PDA

Zobacz pełną wersję : Nasz Dziennik - Mario&Kasia - DORADO



mario1976
14-12-2006, 14:27
Witam Was,

Po przeczytaniu kilku z Waszych dzienników postanowiliśmy także krok po kroku opisywać nasza przygodę z budowaniem.

Co nas skłoniło do chęci wyprowadzki poza miasto ?

Mieszkamy w 36 metrowym wysokim mieszkaniu w Warszawie (żona i ja…..i teraz nasz 3 miesięczny synek ;-) w starym budownictwie. Mieszka nam się bardzo dobrze i wygodnie ale zaczęło brakować nam miejsca. Myśląc w przyszłości o powiększeniu rodziny analizowaliśmy ceny mieszkań w Warszawie. Interesowały nas jedynie Bielany, Żoliborz lub Bemowo. Za mieszkanie o powierzchni 60-70 m2 + garaż, ceny oscylowały w okolicach +/- 400 tysięcy, a to jak nam się wydawało była już „lekką” przesadą. Ponieważ dostałem w spadku mała kawalerkę na Bródnie, a ceny naszego mieszkanka na Bielanach zaczęły wariować postanowiliśmy, że trzeba pomyśleć o działce, własnym ogródku i domku.

Poszukiwania zaczęliśmy w okolicach listopada 2005r. Interesowały nas jedynie tereny w Gminie Babice Stare, Borzęcin, Kampinos. Po kilku tygodniach poszukiwań i obejrzeniu kilku działek znaleźliśmy tą, która przypadła nam do gustu. Działka może nie jest pięknie i malowniczo położona ale musieliśmy iść na kompromis. Woleliśmy bliskość komunikacji podmiejskiej (jakby kiedyś zabrakło $$$ na cztery koła), sklepu, drogi powiatowej, przyszłe tereny rekreacyjne, mediów, niż działkę na pięknej polanie otoczonej lasem lecz oddalonej o kilkaset metrów od mediów i drogi.

Nasza działka leży w Gminie Stare Babice we wsi Zielonki Parcele. Jest to otulina Kampinoskiego Parku Narodowego, co daje przynajmniej iluzoryczną gwarancję, że w naszych okolicach nie powstanie fabryka lub hiper - market. Jest pięknym prostokątem i zgodnie z MPZP ma 1000m2. Mamy drugą działkę od drogi, 450m do przystanku autobusowego i sklepu, w okolicy jest wielki teren przeznaczony pod zabudowę rekreacyjną. Z działki mamy 5 km do granic Warszawy (ul. Górczewska róg Lazurowej) i jedynie 13 km do naszego obecnego mieszkania.

Po spisaniu umowy przedwstępnej pomiędzy nami, a sprzedającymi zaczęły targać nami (konkretnie mną) rozterki. Czy damy radę finansowo, czy nie przeszarżowaliśmy, czy…. ? Jak na to patrzymy przez pryzmat roku to rzeczywiście przeszarżowaliśmy ;-) Za kwotę, którą „teoretycznie dysponowaliśmy” w listopadzie 2005 wybudowalibyśmy pewnie stan surowy z oknami i płotem. „Na szczęście” ceny nieruchomości w Warszawie poszły tak bardzo w górę (z naszych wyliczeń wynika, że mieszkania drożały szybciej niż działki i ceny materiałów), że jest szansa, że nie splajtujemy ;-).

Czekając na załatwienie papierków przez sprzedających….a była tego cała masa bo sprzedających było kilku w tym jeden ubezwłasnowolniony więc na sprzedaż musiał zgodzić się sąd, wykryliśmy, że pod naszą działką jest „rurociąg” drenarski. No i znowu pytanie…kupować czy nie ? Strasznie mnie te dreny przeraziły bo tną działkę w poprzek rury o przekrojach od 70 do 175 mm tak, że nie da się tam nic wybudować. Na szczęście nie przestraszyliśmy się drenów, dowiedzieliśmy się, że z ich przełożeniem nie ma jakichkolwiek problemów (oprócz finansów) i działeczka została kupiona. Był to ostatni moment na zakup działki w cenie jaką byliśmy w stanie strawić. Obecne ceny działek w naszym terenie poszły niesamowicie w górę. Działki podobne do naszej po roku od rezerwacji naszego poletka zdrożały o 100%. Baliśmy się jeszcze o sąsiedztwo bo działka sąsiadująca z nami była na sprzedaż. Ponieważ jest ona 1 od drogi i większa niż nasza baliśmy się, że powstanie na niej jakiś mały sklepik „24h” lub „PUBik” lub mała fabryczka „nieuciążliwa” dla środowiska i sąsiadów. Ale szczęście znowu nas nie opuściło i działkę kupił rewelacyjny sąsiad, z którym wspólnie zamęczamy wszystkie sprawy urzędowe !

Resztę naszych działań umieszczę w kilku oddzielnych postach bo troszkę się tego nazbierało i wyjdzie z tego niezły elaborat ;-)

mario1976
22-01-2007, 10:59
DOMEK

W związku z tym, że jesteśmy tak jak wszyscy ograniczeni finansowo przekalkulowaliśmy, że „stać nas (???)” na niewielki domek w okolicach 120m2. Wiem, że nie jest to dużo, a pokój nazywany szumnie „salonem” ma powierzchnię naszego obecnego pokoju (tylko, że w domku będzie tam sofa + TV + kominek, a teraz na takiej powierzchni koncentruje się nasze całe życie rodzinne bo to nasz jedyny pokój). Tak czy inaczej wolimy 120m2 + ogródek, niż życie w 65 metrach w wieżowcu. Chcieliśmy aby w naszym domu na parterze był salonik, kuchnia, kominek, dodatkowy pokoik gościnny, spiżarnia, pomieszczenie gospodarcze i małe wc + oczywiście moje marzenie czyli garaż. Góra to trzy sypialnie, większa łazienka i garderoba. Na tapecie mieliśmy kilka projektów ale wygrał w końcu ten: http://www.dobredomy.pl/?id_project=88 . Jest to projekt Dorado, który zamówiliśmy jako domek o powierzchni 120 – kilku metrów + garaż. Byliśmy pierwszymi osobami jakie zamawiały ten projekt więc dopiero po naszym zamówieniu był on fizycznie projektowany. Po zakończeniu fazy projektowej okazało się, że szacunki architektów przedstawione na stronie www nie do końca się sprawdziły i ze 120 - kilku metrów do kwadratu, zostało 114 z kawałkiem. No i nas strzeliło !!! Na projekt czekaliśmy 8 tygodni i wcięło nam kilka m2 czyli 5% powierzchni domu. Zadzwoniłem do pracowni…. no i oni także się zdziwili, że wcięło aż tyle metrów. Okazało się, że po zaprojektowaniu została błędnie obliczona powierzchnia i dom rzeczywiście ma 118,01 m2. Dokonali więc zmian na swojej stronie, a my zaakceptowaliśmy projekt. Trzeba przyznać, że rozmowa z architektami była zawsze miła, rzeczowa kilka razy nas przepraszano.

