PDA

Zobacz pełną wersję : samodzielne układanie przemysłówki



lidqa
28-11-2006, 08:28
Proszę o radę, czy samodzielne układanie parkietu przemysłowego to dobry pomysł? Mój mąż nosi się z tym zamiarem. Pewnie cyklinowanie zlecilibyśmy firmie specjalistycznej. Zaś olejowanie, bo to jest chyba najlepsze dla egzotyków :-?, moglibyśmy też, jeśli to nie poroniony pomysł :o zrobić samodzielnie.
Bardzo byśmy chcieli jasną podłogę. Podoba nam się goiabao albo taurai. Proszę o Wasze opinie nt. tego, czy to dobry wybór do domu jednorodzinnego (do sypialni, przedpokoju i salonu). No i czy te nasze plany to nie przysłowiowe wybieranie się z motyką na słońce :-?.
Mam nadzieję, że boorg też zechce się wypowiedzieć :)
Z góry Wam dziękuję za wszelkie sugestie.

boorg
28-11-2006, 19:20
Proszę o korespondencję e-mail. Na forum wysiadają mi oczy po zmianach kolorystycznych. :evil:

lidqa
29-11-2006, 07:17
Proszę o korespondencję e-mail. Na forum wysiadają mi oczy po zmianach kolorystycznych. :evil:

Juz sie robi :).

Korciula
09-01-2007, 11:59
Proszę o radę, czy samodzielne układanie parkietu przemysłowego to dobry pomysł? Mój mąż nosi się z tym zamiarem. Pewnie cyklinowanie zlecilibyśmy firmie specjalistycznej. Zaś olejowanie, bo to jest chyba najlepsze dla egzotyków :-?, moglibyśmy też, jeśli to nie poroniony pomysł :o zrobić samodzielnie.
Bardzo byśmy chcieli jasną podłogę. Podoba nam się goiabao albo taurai. Proszę o Wasze opinie nt. tego, czy to dobry wybór do domu jednorodzinnego (do sypialni, przedpokoju i salonu). No i czy te nasze plany to nie przysłowiowe wybieranie się z motyką na słońce :-?.
Mam nadzieję, że boorg też zechce się wypowiedzieć :)
Z góry Wam dziękuję za wszelkie sugestie.

Mam podobne pytanko. Sprawa dotyczy też parkietu dębowego. Czy to dobry pomysł, by samodzielnie ułozyć taki parkiet? Mąż przeczytał juz rady z poradnika Muratora-Zrób to sam, dotyczące układania parkietu. Cylkinowanie podobnie byśmy zlecili firmie. A parkietem przemysłowym z teaku chciałabym obłożyć wanne i stelaż podwiesanego Wc. Też jest chęc by robić to samodzielnie. Czy można dużo rzeczy schrzanić? Czy jeśli ktoś ma smykłakę do takich rzeczy to sobie poradzi? jakie sa najczęściej powtarzane błędów poczatkujących "parkieciarzy"?

r2r
09-01-2007, 15:35
Moim zdaniem kaldzenie parkietu to ciezka materia... zwlaszcza egoztykow (dab bedzie latwiejszy), gdzie czesto potrzebne sa mocne kleje - latwo ubrudzic klepki, a do tego jak sie krzywo polozy to ciezko zerwac. Osobiscie nie podjalbym sie tego, ale ja mam dwie lewe rece do tego typu prac :) Jesli jednak ktos ma smykalke to czemu nie... ale tylko klejenie. Cyklinowanie i lakierowanie/olejowanie lepiej zlecic specjlistom, bo jak sie spieprzy to bedzie trzeba porpawiac i wtedy koszt podwojny.

pozdr.

fracek
09-01-2007, 17:30
Witam. Wydaje mi sie ze trzeba trzymac sie wtycznych boorg-a. Z tego co sam wiem to ukladanie przemyslowki wymaga troche wprawy zwlaszcza egzotyku.Najbardziej podoba mi sie przemyslowka kladzona "na dziko" a to naprawde trzeba umiec ukladac. Acha jezeli cos zle wyjdzie firma cykliniarska zawsze moze wypiac sie na efekt finalny...Pozdrawiam

boorg
09-01-2007, 23:48
Witam w kąciku "Młotkiem i dłutkiem czyli jak wykończyć chałupę i żonę w 3 posunięciach". Na początku naszego kursu skupimy się na tym pierwszym wariancie... . :wink:

Każdy prawdziwy facet wie, że najważniejsza jest odpowiednia zaprawa/rozgrzewka. Możemy to zrobić na kilka sposobów:
Sposób amatorski: kilka przysiadów, skłonów, wymachy ramion, kręcenie biodrami, itp., itd. Ogólnie nie polecam. :oops:
Sposób szkolny: z otrzymanymi pieniędzmi udajemy się do sklepu po zaopatrzenie dla mistrza i starszych kolegów po fachu. Polecam dla początkujących. :D
Sposób religijny: zmawiamy różaniec w intencji owocnej i bepiecznej pracy. Polecam osobom religijnym.
Sposób tradycyjny: siadamy, patrzymy na zakres prac. Im dłużej patrzymy tym bardziej zaczynamy zastanawiać się: co ja tutaj robię??? Polecam dla odpornych psychicznie. :lol:
Sposób profesjonalny: wypijamy po 2-3 piwka i wypalamy kilka papierosków. Jak czujemy sie słabo mile widziana kawa. Szczerze polecam. :D :D :D
Sposób nieprofesjonalny: od razu bieżemy się do roboty. Nie polecam, grozi szybkim ukończeniem prac!!! :evil: :wink: :lol:

Jak już jesteśmy rozgrzani, rozglądamy się za potrzebnymi narzędziami. I znów - w zależności od naszego stopnia zaprawienia :wink: /rozgrzania - potrzebujemy zestawu odpowiadającego naszym umiejętnościom:
Zestaw amatorski: ołówek, taśma miernicza, wyrzynarka/pilarka, młotek, dłutko, kątownik.
Zestaw uczniowski: najtańsza piła w sklepie, ołówek i sznurek.
Zestaw religijny: radio z odpowiednią audycją, różaniec, modlitewnik, klęcznik.
Zestaw tradycyjny: klucz francuz, kilka kluczy płaskich, śrubokręt płaski, mały młotek, połamana miarka, kartka z numerem telefonu i napisem "zadzwoń misiu", brzeszczot bez oprawki.
Zestaw profesjonalny: piwo, oko, uczeń. :lol:
Zestaw nieprofesjonalny: krajzega, kapówka, wyrzynarka, szlifierka kątowa, sznurek, poziomica 200 cm, zestaw ołówków, taśma miernicza, miara składana, zestaw dłutek, pilnik tarnik, zestaw otwornic do drewna, kątownik, kątownik nastawny. :roll:

