PDA

Zobacz pełną wersję : ALARM - jak Wam się z nim żyje?



Mis Uszatek
29-06-2006, 11:55
Tyle gadania o różnych alarmach i czujkach, a mnie się te wszystkie zaawansowane dualne przetwarzania sygnału już znudziły. Powiedzcie, proszę po ludzku, tak jak Człowiek Misiowi - to jak Wam się te alarmy używa na codzień. Czy to męczarnia, czy trzeba ciągle o czymś pamiętać i na coś uważać? Czy można się jeszcze czuć we własnym domu jak u siebie?

Renatka&Petronek
29-06-2006, 12:11
Wychodząc naciskasz guzik. Wchodząc alarm przypomina o sobie, że masz ileśtam sekund na wprowadzenie kodu. I tyle. No jeszcze w dobrze zrobionym alarmie możesz idąc spać nacisnąć guzik na klawiaturze alarmu w sypialni i śpisz spokojnie. A jak ktoś chce wejść do Twojego domu jak ty śpisz to alarm Ci to powie i zaalarmuje firmę ochroniarską zanim on wejdzie.Ty oczywiście możesz nocą po domu chodzić bez wywoływania alarmu. A ja ktoś Twój dom nawiedzi podczas Twojej nieobecności, to przy próbie włamania alarm powiadomi ochronę i Ciebie na komórkę(jeśli masz tak zrobiony alarm). A jak będą chcieli Tobie wyłączyć prąd aby alarm zdechł, lub uszkodzić czujkę-to on też o tym da znać ochronie i Tobie.
Jedyny mankament to ,że jak nie zdążysz wyłączyć alarmu na czas lub sam ten alarm wywołasz (co nie jest takie łatwe) to musisz odwołać ochroniarzy zanim oni przyjadą, bo będą Ciebie kasować za nadmierną ilość interwencji. Oczywiście cała ww obsługa będzie miała miejsce jak ktoś mądrze założy Tobie alarm. Zadowolony użytkownik alarmu i monitiringu.

ESKIMOS
29-06-2006, 12:17
Czy to męczarnia, czy trzeba ciągle o czymś pamiętać i na coś uważać? Czy można się jeszcze czuć we własnym domu jak u siebie?

Owszem, trzeba pamietać ze wychodzący z domu ostatni nie tylko gasi swiatło ale też przyciska przycisk aktywujacy alarm.

O konieczności deaktywacji po powrocie do domu alarm przypomni Ci sam, no a jesli zignorujesz jego sugestię deaktywacji - wtedy rzeczywiscie we własnym domu poczujesz sie jak nie u siebie.

Pozdrawiam.

zibi2
29-06-2006, 14:07
Nic dodać nic ujšć jak piszš Renatka&Petronek. Ja też jestem zadowolony.

pozdrawiam

ania
29-06-2006, 15:24
Może dziewczyny by się wypowiedziały....


....bo wiadomo, że Faceci to uwielbiają różne techniczne nikomu-do-niczego-niepotrzebne głupoty... :wink:

Heliodor
29-06-2006, 18:17
Mnie to by do głowy nie przyszło zakładać alarm,ale Mšż wpadł na chwilę i zaordynował.I dzięki Bogu ,że tak się stało.Co prawda ze trzy razy ekipę mi ochrona złapała,ale nie skasowali nas bo majš blisko posterunek.I mnie w zaspaniu wielkim zdarzyło sie zejœć na parter i dać się złapać i musiałam oddzwaniać.Ale poza tym to daje mi jakiœ komfort.Może przez tę bliskoœć firmy?Sš w dwie minuty.

Mis Uszatek
29-06-2006, 22:03
No dobrze, a jak chcecie okno otworzyć?
A jak w nocy zapragniecie siku albo pogrzebać w lodówce?
A dzieci i psy - czy one też są takie zdyscyplinowane?

marcin_u
29-06-2006, 22:11
No dobrze, a jak chcecie okno otworzyć?
A jak w nocy zapragniecie siku albo pogrzebać w lodówce?
A dzieci i psy - czy one też są takie zdyscyplinowane?

Jak alarm jest dobrze zaprojektowany to napewno nie utrudnia zycia a bardzo czesto ułatwia (centrala alarmowa moze sterowac wieloma rzeczami oprocz funkcji alarmowej).
Ale niestety chociaz troszke dyscypliny potrzeba..zeby przy uzbrojonym alarmie nie otwierac okna tylko np uchylic tylko.
Jezeli mamy czujniki ruchu to nie mozna np zostawic uchylonych okien bo bedzie sie nam alarm wlaczal.
Jak ktoś nie miał doczynienia z alarmem to na poczatku zawsze panikuje ze sobie nie poradzi a po paru dniach oporni moze troszke dluzej wyrobia w sobie takie nawyki ze alarm napewno nie bedzie udreka a spokojniej sie spi!