Po lekturach Muratora i Ładnego Domu stwierdziłem, że garaż który ma szerokość 3,01 m jest raczej mikry. Dokonałem pomiarów i organoleptycznego parkowania swojego samochodu w zaprzyjaźnionym garażu i postanowiliśmy dokonać zmian w projekcie. Garaż został poszerzony do „równych” 4,01m, co pozwoli na otwarcie drzwi w samochodzie i nie zaburzy bryły domu. Przez to zwiększyła się także powierzchnia naszej sypialni i garderoby, która jest nad garażem, a co za tym idzie cała powierzchnia naszej hacjendy wzrosła do 123m2 + 26m2 garażu. Garaż postanowiliśmy także doświetlić więc od strony ogrodu powstało małe okno. Wiem, że niektórzy twierdzą, że to potencjalne okno dla włamywacza. Ja wychodzę jednak z założenia, że jak złodziej „zagnie na nas parol” i postanowi nas okraść to brak okienka w garażu nas nie uratuje.

Po rozmowie z naszym szefem ekipy (o nim później) zmieniliśmy także technologię budowy. Zrezygnowaliśmy z betonu komórkowego + tynk (tak było w projekcie) na rzecz ceramiki+styropian+tynk.

mario1976
22-01-2007, 11:00
DRENY

Na samym początku zabraliśmy się za problem drenów. Nie były to niestety sączki, które często można czopować jeżeli nie spełniają swojej roli (po otrzymaniu zgody z Melioracji), lecz rury drenarskie, które zbierają wodę z sączków jakie są w okolicznych polach. Ponieważ nasza działka jest 2 od drogi, woda z sączków zbiera się w rurach, które schodzą się na naszych dwóch działkach (naszej i sąsiada), a następnie pod drogą wpływają do rowu melioracyjnego. Zleciliśmy więc wykonanie planu przebudowy drenażu. Wyszedł z tego kilkudziesięciostronicowy elaborat z mapkami i wieloma dokumentami. Najważniejsza była jednak mapa przebudowy. Wynikało z niej, że dreny tnące działkę wzdłuż i w poprzek będą „wycięte” a działka z 3 stron równolegle do płotu będzie otoczona „opaską” z rur drenarskich. Na każdej z działek (przebudowę i projekt robiliśmy razem z sąsiadem) przewidziano także po trzy studzienki drenarskie. Tak więc, do przełożenia mieliśmy po około 90m rur drenarskich i 3 studzienki na głowę. Nie jest to mało (urzędnicy z Melioracji stwierdzili, że nieczęsto zdarza się tak „zruryfikowana” działka) no ale po pierwsze wiedzieliśmy o tym przed kupnem, po drugie działka była na tyle atrakcyjna cenowo, że nie chcieliśmy z niej rezygnować z powodu mankamentu, z którym można się uporać, a po trzecie taka rura z plastiku idąca wzdłuż płotu na głębokości 1,5m specjalnie nie przeszkadza nam w życiu. Następnie czekaliśmy na „stosowne dokumenty” informujące, że „stosowne urzędy” po konsultacji z innymi „stosownymi” zatwierdzają przebudowę zgodnie z przygotowanym planem. Później „stosowne dokumenty” musiały się uprawomocnić. Dostaliśmy także namiar na fachowca, który zajmuje się tylko tego typu robotami, działał już w naszej Gminie więc zna specyfikę terenu i tutejszych drenaży.

Spotkaliśmy się z fachowcem, swoją drogą bardzo miły i kontaktowy człowiek, umówiliśmy się co do ceny przenosin drenów (o kwotach zainwestowanych dotychczas w działkę napiszę później) i porównaliśmy z firmami konkurencyjnymi. Jedna z nich, która kiedyś już „coś tam” robiła w dziedzinie drenów zaproponowała stawkę o 30% wyższą. Oczywiście zrezygnowaliśmy z ich usług bo po pierwsze byli drodzy, a po drugie jak patrzyli na projekt przebudowy to strach zagościł w ich oczach. Druga z firm konkurencyjnych, która zajmuje się wyłącznie drenami krzyknęła….UWAGA UWAGA 300% więcej niż „nasz Pan od drenów”.

Tak więc podaliśmy sobie dłonie i umówiliśmy się na termin robót. Pan miał zacząć najpóźniej 15 października. Jako, że teraz fachowca trzeba prosić aby zechciał ewentualnie popracować na twojej działce i to on stawia warunki, nie było oczywiście mowy o podpisywaniu umowy. Pan jest terminowy, był miły, uśmiechnięty, „z polecenia”….no i był monopolistą na naszym terenie (pomijając tych wariatów, którzy chcieli nas okraść).

W skrócie przejdę teraz od początku października na koniec listopada…chyba 24 listopada (aby nie zanudzać) kiedy Pan Dreniarz pojawił się na naszej działce i zaczął pracę. Pomiędzy początkiem października, a końcem listopada kontakt z nim był zdecydowanie utrudniony (padała komórka, zagłuszał ją traktor, kopara, osypywały się rowy na innych przebudowach, miało miejsce kilka kataklizmów, awarii i nieszczęść…….) no ale w końcu na początku grudnia sprawa drenażu została ukończona. Naszą nieśmiałą propozycję o udzieleniu „rabatu”, potraktowaniu nas promocyjnie w związku z „małą” obsówką czasową, Pan Dreniarz skwitował uśmiechem ;-).

