PDA

Zobacz pełną wersję : Dziennik jajusia



jajusio
06-05-2003, 18:53
To ze bede mieszkala w swoim domku bylo kiedys (do ok.15lat temu) tak pewne jak amen w pacierzu. A jednak wszystko potoczylo sie inaczej...
Ja urodzilam sie i wychowalam we wlasnym domu z duzym ogrodem i mnostwem zieleni. Moj maz byl typowym "blokowcem" z jednym plusem - mieli dzialke! Zaraz po slubie zaczelismy powolne zalatwianie spraw zwiazanych z budowa naszego przyszlego gniazdka. Powoli, bo odrazu skonczylo sie na stwierdzeniu pani z urzedu, ze ten teren nie jest pod zabudowe. Nie byl to dla nas zbyt wielki szok, jakoz ze na tamte czasy i tak nie bylo dostepu do materialow budowlanych. Zaczelismy zwozic surowce do produkcji kamieni w nadziei, ze plany miasta do tego czasu sie zmienia i otrzymamy zezwolenie na budowe.
I... znowu skonczylo sie na planach. W nieprzemyslanej mlodzienczej (bylismy jeszcze bardzo mlodzi :smile: ) naiwnosci i szalenstwie, spakowalismy trzy koferki, nas i nasze malenstwa (blizniaczki), ktore w miedzyczasie przyszly na swiat i opuscilismy rodzinne i krajowe strony.
I zaczela sie tulaczka i ciagla tesknota za niezrealizowanym przedsiewzieciem, az do...

jajusio
06-05-2003, 19:27
...az do tamtego dnia sprzed roku, kiedy wiele czynnikow wplynelo na decyzje budowy w rodzinnych stronach. w miedzyczasie mielismy juz trojke nastolatkow, ktora bardzo roznorako przyjela nasza decyzje. Nie zastanawiajac sie jednak dlugo rozpoczelismy realizacje naszych planow. Finansow nie bylo za wiele (trojka dzieci, czynsz wysoki), ale bylismy dobrej mysli. Byl sierpien 2002. Po przeanalizowaniu wszystkich "za" i "przeciw" zostali rowniez wtajemniczeni moi rodzice i najlepsi przyjaciele. Jak sie pozniej okazalo malo kto bral nas na serio! My wgryzlismy sie w ten plan i zaczelismy powoli wprowadzac go w zycie. Po przyjezdzie do naszego mieszkania, opytywalismy sie w roznych bankach o mozliwosc uzyskania kredytu budowlanego dla budujacych za granica. Nic z tego! Jedna odmowa za druga. Oferowany nam inne kredyty byly raczej nieoplacalne :smile: )i innymi madrymi gazetami oraz pelni nadziei wrocilismy do domu. Jesien, oby do wiosny... Ale w sumie dobrze ze jesien, dlugie wieczory pozwolily nam raczej dosc szybko zdecydowac sie na projekt naszego przyszlego malenstwa. Decyzja padla w koncu na "dom na lace" firmy Archon. Telefonicznie dowiadywalismy sie toku spraw. I tu powoli zaczelo sie gmatwac...

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: jajusio dnia 2003-05-06 20:27 ]</font>

jajusio
06-05-2003, 19:52
...najpierw miedza (jak u Karguli :smile: ). Okazalo sie, ze niestety ale geodeta z lat 60-tych nie zalatwil sprawy jak nalezy przy podziale na dwie siostry i nie zostal nigdzie uiszczony wpis o obopolnym uzytkowaniu dojazdu do dzialek. Nigdzie, ani w ksiegach wieczystych! No i trafila kosa na kamien, bez zezwolenia wzystkich wspolwlascicieli ani rusz! A ze wszystkich wspolwlascicieli jest az 9, nie bylo to wcale proste ich wszystkich razem w tym samym czasie i w tym samym miejscu (u mojego notariusza) zwolac. I jakby tego jeszcze bylo za malo, to nasz glowny organizator (moj tatko) ciezko sie rozchorowal i znalazl sie w szpitalu... Jest juz Nowy Rok 2003! Z troska o tate, z nadzieja na przyszlosc skladalismy sobie noworoczne zyczenia. Ta okropna choroba XX-ego wieku przycmila wszystko. Wracajacy do zdrowia tato, palajacy nadzieja (ta cala budowa byla chyba zrzadzeniem losu, daje mojemu tacie tyle werwy i energi...)rozpoczal dalsze poczynania z lozka w domu. I teraz cala ta 9-tka musiala przyjechac juz nie do mojego notariusza, ale do mojego taty. No i oczywiscie notariusz tez. W styczniu 2003 zostaly wkoncu zlozone wszystkie wazne podpisy. Dzialka jest nasza! Jakies 1400m2. Kolejny prog pokonany. W miedzyczasie negatywna wiadomosc, bank grozi rozwiazaniem umowy kredytowej ze wzgledu na deaktualizacje (?). W tym samym czasie tocza sie sprawy zwiazane z pozwoleniem na budowe. A pani architekt (znaleziona tez oczywiscie via internet) zaczyna nawiazywac sympatyczna znajomosc z moim tata. Prawie sielanka....

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: jajusio dnia 2003-05-06 20:30 ]</font>

jajusio
06-05-2003, 20:05
...prawie. Sprawy tocza sie dosyc szybko, ale nie te ktore powinny. Nasze finanse uplynniaja sie z dnia na dzien, a jeszcze niczego konkretnego nie ma. Na kazdy papierek potrzebny jest inny, a na ten inny jeszcze jeden! Glowa boli! Zbliza sie marzec i nasz przyjazd do domu. Pani architekt poiformowala nas, ze juz prawie wszystko jest zalatwione, tylko jeszcze to najwazniejsze nie - POZWOLENIE! No nic. Uzbrojeni w cierpliwosc spotkalismy sie z nasza pania doradca kredytowym i omowilismy szczegoly. Zjezdzilismy "Krakow-Makow" w poszukiwaniu liferantow z normalnymi cenami i kupilismy pierwszy towar. Nareszcie zaczyna sie cos dziac. W miedzyczasie powiekszyla sie nasza rodzinka! Oprocz trojki dzieci (o przpraszam mlodziezy), dwoch kotkow i zolwia, mamy pieska! Nazywa sie Kropek. Jest super!
Sprawy tocza sie swoim tokiem, tatko czuje sie coraz lepiej, a moja niecierpliwosc nabiera olbrzymich rozmiarow. Postanowilam sobie, ze nasz domek bedzie do konca roku gotowy do zamieszkania stal! Swieta chce spedzic w naszym domku, przy kominku, w otoczeniu wszystkich mi bliskich... Tylko plany?

