PDA

Zobacz pełną wersję : Dziennik budowy Eli i Maćka, czyli Gemini dla Bliźniąt



Ela_i_Maciek
15-10-2006, 21:58
No to zaczęliśmy. Trochę to trwało i dużo będzie tego pisania. Pewnie, jak będziemy to czytać za 5, 10, 15 (??? czy wtedy będzie jeszcze internet???) lat, to się zaśmiejemy i powspominamy czasy pionierskiej budowy.

Per aspera ad astra... mama zawsze mi to powtarzała i święcie w to wierzę. Cóż, pomęczymy się i będzie dobrze... no bo jak ma być??

A zaczęło się to wszystko w roku 2004...

Ela_i_Maciek
15-10-2006, 22:19
Kilka miesięcy przed ślubem (29/08/04) podjęliśmy decyzję. Budujemy się!

Zaczęło się od tego, że któregoś wieczora wpadł mi w oko link w internecie do strony z katalogiem projektów domów... I ruszyła lawina ;)

Krok 1 - zakup działki.

Trzeba było zastanowić się nad masą kwestii związanych z wyborem miejsca, w którym przyjdzie nam (nadal taką mamy nadzieję) spędzić wiele lat wspólnego życia. Podstawowe kwestie dotyczyły trzech pytań pierwotnych:

1. GDZIE?

2. JAKA DUŻA?

3. ZA ILE?

Poszukiwania zaczęliśmy na wiosnę 2004. Najpierw bez ładu i składu objeździliśmy zupełnie przypadkowe miejsca na zachodzie Warszawy (od Starych Babic aż do Leszna). Nic nam nie przypadło do gustu. Ponieważ nic szczególnie nas nie urzekło - a nie chcieliśmy kupować kawałka ziemi, na której jeszcze rok temu rosły jakieś zboża - ruszyliśmy na Wschód.

Z tym Wschodem to jest tak, że jakoś oboje stamtąd jesteśmy. To znaczy Ela (z Białegostoku) nieco bardziej niż ja (z Pragi Południe.. ;)). No to ruszyliśmy... Najpierw Halinów, potem Sulejówek, potem Wesoła, potem (mój rodzinny) Rembertów... No i padło na Rembertów (Ela cały czas twierdzi, że całe to "szukanie" było jedną wielką ściemą, bo i tak mieliśmy skończyć w Rembertowie...). Szukanie trwało dobre 8 miesięcy i zakończyło się szczęśliwym (mamy nadzieję) finałem na przełomie roku 2004 i 2005.

Ela_i_Maciek
15-10-2006, 22:26
Od AD 2005 jesteśmy zatem obszarnikami. Mamy całe 798 m kw (choć moja mania wielkości każe mi myśleć, że mamy całe 800 m kw... jakoś lepiej brzmi niż siedemset dziewięćdziesiąt osiem ;)).

Teren piękny - nieprzebyte chaszcze akacji, jakieś brzozy, jakieś dęby. Dom stanie w ładnym zadrzewionym zakątku...

Ale - najpierw potrzebna nam... DROGA, potem media.

Z drogą to było tak, że na planach to ona - owszem - była. Ale w "realu" to ten pas ziemi na drogę był jeszcze bardziej zalesiony niż nasza działka. Skrócę nieco historię (w której - bez drogi!!! - pół domu zbudował na działce obok nasz sąsiad... nawet całkiem sprawnie mu to szło) i powiem, że od lipca 2006 droga już jest. Nawet taka trochę asfaltowa.

Mediów ciągle nie ma (10.2006), ale mają być. Podobno niedługo ma być prąd (do końca AD 2006). Gaz ma być na wiosnę 2007. Wodę już mamy - z własnego ujęcia głębokiego na 22 metry. Sąsiad zabrał próbkę tej wody (co prawda ze swojej studni, która jest taka sama jak nasza i oddalona od niej o ok. 10 m) do Sanepidu i kazał zbadać. W Sanepidzie nie wierzyli, że w Warszawie może być taka czysta woda. Więc my się cieszymy. Będzie można pić bez obaw o zdrowie.

Ela_i_Maciek
15-10-2006, 23:26
Nabyliśmy ziemię.

Krok 2 - projekt domu.

Uuuuu... co to się nie działo ;) Cała rodzina zaangażowana. I głównodowodzący (ja) + ośrodek centralno-opiniodawczy (Ela). Przebrnęliśmy chyba przez publikacje wszystkich biur projektowych, które oferują projekty gotowe. Myślę, że będzie tego sporo ponad tysiąc projektów. Zaczęliśmy jeszcze przed sfinalizowaniem zakupu ziemi - póki co tak niezobowiązująco. Po zakupie działki pojawił się pierwszy problem - trzeba było ograniczyć zakres poszukiwań projektu do domów o określonych wymiarach zewnętrznych - bo te nasze hektary jakieś takie niewielkie... 24,5 x 32,5 metra. Uwzględniając wszelkie wymagania w zakresie umiejscowienia domu na działce w odpowiednich odległościach od granic, szamba, ujęcia wody i jeszcze innych tam rzeczy, okazało się, że wybór ograniczony mamy dość znacznie. Odpadły wszystkie parterówki, które z natury rzeczy są raczej działkożerne.

Wertowanie katalogów wspominam z łezką w oku... z każdym nowym katalogiem pojawiał się nowy faworyt. Najpierw, rzecz jasna, odrzuciliśmy wszelkie domy piętrowe na rzecz pięknych domów z poddaszem użytkowym. Głównie ze względu na ładne dachy.

Bardzo długo na topie były kwiatowe propozycje biura "Archon": Dom w orchideach (http://www.archon.pl/index.php?act=32&lang=pl&all=1&sid=m3f01a0b85bb23) i Dom pod sekwoją (http://www.archon.pl/index.php?act=32&lang=pl&all=1&sid=m3ffac3a368ace).

Potem pojawiały się różne inne, aż wreszcie trafiliśmy na stronę biura "Domowe Klimaty" (wcześniej znanego jako "APA Domy"). Tutaj spodobało nam się kilka projektów, a szczególnie trzy: Aura (http://www.domoweklimaty.pl/index.php?id=4&hid=739), Korona (http://www.domoweklimaty.pl/index.php?id=4&hid=763), i Kurant (http://www.domoweklimaty.pl/index.php?id=4&hid=770). Długo, długo na czele pozostawała Korona.

Ela_i_Maciek
15-10-2006, 23:49
Teraz wrócę na chwilę do opowieści o zakupie działki.

Kupienie ziemi w Rembertowie to nielada sztuka (tak było 2 lata temu, teraz to zupełny horror). Niby widać puste place, jak człowiek pojeździ tymi uliczkami... Ale sąsiedzi nic nie wiedzą. A jak wiedzą, to nie powiedzą, bo po co dać komuś zarobić!

Szczególnie ciekawe były obserwacje zachowania członków tej samej rodziny. Tu wtrącę dla jasności: większość terenów, na których obecnie buduje się domy w R-towie, była przed wojną polami uprawnymi. Należało to wszystko do kilkudziesięciu rodzin, które teraz dzielą te swoje hektary na działeczki przechodzące z dziadków na dzieci i wnuki... i sprzedają.

Zatem nie trudno trafić na siostrę, kuzynkę, szwagra, których rodzina miała / ma działki do sprzedania. Ale nikt nic nie powie, bo A) sami już swoje sprzedali i nie dadzą rodzeństwu/kuzynostwu zarobić, albo B) im w spadku nic z nieba nie spadło i tym bardziej nie dadzą zarobić. Świństwo straszne. Takie to tanie i wredne, że aż przykre. A ty tułaj się człowieku, jak cyganka z wróżbami, od domu do domu. Pukaj. Pytaj. Odchodź z kwitkiem (w najlepszym razie, bo w gorszym to i obelga się trafi).

Większość z tych 8 miesięcy, które zajęło nam kupienie działki, spędziliśmy na takich wędrówkach. W sumie już nie pamiętam (może Ela pamięta i, jeżeli mi powie, to tu napiszę), jak trafiliśmy na właścicielkę naszej ziemi. W każym razie była to miła pani po 50-tce, która w spadku otrzymała 2 działki. I obie miała jeszcze na sprzedaż. My wybraliśmy jedną z nich i kupiliśmy.

Kilka miesięcy później (na późna wiosna 2005) spotkałem, przy okazji odwiedzin na włościach (bo wiadomo - pańskie oko konia tuczy... choć tu raczej pewnie tuczyło te ch...ne akacje), spotkałem jakiegoś sympatycznego pana, który śmiało (za śmiało, jak na mój gust, bo wtedy jeszcze nie wiedziałem, kim był) wycinał w pień akacje na sąsiedniej działce. Nieśmiało pytam, co robi. A on na to, że teren pod dom czyści. Ucieszyłem się co nie miara, bo myślę sobie - sąsiad jakiś taki zaradny. Fajny będzie do grilla (w sensie: węgiel podrzuci i po piwo pójdzie.. ;)).

Niestety przyszły wybory i wygrały Kaczuchy. Jakiś miesiąc, dwa po wyborach otrzymuję dziwny telefon: "Dobry wieczór. Jestem Pana nową sąsiadką!"... Myślę sobie, co co chodzi??? Jaką znowu sąsiadką...? "No działkę obok pana kupiłam!". Myślę sobie: SUPER. To już po obu stronach mam sąsiadów. Domy wyrosną jak na drożdżach, droga będzie, media będą!!.. Euforia.

Po nitce do kłębka... Okazało się, że po wyborach sąsiad (ten od akacji) powiedział, że z Kaczuchami w jednym kraju to on nie wytrzyma i wyniósł się do Niemiec, uprzednio sprzedając ziemię. Mojej nowej sąsiadce. Cóż, zmartwiłem się, bo nadal nie mam sąsiada po drugiej stronie (skrócę historię: działka obok nadal jest pusta - to znaczy porośnięta, jak prehistoryczna puszcza - ale ponoć sprzedana komuś, kto ma się budować... jeszcze nigdy człowieka na oczy nie widzieliśmy).

ALE!!! Ha! Sąsiadka ma męża, co samo w sobie zabronione i złe nie jest. W końcu ja mam żonę. Ale ten mąż to nie byle kto. To mój najlepszy kolega z klasy w szkole podstawowej!!! Ten świat to jednak mały jest. Niesłychanie! Mało tego - sąsiad już wybudował prawie cały dom na swoich 798 m kw i dawno nas prześcignął w zaawansowaniu inwestycji. Widać on obrał wobec Kaczuch strategię "na przeczekanie" i nie zamierza frunąć do Niemiec. Chwała mu za to, bo kolegę tak lubię, że sam pójdę dla niego po piwo do grilla!! ;)

No to oni mają dom, a my mamy ziemię. I projekt! Bo wybraliśmy ... KORONĘ. I nastała Wielkanoc 2006.

Ela_i_Maciek
19-10-2006, 16:49
No to przyszła ta Wielkanoc, którą spędziliśmy rodzinnie u mojej ciotki.

Jakoś akurat w tym samym czasie kupiliśmy projekt domu - KORONA - i umówiliśmy się z panią architekt, która nam go sprzedała, na wprowadzenie do projektu pewnych zmian oraz na wykonanie pozostałych czynności związanych z przygotowaniem projektu do złożenia w urzędzie dzielnicy z prośbą o wydanie zgody na budowę.

Radość z wyboru projektu była ogólna - rozeszła się na całą rodzinę. Każdy prześcigał się w szukaniu już zbudowanych Koron - aż dziw bierze, jak człowiek się zorientuje, ile tego stoi... To naprawdę bardzo popularny projekt. Wszystkich prześcignęła ciotka, która znalazła Koronę.... za swoim płotem ;) Byliśmy u niej przecież wiele razy, ale jakoś nikt nie zwrócił uwagi na jej najbliższe sąsiedztwo i nie wyszukał tam projektów szczególnie godnych naśladowania... (my z założenia nie zdecydowaliśmy się na projekt indywidualny - bo nie chciałoby się nam spędzać tyle czasu z architektem, pewnie pokłócilibyśmy się ze 2 miliony razy i koniec końców i tak skończylibyśmy z katalogiem projektów gotowych...).

No i proszę, taka niespodzianka... A wszystko okazało się w czasie poobiedniego "spaceru ze psem", gdy tak sobie z Elą beztrosko snuliśmy plany, jaką to dachówką obłożyć naszą Koronę, Ciotka zwróciła naszą uwagę "na ten piękny dach wyłożony karpiówką w naturalnym, ceglanym kolorze"... Jakby nas kto obuchem walnął, bo wszyscy stanęli jak wryci. Przed nami piękna Korona, z fantastycznie zrobionym wolim okiem (o co, jak powszechnie wiadomo, niełatwo!), pokryta piękną karpióweczką w koronkę. Inwestor wprowadził kilka zmian do projektu, które wydały się nam bardzo udane.

Ku naszemu zaskoczeniu i uciesze, po namowie Ciotki, udało nam się ową Koronę zwiedzić również w środku.

...

I TO BYŁO NAJLEPSZE, CO NAS MOGŁO SPOTKAĆ!!!

Po wejściu do domu ogarnęło nas ogromne rozczarowanie. Nie wystrojem wnętrza, lecz samym projektem. To, co na rysunkach architektonicznych w katalogu wygląda na ogromny salon, w którym człowiek chciałby odetchnąć pełną piersią i "poczuć przestrzeń", jest tak naprawdę malutkie (w sensie względnym naturalnie, bo salon ma jakby nie patrzeć 30 mkw). Już więcej przestrzeni czuje się w hallu i otwartej na hall kuchni!!!

Nic to, ogólnie można to przyjąć i ładnie grając kolorami i materiałami użytymi do wykończenia jakoś tę przestrzeń "zbudować". Niezrażeni jeszcze jakoś strasznie podążyliśmy na górę. Oczom naszym ukazał się spory (ok 15 mkw; po zmianach, które zaplanowali właściciele domu), zachęcający hall z wysokim sufitem. Z hallu są wejścia do 3 sypialni, ogólnodostępnej dużej łazienki i do sauny. Sauna i łazienka - SUPER! Nic dodać, nic ująć. Ale te sypialnie.... W projekcie każda z nich ma mieć garderobę... Ale co to za garderoba, skoro z dwóch ścian trzeba zrezygnować, bo idą tam skosy połaci dachu kopertowego?? W oglądanej przez nas Koronie garderób nie było. Sypialenki (każda w projekcie ma po ok. 16 mkw) wydały się małe i niepraktyczne - przede wszystkim ze względu na skosy, które zasadniczo ograniczały pole manewru w zakresie zaprojektowania i użytkowania tych pokoi. Dodam, że ścianki kolankowe są w tym domu dość niskie i mają ok. 90-110 cm (w zależności od miejsca).

Naprawdę fajna jest sypialnia "państwa domu" - duża, przestronna i widna. Z wewnętrzną łazienką. Ale co to za pociecha. Druzgocącą klęskę projekt poniósł jednak w związku z małym wydarzeniem, którego byliśmy świadkami... Otóż syn właścicieli (na oko 6-7 lat mu było) wsiadł na swój rowerek i zaczął zasuwać po pokoju (sypialnia na górze). A w pokoju tym jest lukarna. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy lukarny od wewnątrz domu i dopiero przy okazji "wizytacji" rzuciło nam się w oczy, jak ta konstrukcja wygląda od środka. Strasznie niebezpieczna jest krawędź styku bocznej ściany lukarny ze skośną połacią dachu... Do dzisiaj mam przed oczami tego szkraba na rowerze, który w pełnym pędzie mijał ją o kilka centymetrów (od głowy), jeżdżąc po pokoju na rowerze. Już miałem wizję wielkiego *ŁUP*, głośnego *AŁ!* i zdezorientowanego towarzystwa, które nie wie, co się właściwie stało i dlaczego brzdąc wije się tak po podłodze...

Pomijając krwiożerczość tej krawędzi ścian, widzę też jej niepraktyczność... Biurka się tam nie wstawi. Jak dzieci podrosną to będą się o nią uderzać głową przechodząc pod ścianą w głąb pokoju. Albo uderzą w nią zabawkami, plecakiem z książkami... Non stop będzie to łapane paluchami. Czyli brudne, a może i podrapane i ciągle do odnowienia.

Ela_i_Maciek
19-10-2006, 17:03
Wróciliśmy do domu (z wizytą byliśmy we dwoje i towarzyszyła nam Ciotka).

Wszyscy pytają o wrażenia i ja już w tym pytaniu (i spojrzeniu mojej mamy) wyczułem, że widać po nas, że coś było bardzo nie tak. Opisaliśmy, co zobaczyliśmy i podzieliliśmy się wątpliwościami. Stanęło na tym, że projekt należy zmienić!


W zasadzie bez większego namysłu wybraliśmy następcę. Projekt Gemini, którego w zasadzie celowo nie wymieniłem kilka postów wyżej wśród faworytów z biura "Domowe Klimaty", podobał się nam "od zawsze". Między Bogiem, a prawdą, był w ogóle pierwszym projektem, który zwrócił naszą uwagę i zawsze w późniejszych rozmowach o innych projektach stanowił punkt odniesienia.

Przez dłuższy czas doszukiwaliśmy się wielu wad tego projektu:

* a to do łazienki na dole wchodzi się prosto z salonu, co może być krępujące dla osób w salonie i dla osoby korzystającej z łazienki

* a to nie ma tarasu

* a to okna w kuchni nie wychodzą na front domu (Ela bardzo tak chciała)

* a to, że dom ogólnie jest "taki ogroooomny" (z zewnątrz) i wysoooooooki

* a to, że wygląda jak ambasada i nie nadaje się dla młodego małżeństwa (że niby strasznie się będziemy "NAPUSZAĆ" i "WYRASTAĆ ponad okolicę")...

itd., itp. Dużo było takich - nieraz bardzo wydumanych i kuriozalnych - negatywów. Niemal programowo ustawiliśmy się "na nie" i szukaliśmy dalej innych projektów.

Dla jasności - naszym zamiarem jest zbudowanie domu wygodnego, a taki z definicji musi być więszky niż średni (bo praktyczny układ wnętrz, naszym zdaniem, daje wygodę dopiero w połączeniu z przyjemną przestrzenia). Postanowiliśmy, że zatrzymamy się na ok. 200 mkw powierzchni użytkowej. Zarówno Korona, jak i Gemini, ten warunek spełniają (no może z małym nagięciem dla Gemini, które jest nieco większe...)

Ela_i_Maciek
20-10-2006, 18:57
Wizyta w Koronie spowodowała małą zawieruchę...

Nie dość, że pani architekt (dokonująca adaptacji projektu) musiała zamówić nowy projekt - dobrze, że z tego samego biura, więc nie obciążyła nas dodatkowo kosztami nowego projektu, oprócz "manipulacyjnych" 300 zł - to musiała wprowadzić na mapy zupełnie inny dom... Było trochę biadolenia, że napracowała się rysując te wszystkie zmiany do Korony, których sobie zażyczyliśmy. Koniec końców zapłaciliśmy za te zmiany, ale w cenie dostaliśmy też kilka zmian w Gemini (np. likwidację słupa, który nie wiedzieć czemu jest w samym centrum garażu w oryginalnym projekcie!!).

Niestety najpoważniejszym problemem okazało się wynikające ze zmiany opóźnienie rozpoczęcia budowy.

Po pierwsze, trzeba było zmienić decyzję o warunkach zabudowy. Głównie dlatego, że wniosek na oryginalną decyzję, wypełnialiśmy z myślą o Koronie (dom parterowy z poddaszem użytkowym...). Zajęło to chyba 2-3 tygodnie.

Potem trzeba było przygotować wszystkie dokumenty do złożenia w urzędzie z wnioskiem o wydanie pozwolenia na budowę...

W sumie wszelkie tego typu prace zakończyliśmy pod koniec czerwca, składając wreszczcie pełny (jak myśleliśmy) komplet dokumentów w urzędzie...

Oczywiście okazało się, że nasz wniosek kompletny jednak nie jest - pewnie, jak to ma miejsce w przypadku znakomitej większości budujących dom indiwidualnie. Otóż, okazało się, że my poprosiliśmy o zgodę na budowę domu.... Ale co z odpadami? Trzeba jeszcze poprosić o zgodę na budowę ŚMIETNIKA i SZAMBA (a nam, naiwnym, wydawało się to tak oczywiste, że jedno i drugie idzie w parze z domem, że nie wpisaliśmy...). Pani w urzędzie czekała TYLKO 3 tygodnie, żeby nas o tym poinformować... a w zasadzie nie poinformowałaby nas o tym wcale (i czekałaby swoje ustawowe 60 dni, aby uwalić wniosek), gdyby nie moja mama.

Ela_i_Maciek
20-10-2006, 19:30
I tu docieramy do bardzo ważnego momentu.

Pewnie nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem... Oboje pracujemy (jeszcze) w korporacjach, co zasadniczo zjada nam po kilkanaście godzin dziennie. Ze względu na to, nie mamy czasu NA NIC (nawet tygodniowe zakupy jedzenia robimy o dzikich porach w weekendy tuż przed zamknięciem supermarketu). Niestety większość "normalnych" spraw musimy załatwiać w sobotę / niedzielę... Czasem uda się nam wyrwać na siłownię / aerobic lub do kina. Znajomi zostali w znakomitej większości zredukowani do wspisów w komórce... :( Jest ciężko...

No i takim dwum żuczkom urodził się pomysł budowy. Głównie dlatego, że nie chcemy mieszkać w bloku... jak kto czytał "Dziennik domu, którego nie ma (Nefer) (http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=61157)", to doskonale rozumie dlaczego (też zdarza nam się słyszeć najróżniejsze odgłosy dochodzące z mieszkań / łazienek sąsiadów).

Budowanie jest zajęciem bardzo praco- i czasochłonnym. To truizm, rzecz oczywista dla wszystkich; ale nas przeraziło to, jak wiele czasu potrzeba na przygotowanie i załatwienie wszystkiego!!

Nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, że bez pomocy nic nie udałoby się nam załatwić (kiedy urzędnicy kończą pracę, my właśnie zabieramy się na kolejne spotkanie / kolejny projekt / kolejną kawę i suniemy dalej do głębokiej nocy...). Kultura korporacji ma pewne pozytywne strony - wszystko do późnego wieczora można załatwić, bo wszyscy są w pracy. Wystarczy email lub telefon.

Spróbujcie załatwić coś z urzędem przez email lub telefon!!! Wolne żarty... :(

Największym sprzymierzeńcem są w "tej walce" nasi rodzice. Eli Tata pomógł nam z załatwieniem formalności w gazowni i elektrowni. Oprócz tego jest dla nas nieocenionym źródłem dobrych rad budowlanych i przy każdej nadarzającej okazji egzaminuje nas ze zdobytej dzięki lekturze "Muratora" wiedzy. Moja Mama załatwiła praktycznie wszystkie dokumenty i "wychodziła" nam drogę dojazdową. Z drogą to było tak, że pas ziemi pod drogę przypominał dziką knieję, którą trzeba było od zera ruszyć. Na szczęście urząd prowadził w okolicy remont dużej ulicy i miał pod ręką maszyny i nadmiar asfaltu. Udało się w połowie lipca przeorać knieję i rzucić na to trochę asfaltu. Prowizorka, ale działa.

Wdzięczni rodzicom za całą pomoc, jaką nam okazali, odebraliśmy pozwolenie na budowę w dniu 21.08.2006. Jakim gorzkim rozczarowaniem była dla nas informacja uzyskana w urzędzie, że otrzymana pozwolenie tak naprawdę nic nam nie umożliwia!!! Najpierw sąsiedzi mają czas na wyrażenie opinii... (ZAJĘŁO IM TO MIESIĄC!!!), potem trzeba uderzać na ul. Bagateli, co spowodowało utratę kolejnego tygodnia...

Takim sposobem ruszyliśmy 4 października 2006.

Ela_i_Maciek
20-10-2006, 20:12
Nie można zacząć nie mając ekipy. Skoro my zaczęliśmy, to znaczy że mamy ;)

Krok 3 - wybór ekipy

Nasza ekpia, to tak naprawdę nie ekipa, tylko firma. Budujemy z generalnym wykonawcą, czyli unlike most other people, którzy wybierają system gospodarczy.

