PDA

Zobacz pełną wersję : Kot kontra droga



imhotep
31-08-2006, 07:59
Mam do Was pytanie. W przyszłym roku (mam taką nadzieję) będziemy już mieszkać w swoim domu. A razem z nami nasza kotka. Niestety działka jest blisko uczęszczanej przez samochody drogi. Sąsiad obok nas już stracił kilka kotów i mówi że najdłuższy okres życia takiego zwierzaka to 2 lata(mimo kastracji). Czy macie jakieś sposoby na to( oczywiście kot musi wychodzić na zewnątrz domu), a jako że mamy drzewa przy ogrodzeniu to siatka powstrzymująca je przed przejściem odpada-przejdą drzewem.
Macie jakieś dobre pomysły?

Monika B
31-08-2006, 09:02
Dobrego sposobu chyba nie ma. Ja na osiedlu z moją kotką chodze na spacery razem z psem. To troche pomaga. Moi wujowie stracili parękotów, ale teraz jest kocica i chodzi tylko po ich stronie ulicy. Po prostu bardziej trzyma sie domu. Nie wykastrowany kot napewno pójdzie za głosem krwi :-?

Ewunia
03-09-2006, 19:02
oczywiście kot musi wychodzić na zewnątrz domu
:o a dlaczego?

Xena z Xsary
03-09-2006, 19:05
oczywiście kot musi wychodzić na zewnątrz domu

a dlaczego?

bo koty to zwierzęta
jesli kot był wychodzący to pazdrawljąju jeśli teraz go ktoś chciałby go nauczyć, że dwór to samo zło.
wiem co mówię, mam ten sam dylemat

Ewunia
03-09-2006, 19:25
owszem, są koty, które nie dają sie oduczyc wychodzenia, ale jest tez mnóstwo innych, które przy odrobinie dobrej woli da sie przestawić na wyłącznie domowe życie
warto spróbować

imhotep
04-09-2006, 05:46
oczywiście kot musi wychodzić na zewnątrz domu
:o a dlaczego?
Gdyby nie wychodził na dwór, to jaki z niego byłby kot?
Ja chcę prawdziwego kota, a nie "pluszaka".
Poza tym, moja kotka jest już nauczana wychodzić na noc na dwór, także zmienić to teraz to niewykonalne.

smutna lidka
04-09-2006, 14:48
oczywiście kot musi wychodzić na zewnątrz domu
:o a dlaczego?
a dlaczego Ty wychodzisz do ogrodu?

modulor
04-09-2006, 16:21
oczywiście kot musi wychodzić na zewnątrz domu
:o a dlaczego?
a dlaczego Ty wychodzisz do ogrodu?

na siusiu?
czy na polowanie?

Ewunia
04-09-2006, 17:52
Ja chcę prawdziwego kota, a nie "pluszaka"
znaczy jakiego?
z pchłami
z tasiemcem
ze świerzbem
pogryzionego
z białaczką
z FIPem
z przetrąconym kręgosłupem
z wyrwanym ogonem

w końcu zabitego po któtkim życiu przez samochód, lub zwyrodniałego wyrostka

taki jest los swobodnie biegających kotów w dzisiejszym świecie

Xena z Xsary
05-09-2006, 08:59
Ja chcę prawdziwego kota, a nie "pluszaka"
znaczy jakiego?
z pchłami
z tasiemcem
ze świerzbem
pogryzionego
z białaczką
z FIPem
z przetrąconym kręgosłupem
z wyrwanym ogonem

w końcu zabitego po któtkim życiu przez samochód, lub zwyrodniałego wyrostka


Ewuniu
coś mi się zdaje, że mowa jest o dwóch różnych podejściach do zwierząt - jedno, że zwierze jest DLA człowieka (czyściutki pachnący wyszorowany kotek) oraz OBOK cżłowieka (po prostu kot)
Jesli ma sie to drugie podejscie, to kotu pozwala się na to wszystko co w kocie naturze leży.(a raczej kąpiele w olejkach zapachowych nie leżą w jego naturze) Nie ma to oczywiscie nic wspolnego z zaniedbaniem zwierzęcia (to wszytsko co wymieniłaś to porpostu często zaniedbanie właściciela, a z tym zabijaniem to troche przesadzasz)


taki jest los swobodnie biegających kotów w dzisiejszym świecie
no wiesz, nie wiem, czy ten drugi los, który sugerujesz jest optymistyczny dla zwierzaka.Moj kot biega sobie gdzie chce, ale nie ma pcheł, tasiemców, jest zaszczepiony na wszystko co się da i sam z siebie jets trochę pluszakiem, ale to jej własny wybór.