Reasumując dzięki Panu Dreniarzowi przestaliśmy się denerwować, pieklić i chyba nauczyliśmy się tego, jak rozmawiać i podchodzić do wszelkiej maści fachowców aby nie osiwieć w przeciągu najbliższych lat. Pod koniec współpracy Pan Dreniarz przestał nas nawet irytować i nie mieliśmy już ochoty pozbawiać go życia…choć kilka tygodni wcześniej myślałem co bym zrobił jakbym go dopadł (przypominam, ze przez prawie 2mc facet był nieuchwytny) ;-). Pan Dreniarz okazał się na tyle nietuzinkowym człowiekiem, że zerwał z nami wszelkie kontakty także po zrobieniu roboty. Na szczęście odnalazł się po około dwóch miesiącach i podał numer konta, na jaki dokonaliśmy przelewu za pracę. W zamian otrzymaliśmy papierki, że przebudowa została zgłoszona, naniesiona na mapy i temat drenów jest zamknięty.

mario1976
22-01-2007, 11:00
EKIPA

Na samym początku ekip zaczęliśmy poszukiwać na forum. Dostaliśmy kilka namiarów i w pewną słoneczną sobotę wybraliśmy się na rekonesans okolicznych wiosek. Podjeżdżaliśmy z żoną do nowych wykańczanych domków w okolicznych wioskach i pytaliśmy właścicieli czy są zadowoleni z ekip a jeśli tak to czy mogą podzielić się namiarami. Dzielili się wszyscy ale co mnie zastanawia nie znaleźliśmy żadnych niezadowolonych (??). Pierwsza ekipa z jaką się umówiliśmy została polecona na forum muratora przez jednego z forumowiczów, a niezależnie od tego polecił ją jeden z mieszkańców gminy, którego spotkaliśmy podczas sobotniego rekonesansu. Pan Antek ze swoją ekipą to górale z okolic Nowego Sącza. Są w Warszawie i okolicach od kilku lat, a od 3-4 lat nie ruszają się z naszej i okolicznych gmin. Facet był po pierwsze polecany przez dwa niezależne źródła, po drugie był rzeczowy i kulturalny, po trzecie jako jedynych fachowiec na dwóch spotkaniach pojawił się kilka minut przed czasem, a po czwarte patrzyło mu dobrze z oczu ;-). Cena jaką zaproponował mieściła się w przyjętych normach. Tzn. nie był ekstremalnie drogi ale do tanich tez nie należał….ale jak powiedział nam jeden z mieszkańców poznanych podczas sobotniego rekonesansu wszyscy tani pracują na wyspach więc zostali tylko drodzy…co niekoniecznie oznacza, że dobrzy. Po jednodniowym zauroczeniu się Panem Antkiem postanowiliśmy jednak zweryfikować cenę robót stanu surowego jaką nam podał. Byliśmy w miarę pewni co do jakości ekipy ale chodziło nam po głowie czy nie przepłacamy. Poprosiliśmy o kosztorys jeszcze dwóch ekip. Jedna z wycen była dość zbliżona natomiast druga wyższa o dobre 30%. Tak więc podaliśmy sobie ręce z Panem Antkiem, podpisaliśmy umowę (najpierw podpisaliśmy później podaliśmy) i jesteśmy umówieni na rozpoczęcie robót na przełomie czerwca i lipca. Do końca 2007 stawiamy więc stan surowy otwarty + dachówkę, a w 2008 wykańczamy.

mario1976
22-01-2007, 11:01
PAPIERY

Załatwianie papierologii związanej z budową to koszmar. Uważam, że powinienem pójść do jednej instytucji, złożyć wymagane dokumenty uiścić opłatę, poczekać miesiąc i odebrać decyzję bez konieczności jeżdżenia z Warszawy do Pruszkowa, z Pruszkowa do Grodziska, z Grodziska do Ożarowa przez Babice itd. W jednym z urzędów nie pamiętam już w jakim, ale powiedzmy że w Ożarowie, moją żonę rozbawiła pani, która powiedziała, że niezbędny papier lub mapkę możemy dostać w pokoju numer X. No ale gdzie ten pokój ? Pokój jest w urzędzie w Grodzisku. Mówiła o tym z takim spokojem jakby pokoje ze sobą sąsiadowały ;-) … no ale trzeba ochłonąć.

Na dzień dzisiejszy mamy warunki podłączania gazu – załatwione bez specjalnego bólu (musimy ciągnąc około 30-40m rury), prądu – załatwione także w sposób cywilizowany, wody – tutaj urzędnik sam podpowiedział rozwiązanie dla nas optymalne (bardzo miła pani w spółce wodnej poradziła zrobić wspólnie z sąsiadem sieć zamiast przyłącza, przez co zaoszczędzimy kilka złotych i nie będziemy właścicielami rurociągu co nie naraża nas na koszty ewentualnych napraw), czekamy na wyłącznie części działki z produkcji rolnej, a sąsiad kilka tygodni temu wystarał się o możliwość wyjazdu na naszej drogi na drogę powiatową – zdobycie tego dokumentu to droga przez mękę. Musimy zrobić tylko utwardzony wyjazd, przedtem zrobić jego plan, dać go do zaopiniowania, a pod wyjazdem musi być rura (przepust) aby woda w rowie mogła sobie przepływać pod wyjazdem. Szkopuł w tym, że rów jest tylko w planach urzędników bo w rzeczywistości od kilkunastu lar rowu niet. No ale w papierach musi się zgadzać więc robimy przepust ;-). Mamy także gotowy plan zagospodarowania działki. Tak więc pod koniec miesiąca odbieramy decyzje o wyłączaniu z produkcji rolnej i mam nadzieję, że do 1 lutego 2007 złozymy dokumenty do pozwolenia na budowę.

mario1976
07-02-2007, 08:44
6 lutego 2007. - z samego rana wyruszyłem do Starostwa w Ożarowie Mazowieckim. Najpierw odebrałem ostatni dokument na jaki czekałem (wyłączenie gruntów z produkcji rolnej), a następnie poszedłem do wydziału architektury w celu złożenia dokumentów o pozwolenie na budowę.

To co mnie zaskoczyło to urzędniczki w wydziale. Obsługiwały mnie dwie Panie i jedna była przyjemniejsza od drugiej. Przemiłe, kompetentne, uczynne...okazało się, że do zbindowanych dokumentów nie wpiąłem jeszcze kilku potrzebnych do pozwolenia więc Panie spokojnie mogły poprosić o komplecik i przestawić mnie na koniec kolejki. Natomiast spinały razem ze mną papiery, kserowały, odpowiadały na wszystkie pytania :o . Nie pamietam abym gdzieś w instytucji komercyjnej (banki, infolinie) został tak obsłużony.

Pomimo, że na wydanie pozwolenia jest 65 dni, jesli wszystko w papierach się zgodzi (Panie dokumenty przeglądały przy mnie kartka po kartce przez chyba 20 minut) to pozwolenia ma być za miesiąc.

