PDA

Zobacz pełną wersję : 25 lat - czy ktoś to jeszcze pamięta?



ESKIMOS
12-12-2006, 22:39
25 lat - czy ktoś to jeszcze pamięta?
Bo ja pamiętam każda godzinę, choć byłem bardzo młodym człowiekiem.
A dzisiaj podobno 50 % naszego światłego społeczeństwa nie zna nawet daty - podczas gdy wtedy decydowały sie ich losy.
Ot małodcy. :wink:

Goni_Mnie_Peleton
12-12-2006, 23:27
Dzieciakiem bylem , ale cos tam pamietam , np ze stalem z rodzicami w kolejce po przepustke aby wyjechac z miasta .... bo wiadomo wojna w miescie gorsza niz wojna na wsi , wiec zostalem wywieziony do dziadkow.
A date znam bardzo dobrze. Szkoda , ze przez ten stan wojenny trzeba bylo czekac na zmiany az do 4 czerwca 1989 roku. Ale tez i ten caly PRL , to wspominam z lezka w oku.

opall
12-12-2006, 23:44
[']

ddoommiinniikk
12-12-2006, 23:46
Miałem wtedy 8 lat i - jak to dziecko - niewiele z tego rozumiałem. Pamiętam jednak transporter na jednej z peryferyjnych uliczek Piotrkowa Trybunalskiego (mieszkałem tam wtedy). Wcześniej pamiętam niezwykłe zafrasowanie mojej mamy i wypowiadane kwestie "stan wojenny - co to będzie?". Pamiętam też z późniejszego okresu godzinę milicyjną - po 20 dzieci nie mogły przebywać poza domem bez opieki dorosłych. Z opowieści rodziców znam też trudności, jakie mieli ze zorganizowaniem pogrzebu babci w odległej o 30 km wiosce (mnóstwo róznych zezwoleń od różnych dziwnych ludzi). Babcia zmarła pod koniec grudnia, około dwa tygodnie po wprowadzeniu. Ze szpitali, przed wprowadzeniem, usuwano chorych obłożnie, między innymi moją babcię, sparaliżowaną po wylewie. Z innych rzeczy zapamiętałem tez opowieści przynoszone przez mamę z pracy, jak to legitymowano (a może i zatrzymywano?) ludzi, którzy w czasie godziny milicyjnej wychodzili z kubłami do przyblokowych śmietników. Puste półki też pamiętam.

gaga2
13-12-2006, 00:13
Pamiętam, pamiętam...
miałam 10 lat, ale dobrze pamiętam...
atmosferę totalnego przygnębienia , poczucia klęski i niesprawiedliwości życiowej... beznadziei...bezbrzeżnego smutku, przerażenia - co będzie...
moim rodzicom stan wojenny podciął szkrzydła, i my dzieci - bardzo wyraźnie to czuliśmy...
pamiętam zimny, szary poranek 13 grudnia i smutnych ludzi idących do kościoła i gormadzących się przed ogłoszeniami o wprowadzeniu stanu wojennego, zaewiszonych na starym drewniałym parkanie obok kościoła...
pamiętam strach matki, bo ojciec był w tym czasie w górach na szkoleniu dla działaczy Solidarności.... pamiętam zapłakaną i oszalałą z bólu przyjaciółkę rodziców, która wpadła do nas do domu z informacją, że w nocy jej męża zabrali...
pamiętam smutnych panów, którzy przyszli do nas z rana kilka dn i potem i zabrali tatę...
pamiętam depresję ojca...
pamiętam napięcie w domu w czasie wydarzeń na Wujku...to się działo zaledwie kilometr, dwa od nas...
wspomienia rodzixów z pogrzebu jednego z górników...
głuche telefony...

takich rzeczy się nie zapomina....

gaga2

ESKIMOS
13-12-2006, 00:17
Pamiętam czołg, któremu padły akumulatory, więc i silnik oraz radiostacja - nieopodal mojego domu.
Po paru godzinach otoczyła ich lokalna ludność.
Młodzi , przerażeni chłopcy w hełmofonach wyszli z czołgu nie bardzo wiedząc gdzie i po co sie znajdują.
Okazało sie potem ze wieziono ich przez dobę z okolic Zielonej Góry do Warszawy.
Byli przemarznięci do szpiku kości (ogrzewania nie mieli a było dwadzieścia parę stopni poniżej zera).
Jeden z nich zapytał ludzi - "po co nas tu przywieźli ?"
Wtedy jedna starsza kobieta powiedziała : "będziecie do na s strzelać !", a on powiedział: 'Prosze pani - ja nie bde strzelał !".
Karmiliśmy ich potem i poiliśmy gorącymi napojami przez 3 dni, aż przyjechała laweta i ich zabrała......................

AnetaS
13-12-2006, 05:57
ja miałam wtedy 7 lat, a zapamiętałam niewiele. Zapisy do kolejek w sklepie, i godzinę policyjną. Pewien pan mieszkający w sąsiednim bloku przychodził do mojego taty grać w szachy i grali do późna, a później gościu musiał do domu. Szedł piwnicami naszego bloku do pierwszej klatki, obczajka czy nikogo nie ma i szybki wypad, bieg do pierwszej klatki jego bloku, a następnie piwnicami do swojej i dopiero do domu.

Acidtea
13-12-2006, 07:48
Miałem wtedy 6 lat. Z tego okresu pamiętam tylko podróż do Łodzi, mieszkaliśmy wtedy w centralnej Polsce. Jechaliśmy wieczorem syrenką, śnieg przynajmniej pod kolana, nie tak jak teraz wiosna w pełni. To była chyba granica województw. Patrol wojskowy zatrzymał nas do kontroli. Na poboczu stał transporter opancerzony, zaś sami wojacy pytali skąd, dokąd, w jakim celu i świecili latarką nam dzieciom po oczach:)

