PDA

Zobacz pełną wersję : jak przegoni? koty



kubas
30-03-2003, 20:57
nie mam i na razie nie mam psa, w zwiazku z tym mój ogród upodobały sobie wszelkie dachowce z całej okolicy, jak w sposób cywilizowany zniechęcić je do odwiedzania mojego ogrodu, a zwłaszcza okolic piaskownicy

facelia
30-03-2003, 21:17
Znam tylko rośliny, które koty lubią.
Aktinidia pstrolistna wytwarza substancję wabiącą koty (w Anglii nazywana jest czasami kocią rośliną), które lubią gryźć jej liście i rozdrapywać pędy.
Koty uwielbiają też podobno zapach liści kocimiętki.
Może są i takie rośliny, których koty unikają, nie wiem,
może ktoś wie???

baba
30-03-2003, 21:20
W odległej okolicy rozlej krople walerianowe- wszystkie koty pomaszerują w to miejsce.

31-03-2003, 12:24
Krople walerianowe - he, he.
Czy widziałeś zachowanie kota po kroplach walerianowych?
Ja tam bym się bał wyjść z domu.

Pzdr.

baba
31-03-2003, 20:44
Napisałam - rozlej, i to daleko, a nie podaj....

Olinka
01-04-2003, 10:29
a czemu nie masz psa? tyle ich w schroniskach czeka - podziel się serduszkiem (i ogrodem:smile:
rada na serio: my zamykamy piaskownicę (na kłódkę) pokrywką drewnianą (wym. 2,5 x 2,5m)
Pozdrawiam.

14-05-2003, 10:13
Jest taki preparat odstraszający koty, no i psy, ale psa jeszcze nie masz:smile: Nazywa się Fee

jolana
18-05-2003, 20:15
Co do piaskownicy, to jedynym sposobem jest jej zamknięcie, nawet na psa szczególnie bym nie liczyła, koty są bardzo sprytne. Po prostu trzeba je polubić, a tam gdzie wchodzą w szkodę, uniemożliwić(jak z piaskownicą). Lepszej rady nie znam, a od dziecka mam do czynienia z kotami.

MZel
09-06-2003, 15:41
Kup wiatrowke i cwicz celnosc :)

Bartt
09-06-2003, 16:56
Może spróbój z czujnikiem ruchu podłączonym do zraszacza, lub lepiej takiego pistoletu ogrodowego - chyba tego nie polubią :)

09-06-2003, 20:28
Spróbuj iść w bój z kotem.

Ewunia
11-06-2003, 20:09
Przede wszystkim, to wojny ze zwierzętami nie wygrasz - nawet własny pies może załatwiać się do piaskownicy, nie mówiąc o innych przechodnich czy przelotnych.
Piaskownicę można ogrodzić lub nakryć. Albo całą posesję okryć wolierą z parasolem lub altanką nad piaskownicą. :wink:
A koty polubić (udomowić?), napewno nie zabijać, jak radzą niektórzy:

Kup wiatrowke i cwicz celnosc
Ta wypowiedź ma wyjątkowo prostacki wydźwięk, nie da się tego przyjąć jako żart, bo z żadnej śmierci nie należy żartować.

MZel
12-06-2003, 08:46
:cry:

andzag
19-06-2003, 16:49
Kup wiatrowke i cwicz celnosc :)
Popieram - ja kupiłem i pociągnąłem już 2 - zauważyłem, że pozostałe jakby coraz mniej chetnie spacerują koło mojego domu - a wcześniej nie mogłem zostawić nawet otwartych drzwi na tarasie!.
Jeden skurczybyk wlazł mi do domu wieczorem i w nocy ciężko przestraszył moją małżonkę - chciałem złapać gada, ale wyskoczył przez okno i jeszcze się stawiał!!!
Od tej pory nie mam litości dla tych bestii.
- Udanych łowów "Darz Bór"

andzag
19-06-2003, 16:51
Przede wszystkim, to wojny ze zwierzętami nie wygrasz - nawet własny pies może załatwiać się do piaskownicy, nie mówiąc o innych przechodnich czy przelotnych.
Piaskownicę można ogrodzić lub nakryć. Albo całą posesję okryć wolierą z parasolem lub altanką nad piaskownicą. :wink:
A koty polubić (udomowić?), napewno nie zabijać, jak radzą niektórzy:

Kup wiatrowke i cwicz celnosc
Ta wypowiedź ma wyjątkowo prostacki wydźwięk, nie da się tego przyjąć jako żart, bo z żadnej śmierci nie należy żartować.

Ewunia ma rację - prądem gada!!!

19-06-2003, 17:52
Mieszkam w wieżowcu.Kota nie mam.Kota mają sąsiedzi.Mamy łączący nasze okna parapet.Skutki tego sąsiedztwa i wspólnego parapetu są dla mnie opłakane.Zaczelo sie od obgryzienia przez kota mojej świątecznej szynki.Widocznie tak mu posmakowala,że dobiera sie teraz do wszystkiego co lepsze.Okna nie mogę zamknąc,a wszystkiego chować.Kocurek jest taki zmyślny,że strąca pokrywę z garnka i delektuje się moim obiadem.Teraz już nie wiem co było nadgryzione,albo probowane.Na dodatek jest nieuchwytny.Ja w drzwi,on na parapet.
I co mam zrobić?Pulapkę na kota,psa do mieszkania,Siatkę w okno?
Jeszcze jedno,kota nie mogę uszkodzić.Sąsiadka jest bardzo ponętna.

andzag
19-06-2003, 20:52
Spróbuj trzymać szynkę w lodówce :lol:

ewusia
23-06-2003, 07:04
Jest jeden prosty sposób na koty, które są uciążliwe. Wystarczy je oblać wodą w miejscu w którym nie powinny być. Uciekną w popłochu i już w to miejsce nie wrócą. Miałam podobny problem-wystarczyło wiadro wody, kot był zlany całkowicie i więcej już nie wrócił. Dodam że sposób przekazał mi znajomy,który wszelkimi sposobami próbował się pozbyć kotów z ogrodu i właśnie tak się ich pozbył. Bezbolesnie dla zwierząt a ja śpię bez wyrzutów sumienia :)

23-06-2003, 14:00
Droga ewusiu !
Gdybyś wymyśliła jakiś sposób na podtopienie tego czworonoga,byłbym dozgonnie wdzięczny.W międzyczasie bestia zmasakrowała mój imieninowy tort.Jak zwabić go np do wanny.Wolałbym wprawdzie tam, nie jego, a sąsiadkę.

S.P.
24-06-2003, 10:44
Mimo wszelkich uciążliwości opisanych przez forumowiczów ja koty po prostu uwielbiam i nie wyobrażam sobie domu bez moje obrażalskiej kotki. Wolę koty niż pieski, które paskudzą gdzie się da, najlepiej na trawnikach przed blokiem i dzieci przychodzą w brudnych butach do domu. Winni są bezmyślni właściciele ale moja niechęć skupiła się na psach.

30-06-2003, 19:15
Jest jeden prosty sposób na koty. Wystarczy je oblać wodą w miejscu w którym nie powinny być.
Moja kotka uwielbia wodę. Inne też moga mieć podobne upodobania, więc sposób raczej mało skuteczny. Jednak chyba trzeba te koty polubić :D

prosciu
03-07-2003, 20:06
mam i 2koty i psa i doskonale ze sobą żyją a nawet z królikiem i kotem teściowej. - to tyle odnośnie przepędzania kotów przez psa. Wiatrówką proponuję wystrzelać sobie głupie pomysły. Koty nie cierpią wszelkich huków i wystrzałów więc może straszak pomoże.

pchlistosc
03-07-2003, 20:55
szkoda ze cgcesz przegonic nie wiesz co tracisz to calkiem sympatyczne zwierzaki troche z innej strony na to spojrz

mbz
04-07-2003, 09:54
Wedlug mnie, co innego wlasny kot, ktorego sie kocha, a co innego okoliczne koty lazace po czyims terenie. Tak wiec odpowiedzi, ze moze mozna je polubic nie bardzo tu pasuja. Nie wszyscy lubia koty i nie musza ich lubic. Rozpoczynajacemu ten watek wyraznie chodzilo o to, jak w miare delikatnie i bezbolesnie dla kotow pozbyc sie ich z podworka. Sama chetnie sie dowiem jakichs konkretnych porad.

Hadraadae
15-07-2003, 21:28
WItam
Na początek chcę powiedzieć, że uwielbiam koty - to bardzo mądre i pełne wdzięku stworzenia - dużo wrażliwsze od forumowiczów uzbrojonych w wiatrówki.

A teraz konkrety: większość kotów nie lubi zapachu cytryny, można więc w miejsca, których nie powinny odwiedzać podrzucać regularnie świeże skórki, jeśli można nacierać sokiem z cytryny itp. Oczywiście sprawdza się to najlepiej w mieszkaniu.

Koty nie lubią też stąpać po lepkiej powierzchi. Można strategiczne punkty, np parapety, obkleić na jakiś czas folią dwustronną. Jak parę razy się na nią natknie, to może przejdzie mu ochota?

Co do piaskownicy i świeżych grządek można spróbować wtykać w nie bardzo gęsto drobne patyczki. Utrudni im to wykopywanie dołków, a bez dołka koty nie lubią załatwiać swych potrzeb.

Większość kotów nie lubi też nagłych hałasów - ale nie krzyków, bo te łatwo kojarzą z obecnością ludzi. Można próbować je odstraszać rzucając jakieś mocno hałasujące przedmioty, kiedy koty zapuszczą się w niedozwolony rejon - oczywiście nie rzucać w koty , ale gdzieś wokół nich. Chodzi o to, żeby kojarzyły miejsce z nieprzyjemnymi niespodziankami, a nie żeby cierpiały!

Koty nie lubią syczących odgłosów. Podobno dobrze je odstraszają sprężarki powietrza - cokolwiek to jest :lol:

Środków dostępnych w sklepach ogrodniczych nie polecam. Moja kotka z upodobaniem zlizywała wszystkie preparaty, które rzekomo drażniły błonę śluzową nosa i gardła.

Ale najważniejsza w wychowywaniu kotów jest konsekwencja. Jeśli chcesz je przegonić, musisz im to dawać do zrozumienia ilekroć się pojawią. Jak raz machniesz ręką to na pewno zapamiętają to przyzwolenie.

Przyszła mi jeszcze jedna rada na myśl - możesz sobie sprawić dorosłego kocura - byle nie kastrata. Koty to drapieżniki terytorialne, więc powinien szybko przegonić intruzów. Ale może sobie sprowadzać dziewczyny... :oops:

Acha - i broń boże nie siać kocimiętki!

ewa
17-07-2003, 07:38
Ja mam w domu 3 koty i 2 psy i nie cierpię obcych kotów. Pewnie dlatego, że stresują moje kotki, obryzgują mi dom i do tego sprawiły, że znowu w domu będą kociaki. Zawsze myślałam, że bardzo lubię koty ale odkąd mam własny nowy dom i małe dziecko stałam się bardziej wyczulona na obce zwierzęta. Jak są u kogoś w domu to nadal je lubię :D
Kocura bym nie sprowadzała do domu - jak zacznie znaczyć teren to niczym się tego nie wywabi.

Ewunia
17-07-2003, 13:07
sprawiły, że znowu w domu będą kociaki
Ciąży u kotek można skutecznie zapobiegać, choćby poprzez sterylizację.

Kocura bym nie sprowadzała do domu - jak zacznie znaczyć teren to niczym się tego nie wywabi.
Kota się kastruje i po problemie, wtedy nie znaczy i nie szlaja się. To juz nie te czasy, że nie było sposobów. Tak samo jak z ludźmi.

Hadraadae
17-07-2003, 19:06
Słowo wyjaśnienia jeśli chodzi o kocury. Faktycznie nie polecam do domu, chyba że wykastrowanego, bo może być bardzo nieprzyjemnie. Natomiast nie radzę kastrować kocura, który ma pomieszkiwać na podwórku. Po pierwsze może mieć poważne kłopoty z innymi "stuprocentowymi" samcami. Po drugie, a właściwie w związku z pierwszym, tylko taki "stuprocentowy" kocur będzie solidnie bronił swojego terytorium, przeganiając te "nienasze".

A co do styrylizacji, to popieram. Przez dwa tygodnie po operacji serce się kroi, zanim zwierzak dojdzie do siebie. Ale potem już można sobie tylko gratulować.

ewa
18-07-2003, 09:32
Miałam już w domu tyle kotów, że doskonale wiem jak sobie radzić z problemem "ciążowym".
Jedną kotkę sterylizowaliśmy - więcej tego nie zrobię. Poza tym jest gruba i miśkowata po tej operacji (a minęło kilka lat). Druga kotka dostaje zastrzyki i nie ma problemu. Ta która jest w ciąży musiała mieć przerwę bo po kilku latach zaczęła ciężko reagować na zastrzyki - co jakiś czas strasznie chudnie i łysieje. Raz było z nią bardzo źle. Chyba w końcu trzeba ją będzie operować ale dla mnie to ostateczność bo kotce która już rodziła zostawiają jajnik - czyli ruja pozostaje a nie zajdzie w ciążę. Poza tym mam właśnie złe doświadczenia z tą pierwszą poddaną operacji.
U kocura sprawa wygląda inaczej - kastracja to tylko zabieg z 3 szwami. Po godzinie jest po sprawie ale właśnie kocur traci cały wigor i staje się "chłopcem" do bicia dla wszystkich innych kotów. Naszego św. pamięci kocura przed innymi broniła kotka.
Kocur naszych sąsiadów z drugiej strony przywłaszczył sobie tak duże terytorium, że znaczy poza granicami ich działki a w domu wcale. Także może nie jest tak źle.

Hadraadae
18-07-2003, 15:21
Słowo w temacie styrylizowania kotek

Mam dwie kotki, dziś już obie są wysterylizowane. Starsza (Bazylia) dostawała zastrzyki przez ładnych parę lat, nigdy nie miała młodych, wysterylizowaliśmy ją dopiero po 5 latach i faktycznie przez półtora roku wyglądała jak półtora pumy :o Teraz ma dziewięć lat i wygląda jak przed operacją. Plusem zabiegu jest to, że razem z macicą usunięto jej ropny guz, który się tam usadowił. Jest to podobno częste zjawisko u "bezdzietnych" kotek.

Młodsza (TuTu) została wysterylizowana, jak tylko osiągnęła konieczny ku temu wiek. Jej waga pozostała bez zmian. Jest bardzo ładna i wesoła. Dziś ma 3 lata i gratuluję sobie, że sterylizacje ma już za sobą. Dla jasności: Bazylia wychodzi na dwór , TuTu natomiast to kot wyłącznie domowy.

Może więc to tycie wysterylizowanych kotek nie wynika z operacji, ale wieku i/lub przekarmienia? Bo raczej nie z kociego "stylu życia". Nie słyszałam o tym, że kotce, która miała małe zostawia się jajnik. Dziwne...


A tak przy okazji: JAK NAZYWAJĄ SIĘ WASZE KOTY?

ged
18-07-2003, 21:43
U nas są dwie kotki: Biała i Szara. Obydwie sterylizowane. Szara miała kocięta, Biała nie. Termin zabiegu (wiek kotek) ustalił lekarz. Po operacji nie zmieniły zachowania ani wyglądu.

Kiedyś miałem kocura o imieniu Gryzak. Oj co to był za drań. Atakował wszystko co się ruszało. Najbardziej lubił gości siedzących w fotelu. Zakradał się od tyłu i atakował rękę zwisającą z fotela. Po pewnym czasie ktokolwiek do mnie przychodził i wiedział o przypadłości kota Gryzaka wymagał zamykania go w innym pokoju. Kocisko potrafiło otwierać drzwi. Skakał i zawieszał się na klamce - więc niewiele to pomagało, a zabawa dla mnie była przednia. Ponadto specjalizował się w akrobatycznym łapaniu piłek tenisowych. piłkę odbitą od podłogi, a potem od ściany łapał skokiem w powietrze, wykonując najbardziej karkołomne salta. Czasem nie spadał na cztery łapy, ale to mu nie przeszkadzało. Często znikał na kilka dni i wracał syn marnotrawny - pokancerowany z urwanym uchem, podbitym okiem ... leżał wtedy pod telewizorem i czasem tylko jęczał z bólu. Kocur to kocur. Kiedyś wyjechałem na kilka dni, a po powrocie zastałem Gryzaka zakłębionego, zablokowanego w mojej pościeli. Tak jakoś wlazł i się owinął, że nie mógł wyleźć. Schudł chyba z kilogram. Wyobrażam sobie jak musiał walczyć. Niestety któregoś dnia zbyt ostro się z nim pobiłem i jak to kocur stwierdził moją wyższość na terytorium i go zmienił. Szkoda mi go było, ale takie są kocury.

19-07-2003, 00:40
Kubas ! kup sobie psa ! a wiesz przydałby Ci sie także kot........ no i może papuga ....... Kiedys mielismy króliki hm.......... i kury ........ co to były za czasy. Teraz w Blokowiskach, w których żyją ludzie , którym przeszkadzaja koty do głoSU DOCHODZĄ!!!!!!!!!..................SZCZURY!!!!!!! !!!!!!!.

tomek1950
19-07-2003, 01:26
Hadraadae, moja kocica, 8 lat, niesterylizowana, raz miała małe nazywa się.... "Myszka". Urocze stworzenie, z psem tworzą parę rodzeństwa wyjatkowo zgodnego. Pies nazywa się "Koleś" i ma 11 lat.

21-07-2003, 19:13
kup psa :D , to chyba najlepszy sposob. ja na poczatku mialam tylko kota i przezywalam straszne chwile, bo inne koty przychodzily sie z nim bic i ja dobra pani musialam go bronic :) . poza tym te inne koty mialy jeszcze jeden przykry zwyczaj zaznaczania dzwi i okna tarasowego :evil:
potem kota wykastrowalam - troche mniej wdaje sie w bojki, ale nadal znika na cale noce (strach pomyslec co by bylo gdyby byl niewykastrowany) i kupilam psa. problem zniknal natychmiast, bo pies dziwnym trafem lubi swojego kotka, a goni z dzikim ujadaniem obce koty z naszej dzialki. po kilku incydentach obce koty omijaja nasza dzialke z daleka.
bardziej proste odstarszanie obcych kotow, to jak ktos juz napisal, polewnie ich woda

Hadraadae
21-07-2003, 19:18
Hadraadae, moja kocica, 8 lat, niesterylizowana, raz miała małe nazywa się.... "Myszka". Urocze stworzenie, z psem tworzą parę rodzeństwa wyjatkowo zgodnego. Pies nazywa się "Koleś" i ma 11 lat.