Jak już jesteśmy rozgrzani i uzbrojeni w odpowiednie narzędzia możemy ruszyć do boju. :D

Ale o tym w następnym odcinku. :wink:

Faalka
10-01-2007, 07:07
Boorg - myślę, ze powinieneś napisać i wydać na papierze ten poradnik. Jest niemożliwy :lol: :lol: :lol:

Korciula
10-01-2007, 14:26
czekam na następny odcinek...

mstrogow
10-01-2007, 20:32
Układanie samodzielnie-ok ,trzeba sprawdzic i przygotowac podłoże dobrac klej i szpachelke do nanoszenia kleju,samodzielne olejowanie????trzeba miec troche doswiadczenia( i polerke) aby efekt koncowy był zadawalający

boorg
12-01-2007, 00:35
Kącik hobbystyczny - odsłona druga.

Na początek musimy dokonać analizy pola bitwy, czyli fachowo mówiąc: czeka nas ocena podłoża.

Słowo wstępne. :wink:
Polska to kraj z bogatą historią. Historia naszego budownictwa jest esencją tego bogactwa: ilość materiałów budowlanych (oficjalnie wyprodukownych) podzielona przez ilość domów (oficjalnie wybudowanych) wskazuje na to, że połowa z tych domów to domki z piasku. :lol: A niektóre z tych piaskowych domków zamiast rozpaść się po zbudowaniu, na swoim liczniku odnotowały już nawet półwiecze istnienia. :o Więc historia naszego kraju pokazuje jedno: albo Polska to kraj cudów, albo ja mam problemy z matematyką... . :lol:

No a teraz kombinujemy. :wink:
Podłogi betonowe - ze względu na sposób wykonania - możemy podzielić na kilka rodzajów:
podłoga pamiątka z Warszawy: podłoga przetwała dwie wojny, powstanie, czasy 300% normy, czasy wymian barterowych (czyli cement za wieprzowinę), czasy dobrej roboty (czyli złote rączki zamiast narzędzi), okres transformacji ustojowej (eksperymenty z nowymi materiałami budowlanymi) i kilka innych pomniejszych nieszczęść. Jak patrzymy na taką podłogę, czujemy się jakby mówiły do nas wieki. Każde pęknięcie, kawałek gruzu, kupka piasku, nierówność, kolorowe wypełnienie, podeszwa od gumiaka, złamana deska a nawet potłuczona butelka świadczy o bogatej przeszłości naszej podłogi. I my za chwilę dostąpimy zaszczytu ubogacenia jej historii. :D
podłoga zemsta Stalina: podłoga sprawia wrażenie jakby do piasku dodano zbyt mało cementu. Ale to tylko takie wrażenie: gdyby tak było, Pałac Kultury i Nauki (wykonany w tej samej technologii) nie stałby po dziś dzień. :wink:
podłoga wspomnienie zimnej wojny: podłoga niezbyt równa ale za to twarda jak dziabli. :D Widać cementu w niej aż nad to. Cenną pamiątką tych wspaniałych lat są: zatopione w betonie łoże armaty, wszechobecne druty zbrojeniowe i okna 40 cm nad poziomem podłogi. :o
podłoga transformator: podłoga z ostatniej dekady XX wieku. Cudowne kombinacje stylów, kolorów i kształtów. Często oryginalne i niepowtarzalne, niektóre były zbyt kruche, aby dotrwać w jednym kawałku do naszych czasów. Ale dzięki temu, możemy teraz dokonać odkrywki iście archeologicznej i kawałek po kawałku odsłonić kunszt dawnych wykonawców: jak cudownie udało im połączyć ze sobą materiały, które nauka uważała za niemożliwe do połączenia. :lol:
podłoga alpejska: pięknie wykonane muldy z idealnie wypoziomowanym spadkiem. Arcydzieło naszych czasów.
podłoga arktyczna: idealnie oddany motyw popękanej tafli lodu. Parfekcyjny realizm wykonania.
podłoga Pudzianowski style: potafimy ręcznie wpić śrubokręt po samą rękojeść w dowolne miejsce podłogi. Dzięki temu czujemy się zaaaajebiście mocarni.
podłoga no style: twarda, gładka, bez pęknieć i równa. Ogólnie nudna, szara, betonowa. Nic ciekawego... . :lol:

Na początek musimy dokonać pomiarów wilgotności wylewki i zmierzyć wilgoność/temperaturę otoczenia. Robimy to w/g naszych możliwości/wiedzy/umiejętności:
sposób amatorski: na podłogę naklejamy kawałek folii. Nastepnego dnia folię zrywamy: jak pod spodem nie ma wilgoci to dobry znak. Temperaturę/wilgotność powietrza mierzymy prostym higrometrem elektonicznym.
sposób szkolny: jak możemy położyć się na podłodze, zdrzemnać się i nikt nam wtedy nie przeszkodzi, to wszystko jest OK. :D
sposób religijny: modlimy się o ładną pogodę. O wilgotną wylewkę nie martwimy się wcale, bo nasza wiara jest silna i ma mocne podstawy: wszak nasz Pan chodził po samej wodzie... .
sposób tradycyjny: korzystamy, że nie ma żony w domu i dzwonimy pod numer z karteczki znalezionej w skrzynce narzędziowej. :oops: Okazuje się, że stara miłość nie rdzewieje. :wink:
sposób profesjonalny: dokonujemy niezwykle dokładnych i precyzyjnych pomiarów/analiz/zestawień/wyliczeń korzystając z najczulszego przyrządu pomiarowego: oka mistrza (w naszym przypadku przyrząd pomiarowy do kwadratu, czyli para oczu :lol: ). Po gruntownych i wyczerpujących pomiarach bierzemy zaliczkę od inwestora. Wysyłamy ucznia po zakup niezbędnych płynów potrzebnych do odzyskania czułości urządzenia pomiarowego. :D
sposób nieprofesjonalny: wilgotność wylewki/powietrza sprawdzamy za pomocą odpowiednich wilgotnościomierzy (elektronicznych, laserowych lub chemicznych). Temperaturę otoczenia mierzymy zwykłym termometrem pokojowym. :roll:

Po zmierzeniu sie z problemem podłoża, czas na przebieranie drewna.

