PDA

Zobacz pełną wersję : Dziennik budowy jk69



jk69
22-05-2006, 22:38
Jako wierna czytelniczka dzienników budów wszelakich, wiem jedno: każda historia budowlana jest zwyczajnie niezwyczajna. W czym tkwi ich urok jak i niebezpieczeństwo lekkiego przynudzania. Przegnam więc po faktach niczym wodolot:
1. najpierw była przeprowadzka ze stolicy W do stolicy K,
2. potem wynajęcie ruderki zwanej domem pod miastem Kraków,
2a. kilkuletnie w niej pomieszkiwanie,
3. owocujące absolutnym przekonaniem o wyższości mieszkania w domu i na wsi nad nie mieszkaniem w domu i na wsi,
4. roczne ponad oglądanie działek i domów w różnych stanach przepoczwarzania się z surowizny w formy doskonałe, ale niestety nie dla nas, połączone z narastającą frustracją z tego powodu,
5. odkrycie architekta, którego projekt domu nam się dla odmiany spodobał - pewnie dlatego, że przypominał bardzo stodołę (dom - nie architekt),
5. zakupienie działki, której jedynym wyposażeniem jest potężna dziura vel wąwóz vel okop przeciwczołgowy vel rynna snowboardowa i etc.
6. zakup tej właśnie działki utwierdził mnie w przekonaniu, że wkroczyliśmy na zaminowany teren i to bez kasków i śniadania, oraz, że nic już nie będzie tak jak kiedyś.... :lol:

jk69
22-05-2006, 22:52
Czyli: rok szukania działki minął, rozpoczął się rok projektowania oraz formalności.
Projekt oczywiście wyszedł z głowy wspomnianego wyżej architekta od stodół i też przypomina stodołę tylko trochę ztiuningowaną o garaż i taras i takie tam pierdółki.
Formalności okazały się być pestką z masłem, przełkniętą bezboleśnie dzięki wspaniałej gminie, która posiada plany zagospodarowania oraz starostwu powiatowemu delegatura w Skawinie, które się nie czepiało tylko przybiło pieczątki gdzie trzeba.
Tym sposobem minął drugi rok i w październiku 2005 miałam prowomocne pozwolenie.
I choć toczyło się gładko jak po stole, to się nagle toczyć przestało. Przyszła jesień, i wszyscy mówili mi: nie zaczynaj, bo zaraz śnieg i mróz i epoka lodowcowa dyszy u drzwi. Ja posłuchałam niestety, i rwałam kartki z kalendarza oraz włosy patrząc jak za oknami PIĘKNA ZŁOTA JESIEŃ DO GRUDNIA TRWA.
No trudno. Straciłam pół roku, bo zanim ze snu zimowego (i wogóle nic się nie chce zimą tylko spać) wstałam to się zrobil maj i zadzwonił telefon.
W telefonie głos mistrza od urzeczywistniania ludzkich marzeń czyli Pana J. pyta czy się chcę budować czy nie, bo jak tak, to on ma chwilkę i może mi coś wybudować. No to ja przystałam skwapliwie na tę niemoralną w sensie finansowym propozycję, no i prawie jesteśmy w Panem J. po słowie.
O matko. Miało być krótko a wyszło jak zawsze.

jk69
22-05-2006, 23:05
Żeby było jasne - Pan J. nie pojawił się w moim życiu dzięki wstawiennictwu sił najwyższych - ja go sobie w ubiegłym roku na tym forum znalazłam i wraz z innymi Panami znalezionymi na tym forum - przepytałam na okoliczność znania się na stawianiu domów/stodół w stanie surowym zamkniętym.
Ale zadzwonił właśnie on. Inni zapewne już coś budowali w tym czasie. To nie jest naturalnie sposób na selekcję ekip budowlanych polecany na tym BARDZO PROFESJONALNYM FORUM. O nie. I przestrzegam młodych forumowiczów - nie czekajcie na telefony, bo one mogą nie zadzwonić, a jak już zadzwonią to rozmowy są dużo droższe.
Wiadomo - za frajerstwo się płaci - ja więc zapłacę za mój sen zimowy przydługi ok. 8 000 zł ponad jesienne kosztorysy.
A ponieważ zaczyna mi się spieszyć do tego budowania - mówię se la wi i piszę dalej.

jk69
22-05-2006, 23:19
Garść faktów budowlanych.
Budujemy tradycyjnie - murujemy z maksa, stropy teriva kładziemy, z wyjątkiem połowy stropu nad parterem, który będzie drewniany (jak to w stodole). Większość z testowanych wykonawców patrzyło na to połączenie z pewnym obrzydzeniem, ale odkryłam na forum kilka podobnych przypadków trądu "drewnosufitowego" więc się czuję pewniej. Mój Pan J. kręcił nosem na stropy gęstożebrowe. Ale ja mam duże rozpiętości, tzn. nie ja tylko planowany dom, więc jego monolity odpadają.
Dom nam się zaprojektował duży : piwnica, parter, poddasze użytkowe - razem jakieś 340 m2... W tym: garaż i pracownia do zarabiania pieniędzy na kredyt na te 340 m2...
No i nas jest dużo do mieszkania. Dużo dzieci, zwierząt, przyjezdnych rodziców, przejezdnych znajomych, którzy kochają Kraków, i zwiedzają go namiętnie z naszą pomocą.
I tu zapada taka niezręczna cisza...
Zdjęcia. I plany. Bo co tu gadać - trzeba zobaczyć.
Hm. Będą. Nietety, jestem uzależniona od skanera, który jest uzależniony od mojego męża, który jest uzależniony od nikoty i ciągle dzwoniących klientów, którzy chcą natychmiast mieć to, co on im obiecał tydzień temu. Może i Wy znacie mojego męża? Ale on nie jest z tej branży...
W każdym razie - w następnym odcinku będzie wizja.
Ściszam fonię.

jk69
23-05-2006, 00:26
Na razie kilka rysunków - jak to się wkleja??????

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/lzuehfp5g9gnzg8z.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/kvwgndxybn0z1qx5.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/w7uuylc8gra7p32c.html

jk69
24-05-2006, 23:18
Obiecałam wizję i słowa dotrzymam, ale nie dziś. Choć wiem już jak się wkleja zdjęcia dzięki Grześkowi, któremu dzięki - nic nie wkleje, bo mam problem z Fotosikiem. Ale nic to.

DZIŚ WIELKI DZIEŃ WBICIA 1 łOPATY!!!

1 łopatę wbiła koparka, która kopie rów pod rury. Można więc śmiało powiedzieć, że się zaczęło!
Rury idą a raczej pójdą sobie w drodze, a drogę utwardzimy, by można się było dostać nią na budowę.

Tu muszę nadmienić, że stworzyliśmy z sąsiadami (4 działki) nieformalny komitet budowy mediów (woda, gaz) i drogi, i to jest bardzo miłe (i tańsze), tak wespół-zespół budować. Sąsiedzi są fajni i oby tak dalej!
Nasze działki znajdują się na szczerej łące - choć w sercu wsi - ale na uboczu i z ładnym widokiem. Były oczywiście nie uzbrojone. Ale tanie (przynajmniej moja).
Garść faktów z dziedziny "Inwestor pozbywa się oszczędności i złudzeń":
- działka - 39 000 (13 arów)
- agencja nieruch, podatki, notariusz - 3700
- geodeta mapki 800 + formalności związane z uzyskaniem warunków do budowy mediów (wyrzucone pieniądze, ale wtedy wydawało mi się to takie skomplikowane) - 450 zł
- różne opłaty urzędowe - 200 zł

razem : 44 200 + projekt budowlany domu i mediów 15 000.
Woda, gaz, prąd i droga - to będzie jakieś 13 000. :o

uf. :-? a to dopiero początek.

Ja nadal borykam się z brakiem kierownika budowy- jesienią znalazłam dzięki pomocy forumowiczów świetnego kier. ale niestety, z przyczyn od nas niezależnych (siła wyższa) on musiał zrezygnować. Czuję, że o drugiego takiego jak on będzie bardzo trudno...

jk69
25-05-2006, 01:00
a teraz próbny ostrzał fotograficzny:
http://images4.fotosik.pl/35/a87eacd35035c83d.jpg
widok z wejścia kuchennego

http://images3.fotosik.pl/71/df7f5ac805ab75cd.jpg
jeden z wielu widoków z tarasu

i rzut piwnicy z garażem i pracownią
http://images2.fotosik.pl/74/d85b0c3586680ae7.gif

i rzut parteru
http://images2.fotosik.pl/74/c67ebf29ba6a864f.gif

i rzut poddasza
http://images4.fotosik.pl/37/f7a9a1a89b51dcc6.gif

jk69
25-05-2006, 01:21
Przepraszam za powyższą gigantomanię :o , ale nie wiem jeszcze jak zmniejszać te rysunki....POstaram się zmienić ten stan rzeczy w następnych postach rysunkowo/fotograficznych.

Tytułem uzupełnienia - dokonalismy pewnych korekt w planach domu. Przenieśliśmy pralnię z piwnicy na piętro.
ktoś, chyba Nefre pisała na forum o planowanym przez nią zsypie na pranie (z góry na dół do pralni). Super rozwiązanie - ja niestety obawiałam się zrzutów niekontrolowanych kotów, zabawek, braci dokonywanych przez moich synków (sztuk trzy...) Pralnia przeniosła się więc do garderoby przy łazience dzieci.
W pomieszczeniu osieroconym przez pralnię będzie coś - może pokój sportowy - będę mogła tam spać na czas na przykład. :wink:

jk69
28-05-2006, 22:37
Po kilku dniach absencji (oraz abstynencji związanej z wizytą) powracam i od razu zdjęcie:

http://images2.fotosik.pl/74/a4ae5340b61855a5.jpg

zdjęcie przedstawia (prócz fargmentu rodzinki) łazienka w wersji super draft - czyli krany mamy!

Krany są zamontowane na czymś co przypomina płotek, i mam nadzieje, że nie zainteresuje nikogo postronnego, a zaopatrującego pobliskie skupy metali.... Chyba to obuduje. Pomysły: JAK ??? miło widziane.

Niezorientowanym wyjaśniam, że w/widoczne to zaczątek mojej instalacji wodociągowej - te krany będą potem w budynku.
Czyli mam wodę na działce - łoł.

W kolejnych sprawach:
- w poniedziałek nasz niezależny, samorządny związek działkowiczów (NSZD) zleci (mam nadzieje) wykonanie drogi,
- MUSZĘ znaleźć kier.bud. aby:
- złożyć w starostwie zawiadowmienie o rozpoczęciu budowy czy jakoś tam, a bez kier.bud. nic z tego
- spotakać się z Panem J. w sprawie materiałów: coś im chyba prócz tej wody się jeszcze przyda do budowy???
- dowiedzieć się w hurtowniach ile to coś będzie kosztowało. :evil:

A. I wizyta w gminie, w której podobno już wiedzą o naszej drodze budowanej, i chcą wiedzieć więcej.
A my przecież tylko utwardzamy dojazd do budowy, czy na to potrzebny jest projekt i pozwolenie????

Wietrzę kłopoty.

PS: do listy spraw super pilnych dodaję: zakupić gumowce jako obowiązkowy element uzbrojenia aktywnego inwestora.
:D

jk69
30-05-2006, 14:19
No to się trochę zagapiłam i nie zauważyłam, iż zmieniły się 1 stycznia przepisy dotyczące budowy dróg. :oops:
Projekt, pozwolenie na budowę i przyłączenie drogi prywatnej do drogi gminnej wymagane jest. :o

Szczęśliwie sąsiad z naszego NSZD będzie właśnie składał wniosek o pozwolenie na budowę, więc razem z jego projektem domu złożymy wymagane dokumenty drogowe.

Na razie więc "tylko" utwardzamy działkę w celu umożliwienia przejazdu na budowę i broń Boże NIE budujemy żadnej drogi, a tym bardziej NIE łączymy się z drogami gminnymi, chyba, że w bólu z powodu licznych w nich dziur i ubytków...

Tyle. A! Wczoraj rozstałam się z całkiem pokaźnym plikiem banknotów, na rzecz miłego Pana od kładzenia rur. Patrząc na jego biuro, zastanawiałam się, czemuż to ja w poszukiwaniu męża nie udałam się na najbliższą Politechnikę, na wydział właściwy, który za moich czasów nazywało się dość pogardliwie "wydziałem kibli"... Odwołuję wszelkie żarty na ten temat! TO JEST DOPIERO BIZNES!!!! A jak wiadomo wszem i wobec, pieniądze nie śmierdzą tylko znikają jakoś tak ... . :(

Casting na Kierownika Budowy trwa.
Czekamy z pierwszym klapsem na obsadzenie tej, głównej przecież, roli.

Pozdrawiam,
I reżyser. 8)

jk69
03-06-2006, 01:10
Mętlik w głowie :-?
- zdaje się do niego należy się przyzwyczaić. Mój mętlik wyniknął dwa dni temu na tle planów ogrzewania domu - konkretnie na tle : w jaki sposób ogrzewać.

Od roku mniej więcej przyzwyczajałam się do myśli, że grzać nas będzie powietrze ogrzane wcześniej gazem. Naczytałam się wiele; oj wielu jest za i jeszcze więcej przeciw. Poieważ mamy spore (hm) przeszklenia w salonie, kaloryfery mogłyby być (tamże) u nas jedynie kanałowe.
W temacie kanałów jestem mistrzynią, albowiem zdarza mi się w nie wpadać co rusz, kaloryferowe jednak mnie nie przekonują - przy wyjściu na taras szczególnie (przebiegające tabuny dzieci i psów).

Kaloryfery nie specjalanie mi się podobają, choć może przesadzam, bywają i ładniejsze nieco...

No i nagle, pod wpływem podszeptów różnych osób, naszły mnie taaaakie wątpliwości co do tego ogrzewania powietrznego, że natychmiast rzuciłam się na wątki podłogówko-grzejne ... O matko, jakam rozdarta!!!!

- podłogówka + kaloryfery - odpadają wymarzone grube dechy, tam gdzie podłogówka oczywiście,
- co z kominkiem - miało być DGP ale czy to ma sens, jak już się zdecyduję na "wodną" formę grzania? trza by mi kominek z płaszczem wodnym chyba...

Na tę chwilę myśle sobie, aby było tak: podłogówka w salonie, holu i naszej sypialni na piętrze (razem jakieś 80 m2), reszta w kaloryferach a w łazience maty elektryczne do tego, bo to uwielbiam w łazienkach najbardziej!

Na budowie cisza - drogę rozpoczną pewnie w poniedziałek kopać.

O kierowniku budowy już nie wspominam, bo mi potem w komentarzach dokuczają... :wink:

jk69
03-06-2006, 01:14
A! zapomniałam - był u mnie Pan nasłany przez miejscowy stoen. Pan ma zamiar z ich polecenia wykonać nam linie elektryczną - czyli elektryfickacja wsi II ruszyła!

I tak jak miałam przyrzeczone - prąd będzie pod koniec czerwca. :D
Tak Mówi Pan (nasłany przez stoen).

jk69
03-06-2006, 13:46
Zazdroszczę tym, którzy mieszkają w blokach, w ciasnych M3 z widokiem na śmietnik. :o
A tak. Bo jesli budują dom, to za chwilę się do niego przeprowadzą i czeka ich taka ilość doznań, radości i wzruszeń... No a ja mam to już za sobą. Mieszkam na wsi od 8 lat w baaaaarzo pięknym miejscu. Przez lata całe próbowaliśmy zmusić właścicielkę do sprzedaży domu - niestety, bez skutku. Dlatego kupiliśmy działkę, budujemy się itd.
To takie dziwne uczucie - niby się cieszę na to nowe lokum, a jednak żal tego domu obecnego, w którym tyle rzeczy się wydarzyło, urodziły się nam dzieci (część)...

To pewnie przez ten deszcz za oknem.
:roll:
Taki sobie stary, zarośnięty ogród (widoków nie widać, a szkoda...)
http://images4.fotosik.pl/41/145426db6e649fc7.jpg (www.fotosik.pl)

http://images3.fotosik.pl/77/13baec7330bd2c86.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
03-06-2006, 13:58
I żebyście nie myśleli, że ze mnie taka modernistka jak by to wynikało z projektu naszego bunkro/stodoły, kilka zdjęć ulubionych motywów i klimatów z naszego (choć nie naszego! :cry: ) domu (rocznik 1926);

http://images2.fotosik.pl/77/2481417e27e11cad.jpg (www.fotosik.pl)

dechy nad głową, w kolorze wypracowanym przez dziesiątki lat, a nie z bejcowania rodem...
http://images2.fotosik.pl/77/f99b5ce06fbc4e70.jpg (www.fotosik.pl)

a pod nogami, schodzone, ze szparami, różnej szerokości - dechy
http://images2.fotosik.pl/77/d9005622c9f9c1f0.jpg (www.fotosik.pl)

może uda się pokazać strukturę tynku, nie z paczki, tylko na polepie (glina+słoma - nie do przyjęcia dla wielbicieli idealnego porządku...)
http://images4.fotosik.pl/41/fa809cde8e5738bb.jpg (www.fotosik.pl)

Bajzel jako wartość dodana. :oops:

jk69
05-06-2006, 20:56
Bardzo proszę zobaczyć:

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=72860

jk69
07-06-2006, 22:34
Nuda Panie...

Czekam na drogę... Lało u nas i wykonawcy orzekli, że musi obeschnąć. No to obsycha.

Ja za to śledzę wątki: ogrzewanie podłogowe, grzejniki kanałowe, kaloryfery i jak to wszystko pożenić w szczęśliwy, długowieczny związek, którego nie rozerwą różnice w temperamentach (nisko i wysoko temperaturowych) .... Głupsza jestem z każdą przeczytaną literką :roll: .

Szczerze mówiąc poświęcam najwięcej czasu (zamiast spać) mojej znajdzie - suni po przejściach, dla której szukam domu. Wątek w podpisie.

jk69
08-06-2006, 13:32
O matko, znowu wpisałam się komuś do Dziennika zamiast do komentarzy. Na szczęście w porę się zorientowałam i usunęłam zanim wyśledził mnie moderator oraz autor dziennika.
:oops:
Ale to wszystko przez to, że robię 100 rzeczy na raz...

W przerwach pomiędzy wizytami na forach o budowaniu i psach do adopcji(polecam link w podpisie do wątku), , wychowywaniem (jeśli można tak nazwać powstrzymywanie moich urwisów przed robieniem sobie kuku) dzieci, markowaniem pracy (ale na swoim, więc mogę ...) udało mi się:

ZATRUDNIĆ KIEROWNIKA BUDOWY!!!!!!!

Który będzie kolejną, nie małą pozycją w rubryce: wydał..........
A w rubryce: ma ....lepiej nie mówić.

Godzina "zero" zbliża się! :wink:

jk69
14-06-2006, 23:01
Moja działka się zbroi jak Kurski przed wyborami...

Wkopują kolejne kable, tym razem prądonośne. Droga się robi - ziemia wybrana na 30 cm, w przyszłym tygodniu kamień (szlag) nasypią. Wyszło z obliczeń ok. 100 kubików ziemi.
Droga ma kosztować ok. 13 000 (ostateczna cena zależy od ilości kamienia). Koszt na szczęście do podziału na 4.

Elektryk zabił mnie ceną "wykończenia" podciągniętej do działki sieci. Za rozdzielnik budowlany montowany do skrzynki ZK (tak to się chyba nazywa) - czyli skrzynka RB + rozbocizna (ile to trwa, 2,3 godziny???) 1300 netto. Jest to Pan wykonujący zlecenia Enionu.

postanowiłam poszukać kogoś tańszego. Pomyślałam, że sama może kupię tę skrzynkę - można montować używane, bo to prowizorka, na czas budowy. Tylko gdzie ja to znajdę???? :o :o :o

Dodam, że nie jestem najlepsza w oszczędzaniu, i zawsze jak postanowię na czymś przyciąć, w końcu wydaję więcej ........

Długa droga przed nami:

http://images2.fotosik.pl/85/dab1eaae509b27d6.jpg (www.fotosik.pl)

młody inwestor
http://images3.fotosik.pl/84/36fddce51edf7f47.jpg (www.fotosik.pl)

I znowu długi, za krótki weekend. Do Miłego wszystkiego. :D

jk69
21-06-2006, 09:07
CAŁA POLSKA ZBIERA MAKULATURĘ!

Pod takim to hasłem ruszyliśmy do kolejnego wyścigu z metą w "I transza kredytu na koncie"!
Do zebrania w krótkim czasie mamy jakieś 30 dokumentów, które , mam nadzieję dopomogą nam w zdobyciu środków płatniczych.
Doradzają nam Franka Szwajcarskiego, bo taniej (mniejsza rata bo niższe oprocentowanie). Ja z Frankiem mam już swoje porachunki - w tejże walucie mieliśmy 3-letni kredyt na samochów, którego spłata przypadła na lata wzrostu kursu, więc wyszliśmy na tym jak zabłocki na mydle. Franek spuścił z tonu jak tylko spłaciliśmy ostatnią ratę. :D

Przekonują nas doradcy (kredyt bierzemy za pośrednictwem Expandera) że w dłuższym (30 lat :D :D :D ) okresie to takie skoki są wyrównywane, więc się opłaca. No nie wiem. Decyzję muszę podjąć szybko.

Albowiem budowa ruszy wreszcie.
Złożyłam zawiadomienie o rozpoczęciu budowy... (makulatury 5 stron!)

Popołudniu jadę zobaczyć drogę i skrzynkę prądową, czyli pierwsze (obok kranu z wodą, sprawdziłam - płynie!) widome oznaki cywilizacji na naszym wiejskim ugorze.

jk69
05-07-2006, 16:48
Czas leci, mistrzostwa świata w ganianiu piłki się kończą, a ja próbuję budować! TZN. próbuję (przyznaję, coraz bardziej rozpaczliwie) rozpocząć budowę!!!
Na dziś stan jest następujący:
- droga prawie skończona (zostało kilka metrów do utwardzenia)
- dom wytyczony, tylko źle :evil:
- ekipa prawie gotowa do roboty
- czekam na telefon od Pana, który posiada koparkę, aby się z nim umówić na zrycie mojej działki
- telefon do elektryka zgubiony.... skrzynki i prądu brak
Nadzieja nie opuszcza jednak mnie - wszystko wskazuje na to, że koparka zacznie kopać fundamenty i piwnicę w poniedziałek. Telefon do elektryka ma sąsiadka a geodeci mają przenieść słupki w dobre miejsca. Pomylili się o ......3 metry.!!!!!!!! :o

jk69
05-07-2006, 17:36
"Geodeci do miar!"

Doprawdy nie wiem jak można, zajmując się zawodowo mierzeniem świata, posiadając cały zestaw właściwych do tego narzędzi pomylić się o 3 metry w pomiarze odcinka mającego 10 metrów???? :lol:

Panowie geodeci powołali się na zapis na mapie zagospodarowania terenu, gdzie wpisana była błędnie odległość od granicy działki do rogu domu. No i oni już nic innego nie zmierzyli, nie sprawdzili odległości do drugiej granicy, nie przyłożyli linijki w żadnym miejscu mapy. W opraciu o tą jedną wartość ruszyli do dzieła, i przez kilka godzin przenosili te swoje cyrkle, czarowali, spoglądali przez lunetki, wbijali słupki i inne, zaskakująco nieskomplikowane jak na erę kosmicznych wahadłowców, zbite z 4 deseczek, ustrojstwa.

I zupełnie nie zdziwiło ich, że dom "stanął" w odległości 3 metrów od baaaardzo charakterystycznej linii skarpy, choć na mapie jak wół stoi narysowane : skarpa a na jej skraju - dom.

Panowie bąkali coć o tym, że może skarpa się przesunęła! :o

No, niestety dla nich nie przesunąła się. Będą poprawiać. 8)

Nauczka kolejna - mierzyć, ,mierzyć, sprawdzać, sprawdzać! :evil:


Jak fotosik się odblokuje to podrzucę kilka zdjęć.

jk69
06-07-2006, 12:27
Mamy kryzysik. :oops:
Z reguły unikam zdrobnień, ale tym razem sobie odpuszczę. KRYZYSIK jest, lepiej nie powiem: kryzys bo się przestraszę na dobre.

Niby się przejaśniać zaczęło, bo i geodeci umówieni na poprawki w piątek, elektryk ma zrobić skrzynki w sobotę, a kopacz zacząć kopać w poniedziałek.

ALE - podczas historycznego spotaknia Kier.Buda z Panem J. (wykonawca) panowie doszli do wniosku, że ZANIM :evil: ZACZNĄ budować, należy wykonać podjazd do garażu, który jest też jedynym dojazdem pod dom. Z racji ukształtownia terenu pod drogą tą muszą znaleźć się przepusty wodne (3 rury, fi 200 mm, 13 metrów każda, zbrojona :o - jeszcze nie wiem ile to będzie kosztowało). I zażyczyli sobie szczegółowego projektu.

To ja do mojego architekta, który myk, myk, w dwa dni zaprojektował przepiękne różne mury, rury i nasypy.

A ja się już boję, że budowa tych piękności potrwa do sierpnia, a dom ......
Nic to, będziemy sobie wypoczywać w cieniu umocnień gruntu i rur łypiących zadeszczonym okiem.

Kolejnym depresjotwórczym wątkiem są materiały budowlane, które nie leżą w hurtowniach i nie czekają na mnie wcale. ICH NIE MA. nie ma pustaków betonowych, mających być podporą naszego domu, nie ma stempli, nie ma desek...

Jest tylko max. Po 2,10 zł. Jesienią był po 1,6. Ale jesienią to ja miałam inne sprawy na głowie. To teraz mam za swoje.

Chyba zmienię tytuł dziennika. Wrrrrr.
I do tego nikt nie chce Orlenki, która ma piękne imie oraz smutne oczy.....

jk69
11-07-2006, 13:22
Stosik papierowy zaniesiony do bankowego doradcy z prośbą o opinię o naszym skromnym życiu. Pan doradca przejrzy sobie (wyciągi z banku)wydatki :o i pozna nasze przyzwyczajenia oraz ... hm. grzeszki. Np. rachunki z restauracji. Rachunki płacone po terminie. Odsetki od rachunków płaconych po terminie. I inne. Na następnym spotkaniu, czy nie będzie jakoś tak inaczej? Zwłaszcza, że ja nic nie wiem o strukturze jego wydatków... :D

Geodeci przenieśli kołki, Pan od koparki zlustrował działkę, i był łaskaw wyrazić swoje zdanie na temat wyższości zrównania wszystkiego z poziomem morza nad kopaniem w skarpach, dziurach i innych bzdurach...

Z czego wniosek, że Pan woli równać niż kopać. No to źle trafił. Albowiem organicznie nie lubię "równania" - w każdej dziedzinie życia.

(Co zrozumie każdy, kto przeżył "świadomie" choć dzień w poprzednim tzw. ustroju)

Muszę Pana Kopacza/równacza zmusić do podania konkretnej ceny za usługę, bo on się wije jak piskorz w temacie cen i do tego CAŁUJE W RĘKĘ!

MNIE - KOBIETĘ BUDUJĄCA! W RĘKĘ! NA BUDOWIE!
A może go tak,jak Szczuka Kwiatkowskiego, z zaskoczenia wziąć, i "odcałować" w to jego łapiszcze?

Kredyt - że tak przeskoczę szybciutko - chyba będzie w GE? To dobrze czy źle? (ale do rymu chociaż...)

jk69
13-07-2006, 14:23
Pustaki betonowe murarskie (20 cm x 30 x 40 )do ścian piwnic się znalazły w cenie 6 zł za sztukę i w terminie koniec lipca. :o :o :o
- Piwnice z tychże pustaków (koszt pustaka) = 12 300 (brutto)
- piwnice z pustaka szalunkowego (gr 30cm) + beton = 12 300
- piwnice z betonu lanego (gr 30 cm) - koszt betonu - 8 640 do tego oczywiście dojdzie stal, szalunki.

Czyli ceny zbliżone. Jutro burza mózgów w tej i innych sprawach: kierbud, Pan J. oraz ja.
Czuję, że stanie na betonie.
:lol:

Teraz już wiem, że zimę będę miała pracowitą. Przed wiosną 2007 muszę pozałatwiać (przynajmniej "rozejrzeć się" ) materiały na następny etap. Poprzednią zimę przespałam :oops: , do czego się przyznaję, i teraz mam taki zawrót głowy, że hej. No nic. Poprawię się! :lol:

jk69
13-07-2006, 14:25
KUPIĘ BLASZAK/ GARAŻ

jest w ogłoszeniach i w wątku grupy małopolskiej, ale może tu ktoś usłyszy to wołanie i odpowie?

jk69
18-07-2006, 00:11
DZIEŃ WIELKIEJ DZIURY!!!



kopią.

Rano obudził mnie telefon od Pana J., który, radośnie oznajmił mi, że już są! Podzieliłam jego entuzjazm, stosownie do godziny oraz nierozklejenia ocząt, i wyraziłam chęć przybycia niezwłocznie!!!!!!!

Normalnie o tej porze nie umawiam się z nikim z racji nieprzytomności umysłu, ale co innego spotaknie w sprawie rozkopania większości majątku nieruchomego czyli działki.
Jak tylko przyszła Pani do dzieci, pognałam na działkę, a tam koparka najprawdziwsza rozkopuje co musi czyli humusik

http://images1.fotosik.pl/105/91d6035df1b6a986.jpg (www.fotosik.pl)

Popołudniu - to samo miejsce wyglądało prawie tak samo. Ale prawie robi wielką różnicę!

http://images4.fotosik.pl/68/0983c78724f9e2b2.jpg (www.fotosik.pl)

Wycieczka z dziećmi do miejscowych wykopalisk;

http://images1.fotosik.pl/105/beb6223c4be848ac.jpg (www.fotosik.pl)

a oto rozmiary naszej dziury - w najgłębszych miejscach 4 metry!!!!

http://images1.fotosik.pl/105/125fdd80d939a1ee.jpg (www.fotosik.pl)

Suuuuuper! :lol:

jk69
18-07-2006, 00:37
A to dopiero początek - dziura się rozrośnie - 12 m x 21 m x średnio 2,90 m glębokości - co by w niej można ulać fundamenty i ściany piwnic. Mają kopać trzy dni.
Czeka mnie jeszcze jutro rozmowa z Panem Kopaczem, w sprawie wyliczania zapłaty. Stawka godzinowa jest dla mnie korzystniejsza, a taką zaproponował na początku rozmów. Potem dopiero wpadł na pomysł liczenia wg kubików ziemi. Twierdzi, że tak będzie dla wszystkich SPRAWIEDLIWIEJ!!!! zapewne, zapewne, zwłaszcza, że ja płacę, więc sprawiedliwy (czytaj: Pan kopacz jeno zarabia) podział zysku został z góry już okreslony!

W poprzednim tygodniu odbyło się spotakanie grupy operacyjnej w składzie kier.bud. PanJ. i ja. I oczywiście zaczęło się gmeranie w projekcie, które wyprowadza mojego architekta z równowagi. Ale kilka zmian przeszło. M.in. właśnie zmiana technologii: ściana monolityczna zamiast pustaków w piwnicy. W cenie podobnej (drewno z szalunków i tak będzie potrzebne w dalszej części budowy), a wszyscy zgodnie twierdzą (tzn. panowie, architekt i ja :lol: ), że monolit ma lepsze parametry.
No to lejemy Panie!!!

Stal do fundamentów i piwnic - 4 tony, 10 000 zł jak nic.... Potem jeszcze z 2,5 tony do reszty domu.

jk69
18-07-2006, 01:00
Taaa. Dzisiejszy dzień był naprawdę wielowymiarowy.

1) rozpoczęła się budowa domu :D
2) oczywiście w tym czasie mój mąż wysłał się w zagraniczne delegacje :evil:
3) zostawiwszy mi sprawę do załatwienia w pracy zakreconą bardzo :x
4) oraz spotkanie z elektrykiem 8) - wreszcie zrobi nam skrzynkę RBK (chciał również kłaść dalej kabel, ale nic z tego, bo nie wiadomo gdzie - w skarpie, nad skarpą, pod skarpą, za skarpą, itd. - odłożone do zrobienia później)
5) rury, z których zakopania tak się cieszyłam miesiąc temu , okazały się być źle zakopanymi rurami :o i za karę zostaną w części ekshumowane, i - odłożone do zrobienia później.... :evil:
6) naszła mnie prezydencka niemoc - przy czym nie chodzi mi tu o goleń, ale o odwołanie szczytu waimarskiego, :o w związku z czym;
7) zabrałam dzieci na działkę i nagły odwrót do domu, :o
7a z dziećmi do sklepu i nagły odwrót do domu :o
7 b) do bankomatu (zaliczki - moje ulubione słowo) i j.w. :o

I tak, poruszając się ruchem konika szachowego (z przewagą: galopem do łazienki) zdołałam na koniec wrzucić umazane lodami chłopiatka do misek rozstawionych dumnie na środku tzw. salonu (to ostani krzyk mody wśród 2 i 3 latków - kąpiel z widokiem na DTV) by odbyć godzinną telekonferencję z architektem na temat zmian (głupich - pogląd architekta) w projekcie i tego dlaczego one są głupie.

Dodatkowo zostałam na mojej własnej działce ugryziona przez osę (chyba, bo zniknęła).
A w tzw. międzyczasie odbyłam jeszcze wojenną naradę z Panem J. w jego biurze - czyli samochodzie (dostawczy merol :o ). Zbrojenia i takie tam pogaduchy.

Jak zamieszkam w domu, to mam nadzieję, zapomnę. Tej osie oczywiście. :lol:

jk69
18-07-2006, 09:35
Garść faktów budowlanych:

1. ludzie pytają czy tu (czyt. na mojej działce) supermarket bedzie :lol:

2. ściany fundamentowe będą miały grubość 30 cm, zbrojone pionowo co 20 cm pręt 10, poziomo co 40 cm pręt 10. Do tego jakieś siatki dwustronie,ale nie pamiętam gdzie. Zbrojenie też ma byc dwustronne cokolwiek to znaczy. Fundament lany razem ze ścianą, całość izolowana ze wszystkich stron. Tyle zapamiętałam z dyskusji porannej, zamykającej temat zbrojeń - na tym etapie.

3. W wykopie na poziomie 4 metrów suchutko - ziemia zmieszana z gliną (z przewagą tejże) twarda jak skała. Fajnie. Zobaczymy jak popada, ale w obszarze domu nie powinno być kłopotu z wodą. Co innego nasz wąwóz, który działa jak dren - dla naszej działki :D ale i dla okolicy :evil: . Z melioracji muszę się podciągnąć.

4. Wykonawcy krytykują sie nawzajem, aż miło popatrzeć i posłuchać. Generalnie wszystko jest źle, pogoda wprawdzie ładne, ale trochę za bardzo. I w ogóle duży dom, dużo roboty ... :lol:

A my z mężem to się raczej cieszym, jak jest dużo roboty w firmie (naszej własnej, tymi ręcami, na kapitalytycznym poletku wygrzebanej), a Wy?

jk69
24-07-2006, 13:47
Skopaliśmy wszystko!


Wieczorem dołączę zdjęcia na dowód. Nasza działka zniknęła - na jej miejscu pojawił się za to lej po bombie oraz górskie przełęcze. Nie ma trawy, kwiatów, kawałka normalnej ziemi.

Kopacze pracowali nad tym dziełem zniszczenia 5 dni. :o
Dla usprawiedliwienia przypomnę, że my 1/3 domu chowamy w tym wykopie, więc nie jest to jakaś sztuka dla sztuki.

W sobotę ekipa zaczęła robić zbrojenia, dziś kontynuuje. A teraz pada, jestem lekko przerażona, bo Pan J. rozwinął przede mną wizje apokalipsy po-deszczowej - walące się "sciany" wykopu, zalane dno (a ma być tam chudziak wylany w środę...).
Rano geodeci jeszcze raz musieli narzucić fundamenty w wykopie, bo większość poprzednich punktów pomiarowych zniknęła pod zwałami ziemi...

Do załatwienia w tym tygodniu:
- Blaszak + transport (mam na oku w Wieliczce ale prawie nowy, więc drogo...)
- kamień na podjazd do garażu (zdąrzyć przed chudziakiem)
- dysterbit, papa zgrzewalna
- betoniarnia
- hydraulik umówić cenę
- tani piasek do zasypania fundamentów

Tyle do fundamentów.

Stan zero zamkniemy płytą nad piwnicą za miesiąc - tako rzecze Pan J. Przeprowadzka szykuje się więc w 2025 roku... Jak znalazł ciepły kąt na emeryturkę!

jk69
24-07-2006, 13:58
Z milszych wieści:

odwiedziłam wraz z częścią przychówku Agduś i jej budujący się dom. Przybyli również Sylwka z mężem.
Miło było. Przeżyliśmy wprawdzie atak os - są ofiary w ludziach (córeczka Agdusi i mój syn).

Dom Agdusi wyłania się wdzięcznie spośród łąk i pól - miło jest przejść po istniejących nie tylko w wyobraźni i wirualnej przestrzeni komputerowych dysków - pomieszczeniach. Mąż Agdusi rysował kredą na podłogach planowane ściany działowe - wyglądało jakby "czary czynił" tą kredą.

Ale budowa domu to przecież magia - oto powstaje miejsce, w którym przede wszystkim będzie się żyć (a to już mistyczne są obszary), a nie tylko mieszkać.

W każdym razie trzymam kciuki za plan Agduś zamieszkanie jeszcze w tym roku, w nowym, własnym domu!

jk69
27-07-2006, 10:19
Oj, nie mam Ci ja czasu na wrzucenie obiecanych zdjęć.
Szort budowlany:
- podjazd pod garaż usypany z kamienia, chrzest bojowy przeszedł wczoraj - 2 gruchy + pompa przejechały i co ważniejsze - wyjechały
- pierwsze fundamenty (od frontu domu są głębsze) i reszta w połowie zalane betonem (14 kubików)
- dziś izolują to co zalali dysterbitem i papą termozgrzewalną, dostarczoną z samego rana i rozładowaną przeze mnie :cry: i kierowcę, bo ekipa budowlańców przyjechała później.

O te materiały ta miałam pirewsze spięcie z Panem J. Hurtownia podała, że będą o 10.00. Pan J. na to, że to za późno, i że wogóle nie będzie jutro budował bo nie ma za czego! Wściekał się, wściekał, w końcu stanęło na tym, że przyjedzie po moim telefonie z wiadomością, iż materiały dotarły.
Miałam satysfakcję dzwoniąc do niego o 7.00, z informacją, że samochód właśnie wyjechał z hurtowni!

Odnotowałam też pierwszy sukces "rabatowy" - w kilku hurtowniach cena papy osiągała pułap 70 zł za rolkę 10m, a mi udało się kupić za 54zł po rabacie! POdobnie dysterbit - kilka stówek zostało w kieszeni.

Są i porażki: niestety, dosłownie spod nosa (z okien w pracy widzę skład budowlany)uciekł mi max (markowy) za 2,10 ! Mam jeszcze ofertę za 2,25 i niestety, czekam na pieniądze, by móc go zamówić!

Spotkany wczoraj znajomy zdziwił się niezmiernie na te ceny - on trzy lata temu kupował maxa za ok. 0,54 ....... A zarobki od tego czasu przecież nie skoczyły w górę czterokrotnie! No - to jest kara za brak refleksu!

Dzisiaj:
- kupuję blaszak
- spotkanie z architektem i Panem J.

A jutro jadę na weekend w góry. Może choć przez chwilę nie będę myśleć o budowie?????

jk69
02-08-2006, 11:14
Zdjęcia wreszcie uporządkowane;

Kopanie dziury trwało 5 dni...
http://images4.fotosik.pl/78/a852f7c694ab8935m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=a852f7c694ab8935)

Po których to 5 dniach, oczom naszym ukazał się widok...

http://images4.fotosik.pl/78/76c8dc3effc13ad7m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=76c8dc3effc13ad7)

w najgębszym miejscu 4,30 m....

http://images2.fotosik.pl/115/a2815de99aaf670em.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=a2815de99aaf670e)

i z dołu...
http://images3.fotosik.pl/114/9a90a008adcaeb82m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=9a90a008adcaeb82)

mali zdobywcy...
http://images4.fotosik.pl/78/ae94f87d2883f3efm.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=ae94f87d2883f3ef)

W wykopie pojawiło się życie ...
http://images1.fotosik.pl/123/e0138d9b68acd392m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=e0138d9b68acd392)

konkurencja dla Abakanowicz
http://images1.fotosik.pl/123/eb0630547b6bc3e8m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=eb0630547b6bc3e8)

pompa z betonem
http://images2.fotosik.pl/115/25da6aeb548cb3d4m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=25da6aeb548cb3d4)

http://images1.fotosik.pl/123/27fe57f10d9c2792m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=27fe57f10d9c2792)

fundamenty zalane i hydraulik zostawił ślady swej działalności - jak on te rury potem połączy ????
http://images4.fotosik.pl/78/f13a05031bf2045em.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=f13a05031bf2045e)

jk69
02-08-2006, 11:23
Pojawiły się na budowie całkiem gotowe obiekty użyteczności publicznej :lol: :lol: :lol:
http://images2.fotosik.pl/115/5b2f2f0f9f7e7ac2m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=5b2f2f0f9f7e7ac2)
przestronnie i przewiewnie a widok piękny!

stół sosnowy pod dębem
http://images2.fotosik.pl/115/a6905a2e7e680753m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=a6905a2e7e680753)

oraz blaszak,
http://images2.fotosik.pl/115/ffd549ca5cb8283am.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=ffd549ca5cb8283a)

Stan prawie aktualny: fundamenty ogacone papą termozgrzewalną oraz wysamrowane dysperbitem - to to takie czarne.
http://images1.fotosik.pl/123/b0412b4b51176451m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=b0412b4b51176451)

http://images3.fotosik.pl/114/0c6f404f43704221m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=0c6f404f43704221)

A tu moje dzieci w komplecie zarzywają ruchu na stercie kamyka do drenażu przeznaconego. Ta kupka kamyczków z transportem kosztuje 700 zł!!!!!!! :evil:
http://images1.fotosik.pl/123/b6ba033fa928699cm.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=b6ba033fa928699c)

jk69
02-08-2006, 11:39
Na zdjęciu z czarnymi fundamentami widać (słabo dość) wystające pręty zbrojenia, które będą łączyły fundament ze ścianą monolityczną piwnic. Ponieważ piwnica zniknie za jakieś 2 tygodnie w ziemi z trzech stron tylko, czwarta, frontowa ściana zostanie wymurowana z maxa. Dlatego nie ma na tej części fundamentu wystającej stali.

POzostała stal, deski, stemple, wszystko to leży luzem na działkach moich SUPER WYROZUMIAŁYCH SĄSIADÓW, a ja drżę cały czas, czy komuś nie przyjdzie do głowy myśl: a może mi się to przyda do czegoś? Np. do skupu metali...
Trochę żałuję, że nie ogrodziłam działki ale z drugiej strony z tą ilością ziemi nie mieszczę się na swoich 13 arach. Samochody miałyby też utrudniony dojazd (manewry odbywają się na styku mojej i sąsiednich działek).

