

A więc jak juz Piotr wspominał wokól naszego domku jak i w samym domku (ostatnio przestałam nazywać to budową) niewiele teraz sie dzieje, co zresztą mnie denerwuje. Czytam inne dzienniki i wydaje mi sie, że wiekszości osób tu piszących znacznie lepiej wychodzi to budowanie, a nam tak jakoś pod górke ze wszystkim. fachowcy zwykle nie przychodza na czas, a nasza budowa momentami wydaje sie jakby była prowadzona jakos w innej kolejności, niż inni to czynia. Jedyne co mnie pociesza to jak sądzę stosunkowo niskie koszty budowy, choc liczyłam, że bedą jeszcze niższe, ale nie jest źle.

Wracajac jednak do naszego domku. Jakis czas temu Piotr zamieścił zdjęcie drzwi wejściowych. Zlecajac wykonanie drzwi stolarzowi miałam wątpliwości czy dobrze robimy. Stolarz był coprawda polecony ale nigdy nie widzieliśmy efektów jego pracy. Nie wiem dlaczego tak sie dzieje, ale w naszym przypadku zawsze jakoś tak wychodzi, że decyzje właściwie podejmujemy na ostatnia chwile i tak tez było z wyborem właśnie w/w drzwi. W sumie jednak jestem z nich bardzo zadowolona.
Brakuje w nich jednak szybki. Od początku, jak tylko zobaczyłam nasze drzwi uznałam, ze musi tam byc witrażyk, ale ceny witraży były dla nas szokujące. Na szczęście jakiś czas temu udało mi sie znaleźć osobe, która wykonała nam taki " oszukany" witraz. Dziś przysłał mi zdjęcie gotowego witrażu z informacją, że witraz wysyła pocztą. Jako, ze jestem niecierpliwa i nie mogę sie doczekac fektu końcowego, postanowiłam sama go zainstalować w drzwiach (choc narazie tylko na foto). Wyglada to tak:

http://piotrt.w.interia.pl/witraz.JPG

http://piotrt.w.interia.pl/drzwi.JPG

pietrek30
26-02-2007, 16:51
Nareszcie od paru ładnych dni na budowie dzieje się od dawna wiele wyczekiwanych robót. Przede wszystkim są hydraulicy i dzień w dzień od rana do wieczora działają ochoczo. Przyszli prawie tydzień temu, pewnego pięknego poranka pojawili się pod drzwiami i zaczęli swoje „egzorcyzmy”. Nie znam się na prędkości takowych robót ale w przeciągu kilku dni załączyli piec, porozprowadzali kable do kaloryferów, pozakładali rozdzielacze, pompy, bojler, popodłączali wszystko ze sobą, popowieszali kaloryfery i podobno jutro mają robić pierwszy rozruch CO. Na razie wszędzie przechodzą jakieś rurki, wszędzie wystają jakieś kabelki itp. Minęło dopiero od ich startu niecałe 5 dni, a oni już będą grzać, to chyba dobry wynik?? Mają zamiar sprawdzić szczelność instalacji i jak będzie wszystko ok., to następnie biorą się za i instalację wodną. Łącznie zajmie im to pewnie jeszcze z 2 tyg., a w ostatnim etapie zaraz przed fachowcem od posadzek położą podłogówkę, a potem tylko piękne równe podłogi robione automatem po 12 zł/m2.

Dodatkowo na poddaszu działają fachowcy od ścianek kart.-gips. Też im nawet sprawnie idzie i liczę, że w tym tygodniu skończą swoją robotę, a co za tym idzie poddasze uznane zostanie za dostosowane. Na dziś to wygląda jak las aluminium, kabli i waty. Troszkę zaczyna być szkoda tych znikających belek stropowych, dawały pewien urok. No i kolejna ekipa pochwaliła naszą konstrukcję dachu, że solidna, że mocna, że naprawdę wykonana bardziej niż solidnie. Razem z powstającymi ściankami działa elektryk. Kolejny raz brakuje mu kabli i znów musimy dokupić ok. 50 m, już przestaję liczyć ile km tam jest. Wierzę nadal gorąco, że wszystko zadziała i wszędzie będzie napięcie.

Zdecydowaliśmy się na odkurzacz centralny, po analizie kosztów wyszło, że to nie taka droga impreza, a ile ułatwień. Przede wszystkim wygoda, nie trzeba latać z ciężkim odkurzaczem, nie porysa się podłoga, nie ma szumu, podłączania kabelków itp. Koszt jak na dziś samego rozprowadzanie instalacji to ok. 500 zł., no chyba że się zrobi to samemu to jeszcze taniej, a do tego sprzęt za ok. 2500 i ma się na lata z głowy kwestię odkurzania, pomijając jej same wykonywanie. Tak więc czekam na fachowca, który wpadnie, oceni i porozkłada to wszystko.

A teraz schody, nadal nie możemy dojść do ładu, które lepsze, a przede wszystkim które będą pasować. Ostatnio skontaktowałem się z firmą RINTAL i wyliczono nam schody na prawie 12.000 zł. Duże pieniądze i z tego co czytam wiele osób odradza ich za wysokie koszty, ale znów pojawiają się głosy na „plus”, że drodzy ale za to schody na dłuuuugie lata. Fakt faktem, że przychodzi moment, że schody muszą być zamówione bo drabina zostać nie może.

http://piotrt.w.interia.pl/02250035.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/02230001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/02230004.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/02230010.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/02250001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/02250002.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/02250010.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/02250011.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/02250015.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/02250023.jpg

pietrek30
01-03-2007, 08:46
Wieści z frontu :D Hydraulicy zainstalowali CO i załączyli i co ??!! i działa, grzeje i jest super :D Wczoraj nawet musieliśmy zdejmować kurtki będąc w budynku bowiem temperatura w środku bardzoooo wzrosła. Jest cieplutko, a piec działa tylko na 60 stop. Długo się zastanawiałem co w kotłowni wisi za "butla z gazem", bo tak to wygląda. Okazało się, że to zbiornik utrzymujący stałe ciśnienie 1 atmosfery w całym układzie zamkniętym.