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: jajusio dnia 2003-05-06 20:34 ]</font>

jajusio
06-05-2003, 20:22
A wiec rozkreca sie! Swietna grupa murarzy (dzieki tatko)juz wykopala fundamenty i cala sprawa zaczela nabierac konkretnych rozmiarow. Niestety jeszcze ciagle bez DZIENNIKA BUDOWY! No ale pani architekt (i kierownik budowy) dala swoje o.k. Ale nasz bank nie dal jeszcze o.k.!!! A my mozemy podziwiac juz nasze fundamenty i pusciutkie jak nie wiem co konto. Fundamenty tu http://foto.onet.pl/albumy/album.html?id=6860&grupa=0&kat=2&a=alfikde ale pustego konta nie pokaze, za smutne :sad:
Przyjechal pan z banku wycenic cala nieruchomosc. Super, przyznano nam kredyt ale z minusami. Pierwszy minus - mniej, niz chcielismy. Drugi minus - i tu sie zaczyna kolejna przepasc do przeskoczenia. Otoz okazalo sie ze w ksiegach jest jakis wpis z lat 60-tych o wywlaszczeniu czy cos w tym stylu. NIKT O TYM NIE WIEDZIAL! Juz nie ma miedzy nami tych, ktorzy cos tam robili. Cala dzialka nigdy nie byla kupowana (wlasnosc rodzinna) i nikt nigdy nie bral kredytu (oprocz nas teraz) i tu takie cos! Jakies pozostalosci z komuny (jak zbierali na budowe drog, tych do dzis nie wybudowynych albo kanalizacji miejskiej, ktora konczy sie zanim sie zaczela). Dopuki to nie zostanie usuniete z ksieg,nici z kredytu. I co jeszcze? Zeby bylo calkiem wesolo, to przez to ze mieszkamy poza granicami kraju, musimy jako gwarant wplacic jednorazowo 1300eur. Skad?(patrz watek puste konto itd. :smile: ). Juz maj, co z moimi planami? Swietami? Musze dzisiaj zadzwonic, zobaczymy jakie czarne chmury tym razem nadciagaja...

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: jajusio dnia 2003-05-06 20:34 ]</font>

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: jajusio dnia 2003-05-06 20:36 ]</font>

jajusio
19-05-2003, 20:23
...no i nadeszly! Ale... Bogu dzieki nie czarne chmury tylko nowe wiadomosci. Audiencja u pana prezydenta miasta sie udala i odpowiednie pisemko z podpisem "majacego wladze", ktore to uniewaznia wszelakiego rodzaju postepowania wywlaszczeniowe z lat 60-tych, dotarlo juz do naszego posrednika kredytowego. I znowu czekac. Ale nie ma co narzekac, w koncu kiedys napewno zaczniemy dalej budowac (albo?). W miedzyczasie zastanawiam sie, co to za zezowate szczescie do nas sie przyczepilo (inne historyjki nie zwiazane z budowa tez maja te przyjemnosc poznac smak tego "szczescia&quot:smile: ) Zapomnialam wspomniec, ze nasza budowa (to znaczy jej poczatki) dostaje czesto odwiedziny. Nie zadne nadzory czy inne kontrole, ciekawa rodzinka niby tak sobie o przypadkiem, bo to w drodze, bo to dawno nie byli, bo... tysiac innych wymowek. A po co przychodza? Nie do pomocy, dbaja pozniej o to, by nie bylo wiecej nie wiedzacych i bedacych w temacie. A najlepiej pasuje tu zwrot z bibli "Blogoslawieni ktorzy nie widzieli a uwierzyli" :smile: ). W koncu moj braciszek kochany dal im pole do obserawcji i material na wieczorne dyskusje w kregu wtajemniczonych. Tak mu ludzka potrzeba dala popalic, ze narzucajac na siebie jakis tam lezacy gdzies pod reka material (moze nawet byl to worek z cementu? nie wiem nie bylo mnie przy tym fantastycznym wydarzeniu) poszedl z potrzeba. No wiecej na ten temat nie musze pisac, na drugi dzien...byly drzwi :razz: No wiec czeste odwiedziny juz nas nie dziwia, ale ostatnio wydarzylo sie cos bardzo dziwnego. Musze najpierw dodac, ze nasza budowa nie jest widoczna z drogi i tylko wtajemniczeni wiedza gdzie od razu wjechac. I tu ni stad ni zowad, w niedzielne popoludnie wjechalo sobie ot tak biale auto, szybko podjechalo pod nasze rozkopalisko i tak samo szybko odjechalo :???: Nawet moi rodzice nie zdazyli sie tak szybko przemiescic z jednej strony domu na druga, a juz wyjezdzal ten dziwny gosc. To tak troszke o innych rzeczach dzisiaj, az sie znowu w kopncu zacznie. Dzisiaj znowu musze dzwonic, juz jestem strasznie ciekawa, co na mnie czeka...

jajusio
24-05-2003, 17:26
Chyba zwariuje! Juz po raz trzeci chce tu cos napisac i nie mam szans!! Juz dwa razy wszystko pozarla nirwana. Zawsze liczymy do trzech to i sprobuje jeszcze raz.
Otoz zadzwonila, i dowiedzialam sie, ze znowu cos nie pasuje! Tym razem jakis radca prawny czy sos w tym stalu z danego banku zarzadal na UPRAWOMOCNIONYM! pozwoleniu na budowe jeszcze potwierdzenia, podpisu i pieczatki z urzedu, ze naprawde jest uprawomocnione(!). A wiec moi dzielni posrednicy do urzedu i tam inni robili tez wielkie oczy. Nie byli sami! O czyms takim bowiem nikt tm jeszcze nie slyszal. nawet nie wiedzieli jak to najlepiej zrobic, zeby znowu ich nie poslano spowrotem. Wspominalam juz o zezowatym szczesciu, co?...
Tak mi sie wydaje, ze albo bank nam nie chce tak w sumie dac tego kredytu, albo istnieja dla nas specjalne prawa (wszyscy sa rowni, ale niektorzy sa "rowniejsi" :smile: ). Po zalatwieniu wszystkich (haha, tak sobie tylko myslelismy) spraw papierkowych, wyruszyli moi kochani do naszej pani doradcy kredytowego. A ze ten bank nie jest na miejscu, to calkiem niezla wyprawa. No i co mogli sie tam dowiedziec, no co? Z znowu czego brakuje! Oni to chyba robia specjalnie, gdzei tu regula klient to pan? Nie mozna od razu wszystkiego wymagac? Nie bo tak jest chyba dla nich weselej :evil: Ale tylko dla nich. Cale to zalatwianie zaczyna sie robic dla moich rodzicow coraz bardziej uciazliwe (jak ja sie im odwdziecze?) no ale pomalu, pomalu dochodzimy do mety. Jeszcze musimy wyrobic numer NIP (tak sie to chyba nazywa), bo tu tez sa zmienne opinie. jedni (w prawie obeznani) mowia ze nie trzeba inni jednak wymagaja. Musze dodac, ze przed rozpoczeciem calej tej przygody, zasiegalismy odpowiedniej porady u odpowiedniej osoby. Na nic to widocznie bylo. Koniec koncem, po wplywie naszego gwaranta ( dokladnie 5555,55 zl), zostanie uruchomiony nasz kredyt. Ostroznie mowiono cos o wtorku, nie smie nawet glosno myslec. A wtedy: Hurtownie i sklepy z materialami budowlanymi, uwaga NADCHODZIMY!
Koszty do tej pory przez nas poniesione sa juz dosyc, dosyc, ale dokladnie opisze jak wroce z Polski. Jade bowiem do domu! Radosc wielka i doczekac tez sie juz nie umie.
Chociaz czekanie to chyba nasza domena...