Ale o tym w następnej części naszego kursu. :D

mpb1971
12-01-2007, 10:43
Kącik hobbystyczny - odsłona druga.


Po zmierzeniu sie z problemem podłoża, czas na przebieranie drewna.

Ale o tym w następnej części naszego kursu. :D

cóż, podłogę mam dawno zrobioną, ale po takim kursie, może wezmę się za to w celach zarobkowych? :wink: :wink: :wink:

chopinetka
12-01-2007, 22:35
Witam

No, niezła lektura, boorg dawaj dalej może czegoś i ja się nauczę :lol:

pozdro

lidqa
13-01-2007, 07:34
Ja tez czekam na ciag dalszy. Po calym tym kursie na pewno zabiore sie sama, nawet bez pomocy meza :) , za polozenie parkietu. Lacznie z cyklinowaniem i olejowaniem. 8)

GACUŚ
13-01-2007, 08:19
No no , jestem pod wrażeniem . Bardzo fajna instrukcja.
Pozwoliłem sobie ją zacytować w grupie Bydgosko-Toruńskiej .
Boorg gratuluję pomysłowości i humoru.
No i czekamy na ciąg dalszy.
Pozdrawiam

Amciek
13-01-2007, 19:30
pamietac tylko o jednym zeby miedzy poszczegolnymi lamelkami nie wyszedl klej na powierzchnie, szczegolnie na laczeniach poszczegolnych mat. Pozniej bardzo trudno zaschniety klej usunac a szczegolnie na ciemnym parkiecie to bedzie widoczne

a

boorg
16-01-2007, 23:17
Witam nowych słuchaczy. Zapraszam wszystkich na 3 odsłonę naszego kursu. 8)

Przebieranie drewna jest poważną sprawą. Tak jak nauka golenia, jest jedną z tych rzeczy, co z chłopca robi meżczyznę. :lol:

Tradycyjne słowo wstępne. :wink:
Przerobienie jednego żywego drzewa, na stertę martwych wiórów i patyków, w branży podłóg drewnianych fachowo nazwano produkcją parkietu. Wielkie patyki kosztują fortunę :evil: , małe patyczki zdecydowanie mniej. Każdy producent ma 2 główne założenia:
Po pierwsze PRIMO: patyków musi być jak najwięcej. :P
Po drugie PRIMO: patyki muszą być jak największe. :P
Natura jest wredna i dużych patyków z 1 drzewa zbyt wiele nie wytniemy. :wink: Dlatego wielkość drewnianych patyków bywa różna i aby ułatwić ludziom wydawanie pieniędzy, wprowadzono specjalne nazewnictwo:
patyki giganty nazwano deską podłogową;
patyki duże nazwano półdeską podłogową;
patyki średnie nazwano klepką podłogową;
patyki średnie ale cieniutkie nazwano lamelą parkietową;
patyki małe i cienkie nazwano lamelkami/mozaiką parkietową.
Oszacowano koszty, wyceniono patyki i uruchomiono maszyny. :wink: :lol: Producenci produkowali, klienci płakali i płacili :cry: wydawało się, że wszystko jest OK. Ale czujne oko producentów czuwa. :lol: Niektórzy zepsuci inwestorzy kupowali więcej drewna podłogowego, aby wybrać takie jakie im odpowiadało a resztę wyrzucali. I tu chciwość producentów podpowiedziała prosty sposób na zwielokrotnienie zysków: skoro są tacy, których stać na kupienie więcej niż potrzebują, to chętnie zapłacą więcej za to co my im wybierzemy - a to co oni wyrzucają - my sprzedamy. :lol: I wprowadzono klasyfikację drewna. :P :P :P
Na początku były klasy spisane na drewnianych tablicach:
I klasa była suuuper. Bez sęków, przebarwień i śladów po mieszkańcach.
II klasa miała już trochę niedociągnięć. Małe, zdrowe sęki jak pieprzyki, delikatne przebarwienia ale nadal bez śladów po mieszkańcach.
III klasa to poważne niedociągnięcia. Zdrowe sęki :o , przebawienia, zaczynamy spotykać ślady dawnych mieszkańców. :lol:
P.K. (Poza Klasą), P.W. (Poza Wyborem) to jedne wielkie niedociągnięcie. :lol:
Oszacowano koszty :lol: wyceniono patyki i uruchomiono maszyny. Producenci produkowali, klienci płakali i płacili :cry: wydawało się, że wszystko jest OK. Ale czujne oko producentów czuwa. :lol: Co niektórzy producenci zaczęli do wyższej klasy dodawać klepki z niższej klasy, a klienci nie protestowali. I w tym procederze posunięto się tak daleko, że oficjalnie uznano, że w klasie wyższej może być do 10% klepek z klasy niższej. I...
...Produkcja bez większych zmian trwała dalej. :lol: Producenci produkowali, klienci płakali i płacili :cry: wydawało się, że wszystko jest OK. Ale czujne oko producentów czuwa. :lol: Zauważono, że niektórzy zapsuci inwestorzy kupują klasę I i jeszcze z niej wybierają!!! :o Szukają jeszcze lepszego w teoretycznie najlepszym. :o I tu chciwość producentów podpowiedziała prosty sposób na zwielokrotnienie zysków: skoro są tacy, których stać na kupienie więcej niż potrzebują, to chętnie zapłacą więcej za to co my im wybierzemy - a to co oni wyrzucają - my sprzedamy. :lol: I wprowadzono suuuper suuuper klasę SELECT (czyli znaleziono extra klasę w I klasie :lol: ). I...
...Oszacowano koszty :lol: wyceniono patyki i uruchomiono maszyny. Producenci produkowali, klienci płakali i płacili :cry: wydawało się, że wszystko jest OK. Ale czujne oko producentów czuwa. :lol: Zauważono, że klienci niezbyt chętnie kupują klasę P.W./P.K. i zamiast klas wprowadzono selekcje. Więc teraz drewniane tablice miały napisy:
selekcja select czyli drewno idealne. :wink: :lol:
selekcja natur czyli drewno słojaste.
selekcja markant czyli drewno bez bieli.
selekcja gestreift czyli drewno z bielą i zdrowymi :wink: sękami.
selekcja rustical czyli z tego co pozostało, wybieramy to co najlepsze. :oops:
selekcja country czyli została nam prawdziwa dzika natura. :wink: :lol:
...Oszacowano koszty :lol: wyceniono patyki i uruchomiono maszyny. Producenci produkowali, klienci płakali i płacili :cry: wydawało się, że wszystko jest OK. Ale czujne oko producentów czuwa. :lol: Zauważono, że niektórym z nich maszyny nie trzymają, więc klienci drakę robić zaczynają (niby tyle wydali a tu klepka klepce nierówna :evil: ). Więc wprowadzono gatunki. Więc na drewnianych tablicach dopisano drobnym druczkiem:
gatunek I - niby wszystko jest OK;
gatunek II - tu milimetr za krótko, tam milimetr za długo - ale wszystko jeszcze jako-tako składa się; :wink:
gatunek III - polecany na nierówne wylewki. :lol:
I...
...Produkcja bez większych zmian trwała dalej. :lol: Producenci produkowali, klienci płakali i płacili :cry: wydawało się, że wszystko jest OK. Ale czujne oko producentów czuwa. Więc nie kombinujmy, drodzy... tffuuuu!!! :oops: ubodzy inwestorzy... . :lol:

Czas na przebieranie drewna już wielokrotnie przebranego. Czyli czas udowodnić, że z próżnego - to Salomon może nie naleje - ale Polak potrafi! :D
sposób amatorski: lamelki układamy na kolorowych kupkach. Na początek mamy 4 kupki :D (brąz, beż, zółć, biel). Po przebraniu kilku paczek mamy już 8 kupek :wink: (jasny/ciemny brąz, jasny/ciemny beż, jasna/ciemna zółć, jasna/ciemna biel). Przebieramy kilka paczek a ilość kupek urosła do 12 :lol: ((jasny/średni/ciemny brąz, jasny/średni/ciemny beż, jasna/średna/ciemna zółć, jasna/średnia/ciemna biel). Przebieramy następne paczki a ilość kupek powiększa się do 18 :o ((jasny/średni/ciemny brąz, jasny/średni/ciemny beż, jasna/średna/ciemna zółć, jasna/średnia/ciemna biel, brązowo-beżowo, żółto-białe, brązowo-żółte, beżowo-białe, brązowo-białe, beżowo-żółte). Przebieranie trwa dalej a ilość kupek powiększa się do 24, potem 28, 32, 36. Przy 40 kupkach brakuje nam miejsca w jednym pokoju rozszerzamy magazyn o następny pokój. 44 kupki, 48 kupek, 53 kupki... ...Po 24 godzinach przebierania zasypiamy. Śnimy oczywiście o przebieraniu drewna. :wink: Po przebudzeniu patrzymy na nasze wczorajsze dzieło i... ...przebieramy to co wczoraj przebraliśmy. No bo ta lamelka powinna leżeć tutaj a ta to powinna leżeć tam, itp. itd. :roll:
sposób szkolny: jak nas pilnują to dokładnie oglądamy każdą lamelkę. Jak nas nie pilnują, to rozcinamy opakowania, szybko zsypujemy wszystko na jedna kupę i... ...ucinamy sobie krótką drzemkę. :lol:
sposób religijny: do przebierania podchodzimy bardzo rzetelnie (bo zło czai się wszędzie). Odrzucamy wszystkie klepki, które nam źle kojarzą się: czarne (bo to kolor czarta), czerwone (bo to kolor ognia piekielnego), z sękami i dziurami (bo to zboczenie - Sodoma i Gomora Panie). Docelowo zostawiamy białe, bężowe i brązowe. :D
sposób tradycyjny: czekamy aż będziemy już sami w domu. Wkładamy do telefonu nowego SIMa, wybieramy numer (ten z karteczki ze skrzynki narzędziowej) i... ...utwierdzamy się w przekonaniu, że żona nas nie rozumie. :oops:
sposób profesjonalny: po odzysaniu czułości urządzenia pomiarowego możemy przebrać drewno. :D Ale jako zawodowcy wiemy, że parkietu przemysłowego nie przebiera się. 8) Więc skupiamy się na skomplikowanym procesie utrzymywania odpowiedniej czułości urządzenia pomiarowego. Mówiąc krótko: uzupełniamy poziom płynów. :lol:
sposób nieprofesjonalny: przebieramy parkiet pod kątem technicznym. Odkładamy klepki popękane, rozwarstwione, uszkodzone, z sinizną, z żywicą, pokrzywione. W parkiecie przemysłowym kolorystyki drewna nie dobieramy... . :P

Ciało rozgrzane - drewno przebrane,
narzędzia rozłożone a wilgotności pomierzone.
Teraz drodzy uczniacy czas przystąpić do pracy!!!

Ale o tym w następnej części naszego kursu. 8)

trusia
30-01-2007, 17:15
czy ciąg dalszy nastąpi?

bo jakoś nic tu nie się nie dzieje, a czytało się do tej pory lepiej niż niejeden kryminał

lidqa
05-02-2007, 22:17
Drogi boorgu :), czekam na ciag dalszy lekcji. Jak widze, nie tylko ja.

Marsjanka
08-02-2007, 09:11
heh to moja wina :wink: Boorg wykańcza mi właśnie "patyki giganty" :lol: dziś zdaje się będą ługowane :)

pzdr
powiem że czekacie

zarka
28-02-2007, 11:49
Borgu drogi, nie kaz nam tak długo czekać, co tu duzo pisać po prostu brakuje Twoich rad :)

zarka
28-02-2007, 11:50
Przepraszam za przekręcenie nicku :evil: Boorgu

JoShi
12-03-2007, 15:57
Jako firma sprzedająca drewno , jak i wykonująca kompleksowe usługi parkieciarskie widzieliśmy już niejedno ;)
Rozumiem, że jako forma parkieciarska niechętnie oglądacie dobrze wykonana prace zrobione przez amatorów ? To jest wątek dla tych co chcą samemu o tym jak to zrobić a nie dla fachowców o tym że nie powinno sie za to chwytać.

