PDA

Zobacz pełną wersję : Kryptonim W-49.12



sandglass@
17-03-2007, 22:21
Odcinek 1 czyli Zielony Inwestor się śpieszy.

Chyba trzeba zacząć dziennik budowy. Działka już kupiona, projekt kupiony, leży u architekta do adaptacji, ekipę powoli nagrywamy ... Więc chcemy czy nie chcemy, chyba nasz domek w końcu postawimy! A tak na poważnie
to bardzo chcemy i potrzebujemy.
Z naszym domem to historia trochę "na bakier". Nagle zapadła decyzja, że budujemy się. Moja wizja budowy domu i wizja mojego męża bardzo się różniły. To znaczy, ja chciałam powoli, na spokojnie. Najpierw kupić działkę, zasadzić parę drzewek, a potem spędzać wiele miesięcy z nosem w "Muratorze" coby dokształcić się, zdobyć wiedzę budowlaną i mądrzyć się przed murarzami, dekarzami itp.
Mężuś natomiast jak najszybciej, bo nagle bardzo ciasno zaczęło nam się ciasno robić na naszych "apartamentach" w bloku.
Jakoś tak się stało, że mężusiowa opcja wzięła górę. No to zaczęliśmy na gwałt szukać działki. Ludzie gorszego stresa to chyba miałam tylko na egzaminach wstępnych na uniwerek. Wszystkie rady z tego forum na temat kupowania działki poszły w łeb, bo jedym kryterium które należy rozważać to to, czy jakaś działka NIE ZOSTAŁA JUŻ SPRZEDANA, a jej cena nie jest równowartośćią mieszkania ... Coż świat nieruchomości teraz zwariował. Nie ma czasu na porównywanie, namyślanie się.
Moja rada jest taka: Jeżeli jest jakaś działka, która Wam się podoba i na którą Was stać, to ją kupujcie. Jutro może już jej nie być abo może być droższa o
połowę ...
Niestety to nie żart. Spośród wszystkich telefonów, które wykonałam z pytaniem "Czy ta działka jest jeszcze wolna?" jedna z odpowiedzi podobała mi się najbardziej: "Tak jest wolna, ale w tym tygodniu kosztuje o 5 tys. więcej niż w zeszłym". Hiperinflacja kurcze ...
W końcu udało nam się znaleźć działkę w cenie 20zł/m2, 35 km od Poznania, ze to w miarę dużą i przy fajnym lasku. Na działce tylko prąd, więc czeka nas kopanie studni i przydomowa oczyszczalnia ścieków (nie chcemy szamba).

Na szczęście projekty przeglądaliśmy od dawien dawna i w końcu trafiliśmy na nasz idealny: W-49.12.
http://www.dobreprojekty.pl/w4912XTH.jpg
http://www.dobreprojekty.pl/lustra/w4912XPA.gif
http://www.dobreprojekty.pl/lustra/w4912XPD.gif


Im więcej czytam to forum, tym mam większego doła. Jesteśmy totalnie zielonymi inwestorami. A ja nie lubię zabierać się za coś o czym nie mam pojęcia. Odkryliśmy już co kryje się pod kryptonimami: murłata, ściana kolankowa, lukarna, kalenica. Kurcze ale co to jakieś ławy, chudziaki?? Piec kondensacyjny? Ratunku!!!

Już na początku zabłyśliśmy jednym: Najpierw kupiliśmy projekt, a dopiero później postaraliśmy się o warunki zagospodarowania :). Na szczęście projekt spełnia warunki. No i chyba kolejne nasze szczęście: znaleźliśmy geodetę, który porobi nam mapki i przy okazji zajmie się wiekszością pozwoleń, decycji i czego tam jeszcze.

Cóż, pozostaje nam mu zaufać, że załatwi wszystko dobrze, bo nie mamy sposobności przekopywania skarbnicy forum i śledzenia tych wszystkich żmudnych ścieżek które powadzą do pozwolnia na budowę.

Mamy ambitny plan wprowadzenia się w czerwcu 2008. A raczej nie plan, a konieczność. Bo mieszkanie już sprzedane i musimy w czerwcu przyszłego roku grzecznie opuścić lokal ...

plootto
02-04-2007, 22:55
Hm, narratorów tej historii będzie dwóch. Dodam co się zmieniło ostatnio:
1. w kwestii geodety - drażni mnie na maksa, bo nie zrobił jeszcze tych... mapek 1:500. Ciągle czegoś nie ma. Przez niego stoimy z dalszą robotą.
2. architekt. W końcu z żoną uzgodniliśmy jakie zmiany wprowadzamy. Architekt nam to naniósł - narazie na jedną wersję. Musimy sprawdzić (dziś przywiozłem) czy wszystko jest ok. Generalnie nie robimy dużych zmian i coś czuję, że mogliśmy się bez niego obejść
3. "wodociąg" - w zeszłym tygodniu mieliśmy na działce wizytę. Był różdżkarz. Szukał cieków wodnych. Nie wiem, czy robił nas w jajo z tą różdżką, czy faktycznie ona wyczuwała te cieki wodne... Bądź co bądź cieki są dla nas korzystne - były tam gdzie chcieliśmy, a pod domem nie ma... coś tak czuję, że 90% działek tak ma. Ale zobaczymy później bo różdżkarz et consortes będą nam kopali studnię. Woda ma być podobno już na 3 metrach. Wybulimy się chyba z 3000 zł na tę studnię. No, ale pić i myć się trzeba. A gmina nie ma zamiaru na nasze nowe osiedle ciągnąć w najbliższym czasie wodociągu.
4. kanalizacja - nie chcemy szamba. Szukamy bezdrenażowej oczyszczalni ścieków. Wybór chyba padnie na firmę BIOIRES. Jeśli ktoś ma doświadczenie z tą firmą to proszę dajcie znać [email protected] będę zobowiązany :)
5. badania gruntu - zastanawiamy się, czy są potrzebne. Doradzają nam pod fundamenty i szukamy przepisów czy nie trzeba do zgłoszenia do POŚ. Mieliśmy namiar na profesorka z polibudy. Dał dalej kontakt na dwóch doktorków i jednego magistra. Zadzwoniłem do magistra licząc, że będzie taniej. Hm, 1000 zł + VAT. Oni chyba oszaleli z tymi cenami. Temat otwarty - cały czas się wahamy.
6. elektryka - na działce mamy skrzynkę. Ale musimy jeszcze przepisać umowę na nas. Ponadto przyłącyć skrzynkę budowlaną. Elektryk nagrany. Za przyłączenie i pieczątkę 80 zł. Mamy jechać w środę po świętach. Skrzynkę miał załatwić. Ale poszedłem po rozum do głowy i okazało się, że leży jedna wolna u szwagra. Pożyczę. 600 zł zaoszczędzone
7. murarz - jutro podpisuję umowę. Za same mury, stropy, schody itp pierdoły (bez dachu). 37.000 zł. Ile ja się muszę napracować, aby tyle pieniędzy zarobić...
8. dach - murarz ma podwykonawcę. Dach prosty, dwuspadowy. 4 lukarny. Bez zbędnych pierdółek. Prawie 300 metrów. Zarządał 62 zł bez podbitki a 75 z podbitką. A ja myślałem, że mury są drogie. A tu się okazuje, że to był lajcik :) Po pierwsze wahamy się czy podbitka czy bez. Po drugie. Droga ta robocizna jak skurczybyk. Znów poszedłem po rozum do głowy. Przypomniałem sobie, że mam dalekiego kuzyna górala (wspólna prababcia). Dzwoniłem. W sumie może położyć. Po świętach dogadam się do ceny
9. pozwolenie na budowę - w powijakach. Czekamy na mapki (patrz puntk pierwszy "geodeta"). Ale musimy się sprężać. 1 czerwca chcemy rozpocząć budowę... a jeszcze humus zdjąć... materiały załatwić... Poroterm już mamy, teraz jeszcze trochę cementu, styropianu, bloczków, stali... i jedziemy :)

plootto
11-04-2007, 17:34
Mamy w końcu mapki. Co prawda nie w łapce, ale są już u architekta. Jutro jadę opłacić geodetę za mapki i wyrysować dom na mapce z architektem. Potem do gminy, aby uzgodnić wjazd na działkę... a dokładniej na budowę :)
Czeka mnie jeszcze walka o skrzynkę budowlaną - przyda się jakaś z odzysku, bo na nową szkoda kasy. Skrzynkę miałem już mieć, ale okazało się, że jednak nie mam. W przyszłym tygodniu ją zainstaluję - taką mam cichą nadzieję.

plootto
16-04-2007, 19:21
Dziś kolejna wizyta na działce. Tym razem zostały jej wyraźne ślady (wizyty) - kupka ziemi i nowa skrzynka. Razem z zaznajomionym elektrykiem wstawiłem skrzynkę budowlaną. Ja wykopałem dół, a elektryk pomajstrował przy kablach. Przy zasypaniu pomagał 3-letni synek.
Z tego też tytułu dokonałem w sobotę zakupu ciężkiego sprzętu - tzn kupiłem szpadel ze stali hartowanej. Metalowa rączka odlana razem w całości z jednego kawałka metalu. Wydałem na to cudo całe 70 zł, ale przy kopaniu wąskiego, a głębokiego rowu nie żałowałem nacisku i nie obawiałem się jej pęknięcia.
Działka została też dziś ochrzczona. Niestety nie mamy jeszcze sławojki, ale nagle synek zawołał: "tata, kupka!" No i musieliśmy gonić pod płot :)
Jutro jadę do energetyki wskórać coś z papierami. Generalnie interesuje mnie to, aby w mojej skrzynce budowlanej popłynął prąd. Prąd co prawda na działce już jest - elektryk to sprawdził. NIe ma tylko bezpieczników i jeszcze jakichś tam pierdół...[/url]

sandglass@
26-04-2007, 22:15
A oto w końcu pierwsze zdjęcie z naszej działeczki. Skrzynka elektryczna wraz z budowlaną. Pięknie zazieleniło się wszystko wokoło. Z czasem nam te piekne widoczki pewnie zasłonią sąsiedzi. Ale póki co z naszego ogródka będziemy podziwiać taki oto widoczek:

http://images21.fotosik.pl/217/74e7c4ccf242b943.jpg

plootto
05-05-2007, 20:00
W końcu widać postępy na naszej działce.
http://images21.fotosik.pl/253/f239365fa5653041.jpg
wjechał cat i ściągnął nam humus. Teraz mamy ładny placyk na budowę i kawałek Niskich Tatr jako widok z naszej przyszlej sypialni.
http://images20.fotosik.pl/308/1e7081ad0addfcfe.jpg
Niedługo wejdzie geodeta i wytyczy budynek - będzie można już przynajmniej chodzić po pokojach...

plootto
19-05-2007, 18:58
Dodzwoniłem się do pani w Starostwie, która prowadzi naszą dokumentację. Poprosiłem o zweryfikowanie czy są wszystkie dokumenty. Okazało się, że nie... jeden jest źle przygotowany, drugi źle opisany i trzy inne usterki. W poniedziałek muszę jechać i odebrać do poprawki. Mam nadzieję, że uda mi się szybko wszystko załatwić...
Wiedziałem, że nie uda się wystartować 1 czerwca... :(
Dzwoniłem do geodety. Miał w tym tygodniu wytyczyć budynek. Jutro pojadę na działkę sprawdzić czy zrobił robotę...
Mam już zamówione nadproża i stropy. Złożyłem też zamówienie na bloczki. Mają być 4 czerwca. Stal też jest już załatwiona. Jeszcze styropian, piasek, cement, jakiś dysperbit, folia, siatka... o ludzie... i to wszystko tylko na stan zero... a co dalej :([/url][/i]

plootto
29-05-2007, 10:15
Mamy już pozwolenie na budowę. Pani się sprężyła i w czwartek 24 maja odebraliśmy stosowne papierki. Teraz uprawomocnienie, dziennik budowy i zgłoszenie budowy, ale myślę, że przy poprzednich papierkach to będzie pikuś.
Problemy rosną za to na innym froncie...
4 czerwca miały być bloczki. Nie będą. Betoniarnia dostała telefon, że nie otrzyma cementu. Nie wiadomo jak długo. I jestem na lodzie... a ekipa ma wchodzić i budować... bloczki miały być po 2,40 zł netto. Czyli 2,93 brutto. Ne giełdzie mogę od ręki dostać po 3,90 zł brutto. No tak, ale czy warto przepłacać, czy jednak poczekać, choć z drugiej strony nie mam pewności kiedy betoniarnia dostanie cement i jeśli dostanie to czy dla mnie starczy i wtedy w jakiej cenie będzie...
chyba jednak będę musiał przepłacić.... znowu.... coś mnie zaraz trafi....
Z dobrych rzeczy to to, że mojemu kierbudowi urodził się syn (gratulacje!) i ma trochę mnie czasu dla mnie :) ale w ramach rekompenaty zalatwił mi 600 kg stali za darmo - tylko muszę transport opłacić. ma wjechać razem z blaszakiem (też za darmo) w najbliższy czwartek. w czwartek wjedzie ze stalowni też reszta stali...
Dziś przyjeżdża styropian do ocieplenia fundamentów, jakaś papa. Kupiłem też stropy. zamówiłem B10 oraz B20. Wylewamy 1 i 4 czerwca... a potem.. bez bloczków nie pojadę....
Muszę jeszcze ścignąć 3 tirami cegłę, która stoi w... Kołobrzegu... ludzie... jak dobrze, że straciłem pracę kilka dni temu... będę miał czas kiedy to załatwić...

plootto
02-06-2007, 21:46
No cieszyliśmy się z otrzymania pozwolenia na budowę, a tu w międzyczasie wysypało nam się kilka tematów:
1. zadzwoniłem do naszej betoniarni potwierdzić, czy na pewno na 4 czerwca będą bloczki. No niestety, nie otrzymali cementu, mają poślizg. Mam dzwonić w kolejnym tygodniu. Zadzwoniłem, okazało się, że jest jeszcze gorzej, cement może będzie pod koniec czerwca. Zmartwiliśmy się, na gwałt zaczęliśmy szukać bloczków. Żona znalazła. Ale już nie 3 zł brutto, ale 3,90 zł. Kupiliśmy - pierwsza partia jest jużna działce. Ma przyjechać w poniedziałek reszta.
2. Zadowolony, że są bloczki zadzwoniłem do Murarza. Eeee, bo ten tego, nie wejdzie 1 czerwca bo ma poślizg z powodu deszczu na innej budowie. Nie mógł łoś do mnie zadzwonić wcześniej? Bym odwołał zawczasu dostawę na działkę. Dzwonię do hurtowni. NIkt nie odbiera. Transport jedzie. A tam dysperbit, folia, styropian - wszystko co łatwo mogą ukraść. Dogadałem się z sąsiadem i zostawiłem u niego na działce. Pytanie tylko jak długo i często będzie mnie tam tolerował.
Zadzwoniłem do betoniarni - odwołałem B10 i B20.
3. Umówiłem się z HDSem na budowie mojego kierbuda. Stamtąd miałem za friko zabrać barak, którego pewna firma się pozbywała. HDS przyjechał. Musieli najpierw odstawić barak A, aby podjechać pod barak B - czyli mój. Czas leci, kasa też... I co się okazało? Że mój barak albo jest jakimiś hakami przyczepiony od spod,u albo strasznie ciężki. NIe podnieśli... Dzwonię do kierbuda, czy mogę zabrać barak A. Nie, bo ekipa ma tam jeszcze narzędzia...180 zł pojechało sobie HDSem, a ja nadal bez baraku. Muszę robić kolejne podejście

Objechałem dziś temat dachówek. Hm, fala powodziowa idzie dalej. Dachówek też już nie ma praktycznie. Ewentualnie cementowe. Z ceramicznych marny wybór. Mam pierwsze wyceny. W przyszłym tygodniu musimy się zdecydować.
Załatwiona i ugadana też więźba. Po 630 zł. Ale spod Nowego Sącza. Duży kawałek drogi. Transport będzie mnie trochę kosztował. Ale przynajmniej dekarz przypilnuj (stamtąd pochodzi) i mam nadzieję, że drewno będzie w porządku.

Ściany działowe. Gościu chciał mnie naciągnąć na poroton 11. Cena 68,8 zł m. kw. Poszukałem i znalazłem suporex. Wyjdzie mi 48 zł. Trochę różnicy jest.