Majka
30-06-2006, 07:44
Może dziewczyny by się wypowiedziały....


....bo wiadomo, że Faceci to uwielbiają różne techniczne nikomu-do-niczego-niepotrzebne głupoty... :wink:

nasz alarm słuzy do odstraszania potencjalnych gości jak nas nie ma w domu. W nocy go nie włączam, chociaż mogę. Ma podział na wiele stref, więc nawet da się spać przy uchylonych oknach i aktywnej ochronie.
te "różne-do-niczego-niepotrzebne-głupoty" sama zażądałam :lol: Może kiedyś sie przydadzą. narazie to ja czasami zapominam drzwi zamknąć :oops:

tczarek
30-06-2006, 08:29
Nie ma co przesadzać i stosowanie "wodotrysków" przy alarmach to naprawdę zbędnie wydane pieniądze. Ponad to pamiętać należy również, że alarm to bezduszna maszyna, której czasem zdarzają awarie. Tak więc ja nie włączam alarmu na noc bo nie chcę być obudzony przez "fałszywy alarm" bo alarmowi "coś" się wydawało.
Podstawa to odpowiednia do obiektu liczba czujek i kontaktrony w otworach okiennych oraz drzwiach wejściwych, do tego monitoring i starczy.
U mnie alarm włączamy jak wyjeżdżamy z domu i tylko tyle.
Najlepszym alarmem jest dobry sąsiad.

Rav
30-06-2006, 08:44
No dobrze, a jak chcecie okno otworzyć?
A jak w nocy zapragniecie siku albo pogrzebać w lodówce?
A dzieci i psy - czy one też są takie zdyscyplinowane?

Jeśli system alarmowy jest przemyślany to użytkowanie jego nie jest uciążliwe. Jest tylko kilka rzeczy o których należy pamiętać. Myślę, że to niewielka cena za bezpieczeństwo.

Przy dobrze zrobionym alarmie można sobie okno uchylić nawet jak jest on uzbrojony.
Jak w nocy zapragniesz siku to idziesz do łazienki.
Jak chcesz pogrzebać w lodówce to:
- rozbrajasz alarm i grzebiesz
- masz tak zaprogramowane strefy, ze do lodówki możesz dojść przy uzbrojonym alarmie
- nie grzebiesz po nocach w lodówce
Dzieci bardzo łatwo nauczyć tych rzeczy. Mój 2,5 roczny synek w nocy wie, że jak na manipulatorze jest czerwona lampeczka, to nie można schodzić na dół ani otwierać okien.
Trzymanie dużych zwierząt w domu uważam za dziwactwo. Miejsce psa jest w budzie na podwórzu. Kotów nie lubię.
Kanarek w klatce lub ryba w akwarium nie wzbudzą alarmu...

Rav
30-06-2006, 08:48
Nie ma co przesadzać i stosowanie "wodotrysków" przy alarmach to naprawdę zbędnie wydane pieniądze. Ponad to pamiętać należy również, że alarm to bezduszna maszyna, której czasem zdarzają awarie. Tak więc ja nie włączam alarmu na noc bo nie chcę być obudzony przez "fałszywy alarm" bo alarmowi "coś" się wydawało.
Podstawa to odpowiednia do obiektu liczba czujek i kontaktrony w otworach okiennych oraz drzwiach wejściwych, do tego monitoring i starczy.
U mnie alarm włączamy jak wyjeżdżamy z domu i tylko tyle.
Najlepszym alarmem jest dobry sąsiad.

Będziesz tak twierdził dopóki w czasie snu nie ogołocą ci reszty domu i nie wyprowadzą samochodu. Ja takich przypadków w rodzinie miałem już dwa. Jeden nawet w domu parterowym...
Mieszkam od 7 grudnia (ponad pół roku). Alarm zawsze uzbrajam na noc. NIGDY jeszcze nie miałem fałszywego alarmu.

kasiaR
30-06-2006, 09:04
My uzbrajamy alarm w nocy, nawet czasami w dzień jak jestem sama w domu tylko z kotem tez uzbtajam alarm. Do łazienki i lodówki (kuchni) mozna chodzic przy uzbrojonym. Okna mozan uchylać tez przy uzbrojonym. Mamy kotka, który bryka sobie całš noc i jest o.k.
W miejscach gdzie nie chodzi sie w nocy sš też czujki (specjalne dla kote , nie reagujš na kota)

Problem jest wtedy gdy kot coœ stłucze czy przewróci cos dużego (wtedy alarm może sie włšczyć), ale to jeszcze nie miało miejsca.