Podstawową zaletą budowania z generalnym wykonawcą jest fakt, że nie wymaga to od inwestorów (czyli nas) aż tak ogromnych nakładów czasu (w przeciwieństwie do systemu gospodarczego, gdzie inwestorzy piszą niemal doktorat z budowy).

Poszukiwania wykonawcy zaczęliśmy wcześnie, bo już na etapie kiedy krystalizowała się wizja domu-Korony. Namiar na jedną firmę dostaliśmy z biura architektonicznego, innych szukaliśmy na własną rękę w internecie i przez znajomych. Koniec końców, w konkursie wygrała firma polecona przez architektów.

Ponieważ na forum już pisaliśmy, z kim budujemy, nie będziemy tego ukrywali tutaj. Wybraliśmy firmę DQM z Białegostoku. Ich oferta cenowa była bardzo rozsądna (na pewno nie najtańsza, ale też dużo jej brakowało do najwyższej). Przekonał nas właściciel firmy, z którym prowadziliśmy negocjacje.

Zaczęło się od przygotowania kosztorysu na wycenę domu Korona. Wyszło trochę ponad 2 tys. zł za metr powierzchni użytkowej domu, więc chyba nieźle. Potem trzeba było wyrzucić ten kosztorys i przygotować nowy dla Gemini.

Najbardziej podobało nam się to, że firma była bardzo elastyczna względem wszelkich naszych pomysłów na budowanie. Jak jednego dnia chcieliśmy z porothermu ocieplonego wełną, wycena była gotowa za 2 dni. Jak trzy dni później wybraliśmy silikaty ze styropianem (taka już była ostateczna wersja), nowa wycena bez marudzenia i zwłoki trafiała do nas szubciutko mailem w excelu. Współpracę na etapie kosztorysowania i uwzględniania kolejnych elementów domu oceniamy na 5+! Omówiliśmy wszystko: od materiałów na fundamenty, po pokrycie dachu. Mieliśmy prawo decyzji o każdym elemencie, który przedstawiał nam w swojej propozycji wykonawca.

Krótko mówiąc, nie wyobrażamy sobie innego sposobu na budowanie. Od wejścia na plac do wykonania stanu deweloperskiego rozmawiamy z jednym człowiekiem i wszystko robi jedna firma. Naszym zdaniem trudno o bardziej komfortowe budowanie. Możemy na budowie być kiedy nam akurat pasuje. Nie musimy dostosowywać naszego dnia do rytmu pracy budowy...

Mamy inspektora nadzoru, który dogląda spraw w naszym imieniu i rozmawia z kierownikiem robót i kierownikiem budowy. My tylko decydujemy w najważniejszych kwestiach (i płacimy faktury.. ;)).

Jedynym elementem, który wyjęliśmy firmie z kosztorysu są okna, na które akurat otrzymaliśmy bardzo dobrą ofertę z firmy zaprzyjaźnionej z naszym sąsiadem. Wszystko inne robi DQM.

Najciężej było negocjować umowę i jej zapisy. Dla DQM jesteśmy po prostu kolejnym klientem. Oni mają swoją filozofię, a my wielkie obawy. Ich filozofia jest prosta - umówić się z klientem na termin, cenę i zakres robót i ... robić. Bardzo wierzą w swoją jakość, w możliwości ekip i w system planowania i prowadzenia robót. Przemawia przez nich to przeświadczenie. Nasze obawy są podzielane ogólnie na tym forum (stanowią chyba powód jego istnienia...). TO NASZ PIERWSZY DOM. Chcemy, żeby był zbudowany dobrze i na tyle tanio, na ile to możliwe. Nie chcemy stracić nerwów, pieniędzy i czasu na użeranie się z oszustami i partaczami.

Budowanie zaufania trwało u nas z górką pół roku. Tak długo, głównie ze względu na zmianę projektu, przedłużające się oczekiwanie na ostateczne pozwolenie na budowę, oraz na szczegółowe negocjacje cenowe większości pozycji kosztorysu. Z ostateczną umową męczyliśmy się około 3 tygodni. Ostatecznie podpisaliśmy ją pod koniec września, wypiliśmy lampkę wina i życzyliśmy sobie bardzo udanej współpracy.

Ela_i_Maciek
20-10-2006, 21:01
Właśnie wgrywam nasze zdjęcia z budowy na serwer w internecie. Można je znaleźć tutaj (http://ela-i-maciek.fotosik.pl/albumy/72031.html) (szalowanie ław) i tutaj (http://ela-i-maciek.fotosik.pl/albumy/72034.html) (ławy schną). Opisy i ciąg dalszy historii dodam jutro.

M

Ela_i_Maciek
22-10-2006, 13:16
Krok 4 - ruszamy z budową.

Wczoraj był dzień pełen wrażeń. Fundamenty rosną w oczach! Aż miło patrzeć. Naprawdę lubię ekpię, którą na moją budowę skierowała firma stawiająca nasz dom. BARDZO POLECAM.

Aha, właśnie zdałem sobie sprawę, że cały czas nie wyjaśniłem, o co chodzi z tym "Gemini dla Bliźniąt".

Otóż, jak wiadomo "Gemini" oznacza (np. po angielsku) znak zodiaku znany w naszym kraju jako znak Bliźniąt. Tak się akurat składa, że oboje z Elą jesteśmy zodiakalnymi Bliźniętami (dzielą nas 2 dni..., więc nie ma kłótni, kto jest starszy ;)). Bardzo nam się taki zbieg okoliczności spodobał i był jednym z argumentów przemawiających za wybraniem właśnie tego projektu.

M

Ela_i_Maciek
22-10-2006, 13:25
No to teraz będzie historyjka obrazkowa :)

W sobotę, 7/10/2006, zjechała na budowę prawie cała rodzina (rodzice Eli, moi i mój brat). Brakowało tylko Szwagra ;). Wszyscy z dumą podziwiali, jak naszej ekipie sprawnie idzie szalowanie ław fundamentowych.

Widok, który ukazał się ich oczom (plac budowy z Wielką Dziurą w Ziemi ;)), zamieszczam na zdjęciach poniżej.

http://images4.fotosik.pl/175/9ee238b572c9b2f2m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9ee238b572c9b2f2.html) http://images1.fotosik.pl/220/003136e777196701m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/003136e777196701.html)

Niestety nie mamy zdjęć działki sprzed wykopu... Trudno pewnie uwierzyć, ale cała była porośnięta dębami (ze 20 sztuk) i akacjami. Jak widać na obrazkach powyżej, wszystko zniknęło. Bardzo nam z tym źle bo nikt z nas nie zdawał sobie sprawy z tego, jakiej dewastacji w zieleni dokona ekpia... My myśleliśmy, że wykop pod ławy to wykonuje się ręcznie po liniach ław... I tu spotkała nas przykra niespodzianka. Okazało się, że na plac wjechała WIELKA KOPARA, która swoją 2-metrową łychą wywaliła wszystko do góry nogami zostawiając po sobie Wielką Dziurę w Ziemi i hałdy piachu po bokach. Cóź, na szczęście mieliśmy zgodę z urzędu dzielnicy na wycinkę drzew pod dom...

Nie wiemy co zrobić z jednym fantem. Wszystkim najbardziej żal pięknej brzozy, która rośnie dokładnie w samym środku naszego przyszłego wjazdu do garażu...

http://images3.fotosik.pl/211/e4885a78954b1099m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e4885a78954b1099.html)

Myślimy czy nie przygotować wjazdu do garażu pod skosem... ale to nam znacznie ograniczy dopuszczalne rozmiary samochodów. Ciężki wybrór. Ratować 40-sto letnią brzozę, czy kupić większe auto. Jakieś rady?

Drzewo rośnie ok. 5-5,5 m od bramy garażowej (jeden pień jest dokładnie w linii ogrodzenia, drugi wchodzi nieco na działkę). Od brzozy do bocznej granicy działki też jest jakieś 5 metrów. Myślimy o bramie skrzydłowej (bo przesuwanej ze względu na brzozę, to na pewno nie da się zainstalować) i podjeździe idącym od rogu działki do samej bramy).

Bardzo chcielibyśmy uratować to drzewo!

Ela_i_Maciek
22-10-2006, 19:40
Tydzień później wybraliśmy się z Elą na budowę, "zobaczyć" jak schną ławy. Wydały nam się PRZEPOTĘŻNE, w niektórych miejscach ich szerokość dochodzi do 120 cm... Zupełnie, jakbyśmy chcieli budować MediaMarkt ;)

Zdjęcia z naszej wizyty:

http://images3.fotosik.pl/211/22037a1d2ddce385m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/22037a1d2ddce385.html) http://images4.fotosik.pl/175/02f976e1260a6a9am.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/02f976e1260a6a9a.html)

Prawda, że imponujące? ;)

Ela_i_Maciek
23-10-2006, 21:07
Właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że jeszcze nie opowiedziałem historii "o bombach"... :roll:
Otóż, w dniu rozpoczęcia budowy (czyli 4 października 2006), jak tylko kopara wjechała na działkę i zaczęła siać zniszczenie w drzewostanie, otrzymałem dość niepokojący telefon. Kierownik robót, pan Tomasz, rzucił nieśmiałe spostrzeżenie, że w ziemi z wykopu ekipa odkryła coś, co wygląda jak metalowy przedmiot, mocno skorodowany, przypominający głowicę sporego pocisku artyleryjskiego... :o

Myślę sobie "no to superr...!". Wezwaliśmy policję, a wieczorem po pracy udałem się na miejsce, aby samemu dokonać "rozpoznania w terenie". Okazało się, że faktycznie ekipa znalazła niemiecki pocisk artyleryjski służący do burzenia budynków. Sama głowica miała ponad pół metra (wydaje mi się, że policjant wspomniał o 95 cm) długości. Podobno (polica tak twierdzi) pocisk był w pełni uzbrojony (tzn. zawierał materiał wybuchowy i zapalnik...). Aż strach się bać, co by było gdyby... Na szczęście następnego ranka przyjechali saperzy i zabrali ów niewybuch.

No, ale na tym nie koniec. Następnego dnia zamówiliśmy koparkę i wywrotkę, aby wywiozła ziemię wyciągniętą z wykopu w okolicy znaleziska... okazało się, że w wywożonej ziemi były jeszcze 2 podobne niewybuchy!!!. Znowu dzwonienie po policję i saperów...

Nauczki dla wszystkich:

1. jak znajdziecie coś, co wygląda na niewybuch, to pewnie nim jest. Nie ma co eksperymentować i należy od razu dzwonić po policję lub straż miejską!

2. jak przyjedzie policja, to lepiej samemu na miejscu się nie pokazywać! :o Dlaczego? Ano dlatego, że jeżeli was nie będzie to na głowie policji spoczywa zabezpieczenie terenu i dopilnowanie, aby żadni amatorzy militariów (lub jakieś dzieciaki) nie zabrali "waszego" niewybuchu! Jak tylko pojawicie się na miejscu ten obowiązek może spaść na was (tak stało się u mnie - teoretycznie miałem całą noc czatować i pilnować, żeby do przyjazdu saperów nic nie stało się z niewybuchem! :evil: ).

3. jak przyjadą saperzy, nie spodziewajcie się, że dokonają przeszukania terenu!! :-? Oni pojawiają się tam tylko po to, aby zabrać znaleziony niewybuch i go potem bezpiecznie zdetonować na poligonie. Nawet, jeżeli następnego dnia znajdziecie kolejny skarb, to procedura wygląda tak samo. Od rozminowywania terenu są specjalne firmy z odpowiednimi licencjami i pozwoleniami, które robią to za kasę (NIEMAŁĄ!).

4. Jeżeli mieszkacie w mieście wojewódzkim, to możecie mieć nadzieję, że saperzy pojawią się następnego dnia po wezwaniu. Zatem wasza budowa nie będzie spowolniona niepotrzebnymi opóźnieniami. Jeżeli mieszkacie / budujecie się w mniejszej miejscowości, to czas oczekiwania może wynosić nawet tydzień (przynajmniej w województwie mazowieckim)!! :o (tak mi powiedziano na policji)

Kończąc - nikomu nie życzę, aby dokonał podobnych znalezisk, jak my. Trudno po czymś takim zachować spokój, szczególnie uświadamiając sobie, że te niewybuchy leżały w HUMUSIE, 10-15 cm pod ziemią... Zatem były w zasięgu dziecięcych łopatek... :evil:

Ela_i_Maciek
23-10-2006, 22:27
Nie chciałbym kończyć dnia takim niewesołym postem, więc wracam do historyjek obrazkowych.

Najpierw jedna o widokach z okna. Obecnie mieszkamy w ruchliwej części miasta, a za oknami rozpościera się nam malowniczy widok ogromnego mrówkowca (sami mieszkamy w podobnym). Nic szczególnego, trzeba przyznać. Z naszego okna widać nawet szpital, w którym przyszedłem na świat (ul. Szaserów) (trzecie zdjęć poniżej).

http://images1.fotosik.pl/225/95f170533f052ec5m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/95f170533f052ec5.html) http://images3.fotosik.pl/215/85743bebc6033bdem.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/85743bebc6033bde.html) http://images1.fotosik.pl/225/b131100c63623fcem.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b131100c63623fce.html)

Prawdę mówiąc nieco nas takie klimaty męczą i bardzo chcemy od nich uciec. Bardzo pociesza nas wizja widoków, które będziemy oglądać z naszych okien już niedługo (oby niedługo ;)). Jak widać, wszędzie drzewa. Niestety one też w większości znikną, kiedy po drugiej stronie ulicy zaczną budować się domy. Mamy nadzieję, że nieprędko to nastąpi. Na jednym zdjęciu widać dom budujący się na działce obok nas (kolega z klasy w szkole :)).

http://images1.fotosik.pl/225/e68194aa5fced654m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e68194aa5fced654.html) http://images1.fotosik.pl/225/859f2b5843bdf193m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/859f2b5843bdf193.html) http://images1.fotosik.pl/225/2fb59ca652f6e20fm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2fb59ca652f6e20f.html)

Ela_i_Maciek
23-10-2006, 22:52
Na koniec krótka historia budowy ścianek fundamentowych.

19 października wyglądały jeszcze nijak. Ławy były posmarowane izolacją i położona była papa pod bloczki. Widok był mniej więcej taki, jak na zdjęciach poniżej. Widać na nich również mnie w rozmowie z majstrem oraz mnie kładącego jeden z pierwszych bloczków 8) .

http://images1.fotosik.pl/223/e73d80a3498e9a45m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e73d80a3498e9a45.html) http://images4.fotosik.pl/177/7ce8bc5b481a98d8m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7ce8bc5b481a98d8.html) http://images2.fotosik.pl/214/0e6983958e2675c2m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0e6983958e2675c2.html)

Dwa dni później, 21 października, ścianek było już znacznie więcej:

http://images4.fotosik.pl/177/1f427aee149be050m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1f427aee149be050.html) http://images2.fotosik.pl/214/06f1f71611a0d0a3m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/06f1f71611a0d0a3.html)

Z kolei dzisiaj, 23 października, na fragmentach ścian pojawiły się już szalowania wieńca. Nie widać tago na zdjęciach, bo inspektor odbierał roboty wieczorem. W każdym razie wyglądało to mniej więcej tak:

http://images1.fotosik.pl/225/dead64d6bd7c57a5m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/dead64d6bd7c57a5.html) http://images2.fotosik.pl/216/821cc0c4abd40956m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/821cc0c4abd40956.html)

Ela_i_Maciek
24-10-2006, 11:21
Dzisiaj rozmawiałem z kierownikiem budowy na temat materiałów, z których chcą budować nasz dom... Konkretnie chodzi o styropian.

Zauważyłem bowiem, że nasza ekipa zakupiła styropian FS 15 (czy tam EPS 70) do ocieplenia fundamentów. Na stronie producenta tego styropianu nie ma informacji o tym, że można nim ocieplać ściany fundamentowe. Taka adnotacja znajduje się natomiast przy styropianach wyższych klas (FS 20, 30)... No i nie wiem, co począć. Pan kierownik mówi, że producent zabezpiecza się w ten sposób przed ew. roszczeniami ludzi, którzy taki styropian, jak ten zakupiony dla nas, obrzucą bezpośrednio ziemią z zewnątrz bez zabezpieczenia folią (tj. tylko posmarowany dysperbitem). Natomiast nasza ekpia dodatkowo zabezpieczy stryopian siatką zbrojącą zatopioną w zaprawie klejowej i na to dopiero położy dwie warstwy dysperbitu.

Krótko mówiąc, zdaniem naszego kierownika takie zabezpieczenie wystarczająco ochroni styropian i można w związku z tym zastosować ten, który oni wybrali...

http://images3.fotosik.pl/219/03689b67d07e7e13m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/03689b67d07e7e13.html)

Czy nie robią mnie na szaro? :-? Chciałbym im wierzyć, bo widzę, że robota na budowie idzie szybko, równo, prosto i CZYSTO (!). Panowie nie piją, nie obijają się i nie szukają roboty na okolicznych budowach.

Może robię wielkie halo i tak naprawdę to nie ma większego znaczenia, który styropian pójdzie na te fundamenty (skoro i tak jest zabezpieczony i zaizolowany)?

Ela_i_Maciek
26-10-2006, 15:51
Odbyłem z kierownikiem kolejną rozmowę na temat styropianu. Zapewnił mnie, że na 100% będzie dobrze (z drugiej strony, co miał innego powiedzieć? :-? ). W każdym razie zostałem uspokojony. Nic złego nie będzie się działo (przecież niektórzy W OGÓLE NIE OCIEPLAJĄ fundamentów... (naprawdę???).

W kolejnych postach ciąg dalszy historyjki obrazkowej.

Ela_i_Maciek
26-10-2006, 16:17
Na początek chciałem pokazać, jak pięknie jesień maluje w tym roku drzewa kolorami tej jesieni.

Myślę, że komentarz nie jest potrzebny. Spójrzcie na te zdjęcia! ;)

Na początek dwa dęby rosnące na naszej działce. W przyszłości będą zacieniać dom od południowego wschodu.

http://images2.fotosik.pl/219/da1a1ef02a39d763m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/da1a1ef02a39d763.html) http://images3.fotosik.pl/219/e2cbcfd81757b8aem.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e2cbcfd81757b8ae.html)

A tu droga dojazdowa do naszej działki.

http://images1.fotosik.pl/228/1685689999861e7em.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1685689999861e7e.html) http://images1.fotosik.pl/228/2604b77db43370dem.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2604b77db43370de.html) http://images2.fotosik.pl/219/361093c0f56335e5m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/361093c0f56335e5.html)

Piękne, nie?

Ela_i_Maciek
26-10-2006, 16:30
No to teraz o ścianach fundamentowych. Są już gotowe! 8)

Jesteśmy bardzo podekscytowani, bo już ponoć 1-2 listopada ma być wylana płyta betonowa w poziomie posadowienia (czyli podstawowa warstwa przyszłej podłogi domu). Super! :)

Trochę zdjęć:

Tu jest zdjęcie zrobione na linii N-S (twarzą na północ :). Ten wykusik to będzie kuchnia (z widokiem na dom sąsiadów). Gałęzie na zdjęciu, to te piękne złote dęby, które widać na zdjęciach powyżej.
http://images1.fotosik.pl/228/12c5a734e065bac0m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/12c5a734e065bac0.html)

Tu widok na ściany, nad którymi w przyszłości będzie salon. W szalunku widać już zbrojenie wieńca. Drugie zdjęcie pokazuje je nieco dokładniej.
http://images3.fotosik.pl/219/e17e80d4bf76ed67m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e17e80d4bf76ed67.html) http://images2.fotosik.pl/219/76dfb6663e9efc27m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/76dfb6663e9efc27.html)

A tu widok na resztę domu. Na początku (w wykuszu) będzie kuchnia. Pomieszczenie po prawej stronie będzie w przyszłości pokojem dla gości. Dalej jest hall, wiatrołap, a na samym końcu widać garaż. Wszystkie ściany są już dwukrotnie pokryte warstwą dysperbitu i czekają na styropian. Na górze widać szalunki wieńca.
http://images3.fotosik.pl/219/781c73cf0d9351b7m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/781c73cf0d9351b7.html)

W piątek (27/10) ma być gotowe ocieplenie. Wieniec ma być zalany betonem w sobotę, a w poniedziałek ma być zasypany (i utwardzony) cały fundament. Dobre tempo (chyba?). :)

Ela_i_Maciek
27-10-2006, 22:52
Ale się dzisiaj działo na budowie!

Na początek wbiłem sobie gwóźdź w stopę (stanąłem całym ciężarem na desce, z której wystawał gwóźdź). No i jazda do lekarza. Zastrzyk przeciwtężcowy i powrót na działkę. Mam nadzieję, że skończy się na strachu, przebitej podeszwie buta i małej rance w stopie...

A na budowie??? WOW! Po pierwsze ścianki fundamentowe doczekały się wieńca, ocieplenia i izolacji. No, ale to tylko preludium! Dziś, bowiem, fundamenty zostaną w pełni zasypane i zagęszczone, a jutro zostanie wylana płyta betonowa w poziomie posadowienia!

Poniżej kilka zdjęć.

Kiedy przyjechaliśmy na działkę panował tam ruch, jak w mrowisku. Po naszym przyszłym ogródku jeździła WIELKA koparka, która zasypywała ziemią fundamenty. Natomiast ekipa rozprowadzała wsypaną ziemię i zagęszczała (ubijała) ją specjalną maszyną.

http://images4.fotosik.pl/184/f7b304a94b3f59f6m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f7b304a94b3f59f6.html) http://images1.fotosik.pl/230/7b8f4e3e987cfb6dm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7b8f4e3e987cfb6d.html) http://images3.fotosik.pl/220/dc58ea30bd036b6dm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/dc58ea30bd036b6d.html)

Ciężki sprzęt poruszający się po naszej małej działeczce wyglądał imponująco. Ten zapiaszczony placyk za domem, na którym widać koparkę, będzie w przyszłości naszym ogródkiem.

http://images2.fotosik.pl/221/69ee2dfbbbf4b24dm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/69ee2dfbbbf4b24d.html) http://images3.fotosik.pl/220/44c551ae91220b23m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/44c551ae91220b23.html)

Na działce pojawiliśmy się dzisiaj dopiero około 16:00. Okazało się, że nawalił jeden dostawca ziemi do zasypania fundamentów. Nie dojechał rano (jak był umówiony), ale dopiero około 15:00. Niestety przez to ekipa mogła zacząć pracę dopiero późnym popołudniem i, jak nam powiedzieli, nie przestanie pracować, dopóki nie skończą zasypywać całych fundamentów (późno w nocy). Oby tylko sąsiedzi nas nie przeklęli za hałasy w nocy...

http://images3.fotosik.pl/220/fb966c755f5c4e71m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/fb966c755f5c4e71.html) http://images1.fotosik.pl/230/2bf96208517cf899m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2bf96208517cf899.html)

Jutro wylewamy płytę podłogową parteru, a tydzień później (6 listopada) ściany zaczną piąć się w górę! Jeżeli pogoda dopisze pod koniec listopada ma zostać wylany strop parteru (monolityczny). Nie możemy się doczekać! :)

Ela_i_Maciek
28-10-2006, 20:07
Minął kolejny pracowity dzień na budowie. Od dzisiaj mamy stan zero!

Niedobra nazwa, bo sugeruje, że nic nie zostało zrobione, kiedy tak naprawdę ekipa ciężko i sumiennie harowała 3 tygodnie! Mamy dzielną brygadę i bardzo liczymy na to, że zostaną z nami do końca budowy!

Na zdjęciach widać, co zobaczyliśmy dzisiaj. Przede wszystkim fundamenty były już szczelnie wypełnione ubitą ziemią, a ekipa układała w nich rury kanalizacyjne, przygotowała wyjście dla rury doprowadzającej wodę ze studni do domu (z rozgałęzieniem na wodociąg) oraz doprowadzenie powietrza do kominka.

http://images3.fotosik.pl/222/cabdc4bd330ea228m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/cabdc4bd330ea228.html).