2112wojtek
13-12-2006, 08:37
Ja juz bylem stary kon. O 24/ mielismy stalą przepustke/wyszlismy ze strajku na uczelni gdzie robilismy audycje ( wywiad z P. Zbyszkiem Namyslowskim, ktory gral z nami i dla nas ) /Aha, kto pamieta o co poszlo studentom ? hi,hi/ .W studiu ok 4 nad ranem skonczylismy robote,troche zli bo Trojka nie nadawala nocnej audycji :D i wtedy....przyszli spacyfikowac nas zomole. Spacyfikowali tez cala nasza robote :P . Z uczelni jak z wakacji,ze spiworami,plecakami zaczeli wracac koledzy, troche zli, troche zdezorientowani troche poturbowani a o 6 nad ranem nasz ukochany generalissimus wydal pokojowe oredzie do narodu tlumaczac, ze dostalismy wp--dol dla naszego dobra.
To byl piekny dzien - dowiedzialem sie kto i ilu z nas bylo kapusiami.
Kurcze ilu ja wowczas dobrych kumpli stracilem :wink:
Jedyny chyba pozytyw z tej calej jaruzelskiej szopki.
Ch.. ci w d.. generale! :P :P obys zyl jak najdluzej :P :P

michal_m
13-12-2006, 08:46
Ja miałem 7. Jeden mój znajomy wyjechał na początku grudnia do stanów, na święta. Parę latek się przeciągnęły :lol: . Pamiętam też, że jak się bawiliśmy z bratem na dworzu i coś rzucali do sklepu, to jeden z nas stawał w kolejce, a drugi biegł z informacją do domu (wychowywała nas babcia). Telefon do mamy, decyzja i ewentualny zakup. A już absolutnym fartem było dojście do fabryki papieru toaletowego.

daggulka
13-12-2006, 08:58
Miałam wtedy 7 lat..... najbardziej utkwiła mi w pamięci noc, kiedy czołgi wjechały do naszego miasta - przejeżdżały koło naszego bloku.....tato był na nockę w pracy (górnik), mama ze mną i moim młodszym bratem sama w domu.....kobita wtedy totalnie spanikowała. Pamiętam jeszcze kiedy były strajki na kopalni ....mama wtedy strasznie bała się o tatę. W zasadzie to pamietam wiele rzeczy....kolejki w nocy za kawą , jedzeniem czy papierem toaletowym, sygnał dziennika telewizyjnego, niepowtarzalny smak bananów kiedy mamie po raz pierwszy udało sie je "dostać" :D .....

Każdy ma swoje zdanie na ten temat. Ja akurat uważam że wprowadzenie stanu wojennego było uzasadnione (pamiętam jak napisałam na historię w liceum referat na ten temat i dostałam tróję z uzasadnieniem że praca bardzo dobra , ale poglądy nie te). Słyszałam z pierwszej ręki że gdyby tego nie zrobiono to wojska rosyjskie weszłyby do Polski.....stały i czekały na sygnał tuż przy granicy.

2112wojtek
13-12-2006, 09:12
). Słyszałam z pierwszej ręki że gdyby tego nie zrobiono to wojska rosyjskie weszłyby do Polski.....stały i czekały na sygnał tuż przy granicy.

To bardzo ciekawe i smutne odkrycie tej "pierwszej reki", bo do dzisiaj nie znaleziono ani tu ani tam najmniejszego z dowodow , zeby wojska sowieckie chcialy tu przyjsc z przyjacielska pomoca. :P
Ale poglady mozesz miec -jasne. :D
Kazda banda walczy o wladze pazurami i na wypadek wpadki przygotowuje sobie gustowne alibi. To jak widac, obrasta juz legenda a klamstwo powtarzane do znudzenia jest w koncu przyjmowane za prawde.
pozdrawiam

bratki
13-12-2006, 09:17
Pamiętam.

Na tyle dużo i dobrze, że nie mam siły przeczytać żadnego z dzisiejszych materiałów prasowych.

Jest mi nieludzko smutno.

mmmad
13-12-2006, 09:29
). Słyszałam z pierwszej ręki że gdyby tego nie zrobiono to wojska rosyjskie weszłyby do Polski.....stały i czekały na sygnał tuż przy granicy.

To bardzo ciekawe i smutne odkrycie tej "pierwszej reki", bo do dzisiaj nie znaleziono ani tu ani tam najmniejszego z dowodow , zeby wojska sowieckie chcialy tu przyjsc z przyjacielska pomoca. :P
Ale poglady mozesz miec -jasne. :D
Kazda banda walczy o wladze pazurami i na wypadek wpadki przygotowuje sobie gustowne alibi. To jak widac, obrasta juz legenda a klamstwo powtarzane do znudzenia jest w koncu przyjmowane za prawde.
pozdrawiam

Nie wiem, czy klamstwo, czy prawda. Ale w kazdym razie pare lat wczesniej Polacy pojechali do Czechoslowacji z bratnia pomoca. A jak powszechnie wiadomo, do przyjaciol sie jezdzi czolgami.

Ja naprawde pamietam, ze nie bylo teleranka. I ojca w domu - byl gdzies w trasie.

akacja
13-12-2006, 09:31
Ja noc wprowadzenia stanu wojennego spędziłam na klasowej prywatce. I pamiętam jak wyszliśmy rozbawioną grupą przed blok a po pięciu minutach byliśmy wystraszonymi smarkaczami, stojącymi oko w oko z oddziałem ZOMO. Po prawie godzinie, po odpowiedzeniu po sto razy na milion pytań, pozwolono nam iść do domów. W życiu tak szybko nie wracałam do domu... I pamiętam ojca stojącego w oknie, który prawie się popłakał, jak wróciłam cała i zdrowa...
Koksowniki na ulicach, ludzi oglądających sie za siebie, popłoch w oczach mamy, gdy zbliżała sie godzina policyjna, a ojca jeszcze nie było w domu...

A po 11 latach, 13 grudnia, w niedzielę, urodził się mój syn 8)

Wciornastek
13-12-2006, 09:42
Ja naprawde pamietam, ze nie bylo teleranka.

Tak a w telewizorni gościu w okularach do znudzenia powtarzał to samo. U mnie w domu kolega i jego mama (jego ojca w nocy internwali). My dzieciaki z futrzanej czapki zrobiliśmy sobie Muppeta i udawaliśmy że to on cały czas gada z telewizora. Mój ojciec strzelił nas reką przez łby. Nigdy dotąd w życiu mnie nie uderzył............. Strach, że nawet zabawa dziecka może być niebezpieczna..............

Dopuser
13-12-2006, 09:49
To bardzo ciekawe i smutne odkrycie tej "pierwszej reki", bo do dzisiaj nie znaleziono ani tu ani tam najmniejszego z dowodow , zeby wojska sowieckie chcialy tu przyjsc z przyjacielska pomoca. :P
Ale poglady mozesz miec -jasne. :D
Kazda banda walczy o wladze pazurami i na wypadek wpadki przygotowuje sobie gustowne alibi.

