PDA

Zobacz pełną wersję : Palenie papierosów przez gości



Wowka
11-03-2003, 14:19
Dużym powodzeniem cieszy się wątek "kapci dla gości" a co powiecie na temat palenia papierosów przez gości w domu w którym gospodarze nie palą?
Jak sobie ewentualnie radzicie z tym problemem.
My z żoną nie palimy i poczuliśmy się b. niezręcznie gdy kiedyś ktoś z "gości" nie zapytawszy się o nasze zdanie zapalił papierosa. Wpadliśmy w popłoch szukają szybko popielniczki.

11-03-2003, 14:59
No cóż takie zachowanie nie świadczy zbyt dobrze o kulturze Twojego gościa. My też nie palimy, dyżurna, szczerbata popielniczka czeka jednak na nieszczęsne ofiary nałogu. Sami palacze są zapraszani na czas inhalacji :grin: na taras lub - gdy zimno - do wiatrołapu. Na szczęście mamy mało takich znajomych, którzy palą.

paj^
11-03-2003, 15:31
czasem po piwku mam ochote na papieroska, ale do glowy by mi nie przyszlo zapalic u kogos w mieszkaniu, u siebie nietolerujemy i nie pozwalamy palic ... moja Kasienka jest pod tym wzgledem FASZYSTKA, dlatego tez rzucilem ten nalog:smile:

Majka
11-03-2003, 15:32
Ja palę :grin: Ale jak wiem, że gospodarze nie palą, nigdy nie przyjdzie mi do głowy wyciągnąć fajki. W naszym domu pali się w salonie, dom jest duuuuuży, smród do pokoi nie dochodzi :grin:
Tomek /mąż/ jest wielkim przeciwnikiem papierosów, mówi:
"ani to dobre, ani ładne, ani zdrowe" :grin: , moje palenie z trudem toleruje /widocznie jeszcze mnie kocha :grin: /

ma
11-03-2003, 16:35
My nie palimy.
Kiedys tolerowalismy papierochy gosci, ale w koncu zaczely nam smierdziec, i skorzystalismy z przykladu mojej siostry, ktora nasza Mame zapraszala na papierosa na klatke schodowa albo balkon. Moze to zreszta sama Mama zaczela i u nas wychodzic z mieszkania na dymka. Przyklad osoby starszej zadzialal - wszyscy palacze gremialnie za nia. od tamtego czasu nikt nawet nie pomyslal, by zapalic w mieszkaniu, z czego my skwapliwie korzystamy. I dobrze nam z tym.
:smile:

sara
11-03-2003, 17:11
Witajcie
Jestem nowa na forum. Przeczytałam post na temat palenia. Sama jestem namietna palaczką, ale nie wyobrazam sobie zapalenia papierosa w domu bez zgody gospodarzy. Mam sporo znajomych, w których domach sie nie pali. Kiedy dpadnie mnie nałóg to wychodzę na klatkę schodową ze swoja popielniczka.
sara

Jezier
11-03-2003, 17:20
Palenie na klatkach to okropny zwyczaj. Jak mieszkałem w bloku to miałem ochotę pozabijać tych klatkowych palaczy. Cały smród z klatki wciskał mi się szparami przy drzwiach do mieszkania. Jak ktoś zaprasza do siebie palaczy to powinien im udostępnić balkon albo pozwolić palić w mieszkaniu. Niby czemu mają cierpieć wszyscy mieszkańcy w bloku.

agamon
11-03-2003, 19:42
pAja
zgłoszę się do twojej żony na korepetycję- jak ona to zrobiła? :smile:
mam ten sam problem - nie moge żony oduczyć palić
Pozdrawiam
A apropo:
co zrobić kiedy teściowa na stwierdzenie ze u nas sie nie pali w domu, mówi to ja nie będe przychodzić - terrorystka !!!

Ryszard1
12-03-2003, 06:38
Palenie to najgorszy nalog, a juz niedopuszczalne aby palic w otoczeniu ktore sobie tego nie zyczy.
U mnie w domu po prostu jest to nie dopomyslenia. Dla nalogowcow, ew, zostaje balkon albo klatka schodowa,

Agacka
12-03-2003, 07:36
A ja dla palących mam duży taras! Innej możliwosci nie ma! O nie skłamałam jest jeszcze(w planach na razie) altanka w ogrodzie:smile:

Teska
12-03-2003, 08:12
Zadnego palenia w domu...

emems
12-03-2003, 08:35
Hejka
Zgadzam się z Teską
ŻADNEGO palenia w domu, szczególnie, że oboje z mężem nie palimy :grin:
Jak ktoś będzie chciał zapalić to zadaszony taras jest do dyspozycji.
Narazie mieszkam u teściów i tylko teść pali, to rodzinka nauczyła go żeby wychodził palić na podwórko, a w zimie chodzi palić jak podkłada do kotła CO he he (ma towarzystwo on i kocioł - dwa palacze he he ;D )
Pozdrawiam wszystkich niepalących. HEJ.

agnes
12-03-2003, 08:38
Ja sobie lubie CZASEM zapalić ale nałogiem nie jestem,palę pod okapem w kuchni a goście -no cóż tych namiętnych palaczy to znam niewielu .Zazwyczaj pytają się czy moga zapalić ,a że bywają rzadko więc pozwalam .Latem problem z głowy-bo jest taras ale zimą tak dziwnie wygonić ludzi na taras .Rzadko palą w salonie ,jeśli już to również w kuchni.

paj^
12-03-2003, 08:51
agamon
jak Ci ktos non stop truje i ciagle gada o nie paleniu i kreci nosem, ze smierdzi, to po roku sam dojdziesz do tego wniosku, ze smierdzi ....
co do tesciowej to ... ona ma wybor, tym zachowaniem pokazuje brak szacunku ...
jezer
palenie na klatkach schodowych, znam ten bol, po prostu chamstwo takie jak teraz w sejmie .....

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: paj^ dnia 2003-03-12 09:52 ]</font>

Alanta
12-03-2003, 10:18
agamon, nie daj się szantażować, powiedz: nie to nie :smile:
Jezier, mam to samo zdanie, w dodatku jak sąsiad pali w łazience to smrody przedostają się nieszczelnościami w stropie wokół rur !
U mnie nie będzie żadnego palenia w domu, jest taras, mogę tam nawet wystawić popielniczkę. Nie mam zamiaru być biernym palaczem !

Metal
12-03-2003, 11:56
agamon, jak to co zrobić - powiesić znak "Zakaz palenia" na drzwiach wejściowych, albo jeszcze lepiej na furtce.
:wink:
Pozdrowionka (dla teściowej także)
Metal

Majka
12-03-2003, 12:19
Oj,oj nie jesteście tolerancyjni :razz: Palę bo mi papierosy smakują, tak, tak, sprawia mi to pewną przyjemność. Wieczorem po pracy siadam przy kominku i zapalam sobie papieroska. Relaks.
Czy jak organizujecie u siebie imprezę /imieniny, parapetówkę itp/ też nie zapraszacie palących, albo wyganiacie ich na dwór?
A alkohol? też nie uzywacie? Też jest trujący. :grin:

pitbull
12-03-2003, 12:27
Jesli pije alkohole to moj sasiad we krwi go nie ma :grin:

Alanta
12-03-2003, 12:33
Majka, to czy ktoś używa używek jest mi obojętne do czasu, gdy czyjeś używki zaczynają wpływać na mnie i moją rodzinę. Niestety dym z papierosów włazi wszędzie i po wizycie palacza konieczne jest wypranie WSZYSTKIEGO, żeby pozbyć się smrodu. Jak ktoś chce się zadymiać, to niech zadymia sam siebie, ale dlaczego ma truć innych :???:
A jak ktoś pije czy się narkotyzuje, to jest jego sprawa, dopóki to nie wpływa np. na opiekę nad jego dziećmi... :sad:

Majka
12-03-2003, 12:46
Hi,hi, ale burza się rozpętała :grin:
To nie całkiem jest tak, jak jest impreza to przecież namawiacie gości /może inaczej: delikatnie proponujecie/ do kolejnego drinka, więc "ten sąsiad" ma pewnie procenty we krwi.
Rozumiem, że Pit człowiek puszczy nie może znieść dymu papierosów /a może by tak fajka - amfora tak ładnie pachnie/, Alanta dba o dzieci /dorosli niech uśmiercają się sami :grin: /.
Biedni palacze /to też przecież choroba/, wszyscy im kłody wrzucają pod nogi... :grin:

Wowka
12-03-2003, 12:47
Zaproponowałem ten temat na forum gdyż chciałem się przekonać jak Inni widzą ten problem. Cieszę się, że w swoim "dziwactwie" nie jestem odosobniony. Jestem osobą tolerancyjną ale nie bez przesady by w swoim domu pomimo intensywnego wietrzenia pomieszczenia jeszcze na drugi czy też trzeci dzień czuć zapach "przetrawionej nikotyny z zasłon czy tapicerki. Osoby palące tego niestety nie zrozumią gdyż tego zapachu nie wyczuwają. Jest to dla nich stan "normalny". A mnie wystarczy towarzystwo osób palących w pracy (niestety) i w domu chcę być od tego uwolniony.
Pozdrawaim

pitbull
12-03-2003, 12:52
Mialem na mysli sasiada nie "vis a vis stolu balangowego" tylko w sasiadujacym mieszkaniu.
No wiesz taka rozrzutnosc - czestowac sasiada alkoholem :grin:. U nas w buszu nie ma takch zwyczjaow :grin:.
Okazjonalna fajaka jest przyjemna.

