PDA

Zobacz pełną wersję : jak uratowac jalowca?



cisza1
22-06-2006, 12:10
hm... stalo sie... troche sie ociagalem z podlaniem moich jeszcze nieposadzonych jalowcow... i mam za swoje...
z zeszlego roku w doniczkach przezimowalem kolo 70 sztuk, bo nie mialem ich gdzie posadzic. na wiosne wyciaglem je ze szklarni i chyba troche przesuszylem.

objawy polegaja na zolknieciu mlodych pedow na samych koncach (na swierzych przyrostach) pozniej ich schnieciu i powolnym zasychaniu calej rosliny.
pierwsze objawy zaobserwowalem u 3 sztuk.Zaczalem je podlewac i nawozic. ale po miesiacu objawy wystapily na kolejnych. Do dzis jest chorych okolo 10 sztuk z czego 3 juz calkowice uslchy. Pozostale kolo 60 jalowcow nie choruje. Wszystkie posadzone na jesien do gruntu jalowce (okolo 90) sa zdrowe.

Nie zaobserwowalem rozprzeszczeniania sie objawow z jalowcow chorych na zdrowe, wiec wydaje mi sie ze to nie choroba tylko zasuszenie.

Szczerze mowiac, myslalem ze jalowce sa bardziej odporne na susze... a tu taki klops....

Skad wiedziec ze jalowiec musi byc podlany??? Ma sucho ale nie traci koloru...
Czy jest jakas metoda ratunkowa w obecnej sytuacji???

Z gory dzieki za rade.

Hej


PS.
moje jalowce to stricty.

hanka55
23-06-2006, 07:54
Ja dostała kilka jałowców " nadgryzionych" zębem zasychania.
Wsadziałam je do ziemi i 3 z 5 przeżyły i na razie czują się dobrze.:D
Dwa zaschły w całości, ale u mnie powodem jest uszkodzenie korzeni ( były kopane z gruntu).

Jeśli jałowce były pozbawione wody przez parę miesięcy, to faktycznie powodem zamierania może byc susza korzeniowa. Jałowiec jest , i owszem odporny na suszę, ale...wtedy gdy ma rozwinięty w glebie system korzeniowy!!!! Bo jest rośliną zimozieloną, więc żyje cały czas. A na przedwiośniu, gdy w szklarni ciepło, soki "ruszyły" a w doniczce....zamiast wilgoci - susza. Ile się dało wyciągnąc wilgoci, tyle wypchnęły do korony korzenie, a potem już tylko...uwiąd.
I jeśli to jest powodem, warto nawodnić te przesuszone przed sadzeniem.
Ja, u siebie, podsuszone rosliny zanurzam całe rośliny w beczce. I tak zostawiam przez dobę, by i korzenie, i kora, i gałęzie - wpiły jak najwięcej wilgoci. A potem już do gruntu, dobre wypełnienie dołka i cieniówka na "głowę".
W pierwszym roku po posadzeniu podlewanie jałowców jest mocno zalecane, później zaś podlewamy tylko w okresach długiej suszy, z latami coraz rzadziej, nie zapominając o ściółkowaniu. Gdy podlewamy to robimy to solidnie, tak aby zwilżyć głębsze warstwy gleby.

Coś jednak znalazłam i może któreś objawy choroby będa pasowału do Twoich krzewów:

"Wiele gatunków jałowca staje się często ofiarami rdzy. Pierwszym etapem tej choroby są pojawiające się wrzecionowate nabrzmienia, z których wyrastają wiosną w ciągu kilku dni języczkowate, brudnożółte odnogi. Choroba oszpeca i osłabia jałowce. Dlatego w celu jej uniknięcia należy wystrzegać się sadzenia jałowców w pobliżu schorowanych grusz, jabłoni i jarzębin. Jeśli jednak zauważymy pierwsze objawy choroby, musimy wyciąć najbardziej porażone gałęzie zaś całą roślinę opryskać wiosną fungicydem, np. Dithane M-45, Baycor 300 EC, Saprol, Bravo 500 S.C."

Czytaj też tu :
Choroby jałowców -http://www.republika.pl/wojciech2004/index_juniperus.htm

cisza1
23-06-2006, 11:58
dzieki za info.
ech... sucho na wiosne to one mialy... przez 2 miesiace...
na chorobe mi to jednak nie wyglada.

z 10 usychajacych okazow 3 juz padly i prawdopodobnie 5 nastepnych tez poleci. 2 z 10 wykazuja wieksza odpornosc i moze sie oodbija.

no zobaczymy.

hej