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: jajusio dnia 2003-05-24 17:48 ]</font>

jajusio
16-06-2003, 19:17
Znowu w domu mam okazje podzielic sie paroma nowinkami. Pieniazki zaczely wplywac i budowa rozkrecila sie na dobre:
31.05- nasz stan zero otrzymal upiekszenie-chudy beton
- material (porotherm) na dom zamowiony-super promocja!
02.06-pierwsza dostawa porothermu
03.06- c.d. dostawy materialow (az sie serce smieje, jak wjezdza sobie autko za autkiem i zawsze cos tam przywiezie, jakby juz byly swieta)
04.06-wkracza ekipa murarzy i pierwsze rogi stoja! Komus jednak sie nie podoba, ze na jego lace cos sie buduje! Maly Bartek (baranek) nie traci czasu przeszkadzajac murarzom, a to sznurek pociagnie (oj bylo wrzasku co niemiara oczywiscie ze smiechem) a to cos wyniesie, taki sobie wesolek.
05.06-praca wrze az do...piekelnego deszczu (przynajmniej schlodzilo na pare minut rozgrzane powietrze)
06.06-opoznienia w dostawie- gdzie te naproza??? no coz nie mogac skonczyc scianek zewnetrznych, zabieramy sie za wewnetrzne i kominy
Natknelismy sie calkiem przypadkiem na super promocje na okna, dajemy robic wyceny.
07.06-czesc naprozy dotarla, murujemy!!!
11.06-i dalej naproza, i dalej mury wewnetrzne, kupujemy drut na uzbrojenie sufitow
Mamy nadzor na budowie! Maly baranek dotrzymuje nam niestrudzenie towarzystwa. Regularnie co 15 min. odwiedza murujacych :D
12.06-deskujemy przyszly sufit.
Nasza corka wyrasta powoli na znawce budowlanego. Ciagle pyta o rozne rzeczy zwiazane z budowa, ale najbardziej interesuje ja, jak to bedzie z tym sufitem?! A jak to bedzie?
13.06-zbroimy, murarze gore a my sie w cierpliwosc. No i promocja na okna jest jeszcze aktualna,zabieramy tate ze soba i zamawiamy goscia do pomiaru.
14.06-zbrojenia ciag dalszy, a my pakujemy nasze trzy rzeczy i wracamy do domu. Nikomu sie nie chce, smutne buzie w samochodzie.
Wszyscy juz teraz tesknia, za domem, za dziadkami, za naszym kropkiem (pieskiem), za.... wszystkiego zal :cry: . Jeszcze tylko 1,5 miesiaca i znowu jedziemy!
Pozalatwialismy dosyc sporo spraw a reszta to znowu tylko na telefon. Aktualne zdjecia na wyzej wymienionej stronie.

jajusio
16-06-2003, 19:38
Jak juz wczesniej obiecalam tu pare wydatkow, jakie ponieslismy do tej pory:
1.800,- oplata za rozmierzenie gruntow
3.400,- nadzor budowlany i adaptacja projektu
3.040,- kamienie betonowe na fundamenty
910,- deski+ transport
1.576,- oplata naszego przyszlego przylacza energi elektrycznej (realizacja ok. grudzien 2003 !)
804,- drut na zbrojenie
650,- rozmierzenie i ustawienie domu na dzielce
455,- cegla, cement, wapno w plynie
400,- koparka (godzina pracy, nie warto brac na godzine, tancza jak na balu!)
450,- zaplata murarzowi za lawy na dom i garaz (+zbrojenie)
2.380,- beton na lawy+pompa
155,- izobit, folia, membrana fundamentowa
310,- cement
280,- piasek
110,- smar (izolacja)
1.200,- zaplata murarzowi za fundamenty (z kamieni betonowych+izolacja)
1000,- materialy do izolacji poziomej
300,- murarz - studzienki i czesc garazu
320,- projekt przylacza wody+oplaty
1200,-piasek do zasypania fudamentow (7 ciezarowek)
15.000 kamienie porotherm an caly dom+garaz
2.300,-naproza na caly dom
1.566,- drut
i....duzo innych kosztow, mniejszych i wiekszych, ktorych tu nie umiescilam. Uff! duzo duzo, a gdzie koniec??

jajusio
16-06-2003, 19:42
Wiadomosc z ostatniej chwili, okna pomierzone!
Zdecydowalismy sie na okna plastykowe firmy Thyssen, biale, 5-cio komorowe z mikrowentylacja, zabezpieczenia antywywazeniowe (grzybki i klamki) oraz szyby w oknach tarasowych P2. Montaz w cenie. A do tego parapety zewnetrzne biale za... 1zl! kazdy.

jajusio
06-07-2003, 15:05
Cos dlugo nie pisalam, a praca wre, a wre...
Mialo nie byc zadnych zmian w projekcie, no i co?? I sa!
Najpierw pozbylismy sie drzwi w saloniku (bo malutki:-)) i zrobilismy przestrzen otwarta. Druga zmiana byly schody: zamiast zelbetonowych bedziemy mieli drewniane. No a reszta zmian to juz wymysl naszego murarza, na ktore przystalismy (stety czy niestety? to sie dopiero okaze).
Otoz cale poddasze zostalo podniesione o dodatkowe dwa kamienie, co automatycznie nie dosc ze powiekszylo powierzchnie to uraczylo nas nowym pomieszczeniem calkiem pod dachem. Nasz syn od razu zlozyl wniosek u przydzielenie mu tego pomieszczenia jako pokoju. Dlatego dojda dwa okna dachowe (oj jak bylam temu przeciwna, specjalnie szukalam takiego projektu bez!) i bedzei jeden pokoj wiecej.
Dach zostanie przedluzony, zeby otrzymac zadaszenie nad balkonem, a ze nie chcialam zadnych slupkow itp., to i dolna czesc zostanie wyrownana a tym samym przedluzona (oby nam wystarczylo na te wszystkie zmiany).
Momentalnie jestesmy na etapie uzgadniania
- papa na deskowanie czy moze folia?
- zmiana w sprawie rolet, bo okna maja byc jak najbardziej na zewnatrz
- kolor dachowki. Byl planowany granitowy, ale klinkierka tego koloru jest o jakies 30 gr. na sztuce drozsza, a wiec moze lepiej ciemnobrazowy? Znowu trzeba nam dzwonic

Wszystkie plany elektroinstalacji zrobione przez mojego mezusia juz powedrowaly droga elektroniczna do naszych fachowcow. Wiem tylko tyle, ze wszystko prowadzone bedzie w rulkach (bo w razie czego poco komu rulki bez kabli, a kable wciagniemy po zalozeniu okien). Nagle zmienila sie kwestia telefonu, mialo nie byc ale bedzie. najwazniejszym atutem "za" sa plany zalozenia alarmu.

Wiezba juz jest zamowiona i w przyszlym tygodniu zabieramy sie (my tylko teoretycznie) za dach!

Oby dalej dopisywala pogoda i zdrowko od kochanego tatki, to przyjezdzajac w sierpniu mozemy sie poswiecic wybieraniu i zalatwianiu wszystkiego do srodka.

Pare nowych fotek na w.w. stronie.

jajusio
20-07-2003, 21:59
... no i nadszedl kolejny etap budowy.
Najpierw przyjechala dostawa wiezby. Oj, cos duzo tego jak na taki maly domek! Juz sie wystraszylismy, ze nasi specjalisci cosik sie pomylili albo ze sie troszke zle dogadalismy... Te "troszke" kosztuje ale niezle pieniazki... Mamy tylko nadzieje, ze to wszystko jest potrzebne. Moze te nieliczne "o tu przedluzymy" i "a tu wyrownamy" dolozyly metrow. Oprocz tego bedzie i deskowanie... No i heblowane deski na podbidke...
W kazdym badz razie za duzo czy nie, zaczela sie praca przy naszym dachu. Zdjecia przyszly tym razem bardzo szybko i moglismy sie od razu zachwycac tym co juz zrobili.
Bo naprawde sie zachwycamy! Tak ladnie wyrzezbione sa nasze krokwie, ze zachwytom nie ma konca. Napewno bedzie, jak przyjdzie rachunek... :-?
No i znowu byly odwiedzinki... Jak zawsze, gdy zaczynamy nowy etap. Zawsze sa jacys ciekawscy.
Juz teraz zaczela sie praca z kosztownymi i niestety bardzo narazonymi na "pozyczanie na wieczne nieoddanie" zeby to tak ladnie ujac materialami, ze moj niestrudzony tatko juz nie moze po nocach spac! I wedruje! w pidzamie (czasem i bez :oops: ). Dobrze ze nasze plany i te ewentualnosc wziely pod uwage i tez na to bedzie lekarstwo. Juz niedlugo, ale to w innym wpisie.
Liczylismy na dodatkowy pokoj, jak to z opowiadan naszego nadpobudliwego murarza wynikalo, ale nici z tego. Cos mu sie poplatalo z ta materia. Czyli oprocz powiekszonych pokoi na poddaszu nie zmieni sie nic. No prawie nic :D
Pare zmian jest, ale to drobnostki... Szkoda tylko, ze wszystkie drobnostki musza cos kosztowac.
Po niedzieli praca rusza cala para i znowu bedzie o czym pisac. A za dwa tygodnie przekonamy sie o wszystkim na wlasne oczy. Jedziemy do domu, na cale trzy tygodnie!
Nowe zdjecia na wyzej podanej stronie.