Jaga35
12-03-2003, 12:53
Przyznam, że jest to dla mnie trudny temat od dawna.
Nie palę (mój mąż też nie) i nie znoszę tego smrodku, ale przyznam się, że nie potrafię powiedzieć NIE!, kiedy gość pyta, czy może zapalić :oops:
Głupio wystawiać gości na taras w 15 stopniowy mróz, a wiatrołap jest mały i też by się szybko, za przeproszeniem, zaśmierdział.
Kłopotliwa sprawa z tymi papierochami :???:

Alanta
12-03-2003, 13:26
Jaga, dlaczego głupio ? To im powinno być głupio, ze zasmradzają Ci mieszkanie, a nie Tobie, że ich wystawiasz na mróz... a mówienie NIE w takiej sytuacji to asertywność, a nie nietolerancja...
Wowka, w budynku gdzie ja pracuję jest całkowity zakaz palenia, jak ktoś chce, to idzie na dwór. Jest to zasługą szefa - strasznego wroga palaczy (kiedyś wyczuł, że dym wydobywa się z babskiego kibla, wpadł do niego i pogonił babki :smile: )
Majka, to jest właśnie hipokryzja tego świata, żadne państwo nie wypowie totalnej wojny palaczom, bo zniknęłyby wpływy do budżetu z akcyzy - zamiast pomagać palaczom się wyleczyć, to pozwala się reklamować papierosy...

mieszkaniec
12-03-2003, 13:32
Racja, powiedzenie nałogom "nie" to asertywność, forma zadbania o siebie. Ja nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś wyciąga u mnie papierosy i pali bez pytania. Dla gości jest balkon (w żadnym wypadku klatka!), ale ci co do mnie przychodzą, wiedzą o tym, że nie palę, i powtstrzymują się (albo balkon :smile:.

W pracy tylko szef pali :smile: - ale ma gabinet i tam pali...

A co do osób, które nie przychodzą, bo nie mogą palić (vide teściowa kilka postów wcześniej) -- z pewnością jest to pretekst a nie powód.

Pozdrawiam, mieszkaniec

inwestor
12-03-2003, 13:40
Kiedyś jarałem jak smok. Aktualnie od kilku lat nie palę. Zapach dymu tytoniowego nie jest dla mnie obojętny (byli palacze wiedzą jak to jest) ale bez przesady. Myślę że zawsze tak jest, że jak kogoś zapraszam to po to aby się czuł u mnie jak najlepiej. Nie od dzisiaj wiadomo, że wizyty towarzyskie to obowiązek dla gospodarzy a przyjemność dla gości, tak jest w naszej polskiej tradycji. Jeśli kogoś zapraszam to chcę aby się czuł u mnie dobrze i wyszedł ode mnie zadowolony. Nie wyobrażam sobie abym miał kogoś podejmować słonymi paluszkami lub np. pop-cornem, kazał mu chodzić w skarpetkach a jak będzie chciał sobie zapalić przy kawie to go wyproszę np do. kotłowni.
Pozdrawiam

Alanta
12-03-2003, 13:43
Widzisz, a ja zapraszam gości po to żeby się dobrze bawić razem z nimi i nie traktuję tego jak obowiazku... :smile: i chcę się również dobrze czuć po ich wyjściu...

Agacka
12-03-2003, 13:49
Nie do kotłowni stanowczo nie - bo jeszcze ogień zaprószy :smile::smile:

agnes
12-03-2003, 13:51
jeśli tolerancja to na całego,pozwalajmy gościom na wszystko!!!!!!!!
W naszych nowowybudowanych domach nie rzadko za kredyty,za dorobek zycia ,pozwalajmy w jeden dzień zniweczyć,wysmarować ściany ,uwalić podłoge buciorami ,mozna wiele naprawdę wiele pomysłowość ludzka nie zna granic a jeszcze w cudzym domu:"hulaj dusza piekła nie ma" :wink:

Jaga35
12-03-2003, 13:52
Wiem, wiem - asertywność, ale ja to czuję podobnie, jak Inwestor. Jeżeli już zapraszam kogoś do siebie, to nie chciałabym do zaproszenia dołączać listy pt."Co wolno, a czego nie wolno robić w tym domu". :wink:
Inną sprawą jest oczywiście to, że jeżeli gość ma wyczucie, to palić w chałupce "niepalaczy" nie będzie i już :smile:

mieszkaniec
12-03-2003, 13:55
inwestor, a może Ty - choć już nie palisz - lubisz sobie po prostu powąchać dym z papierosa? Podobno niektórzy tak mają :)

Goście to na pewno trochę obowiązek, ale dlaczego mielibyśmy się im podporządkowywać? Jesteśmy u siebie - oni przestrzegają naszych zasad. Idziemy do nich - my przestrzegamy ich zasad.

A ja, jako żyję, nie poczęstowałem tych, na których mi chociaż trochę zależało, staropolskimi paluszkami i popkornem :)

Majka
12-03-2003, 14:02
Jaga i inwestor, podzielam w pełni waszą opinię. I nie dotyczy to tylko palenia :grin:

mbz
12-03-2003, 14:02
On 2003-03-12 14:26, Alanta wrote:

Majka, to jest właśnie hipokryzja tego świata, żadne państwo nie wypowie totalnej wojny palaczom, bo zniknęłyby wpływy do budżetu z akcyzy - zamiast pomagać palaczom się wyleczyć, to pozwala się reklamować papierosy...



Ale przeciez zyjemy w wolnym i demokratycznym panstwie i kazdy dorosly obywatel jest swiadomy zagrozen zwiazanych z paleniem wiec ma wolny wybor czy palic czy nie. I dlatego (mimo ze nie pale) nie jestem za ograniczaniem praw do palenia w ogole (czyli tej totalnej wojny), bo odbieram to jako ograniczanie swobod obywatelskich.
A w domu oczywiscie nie powinno sie palic :smile:

mieszkaniec
12-03-2003, 14:07
mbz - podobno różne organizacje z 13 państ organizują wielką krucjatę przeciwko papierosom - mają być droższe i opatrzone kolorowymi plastycznymi zdjęciami organów, na połowe opakowania... Jak dobrze, że nie palę - nie będę musział tego oglądać :)

ma
12-03-2003, 14:40
Gościom pozwalam na wiele, ale na pewno nie na papierosy, bo mi cuchną, jak każdemu niepalącemu, nie tylko w momencie palenia, ale długo potem. Na pytanie kogoś, kto nie zna zwyczajów naszego domu, czy można zapalić, odpowiadam bez ogródek, że "u nas się zasadniczo nie pali". I nikt się ze mną nie targuje. Nie, to nie i kropka. W końcu, gdzie JA się mam dobrze czuć, jak nie u siebie??? A ja smrodów nie lubię.

mbz
12-03-2003, 14:42
Mieszkaniec
Ja na szczescie tez nie bede tego ogladac (nie pale), a organizacje maja prawo podejmowac rozne dzialania, byle tylko panstwo nie podejmowalo za nas decyzji co nam wolno a co nie. Bo wiecie zacznie sie od papierosow, a potem to kto wie...

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: mbz dnia 2003-03-12 15:44 ]</font>

inwestor
12-03-2003, 14:46
Agnes
Ja buduję dom po to aby on był dla mnie i dla moich przyjaciół których zaproszę, a nie ja dla niego. Nikomu kogo zapraszam nie muszę na nic pozwalać ani niczego zabraniać sami wiedzą jak się zachować oraz co wypada a czego nie należy robić. Przykłady które podałaś są chyba zbyt radykalne. Mogę podać Ci przykłady z drugiej strony medalu jak to ludzie budują sobie dom i potem prawie modlą się do niego bo taki piękniutki i czyściutki. Nie potępiam takich skrajności, każdy ma do tego prawo, ale nie chcę stać się niewolnikiem mojego domu.
Alanta
Ja również się dobrze bawię z moimi gośćmi co nie przeszkadza mi pełnić obowiązków gospodarza domu i czuć się za gości odpowiedzialnym. Jeśli moi goście dobrze się u mnie czują to ja również jestem zadowolony co rekompensuje z nadwyżką drobne uciążliwości związane ze smrodliwymi pozostałościami po paleniu tytoniu.
Pozdrawiam

Majka
12-03-2003, 15:03
Ja uwielbiam przyjmować gości. Przeważnie udaje się, że co weekend ktos do nas przyjeżdża. Mogą to byc przyjaciele z dziećmi, znajomi, rodzina. Dom przechodzi w ich władanie. Dzieci rozrabiają, rodzice przyjemnie spędzaja czas. Staramy się aby wszyscy czuli się swobodnie i lubili do nas przyjeżdżać. Nie rzucam się do garów, nie robię ciast, ubiory są niezobowiązujące. Kto chce ubiera kapcie, kto chce chodzić w szpilkach ten chodzi. Kto chce drinka, ten dostanie; papieroska - proszę bardzo; kawa - co za problem. Na obiad najprostsze potrawy /zupa pieczrkowa i pieczony drób/ :grin:
Goście chętnie przyjeżdżają :grin:

Jaga35
12-03-2003, 15:17
I tak trzymać Majka :smile:, bardzo to fajne podejście do podejmowania :grin:
Fajna z Ciebie gospodyni, aż bierze ochota, żeby się wprosić :wink:
Pozdrówka

Majka
12-03-2003, 15:20
Jaga, czuj się zaproszona :razz:

Jaga35
12-03-2003, 16:32
Ocho, okolica bardzo przyjemna i ludzie sympatyczni :grin:
Kto wie, sezon wyjazdowy już się zbliża ...
Dzięki wielkie za zaproszenie Majka :smile:

ma
12-03-2003, 16:35
Majka, ale powiedz uczciwie: nikt Ci papierochow nie kurzy, prawda???