http://piotrt.w.interia.pl/02270007.JPG

A teraz na temat hałasu pieca, czytając niektóre dzienniki niektórzy narzekają na hałas jaki wytwarza piec przy działającym wentylaytorze czy ślimaku. Nie wiem co oznacza hałas, ale ja to nazwę raczej dzwiękiem. Nie wiem komu te bzyknięcia, kilkusekundowe ciche stuki ślimaka przeszkadzają. Jqak dla mnie jest to tak nie istotne dzwięki, że trzeba mieć naprawdę bardzo wrażliwy słuch aby uznać to za nieznośny hałas. Będąc przez kilka godzin tylko gdy się dobrze przysłuchałem słychać, że piec pracuje, a nie ma drzwi od kotłowni i w zasadzie dzwięk jest zwiekszany przez echo.
Tak więc hydraulicy kończą jeszcze instalacje wodną, w sobotę najprawdopodobniej porozkładamy folję i styropian na izolację podłogi, w przyszłym tygodniu przyjdą położyć rurki do ogrzewania podłogowego, a zaraz po nich pojawi się fachowiec od podłóg automatem i w taki to sposób stanie się dom pod wystrajanie :D Ogrzewanie podłogowe będzie miało w kotłowni regulatory, tak że można sobie ustawić jak i gdzie ma grzać podłoga, super :D

A dodatkowo jutro pojawią się Panowie od instalacji odkurzacza centralnego. Wczoraj wpadł fachowiec, pomierzył, popatrzył i jutro przyjadą zrobić instalację. Najciekawsze jest to, że wystarczy jedno gniazdko w zasadzie w środku budynku i z zapewnień fachowca ma to spokojnie wystarczyć na cały dół. Licząc rurę 9m + 1m sztywną rurę wierzę mu, że to jedno gniazdo styknie. Na pomysł odkurzacza wpadła Marta i ma rację. Nie będzie trzeba latać z ciężkim odkurzaczem na kółkach, nie będzie grożby rysowania podłog, nie trzeba miesiącami martwić się o opróżnianie odkurzacza, kwestie alergiczne też załatwione. Jedyne co mnie przeraża to ta 9m rura, mam nadzieję, że jest ona na tyle lekka i giętka, że nie będzie kłopotem posługiwanie się nią.

pietrek30
08-03-2007, 15:47
I kolejny dzień pracy hydraulików i panów od kar.-gip. Niestety panowie wstrzymali hydraulików, bowiem dokąd oni nie skończą hydraulicy nie mogą zakończyć swej pracy w postaci rozprowadzenia podłogówki w holu. Więc na dziś porozprowadzane są wszędzie instalacje wod.-kan. i CO. Czy to na dole czy na górze tylko montować armaturę :D No i dodatkowo w kuchni są zaczątki podłogówki, sprawdzona i działa tak samo super jak reszta ogrzewania. Zaczynam żałować, że już po zimie, chętnie wypróbowałbym to wszystko przy mrozie. Piec już od kilku dni działa na bierząco, temp. w środku, że panowie się pocą, a więc wszystko pięknie schnie. Teraz tylko pozostaje rozłożenie styropianu w salonie, na koniec w łazience i holu, ułożenie w 2 ostatnich podłogówki i zalać betonem.
Dziś pochwalono hydraulików, co też muszę uczynić, fachowcy pracują od rana, czysto, dobrze i szybko. Już dawno nie miałem takich naprawdę fachowców.

http://piotrt.w.interia.pl/03080002.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/03070016.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/03070006.jpg

pietrek30
19-03-2007, 19:44
No i mi się dostało, za braki w pisaniu :D Wszystko wina tego, że postępy są małe, z racji oszczędności wzieliśmy się sami za układanie styropianu pod posadzki i robienie izolacji podłóg i to zabiera czasu. Firma by wpadła raz dwa trzy i gotowe, zalewają, ale za to biorą 15 zł/m2, a jak mają przygotowane to 11zł/m2, 4 zł różnicy ale i te parę złotych oszczędności się przyda, tym bardziej, że w banku została ostatnia transza :( a zostało nam jeszcze przecież jeszcze dokończyć ocieplenie domu, nie wspominając glazury czy parkietów, ale nadal wierzę, może głupio, że damy radę.

Tak więc musimy ułożyć jeszcze w 2 pomieszczeniach na górze styropian, jutro ma "podobno" wpaść gość od posadzek na "wizję lokalną" i umówić się na termin roboty. Wszyscy z niecierpliwością czekamy na te posadzki, bo w kolejce już czeka fachowiec od płytek. Tak więc lada dzień, tydzień, będziemy szukać i wybierać płytki do kuchni, łazienki i korytarza :D a ponadto nareszcie będziemy mogli zamontować nasze drzwi wejściowe :D

No i schody, dziś znów był Pan od nich, mierzył, pisał itd. kazał zadzwonić jak wylewki będą gotowe, kolejne wymiary i ruszają z zamówieniem, a same schodki będą na początek maja. Tak więc bieganie pod drabinie jeszcze potrwa parę tygodni.

pietrek30
22-03-2007, 17:57
No i fachowiec od posadzek umówiony. Na najbliższe święta mam obiecane tańcować na podłogach. Fachowiec wpadł z profesjonalną poziomicą, połapał poziomy, porysował gdzie i ile trzeba wyrównać i gotowe.
Robocizna uzgodniona na 11 zł/m2 ok. 1890 zł, dodatkowo mam kupić ok. 3,5t cementu tak aby było 20kg/m2 to jakieś 1200 zł, ok. 22t piachu płukanego tzn. 130kg/m2, siatkę zbrojeniową fi3 oczka 10x10, taśmę dyletacyjną przywiezie fachowiec, tak więc nie wliczając styropianiu mam nadzieję, że przed 5000 zł się zatrzymamy w kwestii posadzek. No i jednak w jednym miejscu kładziemy na styropianie folję, a mianowcie tam gdzie ma być parkiet, tam z tego co mówił fachowiec być powinna. Pod płytakmi nie trzeba i pod ewentualnymi panelami również, ze względu iż pod panele i tak trzeba kłaść foliję.
Tak więc święta zapowiadają się świetnie. Potem jeszcze trzeba odczekać ok. miesiąca z małym + i można zając się glazurą i panelami, a pod parkiet zalecił czekać przynajmniej 2 miesiące.
Tak więc zamyka się optymistycznie dzień dzisiejszy.