Dziś ekipa kładzie drenaż wokół fundamentów - rura drenarska + kamień.
Ma również dojechać piasek do zasypania środka fundamentów oraz brrrrr ..... ZNOWU KOPARKA. Za mały okazał się podjazd dla pompy do betonu - musimy jeszcze trochę "skubnąć" w działce i dosypać (800 zł za samochód 16 ton !!!) kamienia.

Z Panem Kopaczem (jednocześnie jest to Pan Doworzący Kamień i Piasek) to ja się już prawie zaprzyjaźniałam - umawiam się z nim w różnych miejscach i przekazuję co rusz kolejne stosiki banknotów. Przeliczamy je bezwstydnie w miejscach publicznych jak cinkciarze w poprzedniej epoce.

Nie mogę doczekać się kiedy to wreszcie przestaniemy grzebać w ziemi a zaczniemy jakieś poważne budowanie "w górę"...

jk69
08-08-2006, 12:52
Beton się leje jak szampan! I na zdrowie fundamentom.
Chudziak - to nie brzmi dumnie, ale być musi, więc go dziś kładziemy.
Już chciałabym ten fundamentalizm porzucić, i przejść na wyższy poziom gry. Jak wyschnie - Pan J. mówi, że dwa dni trza - to zaczną wreszcie coś w pionie kombinować Ci moi budowlańcy - szalunki, zbrojenia, beton i będą ściany piwnic! W przyszłym tygodniu.

Od jakiegoś czasu mam w Panu J. nie tylko oparcie budowalne - Pan J. przejął obowiązki mojego steranego czasem budzika. Dzwoni do mnie bowiem prawie co dzień o 7.00 aby pogadać o:
- pogodzie na dziś
- pogodzie na jutro
- prognozie pogody na kolejny tydzień
- i froncie robót planowanych w związku z obecnością lub absencją dobrej (do budowania) pogody.

Zaczynam być uzależniona.

jk69
14-08-2006, 11:18
No to za mną pierwsze starcie z kierbudem!
Do tej pory wszystko toczyło się leniwie i bez większych emocji. Aż tu nagle,przypadkiem odkryłam - oczywiście dzięki lekturze forum - że mam źle zrobiony drenaż opaskowy!!!! :evil:

Tzn. ja uważam, że źle, bo kierbud uważa wręcz przeciwnie.

Moim zdaniem, a opieram się na doświadczeniu forumowiczów i Muratorze, brak geowłókniny i studzienek kontrolnych to błąd. Za kilka lat będę być może musiała wszystko odkopywać :o - o zgrozo, 4 metry w dół - bo rury drenarskie nie "otulone" geowłókniną zamulą się gliną i piaskiem i przestaną funkcjonować.!

Kierbud twierdzi że:
- geowłóknina to wymysł ostatnich lat, kiedyś jej nie było i było dobrze - kiedyś nie było też samochodów, szczepionek, antybiotyków, telewizji, telefonów komórkowych, asfaltu itd,itd, i by(wa)ło dobrze!!!
- kamień w drenażu jest tak dobrany, że zatrzyma wszystkie osady - czy to jest możliwe?

Okazuje się, że panowie kierbud i wykonawca rozważali możliwość położenia geowłókniny, ale odstąpili od tego pomysłu w trosce o moje ....fninanse!!!!!!!! Koszt geowłókniny - ok.700 zł - jest to mniej niż 10% kosztów drenażu.

A kto zapłaci za koszt ewentualnej poprawki po latach?

Ich troska byłaby naqprawdę wzruszająca, gdyby nie to, że zarówno wykonawca jak i kierbud słono każą sobie płacić za usługi i - nomen omen - bez litości drenują moje kieszenia i konto!

Mam gdzieś takie oszczędności - będą poprawiać!

jk69
14-08-2006, 11:37
Dodatkowo - garść newsów z frontu kredytowego.

Staramy się o kredyt w GE - doradca zapewniał nas, że wszytsko pójdzie gładko (mój mąż haruje jak wół po 20 godzin 7 dni w tygodniu na tą dobrą zdolność kredytową...).
I jakież było nasze zdziwienia i zdziwienie Pana Doradcy, kiedy Bank obniżył (o prawie 1/4) kwotę kredytu ze względu na ...... szacowaną wartość inwestycji!
Bank przepuściwszy nasz wniosek kredytowy przez jakiś program w pececie (tak myślę) oznajmił, że nasz dom wraz z działką wart będzie ok. 390 tys. :o

Po odjęciu wartości działki, wychodzi, że dom o pow. 340 m2, z ceramiki, ocieplony, zaizolowany, przykryty dachówką ceram, wykończony - bez fontanny i wodotrysków w salonie - ale powiedzmy, na średnim poziomie będzie wart ... 950 zł za m2! Czyli nie wiele więcej niż koszt domu w stanie surowym zamkniętym!!!
Jak wiadomo program w pececie nie wiele zdziała, jeśli się do niego nie wprowadzi odpowiednich danych - być może komuś się paluszek "omsknął" i wklepał inne cyfry?
Na razie złożyliśmy wniosek o operat szacunkowy, co z całym szacunkiem, już brzmi durnie! Na jego podstawie Bank łaskawie zweryfikuje (lub nie :o :o ) swoją decyzję.
Nie muszę dodawać, że koszt rzeczonego operatu (czyli sprawdzenia czy Bank się pomylił) ponosi inwestor. :lol:

Dowiemy się w okolicach piątku - jak się bank nie pomylił to:
- przeniesiemy wniosek do innego Banku (gdzie już się pukali w czoło jak usłyszeli co GE wyrabia)
- złożymy w GE wniosek o obowiązkowe szkolenie pracowników z zakresu : FORUM BUDOWLANE MURATORA CZYLI CAŁA PRAWDA O KOSZTACH BUDOWY :wink:

jk69
23-08-2006, 00:47
Dziennik zamienia sie w tygodnik, ale czasu brak, jak wszystkim.

1) Kredyt - bank milczy, zapewne rzeczoznawca tłumaczy od piątku ile kosztuje metr 2 domu, a bankowi ludzie nie mogą uwierzyć...naprawdę tyle?

2) geowłóknina - chyba poległam :evil: . Nie damy rady tego teraz odkopać porządnie. Będzie tylko od góry kładziona. kierbud twierdzi, że zrobi się z niej skorupa nieprzepuszczalna. Oj, mam Ci ja dość tej geowłókniny w drenażu. I kierbuda.

3) izolacji piwnic cd. Pomysł moich wykonawców (ściana, dysperbit, papa, klej, styrodur, folia kubełkowa) został totalnie skrytykowany (eufemizm) na Forum oraz w okolicznych hurtowniach. Dlatego, nie słuchając argumentów Kierbuda w stylu " ZAWSZE kładliśmy papę, te nowe WYNALAZKI to nie wiadomo co itp" zdecydowałam się na prostszy i oczywiście droższy system izolacji pp. wodnej: ściana, podkład gruntujacy, Sobamet albo tańszy Styrozol (czy jakoś tak) styrodur (to już izolacja cieplna) no i folia kubełkowa.

NO I NAJWAŻNIEJSZE:

4) dziś dojechały pierwsze cegły (różne maxy i inne k3 ) do murowania. Są efekty! Jutro wkleję zdjęcia!

5) zakupiłam cegły na resztę budowy w hurtowni w Wieliczce, gdzie okazało się być najtaniej (max Wiennenberg w Atticu - 2,65 a w Wieliczce - 2,30 )

6) zamówiłam Terrivę - koszt trzech stropów (jeden ok. 130 m2, dwa mniejsze po ok. 40 m2) - ok. 13 000 brutto. Oczywiście podaję koszt "gołej" Terivy. Mam nadzieję mieć ją na budowie za tydzień...

7) sporządziliśmy z Panem J. z grubsza harmonogram prac, z którego wynika, że zamknięmy dachem (dachówką) stan surowy ok. 20 października.

8) mieliśmy już pierwszą wiechę,
http://images4.fotosik.pl/104/e77924485a735bf8.jpg (www.fotosik.pl)

co przyznaję mnie zaskoczyło (gnałam na złamanie karku do sklepu :wink: ) albowiem w naiwności inwestorskiej, oczekiwałam tego wydarzenia na zakończenie wieźby dachowej. Zgodnie z logiką moich wykonawców wiechy będą się odbywać regularnie, bo co ok. 2 tygodnie jakiś etap budowy się zamyka :o.

Fajne to budowanie. Nie ma co.

I na koniec: mój najstarszy syn (14 lat, dlugie włosy, nonszalancja w standarcie) cieszy się jak dzieciak na każdą położoną cegłę, na każdy kroczek do przodu. Strasznie mnie tym wzruszył - chce mi się budować dla niego, i dla maluchów, i dla siebie oczywiście troszkę też :wink: .

jk69
27-08-2006, 13:14
Nadrabiam zaległości zdjęciowe:

To już prawie prehistoria : fundamenty zasypane piachem
http://images4.fotosik.pl/104/447678f2ab0c37aa.jpg (www.fotosik.pl)

i zalane betonem
http://images3.fotosik.pl/141/2ab4e919775123ff.jpg (www.fotosik.pl)
http://images4.fotosik.pl/104/618ffd030e81fa4e.jpg (www.fotosik.pl)

a teraz : zbudowaliśmy mały amfiteatr - czyli szalunki do ścian piwnic;
http://images2.fotosik.pl/141/5378bb5d0d7dc01c.jpg (www.fotosik.pl)
http://images3.fotosik.pl/141/d3787cd5d2c99991.jpg (www.fotosik.pl)
http://images4.fotosik.pl/104/35ad5e9508ba94a5.jpg (www.fotosik.pl)

po wlaniu betonu w foremkę należy beton polewać:
http://images3.fotosik.pl/141/81b02ecf8a7b4db7.jpg (www.fotosik.pl)

no i wreszcie coś się muruje!!!!!!
widok na otwartą na oścież bramę garażu;
http://images4.fotosik.pl/104/568969500523d79f.jpg (www.fotosik.pl)

nadproża:
http://images4.fotosik.pl/104/692352a41e398af3.jpg (www.fotosik.pl)

1 wejście do domu czyli drzwi do piwnicy, po lewej wejście do pracowni
http://images2.fotosik.pl/141/809400665a7b630e.jpg (www.fotosik.pl)

a to ściany piwnicy, które niedługo znikną zasypane na zawsze...
Czy pamiętacie film :o ...Cube?
http://images3.fotosik.pl/141/add31bc562e7bd4d.jpg (www.fotosik.pl)
http://images2.fotosik.pl/141/169ace53a3445a48.jpg (www.fotosik.pl)
http://images3.fotosik.pl/141/e56de63f310e8c93.jpg (www.fotosik.pl)
http://images4.fotosik.pl/104/7784c4f9904afc84.jpg (www.fotosik.pl)
http://images2.fotosik.pl/141/b88b6b8e27a64588.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
27-08-2006, 13:46
Deski "na suficie" to oczywiście przygotowania do stropu - będzie teriva - mam nadzieję, że w środę.

Nasz piwniczny monolit nie wyszedł dużo drożej niż wersja ścian w projekcie czyli pustaki betonowe + 11 słupów żelbetowych (30 cm/30cm).

Monolit:
8000 beton + max na ścianę niezasypywaną
5000 stal
1000 inne ( zaprawa, druty itp.)
2000 zł - drewno na szalunki - musiałam kupić go więcej niż na "normalną" budowę, bez tak wielkich szalunków - myślę, że jest to dodatkowy koszt rzędu 2000 zł. Ale drewno to będziemy wykorzystywać do końca budowy (stropy x3 , ułożenie zastępczej podłogi na drewnianym stropie, zabezpieczenie nie małych otworów na okna dachowe, szalunki murów oporowych itp.). A stemple może się jeszcze komuś przydadzą?
Robocizna droższa o 1000 zł.

czyli razem: ok. 17 000

ściana z pustaków:
10800 pustaki
2000 zaprawa
3000 słupy - stal, beton

razem: 15 800

A ściana monolityczna wydaje się pewniejsza przy takich warunkach gruntowych. Dodatkowo jest niezwykłej urody - na ścianie odcisnęły się dokładnie deski - ich szary negatyw - włókna, sęki, chropowata powierzchnia drewna. Aż szkoda zasypywać!

Dla odmiany - mój bardzo naturalistyczny ogród:
http://images2.fotosik.pl/141/b1bf5410f1ce4c25.jpg (www.fotosik.pl)

oraz moi ulubieni towarzysze budowlanej (nie?)doli:
http://images3.fotosik.pl/141/a3f20a4dbb6f911b.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
29-08-2006, 15:09
Liczę.
Liczenie nie jest moją najmocniejszą stroną.
Ani oszczędzanie.
Ani planowanie wydatków.

Z powyższego wynika, że liczę na cud! :lol:
Naprawdę - nic śmiesznego.

Liczę również na Bank, że się opamięta i wróci mu zdrowy rozum oraz zdolność logicznego myślenia.
Bank, który wyraża się w samych superlatywach o naszej zdoloności kredytowej, z niezrozumiałych dla nas powodów, chce byśmy udowodnili mu, że mamy jeszcze lepszą zdolność i masę kasy na koncie!
:evil: :evil: :evil: :evil: :evil: -

Gdybym miała masę 8) kasy na koncie, nie chciałabym raczej kredytu...
Być może Bank w swej lichwiarskiej naiwności, liczy na to, że wybudujemy dom za swoje, po czym obciążymy jego hipotekę na rzecz Banku, a to tylko dlatego, że uwielbiamy mieć długi, kochamy spłacać raty, porządamy wręcz wydawać co miesiąc cięzko zarobione pieniądze na odsetki!
Z tego dla odmiany wynika, że Bank ma nas za bezrozumne małże.
Z całym szacunkiem dla małż.

Nasza bezrozumność może i czasami się ujawnia, ale Bankowi nic co tego.

Liczę nadal. Wszystkie liczby z ilością zer większą niż 2 wprawiają mnie w zdumienie. Wiem już, że z całą pewnością mój brak zainetersowania ekonomią jest zjawiskiem jak najbardziej normalnym i uzasadnionym, a nawet pożądanym.

Nie liczę więc na posadę ministra finansów NAWET w rządzie FACHOWCÓW. Z pożytkiem dla IV i kolejnych Rzeczpospolitych.

A ja sobię tu dalej policzę ile nie mam i ile nie będę miała więcej :o .

PS: Deszszszszszczczczczczczcz.....

jk69
02-09-2006, 09:50
Wczoraj dojechała pierwsza część stropu Teriva. Po ułożeniu części na przygotowanym stelażu z desek i stempli, Pan J. uzanał, że pustaki są .... za świeże! Kruszyły się, jeden nawet pękł. A przecież układamy z nich strop, którego elemnty powinny być niezwykle wytrzymałe!!!! :evil:
No to klops. Pan J. z Kierbudem uradzili, że trzeba poczekać 7-10 dni aż pustaki "dojdą do siebie" czyli będą odpowiednio twarde. POtem dopiero zalejemy je betonem.

Normalni inwestorzy na wieść o nieplanowanych przestojach dostają białej gorączki - są na to soczyste przykłady w Dziennikach. Ja natomiast :o UCIESZYŁAM SIĘ.
Ponieważ i tak czekamy na ostateczne rozstrzygnięcia w sprawie kredytu, możemy poczekać na dojrzałość Terivy! Czekamy również na trwałe związanie się betonu w ścianach piwnic.

Krzyżujemy więc nogi w pozycji lotosu i nieruchomiejemy, czerpiąc PEŁNIĘ ze stanu zawieszenia!
Z buddyjskim pozdrowieniem,

jk69
10-09-2006, 19:10
Z trudem roplątuję ścierpnięte od czekania nogi... Po przydługiej medytacji, oznajmiam, że w tym czasie :
- zwątpiłam w zdolność logicznego myślenia wśród menagerów średniego i niższego szczebla zatrudnionych w sektorze usług bankowych,
- w związku z powyższym zwątpiłam w możliwość dokończenia stanu surowego w tym roku,
- w akcie desperacji oraz zemsty, napisałam list o dużym ładunku emocjonalnym, który wysłałam do kilku instytucji bankowowo-doradczych,
- który - o dziwo - odniósł skutek :o
- tzn. 2+2 okazało się, że znów = 4,
- dzięki czemu odzyskuję nadzieję na wybudowanie czegokolwiek tej jesieni!

Sprawa wyjaśni się ostatecznie we wtorek/środę! 8)

Teriva doszła do siebie. W poniedzialek kończy się jej kwarantanna i zostanie zalana betonem. Czyli: za dwa dni wielkie otwarcie autostrady schodowej z piwnicy na parter!!!!!! :D :D :D
(Obawiam się tylko, czy jaki polityk nie zechce nożycami kłapnąć przed kamerą, i dopisać ten odcinek komunikayjny do swych wątpiwych acz zachłannnych zasług?! :wink: )
Taaaaa, ten pierwszy raz ... Za kilka lat czynność wchodzenia po schodach nie wzbudzi już we mnie pewnie takiego entuzjazmu :lol: :lol:
Przyszły tydzień, o ile nieprzewidziane okoliczności nie zbudzą się, zaowocuje też:
- izolacją termiczną piwnic
- ZASYPANIEM WYKOPÓW WOKÓŁ DOMU ! WRESZCIE! Odzyskam moją działkę - przynajmniej w części!

W sobotę odbyło się miłe spotakanie tow. z moimi przyszłymi sąsiadami, którzy są tacy mili, również z tego powodu, że planują wykonać bardzo rozległy drenaż swojej działki! Nie będzie więc "ich woda" zalewać mojej piwnicy i garażu. Rozstaje się - bez żalu - z kosztownymi planami kładzenia rur (fi 30 cm x 2!) do odprowadzania ew. wody płynącej z góry (działki położone są wyżej od naszej). Parę stówek zostaje ...przeniesione do innej rubryki ...

Słowo na przyszły tydzień: NADZIEJA!

jk69
13-09-2006, 10:22
na poczatku była Teriva
http://images1.fotosik.pl/170/d3ccec673eecb731.jpg (www.fotosik.pl)

która 7 dnia zalana została zgodnie z wolą Pana J. betonem i powstało lotnisko:
http://images4.fotosik.pl/125/fd3c0cc9b640757c.jpg (www.fotosik.pl)

polewane wodą z wielką ochotą przez małych:
http://images2.fotosik.pl/161/8ed62799d5b23442.jpg (www.fotosik.pl)

i większych:
http://images3.fotosik.pl/161/617966ddc10870e7.jpg (www.fotosik.pl)

Oczywiście nie obyło się bez nowej,świeckiej tradycji zachwaszczania budowy okolicznym zielskiem:
http://images4.fotosik.pl/125/386de75238afa422.jpg (www.fotosik.pl)

Z powodu wybudowania lotniska zastanawiam się nad zatrudnieniem antyterrorystów...

jk69
13-09-2006, 10:38
Jak widać w powyższym poście, na budowie drgnęło. Mamy "dach nad piwnicą" - a ja osobiście wolę mówić, ze mam JUŻ podłogę na parterze. Mała różnica a cieszy :D !
Mamy również prywatne schody do nieba, które niestety ominął szał fotografowania. Ale schody są z betonu, i nigdzie się nie wybierają, nie ominie więc Was przyjemność :wink: obejrzenia MOICH SCHODÓW - czyli 126479 00927665 wersji tego samego widoku na tym forum. Uważam jednak, że widok pierwszych schodów jest równie wzruszajacy jak błysk pierwszego ząbka w zaślinionej buzi niemowlaka, dlatego nie odmówię sobie...

Dziś rozpoczynamy izolacje ścian piwnic BOTAMETEM - to takie cóś podobne do gumy arabskiej (młodszej części widowni przypomnę, że to substancja klejąca; dostępna-była uczniowskim łapkom w przeszłych czasach, gdy nie wynaleziono jeszcze sztyftów, a przynajmniej informacja o tej zdumiwajaco praktycznej technologii przenoszenia kleju, nie dotarła za berliński mur; substancja zasychała na podobieństwo obrzydliwego smarka, i utrudniała wyciśnięcie jej z gumowego noska butelki...) nanoszone warstwą 4 mm na ścianę. Tym samym w piątek po przyklejeniu styroduru i folii kubełkowej znikać zaczną pod ziemią moje wykopaliska. Aż łza się w oku kręci...

Bank - zadzwonił i powiedział, że trzeba zmienić harmonogram, albowiem wydaliśmy już sporą część kredytu, którego nie dostaliśmy. Aby nie bić piany nadaremno - napiszę o wszytskim jak wreszcie podpiszę jakąś umowę z kimkolwiek!!!!

Reasumując ostatnie wydarzenia budowlane: dwa kroki do przodu jeden w tył. Czyli normalka!

jk69
15-09-2006, 14:46
Obiecane pierwsze ząbki :D

http://images2.fotosik.pl/164/6229b69ec7fedf09.jpg (www.fotosik.pl)

W ogólnie smętnej atmosferze spowodowanej brakiem wieści od ... sami wiecie kogo (czego?), rozbłysł na chwilę radosny śmiech inwestorów.
A oto powód:

http://images4.fotosik.pl/127/ed97d05329c59b6e.jpg (www.fotosik.pl)

Mój (?) Pan J. zbudował most! Jest on w planach domu - nieco solidniej wykonany i w nieco innym miejscu posadowiony - ale most to most. Powstał na skutek palącej potrzeby przewiezienia taczkami piasku i innych takich na mój parter, który ciągle jest wyspą!

Dzielni Bobowie - jak o nich mówi Tymonek - postawili więc kładkę, opartą z jednej strony na zwałach ziemi, pośrodku na blaszaku :o , a z drugiej - na stropie.
http://images1.fotosik.pl/172/afb759e99338bfe7.jpg (www.fotosik.pl)

http://images3.fotosik.pl/163/633f8dba36343df9.jpg (www.fotosik.pl)


BOTAZIT - czyli izoalcja piwnic - niestety, od słońca dostał bąbli! I trzeba go było posmarować dodatkowo Dysperbitem. mam nadzieję, że to wszystko ma sens, i piwnice będą suchutkie jak moje konto bankowe obecnie :evil: .

Z milszych rzeczy: dostałam wycenę na dachówkę Domino (kolor łupek) odgapioną od Pontypendy - i nie jest ona taka straszna jak się spodziewałam!
20 000 za 200 m2. Decyzja ostateczna wprawdzie nie zapadła - muszę jeszcze zobaczyć tę dachówkę "na żywo" czyli na dachu.
Zauważyłam w kosztorysach, że tańsze dachówki mają stosunkowo drogie elementy dodatkowe, a droższe (czyli wyższy koszt dachówki podstawowej) nie tak bardzo.

Mam nadzieję (sic! - tydzień nadziei już się powoli kończy :( ), że w następnym poście będę mogła pochwalić się NORMALNYM parterem (czyli stojącym na ziemi, a nie jak pomnik, na cokole-piwnicy.)

jk69
22-09-2006, 09:07
Parter jest prawie skończony. Strop będzie kładziony dopiero za tydzień, bo stemple mam uwięzione w piwnicy jeszcze przez 7-10 dni, a jest ich tak dużo, że nie mam zamiaru kupować kolejnych!
Ta przerwa jest na rękę Panu J., który z moim błogosławieństwem rozpoczął budowę kolejną. Ja zaś z racji kłopotów z kredytem, też cieszę się z następnego tygodnia "w zawieszeniu".
Dziś kończymy izolacje piwnic. Czyli w przyszłym tygodniu OSTATECZNIE pożegnam się z wielką głębią dookoła domu (już skróconą o połowę), która w najbliższych dniach zostanie zasypana na wieki wieków, mam nadzieję...amen. Izolacje są "kombinowane" o czym napiszę przy okazji.

Nastrój mam bleeeee.... Sponsorem mojego bleeee nastroju są niezmiennie od tygodni:
GE BANK oraz Expander.
szczegóły dla zainteresowanych kredytem via w/w firmy:

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=1393748#1393748


Jak się pozbieram - zrobię zdjęcia, napiszę jak się cieszę z mojego domiszcza itd. A może w tzw. międzyczasie - zlitują się nade mną zjednoczone siły międzynarodowej lichwy?????

jk69
25-09-2006, 11:57
Porządkując ostatnie wydarzenia na budowie:
- izolacje piwnic - kombinacja polegała na: zastosowaniu Botazitu na ściany piwnic, pan w hurtowni poradził gruntowanie rozcieńczonym Botazitem (a nie systemowym gruntowaczem). Miało wyjść równie dobrze - i nie wyszło! :evil: Botazit dostał bąbli, które pękając tworzyły mikro-szczelinki. Zaasfaltowaliśmy to Dysperbitem (wielokrotnie tańszy...). Na to stryrodur i folia kubełek. To część pierwsza - czyli 2,5 m od dna wykopu w górę. Pozostała część czyli 1 metr, została od razu potraktowana kilkoma warstwami Dysperbitu. Ten Botazit jest diabelnie drogi, i doszliśmy do wniosku, że w związku z bąblami (a słońce pali jak w lipcu) nie będziemy znów ryzykować. Zobaczymy, pożyjemy. Czy ten pasek będzie równie szczelny? Mam nadzieję....
http://images4.fotosik.pl/140/06952a92572dc140.jpg (www.fotosik.pl)

czarny pas Dysperbitu- czeka na zasypanie! Dopiero pod koniec tygodnia niestety...

A tu las stempli - ciekawe kiedy ruszy ...
http://images2.fotosik.pl/177/da09a7fa0c35f255.jpg (www.fotosik.pl)

Podróżni, nadjeżdżający od zachodu, mogą zobaczyć nowy element krajobrazu. Otóż, z grzybni (tfu, oby to nie było proroctwo, tfu, tfu) naszego wykopu wyrasta ponad poziomy ...
http://images4.fotosik.pl/140/be58b8ef11b6e563.jpg (www.fotosik.pl)

I trochę budowlanej abstrakcji - czyli ćwiczenia z wyobraźni...

salon z kominkiem:
http://images3.fotosik.pl/177/aae1626c1a4a1f64.jpg (www.fotosik.pl)

widok przy zmywaniu garów:
http://images1.fotosik.pl/186/12470b22f1f40218.jpg (www.fotosik.pl)

oraz widoki z salonów na tarasy i lasy:
http://images2.fotosik.pl/177/91872045360a1e2c.jpg (www.fotosik.pl)

Na koniec zaś mój malowniczy syn, w pełnej akceptacji dla rzeczywistości pozie:
http://images4.fotosik.pl/140/79affe9fd6efcc95.jpg (www.fotosik.pl)

Przez dni kolejne, nic się tu nie zmieni -
może się zmieni coś w mojej kieszeni?
O czym niezwłocznie wszystkim doniosę!
Jeśli nie - znaczy - ostrzę już kosę! :wink:

(to chyba nie są groźby karalne?)

jk69
30-09-2006, 21:56
Dla odmiany, temat w czasie przyszłym...
Szczerze mówiąc mam już nieco dość cegieł, betonu i cementu. POniżej więc próbny rzut - projekt wnętrz :lol: MÓJ, projekt mebli również ... :lol:

http://images1.fotosik.pl/193/ec9272295879e64c.jpg (www.fotosik.pl)

Nie obyło się bez zmian i poprawek; powiększamy nieco przejście do spiżarni - między schodami a okno/drzwiami. W związku z tym zmieniamy ciut biegi schodów... To implikuje masa innych szczególików, nie przetłumaczalnych na język pisany... W sumie - będzie lepiej to u i tam.

Rozmyślam nad połączeniem łazienki dzieci z pralnią :o
1. niech dzieciaki wiedzą skąd się biorą czyste skarpetki w szufladkach
2. oszczędności - drzwi, okno, zlew, ściana
3. dzieci cały dzień są w szkole, spać chodzą wcześnie - czyli przez 20 godzin ta łazienka będzie wolna...

Pan J. namawia mnie na rezygnację ze stropu drewnianego (nad połową parteru - cel - drewno w domu, odkryte bele i dechy - wspomnienie z obecnej siedziby). Łamię się, albowiem mam niejaki kłopot z tymi belami. Jeden stolarz miał i chciał ale się rozmyślił. Czekam na odpowiedź innych.

W następnym odcinku - wskanowany obrazek, wizja wnętrz bliska memu sercu...

jk69
04-10-2006, 16:24
MAM JUŻ NORMALNY PARTER!

Czyli, jak każdy, mogę wejść do MOJEGO DOMU z gruntu działki - myk i na podłogę parteru. Zasypali doły! Jeszcze tu i tam trzeba dosypać odrobinkę ( :wink: czyli tony ziemi) ale już mam dom w ziemi, jak przystało.
Zdjęcia zrobione - czekają na desant!

A teraz zbroi się strop nad parterem. Dużo tego zbrojenia w podciągach, które są olbrzymiaste z powodu umiłowania rozległych widoków okiennych. Strop drewniany zostaje! Znalazłam wreszcie dobrego (mam nadziej) wykonawcę. Więc będą belki na parterze. Zaczynam żałować, że nie posłuchałam mojego architekta, i nie zbudowalam ściany kominowej z cegły klinkierowej (lub rozbiórkowej). Zniechęcił mnie Pan J. oraz obawa, że zafunduję sobie taki trwały element wystroju wnętrz, widoczny w wielu miejscach, a potem mi się nie spodoba lub opatrzy. Oczywiście - można tynkować i malować! Ale tynkowanie klinkieru wydaje mi się hm.. rozrzutnością ponad miarę. Zresztą aspekt finansowy przesądził sprawę - zwykła cegła pełna kosztuje ok. 0,60 gr a klinkier wiadomo - zaczyna się od 2 zł w górę. A ja dzięki moim oprawcom z GE Bank nie mogę na tym etapie "zaszaleć" .
Zostaje jeszcze obłożenie komina płytkami klinkierowymi lub kamieniem.
Dorzucę kilka symulacji, na których widać zamysł architekta z tą cegłą w roli głównej.

No i leją mi schody na piętro - jutro więc, lub pojutrze, WIELKIE WEJŚCIE NA GÓRĘ!
Budowanie to świetna zabawa, tylko strasznie kosztowna!!!!!!

Apropos - po zakończeniu stropów nad parterem już na pewno będzie przerwa - w oczekiwaniu na pieniądze z Banku. Oby nie za długa - bo zima za pasem!
BRRR. I tym straszliwym akcentem, zakończę moje dzisiejsze zeznania!

PS. Trafiłam na tanią stal - jak kto chce tel. niech się odezwie!

jk69
05-10-2006, 13:46
Dla wszystkich wzrokowców: :wink:
widome znaki sprowadzania domu do poziomu:
http://images3.fotosik.pl/190/f3ad970a0677cefd.jpg (www.fotosik.pl)

http://images4.fotosik.pl/154/1a204819ef79d2d2.jpg (www.fotosik.pl)

spocznik czyli podest - stan już nieaktualny, bo zalany wczoraj betonem
http://images4.fotosik.pl/154/12836de8eac51f71.jpg (www.fotosik.pl)

oraz schody, schody - czyli widok na zejście w dół do piwnic oraz na górę do sypialń
http://images4.fotosik.pl/154/2acfdba82943b8b4.jpg (www.fotosik.pl)

Dzisiaj zrobię zdjęcia z piętra!!!!!!!!!!!!!

jk69
05-10-2006, 14:04
Teraz - kilka obrazków pokazujących jak te potworne ruiny powyżej, mają wyglądać w przyszłości - czyli zapraszam na wirtualny spacer do przyszłości! :wink:

Jak już pisalam, komin nie będzie taki ceglasty.
Drzwi w symulacjach są zupełnie przypadkowe - będą inne na pewno. Symulacje robił nasz architekt, który nie jest projektantem wnętrz - nie zwracajcie uwagi na meble i dodatki. Chodziło raczej o pokazanie nam przestrzeni, tego, czego na płaskich obrazkach nie da się pokazać.

salon - w głębi jadalnia. Dziury nad TV (do kuchni) nie będzie.
http://images4.fotosik.pl/154/7dde835dc202a56b.jpg (www.fotosik.pl)

tu widać zamysł architekta - komin z cegieł ciągnący się od parteru na piętro, swoista kolumna. Klatka schodowa wygląda tu jak korytarz więzienny :lol:
http://images3.fotosik.pl/190/4e2e025a92354abf.jpg (www.fotosik.pl)

widok z jadalni na kuchnię, w tle wejście do spiżarni i zejście do piwnicy
http://images4.fotosik.pl/154/5c7000c09bd803f3.jpg (www.fotosik.pl)

a to mój spocznik (w poprzednim poście w wersji zbrojeniowej) oraz okno nad nim oświetlające pół domu
http://images2.fotosik.pl/190/f7c7ef170199778d.jpg (www.fotosik.pl)

i znów spocznik i schodki na górę
http://images1.fotosik.pl/199/cf69f4b825d3f9ff.jpg (www.fotosik.pl)

kawałek kuchni
http://images1.fotosik.pl/199/e1de1406f72716ad.jpg (www.fotosik.pl)

salon widziany od wejścia do niego
http://images4.fotosik.pl/154/2625f45eb345f47d.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
05-10-2006, 14:29
Refleksje przy liczeniu śrubek.

Trzeba było naliczyć ich 200. I dwieście podkładek i 200 nakładek. W sumie dużo liczenia. Liczyliśmy we dwoje - ja i miły Pan z Attica. W kucki przy regale z metalową konfekcją. Pan J. dał mi listę i poszłam na zakupy. Więc tak liczymy te śrubki, po cichutku, w głowie, żeby jedno drugiemu nie przeszkadzało; układamy policzone podkładki na stosiki po 10. A ja sobię myślę o tych śrubkach, że one będą zawsze już ze mną, wkręcone tu i tam w moje ściany i podłogi, a ja każdą - no prawie, bo połowę to miły Pan z Attica- miałam w ręku, dotknęłam ręką i myślą. I, że cieszy mnie ten szczegół, nie do zauważenia, ale nie do pominięcia - bo przecież śrubka i podkładka i nakładka są równie ważne jak beton, cegła i piasek. No i ja, ten drobiazg budowlany licząca, w kucki, z Panem z Atticu, też jestem ważna i nie do pominięcia w całym procesie budowania. Rozumianym i szerzej, mam nadzieję. :wink:

jk69
10-10-2006, 13:37
Na życzenie - kilka widoczków - które kiedyś będą się rozpościerały. Te nasze widoczki to naprawdę nic specjalnego - w okolicy są dziesiątki piękniejszych. Mamy jednak z widoczkami już pewne doświadczenie, albowiem obecnie zamieszkujemy w miejscu ekskluzywnym widokowo.
Po kilku latach zachwytów, widoczki się opatrują nieco, więc poszukując działki, punkt- widokowa, umieściliśmy w ogonie listy.

Podobnie zresztą rzecz się ma z "kawusią pitą na tarasie", podstawową (jak wynika z lektury forum) zaletą domów na wsi i z ogródkiem. Otóż, w pierwszych 2-3 latach mieszkania "w naturze", większość posiłków spożywaliśmy w sezonie tarasowym na dworze czyli polu. Wraz z upływem lat, nasz entuzjazm nieco przygasł. Ale pewnie w nowym domu, z nowymi widokami znów powróci nam chęć na biesiadowanie pod chmurką czyli dachem tarasu!

Pamiętajcie, widoki są budowlane ciągle jeszcze!

na zachód z pokoju dzieci na piętrze
http://images2.fotosik.pl/197/8f32da0973ce8998.jpg (www.fotosik.pl)
na wschód ze spocznika schodów
http://images2.fotosik.pl/197/97de716959cbad98.jpg (www.fotosik.pl)
więzienna wersja widoku z salonu na południe
http://images2.fotosik.pl/197/19e5344d3672237d.jpg (www.fotosik.pl)
i na wschód z parteru czyli: siedząc przy stole w jadalni
http://images1.fotosik.pl/206/a2305d0ad501e807.jpg (www.fotosik.pl)

Weekend upłynał nomen omen na polewaniu wodą stropu nad parterem oraz wieńca. Pan J. ma powrócić w środę, ale dalibóg nie wiem co on tam będzie robił? W czwartek ma zamiar murować już ściany szczytów na piętrze (część) i chyba montaż ściany kolankowej go czeka, a tej on nienawidzi szczerze! Nasz architekt zamiast zwykłych cegieł wymyślił w tym miejscu system drewnianych klocków tworzących ową ściankę. Jak dla mnie stopień skomplikowania szczegółów tego "cudu" jest zbyt wielki. Wiem tylko tyle, że Pan J. nie znosi tego pomysłu - zrobi, bo jest profesjonalistą, a taki, jak wiadomo, nie odmawia klientowi. Ale swoje zdanie wyraził nie raz, w słowach prostych i dosadnych... Mogłabym mu te cegły pozwolić kłaść, ale zmieniłyby się wtedy proporcje półki pod dachem, półki, która ma znaczenie estetyczne, więc lepiej chyba nic nie kombinować. Dodam tylko, że półka owa, ma być w przysżłości, wedle słów Pana J., moim przekleństwem! A to z winy ptaków. które jak nic, będą wykorzystywać ją jako darmową toaletę publiczną! No, pożyjom, uwidzim...

Na budowie jest już taki bałagan, że chyba czas na jakieś sprzątanie? Ogniska itp? Nawet mi się ten pomysł podoba, ale kiedy to zrobić? Wracam z pracy ok.17.00, a o 18.00 to już szarość nastaje powolna...

Bank. Czy pisałam, ze mam już umowę w teczce od kilku dni? Nic z tego nie wynika, bo i tak czekam na Polisę, której podpisanie i opłacenie jest warunkiem podpisania umowy kredytowej. Do tego, my wcale nie wiemy czy podpisać ją chcemy! W tle majaczą oferty innych banków (3 transze zamiast 8!!!!! w GE, refundacja części kosztów, lepsza obsługa ale pieniądze za miesiąc a nie za 5 dni....) oraz zima! I weź tu babo upiecz z tego jakiś placek zjadliwy i na czas! :wink:

jk69
16-10-2006, 08:46
Stało się. Nieodwracalnie zapadła decyzja o nadejściu jesieni. :lol: Żegnajcie krótkie rękawki, przewiewne spódniczki, odkryte pięto/palce! Pan J. z ekipą przybrał również jesienne odzienie - gustowne czapeczki, rękawiczki, polary, kurtki na wacie zawitały na budowie! Nawet polski hydraulik w takiej wersji byłby mniej eksportowy...

Mino chłodu i głodu gotówki, brniemy dalej. Szczyty prawie wymurowane, kominy pną się w górę, rozdeskowane i wysprzątane wreszcie (przez ekipę!) salony podziemne czekają na obfotografowanie.
W tym tygodniu planowane jest: położenie drewnianego stropu nad częścią parteru (betonowy już schnie) oraz ostatniego, trzeciego stropu teriva nad piętrem (taki stryszek dla krasnoludków nam wyjdzie - ok. 130 cm wysokość do ocieplenia dachu).
Dalej - będzie ten strop sobie sechł i dojrzewał przez tydzień. A my musimy w tym czasie jakoś wyjaśnić kwestie finansowe... No i zamówić wieźbę, bo na nią i tak trzeba czekać - wiadomo, sezon na dachy...
W międzyczasie Pan J. muruje działowe ściany, ale on tym sam reguluje, co i kiedy.

Zdaje się, że trafiliśmy na pierwszego krętacza na naszej budowie - otóż, Pan od Stropu Drewnianego, który ochoczo przyjął moje zamówienie, zapewnił o absolutnym braku jakiegokolwiek problemu, doradzał fachowo, kontaktował się 200 razy dziennie, podpisał umowę a nawet przysłał (faxem) fakturę Proforma - po otrzymaniu zaliczki zmienił się nie do poznania! Przestał odbierać telefony, maile, faxy i odpowiadać na zawarte w nich pytania, a w szczególności na jedno - kiedy przywiezie mi strop. Pan J. pyta, coraz bardziej zniecierpliwiony moimi tłumaczeniami, że Pan od Stropu się zapadł pod ziemię. W końcu - pojechaliśmy w mglistą sobotę do miejscowości J. pod Myślenicami, by na własne oczy przekonać się, że firma i owszem, nie krzak, ma biuuro (bezludne) i stolarnię (bezludną). Pan od Stropu wyczuł chyba naszą desperację, wyrażaną groźnymi minami i słowami, co my mu i skąd powyrywamy jeśli go spotkamy, które od niechcenia wymienialiśmy z mężem, pukając w zziębnięte szybki, i ...... ODEBRAŁ TELEFON. Powiedział, że całuje mnie w rączki i przeprasza, ale miał swoje problemy zdrowotne, które absolutnie uniemożliwiały mu nawiązanie kontaktu ze światem zewnętrzym. Dyskretnie nie pytaliśmy o przyczyny tak totalnej rozłąki z rzeczywistością, domyślając się tylko, tego i owego, nie wykluczając ingerencji w życie i zdrowie Pana od Stropów kosmitów, złośliwych trolli oraz KGB.
Cudem ocalały Pan od Stropów przyżekł nam usługę wykonać w środę.

Wracając spod Myślenic, wpadliśmy na chwilkę do Mogilan, na słynne Parkowe Wzgórze, które okazało się być miejscem jak z najgorszego snu o totalitarnej równości wszystkiego wobec wszystkiego. Równiutko, pod sznurek stoją tam obok siebie, bliźniaczo podobne domeczki, otoczone malutkimi działaczkami. Jak na mój gust, bardziej przypomina to walijskie miasteczka górnicze niż enklawę luksusu. Dodam, że najmnieszy dom (140 m) z najmniejszą działką (3-4 ary) kosztuje w stanie: do wykończenia podłogi i biały montaż - 600 000 zł! Domek pokazowy obejrzeliśmy, w środku całkiem sensowny rozkład. A przyczyna naszej tam wizyty czyli dachówka Domino, trochę nas rozczarowała... Doszliśmy jednak do wniosku, że to ta architektura i ogolnie złe wrażenie, jakie robi osiedle, wpłynęło na nasze odczucie!
Lecę zakupić znów trochę gwoździ i wkładów do komina!

jk69
19-10-2006, 13:40
No to wracam - również od gwoździ i innych kątowników siłą oderwana. Jak ja lubię te hurtownie budowlane. Panuje w nich takie twórcze skupienie! W alejkach śmigają panowie w wyświnionych cementem spodenkach, który to strój, w normalnie zakupowych okolicznościach, byłby przyczynkiem do społecznej dezaprobaty, tu jednak, wywołuje szacunek i poważanie. W tę atmosferę wpisaliśmy się godnie: ja i Pan J., na wspólnych zakupach, wymieniający błyskotliwe (to raczej nie ja...) uwagi na temat oglądanych gwoździ, blaszek i rurek. Pan J. mnie trochę rozczarował, bo zdjął budowlaną kurteczkę, a spodnie miał uwalane tylko trochę. Ja wystąpiłam w skromnej roli chodzącego bankomatu, regulując pokornie rachunki Pana J. ....