Pozdrawiam serdecznie,
KasiaR :wink: :lol:

Majka
30-06-2006, 09:05
Nie ma co przesadzać i stosowanie "wodotrysków" przy alarmach to naprawdę zbędnie wydane pieniądze. Ponad to pamiętać należy również, że alarm to bezduszna maszyna, której czasem zdarzają awarie. Tak więc ja nie włączam alarmu na noc bo nie chcę być obudzony przez "fałszywy alarm" bo alarmowi "coś" się wydawało.
Podstawa to odpowiednia do obiektu liczba czujek i kontaktrony w otworach okiennych oraz drzwiach wejściwych, do tego monitoring i starczy.
U mnie alarm włączamy jak wyjeżdżamy z domu i tylko tyle.
Najlepszym alarmem jest dobry sąsiad.

Będziesz tak twierdził dopóki w czasie snu nie ogołocą ci reszty domu i nie wyprowadzą samochodu. Ja takich przypadków w rodzinie miałem już dwa. Jeden nawet w domu parterowym...
Mieszkam od 7 grudnia (ponad pół roku). Alarm zawsze uzbrajam na noc. NIGDY jeszcze nie miałem fałszywego alarmu.

Rav, ale Ty nie lubisz zwierząt w domu, może dlatego bardziej sie boisz. :roll:

Heliodor
30-06-2006, 09:06
U nas tak to działa: jak wychodzę uzbrajam trzy kondygnację.Jak zasyoiam piwnicę i parter.Okna na piętrze sš pootwierane.Na parterze mogš być otwarte tam gdzie œa czujki ruchu.Ale alarm nie uzbroi się jeœli np w łazience jest okno otwarte-wyœwietla mi się na tablicy nazwa pomieszczenia ,które przerywa "obwód".Na noc uzbrajam jak mam pewnoœć ,że dzieci sš w łóżkach.Jak mi się coœ przypomni i chcę zejœć rozbrajam co trwa kilka sekund i po sprawie.Jakkolwiek mieszkam w dzielnicy o najniższym w mieœcie wskaŸniku włamań to jednak alarm stał się rodzajem "odczyniania".Mšż na morzu , a mnie raŸniej.

miwol
30-06-2006, 09:10
Miałem zimą parę fałszywych alarmów gdyż przy dużych mrozach przestawał mi docierać do domu prąd (jakieś problemy z kablami napowietrznymi pare wiosek dalej). Alarm przechodził wtedy na swoje zasilanie (akumulator) ale traktował to jako potencjalne działanie złodzieja i wył. Sam to sobie tak ustawiłem...

Dobrze to i niedobrze - budzi człowieka, odwoływać wóz interwencyjny trza.... ale jest też informacja że prądu brak, lodówka stop, kominek (z płaszczem) stop...

Zawsze wolę mieć za dużo informacji o tym co się dzieje, niż za mało. Dlatego nie zmieniam ustawień i dzięki alarmowi więcej wiem :wink:

tczarek
30-06-2006, 09:38
Do Rav
Pewnie masz 'pecha' albo sobie piszesz żeby pisać. I nie pisz proszę, że ta 'wspanała' elektronika działa tak super hiper. Pożyjemy zobaczymy.
Ja dalej twierdzę, że nie włączam alarmu na noc by spać spokojnie. A poza tym zwiarzaki domowe i niby te "cuda' techniki nie ragują na zwirzaki Che Che Che.
To tylko teoretycznie tak się pisze, a w praktyce bywa różnie.
Wiesz Rav co byś nie robił to jak ktoś będzie chciał oskubać ci dom to zrobi to w najmniej spodziewanym momencie.
Natomiast ja twierdzę, że elektronika jest tylko elekroniką i co byś nie robił od czasu do czasu dostaje szajby i już.

damiang
30-06-2006, 09:51
Jak już pisali inni - używanie alarmu to 3 naciśnięcia przy wyjściu, i 6 przy wejściu. Podobnie jak kładziemy się spać i wstajemy. Dla nas to normalka, jak przekręcenie klucza w zamku. Natomiast rodzice lekko się stresują jak mają wejść pod naszą nieobecność.
Na początku mieliśmy kilka sytuacji, że nad ranem otwieraliśmy balkon na oścież i biegliśmy wyłączyć wyjący alarm. Teraz już pamiętamy o właściwej kolejności.
Kiedyś włączył się alarm o 1:00 w nocy. Wyglądało na fałszywy, ale rano przed oknem na parterze widać było ślady stóp na śniegu. Czyli ktoś coś zaczął kombinować, ale pewnie zwiał od razu.
U nas alarm steruje też paroma urządzeniami, więc załączanie na noc informuje "dom" żeby przejśc w tryb "nocny". :D