jajusio
20-07-2003, 22:30
tak mniej wiecej ma wygladac w przyszlosci moj domek (oczywiscie male zmiany beda, ale taki jest projekt)
http://www.archon.pl/laka/foto1.jpg
http://www.archon.pl/laka/foto2.jpg

jajusio
20-07-2003, 22:41
A tu jeszcze rzuty naszego domku (oczywiscie zostala nieco powiekszona powierzchnia przez wczesniej wspomniane podniesienie o dwa kamienie na poddaszu)
http://www.archon.pl/laka/rzut.gif

jajusio
04-09-2003, 20:00
Urlop minal i z pelnym workiem przezyc i wrazen wrocilismy do domu i zaczynamy myslec. Nie wiem czy za pozno czy nie, ale myslimy...
Deski na dachu sa bardzo ladne, a najbardziej podobaja mi sie nasze rzezbione krokwie. Dachowka juz tez na dachu. I tu bylo troche problemow. Przy odbiorze transportu nie sprawdzono, czy i ile zostalo przywiezionych hakow do gasiorow. I nie bylo ani jednego! No ale ufff uznali reklamacje. Gorzej bylo z uszkodzonymi dachowkami, a szczegolnie przykra sprawa, bo to byly boczne. Po dlugich dyskusjach orzekl moj tato, ze nie zaplacimy i juz, bo
a) nie przyjechal nikt ani z Braasa ani z hurtowni
b) on to zglaszal od razu kierowcy, gdyz cala jedna zgrzewka byla zniszczona, ale widocznie nie interesuje to tak za bardzo nikogo
Troche nie fajnie wyszlo, bo tak fajnie sie wspolpracowalo z ta firma, a tu taki numer. Ale i to zalatwilismy. I dachowka juz jest w slicznym ciemnobrazowym kolorze. A i kominy pod kolor, z ciemnobrazowej klinkierki. I tu historia niesamowita. W czasie murowania kominow, nasz nieco posmiewny murarz kazal sobie przyniesc cole i olej jadalny. Nikt go na poczatku nie wzial na powaznie. Dopiero po czasie... On ta cola myl te kominy, a nacieral je olejem (!!!). Ciekawa modernizacja.
Ale dach jest. I rynny tez. I juz wyglada ladnie :D

jajusio
04-09-2003, 20:09
Praca toczyla sie miarowo ale i stresu nie brakowalo. Wiele spraw zaczelo wychodzic na jaw. Ci co mieli byc tani i swietni, sa tylko swietni, a takich odlotow bylo pare.
Jeszcze dekarze kryli dach na garazu a juz ekipa elektrykow zaczela swoje kucie i kladzenie rulek. Jest pare punktow, az sie zdziwilam jak na tak maly domek, ale maz jest elektrykiem i stwierdzil, ze tak bedzie najlepiej. A punktow jest ok.76 plus alarm. Tyle ile sie dalo bylo kladzione w rulkach, ale troche drutow sobie wisi. No miejmy nadzieje...
Najbardziej denerwujace bylo planowanie wystroju wnetrza juz teraz, kiedy jeszcze nic (no prawie nic) nie gotowe. Nasiedzialam sie, naglowilam a tu jedna rozmowa mezusia z fachowcami i po planach. Nagle cos musi byc inaczej albo ich gusta so poprostu inne. Och ci mezczyzni.
Dobrze tylko, ze zla mniej niz dobra :D
Ach za punkt 23 a alarm komlet 50

jajusio
04-09-2003, 20:19
No i stoi sobie domek juz podobny do ostatecznego wizerunku, jaki ma posiadac i juz siedzimy sobie z mezem i kuzyneczka wieczorami przed chatka i palimy ogniska.. I marzymy, kiedy juz bedzie koniec. Chociaz jesli prace pojda w takim tempie to o ile kasy wystarczy, to w tym roku sylwester u nas!
Jeszcze dekarze konczyli dach, jeszcze elektrycy dokanczali kuc i klasc rulki, a juz przyjechali tynkarze. Od razu na poczatku zrobili sobie fajny "stol" na zewnatrz na sniadanko i zaczelo sie tynkowanie wewnetrzne. Wielka maszyna pila setki litrow wody, ale sciany z dnia na dzien przybieraly estetycznego wygladu. Mamy tradycyjne tynki mineralne. Za m˛ z gabkowaniem 8zl. No coraz lepiej juz mozna sobie wyobrazic ostateczny wyglad naszego malenstwa (od srodka oczywiscie tym razem). A nasza corka zaczyna sie przeradzac w malego specjaliste budowlanego (dobrze ze planuje byc architektem). Najgorsze bylo dla niej stwierdzenie, ze nie ma jednego z gniazdek! Ale na szczescie ratunek nadszedl szybko w postaci mezusia, ktory tak samo szybko pokazal jej, gdzie to nasi tynkarze ukryli te drobnostke. I znowu wszystko wrocilo dla niej do normy. Jak to czasem malo trzeba :D

jajusio
04-09-2003, 21:18
Idziemy do przodu, chociaz male zazdrosci, wscibskie odwiedziny, obrazajace slowka moga tyle zniszczyc. Bardzo nam sie otworzyly oczy co do niektorych spraw...
Ale nie tylko nam oczy sie otworzyly, nasz domek juz tez ma "oczy"! Dopiero co odjechali dekarze, elektrycy skonczyli pierwsze prace, a tu przyjechaly okna! Super, przynajmniej tynkarze je zaraz "obrabia" jak to w ich jezyku sie nazywa. Okna swietne, takie jakie chcielismy nawet niektore poprawki jeszcze lepszy daja efekt niz sadzilam. Wiec jak juz mowilam okna swietne,tylko jak je wprawic? No i bez zonki ani rusz :lol: akurat mnie nie bylo (choroba nie wie ze budujemy) a panowie od okien zadaja ciekawe pytania typowo estetyczne. O, czym bylby swiat bez komorek! Tylko tak udalo mi sie zapanowac nad mozliwa katastrofa. Jedna sprawa zalatwiona a tu wyskakuje nowa. Niestety nie taka niewinna. Jak sie bowiem okazalo, nasz murarz nie byl jednak tak dokladny jak sie zdawalo i wymurowal trzy okna zle! Dwa za wysokie i to byl najmniejszy problem, gdyz wystarczylo podlozyc CALY jeden kamien (co on robil?) i po problemie. I ten minus moge jeszcze jako tako zrozumiec, gdyz podnosilismy scianke kolankowa o dwa kamienie i chyba mu sie poplatalo. Ale innych bledow nie chce ani rozumiec, ani juz nawet widziec, bo im bardziej sie przypatruje, tym wiecej widze. Otoz jedno z tych dwoch okien bylo jeszcze za waskie i trzeba bylo kuc. Ale nasz bohater mial tylko jedno do powiedzenia piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip ja to wstawie. Wymagalo nie lada sily zeby go od tego zamiaru odsunac. W koncu i ten problem zostal przez brata naszego fachowca rozwiazany. No a trzecie okno? Po prostu duzo za duze! Dzieki Bogu nasi tynkarze to i murarze i obrobili to porzadnie. Ufff, i to nie wszystko!
Ale po dwoch dniach okna byly! Oj uroczo! I co zrobilam jako dobra gospodyni domu? oczywiscie umylam je z pomoca corek (w zasadzie jednej). No i lsnia :D Tylko jak dlugo?!