Najsmutniejsze jest to że wiadomo od lat że by nie weszli a ludzie nadal cytują propagandowe hasełka komunistów z 1981 roku.. wystarczy sobie poczytać opracowania historyczne dostępne nie od dzisiaj n/t stanu wojennego... poza tym nie musieli wchodzić bo po prostu od 1945 byli w swoich garnizonach w Polsce chyba w każdym większym mieście...


To jak widac, obrasta juz legenda a klamstwo powtarzane do znudzenia jest w koncu przyjmowane za prawde.
pozdrawiam

Dokładnie, niestety...

andre59
13-12-2006, 10:32
A jakże, pamiętam. Miałem wtedy 22 lata.
Czasowo mieszkałem w Warszawie.
Denerwowały te koszmarne kolejki po przepustkę na wyjazd z miasta, podchmielony patrol ZOMO, krzywe spojrzenia przechodniów na żołnierzy służby zasadniczej...
- Niech się okupant przesunie - powiedziała starsza kobieta do żołnierzyny wsiadając do tramwaju... chłopak wysiadł na następnym przystanku...
Ponure czasy.

selimm
13-12-2006, 10:41
Ch.. ci w d.. generale! :P

.....i kilo gruzu -żeby nie było luzu :wink:

selimm
13-12-2006, 10:50
Ja pamietam ze dostałem
kopa z buta od zomowca
bo po 22.00 wywalałem śmieci

odczekałem tydzień
i posłałem mu kulke
z łożyska w ramach rewanżu ....ale kwiczał


ps.fajny topik -mozna sie dowiedzieć kto ile ma wiosenek 8)

tola
13-12-2006, 12:00
Pamiętam ten dzień.
Mieszkałam w internacie. Z samego rana przyszła wychowawczyni i mało delikatnie oznajmiła, że jest wojna. Mamy spakować jak najwięcej swoich rzeczy, bo nie wiadomo, czy tu jeszcze wrócimy i jak najszybciej opuścić internat.
Mieszkałyśmy w piątkę w jednym pokoju, pakowałyśmy się przerażone, zapłakane. Wojna, to przecież wojna...
Żegnając się wzajemnie dawałyśmy sobie jakieś drobiazgi na pamiątkę i przysięgałyśmy, że o sobie nie zapomnimy.
Na dworcu PKS oddziały ZOMO, wiele kursów odwołanych.
Po całym mroźnym dniu spędzonym na placu, głodna, zmarznięta, dopiero po zapadnięciu zmroku wcisnęłam się do autobusu.
Dojechałam niestety nie do swojej miejscowości...późnym wieczorem, po przejściu 8 kilometrów w zaspach, mrozie, ciemnościach, wlokąc z trudnością ciężką torbę...stanęłam w progu swego domu.
Nigdy nie zapomnę zapłakanej twarzy mojej Mamy. Umierała ze strachu, nie wiedząc gdzie jestem.

Nobel temu, kto wymyślił telefony komórkowe, szkoda tylko, że tak późno.
Jak bardzo by się wtedy przydały.

Dopuser
13-12-2006, 12:04
Nobel temu, kto wymyślił telefony komórkowe, szkoda tylko, że tak późno.
Jak bardzo by się wtedy przydały.

Myślisz że by działały ? :)

wartownik
13-12-2006, 12:12
Pamiętam ten dzień.
Z samego rana przyszła wychowawczyni i mało delikatnie oznajmiła, że jest wojna.

To bylo z soboty na niedziele ?
U nas "wojna" zaczela sie chyba w nocy a nie rano , a wszystko przez komunikat w czechoslowackim radio , ktory niespiacy obywatele zrozumieli jako "wojna w Polsce"( a juz chcialem napisac , ze w czeskim )


PS. Wie ktos , jak to moglo brzmiec po czechoslowacku?

daggulka
13-12-2006, 12:13
No tak, w zasadzie to ja się nigdy polityką nie interesowałam....a z pierwszej ręki to znaczy od wujka który w Rosji mieszka. Przyjęłam za pewnik że mówi prawdę, i tak już zostało :wink: .
Jedyne co wiadomo na pewno, to że czasy były naprawdę ciężkie.

Selimm- ja tez z ciekawością zagladam na wiosenki naszych forumowiczów :wink: :D .

wartownik
13-12-2006, 12:17
A , juz sie podpytalem - podobno o polnocy Jaruzelski oglosil w radio i telewizji - to prawda ?

tola
13-12-2006, 12:21
Nobel temu, kto wymyślił telefony komórkowe, szkoda tylko, że tak późno.
Jak bardzo by się wtedy przydały.

Myślisz że by działały ? :)

przydałyby się działające :wink:

Maxtorka
13-12-2006, 12:26
Byłam wtedy na pierwszym roku i wyrwałam się ze strajku na dwa dni do domu . Od samego rana w domu jakiś facet głośno gadał , spać nie dając .
Nie wiedząc co się stało zapytałam Rodziców czego tak od rana słuchają i wtedy Tata powiedział że jest wojna , że będą nas zamykać , ....
To jakiś obłęd , pomyślałam , ale za chwilę już mi do śmiechu nie było .
Zawieszono zajęcia w szkołach , na uczelniach . Jechałam do Gdańska z duszą na ramieniu nie wiedząc co zastanę w akademiku . Przymusowe wakacje trwały chyba do połowy stycznia . Potem wróciliśmy na uczelnię ale zaczęły się jakiś przesłuchania , koledzy opowiadali o ścieżkach zdrowia , były obawy że kogoś uczelni wywalą z wilczym biletem . I te kontrole na ulicach czy aby ulotek nie przenosimy . Pamiętam też pochód 3-majowy , regularną bitwę na górkach w Gdańsku , armatki wodne , petardy . Pamiętam to zjednoczenie ludzi w walce ze wspólnym wrogiem .
To były ponure czasy ale wtedy poznawało się ludzi , zawiązywało przyjaźnie .
To wtedy właśnie w pełni ukształtował sie mój światopogląd .