Murarz ma wejść około 9 czerwca. A chciałem na długi weekend pojechać na jezioro. A tu kiszka. Musimy pilnować budowy.

plootto
05-06-2007, 20:01
No to jesteśmy krok dalej. Dzisiaj kupiliśmy dachówkę.
Ceramiczna
Koramic
czerwona angoba
renesansowa 15
wydane 20.000 zł lekką ręką.
Mam też kupione cegły na ściany działowe... muszę je jednak przewieźć. Koszty transportu dobiją nas... Nie dosyć, że ciężko o transport to tu stówka, tam dwie.. i tak kasa leci...
Dziś robiłem kolejną symulację. Wyszło mi ponownie (i tej wersji się będę trzymał), że starczy nam kasy do stanu surowego zamkniętego. A potem kredycik...

plootto
08-06-2007, 17:01
I w końcu zaczęliśmy!!!!
Fanfary na rzecz naszego murarza!!
Zaczęliśmy dzisiaj naszą budowę. Pierwsza łopata wbita. Wykopy pod fundamenty zrobione. Dziś przyjeżdża beton B10. Jutro będzie kładzione zbrojenie, a w poniedziałek zalewane. W końcu widać, że coś się dzieje i można sobie wyobrazić rozmiar domu - przynajmniej ten w szerokości.
Do tego mamy dziennik budowy. Udało mi się w Starostwie załatwić to w jeden dzień - uważam to za swój osobisty sukces negocjacyjny :) zważywszy, że dziś piątek po Bożym Ciele, więc urzędnicy jak to ciele na łące... nic im się nie chce. Przekonałem jednak panią, że powinna się nade mną zlitować i wydać dziennik od ręki.
Wydałem dzisiaj lekką rekę 12.000 zł. Kupiłem beton na fundamenty, opłaciłem geodetę wytyczenie budynku i zakupiłem trochę stali - te trochę to grubo ponad tona...
Ale aż się serce raduje patrząc jak wre praca...

plootto
10-06-2007, 20:39
Każdy kto dziś rozpoczyna budowę ma trzy obawy:
1. czy dostanie materiały budowlane?
2. czy starczy mu kasy?
3. czy ekipa będzie dobra...?
Chcę opisać ten ostatni punkt. Zastanawiałem się przy wyborze ekipy, czy będzie ona w porządku. Co prawda jest z polecenia, ale różnie to bywa. Niejeden z nas czytał na Muratorze jak to ekipy zchodziły z placu budowy, partoliły pracę itd.
Pierwszy dzień pracy moich murarzy mnie podbudował. Zaczęli o 5.00 rano (!) dodam, że to był dzień po wolnym (Bożym Ciele). Wielu ma standardowy widok polskiego budowlańca - pierwszy dzień po wolnym na kacu...
Dzień później kierbud pojechał na budowę na pierwszą weryfikację. Okazało się, że wszystko w porządku. Kolejny dzień pracy również mają zacząć z samego rana - o 6.00 na budowę wjeżdża betorniarka z B20 do zalania - a przed tym muszą jeszcze ułożyć stal do rowów...
liczę więc, że są to miłe miłego początki :)

PS.
Moja żona i dzieci pojechały na miesiąc na wakacje nad morze. Zostałem sam na placu boju... Obecnie rozglądam się za oknami i drzwiami. Jeśli macie jakieś przemyślenia lub cenne uwagi dla nowicjusza to chętnie z nich skorzystam... :)

plootto
11-06-2007, 20:48
dziś byłem na budowie. Kolejne postępy. Widać już konkretny zarys budynku bo beton został wylany. Choć nie wszędzie. Nie starczyło na taras. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś jakąś gruchę będę potrzebował i wtedy sobie doleję... :)

[/img]http://www.album.com.pl/zdjecie.php?p=0&al=17246&start=0&start_opinie=&prestop=&prestzd=&zm=zo&lz=1&so=&pns=0&do=

sandglass@
15-06-2007, 18:13
http://images22.fotosik.pl/158/d9e63a338f7bd89fmed.jpg

plootto
09-07-2007, 09:39
Minął miesiąc od wbicia pierwszej łopaty na budowie. Niestety w stosunku do stanu, który widać powyżej na zdjęciu nic się nie zmieniło. Murarz nas ciągle olewał i zwodził... dziś żona postawiła mu ultimatum. Ma podobno się pojawić w czwartek. Ale jeśli go nie będzie to ja jestem zdecydowany na zmianę ekipy. Już mamy wstępne namiary na nową, która dobrze robi i podobno jest w miarę wolna...
Ostatnie dni upłynęły mi na jeżdżeniu po hurtowniach z systemami grzewczymi. Nasz projekt zakłada, że opalamy się piecem gazowym. Niestety położenie działki wyklucza "rurociąg" z gazem ziemnym, więc zostanie nam płynny, który jest droższy.
Ponadto zakładamy, że dużą część ciepła pobierzemy jednak z kominka. I wpadł mi do głowy taki pomysł: stawiamy piec elektryczny i budujemy w domu małą elektrownię:
1. zasobnik na wodę na 600 litrów
2. piec elektryczny połączony z zasobnikiem
3. na dachu solary połączone z zasobnikiem
4. mocny kominek (z płaszczem wodnym) dostosowany do grzania 24h (nawet nie wiedziałem, ale nie wszystkie kominki są dostosowane do grzania non stop, większość po max. 12 godzinach należy wystudzić.
Zasobnik ma w sobie taką funkcję, że akumuluje ciepło. Mogę więc nagrzać w ciągu dnia, czy wieczorem w kominku, on zrzuca ciepło do zasobnika, a ten będzie oddawał je na c.w.u lub ogrzewanie w takim tempie jak chcę. Dzięki temu przez całą noc mogę mieć równą temperaturę grzania. A jak nawet zabraknie, to włączy się piec w drugiej taryfie energetycznej i dogrzeje... a w ciągu dnia ciepła woda będzie z paneli solarnych.
To oczywiście teoria, ale mam nadzieję, że trzyma się kupy... zakładam bowiem, że większą część ciepła będę jednak pozyskiwał z kominka, a piec będzie uzupełnieniem - np. zimą, gdy nas tydzień nie będzie w domu.
Alternatywą jest wspomniany gaz ciekły. Ale do niego będzie trzeba istalację, droższy kocioł, jakiś zasobnik - taki zewnętrzny baniak np. Ale dla mnie to będzie płatny baniak.Bo dają go za darmo jak się zobowiążesz do odebrania jakiejś tam ilości metrów tego gazu, a skoro u mnie to będzie ogrzewanie wspierające to mogę nie wyrobić ich wymaganych norm :) Ponadto odejdzie mi też parę groszy na materiały na komin... No i grzanie w drugiej strefie jest dość korzystne...
Trzymajcie kciuki za naszego murarza... jak w czwartek się nie pojawi, to moja żona go chyba walcem rozjedzie... :)

plootto
12-07-2007, 21:08
... i na szczęście mojego murarza pojawił się na budowie - przeżyje i żona go nie rozerwie.
Dziś był ciężki dzień, ale warto było.
Kilka swoich materiałów przechowuję za płotem u sąsiada. Wczoraj murarz potwierdził definitywnie, że wchodzi dzisiaj na budowę. Dzwonię więc do sąsiada, czy może mi przerzucić dwie rolki folii, trochę dysperbitu i klej. Ok, nie ma problemu.
Dziś rano telefon murarza. Gdzie jest sprzęt. Chwila tłumaczenia; znalazł; jest. Ale tylko jedna rolka. I to nie tego co trzeba. Telefon do sąsiada. Nie odbiera. Raz, drugi, trzeci.. skuteczny. Nie może teraz wyjść, ale mogą do niego wejść i pobrać co chcą.
Dzwoni murarz. Wszedł. NIe ma jednej rolki folii. Musi być koniecznie dziś przed południem. Dysperbit się zagotował - trzeba nowy. Klej zamókł trzeba nowy.
Jadę do hurtowni A. Kupuję folię. Droga jak diabli... Zaciskam zęby i jadę na działkę. Przyjechały dziś 3 tiry z porotermem. Murarz mówi, że to 2x za dużo. Przecież sam wyliczał. No dobra, dorzuciłem parę palet na górkę, ale nie aż tyle... Ok, później się będę o to martwił. Najwyżej sprzedam. Przyjechał cat - zaczął rozładunek.
Jadę kilka kilometrów do hurtowni B. Zamawiam dysperbit i klej. Przywiozą jutro na 11.00 Nawet taniej niż w hurtowni A. Ale i tak 500 zł podwójnie wydane... Jadę do powiatu. Do Starostwa. Zapytuję co i jak zrobić, aby w projekcie szambo zamienić na przydomową oczyszczalnię ścieków. Okazuje się, że to na zgłoszenie. Kilka drobnych formalności.
Jeszcze wizyta w energetyce. Chcę kocioł elektryczny. Co i jak ze zwiększeniem mocy. Miły pan wyjaśnił mi wszystko. O dziwo szybko i skutecznie wszystko załatwiłem
Wracam na budowę. Zakończyli rozładunek. Rozliczyłem się. 375 zł poszło papa...
Pogaduszki z murarzem.. on z umowy terminowo się wywiąże. Ale umowa jest do końca września. A ja we wrześniu mam dekarza. Inny termin nie wchodzi w grę. Przypominam murarzowi, że rozmawialiśmy, że przecież powiedział, że do 25 sierpnia wyrobi.... Ja terminu umowy dotrzymam - piszczy monotonnie.
Tłumaczę, że tylko wrzesień dekarz może itd. Postaram się zdążyć, ale nic nie obiecuję... ludzie... i co z tym zrobić....? Zmieniać ekipę? W sumie porządnie pracuje... przykłada się... a dekarz naprawdę nie może później... ściągam z gór dalekiego kuzyna...
Ok. Wracam do domu. 17.30 dzwoni murarz. Zabrakło cementu (acha, nie powiedziałem - dziś stawiał bloczki). Musi być 20 worków jutro na rano. Dzwonię do hurtowni B. NIe odbierają. Dzwonię raz jeszcze. Tak jest cement. Mogą dołożyć. Nie mogą być na 8.00 bo auto w naprawie przyjedzie na mój kurs na 11.00. Czy mogę zapłacić w sobotę? Będę wtedy na działce (35 km od miejsca gdzie teraz mieszkam). Z szefową trzeba załatwić od rana. Ok.
Dzwonimy do murarza. Nie da rady na 8.00. to on sam pojedzie odebrać. Ok, dzwonimy do hurtowni. Proszę o przygotowanie towaru na 8.00.
I trzymajcie kciuki, abym panią przekonał do zapłaty dopiero w sobotę...
ufff
i tak minął aktywny dzień z pracą murarza....

plootto
19-07-2007, 21:32
Nad naszą budową przeszła burza... ale nie tak atmosferyczna tylko emocjonalna. Moja żona pogryzła się z murarzem... On ją obraził słownie, ona też go rozjuszyła... musiałem interweniować i jakoś wyprostować sytuację.
Udało się, topory wojenne zakopane...
A co w kwestii samej budowy...? Przelałem kasę dla murarza i odzyskał humor. Choć po mojej ostatniej wizycie okazało się, że zabrakło mu bloczków do wykończenia tarasu. Nie policzyłem, że garaż wyrównuję do poziomu całego budynku, a ponadto kierownik budowy kazał na całej długości podnieść jeszcze o jeden bloczek. Efekt - brak 3 palet. Ale ten mój łoś - murarz nie zadzwonił i nie powiedział, że zabrakło... dopiero moja osobista wizyta na budowie pozwoliła na wykrycie tego... no i od tego zaczęła się kłótnia...
W poniedziałek ocieplali fundamenty. Jeszcze załatwiłam jakieś brakujące drobiazgi... Popołudniem zjechały brakujące palety bloczków... oj, ceny spadają w końcu... Ale oczywiście o wymurowaniu braków w ten sam dzień nie było mowy.
We wtorek rano czekała mnie pobudka. O 6.00 na budowie mieli się pojawić panowie aby postawić garaż, który będzie robił za podręczny magazynek. Panowie byli, garaż postawili w pół godziny.
A ja, korzystając z ładnej pogody (szósta rano z minutami.... wrrr) pozbierałem rozwalony porotherm z jednej palety. Poukładałem resztki styropianu, papę i dysperbit. Słowem małe porządki na budowie. O 9.00 przyjechała pierwsza wywrotka z zasypką... W sumie zamawiam ich 18!!! Kurcze, nawet nie liczyłem w moich początkowych kalkulacjach, że to będą tak wielkie, nieprzewidziane wydatki. Jedna wywrotka z transportem to 300 zł...
Wywrotki jeździły przez dwa dni... Ale oczywiście już w tej pierwszej znalazłem gigantyczny kamień. Nie wiem czy sam będę potrafił go unieść. Oczywiście monitowałem do żwirowni, ale czy mam pewność, że nie uzbieram całej kolekcji takich kamieni... Zobaczymy po piątku. Czyli pojutrze, bowiem jutro zasypujemy i utwardzamy. W sobotę wchodzi rurkarz - kanalarz i będzie robić podposadzkową instalację + czerpnię powietrza pod kominek.
A w poniedziałek zalewamy B15. I stan zero będzie gotowy. Tak mi się przynajmniej wydaje, chyba, że znowu czegoś nie wiem...

plootto
20-07-2007, 21:30
Po burzy w końcu przyszła pora, aby coś konstruktywnie podziałać. Mijający tydzień przyniósł nam na budowie sporo postępów.
Dwa dni temu mój murarz mnie zaskoczył. Sam przyjechał na budowę i dokończył brakujące elementy tarasu. Nawet nie musiałem go poganiać. W ten sposób mamy już wyobrażenie o przyszłej kawce i herbatce o poranku na tarasie zachodnim, lub pysznym obiadku w upał, na tarasie północnym...
tu taras północny - jeszcze nie dokończony...:)
http://images26.fotosik.pl/32/4c8b7ba673324efb.jpg
a tu taras zachodni...
http://images24.fotosik.pl/32/b994a779c6fbc9b9.jpg
Na szczęście tym razem bloczków wystarczyło.
Wczoraj murarz też się zjawił - wysmarował cały taras dysperbitem; ogólnie dobrze wszystko przygotował do zasypania. Plus dla niego za to, że na całym tarasie zachował spadki 2-3 stopni na zewnątrz, aby później było łatwiej odprowadzać nadmiar wody po deszczach.
Dziś od rana na budowę wjechał catepillar. Miał do rozrzucenia 16 wywrotek piasku. Miało być 13, ale przezornie od razu domówiłem 3 sztuki...
Pojechałem na budowę zweryfikować postępy, moim fachowym okiem inwestora :roll: oceniłem, że jednak tego piachu jest trochę za mało i... domówiłem kolejne trzy wywrotki... Ludzie, wyszło tego 19 wywrotek, a każda po 300 zł... dlaczego w kosztorysach nie wykazują takiego czegoś jako istotnej pozycji...
A tu mój nowy barak (zrobiony z garażu 2x3 metry). Muszę go jeszcze zakotwiczyć, zanim nadejdą większe wiatry...
http://images30.fotosik.pl/32/52b8e68922b334bc.jpg
A tak wyglądało zasypanie fundamentów:
http://images24.fotosik.pl/32/8bdf965022721b6d.jpg
http://images24.fotosik.pl/32/fbd056a1682b7988.jpg
no i ten cat też za darmo nie pracował... jutro muszę odpalić parę stówek...
Dziś po południem miało być utwardzanie... mam nadzieję, że dobrze to zrobili, gdyż jutro wchodzi rurarz - kanalarz... w ostatniej chwili ugadałem z nim, że do kominka należy też podłączyć kanalizę do naczynia wzbiorczego oraz, że ma mi zrobić czerpnię powietrza... Bo potem będzie na to za późno..
A w poniedziałek wjeżdżają 2 gruchy z B15. I mam nadzieję, że wszystko mi spasi...we wtorek chcę jechać bowiem na tydzień nad morze...:)
Zrobiłem też dziś kolejną listę zakupów: 2 palety cementu, wiadro plastyfikatora, 3 palety cegły... Mury zaczną się posuwać dopiero po 1 sierpnia. Wstępnie stropy planowane na 18 sierpnia. Jeszcze tylko musimy podjąć decyzję, czy chcemy, czy nie chcemy mieć żaluzje w kasetach nadokienno - podtynkowych. A my nadal nie wiemy... Chcemy bowiem, tak jak w oryginale zrobić sobie okiennice...
oj te dylematy inwestora...

plootto
21-07-2007, 20:35
Dziś zgodnie z harmonogramem kładliśmy kanalizację. Podoba mi się współpraca z fachowcami, którzy życzliwie myślą o inwestorze. Okazało się, że zapomniałbym podciągnąć rury do wprowadzenia wody do domu. Po wylaniu pierwszej posadzki musiałbym nieźle kuć. Mój rurarz - kanalarz pomyślał za mnie. W pakiecie podprowadził mi także kanalizę pod kominek, a także rurę do czerpni powietrza...
Wszystko to kosztowało mnie 1.700 zł - i znów portfel lżejszy...
http://images30.fotosik.pl/33/54afc9225dda4636.jpg
Przy okazji sprawdziłem jak tam moja zasypka. W sumie piasku starczyło, ale przydałoby się jeszcze 2 wywrotki, aby dobrze obsypać fundamenty na zewnątrz...nic to, następnym razem się poprawi...

sandglass@
04-08-2007, 21:21
Stan zero zakończony. Młody Inwestor przechadza się po salonach.
http://images27.fotosik.pl/47/b9c4933fac55f193med.jpg

Od poniedziałku 06.08.2007 ruszają mury ...