Imiona też mają urocze. Jak będę mieć psa, tzn sukę, to będzie miała na imię Malta :wink:

pyzia
22-07-2003, 16:47
Wypożycz ode mnie 1,5 roczną bratanicę :D . Ona wprost uwielbia koty, one z kolei na jej widok (po kilku "sesjach pieszczot") czmychają gdzie pieprz rośnie :P .
Albo po prostu trzeba pomyśleć o powiększeniu własnej rodziny o takiego małego - "odstraszacza" :wink: :wink: :wink:

AGA ZALESIE
22-07-2003, 22:06
Miałam podobny problem. i o dziwo rozwiazał go kot. Wziełam go ze schroniska. Tam nauczył się walki o życie i " wpieprza" wszystkim innym kotom. Jest wykastrowany więc jak nasika pod krzakiem to nie śmierdzi. A piaskownice zamykam

Ewunia
23-07-2003, 00:06
Miałam podobny problem. i o dziwo rozwiazał go kot. Wziełam go ze schroniska. Tam nauczył się walki o życie i " wpieprza" wszystkim innym kotom. Jest wykastrowany więc jak nasika pod krzakiem to nie śmierdzi. A piaskownice zamykam
:D :D :D Ogromnie mnie sie to spodobało :D recepta DOSKONAŁA :D

Hadraadae
23-07-2003, 08:17
Miałam podobny problem. i o dziwo rozwiazał go kot. Wziełam go ze schroniska. Tam nauczył się walki o życie i " wpieprza" wszystkim innym kotom. Jest wykastrowany więc jak nasika pod krzakiem to nie śmierdzi. A piaskownice zamykam
No właśnie od początku mówię, że to najlepszy sposób. Pozdrowienia dla walecznych kotów i ich właścicieli :lol:

tdxls
23-07-2003, 13:35
Miałam podobny problem. i o dziwo rozwiazał go kot. Wziełam go ze schroniska. Tam nauczył się walki o życie i " wpieprza" wszystkim innym kotom. Jest wykastrowany więc jak nasika pod krzakiem to nie śmierdzi. A piaskownice zamykam
Ale przy takim kotku bałbym się o moje pociechy.

Ewunia
23-07-2003, 22:21
Miałam podobny problem. i o dziwo rozwiazał go kot. Wziełam go ze schroniska. Tam nauczył się walki o życie i " wpieprza" wszystkim innym kotom. Jest wykastrowany więc jak nasika pod krzakiem to nie śmierdzi. A piaskownice zamykam
Ale przy takim kotku bałbym się o moje pociechy. Przecież on wpieprza obcym kotom a nie domownikom :D Robi to w obronie wszystkich ze swego podwórka. :lol:

tdxls
24-07-2003, 05:51
Przecież on wpieprza obcym kotom a nie domownikom :D Robi to w obronie wszystkich ze swego podwórka. :lol:
Tu nie do końca bym się z tym zgodził. Przecież on stał się agresywny. I może to się obracać nie tylko przeciwko obcym kotom, ale czasami przeciw domownikom.

AGA ZALESIE
24-07-2003, 20:09
Nieprawda. On nie jest agresywny tylko waleczny. Jeśli chodzi o domowników w tym moją 1,5 roczną pociechę, to możemy z nim zrobić wszysyko, poza łapaniem za ogon.
Dla ludzi Zenon ( bo tak ma na imię ) jest bardzo miły. Czasami aż zanatto - łasi się do wszystkich przechodniów naszego chodnika ( często wyleguje sie na słoneczku przed furtką). Nie można go łapać za ogon, ponieważ ma uraz z dzieciństwa ( jakiś idiota przywiązał mu sznurek do ogona. Z wrośniętym w ciałko sznurkiem przywieziono go do schron.)
Podkreslam . Dla ludzi jest super milutki. Do tego stopnia ,że czasami sypia na kanapie sąsiadów.
Baśka czyści mu uszy, karmi go nawet jak on nie chce, ukochuje go tak że czasami oczka wychodzą mu z obit.
Jedyne osobniki których Zenon nie cierpi to obce koty na działce

Pozdrawiam

AGA ZALESIE
24-07-2003, 20:11
Zapomniałam, mam też psa Damę. Ale ona koty uwielbia, poza tym mamy ją od niedawna, jak już wszystkie miałczące zostały wygonione

tdxls
25-07-2003, 05:54
Nieprawda. On nie jest agresywny tylko waleczny. Jeśli chodzi o domowników w tym moją 1,5 roczną pociechę, to możemy z nim zrobić wszysyko, poza łapaniem za ogon.
Dla ludzi Zenon ( bo tak ma na imię ) jest bardzo miły. Jedyne osobniki których Zenon nie cierpi to obce koty na działce
Pozdrawiam
Jeśli tak to przepraszam Zenona. :wink:

oliwka22580
07-10-2009, 11:16
Nie mówcie mi że mam pokochać kota który zrobił sobie kuwete przed bramą garażową,robi po dwie trzy kupy dziennie w jednym miejscu. To nie jest piaskownica tylko kostka a ja to muszę sprzątać .Musiałabym w nocy na niego czatować żeby oblać wodą czy wystraszyć. Żadne środki zapachowe go nie odstraszają, pies to nie jest rozwiązanie dla mnie :evil: tylko jedno przychodzi na myśl...Może ktoś zna zachowania kotów dlaczego upatrzył sobie takie miejsce czy w ten sposób zaznacza swój teren, wiem że właściciele tego kota mają psy.

Kuna
16-10-2009, 12:28
U mnie każdy z sąsiadów miał koty . Jedna z sąsiadek nawet dwie kocice . Kocury łaziły za kocicami głośno miauczały i znaczyły swoim śmierdzącym moczem teren . Najgorzej jak obszczały za przeproszeniem drzwi wejsciowe do domu to smierdziało w całym domu przez kilka dni . Wstyd było zaprosić znajomych . Zwracałem uwagę sąsiadce aby trzymała swoje kocice na swojej działce ale to nie pomagało . Za pierwszym razem mnie wyśmiała następnym razem była już agresywana . Wziołem się na sposób . Kupiłem żywołapkę na kocury . Jest to bardzo dobry sposób . W pierwszym roku odłowiłem 17 kotów w tym kocice sąsiadki . Kotki zostały repatriantami czyli poddane zostały przymusowemu przesiedleniu na tereny wiejskie . Robiłem to wiosną aby miały czas się adaptować w nowym terenie gdy pogoda już nie jest dla nich taka nieprzyjazna . Dziś nie ma problemu . Jeszcze raz do roku odławiam 2-3 koty tak profilaktyczne i nie zwracam uwagi sąsiadom . Po co mam sobie robić wrogów . Świadomość nas polaków , że zwierzaki własne należy trzymać na swoim terenie aby nie były uciążliwe dla sasiadów jest żadna . W polsce wręcz wypuszcza się zwierzeta domowe na tereny publiczne i do sasiada aby się załatwiły i wybiegały . Krótko mówiąc kotki moje smród sąsiadów :evil: .

revalidon
16-10-2009, 13:10
Kupiłem żywołapkę na kocury . Jest to bardzo dobry sposób . W pierwszym roku odłowiłem 17 kotów

Gdzie to można kupić..??! I jak to wygląda..??!!

ANNNJA
16-10-2009, 14:56
temat się żywo rozwija, więc i ja sie podłącze... ;)

proszę o porade: JAK ODuczyć kota skakania na klamki ??

skacze z zew. z wew, na drzwi, i na okna- wszędzie gdzie są poprostu klamki,....
próbowałam i taśmą oklejać klamki, i wyganiać jak skoczył, ..
i marne efekty,

może ktoś miał taki przypadek i wypróbował juz inne metody które pomogły?
dziekuje

agip
16-10-2009, 16:43
bezdomne koty mają wystarczająco ciężkie życie :( przykro, że wśród forumowiczów jest tylu zwyrodnialców :(

ANNNJA masz bardzo mądrego i sprytnego kota, tylko pogratulować :D ja moje karcę słowem i bardzo ładnie reagują na "nie wolno", ale to tak jak z dziećmi czasami muszą postawić na swoim, chociaż doskonale wiedzą, że źle zrobiły :lol:

andrzej49
16-10-2009, 16:44
Kupiłem żywołapkę na kocury . Jest to bardzo dobry sposób . W pierwszym roku odłowiłem 17 kotów

Gdzie to można kupić..??! I jak to wygląda..??!!
Tu znajdziesz http://www.google.pl/search?hl=pl&source=hp&q=%C5%BCywo%C5%82apka+na+koty&btnG=Szukaj+w+Google&lr=lang_pl&aq=f&oq=

agip
16-10-2009, 16:48
to są tzw. klatki łapki - fundacje łapią w nie koty, ale nie po to żeby wywieźć je kilometry od swojego domu/terenu, ale żeby im pomóc - wyleczyć, wysterylizować, wyadoptować. Szkoda, że znalazły też takie zastosowanie :(

tmx
17-10-2009, 15:24
piaskownice najlepiej zamykać ( my mamy plastikową i zaden kot tam sienie zaplącze) do drewnianej może stolarz dorobić zamykane ławeczki

w sklepach ogrodniczych jest proszek "na koty" - sypie się go na ich ściezkach --- zawsze podobno chodza tymi samymi drogami , to jednak nie bardzo pomaga (sprawdziliśmy) , podobno lepszy jest do posypania popiół z papierosów, ale nie sprawdzałam

Kuna
18-10-2009, 12:31
to są tzw. klatki łapki - fundacje łapią w nie koty, ale nie po to żeby wywieźć je kilometry od swojego domu/terenu, ale żeby im pomóc - wyleczyć, wysterylizować, wyadoptować. Szkoda, że znalazły też takie zastosowanie :(
Szkoda to jest jak kot sąsiada obszczy ci drzwi od domu i masz gratis smród w mieszkaniu . Czy w/g ciebie na tym ma polegać miłość do zwierząt , żeby rozmnożyć je do niewyobrażalnego stanu i pozwolić im na wszystko . Przypomnij sobie Wiolettę Willas i jej ukochane pieski jak wyganiały ją z własnego łóżka a załatwiały się wszędzie w domu . Wszedzie panował brud , smród i nędza . Niech do twojej świadomości dotrze wreszcie , że to człowiek reguluje populację zwierząt . Póki co to jest świat ludzi przede wszystkim . Doputy zwierzęta będą traktowane drugoplanowo dopuki człowiek nie rozwiąrze swoich problemów . Mi także nie podoba się to , że zabijamy zwierzęta po to aby zdobyć pokarm . Niestety ludzkość na razie nie potrafi odżywiać się bezpośrednio np. energią z kosmosu czy jakąś inną . Wegetarianizm także nie rozwiązuje problemu . A tak swoją drogą to nie chodzisz przypadkiem w butach ze skóry ?

Mirek_Lewandowski
18-10-2009, 12:46
dopuki człowiek nie rozwiąrze

No nie... litości... :evil:

Monika B
18-10-2009, 12:51
temat się żywo rozwija, więc i ja sie podłącze... ;)

proszę o porade: JAK ODuczyć kota skakania na klamki ??

skacze z zew. z wew, na drzwi, i na okna- wszędzie gdzie są poprostu klamki,....
próbowałam i taśmą oklejać klamki, i wyganiać jak skoczył, ..
i marne efekty,

może ktoś miał taki przypadek i wypróbował juz inne metody które pomogły?
dziekuje
A młody kotek? Bo jeśli nie, to szanse marne, choć pewnie próbować zawsze warto.
My naszą kicię uczyliśmy baaaardzo długo nie włażenia na stół ii blaty. Na polecenia reagowała, owszem, ale wystarczyło spuścić z oka... Wpadliśmy w końcu na pomysł ze spryskiwaczem do kwiatów ustawionym na "długi sik" :wink: Trzeba się zaczaić i jak kotek włazi gdzie nie trzeba siknąć znienacka :lol: Kuracja kilkudniowa, skuteczna na lata. Myślę, że można tak też odstraszać kota z działki, ale trzeba się czaić :lol:

agip
18-10-2009, 13:30
to są tzw. klatki łapki - fundacje łapią w nie koty, ale nie po to żeby wywieźć je kilometry od swojego domu/terenu, ale żeby im pomóc - wyleczyć, wysterylizować, wyadoptować. Szkoda, że znalazły też takie zastosowanie :(
Szkoda to jest jak kot sąsiada obszczy ci drzwi od domu i masz gratis smród w mieszkaniu . Czy w/g ciebie na tym ma polegać miłość do zwierząt , żeby rozmnożyć je do niewyobrażalnego stanu i pozwolić im na wszystko . Przypomnij sobie Wiolettę Willas i jej ukochane pieski jak wyganiały ją z własnego łóżka a załatwiały się wszędzie w domu . Wszedzie panował brud , smród i nędza . Niech do twojej świadomości dotrze wreszcie , że to człowiek reguluje populację zwierząt . Póki co to jest świat ludzi przede wszystkim . Doputy zwierzęta będą traktowane drugoplanowo dopuki człowiek nie rozwiąrze swoich problemów . Mi także nie podoba się to , że zabijamy zwierzęta po to aby zdobyć pokarm . Niestety ludzkość na razie nie potrafi odżywiać się bezpośrednio np. energią z kosmosu czy jakąś inną . Wegetarianizm także nie rozwiązuje problemu . A tak swoją drogą to nie chodzisz przypadkiem w butach ze skóry ?
Twój cały post to jeden wielki bełkot nie na temat, oprócz jednego zdania o niekontrolowanym rozmnażaniu, ale czy według Ciebie wywożenie kotów w nieznane z Twojego najbliższego otoczenia jest kontrolą populacji? Zrozum, że to co robisz to okrucieństwo wobec czujących stworzeń! Może nie zabijasz ich łopatą, ale przyczyniasz się do ich cierpienia więc niczym nie różnisz się od zwyrodnialców, którzy przetapiają psy na smalec czy ciągną za rowerem przyczepionego za ogon kota! Zrób coś żeby tą sytuację zmienić, ale w ludzki sposób - schroniska kastrują i sterylizują bezpłatnie bezdomne koty, wyłap je, ale nie wyrzucaj w innym miejscu tylko zawieź do schronu, poddaj zabiegowi, daj im dach nad głową podczas rekonwalescencji i wypuść tam gdzie do tej pory mieszkały i wówczas zrobisz coś dobrego. To jest regulacja populacji, a nie zabijanie czy wywożenie czyli podrzucanie komuś innemu problemu.

izat
19-10-2009, 09:00
ja mam kocurka znalezionego w lesie na grzybach :)
ktoś go najprawdopodobniej wywiózł klasycznie do lasu ....
nie był brudny, zaniedbany stąd moja myśl, że długo tam nie był
na pewno był głodny, bo nie odstępował mnie na krok, zachodził mi drogę i niemal prosił żeby go stamtąd zabrać :(
jest dość strachliwym kotem, bardzo wrażliwym, więc był to z pewnością ogromny wyczyn dla niego, żeby tak podejść do obcego człowieka
generalnie boi się ludzi, istnieję dla niego tylko ja :)
jest już z nami półtora roku, wykastrowałam go rok temu jak zaczął znaczyć teren w domu
problem mam taki, że inne koty go prześladują, a jest kotem wychodzącym
radzi sobie z nimi, bo jeszcze nie został "uszkodzony" przez inne koty, jest waleczny, śmiało wychodzi na dwór i buszuje cały dzień po lesie obok
spacerujące po mojej działce koty mi nie przeszkadzają, byleby nie atakowały mojego Dolara :( a tak niestety się dzieje za każdym razem
no ale na to chyba nic nie poradzę
jak tylko widzę i słyszę te syki i odgłosy szykujących się do walki, to rozganiam towarzystwo, ale to nic nie daje przecież
martwię się, że któregoś dnia Dolar przyjdzie np z odgryzionym uchem .... :(
z wypadków zdarzyło mu się stracić pazury, bo przewspaniały sąsiad poszczuł Dolara swoim psem i biedny wdrapał się na sam czubek wiotkiej brzozy
ale zrobiłam zadymę sąsiadowi :D
oczywiście bał się zejść z tego drzewa w obawie, że pies go znów napadnie, a był jeszcze młodym kociakiem, niedoświadczonym
schodząc zsunął się i hamując wyłamał sobie pazurki, na szczęście odrosły :)
ale adrenalinę sąsiad podniósł mi na maxa
ufff ale się rozpisałam ;) :lol:

chester633
19-10-2009, 09:39
CZŁOWIEK TO NAJLEPSZY PRZYJACIEL ZWIERZĄT-czy to już od małego nie wpaja się dzieciom?
co lepsze szczury i myszy czy kot,to my weszliśmy z buciorami w ich świat a nie one w nasz,
ile chorób i bakteri przenosi pies i kot a ile szczury i myszy?
to nie pies czy kot przywiązał psa do drzewa w lesie tylko jego największy przyjaciel :o ,kto kupuje smalec z psa lub kocią skórkę - zabobony?
zastanówmy się i podyskutujmy 8)

agip
19-10-2009, 09:49
Dolar miał szczęście, że na Ciebie trafił :D
a co do odwiedzających Cię kotów, może towarzystwo się jakoś dogada, bo w teorii wygląda to tak, że wykastrowany kot jest "niewidoczny" dla pełnojajecznych, ale problem pewnie wynika z tego, że Dolar Twój ogród uważa za swój teren co jest dziwne dla pełnojajecznych, bo przecież to one rządzą na obszarze, na którym znajduje się osiedle domów i stąd moim zdaniem nieporozumienia. Zawsze możesz psiknąć je spryskiwaczem do wody.

jeśli nie chcesz żeby Dolar wychodził poza działkę zawsze możesz go upalikować, moje koty po ogrodzie chodzą wyłącznie na puszorku mając do dyspozycji 8m. wyciąganej smyczy

UWAGA, dla nienawidzących koty - drastyczne zdjęcia :wink:
którą zawsze można się pobawić :D
http://img2.imageshack.us/img2/9479/smyczo.jpg (http://img2.imageshack.us/i/smyczo.jpg/)
i która nie przeszkadza w opalaniu
http://img190.imageshack.us/img190/2330/73773000.jpg (http://img190.imageshack.us/i/73773000.jpg/)

izat
19-10-2009, 10:18
faktycznie drastyczne te zdjęcia :D
Dolar pewnie by zwariował na takiej smyczy :)
podejrzewam, że by ją przegryzł :D
mówiąc szczerze chyba bym go tak nie uwiązała ..... żal byłoby mi pozbawiać go naturalnych odruchów, jak chce latać niech lata :)
tak sobie myślę, że gdyby porażał go strach przed każdą napaścią, to by nie wychodził na całe dnie, tylko siedział w domu albo trzymał się blisko niego
no ale widać chłopak sobie radzi ;)
nawet nie wiem czy on walczy, raczej ucieka lub się poddaje
kilka razy widziałam taką akcję, że przewracał się na plecy albo uciekał :)
planuję wziąć drugiego kotka, jak będzie miał towarzystwo może będzie mu raźniej ;) bo na mnie nie zawsze może liczyć podczas swoich wędrówek :D

Monika B
19-10-2009, 18:39
problem mam taki, że inne koty go prześladują, a jest kotem wychodzącym
radzi sobie z nimi, bo jeszcze nie został "uszkodzony" przez inne koty, jest waleczny, śmiało wychodzi na dwór i buszuje cały dzień po lesie obok
spacerujące po mojej działce koty mi nie przeszkadzają, byleby nie atakowały mojego Dolara :( a tak niestety się dzieje za każdym razem
no ale na to chyba nic nie poradzę
Moją kicię też atakują koty. Raz nawet jeden próbował wejść do domu przez klapkę dla Łapki. Najlepszym dla nas sposobem na obronę kici jest... posiadanie psa! Mówię serio. Inne koty boją się naszego kundla i raczej unikają włażenia na posesję, więc w razie ostrej akcji kotka ma gdzie wiać. Czasem po ciemku pies pomyli koty, ale Łapce nie przeszkadza że ją goni jej ukochany rudzielec. I tak przyniesie mu mysz w nagrodę. :lol:

chester633
20-10-2009, 20:17
Dobrze że temat został wyczerpany i nikt nie gania kotów :) udało mi się wgrać fotkę ,zdjęcie stare ale Pepe i Czesiek uwielbiali grzejący kominek,towarzystwo leży w cieple kominka w zimowy wieczór
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e5740da1913e1edc.html

jak pies z kotem :o

izat
20-10-2009, 20:29
Dobrze że temat został wyczerpany i nikt nie gania kotów :) udało mi się wgrać fotkę ,zdjęcie stare ale Pepe i Czesiek uwielbiali grzejący kominek,towarzystwo leży w cieple kominka w zimowy wieczór
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e5740da1913e1edc.html

jak pies z kotem :o
widzę, że na Twojej podłodze leżą 3 zwierzaki :(

ANNNJA
21-10-2009, 08:12
monika B,.

moj kocur niestety juz dorosły- 5lat, ON wie ze to nie ładnie, ale probowalam wszystkiego, i gadania, i nie wpuszczania go jak skakał- a raczej po skoku wychodzilam i grozilam i nie wpuszczałam...
ale jak po ostatnim weckendzie "zorał" mi uszczelki od okna tarasowego (tam nie ma klamki z zew.ale jest od WEW. i kilka razy wpuszcalismy go tamtędy) - to zwątpiłam i powiedzialam sobie zeby lepiej skakał na klamkę drzwi wejsciowych ktore i tak za jakiś czas zmienie,..
nie probowalam spryskiwacza, ale wiem od poprzedniego wlaściciela ze tej sztuki też próbował jak wchodził kot na stół, - efekty zmienne...

tak pozatym to jest kochanym rudzielcem......

goodhope
25-10-2009, 22:42
Pytanie do zagorzałych zwolenniczek kotów.