Nigdy nie zrozumiem jak ktoś może stwierdzic że stan wojenny to było coś dobrego :evil:

tomek1950
13-12-2006, 12:29
Miałem 31 lat. Tego wieczoru 12 grudnia oglądałem z żoną film w telewizji "Święty Michał miał koguta". Punktualnie o północy przerwano transmisję, a do końca brakowało kilkunastu minut. Na ekranie ukazała się spikerka i dziwnym głosem powiedziała: Na tym kończymy nadawanie programu. I koniec. Nie nadano nawet Hymnu. Rano chcieliśmy posłuchać radiowej Trójki - "60 minut na godzinę" a tu cisza. Sądziliśmy, że 2 odbiorniki nam się zepsuły.
Czas od wprowadzenia stanu wojennego do wyborów w 1989 r. to dla Polski czas stracony. Upadek i tak kulejącej gospodarki, ludzkie tragedie.

michal_m
13-12-2006, 12:33
ps.fajny topik -mozna sie dowiedzieć kto ile ma wiosenek 8)

Z twojego postu wiek nie wynika. Można wyciągnąć wnioski, że miałeś kosz na śmiecie i pewnie procę :lol:

ms.
13-12-2006, 12:35
Ja też byłam wtedy na pierwszym roku. W sobotę do północy kołchoźnik w akademiku nadawał muzykę. Nagle zamilkł. Poszłyśmy spać zapominając o nim. Rano obudził mnie stalowy głos generała, minęło parę chwil zanim dotarły do mnie słowa, które wypowiadał.

Czy pamiętam? Oczwiście, że pamiętam!

Monika B
13-12-2006, 12:54
Tego się nie zapomina.
Też nie mogłam wrócić do domu, ale nie byłam sama tylko z rodziną. Wracaliśmyy od babci, a mi dodorosłości jescze trochę brakowało :lol: Całe "szczęscie" tatko zachorzał na oko i wylądował w szpitalu, i tak ominęło nas internowanie. Rewizja nie, ale to też były wrażenia na całe zycie :-?

Po tym wszystkim nie należę do osób które łatwo oceniają godzinę "G". Po prostu nie wiem i pewnie nigdy nie uzyskam wiarygodnych informacji. Sowieckie archiwa chyba za mojego życia się nie otworzą. :wink: Wtedy było dla mnie oczywiste, że tak to się ma skończyć. Potem myślałam, że ta wojna i tak wygląda dużo lepeij niż się spodziewałam. W końcu cały czas chowaliśmy się w cieniu "tamtych dni" ...

selimm
13-12-2006, 13:07
ps.fajny topik -mozna sie dowiedzieć kto ile ma wiosenek 8)

Z twojego postu wiek nie wynika. Można wyciągnąć wnioski, że miałeś kosz na śmiecie i pewnie procę :lol:

to sie sznojder nazywało :lol:


no ludziska -piszcie miałem/am wtedy tyle i tyle wiosenek
bardziej dramaturgie przez to widać

Maxtorka
13-12-2006, 13:42
ps.fajny topik -mozna sie dowiedzieć kto ile ma wiosenek 8)

Z twojego postu wiek nie wynika. Można wyciągnąć wnioski, że miałeś kosz na śmiecie i pewnie procę :lol:

to sie sznojder nazywało :lol:


no ludziska -piszcie miałem/am wtedy tyle i tyle wiosenek
bardziej dramaturgie przez to widać

Ty się pieronie nie wykręcaj :wink:
Procę czy też sznojder to w każdym wieku nosić można , nie tylko dziecięciem będąc 8) :wink:
Vide Piotruś Pan :lol: :lol: :wink:

ESKIMOS
13-12-2006, 14:12
Najsmutniejsze jest to że wiadomo od lat że by nie weszli .
:o :o :o
No to masz wiedzę, której nikt inny nie ma!
Można tylko domniemywać. :wink:

Przetestowali to NRD-owcy, Węgrzy, Czesi, Afgańczycy i inni.

Jasne że by nie weszli jako agresorzy.
Zostaliby poproszeni o bratnią pomoc, a braciom się przecież pomocy nie odmawia.
Nie było w tamtej sytuacji innej opcji, a byłem na tyle dorosły aby móc trzeźwo widzieć ten pogłębiający się bajzel.
I żadna ze stron nie miała najmniejszych tendencji do ustąpienia.
Ale też mam na tyle dużo wyobraźni aby wiedzieć jaka była alternatywa, i na tyle mało aby nie móc sobie wyobrazić innej możliwości.
Tylko Polska to nie Czechosłowacja (już bardziej Afganistan), a Polacy to nie Czesi, więc krwi byłoby dużo i to po obu stronach i okupowanej i okupanta.

I żeby nie było - to stan wojenny był również dla mnie ogromną osobistą tragedią która przewróciła moje życie do góry nogami i wtedy najbardziej przeze mnie znienawidzonym człowiekiem był generał-spawacz.

Może wiesz również Dopuser - co by było, gdyby stan wojenny nie został ogłoszony?

baba na budowie
13-12-2006, 14:20
Selimm jest wiecznie młody ;)
A ja nie dość, ze do wieku sie przyznam (8 lat) to jeszcze do tego, ze mi całkiem w graj był ten stan wojenny :oops: :oops: Cały dzień moja mama w kolejce stała po cokolwiek, a ja na górce obok kolejki z innymi dziećmi na sankach i nartkach szalałam. A zimy śnieżne wtedy były, nie to co teraz. Pamiętacie te koksiaki...Bardzo podobało mi się, że szkołe zamknęli wtedy ;)
Myśle, ze rodzice bardzo chcieli mnie uchronić przed tym wszystkim i ja jakoś tak o niczym pojęcia nie miałam. Pamiętam, że mama już wczesniej do szkoły mnie nie puściła, bo ludzie w kolejkach mówili, że dzieci będą brać i wywozić do domu dziecka za granicę coby im sie nic nie stało. Mama zawiozła mnie więc do dziadków na drugi koniec miasta, bo musiała isc do pracy. Moja młodsza siostra była z drugą babcia w Ustroniu, a tata po wsiach poslkich gdzieś za świniakiem jezdził. Wszyscy mieli potem problem z powrotem.
Pamiętam też dyżury mojego taty. Zrezygnował on z bycia dyrektorem na zakładzie po wydarzeniach na Wujku. Powiedział, że on nigdy do ludzi strzelać nie pozwoli.
Ale znam też drugą strone. Większość mojej rodzinki pracuje w szpitalach i pelniła wtedy dyżury non stop. Przywozili tam wówczas pomasakrowanych ZOMOwców, policjantów...Ciotka na tych dyżurach w szpitalu kilka obrusów wyhaftowała.
Pamiętam oczywiście kolejki, puste sklepy. Od wyrobów czekoladopodobnych ratowała mnie rodzinka w Czechach podsyłając czekolade studencka, lentiliki, bon pari i bon ami. Na wiosnę miałam komunię i dostaliśmy ananasy w puszcze. Moja babcia zrobiła mi tort ananasowy!! Jak na te czasy to ja miałam takie przyjecie, ze ho ho ho. To chyba było moje najwieksze przyjecie :)