Ja zdecydowałam, że zniosę trudy i boje i przez jakiś krótki okres jej nie będę wypuszczać w nowym domu a potem powolutku powolutku....

kofi
05-09-2006, 09:59
Ja zdecydowałam, że zniosę trudy i boje i przez jakiś krótki okres jej nie będę wypuszczać w nowym domu a potem powolutku powolutku....
Tak właśnie zrobiliśmy. Teraz się łobuzica tak wypuszcza, że często drżę o nią, jak nie wraca przez parę(naście) godzin. :roll: Niestety 10 arów działki to dla niej stanowczo za mało. :roll: No, ale u nas nie ma drogi, jest tylko kilka groźnych psów u sąsiadów. :-?
Kotka ma 11 lat i bieganie ma w genach, bo to burasek znaleziony na schodach (z manierami wielkiej damy).
Są takie koty, któr nie wychodzą, bo nie chcą. Jak zacznie chodzić po ogrodzie, to prędzej, czy później wyjdzie za płot...

imhotep
07-09-2006, 13:17
Moim zdaniem to, co czyni kota tak wyjątkowym, to to że nie można mu nic narzucić. Mozna go troszkę wytresować, ale tylko trochę :wink:

imhotep
07-09-2006, 13:20
Ja chcę prawdziwego kota, a nie "pluszaka"
znaczy jakiego?
z pchłami
z tasiemcem
ze świerzbem
pogryzionego
z białaczką
z FIPem
z przetrąconym kręgosłupem
z wyrwanym ogonem

w końcu zabitego po któtkim życiu przez samochód, lub zwyrodniałego wyrostka

taki jest los swobodnie biegających kotów w dzisiejszym świecie
Dziwne nastawienie, gdybym miał takie spojrzenie na świat, to chyba sam bym nigdzie nie wychodził.

Ewunia
07-09-2006, 17:40
ty masz rozum i potrafisz przewidywać
kot nie
dlatego tak wiele ich ginie bezsensownie

Jola_K
07-09-2006, 18:10
Mieszkam przy ruchliwej drodze i mam dwie kotki:
jedna znajda - wychodzi codziennie, ale jest pilnowana i przywolywana co jakis czas, oczywiscie na noc musi wracac do domu, raczej sama chce, noca spi. Raczej krazy wokol domu, wychodzi tez na sasiednie dzialki, za droge raczej sie nie wybiera (odpukac w niemalowane...).
Druga - od poczatku wychowywana tylko w domu - nie chcialam by zaznala swobody poniewaz chcialam ja zabrac do mieszkania w bloku a tam strasznie by tesknila za bieganiem, wiec nauczylam ja chodzic na smyczce i tak wychodzi. Do bloku jednak nie trafila - ja wyjechalam za granice i kotki zostaly u moich rodzicow. Ta jest rzpuszczona na maxa robi co chce, dyskutuje jak sie jej za cos zwroci uwage.. :roll: teraz wypuszczona na zewnatrz pewnie mialaby trudno.
Tesknieeeeeeeee...