Majka
13-03-2003, 08:36
:grin::grin::grin: Kurzy, kurzy :grin::grin::grin:
Ma, nalezy czytać poprzednie posty, ja też czasami palę, mąż jest wielkim przeciwnikiem papierosów, ale tylko u mnie, dla gości zrobi prawie wszystko :grin:

pitbull
13-03-2003, 08:47
"Kawy, herbaty, siebie"? :grin:

Majka
13-03-2003, 08:49
No właśnie, stąd to "prawie wszystko" :grin:

pitbull
13-03-2003, 08:54
Ech jak to dobrze ze masz poczucie humoru :wink:

EDZIA
13-03-2003, 08:54
U mnie jest podobnie. Jedyna palaczka w domu i staram się reszcie nie zatruwać życia więc zawsze wychodzę na balkon /w ekstrematnych warunkach pogodowych - piwnica/.W pracy kolega niepalący zatem każdy papieros na wychodnym. Ale jak przychodzą goście wtedy "uruchamiam wszystkie świece antynikotynowe" i pozwalam kurzyć i oczywiście kurzę wtedy razem z nimi.
Może nie zapeszę ale od tygodnia skutecznie walczę z nałogiem.
Ciekawe jak długo tak wytrzmam.

Jaga35
13-03-2003, 09:24
Edzia, mocno trzymam kciuki :smile:
Acha, kup sobie poduszkę, no wiesz - taką, jak ma ta babcia w kapelusiki (indyk nie skutkuje) :wink:

Alanta
13-03-2003, 09:31
Tak sobie przemyślałam sprawę od wczoraj i wiecie na co wpadłam? ja właściwie nie mam problemu z palącymi goścmi. Palacze sami bez uwag z naszej strony wynoszą się na dwór (teraz na balkon) gdy chcą zapalić, bo wiedzą, ze my nie lubimy palenia. Wychodzi na to, ze mamy tylko takich zajomych, z którymi nawzajem szanujemy swoje zwyczaje :smile: , a z tymi, co nas nie szanują po prostu nie podtrzymujemy znajomości :grin: a jeśli jest konieczność spotkania, to robimy to na neutralnym gruncie
A jeśli chodzi o staropolską tradycję, to jest takie przysłowie:
"jak wszedłeś między wrony, to kracz jak i one"... :grin:

agnes
13-03-2003, 10:59
On 2003-03-12 15:46, inwestor wrote:
Agnes
Ja buduję dom po to aby on był dla mnie i dla moich przyjaciół których zaproszę, a nie ja dla niego. Nikomu kogo zapraszam nie muszę na nic pozwalać ani niczego zabraniać sami wiedzą jak się zachować oraz co wypada a czego nie należy robić. Przykłady które podałaś są chyba zbyt radykalne. Mogę podać Ci przykłady z drugiej strony medalu jak to ludzie budują sobie dom i potem prawie modlą się do niego bo taki piękniutki i czyściutki. Nie potępiam takich skrajności, każdy ma do tego prawo, ale nie chcę stać się niewolnikiem mojego domu.
Alanta
Ja również się dobrze bawię z moimi gośćmi co nie przeszkadza mi pełnić obowiązków gospodarza domu i czuć się za gości odpowiedzialnym. Jeśli moi goście dobrze się u mnie czują to ja również jestem zadowolony co rekompensuje z nadwyżką drobne uciążliwości związane ze smrodliwymi pozostałościami po paleniu tytoniu.
Pozdrawiam



Ja lubię porządek,ale bez przesady.Nie wyganiam ludzi na mróz jak palą -pisałam o tym wyżej.To co napisałam potem było żartobliwym wyolbrzymieniem. Jednak chciałabym aby palili w kuchni przy wentylacji by nie truć mioch dzieci.Skoro sama zapewniam im czyste powietrze nikt postronny nie ma prawa ich truć. Ostatnio miałam szokującą sytuację,zatrudniłam nową opiekunkę do córki a ona się mnie pyta czy my palimy i czy w domu,w pokoju :eek: szok,paląca opiekunka ,powiedziałam ,że jak pali to niech wychodzi na taras ale po tygodniu pozbyłam sie jej ,opiekunka nie może palić .
Druga strona medalu to kultura palacza.Ja nie dzielę ludzi na palących i nie,nie dobieram sobie w ten sposób znajomych mam palacych i nie palących.Najgorsze jest jednak to ,że to nie znajomi ale rodzina jest tu najgorsza.Mam takie osoby w rodzinie,które muszę tolerować a które palą przy moich dzieciach,zwracam uwagę- nie skutkuje,więc spotykam się z nimi z konieczności i rzadko .Znajomy się zapyta i dostosuje jak powiem żeby zapalił na tarasie czy w kuchni.Z rodziną już gorzej.

Jasiu
14-03-2003, 08:25
Kilka razy skutecznie rzucałem palenie. Od 8 lat nie pale wogólę. I zapewniam was, że to proste jak konstrukcja cepa. Jest tylko jeden warunek.

Trzeba naprawdę chcieć rzucić palenie. Wiele osób obiecuje innym, że rzuci ale wewnętrznie wcale nie ma na to ochoty. Męczy się wymyśla różne sztuczki, ale nie wygra bo walczy z samym sobą.

Jeśli rzucanie palenia wynika ze szczerej wewnętrznej potrzeby to sukces jest murowany a niedogodności niewielkie.

A co do głównego tematu wątku to łatwiej mi przystać na zapalenie przez gościa niż przez domownika. Gość wpadnie, zapali papieroska lub dwa, sprzątne po nim, wywietrze i problem znika. Gorzej jak pali domownik, bo to oznacza ciągły dyskomfort dla palacza i reszty.

PS. Wogóle problem sam się rozwiązuje bo znam coraz mniej osób palących. Wszyscy moi znajomi kiedyś (5-10 lat temu) palili, a teraz prawie nikt. Pamiętam czasy (studencke), kiedy przy brydżu w małym pokoiku szło z dymem 5-6 paczek (nędznych) papierosów. To dopiero śmierdziało "the day after" :grin:

Gajka
14-03-2003, 15:43
Uprzejmie informuję, że zabrałam głos póżnym wieczorem dnia
wczorajszego, lecz nie widzę swego pisania :sad:
Skąd moge wiedzieć czy i to nie zniknie za chwilę?

Rafter
14-03-2003, 20:02
A gdybym ja nażarł się grochówki i w gościach puszczał gazy bez skrępowania i jeszcze zachęcał innych do tego samego (tak jakbym ich częstował)? Co wy na to obrońcy swobód obywatelskich?
U mnie się nie pali.
Nie mam pobłażania dla śmierdziuchów. Powinni sobie zdawać sprawę z tego, że papierochy ŚMIERDZĄ!!
Jak chcą palić niech wychodzą na taras. Można wystać spokojnie nawet na -30 stopniach przez 3 minuty.
Ja wytrzymałem -125 stopni w kriokomorze to i palaczy mi nie szkoda.

Rafter
14-03-2003, 20:06
A, i moja wiadomość w tym wątku też została wyrzucona.
Może to początki cenzury?

inwestor
14-03-2003, 22:35
On 2003-03-14 21:02, Rafter wrote:
A gdybym ja nażarł się grochówki i w gościach puszczał gazy bez skrępowania i jeszcze zachęcał innych do tego samego (tak jakbym ich częstował)? Co wy na to obrońcy swobód obywatelskich?

....



Zainwestowałbym w instalację do gromadzenia biogazów i zapraszałbym Ciebie jak najczęściej ( oczywiście po uprzednim spożyciu odpowiedniego "paliwa") . W celu minimalizacji strat cennego nośnika energii niezwłocznie po przyjściu do mnie w gości dostawałbyś odpowiednią rurę i wsadzał byś sobie ją w d.... (w przyłącze gazowe)
Myślę, że po jakimś czasie dopracowalibyśmy się optymalnego składu grochówki :wink:
Pozdrawiam

Rafter
22-03-2003, 20:06
Czyli zgadzacie się, żeby palaczom dawać coś na zakneblowanie buźki? Mnie przy puszczaniu gazów rurę w d... , a palaczom co?

ma
26-03-2003, 09:52
palaczom grochówkę, a potem... porozmawiamy :wink:

pwm
27-03-2003, 08:05
Najlepszy jest gaz własny!
Pozdrowienia.
M. Pol.

Teska
27-03-2003, 16:54
moi znajomi apla teraz na balkonie..a jak bede mieszkac w domku...to beda na tarasie:smile:

Teska
27-03-2003, 16:55
palą..miało byc

ma
27-03-2003, 16:58
jak bedziesz dlugo budowac, to moze zdaza sie oduczyc? :smile:

pyrka
05-04-2003, 14:30
agamon!
Powiedz teściowej: jeśli nas nie kochasz ,to nie przychodż, bo gdybyś nas kochała ,to byś nas nie truła.