W dobrych nastrojach wróciliśmy na budowę, gdzie, zgodnie z obietnicą Cudem Ocalałego Pana od Stropu, miały już na nas czekać wytęsknione legary zwane klejonką (sklejone deski) , no i jak łatwo się domyśleć, nie czekały. :evil: Kampania poszukiwań COPOS zakończyła się moją wizytą pod Myślenicami i rozmową w cztery oczy z COPOS, który ciągle powtarzał, że całuje mnie w rączki i co gorsze próbował to robić, a nie jest on mężczyzną z moich snów, więc się wiłyśmy, ja i moja rączka, by uniknąć kontaktu fizycznego :x z COPOS! Strop mój (przynajmniej w połowie, bo zaliczkowany) podobno jedzie z AUSTRII :o , a samochód z dostawą na dni kilka zaginął :o, w okolicznościach rodem z LOST, ale już się cudem odnalazł i jedzie, jedzie!!! I ma dojechać dziś lub jutro. :o Postanowiłam poczekać do jutra - jeśli cudem ocalony samochód nie pojawi się na mojej budowie, wycofuję zamówienie - ale co dalej, co dalej?
Pan J. ma dla mnie czas do poniedziałku, potem gna kryć dachem drugą budowę. Układ (finansowanie!) jest taki, ze ja nie bardzo mogę grymasić. Czyli - czekanie nas czeka!
COPOSIE - niech się nad Tobą zlituje los, i ześle Ci dobrą karmę w postaci cudem ocalonych samochodów dostawczych z m.in., a nawet przede wszystkim, moim wymarzonym stropem . Amen.

dowody na rozwój wypadków:
śródziemnomorski błękit w październiku:
http://images2.fotosik.pl/209/5cf759f0128e56aa.jpg (www.fotosik.pl)

widok z MOJEJ łazienki na krowy
http://images3.fotosik.pl/209/deb3fc1ef6f0db98.jpg (www.fotosik.pl)

panorama klatki schodowej z Panem Tańczącym z HDS-em w tle
http://images2.fotosik.pl/209/20f1864b0360d8ce.jpg (www.fotosik.pl)

majaczy zarys domu
http://images2.fotosik.pl/209/e5f1bec3847b23d2.jpg (www.fotosik.pl)

północny szczyt prawie skończony
http://images4.fotosik.pl/173/b867262d8615c898.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
20-10-2006, 09:15
YES(T), YES(T), YES(T)!


strop dojechał rano - Pan J. ocenił go, jako dobry! (Ja jeszcze nie widziałam, bo poranki z powodu licznej dziatwy, spędzam na rozwożeniu jej do niepublicznych ośrodków przedszkolno/gimnazjalnej oświaty.)

Cieszę się ogromnie, bo dzięki temu plan budowy nie legnie w gruzach:

1. Dziś montaż stropu drewnianego
2. Jutro montaż belek stropu terivy nad poddaszem (to już ostatni strop w tym domu!)
3. Poniedziałek - lanie betonu na terivę (to chyba też ostatni raz, w domu oczywiście, bo jeszcze czekają nas ogrodzenia, mury oporowe)
4. Zamawiamy wieźbę

a potem przerwa na schnięcie terivy

4. Do piątku (27.10 ) musimy ostatecznie podpisać umowę w którymś z banków (trochę grymasimy, co ? :wink: )
5. Co powinno zaskutkować rozliczeniem się z Panem J. za zrobione już etapy i
6. Powrót Pana J. ok.6-7 listopada i wieźba
7. OK. 13.11 - dachówka
8. OK. 20. 11 - KONIEC :lol:

(tylko na chwilkę, bo zaraz wchodzą instalatorzy, by niszczyć mury!)

Tylko miesiąc poślizgu (mieliśmy kończyć dach w połowie października)... :-? Jest nadzieja, że skończymy przed śniegami, które lubią u nas i w połowie listopada się pojawić tłumnie. Ale gdzieś na forum czytałam, że zimy ma w tym roku NIE BYĆ! Czego życzę wszystkim wykańczającym się, w nadziei na przeprowadzkę przed świętami! Chociaż im śniegi już nie takie straszne.
Nie wiem tylko co na to mój Ignaś, zapalony "marciarz", który lepiej jeździ na nartach niż mówi (wciąż narty to dla niego "marty") powtarzający ciągle: że TĘSKNI za zimą! :o

Zdjęcia stropu wyczekanego - niebawem!

jk69
23-10-2006, 15:31
Póki co piórkiem klawiatury - węglem obiektywu będzie, jak znajdę czas na przetoczenie obrazków w krwioobieg internetu :o .

Zgodnie z w/w planem, zamkneliśmy pewien etap. Wiecha zielona jak wiosną zawitała na stropie nad poddaszem, a zwyczajowy wymiennik ciepła (inwestor/wykonawca) w butelce na stole biesiadnym pod dębem.
Został się nam jeno dach... I kilka drobiazgów murarskich, w postaci ścianki działowej, dokończenia szczytu itp. ale to jeden dzień pracy (dla ekipy Pana J :wink: ).
I dwa tygodnie ciszy.
W izbach posprzatane i tylko wiatr hula,czarne folie łopoczą, i jakoś tak złowrogo się zrobiło... Będzie czas na porządki. Wprawdzie w sobotę poczyniłam pierwsze roboty ręczne, i spaliłam worki papierowe , ale trzeba jeszcze masę drewna posegregować, stal (przyda się do murów oporowych) z sąsiadów działki wreszcie ściągnąć, i inne wyzbierać różności.

Kassssssa - ja teraz nic nie napiszę na tematy bankowe, aby nie zapeszyć... bo jest nadzieja, że .... ale ciiiiiiii. Jak się dokona, to doniosę, fanfarami poprzedzając.

W niedzielę odwiedziła mnie forumowa Bełatka, którą serdecznie pozdrawiam, bo to kolejna, dzielna, budująca i pracująca matka trójki drobiazgu! Dom zwiedziłyśmy, pogadałyśmy, jak to kobiety, o cegłach, stropach, ociepleniach oraz .... szambach i oczyszczalniach. Bełatka przeraziła mnie wizją strasznych pieniędzy, które być może trzeba będzie zapłacić za dołączenie domu do kanalizacji gminnej (inwestycja ma ruszyć wiosną). Tym samym zmobilizowała mnie do wizyty w gminie, w celu wyciągnięcia od nich jakiś danych - ile i kiedy? Jeszcze jest czas by myślec o innych rozwiązaniach!

Kto był w lesie, ten wie, że jesień stulecia trwa! I pięknie!

jk69
24-10-2006, 09:42
PODBITKA
okazało się, że jest to gorący temat. Wydawało mi się, że czeka mnie przy wykończeniu, a wszystko wskazuje na to, że nasza podbitka będzie kładziona teraz, razem z dachem, tak by odsłaniała elementy wieźby. Mnie się podobają takie "pełne" podbitki, w których można np. zamontowac oświetlenie domu z zewnątrz. Ale w naszym domu to chyba nie robi - zresztą oceńcie sami;

http://images4.fotosik.pl/29/lzuehfp5g9gnzg8z.jpg (www.fotosik.pl)

http://images3.fotosik.pl/66/kvwgndxybn0z1qx5.jpg (www.fotosik.pl)

http://images4.fotosik.pl/29/w7uuylc8gra7p32c.jpg (www.fotosik.pl)

Murowane ściany parteru są lekko wysunięte przed ściany kolankowe. Tym samym tworzy się taka przestrzeń między tymi ścianami a dachem. Jak to od spodu zabudujemy podbitką, to całość straci ten walor przestrzenny, tak mi się wydaje.
To się Pan J. ucieszy. Jest on zwolennikiem podbitek kryjących.
KOLORY - JAKIE?

jk69
27-10-2006, 11:48
Wpadam tylko na chwilkę, żeby odtańczyć

TANIEC DZIKIEJ RADOŚCI

z powodu PODPISANIA UMOWY KREDYTOWEJ. Czy to normalne, że ktoś się cieszy, że będzie płacił haracz przez resztę życia? Liczę jeszcze na wsparcie ze strony firmy LOTTO, ale chętnych w kolejce do 6 jest zawsze ok. 10 milionów, więc nie wiem czy się doczekam :D

A co mi tam! Kredyty są po to by je płacić!

Teraz biegam w sprawach związanych z kredytem (hipoteki i weksle). W poniedziałek uruchamiamy.... To Pan J, oraz kilku okolicznych dostawców materiałów budowlanych się ucieszą :lol:

A czy ja napisałam kto jest kredytodawcą? NO NOREDEA oczywiście!
Umowa z GE (niepodpisana z powodu ich idiotycznych warunków) zostanie dziś rytualnie spalona a prochy rozrzucone nad najbliższym ciekiem wodnym!
O szczegółach napiszę w wątku bankowym. Do którego odsyłam ewentualnych zainteresowanych tematem.

BUDUJEMY , BUDUJEMY, BUDUJEMY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

A teraz szukamy dachówki. SZUKAMY, SZUKAMY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Reszta narodu też. :evil: W creatonie są zapisy na ............luty :o

O szczegółach dachówkowych - niebawem!
Pozdrawiam w dobrym nastroju, w którym mam zamiar pozostać na zawsze, czego i Wam wszystkim z całego serca życzę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

jk69
27-10-2006, 11:53
Historia mojej choroby kredytowej (oraz innych osób podobnie potraktowanych) jest tu:

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=1393748#1393748

jk69
30-10-2006, 15:52
Odbyło się w dniu wczorajszym spotkanie, wśród grzmotów i piorunów, zacinających strumieni deszczu oraz w ponurej obecności granitu nieba. Spotkanie osób na różnym stopniu rozwoju budowlanego będących : od doświadczonych i prawie przeprowadzonych niepołomickich posiadaczy ziemskich, przez dopiero co się wznoszących, reprezentowanych przez mnie do nieco przerażonych przyszło-wiosennych debiutantów, którzy forum czytają, a jakże, a mniej piszą, niestety... :wink: Tu machamy łapkami w stronę Lublina!

Mój dom dumnie prężył murowaną pierś i choć biedak bez głowy, starał się robić dobre wrażenie, w tych okropnych okolicznościach pogodowych.

Następne spotkanie - w ciepłych krajach, jak już będzie co oglądać, prócz golizny i surowizny....

jk69
04-11-2006, 19:26
Dachówko, marzenie jesiennozimowe
nad głową niech będą ilości hurtowe
twej zgrabnej postaci
rzeźbionej z tej gliny, co się nie rozpadnie
wśród burz złej godziny
co się nie rozmoknie z powodu rozpaczy
deszczowych, ani nic cię nie wypaczy
nawet złe spojrzenie sąsiada lub wrony

a dom mój niech będzie Tobą ogacony
bo mu się śniegi w progi wpychają

na tym inwestor kończy strapiony
i tęsknie patrzy w niemieckie strony.....

jk69
04-11-2006, 19:30
chciałam napisać o dachówce to napisałam! :lol:

jk69
07-11-2006, 13:02
Nie bójcie się będzie prozą....
O dachówce rzecz jasna.
Do ścisłego finału przeszły:

Dachówka wymyślona juz dawno, obejrzana na dachach i ulubiona - płaska Creaton Domino łupek - ok. lutego 2007 dostępna :cry: :cry: :cry: .

Dachówka konkurencyjna, płaska, bardzo podobna do Domina, podobno równie dobra, w tej samej cenie, obejrzana będzie dziś - Nescamp H10 ciemny dość łupek 8) i dostępna "od ręki" co dzisiaj znaczy ok. 2-3 tygodni lub trochę szybciej (jak jest w fabryce to w ciągu 7 dni...)

Dachówka mega Creaton (taka wielka, największa z możliwych - ha, ha gigantomania się kłania) ciemny łupek, tańsza od dwóch pozostałych o ok. 20% (licząc od ceny całego dachu) dostępna w okolicach 2-3 tygodni lub może troszkę później.

Jest jeszcze Roben, zwyczajny, ciemny łupek, średzka falista czy jakoś tak, tańsza znacznie, ale podobno zaczyna jej brakować - więc czekanie znów... Widzieliśmy na dachu - i dach ładnie wyglądał, polecana jako "dobra w dobrej cenie" ...

Decyzja musi zapaść w tym tygodniu ostatecznie .
W poniedziałek 13 :o na budowę wraca Pan J. and company w celu umieszczenia wieźby na miejscu jej wyznaczonym. A potem folia i te wszystkie elementy łacenia częściowo w opozycji :lol:
Mam już listę zakupów, rozpoczynającą się od nieśmiertelnego: 20 kg gwoździ .....
Przepis na dom powinien brzmieć tak:

Weź dwieście kilo gwoździ ..............zmieszaj z dobrze ukręconym betonem w ilości 100 m3, na dnie przygotowanej wcześniej formy ułóż 1 tonę stali stopniowo wlewaj beton. POczekaj aż stwardnieje, koniecznie podlewając obficie wodą by nie popękał. Na pierwszę warstwę bokami układaj równo cegły w ilości kilku tysięcy, pomiedzy warstwy cegieł nakladaj cienką warstwą zaprawy. Dalej postępuj podobnie - warstwa betonu, warstwa cegieł aż do żadanej wysokości. Na wierzchu ułóż delikatnie drewniane belki, które wcześniej namocz by zzieleniały. Przykryj folią a na końcu całość udekoruj kolorowymi dachówkami. Pamiętaj o wetknięciu przewodów kominowych i wentylacyjnych!
Tak przygotowany dom wstawiasz teraz na 6 miesięcy do nagrzanego do czerwoności urządzenia wykańczającego. Po upływie tego czasu (cały czas sprawdzaj wilgotność !) dom powinien być gotowy do spożycia. Przed spożyciem upewnij się czy już ostygł!

Smacznego! :D

jk69
09-11-2006, 11:04
Dachówki c.d.

meta już blisko....
Prowadzą - na zmianą - Domino i Nibra G10 Nelscampa. Ta druga ma gorszy kolor - ale - zaraz zdobędę po 1 egzemplarzu i przywlokę do firmy, gdzie w końcu pracują sami artyści z dyplomami, więc na kolorach powinni się znać, nie? I niech mi powiedzą co mam zamówić w końcu!!!!!!!!

Wkleję zdjęcia do porównania - ale mam jakiś kłopot z fotosikiem.

jk69
14-11-2006, 10:23
Się działo!
Dachówka wybrana!!!!!! Na dachu mym zalśni więc matowym blaskiem CIEMNO SZARA NIBRA G10. Jest ona oczywiście zupełnie płaska, a od pierwotnie zakładanej (w głowie już na dach oczywiście) Domino, różni się kolorem (nieco jaśniejszy) i zaokrąglonym wykończeniem krawędzi dolnej. Termin dostawy - 49/50 tydzień czyli coś około 10 grudnia (lub wcześniej :D , lub później :evil: ).

Wczoraj rankiem bladym dzwoni komórka - i zgadnijcie kto to dzwoni o poranku do inwestorki zasapanej - no kto? Mój ulubiony budzik vel pogodynka czyli Pan J. Miał tego dnia się stawić, więc się stawia - przynajmniej telefonicznie. To w nim ko... tzn lubię najbardziej, słowność. Wczoraj wprawdzie nie popracowali, bo nie dojechała wieźba, ale chęci były!

Wieźba dojechała dziś raniutko. I znów telefon zerwał inwestorskie zwłoki z ciepłego łóżeczka. Tym razem Pan J. mniej miły - drogi nie ma!!!!!!! :o Jak to - sapię - jeszcze w niedzielę była! Mimo ulewnych deszczy w świetnej formie! Niestety - między niedzielą a wtorkiem był poniedziałek 13, w którym to dniu koparka zamówiona przez sąsiada, rozwaliła rurę z wodą w drodze leżącą. I popłynął wartki strumień wody........ Po 30 minutowym potopie nasza droga na glinie, urabiana dodatkowo przez ciężki sprzęt zniknęła w mazi, niestety na odcinku prowadzącym do mojej działki..... Wieźba wylądowała więc tam gdzie się dało jeszcze dojechać, i teraz ekipa nosi ją na plecach .....
Mój sąsiad oczywiście szkody naprawi, ale trochę się chłopcy nanoszą ...
Kończę, bo muszę zawieźć Panu J. szczegóły dachówkowe czyli dane techniczne do łacenia i czegoś tam, tam ta tam!

Wraz z powrotem Pana J. na budowę wróciło również słońce, a prognozy na następne tygodnie są wprost wymarzone! :D Czyli - dach na święta będzie????? Ja tu jeszcze wrócę!!!!!!

jk69
20-11-2006, 10:03
Zgodnie z obietnicą pojawiam się, by zniknąć! Przyczyny mego pośpiechu są prozaiczne, choć rozległe jak szkody górnicze na Śląsku. Spuśćmy na nie zasłony chłodnego milczenia... I przejdźmy na tereny równie grząskie i niebezpieczne, czyli plac mej budowy!
Na lewo, proszę wycieczki, widać już majaczące wśród bieli folii Tyvek Solid zręby kominów murowanych z ciemno-szarej (a będzie to kolor pojawiający się często w tej opowieści) cegły. Murowania samego nie widziałam, widziałam za to Panów murarzy, którzy ze skupieniem na twarzy godnym twórców fresków w Kaplicy Sykstyńskiej , przy pomocy maleńkich patyczków wykańczali fugi na tychże kominach. Boję się czy efekt końcowy mnie nie powali, a kominy pokonają wszytskich rywali do miana najpiękniejszego elementu elewacji! Oby, oby... Na razie się martwię - inwestor bez zmartwienia wytrzymuje krócej niż normalny człowiek bez tlenu - czy one nie za ciemne będą... Och.
Po prawej zaś widać piękny, ażurowy wzór, który utworzyły elementy mej ściany kolankowej, nikczemnie - jak twierdzi Pan J.- wymyślonej przez architekta z samych belek drewnianych. Między dachem a ścianami parteru mam więc teraz rząd krateczek, które aż się proszą, by je wszystkie wypełnić oknami i zapalić wewnątrz światło! Jak nic UFO. To podsunęło mi sporo nowych pomysłów 8) dachowo/okiennych, albowiem nic tak mnie nie rajcuje, jak możliwość dokonywania zmian. Obmyślania kolejnych wariantów i wersji - nawet mocno kosmicznych - jak ten powyższy.
Niestety drodzy uczestnicy - nic nie zobaczycie, bo mam cały czas uszkodzony komp. i zdjęć nie mogę przerzucać.

KOńcząc.
kominy się murują.
ścianki działowe się murują.
Muszę szybko kupić CIEMNO - SZARE RYNNY oraz blachy do obróbek.
Moja dachówka mam nadzieję piecze się w piecach gdzieś tam, za zachodnią rubieżą...
Pan J. zaproponował, że położy mi papę termozgrzewalną na podłogach. Zgodnie ze swoim zwyczajem, zażyczył sobie kosmiczenej ceny - 20 zł za 1m2. Chyba nie skorzystam, bo on pewnie z tej ceny nie zrezygnuje... Ale trochę przesadził tym razem. Wiem, że ceny za tę usługę w okolicach 5-10 zł się kołaczą! Zdzierca jeden :wink: .

Prognozy pogody stały się najjaśnieszym punktem mego życia. Kocham prognozy pogody na następny tydzień przynajmniej!

jk69
22-11-2006, 13:24
7.00 rano telefon Sami Wiecie Od Kogo. Rozrzuciwszy dzieciarnie tu i tam, ruszam na uroczystą procesję do hurtowni po niecierpiące zwłoki zakupy w towarzystwie Pana J. Wykupujemy stany magazynowe metalowych części do skręcania drewna. Czyli elementy mojej ekstrawaganckiej ścianki kolankowej.
Potem snujemy się przez 2 godziny po budowie i omawiamy pasjonujące tematy takich tam drobiazgów, jak ocieplanie kominów czy wyłożenie izolacji na 3 stropie pod dachem. Włażę po drabinie do tej krainy krasnoludków, gdzie będziemy co najwyżej mogli zamykąć niegrzeczne dzieci do lat 7 oraz przechowywać narty. W gre wchodzą też zmumifikowane ciała niepożądanych gości lub namolnych wierzycieli! A dodatkowo wymyśliłam suszenie grzybów lub owoców latem. Razem lub oddzielnie. Mumi i grzybów.
Spacerujemy więc między zachlapanymi betonem ścianami, obrzynkami desek, nadgryzionymi worami i robimy romantyczne plany współpracy na najbliższe 2 tygodnie:
- obróbki blacharskie kominów
- reszteczka ścian
- ocieplenie kominów z pozostałości materiałów do ocieplenia szczytów zakupionych
- porząki, porządki - usuwanie desek, stempli, palet
- izlolacje z papy - ciągle nie wiem: piwnice tylko czy parter też !!!!!!!!!!!
- usuwanie blaszaka
- przenoszenie zawartości blaszaka do zabezpieczonego budynku (to brzmi dumnie!)
- przenieść wreszcie instalację wodną do budynku!
- jak pogoda pozwoli: wykonanie muru oporowego wzdłuż wjazdu do garażu i przesypanie wreszcie na właściwe miejsca pozostałych zwałów ziemi.
- dachhhhhhhhhhhhhówki

Z sąsiadem planujemy tez wykonanie muru oporowego pod ogrodzenie między nami w przyszłości ustawione! gdyby się te plany powiodły, moja działka zaczęła by w końcu nabierać jakiś właściwych kształtów!

A co na to NATO? Nato na to nic, za pewne, ale ja się cieszyć będę jak się to wszystko uda zrobić do świąt! Świąt???kto powiedział świąt :o

ŚWIĘTA IDĄ! A JA MAM 3 DZIECI, ORAZ MĘŻA. I WSZYSCY WIERZĄ W ŚW.MIKOŁAJA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Tylko czy ja się przestawię na zakupy w normalnych sklepach?

jk69
28-11-2006, 11:33
Czy bawiliście się kiedyś (to pytanie dla osób urodzonych w czasach pierwszego lądowania ludzkości na księżycu) drewnianą szpulką po niciach i gumką przyciętą z dętki rowerowej? Gumkę naciągało się na szpulkę, puszczało i całe ustrojstwo poruszało się ruchem bardzo niejednostajnie przyspieszonym ...
Tak właśnie poczułam się wczoraj. Jak wystrzelona za pomocą gumki i szpulki w kosmos jednostka ludzka.
Zdarzenia zdarzają się nie pytane, prawda?

Po zakończeniu stanu surowego zostało mi na budowie mnóstwo drewnianych odpadków. Zapytałam sąsiada czy nie chce tego zabrać do spalenia w piecu? Ucieszył się. Sąsiad ten to stary dziwak i samotnik - jak z książek dla dzieci. Mieszka sam, w zrujnowanym gospodarstwie, z psami i krowami. Ma sporo ziemi. Gdyby sprzedał choć 2,3 działki budowlane, dożyłby w luksusie swych dni. On woli swój bajzel i psy. Jego prawo. Jest zupełnie sam - tzw. stary kawaler, w konflikcie z resztą rodziny i sąsiadami. Często widywałam go przy pracy, ciągle w ruchu, mimo swych 70-kilku lat, w dobrej formie.
Wczoraj późnym popołudniem przyjechał pod mój dom po te deski traktorkiem z przyczepką. Pojazdy te skonstruował chyba sam - takie niewielkie coś do jeżdżenia na pole, bez kabiny i rejestracji. W trakcie manewru cofania traktor się przewrócił i przygniótł staruszka.
Dzięki Bogu - nie stało się najgorsze. Chłopcy z budowy na szczęście jeszcze byli i błyskawicznie wyciągnęli go. Stał o własnych siłach, był przytomny. Nie mógł ruszać nogą. Zawiadomione pogotowie, mimo jego protestow, zabrało go do szpitala. Prawdopodobnie ma złamania w obrębie miednicy. może też nogi.
POtem policja (wypadek miał charakter zdarzenia drogowego, bo uczestniczył w nim pojazd - na szczęście nie na drodze, tylko na prywatnej posesji) ustalała przebieg wypadków...

Niedaleko mieszka jego rodzina. Pojechałam do nich jeszcze przed przyjazdem karetki. Jacyś okropni, wrzeszczący ludzie . Powiedzieli mi, że palcem nie kiwną, że nic to ich nie obchodzi, niech się martwi o niego policja i pogotowie!

Najgorsze jest to, że same zostały psy i krowy, którymi nikt się nie chce zająć!
Dwa lata temu ten mój sąsiad miał podobny wypadek - też przygniótł go ten nieszczęsny traktor. Wtedy był w tragicznym stanie - leżał 2 miesiące w szpitalu. I podobno jakiś kuzyn zajął się zwierzakami - karmę załatwiła gmina. Ale po powrocie ze szpitala staruszek "wypiął" się na ludzi, którzy mu pomogli. Podobno nawet nie podziękował.... Jakiś koszmar.
Ja nawet rozumiem trochę tę jego rodzinę. Ale co zrobić z głodnymi, zziębniętymi psami - są tam również małe szczeniaki! Dodatkowo, te psy są pół dzikie i nikogo obcego nie wpuszczają pod dom. Nie mogę nawet tam wejść i zostawić im coś do jedzenia. NIe mówiąc już o krowach i cielaczku.

Będę jeszcze dzwonić na policję i do gminy w tej sprawie.
Muszę też usunąć - pewnie na swój koszt - ten traktor i wóz z drewnem.

A na budowie przerwa. Otwory pozabezpieczane folią i deskami. Być może zrobimy jeszcze mury oporowe w najbliższych dniach. No i czekamy na dachówkę.
Na razie jednak, mam dość wszystkiego.

jk69
29-11-2006, 09:03
Hej,

sąsiad już po operacji - w szpitalu będzie jeszcze ok. 10 dni. Uf. To "tylko" biodro, choć martwię się, że w tym wieku może się nie zagoić już właściwie. Zobaczymy.
Co ze zwierzakami się dzieje - w wątku zwierzakowym :
http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=1507369#1507369

Teraz muszę pozbyć się traktorka i przyczepki, by móc dalej budować.
Mury, mury, które nie runą, runą - mam nadzieję! Mury oporowe rzecz jasna. Mur oporu - oto moja prawdziwa natura! Sprzeciw i kontestacja :wink: . Nastolatka przed 40-tką.

Będzie lepiej.

jk69
06-12-2006, 10:36
, wiem, że masz bardzo, bardzo mało czasu, ale dopisuj chociaż odrobineczkę do dziennika co parę dni, prooooszę!
Rozwiązania bez komplikacji w 50. tygodniu życzę! :wink:

postawiona do pionu, wracam między żywych, jak feniks z budowlanego popiołu czyli gliny...
W której starym zwyczajem znów ryć zamierzam. Oczywiście '"ręcami" koparkowego a raczej łyżką :o koparki. A to z powodu murów oporu.
Wspomniane mury mają zacząć wreszcie powstawać - nie bez problemów, bo anomalie pogodowe skłoniły naród do rozpoczynania prac budowlanych w grudniu i wszyscy coś kopią zawzięcie, więc na koparki są już zapisy!!!!
Do tego Pan J. kręci nosem na brak stopy w projekcie muru - ja tam stopę mogę mieć, ale stopa kosztuje nie mało, więc pomysł architekta, by jej nie było spotyka się z moim ogromnym entuzjazmem. Panowie mają się w tej sprawie spotkać jutro - uwaga - o 7.00 rano na budowie! Nie trudno dociec kto wyzanczał godzinę tegoż "randewu". Dla ułatwienia dodam, że to nie ja....

Nawiązując do wspomnianego przez Yolandę rozwiązania, to nastąpi ono prawdopodobnie w terminie - w 49 tygodniu - czyli w piątek najbliższy. Lub w jego bliskiej okolicy. Chodzi oczywiście o triumfalny przyjazd dachówki Nelscamp na "mę budowę".Tfu, tfu - obym nie zapeszyła - zdaję się, że dach na święta będzie w pełnym składzie dachówkowym.

Przyznaję, mam ostatnio spadek formy - coś mnie łamie... Po trosze jakieś choróbska, a po reszcie to stresssss nasz codzienny... No i ten okolicznościowy, że o wypadkach na budowie nie wspomnę i psach w schronisku, z którymi nie wiem co począć. Z jednej strony czuję się za nie odpowiedzialna jakoś, a z drugiej nie mam jak się tym zająć...

A tu trzeba dzwonić do elektryka - bo się musi pojawić na budowie wreszcie. Trzeba ścigać hydraulika, który jest przemiłym człowiekiem ale zajętym okropnie .. Okna, okna, okna...

No i ten nieprzesuwalny termin świąt! Konieczność zakwitnięcia betlejemską różą, ostrokrzewem, jemiołą, rozbłyśnięcia choinką.
A ja bym chciała dostać od św. Mikołaja (czy ktoś ma do niego telefon?), zapakowany nawet byle jak i bez polotu, może być z drugiej ręki, w nie twarzowych kolorach, z przeceny, zupełnie niedzisiejszy ......... ŚWIĘTY SPOKÓJ! W ilości wystarczającej na odzyskanie tchu.
Ale sobie ponarzekałam niebudowlanie,a niech to.

Po dachówce - obiecuję, będą budowlane podsumowania. Kosztów, błędów i wypaczeń. Przyznam się w całej rozciągłości do stanu surowego otwartego z dachem, który w 5 miesięcy (z przerwami) na Waszych oczach budowałam!
I może wreszcie wypędzę złe duchy z kompa, uniemożliwiające mi wklejanie zdjęć!

PS: post w całości dedykowany Yolandzie :D

jk69
13-12-2006, 16:07
... chyba nie przymarzłaś do tego Twojego błotka, Prawie Sąsiadko?! :o :lol: ;)

CZEKAMY NA WIEŚCI I JAKIEŚ FOTKI...

GRYFPC - FOR YOU!

Kręte są ścieżki mego budowlanego żywota!
Dachówka przyjechała do Krakowa z lekkim poślizgiem - w poniedziałek, czyli poród nieco opóźniony, w 50 tygodniu... Pojawiły się też komplikacje w postaci braku 3/4 zamówionych dachówek krańcowych, od których podobno zaczyna się kłaść dachówki.
Przyjęłam to z podejrzanym spokojem...Czyżby rytyna?
Niemcy donieśli, że brakujące dachówki dostarczą w 51 tygodniu :lol: a co to znaczy każdy posiadacz kalendarza wie - może zdążą przed Wigilią????
Dzielny Pan J. zniósł niepomyślne wieści z godnością i postanowił zostać akuszerką niepełnego dachu - "boczki" dołoży później - a kiedy? a kto to wie?
Tak więc dachówki zjechały dziś na budowę, a ja nawet ich nie widziałam, bo w połowie dnia zapada ciemność! U was też? Z trudem dojrzałam zarys muru ....

Pan J. wykopał wczoraj dwie studzienki - jedną do drenażu, drugą do deszczówki, założył bednarkę :o cokolwiek to jest, poprawił ocieplenie odpadające od południowej ściany. Przysypaliśmy (koparka) tę część ściany ziemią jednak - były plany wykorzystania przestrzeni pod tarasem, ale ja dla odmiany "odpadłam" na etapie projektów - za dużo do wymyślania, uszczelniania, wzmacniania itd.

Obecnie jestem na etapie przekopywania się przez oferty okienne. Niech szlag trafi ten urodzaj! Kiedyś były okna "szwedzkie" (niech wybaczy dzielny naród szwedzki!) w jednym kolorze i komu to przeszkadzało???? I to od razu z wentylacją!

Pędzę do przychodni z synkiem, który nie może pozbyć się kataru od tygodni... Może dowlekę się wieczorem jeszcze?

Pozdrawiam, Gryfpca szczególnie, z błotnistym przytupem, chlup, mlask, mlask!

jk69
15-12-2006, 13:08
Synkowy katar ma podobnoż podłoże alergiczne :o co mnie wprawiło w zdumienie, bo nikt w rodzinie alergią się pochwalić szczęśliwie nie może. Ale to podobno takie raczej podrażnienie wynikające z przesuszonego powietrza i braku mrozu.
Czyli zaczynam tęsknić za zimą - oczywiście proszę o jej nadejście po 51 tygodniu..................
Najmnłodszy przeziębił się i smarka już tak zwyczajnie, po chłopsku. Do tego moja mama ściągnięta do Krakowa w charakterze niani ma problemy z ręką, którą nie może ruszać, co w przypadku opieki nad nieletnimi powoduje pewne komplikacje. jednym słowem NORMALKA!

Dzięki powyższym faktom, nie mogę dojechać na budowę przed zmrokiem, żeby rzucić okiem swym oraz obiektywu na dachówkę! A ona już tam jest - wprawdzie w cżęści tylko ale już coś widać w tym pięknym słońcu na pewno!

Muszę jeszcze kupić właz dachowy i to teraz już, zaraz, więc odklejam łapki od klawiatury i gnam - gdzie? :o - Castorama?????? Blisko przynajmniej.
Jak wkleję wszystkie zaległe zdjęcia, to mi 5 strona stuknie od razu .... Wezmę laptopa na święta (niestety, wyjeżdżamy ...)....

jk69
28-12-2006, 22:45
Witam POświątecznie!

Przed świętami wydarzyło się wszystko co miało: nadjęchały brakujące dachówki i położyły się (przy wydatnej pomocy Pana J. i jego kompanii) na dachu! Stanął również mur między-sąsiedzki.
Ja w tzw. międzyczasie zagubiłam się zupełnie w labiryncie spraw "nie znoszących zwłoki". Zostałam wessana przez wir przed-świątecznych przygotowań a następnie wypluta w nowej, lepszej po-świątecznej wersji. W której stawiam się przed ekranem mego UZDROWIONEGO komputera. Dzięki tej ogólnej sanacji, mam nadzieję zaprezentować zaraz fotograficzny skrót ostatnich tygodni! Zatem do dzieła!

drewniane belki stropu jeszcze na ziemi:
http://images2.fotosik.pl/312/cf7165b4d04c6286.jpg (www.fotosik.pl)

a tu już nad głową:
http://images2.fotosik.pl/312/eaa1e06c43ba6821.jpg (www.fotosik.pl)

trzeci strop Teriva nad poddaszem;
http://images4.fotosik.pl/267/cadd6d2bfea54a47.jpg (www.fotosik.pl)

wybory miss płaskiej dachówki
http://images3.fotosik.pl/311/525422608c7aee22.jpg (www.fotosik.pl)

to już przypomina dom - wieźba błyskawicznie wdrapała się na dach
http://images3.fotosik.pl/311/ba5ff88cdc121418.jpg (www.fotosik.pl)

http://images4.fotosik.pl/267/f62ed4c06606c75d.jpg (www.fotosik.pl)

a tu piękne moje kominy oraz folia Tyvek Solid w charakterze pokrycia dachowego:
http://images2.fotosik.pl/312/dc5f445eccaee990.jpg (www.fotosik.pl)

cdn.

jk69
28-12-2006, 23:04
na tych zdjęciach mój dom przypomina budowlę z zapałek - jest niepokojąco ażurowy ...

http://images4.fotosik.pl/267/ddce61cd84097b12.jpg (www.fotosik.pl)

http://images3.fotosik.pl/311/4a85f4b6c5034401.jpg (www.fotosik.pl)

i rynny mamy - a jak!
http://images4.fotosik.pl/267/3207fd737339cb65.jpg (www.fotosik.pl)

http://images4.fotosik.pl/267/09e79c1d9a070087.jpg (www.fotosik.pl)

DACHÓWKA! Brudna jeszcze od pyłu powstającego podczas przycinania dachówek:
http://images2.fotosik.pl/312/295d25438f21861b.jpg (www.fotosik.pl)

http://images4.fotosik.pl/267/0a83e56c5dd53eb6.jpg (www.fotosik.pl)

tu widać jeszcze krawędzie gołe, czekające na brakujące dachówki.

A na koniec pierwsze okno w naszym domu czyli wyłaz (albo właz) dachowy:
http://images3.fotosik.pl/311/7e27fe6d85a26811.jpg (www.fotosik.pl)

Dachówka wygląda na zdjęciach jakoś tak żałośnie, ale w rzeczywistości jest przepiękna! Ma taki delikatny kolor, dach, mimo że wielki i prostacki - wygląda lekko! Być może uważny czytelnik porównując wizualizacje ze stanem obecnym, zauważy brak okien dachowo/kolankowych... Zdecydowaliśmy się pokryć tymczasowo cały dach dachówką - kiedy pojawia się okna te fragmenty dachu zostaną zdemontowane a nadmiar dachówki zostanie w przyszłości wykorzystany np. do zadaszenia tarasu czy śmietnika. PO namyśle uzanałam, że zabezpieczanie otworów będzie kosztowne i na pewno nie tak trwałe jak dachówkowe.

Przyznam się Wam do czegoś - dziś dzwonił Pan J. a ja nie odebrałam telefonu... :oops: NO cóż, jestem jeszcze w świątecznym nastroju bardzo 8) . Mój nastrój dodatkowo wspomaga CAŁKOWITY choć chwilowy BRAK DZIECI!
Porzuciłam je w gnieździe babcino/dziadkowym i pofrunęłam, niczym ta okropna kukułka ... Sądzę jednak, że moje dzieciaki są bardziej zadowolone ode mnie - wiadomo - słodycze i MINI MINI bez ograniczeń! A ja śpię i snuję się po domu, i znowu śpię i znowu się snuję... Dobranoc!

jk69
03-01-2007, 16:54
Będzie jaśniej czyli pierwszy krok w przepaść....

Nowy Rok nadszedł i się był rozpoczął, dając asumpt do robienia planów i podejmowania zobowiązań (w większości przepisanych z kartki ze stycznia ubiegłego roku). Tym razem jednak rozpoczął się WYJĄTKOWY NOWY ROK. Mam bowiem nadzieję, że cyfry 2-0-0-7 będę mogła wyryć na belce w salonie, na własnej belce, we własnym salonie....a co będą oznaczać każdy wie.

Żeby tak się jednak stało, należy założyć gogle, poprawić wiązania, lekko odepchnąć się od podłoża kijkami i sruuuuuu, w dół slalomem gigantem między tyczkami: instalacje, tynki, wylewki, posadzki, ocieplenia, regipsy, tarasy itd, itd aż do mety ... I jest to jazda na czas, albowiem nie mam zamiaru wynajmować mieszkania (choć je baaaaaaaaaaaaaaaardzo lubię) ani jeden dzień dłużej niż to będzie konieczne.

Sezon budowlany 2007 rozpoczęłam od spotkania z elektrykiem - to ten sam Pan, który instalował skrzynkę RBK na początku mych zmagań. Wydaje się być rzetelny i sympatyczny.... W sobotę spotkanie nr 2, na którym oznaczymy dom kredą co (piszę to już raz któryś) nieodparcie kojarzy mi się z magicznymi obrzędami i odczynianiem "złego". Do soboty więc musi powstać choćby zarys rozkładu instalacji :o - a jest to absolutnie niewykonalne. Czyli - znów będziemy improwizować... A ja nie mam np. wizji oświetlenia górnego w pomieszczeniach z drewnianym stropem - czyli na połowie parteru!!!! POsiadam taki (widoczne belki stropowe) w obecnie zajmowanym lokalu (brrr - opis jak z kroniki kryminalnej, dalej zazwyczaj następują konkubiny i konkubenci, promile oraz obrażenia) - i wiem jak trudno to to sensownie oświetlić. Jakieś propozycje?
Pan elektryk był łaskaw znaleźć już kilka problemów natury technicznej - m.in. taki, że z powodu potężnych (tak wszyscy mówią) podciągów i wieńców betonowych nie będzie mógł on wszędzie położyć rurek (peszli?) na przewody i te przewody (plaskate obiecał) umieści na murze czyli pod tynkiem bezpośrednio :o . Ściemnia, czy nie ? Oj muszę ja liznąć nieco wiedzy elektrycznej, co powinno przyjść mi łatwo - jestem genetycznie obciążona - mój ojciec kształcony w tej materii bardzo... Niestety, z tatusiem nie łączą mnie więzy zbyt bliskie, dokładnie rzecz ujmując : żadne, muszę więc na genach poprzestać. Jak i na etapie genetyki zatrzymał się mój tatuś, obdarzając mnie odpowiednią ilością chromosomów, i znikając z mego życia. Jak sami widzicie, nie mam najlepszych doświadczeń z elektrykami... Mam za to nadzieję, że w przypadku MOJEGO WŁASNEGO będzie wręcz przeciwnie - zostanie na dłużej ... (tylko bez skojarzeń, Pan nie jest .hm. w moim typie....) .

Jutro zaś wracam do ulubionego zajęcia - kopanie i lanie betonu czyli mur oporu number 2. Oby tylko nie spadł deszcz i nie rozmył moich planów! Zbudowanie tego muru popycha do przodu dalszy roboty ziemne - szamba, studzienki (jeszcze jedna jest w planie) taras, i ostateczne rozprawienie się z hałdami ziemi rozkładającymi się bezczelnie na moich trawnikach i rabatach!

Po raz kolejny ucieszyłam się na widok mojego dachu, który jest bardzo szaro/stalowo/optymistyczny i piękny. W co musicie uwierzyć mi na słowo - może podkradnę komuś fotoaparat, to potwierdzę i obrazkiem... Oczywiście potem nie zgodzę się z żadną krytyką i odeprę każdy (nawet uzasadniony) atak, jak to matka.... :wink:

jk69
09-01-2007, 15:03
Spotkanie z elektrykiem odbyło się - i jak przewidywałam - improwizowaliśmy. Ja wprawdzie kilka dni temu, jadąc super wygodnym (a jaki ma być za 100 zł ????????) pociągiem do Warszawy nakreśliłam jakieś zarysy planów elektryfikacyjnych, ale bardziej zarysy niż plany. Przy okazji ustaliliśmy wreszcie jak ma wyglądać pracownia, która zaanektowała pomieszczenie po pralni. Zdecydowaliśmy, że kotłownia, (w której będzie stał przecudnej urody gazowy piec CO i zasobnik CW, więc z kotłowniczymi klimatami ma mało wspólnego) posłuży jednocześnie za tzw. kącik jadalny dla naszych pracowników. Pan J. postawi tylko ścianę rozdzielającą pomieszczenia kotłowni i pracowni, oraz WC-tu naturalnie.

Elektryczne gadu-gadu szło nawet dość sprawnie, mimo wyraźnego braku przygotowania inwestorów. Aż doszliśmy do szatni, czyli miejsca, które spędza mi ostatnio sen z powiek. Jest to niestety BUBEL PROJEKTOWY, pierwszy w naszym domu tak brzemienny w skutki .

Kiedy podjęliśmy decyzję o umieszczeniu garażu na poziomie piwnicy z przejściem do domu schodami piwnicznymi, nikt z nas - ani my ani architekt, nie zwrócił uwagi na drobiazg: gdzie będzie centrum butowo/ kurtkowe? Najczęściej wracamy do domu ze szkół i prac samochodem. Samochodem też jeździmy w innych celach: rekreacyjnych, na zakupy itp. Czyli wyobraźmy sobie: wracamy skądś tam, dzieci mają ubłocone buciska, kurtki mokre od deszczu - wjeżdżamy do garażu, a ponieważ na dworze deszcz i ziąb oraz ciemno, korzystamy z dobrodziejstw połączenia garażu z domem i wchodzimy po schodach na parter, potem przez cały hol DO WIATROŁAPU gdzie jest zaplanowana "główna" szafa???????? Całe to towarzystwo w brudnych butrach przez pół domu człapiące - to MASAKRA!
Czyli konieczna jest szatnia w piwnicy - miejsce pod schodami nadaje się nawet. Ale - co w sytuacji, gdy będę np. wychodzić z dziećmi na spacer pieszy? Też niestety będę schodzić do piwnicznej (choć tam jest planowane normalne ogrzewanie i wykończenie) szatni, bo przecież trudno będzie posiadać na każdym piętrze alternatywny zestaw kapci, kaloszy, czapek i rękawiczek!
Wynika z tego, że mój wiatrołap będzie ekskluzywnym wejściem dla gości i ew. listonosza, a w szafie tam planowanej z rzadka coś zawiśnie. Zaczynam się zastanawiać, czy nie umieścić tu legowiska dla psa?