plootto
06-08-2007, 15:22
W zeszłym tygodniu, w piątek murarz na 100% potwierdził, że od dziś, czyli poniedziałku zaczyna stawiać mury. Baaardzo się ucieszyłem z tej wiadomości... Ale im dalej myślałem, tym bardziej w czarnych barwach to wszystko widziałem... Murarz zgłosił zapotrzebowanie na strop na okolice 15 - 20 sierpnia. Strop od dawna zapłacony. Ale niestety hurtownia po 15 sierpnia nie pracuje i ma teraz problem z dowozami towaru, więc dowiozą mi dopiero 30 sierpnia. Hm, no trudno pomyślałem, i tak wszystko się sypie, więc poczekamy do 30 sierpnia. A może coś się zwolni wcześniej, albo jednak wyłożę kasę na transport i sam sobie go zorganizuję...
Mijała sobota, kąpałem wieczorem swojego 3-letniego synka i myślałem o tych stropach. Coś nadal nie dawało mi spokoju - w końcu mnie oświeciło... Przecież ze stropami jadą nadproża... a te będę potrzebował... Hm, pewnie za 3-4 dni.
Dziś rano pojechałem do hurtowni i błagałem, czy mogą przesunąć na połowę tego tygodnia transport. Pani szukała, kombinowała, ale nic z tego. Ok, przynajmniej dowiedziałem się ile to miejsca zajmuje - około 24 miejsc paletowych. Hm, czyli trzeba dużego tracka. Ale skąd ja wezmę tracka w dwa dni...
Pojechałem do drugiej hurtowni kupić kominy. Udało mi się stargować jeszcze 500 zł - troszkę poprawił się nastrój. Nagle telefon - dzwonią od stropów... W piątek będzie transport. Ufff, świat stał się znowu piękny.
Po kominach kurs do żwirowni. Zapłata za dwie wywrotki piasku - 700 zł. Potem do betoniarni. Odebrać 550 zł nadwyżki za beton (wziąłem dwa metry mniej niż przewidywałem). Potem na budowę. Aż się serce raduje. Widać ścianę garażu...
Krótka rozmowa z murarzem. Na piątek stropy ok. Ale czy dobrze zamówiłem....? Okazuje się, że jest problem. W projekcie ściany są 30 cm, a ja robię 25. Więc belki stropowe będą ciut inne... wrrrrr, mierzymy w realu - okazuje się, że tylko jedne belki trzeba poprawić... A czy zamówiłem kształtki.... ? Eeeee, a co to jest...?
Okazuje się, że nie mam do stropu zamówionych kształtek - czyli czegoś na czym opierają się belki stropowe - trzeba zamówić... No dobrze...
I najtrudniejszy temat z murarzem... Umowę mamy do końca września, ale musi mi pod wieniec skończyć do 10 września, bo potem mój kuzyn - góral - dekarz ma 3 tygodnie na postawienie dachu... Trzy razy się upewniam - ok. Wyrobimy się na 10 września... Nie uwierzę do końca zanim nie zobaczę...
Przy okazji na działce obok poznałem Polaka o belgijskim obywatelstwie. Chce kupić obok działkę. Są 2 w sprzedaży przez biura obrotu nieruchomościami... Chcą 75 zł - ja kupowałem po 21. I to chyba moja największa głupota, że nie kupiłem od razu 2-3.... Będę żałował do końca życia... Już bym miał na połowę domu :)
Jadę do jeszcze jednej hurtowni. Muszę zapłacić za 2 palety cegły - sztuka po 1,55 zł - niby znegocjowane z 1,67 zł, ale i tak zdzierstwo.
Potem ponowna wizyta w hurtowni stropów. Na szczęście wszystko udaje się odkręcić... Ale 1800 zł znowu poszło papa... Duuużo kosztuje ten dom... będzie wprost bezcenny...

plootto
08-08-2007, 10:58
Przeczytałem wczoraj wieczorem swojemu synkowi bajkę na dobranoc. Potem on się odwrócił i zasypiał. Leżałem przy nim i coś nie dawało mi spokoju w sprawie hurtowni od stropów. Za 3 dni ma być dostawa, a mnie coś niepokoiło... Zacząłem zastanawiać się nad nadprożami... W projekcie ściany nośne zewn. są na 36 cm, a wewn. na 24. Ja robię wszystko 24 cm. W projekcie nadproża na ścianach zewn. są liczone po 3 sztuki na otwór, a wewn. po 2 sztuki na otwór. Hm... skoro ja zew. ściany mam takie same jak wewn. to ilość nadproży na otworach ścian zewn. mam chyba zamówione za dużo...
Rano zadzwoniłem dziś do swojego kierbuda... potwierdził moje dedukcje... Mam za dużo zamówione. Jednocześnie zalecił, aby do stropu nad garażem (belki po 6 metrów) dokupić zbrojeniową siatkę. Niby hurtownia dodaje to do belek o długości min. 6,20, ale to jest wg norm z lat osiemdziesiątych. A od tego czasu pogorszyło się kruszywo i lepiej dać siatkę także do belki 6 m.
Pojechałem więc do hurtowni i zrobiłem (po raz kolejny) misz masz w moim zamówieniu... Ludzie..., dobrze, że te stropy nie przyjeżdżały na następny dzień... miałem przynajmniej czas na poprawki. :wink:

plootto
10-08-2007, 22:04
W końcu dojechały stropy i nadproża. W sumie 21 palet towaru - wiedziałem co czynię kupując dużą działkę - przynajmniej jest gdzie to ustawić.
Budowa postępuje swoim rytmem. Parter był już dziś praktycznie postawiony. Brakowałem dwóch ścian i zabudowy nadproża.
Dziś też popełniłem kolejny krok do naszego domowego szczęścia - pojechałem do starostwa i złożyłem zawiadomienie o przystąpieniu do budowy przydomowej oczyszczalni ścieków. Wyrysowałem wszystko na mapce 1:500, dołączyłem niezbędny opis techniczny i wypełniłem druczki. Mam nadzieję, że się nie przyczepią i w ciągu 30 dni się to uprawomocni. Choć i tak będziemy budować tę oczyszczalnię dopiero na wiosnę... ale przynajmniej już zaklepiemy sobie miejsce i nikt nam w pobliżu nie wybuduje studni :)

sandglass@
18-08-2007, 20:59
A oto dokumentacja postępów pracy:
Ściany parteru gotowe, stropy czekają ...
http://images25.fotosik.pl/62/f372f564a639ba2amed.jpg
Garaż:
http://images23.fotosik.pl/62/1d31fed03ffaba7bmed.jpg
Młoda inwestorka na salonach:
http://images29.fotosik.pl/62/1f0a145da4feadd6med.jpg
I nasze wymarzone szerokie drzwi tarasowe w salonie:
http://images26.fotosik.pl/62/f4e53297f2f6bc79med.jpg
Jedno trzeba naszemu murarzowi przyznać, robi czysto, zostawia po sobie porządek. Gdyby jeszcze terminowy był to byłaby pełnia szczęścia...
Dzisiaj mąż po skrupulatnych obliczeniach stwierdził, że jednak brakuje paru nadproży ...

sandglass@
31-08-2007, 21:48
Dzisiaj Inwestorka miała dyżur na budowie. Do załatwienia były dwie sprawy:
1) Rozmowa z wykonawcą w celu zmotywowania do dotrzymania terminu
2) Odbiór dostawy dachówek

Co do punktu 1) Inwestorka doszła do wniosku, że wykonawca jest mistrzem w zmiennych nastrojach. Bowiem rano ok 8.00 Inwestorka dzwoni do murarza:
-Będzie Pan dzisiaj na budowie?
-Tak będę.
-Ok 15 będzie Pan, chcę porozmawiać.
-Tak będę.
- To do zobaczenia
-Do zobaczenia.
O godz. 14.00 dostaję sms-a od murarza: "Dzisiaj nas nie będzie". I to wszystko w kwestii punktu 1) :(.
Punkt dwa natomiast prawie bez zakłóceń. Szybko, sprawnie, terminowo. Inwestorka nawet angażowała się w rozładunek dachówki jako:
a) nakierowujący operatora HDS'a na paletę. Tzn. Inwestorka krzyczała "w prawo, w lewo, nie jeszcze trochę w prawo, ok, jedziemy!".
b) siłą fizyczna taskająca do garażu kartony z akcesoriami dachowymi i rolki jakiś membran.

A oto zalążek stropów, a miało być już gotowe ...
http://images23.fotosik.pl/72/172eb75b49e7c7b5.jpg
No i przemiły Pan HDS-owy ze swoją wielką machiną :)
http://images26.fotosik.pl/72/c456875b315a4748.jpg

plootto
01-09-2007, 12:10
10 września zbliża się nieubłaganie. Wtedy przyjeżdżają górale - dekarze. Rezerwacja noclegu już zrobiona - będzie ich 4.
A tymczasem na budowie było trochę sennie. Jeszcze 25 sierpnia nie za dużo się działo. Murarz ciągle obiecuje, że zdąży. A nam sen z oczu spędza kwestia zalania stropu betonem.
No i oczywiście mieliśmy rację. Chcieliśmy uzgodnić z murarzem wstępnie kiedy będziemy zalewać. "A jeszcze nie wiem, zadzwonię i powiem..." My na to, że z pompą to trzeba tydzień wcześniej zamówić. Więc jak powie nam 30 sierpnia, że zalewamy to dopiero na 7 września pompę zamówimy.
Wkurzyliśmy się i 3 dni temu zamówiliśmy beton na 3 września. Nie było łatwo. Postawiliśmy jednak murarza przed faktem dokonanym. A tu niestety trochę deszczu, jeszcze jakaś obsuwa i na poniedziałek się nie wyrobi. Do tego jeszcze dochodzi kierbud - a raczej odchodzi, bo pojechał sobie na wakacje...Wraca dopiero w poniedziałek wieczorem i na odbiór może przyjechać we wtorek rano... A warto, aby zobaczył przed zalaniem.
No więc dziś zadzwoniłem do betoniarni, aby przełożyć na wtorek popołudniem. Facet - nastawiony bardzo proklientowsko użył sformułowania: "to klient powinien czekać na pompę a nie odwrotnie"... hm... jakie czasy, tacy sprzedawcy... "pompowy układ"...? Na szczęście jakoś udało mi się go udobruchać... czekam czy uda się zamienić...
Tymczasem nasz murarz zadzwonił i powiedział, że postara się w innej betoniarni załatwić - chyba ruszyło go sumienie.
No więc czekamy na rozwój wypadków.
A tymczasem... wczoraj przyjechała dachówka (widzieliście). A za tydzień ma być więźba. No właśnie ma być... Zamawiałem ją na 25 sierpnia. Dzwonię kilka dni temu - "mamy opóźnienie panie 5-7 dni". No jak tak, to na 2 września będzie?
"oooo, nie .... zadzwonię i powiem..." Ja na to: pani, ale ja mam zaraz górali co przyjadą stawiać... musi być...
No okazało się, że im prąd wyłączyli, że jakieś przestoje, że nie było drewna... ale robią moje i na 7 września będzie... czyli tuż przed przyjazdem dekarzy...
Miejmy nadzieję...
A w oczekiwaniu na więźbę - parę fotek:
Oto nasz garaż: :)
http://images30.fotosik.pl/73/4868d899b57df5b6.jpg

A tutaj mamy widok na naszą kuchnię - widok ze środka salonu. Po prawej stronie widać wyjście na taras zachodni:
http://images24.fotosik.pl/73/1b877f56fc393e26.jpg

A tutaj nasze tarasy w całej okazałości:
http://images29.fotosik.pl/73/483bea549286c0d1.jpg

A teraz najnowsze osiągnięcia naszego mistrza cegły - belki stropowe są już na miejscu:
http://images26.fotosik.pl/72/a7dbb01ba59a2de0.jpg

I jeszcze widok z poziomu podłogi poddasza na naszą okolicę...
http://images13.fotosik.pl/63/13b4287b5b980ec1.jpg

i to na tyle dziś... trzymajcie kciuki, bo czas ucieka znacznie szybciej niż jeszcze miesiąc temu... ale jak dobrze pójdzie to za 4 tygodnie będziemy mieli już stan zamknięty otwarty i... budowa stanie z braku dalszych funduszy...
Ale o tym będzie kolejny tom opowiadania :)

plootto
01-09-2007, 15:08
oczywiście chodziło mi o stan surowy otwarty - moje zakręcenie nie zna granic... :)

plootto
04-09-2007, 08:58
Na budowie praktycznie praca wre codziennie. W niedzielę budynek był przyszykowany (prawie) do zalewania - jeszcze tylko należało ustawić zbrojenia.
W końcu zdjęli palety ze stropami i można zobaczyć jak wygląda front naszego dworku...
http://images28.fotosik.pl/73/eb73be45f2449f02.jpg
W poniedziałek od rana ekipa pracowała i układała zbrojenia. Popołudniem po wielu perypetiach przyjechał beton - powiem tylko tyle - 5.100 zł poszło papa... :(
Ale w końcu stropy zalane... teraz kilka dni schnięcia i pod koniec tygodnia wchodzimy stawiać ściany kolankowe, wieńce i inne ściany szczytowe... w poniedziałek przyjeżdżają dekarze...
http://images21.fotosik.pl/400/b64f847dda4979d2.jpg
Oczywiście nie obywa się bez nowych kłopotów...
W sobotę żona rozmawiała z murarzem... czy wszystko ma na wieniec, żelastwo itd. A on wczoraj mi mówi, że drut fi 12 się skończył, a taki jest potrzebny na wieniec. Muszę domówić. No, chyba, że kierownik pozwoli, aby zamiast 4x12 dać np. 6x8 bo fi 8 mamy od diabła pana... muszę więc dziś kontaktować się z moim kierbudem, aby to uzgodnić...

plootto
08-09-2007, 18:10
No i stało się... nasz magister cegiełka wbrew obietnicy nie wyrobił się na 10 września... dzisiaj jego murarze zeszli sobie popołudniem z budowy zostawiając taki stan na poddaszu...
http://images28.fotosik.pl/77/f47c7d8c1588575d.jpg
Owszem wrócą w poniedziałek, ale to jest dzień na kiedy góra miała być już gotowa dla dekarzy. Co prawda miał nasz murarz nieprzewidziane zdarzenie - zmarł w tym tygodniu ojciec jednego z pracowników (cała ekipa przez 1 dzień nie pracowała), ale cóż - zdarzenia losowe (różne) trzeba mieć wliczone w działalność. Przecież jak tak dalej pójdzie to on do końca września z robotą się nie wyrobi.
A dekarze zjeżdżają w poniedziałek koło 10.00. Na szczęście pierwsze dwa dni raczej nie będą wchodzić na górę, tylko szykować belki na placu, więc mam nadzieję, że wieniec do wtorku postawimy.
Mimo wszystko trzeba będzie na murarza naciskać. Tym bardziej, że on cały czas chyba nie wierzy, że w poniedziałek dekarze będą... Nawet dziś jeden z jego ludzi stwierdził, że nie uwierzy zanim nie zobaczy..., że miesiąc opóźnienia to jest normalne (ja chyba żyję w innym świecie, bardziej słownym).
A dziś przyjechała więźba. Desek tyle, że chyba pół lasu ścięli :)
http://images13.fotosik.pl/76/be8da631b06a518b.jpg
Z nowości budowlanych należy odnotować jeszcze jeden fakt - mieliśmy kradzież - o średniej dotkliwości. Skradli nam mianowicie pompę ze studni. Tfu, tfu i tak długo wytrzymaliśmy na budowie bez wizyty nieproszonych gości. Teraz się martwimy, czy wizyty się nie powtórzą...

plootto
10-09-2007, 15:56
Dekarze przyjechali... od razu z marszu poszli na budowę i ze dwie godziny koncepcyjnie obmyślali jak go zbudować - tym bardziej, że muszą zacząć od garażu, a dopiero właściwy dom. Oczywiście są jakieś mankamenty w projekcie i będą budować po swojemu - tak, aby było dobrze... :)
Murarze zdziwieni, że dekarze są zgodnie z daną obietnicą. Dziś mieli lać wieniec - zobaczymy co z tego wyjdzie... po południu zaczęło bardzo mocno padać.
Niemniej jednak pierwsze belki zostały przycięte. Stawiają sobie ambitny cel - w przyszły piątek cały dach ma już stać...