kofi
08-09-2006, 09:44
No właśnie, koty są nieprzewidywalne. :) Moja kotka chodziła całe noce, gdy mieszkaliśmy w bloku (na parterze). Po przeprowadzce do domu (w grudniu) przenieśliśmy ją do moich rodziców na 3 piętro i przemieszkała tam prawie 3 miesiące. I z kota biegającego, który nawet nie posiadał kuwety zmieniła się w domowego mruczusia w ogóle niezainteresowanego wychodzeniem.
Kiedy zabraliśmy ją do domu w ciągu miesiąca wróciła do swojego nawyku spędzania większości nocy poza domem :roll: i spania w domu w dzień.
Tyle, że kuweta jest, bo czasem nie pozwalam jej wyjść na noc (ma już 11 lat), a czasem sama nie chce (podejrzewam, że jak się czegoś przestraszy).
Koty to mądre zwierzęta. :)

imhotep
11-09-2006, 09:16
ty masz rozum i potrafisz przewidywać
kot nie
dlatego tak wiele ich ginie bezsensownie
Nie chcę się kłócić. Ale koty też mają swój rozum i pewnie sama Zauważyłaś że często są mądrzejsze od wielu ludzi :wink:
A tak serio - nie zrozumiesz kota, ponieważ nie jest człowiekiem(nieźle wymyśliłem :D ), także nie można naszych standardów im narzucać, to zwierzeta i inaczej postrzegają świat niż my. Ja swojej kotce pozwalam robić co chce(w miarach rozsądku oczywiście), a to że chce wychodzić na noc na dwór uważam za sprawę oczywistą. Ja staram się tylko ją chronić w miarę moich możliwości(szczepienia, prawidłowa karma itp.) bez uszczęśliwiania jej na siłę(smycz, zakaz wyjścia na dwór). Jeżeli kot nie wychodzi na dwór i jest szczęśliwy to ok, ale mój wychodzi, a ja po prostu chcę coś wymyśleć aby nic mu się nie stało bez zakazu wyjścia.

annskr
15-09-2006, 13:41
Mieszkam w bloku, więc koty mam niewychodzące.
Moja mama w domku przy ruchliwej ulicy ma wychodzące czterolatki, dwójkę dzieci, które przyprowadziła półdzika dokarmiana kotka. Wraz z nią dokarmianych było jeszcze pięć półdzikich kotów - wszystkie już nie żyją, samochody....
Koty u mnie w bloku pochodza z ulicy, wszystkie to odratowane znajdusie, części to pewnie koty wchodzące po wypadkach samochodowych.
Lubią siedzieć na balkonie (osiatkowanym czywiście), natomiast nie przejawiaja żadnych chęci wychodzenia z mieszkania.
Wiem, że są bezpieczniejsze od kotow mojej mamy, wiem, że kiedyś wrócę do domu mamy i wtedy moje koty nie będą swobodnie wychodzące - będą mieć wolierę.

Aga_koty
15-09-2006, 13:54
Moje koty nie wychodzą na dwór i nigdy nie bedą wychodzić, chyba że na zabezpieczony teren typu woliera, do ktorego nie będą też miały wstępu inne zwierzęta.
Tak jak moje dzieci nigdy nie będą biegały samopas po okolicy i drodze po której jeżdżą samochody.
Życie zwierząt jest równie wartościowe, jak życie ludzkie. Tak jak ponoszę odpowiedzialność za życie moich dzieci, tak i ponoszę odpowiedzialność za życie moich kotów.
Pozwalać małym dzieciom/kotom znikać na całe dnie czy noce oraz biegać bez kontroli gdzie chcą uważam za brak wyobraźni i odpowiedzialności.

kofi
15-09-2006, 16:27
Chciałabym dyskretnie przypomnieć, że kot to jednak trochę inna natura niż człowiek. I czego innego mu do szczęścia potrzeba. Ja pozwalam starszemu ze swoich dzieci robić to, co chce (nie korzysta) - to dziecko ma 20 lat. :wink:

Xena z Xsary
15-09-2006, 16:31
Pozwalać małym dzieciom/kotom znikać na całe dnie czy noce oraz biegać bez kontroli gdzie chcą uważam za brak wyobraźni i odpowiedzialności.

hm.....trochę się chyba zagalopowałaś....generalnie idąc Twoim tropem można zamknąć komary w klatkach bo im może się coś stać na dworze....a kotkom nalezy uszyć buty, zeby się nie przeziębiły jak nie masz podłogówki.....ja rozumiem, że mieszkając przy autostradzie trzeba miec wyobraźnie, ale w przeciętnym miejscu wybudowania domu aż tylu niebezpieczeństw chyba nie ma?

