PDA

Zobacz pełną wersję : Naj na budowie



melatonina
28-06-2003, 23:35
Jestem ciekawa, które momenty w trakcie budowy byly dla was najtrudniejsze, czuliście zniechęcenie straciliście rozpęd i entuzjazm a które najszczęśliwsze, może zrobiliście coś samodzielnie albo poczuliście się z czegoś dumni?
Mój dom ma obecnie stan surowy zamknięty i niestety podobny jest stan mojego ducha :cry: surowy zamknięty no i dodałabym jeszcze zmęczony i ubogi :lol: Będzie lepiej ???
Gośka

kwiatkor
06-08-2003, 16:57
Jeden z najprzyjemniejszych momentów, to chwila, kiedy pewnego dnia wróciłem z pracy. Rano były tylko fundamenty, a tu teraz przywitały mnie niemal w całości wymurowane zewnętrzne ściany nowego domu. Zrobiło to na mnie niezapomniane wrażenie.
Bardzo przyjemne są też chwile z moim 4-letnim synkiem, kiedy razem chodzimy po budowie i uczę go różnych nazw budowlanych i odpowiadam na niekończące się: dlaczego...?, a po co?, a kiedy...?
Ale chyba fundamentalną chwilą był moment, kiedy odnależliśmy z zoną projekt, który obojgu nam się podobał.

Najgorsze to chyba te chwile, gdy tydzień lub dwa po zakończeniu jakichś prac dowiaduję się, że coś można było zrobić lepiej i taniej. Ale już się do tego przyzwyczaiłem i już mniej się tym przejmuję.

Teska
06-08-2003, 19:43
najtrudniesze momenty???


instalacje...dzisiaj mi skonczyli i czuję sie tak jak....jakbym nie mogła wstać..

paj^
06-08-2003, 22:03
jezeli instalacje sa dla Ciebie takie trudne .... jak to dobrze, ze nie wiesz na razie co to wykonczenia ..... :D

pwm
07-08-2003, 08:55
Im dalej od momentu zamieszkania tym mniej pamiętam nieprzyjemnych zdażeń. Nieprzyjemne chwile to niewątpliwie rozstawanie sie kolejnymi , co tu dużo mówić "słabymi" ekipami budowlanymi, ponieważ był to początek budowy i było sporo entuzjazmu jakoś to przetrwaliśmy , ale i tak "budowa" stała prawie 20 miesięcy bo tak nas "zdołowała" psychicznie i "zdrenowała" finansowo. Jak sobie przypmne te idotyczne rozmowy, kierownicy firm mieli dobre pojęcie o tym jak co ma być zrobione ale i tak było zrobione jak sobie "pan Rysio" wyobrażał z konkluzją,"jeszcze żoden dom com stawioł sie nie zawalił" to miało nas upewnić w słuszności działania ekipy która nie widziała potrzeby zrobienia izolacji poziomej na ławach fundamentowych. To taki przykładowy "kwiatek" z budowlanej łączki a w rodzinie atmosfera była w tym czasie taka że lepiej nie wspominać. Myślę że wielu z nas budujących to przechodziło i przechodzi więc nic odkrywczego nie napisałem ale posumowując "zjawisko " budowy powiem tak, domek to jest to i byłbym nie dokońca szczery gdybym nie dodał że dzięki mojej kochanej żonie tak jest.
Wszystkim "sponiewieranym" budową wymarzonego domu życzę dużo pogodnych dni, energi do "targowania" się z wykonawcami i samych radosnych chwil na budowie i w rodzinie.PWM

Pat70
07-08-2003, 13:00
Zdecydowanie najfajniej było jak stawiali stan surowy. Wtedy wszystko szło szybciutko, efekty były bardzo "spektakularne", a przede wszysytkim były pieniądze i jeszcze druga transza przed nami. A teraz... Wykończenia idą powoli, pieniądze się skończyły i znowu musimy coś skombinować. A tu już wrzesień za pasem i trzeba będzie się wprowadzić. Trochę już mi opada ten entuzjazm budowlany.

helism
07-08-2003, 19:39
Najgorsze momenty są wtedy, gdy pomyślę sobie ile jeszcze trzeba zrobić. Tak było na początku, przed budową, potem, gdy już był stan surowy, a przed nami instalacje, przed wykończeniówką. Z drugiej strony jak się przypomni, co się kiedyś myślało, a ile się zrobiło od tej pory :D ...
Najpiękniejsze?... Jest ich nieporównanie więcej. Pierwsza noc we własnym domu, gdzie prawie nie można spać, bo tyle nowych, nieznanych hałasów, to niezapomniane wrażenia (prawie jak noc poślubna :wink: ).
Polecam zamieszkanie w niewykończonym domu. Nic tak nie cieszy jak podłączenie gazu, ciepłej wody i co, gdy przez kilka tygodni grzało się wodę na mycie w czajniku, a w domu poza jednym pomieszczeniem było 10-14 st. celsjusza. No i kolejne etapy: urządzanie kuchni, montaż szafy wnękowej :lol: . Czekam na następne.