Tu na Śląsku było jeszcze dodatkowe utrudnienie. Nasza aglomeracja tworzyw zasadzie jedno wielkie miasto, ulice sa "sztucznie poprzedzielanie" administracyjnie. Ludzie mieli często problem z przejsciem do sklepu na przeciwko, czy do córki obok do kamienicy, bo to już było inne miasto.

baba na budowie
13-12-2006, 14:23
No i ciekawe czy puszcza w koncu ten teleranek :P

jamles
13-12-2006, 14:25
ps.fajny topik -mozna sie dowiedzieć kto ile ma wiosenek 8)

Z twojego postu wiek nie wynika. Można wyciągnąć wnioski, że miałeś kosz na śmiecie i pewnie procę :lol:

to sie sznojder nazywało :lol:


no ludziska -piszcie miałem/am wtedy tyle i tyle wiosenek
bardziej dramaturgie przez to widać
a nie szlojder :roll:
a jesieni miołech tela co Andre lot 8) :wink:

Marek30022
13-12-2006, 14:45
A ja miałem 30 lat i byłem oficerem Sztabu Generalnego WP, w stopniu kapitana co prawda informatykiem ale mimo wszystko byłem blisko wydarzeń o ktorych tyle się teraz pisze.

Jedno mogę powiedzieć, bardzo mnie śmieszą obecne dyskusje w prasie, telewizji, itp. na temat co by było gdyby ...., szczególnie, że moja wiedza o tamtych wydarzeniach jest zapewne większa od wielu obecnych dyskutantów.

tomek1950
13-12-2006, 14:57
A ja miałem 30 lat i byłem oficerem Sztabu Generalnego WP, w stopniu kapitana co prawda informatykiem ale mimo wszystko byłem blisko wydarzeń o ktorych tyle się teraz pisze.

Jedno mogę powiedzieć, bardzo mnie śmieszą obecne dyskusje w prasie, telewizji, itp. na temat co by było gdyby ...., szczególnie, że moja wiedza o tamtych wydarzeniach jest zapewne większa od wielu obecnych dyskutantów.

A możesz się tą wiedzą podzieli, czy dalej obowiązuje Cię tajemnica?

gaga2
13-12-2006, 15:07
z mnateriałów opublikowanych w interii:

"IPN znalazł w archiwach czeskich dokumenty, z których wynika, że w 1981 roku nie było groźby interwencji w Polsce wojsk Układu Warszawskiego, co sugeruje i czym tłumaczy wprowadzenie stanu wojennego Jaruzelski.

Polacy wciąż jednak najwyraźniej wierzą generałowi. Z wielu badań wynika, że blisko połowa ankietowanych uznała, że generał Wojciech Jaruzelski wprowadzając stan wojenny, chciał "uchronić Polskę przed interwencją radziecką".

Zdaniem prof. Andrzeja Friszke, opinia wielu Polaków o słuszności stanu wojennego jest sukcesem peerelowskiej propagandy, bo żadne źródła nie potwierdzają, jakoby w 1981 roku groziła Polsce interwencja ZSRR."

Przyznaję, jest w we mnie tak wiele negatywnych emocji związnaych ze stabem wojennym, że nigdy nie uznam decyzji Jaruzelsikego za słuszną. Cieszę się jednak, że moje emocje znajdują też potwierdzenie w pracach historyków...
I tak jak nie znoszę Kaczyńskiego, to tak jak on - twierdzę, że "stan wojenny był spektakularną manifestacją przemocy i próbą stłumienia niebywałej, obudzonej w roku 1980, energii społecznej". Ja to tak zapamiętałam, na przykładzie moich rodziców, moich najbliższych krewnychm, znajmowych rodziów, itp...

pozdrawiam,
gaga2

Dropsiak
13-12-2006, 15:35
Ja to się tak zastanawiam
............Wegry Czechosłowacja..wojaka radzieckie stacjonujące w kraju..Czy ZSRR pozwoliłby wówczas na oderwanie się Polski od demoludów?
Czy wielcy tamtego swiata kiwnęliby palcem na pacyfikujacych Polske "braci" w ramach "bratniej pomocy", czy raczej uznaliby to za wewnętrzna sprawę za żelazną kurtyną? Jak traktowano R.Regana, gdy zaczał krucjate przeciw "imperium zła"??
Wielka polityka, której nasz kraj był pionkiem na niewłasciwej stronie planszy...
I tysiące ludzkich losów uwikłanych w to wszystko nie ze swojej winy i woli.
Ciekawa mamy historie. I tragiczna.
A archiwów to my z pewnoscia długo nie zobaczymy. Zwłaszcza rosyjskich.
ps. Ja pamietam ze nie było teleranka i to że nie rozumiałam jako dziecko dlaczego babcia płacze. I że wujek nie dojechał do domu /potem okazało sie ze został zatrzymany podczas powrotu z pracy bo.....przypominał z twarzy Borusewicza :D /
I nastrój totalnej beznadziei.

bratki
13-12-2006, 15:38
gaga nie wiem czy kiedykolwiek będzie wiadomo na 100% czy ten argument był prawdziwy.

Dziś w Trójce słyszałam wywiad z którymś z amerykańskich doradców (nie był to Brzeziński), który z wielkim przekonaniem trzymał się wersji, że stali u granic i weszliby niechybnie.

To zresztą już chyba nie ważne. Po ostatnich woltach straciłam ogólnie nadzieję na udowodnienie czegokolwiek nawet, że "czarne jest czarne a białe jest białe". Prawda historyczna stała się dziś relatywna do bólu. Nawet IPN nie jest już chyba gwarantem.

daggulka
13-12-2006, 15:39
Ja też sądzę że prawdy jeszcze długo się nie dowiemy.
Póki co trzeba żyć teraźniejszością....bo zobaczcie co się z tą nasza Polską znowu dzieje....banda idiotów i złodziei nami rządzi :( , w kraju burdel na kółkach a za granica się z nas śmieją....porażka....zamiast do przodu to się cofamy :-? .

Dopuser
13-12-2006, 16:14
Najsmutniejsze jest to że wiadomo od lat że by nie weszli .
:o :o :o
No to masz wiedzę, której nikt inny nie ma!
Można tylko domniemywać. :wink:

Przetestowali to NRD-owcy, Węgrzy, Czesi, Afgańczycy i inni.