plootto
12-09-2007, 08:47
Nasi dekarze od razu wzięli się do roboty.
Oczywiście na początku okazało się, że zestawienie więźby jest lekko zbabolone... Bo jeśli chodzi o belki, które kładzie się na wieniec, to zestawienie mówi, ile powinno być w totalu (81 metrów), ale nie nie podaje długości poszczególnych belek. W związku z tym musieli łączyć - a lepiej, aby na danym murze leżała jedna belka, a nie łączona.
Ale pierwsze efekty już widać...:)
http://images21.fotosik.pl/414/426d4fcf66ac7899.jpg
Oczywiście nasz murarz jeszcze nie skończył swojej części... tylko nad garażem można już stawiać krokwie... ale obiecuje, że do środy, czyli dziś, wszystko będzie załatwione. Chyba też nie wierzył do końca, że ci dekarze faktycznie przyjadą zgodnie z terminem. Ale jak góral daje słowo to święte... Teraz jest trochę tak, że obecność dekarzy pogania naszych murarzy. Wczoraj trochę oniemiałem bo pojechałem na budowę około 18.30 i było na niej w sumie 10 ludzi. Niezła ekipa :) to i postępy widać.
Ale jeszcze mała anegdotka. Jak górale przyjechali na budowę (od murarza było dwóch) to ładnie powiedzieli:"dzień dobry, szczęść Boże". Jak nasz szef murarzy przyjechał, to ani be, ani me, ani kukuryku, ani pocałujta... wójta. Kawał buraka. W końcu razem pracują i są trochę od siebie zależni. On później musi czekać, aż postawią krokwie, aby domurować kawałek ściany szczytowej, żeby było równo. Widać to na tym zdjęciu:
http://images21.fotosik.pl/414/e0573ce0f3b82398.jpg
Z prawej strony krokiew dotyka muru, a z lewej jest odstęp. No i właśnie tam trzeba domurować.
Rosną też kominy, ale o tym w następnym odcinku :)

plootto
12-09-2007, 08:54
No wczoraj się okazało, że błysnąłem, że hej. Jest sobie godzina 10.00 i dzwoni mój murarz. Zaczął właśnie stawiać kominy. Komin pod piec mu się zgadza, ale ma problem z kominem do kominka. Kupiłem komin Plewy. Dwukomorowy: szyb główny oraz wentylacyjny. Takie pustaki dwa w jednym. Ale się okazało, że projekt nie przewidywał podwójnego szybu. Owszem projektant wspomina o wentylacji, że trzeba dorobić. No więc okazało się, że dziura w stropie jest za mała na mój komin - gdybym uprzedził wcześniej murarza to by jakoś zrobił większy otwór. Więc mówię, aby go trochę skuł - nie da rady. Bo z boku idą belki zbrojeniowe. Jedyne rozwiązanie to odwrócić komin o 90 stopni i po prostu będzie te 10 cm wystawał bardziej w głąb salonu.
No dobrze, cóż było robić...
Ale murarz znowu dzwoni. Pyta się po co są te rury przy kominku. No większa do nawiewu powietrza, a mniejsza do kanalizacji. To tak na wszelki wypadek - jakby kiedyś nam płaszcz wodny pękł nie daj Boże to woda będzie miała gdzie zlecieć.
Okazuje się, że jak odwrócimy komin o 90 stopni to nawiew nie znajdzie się pod kominkiem, ale pod szybem wentylacyjnym.
Pomyślał, pomyślał i wykombinował. Komin został ustawiony poprawnie. Szyb wentylacyjny trochę zwężony w miejscu przejścia przez strop, za to mam zabudowaną rurę od kanalizy. W przyszłości będzie trzeba kuć posadzkę i przesunąć rurę, bo teraz dokładnie jest pod szybem wentylacyjnym...
Dobrze, że dało się to jakoś rozwiązać małymi stratami... :)

sandglass@
21-09-2007, 20:35
A oto efekt pracy naszych dekarzy:
http://images13.fotosik.pl/101/bdcda586503361dd.jpg

plootto
30-09-2007, 16:43
Dzisiaj kolejna wizyta na budowie. Bardzo ważna, ponieważ musieliśmy pomyśleć jak zrobić schody. Tzn. nie chcemy zmieniać metody budowania ich, ani przesuwać w inne miejsce, ale chcieliśmy ustalić wysokość stopnia. Coś tam kombinowaliśmy, ale nie do końca nam to wyszło. Za to na dole udało nam się ustawić ściany działowe między kotłownią, łazienką, a pokojem gościnnym - troszkę bowiem pozmienialiśmy w stosunku do projektu. Przede wszystkim przesunęliśmy ścianę działową między łazienką a kotłownią, w stronę tej drugiej. Dzięki temu w małym korytarzyku przed łazienką wygospodarowaliśmy miejsce na piękną dużą szafę do zabudowy.
Ściany działowe na poddaszu są już ustawione. Tam nic w zasadzie nie kombinowaliśmy...
Tutaj zdjęcie jednego z pokoi dziecięcych. Zostawione szerokie otwory na okna balkonowe, ale balkonu nie będzie - zrobimy tylko takie barierki...
http://images13.fotosik.pl/118/fb9c3008427508b2.jpg
Musieliśmy też skontrolować czy nasz murarz wykończył szczyty tak jak mu kazaliśmy i czy wszystko jest przygotowane do położenia dachówki. Na szczęście było ok.
Już praktycznie wszystkie ściany nośne są postawione. Zostało mi 10 palet porothermu. Czyli zużyliśmy na całą budowę aż 50!! :)
A oto nasz domek w całej okazałości. Tylko na dzień dzisiejszy na tarasie nie stoi już winda...
http://images23.fotosik.pl/91/f68af3f922bcdebb.jpg
Mamy jeszcze tylko problem z daszkiem nad wejściem do domu. Nie mamy pomysłu jak tam postawić ścianę - jak to dokończyć... ale może wpadnie nam jakieś natchnienie...
A jutro będzie wiekopomna chwila. Zadzwonię do naszego murarza i mu powiem, że nie dotrzymał terminu umowy - zgodnie z nią miał się wyrobić do końca września. Przez całą budowę mi powtarzał, że on terminu dotrzyma... :)
A chciałbym, aby już skończył i zszedł z budowy bo chcę na niej zrobić porządek. Popalić śmieci, rozsypać humus, pozbieram resztki palet, drewna, poskładam pozostałości po cegłach. Przygotuję budowę na zimowy sen...:)

plootto
24-10-2007, 21:11
Ufff, w końcu mogę napisać parę słów.
Ostatnimi czasy dużo się dzieje. Najważniejsze to to, że murarz zakończył swoje prace. Właśnie w tym tygodniu zrobił zewnętrzne schody oraz zejście do spiżarki. Tak więc stan surowy otwarty - zgodnie z założeniami - osiągnęliśmy. Co prawda mamy poślizg czasowy, ale to nie jest dla nas jakimś problemem.
Teraz zostało mi tylko pociągnąć drewniane podpórki ganku lakierobejcą oraz zamówić na sobotę catepillara, aby w końcu obsypał mi fundamenty.
Przymierzamy się też do kosztorysu, ale idzie nam jak krew z nosa. No bo ile trzeba rusztu na skosy na poddaszu i ile to będzie kosztować... trzeba doświadczenia, aby to dobrze wyliczyć. Dlatego z początkiem listopada siadamy z naszym kierbudem i liczymy - będzie potrzebne do banku. Ścigamy też oferty na okna, prace instalatorskie - w listopadzie chcemy umawiać fachowców.
Ostatnio trochę się zdrzaźniłem, bo wbrew oczekiwaniom nasi dekarze nie okazali się tacy fajni jak mieli być - zrobili trochę fuszerek. Na szczęście nie są to błędy nie do poprawienia, ale mam już ich dosyć. Na wiosnę do wykończenia dachu wezmę miejscowych.

sandglass@
06-11-2007, 06:38
Od teraz do wiosny będzie ciszej na naszej budowie. Zimą zimujemy :)
Murarz skończył to co miał robić, no prawie, bo komin niekodończony i zastanawiam się, kto teraz się za to weźmie ...
W mglisty poranek nietypowi goście koło pojawili się koło naszego domku
http://images25.fotosik.pl/107/2955c3df6cb9f9a1med.jpg

plootto
22-11-2007, 20:49
Jesień na naszej budowie zawitała w pełni, a nawet można powiedzieć, że zima, bowiem przy ostatniej wizycie od północnej ściany domu zauważyłem parę placków zamarzniętego śniegu.
Ostatnio nic się nie dzieje - no może oprócz sporu z naszym murarzem. W skrócie mówiąc polega to na tym:
1. murarz uważa, że wykonał dodatkową pracę - dodatkowe zbrojenia i wylewanie wieńca ręcznie - i należy mu się za to ekstra kasa - chce 1.200 zł
2. my uważamy, że owszem jest to dodatkowa praca vs. nasza umowa, ale z drugiej strony nie robił paru rzeczy, które w umowie były określone - zrezygnowaliśmy z tego. Dlatego uważamy, że prace się zbilansowały.
W rozmowach ze mną jest w miarę miły i spokojny, ale rozmawiając z moją żoną robi się facet agresywny. Zresztą jak kiedyś nawet mieliśmy mały spór na budowie, to nie potrafił rzeczowo argumentować tylko zaraz się unosił.
Chcieliśmy pójść facetowi na rękę. Ponieważ komin, który nam postawił jest trochę za niski no i nie ma jeszcze czapy położonej to zaproponowaliśmy kompromis. Przelewamy mu 500 zł, on dokończy komin i wtedy znowu przelejemy 500 zł. W końcu coś jest warte nie tyle ile ktoś chce otrzymać, ale tyle ile ktoś chce zapłacić :)
No, ale oczywiście odpisał nam smsa lekko bluzgającego. No to stwierdziliśmy, że się nie odzywamy do niego. W końcu chcieliśmy kompromisu, ale to on "zerwał rozmowy". Trochę się obawiam, czy nie zrobi nam umyślnie jakiś szkód na budowie...
Teraz czeka nas dużo innej pracy. Robimy kosztorys. Z grubsza już wiem, że będę potrzebował 300 - 350 tys. zł. Może wyjdzie 300, ale będziemy wnioskować chyba o 350 :) uff, jeśli o mnie chodzi to strasznie wielkie pieniądze... no ale chyba za bardzo nie mamy innego wyjścia.
Odwiedziłem kilka banków i zebrałem oferty - niestety gorsze niż jeszcze rok temu - stopy procentowe idą w górę, większe prowizje - już nie ma takich dobrych promocji... Wkrótce będziemy musieli się na coś zdecydować.
Ponadto robimy wyceny fachowców. Elektryka, kanalizy, systemu ogrzewania, okien... też będziemy niedługo musieli się umawiać. Powinienem właśnie ponanosić poprawki na schemat instalacji elektrycznej - co gdzie chcę mieć, ale totalnie nie mam wizji - i to jest właśnie najgorsze...

http://images30.fotosik.pl/117/fc840bd4ba9aa680.jpg
Nasz domek w całej okazałości.
A tu tyły domku - widać, że wszystko wyrównane i przygotowane do zimowego leżakowania :)
http://images25.fotosik.pl/116/34d2f1ebf3a3e2b4.jpg

Wracając do obecnych prac papierkowo - wycenowych to wiedziałem, że najgorsze dopiero przed nami. Ilość szczegółów i detali do uzgodnienia jest porażająca... Ostatnio się zastanawiałem jak ustawić wannę, prysznic itd w łazience na piętrze. Mam jeszcze bowiem pole manewru. A na kafelkach to chyba zbankrutuję - wydaje mi się, że do obłożenia mamy hektary...

plootto
02-01-2008, 20:40
Zima jest długa i ma się mnóstwo czasu na różne zaległe sprawy. Przynajmniej tak mi się wydawało do tej pory. Dla nas ta zima biegnie bardzo szybko - za szybko. Mieliśmy zamiar do końca roku 2007 wziąć kredyt i kupić okna. Niestety tak gdzieś nas zakręciło, że wcale tych okien nie kupiliśmy, ani nie wzięliśmy kredytu. Dopiero załatwiamy formalności. Do finału weszli Nordea Bank oraz Millenium Bank. Ostatecznie wygrał ten drugi. W kontekście zmian na polskim rynku i podwyżek stopy procentowej zdecydowaliśmy się na kredyt we frankach. Mamy nadzieję, że przez najbliższych kilka lat złoty pozostanie silny.
Myślę, że do 15 stycznia uda nam się z tym kredytem obrobić.
Zastanawiamy się też nad oknem. I chyba zdecydujemy się na firmę DAKO. Z polecenia naszego kierownika budowy, gdzie dobra jakoś i nie ma szaleństwa cenowego. Jeszcze negocjujemy, ale faktycznie ceny przystępne. W najbliższy weekend jadę na budowę sprawdzić co słychać, a ponadto chcę obmierzyć wysokość garażu i bocznych ścian - dajemy do wyceny bramę garażową. W tej samej firmie co okna.
Do tego oczywiście walczymy na wszystkich innych frontach. Tzn. robimy wycenę elektryka, kanalizacji oraz zastanawiamy się nad systemem grzewczym. Jest to dla mnie bardzo ważne, bo po pierwsze jest to największa pozycja w naszym budżecie a ponadto koszty funkcjonowania tego w zasadniczy sposób rzutują na koszty eksploatacji domu. Dlatego jest nam się trudno zdecydować u kogo zrobić, jaki wariant. Generalnie zasada ma być taka:
1. kominek
2. panele solarne
3. piec elektryczny
to wszystko podłączone do zasobnika wody, który kumuluje ciepło. Stamtąd instalacjami rozprowadzamy na co i cwu.
Do tego myślimy, aby parter robić w ogrzewaniu podłogowym. I tu też cały czas się wahamy.
Już nie wspomnę o takich detalach jak kafelki, panele itd. Ostatnio byliśmy w sklepie z kafelkami i żadne nam się nie podobały.
Styczeń to będzie dla nas miesiąc wytężonej pracy. 30 wyjeżdżamy na mały urlop i wracamy około 10 lutego - wówczas już chcemy ruszać z pracą - tzn wstawić okna, drzwi i bramę garażową, podciągnąć alarm (jeszcze nawet nie myśleliśmy o firmie... :( ) no i zacząć dalej dłubać elektrykę... oj, mnóstwo pracy przed nami, a 30 czerwca jakby za parę dni (do tego czasu musimy się wyprowadzić).

plootto
11-01-2008, 19:30
Dziś zadzwoniła pani z banku - przyznano nam kredyt. Jak wszystko pójdzie dobrze, to we wtorek podpiszemy umowę i do końca tygodnia możemy uruchomić pierwszą transzę.
Czas najwyższy!! Bowiem na budowie mamy mocne postępy. Wizualnie nic się nie dzieje, ale mamy już wybranego elektryka - w kolejną sobotę jestem umówiony z nim na omówienie szczegółów. Jutro zaś przyjeżdżają obmierzyć okna. Mam nadzieję, że pogoda dopisze, bo jestem lekko zagrypiony, a wizyta na budowie potrwa kilka godzin. Bo mam też umówionego pana od dokończenia dachu, przyjedzie też facet od stropodachu (ocieplenie), a także przedstawiciel firmy ochroniarskiej, aby przedstawić swoją ofertę.
Zaklepane mamy też tynki - Knaufa 25 zł/m. Ani drogo, ani tanio. Mam nadzieję, że solidnie.
Codziennie praktycznie gdzieś dzwonimy i coś załatwiamy. Ale jest tego tak dużo, że chyba nie sposób wszystko kontrolować... szkoda :(

plootto
18-01-2008, 22:13
I mamy kredyt - umowa podpisana. Jeszcze tylko drobne formalności w sądzie i uruchamiamy pierwszą ratę.
Czas najwyższy bo robi się ciepło i niedługo ceny wełny i styropianu zaczną galopować.
Korekta do poprzedniego wpisu - tynk urwało się urwać o 0,50 zł - zawsze coś:) i wyjdą mi po 24,50 zł z materiałem.
Wahamy się jaki system alarmowy zamontować. Pierwotnie bardzo mi się podobała oferta pewnego czeskiego producenta, ale niestety tam alarm uruchamia się na pilota. A tego nie chcemy - jednak preferujemy kod alfanumeryczny. Wydaje się nam bardziej bezpieczny. No i kod zawsze ktoś z rodziny bedzie pamiętał, a pilota łatwo zgubić.
Podjęliśmy też decyzję co do okien. W salonie i i kuchni obustronnie barwiony złoty dąb, natomiast pozostałe barwione jednostronnie. Robimy też rolety - ale tylko w dużych oknach w salonie i u dzieci. Rolety mają nas zabezpieczyć w sumie przed utratą ciepła - szczególnie w zimne dni. Bo przed złodziejem to na pewno nie do końca nas uchronią.
Jutro też będę ustalał koszty posadzek. Nie jest kurcze łatwo. Ostatnio facet, który był na budowie zapowiedział: 12 zł robocizna + 1,5 zł za układanie styropianu i folii. Do tego jeszcze 50 ton piachu i 6 ton cementu. Chyba będę musiał sobie teraz to zaklepać, bo potem ceny surowców pójdą mocno w górę. Nawet nie wiem jakie są aktualne ceny :(
Najgorsze jest to że goni nas czas. 31 styczni wyjeżdżamy na półtora tygodnia i do tego czasu chcemy mieć wszystko ustalone. Wracamy koło 11 lutego i w okolicach 15-20 chciałbym startować z pracami - jak pozwoli pogoda.
W sumie okna to myślę, że damy rady - gorzej z elektrykiem. Zapowiedział, że potrzebuje +10 stopni... no i będzie robił tylko w weekendy, więc troszkę to potrwa. Ale zakładam, że w 3 weekendy się zmieści... A potem tynki...

