PDA

Zobacz pełną wersję : Mówić czy nie mówić?



KiZ
11-07-2006, 10:17
Mam dylemat. Dwie działki poniżej mnie buduje dom pewne młode małżeństwo. W ramach nawiązywania stosunków dobrosąsiedzkich zapoznaliśmy się i czasem wymieniamy się spostrzeżeniami na temat naszych inwestycji. Mili ludzie, chociaż w kwestii budowy maksymalni ignoranci. Owe małżeństwo jest w pracach bardziej zaawansowane. Kilka dni temu, będąc pod wieczór na budowie, wszedłem na ich teren. Stan prac to były 4 warstwy betonu komórkowego. Żaden ze mnie ekspert, ale kilka kwestii mnie zaciekawiło. Poprosiłem mojego majstra, naprawdę powszechnie uznanego za super fachowca, żeby ze mną tam podszedł i ocenił wykonanie. Wiecie co? Gdy tam przyszedł to najpierw zaniemówił, a potem wpadł w furię, nie mogąc pojąć takiego partactwa. Uwag krytycznych była cała litania; od kardynalnych po kosmetyczne, np. folia kubełkowa z półtora metrową wyrwą, brak izolacji poziomej na ścianie fundamentowej, podziurawione bloczki, odchylenia (użył niwelatora) itp. itd. Dwa dni później spotkałem inwestorów. Byli wniebowzięci i zachwyceni tempem prac. Nie miałem odwagi, żeby im zwrócić uwagę na fuszerki. Czy słusznie?

Krisker
11-07-2006, 10:21
MÓWIĆ, MÓWIĆ, MÓWIĆ!!! Niech zmieniają wykonawcę póki czas, choć w pewnych kwestiach i tak już za późno - choćby izolacja pozioma. Chyba, że rozbiorą mur. O ile wiem, jej brak to dość poważny błąd!

ania
11-07-2006, 10:32
Nie mówić!!!!
Po co ci kłopot. Jeżeli to totalni ignoranci to albo się obrażą albo zaczną przychodzić z każdą sprawą tak, że za miesiąc będziesz prowadził całą ich inwestycję.
To są dorośli ludzie i powinni mieć swój rozum.

Ultima
11-07-2006, 10:39
Powiedzieć, ale tylko jeden raz. Coś w stylu "Z tego co wiem to izolacja pozioma na bundamencie musi być. W przeciwnym razie jest prawie pewne że będziecie mieli zagrzybione i zawilgocone ściany. Musicie się przyjrzeć budowie bo w tej branży większość zawodników to partacze". Można im też podrzucić jakiegoś starego Muratora z artykułem o fundamentach. Myślę, że załapią i zaczną się przyglądać budowie. Uważam natomiast za niestosowne wskazywanie bez wyrażnej prośby z ich strony dużej ilości błędów. Niestosowne jest również częste zwracanie im uwagi.

Krisker
11-07-2006, 10:47
Nie mówić!!!!
Po co ci kłopot. Jeżeli to totalni ignoranci to albo się obrażą albo zaczną przychodzić z każdą sprawą tak, że za miesiąc będziesz prowadził całą ich inwestycję.
To są dorośli ludzie i powinni mieć swój rozum.

Gratuluję postawy. Ciekawe, czy będąc na ich miejscu też byś miała takie podejście. Ja wolałbym, żeby w razie wystąpienia podobnej sytuacji ktoś życzliwy poinformował mnie o niedociągnięciach. Wystarczy zresztą zasugerowanie powołania inspektora nadzoru i on się resztą zajmie i nie będzie tak: "Po co ci kłopot. Jeżeli to totalni ignoranci to albo się obrażą albo zaczną przychodzić z każdą sprawą tak, że za miesiąc będziesz prowadził całą ich inwestycję."

:(

michal_m
11-07-2006, 10:48
Mówić, póki jest czas na poprawę. Jak nie będą chcieli, to nie posłuchają. Kiedyś się wygadasz przypadkiem, jak im się zaczną problemy z tytułu tego partactwa i będą mieli pretensje. A tak, chociaz sumienie czyste.

niciacia
11-07-2006, 11:01
Powiedzieć, ale tylko jeden raz. Coś w stylu "Z tego co wiem to izolacja pozioma na bundamencie musi być. W przeciwnym razie jest prawie pewne że będziecie mieli zagrzybione i zawilgocone ściany. Musicie się przyjrzeć budowie bo w tej branży większość zawodników to partacze". Można im też podrzucić jakiegoś starego Muratora z artykułem o fundamentach. Myślę, że załapią i zaczną się przyglądać budowie. Uważam natomiast za niestosowne wskazywanie bez wyrażnej prośby z ich strony dużej ilości błędów. Niestosowne jest również częste zwracanie im uwagi.
Racja, jak za często będziesz zwracał im uwagę, to możesz stracić miłych sąsiadów (staną się niemili). Różni ludzie różnie interpretują tak rozumianą życzliwość, więc raz i konie tematu - stosunek do budowy domu jest podobny jak do współmałżonka (kocha się go mimo wad :wink: )- lepiej się nie narażać :wink: 8)

ania
11-07-2006, 11:08
Nie mówić!!!!
Po co ci kłopot. Jeżeli to totalni ignoranci to albo się obrażą albo zaczną przychodzić z każdą sprawą tak, że za miesiąc będziesz prowadził całą ich inwestycję.
To są dorośli ludzie i powinni mieć swój rozum.

Gratuluję postawy. Ciekawe, czy będąc na ich miejscu też byś miała takie podejście.

A dziękuję, dziękuję. Nabywa się tego po latach praktyki.
Niestety, nigdy nie będę na ich miejscu.
Spójrz na datę, kiedy się tu zarejestrowałam. Budowę zaczęłam trzy lata później. Właśnie dlatego, żeby nigdy nie być na ich miejscu.

JackD
11-07-2006, 12:17
ja twierdzę, że powiedzieć, jako podpowiedź dobrosąsiedzką, mogą nie reagowac, a moga być bardzo wdzięczni...
wtłumaczyć im czym to grozi w przyszłości i tyle... i podpowiedzieć co można zrobić, żeby uratowac sytuację... tyle....

michal_m
11-07-2006, 12:20
Nie mówić!!!!
Po co ci kłopot. Jeżeli to totalni ignoranci to albo się obrażą albo zaczną przychodzić z każdą sprawą tak, że za miesiąc będziesz prowadził całą ich inwestycję.
To są dorośli ludzie i powinni mieć swój rozum.

Gratuluję postawy. Ciekawe, czy będąc na ich miejscu też byś miała takie podejście.

A dziękuję, dziękuję. Nabywa się tego po latach praktyki.
Niestety, nigdy nie będę na ich miejscu.
Spójrz na datę, kiedy się tu zarejestrowałam. Budowę zaczęłam trzy lata później. Właśnie dlatego, żeby nigdy nie być na ich miejscu.

Trzymam za Ciebie kciuki. Podobno dopiero trzeci dom buduje się bezbłędnie. Ja też starałem się uniknąć błędów, ale już wiem, co bym zrobił lepiej.

Rafal_G-ce
11-07-2006, 12:21
Odpowiedź prosta: "zamień" się rolami o pomyśl czy Ty byś chciał wiedziec że ktoś Ci partaczy dorobek całego zycia......

JackD
11-07-2006, 12:22
ania...widzę, że nie zależy Ci aby komuś zrobić przysługę..../tak za darmo, aby mieć przyjemność/ a sądząc z opisu jako doradca finansowy też nie robisz nic za darmo.... tak sądzę

Jerzysio
11-07-2006, 12:36
KiZ

...rada jest prosta ....

zaproś owych sąsiadów do siebie na budowę i mimochodem zwróć szczególną uwagę na prawidłowe wykonanie ( u siebie ) spartolonych u nich rzeczy .....
i tyle .....

J

jamles
11-07-2006, 12:50
KiZ

...rada jest prosta ....

zaproś owych sąsiadów do siebie na budowę i mimochodem zwróć szczególną uwagę na prawidłowe wykonanie ( u siebie ) spartolonych u nich rzeczy .....
i tyle .....

J
...albo zapytaj z czego maja izolację pionową, bo ja (Ty) mam z folii/ papy
a u Was nie widzę......
a tak po jakie licho tam szedłeś :roll: :o jak ich nie było :-?
Teraz masz problem, ale teraz to chyba powinieneś powiedzieć

irreality
11-07-2006, 13:02
To czy ktoś się da "wrobić" w prowadzenie cudzej inwestycji to już kwestia asertywności. Co innego "porozmawiać o budowie" a co innego angażować się w nią...

A "wchodząc w rolę" kogoś komu partaczą dorobek życia... Chciałbym, żeby ktoś, powiedział mi to. Nie musi dyskretnie :)

To czy go posłucham - to moja sprawa :lol:

Natomiast na pewno da mi to do myślenia.... i jeżeli błędy są rażące to szybko mozna to zweryfikować, skonsultować z kimś, poczytać i póki jest jeszcze szansa naprawić... zmienić ekipę itd.

Popularność tego forum o tym świadczy... "Wymiana doświadczeń" - to nie forum ekspertów budownictwa, tylko wymiana doświadczeń pomiędzy ludźmi. Doświadczeń dających do myślenia i pozwalających uniknąć błędów.

Dlatego KiZ - na Twoim miejscu, zagadnął bym przy jakiejś okazji sąsiadów i po prostu powiedział, że nie chcesz się wtrącać w ich budowę ale oglądając ją z ciekawości (przecież oni napewno też oglądają cudze budowy i domki) zauważyłeś rzeczy, które Twoim skromnym zdaniem ze sztuką zgodne nie są. Może ekspert nie jesteś ale, Twój majster je potwierdza... i w sumie wolisz powiedzieć bo mogą to sprawdzić i poprawić.

Jak stwierdzą, że tak jest dobrze... albo ufają bezgranicznie swojemu... albo się obrażą... to ich sprawa... ich budowa... w końcu są dorośli.
Ja byłbym po prostu wdzięczny.

Luc Skywalker
11-07-2006, 13:06
KiZ
Nie mowic .
Zgodnie z zasada : jak chcesz stracic przyjaciela , to powiedz mu o jego wadach .

3241mirek
11-07-2006, 13:25
MÓWIĆ !!!!!!!! Zapytaj sie o byle co, np czy sciany maja proste, bo u siebie zauważyłeś krzywo i kazałes poprawiać lub o coś z tematu u nich spartolonego.

Bądz życzliwym sąsiadem.

irreality
11-07-2006, 13:35
Przecież to nie są "wady" tych ludzi - tylko ktoś ich robi w bambuko.

Nie powie sąsiadowi, że sąsiadowa żona ma krzywe nogi tylko jego ekpia buduje krzywe ściany i nie robi porządnie izolacji.

Co sobie są winni, że mało wiedza o budowaniu?

A co Wy wiecie o chirurgii mózgu albo programowaniu obiektowym? 8)

Każdy naiwnie zakłada, że jak się na czymś nie zna to komuś płaci żeby zrobił to porządnie.

Krisker
11-07-2006, 13:52
KiZ
Nie mowic .
Zgodnie z zasada : jak chcesz stracic przyjaciela , to powiedz mu o jego wadach .

Wady to są, ale wykonawcy, a nie tych ludzi. Zupełnie chybiona porada.