Np. opracowania historyczne prof. Paczkowskiego się kłaniają... nie opieraj swej wiedzy li tylko na artykułach z gazet... już parę ładnych lat temu był w TVP program w którym Ośrodek Karta pokazywał kopie dokumentów w których to Jaruzelski prosił Rosjan o militarną pomoc a Rosjanie odmawiali (co przeczy tezie komunistów że stan wojenny temu zapobiegł)... z innych źródeł też się doczytasz... masz internet to korzystaj... poza tym przygotowania do rozprawy siłowej z Solidarnością trwały od samego początku jej istnienia... chodziło tylko komunistom o dogodny moment a że jakoś musieli się usprawiedliwić to wykorzystali straszak w postaci wejścia Sowietów...



Nie było w tamtej sytuacji innej opcji, a byłem na tyle dorosły aby móc trzeźwo widzieć ten pogłębiający się bajzel.
I żadna ze stron nie miała najmniejszych tendencji do ustąpienia.


Opcje inne były... to co zrobił Jaruzel to po prostu ochrona komunizmu wbrew interesom państwa Polskiego i narodu... a historia już osądziła kto miał w tym sporze racje...



Może wiesz również Dopuser - co by było, gdyby stan wojenny nie został ogłoszony?

Stopniowa demokratyzacja kraju... pamiętaj że beton był wśród komunistów, to oni nie chcieli oddać włądzy ("Socjalizmu będziemy bronić jak niepodległosći")... poza tym mógł Jaruzel zawiesić tak ruch związkowy jak i PZPR i zacząć wpprowadzać reformy ekonomiczne... miał ku temu wszystkie atuty a wolał chronić towarzyszy z PZPR...

ESKIMOS
13-12-2006, 18:20
"W tamtym czasie urwanie się sowietom było całkowicie niemożliwe" - (Lech Wałęsa w Poranku Radia TOK FM, 13 grudnia 2006 r.)
I tu akurat się z Lechem zgadzam.


przygotowania do rozprawy siłowej z Solidarnością trwały od samego początku jej istnienia... chodziło tylko komunistom o dogodny moment a że jakoś musieli się usprawiedliwić to wykorzystali straszak w postaci wejścia Sowietów...

Oczywiście !
Władza to narkotyk który uzależnia bardziej od innych.
Żaden wódz nie oddaje władzy dobrowolnie i jak trzeba używa wszelkich dostępnych mu środków.
Może to być równie dobrze Red Army, co Lepper z Giertychem.
Zależy od sytuacji.


Opcje inne były... to co zrobił Jaruzel to po prostu ochrona komunizmu wbrew interesom państwa Polskiego i narodu...
Tak, tak, a bez Jaruzela ,to Polska by ten komunizm wyrzuciła sobie do śmietnika.
Nie, to nie był ten czas - wszystko musiało dojrzeć, a dwóch ludzi którzy rozwalili komunizm musiało zrobić swoje.
I nie był to bynajmniej Wałęsa czy inny skoczek do władzy po plecach robotników.
Pierwszy to był Ronald Regan, a drugi nazywał się Karol Wojtyła.

a historia już osądziła kto miał w tym sporze racje...
Aż tak naiwny jesteś ?
Żadna historia tego nie rozstrzygnie.
A poglądy Polaków podzielone są akurat bardzo równo - 50/50.


Stopniowa demokratyzacja kraju... pamiętaj że beton był wśród komunistów, to oni nie chcieli oddać włądzy ("Socjalizmu będziemy bronić jak niepodległosći")... poza tym mógł Jaruzel zawiesić tak ruch związkowy jak i PZPR i zacząć wpprowadzać reformy ekonomiczne... miał ku temu wszystkie atuty a wolał chronić towarzyszy z PZPR...
Coś równie naiwnego może napisać tylko ktoś, kto zna realia tamtego okresu tylko z teorii.
Jesteś pewnie b. młodym człowiekiem, więc to jest naturalne.

2112wojtek
13-12-2006, 18:35
Dodam tylko do wypowiedzi Dopusera , ze w samym KC byly tarcia i 2 frakcje betonu lzejszego i wersji hard. Jaruzelski z pewnoscia jest postacia tragiczna, Dla zachowania wladzy komuny musial podjac jakas dezyzje /kazda byla zla -on wybral najgorsza/, chociaz pojscie z Solidarnoscia na pewne uklady albo zachowanie istniejacego status quo nie musialoby oznaczac reakcji militarnej Moskwy.Pewnie zmienilby sie I sekretarz - takie sugestie padaly przeciez i nie pierwszyzna w takich sytuacjach to byla.
To wlasnie /o ironio/ doswiadczenia czeskie i wegierskie byly , prawdopodobnie hamulcem powstrzymujacym atak na Polske. Owszem Moskwa grzmiala i strofowala Jaruzelskiego ale stanowczo odcianala od jego prosby o bezposrednia interwencje bylaby to zbyt jawna manifestacja a zle stosunki z zachodem bylyby wrecz fatalne.Nie zapominajmy - ruscy mieli jeszcze na glowie Afganow.
Inna sprawa to wspomniana juz wczesniej sila ognia garnizonow radzieckich w Posce.Oni na prawde nie musieli wkraczac ,robic jakis przegrupowan na granicy, pokazywac ,ze moga wejsc - oni tu byli i mogli w kazdej chwili zrobic krwawa jatke. Czy chcieli jednak tego? Watpliwe. Rosja jest okrutna ale nie glupia. To nie bylo im wcale na reke.Gdyby chcieli i mogli zrobic porzadek zrobiliby to z pewnoscia juz w 80, zanim doszlo do porozumien gdanskich.
Polska byla prawdopodobnie zakladnikiem i karta przetargowa obu stron wschod-zachod. Pamietajmy , ze plany wprowadzenia byly przygotowane juz na poczatku roku i wiedzialo o tym USA /a wiec ZSRR tym bardziej , nie bylo wiec grozby z ich strony , ze wejda, wiedzieli , ze Jaruzelski sobie sam musi poradzic od dawna/ pytanie tylko czy i kiedy KC PZPR wprowadzi je w zycie.Mysle , ze ZSRR wiedzial kiedy i spokojnie czekal az towarzysze sami sobie pozamiataja Po co mieli zreszta wchodzic Ruscy? Polska armia i milicja wystarczyly jak pokazala historia. :D Nie bylo takiej potrzeby i ZSRR wiedzial o tym.

Chce przypomniec , ze propaganda partyjna dlugo i uporczywie kolportowalal takze wersje zabrojnego przejecia wladzy przez Solidarnosc :P Jakos dziwnie ta bajka padla a general nagle znalazl sobie inna wersje wprowadzenia stanu wojennego. Dziwne , ze nastapilo to w obliczu pierestrojki i zmian ustrojowych w 1989 a szczegolnie gdzy zdal sobie sprawe ,ze moga go postawic przed trybunalem :P To tez o czyms swiadczy.Nagle wersja mu sie zmienila.?