plootto
21-01-2008, 19:28
Dziś byłem w Sądzie Rejonowym. Złożyłem wniosek o wpis hipoteki do księgi wieczystej. 200 zł poszło pa pa... Ciekaw jestem ile godzin ktoś spędza nad takim wpisem i ile papieru zużywa, aby kosztowało to właśnie dwie stówy... Państwo nieźle na nas zarabia. No tak, ten kogo stać na kredyt na budowę domu musi nieźle zarabiać, aby go spłacić - oto dewiza naszego państwa.
Niemniej jednak efekt jest taki, że jutro uruchamiamy pierwszą transzę i możemy iść na zakupy.
Dziś siedziałem nad cenami wełny mineralnej. Generalnie idzie w górę. Mi wełna będzie potrzeba dopiero pod koniec kwietnia, jeśli nie początek maja, ale nikt nie chce mi tego tak długo trzymać. A w kwietniu na pewno będą wyższe ceny - jeśli w ogóle będzie możliwym dostanie wełny. A na budowie nie mam gdzie tego trzymać - luzem nie mogę, bo pokradną... ot, kolejny z wielu dylematów.

plootto
18-02-2008, 22:05
Wiosna nadciąga a wraz z nią ruch na budowie.
Ostatnio to nawet to był bardzo duży ruch. Naszą posesję odwiedziła najprawdziwsza wichura. Akurat byliśmy na zimowych wakacjach we Włoszech, kiedy to dostaliśmy telefon od naszego przyszłego sąsiada. Okazało się, że powiało i zdemolowało nasz barak. To nawet lekko powiedziane. podniosło do góry, przetoczyło kilkadziesiąt metrów i rzuciło na posesji obok. Barak połamany, do niczego się nie nadaje.
Najgorsze, że odkryły się skarby wewnątrz baraku:
- przedłużacz elektryczny
- taczka
- łopata
- mnóstwo różnych gwoździ
wszystko to znalazło nowego właściciela. Straty liczone na kilkaset złotych... no cóż, szkoda... A swoją drogą, ja to bym się ze wstydu spalił, gdybym komuś tak z budowy podwędził sprzęt...
http://images29.fotosik.pl/161/281fb2ccd53217e2.jpg
W miniony weekend byłem na budowie i czyniłem ostatnie przygotowania do wydarzenia, które nastąpi w najbliższą sobotę - wstawiamy bowiem okna. A jakie to przygotowania? Cały czas zastanawialiśmy się co zrobić z drzwiami. W końcu zdecydowaliśmy. Główne drzwi zabijemy teraz dechami, a drzwi pomiędzy kotłownią i garażem będą tymczasowym wejściem. Już widziałem w castoramie - takie ocynkowane po 268 zł. Poproszę kolegę o pomoc w przywiezieniu na budowę, a ekipa od okien obiecała, że wstawi mi te drzwi.
http://images26.fotosik.pl/161/3f608b764b5f0ab3.jpg
W ostatnich drzwiach otrzymaliśmy też zawiadomienie z sądu, że hipoteka jest wpisana, jutro żonka jedzie do sądu pobrać wypis i nie będziemy musieli płacić ubezpieczenia kredytu - bo w końcu nam wypłacili pierwszą transzę.
Od razu wykorzystałem część z niej na opłacenie okien. W sumie nas kosztują 10.700 zł. Udało mi się także znaleźć hurtownię, która przetrzyma nam styropian oraz wełnę mineralną. Za styropian zapłaciłem 150 zł za kubik, natomiast wełna mineralna URSA DF40 (czyli ta cieplejsza) mam ją w cenie: 10 cm po 13,50 zł zaś 15 cm po 20,00 zł. Z dostawą i magazynowaniem co najmniej do końca marca.
Teraz po głowie chodzą nam dwie sprawy:
1. wybór firmy ochroniarskiej. Zdecydowaliśmy się w sumie na firmę Dozór - już chronią sąsiada i są dość blisko - więc krótki czas interwencji. Ale stawkę żądają śmieszną 250 zł miesięcznie w tym wszystkie dojazdy w cenie, albo 60 zł miesięcznie + 1,20 za każdy kilometr dojadu - a jest tego w sumie 40 km, więc wyjdzie 48 zł za interwencję. Pierwsza oferta jeśli chodzi o układ jest fajna, ale za droga, druga zaś nieżyciowa. Rozmawiałem dziś wieczorem dość długo z przedstawicielem ich firmy no i facet ma pomyśleć do jutra nad rozwiązaniem pośrednim
2. drugi temat to kwestia ogrzewania. Zdecydowaliśmy się nie mieć paneli solarnych, za to na dole będzie wszędzie podłogówka. Mamy wycenę od dwóch instalatorów - z Gniezna i Pobiedzisk. W sumie z obydwoma fajnie mi się rozmawiało, ale ten drugi jest trochę tańszy. I wszystko by było ok, gdyby nie nasz kolega, który zamieszał nam w głowie i powiedział, że na ogrzewaniu prądem się zajedziemy finansowo i lepiej postawić sobie pompę ciepła. Że nie jest to już takie drogie. No okazało się dzień później, że kolega się trochę przejechał i pompa ciepła to wydatek ok 70.000 zł a na to zupełnie nie jesteśmy przygotowani. Ale ziarno niepewności zostało zasiane. Od wczoraj się głowimy co z tym fantem zrobić. Może faktycznie nasz model nam nie wyjdzie (w nocy grzejemy piecem na bufor - grzanie w drugiej taryfie) i oddajemy ciepło w ciągu dnia... Może faktycznie będziemy płacić za to jak za młode zboże. Ale co jest lepsze. Teraz ponieść małą inwestycję, a potem płacić miesięcznie duże haracze, czy lepiej teraz dużą inwestycją zapewnić sobie niskie koszty ogrzewania (ale i większą ratę kredytu). A do tego wszystko to w kontekście, że raczej za 10 lat dojdzie do nas gazociąg do którego zapewne będziemy chcieli się podłączyć... I co tu robić? Poszukałem dziś pewnych symulacji i okazało się, że w perspektywie 15 lat najtańszym rozwiązaniem (instalacje + roczne koszty) źródłem ogrzewania jest kocioł elektryczny na podłogówkę. Nawet lepiej to wychodzi cenowo niż pompa ciepła - tę zabijają wysokie koszty wejścia.
Ale nadal nie dawało mi to spokoju. W końcu znalazłem salomonowy werdykt. Robimy naszą instalację. Czyli kocioł elektryczny. Zobaczymy przez pierwszą zimę, czy praktyka pokryje się z założeniami (czyli grzanie w nocnej taryfie i oddawanie ciepła w ciągu dnia). Jeśli tak, to będziemy mogli mówić o sukcesie, a jeśli nie, jeśli okaże się, że koszty miesięczne nas zabijają to:
1. będziemy mieć całą zimę na znalezienie nowego systemu
2. może coś się sanie na rynku i koszy pomp spadną
3. może wpadniemy na jeszcze lepszy pomysł
4. koszty wejścia w kocioł są naprawdę niewielki (2, góra 3 tys. zł) więc nie będzie tego żal
5. będziemy znali realne koszty grzania, więc będzie punkt odniesienie do obliczenia rentowności inwestycji w alternatywne źródło ciepła.
No i kolega jest synem leśnika i mówi, że są coraz większe problemy z pozyskaniem dobrego i taniego drewna.
No, jeden kłopot rozwiązany - a przynajmniej odłożony w czasie. Zostaje jeszcze drugi - jaką ekipę wybrać. Jutro podzwonię, porozmawiam z nimi, może wyjdą na światło dzienne jakieś fakty, które ułatwią podjęcie decyzji.
A swoją drogą mam już umówione ekipy:
- tynki maszynowe 25 zł
- posadzki (z total materiałem) 51 zł - choć kupiłem już styropian, więc wyjdzie trochę taniej
- ocieplenie stropodachu 28 zł (myślę, że tu mam super stawkę)
Dogadujemy się też co do oczyszczalni ścieków (choć ostatnio odkryłem, że nie za bardzo mam ją zaplanowaną w kosztorysie - tzn. nie mam jej zupełnie - po prostu zapomniałem wpisać, czy oczyszczalnię, czy też szambo). Więc mamy na oku oczyszczalnię - koszt około 12.000 zł. Dziś dzwoniłem też do pana od mebli kuchennych - na czwartek jesteśmy umówieni na spotkanie. Dzwoniłem też do złotej rączki, co może nam położyć kafelki. Myślę, że w ciągu tygodnia sprawa nabierze rumieńców.

plootto
23-02-2008, 18:55
No i wstawiliśmy okna. Ekipa zjawiła się o 9.00 i rzetelnie pracowała do 15.45. Wstawili mi też drzwi, które kupiłem jako tymczasowe w Castoramie.
Instalowaliśmy też od razu alarm. Teraz nie będę mógł spać po nocach, bo będę się obawiał, że ktoś tam krąży i czyha...
http://images32.fotosik.pl/154/beb27ef9fd73e721.jpg
Ruszyła też elektryka. W przyszłym tygodniu powinienem mieć już okablowaną górę. Mam nadzieję, że do 15 marca się z tym wyrobimy. Potem mają wejść tynkarze. Chyba będę musiał do nich zadzwonić i się im przypomnieć...
Był też instalator. W końcu wybraliśmy. Zbiliśmy trochę kasy i wyszło nam robocizny 10.500 zł za:
1. przyłączenie wody do domu
2. instalację hydrofora
3. instalację kotłowni
4. dokończenie instalacji wod- kan
5. zrobienie ogrzewania podłogowego
6. zrobienie na górze ogrzewania kaloryferowego
7. rozprowadzenie wody do wszystkich urządzeń
Planowany termin pierwszych prac z tego zakresu to początek kwietnia

plootto
09-03-2008, 20:31
Nasi elektrycy pracują co prawda tylko w weekend, ale za to całą parą. Przyjeżdżają około 9.00-10.00 w sobotę i robią do późna w nocy - i to dosłownie. Poprzedni weekend pracowali do 23.30 a ten do 2.15 w niedzielę. Śpią na budowie - mają swoją przyczepę campingową. No i dalej w niedzielę pracują gdzieś do 18.00.
Już praktycznie cały dom jest okablowany. Jeszcze tylko w przyszły weekend jakieś poprawki i dokończenia i elektryka będzie gotowa. Za tydzień wchodzą też tynkarze. Dzisiaj byliśmy na działce i szykowaliśmy okna na ich przyjęcie. Oklejanie futryn taśmą malarską a szyby zawijaliśmy w folię strech. Jutro na budowę wchodzą też instalatorzy od wod-kan. Będą robić przebitki na rurki i rozprowadzać kanalizę - chciałem aby zrobili to jeszcze przed tynkami.
Wczoraj za to był bardzo pracowity dzień. Wraz z moją Inwestorką przerzuciliśmy chyba ze 3 tony drewna. Musieliśmy bowiem wysprzątać cały garaż, ponieważ elektrycy potrzebowali dostęp do ścian. No a za tydzień tynkarze. Więc cały skład drewna i palet jaki mieliśmy powędrował za garaż - na świeże powietrze. Przy okazji okazało się, że w garażu mieliśmy gościa - pod ostatnimi dwiema paletami siedział zając - malutki i struchlały - uszy skulił po sobie i nie chciał się ruszyć - no ale musiał....
Za tydzień muszę powyciągać wszystkie zbędne porotermy i posprzątać trochę podłogi - później nie będę miał na to czasu... No i chcę zamówić wyrównywarkę do zrównania ziemi za domem - zasadzę w niedzielę trochę trawy, aby na lato, jak się wprowadzimy było trochę zieleni. Na początku kwietnia dosadzimy parę drzew owocowych, a dla dzieci zbije się piaskownicę.
Serce się raduje jak człowiek widzi kolejne postępy we własnym domu. I choć znowu widzimy, że można było zrobić inne fajne rzeczy na danym etapie to nic to... najważniejsze, że wszystko idzie zgodnie z planem od początku i że naprawdę mamy dużo szczęścia... Wracając dzisiaj z budowy nawet to głośno powiedziałem, że udało nam się wystartować tak jak sobie zaplanowaliśmy, że na ten weekend miały być przymrozki i się baliśmy, czy nie będzie elektrycznego przestoju w kładzeniu instalacji, a tu się ociepliło i zrobiło 12 stopni, więc wszystko idzie do przodu. I gdy to wypowiedziałem to w tym samym momencie po lewej stronie od szosy zobaczyliśmy wszyscy 2 bociany, które krążyły nad łąką i szykowały się do lądowania... A zobaczyć w danym roku po raz pierwszy lecącego bociana (a nie siedzącego czy stojącego w gnieździe) to zwiastun pomyślnego roku i zapowiedź wielu szczęśliwych dni...Więc oby moje słowa były dobrą wróżbą...

plootto
11-03-2008, 20:31
Wczoraj miała być ekipa od kanalizacji na budowie. Nie zjawiła się.
Facet obiecywał, że czy się zjawią czy nie to i tak do mnie zadzwoni. Nie zadzwonił. Dziś się trochę wkurzyłem. Skoro tak ma wyglądać współpraca i to od samego początku to ja dziękuję za taki biznes. Dzwonię więc do niego, a on na to, że ekipa nie mogła się pojawić, bo gdzieś tam na innej dużej budowie mieli opóźnienie (uprzedzał mnie że tak może być) a on sam nie zadzwonił bo na budowie spadł z rusztowania do jakiegoś betonowego basenu - wprost do wody i zamoczył telefon - skasowały mu się wszystkie numery. Jeśli buja to przynajmniej ma oryginale wytłumaczenie. Umówiłem się więc z nim na sobotę na budowie. W sobotę podjedzie też p. Tomek który nam dokończy dach - jesteśmy umówieni na wejście 10-15 kwietnia - czyli muszę się zakręcić bardzo szybko wokół okien. Za 10 dni święta więc nic nie załatwię, a potem to już z górki...
Ostatnio na budowie mieliśmy gościa - zajączka.... Oto on w całej krasie...
http://images33.fotosik.pl/175/dfdbe3ecf0473522.jpg
Widać, że Wielkanoc tuż tuż... :)

plootto
30-03-2008, 08:25
Instalacje elektryczne skończone. Skończone także tynki.
Ufff, już tyle mamy za sobą... tyle etapów (jak na tej budowie tyle się dzieje, to człowiek nie ma czasu na pisanie bloga) już przeszliśmy i z drugiej strony tyle czasu piszemy tę naszą historię. Właśnie się zorientowałem, że to już rok pisaniny i w sumie 1,5 roku myślenia o budowie na jesieni 2006 zaczęliśmy szukać działki.
No, ale do rzeczy. Jak pisałem tynki położone, dziś nastąpi ich odbiór. Tynki są gipsowe. Wymagają doszlifowania tu i ówdzie, ale mam nadzieję, że szybko się z tym uwiniemy. Na zdjęciu widok na kuchnię - po lewej stronie dobudowana ścianka, za nią będą meble kuchenne. Ścianka będzie obłożona płytkami klinkierowymi.
http://images32.fotosik.pl/196/1f3aac0455f87fc1.jpg
Wczoraj robiliśmy kolejne podejście do kafelek, a także próbowałem zorientować się w cenach kaloryfera. Chyba zdecyduję na się PURMO. Znalazłem w internecie za 2/3 ceny ze sklepu. Wybraliśmy też wannę - tzn. Inwestorka wybrała, bo ja jestem cały czas sceptyczny, ale chyba decyzja chyba zostanie podjęta przez milczącą aklamację :)
Starałem się też wybrać w końcu kominek. Waham się pomiędzy makrotermem a lechmą. No i nie mogę się zdecydować. Chyba w środę wezmę sobie urlop i pojadę jeszcze do ctm polonia. Może tam znajdę jakiś konsensus?
W tym tygodniu wchodzi (we wtorek) instalator. Więc ruszymy z kolejnym ciężkim etapem. Jutro na budowie mam ostatnią z nim odprawę i uzgodnienie szczegółów. A za tydzień zaczynamy dokańczać dach. Mamy z tym pewien kłopot - na klatce schodowej stwierdziliśmy, że dodamy okno dachowe. Ale niestety krokwie idą tak, że nie da się okna osadzić na środku klatki - może być z lewej albo prawej. Ale to wizualnie nie będzie za ładnie wyglądać. Więc stwierdziliśmy, że damy dwa. Ale to już dodatkowe 3.000 zł, a nie mamy zbytnio kasy na nieplanowane wydatki. Hm. Pomyślałem i stwierdziłem, że damy świetliki - takie prostokątne, trochę, mniejsze od okna, ale wejdą dwa, oświetlą korytarz no i będą kosztować "tylko" 1.500 zł. Już lepiej to brzmi :)
W kolejnym tygodniu wylejemy też posadzkę na piętrze. Tam nasz instalator szybciej się uwinie, pan posadzkarz wejdzie, rozłoży styropian, folię itd. i zaleje. W tym czasie na dole instalator dokończy swoje dzieło, rozłoży podłogówkę i znów wejdzie pan posadzkarz i zaleje dół. W ten sposób nie będą sobie przeszkadzać. Efektem tego będzie gotowa podłoga koło 14 kwietnia. No a potem... potem będziemy robić płot. Uzgodniliśmy, że 1,5 metra, siatka zielona cynkowana, wzmocniona drutem 3,1 mm. Z bramą i furtką. Wyjdzie mi za 110 metrów coś około 7.000 zł.
Wczoraj na budowie wyniosłem wszystkie porotermy jakie jeszcze były na piętrze. W sumie coś koło 60-70 sztuk. Nasapałem się nieźle. W sumie mam do sprzedania około 160 luzów oraz 12 palet... Chyba wypchnę na allegro.