Krisker
11-07-2006, 13:54
To czy ktoś się da "wrobić" w prowadzenie cudzej inwestycji to już kwestia asertywności. Co innego "porozmawiać o budowie" a co innego angażować się w nią...

A "wchodząc w rolę" kogoś komu partaczą dorobek życia... Chciałbym, żeby ktoś, powiedział mi to. Nie musi dyskretnie :)

To czy go posłucham - to moja sprawa :lol:

Natomiast na pewno da mi to do myślenia.... i jeżeli błędy są rażące to szybko mozna to zweryfikować, skonsultować z kimś, poczytać i póki jest jeszcze szansa naprawić... zmienić ekipę itd.

Popularność tego forum o tym świadczy... "Wymiana doświadczeń" - to nie forum ekspertów budownictwa, tylko wymiana doświadczeń pomiędzy ludźmi. Doświadczeń dających do myślenia i pozwalających uniknąć błędów.

Dlatego KiZ - na Twoim miejscu, zagadnął bym przy jakiejś okazji sąsiadów i po prostu powiedział, że nie chcesz się wtrącać w ich budowę ale oglądając ją z ciekawości (przecież oni napewno też oglądają cudze budowy i domki) zauważyłeś rzeczy, które Twoim skromnym zdaniem ze sztuką zgodne nie są. Może ekspert nie jesteś ale, Twój majster je potwierdza... i w sumie wolisz powiedzieć bo mogą to sprawdzić i poprawić.

Jak stwierdzą, że tak jest dobrze... albo ufają bezgranicznie swojemu... albo się obrażą... to ich sprawa... ich budowa... w końcu są dorośli.
Ja byłbym po prostu wdzięczny.

Się "dwiema rencyma" podpisywuję :wink: :lol:

Andrzej Leppiej
11-07-2006, 13:55
Jakbym był wykonawcą odpowiedziałbym: NIE MÓWIĆ
Jakbym był inwestorem odpowiedziałbym: MÓWIĆ

Zatem Mówić. Ale tylko raz, by nie wyjść na wścibskiego...

Majka
11-07-2006, 14:10
powiedzieć i to nie przy okazji, tylko jeszcze dzisiaj.
forma może byc delikatna typu "słuchaj, wydaje mi się, że ta twoja ekipa nie bardzo się zna na robocie, chodź pokażę o co mi chodzi..............."

I zaraz sie okaże, jaki to znajomy 8)

niktspecjalny
11-07-2006, 15:03
jasne ,że mówić.Jesteśmy "członkami" tego forum wiec dla zasady i dla nauki, mowić. Poznałeś ich no i właśnie chęć uchronienia ich przed partactwem innych ,bedzie dla Ciebie nagrodą .Pomyśl teraz z drugiej strony jak obraza sie na fakt ,że im tego np, na początku nie wytknałes.


pozdro :)

przemekk74
11-07-2006, 15:06
zaznacz ze nie jestes pewny, ze sie nie znasz ale ze slyszales ze to sie tak i tak robic powinno... zebys nie wyszedl na madrale .. pamietaj ze nie ma pewnie domu w tym kraju do ktorego ktos by sie przyczepic nie mogl za cos.. a jak ktos sie chcial popisac srogim okiem to moze sie przyczepic ze gwozd jest nie pod takim katem wbity itp
Przemek

rafal9
11-07-2006, 15:13
Nie mówić,
znakomita większość ludzi jest przekonana o swojej nieomylności, o profesjonaliźmie swojego postępowania jak też o swoich wyborach.
Na pewno odbije się to na Tobie.
Ale jeżeli sami zapytają Cię o radę i opinię to jak najbardziej mówić.

dejna
11-07-2006, 15:14
Mam dylemat.

Ja jednemu powiedzialem, zadzwonilem nawet. To za dwa dni dzwonil z pretensjami do mnie, ze sie wcinam, bo jego kierownik taki solidny i dokladny powiedzial, ze jest tak wspaniale i co ja sie w ogole wtracam :-)

No ale teraz budowa stoi. Widzialem raz, ze jacys ludzie chodzili i robili fotki i to bylo tyle, ale mieli do mnie pretensje :-)

Nie gadalem od tamtego czasu z nimi :-)

Bylo zapewne tak, ze kierownik w ogole sie nie pokazywal na budowie, a jak zobaczyl, ze nie dopilnowal to mowil, ze to normalne, bo na kazdej budowie tak jest :-)
Wyprtal rozum sasiada i sasiad wyladowal zlosc na mnie :-)

Jak jest teraz to moge sie tylko domyslac :-)

Sonika
11-07-2006, 15:35
ania...widzę, że nie zależy Ci aby komuś zrobić przysługę..../tak za darmo, aby mieć przyjemność/ a sądząc z opisu jako doradca finansowy też nie robisz nic za darmo.... tak sądzę

Wiesz Jack - to ja Tobie za darmo, o Ani - jak nie wiesz to nie pisz..
Ania udziela porad za darmo - tutaj na forum, a jeśli nie ma i nie będzie mieć przyjemności z tego powodu, to właśnie przez takie komentarze jak Twoje.
Zanim coś napiszesz, przemyśl ze dwa razy!!!

irreality
11-07-2006, 15:49
dejna Tak jak napisałem... jak ktoś uważa swojego kierownika budowy za wyrocznie... to jego problem. Jest dorosły i wie co robi.
Przynajmniej masz czyste sumienie.

Ja kiedyś jechałem za gostkiem, który okazał się mieć niedziałające światła stopu. Gdy dwa samochody przed nim ktoś gwałtownie zahamował to udało mi się "z piskiem opon" zatrzymać dosłownie 1 cm za jego zderzakiem.
Na następnym skrzyżowaniu na światłach wysiadłem i poszedłem mu powiedzieć - grzecznie i kulturalnie, że nie ma świateł z tyłu. Przeciez nie każdy często je sprawdza i samemu można tak jeździć nie mając świadomości.
Gostek wzruszył ramionami i pojechał dalej. Może szukał jelenia który mu wjedzie w kufer i wyremontuje auto... a może uznał, że jestem wścibski...

Z kolei innym razem pędziłem późno (gdzieś koło 2 w nocy i z padającym deszczem) z delegacji i dosłownie w ostatniej chwili zauważyłem toczącego się maluszka, którego istnienie zdradzał jedynie poblask na drzewach jego przednich światełek oraz zabrudzone od błota odblaski z tyłu. Nie miał z tyłu żadnych świateł.

Wyprzedziłem go, włączyłem awaryjne i zatrzymałem się blokując mu drogę. W środku siedzieli pan z panią a z tyłu spało sobie małe dziecko w foteliku. Przerażeni bo chyba myśleli że to jakiś napad 8)

Gdy powiedziałem o co chodzi podziękowali bardzo a pan rzucił się do świateł i skrzynki bezpiecznikowej... a ja sobie pojechałem dalej.

Mogłem go wyprzedzić i pojechać dalej i jeszcze pokląć na beznadziejny stan techniczny polskich dróg i pojazdów. Tylko nie wiem czy czułbym się z tym dobrze... zwłaszcza gdyby komuś coś się stało.

A ile razy zdażyło mi się, że ktoś wskazał, że mam "flaka" w kole albo nie spaliła się żarówka, albo że bez świateł zimą jadę?

Nie znam tych ludzi - pokazali na migi, pomachali, a jedna pani w korku nawet zrobiła tak przerażoną minę pokazując na moje tylne koło że myślałem, że kogoś przejechałem i się ciągnie za zderzakiem... pojechali dalej. Ale ustrzegli mnie przed zniszczeniem opony, felgi czy zarobieniem mandatu.

Podsumowując - wolę pomóc jeśli mogę, zwłaszcza, że naprawdę nic mnie to nie kosztuje... i głosuję za MÓWIĆ ;-)

Heimnar
11-07-2006, 16:00
Zdecydowanie opcja "mówić". Jak skorzystają z uwagi to ich problem.
Ja już zdążyłem zauważyć, że jeżeli się ktoś nie zna na sprawi to generalnie mu jest łatwiej (psychicznie) bo się tyloma rzeczami nie przejmuje.

Niestety część z nich może wyjść po kilku latach mieszkania. A wtedy będzie bieda.

Generalnie staram się ludziom doradzać możliwie najwięcej jak mogę. Niestety - często dostaję za to po uszach, bo ktoś wychodzi z założenia, że nie ważne, że źle coś tam robi - ważne, że robi tak jak ON chce i reszta jest mało istotna.
Cóż - przywykłem. Ale to nie powód, żeby zamiklnąć - zawsze nic nie zaszkodzi, jeśli podzielisz się z innymi swoją wiedzą. Co oni z tym zrobią, czy też co będą do ciebie jako sąsiada czuli - jest drugorzędne.
Ja w takim przypadku miałbym poczucie dobrze spełnionego obowiązku - zrobiłem, co w mojej mocy, żeby pomóc. A że nie chcieli pomocy przyjąć, albo się obrazili - ich problem.

Takie jest moje zdanie i moja postawa w tego typu kwestiach.

Marcin27Wroc
11-07-2006, 16:32
zdecydowanie powiedziec, dokladnie tak jak napisales to na forum :)
kawa na lawe

ja tez jestem dyletantem i trafil by do mnie taki argument jak ktos z nieprzymuszonej woli bezplatnie powiedzial by dokladnie co mam zle i na co zwrocic uwage
i powolal by sie przy tym na zaufanego majstra, dobrze jakby z tym majstrem im powiedziec

a jak tylko cos napokmniesz, cos tam zagadasz bez szczegolow, to moga odebrac to gorzej, mniej wiarygodniej niz jak im powiesz dokladnie co maja zle :)

ja bylbym uradowany ze bede mial takiego zyczliwego sasiada :)

delor
11-07-2006, 18:02
Oczywiście, że MOWIC.
Przecież piszesz, że są to niemoty budowlane :wink:
Na pewno będą Ci wdzięczni. W każdym razie warto zaryzykować, aby potem nie mieć kaca moralnego.
Lepiej żałować, że się coś zrobiło niż , że nie zrobiło :-?

yama
11-07-2006, 18:22
a ja mam zły stosunek do ludzi którzy cos wiedzą a nie powiedzą tym bardziej jezeli nic na tym nie tracą , a jak sie sąsiad spyta o opinie pod koniec budowy to co przemilczysz?.........

Yogi66
11-07-2006, 19:45
Oczywiście, że należy powiedzieć.
Sprawa kultury osobistej jest forma w jakiej się to zrobi.
Sprawą kultury osobistej jest forma w jakiej się te uwagi przyjmie.

P.s

Nie mowic . Zgodnie z zasada : jak chcesz stracic przyjaciela , to powiedz mu o jego wadach .

Cóż to za przyjaźń w której nie jest się szczerym?

jabko
11-07-2006, 19:50
Powiedz.

Mi kiedyś sąsiad odradził blachę na dachu (poprzednie mieszkanie, mały spadek itp) i w sumie dzięki niemu oszczędziłem sobie kasy i kłopotów.

Bo miałem najpierw kupić blachę a dopiero potem szukać dekarza.

I popełniłbym błąd bo rzeczywiście dekarz potwierdził że na taki dach tylko papa.

A sąsiad tak po prostu podszedł i spytał co robimy i zaczął gadać.