Senser
30-06-2006, 13:55
Nam jakąś do dziś nie może wejść w krew ten alarm :-) Mieszkamy już 8 m-cy i chyba nie mam miesiąca, żeby nie odpalić na pusto alarmu...szczególnie się dajemy złapać tuż po obudzeniu...jakąś tak odruchowo otwieramy tak po prostu okna :-) To najczęściej...no zdarzy się trzaśnięcie drzwiami mocniejsze...a wtedy stłuczeniowe...
Generalnie da sie z tym żyć...ale czasem :-)

Marek30022
30-06-2006, 14:03
Przypominam pewną przestrogę, która już była na forum. Proponuję nie pisać jakie macie systemy alarmowe, kiedy je włączacie a kiedy nie itp. Te nasze wywody mogą czytać nie tylko osoby uczciwe.

Senser
30-06-2006, 14:58
Poniekąd słuszna uwaga.

Majka
30-06-2006, 15:05
poniekąd niewspomniałam o giwierze :roll: :lol:

Senser
30-06-2006, 15:12
poniekąd niewspomniałam o giwierze :roll: :lol:
Giwiera?? A cóż to takiego??

Majka
30-06-2006, 15:19
poniekąd niewspomniałam o giwierze :roll: :lol:
Giwiera?? A cóż to takiego??

za dużo o jedna literkę :lol:
takie ustrojstwo
http://turystyka.motostrefa.pl/images/giwerA.jpg

Senser
30-06-2006, 15:22
Co to jest giwera to wiem...ale myślałem że może o jakąś riwiere ci chodzi, a może o ripere, a może romper stomper?? albo jeszcze nie daj Boże Lalamido??!! :lol:

Inka1
30-06-2006, 15:26
Dzięki alarmowi dom spalił się tylko trochę, a nie w całości ;) więc sobie chwalę i czuję sie bezpieczna. Dla mnie alarm to pewien standard, a nie przesada ;)

Mis Uszatek
01-07-2006, 00:24
Dziękuję za posty. Przypominam, że jeśli ktoś czuje, że się za bardzo ponawywnętrzał, to może swój usunąć (tylko niech da przeczytać).



Przy dobrze zrobionym alarmie można sobie okno uchylić nawet jak jest on uzbrojony.
Uchylić - owszem, gorzej z zamknięciem (myślę o czujkach inercyjnych).



Jak chcesz pogrzebać w lodówce to:
- rozbrajasz alarm i grzebiesz
- masz tak zaprogramowane strefy, ze do lodówki możesz dojść przy uzbrojonym alarmie
- nie grzebiesz po nocach w lodówce

Przekładając drugą opcję na ludzki język (przepraszam - misiowy): najzwyczajniej alarm nie działa w tej części domu. Pierwsze i trzecie to poważne ograniczenie swobód obywatelskich.


Dzięki alarmowi dom spalił się tylko trochę, a nie w całości ;) więc sobie chwalę i czuję sie bezpieczna. Dla mnie alarm to pewien standard, a nie przesada ;)
No właśnie - dla mnie standardem jest nieskrępowany dostęp do swojego domu. Jak tu się przestawić? A o tym spaleniu to ciekawe. Napisz coś więcej.

Z Waszych wypowiedzi wynika, że muszę się przygotować na: 1) kontrolowanie w dowolnej chwili gdzie są dzieci, psy, koty i inne nisko przelatujące obiekty, 2) powstrzymywanie odruchu otwierania okien pod byle pretekstem (np. bo jest duszno), 3) uspokajanie seniorów zterroryzowanych przez alarm, 4) ścisłe planowanie drogi wyjścia z domu, powrotu i ścieżek poruszania się po domu. No niezbyt optymistyczna wizja. To musi zabierać tyle energii, że może bardziej się opłaca pełnić służbę wartowniczą na zmianę z Misiową?

Senser
01-07-2006, 09:05
No właśnie - dla mnie standardem jest nieskrępowany dostęp do swojego domu.
Czasy mamy takie...że albo swobodny dostęp, albo ryzyko "niezarejestrowanej" kradzieży.

Inka1
01-07-2006, 13:12
No właśnie - dla mnie standardem jest nieskrępowany dostęp do swojego domu.
Czasy mamy takie...że albo swobodny dostęp, albo ryzyko "niezarejestrowanej" kradzieży.