Jakby przypadkiem Panie z Architektury w Ożarowie Mazowieckim czytały mój dziennik :wink: to Je serdecznie pozdrawiam.....podsłuchiwałem także jak obsługiwały osoby stojące przede mną i standard był identyczny. Nie wiem czy nie napisać jakiegoś "donosu" do ich przełożonego bo robiły dużo więcej niż powinny (taki list pochwalny).

mario1976
26-02-2007, 08:22
23 lutego 2007

Za namową forumowicza maximusa :wink: zadzowniłem do Starostwa zapytać się co z pozwoleniem. Okazało się, że pozwolenie byłoby już załatwione (po 2 tygodniach od dnia złożenia dokumentów) ale na naszej mapie do celów projektowych zaznaczona została rura drenarska. I pomimo, że drenaż juz przebudowałem aechitekt zapomniał zaznaczyć na planie adaptacji działki, że ten drenaż jest już nieczynny, a że rura na mapie była w kolorze mocno "nijakim" a zasadniczo drenaży nie nanosi się na mapy, Pani ze starostwa powiedziała mi, że mam "kolizję gazociągu z szambem". Po kilku wyjasnieniach i telefonach Pani załapała o co mi biega (czyli, że to niedziałający drenaż a nie rura gazowa). Dzisiaj żona zawazi dodatkowe dokumenty potwierdzające, że drenażu jeż nie ma "na szambie" i mamy nadzieję, że za kilka dni pozwolenie będzie gotowe.

W związku ze zbliżającą się budową naszły mnie też wątpliwości....

Wątpliwość 1.
Czy w moim małym domku robić wentylację mechaniczną z rekuperatorem czy dać sobie spokój. Myślełam o dogrzaniu pomieszczeń kominkiem, później przeczytałem na stronie www.rekuperatory.pl, że jest ewentualna możłiwośc połączenia rekuperacji i dogrzewania kominkiem w tych samych kanałach. Rozmawiałem też z dwoma znajomymi, którzy po kilku latach użytkowania domów (jeden ma 150m2 drugi ponad 300m2) montują teraz rekuperację...i nie wiem co robić. Czy to zbytek przy domu po powierzchni 123m2, czy warto inwestować.

Niestety fachowcy z www.rekuperatory.pl nie odpisali na żedne z moich pytań....Może ktoś z Was mi doradzi ?

Wątpliwość 2.
Paln budowy był taki. Rok 2007 stan surowy z więźbą i dachówką. Wszystko sobie schnie i w 2008 wykończeniówka. Niestety materiały idą tak szybko w górę (moje zarobki niestety nie), że zastanawiam się czy nie pociagnąc wszystkiego szybciej. Namawia mnie do tego mój wykonawca. Do września mogę mieć stan surowy z więźbą, później mógłbym zalożyć okna, robić wylewki, instalacje, ocieplenie (pewnie napisałem w złej kolejności :wink: ) a w zimę ekipa mogłaby w środku wykańczać. Nie wiem tylko czy Gazownia da rade z gazem do grudnia. Jesli nie to ściany i ekipę wykończeniową mógłbym dogrzewać kominkiem i prądem...sam kurcze nie wiem.

Obawiam się niestety wilgoci i takiej roboty na łapu capu.....i znowu mam zagwostkę :(

mario1976
26-02-2007, 11:09
No i się chyba udało :P Własnie żona dzwoniła ze Starostwa. Pani przyjęła nasze wyjaśnienia i dodatkowe dokumenty. Pod koniec tygodnia mamy mieć gotowe pozwolenie na budowę !!!!!

Tak zasadniczo jak sobie przypomnę to strasznie nas straszono kiedyś starostwem. Urzednicy niemili, do wszystkiego się czepiają, na wydanie pozwolenia mają 65 dni, a jak znajdą jakiegoś babola to dochodzi następny miesiac itd.

My pozowlenia będziemy mieli prawdoipodobnie niecały miesiąc po złożeniu dokumentów wliczając w to już dowożenie dodatkowych dokumentów.

W związku z powyższym postanowiłem w sobotę świętować....bardzo mocno :wink:

Na marginesie to wszystkich mogących mi doradzić w Dylemacie 1 (rekuperator) i 2 (czy budować bez przerwy) bardzo prosze o pomoc.

mario1976
06-03-2007, 13:10
6 marca 2007

Dostalismy pozwolenie na budowę !!!!!!! :D

Reasumując nasze potyczki ze wszelakiej maści urzedami to ja osobiście widzę wyraźna poprawę. W urzędach może jest mniej miło niz np. w bankach ale urzednicy (Starostwo, Melioracja, Gmina...) jak na razie działają szybciej niż bankowcy, którzy nie odpisująna maile, są mało elastyczni i jacyś tacy nie bardzo.

Na pozwolenie czekaliśmy równy miesiąc przy czym gdyby nie nasz błąd (i architekta) byłoby po 2 tygodniach.

mario1976
14-03-2007, 10:35
WYDATKI !!!

Właśnie jestem po pierwszych podliczeniach :o .

Do dnia dzisiejszego na różnego rodzaju, mapki, decyzje, uzgodnienia, plany, projekty wydaliśmy: 7210 zł.

Pierwsze roboty czyli dreny i studnia to koszt: 8100 zł.

Opłaty notarialne, bankowe, weksle, ubezpieczenia kredytów, prowizje bankowe, rzeczoznawcy: 10500 zł.

Udało nam się już wydać: prawie 26 000 zł :evil: … mamy przełożone dreny, studnię i pękaty segregator papierów. Rozbój w biały dzień.

SPRAWY BUDOWLANE

Pogoda coraz piękniejsza i nasz wykonawca obiecuje, że czerwcu zaczynamy wylewać. A w najbliższy czwartek jestem umówiony z potencjalnym kandydatem na kierownika budowy. Nie wiedzieliśmy czy decydować się na pana „stemplującego” i pilnującego aby dom nie runął, który w naszych warszawskich okolicach winszuje sobie 1000-1500 zł czy na kogoś kto rzeczywiście przypilnuje wykonawców i będzie naszym sprzymierzeńcem. Takim fachowcom trzeba jednak zapłacić. Ceny o jakich słyszałem to około 3 000 lub 1000/mc.