Lubię mojego poprzedniego sąsiada :lol:
Jak będą normalni ludzie to na pewno się nie obrażą.

Mały
11-07-2006, 19:52
Tu się nie ma co szcypać w tańcu - powiedz ale na zasadzie " wydaje mi się że to powinno byc zrobioen tak...". Tylko raz. Jeśli będą na tyle głupi żeby zareagować nieuprzejmie czy też "nie wp...się" to odpuść ich sobie. Prędzej czy później sami do Ciebie przyjdą.

Paulka
11-07-2006, 20:23
Oczywiście, że powiedziec!!!
Bez dyskusji :wink:

izat
11-07-2006, 20:36
ja mam podobną sytuację i dylemat jak kolega- założyciel wątku
z tym, ze sąsiad prowadzący budowę ma własną firmę budowlaną i chyba powinien znać się na rzeczy
bywa tam praktycznie non stop i nadzoruje
a problem jaki zauważylismy, z kolegą z forum zresztą :), dotyczy tego, że jedna ze ścian nośnych praktycznie wisi w powietrzu
zamiast fundamentu jest piach, który widać, że był oszalowany
może zabrakło betonu .....

Mały
11-07-2006, 20:48
Zapomniałem dodać "mowa jest srebrem, milczenie złotem"...ale to tylko tak na marginesie.

Paulka
11-07-2006, 21:04
Zapomniałem dodać "mowa jest srebrem, milczenie złotem"...ale to tylko tak na marginesie.

Mądrośli ludowe nie sprawdzają sie w kazdym przypadku.

Budowa domu to nie zabawa, konsekwencje błędów moga być tragiczne, albo conajmniej dokuczliwe w przyszłości.
Jesli można - bez żadnego wysiłki - pomóc ludziom, dlaczego by tego nie zrobic?
Choćby dla spokoju własnego sumienia.
A co oni zrobią z tą wiedza - to już jest ich sprawa.

Mały
11-07-2006, 21:07
Brawo Paulka - z ust mi to wyjęłaś.
Walnęłaś w samo sedno.
Pozostaje tylko stosunek ów sąsiadów do prawdy o czym napisałem troszkę wyżej. Ale sądzę że to ich problem, a nie KiZ-a.
pozdrawiam i miłej nocy

JackD
12-07-2006, 08:13
ania...widzę, że nie zależy Ci aby komuś zrobić przysługę..../tak za darmo, aby mieć przyjemność/ a sądząc z opisu jako doradca finansowy też nie robisz nic za darmo.... tak sądzę

Wiesz Jack - to ja Tobie za darmo, o Ani - jak nie wiesz to nie pisz..
Ania udziela porad za darmo - tutaj na forum, a jeśli nie ma i nie będzie mieć przyjemności z tego powodu, to właśnie przez takie komentarze jak Twoje.
Zanim coś napiszesz, przemyśl ze dwa razy!!!

hmmm. po zastanowieniu...... przepraszam Anię
napisałem dlatego, że tak zdecydowanie była przeciwna....

ania
12-07-2006, 08:44
hmmm. po zastanowieniu...... przepraszam Anię
napisałem dlatego, że tak zdecydowanie była przeciwna....


Spoko-moko. Nie było sprawy. :D
Wiesz, JackD, jeszcze dwa lata temu bym powiedziała bez wahania. Ale zobacz:


Generalnie staram się ludziom doradzać możliwie najwięcej jak mogę. Niestety - często dostaję za to po uszach

i dlatego dziś pomagam tylko tym którzy mnie o to proszą.
Za to NIGDY nie odmawiam. :D
Pozdro!

JackD
12-07-2006, 08:50
hmmm. po zastanowieniu...... przepraszam Anię
napisałem dlatego, że tak zdecydowanie była przeciwna....


Spoko-moko. Nie było sprawy. :D
Wiesz, JackD, jeszcze dwa lata temu bym powiedziała bez wahania. Ale zobacz:


Generalnie staram się ludziom doradzać możliwie najwięcej jak mogę. Niestety - często dostaję za to po uszach

i dlatego dziś pomagam tylko tym którzy mnie o to proszą.
Za to NIGDY nie odmawiam. :D
Pozdro!
cieszę się ze nie trzymasz urazy....
równiez pozdwienia

jarry1
12-07-2006, 09:32
Jak nie powiesz to wniebowzięci Inwestorzy i tak będą to poprawiać tyle, że pózniej. Ja uważam, że trzeba to powiedzieć choć trzeba przemyśleć JAK TO POWIEDZIEĆ, aby nikogo nie urazić a pomóc, a co ktoś z tym potem zrobi to inna sprawa.

Pawson
12-07-2006, 09:36
zaznaczyłem powiedzieć ... chociaż nie bez zastanowienia ...

koło mnie mieszka gość który mi ciągle coś doradza ...

ostatni newsy to:
- elektryka na cały dom powinna kosztować tysiąc - dwa, nigdy więcej :o
- doprowadzenie powietrza do kominka to skonczona durnota :o
- kostka po zimie nawet idealnie położona podnosi sie o jakies 10 cm :o

ponieważ jednak obok tego było także troche porad z sensem to jest OK

jabko
12-07-2006, 09:38
...
Za to NIGDY nie odmawiam....

Aniu powiedz jeszcze ze dobrze gotujesz i jestem cały Twój :lol:


P.S - Tylko znowu nie pluj na monitor :roll:

Monika B
12-07-2006, 09:42
Podsumowując - wolę pomóc jeśli mogę, zwłaszcza, że naprawdę nic mnie to nie kosztuje... i głosuję za MÓWIĆ ;-)
W pełni się zgadzam! Rónież w kwestii sposobu zwrócenia uwagi - trzeba mieć wyczucie i zrobić to delikatnie.

Postępuję fair - potem śpię spokojnie. A reakcja właścicieli to ich problem - w końcu mam z kim robić grilla. :wink:

Qurcze, po prostu prawie zawsze postawa etyczna naraża nas nas nieprzyjemności. Od czasów Tutenhamona i na wieki. :wink: I tyle.

ania
12-07-2006, 09:50
P.S - Tylko znowu nie pluj na monitor :roll:


No i znów jest cały zaprychany... :oops:

Heath
12-07-2006, 09:58
Ja głosowałem za mówic. Jak juz się tam przypałętałeś, to teraz będziesz miał ich na sumieniu jak nie powiesz. A gdzie ich kierbud?
Napisz jak tam na placu boju :D

Pawson
12-07-2006, 10:12
właśnie ... czekamy na info z rozmowy 8)

PS. alternatywne rozwiązanie to idz do nich pogadac i oprzyj sie mocno o ściane ... może sie zawali od naporu to sami zobaczą że cos jest nie tak :lol: :lol:

AnetaS
12-07-2006, 10:22
Zaznaczyłam "mówić"
ale nie wprost, że jest coś nie tak z ich budową,
tylko delikatniej dać do myślenia.
Np. powiedzieć: "Zrobili mi izolację pionową i poziomą fundamentów (i tu im powiedzieć jak masz Ty zrobione) i nie jestem pewien czy jest to dobrze, czy źle, nie wiem czy nie będę musiał przerabiać, a jak to jest zrobione u Was?" a jak już pójdziecie do nich oglądać, to zrobić zdziwko i powiedzieć "a to Wy w ogóle nie macie? :o, przecież to jest bardzo ważna sprawa. "
coś w tym rodzaju. Porusz te sprawy, które u nich są ewidentnie źle zrobione. Nigdy nie mów wprost że mają coś źle zrobione, bo stracisz dobrosąsiedzkie stosunki. Ale miej wątpliwości, co do swoich robót, a im dasz do myślenia. Chyba że to ludzie nie myślący, wtedy to już nic nie poradzisz i nic nie mów.

Gusiek
12-07-2006, 10:41
ja uważam że powiedzieć, gdyż zawsze wychodzę z założenia jak ja bym zareagowała na podobne uwagi. Może na początku byłabym oburzona bo przecież budowa to "nasze dziecko", ale napewno bym zaczęła szperać w internecie, gazetach czy uwaga była słuszna. Jeżeli tak to sąsisdom dziękuję a ekipę "fachowców" żegnam ozięble. Ale to jest moja opinia :roll:



.........................................
Proszę o komentarz
http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=74557

kaskaa
12-07-2006, 12:03
KiZ - jak już im powiesz - to napisz co było dalej.

PS. Moim zdaniem "mówić"

KiZ
12-07-2006, 12:31
Dzięki, utwierdziliście mnie w przekonaniu, że im powiem. Wzniosę się jakimś nadludzkim wysiłkiem na wyżyny dyplomacji i może jakąś subtelną fraszką bądź nienachalną przyśpiewką naprowadzę ich na właściwe tory ;)
A tak poważnie mówiąc, to mam wyrzuty sumienia, bo ci ludzie są z gatunku "serce na dłoni" i głupio mi patrzeć, jak ktoś bardziej lub mniej świadomie robi z nich frajerów. Dzwoniłem do tego faceta i pod jakimś tam pretekstem umówiłem się z nim wieczorem na budowie. No i zobaczymy...

Mały
12-07-2006, 12:32
Dzięki, utwierdziliście mnie w przekonaniu, że im powiem. Wzniosę się jakimś nadludzkim wysiłkiem na wyżyny dyplomacji i może jakąś subtelną fraszką bądź nienachalną przyśpiewką naprowadzę ich na właściwe tory ;)
A tak poważnie mówiąc, to mam wyrzuty sumienia, bo ci ludzie są z gatunku "serce na dłoni" i głupio mi patrzeć, jak ktoś bardziej lub mniej świadomie robi z nich frajerów. Dzwoniłem do tego faceta i pod jakimś tam pretekstem umówiłem się z nim wieczorem na budowie. No i zobaczymy...
Powodzenia.

Gusiek
12-07-2006, 12:51
Dzięki, utwierdziliście mnie w przekonaniu, że im powiem. Wzniosę się jakimś nadludzkim wysiłkiem na wyżyny dyplomacji i może jakąś subtelną fraszką bądź nienachalną przyśpiewką naprowadzę ich na właściwe tory ;)
A tak poważnie mówiąc, to mam wyrzuty sumienia, bo ci ludzie są z gatunku "serce na dłoni" i głupio mi patrzeć, jak ktoś bardziej lub mniej świadomie robi z nich frajerów. Dzwoniłem do tego faceta i pod jakimś tam pretekstem umówiłem się z nim wieczorem na budowie. No i zobaczymy...

opisz jak poszło :roll: bo wszyscy są ciekawi nooo przynajmniej ja :D


.................................................. ...
proszę o komentarze :D :oops:
http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=74557

AnetaS
12-07-2006, 13:15
Dzięki, utwierdziliście mnie w przekonaniu, że im powiem. Wzniosę się jakimś nadludzkim wysiłkiem na wyżyny dyplomacji i może jakąś subtelną fraszką bądź nienachalną przyśpiewką naprowadzę ich na właściwe tory ;)
A tak poważnie mówiąc, to mam wyrzuty sumienia, bo ci ludzie są z gatunku "serce na dłoni" i głupio mi patrzeć, jak ktoś bardziej lub mniej świadomie robi z nich frajerów. Dzwoniłem do tego faceta i pod jakimś tam pretekstem umówiłem się z nim wieczorem na budowie. No i zobaczymy...

opisz jak poszło :roll: bo wszyscy są ciekawi nooo przynajmniej ja :D


ja też

Zbigniew Rudnicki
12-07-2006, 13:17
Mówić, powołując się na opinię swojego majstra, ale jednocześnie podkreślając, że nie jest to moja opinia, bo ja się na tyle nie znam, aby doradzać.
No i nigdy w przyszłości, gdy wady się ujawnią, nie nawiązywać do udzielonej rady. Zwłaszcza nie mówić "A ja mówiłem ...".
Wogóle udawać, że się się nie pamięta o tych radach.

kze
28-07-2006, 12:53
A ja jestem za tym by NIE MÓWIĆ
Obrażą sie, powiedzą (oni lub ich poplecznicy) że wścibski jestem, może z UB lub coś w tym stylu.
Powołałem się nawet na niezależnego eksperta "Murator". Dowiedziałem sie, że tam reklamują pth. A on by nigdy nie wybudował z pth.
Nie mówić, bo stracicie sąsiada! Albo co najmniej konflikt gotowy. Niech każdy buduje jak uważa, ma kierownika, ma ekipe, ma doswiadczenie, wykształcenie... itp.