Kiedy panowie skończyli układanie rur, przyjechał ciężki sprzęt: pompa i dwie betoniarki (w sumie na płytę poszło 14-15 metrów sześciennych betonu B15).

http://images4.fotosik.pl/185/4fe994763ab5ae49m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/4fe994763ab5ae49.html) http://images3.fotosik.pl/222/8c5517999bdbe71dm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8c5517999bdbe71d.html)

Sprzęt szybko został rozstawiony i ekipa zabrała się do pracy.

http://images1.fotosik.pl/231/54480a0fdc06c47cm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/54480a0fdc06c47c.html) http://images4.fotosik.pl/185/7c6dd01e0b7b4cd3m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7c6dd01e0b7b4cd3.html) http://images4.fotosik.pl/185/8eec5c30c7faa65cm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8eec5c30c7faa65c.html) http://images2.fotosik.pl/222/146b0930f27b5fd9m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/146b0930f27b5fd9.html)

Efekt końcowy widać poniżej. Teraz beton będzie sobie sechł przez tydzień i, jak pogoda dopisze, 6 listopada ruszamy z budową ścian.

http://images3.fotosik.pl/222/3a331322dd452032m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3a331322dd452032.html) http://images4.fotosik.pl/185/c39c791c47e52596m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c39c791c47e52596.html)

Ela_i_Maciek
29-10-2006, 18:06
Ależ nam się dzisiaj spaskudziła pogoda... siąpi, zimno, wieje i cały dzień ciemno. A wczoraj było tak ładnie i ciepło!!

Zaczęliśmy się martwić. W sumie już listopad i prognozy pogody raczej nie powinny zapowiadać nadejścia lata, ale my nadal mamy nadzieję na dociągnięcie do stropu w tym roku. Będzie to możliwe tylko pod warunkiem, że aura będzie sprzyjała przez jeszcze przynajmniej miesiąc (tak mówi ekipa, a my ekipie raczej wierzymy, bo do tej pory są bardzo słowni).

Prognozy miesięczne nie wyglądają niestety bardzo zachęcająco...

W każdym razie płyta naszego fundamentu już sobie odpoczywa. Deszczyk nawet trochę pomoże związać (bo i tak trzebaby ją pewnie jakoś zmoczyć). Dzisiaj była już na tyle twarda, że można było zaryzykować wejście na nią (a lali wczoraj)!

Liczymy, że aura dopisze i jeszcze w tym roku pospacerujemy po naszym pierwszym stropie.

Ela_i_Maciek
31-10-2006, 09:45
Zaczęliśmy się mocno martwić. Temperatura spada poniżej zera regularnie co noc... W dzień już nie skacze powyżej 10 stopni.

Przed nami zaplanowany jest cały miesiąc pracy na budowie. Czy w razie, gdyby okazało się, że temperatury są zbyt niskie, aby wylewać strop (monolityczny), można zostawić ściany ot tak bez stropu?

Ela_i_Maciek
03-11-2006, 22:30
No, podjęliśmy decyzję. Inspektor i Wykonawca uznali, że nie ma co czekać, tylko trzeba działać.

Zatem od poniedziałku ekipa zaczyna budować ściany. Nawet silikaty już zostały przywiezione na działkę i czekają!

tukaj
04-11-2006, 20:05
Zaczęliśmy się mocno martwić. Temperatura spada poniżej zera regularnie co noc... W dzień już nie skacze powyżej 10 stopni.

Przed nami zaplanowany jest cały miesiąc pracy na budowie. Czy w razie, gdyby okazało się, że temperatury są zbyt niskie, aby wylewać strop (monolityczny), można zostawić ściany ot tak bez stropu?

Witam,

Nie jestem specjalistą od budownictwa, ale wiem, że poniżej zera używa się domieszki plastfikatorów do zapraw, by umożliwić lepsze wązanie. W przyszłym tygodni zapowiadają ocieplenie - życzę Wam by pogoda dopisała i byście podciągnęli z budową.

pozdrawiam :D

Darek

Ela_i_Maciek
05-11-2006, 20:00
Darku,

dzięki za podpowiedź. Następne poprosimy w komentarzach :)

Pozdr.
M

Ela_i_Maciek
05-11-2006, 20:11
W ten weekend odwiedzaliśmy rodziców Eli w B-stoku. Cóż mogę powiedzieć... to inny świat pod względem klimatu. Spójrzcie tylko na te zdjęcia poniżej!!! Pewnie z 15 centymetrów śniegu spadło w ten weekend. Droga powrotna do Warszawy była KOSZMAREM. Jechaliśmy ponad 5 godzin (normalnie niecałe 2,5)!!

http://images2.fotosik.pl/234/1f0e731c953699e8m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1f0e731c953699e8.html) http://images4.fotosik.pl/197/4fb781f80ae43eecm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/4fb781f80ae43eec.html) http://images2.fotosik.pl/234/85d6bbc1571047acm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/85d6bbc1571047ac.html)

A u nas na budowie jutro ruszają ściany. Przywieziona została już pierwsza partia materiału. Budujemy z silikatów (produkcji zakładów w ... Białymstoku - ale to przypadek ;) ) o grubości 24 cm. Ściany będą trochę "bunkrowate", ale o to nam właśnie chodziło, aby dom był mocny i długowieczny i... zdrowy. Ponoć to właśnie silikaty są najzdrowszym materiałem (woda, wapno i piasek). Nie robi się w nich grzyb, etc..

Na tych zdjęciach nasza płyta podłogowa na dwa dni przed rozpoczęciem budowy. Pogoda w sobotę była niezbyt zachęcająca. Ciekawe, jak to będzie wyglądało za tydzień... :)

http://images3.fotosik.pl/234/11ad8faae417c801m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/11ad8faae417c801.html) http://images3.fotosik.pl/234/c8e6db435d108402m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c8e6db435d108402.html)

A to materiał na nasze ściany. Na ostatnim zdjęciu węższe bloczki na wewnętrzne ściany konstrukcyjne.

http://images1.fotosik.pl/243/a0a9f21557311ebem.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a0a9f21557311ebe.html) http://images1.fotosik.pl/243/2f2bb27e2f3c0a94m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2f2bb27e2f3c0a94.html) http://images2.fotosik.pl/234/f21972c77cc294f3m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f21972c77cc294f3.html) http://images3.fotosik.pl/234/34623b8a23afd9c7m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/34623b8a23afd9c7.html)

Ela_i_Maciek
11-11-2006, 13:51
Minął tydzień. Podoga - dzięki Bogu - znośna i sprzyja pracom budowlanym. Nasza firma nie marnowała czasu. Na budowie pojawili się raniutko w poniedziałek (niestety akurat w poniedziałek było paskudnie, więc pracy za wiele nie było...). Potem przyjechała nowa partia materiałów i zaczęła się praca. Papowanie, wytyczanie narożników, etc.

Dzisiaj byliśmy na działce pierwszy raz od poprzedniego postu, czyli nie widzieliśmy postępów przez cały tydzień. A tu tymczasem wyrosły już całkiem pokaźne kawałki ścian. Widać je na zdjęciach poniżej.

http://images2.fotosik.pl/241/4533822f4aa58dc1m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/4533822f4aa58dc1.html) http://images2.fotosik.pl/241/c3923f07483322fcm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c3923f07483322fc.html) http://images1.fotosik.pl/250/34223ac104b75a23m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/34223ac104b75a23.html)

http://images2.fotosik.pl/241/11f880c1f8975abfm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/11f880c1f8975abf.html) http://images2.fotosik.pl/241/86aac805e60485f0m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/86aac805e60485f0.html)

W tle za domem widać już niestety wyraźnie, że nadchodzi zima. Nasze dęby, które jeszcze tak niedawno złociły się pięknie, są już wyraźnie gotowe do zrzucenia resztek liści. Cóż, na wiosnę znów będzie pięknie! :)

Ela_i_Maciek
21-11-2006, 22:52
Kolejny tydzień za nami. W sobotę, 18 listopada, pierwszy raz mogłem przekonać się "naocznie" jakie rozmiary ma nasz "domek". Ściany parteru są już miejscami niemal gotowe (czekają na nadproża). Super widok, aż serce rośnie.

Na zdjęciach widać po kolei:

1) widok na tylną ścianę domu (tzn. jej zarys)

http://images1.fotosik.pl/266/c26c14aa9fda6540m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c26c14aa9fda6540.html)

2) wjazd do garażu

http://images1.fotosik.pl/266/f0f3065d19c90041m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f0f3065d19c90041.html)

3) widok na zewnętrzną ścianę garażu od strony drogi dojazdowej (ta szczelina w ścianie zostanie zalana betonem, który utworzy w tym miejscu słup; najpierw trzeba wykonać zbrojenie)

http://images4.fotosik.pl/221/896f760aa68dbe77m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/896f760aa68dbe77.html)

Pozdr.
M

Ela_i_Maciek
21-11-2006, 23:01
Aha,

żeby nie było tak różowo, że u nas to wszystko się udaje wspaniale i nie ma na budowie problemów, nadmienię o pewnym nieprzyjemnym wydarzeniu. Otóż w sobotę - tuż przed moją bytnością na działce i zrobieniem zdjęć widocznych wyżej - ekipa wybrała się do domów na weekendowy odpoczynek (w sumie mogą i nie mam nic do tego). Mieli wrócić w poniedziałek... ale - już wszyscy wiedzą - nie wrócili. :-? Ponoć majster musiał coś w urzędach pozałatwiać.

Dzisiaj (wtorek) czekałem na sygnał, że już przybyli na plac budowy i ruszają ze zdwojoną siłą, aby nadrobić stracony poniedziałek... Jakież było moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że ekipy nie ma. Mało tego, dowiedziałem się o tym późnym popołudniem, kiedy liczyłem na usłyszenie bardzo pokrzepiających (jak zwykle dotąd) wieści od kierownika robót. Tym razem miał dla mnie bardzo niewesołą wiadomość. Otóż ekipa owszem wyruszyła raniutko do Warszawy, ale przydarzyło im się po drodze nieszczęście... Auto rozkraczyło się na środku szosy i nie chciało jechać dalej. :o Na szczęście (czyje?) było blisko miejscowości, z której wywodzi się ekipa, więc szybko wezwali pomoc i pojechali do warsztatu naprawiać auto. Niestety nie wiedzą, jak długo im to zajmie. :o :evil:

Mam wierzyć, czy nie wierzyć?? :roll: W sumie jak dotąd nie mieliśmy większych zastrzeżeń. Ale to zakrawa na jakiś sabotaż... Dwa dni w plecy. Listopad się kończy, parteru jeszcze nie ma, a zgodnie z harmonogramem za tydzień miał być wylewany strop.

Mam nadzieję, że tym postem dałem nieco pożywki malkontentom i budowlanym masochistom. Ja nadal nie denerwuję się tym zanadto. Trzeba liczyć na to, że sprawy wrócą do normy i na końcu będzie dobrze.

Pozdr.
M

Ela_i_Maciek
22-11-2006, 19:22
Dzisiaj okazało się, że awaria ekipy była poważna i pewnie pojawią się dopiero w przyszłym tygodniu. Ciekawe, czy kierbud załatwi nam ekipę zastępczą....?

Cóż, najważniejsze to nie denerwować się sprawami, na które nie ma się wpływu. Skoro jeszcze nie zapłaciliśmy, a za opóźnienia naliczamy kary umowne, to pewnie nie muszę się denerwować (w każdym razie nie zamierzam).

M

Ela_i_Maciek
22-11-2006, 21:40
Właśnie rozmawialiśmy z kierownikiem budowy (i właścicielem "naszej" firmy wykonawczej w jednej osobie). Już wiemy, że nic więcej nie wydarzy się u nas na budowie w tym tygodniu. Plan mamy taki, że inna ekipa będzie w odwodzie i gotowości, aby w poniedziałek podjąć pracę. To tak na wypadek "większej awarii", gdyby okazało się, że ekipa numer 1 nie bardzo chce wracać... (w co nie bardzo chce nam się wierzyć, ale...).

No i mamy poślizg... według opóźnionego harmonogramu strop będzie wylewany 16 grudnia :o Ciekawe jaka będzie pogoda?

M

Ela_i_Maciek
27-11-2006, 21:23
Dzisiaj ekipa wróciła. Ku naszej uciesze zanosi się na to, że więcej niespodzianek już nam nie sprawią. Małym zgrzytem był fakt, że obeszło się bez przeprosin... może za dużo oczekiwaliśmy? Trudno, da się z tym żyć. Ważne, że ekipa jest cała i zdrowa z powrotem i zabrała się do roboty. Ponoć w przyszłym tygodniu będą już zabierali się za montowanie szalunków stropu! Oby pogoda dopisała...

Ela_i_Maciek
27-11-2006, 21:37
Życie... eh, życie :)

Nie może być przecież zawsze różowe. Na szczęście nie będę się teraz czepiał ekipy. Siekierę zaczynam ostrzyć na kark architekta adaptującego dla nas projekt i wprowadzającego niewielkie zmiany, o które prosiliśmy! Nie wymienię nazwiska tutaj..., ale autor naszego projektu (Domowe Klimaty) poleca tę osobę klientom z Warszawy, gdy proszą o namiar do kogoś, kto może dokonać adaptacji ich projektów.

Cóż. Ulegliśmy sugestii i nawet było nie najgorzej. Do czasu... Dzisiaj okazało się, że w zaadaptowanym i zmienionym projekcie "trochę" źle narysowane zostały podciągi, które przejmą na siebie obciążenia po usunięciu słupa w garażu (który jakimś dziwnym trafem znalazł się w projekcie oryginalnym). Otóż podciąg w zmienionej wersji, zdaniem konstruktora pracującego u naszego wykonawcy, nie ma prawa zmieścić się pod połacią dachu garażu (wykonany zgodnie z wymiarami przeciąłby połać dachu, jaki pionowa płetwa...). No i klops. Trzeba coś szybko przeliczyć i przekonstruować, aby zdążyć z projektem zanim ekpia wymuruje do końca ściany parteru i przygotuje szalowanie stropu.

Jutro zadzwonię do tej osoby i postaram się usłyszeć, co ma nam do powiedzenia w powyższej kwestii. Pewnie usłyszę dużo ciepłych słów...

Ela_i_Maciek
30-11-2006, 23:12
Kolejny dzień walki z podciągiem!!

Okazuje się, że zlikwidowanie słupa "musi przecież mieć swoje konsekwencje"! Jak 2+2=4... fajnie. Tylko dlaczego nic nam o tym nie powiedziano przy okazji rozważań nad usunięciem słupa, kiedy jeszcze wszystko było tylko kwestią rysunków?? Pół godziny nieciekawej rozmowy telefonicznej z Osobą Odpowiedzialną za adaptację projektu i zmiany... i na niczym nie stanęło. Jeżeli likwidujemy słup, to PRZECIEŻ OCZYWISTE, że trzeba powiększyć podciągi (to znaczy zwiększyć ich wysokość o 10 cm z 40 do 50)...

Z tym rozwiązaniem nie ma co dyskutować, po przecież DOM MOŻE SIĘ złożyć.... no super. Nasze opcje sprowadzają się do decyzji, gdzie wysunąć te ekstra 10 cm. W dół, tworząc taki dziwny "grzebień" zwieńczający podcień z drzwiami wejściowymi. Możemy też w górę, czego konsekwencją będzie oparcie drzwi balkonowych na takim "murku" wystającym ok. 15 cm ponad poziom gotowej podłogi w sypialni...

Jest nieciekawie. Osoba Odpowiedzialna zaprasza nas na konsultacje ze swoimi inżynierami i konstruktorami w celu przedyskutowania propozycji i rozwiązań. Ja z kolei proponuję Osobie uregulowanie naszych kosztów związanych z poprawkami, które będziemy musieli wykonać, aby zamaskować jej błąd (w końcu nie wiedzieliśmy o tym, z czym wiąże się zlikwidowanie owego felernego słupa).

Ela_i_Maciek
30-11-2006, 23:26
Chciałbym uniknąć oskarżeń, że paszkwile jakieś wypisuję na forum. Dodam zatem, że współpraca z Osobą miała jedną dobrą stronę - projekt zagospodarowania terenu. Książeczka przygotowana została bardzo profesjonalnie i jest bardzo przydatna w ubieganiu się o kredyt. Zawiera bowiem w jednym miejscu prawie wszystkie papierzyska, o które banki pytają. Brakuje w niej w sumie tylko kosztorysu budowy i pozwolenia na budowę. Z tego jesteśmy zadowoleni.

Ela_i_Maciek
02-12-2006, 19:12
Kolejny weekend = kolejna wizyta na budowie. Pole bitwy (na załączonym obrazku) wygląda nawet schludnie.

http://images2.fotosik.pl/275/d71ced4ecf35fb5cm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d71ced4ecf35fb5c.html)

Domek trochę zmienił się od tygodnia. Jest już ściana wejściowa, wykusz kuchenny z oknami po bokach, rosną wewnętrzne ściany konstrukcyjne.

http://images1.fotosik.pl/283/a3c39fd9af19addbm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a3c39fd9af19addb.html) http://images1.fotosik.pl/283/6a3cdc7cdabfb8eam.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6a3cdc7cdabfb8ea.html) http://images1.fotosik.pl/283/64546a9f4e5e46f3m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/64546a9f4e5e46f3.html)

Ekipa buduje szybko i chce już w przyszłym tygodniu zacząć montować szalunki stropu i układać zbrojenie (elementy już są przygotowane):

http://images3.fotosik.pl/274/7414dd3d95afabe7m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7414dd3d95afabe7.html) http://images4.fotosik.pl/231/22a3d99053f847c0m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/22a3d99053f847c0.html)

Ela_i_Maciek
13-12-2006, 22:18
Od ostatniej wizyty sporo się wydarzyło.

Na początek spięliśmy się "trochę" z p. Architekt - aby nie doszło do rękoczynów rozmawialiśmy przez telefon... Udało nam się umówić na budowie, gdzi dołączyli do nas wszyscy zaangażowani w proces fachowcy: nasz inspektor nadzoru, kierownik budowy, główni majstrowie. Przybył także konstruktor, który dla p. Architekt przygotowywał obliczenia konstrukcyjne. Silna grupa obradowała i ostatecznie przyjęła rozwiązanie, które pozwoli nam uniknąć ingerowania w wygląd zewnętrzny domu. Nie będzie zatem grzebienia nad wejściem. Sukces połowiczny, ale damy sobie spokój z dalszym szarpaniem się z p. Architekt.

Ela_i_Maciek
25-12-2006, 14:57
Póki co, niestety, cisza. Zbrojenie jest gotowe, szalunek też, ale strop nie został wylany. Mamy cały czas nadzieję, że wktórce wyleją (może w tym tygodniu po Sylwestrze?). Prognozy pogody zapowiadają się dobrze (bez mrozów).

M

Ela_i_Maciek
28-12-2006, 19:19
Nasze prace nad projektem wnętrz trwają w najlepsze.

Dzięki Bogu udało nam się trafić na bardzo sympatyczną, fajną, rzeczową, obrotną, obdarzoną talentem panią Architekt. Jesteśmy bardzo zadowoleni z dotychczasowej współpracy. Pani Architekt bardzo pomogła nam usystematyzować nasze poczucie stylu i podjąć konkretne decyzje w kwestii wyglądu poszczególnych pomieszczeń w domu.

Mamy już konkretne wizje salonu, kuchni, łazienek. Do ustalenia pozostały jeszcze projekty schodów, sypialni, podłóg na górze i sufitów podwieszanych.

Trochę martwi nas wizja ogarnięcia pracy ekip od wykończeniówki. Zastanawiamy się nad wynajęciem firmy, która wykonuje kompletne projekty pod klucz (malowanie, płytki, parkiety, meble wbudowane). Może znacie kogoś wartego polecenia (szukamy ludzi słownych, rzeczowych i rzetelnych)?

Pozdr.
M

Ela_i_Maciek
29-12-2006, 16:59
Dziś był dzień pod psem...

Legły w gruzach nasze nadzieje na uzyskanie kredytu w tym roku i możliwość skorzystania z ulgi odsetkowej... Szlag nas trafia. Trzy banki (Multibank, Nordea i Fortis) i trzy wtopy.

Nie rozumiemy, jak banki mogą tak sobie lekceważyć klientów (w naszym przypadku chodzi o bardzo spory kredyt). Ponad 3 tygodnie na rozpatrzenie kwitów to trochę dużo...

Pierwszy odpadł z konkursu Fortis, który poprosił nas o PITy. A po co? Przecież otrzymali od naszych pracodawców zaświadczenia o zatrudnieniu i o poborach... Nadmiar bezsensownej kwitologii nie wzbudza zaufania.

Potem odpadła Nordea. Tam najpierw poprosili nas o odpowiedzi na dodatkowe pytania do kosztorysu, po czym stwierdzili, że decyzję i tak podejmą po Świętach / Nowym Roku, ponieważ wielu pracowników idzie na urlop i nie będzie komu zająć się naszym wnioskiem.

Największym i najboleśniejszym rozczarowaniem okazał się Multibank i współpraca z panem z Open Finance, który pośredniczył w naszych kontaktach z bankami. Lista naszych zarzutów pod adresem tego banku jest długa:

1) zgubili ksero dziennika budowy (twierdzą, że wcale nie otrzymali, podczas gdy pan z Open Finance ma podpisaną i opieczętowaną kartkę z potwierdzeniem, że wszystkie dokumenty złożył);

2) zadawali dodatkowe pytania do niemal każdej pozycji w kosztorysie, przy czym o niektóre pytali kilkukrotnie (np. CO TO JEST REKUPERATOR...);

3) zakwestionowali fakt, że część inwestycji (wykończeniówki) chcemy wykonać ze środków własnych;

4) do wydania decyzji potrzebowali 3 tygodni na przejrzenie kwitów, kilku bardzo ostrych w tonie emaili i rozmowy podniesionym głosem z kierownikiem oddziału;

5) jeden analityk rozchorował się po dwóch tygodniach przeglądania i sprawę przejął kolejny, który rozpoczął całą procedurę od nowa........ :evil:

6) panie obsługujące nas w oddziale składały obietnice zupełnie bez pokrycia.

Szkoda gadać. Od stycznia szukamy kredytu od nowa - na 100% nie w BRE.

Pozdr.
M

Ela_i_Maciek
05-01-2007, 22:55
Nie wierzyłem, a tu jednak... Panowie, w komplecie, zjechali na budowę 2-go stycznia i ochoczo zabrali się do pracy. Tak dobrze im poszło, że jutro wreszcie skończymy etap "zero plus pół". Wyleją nam pierwszy strop. Będzie monolityczny. Po weekendzie wrzucę parę fotografii z tego wiekopomnego wydarzenia!

Ela_i_Maciek
09-01-2007, 22:45
No i mamy strop. Mowę mi odebrało, bo kto to słyszał, żeby w styczniu beton lać? U nas pełen sukces. Nie chcę się za nadto chwalić, ale ponoć - jak mi donoszą szpiedzy, bo sam na budowie od soboty nie byłem - ekipa już ciągnie w górę ściany piętra. Ładne rzeczy...

Garstka zdjęć z soboty. Widać na nich ułożone ładnie zbrojenie stropu, pompę i trochę betonu już na stropie. W najbliższą sobotę lub niedzielę kolejna wizyta i może kilka następnych zdjęć.

http://images4.fotosik.pl/285/7873668e8dd5653bm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7873668e8dd5653b.html) http://images14.fotosik.pl/13/21e6b6e6dcfa7edfm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/21e6b6e6dcfa7edf.html) http://images11.fotosik.pl/18/00e04ba38d00da4dm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/00e04ba38d00da4d.html) http://images13.fotosik.pl/11/5d092d943e3bbd1am.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/5d092d943e3bbd1a.html) http://images11.fotosik.pl/18/d1537bd358d4cae9m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d1537bd358d4cae9.html)

Ela_i_Maciek
14-01-2007, 17:14
Patrząc na zdjęcia powyżej, aż nie mogę uwierzyć, że od ich zrobienia minął tylko tydzień! Ekipa narzuciła ostre tempo prac i dzisiaj na budowie widać już spory kawał zewnętrznych ścian domu. Dwa narożniki wyprowadzone są już na bardzo sporą wysokoś (chyba pod sam strop!). Wraca nam dobry humor :)

Zdjęcia poniżej mówią same za siebie :)

http://images14.fotosik.pl/27/d05c5831780d811fm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d05c5831780d811f.html) http://images14.fotosik.pl/27/8a56b8882fa4537am.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8a56b8882fa4537a.html) http://images13.fotosik.pl/15/d7122d722227dbbdm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d7122d722227dbbd.html) http://images4.fotosik.pl/288/f86007f171058687m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f86007f171058687.html) http://images12.fotosik.pl/15/8ed6968c1fb72e05m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8ed6968c1fb72e05.html)

Ela_i_Maciek
11-02-2007, 14:19
Koniec ciszy w eterze. Czas coś napisać.