Frankai
05-04-2003, 16:01
Ja też jestem zdecydowanym przeciwnikiem pozwalania. Wszystko inne miły gościu tak :smile: U teściów - jak tylko urodził się synek. Teść z papierosem znika - a to koło kotła ("dwaj palacze" - dobre :lol:), a to na dwór, ostatecznie wcześnie rano w ubikacji z otwartym oknem i intensywnym wietrzeniem.
Agamon - nie możesz zmuszać teściowej!!! Skoro kobieta nie może się obejść, to pozwól jej ... nie przychodzić. Pamiętaj teściowa to wielki skarb. Zakop głęboko i nie chwal się gdzie :wink: Ja teściową mam OK.
Edzia - szwagierka sporo paliło i nic nie pomagało. W końcu rzucający koledzy ją namówili i pomogła akupunktura.

Kartki na domu nie powieszę, bo to może być demonstracja wrogości. Popielniczki jednak nie zamierzam posiadać i jak ktoś będzie chciał zapalić, to poinformuję grzecznie, że na tarasie i w garażu (jeszcze za kotłownią) są odpowiednie pojemniki.

Do "grzecznych" palących. Pytanie to trochę mało. Pamiętajcie, że wielu z niepalących gospodarzy Wam nie odmówi, a po Waszym brak swojej asertywności wyrażą w zdaniu o Was. Nawet jak nie wyrażą, to będę wietrzyć dom dniami. Pomieszczenia w których się pali nie śmierdzą tak długo dymem, jak te zadymiane regularnie.

Alanta - ja przychylam się raczej do zdania, że szkody wyrządzone przez palaczy na swoim zdrowiu i ich lecznie, są o wiele droższe niż wpływy z akcyzy. Który jednak rząd powie coś takiego 50% wyborców?

facelia
06-04-2003, 08:12
Nie palę (mój mąż też nie); dym papierosowy oprócz tego, że po prostu śmierdzi, to powoduje u mnie silny ból glowy. Nie wiem dlaczego, po prostu 'ten typ tak ma'.
Znajomi i rodzina o tym wiedzą, jeśli muszą to palą na balkonie.
Co powiecie o osobie, uważającej się za osobę kulturalną,
która siedząc po obiedzie przy stole (+ dwójka naszych dzieci w domu) zapala papierosa i na uwagę, że u nas się nie pali,
mówi, że jest gościem więc będzie paliła.
Mowa o kuzynce męża, której więcej po prostu nie zapraszamy.

EDZIA
06-04-2003, 17:52
Frankai-jak dotąd daję rady bezakupunktury

Snowdwarf
08-04-2003, 07:00
ja także wyganiam palaczy na zewnątrz - na ganek...
i tyle
snow

Ewunia
12-04-2003, 00:02
Biję się w piersi: palę, palę, palę. Tylko ja. I co jest dziwne - nie znoszę smrodu papierosów w mieszkaniu. I dlatego u nas się nie pali. Wszyscy znajomi o tym wiedzą i kiedy chcemy palić, to pospołu dygoczemy na balkonie. W cudzym domu palę tylko wtedy, gdy gospodarze sami wyciągają papierosy.

agamon
12-04-2003, 16:11
FAcelia ta twoja kuzynka to prawie moja tesciowa :smile:

facelia
12-04-2003, 16:31
Agamon, dalekiej kuzynki moge wiecej nie zapraszać,
ale co zrobic z bliską tesciową? to jest problem.

magmi
14-04-2003, 13:05
I tu płynie pożytek z małych dzieci :smile:

S.P.
15-04-2003, 13:55
Palenie to paskudny zwyczaj wiem o tym cos; tez pale. Na pewno nie zapalilabym w domu osob, ktore nie pala lub nie pala w domu. Jednak chociaz sama ograniczam palenie do balkonu lub przy okienku w kuchni to uwazam, iz jesli zapraszam do siebie osobe, ktora pali to nie moge jej skazywac na meke palenia na balkonie w zimie lub kazac jej sie skrecac z checi palenia. Ale to moze dlatego, ze sama wiem jak to boli. Moim zdaniem to jest szacunek dla goscia jak go zapraszam to biore na siebie wszystko, a dom mozna wywietrzyc, firanki wyprac i nie ma problemu. Moj niepalacy maz ma takie zdanie na ten temat jak ja ale moze on jest po prostu tolerancyjny?

Frankai
16-04-2003, 18:18
S.P. - aha czyli gospodarz ma mieć szacunek dla gościa, a gość dla gospodarza nie. Ciekawy układ.

agamon
16-04-2003, 20:15
Facelia - teściowa to rzecz nabyta :smile:)

facelia
16-04-2003, 21:53
Po przeczytaniu poprzednich wypowiedzi myślę, ze problem z paleniem nie pojawia się przy wizytach znajomych i przyjaciół, ale przy gosciach, ktorzy zostali jak napisal agamon 'nabyci', znów ta rodzinka, niestety. Z czym to jest związane, nie potrafię zrozumieć.
Agamon, mogę Ci tylko poradzić sposób, który zastosowałam w czasie wizyty u nas palącej ciotki, niestety bliskiej. Może nie jest to zbyt 'grzeczny' sposób, ale okazał się skuteczny.
Ponieważ na uwagi, że u nas się nie pali, bo dzieci, bo mnie boli głowa od dymu... nie reagowała, bardzo ją przeprosiłam i wyszłam z pokoju, mówiąc, że rozbolała mnie głowa i muszę się położyć. Na szczęście mieszkanie mamy dosyć duże. Przy kolejnych wizytach już nawet nie proszona wychodziła z mieszkania aby zapalić.

Jędruś
28-04-2003, 21:52
Od paru lat nie palimy z żoną - udało się nam oduczyć tego dość przykrego nałogu. Goście zazwyczaj pytają czy mogą zapalić zanim to zrobią a wtedy wyganiamy ich na zewnątrz (czytaj: na pole) lub nakazujemy usiąść przy kominku i dmuchać do komina. Cug pociągnie dym przez komin. Najlepszy jest mój szwagier co to myśli, że jego żadne zakazy na świecie nie dotyczą. Zapala kiedy chce i gdzie chce a widząc moją skwaszoną minę "spada" do garażu. Po takiej wizycie nie mogę przynajmniej przez dwa dni garażu wywietrzyć. Zazwyczaj nie zwracamy nikomu z gości uwagi, że u nas się nie pali. Wszyscy już wiedzą o tym. Żadnej popielniczki dyżurnej też nie mamy poza jedną... na gangu... ale to jest na polu to już się nie liczy.
:wink:

Krystian
10-05-2003, 16:52
ZERO tolerancji dla palaczy!!!
NIKOTYNIARZE do gazu (np czystego tlenu - na odwyk oczywiście :wink:

skorpionka
10-05-2003, 17:42
Nikotyniarze do gazu!
Piwoszy pozbawic oddechu!
Osobnicy z IQ ponizej sredniej -do czubkow!
Grubi na smalec!
Kolodko do Etiopii!
Palaczka
ps
Kogo wyslac na biale niedzwiedzie?

facelia
10-05-2003, 17:58
Skorpionka, zarty zawsze sa mile widziane.
Mysle, ze mozna palic, pic piwo, puszysci sa podobno bardziej zyczliwi i zadowoleni z zycia,
ale wazne jest, aby innym nie szkodzic i nie narzucac im swoich nalogow. Zycie jest tak krotkie.

skorpionka
10-05-2003, 18:34
Facelia ,zaluje bardzo ,ze tylko werbalnie odebralas napisany przez mnie tekst.Nie moge powaznie traktowac zacietrzewienia w wypowiedziach na temat palaczy.Dyskusje sprowadzilabym raczej do norm obyczajowych i kultury palacych,a takze tych ktorzy nie sa w szponach nalogu.
Brak polotu to cecha wrodzona i przykro mi ,ze sprowokowalam u Ciebie tak zasadnicze i pouczajace refleksje.
Masz jednak racje,palacze nie powinni narazac innych na wdychanie dymu ,prawda jest ze puszysci sa sympatyczni,a piwo jest dla ludzi.Tylko co z IQ ponizej normy?
Pozdrawiam

facelia
10-05-2003, 19:03
Skorpionka, tez nie lubie zacietrzewienia, a zwlaszcza tzw. "nawiedzonych", zawsze wiedzacych lepiej. Ludzie z IQ ponizej normy tez maja pelne prawa i ci z powyzej normy rowniez. pozdrawiam

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: facelia dnia 2003-05-11 04:32 ]</font>

Krystian
11-05-2003, 23:44
Skorpionka - a ci którzy dłubią w zębach to też do czubów :eek:?
Pozdrowienia od tolerancyjnego :lol:

skorpionka
12-05-2003, 17:53
Ludzie ,litosci,nie zorientowaliscie sie ,ze ironicznie pociagnelam ton poprzedniego rozmowcy?
Poddaje sie i nawet nie bede tlumaczyc jaki wydzwiek miala miec moja wypowiedz.Jesli ktos wyczul sens -gratuluje.

skorpionka
12-05-2003, 17:56
CI dlubiacy w zebach do dentysty,a ci co w nosie -do laryngologa.:smile:

ponury63
15-05-2003, 12:12
Kelnerka do przystawiającego się do niej podpitego goscia:

"Niech mnie Pan tu nie antycypuje" :smile:

ponury63
11-06-2003, 12:02
http://newsweek.redakcja.pl/archiwum/artykul.asp?Artykul=6559

ankats
04-07-2003, 13:19
No dobra, przerobiliście temat "Przychodzi palacz do niepalących". A co z odwrotną sytuacją? Palę nałogowo, czas wizyty u niepalących i nieposiadających miejsca do palenia (np. balkonu) ograniczam do 2-3 godzin (więcej nie wytrzymam). Nie wiem, może moi przyjaciele są jacyś dziwni, ale to ja muszę im tłumaczyć, że czułabym się podle wiedząc, że po moim wyjściu muszą wietrzyć całe mieszkanie...
A teraz "Przychodzi niepalący do palaczy"
Zdarzyło mi się, że mój gość próbował zmusić mnie, żebym wyszła z mojego mieszkania zapalić na balkon! Zaznaczam, że nie był w żaden sposób zmuszony mnie odwiedzać, wiedział, że palę nałogowo, nie był dzieckiem, ciężarną kobietą ani astmatykiem.

ponury63
10-07-2003, 13:48
Tylko łaknął świeżego powietrza jak kania dżdżu... :)
Taki mądry jestem, bo 9 lat temu rzuciłem...:D:D:D

kasiek
10-07-2003, 15:59
Ankats, to rzeczywiście problem "Przychodzi niepalący do palaczy". Bo jeśli ktoś Cię bardzo, bardzo lubi i chciałby Cię odwiedzać a od papierosów boli go np. głowa? Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie, żebym mogła zwrócić komuś uwagę w jego domu, że ma nie palić... Jakoś tak się składa, że większość moich znajomych albo nie pali, albo ma małe dzieci i żeby zapalić wychodzi. No i nie pomyślałam, że problem jest w dwie strony. A byłoby mi przykro, gdybym miała lubianego znajomego i nie odwiedzała go tylko dlatego, że pali... :(

ankats
11-07-2003, 09:36
Myślę. że gdybym zobaczyła, że bliska mi osoba źle czuje się w dymie, to po prostu nie paliłabym przy niej - nie jest to wcale większy problem. W ostatni weekend nie paliłam w pokoju, tylko na balkonie, a jak lało to pod wyciągiem w kuchni, bo miałam niepalących i bardzo mi bliskich gości z małym dzieckiem.
Ale jeśli ktoś źle reaguje na dym z papierosów, to tak naprawdę nigdy w domu palacza nie poczuje się dobrze. Przecież wszystkie tkaniny, meble, nawet chyba ściany zdradzają, że w tym domu się pali. Jeśli mimo to decyduje się na odwiedziny, to chyba nie po to, aby robić wykłady na temat szkodliwości palenia.
Ja to widzę tak: Przyjaźń polega na pewnych kompromisach - ja staram się nie truć niepalących, nie zapraszam ich na siłę do siebie - można przecież spotkać się u nich, czy jakiejś knajpce. Oni starają się nie truć mi (na temat szkodliwości).
1 Największą plagą wśród niepalących są histerycy: oni najczęściej zaczynają się dusić na sam widok paczki papierosów (moja była teściowa). Ale nie mam wśród takich przyjaciół.
2. Największą plagą wśród palących są ludzie, którzy nie liczą się wogóle z tym, że komuś może to przeszkadzać (jak opisywana wcześniej czyjaś teściowa). Wśród takich też nie mam przyjaciół.
A oba typy łączy jedno: przekonanie do jedynie słusznej własnej wizji świata, czyli brak tolerancji!
I, niniejszym w imieniu uległych podstępnemu nałogowi palenia, proszę tych, co nie ulegli:
TROCHĘ TOLERANCJI, PANIE,PANOWIE!

bed
12-08-2003, 09:41
Palę, a co. Przynajmniej dopóki nie mam dziecka. Ale:
1. Nie wyobrażam sobie palenia w domu, w którym nikt nie pali. To mój nałóg, a nie gospodarzy.
2. Znam domy, w których pali się w określonym miejscu. Właściciele nie potrafią rozstać się z papierosami i tak sobie wymyślili.
3. Jeśli nie palisz, nie pozwalaj się truć!

ipp
13-08-2003, 23:27
Sam nie palę , ale u mnie goście mogą palić ile wlezie. Nie zwracam im uwagi co najwyżej otworzę okno - trudno taki już jestem i się nie zmienię. Chociaż czasem chciałoby się powiedzieć "jeszcze jedna fajka i wychodzisz !"

Teska
14-08-2003, 08:42
u mnie w domu nikt nie pali....i w nowym domku zaden gosc palic nie bedzie ...co najwyzej na tarasie...zreszta wiekszosc gosci repsektuje to ze u nas sie nie pali...mam jedna kolezanke która wraz z mezem pali jeden za drugim....jeszcze nie wiedza ze w nowym domku palic bedzie na tarasie :lol: :lol:

Maluszek
14-08-2003, 11:37
U nas też się nie pali, jak przychodzą goście to sobie wychodzą na balkonik albo na korytarz. W nowym domu będą mieli taras do dyspozycji :D

anton68
03-09-2003, 23:11
:lol: I bardzo dobrze ze tez nie pozwalacie palic u siebie w domach, w moim mieszkaniu nikt nie pali , kazdy wie ze musi wyjsc na balkon albo w zimie pali tylko w kuchni, potrzebowalem na to kilka lat, ale teraz bez słowa kazdy robi to samodzielni, nie mam tez nic przeciwko palaczom ale sam sam nie pale i pozdrawiam niepalacych oraz palaczy AHOJ :lol:

Krol
13-05-2004, 10:37
na balkony marsz - klatka jako pomieszczenie ogolne nie sluzy palaczom. Dla pociechy mozna jeszcze wyslac do... piwnicy :lol:

anna99
14-05-2004, 21:53
Sam nie palę , ale u mnie goście mogą palić ile wlezie. Nie zwracam im uwagi co najwyżej otworzę okno - trudno taki już jestem i się nie zmienię. Chociaż czasem chciałoby się powiedzieć "jeszcze jedna fajka i wychodzisz !"

Musisz nauczyc sie asertywności! Ja w ten sposób ( u mnie nie palisz - chyba, że na balkonie - także zimą!) oduczyłam palic swojego brata, zatwardziałego palacza od 20 lat. podoba mi sie relacja: szacunek nie tylko gospodarza dla gościa ale także gościa dla gospodarza.
Mam przyjaciłkę - zagorzałą palaczkę (jeszcze nie dojrzała do rzucenia palenia! :wink: ). U mnie w domu zawsze wychodzi i nigdy nie przyszłoby jej do głowy zapalić w pokoju. Gdy ja do niej idę, pali z boczku, zeby mi w nos nie dmuchać, a jak jest wiecej gości - wychodzi do kuchni lub na balkon. i to mi sie podoba!!!

Wyobrażcie sobie, że podobny temat jest chyba na forum "Psychologa". ale tam to wszyscy uważają, że gość w dom - wszystko wolno ! Smrodzić też!!! Wyjątkami są osoby, które uważają, że we własnym domu maja prawo nie być "okadzane" smrodliwym dymem!!!

WITEK P.
19-05-2004, 20:53
niestety jeśli kogoś gościsz w swoim domu to znaczy że akceptujesz go takim jaki jest a nie wyganiasz na balkon czy na dwór ( w Krakowie na pole) , może jeszcze podstawisz mu przed wejsciem stare kapcie...

PADI
19-05-2004, 21:09
Ja w ten sposób ( u mnie nie palisz - chyba, że na balkonie - także zimą!) oduczyłam palic swojego brata, zatwardziałego palacza od 20 lat.

HE he he.
Bez komentarza.
:lol:

MALINKA
19-05-2004, 22:26
Dziwi mnie podejście, że ja jako gospodarz muszę zaakceptować wszystko co oferują mi moi goście, czy mi się to podoba czy nie. Nie widzę problemu w mówieniu o tym co akceptuję a czego nie. Dom jest mój, mieszka w nim moja rodzina i my nie akceptujemy palaczy. Mam wielu znajomych którzy palą i jak do tej pory (od 10 lat posiadamy własne mieszkanko w którym się nie pali) nie było z tym problemu. Znajomi wiedzą, że u nas pali się tylko na balkonie i akceptują to. Często nas odwiedzają i rozumieją to że zapach papierosów nam przeszkadza. Znam wiele domów, w których się nie pali. Myslę że jest to kwestia dobrego wychowania. Ja nie muszę nikomu w drzwiach przypominać że proszę o niepalenie. Wszyscy się u nas dobrze czują a dowodem na to jest to że często nas odwiedzają. Dziwi mnie tylko to, że palacze za wszelką cenę próbują przekonać pozostałych że to ci którzy nie palą są dziwni, nie na czasie i źel wychowani. Ludzie czy naprawdę macie takie zdanie czy po prostu za wszelką cenę chcecie sami siebie przekonać że postępujecie dobrze zatruwając nie tylko siebie ale i innych. Nigdy nie narzucam nikomu co ma robić - palic czy nie palić ale uważam że mam prawo do tego aby decydować czy chcę się truć czy nie, czy chcę aby w moim domu śmierdziało przez tydzień po wizycie gości czy nie. Wydaje mi się, że ktoś kto pali od wielu lat nie odczuwa tego smrodu w ten sam sposób jak ci którzy nie palą, ale uwierzcie jest to smród nie do zniesienia dla niepalących. Pozdrawiam wszystkich i proszę o wyrozumiałość. Tak, tak to ja niepaląca proszę o wyrozumiałość i proszę postawcie się w sytuacji niepalących, którzy w dzisiejszych czasach muszą znosić smród palaczy na codzień. W restauracjach, samolotach, pociągach, przystankach. Więc choć we własnym domu chcę się czuć dobrze.

mieczotronix
20-05-2004, 00:26
Ja to mam takich kulturalnych znajomych, palących, że gdy zapraszają do siebie gości niepalących, to sami na papierosa wychodzą z salonu do przedpokoju, żeby nie okadzać niepotrzebnie niepalących.
Ci sami znajomi, gdy przychodzą do mnie (2 pokoiki i mikro-przedpokój), to nawet w zimie wychodzą na papierosa na balkon, albo na klatkę schodową.
Tacy są to mili palacze

ziaba
20-05-2004, 09:17
Moi znajomi także palacze.
Ja poddymiam z lubością (ale nie nałogowo). W domu zakaz palenia dla kogokolwiek ( z różnym skutkiem :( )
Problem innej natury.Palimy przed domem.
Popielniczki 2 sztuki.
Nagle ku mojej rozpaczy następuje zaduszenie peta i pssssstyryyk ....
Pet leci w krzaczory, kwiatki..rabatki..
Odprowadzam go wzrokiem i próbuje zlokalizować śmierdziela.
Pytanie...walić w łeb gościa czy puścić żywcem?