jajusio
04-09-2003, 21:35
Okna wstawione, tynkarze tynkuja wiec trzeba bylo zaczac zalatwianie. Pelno "fajnych" adresow ze wszystkich stron. Nie ma to jak kobieca intuicja :lol: Poniewaz wszystkie niesnaski prowadza do rozlamow nawet w rodzinie, nie chcemy, zeby ktos powiedzial, ze "..bo to dzieki mnie...", "..bo gdyby nie ja, to..." wiec szukamy sami. I z dobrymi rezultatami. Czy sie sprawdza w przyszlosci? Pozyjemy zobaczymy.
Najpierw drzwi. Nigdy w zyciu nie myslalam,ze zakup bialych drzwi wejsciowych jest takim problemem. Na poczatku chcielismy drzwi "Dierra" ale po przeliczeniu doplaty do koloru bialego :o (jedyne drzwi oprocz drewnianych, ktore nie sa w standarcie biale), zdecydowalismy sie szukac dalej. Wszystkie inne drzwi pvc cenowo jeszcze wyzej, a zabezpieczen zadnych i czas realizacji juz nie dla nas (przynajmniej 6 tygodni, a nasze mialy byc najlepiej na wczoraj). Pare dni zmarnowalismy czekajac zeby zobaczyc bardzo zachwalone drzwi metalowe i zeby stweirdzic, ze sa do niczego. Az w koncu... znalezlismy! Sa to drzwi firmy "Gerda", drzwi i zamki antywlamaniowe (zabezpieczenia typu c) z gwarancja i opustem w systemie ubezpieczeniowym. No i oczywiscie biale! Z satynowymi zamkami. Ponoc ladne, bo na wlasne oczy jeszcze nie widzialam. Wczoraj zalozone, a mnie tam przeciez nie ma :cry:
Ale i tu nie obylo sie bez problemow. Szukanie takich drzwi to jeszcze przyjemnosc (choc zmudna) ale rozkuwanie otworu drzwiowego to juz nieciekawa praca. Jak mozna sie domyslec i tu naszemu majstrowi cos nie wyszlo. Otwor za waski. I zeby bylo "smieszniej" to inne drzwi moge od razu w innych standartach kupowac. Za waskie! Bo po co robic wedlug projektu, jesli mozna improwizowac. Przeciez tak jest ciekawiej, nieprawda!?
Przynajmniej teraz mozna juz zamknac nasz domek. A przez mezusia zbite "tymczasowki" (unikat, mowie wam unikat) ida do lamusa. :D

jajusio
04-09-2003, 21:39
No i dzieje sie dalej. Jezdzimy i szukamy i znalezlismy naszego stolarza. Zrobi nam schody jesionowe (jeden z nielicznych w okolicy). Ten nasz jesion tez juz widzialismy. Za stopien 370 kompletnie ze wszystkim (jakies wangi i porecze i nawet montaz). Termin grudzien. Wczesniej nie, bo jeszcze wylewki. Mamy tylko nadzieje, ze nasz otwor nie bedzie za maly. Ale chyba nie, maja to byc bowiem schody bez podestu.
Uda sie? No mysle :D

jajusio
04-09-2003, 21:50
Za drzwiami jak juz napisalam bylo dosyc jezdzenia. Ale za piecem, to juz cala odyseja. Znalezc dealera lub hurtownie sprzedajaca piece dwufunkcyjne, to niemaly wyczyn.
Ale i to sie udalo i potem bylo az za duzo tych ofert. W koncu zapadla i tu decyzja: kupujemy piec japonski ogolnie sie mowi firmy ulrich, dwufunkcyjny z zamknieta komora spalania, pojemnikiem przeponowym, funkcja turbo (od razu ciepla woda) itd + sterowniki. Calosc jakies 2700-2800zl. Jutro dostawa. Oby tylko nam w tym roku podlaczyli gaz! Bo jeszcze nie jest to takie pewne. Otoz najpierw potrzebne sa mapki. W sumie 10 - 5 orientacyjnych i 5 sytuacji, a geodeci maja terminarze przepelnione! Nasz tez! Ale dzieki znajomosciom taty ma byc za jakies 2 do 3 tygodni. Potem beda rozpatrywac, a potem podpisywac umowe, a dopiero potem pracowac. Sami zabezpieczaja sie limitem 90 dni roboczych, zeby petent odebral gaz. Ale oni zaznaczaja odrazu, ze przy temperaturze -5 juz nie robia nic, bo nie moga. Przemila pani juz wspomniala, ze moze dopiero tak na wiosne... A co z moim sylwestrem?
Uzbrajamy sie w cierpliwosc i liczymy na kolejne znajomosci taty. Kiedys powiedzial moj znajomy, ze w DDR nie musiala byc kara smierci, wystarczylo max. 5 lat bez znajomosci (sam gosc z DDR). Bez tych znajomosci zero tempa. :-?

jajusio
04-09-2003, 22:01
Przylacza to jednak bardzo kosztowna sprawa, zreszta jak sie mieszka daleko i trzeba sie liczyc z laska i nielaska "chetnych" do pomocy to i koszty sie ma.
Przylacze wody ciagnie sie juz troszke. Najpierw studzienka, w ktorej tak w ogole jest zegar, bo takie sa podobno nowe przepisy. Tylko do max.15m odpowiadaja wodociagi za usterki a reszta we wlasnym zakresie. My mamy chyby cos 90 do 100 m.
Potem bylo kopanie rowu na ruly. Strasznie ciezko. Nie dosc ze twardo (dzieki super latu) to jeszcze glina. Obled. Ale wykopane jest. No a to co doplywa, musi i odplywac. A wiec szambo tzykomorowe. I tez juz jest.
Teraz tylko toaletki w domu i... swietnie :wink:
Te to wlasnie rzeczy w domu (ogrzewanie i wode) tez musi ktos zrobic. A ceny za wykonanie - katastrofa, takie rozbieznosci. Nasz (bo rodzina) chce 50zl za punkt (ale punkt to u niego np. cala umywalka z odplywem i ciepla i zimna woda). Zaczyna w przyszlym tygodniu. A ja do internetu szukac ceramiki sanitarnej (jak to sie ladnie nazywa) :D

jajusio
04-09-2003, 22:09
No i stoi sobie ten nasz "domek na lace" sam i tak w ciemnosciach. Ale z elektryka to tez roznie bywa. Juz gosciu z elektrowni, ktory wygral przetarg byl i obiecal do tygodnia przyjechac po podpis, ale musialy minac przynajmniej 2,5 zeby mu sie przypomnialo. No tak, kase to juz ma. To musielismy najpierw zaplacic, przed przetargiem. Juz wiemy, ze bedy trzy slupy i wiemy, ze w poniedzialek sprawa idzie do prezydium. Ciekawe jak dlugo bedzie czekac na rozpatrzenia. Po uzyskaniu zgody, zaczynamy!
Wracajac jeszcze do przylacza gazu to koszty sa nastepujace: pierwsze 5 m. ok. 950 zl, a kazdy nastepny 27zl. Oby tylko w tym roku to zrobli.