Ponieważ wiedzę budowlaną mam czysto gazetową, zdecydowaliśmy się na „prawdziwego kierownika”. Osobiście wolę zaoszczędzić na czym innym ale kierownika chciałbym z prawdziwego zdarzenia. Ekipa jest co prawda z polecenia i podobno nie odwalają fuszerki ale…pańskie oko konia tuczy. Nasz kandydat został polecony przez jednego z forumowiczów i prowadzi nadzór tylko w okolicach swojego miejsca zamieszkania (czyli okolice naszej gminy). Na budowie bywa podobno codziennie.

Mam nadzieję, że się dogadamy.

Martwią mnie niestety ceny materiałów (PHT 25). Rozmawiałem z dyrektorem jednego ze składów w mojej okolicy. PHT muszę zamawiać już aby odebrać go za około 3mc. Wpłacam zaliczkę po cenach dzisiejszych (6,10 netto) a reszta do zapłaty po cenach jakie będą w dniu odbioru. Kosmos.

W najbliższych dniach ruszamy także z tematem utwardzenia i ewentualnego poszerzenia naszej drogi oraz zabieramy się za sieć wodociągową.Pisze w liczbię mnogiej bo wszystko robimy z sąsiadem...a ostatnio zaczyna nas wspomagac jeszcze jeden sasiad. Także po krótkiej i delikatnej zimie budowa rusza pełna parą.

KREDYT

Zaczynamy także przeglądać oferty banków dotyczące kredytu na budowę. Wyleczyliśmy się już na dobre ze sprzedaży naszego mieszkania bo ceny pięknie szybują sobie w górę….a już niebawem (około 1,5 roku) pięć minut od naszego mieszkanka pojawi się stacja metra (więc cena znowu poszybuje). Mamy nadzieję, że za 5-7 lat sprzedając mieszkanie uwolnimy się od kredytu na ziemię + dom. Rozmawiałem już z trzema bankami i mam nadzieję, że w czerwcu kredyt będzie przyznany.

mario1976
16-03-2007, 08:23
KIEROWNIK

No i jestem po rozmowie z kierownikiem. Obradowaliśmy prawie dwie godziny. Facet polecony na forum i chyba zna się na rzeczy. Taki prawdziwy budowlaniec z doświadczeniem. Niestety nie jest tani....ale za jakośc trzeba płacić, a do kierownika "stemplownika dziennikowego" jakoś nie mam zaufania. Nie jestem przekonany do kogoś kto za 1000zł obiecał, że na budowie będzie 5-6 razy w przeciągu 3 mc. Bardziej dbam o swój samochód, który stanowi niewielki procent w porównaniu z kosztem budowy domu. No i samochód pewnie zmienię, a jesli nie trafię 6 w lotto to ten dom jest na całe życie.

Panie Kiero. mieszka w mojej gminie więc na budowie jest codziennie, a w newralgicznych punktach budowy 2-3 razy dziennie. Jest podobno bardzo fachowy i nie przymyka oka na "sztuczki budowlane".

Wydaje mi się ,że dokonałem dobrego wyboru :wink:

mario1976
16-03-2007, 10:48
PROBLEMY

No i się zaczęło. Zastanawiałem się czemu u nas wszystko tak bezproblemowo przebiega, a tyle czytam o tym jakie cuda zdarzają sie podczas prac wstepnych "przedbudowlanych" innym formuowiczon. No i mam.

Zadzwonił przed chwilą sąsiad, który prawie zaczął ściagać humus. Ma pierwszą działkę od drogi. Moja jest druga. Jego ekipa zaczęła mierzyć i okazało się, że działka jest o 4 m za krótka. Tzn powinien wejśc w głąb mojej działki o 4m, a ja w głąb pola, które jest za mną o nastepne 4. Jakiś czas temu wykopaliśmy sobie studnie na czas budowy pomiędzy naszymi płotami....jeśli potwierdzą sie informacje jego ekpiy (o 16 na działke przyjedzie geodeta) to teraz ja już nie mam studni a sasiad ma dwie...w tym jedną w salone :evil:

No i niestety prawdopodobnie pierwszy 1000 zł poszedł się je!@#$%.
Przed kupnem swojej działki oczywiście ją zmierzyłem...i wymiary się zgodziły. Ale co z tego jak sasiad nie zmierzył i teraz moja wymiarowa działka ulegnie przesunięciu o 4m w lewo ?!!! Czy kazdemu trzeba patrzeć na rece ? Nie mogę przecież wzięć dwóch lat urlopu i tam koczować pilnując każdego wykonawcę i zmierzyć wszystkie działki wokolicy :evil:

Mogę oczywiście zareklamowac ten problem geodecie, który wytyczał te działki. Jest jeden szkopuł. Jak mu udowodnię, że przez ostatnie półtora roku ramach żartu ktoś nie poprzestawiał nam słupków ????? Przed chwilą do niego dzwoniłem i twierdzi, że 4 m pomyłki nie wchodzi w grę, a na dziełkę nie może przyjechać.....

mario1976
08-06-2007, 14:43
DŁUGO NIE PISAŁEM

No właśnie nie pisałem bo i za bardzo nie było o czym. Tak jak wspomniałem w Komentarzach, Pan Geodeta (celowo z wielkich liter bo facet zachował się tak jak ludzie niestety się nie zachowują ostatnio zbyt często :o ) oddał mi kasę za swój błąd. Sprawa była więc finansowo załatwiona. Czekała mnie niestety znowu przeprawa z dreniarzem (MS Word zmienia mi go cały czas na „dresiarza” :wink: ), który umówił się, nie przyjechał, nie odbierał telefonów…standard. Summa summarum w końcu przyjechał i dreny przełożył. Nagadał się przy tym, najęczał (było mokro, padał deszcz a robota podła) i wziął 1500 pln za 8-10h pracy, w tym pewnie 300 zł za materiały.

W między czasie odbyłem kilkugodzinne seminarium z kierownikiem budowy. Rozmawiałem (zadawałem głupkowate pytania) na tematy wszelakie. Najczęściej wyczytywałem o problemach innych forumowiczów, patrzyłem na własny projekt i wpadałem w panikę. Tak właśnie było jak czytałem o ekipie, która zapomniała o wieńcu co spowodowało pęknięcia na ścianach pod naporem więźby. Rzut oka na projekt, a w nim na ściance kolankowej wieńca „niet”. Od wieńca w stropie idą zbrojone słupki 88cm, a wieńca na kolankowej nie zaprojektowano. Jakoś tak mi to nie bardzo pasowało. Czytałem tez, że wielu forumowiczów robiło wieniec na ściance kolankowej nawet jak go nie było w projekcie. Po konsultacji z Kierownikiem i ekipą, jednogłośnie stwierdziliśmy, że wieniec być musi. Kierownik stwierdził, że już wiele cudów widział w projektach i fajne są te zbrojone słupki ale on proponuje wieniec jednak. Ekipa także była mocno za.