Muszę kończyć, o awanturze o szatnię oraz o spotkaniu z hydraulikiem następnym razem. Także o murze oporu zdumiewającym, oraz cokole pod pomniki - po jednym dla mnie i dla ....... no kto się zasłużył PRAWIE tak samo dla budowy domu rodziny S?

Odpowiedzi w następnym odcinku!

jk69
22-01-2007, 13:49
Następny odcinek.

Dobrze, że nie zostałam scenarzystką serialu "Klan"np., bo nie byłoby zbytniej ze mnie pociechy... Systematyczność nie jest moją mocną stroną....

Coż, z powodu opóźnień, pominę awanturę o szatnię.
Hydraulik przyszedł, obejrzał, dostał plany. Ponieważ instalacje hydrauliczne są o wiele prostsze do zaplanowania niż elektryczne, poszło "z górki". Z grubsza wiadomo gdzie ma stać wanna a gdzie kibelek, więc obyło się bez rozpaczliwej improwizacji.
Na hydraulika jesteśmy zdecydowani - już kiedyś coś dla nas robił i wiemy, że wprawdzie jest dość zajętym fachowcem, ale jak już zacznie robić, to robi dobrze.

Gorzej z elektrykiem. Nie jesteśmy do niego przekonani. Szukamy dalej. W ostateczności (jakby już nikt inny nie zgodził się) ten może być - podał cenę ok. 47 (do negocjacji, 45?) za punkt. Ale ja chcę umówić się na "jedną kwotę" za cały dom. No bo jak niby liczyć jakieś maleńkie halogeniki, umieszczone obok siebie? Toż materiału (kabli np.)pójdzie na to jak na lekarstwo.

Mając na uwadze doświadczenia z "improwizacją" przy omawianiu elektryki, wzięłam sie do roboty i ............. urządziłam dom! Dla potrzeb instalacji, podłóg, wykończenia ścian itp.Tzn. rozrysowałam dość dokładne aranżacje przestrzeni na rzutach. Robiłam to odręcznie bo lubię ołówek i gumkę do mazania... Mam już plany piwnicy i pracowni, otwartej powierzchni salono/kuchniowo/holowej, łazienek,pralni i dziecięcych pokoi. Ostały się dwa pokoje na parterze, ale te mam ułożone w wyobraźni, więc szybko pójdzie. Efekty obiecuję wskanować, ale czy coś będzie widać z tej ołówkowej roboty?

Cokoły! Rozwiązanie konkursu - pomnik chciałbym ufundować Forum Muratora - bez tego "medium"byłoby mi baaaardzo trudno coś zbudować... Pomnik może mieć charakter tymczasowy - jesienią mam nadzieję na tych cokołach wesprzeć drewnianą konstrukcję mostu!
matko, ciągle dzwoni telefon, i nie mogę się skupić na pisaniu... Nic nie wspomnę o ciągu dalszym.......................... :oops:

A przecież spotkałam się również z Panem od Poddasza i Ociepleń!!!!!!

jk69
22-01-2007, 14:44
jeszcze moje obietnice z ubiegłego roku - rozliczenie stanu surowego .....
Podaję ceny z Vat-em materiałów (tylko dom - pomijam otoczenie domu - mury oporu, drogę dojazdową itp.)). Przypominam, że to duży dom jest :oops: :evil: :oops: ....

stan surowy otwarty:
beton - 25 000 (w tym fundamenty, chudziak - 8300, monolityczne ściany piwnicy- 6400, stropy (w tym największy 132 m2 nad piwnicą - 4000 zł) wieńce i podciągi - 10 300 )
stal - 20 000 (w tym zbrojone ściany piwnicy! mam też kilka potężnych podciągów - z powodu wielkich okien oczywiście)
cegła ceramika (w tym kominy) - 18 000
drewno budowlane ( deski wykorzystywane do końca budowy, stemple odsprzedajemy, więc koszt trochę niższy) - 10 000
Stropy Teriva - 14 000 (powierzchnia 3 stropów łącznie 214 m2)
belki na strop drewniany (80 m2 powierzchni stropu, ale cena obejmuje oczywiście tylko belki drewniane - reszta czyli płyty OSB+wełna+ drewno będzie robiona w czasie wykańczania) - 8 000
piaski, żwirki - 3000
izolacje, dreny - 10 000
gwoździe, kątowniki itp - 2 500
prace ziemne, tu wyjątkowo dodaje przygotowanie podjazdu, bo bez niego nie byłoby budowy - 12 000
kierbud, geodeci, elektryk, hydraulik, transport - 6 000

razem : 127 500 myślę, że można to spokojnie zaokrąglić do 128 000 bo nie wiem, czy ujęłam tu np. cement na zaprawę?

Dach:
wieźba - 7000
dachówka -19500
kominy - 4700
folia - 1440
obróbki, blachy, dodatki, mat. montażowe + część rynien (reszta będzie wiosną montowana wraz z oknami dachowymi) - 2000

Razem - 35 000

Materiały kupowałam od lipca do grudnia 2006.
Ceny w 2007 pewnie się niestety zmienią .... :evil:

Napisałam szczerze jak było, choć mam wątpliwości, czy w ogóle podawać jakieś ceny ... Po pierwsze - zmieniają się jak szalone, a po drugie - zaglądają tu różni ludzie ...
Ale ponieważ ja jakoposzukiwacz szukam cen - podaję , może komuś się przyda (podjąć decyzję o budowei mniejszego domu! :lol: )

jk69
23-01-2007, 11:21
No nie mogłam się opanować normalnie jak zobaczyłam to dzieło Jana A.Rootiusa o wdzięcznym tytule 'Dziewczyna przy straganie" ...
Dzieło w calej okazałości prezentuje i inne umęczone oraz rozdziabane do konsumpcji stworzenia. Mnie jednak najbardziej spodobała się scenka centralna : oto młoda dziewka pewnie i bez zażenowania poddusza (żywą? nie żywą?) kaczkę, którą zapewne niebawem ktoś spożyje, jeśli nie panna sama, to na pewno jej pracodawca ... Kaczka jest pogodzona ze swym losem i refleksją, iż nie dożyje Ci ona 90 lat, a już na pewno nie na urzędzie jakimkolwiek ....

Z tej okazji, udekorowałam swoją tu obecność niniejszym pictogramem, który, mam nadzieję, wzmocni nadzieję i upadającego w narodzie ducha .....

http://images14.fotosik.pl/58/5186dcf8652dadde.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
31-01-2007, 08:46
Huston, Huston czy mnie slyszycie?

po raz kolejny rozlozyl sie moj komputer, co objawia sie nie moznoscia laczenia z internetem. nie bede tlumaczyc zawilosci tego zagadnienia - nikt z moiich bliskich nie umie tego (nie ma czasu) naprawic. teraz korzystam z full wypas komp, ktory robi wszystko tylko nie pisze po polsku, bo to komp mojego meza, ortodoksyjnego wroga windowsow. Wiec otaczaja mnie same Mac-ki. Do tego klawiatura jakas okropna....

Na budowie martwa cisza. Paraliz decyzyjny. Juz pisalam chyba, ze jak sie zatne, to koniec..... A my przeciez musimy sie przeprowadzic latem. Doszlo do tego, ze nawet nie zajrzalam na budowe odkad spadl snieg. A wichura zerwala mi oslony na oknach, wiec mam wszedzie snieg. Chyba wezme se wolne (sama sobie je dam) i lopate, i pojde odsniezac dom.....
Do tego licze wydatki i wychodzi mi coraz wieksza suma, a kredyt jest jaki jest. Oraz kurs franka jest jaki jest. Czy ktos ma wolna zyletka lub brzytwa ostra?

OK. spadam, bo seplenie i przynudzam. napisze jak odzyskam moj osobisty PECET z tym okropnym, globalnie dostepnym system gejtsowym, tfu, tfu...



ps. z powodu braku laczy, jestem na forumowym glodzie... Nie jest latwo...

jk69
08-02-2007, 23:33
Reaktywacja czyli komputer naprawiony

Inwestorzy dzielą się na dwie grupy: budujące i marudzące. Inwestor budujący zajmuje się głównie budowaniem, natomiast marudzący - marudzeniem (w każdym znaczeniu)...
Chętnych do badań porównawczych zapraszam na moją działkę i okolice czyli na działkę mych sąsiadów. Nawet niezbyt bystry obserwator, szybko zorientuje się gdzie przebiega linia podziału... I nie chodzi mi bynajmniej o płot czy coś takiego.
Ja jako klasyk marudzenia, dorobiłam się od lipca murów i dachu.
Sąsiedzi zaś, inwestorzy budujący, od października dorobili się jak wyżej oraz tynków i innych różnych, instalacyjnych "drobiazgów"np.
Folia w moich otworach okiennych została zaaranżowana przez wichury w smętnie powiewające strzępy. Folia w otworach (okiennych) sąsiadów jest ślicznie gładziutka i bez ubytków jakichkolwiek, niczym uśmiech Angeliny J!
Dodatkowo moja działka spływa dosłownie potokami wody i błotka, a u sąsiadów suchutko, co akurat jest po części zasługą ukształtowania terenu.
Z geografią napewno nie można powiązać mojego niezobowiązującego stosunku do terminów - lipco/sierpień zbliża się a ja budowlanie ani drgnę ...

To znaczy coś tam się udalo mi zrobić:
- gaz - podpisana umowa
- gaz i woda - instalacja doprowadzona do budynku, choć to jeszcze muszę sprawdzić, bo właściwie nie wiem, czy już skończyli ...
- instalator wod/kan umówiony na pocżatek marca
- tynkarz umówiony na początek kwietnia - podeszłam do tematu tynkowania konserwatywnie bardzo, a jak widzę w dziennikach, wszyscy tynkują na potęgę (no i mój sąsiad :wink: )
- domykam sprawę zmiany kierbuda, który być może, jeśli się dogadamy, będzie koordynował wykończeniówkę a raczej na pewno będzie zajmował się ociepleniem i budową poddasza ( moja ścianka kolankowa ma konstrukcję jak w domach drewnianych: drewno + wełna) ściankami gk itp.

Mam nadzieję, że te roszady personalne usprawnią dalsze prace.
A ponieważ mój komputer, przy pomocy Informatykó oraz środków płatniczych w nie małej ilości wydanych, odzyskał zdaje się zdolność komunikowania mnie ze światem, będę informować ...
No i wkleję wreszcie jakieś zdjęcia.

PS: Serdecznie pozdrawiam Roberta i Martę, których budowę jako przykładny przykład wykorzystałam powyżej .... :wink:

jk69
09-02-2007, 21:21
Robótki ręczne czyli dlaczego nie dostałam się na ASP....

Odkąd Agduś była łaskawa wyrazić swoją opinię na temat jakości :wink: zdjęć mego dachu, porzuciłam aparat i wróciłam do starych, dobrych technik plastycznych...
Na razie nie uraczę Szanownych Państwa żadną akwarleką z widoczkiem lub jelonkiem pasącym się jako żywo na zielonej łączce... To będzie JESZCZE GORSZE! To będzie z wyobraźni ....

na początek kilka rzutów ....

http://images20.fotosik.pl/19/15a20a43a16ed312.jpg (www.fotosik.pl)

to nasza sypialnia, łazienka i garderoba. Obok garderoby - łazienka dzieci połączona z pralnią.

teraz sypialnie dzieci, które są obok w/w łazienki
http://images13.fotosik.pl/39/655a9b87823754dc.jpg (www.fotosik.pl)

schodzimy w dół, na "salony"...
http://images20.fotosik.pl/19/ff3a867762d156ff.jpg (www.fotosik.pl)

2 pokoje na parterza - sypialnia babć (wymiennie zajmowana) oraz tzw. biblioteka (czasowo również plac zabaw maluchów)

http://images20.fotosik.pl/19/dfc47c5569e494f2.jpg (www.fotosik.pl)


A teraz najlepsza część programu, jazda dowolna ze szczegółami:
kuchnia, widok
http://images20.fotosik.pl/19/15caf5a66d4139ce.jpg (www.fotosik.pl)

oraz vis a vis
http://images20.fotosik.pl/19/99eccfde64c24f58.jpg (www.fotosik.pl)
niestety, nie umiem tego postawić na nogi....

jk69
09-02-2007, 22:44
Wyżej zamieszczone projekty mają dość schematyczny charakter, bo zostały przygotowane dla potrzeb "istalacyjnych" (prąd, wod/kan itp.) Proporcje pewnie pozostawiają wiele do życzenia. Ale na wiele rozwiązań właściwie już się zdecydowaliśmy. Np. na brak drzwi do garderoby i części kąpielowej łazienki przy sypialni. Rozrysowanie kuchni miało bardziej na celu zorientowanie się w możliwych konfiguracjach - tu akurat osteteczne decyzje nie zapadły. Tyle na temat projektowania - powrót do rzeczywistości.
A ta skrzeczy i płynie. Jak wszystko zresztą. A na mojej działce szczególnie - w krótkim czasie odwilży zimowej dorobiłam się cudnego strumyka. Mam nadzieję, że to rzeka okresowa, i zniknie po skończeniu budowy systemu odwadniającego.

http://images12.fotosik.pl/40/4d6b822eaca57dec.jpg (www.fotosik.pl)
Oto środkowa rura (1 z trzech), która przechodzi pod podjazdem do garażu. Odprowadza wodę z działki sąsiada - w przyszłości również wodę z drogi dojazdowej oraz połnocnej granicy mojej działki (jest tam duży spadek terenu). Za rurą staw - na szczęście z przekopanym już odpływem - wcześniej woda przesiąkała do drenażu wokół budynku. Ten dzielnie walczył i odsączał ją do studzienki, ale i tak się boję, że za dużo tam się dostawało i "podmakało" pod dom. Teraz zmaga się już z niewielką ilością - większa część spływa rowem ... na działkę moich kolejnych sąsiadów. Póki co to pole uprawne. Tzn. obecnie - teren bagienny.
Na zdjęciu widać studziekę drenażu z otworem przelewowym, a wyżej fragment przekopanego rowu.
http://images20.fotosik.pl/20/f253cdbf6899b8e8.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
09-02-2007, 23:45
Między ustami a brzegiem kartoonowego kubka, czyli kierownik i plan doskonały

Miejsce spotkania nie zostało wybrane przypadkowo.W tym mieście każdy wiedział gdzie TO jest, choć nie każdy chętnie przyznawał się do tego, że TAM bywa. 8)
Prostota wnętrz pasowała do deszczowego poranka. Kilku młodych ludzi odrobinę za głośno komentowało wydarzenia z wczorajszego meczu. Gdy stanęli w drzwiach rozglądając się uważnie, ich zauważyli najpierw. Potem dopiero, w rogu sali dojrzeli jego. Przywitali się i usiedli. Kawa z kartonowego kubka przyjemnie grzała dłonie. Niezbyt dotkliwy chłód na zewnątrz to wszystko co pozostało z zimy tego roku. Krople deszczu wolniutko spływały po szybach, a oni, skupieni nad stolikiem i stosem zapisanych kartek ściszonymi głosami omawiali ostatnie szczegóły.
- Musimy się spieszyć, mamy coraz mniej czasu by... - powiedział młodszy z mężczyzn.
Starszy uśmiechnął się delikatnie. Wiedział więcej, bo nie była to pierwsza w jego życiu akcja. Na jego doświadczenie właśnie liczyli. Czuli, że muszą zaryzykować i zaufać mu. Nie mieli wyjścia. czasami życie nie układa się zupełnie idealnie, wiedzili o tym zbyt dobrze, by się teraz zawahać.
- Do jutra - pożegnali się, regulując ukradkiem zegarki, tak by wszystkie wskazywały tę samą godzinę. Do jutra - odpowiedział wychodząc.
Dopijali kawę w milczeniu. Dzień dopiero się zaczynał. Czekało na nich jeszcze wielu ludzi. Tam w mieście. Jeszcze wiele rozmów, i kilka tych chwil niepewności, kiedy czujesz, że właśnie teraz musisz się opowiedzieć. Wybrać. Ostatecznie. Podjąć decyzję.
POczucie, że to początek ostatniej choć długiej prostej, po której cel stanie się osiągalny sprawiało im radość. Starali się jednak o tym nie rozmawiać, by nie zapeszyć.
Wychodząc minęli ładną blondynkę tzrymajacą za rękę małego chłopca.
- Mamusiu, dlaczego ty właściwie nie lubisz McDonaldsa - usłyszeli w jego głosie prawdziwe zdziwienie. Zamykające się drzwi nie dały szansy na poznanie odpowiedzi. A szkoda.
Wyszli nieoglądając się za siebie. Za rondem czekalo na nich miasto pełne obietnic: okien, drzwi, lamp, podłóg, mebli kuchennych i zlewozmywaków. I dziurawych dróg. :wink:

jk69
15-02-2007, 10:05
Się dzieje....

Mam nowego kierownika tadam !!!!!!!!!!!!!! Zawsze się odgrażałam, że starego zwolnię, bo mi nie pasił, ale balam się afer i kłopotów. A tu absolutny peace! Pokojowe przejęcie, salonowy przewrót, aksamitna rewolucja! Stary uznał, że jego czas się skończył, a wykończeniówką powinien zająć się ktoś od wykończeniówki. I mnie to pasi. Teraz tylko zaspokoić potrzeby JW Biurokracji, podanka, podpisiki, oświadczonka, imię matki i imię dziadka - i po sprawie!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ruszam w sprawie poprawienia stosunków wodnych na mojej działce. Do tego posłuży człowiek z łopatą oraz rury PCV fi 20 cm. KOlejne. I kolejne 1500 zeta jak nic fru, fru, fru. Ale będzie sucho - mam nadzieję.

Okazało się, że potrzebny kominiarz do kominiarskiej kuntroli już!

Elektryk nowy - choć czekam jeszcze na ceny, ale sądzę, że się dogadamy!
Był alarmowiec, zasiał niepokój i zostawił po sobie gąszcz pytań do odpowiedzi! Np:
jak wypiąć z systemu wyjącego 2 koty oraz psa, które nocą snują się po domu, i co dość oczywiste, będą prowokować alarm do wycia przeciągłego?
Odpowiedź - pozbyć się 2 koty i psa - jest nieprawidłowa.
Odpowiedż - odławiać zwierzynę co wieczór i zamykać w wydzielonych pomieszczeniach, jest jedyną jaka przyszła nam do głowy. Tkwi w tym jednak niebezpieczeństwo utraty zdrowia i nerwów przez łowiących, zwłaszcza, że jedna kotka to okropna dzikuska.... Przydział pomieszczeń też nie jest taki łatwy, bo musi stać tam kuweta, więc sporo miejsc odpada. Na pewno odpada moja sypialnia... ulubiona noclegownia stada...
Odpowiedź - zamontować alarm po czym zapomnieć o nim i nie włączać, przyznaję jest kusząca, ale - wybaczcie - strasznie głupia ...
Kolejny pat - i jak zawsze - życie pokaże.
Dodatkowo przeraża mnie kombinacja - alarm + teściowie lub moja mama... Ale co się tam będę martwić na zapas. Zrobi się szkolenie dwudniowe pod rygorem niemożności skorzystania w nocy z łazienki lub kuchni to się wszyscy nauczą. MOże również koty i pies????

A na koniec OKNA - okna i jeszcze raz okna.
Mają być piękne i praktyczne oraz solidne - to Was zaskoczyłam, co? Uzyskanie tego efektu przez zakup najdroższych okien na rynku odpada. POzostaje więc sztuka kombinowania, jak i co ze sobą pożenić, oraz sztuka kompromisu - z czego zrezygnować, tak, by jeszcze ostało się troszkę z pierwotnej ideii....

Okna dachowe wybrane - Velux - z natury jest szary i to jest piękne!!!!!!!! Na zewnątrz, ocywiśice, bo w środku drewniany. i tu jest mały problem ale tylko na korytarzu ... Oj napiszę przy okazji innej bo już muszę kończyć.

Okna "normalne" mają być szare - albo platikowe albo drewniane. Plastikowe:
- nie są dużo tańsze :evil:
- ograniczona paleta barw
:( - w śrdoku okna po otwarciu widać będzie biały profil .....
- ale trwalsze, praktyczniejsze itp. :-?

no a drewniane :D
- mogą być nawet tańsze (sosna II gat) :D
- kolorów masa do wyboru i kolor jednolity na całym oknie
:D -
- mogą się z nimi za czas jakiś dziać rzeczy różne :-?
- no i terminy realizacji dłuższe, ale i nato mamy sposób o którym później

Z oknami związany jest temat : bramy garażowej oraz drzwi.

Chcę zamknąć budynek. Zamknąć i zamieszkać. Najlepiej jutro!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 :lol:

jk69
16-02-2007, 14:28
Żeby nie było za pięknie, to dziś akurat jest źle...
Buduję od rana. Rano Pan pewien doprowadził mnie do szału informacją, że za robotę, którą wycenił wcześniej na 500 chce 1000. I to po kosztach, a właściwie on do interesu dokłada! Tylko dlaczego on jeździ najwypaślejszą bryką, której koła są prawie od tarktoru większe, a ja pomykam z godnością zużytym lanosikiem, że o marce fabryki nie wspomnę???? Ja tak klientów nie traktuję - jak się walnę w kalkulacji moich kosztów - to ja dokładam, a nie dzwonię jak durna i nie mówię, że mi 100 % drożej wyszło!!!!!!!!!!!!!I żeby oni zapłacili bo ja akurat nie lubię wydawać własnych pieniędzy! A dlaczego nie 200% albo 300% ?????
Pana zostawmy, na razie nie zapłaciłam. 8)

POtem zasiadłam do okien :evil: :evil: :evil: . I tak mi zeszło do teraz - kalkulacja utęskniona przyszła z dalekiego Olecka i jest ona nawet nienajgorsza. Tylko naszły mnie znów wątpliwości co do sposobu zabezpieczenia okien - te szyby i okucia dodatkowe są okropnie drogie... A ja wciąż myślę o roletach...
U mnie wchodzą w grę jedynie zintegrowane z oknem (o ile wogóle, ze względu na rozmiary otworów gigantyczne) :evil:
Trzeba dobrać prowadnice itd.
Lepiej i bezpieczniej kupować u jednego producenta - okna i rolety. No to dzwonię do gościa, który miał mi profile Shuco (PCV) kosztorysować, co tam słychać u niego? Albowiem wiem od Malmulc m.in. że Shuco oferuje zintegrowane z roletami (lub odwrotnie ) okna..
A Pan mi na to, że on miał urlop i może na poniedziałek najwcześniej coś dla mnie zrobi.... W poniedziałek, to ja bym chciała umawiać się na montaż!!!!!!!
PCV wiem, wiem pisałam o kłopotach z doborem koloru, ale jak o tych roletach pomyślę ,,,,

czuję, że wariuję.
No i dlaczego nie przepadam poprostu za bialymi oknami z PCV z jakimś praktycznym wzmocnieniemi? Dlaczego sobie tak nie wybrałam na początku??? Miałabym już okna pewnie oraz więcej zdrowia psychicznego na potem.

A potem będą KAFELKI oraz PODŁOGI i KOLORY ŚCIAN i nawet nie chcę myśleć co jeszcze.
Obwieszczam, że termin wyboru i zamówienia okien odsuwam na przyszły tydzień....
A bramę garażową to chyba zamówimy u lokalnego producenta, bo te markowe mają kosmiczne ceny. Idę do domu - bo bylam w pracy - w ktorej nic nie zrobiłam... :evil: :evil: :evil:

Mówiłam - kupić gotowy dom?! Nie, nigdy tak nie mówiłam!!!!!!! :lol: :lol: :lol:

Miłego weekendu dla tych ktorzy już wybrali (cokolwiek, nie tylko okna) i akurat nie muszą niczego wybierać w kolejnym tygodniu.
Dla reszty - wyrazy empatii.... i sympatii wyrazy dla wszystkich!

jk69
23-02-2007, 13:07
......a co piątek - kolejny odcinek tragikomedii pt:
Jak jk69 swój dom (nie) budowała!

nie odzywałam się zbyt intensywnie, bo ciąglę nie zapadły strategiczne decyzje:

- okna :evil: :evil: :evil: - już by pewnie były zamówione, gdyby nie rolety, których urodzaj objawił mi się i skomplikował życie. Decyzję w sprawie mam podjąć ja, albowiem mój ślubny mąż stwierdził, że z argumentami typu: ja się boję ciemnych, wielkich, "otwartych": okien! trudno dyskutować i jeśli to mnie ma uszczęśliwić to mam rolety wybrać i zamówić. No i dopiero wszystko utrudnił :lol:. Zostałam sama, i jak mantrę przepowiadam po obudzeniu wszystkie za i przeciw roletom. I tak przez cały dzień. I kiedy już się zbliżam do jakiegoś rozwiązania, następuje atak wrogich sił wątpliwości i bitwa rozgrywa się na nowo. Ale ja już naprawdę muszę coś zdecydować ...
Czekam jeszcze na wycenę okien (Jezierski - Shuco) z roletami. Wprawdzie chciałam okna drewniane, ale skoro mam je zakryć prowadnicami z PCV od zewnątrz prawie w całości to jaki to ma sens?

- instalacje :evil: :evil: :evil: - elektryk na którego b.liczyłam podał mi taki koszt robocizny, że opadły mi ręce i nogi, i szczęka i wszystko co może opaść kobiecie w pewnym wieku ... Jak się domyślacie nie było to miłe doświadczenie. Zwłaszcza, że robił tę wycenę przez tydzień, jakby zamierzał się przy jej okazji przynajmniej habilitować! Na koniec otrzymałam kartkę A4 w kratkę, na której odręcznie napisano, że jest to najdroższy elektryk w mieście, i choć nie wygląda, przyjumuje zlecenia tylko od osób z listy 100 najbogatszych polaków. Do której póki co tylko kandyduję z miernym zresztą skutkiem - na oko - klasyfikuje się w okolicach 16 miliona.

- kierownik :-? czekam, czekam, czekam na wycenę jego robót (ma wykańczać) no i wykańcza mnie na razie....

Elektrycy umówieni na casting kolejni.... W przyszłym tygodniu rozpoczyna się marzec - i mam nadzieję, hydraulik (dawno już umówiony) zacznie działać......................................... .....
A ja zamówię okna - z roletami lub bez. Drewniane lub PCV....ha,ha,ha

No musi coś ruszyć, musi......

jk69
28-02-2007, 10:54
Się dzieje....

Mam nowego kierownika tadam !!!!!!!!!!!!!! .......... Teraz tylko zaspokoić potrzeby JW Biurokracji, podanka, podpisiki, oświadczonka, imię matki i imię dziadka - i po sprawie!!!!!!!!!!!!!!!!!

Elektryk nowy - choć czekam jeszcze na ceny, ale sądzę, że się dogadamy!

Chcę zamknąć budynek. Zamknąć i zamieszkać. Najlepiej jutro!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 :lol:

1) nie mam nowego kierownika budowy. :evil: Odwołuję. Pan wzbudził wiele nadziei i uśpił moją czujność!A to jakiś nieodpowiedzialny gość - od prawie miesiąca czekam na jego kosztorys prac wykończeniowych - dostałam przedwczoraj rozbity na części pierwsze, podczas gdy ja prosta dziewczyna jestem i chcę wiedzieć ile za m2 jakieś roboty, alebo kwotę za całość. Więc proszę o syntezy cen a on (wykonawca i kier bud w jednym) milczy jak zaklęty. Chrzanię to, poszukam sobie kogoś innego. A kierownik obecny może być w ostateczności. Wytrzymam.

2) Elektryk nowy jest owszem :D , ale nie ten opisany w cytowanym poście :lol: Ten (polecony przez Pana z pkt. 1) był miły ale podał ceny z księżyca i to z księżyca z zupełnie innej galaktyki! Ale znalazłam innego, podał dobrą (co nie znaczy, że najniższą!) cenę, wydaje się być fachowcem. Boję się chwalić - zobaczymy.

3) co do tego punktu - nic się nie zmieniło!

Reasumując:
- kierownik na razie "stary"
- hydraulik, elektryk, tynkarz umówieni
- ekipy do ocieplenia i zabudowy poddasza oraz stropu brak
- okna :-?

Podobno Agduś ma się reaktywować na forum - super, może uzupełni we mnie zapasy nadziei, że w końcu kiedyś można wybudować i zamieszkać .................................................

jk69
28-02-2007, 11:16
z ostatniej chwili:
mąż skończył właśnie super ważniaste zlecenie, super terminowe od super klienta, dzięki czemu będziemy mogli zamknąć super temat okien po obejrzeniu super rolet za super cenę i skoligaceniu ich wymiarów z wymiarami najsuperowszych okien które być moze ulegną zamówieniu ..........
oczywiście wszystko na szaro!!!!!!

A syn w pokoju planuje czarną ścianę - nie ma co, wesoły domek nam się szykuję! :lol:

jk69
05-03-2007, 12:39
Przecięcie wstęgi czyli wiosna na budowie!

Znowu budujemy! Od 7.30 kiedy to po odmrożeniu szyby samochodu ( ostatnie drgawki zimy-nie-zimy) pojawiłam się na budowie, by z radością przywitać grupkę młodych i nie młodych mężczyzn w strojach roboczych! Z trudem powstrzymałam się, by ich wszystkich nie wycałować i wyściskać niczym bogatych krewnych z USA!
Długo wyczekiwani Panowie z kopyta ruszyli do roboty - szef, Pan Leszek wypytał mnie jeszcze na okoliczność gniazdek i włączników (a jestem w tej materii nieźle przygotowana, bo wałkuję temat od 2 miesięcy!) po czym w ruch poszły wiertarki i młotki... Kiedy wróciłam po 3 godzinach zastałam kable radośnie dyndające tu i tam oraz peszle wyskakujące nagle z podłogi i w niej równie raptownie ginące!
Przed domem samotny Pan z łopatą powoli kopie rów, w którym spocznie wreszcie kabel z prądem biegnącym raźnie do domu! Nie mogę się już doczekać!
Ekipa jest spora - chyba 6 chłopa + szef - ale być może tylko troją się w oczach gdyż dwoją się w swojej robocie - w każdym razie wygląda, jakby ich było ze 100!
A jutro ma do tego włączyć się hydraulik. Obiecał. Przyszedł w sobotę i obiecał!
Dalej : negocjacje z Panem od poddasza i - być może - nowym kierownikiem budowy trwają. Mój mąż nie ma o nim zbyt pochlebnego zdania. POdczas ostatniego spotkania w jasny sposób dał mu to do zrozumienia. Ja jestem bardziej wyrozumiała... To pewnie wynika z faktu, że nie za bardzo mam kogoś w zastępstwie lepszego. Wprawdzie zgłosili się Panowie z "Polski" chętni zamieszkać :o w moim hm. domu i zrobić wszystko pięknie... Nawet im wierzę, ale to oznaczałoby konieczność dostarczania im materiałów, a Pan od poddasza krakowski ma to załatwiać sam...
Moje poddasze jest dość skomlikowane i potrzebuję myślącej jednostki... A Pan takową jest niewątpliwie - ma tylko denerwujący zwyczaj uciekania od głównego tematu rozmowy i robienia dygresji, które na budowie, można jak wiadomo snuć w nieskończoność. Martwię się bardziej o jego terminowość niż jakość prac... Na kosztorys czekałam miesiąc :evil: ...
Do tego rozmyślam nad instalacją DGP - to znaczy gorączkowo przekopuję się przez forum. Mój drewniany strop nie ułatwia mi życia .... Muszę niestety zlecić wykonanie projektu firmie "kominkowej" bo sama tego nie wymyślę. Wymyśliłam za to instalację odkurzacza centralnego.
Oczywiście w tle majaczą okna i rolety.
Okna wybrane :D - sosna II gat z Oleckiego Stollaru. Kolor - szary - w trakcie wyboru........
Rolety - mąż zawieziony do 2 sprzedawców - po wizycie u pierwszego, który podał niezłą cenę, ale wygląda na niezbyt profesjonalnego w obsłudze klienta był na nie.
Za to wizyta u drugiego (Rolmax) przekonała go na tak! Kolor - szary - j.w.
Czyli bedą chyba jednak rolety! Hip, hip..........
Okna dachowe - wyszły jakieś nieścisłości w obmiarach - mierzymy dalej - i podejmujemy decyzję (dziś :-? ) czy kolankowe mają mieć wysokość 60 czy 80 cm. O ile u dzieci ta wysokość ma mniejsze znaczenie, o tyle na korytarzu spore. Z projektu wynika bowiem, że po zamontowaniu 60 cm będą one zaczynać się na wysokości ok. 160 cm. Czyli żegnajcie widoki :evil: Oczywiście było tak w projekcie od dawna. PO wybudowaniu murów domu, ścianka kolankowa w tym miejscu nie istnieje - w jej miejscu tworzy się jakby okno - wydawało mi się więc, że okna zaczynają się na poziomie ok. 85 cm nad wylewką ... A tu taka niespodzianka......................... Być moze zamówimy okna mieszane - u dzieci 60 a na korytarz 80.
Czy ktoś coś z tego rozumie? :lol:
Dla odprężenia wiadomość jasna i prosta : zamawiam TOI TOI! 8)
Latem przestronna toaleta na powietrzna była całkiem użyteczna. Teraz przez zwały ziemi i błota trudno do niej się dostać... Po za tym na placu budowy pojawiło się sporo ludzi, z różnych ekip... Koszt - 255 zł brutto za 4 tygodnie z 2-krotnym wywiezieniem.
Szambo (jednak szambo - ostatni potop na działce pokazał mi, ze nie mam co myśleć o POŚ :cry: ) mam nadzieję posiąść w okolicy maja/czerwca. Jak błotko obeschnie...

Obsychanie błotka jest procesem długotrwałym niestety... Ale to już zupelnie inna historia - szukamy melioranta ..................................... :roll:




A na koniec

jk69
06-03-2007, 09:34
A na koniec

:lol: coś mi wątek urwało!
I have dream ............. co by sobie na 8 marca, w uznaniu zasług własnej kobiecości, kupić aparat cyfrowy. I nie będę się oglądać na mężczyzn, choć ich w rodzinie mej nie brakuje, bo ci mają jakieś kosmiczne wymagania co do jego jakości (co jak wiadomo skutkuje kosmiczną ceną) tylko "se" kupię zwykłą cyfrówkę dla "idiot..." no dobra, zwykłą cyfrówkę sobie kupię.

A jest to wiadomosć bardzo budowlana, bo będę nią robić głównie zdjęcia budowie. I dach sfotografuję!

Lecę na spotkanie elektryków i hydraulików :D

jk69
11-03-2007, 18:08
Od słów przeszłam do czynów - na razie "wprawka" robiona późnym popołudniem i na chybcika. Ale mam zamiar się rozwijać :lol:

http://images20.fotosik.pl/119/41e55948f16b6a41.jpg (www.fotosik.pl)
8)

specjalnie dla Agduś poprawka z dachu (póki co na dst.+)
http://images21.fotosik.pl/69/094744ee6b368d5a.jpg (www.fotosik.pl)

http://images20.fotosik.pl/119/17852b86b2864f62.jpg (www.fotosik.pl)

i na dowód, że praca wre - chirurgia ściany:
http://images20.fotosik.pl/119/d6a4b31c654e6a07.jpg (www.fotosik.pl)

warkocz przewodów wprowadzających prąd do domu oraz wyprowadzających dom z domu "na pole"
http://images21.fotosik.pl/69/b200ac6788c73735.jpg (www.fotosik.pl)

oraz zestaw poglądowy - dółem, górą, peszel, pion, itp.
http://images21.fotosik.pl/69/a44ca3f050175ecf.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
11-03-2007, 18:58
Zdjęcia chyba nie najgorsze jak na pierwszy raz?
:oops:

Budowa:
- elektrycy (tfu, żeby nie zapeszyć) są świetni - pracują szybko, nie wymyśląją problemów, nie mnożą niepotrzebnych komplikacji - kończą I etap we wtorek. II etap - po wybudowaniu poddasza. Na koniec zamontują skrzynki z osprzętem.
- hydraulicy stawili się raźno do roboty w składzie zmiennym 2-3 osób, ale też prą do przodu - efekty - mnóstwo dziur i nieco rur ...
- poddasze - powoli dochodzimy do zakończenia najdłuższych negocjacji nowoczesnej Europy i robota ruszy - mam nadzieję w poniedziałek/wtorek ...

W tzw. między czasie odbyło się spotkanie, które - oby szczęśliwie - zakończyć ma trwającą od grudnia patową sytuację z moim Dziennikiem Budowy. :evil:
W skrócie - albowiem historia jest dłuuuuga - w grudniu architekt zauważył, że ścianka kolankowa będąca jak wiadomo solą w oku mojego wykonawcy oraz kierbuda, nie jest wykonana zupełnie prawidłowo. To przez zmianę - wydawało się nieszkodliwą - ustawienia jednej belki drewnianego stropu. Przesunięcie jej miało na celu poszerzenie dość wąskiego korytarzyka na piętrze. Niestety, spowodowało też masę skutków ubocznych (tu przestrzegam początkujących budowaczy - uważajcie na tzw. drobne zmiany w projekcie!!!!!!!!!!! to często niewinny początek lawiny kłopotów)
Kierbud, człowiek niezwykle czuły na punkcie swej zawodowej nieomylności poczuł się uwagami architekta dotknięty do żywego. On bowiem nieścisłości z projektem nie zauważył wcześniej - zamiast zastosować się do poleceń naprawczych (dach już stał - można było tylko dodać różne elementy stabilizujące ściankę) architekta, który odpowiada przecież za konstrukcję, rozpoczął prywatną wojenkę jak między "wójtem a plabanem" ... I wpisał do Dziennika Budowy zastrzeżenia architekta wraz z uwagą, że ten musi poprawki odebrać. Ale poprawki kierbud zastosował wg własnego uznania, co - jak nie trudno przewidzieć - nie spotkało się z akceptacją architekta.
Summa summarum - ja mam nieuzupełniony dziennik, kierbuda wymieniam, ale nowy chce przejąć budowę z załatwioną sprawą poprawek, wykończenie ścianki czeka ....
Nowy kierownik ku mojej radości nawiązał dobry kontakt z architektem - panowie ustalili tok postępowania. Mi jedynie pozostało powiadomić Pana J. o konieczności dokonania poprawek.
Ponieważ i tak byliśmy na dziś umówieni w celu rozliczenia zakupu drzewa (elewacje, taras, most) postanowiliśmy (jako że udaliśmy się do J. całą rodzinką) przy okazji :wink: załatwić sprawę.
Pan J. ugościł nas w swoim domu, gdzie przeszliśmy krótki kurs z drewoznawstwa (nasz gospodarz ma w domu prawdziwą kolekcję różnych polskich gatunków drewna!) ustaliliśmy szczegóły dalszej obróbki drewna (sztablowanie do maja, suszarnia, stolarz) oraz obiecanych już dawno robót murarskich (mur oporu np.) ... I bez kłopotu również kwestię poprawek! :D W przeciwieństwie do mojego poprzedniego kierbuda J. okazał się normalnym człowiekiem!

I jeszcze o moim modrzewiu, który drzemie sobie w ciepłym, wiosennym słoneczku, nad uroczym potoczkiem :wink: - jest niezwykle piękny i pachnący! Mogałbym tam zamieszkać - i wąchać, i wąchać! Szkoda, że później zostanie czymś pomalowany - pewnie straci na uroku zapachowym...

Elewacje i inne elementy drewniane mam więc jako-tako opanowane. Trzeba tylko dokupić trochę drzewa na listwy wykańczające i nie takie trochę na ruszt, który będzie deski na elewacji podtrzymywał ... Ale to już na szczęście świerk - choć i ten drożeje......

W tym tygodniu do załatwienia:
- ustalić wysokość posadzki w garażu - znowu kłaniają się zmiany w projekcie(zbyt skomplikowane by tłumaczyć) - tym razem ustalone z architektem - w ich wyniku mam do dorobienia ok. .............50 cm "poziomów" aby mogła zmieścić się brama garażowa 215 cm a nie wyższa .......
- umówić glazurnika (na czerwiec ?)
- ostatecznie rozstrzygnąć co będzie okładziną ściany kominowej w domu - kamień czy tańsze rozwiązania - np. tynk poprzecznie "drapany" na przemian z gładkimi pasami tynku,
- instalacja DGP - jaka i gdzie?
- instalacja OC - kupić rurki i odgrzebać artykuł na temat montażu w Muratorze! O nie. nie ja będę sama montować ale hydraulik - twierdzi, że już raz to robił :o ... Na wszelki wypadek zdoktoryzuję się w tym temacie ...
- przehandlować wreszcie blaszak - cały czas o tym zapominam, a stoi on na drodze ku rozprowadzeniu ziemi po działce ........

Wiosna, wiosna, wiosna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!

jk69
19-03-2007, 10:55
Malmulc, moja ulubiona interlekutorka, pojachała na tzw. maxa w komentarzach mych, zapytując czy już zamiszakałam, bo już nie piszę ... :lol:
Ha, ha, ha.
Moje zamieszkanie co raz to się przybliża i oddala niepokojąco w czasie, a ja od tych falowań dostaję mdłości, niczym pasażer jachtu poddany próbie sztormu...

Ze spraw w poprzednim tygodniu do załatwienia:
- blaszak - handluje się .......
- OC - ustalone, właśnie monotwane
- DGP - dogłębnie przemyślane (ach te bezsenne noce) - będzie grawitacyjnie, zrobię rurki dłuższe - jak nie będzie działać to się je skróci - będzie taka możliwość ... Ale muszę w tym tygodniu zamontować przed tynkami to, co powinnam czyli rurki
- glazurnik - POSZUKIWANY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! upatrzony terminy ma na ....kwiecień ale w przyszlym roku .......................
- posadzka w garażu ustalona, brama będzie wyższa :evil: i droższa, resztę załatwi styropian w nadprożu (do 15 cm) a na podłodze chyba keramzyt wysypany + trochę styro + wylewka...
- okładzina komina czeka na lepsze czasy .....

Elektrycy kończą (mieli przerwę w ubiegłym tygodniu). Hydraulicy kończą. Tynkarz ma wejść po 26.
I wszystko wyglądałoby w miarę optymistycznie, gdyby nie kompletne fiasko na linii wykończenie poddasza...
Pan, który miał być lekiem na całe zło, i nadzieją na przyszły rok ...okazał się być kosmitą.
Z powodu różnic kulturowych, dość oczywistych, zważywszy na obszar pochodzenia ( my Polska- Europa- Ziemia on Kosmos - niezanan galaktyka ...) mimo podpisania umowy, i mojej wiary "ze jakoś to będzie" nastąpił krach/ciach...

Czy do Was już też dzwoniła żona wykonawcy, w dniu, w którym miał zwrócić lub rozliczyć zaliczkę, z informacją, że mąż zaniemógł i został hospitalizowany? Domyślam sie, że reanimacji wymaga również konto bankowe "chorego" - być może zastrzyk z mojego konta wcześniej powstrzymał agonię...