plootto
30-03-2008, 20:41
Dziś opróżniłem praktycznie cały dół z wszystkich cegieł jakie tam były. Popaliłem worki po tynku gipsowym a także położyłem na strychu, na styropianowych panelach wszystkie ważne i potrzebne rzeczy - wiatrownice do zamontowania do dachu, jakieś gwoździe, karton z piłą itd.
Narobiłem się, że hej... teraz siedzę i zastanawiam się nad bramą garażową. Z siłownikami mi wychodzi 7.000 zł. Kurcze, dużo...
A na budowie miałem dziś przygodę. Moi elektrycy z desek z bili drabinę. No i ja do robienia porządków jej używałem. Ale oni ważą z deka mniej... a raczej kilkadziesiąt kilo mniej (ja mam według ostatniego odczytu 113 kg, przy wzroście 198 cm) no i wszedłem na tę drabinę... stopy miałem gdzieś ok. 1m nad ziemią no i szczebelki nie wytrzymały. Tak jak stałem tak zjechałem 4 stopni w dół rozwalając całą drabinę. Potem trochę kuśtykałem, ale na szczęście obyło się bez większych obrażeń.

plootto
05-04-2008, 18:36
Dziś był dzień prac zewnętrznych. Zaopatrzony w łopatę i grabie zrównałem kawałek terenu za domem. Wybrałem część kamieni i nowym siewnikiem posiałem trawę. Dodałem trochę nawozu i niech trawnik rośnie...
Ot kilka słów na temat procesu, który zajął mi dziś 4 godziny. Zrobiłem 100 metrów kw. trawnika i plecy mnie bolą, a raczej na...lają.. I pomyśleć, że działka ma 1400...
A w drugiej części dnia, abym się nie nudził, zaopatrzony w nowe maszyny, tj.: piłę łańcuchową, strug oraz szlifierkę taśmową zacząłem robić piaskownicę dla dzieci. Nawet jestem z siebie zadowolony - pierwsze efekty przeszły moje oczekiwania.
Rano był na budowie Tomek, który będzie mi wstawiał okna dachowe i robił rynny. Postawi też siatkę dookoła działki. Miałem z nim ostatnią odprawę. We wtorek wchodzi na budowę. A jednocześnie instalatorzy swoje dziergają.
Dziś przyjechała też dostawa styropianu do ocieplenia podłogi - cały gościnny pokój jest nim zawalony.
Wybrałem też kaloryfery. Będą Buderusa. Zaważyła głównie cena. A najlepsze jest to, że w wycenie mojego instalatora najpierw te kaloryfery miały kosztować 3900 a będą 1900 zł :) Piec elektryczny też staniał z 2600 na 2000 :). Wystarczyło, że powiem, że poszukam tańszej opcji na internecie.

plootto
08-04-2008, 19:52
Praca wre i to na dobre. W miniony weekend budowałem piaskownicę. Oto efekty mojej pracy:
http://images25.fotosik.pl/191/1ad653d6285ab9aa.jpg
Wczoraj miała być rano dostawa rynien i okien dachowych. Pojechałem na budowę około 8.00. Czekam, czekam na przyjazd tej dostawy. Obiecywano, że będzie między 8.00 a 9.00. W końcu zaczynam dzwonić do hurtowni. Cisza... nikt nie odbiera. Wkuty na maksa zostawiłem instalatorom informację co mają odebrać jakby jednak dostawa przyjechała. Grzałem ile fabryka dała do pracy - w sumie i tak byłem 9.45 - kiedyś mnie za to prześwięcą.... A co się okazało z moją dostawą? No przyjechała w końcu, ale z wielkimi problemami. Poranny samochód, który miał do mnie dojechać złapał kapcia, czy miał jakąś stłuczkę. Efekt taki, że na trasie wysiadł, pobiły się wszystkie okna musieli wysłać nowe auto z nowym sprzętem. Dobrze, że nie miałem jakiś super okien na zamówienie, bo pewnie bym musiał teraz czekać.
Instalatorzy pracują całą parą - jutro kończą górę, a w czwartek ją zalewamy... W czwartek wstawiamy też okna dachowe. Mieli wstawiać już dzisiaj, ale pogoda im pokrzyżowała plany. Nie wiem jak będą wstawiać te okno przy wylewaniu podłogi, no ale mam nadzieję, że sobie poradzą :)

plootto
10-04-2008, 20:01
Dziś był na budowie mały sajgon. I dobrze, że pojechałem rano to mogłem zrobić ostatnią odprawę ekipom startującym.
Najpierw pojawili się instalatorzy. Trochę wcześniej iż zwykle, więc miałem złe przeczucia (akurat jechałem na budowę jak zadzwonili i poprosili o odblokowanie alarmu). Pomyślałem, że pewnie nie zdążyli czegoś zrobić. No i miałem rację. W łazience na górze podłogówka nie była jeszcze położona. Kładli ją na ostatnią chwilę.
Potem przyjechali od wylania podłogi. Okazało się, że nie zabrali żadnej pompy do studni - jeden z nich musiał z powrotem dygać, aby zabrać pompę i beczkę... a parę kilometrów miał do domku. Ustaliłem z ich szefem co i jak wylewamy. Okazało się, że jeśli mamy dopasować podłogę wysokością do ostatniego schodka, to idealnie nam wyjdzie zestawienie z drzwiami balkonowymi.
W tym samym czasie przyjechała ekipa od rynien i dachu - rano jeszcze świetliki na korytarz zawoziłem. A ekipa weszła najpierw do pokoju nad garażem, podcięła słupy podtrzymujące konstrukcję dachu i podłożyła pod nie płaskie deski (jak się by miały zapaść - te słupy - to deska je zatrzyma na belkach stropowych). Dołożyli też izolację od stropu. A potem mieli montować rynny. Po 2h otrzymałem od nich telefon, że nie te haki kupiłem... No i muszę teraz pilnie wymienić na właściwe...
Aż serce się radowało jak człowiek widział tyle kręcących się ekip i postęp w robocie.
Ponieważ mój instalator nie zrobił próby ciśnieniowej w podłogówce w łazience na górze, to jej teraz nie zalaliśmy. Próbę robimy w sobotę w całej instalacji, we wtorek zalejemy. Mam nadzieję, że nie będzie już żadnych niespodzianek. Ale coraz mniej nam się podoba ten instalator.
Patrzyłem na mój trawnik - niestety nic nie rośnie :(((

plootto
12-04-2008, 21:02
Od rana padało i to intensywnie. W związku z tym na budowę mieliśmy jechać popołudniem - może się przejaśni - mieliśmy nadzieję.
Rano wykonałem więc kurs do Lechmy - upewniłem się, że kupię jednak kominek od nich. Ugadałem się co jest mi w ramach tego kominka potrzebne. Potem do Dek-polu - wymienić haki do rynien. Jakieś nie takie kupiłem. Na koniec Plewa, aby odebrać czapkę na komin - ale niestety zamknięte na cztery spusty.
Po południem dalej padało, ale twardo całą czwórką pojechaliśmy na budowę. Dzieciaki ciepło ubrane, jakby to była połowa stycznia. Największą frajdę miał Paweł - na budowie była 3-metrowa góra piachu, na którą mógł wchodzić Po kilku minutach był cały mokry od deszczu i oklejony wszędzie piachem.
Skontrolowaliśmy wylanie podłogi na poddaszu - no zupełnie to inaczej wygląda. Mankamenty? Zalany jeden kabel w garderobie - będą musieli odkuć, no i mieli nie zalewać łazienki... i zalali niestety, ale dzisiaj nasz instalator robił próbę systemu (wtłoczył do instalacji powietrze pod ciśnieniem no i niby trzyma...)
Mieliśmy też spotkanie z kandydatką na opiekunkę. Trochę średnia... Miała przyjść też druga, ale stwierdziła, że pada deszcze i się jej nie chce...
Jak zwykle musieliśmy naszego instalatora ustawić do pionu i zwrócić uwagę co źle zrobił... Oj, coraz mniej się nam on podoba. Może w rurkach to on jest dobry, ale w instalacji podłogowej to chyba nie... mam nadzieję, że uda nam się jednak wszystkie jego mankamenty poprawić i instalacja będzie dobrze działać.
Na budowę przyjechał też projektant kuchni. Ale niestety nie sprostał mojej Inwestorce. Miał za mały wybór frontów, kolorów i czegoś tam jeszcze. Ale ma nam zrobić dokładny projekt...
No i pojawiły się zmiany w dachu :)
http://images32.fotosik.pl/214/d8fb49a0acd37e4f.jpg
Dwa duże świetliki, które wspaniale doświetlają klatkę schodową. Jestem super zadowolony z tego pomysłu. Na górze klatka schodowa daje teraz zupełnie inny efekt.

plootto
14-04-2008, 19:03
W miniony weekend na budowie nie można było zbyt dużo popracować. Niestety sobota to był jeden wielki deszcz, ale na szczęście w niedzielę było już lepiej i mogłem poczynić postępy na froncie piaskownicy.
Po pierwsze oznaczyłem mniej więcej miejsce pod przyszłą piaskownicę. Myślałem, że uda mi się całość dołu wykopać, ale się przeliczyłem. Za tydzień będzie koparka i mam nadzieję, że pomoże mi dokończyć te dzieło :)
http://images31.fotosik.pl/217/00c98c1a1a8c5ece.jpg
A tak wygląda prawie gotowa piaskownica. Jeszcze tylko 1-2 razy będzie trzeba pomalować "blat" na czerwono
http://images32.fotosik.pl/217/ed6046ae95318a30.jpg
Ponadto musiałem posprzątać cały dół, bo za dwa dni czeka nas wylewanie podłogi. No i oczywiście musiałem skontrolować jak ten nasz instalator kładzie tę podłogówkę. Oj mam nadzieję, że będziemy mieć w tym zakresie więcej szczęścia niż rozumu (że go wybraliśmy). Ale o tym to w innym odcinku.

plootto
19-04-2008, 20:59
Jak dobrze, że w miniony wtorek wziąłem sobie wolne.
W ten dzień nasi posadzkarze mieli lać podłogę na parterze. Przyjechałem dość wcześnie i się wkurzyłem, choć to mało powiedziane. W całym domu izolacja na podłodze została położona 2x5 cm, a moi mądrzy instalatorzy w kotłowni położyli tylko 5 cm. Ponadto w kilku miejscach brakowało styropianu i były luzy. Wku...łem się na maksa. Zadzwoniłem do instalatora i kazałem ładować d...ę w samochód i jak najszybciej przyjeżdżać na budowę. Przy okazji się okazało, ze w garażu "aqua" (czyli coś do czego będzie odpływać woda) jest wkute w posadzkę i jak wylejemy beton na styropianie to będzie to nie na równi z powierzchnią połogi garażu, ale w dole. To też musieli poprawić.
Na szczęście wszystko udało się naprawić i podłoga została wylana.
Potem czekały mnie odwiedziny w 4 hurtowniach bram garażowych - nie wiem na co się zdecydować, choć mam świadomość, że termin już mi minął.
Dzisiaj pojechaliśmy do stolarni. Rozmawialiśmy z kobietą na temat kuchni. Wszystko fajnie, tylko termin jest na koniec lipca. A my chcieliśmy się pod koniec czerwca wprowadzić.... hm... Pani Inwestorka stwierdziła, że pomożemy pomieszkać w domu bez drzwi i kuchni, że postawimy płytę kuchenną na czymś - czymkolwiek i będziemy gotować.
No to mi się nie za bardzo podoba....
Dzisiaj na budowę przyjechał kominek. Przyjechało też 10t piasku to piaskownicy. Dół pod piaskownicę już wykopałem. Podsypałem trochę piaskiem. jutro mam zamiar zakończyć ten etap budowy.
Mamy już wszystkie okna w dachu. Płytkujemy drugi komin, wypłytowany mamy też strych. W szczycie ma ponad 2 m wysokości - jest po prostu super!!
Poniżej nasze okna w sypialni (te połączone) i dwa świetliki na klatce schodowej.
http://images30.fotosik.pl/199/ad55526660b383c9.jpg

plootto
22-04-2008, 21:28
W miniony weekend wzięliśmy się ostro do pracy i w końcu piaskownica stanęła na swoim miejscu. Zasypana około 6 tonami piachu, wsypanego do dość dużego dołu, aby dzieciaki nie dokopały się zbyt szybko do warstwy ziemi.
Posunęliśmy się też na innych frontach - szczególnie dachowych - do obróbki poszedł kolejny komin, wypłytowany został też strych. I ten zrobił na mnie największe wrażenie. Po prostu jest ogromny!!
http://images28.fotosik.pl/201/860f76fc91f755e1.jpg
Dużo rzeczy będzie tam można na nim zmieścić.
Przyjechał także kominek. Dobrze, że moi dwaj dekarze byli w sobotę na budowie. Bo z kierowcą -dostawcą kominka sam bym go nie ruszył. To cholerstwo waży ponad 200 kg.
Ale nie wszystko jest różowo. Mamy problem z kuchnią. Facet nam wycenił na 15.000 zł. Za dużo. Co najmniej o 5.000 zł, tym bardziej, że jeszcze we własnym zakresie będziemy musieli zbudować stelaż na piekarnik... wolałbym mieć to w ramach jednego serwisu. Takowy może nam zrobić jedna stolarnia. Inwestorka umówiła nas na minioną sobotę. Ale pani ze stolarni szybko sprowadziła nas na ziemię. Najwcześniejszy termin na montaż to koniec lipca - a my się chcemy w czerwcu przeprowadzać...
A co z drzwiami wewnętrznymi i zewnętrznymi? U kogo zamówić? Mam dylemat. Kolega podał mi namiar na swojego stolarza. Są z niego zadowoleni. Może on nam pomoże??
Wstępnie zdecydowałem się na bramy garażowe. Wiśniowski. FAcet powiedział mi, że za sztukę 4.000 zł. Jutro ma być na pomiarze. Mój plan jest taki: jak pomierzy i policzy ile będzie to kosztować, to powiem, że ja maksymalnie mogę dać 7.000 zł za obie. Zaczną się targi to dorzucę drzwi wewnętrzne i zewnętrzne. I może coś w totalu nieźle utarguję.
Tak zrobiłem dziś w salonie z płytkami. W sumie dostałem 18% rabatu na płytki, wannę, geberity i inne pierdołki łazienkowe. A na początku dawał 12%. Myślę, że nie jest źle. Zamówiłem dziś większość kafelek. Jutro Inwestorka jedzie dobrać tylko kafelki do łazienek i ma zdecydować się na jeden z modeli wskazanych przeze mnie kafelek do łazienki.
Czynimy też postępy na innym froncie - wybraliśmy już pstryczki elektryczki. W najgorszym razie kupimy w Castoramie, choć jeszcze poszukam coś taniej.
Szukamy też hydrofora i generatora prądu. W drugiej połowie maja będziemy to instalować.
Źle natomiast na odcinku zwanym ogrodzenie. Nie ma ładnych tanich bram.... Znaczy się znalazłem jedną w Castoramie, ale nie mieli furtki i jak dobierzemy coś innego to będzie pasować jak pięść do nosa... nie wiemy jak wyjść z tego kręgu... ot same problemy.

plootto
26-04-2008, 20:01
Dachowe prace zakończone. Kominy obrobione, kafar poprawiony, okna poosadzane, rynny zamontowane... Teraz bierzemy się za ocieplanie stropodachu. Góra już ładnie podeschła, więc w najbliższy wtorek ściągamy wełnę i jedziemy na górze - zaczynamy od łazienki, bo potem wejdzie na to kafelkarz.
Dziś uwierzyłem w siebie jako ogrodnika. Po kilku tygodniach niepewności i coraz większego zwątpienia w swoje ogrodnicze umiejętności, mój trawnik puścił pierwsze kłoski. Nie jest to co prawda jeszcze Central Park, ale już coś tam widać.
W tym tygodniu pokłóciłem się z facetem od oczyszczalni ścieków. Po raz kolejny mnie zwiódł. Zjechałem go więc na czarnej liście forum muratora. Teraz zdecydowaliśmy się na bioires. Mam nadzieję, że z tymi pójdzie lepiej.
Dzisiaj też dostałą się kolejna zjebka dla instalatora. Już mam go coraz bardziej dość... Ciągle ci jego ludzie wyskakują z jakimiś babolami. Zażądałem zmiany ekipy - nie chcę ich więcej widzieć na budowie.
Do pozytywów należy zaliczyć to, że w końcu wybrałem bramę garażową. W poniedziałek ją zamówię i około 20 maja będzie montaż...ufff, w końcu... ale z drzwiami dalej się waham.
Jeżdżąc dzisiaj tak po okolicach swojego docelowego zamieszkania znalazłem jakiegoś stolarza. Młody gościu, ale wygląda kompetentnie. We wtorek ma przyjechać na budowę i mamy z nim pogadać na temat kuchni itd...