Jest sobie dom. Jest sobie ogród. Jest sobie sąsiadka. Sąsiadka ma koty. Właściwie nie wiem ile ma ich teraz ... 3, 4 ? pewnie sama dobrze nie wie. Ważne że dokarmia. Przecież to są zwierzątka. Ilość kotków jak i ich skład się płynnie co roku zmienia, poza dwoma zadomowionymi sztukami.
Ok.

Co mnie czyjeś zwierzątka.

Ma też dwa psy, które nigdy nie zaznały smyczy ani kagańca. A sąsiadka nie ma też płotu. Tak się stało, że muszę się grodzić szczelnie przed cudzymi zwierzętami, by te regularnie nie podlewały mi drzewek, bądź co bądź zadbanego ogrodu a i nie pogryzły dziecka, bo są agresywne.

Ok.

Ale... jak się ogrodzić przed kotami ?

Nie obchodzą mnie koty. Może mieć ich milion. Niech sobie przespacerują przez mój ogród kiedy tylko chcą ale ...

Niech na miłość boską przestaną SRAĆ w mój trawnik.
Regularnie, umiejętnie i w różne miejsca. Bez znaczenia czy latem podlewany, czy jesienią już nie.

Jeśli ktokolwiek próbował usunąć takie GÓWNO KOCIE z wilgotnego trawnika, wie cóż to za przyjemność. Cóż z tego że trawnik już podlewany nie jest, skoro poranna rosa robi swoje.

Jedna kupka, cóż zdarzy się i dziecku. Druga, nie ma problemu trzeba być wyrozumiałym.
Ale nie regularnie 1-2 dziennie !
Pamiętać należy, że każdy taki prezent, zostawia z czasem po sobie, nawet usunięty, wypalony fragment trawy. Właściwie trawnik przed zimą wygląda niczym zielona plama z ogromną brązową wysypką. Dopiero porządna wiosenna kuracja nawozowa, jako tako doprowadza go do ładu.

Próbowałem preparatów sypanych, mających odstraszać koty. Nie zauważyłem by w ogóle to działało. Może w piwnicy, gdzieś, klatce schodowej. Na zewnątrz efektu brak.

Oczywiście. Znam odpowiedź. Zwrócić uwagę sąsiadce by ta wygospodarowała kuwety kotkom.
A jakże, próbowałem.
Niestety, sąsiadka, najpierw zareagowała ignorancją. Kwitując, "a skąd ja w ogóle wiem że to kocie". Na drugą, że mam jej udowodnić że to jej koty, trzecią uwagę i zasugerowanie, że kuwety kupię ja, ona ma sobie je na własnym podwórku ustawić i piasek wymieniać, zareagowała oburzeniem i kpiną, uzasadniając sprawę iż "tu jest wieś ... kto widział na wsi koty w piasek srające... albo psy na smyczy prowadzane.

Owszem, mieszkam na przedmieściu. Do centrum miasta mam ... 3 km. Prawdziwe "zadupie". Wyrwaliśmy się oboje z żoną z blokowiska. Nie sądziliśmy że aż na takie.

Męczę się z tym tematem już drugi rok. Właściwie dwa lata już mijają.

Drogie posiadaczki swoich pupili.
Wiecie co dobre dla kotów, wiecie także czego nie lubią.
Wywozić kotów nie będę, a pułapki na sąsiadki jeszcze nikt nie wymyślił. Wywiózł bym, do głębokiego lasu. Ale jak by ktoś na grzybobraniu znalazł, wróciła by i gotowa by sobie żubry na złość na podwórku hodować.

Dajcie jakąś porządną rade, miast karcić tych którzy próbują się bronić rękoma i nogami.

PROSZĘ !
:roll:

jadimusic
26-10-2009, 05:15
Nie wiem czy to przypadek czy nie, ale ustawiłem w widocznym miejscu na trawniku plastikowego kruka do złudzenia przypominającego prawdziwego i od 2 miesięcy spokój, a także przez całe lato miałem kupy kota (?) na trawniku. Z tym, że ja nawet nie jestem pewien czy to był kot i czyj.

Monika B
26-10-2009, 06:43
To go pewnie załatwił nie ten kruk, ino jakiś pojazd kołowy o napędzie mechanicznym :-?

ANNNJA
26-10-2009, 08:15
goodhope-
jedna z rad...
jest taka roślinka co sie Kocimiętka zwie, kup jej na wiosne pare krzaczków (lub wysiej sam zimą do domiczek) potem w maju obsadzisz /obstawisz na zewnątrz swojego płota, koty beda przychodziły ale tylko na zew., powąchają, pokiziaja się tam, i......mam nadzieje że pojdą z powrotem do domu....
kocimiętka na koty działa euforystycznie.

goodhope
26-10-2009, 08:52
Sugerujesz mi ...że mam sobie wejść na posesję sąsiadki i roślinki jej posadzić :)...
(Nadmienię, że działki są do siebie przystające, obie ustawione frontem do drogi)
Zatem, musiałbym jeszcze asfalt obsadzić :wink:

Litości :)

Pisałem że psy są agresywne. Choć sam już nie wiem kto bardziej, one czy sąsiadka ?


Może mam kotki zacząć dokarmiać ?
Może na trawniku umieszczać żarło...
Może te inteligentne zwierzęta nie robią we własny talerz :lol:
Ale.. jak się zapomnę, to podejrzewam że przy uchylonym oknie przeprowadzą się do mojego domu upominając się o swoje.


POMOCY ! :cry:

agip
26-10-2009, 10:15
Kociarz kociarzowi nie równy, tak samo jak psiarz psiarzowi, czy osoby lubiące zwierzęta tylko na obrazkach, ale należy pamiętać, że winny jest tu człowiek, a nie zwierze, dlatego dla mnie naganne jest zachowanie człowieka robiącego krzywdę zwierzęciu, ale także człowiek, który nie jest odpowiedzialny za swoje zwierzęta. Jak najbardziej nie popieram stanowiska Twojej sąsiadki, pewnie koty nie są też wykastrowane z założenia, że niech sobie dogodzą :evil:
Kot to zwierze domowe i jestem przeciwna jego wychodzeniu poza teren ogrodu, głównie ze względu na jego bezpieczeństwo. Mam też sąsiada za płotem, który nie lubi kotów co zauważyłam podczas wykończeniówki jak przeganiał każdego przechodzącego przez ogród kota i to ja z Nim porozmawiałam, bo On nawet jeszcze nie zdążył dowiedzieć się, że mam koty. Z góry Go przeprosiłam jesli zdarzyłoby się, że któryś z moich kotów do Niego przeskoczy, ale też zapewniłam, że będziemy pilnować aby do tego nie doszło i gdy koty tylko zbliżały się za bardzo do płotu wołaliśmy je lub szliśmy po nie. Bałam się tej rozmowy, ale sąsiad przyjął mnie z uśmiechem i powiedział, że najwyżej przełoży je na mój ogród. Koty przeskoczyły do Niego może 3-4 razy i tylko po to żeby schować się przed słońcem pod wyrośniętymi iglakami więc zaczęłam rozkładać im parasol i przyzwyczajać do chodzenia na puszorku i smyczy, bo to ciągłe sprawdzanie czy są jeszcze u mnie czy już za płotem było mało wygodne. Tym sposobem są bezpieczne i nikt nie ma z nimi problemu.

Moja rada jest taka - dokarmiać koty i piszę to całkiem serio dlatego, że tak jak sam napisałeś, koty "nie robią we własny talerz". One dostają jedzenie u sąsiadki dlatego załatwiają swoje potrzeby za płotem czyli u Ciebie. Wystawienie kuwety może nie rozwiązać problemu ponieważ nawet moje, całkiem kuwetkowe gdy są na ogrodzie robią mi w rabatę kwiatową - dla jasności, sprzątam po nich. Możesz ustawić tą kuwetę u siebie i dzięki temu będą załatwiać się w jednym miejscu, a nie po całym ogrodzie, ale może to przynieść odwrotny skutek, bo tym samym zachęcisz je do robienie tego u Ciebie. Kocimiętki tez nie radze sadzić, bo będzie ona zwabiać jeszcze większą ilość kotów, być może będą się tylko miziać i obcierać o nią, ale jeśli nie...? Spróbuj je pokarmić i po tygodniu napisz czy coś się zmieniło, bo w sumie dużo do stracenia nie masz.

kaba
26-10-2009, 10:48
Kot to zwierze domowe i jestem przeciwna jego wychodzeniu poza teren ogrodu, głównie ze względu na jego bezpieczeństwo.

Oooo :o , to jest żart ,czy poważnie mówisz, ale jeżeli trzymasz koty na sznurkach to znaczy że serio.Rozumie że dla Ciebie kanarek i papuga to zwierzęta "klatkowe" i trzeba je trzymać zamknięte.
Napewno z punktu widzenia kota te Twoje mają zas..... żywot.
Więzień z kulą u nogi w słoneczny dzień też sie bedzie wylegiwał i na obrazku fajnie wyjdzie.Dla mnie lekki sadyzm.

izat
26-10-2009, 11:07
po swoim kocie leśniku :D widzę, a nie mam dużego doświadczenia, że kot to zdecydowanie nie jest zwierzę domowe :D
uwielbia latać po dworze, latem całe dnie grasuje gdzieś .... tzn obok mam lasek i tam sobie chodzi na polowanka :) na działce sąsiada go nie widuję :)
myślę oczywiście o dachowcu, może te rasowe mają zakodowane inne upodobania ... i wolą siedzieć na parapecie czy wygrzewać się na tarasie :)

a do kolegi goodhope mam prośbę o mniej sarkazmu w wypowiedziach, bo jakoś mi się tak niesmacznie czyta Twoje posty w tym temacie
dodam, że nie jestem typową kociarą, co świata poza nimi nie widzi, a rażą mnie twoje wypowiedzi w stosunku do zwierząt :roll:
do sąsiadki już nie :D
bo cóż nam są winne te zwierzęta, one głupie, nierozumne, są na tym padole i jakoś se radzić muszą
a taka ich natura, że załatwiają się nie do swojej miski :)
mówiąc szczerze czystszych zwierząt nie znam i niejeden człowiek powinien brać z nich przykład pod tym względem :)

agip
26-10-2009, 12:43
Kot to zwierze domowe i jestem przeciwna jego wychodzeniu poza teren ogrodu, głównie ze względu na jego bezpieczeństwo.

Oooo :o , to jest żart ,czy poważnie mówisz, ale jeżeli trzymasz koty na sznurkach to znaczy że serio.Rozumie że dla Ciebie kanarek i papuga to zwierzęta "klatkowe" i trzeba je trzymać zamknięte.
Napewno z punktu widzenia kota te Twoje mają zas..... żywot.
Więzień z kulą u nogi w słoneczny dzień też sie bedzie wylegiwał i na obrazku fajnie wyjdzie.Dla mnie lekki sadyzm.

nie, to nie żart, ale Twój o kanarku mało trafiony - to też zwierzę domowe, a jednak nikt nie wypuszcza go na dwór żeby sobie polatał z innymi ptaszkami i poczuł co to życie na wolności czyli dworze.

a co do kotów to ja jestem pewna, że z punktu widzenia tego, którego właśnie potrącił samochód i umiera gdzieś na poboczu, czy tego, którego właśnie oblewają benzyną i podpalają dla zabawy życie moich kotów wygląda inaczej. Ja nikogo tutaj nie będę namawiała do zmiany przekonań, ale proszę zrozumieć, że na tzw. wolności każdego kota może spotkać coś co opisałam, a ja tego chce oszczędzić moim, bo to ja myślę, to jestem za nie odpowiedzialna i to ja potrafię przewidywać zagrożenia, a nie koty, które działają instynktownie.
a Ty kaba zastanów się co piszesz, bo 8m smycz to nie kula u nogi, kot nie jest zamknięty w klatce 10cmx10cm. więc nie pisz o sadyźmie, bo mnie to obraża.
izat, oczywiście, że koty uwielbiają biegać po dworze, zaglądać w każdy zakamarek, buszować po krzakach, ale z takiej fajnej by się wydawało wędrówki czasami nie wracają. Moje codziennie od 9 rano proszą o wypuszczenie tak lubią brykać po ogródku, nawet deszcz im nie przeszkadza, ale ja mam pewność, że są bezpieczne, że wrócą. Dlatego kociarze z podobnymi do mnie poglądami zakładają kotom puszorki lub specjalnie zabezpieczają ogród stosując wygiętą pod kątem siatkę tak, aby koty nie mogły przez nią przeskoczyć, a w blokach zabezpiecza się okna i barierki balkonów siatką, aby koty nie wypadły/wyskoczyły z okna. Takie praktyki stosuje się na całym świecie gdzie powszechne jest także budowanie wolier z bezpośrednim wejściem do domu, ale do tego trzeba mieć duuuuży ogród, że ta woleira była prawdziwym wybiegiem, a nie klatką.

izat
26-10-2009, 13:14
to ja mam bardzo mądrego kotka jednak, chociaż nie jest rasowcem itp
czasem zabieram go do drugiego miejsca zamieszkania, do bloku, II piętro
chętnie wychodzi na balkon i raz zdarzyło mu się spaść z niego na 4 łapy na szczęście, bo wyszedł na okap i spadł
był to jeden jedyny raz, nie usiłuje uciekać, nie skacze na dół :)
w domu po wycieczkach zawsze wraca jak na razie :D
ale chyba piszesz o tym, że może go spotkać coś złego, w sensie zły człowiek lub auto :(
swojemu zrobiłam bezpośrednie przejście z mojego ogrodu do lasu (dziura w siatce) i z niego bezpiecznie korzysta jak dotąd
z tej dziury korzystają też oczywiście inne zwierzęta, ale jakoś mi to nie przeszkadza :) niech sobie chodzą :)

kaba
26-10-2009, 13:33
@ agip
rece opadają, domowy to może być pantofel, nigdy zwierze.
To dla ciebie wszystkie zwierzeta sa domowe ,bo tak jak tego kanarka jak ktos je raz złapie to już raczej takiego tygrysa, słonia,niedzwiedzia,węża z klatki w zoo sie nie wypuszcza.Czyli one domowe sa :o
Co do tej kuli u nogi to radze samemu sie przywiązać i sprawdzić, może być nawet 15m dluga
Wychodzi też z twojego rozumowania ,że najbardziej otoczony troską jest pies na łańcuchu.

agip
26-10-2009, 13:47
no tak, dokładnie to mam na myśli i może tak być, że przez lata wychodzi i wraca, szczęśliwie dożywa 20 lat i odchodzi nam na rękach w domowych pieleszach, ale zazwyczaj koty wychodzące (mówię ogólnie, nie o Dolarku) kiedyś nie wracają, bo trafiają na kogoś kto nie jest ich przyjacielem lub wpadają pod samochód, do studzienki burzowej itp. bywa różnie, a potem jest płacz i rozpacz. Wiadomo, że wszystkiego nie można przewidzieć i zamknąć się w złotej klatce, czy to w przypadku zwierząt, dzieci, czy własnym, ale jeśli można się ustrzec to dlaczego nie?!

Dolar wypadł...2 piętro to już dość wysoko, może spadł na trawę, a nie na beton dlatego był cały, a może miał szczęście, ale niektórzy mieszkają wyżej i już wtedy nawet szczęście nie pomoże, ani 7 żyć kota :wink: mój wypadł z 5 piętra i połamał sobie 2 tylne łapy, też miał szczęście bo bywa, że skok z tego piętra kończy się śmiercią. Nie wiem czy wyskoczył, czy zsunął się z parapetu, ale gdyby okno było zabezpieczone nie musiałby tego doświadczać.

agip
26-10-2009, 13:59
kaba przykro mi, ale nie czytasz ze zrozumieniem i robisz robisz sobie ze mnie kpinę.
Chętnie poznam Twoje zdanie, ale trochę się rozpisz i wyjaśnij mi dlaczego mój kot ma wychodzić poza teren mojego ogrodu, w czym przeszkadza mu smycz i dlaczego mam narażać go na jawne niebezpieczeństwo na wolności. No chyba, że jesteś przeciwnikiem trzymania jakichkolwiek zwierząt w domu, w zoo itp. to wówczas Twoje wypowiedzi są dla nie bardziej zrozumiałe.

izat
26-10-2009, 15:07
było tak jak piszesz, spadł na trawę i to na takim bardzo miękkim podłożu
kotka znajomych skoczyła z IV piętra na beton i nic się jej nie stało
wszystko zależy od fortunności lądowania kota
no ale jakby się mojemu coś stało ..... to chyba też bym skoczyła z tego balkonu :D
nie no żartuję, ale jak zeszłam po niego to serce waliło mi bardziej niż jemu :(
cała w strachu, że może nie być w jednym kawałku, ale dał radę ;)

teraz leje deszcz a Dolara nie ma ....

agip
26-10-2009, 15:41
mój skoczek ma obecnie 16 lat, skoczył jak miał około roku, ale do teraz pamiętam ten wieczór, każdy szczegół...najgorsze było to, że nie mogłam go znaleźć, bo przeczołgał się w kąt wieżowca, wszędzie ciemno, masakra. Opuszki przednich łapek miał zdarte do krwi, tylne łapki wisiały bezwładnie :cry:

masz też szczęście, że po tym skoku znalazłaś Dolara, bo są przypadki, że kot jest w takim szoku, że pędzi przed siebie i tyle go widać.

izat
26-10-2009, 15:57
ojej :( ale musiał cierpieć
co się robi ze złamaniami u kotów, jakoś się usztywnia czy gipsuje??

agip
26-10-2009, 16:58
Nie wiem czy w każdym przypadku jest tak samo, ale mój miał druty w środek włożone, a cięcie na nóżkach było długie na 10 cm.
Rekonwalescencja trwała kilka miesięcy, raz w tygodniu wizyta u weta, w domu podawanie lekarstw, przemywanie szwów. Na tych nóżkach nie mógł stawać więc nosiłam go wszędzie ze sobą, bo chciał być przy mnie, siusiał pod siebie, a do kupki go podtrzymywaliśmy :( to były bardzo ciężkie momenty i straszne poczucie winy.

izat
26-10-2009, 17:19
agip,
masz wielkie serce do kociaków jak widać
bardzo cenię takie postawy
ja nigdy wcześniej przed Dolarem nie miałam żadnych zwierząt, a teraz żałuję :)
mówiąc szczerze nawet z niechęcią patrzyłam na ludzi, którzy mają koty lub psy w domach
teraz mieszkając we własnym domu pewnie podchodziłabym do zwierząt jak założyciel wątku i paru innych wypowiadających się tutaj forumowiczów :)
po tym jak przygarnęłam Dolara moje rozumienie zmieniło się o 100%
ja go wzięłam tylko na chwilę ...... po to żeby nakarmić .... ale jak zaczął "śpiewać" naprzemiennie z radosnym pomiaukiwaniem :D podczas jedzenia to wymiękłam
mąż od razu pojechał kupić wszystkie akcesoria, jedzonko, miseczki, żwirki i inne gadżeciki :)
wszystkim sceptykom też polecam przygarnąć jakieś bezdomne zwierzątko, a Wasze smutki, żale i nerwy w kierunku futrzaków znikną :) zapewniam ;)
to chyba najlepsza rada dla pogromców kotów :D
zwierzęta dużo uczą, zmieniają nasze serca :) i piszę to z własnego przykładu, bo stałam się z wrednej-----przyjazną kotkom duszą :D:D:D:D a tak nie było, oj nie było ;) 8)

Agduś
26-10-2009, 18:12
Szkoda to jest jak kot sąsiada obszczy ci drzwi od domu i masz gratis smród w mieszkaniu . Czy w/g ciebie na tym ma polegać miłość do zwierząt , żeby rozmnożyć je do niewyobrażalnego stanu i pozwolić im na wszystko . Przypomnij sobie Wiolettę Willas i jej ukochane pieski jak wyganiały ją z własnego łóżka a załatwiały się wszędzie w domu . Wszedzie panował brud , smród i nędza . Niech do twojej świadomości dotrze wreszcie , że to człowiek reguluje populację zwierząt . Póki co to jest świat ludzi przede wszystkim . Doputy zwierzęta będą traktowane drugoplanowo dopuki człowiek nie rozwiąrze swoich problemów . Mi także nie podoba się to , że zabijamy zwierzęta po to aby zdobyć pokarm . Niestety ludzkość na razie nie potrafi odżywiać się bezpośrednio np. energią z kosmosu czy jakąś inną . Wegetarianizm także nie rozwiązuje problemu . A tak swoją drogą to nie chodzisz przypadkiem w butach ze skóry ?