kot to nie jest zabawka,to zwierzę -ma swoje prawa i są różnice w potrzebach kota i człowieka.
Jak mój kot pojedzie za mnie do pracy a ja pójdę sobie 18sta godzinę pospać w hamaku to to odszczekam;)

Aga_koty
15-09-2006, 16:55
Człowiek jest odpowiedzialny za to co oswił. Czy sie to komuś podoba czy nie.
Opowiadaniem o "rozumieniu" kociej natury nie zmieni się faktu, ze gdy kot ginie pod kołami samochodu to odpowiedzialność za to ponosi człowiek. Nie ten, który prowadził, ale ten który nie dopilnował swojego kota.

Majka
15-09-2006, 17:18
mój kot jest wychodzący. jest szczęśliwy, że może polować, przynosi codziennie cos na wycieraczkę :roll: Przychodzi na wolanie. Zawsze ma pełna miske.
W domu sa koty wychodzące, pewnie co innego w bloku.

Może rasowe trzeba pilnowac, ale dachowca - nie da się. Instynkt jest silniejszy.
Kot jest pelnoprawnym mieszkańcem naszego domu.

Xena z Xsary
15-09-2006, 19:29
Człowiek jest odpowiedzialny za to co oswił. Czy sie to komuś podoba czy nie.
Opowiadaniem o "rozumieniu" kociej natury nie zmieni się faktu, ze gdy kot ginie pod kołami samochodu to odpowiedzialność za to ponosi człowiek. Nie ten, który prowadził, ale ten który nie dopilnował swojego kota.

Kot jest kotem czy się to komus podoba czy nie.....jesli zaznał swobody to konia z rzędem temu kto później go nauczy siedzieć nieruchomo na kanapie i pachnieć.
Zapewne sa wyjątki ale to tylko potwierdza regułę.
Gdybym miała obok super bardzo ruchliwą ulicę to prawdopodobnie bym przeżywając męki trzymała kota w domu, wbrew swoim przekonaniom, natomiast jesli to jest osiedlowa mini uliczka dojazdowa na dwa domy to wybacz, ale czuje sie bardziej odpowiedzialna pozwalając kotu byc kotem.

kofi
16-09-2006, 17:40
Gdy mieszkaliśmy w bloku moja kotka biegała po okolicy. Około 70 metrów od domu była jezdnia oddzielona pasem garaży prawie na całą długość, prostopadle do niej też garaże, więc takie trochę zamknięte podwórko. Z drugiej strony osiedlowa uliczka, dość wąska. Do domu dojazd i parking - mało ruchliwe, uczęszczane tylko przez mieszkańców. W ciągu tych 10 lat, które tam przemieszkaliśmy ta jezdnia zmieniła się w niesamowicie ruchliwą, była poszerzana, zgnięło tam parę osób (na przejściu), uliczka osiedlowa też zrobiła się bardziej ruchliwa, bo niektórzy skracali sobie drogę, między innymi dlatego podjęliśmy decyzję o ucieczce z tego miłego osiedla.
Kotka znikała na całe noce i szczerze mówiąc nie bałam się, że ktoś ją przjedzie, bo ona w ogóle nie zbliżała się do tych ulic. Przez tę osiedlową może czasem przeszła w nocy, ale generalnie trzymała się od jezdni z bardzo daleka. To naprawdę bardzo mądre i ostrożne zwierzę - znaleziony na schodach "dachowiec".
Miałam "w rodzinie" kota, który całe swoje smutne życie spędził w 30 m kwadratowych mieszkania, wszyscy się z nim męczyli. Był strasznie złośliwy, neurotyczny, bardzo dotkliwie pogryzł moją mamę. Może dlatego, że nie był wykastrowany, to fakt.
(A teraz moja kotka od tygodnia nie wychodzi nawet na ganek? :o )

Aga_koty
16-09-2006, 21:08
mój kot jest wychodzący. jest szczęśliwy, że może polować, przynosi codziennie cos na wycieraczkę :roll: Przychodzi na wolanie. Zawsze ma pełna miske.
W domu sa koty wychodzące, pewnie co innego w bloku.