plootto
28-04-2008, 20:43
Miniona niedziela była lightowa. Odpuściliśmy sobie jakieś większe prace. Zawieźliśmy tylko 2 geberity oraz płytki (2 m.kw.) do kotłowni i fugę. W najbliższy wtorek przyjdzie nowy kafelkarz i położy je w miejscu gdzie stanie zasobnik - z najnowszych wieści możemy donieść, że zasobnik stanie w kolejny wtorek. Jak instalator skompletuje ekipę. Znów się na niego zdrzaźniliśmy i kazaliśmy zmienić ludzi. Nie chcemy tych jego patałachów.
A resztę dnia spędziliśmy z dziećmi na łonie na tury w parku dinozaurów. Ale to opowieść na innego bloga :)

plootto
05-05-2008, 19:50
Majowy weekend był dla nas Inwestorów prawdziwym wolnym świętem. Choć byliśmy na budowie, ja 2x a Pani Inwestorka 3x, to generalnie nie rozmawialiśmy na te tematy.... :) choć Pani inwestorka nieźle się napracowała. Sprzed wjazdu do garażu wywaliła wszystkie śmieci, a górę gruzu splantowała. Czapki z głów - kawał ciężkiej i dobrej roboty.
Za to pan Inwestor popisał się niezłym pomyślunkiem. Zadzwonił do mnie dziś instalator i powiedział, że jutro będzie bufor. Ucieszyłem się - choć naiwnie - głos mojego rozmówcy świadczył, że nadciągają kłopoty. No i faktycznie - średnica bufora jest większa niż wejście do kotłowni i chyba będziemy musieli kuć otwór w drzwiach....szlag by to trafił... sytuacja jak w czeskiej bajce Sąsiedzi :)
Dziś mieliśmy wizytę kolejnego stolarza na budowie... szukamy i szukamy... jakieś dobrej opcji cenowej i terminowej. Wczoraj też była wizyta... Facet za schody zawołał 17.000 zł, ten dzisiejszy 8.000 zł. Rozrzut mają niezły - a podobno z tego samego materiału będą robić... Ale jeszcze szukamy.
No i przymierzam się do jakiegoś brukarza. Chodnik to sobie sam mogę wyłożyć, ale podjazd do garażu to musi jakaś profesjonalna firma im zrobić. Najgorsze, że zupełnie nie mam na to kasy... A muszę to zrobić jak chcę wjeżdżać samochodem do garażu...

sandglass@
06-05-2008, 00:10
Oglądam zdjęcia z układania instalacji wod-kan i co i włos mi się jeży na głowie. Zrobione niechlujnie, niedokładnie i krzywo. Toż instalatorzy partacze nam się trafili. Tzn. szef jest ok, ale roboli ma do d.... . Po prostu jedne wielkie partactwo. Nie wiem, czemu ich nie wywalamy. Co krok to jakaś wpadka. Jedyne na co zasługują to usłyszeć od nas spierd .... . Mam przeczucie, że tak nasza cała instalacja będzie co chwila coś knocić i nie chodzić jak powinna.
Po serii różnych gniotów postawiliśmy instalatorowi ultimatum, albo zmienia ekipę, albo do widzenia, bo nie wpuścimy już tych partaczy do naszego domu. No i od dzisiaj jest jakaś nowa ekipa. Zobaczymy jak ona będzie się sprawować.
A oto przykład. Jak bardzo trzeba rozpierd... ścianę, żeby wyprowadzić wąż od kaloryfera:
http://images27.fotosik.pl/207/11022727a5a0de4d.jpg
a teraz trochę pozytywów na odstresowanie:
Dokończony i poprawiony komin:
http://images31.fotosik.pl/242/c6ddd4b82f7cf112.jpg
Widoczek z sypialni:
http://images25.fotosik.pl/207/de638688a6836d29.jpg
Widok z salonu:
http://images28.fotosik.pl/208/bf483d5c3b961acc.jpg

plootto
06-05-2008, 20:50
Dziś Inwestorka z małymi Inwestorkami pojechała na kolejną wizytę gospodarską. Sprawdziła postępy w podłączaniu kominka i kaloryferów, zweryfikowała instalacje w łazience na piętrze i odebrała położenie tamże wełny mineralnej.
Tak to na tę chwilę wygląda.
http://images33.fotosik.pl/244/d306d0c250053265.jpg
Dopiero wczoraj zamówiłem folię paroizolacyjną i na budowę dotrze jutro. Mam nadzieję, że w miarę przed południem, a nie po... bo będą małe przestoje.
W sobotę przyjedzie kilkaset kilogramów, jak nie ton :) kafelek... Będę musiał to sam rozładować...:( A w przyszłym tygodniu startujemy z kafelkami w górnej łazience... Ufff, już nie mogę się doczekać...

plootto
07-05-2008, 21:25
Dziś ja miałem kontrolę na budowie.
Na poddaszu mocne postępy - łazienka na górze już praktycznie cała zrobiona. W pokojach także położona wełna na stropodachu. Aż serce się raduje na takie widoki.
Postępy także na dole. Tzn. w instalacjach. Kominek już całkiem podłączony, jakieś tam rurki do rozdzielaczy też - pojawiły się liczniki i inne duperele na jakich się nie znam. No i najważniejsze - stoi w kotłowni bufor. Instalator musiał zdjąć drzwi pomiędzy kotłownią a garażem, wykuł z boku dziurę i wsunął ponad 300 kg baniak. Potem zamurował dziurę i wstawił ponownie drzwi. Nawet jak na jego umiejętności to nieźle mu to wyszło. Tak więc zbiornik stoi na swoim miejscu. Teraz czekamy na resztę podłączeń oraz na hydrofor

plootto
11-05-2008, 06:48
Już wiem co znaczy się urobić na maksa. Wczoraj przyjechała pierwsza partia towaru z płytkami i zaprawą. W sumie najpierw zrzuciłem to na taras, potem po posortowaniu musiałem włożyć do budynku. Jak tak policzę to wychodzi mi, że przerzuciłem 6 ton płytek (3t zrzucić z auta i 3t wnieść do domu). A za tydzień mam jeszcze dostawę kolejnych 2 ton + wanna + prysznic + kibelki itp.
Ale za to mamy łazienkę na górze przygotowaną do kładzenia kafelek. W tym tygodniu rusza kafelkarz. A za tydzień będzie można chyba zacząć malować pokoje u dzieci... Muszę się pospieszyć z zakupem gruntu i farby.
Na froncie instalacji praktycznie etap szlifowania ostatnich elementów. W poniedziałek zostanie zrobione podłączenie do studni, sama studnia na wysokość 20 cm zostanie zasypana drobnym żwirem, potem klapa zostanie zamknięta na klucz, aby jakieś nie powołane łosie mi tam nic nie dosypywały :) We wtorek zaczniemy zasysać wodę, a w środę rozruch kominka. Na tę wiekopomną chwilę wezmę sobie wolne! No i żeby dopilnować, czy wszystko jest ok.

plootto
15-05-2008, 20:21
Środa. Mimo wszystko dzień na budowie. To miał być ważny dzień, bo mieliśmy uruchomić całą instalację. No, ale nie udało się.
Najpierw przez dwa dni instalatorzy próbowali w studni zamontować rurę z koszem ssącym. Wykopali wcześniej wielki dół z boku studni, aby na dole się do niej dostać. U mnie wysoko woda stoi. Już na 1,2 m jest lustro. Ciężko więc im było zejść niżej. Ale jakoś dali radę. Do studni włożyli pompę, wyciągnęli prawie całą wodę, przewiercili się przez ścianę, wsadzili rur, kosz ssący, zamurowali i poszli robić co innego. Po chwili woda nabrała i wywaliła całą tę ich robotę. Więc jeszcze raz odciągnęli pompą wodę, znowu zamontowali rurę, zamurowali i tym razem (było już późnej popołudnie w poniedziałek) zostawili pompę w środku, aby co jakiś czas wyciągała wodę. Ale pompa odmówiła współpracy. Pływak się zaciął i na drugi dzień okazało się, że studnia pełna wody, a ich praca znowu zepsuta. Wzięli się ponownie do roboty. W końcu zrobili z pozytywnym efektem. Nic nie leciało z boku i nic nie wywalało w ściance. Nadszedł czas pompowania wody do całego układu. A potrzebowałem tego około 1500 litrów. Potrwało parę godzin. Ja w tym czasie poprzesuwałem trochę drewna z tyłu aby zrobić miejsce na oczyszczalnię ścieków. W najbliższy poniedziałek będziemy montować. Do tego jeszcze pousuwałem poroterm ze środka działki, ten który leżał luzem. Poustawiałem na palecie. Może w końcu uda nam się opylić. I generalnie zrobiłem jako takie porządki.
W końcu nadszedł czas aby rozpalić kominek. No i się nie udało. Okazało się, że kupiłem kominek z płaszczem wodnym, ale bez jego chłodnicy.Ta druga kupowana jest osobno, a raczej zamawiana i nie ma tego w standardowym wyposażeniu kominka z płaszczem wodnym! I to ma się nazywać doradca w sklepie! A najśmieszniejsze jest to, że kupiłem do kominka czujnik temperatury. No a jego działanie polega na tym, że jak woda ma za wysoką temperaturę w płaszczu to otwiera chłodnicę i schładza wodę. Więc mogli mi powiedzieć: panie po co panu czujnik jak nie kupujesz chłodnicy...
Dzwoniłem do nich, ale niestety kominek został zalany wodą i nie wymienią mi. Jakoś będzie to trzeba inaczej podłączyć.
Efekt taki, że z ogrzewaniem nie ruszyłem.
Za to na poddaszu dobre wieści. Praca wre. Do końca tygodnia 3 sypialnie będą wykończone. Ocieplone, gotowe do malowania.

plootto
20-05-2008, 21:30
Ostatnich kilka dni mignęło jak kalejdoskop. Jestem zmęczony po dzisiejszym kopaniu na budowie, więc będzie krótko i zwięźle.

SOBOTA
od rana było ruchliwie - przyjechał BRAT pani Inwestor. Jest budowlańcem, więc pomógł nam w trudnych dla nas tematach.
Rano odebraliśmy schody strychowe. Potem kupiliśmy niezbędne rzeczy do malowania w castoramie. Następnie na budowę ocenić co trzeba zrobić i kupić - mieliśmy podmurować okno tarasowe bo opierało się tylko na styropianie i latało.
Na budowie był już elektryk - instalował skrzynkę rozdzielczą. Prąd mamy już na całego w domu. W międzyczasie musiałem przyjąć i rozładować drugą dostawę kafelek - przy okazji przyjechała wanna i brodzik z prysznicem.
W kolejce czekał już brukarz - za zrobienie podjazdu chce 40 zł/m - chyba się jeszcze wstrzymam i zobaczę ile kasy zostanie mi na koniec dnia. A w międzyczasie instalowali mi piękne bramy garażowe.
Tak wyglądają:
http://images33.fotosik.pl/259/e85746a5efe55ff7.jpg
Co prawda do garażu nie mogę jeszcze wjechać, ale bramy są.
Na koniec dnia pani Inwestor wybierała jeszcze drzwi zewnętrzne. Chyba jednak z powodu funduszy kupimy stalowe. Szkoda...
Po tych wszystkich wizytach opojechaliśmy do marketu budowlanego po cegły, zaprawę murarską, cement, aby porobić parę niezbędnych rzeczy - wyprawki w ścianach, zamurowanie dziur po instalatorach itp.

NIEDZIELA
Dalszy ciąg prac na budowie + przyszykowanie jednego z pokoi dziecięcych pod malowanie. W łazience na górze praca wre... kafelki są już na 1/3 ściany. Dodatkowo pomalowałem jedną płatwie, która wystawała poza obręb karton - gipsu. Jeszcze tylko trzeba polakierować jakimś matem :)

PONIEDZIAŁEK
od rana instalatorzy walczyli z podłączeniem kominka. W końcu się udało działa!
Przed 8.00 rano pani Inwestor miała być na budowie. Dziś wielki dzień pod znakiem oczyszczalni.
Tak wyglądał montaż:
http://images25.fotosik.pl/215/daa121e22f87a8ca.jpg
Najgorsze, że ciągle coś wyskakiwało, a to zabrakło wody w studni, aby zalać oczyszczalnię, a to rury nie takie kupione, a to hydrofor się zapowietrzył. Efekt taki, że skończyli pracę bardzo późno - wymęczona pani Inwestor zamykała dom dopiero po 23.00!!!

WTOREK
pan Inwestor pojechał na budowę zakopać oczyszczalnię. Trochę pomachałem łopatą, rozpaliłem kominek - woda zagrzała się do 66 stopni.
http://images27.fotosik.pl/216/279a220040f3cf6b.jpg
Jest już domowa atmosfera.

plootto
28-05-2008, 22:25
Miniony długi weekend to było głównie malowanie. Niestety wbrew oczekiwaniom zajmuje mi to bardzo dużo czasu. Najpierw wyprawki - niestety wszystkie ubytki na ścianach udaje mi się dopiero po 3-4 razie uzupełnić. Oglądam niby te ściany z nosem w tynku, ale i tak coś przeoczam.
Jak wyprawki wyschną to potem szlifowanie ścian. Pyli się, że hej. Potem kładę pierwszą warstwę farby - jest to biała "jedynka" jako podkład. Marna, bo marna, ale na podkład nadaje się. Po podkładzie przechodzę znowu po ścianach i szukam ubytków - na farbie lepiej widać. Znowu szpachluję, potem szlifuję i w końcu przystępuję do kładzenia właściwego koloru - dwie warstwy. A jak jeszcze na sąsiednich ścianach kładę różne kolory, to proces się wydłuża. Bo najpierw muszę poczekać, aż wyschnie jedna, oklejam brzegi taśmą malarską i dopiero maluje drugą. Pierwsze efekty tego procesu już są:
http://images34.fotosik.pl/268/6b60384ab1d05c15.jpg
Ale to tylko mały początek. Jeden pokój Juniora :) W drzwiach wisi folia, bo klatka schodowa jeszcze nie jest ocieplona i nie ma sufitu. Dopiero będą robić jutro. Mam nadzieję, że ekipa wyjdzie mi z poddasza do końca przyszłego tygodnia - niestety jeszcze mają co robić...
W międzyczasie kafelkarz robi łazienki. Widać już zarysy górnej:
http://images26.fotosik.pl/221/193f4430c12d07a8.jpg
Czasami po malowaniu mam ochotę wlać ciepłej wody do tej wanny i się wypluskać. Ale niestety jeszcze nie jest czynna.
Dziś też na budowie - pojechałem po pracy i przez 3h udało mi się pomalować sufit w drugim pokoju dziecięcym i dwie ściany na kolor (pierwsza warstwa). Idzie mi to jak krew z nosa, a pomyśleć, że na 100% przeprowadzamy się maksymalnie w ostatni weekend czerwca.... Narazie sobie tego nie wyobrażam...

plootto
05-06-2008, 20:51
Tak dużo pracy na budowie, że brak czasu na pisaninę. Znów w telegraficznym skrócie:
1. zamówiliśmy pojemnik na śmieci - mała wpadka, o czym wcześniej nie wiedzieliśmy - śmieci odbierają raz na miesiąc - masakra - oto skutki zamieszkania na wsi :)
2. zamówiliśmy drzwi wewnętrzne na piętro. Będą białe (ściany mają być w kolorze groszku) - niestety pewnie 5-6 tygodni czekania. Ale niech tam, oby były.
3. pomalowane dziecięce pokoje - teraz się biorę na gościnny na dole
4. ocieplanie stropodachu na finiszu - zostało wypłytowanie fragmentu w pokoju nad garażem i garderoba - reszta już gotowa.
5. Łazienka na górze gotowa. Prawie - jeszcze ostatnie fugowanie. Choć jest też mała skucha. Nad drzwiami kafelki za wysoko się kończą. Jak zamontujemy ościeżnicę, to będzie mała szparka.... chyba musimy skuć te kafelki i położyć 4 sztuki na nowo...
6. muszę w końcu uruchomić oczyszczalnię... Jutro mam zamiar przywieźć trochę"zaczynu" z oczyszczalni z gminy i zrobić rozruch.
7. za tydzień przychodzi elektryk, aby wszystko podokańczać, a ja nie mam jeszcze pstryczków... Znów na ostatnią chwilę...
Łazienka na dole też już na finiszu (na zdjęciu górna łazienka)
http://images34.fotosik.pl/277/dad98d7d76408e91.jpg
Mamy zamówione agd, muszę poszukać ekipy do ocieplenia budynku... Uff, tak dużo na głowie, że nie wiem za co się złapać... A termin biegnie - zostały 3 tygodnie...