Wowka
20-05-2004, 11:17
Moi znajomi także palacze.
...............
Pytanie...walić w łeb gościa czy puścić żywcem?

Walić w łeb. Bo jak puścisz z życiem to przy następnej wizycie zrobi tak samo.... :wink:

satina
20-05-2004, 11:18
Podpisuję się rękami , nogami pod tym co napisała Malinka. Tak trzymać.
:lol:

WITEK P.
20-05-2004, 12:29
ale czy Cię później odwiedzą...

satina
20-05-2004, 12:40
Odwiedzą, odwiedzą bo są to kulturalni palacze :D

Bio
20-05-2004, 23:17
Rwiemy szaty na palaczach i anty palaczach.Nie wolno, nie wpuszczę, wychowany dobrze gość, chamowaty. Myslę sobie ,ze ta cała dyskusja dotyczy tego co by było gdyby.....A tak naprawde,to ja pamietam tylko jeden incydent z mojego życia,gdy gość chciał zachować sie nieładnie. Otóż poczęstowałem kiedyś kolegę obiadem. Nie tyle ja co moja mama. I on po przełknieciu ostatniego kęsa wyciągnął papierosa i zanim zapalił zaczął rozgladać sie za popielniczką. Uprzedziłem go mówiąc chodź zapalić na podwórko. To był jeden jedyny przypadek złego zachowania sie goscia w moim domu. Sadzę,że i u Was jest podobnie. Ale dyskusja tak się toczy,jakby to było zachowanie palaczy nagminne. Sam niedawno postanowiłem z tym diabelnym paleniem skonczyć. Nigdy nie paliłem w cudzym domu, ale dobrze czułem sie z mysla,że nawet gdybym zapalił nie zostałoby to przyjęte źle. Wiedząc o tym,że gospodarze drżą na myśl,że moge to zrobić nie czułbym sie najlepiej. Zapali,czy nie zapali? Powiedzieć mu o tym,czy nie? Uf, poszedł sobie, ale swinia.Nigdy go nie zaproszę wiecej. Nawet gdyby kiedyś zdarzył sie incydent z zapaleniem tego śmierdziucha przez jakiegoś gościa,to czy jest sens tak tym się przejmowac i mysleć o tym na okragło,że w moim domu nie pali się ? Nie pali się,ale jak któryś z gości zapali,to niech sobie pali.Niech wyjdzie od nas zadowolony.Ktoś mu doniesie-wiesz, ale u nich sie nie pali.Nie zapali pewnie wiecej u nas,ale nie pomysli o nas źle.

m-stryjenka
07-06-2004, 20:38
cieszę się okrutnie, że już nie palę (ciaża, dziecko) i z momentem mojego rzucenia tych paskudnych śmierdzieli, moi znajomi i rodzinka chcąc niechcąc bli zmuszeni wychodzić zimą na klatkę, latem na balkon. Fakt! Dziecko tu wiele tłumaczy i nikt się nawet nie sprzeciwia, a jak się komuś to nie podoba - trudno - nikogo nie przywiązuję do kaloryfera, w każdej chwili może wyjść.... mój mąż pali fajury (klatka, balkon i nie ma "zmiłuj się"), i pomimo krzyków wcześniejszych że NA PEWNO nie będzie chodził na balkon, teraz chodzi, a w mieszkaniu w końcu można normalnie oddychać...

Marek30022
18-07-2004, 15:14
Paliłem ja i żona, w lato na balkonie w zimie w kuchni. Tak samo zachowywali się nasi goście. Ja rzuciłem palenie rok temu w ciągu jednego dnia żona pól roku temu, też w ciągu jednego dnia. Teraz goście mogą palić tak jak poprzednio tzn. na balkonie lub w kuchni, jak będzie w nowym domu - chyba podpnie. Oczywiście, jeśli to ktoś z rodziny to swoje wysłucha o konieczności rzucenia palenia. Nie przyjmujemy stwierdzeń, że to nie jest możliwe.

bowess
28-06-2010, 22:09
Odgrzebałam stary wątek świeżo po wizycie palących gości.

Skoro zaprosiłam palaczy, to wiadomo, że będą palić. Nie zgadzamy się na palenie w domu, ale sądziłam, że goście nie odczują dyskomfortu, bo spotkanie odbywało się głównie na tarasie. W każdej chwili mogli zejść do ogródka i nieopodal na ławce wypalić papierosa. Niestety sytuacja wyglądała źle ze względu na to, że część gości kiepsko przyjmuje do wiadomości fakt, że nie pali się przy nas i naszym dziecku. Dali nam do zrozumienia, że uważają to za nasze dziwactwo i fanaberię. Zaznaczę, że nie wszyscy - byli tacy, którzy udawali się na papierosa przepraszając nas na chwilę i korzystając z zaplanowanego dla palących miejsca.

Pomimo wystawionej popielniczki i miejsca na ognisko, gdzie można było wyrzucać niedopałki, sporo petów zostało rozrzuconych po działce, a parę umieszczonych w puszkach po piwie. Segregujemy śmieci i puszki po prostu sprzedajemy, kiedy uzbiera się worek, a tu doszła sympatyczna zabawa w wytrząsanie rozmokłych petów.

Zaprosiliśmy gości, a kilkakrotnie zostawaliśmy na długo sami przy stole, bo palacze zgromadzili się w ogrodzie i tam rozwinęła im się konwersacja. Takie oto uroki ma bycie jedyną niepalącą parą w grupie. Nie ukrywam, że było to dla mnie męczące i niekomfortowe, więc postuluję sobie zawieszenie spotkań z "niereformowalnymi" palaczami na czas nieokreślony. :)

iza mama gabora
03-07-2010, 16:31
Nie cierpię ukochanego słowa mojego męża-"kompromis" ale przyznam,że tutaj ono pasuje jak ulał :).Palaczka :)

JoShi
05-07-2010, 08:43
Niestety sytuacja wyglądała źle ze względu na to, że część gości kiepsko przyjmuje do wiadomości fakt, że nie pali się przy nas i naszym dziecku. Dali nam do zrozumienia, że uważają to za nasze dziwactwo i fanaberię.
Ja jestem w takich sytuacjach bezkompromisowa. Więcej bym takich nie zaprosiła. Sprawa jest prosta. Nie podoba się, nie przychodź, ale widzę, że doszłas do podobnych wniosków. Tylko ja bym się jeszcze starała jakoś dać im do zrozumienia dlaczego, bo mogą się nie domyśleć.



sporo petów zostało rozrzuconych po działce, a parę umieszczonych w puszkach po piwie.
Nie zazdroszczę znajomych. Buractwo pierwszej wody.

rafsli_rs
05-07-2010, 09:28
Ja nie palę, nie pali moja żona, nie palą dzieci.
A próbujących popalać wypraszam na dworek - wolność wyboru taras lub wejście. I to bez względu czy to zima czy lato. Dodatkowo informuje że nie chcę śmieci.
Też jestem zagorzałym przeciwnikiem palenia.
Niektórym staram sie przemówić do rozsądku - dobry skutek przynosi aspekt finansowy - a robie to tak:
1 pacz. dziennie to, dla prostego rachunku, 10 zł * 30 dni to 300 zł * 12 miesięcy to 3600 zł i teraz * 35 lat (bo na tyle mam kredyt) to jest 126 tyś zł
a jeśli pali dwoje w domu to jeszcze * 2 i to daje 252 tyś zł. - tyle to pewno nie jeden z nas ma kredytu hipotecznego w banku.
Następnie zadaje pytanie: co byś zrobił gdybym położył przed tobą taką sumę i kazał ci ja spalić, albo palić jeden banknot dziennie, lub bardziej drastycznie np. po wybudowaniu domu, za powyższą sumę, kazał go podpalić, lub jeśli pali jedna osoba, spalić połowę ?
Po takiej argumentacji, palacze, miny maja nietęgie a gdy pukają się w głowę że mam kredyt hipoteczny to od razu mówię - a ty to przepalasz!!!

kawika
05-07-2010, 09:48
u mnie pali mąż i mama
w zimie siedza w kotłowni a w lecie na tarasie
goście wiedzą że nie pali się w domu
miałam kilka imprez i nawet bezproblemowo przyjęli taką informację, palili na zewnątrz a petty do popielniczki

EZS
06-07-2010, 12:40
Następnie zadaje pytanie: co byś zrobił gdybym położył przed tobą taką sumę i kazał ci ja spalić, !
Cóż, odpowiedź jest prosta. Widocznie stać mnie na to ;). Tym bardziej, że jak palę, to papierosy z wyższej półki, po 11-20 zł/paczkę. Tylko przez grzeczność nikt ci tak nie powiedział, przypuszczam, że każdy pomyślał i stąd te dziwne miny...