bed
12-08-2003, 08:37
Najtrudniej jest zacząć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!

pwm
12-08-2003, 13:25
To prawda najtrudniej jest zacząć i miom zdaniem jest tu pomocnyny "impuls zewnętrzny" obojętnie jaki ludzki czy rzeczowy, mam tu na myśli warunki dotychczasowej egzystencji lub uciążliwości związane "wolnością obywatelską" naszych rodaków, to nieco pomaga podjąć szybciej odpowiednie decyzje.

Wowka
12-08-2003, 13:36
Najtrudniej jest zacząć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!


Nie zgadzam się z tym...... :wink: Najtrudniej jest skończyć.... Nigdy nie wiadomo kiedy jest koniec budowy.... Nawet już mieszkając trzeba jeszcze wiele zrobic i wewnątrz i na zewnątrz i w ogrodzie i .....

siewonka
19-08-2003, 06:35
Najtrudniej jest czekać i być cierpliwym, szczególnie jeśli budowa ma trwać około trzech lat (może dwa?!) jak u nas.
czekać na materiał
na zakończenie kolejnego etapu
na kolejną ofertę materiału ...
a i szukanie odpowiednich materiałów nie należy do najłatwiejszych

gaga2
19-08-2003, 13:35
U nas do tej pory najprzyjemniejszy był etap pracy nad projektem, gdy obejrzeliśmy jego piewrsze wizualizacje - byliśmy zachwyceni, wręcz wpadliśmy w euforię. Potem przyszło znużenie przy nieustających poprawkach i kolejnych wersjach projektu wykonawczego, instalacji itp. najgorszy moment to dzień otrzymania piewrszego kosztorysu - sam koszt fundamentów miał wynosić 100.000!!! Potem okazało się, że kosztorysant omyłkowo przemnożył wielkość ław fudnamentowych, i ta pomyłka była przenoszona na dalsze pozycje, w tym niesamowicie drogie izolacje. Potem wszystko wróciło do normalnych rozmiarów, ale czas spędzony nad przedmiarami, kosztorysami, negocjacjami z wykonawcami był dla mnie bardzo wyczerpujący psychicznie. Teraz trwają prace nad fundamentami - i nie jest to specjalnie emocjonujące. Ciekawe, co dalej życie przyniesie.
Pozdrawiam,
gaga2

Doki
25-08-2003, 21:02
Mialem kryzys, gdy wykonawca stanu surowego przekroczyl kosztorys o 30% i nie dalo sie go przekonac, ze przedobrzyl.Od tego czasu stosunki zepsuly sie tak, ze tylko wymieniamy korespondencje.
A mysle, ze najtrudniejszy moment mam teraz. Do konca umowy najmu zostalo 5 tygodni. Musze sie przeprowadzic. Kuchnia bedzie najwczesniej za 6 tygodni. Wszystko na budowie tak zasyfiale, ze odmycie jednego okna zajmuje 3 godziny. Pieniadze wydane do zera. Przy niedzieli, zamiast jak czlowiek palic grilla, wyszorowalem wszystkie 4 veluxy, w tym 1 z narazeniem zycia.
Tylka siasc i plakac, albo klocic sie z zona.

Nigdy wiecej budowania. To gorsze niz wojna. Atomowa.

Szadam
01-09-2003, 12:36
No to trochę się tu pocieszyłem. Zaczynam być jak stara baba. Mam "uderzenia" nastrojów. Od prawie euforii :D - po dobrze wykonanym etapie roboty, do komletnej apatii gdy robota jest sp.. po materiale i pieniądzach. :cry:
Jeszcze jedno mnie czasmi dobija. Jako że lubię i umię coś sam zrobić to jak się zabieram za jakiś element sam to zasuwm, zasuwam, zasuwam a tu tak mało ubywa. Ta budowa to nie mieszkanko. Tu wszystkiego jest TYYYLE. Można się zakręcić.
Dla mine najtrudniejsze na codzień to połączenie pracy, domu i budowy. W tym zaopatrzenia, koordynacji robót, własnej pracy, zapewnienia wszyskich papierków no i na czas PIENIĘDZY
ALE MIMO TO WARTO SIĘ BUDOWAĆ :D