plootto
09-06-2008, 21:22
Zostały 3 tygodnie do przeprowadzki. Firma już zamówiona, ale tak naprawdę nie ma jeszcze na co się przeprowadzać. Dopiero co pokój gościnny ma podłogi zrobione, a salon i reszta dołu jeszcze w cementowej podłodze. Na szczęście z górą finiszujemy. Jutro malowanie klatki schodowej i jakieś drobne poprawki w garderobie oraz pokoju nad garażem. Zostanie jeszcze korytarz na górze, jedna ściana w naszej sypialni oraz sufit w łazience - i można się wprowadzać... :) No nie do końca - jeszcze podłogi - ale w przyszłym tygodniu i to będzie załatwione.
W minionym udało mi się uruchomić oczyszczalnię ścieków. Pompuje - zobaczymy jak będzie dalej się sprawować... :)
Jutro mam stawianą zabudowę do kominka. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
W minioną niedzielę bawiłem się z montażem parapetu. Wierząc we własne siły zacząłem od najbardziej reprezentatywnego miejsca. Tzn. kuchnia, którą widać z salonu... Ale nawet równo mi wyszło.
Zamówiliśmy też meble do pokoju dziecięcego, a także zleciliśmy wycenę szafy do zabudowy do naszej sypialni.

plootto
12-06-2008, 21:33
Najbardziej w tym szykowaniu domu do zamieszkania, a dokładnie malowaniu wkurzają mnie dwie rzeczy:
1. jak pomaluję jedną ścianę powiedzmy na kolor A, a sąsiednią na kolor B to nie ma bata - zawsze skapnie mi z wałka, choćbym nie wiem jak uważał i poleci taką piękną łezką koloru B na ścianę z kolorem A. No i potem trudź się człowieku z zamalowywaniem "plamy".
2, drugie też ma związek z malowaniem. Zawsze ścianę na styku z sufitem oklejam taśmą malarską. Nigdy jeszcze nie udało mi się, aby po odklejeniu taśmy linia przejścia koloru była idealnie równa - zawsze mam jakieś "ząbki" - wkurza mnie to na maksa...
A poza tym cała praca idzie do przodu. Na górze 3 pokoje już gotowe. Zostało mi jeszcze pomalowanie raz sufitu i skośnej ściany w łazience oraz wymalowanie garderoby - ale to pójdzie szybko. Klatka schodowa w połowie już pomalowana. Został jeszcze korytarz między pokojami i mogę schodzić na dół... A na dole już praktycznie wszędzie podłogi w kafelkach. Zostały tylko kosmetyki związane z drobnymi przycinkami i cokoliki. Poddasza też już całe zrobione. Kominek obudowany (płytki na niego wybrane tylko trzeba wymierzyć ile dokładnie potrzeba no i kupić).
Wiemy też, że przyjechały drzwi zewnętrze - w przyszłym tygodniu będziemy instalować. W poniedziałek zamontujemy też całą armaturę łazienkową - będziemy mogli więc "karmić" naszą oczyszczalnię ścieków i w końcu po męczącym dniu pracy wziąć prysznic...
Odliczanie nadal trwa - dwa tygodnie zostały...

plootto
22-06-2008, 21:12
Chciałym pisać więcej i częściej, ale niestety w natłoku wydarzeń nie da rady...
Co sięstało minionego tygodnia:
1. piec elektryczny podłączony, ale niestety nie możemy korzystać z jego dobroci. Mamy za małe bezpieczniki na głównej skrzynce i je wywala.
2. Kominek w pełni obudowany
3. wszędzie położone kafelki
4. panele na górze położone
5. wstawione drzwi zewnętrzne
6. garaż zawalony na maksa różnymi rzeczami - w tym AGD
7. pomalowana na kolor 1x klatka schodowa
8. przygotowane do malowania - korytarz i przedsionek na dole, a także łazienka.
no pracy jeszcze przede mną dużo - od jutra na szczęście urlop... A w piątek przeprowdzka. Acha, kupiłem jeszcze Cyfrę Plus. Jutro chcę dzwonić po instalatora... Ściągam zewsząd kartony, ale ciągle mało.
A jeszcze trzeba się wymeldować, zameldować... aaa... był kominiarz... coś tam się przyczepiał, ale w końcu podpisał papierki :)

plootto
01-07-2008, 20:47
Jesteśmy już po przeprowadzce - po prawie roku od wbicia pierwszej łopaty w ziemię, nasz domek był gotowy (prawie) na przyjęcie naszej gromadki. 8 czerwca 2007 rozpoczęła się budowa. 27 czerwca 2008 wprowadziliśmy się.
Co prawda dom ma parę mankamentów:
- salon nie jest wyszlifowany i wymalowany
- klatka schodowa pomalowana tylko 1 raz
- należy wyszlifować i pomalowac przedsionek
- nie jest zupełnie wykończona kotłownia, garaż, pokój nad garażem
- brakuje kilku wewnętrznych parapetów
- coś nam szwankuje jeszcze kocioł
- nie ma drzwi wewnętrznych
- schody będą dopiero pod koniec tego tygodnia
- kuchnia pewnie dopiero za 2 tygodnie
ale i tak jest bardzo fajnie.
Cisza, spokój. Rano widać sarny, zające, stałym gościem jest bocian na sąsiedniej działce. Wieczorem widzimy żurawie tuptające naprzeciwko naszej działki.
Ale nie było łatwo to osiągnąc... i to do ostatniej chwili.
Przeprowadzka miała być w piątek. W środę wieczorem zachciało mi się jeszcze podlać trawnik. Włączyłem podlewaczkę i poszedłem sobie kosić trawkę (a raczej zielsko i chaszcze) w drugiej części "ogrodu". Nagle patrzę, że z węża nic nie leci. Zaglądam do garażu - hydrofor pracuje. Okazało się, że wokół susza, w studni niski poziom wody no i wyssało więcej niż mogło - hydrofor się zapowietrzył. Dzień później wezwałem instalatora. 4 godziny się z tym męczył. Już myślałem, że nic z tego nie będzie i na dzień przeprowadzki nie będziemy mieli wody. Ale na szczęscie udało mu się odpowietrzyć. Choć nie obyło się bez fajerwerków. W pewnym momencie otworzył korek do hydrofora, gdy ten pracował pod ciśnieniem. Korek spadł mu na ziemię, a woda wokół trysnęła. Był to przezabawny widok, jak facet próbował ręką zatkać otwór, a drugą dzwonił do mnie (byłem akurat na piętrze), aby zejść i mu pomóc, bo korek gdzieś spadł i nie może po niego sięgnąć...
Do przeprowadzki zatrudniliśmy firmę przeprowadzkową. Po drodze mieli podjechać do mojej koleżanki, gdyż ta pozbywała się sofy i dwóch foteli (za wielkie do jej mieszkania 2-pokojowego, a do naszego salonu w sam raz). Mieli przyjechac na 8.00, a byli o 9.30. Więc ciśnienie mi już skakało. Ale na szczęście byli przynajmniej fachowi od strony noszenia. Nic się nie pobiło i nie uszkodziło. Około 15.00 byliśmy rozładowani w naszym nowym gniazdku.
Co nie znaczy oczywiście, że wiemy co gdzie jest. Przez pierwsze 2 dni było latyanie po całym domu i szukanie gdzie jest jaki karton - choć to akuratnie pikuś - tych kartonów nie było aż tak wiele - może 40-50. Gorzej jeśli człowiek nie wiedział, w jaki karton coś zostało schowane... Ot, można sie było naszukać.
Dom robi wrażenie dużego i przestronnego. Kuchnia otwarta na salon, to super sprawa. Duże przeszklone okna dają poczucie jeszcze większej przestrzeni. Pokoje na górze w sumie bardzo duże. U dzieci zostały poustawiane meble, zabawki i na podłodze jeszcze mnóstwo przestrzeni do zbierania kurzu :)
Oczywiście pierwszy dzień musiał być nieźle oblany. I tak się stało. Ale o tym w następnym odcinku. Nie kończymy naszych pastorałek budowlanych, bo tak naprawdę wykańczanie domu jeszcze będzie trwało i trwało...

plootto
25-07-2008, 22:37
Jesteśmy już 3 tygodnie po przeprowadzce no i zaczęły wychodzić takie fundamentalne problemy związane z życiem na wsi... Kiedyś myślałem, że problematyczne będzie co innego, ale to pikusie przy tym wszystkim. Problemem jest WODA, a raczej jej brak. Niestety mamy własne ujęcie wody - studnia kopana. W związku z tym, że mamy suszę, to poziom wody opadł w studni bardzo bardzo nisko. Wydaje mi się, że kolejny tydzień to coraz gorzej.Początkowo było tak, że nasz hydrofor wyciągał wodę ze studni tak nisko, że aż kosz ssący znalazł się ponad powierzchnią wody. W ten sposób hydrofor się zapowietrzał i później trzeba było walczyć o jego odpowietrzenie. Koszmar, choć w sumie nabrałem wprawy...
Aby uniknąć takich historii zamontowaliśmy sobie w studni pływak. Jak woda opadnie zbyt nisko to pływak odłączy dopływ prądu do hydrofora, jak się woda podniesie, to pływak prąd podłączy...
Początki były ładne, pływak jak zbytnio lustro wody opadło odłączał prąd, ale niestety nie chciał załączyć. Woda nie podnosiła się tak wysoko. Amplituda wahań lustra wody to około 20 cm... No koszmar. Nie można podlać czegoś co umownie nazywamy trawnikiem. Jak raz umyłem samochód ok. 18.00, to nie było już wody do wykąpania dzieci... Jak dzieci wykąpiemy o 19.00 - 20.00 to sami możemy iść brać prysznic - i to oszczędny - około 22.00. Koszmar na maksa... A tej wody wydaje się coraz mniej...
Dziś znowu schodziłem do studni. Wstawiam drabinę i schodzę, aby poprawiać ustawienie pływaka. Ostatnio jak poprawiałem to źle wycyrkulowałem. Pływak załączał prąd po podniesieniu lustra wody, ale znowu był za nisko i nie wyłączał dopływu i hydrofor się zapowietrzał. Teraz poprawiłem, że nie ma zapowietrzania, ale znowu chyba nie włączy się automatycznie. Jutro znowu muszę wejść do studni i znowu spróbować dokładniej ustawić ten pływak. A najgorsze, że każde wejście do studni to skażenie wody i trzeba ją chlorować.
Choć i to mało daje. Ostatnio dwa razy robiliśmy badanie wody, to niestety nie wychodziła to końca czysta. Nie używamy jej do picia czy do gotowania, ale i tak nie wiadomo, czy dzieci nie dostaną jakiejś wysypki...
Same problemy z tą wodą... Będziemy chcieli zawołać studniarzy, którzy nam ją kopali, aby wkopali jeszcze ze dwa mniejsze kręgi. W ten sposób studnię pogłębię, obniżę kosz ssący i mam nadzieję, że będę miał większą dostępność tej wody...
Jeden mały problem a ile się rozpisałem. Ale to nie wszystko. Drugi mój problem to źle wyprowadzone odpowietrzenie kanalizy. Tak mi to zrobił instalator, że odpowietrzenie wychodzi pod kominem wentylacyjnym i wszystkie "zapachy" wpadają do kotłowni i garażu - masakra. Ale to wkrótce da się naprawić. Ściągam ich i przeniosą odpowietrzenie na drugą stronę dachu.
Mam jeszcze problem z kotłem elektrycznym. Coś z nim jest źle. Po wyłaczeniu go wywala wewnętrze korki... Serwis już był i nie stwierdził żadnej usterki - muszę ich ponownie ściągnąć.
Ostatnio próbując rozruszać kominek rozwaliłem sterownik. I teraz jak nagrzeję w kominku to ciepła woda wcale nie idzie na bufor, tylko niestety spada do kanalizacji. Same straty.... Ale mam nadzieję, że w najbliższym tygodniu to naprawimy....
Oj marudzę ciągle... ale są też pozytywy:
- ciche wieczory
- biegające zwierzątka
- własnoręcznie robiona szafa w garderobie
- przywieziona dziś kuchnia
- radość z kolejnej zamontowanej lampy (tego jest masakrycznie dużo)
- grill na tarasie
a przede wszystkim satysfakcja, że osiągnęliśmy to po rocznej walce z przeciwnościami losu.
W nagrodę w sierpniu jedziemy do Czech do czterogwiazdkowego hotelu z największym aquaparkiem i lunaparkiem dla dzieci...
A co...:)

zajechany Inwestor

plootto
24-02-2009, 21:05
Po półrocznej przerwie postanawiam kontynuować naszą historię. Choś zasadnicza część budowy już za nami, to ciągle weryfikujemy działania instalacji a także wygodę i mankamenty użytkowania naszego domu. Wiele rzeczy nas zaskakiwało... ale postaram się o tym po kolei opowiedzieć. Dziś chcę parę słów o elektryczności.
Do elektryczności nie przykładaliśmy zbytniej wagi. Ot w ciągu praktycznie 15 minut rozrysowałem punkty oświetleniowe, pstryczki itd i było gotowe. Teraz jak odwiedzam naszych znajomych i widzę, że w jednym pomieszczeniu potrafią mieć tyle punktów oświetleniowych co my na całym piętrze to się czasami zastanawiam, czy dobrze zrobiliśmy projektując skromne punty oświetleniowe. Ale z drugiej strony nie mam ciemno... Co lepsze to do dzisiaj jeszcze nie wszystkie lampy są powieszone. A nawet nie są wybrane. W salnie nie ma jednej lampy i cały czas nie mamy oświetlenia schodów. Prowizorycznie wisi jedna żarówka... ale szukamy, szukamy i nie możemy znaleźć takich punktowych świateł jak nam się podobają (choć ostatnio skłaniamy się coraz bardziej ku ledom).
Na zewnątrz domu też nie jesteśmy bogaci w zbyt wiele lamp...No cóż, mam nadzieję, że z czasem to się wszystko jakoś porobi.
Z elektrycznością mamy dwa problemy - pierwszy to taki, że jesteśmy sami na końcu wielkiej linii przesyłowej. To powoduje, że mamy czasami skoki napięcia. I niestety często przepalają nam się żarówki. Np. ta w lampie na ganku tak średnio raz na 2 miesiące. Jak zainstalowałem energooszczędną na tarasie, to też ją diabli wzięli...no i teraz szkoda mi kasy na takie żarówki. Jak może zamieszka więcej ludzi to wówczas o takie się pokuszę.
Problem drugi jest związany z przydziałem mocy. Ponieważ mamy piec eklektryczny to aby normalnie funkcjonować musimy mieć zwiększoną moc. Ale oczywiście za to trzeba zapłacić - jednorazowo i miesięcznie. A my nie mamy na to za bardzo kasy. Efekt jest taki, że jeśli chodzi piec to w tym samym czasie nie można używać czajnika lub innych "mocnych" sprzetów elektrycznych ponieważ wywala nam korki. Na co dzień nie jest to kłopotliwe, bo wiem piec chodzi w dni powszednie 13-15 i w nocy między 3 a 6. Czyl nie koliduje z normalnym życiem, ale gorzej jest jak gdzieś wyjedziemy. Jak temperatura wody w buforze nam spadnie i piec ma dużą apmlitudę do podniesienia, czyli np jest duża różnica między temp wody podgrzewanej a dostarczanej, więcej niż 20 stopni, to wówczas wywala korki. I jak nas nie ma w domu - wyjazd na weekend, to niestety chata stoi nieogrzewana - efekt ostatnio 13 stopni w salonie... ale o tym więcej w części poświęconej ogrzewaniu.
Generalnie mamy taryfę dwustrefową... Piec chodzi w tej drugiej strefie. Za styczeń ofgrzewanie piecem wyszło mi 350 zł, a prąd na gotowanie i oświetlenie około 250 zł. Czyli i tak dosyć dużo. Chociaż poprzednie rachunki - gdy byliśmy na taryfie budowlanej + nieumiejętne zarządzanie praca pieca to były kwoty 800 zł miesięcznie.
Mieliśmy poleconego elektryka. Ale dobrze, że nie ufałem jemu do końca i sam obcykałem całą instalację elektryczną. Mimo moich próśb i umowy, że otrzymam dokumentację fotograficzną + rozrysowany plan elektryki, do dzisiaj nic takiego nie mam.
Ale na szczęście mam swoje zdjęcia... Choś w sumie w jednym miejscu zastanawiam się do czego są te kable.. i ni kukułki nie mogę sobi przypomnieć... Tak więc polecamy wszystkim zrobienie dokumentacji zdjęciowej na własną rękę - polecam opisanie od razu każdego zdjęcia bo później szybko się zapomina - szczególnie po położeniu tynków.
A poza tym cała instalacja działa sprawnie i zgodnie z oczekiwaniami... Więc chyba im prostsze tym lepsze... no i przede wszystkim tańsze...:)