Najbardziej męczący są tacy nudziarze. Żaden palacz nie rzuci palenia, bo mu ktoś będzie marudził. Tak samo, jak pijak nie odstawi wódki. A grubas nie pójdzie na dietę. Zakupoholik nie przestanie kupować. Do tego wszystkiego trzeba dojrzeć samemu, przetrawić i chcieć.


A w domu u nas się nie pali. Mimo, że oboje z mężem palimy. Mamy wydzielone pomieszczenie gospodarcze a latem taras. Nawet mój ojciec to respektuje, jak u nas pomieszkuje latem. Pozwala to nieco ograniczyć liczbę papierosów, bo najfajniej się pali przy komputerze i telewizorze, a tu nie można :)

dode
06-07-2010, 12:57
Ja mam męża palacza smoka, ale w domu się nie pali. W trzaskające mrozy chodzi czasem do piwnicy.

Grono towarzyskie mamy spore, głównie są to ludzie, którzy nie palą, a imprezy i tak czasami przenoszą się na krótsze lub dłuższe chwile na taras i wcale mi to nie przeszkadza.
Nie sądziłam, że w dzisiejszych czasach ktoś, kto nie życzy sobie palenia w domu może być uznany, za mającego fanaberie. Chyba, ze nie pozwoliłaś bowess palić swoim gościom na tarasie w swojej obecności, bo tak z Twojego postu zrozumiałam, to może trąciło im dziwactwem, ale wolność tomku w swoim domku :rolleyes:.

malka
06-07-2010, 13:35
Palę, pali mój ślubny, natomiast nie pali się w domu,.teraz mamy od tego balkon,w przyszłości ogród.
Nie wyobrażam sobie zapalenia u kogoś w domu, jeśli on sam tego nie robi,nie wyobrażam sobie palenia w bliskiej obecności dzieci lub osób niepalących. Nie pojmuję,jak można palić w restauracji gdzie przy stoliku obok, ktoś właśnie je, natomiast wkurza mnie jak ktos do piwnej knajpki zabiera dzieci, a potem ma pretensje,ze obok człowiek zapalił papieroska.

Moose
06-07-2010, 22:10
Nasunął mi się jeden mądry tekst:
Albo się kogoś lubi mimo jego wad, albo nie znosi pomimo jego niewątpliwych zalet...
BTW - znajomych przyjmuję często i nikt mi petów na działce nie rzuca, więc chyba można kulturalnie palić ;)

bowess
12-07-2010, 14:10
dode - dobrze zrozumiałeś - prosimy gości o niepalenie przy nas i naszym dziecku nawet na tarasie. Niestety sporo jest palących, którzy uważają, że na zewnątrz niepalący nie czują ani nie wdychają ich dymu. Nie atakuję palaczy na ulicach, na przystankach wolę sama usunąć się od źródła dymu, ale we własnym domu/ogródku to ja poczuwam się do wyznaczenia miejsca palenia.

A co na to savoir-vivre? Cytuję Zygmunta Demickiego:
„Jeśli w pełni świadomie zaprosiliśmy pod nasz dach palacza, to nic innego nie pozostaje nam, jak przygotować dla niego wszystko to, co do palenia jest potrzebne. Będzie to jedna z form zademonstrowania mu naszej życzliwości, zgodnie zresztą z obowiązującą etykietą. Absolutnie niedopuszczalne są jakiekolwiek dywagacje gospodarzy na temat szkodliwości palenia, nieprzyjemnych zapachów czy żółtych firanek. Zadaniem gospodarzy będzie skuteczna zmiana tematu, gdyby ktoś z gości próbował go rozwijać. Palacze są na ogół bardzo uwrażliwieni i wszelkie tego rodzaju wycieczki, nawet wypowiedziane bez chęci zrobienia im przykrości, będą odbierali jako uszczypliwe aluzje pod ich adresem. To już niestety psułoby atmosferę przyjęcia. Gospodarze mają dwa wyjścia, albo starać się nie zrobić palaczowi przykrości, albo nie zapraszać go na przyjęcia”

I inny podręcznik:
"Gdy niepalący jest gospodarzem i ma do czynienia z palaczem jako potencjalnym gościem ma dwa wyjścia: albo jeśli odrzuci możliwość palenia w swoim domu nie zapraszać takiego gościa, albo jeśli go zaprosi wyznaczyć mu godne miejsce do palenia (nie może to być zatem klatka schodowa, kuchnia, ubikacja czy łazienka, balkon czy ogród w środku zimy)."

To było o gospodarzach. Oczywiście obowiązki nie mniej liczne mają również goście - palacze.

Nie komentuję faktu palenia, nie wydziwiam "jak ty dużo palisz!", "znowu na papierosa?". Tak jak EZS uważam, że nie ma sensu "nawracanie" i "oświecanie" palacza, a z powyższych cytatów wynika również, że jest to niegrzeczne i niestosowne. Ze strony palaczy oddźwięk był dwojakiego rodzaju - pełna kurtuazja i kultura, czyli palenie w miejscu wskazanym i tamże pozostawianie niedopałków, przepraszanie w momencie opuszczania towarzystwa i wersja druga - pełne zdziwienie i kilkukrotne utwierdzanie się, czy aby na pewno nie można palić przy stole, łażenie z papierosami po całej posesji, "sianie" niedopałków. Wyjątkowy zgrzyt - sympatyczni ludzie, wiele wspólnych tematów i nagle okazuje się że w kwestii kultury palenia występuje totalny brak porozumienia.

Mały
13-07-2010, 10:22
"Zaprosiliśmy palącego" - a ja mam gdzieś, że ktoś pali - w moim domu się NIE PALI i jeśli ktoś tego nie rozumie to sorki - jego kłopot. Czy to ja mam mieć stres w związku z jego nałogiem???
U nas palić tak, ale na zewnątrz. Koniec , kropka. Gdybym sam palił to by mi do głowy nawet nie wpadło, żeby kopcić jak u siebie. A już w szczególności przy dzieciach ! (Czasami szlag mnie trafia jak widzę dorosłych debili jadących samochodem - szyby zamknięte, z tyłu małe dziecko w foteliku, a wewnątrz dwoje rodziców i totalne zadymienie).
Idąc dalej dla obrońców "śmierdziuchów" - jak ktoś przyjdzie do Was, zdejmie buty, koszulkę i będzie paradował na gaciach to też będzie ok? Bo przecież wiedzieliście, że nie lubi ciepła...?

rafsli_rs
13-07-2010, 12:15
Cóż, odpowiedź jest prosta. Widocznie stać mnie na to . Tym bardziej, że jak palę, to papierosy z wyższej półki, po 11-20 zł/paczkę. Tylko przez grzeczność nikt ci tak nie powiedział, przypuszczam, że każdy pomyślał i stąd te dziwne miny...
@EZS Nie chodziło mi o kwestie, czy kogoś stać czy nie (chodź niektórych nie stać i palą), to tylko wizualizacja.
A skoro o tym wspomniałeś, to mnie szkoda by było, nawet gdyby mnie było stać, puszczać z dymem taką kasę, mieć wątpliwą przyjemność z tego nałogu i psuć własne zdrowie, bo przypuszczam, że na naprawę tych szkód które wyrządzi w twoim organizmie palenie, juz nie będzie Cię stać.
@EZS ale żyjemy w wolnym kraju więc, pal ale nie zatruwaj życia innym.

dode
13-07-2010, 13:18
i psuć własne zdrowie, bo przypuszczam, że na naprawę tych szkód które wyrządzi w twoim organizmie palenie, juz nie będzie Cię stać.
@EZS ale żyjemy w wolnym kraju więc, pal ale nie zatruwaj życia innym.

proponuję jednak nikomu nie zaglądać do kieszeni i nie moralizować, jak sam piszesz żyjemy w wolnym kraju, ale z postu EZS nie wywnioskowałam, żeby zatruwała komuś życie ( no chyba, ze własnemu ojcu wyganiając go do gospodarczego ;)), a ze szkód sobie wyrządzanych akurat sama doskonale zdaje sobie sprawę;).

bowess rozumiem Cię, dlatego napisałam "wolność Tomku w swoim domku" ,jeżeli jest to dzienna/popołudniowa impreza z dziećmi przy stole, to nawet dosyc logiczne. Kiedy robimy takie imprezy u siebie na tarasie też przy stole nikt nie pali. Niedawno byliśmy na grillu u znajomych, dzieci nie było, wieczór późny a i tak 2- 3 obecnych palaczy odchodziło od stołu. W zasadzie jak sie tak dłużej zastanowię, to zawsze tak jest. Jeśli impreza jest jedzeniowa, to przy jedzeniu nikt nie pali. Cały czas mam na myśli oczywiście taras. Jeśli spotykamy sie na piwo, przy chipsach, orzeszkach i kabanosach, wtedy się popala.