PS
A ja to bym chciał by mi ktoś zwrócił na coś uwage. Że źle wybudowałem. Miałem przypadek, że ktoś wspomniał, że folia wysokoparoprzepuszczalna u mnie na dach już długo wisi. Ja odpowiedziałem, że akurat mam taką co może i 6 miesięcy wisieć. Ale mam szacunek do tego sąsiada. Życzliwie mi zwrócił uwage, zapytał sie. Bardzo urósł w moich oczach. Czemu? Bo nie uważam bym pozjadał wszystkie rozumy. I takie pytanie, zasianie ziarna niepewnosci spowoduje, że popytam sie, poczytam itp. Ale to ja jestem. A już się przekonałem (na własnym doświadczeniu), że absolutnie nie mówić. Bo mozna zadrażnić stosunki (a po co to???), niesmak może pozostać. Niestety nie nalezy być nadgorliwym. Nalezy pilnować by mieć samemu dobrze wybudowane i uśmiechac sie do sąsiadów, spotykac sie z nimi na grillu, pozyczac przysłowiowej soli itp. Ale nie mówic, że cos może być nie tak... :( :cry:

m_ch_konto usunięte
28-07-2006, 13:11
Osobiście nie wchodziłbym na cudzą budowe bez zgody właściciela, ale jeżeli chcesz im pomóc to się na nią "wproś" przy najbliższej okazji i porusz te tematy. Najpierw upewnij się, czy aby inwestor nie oszczędza świadomie po to by na tym domku więcej zarobić. Potencjalny kupiec ma małe szanse dowieść partactwa budowlańców. W takim przypadku wolałbym nie trafić na takich sąsiadów.
Ale jeżeli sie mylę, to warto zwrócić uwagę i przyłaczam się do przedmówców, którzy zrobiliby to tylko raz.

Jeżeli sami ocenią, że dobrze im poradziłeś to nie opędzisz się od pytań.

jolka009
28-07-2006, 13:35
ja bym powiedziała, podkreślając że to moja opinia (nie muszą jej brac pod uwagę). Jeśli się wkurzą, obrażą czy coś podobnego to dałabym spokój i zakończyłabym temat. Na siłę nie ma sensu nikogo uszczęśliwiać.

Grzegorz1975
28-07-2006, 14:05
Trzeba powiedzieć !!!! TYlko forma ważna oczywiście.

Ale ty pewnie już powiedziałeś - i jaki efekt rozmowy ??

Zupełnie nie rozumiem tych którzy są przeciwni mówieniu :(

kze
28-07-2006, 14:15
Trzeba powiedzieć !!!! TYlko forma ważna oczywiście.

Ale ty pewnie już powiedziałeś - i jaki efekt rozmowy ??

Zupełnie nie rozumiem tych którzy są przeciwni mówieniu :(
Jesli chodzi o mnie to najpierw spytałem się czemu tak zrobił bo w Muratorze pisali, żeby inaczej robić. A potem zrobiłem zdjęcie i poprosiłem forumowiczów o opinię (opinia była taka, że w sumie nie zawali się i może być). No i to zdjecie chyba nie spodobało się... :oops: Nazwiskami przecież nie sypałem... :oops:

premiumpremium
28-07-2006, 17:20
No i jak KiZ ???
Powiedziałeś??? Nie powiedziałeś???

Ciekawa jestem, jak to rozwiązałeś...i co z tego wynikło.
:oops: :wink:

budulec
28-07-2006, 18:41
Trzeba powiedzieć !!!! TYlko forma ważna oczywiście.

Ale ty pewnie już powiedziałeś - i jaki efekt rozmowy ??

Zupełnie nie rozumiem tych którzy są przeciwni mówieniu :(
Jesli chodzi o mnie to najpierw spytałem się czemu tak zrobił bo w Muratorze pisali, żeby inaczej robić. A potem zrobiłem zdjęcie i poprosiłem forumowiczów o opinię (opinia była taka, że w sumie nie zawali się i może być). No i to zdjecie chyba nie spodobało się... :oops: Nazwiskami przecież nie sypałem... :oops:
Jest taka zasada, jeśli chcesz udzielać rad musisz się na tym znać.
W przeciwnym przypadku trzeba siedzieć cicho !!!

Grzegorz1975
29-07-2006, 07:17
Bardzo ogólna zasada, i chyba chodzi o pouczanie a nie powiadamianie i mówienie. Jeśli ktoś stoi przed tobą w korku i widzisz że coś mu cieknie spod autka to mimo że nie znasz się na mechanice podejdziesz i go poinformujesz, oczywiście jeśli się znasz to powiesz co i jak się spieprzyło.

Tak samo tu chodzi o podzielenie się informacją z sąsiadem a nie pouczanie.

budulec
29-07-2006, 09:23
Bardzo ogólna zasada, i chyba chodzi o pouczanie a nie powiadamianie i mówienie. Jeśli ktoś stoi przed tobą w korku i widzisz że coś mu cieknie spod autka to mimo że nie znasz się na mechanice podejdziesz i go poinformujesz, oczywiście jeśli się znasz to powiesz co i jak się spieprzyło.

Tak samo tu chodzi o podzielenie się informacją z sąsiadem a nie pouczanie.

Nie musisz się znać na mechanice, ale musisz wiedzieć, że jak coś leci to oznacza, że jest coś nie tak.
Jednak jeśli będziesz każdego informował, że mu leci dym z rury wydechowej to już będzie gorzej. A już najgorzej będzie jeśli Ty jako laik powiesz drugiemu laikowi jakąś głupotę, która wprowadzi tylko niepotrzebne zdenerwowanie i niepewność.
A KZE właśnie takie głupoty opowiadał.
pzdr

Graczyk
29-07-2006, 10:25
Jasne że mówić tylko tak delikatnie.

mago
30-07-2006, 21:13
Gdyby u mnie żle budowali,to bym była wdzięczna za wskazanie mi ewidentnych błędów budowlanych,zwłaszcza dotyczących fundamentów.Koledze nie zaizolowano i nie ocieplono fundamentów i po 3 latach grzyb zacząl wdzierać mu sie do piwnicy, musial po kawałku odkopywac i naprawiac błędy ekipy. :cry:
Uwazam,że delikatnie można zasugerować.

wiaterwiater
30-07-2006, 23:42
Słuchajcie kochani. Izolacji nie dali, krzywo jest, ekipa do d.... Tak po prawdzie powinniście zwolnić ekipę, zburzyć ściany i spróbować jeszcze raz. Życzliwy. Dobre. Naprawdę dobre.

kze
31-07-2006, 07:27
Bardzo ogólna zasada, i chyba chodzi o pouczanie a nie powiadamianie i mówienie. Jeśli ktoś stoi przed tobą w korku i widzisz że coś mu cieknie spod autka to mimo że nie znasz się na mechanice podejdziesz i go poinformujesz, oczywiście jeśli się znasz to powiesz co i jak się spieprzyło.

Tak samo tu chodzi o podzielenie się informacją z sąsiadem a nie pouczanie.

Nie musisz się znać na mechanice, ale musisz wiedzieć, że jak coś leci to oznacza, że jest coś nie tak.
Jednak jeśli będziesz każdego informował, że mu leci dym z rury wydechowej to już będzie gorzej. A już najgorzej będzie jeśli Ty jako laik powiesz drugiemu laikowi jakąś głupotę, która wprowadzi tylko niepotrzebne zdenerwowanie i niepewność.
A KZE właśnie takie głupoty opowiadał.
pzdr
Głupo nie opowiadał tylko spytał się innych forumowiczów czy jest OK. Nie byłem pewien to zaprezentowałem zdjecie i spytałem czy nie ma błędów. Wyszło, że w sumie moze być. To przepraszam, gdzie opowiadałem głupoty? Wydaje mi się, że spytane sie innych forumowiczów nie jest głupotą. Być może głupotą było napisanie, ze to jest u sąsiada... :( No, ale ja się nie boje pokazywać co wybudowałem i z chęcią wysłucham uwag innych osób. Czemu? Bo nie jestem alfą i omegą. I im więcej oczu patrzy tym większa szansa, że nic nie zostanie przeoczone... :-? Ale to może tylko moja naiwność.
Ale mam nauczkę i podtrzymuję: Nie mówić. Bo nie wiadomo jak sąsiad zareaguje. Jeden uzna, że super, ze ktoś życzliwy chce pomóc, a inny uzna, że podważa sie jego kompetencje. Lepiej nie ryzykować. :roll:

Zbigniew Rudnicki
31-07-2006, 11:33
Najlepsza jest prawda, tylko trzeba ją umieć powiedzieć.
Trzeba sobie zadać to pytanie : czy ja to będę umiał powiedzieć.
Byc może, ktoś inny niż kze, by to umiał.

kze
31-07-2006, 11:39
Najlepsza jest prawda, tylko trzeba ją umieć powiedzieć.
Trzeba sobie zadać to pytanie : czy ja to będę umiał powiedzieć.
Byc może, ktoś inny niż kze, by to umiał.
Dobre i to...

tres34
31-07-2006, 12:32
Trzeba powiedziec, brak izolacji poziomej jest nie do przyjecia. Latwiej zdjac 1-2 warstwy i dac izolacja niz plakac na odpadajace tynki do konca zycia. No chyba, ze dom na handel, ale to juz inna sprawa.

ania
31-07-2006, 12:55
A KiZ milczy...
Pewnie poszedł za radą większości, powiedział i teraz leży na OIOM-ie... :wink:

tres34
31-07-2006, 13:03
Odratuja go. Niebawem napisze jak bylo.

budulec
31-07-2006, 18:30
Najlepsza jest prawda, tylko trzeba ją umieć powiedzieć.
Trzeba sobie zadać to pytanie : czy ja to będę umiał powiedzieć.
Byc może, ktoś inny niż kze, by to umiał.

Mnie też zawsze uczyli, że trzeba mówić prawdę. Są jednak wyjątki: np. gdy dostaniesz prezent ze szczerego serca to nie wypada Ci powiedzieć, że Ci się nie podoba, naewet jakby był wstrętny. ale może się mylę. Są ludzie i ludziska.
pzdr

budulec
31-07-2006, 18:37
Bardzo ogólna zasada, i chyba chodzi o pouczanie a nie powiadamianie i mówienie. Jeśli ktoś stoi przed tobą w korku i widzisz że coś mu cieknie spod autka to mimo że nie znasz się na mechanice podejdziesz i go poinformujesz, oczywiście jeśli się znasz to powiesz co i jak się spieprzyło.