A Twoje działanie polegajace na wyłapywaniu cudzych kotów (kradzież) i wywożeniu ich na obcy teren (okrucieństwo) ma coś wspólnego z kontrolą populacji kotów??? Co innego, gdybyś te wyłapane koty zawoził do sterylizacji lub kastracji (można to zrobić za darmo dzięki różnym fundacjom). Wtedy robiłbyś coś naprawdę dobrego, a nie tylko wygodnego.
Skrajny egoizm? Bezmyślność? Okrucieństwo? Kleptomania? - wszystkiego po trosze. Pewnie jeszcze uczysz lub nauczysz dzieci, jak pan wszelkiego stworzenia - człowiek ma sobie radzić w tym okrutnym świecie z napastującymi go ze wszystkich stron czworołapymi potworami.
A ten cały wykład o jedzeniu mięsa i skórzanych butach to niby co ma być? Usprawiedliwienie? No to Ci nie wyszło...


PS "Doputy, dopuki, rozwiąrze" - rozwiąż najpierw swoje problemy z ortografią...

kaba
26-10-2009, 19:11
kaba przykro mi, ale nie czytasz ze zrozumieniem i robisz robisz sobie ze mnie kpinę.
Chętnie poznam Twoje zdanie, ale trochę się rozpisz i wyjaśnij mi dlaczego mój kot ma wychodzić poza teren mojego ogrodu, w czym przeszkadza mu smycz i dlaczego mam narażać go na jawne niebezpieczeństwo na wolności. No chyba, że jesteś przeciwnikiem trzymania jakichkolwiek zwierząt w domu, w zoo itp. to wówczas Twoje wypowiedzi są dla nie bardziej zrozumiałe.
Czytam to co napisałaś-trzymasz koty na sznurku 8 metrowym(co za wspaniałomyślność)
Twoj kot nie ma wychodzić z ogrodu,może nawet nie wychodzić z domu byle nie był wiązany.
Smycz przeszkadza mu w tym w czym przeszkadzałaby Tobie, a nawet bardziej
Jakie masz to jawne niebezpieczeństwo? Ktoś sie skrada u Ciebie dzień w dzień z butelką benzyny i czeka na kota czy może siedzi w samochodzie z nogą na gazie.
Sama pisałaś o złotej klatce i że nie można w niej zamkykać siebie ani dzieci ,ale kota to można tak! bo nic nie powie.
Nie jestem przeciwnikiem trzymania zwierzat w domu ,ale trzeba to robić z głową i zdrowym rozsądkiem.
Nie można np. mieć haskiego i wychodzić z nim na 5min. spacer , nie można wiązać kotów na sznurku i wmawiać sobie i innym że jest sie ich miłośnikiem.

agip
26-10-2009, 21:39
moje koty nie są na sznurku i nie są wiązane, ani krępowane mają puszorek z wyciąganą smyczą, która daje im swobodną możliwość brykania po ogrodzie, biegają za piłką, łapią owady czasem żaby i jaszczurki, kulają się i wygrzewają w słońcu więc jeśli to jest sadyzm to życzę takiego każdemu zwierzakowi, a o tym co spotyka koty na wolności doskonale wiem, ponieważ jako wolontariusz w Fundacji Koci Pazur spotykałam się z różnymi przejawami bestialstwa.
Nie rozumiem dlaczego dopatrujesz się takiej krzywdy w smyczy, bo po na 8 m. się kończy? Na 10 m. kończy się mój trawnik i zarazem ogród, smycz jest lekka jak piórko, koty mają na ogrodzie cień i słońce do wyboru, wodę w misce, wchodzą i wychodzą z salonu na ogród kiedy chcą, a przede wszystkim są pod stałym naszym okiem. Psa na wyciąganej smyczy na spacerze też jest Tobie żal?

kaba
27-10-2009, 07:20
zaczęłam rozkładać im parasol i przyzwyczajać do chodzenia na puszorku i smyczy, bo to ciągłe sprawdzanie czy są jeszcze u mnie czy już za płotem było mało wygodne.



Tutaj sama napisałaś dlaczego trzymasz koty na sznurku(przepraszam na wyciąganej smyczy i puszorku) i nie wmawiaj sobie i innym ,że robisz to dla nich.
Mowisz że wiesz pracując w fundacji co spotyka koty na wolności, a gdybyś pracowała w straży albo w szpitalu dziecięcym to co ,zabroniłabyś sprzedaży rowerkow i jazdy samochodem, toż ile tam rozbitych głów na rowerach i same wypadki samochodowe.
Bardziej od krzywdy w smyczy dopatruje sie hipokryzji, braku zdrowego rozsądku i dorabiania teori dla własnych fobi czy wygody.
Przepraszam ,nie obraź sie ale tak to widzę.

Monika B
27-10-2009, 07:34
Ale prawda jest taka, że choćbyśmy kochały koty do szaleństwa, to dla Goodhope dobrych rad nie mamy.
Ta z kocimiętką to też lipa - owszem koty ją lubią, ale moja np. podchodzi tam dopiero jak ja tam plewię, bo dopiero wtedy wydziela się zapach - sama nie wpadła na to że trzeba tam wleźć żeby pachniało. Poza tym to nie zapobiega chodzeniu gdzie indziej :-?
Może są jakieś rośliny odstraszające? Może piesek?
Na pociechę dla Goodhope - u nas ptactwo jak wpadnie na trawniki, to nie tylko obsra do nieprzytomności, ale tak zora całą nawierzchnię, że można trenować jazdę po muldach. Mnie to trochę omija, bo mam mniej pędraków, ale sąsiedzi właściwie nie mają trawnika, bo krety też dołożą swoje.

agip
27-10-2009, 10:52
a mnie to już śmieszy...

ten cytat doskonale wiesz, że jest skrótem myślowym, wyżej było również napisane, że je wołaliśmy, więc to było też mało komfortowe dla nich, dla sąsiadów, którzy co chwilę słyszeli Maleństwo chodź, Colcik wracaj itd., ale oczywiście dla nas też.
Jest też gdzieś napisane, że codziennie o 9 rano miauczą pod oknem żeby je wypuścić, wiec gdyby na tej smyczy było im tak źle to raczej wszystko co z nią związane, a co za tym idzie świat poza domem nie byłby już taką atrakcją, a mnie kociarze na największym w Polsce kocim forum by zlinczowali, a nie namawiali do zabezpieczenia kotów smyczą, a co ciekawsze z żadnej fundacji nie zaadoptujesz kota jeśli nie podpiszesz umowy adopcyjnej zawierającej Twoje zobowiązanie o zabezpieczeniu okien i ogrodu - siatką całego terenu lub kota smyczą.
Dbanie o zwierzęta jest podobne do wychowywania dzieci, które się buntują, że muszą iść spać o 20, ale to my wiemy co jest dla nich lepsze, bo to my jesteśmy dorośli i jesteśmy za nie odpowiedzialni, choćby za to żeby były wyspane idąc do przedszkola, a robimy to i dla nich, ale też i dla siebie.

świadomość zagrożenia jakie czekają na wychodzące koty to jest nic więcej jak właśnie zdrowy rozsądek, to nazywa się odpowiedzialność, a biorąc je pod swój dach jestem zobowiązana do zapewnienia im beztroskiego i bezpiecznego życia do późnej starości, opieki weterynaryjnej i najlepszej karmy, miłość to już inny temat. Nie wiem gdzie dopatrujesz się w tym hipokryzji? Rozumiem, że w tym, iż zapinając je na smycz, zabezpieczając balkon przed wypadnięciem robię to też dla siebie żeby mieć spokojną głowę i móc np. teraz z Tobą dyskutować nie zerkając co chwilę na ogród czy koty na nim jeszcze są? Bardzo wygodna jest też już wspomnianą siatka na oknach i balkonie dzięki, której mogę spokojnie czytać książkę mając pootwierane wszystkie okna bez obawy, że znajdę połamane koty pod blokiem, a może hipokryzję widzisz w tym, że karmiąc koty karmą z najwyższej półki wiem, że dostarczając im tak zbilansowane pożywienie, zawierające w karmie suchej przeszło 40% mięsa, a nie resztkami ze stołu czy chociażby Whiskasem, który tego mięsa w składzie posiada tylko 4 %, wiem, że moje koty będą zdrowe i zaoszczędzę na leczeniu, a moje wizyty u weta ograniczą sie tylko do profilaktyki. Nie bawię się także z nimi sznurkami wiedząc, że istnieje możliwość ich połknięcia większa niż przy zabawie piłką, więc może to też jest sadyzm, bo coś im odbieram? Nie mam fobii na punkcie świata zewnętrznego, kotów czy swoim, ale jeśli ma się świadomość zagrożenia to w tym momencie byłoby głupotą i bezmyslnością nie zachować bezpieczeństwa, co innego jeśli się takiej świadomości nie ma. Dlatego w tylu przypadkach każdy z nas uczy się na własnych błędach i żeby odnieść się do Twoich przykładów - wystarczy raz spaść z roweru żeby wiedzieć, że kask nie jest złym pomysłem, a w autach też nie bez powodu znalazły się pasy i poduszki powietrzne. Nauczeni doświadczeniem jesteśmy mądrzejsi dlatego "mądry Polak po szkodzie" i "lepiej zapobiegać niż leczyć".

agip
27-10-2009, 11:11
Ale prawda jest taka, że choćbyśmy kochały koty do szaleństwa, to dla Goodhope dobrych rad nie mamy.

ja mam :) zacząć je dokarmiać :) co wiem, że może być trudne bo wszystkie negatywne uczucia skierowane są właśnie na nie, ale to jest rada całkiem na serio i oparta na doświadczeniach. No niestety, psa zastopuje płot, ale kota już nie, przegoniony w dzień wróci jak będzie chciał w nocy. To tak jak z nauką kota żeby nie chodził po stole, przez cały dzień się go strofuje, karci psikatem, klaśnięciem, a po nocy po śladach łapek widać jego trasę po wszystkich stołach i blacie w kuchni :lol:
W przypadku Goodhope największym problemem jest sąsiadka, która umywa ręce. Ma koty bo je lubi, ale nic poza tym, zero odpowiedzialności za nie i zrozumienia dla sąsiadów. To jest na tej zasadzie jak ktoś rąbie muzą na cały regulator, bo jest u siebie w domu i mu wolno, ale co z resztą sąsiadów, oni też są u siebie.

grave
27-10-2009, 11:25
słuchajcie, przepraszam ale z innej beczki, a jak odstraszyć psa?
dzielę z sąsiadem wejście i jego małe wścibskie psopodobne stworzenie zawsze mnie obszczekuje, a nwet próbuje mne łapać za nogawki, jak go uspokoić, żeby czuł respekt i nie próbował szczekać, to głupie bydle doprowadza mnie do szału swoim jazgotem... :cry:

agip
27-10-2009, 11:40
może jest sprzedajny :wink: i zabawka lub kość załatwi sprawę :) skoro się nie lubicie to może czas na zawieszenie broni?

a sąsiad nie widzi problemu?
nie znam się na psach, ale je uwielbiam :D mam sąsiadkę z młodym bulem i szwagierkę z psem większym od cielaka :D

grave
27-10-2009, 11:52
ja tez bardzo lubię psy, ale ten wyjątkowo mi nie podchodzi od samego początku, ale to on pierwszy zaczął, zresztą to głupie bydłe szczeka na wszsytko i na wszystkich, ale mnie wkurza najbardziej bo mamy wspolny ganek na wejściu. Sąsiad jak jest to go tam opierniczy i zgarnie do domu, ale ja bym chciał go po prostu nie słyszec zwłaszcza w okolicy moich drzwi... :evil:
Najchętniej bym go prądem popieścił, tak żeby nim wstrząsło, ale śladów nie było... :lol:

Agduś
27-10-2009, 19:24
A może pogadać z sąsiadem?
Psa przekupić? (też lubię psy, ale rozumiem, że bywają osobniki, których nie da się lubić - to jak z dziećmi)
Skutecznie przestraszyć? (petarda - taka malutka, co to dużo hałasu robi i nic poza tym - rzucać zawsze przed wejściem na werandę, znaczy przed domem, po jakimś czasie pies skojarzy, że Twoje kroki wróżą ten straszny huk i zanim wejdziesz, pies będzie zaszyty w najciemniejszym kąciku domu albo dezodorant - im mocniejszy tym lepszy - psikać w stronę psa, nie w oczy ani w nos, wystarczy na zadek - będzie zwiewał przed Tobą, żeby nie zostać spryskanym).

MARTINA1
27-10-2009, 20:32
Wrócę do tematu kociaczków.Lubię zwierzęta mam psa i pozbyłam się kotecka po ciężkich z nim przejściach .....Kot- nie pies nie ułożysz,nie nauczysz ..... Wzięłam kota ze schroniskowej wystawki w sklepie ,podobnie jak wcześniej psa . Pies cudo zachwyty wszystkich pomimo że bezrasowy kundelek .A kotek proszę bardzo oprócz dziecka gryzł nas zawodowo a co do psa to założył sobie celową eksterminację . Pies który nie szczeka siedział w legowisku i nawet bał się wyjść. Po pewnym czasie zawitałam do weterynarza z kotem tak standardowo na badanko. Weterynarz chłop 190 wzrostu ja nieco mniej w kota wstąpił diabeł gryzł nas naprzemiennie i pomimo tego ,że był nas 2 i kot owinięty ręcznikiem obydwoje zostaliśmy pogryzieni wielokrotnie .........
Weterynarzowi w pewnym momencie puściły nerwy i powiedzał -skąd ma pani to cholerstwo ,radzę oddać do schroniska . Ja no cóż nie po to kotka brałam ,by go oddawać jak pan może ? Radzę pani oddać i to bez namysłu bo to jakiś debilny kot jest. No, nie to pan jest weterynarzem i tak pan widzi opiekę nad zwierzęciem , które jest biedne i po przejściach . Dziękuję ,ale nie będziemy się już widywać ....Tak się rozstaliśmy i ponieważ z kotem nie dało się dalej wytrzymać po 3 mies. postanowiliśmy oddać zwierzaczka do babci na olbrzymią działkę z dużym prawie pustym domem. Do babci ,która uwielbiała koty....... Po 2 mies. nieustających narzekań pobudek o 5 codziennie i wypuszczania kota na zewnątrz za potrzbeeą , a później po 15min. wpuszczania do domu , bo tak miauczał i drapał drzwi wieszając się na klamce ,że go wpuszczali , różnego rodzaju pogryzień i nagminnych kradzieży jedzenia -opcja porywał i uciekał babcia powiedziała dość ....Z początku myśleliśmy,ze jej sie nie chce opiekowac kotem , ale dzwoniła w jego sprawie po 2-3 razy w tygodniu i stale męczyła by go zabrać . Z bólem ustąpiliśmy i zorganizowaliśmy transport do schroniska . Dodam tyle , że na pożegnanie pogryzł brata i męża oraz pańcię ze schroniska , która strzeliła im wykład o braku odpowiedzialności i takich tam pierdołach ....przy czym wynosząc klatkę w której ponownie była rozsierdzona bestia sama zaliczyła pogryzienia. Do weterynarza wróciłam i nie głoszę już PIĘKNEJ TEORII , tylko podchodzę do sprawy zdroworozsądkowo. Zwierzęta są różne , niektóre do uśpienia , dom nie dla każdego ...z kotem mam aktualnie inną historię . Moja ceniona przeze mnie nauczycielka została ugryziona przez przyłażącego ze wsi kocura . W rękę ,ma poszarpane ścięgna ,ból który nie przechodzi po środkach przeciwbólowych , zakażenie trudnogojące i zastrzyki przeciwwściekliźnie . Właściciela kota nie ma -nikt się nie przyznaje , a ona walczy o życie ...

agip
27-10-2009, 21:58
ten wet to taki trochę niezbyt :roll:

ja z takimi kotami się nie spotkałam, a przez mój dom przewinęło się kilkadziesiąt adoptusiów, ale miałam za to niszczyciela, który oczywiście był słodki i kochany, ale diabeł wcielony w nim siedział. Byłam świadkiem jak np. łapką przesuwał szklankę z wodą tylko po to żeby spadła z blatu i się rozbiła, rozszarpywał woreczki z herbatą i roznosił je po całej kuchni oraz wiele, wiele innych wybryków. Klnęłam go w myślach, ale kochałam, a on odwzajemniał to uczucie, ale chyba w każdej minucie obmyślał co tu jeszcze wykombinować :lol: zaprzyjaźnił się bardzo z moim Coltem i był to duet nie do powstrzymania :wink:

Za to moja szwagierka ma kota, który będąc już malutkim kociakiem potrafił zastraszyć moje dorosłe i wielkie koty. Gryzł je bez opamiętania i wyczucia, gonił, tropił i maltretował, a utemperował go dopiero pies.

