Zobacz pełną wersję : Kochająca żona przed/nie kochająca po wybudowaniu domu
proszę o opinię w tym temacie zarówno kobiety jak i mężczyzn. Co się zmieniło w Waszych związkach i jak temu zaradziliście.
a u Ciebie co sie zmieniło ?
Ja na razie jestem "kochająca przed"
ale jak mi ten dom wybuduje....
to go normalnie....mmhhhmm
:wink:
Myslę że nie będę "niekochająca po"
Choć pewnie wymierniejsze są opinie osób piszacych z doświadczenia a nie z założenia :wink:
:D
Mówią, ze budowa to papierek lakmusowy dla małżeństwa. Coś wtym pewnie jest. Ja się cieszę, bo nasz związek się wzmocnił. Tak to odczuwam i, mam nadzieję, mój mąz również.
Agnieszka1
19-10-2006, 11:35
proszę o opinię w tym temacie zarówno kobiety jak i mężczyzn. Co się zmieniło w Waszych związkach i jak temu zaradziliście.
zmienilismy adres zamieszkania :D
zaradzac temu nie chcemy, podoba nam sie 8)
Wydaje mi się że budowa domu buduje równiez związek, bo to w końcu WASZ czy też NASZ wspólnie wybudowany domek. Nie wiem dlaczego miałabym być żoną, która przed budowa kocha a po wybudowaniu nie kocha, przecież budowa to nie jest żadna kochanka, zdrada, nienawiść itp. która mogła by spowodować odmienne uczucia po postawieniu budynku niż przed...
a u Ciebie co sie zmieniło ?
Tu chodzi o opinie. U mnie po staremu, żadnych zmian. Selimm a u Cię? :lol:
Pytanie jest tendencyjne, bo sugeruje że tylko żona ewentualnie się zmienia. A co z facetami?
pozdrawiam,
gaga2
ja po wprowadzeniu sie do domku -codziennie przy śniadaniu dziekowałam mężowi za to ,że wybudował mi domek :D
bardzo to lubił - łechtałam Jego cudną próżność - bo opowiadał o tym przy każdej okazji :wink:
a u Ciebie co sie zmieniło ?
Tu chodzi o opinie. U mnie po staremu, żadnych zmian. Selimm a u Cię? :lol:
Sssie buduje jeszcze :lol:
Agnieszka1
19-10-2006, 12:45
a u Ciebie co sie zmieniło ?
Tu chodzi o opinie. U mnie po staremu, żadnych zmian. Selimm a u Cię? :lol:
Sssie buduje jeszcze :lol:
czyli jeszcze kocha :D :wink:
Pytanie jest tendencyjne, bo sugeruje że tylko żona ewentualnie się zmienia. A co z facetami?
pozdrawiam,
gaga2
Pytanie...może ale najsampierw piszę,że chodzi o opinie kobiet i mężczyzm. Wybacz jeżeli Cię uraziłem :cry:
Było o.k.
Jest................. lepiej niż myślałem /przynajmniej na razie/
A wokół nas tylko słychać :rozwodzimy się..normalnie szaleństwo jakieś,z pięć par z "bliskich znajomych" są na etapie procedury rozwodowej,ale to tak zawsze jest jak ktoś ma za dobrze w du*ie.
Jak się wspólnie przeżywa kłopoty, problemy,smutki i radości to ani w głowie rozwody...
Mówią, ze budowa to papierek lakmusowy dla małżeństwa. Coś wtym pewnie jest. Ja się cieszę, bo nasz związek się wzmocnił. Tak to odczuwam i, mam nadzieję, mój mąz również.
Ładny mi "papierek"! :) I to lakmusowy! To testowy maraton z przeszkodami. Ścieżka zdrowia i egzaminy, jak na astronautę w jednym.
Agnieszka1
19-10-2006, 14:15
Mówią, ze budowa to papierek lakmusowy dla małżeństwa. Coś wtym pewnie jest. Ja się cieszę, bo nasz związek się wzmocnił. Tak to odczuwam i, mam nadzieję, mój mąz również.
Ładny mi "papierek"! :) I to lakmusowy! To testowy maraton z przeszkodami. Ścieżka zdrowia i egzaminy, jak na astronautę w jednym.