Koniec końców, kredyt wzięliśmy w MultiBanku. Do szukania gdzie indziej zniechęciły nas: konieczność przebrnięcia całej procedury od początku (wnioski, kwity, opłaty...) oraz w sumie dobre warunki zaproponowane nam w Multi. Jednak przy pierwszej nadarzającej się okazji refinansowania (tj. jeżeli znajdzie się bank chcący dać nam kredyt na lepszych warunkach), nie zawahamy się ani chwilki i kończymy współpracę z MB. Za dużo nerwów przez nich straciliśmy (szczególnie Elunia).

Na budowie sporo postępów. Ta zima jakaś taka dziwna, że coś nawet się dzieje. Niestety w kratkę, bo pojawiający się czasem śnieg (i mróz) jednak przeszkadzają. W ostatnią sobotę byliśmy na budowie i oczom naszym ukazał się widok jak z bajki - wszystko przykryte świeżym, białym śniegiem. Niestety ekipę też przysypało i nie pracowali. W każdym razie parter mamy już rozszalowany, na górze czekamy na wyższą temperaturę, aby zalać betonem nadproża i rozpocząć przygotowywanie szalunku pod górny strop. Zdaniem głównego majstra, ekipa potrzebuje 2 tygodni cieplejszej pogody, aby zalewać górny strop. Przy bardzo pomyślnych wiatrach, we wczesnym marcu moglibyśmy zatem rozpocząć układanie więźby. Byłoby super, ponieważ w oryginalnym harmonogramie ten etap przewidywaliśmy rozpocząć najwcześniej pod koniec kwietnia. Dałoby nam to 1,5 miesiąca wyprzedenia względem planu!

Poniżej garstka zdjęć. Najpierw widok elewacji "ogrodowej" naszego domku, a potem obrazki z okolicy.

http://images11.fotosik.pl/48/8826ccdb94ac0241m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8826ccdb94ac0241.html) http://images20.fotosik.pl/26/decea60b5414d437m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/decea60b5414d437.html) http://images13.fotosik.pl/41/845473f4e34648c9m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/845473f4e34648c9.html) http://images20.fotosik.pl/26/e7d85b1a4a79e59dm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e7d85b1a4a79e59d.html)

Ela_i_Maciek
24-03-2007, 19:26
Wiosna, wiosna... :)

Dzisiaj było pięknie. Cieplutko, słonecznie, sama przyjemność wyjść na dwór.

Na budowie nastąpiło sporo postępów od ostatniego postu (11 luty...). Po pierwsze, zakończył się dziś etap budowania ścian konstrukcyjnych!! Wszystko mamy już zamknięte. Oba stropy wylane. Mini ścianka kolankowa na strychu już gotowa i spięta wieńcem betonowym. W środku rosną już ścianki działowe. Ekipa zaraz zabiera się do szalowania i zbrojenia klatki schodowej.

Najważniejsze jest jednak to, że w poniedziałek (26 marca) przyjeżdża ekipa cieśli. Oznacza to, że startujemy z więźbą dachową! Niewiarygodne. Nasz domek przybierze już całkowity zarys zewnętrzny. Prace postępują, póki co (tfu, tfu...), tak szybko, że nasze plany, aby wprowadzić się przed Gwiazdką, wydają się bardzo realne. Ale byłoby fajnie...

M

Ela_i_Maciek
31-03-2007, 22:00
Witam,

muszę powiedzieć, że zaskoczyło mnie, ile maili dostaliśmy w ostatnim czasie od osób, które czytają nasz Dziennik. To niesamowite, że mamy "stałych" czytelników, którzy dopraszają się o kolejne odcinki...

Łechcze nieco dumę, wzbudza trochę tremę, podnosi poziom satysfakcji z postępów na budowie.

Obiecuję, że każdy ważny etap będzie opisany i uświetniony zdjęciami.

Pozdrawiam,
M

Ela_i_Maciek
31-03-2007, 22:12
Dzisiaj był jeden z ważniejszych dni w historii naszej budowy. Ekipa cieśli skończyła więźbę!!! :D

Poprzedni tydzień zakończyliśmy z zachowanym w pamięci obrazem świeżo wylanego stropu nad piętrem. Dzisiaj, naszym oczom ukazał się taki oto widok:

http://images20.fotosik.pl/186/52b70f93e6d118c9m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/52b70f93e6d118c9.html)

Aż nas zatkało z wrażenia. Cała więźba głównego dachu była już gotowa. Cieślom zostało zrobienie daszku nad garażem oraz nad wykuszem kuchennym. Przecudnie. Na placu boju stoi już przyczepa, w której kilka dni będzie mieszkał DEKARZ (!!!). Obiecał, że do Świąt skończy prace z układaniem dachówki :o . Mówię wam, w szoku jesteśmy, jak to wszystko (tfu, tfu; odpukać) sprawnie idzie.

Oprócz dachu, mamy już też zaczątek schodów wewnętrznych, których bieg będzie dość nietypowy (spocznik w kształcie takiego niby trójkąta, niby trapezu).

http://images20.fotosik.pl/186/27137fddee1b1df4m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/27137fddee1b1df4.html)

Dzięki tym schodom, pierwszy raz zobaczyliśmy piętro naszego domu (wcześniej nie wchodziliśmy, bo strach związany z wdrapywaniem się na górę po chybotliwych drabinach był zbyt obezwładniający). Nie wklejamy zdjęć, ponieważ widać na nich tylko las stępli podtrzymujących jeszcze szalunki górnego stropu.

Poniżej jeszcze kilka widoczków.

1) widok "od ogrodu":

http://images22.fotosik.pl/78/4cb23754929dc708m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/4cb23754929dc708.html)

2) widok od sąsiadów:

http://images20.fotosik.pl/186/a5326881a74fc859m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a5326881a74fc859.html)

3) widok na pajęczynę więźby:

http://images20.fotosik.pl/186/bae94280f2052e9em.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bae94280f2052e9e.html)

Pozdr.
M

Ela_i_Maciek
09-04-2007, 18:15
Wszystkiego Najlepszego!!

Domek znowu się zmienił. Postępy od ostatniej wizyty:

1) wylany dolny bieg schodów

http://images21.fotosik.pl/157/12d24b873659f641m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/12d24b873659f641.html) http://images20.fotosik.pl/212/b342c6d2f8e8a6c6m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b342c6d2f8e8a6c6.html)

Jesteśmy z nich szczególnie zadowoleni. Zmieniliśmy ich kształt względem oryginalnego projektu, który niestety nie przewiduje spocznika. Nie lubimy schodów w pełni zabiegowych. Mamy w pamięci kilka bolesnych i niezamierzonych zjazdów na 4-literach, zaliczonych w domach naszych rodzin, gdzie schody są po prostu zabiegowe... Oprócz tego na takich schodach, które siłą rzeczy są bardzo wąskie po wewnętrznej stronie, dwie osoby nie dadzą rady minąć się, idąc w przeciwnych kierunkach. Mówiąc krótko - schody bez spocznika są niewygodne i potencjalnie niebezpieczne.

Problem był taki, że schody nie mogły być zupełnie proste. Bo klatka jest za krótka, za wąska i za wysoka... Nasza alternatywa: albo zakręcić nieco schody, albo zrobić bardziej proste, które niestety wyjechałyby bardzo daleko na hall (żeby odpowiednio rozłożyć wysokość między parterem i piętrem). Ostatecznie wymyśliliśmy taki trapezowo/trójkątny duży schodek na środku biegu klatki schodowej, który służy jako taki mały spocznik. Dzięki temu, schody nie wychodzą za daleko na hall, no i mamy nieco bezpieczniejszą i wygodniejszą klatkę schodową.

2) ścianki działowe w środku

(brak zdjęć). W sumie bez zmian w stosunku do oryginalnego projektu.

3) Dach już prawie gotowy do obłożenia dachówką.

Prawie cały dach jest już obłożony membraną. W sumie z nieznanych nam przyczyn, przednia ćwiartka dachu jest jeszcze odsłonięta. Cała reszta już przykryta i obita łatami pod dachówki.

A mówiąc o dachówkach, wybraliśmy takie:

http://images22.fotosik.pl/91/863d828c023f534em.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/863d828c023f534e.html)

Kolor miedziany. Jest ich sporo na dachu i czekają na ułożenie. Komin już gotowy.

http://images20.fotosik.pl/212/6aacd9119b876abam.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6aacd9119b876aba.html)

Oprócz tego, rzec można, dom już wygląda jak dom. Niestety nie obeszło się bez naruszenia naszych pięknych dębów. Musieliśmy je ogołocić z gałęzi rosnących w stronę domu, ponieważ wchodziłyby w okna, elewację, dach... Mamy nadzieję, że jak już się zazielenią, to będą mimo wszystko wyglądały tak ładnie jak wcześniej.

http://images21.fotosik.pl/157/051d1b71048a4a02m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/051d1b71048a4a02.html) http://images21.fotosik.pl/157/51d8cd9308da94cbm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/51d8cd9308da94cb.html)

Ela_i_Maciek
14-04-2007, 21:55
Dzisiaj było tak pięknie. Ciepło, słonecznie, po prostu fantastycznie.

Pojechaliśmy na działkę, zobaczyć, co się dzieje. Cieszą się oczy widząc, te postępy, oj cieszą!

Co nowego?

1) Mamy schody od ziemi do samiutkiej góry. Pierwszy raz byliśmy na naszym strychu!! Jest suuuper :)

http://images20.fotosik.pl/227/72c461a544821971m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/72c461a544821971.html) http://images21.fotosik.pl/172/12784695dcf2020bm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/12784695dcf2020b.html) http://images21.fotosik.pl/172/46ed7832fc983160m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/46ed7832fc983160.html)

2) Przyjechała już ekipa od ocieplenia. Jedna ściana jest już cała gotowa. Nawet pokryta siatką zbrojącą w zaprawie klejowej.

http://images21.fotosik.pl/172/d4e8cde9afa9237em.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d4e8cde9afa9237e.html)

Dopiero teraz widać, jakie grube będziemy mieli ściany. Ocieplenie będzie miało 15 cm...

3) MAMY DACH. Jest wspaniały. Ceglany, spalony słońcem, dokładnie taki, jak miał być!

http://images20.fotosik.pl/227/12b3f8a24375cf5am.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/12b3f8a24375cf5a.html) http://images21.fotosik.pl/172/783a73245c179993m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/783a73245c179993.html)

Szkoda, że postępy tak spowolnią, kiedy zaczną się prace wykończeniowe wewnątrz...

Ela_i_Maciek
21-04-2007, 14:38
Postępy?

Po kolei:

1) większość domu już obłożona styropianem

2) cały garaż zaciągnięty klejem (z zatopioną siatką)

3) wykonane jest już boniowanie garażu i ściany przy drzwiach wejściowych

4) mamy już część podbitki dachu (udało się znaleźć drewnochron w kolorze niemal takim samym, jak dachówki i obróbki blacharskie - wygląda bardzo ładnie)

5) wybraliśmy tynk - póki co rodzaj. Nad kolorem będziemy debatowali w przyszłym tygodniu. Zamknęliśmy "krótką listę", na której zostało już tylko 6 kolorów do wyboru. Powinno pójść gładko.

Plan na najbliższe dni: dokończenie ocieplenia i siatki. Wykonanie gzymsów i zdobień elewacji. Dokończenie podbitki. Potem długi weekend majowy :)

A'propos odpoczynku. Dzisiaj miałem nadzieję się wyspać, ale niestety nie wyszło ... ;)

Jak już dawno temu pisaliśmy (w jednym z pierwszych postów), nasza działka przypominała dziką knieję, kiedy ją kupowaliśmy. Ponieważ w naturze nic nie jest za darmo, przyszło nam zapłacić za spustoszenie w drzewostanie, którego dokonaliśmy budując nasz dom. W charakterze zadośćuczynienia musieliśmy zasadzić kilkadziesiąt drzewek (nie owocowych, nie ozdobnych, tylko normalnych drzew - oczywiście młodych i niewielkich) na terenie dzielnicy, w miejscach wskazanych przez wydział ochrony środowiska.

Drzewa zorganizował w zaprzyjaźnionej szkółce teść. Do łopat dziarsko zabrali się: Teść, Szwagier, Sąsiad (który też pustoszył drzewostan u siebie, więc odrabiał trochę swojej pańszczyzny) i trochę ja. Ela sypała ziemię w wykopane przez nas dołki.

Jak się drzewa przyjmą, to fajnie będzie za parę lat przejść się ulicą i pomyśleć, że te piękne drzewa TYMY RENCAMI były wkopane :)

Ela_i_Maciek
13-05-2007, 11:18
Wczorajsza sobota była dniem trochę klęskowym...

Jak pisaliśmy wyżej, w ramach wywiązania się z decyzji urzędu, musieliśmy wkopać drzewka we wskazanym miejscu. Uczyniliśmy to, wsadzając w ziemię ponad 30 drzew (dęby, lipy, olchy, chyba graby)...

Po obejrzeniu, co wkopaliśmy, Gmina stwierdziła, że chcieliśmy tanio wykpić jakimiś badylami, którymi teraz to oni nie będą się zajmować (bo to i tak padnie) i mamy usunąć!!! :o No, słabo?

W każdym razie nie usunęliśmy, a pomijając 4 sztuki badyli, cała reszta żyje i widać, że pewnie przeżyje i urośnie. Zatem zostają. Ale gminie to nie wystarczyło i musieliśmy wkopać następne 20 sztuk 3,5-5-metrowej wysokości drzew. Mało tego, dokonać tego powinna firma uznana w gminie i taka, z którą wcześniej gmina współpracowała...!

Szkoda gadać. 2500 zł zakopaliśmy pod ziemią... niech rośnie.

Ela_i_Maciek
13-05-2007, 11:19
Wczorajsza sobota była dniem trochę klęskowym...

Jak pisaliśmy wyżej, w ramach wywiązania się z decyzji urzędu, musieliśmy wkopać drzewka we wskazanym miejscu. Uczyniliśmy to, wsadzając w ziemię ponad 30 drzew (dęby, lipy, olchy, chyba graby)...

Po obejrzeniu, co wkopaliśmy, Gmina stwierdziła, że chcieliśmy tanio wykpić jakimiś badylami, którymi teraz to oni nie będą się zajmować (bo to i tak padnie) i mamy usunąć!!! :o No, słabo?

W każdym razie nie usunęliśmy, a pomijając 4 sztuki badyli, cała reszta żyje i widać, że pewnie przeżyje i urośnie. Zatem zostają. Ale gminie to nie wystarczyło i musieliśmy wkopać następne 20 sztuk 3,5-5-metrowej wysokości drzew. Mało tego, dokonać tego powinna firma uznana w gminie i taka, z którą wcześniej gmina współpracowała...!

Szkoda gadać. 2500 zł zakopaliśmy pod ziemią... niech rośnie.

Ela_i_Maciek
13-05-2007, 11:33
Aha,

zapomniałedm dodać, że mamy już okna (i alarm). Jak wam się podoba?

Od przodu:
http://images21.fotosik.pl/277/86e7166bf8d0b3a0m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/86e7166bf8d0b3a0.html)

Od tyłu:
http://images20.fotosik.pl/332/2151b45326f9d50cm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2151b45326f9d50c.html)

Z boku:
http://images21.fotosik.pl/277/2e6adc68efe89062m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2e6adc68efe89062.html).

Nam podoba się bardzo :)

Ela_i_Maciek
13-05-2007, 18:13
Mamy problem z wyborem sposobu ogrzewania domu. Gazownia jest dość niechętna współpracować i gazu pewnie przed końcem roku do nas nie podłączy. A zamieszkać chcemy na jesieni.

Poniżej wklejam nasz post z innego wątku. Może ktoś coś poradzi?


Szanowni Forumowicze,

przeczytałem cały ten wątek z niemałym przestrachem, zaintrygowany jego tematem.

Studiuję właśnie własną sytuację i chciałem zaproponować, aby wątek ten zstąpił na chwilę na tory, którymi powinien poruszać się od początku...

Przeczytawszy wszystko do tej pory odnoszę wrażenie, że niektórzy mają innym za złe wydanie kilkudziesięciu tys. na PC, zamiast - jak to robi większość - wydania kilkunastu tys. na ogrzewanie gazowe lub inne "konwencjonalne".

Chętnie przedstawię własną sytuację, jako studium przypadku do rozwagi. I zrobię to tym chętniej, że pierwotne plany ogrzewania domu zdają się brać w łeb i w związku z tym bardzo potrzebujemy z żoną FACHOWEJ i RZETELNEJ rady, co zrobić.

Sytuacja wygląda tak:
1) mamy w budżecie budowy przewidziane 30 tys. na rekuperator i następne 15-20 tys. na kotłownię gazową (kondensacyjny piec firmy Vaillant)

2) instalacja gazu ziemnego znajduje się w odległości ok. 75-100m od naszego budującego się domu

3) koszt podłączenia nas go gazu wyliczono na ok. 13 tys (Mazowiecka SG).

4) gazownia od roku zlewa nasz wniosek o umowę podłączeniową (na pierwszy wniosek zareagowali, ale firma - zewnętrzna - mająca wykonać projekt i podłączenie chciała nas ostro naciąć, więc rozwiązaliśmy pierwszą umowę i cały czas czekamy na drugą...)

5) wniosek z pkt. 4 - nawet decydując się na podłączenie do rurki, gaz popłynie do nas najwcześniej za rok

6) rozważyliśmy rozwiązanie tymczasowe na czas do podłączenia do rurki, czyli wynajem butli zewnętrznej (Gaspol, Orlen Gaz, Shell Gas, etc.) na około rok; koszt wszystkiego razem (łącznie z propanem w butli) - między 10 a 15 tys..

7) dom: ogrzewana powierzchnia ok. 270 mkw (w tym ok. 70 m to garaż i strych); ocieplenie 15 cm styropian, materiał: 24 cm silikat; okna standardowe PCV (szyby nie jakieś super energooszczędne; poprostu standardowe).

No i rodzi się PYTANIE nr 1:

czy nie zrezygnować z rekuperatora i kotłowni gazowej, żeby przeznaczyć te 45-50 tys. na PC? Po uwzględnieniu kosztów rozwiązania tymczasowego (następne ok. 10 tys.) i przyłącza do gazu (kolejne 10 tys.) daje to sumę ok. 70 tys.

Specjalnie nie podaję kosztów wewnętrzej instalacji C.O., bo jest obliczona na niskie temperatury i będzie bardzo podobna w każdym wariancie ogrzewania (na dole podłogówka, bo wszędzie ceramika na podłodze; na górze kaloryfery, bo na podłodze dąb).

Tak się składa, że muszą u nas być kolektory pionowe. Obliczono je średnio (ok. 10 ofert, rozrzut propozycji: między 180 a 350 m) na 240 m. Koszt samych odwiertów to zatem 25 tys. (po ok. 100 zł/m). Do tego koszt maszyn i urządzeń daje (w zależności od producenta) między 35 a 50 tys. Łącznie zatem wyceny instalacji PC u nas wyszły na poziomie 60-80 tys. zł. Czyli KOSZMARNIE DUŻO.

I rodzi się też PYTANIE nr 2:

czy PC są urządzeniami, które DZIAŁAJĄ? Wydać 70 tys. na gadżet to my nie chcemy. Szukamy rozwiązania, które nie musi być najtańsze w instalacji, ale MUSI działać zgodnie z przeznaczeniem (zapewnić wystarczająco dużo ciepła w domu i wody użytkowej), przy zapewnieniu, że prąd zużyty na utrzymanie całego ustrojstwa w pracy będzie kosztował mniej niż ekwiwalent w gazie. Marzenie ściętej głowy?

I teraz PROŚBA O RADĘ. Co w powyższej sytuacji, Waszym zdaniem, byłoby najrozsądniejszym wyborem? Słyszę o mających wzrosnąć (i w to wierzę) cenach gazu. Słyszę o sfuszerowanych PC... Głowa mała...

Czekam na pytania, odpowiedzi, rady, sugestie...

Pozdrawiam,
Maciek
_________________
a jakby tak ukraść tych, co ukradli Księżyc?

Ela_i_Maciek
16-05-2007, 20:33
Dzisiaj zamknęliśmy temat ogrzewania. Zostajemy z gazowym, przy czym będziemy wierzyć, że dzięki rozprowadzeniu instalacji DGP od kominka i dzięki rekuperatorowi uda nam się nieco zmniejszyć zapotrzebowanie na gaz z rurki.

Pompy ciepła nie będzie, ponieważ koszt kolektora pionowego rozłożył nas na łopatki i cała inwestycja przekroczyłaby kwotę 80,000 zł brutto (z wszelką aparaturą). Ciut sporo...

Ela_i_Maciek
16-05-2007, 20:42
Muszę się nieco poskarżyć na naszą ekipę. O ile, póki co, nie mieliśmy większych zastrzeżeń i naszą początkową ocenę (5+ dla przypomnienia) umieścilibyśmy gdzieś w przedziale między '4+' a '5-', tak po ostatnim tygodniu ta ocena poszybowałaby w dół do co najwyżej '3+'...

Ze zgrozą stwierdziliśmy, że coraz trudniej jest nam zachować klarowną komunikację z firmą i że budowa z wolna staje się ich własnym projektem, w którym my tracimy nieco na znaczeniu. Nie będę opisywał, co się u nas wydarzyło, bo na samą myśl stają mi włosy. Będzie trochę poprawiania i dłubania - i trwożę się na myśl, czy coś nie zostanie nam na przekór poprawione nie tak, jak powinno...

Na najbliższym spotkaniu z właścicielem firmy postawimy sprawy jasno i podejmiemy próbę przywrócenia normalności naszej dalszej współpracy. Zobaczymy, czy uda im się wrócić do "mocnych 4/słabych 5" w ocenie...

Z drugiej strony, wciąż cieszę się, że zaadoptowaliśmy takie podejście do budowania. Nie wyobrażam sobie koordynowania kilkunastu różnych ekip i załatwiania z nimi wszystkiego osobno i jeszcze manewrowania w negocjacjach z dostawcami materiałów i jeszcze pilnowania wszystiego na budowie... TO musiałby być dopiero koszmar.

Na duchu nie upadamy i liczymy, że firma wróci do swojego wcześniejszego poziomu.

Ela_i_Maciek
19-05-2007, 19:39
Odbyło się spotkanie z KierBudem i właścicielem firmy w jednej osobie. Wcześniej, przed spotkaniem, napisałem do nich obszerny email z wyjaśnieniem, o co nam naprawdę chodzi.

Usłyszałem słowa skruchy i przyjęliśmy program naprawczy. Zobaczymy jak im pójdzie. Do jakości ich roboty zastrzeżeń większych mieć nie można, ale komunikacja to zupełny chaos. Od teraz będziemy mocno pilnowali, żeby wszelkie ustalenia były dokumentowane i wprowadzane w życie, jak należy.

Najbardziej martwi nas to, że zmarnuje się 3-4 tygodnie czasu, który nadrobiliśmy dzięki cieplejszej zimie. Opóźnienia wynikają z nieładu po stronie elektryków pracujących dla naszego wykonawcy. Przy podpisywaniu umowy przedstawili nam wycenę instalacji wg. ich standardowego układu. W połowie kwietnia przedstawiliśmy im wizję, jak powinno wyglądać wyposażenie naszego domu w punkty elektryczne i oświetleniowe, które nie w pełni pokrywają się z ich oryginalnym układem. No i od końca kwietnia nie możemy doczekać się wyceny... A czas leci...