Ale alarm nie powoduje "skrępowania" :wink: to jest normalny element w Twoim domu: jak zmywarka (ci, co czują się nią skrępowani myją "Ludwikiem" :wink: ). A już na pewno nie skrępuje Cię rabat 25-30% w Towarzystwie Ubezpieczeniowym za alarm z powiadamianiem. :D

Mis Uszatek
02-07-2006, 23:23
Ale alarm nie powoduje "skrępowania" :wink: to jest normalny element w Twoim domu: jak zmywarka (ci, co czują się nią skrępowani myją "Ludwikiem" :wink: ). A już na pewno nie skrępuje Cię rabat 25-30% w Towarzystwie Ubezpieczeniowym za alarm z powiadamianiem. :D

Z tego wynika, że nie powinienem mieć alarmu. Tak się składa, że właśnie nie używam zmywarki i nie płacę firmom ubezpieczeniowym (a zaoszczędzone grosiki przeznaczam na miód).

Inka1
03-07-2006, 09:25
Ale alarm nie powoduje "skrępowania" :wink: to jest normalny element w Twoim domu: jak zmywarka (ci, co czują się nią skrępowani myją "Ludwikiem" :wink: ). A już na pewno nie skrępuje Cię rabat 25-30% w Towarzystwie Ubezpieczeniowym za alarm z powiadamianiem. :D

Z tego wynika, że nie powinienem mieć alarmu. Tak się składa, że właśnie nie używam zmywarki i nie płacę firmom ubezpieczeniowym (a zaoszczędzone grosiki przeznaczam na miód).


Nie ubezpieczasz domu???? Hm... dziwię się... naprawdę. Mnie spalenie domu kosztowało zdrowo ponad 100.000 - na szczęście byłam ubezpieczona :wink: Jak Cie okradną, albo rura z wodą pęknie pod Twoją nieobecność to obawiam się, że grosiki z miodu niewiele pomogą.

Rav
03-07-2006, 09:28
Ale alarm nie powoduje "skrępowania" :wink: to jest normalny element w Twoim domu: jak zmywarka (ci, co czują się nią skrępowani myją "Ludwikiem" :wink: ). A już na pewno nie skrępuje Cię rabat 25-30% w Towarzystwie Ubezpieczeniowym za alarm z powiadamianiem. :D

Z tego wynika, że nie powinienem mieć alarmu. Tak się składa, że właśnie nie używam zmywarki i nie płacę firmom ubezpieczeniowym (a zaoszczędzone grosiki przeznaczam na miód).

Jasne. Gorzej jak ktoś Ci w związku z brakiem alarmu sporo tego miodziku "podprowadzi" i nie będziesz miał go jak odzyskać, bo go nie ubezpieczyłeś... :-? :wink:
Oczywiście żaden alarm nie zapobiegnie kradzieży, ale ja pozakładałbym chociaż malutkie kontaktroniki na garnuszki i czujkę inercyjną przy ulu... :wink:

d***t
03-07-2006, 09:41
Z tego wynika, że nie powinienem mieć alarmu. Tak się składa, że właśnie nie używam zmywarki i nie płacę firmom ubezpieczeniowym (a zaoszczędzone grosiki przeznaczam na miód).

Dorzuce 0,03 PLN

Nie mam (jeszcze) domu, ale mam biuro (segment) z alarmem i monitoringiem. W umowie z ochroniarzami mam 5 minut na dojazd ekipy w nocy. I jak mi sie wlamali do biura, to w mniej wiecej 3 minuty juz ich nie bylo, wiec jak ekipa przyjechala po tych pieciu, to juz tylko na policje zadzwonili. I oczywiscie zadowoleni, ze dobrze sie wywiazali z zadania odjechali.

Mam tez polise ubezpieczeniowa na wypadek kradziezy. Ubezpieczyciel (niemal) bez szemrania pokryl wszystkie szkody, wlacznie z pogieta krata, wymiana okna (wyrwana futryna) i wartoscia skradzionego sprzetu.

Podsumowujac. Nie ludze sie, ze sa sposoby na zabezpieczenie sie przed wlamaniem. Jestem jednak pewien, ze w domu bedzie alarm. Tak samo jak jestem pewien, ze beda rolety. I beda czujki zewnetrzne i bedzie pilot antynapadowy. Bo po pierwsze moja zona bedzie sie czula bezpieczniej, a po drugie, jak ktos sie wlamie, to bedzie mial tylko 3 minuty, zeby mnie okrasc.