pietrek30
26-03-2007, 20:18
Doniesienia z frontu zwanego "budujemy" :D A więc przede wszystkim mamy wiosnę, nawet na działce lub jak już można to nazywać ogródkiem za domem, roślinki zaczynają budzić się ze snu. Zeszłoroczne krzewy wsadzone prawie że zimą już mają pąki zazielenione, brzoskwinie też jakieś ożywione, iglaki też wyglądają na to, że już stoją w boksach startowych do wzrostu. A w domu styropian już prawie rozłożony, tak aby w środę przyszedł hydraulik zakończyć swoją podłogową robotę i dzwonimy do Pana od posadzek.
Jak wspominałem, jednak foli na styropianie nie będzie, jak to stwierdził Pan od posadzek, potrzebna jest tam na styropianie gdzie planowany jest parkiet, pod płytki i panele nie potrzeba, a jemu chyba wszystko jedno. Tak więc folia na styropianie pleci na salon i jadalnię, reszta bez. Zobaczymy czy miał rację :D
A na zdjęciach parę aktualnych zdjęć. Marty stos kamieni - ma robić skalniak, albo coś innego, wiem tylko że ja mam te kamiory poprzwozić tqam gdzie ona wskaże :D
A reszta zdjęć to góra i najważniejsze skrzynka z bezpiecznikami. Od soboty mamy zamontowaną skrzaynkę, wszystko działa, kontrolka faz się świeci jak powinna, wszędzie prąd dochodzi - czyli żaden kabel nie przecięty. Co prawda nie obeszło się bez niespodzianek. Do wpadek trzeba zaliczyć 2 krotne wybicie zabezpieczeń, kończyło się to zawsze przybyciem pogotowia elektrycznego :lol: W obu przypadkach to błąd ludzki, ale to się każdemu zdarza. Ważne że mamy już wszystko co ożywia puste ściany, CO, wodę i elektrykę :D :D

http://piotrt.w.interia.pl/03190021.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/03190022.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/03190027.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/03240002.jpg

http://piotrt.w.interia.pl/03240020.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/03240022.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/03250013.jpg

pietrek30
30-03-2007, 18:05
Dziś zakończył hydraulik :D tzn. tą część jego pracy, czyli CO, kilkanaście m2 podłogówki, wodę itd. koszt jak widzę to materiały (piec, wszelkie pompki, rurki, rozdzielacze, bojlery) wszystko to co potrzebne do tego etapu + robocizna to: o0k. 25.000 zł. :( No i mi się dostało od mojej Marty, że drogo i w ogóle, i nakazała mi myśleć na przyszłość o zmniejszeniu kosztów. Tak więc pomyślałem i mam jak zaoszczędzić na hydrauliku, a więc biorąc pod uwagę, że w domu będzie mieszkać np. 4 osoby i przyjmijmy właśnie taki mnożnik, a więc wszystko x4.

Więc zamiast CO, którego koszt to ok. 19.500 zł polskich nowych, można zaoszczędzić, a mianowicie tak:
4x koc elektryczny (cena jednostkowa 100 zł) – wystarczy na hmm….. 5 lat ?? – co daje nam koszt ogrzewania na te 5 lat – 400 zł. Przyjmując brak awaryjności kocowej na ten okres.
4x zasilanie koca, który zużywa 70W/h – obliczenia na 5 lat, przy czym znużmy, że używamy do 6 miesięcy czyli jakieś 182 dni rocznie i to tylko nocą, a więc dzielimy na pół, więc daje to 91 dni ciągłego używania. 91 dni x 24h = 2184h. Po wyliczeniu wyszło, że rocznie na jeden koc zużywamy 153 kW, a to x 5 lat to daje 765 kW. Biorąc pod uwagę, że kW kosztuje 0,40 gr to za 5 lat na jeden koc (przy założeniu, że prąd nie wzrośnie) wydamy ok. 310 zł, a na 4 koce wychodzi 1240 zł.
Teraz ciepła bielizna na dni zimowe gdy nie używamy koca. Przyjmijmy, że miesięcznie na osobę wydamy 30 zł x 4 = 120 zł/miesiąc x 60 miesięcy (5 lat) daje 7200. No i ciepłe góralskie skarpety, koszt. pary - 50 zł i niech ona starczy na miesiąc, a więc 1 para x 4 osoby x 30 miesięcy chłodów = 6000 zł
Nie liczę ubrań zwierzchnich bo i tak musimy kupować, w końcu i chodzimy po dworze.

Tak więc koszt osobowego CO w przeciągu 5 lat to: 14.840 zł
Natomiast koszt CO tradycyjnego: 19.500 + zakup ekogroszku po 390zł/t, a spalimy rocznie ok. 6t (390zł/t * 6t * 5 lat) tj. 11.700 zł = 31.200 zł. Pomijając koszty pozbywania się popiołu, konserwacji i zasilania pieca.

Obliczenia są oczywiście pobieżne, bowiem nie liczę do opcji „osobistego CO” kosztów prania bielizny i np. poszwy koca elektrycznego. Przyznaję też, że ceny np. bielizny i skarpet wziąłem z głowy :D :D

Nad kosztami zamiany wody i cześci odpływowej rozmyślam. Muszę przeliczyć koszty jednorazowych husteczek higienicznych na przyjęte 5 lat na 4 osoby, które mogą służyć np. do mycia a następnie jako np. papier toaletowy.

pietrek30
12-04-2007, 19:40
Co ja tam ostatnio wypisywałem?... a tak, chwiliłem człeka od wylewania podłóg. Mamy tydzień po świętach, a z mojej wylweki nic. Pan zawalił, a miałem tańcować w nowym domu w święta. Ja naprawdę postuluję powstanie nagrody za solidność i terminowość, bo już przestałem wierzyć w coś takiego jak "słowność fachowców". Na dziś wiem, że ma być rozpoczęta praca w sobotę, a jak będzie to już nic sobie nie dam obciąć :D Jakby nie było, wręcz muszę mieć podłogi na przyszły tydzień, w końcu płytkarz już umówiony. Tak więc na dziś wszystko czeka na panów, a moja cierpliwość jest na granicy wytrzymałości.

pietrek30
24-04-2007, 20:18
Kilka tygodni minęło ale: podłogi wylane, wygładzone, równe; drzwi wstawione piękne, ciężkie i brązowe z pięknym witrażem. A to wszystko było tak:

Po tym jak fachowiec podłogowy po raz czwarty dawał mi termin w tym 3 na 100-150% zrobił niespodziankę. A mianowicie 4 termin umówiony był na 17 kwietnia, a tu w poniedziałek rano tzn. 16 dzwoni i informuje pytająco czy może być z ekipą za ok. godzinę, oczywiście nie wypadało mu odmówić :D i tym sposobem o godz. 9.30 na naszym placu stała maszyna a przy niej 3 ludzi. Minęło raptem 2 godziny i pierwszy transport mieszanki podłogowej płynął na poddasze. W zasadzie wszystko mieli naszykowane, porozkładany styropian, wypoziomowane, a oni tylko mieli ułożyć siatkę zbrojeniową i „huzia” z wylewką. Po ok. 7 godzinach wylewki, kilkunastu m3 betonu, kilkuset kg cementu i kilkunastu tonach piasku, góra została zakończona. Tak więc późnym popołudniem poniedziałkowym ok. 85m2 poddasza zostało wylanych, wyrównanych i wyszlifowanych na stół.
Kolejnego dnia już o 6.30 rano ekipa w tym samym składzie stała przed bramą domu, a już ok. 8 płynęły pierwsze m3 wylewki na dolnym poziomie. Zaczęliby by szybciej ale nasz chudziak okazał się nie najrówniejszy (tak to jest gdy robi się samemu) i najpierw musieli wyrównać styropian pod wylewką. Ok. południa już kończyli salon, kuchnię i jadalnię, przy czym salon i jadalnia musiała mieć różnicę w poziomie wylewki bowiem w tych pomieszczeniach ma być parkiet, a on jest o wiele grubszy niż płytka czy panel. Gdy mijała 15 wtorkowego popołudnia panowie już stali na progu wiatrołapu wygładzając ostatnie centymetry posadzki. Tak więc ok. godziny 15.30 zakończyli pracę dwu dniową kładząc 200m2 posadzki.
Podsumowanie:
Poszło 26t piachu płukanego z Jawornicy, 4,2t cementu, woda, prąd i kilka litrów plastyfikatora. Koszt robocizny za 200m2 + kilka litrów plastyfikatora + kilkadziesiąt metrów taśmy dylatacyjnej = wyniósł 2269 zł.
I tak zakończyliśmy kwestię posadzek, teraz już z górki :D

A w sobotę dom otrzymał drzwi. Około południa wpadł stolarz, który je zrobił, i już po kilkunastu minutach stały wprawione i działające. Koszt drzwi się nie zmienił, bowiem już dawno za nie zapłaciliśmy łącznie z montażem. Teraz stolarz zajął się drzwiami wewnętrznymi, otwory pomierzył i tylko czeka na nasz projekt. Na dniach go dostanie i zacznie je robić, a ma co, bo łącznie wyjdzie ich 12. Koszt za szt. to 650 zł, o ile się mam nadzieję nie zmieni jak pokaże mu nasze zachcianki.

Ponadto nareszcie mamy wybrane płytki na cały dół i tak:
Do łazienki na ściany idzie 28m2 Izolda Beige 25x40 + dekory: Izolda Brown Inserto 24x40 6szt.; Izolda Brown Alfa 9,8x25 22 szt.; Izolda Brown Beta 9,8x25 22 szt.; natomiast podłoga 6,5m2 to P-Tajga 1 333x333 w caro.
Korytarz 19m2 + kuchnia 15m2 + wiatrołap 4m2 czyli łącznie 38m2, na które zostaną położone P-Abisynia 1 333x333; K-Abisynia 2 75x75 – a, że tych sprzedaja na szt. to musimy ich mieć ok. 330 szt., cena za szt. 3 zł.
Łącznie w jednym z Częstochowskich sklepów z płytkami wyliczono nam za wszystko cenę 4150zł., wycenę z kolejnego sklepu będę miał jutro. Więc płytki wybrane, tylko znaleźć najlepszą ofertę i kupować bo glazurnik już się zapowiedział na 16 maja.

A na koniec troszkę aktualnych zdjęć

http://piotrt.w.interia.pl/04160004.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04160006.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04160011.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04160016.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04160017.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04170005.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04170006.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04170010.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04170011.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04170016.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04170019.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04170022.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04210002.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04210005.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04210007.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04210010.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04210014.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04210017.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04210027.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04210030.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/04210031.JPG

pietrek30
21-06-2007, 19:07
Jeszcze 3 dni i minie 2 miesiace od ostatniego wpisu, a wiec czas na aktualizacje :D

Co dziś mamy, a więc: płytki wszędzie położone, łącznie 126m2, za co zapłaciliśmyn 5100 zł - sama robocizna, w tym wyrównywanie ścian, budowa pułki pod umywalkę, obudowa wanny, budowa pułki przy wannie, obudowa 2 geberitow, położenie płytek w 2 łazienkach, korytarzu i kuchni. Fachowiec się spisal bowiem jesteśmy zachwyceni, a przede wszystkim moje Kochanie. Dodatkowo mamy satysfakcję bo każdy kto widzi łazienki jest zachwycony robotą. Fachowiec działał miesiąc, ku.... dużo ale nie na zleceniodawcę, a na płytki, o których długo by pisać. Po krótce można napisać tylko to, że chyba już na świecie nie ma prostych płytek, albo widocznie nie stać było nas na droższe czyt. proste, równe, w tym samym odcieniu. To, że są nierówne to już chyba standard, krzywe podejżewam, że też, ale aby dokupić ten sam odcień gdy zabraknie kilka potrafi być cudem. W naszym przypadku brakło płytek Tubądzina - Tajga 1 - podłogowe. Oczywiście myślać, że to nire kłopot domówiłem 2 kartony, lecz moje zdziwnie było wielkie gdy te które dostałem miały choć lekko, inny odcień. Zostały oddane i domówione inne, te dobre odcieniem. Przyszły nowe, lecz co się okazuje znów inny odcień. Podobnon trudny do zauważenia lecz przy przyjżeniu sie rzeczywiście się różnily. Zdesperowany dzwonię do centrali producenta, gdzie pani informuje mnie, że aby trafić rzeczywiście w kolor trzeba dotrzeć, znać: datę preodukcji (dzień, miesiąc, rok), kalibrację i jeszcze jeden symbol z pudełka. Ponadto okazało się, że kolekcja którą kupiliśmy już jest nieprodukowana. W desperacji zacząłem błagać o cud i choć bez przekonania pani ze sprzedaży w Tubądziniu dała mi nr na magazyn, gdzie po dlugiej rozmowie okazało sie, że są, ostanie 4 kartony moich płytek. Cóż było robić, pozostało wsiąść w samochód i ruszyć po nie. Koszt czterech kartronów płytek (bo dla bezpieczeństwa wziąłem wszystko) to 270 zł + benzyna za 350km - 100 zł. Tak więc w pewnym miejscu łazienki mam płytki nie za 50zł/m2, a za 100zł :D To ta z tych bardziej zabawnych historii, inne związane z płytkami to tylko takie, że płytki Cersanitu są tragiczne, Tubądzin lepsze lecz i też można się doczepić, Paradyż też sporo pozostawia do życzenia. Na szczęście w rezultacie udało się wszystko ładnie położyc i trudno zauważyć właściwie skończone poddasze, łącznie z położeniem farb. Brakuje jedynie paneli, które zaczną się pojawiać już w przyszły czwartek i jak mówi kolega kilka dni i można wstawiać meble. Jednak meble powstawiamy jak sie wreszcie schody pojawią, które maja dopiero być za ok. 5 tyg. Za schody RINTAL Transforma+ podstopnie, wraz z balustradą na piętrze wokół otrworu schodowego o łącznej długości ok 7m zapłaciliśmy niecałe 14.000.