MARTINA1
28-10-2009, 06:40
Do weterynarza wróciłam i mu ufam . Są pokręceni ludzie i pokręcone zwierzęta .Nie każdemu adopcja ,niektórym - UŚPIENIE .........
Podejście Agi ,,z kotem na sznurku" jest podejściem odpowiedzialnym . Nie można przekładać dobra kota (rozumianego bardzo wąsko jako prawo łażenia gdzie chce ) nad logikę . Skoro jest to kot domowy to nie może się szlajać byle gdzie .... i być roznosicielem zarazków .

marius37
28-10-2009, 08:03
"Skoro jest to kot domowy to nie może się szlajać byle gdzie .... " - O! nie wiedziałem, że wyhodowano taki gatunek - domowy. Można to przenieść i na ludzi - człowiek miejsku, człowiek wiejski - z zakazem opuszczania przyznanych rejonów pobytu a opornym obróżka.

agip
28-10-2009, 08:27
niektórym ludziom przydałby się tzw. elektryczny pastuch :wink:

marius37, spójrz na specyfikacje
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_domowy

goodhope
28-10-2009, 09:02
...
a do kolegi goodhope mam prośbę o mniej sarkazmu w wypowiedziach, bo jakoś mi się tak niesmacznie czyta Twoje posty w tym temacie
...

Proszę bardzo.
Zero sarkazmu.


Czuję poważne zniesmaczenie rozwojem wątku.

Przejrzałem lekturę kilku for poruszających podobne tematy i KAŻDY! dosłownie KAŻDY kończy się prawieniem morałów przez bardziej i mniej zagorzałych miłośników/częściej jednak miłośniczek zwierząt na temat humanitarnego traktowania swoich pupili.

Przebija się jedna z drugą, której kot ma więcej wolności.

Kiedy brak już argumentów, wątek zaczyna schodzić na inne gatunki zwierząt, lub co gorsza na temat interpretacji pojęć.

Nie prosiłem o to, założyciel tematu sprzed kilku lat także o to nie prosił.

Przypomnę tytuł "jak przegonić koty"
Na koniec wkleję także swój apel "Dajcie jakąś porządną rade, miast karcić tych którzy próbują się bronić rękoma i nogami. "


Dziękuję za zrozumienie w przeczytaniu powyższego postu.





Sądzę że sarkazm jest mniej dotkliwy ..ale skoro taka była prośba... wyszedłem na totalnego ignoranta. Trudno. Pozdrawiam :wink:

agip
28-10-2009, 09:41
oczywiście masz rację, posty są już nie na temat aczkolwiek ja dałam Tobie radę, której najwidoczniej nie bierzesz po uwagę więc nie wiem na jaką czekasz? Innej nie mam, możesz też osiatkować się z każdej strony pod kątem to wówczas koty nie przejdą, możesz też założyć wątek na forum miau http://forum.miau.pl/viewforum.php?f=1 , może ktoś coś tam wymyśli :roll:

grave
28-10-2009, 10:04
A może pogadać z sąsiadem?
Psa przekupić? (też lubię psy, ale rozumiem, że bywają osobniki, których nie da się lubić - to jak z dziećmi)
Skutecznie przestraszyć? (petarda - taka malutka, co to dużo hałasu robi i nic poza tym - rzucać zawsze przed wejściem na werandę, znaczy przed domem, po jakimś czasie pies skojarzy, że Twoje kroki wróżą ten straszny huk i zanim wejdziesz, pies będzie zaszyty w najciemniejszym kąciku domu albo dezodorant - im mocniejszy tym lepszy - psikać w stronę psa, nie w oczy ani w nos, wystarczy na zadek - będzie zwiewał przed Tobą, żeby nie zostać spryskanym).

Hmm petarda byłaby dobra, ale huk wkurzy sąsiadów, może ten dezodorant nie głupi pomysł, ale ten sraluch zawsze przodem atakuje nie tyłem :) Myślałem jeszcze o takiej trąbce rowerowej, możę go odstraszy...

marius37
28-10-2009, 10:46
niektórym ludziom przydałby się tzw. elektryczny pastuch :wink:

marius37, spójrz na specyfikacje
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_domowy

a koty to czytały i się z tym zgadzają?

kaba
28-10-2009, 10:54
Myślałem jeszcze o takiej trąbce rowerowej, możę go odstraszy...

A może taka na sprezone powietrze w puszce, taka jakie mają kibice na meczach.

kaba
28-10-2009, 10:56
niektórym ludziom przydałby się tzw. elektryczny pastuch :wink:

marius37, spójrz na specyfikacje
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_domowy

a koty to czytały i się z tym zgadzają?

Tak i masowo wykupują puszorki i smycze. :)

agip
28-10-2009, 11:48
niektórym ludziom przydałby się tzw. elektryczny pastuch :wink:

marius37, spójrz na specyfikacje
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_domowy

a koty to czytały i się z tym zgadzają?

Tak i masowo wykupują puszorki i smycze. :)
a to całkiem prawdopodobne :lol: :lol:

kaba
28-10-2009, 12:32
@ goodhope
jedyne co przychodzi do glowy to szczelne ogrodzenie, ale widzialem w innym wątku twoj dom i na siłe wchodziłoby chyba tylko rozpięcie na istniejącym jakiejs siatki np.
http://www.allegro.pl/item785110463_siatka_przeciwwiatrowa_oslonowa_1x10 0_mb_lodz.html
lub
http://www.allegro.pl/item757273459_siatka_pcv_na_stok_narciarski_1_2x50 m_pomaranczowa.html
Wiem ,że teoretycznie kot może przez to przejść gorą ale w praktyce to leniwe są i powinno wystarczyć.
Nie wiem jak to działa i na ile jest skuteczne ale jest jeszcze coś takiego jak odstraszacze dżwiękowe np.
http://www.allegro.pl/item796467127_odstraszacz_kotow_i_psow_niemiecki.h tml
A swoją drogą to pierwszy raz spotykam sie z tym żeby kot srał w trawe, one zawsze wybierają coś sypkiego piasek, żwir ,ziemie.Może przyjżeć sie lepiej tej sąsiadce :D

grave
28-10-2009, 13:16
Myślałem jeszcze o takiej trąbce rowerowej, możę go odstraszy...

A może taka na sprezone powietrze w puszce, taka jakie mają kibice na meczach.

oo super, to może być to! :P

MARTINA1
28-10-2009, 19:04
I wszystko to przestaje być zabawne , bo ktoś ma problem ,zaraz dołoży do tego jeszcze kaskę by się zabezpieczyć ,a sąsiadka będzie miała kotka i darmową przyjemność . To może trzeba jeszcze zawieść do lekarza na własny koszt i wykastrować ,by mieć spokój ....
Odpowiedzialność za zwierzę nie ogranicza się tylko do głaskania , dawania jeść i ogólnie pojętych przyjemności ....a tak u nas jest to rozumiane .... i to chyba najbardziej przykre ... A te akcje odddam w dobre ręce - to zwykłe naganiactwo i zwierzęta lądują u ludzi nie mających o nich pojęcia na bazie chwilowych emocji, a później są odwożone lub co gorsza wyrzucane na ulicę ....
Nie każdy powinien mieć zwierzę .........

Nat-ka
28-10-2009, 19:45
agip
Nie tłumacz się ze swoich smyczy i puszorków, bo nie masz do tego najmniejszych powodów. Koty to drapieżniki i nie powinny być puszczane luzem.

P.S.
Ciekawi mnie na co poluje Dolar i reszta hasających na wolności kotków (bo przecież kota nie trzyma się na smyczy ) podczas swoich wypraw do lasu. Czy aby nie na chronione ptaki śpiewające ? Przy tego rodzaju przestępstwach kocia kupa na trawniku to pikuś. Przepraszam, Pan Pikuś.

Pikuś
28-10-2009, 21:34
Proszę nie szargać moim nickiem na tym wątku :D Ale skoro zostałem wywołany to wyłożę tu swoje poglądy nt jw.
Uważam, że wszelkie wałęsające się psy i koty powinny być usuwane przez tzw hycli i umieszczane w stosownym miejscu. Moralna odpowiedzialność za tak brutalne chociaż zgodne z prawem postępowanie spada nie na osoby ceniące sobie ład i porządek, ale na nieodpowiedzialne osoby hodujące te zwierzaki.
Pozdrawiam Pikuś

MARTINA1
28-10-2009, 21:50
.........

izat
28-10-2009, 22:04
P.S.
Ciekawi mnie na co poluje Dolar i reszta hasających na wolności kotków (bo przecież kota nie trzyma się na smyczy ) podczas swoich wypraw do lasu. Czy aby nie na chronione ptaki śpiewające ? Przy tego rodzaju przestępstwach kocia kupa na trawniku to pikuś. Przepraszam, Pan Pikuś.
też mnie to ciekawi :D
ale jak przyniesie mi jakiegoś chronionego ptaka na wpół żywego to zadzwonię na policję i zrobię donos :D
podpowiedz mi Natka co jest jeszcze chronione, to będę baczyła na jego polowania
może mu kamerkę zainstaluję na szyi z zapisem :D

Nat-ka
28-10-2009, 22:06
Pikusiu...!!!


Wybacz ... :oops:

MARTINA1
28-10-2009, 22:10
......

Nat-ka
28-10-2009, 22:23
Izat

Kamera nie jest konieczna. Na szyi swojego kota powinnaś zainstalować dzwoneczek, by jego dźwięk ostrzegał potencjalną ofiarę o zbliżaniu się drapieżnika . Nie jest to nowy wynalazek, na pewno duży wybór znajdziesz w każdym sklepie z art. dla zwierzaków.

Dziwi mnie radość bijąca z Twojego postu. Czy nie wiesz, że każdy pies lub kot domowy polujący w lesie jest uznawany za szkodnika i jako taki może zostać odstrzelony przez leśnika/myśliwego /lub innego gajowego ?

pozdrawiam

Nat-ka
28-10-2009, 22:40
Przepraszam, nie zauważyłam, że piszę grubą kreską.

izat
28-10-2009, 23:35
Natka, nie wiem czy wnikliwie zapoznałaś się z treścią moich postów i historią Dolara
jest to kot prześladowany przez inne koty, taki dzwoneczek słyszałyby również one i Dolar miałby mniejszą sposobność do ukrycia się, co też robi, bo nie walczy bądź też ucieczki
masz na to jakąś mądrą radę??
ptaszki zapewne miałyby lepiej (o ile na nie poluje), ale on sam??
koty nie latają jak wiesz
no chyba, że od petardy pogromcy kotów albo wiatrówki :(
i jeszcze jedno tak na marginesie, polecam poczytać o równowadze biologicznej, bo naruszenie jej, rozregulowanie związane jest głównie z ingerencją człowieka a nie samych zwierząt
więc wrzuć na luz tymi gatunkami chronionymi

dla Twojej wiadomości- w moim lesie nie ma leśniczego ani gajowego :)

ps. ogólnie radosna jestem, to i posty radosne piszę :D

kaba
29-10-2009, 06:25
P.S.
Ciekawi mnie na co poluje Dolar i reszta hasających na wolności kotków podczas swoich wypraw do lasu. Czy aby nie na chronione ptaki śpiewające ?

Troche opamiętania :o a wiesz co jedzą te chronione ptaki ,one jedzą chronione owady np. te http://pl.wikipedia.org/wiki/Owady_chronione
Zgłoś gajowemu to je powystrzela

Agduś
29-10-2009, 17:14
A może pogadać z sąsiadem?
Psa przekupić? (też lubię psy, ale rozumiem, że bywają osobniki, których nie da się lubić - to jak z dziećmi)
Skutecznie przestraszyć? (petarda - taka malutka, co to dużo hałasu robi i nic poza tym - rzucać zawsze przed wejściem na werandę, znaczy przed domem, po jakimś czasie pies skojarzy, że Twoje kroki wróżą ten straszny huk i zanim wejdziesz, pies będzie zaszyty w najciemniejszym kąciku domu albo dezodorant - im mocniejszy tym lepszy - psikać w stronę psa, nie w oczy ani w nos, wystarczy na zadek - będzie zwiewał przed Tobą, żeby nie zostać spryskanym).

Hmm petarda byłaby dobra, ale huk wkurzy sąsiadów, może ten dezodorant nie głupi pomysł, ale ten sraluch zawsze przodem atakuje nie tyłem :) Myślałem jeszcze o takiej trąbce rowerowej, możę go odstraszy...

:lol: Wyobraziłam sobie psa atakującego tyłem!
Dezodorant to dobry środek wychowawczy. Baaardzo nieprzyjemny dla zwierzaka i nieszkodliwy, jeżeli nie psiknie sie prosto w oczy czy w nos. Raz, drugi czy trzeci (w zalezności od inteligencji) potraktowany tak zwierzak, szybko odpuszcza, bo ten koszmarny smród dłuuugo utrzymuje się na futerku.

MARTINA1
29-10-2009, 17:18
............

Agduś
29-10-2009, 18:25
Albo zaatakuje zanim zdążysz z dezodorantem ............
Ja nie pisałam o wielkim złym psie atakującym znienacka. Odpowiadałam komuś, kto ma problem z dożartym małym psem sąsiada kąsającym w łydki. Niegroźnym ale wkurzającym.

Nat-ka
29-10-2009, 18:46
P.S.
Ciekawi mnie na co poluje Dolar i reszta hasających na wolności kotków podczas swoich wypraw do lasu. Czy aby nie na chronione ptaki śpiewające ?

Troche opamiętania :o a wiesz co jedzą te chronione ptaki ,one jedzą chronione owady np. te http://pl.wikipedia.org/wiki/Owady_chronione
Zgłoś gajowemu to je powystrzela


no nie... świadomość rozkwita w narodzie. Gratulacje.

Te porównania są żenujące...
Zgłoś się do gajowego to cię oświeci. Ja wymiękam.

MARTINA1
29-10-2009, 18:51
To może trzeba rozwiązać to tak od razu wychodzisz z przygotowanym dezodorantem.............
ale małe zazwyczaj są upierdliwe i nie ma rady dodaj do tego super zwinność....
mam taką sytuację od 4 lat z ratlerkiem sąsiadów i zawsze nawet gdy nie wygląda,że sie rzuci -atakuje ... a u innego psiaka też małego i atakującego to okazało się ,ze zaćmę ma i widzi cień i wtedy atakuje - to było tłumaczenie weterynarza i mogę się zgodzić ,ale co z resztą też zaćma ?

goodhope
01-11-2009, 10:24
Doceniam każde rady.
I za nie dziękuję.
Niestety nie wyobrażam sobie zamocowania 3 metrowej siatki do kutego ogrodzenia na froncie. Ani też montażu tej siatki na długości 160 metrów całkowitego ogrodzenia.
Ktoś by mógł zadzwonić po pogotowie to widząc. W trosce o moją psychikę.

Temat i tak zboczył w kierunku humanitarności i dbałości nad losem zaniedbywanych kotków i ich potencjalnych ofiar.
Nawiązując do tegoż wątku...
Pomysły z dzwoneczkiem na obroży jest fajny.

Moi znajomi też tak uważali. Do czasu ...aż ich kot nie powiesił się na tej obroży na płocie. Oczywiście zdechł.

MARTINA1
01-11-2009, 13:36
................

EZS
01-11-2009, 16:36
Hmm petarda byłaby dobra, ale huk wkurzy sąsiadów, może ten dezodorant nie głupi pomysł, ale ten sraluch zawsze przodem atakuje nie tyłem :) Myślałem jeszcze o takiej trąbce rowerowej, możę go odstraszy...

tylko nie petarda, proszę
mam psa dużego, nigy nie uderzonego nawet gazetą, jest u nas od szczeniaka i był fajnym, odważnym psem, znaczy suką. Nie bała się huku, w sylwestra wychodziła na balkon... Do czasu. Kiedyś, niestety, podkopała sie pod siatką i zanim zauważyłam polazła do sąsiada. Pierwszy i jedyny raz. A ten ... baran... rzucił w nią petardą. Od tego czasu psica boi się wszystkiego, jak w domu książka na podłogę spadnie to jest na równych nogach. Mam dzięki niemu psa znerwicowanego i niestety, to z czasem narasta a nie mija...
więc nie petardy...

EZS
01-11-2009, 16:42
a co do kotów - czy na pewno one robią te kupy?????

tyle kotów, co jest w mojej okolicy, kotów łażących po wszystkich okolicznych działakach wręcz stadami, łażących nam po samochodzie, tarasie a nawet czasem (noca) po parapetach i nigdy nie zauważyłam żadnej kupy!!!
Pies ma swoją toaletę w rogu ogrodu więc jakbym miała gdzieś kupy, to by były kocie. I nic.
Jeżeli nawet gdzieś robią, to tego nie widać...

grave
02-11-2009, 10:48
Hmm petarda byłaby dobra, ale huk wkurzy sąsiadów, może ten dezodorant nie głupi pomysł, ale ten sraluch zawsze przodem atakuje nie tyłem :) Myślałem jeszcze o takiej trąbce rowerowej, możę go odstraszy...

tylko nie petarda, proszę
mam psa dużego, nigy nie uderzonego nawet gazetą, jest u nas od szczeniaka i był fajnym, odważnym psem, znaczy suką. Nie bała się huku, w sylwestra wychodziła na balkon... Do czasu. Kiedyś, niestety, podkopała sie pod siatką i zanim zauważyłam polazła do sąsiada. Pierwszy i jedyny raz. A ten ... baran... rzucił w nią petardą. Od tego czasu psica boi się wszystkiego, jak w domu książka na podłogę spadnie to jest na równych nogach. Mam dzięki niemu psa znerwicowanego i niestety, to z czasem narasta a nie mija...
więc nie petardy...

nie... petarda nie, to rzeczywiście moze wywołać szok, wystarczy taka kibicowska czy rowerowa trąbka. albo ten dezodorant...

Monika B
02-11-2009, 11:30
Do weterynarza wróciłam i mu ufam . Są pokręceni ludzie i pokręcone zwierzęta .Nie każdemu adopcja ,niektórym - UŚPIENIE
Mimo, że bardzo lubię zwierzęta, to zgadzam się z Tobą, choć u skrajnych miłośników nie znajdziesz pewnie akceptacji. Ja też zostałam pogryziona, tyle że przez amstafa, mam do dziś problemy z palcem i zdarzało mi się usłyszeć, że to moja wina, a właściciel psa bez kagańca był rozgrzeszany :cry:
Ciekawe jak dużo muszą znosić ludzie, którzy niekoniecznie chcą mieć kontakt ze zwierzętami? Może tygrysa na podwórku u sąsiada? Rozumiem Goodhope i wcale nie myślę Agip, że Twoja propozycja dokarmiania ma sens. Po pierwsze zlezą się mu koty z całej gminy, a po drugie - dlaczego niby ma się zajmować zwierzętami, jeśli nie lubi nie ma czasu (może kasy)?
Sorry, tu nie ma łatwego rozwiązania...

agip
02-11-2009, 13:08
[Rozumiem Goodhope i wcale nie myślę Agip, że Twoja propozycja dokarmiania ma sens. Po pierwsze zlezą się mu koty z całej gminy, a po drugie - dlaczego niby ma się zajmować zwierzętami, jeśli nie lubi nie ma czasu (może kasy)?
Sorry, tu nie ma łatwego rozwiązania...
i tak już do Niego przychodzą, ponieważ koty wychodzące mają bardzo rozległe rewiry, a dokarmianie ma o tyle sens, że koty nie brudzą miejsca, w którym jedzą dlatego zamiast u sąsiadki robią to u Goodhopa.

a rozwiązanie jest bardzo łatwe, ale tkwi w ludziach dlatego jest takie trudne :wink:
Monika B, Ciebie ugryzł pies bez kagańca, ale tego kagańca pies sobie sam nie założy - teraz właściciel olał tą sprawę, a za chwilę puści psa bez smyczy po osiedlowych uliczkach, niewykastrowane kocury znaczą moczem czyjeś drogie drzwi ponieważ ich właściciel utożsamia własne jajka z kocimi i nie "okaleczy" kota bo sam tez by ich nie chciał stracić, to samo się tyczy nadmiernej kociej populacji ponieważ 1, 5 i 10 właściciel wychodzącego kota nie widzi problemu w tym żeby kocur zabawił się z kotką, właściciel psa wyjącego 24/h tez rozkłada ręce, podobnie jak sąsiadka kilku kotów, które zostawiają prezenty u sąsiadów, a za debilizm ludzi płacą zwierzęta.

