PDA

Zobacz pełną wersję : Przeprowadzka do nowego domu- jak to sobie wyobra?acie?



Szadam
10-07-2003, 18:07
No właśnie. :-? Wielu z nas planuje, buduje, buduje, buduje, aż pewnego dnia nastąpuje moment przeprowadzki. I tu moje pytanie - w jakim stanie zaawansowania robót, czy wykończenia wnętrza, zagospodarowania terenu planujecie się wprowadzić, bądź już to macie za sobą. Znam ludzi, którzy zamieszkali prawie na budowie mająć dywan na gołej posadzce, schody na piętro jak drabina. Inni właśnie kończą dopieszczanie ostatnich detali zagospodarowania terenu, są po wyposażeniu kuchni itp, a ciągle twierdzą, że to jeszcze nie ten moment. Ja mam zamiar wybrać coś pośredniego :D posadzki z podłogami, ale zagospodarowanie terenu, barmy bruki i tarasy to spiewka przyszłości.
Ciekawe co SZANOWNE FORUM powie na ten temat.

kasiek
10-07-2003, 18:43
Dobrze jest mieć termin, ważny z jakiegoś względu. Na przykład sprzedaż lokum, w którym mieszkamy. Dla nas takim terminem jest sezon grzewczy. Zrobimy wszystko, żeby nie płacić podwójnie za ogrzewanie, nowy dom i tak trzeba będzie grzać, a partycypowanie w kosztach tu gdzie teraz mieszkamy, to niebagatelne sumy. Szczególnie, że jest to realne. Zawsze można dopieszczać i odwlekać w nieskończoność. Pewnie nie chcielibyśmy być narażeni na remont w nowym domu w krótkim czasie, ale już wiemy, że odpuścimy ze względu na koszty jedną łazienkę i prawdopodobnie posadzkę w piwnicy (czyli i tak trzeba będzie wpuścić ekipy). Pewnie też kuchnię wyposażymy w to co mamy. Meble zawsze były u nas niedoiwestowane. Czyli tak naprawdę podobnie jak Szadam.

Szadam
10-07-2003, 19:19
My jako termin realny i wymarzony mieliśmy święta. Jeszcze miesiąc temu wydawało się mi to realne, dzisiaj mam pewne wątpliwości. Jeszcze tyyyyle roboty. Mieszkanie myślałem, że też sprzedam łatwiej. Na dziś 0 ofert, a ceny jakie tu chodzą to 950/m2. Z drugiej strony może to lepiej niż znajomy - sprzedł mieszkanie nim nowy dom pozwoli mu na zamieszkanie. Teraz mieszka kątem z rodziną u rodzinki, a że ma już dorosłe dzieci to zrobił się niezły pasztet.

Luna_tyk
10-07-2003, 19:59
U mnie wyglądało to tak:
- parter prawie gotowy (bez kominka, nadal go nie mam), na siłę osadzony zlewozmywak w kuchni, brak drzwi w kabinie natryskowej, brak instalacji anteny satelitarnej i zwykłej
- poddasze gotowe tylko w części instalacyjnej i łazienkowej - brak paneli, sam je układam do teraz
- otoczenie - dziki Teksas w momencie sprowadzania się, palety jako ścieżka. Teraz jest inaczej, ale we wrześniu 2002..... Święty Boże....
- samochodem mogłem wjechać w suche albo mroźne dni. Teraz mam już kostkę "zielony parking", ale we wrześniu .....
Powodzenia

Szadam
10-07-2003, 20:19
Lunatyk. To juz wiem skąd to pseudo. Po moich deskach w moją gerdę już ćwiczę. Drogi do wiosny to na pewno nie będzie, a po roztopach :cry:

Karolina
11-07-2003, 07:57
Myślę, że termin przeprowadzki to sprawa bardzo indywidualna. Nam bardzo się spieszyło, bo cały czas wynajmowaliśmy mieszkanie, a wiadomo w Warszawie to sumy niebagatelne. Tak więc przeprowadziliśmy się do domu, w którym jedna ekipa kończyła ocieplanie poddasza (mieszkali na górze), a druga kładła terakotę na dole. Nikomu nie polecam tego rozwiązania :evil: , wspominam to jako mały koszmarek. Natomiast pewnym jest, że im szybciej się sprowadzicie, tym więcej robót się wykona. Nie jeździsz już specjalnie "na budowę", aby coś zrobić tylko od razu po pracy jesteś u siebie. Mój mąż zamiast siadać przed telewizorem brał się za montaż gniazdek, równanie terenu, porządkowanie pomieszczeń itp.
I jeszcze jedno na etapie stanu prawie surowego możesz jeszcze coś zmienić/ przerobić, ale będziesz wiedział co zmienić tylko wtedy, gdy zaczniesz użytkować swój dom.

powodzenia,
Karolina

tczarek
11-07-2003, 07:59
Ja uważam, że czego nie wykończy się przed wprowadzniem, potem jest bardzo trudno do tego wrócić. Każde prace typu panele, płytki i fachowcy to sterty kurzu i niepotrzebnych nerwów domowników. Ja chcę dokończyć wszystkie prace wewątrz domu.

Jasiu
11-07-2003, 08:27
Hi Hi Hi :D

A u nas wszystko się pokiełbasiło i z konieczności musieliśmy się przeprowadzić 2 dni po wylewkach na parterze. Oczywiście nie było mowy o jakimkolwiek standardzie - większość rzeczy do dzisiaj (2 tygodnie) jest zapakowana w kartony i worki na poddaszu i w garażu.

A było to tak, że w sobotę zaczęliśmy się pakować, a w poniedziałek o 17 zajechała ciężarówka - 2 godziny później było już po wszystkim.

Zapewne dla wielu taki stan rzeczy jest nie do zaakceptowania. Ale taka sytuacja ma wiele zalet. Nie ma konieczności dojazdów więc jest więcej czasu na dopilnowanie fachowców i własne prace. Łatwiej wszystko przemyśleć i obmierzyć (parę koncepcji po tygodniu mieszkania już nam się pozmieniało). W efekcie prace nabierają większego tempa i są bardziej przemyślane (zmieniliśmy np.: kolor ścian w sypialniach ze względu na różne nasłonecznienie o różnych porach dnia, albo nocne oświetlenie podbitki).