Tak więc góra jest, schody się robią, a na dole malarze robią piekną gipsówkę. Dodatkowo do 3tyg. będą drzwi jak i jak tylko skończą malarze, panele i parkiet.

A z zewnątrz domek ocieplony i otynkowany choć jeszcze bez koloru.

Optymistycznie można stwierdzić, że już jest blisko blisko końca. Powoli sie rozglądamy już za mebalami, lecz te ceny u niektórych producentów są powalając.

Siląc się na podsumowanie, liczę że zamkniemy nasz domek pod wprowadzkę do max. 250 tyś, co uznaję za wielki sukces.

A jutro parę aktualnych zdjęć.

pietrek30
24-06-2007, 12:13
http://piotrt.w.interia.pl/podworko.JPG
Nareszcie wyrównalismy i trawa posadzona. Nareszcie się nie kurzy przy każdym wietrze i nareszcie można nazwać to podwórkiem.

http://piotrt.w.interia.pl/podworko1.JPG
Teraz tylko musimy zastanowić się jak ma wyglądać nasze podwórko. Jak udekorować drzewkami i kamieniami, których nazbierało się masę. Myślimy o wysepce na wzór ogrodów japońskich, ale .... hmm.... ale to droga sprawa, więc pewnie bedziemy improwizować.

http://piotrt.w.interia.pl/wc.JPG
WC na poddaszu, kłopoty byly jak zwykle, a przez co?? .... a przez krzywe płytki jak poniżej w łazience.

http://piotrt.w.interia.pl/wc1.JPG
Lecz wyszło ładnie.

http://piotrt.w.interia.pl/wc2.JPG
A tu już w całej okazałości.

http://piotrt.w.interia.pl/lazienkagora.JPG
Łazienka na poddaszu. Ładna pomimo, że płytki tragiczne - Cersanit. 2x były wymieniane, ale cóż z tego jak każda partia krzywa, cud że się dało położyć i ładnie wygląda. Zasługa dobrego płytkarza.

http://piotrt.w.interia.pl/lazienka.JPG
A takie były początki naszej łazienki. Niestety nasz tynkarz miał zrobić tynki na tzw. ostro, no i przesadzil, bowiem były tak krzywe ściany, że trzeba było kleić płyty kg.

http://piotrt.w.interia.pl/lazienka1.JPG
Wanna malutka, jak dla mnie (150x85) ale jest super. Przedstawiciel cersanitu wpadł, wywiercił dziury pod baterię nawannową, podbił gwarancję i teraz wygląda świetnie.

http://piotrt.w.interia.pl/lazienka2.JPG
Projekt łazienki to też autorstwa mojego Słonka, co uważam też wymyśliła świetnie. Po prawej w głębi wanna, po lewej brodzik podłogowy, bliżej drzwi na ukośnej ścianie umywalka wielka (80cm szer.) i półka obudowująca tą umywalkę, a po lewej bliżej drzwi gebertit. Tak więc łazienka jest przestronna i wygodna dla mnie szczególnie, w końcu poruszam się na wózku.

http://piotrt.w.interia.pl/lazienka3.JPG
A tu będzie lustro, wielkie - prawie 80/80cm.

http://piotrt.w.interia.pl/lazienka4.JPG
A tu już za momencik, już za chwileczkę i umywalka wraz z półeczką będzie.

http://piotrt.w.interia.pl/lazienka5.JPG
No i mamy pięknie obudowaną wannę, dzieki upartości mojej Miski. Mnie juz dawno przekonałby płytkarz i hydraulik do plastikowej obudowy. Marta się uparła i tak to wygląda i jest pięknie.

http://piotrt.w.interia.pl/lazienka6.JPG
Ściana ma prawie 3m, więc zmieściła sie wanna i dzieki brodzikowi podłogowemu jest masę miejsca obok.

http://piotrt.w.interia.pl/lazienka7.JPG
I mamy w pełnej okazałości połeczkę, jeszcze tylko lustro, kinkiety, bateria i aluminiowy odpływ i będzie cudnie.

http://piotrt.w.interia.pl/kuchnia.JPG
A podłoga kuchni wygląda właśnie tak, moja Marta tak wymyśliła i jest super.

http://piotrt.w.interia.pl/kuchnia1.JPG
A tak już wygląda skończona. Wszedzie czyli w kuchni, korytarzu i wiatrołapie, oraz w łazience dolnej z racji ogrzewania podłogowego płytki klejone były klejem elastycznym, więc miejmy nadzieję po zimie nic nie odpadnie.

http://piotrt.w.interia.pl/korytarz.JPG
A tak powstawał wzór z płytek na korytarzu. Płytkarz już w trakcie pracy mówił, że gdyby nie te małe kosteczki nie kładłby tych płytek.

http://piotrt.w.interia.pl/korytarz1.JPG
Cóż z taego, że Paradyż, cóż z tego, że I klasa, cóż z tego, że podłogi równe, jak płytki krzywe. Dzięki tym małym kostkom fachowiec starał się gubić ich nierówności fugami. Co z tego, że płytki jedna seria, jedna data produkcji, jedna kalibracja, gdy w jednej paczce płytki się rozniły, choć minimalnie, wielkościami.

http://piotrt.w.interia.pl/korytarz2.JPG
Na szczęście fachowiec choć się wku... myślę udalo mu się wszędzie równiutko i pieknie dopasować je do siebie i wyeliminować partactwo producenta.

http://piotrt.w.interia.pl/gips.JPG
Gipsówka, malarze się uwijają, a przede wszystkim są dokładni i czyści.