JoShi
13-07-2010, 22:02
A co na to savoir-vivre?
Jakoś tak jestem pewna, że obaj zacytowani autorzy to palacze :P

racer
14-07-2010, 11:50
Nie zapraszam palących do siebie.

rafsli_rs
14-07-2010, 12:53
@JoShi a o kim konkretnie mówisz ?

bowess
14-07-2010, 17:16
Nie wiem, czy to palacze. ;) Pewnie wraz ze wzrostem świadomości o szkodliwości palenia stare podręczniki bon tonu nieco się zdezaktualizowały - dziś raczej chyba lekko dziwne byłoby kupić papierosy dla gości-palaczy. :)

Żeby nie było - palacze też mają wypunktowane obowiązki. Od takich można powiedzieć oczywistych, typu:
"Nigdy nie palimy w obecności: kobiet w ciąży; małych dzieci; osób chorych na astmę i inne choroby, w których dym tytoniowy jest wyjątkowo szkodliwy; osób o szczególnej pozycji i szczególnym autorytecie, które nie zasygnalizowały w sposób wyraźny swojego przyzwolenia na palenie."

Ciekawe są założenia co do miejsc, w których palacz otrzymał zgodę na palenie - nie powinien palić byle jak i byle czego. :)
"Paląc papierosy w obecności niepalących powinniśmy trzymać się, o ile to możliwe, od nich jak najdalej, i zwracać uwagę na kierunek ruchu powietrza. Jeżeli dym leci w stronę niepalącego należy zmienić miejsce (np. zaproponować niepalącemu zamianę miejsc).

Jeśli palimy papierosy w większym towarzystwie (chodzi tu tak o niepalących jak i palących) powinniśmy też wybrać na ten czas taki gatunek papierosów, którego woń jest najszlachetniejsza i najmniej może się innym dawać we znaki.

Jeśli przebywamy dłużej w towarzystwie nie palących, szczególnie w małym, niewietrzonym lub słabo wietrzonym pomieszczeniu powinniśmy znacznie ograniczyć palenie i zwracać uwagę na to, by nie palić wraz z innymi palaczami „na komendę” (w tym samym czasie), tak żeby dymu było w danym momencie maksymalnie jak najmniej."

Jeżeli w danym miejscu palić nie wolno:
"W takim miejscu palacz świadomie nie pali. Jeżeli zapali nie orientując się, że jest to miejsce, w którym obowiązuje zakaz palenia i ktoś zwróci mu uwagę, grzecznie przeprasza i gasi papierosa."

I na koniec o podejmowaniu gości odwrotnie niż w temacie, czyli przez palącego gospodarza:
"Zapraszając do siebie niepalących, którzy nie znoszą dymu powinniśmy przy nich nie palić, nie wykorzystywać swojej pozycji gospodarza. Jeśli to jest dla nas za trudne ograniczajmy w czasie takie wizyty lub nie zapraszajmy takich osób do siebie.

Jeżeli zapraszamy na przyjęcie palących i niepalących musimy tę sprawę głęboko przemyśleć. Jeżeli wśród niepalących są takie osoby, które nie znoszą dymu tytoniowego, to albo ich nie zapraszamy albo rezygnujemy z palenia przy stole i kreujemy palarnię, do której palacze udają się na „dymka”. Palarnią ta jednak może być tylko odpowiednio do tego przygotowany pokój, w którym będą wygodne miejsca do siedzenia, przestrzeń, zapewniona wentylacja, popielniczki w odpowiedniej ilości."

W obie strony działa tak samo - ograniczyć wizyty i już. Przedmówcy zwracali uwagę na to, że szczególnie trudno "okiełznać" w tym względzie rodzinę i z tym całkowicie się zgadzam. Znajomych można podejmować lub nie, znajomość zacieśniać na innych polach, albo rozluźnić. Gorsza sprawa na przykład z wujem Stefanem - wuja Cześka zapraszamy, a Stefana nie, bo pali i jest niereformowalny. Zwykle albo wynika z tego jakaś tam obraza, albo rodzina wystosuje naciski typu "zaproś Stefana, to przecież brat ojca, itp." :)

JoShi
14-07-2010, 19:17
@JoShi a o kim konkretnie mówisz ?

O autorach porad nt dobrego wychowania zacytowanych przez bowess

rafsli_rs
15-07-2010, 08:07
A to spoko, bo myślałem że wyglądam na palacza. Osobiście nie spaliłem w swoim życia nawet jednego całego papierosa, nie powiem żebym nie smakował, ale nie cieszyło mnie zaciąganie duszącego dymu. Często przypomina mi sie historia którą opowiadał mój tata, jak oduczała go palić jego mama, czyli moja (już nieżyjąca) babcia.
Sama paliła do pewnego okresu, potem rzuciła i od tego czasu stała się zagorzałą przeciwniczką palenia.
Kiedy pewnego czasu mój tato wrócił ze szkoły podstawowej (wtedy chodziła do klasy siódmej), był akurat tego dnia ma wagarach z kolegami w lesie i trochę sobie popalali. Babcia wyczuła że palił. Babcia dała mu pieniądze i kazała mu kupić papierosy. Ona na to że nie da rady bo za młody, że ona przecież juz nie pali, wiec po co? Na to babcia, to twój problem masz kupić. Poszedł więc do zaprzyjaźnionego sklepu i kupił te fajki. Wróciła do domu i się zaczęło. Babcia posadziła go na małym stołeczku i kazała palić. No on się wypierał i wykręcał, że nie pali, aż w końcu po silnej perswazji zaczął palić. Gdy skończył jeden babcia odpalała drugi i kazała dalej palić. Robiła to tak długo aż wzięło go na wymioty. I wtedy babcia powiedziała, "Jeśli kolejny raz wyczuje od ciebie fajki to znów to powtórzymy". Babcia zadała pytanie, "A która zołza sprzedała ci te fajki ?" Kidy tylko tato wskazał winowajczynie, to babcia poszła zrobić dziką awanturę do tego sklepu. Ojciec następnego dnia nie poszedł do szkoły, bo źle się czuł, i właśnie w taki brutalny sposób babcia oduczyła go palenia. W moim wypadku nie stosował takich metod, ale opowiadał ta historie w celach przestrogi.
To taka ciekawostka, raczej nie polecam takich metod no i nie komentuje tego posunięcia mojej babci, chodź zamierzony skutek został osiągniety.

JoShi
15-07-2010, 09:05
Babcia posadziła go na małym stołeczku i kazała palić. No on się wypierał i wykręcał, że nie pali, aż w końcu po silnej perswazji zaczął palić. Gdy skończył jeden babcia odpalała drugi i kazała dalej palić. Robiła to tak długo aż wzięło go na wymioty.
Mój dziadek mojego tate tak chciał oduczyć palić. Skapitulował w połowie paczki. Stwierdził, że skoro sprawy zaszły już tak daleko to nie ma co. Kazał mu palić w domu jawnie i się nie ukrywać, żeby nie podpalił przypadkiem stodoły. Tylko tata był już wtedy w zawodówce, więc nieco starszy.

bobiczek
16-07-2010, 16:09
Nie zapraszam palących do siebie.

kurcze, ominęła mnie przyjemność bezpośredniego kontaktu -:)

bobiczek
16-07-2010, 16:13
Nie wiem, czy to palacze. ;)
Jeśli palimy papierosy w większym towarzystwie (chodzi tu tak o niepalących jak i palących) powinniśmy też wybrać na ten czas taki gatunek papierosów, którego woń jest najszlachetniejsza i najmniej może się innym dawać we znaki.


dobre, dobre.
Podeślij markę -:)
P:
to nie było złośliwe - patrz moja stopka -:)

amalfi
16-07-2010, 23:44
Nie zapraszam palących do siebie.

A pijących alkohol?

EZS
17-07-2010, 09:22
Cóż, jak ludzie są wychowani, to żadne zakazy i nakazy nie są konieczne, sami wiedzą, co robić. Na niewychowanych nie ma rady, lepiej ich nie zapraszać.
Dotyczy to i picia i palenia.
Od siebie dodam - mam grono znajomych palaczy i byłych palaczy i niepalących. Jeżeli zabawa jest u mnie, to moim obowiązliem jest pilnować, żeby nikt sam nie został przy stole. Czasem faktycznie ludzie się wynosili na papierosa, stół pustoszał i zostawały dwie słabo zaprzyjaźnione osoby. Nawet żebym najbardziech chciała wtedy zapalić, zostawałam i starałam się zacząć taką rozmowę, żeby brak reszty nie był dotkliwy. To było a'propos stwierdzenia, że wszyscy odchodzą na papierosa i robi się nudno ;)
Jest to zresztą nagminne. Siedzą ludzie na weselu - nagle jest boom na tańczenie, panowie podchodzą, panie ochoczo biegną i zostaje przy stole jedna, której akurat nikt nie chciał. Dodam, że tak szczęśliwie trafiłam , że w naszym zaprzyjaźnionym gronie nigdy się to nie wydarzało. Albo wtedy ktoś zostawał, albo ktoś, kto chciał skoczyć na papieroska zostawał i prosił do tańca, albo chociaż siadał i gadał. Dlatego te wesela tak mi utkwiły w głowie, z reguły byłam jednyną, która odruchowo patrzyła, czy może odejść od stołu ;) .....