jajusio
04-09-2003, 22:11
No i wiadomosc z ostatniej chwili, po niedzieli zaczynaja sie tez przygotowania do wylewek! Wiec nie mam na co czekac, tylko musze rozpoczac poszukiwania na forum albo w archiwum cos na ten temat.

jajusio
05-09-2003, 19:00
Tak mnie wciagnela praca na budowie, ze calkiem zapomnialam napisac o pewnej sprawie. O sprawie banku, ktory udzielil nam kredytu.
Otoz dla nas uzyskanie kredytu nie bylo takie proste (w zwiazku z miejscem stalego zamieszkania i pracy). Po dlugich i zmudnych zapytaniach dostalismy dwie pozytywne odpowiedzi. Jeden z tych bankow to GE mieszkaniowy. Super sprawa, wydawalo nam sie na poczatku. Kontakt przez maila, zadnych wizyt, akzeptuja notarialnych posrednikow, transze na telefon, dowolna zmiana prac budowlanych nizalezna od charmonogramu,kredyt jaki chcemy i tylko zyc, a nie umierac! Jak sie mozna domyslec, nie tak to w koncu jest.
Kredyt? Obciety, bo w naszej okolicy drozej sie buduje, a taniej sprzedaje i nie interesuja ich koszty budowy (?) tylko mozliwosc ewentualnego sprzedania nieruchomosci. nieistotne tez to, ze mamy duza wieksza zdolnosc kredytowa, niz chcielismy zaciagnac.
Wizyty? Byla i koszt zostal doliczony do kwoty kredytu (+ procent, +lata splaty, chamstwo)
Transza na telefon? Bajka na dobranoc. Zawsze trzeba jechac, a ze to nie blisko, to zawsze mala wyprawa. A jak czegos brakowalo? (bo u nich zawsze czegos brakuje) to i dwa razy taka droge.
E-mail? Juz po e-mailach. Pierwsza kaska wplynela, zaczelismy placic i juz zero interesu.
No i pare innych nieprzyjemnosci. Wyleczyli nas z euforii. Tez dobrze, zaczniemy stapac po ziemi, a nie planowac i bujac w oblokach :evil:
A w zwiazku z ich reklama w TV, cos w stylu kredyt w pare godzin, juz dosyc sporo napisalam wczesniej.
Gdybysmy tylko troszke blizej mieszkali, to od razu zmienilibysmy ten bank. Ale w innym nie uznaja zadnych posrednikow, tylko wszystko trzeba osobiscie, a tu mamy problem. No odczekamy i zobaczymy, moze i na to znajdzie sie wyjscie i rada. Jak mowi moja mama?
"Nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo"
Oby.....

jajusio
25-09-2003, 18:21
Te wyszukane drzwi mozna juz zobaczyc (patrz adres u gory). Jestem zadowolona. A jakie bylo pierwsze pytanie odwiedzajacych? Biale? Czemu biale? A niech tam, wazne ze mnie sie podoba.
Woda do domu podciagnieta, sama rula z wykopem i nadzorem plus jakas tam tasma to ok. 2300. Studzienka byla juz wczesniej i za to przyszlo cos ok. 1500. Droga ta przyjemnosc.
Woda w domu juz tez plynie! No i miejsce na klozeciki przygotowane.
Przyszly prace z ogrzewaniem...

jajusio
25-09-2003, 18:30
Wszystko toczy sie daleko od nas, a tak bardzo chcielibysmy tam byc. Teraz, kiedy przyszlo kupic grzejniki, zalatwic plytki, parkiet, drzwi itd itp.
No coz, tak tez musi sie udac.
Grzejniki zostaly przywiezione i po zainstalowaniu pieca, beda podlaczane.Cala instalacja grzewcza zostala zrobiona w rulkach plstykowych z aluminiowym wkladem. Rulki do grzejnikow wychodza ze sciany, a nie z podlogi, "zebys mogla bez problemow przetrzec podloge" stwierdzil moj maz. I to tak ze wszystkim! Wiszaca toaleta, "zebys mogla...", umywalka z polnoga " zebys..." Co on z tym myciem???
Pozyjemy i zobaczymy, kto bedzie myl :wink:

jajusio
25-09-2003, 18:36
Musimy sie powolutku (raczej bardzo szybko, ale tak sie mowi, co nie?) zdecydowac na kominek. Ostatnio polecono mi bardzo fajnego fachowca. Po rozmowie telefonicznej z nim zglupialam calkowicie. W muratorze czytam co innego a od niego tez inne informacje. Robi tylko (prawie tylko) kominki bez wkladow twierdzac, ze wklad zabiera bardzo duzo ciepla, a tak w ogole, to piec nalezy do kotlowni!?!? Na moje pytanie, co z tym okopconym srodkiem, odrzekl ze postawione galazki z brzozy zakrywaja to, a zreszta nawet gdyby nie, to wtedy widac te galazki a nie te osmolone sciany. I tu braklo mi juz slow.
Trzeba dalej szukac. Pile do drzewa juz mamy :D

jajusio
13-10-2003, 18:18
woda pociagnieta! teraz nadchodza mordercze dni proby zrobienia z mojego meza konesera urzadzen sanitarnychl. wszystkie wygladaja mu tak samo, ale to czy tamto, nie jest za bardzo. szczegolnie jesli chodzi o cene. ach ci mezczyzni! jestem na etapie udowadniania, ze i umywalki, i baterie, i nawet ubikacje maja swoja urode i roznia sie znacznei od siebie! pomocy! a sobie zycze wytrwania. najgorsze jest to, ze zakupu musi dokonac sam!!!

jajusio
13-10-2003, 18:24
etap robienia wylewek dobiega konca:
folia+steropian "5"+steropian"2"+siatka "10-tka" no i beton! tylko kolo kominka bez steropianu. Tona cementu na sama gore!
jak tak sobie wyobraze, ile taki maly domek wazy... moze glupie mam mysli, ale to sa jednyk niesamowite sily, ktore na poszczegolne elementy fundamentu odzialywuja... teraz juz mi az tak nie zal tych "zasypanych" pieniazkow, bo na dobry cel poszly.

jajusio
13-10-2003, 18:28
w przyszlym tygodniu przychodzi stolarz wymierzyc schody. a co jeszcze na wylewki? plytki i parkiet! i tu znowu stara piosnka- przerabianie mezusia. po pokazaniu mu trzech (tylko 3!) roznych rodzajow plytek, juz sie pogubil! o zgrozo! tego zakupu musi tez dokonac sam! mam nadzieje, ze technika nas uratuje (czytaj aparat cyfrowy i internet) i dogadamy sie na odleglosc. oby, bo w innym wypadku ktos nie bedzie mieszkal :D eeeh tam, tak zle nie bedzie, albo?...

jajusio
18-10-2003, 19:43
wylewki zakonczone i zaplacone. Za m˛ policzyli sobie nasi specjalisci 9zl.
Nawet w garazu sa tez zrobione.
Stolarz byl i pomierzyl nasze pszyszle schody. ma pare pytan (bo ktos mu znowu cos powiedzial nie tak) i te musi moj mezus wyjasnic po przyjezdzie.