http://piotrt.w.interia.pl/gips1.JPG
Cóż, choć tynkowane było pięknym piaskiem, fachowiec zawiódł, więc teraz poprawki.

http://piotrt.w.interia.pl/gips2.JPG
Cieszyliśmy się, że w miarę tanio tynkował, jednak skoro jego pracę trzeba poprawiać, koszty wyjdą jakbyśmy zatrudnili profesjonalistę.

http://piotrt.w.interia.pl/rzezba.JPG
A to rzeźba jednego z naszych amatorskich artystów rodzinych. W przyszłości stanie gdzieś wśród drzewek lub rabatek i będzie pilnował przodu podwórka, bo z tyłu rzeźbi się kolejna figurka.

http://piotrt.w.interia.pl/domprzo.JPG
Tak dziś wygląda przód jeszcze bez koloru.

http://piotrt.w.interia.pl/domtyl.JPG
A tak tył.

pietrek30
05-07-2007, 20:36
http://piotrt.w.interia.pl/07030019.JPG
I jest lustro, cena za nie samo i robociznę: 120 zł

http://piotrt.w.interia.pl/07020001.JPG
Jadalnia po gipsówce, nareszcie ma wygląd tak jak być powinno.

http://piotrt.w.interia.pl/07020002.JPG
Salon i przejście na hol, też nareszcie jest równo, biało i solidnie. Malarze dodatkowo każdy z narożników przejść czy to z salonu na korytarz, czy z korytarza do kuchni, wszędzie gdzie nie będzie drzwi wzmonili pod gipsem listwą tynkarską narożną.

http://piotrt.w.interia.pl/07020004.JPG
I salon wraz z kominkiem. Salon też nareszcie wygląda, a kominek już także prawie gotowy, tylko pomalować.

http://piotrt.w.interia.pl/07020009.JPG
I kominek w zbliżeniu, a na niego poleci kolor planowany brąz.

http://piotrt.w.interia.pl/07020012.JPG
Korytarz, po gipsówce i z płytkami, 2 sierpnia pojawią się NARESZCIE schody.

http://piotrt.w.interia.pl/07020014.JPG
A w głębi gabinet po gipsówce i nawet w kolorach.

http://piotrt.w.interia.pl/07020064.JPG
I gabinet z kolorami - farba DEKORAL AKRYLIT W narcyz i monsunowa zieleń, a na ziemi panele.

http://piotrt.w.interia.pl/07020069.JPG
Odpoczynek, pierwsze leżenie w pokoju, podziwianie z pozycji horyzontalnej, czyli wszystko co najmilsze we własnym i nowym domku.

http://piotrt.w.interia.pl/07030001.JPG
I gabinet gotowy, panele położone, ściany pomalowane, jest domowo. Panele wspólnymi siłami ojca i kolegi położono w 2,5 dnia na przestrzeni 90m2 - 2 sypialnie i gabinet na dole oraz całe poddasze.

http://piotrt.w.interia.pl/07030004.JPG
I kolejne zdjęcie gabinetu.

http://piotrt.w.interia.pl/07030006.JPG
I wyjście z gabinetu wraz z widokiem na mniejszą sypialnię też po gipsówce i już z panelami.

http://piotrt.w.interia.pl/07030014.JPG
I sypialnia w trakcie kończenia kładzenia paneli.

http://piotrt.w.interia.pl/07020028.JPG
I trochę fotek góry gdzie właściwie można już mieszkać. A na zdjęciu korytarz z którego są wejścia do wc, łazienki, 2 pokoi, 2 stryszków które w przyszłości będą garderobą, suszarnią, lub czymś innym.

http://piotrt.w.interia.pl/07020030.JPG
I jeszcze jedno zdjęcie z innym widokiem.

http://piotrt.w.interia.pl/07020032.JPG
Od lewej łazienka, wc, pokój. Na gorę meble i można mieszkać :lol:

http://piotrt.w.interia.pl/07020046.JPG
I widok z jednego pokoju poprzez korytarz na drugi pokój.

Tyle na tą chwilę. Niedługo pojawi się parkiet, drzwi, kolory ścian na dole, kostka przed domem i na tarasie i najważniejsze KANALIZACJI I DROGA!!!! Wreszcie ruszyły prace na naszej drodze i w przeciągu miesiąca ma być upragniony odpływ sanitarny i asfalt.

pietrek30
03-08-2007, 20:07
Cóż tu pisać, MAMY SCHODY!!!

Po 4 miesiącach wielu nerwów i nieporozumień nareszcie je zamontowali. Dokładnie miesiąc temu po moim nerwowym zachowaniu Pani Przedstawicielka firmy RINTAL zadzwoniła z informacją, że 2 sierpnia pomiędzy 8 - 9 rano pojawią się schody wraz z montażystami. Dokładnie tydzień temu ta sama Pani zadzwoniła aby potwierdzić datę i godzinę przybycia. A dokładnie wczoraj o godz. 8.49 byli Panowie z moimi schodami i barierką na górę.

Zanim się Panowie rozładowali i porozpakowywali, porozdzielali na odpowiednie elementy paczki była już 12. A pierwszy stopień zawisł w okolicach 13. Panowie naprawdę sprawnie i szybko się uwijali, mimo to początkowo szło im powoli. Tak więc pierwszego dnia pracując do 19 mieliśmy już 8 stopni wraz z podstopniami. Kolejnego dnia Panowie zjawili się tak jak zapowiadali, o godz. 8 już praca szła na całego. Już ok. 12 mieliśmy wszystkiew schody, całe 14 stopni schodów TRANSFORMA z podstopniami. Zaraz po 12 tuż po kawie panowie zabrali się za poręcze, docinając wszystko idealnie, czysciutko, wszelkie docinki czyszcząc papierkiem, maskując bejcą koloru schodów. Naprawdę się uwijali, robili czysciutko, a z drewnem schodów obchodzili się jak z jajkiem. Każdy element był w trakcie ewentualnego przucinania układany na gąbce, czyszczony przed montażem i w trakcie niego zachowywali się jakby byli "saperami". Po montażu kazali wszystko sprawdzić, czy nie ma uszkodzeń, szczelin, itd., a po akceptacji przykryli stopnie kartonami i poprzyklejali aby czasem czegoś oni nie uszkodzli przez przypadek.
Przyszła godz. 19 schody wraz z barierką skończone, wszystko mocno i solidnie pomontowane, wszelkie otwory po śrubach zamaskowane, a jutro idę szukać ewentualnych niedoróbek :lol: mam nadzieję, że takowych nie znajdę, bowiem caly czas obserwowałem prace i na bierząco miałem ewentualnie uwagi. Lecz jutro po przespanej nocy idę ocenić chłodnym okiem.