LamiaReno
12-03-2007, 19:11
cudowne... jeszcze, jeszcze !!!!

Taro
12-03-2007, 22:24
Owszem , wszystko mozna zrobić samemu , pytanie tylko czy watro ?? u siebie w domu eksperymentować i ryzykować ewentualną porażką ?
Jako firma sprzedająca drewno , jak i wykonująca kompleksowe usługi parkieciarskie widzieliśmy już niejedno ;)
www.parkiety-bonus.pl

Jako firma robót ogólno-budowlanych i wykończeniowych też nie jedno po parkieciarzach widzieliśmy... :wink:

Mis Uszatek
13-03-2007, 00:30
Szansa trafienia na dobrą usługę jest mniej więcej taka, jak ryzyko popełnienia błędu przy samodzielnym układaniu. Wcale się nie dziwię, że są tacy, którzy chcą spróbować. Jest tak wiele firm, które tylko udają "kompleksowe usługi parkieciarskie", a tak naprawdę składają się tylko z jednej Pani w kantorku, która ma telefony do kilku parkieciarzy i wie gdzie kupić drewno (oczywiście dopiero jak klient zapłaci).

GACUŚ
13-04-2007, 21:55
czy ciąg dalszy nastąpi?

bo jakoś nic tu nie się nie dzieje, a czytało się do tej pory lepiej niż niejeden kryminał

Pewnie ciąg dalszy nastąpi , ale chyba jeszcze troszkę sobie poczekamy bo boorg jest bardzo mocno zapracowany .
Pisał o tym w wątku : http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=96054&highlight=
Pozdrawiam

boorg
02-06-2007, 23:23
Nooo tak... ...trochę se odpuściłem. A tu takie tłumy były... .
:wink: :lol:

Kącik hobbystyczny odcinek ostateczny.

Na początek genesis parkietus czyli słów kilka o tym, skąd wziął się zawód parkieciarza.Wersja nieoficjalna oczywiście. Na Wasze nieszczęście dziś tylko pierwsza część. :wink: :lol: :P

Kart kilka z dziennika Topornikusa Tffumordusa. Dziennika, być może z pewnością, odnalezionego na Borzęcińskim uroczysku... .
"4 Rok Sosny dzień 49 szyszki.
...I nastał ten dzień gdy synowie marnotrawni powstali a piękne lasy u ich stóp legły. A oni piękno nienawidzili dlatego barbarzyństwem swym je traktować poczęli. Za pomocą ognia życie z pomiędzy listków wycisnęli, żelazem odarli ubranie z kory, toporem korony przycięli. Martwe rozszarpane, nagie i bezbronne rozrzucili po szarej betonowej pustyni.
- Kto uważa że nadal są piękne!?! Kto tak uważa, to niech je sobie zabiera do domu!!! - krzyczeli a z ich barbarzyńskich gardeł wydobywał się rubaszny śmiech.
Tłum gęstniał i w ponurej ciszy patrzył na powalone lasy. Patrzył i widział na ich nagich konarach, doskonale widoczne ślady okrutnego traktowania przez oprawców. Każdy widział te głębokie rany gdy żelazem zdzierali korę, sterczące kikuty gdy toporem ścinali gałęzie, czarne strupy gdy ogniem zabijali wolę życia. Niejeden ukradkiem otarł łzę nad losem powalonych lasów ale nikt słowem nie zaprotestował: tak mocno lękano się gniewu barbarzyńców. Tłum milczał a ponura cisza trwała i trwała. Smutek i trwoga opanowały cały świat, radość zdawała się odejsć wraz z zielenią lasów. Odejść po kresów kres... .
Błyskawica przeszyła ponure niebo i zdawało się, że uderzyła w sam środek horyzontu, tam gdzie betonowa pustynia miała swój koniec i początek zarazem. Może to było tylko złudzenie a może rzeczywistość, może tylko pobożne życzenie a może fatum: a może tylko chodziło o zwrócenie uwagi na niego, na przybysza zza kresu betonowej rzeczywistości. Samotnego wędrowca tak bardzo nie pasującego do ponurej szarej rzeczywistości, przybysza ubranego w zieleń lasu. Przybysza, który przed chwilą był odległą plamką na szarej pustyni a teraz stał tuż obok na wyciągniecie ręki. Stał pośród powalonych, pokaleczonych i osmolonych drzew a jego opuszczona głowa powoli obracała się wokół: widać było, że przybysz dokładnie ogląda dzieło barbarzyńców.
- Te, nowy - zagadnął jeden z barbarzyńców - coś się tak wystroił. Wyglądasz jak... hmmm... ...jak jakiś leśny ludek!
Barbarzyńcy parsknęli śmiechem. Ich gardłowe ha! ha! ha! wypełniło otoczenie. A przybysz nic nie zrobił sobie z zaczepki, dalej oglądał zmasakrowane drzewa.
- Głuchy jesteś zielony jełopie!!! - barbarzyńca nie przywykł do braku posłuchu i zachowanie przybysza wyraźnie go wkurzyło - Jak chcesz to pomogę Ci mówić! Strzałem w mordę!!!
Barbarzyńcy znowu ryknęli śmiechem. Omal nie poprzewacali się na plecy od tego ryku: tak bardzo spodobała się im ta wypowiedź kamrata. Ale to były ostatnie chwile ich radości, bo potem miało im już nie być do śmiechu... ."
C.D.N.