O szczegółach może kiedyś - ku przestrodzę - napiszę ... Teraz NIA MAM CZASU - muszę ratowąc moją budowę i znaleźć jakiegoś człowieka, który jest normalnym środkowoeuropejczykiem, wyznającym podobne wartości do moich (np. nie kradnij, nie kłam ((no tak okropnie, bo troszkę to można :oops: )) nie zmyślaj banialuk, szanuj swojego pracodawcę, bo dzięki niemu masz za co żyć, itd.) A że tacy budowlańcy istnieją wiem, bo tacy właśnie normalsi teraz u mnie pracują ....

Przede mną w tym tygodniu oprócz powyższego zadania:
- domknąć sprawę bramy garażowej
- zamówić drzwi wejściowe brrrrrrrrr
- wylewkarz......... ustalić dokłądny termin .........choć Pan jest związany z Kosmitą, więc nie wiem, czy w tej sytuacji .................

Jak mi się to wszystko uda - wyjeżdżam na wielkanocny urlop - do najpiękniejszego miejsca na ziemi, do mojego "matecznika" gdzie zgodnie z nazwą zamieszkuje moja mama, a ja spędziłam najważniejsze 14 lat życia ...
A tam nie ma internetów i komputerów, więc nie będzie żadnego : muru, muru, budu, budu ... Tak naśmiewają się z mojej pasji :o moi uroczy bliscy czyli udomowione formy męskie...

Kto ma wolne ręce bo już np. wybudował albo jeszcze nie zaczął - uprasza się o trzymanie kciuków ................... w sprawie nowego anty-kosmity ............

Miłego tygodnia.

Chyba zmienię nazwę dziennika...... 8)

jk69
24-03-2007, 13:24
Wieści z I linii frontu ...

kosmici próbują nawiązać kontakt ... Prace nabrały przyspieszenia - wełna jest układana między skosy a następnie sznurkowana ... Przyjęłam taką strategię - żeby nie stracić zaliczki, którą kosmici przyjęli wcześniej, zgodziłam się na rozpoczęcie prac na poddaszu. Przyglądam się i okazuję nieufność ... kosmici milczą na temat zaszłości ... Sytuacja jest dość napięta ale roboty postępują ...

Po świętach rozpocznie się operacja "okna dachowe" co w przypadku rozmiarów moich okien i konieczności zdjęcia części dachówek z dachu zwiastuje sporo emocji ......

Już chciałabym by był maj .... Wtedy mój dom zacznie powoli zrzucać łuski foliowych erzaców z okien i drzwi, a w środku pod tynkami zniknie gruz, beton, nierówności cegieł, sznury przewodów, rury pod wylewkami itp.
Zanim jednak majowy gaik - wpierw kwietniowy mętlik ...

Jutro wybieram się na sesję zdjęciową ...

A. Blaszak sprzedałam bardzo miłym "sąsiadom" z pobliskiej okolicy .....

jk69
01-04-2007, 06:36
W niedzielne poranki powinno się spać, wiem, ale to ostatni moment, żeby coś wpisać (w końcu Tygodnik to jest) przed świętami albowiem wyjeżdżam! Na świąteczny popas w rodzinne strony! I nie zabieram komputera, ale mi małżonek słusznie uświadomił, że nie odpocznę z nim pod bokiem ...

Na budowie życie pulsuje w budowlanym rytmie!
W skrócie, albowiem gdzieś tam już pucują :wink: pociąg PKP, ktorym odjądę za chwilę:

1. Blaszak rozłożony i sprzedany! Sąsiedzi ze Świątnik, których pozdrawiam serdecznie, przyjechali i zabrali wraz z częścią stempli, dzięki czemu zrobiło się przestronnie!
2. Tynkarz wkroczył do akcji - przywiózł ze sobą maszyny, worki tynku oraz 3 bardzo młodych chłopców o delikatnych rysach twarzy i wiotkiej posturze... Wygladają jak z klasy fortepianu albo baletu... Na dodatek noszą białe spodnie ogrodniczki ... W każdym razie ochoczo zabrali się do przygotowywania terenu!
3. Prace na poddaszu postępują wolno, co mnie wcale nie dziwi, bo to kosmici w akcji ... POjawiły się zaczątki stelażu pod płyty GK.
4. Brama garażowa obmierzona, umowa podpisana, warunki zadane przez Panów z firmy Migas Door - na nich się zdecydowałam, choć mi sąsiedzi zasiali wątpliwości informacjami , że Nort... coś tam (dobra firma) ma bramy w porównywalnej cenie. Klamka już zapadła, więc nie będę się teraz miotać ....Brama ma być montowana w 1 tygodniu maja :D
5. Okna kolor zmieniony na :D :D :D na grafitowe - więc jednak będą ciemne! A brama ma być bazaltowa (szarości wg RAL)
6. Domontowane ostatnie rury OC. W poniedziałek spotkanie z Panem od DGP odbędzie już mąż - ponieważ nie możemy się zdecydować czy ma być mechaniczne czy grawitacyjne - sprowadziliśmy fachowca ... Decyzja MUSI zapaść już, by wykuć kilka dziur przed tynkami na sufitach .... :oops:
7. Ostatnie dwa dni spędziałam na szalonej próbie ustalenia różnych szczegółów - m.in. po świętach okna dachowe + dekarz (część dachówek musimy zdjąć w trakcie montażu okien) + obróbki blacharskie + rynny już na "gotowo". I wiele, wiele innych - ciekawe jak się to wszystko uda! Męża zaopatrzyłam w kartę do budowlanego konta i odpowiednią dawkę informacji... Ale on ma w tym tygodniu urwanie głowy, bo musi sam "odebrać poród" - rodzi się nam nowy kłopot pt: rozwijamy firmę i uruchamiamy duuuuużą maszynę ... To oczywiście temat na inne forum :lol: ...


Kochani! Ściskam świątecznie - życzę wiosennego optymizmu i nadziei, która jest sensem tych Świąt! Dużo radości i odpocznijcie - przed nami okropnie budujący sezon!!!!

Do przeczytania za tydzień - może w końcu znajdę czas na zdjęcia!!!!!!

jk69
11-04-2007, 23:13
Podczas mojej nieobecności, tynkarze zamienili budowlany bałagan w bielutki raj! Mówię Wam, jest pięknie! Zniknęły brudasy/zakrętasy i wszędzie mam ściany i sufity równiótkie i bielutkie, nic tylko obrazy wieszać i galerię otwierać!!! I bilety sprzedawać! Tynkarzy stawiam więc obok elektryków na podium! Namiarami będę się dzielić, jak wszystko skończą i utrzymają świetną formę do mety.

KOsmici, pozostawieni sami sobie zgodnie z moimi przewidywaniami nie zrobili wiele. Domurowali brakującą ściankę i to źle, bo nie zostawili miejsca na doświetlające wnętrze łazienki luksfery. Będą burzyć :evil: . Ocieplili sufit i jedną ścianę w garażu styropianem 5 cm.( Dokładam ten styropina ze względu na pokoje nad garażem położone - naczytałam się na forum, że bywa w nich zimno...) Więcej się nie mieści ze względu na bramę garażową, której mechanizmy przeróżne znajdują się na suficie właśnie.
Prócz tego coś tam skuwali i zamurowywali na prośbę tynkarzy, ale to drobiazgi. A plany Szef Nie z Tej Ziemi miał na ten tydzień ogromne. I ciągle mnie straszył jakimiś karami za przestoje. :o w razie, gdybym na czas nie dostarczyła materiałów np. A ja wszystko jak na złość dostarczam punktualnie ... Okropnie jestem nieużyta... Męczą mnie Ci Panowie... Dla własnego dobra powinnam rozejrzeć się za jakąś ekipą do rzeczy i do wykańczanie wnętrz a nie mnie.

Jutro rozpoczyna się akcja OKNA DACHOWE i kolankowe oczywiście ... Panowie z Veluxa uzanali sami, że zamówienie jest dośc hm. nie typowe i postanowili wydelegować przedstawiciela, który ma udzielić nam pomocy w montażu! Mam nadzieję, że kosmici go nie wystraszą i nie ucieknie zanim nie uchyli rąbka veluxowych tajemnic! W każdym razie emocji nie zabraknie na pewno.

Muszę na gwałt spotkać Pana wylewkarza - tzn. gwałt na Panu rzeczonym nie jest przewidywany, jedynie ustalenie terminów i szczegółów pokrewnych. Tynkarze (love) kończą w piątek. Można więc zabrać się za podłogi ...

Pan od DGP z firmy Darco przybył i pogodził nasze rozbiegane pomiędzy grawitacją a mechanizacją pomysły... Układ będzie mieszany ... Szczegóły nie są mi znane, z powodu nieobecności mej w trakcie ich ustalania. Ponieważ Pan od DGP uznał, że najlepiej będzie rozłożyć instalację po tynkach a przed wylewkami, więc czas ustalić i jego pobyt na naszej budowie. Ponieważ koszt montażu z materiałami wydał się nam godzien zainteresowania, zrezygnujemy z samodzielnego montażu na rzecz profesjonalnego full service.

W tzw. między czasie niewidzialna ręka zamontowała na dachu instalację odgromową. Przypomniała się owa ręka telefonicznie. Jadę pociągiem, nieznany numer na wyświetlaczu nic mi nie mówi, za to męski głos w słuchawce - owszem.
- Nazywam się G. i wykonałem u Pani instalacę odgromową. Chciałbym się rozliczyć.
Wpadłam w panikę. Kim jest Pan G. i dlaczego zamontował coś na moim dachu??? PO chwili moja rozleniwiona wakacjami pamięć zaczęła trybić, by wypluć w końcu z rozmamłanych świątecznie trzewi krótkie wspomnienie odległej dość rozmowy z Panem Elektrykiem na temat piorunochronów i polecanej przez niego firmy specjalizującej się w takich instalacjach... Druciki są położone tak, ze właściwie ich nie widać, szkoda, ze trzeba za nie zapłacić. Ale mam nadzieję, że oprą się elektrycznym napadom złości z niebiesi...
Przy okazji przypomniało mi się, ze elektryk nr 2 zarządał za zrobienie tejże ..ponad 10 000 zł!!!!!!!!!!!!!! Kiedy rozdziawiłam paszczę i wyjąkałam coś o pomyłce z pełną powagą powiedział, ze to musi tyle kosztować! No - nie musi palancie jeden :oops: Wybaczcie...

Powinnam ostro ruszyć do przygotowywania frontu robót na kolejne tygodnie, tj:
- wylewkarz (coś tam jest na oku)
- drzwi wejściowe (brak pomysłów.....)
- umówienie podłogowców i glazurników (jedno światełko w tunelu)
- ogrodzenie - mam opatrzone panele, ale dlaczego są takie drogie??? pewnie skończy się na siatce - wykonawca jeden (sąsiad, trochę niedowidzi i ma filozoficzne zacięcie - podczas małego remonciku domu w którym mieszkam obecnie, po zakończeniu pracy podzielił się za mną przemyśleniem na temat czasu. Wg niego czas w ostatnich latach płynie szybciej, obiektywnie - na całym świecie. I ma na to wiele dowodów, jak choćby to, ze kiedyś pole za domem kosił w jeden dzień a teraz w jeden dzień kosi tylko pół pola :D) + kosmici jako alternatywa :-?
- mur pod taras - Pan J. :D - i dalsze prace ziemne
- szambo

Tyle najważniejszych spraw. Kosmici mają do końca miesiąca uporać się z oknami dachowymi, drewnianym stropem nad parterem, szkieletem ścianek działowych na poddaszu co by elektryk i hydraulik mogli zakończyć instalacje.

A ja niestety robię za matkę polkę i niańczę moje dziecie najmłodsze, gdyż opiekunka się pochorowała. Więc nie pracuję (a w pracy sodoma i gomora w wersji bez seksu) i mam ograniczone możliwości budowlane... Przynajmniej do piątku kiedy to nadejdą z odsieczą zastępy dziadków (sztuk 1).

jk69
11-04-2007, 23:26
Kilka zdjęć - już archiwalnych.

"Okna" foliowe zastąpiły powiewające strzępy ...
http://images20.fotosik.pl/219/d1906f315be54114.jpg (www.fotosik.pl)
Po prawej blaszak, którego już nie ma a po lewej mur oporu pod most przygotowany.

i okna od wewnątrz w salonie :
http://images22.fotosik.pl/95/810d62d615c1fa36.jpg (www.fotosik.pl)

wełna się kładzie:
http://images21.fotosik.pl/164/6f69c1802217ac0e.jpg (www.fotosik.pl)

A teraz wspomnienia "z wakacji' - i trochę w temacie - bo ogrodowo. Fragment ogrodu mojej mamy - w tle najpiękniejsza na świecie aleja lipowa
http://images22.fotosik.pl/95/24c6cef48d0caa11.jpg (www.fotosik.pl)

moje "źródła":
http://images21.fotosik.pl/164/ddeb719ad6206c79.jpg (www.fotosik.pl)

a na koniec duecik ....
http://images21.fotosik.pl/164/b6c72b44660bddc4.jpg (www.fotosik.pl)

Tynki i inne nowości będę fotografować jutro, więc pewnie niebawem "uraczę" nowym wcieleniem mego domu ...

jk69
12-04-2007, 22:25
Na dowód, że coś się dzieje, fotki...

widok ogólny z domem sąsiada oraz dziurą na okno dachowe w łazience
http://images20.fotosik.pl/222/d2ec7c394c041907.jpg (www.fotosik.pl)

oraz widoczek z przysypialnianego balkonu - w dole resztki przejrzystego wychodka z początków budowy..
http://images20.fotosik.pl/222/7528e3be6c55242b.jpg (www.fotosik.pl)

i odrobina Ytonga 7 cm- czyli domurowana ściana w łazience (miała być cienka)
http://images21.fotosik.pl/167/6714ca4c5980b676.jpg (www.fotosik.pl)

jedna z wielu skrzynek (na razie pustych) pozostawionych przez instalatorów - ta dotyczyć będzie ogrzewania
http://images21.fotosik.pl/167/894f388d898d31f2.jpg (www.fotosik.pl)

nieco świątynnych klimatów czyli sklepienia wysoko nad głową na tzw. klatce schodowej (brrr, określenie to kojarzy mi się z mdłym zapachem blokowych korytarzy)
http://images20.fotosik.pl/222/30d214af7ee51edb.jpg (www.fotosik.pl)

tynki w salonie i ciągle żałobne folie na belkach stropu
http://images20.fotosik.pl/222/130f78f2a98f16bc.jpg (www.fotosik.pl)

tynki cd
http://images22.fotosik.pl/96/44bc4d53179cf404.jpg (www.fotosik.pl)

widok na wejście do pokoi dzieci, po lewej połowa kosmity wystająca z otworu na okno dachowe w łazience dzieci
http://images21.fotosik.pl/167/31c7ada7013a3c6d.jpg (www.fotosik.pl)

rzut okiem na otynkowaną sypialnię - niestety, ten widok wkrótce zniknie przysłonięty ściankami działowymi. Jednak gdy dzieci się kiedyś wyprowadzą 8) to marzy mi się właśnie taka otwartość
http://images22.fotosik.pl/96/517e1c730e00ea7a.jpg (www.fotosik.pl)

piękna stolarka drzwiowa oraz kolejna skrzynka instalacyjna - tym razem w ... przyszłej szafie :o no trudno, będziemy z tym żyć ...
http://images20.fotosik.pl/222/372634ae4719bfd1.jpg (www.fotosik.pl)

Tynki są gładkie i jak dla mnie - nic więcej im nie potrzeba. Jutro z Panem głównym tynkarzem będziem mierzyć i okaże się, ile tej gładkości oraz za ile :-?

jk69
12-04-2007, 23:02
właśnie wcięło mi długą orację na temat montażu okna dachowego - oto jej skrót:

ilustracja:
http://images20.fotosik.pl/222/6ad214f180a3a2f0.jpg (www.fotosik.pl)

opis:
1) Przyjechał spiderman z Veluxa, i z cierpliwością położnej ze szkoły rodzenia nauczał moich kosmitów poprawnego montażu okien.
2) W wyniku tych działań mam okno dachowo/kolankowe sztuk 1 zamontowane w pokoju najstarszego.
3) Przyszedł mąż i powiedział, że MAŁE TE OKNA BĘDĄ! Ja na to : hi,hi,hi - za późno. Na otarcie łez dorzuciłam kilka racjonalnie chłodnych argumentów i mąż uznał się za przekonanego. Wymiary MAŁYCH OKIEN: wysokość 140 cm + 60 cm kolankowe - szer. 78 cm. Razy trzy w zestwie pokojowym, razy 4 w zestawie korytarzowym. Mój mąż lubi duże rzeczy :D A ja taka nieduża byłam jak się poznaliśmy...
4) Veluxmen (widoczny na zdjęciu za oknem) obiecał że wróci by sprawdzić i dopomóc w montażu kołnierzy i blach. Bardzo mily jest ten Veluxmen oraz użyteczny. 8) :lol:

Dobranoc.

jk69
14-04-2007, 15:38
Dzisiaj budowałam od 9.30. Miałam budować przez godzinę a wróciłam do domu o 15.30. Zła. Zła jak osa. Zła jak osa nadepnięta na odcisk. Z odciskami na mózgu, od dreptania w kółko wokół tematu montażu okien dachowych oraz tematów pokrewnych.

Montaż okien, który rozpoczął się tak optymistycznie właśnie był utknął w tzw. martwym punkcie a dokładnie w okolicach mojej słynnej już ŚCIANKI KOLANKOWEJ oraz wieźby. Sabat budowlany odbył się a jakże, w składzie kosmita w roli wykonawcy, architekt w roli architekta, oraz ja - jak łatwo się domyśleć obsadzona w tej najmniej wdzięcznej roli ofiary...

W wielkim skrócie - istota problemu tkwi w nieregularności odstępów pomiędzy krokwiami (tu mają zmieścić się okna dachowe) oraz między słupkami ściany kolankowej (tu mają zmieścić się dolne okna kolankowe). Widać to na zamieszczonej w poście poprzednim fotografii. Okna są do bólu równiutko takie same - a otwory nie. Więc ułożenie w identycznych odstępach od siebie trzech okien nie jest możliwe bez zmiany w obrębie wieźby (zamiana części krokwi, dołożenie wymianów czyli poprzecznych belek wzmacniających) i słupków ściany kolankowej (wymiana części, zmiana przekrojów -MASAKRA) naturalnie rewolucja ta nie ominie folii dachowej i dachówki.

Reasumując połowa dachu do rozebrania. Znajduję się z tego powodu w stanie lekkiego zrozpaczenia....

Nie podoba mi się.

Moja odpowiedź - telefon do Veluxmena w sprawie obróbek blaszanych, które mogłyby być większe niż założone przez niego 10 cm. To o wiele prostsze rozwiązanie, i chyba tańsze... Co powie Veluxmen - doniosę. Wiem tylko, że już wcześniej przebąkiwał on coś o obróbkach na zamówienie (teraz są systemowe - standardowe) na które trzeba czekać 3 tygodnie :o . No ale można takie obróbki wykonać z blachy innej "miejscowej" - muszę to wszystko z nim przedyskutować. Odstępy większe o 1-2 cm miedzy oknami mnie nie przerażają. Wymiana 1/3 wieźby i ponowne ułożenie dachówki -owszem. :evil:


WNIOSKI DLA CZYTELNIKA:

1. MIERZYĆ WSZYSTKO - ja rozstawu w/w elementów nie zmierzyłam - wydawało mi się, że małe różnice nic nie szkodzą - niestety mała różnica x 3 lub 4 (ilość przesunięć i niedokładności) = duża różnica.

2. Nie rozdzielać etapów prac w tym samym obszarze - gdybym montowała okna razem z dachem, nie było by wielu kłopotów i kosztów.

3. Przygotować się na atak tzw. nieprzewidzianych komplikacji, które wywracają harmonogram prac. To jest chyba nie uniknione.

4. W przypadaku decyzji o montażu okien dachowych połączonych w zestaw większy niż podwójny, szczególnie pilnować rozstawu krokwi w tym miejscu.

Mój zły nastrój wzmogło jeszcze spotkanie organizacyjne z Kosmitą. Musialam z nim rozliczyć ostatnie 2 tygodnie, na które przypadła moja nieobecność. No i okazało się, że oni zrobili mnóstwo prac tzw. dodatkowych, na które nie mieliśmy ustalonej stawki. Wyszło tego 1400 zł za 4 dni pracy: skuwanie nierówności ze stropu (20m2) i zamurowywanie bruzd i dziur po instalacjach. Trudno dyskutować z kimś po fakcie, zwłaszcza że ja nie mam pojęcia ile taka praca zajmuje czasu, wysikłu pochłania, ile osób to robiło itp. Średnio 350 zł za dzień, średnio na 2 głowy (w porywach pracują w 3 osoby, ale rzadko). Czy to dużo, czy to mało???? Jakby policzyć x 20 dni roboczych = to jedna osoba zarabiała by na takich prościutkich pracach 3500 zł za miesiąc. Niezła pensja.
W każdym razie czuję się naciągnięta.
I finansowo i moralnie.... :wink:
Zapowiedziałam już kosmicie, że to ostani raz - każda następna robota ma być uzgadniana przed jej wykonaniem a zwłaszcza wynagrodzenie za nią.
Zastanawiam się, czy np. nie zatrudnić kosmitów na ustalonę kwotę za miesiąc pracy (na 3 miesiące do połowy lipca) i określić co w tym czasie mają zrobić + wliczyć to wszelkie nieprzewidziane roboty. A jakby była jakaś przerwa to niech sprzątają, ziemię kopią, trawę sieją - u mnie jest roboty pełno ... ale jeszcze się z takim modelem zatrudniania wykończeniowców nie spotkałam.
Próbowaliśmy też ustalić kolejność prac na przyszły tydzień, ale temat okien zakleszczył nas w wielkiej niewiadomej. Do tego w przyszłym tygodniu:
- we wtorek hydraulik rozpoczyna kłaść podłogówkę
- w poniedziałek wypadało by rozłożyć część styropianu i folii - wstyd się przyznać, ale nie wiem czy hydraulik się tym zajmie??? W każdym razie tam gdzie nie ma podłogówki musze to zrobić rękami Kosmitów.
- piątek, sobota pojawić się ma wylewkarz i zalewać posadzki.
- zanim nie pojawią się wylewki nie można ruszyć ze stropem drewnianym
- reszta poddasza czeka na okna dachowe, które miały być zrobione w przyszłym tygodniu - jeśli dojdzie do wymiany krokwi ich montaż potrwa ze 3! :evil: Do tego w pokojach dzieci gdzie są te okna będzie wylana wylewka, więc czeka nas kilkudniowa kwarantanna.

Ogólnie poplątanie z pomieszaniem.
Kosmita zaproponował, że w związku z tym:
podejmie prace w outdorze czyli ogrodzenie robić może. Sąsiad mój zaproponował stawkę 40 zł za mb na gotowo (słupki, beton, kopanie, siatka naciąganie) POczekam co powie Kosmita.

Znikam, albowiem miałam dziś cały dzień sprzątać - mąż+dzieci zostały na tę okoliczność wyrzucone z domu w siną dal. Niebawem wrócą, a ja wciąż buduję. Dziś - od 9.30 rano....

jk69
18-04-2007, 15:57
Odyseja kosmiczna zbliża się do końca ...
Początek końca to dzień wczorajszy.
Ponieważ na budowie pojawili się instalatorzy podłogówki, pilnie wystąpiło zapotrzebowanie na styropian rozłożony gdzie trzeba i jak trzeba. Wariant z samodzielnym rozkładaniem odpadł z powodu braku czasu i jakiegokolwiek pojęcia - choć to proste podobno zajęcie jest (jak czytam w innych Dziennikach). Naturalnie padło na kosmitów jako najbliższej, wolnej sile roboczej... Kosmita główny owszem, wyraził zainetersowanie zleceniem, ale zażądał 1200 zł prawie :o . No taka głupia, to ja już nie jestem, no może głupia, ale aż nie tak, że zacytuję piosenkę śliczności wielkiej. Więc ja na to, że 600 w ostateczności zapłacę, choć z ciężkim sercem. Tyle mniej więcej zaproponował wylewkarz. Szkopuł w tym, że zanim pojawi się wylewkarz, musimy ułożyć na połowie posadzek podłogówkę, więc ekipa wylewkarska może się jeno przydać do drugiej, bezpodłogówkowej połowy roboty.
Kosmita łaskawie się zgodził, ale zapowiedział, że nic nie będzie rozładowywał :o oraz że usługę wykona w czwartek, choć byliśmy umówieni, na środę na budowie. Było bowiem do przeniesienia sporo róznych rzeczy w obrębie przyszłej podłogówki zalegających. A najcięższe z nich to płyty OSB, których zamówienie ponad miesiąc temu spowodował kosmita, krzycząc, że już, natychmiast, na gwałt potrzebne są. I leżą tak sobie niebożątka, nikomu nie potrzebne, za to przenoszone w kółko z kątą w kąt. Ot, kosmiczne planowanie ... Nie podjęłam dyskusji. I to był właśnie początek końca.
Potem przyszedł dzisiejszy poranek, który wyglądał zupełnie inaczej niż poranek wczorajszy. Zamiast wiosennej ciepłoty, z nieba lały się strugi deszczu i chłód . Poprzedniego wieczora umówiłam się moim sąsiadem-filozofem, który ma być wykonawcą ogrodzenia, że pomoże rozładować mi ten nieszczęsny styropian. Sąsiad filozof, o czym przekonalam się dopiero na placu boju z lekko poirytowanym kierowcą z hurtowni pod bokiem, uznał, że okoliczności przyrody nie sprzyjają pracy fizycznej i mnie mowiąc bez ogródek - olał!!! Nie on pierwszy zresztą, bo wcześniej zrobił to dość dokładnie deszcz. Na dodatek okazało się, ze klucze od licznych kłódek strzegących bram mego przyszłego raju, były łaskawe się zdematerializować.
7.30. Leje jak z cebra. Ja na środku błotnistego podjazdu rozpaczliwie próbuję dobudzić sąsiada oraz dowiedzieć się kiedy przyjadą hydraulicy z kluczami. Uff,
kierowca z hurtowni zgodził się przyjechać raz jeszcze za godzinę.
No i za godzinę, w nadal padającym deszczu, wraz z sąsiedem filozofem rozładowaliśmy transport styropianu, który nie jest ciężki ale za to duży...
I wtedy podjęłam decyzję, że to koniec kosmitów w moim, wystarczająco już skomplikowanym i wypełnionym niespodziankami (oraz bólem egzystencji :wink: ) życiu!!!
Nie żebym jakoś brzydziła się pracy - ja sobie chętnie pobuduję i ponoszę i więcej i ciężej, ale wolałabym o tym móc samej decydować - kiedy, jak i za ile :lol:

A potem na budowie nastąpił zwyczajowy młyn - hydraulicy chcą znać szczegóły umeblowania wnętrz, i gdzie kaloryfery ofkors; nadjeżdża samochód z Panami od DGP, którzy również chcą poznać szczegóły wystroju mego domu. Na poddaszu trzeba używać wyobraźni, bo tam nie ma ścianek działowych, jest za to wiele rupieci ... Ustalamy, że turbina będzie umieszczona w pralni - miała być na stryszku, ale Panowie ocenili, że to niepotrzebne, dodatkowe metry instalacji. Pewnie im się kuć nie chciało. Wpierw próbowali zainstalować mi to ustrojstwo w salonie, ale się nie dałam - jeśli nawet szumi "tylko" jak pół suszarki, to jednak szumi!!! Mam nadzieję, że nie będzie jej słychać w naszej sypialni, z której do pralni tylko krok a ścianki będą z GK (ale nie bezpośrednio sąsiadujemy z tą pralnią).
Pożaliłam się mojemu hydraulikowi na kosmitów.
Wróciłam do pracy a tu telefon od hydraulika - mam dla Pani fachowca od poddaszy, jest na budowie, może się Pani z nim spotkać! :o
Pewnie! Pędzę! Kolejny raz przerabiam oprowadzanie wycieczki po nieistniejącej zabudowie poddasza. A tu proszę na lewo porąbana ścianka kolankowa i jej skomplikowanie okienne... Tu natomiast ściana poraniona do betonowej krwi i czekająca na opatrunek z GK na plackach. A pod nogami - uwaga - bardzo przewiewny strop ...
Pan jest miły.... Po doświadczeniach z kosmitą, już boję się cokolwiek pisać. Ten też wydawał się być miły i mądry i sympatyczny. Niestety, czar prysł był, a moje poddasze leży i kwiczy.

O oknach nie wspominam, na razie.

POdsumowanie:
1. do soboty podłogówki i kaloryfery (oczywiście bez kaloryferów)
2. poniedziałek - wylewkarz 2,3,4 dni?
3. przyszły tydzień - rozwiązać problem okien :evil: 8) :cry: :-? :roll: :( :o
4. połowa tygodnia Nowy Pan od Poddasza zwany odtąd Nowym - jak nie ten, to inny - no jakiś nowy MUSI być!!!!
5. koniec przyszłego tygodnia - nerwowe oczekiwanie na montaż okien niepołaciowych czyli normalnych :D oraz bramy garażowej, choć ma nastąpić to w zbliżającym się najdłuższym weekendzie nowowczesnej Europy...
A w piątek mam się spotkać z ew.glazurnikiem, dzięki Irminie 8) dzięki.
Mam nadzieję, że się dogadamy.

Wciąż nie mam szamba oraz drzwi wejściowych do domu. No i parkieciarzy - czas by termin obstalować, co by na lodzie nie zamieszkać :D
PO za tym całe mnóstwo szczegółów, o których nawet nie mam siły pamiętać i pisać ...

Kosmici jutro kładą swoją porcję styropianu a potem dowiadują się, że już tu nie pracują. (za robotę wykonaną zapłacę, choć powinnam im coś utrącić za straty moralne ....).Czy ktoś może dać na mszę za tego Nowego, co by mi się udał?

jk69
19-04-2007, 10:45
Mnie tu w ogóle nie powinno być! Tzn, w moim Tygodniku co ostatnio znów jest prawie Dziennikiem! Ale nie mogłam się opanować, bowiem na budowie tyle cudownych :o rzeczy się dzieje. Sponsorem mojej egzaltacji są:
- styropian w kropki rozkładany rękami aż 4 :o kosmitów, z tym, że podział pracy jest taki, iż jeden pracuje a dwóch patrzy, kierownik ich zaś chodzi i się mądrzy ogólnie.. styropian jest piękny, a w domu zrobiło się tak czysto i sucho. Niestety, tylko na chwilę, bo znów za chwilę ta okropna mazia betonowa ( nie lubię betonu)
- rurki podłogówki - na tych kropkach prześlicznie :o się prezentują, niby jedwabny szlak :o :o
- srebrne paluchy :o kanałów DGP oraz amoneostaty czy jak to się nazywa - w sufitach (sztuk 2)

Wszystko to razem wprawia mnie w stan euforii! Choć niestety są i cienie ... Zorientowałam się, że w kilku miejscach była skuwany chudziak (rury, peszle) a wraz z nim papa termozgrzewalna. No i mam tym samym przerwaną izolację poziomą...A teraz jest to właśnie zakrywane folią i styropianem. Kosmita oczywiście na to, ze trzeba było zadzwonić żeby palnik wziął - a co, sam na to nie mógł wpaść? Przecież o te dziury to się potykał co dzień przez ostatnie tygodnie. Takie niby ma doświadczenie, miał być głównym kierownikiem! Dobra - kosmici to już prawie zamknięty rozdział...

Kończę, bo mnie mąż w pracy wyrzuci :lol:

jk69
25-04-2007, 14:47
Cicho sza. Tydzień minął jak z bicza trzasł.
Trudno mi dziś odtworzyć chronologię wydarzeń ...
Pamiętam! :lol: w piątek odbyło się spotkanie z Panem Cudotwórcą od Wieźby i Okien Dachowych. Pan ów objawił się na mojej budowie dzięki wstawiennictwu Veluxmena, o którym już dobrze pisałam i napiszę raz jeszcze! Przemiły i uczynny człowiek, który całkiem bezinteresownie znalazł mi wykonawcę, przywiózł i przekonał do roboty. Pan Cudotwórca, jak na cudotwórcę przystało, jest Panem zajętym bez przerwy. Ale szczęśliwie coś się gzieś komuś ... wiadomo ... no i od dziś punktualnie od 7.00 mój dach ożył.
Przy okazji okazało się, ze Pan Cudotwórca jest autorem wieźby i pokrycia (dachu :D ) mego sąsiada. A jest to bardzo porządnie wykonany dach! Ekipa skłąda się z dekarzy, cieśli, blacharzy - dzięki nim, w 3-4 dni problem wieźby i okien dachowych zostanie rozwiązany, mam nadzieję szczęśliwie. I raz na zawsze. Przy okazji położą już "na gotowo" rynny i obróbki. Sądzę, że będzie to ekipa do polecenia.
Velux-men - senks! :wink:
W tzw. między czasie - odbyło się wielkie, sobotnie rodzinne sprzątanie. Czyli nasz prywatny, ideologicznie nie obojętny, zaangażowany subotnik. Na miejscu czynu sobotniego stawili się: mój teść lat 70, silny męźczyzna po operacyjnych przejściach, mój syn najstarszy lat 15 silny młodzieniec odznaczający się hardością ducha oraz skłonnością do wściekania się, mój syn średni lat 4,5 uzbrojony w taczkę plastikową i takież wiaderka oraz mój syn najmłodszy lat 3 wyposażony podobnie - zamiast taczki - wózeczek z dyszlem - wszystko made in china. No i ja, której wiek jest już ogólnie znanym faktem medialnym, wyposażona w w/w dzieci, ich sprzęty, soczki, czapeczki, ciasteczka, husteczki, klucze do domu i rękawiczki robocze.
Słońce świeciło, wiatr wiał jak szalony. W radosnym nastroju rzuciliśmy się do usuwania rozrzuconych to tu, to tam desek i stempli. Dzieci oddelegowane do ćwiczeń w podgrupach zajęły się przekopywaniem piasku oraz hałd ziemi tradycyjnie zajmujących więlkszośc mej działki. Po pewnym czasie zajęły się również demontażem pozorów porządku w garażu, zamienionym tymczasowo na składzik rupieci budowlanych i wszech-królującego-nam miłościwie styropianu w kropki.
Nasz zapał topniał wraz z upływem czasu i przypływem zmęczenia. Niestety, deski i stemple nie znikały tak szybko. Gdyby nie upór mojego nieocenionego teścia, pewnie porzucilibyśmy w rozpaczy plac budowy ...
Po kilku godzinach przy wjeździe powstała całkiem zgrabna, drewniana pryzma. Niby stos całopalny :D ...
Sprzątanie śmieci zostało przeniesione na poniedziałek - dzieci miały już dość budowania (nie tylko dzieci :wink: ) choć i tak długo wytrwały - również dzieki sąsiedzkiemu wsparciu. Na działce obok odbywał się mały, rodzinny piknik na które moje umorusane pociechy zostały zaproszone. Tam nakarmione i zabawione.
Za co kolejny raz w tym poście - senks, tym razem w kierunku Szanownego Sąsiedztwa!
Potraktujemy chronologię z lekceważeniem - w końcu to proza współczesna jest :lol: - w wrócimy nagle do piątku. Bo tego dnia spotkałam się również z Panami Glazurnikami. I to było również miłe spotkanie! Panowie dobrze rokują! Termin lipcowy mnie zadowala - a jeśli się im uda a moje wylewko/tynki wyschną właściwie, to może pojawią się już w połowie czerwca! Będą mieszkać w moim domu (budowanym oczywiście) - trochę im zazdroszczę :lol: I zdaję się prześpię się tam przed nimi, żeby to mi przyśnił się ten pierwszy, proroczy sen ... Choćby na styropianie - a to zawsze dobrze brzmi w tym kraju ...
Ale żeby ktokolwiek mógł spać w mym domu powinnam kilka rzeczy jeszcze zrobić :lol: :lol: :lol: .
Zaczęłam więc od BRAMY GARAŻOWEJ, którą wczoraj zamontowano dość szybko i bezboleśnie.... Działa ... I jest bardzo ... szara. I piękna, czego dodawać nie muszę :wink: .
Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia! :oops: :oops: :oops:
Przyrzekam, że następny post będzie bez słów, za to cały obrazkowym pismem cyfrowym wypełniony.

Z drobiazgów - przyjechał kamień na podjazd, piasek/pospółka na dodatkową warstwę w garażu, koparka umówiona na piątek/sobotę, Sąsiad Filozof zatrudniony do wykonania posadzki w garażu oraz innych drobiazgów.

Przemówiłam się z wylewkarzem na 2 maja. Jemu było to na rękę bo i tak nie może do mnie od poniedziałku dojechać. A ja w tym czasie będę mogła już przygotować do wylewek 2 pokoje na poddaszu oraz garaż. Więc montaż okien odbędzie się zapewne po 7 maja.

Mam wrażenie, że ta ostatnia prosta będzie najtrudniejsza i najbardziej intensywna... Wstaję ostatnio o poranku, wiecozrem padam na tzw. pysk.Być moze, po zamontowaniu okien i wykonaniu wylewek, troszkę się uspokoi - na miesiąc front robót przeniesie się na poddasze. A doły będą schły i czekały na gustowne ubranka.
Których wybór i kupno zbliza się wielkimi krokami :o :o :o

Są ciągle wakaty w obszarze- elewacje!!!!! Aplikacje prosimy składać :wink:

Z mniej budowlanych ale jednak forumowych wieści - odwiedziłam Agduś! Agusiowy dom pięknie wyłania się z fal pól i łąk niczym latarnia morska! Spotkanie obfitywało w liczne znaki zapytania - to ja - oraz odpowiedzi (dzięki za cierpliwość) - to Agduś i mąż Agduś (swoją drogą mężowie też powinni mieć jakieś nicki - dla mojego proponuję ds69 :lol: ) Na zakończenie mój najmłodszy synek zrobił w spodnie to, co dzieci w jego wieku robią normalnie do muszli WC ... :oops: :lol: :o a co mu się już od dawna nie zdarzało. Pewnie zabawa w kubusiowym pokoiku była wciągająca zbyt.
W każdym razie spostponował pachnące nowością wnątrza, rozsiewając zapach nie pachnący nowością wcale ... Na szczęście był to już koniec imprezy.
A dom Agdusi jest jasny, kolorowy i przytulny bardzo!
To mówiłam ja, jk69.

jk69
01-05-2007, 13:50
http://images21.fotosik.pl/232/9f15092dea21e8e7.jpg (www.fotosik.pl)
nitka główna DGP na poddaszu prowadzi do pokoi dzieci - widać na jej końcu rozgałęzienia do dwóch pokoi na parterze - przez strop w dół.

http://images20.fotosik.pl/287/9eebc34685c2f5db.jpg (www.fotosik.pl)
połączenia podłogówki - bardzo kolorowo

http://images20.fotosik.pl/287/b639ff1717fcc750.jpg (www.fotosik.pl)
co jest widać - wprawdzie, na forum obowiązuje układanie podłogówki "w kółeczka" - coż, zobaczymy jak się sprawdzi wariant liniowy... :-?

http://images21.fotosik.pl/232/7f8545f432dc1489.jpg (www.fotosik.pl)

http://images21.fotosik.pl/232/61ccd34042151d31.jpg (www.fotosik.pl)
podłoga w kropeczki w piwnicy- czyli styropian warstwa pierwsza (2 x 5 cm) i styropian systemowy (to ten szary) 3 cm pod podłogówkę. Razem - 13 cm - mam nadzieję, że wystarczy ....

http://images21.fotosik.pl/232/afd78528b78f2a3f.jpg (www.fotosik.pl)
brama garażowa przed poprawką - była krzywo zamontowana (z lewej opadała w dół) - już poprawione! Wprawdzie w lewym rogu "na oko" jest ciut krzywo ale to z powodu nierówności nadproża - wymaskuje się styropianem i tynkiem.

http://images20.fotosik.pl/287/f85d0a2cb322872f.jpg (www.fotosik.pl)

Tyle na dziś.
Stan już nieaktualny albowiem mam okna tu i tam 8) .Oraz rynny "właściwe". Z rynnami są pewne hm. problemy bo 1 wypadła pośrodku muru. Trzeba to jakoś przerobić - ale najpierw trzeba wymyśleć jak. Do tego jest jedna zupełnie idiotyczna rynienka spustowa - systemowa Veluxa. PO długim weekendzie muszę zmobilizować veluxmena do wysiłku umysłowego - bo tak jak jest zostać nie może. Zdjęcia w następnym odcinku...
Obecnie robi się ręcami Pana Sąsiada Filozofa zwanego dalej Panem Stasiem (bo Stanisław mu jest na imię) podłoga w garażu czyli:
na chudziaku i papie termozgrzewalnej:
folia (przy ścianach)
pospółka ok. 17 cm ubita płytą
wylewka typu "chudziak" robiona przez Pana Stasia betoniarką
na to będzie kładziony styropian - nie więcej niż 8-10 cm - zobaczymy ile Panu Stasiowi się wyleje"chudziaka"
i wylewka właściwa - ok.7 cm.
Razem ok. 35 cm.... Czyli 15 cm dodatkowe, bo w pozostałych pomieszczeniach piwnicy ocieplenie + wylewka to max. 20 cm.
Radość z postępów w pracach psują mi "podcieki" na części ścian w piwnicy. Śledztwo trwa. Niestety, trzeba będzie zdjąć częściowo warstwy styropianu i podłogówki :o żeby dokładnie przyjrzeć się podejrzanym miejscom gdzie są ubytki papy i okolicom rur z wodą...
Staram się do tego podchodzić ze spokojem, bo przecież to nie pierwszy ani ostatni problem na budowie. Jeszcze nie dawno rwałam włosy z głowy z powodu wieźby dachowej niekompatybilnej z oknami dachowymi, a dziś już jest po strachu ....
Mam nadzieję, że i tak będzie w przydku podcieków.
Ja uważam, że woda dostaje się od dołu przez nieszczelności w papie - przyznaję, że tego nie dopilnowałam. Wykonawcy bardzo niefrasobliwie podchodzą do tej warstwy izolacyjnej i niszczą ją czasami bez sensu ...
Do tego na budowie trwa niekończące się sprzątanie. Teraz "pod nóż" poszło poddasze ze stropem drewnianym - z powodu wylewek przewidzianych w innych pomiesczeniach tutaj zrobił się składzik, śmietnik i graciarnia w jednym... Montujemy też barierki na schodach zdjęte przed tynkami...
Niech ten wylewkarz już przyjedzie (obiecał - 4 maj) i zrobi co ma zrobić, bo styropian mój biedny niszczeje od ciągłego po nim chodzenia ...
Ja natomiast od kilku dni testuje wytrzymałość mego samochodu (Lanos - była kiedyś taka marka :lol: ) wożąc w nim np.płytowy ubijak do piasku z wypożyczalni i worki z cementem. Niestety, Pan Stasiu nie potrafi przewidywać przyszłości - sam tak stwierdził, gdy po raz 3 zabrakło mu własnie tego składnika betonu. Na szczęście z okazji Święta Pracy Castorama pracuje, a z nią cała budowlana POlska! Na parkingu nie było wolnych miejsc, a do kas kolejki...
W sobotę przy pomocy koparki pozbyliśmy się kolejnej porcji hałd ziemi - z tyłu za domem to właściwie możnaby już trawę siać, bo humus rozwieziony. Myślę o tym całkiem poważnie - nawet jeśli ten trawnik ulegnie (elewacje, ogrodzenie) częściowemu zniszczeniu, to i tak warto by było mieć choć kawałek rekreacji na działce... Przy tzw. okazji kopraka rozpruła rury odprowadzające wodę z drenażu - znów nie przewidziane nerwy i naprawy...