Dopuser
13-12-2006, 20:01
"W tamtym czasie urwanie się sowietom było całkowicie niemożliwe" - (Lech Wałęsa w Poranku Radia TOK FM, 13 grudnia 2006 r.)
I tu akurat się z Lechem zgadzam.


Też się zgadzam jeśli chodzi o całkowite oderwania od bloku sowieckiego... ja pisałem że opcją była np. stopniowa demokratyzacja kraju... taki okrągły stół w mniejszej skali...



Żaden wódz nie oddaje władzy dobrowolnie i jak trzeba używa wszelkich dostępnych mu środków.
Może to być równie dobrze Red Army, co Lepper z Giertychem.
Zależy od sytuacji.


??? Rozwiń swą myśl... pamiętaj że Lepper/Giertych pochodzą z demokratycznych wyborów, nie stoją za nimi radzieckie dywizje...




Tak, tak, a bez Jaruzela, to Polska by ten komunizm wyrzuciła sobie do śmietnika.

Piszemy o stanie wojennym a nie rozpadzie komunizmu...


Aż tak naiwny jesteś ?
Żadna historia tego nie rozstrzygnie.
A poglądy Polaków podzielone są akurat bardzo równo - 50/50.


Poglądy Polaków z których połowa nie wie nawet co to jest stan wojenny czy kiedy się zaczął... :(




Coś równie naiwnego może napisać tylko ktoś, kto zna realia tamtego okresu tylko z teorii. Jesteś pewnie b. młodym człowiekiem, więc to jest naturalne.

Mylisz się. Znam realia tamtego okresu z praktyki. Jaruzel zdradził państwo i naród... stan wojenny wprowadził w imię interesów nie narodu, nie państwa, ale w imię ochrony interesów towarzysz tak polskich jak i radzieckich... żadne słowa tego nie zmienią... a sprawą którą zupełnie pominąłem jest jeszcze kwestia legalności jego wprowadzenia...

lewakk
13-12-2006, 20:50
W wolnej Polsce są ludzie którzy bronią stanu wojennego.., szok.... a wtedy za wolną Polskę ludzie ginęli...

przypomnijmy kto to jest ten reformator i wprowadzcz reform gospodarczych gen Jaruzelski...
W latach stalinowskich był posłusznym ofecerem, który wspinał się do góry bez żadnych skrupułów. Kiedy w 1956 wielu komunistów się wahało, on był gorliwy nadal. W 1967 walczył z"syjonizmem", organizując czystki w parti, W 1968 jest współodpowiedzialny za wysłanie wojsk do CZechosłowacji. W 1970 wysłał armię na pacyfikację wybrzeża. Chorobliwie serwilistyczny wobec Rosjan. Taki polityk w 1981 wprowadzając czołgi, mógł myśleć o wszystkim, ale nie o dobru Polski!!!!

Do dziś nie osądzono Zomowców i samych generałów..., mordercy śmieją sie w twarz....

Dlaczego wyjaśnia dziś Rokita
Przez całe lata 90, polskie państwo nie chciało po prostu pociągnąć ich do odpowiedzialności
J. Rokita.

Prof. Władysław Bartoszewski uważa, że generał Wojciech Jaruzelski jest "jednym z największych przestępców w historii Polski". Decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego określił jako "ogromną katastrofę społeczną i klęskę psychologiczną".
http://wiadomosci.wp.pl/wid,8640894,kat,1342,wiadomosc.html

http://www.youtube.com/watch?v=GscgQ974PNE&mode=related&search=

Ew-ka
13-12-2006, 21:14
a miały być wspomnienia o 13 grudnia ......a tu znowu jedno i to samo :evil:

Ewa Ficoń
13-12-2006, 22:00
Masz racje Ew-ka.... znów to samo.

Wracajac do wspomnień.. mnie najbardziej bolało wtedy odwołanie Mikołaja.. w zakładzie mojego taty. Pamietam tez szubienice narysowane farba na ulicach, i to ze ojciec spał całą noc przy radiu.

Pamietam ze mój wójek który pracował wtedy na kopalni.. nie wracał kilka dni a moze tygodni do domu. I pamietam piosenke .. która na głos spiewałam z siostra .. gdy mijalismy panów w mundurach ...." Czarny chleb i czarna kawa...
powiedz mamo powiedz tato czy milicja to gestapo tak mój synu tak mój synu trzeba tepic .. sk..."
Niewiele z tego rozumiałam...

Ale wiem jedno... NIGDY WIECEJ !!!!

lewakk
13-12-2006, 22:20
niewątpliwie miło się czyta o Jaruzelu jako reformatorze i postaci tragicznej... nic dziwnego że NIGDY więcej przerodziło się w .... rządy Kwaśniewskiego....

a jak wspominają kopalnię Wujek, Popiełuszkę i tamte czasy inni???
http://www.youtube.com/watch?v=qLLh2Jepn1Y


p.s. wczesniej pomyliłem link...

selimm
13-12-2006, 22:23
a miały być wspomnienia o 13 grudnia ......a tu znowu jedno i to samo :evil:

kazdy Polak zna sie na piłce noznej i na polityce ...najlepiej :wink:

ps. jak juz sie kolega Lewakk pojawi ,to sie zaczyna ...... :lol:

ESKIMOS
13-12-2006, 22:27
Stan wojenny (który był również moja osobistą tragedią) to było w mojej ocenie morderstwo.
Zamordowane zostało wielce obiecujące dziecko.
Dziecko większości Polaków.
Miało na imie NADZIEJA.
I Polacy (ta większość) zapatrzeni w tą swoją świeżo narodzoną pociechę, nie chcieli widzieć ani wiedzieć, że to piękne dziecko nie ma najmniejszych szans na przeżycie bo dolega mu coś, na co jeszcze wtedy nie wynaleziono lekarstwa (choć specjaliści już pracowali).
Nie chcieli przyjąć do wiadomości, że ta ich pociecha bedzie umierać w bólu i męczarniach.
I nagle ktoś ją zamordował.
Szybko i prawie bezboleśnie, [wszak optymistyczne plany stanu wojennego zakładały tylko parę tysięcy zabitych - a zginęło tyle co (mniej więcej) co tydzień ginie na polskich drogach].
Tak to było morderstwo, okrutne i z zaskoczenia (a może raczej eutanazja).
Tą pociechę spłodzili Polakom bezmyślni i żadni władzy (choćby po plecach robotników) ojcowie.