Ze spraw materiałowych to nie pamiętam czy pisałem ale wszystkie klocki na ściany już mam (MAX na zewnętrzne, U220 na wewnętrzne nośne, K-3 na działówki, cegła na komin). Do stanu surowego brakuje mi dachówki, która będzie w sierpniu lub we wrześniu lub….Betonowy brązowy Euronit, który jest towarem deficytowym oraz więźby.

Już teraz niestety widzę, że rzeczywiście pierwszy dom stawia się dla wroga, drugi dla przyjaciela…..Pomimo tego, że nie zacząłem jeszcze to jakbym zaczął ponownie to pewne sprawy postrzegałbym inaczej. Pomimo, że czytałem od 1,5 roku wszystkie Muratory, Ładny Dom i forum to nie ustrzegłem się błędów. Nie wiem czy dobrym pomysłem był komin murowany. Namawiał mnie na niego mój góral, który nie wierzy w nowinki „systemowe”. Przy obecnej cenie cegieł + wkład do kotła + żaroodporny do kominka, podejrzewam, że system wyszedłby mnie pewnie taniej lub tyle samo. Nie liczę tego bo się tylko wkurzę. Tak samo z ceramiką na ściany….pewnie można było trochę taniej i inaczej ale jak człowiek robi cos pierwszy raz, a ten pierwszy raz jest jeszcze w chorych okolicznościach i działa pod wpływem stresu…to nie zawsze wychodzi (mówię oczywiście tylko o budowaniu ale jak jest silny stres to nie tylko budowanie nie idzie).
Dopatrujemy się także coraz to nowych rzeczy w projekcie, na które jeszcze kilka mc temu nie zwracałem uwagi.

ZMIANY

Tydzień temu działka została ogrodzona na czas budowy (drewniane pale + siatka leśnia, która ostatnio była towarem deficytowym), podciągnięty jest prąd (znaczy jest kabel, ale w nim prądu nie ma).

DZISIAJ 8/06/2007 około 17.00

Dzisiaj wjeżdża kopara i ściąga humus, kopie mi jeszcze owa kopara rów od sąsiada do mnie bo jutro ciągnę 10mb rury od moje „studni” która już nie jest na moim terenie (przypominam, że z powodu babola geodety ja już studni nie mam, a sąsiad ma dwie), kopara jeszcze rozsypuje na naszej drodze „dwa Kamazy” kruszywa betonowego aby nie było już tak grząsko.

http://th.interia.pl/10,g36ff69892174298/i477944.jpg


JUTRO 09/06/2007 około 6.30 !!!!
Razem z tatusiem sztukujemy, ciagniemy, prowadzimy rurę z wodą na naszą działkę i podłączamy kupiony za 187 zł hydrofor.

PONIEDZIAŁEK 11/06/2007 koło 16.00
Elektryk podłącza mi skrzynkę na czas budowy, przywożą mi 2m3 desek do zrobienia jakiejś pakamery dla ekipy i ławicy dla geodety.

WTOREK – cały dzień
Cisza przed burzą, prawdopodobnie permanentny stres i ciągłe stany rozwolnieniowe.

ŚRODA 13/06/2007 – nie wiem czy to dobra data
Geodeta tyczy budynek i się zaczyna. Ekipa wchodzi kopać fundamenty.

SPRAWY OKOŁOBUDOWLANE

Wystąpiliśmy o kredyt na budowę. Mamy nadzieję, że ostatnie szaleństwa cenowe nie spowoduję, że będziemy musieli pozbyć się naszego mieszkanka. Pewnie za jakiś tydzień będziemy mieli odpowiedź z banku.

FINANSE

Tragedia. Człowiek jak jest jeszcze dziewicą budowlaną to sobie liczy i później się chwali na forum, że 200m2 w stanie surowym zbuduje za 150 000, a za 300 000 się wprowadzi. I jest tego pewien bo liczył i rozmawiał z rodziną !!!! Powodzenia.
Kamaz z kruszywem, które po zwaleniu wyglądało jakby przyjechało Polonezem Truckiem -400 zł (były już 3 Kamazy), 2m3 deski na ławicę i pakamerę 1200 zł, hydrofor i inne pierdoły znowu pochłonęły jakieś 500. Zabrakło mi mapek projektowych (potrzebuję jeszcze do wodociągu). I znowu 750 pójdzie (na szczęście na spółkę z sąsiadem). Stemple do płotu 3,50/szt. Siatka dwie rolki w sumie 398 (nie znalazłem na allegro ani w ogłoszeniach niczego używanego). A gdzie jeszcze wjazd na drogę powiatową (trzeba oczywiście projekt za jedyny jeden tysiąc, przepust przez rów, którego nie ma – ale jest w planach u jakiegoś kierownika od dróg powiatowych)….pełno wydatków, których nikt nie liczył.

Co do kosztów domu to też już nie liczę. Próbujemy jak najtaniej, a jak nie wyjdzie to zmuszeni będziemy sprzedać mieszkanie i zostać z niewielkim kredytem. Liczenie mija się z celem bo 2mc temu cement był po 350 a dziś po 550-600. Więc po co liczyć na zaś ? Przeliczę sobie teraz ceną stropu a za miesiąc strzeli mnie cholera bo podrożeje beton, pustaki i stal. Moim zdaniem teraz trzeba szukać najtańszego materiału potrzebnego na obecną chwilę, ale nie liczyć kosztów na zaś.