Rodzina z Olecka donosi, że okna są prawie gotowe. Z powodu opóźnienia wylewek- nie poganiam... Choć przyznaję, że chciałabym je już zobaczyć...

POddasze - polecona przez mojego ulubionego wykonawcę czyli elektryka ekipa objawiła się w postaci szefa. Szef robi b.dobre wrażenie i b.drogie kosztorysy. Niestety, nie stać mnie na nich :evil: A już miałam wizję wykończonego poddasza za 2 tygodnie... Ta ekipa jest liczna i dobrze zorganizowana, ale dlaczego taka droga !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pozostaje mi więc Pan z którym byłam umówiona wcześniej, ale on zastrzegł, żebym nie spodziewała się szalonego tempa prac.Czyli realista - dobre i to... Byle skończył do połowy czerwca .....

I najważniejsze - Kosmici zostali dziś oficjalnie i uroczyście wystrzeleni w kosmos. Wczesniej pozbierali swój i nie swój dobytek (zabrali jakieś śruby i gwoździe) oraz resztę wynagrodzenia, które im wypłaciłam, zeby już nigdy więcej nie zobaczyć.... Pozostawili po sobie: złe wspomnienia, rozgrzebane ocieplenie skosów, jedno okno połaciowe w łazience zainstalowane byle jak, parę męskich rozdeptanych półbutów w kolorze brązowo-budowlanym oraz potężny nóż kuchenny przypominający maczetę ... Mam nadzieję, że inne galaktyki będą ostrożniejsze i szybko zorientują się, z kim mają do czynienia.

I tym razem okazało się, że mój mąż (który strał się wyperswadować mi zatrudnienie kosmitów) ma zawsze (no prawie zawsze) rację.

jk69
02-05-2007, 17:43
Z ostatniej chwili:
z radością donoszę, że przyczyną zawilgocenia ścian w piwnicy był WYCIEK Z NIEDOKRĘCONEGO ZAWORU w rozdzielni podłogówki (czyli dla mniej zaawansowanych - tam gdzie niebiesko/czerwone rurki łączą się z rurami głównymi) :D
I z czego ja się tak cieszę? A z tego, że nie muszę rozkopywać 4 metrów w dół wokół domu i naprawiać/wymieniać drenażu czy izolacji zewnętrznej ...
Wprawdzie mam zupełnie mokro pod połową folii i styropianu oraz zawilgocone ściany ... Ale to jakoś "pokonam".
Jak mówiła Scarlet O. : pomyślę o tym jutro ....

WNIOSKI DLA CZYTELNIKA:
jeśli pojawi się na ścianie zaciek - OBSERWOWAĆ WODOMIERZ! hydraulik nie wierzył w wersję wycieku z rury, choć wodomierz pokazywał małe, ale jednak systematyczne ubytki wody, w czasie gdy nikt z wody na budowie nie korzystał!

jk69
07-05-2007, 15:35
Wyczekiwani wylewkarze przyjechali dziś rano!
Tyle tylko, że to zupełnie nowi wylewkarze - poprzedni, umówieni na 20 kwietnia, zostali przeze mnie wyrzuceni z pracy.
W piątek wydzwoniłam nowych, którzy w sobotę potwierdzili, że mnie wcisą w swój kalendarz, a dziś poprostu przyjechali poprzedzeni ciężarówką piachu...
Kiedy rozkładali już sprzęt zadzwonił wylewkarz poprzedni by wesołym głosikiem obwieścić gotowość do rozmowy o jakimś terminie. Z dziką satysfakcją powiadomiłam go o zmianach planów...
W każdym razie wylewki się robią - dziś na poddaszu i na parterze. Jutro w piwnicy.
Która nadal jest lekko wilgotna. Kierbud twierdzi, ze to no problem, że wyschnie dzięki dylatacjom. Ja liczę również na Boską Opatrzność oraz moją rodzinę po tamtej stronie już rezydującą - zakłócam ich wieczny spokój ciągłymi prośbami o pomoc w nagłych wypadkach - w końcu buduję rodzinną posiadłość czyli realizuję plan mego dziadka, który tego sam nie zdążył dokonać ....
Nostalgią powiało - również za sprawą starych gratów, które ściągam z domu mojej mamy - głównie ze strychu, gdzie wylądowały gdy dom się skurczył pod naporem nowych lokatorów (mama gdy została sama zrezygnowała z części za dużego mieszkania). Krzesła, stół (nie do jadalni, ale taki gabinetowy) elementy szaf do wykorzystania, fotele i biurko - to akurat jest pięknie odnowione. W przeciwieństwie do pianina, któremu już żadne strojenie nie pomoże i trzeba je poprostu naprawić ....
Pewnie ekonomiczniej byłoby kupić nowe - ale ja kocham tą graciarnię, i za nic w świecie się jej nie pozbędę!
W jadalni np. przy nowym stole (stary stół z mojego domu niestety się nie nadaje bo jest za mały) staną więc krzesła w dwóch gatunkach - w tym dwa zrobione z trzech ...ale za to kryte skórą.
Ja przepadam za takimi połączeniami - trochę starego, trochę nowego - zobaczymy co z tego wyniknie....

Wracając na budowę - ruszył się temat szamba. Zdecydowliśmy się z sąsiadem na wspólny zakup - będzie taniej. Montaż dopiero za 3 tygodnie, bo szamba są ale brakuje samochodów do transportu i montażu...
Czyli jeszcze TOI TOI postoi z miesiąc (planuję możliwie szybko uruchomić 1 WC w piwnicy, by można było "normalnie" funkcjonować).
Umówiłam się też z panem od kuchni, który jest polecony i nie szukam innych.
A pod koniec tygodnia okna 8) Oby, oby.... nie zapeszyć.

Wylewki to oczywiście masa decyzji typu- a co na podłodze? ??????
Z grubsza to ja wiem, ale jak na końcu zabraknie kasy to i tak wszystko weźmie w łeb, gdyż wszędzie położymy panele, i wcale nie będziemy z tego powodu rozpaczać!
Ja chcę tam już zamieszkać - mogę na panelach - jak będzie kasa za 5 lat się je wyrzuci...
W pracowni (na dole w piwnicy) - linoleum - po wizytach u Agduś utwierdziłam się w pewności, że to dobry pomysł. To samo u dzieci.
Na parterze miały być kafle + deska barlinicka.... Się zobaczy czy będzie czym za to zapłacić ....
Liczyć będę po oknach. Jak złapię oddech.
A w pokojach bez podłogówki - miały być deski drewniane - ale j.w. czyli rachunek ekonomiczny prawdę Ci powie ...
Znikam, bo mi dziecko za 20 lat powie, że je w przedszkolu przetrzymywałam ponad miarę i dlatego nie może się pozbierać w dorosłym życiu ...

jk69
10-05-2007, 13:42
Wczoraj zaczęłam pisać i porzuciłam wpis w połowie albowiem zionął był budowlaną depresją ... Krótkotrwałą na szczęście. Ruszam więc do boju z pieśnią na ustach i krokiem defiladowym niczym krasnoarmijni nastolatkowie przed królem Putinem I.

Wylewki zrobione. I zapłacone. Nie dość, ze zrobili szybko to jeszcze taniej niż poprzedni ale niedoszli wylewkarze. Podłogi mam więc czarne a ściany białe. Okna natomiast wciąż żółte bo z folii.
Epopeja okienna rozpoczęta. Jak każdy czytający to forum wie, nie ma okien bez kolców. Okna nie mogą się zrobić i po prostu dostarczyć. Przemysł okienny rządzi się innymi prawami. Okna należy CELEBROWAĆ. Należy dzwonić do klienta i zadawać mu mnóstwo pytań. Zmieniać termin dostawy na tyle często, by zainteresowany inwestor był w końcu wdzięczny za sam fakt dostarczenia czegokolwiek i kiedykolwiek!
Z ostatniej chwili - okna nie przyjadą w sobotę lecz w przyszłym, nieodgadnionym co do dnia, tygodniu. Bo coś tam się spóźniło, co być musi, a by go nie było. Wczoraj zaś panienka z okienka czyli ktoś, z kim ustalałam szczegóły zamówienia, poinformowała mnie iż nie zrobią montażu na gotowo jak wczesniej bylo ustalone, gdyż w ogóle nie da się tego zrobić przy stanie surowym. Ja jej na to, że mój stan już nie tak surowy jest, bo tynki i wylewki wszędzie! Ona na to, że mimo to się nie da. Ja więc pytam, kiedy się da? Czy do ostatecznego montażu okna potzreba by były ściany pomalowane i firanki powieszone? Pani na to: no wlaśnie coś takiego. Odpadłam od słuchawki niczym kleszcz od psiej skóry po obfitym posiłku... I oczywiście pękłam ze śmiechu. Potem nieco oprzytomniałam niestety, by uświadomić sobie, że owszem posiądę okna na piance, ale za to w dziurze okiennej nie będzie tynku tylko nic, nic, nic. I czym oraz kim ja to zapełnię?
Pomyślę o tym jutro :D

Dzisiaj odbyłam walne zgromadzenie z Nowym Panem Od Poddasza, który się oferuje w normalnej cenie za to przewiduje dość powolny tryb pracy.
Powiedziałam, że musi skończyć wraz z czerwcem. Mruknął, że się zobaczy. Ogólnie Pan jest miły :o i myślę, ze nie będzie źle. Ja tak nie myślę, ja tego ŻĄDAM! MA BYĆ DOBRZE NA MOIM PODDASZU, W MOJEJ SYPILANI, ŁAZIENCE ORAZ PRALNI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zdaję sobie sprawę, że moje poddasze nie jest najłatwiejszym budowlanym zadaniem : ścianka kolankowa, której nie ma, sporo okien dachowych do ocieplenia, strop drewniany z łazienkami oraz na deser fragment balkonu nad jadalnią oczywiście z belkami drewnianymi .... I takie tam inne. Nie wspominając o konieczności poprawienia po kosmitach :evil: :evil: :evil:, którzy profile na skosach montowali co 60 cm, a powinno być częściej.
Uzgodniliśmy, że NPOP rozpocznie pracę od zabezpieczenia dziur ziejących wodą i wiatrem (ścianka kolankowa - pamiętam jak Pan J. mówił - będzie miała Pani z tym pioruństwem same kłopoty :oops: ) czyli wymianą folii na płytę MDF. Ta będzie musiała dotrwać na straży wnętrza mego poddasza do czasu kładzenia elewacji, co niechybnie nastąpi we wrześniu.
Choć to na razie wstępne telefoniczne ustalenia z Panem oid Elewacji...
Inne - kierbud się wykręca, bo wziął duże zlecenie... No i skąd wezmę kierownika na 3 miesiące. Popytam sąsiadów budujących się ... Budowę rozpoczął trzeci sąsiad. Nota bene buduje mu dom ekipa, której nie zatrudniłam jesienią 2005 (już sama nie wiem dlaczego) a mieli dobrą opinię i cenę niższą znacznie od Pana J. Widać byliśmy sobie pisani .... (to o Panu J.)
Ogrodzenie rusza w poniedziałek.
Szambo czeka na zamówienie - będzie z firmy Probud z Zawiercia - dobra cena i dobre opinie na forum. Trzeba czekać do końca maja na montaż. Kanalizacja za kilka lat, więc szambo musi być w miarę szczelne. To spec. dla Malmulc fragment.
I znowu to samo - dzieci, dzieci, dzieci. Pedzę, bo czekają na mnie ,...

jk69
14-05-2007, 07:27
Mój wspaniały teść chwycił za grabki i zamienił 1/4 mojej działki w porządny ogródek. Posiał tu trawę - wiem, ze częściowo ona się jeszcze zniszczy, ale być może część przetrwa i będzie początkiem trawnika?
http://images20.fotosik.pl/342/d8e8517e95eed0a9.jpg (www.fotosik.pl)

widok z okna ......... w piwnicy - dokładnie w pracowni. Folia zerwana przez ostatnie silne wiatry.
http://images21.fotosik.pl/287/88f87ca66b44d39e.jpg (www.fotosik.pl)

A to stopnie w piwnicy, o których pisałam. Są wynikiem zbyt niskiego posadowienia fundamentów pod garażem. Dość to skomplikowane - wniosek dla początkujących - dokładnie sprawdzać z projektem poziomy w wykopie, choć sama nie wiem jak to robić??? PO lewej "drzwi" wejściowe" (poziom piwnicy) ze schodkiem a po prawej - wejście do garażu gdzie podłoga jest wyżej o 15 cm.
http://images20.fotosik.pl/342/1e234bee54b6fc03.jpg (www.fotosik.pl)

Moje skomplikowane poddasze - tym razem widać dokładnie: między słupkami z drewna pola wypełnione płytą OSB (wcześniej była folia). W tych miejscach właśnie budujemy ściankę jak w kanadyjczyku - czyli z wełny mineralnej 24 cm + folie, a od wewnątrz płyta GK.
http://images20.fotosik.pl/342/2831e33569a8b4c4.jpg (www.fotosik.pl)

Piknik na styropianie, czyli stan przed wylewką w pokoju maluchów:
http://images21.fotosik.pl/287/008dcca84aaee3a6.jpg (www.fotosik.pl)

Pęknięty zielony widok z naszej sypialni:
http://images21.fotosik.pl/287/47e43be21dc1d6ec.jpg (www.fotosik.pl)

Wykorzystywane do pracy dzieci - przy okazji widać jak wygladała ziemia przed pojawieniem się człowieka z grabiami czyli mojego teścia
http://images20.fotosik.pl/342/9a40db4b4f9836aa.jpg (www.fotosik.pl)

Dzieci prezentują okna kolankowe + ściankę kolankową z OSB
http://images20.fotosik.pl/342/5430605643e0bf1f.jpg (www.fotosik.pl)

a na zakończenie moje urwisy.
Tymon:
http://images20.fotosik.pl/342/486324a5a701c3c6.jpg (www.fotosik.pl)

Ignaś:
http://images20.fotosik.pl/342/0993cd077dc2b614.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
14-05-2007, 07:56
I jeszcze kilka słów :wink: :oops: .
1) kierbud się zwolnił :evil: a niech go (................) czyli szukam kierbuda podobnie jak rok temu o tej porze mniej więcej .... NIe żebym specjalnie żałowała, albowiem Pana wybitnie nie lubiłam (i chyba ze wzajemnością) ale kłopot pozostaje....
2) szambo zamówione
3) działka pięknie posprzątana, śmieci wywiezione
4) wylewki schną - dziś ma być 30C - czy to nie za ciepło dla silnie wentylowanych (brak okien) wylewek????
5) poddasze - Nowy działa i zabiera się do stropu - czyli wreszcie zniką okropne budowlane deski na podłodze a w zamian pojawią się płyty OSB
6) należy pilnie umówić się z Panem od Elewacji, Panem Cieślą (na celowniku przystojniak made in Agduś!) oraz linoleumiarzami,
7) zakupić słupki do ogrodzenia oraz zamówić cement i piach
8) kuchnia - spotkanie z Panem od kuchni wywróciło mi do góry nogami moje wyobrażenie o niej... Czekam na jego propozycje rysunkowe, bo to taki Pan co nie lubi komputera ... choć młody jest tzn. mniej więcej w moim wieku :D :D :D.Czyli bardzo młody :lol: Dostałam też wstępną wycenę, z której jestem zadowolona - mniej więcej oczywiście - być może uda się nie przekroczyć założonych 10 000. Szczegóły projektu dodam, jak one się urodzą - na razie koncepcje są dość ogólne i się zmieniają :lol:.
9) w sobotę przyjeżdżają: moje zakurzone wiano oraz moja mama. Teść wyjechał, więc potrzebna dostawa świeżych sił.

Ignaś ma zapalenie ucha, na szczęście po pierwszej dawce antybiotyku :-? powrócił między żywych i ozdrowiał, ale do przedszkola to chyba nie pójdzie. Mam kłopoty z opiekunką, więc w tym tygodniu będę bardziej kurą domową niż kogutem biznesu oraz sokołem budownictwa! :lol:

Drzwi wejściowe - o matko, to naprawdę zawaliliśmy... Cały czas nie wiem jakie mają być? Ostatnio wymyśliłam, żeby były ........... czerwone! Taki ognisty akcent w tej szaro/brązowej tonacji... Ale pewnie zabraknie mi odwagi... W każdym razie MUSZĘ JE ZAMÓWIĆ W TYM TYGODNIU. Jeśli tego nie zrobię, pozostawiam Wam prawo do nazwania w komentarzach rzeczy po imieniu :wink: .
Może jakieś przyrzeczenie zrobię? Tylko przed kim - przed Bogiem i historią? :lol:

Mam nadzieję, ze to będzie dobry tydzień i plan założony wykonam! Czego sobie oraz Wam szczerze życzę!

jk69
24-05-2007, 13:47
:D Pojawiam się ....

by obwieścić wszem i wobec, że MAM OKNA!
Od wczoraj je mam, i już je kocham! Z akcentem na am!

W skrócie było tak :
poniedziałek - telefon z Olecka - jutro będą okna ok. 9-10. Myślę, dobra, dobra - skoro miały być w I tygodniu maja, a jest dzięki Bogu tydzień maja III to jak nic godzina montażu wypadnie ok. północy ....w czwartek ....
wtorek - godzina 8.00 rano - Halo? Jak do Pani dojechać dokładnie, bo jesteśmy gdzieś (tu pada nazwa miejscowości w okolicy) ... Porzucam więc marzenia o kawie i prysznicu i rzucam się by szukać zaginionej ekipy. Ekipę odnalazł przypadkowo mój mąż, który jadąc do Rybnika ( :wink: ) wypatrzył auto z oknami i objaśnił Panów co i jak...
godzina 9.00 - dojeżdżam na budowę, a tu Panowie już wnoszą okna - MOJE OKNA! Rzucam się żeby powąchać, pomacać i kolor zobaczyć... Uf. wszystko ok.
godzina ok.14.00 - telefon - trzeba kuć - nie mieści się okno w górnej sypialni ... Pędzę. Jest hydraulik akurat i ma sprzęt do kucia. Kuje Pan Krzyś od poddasza.
godzina ok. 17.00 - telefon - dziś nie skończymy... Jutro owszem, ale trzeba znów kuć ... jak to pytam, przecież mierzył Wasz człowiek ... No, chyba się pomylił. Tym razem trzeba kuć po bokach (na szerokość)
środa ok. 8.00 - To co? Bo my już kujemy ... No nie kuć beze mnie, nie kuć! Pędzę. Kuć się oczywiście nie da, bo tu beton występuje w słupach nośnych... Okna trzeba scheblować!!!!!!!!!!! :o :o :o Tłumaczą mi co i jak (ścina się w miejscach łączeń, ukrytych pod listawmi maskującymi) - godzimy się na takie rozwiązanie. Tylko, że my nie mamy takiego struga .... Wypożyczalnia. Jest strug. Przywożę. Strugają.
godzina 16.00 - skończyliśmy - mamy fakturę i KP - proszę przyjechać... Ja na to - jak to? jestem w pracy po drugiej stronie miasta ..... Dzwonię do męża. Mąż robi awanturkę. Jedzie sam zobaczyć czy przynajmniej są wsztystkie okna i klamki. Niby są...
Pędem do Banku. Kasa. Duża kasa. Kasa w kopertach, w torebce na przednim siedzeniu, prosi by ją ukraść...
Godzina 18.00. Aleje III Wieszczów - Kraków lepki od potu. Kabina nie mytego od tzw. nowości dostawczaka .... Przeliczamy kolejne stosy banknotów - przez uchylone okna wlewa się upał wymieszany ze zdziwionymi spojrzeniami przechodniów. szerokiej drogi - do Olecka droga krótka ... nie jest.

Okna - są. Zdjęć - nie ma. Aparat zepsuty. czeka. ....

Z innych dziedzin:
- kierownik jakiś jest na oku
- elewator - zaczepiony (robią w okolicy) szef ekipy wyraził zainteresowanie.
- drzwi wejściowe :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
bardzo proszę mnie zj................................................ ..................ać za brak odpowiedzialności i w ogóle za mało krzepiącą postawę w tej sprawie.......
- poddasze moje ukochane się robi, już prawie mam podłogę pod stopami...
- zjechał transport z zachodu
- pianino już dziś trafiło do renowacji, ale umówiłam się z Panem, że w sierpniu dopiero skończy.
- Pan od kuchni dał wstępne projekty - są rysunkowe i postaram się je wskanować.

No i najważniejsze;
pięknie rośnie trawa! Delikatna jeszcze, ale dzielnie zerka w górę krzewiąc: się i zieloną nadzieję....

jk69
18-06-2007, 11:05
:oops:
zdmuchując warstwę kurzu, ostrożnie, by nie uszkodzić zmurszałych stron, otworzyłam kolejny wpis, nie ukrywam ze wzruszeniem ...
Niestety, czasu wystraczy mi narazie na krótkie sprawozdanie, wyprane ze szczegółów, barw i zapachów .....

1. Kierownik Budowy zatrudniony. Obsługuje sąsiada. Jest to Kierbud rodzaju nijakiego - czyli zapłacić i wpisać do dziennika. Jeszcze na budowie go nie widziałam, i zdaje się zobaczę na sam koniec... J.W Biurokracja zaspokojona jednakowoż.

2. Na poddaszu wszytskie ściany GK, obrobione okna, ściany, założone ocieplenia, Pan krzysztof w tym tygodniu zakończy szpachlowanie. Niestety, znalazł stałą pracę i mój sufit podwieszany w salonie (i w innych pomniejsze) będzie kończył popołudniami. Chyba, że go zamienię na kogoś innego. Ale niechętnie bo go polubiłam. mimo jednej wpadki - odkryłam, że zamiast 10 cm wkładał mi w ścianę kolankową 5 cm :o :evil: (a 10 cm mam zapas duzy). Musiał biedak odkręcać regipsy, demontować folie i dokładać po 5 cm (też mam zapas na szczęście :lol: ).

3. W łazienkach górnych kończą hydraulicy z ostatnimi instalacjami rur, postawili już stelaże pod WC - u nas w łazience źle (za daleko od ściany) i trzeba poprawić. prócz tego głowimy się, jak zmieściś w płycie OSB upragnione niskie syfony, by mieć zamiast brodzika kafelki na równi z resztą podłogi.

4. elektryk ukończył roboty kablowe - zostało najważniejsze czyli uzbroić wreszcie skrzynki i puścić prąd w obieg ...

5. dziś przyjeżdża mój glazurnik... Jestem w nerwach, albowiem ............nie mam jeszcze nic kupione. Chociaż już wybrane. Kafle na cały parter takie same - oczywiście szare i oczywiście duże ... Matowe, z lekką fakturą .....
Najpierw jednak spotkanie z glazurnikiem - jak to można ułożyć. Mam zrobiony na kompie projekt. Może wrzucę?

6. kuchnia się robi. W tzw. międzyczasie koncepcja zmieniła się 100 razy. W końcu stanęło na ........dość ciemnych frontach i jasnym blacie. oddałam wybór w ręce i oko mego męża, który jest lepszy w te kolorystyczne klocki ... A mnie jest lżej na sercu!!!!!!!!!!!!!!!

7. Mam Pana od elewacji (miejscowy budowlaniec) który również obrobi moje okna, uzupełni różne dziury wokół- posadzkowe oraz wybuduje ostatni mur oporu. I wreszcie zakończę temat rynien i zasypię ostatecznie dom (wokół domu mam ciagle rowek, w którym zbiera się woda :evil: )

8. sąsiad od ogrodzenia ciągle ma jakieś fuchy, poprostu jest rozrywany (o tempora mores) więc czekam, choć moja cierpliwość się kończy .......

9. w salonie położymy parkiet przemysłowy najpewniej - kolor jeszcze się rodzi... sypielanie na górze i pokoje na dole czekają na decyzje - panele czy coś drewnianego???????????????

10. zapadła decyzja o odsunięciu w czasie wykończenia pracowni na dole. teraz i tak zmieniamy siedzibę firmy - do nas przeniesiemy się jak już "okrzepniemy" w części domowej, czyli pewnie wiosną 2008.
Nie wiem tylko czy linoleumiarze zgodzą się na robotę na raty....

11, po wybudowaniu muru oporu pod taras będę mogła zakończyć wreszcie prace ziemne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! albowiem mam już szambo, które z przygodami ale wylądowało w wielkiej dziurze .... o tym napiszę na pewno jeszcze.


12. Schody wstępnie zaklepane u Agdusiowego Rysia. Chyba będą w wersji oszczędnościowej - bukowej oczywiście koloryzowanej na coś w pobliżu podłogi w salonie. Tę też rysiową brygadą położymy - i resztę pokoi - jeśli to będzie drewno .......

Temat nr 1 to obecnie podłogi. Kafle i drewno.
Za chwilę - ściany - kolory, i kafelki.

Pędzę by spotkać swe przeznaczenie w osobie glazurnika ....
Zdjęcia w aparacie śpią bezpiecznie.

Mam nadzieję powrócić na drogę cnoty, i nieco regularniej pisywać już, bo naprawdę ten etap jest strasznie zakręcony ale przez to baaaaaardzo ciekawy (i tragikomiczny czasami.....)

jk69
18-06-2007, 11:25
plan kuchni - widok na ścianę z oknem, u dołu obrazka rzut z góry. Będzie mniej o 2 szuflad w słupku z lewej.
http://images11.fotosik.pl/82/8dce59672c3588c5.jpg (www.fotosik.pl)

i wodok na ścianę na przeciw okna:
http://images12.fotosik.pl/94/9e75988bad24e488.jpg (www.fotosik.pl)

oraz plann rozłożenia kafli - 61x 61 cm - na podłodze parteru - kolor brązowy to "wyspy" parkietu. w pokojach po lewej oczywiście terakoty już na podłodze nie będzie.
http://images12.fotosik.pl/94/d38058f13ad8871f.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
19-06-2007, 13:00
Idąc za ciosem uzupełniam dziś o kolejne szczegóły;

wczoraj przyjechali do nas panowie galzurnicy i ......... zamieszkali.
Urządzili sobie :lol: jeden pokój i normalnie tam zamieszkali ....
Dzień upłynął mi na gorączkowym ustalaniu z nimi co, gdzie, i jak.
Panowie bowiem zobaczywszy mój dom w stanie lekkiego wykończenia uzanli, że ich rola nie może ograniczyć się tylko do położenia kafli. Lista robót do wykonania wydłużała się, by pod wieczór przybrać niepokojące rozmiary. Wychodzi na to, że Panowie Ci poprostu mnie wykończą, tym samym pomieszkają u nas nieco... Do połowy sierpnia jak nic ...
Na pierwszy ogień pójdzie podwieszany sufit na parterze ( ten między balkami drewnianymi). Do tego z grubsza czyszczenie ścian z jakiś nierówności i malowanie. panowie wyrównają również dziury przy oknach balkonowych w podłodze (okna były po wylewkach, wiec wylewki nie "dochodzą" gdzie trzeba tu i tam. Osadzą pararpety... PARAPETY! :o Kto do tej pory myślał o parapetach! Będą drewniane, i chyba zrobimy je sosnowe pomalowane na : no zgadnijcie na jaki kolor może być coś pomalowane w moim domu????????
Coś w okolicy okien, ale chyba jaśniej ...
Za to kuchnia nie jest szara, jak pierwotnie myśleliśmy, tylko ciemno-merbaowa, z blatem jasnym. Nawet nie wiem jakim, bo to mąż wybierał. Tak się cieszę, że on przynajmniej wie czego chce i że mogę liczyć na mężowskie oko!!!!
I najważniejsze - kupiliśmy płytki na parter - 61 x 61, Furo Grigio. Zdjęcie jest w komentarzach, ale zupełnie nie oddaje ich urody ... Są szare ofkors.

Miotam się w sprawach łazienkowych.

1. kolory płytek w naszej łazience - ja chcę mysie, mysiobeże, albo mysio szare. Duże i żeby ich było małe. A dziś zobaczyłam trawertyn w cenie znośnej bo w Castoramie. Taki z dziurami. Musio-beżowy.

2. prysznice. W łazience na dole z racji małej powierzchni będzie na 100% tusz w wersji minimum - czyli płytki na poziomie podłogi (z odpływem) do tego reling i zasłonka. Po odsłonięciu powierzchnia łazienki (głównie przecież WC) będzie dzięki temu większa.
Podobny pomysł był u dzieci, ale już sama nie wiem, bo dzieci wiadomo - strasznie chlapią i nie uważają. Do tego ta łazienka jest na stropie drewnianym, który pracuje i może rozszczelnić płytki. Zastanawiam się nad płytkim brodzikiem jednak. Widziałam taki po ok. 400 zł (80 x 80)
U nas zaś będziemy walczyć o równy poziom z podłogą. Do tego zamontujemy chyba szybę o długości 120 i będzie kabina bez drzwi (85x120).

3. wanny - dzięki Bogu wiem o nich wszystko - u dzieci asymetryczna 150 albo 160 cm na 1 m lub 95 cm, wykańczana kafelkami (mozaika?)
a u nas wanna prostokątna, taka z ostrymi dość "kantami" z obudową typu sarkofag :o .

4. umywalki - u dzieci przynajmniej 70 cm - musi być też dosć głęboka, bo korzystać z niej również będzie pralnia obok :lol:. Tu design ustępuje miejsca przeznaczeniu :wink:
u nas tak jak wanna, prostokąt nablatowa lub wpuszczana ale z wystającym brzegiem dość wysoko, ok. 70 cm x 40 cm.
a w gościnnej coś okrągłego nablatowego.

5. WC - na parterze może EGO dam - bo umywalka okrągła
u dzieci - muszla raczej podłużna (sami chłopcy!)
a u nas jednak coś z kantem skoro wanna i umywalka kanciasta ....

7. dzieci w osobie Janka wybrały do łazienki brązy - myślę to złamać jakimś turkusem w dodatkach (np. szafka), w gościnnej musi być jasno, bo tam jest ciemno i ciasno. I mam taki plan - kupić tanie zwykłe kafle białe a do tego dokupić jako "dekory" kilka pasków jakiś efektownych (i drogich niestety) wynik finansowy wyjdzie średni, a efekt? zobaczymy

8. kolory ścian :o :-? :roll: :cry: :oops: :-? :-? :o :( :o :x :o

jestem zadowolona gdyż:
- mam Panów od wykończeniówki!!!!!!!!!!!!!!!!!! już zaczęli robotę (mój dotychczasowy Pan Krzyś kończy w sobotę)
- mam Pana od elewacji
- sąsiad od ogrodzenia ruszył z pracami (kopie rowki)

Sen z powiek spędzają mi drzwi zewnętrzne, fachowiec od drewnianych okładzin zewnętrznych. I oczywiście pieniądze .....

Czyżby termin : koniec sierpnia byl jednak możliwy?
8)

jk69
14-09-2007, 18:34
:o
co to ja chciałam ..... :roll: aaa .... powitać po przerwie ewewntualnych czytelników. Podziękować za dostarczone mi dowody pamięci, i przeprosić za swoje haniebne zachowanie czyli brak odpowiedzi na powyższe ...

Cóż, sam fakt budowania domu nie powoduje niestety automatycznego zwolnienia z pozostałych problemów życiowych. Te pojawiają się nie proszone i zupełnie nie reagując na wyraźne sygnały zniechęcenie dawane przez nawiedzonego, goszczą się ile chcą .... I mnie dopadły różne niedogodności losu, o których pisać tu nie mam zamiaru, bo ani to ciekawe specjalnie, ani sensacyjne, ani pikantne. Ot - żyzń.... Tyle tytułem przydługiego usprawiedliwienia nieobecności. Oczywiście nie liczę już na wzorową ocenę z zachowania, ale może na jakieś nieodpowiednie chociaż się załapię????

Ostani mój wpis w dzienniku zakończyłam pełnym nadziei pytaniem...
:D Jak łatwo się domyślić, pytanie znalzało już odpowiedź, która brzmi : NIE!
Więcej, moje nadzieje na przeprowadzkę są blade i słabe jak dowody PIS na istnienie wszechmocnego Układu.
Powody takiego stanu rzeczy sa następujące oraz prozaiczne ...
1. kasa, której brak zaskoczył mnie niczym drogowców zima - można przewidzieć, ale szok straszny :lol:
2. niedogodności losu w/w
3. zupełne wyczerpanie zapasu sił i entuzjazmu przeznaczonych na operację "dom" - czyli mówiąc wprost - mam dość budowy, stolarzy, kafelkarzy, murarzy i całej budowlanej branży łącznie z hurtowniami ...

Układ kart jak widać niekorzystny. Ale akurat ten pasjans trudno przerwać w połowie... No więc ciągniem się dalej, przy czym ta pokraczna forma czasownika ciągnąć jest akurat bardzo na miejscu.

Ponieważ zaległości mam okropne, przedstawię krótki fotoreportaż ze stanu obecnego... a potem może uda mi się pokazać jakieś zdjęcia już archiwalne... Zobaczymy? :wink:

jk69
14-09-2007, 19:29
http://images21.fotosik.pl/419/9a5ecf003eeb6e27.jpg (www.fotosik.pl)
na dobry początek moje pociechy w swoim pokoju, pomalowanym przez dziadka na żółto - koglo/moglowato, mamy też parapecik mówią moje dzieci ...

http://images21.fotosik.pl/419/dd8d5e94153694b0.jpg (www.fotosik.pl)
pokój następcy tronu w tonacji black&white Urządzony tymczasowo przez Panów od Wykończeń.

http://images21.fotosik.pl/419/9d0aef2faab833f3.jpg (www.fotosik.pl)
łazienka dzieci - kafle wybierane przez najstarsze dziecko przy naszej aprobacie są niepokojąco brązowo/beżowe ... Najbardziej wykończone pomieszczenie - brakuje "tylko" wc, umywalki i baterii umywalkowej oraz prysznicowej ...

http://images23.fotosik.pl/81/9ed294cea63455f4.jpg (www.fotosik.pl)
łazienka rodziców w kolorze zbliżonym do brązu :lol: choć jest to nieco oliwkowy brąz, przynajmniej tak się nam zdawało gdy kupowaliśmy te płytki ...
Jest wanna ale gdzieś mi wcieło zdjęcie - poniżej w zastępstwie brodzik prostokątny 120/80. Miały być kafle na podłodze ale ze względów technologicznych musieliśmy z takiego rozwiązania zrezygnować ...
http://images13.fotosik.pl/86/6df8a3a419b8cb41.jpg (www.fotosik.pl)

http://images25.fotosik.pl/80/336ac8be5a249a4f.jpg (www.fotosik.pl)
a tu pokój babuni w kolorze botwinkowym, który w zależności od pory dnia oraz nasłonecznienia zmienia się w różowy, fioletowy, lawendowy itd.... Widać też okno oraz nasze ekstraordynaryjne parapety sosnowe z hipermarketu :lol:
Pokój obok też jest pomalowany ale na prawie biało, bo jest od wschodu i dużo mniej w nim światła ....

http://images27.fotosik.pl/81/6c0bba4bd74d420c.jpg (www.fotosik.pl)
tym razem moje niezastopione dzieciaki prezentują drzwi wejściowe, które w postaci sztuk dwóch wreszcie zamknęły szczelnie nasz dom. POd nogami dzieci kafle szare 60x60...

http://images21.fotosik.pl/419/094e220f2ab94398.jpg (www.fotosik.pl)
i tu te same kafle prowadzą nas na przestrzał do wyjścia na wschód czyli na dwór albo na pole - jak kto woli ...

http://images23.fotosik.pl/81/d6443240dc7ce169.jpg (www.fotosik.pl)
kafli c.d. tym razem w salonie, pośrodku którego będzie "dywan" z parkietu przemysłowego (podobnie w jadalni). Na suficie belki już w wersji ostatecznej - brakuje jeszcze światełek.

http://images26.fotosik.pl/80/fd6a189eae262527.jpg (www.fotosik.pl)
a na koniec 5 luksferów w ścianie pomiędzy korytarzem na górze a pralnią - mają troszkę doświetlić pralnię oraz naruszyć porządek nudnych ścian. Ja chciałam w tym miejscu wstawić jakąś czarno/białą fototapetę (własnej produkcji ofkors) ale niestety mój mąż powiedział: po moim trupie... Stanęło więc na luksferach.

Reasumując stan obecny:
- przy pomocy moich Panów od wykończeń pozbyłam się całej masy dziur, otworów, niedokończonych elementów ścian i sufitów
- zyskałam za to ściany i elementy brakujące
- Panowie namówili mnie jednak na gładzenie ścian, choć te wydawały mi się wystarczająco równe - prawdą jest, że teraz wyglądają niezwykle elegancko
- jesteśmy w trakcie malowania - kolorów nie ma dużo - prócz "różowych" pokoi na parterze króluje szaro/mysio/oliwkowy i dużo zgaszonej szarością bieli.
- Pan Czesiek kończy podłogę na parterze (gres)
- łazienka dzieci i pralnia właściwie skończone prócz montażu WC i umywalki i baterii prysznica
- nasza łazienka cała w kaflach czeka na malowanie i na przypływ gotówki (jest wanna z baterią i brodzik - na razie tyle musi mi wystarczyć :lol: )
- mamy drzwi wejściowe!!!!!!!!!!!!11hura!!!!!!!!!!!
- Pan czesiek rozpocznie za tydzień układanie terakoty na schodach z piwnicy. Tu zaskoczenie - wybraliśmy ciemno brązowe :lol: :D :lol: kafle "imitujące"dechy - co mnie samą dziwi bo nie przepadam za imitacjami ... Miały być ... szare ... ale szukaliśmy tanich, i nie było ładnych w dobrym wymiarze. W końcu, w wyludnionym sklepie (mecz Polska-Finlandia) zerkając jednym okiem na ekran TV (cała obsługa pilnie obserwowała mecz) zmieniliśmy taktykę i zakupiliśmy pierwsze z brzegu 15m płytek brązowych ... I powiem Wam, że widziałam je dziś ułożone na 1 stopniu i wyglądają zaskakująco dobrze. Choć szare byłyby pewnie bardziej "dystyngowane"...
- za tydzień również ruszy robota w łazience na parterze - tu tania chińska biała matowa glazura 30x45 cm + kafle szare jak na całym parterze + pioruńsko droga mozaika w brodziku i pasek nad blatem umywalki. Będzie, jak Pan Cześ ułoży - ale wszystko jest kupione już. Uf.
- terakota na korytarzu w piwnicy - jeszcze jej nie ma, czekamy na wenę ... Ciekawe, czy będą szare czy brązowe :lol: :wink: ?

Panowie mają teraz tydzień przerwy. Skończą ok.7 października (malowanie, kafle) . Pracowali u nas 3 miesiące! Fakt, że jest ich tylko 2 (przez miesiąc pomagał syn Pana czesia) i pracują dokładnie ale dość wolno.
Ale mnie się już nie spieszy nigdzie :-? .....

Po drodze nastąpiła zmiana Pana Rysia od schodów na Pana Staszka od schodów. Pan Staszek jest tańszy i pewnie gorszy, ale pierwsza cecha jest dla mnie ogromną zaletą .... Stopnie będą bukowe i chyba nie bardzo przyciemnione, bo chcemy zachować charakter jasnego drewna już występującego na parterze i klatce schodowej ....

Co jeszcze? Meble kuchenne mają nadejść z końcem września. Blat jest biały. :o

Na zewnątrz nie wiele się niestety zmieniło ....
Mamy szambo (będą zdjęcia, bo są wstrząsające! 8) )
Mamy ogrodzenie w wersji szkielet, bo bez siatki.
Reszta leży i kwiczy oraz nasiąka wodą :evil:

i to jest właściwie priorytet - opanować stosunki wodne na naszej działce; wykończyć spusty rynien, wyprofilować odpływy, i niestety, wybudować kolejną, tym razem b.głęboką studnie chłonną - inwestycja wspólna z sąsiadem ....
A propos. Moi dzielni sąsiedzi wprowadzają się na dniach - mimo, że zaczęli z 2 lub 3 miesiące później ....Gratulacje!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ja o przeprowadzce myślę, a i owszem... MOże koniec listopada? Warunkiem koniecznym jest płynne finansowanie ...

Gdyby było tak obfite jak ostatnie deszcze rozmiękczające przez 2 tygodnie glinę na mojej działce - ach, rozmarzyłam się ....

jk69
14-09-2007, 19:56
:lol: ale się rozpędziłam !!! Jeszcze 3 zdjęcia : dwa prezentujące naszą wannę sarkofagową, której rozmiar (180/90) rozrastał się w trakcie składania zamówienia od wersji 170/75 :oops: zwyciężyła wersja max ...ale to chyba ostatnie nasze "szaleństwo" (cena zresztą nie była dużo wyższa ....).
Na 3 zdjęciu widać opisywane "piłkarskie" kafelki na schodach z parteru do piwnicy prowadzących. Można powiedzieć - przypadkowy gol w 90 minucie meczu, kiedy to nieludzko zmęczeni zawodnicy szczęśliwie trafiają do bramki....

http://images25.fotosik.pl/80/ec923704840368ae.jpg (www.fotosik.pl)

http://images30.fotosik.pl/81/f09cecd42189ed50.jpg (www.fotosik.pl)

http://images27.fotosik.pl/81/8922735ec4333e83.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
15-09-2007, 12:34
nadrabiania c.d.

okna - sfotografowane jak umiem, choć wydaje mi się, ze kolor okien jest jednak ciut inny (ciemniejszy, nie tak niebieski):

http://images13.fotosik.pl/88/0bb889b6e522536d.jpg (www.fotosik.pl)

http://images28.fotosik.pl/81/780c173d85a95d43.jpg (www.fotosik.pl)

http://images29.fotosik.pl/81/61a705773d88f986.jpg (www.fotosik.pl)

http://images21.fotosik.pl/420/4fb7307cc9484a28.jpg (www.fotosik.pl)

okna kolankowe widziane z zewnątrz jeszcze muszę dofotografować.