We wtorek wchodzą panowie od rekuperatora, zatem oficjalnie rozpocznie się etap prac wewnętrznych. Tego etapu nie będziemy już opisywać tak szczegółowo, bo to bardziej prywatne :)

Ela_i_Maciek
05-07-2007, 16:23
Zachęcony mailami od wielbicielek i oficjalną petycją fanklubu, piszę dalej nasz dziennik :). A jest o czym!

Najpierw zakończę wątek "zawieszony" powyżej.

Z opinią, jak z cnotą, każdy wie... I niezależnie od tego, że nasza współpraca z firmą budującą nam domek wróciła do normy, a nasza ocena ich zmagań z robotą pozostaje dobra, chętnie stosujemy radę towarzysza Dzierżyńskiego, który raczył mawiać, że zaufanie zaufaniem, a kontrola kontrolą. Zasadniczo nie mamy "czego się czepnąć", bo panowie budowlańcy wzięli sobie do serca nasze sugestie, ale pozostajemy czujni i jak tylko coś się pojawi, to natychmiast oczekujemy poprawki.

Jak dotychczas najlepszą notę wystawić wypadłoby ekipie od elektryki. W dwa dni położyli wszystkie kable w całym domu. Byłem w szoku.

Z kolei najgorzej wypadnie nam ocenić dekarzy, którzy swoją robotę potraktowali jakoś tak ulgowo i ciągle muszą wracać do poprawek (w zasadzie estetycznych, bo co pojawię się na działce, to dostrzegę kolejny krzywo ułożony gąsior na jakimś grzbiecie). Jedna fuszerka objawia się wodą sciekającą po ścianie pod podbitką - gdzieś naruszona jest szczelność pokrycia i panowie dekarze już 4 razy wracali do naprawy. Wydaje się, że po ich ostatniej wizycie nieszczelność wreszcie znikła, ale czekamy na poważniejszy deszcz, aby odtrąbić sukces (tudzież napiętnować kolejną fuszerkę).

Ogólnie DQM wraca do "mocne 4" z szansami na "4+" (szczególnie, biorąc pod uwagę, że w oryginalnym harmonogramie przewidzieliśmy zakończenie robót w grudniu, a **tfu, tfu** być może uda się nam zakończyć prace do końca sierpnia!!).

Ela_i_Maciek
05-07-2007, 16:42
Teraz o mediach...

Normalnie, gdyby nie widok autobusów komunikacji miejskiej i fakt, że nasza działka znajduje się w 1-szej strefie TAXI, uznałbym, że budujemy się w jakimś Pipidówku Małym pod Kozim Rogiem :-? (z całym szacunkiem dla wszystkich Pipidówków i Kozich Rogów!!!).

Wielce szanownie reklamujący się nam RWE Stoen raczy już 18-y miesiąc (tak, tak PÓŁTORA ROKU) pracować nad przyłączeniem naszej działki do sieci elektrycznej... Nadmienię, że nasza działka znajduje się w odległości 70 metrów od najbliższego węzła elektrycznego. To nie! Stoen sobie wymyślił, że podłączą nas nie napowietrznym kablem od najbliższego węzła, tylko podziemnym od pobliskiej stacji trafo (ponad pół kilometra!!!). :o

Początkowo mieli wykokosić się z tym do listopada 2006. Potem miał być to marzec 2007. Teraz przesunęli sobie termin do końca września 2007. Tylko, że do końca września są niecałe 3 miesiące, a tych 500 metrów kabla pod ziemią trzeba przekopać. A panów od kopania ani widu, ani słychu... I tak sobie jedziemy na agregacie (ale mieszkać na tym się nie da...).

Z gazem taka sama historia (do najbliższego węzła też 70 metrów, a gazownia siedzi z kwitami już 19-y miesiąc). Z tą różnicą, że gazownia ostatnio podeszła do sprawy realistycznie i przesunęła sobie już termin na maj 2008, żeby nie robić nam złudnych nadziei, że w tym roku nas podłączą...

Można się wściec i to na serio. Bezradność i bezsilność dopadają człowieka i przywodzą mu na myśl najgorsze możliwe rzeczy.

No bo jak zareagować na babę w gazowni, którą Ela odwiedziła po OŚMIU miesiącach od złożenia wniosku, i która wyciągnęła ten wniosek z tej samej przegródki, do której został włożony przy składaniu, i stwierdziła, że "skoro państwo wcześniej nie przychodzili, to ja myślałam, że to nic pilnego i państwu nie zależy"...????? Normalnie brak mi słów. Potem, na osłodę, dorzuciła jeszcze - w odpowiedzi na Eli nieśmiałą sugestię o tym, że próbowaliśmy się dodzwonić - że przecież ona nie ma w zakresie obowiązków wskazane, że ma odbierać telefony od klientów. A na telefonie nie ma wyświetlacza i nie wie, kto dzwoni. To nie jest żart, ani czeska komedia, ani film Barei. To jest rzeczywistość w gazowni w dużym mieście w centralnej Polsce w roku A.D. 2007. Można stać się lepszym człowiekiem, ucząc się miłosierdzia i wyrozumiałości dla takich osób.

Z przyjemniejszych rzeczy: otrzymaliśmy zgodę Urzędu Dzielnicy na wycięcie pięknej, dwupiennej brzozy, która zasłania nam wjazd do garażu i niestety grozi przewróceniem na dom... W zamian posadzimy sobie 2 drzewa na działce już po zrobieniu ogrodzenia i jeszcze 3 na terenie dzielnicy.

Ela_i_Maciek
05-07-2007, 16:49
A co na budowie?

Trochę poszło do przodu. Na plac boju właśnie wkroczyła ekipa od tynków wewnętrznych (cementowo-wapiennych), co oznacza, że mamy już wszystkie instalacje, które należy wykonać przed tynkami. Tynki i posadzki będą gotowe do końca miesiąca. Podobnie ogrzewanie, rekuperator i kominek (pierwszy tydzień sierpnia). Potem ruszamy z wykończeniówkami (najpierw suche zabudowy i sufity powieszanie), ocieplaniem poddasza i finalnym wykończeniem elewacji. Czyli zaczną się najfajniesze sprawy :)

Ela_i_Maciek
06-07-2007, 14:10
No i stało się... :(

Jak dotąd łaskawy los oszczędził nam większych problemów z okolicznymi miłośnikami cudzej własności. Niestety zabrakło nam trochę szczęścia, aby bez strat dotrwać do momentu, kiedy zamontowane zostaną drzwi zewnętrzne i brama garażowa (koniec miesiąca)...

Ktoś z okolicy przyuważył, że w domu są już instalacje i w nocy zakradł się do garażu. Coś musiało złodzieja spłoszyć, bo w sumie ukradł kabli może za 15 zł. Jednak narobił tyle szkód, że elektrykom zajęło dzisiaj pół dnia naprawianie tego wszystkiego (a przecież cały dom od zera zrobili w niecałe dwa dni!!).

Nie życzę innym Forumowiczom podobnych przeżyć!

Ela_i_Maciek
09-07-2007, 21:12
Dzisiaj rozpoczął się drugi najważniejszy etap naszej budowy... OGRODZENIE :)

NARESZCIE skończą się pielgrzymki przez naszą budowę (głównie okolicznej fauny). Nareszcie zobaczymy granice naszej działeczki :) (nie, żeby było jej jakoś dużo, ale po prostu mamy na naszym placyku masę krzaczorów). No i w końcu będzie płotek, i brama, i furtka, i skrzynka elektryczna i gazowa, i ...

Aż nie mogę się doczekać!

Zaczęło się od tego, że ambitnie we 3 osoby (Ela, jej Tato i ja) postanowiliśmy wyczyścić placyk z krzaczorów (odrastające akacje), karp starych, dawno wyciętych, drzew, etc.

Po 3 godzinach zmagań doszedłem do wniosku, że daleko nie dotrzemy machając siekierką i łopatkami. Zdybałem na jednej z okolicznych ulic koparkę, która w 10 minut wykopała nam wszystkie krzaki, karpy i nawet dół pod fundament ogrodzenia wzdłuż całego tyłu działki (bok i przód zostawiamy na kolejne dni). Nam zostało do zrobienia tylko wyrównanie dołu i rozpoczęcie prac nad szalunkiem fundamentu ogrodzenia. Za 2-3 tygodnie płot będzie gotowy!!

Jednocześnie będziemy mogli, nareszcie, zacząć zwozić na działkę ziemię, aby podnieść poziom gruntu o 50-70 cm ponad aktualny stan (jesteśmy w niecce: wszystkie działki w okół nas, a nawet droga, są ponad poziomem naszej działki). Obliczyłem, że potrzeba na to nawet 20-30 wywrotek piachu na uzupełnienie warstw pod "trawą" i następne 8-10 żyznej gleby na wierzchnią warstwę).

M

Ela_i_Maciek
10-07-2007, 20:14
Panowie tynkarze pracują niesamowicie sprawnie i szybko. W zaledwie 3 czy 4 dni udało im się wytynkować na gotowo strych, klatkę schodową ze strychu na piętro, całe piętro. Teraz zabierają się za klatkę z piętra na parter oraz za sam parter. No mówię wam, jest się z czego cieszyć. Tynki wychodzą im (wydaje nam się) równiutko i gładziutko. Nie jest to wprawdzie połysk gładzi gipsowej, bo nie może być, skoro zdecydowaliśmy się na tradycyjne tynki cementowo wapienne. W każdym razie ściany i tak są przyjemne w dotyku - czuć ich strukturę, która zapowiada interesujący efekt po pomalowaniu grubą, satynową farbą.

Do pomocy w pracy przy fundamentach zatrudniliśmy pana Adama, bardzo sympatycznego, pracowitego i porząnego jegomościa z okolicy, który wcześniej pomagał na budowie naszego sąsiada, a jeszcze wcześniej na budowie taty sąsiada. Taki przechodni dobry duch :). Przykłada się bardzo do powierzonych mu zajęć i Teść jest bardzo zadowolony. My też. Dzisiaj prawie skończyliśmy szalowanie fundamentu pod ogrodzenie na tylnej granicy działki. Jutro rozpocznie się przygotowywanie zbrojenia, a w piątek zalewamy beton.

Ela_i_Maciek
11-07-2007, 10:15
Dziś przypowieść ku przestrodze!

Dokładnie vis-a-vis mojego sąsiada zaczęła się budowa domu, w którym zamieszka siostra sąsiada ze swoim mężem i dziećmi. Ludzie super fajni, a do tego na naszej uliczce zapanuje rodzinna atmosfera.

Jak dotąd budowa siostry i szwagra sąsiada idzie jak burza. Ekpię trafili bardzo dobrą. Fundamenty, płyta, ściany parteru i pierwszy strop zajęły w sumie chyba ze 3 tygodnie. Poszło błyskiem!

Szwagier sąsiada najbardziej ucieszył się na ten strop i non stop po nim łaził, podlewając beton, żeby nie popękał. Jedna z jego wycieczek na podlewanie skończyła się prawie tragicznie. Chłopak szedł tyłem, zamyślił się, i spadł na dół!!! :o Na całe szczęście przeżył i nie połamał sobie kręgosłupa. Niestety, nie jest wcale różowo. Leży już ponad tydzień w szpitalu, czekając na operację, która ma uratować mu stopę... Grozi mu całkowite usztywnienie, ponieważ pozrywały mu się więzadła i ścięgna w całej stopie!

Morał: NIGDY, ale to PRZENIGDY nie włazić na budowę w stanie rozkojarzenia. ZAWSZE patrzeć pod nogi i przed siebie. Uważać na głowę. I najważniejsze MYŚLEĆ O TYM, CO SIĘ ROBI!!!

Życzę swojemu przyszłemu sąsiadowi #2, aby jak najszybciej wyszedł ze szpitala po udanej operacji. A wszystkim, którzy to czytają, aby uważali na siebie i swoich bliskich, łażących po budowie!!!

Ela_i_Maciek
12-07-2007, 20:06
Zanim wkleję kilka ostatnich zdjęć, zamieszczę krótką notkę odnośnie najnowszych ustaleń z gazownią i prądownią. W życiu nie jest lekko (chyba, że ktoś jest ministrem-koordynatorem spec służb i mu pociągną gaz na lewca rurką na palikach drewnianych...). Gazownia orzekła, że skoro już czekamy prawie 20 miesięcy, to możemy kolejny rok. W związku z tym, że podpisaliśmy umowę w maju 2007 (mimo, że wniosek złożyliśmy najpierw w lutym 2006, a potem w listopadzie 2006), to gazownia czuje się związana terminem wynikającym z umowy, czyli maj 2008 i nie zamierza przyspieszać prac......... Coś może człowieka strzelić po takiej reakcji. Dobrze, że przynajmniej już wybrali projektanta do wykonania pracy dokumentacyjno-uzgodnieniowej ze wszystkimi świętymi. Potrwa to pewnie około roku, a potem sama instalacja zajmie, jak znam życie, pewnie z miesiąc...

W prądowni - dla odmiany - dowiedzieliśmy się, że prace powinny niedługo ruszyć. W końcu zbliża się ich termin (30 września), więc panowie instalatorzy powinni niedługo chwycić za łopaty i położyć nasz kabelek. Oby!!!

Ela_i_Maciek
12-07-2007, 20:24
A teraz kilka nowych zdjęć.

Najpierw a'propos prądowni. To tajemnicze urządzenie skryte pod czarną folią na zdjęciu poniżej to agregat prądowy, który musieliśmy wynająć, aby panom tynkarzom umożliwić pracę (tj. zapewnić prąd do ich maszyny mieszającej i pompującej zaprawę tynkarską). Agregat mieści 8-litrowy silnik od ciężarówki i daje kilkanaście kW mocy prądu trójfazowego... Dla porównania wielkości ująłem na zdjęciu kontener na gruz. Może dobrze tego nie widać, ale agregat jest od tego kontenera większy. Nie widziałem wcześniej czegoś podobnego!

http://images23.fotosik.pl/23/a1de9ae551548f79m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a1de9ae551548f79.html)

Teraz dwie fotki pokazujące prace przy tynkach.

http://images30.fotosik.pl/23/7b57f856cf182840m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7b57f856cf182840.html) http://images27.fotosik.pl/23/e4373bb184c5337cm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e4373bb184c5337c.html)

Na pierwszym zdjęciu widać, że panowie tynkarze naprawdę porządnie i fachowo podchodzą do swojej pracy. Sami stawiają halogeny i używają długaśnych łat, żeby sprawdzić, czy tynki są ułożone, jak należy. Do tego wypada tę ekipę bardzo pochwalić za schludność i czystość. Wszystkie śmieci są natychmiast uprzątane. Miejsce, w którym ekipa trzymaja swoje rzeczy jest utrzymane we wzorowym porządku. Każdy w ekipie wie, co ma robić. Front postępuje według dobrze ustalonego planu. Prace idą szybko, sprawnie, bez fuszerek. Aż przyjemnie patrzeć. A do tego panowie są niesłychanie sympatyczni i miło się z nimi rozmawia, jak czasem wyjrzą na zewnątrz.

Na drugim zdjęciu (ma nieco zakłamane kolory, ponieważ było zrobione zwykłym pstrykaczem bez szczególnych ustawień) widać, jak wygładza się tynki cementowo-wapienne. Najpierw kładzie się na ścianie surową zaprawę, którą potem wyrównuje się łatami. Na zdjęciu to te ciemniejsze partie ścian. Potem nakłada się na to cieńszą warstwę takiego szarego kisielu (wstyd się przyznać, ale nie wiem, z czego się ten kisiel składa), który zastyga tworząc gładszą skorupkę na ścianie. To te jaśniejsze fragmenty. Na sam koniec ściany zaciera się gąbkami, aby ściągnąć z nich większość okruchów zaprawy i piasku. Efekt, jak już wcześniej wspominałem, jest bardzo ciekawy. Jesteśmy zadowoleni, że nie wybraliśmy tynków gipsowych!

Na koniec zdjęcia z pracy przy fundamentach. Spójrzcie, jak wysokie są te blaty! Aby, nie wdrapywać się do domu po wysokich schodach, będziemy musieli nawieźć na CAŁĄ DZIAŁKĘ ziemi na wysokość ok. 10 cm poniżej górnej krawędzi fundamentu ogrodzenia. To BARDZO dużo! Wyraźniej widać to na pierwszym zdjęciu, gdzie złapałem fragment ogrodzenia sąsiada. Ziemia docelowo zakryje całą tę betonową część ogrodzenia i dotrze aż do klinkieru (na równo z ogródkiem sąsiada, który zielenią prześwituje pomiędzy sztachetami). W miejscu widocznym na zdjęciu oznacza to podniesienie poziomu gruntu o 70-80 cm!!!

http://images29.fotosik.pl/23/9cd490d0b15f7a9em.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9cd490d0b15f7a9e.html) http://images30.fotosik.pl/23/ac4b3b42fa394e0am.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ac4b3b42fa394e0a.html)

Ela_i_Maciek
13-07-2007, 17:46
Dzisiaj piątek 13-go... więc trochę pecha musiało nam się przydarzyć.

Plan na dzisiaj: wylać fundamenty ogrodzenia z tyłu działki. Osadzić słupki i przygotować teren pod kopanie fundamentu ogrodzenia bocznej granicy.

Rano - szaro, buro i okropnie. Wiadomo, że spadnie deszcz. I faktycznie, przed dziewiątą zaczęło lać. Na szczęście z różną intensywnością i dłuższymi przerwami, więc można było przygotować front robót i ustalić rozstawienie słupków. Pozostało czekać na betoniarkę (zdjęcie poniżej; tyłem do obiektywu Pani Inwestorka).

http://images25.fotosik.pl/25/273bd04b82ac1b02m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/273bd04b82ac1b02.html)

Betoniarka przyjechała, ale oczywiście zakopała się po osie w tym rozmokłym od deszczu piachu. W konsekwencji, zamiast patrzeć jak beton ładnie rozpływa się w szalunku, nalewany rynienką prosto z gruchy, trzeba było łapać materiał w taczki i nalewać do szalunków ręcznie. Ciężka robota... Zaangażowała wszystkich członków "ekipy" (Teść, p. Adam, Pani Inwestorka i niżej podpisany). Ten kawałek betonu, widoczny na zdjęciu z betoniarką, to nasz taras. A ten krąg potrzebny nam jest do podniesienia pokrywy studni (bo przecież musimy nawieźć na działkę tyle ziemi...). Ten zielony ludek w kapeluszu i żółtych rękawiczkach to niżej podpisany 8)

http://images26.fotosik.pl/26/2d162076519bc007m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2d162076519bc007.html) http://images24.fotosik.pl/25/02ed0fec97fb9d0bm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/02ed0fec97fb9d0b.html) http://images24.fotosik.pl/25/0ea869c73f65dfd3m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0ea869c73f65dfd3.html)

Po skończonej robocie przyszło napawać się efektem. Nawet słońce wyszło na chwilkę popatrzeć, jak ładnie wepchnęliśmy ok. 6 m.szesc. betonu w zadeskowany rowek.

http://images23.fotosik.pl/25/8e9ec5c32b39f2c7m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8e9ec5c32b39f2c7.html)

Mimo, że to ja tam stoję, dumny jak paw, i popijam zieloną herbatkę, to nie mogę w tym miejscu nie podziękować Teściowi i powiedzieć, że bez niego nie zrobilibyśmy absolutnie nic. On wszystko zaplanował, zogranizował stal, przyjechał pół Polski tylko po to, aby ciężko pracować przez cały tydzień. Cały szalunek przygotował z p. Adamem i wrzucił do środka te 6 m.szesc. betonu taczkami. Złoty człowiek!

M

Ela_i_Maciek
14-07-2007, 21:45
Dzisiaj była krótka kontrolna wizyta na budowie, żeby zobaczyć, czy nikt nie zakosił nam słupków w czasie, kiedy beton sobie dosychał. Wszystkie są na miejscu. To dobrze. Beton dzisiaj był już ładnie związany. W poniedziałek zacznie się rozkładanie szalunków i przygotowanie do kopania pod fundament ogrodzenia bocznej ściany.

Również w poniedziałek przewidujemy zwiezienie pierwszej partii ziemi na podniesienie terenu. Ok. 8 wywrotek.

Pod koniec przyszłego tygodnia powinniśmy mieć skończone ogrodzenie z tyłu i po obu bokach działki. Zostanie nam front - ale to dopiero po usunięciu brzozy.

M

Ela_i_Maciek
15-07-2007, 21:44
Właśnie zakupiliśmy farby na nasz płot. Na sztachetki wybraliśmy drewnochron (myśleliśmy o sadolinie, ale wyszłoby 3x drożej, czyli za drogo) w kolorze "mahoń" (czyli czerwony ;)). Takim samym mamy pomalowaną podbitkę i jeszcze nie znalazł się żaden odważny, co by nam powiedział, że 1) nasza podbitka jest nieładna, lub że 2) ten drewnochron to jakiś - za przeproszeniem - "syf" ("słabo chroni", "blaknie", "truje środowisko"). Zatem płot i podbitka będą w tym samym kolorze - o ile nie zdecydujemy się na 3-krotne malowanie sztachet (podbitka była malowana 2 razy); po takim zabiegu sztachety w płocie byłyby nieco ciemniejsze od podbitki.

Natomiast na metalowe elementy ogrodzenia wybraliśmy zestaw "podkład pod emalię chlorokauczukową" plus "emalia chlorokauczukowa" (chyba tak to się pisze... nie sprawdzę, bo puszki zostały w bagażniku, jutro jadą na budowę). Producent: Nobiles; kolor: "czerwony tlenowy" (co za pomylony pomysł, żeby tak nazywać kolor). W zasadzie jest niemal taki sam, jak ten mahoń na sztachetach. Płotek metalowy będzie zlicowany ze sztachetami, więc dzięki temu, że dobraliśmy podobne kolory, nie będzie jakiegoś kontrastu między poszczególnymi elementami konstrukcji. Stanie jednolita "ściana" :).

Jutro (tj. poniedziałek) pan Adam zajmie się rozszalowywaniem fundamentu tylnego ogrodzenia, a my zabierzemy się za malowanie tych słupków, co już stoją.

Zalecono nam, aby położyć jedną warstwę podkładu, a potem 2 warstwy emalii. Wszystko w odstępach co 3 godziny (zatem spędzimy na malowaniu cały Boży dzień...). Ah, ta budowa ;)

Ela_i_Maciek
16-07-2007, 11:02
Zdziwionych częstotliwością nowych postów w dzienniku spieszę poinformować, że jestem na urlopie. Takim dłuuuuugaśnym, bo aż do 24 sierpnia.

Zachciało mi się zmienić pracę (a tu budowa, kredyt na 30 lat...), no to mogłem zrobić sobie prawdziwe wakacje :).

Dzisiaj miało być malowanie płotka, ale nie będzie :(. Coś mnie połamało (zawiało bark) i nie bardzo mogę się ruszać... Może jutro będzie lepiej.

Właśnie będę dzwonił do pana od "fadromy" (dla niewtajemniczonych, do których sam zaliczałbym się do ubiegłego tygodnia, chodzi o dużą spychaczo-koparkę), żeby umówić się z nim na rozwożenie ziemi na działce. Przyjedzie, popatrzy, podliczy...

Aha, dzisiaj kolejna przeprawa z DQM. Mam ochotę znów się poskarżyć. Po rozmowie z nimi napiszę, co i jak. :-?

Ela_i_Maciek
16-07-2007, 12:09
No i jestem po rozmowie....

Muszę rozszerzyć skalę ocen, a właściwie ich zakres. Jedna ocena będzie za wykonanie (obecnie "4 / 4+"), druga za jakość obsługi (obcenie "2+ / 3-").