Drodzy uczniowie nadszedł czas
na parkietu montaż,
czyli mówiąc panowie/panie
czas na parkietu do podłoża mocowanie.
A jak są tu jelenie
dla nich nadszedł czas na parkietu klejenie.

sposób amatorski: na początek rozrabiamy zbyt dużo kleju. Po wyrzuceniu ponad połowy wiadra stwardniałego kleju, wiemy już, jaka jest nasza wydajność. Irytuje nas, że parkiet przemysłowy jest dosyć łatwy do układania ale trudny do kontrolowania. Wzór nam lekko faluje, w niektórych miejscach klej wyszedł na powierzchnię pomiędzu lamekami, niektóre lamelki sterczą jednym końcem grubo powyżej poziomu podłogi. Ale i tak jesteśmy zadowoleni: jak sobie policzymy, ile za układanie wziąłby parkieciarz, to te wszystkie trudności wydają się nam, nic nie wartą usterką. Nie wiemy, że mylimy się bardzo w ocenie sytuacji; ale do tego momentu jeszcze nie doszliśmy, więc możemy stwierdzić z całą pewnością: phii - ale łatwo poszło.

sposób uczniowski: zakres zadań zależy od stopnia uduchowienia/świadomości mistrza. Jeżeli mistrz osiągnął: :D
stopień pierwszy chamnix (objawia się prawieniem morałów i pokrzykiwaniem/dyrygowaniem) - uczeń służy do przynieś-podaj-pozamiataj i wysłuchiwania wyzwisk.
stopień drugi chwalnix (objawia się uświadamianiem młodemu jak daleko mu do umiejętności mistrza) - uczeń zaczyna powoli przejmować kontrolę nad procesem klejenia, mistrz nadal docina klepki;
stopień trzeci klepnix (mistrz zaczyna mówić zbyt skomplikowanym/niezrozumiałym językiem dla ucznia) uczeń oprócz klejenia/pilnowania kierunku i sposobu układania, przejmuje również kontolę nad docinaniem klepek;
stopień czwarty chrapnix (mistrz wpada w trans: medytuje nad skomplikowanymi zagadnieniami sztuki parkieciarskiej - dla postronnej osoby wygląda on na osobę śpiącą) - uczeń pracuje sam ale wyraźnie odczuwa kontrolę ducha swojego mistrza (reguralne chrapanie nadaje rytm jego poczynaniom). :wink:

sposób religijny: po rozrzuceniu parkietu, wymieszaniu kleju i rozlaniu gruntu na podłodze, czekamy na cud. Oczekiwanie wypełnia nam gorąca modlitwa i wsparcie moralne ulubionej rozgłośni radiowej. Nasza modlitwa - na początku gorąca i silna - z każdą upływającą godziną słabnie. Grunt wysechł, jego część wsiąkła w podłoże a część zamieniła się w wielki strup. Klej zastygł w wiaderku na kamień, baterie w radiu mocno osłabły - głos lektora zrobił się dziwnie skrzeczący, szyderczy i wkurzający - a parkiet jak leżał w rozsypce tak leży. Cud nie nastąpił. To daje nam wiele do myślenia. Postanawiamy:
w/g starego testamentu "oko za oko, ząb za ząb".
Nocą zakradamy się do Kościoła. Przy pomocy łomu otwieramy drzwi. Gdy już jesteśmy w środku dokonujemy odwetu. Za pomocą łomu i młota demolujemy wnętrze domu bożego. Nie mamy żadnych ograniczeń i zasad oprócz jednej: wielkość zniszczeń musi być porównywalna z naszymi. Po dokonaniu zemsty możemy wrócić do domu. Oczywiście nie czujemy żadnych wyrzutów sumienia, no bo mieliśmy do tego prawo.
w/g nowego testamentu "przyjmij porażkę z pokorą, każda porażka wzmacnia Twoja wiarę".
Kupujemy nowy parkiet, nowy klej, nowy grunt, lepsze wytrzymalsze baterie dla królika tfuuu... do radia i ponownie wystawiamy na próbę swoją wiarę.
w/g tradycji i umiejętności.
Żona we łzach wybiega z domu: widzisz jak podąża w kierunku kościoła. Ty bierzesz skrzeczące radio i z całej siły rzucasz w ścianę. Niestety trafiasz w okno. Szał ogarnia Cię okrutny. Przez 3 kolejne dni pijesz na umór, przez 3 kolejne leczysz kaca a siódmego dnia postanawiasz: pier..lę położę wykładzinę. Żona nie zgłasza sprzeciwu.

sposób tradycyjny: wymówki żony zaczynają Cię drażnić. Że niby nic nie robisz, tyle czasu minęło a Ty nic: pewnie nawet nie ma Cię na budowie. Takie uwagi doprowadzają Cię do szału: w końcu na budowie siedzisz od rana do wieczora, a że trochę przez telefon pogadasz... ... to co w tym złego. :evil: Głupia baba!!!
Aby nadgonić trochę czasu rezygnujesz z paru mało istotnych szczegółów (mierzenia wilgotności, przebrania drewna, gruntowania podłoża). Dokonujesz również w sklepiku wymiany kleju dwuskładnikowego poliuretanu na jakiś jednoskładnikowy (niby wodny ale mocny). Przy okazji zyskujesz kilka extra złotówek: kupujesz doładowanie do swojego nowego SIMa. :D Zaczynasz układanie. Podczas układania 3 pierwszych rzędów podłogi zastanawiasz się czy warto zadzwonić pod numer z karteczki odnalezionej w narzędziach. Po skończeniu 3 rzędu sięgasz po telefon. Okazuje się, że kobietka po drugiej stronie wymówek nie robi i mało tego: doskonale Cię rozumie. :D Razem z Tobą narzeka na jawną niesprawiedliwość jaka spotkała Cię w ocenie żony. Jako jedyna docenia Twoje zaangażowanie i wysiłek włożony w układanie podłogi. :D :D :D Mówi nawet o tym, że jej zaimponowałeś i zawsze marzyła o takim obrotnym i zdolnym facecie. :oops: Oczywiście - w tym wypadku - dalsza praca w dniu dzisiejszym, jest już niemożliwa do wykonania. Twoja niemoc twórcza rozciąga się na następne dni - wszystko zależy od tego jak baaardzo rozumie Cię ta baaaardzo sympatyczna kobietka i jak baaaaardzo nie rozumie Cię własna żmija - oppsss przepraszam - żona. :P

sposób profesjonalny: dobrze rozgrzany mistrz szybko osiąga poziom czwarty: chrapnix parkieciarską doskonałość duchową. 8)

sposób nieprofesjonalny: dokładnie wyznaczamy początek układnia. Po ułożeniu początkowych 10-15 rzędów, przy pomocy sznurka sprawdzamy/ustawiamy równość linii wzoru. Ustawioną podłogę, w miarę możliwości, klinujemy przy ścianie. Potem układamy resztę. :D Co kilkadziesiąt zamocowanych rzędów kontrolujemy podłogę: jej równość/jakość położenia. W razie potrzeby korygujemy. Uważamy aby nie powyciskać kleju pomiędzy lamelkami (czyli nie łazimy po ułożonej podłodze) i aby nie przygotować zbyt dużo kleju (czas otwarty/roboczy klejów dwuskładnikowych wynosi do 90 minut).