Monika B
03-11-2009, 06:37
Agip - zgadzam się że problem tkwi w ludziach. Ale i w zwierzętach też - mają różne charaktery i nie wszystkie problemy są rozwiązywalne. Np moja obecna bratowa miała w czasach panieńskich :wink: kota, który znienawidził mojego brata i ostatecznie oszalał. Nie pomogły nawet wyjazdy do stolicy do... kociego psychologa. W końcu kot zwiał i nie wiadomo czy tylko sam padł ofiarą zmiany układów w rodzinie czy komuś po drodze zrobił krzywdę. Bratowa rozpaczała, ale kotek nie dał sobie pomóc.
Ja swoją kicię i mojego pieska bardzo kocham, ale doświadczam wielu trudnych sytuacji np. piesek jest już stary i po babesziozie - w nocy sika po domu, a spacery nocą, kiedy wstaje się przed 6 i nie wyrabia na zakrętach nie są tylko niemiłe :-? Rozumiem ludzi, którzy nie są w stanie udźwignąć wszystkich problemów ze swoją, a tym bardziej cudzą zwierzyną.

goodhope
06-11-2009, 10:15
Sam bym w to nie uwierzył że to robią koty gdyby nie to że ...

nie raz bezczelnie robiły to z rana na trawniku w zasięgu mojego wzroku z okna tarasowego.
Robiły ...brzmi jak zbiorowe umawianie się na sranko u sąsiada.. oj nieee....
Jednego dnia któryś, drugiego inny...
Pomimo kilkukrotnego odstraszenia na gorącym uczynku, jakoś na psychice im się to nie odbiło.

Temat straży miejskiej i kotów to ciekawy wątek.

Okazuje się, że tak jak w kwestii psów jest teoretycznie wszystko uregulowane (odległość kojca od ogrodzenia, kagańce, szczepienia, obroże, smycze tc..) tak w kwestii kotów nie ma nic. Totalnie nic.
Nie ma też kryterium wyceny kar za nieodpowiednie traktowanie etc.

W takim wypadku straż miejska może złożyć co najwyżej doniesienie do prokuratury. Nic ponadto.

Ale ...właściwie doniesienie o czym ... kotki ładne, wykarmione.

ms.
09-11-2009, 09:33
nasi sąsiedzi mają trzy koty chowane bezstresowo - czyli wypuszczane z domu tyle razy ile chcą. Samce są wykastrowane.

Co taki kotek robi w czasie swojego rytualnego obchodu na naszej działce?

Załatwi potrzebę fizjologiczną, poznaczy teren tu i tam, postrzy pazurki (ja dopiero po roku zorientowałam się dlaczego wszystkie moje drzewka mają podrapaną korę) i zapoluje na co się da. Jak sezon - to na ptaki. Jak kret aktywny - poczeka na kreta.

W ostatnią sobotę jeden z nich bawił się myszą. Trochę przygłuszył, żeby tak szybko nie uciekała i przeganiał ją łapką z miejsca na miejsce. Zjeść nie zje, bo nie jest głodny - w domu ma przecież lepsze kocie jedzenie.

Jakoś coraz mniej lubię te koty...

agip
09-11-2009, 12:52
ms. za kocią naturę koty nic nie mogą, bo tak są zaprogramowane, ale te "Twoje" koty mają właścicieli i negatywne uczucia to ja bym kierowała w ich stronę.
Jeśli samce są wykastrowane to nie znaczą terenu moczem, ale mogą to robić samice jeśli nie są wysterylizowane, a mają ruję. Systematyczne przycinanie pazurków mocno ogranicza chęć drapania, może właściciele o tym nie wiedzą, a co do drapieżnych zapędów to nic miłego niestety

krzyszt17
09-11-2009, 18:16
Przeczytałem większość postów o dobrych i wstrętnych kotach i tak sobie myślę, jak to żle, że ci ludzie, którzy mają problemy z kocimi kupami nie mieszkają tam gdzie żyją nieco większe koty (jak te które uciekły z Czech czy Słowacji).
Gdyby taki kotek urządził sranko na trawniczku goodhope to dopiero było by zmartwienie, a MZel wspólnie z andzagiem jak zechcą wybrać się na safari do Indii lub na Syberię sam kupię im wiatrówki z celownikiem optycznym i życzę dobrej zabawy.

MARTINA1
09-11-2009, 19:08
Pisze ktoś kto ma 2 koty i im rybki oskrobuje doobre :lol: :lol: :lol:

krzyszt17
09-11-2009, 19:55
Martinko mamy 2 koty, 2 psy i 2 dwie młode kózki i zapewniam Cię, że wszystkie zwierzaki są dla nas ważne. Jeden z kotków ktos podrzucił i trzeba było się nim zająć, psy też wyrzucone przez poprzednich (nieznanych) właścicieli i u nas znalazły dom. Ja nie rozumiem jak można mieć problem z kocimi kupami, które one zawsze zagrzebują, jak można strzelać do nich z wiatrówki, czy łapać je do klate i wywozić.
A jeśli chodzi o karmienie kotów rybami to czy to takie dziwne, jeśli jest własny staw i przy łowieniu koty potrafią towarzyszyć kilka godzin i patrzyć na spławik?
Pozdrawiam i zapraszam na świeżą rybę.
Krzysztof

MARTINA1
09-11-2009, 20:07
mmm

krzyszt17
10-11-2009, 13:03
Martina1 napisał
Myślę że nie powinniśmy czepiać się zwierzaków, ale ludzi i ich odpowiedzialności i świadomości odnośnie zwierzaków ...Ta jest u nas bardzo mała .....Opcja moje zwierzę mój problem -to podstawa ,a nie sytuacje opisane powyżej ,gdzie prosząc i tłumacząc niewiele można zrobić ....człowiek się wnerwia ,i jeszcze zmuszony jest do sprzątania syfu...co do strzelania to nie - ALE wywożenie w inne miejsce tak - jeśli są zagrożeniem i nie pomogły prośby o zrozumienie sytuacji.Z pierwszym zdaniem zgadzam się bo ludzie będący właścicielami zwierzaków powinii byc za nie odpowiedzialni. Jeśli chodzi o wywożenie to jest to odsunięcie problemu (prawdziwego lub wymyślonego) od siebie i nie dość że robi się krzywdę zwierzętom, to podrzuca się je innym ludziom. Nie wierzę, że kot (domowy) zaaklimatyzuje się w lesie.
Nazywanie kocich kup zagrożeniem to lekka przesada, oczywiście piaskownicę gdzie bawią się dzieci trzeba przykryć, ale trawnik nigdy nie będzie sterylny, choćby ze względu na przelatujące ptaki (a one nie zagrzebią kupy tak jak koty). No chyba, że okryjemy naszą działkę sterylną powłoką, ale wtedy może lepiej przenieść się do bloku.

MARTINA1
10-11-2009, 14:33
Myślę ,że w sytuacjach szczególnych ,gdzie chorują dzieci ,mamy dość nie skutkującego tłumaczenia ,proszenia i zawracania sobie głowy problemem który nam ktoś zafundował -wywiezienie kota do schroniska lub uśpienie jest WYJŚCIEM Z SYTUACJI nam narzuconej i tu nie mam wątpliwości ...Najpierw człowiek później zwierzątko ...........

EZS
10-11-2009, 16:57
-wywiezienie kota do schroniska lub uśpienie jest WYJŚCIEM Z SYTUACJI nam narzuconej i tu nie mam wątpliwości ...Najpierw człowiek później zwierzątko ...........

Kot nie może płacić za błędy człowieka!
Można wezwać straż, można sięgać po wszelkie dostępne środki prawne, może nawet można osiatkować działkę i wystąpić do sadu przeciw sąsiadce o zwrot kosztów, ale nie wolno krzywdzić zwierząt.

Tu nie ma wyboru - najpierw człowiek, potem zwierze, trzeba umieć żyć obok siebie.
logiczną konsekwencją twojego myślenia: mnie przeszkadza, to uśpić - jest zgoda na wszystkie potworności, które człowiek robi zwierzętom. Kury bez piór do klatek- no, potrzeba dużo jajek i jeszcze mają być tanie (dużo kur do jednej klatki), bo biedni też chcą jeść.. itd itd Najpierw człowiek...

Agduś
10-11-2009, 22:52
Jak się pozbyć ludzi?

Miałam problem. Mieszkaliśmy niedaleko knajpy?, restauracji? baru? - no czegoś w tym stylu. Nie powiem, cicho było i poskojnie. Problemem byli wracający z tego przybytku z puszką piwa, butelką czegoś innego, paczką czipsów. Wypili, zjedli a opakowanie szmajt przez płot do naszego ogródka. Telefony do straży miejskiej nie pomagały - nie będą pilnować, nie potrafię wskazać sprawców, a w ogóle to się pierdołami nie zajmują. Rozmawiać nie było z kim - nie będę czatowała pod płotem całymi wieczorami. A co rano zbierałam szkło (dzieci!!!), puszki, papiery... No szlag mnie trafiał. Problem rozwiązał czujnik ruchu sprzężony z paralizatorem. Kiedy coś przelatywało nad płotem, włączał się paralizator. Ogłuszonych wywoziliśmy daaaleko. Tylko od wiosny do jesieni, żeby się mogli zaaklimatyzować! Humanitarnie! Początkowo wywoziliśmy po kilkunastu miesięcznie - teraz dwóch - trzech rocznie. Miasto się wyludniło, spokojniej jest...

Zastanawiałam sie, co zrobić z motocyklistami, którzy na tej długiej i prostej ulicy urządzali nocami wyścigi. Straż tradycyjnie umyła ręce. Zanim coś wymyśliłam (dekapitacja cienkim drutem rozpiętym w poprzek jezdni wydała mi się za mało humanitarna), wyprowadziliśmy się stamtąd...

A sąsiad, który palił śmieci, już nigdy niczego nie zapali...

W końcu MAM PRAWO żyć spokojnie!!!

MARTINA1
11-11-2009, 08:37
do EZS
Ja swoje racje wymieniłam powyżej ...również w poprzednich postach ....Dla mnie humanitarnym rozwiązaniem problemu jest schronisko lub uśpienie -I koniec bajki - Najlepsze w tej postawie HUMANITARNEJ jest to ,że ogranicza się ona do miłości do zwierząt szeroko eksponowanej i TYLE ...
radosne zbiórki , naganianie na zabieranie zwierząt przez przypadkowych ludzi (akcje dom dla zwierzaka ) ......
NIE MA -całościowego podejścia do problemu, ograniczenia populacji , jakiegoś sensownego działania ,które uwolniłoby nas od od problemu bezpańskich zwierząt.......
I tylko nie piszcie ,że sie nie da nic wymyśleć ..z przykrością stwierdzam że większość miłośniczek zwierząt to kobiety ,gdzie zaślepia je wzruszenie i nie ma racjonalnego podejścia do problemu ....
Słabo mi się robi jak widzę u mnie dokarmianie bezdomnych kotów , które wszystkie jedzą z jednej miski jak potem ptaszki też korzystają i czasami dorywa się do tego pies. DOBRE NAMNAŻANIE CHORÓB........ Wielokrotnie proponowałam zabranie takiego kotka do domu i bezpośrednią opiekę nad nim -nic z tego - NIKT się nie zdecydował ...
żadna z tych kochających dam (nawet w sytacji kiedy chciałam pokryć koszta weterynarza i badań)....
Więc skrajne wytłumaczenia które tu serwujecie z AGDUŚ (w poście poniżej ) sa zamianą tematu na wygodniejszy ...i przekierowaniem dyskusji . Właściwie to nic nie chcecie zmieniać , jest dobrze jak jest ....,,WAŻNY JEST KOTEK"
Nie moje drogie najważniejszy jest człowiek ,następnie zwierzę .Ze strony tych wszystkich zajmujących się zwierzętami nie ma wypracowanych rozwiązań odnośnie ograniczenia populacji (która zaczyna być zagrożeniam epidemiologicznym ) i na nic nowego się nie zanosi .....
AGDUŚ sa granice nie tylko dla ludzi ustanowione i zamiast się skupić jak rozwiązać problem bezpańskich zwierząt wyobraźnia pracuje podsuwając coraz bardziej zniekształcone obrazy ......
i oczywiście nic nowego to nie wnosi ,ale jest wygodne dla piszącej bo wchodzi na tory tematu rzeki ,gdzie tuzin zaangażowanych wirtalnie koleżanek w różnego typu ratownictwo zwierząt przyjdzie z odsieczą..........

Agduś
11-11-2009, 10:02
Martina, sorki bardzo, ale Twój post mnie przerasta... Można czytać ze zrozumieniem coś, co zostało ze zrozumieniem napisane...

Że niby "humanitarne usypianie"? OK. To ja żądam humanitarnego uśpienia tych bydlaków, którzy mi szkło do ogródka wrzucali.

EZS
11-11-2009, 10:35
Jak się pozbyć ludzi?

Miałam problem. Mieszkaliśmy niedaleko knajpy?, restauracji? baru? - no czegoś w tym stylu. Nie powiem, cicho było i poskojnie. Problemem byli wracający z tego przybytku z puszką piwa, butelką czegoś innego, paczką czipsów. Wypili, zjedli a opakowanie szmajt przez płot do naszego ogródka. Telefony do straży miejskiej nie pomagały - nie będą pilnować, nie potrafię wskazać sprawców, a w ogóle to się pierdołami nie zajmują. Rozmawiać nie było z kim - nie będę czatowała pod płotem całymi wieczorami. A co rano zbierałam szkło (dzieci!!!), puszki, papiery... No szlag mnie trafiał. Problem rozwiązał czujnik ruchu sprzężony z paralizatorem. Kiedy coś przelatywało nad płotem, włączał się paralizator. Ogłuszonych wywoziliśmy daaaleko. Tylko od wiosny do jesieni, żeby się mogli zaaklimatyzować! Humanitarnie! Początkowo wywoziliśmy po kilkunastu miesięcznie - teraz dwóch - trzech rocznie. Miasto się wyludniło, spokojniej jest...

Zastanawiałam sie, co zrobić z motocyklistami, którzy na tej długiej i prostej ulicy urządzali nocami wyścigi. Straż tradycyjnie umyła ręce. Zanim coś wymyśliłam (dekapitacja cienkim drutem rozpiętym w poprzek jezdni wydała mi się za mało humanitarna), wyprowadziliśmy się stamtąd...

A sąsiad, który palił śmieci, już nigdy niczego nie zapali...

W końcu MAM PRAWO żyć spokojnie!!!

trafiłaś w moje marzenia... czasami
ale w końcu zwierze chce żyć, człowiek chce żyć, choć wydawałoby się, że w zasadzie nie powinien..

A sterylizacja przymusowa bezdomnych, zapijaczonych żuli???
W końcu po co oni się mnożą, ich dzieci z licznymi uszkodzeniami neurologicznymi nawet do adopcji nie są za bardzo zdatne...
A zabijanie psychicznie chorych?? Kto to wymyślił? No, nie od razu Hitler, szwedzi mam wrażenie byli wcześniej. Oni też byli bardzo humanitarni, co się ma chłopina męczyć ze schizofrenią a z nim jego rodzina..

Oczywiście, że należy coś z tym zrobić. Akurat sterylizacji zwierząt nie jestem przeciwna, im to specjalnie nie szkodzi a pomaga zachować teren dla nas... ludzi... Przykładem pani Chmielewska, która dokarmia dzikie koty, przy okazji je leczy, odrobacza i sterylizuje... Jakby tak wszyscy...
Ale to i tak nie rozwiąże problemu kotów srających...
Tutaj można tylko utrudnić im wchodzenie na działkę. Innego rozwiązania nie widzę.

MARTINA1
11-11-2009, 10:46
Uffa daj paluszek zjedzą ci całą rekę ...i jeszcze nową dorobią....
NIEŹLE SIĘ NAKRĘCIŁYŚCIE .....DALEJ ,DALEJ TO AKURAT NIC NIE KOSZTUJE ..
Mogę mieć inne zdanie i możecie sobie je przetwarzać ..potwierdza to jedynie fakty o których pisałam .....
Wzmianka o 1 z osób ,która sterylizyje i dokarmia zwierzaki jest TYLKO WZMIANKĄ - gros osób bezmyśnie dokarmia widząc w tym swą misję ...... i tu jest problem .

agip
11-11-2009, 13:36
też za bardzo nie zrozumiałam postu MARTINA1, ale wróciłam do Jej pierwszego postu i co mi się podoba to, to że próbowała znaleźć pomoc u weta, który nie udzielił kotu tej pomocy, a dialog, który MARTINA1 przedstawiła woła o pomstę do nieba, ponieważ wet nie powinien uznać żadnego zwierzaka za debila i nakazać oddania do schronu. Mnie się włos jeży na głowie jak to czytam. MARTINA1, taka agresja jak u Twojego kota najprawdopodobniej wywołana była jakąś chorobą. Chore zwierzaki, które coś boli bardzo często w taki właśnie sposób pokazują nam, że coś im dolega. Podstawą są tutaj badania krwi, moczu, usg. Jeśli była to sprawa behawioralna to temu też można zaradzić, są leki na wyciszenie zwierzaka i wcale nie piszę tu o jakiś "prochach", może wystarczyłby Felliway lub krople Bacha, ale leczenie powinien zainicjować lekarz ponieważ właściciel ma prawo się na tym nie znać i ma prawo być przerażony zachowaniem swojego pupila. Dla mnie ten wet nadaje się na czarną listę, a oddanie zwierzaka do schronu potępiam. Mogę tylko żałować, że nie zwróciłaś się o pomoc do innego lekarza lub chociażby na forum miau, gdzie uzyskałabyś pomocne rady.

a co do osób karmiących bezdomne koty, tzw. karmicielki najczęściej są starszymi osobami, które za ostatnie pieniądze dokarmiają koty pomieszkujące w piwnicach, na podwórkach i chwała im za to, bo te koty dzięki Nim mają szansę na przeżycie chociażby zimy. Karmicielki również je leczą i sterylizują, ale pamiętajmy, ze robią to za własne, niewielkie pieniądze i może na 10 dokarmianych kotów tylko 2 są "ciachnięte", ale to już jest coś. Z mojego doświadczenia wolontariuszki fundacyjnej mam tylko o tych osobach dobre zdanie, ale tak jak już tutaj pisałam ludzie są różni i bywają też takie osoby, które robią "wojnę", że zabiera się koty do kastracji, kociaki do adopcji, bo te koty są ich, ale od tego jest dialog żeby dojść do porozumienia. Nie wymagajmy tez od karmicielek żeby brały do domu każdego napotkanego kota ponieważ to nie rozwiązuje problemu. Podstawą jest sterylizacja, ale to trzeba zacząć od własnego podwórka i przestać wypuszczać na łazęgowanie swojego pełnojajecznego kocura na zasadzie, że jeden kocur wiele nie zaszkodzi, ale zazwyczaj tak myśli 90% mojej, Twojej wsi i w sezonie mamy 20 nowych kotów w najbliższej okolicy, bo właściciel nie wykastrował kota, bo po co. Rozumiem, że najłatwiej umyć ręce bo to nie mój kot, nie moja sprawa, ja wole psy, ale zamiast gadać zafundujmy chociaż jednemu kotu kastracje czy sterylkę. Często koty są na tyle oswojone, że można bez problemu samemu je złapać, zawieźć do weta, dać kącik w garażu i po rekonwalescencji ( kocur 1-2 dni, kotka tydzień) wypuścić, można też wpłacić pieniądze na konto fundacji, można też dać tylko dach nad głową na czas rekonwalescencji, a fundacja zajmie się logistyką, ale ja wiem, że gadanie jest łatwiejsze i niech ktoś inny się tym zajmie, bo ja nie mam czasu... niestety schrony już dawno przestały dawać sobie radę, a fundacje z tymi kilkoma wolontariuszkami też cudów nie zdziałają, chociaż to co robią osoby zajmujące się bezdomnymi zwierzakami jest wielkie i godne podziwu, a osoby, które pukają się w głowę nad schylającym się człowiekiem, nad głodnym i chorym kotem czy psem niech chociaż nie przeszkadzają.