A teraz montaż szamba...
Odbył się w czerwcu w trakcie potwornych upałów.
Było tak - z nieba lał się czysty żar. Odebrałam Panów "z drogi" w celu pilotowania na miejsce. Ponieważ wieźli dwa ciężkie szamba (drugie dla sąsiada) ich samochód z przyczepą wlókł się ok.20-30 na godzinę. Pod górę - ok.5 na godzinę. W tym żółwim tempie doczłapaliśmy się do zjazdu z drogi głównej na drogę prowadzącą na budowę. Zakręt pod kątem 90 st. okazał się niezłym wyzwaniam.Ale to był dopiero początek kłopotów : samochód dosłownie zaklinował się na kolejnym, łagodniejszym ale za to dość stromym zakręcie. Droga w tym miejscu jest b.wąska a z jednej jej strony rośnie duże, rozłożyste drzewo. Właśnie jego konar wciął się w bok przyczepy. Manewrowanie tym "autkiem" było nie lada wyczynem... Po 30 minut walki o każdy milimetr, pląsając w tył i w przód "roztańczona" ciężarówka w końcu oswobodziła się z pułapki. Byłam bardzo szczęśliwa, uśmiech jednak zamarł mi na ustach kiedy usłyszałam uroczą wiązankę przekleństw skierowaną wprost do mnie ... Spocony Pan Kierowca wyraził się niezbyt pochlebnie o mojej umiejętności przewidywania, wyobraźni itd. Najlższejsze z oskarżeń brzmiało - ale nas Pani w bagno wpakowała ...
Ze łzami w oczach tłumaczyłam, że nikt nie zapytał mnie o dojazd, a ja w końcu nie muszę wiedzieć jak duży jest samochód transportującya 2 szamba po polskich dróżkach...
Pan zażądał wizji lokalnej - najpierw obejrzał dziurę na szambo sąsiada i nie zgłosił zastrzeżeń. Niestety, ukształtowanie terenu na mojej działece nie wzbudziło w nim przyjacielskich uczuć. Ponieważ i tak byl na mnie wściekły, więc bez zbędnych wstępów rzucił tylko przez zaciśnięte zęby - a tu się nie da...
Dobrze, że był wtedy ze mną majster sąsiada. Zaczął mnie uspokajać, że jak emocje opadną, to na pewno Pan zmieni zdanie....
Upał nie odpuszczał. Atmosfera gęstaniała z każdą chwilą. Panowie zabrali się za montaż u sąsiada, a ja usiadłam na rozklekotanym krzesełku w garażu, pomiędzy stertą styropianu, płyt GK, drutów i Bóg wie czego jeszcze, czekając na zmianę nastroju Pana Kierowcy...
W końcu przyszedł raz jeszcze i mamrocząc pod nosem słowa, których nawet nie chciałam usłyszeć, postanowił spróbować.
Muszę mu oddać, że to w jaki sposób manewrował na bardzo ograniczonej powierzchni mojego podjazdu robiło wrażenie:

http://images13.fotosik.pl/88/7c8601e6320e704e.jpg (www.fotosik.pl)

maska auta dosłownie dotykała muru, podczas gdy kierowca (z tym wielotonowym szambem na plecach) próbował optymalnie ustawić samochód, tak by ramie dźwigu mogło przenieść skorupę szamba do dziury, jednocześnie nie przewracając ciężarówki...Majstersztyk!

http://images30.fotosik.pl/81/bd26bf3223d18140.jpg (www.fotosik.pl)

udało się!

http://images13.fotosik.pl/88/12ab40fd3488e37c.jpg (www.fotosik.pl)

Niestety, mój hydraulik do dziś nie znalazł czasu by podłączyć szambo... :evil: A ja muszę bez sensu płacić za wynajem toi toi-a ...

Na koniec kilka zdjęć z wykończeniówki, które nie są specjalnie ciekawe ale ponieważ ten etap "umknął" z mojego dziennika, więc zamieszczę je teraz dla porządku:

http://images29.fotosik.pl/81/78709fd9e722d2b9.jpg (www.fotosik.pl)
otwór na luksfery - wszystkim kojarzył się z wydawaniem posiłków barowych...

jk69
15-09-2007, 12:55
c.d.

http://images13.fotosik.pl/88/f5a4ff9c40d41c20.jpg (www.fotosik.pl)
a to jeszcze okna w jadalni

http://images25.fotosik.pl/81/26e17dc07f30a0db.jpg (www.fotosik.pl)
znienawidzona folia udaje zasłonki... Widać tu nie wykończoną jeszcze prapetem ścianę kolankową wypełnioną wełną.

http://images27.fotosik.pl/81/f960ebd1f89af817.jpg (www.fotosik.pl)
a tu fragment sypialni z przejściem bezdrzwiowym do łazienki. Pan Krzyś próbuje zrealizować moje marzenie o ścianie z wnęką...
Wnęka już jest oczywiście zrobiona. Wskanuję zdjęcie, które mnie zainspirowało oraz zdjęcie stanu obecnego u mnie (jak je zrobię!)
Ucierpiał wprawdzie na tym metraż sypialni, ale mam nadzieję, że efekt będzie fajny... Martwi mnie tylko straszna asymetria jaka panuje w naszej sypialni - wydaje mi się, że powinniśmy trochę uprościć jej kształt :lol: ale teraz już jest za późno ...

jk69
15-09-2007, 14:32
http://images28.fotosik.pl/81/b1f707befd11e09a.jpg (www.fotosik.pl)

czyli moje marzenia o sypialni... W miejscu gdzie wisi obrazek u nas jest przejście do łazienki. I ściana ma być ciemniejsza. a podłoga pewnie będzie mniej szlachetna, niestety ...

PO tej przerwie nie mogę się oderwać od komputera ... dzieci głodne, dom przypomina koszary po ewakuacji wojsk ... a ja budu budu, muru muru ...

Pa.

jk69
15-09-2007, 15:32
To już naprawdę ostatni post dzisiaj, przyrzekam!!!!!!! Ale nie mogłam się powstrzymać ...

Kilka wpisów "w tył" napisalam, ze priorytetem jest uporządkowanie działki na zewnątrz i poskromienie wody deszczowej... Temat jest skomplikowany, i wiem, że sama sobie z nim nie poradzę "mentalnie" ...

A tu przed chwilą dryń, dryń, komórka radośnie podskakuje na biurku - Pan J! Uprzejmie zapytuje, czy już sobie wybudowałam murek pod taras (już byliśmy umówini w sierpniu, ale ja tematu murku pod taras wtedy nie miałam siły tykać). Byłam przekonana, że nie uda się już Panu J. znaleźć tygdnia dla mnie w tym roku. I niespodzianka - jesteśmy umówieni w czwartek! Pan J - jak już pisałam - tani nie jest ... ale potrafi doradzić i zorganizować takie "łączone" (koparki, rury, studzienki, mury i wszystko na raz oraz pod dobrym kątem!) roboty ...

Muszę wreszcie to zrobić bo kiedy pada deszcz, to płakać mi się chce od nadmiaru wody (nie w oczach, ale przed domem).

WYŁĄCZAM KOMPUTER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :wink:

jk69
13-10-2007, 15:08
Nie wiem jak to się dzieje, ale mam wrażenie, że czas ostatnio przyspieszył... I z połowy września zrobiła (się) połowa października. Udaję się więc w poszukiwaniu zaginionego czasu, i odwracam kartki w tył....
Co my tu mamy.
Przede wszystkim Pan J. zawiódł moje rozbudzone oczekiwania. Wybudował mur oporu i zniknął. A - podłączył jeszcze rynny do studzienki - i to też częściowo, bo - jak to u mnie - nie dało się inaczej.
Potem uaktywniła się moja sąsiadka z działki "u dołu", do której spływa woda z:
- mojego drenażu
- moich rynien
- rynien sąsiada
- 2 drenażów sąsiada.
Ponieważ działka sąsiadki położyła się była tak setki tysięcy lat temu, w swej naiwności przewidywałam, że sąsiadka pogodziała się już ze stanem rzeczy oraz wód. Niestety, pozostając w zgodzie z prawem, sąsiadka zażądała ode mnie niemożliwego czyli powstrzymania odwiecznego prawa: woda płynie w dół.
Moje poczucie humoru, jakoś nie pozwala mi z podobnym rządaniem zwrócić się do sąsiada z działki nade mną, by niczym M.Kopernik, wstrzymał a następnie skierował w odwrotną stronę natury przyzwyczajenia.

Kiedy sąsiadka wytoczyła już argumenty rodem z IV RP strasząc nas wszystkimi resortami siłowymi z Nadzorem Budowalnym i sanepidem włącznie, do boju ruszył mój mąż używając oręża straszliwego czyli siły spokoju i perswazji. W spotkaniach nie uczestniczyłam więc nie wiem co on obiecał sąsiadce, ale efekt jest zdumiewajacy. O efekcie będzie później. Na razie wykonujemy ruchy pozorujące.

Udało nam się znaleźć Pana, który na co dzień zajmuje się zakładaniem ogrodów a u nas zabrał się za rozplantowanie hałd ziemi i wyrówananie działki. Aby można było to zrobić, musieliśmy podciągnąć ocieplenie ścian piwnicy do odpowiedniej wysokości. Robota jest w połowie wykonana: na swoją kolej czekają ściana zachodnia i południowa z tarasem. Mam nadzieję, ze w najbliższy wtorek to się dokona i na działce zapanuje wreszcie jako/taki ład. Przy okazji wykopieny kolejnę studnię (3 kręgi po 50 cm) by w niej lądowała część w/w wody. Woda się oczywiście będzie przelewać albowiem płynie z góry non stop (z drenaży). Na razie - na kawałek mojej działki, by pokazać sąsiadce, że coś próbujemy u nas rozsączać, choć to właściwie nie możliwe.

Przy okazji sporu z sąsiadką na budowie zjawił się po raz pierwszy kierbud... Doradził wybudowanie zbiornika retencyjnego... :o

Dalej ...
Swoją działalność zakończyli Panowie od wykończeń. W sumie mieszkali u nas prawie 4 miesiące ... Mieli kilka przerw, ale nadłubali się troszkę. Jestem z nich b.zadowolona. Kontakt do nich dostałam od forumowiczki Irmy - dzięki raz jeszcze.
Efekty ich pracy - pomalowane ściany, ułożone gresy na podłogach, kafle na ścianach ...
Prawie ze wszystkich swoich wyborów kolorystyczno/stylistycznych jestem zadowolona. Prawie - bo jakoś nie podoba mi się dolna łazienka - tzw" gościnna" - miało być prosto i jasno a wyszło jakoś nie tak ... Chyba o jeden "rozmiar" kafla za dużo. Na podłodze - kwadraty gresu, takiego jak na cąłym parterze, do tego prostokąty białej glazury i maleńkie kwadraciki mozaiki pod prysznicem ( nie mamy brodzika, odpływ jest w podłodze, więc musiała być mozaika dla uzyskania spadku). Niestety wpadłam na pomysł umieszczenia tej mozaiki jeszcze na ścianie (pas nad umywalką) i zrobił się bałagan.
Mój pierwotny plan był dobry - szary gres na podłodze, białe kafle na ścianie. I biala farba w miejscach nie pokrytych glazurą. Niestety, nie znalazłam ładnej i dostępnej "od ręki" szarej mozaiki. Pod presją terminów kupiłam wielokolorową, melanżową, z szarymi akcentami. Sama w sobie jest ładna, ale w zestawieniu z resztą glazury w tej łazience wyglada jakoś kiepsko .... Zastanawiam się, czy jej ..... nie skuć ze ściany i w jej miejsce dołożyć białą glazurę, która jest na reszcie ścian. Nad tym paskiem jest wolne miejsce na lustro więc chyba się dało ...

Niestety, zapodziałąm gdzieś mój aparat fot. i nie mam jak pokazać jak zmienił się nasz dom w środku. I trochę też na zewnątrz po ostanim liftingu "ogrodu"...

Dziś też wreszcie umówiłam się na ocieplenie elewacji :D I strasznie się z tego cieszę!!!!! Jeszcze kilka dni temu byłam już zupełnie pogodzona z myślą, ze nie wprowadzimy się wcześniej niż wiosną w przyszłym roku, właśnie ze względu na brak ocieplenia...

A tu pomoc przyszła za najmniej spodziewanego kierunku. Oto bowiem ZALEWANA SĄSIADKa zadzwoniła do mnie z informacją, że ekipa która skończyła ocieplać jej dom (ale nie na tej zalewanej działce, ta jest na razie łąką zieloną) ma wolny termin, gdyż ktoś się rozmyślił... ostatni w tym sezonie ..
Odwołuję więc większość złych rzeczy jakie myślałam o sąsiadce do tej pory. W ramach pokuty, własnoręcznie dokopię się do złóż przepuszczalnych - byle by one były pod naszą działką. Niestety, wszyscy twierdzą, że ich tu nie ma. Dla świętego spokoju wykonamy badania geologiczne.... Zastanawiam się tylko, co takiego mój mąż jej "zrobił", że tak nagle zmieniła front :o
Żeby była jasność - nie sprawia mi żadnej przyjemności zalewanie jej działki (tzn. kilkunastu metrów "w poprzek" idących a będących w najniższym punkcie działki). Niestety, nie mam żadnego realnego pomysłu (ani ja ani osoby, z ktorymi to konsultowałam) jak skutecznie problem rozwiązać ... Być może z czasem uda się tak załatwić sprawę, żeby wszyscy byli zadowoleni????

Z ekipą od ociepleń odbyłam dziś spotkanie, i myślę, że będzie ok. Oby tylko pogoda nie przestawiła się na tryb zimowy............

Dalsze sprawy:
schody robią się nam w Jabłonce pod słowacką granicą. Będę drewniane i zwyczajne zupełnie. Może kiedyś dorobimy do nich szklane elementy zamiast tralek... Ale na razie będzie "przaśnie". :wink:
I kuchnia - ma nadjechać - może w czwartek? emocje jak przed narodzinami dziecka... Jak będzie wyglądać? Jak się "znajdzie" w naszym domu?

Chciałabym zamknąć jak najszybciej:
- ukształtowanie terenu ze spadkiem "od domu"
- udobruchać zalewaną sąsiadkę
- założyć schody by wreszcie móc chodzić po domu bez strachu, że ktoś spadnie na parter
- zamontować meble kuchenne (jeszcze bez sprzętów AGD)
- zrobić ocieplenie
- założyć albo piec CO albo kominek, by móc grzać w razie mrózów.

A potem usiądziemy i zastanowimy się co dalej... Zostało już tak nie wiele do końca... No, zobaczymy. Nic nie piszę o terminach, bo w naszym przypadku, jakiekolwiej planowanie kończy się ostrą depresją z powodu nie dotrzymania terminu :D

Przeglądałam dziś kilka "zaprzyjażnionych designerskich" dzienników... Z podziwem podglądam opisywane starania o detale, batalie o wybór odpowiedniego odcienia czy "faktury". Ja już nie mam na to krzty siły. POstanowiłam sobie, że muszę jak najszybciej ZAMIESZKAĆ. I konsekwentnie poszerzam granice "estetycznego obciachu", który jestem w stanie zaakceptować.
No może z wyjątkiem tej źle dobranej mozaiki, o której było powyżej :wink: :lol: :lol:

POzdrawiam serdecznie, i pamiętajcie o wyborach. Oczywiście - trafnych!!!!!

jk69
22-10-2007, 12:20
Z powodu gorączki minionej, niedzielnej nocy wyborczej, rozpocznę nie-budowlanym wstępem!
Głosuję od 89 roku. I właściwie, z wyjątkiem wyborów 4 czerwca 89, "moi" zawsze przegrywali. Nawet jeśli rządzili to w "niewygodnych" koalicjach ... Prezydenci byli lepsi lub gorsi, ale również nie "moi".
Dlatego tak bardzo cieszy mnie wczorajsza wygrana PO - doczekałam się ! :D
Wybory te zapamiętam również z innego powodu! Ponieważ zepsuł się nam samochód musieliśmy "jakoś" dostać się do lokalu wyborczego ...
Mieszkamy we wsi, która jest baaaaaaaardzo rozległa a na dodatek przedzieloną rzeką i szeroką jej doliną. Dlatego, żeby dojechać do budynku szkoły, w której mieści się lokal wyborczy, należy "użyć" 2 autobusy (linie podmiejskie w niedzielę jeżdżą co ok.1,5 godziny ...) Ubraliśmy więc dzieci "na cebulkę" i wybraliśmy na wyborczą wycieczkę. Po wrzuceniu kart do urny (wcześniej musieliśmy szczegółowo wyjaśnić 5 i 3 latkowi o co w tym wszystkim chodzi :lol: co nie było takie łatwe) ruszyliśmy ... piechotą w drogę powrotną. O ile bowiem godziny odjazdów autobusów w drodze "do urn" ładnie się zgodziły, to niestety wariant powrotny z przesiadką zakładał ponad godzinne oczekiwanie na przystanku. Wybraliśmy .......godzinną marszrutę. Okolica jest górzysta, więc raz było w dół a raz pod górę ... Dzieci dzielnie maszerowały, tym samym, mimo braku jakichkolwiek praw wyborczych, wpisały się pięknie w obywatelskie pospolite ruszenie :D ! Mam nadzieję, że w przyszłości też będą takie chętne ... Mój najstraszy syn już się cieszy na następne wybory prezydenckie - jeśli odbędą się w "normalnym" terminie to się załapie! Wczoraj wiecozrem dostał (pierwszy raz) lamkę wina by mógł wznieść z nami toast za pomyślność następnych lat!!!

Rano - mimo emocji wyborczych (włączony telewizor, radio oraz Onet :lol: )- ruszyła budowlana maszyna.
Przyjechała ekipa Staszka z Jabłonki - czyli rozpoczął się montaż schodów i podłogi drewnianej na piętrze. Bardzo mnie to cieszy :D
Jutro początek ocieplenia :lol: - Pan Janusz - lokalny wykonawca. Około południa spodziewam się styropianu. Będzie to 15 cm Silwer z Termo Organiki.
Słyszę właśnie (telewizor nadal włączony :lol: ) "kątem ucha" , że od środy ma być cieplej - OBY!!!!!!! Oczywiście tynk kładziemy dopiero wiosną. Może uda się jeszcze zimą zamontować elementy drewniane elewacji. Pan J. twierdzi, że mógłyby zimą również zamontować nasz most oraz taras.
Montaż kuchni przesunę chyba na następny tydzień, tak by nie przeszkadzać w pracach na schodach. Ma to również związek z pewną :oops: improwizacją w sprawach finansowych. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach ta sprawa jakoś :o się unormuje i będziemy mogli planować następne wydatki. Jak ja nie lubię tego słowa .......

Niestety w sobotę nie udało się nam uporać z pracami ziemnymi ostatecznie ... Spadł śnieg, i zarówno Pan J< który dał się uprosić (dosłownie :-? ) o pomoc, jak i zamówiona koparka, odmówili współpracy ze względu na pogodę. Darek (czyli mój mąż) dzielnie rozładował tylko transport drewna na elewację (kantówka na stelaż) i posprzątał śmieci zalegające w pracowni. Pudła spalił. Reszta czeka na kontener. Chcę jaknajszybciej się ich pozbyć, bo harcują w nich myszy :-? budząc moje oburzenie :wink: . Niestety, trzeba je będzie wytruć ...

No i koniecznie muszę "rozglądać" się za drzwiami do wstawienia między garaż i dom. Powinny być "przeciwogniowe", prawda? Oraz za drzwiami oddzielającymi część "piwniczną" od części mieszkalnej. Myślę, że mogą to być drzwi inne (czytaj tańsze) od drzwi planowanych na parterze i piętrze ...

Tyle planów.
Słowa na P ....... staram się nie wymawiać, żeby nie zapeszyć ....

Zdjęcia zrobiłam - na razie telefonem - ale muszę kupić zgubiony już dawno kabelek do kompa, bez którego nie jestem w stanie wstawić tych zdjeć na forum...

Apropos rzeczy ostatnio zgubionych:
- aparat fot :o
- paszport syna (już ma nowy - za dwie stówy :evil: )
- i uwaga - teczka ze wszystkimi dokumentami budowlanymi (umowy z Enea, gazem itp.) :evil: :evil: :evil:
- dziś - klucze do domu :lol: ....
To zupełnie nie jest śmieszne....

jk69
27-10-2007, 15:32
Coś się jednak znalazło

Niestety nie jest to aparat fotograficzny... Znów więc pozostaje mi słowotok...
Odnalazły się za to dokumenty. W kartonie. Z zupełnie niepotrzebnymi rzeczami :lol: .

Czekałam z wiadomościami w tym togodniu na możliowość zrobienia fotoreportażu. Niestety, trzeba jeszcze na fotki poczekać. A trochę się dzieje...

S jak Schody: w poniedziałek zjechała ekipa Pana Staszka i zabrała się za montaż schodów oraz podłogi sosnowej w naszej sypialni, garderobie oraz w holu na piętrze. troszkę się tych schodów bałam, gdyż ustalony ze stolarzem design był wielkim kompromisem między naszymi marzeniami, umiejętnościami stolarza i oczywiście zasobnością inwestorskich portfeli. A nad wszystkim unosił się jeszcze duch mojej paranoi dotyczącej wypadających i spadających schodowo dzieci...
Efekt końcowy miał być więc przede wszystkim bezpieczny, potem tani, następnie drewniany. I tyle.
Na szczęście wyszło całkiem fajnie - tzn. schody są zwyczajne i balustrady są zwyczajne ale ładnie się wpisują tą swoją normalnością w nasz dom!

P jak Podłoga jest sosnowa - i na razie tyle. Miałam (i nadal mam) ochotą ją pomalować na biało, ale ustaliliśmy, że na razie pozostanie w wersji natural - zobaczymy jak się nam będzie z tym mieszkało. Sosna jak wiadomo jest żółta. A nasza sypialnia (i część wspólna z łazienką) popada w różne odcienie oliwko/pistacji i ta żółć tak przypadkiem konweniuje...
Jeden stopień (ostatni) wypadł oczywiście za wysoki i się potykam. Ponieważ Staszek jeszcze do nas wróci przy okazji listew przypodłogowych oraz desek na sufit poproszę go o poprawkę.

jk69
27-10-2007, 16:03
Część druga – coś zaczęło się dziwnego dziać z polskimi literkami, więc przerwałam poprzedni post. I akapit ostatni nie wiem dlaczego nie znajduje się pod wzmianką o schodach???

O jak ocieplenie się zaczęło. Dom wzbogaca się więc o kolejną warstwę , okna i drzwi zyskują oprawę. Parapety zrobi nam miejscowy blacharz z blachy, którą kiedyś kupiłam na obróbki – jest w tym samym kolorze (bo firma ta sama) co rynny i blachy na dachu czyli szare... Jakoś wybór parapetów zewnętrznych był prosty – przypomniałam sobie, ze mam sporo tej blachy i uznałam, że doskonale będzie ją wykorzystać ... Odpadł więc problem – kliknier, ale jaki? Itp.
Przyklejanie styropianu to prosta i szybka robota – myślę, że skończą przed 1listopada. Potem będzie zabawa z „wykańczaniem” siatką i klejem ... O przypadłościach pogody nie wspominam nawet.....

W jak wiśniówka jest wprawdzie z innej rzeczywistości ale pozostaje w związku. O tym w części 3, bo teraz muszę kończyć.

jk69
28-10-2007, 07:45
... jak Wiśniówka, pojawia się jako wstęp do wydarzeń dnia następnego czyli soboty... W piątkowy wieczór moja ulubiona koleżanka zaproponowała spotakanie oraz towarzystwo w/w na W 8) . Jej sposób na wiśniówkę - szklanka do whiski, 50g wiśniówki + lód a do tego obok szklanka z colą ... Muszę przyznać, że całkiem smaczny to sposób... Było miło, więc spotkanie się przedłużyło. Ja wiśnióweczkę podziwiałam z umiarem albowiem o 7.30 w sobotę miałam umówione inne "randewu"....

7 jak 7.30 rano czyli kolejny odcinek epopei pt.: Prace Ziemne. I znowu na myśl przychodzi mi intro do Nocy i Dni, w którym w roli głównej obsadzono błoto. Błocko. Błocisko. Jak u mnie. Mimo nikczemnej pory, przygód piątkowej nocy oraz kapiącego deszczu ruszyłam do boju. A na placu tegowoż zostałam właściwie sama - tzn. tylko ja i koparka. Pan koparkowy, miły człowiek, okazał się łatwy w obsłudze, więc roboty ryszyły. Mój plan - skończyć temat rozplantowania ziemi, wypracować odpowiednie spadki, obsypać fundamenty i ściany (tu i tam), zakopać studzienkę "niewiempoco" bo i tak woda zalała ją po 10 minutach po brzeg a następnie się przelała (to ta woda płynąca transferem z góry od sąsiada przez naszą działkę w dół do sąsiadki).
O 10.00 dołączył pomocnik Pan Stasiu (sąsiad filozof), przyszli też ocieplacze.
Plan wykonany. Działka zaczęła przypominać tę z projektów architekta. Oczywiście w projektach występuję jeszcze coś takiego jak kolor zielony... U nas póki co króluje niepodzielnie rudy brąz, połyskujący błotniaczek, kupiasty i oślizgły :o No nie lubię ja tej gliny .... :oops:
Do wiosny ziemia ma osiąść. A potem spróbujemy jakoś :-? TO ogarnąć ....

jk69
30-10-2007, 22:12
Na południu właściwie bez zmian.
Linia frontu ustaliła się na elewacji. Moi waleczni ocieplacze są b.ok. z wyjątkiem niechęci do używania telefonów komórkowych. Gdybym dziś sama z siebie do nich nie zadzwoniła, nie dowiedziałabym się pewnie zbyt szybko, że już od wczoraj wiadomo, iż styropianu zabraknie. A styropian występuje w tej sztuce w roli głównej. Grozą powiało, gdyż na 15 cm się czeka - ściągają tylko na zamówienie. Więc ja szybko zamówiłam, ale będzie w przyszłym tygodniu, bo jak się Pan wyraził w najbliższych dniach to będzie "martwy sezon" :o :-? :) ...

A ja zrywam się na zachód rodzinny! I mój Tygodnik zamykam na czas jakiś z tego powodu. Proszę tylko o nieustające trzymanie kciuków za pogodę, a tych co bardziej wierzących o wstawiennictwo u Wyższych Instancji!

PS: o zdjęciach nawet nie wspominam :oops: , ale jak wrócę.... :lol:

jk69
14-12-2007, 15:02
listopad :lol: pominę milczeniem...
pisałam coś w komentarzach, wie\ęc by się nie powtarzać...
listopad minął i za to go lubię.
ocieplanie budynku wlecze się - mają skończyć w przyszłym tygodniu, gdyż albowiem jest ich dwóch ...
Uwolniłam rękę ( od czego - poniżej napiszę 8) )więc wróciły duże litery. I z dużej litery napiszę, że Nadzieja powróciła ... Nadzieja na przepr .... niebawem.
Jak wszystko dobrze pójdzie, to po świetach będziemy mogli wzmóc tempo działań budowlano/wykończeniowych.
:lol: :D :lol: :D
Lista - nie konieczne po kolei:
- instalację gazową w budynku założyć
- założyć piec CO + kaloryfery i uruchomić ...
- dokończyć biały montaż - właściwie wszędzie czegoś brakuje
- zamontować drewniane podłogi na parterze
- położyć podłogi (ciąglę się biję z myślą - linoleum czy tańsze panele????) u dzieci
- pomalować jednak na biało podłogę sosnową na piętrze
- wszędzie listwy przypodłogowe położyć
- drzwi zamówić, zamontować - będą jednak drewniane u stolarza robione, malowane na .... szaro (jasny kolor) + ościerznice - od zamówienia drzwi zaczniemy - bo to miesiąc jak nic czekania będzie ...
- drzwi do garażu jakieś niepalne kupić
- elektryka ściągnąć i ostatnie obwody uruchomić + kontakty i gniazdka zakupić
- kuchnię zamontować - a wcześniej kupić sprzęta konieczne (płyta, piekarnik, zmywarka, wyciąg)
- znaleźć stolarza co by szafy nam obstalował

bo:

Pan stolarz od kuchni się na nas obraził, i robi teraz okropne rzeczy.Montaż kuchni miał nastąpić około końca października. Niestety, wszedł stolarz, zrobił schody a nam gwałtownie wyschło źródło zasilające ... No i utknęliśmy. Pan od kuchni potrzebował pieniędzy, więc mu (wcześniej dostał ponad 40% zaliczki) dorzuciliśmy znowu ponad 20%. Tym sposobem Pan od kuchni ma: prawie 70% zaliczkę oraz kuchnię - my nie mamy nic a do tego jego dąsy i straszenia ... Ponieważ opóźnienie w montażu jest z naszej winy, więc gotowi jesteśmy dać mu kolejne 20% - ale on nie gra fair i chce podnieść cenę! Bo naraziliśmy go na straszne straty (wspomniał o rozpadzie rodziny :o ) z powodu nie otzrymania od nas na czas wynagrodzenia, które miało być przekazane po montażu ... Kwas. :-? Może i ja zacznę stosować tę zacną metodę szantażu emocjonalnego wobec moich klientów/opóźniaczy, których jest kilku, oj, jest: płać Pan bo mnie inaczej mąż rzuci i dzieci wyklną ...

Wracając na budowę: dom wzbogacił się o blaszane parapety i obróbki półek betonowych.
Jednocześnie okazało się, że spusty rynien są zbyt blisko budynku i trzeba przerabiać. :evil:
Mój "generalny" wykonawca ogrodzenia i takich różnych - czyli sąsiad filozof, bardzo się poważnie rozchorował i nie wiem, kto dokończy ogrodzenie i np. poprawi mi te rynny. Mam nadzieję, nie tylko ze względów budowlanych, że się mój "filozof" wykuruje do wiosny...

Na koniec wyjaśnienie zajętości moich rąk - otóż, jakby mi było mało, mamy nowego członka rodziny. :o Tym razem, nie postaraliśmy się osobiście z mężem. To nasza sunia Atena, z nienacka obdarzyła nas potomkiem swym. Nikt się nie domyślił, że ona w ciązy była, aż tu, 2 tygodnie temu, w nocy powiła szczenięta. Niestety, mogliśmy zostawić przy życiu tylko 2 (weterynarz oczywiście był, już w pierwszej dobie, ale i tak to było okropne). jeden z nich zdechł kolejnej nocy. I tak został nam jedynak ...
kiepska z Ateny mama. Więc ja teraz niańczę małego, tulę, miziam ... Pani Matka łaskawie od czasu do czasu go nakarmi, ale nie lubi z nim leżeć. Więc musimy jej pilnować ... TZn. siedzieć z nią "w gnieździe", głaskać, czule przemawiać. Wtedy pozwala małemu jeść do woli i się tulić.
A dziś otworzył oczy - tzn. odrobinę rozkleił. No i mnie zobaczył - jako pierwszą. Prababcię znaczy się. Bo sunia jest formalnie własnością najstarszego syna czyli dziadka malucha.
To jakiś obłęd. Na szczęście - nadjeżdżają prawdziwe "ludzkie" babcie.Bo święta idą. Ale jakby nie do nas.
Jakoś mnie nie cieszą w tym roku.
Miały być takie wesołe w nowym domu...
Od dwóch dni nie mogę się zmobilizować do świątecznych porządków na starych (prawie dosłownie) śmieciach...
No trudno.
Ale wielkanoc :lol: :lol: :lol: .....

PS: z powodu choroby (najpierw mojej a potem po kolei wszystkich dzieci) zakup aparatu został rytualnie przeniesiony pod choinkę. :oops:

jk69
12-02-2008, 18:14
Która to już ma reaktywacja? :lol:
Nie pisałam, gdyż postępy budowlane marne, nastrój podobnie...
Ostatecznie utwierdziłam się w przekonaniu, że nie zostanę murarzem jak dorosnę :lol:
Aby nie siać defetyzmu dyskretnie milczałam.

A teraz żałosne konkrety:
Dom jest niemiłosiernie rozgrzebany. Króluje "prawie zrobione", a prawie jak wiadomo robi to i owo ....
- prawie skończona kuchnia - wyczekiwany zlewozmywak marki Blanco dotarł właśnie. Stolarz ma pojawić się w przyszłym tygodniu i zamontować. Oraz dokończyć meble składać, które są ładne ale na razie i tak nie widać efektu, bo braki, brud itd.
- prawie zrobione ogrzewanie - czekamy na montaż kaloryferów oraz kominiarza, który nie może dojechać by dopełnić obrzędów i formalności koniecznych dla uruchomienia gazu - a grzanie jest w tej chwili kluczowym elementem układanki. Żeby ruszyć z podłogami, i końcówką wykończeń mokrych tu i tam... Żeby móc zaplanować cokolwiek ...
- w tzw. między czasie przykleiły się płytki w kotłowni i schowku - to najszybciej wybrana glazura i terakota w mojej karierze wnętrzarskiej - jakieś 15 minut wraz ze złożeniem zamówienia - oczywiście zaraz po położeniu terakoty w kotłowni przyszedł hydraulik i odkuł kawał, bo mu gdzieś kratka ściekowa zniknęła :evil: - dziura czeka na zaklejenie ofkors
- wybrano i zakupiono podłogi do pokoi dziecięcych i parterowych. U maluchów będą panele ciemny bambus taki o nazwie Zen chyba wraz z listwami. U następcy tronu zwykła wykładzina elastyczna przypominająca metal - tania bardzo :D za to koniecznie pod nią znaleźć się musi wylewka samopoziomująca już nie taka tania + listwy drewniane (sosna lub świerk). Na parterze panele dąb bielony o b. delikatnym usłojeniu - bardzo neutralne + listwy drewniane. Kto to wszystko położy?
- epopeja pt" ocieplenie zewnętrzne" trwa. Panowie walczą od listopada. Przegrywają - a to z pogodą, a to z własną niedyspozycyjnością, a to z innymi klientami itp/\/ szkoda gadać... kończą już prawie ... A ja wciąż dokupuję styropian, bo ciągle im brakuję jakby nie można bylo raz a dobrze policzyć ...
- mamy kontakty i wyłaczniki a nawet lamki w suficie świecą tu i tam
- i drzwi między garażem a domem, takie antypożarowe, stalowe ...
- drewno do salonu prawie wybrane ... chyba jednak parkiet przemysłowy będzie ...
- reszta urządzeń łazienkowych z grubsza wybrana czeka na zamówienie i wolną chwilę hydraulika.
Właściwie etap wyborów już za nami - reszta (meble, lampy itp.) będzie milczeniem podyktowanym stanem portfela...

Najgorsze jest jednak to, że ciągle coś robimy drugi raz. Np. rynny już były podłączone, zakopane - okazało się, że za blisko budynku i ocieplenie się nie mieści. Rynny więc znowu leżą "odłogiem", woda z dachu leje się gdzie chce ... a ja muszę znowu kupić haki do mocowania bo poprzednie są za ktrótkie! Dlaczego to się teraz okazuje, skoro grubość ocieplenia się nie zmieniła?
Hydraulik nie wiadomo dlaczego dopiero teraz zrobił instalację gazową. W tym celu rozpruł już pięknie wykończoną i pomalowaną ścianę w pokoju...
Wokół domu działka wygląda cały czas jak po przejściu wojsk. Błoto z gliny bez zmian.
A najgorszy jest brud wnoszony przez kolejnych fachowców - głównie od brudzenia. Fugi na podłogach mają wspólny kolor - psiej kupy czyli glina forever.
Obiecuję sobie, że jak wreszcie zrobi się ciepło w domu (może już w przyszłym tygodniu???) a z kranu poleci ciepła woda, zrobię porządki....Będę sprzątać chyba z tydzień .... I może wtedy coś sfotografuje (aparat nabył się, zapakował i położył pod choinką) bo na razie - wstyd i sromota ....

Na widok robotników budowlanych dostaję gorączki i nerwowych tików. Ja już nie chcę z nimi rozmawiać!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja już chcę rozmawiać z normalnymi ludźmi o normalnych rzeczach!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Sami widzicie, że moje milczenie jest w tej sytuacji prawdziwym złotem- narzekania nie są ciekawą lekturą, a ja już naprawdę mam coraz mniej siły na budowlany entuzjazm.

Przeprowadzka? A co to takiego?
Nadal nie wiem kto i kiedy wykona drewniane elementy elewacji.
Za co zrobię podjazd - już wiem, że bez niego i jakiś chodników nie da się żyć na naszej działce.
Jak poradzić sobie z wodą przelewającą się po działce?
Jak zagospodarować skarpę od północy, tak by się ziemia nie obsuwała?
Kto dokończy ogrodzenie, bo sąsiad filozof mój nadal chory?
Pytań jest jeszcze całe mnóstwo.
Napiszę jak coś się wyjaśni.

PS: WNIOSKI DLA POCZĄTKUJĄCYCH żon budujących
Jeśli z Twój mąż/partner jest mniej inżynierem a bardziej tzw. artystą, a Ty - o zgrozo - nie należałaś do utalentowanych studentów uczelni technicznej , jeśli oboje zdradzacie skłonność do lekkoduchowstwa, rozrzutności i braku życiowej mądrości - kupcie sobie mieszkanie w bloku. W ostateczności - domek gotowy do zamieszkania wraz z zagospodarowanym ogrodem.... I budą dla psa. Pod żadnym pozorem nie zbliżajcie się do placów budowy - to naprawdę nie ma nic wspólnego z placem zabaw. Niestety.

jk69
06-03-2008, 16:29
Wow, wow lub hau, hau. ale byłam złą iwestorką poprzednią razą. Wrrrrr.
:lol: Teraz jestem - jako kobieta wg szowinistycznych bredni - zmienna istota - dla odmiany w nastroju mru, mru :wink:

Bo wiosna za oknem. Tyle powodów przyrodniczych.
Innym powodem do radości jest mój nieoceniony syn, który jak burza idzie przez eliminacje olimpiadowe, i już tylko maleńki kroczek dzieli go od tytułu laureata, co skutkuje "wjazdem" do każdego liceum! No i satysfakcją.

Do tego wszystkiego przyjechały dziś na budowę drzwi wewnętrzne, których zamówienie zajęło mi mnóstwo czasu, bo wciąż zmieniałam zdanie: co chcę, za ile i gdzie.
W końcu stanęło na pomyśle łączącym tanie z "ładnym" w moim pojęciu. Dzrzwi są prościutkie, z marketu budowlanego, z bezsęcznej sosny - do pomalowanie na upragniony :oops: gOŁĘBIO/ SZARY kolor...
Jutro spotykam się z Panem, który te drzwi ma malować i wykańczać otwory drzwiowe. Będzie z tym trochę roboty, bo ościeżnice są stałe + ew. listwy maskujące gdzie się da.
Zrozumienie dlaczego drzwi są lewe lub prawe, zajęło mi miesiąc. Kiedy je zamawiałam na wszelki wypadek demonstrowałam na środku sklepu panu sprzedawcy jak się otwierają poszczególne skrzydła. A jest ich 9......
Az albo tylko - na dole czyli w tzw. piwnicy drzwi jeszcze oar 6. Ale te zamówiłam już u producenta - najtańsze, zwykłe, zwyczajne. Tańsze od tych sosnowych. Montaż za miesiąc mniej/więcej.

Z listy braków spadła PRAWIE kuchnia :lol: :lol: :lol: Do trzech razy sztuka - pan przyjedzie jeszcze raz, by położyć silikon, podokręcać to i owo. A przede wszystkim uchwyty, które muszę kupić.... Jest za to zlewozmywak i kran... Nie ma za to zdjęć. :oops:

Podłogówka grzeje, że hej! Kaloryfery są już, ale nie grzeją, bo pan hydraulik nie może od 2 tygodnik zakończyć sprawy, i zamontować, ostatniego u dzieci!

Podłoga do salonu zamówiona! Będzie to parkiet przemysłowy z mahoniu amerykańskiego... Mahonie są spokrewnione jakoś z sapelii (kuchnia) i ładnie grają kolorystycznie.... Towar jest oczywiście z usługą. i to jest bardzo miło, że już nie muszę szukać parkieciarza.

Czekamy na odpowiednią wilgotność podłoży i powietrza.
Panele i wykładzinę będzie montował ten sam Pan, który osadzi nam drzwi - spotkanie jutro! Pan wykańczał dom sąsiada, który był z niego zadowolony. Mam nadzieję, ze ja również będę! Oprócz drzwi i podłóg trzeba tu i tam domalować ścianę, szyby w kuchni zamontować na ścianie i na schodach, i takie tam drobiazgi.

Ale najważniejsze są dwie rzeczy:
- skończone ocieplenie budynku - trwało od listopada do końca lutego!!! oczywiście z przerwą na "zimny" grudzień ... Okazało się, ze murów jest więcej niż w obmiarze ( 170 m2) - 240 m2! jak wyschnie błoto zmierzę i sprawdzę, bo to straszna (dla portfela) różnica! Dom jest szary i wygląda żałobnie dość, mimo równych powierzchni!
- w miniony weekend przy pomocy wypożyczonego odkurzacza budowlanego (cudowne urządzenie) oraz mego męża pozbyliśmy się z domu tony pyłu, kurzu i błota! Mąż stanął na wysokościach zadań porządkowych i powyprzątał wszelkie śmieci większe i mniejsze, które głównie zalegały w piwnicy, gdzie nie wykończone ściany i podłogi prowokowały wykonawców do bałaganienia i "syfienia" potwornego. Teraz jest pięknie i czyściutko, więc wreszcie zrobię 8) może :oops: :roll: 8) zdjęcia?

O ile ktoś jeszcze to czyta, bo, przyznaję, nieco "przegłam" ostatnio z regularnością oraz humorkami ......

A kominiarz wspominany poprzednio przyszedł w końcu- załatwił swoje zupełnie bezproblemowo, a ja się tak bałam jego wizyty, po lekturze wielu dzienników i wątków "kominowych"... Mam nadzieję, że zajrzał chociaż gdzie trzeba, bo mnie przy tym nie było.

Widzieliśmy się też z Panem brukarzem. Pogoda była potworna - wiatr, grad, deszcz, zimno, tak więc oględziny naszych bagien (zastanawiam się nad zmianą nika na Jorzin) nie trwały długo. Pan kiwał ze zrozumieniem patrząc na nasze rozmokłe włościa. Czym już zaskarbił sobie moją sympatię! Nie znoszę, jak przyszły wykonawca po obejrzeniu "metrów" do obróbki zaczyna jęczęć :
A, Pani tu tak nie równo, albo za wysoko, albo za nisko, albo za dużo, albo za mało, albo za zimno, albo za ciepło, i wogóle, po co Pani taka chałupa, nie lepiej było tak, albo śmak, albo owak...itp. itd.
Ten nie marudził, coś tam doradził, umówiliśmy się na czerwiec. Nadal nie wiem za co ja to zrobię?

A teraz najlepsze:

Chcemy się przenosić z końcem miesiąca :D o ile podłogi się położą grzecznie, po dobranocce, bez fikania.... I inne rzeczy "się" zrobią jak należy ....

Tematy do załatwienia "przed":
- przewieźć drzewo na WRRRRR elewację z działki Pana J. do stolarza Staszka pod Słowacką granicę, hej
- pojechać do Staszka, hej, pod słowacką granicę, hej, i ostatecznie ustalić resztę stolarkową wewnątrz oraz całość na zewnątrz, hej
- zamówić wreszcie nie zamówione kibelki itp. - mam nadzieję, że Pan od wykończeń je zamontuje, bo ten mój hydraulik to dobry chłop, ale robota mu się w rękach nie pali ...