Poraziła mnie dzisiejsza rozmowa... Wszystkim przyszłym klientom DQM radzę dobrze, aby przy okazji negocjowania kosztorysu zażądali wykazu WSZYSTKICH materiałów, uwzględnionych w wycenie. Wykaz powinien zawierać:
1) rodzaj produktu
2) spełniane parametry (np. paroprzepuszczalność membrany dachowej)
3) ilość przyjętą do wyceny
4) PRODUCENTA
5) produkt (nazwa / model).

Moje doświadczenie uczy, że jest to ABSOLUTNA konieczność. W ubiegłym roku poświęciliśmy z Elą dwa tygodnie urlopu na wycieczki po składach budowlanych, marketach i wertowanie magazynów budowlanych / stron internetowych w poszukiwaniu wiedzy o materiałach budowlanych, jakie należy wybrać, aby dom był zrobiony z dobrych komponentów.

Jednym z takich właśnie materiałów, które (JAK NAM SIĘ WYDAWAŁO) ustaliliśmy z DQM, była membrana paroprzepuszczalna pod dachówką. Naszym zdaniem ustaliliśmy DOKŁADNIE producenta / markę (TYVEK) i model (PRO). Natomiast w pamięci DQM pozostała tylko informacja, że ustaliliśmy parametry przepuszczalności (1200 g / mkw / 24h), natomiast sami wybrali producenta (jakiś FolPol, czy coś).

No i na tej naszej folijce robią się teraz zacieki (iemne plamy), które pod palcem sprawiają wrażenie, jakby te ciemniejsze miejsca były wykonane z zupełnie innego materiału, niż reszta membrany (są dużo bardziej miękkie, podatne na zgniatanie, jakby ktoś posmarował membranę jakimś tłuszczem). Będziemy robić próbę szczelności....

Jestem bardzo wk...rzony na DQM. TO nie pierwszy raz, kiedy sami wybrali sobie jakiś materiał do budowy, twierdząc, że przecież podpisałem harmonogram rzeczowy. Wcześniej chodziło jednak o mniej istotne bzdety. Tu chodzi o moją spokoją głowę i przekonanie, że mieszkam pod właściwie wykonanym dachem, do którego konstrukcji wykorzystano DOBRE materiały.

No i nie wiem, co mam teraz robić. Sądzić mi się nie chce... Chcę mieć dobrą membranę na dachu!

Ela_i_Maciek
16-07-2007, 17:52
Z rzeczy przyjemniejszych: odbyliśmy spotkanie z "panem od fadromy". Ależ było fajnie. Opowiedział nam o maszynie (20 ton wagi, 5 ton ziemi na łychę może zabrać za jednym zamachem, wielgachen drzewo złamie jak zapałkę, jeździ na kołach o szerokości 80 cm i średnicy ok 170-180 cm i jest żółta ;)). Popatrzył na działkę i stwierdził, że dogada się z "panem od ziemi" i w 10 godzin (lub mniej więcej w połowę tego czasu, jeżeli przyjadą 2 fadromy) całą działkę podniesie nam o 70 cm. No w szoku jestem. Umówiliśmy się na robotę na przyszły tydzień.

Ela_i_Maciek
17-07-2007, 19:38
Dziś Maciuś był chory i leżał w łóżeczku... No, prawie... ;) Już wspominałem, że pracę zmieniam. Siedzę w domu i robię onlinowe szkolenia...

Bark ciągle mi dokuczał rano, więc Ela pojechała z teściem na działkę sama. Zadania na dziś: wyciągnąć szalunek bocznej ściany działki oraz pomalować wszystkie słupki podkładem (w kolorze "czerwony tlenowy"..., bosz.. co za nazwa).

Efekty: jak widać na zdjęciach. Sporo ponad połowa szalunku gotowa. Beton zamówiony na czwartek rano. Wszystkie słupki pomalowane.

http://images29.fotosik.pl/30/ba30b18b3f5445f6m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ba30b18b3f5445f6.html) http://images24.fotosik.pl/29/775aa6ae6bf6b037m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/775aa6ae6bf6b037.html) http://images23.fotosik.pl/29/543dfe26981b64fbm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/543dfe26981b64fb.html)

Szczególnie przestrasza mnie trzecie zdjęcie... Widać na nim kręgi studni, które docelowo będą 10 cm POD ziemią...

Ela_i_Maciek
17-07-2007, 19:40
Powyższy post był moim 777-ym na tym Forum. Niezła grafomania.

Dzisiaj kontynuowaliśmy również wątek naszej folii dachowej. W czwartek po południu zbierze się "konsylium" i będziemy radzić, co robić. Zdejmować, czy zostawić. Będziemy robić próby wodne, czytać dokumentację produktu i ... kłócić się.

Zobaczymy, co nam wyjdzie.

Ela_i_Maciek
17-07-2007, 20:56
Właśnie była "narada Siuxów". Uzmysłowiliśmy sobie, że przecież możemy już wyciąć brzozę i nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić bramę rozsuwaną zamiast dwuskrzydłowej otwieranej do środka.

Jutro robię "risercz" (ile, z czego, jaka firma, jak przygotować fundament, elektrykę, jakie zamki, etc.).

Mam cel ;)

Ela_i_Maciek
18-07-2007, 20:33
Poszukiwanie producenta bramy wjazdowej na działkę trwają w najlepsze.

Na działce skończone już jest szalowanie fundamentu ogrodzenia bocznej ściany. Zbrojenie ułożone. Jutro przyjeżdża kolejne 9 m3 betonu.

Z DQM mamy jutro posiadówkę w sprawie membrany pod dachówkami. Dzisiaj, z kolei, wystąpił problem z dużym oknem prowadzącym z salonu na taras. Przestało się zamykać - trzeba było na siłę (na własną odpowiedzialność zrobił to człowiek z DQM). Zatem mamy kolejny temat do śledzenia...

eh :-?

Ela_i_Maciek
19-07-2007, 22:47
Ależ dzisiaj się działo!!! W kulminacyjnym momencie mieliśmy 3 ekipy pracujące na budowie: tynkarze kończyli swoje dzieło, hydraulicy przygotowywali dom do układania jutro podłogówki, a my mocno ćwiczyliśmy przy ogrodzeniu.

Efekty? Tynki są już gotowe. Wieczorem przyjechał inspektor nadzoru inwestorskiego, posprawdzał łatą ściany i sufity i wydał werdykt "3+". Nadmienię, że oprócz tego, że inspektor jest nauczycielem akademickim w stopniu dr hab. i jego skala ocen na normalnych zajęciach rzadko wykracza ponad 3 (czwórki to ewenement, a piątki to czysty przypadek), jest on też biegłym sądowym w dziedzinie budownictwa i ma więcej uprawnień "niż ustawa przewiduje". Zatem te "3+" w jego oczach to naprawdę niezły wynik. Jak dla mnie tynki są zrobione bardzo dobrze i bez oporów płacę fakturę.

Co więcej? Panowie od ogrzewania przykryli podłogi foliami i stryropianem oraz zamontowali centralkę do podłogówki i regulatory w łazienkach. Omówiliśmy piec (czy ten, wybrany przez nas Vaillant, jest coś wart?) i inne tematy związane z ogrzewaniem i zapewnieniem ciepłej wody. Mam dobrą opinię i o tej ekipie (tak, jak i o tynkarzach).

No i ten nieszczęsny fundament ogrodzenia... Oj, działo się. Od samiutkiego ranuśka (7.30 rano, człowiek niby ma urlop, a tu na budowie już praca czeka). Rozstawiliśmy słupy i czekaliśmy na betoniarkę (miała pojawić się ok 11.00). Przyjechała z prawie godzinnym spóźnieniem. Wyjaśniłem kierowcy, że część betonu będzie można podrzucić rynienką w szalunek od frontu działki, ale część będzie trzeba rzucić z tyłu działki. Przy poprzednim zalewaniu zabrakło ok. pół metra sześciennego i trzeba było dolać na narożniku z tyłu. Dojazd jest możliwy przez pustą działkę przylegającą tyłem do naszej. Ziemia dość twarda - wiele elementów naszego domu przebyło tę drogę na ciężkich wozach i nie było żadnego problemu (z wkopywaniem się...). Pan z betoniarki podrapał się w głowę i - zanim zdążyłem coś powiedzieć - wsiadł z powrotem do szoferki i dał w długą... Zastanawialiśmy się, co robi. Bo najpierw przespacerował się po tej pustej działce, popatrzył i podumał. Potem tam pojechał pełniutką, 40-sto-tonową ciężarówą z 9 metrami sześciennymi betonu z tyłu... Myśleliśmy, że z wysokości swego tronu chciał ocenić nośność gruntu. Myśleliśmy też, że może pojechał sprawdzić, czy uda mu się tak wykręcić na ulicy, żeby wjechać na tę pustą działkę tyłem i dojechać elegancko do nas...

Nic z tego!!! Gość depnął gaz i wjechał z impetem na działkę PRZODEM!!! (KRETYN!!!) Oczywiście, hamując, rozorał cały ubity wierzch ziemi. Ale... to nie koniec. Potem zaczął, powtarzam z pełniusią betoniarą na plecach, wyczyniać manewry. Ten patafian postanowił ZAWRÓCIĆ na tej działce na 3... Myślałem, że mnie krew zaleje, jak na to patrzyłem. Teść wyczerpał znany przyzwoitym (i pewnie nieprzyzwoitym też) ludziom słownik brzydkich słów, a Ela szukała siekiery (mam nadzieję, że nie na mój kark). Efekt manewrów naszego "kierowcy" od siedmiu boleści był taki, że się facio zakopał (wszystkie 4 osie po piastę) i klops. I się dziwił, że "KAZALIŚMY" mu tam wjeżdżać. I wygrażał...

Matko, jak się wkurzyłem. Lecę na złamany kark przez te chaszcze, te akacje, te pokrzywy i te wydmy, co je nam pan wykopał. I pytam: "Panie, coś Pan? Wczoraj prawo jazdy zdobyłeś???". Dzwonię do DQM (oni załatwiali nam beton i stal na fundament) i pytam, czy nie mogliby u dostawcy betonu zawołać nowego kierowcę, żeby tego pawiana zmienić. DQM pyta, jaki kierowca nam się trafił, bo oni też znają jednego takiego artystę, co to się WKOPAŁ W POBOCZE ASFALTOWEJ ULICY!!!! Okazało się, że to ten samiusieńki mistrzunio.

Nic to. Koniec końców zawołałem "pana od fadromy", z którym zaprzyjaźniliśmy się w tym tygodniu. Przywlókł się po 30 minutach (było już ok. 13.00) swoim czołgiem ("dwieście coś koni, tyśiąc czterysta coś momentu, wie pan silnik z czołgu...") i wyciągnął naszego magika na asfalt. Na wszelki wypadek poczekał (w sumie pewnie chciał sobie dla rozrywki pooglądać następne wyczyny mistrza kierownicy), aż nasz pan kierownica wjedzie równolegle wzdłuż naszego płotu (na szczęście działka obok naszej też jest pusta). Tam też ziemia ubita, ale z naszym miszczuniem nic nie wiadomo. Na szczęście tym razem już się nie wkopał i "pan fadroma" (tak naprawdę to ma na imię Michał) mógł się już oddalić.

Jak już betoniarka stanęła na właściwym miejscu, zaczęło się lanie. 9 metrów sześciennych betonu. 20 ton. Większość poszła bezpośrednio w szalunki, ale sporo musieliśmy wozić na taczkach (znowu). Udało się zapchać wszystko i nawet metr został. Oddaliśmy sąsiadom. Na zdrowie. Mistrzunio był tak usłużny, że sam oddalił się na papieroska, a puszczaniem betonu (przynajmniej słownie, wydając komendy panu zajętemu, którego mało co obchodziło, co z tym betonem się dzieje, czy dajemy radę go złapać i skierować w szalunek, czy się nie wylewa, etc.) zajmował się Teść. Pan kierownik odjechał bez "dowidzenia". Pożegnaliśmy się z nim bez żalu. Dostarczył nam, jakby nie patrzeć, ponad 3 godziny nie lada rozrywki, siłowni, aerobiku, ćwiczeń z asertywności, refleksu i powstrzymywania się od rękoczynów. Niestety, ponieważ dość nagle musieliśmy zabrać się za taczkowanie, nie zdążyliśmy odpowiednio zabezpieczyć się kremami na opalanie (a było w słońcu grubo ponad 30C). No i spaleni jesteśmy na czerwoniutko... (jak pieczone skorupiaki). Ale ogrodzenie jest, stoi mocno i pręży się dumnie. Teraz walka z nawożeniem ziemi, a potem planowanie i wykonanie przedniego ogrodzenia.

TO był dzień (ale to jeszcze nie koniec). W następnym poście wieczór...

Ela_i_Maciek
19-07-2007, 23:04
Co było wieczorem? Spotkanie wszystkich świętych. Pan kierownik budowy/prezes DQM, pan kierownik robót, pan kierownik projektu (obaj z DQM), pan dekarz (bo głównym punktem rozmowy miała być ta membrana dachowa, o której wspominałem w takim popłochu powyżej). Oprócz tego był pan inspektor nadzoru inwestorskiego (dr hab., biegły sądowy, tłumacz przysięgły, etc., etc.). Oraz ja (tak skromniutko, cicho stałem, bo całe to zbiegowisko niby przeze mnie...).

Weszliśmy na strych i zaczęła się rozmowa. Raczej monolog (na początku) pana inspektora, który wyjaśnił nam wszystkim zebranym, jak powinna wyglądać właściwa konstrukcja dachu i poszczególnych powłok (w skrócie dachówka, membrana, wełna, paroizolacja, karton-gips). Po omówieniu zagadnień teoretycznych przeszliśmy go zagadnień praktycznych, czyli moich zastrzeżeń co do folii. Zostałem uspokojony, że to, co mam na dachu, w niczym nie grozi i będzie działało, jak powinno. Wpis w dzienniku zrobiony, wszyscy podpisani (ja umywam rączki, teraz działa gwarancja i rękojmia - i mam nadzieję, że nie będę musiał z nich korzystać).

Potem omówiliśmy tynki (jak wspomniałem ja oceniłem je bardzo ok, pan inspektor dla utrzymania fasonu na "tylko" ok). Uścisnęliśmy dłonie i rozeszliśmy się. Z dużej chmury mały deszcz. Ja się cieszę.

Oceny DQM po ostatnich wyczynach: jakość niezmiennie "4 z malutkim plusikiem/4+", obsługa "3-/3". Ta ostatnia ocena wykazuje sporą zmienność (chciałoby się rzec w "lengłydżu" z pracy "wolatylność"). Ta pierwsza utrzymuje poziom z lekkimi wahaniami. W sumie ta pierwsza ocena jest o niebo ważniejsza, bo jak się na panów z DQM obrażę, to będzie mnie mało obchodziło, czy się z nimi dobrze pracowało, czy nie; natomiast w dobrze postawionym domu będzie mi się dobrze mieszkało przez długie lata. Gorzej, gdybym dawał doskonałe oceny za obsługę (w "lengłydżu": relacje interpersonalne), ale mizerne za jakość roboty. Co z tego, że ekipa do rany przyłóż, jak chałupa cała krzywa i "porozlatana"?

Wolę, jak jest i modlę się, aby na jakości nie opuścili.

Teraz czeka nas weekend. A ekipę czeka układanie podłogówek przed weekendem i wylewanie posadzek w następnym tygodniu.

Nasz weekend będzie mocno pracowity: będziemy kąpali szalówki w drewnochronie. I będziemy malowali poziome poprzeczki ogrodzenia. W przyszłym tygodniu spawanie, malowanie (na spawach) i przykręcanie. I cieszenie się ładniusim płoteczkiem :)

Ela_i_Maciek
21-07-2007, 21:00
Dzisiaj jestem MEGA wykończony. Zaliczyliśmy z Elą 7 godzin zabawy ze stalowymi poprzeczkami, do których będziemy przykręcali sztachety.

Poprzeczek jest prawie 50 (dokładnie 48 ). Mają po 250 cm długości. Każdą, ponieważ nie są ocynkowane, trzeba było najpierw dokładnie wyczyścić benzyną, potem dokładnie przetrzeć papierem ściernym, a potem dokładnie pomalować podkładem chlorokauczukowym.

Nieźle wykańczające... Ale po takim maratonie człowiek ma prawdziwą satysfakcję.

Spawanie w czwartek. W piątek i sobotę przykręcamy sztachetki (Teść spróbuje dowiedzieć się, czy w zaprzyjaźnionym tartaku nie wynajęliby nam rynienek do zanurzeniowego pomalowania sztachet impregnatem - jeżeli się uda, to sztachetki będą gotowe we środę, całe 600 sztuk!!).

Ela_i_Maciek
24-07-2007, 18:48
Poniżej kilka fotek z malowania przęseł. Widać na nich trochę malowniczego krajobrazu podlaskiej miejscowości letniskowej, w której rodzice Eli mają działkę. Widać też przęsła czekające na obróbkę i trochę widać mnie pracującego przy nich... Nie widać Eli, bo robiła zdjęcia. Oprócz robienia zdjęć pracowała przy słupkach ciężko i sumiennie, aż mnie zawstydzała... Dzięki!

http://images29.fotosik.pl/36/9339e136caba1149m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9339e136caba1149.html) http://images25.fotosik.pl/36/25b3ec10341ed0b2m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=25b3ec10341ed0b2) http://images29.fotosik.pl/36/1b9c8c222b095464m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=1b9c8c222b095464)

Ela_i_Maciek
24-07-2007, 19:31
Druga historia na dzisiaj to nawożenie ziemi. Niestety musiałem zostawić Elunię na działce jej rodziców. Spóźniły się sztachety (miały być w piątek, były w poniedziałek) i w związku z tym nie mogłem pomóc przy ich malowaniu. A dlatego, że musiałem pilnować spraw na działce.

Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień był, bodajże, najbardziej stresującym doświadczeniem budowlanym, jakie dotąd mnie spotkało. Podsumowując, zanim opowiem historyjkę obrazkową, powiem tylko, że ponad 5 godzin warkotu potwornych silników (fadromy, wywrotka), wdychania spalin, łomotu metalu, pyłu w powietrzu, I OBEZWŁADNIAJĄCEGO PRZERAŻENIA robią swoje...

Dlaczego przerażenia?? Bo 20-tonowe potwory mijały nasz domek o kilkanaście - kilkadziesiąt centymetrów!!! Momentami zamierałem patrząc na ich manewry.

Efekt: tył działki cały podniesiony prawie na gotowo. Prawie, ponieważ brakuje jeszcze ostatecznej warstwy czarnoziemu, który zwieziemy później, już po zakończeniu prac związanych z budową (będzie jeszcze kopanie podłączenia do studni, kopanie GWC, kopanie szamba, śmieci z elewacji; zatem bez sensu byłoby teraz zwozić czarnoziem, który i tak przez to wszystko wymieszałby się z pospółką).

Zatem po kolei... Na działce pojawiłem się dziś z samiuśkiego rana (jak dla mnie... 8.30). Pan Adam dzielnie kończył rozszalowywanie fundamentu bocznego ogrodzenia, a panowie hydraulicy walczyli z wyprowadzeniem rury kanalizacyjnej pod garażem i z wykonaniem kratki odpływowej w garażu tuż za bramą.

Na 9.00 miałem zamówioną fadromę, która miała zacząć rozwożenie ziemi po naszej działce. Fadroma to coś takiego:

http://images26.fotosik.pl/36/93d0bb74ea18a954m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=93d0bb74ea18a954)

Zauważcie, proszę, jakie to bydlę jest wielkie!! Tam stoi Pan Adam... Dla złapania lepszej perspektywy jeszcze rzut na tle tyłu domu...

http://images29.fotosik.pl/36/53452dc3695c8478m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=53452dc3695c8478)

A oto powód mojej trwogi i przerażenia, palpitacji serca i bólu żołądka wywołanego nadmiarem stresu i przyjętej dzisiaj kofeiny... Żeby dojechać za dom, te potwory (tak, tak, były DWIE fadromki) musiały przejechać OBOK domu... One mijały dom w odległościach, które w ludzkiej skali równe są GRUBOŚCI OŁÓWKA.... A łycha z przodu, wyposażona w stalowe zębiska, mieści na raz 5 ton ziemi. Pan kierowca (ten, co wcześniej ratował naszą gruchę z betonem) powiedział, że kiedyś wjechali w dom... tak przypadkiem (!!). Im nic nie było, ale dach do robienia od nowa... (co gorsza, dach zerwali na odpowiedzialność właściciela, który kazał im wjeżdżać, gdzie oni sami nie chcieli, mówiąc, że mogą zawadzić).

http://images26.fotosik.pl/36/d0c3e32a96e14fe2m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=d0c3e32a96e14fe2) http://images28.fotosik.pl/36/f5d089b61952fb0em.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=f5d089b61952fb0e)

Jak już się przecisnęły, a moje ciśnienie spadło ze stratosferycznych poziomów, zaczęło się szuflowanie. Jedno machnięcie takiej wielkiej łychy to 80-100 taczek ziemi, czyli dobre 4 godziny pracy jednej osoby... W dzisiejsze popołudnie zaliczyliśmy robotę, której ręczne wykonanie zajęłoby dwóm osobom spokojnie 3 tygodnie.

http://images28.fotosik.pl/36/c52b50343d92522em.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=c52b50343d92522e)

Najfajniejsze były momenty, kiedy oba potwory "szczerzyły zęby". Miał człowiek wrażenie, że mu jakieś smoki, albo dinozaury latają po podwórku... :)

http://images23.fotosik.pl/36/a1b659466cf10267m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=a1b659466cf10267) http://images24.fotosik.pl/36/98f7f4f6f52ec3ecm.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=98f7f4f6f52ec3ec)

W sumie rozplantowane zostało ok. 20 wywrotek ziemi (13 kupionych, reszta w prezencie od sąsiadów w postaci niepotrzebnej im ziemi z wykopów lub równania działek). Koszt całej zabawy w mojej wielkiej piaskownicy to prawie 4,000 zł. ( :o )

---------

A jutro ciąg dalszy. Z uglą odesłałem obie fadromki na zasłużony odpoczynek (najbardziej cieszyły się moje uszy i płuca: silniki w tych maszynach są NIEWIARYGODNIE głośne, a ich spaliny do najczystszych i najładniej pachnących nie należą).

Jutro jeszcze trochę ziemi (2-3 wywrotki) i dorównanie w miejscach wymagających większej precyzji i MNIEJSZEJ maszyny. Zamiast fadromy przyjedzie Caterpliar, wielkością przypominający zwykły traktor. Phi... ;)

Ela_i_Maciek
24-07-2007, 19:41
Aha, żeby nie było tak różowo, że operacja udała się bez strat... Niestety przy manewrowaniu jeden pan zahaczył o nasz nowiusi płot i wygiął dość znacznie jeden ze świeżo zabetonowanych słupów...

Wygląda to nieciekawie i będzie się teść głowił, jak to naprawić... A ja będę negocjował z panią z firmy wypożyczającej kopary odszkodowanie...

W międzyczasie panowie hydraulicy skończyli układanie podłogówek. Poniżej dwa zdjątka. W sumie mamy ponad 100 mkw orurkowanej podłogi (większość parteru oraz dwie łazienki i pralnię na górze).

Tu parter (a w tle ... fadromka):

http://images25.fotosik.pl/36/cc22d707bc991db1m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=cc22d707bc991db1)

A tu pralnia i (głębiej) duża łazienka na piętrze:

http://images23.fotosik.pl/36/9591fba1eb600541m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=9591fba1eb600541)

Ela_i_Maciek
24-07-2007, 19:54
Przypomniał mi się jeszcze jeden wątek. Jutro jadę do STOENu walczyć o prąd. Robotników od prądu ani widu, ani słychu, a termin realizacji naszego przyłączenia coraz bliżej... Trzeba się przypomnieć.

Natomiast - o dziwo! - gazownia odezwała się sama (!!). W czwartek rano chcą się spotkać z nami i omówić plany inwestycji. I to na miejscu (to jest na budowie). Szok... A może tylko kwity zbiorą, a cała zabawa i tak potrwa cały rok? No, zobaczymy.