I jestem pewien, ze wykupimy ubezpieczenie. Wiem, ze jak sie pomysli - tysiac zlotych co roku - to kieszen boli. Ale ja mialem taki rok, ze gdyby nie ubezpieczenia (samochod x 2, portfel, czyli karty x 3, biuro x 1) to bylbym ladnych kilkadziesiat tysiecy zlotych w plecy. Czyli na razie jestem na plusie :-)

I jeszcze na koniec (a moze to powinno byc na poczatku?) - lepiej zapobiegac niz leczyc. Wlasciciele sasiedniego segmentu po wlamaniu do naszego biura jeszcze tego samego dnia zmodernizowali swoja instalacje. Jestem prawie pewien, ze po pierwszej probie (niewazne udanej czy nie) wlamania do Twojego domu zalozysz i alarm i monitoring. A z tego co wiem (mam paru znajomych mieszkajacych w domach) jest tylko kwestia czasu kiedy ktos Ci sprobuje cos ukrasc. Czego oczywiscie serdecznie nie zycze.

ania
03-07-2006, 10:01
Oczywiście żaden alarm nie zapobiegnie kradzieży, ale ja pozakładałbym chociaż malutkie kontaktroniki na garnuszki i czujkę inercyjną przy ulu... :wink:

Mnie się wydaje że problem Misia to strach przed "wpadaniem we własne sidła" - o swoim alarmie sobie przypomni jak już włoży łapę do własnego garnuszka. A wtedy.... :o

_bogus_
03-07-2006, 14:06
Alarm od dwu lat. W tym czasie dokładnie 3 fałszywe alarmy. Na początku, jak zapominałem że jest i otwierałem drzwi lub okna. Później jak dodałem dodatkową sygnalizację diodkami - już nie zapominałem. Moze nie jest to najlepszy alarm - sam robiłem się ucząc - i dobry specjalista by ustawił od razu tak by nie było problemów.

Mam 3 koty. Alarm włączony praktycznie zawsze (szczególnie w nocy). Mogę sobie chodzić po domu przy włączonym alarmie, nie czuję się w żaden sposób ograniczony. A co do kobiet - u mnie to włąśnie żona zwykle włącza i wyłącza alarm. Widzę że po bardzo krótkim czasie uznała alarm za element konieczny. Teraz w rozmowach ze znajomymi którzy się budują zdecydowanie podkreśla by nie zapomnieli o alarmie.

Mis Uszatek - osobiście radzę - ubezpiecz się przynajmniej od pożaru. Po co masz się uczyć na własnych błędach - skorzystaj z moich...

Mis Uszatek
03-07-2006, 18:38
_bogus_: czy masz diodkę na każdym oknie? Rozumiem, że sygnalizuje załączenie alarmu. Dobry pomysł dla zapominalskich.

O ubezpieczeniu. Kiedy raz wyszedłem z lasu i odwiedziłem Pana Ubezpieczyciela, to mi długo mówił jak to będzie wspaniale, a potem dopisał na umowie drobnym maczkiem klauzulę wyłączającą z ubezpieczenia wszystko co cenne w moim domku. Zostały tylko ściany, przypalone garnki i stary dywanik. To znaczy, ubezpieczenie, owszem miałem, ale gdyby doszło do kradzieży, to tak jakbym nie miał. W misiowym języku to się nazywa oszustwo, a w ludzkim?

A dla tych, którzy są zadowoleni, że ubezpieczyciel bez szemrania pokrył tamto i owamto mam pytanie: a z czyich pieniążków je pokrył najmilsi? Czy przypadkiem nie z Waszych - tych, które bez szemrania płaciliście długie lata?

O ubezpieczeniu od pożaru się nie wypowiadam, bo to nie na temat. Tu jestem skłonny do ustępstw (tylko ciekawe, czy też mają takie sprytne umowy?)

Gregori
27-11-2006, 21:35
Witam,

ponieważ właśnie zamierzam sobie kupić alarm i zacząłęm się wczystywać w różne szczegóły mam pytanko czy jest ktoś na forum kto używa pilotów do zdalego wlączania i wyłączania alarmu? Bo mnie się to wydaje że to bęzie bardzo wygodne rozwiązanie. Nie trzeba będzie tyle "stukać" na klawiaturze. Tylko "klik" jak w samochodzie. Poza tym nie będe musiał kupować drugiego manipulatora który chciałem sobie zainstalować na poddaszu (strefa nocna)
np satel ma takie w ofercie:

http://www.napad.pl/katalog/index.php?akcja=produkty&iKatId=113

Znalazłem też coś ciekawego dla trzymających pieski w domu - czujka firmy crow która reaguje na "zwierzynę" powyżej 40 kilogramów. Tylko wtedy jakiś anorektyk pewnie możę nas obrobić :D . Mają te czujki powyżęj 5 kg. Poniżęj link do opisu czujki.