Agduś
11-11-2009, 14:05
agip, własciwie powiedziałaś wszystko!


A niektórzy ludzie to chyba po porstu bardzo sfrustrowani są. Ja te papiery, puszki i butelki po prostu zbierałam. No wściekałam sie, kiedy czasem jakiś głupek trafił butelką w beton, bo na trawie by się nie rozbiła. Gdyby mi obcy kot walił na trawnik, po prostu bym sprzątnęła (gdybym zauważyła, bo koty raczej zakopują). Jeżeli mi ptaszek nawali na poręcz balkonu czy parapet - umyję. A są tacy, którzy na najmniejszą niewygodę reagują agresją...

MARTINA1
11-11-2009, 14:12
Pukałam się w głowę z jednego powodu że ta ,,ślepa miłość " nie chce nie ma zamiaru wyjść poza ramy dokarmiania nie u siebie - zajęcie się kotem (nawet 1 ) nie jest niczym trudnym ....jeszcze nie spotkalam akcji ,która skupiłaby się na idei ograniczenia niechcianej populacji .....(może mało szukam)
O moim kocie -To,że kot był wyjątkowy to wiem , ale nawet w podmiejskim domu bardzo dużym ,gdzie miał nieograniczoną swobodę i żadnych zadań -wystarczyło by przyszedł i poszedł , zjadł - nie dali rady z nim wytrzymać .
O kocie ,który odwiedza moja nauczycielkę -I historia 2 ta z moją nauczycielką ciągnie się do dziś -kot na wolności ,a ona na zastrzykach i antybiotykach . Jak teraz napiszę że z nich 2 :to kot ma większe szanse -to co ? (bo ona starsza i schorowana ) zdarzyło się napiszecie ....
Więc o odpowiedzialność i zasady tu chodzi i jeszcze ogranicznie populacji . Jak zrobicie taką zbiórkę to się piszę . Też kocham zwierzaki , chyba inaczej....trochę.

Agduś
11-11-2009, 14:33
Martina, chyba nie szukałaś. Co weekend w M1 w Krakowie są koty do adopcji. Można wziąć pod warunkiem podpisania umowy, w której jest zastrzezenie o konieczności kastracji/sterylizacji. Dorosłe koty sa już wycięte. Poznałam panie z fundacji, które się tym zajmują - wyłapują dzikie kotki i zanoszą na sterylkę. To samo robi sąsiadka mojej mamy - na własną rękę. Ja mam dwie kotki - obie wysterylizowane (żadna nie jest rasowcem, obie uratowane). Niedawno wywołałam straszną rdzinną awanturę, porwałam z podwórka kotkę z małymi, kotkę po wysterylizowaniu oddałam, małym znalazłam dobre domy, w których na pewno zostaną wycięte... Uświadamiam wszystkich znajomych i mniej znajomych (delikatnie), jestem gotowa zawieźć kotkę, jeżlei ktoś się zdecyduje, a nie będzie mógł sam tego załatwić.
Poszukaj, zamiast lać pomyje...

agip
11-11-2009, 14:35
...Więc o odpowiedzialność i zasady tu chodzi i jeszcze ogranicznie populacji . Jak zrobicie taką zbiórkę to się piszę ...

wszystkie organizacje i fundacje pomagające zwierzakom mają w swoim statucie przyjęty jako główny cel zmniejszenie populacji poprzez sterylizację i adopcję.

kilka przykładów

Koci Azyl "Cichy kąt" - "Za nasze podstawowe zadanie uznajemy poszukiwanie zwierzętom dobrych, odpowiedzialnych domów oraz zapobieganie ich bezdomności poprzez przeprowadzanie, propagowanie sterylizacji oraz działania edukacyjne."
http://azyl.schronisko.net/page3.html

Fundacja KOT - " Cele Fundacji to: Tworzenie i rozprowadzanie ulotek, plakatów itp. propagujących sterylizację jako jedyną metodę ograniczania nadpopulacji i tym samym bezdomności zwierząt, sterylizacja kotów wolnożyjących i przywracanie ich do środowiska w którym żyły, organizowanie i finansowanie zabiegów sterylizacji"
http://fundacjakot.prv.pl/

Fundacja Felis - "Nasza działalność to przede wszystkim ograniczanie bezdomności. A ten skutek można osiągnąć jedynie poprzez sterylizacje kotów wolnożyjących oraz adopcje tych z nich, które nie są dzikie.
Oto efekty pracy Fundacji: 2005r
85 adopcji
88 sterylizacji, 2006r:
121 adopcji
111 sterylizacji, 2007r:
148 adopcji
123 sterylizacje, 2008r:
88 adopcji
97 sterylizacji, 2009: (stan na dzień 17 października)
65 adopcji
115 sterylizacji"
http://fundacjafelis.schronisko.net/page41.html

MARTINA1
11-11-2009, 14:49
Nie wylewam pomyj . Reczywistość jest jednak mniej kolorowa ...i więcej jest zachowań przeze mnie opisanych - % niż tej świadomości i dbałości o zwierzęta ....
O sterylizacji - to dobrze że tak jest ..nie jest to chyba fakt jakoś szczególnie nagłaśniany ,bo rzeczywiście o nim nie słyszałam ........natomiast w temacie opiekunek dzikich kotów niestety nie jest już tak dobrze ...i nawet jeśli macie potencjał by działać to nie wystarczy. Dlatego te opiekunki są tak ważne ,ich uświadamianie i dotarcie do nich by pomoc ich nie była szkodzeniem ....

krzyszt17
15-11-2009, 20:02
Nie miałem przez kilka dni dostępu do komputera ale jak wróciłem przeczytałem wszystkie posty od 10 listopata.
I tak sobie myślę: jak to dobrze dla zwierząt (i pewnie dla ludzi), że są takie osoby jak Agduś, agip, EZS, które naprawdę kochają zwierzęta. Szkoda też, że niektórzy jak sami przyznają "też kochają zwierzaki tylko chyba trochę inaczej".
Krzysztof.

MARTINA1
15-11-2009, 20:20
I co z tego wynika ? Pisałam o mądrości i odpowiedzialności za zwierzęta .Miłości to tu nadmiar .

krzyszt17
15-11-2009, 21:12
I to z tego wynika, że w Twoich postach widać brak miłości do zwierząt, odpowiedzialności za nie i ...mądrości.

MARTINA1
15-11-2009, 21:23
Myśl sobie co chcesz ,nie zamierzam Cię przekonywać . W postach WIDAĆ ? Tymi kategoriami myśląc ..nie wróżę sukcesów na innych polach .........nie zamierzam CI tu nic udowadniać ani dyskutować , poczytałeś sobie i się wzruszyłeś ...i dobrze . MIŁOŚCI tu wszędzie nadmiar tylko z odpowiedzialnością problem ... Ale to już nie jest tak wzruszające jak mały zwierzaczek , TO JEST KŁOPOTLIWE...

goodhope
18-11-2009, 15:35
krzyszt17

ogromna prośba ..
czy mogę zobaczyć gdzieś twój ogród na forum ?


dziękuję.


p.s.
Agdus. Też miałem serdecznie poprosić ale, widok ozdób w okolicy kominka (http://forum.muratordom.pl/od-kwietnia-do-zimy-a-moze-jesieni,t68440-240.htm) (i nie tylko) tłumaczy Twoją postawę.
:roll:

el-ka
18-11-2009, 17:11
Jak utrzymać kota w domu ? :o To w temacie "kota na lince", chyba trzeba mieć stale wszystko zmaknięte i non stop chodzić za kotem.Nie wiem jak robi to forumowiczka, że ten kotek jest przy domu i nigdy nie zwiał.
Mam dwa kocurki - oczywiście kastrowane, odrobaczane, leczone w razie potrzeby, ale wychodzące. Nie mam szczerze mówiąc koncepcji jak by im to uniemożliwić, uwiązanie na lince odpada, bo by musiały być uwiązane cały czas. Generalnie wystarczy moment otworzyć drzwi czy okno i już ich nie ma. :D Pewnie zachodzą do sąsiadow, mam nadzieję, że nie robią na trawnik, bo u nas nigdy tego nie zrobiły - chodzą do kuwety, albo gdzieś w krzaki na pola. Koty rzadko załatwiaja się tak na środku.
Mam nadzieję, że to nie moi sąsiedzi tak pomstują... :oops: I że nie skrzywdzą mojego kota, choć narusza ich własność. :cry:

agip
18-11-2009, 17:46
el-ka, to do mnie, bo nie rozumiem?
intencji goodhope też nie rozumiem?

a to dla wszystkich, którzy wyśmiewali moje nierealne zagrożenia na wolności,
dosłownie kilka przykładów z pierwszej strony kociarnii na forum miau
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=99701&start=0
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=99029&start=0
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=99035&start=0

krzyszt17
18-11-2009, 21:13
Goodhope, jeśli chcesz zobaczyc cały ogród musisz przyjechać, bo to ok 20a kilkudziesięcioletniego lasu, 4a stawu, reszta to sad, ogród i łąka - w sumie ponad 1,5 ha. Po tym wszystkim chodziły niedawno dziki, sarny, zające i inne zwierzątka (działka graniczy z lasem). Dziki ryły pod dębami, sarny i zające zjadły drzewka owocowe, które posadziliśmy ( o kupach nie wspomnę), ale nie przyszło mi do głowy aby mieć o to pretensje do zwierząt. Ogrodziliśmy działkę i największym obecnie "problemem" są wróble, szpaki i inne ptaszki, dla których siatka nie stanowi problemu. Brudny dach i chodniki wokół domu są problemem, ale trzeba je po prostu częściej czyścić. Wiatrówka nie jest tu żadnym rozwiązaniem.

agip
18-11-2009, 22:03
krzyszt17 no to masz ogródek :lol: chyba jesteś właścicielem całej wsi :wink:
musisz mieć pięknie :D

goodhope
19-11-2009, 10:25
Moje intencje ?
Na odpowiedź na pytanie "jak pozbyć się niechcianych kotów z własnej posesji" argumentami pod tytułem "posprzątaj sobie te kupki", albo "przecież i tak to gdzieś zakopują zwykle" lub co gorsza "kot to wolne zwierze uszanuj to" może sobie pozwolić w moim niekocim zrozumieniu tylko osoba, która:

do wyboru
-ma kota na punkcie kotów
-nie ma ogrodu
-ma ogród, ale właściwie gdyby w nim narobiło stado reniferów przelatującego świętego mikołaja, nie sprawiło by mu to większej różnicy.

Jeśli nie daj Boże połączą się dwie cechy na raz, mamy gotowe nieszczęście w postaci całostronicowych morałów na temat "kociej humanitarności i ludzkiej próżności".
A ja, jak ten kto założył wątek, nie chcę cudzych zwierząt na własnej posesji. To wszystko.


Goodhope, jeśli chcesz zobaczyc cały ogród musisz przyjechać, bo to ok 20a kilkudziesięcioletniego lasu, 4a stawu, reszta to sad, ogród i łąka - w sumie ponad 1,5 ha. Po tym wszystkim chodziły niedawno dziki, sarny, zające i inne zwierzątka (działka graniczy z lasem). Dziki ryły pod dębami, sarny i zające zjadły drzewka owocowe, które posadziliśmy ( o kupach nie wspomnę), ale nie przyszło mi do głowy aby mieć o to pretensje do zwierząt. Ogrodziliśmy działkę i największym obecnie "problemem" są wróble, szpaki i inne ptaszki, dla których siatka nie stanowi problemu. Brudny dach i chodniki wokół domu są problemem, ale trzeba je po prostu częściej czyścić. Wiatrówka nie jest tu żadnym rozwiązaniem.


Nie mam Lasu, mam mały (~400-500m2) bardzo zadbany ogródek, z równiutko na 3cm przystrzyżoną gęstą trawką. Całość poza trawnikiem pokryta agrowłówniną i obsypana cieniutką warstwą łupanki granitowej. Nigdzie grama kory, ziemi.
Mieszkam pomiędzy drogą krajową a polem uprawnym. Za którym znajduje się las. I jakoś ptakom do mnie widocznie nie po drodze, bo nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem jakieś ptasie odchody na posesji. Kocie natomiast ...


krzyszt17, dostrzegasz różnice ? Jeśli tak, to proszę nie postrzegaj ogrodu innych przez pryzmat własnego, bo do niczego sensownego to nie prowadzi.

krzyszt17
19-11-2009, 17:40
Agip, działka jest duża i pracy na niej też sporo. My, kupując ją mieliśmy do wyboru; kilka arów w mieście, czy 150 arów za znacznie mniejsze pieniądze 30km od miasta wojewódzkiego. Wybraliśmy drugą opcję i nie żałujemy.
Goodhope, przykro mi, że te koty chodzą akurat po Twoim ogrodzie, ale zarówno ja jak i kilka innych osób starały się przekonać Ciebie, że przed wejściem kota na działkę nie da się tak naprawdę zabezpieczyć. Trzeba nauczyć się z tym żyć i nie robić z tego wielkiego problemu.
A tak między nami - jak to dobrze, że renitery nie mają skrzydeł.
Pozdrawiam Krzysztof

MARTINA1
19-11-2009, 17:52
ad. KRZYSZT17 - I ,aż tyle mądrości by wyrazić SŁOWA PRZYKROŚCI ..... :(
to może jeszcze posolidaryzujesz się na odległość :lol:
i przeprosisz za cudze koty i ręce pełne roboty....
jak żadnego rozwiązania nie jesteś w stanie wymyślić...

marius37
19-11-2009, 18:13
nie mam i na razie nie mam psa, w zwiazku z tym mój ogród upodobały sobie wszelkie dachowce z całej okolicy, jak w sposób cywilizowany zniechęcić je do odwiedzania mojego ogrodu, a zwłaszcza okolic piaskownicy

Kubas - świetny temat rozpocząłeś - super rozrywka na długie jesienne wieczory :D

Mirek_Lewandowski
19-11-2009, 18:20
Jeszcze trzy godziny temu miałem psa... do oddania.
Spóźniłeś się :lol:

jag_24
03-03-2010, 19:39
Doskonały sposób na kota.....to PIES :D. Do tej pory była to walka z wiatrakami, jakie szkody potrafia wyrządzić koty w ogrodzie, wie tylko ten, kto naprawdę kocha zieleń i swoje roślinki.....a ręce opadaja gdy po raz kolejny wszystko jest rozkopane, a podczas próby zasypania ziemi okazuje się że natrafiamy na kocią kupę :-? ...Mirek Lewandowski zaproponował kiedyś sposób aby podsypac rośliny korą, u mnie ten pomysł się sprawdził. tam, gdzie jednak nie miałam kory, koty buszowały ile wlezie. Teraz mam swojego stróża, który hmm.... od małego nauczony jest , że na jego posesji kot, to wróg... krzywdy mu nie zrobi, ale jego obecność w ogromnym stopniu przyczyniła się do tego, że niektóre koty omijają mój ogródek szerokim łukiem.... w zeszłym roku byłam świadkiem jak kot sąsiadów wdrapał się na naszą jabłonkę i próbował łapą dostać się do budki lęgowej( były w niej pisklęta, które darły się w niebogłosy). Wypuściłam na ogród psa, który od razu przegonił nieproszonego gościa. Myślę, że co innego własny kot w ogrodzie, którego się nauczy gdzie wolno chodzić , a gdzie nie( chociaż mój pies do dzisiaj ma z tym problem :wink: :wink: :wink: ), a co innego koty z okolicy, które z naszego ogrodu robią toaletę.

jaki
04-03-2010, 08:25
Do mnie przychodzi kot i sika na drzwi, na zewnątrz nie śmierdzi a w domu i owszem i to bardzo.

Anna Broc
06-03-2010, 15:11
POszukajcie w internecie, wpisałam hasło środki odstraszająće psy bo tego szukałąm i wyświetliło się wiele preparatów na inne zwierzęta, m.in. na koty. Trzeba tylko sprawdzić ich skutewcznośc.

djanya
10-03-2010, 22:05
Czytam i czytam i nadal nie znalazłam sposobu na koty. A problem mam. Moze od poczatku...
W grudniu wprowadzilismy sie do naszego nowego domku i zauwazylismy ze przychodza do nas 3 koty- dwa młode i jeden dorosły, widziałam je juz wczesniej ale koło domow sasiadów- karmili je. Ale w zime sasiedzi, miłosnicy kotow pojechali sobie do mieszkan w bloku (bo nasz teren jest rekreacyjny) i zapomnieli o pupilach ktorych trzeba dokarmiac. Zlitowałam sie i raz dziennie dokarmiałam te futry bo było -20. I co mam w zamian? Ten dorosły chodzi i znaczy mi wszystko, okna, drzwi, rolety, zabawki dziecka- wszystko. Te dwa młode no nawet nie wiem czy to koty czy kotki. Sa bardzo dzikie- złapac sie ich nie da. Maz zakazał ich karmienia- mowi, ze jak sa takie dzikie to musza same sobie radzic. Czytałam w waszych postach, ze jak kot znaczy teren to juz inne nie wejda- guzik prawda- koty sasiadow odwiedzaja nas systematycznie na siuki i znaczenie. Katastrofa. Mam 2 letnie dziecko i nastepne w drodze wiec nie chodzi mi tylko o zasrany trawnik.
Co mam z tymi kotami zrobic?
Moze jak bede im jedzenie wynosic daleko od naszego domu to sobie tam beda siedzieły?
Musze cos zrobic bo maz gotowy sobie wiatrowke kupic :oops:

ged
10-03-2010, 22:46
Złap te koty, wydaj po 50 zł na zabiegi i masz spokój - przestaną znaczyć.

Nefer
10-03-2010, 23:02
[quote="djanya"]

Krmisz to przychodzą. I będą się rozmnażać - będziesz miała niezłe wydatki na żarcie.
Ja nie karmię i też przychodzą. I znaczą teren. Ale ja się nie złoszczę, bo mój kot ma towarzystwo przez szybę i się nie nudzi w dzień :)

celtorek
11-03-2010, 07:20
Złap te koty, wydaj po 50 zł na zabiegi i masz spokój - przestaną znaczyć.

To jet najskuteczniejsza metoda, rzeczywiście działa. U mnie w mieście zabieg 100 zł. Po zabiegu jeszcze ok miesiąc kot może znaczyć teren, ale wkrótce przestanie.
W dużych miastach, chyba jeszcze, w marcu są zabiegi w promocyjnych cenach.

ged
11-03-2010, 16:33
Łapka na dzikiego kota jest prosta. pudełko do góry nogami podparte na kijku, na pudełku dwie, trzy cegły, bo kot złapany potrafi się wydostać jeśli pudełko lekkie, w środku smakołyk.

djanya
11-03-2010, 19:12
Dziekuje za rady. Musze je wyłapac jakos wiec moze karton cos da. U nas kastracja 150 i 170 zl :o Dzwoniłam nawet do annimalsów ale nie maja jeszcze kasy na ten rok :cry: Ojciec chciał nawet zabrac sobie jednego do domu ale to takie dzikie, ze sie podejsc nie da. Przestalismy dokarmiac bo skoro to dzikie koty to musza sobie radzic same tak jak inne zwierzeta zyjace na wolnosci- jakos tak to sobie tłumacze.