jajusio
18-10-2003, 20:03
Czekamy na decyzje w sprawie pradu.
Pan za to odpowiedzialny zlozyl dokumenty do urzedu i uslyszal, ze zostaniu powiadomiony, gdy sprawa zostanie uprawomocniona (to bedzie chyba dla mnie slowo roku 2003 :lol: ), urzad przeslal cala sprawe dalej (do Gliwic) i czekal, bo Gliwice powiedzialy, ze moz trwac i do miesiaca... no i trwa miesiac! Oni juz tak chyba na zapas mowia, albo wcale nie robia wczesniej nie wiem. Do dzis jeszcze nic nie przyszlo.

jajusio
18-10-2003, 20:06
Jeszcze bardziej niz na prad czekamy na gaz (ciepelko do domku i cieplutka woda).
A co do tego, to sprawa jest jeszcze gorsza. Najpierw zrobienie mapek. Nasz geodeta to pracowity czlowiek i szybciutko sie uwinal (11 mapek - 900 zl). Ale w urzedzie sprawa toczyla sie o ... uprawomocnienie czy potwierdzenie (tez ladne slowo) znowu chyba przynajmniej 3 tygodnie! Ale mapki juz mamy. Te poszly do gazowni. A ze kazdy ma swoja prace, to jest ktos od spisywania umow. A jak tego kogos nie ma, to sie umowy nie spisze!!! A pani akurat byla na wyjezdzie! Bez umowy nie ma udzialu w przetargu. Bez przetargu nie ma decyzji, a bez decyzji nie ma wykonania. A z wykonaniem jest tak, ze przy temperaturze ponizej -5°C nie ma laczenia elementow. I po bolu! Moze gazu nie byc. I chociaz sie obie strony zabezpieczaja warunkiem odbioru (jedna strona) i wykonania (druga) to tu wlasnie ten haczyk, ktora ich od tego warunku uwalnia. Pani juz bardzo dla nas nieciekawie stwierdzila, ze moze dopiero na wiosne...
Cala nasza nadzieja w tacie. Juz cos tam zalatwia... A ja mam nadzieje, ze sie uda.

jajusio
18-10-2003, 20:20
Malzonek przygotowuje sie do wyjazdu: tu taka wiertarka, tu pila do drzewa, tu kabelek, tu takerek etc. :D ... rozne sa nasze swiaty. Moje przygotowania to poszukiwanie wzorow plytek czy parkietu, umywalek i baterii itd. Najwazniejsze, zebysmy sie dogadali. Co do punkcikow halogenowych to bylismy dzieki Bogu jednego zdania. I te tez odrazu kupilismy.
Jego zadaniem ma byc wykonanie sufitow i ocieplenie dachu (oprocz oczywiscie tych sweitnych rzeczy jak wyszukiwanie rzeczy do wykonczenia wnetrz). Troche sie obawia, czy podola i w zwiazku z tym studiuje pozadnie strony muratora. Mielismy cicha nadzieje, ze moze nam ktos z rodzinki pomoze (doswiadczenie z wlasnej budowy maja). Niestety, wyglada na to, ze nici z pomocy, bo brak czasu (?). Polecono nam od razu kogos, kto bierze (juz samo to "bierze"czyni, ze mam dreszcze) 150 zl za pokoj. Decyzje podejmie mezus na miejscu.
A ta chyba nie bedzie trudna. Do tej pory i tak kasowali wszyscy u nas na budowie, rodzina czy nie rodzina. Myslimy tylko, czy my w przyszlosci tez tak mamy sie zachowywac? Za wszystko kasa? Nigdy tego nie zrozumie. I nie wiem jak postapimy...

jajusio
16-11-2003, 18:38
Pobyt meza w domu i jego brak tutaj dawalo nam sie niezle we znaki. Ale nie tylko to bylo taka udreka.
Wylewki skonczone i ... sciany namokniete. O zgrozo! Jak zobaczylam te zdjecia, to nie wiedzialam czy plakac, czy co. Zaniemowilam! Maz tylko uspokajal, ze wyglada gorzej niz w rzeczywistosci. Przytaszczyl jakis maly piecyk i na przemian grzal i wietrzyl, grzal i wietrzyl... Zaczelo schnac.
Gazu jeszcze nie pociagneli chociaz przetag juz wygrany i polowa zaplacona!!! Byloby lepiej, gdybysmy mogli zagrzac we wszystkich pomieszczeniach. A tak a propos grzania, w jednej z lazienek mamy dodatkowy (nieplanowany i niechciany) grzejnik w miejscu, gdzie byla planowana... wanna! Zaczynam sie zastanawiac, czy my sie wyrazamy niewyraznie albo moze w ogole w jakims jezyku, ktorego nikt nie moze zrozumiec? Kzdy robi co chce! " Nie dalismy, bo nie trzeby...", " Dalismy dodatkowy, bo...", "zrobimy to tak, gdyz..."... nie moge tego juz sluchac. To poprostu obled. Przeciez to MY budujemy NASZ dom za NASZE 8albo banku) pieniadze! Czemu nie bierze tego nikt pod uwage! I chociazby cos bylo nie wiem jak bez sensu, to byl to mimo wszystko NASZ pomysl!
Odechciewa mi sie... :cry:

jajusio
16-11-2003, 18:47
Kolejna procedura to ocieplanie dachu. Ale teraz wszyscy ocieplaja!!! Brak welny, brak dodatkow, brak fachowcow. Myslal moj mezus, ze sam da rade. Samemu jednak bardzo ciezko, a z chwila przyjazdu zostal pozostawiony sam sobie. Najezdzil sie, naszukal i znalazl. Ale z planow nici (sam, zeby taniej), znowu musimy komus te prace zlecic. Okrutne to budowanie na odleglosc.

jajusio
16-11-2003, 18:56
Nareszcie zostal pociagniety prad do skrzynki przy domu! Teraz talko panowie elektrycy wykoncza sprawe wewnatrz i bedziemy mieli swiatelko! Zeby w koncu poszla tez sprawa gazu do przodu, to mozna by jeszcze pomarzyc o Sylwestrze, a tak oddalaja sie moje wizje w daleka przyszlosc. Chcielismy oddac nasz domek za rada naszej pani architekt w tym roku do uzytku. Podobno wystarczy miec odbior wodociagow, elektrowni i kominiarza. Wodociagi i kominiarz juz jest. Uda nam sie?

jajusio
16-11-2003, 19:01
Byl pan stolarz i obgadal wszystko. Schody beda zabiegowe, przeswitowe, z jesionu i na grudnia. Teraz tylko zawrot glowy o kaske...skad? Ja nie wiem w jakim swiecie zyje ten rzeczoznawca, ktory wycenil nasz domek. Za te pieniadze, ktore nam przyznali nie ma szans!!! Musimy cos wymyslic, moze refinansowanie? Tylko mala wzmianka o budowie albo finansach doprowadza u nas do niezlych burz. Proba zyciowa na 102.