Następnym razem będą zdjęcia dokumnentacyjne.
A potem, mam nadzieję relacja z przeprowadzki.... :roll: :-? Jakos trudno w to uwierzyć ....
Pozdrawiam "mimowszystko" czytających!

jk69
08-03-2008, 17:51
mój zlewozmywak blanco - zdjęcie producenta (dla poszukujących)
http://images34.fotosik.pl/171/bc83ef5c4af0f87c.jpg (www.fotosik.pl)

i ten sam już zamontowany w mojej kuchni wraz z kranem franco
http://images23.fotosik.pl/172/62501402cb7cff71.jpg (www.fotosik.pl)

i jak już jesteśmy w kuchni
http://images34.fotosik.pl/171/f7013239c2ebc682.jpg (www.fotosik.pl)
http://images31.fotosik.pl/171/3e552988fecc7e55.jpg (www.fotosik.pl)
http://images34.fotosik.pl/171/2d4a991aceedeb49.jpg (www.fotosik.pl)

kuchnia jak widać jest całkiem normalna, bez szaleństw oraz uchwytów póki co. Noga metalowa jest do ewentulanej wymiany na pełną płytę z boku - chcemy to przećwiczyć "w praniu". Listwy dolne i płyta na zmywarce jeszcze nie przykręcone, tu i tam jeszcze coś trzeba dolepić, zalepić itp. Na ścianie nad blatem będzie szyba (w tej chwili jest farba do szorowania). Chciałabym mieć jakiś motyw dekoracyjny pod szybą ... Trwają negocjacje (nie wszyscy tak samo bardzo lubią motywy dekoracyjne pod szybą, niestety ....)

teraz widok na moją mysią ścianę w jadalni (zdjęcie jest z czasu przed montażem kuchni)
http://images32.fotosik.pl/170/e11a4da542cb3949.jpg (www.fotosik.pl)

z jadalni przechodzimy do salonu(nie wiele tu się zmieniło)
http://images24.fotosik.pl/173/b6d151296e49e299.jpg (www.fotosik.pl)

z salonu przechodzimy w stronę pokoi na parterze i odwracamy się :
http://images25.fotosik.pl/171/a1cd191f3f47e440.jpg (www.fotosik.pl)

teraz zerkamy do łazienki na parterze, w której nie da się zrobić zdjęcia z sensem, bo jest mała. Tu widać łaciatą mozaikę (prysznic i pas nad umywalką i blatem) i chińskie kafelki białe z pionowymi fugami
http://images32.fotosik.pl/170/237521be36eb9cd5.jpg (www.fotosik.pl)

i wizytujemy pokoik babci w opisywanym już przeze mnie kolorze buraczkowo/lawendowym. Na zdjęciu kolor jest jakiś fioletowo/różowy za bardzo:
http://images31.fotosik.pl/171/c3eeed6dbbce660e.jpg (www.fotosik.pl)

porzucamy już parter - czas wspiąć się po schodach:
http://images32.fotosik.pl/170/fda78ecc4f68972d.jpg (www.fotosik.pl)

ale za nim to nastąpi, jeszcze widok "na przeciwko" czyli z drugiego końca korytarza
http://images24.fotosik.pl/173/977b4bf3aa5c5de0.jpg (www.fotosik.pl)

i schody znów:
http://images28.fotosik.pl/173/71ec6299e47ed464.jpg (www.fotosik.pl)

http://images23.fotosik.pl/172/6a464bb0983fe2e5.jpg (www.fotosik.pl)

i balkonik, czyli balustrada na piętrze z widokiem na łazienkę dzieci
http://images34.fotosik.pl/171/c1690c4348a4a826.jpg (www.fotosik.pl)

http://images33.fotosik.pl/171/37f4f58f2a2a6076.jpg (www.fotosik.pl)

schody są również zwyczajne i proste, momentami mniej, tu i tam...
A teraz na piętrze:

i widok na sypialnię naszą - kolor znowu jakiś za jaskrawy - w naturze to stonowana oliwka, a nie seledyn!
http://images34.fotosik.pl/171/bb293f9139248fa3.jpg (www.fotosik.pl)

pamiętacie, jaki jest cel?
http://images28.fotosik.pl/81/b1f707befd11e09a.jpg (www.fotosik.pl) :roll: :)

a za rogiem łazienka, gdzie spotykają się różne żywioły (i znów ten seledyn na ścianie, który nie jest seledynem w naturze)...
http://images33.fotosik.pl/171/543907d303903c2b.jpg (www.fotosik.pl)

a na przeciw garderoba (wejście do niej)
http://images26.fotosik.pl/172/4ffcf9674f98d1fe.jpg (www.fotosik.pl)

i ogólny plan robiony z pokoju maluchów - na wprost nasza sypialnia z kaloryferem w roli głównej...
http://images32.fotosik.pl/170/ae0f3b645939f6fb.jpg (www.fotosik.pl)

I jeszcze na dole - w salonie podłoga czeka na parkiet
http://images32.fotosik.pl/170/2e5da4ee0a861cc6.jpg (www.fotosik.pl)

Na zewnątrz - np. parapecik z blachy,
http://images25.fotosik.pl/171/f924162b19a4be0d.jpg (www.fotosik.pl)

i ogólny plan z okien samochodu: (w tym ujęciu nie widać bałaganu na podwórku)
http://images33.fotosik.pl/171/2f4d5d4abb35c6b1.jpg (www.fotosik.pl)

oraz dowód istnienia ocieplenia - tu strona wschodnia (błoto uniemożliwia wykonanie bardziej ogólnego planu)
http://images34.fotosik.pl/171/24e9e79f7a4888e3m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=24e9e79f7a4888e3)

i drzwi czekają na swoją kolej w pracowni posprzątanej)
http://images34.fotosik.pl/171/b764f3dabdb48f1b.jpg (www.fotosik.pl)

szachownica w kotłowni (wystaje brzuch zbiornika na wodę) Piec Imergras albo imergas jest)
http://images23.fotosik.pl/172/b274867222000599.jpg (www.fotosik.pl)

a tu schody z piwnicy na parter - i przykład, że nie zawsze należy ufać wykonawcy - mieliśmy fajny projekt (pionowy układ) tych luksferów z prawej ale Pan Czesio się pospieszył, i zrobił inaczej - przekonał nas, żeby tak zostawić. Niestety, nie wygląda to najlepiej ... Ale co tam - my się takimi rzeczami już nie przejmujemy (krzywe kontakty, odpadające listwy, krzywe ściany itp.)
http://images33.fotosik.pl/171/5012cc8f09d0ecd7.jpg (www.fotosik.pl)

I na koniec zdjęcie z pokoju syna, z oknami i kaloryferem, ale nie wiem czy coś będzie widac, bo one jakieś z rozmiarem nie ten teges...
http://images33.fotosik.pl/171/aff06803b22b2f0dm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/aff06803b22b2f0d.html)

I tyle. Na razie. Jak widać nie ma fajerwerków, oraz fontanny. Z tym artystycznym duchem też bym nie przesadzała, bo jak wiadomo szewc bez butów ....

Zadololona jestem z :
- kolorów "ziemi"na ścianach - wielu nie widać, bo to jasne odcienie, a także "różowego kącika na parterze"
- polubiłam nasze proste i tanie schody, cieszę się, że są jasne
(ciekawe jak ze sprzątaniem)
- zaprzjaźniam się z kuchnią, choć nie wszytsko jest w niej takie jak chciałam (długo by pisać dlaczego)

Nie zadowolona jestem z kształtu "klatki schodowej" w dół do piwnicy - tu gdzie są w/w luksfery. I z kilku drobiazgów o których szkoda gadać.
Oczywiście, jeszcze dużo rzeczy jest do zrobienia, więc statystyki pewnie się zmienią...

idę, bo mi suszi ostygnie :lol: Mój mąż robi pyszne suszi!!!!!!!! Pozdr.

jk69
14-03-2008, 14:04
Informuję, że prace wykończeniowe znów ruszyły. Czyli montaż drzwi wewnętrznych i obróbka otworów, podłóg, zamalowywanie zniszczeń ew.
Pan obiecuje skończyć do końca miesiąca...
Ale my mamy chytry plan przenosin już wcześniejszych. Byleby była skończona góra.
Dziś wybierałam uchwyty do mebli w kuchni - poddałam się. Wzięłłam kilka do przyłożenia do mebli, bo nie mogłam się :evil: zdecydować.
Rano zbudził mnie o 7.15 no kto, no kto..... I mówi: jutro transport. Stop. Przyjeżdżać po drewno stop. Zatem wybieram się skoro świt w stronę Słowacji, by eskortować przewiezienie mego drewna elewacyjnego (i na taras i na most) do Staszka Stolarza. Przy okazji zamknąć tematy stolarskie. 6.30 w Lubniu. Ale pora....
Teraz pędzę zobaczyć osadzone drzwi (jeszcze będą zdejmowane do malowania) - oczywiście jedna ościeżnica jest "nie kierunkowa" - do wymiany, szybkiej mam nadzieję ... I mierzyć listwy. I spać. bo ja śpioch jestem i jeśli jutro mam wstać .. o 5.00 :o :o :o :evil: :cry: :cry: :x :lol:

Temat zdobienia ściany w kuchni - która obecnie jest smutna jak magazyn tektury, powrócił. Może zrobię sobie (dokładnie, bo siłami naszej firmy) "łobrazek" na szybie (obrazek jest drukowany od "spodu" szyby)... Coś chciałabym limonkowego/miętowego - jak ten drink, no wiecie, Mosquito czy jakoś tak...

http://images24.fotosik.pl/176/f497abdfc6b14fab.jpg (www.fotosik.pl)

jk69
16-03-2008, 14:59
Uchwyty do kuchni wybrane. W sklepie (dla krakusów - niezły wybór akcesoriów kuchenno/meblowych !!!!!! tzn. wszystko do mebli kuchennych - belmeb - ul. Grzegórzecka 79) ilość uchwytów przyprawiła mnie o zawrót głowy. Przy okazji natknęłam się na przepiękny wzór (okleina) frontów kuchennych, co na chwilę wprawiło mnie w gorszy nastrój... Wiecie jak to jest, jak dopada człowieka to poczucie, że można było coś ładniejszego znaleźć. Ale - jak mówił mój były szef - lepsze jest wrogiem dobrego. szkoda, że sam nie stosował się do tej mądrej maksymy, czym doprowadzał swą załogę do szaleństwa ....
Dziś zaczęłam sobie "odgryzać własny ogon" - mam już taki mętlik w głowie... Wpadłam w szał przy wykonawcy :oops: z powodu listew maskujących do drzwi, których - mówi wykonawca - nie ma, a ja - oszalały inwestor - mówię, że są. Po przeszukaniu domu, przesłuchaniu wszystkich obecnych i syna, który odbierał dostawę drzwi, przypomniałam sobie jak przez mgłę, że ja tych listem w końcu nie kupiałam ... Chciałam po montażu upewnić się, czy i gdzie będą potrzebne....
W trakcie poszukiwania farb do poprawek, okazało się, ze już kiedyś kupilliśmy farbę do pokoju dzieci - a wczoraj zrobiliśmy to ponownie.... Farba jest mieszana, więc nie można jej zwrócić ... Pomaluję nią schowek w piwnicy albo garaż - będzie wesoło (kolor żółty).
Pan wykonawca stara się być miły. I twierdzi, że do końca tygodnia skończy... Biały montaż robiego teść, również miły starszy Pan. zobaczymy co wyniknie z tej ogólnie milutkiej atmosfery ....
Pan twierdzi, że poprzedni malarze nie gruntowali sufitów - jakoś nie chce mi się wierzyć . I szczerze mam dość wysłuchiwania jak wszyscy PRZED - zrobili wszystko źle ....
Wczoraj wybraliśmy się do castoramy po farbę na drzwi, ale jej nie kupiliśmy. Pan sprzedawca nie robił wrażenie kompetentnego... Jutro odwiedzę jeden z punktów sieci Kolor - mają wszystkie wiodące marki - m.in Tikkurilę, beckersa. Szukam farby matowej albo półmatowej, ładnie kryjącej...

Przy punkcie mieszania farb byliśmy świadkiem okropnej sceny. On wysoki, nakręcony (mąż mój podejrzewa, że przy pomocy jakiś dopalaczy), na oko: przepracowany pracownik agencji reklamowej. Ona drobna, sympatyczna, zgrabna i ładna brunetka. Oboje - po 30-tce. Wybierają kolory na ściany - tzn. ona wybiera a on krzyczy, że głupio wybiera. Wszyscy dookoła dowiadują się, co on myśli (a myśli nie najlepiej, mówiąc oględnie) o jej inteligencji, poczuciu smaku i pomysłach wnętrzarskich. Miota się, przeklina, wrzeszczy. Spektakl trwa przynajmniej 10 minut (my czekamy na wymieszanie farb do pokoju maluchów). Dziewczyna uśmiecha się, jest miła, opanowana... DLACZEGO? DLACZEGO KOBIETY DAJĄ SIĘ TAK TRAKTOWAĆ???? Z MIŁOŚCI???? ZE STRACHU????
I co w takiej sytuacji zrobić - podejść do ofiary tej ewidentnej (jak dla mnie) przemocy (w tym wypadku słownej, ale kto wie, co facet wyczynia za zamkniętymi drzwiami) i powiedzieć: siostro, zastanów się czy naprawdę nie możesz powiedzieć mu : spier.............niczaj agresywny sukinsynie?????
To taka refleksja poczyniona na stronie, przy okazji wybierania pięknych kolorów na resztę pięknego życia...

jk69
19-03-2008, 14:27
Dowód życia, przed śmiercią?

W Polsce dokument ze zdjęciem zwany dowodem osobistym, jest świętością. Wie o tym każdy, kto dostąpił komunii nowego dowodu, dowodząc przy tym, ze jest tym kim jest, lub nie jest tym kim nie jest.
Drugim w kolejności ważności sakramentem na drodze do obywatelskiej doskonałości jest zameldowanie na stałe, nierozerwalnie zresztą związane z dowodem osobistym. Zameldowanie na stałe jest aktem strzelistym, wyznaniem wiary, że oto jesteśmy gdzieś (byle gdzie, byle gdzieś) PRZYPISANI I ZNAJDOWALNI. Nic to, że meldunek u teściów zamieszkujących odległe województwa jest fikcją. Nic to, że tamtejsze szkoły dostają obłędu z powodu nie uczęszczających, a zameldowanych przecież dzieci, oddziały ZUSU ślą korespondencje w nadziei, że ktoś ją przeczyta i dowie się jak biednym będzie na starość a listy wyborcze pełne są skreślonych i dopisanych obywateli, nie przebywających pod adresem swego Stałego Meldunku.
W Warszawie posiadaliśmy mieszkanie, w którym nie mogliśmy się zameldować z powodu wewnętrzych przepisów spółdzielni mieszkaniowej, która to wspólnota odmawiała nam zameldowania w naszym własnym mieszkaniu. Poprzedni właściciel mieszkanie nam sprzedał, ale nie zrzekł się członkowstwa w spółdzielni. Formalnie więc biorąc my członkami zostać nie mogliśmy! Mąż więc nadal zameldowany był u siostry, ja z dziećmi u teściów.
Po wynajęciu domu w krakowie udało mi się uprosić jego właścicielkę, by mi zaufała i zameldował mnie oraz 3 dzieci na stałe w tymże lokalu. Jak wiadomo, właścicielka ryzykuje, że ja się dobrowolnie nie wymelduję, i do końca życia będę rzeczony lokal okupować.... Mąż, jako gwarant naszych czystych intencji nadal zasila grono mieszkańców apartamentu swej siostry w warszawie.
Bardzo cieszymy się, że w końcu będziemy mogli zameldować całą rodzinę w jednym miejscu, w naszym wspólnym domu.
Oczywiście, wcześniej musimy udowodnić, że dom który zbudowaliśmy nadaje się do mieszkania, i zgromadzić kilkanaście potwierdzeń i oświadczeń oczywistych oczywistości, takich jak np. to, że woda płynie a gaz jest w rurach. I mapek. I mapeczek.
Ale i tak te dokumnety zdadzą się na psu budę, jeśli nie zrobimy elewacji i mostu i tarasu, bo one są integralną częścią projektu, i bez nich absolutnie nie wolno nam zamieszkać a tym bardziej dostąpić zaszczytu zameldowania się we własnym domu (pomijając milczeniem ważny udział banku).
Stanęliśmy więc w obliczu kryzysu tożsamości - gdzie i kim będziemy za chwilę? Mój mąż, posiadacz zielonego dowodu (ze zdjeciem z klasy maturalnej!!!!), w którym, (mimo licznych przeprowadzek) ma tylko jeden skromny wpis meldunkowy, dowodzący jego przywiązania do rodzonej siostry, z którą, jak wynika z dowodu, wciąż zamieszkuje pod jednym dachem, nieprzerwanie od 20 lat - powinien wymienić go na nowy, lepszy, piękniejszy dowód.
W dzielnicy Warszawa Śródmieście, czyli w samym sercu naszej polskiej metropolii, stolicy dumnego państwa dumnego narodu, nie można umówić się przy pomocy poczty elektronicznej lub telefonu na konkretny dzień i godzinę wizyty w Urzędzie w celu osobistego złożenia ofiary wniosku, zdjęcia i opłaty. O nie - trzeba przyjść i STANĄĆ W KOLEJCE, ze spuszczoną głową, posypaną stosownym popiołem i wyrzutem sumienia na licu, powodowanym nieterminowością owych usiłowań. I najprawdopodobniej nic się tego dnia nie zdąży załatwić, bo kolejka długa .... Więc dzień kolejny stania w kolejce, i rozmyślania nad marnością swych obywatelskich postępków. Jeśli uda mu się w końcu wniosek złożyć, dowód uświęci mężowskie istnienie dopiero po 2 miesiącach, w ciągu których będzie człowiekiem pozbawionym czci i honoru oraz praw obywatelskich.
Mógłby postąpić jeszcze inaczej - wymeldować się do końca marca z warszawskiego adresu, i koniecznie do końca maraca, bo już od kwietnia, zeby to zrobić musi mieć nowy dowód, potrzebny w takim przypadku do 2 czynności - spisania jego numerów na wniosku o wymeldowanie i .... wyrzucenia do kosza. Ale jeśli zrobiłby to jeszcze w marcu, to mógłby zameldować się (pan w gminie, stwierdził, że zamelduje go na podstawie zielonego DO) w naszym nowym pięknym domu i tylko jeden raz wyrabiać nowy dowód. Niestety, brak elewacji uniemożliwia taki ruch.
A ja - rozpiszę niebawem konkurs na ATRAKCYJNE WARUNKI ZAMELDOWANIA NA STAŁE GDZIEKOLWIEK. Pani właścicielka domu wynajmowanego ma całkowite prawo oczekiwać, że zgodnie z obietnicą, wymelduję się w momencie wyprowadzki. Tylko dokąd????????

Mam nadzieję, że zobaczę przed śmiercią swój "dowód życia" poświadczający, że mieszkam tam gdzie mieszkam, wraz z mężem i naszymi dziećmi. MOże to też powinien być element polityki prorodzinnej?????????????????????????

PS: jak kto zasnął, to przepraszam, ale tak się tym wku............łam, że musiałam dać upust żółci......

jk69
21-03-2008, 08:37
Pan wykonawca stara się być miły. I twierdzi, że do końca tygodnia skończy... Biały montaż robiego teść, również miły starszy Pan. zobaczymy co wyniknie z tej ogólnie milutkiej atmosfery ....
Pan twierdzi, że poprzedni malarze nie gruntowali sufitów - jakoś nie chce mi się wierzyć . I szczerze mam dość wysłuchiwania jak wszyscy PRZED - zrobili wszystko źle ....

Taaak. Pan miły, przestał być miły, kiedy usłyszał słowa krytyki pod adresem ewidentnych fuszerek, które - jak podejrzewamy z pośpiechu i zwyczajnego braku wiedzy - zaczął wyczyniać w naszym domu. Na to mój mąż też przestał być miły i go wywalił. Z tych nerw, zapłacił mu z rozpędu za rzeczy, których "fachowiec" nie zrobił...
Tym samym - zostaliśmy z rozgrzebanymi robotami, które miały być już naprawdę tym ostatnim etapem "przed". Oraz z bałaganem, bo Pan został wyrzucony w trybie natychmiastowym, to i nie posprzatął po sobie.

Hm. Dzisiaj Wielki Piątek czas kontemplacji. Będę myśleć. Co dalej.
Nie chce mi się pisać o budowie.

Dzieci skoro świt zapakowałam do samochodu i mąż wiezie je na radosne święta do dziadków. I dobrze, bo ja do świętowania, zajączków i babek nie mam coś nastroju. Chociaż już za nimi - dziećmi - tęsknię. Jak są, to doprowadzają mnie do białej gorączki, jak ich nie ma, to jakoś niewygodnie.

Pies czyli suka odebrana po zabiegu sterylizacji, który przeszła gładko i czuje się dobrze.
Najstarszy syn, dzięki olimpiadzie z angielskiego już "awansem" dostał się do Liceum (wybrał II LO). Zapowiedział w związku z tym, że przestaje się uczyć :lol:, bo cel osiągnięty.
Świat nadal kupuje chińskie towary. Ja mam np. tanie chińskie kafelki w łazience. W zamian postanowiłam nie oglądać Olimpiady w TV.
A Prezydent RP podobno na orędzie wielkanocne przebierze się za króliczka, i z drugim, bliźniaczo króliczym króliczkiem, pokażą wszystkim Polakom co jest dobre a co nie, stosując przy tym wszelkie, najbardziej nawet wyszukane metody komunikacji medialnej, a także wyjątki z kreskówek oraz horrorów klasy C. Będzie m.in. śpiew chóralny, taniec ludowy, chodzenie po linie i teatr kukiełkowy.
Czyli bez zmian.


WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH POZDRAWIAM ŚWIĄTECZNIE, WIOSENNIE I SŁONECZNIE, I Z NADZIEJĄ NA JASNĄ, BUDOWLANĄ (i nie tylko) PRZYSZŁOŚĆ!

jk69
01-04-2008, 17:33
KWIECIEŃ

plecień, wiadomo raz ciepło, raz nie. Jak w życiu. U nas podobnie - po wyrzuceniu Pana Miłego, który okazał się ostatnim draniem, naciągaczem i socjopatą, postanowiliśmy już nie ładować się w kłopoty i sami wykańczamy. Się.
Mąż zajął się przysposobieniem do życia w rodzinie 9 par drzwi, które po pomalowaniu przez Miłego, nadawały się do wyrzucenia. Mąż cierpliwie szlifuje i maluje, i wyłania się z tego całkiem znośny krajobraz, jednakowoż po bitwie.
Ja coś tam ciapię na ścianach, próbując zatuszować ślady działalności Miłego.
Pan na wizytówce ma napisane : profesjonalny dobór kolorów - w jego wydaniu polega na zamalowaniu poprawek na czysto białym suficie farbą w kolorze beż. Dzięki czemu mam profesjonalnie schrzaniony sufit, do przemalowania.
Pan Miły był również tak miły i wykończył nam otwory drzwiowe wraz z montażem futryny. Niestety, przy próbie wymontowania jednej z par drzwi, okazało się, ze jest to niemożliwe!!!! Otwory zostały tak pomniejszone, ze nie możemy tych drzwi wyjąć, i, jak łatwo się domyśleć, włożyć. Zdaje się, że podobnie jest w przypadku innych otworów. Boje się sprawdzić.

A dziś zajechały drzwi z Attica do pracowni i piwnicy (kolor udało nam się dobrze, choć trochę "w ciemno" dobrać do koloru drzwi wejściowych, z czego się bardzo cieszę) - szczerze mówiąc, żałuję, że nie zamówiłam iu nich drzwi do całego domu. Dzięki temu, uniknęłabym powyższych kłopotów, bo pan MIły byłby już wyrzucony i do drzwi by się nie dotknął.

Jak kania dżdżu wyglądam Staszka Stolarza, hej, może on coś poradzi na te futryny.... Staszek ma nadjechać w czwartekpiątek z listwami przypodłogowymi i różnymi drobiazgami drewnianymi.

Przeprosiłam się z moim hydraulikiem, gdyż Miły został wyrzucony w pakiecie z teściem, który miał skończyć biały montaż.
Zgodnie z przewidywaniami, hydraulik przyjechał w sobotę i zamontował jeden kran. Termin zakończenia montażu szykuje się więc bożonarodzeniowy :lol:

Właśnie czekam na Pana Parkieciarza, który też daje popalić. Miał zacząć przed świętami - zacznie dziś. Miał nam sprzedać mahagony. Okazało się, ze nie może, bo nikt go do Polski nie sprowadza. Szkoda, że nas o tym nie uprzedził w trakcie podpisywania umowy! Zamiast mahoniu będzie więc teak. Przynajmniej pewne drewno.

Panele na parterze niezbyt mi się podobają, niestety. Och, może za kilka lat je wymienię? U dzieci też są panele, ale te akurat wybraliśmy świetnie. I wykładzina u Janka, też jest ok.

A my MUSIMY SIĘ przeprowadzić do końca miesiąca. Może w przyszłym tygodniu zaczniemy się pakować powoli???? Wiele zależy od tych futryn, ale z drugiej strony, pomieszkać bez drzwi - to taki forumowy zwyczaj prawda?

Plamy na ścianach po Miłym mogę sobię poprawiać już mieszkając.
Hydraulik będzie wpadał co sobotę na "jeden kranik".
Pan od kuchni przyjedzie od czasu do czasu dokręcić klameczkę i cokolik.
Parkieciarz przy okazji zaproszenia na kawusię dmuchnie cyklinę, a w następnym kwartale - lakier (olej?). Potem przyjdzie niespieszny czas na elewację. brukarze około 2020. Ogrodzenie się dokończy w okolicach szalonych lat trzydziestych.

I tak będziemy mieszkać na placu budowy. Aż posiwiejemy i pokryjemy się rdzą. Dzieci zrobią sobie własne dzieci. Wnuki te zaś doskonale się przydadzą do sadzenia kwiatków.
Na naszym grobie - uhaaaaahaaa. :wink:

jk69
15-04-2008, 09:32
PRZEPROWADZAMY SIĘ

:o Nie mogę uwierzyć, że powyższy tytuł zgodny jest z prawdą.
A za zgodność z prawdą świadczą:
- puste (prawie) wnętrza domu, z którego obecnie nadaję, a który służył nam przez ostatnie 10 lat!
- bolące członki me, kręgosłup i inne, wykręcony niemiłosiernie
- pobudka dokonana w nowej sypialni
- zęby umyte w nowej łazience
- kawa wypita w nowej kuchni
- absolutny stan nerwicowo/kryzysowy u piszącej te słowa :lol:

Jest strasznie.
:lol: Od dwóch "na maxa" dni pakujemy i nosimy. Wczoraj przy pomocy wynajętego samochodu, którego kierowca, o wdzięcznej nazwie Poziomka, wraz z kolegą wtargali do nowego domu co większe i co cięższe przedmioty oraz kufry czyli pudła.
W starym domu pozostały jeszcze całe stosy ubrań, książek, naczyń, ale to będziemy przewozić sukcesywnie (lubie to słowo, bo tak optymistycznie brzmi z tym sukcesem na początku).
W nowym domu mamy już całe stosy ubrań, książek i innych, które upchane są w worki, woreczki, kartony, kartoniki, dzięki czemu nic nie możemy znaleźć. Nikt też nie pamięta, co już jest w nowym a co jeszcze w starym domu. :lol:
Do tego dochodzi absolutny brak wszystkiego, co normalnie jest, i służy - np. wieszak na ręcznki, półka na cokolwiek, kosz na śmieci. itp. :lol:

Ostatnie dwa tygodnie spędziliśmy na "wykańczaniu" wyżej już opisywanym. Mój mąż jest naprawdę bardzo dzielny, zważywszy, że wcześniej nic nigdy nie remontował ani budował. I tak, dzięki cudownym zbiegom okoliczności i pechowi do fachowców nauczył się;
- podstaw stolarki drzwiowej
- montażu klamek, zamków, okuć itp.
- montażu paneli
- rżnięcia desek przyklejonych do podłogi
- montażu listew z mdf oraz drewnianych
- układania i przycinania wykładziny pdf
- skręciania, dokręcania, rozkręcania (no, trochę już umiał wczęśniej)
Przed nim lepienie kafelków (mamy 2 dziury zostawione dla hydraulika, który na czas nie zamontował wannowych, stojących baterii - w tym jedna nie działa do dziś :lol: :o ) silikonowanie szpar itp.
Nie będę tu opisywać wszystkich naszych przygód z ostatnich tygodni, bo nie mam czasu. Ale było trochę tak (i jest nadal) jakbyśmy zgłosili się na turniej tańca towarzyskiego w klasie międzynarodowej, w nadziei, że w garderobie przed występem nauczymy się tych wszytskich wygibasów, nie mając o nich zielonego pojęcia oraz talentu do ich wykonania. :lol:

Taak, jest naprawdę strasznie. Jeśli możecie, nie przeprowadzajcie się nigdy. Podważam prawdziwość większości forumowych optymistycznych relacji "z tych dni".
Jestem przerażona i zgubiona - wydaję mi się, że wszystko jest nie tak wymyślone i zbudowane. W łazience dzieci za zimno. Na parterze za jasno. W całym domu za głośno. Łóżko za wąskie a metrac za miękki.
Ratunku. Ja chcę do domu. Ale gdzie on jest??? Już nie tu, ale jeszcze nie tam!!!
Czyli w rozkroku. Właściwie w szpagacie. I to na linie nad przepaścią, bez asekuracji. :lol:
I w tej wdzięcznej pozycji zostawiam Was na czas jakiś, bo zewsząd atakują mnie "sprawy"w błagalnym geście: zalatw nas, zrób, zrób, zrób. Stan ten jak nic potrwa do końca tygodnia, bo mąż musi pracować, a ja z mamą zostaje na placu boju. Jutro przyjeżdżają teściowie z dziećmi, będzie więc jeszcze starszniej :lol: choć pewnie i weselej!
Wasza chodząca neuroza przeprowadzkowa. :wink: :D

PS:
hydraulik nadal wpada na 10 minut, by zrobić jedną malutką rzecz.
stolarz od kuchni ma depresje, w związku z czym nie odbiera telefonu.
parkiety właśnie się wykańczają, a to akurat dobra wiadomość, chociaż nie co spóźniona (2 tygodnie)
nie chcę już żadnych fachowców w moim domu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Precz. apage.

Pa. :wink: Następnym razem będą obrazki.

jk69
14-05-2008, 17:28
Naprawdę, nie mogę sobie odmówić napisania tego postu.

Coś na sen czyli sprawy łóżkowe. (okolica 14 kwietnia 2008)
Przeprowadzkę rozpoczęliśmy od zakupu łóżek dla całej rodziny. Z mężem mym, spaliśmy dotąd na wynajmowanym. Syn wymówił zajmowaną miejscówkę (będzie służyć babciom po wymianie materaca). Maluchy zaś okupowały głównie naszą sypialnię (a my wtedy grzecznie na kanapie w salonie) bo w ich pokoju było zimno. I straszno. I źle. Zmianę tego stanu rzeczy odkładaliśmy na „po przeprowadzce” – i słusznie, jak się okazało.
Maluszki dostały więc po łóżeczku (po odrzuceniu wersji z łóżkiem piętrowym, jako konfliktogennej, oraz nieco niebezpiecznej) drewnianym od lokalnego producenta w cenie ok.160 zł z dnem. Do tego po materacu (ca 200 zł) zakupionym, a jakże, w supermarkecie carrefour! Do sypialni małżeńskiej trafił czarno/brązowy ikeowski Malm. Starszy zakupił w Ikei również łoże dwuosobowe, w celu, jak twierdzi, rozwalania się na nim!
Po tym sennym wstępie przystąpiliśmy do przeprowadzki właściwej.

Toy story III czyli skąd dzieci mają TOy wszystko.
Niedziela upłynęła nam na pakowaniu i przewożeniu samochodami osobowymi majątku zgromadzonego przez naszych młodszych synów. To zupełnie zatrważające, że kupiliśmy im to wszystko. Przy niewielkiej pomocy dziadków, cioć, wujków i znajomych.
Już po jednym dniu przeprowadzki, miałam serdecznie dość. Powróciła moja słynna (w gronie najbliższych) tęsknota do zaśnięcia na jakiś czas, i obudzenia się „day after”....

Rozkręcanie nierozkręcalnych.
Szaf oczywiście.
Nadjechali wynajęci znajomkowie (siódma woda po kisielu znajomych raczej). Ich kuzyn wiózł mnie z dobytkiem z Warszawy 11 lat temu. No łza się w oku kręci, ale nie ma czasu na wzruszenia, bo trzeba nosić, pakować, wpychać, zaklejać, wnosić, przenosić, podnosić, upuszczać, wkładać, wyjmować itd. I tak, upłynął nam dzień, zwany poniedziałkiem. Wieczorem, kompletnie zmordowani dowlekliśmy się do naszego nowego posłania zza morza, by nań paść i stracić przytomność. Prorocze sny może się i nam przyśniły, ale przepadły w odmętach zmęczenia, więc jak się spełnią, to raczej niezauważalnie...

Skręcanie nieskręcalnych.
Szaf oczywiście.
Mąż przyrósł do wkrętarki za 30 zł zakupionej, i tak umocowany próbował sklecić coś jakby na nowo z całkiem starych elementów. Ja zaś, z moją mamą, nadal pakowałyśmy i woziłyśmy, i rozpakowywałyśmy co się gdzie dało. A nie dało się wiele, bo mąż + jedna wkrętarka = mało szaf. Wtorek umknął, pozostawiając mnie z wrażeniem, że to się nigdy nie skończy. A już na pewno nie za mojego życia!!!

Powrót dzieci.
Priorytetem był pokój dziecinny. Albowiem w środę dotarł transport dzieci. I świeżych dziadków. Bo moja mama wykazywała już oznaki zużycia. Jak zresztą my wszyscy. Z powodu nie możności znalezienia CZEGOKOLWIEK nie wyglądaliśmy najlepiej, my i nasze przybrudzone ubrania....
Dzieci wyraziły spodziewany zachwyt na widok nowego pokoju, który był zresztą jedynym zdatnym do użycia pomieszczeniem w domu. Najmłodszy wykazywał przez kilka dni oznaki lekkiej dezorientacji, domagając się od czasu do czasu powrotu do domu i wyrażając niechęć do „jechania na budowę”. Ale minęło mu szybko.
Ja przyzwyczajam się znacznie dłużej.

Układanie się.
Kolejne dni mijały na próbie „układania się”. Układania przedmiotów. I układania siebie w nowej przestrzeni. W nieoswojonej rzeczywistości domu „w którym brakuje właściwie wszystkiego”. Od szczotki do WC począwszy.
Nadal opróżnialiśmy stary dom zapełniając kolejne pudła nie wiadomo czym – bo przecież stary dom był już prawie pusty ... i tak zakończyliśmy ten znój w ostatnią niedzielę, czyli po miesiącu!!! I jeszcze znalazła się łopata do odśnieżania, 2 wycieraczki, pudełko z żarówkami zużytymi (mam fioła na punkcie segregacji odpadów!!! W przeciwieństwie do służb miejskich powołanych do ich ode mnie odbioru. W tym wypadku powołanie okazuje się dość słabe, jak u pewnego, słynnego winotwórcy z Gdańska.) itd. – w sumie 2 samochody ostatków.
Nie wspominam nawet o ilości śmieci jaką wygenerowaliśmy w czasie przeprowadzki!
A stary dom „bez życia” wygląda jak rudera. I już pojawiły się myszy. I zapach starości.
Klucz oddany. Dom zamknięty. Zakopane instrumenty ( akurat tylko tak mi się zrymowało).

A na nowym.
Ruch jednostronny czyli wnosimy i wnosimy. Dzięki Bogu, że pracownia pusta bo tam trafiły wszystkie worki i pudła „bez przydziału” czyli rzeczy takie, na które nie ma jeszcze miejsca w domu, albo nie są absolutnie konieczne do życia. Czyli mówiąc wprost : są niepotrzebne, tylko nikt nie ma odwagi tego przyznać.
A w moim „domu-poczuciu” nastąpił przełom, gdy wreszcie udało mi się urządzić jakoś (szafa i biurko po dzieciach, hłe, hłe + wieszak na ubrania) garderobę i dogrzebać do naszych ciuchów i innych „prywatności”. I tak powoli oswoiłam kawałek domu – sypialnię, garderobę i naszą łazienkę, reprezentowaną – ale za to jak godnie –przez wannę! Wcześniej, najlepiej czułam się u dzieci, bo tam od razu było jakoś tak domowo.
Potem przyszła kolej na kuchnię i na salon, z kanapą jedną i telewizorem.
Po drodze kupiłam w Ikei stół do jadalni, kierując się przy wyborze głównie (niską) ceną... Stół jest baardzo duży i jest nam przy nim tak wygodnie, jakby kosztował przynajmniej ze 2000 zł!!! Siedzimy na starych, wyszperanych na strychu mojego domu rodzinnego, krzesłach. Chcemy uszyć z mamą pokrowce, i tak przezimować na nich, aż do zakupu czegoś nowego.

Jak pies z kotem.
Nasz pies zwany Małym, syn dzielnej Ateny (która zgodnie z naturą swej rasy znowu nam zwiała, tym razem skutecznie), nie podobny do niej jak 2 płatki śniegu, znosił nieźle kilkunastodniowe rozstanie – postanowiliśmy bowiem, że zwierzaki przeniesiemy do nowego domu nieco później, po tym, jak „urządzimy”. Ponieważ bywaliśmy w starym domu po kilka razy dziennie, nie czuły się może porzucone, ale na pewno były zaniepokojone – ich ulubione sprzęty znikały, w domu było coraz bardziej chłodno i pusto!
I tak pierwsze „na nowe” przybyły koty. Zgodnie z przewidywaniem, starsza kotka Fizia, która więcej ma w sobie z psa niż z kota, od razu poczuła się świetnie, z ciekawością zwiedzając nowy świat. Jej córka, Lucyna, odmówiła za to współpracy zaszywając się w najciemniejszych kątach. Powiało grozą, gdy pierwszego ranka, koty znikły! Okazało się, że wlazły w otwór w glazurze (który czeka na zalepienie i czeka i czeka ....) i schowały się pod wanną. Lucyna wyszła w końcu przykurzona z ukrycia, i powolutku zaczęła oswajać się z nową przestrzenią, nieco przestraszona jej rozmiarem. Nie minął tydzień, a koty zawładnęły domem. Mam wrażenie, że bardzo są zadowolone z nowego lokum. Teraz nadszedł czas na ostrożny podbój ogrodu.
Pies przyjechał w drugiej turze. Szybko zorientował się o co chodzi. Gdzie jest dom, gdzie są „bezpieczne” granice działki. Dotąd spał w prowizorycznej budzie – dziś mąż skończył budowę nowej, pięknej i przestronnej, która będzie mu służyła za letnie mieszkanie. Nasz pies jest niestety dość trudny – ma kłopoty z utrzymaniem czystości w domu ( i nie chodzi tu o piasek sypiący się z sierści) – zobaczymy, jak poradzi sobie latem z byciem psem podwórkowym. Zresztą i tak w czasie kiedy my jesteśmy w pracy, i nie ma nikogo w domu, musi być na zewnątrz. Od jesieni chciałabym by spał w domu – mam nadzieję, że jakoś się to ułoży.
O reakcjach rybek na zmianę otoczenia nie będę pisać zbyt wiele ze zrozumiałych względów. Wydaje mi się, że są trochę bardziej ożywione, co wnoszę z ruchu płetw, albowiem wyraz pyszczków mają niezmiennie, głupawo-zdziwiony. Sądzę, że się mniej nudzą gdyż teraz akwarium stoi w salonie (w miejscu, gdzie kiedyś kominek będzie) i więcej się wokół nich dzieje!


Lista, cholera.
Lubię sporządzać listy. Jak każdy osobnik z niespójną osobowością, potrzebuję namacalnych dowodów porządku rzeczy. A lista jest najprostszym z dowodów : oto w ponumerowanym ładzie, ujarzmione kolejnością czekają sobie wszystkie sprawy do załatwienia! Lista „poprzeprowadzkowa” ma jednak jedną wadę - składa się mianowicie z 3 równiutko zapisanych kartek formatu A4.
Kiedy kończy się czytać ostatnie, 30-któreś tam, nie znoszące zwłoki zadanie do wykonania, człowiek ma poczucie, że znowu przegrywa. Oto bowiem wynika z Listy, że większość swego dorosłego życia spędzi na wyszukiwaniu w marketach, sklepach i dyskontach, różnej maści przedmiotów, których Lista się domaga, które znaleźć gdzieś trzeba, wybrać, kupić a potem zamontować jeszcze! I pewnie w niedługiej przyszłości naprawić. Albo zastąpić czymś, o czym NA RAZIE Lista milczy. Po miesiącu mieszkania w nowym domu wykreśliłam z Listy kilka żałosnych punktów typu: przenieść biurko. No, może troszeczkę dramatyzuję, bo w końcu udało się nam np.skompletować łazienkę. Szkoda, że nie w jednym pomieszczeniu. Bo wannę mam u siebie przy sypialni, a WC w łazience dziecięcej, tu również myję zęby, gdyż zjawiła się wyczekiwana umywalka z szafką a prysznic biorę w łazience na parterze! Gdzie jest już także gościnny kibelek, więc poranne i wieczorne korki zostały rozładowane! Reasumując: mamy 2 wanny, 2 WC-ty, 1 prysznic i 1 umywalkę. Mąż troszkę narzeka, że nie może się połapać w tych zawiłościach, i ciągle mu gdzieś ginie ręcznik, zostawiany to tu, to tam...
Zamontowaliśmy też anteny – do internetu i TV, dzięki czemu znów mogę radośnie zasypiać na kanapie zwiedziona obietnicą świetnego kina o godz. 24.30.
Oświetlamy się na razie gołymi żarówkami, choć zakupiłam już pierwsze oprawki, ale czekają na swoją kolej. Mąż z wkrętarką jest reglamentowany pomiędzy pracę, sen oraz Listę.
Osobą pożądaną bywa również hydraulik, na którego czekamy my oraz bateria z umywalką do łazienki na parterze. Są i szafki – przepięknie oskrobane części toaletki z pocz. XX w. Brakuje tylko blatu. Blat jest na Liście. I mam nadzieję, że nie pozostanie na niej zbyt długo. Mogłabym bowiem, po zamontowaniu lustra poszczycić się jedną kompletną łazienką. Tym razem bez biegania po piętrach.

Blaski, blaski, blaski i cień.
Moja aklimatyzacja trwała miesiąc. Teraz czuję się już naprawdę u siebie. Choć to trochę złudne, zważywszy na milczącą obecność Banku w tym dramacie. No nic, spuśćmy jakąś zasłonę i porozkoszujmy się.
Oto bowiem, mimo licznych niedogodności i braków, zaczynamy odczuwać niekłamaną przyjemność z mieszkania w nowym domu.
Bo jest tu tyyyyyyyyyyyle światła. Bo wszyscy wstają wcześnie rano. Bo świetnie się śpi. Bo jest dużo miejsca dla wszystkich. Bo w pralni mieści się i deska do prasowania i pojemniki na brudy – osobne dla białych, czarnych i kolorowych – jak nie przymierzając autobusy w Alabamie w 1953. Bo ściany mają ładne kolory. Bo dzieci śpią w swoich ślicznych łóżeczkach i ani im w głowach dręczenie rodziców po nocy. Bo w kuchni można gotować w dwójkę albo i w trójkę, i rozkładać się oraz garnki i deski i talerze. Bo nad zlewem jest okno z zielonym widokiem. Bo mam szafki do segregacji śmieci. I mogłabym tak wymieniać i wymieniać.
A cień? Cieniem jest to wszystko co na Liście oraz to, co już się na niej nie zmieściło. Chciałabym już skończyć z tym budowaniem. A tu tyle przed nami.
Więc nie żegnam się tak zupełnie, bo jeszcze będzie mnie tu nieco od czasu do czasu. Ale jedno jest pewne.

JA SIĘ NAPRAWDĘ PRZEPROWADZIŁAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!