CDN

Niebawem powklejam foty i napisze o moich perypetiach z Mazowiecką Spółką Gazownictwa

mario1976
18-06-2007, 08:36
POSZŁY KONIE PO BETONIE

Geodeta wytyczył budynek....zajęło mu to jedyne 5h (prawie) :o więc ekipa nie weszła już tego dnia kopać. Leżeli pod płotem i czekali jak skończy. Z tego co mówią to większośc z geodetów załatwia taki temat w 1-2h. Jak się dowiedzieli, że mają jeszcze 2-3h wolnego to bałem się, że dojdzie do linczu.
No ale wytyczył porządnie, co do milimetra :wink:

Kopanie zaczęli 14/06/2007 we czwartek. Kosmos jak to wyglądało. Dziesięciu wielkich górali, na placu budowy aż się kurzyło. Zaczęli od 6 rano. W międzyczasie zbili sobie kibelek, pomieszczenie gospodarcze na betoniarę, graty i zrobili zbrojenie. O 16 zbrojenie siedziało już w ławach. Kierownik przyjechał (jest na budowe dwa razy dziennie :o ), powiedział, że zbrojenie jest ok i o 17 przyjechała grucha z pompką.

http://th.interia.pl/10,g36ff69892174298/i477970.jpg


Do ław weszło mi 14m3 B20 * 264zł/m3 (netto oczywiście) + 500 zł pompa (ryczałt bez wzgledu na czas pracy i dojazd).

http://th.interia.pl/10,g36ff69892174298/i477975.jpg


O 20 na budowie zrobiło się cicho i spokojnie 8) .

Nastepnego dnia 15/06/2007 górale mnie opuścili. Na budowie powstała brama, zamawiałem więźbę. Polałem ławę (chyba nie trzeba ale nie miałem co robić więc pobawiłem się wężem).

W sobotę 16/06/2007r znowu kosmos. Na budowie kurz. Górale pracują :wink: Efekt pracy to postawione ściany fundamentowe. Jak byłem koło 14 na budowie to prace były już mocno zaawansowane. Koło 20 na budowie była już cisza. Sciany fundamentowe już stoją. Kierownik budowy odebrał robotę. Jak na razie na ekipę nie narzekamy (żona, synek, ja i kierownik).

W międzyczasie szef mojej ekipy dał mi namiar na sprawdzonego hydraulika. Bardzo młody chłopak. Bedzie mi robił rurki na etapie stanu zero, ale nie wykluczony, że będziemy współpracowali także później. Nakreślił mi cenowo temat podłogówki i okazało się, że jest taniej niż myślałem.

Dzisiaj rano 18/06/2007 przed ósmąna budowie był mój tato. Przywiózł styropian, siatkę i narożniki. Górale kończyli już miziac pierwszą warstwę visbitu.

Plan na najbliższy tydzień to:

- dzisiaj zaizolowane i ocieplone fundamenty (jako izolacja pozioma poszła na ławę folia *2, później visbit, styropian, siatka, narożniki, kleje, folia kubełkowa)
- jutro zasypują fundamenty (szef ekipy twierdzi, że wejdzie 8-10 wywrotek)
- koło środy ma wpaść hydraulik,
- później chudziak

Summa summarum. Pod koniec tego tygodnia mam stan zero. Później ekipa znika na około 1,5 tygodnia.

A co poza tym ? Byłem w składzie budowlanym w sprawie mojej dachówki. Betonowy brązowy euronit. Dachówka będzie prawdopodobnie pod koniec sierpnia, najpóźniej w okolicy Święta Zmarłych :evil: . Znaczy się nie wiadomo kiedy będzie. Wybrałem plan awaryjny, który polega na dopłaceniu 1300 pln i Euronita ściagają mi z Niemiec z gwarancją dotrzymania daty dowozu materiału. Ma być za 1,5 miesiąca.

Kurczę musze poszukac na foirum bo nie bardzo wiem jak zdjęcia powklejać ????

mario1976
19-06-2007, 09:04
18/06/2007

No i górale zabezpieczyli mi fundamenty Visbitem, przykleili styropian, siatkę i obciagneli wszystko folia kubełkową. Dzisiaj mają zasypywać.

Wracając z budowy wpadłem odebrać wycenę więźby.

Za mój dach 225m2 + 900mb łat 4*5 + 410mb kontrłat 2,5*5 + 80mb desek czołowych 3,2*15 wyszło mi 11 175 zł.

Facet ze składu opowiadał mi też jak spekuluje się drewnem i jak jesteśmy wszyscy dymani :evil: . Opowiadał, że raz na 3mc odbywają się przetargi internetowe na drewno. Chwile przed zakończeniem przetargu duże firmy (konsorpcja) "drewniane" podbijają ceny (jak na allegro :wink: ), a z racji swojej wielkości stać ich na wpłaty olbrzymiego wadium i udział w wielu przetargach. Jezeli podbiją cenę na lokalnym rynku, to później składy i tartaki muszą odkupić drewno od tych spekulantów po zawyżonej cenie.

Najbliższy przetarg ma być na poczatku lipca. Drewna z poprzednich przetargów już niema więc tak naprawdę nie wiadomo w jakiej cenie będzie moja więźba. Może być minimalnie taniej lub co bardziej prawdopodobne trochę drożej.

mario1976
19-06-2007, 12:14
19/06/2007

Dzisiaj rano o 7 na budowę przybyła kopareczka aby zasypać fundamenty. O ósmej była pierwsza wywrotka.

Stan na dzień dzisiejszy to zasypane fundamenty i zagęszczony piasek (7 wywrotek*220 zł + 6,5h pracy koparki * 100 zł), rurki od kanalizacji i wody rozprowadzone w fundamentach + rura (160 mm) do napowietrzenia kominka. Hydraulik miał wziąc za robotę 400-500 pln + materiały zgodnie z fakturą i jego upustami....właśnie dzwonił. Całośc 1200.

Co dalej ? Dalej nic bo nad działką urwała się chmura. Czekamy, aż przeschnie bo dzisiaj można utopić betoniarkę, a szkoda mi kasy na pompę do chudego betonu. Mój góralski szef ekipy ma dac znac jak warunki meteo pozwolą na zamknięcie stanu ZERO.

Jestem w szoku jak to z kopyta ruszyło. Później 1,5 tygodnia przerwy i ruszamu z murami.

Po pracy jadę zobaczyć czy nic nie popsuli przy okazji. Aż się boje oglądac jak się na forum naczytałem o pekających bloczkach fundamentowych, wybrzuszonych ścianach itp. Mam nadzieje, że u mnie obedzie się bez problemów. Ekipa najpierw zasypała fundament z zewnątrz i dopiero później zageszczała (czytałem, że czasem robią odwrotnie).

Cholera jak wklejać te zdjęcia bo już troszkę napstrykałem ??? :-?

mario1976
20-06-2007, 13:36
20/06/2007

Wczoraj byłem na budowie. Wygląda ładnie :D . Zasypany i zagęszczony piasek, wyprowadzone rurki, zasypane fundamenty....tylko jak tak na spokojnie połozyłem się na fundamencie i patrzyłem na drogę to wydawało mi się, że dobrze byłoby aby fundament był jednak wyższy. Miałem obawy czy jak się utwardzi drogę, która idzie delikatnie pod górkę, to działka będzie niżej niż droga. Ale to takie moje dywagacje były.