A moze papierek kongo? wszak to kongo sluzy do kontroli reakcji zobojetniania :lol: :wink:
Wybacz jeżeli Cię uraziłem :cry:
jea, nie płacz....
nie uraziłeś...
niestety przez monitor nie widać mojego z lekka kpiącego uśmiechu... i dlatego tak poważnie to wyszło...
a u nas w skrócie to było tak:
przed rozpoczęciem budowy - wszystko było OK. Przed rozpoczęciem - tzn. przed rozpoczęciem rozmów o wyglądzie przyszłego domu..... w czasie prac projektowych daliśmy powód do rozrywki dla całej bliższej i dalszej rodziny, kłócąc się o ścianki przesuwane o 30 cm w prawo lub w lewo, itp... potem była choroba J. i wtedy przeżywaliśmy wzrost uczuć wzniosłych wszelakich... potem była euforia, bo stawiano ściany domu.... potem był... no taki czyściec :oops: w okolicach prac wuykończeniowych, aż wreszcie szczęśliwie dotarliśmy do obecnego stanu niebiańskiej błogości i szczęścia. :D
Pozdrawiam.
gaga2
No właśnie :)
Jak tylko postanowiliśmy się budować zadałam sobie pytanie:
Jak my to wytrzymamy ?
Jestesmy nieco odmiennych gustów i guścików i martwie sie że sie pozabijamy, a napewno bedziemy raz na tydzien grozić sobie rozwodem :evil:
Baaaardzo kocham tego mojego upiora i mam nadzieje że sie nie zagalopujemy w swoim uporze i kłótnie o kolor scian, kibelka i innego ustrojstwa nie podzielą nas na dobre.
Gaga napisał
jea, nie płacz....
nie uraziłeś...
niestety przez monitor nie widać mojego z lekka kpiącego uśmiechu... i dlatego tak poważnie to wyszło...
Nie płaczę....a kpij sobie kpij.. :lol:
Przeczytaj co napisał malmuc. O to właśnie chodzi.
Pomimo naszej obustronnej umowy, że:
BUDUJĘ JA, WYKAńCZA żONA,
moja "Szefowa" ;) ciągle twierdzi, że wybudowałem dom kawalera (a przecież ma w każdym pokoju garderobę, łazienkę (3-cią) w naszej sypialni, kuchnię otwartą na salon, okno rozwierne w łazience górnej, itp. itd.)... Ale wszystko jeszcze przed nami, bo teraz wkraczamy w etap należący do Niej. Już zacieram ręce, bo będę miał pewnie niezliczoną możliwość wzięcia odwetu... :lol: :oops: :D
A tak na serio, to całe budowanie chyba faktycznie wyszło nam na dobre.
:D :D :D
I stało się. Mam znajomych, którzy się budują. :D Im bliżej końca to coraz gorzej. W skrócie; ona większą część finansuje, on ma wiedzę. On (bliski mi przyjaciel) chciałby, żeby było porządnie a żonka jego, że ma być tak jak ona chce, bo daje więcej kasy. :evil: Jak pisał malmuc spierają się o kible, bidety, ostatni temat to sauna. Dlatego ten temat. Kumplowi mówię żeby odpuścił ale on z tych co nie chcą za dwa lata zmieniać. Tutaj jestem za nim bo jej pomysły czasami i niewidomego potrafią zadziwić. 8) Ciekawy jestem co będzie w poniedziałek, pewne jest, że jutro nie będą się widzieć to może im przejdzie. Tak sobie myślę, że dobrze że się nie buduję a tylko remontuję ale się zastanawiam co by było. Jak ktoś ma jakieś rady to bardzo proszę.
Pytanie jest tendencyjne, bo sugeruje że tylko żona ewentualnie się zmienia. A co z facetami?
pozdrawiam,
gaga2
Facet zawsze kocha przed i w trakcie . Po, to chętnie papierocha by zapalił :wink: .
:lol:
spierają się o kible, bidety
A co to za facet co spiera sie o takie rzeczy?
spierają się o kible, bidety
A co to za facet co spiera sie o takie rzeczy?
Znam takiego jednego... :cry: a nawet dwóch, bo on ma to po teściu... Też tego nie mogę pojąć, żeby faaaaacet???
jea,
dobrych rad dostatek, tylko czy któraś zadziała? :wink: Ogólnie popieram Twojego kolegę: zrobić raz i mieć z bańki. Ale jeśli żonka musi na własnej skórze się przekonać, że nie myśli zbyt mądrze - to w sprawach mniej istotnych niż ściany nośne, dach, okna i główne piony instalacji - odpuściłabym. Niech sama zobaczy co wymyśliła. Duże remonty robią nawet zgodnie budujące małżeństwa i pewne rzeczy wtedy się poprawia, bo życiowa praktyka weryfikuje założenia. Jeśli to jedyna linia zapalna - to szkoda małżeństwa. Owszem koszty będą większe, ale czasem nawet się opłaca przerobić kiepskie na bardzo dobre, niż trwać przy dobrym. Nie mówiąc już o tym że jeśli (niezbyt elegancko) stawia sprawę że ona płaci, to... i ona ryzukuje arbitralnie rozstrzygając. :D
Powered by vBulletin™ Version 4.2.5 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski
support vBulletin