A stan wojenny zastał mnie z niełatwo i nietanio zdobytymi, paszportem i wizą amerykańską oraz biletem lotniczym na wtorek 15-gp grudnia w kieszeni.
To był naprawdę cios z którego długo nie mogłem się otrząsnąć.
Do dzisiaj zastanawiam się gdzie i kim byłbym teraz, gdyby stan wojenny ogłoszono w tydzień później.........

Ew-ka
13-12-2006, 22:33
niewątpliwie miło się czyta o Jaruzelu jako reformatorze i postaci tragicznej... nic dziwnego że NIGDY więcej przerodziło się w .... rządy Kwaśniewskiego....

a jak wspominają kopalnię Wujek, Popiełuszkę i tamte czasy inni???
http://www.youtube.com/watch?v=qLLh2Jepn1Y




i czego dowodza te zdjęcia ? ano tego ,że i wtedy i teraz rządza grupy kolesiów ......maja gęby pełne komunałów i pięknych haseł ....ale gdyby przyszło im teraz podejmować decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego ......hmmm.....obawiam sie ,że nie mieliby oporów-obserwując ostatnio to co sie dzieje i co władza robi z umyslami niektórych polityków

Przepraszam że zaśmieciłam wspomnieniowy wątek

Ew-ka
13-12-2006, 22:47
acha ...13 grudnia 1981 roku byłam w klasie maturalnej .....nie miałam studniowki ani balu maturalnego :(
ale ,że miaszkałam w małym miasteczku nie widzialam czołgów ,łapnek ,aresztowań ani innych strasznych rzeczy które tu opisujecie ....żyłam jak u Pana Boga za Piecem ..spokojnie i bez lęku .....chociaż niedziela 13 grudnia była dniem grozy i niepokoju -przecież tak naprawdę nikt nie wiedził co się dzieje i co będzie .
Myślę ,że pomimo powagi sytuacji Polacy odnaleźli się w tamtej rzeczywistości -przeciez jesteśmy narodem wychowanym w duchu patriotycznym i konspiracja ,tajne zgromadzenia ,nielegalne drukarnie to było coś naturalnego zwłaszcza , kiedy moża było określić kto wróg a kto przyjaciel .

ged
13-12-2006, 22:56
Jak do tej pory - był to najważniejszy i najtrudniejszy rok w moim życiu. 1981.

mmmad
14-12-2006, 08:09
Nie pamietam, ktora to byla zima. Czy ta sama, czy nastepna.
Ale pamietam, jak sciagalismy z jakiejs hucznej imprezy w okolicach godziny nocnej...
Mama, ciocia i wujek panikowali i nie wiedzieli co robic, bo ojciec co chwila w srodku osiedla krzyczal "Szwagieeeer... do ataakuuu.... padnij..." i rzucal sie w snieg.

Dzis to wspominamy ze smiechem...

tomek1950
14-12-2006, 10:08
Pierwsze dni stanu wojennego. 11 grudnia, a więc dwa dni wcześniej stanąłem z samego rana w kolejce do stacji benzynowej. Paliwo mieli dostarczyć do stacji wieczorem. W tym czasie nie było jeszcze kartek na paliwa, tylko można było tankować w dni parzyste lub nieparzyste w zależności od numeru rejestracyjnego. Wielu kierowców zostawiło samochody. Kolejka do stacji miała jakieś dwa kilometry. Nagle około 11 w kolejce zrobił się ruch. Przyjechała cysterna z paliwem! Po jakiś czasie samochody ruszyły. Oczywiście tylko te, których kierowcy zostali. Około 14 miałem pełny bak i dwa karnistry po 20 l. każdy. Wolno było tankować tylko do baku, ale personel stacji, za drobną opłatą, przymykał oko na napełnianie dodatkowych pojemników. Następne tankowanie, o ile pamiętam tylko 30 l. robiłem pod koniec lutego, dzięki zdobyciu specjalnej, jednorazowej, wojennej kartki. 30 litrów i ani kropli więcej. Na tej "bumadze" było nawet napisane do której stacji i kiedy mam się zgłosić.
Godzina milicyjna od 22 do 6 rano, telefony wyłączone. Na Ursynowie, wielkiej warszawskiej sypialni bez żadnej infrastruktury w zasadzie nic to nie zmieniło, bo telefonów nie było.
Nasza sąsiadka była w 9 miesiącu ciąży. Termin porodu - początek stycznia. Zobowiązałem się, że w razie potrzeby zawiozę ją do szpitala. Skrzyknęliśmy sąsiadów i zaczeliśmy odśnieżać drogę od bloku do ulicy. Po chwili podjechał samochód z wojskowymi. Telewizja przyjechała. :evil: O jak ładnie, że panowie sprzątają śnieg. Zaraz nakręcimy i pokażemy w Dzienniku telewizyjnym jak sytuacja w kraju się normalizuje, powiedział dowodzący akcją pułkownik. Nasza reakcja była natychmiastowa. Nim drugi mundurowy wyjął kamerę łopaty leżały w zaspie. Pokazano jednak w Dzienniku nasze plecy z komentarzem: Dozorcom na warszawskim Ursynowie nie chce się uprzatać śniegu. :evil: :evil:

14-12-2006, 11:06
Ja byłam wtedy w bardzo wczesnym wieku dydaktycznym ;).
Kilka dni wczesniej odwiedziła nas Babcia, która nałogowo lubiła słuchać radia, a szczególnie powieści radiowych. I właśnie gospodarząc sobie z Babcią i słuchając przy tym radia (PR I, a jakże) kilka dni przed 13-tym w powieści radiowej usłyszałam dokładny opis stanu wojennego (w powieści były to jakieś tam wspomnienia babci z I wojny, czy coś takiego), bardzo szczegółowo opisane były właściwości tego stanu - zakaz przemieszczania się, przepustki, godzina policyjna, wojsko na ulicach. Toteż kiedy wprowadzili sw, ja miałam sytuację "oswojoną" - wiedziałam co się dzieje i pamietam, że uspakajałam mamę, która wpadła w bezdenną panikę.
Do tej pory się zastanawiam, czy ta audycja to była "koincydencja" czy przeciek ;) Ale wyszło na to, że radia warto słuchać ;)
To byli czasy... Do tej pory pamiętam, jak mnie na zakupy wysyłali - nikt nie potrafił kupić proszku czy żyletek, o bananach nie wspominając, a ja tak :D