http://www.napad.pl/katalog/index.php?akcja=opis&iKatId=103&iProdId=316

marcin_u
27-11-2006, 22:03
Witam,

ponieważ właśnie zamierzam sobie kupić alarm i zacząłęm się wczystywać w różne szczegóły mam pytanko czy jest ktoś na forum kto używa pilotów do zdalego wlączania i wyłączania alarmu? Bo mnie się to wydaje że to bęzie bardzo wygodne rozwiązanie. Nie trzeba będzie tyle "stukać" na klawiaturze. Tylko "klik" jak w samochodzie. Poza tym nie będe musiał kupować drugiego manipulatora który chciałem sobie zainstalować na poddaszu (strefa nocna)
np satel ma takie w ofercie:

http://www.napad.pl/katalog/index.php?akcja=produkty&iKatId=113

Znalazłem też coś ciekawego dla trzymających pieski w domu - czujka firmy crow która reaguje na "zwierzynę" powyżej 40 kilogramów. Tylko wtedy jakiś anorektyk pewnie możę nas obrobić :D . Mają te czujki powyżęj 5 kg. Poniżęj link do opisu czujki.

http://www.napad.pl/katalog/index.php?akcja=opis&iKatId=103&iProdId=316

nie polecam załaczania/wyłaczania alarmu pilotem ,bo mozna zeskanowac pilota.
czujniki odporne na zwierzeta tez nie sa dobrym rozwiazaniem..lepiej zastosowac kontaktrony+czujnik inercyjny badz stluczenia szyby.

rafallogi
28-11-2006, 08:30
Niestety statystyki są takie, że większość włamań i kradzieży ma miejsce podczas..... obecności domownikówa a właściwie podczas ich snu. Snu, ale narkotycznego wywołanego wpuszczeniem tej substancji do pomieszczeń gdzie przebywamy.
Po cóż mają wchodzić gdy nas nie ma, po stary telewizor, czy biżuterię, ktora poszła z nami?
Gdy my jesteśmy w domu, to są z nami karty kredytowe, portfele z mniejszą lub większą ilością gotówki, samochody, dokumenty i kluczyki od nich.........

Rav
28-11-2006, 10:29
Dlatego u mnie zawsze alarm jest uzbrojony jak śpimy. Wszystkie newralgiczne miejsca są chronione.
Poza tym to już nie takie chop siup dla włamywaczy, bo skończyć się może nie tylko na kradzieży, ale na ofiarach. Niektórzy mogą nie usnąć zbyt mocno lub posiadać w domu broń o nieco większym zasięgu niż siekiera...
Na szczęście zaczynają pojawiać się głosy o zmianie prawa, które w znacznie większym stopniu będzie chroniło życie i mienie osobiste każdego z nas.
Wkraczając na teren prywatny będzie się trzeba liczyć z tym, że ktoś swojego terenu będzie bronił. Na tyle na ile potrafi. I ma do tego pełne prawo.
Jeśli mentalność zacznie się zmieniać w tym kierunku nie będą potrzebne takie zabezpieczenia. Złodziej będzie miał problem wejść na mój dach i wrzucić środek usypiający, ponieważ będę miał prawne podstawy aby wcześniej go legalnie z tego dachu zestrzelić...

retrofood
28-11-2006, 10:55
Złodziej będzie miał problem wejść na mój dach i wrzucić środek usypiający, ponieważ będę miał prawne podstawy aby wcześniej go legalnie z tego dachu zestrzelić...

Popieram to "legalnie" dodając "z przyjemnością".
Poza tym wejście na dach też powinno być zabezpieczone.
A co do nocy, to po to są strefy, aby dojscia do WC w nocy nie blokować.

tigga
28-11-2006, 11:08
O ubezpieczeniu. Kiedy raz wyszedłem z lasu i odwiedziłem Pana Ubezpieczyciela, to mi długo mówił jak to będzie wspaniale, a potem dopisał na umowie drobnym maczkiem klauzulę wyłączającą z ubezpieczenia wszystko co cenne w moim domku. Zostały tylko ściany, przypalone garnki i stary dywanik. To znaczy, ubezpieczenie, owszem miałem, ale gdyby doszło do kradzieży, to tak jakbym nie miał. W misiowym języku to się nazywa oszustwo, a w ludzkim?