Tak samo tu chodzi o podzielenie się informacją z sąsiadem a nie pouczanie.

Nie musisz się znać na mechanice, ale musisz wiedzieć, że jak coś leci to oznacza, że jest coś nie tak.
Jednak jeśli będziesz każdego informował, że mu leci dym z rury wydechowej to już będzie gorzej. A już najgorzej będzie jeśli Ty jako laik powiesz drugiemu laikowi jakąś głupotę, która wprowadzi tylko niepotrzebne zdenerwowanie i niepewność.
A KZE właśnie takie głupoty opowiadał.
pzdr
Głupo nie opowiadał tylko spytał się innych forumowiczów czy jest OK. Nie byłem pewien to zaprezentowałem zdjecie i spytałem czy nie ma błędów. Wyszło, że w sumie moze być. To przepraszam, gdzie opowiadałem głupoty? Wydaje mi się, że spytane sie innych forumowiczów nie jest głupotą. Być może głupotą było napisanie, ze to jest u sąsiada... :( No, ale ja się nie boje pokazywać co wybudowałem i z chęcią wysłucham uwag innych osób. Czemu? Bo nie jestem alfą i omegą. I im więcej oczu patrzy tym większa szansa, że nic nie zostanie przeoczone... :-? Ale to może tylko moja naiwność.
Ale mam nauczkę i podtrzymuję: Nie mówić. Bo nie wiadomo jak sąsiad zareaguje. Jeden uzna, że super, ze ktoś życzliwy chce pomóc, a inny uzna, że podważa sie jego kompetencje. Lepiej nie ryzykować. :roll:
KZE, pomimo, że nie jestem Twoim sąsiadem (na szczęście dla mnie i dla Ciebie) swoim postem podniosłeś mi ciśnienie okropnie.
Ponieważ jesteś budowlanym ignorantem to na podstawie swojej wiedzy możesz kwestionować wykonanie wszystkich domów i to bez różnicy czy są wykonane dobrze czy źle.

Dakot
31-07-2006, 18:47
ja bym powiedziała, podkreślając że to moja opinia (nie muszą jej brac pod uwagę). Jeśli się wkurzą, obrażą czy coś podobnego to dałabym spokój i zakończyłabym temat. Na siłę nie ma sensu nikogo uszczęśliwiać.

Zgadzam się z przedmówczynią , powiedz. Tylko dlaczego że się nie znasz ??
Powiedz że mają gów.. , które się rozpadnie przy lekkim podmuchu wiatru, gorszego kiczu nie widziałaś, i że oni muszą być głupi i slepi, że o tym jeszcze nie wiedzą. Możesz też powiedzieć, że twoje jest najlepsze na świecie i dobrze, że ich lada dzień sięzawali, bo dlaczego ma szpecić krajobraz wokół twojego domu.


Ludzie lubią szczerość.....





Jest pewnie wiele osób w Polsce które słysząc to by się nie obraziło ( wszyscy głusi )
Reszta się obrazi - spali twój dom przy pierwszej lepszej okazji.
Według mnie wszystko zależy od ludzi i od tego w jakich zażyłościach jesteście. Ja bym proponował aby za was zrobił to ktoś trzeci, który nie będzie was odwiedzał ( jeżeli przeżyje ) jak już zamieszkacie na swoim. Najlepiej ktoś bezdzietny, samotnik, bezdomny, który ma niewiele do stracenia....

Dakot
31-07-2006, 18:55
KZE, pomimo, że nie jestem Twoim sąsiadem (na szczęście dla mnie i dla Ciebie) swoim postem podniosłeś mi ciśnienie okropnie.
Ponieważ jesteś budowlanym ignorantem to na podstawie swojej wiedzy możesz kwestionować wykonanie wszystkich domów i to bez różnicy czy są wykonane dobrze czy źle.

Nie wiem jak ty , ale ja nie zauważyłem nic zdrożnego w wypowiedzi KZE
Nawet sobie ciśnienie zmierzyłem...
Jeżeli taki nerwowy będzie sąsiad to pewnie KiZ już nic nie napisze....

budulec
31-07-2006, 18:59
KZE, pomimo, że nie jestem Twoim sąsiadem (na szczęście dla mnie i dla Ciebie) swoim postem podniosłeś mi ciśnienie okropnie.
Ponieważ jesteś budowlanym ignorantem to na podstawie swojej wiedzy możesz kwestionować wykonanie wszystkich domów i to bez różnicy czy są wykonane dobrze czy źle.[/quote]

Nie wiem jak ty , ale ja nie zauważyłem nic zdrożnego w wypowiedzi KZE
Nawet sobie ciśnienie zmierzyłem...
Jeżeli taki nerwowy będzie sąsiad to pewnie KiZ już nic nie napisze....[/quote]
Ja cały czas piję do innego postu, w którym KZE opisał i ukazał publicznie na zdjęciach rzekomą fuszerkę sąsiada.

Dakot
31-07-2006, 19:00
Ale ciśnienie poszło w górkę ? nie przesadzaj :lol:
Napisał co chciał, najwyżej on straci dobrego sąsiada , który zamieni sie w potwora :lol: :lol: :lol:
Pozdrawiam

31-07-2006, 19:02
Powiedz, powołując się na kierownika. Zwróć uwagę na konsekwencje błędów, najlepiej zaproponuj rozmowę z waszym fachowcem. Skorzystają lub nie - ich sprawa. Tylko nie zamęcz dobrymi radami w przypadku, gdyby nie chcieli słuchać ;)

budulec
31-07-2006, 19:07
Ja nie wiem skąd u Was taka dążność do zbawiania świata na siłe.
Angażowanie własnego kierownika do sprawdzania sąsiednich budowli??!
To może powiedzcie w jakim obszarze kontrolujecie te sąsiednie budowy?
Baba_budowniczy, a może tak przypadkiem jestem Twoim sąsiadem. Wpadła byś do mnie na kontrolę ze swoim kierownikiem. Najlepiej rano i wieczorem. I jeszcze byłoby dobrze żeby z oględzin powstawała notatka z dokumentacją fotograficzną.
pzdr

Amor
01-08-2006, 13:32
Oczywiście MÓWIĆ, ale delikatnie, aby nie poczuli, że się wtrącasz. Tak jakby ZASUGEROWAĆ.

beti555
01-08-2006, 23:02
MÓWIĆ

Ja tez chcialabym wiedziec, ze źle mi dom budują jeśli ktoś by to zauważył a ja nie...

B.

kze
02-08-2006, 07:34
KZE, pomimo, że nie jestem Twoim sąsiadem (na szczęście dla mnie i dla Ciebie) swoim postem podniosłeś mi ciśnienie okropnie.
Ponieważ jesteś budowlanym ignorantem to na podstawie swojej wiedzy możesz kwestionować wykonanie wszystkich domów i to bez różnicy czy są wykonane dobrze czy źle.

Nie wiem jak ty , ale ja nie zauważyłem nic zdrożnego w wypowiedzi KZE
Nawet sobie ciśnienie zmierzyłem...
Jeżeli taki nerwowy będzie sąsiad to pewnie KiZ już nic nie napisze....[/quote]
Ja cały czas piję do innego postu, w którym KZE opisał i ukazał publicznie na zdjęciach rzekomą fuszerkę sąsiada.[/quote]
Pokazałem zdjęcie ściany, która jest 3m od mojego domu. Po prostu byłem zaniepokojony. Ponieważ bardzo liczę się z opiniami forumowiczów, to dlatego wybrałem ta formę. Wyszło, że wg forumowiczów nie zawali sie. Super! Ucieszyłem sie. Przeciez nie obrażałem sąsiada..

jolka009
04-08-2006, 15:54
A KiZ milczy...
Pewnie poszedł za radą większości, powiedział i teraz leży na OIOM-ie... :wink:
albo mu sąsiad spalił chałupę i KiZ jest teraz zajęty sprawami związanymi z uzyskaniem odszkodowania.
buuuu, mam wyrzuty sumienia... żeśmy mu tak doradzili...

04-08-2006, 17:48
Ja nie wiem skąd u Was taka dążność do zbawiania świata na siłe.
Angażowanie własnego kierownika do sprawdzania sąsiednich budowli??!
To może powiedzcie w jakim obszarze kontrolujecie te sąsiednie budowy?
Baba_budowniczy, a może tak przypadkiem jestem Twoim sąsiadem. Wpadła byś do mnie na kontrolę ze swoim kierownikiem. Najlepiej rano i wieczorem. I jeszcze byłoby dobrze żeby z oględzin powstawała notatka z dokumentacją fotograficzną.
pzdr

Nie jestem wścibska i nie łażę ludziom po budowach. Za to rady swojego sąsiada przyjmowałam z wdzęcznością, zwłaszcza, że jest z branży budowlanej. On mi też budowy nie wizytował, mówił to co widzi zza płota.
Gdybyś był moim sąsiadem, a mój kierownik budowy miał jakieś uwagi co do jakości twojej budowy, przekazałabym ci je. Sądząc po sposobie twojej reakcji zrobiłabym to dwa razy - pierwszy i ostatni. Bo moja wrodzona życzliwość (nie mylić ze wścibstwem) ma swoje granice i własnie wytyczyłeś jedną z takich granic - wrednym i niechętnym NIE pomagam, chociażby tego potrzebowali

budulec
05-08-2006, 13:11
Widzisz baba-budowniczy w życiu wszystko jest względne i to, że ty nie uwazasz siebie za wścibską nie oznacza, że tak Ciebie widzą inni.
Jeszcze raz podkreślę, że jeśli udziela się rad to trzeba się na tym znać.
Ja również nie uważam siebie za wrednego i niechętnego, a jednak Ty masz odmienne zdanie :D
pozdrawiam

sSiwy12
05-08-2006, 13:48
Zaznaczyłem "TAK". Bo to jest dla mnie oczywiste. Równie oczywiste jest to, że na tym koniec.
Czym innym jest normalne zasygnalizowanie ewentualnego problemu bezpośrednio zainteresowanej osobie, a zupełnie czym innym (opisane w innym, wspomnianym poście) udowadnianie SOBIE, że to jadnak jest źle, za pośrednictwem kiku(set, a może i tysiecy) innych osób. Ostatecznie to nie moje małpy, nie mój cyrk i ja za to nie płacę - wspomniane względy własnego bezpieczeństwa ( taka była motywacja autora), delikatnie ujmując, są co najmniej kontrowersyjne.
Pozdrawiam

Mały
05-08-2006, 14:15
Ostatnio byłem u kolegi na budowie i... dałem mu wskazówki co ma totalnie sp... w instalacji (takie szkolne błędy), jednocześnie zaznaczając żeby sie nie gniewał ale póki nie ma tynków i posadzek to lepiej błędy usunąć teraz niż potem.
On (jak wyglądało) przyjął moje "ględzenie" z wdzięcznością (robił mu jakis Józiu czy Stasiu ze wsi ;-)). natomaist jego ojciec wzrokiem mało nie nie ubił...
Ogólnie wolę się nie wypowiadać do końca na temat złego wykonawstwa kogo- i czegokolwiek o ile już nic bezkolizyjnie nie można zrobić.

budulec
05-08-2006, 16:15
Mały, ale rozumiem, że udzieliłeś rad zgodnie ze swojąprofesją i doświadczeniem. Jest to dla mnie zrozumiałe, wręcz uważam to za obowiązek. Najgorsze jest jednak jak domorosły budowlaniec udziela rad jak należy budować!!!.... bo jemu się wydaje, że tak jest źle i on zrobłby lepiej...
pzdr

05-08-2006, 18:24
Mały, ale rozumiem, że udzieliłeś rad zgodnie ze swojąprofesją i doświadczeniem. Jest to dla mnie zrozumiałe, wręcz uważam to za obowiązek. Najgorsze jest jednak jak domorosły budowlaniec udziela rad jak należy budować!!!.... bo jemu się wydaje, że tak jest źle i on zrobłby lepiej...
pzdr

Jak napisałam, przekazałabym ewentualnie rady i spostrzeżenia KIEROWNIKA, który nie jest domorosły.

budulec
05-08-2006, 18:48
Ok, może jestem przewrażliwiony po wyczynie KZE.
W sumie trzeba żyć z ludzimi, a nie obok nich.
Ale oczywiście trzeba to robić, jak wszystko zresztą, z głową.
pzdr

kozik
05-08-2006, 19:52
jeśli nie chcesz sobie narobić niepotrzebnych kłopotów to olej to ....
ewentualnie poproś majstra swojego aby im o tym powiedział...
tak chyba będzie njarozsądniej

kombi
05-08-2006, 20:24
fascynujaca lektura moje trzy grosze to MÓWIĆ tym bardziej przyszłemu sąsiadowi bo predzej czy póżniej to sie wyda może nawet za parę lat przy lużnej rozmowie i wtedy to MOZE BYĆ DOPIERO BÓL

Mały
05-08-2006, 20:55
Mały, ale rozumiem, że udzieliłeś rad zgodnie ze swojąprofesją i doświadczeniem. Jest to dla mnie zrozumiałe, wręcz uważam to za obowiązek. Najgorsze jest jednak jak domorosły budowlaniec udziela rad jak należy budować!!!.... bo jemu się wydaje, że tak jest źle i on zrobłby lepiej...
pzdr
To były rzeczy tak oczywiste, że głupio było powiedzieć "wszystko ok" wynikające zresztą z fizyki klasa 5 szkoły podstawowej...
Ciekaw jestem czy posłucha mnie czy szpeca z tekstem (niesmiertelnym) "panie ja tak robia kupe lat i jest dobrze!". :wink:

Mały
05-08-2006, 20:57
Mały, ale rozumiem, że udzieliłeś rad zgodnie ze swojąprofesją i doświadczeniem. Jest to dla mnie zrozumiałe, wręcz uważam to za obowiązek. Najgorsze jest jednak jak domorosły budowlaniec udziela rad jak należy budować!!!.... bo jemu się wydaje, że tak jest źle i on zrobłby lepiej...
pzdr

Jak napisałam, przekazałabym ewentualnie rady i spostrzeżenia KIEROWNIKA, który nie jest domorosły.
Gorzej jak kierownik jest osobą której zawozi sie papierzyska do jego domu celem uzupełnienia wpisów...

inwestor
05-08-2006, 21:19
Mówić. Delikatnie zagadnąć, że niby nie nasza sprawa i czy mieliby ochotę usłyszeć bo jestescie nieco zaniepokojeni itd. itp. Generalnie brak izolacji pionowej pod ścianami budynku to moim zdaniem totalna kaszana :cry: . Szkoda wywalać kasę na budowę takiego badziewia.
Pozdrawiam

boguslaw
05-08-2006, 21:29
Mówić. Lecz nie Wy.
Niech to powie Wasz majster.
Na pewno chętnie to zrobi. Pokaże, jaki to on jest doskonały fachman.
Wyślijcie go do sąsiadów pod jakimś pretekstem a on już na pewno
swoje im powie.
Budowlańca - fachowca inaczej się słucha.
W razie czego będzie musiał bronić swoich tez przed tamtymi wykonawcami. Jeśli ma we wszystkim rację będzie to łatwe.

kze
08-08-2006, 07:48
Ok, może jestem przewrażliwiony po wyczynie KZE.
W sumie trzeba żyć z ludzimi, a nie obok nich.
Ale oczywiście trzeba to robić, jak wszystko zresztą, z głową.
pzdr
Widzę, że stałem sie niechcący barwną postacia... :(
Chciałbym tylko zauwazyć, że ja poprosiłem o opinie innych forumowiczów, bo NIE BYŁEM pewny, że jest OK. Jakby inni ludzie z którymi ROZMAWIAŁEM stojąc obok tej ściany nie twierdzili, że moze byc coś nie ok, to nie założyłbym watku. Zresztą poprosiłem Moderatora oto by został skasowany ten watek, gdyż wnosił więcej złego niż dobrego..

Yoric
08-08-2006, 08:30
nie mozna tak generalizowac mowic / nie mowic. ;-)
MOWIC - jesli mowienie da jakis efekt ..np.
ocieplali mi sciany - przyszedl sasiad - opowiedzial o myszach w styropianie zeby zabezpieczyc od dolu ....
drugisasiad radzil - studni nie warto kopac - bo wody nie ma - tu nie posluchalem "wiedzac lepiej" ;) i wody nie znalezlismy na dzialce ;-)
NIE MOWIC - jesli to i tak juz nic nie da ;-)
przyjechal do mnie moj kolega "aptekarz" - zaczal latac z metrowka, mierzyc ...
oooo - schodek to ci zle wymierzyli z ta wylewka - pierwszy stopien jest za niski ...
i co mam teraz ? kuc wylewke cala, podlogowke zrywac ? ;-)

A na forum to nie ma co w sentymenty brnac tylko wygarniac prosto z mostu - po to jest forum - tutaj jestesmy anonimowi, przez co bardziej odwazni ;-)

powiedzialem
(Y)

KiZ
08-09-2006, 10:04
Witam wszystkich,
Wybaczcie dłuższe milczenie. Sprawa jednak nieco się skomplikowała. Owszem, odbyłem rozmowę z sąsiadami, ale jej przebieg był dość…jakby to powiedzieć, charakterystyczny więc miałem spory problem czy w ogóle o tym pisać. Postanowiłem jednak co nieco naskrobać, licząc, na dobry humor sąsiadów, którzy być może to przeczytają ;)

Nie planowałem konkretnego dnia spotkania z nimi. Po prostu widywaliśmy się kiedy w tym samym czasie pojawialiśmy się na swoich budowach. Tego dnia, późnym popołudniem, przyjechałem na budowę sprawdzić czy ogólnie wszystko OK. Ekipy od ścian jeszcze nie miałem, krzątałem się więc po ogarniętych ciszą fundamentach. W pewnym momencie zobaczyłem, że zbliża się samochód sąsiadów. Po chwili wysiedli oboje z auta i machając mi z daleka weszli do swojego baraku służącego za tymczasowy budynek gospodarczy. Znałem już ich zwyczaje i wiedziałem, że po przebraniu w ciuchy „robocze” przyjdą się przywitać i zagaić grzecznościową rozmowę. Pomyślałem zatem, że to dobry moment na rozmowę w temacie tutaj szeroko komentowanym. W głowie ustalałem taktykę rozmowy, wręcz układałem sobie szybciutko gotowe zdania, aby płynnie i subtelnie naprowadzić moich sąsiadów na właściwe tory inwestorskiego pomyślunku.

Po chwili wyszli. I wtedy wszystko się zaczęło… sypać. Najpierw zobaczyłem sąsiada, szczupłego, drobnego faceta w okularach, który paradował w beżowych krótkich spodenkach na gumce wyciągniętych w okolice splotu słonecznego. W spodenki wsunięty był t-shirt w poziome turkusowo-zielone paski, a całości stroju dopełniały szare skarpety wyciągnięte do połowy łydki i brązowe trzewiki. Sąsiadka natomiast cała przyodziała się na czarno; czarny podkoszulek, czarne obcisłe niby legginsy i czarne baletki. Miedzy naszymi działkami jest jeszcze jedna maleńka posesja z dość bujną, nieskoszoną trawą. W promieniach ciężkiego, opadającego ku horyzontowi słońca, przedzierając się przez mikro sawannę wyglądali dość osobliwie… na tyle, że wprawikli mnie w stan, który nazwałbym koktajlem szokowo-rechotliwo-niedowierzającym. Patrząc na nich miałem wrażenie, że poruszają się w slow motion i ich marsz trwa długie minuty. Poniekąd wyglądali dostojnie. Widząc jak suną z rozpostartymi dłońmi ślizgającymi się po szczytach traw, nasunęły mi się skojarzenia z farmerami przemierzającymi łany swych zbóż, sprawdzającymi urodzajność plonów. Jak prawdziwi gospodarze, jak ludzie roli i ciężkiej roboty, jak ci, którzy … nieważne. Wyszli. Stanęli przede mną i z uśmiechem wyciągnęli dłonie w moim kierunku.
-Dzień dobry!- powiedzieli niemal jednocześnie. Uścisnąłem ich dłonie we właściwej kolejności i zobaczyłem długie źdźbła trawy opasujące łydki sąsiada i mrowie nasion powbijanych w spodnie sąsiadki. Yyy… o czym ja to miałem…?
-Dzień dobry – odpowiedziałem. Pańskie oko konia tuczy – ni to stwierdziłem, ni zapytałem i wyszczerzyłem uzębienie. Dość szybko jednak usłyszałem w głowie dzwonek: Brrrr! Rozmowa! Budowa! Zgodnie z ustaloną strategią i propozycjami forumowiczów postanowiłem dość delikatnie przejść do rzeczy. Przyjąłem zatem poważny wyraz twarzy i ze wzrokiem a’la Clint Estawood, patrząc w stronę naprawdę pięknie gasnącego, pomarańczowego słońca, wycedziłem
- Budowa to niełatwa rzecz – zacząłem szeroko - Budowa to pułapki i kłopoty.
Chyba jednak zbyt szeroko. Aby podkreślić wagę swojej wypowiedzi chciałem wypluć tkwiącą w kąciku ust zapałkę. Na przeszkodzie stanął brak takowej. Kątem oka widziałem, że sąsiadka niepewnie się uśmiechnęła, natomiast sąsiad przeciągnął wzrokiem od moich oczu i próbując wejść w linię spojrzenia popatrzył w kierunku zachodu, jakby był ciekaw na co się gapię, tudzież do kogo i po co to mówię.
- Cholera, za szeroko – pomyślałem – Łatwo coś spieprzyć lub przeoczyć, prawda? – dodałem już na głoś i spojrzałem na nich siląc się na uśmiech. Jednak mój wzrok musiał być podobny do tego, z jakim w horrorach wilkołak mówi osobie, na której mu zależy, że nie powinna jednak pozostać z nim do północy, aby obejrzeć pełnię.
- Tak, łatwo, oj łatwo – niepewnie wycedził sąsiad
- No weźmy na przykład taką wodę. Ile my się tu musimy nastarać, nauważać – postanowiłem przejść do konkretów – wszędzie jej u nas pełno i trzeba cholernie się przyłożyć do zabezpieczenia fundamentów, izolacji pod murami, odwodnienia i tak dalej…
-No…tak… - odparł sąsiad i chciał cos dodać, ale wtrąciła się sąsiadka. Podeszła do niego i wciskając się pod jego wątłe ramię z zawstydzoną miną zapytała patrząc mu głęboko w oczy
- Kochanie, a powiedziałeś już panu…? I mocno objęła go w pasie.
Sąsiad odwzajemnił żonie uścisk i spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym dumą.
- No pięknie – pomyślałem – ciąża, szóstka w totka a może B20 po 50 groszy za kubik – zastanawiałem się.
Sąsiad jeszcze przez chwilę celebrował chwilę, po czym wypalił
- Chcieliśmy panu się pochwalić, że na drzewie na naszej działce zamieszkał dzięcioł! - W tym momencie żona radośnie prychnęła i znów mocniej wtuliła się w korpus męża, by po chwili z uwielbieniem spojrzeć w jego oblicze.
- Yyy..no coż, nie wiem co powiedzieć – niewiedziałem co powiedzieć – no to…gratuluję – powiedziałem i poczułem, jak uchodzi ze mnie powietrze, a zamysł i strategia rozmowy obracają się w gruz.
Sąsiadka zaczęła coś opowiadać o stuku-puku dzięcioła, ale zebrawszy się na spory wysiłek, wszedłem jej zdecydowanie w zdanie
- To słońce nas znieczula. Ale przyjdzie zima i docenimy korzyści z prawidłowego wykonania ścian i dobrej izolacji. Ja zwracał będę szczególną uwagę, żeby moje ściany były szczelne, niewyszczerbione, niepoobijane i na dodatek proste – powiedziałem, zastanawiając się czy ta aluzja do ich budynku nie jest nazbyt bezczelna i czytelna.
- Tak, to bardzo ważne – ku mojemu zdziwieniu potwierdził sąsiad i zacząłem się zastanawiać nad liczba dioptrii jego szkieł. – A wie pan – kontynuował sąsiad – znalazłem ostatnio świetną pozycję książkową – powiedział, jednocześnie przyjmując poważny wyraz twarzy i poprawiając ręką okulary na nosie.
- No to mnie facet zabije informacją – pomyślałem – pewnie przytoczy normy budowlane, wzory współczynników czy licho wie co.
- Książka traktuje o historii okolicznych ziem na przełomie dwóch poprzednich stuleci – powiedział i zrobił pauzę oczekując na mój komentarz.
- O ja pi…lę – skomentowałem w myślach – A to ciekawe – wycedziłem. Moja strategia z gruzu rozpadła się w pył.
- A wie pan co jest najciekawsze? - kontynuował
- Myślę, że to co się stało na waszej działce w nocy z 18 na 19 października roku pańskiego 1834… - powiedziałem z kamienną powagą
Sąsiedzi lekko osłupieli, po czym sąsiadka klepnąwszy męża w miejsce, gdzie powinien być tors zachichotała
- Ach, a pan taki zabawny.. hihihi – roześmiała się
Odwzajemniłem uśmiech. Pomyślałem sobie, że to chyba nieuleczalny przypadek na tym etapie. Pozazdrościłem im nawet tej beztroski i słodkiej nieświadomości. Wiedziałem jednak, że muszę zakończyć tą rozmowę bo albo wpadnę w histeryczny rechot, albo nie powstrzymam się przed eskalacją złośliwostek i uszczypliwości.
- No dobrze, to ja was przeproszę, jestem umówiony w centrum – powiedziałem półprawdę
-A ma pan jeszcze sekundę? Chciałbym panu coś pokazać? – zapytał sąsiad
- Kopulujące żuczki w miejscu gdzie będzie wasz grill, albo stokrotkę dzielnie przebijającą się ze wszechobecnych cementowych plam na resztkach trawnika … - pomyślałem na dobre już opanowany głupawą – Tak, mam nawet kilkadziesiąt sekund.
-To podejdźmy do naszego samochodu, mam to w bagażniku – powiedział
- Teściowa? Zapytałem, na co sąsiad głośno parsknął, ale w ułamku sekundy przestał skarcony wzrokiem żony.
-Pani wybaczy – powiedziałem nieco zawstydzony.
- Może chodźmy chodnikiem, trawa już mokra – zaproponowałem. Podeszliśmy do ich samochodu, sąsiad otworzył bagażnik i … tu zaskoczenie. W środku były dwie dachówki.
- A więc nie jest tak źle – pomyślałem – facet się interesuje budową.
- Może by mi pan doradził – powiedział wyjmując dachówki – na obie mam po znajomości jednakową, niską cenę i nie wiem, na którą się zdecydować.
- Ja namawiam męża na tą – powiedziała kobieta – podoba mi się bardzo profil fali na tej dachówce- dodała z przekonaniem i wręczyła mi czerwonego braasa. – A ta druga to tylko tak dla porównania, jakoś mnie nie pociąga – powiedziała, a mąż wyjął z bagażnika… siriusa rupa.
- Ratunku! – pomyślałem, ale utrzymałem pokerową minę – Hmm… - podumałem kilka chwil, obejrzałem dachówki i powiedziałem – tak, ta fala robi wrażenie. Myślę, że nadaje się świetnie, żeby od was odpłynąć w niebyt, abyście mogli wziąć ta drugą dachówkę. – powiedziałem.
- Ale dlaczego? –sąsiadka była skonsternowana
Nie miałem już sił i cierpliwości, postanowiłem więc nieco sobie pofolgować
- Bo czytałem sporo na temat tych dachówek i powiem pani, że ta, którą sugeruję ma lepszy współczynniki pi, ksi, fi, korzystniejsze kąty beta, gamma, zeta i teta i wyższe wskaźniki daks, wig i nazdak.- wurzuciłem jednym tchem.
-Ahaaa… - wyszeptała sąsiadka – No to sprawa jasna.
- Niemożliwe, więc jednak cos się udało zrobić – pomyślałem – Pożegnam się zatem, do miłego! – powiedziałem, po czym uścisnęliśmy dłonie i odszedłem.
W każdym razie sumienie mam czyste. Tzn w ich kwesti oczywiście hy hy ;)
PS. Jakiekolwiek podobieństwo do osób lub zdarzeń jest przypadkowe! :)

Sail
08-09-2006, 11:22
KiZ
Świetna opowieść! Pomyśl nad karierą powieściopisarza :wink:

Swoją drogą szkoda, że nie udało ci się im w końcu powiedzieć tego co chciałeś....

dzióbek
08-09-2006, 13:57
KiZ
Świetna opowieść! Pomyśl nad karierą powieściopisarza :wink:
..
zgadzam się :lol: :lol: chyba ktoś tu ma ukryty talent, przeczytałam jednym tchem - brawo :lol: :lol:

emen
08-09-2006, 14:30
KiZ, przyznaj się - jesteś powieściopisarzem? Czytałem z zapartym tchem ;)

Pawson
08-09-2006, 19:38
świetne

starałeś się .. ja bym chyba w połowie niewytrzymał i jednak zarechotał :wink:

Heath
08-09-2006, 20:29
czyli całość była prowokacją? psychologicznym experymentem? :D
nie świruj że to zdarzyło się naprawdę :lol:

dzióbek
08-09-2006, 22:41
czyli całość była prowokacją? psychologicznym experymentem? :D
nie świruj że to zdarzyło się naprawdę :lol:
może i się nie zdarzyło ale mogło, nie tacy cudacy chodzą po naszym świecie :lol: :lol:

tomek_lodz
09-09-2006, 11:40
Ja mam podobną sytuację :(
u mojego sasiadalali stop (teriva) część na d garażem się zarwała ( 3 belki pękły) chłopaki zaszalowali dolali i .... Jest to jedyna dobrze zrobiona czytaj płaska część stropu. w salonie (ok 25 m) strop- sufit opuszczony środkiem o ok 3 cm ale koszmaram jest przedpokój belka 6 m długości w ogólr nirpodparta ugieła się na 7 cm! Moi fachowcy twierdzą że ten strop może runąć już przy rozszalowaniu albo jak postawią na górze paletę materiału. Oficjalnie :wink: tego nie widziałem, kierownikiem budowy jest kierownik ekipy ktora to buduje ( prywatnie chyba jakaś rodzina sąsiada :cry: ) CO W TEJ SYTUACJI RADZICIE

Heath
12-10-2006, 07:41
Co tam słychać u sąsiadów? Czekamy :lol:

2004
12-10-2006, 08:01
KiZ świetnie napisane, prawdziwa historia czy nie, to można było umrzeć ze śmiechu, dzięki :) Napisz coś jeszcze.

kze
12-10-2006, 08:31
Co tam słychać u sąsiadów? Czekamy :lol:
A co słychać u Twoich? :roll:

KiZ
12-10-2006, 09:41
Cześć :-)
od tamtych wydarzeń sporo betonu wypłyneło z gruszki ... jestem bogatszy o kolejne pogaduszki z sąsiadami i następne intensywne masaże przepony. Cos skrobnę w tym temacie, ale najpierw MUSZĘ się upewnić, że oni nie czytają forum ;-)

Zukow
12-10-2006, 11:39
Tacy sąsiedzi to skarb - jak będziesz miał dołek psychiczny to wystarczy iść do nich na 20-30 minut i świat wyda się piękny :D :D :D

Marzin
12-10-2006, 11:45
Ja to bym chciał, zeby mi ktos o takim czyms powiedział. Nie uznałbym tego za "wścipskość"

Agnieszka1
12-10-2006, 12:06
Witam wszystkich,
Wybaczcie dłuższe milczenie. Sprawa jednak nieco się skomplikowała. Owszem, odbyłem rozmowę z sąsiadami, ale jej przebieg był dość…jakby to powiedzieć, charakterystyczny więc miałem spory problem czy w ogóle o tym pisać. Postanowiłem jednak co nieco naskrobać, licząc, na dobry humor sąsiadów, którzy być może to przeczytają ;)

Nie planowałem konkretnego dnia spotkania z nimi. Po prostu widywaliśmy się kiedy w tym samym czasie pojawialiśmy się na swoich budowach. Tego dnia, późnym popołudniem, przyjechałem na budowę sprawdzić czy ogólnie wszystko OK. Ekipy od ścian jeszcze nie miałem, krzątałem się więc po ogarniętych ciszą fundamentach. W pewnym momencie zobaczyłem, że zbliża się samochód sąsiadów. Po chwili wysiedli oboje z auta i machając mi z daleka weszli do swojego baraku służącego za tymczasowy budynek gospodarczy. Znałem już ich zwyczaje i wiedziałem, że po przebraniu w ciuchy „robocze” przyjdą się przywitać i zagaić grzecznościową rozmowę. Pomyślałem zatem, że to dobry moment na rozmowę w temacie tutaj szeroko komentowanym. W głowie ustalałem taktykę rozmowy, wręcz układałem sobie szybciutko gotowe zdania, aby płynnie i subtelnie naprowadzić moich sąsiadów na właściwe tory inwestorskiego pomyślunku.