Może rasowe trzeba pilnowac, ale dachowca - nie da się. Instynkt jest silniejszy.
Kot jest pelnoprawnym mieszkańcem naszego domu.
Ja mam i dachowca i rasowe. Nie wiem skąd u Ciebie to przekonanie, że koty dachowe mają inny instynkt niż rasowe ...

Aga_koty
16-09-2006, 21:11
Człowiek jest odpowiedzialny za to co oswił. Czy sie to komuś podoba czy nie.
Opowiadaniem o "rozumieniu" kociej natury nie zmieni się faktu, ze gdy kot ginie pod kołami samochodu to odpowiedzialność za to ponosi człowiek. Nie ten, który prowadził, ale ten który nie dopilnował swojego kota.

Kot jest kotem czy się to komus podoba czy nie.....jesli zaznał swobody to konia z rzędem temu kto później go nauczy siedzieć nieruchomo na kanapie i pachnieć.
Zapewne sa wyjątki ale to tylko potwierdza regułę.
Gdybym miała obok super bardzo ruchliwą ulicę to prawdopodobnie bym przeżywając męki trzymała kota w domu, wbrew swoim przekonaniom, natomiast jesli to jest osiedlowa mini uliczka dojazdowa na dwa domy to wybacz, ale czuje sie bardziej odpowiedzialna pozwalając kotu byc kotem.
Jerżeli kotu w domu pozwala się tylko "leżeć na kanapie i pachnieć" to wcale się nie dziwię że kot przeżywa męki siedząc zamknięty w czterech ścianach.
Rozumiem, ze gdybyś miała psa to jemu też pozwalałabyś biegać całymi dniami i nocami po dworze i łączyć się "naturalnie" z innymi psami (np. dzikimi) w watahy ?????? W końcu taka ich natura .... Więc chyba byłoby to odpowiedzialne ...

Xena z Xsary
17-09-2006, 07:56
Rozumiem, ze gdybyś miała psa to jemu też pozwalałabyś biegać całymi dniami i nocami po dworze i łączyć się "naturalnie" z innymi psami (np. dzikimi) w watahy ?????? W końcu taka ich natura .... Więc chyba byłoby to odpowiedzialne ...

zle rozumiesz, to się nazywa nadinterpretacja.

miałaś kiedyś psa? są pewne różnice w zachowaniu kota i psa.Nie będę ich wymieniać bo pewnie je znasz. Ja miałam oba zwierzaki.Jesli masz ogrod i masz psa to musisz miec dobre ogrodzenie, szczegolnie jesli masz większego psa.
Kotu wychodzącemu musialabys zrobic ogrodzenie chyba pod prądem i na wysokość 10m żeby go nie przeszedł.
Rozumiem tez, że mówisz o zwierzęciu niewysterylizowanym.

Myślę, że ani ja Ciebie ani Ty mnie nie przekonasz do swoich racji.
Może więc zblizmy sie w swoich opiniach do punktu - jeśli jest ruchliwa ulica to wtedy może dobrze się zastanowić nad trzymaniem kota w domu (bądź umieszczeniem go w miejscu gdzie może wychodzić). W przeciwnym wypadku sa dwie szkoły i tyle.

Aga_koty
17-09-2006, 08:03
Wbrew pozorom można zabezpieczyć ogród tak aby koty nie wychodziły z niego i wcale nie trzeba do tego 10m ogrodzenia pod prądem .... :roll: :roll: :roll:
Znajomi hodowcy mają takie zabezpieczenia i świetnie się one sprawdzają ...

Jola_K
17-09-2006, 09:52
Wbrew pozorom można zabezpieczyć ogród tak aby koty nie wychodziły z niego i wcale nie trzeba do tego 10m ogrodzenia pod prądem .... :roll: :roll: :roll:
Znajomi hodowcy mają takie zabezpieczenia i świetnie się one sprawdzają ...

Jakie to sa zabezpieczenia?