Ela_i_Maciek
25-07-2007, 18:17
W STOENie powiedzieli, że "na pewno wyrobią się przed 30 września". Za dwa tygodnie skończą uzgadnianie projektu "reorganizacji ruchu drogowego" i przyślą geodetę do wytyczenia wykopu pod drut, którym podepną nas do prądu.

Może będzie dobrze... Jutro spotkanie z kimś od gazu.

Pozdr.
M

Ela_i_Maciek
28-07-2007, 23:27
Najświeższe doniesienia z frontu robót budowlanych:

Działeczkę MAMY JUŻ OGRODZONĄ (sztachetkami!!) z trzech stron! Do wykonania został nam tylko front, czyli najtrudniejsza część. Zbieramy wyceny bram wjazdowych, zastanawiamy się nad wysokością fundamentu ogrodzenia i rozważamy umieszczenie furtki, śmietnika, skrzynek (elektrycznej, gazowej, pocztowej), etc.

Być może do końca wakacji płot będzie kompletny. Już teraz wygląda imponująco i wcale nie widać, że do domorosła robota. Jestem dumny z Teścia, Eluni i pozostałych osób nam pomagających w tym przedsięwzięciu. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania!

Ela_i_Maciek
29-07-2007, 10:04
Ahhhh. Zapomniałem dodać, że mamy już wylewki na parterze i na strychu! W poniedziałek wyleją piętro i oficjalnie rozpocznie się etap "wykańczania" (oby domu, a nie nas ;))!

Ela_i_Maciek
31-07-2007, 01:18
Dzisiaj kupiliśmy już płytki (glazura + terakota) do wszystkich pomieszczeń i na wszystkie podłogi, przewidziane do przykrycia takim właśnie materiałem. Wyszło tego tyle, że muszą nam to zwieźć na budowę HDS-em... Potrzebne nam są jeszcze kafelki do kotłowni, garażu i na schody wejściowe. Ale to na końcu, jak już reszta płytek trafi na swoje docelowe miejsce.

Również dzisiaj daliśmy do wyceny całą armaturę i ceramikę łazienkową. I tu ważna uwaga: należy bardzo sprawdzać ceny!!! W sklepie, który zaoferował nam bardzo dobre ceny na glazurę i terakotę (porównywalne z allegro), ceny baterii były DUŻO wyższe niż np. w "zaprzyjaźnionym" (kupowaliśmy tam stelaże i kaloryfery) punkcie. Różnice w cenie potrafią być BARDZO zastanawiające.

Ela_i_Maciek
01-08-2007, 20:47
Bosh... jak ta kasa leci na wykończeniówki.. NIC nie jest jeszcze zrobione, a poszło tyle, że głowa boli. Ciągle te zaliczki i zaliczki (a to materiały typu kleje, folie, profile, a to drzwi wewnętrzne, a to coś tam jeszcze). No po prostu masakra. Powiedziało się A, to trzeba i B, ale czemu to B takie ciężkie?

No nieważne. W każdym razie od dzisiaj MAMY DRZWI!!! :D

Są białe. Jak okna i jak brama garażowa (którą, mam nadzieję, zamontują nam w piątek). Zdjęć jeszcze nie wklejam - zaczekam, aż do drzwi dołączy brama garażowa.

Drzwi są bieluteńkie. Mają płytę na zewnątrz i od wewnątrz z wytłoczonymi kasetonami. Są firmy GERDA. Trochę się bałem, że wyjdą ciut kiczowato, ale - ku mojej OGROMNEJ radości - wyszły CUDNIE. Naprawdę tak dobrze, że obecny przy montażu kierownik budowy (właściciel firmy DQM) nie potrafił ukryć miłego "rozczarowania" (porponował mi wcześniej, abyśmy wybrali jednak drzwi drewniane; po zobaczeniu naszej Gerdy zmienił zdanie). Skrzydło głónwnych drzwi waży... 110 kg (szerokość skrzydła 100 cm)! Takie same (tylko węższe) mamy też zamontowane w kotłowni (ważą 100 kg; szer. 90 cm). Wzbudzają zaufanie.

Dlaczego nie wybraliśmy pięknych drewnianych drzwi, tylko pospolitą Gerdę? Po pierwsze, okna mamy białe i bramę garażową też. Trudno wybrać inny kolor na drzwi wejściowe... Po drugie, skoro drzwi miały być białe, to okrutnym barbarzyństwem byłoby montowanie drzwi drewnianych malowanych KRYJĄCĄ farbą na biało. Szkoda drewna! Po trzecie, drewno pracuje. Wiadomo, że jak drzwi nie wyjdą spod rąk naprawdę dobrego stolarza i nie będą zrobione z naprawdę SUCHEGO drewna dobrej jakości, to mogą się krzywić. Nawet te dębowe "klejone". Po czwarte, drzwi drewniane nie są (zazwyczaj) antywłamaniowe. Po piąte, Gerda ma fajny system bolców rozmieszczonych po obwodzie skrzydła. Po szóste, Gerda była SPORO tańsza od porządnych drewnianych drzwi. A i tak nasze drzwi są po prostu ŁADNE.

Ela_i_Maciek
02-08-2007, 21:12
Dziś miał być wielki dzień, bo z harmonogramu wypadało, że zleci się masa ludzi na budowie... Ale była wielka klapa :(

Najpierw zadzwonili kominkarze. Ich kamieniarz źle przygotował dwa elementy obudowy kominka, przez co otwór w obudowie stał się o 4 cm za niski, aby zmieścił się w niej wkład... (!!!). Trzeba czekać do przyszłej środy (8.VIII) na poprawione elementy.

Potem (nie) zadzwonił DQM (my do nich zadzwoniliśmy), żeby potwierdzić montaż szamba. W zakładzie produkującym żelbetowe konstrukcje, z którego brali nasze szambo, popsuła się "suwnica" do ładowania towaru na transport. Termin montażu przesunięty na przyszłą środę (8.VIII).

Potem nawalił kolejny podwykonawca DQM, firma, która miała dostarczyć i zamontować bramę garażową. Przesunęli termin na... środę (8.VIII).

Na szczęście pojawili się chociaż goście od alarmu i pan Marcin od wyokończeniówek, więc dzień nie minął zupełnie bezproduktywnie.

Modlę się teraz, aby ("tfu! tfu") nie zadziałało prawo serii (tudzież Murphy'ego) i nasz pech nie przesunął się znowu na tego 8.VIII, kiedy to znowu mamy niezły tłok w kalendarzu! Wszelkie wsparcie w modlitwie mile widziane :D

Ela_i_Maciek
07-08-2007, 21:38
Patrzę na wpis powyżej i się zastanawiam. Przecież ta magiczna środa, w którą tyle ma się dziać (dla przypomnienia: montaż szamba, montaż bramy garażowej, montaż kominka), jest już jutro. A nikt nie dzwoni i nie zapowiada, że jakaś klapa i nie uda się do nas dotrzeć. Wychodzi na to, że (tu mocno ściskam kciuki) jednak powinni się pokazać.

A tak dla odmiany, po tygodniu ciszy, zapanował u nas znowu niezły harmider. Najpierw pan-koparka wynajęty przez DQM, pod okiem hydraulików, rozkopał nam działkę, żeby hydraulicy mogli podłączyć dom do studni (stosowną niebieską rurą). Potem pan-koparka działkę zasypał.

Potem panowie od rekuperatora wynajęli tego samego pana-koparkę do rozkopania działki (wcześniej przez niego zasypanej) na nowo i położenia stosownej (również niebieskiej, tylko duuuużo grubszej; REHAU) rury do gruntowego wymiennika ciepła podłączonego potem w domu do rekuperatora.

W tym samym czasie do pracy przystąpiła trzecia ekipa od DQM, czyli panowie od elewacji i ociepleń. Do wykonania mają: poddasze (ocieplenie + płyty), ocieplenie garażu, wykonanie parapetów zewnętrznych, położenie wierzchniego tynku (po uprzednim oczyszczeniu i zagruntowaniu kleju).

I dalej, w tym samym czasie mój teść (a Eli tato), wespół z sąsiadem, WYCIĄŁ NAM BRZOZĘ (na co mamy stosowne pozwolenie), a nawet obie brzozy stojące nam w osi wjazdu do garażu i jednocześnie w linii ogrodzenia. Żal straszny, serce krwawi, drzewko było CUDNE. Ale zadecydowała siła wyższa. Po wycince okazało się, że nie było na co czekać, bo drzewo w istocie było chore (i za 2-3 lata mogłoby stanowić kłopot, bo wyciąć takie coś, jak nie ma płotu jest rzeczą prostą; jak jest płot, to "nieco" trudniejszą).

Na sam koniec dnia (za dodatkową stówkę) pan-koparka (po uprzednim ponownym zasypaniu działki, rozkopanej na potrzeby panów od rekuperatora) wyciągnął z ziemi karpę po brzózkach. Była OGROMNIASTA. Męczył się dobre pół godziny, a koparką tak rzucało, że parę razy miałem wrażenie, że się zaraz przewróci. Na szczęście skończyło się na strachu.

Jeżeli jutrzejszy dzień będzie równie udany, to mamy do odtrąbienia mały sukces. Oby!

Ela_i_Maciek
08-08-2007, 20:24
Mam do powiedzenia jedno słowo: SUKCES :)

Przyjechali panowie od bramy i drzwi między garażem i kotłownią. I zamontowali obie rzeczy.

Przyjechali panowie od kominka. Osadzili wkład, przygotowali elementy obudowy do montażu. Całość, razem z rozprowadzeniem DGP, mają skończyć do soboty.

Na koniec dnia wkopaliśmy szambo.

Jest się z czego cieszyć.

(a oprócz tego, poruszony wątkiem w głównej części forum, a także mailem od znajomego, którego koleżanka z pracy uległa wypadkowi, poszedłem oddać krew; całe 450 ml grupy 0 Rh-; człowiek czuje się po tym jakiś taki lżejszy na duchu...)

Ela_i_Maciek
10-08-2007, 19:19
No, jedna ścianka (wykusz kuchenny) już maźnięta finalną wyprawą! Panowie tynkarze mówią, że trzeba tak do 2 dni poczekać, aż tynk w pełni zaschnie (silikonowy). Dopiero wtedy można w miarę dokładnie stwierdzić, jaki właściwie położyliśmy sobie kolor.

To, co dziś zobaczyłem wydało mi się bardzo ładne, bardzo stonowane i w sam raz. Jeżeli troszkę sciemnieje wysychając, to tym lepiej. Powstanie kontrast między kolorem budynku a bielą pilastrów w okół okien, drzwi i bramy garażowej.

Ela_i_Maciek
12-08-2007, 18:03
Nareszcie ogarnia mnie uczucie, że już bliżej niż dalej! Panowie od wykończenia poddasza (ocieplenie + płyty G-K) i elewacji pracują, aż się kurzy! Ekipa jest F E N O M E N A L N A! Nie piją; dwaj (z czterech), którzy palą, zawsze zażywają dymka poza budynkiem (nigdy w środku), czyści (dbają o: swoją pracę i jej efekt, o resztę budynku, o... siebie samyc :o ); pracują szybciutko i bardzo (!!) dokładnie. Aż mnie strach oblata, że ktoś mógłby ich nam z budowy podwinąć (tfu!).

Jedna ściana domu JUŻ W KOLORZE!!! Wygląda cudnie.

A oprócz tego:

1) kominek prawie gotowy (panowie skończyli już obudowę, zostały detale);

2) dzisiaj mieliśmy wizytę stolarza, który wykona i zamontuje u nas meble do kuchni i do łazienek - za dwa miesiące będą u nas;

3) w przyszłym tygodniu zaczynamy wykończeniówki: na pierwszy ogień pójdą zabudowy z G-K.

I oby tak dalej!

Ela_i_Maciek
19-08-2007, 21:07
Postanowiłem wkleić kilka zdjęć pomalowanych już ścian domu. Czekają nas jeszcze prace malarskie na dwóch ścianach, a także wykończenie tarasu i podmurówki (płytki klinkierowe). Na koniec przygotowany będzie drenaż łączący rynny i odprowadzający wodę z dachu do ogródka.

Ściana boczna z wykuszem kuchennym wygląda aktualnie tak:

http://images30.fotosik.pl/63/2b49b6c68b54d8e4m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=2b49b6c68b54d8e4)

Ściana tylna (w kilku odsłonach):

http://images29.fotosik.pl/63/8bad0895d31e1e2am.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=8bad0895d31e1e2a) http://images25.fotosik.pl/63/efce6d456b5a31d8m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=efce6d456b5a31d8) http://images23.fotosik.pl/63/60e7d55c30c67742m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=60e7d55c30c67742)

Nam bardzo się podoba :)

Ela_i_Maciek
20-08-2007, 20:49
Eh... problemy budowlane...

Pierwszy, bardzo "prawdopodobny" plan zakładał, że ekipa od prac wykończeniowych wewnątrz "otworzy front robót" w ostatnim tygodniu lipca. Potem nastapiły opóźnienia - najpierw tynkarze zamarudzili na poprzedniej budowie jakieś 2 tygodnie (to materiały nie przyjechały, to coś jeszcze innego), a potem posadzkarze dołożyli tydzień opóźnienia.

Od końca lipca czuję na karku oddech pana od wykończeniówek, który w blokach startowych siedząc ciągle nie może ruszyć do akcji... Dzisiaj przyjechał, popatrzył i powiedział, że niestety zbyt liczna jest ekipa panów od elewacji (dzisiaj było 7). Nie widzi możliwości, aby mogli spokojnie podzielić się domem i nie przeszkadzać sobie nawzajem w pracy (panowie od elewacji ocieplają też garaż oraz strych). Zatem postanowił (pan od wykończeniówek), że rozpocznie prace w przyszły poniedziałek. Tym samym realistyczny plan zakończenia wykończeniówek na początku lub w połowie września uroczyście wziął w łeb... A tu już czekają drzwi wewnętrzne, parkieciarze, meble...

A ja zaczynam zaraz nową pracę i kto to wszystko teraz skoordynuje? Oj czarno to widzę...

Ela_i_Maciek
21-08-2007, 21:13
Dzisiaj był dzień poświęcony klamkom do drzwi wewnętrznych (wybraliśmy takie (http://www.studioklamek.pl/strona.php?27864), tylko nie złote i na rozecie, bez szyldów).

Drugą sprawą był wybór materiału na wyłożenie podjazdu do garażu, ścieżki do bramy, opasek wokół domu, a także do obłożenia tarasu i schodów wejściowych. Z wyborem materiałów układanych na ziemi nie było zasadniczych problemów. Natomiast rzucił mi się na mózg pomysł, aby wykorzystać płyty betonowe (ładnie wykończone od góry, co by ktoś nie pomyślał, że taki typowy chodnik se strzelimy) o grubości 4 cm do wyłożenia tarasu i schodów. Kłopot taki, że nie wiem, czy takie płyty można mocować na zaprawie... Nawet zarzuciłem wątek (http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=1983529#1983529) z takim zapytaniem (i będę ogromnie wdzięczny za dobre rady!!!!).

Ela_i_Maciek
21-08-2007, 21:54
Teraz ponarzekam na naszą bramę garażową. Jest biała (bo tylko taka pasowała nam kolorystycznie do koncepcji elewacji) i da się z tym żyć. Tylko po 10 dniach od montażu pojawiła się na niej... RDZA :o

Nie wiem, czy to wina producenta (niemiecki Novoferm), sprzedawcy (firma "Wiga" z Białegostoku), który nie zadbał o właściwe przechowanie i transport bramy (w miejscu, gdzie pojawiło się ognisko rdzy, wyraźnie widać obtłuczenie i małe zarysowanie powłoki), czy niedbałych montażystów (też z 'Wigi").

Mają nam wymienić cały panel na gwarancji. Mam nadzieję, że pofatygują się jak najszybciej.

Ela_i_Maciek
22-08-2007, 21:24
Dzisiaj pojechałem kupić wybrane klamki. No i załamka... Okazało się, że dystrybutor umieścił na stronie złe zdjęcie i zły opis. Niestety nie mają w stałej ofercie tej klamki. Sprowadzana na specjalne zamówienie kosztuje prawie 300 zł za komplet (co przy 12 potrzebnych kompletach) dałoby niezłą sumkę (prawie 4.000 zł, uwzględniając zamki do łazienek). Cóż miałem począć? Wybrałem inne (takie (http://www.studioklamek.pl/strona.php?27840) - rzecz jasna w innym kolorze, niż ten na obrazku).

Drugi temat na dziś: wybór kostek na podjazd do garażu, opaskę wokół domu i ścieżkę do wejścia. Padło na takie (http://www.libet.pl/cms/?id=205). Znaleźliśmy firmę wykonawczą (dwie ulice od naszej budowy, więc lokalna, a do tego - sądząc na podstawie podjazdów wykonanych w okolicy przez tę firmę - raczej sprawna).

Trzeci temat: wybór finalnej warstwy ziemi do ogródka. Spód to zwykły piach. Nie znam się zupełnie na ogrodach, glebie, etc. Pytanie: czy najpierw ułożyć na tym piachu kilkucentymetrową warstwę gliny, którą następnie przykryje się warstwą czarnoziemu? Czy może lepiej od razu przykryć piach 10-15 cm czarnoziemu wymieszanego z ziemią tofrową i gliniastą? Nie wiem, co wybrać...

Ela_i_Maciek
23-08-2007, 11:46
Dzisiaj historyczny dzień! Miałem przyjemność zatwierdzić kominek: panowie zrobili próbne, pierwsze rozpalenie. Ależ mnie radość naszła :)

Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z różnych etapów budowy kominka - od stanu "zero" do stanu obecnego (czeka na ładne wykończenie, na które nadejdzie czas na etapie malowania - czyli pewnie przed końcem września).

Etap zero:

http://images30.fotosik.pl/67/c91039019066c05dm.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=c91039019066c05d)

Izolacja "szafy":

http://images25.fotosik.pl/67/ddabce08626e46abm.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=ddabce08626e46ab)

Prawie gotowa obudowa z cegiełek szamotowych:

http://images21.fotosik.pl/378/d7103d3958affd4dm.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=d7103d3958affd4d)

Stan obecny:

http://images25.fotosik.pl/67/e62eb5ecc6460532m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=e62eb5ecc6460532)

Wyszedł nam taki spokojny, tradycyjny komineczek :). Celowo szukaliśmy czegoś "mało nowoczesnego" z wyglądu, ponieważ taki najbardziej pasuje do koncepcji wystroju domu wewnątrz.

Ela_i_Maciek
23-08-2007, 17:43
Stało się... skończyły się 2 miesiące laby. Jutro idę do (nowej) pracy. W sumie to radosne wydarzenie (:)), ale przyjdzie mi się rozstać z możliwością bywania na budowie każdego dnia (:().

Ela_i_Maciek
05-09-2007, 21:09
Dziś krótki raporcik...

Dom otynkowany :)

Robią nam PRĄD!!!! (sam w to ledwo wierzę :o )

Ela_i_Maciek
16-09-2007, 22:44
Mój krzykliwy entuzjazm z poprzedniego postu należy nieco przytemperować... "Robią prąd" to za dużo powiedziane. Może ZACZNĄ robić w ten poniedziałek. Zobaczymy.

A oprócz tego: wykończeniówki idą pełną parą. Być może uda nam się zamieszkać jeszcze w tym roku. :)

Ela_i_Maciek
21-09-2007, 23:30
Prąd jednak ruszył. Szczęście niepojęte! ;)

Ela_i_Maciek
22-09-2007, 18:42
Dzisiaj Nasz dom nabrał ostatecznego sznytu na zewnątrz. Ekipa skończyła prace przy cokole (płytki klinkierowe i fuga). Kowal zamontował barierkę na balkonie z przodu i przy oknie z tyłu domu.

Niestety w aparacie skończyły się baterie, więc nie ma - póki co - zdjęć. Jak tylko naładuję akumulatorki, to pstryknę kilka fotek i wkleję.

Grazia-Ol
24-09-2007, 16:34
:oops: Maciek pokaż barierki :lol:

Ela_i_Maciek
24-09-2007, 21:20
Jeżeli tylko w weekend nie zapomnę aparatu i naładuję baterie, to na pewno będą zdjęcia :)

Ela_i_Maciek
29-09-2007, 20:28
Chciałem napisać parę słów o DQM, ponieważ ostatnio otrzymałem sporą liczbę pytań o wrażenia ze współpracy.

Bieg tej historii budowlanej powoli dobiega końca, a zatem i nasza współpraca z DQM wygasa. Nie mamy już do zrobienia praktycznie nic, oprócz zainstalowania grzejników oraz wyposażenia kotłowni i rekuperatora.

Do tej pory DQM dostarczył nam sporej dawki emocji, tych dobrych i tych złych. Kiedy podpisywaliśmy umowę na rynku działo się mniej niż obecnie i DQM prezentował inną postawę wobec klienta niż obecnie. Dochodzą mnie słuchy, że nie wszystkie osoby, którym polecałem DQM, podzielają moją (mimo wszystko) przychylną opinię o tej firmie.

Główne plusy:

1) biorą na siebie organizację ekip i zapewnienie materiałów, co na etapie budowania spędza pewnie wielu inwestorom sen z powiek;

2) robią szybko i nie marudzą zanadto, kiedy wytknie im się niedoróbki - poprawki są robione porządnie;

3) mają kilka super ekip (szczególnie od elewacji i ocieplenia oraz elektryków i hydraulików);

4) nie protestują, kiedy współpracę po stronie inwestora podejmie dobrze wykwalifikowany i "czepliwy" inspektor nadzoru;

5) nie proszą o pieniądze przed wykonaniem pracy;

6) parę razy zdarzyło im się zadać pytanie i wykazać przebłyski świadomości, kiedy pewne pomysły w projekcie wydały im się niejasne, lub zobaczyli konsekwencje, których inwestor (my) mógł sobie nie uzmysławiać;


Główne wady:

1) wyraźne braki kadrowe i trudności z koordynacją pracy przy jednoczesnym prowadzeniu coraz liczniejszych budów;

2) wielkorkotnie (mimo wspomnianych powyżej przebłysków świadomości) nie myślą za inwestora, tylko podpierają się projektem i robią "na pałę", nawet nie pytając, lub nie awizując z wyprzedzeniem, że wykonanie czegoś zgodnie z projektem już na bardzo wczesnym etapie, może rzutować na późniejsze rozwiązania w domu (u nas np. było tak na etapie zalewania płyty fundamentowej, kiedy DQM zainstalował rury kanalizacyjne zgodnie z projektem budowlanym, nie informując nas, że to istotnie wpływa na możliwe do wykonania później zmiany w układzie urządzeń w łazienkach);

3) umawiają poprawki "na gębę" i zapominają;

4) coś takiego jak "follow-up" lub notatka w komputerze z "przypominajką" to czysta mrzonka;

5) potrafią pozwolić umówionym ekipom wykonać "chałturę" na boku, przed rozpoczęciem prac dla DQM (u nas: tynkarze i posadzkarze w sumie opóźnili się o miesiąc).

Ogólnie, patrząc na nasze doświadczenie z DQM, bardzo polecam budowanie z firmą wykonawczą, zamiast systemem gospodarczym. Kiedy my podpisywaliśmy umowę różnica w kosztach nie wydawała się ogromna. Jednak dzisiaj sprawy zaczynają wyglądać inaczej i od znajomych dowiaduję się, że DQM pozwala sobie czasem wystrzelić w kosmos z proponowanymi wycenami (w 2 przypadkach, aż mnie zatkało, kiedy dowiedziałem się, jakie wyceny - i za CO - zaproponowali panowie z DQM).Dlatego ostrzegam - nie należy przyjmować ich wyceny, bez porównania z konkurencją.

Ela_i_Maciek
14-10-2007, 21:30
Och, znowu dłuuuuuuga przerwa. Cóż, takie życie w nowej pracy...