Tak więc 2 sierpnia roku pańskiego 2007 schody bukowe są :D 14.028,25 zł nie ma :( Łącznie to 14 stopni wraz z podstopniami, plus ok. 9,5mb barierki. A schody prezentują się poniżej, teraz tylko kolor na ściany eksponujący schody i jest bajerek.

http://piotrt.w.interia.pl/08020011.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08020012.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08020014.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08020019.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08020024.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08020031.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08030006.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08030010.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08030018.JPG

pietrek30
09-08-2007, 19:46
07.08.2008 r. hydraulik był, uruchomił CO (podłogówka działa :D ), podłączył pompę do cyrkulacji ciepłej wody (z kranów już leci cieplutka woda), teraz puszczamyn wodę i cud, ciepła jest od razu :D Piec pracuje spokojnie i tak jak powinien, podłoga delikatnie grzeje (cóż, dopiero teraz możemy przetestować w pełni podłogówkę). No i najwaqżniejsze, rozliczyliśmy się ze wszystkim. I tak: cały materiał czyli rurki plastik do ciepłej i zimnej wody, rurki do CO, rurki w kotłowni - miedziane, podłogówka, pompy do obbiegu CO 2szt., pompa do podłogówki 1szt., pompa do 4 rurki, 140L bojler, i wszystko to co zużył do tego aby dom był ciepły, miał ciepłą i zimną w 2 łazienkach, odpływy, itd. + robocizna za 10 punktów CO, 36m podłogówki, instalacje pieca i podłączenie całej kotłowni, czyli wszystko na gotowo, wyniosło ........ werble ............ werble ............ 13.500 zł, bez pieca, co wydaje mi się dobrą ceną. Dobrą, bowiem w podobnym czasie gdy szukałem hydraulika, inny wyliczył mi koszty na 23.000 zł. Tak więc od dziś można już w pełni korzystać z łazienek :D

Pozostaje teraz tylko parkiet, mija już ok. 3 miesięcy, a podłoga nadal nie ma odpowiedniej temp. Po ostatnim odwiercie posadzki i badaniu wilgotności wyszlo 3.50% i zdaniem parkieciarza jeszczew nie można kłaść bowiem musi być max. 2,50% więc czekamy. A czekaniew to ma trwać ok. 2 tyg., zereszatą kolejne 2 tyg. już :(

pietrek30
24-08-2007, 17:24
Po wielu miesiącach, tygodniach i dniach, nareszcie naszą jadalnię i salon wypełnił parkiet, a raczej jak na razie jego surowe klepki. W zasadzie mógł już leżeć od tygodnia, lecz okazało się, że najpierw przed kominkiem musi pojawić się zabezpieczenie przed wypadającymi iskrami w postaci płytek. I tak w przxeciągu 2 dni zmuszony byłem znależć kogoś kto je ułoży. Udało się znależć świetnego fachowca, czystego i solidnego. Tak więc we 2 wieczory położył płytki, wyprofilował do kominka i nareszcie parkieciarze w niecałe 6h ułożyli ok. 40m2 parkietu.
Za ok. 10-12 dni będzie cyklinowanie i lakierowanie. Liczę na to, że po lakierowaniu jeszcze ściemnieje drewienko i wtedy będzie już dopełnienie mojego zachwytu :lol:

http://piotrt.w.interia.pl/08240001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08240005.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08240007.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08240009.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08240010.JPG

pietrek30
09-09-2007, 13:30
Minęło 2 tyg. i parkiet po cyklinowaniu, gruntowaniu, 2 malowaniach lakierem, 1 matowieniem i znów 1 malowanie i gotowe.

Tu jeszcze przed wszystkimi zabiegami nad nim.
http://piotrt.w.interia.pl/parkiet.JPG

By jakiś czas potem, po cyklinowaniu i gruntowaniu.
http://piotrt.w.interia.pl/parkiet1.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/parkiet2.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/parkiet3.JPG

Następnie po 1 malowaniu.
http://piotrt.w.interia.pl/parkiet4.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/parkiet5.JPG

Po 2.
http://piotrt.w.interia.pl/parkiet6.JPG

I wreszcie po matowieniu i 3 malowaniu.
http://piotrt.w.interia.pl/parkiet7.JPG

Łącznie wyszło ok. 39m2 jesionu + % odrzutów zapłaciliśmy za 40m2. Sam materiał 3950 + robocizna i ok 25mb jesionowej listwy przypodłogowej 1650. Panowie sprawnie i szybko uwijali się z robotą. Teraz tylko 3-5 dni aby lakier się porządnie utwardził i można dziewicznie przespacerować się po nim.

A teraz drzwi, które choć bez listew skrzynek już się prezentują pięknie. Kolor miał być zbliżony kolorystyce schodów i jest.

http://piotrt.w.interia.pl/drzwi0.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/drzwi1.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/drzwi2.JPG

A teraz najważniejsze:
http://piotrt.w.interia.pl/droga.JPG

Nareszcie po latach grzęzaswiska, błota, brudu i kurzu jest piękny asfalt. Nareszcie bez kłopotów mogę dojechać na działkę.

Teraz tylko oczekiwania na kostkę, która w rezultacie będzie z firmy DREWBET a rodzaj złota jesień. Mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu bedziemy się i tym mogli pochwalić.

pietrek30
14-09-2007, 19:19
I mamy kostkę :D
http://piotrt.w.interia.pl/taras0.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/taras1.JPG

Łącznie przykryliśmy ok. 100m2. Nareszcie jest czysto, nie wnosi się błota do domu i wygląda nareszcie porządnie. Panowie robili w zasadzie 3 pełne dni. Więc mamy wielki taras półokrągły, ścieżkę obok domu na 1.20m i parking przed garażem na 2-3 samochody (to w razie odwiedzin rodziny) :)

A z racxji tego, że za tydzień w kuchni pokażą się meble, dziś znany nam ze wcześniejszych robót płytkarz szybciutko i sprawnie przygotował tło pod meble. Teraz tylko jeszcze przed meblami malarze zrobią kosmetykę i będzie cudnie.
http://piotrt.w.interia.pl/kuchnia2.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/kuchniapl.JPG