Zresztą - w czasie wakacji często zdarza się nam mieszkać w gorszych warukach (kempingi, namioty, itp) i traktujemy to jako dobrą zabawę. To kwestia nastawienia - my nie żałujemy - jakbym się cofnął w czasie to bez wachania zrobiłbym tak samo :)

11-07-2003, 10:01
Dla nas agumentem "koronnym" była obawa że jak kiedyś zajedziemy na budowę to będzie mozna od nowa zaczynać robić instalacje, kupować kocioł i grzejniki a może wstawiać nowe okna itp. Drugi argument to sprzedane mieszkanie.
Przeprowadzka "meblowa" z mieszkania M3 do nowego domu była sprawna, gorzej z wszystkimi "potrzebnymi" przedmiotami (100 kg książek i innych papierów które pod żadnym pozorem nie mogą zginąć), garderobą, szkłem itd. to już przewieźliśmy samochodem osobowym.
Przeprowadzka to był "ciekawy" moment, zwłaszcza dla mnie, w mieszkaniu mieszkało się dobrze, dzielnica dobra, znałem wszystkie potrzebne sklepy, wszystko blisko a budowa kojarzyła mi się z permanentnym bałaganem i ciągłym brakiem czegoś tam, a zwłaszcza kasy, tylko dzięki mojej energicznej żonie odbyło się to w miare bezboleśnie.
Po przeprowadzce jeszcze "długo" nie mieliśmy siły się cieszyć, teraz po 9 miesiącach mieszkania w domku,9 jak mówię po "porodzie" mogę powiedzieć cieszymy się bardzo i choć mamy jescze dużo do zrobienia, to jednak TO JEST TO o co "walczyliśmy". Pozdrawiam wszystkich, którzy są przed i po przeprowadzce, życze jak najmniej stresów z tego powodu, jestem przekonany że i tak na koniec powiecie, "opłaciło się".Gall

Klaudia
11-07-2003, 12:25
My wprowadziliśmy się w stanie dla wielu możliwym do zaakceptowania, czyli podłogi, pomalowane ściany, wykończona jedna łazienka i poddasze. Brak było natomiast ogrzewania i ciepłej wody, ponieważ szanowny gazociąg jeszcze nie zdążył się rozrosnąć na nasz teren. Że było to w maju to ogrzewanie nie straszne (zwłąszcza, że mamy kominek), ale woda to już gorzej. Pocieszaliśmy się jednak faktem, że dawniej wogóle jej nie mieli pod ręką i jakoś żyli Ci nasi przodkowie. Perspektywa gazu się przybliża, panowie kopią, a nam coraz cieplej jak myjemy ręcę.
Sama przeprowadzka? Mało przyjemna. Nadziwić się nie mogliśmy co my nagromadziliśmy w dwóch pokojach przez ostatnie lata.
Pakowania co niemiara, żeby sam przewóz zajął dwie godziny. A potem to już same przyjemności: ten obraz tutaj, a tamta witrynka może w tamtym rogu.
Dodam, że ogród też do modelowych jeszcze nie należy, ale jest ogrodzony i pokryty "trawą".
Pozdrawiam

kgadzina
11-07-2003, 13:32
My wykończyliśmy dół czyli podłogi, ściany, łazienka. Przewózka przyczepą za naszą sieną zajęła 4 kursy ,a wcześniej "drobiazgi" woziłem przez 2 tygodnie.

Dopiero po wprowadzeniu się robiliśmytaras, ocieplenie poddasza, regipsy, ocieplenie i tynkowanie domu. A wszystko dlatego, że nasze mieszkanie kupil pierwszy klient i nawet zapomnial się targować:D

Na wiosnę zrobiłem trawnik, a teraz w kolejce czeka cokół domu, barierka balkonu, płytki na schodach, podłogi i łazienka na górze oraz malowanie na górze. Z tym, ze dół już też podpada pod pędzel, bo dzieci mam zdolne, oj zdolne!

Szadam
11-07-2003, 20:47
Noo to mi się podoba :D . Już myślę, że ja też tak mogę. W sumie to w moim życiu mam na koncie trzy przeprowadzki. Ale ta ma być do NASZEGO DOMU.
Piszcie jeszcze. Adam

siewonka
14-07-2003, 08:02
Ogrzewanie, woda, szambo no i oczywiście światło żadnych wykończeń może nie być i ani godziny dłużej nie będziemy czekać.

Jasiu
14-07-2003, 08:02
My też z obawy przed przeprowadzkowymi stratami chcieliśmy wozić naszym kombi rzeczy mniejsze, a cenniejsze i kruchsze. W sumie z braku czasu wszystko zabrała firma przeprowadzkowa - jak pisałem trwało to 1,5 godziny (znoszenie, przewóz i wypakowanie), kosztowało 200 złociszy i wszystko jest w najlepszym porządeczku - jak nie traficie na jakiś nurków to IMHO nie warto się samemu szarpać z tobołami.

Co do ciepłej wody to my też jeszcze nie mamy gazu - ale kupiłem za 198 zł bojler elektryczny 8 litrowy - to w zupełności wystarcza do mycia, a nawet do kąpieli (w 30 minut mozna wyprodukować ze 50 litrów ciepłej wody).

Z bałaganem podobnie - bałagan na 40m2 to tragedia - ale na 200 m2 zawsze można tak to zorganizować, żeby wydzielić czystą część domu.

W sumie na wszystko znajdzie się sposób - nie taki wilk straszny jak go malują ;)

Szadam
27-10-2003, 20:02
Minęło kilka miesięcy. Odświeżam moje wcześniejsze zapytanie - jak sobie radzicie z przeprowadzkami? Co z waszymi planami? Ja już wiem że się wyrobię do końca roku. Mam już ciepełko, do końca tygodnia skończę łazienkę górną. Podlogi na poddaszu trzeba będzie wycyklinować i pomalować. Ściany pomalować. Do kuchni jakieś mebele i i już już można świętować. Salonu nie robimy, bo tam ma być parkiet, a z tym ponoć lepiej poczejać na zakńczony sezon grzewczy. W takim układzie z kominkiem tez zaczekamy ( chyba :D )
W domciu to chyba będzie fajnie, ale dojście to będzie prawdziwe zimowe safari.
Nasz problem to brak zainteresowania naszym dotychczasowym mieszkaniem :( :evil: :oops: :cry:

bilbo
27-10-2003, 22:42
Nie możemy się doczkać kiedy to nastąpi. Oczami wyobraźni stąpam już po trawie z kubkiem kawy w ręce :D Oby jak najszybciej!

groszek 3
28-10-2003, 08:32
Ja też Bilbo....chociaż mi jeszcze daleko, ale pocieszam się że może jednak nie. I nie mam dużych wymagań - wystarczy mi aby był prąd, woda i było CIEPŁO. Resztę zrobimy stopniowo, ważne aby najpierw zamieszkać i móc się gonić z własnymi dziećmi i bawić w chowanego.

Pozdr...G

Szadam
28-10-2003, 09:53
Gonić się można, byle by się nie pozabijać. W trakcie robót wykończeniowych jest tyle brudu i maneli, że głowa boli. A jak się ktoś wywali to może go boleć inna część ciała. :D

bilbo
28-10-2003, 10:10
Groszku mi też wystarczy prąd, woda i ciepło :D

Muffi
28-10-2003, 12:43
My sie wprowadzilismy 5 lipca, jeszcze w lutym nie bylo zadnej instalacji tylko stan surowy a ja ciagle mowilam: na wakacje, a wszyscy sie po glowie pukali. No i udalo sie, tez na wejscie gazu nie bylo ale po tygodniu juz sie pojawil, i dobrze , bo docenilismy jakie to wazne miec cipla wode. Poza tym fajnie jest sie wprowadzic jak jeszcze sporo do zrobienia bo potem wszystko 10 razy bardziej cieszy. Na przyklad przez miesiac nie mielismy stolu i jak zrobilismy jadalnie to tanczylismy na stole ze szczescia ze nie trzeba sie juz zginac i jesc na podlodze. I tak ze wszystkim jest, jak sie pojawily wieszaki w przedpokoju to tez radosc , ze sie ciuchy nie walaja po domu, ale to sa drobiazgi, wazne zeby przed przeprowadzka skonczyc roboty brudne , do ktorych potrzebne sa ekipy, bo jak sie juz zamieszka, to sie ma wstret do wpuszczania obcych do domu.

groszek 3
28-10-2003, 12:59
Jakie to miłe tak pomarzyć !!!
MUFFI.........ja też tak chcę!!!!
Ale będzie jazda!

Pozdr....G

Majka
28-10-2003, 13:11
My przeprowadzilismy się prawie równo rok temu :D Trzeba będzie to opić :lol:
Mielismy zrobione podlogi, łazienkę, kibelek, pomalowane ściany, meble kuchenne. W salonie stał kominek z płaszczem wodnym, w piwnicy odpalony własnie kocioł gazowy Buderusa.
Przeprowadzka, mimo, ze dala nam w kość, to było wspaniałe uczucie. Dzieci same ukladaly swoje "sprawy", my rozpakowywalismy kolejne kartony, a pierwsza noc...... :D
Do dnia dzisiejszego część rzeczy jest nierozpakowana, taras nie zrobiony, ogród w pogromie, glina na podjeździe. Ale czy to jest ważne?

Szadam
28-10-2003, 13:49
Majka podoba mi się to co piszesz. Też tak bedę miał. :D

Majka
28-10-2003, 13:54
Szadam, co będziesz mial tak samo?
Tą glinę na podjeździe? :lol: :lol: :lol:

Szadam
29-10-2003, 07:58
Taras, ogród no i błoto na wejściu :D

Jasiu
29-10-2003, 08:03
Majka - toż ty miałaś luksusy jak sie wprowadziłaś :)

Niedawno się dowiedziałem o ludziach co się wprowadzili na początku tego miesiąca jeszcze przed wylaniem posadzek :o. A że mieli zamontowaną podłogówkę więc musieli chodzić ostroznie pomiędzy rurkami :D

Oczywiście o takich fanaberiach jak kuchnia czy łazienka nie było mowy (kibelek stoi na bloczkach BK).

IMHO najlepszą porą na przeprowadzkę jeśli nie wszystko jest jeszcze gotowe jest wczesne lato - wówczas pwne braki łatwiej znieść (ogrzewanie, ciepła woda itd...). Jesień/zima bez sprawnego systemu co/cwu czy bez gotowych podłóg (błoto) to mordęga.

Dla mieszczucha z bloku, jeśli wybudował się za miastem największą frajdę sprawia, gdy może sobie wyjść na taras i popatrzeć na gwiazdy, albo rozpalić ognisko. To tak jakby niekończące się wakacje :)

basieczka
29-10-2003, 08:14
To wszystko co piszecie jest pocieszające!!!!
Planujemy przeprowadzkę w grudniu - i tak: ściany są zagruntowane - będą malowane za tydzień, kuchnia się "wymyśla", podłogi gotowe - zakryte kartonami, okna - prawie 3 lata (od wprawienia) jeszcze nie myte (w ostatni weekend umyłam 4 dachowe - koszmar), drzwi mają być pod koniec listopada, łazienka dolna - gotowa. Na zewnątrz - jak na księżycu - błoto i kamienie - żeby dało się podjechać, chodnik do domku - zrobiony z rzuconych desek, brama stara ledwo wisi - zamykana na kłódkę (nie trzeba nosić pilota)......i tak można wymieniać - i tak nie możemy się już doczekać...

pwm
29-10-2003, 10:21
Równo rok temu wprowadziliśmy się do naszego domku, nie było to wprawdzie przysłowiowe pobojowisko ale nie było w ogóle płotu więc na naszej działeczce działy się różne ciekawe rzeczy. Na wiosnę działeczka została zaorana i obsiana trawą, potem powstał płot i pojawiły się pierwsze drzewka a trawka ruszyła nieźle więc lato mieliśmy już z widokiem na "zielone". W domku tak cicho w porównaniu z blokiem że kazdy najmniejszy ruch na drodze czy u sąsiadów za drogą słychać, po roku mogę powiedzieć że już w zasdzie wszyskie nowe dźwięki domowe mamy "opanowane". A ile "uciech" było z rozruchem a to ogrzewania, a to kminka a to nagle przeciekającym dachem a to zamurowanym a włściwie zatynkowanym krućem ciepłej wody w WC i zatynkowanym kablem do dzwonka i może to zabrzmi dziwnie ale teraz teraz to wszystko mile i bez emocji wspominam. Te wszystkie "przypadłości" nowego domu wynagrodzi on domownikom w krótkim czasie dając komfort i wspaniałą atmosferę, choć tą podobno tworzą ludzie. Pozdrawiam wszyskich zakochanych w swoich domkach i nie tylko.

Szadam
29-10-2003, 12:34
Jak Was rozczytuję to mi serce rośnie. Teraz mamy gdzie mieszkać, ale i tak nie wytrzymamy jak tylko będzie można przenieść się do nowego domu. Żoncia już się zachwyca faktem, że będzie garaż i nie trzeba będzie co ranek odwalać skrobania szyb! Każdy z nas pociesza się jak umie. Nawet z tymi oknami - obecnie mniejszy lub większy mat

Teska
01-11-2003, 08:37
hmm....a mnie ogarnia strach przed przeprowadzką...co to jest???

Jasiu
03-11-2003, 07:30
hmm....a mnie ogarnia strach przed przeprowadzką...co to jest???

Biuldoza Totaloza - taka choroba. Zaatakowany organizm funkcjonuje prawidłowo tylko w czasie prowadzenia prac budowlanych. Po ich zakończeniu występuje apatia, nudności i napadowe biegunki. Jedynym lekarstwem jest rozpoczęcie nowej, większej budowy. W formie przewlekłej prowadzi do powstawania coraz większych budowli. Czytaj, np: "Powstawanie Manhattanu - Objawy kliniczne i leczenie". Praca zbiorowa pod redakcją dr.n.med.J.Ojboli ;)

Szadam
29-12-2003, 06:41
To ja może o tych przeprowadzkach. jestem w większej połowie ( ?!) po.
Górę mamy gotową, dół jeszcze nie. Ale da się żyć. 27 grudnia dopielkiśmy swego i przewieźliśmy większą część żeczy na "budowę" Udało się. Cieszymy się jak dzieci :lol: :lol: :lol:

Krystian
03-01-2004, 19:16
No właśnie. :-? I tu moje pytanie - w jakim stanie zaawansowania robót, czy wykończenia wnętrza, zagospodarowania terenu planujecie się wprowadzić

Krystian
03-01-2004, 19:20
No właśnie. :-? I tu moje pytanie - w jakim stanie zaawansowania robót, czy wykończenia wnętrza, zagospodarowania terenu planujecie się wprowadzić

Jakich robót :roll: :evil: :x ???
Przeprowadzę się do gotowego domu, gdzie jedynym dylematem będzie miejsce na haczyki do zawieszenia obrazów...
...i wczasy w tym pamiętnym roku spędzę właśnie na ustawianiu książek we własnej bibliotece... :lol: :lol: :lol:
... a żona niech sadzi kwiatuszki i krzaczki...w ogródku :wink:

Jasiu
05-01-2004, 08:32
...Przeprowadzę się do gotowego domu, gdzie jedynym dylematem będzie miejsce na haczyki do zawieszenia obrazów...

To nic tylko pogratulować, ale z tego co mi wiadomo większośc ludzi przeprowadza się (z róznych zresztą powodów) przed ostatecznym zakończeniem prac.

IMHO rozsądnym minimum są:
1. W miarę uporzadkowany i ogrodzony teren.
2. Kompletne i działające instalacje
3. Skończona chociażby częśc domu. Najlepiej jeśli mozna ją jakoś oddzielić od części surowej (np.: gotowy parter)

Znam ludzi, którzy wprowadzili się PRZED wylaniem posadzek :o Ale to wersja tylko dla survivalowców ;)

I jeszcze jedno spostrzeżenie - to co latem może być przygodą to zimą jest koszmarem - jeśli już planujecie się przeprowadzać do nie wykończonych domów to najlepiej w lecie.

Kasiorek
07-01-2004, 09:38
Jutro (nareszcie :wink: ) wybije dla mnie godzina 0 .Przeprowadzka.Siedzę właśnie wśród niezliczonej ilości kartonów i staram się opanować ten bałagan .Co prawda w nowym mieszkanku brakuje kilku drobiazgów(drzwi,listw przypodłogowych) a elektryk rano zamontuje brakujące gniazdka,ale jestem szczęśliwa że to już koniec i zostaje mi tylko dopieszczanie mieszkania czyli to co kobiety lubią najbardziej

Szadam
07-01-2004, 10:18
Chyba mogę powiedzieć, że się przeprowadziliśmy. Co prawda kafelki i malowanie kuchni dobiega końca, ale już nikomu się nawet myśleć o powrocie do bloku. Nawet nasze pieki polubiły nowe miejsce w holu pod schodami :D

basieczka
13-01-2004, 14:43
Witam Wszystkich w Nowym Roku,
:lol: :lol: :lol: Przeprowadzka to już historia - mieszkamy już 4 tydzień. Pierwsze dwa - to koszmar..................teraz dopiero zaczynam się czuć jak u siebie..., udaje nam się szybko znaleźć konkretną rzecz w kartonach i oswajamy się z innymi dźwiękami i widokami.
Narazie nic się nie psuje, wszystko działa i co najważniejsze - DOBRZE SIĘ MIESZKA!!!!! To rewelacja - 3 lata budowania, jeżdżenia, nadzorowania, wykłócania się, poprawiania, wybierania i na końcu - latanie po sklepach - i w końcu - udało się - efekt piorunujący!!!! Jedno jest pewne - warto było, ale dobrze że w momencie podjęcia decyzji - mimo przygotowania, analizowania itd. - tak do końca nie byliśmy pewni w co się pakujemy.....i to nas uratowało.
Polecam wszystkim - zwłaszcza niezdecydowanym.

A najgorsze z tego - to właśnie przeprowadzka.................

Marbo
13-01-2004, 20:33
A ja chciałabym się przeprowadzić jak tylko zakończą się najbrudniejsze prace wykończeniowe i uruchomione zostaną "funkcje życiowe" w łazience i kuchni, co i cwu. Nie mam ani tyle kasy by dopiąć wszystko na ostatni guzik ani cierpliwości by czekać aż wszystko będzie dopięte.
Nie mam też już serca do naszego blokowego schowka.

Szadam
14-01-2004, 06:34
A ja chciałabym się przeprowadzić jak tylko zakończą się najbrudniejsze prace wykończeniowe i uruchomione zostaną "funkcje życiowe" w łazience i kuchni, co i cwu. Nie mam ani tyle kasy by dopiąć wszystko na ostatni guzik ani cierpliwości by czekać aż wszystko będzie dopięte.

Ale zróbcie to najbardziej brudzi. Co do domu wnosi tony kurzu i piachu. W innym wypadku wiele rzeczy się niszczy.

Od wczoraj mam kuchnię :D Dzisiaj jeszcze podłączę - funkcje życiowe i dom zmieni swoje oblicze o 10000%

Co do bloku....................... jest problem. Aż dziw że tam miewszkaliśmy. A to trzeba wysprzątać. Widzę, że może to stanowić duuuuuuuży problem- psychologiczny :roll:

Marbo
14-01-2004, 07:58
Pisząc o najbrudniejszych pracach miałam na myśli - glazury, terakoty, gładzie, malowanie, oświetlenie w sufitach podwieszanych, podłogi w pokojach. Czy powinnam coś jeszcze do tego brudnego zakresu dorzucić?

pwm
14-01-2004, 10:37
Sporym problemem moim zdaniem może być "wykańczanie pddasza" gdy na parterze się juz mieszka "na całego". To noszenie materiałów budowlanych, jakieś "mokre" prace wykończeniowe mogą nieco utrudnić życie na parterze, dlatego sugerowałbym najpierw wykonanie wszystkich prac "mokrych i brudnych" na poddaszu przed przeprowadzką.
Pozdrawiam mieszkających, budujących i marzących słowem wszystkich w Nowum Dobrym Roku 2004.PWM.

Luśka
14-01-2004, 22:33
Za 4 dni minie 7 m-cy od przeprowadzki i wlaściwie to już przymglona przeszłość. Mieszka się cudownie i nawet fakt, że jeszcze przez kilka miesięcy ciągnęły się różne prace wykończeniowe nie dokuczał za mocno. Najśmieszniejsze jest, że jeszcze przez pierwszy miesiąc mówiliśmy, że jedziemy na budowę a nie do domu!!! :lol:

Ewunia
14-01-2004, 23:04
"Na poważnie" z meblami, przeprowadzałam się 4 razy. I jeszcze parę razy "młodzieńczo", z torbą :D Poza jednym przypadkiem, bardzo szybko uznawałam dom za "swój". Wszystko zależy od psychicznego nastawienia. We własnym domu wszelkie niedogodności znosi się z nadzieją, że już niedługo będzie tak cudownie, jak to sobie wymarzyliśmy. Pozdrawiam tych, co już mieszkają "u siebie" :lol:

Ewa kulik
20-01-2004, 17:57
pamiętam naszą pierwszą przeprowadzkę do wynajmowanego domu (ale tak jakbyśmy go sami budowali-doprowadzenie medówi,szambo,zrywanie tynkow itp) a wszystko to w czasie 1 miesiąca (w tym czasie mieszkaliśmy kątem u rodziców w bloku stąd pośpiech)--------tylko z jednej strony-----pierwsze śniadanie w naszym domku-------była kawusia ,bułeczki i pyszna jajecznica ...bez soli, pamiętaliśmy o wszystkim ,ale o soli zapomnieliśmy,a właśnie to wydarzenie najbardziej utkwiło nam w pamięci....najlepsza jajecznica bywa zawsze we własnym domu..........za pare-może parenaście miesięcy znowu się będę przeprowadzać do -już naprawdę swojego domu-i znowu na pierwsze śniadanko będzie jajecznica ...bez soli :D
Ewa

Teska
22-01-2004, 23:27
ja za 2 miesiace sie przeprowadzam.....i mam stracha :-? ale chyba to minie????

w domu bedzie wszystko skonczone,ale mimo wszystko....jakos tak..

bws22
23-01-2004, 23:14
ja o tym w nie myslę w kategoriach czasu i wykończenia, to dla mnie abstrakcja może dlatego że mam gdzie mieszkać i nie muszę się spieszyć, ale daliśmy ogłoszenie o sprzedaży strego domu i jak go sprzedamy to będę miał zagadkę co zrobić - coś wynając czy na gwałt wykańczać, ale instalacje będą na prąd więc zadziałają. Pożyjemy, zobaczymy.

magi
25-01-2004, 11:23
eee na razie nie mieści mi się to w głowie :wink:

deha
25-01-2004, 23:39
ja o tym w nie myslę w kategoriach czasu i wykończenia, to dla mnie abstrakcja może dlatego że mam gdzie mieszkać i nie muszę się spieszyć, ale daliśmy ogłoszenie o sprzedaży strego domu i jak go sprzedamy to będę miał zagadkę co zrobić - coś wynając czy na gwałt wykańczać, ale instalacje będą na prąd więc zadziałają. Pożyjemy, zobaczymy.
Spróbujcie sprzedać z opóźnionym terminem wyprowadzki, my sprzedaliśmy z 11 miesięcznym i jest czas i jest kasa na wykończenie.
Co prawda im bliżej końca ytm bardziej obawiam się czy zdążymy, ale klamka zapadła i nie mamy odwrotu, może dlatego przeprowadzka wydaje się taka oczekiwana i raelna .

bws22
26-01-2004, 18:45
Nie wiem czy będę mógł przebierać w kupcach jak w ulęgałkach, mój dom jest atrakcyjny pod wieloma wzgledami poza jedną - mam tylko dwie sypialnie :( i to dla kogoś z dwójką dzieci za mało, ale kto wie?

Nesztka
04-02-2004, 09:27
A ja czuję się jak weteranka przeprowadzek. Mniejszych i większych mam za sobą już 15 (średnio jedna na dwa lata). Za dwa tygodnie przeprowadzam się ponownie (już się cieszę, naprawdę :D ). Po ostatniej przeprowadzce (kwiecień 2003) wybrałam się do pracy bez torebki, zegarka - niczego nie mogłam znaleźć (dobrze, że skompletowałam ubranie :wink: ).
Poza tym zauważyłam u siebie skutki uboczne przeprowadzek: po mniej więcej roku mieszkania w jednym miejscu zaczyna mnie nudzić ta sama droga do pracy, do sklepu, usterki w mieszkaniu zaczynają denerwować... Czy ktoś ma podobnie?
Ale gdy zamieszkam we własnym domku, nigdzie się już z niego nie ruszę!
Pozdrawiam - Nesztka

anna99
06-02-2004, 14:43
A myślałam, że tylko ja mam syndrom przeprowadzek. Po 10 jestem mistrzem w pakowaniu i rozpakowywaniu. Po roku juz mnie "nosi" i mogłabym znowu zapełniać pudła. Najkrótszy czas między przeprowadzkami to 4 m-ce, najdłuższa odległość - 250 km. W tej chwili mieszkamy w wynajętym domu pół roku (sprzedaż mieszkania, budowa w toku). Zamierzamy przeprowadzic się na "swoje" przed sezonem grzewczym (następnym). Ogrzewanie nas dobija. Myślę, że tam zakotwiczymy na dłużej.

Pozdrawiam

Józia S.
11-02-2004, 10:29
Zamierzam się przeprowadzić, jak będzie lato w pełni (do 30.06. mogę mieszkać już w nieswoim mieszkaniu). Jakiś miesiąc czy dwa mogę pomieszkać u rodziców, ale wolałabym jak najszybciej na swoje, żeby nasze stosunki potem pozostały co najmniej poprawne. :wink: Chciałabym wprowadzić się, jak będzie wykończona jedna łazienka, kuchnia i przynajmniej jeden pokój Z SZAFĄ (nie zniosłabym przechowywania ubrań w kartonie). Otoczenie domu na tym etapie nie będzie miało znaczenia.

Ciechanka
11-02-2004, 11:13
Przeprowadzka - powoli się zbiliża termin (może kwietniu lub maju) a ja no cóż boję się coraz bardziej ale jednocześnie cieszę się jak wariatka. Im bliżej dnia zero tym czekam z coraz większą niecierpliwością. Przeprowadzałąm się w swoim życiu kilka razy ale w końcu teraz do SWOJEGO DOMKU.
Już przez cztery lata mieszkamy razem z rodzicami męża. Jest OK ale zawsze na swoim to jest to.
Zaczynam się zastanawiać jak to wszysko zorganizować. Będziemy mieć praktycznie wykończony dom więc strach mniejszy ale prawie zero mebli i w początkowym okresie bez szans na ich zakup. Co prawda będą podłogi, łazienki, kuchnia, w salonie podłoga, podłogi w sypialniach. Czyli brudnych prac już nie będzie (oprócz kominka, który ze względy na koszty dopiero zrobimy jesienią- ogrzewanie i ciepła woda już są).
Tak więc patrząc na doświadczenia niektórych z nas to luksus.
Ogród w stanie tragicznym. Moje tuje, które zasadziliśmy zniknęły po pół roku i od tego czasu postanowiłam, że nic nie będę robić dopóki się nie wprowadzimy. Ale to będzie sama przyjemność sadzić krzaczki, drzewka i kwiatki.
Tak więc jedno auto bagażowe przewiezie nasze skromne meble. A resztę przewieziemy naszym kombi. Nie jest tego tak dużo - choć pewnie rzeczy powkładnane wszędzie gdzie się da nie robią takiego wrażenia jak wyciągnięte i spakowane do przeprowadzki. Poza tym do obecnego domu mam blisko a teściowie nie wyrzucą nam rzeczy z domu i możemy je przewozić sukcesywnie.
Podsumowując mimo obaw SAMO SZCZĘŚCIE.

ara
11-02-2004, 17:57
Podobnie jak Anna99 jestem zaprawiona w przeprowadzkach.
Gdyby wyliczyć miejsca, miasta, ulice, na których było mi dane egzystować czas jakiś, uzbierałoby się ich z tuzin..
Mam bardzo ciepły stosunek do przenosin, gdyż zawsze wiązały się z czymś nowym w moim życiu.

To one nauczyły mnie, że NOWEGO nie należy się bać!

Myślę, że ta najpoważniejsza z moich migracji też nie będzie trzęsieniem ziemi :P
czego i Wam serdecznie życzę
ara

Szadam
09-04-2004, 12:57
Jestem już po przeprowadzce.
Ludzie jest bosko.
Nikt nawet nie wspomina bloku. Mimo, że do 100% wykończenia sporo brakuje, jest suuuuper.
Właśnie Jutro zaczynamy świętować w nowym DOMU.

09-04-2004, 13:34
Gratulacje w najlepszym gatunku, miłego i wesolego swiętowania w nowy domu i niech Ci się szczęści w domu i rodzinie jak dotychczas albo jeszcze lepiej. Pozdrawiam. pwm.

Wowka
09-04-2004, 13:38
Nie muszę sobie wyobrażać... Jestem w trakcie.. :P :P :P :P

Teska
09-04-2004, 21:26
ech.... aj tez własnie jestem w trakcie :lol: :lol:

ara
10-04-2004, 12:42
Przeprowadzam się systematycznie, etapami od pewnego czasu. Prawie w żółwim tempie. Że trwa to i rozciąga się w czasie, owszem.

Za to takie rozwiązanie daje mi komfort psychiczny : wyzbywam się lęku, że z czymś nie zdążę, pominę, nie sprostam w pracy zawodowej...
:D

anna99
10-04-2004, 18:57
Ara
Jestem weteranką przeprowadzek, ale zawsze wychodziło to "na cito". A więc dwa dni pakowania, przyjeżdża wielki wóz, zamykamy chałupkę i nigdy do niej już nie wracamy. Tym razem przy przeprowadzce do własnego juz domu mogę "zdać" mieszkanie kiedy zechcę (pod warunkiem, że będzie to przed sezonem grzewczym, bo ogrzewanie mnie zrujnuje). Czy warto przeprowadzać się systematycznie, etapami, ciągnąc to w czasie? Czy lepiej właśnie "raz a dobrze"? Kto podpowie?

ara
11-04-2004, 12:50
anna99, pewnie, że lepiej przenosić się "raz a dobrze" ( takie jednodniowe przeprowadzki też chlubnie zaliczyłam).

Wszystko jednak zależy od okoliczności, np. terminu opuszczenia zajmowanego locum, etapu wykończenia nowego , sytuacji w pracy.
Słowem, nie należy generalizować.
Mnie tym razem wygodniej jest przewozić się "na raty"
pozdrawiam

mieczotronix
14-04-2004, 22:16
siesaaaaaa!

Przeczytałem cały ten wątek. Ale się nakręciłem!
Co prawda słabo cały czas do mnie dociera, że też się przeprowadzę do domu, który cały czas rośnie. Ale to nie uchronne i nastąpić musi.

Ale będzie!!!!!!! jeeeeeeeeeeeenyyyyyyyyyyyy !
Oczywiście mam tysiące planów na spędzanie czasu w nowym domu, takich jak choćby gwiazd oglądanie, z psem spacerowanie wieczorem i o świcie, samochodu mycie, palenie ogniska, wkręcanie przyciska, pogłaskanie pieska, przybijana deska, filowanie przez lornetkę na małą awionetkę, bo blisko do lotniska, wycieranie pyska, nasłuch pilotów w eterze, wycieczki na rowerze, rabatka z kminkiem, spacery z synkiem po bliskiej okolicy, dojazdy do stolicy, puszczanie latawca, dmuchanie w dmuchawca, łódeczka w gliniance, lampka na ściance, naciskanie pilotka, malowanie płotka, zbieranie truskawki, szukanie przyssawki, sklejenie samolotu, banie się łoskotu i wycia psów słuchanie, żony obłapianie, głaskanie kotka, poszukiwania młotka, zasadzenie drzewka, na słup chorągiewka, a na listy skrzynka no i kanapowa psinka.....

ojejajuśka

mieczotronix
17-05-2004, 01:11
no i co? ktoś się jeszcze od kwietnia przeprowadził do domu?
Napiszcie jak to jest, bo zaczynam się powoli bać!

Marbo
20-06-2004, 17:05
Chyba czas najwyższy pomyśleć o taktyce przeprowadzki.
Nie przeprowadzałam się nigdy z meblami i trudno mi sobie wyobrazić sytuację, że wszystko to musiałoby zamknąć się w jednym rzucie
(przeprowadzam się o 12 km). Zaczynamy z córką pakować zimowe ubrania i mało używane książki i "przemycam" je do domu (na budowę).
O opisywaniu zawartości pudeł już gdzieś na forum czytałam.
Co jeszcze poradzicie - bogatsi w przeprowadzkowe doświadczenia?

mieczotronix
20-06-2004, 17:15
ja też zaczynam o tym myśleć

Skąd bierzecie pudła? W supermarketach dają? Czy lepiej na bazarku poprosić?

anna99
20-06-2004, 19:37
Jak juz gdzieś pisałam jestem weteranką przeprowadzek (jakies 10 - 12) juz nie liczę. Najdalsza o 250 km. jakieś rady?
jesli możesz to "przemycaj" samochodem delikatne szkło lub nieforemne rzeczy typu fikuśna lampa. Pudła duże ale płaskie miałam z firmy robiącej okna pcv - w takie pakują uszczelki. Są super. książki sie mieszczą i nie ważą tony. książki trzeba dlatego pakować w mniejsze pudła, bo żaden tragarz nie dźwignie pudła po telewizorze zapchanego papierem. Ubrania wierzchnie i te co sie mogą pognieść najlepiej pakować w worki foliowe takie grubsze o poj. 110 l. Długo przed przeprowadzka nie wyrzucać gazet - przydaja sie do pakowania szkła i talerzy. Zaopatrzyć się w szarą tasmę do zaklejania drzwiczek w szafkach i szuflad.
Zawartość paczek a także drobniejsze meble opisywać pokojami, tzn, gdzie to ma iść. tragarzom powiedzieć: to jest sypialnia, pokój Kasi, pokój Pawła i tak pisać na paczkach i workach. nie trzeba potem targac z pokoju do pokoju.
Mnie to czeka po raz mam nadzieje ostatni - za jakieś dwa miesiące.

Teska
20-06-2004, 21:14
ja przprowadzałam sie w połowie kwietnia..w jeden dzien, ciuchy w grubych workach,talerze itp przewiozłam swoim autem.
Miałam pare gratów,ale fakt najgorsze to te szpargały...jak pakowałam do worów,sama dziwiłam sie ze tyle tego i ze wogóe to mam,nie zastanawiałam sie to co było nie uzywane to wyrzuciłam..

Jeden błąd...oddałam kubki,jakies pojedyncze szklanki...a terz w dobie :lol: zmywarki musiałam pare dokupic...

Sama przeprowadzka odbyła sie w ciagu niecałych 2,5 godz...

Mieczotronix- nie jest zle.aha kartony to wiem ze u mnie koło szczecina w goleniowie w zakładzie karnym kartony kupic mozna za grosze, wiec gdzie koło ciebie jak jest zk to zadzwon..

mieczotronix
20-06-2004, 21:27
aha kartony to wiem ze u mnie koło szczecina w goleniowie w zakładzie karnym kartony kupic mozna za grosze, wiec gdzie koło ciebie jak jest zk to zadzwon..
A to oni je tam robią? Czy oddają te, w których paczki złodzieje dostają od rodzin?

ara
21-06-2004, 15:09
Przeprowadzka ?
Przestałam ją sobie wyobrażać. Po prostu zaczęłam ją uskuteczniać !
(Nie taki diabeł straszny, jak go piszą ). :D

Teska
21-06-2004, 22:30
mieczotronix


sklejaja czy składają....w kazdym razie jakie chcesz rozmiary tych kartonów.. :lol:

HelaDziobak
16-09-2014, 09:24
Witajcie
Nie wiedziałam gdzie umieścić ten post, szukałam, szukałam, napiszę tu, mam nadzieję że nie nakrzyczycie ;)
A mianowicie, sytuacja zmusza nas do przeprowadzki przed zimą, nie planowaliśmy tak szybko bo nie mamy praktycznie nic, najważniejsze pieca aby to to grzać i wody, a również mały, bardzo mały budżet. Chcemy jakoś przezimować i wstępnie kupić kominek (wkład) i jakiś podgrzewacz wody - lepiej przepływowy czy pojemnościowy? Co lepsze, co łatwiejsze w montażu dla laika i czy w ogóle da się zamontować takie urządzonko samemu??
Wypowiadajcie się, błagam :))
Pozdrowionka :)

gosia_t
16-09-2014, 13:00
Witajcie
Nie wiedziałam gdzie umieścić ten post, szukałam, szukałam, napiszę tu, mam nadzieję że nie nakrzyczycie ;)
A mianowicie, sytuacja zmusza nas do przeprowadzki przed zimą, nie planowaliśmy tak szybko bo nie mamy praktycznie nic, najważniejsze pieca aby to to grzać i wody, a również mały, bardzo mały budżet. Chcemy jakoś przezimować i wstępnie kupić kominek (wkład) i jakiś podgrzewacz wody - lepiej przepływowy czy pojemnościowy? Co lepsze, co łatwiejsze w montażu dla laika i czy w ogóle da się zamontować takie urządzonko samemu??
Wypowiadajcie się, błagam :))
Pozdrowionka :)

Oj, to nie jest dobry dział na takie pytanie. Tutaj jest dział psychologiczny ;)

BARENO
19-09-2014, 13:43
tyle ile ja rzeczy podczas ostatniej przeprowadzki znalazłem... nawet nie wiedziałem że tyle mam :D

krytyczny
19-09-2014, 15:38
tyle gum co znalazłem to chyba nigdy nie zużyłem :D

prowix
15-12-2014, 12:14
Ja przy przeprowadzce znalazłem nawet książki, które powpadały za szafę :P Na szczęście z pakowaniem nie było tragedii, bo wynajęliśmy firmę aby popakowała i przewiozła wszystko za nas. Ale przy rozpakowywaniu już nie pomagali. A szkoda, bo tyle układania na półki było... Ale samo pakowanie i przewóz zajął jeden dzień. W sumie to nawet poleciłbym wam tę firmę (link (http://www.przeprowadzki.lodz.pl/przeprowadzki-biur.html) dla chętnych), bo chłopaki szybko sobie poradzili i nie marudzili nawet gdy żona chciała aby szkło potrójnie zawijać w gazety.

p!nk
15-01-2015, 19:57
Faktycznie firmy bywają pomocne podczas przeprowadzek. Ja już jestem weteranką przenoszenia się z miejsca na miejsce i jeszcze przynajmniej raz mnie to czeka, także wszystko mam już obcykane. Jeżeli chodzi o firmy, to JAPA jest naprawdę spoko. Nigdy nie biorą dużo kasy, a wszystko przyjeżdża na miejsce w jednym kawałku. Serio jest to spora pomoc podczas wszystkich przenosin.

CafeDelTom27
15-01-2015, 20:29
U mnie przewpowadzka trwala od kwietnia 2014 a zakonczyla sie dzien przed porodem synka czyli 8.czerwca.2014.Marzenie Mojej zony było:Chce chociaz jedna noc przed porode spac w nowym domu.I ZDĄŻYŁEM !!!Najpierw doslownie z dziesiec razy naszym kombi przewozilem rzeczy (okolo 30km w jedna strone).Najlepsze ze to wszystko szlo na strych.Ile ja sie nachodzilem , czulem pod koniec dnia ze na RYSY wszedłem.Ostatni transport wynająłem na wieksze i ciezsze rzeczy np.pianino.Z drugiego pietra tachalismy.Podczas jazdy siedzialem i gralem na nim przez cale miasto he he he Niesamowite doznanie bo taki ze mnie BLECHACZ :-) Czyli mija mi juz 7 miesiecy i jest CUDNIE,Mały ale wlasny.Marzenia sie SPEŁNIAJĄ !!!

Nefer
15-01-2015, 21:04
dwa dni. Ostatni transport o 4 rano w Wigilię :)

Mongo62
07-02-2015, 22:22
Moja przeprowadzka trwała jeden dzień. Spakowałem wszystkie rzeczy w worki hop do auta i tyle mnie było w starym mieszkaniu :P. Co prawda troche mi później zajęło dojście do tego co gdzie mam ale przynajmniej szybko zabrałem się ze starego mieszkania :)

tonek1
16-06-2015, 15:33
my się przeprowadzaliśmy w czasie urlopu, niestety te kilka dni trzeba było wziąc

tonek1
16-06-2015, 15:35
przy okazj, ile Was kosztowało zamówienie transportu? i Ile czasu trwało?

p!nk
17-01-2017, 17:38
przy okazj, ile Was kosztowało zamówienie transportu? i Ile czasu trwało?

To wszystko zależy od tego, ile rzeczy masz do przewiezienia i jak daleko trzeba je przewieźć. Najlepiej jest podzwonić po firmach i poprosić o wycenę. Wtedy porównasz sobie wszystko. Ja mogę polecić kontakt z firmą Japa&Co, są solidni i niedrodzy. No i szybko będziesz mógł się cieszyć nowym miejscem zamieszkania :)