Joasia Jasia
09-10-2003, 10:20
Najtrudniej jest skończyć - wiem, bo sama jeszcze nie skończyłam. Brakuje pieniędzy i ogarnia zniechęcenie w stylu - niech sobie ci wszyscy wykonawcy idą w cholerę!
Mieszkamy już czwarty miesiąc a byliśmy sami może tydzień... Poza tym ten zapał opada wraz poziomem portfela...Robi się elektrycznie...

groszek 3
09-10-2003, 11:12
Najfajniejszy moment, to teraz gdy patrzę że mój dom stoi, nie wiadomo skąd. Najgorszy przede mną - czyli wykańczanie. Jestem umiarkowaną optymistką, więc pewnie będzie dobrze.

pozdr...Groszek

ged
09-10-2003, 22:14
huśtawka nastrojów? proszę bardzo - w poniedziałek jestem umówiony u notariusza - wszystko gotowe, pół roku odwiedzania sprzedającego, przyklepane, opite, ustalone. Przypadkiem spotykamy się w banku, on coś wypłaca, ja sprawdzam swoje konto - wszystko pięknie ładnie. Dwie godziny później - dzwonie do niego, aby spytać o jakiś szczegół związany z umową, a ten pyta czy mam wyciąg z rejestru gruntów, bo jest umówiony na godzinę 16 z notariuszem z innym kupującym który daje mu 20 tysięcy więcej...Temat do wariatkowa ...

Joasia Jasia
10-10-2003, 07:32
O chamstwo podłe! I co zrobisz ged? Przebijesz, czy podziękujesz?

Teska
10-10-2003, 07:56
Ged



przykro....co za cham :(

Wowka
10-10-2003, 08:47
Niestety ale to jest życie ...... O ile nie sporządziliście umowy przedwstepnej to prawnie facet jest w porządku.
Moralnie zaś ..... :evil:
Czy sprzedający w jakikolwiek sposób dał do zrozumienia, że prowadzi negocjacje z innymi osobami?

groszek 3
10-10-2003, 09:38
A może on to robi specjalnie? Może chce coś jeszcze z Ciebie wydusić?
8) Musisz być twardy Ged - to pewnie gra z jego strony! Jeśli nie to masz cięzki orzech do zgryzienia.

pozdr..G

ged
10-10-2003, 23:22
Biegły z banku wycenił działkę o 100 tys. więcej od ustalonej ze sprzedawcą kwoty. Moim zdaniem warta jest jeszcze więcej - więc przebiłem - co miałem zrobić. Jestem pewny, że to blef, ale co ja mogę? Ja chcę tą działkę i on o tym wie. Facet naprawdę gra dobrze. Działka nigdy nie była u pośredników. Sam ją znalazłem i namówiłem chłopa do sprzedaży. Kilka razy widziałem jak pośrednicy pokazywali klientom działki sąsiednie. Coś w tym rejonie zaczęło się dziać. Może chłop nie blefuje? Nie chce zmarnować następnego roku na szukanie. Jeśli ktoś czytał moje posty to wie, że to tyle już trwa. W poniedziałek 13 o 16 notarialna umowa przedwstępna 50 tys. zaliczki, 50 tys. zadatku. 13 - hmm brałem ślub 13 - może to dobra data na zakupy. Dziękuję za wsparcie - teraz naprawdę jest mi potrzebne.

Teska
11-10-2003, 07:24
Ged 3mam łapki :lol:

ged
13-10-2003, 21:00
Umowa spisana. Dwie godziny u notariusza. Umowa przedwstępna dokładnie taka jaką chciałem. 50 tys. zadatku, 50 tys. zaliczki. 777 itd. Mało jest prawdopodobne aby została niedotrzymana.
... Czy mogę rozpocząć pisanie dziennika? Może moje doświadczenia z działkami przydadzą się komuś?
ps: chłop nie chciał przelewu. Na 100 tys. w banknotach po 500 zł musiałem pożyczyć neseser - niczym w amerykańskim filmie.

ponury63
13-10-2003, 21:25
Złe dobrego początki... a klauzulę o tym, że pieniądze nie będą kwestionowane pod względem ich autentyczności, masz ??? Spisałeś numery ???
Nie chcę straszyć, ale miałem podobny przypadek (tylko nie na taką skalę)... 8)

Ale i tak miałeś fart, że Ci nie zakwestionował tych banknotów po 500 zł :-? :D

Pozdriv
Pisz koniecznie !!!

eska-j
13-10-2003, 21:44
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Ja też chcę wiedzieć! Napisz prooooooooooszę!!!