Xena z Xsary
17-09-2006, 12:11
jak możesz to wklej zdjęcie

kofi
17-09-2006, 17:32
Tak jeszcze wracając do dyskusji, to oprócz samochodów jest wiele innych niebezpieczeństw, na które sa narażone koty i tego prędzej można sie obawiać. Np. kradzieży, albo że ktoś zrobi temu kotu krzydę. Moja kotka aurat raczej nie zostanie ukradziona, bo jest zwykłym burasem, a poza tym w ogóle nie podchodzi do ludzi. Mogłaby najwyżej zostać odłowiona, ale nosi obróżkę z adresem.
Także rozumiem właścicieli rasowych kotów, albo mieszkających w takich miejscach, gdzie ktoś mógłby te koty skrzywdzić...

Majka
18-09-2006, 10:37
nie rozumiem skąd taki atak na mnie. Ja nie hoduje kota. Kot sobie wybrał mój dom, jako miejsce spozywania posiłków, przychodzi na głaskanie i małą drzemkę.
Nie jestem pewna, czy ja mogę się nazywać właścicielem kota. A na pewno nie mogę zamknąć go w więzieniu.

Aga_koty
18-09-2006, 12:22
Już kiedyś opisywalam to tutaj na forum.
Należy wykonać ogrodzenie w kształcie odwróconej litery L. Czyli takie T bez jednej połowy dzaszku. Wystarczy ogrodzenie o wysokości około 2m (takie aby kot na nie nie wskoczył). Daszek powinien się znajdowac od wewnętrznej części ogrodu i mieć szerokość około 40-50cm. Kot wspinając się po siatce dochodzi do daszku i nie jest w stanie go sforsować, więc nie ma innego wyjścia jak spaść spowrotem do ogrodu.
Inni moi znajomi mają jeszcze inny patent. Ogrodzenie mają ze zwyklej siatki, na końcu której mają zamontowany polaryzator, czyli tzw. "pastuch". Oczywiście napięcie jest na tyle niskie, zeby kotu nie zrobiło krzywdy, ale żeby było nieprzyjemne. Ma to ta zaletę w stosunku do pierwszego rozwiązania, że nie tylko nasze koty nie wyjdą ale tez inne zwierzęta nie wejda do ogrodu. Sprawdza sie to bardzo dobrze. po pierwszej próbie ucieczki z ogrodu żaden z ich kotów już tej próby nie powtórzył.

MarzannaPG
21-09-2006, 20:40
Dorzucę moje skromne zdanie
Aga_koty reprezentuje stanowisko typowe dla forum miau, na którym się zresztą udziela bądź udzielała. Nikt jej nie przekona do swoich racji o wychodzeniu. I dobrze. Ma dziewczyna część racji a poza tym jest konsekwentna - swoich kotów nie wypuszcza. Racja dotyczy zagrożeń jakie czekają na koty na zewnątrz - nie można ich lekceważyć. Z tym że ten wątek rozpoczęty przez autora nie miał chyba dotyczyć dyskusji wypuszczać czy nie i filozofowania dlaczego tak a dlaczego nie. Dotyczył jak zmniejszyć zagrożenie dla zwierzęcia. Częściowo odpowiedź jest powyżej. Niestety nie wszędzie takie ogrodzenia da się zbudować, pomysłodawczyni zapomniała, że są pewne przepisy, które zabraniają stawiać ogrodzenia wyższe niż 1,5 m (przynajmniej niektore WZ tak mówią), nie mówiąc już o zamontowanym pastuchu. Ponadto owolierowanie ogrodu to idealistyczny pomysł,dobry w załozeniu, ale nijak mający się do realiów, choćby tego, że z ogrodu nie tylko koty korzystają... no chyba ze się całe życie podporządkowuje tylko kotom...
Moje rady są następujące:
- starać się ograniczyc możliwość wydostania się z ogrodu przez porządne ogrodzenie, zamykanie furtek, przemyślenie takiego wzoru furtki czy bramki, żeby było jak najmniej możliwości przeciśnięcia się. Wbrew pozorom kot najpierw szuka drogi 'dołem' potem wybiera skoki na wysokościach. Można przez pręty przepleść siatkę ogrodniczą w dobranym kolorze (ja tak zrobiłam)
- kot powinien mieć obrożę z adresem, telefonem. Gdyby się zgubił istnieje możliwość że ktoś nam zgubę odda.
- urozmaicony ogród to zachęta dla kota by w nim pozostać. To wniosek z obserwacji własnej. Moje koty wychodzą od 2 miesięcy. Dodam, że typowe miejskie kanapowce, które nigdy nie wychodziły dalej jak na zabezpieczony balkon. Mam dużą działkę, mnóstwo zakamarków, parę górek, dolinek, miejscami chaszcze, gdzie kot się może schować i na razie (odpukać) nie przyszło im do głowy skakać przez płot, trzymają się ogrodu, bo ciągle coś w nim znajdują do roboty. Nie wiem oczywiście czy tak będzie zawsze.
- kot można uczyć żeby przychodził na wołanie (np. dawać mu wtedy jedzonko jako nagrodę), łatwiej go znaleźć jak się zawieruszy. Dziwne, ale moje w bloku kompletnie nie reagowały na kici - kici a teraz odzywają się w trawie po pachy dzięki czemu mogę je zlokalizować.
- nie wypuszczać od razu. Niech się osowoi z nowym domem. Do ogrodu najpierw wypuszczać w swoim towarzystwie, ale niekoniecznie na smyczy. Potem wołać co jakiś czas, żeby nauczył się 'meldować'.
Więcej rad nie pamiętam. I pozdrawiam wszystkie koty wychodzące!