Wklejam obiecane zdjęcia domu z barierkami :)

Trzy widoki od frontu:

http://images22.fotosik.pl/186/feb16f94c43b1203m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/feb16f94c43b1203.html) http://images29.fotosik.pl/102/adc1f34717589947m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/adc1f34717589947.html) http://images28.fotosik.pl/102/4eaa0fba2b3d64b5m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/4eaa0fba2b3d64b5.html)

I jeden od ogrodu:

http://images11.fotosik.pl/99/0a37c0ca3af0ed23m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0a37c0ca3af0ed23.html).

W oryginalnym projekcie od ogrodu powinien być taki sam balkon, jak na elewacji frontowej. Doszliśmy jednak do (słusznego, jak mniemamy) wniosku, że dom lepiej wygląda bez tego balkonu z tyłu. Fajnie, naszym zdaniem, wyszło wysokie okno opasane płaską, ładnie rzeźbioną barierką.

Od środka barierki wyglądają tak:

z przodu:
http://images23.fotosik.pl/102/1c87d1f267b4e08am.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1c87d1f267b4e08a.html)

i z tyłu:
http://images22.fotosik.pl/186/18454104cfd6e5f6m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/18454104cfd6e5f6.html).

Na sam koniec zdjęcie z pierwszego rozpalenia kominka. Dzisiaj wygląda już nieco inaczej - bardziej przypomina kotłownię jakiegoś zakładu przemysłowego. Cały jest umorusany popiołem :(

http://images11.fotosik.pl/99/5c47195b89fac6c7m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/5c47195b89fac6c7.html)

Grazia-Ol
15-10-2007, 08:48
Gratuluję. Piękny dom (kamienica właściwie). Piękna balustrada, kominek.
Tak trzymać :D

Ela_i_Maciek
19-10-2007, 19:52
Dziękuję.

Gdzie tam znowu kamienica??? Domek. Malutki :)

Ela_i_Maciek
20-10-2007, 22:00
Przeglądałem sobie własne posty powyżej i zauważyłem, że mija dziś dokładnie miesiąc, odkąd obwieściłem, że rusza u nas "robienie prądu".

Cóź, Stoen tak mocno wziął sobie do serca nasze błagalne prośby, że zaraz następnego dnia po naszym radosnym obwieszczeniu na forum, zwinął ekipę i do dzisiaj nie pokazał się ponownie. Zatem, prądu nadal nie mamy.

Co więcej, panowie w Stoenie przyjęli nową taktykę. Twierdzą, że nic nie wiedzą o naszej umowie, a zlecenia na wykonanie przyłącza "nie widzą w systemie". (Już ja WIDZĘ ich SYSTEMY...). I tak z tygodnia na tydzień przekładają przyjazd ekipy na "wizję lokalną".

Szału można dostać. Termin przesuwali już kilka razy (dla przypomnienia: listopad 2006 (!!!!!), maj 2007, wreszczie wrzesień 2007), a mimo to nadal nie dzieje się ABSOLUTNIE nic.

Jedyna rzecz, jaka się wydarzyła, to wkopanie skrzynki elektrycznej w linii ogrodzenia. Tyle, że ta skrzynka (a raczej SKRZYNIA) jest wielka i brzydka i... NIE WOLNO nam jej zmienić. Paranoja jakaś. Mi nie wolno zmienić paskudnej skrzynki, która psuje wygląd całego ogrodzenia, bo w przeciwnym razie KARA, a te pacany siedzą sobie z założonymi rękami i patrzą, jak my się wijemy z prośbami o podłączenie. Karę za opóźnienie naliczają sobie w końcu sami. Całe 1.00 zł dziennie....

Mam doła na maxa. W domu woda leci po ścianach, bo nie mamy czym go ogrzewać (w końcu gazownia poszła Stoenowi w sukurs i też każe nam czekać już 2 lata na przyłączenie do sieci...). Pozostaje palenie w kominku.

Chyba ogłoszę, że przyjmuję zakłady. Będziemy mieli prąd w tym roku, czy nie?

Ela_i_Maciek
20-10-2007, 22:01
Z rzeczy przyjemniejszych: zamontowali nam dzisiaj meble kuchenne :)

<zdjęć nie będzie, wybaczcie>

Ela_i_Maciek
21-10-2007, 21:59
Ależ się czeka na te wyniki... prawie 3 godziny obsuwy? Koszmar.

Ale jest mi lżej.. :)

Szkoda tylko, że frekwencja taka niska...

Ela_i_Maciek
29-10-2007, 21:27
Złorzeczę, złorzeczę i może daje to efekty.

Prąd znowu "robią"...

Oby skończyli z sukcesem :)

Ela_i_Maciek
04-11-2007, 09:43
Patrzę na zdjęcia sprzed dwóch tygodni, wyglądam za okno i nie mogę się nadziwić, że przyroda tak błyskawicznie przeszła z soczystej zieleni do zupełnej (i w tym przypadku nad wyraz przygnębiającej) golizny...

Niecierpię jesieni! A zimy jeszcze bardziej.

Aha. Na działce małymi kroczkami do przodu.

Mamy już kabel podłączony do skrzynki. Nawet zapłaciliśmy fakturę. Teraz potrzebujemy jakieś kwity przedstawić jakimś magikom ze Stoenu. Formalności strasznie nam się piętrzą - ale widzimy już bardzo wyraźnie koniec walki o "ogień" :) (że tak figuratywnie to ujmę). Skończy się jazda na generatorku.

Gazu przed zimą na 100% nie będzie, a martwię się, czy zdążymy w przyszłym roku... Natomiast, zastanawiamy się nad ogrzewaniem domu przez zimę gazem z wymienianych butli. Ciepła woda i tak początkowo będzie z bojlera elektrycznego. Nie wiem, czy słusznie, ale trochę obawiam się o bezpieczeństwo takich butli. Wizja ich ciągłego zmieniania też nie przyprawia mnie o dobry humor...

No i na koniec: ogromne postępy z płotem od frontu. Słupki już wmurowane i pomalowane. Połowa podmurówki wylana betonem. W przyszłym tygodniu przyjeżdża ekipa montująca bramę wjazdową na posesję. Jest szansa, że do końca miesiąca będziemy już całkiem ogrodzeni!

Ela_i_Maciek
04-11-2007, 09:50
Ale nie wszystko idzie gładko.

Szwankuje nam brama garażowa. Montowała ją nam firma Wiga z Białegostoku. BARDZO PRZESTRZEGAMY WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH PRZED WSPÓŁPRACĄ Z TĄ FIRMĄ.

Nie dość, że są skandalicznie bezczelni ("nie muszę Panu robić tej bramy, mam tylu klientów, że sam mogę sobie wybierać, dla kogo chcę pracować"), to jak już coś zrobią, można być pewnym, że spartolą. Oto kilka przykładów ich "fachowej" roboty:

1) montując drzwi w przejściu z garażu do kotłowni, przewiercili się na wylot przez ścianę, po drodze "niechcący" zawadzając o kable elektryczne;

2) bramę założyli na rolkach w taki sposób, że nie była ustawiona równolegle i po zamknięciu powstawała skośna szczelina między dolną krawędzią bramy, a podłożem (poziomym);

3) po ich ponownym przyjeździe i "regulacji" bramy, ta przestała prawie zupełnie chodzić.

Masakra....

Ela_i_Maciek
09-12-2007, 21:56
Ho, ho, ho...!

...chciałoby się rzec :). Toż to prawie Święta - nasza druga Gwiazdka na Forum.

Praca, praca, praca i na pisaninę nie ma już czasu. Nic a nic. W domu spore postępy. Wykończeniówki na wykończeniu (nas wykończyły już dawno i niestety będziemy musieli przeprosić się i żyć z BARDZO dużymi niedoróbkami...)

Za tydzień wchodzą parkieciarze - skończą układanie klepek przez 3-4 dni, a potem drewienko poodpoczywa sobie przez 3-4 tygodnie. W połowie stycznia zaczniemy cyklinowanie i lakierowanie.

Byle do Wielkanocy ;)

Ela_i_Maciek
09-12-2007, 21:59
Aha,

jakby kto pytał: DGP to cudna sprawa. Dom grzany tylko kominkiem utrzymuje 22 C... (co prawda na dworzu mrozów srogich nie ma). Ale kłopoty też są: nie mogę patrzeć na obwarzanki kurzu przypalonego do sufitu przy anemostatach w suficie.

Tak to już w życiu bywa: nie ma róży bez kolców.

M

Ela_i_Maciek
12-01-2008, 23:24
Długo, długo nic, i znowu jestem :)

Postępy? Spore.

Po pierwsze, mamy meble w kuchni i łazienkach. Jest rekuperator, który działa i z którego jestem bardzo zadowolony (!!). Są już nawet położone parkiety (póki co na surowo, czekają na cykliniarkę).

Iiiii... Jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli, powinniśmy przymierzać się do przeprowadzki przed końcem lutego!

Radość przeogromna nas oblata :)

M

Ela_i_Maciek
12-01-2008, 23:26
Aaaaa.... Byłbym zapomniał. Mamy już całe ogrodzenie, razem z bramą na pilota :)

I nawet podjazd z kostki się robi!! Szok normalnie. Potem zostanie nam zwiezienie "odrobiny" (jakieś 5 wywrotek) czarnoziemu i można siać trawę. W końcu będzie "ogródek"!!

M

Ela_i_Maciek
13-04-2008, 22:09
Ani się człowiek obejrzy, a tu 3 miesiące minęły od ostatniej wizyty na forum...

Bosh, ależ ten czas leci. Z największych zmian? Cóż... MIESZKAMY. Już od tygodnia.

I jest cudownie. Tak, jak miało być. U siebie, cicho, zielono (oby już niedługo) za oknem. W soboty latanie po domu z wiertarką (a to tu światełko przykręcić, a tam suszarkę na ubrania, a tam jeszcze jakiś karnisz). :D A w niedzielę spacer po lesie.

W tygodniu słabiej, bo dojazd do pracy to minimum godzina w jedną stronę. :roll: Da się to jednak przeżyć. No regrets, że tak ładnie po polsku powiem. Powoli dochodzi do nas uczucie "spełnienia marzeń", czego życzę wszystkim budującym. Bo jest to uczucie cudowne.

Aaaaa. Jeszcze jeden news. Będzie nas więcej 8) , więc domek szykuje się na nowego mieszkańca. A babcie czekają tylko w blokach startowych.

EiM

Ela_i_Maciek
19-04-2008, 23:32
O, ironio! :)

Przeczytałem ostatnio artykuł w pewnym piśmie o domach, dotyczący procedury przyłączania domu do sieci gazowej.

Autor alarmował w nim czytelników, że procedura jest długotrwała i należy dobrze się do niej przygotować. Tia... Jego zdaniem, przyłączenie może potrwać "nawet" kilka miesięcy!!! (bosh... biedactwa).

My czekamy już ponad 2 lata (!), a Maz. Sp. Gaz. nadal ma nas w nosie. I to pomimo podpisanych umów i tego, że do rurki z gazem mamy o przysłowiowy rzut beretem.

Ale nic to, nie poddajemy się. Działania idą do przodu (jakaś kreska pojawiła się ostatnio na mapach, którą zatrudnieni przez nas geodeci uznali za PROJEKT przyłącza).

... nawet kilka miesięcy ... ? Brzmi, jak potwarz ;)

M

Ela_i_Maciek
20-04-2008, 19:34
Problem natury praktycznej: "Co zrobić z popiołem / niedopalonymi węglami z kominka?".

Jeszcze nie mamy trawnika, więc póki co sypiemy wszystko na piach w "ogródku". I tak zwieziemy jeszcze ładnych kilka wywrotek ziemi, więc nie powinno trawce / drzewkom zaszkodzić.

No, ale co potem? Do śmietnika? Kompostownik? Dół w ziemi???

Potrzebuję natchnienia... :)

M

Ela_i_Maciek
27-04-2008, 21:50
Zaczęliśmy meblowanie. Mamy już podstawowe sprzęty. Między innymi dotarło do nas biureczko dla Eluni. Śliczne i malutkie. Znalezione na Allegro w dziale z meblami stylowymi. Nawet nie jakieś przeraźliwie drogie (kilkaset zł z transportem).

Niestety, przyjechało mocno poturbowane, co okazało się po wyjęciu mebelka z (dość porządnego) opakowania. Spędziliśmy z moim tatą trochę czasu ratując, co się dało. Efekt? Szufladek nie da się dobrze zamontować (głupole, nie sprawdziliśmy, czy wyżłobienia na prowadnice w bokach szufladek są symetryczne względem wysokości, czy nie...; no, wyszło, że nie - tyle, że po tym, jak już posklejaliśmy całe ustrojstwo... :roll: ).

Nauczka: w miarę możliwości nie zamawiać mebli z miasta innego, niż własne, albo nie przyjmować bez porządnego sprawdzenia, czy mebel jest cały (o ile, oczywiście) opakowanie (bez naruszania) na takie "oględziny" pozwoli.

M

Ela_i_Maciek
02-05-2008, 15:20
Długi weekend, a pogoda pod psem. Może nie jest super tragicznie, ale fajnie też nie. Co 10 minut deszcz, 15 stopni, słabo.

Przyjechała do nas dzisiaj ziemia. Znowu. Tym razem 4 wywrotki (coś ok. 30 m3) czarnej, tłustej, dobrze nawiezionej ziemi. Koszmarnie droga była, ale może coś na tym urośnie - w przeciwieństwie do naszych piachów, na których nawet chwasty nie dawały rady...

Oprócz tego - po staremu. Żyje się :)

M

Ela_i_Maciek
10-05-2008, 22:21
Cieszę się, że mogę ponownie coś dodać.

Dzisiaj zakończyliśmy rozwożenie ziemi. Potem było grabienie, wałowanie, sypanie trawy i ponowne wałowanie.

Za ok. 2 tygodnie powinniśmy zobaczyć, jak wyszła mi rola "siewcy" :)

Św. Piotr pobłogosławił trawnik deszczem, więc nawet nie musieliśmy wypróbowywać nowo zakupionego węża ogrodowego. Nie mamy jeszcze nawodnienia ogórdka, więc będziemy musieli posługiwać się takimi ręcznymi sposobami. Nawodnienie automatyczne zostanie zrobione dopiero po tym, jak podłączymy się do sieci gazowej.

Oprócz tego zakończyliśmy, chyba, temat wyposażania kotłowni w meble. Nareszcie zapanuje tam choćby względny porządek.

I tak, małymi kroczkami, do przodu :)

M

Ela_i_Maciek
10-05-2008, 23:41
Tak sobie siedzę, patrzę w internet i uzmysłowiłem sobie brak kosiarki...

No to chyżo przeszukiwać, co się nadaje, a co nie. Staneło na tym, że pewnie lepsza będzie dla nas elektryczna (minus: kabel, plusy w porównaniu do kosiarek spalinowych: brak konieczności konserwacji silnika, niższa cena i cichsza praca).

Rozsądny budżet: 700-1000 PLN.

Wyszukałem dwa interesujące modele: Bosch Rotak II 43 oraz Makita ELM 4601.

Może ktoś z Was ma doświadczenie z tymi kosiarkami i mógłby coś o nich powiedzieć? Makita ma metalową obudowę, większy kosz i większe kółka. Ma też większy pobór mocy. Bosch jest o połowę lżejszy (14 vs. 27 kg), tnie tylko o 3 cm węziej i kosztuje 300 zł mniej.

Pls, pomóżcie wybrać :)

M

Ela_i_Maciek
07-07-2008, 22:04
Kupiliśmy kosiarkę. Oczywiście, jak to w życiu bywa, nie jest to żaden z modeli na krótkiej liście, ale zupełnie inny: Stiga Multiclip.

Dziwna taka trochę jest. Nie ma kosza. Ponoć potrafi tak dokładnie zmielić trawę, że rozsypuje drobinki trawy, które rozkładają się i tworzą nawóz.

Chyba działa jak należy, bo faktycznie przy koszeniu nie tworzą się takie typowe ścinki. Fajnie. Kosztowała poniżej 1000 zł, więc chyba warto było zaryzykować.

Ciągle czekamy na gaz... Termin (któryś już z rzędu podany przez MSG) minął parę miesięcy temu. Cóż począć? Może kiedyś będzie. Anyway, piec montujemy już niedługo, bo bez niego nie będziemy mogli odebrać budynku do zamieszkania.

M

Ela_i_Maciek
10-08-2008, 20:08
Ach, ile się wydarzyło od ostatniego wpisu.... Pierwsze śniadanie na tarasie, pierwszy obiad, pierwszy prawie złamany parasol tarasowy ;)

Najważniejsze jednak to to, że 1.08.2008 o 20.35 urodziła się nasza córeczka Hania. Jesteśmy z niej bardzo, bardzo dumni. Od pierwszych chwil życia stała się całym naszym światem (i nie tylko, bo Dziadkowie też dostali amoku :) ).

Ela_i_Maciek
10-09-2008, 10:42
Czas leci, oj leci.... Sześć tygodni urlopu minęło, jak z bicza strzelił. Najlepsze, najcudowniejsze 6 tygodni, spędzonych z małą Hanią i Elą w domu. Naszym domu :)

Dzisiaj jednak nie o tym. Chciałem napisać o tym, jak niesamowitą firmą jest DQM, z którym budowaliśmy nasz dom.

Któregoś dnia odkryliśmy, że mamy dziurę w ścianie domu!!! Wyglądało to tak:

http://images50.fotosik.pl/9/e91464b79b3e9f4em.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=e91464b79b3e9f4e)

Od razu chwyciłem za telefon i dzwonię do DQM, pytać, co to może być. I co się okazało: DZIĘCIOŁ!!!! Jakiś pomylony ptak wyrąbał nam dziurę w ścianie. Pewnie nie bardzo mu smakowało, bo więcej nie wrócił, ale z dziurą coś trzeba było zrobić.

A naprawa nie prosta i nie banalna. Dobre 6-7 metrów nad ziemią - bo to nad oknem piętra. Więc trzeba rusztowanie. No i tynk w naszym kolorze, którego zapasu nie mamy...

Co zrobił właściciel DQM? Powiedział: "Panie Maćku, Pan się nie martwi. Naprawimy raz dwa i nie będzie śladu!". I faktycznie śladu nie ma (chyba, że ktoś wie czego szuka i bardzo dobrze się przyjrzy).

A co najbardziej zaskakujące? DQM za naprawę nie wziął złamanego grosza! Wszystko zrobili "po przyjacielskiej znajomości". Pomyślałem, że mogę im przynajmniej laurkę na forum wystawić. Co niniejszym czynię.

Ela_i_Maciek
13-09-2008, 20:01
Doświadczenia z kosiarkami. Na pewno uczą. A w naszym przypadku okazały się, niestety, kosztowne.

Na początku skusiliśmy się na kosiarkę elektryczną. Powody:

1) hałasuje mniej niż spalinowa

2) nie wydala spalin (nie śmierdzi)

3) nie wymaga dodatkowych zabiegów (tankowanie, wymiana oleju, przeglądy silnika, etc.)

4) jest lżejsza

5) jest "idealna" do małych trawników (poniżej 600 mkw, a u nas jest 480 mkw)

6) ...

Dużo tych powodów. Do tego wybraliśmy model bez kosza, a wyłącznie z opcją mulczowania. Dla niewtajemniczonych: mulczowanie polega w skrócie na tym, że kosiarka rozdrabnia ściętą trawę na drobne kawałeczki i rozrzuca po trawniku. Te kawałeczki trawy szybko ulegają rozkładowi i stanowią dodatkowy nawóz dla rosnącej trawy. Proste :)

Kosiarka potrafi "mulczować" dzięki odpowiedniemu profilowi obudowy i noża. Model kosiarki, którą wybraliśmy, wyglądał tak:

http://images43.fotosik.pl/10/cdfe16ace6bfe531m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/cdfe16ace6bfe531.html)

Niedługo trwała nasza radość... Mulczowanie sprawdziło się w 100%.

Problemem okazał się... KABEL ZASILAJĄCY. Gimnastyka, którą trzeba wyczyniać przekładając kabel, uważając żeby go nie przeciąć, zmieniając gniazdka - to istna tortura. Nie dość, że człowiek non stop patrzy, czy nie przetnie kabla, to jeszcze wydłuża się koszenie pewnie dwukrotnie.

Powiedzieliśmy sobie dość i zdecydowaliśmy się zmienić kosiarkę na spalinową. Koniecznie z opcją mulczowania.

Nasz wybór padł na taką kosiareczkę (najtańsza spalinówka w ofercie tego producenta):

http://images37.fotosik.pl/10/d1248f6b37e50842m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d1248f6b37e50842.html)

Powody:

1) nie ma kabla - więc koszenie jest szybsze i nie wymaga uważania na kabel

2) można kosić mokrą trawę

3) waży i kosztuje tyle samo, co elektryczna

4) obsługa silnika jest banalnie prosta

5) oprócz opcji mulczowania ma możliwość wyrzucania ściętej trawy do kosza (b. przydatne, kiedy trzeba kosić po dłuższej przerwie i trawa wyrosła wysoko)

Efekty: przy pierwszym koszeniu skróciłem czas o 30 minut... Bez kabla = bez kłopotu.

Elektrycznym kosiarkom mówię stanowcze NIE! :evil:

Ela_i_Maciek
13-09-2008, 20:08
Dwa zdjęcia domu w letniej (już, niestety, mijającej) scenerii.

Front:

http://images40.fotosik.pl/9/8695d5ca43c39bbdm.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8695d5ca43c39bbd.html)

oraz elewacja ogrodowa:

http://images42.fotosik.pl/9/87856dd0be831f70m.jpg (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/87856dd0be831f70.html)

Strasznie podobają mi się te kwiaty w doniczkach, które Ela z taki uporem maniaka hoduje na oknach. Roboty przy tym po pachy, ale efekt jest :)

M

Ela_i_Maciek
10-02-2009, 21:37
Ło Bosh... Życie pędzi, moi drodzy. Ani się człowiek spostrzegł, a tu 5 miesięcy minęło!!! Prawie pół roku... Niewiarygodne.

Wydaje się jak tydzień. Zważywszy, że przy statystycznej długości życia, takich połówek mamy tylko 150, to wartość każdej jednej jest nie do przecenienia!

Co u nas? Rzec by można, że jest OK (odpukać!). Hania rośnie jak opętana. I najważniejsze, że rozwija się dobrze. Jest naszą radością i oczkiem w głowie. Nawet pobudki w środku nocy i półgodzinne lulanie wybaczamy bez mrugnięcia okiem :)

W domu minęły pierwsze Święta. Było uroczo, ciepło i rodzinnie - chyba właśnie po to buduje się dom. Bo to dom i panująca w nim atmosfera, szczególnie świąteczna, tworzy tak potrzebne (chyba wszystkim) uczucie spokojnej zadumanej radości. (Życzę każdemu z osobna, żeby tego właśnie we własnym domu zaznał!)

Z prac domowych nie zostało nam już właściwie nic istotnego. Mamy tylko jedną wielką, pustą ścianę w salonie, z którą nie wiemy co zrobić. Pewnie standardowo można byłoby powiesić na niej TV. Tyle że my nie mamy (i nie chcemy mieć) telewizora. Półki z książkami są w bibliotece, szafek nie ma co wieszać, witrynek / kredensów ze szkłem już nam starczy... No i straszy te kilkanaście mkw pustki. Ciągle brak pomysłów...

Do przeczytania!
EiM

Ela_i_Maciek
08-04-2010, 22:57
Szalony ten czas. Gna, gna do przodu bez opamiętania. Czytam powyższy post i widzę, że narzekałem na półroczną przerwę w pisaniu. Tym razem minęło... 14 miesięcy! Długo.

Dom już nam się oswoił, ogorzał. Jest w pełni wykończony i umeblowany (jak na nasze obecne potrzeby). Powoli zaczynają tworzyć się charakterystyczne klimaty - trochę skrzypnie któryś schodek, albo rozeschnie się parkiet. Normalne ślady życia.

A życie płynie rodzinnie. Minęło już kilka kolejnych rodzinnych świąt i każde następne są większą radością. A dom wypełnia tupot małych stópek Hani :)

Wielka pustka na ścianie, nad którą tak łamaliśmy sobie głowy, już nie straszy. Mamy pomysłowe półeczki na książki i jakiś podstawowy sprzęt rtv. Jest bardzo miło.