jajusio
19-11-2003, 20:21
No i stalo sie. OKRADZIONO NAS!!!
Dzisiejszej nocy weszli sobie (bo musialo ich byc wiecej) bez zazenowania przez okno kuchenne (podwazone czyms od strony zawiasow) i dali pole do popisu. :cry:
Bogu dzieki nie bylo wszystko w domu, co w najblizszych dniach powinno byc instalowane. Powinno, bo teraz niestety wiele sie zmieni. Co nam ukradli? Piec gazowy dwufunkcyjny, schody na poddasze, wszelkiego rodzaju srubki, wkreti i inne drobnostki zwiazane z ocieplaniem, dlutka, pilki i inne narzedzia robotnikow ocieplajacych dach i stary karton (rzeczy w nim powkladane, tzn. wszelkiego rodzaju odpadki jak np. uszczelki, czy pozostale srubki) wyrzucili pod sciane i karton zabrali. Chyba wlozyli sobie swoja zdobycz do niego. :evil:
Policja byla, slady zabezpieczyli, protokol spisali i koniec.
Juz nie tylko ta strata materialna, ale sam fakt, ze ktos tam byl daje mi w kosc!!! A to ze piec zostal po fachowemu wykrecony i do tego potrzebne byly roznej wielkosci klucze swiadczy chyba o kradziezy na zamowienie. Dom musial byc pod obserwacja.
Nie mam nawet ochoty, zreszta nie ma nawet sensu tego dociekac, kto po czesci jest winien. Jest po fakcie dokonanym i zadne madre rady juz nie pomoga. Trudno, juz teraz wiemy, ze nie jestesmy wyjatkami.
Tato przejmuje sie do granic mozliwosci. Musimy go pocieszac. Proba wytrzymalosci psychicznej...

jajusio
27-11-2003, 18:15
Mimo niefortunnego przerywnika, prace tocza sie dalej.
Instalacje elektryczne zakonczone, dach i poddasze ocieplone no i nawet gaz pod dom pociagniety. A o to obawialismy sie najbardziej. Teraz tylko doprowadzenie do pierwszego punktu odbioru i moznaby juz nagrzac. Ale niestety... z wiadomych powodow nie da sie.
Wszystko sie niestety opozni. W tym tygodniu chcial nasz pan stolarz zamontowac nam schody. I ten termin odlozony. Do kiedy? Nie wiem.
Mimo wszystko planujemy przyjazd. Uda sie?

jajusio
17-02-2004, 22:26
No i bylismy...
Przed swietami zostal zakupiony ponownie piec co. Jak sie pozniej okazalo, gosciu, ktory byl odpowiedzialny za montowanie i uruchamianie, spapral male co nieco - zepsul zaworek, ktorym ten piec sam sobie potrafi dobierac wody i nie przyznal sie!! Po naszym przyjezdzie zabral sie moj malzonek do czytania instrukcji obslugi ( z zapalem i wypiekami, jak przy kryminale) i stwierdzil owy brak. Po krotkiej rozmowie z mechanikiem i ostatecznym przyznaniem sie do winy, wymieniono te czesc. I juz jest ok. I w domku cieplo...

jajusio
17-02-2004, 22:32
piec w domku to i oan stolarz przyszedl zrobic zamowione schody. Po tygodniu pracy, juz moglismy cywilizowanie dostawac sie na pierwsze pietro :-)
Nie bylibysmy to my, gdyby znowu cos sie nie wydarzylo: i schody musieli przyjechac poprawic!! Ze tez nie moze isc chociaz raz cos jak po masle. Poprawki poprawkami, ale reszte porawimy sami. Mamy szczescie na fachowcow, ktorzy jedna rzecz opanowli do perfekcji: chwalic smych siebie.
Schody cenowo niedrogo, ale o zrobieniu drzwi u tego stolarza bardzo szybko zapomnielismy, za drogo!

jajusio
17-02-2004, 22:37
Nadeszly swieta i duzo wolnego, niewykorzystanego czasu. Nie zadawalam sobie sprawy, ze mozna tak zalowac, ze nie da sie pracowac. Postawilismy choinke, duza rozlozysta, zeby wypelnila pustki przyszlego salonu i staralismy sie posmakowac troche atmosfery swiatecznej w naszym domku. A kamuflaz tez byl niezly, nikt sie juz nie potrafil polapac, czy to jeszcze stan surowy, czy juz mozna mieszkac. Szczegolnie, ze powiesilam firanki, bo my oczywiscie juz tam spalismy i w ogole duzo czasu spedzalismy. Kocham ten nasz domek!

jajusio
17-02-2004, 22:41
Kolejne dni zajete byly malowaniem i wykladaniem podlog an pietrze. Jakie nierownosci i niedokladnosci zaczely wychodzic, nie bede sie rozpisywac. Krotko tylko: fachowcy od kasowania i samochwalenia.
Co sie dalo poprawilismy, co nie probujemy inaczej rozwiazac. Ale juz wyglada na mieszkanie. Nowe fotki wkrotce na w.w. stronie.

jajusio
17-02-2004, 22:48
Jak juz wczesniej pisalam, mielismy swego czasu nieproszonych gosci w naszym domku. To spowodowalo, ze ciagle ktos tam musial spac (my chcielismy, ktos musial). Strach ma wielkie oczy! Ale i to zmienilismy i mamy nareszcie alarm! Teraz nasz dom naszym domem... Nie wszystko da sie tu opisac, ale te swieta mialy dwie strony; z jednej byly naszymi najcudowniejszymi swietami bo pierwszy raz u siebie (chociaz posilki i kapiele dalej u rodzicow), z drugiej strony mielismy wyrazne uczucia bycia intruzem, a przynajmniej zawadzajacym. Ale po raz ostatni. Teraz to "wolnosc Tomku w swoim domku!"

jajusio
17-02-2004, 22:52
Wyjazd byl bardzo ciezki i smutny... Tylko nadzieja na kolejny przyjazd dodawala nam otuchy.
Obecnie znowu moja polowa walczy sama z wszelkimi pracami. Dzisiaj kupil wanne! Zmobilizowal nawet pania ze sklepu, zeby mogl pogadac ze mna przez telefon o tej wannie! No i mamy ja, a jutro armatura.

jajusio
17-02-2004, 23:00
Zaczynamy (moj malzonek) prace montowania parapetow. Sa one z konglomeratu, w jasnym kolorze, z zaokraglonymi rogami. Nic wymyslnego, ale nam sie podoba. Juz czekam z niecierpliwoscia na zdjecia.

jajusio
27-06-2004, 19:50
Ostatni moj wpis, to montowanie parapetow, a tyle znowu udalo nma sie zrobic od tego czasu, samym, bez niczyjej pomocy... za darmo umarlo...

W czasie naszego ostatniego pobytu wylozylismy nasza jedna z lazienek plytkami i zabudowalismy prowizoryczny prysznic. Coraz wiecej swobody. Przy wykladaniu lazienki plytkami okazalo sie, ze nie mozemy bez problemu zamontowac wanny. Nie ma roga! To znaczy, nie ma roga prostego tylko rozwarty. Zmiana planow - budujemy dodatkowy murek. I juz mamy rog :-)
W czasie, gdy malzonek meczyl sie z lazienka, zeby nie przeszkadzac i "glupio" dogadywac, zdazylysmy z corkami pomalowac prawie caly dom (!). Wyglada swietnie, a lazienka... jeszcze nie skonczona... och te chlopy

jajusio
27-06-2004, 19:58
Nowy wyjazd (znowu tylko maz) i stary problem - lazienka! Plany: zamontowac wannw, umywalke, ubokacje i inne rzeczy, dokonczyc wszystko, pomalowc sufit i zamontowac lampki. I co? I znowu problemy. Okazalo sie, ze obudowa wanny jest za kritka, nie ten wymiar! Wymiana, stracony dzien. Przymiarka wanny i tragiczne stwierdzenie meze przez telefon, ze nasza duma, nesz samodzielnie wymurowany murek jest za krotki! Trzeba domurowac, znowu stracony dzien. A malowanie sufitu? Problem! Farba nie kryje.... Po trzech razach, udalo sie. I tak ciagle i na nowo, male i duze problemiki. Ale jestesmy dalej niz blizej i nasza lazienka jest prawie gotowa. Jeszcze tylko lampki! Ale nastepnym razem bede tez na miejscu i bede mogla rada i czynem byc mezowi pomoca.