kofi
21-09-2006, 21:09
- nie wypuszczać od razu. Niech się osowoi z nowym domem. Do ogrodu najpierw wypuszczać w swoim towarzystwie, ale niekoniecznie na smyczy. Potem wołać co jakiś czas, żeby nauczył się 'meldować'.
Więcej rad nie pamiętam. I pozdrawiam wszystkie koty wychodzące!
Ze skromnego, bo to mój pierwszy kot, ale za to ma 11 lat, doświadczenia wiem, że koty są ostrożne - nie wybiegnie od razu w szeroki świat.
Marzanno moja też najpierw buszowała po ogrodzie, a potem zaczęła wychodzić dalej - nie mam pojęcia którędy ona wychodzi :roll:
Ale - jak pisałam - coś jej ostatnio odbiło i w ogóle nie wychodzi - muszę ciągle sprzątać kuwetę. :roll: :wink:

imhotep
27-09-2006, 05:31
Wow, nie było mnie kilka dni a tu rozgorzała niezła dyskusja.
Właśnie dowiedziałem się w dosyć przykry sposób że koty mają trzecią powiekę :o . Byłem u weterynarza ponieważ podejrzewaliśmy z żoną że jest coś nie tak z uszami kotki. Okazało się że ma zapalenie. Wcisnęła jej jakieś krople, po których mojej kotce na jednym oku pojawiła się trzecia powieka(wygląda jak bielmo-czyli niezbyt przyjemnie :( ). Poza tym zaczęła się cała trząść, ślina kapać, nie mogła chodzić przez kilka godzin. Najedliśmy się niezłego stracha(ona pewnie też). Co się okazała(pewności nie ma), że to pewnie przez kamforę, na którą może być uczulona :( .
Teraz napuszczamy jej jakies krople i do oka i do uszu, ogólnie jest osłabiona i ma kłopoty z równowagą(nie potrafi dobrze przewidzieć odłegłości i jak skacze to niezbyt pewnie), miał z Was ktoś podobne problemy?
To bielmo jej nie schodzi(od piątku) i trochę się martwimy :(

imhotep
15-10-2006, 10:29
Jeśli to kogoś zainteresuje z moja kotką już coraz lepiej, bielmo zeszło prawie całkowicie, teraz męczymy się(tak jak i ona) aby zainfekowane uszy doprowadzić do porządku.
Dzięki za odp. Z zaproponowanych rozwiązań wychodzi na to że tylko siatka zabezpieczająca jest jako takim rozwiązaniem(gdy powiedziałem kotce o zakazie wyjścia z domu spojrzała na mnie z politowaniem :wink: ). Tak na pewno zrobię a czy to wystarczy? oby tak. jeszcze raz dzięki za odp. i niech wasze zwierzaki wracają całe do domu.