Po chwili wyszli. I wtedy wszystko się zaczęło… sypać. Najpierw zobaczyłem sąsiada, szczupłego, drobnego faceta w okularach, który paradował w beżowych krótkich spodenkach na gumce wyciągniętych w okolice splotu słonecznego. W spodenki wsunięty był t-shirt w poziome turkusowo-zielone paski, a całości stroju dopełniały szare skarpety wyciągnięte do połowy łydki i brązowe trzewiki. Sąsiadka natomiast cała przyodziała się na czarno; czarny podkoszulek, czarne obcisłe niby legginsy i czarne baletki. Miedzy naszymi działkami jest jeszcze jedna maleńka posesja z dość bujną, nieskoszoną trawą. W promieniach ciężkiego, opadającego ku horyzontowi słońca, przedzierając się przez mikro sawannę wyglądali dość osobliwie… na tyle, że wprawikli mnie w stan, który nazwałbym koktajlem szokowo-rechotliwo-niedowierzającym. Patrząc na nich miałem wrażenie, że poruszają się w slow motion i ich marsz trwa długie minuty. Poniekąd wyglądali dostojnie. Widząc jak suną z rozpostartymi dłońmi ślizgającymi się po szczytach traw, nasunęły mi się skojarzenia z farmerami przemierzającymi łany swych zbóż, sprawdzającymi urodzajność plonów. Jak prawdziwi gospodarze, jak ludzie roli i ciężkiej roboty, jak ci, którzy … nieważne. Wyszli. Stanęli przede mną i z uśmiechem wyciągnęli dłonie w moim kierunku.
-Dzień dobry!- powiedzieli niemal jednocześnie. Uścisnąłem ich dłonie we właściwej kolejności i zobaczyłem długie źdźbła trawy opasujące łydki sąsiada i mrowie nasion powbijanych w spodnie sąsiadki. Yyy… o czym ja to miałem…?
-Dzień dobry – odpowiedziałem. Pańskie oko konia tuczy – ni to stwierdziłem, ni zapytałem i wyszczerzyłem uzębienie. Dość szybko jednak usłyszałem w głowie dzwonek: Brrrr! Rozmowa! Budowa! Zgodnie z ustaloną strategią i propozycjami forumowiczów postanowiłem dość delikatnie przejść do rzeczy. Przyjąłem zatem poważny wyraz twarzy i ze wzrokiem a’la Clint Estawood, patrząc w stronę naprawdę pięknie gasnącego, pomarańczowego słońca, wycedziłem
- Budowa to niełatwa rzecz – zacząłem szeroko - Budowa to pułapki i kłopoty.
Chyba jednak zbyt szeroko. Aby podkreślić wagę swojej wypowiedzi chciałem wypluć tkwiącą w kąciku ust zapałkę. Na przeszkodzie stanął brak takowej. Kątem oka widziałem, że sąsiadka niepewnie się uśmiechnęła, natomiast sąsiad przeciągnął wzrokiem od moich oczu i próbując wejść w linię spojrzenia popatrzył w kierunku zachodu, jakby był ciekaw na co się gapię, tudzież do kogo i po co to mówię.
- Cholera, za szeroko – pomyślałem – Łatwo coś spieprzyć lub przeoczyć, prawda? – dodałem już na głoś i spojrzałem na nich siląc się na uśmiech. Jednak mój wzrok musiał być podobny do tego, z jakim w horrorach wilkołak mówi osobie, na której mu zależy, że nie powinna jednak pozostać z nim do północy, aby obejrzeć pełnię.
- Tak, łatwo, oj łatwo – niepewnie wycedził sąsiad
- No weźmy na przykład taką wodę. Ile my się tu musimy nastarać, nauważać – postanowiłem przejść do konkretów – wszędzie jej u nas pełno i trzeba cholernie się przyłożyć do zabezpieczenia fundamentów, izolacji pod murami, odwodnienia i tak dalej…
-No…tak… - odparł sąsiad i chciał cos dodać, ale wtrąciła się sąsiadka. Podeszła do niego i wciskając się pod jego wątłe ramię z zawstydzoną miną zapytała patrząc mu głęboko w oczy
- Kochanie, a powiedziałeś już panu…? I mocno objęła go w pasie.
Sąsiad odwzajemnił żonie uścisk i spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym dumą.
- No pięknie – pomyślałem – ciąża, szóstka w totka a może B20 po 50 groszy za kubik – zastanawiałem się.
Sąsiad jeszcze przez chwilę celebrował chwilę, po czym wypalił
- Chcieliśmy panu się pochwalić, że na drzewie na naszej działce zamieszkał dzięcioł! - W tym momencie żona radośnie prychnęła i znów mocniej wtuliła się w korpus męża, by po chwili z uwielbieniem spojrzeć w jego oblicze.
- Yyy..no coż, nie wiem co powiedzieć – niewiedziałem co powiedzieć – no to…gratuluję – powiedziałem i poczułem, jak uchodzi ze mnie powietrze, a zamysł i strategia rozmowy obracają się w gruz.
Sąsiadka zaczęła coś opowiadać o stuku-puku dzięcioła, ale zebrawszy się na spory wysiłek, wszedłem jej zdecydowanie w zdanie
- To słońce nas znieczula. Ale przyjdzie zima i docenimy korzyści z prawidłowego wykonania ścian i dobrej izolacji. Ja zwracał będę szczególną uwagę, żeby moje ściany były szczelne, niewyszczerbione, niepoobijane i na dodatek proste – powiedziałem, zastanawiając się czy ta aluzja do ich budynku nie jest nazbyt bezczelna i czytelna.
- Tak, to bardzo ważne – ku mojemu zdziwieniu potwierdził sąsiad i zacząłem się zastanawiać nad liczba dioptrii jego szkieł. – A wie pan – kontynuował sąsiad – znalazłem ostatnio świetną pozycję książkową – powiedział, jednocześnie przyjmując poważny wyraz twarzy i poprawiając ręką okulary na nosie.
- No to mnie facet zabije informacją – pomyślałem – pewnie przytoczy normy budowlane, wzory współczynników czy licho wie co.
- Książka traktuje o historii okolicznych ziem na przełomie dwóch poprzednich stuleci – powiedział i zrobił pauzę oczekując na mój komentarz.
- O ja pi…lę – skomentowałem w myślach – A to ciekawe – wycedziłem. Moja strategia z gruzu rozpadła się w pył.
- A wie pan co jest najciekawsze? - kontynuował
- Myślę, że to co się stało na waszej działce w nocy z 18 na 19 października roku pańskiego 1834… - powiedziałem z kamienną powagą
Sąsiedzi lekko osłupieli, po czym sąsiadka klepnąwszy męża w miejsce, gdzie powinien być tors zachichotała
- Ach, a pan taki zabawny.. hihihi – roześmiała się
Odwzajemniłem uśmiech. Pomyślałem sobie, że to chyba nieuleczalny przypadek na tym etapie. Pozazdrościłem im nawet tej beztroski i słodkiej nieświadomości. Wiedziałem jednak, że muszę zakończyć tą rozmowę bo albo wpadnę w histeryczny rechot, albo nie powstrzymam się przed eskalacją złośliwostek i uszczypliwości.
- No dobrze, to ja was przeproszę, jestem umówiony w centrum – powiedziałem półprawdę
-A ma pan jeszcze sekundę? Chciałbym panu coś pokazać? – zapytał sąsiad
- Kopulujące żuczki w miejscu gdzie będzie wasz grill, albo stokrotkę dzielnie przebijającą się ze wszechobecnych cementowych plam na resztkach trawnika … - pomyślałem na dobre już opanowany głupawą – Tak, mam nawet kilkadziesiąt sekund.
-To podejdźmy do naszego samochodu, mam to w bagażniku – powiedział
- Teściowa? Zapytałem, na co sąsiad głośno parsknął, ale w ułamku sekundy przestał skarcony wzrokiem żony.
-Pani wybaczy – powiedziałem nieco zawstydzony.
- Może chodźmy chodnikiem, trawa już mokra – zaproponowałem. Podeszliśmy do ich samochodu, sąsiad otworzył bagażnik i … tu zaskoczenie. W środku były dwie dachówki.
- A więc nie jest tak źle – pomyślałem – facet się interesuje budową.
- Może by mi pan doradził – powiedział wyjmując dachówki – na obie mam po znajomości jednakową, niską cenę i nie wiem, na którą się zdecydować.
- Ja namawiam męża na tą – powiedziała kobieta – podoba mi się bardzo profil fali na tej dachówce- dodała z przekonaniem i wręczyła mi czerwonego braasa. – A ta druga to tylko tak dla porównania, jakoś mnie nie pociąga – powiedziała, a mąż wyjął z bagażnika… siriusa rupa.
- Ratunku! – pomyślałem, ale utrzymałem pokerową minę – Hmm… - podumałem kilka chwil, obejrzałem dachówki i powiedziałem – tak, ta fala robi wrażenie. Myślę, że nadaje się świetnie, żeby od was odpłynąć w niebyt, abyście mogli wziąć ta drugą dachówkę. – powiedziałem.
- Ale dlaczego? –sąsiadka była skonsternowana
Nie miałem już sił i cierpliwości, postanowiłem więc nieco sobie pofolgować
- Bo czytałem sporo na temat tych dachówek i powiem pani, że ta, którą sugeruję ma lepszy współczynniki pi, ksi, fi, korzystniejsze kąty beta, gamma, zeta i teta i wyższe wskaźniki daks, wig i nazdak.- wurzuciłem jednym tchem.
-Ahaaa… - wyszeptała sąsiadka – No to sprawa jasna.
- Niemożliwe, więc jednak cos się udało zrobić – pomyślałem – Pożegnam się zatem, do miłego! – powiedziałem, po czym uścisnęliśmy dłonie i odszedłem.
W każdym razie sumienie mam czyste. Tzn w ich kwesti oczywiście hy hy ;)
PS. Jakiekolwiek podobieństwo do osób lub zdarzeń jest przypadkowe! :)

to jest poprostu material na ksiazke :D
super sie czyta , masz dar :D

aha - Twoim sasiadom gratuluje fajnego sasiada :wink:

jolka009
12-10-2006, 14:01
Cześć :-)
od tamtych wydarzeń sporo betonu wypłyneło z gruszki ... jestem bogatszy o kolejne pogaduszki z sąsiadami i następne intensywne masaże przepony. Cos skrobnę w tym temacie, ale najpierw MUSZĘ się upewnić, że oni nie czytają forum ;-)

czy czytają forum??? na pewno nie...
raczej ich nie interesują takie tematy.

Też gratuluję talentu pisarskiego! WOW!

JoShi
12-10-2006, 14:19
To stary temat, ale nie rozumiemjednego. Jak mozna włazić komuś na teren działki, bez zaproszenia i pozwolenia lłazić po cudzej budowie i jeszcze dokonywac jakichś pomiarów ? Ja bym sie czuła oburzona.

Już miałam takie procesje (jedynie nieogrodzona działka). A to sąsiad sobie przyszedł oejrzeć nasze szmbo. Majtał sobie pokrywami nie sprawdziwszy nawet czy ktos jest w domu i nie zapytawszy czy wolno. Po tym jak inny sasiad z elektrykiem postanowili zobaczyć co mamy w skrzynce (jeszcze nie idebrana i nia zaplombowana była), też nie pytając, czy może se obejrzeć, założyliśmy kłódkę na skrzynkę i zaczęliśmy budowac ogrodzenia.

Co to wogóle za zwyczaje łazić bez pozwolenia po czyimś podwórku ?