Nat-ka
11-03-2010, 19:34
A w mieście Łodzi sterylizacja bezdomnych zwierząt jest bezpłatna. Koszt zabiegu pokrywa miasto. Wiem to z własnego doświadczenia.

Przed kilkoma laty sama stałam przed koniecznością sterylizacji bezdomnej kotki, która przychodziła do mojego garażu. Zdecydowana na pokrycie wszelkich kosztów zabiegu zadzwoniłam najpierw do łódzkiego schroniska przy ul. Marmurowej z pytaniem czy mogłabym wypożyczyć od nich klatkę. Kotka choć przyjaźnie nastawiona zdecydowanie nie jest koteczkiem, którego bierze się pod pachę i podąża z nim w siną dal.
Należało ją odłowić. Po wyjaśnieniach w jakim celu ta klatka, pani ze schroniska poinformowała mnie, że oni wysterylizują kotkę za darmo, jeśli dostarczę podanie podstemplowane przez spółdzielnię mieszkaniową, na której terenie przebywa kot.
No dobra, co mi szkodzi. Skrobnęłam podanko i do spółdzielni. Trzeba było widzieć minę pana od pieczątek!! Ale przystemplował bez protestów.
A potem już z górki. Trzydniowe łowy, żeby zaraza wlazła wreszcie do klatki. Potem rajd na Marmurową z szalejącym kotem w klatce, w bagażniku. Pod schroniskiem konsternacja, bo po delikatnym uchyleniu klapy okazało się, że kotka siedzi luzem wśród części zdemolowanej klateczki - coś mnie tknęło, żeby nie otwierać bagażnika na oścież.
No, ale to już historia. Kotka Miecia ma się świetnie i z upodobaniem znaczy
koła mojego samochodu.
Niestety :-?

ged
11-03-2010, 20:30
Kotka teren znaczy ? Chyba jej się pomieszało :D

Nat-ka
12-03-2010, 17:30
Niestety, kotkom również to się zdarza.
A ponieważ ta, o której mowa żyje dziko od 10 lat na konkretnym terenie, więc wszystkie nowe elementy pojawiające się w jej krajobrazie muszą zostać podpisane. W tym wypadku jest to nowy samochód. Starego się nie czepiała.
Mam nadzieję, że jak go już odpowiednio podpisze to też się odczepi.
:wink:

Junona
15-03-2010, 16:33
przerabialam problem z kotami w moim szkockim mini ogrodku. ciagle zgrzebane kwiatki, a jak ttylko ziemia byla spulchniona, bo mialam zamiar posadzic cos nowego, to przez noc zostalo wszystko rozkopane, kwiatki powyciagane itp...
w wiekszosci to byly koty z okolicznych domow oraz lisy (ktore tutaj sa plaga w miescie).
wszelkie plyny do spryskiwania dzialaly i owszem ale do pierwszego deszczu (a tego tez tu nie brakuje). w koncu zainwestowalam w odstraszacz dzwiekowy, dziala i oby jak najdluzej.
http://www.diy.com/diy/jsp/bq/nav.jsp?action=detail&fh_secondid=10777804&fh_reftheme=promo_159030003%2cseeall%2c%2f%2fcatal og01%2fen_GB%2fcategories%3c%7b9372012%7d%2fcatego ries%3c%7b9372020%7d%2fcategories%3c%7b9372098%7d&fh_view_size=10&fh_start_index=10&fh_location=%2f%2fcatalog01%2fen_GB%2fcategories%3 c%7b9372012%7d%2fcategories%3c%7b9372020%7d%2fcate gories%3c%7b9372098%7d%2fspecificationsProductType %3danimal_control&fh_eds=%c3%9f&fh_refview=lister&ts=1268670630598&isSearch=false
nie jest uciazliwe dla ludzi, ale koty i lisy nie lubia tego dzwieku, trzeba tylko co jakis czas sprawdzic baterie.

asia-rzepka
16-03-2010, 10:48
Może coś takiego pomoże:
http://www.allegro.pl/item953303128_repelex_plus_odstraszacz_przedluzone _dzialanie.html
Nigdy tego nie testowałam, choć też mam ten sam problem, zwłaszcza w piaskownicy. Podobno nie jest szkodliwy dla ludzi.

Droga ewusiu !
Gdybyś wymyśliła jakiś sposób na podtopienie tego czworonoga,byłbym dozgonnie wdzięczny.W międzyczasie bestia zmasakrowała mój imieninowy tort.Jak zwabić go np do wanny.Wolałbym wprawdzie tam, nie jego, a sąsiadkę.
Może najpierw złap go w to :
http://www.allegro.pl/item952897317_lapica_na_koty_zywolapka_super_kotol apka.html
a potem wodą szkodnika :lol:

maro22
16-02-2013, 10:38
Wskrzeszam wątek :) Ja chyba sam palnąłem sobie w kolano robiąc podgrzewany chodnik przed kamienicą. Mam monitoring więc identyfikacja problemu jest prosta. W godzinach nocnych podczas mrozów na tym chodniku poleguje sobie około 20 kotów i mi to nie przeszkadza bo koty sobie idą jak tylko na ulicach pojawiają się ludzie czyli około 5 rano. Koty nie robią żadnej szkody ani nawet nie brudzą. Jest jeden problem koty sikają akurat na drzwi wejściowe lokali wzdłóż tego chodnika tak, że wewnątrz potwornie śmierdzi "kocim moczem" czy jakimś tam "kocim feromonem" Właścicielem tych lokali jestem ja i wynajmuję je - mieści się tu przychodnia lekarska więc najemca powołał się na zapis w umowie zgodnie z którym usuwanie szkodników i wszelkich uciążliwości powodowanych przez nie jest w mojej gestii. Wyprzedzają kiepskie rady miłośników kotów powiem, że przetestowałem już wszystkie psikacze dostępne w sklepach zoologicznych i nic nie działa. Zadałem pytanie na innych forach dla miłośników zwierząt ale... szkoda gadać... Nawiązałem kontakt z firmą deratyzacyjną i oni są skłonni wziąć to na siebie za jedyne 2500 zł od 20 szt. Tyle że już w zeszłym roku z nimi miałem do czynienia i wywieźli 20 kotów i na ich miejsce pojawiły się nowe więc jest to kosztowna walka z wiatrakami.

Gosiek33
16-02-2013, 11:23
Może taki odstraszacz pomoże ?

http://www.conrad.de/medias/global/ce/6000_6999/6200/6210/6217/621780_LB_00_FB.EPS_250.jpg (http://www.conrad.pl/websale7/?Ctx={ver%2f7%2fver}{st%2f3ec%2fst}{cmd%2f0%2fcmd} {m%2fwebsale%2fm}{s%2fconrad%2fs}{l%2f01-aa%2fl}{p1%2fc12e53d37781b971d577c7c81509637b%2fp1 }{md5%2fa2b130e68c5345dd9fb4e36245d772a2%2fmd5}&act=product&prod_index=621780&cat_index=SHOP_AREA_40367_0811054&otp1=tablink2)



a propos firmy, która wywiozła koty - to co z nimi zrobiła? Być może trzeba było je wysterylizować i jak najszybciej przywieźć z powrotem na ich teren :eek:. Po sterylce przestałyby znaczyć terytorium z taką siła a na pewno zapach byłby mniej dokuczliwy


A może jednak pies by się przydał


na ,,elektrodzie" sugerują.... prysznic http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1623570.html

Wiesmare
25-02-2019, 21:00
Właściciele kotów powinni za nimi spratac. Jak nie, to kota załapać oddać do schroniska lub wywieść za miasto daleko. Przykro mi za tak radykalne pomysły, ale komu nie szcza kot na drzwi i nie sra na trawnik i grządki ten nie zrozumie. Kociary to dziwne kobiety. Niech chodzą i sprzątaja oraz myją za kotami u sąsiadów. Zywłapka na kuny (rewelacyjnie koty łapie). Jak ktoś nie jest odpowiedzialny nie powinien mieć kota ani nawet psa. Swego czasu jak miałem psa, to był kiler :D Każdy kot to był wróg :D Aż iskry leciały jak za nimi zasuwał :) Czytałem w necie skrajne przypadki, że ktoś mleko z gipsem wystawił w akcie desperacji jak mu obcy kot wlazł przez balkon i naszczał na nowy dywan.

forgetit
27-02-2019, 22:47
To teraz jeszcze raz, tylko po polsku może ci pomoże na kocią fobię.

Elfir
28-02-2019, 10:23
To nie fobia. Nie rozumiem, dlaczego mam sprzątać kupy po cudzym zwierzaku?

Bertha
28-02-2019, 10:25
Zwierzęta nie lubią zapachu W-40 lub oleju napędowego=ropy.

Elfir
28-02-2019, 12:34
Rośliny niestety też tych produktów nie tolerują.
Co do oleju napędowego - kot teściów uwielbiał wchodzić do garażu, gdzie był też mały warsztat i śmierdziało tam paliwem, olejami koszmarnie.

forgetit
28-02-2019, 12:46
To nie fobia. Nie rozumiem, dlaczego mam sprzątać kupy po cudzym zwierzaku?

Czyli gips do mleka, wiatrówka z okna, pogonić psem to jest ok?

Elfir
28-02-2019, 15:25
A sikanie i sranie komuś na działce też jest ok?
To działa w obie strony. Nikt nie wpadałby na tak drastyczne pomysły, gdyby właściciele pilnowali swoich zwierząt.

gawel
28-02-2019, 15:36
Jest prosty sposób na obce koty, trzeba mieć swojego kota, Ja mam moja Kocillę już 11 lat i żadnemu kotu nie przepości drze pazurami i goni

forgetit
28-02-2019, 16:05
A sikanie i sranie komuś na działce też jest ok?
To działa w obie strony. Nikt nie wpadałby na tak drastyczne pomysły, gdyby właściciele pilnowali swoich zwierząt.

To co następne:
- na szczekające psy
- na płaczące dziecko sąsiada
- na staruszkę idącą za wolno przez przejście dla pieszych
TO w końcu działa w obie strony.

Widziałaś kiedyś kota, który zjadł karmę z potłuczonym szkłem albo z gipsem?
Nadal nie robi wrażenia?

Elfir
28-02-2019, 16:34
Widziałam też zdjęcia głodujących dzieci i ludzi zabitych na wojnie. Jakie to ma znaczenie?

Trzeba się zastanowić, dlaczego ten kot zjadł taką karmę? Może dlatego, że właściciel go nie dopilnował?

W cywilizowanym świecie rozwiązano problem i szczekających psów i nadmiernie płaczących dzieci.


Jest prosty sposób na obce koty, trzeba mieć swojego kota, Ja mam moja Kocillę już 11 lat i żadnemu kotu nie przepości drze pazurami i goni

Nie zgodzę się. Kotce teściów obce koty wyjadały karmę z miski (miska stała w budynku gospodarczym). I łaziły po ogrodzie jak chciały.
Nie powiem - kotka też łaziła po sąsiadach i oczywiście marnie skończyła, jak każdy wolno wałęsający się kot.

Bertha
28-02-2019, 20:46
W Cro na terenach słabiej cywilizowanych normalną kolejnościa wyżerki jest: Najpierw 50% kot gospodarzy gdy pani wystawia pełną miskę o 22:15, o 22:30 przychodzi czujny i płochy szakal złocisty, wyżera resztę i o 23:00 ogłasza kolegom: "Koledzy u Culjaków pod 13. była wyżera!!! Auuuuuu, Auuuuuu!!!".
Ponad minutę echo niesie odpowiedzi z lewej i prawej i z drugiej strony zatoki...

Wiesmare
01-03-2019, 09:44
Żeby nie było. Nie namawiam i jestem przeciwny krzywdzeniu zwierząt. Stanowczo też jestem przeciwny, aby sprzątać za cudzym kotem!!!
Masz stado kotów, lataj że ściera po sąsiadach i sprzątaj za nimi. Gwarantuje, że do tygodnia kotów ubędzie.
Kupuje dzis na Allegro balony na wode. Bede rzucał obok nich balonami z wodą.

Ps Dlaczego tak jest, ze kot od sąsiadów drze sie pod moim oknem a nie pod oknem właściciela? Jest to godzina 3 lub 4 nad ranem.

Taka ciekawostka. Słyszałem też o przypadku, jak ktoś złapał kota w pułapkę na kuny i wysmarował go kwasem masłowym czy jak to sie nazywa (krzywdy nie robi jedynie tak śmierdzi, że sąsiedzi za ścianą mdleją). Chodzi o to, że śmierdział ten kot jak cap. Podobno u właściciela wytarzał sie do mebli, dywanów itp.

Bertha
01-03-2019, 11:13
Zapach capa to jeszcze nic.
Kwas masłowy to doskonałe rozwiązanie, może nawet lepsze od AK47.

LDP05
01-03-2019, 11:29
Bardzo dobrze działa rozsypany mielony pieprz, koty nie sikają po drzwiach. Działa też takie coś:
https://www.odstraszanie.pl/p470,skuteczny-odstraszacz-kotow-i-psow-do-ogrodu-animal-away-plus.html

Wiesmare
01-03-2019, 12:40
A jak długo ten pieprz będzie działać? Wiatr porwie lub zwietrzeje ... Czy skórki z mandarynki działają? Ma ktoś kota i może przetestować jak zapachy działają?

Bertha
01-03-2019, 18:21
Bardzo dobrze działa rozsypany mielony pieprz, koty nie sikają po drzwiach. Działa też takie coś:
https://www.odstraszanie.pl/p470,skuteczny-odstraszacz-kotow-i-psow-do-ogrodu-animal-away-plus.html (https://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=https%3A%2F%2Fwww.odstraszanie. pl%2Fp470%2Cskuteczny-odstraszacz-kotow-i-psow-do-ogrodu-animal-away-plus.html)

Wygląda interesująco. Wczoraj widziałem w programie "Maja w ogrodzie".
Znasz skuteczność?

Elfir
01-03-2019, 20:17
na targach Gardenia pokazywano cos takiego:
https://images92.fotosik.pl/134/8ee63f35485bf62fgen.jpg

niestety, bez kota testowego :D

noc
01-03-2019, 20:43
Na koty przygotowałem sobie procę wędkarską i garść żwiru na tarasie. Co prawda w ciągu kilku dni 1 raz miałem okazję użyć, krzywdy nie robi ale straszy. Na kuny natomiast mam rozciągniętego pastucha pod dachem, bardzo skutecznie.

Bertha
01-03-2019, 21:54
Chyba jezdeś emerytem jeśli masz czas siedzieć z procą w oknie.

noc
02-03-2019, 14:16
Gdybym siedział w oknie, to już garść żwiru bym wystrzelał. To tylko przy okazji, jak zauważę ruch w ogródku. Żona zmaga się z tymi kocimi kupami, co chwilę gdzieś usypana górka z odchodami, w korze, ale najchętniej załatwiają się w piasku. Ona jest wielbicielką kotów, ale ma już tego sprzątania tak dość, że zgodziłą się na strzelanie żwirem.

ciężkiprzypadek
02-03-2019, 21:13
To może trzeba zaopatrzyć się w psa lub puszczać co jakiś czas nagranie szczekającego Brytana.

Elfir
03-03-2019, 11:47
Nie kazdy może mieć psa, z wielu powodów.

Bertha
03-03-2019, 15:22
Pies to wielki zbiorowy obowiązek.
Dla całej rodziny.

ciężkiprzypadek
04-03-2019, 13:42
Pies to wielki zbiorowy obowiązek.
Dla całej rodziny.

Zgadzam się!
Jeżeli rodzina nie chce psa, lub są inne powody, by nie mieć psiego przyjaciela, to polecam spróbować puszczać nagranie ze szczekającym psem.
U znajomej pomogło.

andrzej49
04-03-2019, 16:36
U mnie zdaje egzamin odstraszacz Animal Away Plus LS-987F.

Bertha
04-03-2019, 16:48
Jeśli pies drze morydę, to należy ruszyć sempiternę i zobaczyć co się dzieje. Jeśli intruzowi urwał nogę w okolicy głowy, to pochwalić za czujność, jeśli zagonił obcego kota na drzewo, to też pogłaskać. Jeśli produkuje się nad jeżem, to zabrać mówiąc "zostaw! bo sobie mordę skaleczysz". Żadnego bezmyślnego dziamania mordą po próżnicy u nas nie ma. Zresztą po samym szczekaniu, wiadomo z którym z wymienionych przypadków mamy do czynienia.
Jak pies widzi reakcję właściciela to wie jak się zachować. O tym jak pies umie poprosić (ze stopniowaniem! ) już kiedyś pisałem. Psa nie da się zatkać smartfonem "masz pobaw się" On bawi sie z nami a my z nim.

ciężkiprzypadek
04-03-2019, 17:47
Jeśli pies drze morydę, to należy ruszyć sempiternę i zobaczyć co się dzieje. Jeśli intruzowi urwał nogę w okolicy głowy, to pochwalić za czujność, jeśli zagonił obcego kota na drzewo, to też pogłaskać. Jeśli produkuje się nad jeżem, to zabrać mówiąc "zostaw! bo sobie mordę skaleczysz". Żadnego bezmyślnego dziamania mordą po próżnicy u nas nie ma. Zresztą po samym szczekaniu, wiadomo z którym z wymienionych przypadków mamy do czynienia.
Jak pies widzi reakcję właściciela to wie jak się zachować. O tym jak pies umie poprosić (ze stopniowaniem! ) już kiedyś pisałem. Psa nie da się zatkać smartfonem "masz pobaw się" On bawi sie z nami a my z nim.

Bertha

Dla mnie pies, to przyjaciel i członek rodziny, który w niektórych przypadkach jest mądrzejszy od człowieka. Ale tu na wątku podpowiadamy jak uporać się z niechcianą gościną kotów.

Jeszcze znam jedną metodę:
- użyć zapachów, nielubianych przez koty

Pytajnick
02-10-2020, 19:31
Ogarnąłem krzaki wokół domu i...zrobiłem przez to srajnie dla kotów sąsiada. Jakby ktoś miał aktualne i sprawdzone metody/narzędzia zniechęcające do kocich wizyt na moim piasku to poproszę.

ewelina0316
28-10-2020, 10:35
Jest prosty sposób na obce koty, trzeba mieć swojego kota, Ja mam moja Kocillę już 11 lat i żadnemu kotu nie przepości drze pazurami i goni

Niestety u mnie to nie działa. Mam kota i kotkę a mimo to przychodzi do nas obca kotka. Siedzi sobie na tarasie jak u siebie. Moje "psik" średnio ją straszy, po chwili wraca. Póki sobie tak siedzi i szkód nie robi to ok ale raz wpadła mi do domu i wyjadła całe jedzenie moim kotom. Mało tego. Zastałam ją w kuchni na blacie jak wyjadała z garnka. Ganiałam ją jak głupia po całym parterze bo nie umiała sama wyjść. Bałam się ją złapać bo nie wiadomo czy nie ugryzie. W końcu jakoś chwyciłam ją za kark i wyniosłam na dwór... od tego momentu nie wróciła. Zobaczymy na jak długo.

marek.weg
20-05-2021, 16:30
Ja polecam zaprosić na wspólne popołudnie znajomego z kilkoma psami - raz dwa uporają się z kocurami.