PDA

Zobacz pełną wersję : nieuczciwy wykonawca....



krecik
07-05-2003, 14:16
Witam wszystkich :smile:

Moze ktos tu bedzie potrafił pomóc mi z problemem...

Było to sobie w listopadzie 2002, po długich oczekiwaniach dostałem wreszcie klucze do własnego M(2) (moze nie dom jak coniektórych, ale skromne mieszkanko, no ale od czegos trzeba zacząć :smile:, stan - goły i wesoły, do wykończenia.

Przeszukałem gazetę w poszukiwaniu kogos kto mi za rozsądne pieniązki ułoży panele, znalazłem ludka, dogadalismy sie co do ceny, przyjechał , podliczył zrobił szybko i jak dotąd jestem z nich zadowolony wiec dokłądnie. Przy okazji dogadalismy się ze on robi również inne rzeczy - układa terakote, glazure, i tak dalej i tak dalej, postanowiłem spróbować, przy okazji wyszło ze on moze materiały taniej kupić, wiadomo, ma wieksze upusty w hurtowniach niż ja, znów przeprowadziłem próbę, dostał do ułozenia terakote w kuchni, miał kupic, przywieźć itd itp. Wszystko super, dostał zaliczke na materiały, pojechał, kupił, przywiózł, ułożył. Ok. Jako ze dobrze sie współpracowało do tego momentu, podpisalismy umowę, w której on zobowiązał się w terminie do 15 lutego (to było 15 grudnia), wykonczyc całosc mieszkania, pomalować itd, oraz, wykonczyć łazienkę - z wanną z masażem. Po podliczeniu wyszło ze faktycznie taniej moze te wannę kupić (cena sklepowa 13000zł, on zaproponował za ok. 10000zł z dostawą za miesiąc). Umowę podpisalismy, okreslone w niej zostały prace oraz ta wanna, no i kwota ogólna wraz z terminem.

Gosc przyjezdzał, robił kilka dni, potem jechał do domu, generalnie szło dobrze, bez jakis przestojów specjalnie długich. Co jakis czas usmiechał sie o zaliczkę na materiały, wcale mu sie nie dziwie, dostawał (w sumie dostał 8200). Nie dostał tego za jednym zamachem, tylko za kazdym razem było to jakos umotywowane - jechał do hurtowni po płytki, po kleje, po cos tam, i nie było problemów z dostawą materiału, wszystko przywoził i było ok. Doszlismy do etapu kiedy trzeba było wpłacic czesc pieniędzy na wanne , wiadomo, robione to to na zamówienie, nikt tego za darmo nie zamówi, gosc przyjał pieniążki (na KP mam "zaliczka na materiały&quot:wink: i pojechał do hurtowni (w sumie 4500zł na te wanne pobrał). To było na początku stycznia, wanna miała byc pod koniec miesiąca. Gosc sobie nadal przyjezdzał i robił rozne prace, czesc lepiej, czesc gorzej , kilka mu sie nie wyszło, wiadomo, troche poprawiał, szło wytrzymać... ale zblizalismy sie do terminu kiedy wanna powinna dotrzec no i do momentu kiedy ja stwierdziłem ze wiecej pieniedzy mu narazie nie dam bo nie mam. No coż... wyjechał na weekend do domu i tyle go widziano, po tygodniu udało mis ie go złapac dowiedziałem sie ze miał jakis wypadek podobno i go policja sciga itd itp ale ze wszystko bedzie dobrze i ze za kilka dni przyjedzie.... to było na początku lutego, do dzis sie nie odezwał, komórka wyłączona (innego telefonu nie posiadał).

Zostałem z:
- umową o dostarczenie materiałów i wykonanie usługi (na 14500zł)
- dowodami KP na 8200
- fakturą VAT - na 8600zł - co by móc jej użyc do rozliczenia za 2002 rok, z wpisaną pozycją "wykonczenie mieszkania"
- swiadomoscią podpisania protokołu odbioru prac (której kopi niestety nie posiadłem... o ja głupi), ale na którym to protokole były wyszczególnione prace które wykonał (tylko te które wykonał, bez tych które miał wykonac i bez tej nieszczesnej wanny)....
- no i rozbabraną łazienką... (teraz już skończoną, bo przyszedł inny i wykończył), mieszkaniem do pomalowania (bo pomalowac to pomalował, ale smugi zostały, i mu kazałem poprawić, chyba drugi czy trzeci raz, bo ciagle cos nierowno było pokryte (duluxem ha!), to było dzien przed ostatnim jego wyjazdem....)

Po podliczeniu wyszło mi ze wział 8200, rozliczył sie - w materiałach i pracy którą wykonał - na ok. 3000zł, przepadła część pobrana na zaliczkę wannową, czyli jestem 5000zł w plecy :sad:

Kontaktu brak, telefon - komórkowy - wyłączony. Dwa adresy - jeden z umowy i dokumentów - koło łodzi - nie sprawdziłem do dzisiaj, drugi - podany przez telefon jak rozmawialismy po tym "wypadku", w Toruniu, okazał sie byc hmmm... no okazało sie ze nie ma takiej ulicy jak poprosiłem znajomych o sprawdzenie.

Czy jest jakis sposób zeby w naszym państwie prawa znaleźć goscia i wyegzekwowac należnosc ? Wiem, byłem naiwny... tak to jest, jak sie przez dwa lata wspólpracuje z ukraincami którzy moze i kradną ale wobec mnie byli uczciwie i wszystkie prace wykonali dobrze.



<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: krecik dnia 2003-05-07 15:21 ]</font>

Jędruś
13-05-2003, 22:42
Więc wychodzi na to, że to Ukrainiec? Jakoś na koniec się pogubiłem. Sorry...
Wracając do rzeczy .... podejrzewam, że nawet po oddaniu sprawy do sądu niewiele da się zrobić w kwestii odebrania kasy. Cała sprawa z dawaniem zaliczek w czasie wykonywania prac to już jest paranoja nie mówiąc już nawet o pieniądzach na "specjalne zamówienia"... jak np. wanna. Mamy kompletny brak zaufania do siebie. Wykonawca powinien zrobić wszystko a po dobrze wykonanej pracy otrzyma zapłatę. Materiały moglibyśmy kupować sami w miarę możliwości.... takie dywagacje w tej chwili nic nie pomogą jednak. Dostałeś 5k "w plecy" i to jest ból. Podejrzewam, że albo gościa przymknęli (skoro go policja ścigała) albo jeszcze go ścigają. Dziwi mnie tylko to, że jakiś czas było dobrze. Można to także tłumaczyć kompletnym zbałwanieniem. Dostał trochę kasy i uderzyły mu te pieniądze do głowy... szkoda. Czuję, że jedynie przez jakiegoś dobrego detektywa możesz go odnaleźć no i raczej w sądach swoich praw dochodzić nie masz szans.