A na ścianach są płytki "made in china" i powiem, że są rewelacja. Są proste, a już napewno prozstsze od naszych, super pasują do podłogi i są duże 60x33cm. A cena? a jak na cenę porównywalną z naszymi to uważam, że są tanie, 50zł/m2. Jedno tylko zastrzeżenie, trzeba się z nimi delikatnie obchodzić, przynajmniej przy kładzeniu - łatwo odstrzeliwuje szkliwo na rantach.

http://piotrt.w.interia.pl/korytarzpl.JPG

pietrek30
18-09-2007, 16:23
I parę kolejnych nowości :D Malarze właśnie kończą malowanie saslonu, kuchni i jadalni. I jak to w ich przypadku poszło to solidnie, czysto i przystępnie. 2 dni rachu ciachu i gotowe, jutro tylko po sobie posprzątają i można wnosić meble :D Na ściany w 80% poleciał decoral jasny beż, a reszta to piękna czekolada. Początkowo patrzyłem na te 2 różne kolory z podejrzliwością i strachem co wyjdzie, ale po 2 malowaniu wszystko wyszło pięknie. Jakiś tyen dom jeszcze bardziej stał się domowy.

Jeszcze tylko stolarz podobija listwy wokół drzwi, co też zakończy dziś. Potem listwy progowe maskujące i gotowe. Co prawda na zewnątrz został nam jeszcze płot, podbitka i kolor na dom, ale to już można działać mieszkając.

A w sobotę meble kuchenne. AGD dotarło, piekarnik + płyta gazowa AMICA, pochłaniacz GORENJE, a zmywarka ELECTROLUXA, do tego zlewozmywak TEKA narożny do szafek 90x90 (jest przerażająco wielki). Wszystko zakupione w jednym ze sklepów internetowych i w porównaniu ze sklepami tradycyjnymi zaoszczędziliśmy paręset dużych zł.

http://piotrt.w.interia.pl/korytarzmal.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/korytarzmal1.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/korytarzmal2.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/kuchniakol.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/plytki.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/salonkol.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/kominekkol.JPG

pietrek30
01-10-2007, 20:17
Pomalowane, oczyszczone, acz nie wymyte, więc meble się pojawiają.

http://piotrt.w.interia.pl/kominekkwiaty.JPG
W salonie pojawiają się rośliny. Chwilowo, bowiem gdzie indziej jeszcze trwajją jak to moja Mama mówi "wykończeniówki".

http://piotrt.w.interia.pl/meble.JPG
A w kuchni meble. Panowie zaczęli tak jak mówili, 22 września, dzień wcześniej dostarczając meble, a już o 7 rano stali pod budynkiem ze sprzętem.

http://piotrt.w.interia.pl/meble1.JPG
Standardowo było kapkę nieporozumień, a to płytki zbyt odstają, a to miejsce na butle nie przygotowane.

http://piotrt.w.interia.pl/meble2.JPG
Na szczęscie powoli wszystko stawało tam gdzie powinno. Gdy przybyłem ok. 21.30 Panowie mieli już dość i widać było, że nerwy mają na "postronkach". Założenia były, że skończą do ok. 20.

http://piotrt.w.interia.pl/meble3.JPG
Ostatecznie Panowie "prawie" skończyli ok. godz. 1.30 po północy. "Prawie" bowiem jeszcze brakło listwy wykończeniowej pod meblami, która pojawiła się 2 dni później.

http://piotrt.w.interia.pl/meble4.JPG
Ogólnie mówiąc meble są super, kolor, wygląd, zobaczymy co do funkcjonalności to zobaczymy. Najlepsza jest wyspa ala bar, dopiero co meble mają 2 tygodnie, a już widać, że to będzie naprawdę "BAR". Kto jest to staje z kawą, kieliszkiem czy choćby pogadać i opierając się o "BAR" czuje się świetnie.

http://piotrt.w.interia.pl/korytarzgotowy.JPG
A to zdjątko wrzucam od tak, bo tak nastrojowo :wink:

pietrek30
09-11-2007, 14:54
Po 1,5 miesięcznej przerwie, cóż tu napisać, aby zainteresować, PRZEPROWADZILIŚMY SIĘ!!!

Był październikowy wieczór, za oknem deszcz i słota, więc wzieliśmy materac pompowany, komputer co byłaby namiastka TV i poszliśmy przenocować do niewykończonego domu, acz dzięki łazience i kuchni do użytku. Napompowaliśmy łóżko, rozłożyliśmy koc, poduszski i jakąś kołudrę, włączyliśmy film w TV (jakiś film w laptopie) i przystąpliśmy do zamieszkiwania. Kolejna noc wyglądała podobnie, kolejna też, a kilka dni potem zaczeliśmy zwozić rzeczy. Pojawił się stół w kuchni, krzesła, potem komplet wypoczynkowy (pożyczony od mych rodziców, zanim się sami niedorobimy), potem karnisze, firanki itd. i choć jeszcze nie było listew progowych, schodów nie wykończonych, itp. drobnicy, oficjalnie zamieszkaliśmy.
Jak na razie przynajmniej tym blokowym istotom jak m.in. ja mieszaka się dziwnie, jakoś tak nie swojo, ale podobno to norma.

W między czasie rozpocząlem procedurę przenoszenia tel. wraz z internetem na nową posiadłość. Miało być szybko i bezboleśnie, a jak zwykle z TPSA, wyszło inaczej. Oczywiście tel. przeniosą i to nawet sprawnie, ale internetu w postaci neostrady już nie, cyt. "usługa jest nie przenoszalna". Tak więc musiałem zerwać umowę na starą neostradę i podpisać nową umowę na nową neostradę. Idiotyzm i kąpletny bezsens. Łąścznie samo załatwianie odłączenia starej i podłączenia nowej neo to ok. 14 dni, a to i tak podobno szybko, a to dzięki uprzejmym znajomym w naszym telepunkcie.
Na szczęście od wczoraj już mam wszystko.

W zasadzie w domu poprostu brakuje nowych mebli, lamp itp., ale na to mamy czas. Do bloku już nie ma po co wracać. Tym bardziej, że już chyba każdy z mieszkających byłych blokoqwców zakosztował luzu. Każdy ma swój pokój, 2 łazienki, wielki stół w jadalni i poprostu przestrzeń. I co najdziwniejsze, jakby było mniej do sprzątania, albo brud się rozkłada na większą powierzchnię :D



A niedługo pochwalę się fotografią :D i jak najdzie wena to i opisem dalszym.