Proponuję zapuścić się trochę dalej poza las :wink: Są różni ubezpieczycie i opcje ubezpieczenia. Sprawdź np. Hestię. Nie jest to reklama, tylko tam akurat znajdziesz przykład różnych wariantów ubezpieczenia i zobaczysz dlaczego warto wyjść dalej z lasu.



A dla tych, którzy są zadowoleni, że ubezpieczyciel bez szemrania pokrył tamto i owamto mam pytanie: a z czyich pieniążków je pokrył najmilsi? Czy przypadkiem nie z Waszych - tych, które bez szemrania płaciliście długie lata?

Na tym polegają właśnie ubezpieczenia... Zamiast operować zgrubnymi, demagogicznymi sformułoaniami w stylu "bo to z naszych pieniędzy" po prostu pozostałbym przy chłodnej kalkukacji.

Mis Uszatek
28-11-2006, 20:06
A dla tych, którzy są zadowoleni, że ubezpieczyciel bez szemrania pokrył tamto i owamto mam pytanie: a z czyich pieniążków je pokrył najmilsi? Czy przypadkiem nie z Waszych - tych, które bez szemrania płaciliście długie lata?

Na tym polegają właśnie ubezpieczenia... Zamiast operować zgrubnymi, demagogicznymi sformułoaniami w stylu "bo to z naszych pieniędzy" po prostu pozostałbym przy chłodnej kalkukacji.

Wyrwałeś to zdanie z kontekstu. Chodzi mi o to, że zbyt chętne wypłacanie odszkodowań tak naprawdę odbija się na kieszeniach wszystkich ubezpieczonych. I nie ma tu co kalkulować, ponieważ polityka firmy jest poza naszym zasięgiem.
A jeśli chodzi o kalkulację ryzyka okradzenia albo pożaru własnej nieruchomości, to nikt nie potrafi tego zrobić rzetelnie i pewnie dlatego firmy ubezpieczeniowe tak dobrze prosperują.

tigga
29-11-2006, 07:11
Wyrwałeś to zdanie z kontekstu.


No nie wiem, moim zdaniem przedstawiony kontekst - choć zgodny logicznie - nie do końca zdejmuje odium demagogii. Ale mniejsza z tym



Chodzi mi o to, że zbyt chętne wypłacanie odszkodowań tak naprawdę odbija się na kieszeniach wszystkich ubezpieczonych.


I tak i nie. Zgadzam się, że ubezpieczenia "dobrych" ubezpieczycieli (rozumiem przez to takich, którzy nie zaniżają odszkodowań, nie szukają dziury w całym itp) są czasem droższe. Ja patrzę na to w ten sposób: płacę drożej - dostaję dobry produkt. Płacę taniej - dostaje barachło, które mi się zaraz rozpadnie a gwarancji mi nie uznają.
Dobrym przykładem jest tu Link4 w ubezpieczeniach komunikacyjnych. Ich niższe ceny wynikają przede wszystkim z polityki zaniżania odszkodowań, przeciągania procedur i liczenia na to, że ubezpieczony nie będzie miał wytrwałości i konsekwencji w egzekucji swoich praw.



I nie ma tu co kalkulować, ponieważ polityka firmy jest poza naszym zasięgiem.
A jeśli chodzi o kalkulację ryzyka okradzenia albo pożaru własnej nieruchomości, to nikt nie potrafi tego zrobić rzetelnie i pewnie dlatego firmy ubezpieczeniowe tak dobrze prosperują.


Oczywiście, zgadzam się, że polityka jest poza naszym zasięgiem i nie spodziewam się że ktoś będzie robił audyt procedur przed ubezpieczeniem się, czy założeniem lokaty w banku (można tu stosować pewną analogię). Myślę, że wystarczy podeprzeć się badaniami satysfakcji klientów, statystykami skarg do do organów kontrolnych i opiniami tych którzy przez taki proces przeszli. Tyle możemy i warto to zrobić. Ja z tego powodu np. wybrałem Hestię.

Co do wyceny - może po prostu spojrzeć chłodno na liczby, zamiast zastanawiać się "ile te chytruski na tym zarabiają"? Skalkulowałem "na szybko" ubzepieczenie wartości od kradzieży w mieszkaniu i za sumę 40 tys. składka wynosi około 300 PLN. Nie warto? Mniej niż jedna setna wartości rocznie. I nie interesuje mnie czy "rzeczywiście" kosztuje to ubezpieczyciela pół czy ćwierć procenta - interesuje mnie że stosunek ceny do zabezpieczanego majątku jest IMO atrakcyjny a ubezpieczyciel ma pochlebne opinie.