Dzisiaj zadzwonił kierownik. Był własnie na budowie i stwierdził, że chyba fundament jest za niski :wink: . Tzn to jest moja decyzja ale on namawia mnie aby się "wynieść" wyżej bo podczas utwardzania drogi, działka "pójdzie do dołu". Szkoda tylko, że nie zauwazył tego wczoraj (był na budowie ale było urwanie chmury i nie dopatrzył się tego problemu). Z drugiej strony nie jest jeszcze za późno bo chudziak nie został wylany.

Tak więc dzisiaj o 19 jade na budowę, będzie kierownik, szef ekipy i podejmiemy decyzję "czy" (ale chyba jednak tak) i o "ile" wynieśc budynek. Będę musiał zamówić jeszcze wywroteczkę lub dwie i zagęścić jeszcze jedną warstwę piachu. Zostało mi 300 bloczków więc z tym problemu nie mam. Hydraulik stwierdził, że z przedłużeniem rurek nie będzie też jakiegokolwiek problemu. Szef ekipy nawet się nie skrzywił i stwierdził, że jak mam taką wole to oni wpadają i podnoszę mi budynek.

Nie lubię takich sytuacji. Lubią jak cos sie robi, kończy i przechodzi do następnego etapu. Ale z drugiej strony teraz wychodzi na to, że jak ktoś się na budowaniu nie zna to dobrze mieć kierownika, który jest na budowie a nie tylko stempluje...gorzej jak przyjeżdza podczas ulewy :wink: Tak czy inaczej dzięki ulewie nie przyjechała gruszka i nie mam chudziaka. Opatrznośc czuwa :wink: .

Zostaje też problem, że te dwa (może trzy ?) bloczki dodatkowe nie będą docieplone teraz. Ale tak czy inaczej one nie będą zasypywane (byłyby już nad poziomem ziemi) więc folia kubełkowa nie jest im teraz potrzebna, ekipa ma je pomalować visbitem, a docieplić mozna je będzie w dalszym etapie prac (przy ociepleniu bydynku lub robieniu cokołów).

A tak zupełnie na marginesie to po wgłębieniu się w forum, lektury ostatniego Ładnego Domu, rozmowie z kierownikiem i wykonawcami, na ocieplenie pionowe patrzę z przymróżeniem oka. Zrobiłem je bardziej dla spokoju psychicznego niz dla fizycznej potrzeby.

Ech.... jak się kupuje mieszkanie albo gotowy dom to człowiek nie ma takich dylematów :-?

mario1976
22-06-2007, 12:50
21/06/2007r.

Kierownik przyjechał z taką patrzałką geodezyjną, ekipa przyjechała i stwierdzili, że budynek jest za nisko w stosunku do drogi. Jesli droga zostanie podwyższona, a teren jest gliniasty, ciężki, to bedę plywał przed domem w kajaku. Podnosimy o trzy bloczki.

No i podnieśli, zagęścili. Weszło jeszcze 5 wywrotek i domówiłem 4 palety bloczków. Budynek jest wyżej więc trzeba będzie w przyszłości zrobić jakiś jeden-dwa schodki więcej przy wejściu i podsypać teren dookoła budynku. Bedzie on więc sprawiał wrażenie troszkę wyniesionego. Trochę mi to nie w smak bo jak wiadomo będe musiał załatwić w przyszłości kilka-naście ciezarówek z ziemią. Z drugiej strony zasze marzyłem aby dookoła domu była "górka" - znaczy wrażenie górki.

Tak czy inaczej kierownik pracuje pewnie przy setnym domu i nie bede z nim polemizował. Twierdzi, że mnie zaleje więc podniosłem.

22/06/2007r.

Rano przyjechała grucha i wylała 9m3 chudziaka.

Tak więc mam STAN ZERO !!!!!

Ekipa weszła 14 kwietnia więc stan zero robili 9 dni. Gdyby nie przygoda z podnoszeniem stanu zero i warunki pogodowe (deszcz a na działce błoto) stan ZERO byłby po 7 dniach.

Teraz w wersji najbardziej pesymistycznej opuszczają mnie na dwa tygodnie. Wersja realna zakropiona dawką optymizmu to tydzień przerwy.

Od przyszłego tygodnia zwoże już klocki (MAXy).

Dzisiaj w domu podliczę wszystkie faktury i zobaczymy ile stan zero mnie kosztował.

mario1976
28-06-2007, 11:56
27/06/2007

Niestety podliczyłem stan zero. Wyszło prawie co do grosza jak w kosztorysie dla banku ale miałem nadzieję, że wyjdzie kilka tysiaczków mniej. Niestety dołozyłem jakieś 2500 za podniesienie fundamentu. Wczoraj rozmawiałem z moim góralem i twierdził, że jak z ekipą oglądali sobie tereny w przerwie robót to dobrze zrobiłem wynosząc fundament. Droga gruntowa jest wysoko, droga powiatowa także, a mają ją poszerzać więc mogą jeszcze wyniseść.

Tak więc na stan ZERO wydałem:

FUNDAMENTY STAN ZERO

200 zdjęcie humusu
5923 bloczki
385 visbit
1644 ocieplenie
2000 stal
3700 B20
500 pompa
3700 piach+koparka
1500 hydraulik
2000 B10 - chudziak
300 piach do zaprawy
600 cement
6500 robocizna
28952 suma

Do tego dojdzie docieplenie tych 3 dodanych bloczków i mam równe 30 000.

28/06/2007

Nudy jak w polskim filmie :-? Ekipa miała być tydzień wczesniej ale niestety kilka dni lało, były burze, wywaliło jakiś transformator i roboty na innych frontach im się przedłużyły. Będą więc tak jak umówiliśmy się wcześniej czyli koło 9 lipca. Do tego czasu musze zwieźć wszystko na plac (55 palet :o ). W czasie tygodnia mają zrobić parter i strop....a później to już pójdzie chyba szybko.

Plan na najbliższy czas to zamówienie materiału na strop, zamówienie więźby i finalizacja kredytu bankowego bo ostatnio przepuściłem prawie całą gotówkę. Konto zdrenowane dokumentnie. Starczy na pustaki stropowe + belki i zaliczkę na więźbę.

angelb
30-09-2007, 15:57
Jak postępy w budowie?