I................................................. .................................................. ......
.................................................. .................................................. ......
.................................................. ......................................... Drodzy uczniowie: to koniec. :D
Ci, którzy dotrwali: chwała im za to.
Ci, którzy odpali: cześć ich pamięci.
Ci, którzy dopiero zaczęli: powodzenia.
Ci, którzy już nie mogą: pomożemy.
Ci, którzy już tu byli: pozdrawiamy.
Ci, którzy tu wybierają się: zapraszamy.
Ci którzy nigdy tu nie będą: współczujemy.
I Ci, którzy są ponad to: walcie się!!! :P

Reasumując:
Po ukończeniu kursu podstawowego, możesz samodzielnie położyć parkiet przemysłowy na jeden z sześciu możliwych sposobów tu omawianych. Czyli i tak jesteś lepszy/mądrzejszy od 83 % parkieciarzy w tym kraju. Chwała Ci za to!!! Dyplomy ukończenia kursu tylko po uzgodnieniach e-mailowych. :wink:

Pozdrawiam
boorg - organizator kursu.

robson1
04-06-2007, 09:15
a najbardziej podoba mi sie ten kawałek z karteczką ze skrzynki narzędziowej
(ciekawe co na to Twoja żona :D )

robson1
04-06-2007, 09:28
a ogólnie to zajebista lektura, myśle, że sporo można się z niej nauczyć (mając na uwadze kładzenie parkietu :D )

Heath
04-06-2007, 14:36
Hue hue, Boorg chylę czoła i czekam na "genesis parkietus" vol. II

Aaaa i dokończ jeszcze to:
http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=29197&postdays=0&postorder=asc&start=120

t0maszku
05-06-2007, 14:38
Fajne, fajne, zajefajne!!

boorg
05-06-2007, 23:03
Dzięki za uznanie ale to dopiero rozgrzewka. :D
Pytanie dla wiernych słuchaczy: co dalej? :o Mordujemy żonę, czy najpierw wycyklinujemy naszą podłogę??? :wink: :lol: :lol:
Wpisujcie propozycję a matematyczna większość zwycięży i wtedy powstanie...:
"Młotkiem i dłutkiem, czyli jak wykończyć chałupę i żonę w 2 posunięciach" kurs dla średnio zaawansowanych. 8)

P.S.
Czekam 7 dni. :evil:

robson1
06-06-2007, 04:50
jeśli o mnie chodzi to najpierw muszę położyć parkiet, przyjemnosci zostawiam sobie zawsze na koniec :wink:

t0maszku
06-06-2007, 09:02
Najpierw parkiet, bo gdyby po załatwieniu żony Cię wsadzili, to nam zostanie nie skończona podłoga... ;)

Betsi2006
07-06-2007, 12:59
Boorg

Dziekuję za wspaniały kurs kładzenia podłogi.
Jestem właśnie przed jej kupnem ale kłaść na pewno nie będę sama ani mój mąż :wink:
Ale dowiedziałm się sporo na temat gatunków i selekcji drewna-więc są to cenne uwagi przed kupnem desek.


Jesli chodzi o ciąg dalszy to zdecydowanie popieram tOmaszku, że najpierw parkiet a potem żona :P

boorg
12-06-2007, 00:02
Kurde jestem rozczarowany. :( Myślalem, że w kraju gdzie zupa była za słona, każdy marzy aby kropnąć żonę a tu proszę: chcą cyklinować!!! :o Co za podły naród. :evil: :evil: :evil:

robson1
14-06-2007, 07:53
no co Ty boorg chciałbyś żeby wszyscy mordowali swoje żony a następnie układali parkiet?

t0maszku
15-06-2007, 09:06
To do cyklinowania wszystkim tak śpieszno...

...które jak pamiętam z któregoś z wcześniejszych postów boorga jest zajęciem bardzo erotycznym - posuwanie wibrującej maszyny.

Może nie wszyscy wezmą udział, ale na pewno chętnie popatrzą ;)

jaga-a
06-08-2007, 13:19
boorg,
planuję położenie w nowowybudowanym, 48- metrowym mieszkaniu, parkietu przemysłowego z jesionu, kupionego oczywiście, po prześledzeniu wątków, za twoją radą w SD Zadobrze:) Pytanie brzmi:
- czy chemia, którą można również u nich zakupić, jest też godna polecenia? Znalazłam na ich stronie: podkład penetrujący L3 (Tiefengrund L3) (czy w nowym mieszkaniu taki podkład też jest potrzebny? I czy każdy klej na niego można położyć?), klej do parkietu M 522 (Parkettklebstoff M 522) (ale pisałeś o kleju poliuretanowym - ten chyba taki nie jest? Czy będzie się nadawał?) Jest też tam dostępny poliuretanowy dwuskładnikowy klej do parkietu PU 566 (Parkettklebstoff PU 566), ale sporo droższy, a nie ukrywam, że cięcie kosztów jest obecnie moim priorytetem:)
No i co z lakierami i podkładami pod lakier, dostępnymi u nich - warto? Jeśli tak, to które? Mieszkanie będzie na parterze z wyjściem na taras, a więc ważne jest uzyskanie odpowiedniej wytrzymałości parkietu przemysłowego, no i ze względu na to, że mieszkanie może być dość ciemne (jest od wschodu) - dobrze byłoby uzyskać efekt rozsłonecznienia wnetrza:) Pozdrawiam

boorg
12-10-2007, 02:12
Podciągam. :wink:
Trochę głęboko opadło a za kilka dni druga część kursu. Oczywiście najpierw kropnę żonę, bo złośliwa małpa jestem. :wink:

boorg
20-10-2007, 23:33
Witam w kąciku "Młotkiem i dłutkiem czyli jak wykończyć chałupę i żonę w 3 posunięciach". Teraz skupimy się na tym drugim wariancie... .
Słowo wstępne...
... Albo nie (na razie nie będę narażał się). :wink:

Nadszedł czas, gdy już dłużej nie dało utrzymać się naszej drugiej połowy z dala od męskich spraw. Nawet najcierpliwsza kobieta prędzej/później chce poznać przyczyny męskiej nieobecności. I brutalnie wkracza do naszego azylu ... .

sposób amatorski: żona nieśmiało wchodzi na położony parkiet. Cały czas pyta się, czy może to, czy może może tamto a my jej dobrodusznie pozwalamy. :) Oczywiście wszystko podoba się naszej ukochanej. :D Nie zwraca uwagi na powyciskany klej, wystające klepki, krzywe rzędy. Jest wręcz zachwycona naszym dziełem. Dostajemy buziaka, co odważniejsza namiętnie nas całuje a najodważniejsza nawet robi ... :o fiki-miki. :wink: Po chwili miłosnego uniesienia żona zabiera się do sprzątania. Wynosi wiadra po kleju, worki ze śmieciami, zamiata podłogę, czyści kurze ze ścian i parapetów. My w tym czasie... ...oczywiście pomagamy żonie. :wink:

sposób szkolny: żona szybko chodzi po pokojach. Na podłogę patrzy szybko bez specjalnych emocji. Po wizji lokalnej pada pytanie: czy długo jeszcze będę pracował za frajer? :lol:

sposób religijny: żona zamiast położenia wykładziny zleciła układanie parkietu parkieciarzowi. Pieniądze dla fachowca były owocem naszej pokuty: moja polegała na tym, że zrezygnowałem z kablówki i sprzedałem telewizor; jej polegała na tym ,że w tym roku nie pojedzie na 14 dniową pielgrzymkę. Chociaż po części to również moja pokuta. Czemu Bóg tak mocno mnie doświadcza?... :(

sposób tradycyjny: od kilku dni próbowaliśmy nie dopuścić do wizyty żony na budowie. Raczej głupio wyglądały 3 ułożone rzędy. Znaleźliśmy parkieciarza (ale trochę to trwało) aby dokończył nasze dzieło. Kręcił nosem na wilgotność i materiały ale dodatkowe pieniądze sprawiły, że potem już mu to nie przeszkadzało. :lol: W końcu rzutem na taśmę zdążyliśmy: żona postawiła ultimatum. Albo jutro rano spotkamy się na budowie albo po południu mam wyprowadzić się. Cóż miałem robić. :( Parkieciarz do północy kleił parkiet a ja o 8 rano z moją żoną zameldowałem się na budowie. Weszła, popatrzyła, odwróciła się do mnie i powiedziała: "- Chcesz mi powiedzieć, że to jest dzieło Twoich 2 miesięcy pracy???" Na moje tak powiedziła: "- Zawsze dużo stękasz mało robisz. Nawet w łózku nie ma z Ciebie pożytku." Po czym zabrała się i wyszła. Oczywiście trzasnęła drzwiami. Co za żmija!!! :evil: Tyle trudu kombinacji a ona nawet tego nie zauważyła!!! :evil: Booooże gdzie ja miałem oczy!!! :-? :-? :-?

sposób profesjonalny: brutalne targanie za ramię wyrywa nas z chrapnixa. Otwieramy oczy, jest poranek i widzimy naszą żonę jak pochylona nad nami potrząsa naszym ciałem. Coś przy okazji mówi. Ze słowotoku wyławiamy tylko: ...pijaku, ...jak świnia, ...jak Ty wyglądasz, ...coś Ty tu narobił, ...znowu będzie poprawka. Patrzymy na podłogę. O co jej chodzi, jaka poprawka? :o Lamelki może niezbyt równo nie leżą, może jest kilka większych i trochę więcej mniejszych szpar , ale przecież "szpachla kit będzie git". A że klej powyciskany: przecież zejdzie przy cyklinowaniu. Ściana wymazana klejem: będzie listwa. Czepia się babsko a tu mnie taaaak boli głowa. Oooooch moja głowa... .

sposób nieprofesjonalny: po skończeniu klejenia sprawdzamy czy nie pobrudziliśmy klejem glazur/płytek/stolarki. Jeżeli tak czyścimy plamki rozpuszczalnikiem. Następnego dnia wyciągamy kliny z dylatacji. Potem zapraszamy żonę na budowę. Po skończonej prezentacji zapraszamy żonę na lampkę wina/szampana. W końcu trzeba wypić toast aby podłoga w przyszłości nie rozeschła się... . :D

Drodzy uczniowie: wizyta żony na budowie dostarcza nam powód motywujący nas do dalszego działania. Ale o tym działaniu już w następnej części kursu... . 8)

mayland
21-10-2007, 08:45
Pięknie! Aż się chce samemu to robić w jakikolwiek ze wskazanych sposobów :wink: :lol:

Heath
18-12-2007, 10:59
Ale o tym działaniu już w następnej części kursu... . 8)

no i? :-?

boorg
08-04-2009, 11:12
No i se polazłem w inny wirtualny świat. ;)


Dokończony poradnik opublikuję w tym roku. Kto będzie chciał poznać ciąg dalszy - tym razem straci kilka złotówek. Tytuł i autor - pozostaną takie same jak na wątku w Muratorze.

mayland
08-04-2009, 12:31
Gratuluję boorg :lol: Juz dawno powinieneś to zrobić 8) :lol: Masz talent!

boorg
08-04-2009, 13:41
A dzięki.
W moim wykonaniu 3 lata to i tak ekspres. Presja czasu na mnie raczej nie działa. Ale dzięki temu mam tyle różnych przeżyć, iż większość ludzi myśli: to niemożliwe, facet musi zmyślać. ;)
Czy uwierzysz jak powiem Ci, że ów cały poradnik znam z doświadczeń własnych? Pewnie nie. ;) A prawda jest taka, że mogę napisać pod nim "Tożsamość boorga" i będzie to moja zawodowa biografia (z jednym ale: w roli żony nie zawsze była żona). :D :D :D

mayland
08-04-2009, 14:01
Uwierzę :lol:
Mnie też doświadczenia przy budowie ale też wiedza zdobyta na forum pchnęła w innym kierunku niż zawodowo obecnie wiodę. Mam nadzieję, że niebawe zmienię profil działalności i że będzie to zajęcie samodzielne :wink: :lol: